Tak mnie to zastanawia. Bo ,my Polacy (wiadomo zacofaństwo) mamy ten swój, wypaczony Katolicyzm Polsko - jasełkowy. A w jakim kraju jest ten prawdziwy katolicyzm. Taki nie jasełkowy.
Bardzo podoba mi się ta seria i dużo rzeczy wyjaśniłeś mi jak nikt inny wcześniej, ale ten odcinek jest jakby nie na temat, lub ja inaczej rozumiem tytułowe stwierdzenie. Ogólnie pojęta religia składa się z kilku wymiarów - wiary (doktryny), kultu (zestawu rytuałów), organizacji (Kościoła w znaczeniu w jakim go rozumiesz wraz z jego strukturami) oraz duchowości indywidualnej. Moim zdaniem osoba, która mówi "Bóg tak, Kościół nie" deklaruje, że jest osobą wierzącą (wierzy w istnienie Boga zgodnie z własnym rozumieniem), jest uduchowiona, czyli przeżywa uczucia związane z tą wiarą. Rezygnuje natomiast z aktywnego uczestnictwa we wspólnocie, a więc nie uczestniczy w mszach, nie przyjmuje księdza po kolędzie i tak dalej. Czy uważasz, że taka forma religijności jest niemożliwa do sprawowania lub bezwartościowa? Wierni nie posiadają żadnego narzędzia do walki z nieprawidłowościami w kościelnej hierarchii (celowo nie używam określenia „patologia”, gdyż słowo to sugeruje problem małej skali w ogólnie dobrze działającym systemie), zatem w mojej ocenie postawa „Bóg tak, kościół nie” może pozytywnie przyczynić się do przyspieszenia i nadania oczekiwanego kierunku zmianom. Bez tego kler może pozostawać w przekonaniu bezkarności. Uważam, że w kościele katolickim wciąż pokutuje błędne przekonanie, że ksiądz to coś więcej niż człowiek, wierny. Moim zdaniem, manifestując potrzebę zmian w taki właśnie sposób, najsilniej jesteśmy w stanie oddziaływać na tę organizację - poprzez uświadomienie, że „słudzy boży” potrzebują owieczek, niekoniecznie na odwrót. Utożsamiam się ze stwierdzeniem z tytułu i wydaje mi się, że większość ludzi tak mówiących myśli podobnie. Mam do Ciebie prośbę, a może nawet pomysł na kolejną serię. Czy mógłbyś odnieść się do poniższego filmu? Podkopuje on niejako podstawy chrześcijańskiej wiary udowadniając (czy te argumenty są prawdziwe?), że Jezus jest kolejnym bóstwem solarnym, a mitologia chrześcijańska znacznie nie różni się od mitologii egipskiej. ruclips.net/video/b0U99fslDaY/видео.html
kościół : 1. Kościół «wspólnota ludzi jednego wyznania, zwłaszcza wspólnota chrześcijańska» 2. «budynek, miejsce modlitwy chrześcijan» 3. Kościół «instytucja kościelna reprezentowana przez duchownych» Wzięte ze słownika PWN.
Kościół w Polsce ma swojego "lidera" (episkopat), tak samo jak mówi się o LGBT, nie ma się na myśli rozwinięcia skrótu, każdego człowieka należącego do tej społeczności. Chodzi o postulaty jakie reprezentuje pewna grupa podająca się za przedstawicieli.
@@Zuber92xD "tak samo jak mówi się o LGBT" właśnie dlatego ironicznie nawiązałem do stwierdzenia, że "LGBT to nie ideologia, tylko ludzie". Kiedy ktoś mówi o "ideologii LGBT" ma na myśli postulaty głoszone przez samozwańczych przedstawicieli mniejszości homoseksualnej, transseksualnej itp. Jeżeli ktoś wkurza się na mówienie o "ideologii LGBT" (bo przecież to ludzie), to również powinien przyznać prawo do wkurzania się katolików na stwierdzenie, że "Kościół to instytucja" (ponieważ to przecież "ogół wiernych")
1. Kościół «wspólnota ludzi jednego wyznania, zwłaszcza wspólnota chrześcijańska» 2. «budynek, miejsce modlitwy chrześcijan» 3. Kościół «instytucja kościelna reprezentowana przez duchownych»
Też tak myślę. Kościół ma więcej znaczeń, niż to co Szymon przedstawia, i wypowiedzi które podał jako przykład są dostatecznie wymowne jeśli chodzi o to którym z tych znaczeń operujemy.
Nauka kościoła? Czym jest nauka kościoła? Nauką wspólnoty ludzi wierzących? Myśle, że możesz mieć na myśli katechizm, co no.. nieco jest zwiazane jednak z episkopatem, czyli wciaz bog tak, episkopat nie wg mnie
@@forpg8427 Katechizm KK nie jest autorstwa episkopatów o ile się nie mylę, tylko Watykanu. Więc zmienia się to w "Bóg tak, Watykan nie", a to protestantyzm (nie wartościuję, stwierdzam fakt). Miałem na myśli stosunek Kościoła do rozwodów, zapłodnienia in vitro, czystości pozamałżeńskiej i że ludziom raczej z tym jest nie po drodze niż z episkopatem.
Bardzo pokrętne tłumaczenie. Skoro ktoś nie ma na myśli Kościoła, tylko Episkopat, to czemu nie mówi/pisze "Bóg tak, episkopat nie"? Zresztą używanie określeń typu "każdy", "wszyscy" kompromituje wypowiadającego z urzędu.
Niekoniecznie. Ja wierzę w Boga a nie wierzę w żadną religię. Bóg to Bóg a religie to wymysł ludzi aby mieć władzę i korzyści majątkowe dzięki naiwnym wiernym. Nie uznają ani naszej religii ani innej ale jestem osobą wierzącą.
Niestety księża i katecheci sami używają słowa "kościół" jako skrótu myślowego i przyzwyczajają do takiego znaczenia. Gdy mówią "kościół potępia, kościół jest przeciwny, kościół wspiera", to nie sądzę żeby mieli na myśli nas wszystkich wierzących, wspólnotę, bo może ktoś nie "potępia, qspiera, jest przeciwko". Takie osoby słysząc te słowa automatycznie myślą o instytucji kościoła, o kościele jako organizacji, episkopacie itd. Stąd ludzie przeciwni wspomnianej instytucji używają sformułowania, którego sami księża, politycy, dziennikarze i ludzie medialni ciągle używają w nieprecyzyjny sposób. Oczywiście do prowadzenia dyskusji jest potrzebne ustalenie i używanie przybliżonych definicji, inaczej nie ma sensu taka rozmowa. Niestety potoczne używanie i niewłaściwe znaczenie słowa "kościół" zostało ukształtowane i rozpowszechnione przez sam "kościół". Ale mi zygzak logiczny wyszedł :D
Bo tak im wygodnie. Poniekąd Rydzyk się wysypał w tej sprawie. Nie tylko EP = Kościół jako wspólnota ale również EP = Polska. Stąd atak na biskupa czy księdza to atak na Kościół i na Ojczyznę.
Kościół katolicki tak samo jak Ikea to organizacja . Wspólnota działająca w kościele to wspólnota działająca w kościele . Ten kościół posiada osobowość prawną , zarząd a właściwie króla , majątek, sądy, itd itd .niedawno miał armię . Odwracanie kota.ogonem że to jest.sodatek do wspólnoty :) to jak mówienie że ikea to społeczność osób używających danych produktów .
Jeszcze nie obejrzałem całości, ale muszę napisać to, aby nie zapomnieć, najwyżej jak coś w trakcie powiesz o tym to zmienię lub usunę ten komentarz. Na początku tego filmu przynajmniej z tego co rozumiem, twierdzisz że nie właściwe jest powiedzenie np. "Kościół nie powinien mieszać się do polityki" i patrząc tylko na definicje, którą ty podajesz, czyli kościół jako wspólnota ludzi jednego wyznania, miałbyś rację, jednak istnieją inne definicje słowa kościół. Taką definicją jest "instytucja kościelna reprezentowana przez duchownych", do której zalicza się np. episkopat, więc nie popełniają błędu, mówiąc kościół w znaczeniu między innymi episkopat, a jeśli dobrze rozumiem to twierdzisz, że w tym miejscu jest błąd. Być może to ja coś źle zrozumiałem, albo w dalszej części odcinka coś więcej o tym powiesz, ale chciałem to tylko zaznaczyć. Dwie z trzech definicji słowa kościół według słownika PWN: Kościół «wspólnota ludzi jednego wyznania, zwłaszcza wspólnota chrześcijańska» Kościół «instytucja kościelna reprezentowana przez duchownych»
Szczerze mowiac nwm jakie ma to znaczenie - wszyscy doskonale wiemy co ludzie ktorzy mowia "kosciol" maja na mysli, istnieje powszechnie dostepne i w miare wiarygodne zrodlo ktore podaje definicje pasujaca, nawet jakby kosciol mial 2 znaczenia (budynek lub wspolnota ludzi wierzacych) to dalej jest to jedynie czepianie sie słówek chociaż wszyscy domyślają się o co chodzi (to tak jakby mówiąc "ide do kościoła" ktoś prosiłby mnie o sprostowanie czy ide do budynku kościoła czy spotkać się w np kółku różańcowym u kogoś w domu) no takie czepianie sie mocno na sile wg mnie
Nawiązując do tego co powiedziałeś w 6:40-6:50 kłopot polega na tym, że wyjściowo struktura powstała dla wspólnoty, a dziś to struktura administracyjna chce mieć wspólnotę by się utrzymać i tworzy do tego rozdmuchany aparat religijny. I tak jak bywa w państwie ludzie są dla administracji a nie administracjia dla ludzi.
Myślę, że (2:17) wiedzą, co tak naprawdę oznacza to słowo i technicznie POPRAWNIE używają go w znaczeniu drugim, które jak podaje Wielki Słownik Języka Polskiego, oznacza: instytucję chrześcijańską opartą na hierarchii duchownych oraz duchownych reprezentujących tę instytucję.
@Normalny Człowiek Podobno "Jak się chce uderzyć psa, to kij się zawsze znajdzie", ale: 1) zacytowane wersety mogą zgorszyć, a nawet zwieść tylko osoby mniej wnikliwe (Daniela 12:9,10). 2) dla ludzi mających tak jak Jezus Chrystus głęboki respekt dla zwierzchniej władzy jedynego prawdziwego Boga, wszelkie władze, chociaż są z dopustu Boga-Ojca (z dopustu, co nie jest równoznaczne z wolą Boga Ojca), to czy nie należy liczyć się bardziej z podporządkowaniem się władzy Boga niż ludzi (Jana 19:10-12; Dzieje 5:29)? Jezus Chrystus przyszedł na ten świat z propozycją nie z tego świata (bo od Boga Ojca), a dotyczącą Królestwa Bożego (tak jak w Niebie tak i na Ziemi), ale... "ktoś" kiedyś "przeniósł" ideę Królestwa Bożego - koncepcję raju z ziemi na tzw "tamten świat", strasząc poddanych wiecznymi mękami po śmierci. "Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli"- Ew Jana 8:32.
@@Anna-kn4vn a skąd wiesz? Może był jakiś rybak który po zbyt długim pobycie na pustyni oszalał o ogłosił się królem za co zginął , po czym jego wyznawcy ukryli ciała i twierdzili że zmartwychwstał
@@Anna-kn4vn Dla mitomanów to niewątpliwie mit, ale dla osób miłujących prawdę i Ojca Prawdy, to jedyny pośrednik między Bogiem a ludźmi (1Tymoteusza 2:5). "Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli"- Ew Jana 8:32.
Część instytucjonalna kościoła jest kompletnie niezależna od "wspólnoty" i może sobiepanić praktycznie bez żadnej kontroli. Czy wierni wybierają bądź zatwierdzają proboszcza/biskupa? Nie. Czy "wspólnota" zarządza dobytkiem, nauczaniem, czy "wspólnota" może powiedzieć "sprawdzam" kiedy nie podoba się jej jak działa instytucja? Nie, to jeżeli już robi ta sama instytucja w postaci innego duchownego. (Oczywiście pogą sobie wierni pokrzyczeć, napisać list do wyższej instancji tej samej instytucji, na której zarządzanie nie ma wpływu i pomodlić się, że tam wyżej będzie "ludzki pan", któremu list się nie "zgubi".) Stając się duchownym wchodzisz do uprzywilejowanego stanu, który jest sobie w tej "wspólnocie" sam sobie sędzią, a chamstwo, przepraszam "wspólnota", poniżej to może mu co najwyżej mniej na tacę wrzucić, albo nie przyjść na mszę jak się nie podoba.
Ładnie ujęte tym bardziej, że wielokrotnie byławło kiedy "chamstwo" sorry wspólnota protestowała, błagała aby biskup jakiegoś ksiedza zabrał albo jakiegoś oddał z/do parafi a tu nic. Cisza.
Słowa zmieniają znaczenie, pojęcie Kościoła jako wspólnoty ludzi wierzących ma sens tylko przy różnych oazach, wspólnotach liturgicznych, itd. Na ogół ludzie nie mają wpływu na decyzję podejmowane w Kościele, więc używanie tego słowa jako nazwanie instytucji jest jak najbardziej sensowne, mimo że świadomi wierzący woleli by było inaczej.
@@czowiek9293 hm. Ja jestem prawicowcem. Czy nam się to podoba, czy nie, to prawdą jest, że słowa zmieniają znaczenie. Wielu ludzi mówiąc Kościół nie ma na myśli wspólnoty, tylko właśnie instytucję. Można się z tym nie zgadzać, ale tak niestety jest. A jeżeli będzie to większość osób, to język się zmieni, nawet jeżeli tego nie chcemy.
