Jeśli chodzi o kwestie kupowania recenzji to był przypadek dotyczący co prawda świata gier, ale jednak. Jeff Gerstmann został zwolniony za wystawienie negatywnej recenzji przez Gamespot kilka lat temu. Forbes też napisał artykuł na temat praktyk przekupstwa recenzentów. Moim więc zdaniem tego typu praktyki się zdarzają (przynajmniej na zachodzie). Czy to więc uznaje za przyczynę różnicy miedzy zdaniem recenzentów, a widzów? Niekoniecznie. Amazon co prawda z pewnością ma środki by zapewnić sobie przynajmniej część przychylnych recenzji, ale jest to jednak dużo szersze zjawisko. Kiedyś panowała większa zgodność miedzy opiniami obu grup i to się zaczęło zmieniać dopiero gdzieś tak w okolicy 2015. Przyczynę widzę w tym, że rzeczywiście oczekiwania krytyków są zupełnie inne niż oczekiwania widzów w dzisiejszych czasach. Czemu tak jest? No tutaj mogę się wyłącznie domyślać.
@@emiliaai9609 jasne, sytuacja za granicami i w przypadku branży gier może być inna - nie mam po prostu pełnych danych, więc skupiłem się na własnych doświadczeniach i naszym podwórku. Natomiast jasne jest, że oczekiwania krytyka muszą być trochę inne od oczekiwań widza. Sądzę, że w jakimś stopniu odnoszę się do tego we wspomnianym w tym wideo materiale.
@@kinocentryk Co do jeszcze kwestii obiektywizmu to ja bym jednak uważała z takim popadaniem w skrajny subiektywizm bo to zabija dyskusje. Żeby dyskusja była możliwa to przynajmniej na poziomie intersubiektywnym muszą być przyjęte jakieś założenia co do których obie strony mogą się zgodzić. Dzięki temu możliwa jest jakaś wymiana myśli bo istnieje jakiś punkt wspólny od którego można daną rozmowę zacząć. Takim punktem może być chociażby założenie, że fabuła powinna być spójna. Dlatego dla przykładu taki Drwal czasami słusznie punktuje wiele nieścisłości w serialach które omawia.
Ja osobiście spotkałem się z twierdzeniem że w przypadku seriali i filmów, krytycy, których opłacało się by przekupić, nie dadzą się przekupić. Ich autorytet jest dla nich cenniejszy niż jakaś łapówka. A płacenie jakimś random z internetu to strata czasu. Ale osoba związana z branżą marketingową, mówiła co inne o grach. Gdzie ponoć nie płaci się redakcjom, czy recenzenta, a letsplayerom albo streamerom.
To już bym czekał na podobne wideo ludzi recenzujący gry, natomiast ze strimami gier jest o tyle dobrze, że nawet jak mają zapłacone, to widz widzi grę w pełnej okazałości. Nie zagra, ale dużo wniosków może wyciągnąć sam. Recenzję w formie tekstowej lub nawet wideo, łatwo byłoby zmanipulować, wycinając niewygodne fragmenty. Na strimie live o to trudno
Nie osuzkujmy się wiadomo jak działają układy, dasz niska ocenę serialowi Amazona to o współpracy czy reklamie mzoesz zapomnieć. Oficjalnie nie ma takich praktyk ale wiadomo co i jak. To ze są też jakies pionki, którcy wszyscy maja w dupie i przy okazji robia reklame za darmo to inna kwestia. Jak to jest, ze wszyscy widzą gówno, a "krytyk" widzi trufle 6:10 co zgubi? XDDDDD
Pracowałem kiedyś w agencji marketingu influencerskiego i pracowałem dla jednego ze streamingów - w sumie teoretycznie już nie istnieje, więc chyba mogę mówić na chillu że dla HBO GO xD I jest jak mówisz, gdyby ktoś - czy to po naszej stronie, czy klienta - wyszedł z pomysłem na opłacanie recenzji to się reszta popukała w czoło. ALE ja ogólnie na YT bardziej śledzę świat giereczkowy niż serialowy, a o grach wspomniałeś jako o kolejnym przykładzie, a moim zdaniem z grami jest nieco inaczej niż serialami/filmami, bo są czymś między filmem a czajnikiem, a do tego często jeszcze zawierają wbudowane