@@wojciechparol9417 Przecież ta seria wychodzi tylko co tydzień, a tak to jest masa innych rzeczy na kanale Szymona czy chociażby Wojny Idei. Poza tym w ostatnich 50 filmikach tylko ok. 18% filmów ma tematykę stricte religijną.
@@wojciechparol9417 Ciemnogród to myślenie ze jak się zniszczy Chrześcijaństwo to na jego gruzach zbuduje sie lepszy świat. Tak w 19 wieku myśleli marksiści, 20 wiek pokazał jakie to raje pobudowali. Ja się ciesze ze Chrześcijaństwo przestaje być letnie. Bo w poprzednim pokoleniu ludzie niby wierzyli,ale jakoś tak bez przekonania. Teraz letniość się kończy,albo jest się Chrześcijaninem przekonanym do swojej wiary w 100%,albo wojującym ateistą. I mi się to podoba. Nie lubię letniości,bo jest nijaka.
Co do wybranie piekla mam bajkę. Jeden zazdrośnik, mógł otrzymać wszystko, czego dusza zapragnie, ale wtedy jego konkurent otrzyma to wszystko podwójnie. Mógł zażądać nawet stu pałaców, ale wtedy jego konkurent otrzymałby ich dwieście. Poprosił o to, żeby mu wydłubano jedno oko.
O raju, mam tysiące pomysłów jak z tego wybrnąć z profitem i złośliwością jednocześnie. Np. poprosiłbym o dobrego, kochającego faceta. W sensie - dla mnie profit, dla konkurenta (jeśli facet i hetero) dwóch typów mogłoby być nieco nie w smak xD Ale to tak gwoli żartu - bo nie do końca łapię logikę życzenia komuś źle. Nawet mając zupełnie sprzeczne interesy można zachować do konkurenta miłość i szacunek... O.o
mój kumpel mi o tym opowiadał. Był w podstawówce, więc wziął na serio życie wieczne i bardzo to go zasmuciło, że będzie w nieskończoność fizyczną formą na tej planecie
Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.
Szymon, bardzo jestem Ci wdzięczny za tę serię, nawet nie wiesz jak bardzo potrzebowałem głosu rozsądku, który by mi rozjaśnił nieco niektóre kwestie związane z chrześcijaństwem. Pozdrawiam i oczekuję następnych odcinków
„Tym pozytywnym akcentem...” Aż mi się przypomniał kawał jak małżeństwo umiera, mąż podchodzi do bramy przy której stoi Święty Piotr oraz żona, po czym mówi: „o nie nie, było jasno powiedziane, i ze cię nie opuszczę aż do śmierci. Ani dnia dłużej” xD
@@adamnowak1450 też mnie nie porwało. Sama wizja ciekawa, czytało się szybko, ale jakoś mało porywający sposób przedstawiania. Może kwestia tłumaczenia?
Szymon, dzięki tobie przeczytałem "Podział ostateczny". W ten dzień, gdy wrzuciłeś film jak czytałeś fragment tej książki, ja zacząłem czytać ją całą i nawet nie zorientowałem się, że skończyłem ją w jedną noc. Ta opowieść wywarła na mnie tak ogromne wrażenie, że trafiła do grona moich ulubionych. Dziękuję Ci za to, naprawdę to dzieło realnie wpłynęło na moje życie.
@@Adi-ri2sx Aby "pamiętać" trzeba mieć układ nerwowy, który przechowuje wspomnienia w połączeniach neuronowych... To tak jak by ktoś używał słowa "oddychać" bez zrozumienia że do tej czynności potrzebny jest odpowiedni narząd, czyli płuca...
"Nie boję się śmierci , żyłem przed założeniem świata w umyśle oraz sercu Boga Najwyższego , który jest w Trójcy Przenajświętszej i nie czuję z tego powodu żadnego dyskomfortu" - KOT
@@fretkoman1718 Zgadza się, układ nerwowy jest narzędziem do procesów neurologicznych, które generują między innymi Twoje poczucie posiadania JA oraz samoświadomości. Nie ma narzędzia, nie ma procesów. Jedyna postać w jakiej neurony mogą przewodzić impulsy nerwowe to "cielesna postać". To jak rozmowa o grze na gitarze w próżni. I to na gitarze która nie ma "cielesnej postaci"... Gitara musi mieć "cielesną postać" by można na niej zagrać. A dźwięki nie rozchodzą się w próżni. Przygnębia mnie to jak przeraźliwie nie potrafimy trzeźwo patrzeć na własne procesy neurologiczne, tylko dlatego że ich działanie wytwarza naszą świadomość. Zalecam więcej pokory i przykładanie uczciwie tej samej miarki do każdego procesu w przyrodzie.
Dlaczego obawiasz się Boga ? Dlaczego obawiasz się Boga skoro jesteś jego częścią a od niego jest pochodną wszsytkich ludzi i twojich bliskich ? W śwetle faktu będzie on cię znał i rozumiał twoje obawy i będzie mógł je kontrować argumentami , on zna cię lepiej niż ty go , albo niż ty sam siebie , ja zawsze spotkanie z Bogiem uznaje za spotkanie z takim mojim dziadkiem , on zna moje utrapienia , wie co przeżywam , jestem jego częścią , choćbyś mógł poznać wszsytkich ludzi to tyle samo czasu poznawałbys Boga i jeszcze więcej
A Twoi bliscy to mają być jako dziadki z Alzheimerem cz jako 18 latki. Ile Ty będziesz mieć lat w niebie? Dusze nie podzielą się. A nie rozpoznasz dziadków 18 letnich bo dziadkowie zechcą spotkać się że swoimi 40 letnimi rodzicami. Czas dorosnąć i przestać wierzyć w bajki od K.K.
To uczucie gdy na youtube dowiadujesz się więcej niż w kościele :D Dzięki za film i uświadamianie ludzi na temat wiary, bo niestety ta wiedza zanika a wiara sprowadza się tylko do "paciorków".
Wg mnie "paciorki" i wizja piekła a nawet i wydarzen doczesnych zdecydowanie jako "kary" Bożej nadal przesadnie chętnie pompowana przez duchownych w niestety bardzo prostym celu, aby utrzymać wiernych w murach kościoła i mieć dobre statystyki dla kurii (no bo ta choroba somsiada do była kara wieć muszę się gorliwie modlić coby mnie to nie spotkało). Może to też wynikać z takiej nieco rodzicielskiej troski, i straszy się taką karą aby głupiemu Jasiowi nie przychodziły do głowy takie pomysły jak narkotyki czy poznawanie innych religii.
@@gornes2403 Powiedziałbym więcej, takie pompowanie tej kary, położenie na nią nacisku większego jest częstą pokusą duszpasterzy, którzy chcieliby od razu widzieć efekty swojej pracy. Głoszenie dobrej nowiny o zbawieniu w Jezusie Chrystusie wymaga więcej czasu, by pojawiały się pierwsze owoce.
Jak katolicyzm odnosi się do interpretacji w której czyśćcem jest ten świat w którym się znajdujemy? Bo to wydaje się jedyne miejsce gdzie możemy się doskonalić (w przeciwieństwie do nieokreślonego 'oczyszczania' w czyśćcu). I tłumaczy to jak ten świat wygląda - w końcu tworzą go istoty które urodziły się tu bo były grzeszne, więc wiadomo, że idealnego systemu nie stworzą i jednocześnie mają doświadczyć cierpienia, więc sam świat za perfekcyjny też być nie może.
W sumie trochę ciężko to czymś podeprzeć bo jednak np do św. Faustyny przychodziły dusze czyśćcowe i prosiły ją o modlitwę itd, czyli cierpienia czyśćca to stan duszy już po śmierci
Jest jedną różnicą pomiędzy czyścicem a Życiem , bowiem z czyśćca nie można trafić do piekła tam nie ma wyboru , już wybraliśmy a teraz tylko czekamy , ja to porównuje tak żeby rozbawić ludzi : Życie : zastanawiasz czy zamówić kebaba Czyściec : kebab jedzie Niebo : Jesz kebaba Piekło : nie kupiłeś kebaba i jesteś głodny :3
teoretycznie ludzie tutaj i 'po drugiej stronie' są już "jednym ciałem" (wg Chrystusa) więc jesteśmy wszyscy w jakiejś relacji, a technicznie - modlitwa to taka rozmowa w relacji (jak siadasz do stołu z rodziną też). Mogą być różne rodzaje tej modlitwy/rozmowy. np. modlitwa: -dziękczynna -uwielbienia -błagalna (choć te^^ są zwykle w relacji do Boga) Modlitwa *za* świętych w niebie jest w zasadzie bez celu (skoro tego nie potrzebują), ale np. prośba o ich wstawiennictwo w jakiejś sprawie albo po prostu chęć bycia/komunikacji z nimi jak z rodziną przy obiedzie. ¯\_(ツ)_/¯
@@JaroGoraJ Z definicji raczej nie za bardzo, ponieważ z czyśćca można trafić tylko do nieba. Z ziemskiego życia natomiast, ostatecznie albo do piekła albo do nieba.
Czyściec może być stanem przejściowym i jednocześnie może nie płynąc w nim czas. Przecież to, kiedy dana dusza opuści czyściec nie decyduje jakiś sztywny harmonogram, tylko to ile dana osoba się modli i czy osoby ze świata np. z rodziny również proszą o przejście duszy do nieba. Jeśli dana dusza popełniła dużo grzechów za życia i nie żyła blisko z Bogiem ten stan może potrwać dłużej, ponieważ tak jak nawet jest powiedziane w filmiku, potrzeba jej więcej czasu na uświadomienie sobie wszystkich złych rzeczy które popełniła. Przynajmniej to jest moja opinia, mogę się mylić.
@ghvf bgtd Czyli OTR miał rację !/? . Niby prosta rzecz a zobacz jaka patologia za tym się kryje. Pełno takich dziur jest w katolicyzmie. Łatwo... Zbyt łatwo ! przechodzi się do porządku dziennego nad mega złem. Bardzo łatwo się rozgrzeszyć. Bardzo łatwo jest pastwić się nad cudzym grzechem.
Ten film uświadomił mi jak bardzo ograniczony jest jeszcze mój umysł, pomimo sporej pracy nad sobą. Po prostu w głowie mi się nie mieści że można prawdziwie wierzyć w takie rzeczy i być na prawdę przekonanym co do ich prawdziwości. Czym większy jest mój dystans do religii i czym szersza perspektywa, tym bardziej abstrakcyjne to się dla mnie staje. Szymon, czy to nie jest trochę tak, że religia zastępuje Ci w realnym życiu pewnego rodzaju świat wirtualny, strefę marzeń i fantastyki? Zaznaczę że pytanie absolutnie nie ma na celu obrażenia Cię, jeżeli jest nietaktowne czy w jakikolwiek sposób Cię dotknęło to z góry przepraszam. Sporą część Twoich filmów bardzo lubię i bardzo szanuję że potrafisz prowadzić dialog dosłownie z każdym.
Dla mnie sprawa jest prosta. Jeśli Jezus umarł z własnej woli (a miał wybór, mógł uciec, albo przyznać się do tego "bluźnierstwa") to jak najbardziej można mu uwierzyć, że to co mówił było prawdą i nie prankował. Natomiast katolicyzm i dodawanie czegoś od siebie jest trochę słabe.
@@Adi-ri2sx Jezus wiedział, że 'umiera' tylko na chwilę a potem będzie znowu żywy, tylko będzie miał dużo lepiej. Więc to była kwestia wyboru : pomęczyć się i wygrać główną nagrodę, czy uniknąć męczarni i zostać przegrywem bez życia wiecznego. Z punktu widzenia Jezusa nie było żadnego ryzyka.
I nie zrozumiesz tego dopóki nie uświadomisz sobie, że nic na tym świecie nie ma dla Ciebie krzty sensu, jeśli nie masz życia wiecznego. Natomiast jeśli jest życie wieczne, to wszystko ma swój sens.
@@damnedmadman a z jakiego powodu życie wieczne miałoby nadawać jakis większy sens egzystencji? Z mojej perspektywy to nie utopijne i beztroskie życie u boku wszechmocnej istoty jest atrakcyjne, tylko właśnie to co mamy tu na ziemi - pokonywanie problemów, praca nad samym sobą, ciężkie doświadczenia, które szlifują charakter i z których można tak wiele wynieść, ludzie dookola przy swoich zaletach i niedoskonałościach i wiele, wiele innych absolutnie fascynujacych zjawisk na tej planecie.
@@katarzynapas3250 No, tylko co z tego? Co nam z tych wszystkich fajnych rzeczy i wzniosłych idei, jeśli i tak skończymy w piachu? Z perspektywy człowieka stojącego nad grobem to wszystko jest marność, zupełnie bez znaczenia, wspomnienia które za chwilę na zawsze utraci i rozpłynie się w nicości...
Szymonie, wielkie dzięki za ten cykl, w którym książkowo wręcz tłumaczysz katolicką teologię. Jako katolik i teolog -- dziękuję :) PS. W 5:15 pewnie chodziło Ci o Wacława Hryniewicza. Wypominam przejęzyczenie jedynie ze względu na szacunek i pamięć za zmarłym w tym roku profesorem - Legendą polskiej teologii :) Pozdrawiam i czekam na kolejne filmy :)
Ech, aż się tęskno zrobiło za podcastami z Danielem Ortega. Brakuje mi tu jego sceptycyzmu w postaci dopytywania i dezorientacji co do tego w którym momencie się nie zgadza :)
Przeczytałem podział ostateczny. Była to moja pierwsza książka przeczytana w całości z taką uwagą. A zainteresowałem się nią dzięki twojemu materiałowi. Dziękuje bardzo. Pomyślałem wtedy „Szymon nie wie co mówi, ale wie co czytać” 😂
Skoro czyściec to taki pośmiertny samorozwój, a nie kara za grzechy, to jaki sens ma wspominana modlitwa za zmarłych? Modlitwa sprawi, że będą się szybciej uczyć? To nie przeczy wolnej woli? Jeśli nie, to miłosierny Bóg nie może sam tego przyspieszyć, bez podania wniesionego z Ziemi?
Myślę, że to może być tak, że skoro modlitwa jest z miłości do tych osób, to świadomość tego że są ludzie którzy cię kochają i chcą dla ciebie jak najlepiej, może pomagać w stawaniu się lepszym czyli tym czym jest czyściec.
Świetna seria. Szkoda że nie dla wszystkich :DD U mnie w rodzinie wszyscy wiedzą że Diabeł ma rogi a Bóg jest dziadkiem na chmurce. Dosłownie. Przez lata próbowałem zmienić to myślenie... ale nic nie działa. Może źle tłumaczę :) Najważniejsze są rytuały i formułki. Samo stwierdzenie że biblia podlega interpretacji, egzegezy jest równe z opętaniem. Nieustanne powtarzanie że Harry Potter to najgorsze co zdarzyło się światu i "diaboł siedzi w komputrze" (była kiedyś gra Diablo xd). Próba wyjaśnienia tych bzdur kończy się wielkim lamentem. Furtki, zabobony, Natanek, magia i czary. Prawdziwej, przemyślanej i mądrej wiary nic. Już nie tłumaczę bo mam wrażenie jakbym zadawał im ból fizyczny. Takie życie :D
Ej, a próbowałeś tłumaczyć kiedyś ludziom model standardowy? Ja próbowałem... ale po prostu nie każdy to ogarnie. Niektórym łatwiej myśleć, że Bóg to dziadek na chmurce bo to nie zmusza do myślenia. Nie ma co się denerwować 😀
Jestem ciekaw jak do śmierci pochodzą osoby które nigdy nie słyszały o żadnych nagrodach lub karach po śmierci. Myślę że cały ten strach i niepewność jest wynikiem opowiadania dzieciom tych wszystkich strasznych historii. Nawet dorosłym ciężko odrzucić te wątpliwości, które są efektem długoletniej indoktrynacji.
To najciekawszy odcinek z tej serii. Naprawdę nikt wcześniej w tak dobry i ciekawy sposób mi tego nie wytłumaczył. Choć może się mylę bo akurat ten temat jest wałkowany przez wielu ludzi.
Do Piekła idzie ten kto nie chce być blisko Boga? A co jeśli ja po prostu w niego nie wierzę, ale gdyby istniał to bym chciał być blisko niego? Czy też pójdę do Piekła? W końcu żeby wybrać czy się chce być z jakąś istotą, najpierw muszę wierzyć, że ona istnieje. A skoro nie wierzę, to jak mogę to zrobić? Kolejne pytania. Skoro Niebo to będzie jakiś inny Wszechświat, w którym ludzie też będą mieli ciała, to czy w nim ludzie także będą go odkrywać tak jak robią to w naszym naukowcy? Badać jego prawa fizyki, poznawać tajemnice, itd.. No i pytanie czy tajemnice naszego Wszechświat będą dla nich zablokowane, czy badania nad nimi nadal będzie można kontynuować? Może znajdą odpowiedzi na pytania o fizykę kwantową, albo na pytanie co jest we wnętrzu czarnej dziury? Czy w ogóle w tym Niebie ludzie też będą działać, by się rozwijać? Czy będą zakładać firmy wytwarzające produkty i usługi? Czy będzie kultura? Różne formy rozrywki? Czy cywilizacja będzie się rozwijać i będzie postęp technologiczny? Czy może jednak cały świat będzie inny, i odpowiedzi na wszystkie pytania będą dostępne na wyciągnięcie ręki, a dowolną rzecz, dowolne marzenie będzie można po prostu wytworzyć i zrealizować samą myślą? Czyli będziemy wiedzieli wszystko o obecnym Wszechświecie (np. co jest na innych planetach, czy istnieją inne formy życia i inne cywilizacje) jak i tym drugim?
Bardzo prosto jest wyjaśnić dlaczego ktoś mógłby nie chcieć trafić do piekła. Jeżeli widzisz w Bogu zło, o co nie trudno, biorąc pod uwagę stary testament, nie zgadzasz się z pewnymi wartościami, które ma reprezentować -przykładowo pogląd na rodzinę, tudzież zależy ci na wolnej woli - powrót do jedności z Bogiem, czy bycie szczęśliwym mimo tego że ważne dla ciebie osoby wylądowały w piekle mogą sugerować jakieś problemy z jej dalszą obecnością, to bardziej zrozumiałą decyzją jest pójście do piekła, nawet jako świadoma decyzja.