Definicja Kościoła którą podałeś jest niezgodna z całym biznesem wokół dogmatów i procesem ekskomuniki. Słownik PWN też ma inne zdanie na ten temat. Można zostać ekskomunikowanym, nie uznawać części dogmatów (np. o nieomylności papieża), nie być formalnie częścią wspólnoty, a jednocześnie wierzyć w Chrystusa. I to mają na myśli ci wszyscy ludzie którzy mówią "Bóg tak, Kościół nie". Ah, i ekskomunikowanie jest natychmiastowe w przypadku głoszenia herezji (czyli np. nie uznawania części dogmatów). Nie trzeba tego ogłaszać, nie potrzebne są papiery, dzieje się automatycznie. pl.wikipedia.org/wiki/Herezja#Herezja_w_uj%C4%99ciu_nauki_katolickiej
Spór pomiędzy słuchaniem kapłaństwa a niesłuchaniem go jest stary jak samo chrześcijaństwo. Dwunastu czy Paweł, którzy byli Apostołami mieli szacunek wśród wyznawców, ale co robić, gdy już są kolejne pokolenia, a ci znający Jezusa już dawno nie żyli? Nastąpił kryzys autorytetu, który postarali się podbudowywać niektórzy Ojcowie Kościoła. Ignacy Antiocheński pisał: "A wam godzi się nie wykorzystywać wieku waszego biskupa, lecz ze względu na moc Boga Ojca okazywać mu wszelkie poważanie. Wiem istotnie, że wasi święci kapłani nie lekceważą widocznej w nim młodości, lecz jako rozumni w Bogi poddają się mu [zawsze], właściwie jednak poddają się nie jemu, lecz Ojcu Jezusa Chrystusa, gdyż On jest biskupem wszystkich. Przez szacunek zatem dla tego, który nas umiłował, godzi się być posłusznym bez żadnej obłudy, ponieważ [jeśli postępujemy inaczej]. Zwodzimy nie tylko tego widzialnego biskupa, lecz próbujemy także oszukać Niewidzialnego. Tu już nie z ciałem mamy do czynienia, ale z Bogiem, który zna rzeczy ukryte. Godzi się zatem nie tylko zwać się chrześcijaninem, ale nim również być. W istocie niektórzy, choć ciągle mają biskupa na ustach, wszystko robią bez niego. "Do Kościoła w Magnezji III,1-2 W innym liście pisał wprost: "Starajcie się wszystko czynić w zgodzie Bożej pod kierunkiem biskupa(episkopos), który zastępuje wam Boga, kapłanów(prezbiteros) zastępujących radę Apostołów i moich najdroższych diakonów, mających udział w posłudze Jezusa Chrystusa. " List do Kościoła w Magnezji VI.1 Ignacy wspomina, że oszukanie biskupa to oszukanie tak jakby Boga, a w innym liście wprost, że biskup zastępuje Boga, a prezbiter, czyli dzisiejszy ksiądz, Apostołów. Żeby być chrześcijaninem to trzeba słuchać ich. Nie wszyscy słuchali, bo nie mieli autorytetu jaki posiadali Apostołowie z racji znajomości z Jezusem czy jego rodziną. Tutaj polecam listy Ignacego Antiocheńskiego. Ireneusz z Lyonu z kolei pisał, że trzeba być posłusznym duchowieństwu wskazując na ich pewnego rodzaju wywyższenie: "Trzeba być posłusznym duchownym kościoła - to znaczy tym(...), którzy otrzymali władzę od apostołów. Bo oni wraz z kościelną władzą otrzymali niewątpliwie dar prawdy. Ireneusz, Przeciw Herezjom 4,26,2 " Nie wszyscy zgadzali się z tym, aby kapłanów traktować jako kogoś lepszego od siebie, aby patrzeć na nich jak na Apostołów czy samego Boga i stąd te listy. Ireneusz zaś szczególnie atakował gnostyckich chrześcijan od Walentyna, bo ci byli częścią Kościoła ortodoksyjnego i nie chcieli go opuścić, bo czuli się jego częścią, ale odrzucali wyjątkową pozycję kapłaństwa. Tę rywalizację wygrało duchowieństwo Kościoła ortodoksyjnego i skutki tej rywalizacji o autorytet mamy do dziś, bo przez wieki duchowieństwo posiadało wielki autorytet mimo wielu patologii, a wręcz przestępstw, które zamiatano pod dywan. Dziś powracamy do tego samego punktu jaki był w starożytności i jestem ciekaw, czy efekt będzie taki sam, czyli zwycięski dla kapłanów czy może odwrotny. O to jest pytanie. Poniekąd jest to zrozumiałe, bo duchowieństwo samo sobie nagrabiło i dlatego też rozumiem ich, że w ich oczach porównanie z Apostołami czy nawet Bogiem wygląda nieprzekonywująco. Może lepiej byłoby zerwać z tym porównaniem, bo niejako tym samym zniechęcamy do samego chrześcijaństwa, bo skoro jakiś ksiądz czy biskup porównuje siebie do Apostołów, a jednocześnie popełnia przestępstwo albo pomaga w jego ukryciu to niejako psują im opinię. Wyjątkowa pozycja Apostołów winna być zarezerwowana tylko dla nich jako tych, którzy znali Jezusa, a ich następcy są tylko następcami, którzy muszą sami pracować na swój autorytet swoją osobą, a nie podpinać się do autorytetu Apostołów, bo przez to tacy ludzie mogą przestawać starać się być lepszymi ludźmi, bo po co, skoro już mają wielki autorytet z racji samej wykonywanej profesji, a nie to jakimi są ludźmi. Uważam, że lepiej byłoby jakby sami pracowali na swój autorytet, aby móc go potem przyrównać do tego od Apostołów, a nie dawać im go z góry, bo są duchownymi, ale to tylko moje zdanie.
Święty Judasz: "Kościół jednocześnie może oznaczać i wspólnotę i instytucję. Jak zachowuje się instytucja to każdy wie, ale nie w tym rzecz. Mnie interesują nauki kościoła i tu jest problem. Nigdzie w publicznie prezentowanych materiałach nie można znaleźć skąd właściwie pochodzi ten głoszony Bóg!!! Jest i koniec. Tylko jak się zagłębić w powstanie judeizmu (bo na nim opiera się chrześcijaństwo), to nie wygląda to tak oczywiście. Pierwsze wierzenia plemion żydowskich wcale nie były monoteistyczne, a istniało wielobóstwo. I nagle pojawił się Bóg Jahwe, którego żydzi sobie przejęli. Na tym została zbudowana cła religia żydowska, którą kontynuował później Jezus jako nauczyciel. Warto zapoznać się z historią żydów w przeszłości.
Księża nadal przemawiają z pozycji autorytetu i z tego po części wynika kryzys kościoła. W poprzednim wieku miało to jeszcze jakiś sens, ale dzisiaj czasami to wygląda nawet komicznie. Co do sukcesji apostolskiej, bo wydaje mi się że o tym mówiłeś, to ma to jakieś podstawy biblijne, jednak moim zdaniem sposób "wybierania następców" jest obecnie niepoprawny. Tak w skrócie, to powinno się wybierać tych którzy wykazują się największą wiarą, a nie tych którzy pokończą teologie. Zniesienie celibatu i sprawianie żeby osoby duchowne miały normalne życie też by nie zaszkodziło. Czemu np ojciec Pio nie został biskupem, a biskup który czyta kazania z kartki i sprawia, że ja sam wątpię czy on w ogóle wierzy, już nim został. Apostołowie sami wybrali swoich następców, którzy się wyróżniali, a potem położyli na nich ręce. Dzisiaj to zgłaszają się chętni i liczymy że ten łańcuch kładzenia rąk liczący 2000 lat wystarczy dla ich autorytetu.
Przywołany przez Ciebie Ignacy z Antiochii jest jednym z najgorliwszych orędowników monarchicznego urzędu biskupiego więc nie są dziwne jego wypowiedz tego typu, aby słuchać sie biskupów i że biskup jest repliką Boga. "Miłe Bogu to co pochwala biskup" albo "bez biskupa nie czyńcie niczego". Kto działa przeciwko biskupowi, ten służy diabłu. Wszystkie konsekwencje jego słów widzimy do dziś ale za Ignacym pojawili się następni (np. Cyprian). Ja też uważam, żeby biskupi sami pracowali na swój autorytet.
Kościół to wspólnota powiadasz? No to ja opowiem historię, która wydarzyła się kilka lat temu w pewnej gminie w Wielkopolsce. Otóż było tu dwóch księży, którzy byli tzw. prawdziwymi księżmi, byli bardzo lubiani i szanowani przez ludzi. Jeden z nich był zapalonym rowerzystą i często organizował wycieczki i rajdy rowerowe dla dzieci i młodzieży, jeździł też najczęściej rowerem załatwiając różne rzeczy i dlatego spotykałem go raz po raz na drodze, bo sam uwielbiam rower. Ludzie go kochali i zawsze miał pomoc, kiedy tylko coś potrzebował. Drugi był bardzo podobny, potrafił bardzo dobrze rozmawiać z ludźmi i wielu pomagał, gdy tego potrzebowali. Obydwoje potrafili wygłaszać kazania, które trafiały do ludzi, bo ludzie czuli ich autentyczność, a to co mówili było całkowicie zgodne z tym jak postępowali. Dlatego ludzie chcieli mieć śluby i chrzciny u tych księży i nie tylko z ich parafii, ale inni z okolicznych parafii starali się robić takie uroczystości u nich właśnie. Ludzie z całej okolicy chodzili chętnie na msze celebrowane przez nich i jak się można domyślać tutaj zostawiali też swoje pieniądze na ofiarę. No i to stało się prawdopodobnie przyczyną ich kłopotów. Inni okoliczni księża z zawiścią patrzyli na pustoszejące swoje kościoły i na to, że mało kto chciał u nich organizować uroczystości religijne. Trudno się dziwić, bo niektórzy z nich mieli kłopoty z alkoholem, inni znowu byli przyłapywani na kontaktach z przydrożnymi Tirówkami itp. a ich kazania były sztampowe i bez polotu. I nagle gruchnęła wieść, że właśnie ci dwaj księża zostają przeniesieni gdzie indziej. Nikt nie wie dlaczego, oczywiście ludzie zaczęli się domyślać, kto i po co to spowodował, ale to tylko domysły. Do kurii w Poznaniu poszła delegacja z petycją i prośbą, aby tych lubianych księży zostawić tutaj. Gdy przyjechali do kurii przywitał ich arcybiskup Gądecki i zaraz na początku oznajmił mniej więcej tak: Witamy was i oczywiście porozmawiamy z wami, ale nasza decyzja nie ulegnie zmianie. No i to by było na tyle, co to jest kościół. Arcybiskupi są nazywani książętami kościoła, jest to feudalna hierarchia, a to że kościół to ludzie wierni, to my możemy sobie tu opowiadać, bo to tak miło się słyszy, ale rzeczywistość jest taka jak na załączonym obrazku
Zobaczył byś choć kawałek dalej co mówi, to dowiedziałbyś się, że mówisz tu o episkopacie, a nie o kościele. Episkopat, to część składowa kościoła, a nie kościół sam w sobie. Kościołem jest wspólnota i episkopat.
1. Na wstępie powiedziałeś, że Kościół to nie instytucja, a wspólnota, i to nie jest prawda. Używasz tylko jednej definicji, a jest ich kilka. Jest definicja mówiąca o kościele jako o budynku, jest definicja mówiąca o społeczności i jest definicja mówiąca o instytucji. 2. A nie uważasz, że tłumaczenie ludziom, co mają na myśli (we wstępie powiedziałeś że chcesz objaśnić takim ludziom, co mają na myśli i co oznacza taka postawa) jest trochę nie do końca fair? Możesz tłumaczyć ludziom wokół, co twoim zdaniem tacy ludzie mają na myśli, ale wkładanie ludziom do ust słów, których nie wypowiedzieli, bo uważasz że tak myślą, skoro prezentują konkretną postawę jest czymś, co, moim zdaniem należy potępić i czego nie powinno się robić. Mam tu na myśli że jeśli osoba X powiedziała „kościół nie, bóg tak” to możesz domyślać się co ma na myśli, ale może zamiast to ogłaszać światu, daj tej osobie o tym powiedzieć i ewentualnie zacytuj, co powiedziała że ma na myśli.
Wszyscy B nazywając A dobrze wiedzą że chodzi o B a nie A. Jasne, świadomość poprawności określeń jest ważna, ale w tym wypadku wydaję się to najnormalniej bezużyteczne
Kościół to wspólnota ludzi, nie zaś instytucja, hierarchowie, przepisy i cała "ideologia". Mówienie inaczej to błąd. LGBT to nie są ludzie, to ideologia. Czego Polaczku nie rozumiesz... Lubię twoje filmy Szymon, ale dziś przynajmniej pierwsza połowa filmu to strata czasu. Jak sam mówiłeś w filmie o LGBT, niektóre słowa są wieloznaczne i nie mamy w języku polskim ich rozróżnienia, co by się przydało. Tylko w porównaniu do LGBT, które jest nowym "słowem" w j. polskim i można mieć problem w jego prawidłowym użyciu, to potrójne znaczenie słowa Kościół/kościół jest powszechnie znane i raczej każdy rozumie ich użycie w konkretnym zdaniu. Przykładowo: 1. Byłem dziś w kościele. 2. Kościół nie powinien mieszać się do polityki. 3. Jestem częścią Kościoła. Czy ktoś miał problem żeby rozpoznać, że chodziło mi po kolei o budynek, instytucję i wspólnotę. Dodatkowo raczej nie spotyka się stwierdzeń negujących w stylu: Kościół to nie ludzie, to instytucja/ideologia. A wypowiedź taka jak twoja o mieszaniu się Kościoła do polityki, zamiast przyczyniach się do rozmów o faktycznym problemie, sprowadza się wygodnie dla instytucji Kościoła do rozmowy o skrótach myślowych i ataku na wspólnotę...