sposoby na wyciąganie od odbiorcy hajsu, już po zakupie i tego typu rzeczy w recenzjach powinny być uwzględniane, a zdarzają się recenzenci, którzy na temat każdej gry na premierę mówią dobrze, na zasadzie: hej, giereczki, rozrywka, dobra zabawa, fajnie jest zwracać uwagę na pozytywy. Idealne przykłady to (mniej) Starfield i (dużo bardziej) Diablo 4. Jak ktoś mówi że mu przyjemnie się klika w potwory w Diablo 4, to ok, ale nikt nie może dyskutować (zabraniam!) z faktem, że cena wyjściowa i sposoby monetyzacji tej gry są wyłącznie oskubywaniem ludzi na nostalgii do marki, tym bardziej że na rynku istnieje dużo bardziej rozbudowana, lepiej rozwijana i literalnie darmowa - za to z wyższym progiem wejścia - konkurencja. Zmierzam do tego, przy grach video temat recenzowania się nieco komplikuje. O, albo takie Hellblade - gra w której jest mało gameplayu, a liczy się głównie chłonięcie klimaciku i ja tę grę pokochałem grając w nią w gamepassie, który wtedy kosztował 4 dyszki miesięcznie, ale jakbym dał za nią pełną premierową cenę to czułbym się co najmniej dziwnie po skończeniu gry w dwa wieczory, a jednocześnie podpisałbym się pod zdaniem, że ocenianie gier na podstawie współczynniku ceny do długości jest no takie mało mądre.
Tak, wypowiadałem się przez pryzmat własnych doświadczeń filmowo/serialowych, natomiast rzeczywiście tylko liznąłem gry i też tylko napomknąłem o tym, że choćby mechaniki prędzej można ocenić obiektywnie, ale wciąż uważam, że większość aspektów jest subiektywna. Dużo będzie zależało choćby od tego, kto na co bardziej zwraca uwagę - gameplay czy fabuła? Kluczem jest ewentualnie zasygnalizować w swojej recenzji, jakie jest do tego podejście, żeby odbiorca nie czuł się zagubiony lub oszukany. W każdym razie śledzę na Iksie liczne dyskusje dotyczące podejścia do oceniania gier i jeszcze kształtuje się moje pełne zdanie w tym temacie.
Co do gier to jeszcze dochodzą jawne oszustwa wydawców, jak te z Diablo, gdzie recenzenci dostali wersję wykastrowaną ze sklepiku i dużo kontentu związanego z multi. A gracze już to mieli co mocno zmieniało ocenę gry. O koronnym przykładzie Cyberpunka to nawet nie wspominam
Nikt nie składał Ci takiej oferty, bo jesteś tylko pionkiem. Nie ukrywajmy - masz mały kanał, więc oferowanie Ci wielkich gratyfikacji finansowych mija się z celem. Ale kiedyś, redaktorzy różnych redakcji dostawali oferty wyjazdu na premierę lub prezentację jakiegoś produktu za granicą, np. gry czy samochodu. Spędzali tam weekend w fajnym hotelu, a po takim wyjeździe trudniej było wystawić złą recenzję danemu produktowi. Więc nie mów mi, że to się nie dzieje. Teraz może dzieje się to rzadziej, bo influencerów jest bardzo dużo, ale kilka czy kilkanaście lat temu była to standardowa procedura. Nikt nikomu nie dawał pieniędzy w kopercie - po prostu dostawałeś atrakcyjny wyjazd w ciekawe miejsce. To sprawiało, że trudniej było wystawić złą recenzję, bo nawiązywało się relacje z przedstawicielami wydawcy. I tak to się kręciło. A to, że jesteś poza tym łańcuchem, to już tylko Twój problem. Oczywiście wyjdę na hejtera, ale w sumie mi na tym nie zależy. Dziękuję za uwagę. a co do obiektywności recenzji to również śmiem się nie zgodzić. nawet coś tak wizjonerskiego jak film budowane jest w konkretnych ramach, które da się obiektywnie ocenić. twój odbiór wątków w filmie może być subiektywny, ale jeśli scenariusz gubi się w co drugiej scenie to można obiektywnie stwierdzić że jest zły. The Room jest obiektywnie złym filmem, co nie przeszkadza mu mieć wielu fanów