Takie pytanie - jeśli niebo to stan pełni, w którym będziemy mogli ponownie spotkać naszych bliskich, a jednocześnie istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że część spośród nich wybierze oddzielenie się od Boga (piekło), to w jaki sposób odczuwać tę pełnię ze świadomością, że "gdzieś tam" są osoby, które kochamy, które cierpią, i którym w żaden sposób nie jesteśmy w stanie pomóc? Nawet jeśli to był ich wybór - smutek z powodu cierpienia umiłowanych osób (nawet to "na własne życzenie") jest czymś dość naturalnym. To mi się odrobinę kłóci z "pełnią". Wykluczam to, że mogłoby przestać mi na nich zależeć, bo miłość agape jest raczej podstawą nieba. Co myślisz? Chyba że "pełnia" nie oznacza jedynie hedonistycznej przyjemności, i zawiera się w niej także pełnia odczuć, które obecnie nazwalibyśmy nieprzyjemnymi (nie uważam ich za złe jak coś - je również bardzo cenię, jednak taka perspektywa wydaje mi się być odrobinę rozczarowująca jak na wyobrażenie stanu idealnego ;) chociaż to może kwestia moich "śmiertelnych" słabości)
@@_aelvirczytałem. Ale ani nie odpowiada na moje pytanie, ani nie jest to żaden kanon literatury teologicznej czy coś. To tylko krótkie opowiadanie, które nie rości sobie praw do udzielania odpowiedzi na takie pytania, jest tam przedstawiona tylko pewna artystyczna wizja autora i być może ciekawa perspektywa (chociaż książeczka mnie swoją drogą w żaden sposób nie urzekła, ale może dlatego, że wolę inny rodzaj literatury :P )
Szymon zarobienie na niebo oznacza współpracę z łaską i postępowanie w świętości czyli pozwolenie na to, żeby łaska nas przemieniała (dzieje się to przy udziale naszej woli), a nie perfekcjonizm moralny-tu należałoby to wyjaśnić:) Poza tym bardzo dobry film i dziękuję za niego ❤
@@Kraszer Pytanie czy FMA czy FMA: Brotherhood. Jak "samo" FMA starsze to tam faktycznie nie ma tego motywu. Jak FMA: B to droga na skróty : (UWAGA SPOJLERY!) - jedna z ostatnich sen, która moim zdaniem dobrze tłumaczy kwestię piekła i nieba ruclips.net/video/kT3FUoCeOuk/видео.html Tutaj kanały anglojęzyczne, bardzo dobre analizy filozoficzne : ruclips.net/video/MohAKdL4ftE/видео.html ruclips.net/video/DniMM3JfNuM/видео.html etc.
ja wole wierzyć że sami decydujemy jak postrzegamy moment po śmierci a ciekawa lekturą do rozważania natury religii jest Zaślubiny piekła i nieba Williama Blakea sprzed około 200 lat
@@AdamMObara Wiem, wiem : ) oczywiście polecam japoński i polskie lub angielskie napisy. Tutaj tylko do lepszego zrozumienia przesłania we "wspólnym" języku : )
Apropo tezy o "pustym piekle" taki cytat z ewangelii św. Mateusza: „Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasnajest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.” (Mat. 7:13-14)
Skoro to czy pójdę do piekła zależy de facto od mojej woli, tego czy chcę przyjąć miłość Boga to po co Sąd Ostateczny na końcu dziejów i "oddzielanie owiec od kozłów"?
Co do "wiara bez uczynków jest martwa", to uczynki nie mają na celu zaskarbienie sobie zbawienia, tylko pokazania, że naprawdę zależy Ci na relacji z Bogiem. Coś na zasadzie, nie wystarczy, że będziesz zapewniać słowami dziewczynę czy chłopaka o swojej miłości, trzeba jeszcze to niejako udowodnić czynami. Za Petersonem "You act out what you truly believe in".
Dwa pytania. 1. Czy w takim razie istnienie czyścca nie zakłada zmiany stanu do czego potrzebny jest czas? 2. Jak wygląda w takim razie sytuacja po zmartwychwstaniu kiedy dwoje ludzi bliskich sobie jakoś znaleźli się w dwóch innych stanach - niebo i piekło, skoro jedna z nich nie otrzymła zbawienia? Do pierwszego można założyć że czyściec jest stanem między niebem a ziemia gdzie czas jeszcze obowiązuje, ale trochę mi się wydaje że ta koncepcja jest niepełna.
Szymonie, przydałoby się omówić i wyjaśnić jeszcze jedna kwestie - Sądu Ostatecznego. Bo skoro jesteśmy sadzeni po śmierci, to jaki jest cel Sądu Ostatecznego? Pozdrawiam i dzięki za świetną pracę 💪
@@inmyhead6206 mt 25 dotyczy sadzenia na ziemi np. przez wysoką radę. Bardzo trzeba naginać ten tekst aby wywnioskować stąd natychmiastowy sąd pośmiertny w oczekiwaniu na ostateczny. Natomiast, tak jak mt 25 wskazuje, jest fizyczny ogień piekielny...
Jak w takim razie katolik może bać się śmierci lub przed nią wzdrygać? Czemu gdy umiera mu ktoś bliski wylewa się tyle łez i smutku ? Przecież to najszczesliwszy dzień życia! Jeśli kochamy bliską nam osobę to powinniśmy się cieszyć że jest ona już z Bogiem! A chyba największym szczęściem jest śmierć małego dziecka które przecież nie mógło jeszcze zgrzeszyć! Takie niemowlę powinno automatycznie iść do nieba. Dziwne bo nigdy nie widziałem by ktoś reagował zgodnie z logiką KK
Ten smutek można powiedzieć jest "samolubny" tzn. ubolewamy nad swoim losem a nie zmarłego - tęsknimy za zmarłym itd.. W kontekście małego dziecka, fakt dziecko napewno trafi do nieba, ale życie tu na ziemi również ma wielką wartość i jest wielkim darem Boga.
>jeśli kochamy bliską nam osobę to powinniśmy się cieszyć że jest ona już z Bogiem! Bądź jest w piekle. Generalnie ja z kolei nie rozumiem jak Katolik może chcieć mieć dzieci. Sprowadzając dziecko na świat potencjalnie skazuje je na nieopisane, nieskończone cierpienie. Lepiej nigdy nie istnieć nić mieć nawet astronomicznie małą szansę skończenia w piekle.
@@bushido_33 Do nieba nie idzie się za dobre uczynki. Nawet jeśli tylko jedna osoba na miliard skończy w piekle, to i tak zdaje się to być zbyt dużym ryzykiem. Mówimy w końcu o ponadczasowym, niewyobrażalnym cierpieniu. Myśl, że nawet jedna osoba w historii ludzkości mogłaby tak skończyć jest przerażająca.
Pojawiło się też kiedyś coś takiego, że czyściec jest jak piekło, tylko, że nie jest wieczny. Chyba u siostry Faustyny. Odnośnie stopniowania kary to ma sens też w piekle, nikt nie powiedział, że kara musi być tak samo mocna dla wszystkich w piekle. Dzięki za ten odcinek:)
Mam pewne pytanie, które narzuca mi się po przesłuchaniu tego. Mianowcie - skoro w piekle oraz niebie nie ma czasu, tj. jest to po prostu stan w którym się znajdujesz i nie jest tak, że nagle nawrócisz się na Boga albo się od niego odwrócisz, dlaczego w czyśćcu jest ten czas, gdzie pokutujesz za swoje grzechy oraz się nawracasz? Chciałbym usłyszeć wytłumaczenie tego ponieważ jest to pewna niespójność, która mnie irytuje.
Niebo wyobrażam sobie jak stan wiecznego zakochania, tak jakbym przebywał w jakimś miejscu z ukochaną dziewczyną w momencie pierwszego nią zachwytu (ludzie zakochani czują przecież jakby czas stanął w miejscu i nie było im wiele więcej trzeba niż wzajemna obecność), Czyściec to stan jakbym wracał do swojej ukochanej po dłuższym rozstaniu z powodu jakiejś mojej winy, więc czuję ból, że ją skrzywdziłem, a jednocześnie wiem, że mi wybaczyła i nie mogę się doczekać spotkania (wprost umieram z tęsknoty, więc odczuwam czas do spotkania). Piekło to dla mnie stan odrzucenia przez ukochaną osobę i do tego miejsce gdzie przebywam z innymi odrzuconymi, wspólnie tak się nakręcamy nienawiścią do niej, że nie będziemy w stanie już do niej wrócić, a jednocześnie każdy wyrzuca sobie w sercu, że był tak głupi, że ją utracił z własnej winy (taka osoba może nie odczuwać upływu czasu, bo wciąż rozpamiętuje błędy, które ją w to miejsce lub stan doprowadziły)
Jak noworodek, albo dwuletnie dziecko ma zdecydować , czy chce przyjąć łaskę Boga, czy ją odrzucić i trafi do piekła? Czy ilość odmawianych modlitw, składanych ofiar, regularnych wizyt w świątyniach wpływa na tę łaskę?
W sumie niewiadomo, o co pytasz. Chodzi o male dziecko, które zmarło? No bo samodzielnie modlitw raczej nie odmawia i samo na nabożeństwa nie uczęszcza. Wiec o co konkretnie sie rozchodzi?
Ja w zasadniczo inny sposób rozumiem wiarę w Piekło i Niebo. Jeżeli wszystko pochodzi od Boga a sama istota człowieczeństwa ma być nieśmiertelna to Niebo polega na istnieniu w takiej czy innej formie razem ze wszystkim co Bóg stworzył, natomiast odrzucenie Boga to istnienie w nicości pustce w wieczności lub poza istnieniem (czasem). To jest dość przerażająca wizja istnienia świadomości w pustce, ale wydaje mi się bardziej logicyzm wytłumaczeniem zasad Biblii. (W niebie byłoby właściwie wszystko co Bóg stworzył w całym czasie istnienia świata i ludzkości tylko funkcjonujące na innych zasadach moralnych i mentalnych jeśli to logiczne). Natomiast nie rozumiem dlaczego ogólnie wierzący uważają brak istnienia w ogóle po śmierci za coś złego czy strasznego. Przecież nie ma to znaczenia dla nas (jeżeli nie będziemy istnieć). Jeżeli ktoś stara się postępować dobrze i słusznie to często wewnętrznie rozumie swoje decyzje i w pewien sposób jest to nagrodą dla niego samą w sobie. Nie potrzebujemy nagrody po śmierci.
@@bushido_33 Masz rację w sensie logicznym skazuje się na cierpienie. Z tym że zgodnie z wiarą człowiek posapujący źle przez większość życia wybierając w końcu Boga idzie do Nieba, natomiast postępujący dobrze (nawet zgodnie z przykazaniami Wiary), ale nie wierzący w życie po śmierci będzie żył po śmierci w nicości czy tego chce czy nie i nie wybierając tego świadomie. Tak jak napisałeś nie można zrzec się nieśmiertelności, choć teoretycznie jeżeli instytucja czyśćca istnieje to miałaby istnieć możliwość wybrania Boga (?)
@@bushido_33 Tutaj odwołałem się do wypowiedzi Szymona, że liczy się wybór Boga, a nie dobro. To w zasadzie jest wybór wtórny bo wg. Chrześcijaństwa wybierając Boga kroczysz drogą dobra a zatem jesteś dobry (w sensie ogólnym człowiek jest zawsze grzeszny), a w tym rozumieniu do pewnego stopnia nie możesz być dobry nie wierząc w Boga, lub fakt bycia dobrym nie jest argumentem wystarczającym do zbawienia. Swoją drogą zarówno instytucja czyśćca jak i kwestia ochrony życia nienarodzonego bardzo dobrze wpasowuje się do koncepcji reinkarnacji, ale w sensie pośrednim tzn. takim, że do zbawienia potrzebne jest życie, ale jeżeli nie masz wystarczająco doświadczenia to możesz uzyskać "kolejną szansę". Z tego co wiem Kościół nie wyklucza reinkarnacji, ale nie ma dowodów teologicznych by w taki sposób rozumieć czyściec, a może być to sprzeczne z częścią dogmatów.
Naprawdę dobry odcinek tak jak reszta ale mam pytanie. Jestem osobą która stara się być Chrześcijaninem, staram się nauczać innych, doskonalić siebie, wskazywać innym dobrą drogę i tłumaczyć kim jest Bóg, dlaczego czasami dzieje się jak się dzieje a także wyjaśnić to czego ludzie nie rozumieją bądź błędnie rozumieją z Biblii. W tym wszystkim jednak sam mam nadal wiele pytań. Ostatnio zacząłem coraz częściej myśleć o śmierci, o tym jakie to uczucie, jak wygląda ta druga strona oraz o tym co będziemy tam robić w oczekiwaniu na zmartwychwstanie. Myśląc o tym zacząłem się bać ponieważ jestem przywiązany do ziemi, do siebie ale właśnie nie tylko do tego co dobre, problemy, zło, krótkie chwile radości sprawiają, że życie jest ciężkie i takie je właśnie kocham. Dlatego chciałem zadać pytanie mając nadzieję, że mi pomożesz. Co jeśli ktoś kocha Boga, wierzy w niego ale prawdziwy raj ma właśnie na ziemi przez ziemskie problemy? Oraz jeszcze jedno pytanie, jak przestać się bać śmierci nie myśląc o piekle bądź o pustce a właśnie o niebie jako o całkowitym spełnieniu oraz stanie który zdaje się być po prostu nudny?
Fajny filmik, dobra robota. Czemu w taki przystępny sposób tak podstawowe rzeczy nie są mówione w kościele? myślę że mogło by to wiele zmienić, mój młodszy kuzyn mi powiedział kiedyś że nie lubi chodzić do kościoła bo nie rozumie co ksiądz mówi, i trzeba mu po mszy wszystko tłumaczyć.
Może to trochę "błache" pytanie, ale co ze zmarlymi noworodkami/dziecmi nienarodzonymi? One tez powstana z martwych w tym samym "kształcie" ? Co o tym decyduje kiedy jest ta granica czlowieczenstwa?
@@dorotaterka2460Odmłodzi się? Do jakiego wieku? Jak go rozpozna rodzina? Co z noworodkiem który zmarł i nikogo na ziemi nie poznał? Jak go rozpoznamy w niebie? Też będzie np. 30 latkiem? Czy zostanie noworodkiem? Co z nienarodzonymi dziecmi? Kim będa? Rozpoznamy je? Itd. Ja wiem, że inną perspektywą na to jest, podróż samej świadomości do nieba itd. Ale Szymon ewidentnie mówi tutaj o zmartwychwstaniu i odzyskaniu ciał, dlatego pytam.
@@SirPodlas1991 Można powiedzieć, że się odmłodzi... rodzina go pozna. Po śmierci będziemy mieli inne postrzeganie, powiedzmy, że szersze horyzonty i będziemy się rozpoznawać. W książce "Niebo istnieje naprawdę" opisana jest historia chłopca, który był w niebie i spotkał tam m.in. swojego dziadka, który "nie był stary", a on mimo to go poznał. Innym przykładem może być też św. Piotr. Jak rozpoznał na górze Tabor Mojżesza i Eliasza? On ich przecież nawet nie znał i nie wiedział jak wyglądają.
@@SirPodlas1991 Zakładam więc, że nasz ziemski wiek nie obowiązuje po śmierci. Nie wiem "ile będziemy mieć lat". Chyba nie powinniśmy mierzyć tego naszą ziemska miarą. Zakładam więc, że skoro ziemski wiek nie obowiązuje "starych", to nie obowiązuje również "młodych" - także niemowląt i dzieci nienarodzonych. Oni są tam "normalnymi" ludźmi. Są rzeczy, których nie potrafimy pojąć, ale możemy ufać.
Wszystko fajnie do momentu jak otworzy się wierny z oryginałem przekład biblii i okażę się że czegoś takiego jak: "piekło" czy "czyściec" nigdzie tam nie ma. Słowa "hades", "gehenna" czy "szeol",które nie znaczą tego samego są tłumaczone tak samo - jako "piekło".