Drogi Panie Szymonie, drodzy Przyjaciele, mam taką obserwację. Jeżeli Kościół to jest wspólnota w Chrystusie to to oznacza, że ta wspólnota kieruje się określonym nauczaniem. Ale o nauczaniu decyduje w tej wspólnocie np. Kongregacja Nauki Wiary czyli pewna grupa ludzi we wspólnocie, która twierdzi, że zna lepiej intencje Chrystusa niż cała reszta wspólnoty. To znaczy, że mamy przywódców i plebs, przywódcy mówią plebsowi czego Chrystus od nich oczekuje. Wygląda na ideologię. Co Pan na to Panie Szymonie? Pozdrawiam.
Mówisz, że pomimo iż instytucje nie działają poprawnie, to należy brać udział w obrządkach religijnych (skrót myślowy). W porządku, ale w najpopularniejszym obrządku czyli niedzielnej mszy świętej w moim kościele na kazaniu pojawia się polityka oraz jasne popieranie partii rządzącej i szukanie problemu w opozycji. Poruszony był dokładnie temat przy wyborach prezydenckich, gdzie biskup poruszył problem tego, w jaki sposób przeciwnicy PiSu sieją nienawiść wobec Pisowców (to jest jak najbardziej w porządku) ale zaczął ich jednostronnie bronić i robić z nich ofiary, pomimo że hejt w drugą stronę działa tak samo silnie jak w pierwszą. Pisowcy w moim kościele są uznawani za ludzi, którym nic nie da się zarzucić, a wszyscy pozostali źle czynią. Jest to tylko pierwsza lepsza sytuacja, którą mogłem od razu sobie przypomnieć. Mój wniosek jest taki, że instytucja kościoła ingeruje bezpośrednio w obrządki i sprawia, że przez to ludzie również nie chcą chodzić do kościoła, nie tylko przez np. afery związane z pedofilią
Poza tym wydaje mi się, że jeśli uczestniczymy w czymś, co zorganizowali ludzie, których zachowań nie akceptujemy, popieramy ich w jakimś sensie. Nie da się chyba tego tak oddzielić, jak proponuje prowadzący. Skala kłamstw w żywe oczy ze strony duchownych jest tak potężna, że kiedy idę na mszę nie czuję się wcale pewna, ani bezpieczna, że ten ksiądz również nie jest pedofilem. Bardzo przykre, ale tak się porobiło chyba części osób wierzących.
@@mirosawapawlik1079 dokładnie chciałam coś podobnego napisać. Uczestnictwo w obrzędach lub innych podobnych wydarzeniach organizowanych przez kogoś kogo nie popieram, kto wyznaje i powszechnie głosi idee, z którymi się nie zgadzam jest nie do zaakceptowania - uczestnictwo równa się z poparciem. Jeżeli należymy do jednej wspólnoty i w większości przypadków nie mamy wpływu na zachowania i decyzję podejmowane przez ludzi u władzy (kościelnej i państwowej - wybory są, ale raz na kilka lat i nie zawsze wybrany wywiązuje się ze swoich obietnic) to tylko poprzez brak uczestnictwa możemy manifestować brak poparcia.
@@mariannakluza5396 jeśli jesteś na prawdę wierzącym katolikiem, to jakieś bzdury typu agitowanie pisu nie odciągnie cię od podstawy wiary czyli Eucharystii. Możesz przeboleć, albo poszukać innego kościoła
To jest naprawdę zabawne. Tytuł powinien brzmieć "Katolicyzm vs katolicyzm polsko-jasełkowy vs katolicyzm szymonopękalowy". Dokładnie w takiej kolejności, bo największa groteska powinna być wymieniona oczywiście na końcu, choć wszystkie trzy są oczywiście groteską nieprzebraną.
Odwróciłem się od kościoła ponad 20 lat temu.Nie życzę tej instytucji źle ale muszą się zmienić żeby ludzie chcieli pozostawać Katolikami.Więc tracenie wiernych działa skuteczniej jak nic innego na reformy.Zbieramy to co siejemy i nie tyczy się to tylko ludzi ale i instytucji i państw.Hierarchowie Kościoła to często twardogłowi nie chcący żadnych zmian.Do tego często uważający że Kościół to oni a wierni to tam tylko przychodzą.Ogólnie rzecz mówiąc sytuacjia w Kościele już dawno przestała być na takim poziomie żeby dało się to po prostu przedyskutować.Kler potrzebuje wiadra wody w twarz i właśnie to się dzieje.Zaczną się zmieniać i zaakceptują że zasady moralne których mają teoretycznie strzecz dotyczą i ich.Wtedy ludzie sami z siebie zaczną wracać.
Problem jaki ja osobiście mam z tą serią, to może tylko moje wrażenie, że niektóre społeczne postawy Szymon niestety nieco spłyca. To że jestem ateistą nie znaczy że ja sobie gnoję Kościół jako wspólnotę dla samego gnojenia, i wydaje mi się że to jest wprost zrozumiałe dla chyba wszystkich moich znajomych, że krytykuję działania części episkopatu czy pewnego redemptorysty. To samo tyczy się wielu innych smaczków w kolejnych tematach. Panie Szymonie, ja naprawdę doceniam poruszanie tych tematów, może to po prostu moja czepialska natura, w każdym razie wydaje mi się że w krytyce "jasełkowego" chrześcijaństwa przydałoby się czasem jednak podjąć nieco większą krytykę osób wierzących których w Polsce jest znacznie znacznie więcej, a nie posłanki Lewicy np. o dość skrajnych poglądach. Powtarzam, może to moje uprzedzenia, ale mam wrażenie że występowanie pewnego negatywnego zjawiska wiąże się z gradacją priorytetów. Pozdrawiam.
Akurat w tej serii każdy odcinek jest krytyką innej 'cechy' ludu, który wierzy nieco 'kszywo'. I może to tylko moje osobiste doświadczenia, ale zaledwie co siódma osoba z którą rozmawiam ma jakiś sensowny powód odejścia z Kościoła. Odejście pozostałych 6 na 7 wiąże się właśnie z 'tą samą kszywizną' patrzenia na wiarę, czyli nie podjeli nawet próby zrozumienia o co w tym chodzi. Chwała tym którzy mając wątpliwości zaczynają 'węszyć' a nie obrażają się na świat (patrze na 6/7 :) Podsumowując film: Kościół = Współnota + instytucja i dalej Współnota > instytucja, co prowadzi do clue: Nie warto rezygnować ze Wspólnoty, bo instytucja zawodzi. Raczej należy 'naprawiać' instytucje, której celem jest służba Wspólnocie, a nie odwrotnie. 'Jasełkowatość' polega na skupianiu się na instytucji. Mr.R_u_m i to właśnie jest Twoja degradacja priorytetów :) Nikt nie jest w 100% obiektywny, każdy obserwuje świat przez własne palce. Np. twoje doświadczenia z ateistami mogą być kompletnie różne od moich, przez co interpretujemy świat inaczej. Uproszczenia pozwalają łatwiej przyswoić sens, ale nie dają pełnego obrazu. To rozumiem i też mam czasem z tym problem w filmach Szymona, choć rozumiem, że chce aby były bardziej przystępne.
@@eizo45 ale ta seria w zamyśle miała chyba podchodzić do kwestii związanych z wierzącymi a w rezultacie połowa materiałów to omawianie kwestii pani Lempart chociażby, jaki w tym sens, niewierzący to nawet nie "target" materiałów o naprawianiu sytuacji dotyczącej Kościoła jako wierzących w Polsce.
Zawsze w tej dyskusji zapomina się o sakramentach, a przecież to jest główny powód istnienia wspólnoty, a nie to żeby łatwiej było się modlić czy wytrwać w wierze. Poza kościołem nie ma możliwości spożywania ciała Chrystusa. Chyba o to głównie chodzi w kościołach chrześcijańskich?
A z punktu widzenia Boga, co sakramenty zmieniają? Czy gdybyś wylądował na bezludnej wyspie, zgrzeszył, a potem usiłował się nawrócić to trafisz do piekła, bo się nie wyspowiadałeś?
@@lordbaysel3135 Nie wiem czy ty masz pojęcie jak wygląda zbawienie w chrześcijaństwie. Otóż do piekła nie idzie za kare. To wybór człowieka. Chociaż z drugiej strony Jezus mówił że kto nie spożywa jego ciała nie będzie miał życia wiecznego, ale wydaje mi się że raczej tutaj chodzi o coś innego. Natomiast jeśli chodzi o sakramentu to wpisz Eucharystia kliknij Wikipedia i poszukaj w Biblii najlepiej u sw Pawła bo nie chce mi się powtarzać.
@@matsameri279 Ciężko jest pogodzić sprzeczności, co nie? Z jednej strony tak, z drugiej strony nie, a z trzeciej jeszcze inaczej. Niby wybór, a jednak grzechy ciężkie i ich konsekwencje, zmiana podejścia do polityki odpustów, wytrych jakim jest czyściec, trochę tego jest.
@@lordbaysel3135 Nie wiem o czym mówisz. Po prostu uważam że w Biblii są czasami sprzeczności - może to tylko złudzenie ale jednak. I w tym przypadku jak Jezus o tym mówił wydaje mi się że nie miał na myśli kto nie przyjmie Eucharystii idzie do piekła bo wtedy po co by oddawał życie za nas? Proszę nie dopowiadaj sobie czego nie powiedziałem bo fałsz to nic dobrego.
Fajny materiał, znajomy ksiądz do kwestii w tytule filmu odnosi się tak: "To tak jakbyś mówił, że kochasz ale nie praktykujesz", a także przytacza łańcuch przyczynowo skutkowy, że jeżeli ktoś wierzy w Boga, w sensie Jezusa Chrystusa w Trójcy Świętej, to tenże Jezus powiedział, żeby praktykować wieczerzę, która dzisiaj jest w formie Mszy Św., więc średnio wypada nie chodzić do kościoła, a wierzyć w Boga który do tego zachęca. Oczywiście można się rozwodzić, jednak moim zdaniem ten argument jest bardzo dobry ;)
@@lordbaysel3135 jeśli tak ktoś myśli to nie kest katolikiem i jego wyobrażenie na temat relacji z Bogiem w dyskusją podjętą w tym filmie nie ma nic wspólnego
Akurat tutaj się z Tobą nie zgodzę Szymonie. Po pierwsze ciężko mi przyjąć Twoją definicję kościoła katolickiego. Nie wystarczy być osobą wierzącą i uznawać Chrystusa za zbawiciela żeby być jego częścią. Trzeba także uznawać pewną narrację - interpretacje jego nauki i zasady wynikające z tradycji. A za interpretacje jest odpowiedzialna właśnie "struktura" kościoła a nie wierni. Po drugie jest dla mnie jasne, i myślę, że jest to dość wyraźnie widoczne, że krytyka "kościoła" też odnosi się do jego "struktury". Możemy sobie mówić, że obaj jesteśmy jego częścią, ale jeśli mój punkt widzenia będzie niezgodny z obecnym nauczaniem to ja zostanę z tej wspólnoty wykluczony, jeśli to samo będzie się odnosiło do papieża to nauczanie zostanie zmienione. Więc wydaje mi się naturalne, że jak ktoś mówi o tym czego naucza kościół to mówi o tym co mówią ludzie mający wpływ na całokształt a nie pojedynczy wierny.
Chciałbym znowu być w pełni w kościele. Kiedyś byłem ale znieść nie mogłem herezji. Zacząłem się czuć jak... nie katolik. Trwam emituje filmy z USA o tematyce kreacjonizmu. I to tak regularnie. Jak pierwszy raz zauważyłem to aż sprawdziłem, dla pewności, czy TRWAM jest katolicką stacją. Nie miałbym wielkiego problemu. No jakaś bzdura, oglądający zauważyli by herezje i np. wyłączali kanał w trakcie emisji. Ale nie. Znam sporo ludzi religijnych którzy nie widzą !!nic!! nie odpowiedniego w tych "dokumentach" na katolickiej stacji. Ksiądz w kościele na kazaniu powiedział "nie wierzcie w wielki wybuch i ewolucje, to dzieło Diabła a świat powstał w 6 dni". Zero oburzenia ze strony wierzących. W rozmowach z niektórymi po mszy zauważyłem wręcz zachwyty o kazaniu. Moje tłumaczenie w rodzinie pewnych zagadnień religijnych np Bóg nie jest dziadkiem i nie mieszka na chmurce kończy się lamentem i oskarżeniem że atakuję ich, i ich wiarę!!! Zazdroszczę ludziom którzy się tym nie przejmują.
ale wielki wybuch to bardziej teoria i to bardziej działa na zasadzie przenośni. Niikt nie uważa że "walneło bum" i powstał kosmos. Druga sprawa to ewolucja. Nikt nie twierdzi, że człowiek "powstał od małp' w znaczeniu homo sapiens problem w tym gdzie i czy powstało cżłowieczeństwo, kiedy przestaliśmy być zwierzęciem. Katolicy nie nie wierzą że homosapiens powstał od małp, nie wieżą w teorie darwina jako że jesteśmy tylko zwierzęciem powstałym od zwierzęcia.
