A ja zredukowałem znacznie ilość oglądanych materiałów na RUclips o tematyce rowerowej, outdoorowej, relacji z wyścigów, mniej oglądam i słucham podobnych w sumie tematów tylko w innej interpretacji i mam więcej czasu dla siebie i na swoje aktywności. Jest też mniej chęci na jakieś zakupy, nowości itp. bo to co mam to mi wystarcza w zupełności. Polecam każdemu.
Wszystko jak zwy6kle zależy od zasobności portfela i oczekiwań... Ja jestem minimalistą i na żadne zawody nie jeżdżę, tylko po mieście , do pracy i czasem w teren, dlatego ja nic z tych omawianych dodatków nie potrzebuję. Dla mnie rower to tylko rower a nie statek kosmiczny z elektronicznymi przerzutkami. Ja lubię prostotę i cenię sobie taki osprzęt, który można naprawić młotkiem i wkrętakiem🛠w dowolnym miejscu na świecie a nie w serwisie za miliony monet.
Na szutrze na odcinku 30 km przebojem oponę 3 razy, kupiłem dobrej marki opony z Kevlarem i mleczko mi niepotrzebne, spodenki z wkładką tak, bo tyłek mniej boli, koszulki mam techniczne , ale nie rowerowe, co do przerzutek to z tych samych powodów wolę mechaniczne , podobnie linki prowadzone na zewnątrz , co do pedałów to mam koszyczki, trzymają buty a noga układa się automatycznie anatomicznie i poprawnie biomechaniczne do warunków jazdy i nie mam problemów z chodzeniem jak trzeba wyskoczyć w trasie do sklepu po dodatkowa wodę do bidona,
I ja się zgadzam z Twoim zdaniem. Masz rację jeszcze przed 40-tką goniłem te wszystkie nowinki itd. wiesz o co chodzi a teraz mam 41 lat Krossa normalnego za 2500 zł jestem z niego zadowolony jadę z córką po leśnych drogach słuchamy szumu drzew odgłosów przyrody i to się liczy. Zdrówka i pomyślności.
Dokładnie, u mnie podobnie:) 1. pedały platformowe to wolność! 2. ciuchy: koszulki z biegów i luźne spodenki fitnessowe z decathlona, trubo wygodne:) 3. rower akurat z wewnętrznym, bo takie teraz robią, a nie serwisuje sam:) 4. miałem tubeless ale zrezygnowałem, bo za często babranina w mleku, jeżdżę na dętkach, nawet w ciężkim terenie mtb i w miarę niskim ciśnieniem (1.6/1.8) i gum nie łapię, bezobsługowo:) 5. elektroniki nawet nie rozważam, bo za drogo xd 6. mam niestety 1x12 bo był taki fabrycznie, ale jak się zajedzie, zamierzam zmienić na 1x11 shimano w systemie linkglide, żeby był trwalszy, choć może nieco bardziej toporny, a zakres przełożeń ten sam i kasety prawie o połowę tańsze 7. jeżdżę na mtb i wagę to mam w nosie, lepiej te 2kg schudnąć niż wydać 10k na droższe komponenty:)
Mam bardzo podobne wnioski! Fiksacja na strojach, akcesoriach, systemach i osprzętach odebrała mi swego czasu radość z jazdy. Dopiero gdy założyłem do swojego roweru (szosowego!) zwykłe pedały i jeżdżę na nim w zwykłych ciuchach, nawet bez pieluchy, czuję taką nieskrępowaną przyjemność. Biorę rower i jadę, w każdej chwili, nie muszę niczego szykować. Bardziej skupiam się na tym, by zwiedzić fajne miejsca i zobaczyć kawał pięknej przyrody, a nie na wykręceniu wysokiej średniej czy odchudzeniu roweru o 20 g. Jeżdżę tak, jak wtedy, gdy miałem 12 lat i jeszcze nawet nie było Youtuba :)
albo po prostu mieć drugi rower którym sobie jeździsz na luzie. Szosa nawet w zwykłych pedałach tego ci nie da bo po pierwsze - pozycja nie jest relaksująca 2 wąskie opony jednak nie dają zapomnieć o ograniczeniach.
@@wintermute444 to prawda. Mam oprócz tego rower miejski do takiej jazdy totalnie na luzie, ale zamiast szosy lepiej sprawdziłoby się coś na szerszych oponach.
A ja mam wywalone na to co gadają na jutubach. Ja po prostu czerpię frajdę z jazdy. Jeżdżę czym chcę, jak chcę i gdzie chcę. Nie, żebym się odciął od wszystkiego bo pewne rozwiązania mi pasują. Np. szorty MTB czy rękawiczki jak dla mnie są świetne. Okulary Tripout, które Marcin polecił rozwiązały mój odwieczny problem łzawienia oczu na zjazdach. Są jeszcze różne rzeczy, ale najważniejsze, żeby nie dać sobie wmówić, że coś musicie robić tak, bo tylko tak jest dobrze.
Zgadzam się że wszystkim co powiedziałeś z wyjątkiem : 1. Spodni rowerowych z pampersem. Uważam że jeździ się w nich bardziej komfortowo. 2. Pedałów SPD (z platformą). Pomagają mi lepiej sterować na nierównościach i dają lepsze przełożenie na podjazdach. Nie startuje w wyścigach jeżdżę dla przyjemności dlatego nie dbam o masę roweru, natomiast zależy mi na wytrzymałości dlatego pod tym względem komponuje osprzęt.
Bez przesady. Z wieloma punktami się nie zgadzam, ale każdy ma inne przemyślenia i kazdy trochę inaczej eksploatuje rower. Dla mnie spodenki z pieluchą na długie trasy to must have. Skłaniam się ku mleku po 5 kapciach na ostatnich 1000 km. Ale autor fajnie uzasadnił swoje zdanie i ok.
Wszystko sie zgadza.Nie masa roweru ale noga sie liczy.Ciekawostka, zamiast mleka wsadzilel wkladke antyprzebiciowa,taka Zefala.Od trzech lat zero kapcia a gumy juz dawno na wymarciu;)ta wkladka jest taka gruba,ze ciezko bylo to nozyczkami dociac
Fascynujące jest to jak różne spojrzenie możemy mieć na ten sam temat. Z niektórymi rzeczami się zgadzam w 100% natomiast z innymi osobami 100% się nie zgadzam. Przykład spd, uwielbiam buty wpinane, ponieważ bardzo lubię uczucie „scalenia” z rowerem. Ma wrażenie wtedy, że jestem jednością z rowerem i jest on przedłużeniem moich nóg. Nie wyobrażam sobie jazdy bez butów wpinanych, nawet po bułki do sklepu. Może to dziwne aczkolwiek, jednocześnie, zaskakująco jak różne możemy mieć spojrzenie. To jest piękne w tym całym „rowerowaniu”, że jak dobrze popróbujesz to znajdziesz w końcu coś dla siebie. Pozdro.
A dla mnie SPD jest niewyobrażalne bo jazda przypięty do roweru jest według mnie niebezpieczna, kilka razy zdarzyło mi się opuścić rower w sytuacji podbramkowej i nie wiem czy w SPD bym zdążył
@@LukaszMielczarek to jest kwestia przyzwyczajenia, w butach spd zacząłem jeździć w wieku 60 lat, raz na początku zaliczyłem krzaki, gdy zahamowałem, a nie wypiłem się. Po krótkim czasie już o tym nie myślę, tylko zatrzymując się kręcę stopą i wypinam. SPD utrzymuje stabilnie stopę na pedale, przy dłuższych trasach zapobiega jej przesuwaniu na boki, więc tu się z autorem nie zgadzam. Jeżdżę też w ciuchach kolarski, takich klasy Decathlona i nie wyobrażam sobie jazdy w cywilnych. Może po zakupy, ale po zakupy nie jeżdżę rowerem, bo kto by mi go popilnował?
@@WojciechJablonski-yh4nu Tyle, ze po zakupy nie jeździe się rowerem za 8-10k, tylko prostym mieszczuchem za kilkaset złotych albo jakimś treckingiem z sakwami - wtedy można zapakować naprawdę dużo.
@@LukaszMielczarek Ja mam na odwrót. Uważam, ze jazda bez SPD jest niebezpieczna. Jak noga spadnie z pedału na jakiejś dziurze to można zaliczyc poważna glebę. SPD ma spreżynę, jak się szarpnie w podbramkowej sytuacji to się wypnie. Spodnie rowerowe OK, ale koszulka rowerowa się nie specjalnie różni od outdoorowej.
@@apotrz widocznie mamy inne pojęcia sytuacji podbramkowej bo moje były takie żebyś nie zdążył się wypiąć druga sprawa to dobre buty i pedały i noga nie spada na jakieś dziurze
Całkiem zabawnie się słucha, szczególnie o tej "niepotrzebnej komplikacji"' w momencie gdy używasz najbardziej skomplikowanego i nieserwisowalnego w domu roweru, czyli ebajka 🤣🤣🤣 Jak dla mnie tylko dwa punkty z którymi się zgodzę. Wewnętrzne kable, wynalazek iście szatański i wagomirstwo. Przyjemności i szerokości! Szacunek... I.
Z większością punktów zgoda, może poza gaciami z wkładką... Dodałbym elektronikię, odkąd pozbyłem się smartwatcha, liczników, poczułem się, jakbym odzyskał wolność. Tyle że wygodnie zachwalać prostotę, jadąc karbonowym fullem za kilkanaście k ;)
Zobacz na jakich rowerach robiłem moje największe rowerowe wyprawy. Karbonowe fulle to fanaberia. Miło mieć możliwość jazdy na takich rowerach ale nikomu nie powiem, że muszą mieć taki rower aby robić rowerowe przygody.
@@MikroPrzygody Wiem, oglądam. Taka mała złośliwostka, zresztą i pod moim własnym adresem, bo jeżdźę na dość prostym sprzęcie, ale w trudniejszym terenie zwłaszcza latem jednak trochę z zazdrością patrzę na takiego KTMa... ;)
4 месяца назад
@@quadratus3949 opony 2.4 , stalowa rama i masz zawieszenie
Zgadzam się, z wyjątkiem odzieży w której muszę jeździć, jestem dość otyły, dużo się pocę, bez "pieluszki" momentalnie łapię obcierki, odleżyny czy sam nie wiem jak to nazwać. Konkretyzując chodzi o samą pieluszkę.
Kontrowersyjnie co do SPD i szczególnie ciuchów kolarskich. Wewnętrzne prowadzenie linek ułatwia montaż toreb (nie zawsze, np Trek miał w fatalnym miejscu je wpuszczane) i lepiej estetycznie wygląda ale faktycznie utrudnia serwisowanie
Baaaardzo dziękuję za ten film i - jak dla mnie - głos rozsądku! W dobie tych wszystkich super rozwiązań, które przecież "musimy mieć" i kreowania na nie popytu zapominamy do czego tak naprawdę służy rower i ile daje frajdy. Zamiast korzystać z tej cudownej wolności wikłamy się w jakieś zbędne gadżety, wydatki i pościg za modą, lekkością, prędkością i nie wiadomo czym jeszcze, podczas gdy dla rekreacyjnej, fajnej jazdy dla przyjemności to wszystko naprawdę nie jest konieczne, a wręcz jest po prostu zbędne. To też moje subiektywne zdanie :) Wszystkiego dobrego! :) 🍀
Właśnie przejechałem dystans od Świnoujścia do Krynicy Morskiej szlakiem latarni morskich na sładaku i jestem podobnego zdania że i tak najbardziej liczy się fun z jazdy :)
Ja jeżdżę na fat bike i powiem tak : 1 mleko w oponach jak dla mnie być musi bo jeżdżę w takich miejscach że gumę łapie średnio co 500km. Po wlaniu slime problem znikł ale fakt jeżdżę na 1.2 v Bara 2 prowadzenie linek w ramię przydaje się wtedy gdy wsadzasz rower na bagażnik rowerowy i chcesz pojechać samichodem z rowerem np. Nad morze czy góry. Bardzo często uszkadza się wtedy linki po ramię, lub rozregulowanie wszystkiego co przypadkiem przytszasniemy uchwytem.
Fajnie że zaczynamy się opamiętywać z tym całym zachwytem sprzętem, osobiście też miałem jakiś czas zajawke z spd ale na szczęście pedały i buty miałem pożyczone, więc po prostu oddałem. Nic nie zastąpi fajnych platform, używam identycznych w hardtail i szosie - jeździ mi się super. Co do ubrań, szorty i bluzy kolarskie leżą w szafie bo używam dowolnych spodenek i koszulki, może nie wyglądam jak pro ale jest wygodniej - szczególnie po zejściu z roweru. Komputer...leży w szufladzie, nie liczę kilometrów, czujniki kadencji też poszły do szuflady, pomiar tętna - to samo. Został rower , kask i ja.
Mam podobnie w tematyce fotografii-presja na zakup nowych szkieł, puszek jest ogromna. Ale wyleczyłem się i wystarcza mi 12 letni aparat. Ten sam schemat presji producentów i infuencerów widzę w rowerach, więc dobrze jest posłuchać głosu rozsądku.
Im więcej oglądam RUclips'a, tym więcej poszukuję nowych części, a nawet nowego roweru w sklepach rowerowych, i tym mniej czerpię radości z jazdy tym, co mam! 😭 Najlepsza inwestycja, jaką zrobiłem w rower, to zakup bagażnika dachowego na samochód, na szali była korba praktycznie taka co posiadam, tylko w innym systemie montażu.. 😂 Razem z żoną polecamy - nie ma lepszej inwestycji niż możliwość poznawania nowych miejsc na dwóch kółkach 😊
10/10, a nawet 7/7 ;) Cieszę się, że są jeszcze ludzie, którym internetowa sława i bogactwo ;) nie odebrały rozumu. Mam takie samo pragmatyczne podejście, nie tylko jeśli chodzi o użytkowanie roweru, ale również inne dziedziny życia. Do pierwszego punktu dodałabym jeszcze udrękę jazdy w SPD-ach w ruchu miejskim, gdzie co chwilę trzeba stanąć na światłach i się (brzydko mówiąc) wypiąć. Koszmar nigdy więcej. Pozdrawiam serdecznie, Anka
Nie wierzcie facetowi któremu wystają patyki z plecaka 😅 A tak poważnie to w większości zgoda. Co prawda na szosę ubieram ciuchy kolarskie i buty SPD i tutaj się moim zdaniem sprawdzają. Ale na włóczenie się po lesie czy dłuższy bikepacking, to nie ma żadnego sensu. A co do lekkości roweru to zdarzyło mi się schudnąć w życiu 10 kg i wtedy stwierdziłem że pilnowanie własnej wagi ma dużo większe znaczenie niż rower lżejszy 1-2 kg 😅
I to jest właśnie zaj..., że każdy ma wybór, swoje preferencje i doświadczenia. Widać, że dla zwolenników i przeciwników różnych rozwiązań rower to pasja. Tak trzymać :)
W samo sedno. Cytując klasyka ROWER TO JEST ŚWIAT 😉 nie szybciej, nie leciej a dalej i bez spiny. Rower to wolność, wolność to brak komplikacji😊 Wychodzisz wsiadasz jedziesz nie martwiąc się o prądy i inne bajery. Ile starczy fantazji i sił.💪 Potem siadasz rozkładasz biwak i gapisz się w gwiazdy🤩
Ciekawie to brzmi w kontekście filmiku gościa jeżdżącego na elektryku. Osobiście to wyleczyłem się właśnie z elektryka. IMHO elektronika w rowerze powinna być ograniczona do minimum. Na zachodzie (gdzie mieszkam) oczywiście elektryków jest dużo ale trzeba przyznać że spora część to zwyczajne elektrośmieci w których silnik robi już tylko za element ramy a baterii zwyczajnie już nie ma. I albo są nadal używane albo sprzedawane na wschód (bez baterii i ładowarki). Poza tym za te "7 zbędnych rzeczy" wraz z rowerem zapłacisz mniej niż za sam e-bike więc najczęściej chodzi o ekonomię wydatków a nie o to co jest ci zbędne.
Każdy rodzaj roweru jest dobry, pod warunkiem że spełnia oczekiwania właściciela. Ja swój rower złożyłem sam bazując tylko na ramie aluminiowej dotychczasowego roweru typu - trekking, miasto. Oprócz ramy, która została pomalowana to wszystkie elementy wymieniłem. Z najważniejszych zmian to zastosowałem szprychy o grubości 2,3 mm - standardowo są 1,8 mm. Rower służy mi na dojazdy do pracy, na wyprawy w okól komina i dalekie wyprawy. Hamulce V-Brake, które są z powodu typu ramy okazały się wystarczające na dalekich wyprawach.
Ja np. rower elektryczny kupię dopiero wtedy jak nie dam rady jeździć na zwykłym ale to mam nadzieję jeszcze dużo czasu. Rower jest po to żeby się zmęczyć, nie chcę się męczyć a chcę jechać na dwóch kołach to siadam na motocykl. Co człowiek to opinia jak widać.
@@Stanley.1963 wytłumacz to emerytom z Europy. Ja też tak myślałem a w tym roku zacząłem zgłębiać temat wspomagania. Dożyłem 60 i jeżdżę dalej. Tylko tu i tam strzyka w gnatach a dystans powtarzalny zmalał z 90 do 40
Zgadzam się. Zawsze powtarzam, ze jadę na kole, żeby sobie pojeździć, a nie się gonić o lansować. Zawsze w krótkich jeansach, bo tak mi wygodnie, a rower mam bardzo podstawowy trekingowy Kross 😁. Ma mieć światła i bagażnik, bo nie cierpię wozić nic na plecach. Od tego mam juki i nie przeszkadza mi, że waży 20kg. Ma mnie dowieźć z punktu a do punktu b😁. Pozdrawiam.
ja bym dodal jeszcze 8 rzecz, tarczowe hamulce w szosie, rozumiem jak ktos jeździ po przeleczach, ale w wiekszosci tras szczeki spokojnie wystarczą 😊 od tego sezonu w szosie i gravelu wykrecilem spd i wrzucilem platformy... moje stopy są mi Mega wdzięczne, a jak sie milo spaceruje po zejsciu z siodelka, polecam 😉
Dokładnie i praktycznie😀👍. Moje subiektywne zdanie: Ze wszystkim się prawie zgadzam, oprócz ciuchów rowerowych - dla mnie jazda w nich daje komfort. Co do roweru to prosta zasada: im prostsza konstrukcja tym bardziej niezawodny :)
A u mnie w większości odwrotnie. Zawsze jak po paru tysiącach ściągam opony, po zlaniu mleka od środka widać sporo "grzybków" z mleka. Każdy taki grzybek to zaklejona dziura w oponie. Podejrzewam, że musiałbym tyle razy wymieniać dętkę. Nie zdarzył mi się jeszcze kapeć na mleku. Zastanawiam się wręcz czy wozić zapasową dętkę bo już tak się wytarła od wstrząsów, że pewnie jest dziurawa. W moim przypadku SPD poprawia bezpieczeństwo i likwiduje jakiekolwiek bóle, ponieważ noga chodzi w idealnym ustawieniu cały. Jedyne co mnie wkurza, to szybko ścierające się opony. Ciuchy rowerowe do zbawienie w upale i podczas deszczu. No chyba, że się jeździ do sklepu po bułki. Kiedy ostatnio w Szczecinie w drodze na R10 przejechałem w koszulce zwykłej cywilnej na drugi dzień miałem infekcję po prostu mnie przewiało... Można jedynie polemizować o to czy wkładka jest niezbędna. Dla mnie jazdy w ciuchach rowerowych można porównać do jazdy samochodem z klimatyzacją versus samochód z otwartymi szybami. Ale kończę te przydługie marudzenie. To jest tylko moje zdanie. Pozdrawiam Marcin i miłych przejażdżek życzę. @TuWojciech
Mi też trudno się zgodzić. Gdy musiałem jechać na platformach, to czułem, jakby ktoś popsuł rower - gorsza kontrola, wolniejsza reakcja. Do miasta to ok, ale trochę terenu i MI OSOBIŚCIE bez spd jest ciężko. Tak samo ciuchy. Gdzie cywilne są lepsze? Po chwili konkretnej jazdy będą to przemoczone szmaty, klejące się do ciała i obcierające, a o spodenkach nawet nie wspominam. Pojeździć z dziećmi po parku to ok, załatwić sprawy na mieście, dojechać do pracy to jeżdżę w zwykłych rzeczach, ale bez szans na gravelu. Mleko mam pierwszy rok, zszedłem z ciśnieniem do ok 2,2 barów i teraz latam po szutrach czy krzywych asfaltach znacznie szybciej niż z dętkami bez strachu przed snejkami. Przejeździłem lata i tysiące km na dętkach, ale czuję różnice na plus dla bezdętek (także po prędkościach przejazdów po byle czym). Ale jak wspomniałem, to jest mój punkt widzenia, mimo że jestem starszy niż autor filmu, to dojrzałem do tego, że jednak póki mogę, będę starał się wykorzystać możliwości technologii i mieć z tego frajdę. Może kiedyś przyjdzie czas, że będę w klapkach z sakwami i w dresie jeździł na wyprawy, ale to jeszcze z dwie dekady :)
U mnie jazda na tubeless - zupełnie inne odczucia, nawet przy tym samym ciśnieniu opona zupełnie inaczej pracuje gdy jest zalana mlekiem w porównaniu do dętki, zwłaszcza gdy zjadę z asfaltu, pojawi się trochę luźnej nawierzchni, jakiś piasek. Jeżdżone na tej samej oponie i obręczy w gravelu. Trochę zabawy z serwisem jest to fakt, ale jak ktoś nie zmienia często opon to według mnie warto. 2 sezony przejeżdżone, tylko dolewałem mleko.