Wacław Hryniewicz* Dopowiedzenie odnośnie do nadziei powszechnego zbawienia: piekło na pewno nie jest puste. Bo piekło to nie tylko „miejsce” dla ludzi. ;)
Dla mnie jest pewien nieco "techniczny" problem z wizją czyśca gdyż zakłada proces w czasie (np ktoś powie 1000 lat, wieć gdy się modlimy za kogoś zmarłego zakładamy że on/ona gdzieś tam jest równolegle w czasie, dochodzi też kwestia noworodków lub nienarodzonych), a mówimy o duszy już po śmierci. Dodatkowo, słowa Jezusa wiszącego na krzyżu do skruszonego złoczyncy "I rzekł mu: Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju" nie sugerują aby gosciu miał jeszcze przez cos przechodzic no chyba że go Jezus strolował. ;) Wg mnie jeśli czyściec istnieje, to nie ma nic wspólnego z tzw. odbywaniem kar (bardzo ludzka matematyka typu 2 lata za włamanie, bo należy pamiętać że miłosierdzie Boże nie zna granic) ale z tym co wspominasz w 11:42, poziomem przywiązania do rzeczy doczesnych, takim głębokim stanem duszy w momencie śmierci w który tylko Bóg ma wgląd. Np. facet na łożu śmierci (głęboko wierzący) niepokojący się o swój dom, ziemię, itd. rozumię że będzie musiał odbyć taki proces ale nie w sensie kary która zaboli ale takiego naturalnego bezwzględnego odcięcia się od doczescości/cielesności, nie wiem, może wszystkich wspomnien powiazanych z ciałem, i wtedy połączenia się z Bogiem. Zabrzmi to szokująco, ale jakby tak np. no nie wiem taki Hitler w momencie śmierci (tuż przed) doznał nagłego jakiegoś cudownego obudzenia i głęboko pożałował tego z zrobił i zapragnął przebaczenia i miłości Boga to by to otrzymał (tylko że wtedy nie popełniłby samobójstwa ale miał odwagę dać się pojmać i ponieść konsekwencje więc to i tak zły przykład).
wydaję mi się że w niebie , skoro niebo jest pełnością, będziemy widzieć każdego kogo chcielibyśmy spotkać bo skoro piekło jest przysłowiową pustką a niebo pełnią, tak jak powiedział Szymon, to nie powinno się tam odczuwać jakiegokolwiek braku czegoś lub kogoś. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Na początku należy postawić pytanie, dlaczego bylibyśmy nieszczęśliwi? Cóż nie lubimy oglądać cierpienia i kiedy je widzimy pytamy się “jak mógłbym być w tym momencie szczęśliwy”. Pomyślmy jednak o ludziach w więzieniu i pobycie tam, który również niesie ze sobą kwestię pewnego cierpienia. Nawet gdybym wiedział, że jakaś bliska osoba znalazła się w więzieniu, wiedząc, że znalazła się tam ze sprawiedliwego powodu, nie przeszkadzałoby mi to w byciu szczęśliwym. Byłbym natomiast bardzo zdenerwowany i niespokojny, gdybym wiedział, że ta bliska osoba cierpi w więzieniu, lecz jest niewinna. Myślałbym o tym dzień i noc wiedząc, że to, co ją/ich spotkało to nie sprawiedliwość i że jest to coś złego. Jeśli chodzi o niebo i piekło to będąc w niebie będziemy w stanie ujrzeć rzeczy takimi jakimi widzi je Bóg i odmieni to nasz sposób bycia szczęśliwymi. Teraz rzeczy, które sprawiają nam radość to przejściowe, kruche rzeczy, które ostatecznie nas nie uszczęśliwiają, ponieważ my zostaliśmy stworzeni dla Boga, pragniemy doskonałej i nieskończonej radości i tylko Bóg może nam to dać. Także w niebie będziemy mieć tej radości pod dostatkiem, aż będzie się przelewać. Uznamy Boga, bycie częścią Ciała Chrystusa za największe dobro. Poza tym Biblia w Apokalipsie mówi, że grzechy wszystkich zostaną wyjawione. W niebie będziemy mieć większy szacunek co do grzechu. Pozwoli nam to zobaczyć horror grzechu, podczas gdy na razie w obecnym życiu, grzech jest czymś z czego zwyczajnie stroi się żarty. Podsumowując, myślę, że będąc w niebie w prawdzie zrozumiemy Boga, radość, która płynie od Niego. Zrozumiemy, że ci w piekle są tam ze sprawiedliwego powodu, sami wybraliby tam się znaleźć. Jeśli Bóg jest więc perfekcyjną dobrocią, radością i światłem, to my mając swój udział w Jego chwale zrozumiemy tą sprawiedliwość, ale też łaskę i miłosierdzie, które nam ofiarował. Również dorzucę to co już użytkownik "Sztuczny Ślimak" powiedział. W "Podziale ostatecznym" jest historia, która opowiada o podobnym problemie.
@@wojteks.5132 szacun, że chciało Ci się pisać. Od siebie dodam, że osoby w piekle nie będą przez nas postrzegane jako skazane tam "za karę". Będziemy raczej widzieć, że oni chcą tam być, wolą tam być niż być z nami, jest to ich decyzja, a nie Boga. A więc - uszanujemy ich wybór.
Chyba nie do końca zrozumialem dwóch rzeczy- 1. Po śmierci stanę przed Bogiem (kiedys mówiłeś że to nie jest istota, tylko istnienie) i sam zdecyduje, czy dążę do zbawienia czy się odwracam? Nawet jakbym przez całe życie zachowywał się zle, to będę mógł po śmierci wybrać gdzie chce trafic? 2. Co znaczy, że będzie sad ostateczny? Po mojej śmierci gdzie przykładowo trafie do nieba uzyskam ta pełnię i co dalej? Przyjdzie czekać, aż Bog zakonczy swiat i otrzymam "z powrotem" ciało? Jak sytuacja by wyglądała z ludźmi z piekła? Również sie narodzą ponownie?
Najgorsza myśl, która kiedykolwiek przyszła mi na myśl? Że przestanę istnieć... Nie tylko to będzie stan, w którym nie będę mógł nic zrobić.. Ja po prostu zniknę...
@@rotorfpv4117 Bóg to nie wymyśl mojego mózgu, bo ja go nie wymyśliłem. Po za tym rozmawiasz z agnostykiem, nie katolikiem. Gdybym był katolikiem wierzyłbym w życie pozagrobowe, a nie miał tyle obaw. Odpowiedziałem Ci pytaniem, aby pokazać absurd tego co napisałeś. Przez narodzinami nas nie było, teraz jesteśmy i możemy mieć świadomość, że kiedyś znikniemy, całkowicie i bezpowrotnie
@Szymon mówi! Pytanie, jak pogodzić pogląd mówiący o dobrowolności przebywania w piekle wynikającym z nienawiści do Boga, z Chrystusową przypowieścią o Łazarzu Łk 16.19-31??? Może się mylę ale ciężko mi wpasować słowa Bogacza i odpowiedź Abrahama do takiego poglądu, pomimo iż jest on bliski memu sercu i rozumowi, jak to interpretujesz?
To opracowanie do którego link podałem odpowiada na następujące zagadnienia: Dlaczego śmierć bogacza i Łazarza należy pojmować symbolicznie? Co wyobraża śmierć każdego z nich? ▪ Na zajście jakiej zmiany, wiążącej się z rozpoczęciem służby przez Jana, wskazuje Jezus? ▪ Co zostanie usunięte po śmierci Jezusa i jaki to ma wpływ na sprawę rozwodu? ▪ Kogo w przypowieści Jezusa wyobraża bogacz, a kogo Łazarz? ▪ Czym są męki doznawane przez bogacza i w jaki sposób chce on znaleźć ulgę? ▪ Co oznacza „wielka przepaść”? ▪ Kto w rzeczywistości jest ojcem. Bogacz i Łazarz www.jw.org/finder?wtlocale=P&docid=1101991090&srctype=wol&srcid=share
@@pedzelipioro1308 Ale zgadza się reszta analogii, jest to świadome odwrócenie się, czy też nieuznanie istnienia Boga. Z tego stanu możemy wyjść tylko z własnej inicjatywy. Do tego jeśli świadomie stałeś się ateistą to powrót wydaje się być niemożliwy.
@@PawelJimmi niezupełnie. Brak wiary nie jest tym samym, co odwrócenie się. Odwraca się osoba, która uznaje siebie za swojego własnego pana, za jedyną osobę, której powinien służyć i o którą dbać; każdego innego traktuje instrumentalnie itd. To jest postawienie siebie ponad Boga (i tym jest w praktyce satanizm). Nie można powiedzieć o ateiście, gotowym poświęcić swoje szczęście czy życie dla innych, że się odwraca od Boga. W końcu Go czci - nawet jeśli nie do końca tak to postrzega ("Bóg jest w każdym człowieku" itd). Zwróć też uwagę, że to, czy ktoś wierzy, jest w dużym stopniu związane z wychowaniem, przeżytymi doświadczeniami, jak również nawet predyspozycjami genetycznymi. To wszystko są "elementy dźwiganego krzyża", którego jako ludzie nie jesteśmy w stanie dojrzeć, więc nie wolno nam pod tym względem nikogo osądzać ;)
Panie Szymku, doceniam włożoną pracę i poświęcony czas, lubię Pana filmy. Mam jednak parę zastrzeżeń, w sumie to nie do Pana, tylko do cytowanego katechizmu i przytoczonych argumentów. 1) Piekło: przedstawia Pan de facto możliwość znalezienia się w piekle na zasadzie antropologicznego woluntaryzmu - jak będę chciał, tak się wyśpię, potocznie mówiąc. Właściwe nie ma tu nic a propos władzy Boga nad nami, wynika z tego, że mamy absolutną władzę nad naszym stanem po śmierci. A nawet jeśli ktoś zrozumie swoje złe położenie i chce wyjść z piekła, to tłumaczy to Pan mgliście brakiem istnienia czasu w piekle. Natomiast NT odpowiada w przypowieści o Łazarzu - jeśli całe życie, mimo znania Praw i Proroków robiło się źle, to nie uniknie się tego stanu. Tj. nasza wola tu nie działa, jedynie pewnego rodzaju podejście za życia. 2) Czyściec: przytacza Pan argument o ST i Księdze Machabejskiej. Wielokrotnie słyszałem to na poparcie tej tezy. Ale po pierwsze - ST pełen jest także innych postanowień i przepisów, których nikt obecnie nie przestrzega. Czy np. fragmenty Księgi Wyjścia i Powtórzonego Prawa, które skrajnie nie pasują do naszej wizji wiary także są ok, czy tylko te fragmenty Biblii, które nam odpowiadają uznajemy za ważne? Po drugie, z tego co pamiętam, to Jezus mówi: "zostaw umarłym grzebanie ich umarłych". Też "Bóg jest Bogiem żywych a nie umarłych", zdaje się, że jest już ustalone, kto jest tym żywym (dosłownie i w przenośni), a kto nie. Dowód od św. Pawła, że "jakby przez ogień" przejdzie ktoś, kto buduje swą wiarę z wątłych "materiałów", nie mówi o tym, że po śmierci w razie niedoskonałego życia będziemy cierpieć w stanie przejściowego ognia, lecz o kruchości takiego podejścia. Mam wrażenie, że teologia katolicka w tym temacie reprezentuje bardziej złożony system filozoficzny, a nie wiarę. Na koniec tego punktu - mówi Pan o tym, że do czyśćca idą ci, którzy byli ok, ale nie do końca, a przecież to się chyba tyczy także zbawionych? Jakie są widełki dla zbawienia, a jakie dla czyśćca? Czy nie przypomina to trochę neoplatońskiego stopniowania, np. kar lub stanów, o których mowa w filmie (a także platonskiego wyzwolenia i uświadamiania w jaskini, kiedy mówi Pan o "uswiadaminiu sobie" istoty Boga w czyśćcu)? Ponadto, obecnie się to pomija, ale przypominam, że idea czyśćca ładnie kiedyś współgrała z odpustami. Sam posiadam katolickie modlitewniki, które za jakąś modlitwę (zatwierdzoną przez papieża) przewidują np. 100 dni w czyśćcu mniej, kiedyś także w grę wchodziły pieniądze. 3) Niebo: znów przypomina mi się neoplatonizm i Jednia Plotyna, kiedy mówi Pan o "doskonałej Pełni" z Bogiem. Wg Pana wchodzę w nią, kiedy jestem maksymalnie oczyszczony (oczywiście na tyle, na ile pozwala mi grzeszne człowieczeństwo). Znowu mamy stopniowanie emanowanych stanów ideału. Zaś brak niedostatku to znów neoplatonizm. I tutaj znowu działamy na zasadzie woluntaryzmu, Bóg jawi się niczym bezosobowy "próg punktowy" - jeśli np. za kogoś zginąłem, to ok, ląduje w niebie. To trochę, jak egzamin. A mówił Pan, że czyny nie mają znaczenia. Czy to nie tak, że moje dobre uczynki świadczą o wierze ("po owocach ich poznacie"), a nie działają na zasadzie takiej, że inicjują mój proces zbawienia? Niestety nie udało mi się omawianych spraw ująć krócej, ale mam nadzieję, że jasno je opisałem. Pozdrawiam serdecznie!
1) Nieee, myślę że jakieś nieporozumienie tutaj. Mamy absolutną władzę nad naszym stanem po śmierci, ponieważ możemy mieć pewność że wykładnia według której jesteśmy sądzeni jest wieczna i niezmienna. Dlatego nie tyle jest to jak wypełnienie ankiety gdzie chcesz iść, ale raczej możesz mieć pewność jaki będzie skutek twoich akcji, ponieważ mechanizm ich oceny nie jest arbitralny. Wg mnie dlatego właśnie masz władzę nad tym. Myślę że takie stanowisko tu było przedstawione. A oczywiście wynika to z władzy Boga, że tak to działa. Ale jedyne zmienne w tym równaniu to nasze decyzje - reszta to stałe.
@@fullpolish takie stanowisko rozumiem i uważam, że jest w porządku. Jednak w filmie wyraźnie słyszymy, że "piekło jest zamknięte od środka" i że są tacy, którzy sami z siebie nie chcą być blisko Boga i to stąd ich niedola.
Z każdym filmem przyblizam się do Boga, szkoda że wielu księży nie potrafi oraz nie wie jak tłumaczyc takie zagadnienia, religia w szkołach jest okropnie prowadzona. Przykro mi że wielu księży w kościołach, opowiada głupoty nie zgodne z prawdą przez takie coś wiele osób oddala się od wiary.
@@mateuszczamara3134 Widocznie śpiewają różnie w zależności od regionu i tradycji. A swoją drogą, dlaczego wszyscy liczą na Niebo, skoro Jezus Chrystus radził modlić się do Boga Ojca o przyjście Królestwa Bożego (o przyjście), a nie o zabranie nas do Nieba?
@@wandap9520 A dlaczego niebo miało by nie być na ziemi. Przecież tak jest napisane. Nie wiem skąd ta konsternacja. Sąd ostateczny odbędzie się w Dolinie Jozafata I nie ma w tym żadnej tajemnicy
Może po prostu nie odnajdują szczęścia w poświeceniu, trudzie i znoju - czyli cierpieniu, a tym jest miłowanie innych. I czy to ich wina, że tak zostali stworzeni?
@@SebGruch Nie o to mi chodzi. Istnieją ludzie, którzy po prostu lubią cierpieć. Wiem, bo sam taki kiedyś byłem. Ale to temat na dłuższą i głębszą rozmowę, która wymaga drobiazgowej analizy psychologicznej. I nikogo tu nie obwiniam. Mało tego, doskonale rozumiem takich ludzi.
Kiedyś powiedziałem znajomemu na czym polega "Piekło" (bo się pytał niewierzący) no i zacytowałem że na wiecznym oddzieleniu od Boga po czym odpowiedział: "XDDD A to lajt"
@@marysia5365 "płacz i zgrzytanie zębów" czy cierpienie to jedynie obrazy jakie rozumiemy na określenie tego stanu, jakiego nie da się opisać czy wyobrazić, więc myślę że są mimo wszystko adekwatne.
Warto dodać, że choć na zbawienie/raj nie można sobie "zasłużyć", to jednak istnieje pojęcie "nagrody w niebie", która to może być większa lub mniejsza. Jezus mówi o nagrodzie, ale też - zamiennie - o tym, że ktoś może być "mniejszy" lub "większy" w Królestwie Niebieskim. Nie wiem, jak to ujmuje doktryna katolicka; byłbym tego ciekaw. Ja sam, czytając Ewangelię, interpretuję to tak, że przyjęcie łaski i uwierzenie w Chrystusa sprawia, że nasza percepcja jest naturalnie nakierowana na czynienie dobra, na życzliwość, na hojność itd. Czyli nie znaczy to, że wówczas staram się robić dobre rzeczy, by sobie na cokolwiek zasłużyć, ale raczej czynię dobro dlatego, że moje serce i umysł nie widzą żadnego sensu czy satysfakcji w czynieniu zła. Nie oznacza to oczywiście, że jesteśmy wtedy zupełnie bezgrzeszni, bo i wtedy zdarza się nam grzeszyć, ale po szczerym uwierzeniu w Chrystusa (i co za tym idzie, również w Jego naukę) serce jest przemienione, i po zgrzeszeniu faktycznie czujemy się "brudni", jakby nie było to zgodne z naszą naturą. Zatem wychodzi na to, że po "ponownych narodzinach" naturalniej przychodzi nam czynienie dobra, a robiąc tego dobra mniej lub więcej, pracujemy na większą lub mniejszą "nagrodę", nie myśląc jednak o tej nagrodzie. Nagroda kojarzy się bowiem z czymś do samodzielnego "skonsumowania", a przecież czyniąc dobrze oduczamy się stopniowo egoizmu, zdając sobie sprawę, że nie niesie on długofalowego i pełnego szczęścia. "Nagroda w niebie" nie może być więc odpowiednikiem jakiegoś ziemskiego trofeum, które zachowujemy tylko dla siebie, z nikim się tym trofeum nie dzieląc. Ta mniejsza lub większa nagroda również musi być tożsama z pewnym stanem, doświadczeniem słabszej lub silniejszej jedności.
Mam takie pytanie. Skoro omawiając poszczególne aspekty chrześcijaństwa powinniśmy trzymać się źródła, Biblii, to gdzie jest w niej mowa o czyścu? Mogę przyjąć, że kościół katolicki tak po prostu to uznał, i koniec tematu, ale czy jako kościół uczniów Chrystusa nie powinien umieć uzasadnić to w co wierzy na podstawie pisma świętego?
Jednym ze starożytnych pism, które - według teologów katolickich - zawiera wzmiankę o stanie określanym dziś mianem czyśćca jest „Didache” (I wiek n.e.). Dokument ten nawiązuje do Mt 5,25-26: "Wsadzony do ciemnicy, odpowie za wszystkie swoje czyny i nie wyjdzie stamtąd, aż ostatni grosz zwróci (Mt 1,5)." Ponadto teologowie katoliccy odwołują się do tekstu z wtórnokanonicznej 2 Księgi Machabejskiej mówiącej o modlitwie i ofierze Judy za zmarłych, dokładnie 2 Mch 12,43-46. Zdaniem teologów katolickich wzmianki dotyczące czyśćca można znaleźć także w księgach protokanonicznych. Powołują się oni na to, że Pismo Święte ukazuje jak wiele razy Bóg, chcąc odnowić przymierze ze swoim ludem, ukazywał mu się w ogniu (Rdz 15,17; Wj 3,1-2; Lb 9,15; Dz 2,3). Oprócz tego jeszcze: 1 Kor 3, 13-15, Łk 16,24-31 i Hbr 12,29. Jest też Mt 5, 25, Mt 18, 34 i Łk 12,47-48.