Ksiądz, o którym mówisz, najzwyczajniej się myli. Kreacjonizm jest sprzeczny z nauczaniem Kościoła Katolickiego i nie jest to żadna wiedza tajemna. Jeżeli o tym wiesz, to jak najbardziej jesteś katolikiem. I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Staraj się w miarę możliwości prostować tego typu rzeczy, zwłaszcza jeśli chodzi o twoją rodzinę. Wiem, że tak zdecydowane bronienie swoich racji jest bardzo trudne, sama mam z tym ogromny problem. Jak najwięcej rozmawiaj z bliskimi, staraj się im pomóc, nawet gdy cię odpychają. W końcu chodzi o życie w prawdzie. On, Chrystus, jest prawdą, a prawda wyzwala. A wolność niestety boli. Życie w prawdzie jest niezwykle trudne, ale o prawdę warto walczyć. Spróbuj też przyjrzeć się samemu sobie. Może w twoim myśleniu są jakieś błędy? Każdemu zdarza się mylić. Nie chcę też, żebyś odbierał to jako kazanie. Prawdopodobnie jesteś dużo bliżej Boga niż ja i nie mam prawa cię pouczać. Mogę tylko doradzić podążanie za głosem Jezusa - On zawsze wie lepiej. Jeżeli jesteś młody, może wstąpisz do jakiejś wspólnoty w swojej parafii? Osobiście bardzo polecam członkostwo w Oazie ;-). Ludzie o podobnych do twoich rozterkach i problemach, możesz pogłębić swoje życie duchowe i dowiedzieć się także czegoś o sobie. A nawet, jak już jestes za stary, rekomenduję naszą, powiedzmy, "flagową" modlitwę - Namiot Spotkania. Czytaj dobre książki. I przede wszystkim, módl się. Ja na pewno wspomnę o tobie na Mszy Świętej. Pamiętaj, Pan jest z Tobą, ja również duchowo Cię wspieram ❤
No z tym księdzem to jakiś kabaret, a co do trwam to radzę po prostu tego nie oglądać. Smutne to, ale trzeba przyznać że katolickie media, jak trwam czy radio Maryja ogłupiają.
Ogólna postawa streszczona w słowach "Bóg tak, Kościół nie", jest jeszcze zrozumiała. Gorzej, gdy obok tej deklaracji często występuje inna, mianowicie "jestem wierzący, ale niepraktykujący", a przy tym "tak, jestem katolikiem". No przecież jeśli człek się deklaruje jako katolik, to powinien wiedzieć, że podpisuje się pod katolicką doktryną, a w związku z tym, uczęszczanie na msze, spowiedź i przyjmowanie sakramentów leżą w jego obowiązku. No, chyba że człowiek ma tego świadomość, i co za tym idzie, nie deklaruje się jako katolik - a mówiąc, że jest "wierzący i niepraktykujący", ma na myśli, że po prostu wierzy w Boga, ale nie chodzi na żadne religijne ceremonie. Wówczas jednak, zdanie "wierzący, ale niepraktykujący", trochę źle mi się kojarzy. Bo przecież z wiary, jeśli ta jest szczera, MUSI wynikać jakaś praktyka. Tą praktyką jest codzienne postępowanie według pewnych zasad. To kiepsko, że gdy słyszymy w religijnym kontekście o "praktyce", to domyślne jest tu odprawianie obrzędów, a nie życiowa postawa. :) Moim zdaniem, ta codzienna życiowa postawa, czyli życie według np. nauk Jezusa, jest ważniejsza, niż rytuały. Ba - obrzędy są o tyle pożyteczne, o ile właśnie skutecznie wzmacniają chęć człowieka do właściwego życia.
#Ja np jestem wierzacy niepraktykujacy. Kosciol ze swoja nauka coraz mocniej odbiega od nauczania Jezusa. Staram sie na Boze narodzenie i wielkanoc byc na mszy, bo co tydzien sluchac prania mozgu- dzieki bardzo. ALE Ale mnie sie wydaje tak samo, ze codziena praktyka wlasnie i postawa wobec drugiego czlowieka- to jest wazniejsze i to jest moja praktyka. Niech Pan Bog sprawiedliwie mnie osadzi
Jeśli nie pasuje mi kierunek, w którym zmierza instytucja - to nie widzę problemu, aby się od niej odciąć. Czy to poprzez odejście od kościoła, czy to w przypadku instytucji władzy państwowej - opuścić ten kraj.
Gdyby chodziło tylko o wspólnotę wiernych Jezusa to można założyć zbór chrześcijan bez całego zestawu przepisów, dogmatów i interpretacji jego nauki prezentowanych przez panów w sukienkach i ich funkcjonariuszy.
Według słownika PWN kościół jest to wspólnota ludzi, budynek lub instytucja. Więc Twoje początkowe stwierdzenie że ludzie używają tego słowa źle jest raczej niepoprawne dlatego że przytoczone wypowiedzi odnoszą się do definicji której nie wziąłeś pod uwagę.
Ja jestem zdania, że ponad 99% ludzi chcących by "kościół nie wtrącał się do polityki" ma na myśli po prostu sytuacje typu ksiądz mówiący, że jako katolik i dobry człowiek powinieneś głosować na konkretną partię, albo powinno się zakazać prezerwatyw bo Jan Paweł II tak mówił. Jest to po prostu wykorzystywanie religijnego autorytetu w politycznych gierkach. Jak to się kończy widać po sytuacji w naszym kraju albo epidemii AIDS w Afryce. Nigdy nie spotkałem się z innym rozumieniem tej sytuacji szczerze mówiąc. To że ktoś nie definiuje, o którą konkretnie definicję kościoła mu chodzi nie zmienia faktu, że moim zdaniem jest tutaj dość wyraźnie określony pogląd społeczny. Nikt nie chce zabierać katolikom żadnych praw wyborczych, przecież to jakiś absurd i nie wiem po co w ogóle dyskutować o jakimś nieistniejącym problemie.
Myślę, że szukasz problemu na siłę, można założyć, że jeśli ludzi coś mówią i nie precyzują, że mają na myśli coś innego, to można założyć, że słowa których używają mają takie znaczenie, na jakie wskazuje ich powszechne językowe znaczenie i kontekst. Oto jakie znaczenia słowa "Kościół" podaje SJP: "1. ogół wyznawców jakiejś religii; Kościół; 2. instytucja kościelna, zwłaszcza katolicka, reprezentowana przez duchownych; Kościół; 3. budynek, miejsce modlitwy chrześcijan, w którym odbywają się uroczystości religijne i odprawiane są msze święte" Naprawdę nie trzeba tutaj nic komplikować i wiadomo że chodzi o znaczenie nr 2. A co do tego kto tworzy wspólnotę Kościoła Katolickiego, to nie jest tak, że są nim wszyscy Ci co akceptują Jezusa jako zbawiciela, to jest już uzurpacja, zresztą nieuprawniona nawet w ramach katolicyzmu, w rozmaitych dokumentach soborowych wyklina się ze wspólnoty (anathema sit - ten zwrot znajdziesz chyba w każdym soborze oprócz Watykańskiego II) rozmaitych heretyków. A więc bynajmniej nie chodzi tylko o fakt akceptacji Jezusa, ale o posłuszeństwo dogmatom i magisterium.
"Można założyć" ale w opisanym przez Pana przypadku - jednostronnie, wtedy powstaje jednostronne założenie, które w przypadku nietrafnej interpretacji (a szanse są naprawdę zróżnicowane w zależności od sytuacji) może stworzyć nieporozumienie, konflikt, manipulację i wiele innych. Ja rozumiem video pana Szymona jako prośbę, zwrócenie uwagi, odezwę o bardziej precezyjne nazewnictwo podczas wyrażania swoich poglądów w celu uniknięcia nieporozumień, w tym przypadku mówiąc o "kościele".
@@catsplay1658 No cóż, komunikacja w ogóle obarczona jest ryzykiem nieporozumienia, wydaje mi się, że przywołana przeze mnie reguła, pozwala unikać go w większości przypadków, zakłada też, moim zdaniem słusznie, że jeżeli ktoś używa słów w niecodziennych znaczeniach, to na nim właśnie spoczywa obowiązek wyjaśnienia tego, a nie na słuchaczach, którzy uprawnieni są do dokonania językowej interpretacji, bez doszukiwania się bez potrzeby ukrytych sensów. To, że słowo "Kościół" ma swoje znaczenie w ramach teologii katolickiej, nie nakłada obowiązku posługiwania się tym słowem zgodnie z nim, a już zwłaszcza przez ludzi, którzy jak sami mówią nie chcą do niego należeć.
@@TheTommasz Oczywiście, język jest niedoskonały i obarczony ryzykiem, o którym Pan wspomniał. Nikt nie może nam nałożyć obowiązku używania słów w znaczeniu narzuconym z góry. Jednak może wymagać tego sytuacja i w przypadku rzeczy naprawdę ważnych typu polityka, religia, miłość, sprawy urzędowe etc., szczególnie gdy strony rozmawiające są bardzo skonfliktowane, wyrażanie się precyzyjne jest wprost niezbędne. Gdy darzymy kogoś sporą niechęcią istnieje ogromna szansa, że jego słowa zinterpretujemy błędnie tylko z powodu tych negatywnych emocji. Nawet jeśli rozmawiając z neutralną nam osobą nigdy byśmy takich słów nie odebrali w sposób negatywny. W przypadku konfliktu dwóch stron, który opisałem nie można obarczyć tylko jednej strony "obowiązkiem wyjaśnienia tego", ponieważ byłoby to po prostu niesprawiedliwe. Zgadzam się z Pańskim rozumawaniem jeśli dotyczy ono codzienności, ponieważ język jest narzędziem i ma być użyteczny, a nie dodawać coraz to więcej problemów. Jednak w poszczególnych przypadkach o tematyce ważkiej obowiązek precyzyjnego wyrażania się dotyczy wszystkich.
@@catsplay1658 Tak, racja, precyzyjne wyrażanie się jest ważne, ale mam wrażenie, że implikujesz, że użycie słowa "Kościół" w znaczeniu Kościoła Rzymskokatolickiego, reprezentowanego przez jego hierarchów, jest w jakimś sensie nieprecyzyjne lub błędne. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie, to rozszerzanie tego pojęcia na wspólnotę wszystkich ludzi, uznających Jezusa za zbawiciela jest specyficzne i kontrowersyjne. I żeby była jasność, nie mam nic przeciwko temu, że Szymon nagrał film, w którym wyjaśnia co "Kościół" znaczy w ramach katolickiej teologii i wyjaśnił dlaczego w ramach tego paradygmatu stwierdzenie z tytułu odcinka jest błędne, ale mówienie, że ludzie którzy tak mówią niepoprawnie używają tego terminu jest nieuprawnione.
@@TheTommasz Nie, nic takiego nie powiedziałem, a przynajmniej w "mojej interpretacji" własnych słów nic nie miałem takiego na myśli, zgodziłem się przecież z wszystkimi definicjami, które zostały na początku wypisane. Sam używam słowa "kościół" w jego potocznym czy też częstszym znaczeniu i uważam, że nie jest to nic złego do momentu, gdy nie poruszamy tematów ważnych, gdzie trzeba się precyzyjnie wyrażać. Nawet wtedy go osobiście używam mając na myśli instytucję, ale wiem, że rozmawiając naprzykład z osobą gorliwie wierzącą muszę się wyrażać precyzyjniej, o ile zależy mi na byciu odpowiednio zrozumianym. Również nie zgadzam się, że słowa "kościół" powinno się używać tylko w jednym narzuconym przez sam "kościół" (sic!) znaczeniu ;) Tak więc obydwaj nie zgadzamy się z tym przesłaniem powyższego filmiku:)
słowa raczej oznaczają to, co ludzie powszechnie mają na myśli, gdy je wypowiadają oraz jak słowa te są interpretowane. przez "kościół", jak mi się zdaje, ludzie najczęściej mają na myśli instytucję składającą się z duchownych, a nie całą społeczność wierzących
Wydaje mi się, że z jednej strony tak jak inni zauważają definicje kościoła można rozumieć na trzy sposoby. To jednak w filmie fajnie jakby zmieniono nacisk, który wszyscy kładą na to słowo i wiążą, tylko bezpośrednio z hierarchami. Co jednak wydaje mi się głębszym problemem i wydaje mi się, że wynika ze słabej pielęgnacji wiary i ograniczania jej jedynie do swojego rodzaju przymusu robienia czegoś w związku z tą wiarą, obębniania tradycji i powierzchowności.
Czy ktoś może mi wytłumaczyć dlaczego dziecko może mieć chrzest (czyli wstąpić do kościoła), ale nawet za zgodą rodziców nie może dokonać apostazji (wystąpić z kościoła)????
Nie dana nam była łaska reformacji, na początku było dobrze, bo przez marginalność zjawiska nie wybuchały konflikty, ale teraz widzimy że ideowo sporo nas ominęło.