W tym roku przesiadłem się na gravela. Moja głowna aktywność to bikepacking i krótkie jednodniowe zwiedzanie okolic. W tych miejscach zgadzam się z filmem. 1. SPD - wydaje mi sie, ze mam wystarczającą kontrolę nad rowerem trzymając kierownice i siodełko. Przy jedzie z obciążonym tyłem (sakwy) i np. zawracaniu zdażalo mi się lekko utracić równowagę (wiadomo jak w takich sytuacjach jest z SPD). Zaleta SPD - więcej siły mięśni przeniesione na ruch 2. Wystarcza zwykła termoaktywka albo nawet koszulka bawełniana. Ewentualnie zaletą koszulek rowerowych są tylnie kieszenie. Spodenki rowerowe już jednak wole. Łatwo nie przetrą się "w kroku". I bez wkładki chyba jednak ciężko wytrzmać cały dzień. 4 Jazda na mleku. Wcześniej jeżdząc dużo, nawet z sakwami kapci jakoś nie łapałem. Teraz na mleku i tak na wszelki wypadek woże dętke. Wadą jak dla mnie tubeless jest wymiana opon. Wcześniej robiłem to samemu, a teraz albo zdobęde nowe umiejętności albo będe jeżdził do serwisu (koszt wymiany jednej opony to 70 złotych). Jeśli dętka mogłaby się przebić przy małym ciśnieniu np. wtedy kiedy wjeżdzam na "kocie łby" i zmniejszam ciśnienie w przednim kole no to mówimy o zalecie tubless. Niestety chyba nie trzeba przypominać o konieczności częstszego pompowania w przypaku tubeless. 7. Z przymrużeniem oka ;-) Po co mi rower lżejszy dwa kilo jeśli ja sam waże 90 kg, albo zabiore na trasę za dużo wody :-)
A propos prowadzenia pancerzy i linek, mozna dodac, ze prowadzenie gorne ma przewage nad dolnym - mniej zakamarkow, gdzie zbiera sie brud z jazdy ... mowie z doswiadczenia z moim "legendarnym" trekiem 520 😁 ale duzo rowerow, nawet tych z prowadzeniem wewnetrznych musi wyprowadzac pancerze zeby ominac bb. a bloto lubi to 🙃
Dzięki za ten filmik. Tak jak mądrze prawisz każdy ma coś co mu leży albo nie. O to w tym chodzi żeby znaleźć w tym jak najwięcej przyjemności i relaksu. Trendy marketingowe są okropne w każdej dziedzinie obecnie ale nic na to nie poradzimy. Własne, subiektywne odczucia i potrzeby w stosunku do sprzętu i to tyle. Ja po przygodzie z osą w nogawce trekingowych spodenek na towerze w moim przypadku tylko "obcisłe". Pozdrawiam
Linke do hamulca mechanicznego albo przerzutki wymienisz przy użyciu linki i dwóch prostych narzędzi. Kabla prowadzonego w ramie od hydrauliki już nie gdy ci go torba przetrze. Wszystko zależy od tego czy robisz 50km pod domem czy 500 na srilance.
Serwisuję rower we własnym zakresie. Kupiłem Univegę z 90. roku i bawię się w modyfikacje: szczęki, jazda z dętkami, klucze. Mniej jeździć z telefonem. Ostatnio starym aparatem nagrałem film „Griswoldowie na rowerach” - można ocenić ;D. Brać wszystko, co jest na podróż: dywanik, kawiarkę, patelnię. Jak najwięcej przygód. Nigdzie mi się nie śpieszę i zdążam :D Jestem wolny od kupowania sprzętu odchudzania i tego całego bałaganu. Teraz planuję wdrożyć fizyczne mapy i jeździć przed siebie. Przestałem rejestrować Stravę, oglądać ultra. W zasadzie zaglądam tylko tu, ponieważ bardzo podoba mi się Twoja trzeźwość! WOLNOŚĆ!!!!!
Nie chodzi o to zeby sie zgadzac czy nie z poszczegolbymi kwestiami autora, a o dostosowanie sprzetu do swoich potrzeb z uwzglednieniem konsekwencji takiego wyboru. O radość z jazdy na sprzęcie, ktory jest skrojony pod nas. Nie kazdy zdaje sobie z tego sprawę, wiec warto kwestionować nowe wydatki, bo nie musza ona wnosić wylacznie "wartosci" jak twierdzi producent... Najwazniejsza wartoscia jest nieskrepowana niczym jazda na rowerze. Złożoność to wyklucza.
Generalnie zaskoczyłeś mnie tylko tym napędem. Jeżdżę od dwóch lat na 12 rzędowym SLXie i jestem zachwycony - zero problemów od początku. Hardtail, głównie las, jazda przez cały rok. Nie raz leżałem, nie raz musiałem coś samodzielnie ogarniać - wszystko śmiga :) Fakt że dość szybko przeszedłem na wosk zamiast smaru i też polecam - obecny łańcuch XT ma już prawie 5k nastukane, a rozciągnięcie ciągle poniżej 0,7 sporo.
Cześć mieszkamy od siebie jakieś 8km rocznikowo też chyba jesteśmy jakoś podobni i wszystko się zgadza jak mówisz. Sprzedałem spd bo brały mnie skurcze w łydkach na dłuższych dystansach a co tu się dziwić jak stopa w jednym miejscu przez tyle czasu. Kiedyś też jeżdziłem w kolarskich ciuchach już nie jeżdżę . Omijam jak mogę rowery z kablami w środku na mleku też nie jeżdżę i nie chce tego bo tak jak mówisz nie spuszczam powietrza to takiego stopnia że by często o przeszkodę łapać gumę . Mam też fulla 12 rzędowego na sramie i mi się wydaję że to nie wina rzędów tylko jeden na . Czyli jeden na więcej to większy problem . Tez tak uważam że dla mnie jest ważniejsza geometria roweru niż lekkość . I szkoda tylko że rowery stają się coraz bardziej skomplikowane zintegrowane Podreawiam
Właśnie fakt, że stopa jest w jednym miejscu chroni Twoje kolana i ścięgna przed przeciążeniami. Pod warunkiem, że dobrze się to ustawi. Noga idzie prosto i zawsze w ten sam sposób. Skurcze nie mają nic wspólnego z rodzajem pedałów :)
Dobry film, komentarz po przeżyciach, a jak coś sie przeżyło to wiadomo o czym się mowi ,bylem wielkim przeciwnikiem rowerów ze wspomaganiem elektrycznym.....a nigdy nie jeździłem, po 47 latach jazdy na " zwykłym" rowerze wystarczyła jedna przejażdżka , teraz mam elektryka ,elektryk sam nie jezdzi , i nie slucham komentarzy ludzi ktorzy nie jeździli , można sie spocić, zmęczyć tak samo jak na rowerze bez wspomagania , z tą różnicą że po wiekszej ilości kilometrów, no i zawsze można wspomaganie wyłączyć 😁, chociaż w moim przypadku przy 5 poziomowym wspomaganiu ,pierwszy poziom niweluje różnicę wagi w stosunku do zwykłego i komfort jazdy,zmeczenie jest takie samo .
U mnie jest jeszcze 8 i 9 rzecz - licznik i konto na stravie! Odkąd się ich pozbyłem odkryłem co to prawdziwy fun z jazdy, a nie jakaś tam pogoń za cyferkami :) Nagle się okazuje, że można się zatrzymywać co 500m, że można skręcić w "wolniejszą" ale ładniejszą drogę, a nie tylko przemykać z punktu A do B "bo średnia"... I łapiesz się na tym, że jesteś w danym miejscu 20raz, a tak naprawdę go nie znasz ehhh... Polecam spróbować! :) ps. beton w stosunku do elektryków kruszeje ? :D
To ja jestem odporna, mam od kilku lat stravę i jeśli jade turystycznie to jade turystycznie, a jeśli robię szybki wypad po pracy to sobie porównuję jeśli mi się chce swoje własne przebiegi i wyniki.
W sumie mam podobne odczucia, ale kilka uwag, które pozwoliłem sobie zamieścić poniżej. - pedałka SPD: nie do końca się zgadzam się z Twoją opinią, bo moim zdaniem jest to genialne rozwiązanie i zawsze kiedy mogę to je używam, ale faktycznie są sytuacje gdzie może sprawiać kłopoty np. gdy nie masz pod ręką butów z progami, albo ktoś ze znajomych, który do Ciebie przyjechał na weekend chciałby pojeździć rowerkiem dajmy na to po lesie i generuje się problem. Ale jest rozwiązanie, które zadowoli wszystkich (co rzadko się zdarza) i jak to mawiają tak aby wilk był syty i Manchester City tzn. stosujesz pedałka Shimano PD-M324, czyli dwusystemowe: platforma/SPD. Sam takie zamontowałem w swoim rowerze trekingowym Scott Sonoma 2002, są naprawdę genialne. - ciuchy rowerowe: pełna zgoda. Od siebie dodam, że obcisłe spodenki są takie, jakby to powiedzieć, takie trochę ped…kie. Wyleczyłem się z nich już dawno temu. Co do samych pieluch to jeżeli masz dobre siodełko to naprawdę ich nie potrzebujesz, ewentualnie kupujesz luźne spodenki np. z codury, w których naprawdę możesz swobodnie chodzić na co dzień, z odpinaną pieluchą. Na pewno koszulki, czy spodenki muszą odprowadzać wilgoć, więc bawełniane koszulki moim zdaniem niespecjalnie się sprawdzają. - wewnętrzne prowadzenie przewodów: tutaj znowu pełna zgoda. System chyba po raz pierwszy wprowadzona przez legendarnego KLEIN-a w swoich rowerach ze trzydzieści lat temu (ale obiero kilka lat temu się przebił), podobnie jak szlifowane spawy. Oprócz tego co powiedziałeś czyli kwestii wizualnych i serwisowych, od siebie dorzuciłbym dwie kwestie, które trzeba brać pod uwagę: po pierwsze dziurawimy ramę co powoduje jej osłabienie w tym rejonie (obniżona wytrzymałość na ściskanie i rozciąganie i ewentualne problemy ze statecznością przy ściskaniu/zginaniu skręcaniu), a po drugie dziura w ramie to też możliwość, że woda i zanieczyszczenia dostanie się do środka ramy, co w przypadku ram stalowych, które nie zawsze są zabezpieczone przed korozją od wewnątrz znowu powoduje problemy. Z tym, że ramy z wewnętrznym prowadzeniem ładniej wyglądają też bym polemizował: po pierwsze otwory ramy, w które wchodzą linki stosowane są jakieś plastykowe uszczelki, często słabo wyglądające, po drugie często nie wszystkie otwory są wykorzystane (bo np. nie ma przedniej przerzutki) i wtedy producent stosuje zaślepki, a to już często wygląda tragicznie. Oprócz tego spotkałem się jeszcze innym problemem, a mianowicie źle poprowadzone linki w ramie przecierały się o suport. Niestety często tak jest w technice, że nowe rozwiązanie, które rozwiązuje stare problemy niestety generuje nowe. - tubeless: tutaj też się z Tobą zgadzam, ale nie do końca. Bo trzeba zaznaczyć, że możesz stosować tubeless z mleczkiem lub bez niego. W sumie z rozwiązania tego (tzn z mleczkiem) zrezygnowałem parę lat temu, tak bardziej z lenistwa i przeszedłem na tubeles bez mleczka (tutaj trzeba uważać, bo niektóre opony przepuszczają powietrze i bez mleczka się nie da), ewentualnie na dętki. Bo jak to zwykle bywa, nowe rozwiązanie, które miało być super, to takie super nie było, przynajmniej na początku, mam na myśli zastosowanie mleczka. Po pierwsze, wczesne wersje mleczka były na bazie NH3 czyli amoniaku, substancji agresywnej, więc jeżeli przebiłeś oponę i mleczko „zadziało”, to zwykle coś tam prysnęło na ramę, w czasie jazdy też coś mogło pryskać i jeżeli tego po powrocie do domu nie usunąłeś go, to mogłeś uszkodzić lakier na ramie. Mi to się niestety przydarzyło na moim stalowym RM Blizzardzie 2007. Innymi słowy, jeżeli przebiłeś oponę, to po przyjechaniu do domu i tak musiałeś zdjąć koło i zakleić otwór, a następnie wymienić/uzupełnić mleczkiem. Oczywiście musiałeś też sprawdzić i oczyścić cały rower z kropelek mleczka. Po drugie, te mleczka na bazie amoniaku śmierdziały strasznie, więc jeżeli robiłeś to w niewentylowanym pomieszczeniu to miałeś ból głowy murowany. Po trzecie mimo wspaniałych reklam jakie to wielkie otwory zasklepia mleczko i przy jakich ciśnieniach działa, nie do końca wszystko było tak różowo. Ja po przedziurawieniu opony pineską, nie mogłem napompować koła do ciśnienia większego niż 1.8-1.9bara. Kolejny problem, to starzenie się mleczka, co pół roku trzeba je było wymieniać, więc jak wcześniej łapałeś kapcia raz na rok, a tutaj w ciągu roku dwa razy musiałeś zdejmować oponę celem wymiany mleczka - więc gdzie tu zysk? Oczywiście pojawił się kolejny problem, tym razem ekologiczny co zrobić ze zużytym mleczkiem? I jeszcze jeden, jak oczyścić oponę ze starego gumowatego osadu? Oczywiście należało kupić specjalny środek do czyszczenia. Jeżeli nie oczyściłeś opony na rantach to nie miałeś gwarancji szczelności opony. Kolejne kwestia, to w przypadku gdy nie miałeś specjalnych kół to musiałeś konwertować obręcze na ten system - wiązało się to zakupem taśmy i specjalnych wentyli. I jeszcze jeden problem, jak pierwszy raz zakładałeś oponę tubeless to musiałeś mieć dostęp do sprężarki lub pompki na naboje, zwykła pompka nie zawsze zadziałała no chyba, że potrafiłeś tak szybko „machać”, ale to już na granicy wpadnięcia w rezonans a i gwarancji, że Ci się uda nie było. Był oczywiście patent, że najpierw zakładałeś oponę tubeless z dętką celem jej ułożenia a dopiero później po wyjęciu dętki i założeniu specjalnych wentyli zalewałeś mleczkiem, więc kombinowania trochę było. Na pewno warto mieć zestaw naprawczy właśnie z mleczkiem, który pozwoli dojechać do domu. A i pojawiły się chyba mleczka bez amoniaku, pytanie czy też tak skuteczne czy nie. - co do elektroniki: to znowu pełna zgoda. Jedyna elektronika w moim rowerze to licznik i oświetlenie. - napędy >12biegowe: znowu pełna zgoda. Przy czym ja się zatrzymałem na napędach 9-cio i 10-cio biegowych z tyłu oraz 2-3 biegowych z przodu, czyli na ostatnich, moim zdaniem fajnych seriach XT (770-780) i XTR (970-980) i SRAM X0 także 10-cio biegowym. Te napędy Shimano miały jeszcze jedną fajną cechę, miski suportowe były zewnętrzne i nakręcane, z prostą regulacją w zależności od szerokości suportu 68-73mm. Po za tym serie 770 i 970 to ostatnie serie (jak do tej pory) z klamkomanetkami DUAL-CONTROL, które bardzo lubię. W przypadku „v-brejków” natomiast były to ostatnie serie, gdzie klocki miały prowadzenie na pantografach (równoległy ruch klocka w kierunku obręczy). - co do lekkości: to znowu pełna zgoda. Po prostu rama pod koło 26 w rozmiarze 17-18” musi ważyć minimum 1.6kg w aluminium, w carbonie może to być trochę mniej a stalowa ~2kg (bez zacisku podsiodłowego, sterów ale z hakiem jeżeli nie jest zintegrowany). Do Twoich uwag dorzuciłbym jeszcze kilka, ale skupię się przede wszystkim na jednej: press-fity w suporcie. To moim zdaniem najgłupsza rzecz (oprócz otworów w ramie oczywiście) jaką ostatnio wymyślono i spopularyzowano. Nie wiem też czy widelce z taperowanymi rurami sterowymi to też dobry pomysł. Aha, są jeszcze 1.5calowe kierownice (przy mostku), też dyskusyjny pomysł.
Na rowerze jeżdżę już drugi wiek. Zacząłem w latach 60-tych XX wieku. Wraz z rozwojem technologii i coraz lepszym dostępem do tejże rosła moja fascynacja nowinkami. Zgadzam się z gospodarzem poza jednym przypadkiem, tubelees. Długo nie mogłem się do tego przekonać. Jeżdżę tylko romantycznie czyli sakwy i w drogę ( im mniej asfaltu tym lepiej ) na tydzień, dwa, trzy... Po zalaniu opon mlekiem pierwszą poważniejszą awarię opony miałem po 10tyś.km. Bez zdejmowania całego tego szpeja z roweru załatwiłem sprawę przy pomocy "sznurka" i pojechałem dalej. Oczywiście jakość i stan opon jest kluczowym elementem w tej "układance"
Wszystko zależy od perspektywy. Od kilku lat jeżdżę różne wyprawy, krótsze, dłuższe, w terenie i na asfalcie. Jak dotąd muszę martwić się tylko, żeby czasem dopompować. Jakbym miał tubeless, to musiałbym sprawdzić stan mleka, dolać i jeszcze tak czy inaczej brać ze sobą dętkę, na wypadek, jakby jednak mleko nie dało rady zakleić dziury.
Nie zgodzę się co do awaryjności 12 rzędowych napędów sram. Mam GX w swoim enduro, przejechałem nim ponad 8k km, łańcuch jest już rozciągnięty, kaseta zjechana, a mimo to zero problemów z napędem. Od nowości tylko raz regulowałem na samym początku, a tak chodzi płynnie, prawie jak nowy. Zakres na kasecie może i jest taki sam jak w kasetach 10 rzędowych, ale stopniowanie jest o wiele lepsze dlatego teraz do swojego gravela też chce wsadzić napęd 1x12.
Ja bym już nie kupował roweru. Rower to nieporozumienie. Jest niepraktyczny, niewygodny, stale trzeba go pilnować i serwisować. To jest stracony czas i pieniądze. To jest terrorysta, a innym razem wyrzut sumienia. Przez niego så otarcia, rozdarte spodnie, frustracje, bóle nadgarstków i kręgosłupa. Przez niego ciągle będzesz brudny, zostaniesz obtrąbiony i zwyzywany przez kierowców samochodów. Nigdzie nim bezpiecznie nie dojedziesz. Będziesz zdyszany i spocony, a więc niemile widziany tam dokąd zmierzasz. Przecież lepsze jest czyste ubranie w czystym autku, a najlepiej w bmw.
3 месяца назад+1
@@Facrasag i bebzon po kolana i plus 50 , 60 śmierć cudowne życie nowobogackiego
@@FacrasagSłusznie prawisz! Ja jestem niewolnikiem pedałów i bez przerwy jakiś rower jest na stojaku. Ale wszystko starocie poza Giant co go kupiłem w sklepie. Nie kupię już nowego roweru! Jest tyle staroci.
W sumie bardzo ciekawe obserwacje, dobrze że dodałeś - subiektywne. Ja miałem taki 'traf' że pierwsze SPD założyłem w 1999 prawie 25 lat temu i przyzwyczajenie już jest dawno, dawno za mną. Różne obuwie mam - takie które wygląda cywilnie (płaska podeszwa ideks 7) jak i sztywne (ideks 13) oraz zimowe dość drogie. W sumie nie mam problemu z SPD. W sensie - jak ktoś nie chce - spoko, jak ktoś lubi - też spoko, co do ciuchów... tutaj jestem w sytuacji bolącego tyłka, odparzeń czasem .... do czasu odkrycia spodenek z wkładką i na szelkach. Komfort mega. Co do innych ciuchów rowerowych - żelowe rękawiczki (upadki i wstrząsy na kierze) ale też zimowe (KTM'a ciepłe) - nie wyobrażam sobie zamienników. Co do elektroniki, w sumie - ani mnie to ziębi ani grzeje. Co do prowadzenia przewodów - lepiej aby nie zahaczyć nimi w lesie, ani aby się nie 'majtały' więc chyba wolę wewnątrz :) ... co do mleka - fakt mało praktyczne jeśli nie jeździ się gdzieś gdzie dużo cierni i kaktusów (Sedona itp.) i to rzeczywiście bardzo serio. Także - ciuchy i SPD - to dwie rzeczy, które w moim subiektywnym patrzeniu na 100% zostają. 🙃
Znowu w punkt obecnej rozkminy :) Bo powoli zaczynam się zastanawiać czy do mojej relaksacyjnej turystycznej jazdy naprawdę jest mi potrzebny gravel :)
@@tytus83 wszystko zależy, co rozumiemy przez jazdę rekreacyjną. Czy 5km na lody, czy 1000km wyprawa z sakwami. I w tym drugim przypadku bez pampersa to chyba żart.
zjechałem kawałek świata przez ostatnich 40 lat. Zaczynałem na przerobionym na częściach od Waganta 26 calowym, marki Narcyz. Potem metodą prób i błędów składałem różne modele i sam zrobiłem indeksy na tył do czeskiego Favorita, gdy przerzutki indeksowe dopiero raczkowały. Podobnie było z sakwami bo pierwsze uszyłem sam iz oświetleniem diodowym ( przerobione tylne przeciwmgielne od 126p ) Siódemkę Autora w całości popieram, dorzuciłbym od siebie: sakwy tylne bez części górnej, zamiast tego wór wodoszczelny i gumy. Żadnych przednich sakw, bierze się po prostu mniej gratów, podobnie jak do plecaka w góry Żadnego plecaka rowerowego, bo jest kłopotliwy , powoduje pocenie oraz utrudnia ruchy ioddychanie. Każdy Ważny kształt kiery i rączek, bo inaczej po 30 km na szlaku z ładunkiem zaczynają boleć nadgarstki. Piasty i suport wodoszczelne, bo łatwiej się przeprowadza rower po dnie rzeki niż przenosi Nóżka z tyłu to porażka, podobnie jak centralne widełki, lepiej oprzeć rower o płot ale warto sprawdzić najpierw czy wytrzyma Bagażnik tylny mocowany do ramy i bez żadnych przedłużek, bo jak zetnie główkę śruby to jest problem Ilość biegów to temat indywidualny, jeden do dwóch przy trekingowej jeździe jest nieprzydatny, najwyższy i z górki jest dla samobójców Hamulce klasyczne linkowe. Tarczowe w błocie i na szrocie kamiennym szlag trafia i trudno naprawić podczas wyjazdu na dłużej w dzicz Opony nieprzebijalne, na tym nie wolno oszczędzać, zdarzało mi się łapać gumę na kolcach roślin. I nie gładkie bo na mokrym i trawie nie trzymają Prądnica w piaście w terenie to pomyłka, lepiej mieć aku zasadowy lub LiPo pod siodełkiem Ciuchy każde, byle nie dżinsy. Bielizna bawełniana to smród po 1 dniu a po 3 kolorowa menelia Pedały każde, byle nie poślizgowe Dobre ale nie oślepiające oświetlenie i kolorowa, odblaskowa kamizelka. Po co to najlepiej widać zza kierownicy auta w pochmurny dzień Dbajcie o tył bo często Was nie widać o zmroku. Czerwony świetlik widać dopiero z kilkunastu metrów Kask warto zakładać i zapinać, ja przywaliłem w konar podczas zjazdu z górki na Wolinie i przeżyłem. Pewnie dlatego wypisuję głupoty Okulary też warto czasem założyć. Chrabąszcz majowy w oku boli jak cholera, podobnie jak osa w gębie Aha, jazda brzegiem Bałtyku jest tylko dla bogatych i majsterkowiczów Ludzie zabierajcie na rower mózgi i lubcie się trochę, rower nie ma strefy zgniotu . A teraz pedalarze z miasta stolicznego możecie sobie brechać. My w Breslau mamy swój rozum
Piękno jest w oku patrzącego (wypracowane wzorce i metody też każdy ma swoje, trzeba się dzielić, ale nie wolno wciskać). Jedyne, czego nie rozgryzłem to: jak zakładasz okulary, że ci osy do buzi nie wpadają? Wrzuć jakieś foty, bo za to Nobel ci się należy. Inna rzecz, że wy z Breslał powinniście już pisać po niemiecku. Ze Świętokrzyskiego jestem.