Teraz działam sobie hobbystycznie na kanale, ale wcześniej pracowałem dla dużego portalu i pisałem wiele recenzji, jako portal byliśmy zapraszani do wielu miejsc i jak mówię w materiale - jak zaczynałem, było mi trudno po rozmowach z ludźmi oceniać ich filmy, ale to trwało moment. Jak ktoś robi to dłużej, to w większości przypadków radzi sobie z oddzielaniem tych rzeczy, więc zaserwowałeś tu raczej trop na zasadzie chłopskiego rozumu, bo twierdzić, że skoro dziennikarze gdzieś jadą, to na pewno ocenią pozytywnie, to bardzo wygodne. Jak mówiłem też w materiale - obiektywnie można powiedzieć, że dana scena jest ciemna, ale subiektywnie każdy odbierze po swojemu, czy to dobrze, czy źle. W przypadku The Room większość stwierdziła, że gra aktorska, dialogi i wszystkie inne aspekty filmowego dzieła, zrobione są złe. Co dobrze świadczy o ludziach, że subiektywne ich odczucia nie pozwoliły im określić tego filmu jako coś udanego.
A teraz się zastanów. Na czym by recenzent bardziej zyskał? Na przyjęciu takiej oferty która siłą rzeczy jakaś kosmiczna by nie była? Czy może na nagłośnieniu takiej próby przekupstwa popierając to oczywiście dowodami czym zaskarbiłby sobie rzeszę odbiorców, za czym poszłyby długofalowo większe przychody z działalności recenzenta? Nie mówiąc już o tym że byłaby to wtopa PR'owa dla wytwórni. Jakiś tam jednorazowy wyjazd do miejsca X czy nagłośnienie takiej sprawy rozpędzając całą działalność recenzenta czy całej redakcji do tego stopnia że będzie mógł sobie dość często z własnej kieszeni pozwalać na różne wycieczki?
@@kinocentryk Przy czym i takie stwierdzenia że scena jest ciemna czy montaż chaotyczny są nacechowane subiektywnością opiniotwórcy. Nieraz miałem sytuację w której według czyjejś opinii scena x jest "za ciemna" a ja nie miałem pojęcia o co tej osobie chodzi bo według mnie wszystko na ekranie było przejrzyste. W przypadku gier to również działa tak samo w kwestii mechanik w nich obecnych. Gracz może narzekać że postać porusza się niezgrabnie ale może to być połączone z tym że postać którą gramy jest po prostu niezdarą i gameplay to zwyczajnie odzwierciedla. Część graczy będzie narzekała bo subiektywnie dla nich przyjemna rozgrywka nie odzwierciedlająca takich cech postaci będzie najważniejsza a subiektywnie niezdarą gra im się średnio przyjemnie a innych zachwyci to że gameplay odzwierciedla tą cechę tej postaci. Jeżeli coś można w grach potępić w sposób zero jedynkowy to są to kwestie takie jak mikrotransakcje. Ja mam takie stanowisko że mikrotransakcje dopuszczalne są wyłącznie w darmowych grach nastawionych na rozgrywkę sieciową. W przeciwnym przypadku należy tępić.
Dobra i tak wszyscy wiemy, że ten film też Amazon opłacił
Jeśli chodzi o kwestie kupowania recenzji to był przypadek dotyczący co prawda świata gier, ale jednak. Jeff Gerstmann został zwolniony za wystawienie negatywnej recenzji przez Gamespot kilka lat temu. Forbes też napisał artykuł na temat praktyk przekupstwa recenzentów. Moim więc zdaniem tego typu praktyki się zdarzają (przynajmniej na zachodzie). Czy to więc uznaje za przyczynę różnicy miedzy zdaniem recenzentów, a widzów? Niekoniecznie. Amazon co prawda z pewnością ma środki by zapewnić sobie przynajmniej część przychylnych recenzji, ale jest to jednak dużo szersze zjawisko. Kiedyś panowała większa zgodność miedzy opiniami obu grup i to się zaczęło zmieniać dopiero gdzieś tak w okolicy 2015. Przyczynę widzę w tym, że rzeczywiście oczekiwania krytyków są zupełnie inne niż oczekiwania widzów w dzisiejszych czasach. Czemu tak jest? No tutaj mogę się wyłącznie domyślać.