Problem polega na tym że nikt w tym zekomo katolickim kraju z księży czy kogokolwiek nie uczy podstaw katolicyzmu tylko co najwyżej modlitw bezmyślnie na pamięć plus filmiki o aborcji puszcza dziecia z czego sam jestem przykładem. Dopiero od Ciebie dowiaduje się o tych rzeczach... Co jest mówiąc wprost śmieszne i tragiczne.
Zależy co masz na myśli - niebo to stan duszy, gdzie nie ma ciała, więc nie ma wyglądu. Ale w chrześcijaństwie nie jest to "ostatni przystanek", bo jest jeszcze zmartwychwstanie na końcu czasów. Generalnie o zmartwychwstałych ciałach zbyt dużo nie wiemy. Zresztą zostało to poruszone w filmie.
Zmartwychwastałe ciało, czyli ciało uwielbione będzie działać analogicznie do tego jakie miał Chrystus po swoim zmartwychwstaniu. Czyli takie że Apostołowie nie od razu skapnęli się że On to On, ale w końcu zatrybilk przez zachowanie i wgl.
@@jarosawszyc8287 Prawda. Chociaż to zależy którzy apostołowie - jedni musieli się chwilę zastanowić, żeby "przetrawić" to co widzą, inni poznawali od razu.
Czyściec to fajna sprawa, zwłaszcza że kojarzy się z poczekalnią do nieba, w której można wszystko nadrobić, bo na przykład w Prawosławiu takie pojęcie w ogóle nie występuje, a raczej uznaje się cztery różne strefy piekła, więc człowiek trafia albo prosto do ogólnie rozumianego nieba jako święty, jeżeli dostąpił uświęcenia i jest czysty od wszelkiego grzechu, albo prosto do ogólnie rozumianego piekła, jako ofiara swoich demonów, więc ze wschodniego punktu widzenia, prawie każdy umiera jako grzesznik i trafia do piekła, bo wiadomo że mało kto jest w stanie dostąpić uświęcenia w ciągu jednego żywota na ziemi, co wyjaśnia dlaczego Prawosławie jest zwykle kojarzone przez przeciętnego człowieka zachodniego jako niewielka szansa na zbawienie i w przeciwieństwie do kościołów zachodnich, które rozdają zbawienie, zwłaszcza tych protestanckich, według których każdy przeciętny Chrześcijanin trafia prosto do nieba, Kościół Prawosławny uznawany jest za zasadniczo smutny.
@@kirmarks02wierzyli czy też nie ktoś im to wmówił, nie zmienia to faktu, że czyściec sprzyjał prowadzeniu watykańskiego biznesu. Skąd mieli wiedzieć, że z łaski przez wiarę jesteśmy zbawieni, przecież zwykły lud był niepiśmienny a Pismo nie tłumaczone. Swoją drogą szkoda, że diabeł utrudnił reformę kościoła teraz zbiera żniwo.
@@janusz1178 spowiedź święta akurat jest w bibli. Co do nie tłumaczenia to guzik po to powstały malowidła by ludzie mogli czytać obrazem. Co do nie tłumaczenia Bibli nie mam pojęcia czemu wcześniej tego nie zrobili.
@@kirmarks02 a tych malowideł nie mieli jak zweryfikować, co byś nie namalował strasząc ogniem i cierpieniem w to by uwierzyli a i jeszcze na uszko lojalnie o wszystkim co robią powiedzieli i do kieszeni grosik wsadzili ot taka tajemnica władzy.
@@janusz1178 historia sztuki mówi że raczej nie malowali byle czego i malowali tak by symbole wszędzie były takie same. Dla nich te obrazy były otwarta księgą nie jak dla nas. Czy jak ci powiem że dezodorant jest łatwo palny więc się przy ogniu nie baw to też ci goze?
W katolicyźmie istnieje czyściec, natomiast w Biblii nie istnieje. Księga Machabejska to apokryf(księga deuterokanoniczne). Nie ma jej w Biblii hebrajskiej oraz w bibliach Protestanckich To jaka najbardziej zły przykład. To co Szymonie mówisz o słowach Jezusa (o oddaniu długu) nie odnosi się do czyśćca ale do życia doczesnego jeszcze. To już twoja nadinterpretacja. Oddawanie dług, oraz czyściec to zaprzeczenie doskonałej Ofiary Chrystusa. Ale łapka w górę leci za całą serię. Pozdrawiam :)
@@krystianzelazo8703 Kiedyś oglądałem różne filmy apologetów na temat ksiąg deuterokanonicznych i okazało się że były właśnie stosowane i przez żydów i przez Kościół, dopiero protestanci je odrzucili. Myślę, że szczególnie wartościowe są filmy, debaty (właśnie z protestantami) pana Trent'a Horn'a na YT, które mówią konkretnie o tym dlaczego w katolickim kanonie Pisma Świętego są te księgi. Bo to nie tak, że katolicy dodali, tylko że protestanci usunęli.
Bo Katolicyzm to n ie tylko Biblia,ale Biblia + teologia Katolicka. Katolicyzm to tradycja i jednocześnie żywa religia w której cały czas odkrywa si e nauki płynące Biblii.
Mam jedną uwagę. Odnośnie stwierdzenia "zasługiwania na niebo" sam się na to burzyłem przez jakiś czas, ale można to używać w takim sensie: zasługa=uczynek przez który odpowiedzieliśmy na Boży dar. Nie pamiętam kto to mówił ale taki cytat: "Bóg w swojej wielkiej dobroci zechciał traktować swoje dary, jako nasze zasługi". Rozumiem jednak że bez wyjaśnienia ten termin jest bardzo mylący :)
Nie wydaje mi się by sens miała modlitwa o przyjście Królestwa Bożego na ziemię albo o to by wola boża działa się na ziemi jeśli i tak finalną destynacją każdego człowieka miałaby być podróż do piekła bądź nieba. Jeśli chodzi o to co się dzieje po śmierci to dużo wniosków można wyciągnąć z tego jak Jezus reagował na śmierć- kiedy zmarła córka Jaira to Jezus stwierdził że "śpi" co wskazywało że nic nie czuję i nie jest świadoma, to samo zresztą z Łazarzem . Kolejnym dowodem jest księga Kaznodziei 9: 4,5 i 10 która jasno wskazuję że umarli nie są świadomi po śmierci ani nie czeka na nich żadna nagroda- czekanie w czyśccu na wniebowstąpienie byłoby taką nagrodą.
Co do wspomnianych fragmentów Biblii - warto zauważyć, że wszystkie odnoszą się do czasu przed ofiarą Chrystusa, a więc do tego, co w ST nazywane jest "Otchłanią", "Szeolem", "Krainą Zmarłych". Chodzi po prostu o to, że stan nieba był przed ofiarą Chrystusa niemożliwy do osiągnięcia, więc był to stan oczekiwania dla dusz zmarłych przed tym wydarzeniem. Tak przynajmniej to rozumiem z wyjaśnień bardziej wykwalifikowanych ludzi ;) Dlatego sądzę, że nie można dokładnie porównywać Otchłani do nieba. A co do modlitwy - warto zauważyć, że modlitwa nie ma zmieniać Boga (bo jest to niemożliwe) - ma ona zmieniać nas. Prosząc o takie rzeczy robimy nasze serca bardziej gotowe/otwarte, żeby to w naszym życiu realizować. (długi temat)
@@_aelvir nigdzie w Biblii nie ma mowy o tym by werset ten był przedawniony czy tracił ważność po śmierci Jezusa. Gdy prawo Mojżeszowe przestawało obowiązywać to było to wyraźnie zaznaczone, a było ono znacznie mniej istotna kwestia niż los całej ludzkości do czasów Jezusa.
@@_aelvir nie wiem gdzie powiedziałem o zmienianiu Boga że o tym mówisz. Napisałem że dostaliśmy od Jezusa wzór modlitwy o przyjście Królestwa Bożego i to by wola Boga działa się jak w niebie tak i na ziemi.
@@modlich6067 Werset nie jest przedawniony - Otchłań, do której się odnosi jest. A co do modlitwy to napisałem, żeby była jasność, na jakiej zasadzie ma to wyglądać. W sumie jak teraz patrzę, to nie odpowiedziałem na twoją wątpliwość dotyczącą sensowności tej modlitwy, więc spróbuję teraz: Dążenie do pełnienia się woli Bożej i "królowaniu" Boga w ludzkich sercach na Ziemi jest jak najbardziej sensowne, bo choć co prawda nie zmienimy przemijalności tego świata, to możemy mieć wpływ na to, "gdzie" kto będzie "znajdował się" po drugiej stronie.
"Chce iśc do piekła, nie do nieba. W piekle będę miał towarzystwo papieży, królów i książąt, a w niebie są sami żebracy, mnisi, pustelnicy i apostołowie" ~Niccolo Machiavelii. W pełni się z nim zgadzam
[PYTANIE do Szymona] Powiedziałeś, że w czyśćcu się pokutuje, oraz że jest to kara, którą czujemy jako ból. PYTANIE: Czy w takim razie będąc w czyśćcu, mamy pewność, że przejedziemy tę drogę do zbawiania? Czy ten "ból" czyli świadomość swoich błędów, może być dla nas tak "odpychająca", że nie będziemy w stanie przejść tej drogi ze względu na jej wagę czy ze własnej woli? To rodzi kolejne pytanie: czy będąc w czyśćcu można wybrać piekło? I najciekawsze ( nazywam to przekleństwem uzależnionego ): Czy osoba uzależniona (nie ważne od czego) będąc świadoma tego, że robi źle i czuje się z tym źle, ale wie, że jeżeli zacznie wychodzić z uzależnienia, po przez próbę wsparcia w rodzinie może być jeszcze gorzej (rodzina tego nie zrozumie, gdyż nie chcę tego zrozumieć) - ma się powstrzymać? Nie chodzi mi o zaprzestanie starań rozwiązania problemu. Problem ten jest cholernie czasochłonny, szczególnie, kiedy nie ma się wsparcia. Czy taka osoba jest skazana na cierpienie ( musi się zająć np. nauką, gdyż jest niepełnoletnia itd. )? I ostatnie: Czy taka osoba chcąc być z Bogiem, będzie nie odrzucona za życia (czy będzie w stanie wyrazić "chęć" poprawy) No bo rzadko ludzie się z tego leczą pomimo chęci i starań - są w sytuacji, z której nie umiom wyjść. To jest bardzo ważne, bo to stawia kolejne pytanie: Czy sama CHĘĆ bycia z Bogiem (nasz wybór) wystarcza? Taki bardzo merytoryczny komentarz, który może przerodzić się w odcinek. Pozdro kto czytał.
Zapraszam też na pozostałe odcinki serii "Katolicyzm vs katolicyzm polsko-jasełkowy": ruclips.net/p/PL6v8N2JRO8mmK0om_nvBN94JQT3Suz4cZ
Będzie o Obozie Koncentracyjnym w Jasenovac?
Ja pierdolę, czy Ty nie możesz zająć się czymś wartościowym a nie ciągle tym religijnym gównem?
XXI wiek a ludzie ciągle ciągną do ciemnogrodów.
@@wojciechparol9417 Przecież ta seria wychodzi tylko co tydzień, a tak to jest masa innych rzeczy na kanale Szymona czy chociażby Wojny Idei. Poza tym w ostatnich 50 filmikach tylko ok. 18% filmów ma tematykę stricte religijną.
@@wojteks.5132 18% za dużo ;)
@@wojciechparol9417 Ciemnogród to myślenie ze jak się zniszczy Chrześcijaństwo to na jego gruzach zbuduje sie lepszy świat. Tak w 19 wieku myśleli marksiści, 20 wiek pokazał jakie to raje pobudowali.
Ja się ciesze ze Chrześcijaństwo przestaje być letnie. Bo w poprzednim pokoleniu ludzie niby wierzyli,ale jakoś tak bez przekonania. Teraz letniość się kończy,albo jest się Chrześcijaninem przekonanym do swojej wiary w 100%,albo wojującym ateistą. I mi się to podoba. Nie lubię letniości,bo jest nijaka.
Co do wybranie piekla mam bajkę. Jeden zazdrośnik, mógł otrzymać wszystko, czego dusza zapragnie, ale wtedy jego konkurent otrzyma to wszystko podwójnie. Mógł zażądać nawet stu pałaców, ale wtedy jego konkurent otrzymałby ich dwieście. Poprosił o to, żeby mu wydłubano jedno oko.
xD
Kojarzy się trochę z modlitwą Polaka z dnia świra
O raju, mam tysiące pomysłów jak z tego wybrnąć z profitem i złośliwością jednocześnie. Np. poprosiłbym o dobrego, kochającego faceta. W sensie - dla mnie profit, dla konkurenta (jeśli facet i hetero) dwóch typów mogłoby być nieco nie w smak xD
Ale to tak gwoli żartu - bo nie do końca łapię logikę życzenia komuś źle. Nawet mając zupełnie sprzeczne interesy można zachować do konkurenta miłość i szacunek... O.o
To musi być polska bajka.
To bajka o zazdrosnym i łakomym
Czy ktoś miał kiedyś problem z lękiem przed wiecznością i pojęciem bycia poza czasem?
Nieraz
Ja co jakiś czas
mój kumpel mi o tym opowiadał. Był w podstawówce, więc wziął na serio życie wieczne i bardzo to go zasmuciło, że będzie w nieskończoność fizyczną formą na tej planecie
Ja. Często od myślenia o tym bolała mnie głowa.
Nie tyle co przed wiecznością w niebie, ale przed wiecznością w piekle.
Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.
Cieszę się z tej serii bo będę mógł sobie wszystko poukładać, bo moi rodzice są wielce religijni tylko wierza w wersję polsko jasełkową do kwadratu
Tzw. turbo-katolicy. Skąd ja to znam ;-(
Paradoksalne troche ze wielce religijni po polsku tak naprawde wcale nie sa za bardzo religijni :)
Szymon, bardzo jestem Ci wdzięczny za tę serię, nawet nie wiesz jak bardzo potrzebowałem głosu rozsądku, który by mi rozjaśnił nieco niektóre kwestie związane z chrześcijaństwem.
Pozdrawiam i oczekuję następnych odcinków
„Tym pozytywnym akcentem...” Aż mi się przypomniał kawał jak małżeństwo umiera, mąż podchodzi do bramy przy której stoi Święty Piotr oraz żona, po czym mówi: „o nie nie, było jasno powiedziane, i ze cię nie opuszczę aż do śmierci. Ani dnia dłużej” xD
Przeczytałam "Podział ostateczny" i bardzo polecam 🙂
Żona kupiła mi pod choinkę. Nie mogę się doczekać!
Również przeczytałem. Z polecenia Szymona.
Mi się nie podobała. Barczysty osiłek został bardzo nieładnie potraktowany.
@@adamnowak1450 też mnie nie porwało. Sama wizja ciekawa, czytało się szybko, ale jakoś mało porywający sposób przedstawiania. Może kwestia tłumaczenia?
Właśnie kupiłem niedawno. Oczywiście przez Szymona haha
Szymon, dzięki tobie przeczytałem "Podział ostateczny". W ten dzień, gdy wrzuciłeś film jak czytałeś fragment tej książki, ja zacząłem czytać ją całą i nawet nie zorientowałem się, że skończyłem ją w jedną noc. Ta opowieść wywarła na mnie tak ogromne wrażenie, że trafiła do grona moich ulubionych. Dziękuję Ci za to, naprawdę to dzieło realnie wpłynęło na moje życie.
Szymon: piekło to nie jest podziemne królestwo ognia i cierpienia
Też Szymon: zaczniemy od dołu
😅
Pomysł na odcinek: prawdziwy opis aniołów i ich hierarchia wg pisma świętego :-)
Dobra robota z tym filmem, dzięki za Twoją pracę i pozdrawiam! :)
"Nie boję się śmierci. Nie żyłem przez miliardy lat, zanim się urodziłem, i nie czułem z tego powodu żadnego dyskomfortu." - Mark Twain
Skąd wiesz? Może nie pamiętasz tego, tak jak nie pamiętasz wczesnego dzieciństwa i rozwoju płodowego.
@@Adi-ri2sx Aby "pamiętać" trzeba mieć układ nerwowy, który przechowuje wspomnienia w połączeniach neuronowych...
To tak jak by ktoś używał słowa "oddychać" bez zrozumienia że do tej czynności potrzebny jest odpowiedni narząd, czyli płuca...
@@Donnie_Darko może układ nerwowy jest tylko narzędziem w cielesnej postaci
"Nie boję się śmierci , żyłem przed założeniem świata w umyśle oraz sercu Boga Najwyższego , który jest w Trójcy Przenajświętszej i nie czuję z tego powodu żadnego dyskomfortu" - KOT
@@fretkoman1718 Zgadza się, układ nerwowy jest narzędziem do procesów neurologicznych, które generują między innymi Twoje poczucie posiadania JA oraz samoświadomości. Nie ma narzędzia, nie ma procesów. Jedyna postać w jakiej neurony mogą przewodzić impulsy nerwowe to "cielesna postać". To jak rozmowa o grze na gitarze w próżni. I to na gitarze która nie ma "cielesnej postaci"... Gitara musi mieć "cielesną postać" by można na niej zagrać. A dźwięki nie rozchodzą się w próżni. Przygnębia mnie to jak przeraźliwie nie potrafimy trzeźwo patrzeć na własne procesy neurologiczne, tylko dlatego że ich działanie wytwarza naszą świadomość. Zalecam więcej pokory i przykładanie uczciwie tej samej miarki do każdego procesu w przyrodzie.
Mnie ta wizja, że będę mógł spędzić wieczność z moimi bliskimi (oprócz z samym Bogiem), zawsze napawa mnie pozytywnymi emocjami.
Dlaczego obawiasz się Boga ? Dlaczego obawiasz się Boga skoro jesteś jego częścią a od niego jest pochodną wszsytkich ludzi i twojich bliskich ? W śwetle faktu będzie on cię znał i rozumiał twoje obawy i będzie mógł je kontrować argumentami , on zna cię lepiej niż ty go , albo niż ty sam siebie , ja zawsze spotkanie z Bogiem uznaje za spotkanie z takim mojim dziadkiem , on zna moje utrapienia , wie co przeżywam , jestem jego częścią , choćbyś mógł poznać wszsytkich ludzi to tyle samo czasu poznawałbys Boga i jeszcze więcej
A Twoi bliscy to mają być jako dziadki z Alzheimerem cz jako 18 latki. Ile Ty będziesz mieć lat w niebie?