Nie tylko kieszenie ale: zamek dzięki któremu można łatwo rozsunąć koszulkę i złapać przewiew, kanały wentylacyjne pod pachą, materiał który bardzo łatwo wysycha, dłuższa część na plecach tak że nic nie wychodzi jak wkładamy koszulkę w spodenki. Nie mówię o koszulkach z setki pln ale średnia półka z Decathlonu
Ale po co wozić bagaż na plecach jak można w torebce przypiętej do roweru? Jeżeli człowiek nie jest na wyścigu i nie ma żadnych przeszkód aby się zatrzymać i na spokojnie coś zjeść...
@@jacekwitusik ale to Ty stwierdziłeś, że jak się ktoś nie ściga, to zbędny gadżet. Ja się nie ścigam, a żyć bez tego już bym nie mógł. Cykam fotki na każdej wycieczce i wyciągnięcie aparatu/telefonu z tylnej kieszeni jest super sprawą. Jakbym miał się za każdym razem zatrzymywać i szperać w sakwach, to bym w ogóle zdjęć nie robił.
Kurna Marcin, jak Ty mnie zaimponowałeś! Jeździłem dużo gravelem. Jednak coraz mniej, orientując się, że nie chce mi się ubierać, szykować, zakładać tych butów. Jeżdżąc gravelem pewnego dnia zdjąłem spd, założyłem platformy. Poczułem mega ulgę, jakbym wsiadł na Wigry 3 😂 po jakimś czasie sprzedałem gravela 😂 i kupiłem zwykłego crossa rometa. No cieszę się jak dziecko przy każdej jeździe! Nie jest najlżejszy, nie jest najładniejszy, ale daje mi dużo frajdy, wróciły mi beztroskie jazdy bez patrzenia na garmina, na średnią, na komy, bez jazdy w rajtuzach takich siakich. Jest super! Polecam każdemu sprawdzić, czy zwykła jazda rowerem nie stanie się dla was tak przyjemna jak dla mnie 🫀
@@magdack5854 można i to jak! W przyszłości na pewno będę mieć gravela, na ten moment jeżdżę crossem, prostym rowerem na v-brake. Wsiadam i jedę! Bez pół godziny myślenia o szpeju. Nawet przyczepkę dokupiłem dla córki i zacząłem ją zabierać na tripy 😂
No i brawo. Podpisuję się obiema rękami i nogami! Jeszcze 6 lat temu jeździłem na 30-to letnim chińskim rowerze o stalowej ramie i stalowych, chromowanych obręczach. Wymieniłem w nim wszystko prócz siodełka, i przerzutki 3x7 SIS Ten "analog" bardzo mi odpowiadał i był prosty, i niezawodny, jak konstrukcja cepa. Teraz mam "nowoczesny" rower, waży ~13 a nie ~18kg, ale widoki i radocha z pokonywanych tras jakby wciąż taka sama...😎
Prawie ze wszystkim się zgadzam oprócz jednego wyjątku, ubrań rowerowych. Pielucha chociaż sam bardzo długo nie byłem przekonany to po tych 150km jednak zaczyna robić dużą różnicę, zwykłe spodnie/spodenki trekingowe przecierały się w momencie, to samo rękawiczki. Koszulki, bluzy, kurtki zabezpieczające przed wiatrem w klatę ;-) przy przemoczeniu niesamowita różnica. Jeżdżę codziennie przez cały rok i turystycznie.
@@mariuszstachowiak1358 A u mnie akurat kieszonki na plecach latem zostawiam puste. Traktuje jako awaryjne miejsce, jakbym chciał wrzucić jakieś kupione jedzenie albo dodatkową butelkę. W sobotę wrzuciłem na plecy, pierwszy raz od bardzo dawna, telefon, to po wyjęciu telefon ociekał potem a całe wnętrze kieszeni, jako jedyna część koszulki, było zupełnie mokre. Do tego moje koszulki trekkingowe ważą ułamek tego co wyposażone w kieszonki i suwaki koszulki rowerowe. Schną też nieporównywalnie szybciej, bo są po prostu cieńsze. Więc mimo że jeżdżę raczej w rowerowych, to poza zaletą w postaci dodatkowego miejsca do przechowywania, widzę mnóstwo wad.
@@AdrianMajcher ktoś bardzo mądrze pomyślał z kieszonką na plecach na telefonik , bardzo duże promieniowanie na (kręgosłup) po czasie zaczynają się problemy bóle itp
Powiedziałeś prawdy oczywiste. Przynajmniej dla mnie. Ad. biegów, preferuję 3x 7,8,9, no i nieśmiertelny single speed. Podobał mi się tez 1x 10 - na miasto i na wycieczki.
Łoł, to się zgadzamy. Co do SPD to też mam bo mam, ale w konfiguracji SPD/platforma. SPD pomaga przy podjazdach oraz szybkich zjazdach ale cywilizowaną drogą np. drogi ppoż z przepustami. W innych sytuacjach trudny technicznie teren wypinam bo się boję. Nikt mi nie powie że SPD zawsze zdążysz wypiąć, a skutki mogą być tragiczne.
Zawsze zdążysz się wypiąć. A może inaczej, po przebiegu licząc ze dwa razy okrążyłem Ziemię po równiku, a nie miałem sytuacji żebym się nie zdążył wypiąć. Wypinając się w technicznych miejscach sam sobie utrudniasz :)
@@klosiu1 Oczywiście, że nie zawsze zdążysz się wypiąć. Gdyby było inaczej to by nie było przypadków, że ktoś nie zdążył się nie wypiąć. A były takie przypadki, że ktoś nie zdążył się nie wypiąć :) Wystarczy obejrzeć kompilację wypadków rowerowych na i prawie na każdym filmie będzie ktoś kto się nie wypiął :)
@@pawez6664 to jest mniej więcej taki argument, że ktoś się boi przestawiać nogi chodząc, bo być może mu się poplączą i się potknie. Bo inaczej przecież nie byłoby wypadków że ktoś się potknie o własne nogi i rymnie na twarz :). I filmiki z takich zdarzeń pewnie też są :). Przypadki że ktoś się nie wypnie i przez to wywróci to są przypadki z początków jazdy, gdy nie masz jeszcze wdrukowanego odruchu innego ruchu zestawiania stopy z pedału i możesz zapomnieć o wypięciu. To trwa mniej więcej dwa tygodnie. Później już nie ma większej możliwości gleby, bo wypinanie to jest wyłącznie kwestia innego ruchu stopy przy zestawianiu z pedału. Nie jest to wolniejsze od normalnego zdjęcia nogi z pedału, chyba że ktoś ma nie wiadomo jak mocno skręconą regulację.
SPD mam, ale leżą w szufladzie. Używam platform w hardtail. Linki zewnętrzne Jagwire. Hardtail budowany od zera, od gołej ramy. Obręcze DT Swiss, plecione na zamówienie szprychy plus piasty. Amor Manitou Markhor. Opony Schwalbe Racing Ray i Ralph (na dętkach) i też bez problemów od paru lat. Łączna waga roweru 11 kg z całym szpejem. Jeśli rower można unieść jedną ręką i zna się odległość od środka suportu do mostka, która jest pod nasz wzrost, plus umie się ustawić prawidłowo siodło, to jazda jest czystą przyjemnością. To, co jest dla mnie obowiązkiem to dobre siodło z dziurą. Dziura musi być.
Z tym mlekiem to więcej syfu niż pożytku. Też zrezygnowałem z mleka, wprawę mam swój rower znam, dętkę zmieniam 3-5 minut. A jak warunki są to może i szybciej:)
Super odcinek. Obejrzałem z przyjemnością i ubawiłem się tym, że mam dokładnie odwrotnie: Tubeless, 1x12, Sram AXS. Z tych rzeczy nie zamierzam rezygnować :D
Ciekawe, nie myślałem że się zgodzę z typem jeżdżącym w bojówkach i bawełnie, ale się zgadzam :). Ja na co dzień jeżdżę w stroju kolarskim i SPD. Ale jak jadę na parę dni bikepackingu to przykręcam platformy i ubieram się bardziej w turystyczne ciuchy i zwykłe buty. Jak się jedzie na godzinę czy trzy to lepiej się jeździ w SPD i obciślakach, ale jak ma się w planach cały dzień jeżdżenia, czasem zejście z roweru i obejrzenie czegoś czy wyjście do sklepu to lepsze i wygodniejsze są normalniejsze ubrania. A to wcale nie jest tak że ci dupsko odpadnie jak nie masz ciuchów z pampersem. Co do wagi zgoda - to się liczy jak się startuje, jak brałem udział w zawodach to lajtowałem rower, ale jak jeżdżę tak rekreacyjnie dla podtrzymania formy, to nie ma to większego znaczenia, ostatnio wręcz najwięcej frajdy mam z jazdy na najcięższym w kolekcji stalowym gravelu, a na 8kg szosę prawie nie wsiadam. Jeszcze bym do tej wyliczanki dodał rękawiczki rowerowe, bo widzę że ciągle używasz ;). Od lat nie noszę latem, nie ma większej różnicy jak już się dłonie przyzwyczają. Noszę jesienią i zimą, dla ochrony przed chłodem.
co do rękawiczek - chronią dłonie podczas upadku (z poharatanymi dłońmi ciężko trzymać kierownicę) i mają materiał do którego można wytrzeć pot z czoła
@@DebaGTX Tyle teoria. Ja naprawdę latami jeździłem w rękawiczkach. Stopniowo zakładałem takie bez żadnych żelowych wkładek itp, później zakładałem je tylko na zawody, a jak nie startuję, to nie widzę powodu do zakładania. I tak pod kask zakładam buffa więc nic mi z czoła nie leci. Może w klimatach zjazdowych kwestia ochrony nabiera wagi, przy normalnej jeździe ma to taki sam sens, co ubieranie kasku na spacer, bo może dachówka albo doniczka spadnie na łeb ;). A jeżeli używam tego pluszaka do wycierania, to do ucierania nosa jak jest chłodniej ;).
Bardzo ciekawe zestawienie i w większości się zgadzam. W szczególności polecam przemyśleć to zestawienie każdemu, kto zaczyna się bawić kolarstwem nieco bardziej niż od niedzieli i myśli o doinwestowaniu swojego nowego hobby, natomiast z jednym dużym ale (wbrew temu, co mówiłeś, punkt 2., nie 4. ;) ) Odpowiadając punkt po punkcie z własnego punktu widzenia: 1. tak, SPD było pomyłką (i to pomimo amatorskiej jazdy w maratonach kolarstwa górskiego ;) ) 2. ojjjj NIE. być może to kwestia organizmu (tylko siądę na rower i jestem mokry ;) ), ale nie wyobrażam sobie jazdy w normalnych ciuchach. nie bardzo wiem po co miałbym jeździć w "normalnych"? nie potrafię jeździć w niekolarskich gatkach. ok, na pewno znalazł bym inne dostatecznie elastyczne ciuchy (bo nie o pieluchę mi chodzi), ale nic w czym normalnie bym chodził nie nadaje się dla mnie do jazdy. trenowałem to w młodości i wiecznie cierpiałem. jak mając już 20-parę, czy nawet 3X lat zakosztowałem najpierw gaci, potem koszulki, rękawic i okularów ... nie potrafię zrezygnować z żadnego z tych 4 komponentów. koszulka - ok, można, ale pasują mi ciuchy rowerowe i nie widzę innej opcji ;) rękawice też tylko pełne (nie te bez palców) i to wynika z przygód na maratonach. przestałem aktywnie w nich uczestniczyć, ale przyzwyczajenie pozostaje. chciałbym jednak zaznaczyć jedną rzecz - to wcale nie muszą być ciuchy za miliony monet. Lidl to na prawdę świetna jakość. Znacznie lepsza niż np 4F, a cena nieporównywalnie niższa. 3. nie mam dużego doświadczenia - w nowszym rowerze "środek" jest prowadzony wewnątrz, ale jeszcze nie miałem okazji wymieniać "okablowania". na pewno nie szukałbym takiego rozwiązania na siłę. linki mi nie przeszkadzają. 4. na maratonach jeździłem "tradycyjnie", wszyscy znajomi z mlekiem. na pewno mleko ma swoje zalety, ale ... dla mnie mleko to tylko dobry powód do dyskusji i wydatków. Chyba częściej słyszałem o konieczności użycia pocisków z gazem na trasie czy innym mlecznym problemem, jaki się na maratonie przydarzył, niż ja sam musiałem na trasie w tradycyjny sposób dętkę wymieniać. sam się nigdy nie skusiłem i nie widzę powodu, by coś zmieniać. i tak, mówię o doświadczeniach górsko-maratonowych. pewnie "wymiana" była by szybsza w systemie tubeless, ale umówmy się, jeśli aż tak bardzo zależy mi na czasie, to konieczność zatrzymania się i dopompowania koła z naboju czy tradycyjnie oznacza, że w sumie i tak nie ważne ile czasu mi to zajmie. przez kilka lat jazdy w maratonach dętkę wymieniałem na trasie może ze 3 razy. nie, nie widzę sensu jakiegoś dużego w babraniu się mlekiem. 5. eprzerzutki to ciekawy wynalazek. na pewno jest zaletą, jeśli przy dużej ilości błota miało by się ono dostać do pancerza i utrudnić zmianę przełożeń (doświadczyłem tego, po maratonie musiałem wymienić manetki, bo jedną dosłownie przegwałciłem próbując zmienić przełożenie), niemniej zbyt duża ilość błota w mechanizmie takiego elektryka nawet jego potrafi zablokować (to z kolei doświadczenia kolegi), więc też jestem na nie :) 6. mam 2x11 i szczerze mówiąc zamiast 1x12, 2x12, ja mógłbym zmniejszyć tył, ale tęsknię za 3x z przodu, szczególnie podczas jazdy lokalnej. brakuje mi trochę tych przełożeń do szybszej jazdy na moim "uniwersalnym góralu" 7. zdecydowanie, zwracanie uwagi na kilogramy to tylko gonienie za ideałem. patrząc na uczestników maratonów, prędzej opłacało by się zrzucić jakieś 5-10 kg z tyłka, niż próbować choćby kilogram, czy nawet pół zrzucić z roweru. tak jest łatwiej, wystarczy rzucić pieniądzem w sprzedawcę, nie trzeba walczyć z organizmem, ale ... anyway, w jeździe "lokalnej", turystycznej, ta waga już kompletnie traci na znaczeniu. Na koniec, szczerze mówiąc byłem ciekaw czy będzie inny punkt, poniekąd powiązany z 5. - elektronika na rowerze. Często kupujemy liczniki, i to nie te najprostsze podające prędkość i pokonany dystans, ale ogromne kombajny, najlepiej z GPS, nawigacją, kolorowym wyświetlaczem, dotykiem i oczywiście HRM/CAD/POW czy jeszcze innych pomiarach, o których nie mam pojęcia ;) Fakt, wiele z tych rzeczy się przydaje gdy podchodzimy do kolarstwa nieco poważniej, ale często są to zakupy mocno na wyrost. Czujnik HRM pomógł mi się kontrolować na maratonach, by nie przekraczać wartości, po których od połowy trasy umierałem (takie np 195-6, które po maratonie zobaczyłem w logu na pierwszych 5km z około 50km mokrej, deszczowej/błotnistej trasy, którą pokonałem w co najmniej 30-40% pieszo bo już inaczej nie umiałem i całość zajęła mi jakieś 10h). Czujnik kadencji pomógł nauczyć się szybciej kręcić (ale wyżej 80 nie potrafię ;) i tak, kręciłem dużo bliżej 60 jak zaczynałem w górach się ścigać :) przepraszam, ściganiem trudno to było wtedy nazwać :P ). W czujniki mocy nigdy nie inwestowałem, bo to już było by przekroczenie pewnego dziwnego progu, kiedy uznałbym, że muszę się kolarstwu poświęcić na poważnie, a nie traktować je jako zabawę. Nawigacja - jeśli ktoś faktycznie bawi się w turystykę, jeździ z mapami po obcym terenie - na pewno polecam. Niestety często widzę osoby z nawigacjami jeżdżące po znanych sobie dobrze trasach i nie ruszających się dalej niż 5-10km od domu. Toż to gruba przesada, ale któż bogatemu zabroni ;)
Jak widać po komentarzach nie tylko twoje. Moje również. Odzież taka jest lekka ,oddychająca, szybko schnie i ma tych kilka kieszeni w tym jakąś na zamek które bardzo się przydają - bo jazda z plecakiem dla mnie nie jest komfortowa 😮
Czyli jak ktoś biega to kupuje sobie ciuchy, jak ktoś chodzi po górach to też kupuje takie specjalne...a jak inny jeździ na rowerze to ma zakładać te które ty uważasz że są wystarczające... Ale bzdury piszesz!!!
Nie chciał bym iść w góry w butach SPD i nie chciał bym jeździć rowerem w butach do trekingu... Z ubraniami jest podobnie, choć coś tam nieraz można pomieszać.
wew prowadzenie jeszcze nie jest takie złe jak jest dobrze zaprojektowane i zrobione, branża się nauczyła jak to robić i generalnie jest ok. Wg mnie najgorsze co przydarzyło się rowerom w ostatnim czasie jest to którędy te przewody wchodzą do ramy.. Wpuszczanie kabli przez łożysko sterów to najgorsze gunwo jakie może być. Z rowerów szosowych to już zapewne nie zniknie ale w gravelach i mtb/emtb jest to zbędne.
Zgoda z prawie wszystkim!👍 Fajnie posłuchać o różnych doświadczeniach. Szanujmy siebie i innych na drodze.A może zaczniemy się pozdrawiać jak motocykliści ? LWG👋🚴
No swój człowiek! Team Platformy! o/ Jakie tam masz w swoim? Wymienne piny czy nie? Jej w ogóle nie myślałem, że się zgadzam z Tobą w tylu kwestiach. Też nie mam żadnego super wdzianka. Koszulka może nie zwykły tiszert, bo one są kiepskie latem, ale taka Decathlonu szybko schnąca, luźna już wystarcza.
Ja wydałem i kupiłem pedały z wkręcanymi pinami.. po czym je odkręciłem i wróciłem do zwykłych z plastikowymi. Te z wkręcanymi niszczyły zwykłe buty i czułem się na nich niewygodnie. A rowerem jeżdżę w przeróżnych butach. Latem dla komfortu nawet w klapkach.
prawde chłop powiedział. Sam sie przekonalem o tym co mowi po kilki solidnhch latach jezdzenia, z tym ze tak jak spodenek z wkladką do 200 km nie potrzebuje, tak on koszulka z kieszonkami jest obowiazkowa: zestaw naprawczy, telefon, chusteczki i cos do przekąszenia
Mam 2 rowery, ktore mam od nowosci i używam: kolarkę Sport z 1989r i gorala Superior z 2000r. W kolarce wymienilem osprzet na shimano 600/105 z lat 90-tych, w goralu wymieniam co jakis czas napęd (kasetowy, 3x7). Jezdze bezproblemowo, rekreacyjnie, ok 2 tys km rocznie. Ani jedna z 7 rzeczy, o ktorych byla mowa w filmie, nie zagoscila w moich rowerach. Zycze wszystkim wyluzowania i szerokiej drogi!