No nie... Masz wrażenie, że wiele osób nie rozumie pewnej postawy wobec danej kwestii, a potem wykazujesz totalny brak zrozumienia stwierdzenia, na temat którego zaczynasz cały wywód. Kiedy mówi się o tym, że Kościół chroni pedofilów w swoich kręgach, to też zastanawiasz się, czy chodzi o katolików chowających dzieci w piwnicy? Wydaje mi się, że ty specjalnie przeobrażasz cały temat tak, żeby całe twoje wywody na dany temat brzmiały poważnie, kiedy one takie nie są. Poza tym, porównywanie instytucji Kościoła do instytucji państwa to już totalny bezsens, bo to są zupełnie różne organizacje czyniące różne funkcje. Owszem, Polacy to wspólnota oraz Katolicy to wspólnota, ale no kurna XD To że ktoś jest wierzy w Boga chrześcijańskiego nie oznacza, że zgadza się z Watykanem i jest częścią Kościoła (o innych odłamach chrześcijaństwa niż katolicyzm słyszałeś?). Polak za to, żeby odłączyć się od wspólnoty państwa, musi się przeprowadzić. A to, że nie rozumiesz stwierdzenia "Nie chcemy ingerencji Kościoła w politykę" już mnie totalnie zadziwia, jakbyś nie słyszał chociażby o Ojcu Rydzyku XD Jak cię lubiłem to teraz widzę, że jednak lubisz dużo ponaciągać
Ze wszystkim się zgadzam, ale kościół ma swoje państwo i swoje struktury, co nasi rodacy wypierają ze świadomości. My nie jesteśmy obywatelami tego państwa.
@@einerus Z tym też się zgadzam, tylko nie zapominajmy, że nawet jeśli nie jesteśmy częścią wspólnoty katolickiej, to i tak Kościół miesza w sprawach naszego państwa. Dziwi mnie to, że Szymon udaje tutaj, że nie widzi takich rzeczy
Porównanie z państwem słabe, w kościele hierarchicznym przecież nie ma demokratycznych wyborów (ja przynajmniej o takich głosowaniach świeckich nie słyszałem). Już prędzej można by porównać to z jakąś tyrania albo z władzą sądownicza w PL (uważam że obie powinny być zaorane na min 60cm głębokości). Jaki widzisz sposób na uczestnictwo w Kościele jeśli komuś nie odpowiada obecna nazwijmy to "struktura organizacyjna". I czy całe chrześcijaństwo ma taki obowiązek czy tylko katolicka część?
A od kiedy to państwo jest z definicji demokratyczne? To że wszystkim się wmówiło, że demokracja jest ustrojem domyślnym, nie oznacza że jest jedynym słusznym.
A co jeśli się ktoś nie zgadza w podejściu do wiary instytucjonalnego Kościoła? Sam Szymon przecież nie zgadzasz się całkiem z Katechizmem Kościoła Katolickiego które przez duchownych jest traktowany bardzo poważnie, i z, którym ich zdaniem nie wolno się nie zgadzać, bo KK się nie myli.
Dzień dobry, podczas mojej rodzinnej wigilii padło cudowne stwierdzenie, iż był Konstantyn I Wielki był papieżem (a nawet pierwszym papieżem, ale o tym dalej) ponieważ to on zwołał Sobór nicejski (a sobory może zwoływać tylko papież). Dodatkowo padło stwierdzenie, iż o ile w Chrześcijaństwie pierwszym papieżem jest ktoś tam (nie wnikajmy tutaj kto nim jest faktyczne), to dla Katolików pierwszym papieżem jest właśnie Konstantyn I Wielki, ponieważ to on na soborze ujednolicił wiarę. Dyskusja była o tyle interesująca, iż chętnie bym usłyszał jakieś wytłumaczenie, jak to jest z tymi papieżami, kto był pierwszy, Chrześcijaństwem a Katolicyzmem. Dziękuję
Sobory mógł też zwoływać cesarz, ale musiały być zatwierdzone przez biskupa Rzymu (ponoć, nie zagłębiałem się). Nawet sobór trydencki miał być zwołany przez cesarza Karola, ale z różnych powodów ostatecznie nie został. A później przy soborach watykańskich brakuje już urzędu cesarza w Europie, stąd zostaje tylko papież.
A co jezeli ludzie nie chca uczestniczyc we wspolnocie kosciola bo coraz wiecej z nich zauwaza, ze nauczanie i szereg postaw wobec znaczacych zagadnien zaczyna odbiegac od tego co glosil Chrystus? Kosciol Katolicki, w nie tylko znaczeniu instytucjonalnym, zmierza do tego z czym wlasnie Jezus walczyl. Ludzie czytaja Biblie i dochodza do zupelnie innych wnioskow niz " ksiadz na ambonie" widza ten caly falsz i maja dosc. Ogromny zarzut to jest to , ze nam sie wmawia ze jestesmy tacy zli i grzeszni i sploniemy w piekle bo Bog tak bardzo nas kocha. Fuck logic.
@@soobpl Czytaj uwaznie, moze zbyt sarkastycznie to ujalem. Moim zdaniem to wlasnie oni tego nie rozumieja, ze nawet jesli ktos postepowal bardzo zle ale zaluje i pracuje nad poprawa swojego zachowania to Pan Bog mu wybaczy.
Ciekawe to co mówisz. Bardzo ciekawy temat i jeszcze lepsze objaśnienie. Szczególnie zaciekawiło mnie porównanie Kościoła do Państwa. Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób, myślę, że to może sporo tłumaczyć z obecnej walki z Kościołem. Natomiast mam wątpliwości czy postrzeganie państwa jako czegoś wypływającego z narodowości jest właściwe. Myślę, że historycznie, zawsze najpierw było państwo, a potem wykształcały się narodowości (które zasadniczo powstały dopiero w ostatnich stuleciach. Zatem nie można oczekiwać, że państwo po prostu będzie taką instytucją, jeśli nie podejmie się działania. Oczywiście myślę, że ty takie działania podejmujesz. Robisz dobrą robotę. Dzięki A że „Bóg tak, kościół nie” to już jak byłem dzieckiem (lata 90te) to już bardzo na to księża narzekali.
-Kościół to szpital grzeszników Sam w sobie jest święty, pomimo grzesznych pracowników -To chory lekarz może wyleczyć pacjentów? -To lekarstwo leczy, a nie lekarz - lek ten trzyma w ręku.
Kurczowo trzymasz się JEDNEJ Z wielu definicji "kościoła" i nakręcasz na tym poczatkową narrację. Dalej mam wrażenie, że wywodzisz z "bóg tak, kościół nie" stwierdzenie, że skoro tak, to nie będzie nic zamiast obecnego kościoła. Że jeśli nie Kościół to żadna wspólnota i żadne instytucje. Instytucje kościelne mają w oczach ludzi stwierzających "Bóg tak, Kościół nie" tak zły obraz, że nie ma tu mowy o żadnej "no może lepiej poprawmy, zreformujmy". Zaorać i wtedy można posiać od nowa. Podsumowując: mam wrażenie, że zbytnio ugoólniasz całe masy różnych powodów i postaw stwierdzenia "Bóg tak, Kościół nie" do bardzo skrajnej postawy "Zaorać Kościół i nic w tym miejscu nie tworzyć", a zapewniam, że nie tylko tacy istnieją.
Bez wątpienia przeważająca większość tych, którzy mówią o tym, że KK nie powinien mieszać się do polityki, ma na myśli instytucję KK i trzeba wykazać się wyjątkowo złą wolą, żeby widzieć w tym opinię o tym, że ogół ludzi określających się mianem katolików nie powinien mieszać się do polityki. Ciekawa jestem czy autor równie precyzyjnie rozróżnia oddychanie od wymiany gazowej i poprawnie stosuje oba te pojęcia w ich biologicznym, a nie potocznym znaczeniu, bo przecież chcemy być zawsze technicznie poprawni, prawda?
Dowolna wspólnota wyznania czy 2 czy 1000 osobowa będzie kościołem w myśl chrześcijaństwa. Bo każdy człowiek wiary jest częścią kościoła Bożego. Nie jest to w ogóle zależne od instytucji z jaka się identyfikują. Człowiek mówiący w naszym kontekście kulturowym "kościół robi cos" mysle, że jest zrozumiały, ze mowi o instytucji katolickiej jak episkopat, Watykan etc. Pytanie czy instytucji jest potrzebna by istniał kościół? Moim zdaniem nie choć moze byc przydatna. Spokojnie można być człowiekiem wiary poza jakimkolwiek instytucjonalnym kościołem który tworzy swoja wlasna wspolnote np w systemie rodzinnym. Jest też wiele kościołów chrześcijańskich w sensie instytucji: katolicy, prawosławni wszystkie odłamy poreformacyjne etc. Np: w wielu wspólnotach protestanckich zgromadzenie tzw, zbór, a kościół jako budynek i instytucja sa niemal spójnym terminem. Bo dany zbór sam się troszczu o swoje utrzymanie, sam poprzez wybranych starszych dba o przekaz ewangelizacyjny, doktrynę, a wspomnianych starszych(instytucje) można taka samo wybrać jak odwołać łącznie z kaznodzieją.
@@AdamKrzeslo Są odcinki takie jak ten, które w rzetelny i zrozumiały sposób tłumacząc rzeczy, przy czym nie wymagana jest już wiara by taką argumentację przyjąć. Innym przykładem tego typu odcinka jest wyjaśnienie dlaczego chrześcijański bóg przedstawiany jest jako stary człowiek/ojciec. Zażenowanie wywołują odcinki które składają się niemal wyłącznie ze chrześcijańskiego bełkotu, który nie jest do przyjęcia bez uprzednich założeń że chrześcijaństwo jest prawdą. A najlepsza teza czy argument to taki/taka, który wymaga jak najmniej założęń by funkcjonować w najmniejszym chociażby stopniu.
Onet przeprasza za artykuł o Wigilii Wehrmachtu i najsmutniejszych świętach Bożego Narodzenia na froncie wschodnim. Rzeczywiście, zagalopowali się, artykuł nie rozdziera serc jak jego odpowiednik w oryginalnym języku. Tymczasem Deutsche Welle pisze, że polskie stanowisko ws. aborcji staje się wzorem i inspiracją dla prawicowych polityków i aktywistów pro-life z wielu krajów oraz dla Kościoła. Taka współczesna Gwiazdka Betlejemska w przededniu Wigilii. Anieli grają, króle witają. Dobranoc.
Szymon, pytanko w kwestii sakramentów, może przyda Ci się do odcinka: jak wiemy, aby sakrament małżeństwa był ważny, należy wcześniej przystąpić do spowiedzi. Zaś ważność spowiedzi zależy od spełnienia trzech czynników: szczerości, żalu za grzechy i obietnicy poprawy. Znaczna większość katolików, a na pewno katolików kulturowych współżyje przed ślubem i nie mogę sobie wyobrazić, że mogliby szczerze żałować tego grzechu w trakcie spowiedzi. Jeżeli przystępujacy do spowiedzi wyznaje formułkę, że żałuje za grzechy, raczej rolą spowiednika nie jest to kwestionować, więc odpuszczenie grzechów jest oczywiście zasadne... Ale jeżeli w głębi serca nie żałuje tego grzechu, to czy spowiedź w ogóle jest ważna? A jeżeli nie, to czy następujący po nim sakrament małżeństwa jest ważny? Być może miażdżąca większość sakramentów małżeństwa jest więc nieważna przed obliczem Boga ¯\_(ツ)_/¯
Dodam jeszcze do tego, że jeżeli efektem współżycia przedmałżeńskiego, jest ciąża a następnie urodzenie dziecka to osoby, które tego szczerze nie żałują są niejako z automatu wykluczone lub skazane na świętokradztwo. Miałem taką rozmowę z jednym księdzem, który potwierdził, iż w świetle braku żalu za grzechy spowiedź jest nieważna. Taka interpretacja pozostawia sporą część osób w świetle świętokradztwa jeśli po takiej spowiedzi przyjmują sakramenty. Należy jednak pamiętać, że ślub nie jest sakramentem udzielanym przez kościół a przez osoby na wzajem. Ksiądz jest jedynie świadkiem kościoła. Tak czy inaczej trudno jest żałować grzechu, którego owocem jest nasze dziecko. Panie Szymonie może udało by się podjąć taki temat. Pozdrawiam
@@damiakol No to może czas zmienić patrzenie na instytucje małżeństwa, jako związek ludzi posiadający potomstwo lub aktywnie zmierzający do jego posiadania. Rozwiązuje to masę problemów.
To, co powiedziałeś można skrócić tak: „ja definiuję Kościół inaczej niż cała reszta ludzi, a jeśli chodzi o instytucję to wystarczy że magicznie się zreformują i będzie git”. Po pierwsze, nie da się wrócić do kościoła a la pierwsi chrześcijanie. A nawet jeśli to najbliższą do tego formą chrześcijaństwa (poza małymi kościołami na bliskim wschodzie) są zbory protestanckie. Po drugie, powiedziałeś tylko, że Kościół potrzebuje reformy. No shit Sherlock, większości osób sceptycznych w stosunku do KK właśnie o to chodzi. Btw moim zdaniem nazwa tej serii jest kompletnie nietrafiona. Zamiast używać nieco żenującego określenia „katolicyzm polsko-jasełkowy”, mogłeś użyć po prostu „religia ludowa”, bo tym są właśnie te wszystkie uproszczone wersje zorganizowanych religii. Jest to w chrześcijaństwie, buddyzmie.. Podejrzewam, że w hinduizmie czy islamie także.
To porównanie instytucji kościoła z państwem trochę mi nie leży. Jako obywatel, nie rezygnując np. z małżeństwa, mogę zostać posłem i realnie wpływać na kształt mojego kraju. W kościele zostanie biskupem już takie łatwe nie jest. I druga rzecz. Jak organizowane są obchody rocznicy odzyskania niepodległości to mogę tam iść, zrobić zdjęcia, cieszyć się i doceniać wolność ale nikt mi nie odmówi przynależności do wspólnoty jeśli nie uznam Piłsudskiego wyzwoliciela i odkupiciela.