Dusze nie podzielą się.
A nie rozpoznasz dziadków 18 letnich bo dziadkowie zechcą spotkać się że swoimi 40 letnimi rodzicami.
Czas dorosnąć i przestać wierzyć w bajki od K.K.
Jesteś najlepszym pastorem. Dziękuję. 🙏
Z każdym filmem coraz bardziej otwierasz mi oczy :) Dziękuję Szymon!
Dziękuję za merytoryczne rozjaśnienie kilku wątpliwości w tej sprawie.
Co się dzieje po śmierci?
Zasadniczo nie wiadomo.😂
Cały Szymon😇
To zależy
Mniej więcej to niby w sumie zależy, ale zasadniczo to do końca nie wiadomo, zatem nie jesteśmy jednak pewni, z tym zastrzeżeniem że nikt nie jest.
@@wojteks.5132 w tym "to zalezy" w takim kontekscie jest wiecej filozofii niz zdajesz sobie sprawe xD
I o to chodzi. Wszyscy, którzy twierdzą inaczej - że posiedli absolutną wiedzę, zwłaszcza o tych sprawach - bredzą.
@@SebGruch Trudno się nie zgodzić.
czegoś takiego na internecie barakowało w tak przystępnej formie i merytorycznie
To uczucie gdy na youtube dowiadujesz się więcej niż w kościele :D Dzięki za film i uświadamianie ludzi na temat wiary, bo niestety ta wiedza zanika a wiara sprowadza się tylko do "paciorków".
Najgorzej, co nie? 😓
Czytaj samodzielnie Biblię to najlepsza droga do zwątpienia.
Wszyscy klerycy w seminarium powinni oglądać ten kanał. Na pocieszenie powiem, że jest takich wielu :)
Wg mnie "paciorki" i wizja piekła a nawet i wydarzen doczesnych zdecydowanie jako "kary" Bożej nadal przesadnie chętnie pompowana przez duchownych w niestety bardzo prostym celu, aby utrzymać wiernych w murach kościoła i mieć dobre statystyki dla kurii (no bo ta choroba somsiada do była kara wieć muszę się gorliwie modlić coby mnie to nie spotkało). Może to też wynikać z takiej nieco rodzicielskiej troski, i straszy się taką karą aby głupiemu Jasiowi nie przychodziły do głowy takie pomysły jak narkotyki czy poznawanie innych religii.
@@gornes2403 Powiedziałbym więcej, takie pompowanie tej kary, położenie na nią nacisku większego jest częstą pokusą duszpasterzy, którzy chcieliby od razu widzieć efekty swojej pracy. Głoszenie dobrej nowiny o zbawieniu w Jezusie Chrystusie wymaga więcej czasu, by pojawiały się pierwsze owoce.
Jak katolicyzm odnosi się do interpretacji w której czyśćcem jest ten świat w którym się znajdujemy?
Bo to wydaje się jedyne miejsce gdzie możemy się doskonalić (w przeciwieństwie do nieokreślonego 'oczyszczania' w czyśćcu). I tłumaczy to jak ten świat wygląda - w końcu tworzą go istoty które urodziły się tu bo były grzeszne, więc wiadomo, że idealnego systemu nie stworzą i jednocześnie mają doświadczyć cierpienia, więc sam świat za perfekcyjny też być nie może.
W sumie trochę ciężko to czymś podeprzeć bo jednak np do św. Faustyny przychodziły dusze czyśćcowe i prosiły ją o modlitwę itd, czyli cierpienia czyśćca to stan duszy już po śmierci
Jest jedną różnicą pomiędzy czyścicem a Życiem , bowiem z czyśćca nie można trafić do piekła tam nie ma wyboru , już wybraliśmy a teraz tylko czekamy , ja to porównuje tak żeby rozbawić ludzi :
Życie : zastanawiasz czy zamówić kebaba
Czyściec : kebab jedzie
Niebo : Jesz kebaba
Piekło : nie kupiłeś kebaba i jesteś głodny
:3
w końcu się dowiedziałem po co modlitwa na wszystkich świętych, a co roku pytałem rodziców "bo tak wypada" xd
Ciekawe co by powiedzieli po obejrzeniu tego odcinka. Pokażesz im?
@@forestg83 mój tata ogląda tylko jedyna słuszna telewizję żadnego yt z kotkami
teoretycznie ludzie tutaj i 'po drugiej stronie' są już "jednym ciałem" (wg Chrystusa) więc jesteśmy wszyscy w jakiejś relacji, a technicznie - modlitwa to taka rozmowa w relacji (jak siadasz do stołu z rodziną też). Mogą być różne rodzaje tej modlitwy/rozmowy.
np. modlitwa:
-dziękczynna
-uwielbienia
-błagalna
(choć te^^ są zwykle w relacji do Boga)
Modlitwa *za* świętych w niebie jest w zasadzie bez celu (skoro tego nie potrzebują), ale np. prośba o ich wstawiennictwo w jakiejś sprawie albo po prostu chęć bycia/komunikacji z nimi jak z rodziną przy obiedzie. ¯\_(ツ)_/¯
Na mszy nie słuchałeś?
Jeśli czyściec jest stanem przejściowym to znaczy że podlega czasowi, a więc dlaczego piekło miałoby nie podlegać.
A w sumie to jest oczywiste, że w niebie i piekle nie będzie "jakiegoś" upływu czasu? Pytam, sam nie wiem, może ktoś, coś
A może nasze życie na ziemi to czyściec? Taka rozkmina, pozdrawiam :)
@@JaroGoraJ Z definicji raczej nie za bardzo, ponieważ z czyśćca można trafić tylko do nieba. Z ziemskiego życia natomiast, ostatecznie albo do piekła albo do nieba.
Czyściec może być stanem przejściowym i jednocześnie może nie płynąc w nim czas. Przecież to, kiedy dana dusza opuści czyściec nie decyduje jakiś sztywny harmonogram, tylko to ile dana osoba się modli i czy osoby ze świata np. z rodziny również proszą o przejście duszy do nieba. Jeśli dana dusza popełniła dużo grzechów za życia i nie żyła blisko z Bogiem ten stan może potrwać dłużej, ponieważ tak jak nawet jest powiedziane w filmiku, potrzeba jej więcej czasu na uświadomienie sobie wszystkich złych rzeczy które popełniła. Przynajmniej to jest moja opinia, mogę się mylić.
@@wengstezze A zasadniczo gdzie w Bibli jest wspomniany czyściec?
11:25 "Wszyscy grzeszą" hmm.. gdzieś to ostatnio słyszałem...
@ghvf bgtd To chyba aluzja do Rydzyka 😁
@ghvf bgtd Czyli OTR miał rację !/? . Niby prosta rzecz a zobacz jaka patologia za tym się kryje. Pełno takich dziur jest w katolicyzmie. Łatwo... Zbyt łatwo ! przechodzi się do porządku dziennego nad mega złem. Bardzo łatwo się rozgrzeszyć. Bardzo łatwo jest pastwić się nad cudzym grzechem.
@ghvf bgtd tak owszem ale powiedzienie "każdy grzeszy" nie powoduje że kara dla tej osoby powinna być nawet troszke mniejsza :D
Ten film uświadomił mi jak bardzo ograniczony jest jeszcze mój umysł, pomimo sporej pracy nad sobą. Po prostu w głowie mi się nie mieści że można prawdziwie wierzyć w takie rzeczy i być na prawdę przekonanym co do ich prawdziwości. Czym większy jest mój dystans do religii i czym szersza perspektywa, tym bardziej abstrakcyjne to się dla mnie staje. Szymon, czy to nie jest trochę tak, że religia zastępuje Ci w realnym życiu pewnego rodzaju świat wirtualny, strefę marzeń i fantastyki? Zaznaczę że pytanie absolutnie nie ma na celu obrażenia Cię, jeżeli jest nietaktowne czy w jakikolwiek sposób Cię dotknęło to z góry przepraszam.
Sporą część Twoich filmów bardzo lubię i bardzo szanuję że potrafisz prowadzić dialog dosłownie z każdym.
Dla mnie sprawa jest prosta. Jeśli Jezus umarł z własnej woli (a miał wybór, mógł uciec, albo przyznać się do tego "bluźnierstwa") to jak najbardziej można mu uwierzyć, że to co mówił było prawdą i nie prankował. Natomiast katolicyzm i dodawanie czegoś od siebie jest trochę słabe.
@@Adi-ri2sx Jezus wiedział, że 'umiera' tylko na chwilę a potem będzie znowu żywy, tylko będzie miał dużo lepiej. Więc to była kwestia wyboru : pomęczyć się i wygrać główną nagrodę, czy uniknąć męczarni i zostać przegrywem bez życia wiecznego. Z punktu widzenia Jezusa nie było żadnego ryzyka.
I nie zrozumiesz tego dopóki nie uświadomisz sobie, że nic na tym świecie nie ma dla Ciebie krzty sensu, jeśli nie masz życia wiecznego. Natomiast jeśli jest życie wieczne, to wszystko ma swój sens.
@@damnedmadman a z jakiego powodu życie wieczne miałoby nadawać jakis większy sens egzystencji? Z mojej perspektywy to nie utopijne i beztroskie życie u boku wszechmocnej istoty jest atrakcyjne, tylko właśnie to co mamy tu na ziemi - pokonywanie problemów, praca nad samym sobą, ciężkie doświadczenia, które szlifują charakter i z których można tak wiele wynieść, ludzie dookola przy swoich zaletach i niedoskonałościach i wiele, wiele innych absolutnie fascynujacych zjawisk na tej planecie.
@@katarzynapas3250 No, tylko co z tego? Co nam z tych wszystkich fajnych rzeczy i wzniosłych idei, jeśli i tak skończymy w piachu? Z perspektywy człowieka stojącego nad grobem to wszystko jest marność, zupełnie bez znaczenia, wspomnienia które za chwilę na zawsze utraci i rozpłynie się w nicości...
Szymonie, wielkie dzięki za ten cykl, w którym książkowo wręcz tłumaczysz katolicką teologię. Jako katolik i teolog -- dziękuję :)
PS. W 5:15 pewnie chodziło Ci o Wacława Hryniewicza. Wypominam przejęzyczenie jedynie ze względu na szacunek i pamięć za zmarłym w tym roku profesorem - Legendą polskiej teologii :)
Pozdrawiam i czekam na kolejne filmy :)
Gdzieś na szczycie góry, wszyscy razem spotkamy się... :D
jakiej ????
@@berakfilip nie interesuj się
Się porobiło czeka to też nas
Ech, aż się tęskno zrobiło za podcastami z Danielem Ortega. Brakuje mi tu jego sceptycyzmu w postaci dopytywania i dezorientacji co do tego w którym momencie się nie zgadza :)
Mam tak samo. Dzięki nim odkryłem kanał Szymona, bo kiedyś mi wyskoczyły na głównej.
Bardzo przyjemny film do obejrzenia jak cała seria, oby tak dalej!
Jadę do domu na święta 400 km i słucham dzięki
Przeczytałem podział ostateczny. Była to moja pierwsza książka przeczytana w całości z taką uwagą. A zainteresowałem się nią dzięki twojemu materiałowi. Dziękuje bardzo. Pomyślałem wtedy „Szymon nie wie co mówi, ale wie co czytać” 😂
Skoro czyściec to taki pośmiertny samorozwój, a nie kara za grzechy, to jaki sens ma wspominana modlitwa za zmarłych? Modlitwa sprawi, że będą się szybciej uczyć? To nie przeczy wolnej woli? Jeśli nie, to miłosierny Bóg nie może sam tego przyspieszyć, bez podania wniesionego z Ziemi?
Myślę, że to może być tak, że skoro modlitwa jest z miłości do tych osób, to świadomość tego że są ludzie którzy cię kochają i chcą dla ciebie jak najlepiej, może pomagać w stawaniu się lepszym czyli tym czym jest czyściec.
Dzięki za ten film. Sporo mi wyjaśnił
Świetna seria. Szkoda że nie dla wszystkich :DD U mnie w rodzinie wszyscy wiedzą że Diabeł ma rogi a Bóg jest dziadkiem na chmurce. Dosłownie. Przez lata próbowałem zmienić to myślenie... ale nic nie działa. Może źle tłumaczę :) Najważniejsze są rytuały i formułki. Samo stwierdzenie że biblia podlega interpretacji, egzegezy jest równe z opętaniem. Nieustanne powtarzanie że Harry Potter to najgorsze co zdarzyło się światu i "diaboł siedzi w komputrze" (była kiedyś gra Diablo xd). Próba wyjaśnienia tych bzdur kończy się wielkim lamentem. Furtki, zabobony, Natanek, magia i czary. Prawdziwej, przemyślanej i mądrej wiary nic. Już nie tłumaczę bo mam wrażenie jakbym zadawał im ból fizyczny. Takie życie :D
Ej, a próbowałeś tłumaczyć kiedyś ludziom model standardowy?
Ja próbowałem... ale po prostu nie każdy to ogarnie. Niektórym łatwiej myśleć, że Bóg to dziadek na chmurce bo to nie zmusza do myślenia.
Nie ma co się denerwować 😀
Najlepsza seria na twoich obu kanałach
Właśnie zadałem sobie pytanie: czy boimy się śmierci czy czegoś, co jest po niej?
boimy się, że czegoś nie ma po śmierci
Myślę że można i tego i tego.
Śmierć jest niewiadomą. Ludzie najzwyczajniej boją się czegoś co jest niewiadomą
Jestem ciekaw jak do śmierci pochodzą osoby które nigdy nie słyszały o żadnych nagrodach lub karach po śmierci. Myślę że cały ten strach i niepewność jest wynikiem opowiadania dzieciom tych wszystkich strasznych historii. Nawet dorosłym ciężko odrzucić te wątpliwości, które są efektem długoletniej indoktrynacji.
Hmmmm to zależy
Podoba mi się ten pomysł z przestaniem istnienia . Miła perspektywa św. spokoju .
Pominąłeś ciekawy i istotny, moim zdaniem, fakt, że w niebie nie wszyscy jednakowo będą zaznawać tej pełni - jedni mniej, inni bardziej.
Skąd wiesz? Miałes widzenia e?
@@ArchibaldGloveryNie, Pan Jezus tak nauczał.
To najciekawszy odcinek z tej serii. Naprawdę nikt wcześniej w tak dobry i ciekawy sposób mi tego nie wytłumaczył.
Choć może się mylę bo akurat ten temat jest wałkowany przez wielu ludzi.
Do Piekła idzie ten kto nie chce być blisko Boga? A co jeśli ja po prostu w niego nie wierzę, ale gdyby istniał to bym chciał być blisko niego? Czy też pójdę do Piekła? W końcu żeby wybrać czy się chce być z jakąś istotą, najpierw muszę wierzyć, że ona istnieje. A skoro nie wierzę, to jak mogę to zrobić?
Kolejne pytania. Skoro Niebo to będzie jakiś inny Wszechświat, w którym ludzie też będą mieli ciała, to czy w nim ludzie także będą go odkrywać tak jak robią to w naszym naukowcy? Badać jego prawa fizyki, poznawać tajemnice, itd.. No i pytanie czy tajemnice naszego Wszechświat będą dla nich zablokowane, czy badania nad nimi nadal będzie można kontynuować? Może znajdą odpowiedzi na pytania o fizykę kwantową, albo na pytanie co jest we wnętrzu czarnej dziury? Czy w ogóle w tym Niebie ludzie też będą działać, by się rozwijać? Czy będą zakładać firmy wytwarzające produkty i usługi? Czy będzie kultura? Różne formy rozrywki? Czy cywilizacja będzie się rozwijać i będzie postęp technologiczny? Czy może jednak cały świat będzie inny, i odpowiedzi na wszystkie pytania będą dostępne na wyciągnięcie ręki, a dowolną rzecz, dowolne marzenie będzie można po prostu wytworzyć i zrealizować samą myślą? Czyli będziemy wiedzieli wszystko o obecnym Wszechświecie (np. co jest na innych planetach, czy istnieją inne formy życia i inne cywilizacje) jak i tym drugim?
Bardzo prosto jest wyjaśnić dlaczego ktoś mógłby nie chcieć trafić do piekła. Jeżeli widzisz w Bogu zło, o co nie trudno, biorąc pod uwagę stary testament, nie zgadzasz się z pewnymi wartościami, które ma reprezentować -przykładowo pogląd na rodzinę, tudzież zależy ci na wolnej woli - powrót do jedności z Bogiem, czy bycie szczęśliwym mimo tego że ważne dla ciebie osoby wylądowały w piekle mogą sugerować jakieś problemy z jej dalszą obecnością, to bardziej zrozumiałą decyzją jest pójście do piekła, nawet jako świadoma decyzja.
Ale głupio by było być pierwszą osobą w piekle, wstyd trochę :c
Jeżeli w piekle nie ma czasu, to wszyscy znajdą się tam na raz :]
Ale tam już ktoś jest, szatan był pierwszą osobą w piekle
Ale jednak głupio tak trochę siedzieć w piekle sam na sam z Szatanem.
Bardzo możliwe, że w piekle każdy jest sam, więc nie ma porównania xD
Nieskończony potencjał, można by sobie jakiś świat wymyśleć.
Ta seria jest absolutnie genialna, czekam na następne odcinki 🙂
Takie pytanie - jeśli niebo to stan pełni, w którym będziemy mogli ponownie spotkać naszych bliskich, a jednocześnie istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że część spośród nich wybierze oddzielenie się od Boga (piekło), to w jaki sposób odczuwać tę pełnię ze świadomością, że "gdzieś tam" są osoby, które kochamy, które cierpią, i którym w żaden sposób nie jesteśmy w stanie pomóc? Nawet jeśli to był ich wybór - smutek z powodu cierpienia umiłowanych osób (nawet to "na własne życzenie") jest czymś dość naturalnym. To mi się odrobinę kłóci z "pełnią". Wykluczam to, że mogłoby przestać mi na nich zależeć, bo miłość agape jest raczej podstawą nieba. Co myślisz?