@@emiliaai9609 jasne, sytuacja za granicami i w przypadku branży gier może być inna - nie mam po prostu pełnych danych, więc skupiłem się na własnych doświadczeniach i naszym podwórku.
Natomiast jasne jest, że oczekiwania krytyka muszą być trochę inne od oczekiwań widza. Sądzę, że w jakimś stopniu odnoszę się do tego we wspomnianym w tym wideo materiale.
@@kinocentryk Co do jeszcze kwestii obiektywizmu to ja bym jednak uważała z takim popadaniem w skrajny subiektywizm bo to zabija dyskusje. Żeby dyskusja była możliwa to przynajmniej na poziomie intersubiektywnym muszą być przyjęte jakieś założenia co do których obie strony mogą się zgodzić. Dzięki temu możliwa jest jakaś wymiana myśli bo istnieje jakiś punkt wspólny od którego można daną rozmowę zacząć. Takim punktem może być chociażby założenie, że fabuła powinna być spójna. Dlatego dla przykładu taki Drwal czasami słusznie punktuje wiele nieścisłości w serialach które omawia.
Ja osobiście spotkałem się z twierdzeniem że w przypadku seriali i filmów, krytycy, których opłacało się by przekupić, nie dadzą się przekupić. Ich autorytet jest dla nich cenniejszy niż jakaś łapówka.
A płacenie jakimś random z internetu to strata czasu.
Ale osoba związana z branżą marketingową, mówiła co inne o grach. Gdzie ponoć nie płaci się redakcjom, czy recenzenta, a letsplayerom albo streamerom.
To już bym czekał na podobne wideo ludzi recenzujący gry, natomiast ze strimami gier jest o tyle dobrze, że nawet jak mają zapłacone, to widz widzi grę w pełnej okazałości. Nie zagra, ale dużo wniosków może wyciągnąć sam.
Recenzję w formie tekstowej lub nawet wideo, łatwo byłoby zmanipulować, wycinając niewygodne fragmenty. Na strimie live o to trudno
@@kinocentryk znaczy chodzi o to że nie warto "płacić" redakcją i recenzentom tylko lepiej po prostu zrobić deala z streamerem.
Nie byłbym pewien co do gier. Taki Zagrajnjk zachwala praktycznie wszystko co dostaje
@@Bykun475ta, tylko kinocentryk pokazuje, że on właśnie należy do tych przekupionych krytyków
Jak zobaczysz jakieś małpy na tych wakacjach, to wyślij mi pocztówkę XD
Dobra, dobra, nie czaruj, ile ten Jeff Ci zapłacił za te Pierścienie? Pytam, bo sam chce się zgłosić po wypłatę 😁
Mógł więcej, ale hej - sezon trwa!
Bo dla niektórych każdy kto ma inne zdanie niż oni musiał dostac kase za recenzje
Nie osuzkujmy się wiadomo jak działają układy, dasz niska ocenę serialowi Amazona to o współpracy czy reklamie mzoesz zapomnieć. Oficjalnie nie ma takich praktyk ale wiadomo co i jak. To ze są też jakies pionki, którcy wszyscy maja w dupie i przy okazji robia reklame za darmo to inna kwestia. Jak to jest, ze wszyscy widzą gówno, a "krytyk" widzi trufle
6:10 co zgubi? XDDDDD
Może dlatego, że nie wszyscy? A skoro nie wszyscy, to nie powinieneś być tym zaskoczony.