"Kościół to sukcesja nieprzerwana świętych: ludzi, czynów i zasad, która łączy w jedną całość mnóstwo ludzi, którzy żyli na świecie od dawna i żyją, niektórzy są w niebie i w czyśćcu, inni na ziemi, a wszyscy są złączeni w jednym duchu, wspomagają się wzajemnie i ze sobą komunikują. To jest Kościół katolicki, święte ciało, choć w nim dużo członków chorych albo umarłych." Św Bart Albert
Wydaje mi się, że nie poruszyłeś jednej bardzo ważnej rzeczy, głównie jeśli chodzi o porównanie Kościoła do Państwa. Duża część Katolików którym nie podoba się to co dzieje się w instytucji Kościoła uważa, że jedynym realnie mogącym coś zmienić działaniem by mieć wpływ na to co robią księża jest brak uczestnictwa we mszach. Czyli puste Kościoły - reakcja. Pełne kościoły - możemy dalej robić to co robiliśmy. Brak uczestnictwa w wydarzeniach państwowych nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia tak długo jak ci sami politycy wybierani są w wyborach.
No nie do konca. Protestować można np przez nie dawanie na tace. Brak jakiegokolwiek finansowania instytucji. Ale odcinając się od wspólnoty, sakramentów i mądrości płynącej z rozeznania, Pisma Sw, nauczania dostępnych w Kościele człowiek skazuje się najprawdopodobniej na zanik relacji z Bogiem i inne straszne konsekwencje.
Widzę wygodny błąd w tytule, który doprowadził do tego, że mówi Pan o czym chce. "Bóg tak, kościół nie" Byłoby tematem czy można być katolikiem bez instytucji kościoła, ale będąc jednocześnie w Kościele oraz ewentualnie wykorzystując kapłana i budynek jako narzędzie. Jeszcze ciekawszy przykład to dla mnie opactwa pozwalające całkowicie odciąć się od polskiego kościoła - pozostając w Kościele.
Ale kogo? Bo często przywołuje się te słowa Pana Jezusa mając na myśli kler. Owszem, ale ja uważam, że ten test dotyczy wszystkich mieniących sie chrześcijanami. Tak więc ogromna większość katolikow wypada tu zdecydowanie negatywnie. Dlatego twierdzę, i jestem w stanie to obronić, że Kościół Katolicki niema nic wspólnego z Kościołem, jaki założył Pan Jezus.
Wiedz że wszystko kosztuje. Kupno hostii, utrzymanie kościoła, organów, tych serwet na ołtarzu(nie wiem jak się nazywają), wino, wszystko trzeba przygotować. Miałem księdza w rodzinie więc trochę wiem.
Oczekiwania finansowe współczesnych kościołów chrześcijańskich są prostą konsekwencją wcześniejszych błędów. Pan Jezus i apostołowie przestrzegają przed gromadzeniem dóbr i otaczaniem się przepychem. Wierni, a tym bardziej Bóg, nie potrzebują kosztownych szat, sprzętów ze złota, gigantycznych, pełnych przepychu budynków, bogatej celebry, itp. To wszystko wymaga utrzymania i ochrony. Po co??? Bogu na chwałę? Hahahahaha!!! Tak może mówić tylko ktoś, kto w ogóle nie zna Boga. Pan Jezus jednoznacznie wypowiadał się o tych, co chodzą w kosztownych szatach i mieszkają w pałacach - to są faryzeusze, najwięksi obłudnicy i fałszerze prawdy. Świat potrzebuje prawdziwej ewangelii, takiej jaką głosił Pan Jezus i apostołowie, a nie bezsensownych, nic nieznaczących ceremonii rodem z ciemnego średniowiecza.
Nigdy tego jasno nie przyznał. Są różne teoria od Katolika po Ateistę który pragnie przez podprogowy przekaz odciągnąć jak najwięcej wyznawców od wiary... jaka jest prawda ? Tego nigdy się nie dowiemy...
Drogi Szymonie, już w pierwszych 50 sekundach poszedłeś w złą narrację - wyjątkowo. Bo ludzie właśnie od tej instytucji kościoła chcą się odciąć, twierdząc, że więcej złego niż dobrego wnosi do naszego świata. Żadna kościelna akcja charytatywna, żadne wsparcie duchowe, czy przykłady księży, którzy "są przecież spoko" nie wymaże ogromu przypadków pedofilii, szemranych przejęć ziem państwowych, wykrzywiającego psychikę księży celibatu w celu akumulacji majątku czy nieustających (i sukcesywnych) od ponad tysiąca lat prób zwiększania wpływów politycznych w Europie i reszcie świata. Nareszcie żyjemy w czasach, w których bycie ateistą lub wierzącym ale nie popierającym instytucji religijnej swojego wyznania - jest czymś w pełni akceptowanym przez opinię publiczną. Nikogo to już nie szokuje. I moim zdaniem to bardzo dobrze. Mimo iż sam jestem ateistą, to religie uważam za coś pięknego i bardzo interesującego. To dla mnie swego rodzaju filozofie z elementem sacrum, czy po prostu z elementem magii. Zaś organizacje religijne zawsze budziły we mnie odrazę, im więcej się o nich dowiadywałem, tym większą. Szczerze mówiąc, gdybym wierzył w Boga, to Watykan uznawałbym za wytwór szatana.
Generalizowanie słowa kościół może mieć znaczenie jako całej wspólnoty, gdyż wieku ateistów (patrz choćby jutuber Carrioner) przypisują całej wspolnoscie pewien zbiór cech. Ale... No cóż - takie generalizowanie absolutnie niczym nie różni się od rasizmu wobec czarnoskórych, którym przypisuje się niską inteligencję, czy skłonność do popełniania przestępstw, czy wręcz legitymizacja do postaw, które stały za holocaustem - a chyba się zgodzimy, że nie ma absolutnie nic dobrego w tego typu postawie. PS Szymonie - Ty też generalizujesz kim są wszyscy członkowie Kościoła, bo wierz mi, że duży procent z nich wcake się nie definiuje, jako osoba mająca Chrystusa za Zbawiciela, ale należąca do Kościoła z innych, ważnych dla niego powodów - choćby poczucie wspólnoty z bliskimi i znajomymi, którzy w to wierzą, mimo, że on nie. W ten sposób potrafią w zakłamaniu chodzić co niedziela na msze dosłownie całe wsie faktycznych ateistów, bo nikt nie umie przyznać się przed sąsiadami, że ma inne poglądy i wybiera zakłamanie, kosztem potencjalnego ostracyzm.
Ja myślę, że opisane przez Szymona podejście wynika z tego, że w swojej narracji kler nie tylko nie próbuje sprawy wyjaśnić, ale wręcz robi wszystko, żeby przedstawić Kościół nie jako wspólnotę, ale jako frakcję, państwo w państwie. Robi wszystko, żeby osoby wierzące (i niewierzące) identyfikowały instytucję jako integralny rdzeń wszystkiego, co można nazwać słowem "Kościół". EDIT: Jeszcze zastanawia mnie, jak można nazwać człowieka, który wierzy, stara się postępować w zgodzie z duchem filozofii Jezusa, ale odrzuca zarówno instytucjonalny jak i rytualny aspekt Kościoła. I jak nazwać kogoś, kto oprócz tego również nie wierzy, tj. odrzuca także aspekt mistyczny, stawiając Jezusa na równi z wielkimi filozofami, jak Platon czy Sokrates.
Mt 6,05 Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, po¬wiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Mt 6,06 Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Mt 6,07 Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Mt 6,08 Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Ty tak na poważnie? Przecież wszyscy wiedzą że ten fragment biblii się pomija 🙃
nie lepiej zaakceptować powszechne znaczenie słów? walczę jedynie o użycie słów, które ma istotny wpływ na działanie np. nazywanie wszystkiego co jest kradzieżą kradzieżą
Modlić można się w domu ale sakramenty zwłaszcza Najświetszy Sakrament gdzie jest Bóg ciałem i duszą i spowiedź świata bez której nie ma opuszczenia grzechów, sam Jezus Chrystus w nowym testamencie.
Po prostu większość ludzi ma problem z używaniem ścisłych definicji słów. Jestem pewny, ze gdybyś wyjaśnił im co i jak, to zgodziliby się z def. zaporponowanymi przec Ciebie. Zatem problem sprowadza się do rozdziału religii i/lub kościoła od instytucji kościoła. Przedstawiłeś moim zdaniem błędną analogię episkopatu do rządu/sejmu. Likwidacja Państwa oznaczałaby anarchię, natomiast likwidacja instytucji kościoła nie oznaczałaby anarchii (w takim samym sensie tego słowa). Drugi Twój argument dotyczy aspektu pragamtycznego instutucji kościoła - i z tym się zgodze - taka instytucja możę pełnić jakąś pozytywną rolę. Lecz czy na pewno jest ona niezbędna lub konieczna? Co konkretnie (poza sakramentami, które wyłączyłęś z tego rozumowania) daje ona wierzącym? Jedne co mi przychodzi do głowy to zarządzanie budynkami sakralnymi , a to przeciez mogłby robić osoby świeckie. Zatem postulat, że osoba religijna, członek kośioła nie potrzebuje instytucji ma sens (w sensie, że takei stanowisko mozę być bardzo dobre, lub nawet najlepsze) i nie obroniłeś moim zdaniem stanowiska przeciwnego. Na dzień dzisiejszy nie widzę nic niewłaściwego ani nawet gorszego w wierze w Boga Chrześcijańskiego ale jednoczesnym całkoiwtym odcięziu się od instytucji kościoła. Dopuszczam nawet korzystanie z buynków - kościołów, przy jednoczesnym postulowaniu aby oddać je w ręce wspólnot. Wszystko sprowadza isę zatem do tych sakramentów - tylko one wydają się nadawać niezaprzeczalny sens istnienia instytucji kościoła. Ciekaw jestem jak będziesz się starał obronić ten temat :)
Likwidacja Kościoła w rozumieniu instytucji, kleru, wiązałaby się z brakiem przewodnictwa wiernym w sprawach wiary ze strony ludzi, których jest to główne zadanie. I wiązałoby się to ze swego rodzaju anarchia moralna i schizofrenia. Człowiek ma tendencję do oszukiwania i usprawiedliwiania się. Dojscie do Pełni byłoby znacznie utrudnione bez Kościoła. Inna sprawa, uwazam, że ludzie którzy sami sobie są kompasami moralnymi są często ludźmi, wobec których obawa lub sprzeciw są uzasadnione zważywszy na krzywdy dokonywane przez nich. To już moja prywatna i smutna obserwacja.
@@glaniarz123 a czy jest duża różnica pomiędzy złym przewodnictwem a brakiem przewodnictwa? Niektórzy wierzący jako autorytet moralny wybrali sobie Rydzyka, wszak jest on w strukturach kościoła. Jeśli kawałek koca zgnije to można go odciąć, ale jeśli połowa albo i więcej koca jest zgniła to nie spełnia on swojej funkcji i może czas kupić nowy zamiast pryskać odświeżaczem powietrza? Przekładając przykład na hierarchów kościelnych - wspólnota chrześcijańska powinna "dorosnąć" i zamiast bezwiednie podążać za autorytetami to powinna zacząć je rozliczać.
@@glaniarz123 Zacznę od końca. Twoja osobista obserwacja ma charakter anegdotyczny i nie ma znaczenia. Odnośnie tego, że człowiek ma tendencję do oszukiwania się i usprawiedliwiania to prawda, ale w tym kontekście brzmi (wybacz) śmiesznie... Jak gdyby instytucja kościoła miała monopol albo autorytet do tego aby przeciwdziałać samooszukiwaniu się ludzi. Już pomijając to, że nawet na gruncie samych dogmatów może to być wątpliwe (chociaż tutaj akurat się częściowo zgadzam, ale można to załatwić po prostu kapłanami/katechetami niezrzeszonymi), to generalnie religia polega na tym aby w pewnych kwestiach się oszukiwać, bo to jest definicja wiary - traktujesz domysły jak prawdę. Także jest tutaj pewnego rodzaju filozoficzne/logiczne zepsucie w samych korzeniach, ale zostawmy to i rozważajmy to dalej przy założeniu słuszności/nieomylności religii. To że likwidacja kleru wiązałaby się ze schizofrenią pominę, ale sugeruje mi to że rozmawiam z kimś niedojrzałym... Odnośnie anarchii moralnej. A czym miałaby być anarchia moralna? Mnogością różnych moralności, brakiem jednego systemu moralnego? Oświecę cię - żyjesz w takiej anarchii moralnej już teraz. Etyka Chrześcijańska nie jest tą jedyną słyszną, a już na pewno interpretacje instytucji kościołą nie są jedyną słuszną wizją etyki Chrześcijańskiej. Dodatkowo nie ma jednej katolickiem, watykańskiej moralności, bo ta powstaje jako zlepek informacji pochodzących od różnych księży, a ci mocno się różnią w interpretacjach, zarówno między sobą jak i w stosunku do "oficjalnego stanowiska watykanu" (kolejna komisja etyczna xD). I na sam koniec - przewodnictwo wiernym. Nie sądze aby była to jakaś niezbędna właściwość. W Japoni masz shinto i buddzym i nie masz żadnych "przewoników" a ludzie jakoś wierzą dalej i uczestniczą w życiu religijnym. Poza tym na czym to "przewodnictwo" miałoby niby polegać? Na indoktrynacji z pozycji abony i forsowanie "jedynej słusznej moralności" ? Nawet jeśli ktoś uważa że to jest koneiczene, to czy to jest niezbędne lub najlepsze dla Chrześcijanina? Nie przedstawiłeś żadnej senseownej argumentacji w tym temacie, zatem podtrzymuje swoje zdanie i nie sądze.