Chyba że "pełnia" nie oznacza jedynie hedonistycznej przyjemności, i zawiera się w niej także pełnia odczuć, które obecnie nazwalibyśmy nieprzyjemnymi (nie uważam ich za złe jak coś - je również bardzo cenię, jednak taka perspektywa wydaje mi się być odrobinę rozczarowująca jak na wyobrażenie stanu idealnego ;) chociaż to może kwestia moich "śmiertelnych" słabości)
Za stawianie takich pytań kiedyś palono ludzi na stosie
"Podział ostateczny" się kłania ;)
(nie jest długi, polecam)
@@_aelvirczytałem. Ale ani nie odpowiada na moje pytanie, ani nie jest to żaden kanon literatury teologicznej czy coś. To tylko krótkie opowiadanie, które nie rości sobie praw do udzielania odpowiedzi na takie pytania, jest tam przedstawiona tylko pewna artystyczna wizja autora i być może ciekawa perspektywa (chociaż książeczka mnie swoją drogą w żaden sposób nie urzekła, ale może dlatego, że wolę inny rodzaj literatury :P )
@@AdamMObara To prawda, kojarzyłem po prostu, że był ten temat tam poruszany w ciekawy sposób, więc odesłałem ;)
Szymon zarobienie na niebo oznacza współpracę z łaską i postępowanie w świętości czyli pozwolenie na to, żeby łaska nas przemieniała (dzieje się to przy udziale naszej woli), a nie perfekcjonizm moralny-tu należałoby to wyjaśnić:) Poza tym bardzo dobry film i dziękuję za niego ❤
Ja uważam, że kwestia zbawienia, potępienia i czegoś na miarę czyśćca, zostało przedstawione bardzo ciekawie w anime Full Metal Alchemist.
@@Kraszer Pytanie czy FMA czy FMA: Brotherhood. Jak "samo" FMA starsze to tam faktycznie nie ma tego motywu.
Jak FMA: B to droga na skróty :
(UWAGA SPOJLERY!) - jedna z ostatnich sen, która moim zdaniem dobrze tłumaczy kwestię piekła i nieba
ruclips.net/video/kT3FUoCeOuk/видео.html
Tutaj kanały anglojęzyczne, bardzo dobre analizy filozoficzne :
ruclips.net/video/MohAKdL4ftE/видео.html
ruclips.net/video/DniMM3JfNuM/видео.html
etc.
ja wole wierzyć że sami decydujemy jak postrzegamy moment po śmierci a ciekawa lekturą do rozważania natury religii jest Zaślubiny piekła i nieba Williama Blakea sprzed około 200 lat
@@krzysztofszybinski8084 o niee, tylko nie angielski dubbing ;_;
;)
@@AdamMObara Wiem, wiem : ) oczywiście polecam japoński i polskie lub angielskie napisy. Tutaj tylko do lepszego zrozumienia przesłania we "wspólnym" języku : )
Apropo tezy o "pustym piekle" taki cytat z ewangelii św. Mateusza:
„Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasnajest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.” (Mat. 7:13-14)
To przypadek, kiedy człowiek sam wybiera drogę i nie słucha żadnych przestróg
Skoro to czy pójdę do piekła zależy de facto od mojej woli, tego czy chcę przyjąć miłość Boga to po co Sąd Ostateczny na końcu dziejów i "oddzielanie owiec od kozłów"?
Dziękuję Panie Szymonie ❤
No to jest ten wielki spór : zbawienie z łaski przez wiarę ale jednocześnie wiara bez uczynków jest martwa.
Co do "wiara bez uczynków jest martwa", to uczynki nie mają na celu zaskarbienie sobie zbawienia, tylko pokazania, że naprawdę zależy Ci na relacji z Bogiem. Coś na zasadzie, nie wystarczy, że będziesz zapewniać słowami dziewczynę czy chłopaka o swojej miłości, trzeba jeszcze to niejako udowodnić czynami. Za Petersonem "You act out what you truly believe in".
@@akkura186 zdaję sobie z tego sprawę.
@@adambudzynski1168 spoko. Napisałam to w sumie tak dla porządku, bo może ktoś kto nie zna tych tematów, czytając komentarze, dowie się czegoś nowego.
Maria i Marta?
Dwa pytania.
1. Czy w takim razie istnienie czyścca nie zakłada zmiany stanu do czego potrzebny jest czas?
2. Jak wygląda w takim razie sytuacja po zmartwychwstaniu kiedy dwoje ludzi bliskich sobie jakoś znaleźli się w dwóch innych stanach - niebo i piekło, skoro jedna z nich nie otrzymła zbawienia?
Do pierwszego można założyć że czyściec jest stanem między niebem a ziemia gdzie czas jeszcze obowiązuje, ale trochę mi się wydaje że ta koncepcja jest niepełna.
Ale ja wam wszystkim wierzącym zazdroszczę. Bardzo chciałbym wierzyć w to wszystko o czym mówicie, ale tak bardzo mój umysł to wszystko odrzuca.
@@common1529 no, ale głupim żyć chyba łatwiej, oto ten dylemat ;)
@@common1529
Mamy wolną wolę i wolny wybór co do wiary: wierzyć że Bóg istnieje, czy wierzyć w nieistnienie Boga.
@@common1529
Myślę że ważniejsza od każdej religii jest osobista relacja z Bogiem, ale to już jest osobista sprawa każdego człowieka.
bardzo dobrze wiedziec takie rzeczy, dzieki i pozdrawiam.
Więcej katolicyzmu proszę 🙂
Serio? Kiedys Pan Bog nie zapyta Cie jak bardzo byles religijny ale czy Mu wierzysz...
Co za dużo to przesada😂😂
kolejny bardzo dobry odcinek bardzo dobrej i potrzebnej serii
Jak tak opowiadasz o niebie i Nowej Ziemi, to przypomniał mi się ostatni odcinek "The 100".
Szymonie, przydałoby się omówić i wyjaśnić jeszcze jedna kwestie - Sądu Ostatecznego. Bo skoro jesteśmy sadzeni po śmierci, to jaki jest cel Sądu Ostatecznego?
Pozdrawiam i dzięki za świetną pracę 💪
Jest o tym sporo w Katechizmie Kościoła Katolickiego, dostępne wszystko online.
Sąd zaraz po śmierci został wymyślony po to aby uzasadnić modlenie się do świętych... czysty biznes.
@@przemysawkulak4275 Fragment Mt 5,25 i nie tylko, świadczy o czymś innym.
@@inmyhead6206 mt 25 dotyczy sadzenia na ziemi np. przez wysoką radę. Bardzo trzeba naginać ten tekst aby wywnioskować stąd natychmiastowy sąd pośmiertny w oczekiwaniu na ostateczny. Natomiast, tak jak mt 25 wskazuje, jest fizyczny ogień piekielny...
Jak w takim razie katolik może bać się śmierci lub przed nią wzdrygać? Czemu gdy umiera mu ktoś bliski wylewa się tyle łez i smutku ? Przecież to najszczesliwszy dzień życia! Jeśli kochamy bliską nam osobę to powinniśmy się cieszyć że jest ona już z Bogiem!
A chyba największym szczęściem jest śmierć małego dziecka które przecież nie mógło jeszcze zgrzeszyć! Takie niemowlę powinno automatycznie iść do nieba.
Dziwne bo nigdy nie widziałem by ktoś reagował zgodnie z logiką KK
Ten smutek można powiedzieć jest "samolubny" tzn. ubolewamy nad swoim losem a nie zmarłego - tęsknimy za zmarłym itd.. W kontekście małego dziecka, fakt dziecko napewno trafi do nieba, ale życie tu na ziemi również ma wielką wartość i jest wielkim darem Boga.
>jeśli kochamy bliską nam osobę to powinniśmy się cieszyć że jest ona już z Bogiem!
Bądź jest w piekle. Generalnie ja z kolei nie rozumiem jak Katolik może chcieć mieć dzieci. Sprowadzając dziecko na świat potencjalnie skazuje je na nieopisane, nieskończone cierpienie. Lepiej nigdy nie istnieć nić mieć nawet astronomicznie małą szansę skończenia w piekle.
Ja mam jedną bardzo wierzącą ciotkę która tak mówiła gdy ktoś umarł
@@bushido_33 Do nieba nie idzie się za dobre uczynki. Nawet jeśli tylko jedna osoba na miliard skończy w piekle, to i tak zdaje się to być zbyt dużym ryzykiem. Mówimy w końcu o ponadczasowym, niewyobrażalnym cierpieniu. Myśl, że nawet jedna osoba w historii ludzkości mogłaby tak skończyć jest przerażająca.
Arek A Bo w KK nie ma żadnej logiki.
Pojawiło się też kiedyś coś takiego, że czyściec jest jak piekło, tylko, że nie jest wieczny. Chyba u siostry Faustyny.
Odnośnie stopniowania kary to ma sens też w piekle, nikt nie powiedział, że kara musi być tak samo mocna dla wszystkich w piekle.
Dzięki za ten odcinek:)
Mam pewne pytanie, które narzuca mi się po przesłuchaniu tego. Mianowcie - skoro w piekle oraz niebie nie ma czasu, tj. jest to po prostu stan w którym się znajdujesz i nie jest tak, że nagle nawrócisz się na Boga albo się od niego odwrócisz, dlaczego w czyśćcu jest ten czas, gdzie pokutujesz za swoje grzechy oraz się nawracasz? Chciałbym usłyszeć wytłumaczenie tego ponieważ jest to pewna niespójność, która mnie irytuje.
Niebo wyobrażam sobie jak stan wiecznego zakochania, tak jakbym przebywał w jakimś miejscu z ukochaną dziewczyną w momencie pierwszego nią zachwytu (ludzie zakochani czują przecież jakby czas stanął w miejscu i nie było im wiele więcej trzeba niż wzajemna obecność), Czyściec to stan jakbym wracał do swojej ukochanej po dłuższym rozstaniu z powodu jakiejś mojej winy, więc czuję ból, że ją skrzywdziłem, a jednocześnie wiem, że mi wybaczyła i nie mogę się doczekać spotkania (wprost umieram z tęsknoty, więc odczuwam czas do spotkania). Piekło to dla mnie stan odrzucenia przez ukochaną osobę i do tego miejsce gdzie przebywam z innymi odrzuconymi, wspólnie tak się nakręcamy nienawiścią do niej, że nie będziemy w stanie już do niej wrócić, a jednocześnie każdy wyrzuca sobie w sercu, że był tak głupi, że ją utracił z własnej winy (taka osoba może nie odczuwać upływu czasu, bo wciąż rozpamiętuje błędy, które ją w to miejsce lub stan doprowadziły)
Warto spytać skąd Szymon wie, jak jest po śmierci?
Jak noworodek, albo dwuletnie dziecko ma zdecydować , czy chce przyjąć łaskę Boga, czy ją odrzucić i trafi do piekła?
Czy ilość odmawianych modlitw, składanych ofiar, regularnych wizyt w świątyniach wpływa na tę łaskę?
W sumie niewiadomo, o co pytasz. Chodzi o male dziecko, które zmarło? No bo samodzielnie modlitw raczej nie odmawia i samo na nabożeństwa nie uczęszcza. Wiec o co konkretnie sie rozchodzi?
Ja w zasadniczo inny sposób rozumiem wiarę w Piekło i Niebo. Jeżeli wszystko pochodzi od Boga a sama istota człowieczeństwa ma być nieśmiertelna to Niebo polega na istnieniu w takiej czy innej formie razem ze wszystkim co Bóg stworzył, natomiast odrzucenie Boga to istnienie w nicości pustce w wieczności lub poza istnieniem (czasem). To jest dość przerażająca wizja istnienia świadomości w pustce, ale wydaje mi się bardziej logicyzm wytłumaczeniem zasad Biblii. (W niebie byłoby właściwie wszystko co Bóg stworzył w całym czasie istnienia świata i ludzkości tylko funkcjonujące na innych zasadach moralnych i mentalnych jeśli to logiczne).
Natomiast nie rozumiem dlaczego ogólnie wierzący uważają brak istnienia w ogóle po śmierci za coś złego czy strasznego. Przecież nie ma to znaczenia dla nas (jeżeli nie będziemy istnieć). Jeżeli ktoś stara się postępować dobrze i słusznie to często wewnętrznie rozumie swoje decyzje i w pewien sposób jest to nagrodą dla niego samą w sobie. Nie potrzebujemy nagrody po śmierci.
Ta wizja jest zbyt inteligentna ta pasterzy kóz z IV w. :/ Lepiej straszyć ogniem
@@bushido_33 Masz rację w sensie logicznym skazuje się na cierpienie. Z tym że zgodnie z wiarą człowiek posapujący źle przez większość życia wybierając w końcu Boga idzie do Nieba, natomiast postępujący dobrze (nawet zgodnie z przykazaniami Wiary), ale nie wierzący w życie po śmierci będzie żył po śmierci w nicości czy tego chce czy nie i nie wybierając tego świadomie. Tak jak napisałeś nie można zrzec się nieśmiertelności, choć teoretycznie jeżeli instytucja czyśćca istnieje to miałaby istnieć możliwość wybrania Boga (?)
.
@@bushido_33 Tutaj odwołałem się do wypowiedzi Szymona, że liczy się wybór Boga, a nie dobro. To w zasadzie jest wybór wtórny bo wg. Chrześcijaństwa wybierając Boga kroczysz drogą dobra a zatem jesteś dobry (w sensie ogólnym człowiek jest zawsze grzeszny), a w tym rozumieniu do pewnego stopnia nie możesz być dobry nie wierząc w Boga, lub fakt bycia dobrym nie jest argumentem wystarczającym do zbawienia.
Swoją drogą zarówno instytucja czyśćca jak i kwestia ochrony życia nienarodzonego bardzo dobrze wpasowuje się do koncepcji reinkarnacji, ale w sensie pośrednim tzn. takim, że do zbawienia potrzebne jest życie, ale jeżeli nie masz wystarczająco doświadczenia to możesz uzyskać "kolejną szansę". Z tego co wiem Kościół nie wyklucza reinkarnacji, ale nie ma dowodów teologicznych by w taki sposób rozumieć czyściec, a może być to sprzeczne z częścią dogmatów.
Naprawdę dobry odcinek tak jak reszta ale mam pytanie. Jestem osobą która stara się być Chrześcijaninem, staram się nauczać innych, doskonalić siebie, wskazywać innym dobrą drogę i tłumaczyć kim jest Bóg, dlaczego czasami dzieje się jak się dzieje a także wyjaśnić to czego ludzie nie rozumieją bądź błędnie rozumieją z Biblii. W tym wszystkim jednak sam mam nadal wiele pytań. Ostatnio zacząłem coraz częściej myśleć o śmierci, o tym jakie to uczucie, jak wygląda ta druga strona oraz o tym co będziemy tam robić w oczekiwaniu na zmartwychwstanie. Myśląc o tym zacząłem się bać ponieważ jestem przywiązany do ziemi, do siebie ale właśnie nie tylko do tego co dobre, problemy, zło, krótkie chwile radości sprawiają, że życie jest ciężkie i takie je właśnie kocham. Dlatego chciałem zadać pytanie mając nadzieję, że mi pomożesz. Co jeśli ktoś kocha Boga, wierzy w niego ale prawdziwy raj ma właśnie na ziemi przez ziemskie problemy? Oraz jeszcze jedno pytanie, jak przestać się bać śmierci nie myśląc o piekle bądź o pustce a właśnie o niebie jako o całkowitym spełnieniu oraz stanie który zdaje się być po prostu nudny?
Fajny filmik, dobra robota.
Czemu w taki przystępny sposób tak podstawowe rzeczy nie są mówione w kościele? myślę że mogło by to wiele zmienić, mój młodszy kuzyn mi powiedział kiedyś że nie lubi chodzić do kościoła bo nie rozumie co ksiądz mówi, i trzeba mu po mszy wszystko tłumaczyć.
Robisz świetną pracę ;)
Może to trochę "błache" pytanie, ale co ze zmarlymi noworodkami/dziecmi nienarodzonymi? One tez powstana z martwych w tym samym "kształcie" ? Co o tym decyduje kiedy jest ta granica czlowieczenstwa?
Limbus puerorum
Nie dokładnie w tym samym kształcie. Jeśli ktoś umrze np. stary i schorowany, to w niebie i po zmartwychwstaniu też nie będzie taki.
@@dorotaterka2460Odmłodzi się? Do jakiego wieku? Jak go rozpozna rodzina? Co z noworodkiem który zmarł i nikogo na ziemi nie poznał? Jak go rozpoznamy w niebie? Też będzie np. 30 latkiem? Czy zostanie noworodkiem? Co z nienarodzonymi dziecmi? Kim będa? Rozpoznamy je? Itd.
Ja wiem, że inną perspektywą na to jest, podróż samej świadomości do nieba itd. Ale Szymon ewidentnie mówi tutaj o zmartwychwstaniu i odzyskaniu ciał, dlatego pytam.
@@SirPodlas1991 Można powiedzieć, że się odmłodzi... rodzina go pozna. Po śmierci będziemy mieli inne postrzeganie, powiedzmy, że szersze horyzonty i będziemy się rozpoznawać. W książce "Niebo istnieje naprawdę" opisana jest historia chłopca, który był w niebie i spotkał tam m.in. swojego dziadka, który "nie był stary", a on mimo to go poznał. Innym przykładem może być też św. Piotr. Jak rozpoznał na górze Tabor Mojżesza i Eliasza? On ich przecież nawet nie znał i nie wiedział jak wyglądają.
@@SirPodlas1991 Zakładam więc, że nasz ziemski wiek nie obowiązuje po śmierci. Nie wiem "ile będziemy mieć lat". Chyba nie powinniśmy mierzyć tego naszą ziemska miarą. Zakładam więc, że skoro ziemski wiek nie obowiązuje "starych", to nie obowiązuje również "młodych" - także niemowląt i dzieci nienarodzonych. Oni są tam "normalnymi" ludźmi. Są rzeczy, których nie potrafimy pojąć, ale możemy ufać.