Pracowałem kiedyś w agencji marketingu influencerskiego i pracowałem dla jednego ze streamingów - w sumie teoretycznie już nie istnieje, więc chyba mogę mówić na chillu że dla HBO GO xD I jest jak mówisz, gdyby ktoś - czy to po naszej stronie, czy klienta - wyszedł z pomysłem na opłacanie recenzji to się reszta popukała w czoło. ALE ja ogólnie na YT bardziej śledzę świat giereczkowy niż serialowy, a o grach wspomniałeś jako o kolejnym przykładzie, a moim zdaniem z grami jest nieco inaczej niż serialami/filmami, bo są czymś między filmem a czajnikiem, a do tego często jeszcze zawierają wbudowane sposoby na wyciąganie od odbiorcy hajsu, już po zakupie i tego typu rzeczy w recenzjach powinny być uwzględniane, a zdarzają się recenzenci, którzy na temat każdej gry na premierę mówią dobrze, na zasadzie: hej, giereczki, rozrywka, dobra zabawa, fajnie jest zwracać uwagę na pozytywy. Idealne przykłady to (mniej) Starfield i (dużo bardziej) Diablo 4. Jak ktoś mówi że mu przyjemnie się klika w potwory w Diablo 4, to ok, ale nikt nie może dyskutować (zabraniam!) z faktem, że cena wyjściowa i sposoby monetyzacji tej gry są wyłącznie oskubywaniem ludzi na nostalgii do marki, tym bardziej że na rynku istnieje dużo bardziej rozbudowana, lepiej rozwijana i literalnie darmowa - za to z wyższym progiem wejścia - konkurencja. Zmierzam do tego, przy grach video temat recenzowania się nieco komplikuje. O, albo takie Hellblade - gra w której jest mało gameplayu, a liczy się głównie chłonięcie klimaciku i ja tę grę pokochałem grając w nią w gamepassie, który wtedy kosztował 4 dyszki miesięcznie, ale jakbym dał za nią pełną premierową cenę to czułbym się co najmniej dziwnie po skończeniu gry w dwa wieczory, a jednocześnie podpisałbym się pod zdaniem, że ocenianie gier na podstawie współczynniku ceny do długości jest no takie mało mądre.
Tak, wypowiadałem się przez pryzmat własnych doświadczeń filmowo/serialowych, natomiast rzeczywiście tylko liznąłem gry i też tylko napomknąłem o tym, że choćby mechaniki prędzej można ocenić obiektywnie, ale wciąż uważam, że większość aspektów jest subiektywna. Dużo będzie zależało choćby od tego, kto na co bardziej zwraca uwagę - gameplay czy fabuła?
Kluczem jest ewentualnie zasygnalizować w swojej recenzji, jakie jest do tego podejście, żeby odbiorca nie czuł się zagubiony lub oszukany. W każdym razie śledzę na Iksie liczne dyskusje dotyczące podejścia do oceniania gier i jeszcze kształtuje się moje pełne zdanie w tym temacie.
Co do gier to jeszcze dochodzą jawne oszustwa wydawców, jak te z Diablo, gdzie recenzenci dostali wersję wykastrowaną ze sklepiku i dużo kontentu związanego z multi. A gracze już to mieli co mocno zmieniało ocenę gry. O koronnym przykładzie Cyberpunka to nawet nie wspominam
Jako osoba lbd nie dziwię się, że zachwalasz woke
Jesteś lbd? Nie znam tego skrótu, pomożesz mi rozwinąć, żebym niczym Ciebie nie uraził?
Również jestem ciekaw co to takiego, to "lbd"?
@@kinocentryk "lubisz być dymany"?? Nie wiem, tak strzelam.
Nikt nie składał Ci takiej oferty, bo jesteś tylko pionkiem. Nie ukrywajmy - masz mały kanał, więc oferowanie Ci wielkich gratyfikacji finansowych mija się z celem. Ale kiedyś, redaktorzy różnych redakcji dostawali oferty wyjazdu na premierę lub prezentację jakiegoś produktu za granicą, np. gry czy samochodu. Spędzali tam weekend w fajnym hotelu, a po takim wyjeździe trudniej było wystawić złą recenzję danemu produktowi. Więc nie mów mi, że to się nie dzieje. Teraz może dzieje się to rzadziej, bo influencerów jest bardzo dużo, ale kilka czy kilkanaście lat temu była to standardowa procedura. Nikt nikomu nie dawał pieniędzy w kopercie - po prostu dostawałeś atrakcyjny wyjazd w ciekawe miejsce. To sprawiało, że trudniej było wystawić złą recenzję, bo nawiązywało się relacje z przedstawicielami wydawcy. I tak to się kręciło. A to, że jesteś poza tym łańcuchem, to już tylko Twój problem. Oczywiście wyjdę na hejtera, ale w sumie mi na tym nie zależy. Dziękuję za uwagę.