@@waraiotoko3606 skoro moja osobista obserwacja nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia, to nie mamy o czym rozmawiać. Szkoda moich nerwów, poczucia szacunku i czasu. Chciałem po przeczytaniu pierwszego Twojego stwierdzenia zakończyć czytanie, ale wspiąłem się na swoje wyżyny cierpliwości i dystansu doczytania do końca Twojej wypowiedzi pozbawionej szacunku do mnie. Kończę.
@@nouveu1 masz rozum, możesz oddzielić, co jest prywatnym zdaniem ojca duchownego, a co nauczaniem Kościoła i co zgodne z Pismem Świętym, Ewangelią. Tak, niektórzy wybrali ks. Rydzyka za autorytet, nie traktuję jako aksjomat, że to złe dlatego że mogą (nie twierdzę, że tak jest lub nie) czerpać od niego np. głównie to, co pożyteczne dla nich. No jak kawałek koca.zgniję, np ksiądz ma babę, to korzystam z innego kawałka, jadę na Mszę do parafii do takiego, który nie ma. Rozliczenie, założeniem chrześcijanina jest przede wszystkim praca nad sobą, zajmowanie się zbyt duże innymi służy mojemu własnemu zepsuciu. Pozdro.
Mysle, ze "kosciol nie powinien mieszac sie do polityki" znaczy tyle, że autorytet posiadany przez duchownych nie powinien być wykorzystywany do celów politycznych tak, jak pracodawca nie powinien wymuszać na pracownikach by głosowali na konkretną partie, albo poglądów politycznych. Wydaje mi się, że "kościół" jest uproszczeniem, bo mówienie "kapłani, biskupi i świątynie nie powinni starać się wpływać na swoich wyznawców na podstawie religijnej do zmian decyzji politycznych" jest dluzsze, a tu tez nie jest tak, ze np. ksiądz w rodzinnym gronie
juz na poczatku filmu, jedyna sluszna odpowiedzia jest to ze kosciol to My. wierzacy w Boga wierzacy w pewne wartosci chrzescijanskie , nie wazne jaka majetnosc czy spoleczne stanowisko, ludzie kochajacy blizniego/// teraz pytanie co z tego kosciola zostalo?
Piotr mściszewski: PO 1. Głoszone tak zwane wartości chrześcijańskie wcale nie są odkrywcze, bo twórcy biblii wcale się nie musieli opierać na naukach Jezusa, bo takie wartości istniały w kulturach starożytnych dość powszechnie. 2. Sam dekalog powstał na podstawie 125 księgi zmarłych starożytnego Egiptu.
W sumie ja i tak dalej nie rozumiem czemu instytycja Kościoła miałaby się "nie mieszać do polityki", co w szczególności wybrzmiało w ostatnim aborcyjnym zamieszaniu. Ja wręcz uważam, że obowiązkiem episkopatów i księży, jest publicznie głosić co jest dobre, a co złe. Można się nie zgadzać z tak zdefiniowaną moralnością, ale to nie powód, aby komuś zamykać usta.
Panie Szymonie bardzo piękna teoria nt. relacji kościoła jako wspólnoty z kościołem instytucjonalnym. Jedno jest pewne Bóg nie jest własnością kilku biskupów i katolicy nie mają wyłącznego monopolu na Boga. Chociaż tak to przedstawiają. Zgodzę się, że gdzie dwóch lub trzech w imię moje tam Ja jestem między nimi i może na tym poprzestańmy. A tych starszych panów poprzebieranych za św. 🤶 zostawmy samych sobie. Pozdrawiam
Ale instytucji pod nazwą "Kościół Katolicki w Polsce", nie chodzi o Pana Boga tylko o ZACHOWANIE JEDNOŚCI. I temu są podporządkowane wszystkie jego działania bo to jest nr 1 na liście tego co najważniejsze. Pan Bóg jest nr 2 lub dalej. Gdyby był nr 1 , to w tydzień uporządkowano by sprawy a do tego co się stało tj. krycia przestępców, by nie doszło. Więc dla osoby wierzącej , pytanie zawarte w tytule jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem bo nikt rozsądny, komu dobro leży na sercu, nie będzie legitymizował działań syndykatu przestępczego.
Niestety żadna z definicji Kościoła które przytoczyles nie jest poprawna biblijnie. Kościół to zgromadzenie świętych (oddzielonych dla Boga) ludzi ze wszystkich narodów na świecie. Nie ogranicza się to do regionu czy instytucji kościelnej (katolickiej czy żadnej innej). Kościół to Ciało Chrystusa czyli poszczególne członki zjednoczone Duchem świętym. Są to osoby nowonarodzone (z Ducha i z wody), które chcą się podobać Bogu i wypełniać Jego wolę.
Ja nie umiem przeżywać czegoś głębiej w grupie, dla mnie praktycznie wszelkie grupowe wydarzenia religijne są trochę jak "przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki...".
Ja też nie jestem wielkim fanem, aczkolwiek są wyjątki. Zależy pewnie od wydarzenia i ludzi z którymi ma się styczność. (nie mówię tu jednak o Mszy Świętej)
Przykład państwa jest poprawny. Łączymy się w grupy w wspólnych cechach jak język czy historia. Pewni ludzie jednak kwestionują tradycję chcąc iść naprzód bez niepotrzebnego bagażu. Ma to przełożenie w wyborach gdzie ludzie umiejący w politykę lub mający wartości inne lub nawet lepsze systemowo są maeginalizowani przez większość zmanipulowanych przez obecne rządy, obietnice bez pokrycia lub tzw. kiełbasę wyborczą którą się realizuje, ale rozwiązuje żadnych społecznych problemów na dłuższą metę. Wtedy tacy ludzie mogą uważać, że nie potrzebują instytucji Kościoła, a w przykładzie wspólnoty narodu samego państwa bo tylko im szkodzi
Zrzeszanie się w jakiekolwiek wspólnoty prędzej czy później prowadzi do nadużyć. Naturalne ludzie dążenie do budowania wspólnot jest wykorzystywane przez ludzi stojących ponad tym.
Wierzący nie praktykujący, to co odwalają księża ma wiele do życzenia, dlatego ludzie nie praktykują, ja sama wierzę w Boga, ale do kościoła nie chodzę, bo większość norm kościoła to jakiś absurd.
Po pierwsze materializm - księża biorą coraz więcej pieniędzy, ciągłe nawoływanie do składania ofiar itp. Po drugie, na kazaniach coraz częściej można dostrzec odwoływania się do polityki co nie powinno mieć miejsca i cały czas kościół miesza się w sprawy polityczne. Przynajmniej ja spotkałam się z czymś takim i znam wiele przypadków z tym związanych. Już pomijam fakt szykanowania ludzi np. o innej orientacji seksualnej lub odmiennych poglądach. Nie wspomnę już o tuszowaniu pedofilii w kościele... Ale oczywiście to jest mój wybór i ja nic do tego nie mam, że ktoś uczęszcza do kościoła.
@@j2t6 Kościół Katolicki jest Kościołem Jezusa Chrystusa, ale składa się z grzeszników. Jeśli ktoś odchodzi z Kościoła przez człowieka, ten nigdy nie był w nim dla Jezusa. W Polsce, gdzie kościół jest w najmniejszej nawet wiosce naprawdę można znaleźć taki, gdzie nie będzie nas raziła osobowość, czy nawyki i postępowanie jakiegoś księdza. Sama tak kiedyś zrobiłam. Z drugiej strony duchowni mają obowiązek mówić, co jest zgodne z nauczaniem Kościoła, a co nie. Grzech nazwać grzechem. Z miłością i szacunkiem do osoby. Bóg kocha grzeszników, nienawidzi grzechu.
Zapraszam też na kolejne odcinki serii "Katolicyzm vs katolicyzm polsko-jasełkowy": ruclips.net/p/PL6v8N2JRO8mmK0om_nvBN94JQT3Suz4cZ
Jakie Kościół w Polsce narzuca zasady ktorych samemu nie przestrzega bo to mnie zdziwilo
Tak mnie to zastanawia. Bo ,my Polacy (wiadomo zacofaństwo) mamy ten swój, wypaczony Katolicyzm Polsko - jasełkowy. A w jakim kraju jest ten prawdziwy katolicyzm. Taki nie jasełkowy.
Czy planujesz wypowiedzieć się kiedyś na temat egzorcyzmów w kościele katolickim?
Bardzo podoba mi się ta seria i dużo rzeczy wyjaśniłeś mi jak nikt inny wcześniej, ale ten odcinek jest jakby nie na temat, lub ja inaczej rozumiem tytułowe stwierdzenie. Ogólnie pojęta religia składa się z kilku wymiarów - wiary (doktryny), kultu (zestawu rytuałów), organizacji (Kościoła w znaczeniu w jakim go rozumiesz wraz z jego strukturami) oraz duchowości indywidualnej. Moim zdaniem osoba, która mówi "Bóg tak, Kościół nie" deklaruje, że jest osobą wierzącą (wierzy w istnienie Boga zgodnie z własnym rozumieniem), jest uduchowiona, czyli przeżywa uczucia związane z tą wiarą. Rezygnuje natomiast z aktywnego uczestnictwa we wspólnocie, a więc nie uczestniczy w mszach, nie przyjmuje księdza po kolędzie i tak dalej. Czy uważasz, że taka forma religijności jest niemożliwa do sprawowania lub bezwartościowa?
Wierni nie posiadają żadnego narzędzia do walki z nieprawidłowościami w kościelnej hierarchii (celowo nie używam określenia „patologia”, gdyż słowo to sugeruje problem małej skali w ogólnie dobrze działającym systemie), zatem w mojej ocenie postawa „Bóg tak, kościół nie” może pozytywnie przyczynić się do przyspieszenia i nadania oczekiwanego kierunku zmianom. Bez tego kler może pozostawać w przekonaniu bezkarności. Uważam, że w kościele katolickim wciąż pokutuje błędne przekonanie, że ksiądz to coś więcej niż człowiek, wierny. Moim zdaniem, manifestując potrzebę zmian w taki właśnie sposób, najsilniej jesteśmy w stanie oddziaływać na tę organizację - poprzez uświadomienie, że „słudzy boży” potrzebują owieczek, niekoniecznie na odwrót.
Utożsamiam się ze stwierdzeniem z tytułu i wydaje mi się, że większość ludzi tak mówiących myśli podobnie.
Mam do Ciebie prośbę, a może nawet pomysł na kolejną serię. Czy mógłbyś odnieść się do poniższego filmu? Podkopuje on niejako podstawy chrześcijańskiej wiary udowadniając (czy te argumenty są prawdziwe?), że Jezus jest kolejnym bóstwem solarnym, a mitologia chrześcijańska znacznie nie różni się od mitologii egipskiej.
ruclips.net/video/b0U99fslDaY/видео.html
Polecam 😉ruclips.net/video/PUs3QhGPFRk/видео.html
kościół
:
1. Kościół «wspólnota ludzi jednego wyznania, zwłaszcza wspólnota chrześcijańska»
2. «budynek, miejsce modlitwy chrześcijan»
3. Kościół «instytucja kościelna reprezentowana przez duchownych»
Wzięte ze słownika PWN.
słownik nie powinien definiować pojęć, ale je odzwierciedlać, ale tak.
Kościół to nie instytucja, tylko ludzie. proszę nie dehumanizować.
No tak to zmieńmy definicje...
Kościół w Polsce ma swojego "lidera" (episkopat), tak samo jak mówi się o LGBT, nie ma się na myśli rozwinięcia skrótu, każdego człowieka należącego do tej społeczności. Chodzi o postulaty jakie reprezentuje pewna grupa podająca się za przedstawicieli.
@@Zuber92xD "tak samo jak mówi się o LGBT" właśnie dlatego ironicznie nawiązałem do stwierdzenia, że "LGBT to nie ideologia, tylko ludzie". Kiedy ktoś mówi o "ideologii LGBT" ma na myśli postulaty głoszone przez samozwańczych przedstawicieli mniejszości homoseksualnej, transseksualnej itp. Jeżeli ktoś wkurza się na mówienie o "ideologii LGBT" (bo przecież to ludzie), to również powinien przyznać prawo do wkurzania się katolików na stwierdzenie, że "Kościół to instytucja" (ponieważ to przecież "ogół wiernych")
Nie jestem pewien ale chyba obie definicja slowa kosciol sa jezykowo poprawne - zarowno instytucja jak i wspolnota ludzi.
1. Kościół «wspólnota ludzi jednego wyznania, zwłaszcza wspólnota chrześcijańska»
2. «budynek, miejsce modlitwy chrześcijan»
3. Kościół «instytucja kościelna reprezentowana przez duchownych»
W 2:30 mówisz że uzywanie slowa kosciol jako instytucja koscielna jest "technicznie niepoprawne" wiec stwierdzilem ze warto to sprostowac
No troszkę tendencyjnie wyszło przez takie pobieżne szafowanie definicją niestety :/
Też tak myślę. Kościół ma więcej znaczeń, niż to co Szymon przedstawia, i wypowiedzi które podał jako przykład są dostatecznie wymowne jeśli chodzi o to którym z tych znaczeń operujemy.
@@rumburaczek1102 więc w sumie warto sprostować na początku rozmowy, co mamy na myśli mówiąc "kościół".
Myślę, że każdy będący za "wiara/bóg tak, kościół nie" ma na myśli "episkopat nie".
Myślę, że nie. Pewnie więcej byłoby takich, dla których "Bóg tak, nauka Kościoła, zwłaszcza niewygodne dla mnie ograniczenia, nie"
Nauka kościoła? Czym jest nauka kościoła? Nauką wspólnoty ludzi wierzących? Myśle, że możesz mieć na myśli katechizm, co no.. nieco jest zwiazane jednak z episkopatem, czyli wciaz bog tak, episkopat nie wg mnie
@@forpg8427 Katechizm KK nie jest autorstwa episkopatów o ile się nie mylę, tylko Watykanu. Więc zmienia się to w "Bóg tak, Watykan nie", a to protestantyzm (nie wartościuję, stwierdzam fakt).