Dzięki
Wszystko fajnie do momentu jak otworzy się wierny z oryginałem przekład biblii i okażę się że czegoś takiego jak: "piekło" czy "czyściec" nigdzie tam nie ma. Słowa "hades", "gehenna" czy "szeol",które nie znaczą tego samego są tłumaczone tak samo - jako "piekło".
A masz w Biblii modlitwę do Ducha Świętego?
Wacław Hryniewicz*
Dopowiedzenie odnośnie do nadziei powszechnego zbawienia: piekło na pewno nie jest puste. Bo piekło to nie tylko „miejsce” dla ludzi. ;)
Jeżeli czyściec istnieje, to Jezus Chrystus nie umarł za nasze grzechy.
Dla mnie jest pewien nieco "techniczny" problem z wizją czyśca gdyż zakłada proces w czasie (np ktoś powie 1000 lat, wieć gdy się modlimy za kogoś zmarłego zakładamy że on/ona gdzieś tam jest równolegle w czasie, dochodzi też kwestia noworodków lub nienarodzonych), a mówimy o duszy już po śmierci.
Dodatkowo, słowa Jezusa wiszącego na krzyżu do skruszonego złoczyncy "I rzekł mu: Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju" nie sugerują aby gosciu miał jeszcze przez cos przechodzic no chyba że go Jezus strolował. ;)
Wg mnie jeśli czyściec istnieje, to nie ma nic wspólnego z tzw. odbywaniem kar (bardzo ludzka matematyka typu 2 lata za włamanie, bo należy pamiętać że miłosierdzie Boże nie zna granic) ale z tym co wspominasz w 11:42, poziomem przywiązania do rzeczy doczesnych, takim głębokim stanem duszy w momencie śmierci w który tylko Bóg ma wgląd.
Np. facet na łożu śmierci (głęboko wierzący) niepokojący się o swój dom, ziemię, itd. rozumię że będzie musiał odbyć taki proces ale nie w sensie kary która zaboli ale takiego naturalnego bezwzględnego odcięcia się od doczescości/cielesności, nie wiem, może wszystkich wspomnien powiazanych z ciałem, i wtedy połączenia się z Bogiem.
Zabrzmi to szokująco, ale jakby tak np. no nie wiem taki Hitler w momencie śmierci (tuż przed) doznał nagłego jakiegoś cudownego obudzenia i głęboko pożałował tego z zrobił i zapragnął przebaczenia i miłości Boga to by to otrzymał (tylko że wtedy nie popełniłby samobójstwa ale miał odwagę dać się pojmać i ponieść konsekwencje więc to i tak zły przykład).
Czy będąc w niebie może być nam przykro z samej świadomości, że osoba nam bliska (którą właśnie chcielibyśmy przytulić) jest aktualnie w piekle?
wydaję mi się że w niebie , skoro niebo jest pełnością, będziemy widzieć każdego kogo chcielibyśmy spotkać bo skoro piekło jest przysłowiową pustką a niebo pełnią, tak jak powiedział Szymon, to nie powinno się tam odczuwać jakiegokolwiek braku czegoś lub kogoś. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Mi się wydaje, że sama świadomość o tym, że ktoś jest w piekle, dałaby uczucie braku, a skoro niebo jest pełnią, to rodzi tylko więcej pytań.
Nie. Jest to fajnie wytłumaczone właśnie w książce "Podział ostateczny" C. S. Lewisa.
Na początku należy postawić pytanie, dlaczego bylibyśmy nieszczęśliwi? Cóż nie lubimy oglądać cierpienia i kiedy je widzimy pytamy się “jak mógłbym być w tym momencie szczęśliwy”. Pomyślmy jednak o ludziach w więzieniu i pobycie tam, który również niesie ze sobą kwestię pewnego cierpienia. Nawet gdybym wiedział, że jakaś bliska osoba znalazła się w więzieniu, wiedząc, że znalazła się tam ze sprawiedliwego powodu, nie przeszkadzałoby mi to w byciu szczęśliwym. Byłbym natomiast bardzo zdenerwowany i niespokojny, gdybym wiedział, że ta bliska osoba cierpi w więzieniu, lecz jest niewinna. Myślałbym o tym dzień i noc wiedząc, że to, co ją/ich spotkało to nie sprawiedliwość i że jest to coś złego.
Jeśli chodzi o niebo i piekło to będąc w niebie będziemy w stanie ujrzeć rzeczy takimi jakimi widzi je Bóg i odmieni to nasz sposób bycia szczęśliwymi. Teraz rzeczy, które sprawiają nam radość to przejściowe, kruche rzeczy, które ostatecznie nas nie uszczęśliwiają, ponieważ my zostaliśmy stworzeni dla Boga, pragniemy doskonałej i nieskończonej radości i tylko Bóg może nam to dać.
Także w niebie będziemy mieć tej radości pod dostatkiem, aż będzie się przelewać. Uznamy Boga, bycie częścią Ciała Chrystusa za największe dobro.
Poza tym Biblia w Apokalipsie mówi, że grzechy wszystkich zostaną wyjawione. W niebie będziemy mieć większy szacunek co do grzechu. Pozwoli nam to zobaczyć horror grzechu, podczas gdy na razie w obecnym życiu, grzech jest czymś z czego zwyczajnie stroi się żarty.
Podsumowując, myślę, że będąc w niebie w prawdzie zrozumiemy Boga, radość, która płynie od Niego. Zrozumiemy, że ci w piekle są tam ze sprawiedliwego powodu, sami wybraliby tam się znaleźć. Jeśli Bóg jest więc perfekcyjną dobrocią, radością i światłem, to my mając swój udział w Jego chwale zrozumiemy tą sprawiedliwość, ale też łaskę i miłosierdzie, które nam ofiarował.
Również dorzucę to co już użytkownik "Sztuczny Ślimak" powiedział. W "Podziale ostatecznym" jest historia, która opowiada o podobnym problemie.
@@wojteks.5132 szacun, że chciało Ci się pisać. Od siebie dodam, że osoby w piekle nie będą przez nas postrzegane jako skazane tam "za karę". Będziemy raczej widzieć, że oni chcą tam być, wolą tam być niż być z nami, jest to ich decyzja, a nie Boga. A więc - uszanujemy ich wybór.
Chyba nie do końca zrozumialem dwóch rzeczy-
1. Po śmierci stanę przed Bogiem (kiedys mówiłeś że to nie jest istota, tylko istnienie) i sam zdecyduje, czy dążę do zbawienia czy się odwracam? Nawet jakbym przez całe życie zachowywał się zle, to będę mógł po śmierci wybrać gdzie chce trafic?
2. Co znaczy, że będzie sad ostateczny? Po mojej śmierci gdzie przykładowo trafie do nieba uzyskam ta pełnię i co dalej? Przyjdzie czekać, aż Bog zakonczy swiat i otrzymam "z powrotem" ciało? Jak sytuacja by wyglądała z ludźmi z piekła? Również sie narodzą ponownie?
Najgorsza myśl, która kiedykolwiek przyszła mi na myśl? Że przestanę istnieć... Nie tylko to będzie stan, w którym nie będę mógł nic zrobić.. Ja po prostu zniknę...
no i? przed narodzinami bylo inaczej??
@@rotorfpv4117 a czy przed narodzinami miałeś możliwość o tym myśleć? O tym co nieuniknione?
@@rafalszczepanski98 nie, tak samo bedzie jakmCi mozg nawali albo umrxesz. bog to wymysl twojego mozgu. znowu oodpowiesz pytaniem?:-P
@@rotorfpv4117 Bóg to nie wymyśl mojego mózgu, bo ja go nie wymyśliłem. Po za tym rozmawiasz z agnostykiem, nie katolikiem. Gdybym był katolikiem wierzyłbym w życie pozagrobowe, a nie miał tyle obaw. Odpowiedziałem Ci pytaniem, aby pokazać absurd tego co napisałeś. Przez narodzinami nas nie było, teraz jesteśmy i możemy mieć świadomość, że kiedyś znikniemy, całkowicie i bezpowrotnie
@@rafalszczepanski98 nie rozmawiaj z takimi wojujacymi ateuszami, szkoda czasu
@Szymon mówi! Pytanie, jak pogodzić pogląd mówiący o dobrowolności przebywania w piekle wynikającym z nienawiści do Boga, z Chrystusową przypowieścią o Łazarzu Łk 16.19-31??? Może się mylę ale ciężko mi wpasować słowa Bogacza i odpowiedź Abrahama do takiego poglądu, pomimo iż jest on bliski memu sercu i rozumowi, jak to interpretujesz?
To opracowanie do którego link podałem odpowiada na następujące zagadnienia:
Dlaczego śmierć bogacza i Łazarza należy pojmować symbolicznie? Co wyobraża śmierć każdego z nich?
▪ Na zajście jakiej zmiany, wiążącej się z rozpoczęciem służby przez Jana, wskazuje Jezus?
▪ Co zostanie usunięte po śmierci Jezusa i jaki to ma wpływ na sprawę rozwodu?
▪ Kogo w przypowieści Jezusa wyobraża bogacz, a kogo Łazarz?
▪ Czym są męki doznawane przez bogacza i w jaki sposób chce on znaleźć ulgę?
▪ Co oznacza „wielka przepaść”?
▪ Kto w rzeczywistości jest ojcem.
Bogacz i Łazarz www.jw.org/finder?wtlocale=P&docid=1101991090&srctype=wol&srcid=share
@@marekk6987 Ciężko mi sobie wyobrazić żeby przypowieść pojmować inaczej niż symbolicznie ;) A linku niestety żadnego nie widzę...
@@AiA_S Edytowałem,proszę zajrzeć do poprzedniego wpisu
@@marekk6987 Świadek Jehowy.... Dziękuję Marku, ale już wystarczająco dużo naczytałem się Waszych treści. Pozdrawiam ;)
2:20 Czy ateizm jest piekłem na Ziemi?
Dobre pytanie
@@pedzelipioro1308 Ale zgadza się reszta analogii, jest to świadome odwrócenie się, czy też nieuznanie istnienia Boga. Z tego stanu możemy wyjść tylko z własnej inicjatywy. Do tego jeśli świadomie stałeś się ateistą to powrót wydaje się być niemożliwy.
@@PawelJimmi niezupełnie. Brak wiary nie jest tym samym, co odwrócenie się. Odwraca się osoba, która uznaje siebie za swojego własnego pana, za jedyną osobę, której powinien służyć i o którą dbać; każdego innego traktuje instrumentalnie itd. To jest postawienie siebie ponad Boga (i tym jest w praktyce satanizm).
Nie można powiedzieć o ateiście, gotowym poświęcić swoje szczęście czy życie dla innych, że się odwraca od Boga. W końcu Go czci - nawet jeśli nie do końca tak to postrzega ("Bóg jest w każdym człowieku" itd).
Zwróć też uwagę, że to, czy ktoś wierzy, jest w dużym stopniu związane z wychowaniem, przeżytymi doświadczeniami, jak również nawet predyspozycjami genetycznymi. To wszystko są "elementy dźwiganego krzyża", którego jako ludzie nie jesteśmy w stanie dojrzeć, więc nie wolno nam pod tym względem nikogo osądzać ;)
Jak w "piekle" Nie ma czasu, to jak może istnieć czyjsciec? Który mógłby po czasie zmienić nasz stan?
Panie Szymku, doceniam włożoną pracę i poświęcony czas, lubię Pana filmy. Mam jednak parę zastrzeżeń, w sumie to nie do Pana, tylko do cytowanego katechizmu i przytoczonych argumentów.
1) Piekło: przedstawia Pan de facto możliwość znalezienia się w piekle na zasadzie antropologicznego woluntaryzmu - jak będę chciał, tak się wyśpię, potocznie mówiąc. Właściwe nie ma tu nic a propos władzy Boga nad nami, wynika z tego, że mamy absolutną władzę nad naszym stanem po śmierci. A nawet jeśli ktoś zrozumie swoje złe położenie i chce wyjść z piekła, to tłumaczy to Pan mgliście brakiem istnienia czasu w piekle. Natomiast NT odpowiada w przypowieści o Łazarzu - jeśli całe życie, mimo znania Praw i Proroków robiło się źle, to nie uniknie się tego stanu. Tj. nasza wola tu nie działa, jedynie pewnego rodzaju podejście za życia.
2) Czyściec: przytacza Pan argument o ST i Księdze Machabejskiej. Wielokrotnie słyszałem to na poparcie tej tezy. Ale po pierwsze - ST pełen jest także innych postanowień i przepisów, których nikt obecnie nie przestrzega. Czy np. fragmenty Księgi Wyjścia i Powtórzonego Prawa, które skrajnie nie pasują do naszej wizji wiary także są ok, czy tylko te fragmenty Biblii, które nam odpowiadają uznajemy za ważne? Po drugie, z tego co pamiętam, to Jezus mówi: "zostaw umarłym grzebanie ich umarłych". Też "Bóg jest Bogiem żywych a nie umarłych", zdaje się, że jest już ustalone, kto jest tym żywym (dosłownie i w przenośni), a kto nie.
Dowód od św. Pawła, że "jakby przez ogień" przejdzie ktoś, kto buduje swą wiarę z wątłych "materiałów", nie mówi o tym, że po śmierci w razie niedoskonałego życia będziemy cierpieć w stanie przejściowego ognia, lecz o kruchości takiego podejścia. Mam wrażenie, że teologia katolicka w tym temacie reprezentuje bardziej złożony system filozoficzny, a nie wiarę.
Na koniec tego punktu - mówi Pan o tym, że do czyśćca idą ci, którzy byli ok, ale nie do końca, a przecież to się chyba tyczy także zbawionych? Jakie są widełki dla zbawienia, a jakie dla czyśćca? Czy nie przypomina to trochę neoplatońskiego stopniowania, np. kar lub stanów, o których mowa w filmie (a także platonskiego wyzwolenia i uświadamiania w jaskini, kiedy mówi Pan o "uswiadaminiu sobie" istoty Boga w czyśćcu)? Ponadto, obecnie się to pomija, ale przypominam, że idea czyśćca ładnie kiedyś współgrała z odpustami. Sam posiadam katolickie modlitewniki, które za jakąś modlitwę (zatwierdzoną przez papieża) przewidują np. 100 dni w czyśćcu mniej, kiedyś także w grę wchodziły pieniądze.
3) Niebo: znów przypomina mi się neoplatonizm i Jednia Plotyna, kiedy mówi Pan o "doskonałej Pełni" z Bogiem. Wg Pana wchodzę w nią, kiedy jestem maksymalnie oczyszczony (oczywiście na tyle, na ile pozwala mi grzeszne człowieczeństwo). Znowu mamy stopniowanie emanowanych stanów ideału. Zaś brak niedostatku to znów neoplatonizm.
I tutaj znowu działamy na zasadzie woluntaryzmu, Bóg jawi się niczym bezosobowy "próg punktowy" - jeśli np. za kogoś zginąłem, to ok, ląduje w niebie. To trochę, jak egzamin. A mówił Pan, że czyny nie mają znaczenia. Czy to nie tak, że moje dobre uczynki świadczą o wierze ("po owocach ich poznacie"), a nie działają na zasadzie takiej, że inicjują mój proces zbawienia?
Niestety nie udało mi się omawianych spraw ująć krócej, ale mam nadzieję, że jasno je opisałem. Pozdrawiam serdecznie!
1) Nieee, myślę że jakieś nieporozumienie tutaj. Mamy absolutną władzę nad naszym stanem po śmierci, ponieważ możemy mieć pewność że wykładnia według której jesteśmy sądzeni jest wieczna i niezmienna. Dlatego nie tyle jest to jak wypełnienie ankiety gdzie chcesz iść, ale raczej możesz mieć pewność jaki będzie skutek twoich akcji, ponieważ mechanizm ich oceny nie jest arbitralny. Wg mnie dlatego właśnie masz władzę nad tym. Myślę że takie stanowisko tu było przedstawione.
A oczywiście wynika to z władzy Boga, że tak to działa. Ale jedyne zmienne w tym równaniu to nasze decyzje - reszta to stałe.
@@fullpolish takie stanowisko rozumiem i uważam, że jest w porządku. Jednak w filmie wyraźnie słyszymy, że "piekło jest zamknięte od środka" i że są tacy, którzy sami z siebie nie chcą być blisko Boga i to stąd ich niedola.
Bardzo ciekawa analiza
Z każdym filmem przyblizam się do Boga, szkoda że wielu księży nie potrafi oraz nie wie jak tłumaczyc takie zagadnienia, religia w szkołach jest okropnie prowadzona. Przykro mi że wielu księży w kościołach, opowiada głupoty nie zgodne z prawdą przez takie coś wiele osób oddala się od wiary.
100% racji. Polski kosciol i katechezy to dramat, programy prowadzenia do niewiary.
Btw ruszyles apologetyke?
To w takim razie życzę wszystkim Zmartwychstania :-)
A i tak na pogrzebach katolicy zamiast prosić w modlitwie o zmartwychwstanie, proszą "wieczne spoczywanie racz im dać Panie!
@@wandap9520 nie, śpiewają "...wieczne ODPOCZYWANIE..." czyli Niebo. Wieczne niebo racz im dać Panie...
@@mateuszczamara3134
Widocznie śpiewają różnie w zależności od regionu i tradycji.
A swoją drogą, dlaczego wszyscy liczą na Niebo, skoro Jezus Chrystus radził modlić się do Boga Ojca o przyjście Królestwa Bożego (o przyjście), a nie o zabranie nas do Nieba?
@@wandap9520 A dlaczego niebo miało by nie być na ziemi. Przecież tak jest napisane. Nie wiem skąd ta konsternacja. Sąd ostateczny odbędzie się w Dolinie Jozafata I nie ma w tym żadnej tajemnicy
@@mateuszczamara3134
Niebo na Ziemi czy raczej Królestwo Boże (jako koncepcja nie z tego świata, ale mająca na celu realizację Edenu na Ziemi)?
jak najbardziej, zgadzam się ze stwierdzeniem, że są ludzie, którzy nie chcą być szczęśliwi.
Może po prostu nie odnajdują szczęścia w poświeceniu, trudzie i znoju - czyli cierpieniu, a tym jest miłowanie innych. I czy to ich wina, że tak zostali stworzeni?