a co do obiektywności recenzji to również śmiem się nie zgodzić. nawet coś tak wizjonerskiego jak film budowane jest w konkretnych ramach, które da się obiektywnie ocenić. twój odbiór wątków w filmie może być subiektywny, ale jeśli scenariusz gubi się w co drugiej scenie to można obiektywnie stwierdzić że jest zły. The Room jest obiektywnie złym filmem, co nie przeszkadza mu mieć wielu fanów
Teraz działam sobie hobbystycznie na kanale, ale wcześniej pracowałem dla dużego portalu i pisałem wiele recenzji, jako portal byliśmy zapraszani do wielu miejsc i jak mówię w materiale - jak zaczynałem, było mi trudno po rozmowach z ludźmi oceniać ich filmy, ale to trwało moment. Jak ktoś robi to dłużej, to w większości przypadków radzi sobie z oddzielaniem tych rzeczy, więc zaserwowałeś tu raczej trop na zasadzie chłopskiego rozumu, bo twierdzić, że skoro dziennikarze gdzieś jadą, to na pewno ocenią pozytywnie, to bardzo wygodne.
Jak mówiłem też w materiale - obiektywnie można powiedzieć, że dana scena jest ciemna, ale subiektywnie każdy odbierze po swojemu, czy to dobrze, czy źle. W przypadku The Room większość stwierdziła, że gra aktorska, dialogi i wszystkie inne aspekty filmowego dzieła, zrobione są złe. Co dobrze świadczy o ludziach, że subiektywne ich odczucia nie pozwoliły im określić tego filmu jako coś udanego.
Nie chce mi sie tego wszystkiego czytac
A teraz się zastanów. Na czym by recenzent bardziej zyskał? Na przyjęciu takiej oferty która siłą rzeczy jakaś kosmiczna by nie była? Czy może na nagłośnieniu takiej próby przekupstwa popierając to oczywiście dowodami czym zaskarbiłby sobie rzeszę odbiorców, za czym poszłyby długofalowo większe przychody z działalności recenzenta? Nie mówiąc już o tym że byłaby to wtopa PR'owa dla wytwórni. Jakiś tam jednorazowy wyjazd do miejsca X czy nagłośnienie takiej sprawy rozpędzając całą działalność recenzenta czy całej redakcji do tego stopnia że będzie mógł sobie dość często z własnej kieszeni pozwalać na różne wycieczki?
@@kinocentryk Przy czym i takie stwierdzenia że scena jest ciemna czy montaż chaotyczny są nacechowane subiektywnością opiniotwórcy. Nieraz miałem sytuację w której według czyjejś opinii scena x jest "za ciemna" a ja nie miałem pojęcia o co tej osobie chodzi bo według mnie wszystko na ekranie było przejrzyste. W przypadku gier to również działa tak samo w kwestii mechanik w nich obecnych. Gracz może narzekać że postać porusza się niezgrabnie ale może to być połączone z tym że postać którą gramy jest po prostu niezdarą i gameplay to zwyczajnie odzwierciedla. Część graczy będzie narzekała bo subiektywnie dla nich przyjemna rozgrywka nie odzwierciedlająca takich cech postaci będzie najważniejsza a subiektywnie niezdarą gra im się średnio przyjemnie a innych zachwyci to że gameplay odzwierciedla tą cechę tej postaci. Jeżeli coś można w grach potępić w sposób zero jedynkowy to są to kwestie takie jak mikrotransakcje. Ja mam takie stanowisko że mikrotransakcje dopuszczalne są wyłącznie w darmowych grach nastawionych na rozgrywkę sieciową. W przeciwnym przypadku należy tępić.