Obecnie, też mam dwa rowery. I oba mam od nowości (od około 4 lat). Wymieniłem w nich wszystko, do ostatniej śrubki... Tak też robiłem z prawie wszystkimi swoimi rowerami w ostatnich czterdziestu latach. Jeżdzę rekreacyjnie około 3-4 tys. km rocznie. Używam bezprzewodwych, dwunastorzędowych napędów SRAM'a, pedałów SPD, systemów bezdętkowych, karbonowych ram i komponentów a mój full XC waży niecałe 10 kg. Z rowerami nie mam żadnych problemów, co znacznie zwiększa przyjemność z jazdy. Na rowerze jestem totalnie wyluzowany. Bardziej wyluzowany nie będę...
Pamiętam jak ponad 10 lat temu na pewnym forum dotyczącym rowerów szosowych wyraziłem bardzo podobną opinię. Ale mnie wtedy zjedli wszyscy niespełnieni kolarze. Ja bym dorzucił jeszcze do tej listy punkt 8 czyli Komputery Pokładowe. Zauważyłem że jadąc z komputerem przestałem się cieszyć widokiem w koło, radość z jazdy została zastąpiona rywalizacją z cyferkami. Była tylko szosa i waty. Musiałem robić cyferki, nie było czasu na nic innego. W zeszłym roku sprzedałem dziadostwo w diabły. Zostawiłem sobie tylko zegarek Garmina który używam na co dzień a na pulpit wrócił stary ale bardzo dobry bezprzewodowy CatEye Strada Slim a za mapę po prostu wystarcza telefon. Mało tego po 14 latach coraz bardziej mam ochotę z szosy wywalić SPD-SL Nie powiem, system jest świetny na szosie ale coraz bardziej się go boję. I dorzucę tu jeszcze punkt 9 który będzie kontrowersyjny dla ciebie i pewnie wielu się nie zgodzi. GRAWELE! Dla mnie rower grawelowy to jakaś totalna abominacja. Ja stary "szosiarz" nie jestem sobie w stanie wyobrazić gorszej kierownicy w teren niż kierownica typu baranek. Wiem że to jest strasznie niepopularna opinia ale mi się grawelami po prostu źle jeździ. Takie typowe do wszystkiego i do niczego. Owszem po jakimś żwirze to jakość idzie. Ale i tak wygodniej jest na szerokiej prostej kierownicy i szerszej oponie z kostką. Grawel to dla mnie jakaś niezrozumiała i niepojęta moda. Moda która przeszła w pewien standard który z nami już zostanie. Coś jak suwy w motoryzacji. Ja Graweli nie lubię i uważam że to ślepa uliczka.
Zgadzam się co do graweli w terenie, nawet już takim lekkim, kierownica od grawela jest niepraktyczna. Sam się zastanawiam nad sprzedażą swojego grawela i zakupu lekkiego roweru krossowego z prostą kierownicą. Coś w rodzaju treka dual sport gen. 5 .
Ja z kolei nie mam problemu z kierownicą w terenie ale mam z komfortem. Byle jaki las i nawet małe nierówności wytrzesą jak nie wiem a mam oponę 45. Przypuszczam, że to przez mtb na którym zawsze jezdzilem, czyli przyzwyczajenie do większego komfortu i łatwego pokonywania przeszkod. Sądzę jednak, że gdybym nie mial porównania i zaczynał "rowerowanie" Od gravela to bym nie narzekal. W końcu nie wiedziałbym, że można wygodniej.
Komputery lubię. Motywują mnie, a przyjemność z jazdy została. Ale u mnie to rekreacja, dbanie o kondycję a nie walka o waty :) Gravel to taka świnka morska. Ani świnka, ani morska ;) Nie rozumiem tego wciskania ich na siłę w sklepach i internecie. Jeżdżę głównie po lesie na hardtailu i zawsze mnie bawi jak widzę ludzi którymi trzęsie na każdej dziurze i nawet przy nieżbyt technicznych trasach mają problem. Jak ktoś lubi - proszę bardzo, ale nie rozumiem skąd ten ogólny zachwyt. Pożyczyłem, pojeździłem - nie moja bajka. No i kosmiczne ceny GRXów...
Fajny odcinek; chyba ze wszystkim się zgadzam, oprócz tego co powiedziałeś o SPD i mleku, ale to dlatego, że nie używam 🙃. Najważniejsze to cieszyć się z jazdy na rowerze i jeździć. Pozdrawiam znad morza (gdzie przyjechałem na swoim crossie z południa Polski) 🙂.
Zgadzam się z twoimi spostrzeżeniam całkowicie. Jednak jeśli chodzi o SPD to były dla mnie zbawieniem. Jeżdząc na platwormach bolewało mnie kolano. 15-20km i nie dałem rady jechać. Kolega zasugerował, żebym spróbował w SPD i pożyczył mi takowe wraz z butami (numer większe, ale ujdzie) i o dziwo zrobiłem 30km bez bólu. Od razu kupiłem PSD i buty i teraz z kolanem mam spokój. Też jeżdzę na dętkach i oponach Continentala i już 3 sezony bez kapcia. A najlepiej jeździ mi się w ciuchach do biegania. Pozdro
To samo u mnie. Moim zdaniem podświadomie muszę coś usztywniać, jakieś mini korekcje położenia stopy ciągle robić, bo kolano po dwóch dłuższych rundach się odzywa.
@@Paragraf22 może i masz rację, może nie, nie będę się kłócić i oceniać, w moim przypadku usztywnienie stopy w jednym położeniu pomogło i zniwelowało ból, u kogoś innego może być odwrotnie.
Jeśli chodzi o komplikacje sprzętu i jego serwisu to na 1 miejscu e-bike! Wyleczył sie z lekkości, mówi ktoś ze wspomaganiem elektrycznym uśmiałem się sluchając :D
100% się zgadzam co do napędu. Wszyscy idą w stronę jak największej ilości przełożeń, a Microshift idzie pod prąd i w sumie mnie to cieszy. AdventX/Sword przy 1x oferują największą kasetę 48t bez żadnych kombinacji, za rozsądne pieniądze. W Shimano dopiero 12 rzędowy GRX ma obsługę kasety 51t, a tak to jest to 42t dla 11 rzędów i 36t dla 10 rzędów (czyli odpowiednik Microshifta). Na elektryczne przerzutki też bym się nie zdecydował, moim zdaniem zbędny bajer.
@@MrHolwekdokładnie deore jest na zwykły bęben 10 rzędów 11-46 i dla 11rz 11-51, do tego jest xt i deore 11rz 11-51 w technologii link glide, do wyboru do koloru kasety sunrace, czy drogie ale świetne garbaruk, można sobie samemu skomponować idealny napęd 1x11 czy 1x12 bez elektroniki i bez problemów
????Wolę zwykłego "górala" z pewnymi modyfikacjami,przerzutka Ty 18 Shimano daję radę i działa po kilkunastu latach eksploatacji.Rower do spokojnej jazdy żadne ekstremum.
@@Gravelewy Sunrace to nie Shimano z tego co mi wiadomo 😉, i producent zaleca inny zakres więc moim zdaniem to są już kombinacje. A co do poprzednich komentarzy, to nie wiem co mają napędy MTB do gravelowego GRX 😂.
Bardzo dobry materiał i potrzebny nagrałeś . Po prostu tak się naoglądamy tych różnych kanałów o tematyce rowerowej i popadamy w jakiś taki konsumpcjonizm. Pamiętam 10 lat temu kupiłem Meride hardtail za 2500 zl dla mnie to był jakiś kosmos dla mnie ten rower był szosą, gravelem,mtb a nawet i zjazdówką , (Suntour sprężynowy jak i cały rower trzyma się dobrze i zbiera kurz w garażu) :) w ,jedyne co brałem na trasę łatki do dętki i multi tool . Stare dresy trampki , jak wiedziałem że będzie padać to zakładałem reklamówki na skarpety . 10 lat temu to obejrzałem może tylko jeden film na youtube jak dobrze wyczyścić napęd . A teraz panie ja mam więcej pierdół i głupot do roweru niż do samochodu czy motocyklu . Wiadomo czasy się zmieniają ale niektórzy ludzie mogą się pogubić w tym świecie przesiąkniętym reklamami pierdołami co dla zwykłego Kowalskiego rowerzysty kompletnie są zbędne . Bardzo miło obejrzeć taki sprowadzający na ziemie film .
Ja bym dodał jeszcze wszelkiej maści elektronikę. O ile korzystanie z nawigacji GPS podczas wycieczek czy wypraw rowerowych jest wygodne i pomocne o tyle fiksowanie się na cyferkach podczas każdej przejażdżki jest moim zdaniem zupełnie niepotrzebne .
dlatego lepiej sie sprawdza zegarek. Z jednej strony rejestruje tracka, statystyki czy umożliwia nawigację, a z drugiej jest na ręce i siłą rzeczy na niego nie patrzymy w czasie jazdy.
W końcu ktoś mówi po ludzku ze te wszystkie gadżety to pedałowania niepotrzebne. Ważne żeby koła się kręciły i bylo wygodnie, myślałem że bez SPD jestem jak dinozaur ale dzieki za uświadomienie. Mnie osobiście najbardziej wkurzają ramy o dziwnych kształtach np gdy rura pozioma nie spotyka się w jednym punkcie pod siodlem z rurami skosnymi tylnego koła, po co się robi, przerost wątpliwej estetyki nad względami konstrukcyjnymi
hej dzięki za bardzo fajny film :) ciekawa perspektywa - na pewno warto się choć chwilę zastanowić nad tym całym rowerowym światkiem i dopasować sprzęt pod siebie, a nie bezmyślnie kopiować i kupować :) pozdrawiam
Ja patrze na uklad i wygodę w moim przypadku jazdy na "gravelu" wyprawowego. Potrzebuje dobrego siodła, ramy mostku ustawionego odpowoednio nk3 naciagając pozycji, rozmiar ramy odpowiedni, dobre oświetlenie, i napęd dwa blaty z przodu 10 z tylu i kilka sakiew podsiodlowe miedzy rurami, zapasowe klucze dętki i jezdzic po 80 km spokojnie nienspieszqc sie lub jeszcze dalej....
Sądziłem, że powiesz o elektryku😅😅 Spostrzeżenia Twoje jak najbardziej ok. Też jadąc z sakwami wycieczkowo rozważył bym platformy i normalne buty plus wygodne siodełko, aby nie jechać z wkładką. To ma sens. Najlepszy dla mnie napęd do jazdy turystycznej to 2x11. Miałem taki, nie do zajechania. Zmieniłem na 1x12 bo biorę udział w maratonach i już po chyba 400 km wózek wygięty i cuda z łańcuchem🙃 Ale jak sprawne, to chodzi to pięknie plus prostota obsługi. Miodzio
Fajnie, że zrobiłeś taki film i dajesz swoją opinię. W niektórych sprawach zgadzam się z tobą. Jeżdżę w pedałach SPD od 16 roku życia a mam 43 lata. Dziś sobie nie wyobrażam jazdy bez nich. I to nie ważne czy się ścigam w triathlonie, czy jadę z kolegą na mtb na kawę. 1,5 roku temu zrobiłem sobie mleko w rowerze mtb. Rzeczywiście fajna sprawa. Problem w tym, że 90% jazd robię na drugim rowerze, czyli szosie. Jak rower z mlekiem stoi to mleko zapycha i jest lipa. Obecnie bym tego nie zrobił. No może w szosie gdzie tych kilometrów trochę wpada. Niby masz rację co do di2 lub asx Srama. Jednak di2 to jest obłęd. Co do napędu 1x12 masz rację. W kwietniu zerwałem łańcuch w czasie jazdy i zaliczyłem glebę. Założyłem nowy Sram GX i co napęd nie działa. Najprawdopodobniej oberwał hak lub przerzutka. Rower stoi i czeka na serwis.
A jako kurier rowerowy powiem wiecej, pozostale rzeczy typu hamulce tarczowe, amortyzacja, tradycyjne przerzutki to wszystko podnosi awaryjnosc. Amortyzacja moze zamarznac w zimie a jak juz raz zamarznie to na wiosne juz wymiana amora. Tarcza jest fajna, ale bywa awaryjna, np zapowietrzy sie klamka. Biegi w piaście bo tradycyjne mogą się zabrudzić i chodzić ciężej. Łańcuch który trzeba zawsze czyścić szybciej zardzewieje. A biegi w piascie to łańcuch może być całkiem czarny i nie robi to roznicy. Wszystko fajnie ale nie do pracy, kiedy jak coś padnie rano to do popolidnia bedziesz to probowac ogarnać. Wszystko to tez radykalnie podnosi koszty serwisu, bo wielu rzeczy nie zrobisz podstawowym zestawem narzedzi.
Zgadzam się, z wyjątkiem hamulca tarczowego. Poprzednio jeździłam na v-breakach i na ciężkim terenie po prostu mi się przy skokach i wstrząsach przesuwały i ocierały o koło. Nigdy nie wrócę do v-break na MTB. Do jazdy po asfalcie i płaskim terenie jak najbardziej.
Ostrym? Jak bym podjechał pod górę? Dobrym kompromisem są biegi w piascie bo niezawodne, minus to interwał serwisu co 5 tys km. Nie jestem kurierem w wielkim amerykanskim płaskim mieście jak na filmach, tam to ma sens.
Chcę napisać coś mądrego ale nie wiem czy mi wyjdzie 😂 w końcu jest jeszcze przed 7😅. Ogólnie podczas moich 20 sezonów jazdy MTB nauczyłem się jednego - słuchanie marketingu jest dla ludzi zarówno głupich jak i bogatych. Głupich ponieważ korporacje(a nimi są rowerowe firmy, nie oszukujmy się) wciskają nam co chwile produkty mało wnoszące i bardziej awaryjne. Bogatych dlatego, że to kosztuje niebotyczne sumy. Rozwój naszej cywilizacji musi iść do przodu więc świat kolarstwa też szuka nowych rozwiązań lecz nie dawajmy się tak bardzo zwariować. Często odnoszę wrażenie, że posiadanie lepszego napędu lub zawieszenia jest dla wielu naszych kolegów ważniejsze niż sama jazda.
Sztuczne wytwarzanie potrzeb. Zwróć uwagę, że każdy nowy rowerj jest - "X% sztywniejszy niż zeszłoroczny model", "X% szybszy nie zeszłoroczny model", "X% lżejszy" itp. Jeszcze trochę, i rowery nie będą niz ważyć, jednocześnie będą sztywniejsze niż mieszkanie kostnicy
Do listy jeszcze bym dorzucił liczniki na akumulator. Ja używam Sigma Rox 6.0 na zwykłe baterie i bardzo cenię sobie, że nie przejmuję się ładowaniem przez kilka m-cy 😀
Wg mnie buty wpinane to pierwszy zakup jaki należy wykonać, jeżeli ktoś chce jeździć więcej niż 10 km. SPD daje to wyjątkowe poczucie więzi pomiędzy rowerem a kolarzem :)
W moim przypadku SPD sprawdziło się tylko na asfalcie. Jednak w terenie lub jeżdżąc w zimie nie czułem się pewnie i ostatecznie zostałem przy platformach. Dodam jeszcze, że jeżdżę głównie sam i nie muszę się ścigać.
Dobrze o tym nie wiedzieć bo jakbym przeczytał że muszę kupić spd przed pierwszą trasą po przerwie (3 lata bez wychodzenia z domu) po prostu bym się zniechęcił do długich tras a na pierwszą wyjechałem do koleżanki 70km w jedną stronę bez spd bez pojęcia co robię
Zgadzam sue z 5 rzeczami ,2 ktore wymieniles maja dla mnie ogromne znaczenie, roznmy sie tym ze ja jezdze po trudnym terenie , czesto dzikim gdzie sa naprawde strome podjazdy , tak jaknwspomniales tubless, dla mnie latwiej dolac mleko niz wymienic dentke na trasie ,szybciej sprawniej i system zdecydowanie mniej awaryjnt,detki w trudnym terenie latwiej uszkodzic niz sama opone na tubless, druga sprawa to 12rzedowka, gdy na 11 nie dalem rady ti 12 nie jednokrotnie dala mi kopa, smigam tak juz 5 lat. Z reszta sie zgadzam , pozdrawiam
@@DebaGTX rozumiem, z tym że dla mnie to nie wybór typu albo-albo. Jak jestem w stanie spakować się bikepackingowo to tak robię, jak nie to montuje bagażnik i biorę sakwy.
Każdy musi dobrać rower do własnych potrzeb. Dla jednego będzie to ultra lekka szosa wyposażona w napęd 12 biegowy, pedały spd, wewnętrzne prowadzenie przewodów, bezprzewodowa przerzutka, gacie z pieluchą, a dla innego będzie to zwykły rower z hipermarketu z kilkoma przeróbkami. I bardzo dobrze.
A ja zredukowałem znacznie ilość oglądanych materiałów na RUclips o tematyce rowerowej, outdoorowej, relacji z wyścigów, mniej oglądam i słucham podobnych w sumie tematów tylko w innej interpretacji i mam więcej czasu dla siebie i na swoje aktywności.
Jest też mniej chęci na jakieś zakupy, nowości itp. bo to co mam to mi wystarcza w zupełności.
Polecam każdemu.
Wszystko jak zwy6kle zależy od zasobności portfela i oczekiwań... Ja jestem minimalistą i na żadne zawody nie jeżdżę, tylko po mieście , do pracy i czasem w teren, dlatego ja nic z tych omawianych dodatków nie potrzebuję. Dla mnie rower to tylko rower a nie statek kosmiczny z elektronicznymi przerzutkami. Ja lubię prostotę i cenię sobie taki osprzęt, który można naprawić młotkiem i wkrętakiem🛠w dowolnym miejscu na świecie a nie w serwisie za miliony monet.
"Kto zadowala się tym, co wystarczy, ma to, czego chce."
~ Publiliusz Syrus, I w. p.n.e.
Tym bardziej że te treści są reklamowymi xd
@@ElektrizPL Dokładnie.
Na szutrze na odcinku 30 km przebojem oponę 3 razy, kupiłem dobrej marki opony z Kevlarem i mleczko mi niepotrzebne, spodenki z wkładką tak, bo tyłek mniej boli, koszulki mam techniczne , ale nie rowerowe, co do przerzutek to z tych samych powodów wolę mechaniczne , podobnie linki prowadzone na zewnątrz , co do pedałów to mam koszyczki, trzymają buty a noga układa się automatycznie anatomicznie i poprawnie biomechaniczne do warunków jazdy i nie mam problemów z chodzeniem jak trzeba wyskoczyć w trasie do sklepu po dodatkowa wodę do bidona,
I ja się zgadzam z Twoim zdaniem. Masz rację jeszcze przed 40-tką goniłem te wszystkie nowinki itd. wiesz o co chodzi a teraz mam 41 lat Krossa normalnego za 2500 zł jestem z niego zadowolony jadę z córką po leśnych drogach słuchamy szumu drzew odgłosów przyrody i to się liczy. Zdrówka i pomyślności.
Zgadzam się, to się przekłada na wiele dziedzin życia. Na przykład samochody, kiedyś celem była podróż a dziś celem jest auto samo w sobie.
Dokładnie, u mnie podobnie:)
1. pedały platformowe to wolność!
2. ciuchy: koszulki z biegów i luźne spodenki fitnessowe z decathlona, trubo wygodne:)
3. rower akurat z wewnętrznym, bo takie teraz robią, a nie serwisuje sam:)
4. miałem tubeless ale zrezygnowałem, bo za często babranina w mleku, jeżdżę na dętkach, nawet w ciężkim terenie mtb i w miarę niskim ciśnieniem (1.6/1.8) i gum nie łapię, bezobsługowo:)
5. elektroniki nawet nie rozważam, bo za drogo xd
6. mam niestety 1x12 bo był taki fabrycznie, ale jak się zajedzie, zamierzam zmienić na 1x11 shimano w systemie linkglide, żeby był trwalszy, choć może nieco bardziej toporny, a zakres przełożeń ten sam i kasety prawie o połowę tańsze
7. jeżdżę na mtb i wagę to mam w nosie, lepiej te 2kg schudnąć niż wydać 10k na droższe komponenty:)
Mam bardzo podobne wnioski! Fiksacja na strojach, akcesoriach, systemach i osprzętach odebrała mi swego czasu radość z jazdy. Dopiero gdy założyłem do swojego roweru (szosowego!) zwykłe pedały i jeżdżę na nim w zwykłych ciuchach, nawet bez pieluchy, czuję taką nieskrępowaną przyjemność. Biorę rower i jadę, w każdej chwili, nie muszę niczego szykować. Bardziej skupiam się na tym, by zwiedzić fajne miejsca i zobaczyć kawał pięknej przyrody, a nie na wykręceniu wysokiej średniej czy odchudzeniu roweru o 20 g. Jeżdżę tak, jak wtedy, gdy miałem 12 lat i jeszcze nawet nie było Youtuba :)
albo po prostu mieć drugi rower którym sobie jeździsz na luzie. Szosa nawet w zwykłych pedałach tego ci nie da bo po pierwsze - pozycja nie jest relaksująca 2 wąskie opony jednak nie dają zapomnieć o ograniczeniach.
@@wintermute444 to prawda. Mam oprócz tego rower miejski do takiej jazdy totalnie na luzie, ale zamiast szosy lepiej sprawdziłoby się coś na szerszych oponach.
No masz racje, w zasadzie to nic nie potrzebne patrząc na gościa który przejechał Wisła 1200 na Wigry 3 😁
to jest niesamowite, gość ma jaja i parę w nogach - dla mnie sportowiec roku!