@@SebGruch Nie o to mi chodzi. Istnieją ludzie, którzy po prostu lubią cierpieć. Wiem, bo sam taki kiedyś byłem. Ale to temat na dłuższą i głębszą rozmowę, która wymaga drobiazgowej analizy psychologicznej. I nikogo tu nie obwiniam. Mało tego, doskonale rozumiem takich ludzi.
dzięki, potrzebowałem
Pomysł na odcinek: Szeol.
Albo Limbo
Tak z ciekawości chodzi tu o to z tym że szeol oznacza grup w starym testamencie?
@@goliath4042 Chodzi ci o grób?
Ja to zawsze rozumiałem jako krainę zmarłych
@@danielfijalkowski95 tak gróp. Nie nauczyli mnie polskiego w szkole niestety ale i tak bez niego daje rade.
moja ulubiona seria
Kiedyś powiedziałem znajomemu na czym polega "Piekło" (bo się pytał niewierzący) no i zacytowałem że na wiecznym oddzieleniu od Boga po czym odpowiedział: "XDDD A to lajt"
@@bushido_33 Znaczy dla niego to w sumie żaden problem jeśli zakłada że nie ma Boga ani nic po śmierci
@@marysia5365 "płacz i zgrzytanie zębów" czy cierpienie to jedynie obrazy jakie rozumiemy na określenie tego stanu, jakiego nie da się opisać czy wyobrazić, więc myślę że są mimo wszystko adekwatne.
@@marysia5365 największym cierpieniem w piekle będzie cierpienie psychiczne z powodu świadomości tego co się straciło.
No rzeczywiście lajcik xDD nie ma to jak wieczne pogrążenie w ciemności
@@marysia5365 co ty im tu wyjeżdżasz z jakąś biologią i neurologią, skoro oni mają swoje bajkowe przypuszczenia? ;xD
Warto dodać, że choć na zbawienie/raj nie można sobie "zasłużyć", to jednak istnieje pojęcie "nagrody w niebie", która to może być większa lub mniejsza. Jezus mówi o nagrodzie, ale też - zamiennie - o tym, że ktoś może być "mniejszy" lub "większy" w Królestwie Niebieskim. Nie wiem, jak to ujmuje doktryna katolicka; byłbym tego ciekaw. Ja sam, czytając Ewangelię, interpretuję to tak, że przyjęcie łaski i uwierzenie w Chrystusa sprawia, że nasza percepcja jest naturalnie nakierowana na czynienie dobra, na życzliwość, na hojność itd. Czyli nie znaczy to, że wówczas staram się robić dobre rzeczy, by sobie na cokolwiek zasłużyć, ale raczej czynię dobro dlatego, że moje serce i umysł nie widzą żadnego sensu czy satysfakcji w czynieniu zła. Nie oznacza to oczywiście, że jesteśmy wtedy zupełnie bezgrzeszni, bo i wtedy zdarza się nam grzeszyć, ale po szczerym uwierzeniu w Chrystusa (i co za tym idzie, również w Jego naukę) serce jest przemienione, i po zgrzeszeniu faktycznie czujemy się "brudni", jakby nie było to zgodne z naszą naturą. Zatem wychodzi na to, że po "ponownych narodzinach" naturalniej przychodzi nam czynienie dobra, a robiąc tego dobra mniej lub więcej, pracujemy na większą lub mniejszą "nagrodę", nie myśląc jednak o tej nagrodzie. Nagroda kojarzy się bowiem z czymś do samodzielnego "skonsumowania", a przecież czyniąc dobrze oduczamy się stopniowo egoizmu, zdając sobie sprawę, że nie niesie on długofalowego i pełnego szczęścia. "Nagroda w niebie" nie może być więc odpowiednikiem jakiegoś ziemskiego trofeum, które zachowujemy tylko dla siebie, z nikim się tym trofeum nie dzieląc. Ta mniejsza lub większa nagroda również musi być tożsama z pewnym stanem, doświadczeniem słabszej lub silniejszej jedności.
Jes takie określenie że piekło to brak miłości z bólem, czyściec to ból z miłością , a niebo miłość bez bólu
Tak, ale to tylko teoria.
Albo żadne z tych i to religie dharmiczne mają racje, że człowiek się rodzi na nowo aż do rozpłynięcia we wszechświecie
Jedynie martwi mogą powiedzieć
@@cinzsur to chyba mindlessness
@@cinzsur To co opisujesz brzmi jak pierwszy stopień piekła.
Mam takie pytanie. Skoro omawiając poszczególne aspekty chrześcijaństwa powinniśmy trzymać się źródła, Biblii, to gdzie jest w niej mowa o czyścu? Mogę przyjąć, że kościół katolicki tak po prostu to uznał, i koniec tematu, ale czy jako kościół uczniów Chrystusa nie powinien umieć uzasadnić to w co wierzy na podstawie pisma świętego?
Jednym ze starożytnych pism, które - według teologów katolickich - zawiera wzmiankę o stanie określanym dziś mianem czyśćca jest „Didache” (I wiek n.e.). Dokument ten nawiązuje do Mt 5,25-26: "Wsadzony do ciemnicy, odpowie za wszystkie swoje czyny i nie wyjdzie stamtąd, aż ostatni grosz zwróci (Mt 1,5)." Ponadto teologowie katoliccy odwołują się do tekstu z wtórnokanonicznej 2 Księgi Machabejskiej mówiącej o modlitwie i ofierze Judy za zmarłych, dokładnie 2 Mch 12,43-46. Zdaniem teologów katolickich wzmianki dotyczące czyśćca można znaleźć także w księgach protokanonicznych. Powołują się oni na to, że Pismo Święte ukazuje jak wiele razy Bóg, chcąc odnowić przymierze ze swoim ludem, ukazywał mu się w ogniu (Rdz 15,17; Wj 3,1-2; Lb 9,15; Dz 2,3). Oprócz tego jeszcze: 1 Kor 3, 13-15, Łk 16,24-31 i Hbr 12,29. Jest też Mt 5, 25, Mt 18, 34 i Łk 12,47-48.
Wydaje mi się, że ta kwestia (jak Kościół do tego doszedł) została dość dobrze wyjaśniona...
Problem polega na tym że nikt w tym zekomo katolickim kraju z księży czy kogokolwiek nie uczy podstaw katolicyzmu tylko co najwyżej modlitw bezmyślnie na pamięć plus filmiki o aborcji puszcza dziecia z czego sam jestem przykładem. Dopiero od Ciebie dowiaduje się o tych rzeczach... Co jest mówiąc wprost śmieszne i tragiczne.
To nie jest prawda, znam na pęczki księży którzy głoszą katolicyzm takim jakim on faktycznie jest i dziękuję za nich Bogu.
Czyli jak będę w niebie i spotkam tam np pradziadka to będzie miał on jakiś wygląd? A jeżeli tak to jak będzie wyglądał?
Zależy co masz na myśli - niebo to stan duszy, gdzie nie ma ciała, więc nie ma wyglądu. Ale w chrześcijaństwie nie jest to "ostatni przystanek", bo jest jeszcze zmartwychwstanie na końcu czasów.
Generalnie o zmartwychwstałych ciałach zbyt dużo nie wiemy. Zresztą zostało to poruszone w filmie.
Zmartwychwastałe ciało, czyli ciało uwielbione będzie działać analogicznie do tego jakie miał Chrystus po swoim zmartwychwstaniu. Czyli takie że Apostołowie nie od razu skapnęli się że On to On, ale w końcu zatrybilk przez zachowanie i wgl.
@@jarosawszyc8287 Prawda. Chociaż to zależy którzy apostołowie - jedni musieli się chwilę zastanowić, żeby "przetrawić" to co widzą, inni poznawali od razu.
Z tego co rozumiem to będzie wyglądał kompletnie inaczej, lecz i tak go poznasz.
Czyściec to fajna sprawa, zwłaszcza że kojarzy się z poczekalnią do nieba, w której można wszystko nadrobić, bo na przykład w Prawosławiu takie pojęcie w ogóle nie występuje, a raczej uznaje się cztery różne strefy piekła, więc człowiek trafia albo prosto do ogólnie rozumianego nieba jako święty, jeżeli dostąpił uświęcenia i jest czysty od wszelkiego grzechu, albo prosto do ogólnie rozumianego piekła, jako ofiara swoich demonów, więc ze wschodniego punktu widzenia, prawie każdy umiera jako grzesznik i trafia do piekła, bo wiadomo że mało kto jest w stanie dostąpić uświęcenia w ciągu jednego żywota na ziemi, co wyjaśnia dlaczego Prawosławie jest zwykle kojarzone przez przeciętnego człowieka zachodniego jako niewielka szansa na zbawienie i w przeciwieństwie do kościołów zachodnich, które rozdają zbawienie, zwłaszcza tych protestanckich, według których każdy przeciętny Chrześcijanin trafia prosto do nieba, Kościół Prawosławny uznawany jest za zasadniczo smutny.
A ten czyściec to nie był czasem chwyt marketingowy tamtych czasów? Myślę że się głowili ale nad tym jak na zmarłych dobrze zarobić.
Nie był, po za tym wedle literatury(sam poszukaj nie mam humoru na to) pierwsi chrześcijanie wierzyli w coś podobnego do czyśća
@@kirmarks02wierzyli czy też nie ktoś im to wmówił, nie zmienia to faktu, że czyściec sprzyjał prowadzeniu watykańskiego biznesu. Skąd mieli wiedzieć, że z łaski przez wiarę jesteśmy zbawieni, przecież zwykły lud był niepiśmienny a Pismo nie tłumaczone.
Swoją drogą szkoda, że diabeł utrudnił reformę kościoła teraz zbiera żniwo.
@@janusz1178 spowiedź święta akurat jest w bibli. Co do nie tłumaczenia to guzik po to powstały malowidła by ludzie mogli czytać obrazem. Co do nie tłumaczenia Bibli nie mam pojęcia czemu wcześniej tego nie zrobili.
@@kirmarks02 a tych malowideł nie mieli jak zweryfikować, co byś nie namalował strasząc ogniem i cierpieniem w to by uwierzyli a i jeszcze na uszko lojalnie o wszystkim co robią powiedzieli i do kieszeni grosik wsadzili ot taka tajemnica władzy.
@@janusz1178 historia sztuki mówi że raczej nie malowali byle czego i malowali tak by symbole wszędzie były takie same. Dla nich te obrazy były otwarta księgą nie jak dla nas.
Czy jak ci powiem że dezodorant jest łatwo palny więc się przy ogniu nie baw to też ci goze?
7:33 w takim wypadku to bardziej przeczyszczenie 😬
W katolicyźmie istnieje czyściec, natomiast w Biblii nie istnieje.
Księga Machabejska to apokryf(księga deuterokanoniczne). Nie ma jej w Biblii hebrajskiej oraz w bibliach Protestanckich
To jaka najbardziej zły przykład.
To co Szymonie mówisz o słowach Jezusa (o oddaniu długu) nie odnosi się do czyśćca ale do życia doczesnego jeszcze. To już twoja nadinterpretacja.
Oddawanie dług, oraz czyściec to zaprzeczenie doskonałej Ofiary Chrystusa. Ale łapka w górę leci za całą serię. Pozdrawiam :)
Ale Szymon nie jest protestantem tylko katolikiem więc jak najbardziej, przykład dobry.
@@kacperwilk8806 z punktu widzenia katolickiego teoretycznie tak. Natomiast samo argumenrowanie czyśćca jest tu naditerpretacją.
@@krystianzelazo8703 Kiedyś oglądałem różne filmy apologetów na temat ksiąg deuterokanonicznych i okazało się że były właśnie stosowane i przez żydów i przez Kościół, dopiero protestanci je odrzucili. Myślę, że szczególnie wartościowe są filmy, debaty (właśnie z protestantami) pana Trent'a Horn'a na YT, które mówią konkretnie o tym dlaczego w katolickim kanonie Pisma Świętego są te księgi. Bo to nie tak, że katolicy dodali, tylko że protestanci usunęli.
@@wojteks.5132 Jest dokładnie na odwrót. Na YT jest wiele dziwnych rzeczy :) więc radzę poczytać o tym. Pzdr
Bo Katolicyzm to n ie tylko Biblia,ale Biblia + teologia Katolicka. Katolicyzm to tradycja i jednocześnie żywa religia w której cały czas odkrywa si e nauki płynące Biblii.
Mam jedną uwagę. Odnośnie stwierdzenia "zasługiwania na niebo" sam się na to burzyłem przez jakiś czas, ale można to używać w takim sensie: zasługa=uczynek przez który odpowiedzieliśmy na Boży dar. Nie pamiętam kto to mówił ale taki cytat: "Bóg w swojej wielkiej dobroci zechciał traktować swoje dary, jako nasze zasługi". Rozumiem jednak że bez wyjaśnienia ten termin jest bardzo mylący :)
Nie wydaje mi się by sens miała modlitwa o przyjście Królestwa Bożego na ziemię albo o to by wola boża działa się na ziemi jeśli i tak finalną destynacją każdego człowieka miałaby być podróż do piekła bądź nieba. Jeśli chodzi o to co się dzieje po śmierci to dużo wniosków można wyciągnąć z tego jak Jezus reagował na śmierć- kiedy zmarła córka Jaira to Jezus stwierdził że "śpi" co wskazywało że nic nie czuję i nie jest świadoma, to samo zresztą z Łazarzem . Kolejnym dowodem jest księga Kaznodziei 9: 4,5 i 10 która jasno wskazuję że umarli nie są świadomi po śmierci ani nie czeka na nich żadna nagroda- czekanie w czyśccu na wniebowstąpienie byłoby taką nagrodą.
Dobra mówisz o tym w końcówce materiału że finalnie ludzie mają zmartwychwstać, przepraszam nie doogladalem tego.
Co do wspomnianych fragmentów Biblii - warto zauważyć, że wszystkie odnoszą się do czasu przed ofiarą Chrystusa, a więc do tego, co w ST nazywane jest "Otchłanią", "Szeolem", "Krainą Zmarłych". Chodzi po prostu o to, że stan nieba był przed ofiarą Chrystusa niemożliwy do osiągnięcia, więc był to stan oczekiwania dla dusz zmarłych przed tym wydarzeniem.
Tak przynajmniej to rozumiem z wyjaśnień bardziej wykwalifikowanych ludzi ;)
Dlatego sądzę, że nie można dokładnie porównywać Otchłani do nieba.
A co do modlitwy - warto zauważyć, że modlitwa nie ma zmieniać Boga (bo jest to niemożliwe) - ma ona zmieniać nas. Prosząc o takie rzeczy robimy nasze serca bardziej gotowe/otwarte, żeby to w naszym życiu realizować. (długi temat)
@@_aelvir nigdzie w Biblii nie ma mowy o tym by werset ten był przedawniony czy tracił ważność po śmierci Jezusa. Gdy prawo Mojżeszowe przestawało obowiązywać to było to wyraźnie zaznaczone, a było ono znacznie mniej istotna kwestia niż los całej ludzkości do czasów Jezusa.
@@_aelvir nie wiem gdzie powiedziałem o zmienianiu Boga że o tym mówisz. Napisałem że dostaliśmy od Jezusa wzór modlitwy o przyjście Królestwa Bożego i to by wola Boga działa się jak w niebie tak i na ziemi.
@@modlich6067 Werset nie jest przedawniony - Otchłań, do której się odnosi jest.
A co do modlitwy to napisałem, żeby była jasność, na jakiej zasadzie ma to wyglądać.
W sumie jak teraz patrzę, to nie odpowiedziałem na twoją wątpliwość dotyczącą sensowności tej modlitwy, więc spróbuję teraz:
Dążenie do pełnienia się woli Bożej i "królowaniu" Boga w ludzkich sercach na Ziemi jest jak najbardziej sensowne, bo choć co prawda nie zmienimy przemijalności tego świata, to możemy mieć wpływ na to, "gdzie" kto będzie "znajdował się" po drugiej stronie.
"Chce iśc do piekła, nie do nieba. W piekle będę miał towarzystwo papieży, królów i książąt, a w niebie są sami żebracy, mnisi, pustelnicy i apostołowie" ~Niccolo Machiavelii. W pełni się z nim zgadzam
Nagrasz coś o aniołach i demonach w katolicyzmie?
Myślę, że kiedyś tak.
[PYTANIE do Szymona]
Powiedziałeś, że w czyśćcu się pokutuje, oraz że jest to kara, którą czujemy jako ból.
PYTANIE:
Czy w takim razie będąc w czyśćcu, mamy pewność, że przejedziemy tę drogę do zbawiania?
Czy ten "ból" czyli świadomość swoich błędów, może być dla nas tak "odpychająca", że nie będziemy w stanie przejść tej drogi ze względu na jej wagę czy ze własnej woli?
To rodzi kolejne pytanie: czy będąc w czyśćcu można wybrać piekło?
I najciekawsze ( nazywam to przekleństwem uzależnionego ):
Czy osoba uzależniona (nie ważne od czego) będąc świadoma tego, że robi źle i czuje się z tym źle, ale wie, że jeżeli zacznie wychodzić z uzależnienia, po przez próbę wsparcia w rodzinie może być jeszcze gorzej (rodzina tego nie zrozumie, gdyż nie chcę tego zrozumieć) - ma się powstrzymać?
Nie chodzi mi o zaprzestanie starań rozwiązania problemu.
Problem ten jest cholernie czasochłonny, szczególnie, kiedy nie ma się wsparcia.
Czy taka osoba jest skazana na cierpienie ( musi się zająć np. nauką, gdyż jest niepełnoletnia itd. )?
I ostatnie:
Czy taka osoba chcąc być z Bogiem, będzie nie odrzucona za życia (czy będzie w stanie wyrazić "chęć" poprawy)
No bo rzadko ludzie się z tego leczą pomimo chęci i starań - są w sytuacji, z której nie umiom wyjść.
To jest bardzo ważne, bo to stawia kolejne pytanie:
Czy sama CHĘĆ bycia z Bogiem (nasz wybór) wystarcza?
Taki bardzo merytoryczny komentarz, który może przerodzić się w odcinek.
Pozdro kto czytał.