@@RowerzystaSpontaniczny "ciało jest słabe - dusza jest silna"
@@grzegorzwieczorek3703 jedno z drugim sie przeplata żono moja
A jednak Wigry były potrzebne 😃
A ja mam wywalone na to co gadają na jutubach. Ja po prostu czerpię frajdę z jazdy. Jeżdżę czym chcę, jak chcę i gdzie chcę. Nie, żebym się odciął od wszystkiego bo pewne rozwiązania mi pasują. Np. szorty MTB czy rękawiczki jak dla mnie są świetne. Okulary Tripout, które Marcin polecił rozwiązały mój odwieczny problem łzawienia oczu na zjazdach. Są jeszcze różne rzeczy, ale najważniejsze, żeby nie dać sobie wmówić, że coś musicie robić tak, bo tylko tak jest dobrze.
Zgadzam się że wszystkim co powiedziałeś z wyjątkiem :
1. Spodni rowerowych z pampersem. Uważam że jeździ się w nich bardziej komfortowo.
2. Pedałów SPD (z platformą). Pomagają mi lepiej sterować na nierównościach i dają lepsze przełożenie na podjazdach.
Nie startuje w wyścigach jeżdżę dla przyjemności dlatego nie dbam o masę roweru, natomiast zależy mi na wytrzymałości dlatego pod tym względem komponuje osprzęt.
mam tak samo
ch...nas to obchodzi
Całą rowerową Warszawę żeś obraził 🤷
Ups ;)
Bez przesady. Z wieloma punktami się nie zgadzam, ale każdy ma inne przemyślenia i kazdy trochę inaczej eksploatuje rower. Dla mnie spodenki z pieluchą na długie trasy to must have. Skłaniam się ku mleku po 5 kapciach na ostatnich 1000 km. Ale autor fajnie uzasadnił swoje zdanie i ok.
Nie całą :D
@@pawerodak6663 ze spodenkami z pieluchą mogę się zgodzić :D
@@pawerodak6663fajnie ze szanujesz innych percepcje :) a tak wogole polecam film percepcja :D
Szanuję za podejście i poglądy ponieważ z biegiem lat i przejeżdżonych kilometrów...mam takie same. Pozdrowienia!
Wszystko sie zgadza.Nie masa roweru ale noga sie liczy.Ciekawostka, zamiast mleka wsadzilel wkladke antyprzebiciowa,taka Zefala.Od trzech lat zero kapcia a gumy juz dawno na wymarciu;)ta wkladka jest taka gruba,ze ciezko bylo to nozyczkami dociac
To się nada do zwykłej opony szosowej dętkowej?
Fascynujące jest to jak różne spojrzenie możemy mieć na ten sam temat. Z niektórymi rzeczami się zgadzam w 100% natomiast z innymi osobami 100% się nie zgadzam. Przykład spd, uwielbiam buty wpinane, ponieważ bardzo lubię uczucie „scalenia” z rowerem. Ma wrażenie wtedy, że jestem jednością z rowerem i jest on przedłużeniem moich nóg. Nie wyobrażam sobie jazdy bez butów wpinanych, nawet po bułki do sklepu. Może to dziwne aczkolwiek, jednocześnie, zaskakująco jak różne możemy mieć spojrzenie. To jest piękne w tym całym „rowerowaniu”, że jak dobrze popróbujesz to znajdziesz w końcu coś dla siebie. Pozdro.
A dla mnie SPD jest niewyobrażalne bo jazda przypięty do roweru jest według mnie niebezpieczna, kilka razy zdarzyło mi się opuścić rower w sytuacji podbramkowej i nie wiem czy w SPD bym zdążył
@@LukaszMielczarek to jest kwestia przyzwyczajenia, w butach spd zacząłem jeździć w wieku 60 lat, raz na początku zaliczyłem krzaki, gdy zahamowałem, a nie wypiłem się. Po krótkim czasie już o tym nie myślę, tylko zatrzymując się kręcę stopą i wypinam. SPD utrzymuje stabilnie stopę na pedale, przy dłuższych trasach zapobiega jej przesuwaniu na boki, więc tu się z autorem nie zgadzam. Jeżdżę też w ciuchach kolarski, takich klasy Decathlona i nie wyobrażam sobie jazdy w cywilnych. Może po zakupy, ale po zakupy nie jeżdżę rowerem, bo kto by mi go popilnował?
@@WojciechJablonski-yh4nu Tyle, ze po zakupy nie jeździe się rowerem za 8-10k, tylko prostym mieszczuchem za kilkaset złotych albo jakimś treckingiem z sakwami - wtedy można zapakować naprawdę dużo.
@@LukaszMielczarek Ja mam na odwrót. Uważam, ze jazda bez SPD jest niebezpieczna. Jak noga spadnie z pedału na jakiejś dziurze to można zaliczyc poważna glebę. SPD ma spreżynę, jak się szarpnie w podbramkowej sytuacji to się wypnie. Spodnie rowerowe OK, ale koszulka rowerowa się nie specjalnie różni od outdoorowej.
@@apotrz widocznie mamy inne pojęcia sytuacji podbramkowej bo moje były takie żebyś nie zdążył się wypiąć druga sprawa to dobre buty i pedały i noga nie spada na jakieś dziurze
Fascynuje mnie historia tego chrustu w plecaku.
Też chciałbym poznać jego dalsze losy ...
Przecież to oczywiste. Z tego chrustu będzie kleił nowy rower.
Jak doliczyć koszt przywiezienia chrustu (kwh/PLN) to może być taka, że tak powiem, pozorna oszczędność ;-)
to proste - zima będzie sroga tego roku
Do tego opłata ETS2 eurokouchozu
szanuję za odwagę :) nie ze wszystkim się zgadzam, ale podoba mi się wolność Twojego myślenia.
Bardzo się cieszę, że wszyscy mamy różne preferencje. Dzięki temu jest w czym wybierać 😀
Gdyby młodość wiedziała, gdyby starość mogła …
Młodość by wiedziała, jakby starości słuchała! 😀
@@pawek.9178 starość by mogła jakby młodość pomogła😁
I wszyscy spotkają się w tym samym punkcie.Tyle ,że w innym czasookresie .
Całkiem zabawnie się słucha, szczególnie o tej "niepotrzebnej komplikacji"' w momencie gdy używasz najbardziej skomplikowanego i nieserwisowalnego w domu roweru, czyli ebajka 🤣🤣🤣
Jak dla mnie tylko dwa punkty z którymi się zgodzę. Wewnętrzne kable, wynalazek iście szatański i wagomirstwo.
Przyjemności i szerokości!
Szacunek...
I.
Z większością punktów zgoda, może poza gaciami z wkładką... Dodałbym elektronikię, odkąd pozbyłem się smartwatcha, liczników, poczułem się, jakbym odzyskał wolność. Tyle że wygodnie zachwalać prostotę, jadąc karbonowym fullem za kilkanaście k ;)
Zobacz na jakich rowerach robiłem moje największe rowerowe wyprawy. Karbonowe fulle to fanaberia. Miło mieć możliwość jazdy na takich rowerach ale nikomu nie powiem, że muszą mieć taki rower aby robić rowerowe przygody.
@@MikroPrzygody Wiem, oglądam. Taka mała złośliwostka, zresztą i pod moim własnym adresem, bo jeżdźę na dość prostym sprzęcie, ale w trudniejszym terenie zwłaszcza latem jednak trochę z zazdrością patrzę na takiego KTMa... ;)
@@quadratus3949 opony 2.4 , stalowa rama i masz zawieszenie
Zgadzam się, z wyjątkiem odzieży w której muszę jeździć, jestem dość otyły, dużo się pocę, bez "pieluszki" momentalnie łapię obcierki, odleżyny czy sam nie wiem jak to nazwać. Konkretyzując chodzi o samą pieluszkę.
Kontrowersyjnie co do SPD i szczególnie ciuchów kolarskich. Wewnętrzne prowadzenie linek ułatwia montaż toreb (nie zawsze, np Trek miał w fatalnym miejscu je wpuszczane) i lepiej estetycznie wygląda ale faktycznie utrudnia serwisowanie
Baaaardzo dziękuję za ten film i - jak dla mnie - głos rozsądku! W dobie tych wszystkich super rozwiązań, które przecież "musimy mieć" i kreowania na nie popytu zapominamy do czego tak naprawdę służy rower i ile daje frajdy. Zamiast korzystać z tej cudownej wolności wikłamy się w jakieś zbędne gadżety, wydatki i pościg za modą, lekkością, prędkością i nie wiadomo czym jeszcze, podczas gdy dla rekreacyjnej, fajnej jazdy dla przyjemności to wszystko naprawdę nie jest konieczne, a wręcz jest po prostu zbędne. To też moje subiektywne zdanie :) Wszystkiego dobrego! :) 🍀
Właśnie przejechałem dystans od Świnoujścia do Krynicy Morskiej szlakiem latarni morskich na sładaku i jestem podobnego zdania że i tak najbardziej liczy się fun z jazdy :)
👏👏👍👍🇵🇱🇵🇱🚴🚵🍻🍻
Ja jeżdżę na fat bike i powiem tak :
1 mleko w oponach jak dla mnie być musi bo jeżdżę w takich miejscach że gumę łapie średnio co 500km. Po wlaniu slime problem znikł ale fakt jeżdżę na 1.2 v
Bara
2 prowadzenie linek w ramię przydaje się wtedy gdy wsadzasz rower na bagażnik rowerowy i chcesz pojechać samichodem z rowerem np. Nad morze czy góry. Bardzo często uszkadza się wtedy linki po ramię, lub rozregulowanie wszystkiego co przypadkiem przytszasniemy uchwytem.
Fajnie że zaczynamy się opamiętywać z tym całym zachwytem sprzętem, osobiście też miałem jakiś czas zajawke z spd ale na szczęście pedały i buty miałem pożyczone, więc po prostu oddałem. Nic nie zastąpi fajnych platform, używam identycznych w hardtail i szosie - jeździ mi się super. Co do ubrań, szorty i bluzy kolarskie leżą w szafie bo używam dowolnych spodenek i koszulki, może nie wyglądam jak pro ale jest wygodniej - szczególnie po zejściu z roweru. Komputer...leży w szufladzie, nie liczę kilometrów, czujniki kadencji też poszły do szuflady, pomiar tętna - to samo. Został rower , kask i ja.
Popieram
nic z tych rzeczy nie mam i mieć raczej nie będę ☀️
Mam podobnie w tematyce fotografii-presja na zakup nowych szkieł, puszek jest ogromna. Ale wyleczyłem się i wystarcza mi 12 letni aparat. Ten sam schemat presji producentów i infuencerów widzę w rowerach, więc dobrze jest posłuchać głosu rozsądku.
Im więcej oglądam RUclips'a, tym więcej poszukuję nowych części, a nawet nowego roweru w sklepach rowerowych, i tym mniej czerpię radości z jazdy tym, co mam! 😭
Najlepsza inwestycja, jaką zrobiłem w rower, to zakup bagażnika dachowego na samochód, na szali była korba praktycznie taka co posiadam, tylko w innym systemie montażu.. 😂
Razem z żoną polecamy - nie ma lepszej inwestycji niż możliwość poznawania nowych miejsc na dwóch kółkach 😊
10/10, a nawet 7/7 ;) Cieszę się, że są jeszcze ludzie, którym internetowa sława i bogactwo ;) nie odebrały rozumu. Mam takie samo pragmatyczne podejście, nie tylko jeśli chodzi o użytkowanie roweru, ale również inne dziedziny życia. Do pierwszego punktu dodałabym jeszcze udrękę jazdy w SPD-ach w ruchu miejskim, gdzie co chwilę trzeba stanąć na światłach i się (brzydko mówiąc) wypiąć. Koszmar nigdy więcej. Pozdrawiam serdecznie, Anka
Nie wierzcie facetowi któremu wystają patyki z plecaka 😅
A tak poważnie to w większości zgoda. Co prawda na szosę ubieram ciuchy kolarskie i buty SPD i tutaj się moim zdaniem sprawdzają. Ale na włóczenie się po lesie czy dłuższy bikepacking, to nie ma żadnego sensu. A co do lekkości roweru to zdarzyło mi się schudnąć w życiu 10 kg i wtedy stwierdziłem że pilnowanie własnej wagi ma dużo większe znaczenie niż rower lżejszy 1-2 kg 😅
SPD na szosie to profanacja przecież
... bo jak mówią, chłop z lasu wyjdzie, ale las z chłopa nie.😊
Na szosę bierze się Looki, a nie SPD!
@@pralnikpiwniczny663 zapomniałem że to minus 30 Wat :( gole nogi i lecę po Looki!
I to jest właśnie zaj..., że każdy ma wybór, swoje preferencje i doświadczenia. Widać, że dla zwolenników i przeciwników różnych rozwiązań rower to pasja. Tak trzymać :)
W samo sedno. Cytując klasyka ROWER TO JEST ŚWIAT 😉 nie szybciej, nie leciej a dalej i bez spiny. Rower to wolność, wolność to brak komplikacji😊 Wychodzisz wsiadasz jedziesz nie martwiąc się o prądy i inne bajery. Ile starczy fantazji i sił.💪 Potem siadasz rozkładasz biwak i gapisz się w gwiazdy🤩
Dobrze powiedziane :)
Ciekawie to brzmi w kontekście filmiku gościa jeżdżącego na elektryku. Osobiście to wyleczyłem się właśnie z elektryka. IMHO elektronika w rowerze powinna być ograniczona do minimum. Na zachodzie (gdzie mieszkam) oczywiście elektryków jest dużo ale trzeba przyznać że spora część to zwyczajne elektrośmieci w których silnik robi już tylko za element ramy a baterii zwyczajnie już nie ma. I albo są nadal używane albo sprzedawane na wschód (bez baterii i ładowarki). Poza tym za te "7 zbędnych rzeczy" wraz z rowerem zapłacisz mniej niż za sam e-bike więc najczęściej chodzi o ekonomię wydatków a nie o to co jest ci zbędne.
👍👍👏👏🇵🇱🇵🇱🍻🚴🚵
Każdy rodzaj roweru jest dobry, pod warunkiem że spełnia oczekiwania właściciela. Ja swój rower złożyłem sam bazując tylko na ramie aluminiowej dotychczasowego roweru typu - trekking, miasto. Oprócz ramy, która została pomalowana to wszystkie elementy wymieniłem. Z najważniejszych zmian to zastosowałem szprychy o grubości 2,3 mm - standardowo są 1,8 mm. Rower służy mi na dojazdy do pracy, na wyprawy w okól komina i dalekie wyprawy. Hamulce V-Brake, które są z powodu typu ramy okazały się wystarczające na dalekich wyprawach.
Ja np. rower elektryczny kupię dopiero wtedy jak nie dam rady jeździć na zwykłym ale to mam nadzieję jeszcze dużo czasu. Rower jest po to żeby się zmęczyć, nie chcę się męczyć a chcę jechać na dwóch kołach to siadam na motocykl. Co człowiek to opinia jak widać.
Święte słowa.Elektryki są dla niepełosprawnych
@@Stanley.1963 wytłumacz to emerytom z Europy. Ja też tak myślałem a w tym roku zacząłem zgłębiać temat wspomagania. Dożyłem 60 i jeżdżę dalej. Tylko tu i tam strzyka w gnatach a dystans powtarzalny zmalał z 90 do 40
Wsiadlibyscie raz na elektryka i wasze zdanie by się zmieniło, dodam ze sam jeżdżę tylko na zwykłym
Zgadzam się. Zawsze powtarzam, ze jadę na kole, żeby sobie pojeździć, a nie się gonić o lansować. Zawsze w krótkich jeansach, bo tak mi wygodnie, a rower mam bardzo podstawowy trekingowy Kross 😁. Ma mieć światła i bagażnik, bo nie cierpię wozić nic na plecach. Od tego mam juki i nie przeszkadza mi, że waży 20kg. Ma mnie dowieźć z punktu a do punktu b😁. Pozdrawiam.
ja bym dodal jeszcze 8 rzecz, tarczowe hamulce w szosie, rozumiem jak ktos jeździ po przeleczach, ale w wiekszosci tras szczeki spokojnie wystarczą 😊 od tego sezonu w szosie i gravelu wykrecilem spd i wrzucilem platformy... moje stopy są mi Mega wdzięczne, a jak sie milo spaceruje po zejsciu z siodelka, polecam 😉
Dokładnie i praktycznie😀👍. Moje subiektywne zdanie: Ze wszystkim się prawie zgadzam, oprócz ciuchów rowerowych - dla mnie jazda w nich daje komfort. Co do roweru to prosta zasada: im prostsza konstrukcja tym bardziej niezawodny :)
A u mnie w większości odwrotnie. Zawsze jak po paru tysiącach ściągam opony, po zlaniu mleka od środka widać sporo "grzybków" z mleka. Każdy taki grzybek to zaklejona dziura w oponie. Podejrzewam, że musiałbym tyle razy wymieniać dętkę. Nie zdarzył mi się jeszcze kapeć na mleku. Zastanawiam się wręcz czy wozić zapasową dętkę bo już tak się wytarła od wstrząsów, że pewnie jest dziurawa. W moim przypadku SPD poprawia bezpieczeństwo i likwiduje jakiekolwiek bóle, ponieważ noga chodzi w idealnym ustawieniu cały. Jedyne co mnie wkurza, to szybko ścierające się opony. Ciuchy rowerowe do zbawienie w upale i podczas deszczu. No chyba, że się jeździ do sklepu po bułki. Kiedy ostatnio w Szczecinie w drodze na R10 przejechałem w koszulce zwykłej cywilnej na drugi dzień miałem infekcję po prostu mnie przewiało... Można jedynie polemizować o to czy wkładka jest niezbędna. Dla mnie jazdy w ciuchach rowerowych można porównać do jazdy samochodem z klimatyzacją versus samochód z otwartymi szybami. Ale kończę te przydługie marudzenie. To jest tylko moje zdanie. Pozdrawiam Marcin i miłych przejażdżek życzę. @TuWojciech
Mi też trudno się zgodzić. Gdy musiałem jechać na platformach, to czułem, jakby ktoś popsuł rower - gorsza kontrola, wolniejsza reakcja. Do miasta to ok, ale trochę terenu i MI OSOBIŚCIE bez spd jest ciężko. Tak samo ciuchy. Gdzie cywilne są lepsze? Po chwili konkretnej jazdy będą to przemoczone szmaty, klejące się do ciała i obcierające, a o spodenkach nawet nie wspominam. Pojeździć z dziećmi po parku to ok, załatwić sprawy na mieście, dojechać do pracy to jeżdżę w zwykłych rzeczach, ale bez szans na gravelu. Mleko mam pierwszy rok, zszedłem z ciśnieniem do ok 2,2 barów i teraz latam po szutrach czy krzywych asfaltach znacznie szybciej niż z dętkami bez strachu przed snejkami. Przejeździłem lata i tysiące km na dętkach, ale czuję różnice na plus dla bezdętek (także po prędkościach przejazdów po byle czym). Ale jak wspomniałem, to jest mój punkt widzenia, mimo że jestem starszy niż autor filmu, to dojrzałem do tego, że jednak póki mogę, będę starał się wykorzystać możliwości technologii i mieć z tego frajdę. Może kiedyś przyjdzie czas, że będę w klapkach z sakwami i w dresie jeździł na wyprawy, ale to jeszcze z dwie dekady :)
Tylko jedna uwaga - mam namyśli ciuchy outdoorowe, czyli lekkie i szybkoschnące. A nie bawełnę.
@@Dirschau Chyba nie oglądałeś ze zrozumieniem. ciuchy outdorowe mają te same właściwości a są bardziej uniwersalne
U mnie jazda na tubeless - zupełnie inne odczucia, nawet przy tym samym ciśnieniu opona zupełnie inaczej pracuje gdy jest zalana mlekiem w porównaniu do dętki, zwłaszcza gdy zjadę z asfaltu, pojawi się trochę luźnej nawierzchni, jakiś piasek. Jeżdżone na tej samej oponie i obręczy w gravelu. Trochę zabawy z serwisem jest to fakt, ale jak ktoś nie zmienia często opon to według mnie warto. 2 sezony przejeżdżone, tylko dolewałem mleko.
@@MikroPrzygody każdemu wg gustu 😀
W tym roku przesiadłem się na gravela. Moja głowna aktywność to bikepacking i krótkie jednodniowe zwiedzanie okolic. W tych miejscach zgadzam się z filmem. 1. SPD - wydaje mi sie, ze mam wystarczającą kontrolę nad rowerem trzymając kierownice i siodełko. Przy jedzie z obciążonym tyłem (sakwy) i np. zawracaniu zdażalo mi się lekko utracić równowagę (wiadomo jak w takich sytuacjach jest z SPD). Zaleta SPD - więcej siły mięśni przeniesione na ruch 2. Wystarcza zwykła termoaktywka albo nawet koszulka bawełniana. Ewentualnie zaletą koszulek rowerowych są tylnie kieszenie. Spodenki rowerowe już jednak wole. Łatwo nie przetrą się "w kroku". I bez wkładki chyba jednak ciężko wytrzmać cały dzień. 4 Jazda na mleku. Wcześniej jeżdząc dużo, nawet z sakwami kapci jakoś nie łapałem. Teraz na mleku i tak na wszelki wypadek woże dętke. Wadą jak dla mnie tubeless jest wymiana opon. Wcześniej robiłem to samemu, a teraz albo zdobęde nowe umiejętności albo będe jeżdził do serwisu (koszt wymiany jednej opony to 70 złotych). Jeśli dętka mogłaby się przebić przy małym ciśnieniu np. wtedy kiedy wjeżdzam na "kocie łby" i zmniejszam ciśnienie w przednim kole no to mówimy o zalecie tubless. Niestety chyba nie trzeba przypominać o konieczności częstszego pompowania w przypaku tubeless. 7. Z przymrużeniem oka ;-) Po co mi rower lżejszy dwa kilo jeśli ja sam waże 90 kg, albo zabiore na trasę za dużo wody :-)
A propos prowadzenia pancerzy i linek, mozna dodac, ze prowadzenie gorne ma przewage nad dolnym - mniej zakamarkow, gdzie zbiera sie brud z jazdy ... mowie z doswiadczenia z moim "legendarnym" trekiem 520 😁 ale duzo rowerow, nawet tych z prowadzeniem wewnetrznych musi wyprowadzac pancerze zeby ominac bb. a bloto lubi to 🙃
Dzięki za ten filmik. Tak jak mądrze prawisz każdy ma coś co mu leży albo nie. O to w tym chodzi żeby znaleźć w tym jak najwięcej przyjemności i relaksu. Trendy marketingowe są okropne w każdej dziedzinie obecnie ale nic na to nie poradzimy. Własne, subiektywne odczucia i potrzeby w stosunku do sprzętu i to tyle. Ja po przygodzie z osą w nogawce trekingowych spodenek na towerze w moim przypadku tylko "obcisłe".
Pozdrawiam
Jak to wewnętrzne prowadzenie linek nie ma znaczenia w jeździe przygodowej? A jak niedźwiedź pazurem linkę zewnętrzną dziabnie, to co???
😂😂😂❤
Chyba Nie- Kamil o tym wspominał 😁
Linke do hamulca mechanicznego albo przerzutki wymienisz przy użyciu linki i dwóch prostych narzędzi. Kabla prowadzonego w ramie od hydrauliki już nie gdy ci go torba przetrze. Wszystko zależy od tego czy robisz 50km pod domem czy 500 na srilance.
Serwisuję rower we własnym zakresie. Kupiłem Univegę z 90. roku i bawię się w modyfikacje: szczęki, jazda z dętkami, klucze. Mniej jeździć z telefonem. Ostatnio starym aparatem nagrałem film „Griswoldowie na rowerach” - można ocenić ;D. Brać wszystko, co jest na podróż: dywanik, kawiarkę, patelnię.
Jak najwięcej przygód. Nigdzie mi się nie śpieszę i zdążam :D Jestem wolny od kupowania sprzętu odchudzania i tego całego bałaganu. Teraz planuję wdrożyć fizyczne mapy i jeździć przed siebie.
Przestałem rejestrować Stravę, oglądać ultra. W zasadzie zaglądam tylko tu, ponieważ bardzo podoba mi się Twoja trzeźwość!
WOLNOŚĆ!!!!!
Nie chodzi o to zeby sie zgadzac czy nie z poszczegolbymi kwestiami autora, a o dostosowanie sprzetu do swoich potrzeb z uwzglednieniem konsekwencji takiego wyboru. O radość z jazdy na sprzęcie, ktory jest skrojony pod nas. Nie kazdy zdaje sobie z tego sprawę, wiec warto kwestionować nowe wydatki, bo nie musza ona wnosić wylacznie "wartosci" jak twierdzi producent...
Najwazniejsza wartoscia jest nieskrepowana niczym jazda na rowerze. Złożoność to wyklucza.
Generalnie zaskoczyłeś mnie tylko tym napędem. Jeżdżę od dwóch lat na 12 rzędowym SLXie i jestem zachwycony - zero problemów od początku. Hardtail, głównie las, jazda przez cały rok. Nie raz leżałem, nie raz musiałem coś samodzielnie ogarniać - wszystko śmiga :) Fakt że dość szybko przeszedłem na wosk zamiast smaru i też polecam - obecny łańcuch XT ma już prawie 5k nastukane, a rozciągnięcie ciągle poniżej 0,7 sporo.
Cześć mieszkamy od siebie jakieś 8km rocznikowo też chyba jesteśmy jakoś podobni i wszystko się zgadza jak mówisz. Sprzedałem spd bo brały mnie skurcze w łydkach na dłuższych dystansach a co tu się dziwić jak stopa w jednym miejscu przez tyle czasu. Kiedyś też jeżdziłem w kolarskich ciuchach już nie jeżdżę . Omijam jak mogę rowery z kablami w środku na mleku też nie jeżdżę i nie chce tego bo tak jak mówisz nie spuszczam powietrza to takiego stopnia że by często o przeszkodę łapać gumę . Mam też fulla 12 rzędowego na sramie i mi się wydaję że to nie wina rzędów tylko jeden na . Czyli jeden na więcej to większy problem . Tez tak uważam że dla mnie jest ważniejsza geometria roweru niż lekkość . I szkoda tylko że rowery stają się coraz bardziej skomplikowane zintegrowane Podreawiam
Właśnie fakt, że stopa jest w jednym miejscu chroni Twoje kolana i ścięgna przed przeciążeniami. Pod warunkiem, że dobrze się to ustawi. Noga idzie prosto i zawsze w ten sam sposób. Skurcze nie mają nic wspólnego z rodzajem pedałów :)
Dobry film, komentarz po przeżyciach, a jak coś sie przeżyło to wiadomo o czym się mowi ,bylem wielkim przeciwnikiem rowerów ze wspomaganiem elektrycznym.....a nigdy nie jeździłem, po 47 latach jazdy na " zwykłym" rowerze wystarczyła jedna przejażdżka , teraz mam elektryka ,elektryk sam nie jezdzi , i nie slucham komentarzy ludzi ktorzy nie jeździli , można sie spocić, zmęczyć tak samo jak na rowerze bez wspomagania , z tą różnicą że po wiekszej ilości kilometrów, no i zawsze można wspomaganie wyłączyć 😁, chociaż w moim przypadku przy 5 poziomowym wspomaganiu ,pierwszy poziom niweluje różnicę wagi w stosunku do zwykłego i komfort jazdy,zmeczenie jest takie samo .
U mnie jest jeszcze 8 i 9 rzecz - licznik i konto na stravie! Odkąd się ich pozbyłem odkryłem co to prawdziwy fun z jazdy, a nie jakaś tam pogoń za cyferkami :) Nagle się okazuje, że można się zatrzymywać co 500m, że można skręcić w "wolniejszą" ale ładniejszą drogę, a nie tylko przemykać z punktu A do B "bo średnia"... I łapiesz się na tym, że jesteś w danym miejscu 20raz, a tak naprawdę go nie znasz ehhh... Polecam spróbować! :) ps. beton w stosunku do elektryków kruszeje ? :D
Coś w tym jest, też się na tym łapie.
A i kwestia tego że Strava zjada baterie jak szalona co jest bardzo istotne przy kilkudniowych wypadach
To ja jestem odporna, mam od kilku lat stravę i jeśli jade turystycznie to jade turystycznie, a jeśli robię szybki wypad po pracy to sobie porównuję jeśli mi się chce swoje własne przebiegi i wyniki.
Można też mieć konto bez obserwujących z wtedy nie ma żadnej presji, a jest cała historia zachowana.
Miałem to samo!
W sumie mam podobne odczucia, ale kilka uwag, które pozwoliłem sobie zamieścić poniżej.
- pedałka SPD: nie do końca się zgadzam się z Twoją opinią, bo moim zdaniem jest to genialne rozwiązanie i zawsze kiedy mogę to je używam, ale faktycznie są sytuacje gdzie może sprawiać kłopoty np. gdy nie masz pod ręką butów z progami, albo ktoś ze znajomych, który do Ciebie przyjechał na weekend chciałby pojeździć rowerkiem dajmy na to po lesie i generuje się problem. Ale jest rozwiązanie, które zadowoli wszystkich (co rzadko się zdarza) i jak to mawiają tak aby wilk był syty i Manchester City tzn. stosujesz pedałka Shimano PD-M324, czyli dwusystemowe: platforma/SPD. Sam takie zamontowałem w swoim rowerze trekingowym Scott Sonoma 2002, są naprawdę genialne.
- ciuchy rowerowe: pełna zgoda. Od siebie dodam, że obcisłe spodenki są takie, jakby to powiedzieć, takie trochę ped…kie. Wyleczyłem się z nich już dawno temu. Co do samych pieluch to jeżeli masz dobre siodełko to naprawdę ich nie potrzebujesz, ewentualnie kupujesz luźne spodenki np. z codury, w których naprawdę możesz swobodnie chodzić na co dzień, z odpinaną pieluchą. Na pewno koszulki, czy spodenki muszą odprowadzać wilgoć, więc bawełniane koszulki moim zdaniem niespecjalnie się sprawdzają.
- wewnętrzne prowadzenie przewodów: tutaj znowu pełna zgoda. System chyba po raz pierwszy wprowadzona przez legendarnego KLEIN-a w swoich rowerach ze trzydzieści lat temu (ale obiero kilka lat temu się przebił), podobnie jak szlifowane spawy. Oprócz tego co powiedziałeś czyli kwestii wizualnych i serwisowych, od siebie dorzuciłbym dwie kwestie, które trzeba brać pod uwagę: po pierwsze dziurawimy ramę co powoduje jej osłabienie w tym rejonie (obniżona wytrzymałość na ściskanie i rozciąganie i ewentualne problemy ze statecznością przy ściskaniu/zginaniu skręcaniu), a po drugie dziura w ramie to też możliwość, że woda i zanieczyszczenia dostanie się do środka ramy, co w przypadku ram stalowych, które nie zawsze są zabezpieczone przed korozją od wewnątrz znowu powoduje problemy. Z tym, że ramy z wewnętrznym prowadzeniem ładniej wyglądają też bym polemizował: po pierwsze otwory ramy, w które wchodzą linki stosowane są jakieś plastykowe uszczelki, często słabo wyglądające, po drugie często nie wszystkie otwory są wykorzystane (bo np. nie ma przedniej przerzutki) i wtedy producent stosuje zaślepki, a to już często wygląda tragicznie. Oprócz tego spotkałem się jeszcze innym problemem, a mianowicie źle poprowadzone linki w ramie przecierały się o suport. Niestety często tak jest w technice, że nowe rozwiązanie, które rozwiązuje stare problemy niestety generuje nowe.
- tubeless: tutaj też się z Tobą zgadzam, ale nie do końca. Bo trzeba zaznaczyć, że możesz stosować tubeless z mleczkiem lub bez niego. W sumie z rozwiązania tego (tzn z mleczkiem) zrezygnowałem parę lat temu, tak bardziej z lenistwa i przeszedłem na tubeles bez mleczka (tutaj trzeba uważać, bo niektóre opony przepuszczają powietrze i bez mleczka się nie da), ewentualnie na dętki. Bo jak to zwykle bywa, nowe rozwiązanie, które miało być super, to takie super nie było, przynajmniej na początku, mam na myśli zastosowanie mleczka. Po pierwsze, wczesne wersje mleczka były na bazie NH3 czyli amoniaku, substancji agresywnej, więc jeżeli przebiłeś oponę i mleczko „zadziało”, to zwykle coś tam prysnęło na ramę, w czasie jazdy też coś mogło pryskać i jeżeli tego po powrocie do domu nie usunąłeś go, to mogłeś uszkodzić lakier na ramie. Mi to się niestety przydarzyło na moim stalowym RM Blizzardzie 2007. Innymi słowy, jeżeli przebiłeś oponę, to po przyjechaniu do domu i tak musiałeś zdjąć koło i zakleić otwór, a następnie wymienić/uzupełnić mleczkiem. Oczywiście musiałeś też sprawdzić i oczyścić cały rower z kropelek mleczka. Po drugie, te mleczka na bazie amoniaku śmierdziały strasznie, więc jeżeli robiłeś to w niewentylowanym pomieszczeniu to miałeś ból głowy murowany. Po trzecie mimo wspaniałych reklam jakie to wielkie otwory zasklepia mleczko i przy jakich ciśnieniach działa, nie do końca wszystko było tak różowo. Ja po przedziurawieniu opony pineską, nie mogłem napompować koła do ciśnienia większego niż 1.8-1.9bara. Kolejny problem, to starzenie się mleczka, co pół roku trzeba je było wymieniać, więc jak wcześniej łapałeś kapcia raz na rok, a tutaj w ciągu roku dwa razy musiałeś zdejmować oponę celem wymiany mleczka - więc gdzie tu zysk? Oczywiście pojawił się kolejny problem, tym razem ekologiczny co zrobić ze zużytym mleczkiem? I jeszcze jeden, jak oczyścić oponę ze starego gumowatego osadu? Oczywiście należało kupić specjalny środek do czyszczenia. Jeżeli nie oczyściłeś opony na rantach to nie miałeś gwarancji szczelności opony. Kolejne kwestia, to w przypadku gdy nie miałeś specjalnych kół to musiałeś konwertować obręcze na ten system - wiązało się to zakupem taśmy i specjalnych wentyli. I jeszcze jeden problem, jak pierwszy raz zakładałeś oponę tubeless to musiałeś mieć dostęp do sprężarki lub pompki na naboje, zwykła pompka nie zawsze zadziałała no chyba, że potrafiłeś tak szybko „machać”, ale to już na granicy wpadnięcia w rezonans a i gwarancji, że Ci się uda nie było. Był oczywiście patent, że najpierw zakładałeś oponę tubeless z dętką celem jej ułożenia a dopiero później po wyjęciu dętki i założeniu specjalnych wentyli zalewałeś mleczkiem, więc kombinowania trochę było. Na pewno warto mieć zestaw naprawczy właśnie z mleczkiem, który pozwoli dojechać do domu. A i pojawiły się chyba mleczka bez amoniaku, pytanie czy też tak skuteczne czy nie.
- co do elektroniki: to znowu pełna zgoda. Jedyna elektronika w moim rowerze to licznik i oświetlenie.
- napędy >12biegowe: znowu pełna zgoda. Przy czym ja się zatrzymałem na napędach 9-cio i 10-cio biegowych z tyłu oraz 2-3 biegowych z przodu, czyli na ostatnich, moim zdaniem fajnych seriach XT (770-780) i XTR (970-980) i SRAM X0 także 10-cio biegowym. Te napędy Shimano miały jeszcze jedną fajną cechę, miski suportowe były zewnętrzne i nakręcane, z prostą regulacją w zależności od szerokości suportu 68-73mm. Po za tym serie 770 i 970 to ostatnie serie (jak do tej pory) z klamkomanetkami DUAL-CONTROL, które bardzo lubię. W przypadku „v-brejków” natomiast były to ostatnie serie, gdzie klocki miały prowadzenie na pantografach (równoległy ruch klocka w kierunku obręczy).
- co do lekkości: to znowu pełna zgoda. Po prostu rama pod koło 26 w rozmiarze 17-18” musi ważyć minimum 1.6kg w aluminium, w carbonie może to być trochę mniej a stalowa ~2kg (bez zacisku podsiodłowego, sterów ale z hakiem jeżeli nie jest zintegrowany).
Do Twoich uwag dorzuciłbym jeszcze kilka, ale skupię się przede wszystkim na jednej: press-fity w suporcie. To moim zdaniem najgłupsza rzecz (oprócz otworów w ramie oczywiście) jaką ostatnio wymyślono i spopularyzowano. Nie wiem też czy widelce z taperowanymi rurami sterowymi to też dobry pomysł. Aha, są jeszcze 1.5calowe kierownice (przy mostku), też dyskusyjny pomysł.
Na rowerze jeżdżę już drugi wiek. Zacząłem w latach 60-tych XX wieku. Wraz z rozwojem technologii i coraz lepszym dostępem do tejże rosła moja fascynacja nowinkami. Zgadzam się z gospodarzem poza jednym przypadkiem, tubelees. Długo nie mogłem się do tego przekonać. Jeżdżę tylko romantycznie czyli sakwy i w drogę ( im mniej asfaltu tym lepiej ) na tydzień, dwa, trzy... Po zalaniu opon mlekiem pierwszą poważniejszą awarię opony miałem po 10tyś.km. Bez zdejmowania całego tego szpeja z roweru załatwiłem sprawę przy pomocy "sznurka" i pojechałem dalej. Oczywiście jakość i stan opon jest kluczowym elementem w tej "układance"
Wszystko zależy od perspektywy. Od kilku lat jeżdżę różne wyprawy, krótsze, dłuższe, w terenie i na asfalcie. Jak dotąd muszę martwić się tylko, żeby czasem dopompować. Jakbym miał tubeless, to musiałbym sprawdzić stan mleka, dolać i jeszcze tak czy inaczej brać ze sobą dętkę, na wypadek, jakby jednak mleko nie dało rady zakleić dziury.
Nie zgodzę się co do awaryjności 12 rzędowych napędów sram. Mam GX w swoim enduro, przejechałem nim ponad 8k km, łańcuch jest już rozciągnięty, kaseta zjechana, a mimo to zero problemów z napędem. Od nowości tylko raz regulowałem na samym początku, a tak chodzi płynnie, prawie jak nowy. Zakres na kasecie może i jest taki sam jak w kasetach 10 rzędowych, ale stopniowanie jest o wiele lepsze dlatego teraz do swojego gravela też chce wsadzić napęd 1x12.
Pracując w branży rowerowej, mam ze trzysta życzy których bym już nie kupił.
podziel sie kilkoma
@@leaschleasch5207wszystkimi! 😂
Ja bym już nie kupował roweru. Rower to nieporozumienie. Jest niepraktyczny, niewygodny, stale trzeba go pilnować i serwisować. To jest stracony czas i pieniądze. To jest terrorysta, a innym razem wyrzut sumienia. Przez niego så otarcia, rozdarte spodnie, frustracje, bóle nadgarstków i kręgosłupa. Przez niego ciągle będzesz brudny, zostaniesz obtrąbiony i zwyzywany przez kierowców samochodów. Nigdzie nim bezpiecznie nie dojedziesz. Będziesz zdyszany i spocony, a więc niemile widziany tam dokąd zmierzasz. Przecież lepsze jest czyste ubranie w czystym autku, a najlepiej w bmw.
@@Facrasag i bebzon po kolana i plus 50 , 60 śmierć
cudowne życie nowobogackiego
@@FacrasagSłusznie prawisz!
Ja jestem niewolnikiem pedałów i bez przerwy jakiś rower jest na stojaku.
Ale wszystko starocie poza Giant co go kupiłem w sklepie.
Nie kupię już nowego roweru! Jest tyle staroci.
W sumie bardzo ciekawe obserwacje, dobrze że dodałeś - subiektywne. Ja miałem taki 'traf' że pierwsze SPD założyłem w 1999 prawie 25 lat temu i przyzwyczajenie już jest dawno, dawno za mną. Różne obuwie mam - takie które wygląda cywilnie (płaska podeszwa ideks 7) jak i sztywne (ideks 13) oraz zimowe dość drogie. W sumie nie mam problemu z SPD. W sensie - jak ktoś nie chce - spoko, jak ktoś lubi - też spoko, co do ciuchów... tutaj jestem w sytuacji bolącego tyłka, odparzeń czasem .... do czasu odkrycia spodenek z wkładką i na szelkach. Komfort mega. Co do innych ciuchów rowerowych - żelowe rękawiczki (upadki i wstrząsy na kierze) ale też zimowe (KTM'a ciepłe) - nie wyobrażam sobie zamienników. Co do elektroniki, w sumie - ani mnie to ziębi ani grzeje. Co do prowadzenia przewodów - lepiej aby nie zahaczyć nimi w lesie, ani aby się nie 'majtały' więc chyba wolę wewnątrz :) ... co do mleka - fakt mało praktyczne jeśli nie jeździ się gdzieś gdzie dużo cierni i kaktusów (Sedona itp.) i to rzeczywiście bardzo serio. Także - ciuchy i SPD - to dwie rzeczy, które w moim subiektywnym patrzeniu na 100% zostają. 🙃
Dziękuję za ten odcinek, chciałem to w końcu od kogoś usłyszeć 😉
dobry filmik trafilem przez przypadek tu a dopiero zaczynam grawelowanie ale bez cisnienia sportowego wiec te rady mi pomoga dzieki
Znowu w punkt obecnej rozkminy :) Bo powoli zaczynam się zastanawiać czy do mojej relaksacyjnej turystycznej jazdy naprawdę jest mi potrzebny gravel :)
Jeżdżę sam to mam gravela żeby poszaleć.. z rodzinką prosta kierownica 😅
@@andyczarny1 Na prostej nie mozna szalec?
@@PrezydentEvil można szaleć na wszystkim.. ja lubię na gravelu 😉😁
Nie jest, ale po co ryzykować?
Ja miałem kupić nowy rower gravelowy ale zainwestowałem w lepsze siodełko i opony w rowerze mtb :)
Zgadzam się ze wszystkimi punktami :D Jeszcze bym dodał 'dałem się nabrać, że brak przedniej przerzutki to lepiej!' :D
Dzięki za ten odcinek, rok temu wywaliłem mleko, tydzień temu zmieniłem pedały. Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć 😉
Zależy do czego. Jak się ultra jedzie to się ciuchy kolarskie przydają, spd i tubless. Jak jade z dziećmi to mam mtb z platformami i jade po cywilu.
@@TomtarPrzecież w filmie to samo mówi, że co innego wyścigi, a co innego jazda rekreacyjna.
@@tytus83 wszystko zależy, co rozumiemy przez jazdę rekreacyjną. Czy 5km na lody, czy 1000km wyprawa z sakwami. I w tym drugim przypadku bez pampersa to chyba żart.
zjechałem kawałek świata przez ostatnich 40 lat. Zaczynałem na przerobionym na częściach od Waganta 26 calowym, marki Narcyz.
Potem metodą prób i błędów składałem różne modele i sam zrobiłem indeksy na tył do czeskiego Favorita, gdy przerzutki indeksowe dopiero raczkowały.
Podobnie było z sakwami bo pierwsze uszyłem sam iz oświetleniem diodowym ( przerobione tylne przeciwmgielne od 126p )
Siódemkę Autora w całości popieram, dorzuciłbym od siebie:
sakwy tylne bez części górnej, zamiast tego wór wodoszczelny i gumy.
Żadnych przednich sakw, bierze się po prostu mniej gratów, podobnie jak do plecaka w góry
Żadnego plecaka rowerowego, bo jest kłopotliwy , powoduje pocenie oraz utrudnia ruchy ioddychanie. Każdy
Ważny kształt kiery i rączek, bo inaczej po 30 km na szlaku z ładunkiem zaczynają boleć nadgarstki.
Piasty i suport wodoszczelne, bo łatwiej się przeprowadza rower po dnie rzeki niż przenosi
Nóżka z tyłu to porażka, podobnie jak centralne widełki, lepiej oprzeć rower o płot ale warto sprawdzić najpierw czy wytrzyma
Bagażnik tylny mocowany do ramy i bez żadnych przedłużek, bo jak zetnie główkę śruby to jest problem
Ilość biegów to temat indywidualny, jeden do dwóch przy trekingowej jeździe jest nieprzydatny, najwyższy i z górki jest dla samobójców
Hamulce klasyczne linkowe. Tarczowe w błocie i na szrocie kamiennym szlag trafia i trudno naprawić podczas wyjazdu na dłużej w dzicz
Opony nieprzebijalne, na tym nie wolno oszczędzać, zdarzało mi się łapać gumę na kolcach roślin. I nie gładkie bo na mokrym i trawie nie trzymają
Prądnica w piaście w terenie to pomyłka, lepiej mieć aku zasadowy lub LiPo pod siodełkiem
Ciuchy każde, byle nie dżinsy. Bielizna bawełniana to smród po 1 dniu a po 3 kolorowa menelia
Pedały każde, byle nie poślizgowe
Dobre ale nie oślepiające oświetlenie i kolorowa, odblaskowa kamizelka. Po co to najlepiej widać zza kierownicy auta w pochmurny dzień
Dbajcie o tył bo często Was nie widać o zmroku. Czerwony świetlik widać dopiero z kilkunastu metrów
Kask warto zakładać i zapinać, ja przywaliłem w konar podczas zjazdu z górki na Wolinie i przeżyłem. Pewnie dlatego wypisuję głupoty
Okulary też warto czasem założyć. Chrabąszcz majowy w oku boli jak cholera, podobnie jak osa w gębie
Aha, jazda brzegiem Bałtyku jest tylko dla bogatych i majsterkowiczów
Ludzie zabierajcie na rower mózgi i lubcie się trochę, rower nie ma strefy zgniotu .
A teraz pedalarze z miasta stolicznego możecie sobie brechać. My w Breslau mamy swój rozum
Piękno jest w oku patrzącego (wypracowane wzorce i metody też każdy ma swoje, trzeba się dzielić, ale nie wolno wciskać). Jedyne, czego nie rozgryzłem to: jak zakładasz okulary, że ci osy do buzi nie wpadają? Wrzuć jakieś foty, bo za to Nobel ci się należy. Inna rzecz, że wy z Breslał powinniście już pisać po niemiecku. Ze Świętokrzyskiego jestem.
Z punktem 2 nie do końca się zgodzę - koszulki rowerowe mają bardzo przydatne, pojemne kieszenie z tyłu.
Nie tylko kieszenie ale: zamek dzięki któremu można łatwo rozsunąć koszulkę i złapać przewiew, kanały wentylacyjne pod pachą, materiał który bardzo łatwo wysycha, dłuższa część na plecach tak że nic nie wychodzi jak wkładamy koszulkę w spodenki. Nie mówię o koszulkach z setki pln ale średnia półka z Decathlonu
Ale po co wozić bagaż na plecach jak można w torebce przypiętej do roweru? Jeżeli człowiek nie jest na wyścigu i nie ma żadnych przeszkód aby się zatrzymać i na spokojnie coś zjeść...
@@jacekwitusik po to wynaleźli kieszonki, żeby się właśnie nie zatrzymywać i nie musieć wozić sakw.
@@FoHsi No właśnie. Dla tych co "muszą" szybciej, w biegu. Ja nie muszę o-)
@@jacekwitusik ale to Ty stwierdziłeś, że jak się ktoś nie ściga, to zbędny gadżet. Ja się nie ścigam, a żyć bez tego już bym nie mógł. Cykam fotki na każdej wycieczce i wyciągnięcie aparatu/telefonu z tylnej kieszeni jest super sprawą. Jakbym miał się za każdym razem zatrzymywać i szperać w sakwach, to bym w ogóle zdjęć nie robił.
Mam podobne odczucia. Super ze teraz otwarcie można o tym mówić . 👍
Kurna Marcin, jak Ty mnie zaimponowałeś!
Jeździłem dużo gravelem. Jednak coraz mniej, orientując się, że nie chce mi się ubierać, szykować, zakładać tych butów.
Jeżdżąc gravelem pewnego dnia zdjąłem spd, założyłem platformy. Poczułem mega ulgę, jakbym wsiadł na Wigry 3 😂 po jakimś czasie sprzedałem gravela 😂 i kupiłem zwykłego crossa rometa. No cieszę się jak dziecko przy każdej jeździe! Nie jest najlżejszy, nie jest najładniejszy, ale daje mi dużo frajdy, wróciły mi beztroskie jazdy bez patrzenia na garmina, na średnią, na komy, bez jazdy w rajtuzach takich siakich. Jest super! Polecam każdemu sprawdzić, czy zwykła jazda rowerem nie stanie się dla was tak przyjemna jak dla mnie 🫀
A nie można jeździć beztrosko na gravelu?
@@magdack5854 można i to jak! W przyszłości na pewno będę mieć gravela, na ten moment jeżdżę crossem, prostym rowerem na v-brake. Wsiadam i jedę! Bez pół godziny myślenia o szpeju. Nawet przyczepkę dokupiłem dla córki i zacząłem ją zabierać na tripy 😂
Jeżdżę e-gravelem miałem go już sprzedać i kupić jakiś w karbonie ale polibilismy sie na nowo.
ale nie ma lansu - dla korpograwelowców jesteś powietrzem 🙃
kolejny ...odkrył, że góral jest najlepszy do wszystkiego :)
No i brawo. Podpisuję się obiema rękami i nogami!
Jeszcze 6 lat temu jeździłem na 30-to letnim chińskim rowerze o stalowej ramie i stalowych, chromowanych obręczach. Wymieniłem w nim wszystko prócz siodełka, i przerzutki 3x7 SIS
Ten "analog" bardzo mi odpowiadał i był prosty, i niezawodny, jak konstrukcja cepa. Teraz mam "nowoczesny" rower, waży ~13 a nie ~18kg, ale widoki i radocha z pokonywanych tras jakby wciąż taka sama...😎
Prawie ze wszystkim się zgadzam oprócz jednego wyjątku, ubrań rowerowych. Pielucha chociaż sam bardzo długo nie byłem przekonany to po tych 150km jednak zaczyna robić dużą różnicę, zwykłe spodnie/spodenki trekingowe przecierały się w momencie, to samo rękawiczki. Koszulki, bluzy, kurtki zabezpieczające przed wiatrem w klatę ;-) przy przemoczeniu niesamowita różnica. Jeżdżę codziennie przez cały rok i turystycznie.
@@reedgreen3826 Tak. Nawet koszulka z kieszonkami na plecach latem na rowerze jest bezcenna.
@@mariuszstachowiak1358 potwierdzam
@@mariuszstachowiak1358 A u mnie akurat kieszonki na plecach latem zostawiam puste. Traktuje jako awaryjne miejsce, jakbym chciał wrzucić jakieś kupione jedzenie albo dodatkową butelkę. W sobotę wrzuciłem na plecy, pierwszy raz od bardzo dawna, telefon, to po wyjęciu telefon ociekał potem a całe wnętrze kieszeni, jako jedyna część koszulki, było zupełnie mokre.
Do tego moje koszulki trekkingowe ważą ułamek tego co wyposażone w kieszonki i suwaki koszulki rowerowe. Schną też nieporównywalnie szybciej, bo są po prostu cieńsze. Więc mimo że jeżdżę raczej w rowerowych, to poza zaletą w postaci dodatkowego miejsca do przechowywania, widzę mnóstwo wad.
W zupełności się zgadzam
@@AdrianMajcher ktoś bardzo mądrze pomyślał z kieszonką na plecach na telefonik , bardzo duże promieniowanie na (kręgosłup) po czasie zaczynają się problemy bóle itp
Powiedziałeś prawdy oczywiste. Przynajmniej dla mnie.
Ad. biegów, preferuję 3x 7,8,9, no i nieśmiertelny single speed. Podobał mi się tez 1x 10 - na miasto i na wycieczki.
Łoł, to się zgadzamy. Co do SPD to też mam bo mam, ale w konfiguracji SPD/platforma. SPD pomaga przy podjazdach oraz szybkich zjazdach ale cywilizowaną drogą np. drogi ppoż z przepustami. W innych sytuacjach trudny technicznie teren wypinam bo się boję. Nikt mi nie powie że SPD zawsze zdążysz wypiąć, a skutki mogą być tragiczne.
Zawsze zdążysz się wypiąć. A może inaczej, po przebiegu licząc ze dwa razy okrążyłem Ziemię po równiku, a nie miałem sytuacji żebym się nie zdążył wypiąć. Wypinając się w technicznych miejscach sam sobie utrudniasz :)
Zawsze zdążysz wypiąć, mówię Ci.👍
No chyba, że nie zdąży....
@@klosiu1 Oczywiście, że nie zawsze zdążysz się wypiąć. Gdyby było inaczej to by nie było przypadków, że ktoś nie zdążył się nie wypiąć. A były takie przypadki, że ktoś nie zdążył się nie wypiąć :) Wystarczy obejrzeć kompilację wypadków rowerowych na i prawie na każdym filmie będzie ktoś kto się nie wypiął :)
@@pawez6664 to jest mniej więcej taki argument, że ktoś się boi przestawiać nogi chodząc, bo być może mu się poplączą i się potknie. Bo inaczej przecież nie byłoby wypadków że ktoś się potknie o własne nogi i rymnie na twarz :). I filmiki z takich zdarzeń pewnie też są :).
Przypadki że ktoś się nie wypnie i przez to wywróci to są przypadki z początków jazdy, gdy nie masz jeszcze wdrukowanego odruchu innego ruchu zestawiania stopy z pedału i możesz zapomnieć o wypięciu. To trwa mniej więcej dwa tygodnie. Później już nie ma większej możliwości gleby, bo wypinanie to jest wyłącznie kwestia innego ruchu stopy przy zestawianiu z pedału. Nie jest to wolniejsze od normalnego zdjęcia nogi z pedału, chyba że ktoś ma nie wiadomo jak mocno skręconą regulację.
SPD mam, ale leżą w szufladzie. Używam platform w hardtail. Linki zewnętrzne Jagwire. Hardtail budowany od zera, od gołej ramy. Obręcze DT Swiss, plecione na zamówienie szprychy plus piasty. Amor Manitou Markhor. Opony Schwalbe Racing Ray i Ralph (na dętkach) i też bez problemów od paru lat. Łączna waga roweru 11 kg z całym szpejem. Jeśli rower można unieść jedną ręką i zna się odległość od środka suportu do mostka, która jest pod nasz wzrost, plus umie się ustawić prawidłowo siodło, to jazda jest czystą przyjemnością. To, co jest dla mnie obowiązkiem to dobre siodło z dziurą. Dziura musi być.
Z tym mlekiem to więcej syfu niż pożytku. Też zrezygnowałem z mleka, wprawę mam swój rower znam, dętkę zmieniam 3-5 minut. A jak warunki są to może i szybciej:)
Super odcinek. Obejrzałem z przyjemnością i ubawiłem się tym, że mam dokładnie odwrotnie: Tubeless, 1x12, Sram AXS. Z tych rzeczy nie zamierzam rezygnować :D
Ciekawe, nie myślałem że się zgodzę z typem jeżdżącym w bojówkach i bawełnie, ale się zgadzam :).
Ja na co dzień jeżdżę w stroju kolarskim i SPD. Ale jak jadę na parę dni bikepackingu to przykręcam platformy i ubieram się bardziej w turystyczne ciuchy i zwykłe buty.
Jak się jedzie na godzinę czy trzy to lepiej się jeździ w SPD i obciślakach, ale jak ma się w planach cały dzień jeżdżenia, czasem zejście z roweru i obejrzenie czegoś czy wyjście do sklepu to lepsze i wygodniejsze są normalniejsze ubrania. A to wcale nie jest tak że ci dupsko odpadnie jak nie masz ciuchów z pampersem.
Co do wagi zgoda - to się liczy jak się startuje, jak brałem udział w zawodach to lajtowałem rower, ale jak jeżdżę tak rekreacyjnie dla podtrzymania formy, to nie ma to większego znaczenia, ostatnio wręcz najwięcej frajdy mam z jazdy na najcięższym w kolekcji stalowym gravelu, a na 8kg szosę prawie nie wsiadam.
Jeszcze bym do tej wyliczanki dodał rękawiczki rowerowe, bo widzę że ciągle używasz ;). Od lat nie noszę latem, nie ma większej różnicy jak już się dłonie przyzwyczają. Noszę jesienią i zimą, dla ochrony przed chłodem.
co do rękawiczek - chronią dłonie podczas upadku (z poharatanymi dłońmi ciężko trzymać kierownicę) i mają materiał do którego można wytrzeć pot z czoła
@@DebaGTX Tyle teoria. Ja naprawdę latami jeździłem w rękawiczkach. Stopniowo zakładałem takie bez żadnych żelowych wkładek itp, później zakładałem je tylko na zawody, a jak nie startuję, to nie widzę powodu do zakładania. I tak pod kask zakładam buffa więc nic mi z czoła nie leci.
Może w klimatach zjazdowych kwestia ochrony nabiera wagi, przy normalnej jeździe ma to taki sam sens, co ubieranie kasku na spacer, bo może dachówka albo doniczka spadnie na łeb ;).
A jeżeli używam tego pluszaka do wycierania, to do ucierania nosa jak jest chłodniej ;).
Rękawiczki wziałem do zbierania chrustu ;)
Bardzo ciekawe zestawienie i w większości się zgadzam. W szczególności polecam przemyśleć to zestawienie każdemu, kto zaczyna się bawić kolarstwem nieco bardziej niż od niedzieli i myśli o doinwestowaniu swojego nowego hobby, natomiast z jednym dużym ale (wbrew temu, co mówiłeś, punkt 2., nie 4. ;) )
Odpowiadając punkt po punkcie z własnego punktu widzenia:
1. tak, SPD było pomyłką (i to pomimo amatorskiej jazdy w maratonach kolarstwa górskiego ;) )
2. ojjjj NIE. być może to kwestia organizmu (tylko siądę na rower i jestem mokry ;) ), ale nie wyobrażam sobie jazdy w normalnych ciuchach. nie bardzo wiem po co miałbym jeździć w "normalnych"? nie potrafię jeździć w niekolarskich gatkach. ok, na pewno znalazł bym inne dostatecznie elastyczne ciuchy (bo nie o pieluchę mi chodzi), ale nic w czym normalnie bym chodził nie nadaje się dla mnie do jazdy. trenowałem to w młodości i wiecznie cierpiałem. jak mając już 20-parę, czy nawet 3X lat zakosztowałem najpierw gaci, potem koszulki, rękawic i okularów ... nie potrafię zrezygnować z żadnego z tych 4 komponentów. koszulka - ok, można, ale pasują mi ciuchy rowerowe i nie widzę innej opcji ;) rękawice też tylko pełne (nie te bez palców) i to wynika z przygód na maratonach. przestałem aktywnie w nich uczestniczyć, ale przyzwyczajenie pozostaje. chciałbym jednak zaznaczyć jedną rzecz - to wcale nie muszą być ciuchy za miliony monet. Lidl to na prawdę świetna jakość. Znacznie lepsza niż np 4F, a cena nieporównywalnie niższa.
3. nie mam dużego doświadczenia - w nowszym rowerze "środek" jest prowadzony wewnątrz, ale jeszcze nie miałem okazji wymieniać "okablowania". na pewno nie szukałbym takiego rozwiązania na siłę. linki mi nie przeszkadzają.
4. na maratonach jeździłem "tradycyjnie", wszyscy znajomi z mlekiem. na pewno mleko ma swoje zalety, ale ... dla mnie mleko to tylko dobry powód do dyskusji i wydatków. Chyba częściej słyszałem o konieczności użycia pocisków z gazem na trasie czy innym mlecznym problemem, jaki się na maratonie przydarzył, niż ja sam musiałem na trasie w tradycyjny sposób dętkę wymieniać. sam się nigdy nie skusiłem i nie widzę powodu, by coś zmieniać. i tak, mówię o doświadczeniach górsko-maratonowych. pewnie "wymiana" była by szybsza w systemie tubeless, ale umówmy się, jeśli aż tak bardzo zależy mi na czasie, to konieczność zatrzymania się i dopompowania koła z naboju czy tradycyjnie oznacza, że w sumie i tak nie ważne ile czasu mi to zajmie. przez kilka lat jazdy w maratonach dętkę wymieniałem na trasie może ze 3 razy. nie, nie widzę sensu jakiegoś dużego w babraniu się mlekiem.
5. eprzerzutki to ciekawy wynalazek. na pewno jest zaletą, jeśli przy dużej ilości błota miało by się ono dostać do pancerza i utrudnić zmianę przełożeń (doświadczyłem tego, po maratonie musiałem wymienić manetki, bo jedną dosłownie przegwałciłem próbując zmienić przełożenie), niemniej zbyt duża ilość błota w mechanizmie takiego elektryka nawet jego potrafi zablokować (to z kolei doświadczenia kolegi), więc też jestem na nie :)
6. mam 2x11 i szczerze mówiąc zamiast 1x12, 2x12, ja mógłbym zmniejszyć tył, ale tęsknię za 3x z przodu, szczególnie podczas jazdy lokalnej. brakuje mi trochę tych przełożeń do szybszej jazdy na moim "uniwersalnym góralu"
7. zdecydowanie, zwracanie uwagi na kilogramy to tylko gonienie za ideałem. patrząc na uczestników maratonów, prędzej opłacało by się zrzucić jakieś 5-10 kg z tyłka, niż próbować choćby kilogram, czy nawet pół zrzucić z roweru. tak jest łatwiej, wystarczy rzucić pieniądzem w sprzedawcę, nie trzeba walczyć z organizmem, ale ... anyway, w jeździe "lokalnej", turystycznej, ta waga już kompletnie traci na znaczeniu.
Na koniec, szczerze mówiąc byłem ciekaw czy będzie inny punkt, poniekąd powiązany z 5. - elektronika na rowerze.
Często kupujemy liczniki, i to nie te najprostsze podające prędkość i pokonany dystans, ale ogromne kombajny, najlepiej z GPS, nawigacją, kolorowym wyświetlaczem, dotykiem i oczywiście HRM/CAD/POW czy jeszcze innych pomiarach, o których nie mam pojęcia ;) Fakt, wiele z tych rzeczy się przydaje gdy podchodzimy do kolarstwa nieco poważniej, ale często są to zakupy mocno na wyrost. Czujnik HRM pomógł mi się kontrolować na maratonach, by nie przekraczać wartości, po których od połowy trasy umierałem (takie np 195-6, które po maratonie zobaczyłem w logu na pierwszych 5km z około 50km mokrej, deszczowej/błotnistej trasy, którą pokonałem w co najmniej 30-40% pieszo bo już inaczej nie umiałem i całość zajęła mi jakieś 10h). Czujnik kadencji pomógł nauczyć się szybciej kręcić (ale wyżej 80 nie potrafię ;) i tak, kręciłem dużo bliżej 60 jak zaczynałem w górach się ścigać :) przepraszam, ściganiem trudno to było wtedy nazwać :P ). W czujniki mocy nigdy nie inwestowałem, bo to już było by przekroczenie pewnego dziwnego progu, kiedy uznałbym, że muszę się kolarstwu poświęcić na poważnie, a nie traktować je jako zabawę. Nawigacja - jeśli ktoś faktycznie bawi się w turystykę, jeździ z mapami po obcym terenie - na pewno polecam. Niestety często widzę osoby z nawigacjami jeżdżące po znanych sobie dobrze trasach i nie ruszających się dalej niż 5-10km od domu. Toż to gruba przesada, ale któż bogatemu zabroni ;)
Nie zgadzam sie co do odziezy rowerowej,ale to tylko w mojej ocenie
Jak widać po komentarzach nie tylko twoje. Moje również. Odzież taka jest lekka ,oddychająca, szybko schnie i ma tych kilka kieszeni w tym jakąś na zamek które bardzo się przydają - bo jazda z plecakiem dla mnie nie jest komfortowa 😮
@@przemekstachu9497 na rower zawsze rowerowa[odzież, w moim przypadku]
@@przemekstachu9497 wszystko co wymieniłeś posiadają ciuchy do trekingu i biegania
płacisz za utra marketing , nara modeliki na rowerach
Czyli jak ktoś biega to kupuje sobie ciuchy, jak ktoś chodzi po górach to też kupuje takie specjalne...a jak inny jeździ na rowerze to ma zakładać te które ty uważasz że są wystarczające...
Ale bzdury piszesz!!!
Nie chciał bym iść w góry w butach SPD i nie chciał bym jeździć rowerem w butach do trekingu... Z ubraniami jest podobnie, choć coś tam nieraz można pomieszać.
wew prowadzenie jeszcze nie jest takie złe jak jest dobrze zaprojektowane i zrobione, branża się nauczyła jak to robić i generalnie jest ok. Wg mnie najgorsze co przydarzyło się rowerom w ostatnim czasie jest to którędy te przewody wchodzą do ramy.. Wpuszczanie kabli przez łożysko sterów to najgorsze gunwo jakie może być. Z rowerów szosowych to już zapewne nie zniknie ale w gravelach i mtb/emtb jest to zbędne.
Zgoda z prawie wszystkim!👍 Fajnie posłuchać o różnych doświadczeniach. Szanujmy siebie i innych na drodze.A może zaczniemy się pozdrawiać jak motocykliści ? LWG👋🚴
No swój człowiek! Team Platformy! o/ Jakie tam masz w swoim? Wymienne piny czy nie? Jej w ogóle nie myślałem, że się zgadzam z Tobą w tylu kwestiach. Też nie mam żadnego super wdzianka. Koszulka może nie zwykły tiszert, bo one są kiepskie latem, ale taka Decathlonu szybko schnąca, luźna już wystarcza.
Ja wydałem i kupiłem pedały z wkręcanymi pinami.. po czym je odkręciłem i wróciłem do zwykłych z plastikowymi. Te z wkręcanymi niszczyły zwykłe buty i czułem się na nich niewygodnie. A rowerem jeżdżę w przeróżnych butach. Latem dla komfortu nawet w klapkach.
prawde chłop powiedział. Sam sie przekonalem o tym co mowi po kilki solidnhch latach jezdzenia, z tym ze tak jak spodenek z wkladką do 200 km nie potrzebuje, tak on koszulka z kieszonkami jest obowiazkowa: zestaw naprawczy, telefon, chusteczki i cos do przekąszenia
no to jest nas więcej takich
Bardzo ciekawe wnioski. No ja nie mogę się wyleczyć z SPD i spodenek z wkładką , ale pozostałe tematy pełna zgoda.
Mam 2 rowery, ktore mam od nowosci i używam: kolarkę Sport z 1989r i gorala Superior z 2000r. W kolarce wymienilem osprzet na shimano 600/105 z lat 90-tych, w goralu wymieniam co jakis czas napęd (kasetowy, 3x7). Jezdze bezproblemowo, rekreacyjnie, ok 2 tys km rocznie. Ani jedna z 7 rzeczy, o ktorych byla mowa w filmie, nie zagoscila w moich rowerach. Zycze wszystkim wyluzowania i szerokiej drogi!
Obecnie, też mam dwa rowery. I oba mam od nowości (od około 4 lat). Wymieniłem w nich wszystko, do ostatniej śrubki... Tak też robiłem z prawie wszystkimi swoimi rowerami w ostatnich czterdziestu latach. Jeżdzę rekreacyjnie około 3-4 tys. km rocznie. Używam bezprzewodwych, dwunastorzędowych napędów SRAM'a, pedałów SPD, systemów bezdętkowych, karbonowych ram i komponentów a mój full XC waży niecałe 10 kg. Z rowerami nie mam żadnych problemów, co znacznie zwiększa przyjemność z jazdy. Na rowerze jestem totalnie wyluzowany. Bardziej wyluzowany nie będę...
Bardzo zdrowe podejście tym bardziej jak ktoś jeździ rekreacyjnie i nie musi robić wyników. Pozdrawiam
Pamiętam jak ponad 10 lat temu na pewnym forum dotyczącym rowerów szosowych wyraziłem bardzo podobną opinię. Ale mnie wtedy zjedli wszyscy niespełnieni kolarze. Ja bym dorzucił jeszcze do tej listy punkt 8 czyli Komputery Pokładowe. Zauważyłem że jadąc z komputerem przestałem się cieszyć widokiem w koło, radość z jazdy została zastąpiona rywalizacją z cyferkami. Była tylko szosa i waty. Musiałem robić cyferki, nie było czasu na nic innego. W zeszłym roku sprzedałem dziadostwo w diabły. Zostawiłem sobie tylko zegarek Garmina który używam na co dzień a na pulpit wrócił stary ale bardzo dobry bezprzewodowy CatEye Strada Slim a za mapę po prostu wystarcza telefon. Mało tego po 14 latach coraz bardziej mam ochotę z szosy wywalić SPD-SL Nie powiem, system jest świetny na szosie ale coraz bardziej się go boję.
I dorzucę tu jeszcze punkt 9 który będzie kontrowersyjny dla ciebie i pewnie wielu się nie zgodzi. GRAWELE! Dla mnie rower grawelowy to jakaś totalna abominacja. Ja stary "szosiarz" nie jestem sobie w stanie wyobrazić gorszej kierownicy w teren niż kierownica typu baranek. Wiem że to jest strasznie niepopularna opinia ale mi się grawelami po prostu źle jeździ. Takie typowe do wszystkiego i do niczego. Owszem po jakimś żwirze to jakość idzie. Ale i tak wygodniej jest na szerokiej prostej kierownicy i szerszej oponie z kostką. Grawel to dla mnie jakaś niezrozumiała i niepojęta moda. Moda która przeszła w pewien standard który z nami już zostanie. Coś jak suwy w motoryzacji. Ja Graweli nie lubię i uważam że to ślepa uliczka.
Zgadzam się co do graweli w terenie, nawet już takim lekkim, kierownica od grawela jest niepraktyczna. Sam się zastanawiam nad sprzedażą swojego grawela i zakupu lekkiego roweru krossowego z prostą kierownicą. Coś w rodzaju treka dual sport gen. 5 .
Ja z kolei nie mam problemu z kierownicą w terenie ale mam z komfortem. Byle jaki las i nawet małe nierówności wytrzesą jak nie wiem a mam oponę 45. Przypuszczam, że to przez mtb na którym zawsze jezdzilem, czyli przyzwyczajenie do większego komfortu i łatwego pokonywania przeszkod. Sądzę jednak, że gdybym nie mial porównania i zaczynał "rowerowanie" Od gravela to bym nie narzekal. W końcu nie wiedziałbym, że można wygodniej.
@@majro2197o to ja tak zrobiłem, ale poszedłem w stronę budżetową 😀
Komputery lubię. Motywują mnie, a przyjemność z jazdy została. Ale u mnie to rekreacja, dbanie o kondycję a nie walka o waty :)
Gravel to taka świnka morska. Ani świnka, ani morska ;) Nie rozumiem tego wciskania ich na siłę w sklepach i internecie. Jeżdżę głównie po lesie na hardtailu i zawsze mnie bawi jak widzę ludzi którymi trzęsie na każdej dziurze i nawet przy nieżbyt technicznych trasach mają problem. Jak ktoś lubi - proszę bardzo, ale nie rozumiem skąd ten ogólny zachwyt. Pożyczyłem, pojeździłem - nie moja bajka. No i kosmiczne ceny GRXów...
@@majro2197a zwykła kiera w gravely się nie sprawdzi?
Fajny odcinek; chyba ze wszystkim się zgadzam, oprócz tego co powiedziałeś o SPD i mleku, ale to dlatego, że nie używam 🙃. Najważniejsze to cieszyć się z jazdy na rowerze i jeździć. Pozdrawiam znad morza (gdzie przyjechałem na swoim crossie z południa Polski) 🙂.
Zgadzam się z twoimi spostrzeżeniam całkowicie. Jednak jeśli chodzi o SPD to były dla mnie zbawieniem. Jeżdząc na platwormach bolewało mnie kolano. 15-20km i nie dałem rady jechać. Kolega zasugerował, żebym spróbował w SPD i pożyczył mi takowe wraz z butami (numer większe, ale ujdzie) i o dziwo zrobiłem 30km bez bólu. Od razu kupiłem PSD i buty i teraz z kolanem mam spokój. Też jeżdzę na dętkach i oponach Continentala i już 3 sezony bez kapcia. A najlepiej jeździ mi się w ciuchach do biegania. Pozdro
Miałem podobnie. Ból w kolanach po 10-15km, akurat nie używam SPD bo nie do końca mi siadły, ale za to jestem bardzo zadowolony z TIME ATAC.
To samo u mnie. Moim zdaniem podświadomie muszę coś usztywniać, jakieś mini korekcje położenia stopy ciągle robić, bo kolano po dwóch dłuższych rundach się odzywa.
SPD częściej powodują ból niż zapobiegają.
@@Paragraf22 może i masz rację, może nie, nie będę się kłócić i oceniać, w moim przypadku usztywnienie stopy w jednym położeniu pomogło i zniwelowało ból, u kogoś innego może być odwrotnie.
Jeśli chodzi o komplikacje sprzętu i jego serwisu to na 1 miejscu e-bike! Wyleczył sie z lekkości, mówi ktoś ze wspomaganiem elektrycznym uśmiałem się sluchając :D
100% się zgadzam co do napędu. Wszyscy idą w stronę jak największej ilości przełożeń, a Microshift idzie pod prąd i w sumie mnie to cieszy. AdventX/Sword przy 1x oferują największą kasetę 48t bez żadnych kombinacji, za rozsądne pieniądze. W Shimano dopiero 12 rzędowy GRX ma obsługę kasety 51t, a tak to jest to 42t dla 11 rzędów i 36t dla 10 rzędów (czyli odpowiednik Microshifta). Na elektryczne przerzutki też bym się nie zdecydował, moim zdaniem zbędny bajer.
A nie prawda Shimano dla napędów 10 rzędowych kupisz kasetę 11-48 od Cues chociażby, dla napędów 11 rzędowych masz Deore 11-51.
@@MrHolwekdokładnie deore jest na zwykły bęben 10 rzędów 11-46 i dla 11rz 11-51, do tego jest xt i deore 11rz 11-51 w technologii link glide, do wyboru do koloru kasety sunrace, czy drogie ale świetne garbaruk, można sobie samemu skomponować idealny napęd 1x11 czy 1x12 bez elektroniki i bez problemów
Grx 400 i kaseta 40 od sunrace - działa.
????Wolę zwykłego "górala" z pewnymi modyfikacjami,przerzutka Ty 18 Shimano daję radę i działa po kilkunastu latach eksploatacji.Rower do spokojnej jazdy żadne ekstremum.
@@Gravelewy Sunrace to nie Shimano z tego co mi wiadomo 😉, i producent zaleca inny zakres więc moim zdaniem to są już kombinacje.
A co do poprzednich komentarzy, to nie wiem co mają napędy MTB do gravelowego GRX 😂.
Bardzo dobry materiał i potrzebny nagrałeś . Po prostu tak się naoglądamy tych różnych kanałów o tematyce rowerowej i popadamy w jakiś taki konsumpcjonizm. Pamiętam 10 lat temu kupiłem Meride hardtail za 2500 zl dla mnie to był jakiś kosmos dla mnie ten rower był szosą, gravelem,mtb a nawet i zjazdówką , (Suntour sprężynowy jak i cały rower trzyma się dobrze i zbiera kurz w garażu) :) w ,jedyne co brałem na trasę łatki do dętki i multi tool . Stare dresy trampki , jak wiedziałem że będzie padać to zakładałem reklamówki na skarpety . 10 lat temu to obejrzałem może tylko jeden film na youtube jak dobrze wyczyścić napęd . A teraz panie ja mam więcej pierdół i głupot do roweru niż do samochodu czy motocyklu . Wiadomo czasy się zmieniają ale niektórzy ludzie mogą się pogubić w tym świecie przesiąkniętym reklamami pierdołami co dla zwykłego Kowalskiego rowerzysty kompletnie są zbędne . Bardzo miło obejrzeć taki sprowadzający na ziemie film .
Ja bym dodał jeszcze wszelkiej maści elektronikę. O ile korzystanie z nawigacji GPS podczas wycieczek czy wypraw rowerowych jest wygodne i pomocne o tyle fiksowanie się na cyferkach podczas każdej przejażdżki jest moim zdaniem zupełnie niepotrzebne .
dlatego lepiej sie sprawdza zegarek. Z jednej strony rejestruje tracka, statystyki czy umożliwia nawigację, a z drugiej jest na ręce i siłą rzeczy na niego nie patrzymy w czasie jazdy.
W końcu ktoś mówi po ludzku ze te wszystkie gadżety to pedałowania niepotrzebne. Ważne żeby koła się kręciły i bylo wygodnie, myślałem że bez SPD jestem jak dinozaur ale dzieki za uświadomienie. Mnie osobiście najbardziej wkurzają ramy o dziwnych kształtach np gdy rura pozioma nie spotyka się w jednym punkcie pod siodlem z rurami skosnymi tylnego koła, po co się robi, przerost wątpliwej estetyki nad względami konstrukcyjnymi
Gdzie finał gleby z bushcraftowego ?
tylko po to tu przyszedłem a tu dupa
masz to na filmie Gleby, głazy, single - Olbrzymy Raw Edit
@@Kamil_S_123 dzięki
No dwa filmy wstecz.
hej
dzięki za bardzo fajny film :)
ciekawa perspektywa - na pewno warto się choć chwilę zastanowić nad tym całym rowerowym światkiem i dopasować sprzęt pod siebie, a nie bezmyślnie kopiować i kupować :)
pozdrawiam
Podsumowanie dla niecierpliwych:
1. 0:23 chrust
2. 2:46 ciuchy outdoorowe
3. 3:46 zewnętrzne prowadzenie przewodów
4. 5:11 Gravel Attack
5. 7:37 cmentarz
6. 8:32 zlekkość
7. 8:55 lekkość wiekuista amen
Ja patrze na uklad i wygodę w moim przypadku jazdy na "gravelu" wyprawowego. Potrzebuje dobrego siodła, ramy mostku ustawionego odpowoednio nk3 naciagając pozycji, rozmiar ramy odpowiedni, dobre oświetlenie, i napęd dwa blaty z przodu 10 z tylu i kilka sakiew podsiodlowe miedzy rurami, zapasowe klucze dętki i jezdzic po 80 km spokojnie nienspieszqc sie lub jeszcze dalej....
Sądziłem, że powiesz o elektryku😅😅 Spostrzeżenia Twoje jak najbardziej ok. Też jadąc z sakwami wycieczkowo rozważył bym platformy i normalne buty plus wygodne siodełko, aby nie jechać z wkładką. To ma sens. Najlepszy dla mnie napęd do jazdy turystycznej to 2x11. Miałem taki, nie do zajechania. Zmieniłem na 1x12 bo biorę udział w maratonach i już po chyba 400 km wózek wygięty i cuda z łańcuchem🙃 Ale jak sprawne, to chodzi to pięknie plus prostota obsługi. Miodzio
Tez mam problem z 1x12, po 700km wymieniana przerzutka i zębatka 10t. Prawdopodobnie łańcuch też będzie do wymiany.
Fajnie, że zrobiłeś taki film i dajesz swoją opinię. W niektórych sprawach zgadzam się z tobą. Jeżdżę w pedałach SPD od 16 roku życia a mam 43 lata. Dziś sobie nie wyobrażam jazdy bez nich. I to nie ważne czy się ścigam w triathlonie, czy jadę z kolegą na mtb na kawę. 1,5 roku temu zrobiłem sobie mleko w rowerze mtb. Rzeczywiście fajna sprawa. Problem w tym, że 90% jazd robię na drugim rowerze, czyli szosie. Jak rower z mlekiem stoi to mleko zapycha i jest lipa. Obecnie bym tego nie zrobił. No może w szosie gdzie tych kilometrów trochę wpada. Niby masz rację co do di2 lub asx Srama. Jednak di2 to jest obłęd. Co do napędu 1x12 masz rację. W kwietniu zerwałem łańcuch w czasie jazdy i zaliczyłem glebę. Założyłem nowy Sram GX i co napęd nie działa. Najprawdopodobniej oberwał hak lub przerzutka. Rower stoi i czeka na serwis.
A jako kurier rowerowy powiem wiecej, pozostale rzeczy typu hamulce tarczowe, amortyzacja, tradycyjne przerzutki to wszystko podnosi awaryjnosc. Amortyzacja moze zamarznac w zimie a jak juz raz zamarznie to na wiosne juz wymiana amora. Tarcza jest fajna, ale bywa awaryjna, np zapowietrzy sie klamka. Biegi w piaście bo tradycyjne mogą się zabrudzić i chodzić ciężej. Łańcuch który trzeba zawsze czyścić szybciej zardzewieje. A biegi w piascie to łańcuch może być całkiem czarny i nie robi to roznicy. Wszystko fajnie ale nie do pracy, kiedy jak coś padnie rano to do popolidnia bedziesz to probowac ogarnać. Wszystko to tez radykalnie podnosi koszty serwisu, bo wielu rzeczy nie zrobisz podstawowym zestawem narzedzi.
Zgadzam się, z wyjątkiem hamulca tarczowego. Poprzednio jeździłam na v-breakach i na ciężkim terenie po prostu mi się przy skokach i wstrząsach przesuwały i ocierały o koło. Nigdy nie wrócę do v-break na MTB. Do jazdy po asfalcie i płaskim terenie jak najbardziej.
@@this_is_pyxi no kurier jezdzi po mieście :)
to nie jeździsz na ostrym? Toś nie kurier!
Ostrym? Jak bym podjechał pod górę? Dobrym kompromisem są biegi w piascie bo niezawodne, minus to interwał serwisu co 5 tys km. Nie jestem kurierem w wielkim amerykanskim płaskim mieście jak na filmach, tam to ma sens.
W końcu nie jestem sam. Tylko ja na wagę dorzucam jeszcze piastę wielobiegową Alfine 11 i pasek. Pozdrawiam ❤
Chcę napisać coś mądrego ale nie wiem czy mi wyjdzie 😂 w końcu jest jeszcze przed 7😅. Ogólnie podczas moich 20 sezonów jazdy MTB nauczyłem się jednego - słuchanie marketingu jest dla ludzi zarówno głupich jak i bogatych. Głupich ponieważ korporacje(a nimi są rowerowe firmy, nie oszukujmy się) wciskają nam co chwile produkty mało wnoszące i bardziej awaryjne. Bogatych dlatego, że to kosztuje niebotyczne sumy. Rozwój naszej cywilizacji musi iść do przodu więc świat kolarstwa też szuka nowych rozwiązań lecz nie dawajmy się tak bardzo zwariować. Często odnoszę wrażenie, że posiadanie lepszego napędu lub zawieszenia jest dla wielu naszych kolegów ważniejsze niż sama jazda.
No tak, być albo mieć. Odwieczny dylemat ;)
Sztuczne wytwarzanie potrzeb. Zwróć uwagę, że każdy nowy rowerj jest - "X% sztywniejszy niż zeszłoroczny model", "X% szybszy nie zeszłoroczny model", "X% lżejszy" itp. Jeszcze trochę, i rowery nie będą niz ważyć, jednocześnie będą sztywniejsze niż mieszkanie kostnicy
Szacun za odwagę, myślę podobnie. W Treku jak odbierałem nowego gravela to zalali mlekiem bez pytania. Takie mają standardy.
To jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam - piękne 😄
Do listy jeszcze bym dorzucił liczniki na akumulator. Ja używam Sigma Rox 6.0 na zwykłe baterie i bardzo cenię sobie, że nie przejmuję się ładowaniem przez kilka m-cy 😀
Wg mnie buty wpinane to pierwszy zakup jaki należy wykonać, jeżeli ktoś chce jeździć więcej niż 10 km. SPD daje to wyjątkowe poczucie więzi pomiędzy rowerem a kolarzem :)
Dobrze, że o tym nie wiedziałem przejeżdżając na rowerze Wisłe 1200, Pamir, Jordanię, Rumunie i kilka innych tras dłuższych niż 10km ;p
W moim przypadku SPD sprawdziło się tylko na asfalcie. Jednak w terenie lub jeżdżąc w zimie nie czułem się pewnie i ostatecznie zostałem przy platformach. Dodam jeszcze, że jeżdżę głównie sam i nie muszę się ścigać.
Dobrze o tym nie wiedzieć bo jakbym przeczytał że muszę kupić spd przed pierwszą trasą po przerwie (3 lata bez wychodzenia z domu) po prostu bym się zniechęcił do długich tras a na pierwszą wyjechałem do koleżanki 70km w jedną stronę bez spd bez pojęcia co robię
Zgadzam sue z 5 rzeczami ,2 ktore wymieniles maja dla mnie ogromne znaczenie, roznmy sie tym ze ja jezdze po trudnym terenie , czesto dzikim gdzie sa naprawde strome podjazdy , tak jaknwspomniales tubless, dla mnie latwiej dolac mleko niz wymienic dentke na trasie ,szybciej sprawniej i system zdecydowanie mniej awaryjnt,detki w trudnym terenie latwiej uszkodzic niz sama opone na tubless, druga sprawa to 12rzedowka, gdy na 11 nie dalem rady ti 12 nie jednokrotnie dala mi kopa, smigam tak juz 5 lat. Z reszta sie zgadzam , pozdrawiam
Ja się nabrałem na:
1 ) gravele
2) full e
3) mleko w oponach
4) elektryczne przerzutki
5) bike packing
Bikepacking w jakim sensie?
@@Sonyresbike pewnie w takim, że torby do tego są małe i drogie. Do sakw zapakujesz więcej i są tańsze.
Fulle w jakim sensie?
@@DebaGTX rozumiem, z tym że dla mnie to nie wybór typu albo-albo. Jak jestem w stanie spakować się bikepackingowo to tak robię, jak nie to montuje bagażnik i biorę sakwy.
Mam zepsuty kręgosłup tylko fulle
Każdy musi dobrać rower do własnych potrzeb. Dla jednego będzie to ultra lekka szosa wyposażona w napęd 12 biegowy, pedały spd, wewnętrzne prowadzenie przewodów, bezprzewodowa przerzutka, gacie z pieluchą, a dla innego będzie to zwykły rower z hipermarketu z kilkoma przeróbkami. I bardzo dobrze.