Miałem na myśli stosunek Kościoła do rozwodów, zapłodnienia in vitro, czystości pozamałżeńskiej i że ludziom raczej z tym jest nie po drodze niż z episkopatem.
Bardzo pokrętne tłumaczenie. Skoro ktoś nie ma na myśli Kościoła, tylko Episkopat, to czemu nie mówi/pisze "Bóg tak, episkopat nie"? Zresztą używanie określeń typu "każdy", "wszyscy" kompromituje wypowiadającego z urzędu.
Niekoniecznie. Ja wierzę w Boga a nie wierzę w żadną religię. Bóg to Bóg a religie to wymysł ludzi aby mieć władzę i korzyści majątkowe dzięki naiwnym wiernym. Nie uznają ani naszej religii ani innej ale jestem osobą wierzącą.
Niestety księża i katecheci sami używają słowa "kościół" jako skrótu myślowego i przyzwyczajają do takiego znaczenia. Gdy mówią "kościół potępia, kościół jest przeciwny, kościół wspiera", to nie sądzę żeby mieli na myśli nas wszystkich wierzących, wspólnotę, bo może ktoś nie "potępia, qspiera, jest przeciwko". Takie osoby słysząc te słowa automatycznie myślą o instytucji kościoła, o kościele jako organizacji, episkopacie itd. Stąd ludzie przeciwni wspomnianej instytucji używają sformułowania, którego sami księża, politycy, dziennikarze i ludzie medialni ciągle używają w nieprecyzyjny sposób. Oczywiście do prowadzenia dyskusji jest potrzebne ustalenie i używanie przybliżonych definicji, inaczej nie ma sensu taka rozmowa. Niestety potoczne używanie i niewłaściwe znaczenie słowa "kościół" zostało ukształtowane i rozpowszechnione przez sam "kościół". Ale mi zygzak logiczny wyszedł :D
Card Play naturalnie, Polska zygzaków logicznych
Bo tak im wygodnie. Poniekąd Rydzyk się wysypał w tej sprawie. Nie tylko EP = Kościół jako wspólnota ale również EP = Polska. Stąd atak na biskupa czy księdza to atak na Kościół i na Ojczyznę.
I tu kolega podsumował to wszystko co i ja na ten temat myślę.
Kościół katolicki tak samo jak Ikea to organizacja . Wspólnota działająca w kościele to wspólnota działająca w kościele . Ten kościół posiada osobowość prawną , zarząd a właściwie króla , majątek, sądy, itd itd .niedawno miał armię . Odwracanie kota.ogonem że to jest.sodatek do wspólnoty :) to jak mówienie że ikea to społeczność osób używających danych produktów .
Wydaje mi się, że to dość oczywiste, że mówiąc "kościół", w takich kontekstach jak mówiłeś o wypowiedziach różnych ludzi, chodzi o instytucję
Jeszcze nie obejrzałem całości, ale muszę napisać to, aby nie zapomnieć, najwyżej jak coś w trakcie powiesz o tym to zmienię lub usunę ten komentarz. Na początku tego filmu przynajmniej z tego co rozumiem, twierdzisz że nie właściwe jest powiedzenie np. "Kościół nie powinien mieszać się do polityki" i patrząc tylko na definicje, którą ty podajesz, czyli kościół jako wspólnota ludzi jednego wyznania, miałbyś rację, jednak istnieją inne definicje słowa kościół. Taką definicją jest "instytucja kościelna reprezentowana przez duchownych", do której zalicza się np. episkopat, więc nie popełniają błędu, mówiąc kościół w znaczeniu między innymi episkopat, a jeśli dobrze rozumiem to twierdzisz, że w tym miejscu jest błąd. Być może to ja coś źle zrozumiałem, albo w dalszej części odcinka coś więcej o tym powiesz, ale chciałem to tylko zaznaczyć.
Dwie z trzech definicji słowa kościół według słownika PWN:
Kościół «wspólnota ludzi jednego wyznania, zwłaszcza wspólnota chrześcijańska»
Kościół «instytucja kościelna reprezentowana przez duchownych»
zgodnie z pwn nie można zerwać zaręczyn, jakis dziwny ten słownik
@@arachnme12 niech żyje wieża Babel
Szczerze mowiac nwm jakie ma to znaczenie - wszyscy doskonale wiemy co ludzie ktorzy mowia "kosciol" maja na mysli, istnieje powszechnie dostepne i w miare wiarygodne zrodlo ktore podaje definicje pasujaca, nawet jakby kosciol mial 2 znaczenia (budynek lub wspolnota ludzi wierzacych) to dalej jest to jedynie czepianie sie słówek chociaż wszyscy domyślają się o co chodzi (to tak jakby mówiąc "ide do kościoła" ktoś prosiłby mnie o sprostowanie czy ide do budynku kościoła czy spotkać się w np kółku różańcowym u kogoś w domu) no takie czepianie sie mocno na sile wg mnie
@@forpg8427 mnie uczyli w szkole innych dębicki niż "księża "
Nawiązując do tego co powiedziałeś w 6:40-6:50 kłopot polega na tym, że wyjściowo struktura powstała dla wspólnoty, a dziś to struktura administracyjna chce mieć wspólnotę by się utrzymać i tworzy do tego rozdmuchany aparat religijny. I tak jak bywa w państwie ludzie są dla administracji a nie administracjia dla ludzi.
Myślę, że (2:17) wiedzą, co tak naprawdę oznacza to słowo i technicznie POPRAWNIE używają go w znaczeniu drugim, które jak podaje Wielki Słownik Języka Polskiego, oznacza: instytucję chrześcijańską opartą na hierarchii duchownych oraz duchownych reprezentujących tę instytucję.
"Po tej miłości, którą będziecie mieć jedni do drugich, wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami"- Jezus Chrystus (Ew Jana 13:35 BP).
To Prawda.
@Normalny Człowiek
Podobno "Jak się chce uderzyć psa, to kij się zawsze znajdzie", ale:
1) zacytowane wersety mogą zgorszyć, a nawet zwieść tylko osoby mniej wnikliwe (Daniela 12:9,10).
2) dla ludzi mających tak jak Jezus Chrystus głęboki respekt dla zwierzchniej władzy jedynego prawdziwego Boga, wszelkie władze, chociaż są z dopustu Boga-Ojca (z dopustu, co nie jest równoznaczne z wolą Boga Ojca), to czy nie należy liczyć się bardziej z podporządkowaniem się władzy Boga niż ludzi (Jana 19:10-12; Dzieje 5:29)?
Jezus Chrystus przyszedł na ten świat z propozycją nie z tego świata (bo od Boga Ojca), a dotyczącą Królestwa Bożego (tak jak w Niebie tak i na Ziemi), ale... "ktoś" kiedyś "przeniósł" ideę Królestwa Bożego - koncepcję raju z ziemi na tzw "tamten świat", strasząc poddanych wiecznymi mękami po śmierci.
"Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli"- Ew Jana 8:32.
@@wandap9520 ale wie pani ze postac jezusa chrystusa to mit
@@Anna-kn4vn a skąd wiesz? Może był jakiś rybak który po zbyt długim pobycie na pustyni oszalał o ogłosił się królem za co zginął , po czym jego wyznawcy ukryli ciała i twierdzili że zmartwychwstał
@@Anna-kn4vn
Dla mitomanów to niewątpliwie mit, ale dla osób miłujących prawdę i Ojca Prawdy, to jedyny pośrednik między Bogiem a ludźmi (1Tymoteusza 2:5).
"Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli"- Ew Jana 8:32.
Część instytucjonalna kościoła jest kompletnie niezależna od "wspólnoty" i może sobiepanić praktycznie bez żadnej kontroli. Czy wierni wybierają bądź zatwierdzają proboszcza/biskupa? Nie. Czy "wspólnota" zarządza dobytkiem, nauczaniem, czy "wspólnota" może powiedzieć "sprawdzam" kiedy nie podoba się jej jak działa instytucja? Nie, to jeżeli już robi ta sama instytucja w postaci innego duchownego. (Oczywiście pogą sobie wierni pokrzyczeć, napisać list do wyższej instancji tej samej instytucji, na której zarządzanie nie ma wpływu i pomodlić się, że tam wyżej będzie "ludzki pan", któremu list się nie "zgubi".) Stając się duchownym wchodzisz do uprzywilejowanego stanu, który jest sobie w tej "wspólnocie" sam sobie sędzią, a chamstwo, przepraszam "wspólnota", poniżej to może mu co najwyżej mniej na tacę wrzucić, albo nie przyjść na mszę jak się nie podoba.
Ładnie ujęte tym bardziej, że wielokrotnie byławło kiedy "chamstwo" sorry wspólnota protestowała, błagała aby biskup jakiegoś ksiedza zabrał albo jakiegoś oddał z/do parafi a tu nic. Cisza.
@@robertrobsonn Bóg tak chciał.
Słowa zmieniają znaczenie, pojęcie Kościoła jako wspólnoty ludzi wierzących ma sens tylko przy różnych oazach, wspólnotach liturgicznych, itd.
Na ogół ludzie nie mają wpływu na decyzję podejmowane w Kościele, więc używanie tego słowa jako nazwanie instytucji jest jak najbardziej sensowne, mimo że świadomi wierzący woleli by było inaczej.
Dlaczego słyszę takie argumenty z strony lewicy?
@@czowiek9293 od kiedy jestem lewicą?
@@januchwat3237 najczęściej lewica lub liberalni używają hasła
Słowa zmieniają definicje
@@czowiek9293 hm. Ja jestem prawicowcem. Czy nam się to podoba, czy nie, to prawdą jest, że słowa zmieniają znaczenie. Wielu ludzi mówiąc Kościół nie ma na myśli wspólnoty, tylko właśnie instytucję. Można się z tym nie zgadzać, ale tak niestety jest. A jeżeli będzie to większość osób, to język się zmieni, nawet jeżeli tego nie chcemy.
Definicja Kościoła którą podałeś jest niezgodna z całym biznesem wokół dogmatów i procesem ekskomuniki. Słownik PWN też ma inne zdanie na ten temat. Można zostać ekskomunikowanym, nie uznawać części dogmatów (np. o nieomylności papieża), nie być formalnie częścią wspólnoty, a jednocześnie wierzyć w Chrystusa. I to mają na myśli ci wszyscy ludzie którzy mówią "Bóg tak, Kościół nie".
Ah, i ekskomunikowanie jest natychmiastowe w przypadku głoszenia herezji (czyli np. nie uznawania części dogmatów). Nie trzeba tego ogłaszać, nie potrzebne są papiery, dzieje się automatycznie. pl.wikipedia.org/wiki/Herezja#Herezja_w_uj%C4%99ciu_nauki_katolickiej
W dodatku kiedyś było, że zbawienie tylko w kk ale po drugim soborze jak zobaczyli, że idą ku upadkowi spuchli i zaczęli uznawać innych.
Spór pomiędzy słuchaniem kapłaństwa a niesłuchaniem go jest stary jak samo chrześcijaństwo. Dwunastu czy Paweł, którzy byli Apostołami mieli szacunek wśród wyznawców, ale co robić, gdy już są kolejne pokolenia, a ci znający Jezusa już dawno nie żyli? Nastąpił kryzys autorytetu, który postarali się podbudowywać niektórzy Ojcowie Kościoła.
Ignacy Antiocheński pisał: "A wam godzi się nie wykorzystywać wieku waszego biskupa, lecz ze względu na moc Boga Ojca okazywać mu wszelkie poważanie. Wiem istotnie, że wasi święci kapłani nie lekceważą widocznej w nim młodości, lecz jako rozumni w Bogi poddają się mu [zawsze], właściwie jednak poddają się nie jemu, lecz Ojcu Jezusa Chrystusa, gdyż On jest biskupem wszystkich. Przez szacunek zatem dla tego, który nas umiłował, godzi się być posłusznym bez żadnej obłudy, ponieważ [jeśli postępujemy inaczej]. Zwodzimy nie tylko tego widzialnego biskupa, lecz próbujemy także oszukać Niewidzialnego. Tu już nie z ciałem mamy do czynienia, ale z Bogiem, który zna rzeczy ukryte.
Godzi się zatem nie tylko zwać się chrześcijaninem, ale nim również być. W istocie niektórzy, choć ciągle mają biskupa na ustach, wszystko robią bez niego.
"Do Kościoła w Magnezji III,1-2
W innym liście pisał wprost: "Starajcie się wszystko czynić w zgodzie Bożej pod kierunkiem biskupa(episkopos), który zastępuje wam Boga, kapłanów(prezbiteros) zastępujących radę Apostołów i moich najdroższych diakonów, mających udział w posłudze Jezusa Chrystusa.
" List do Kościoła w Magnezji VI.1
Ignacy wspomina, że oszukanie biskupa to oszukanie tak jakby Boga, a w innym liście wprost, że biskup zastępuje Boga, a prezbiter, czyli dzisiejszy ksiądz, Apostołów. Żeby być chrześcijaninem to trzeba słuchać ich. Nie wszyscy słuchali, bo nie mieli autorytetu jaki posiadali Apostołowie z racji znajomości z Jezusem czy jego rodziną. Tutaj polecam listy Ignacego Antiocheńskiego.
Ireneusz z Lyonu z kolei pisał, że trzeba być posłusznym duchowieństwu wskazując na ich pewnego rodzaju wywyższenie: "Trzeba być posłusznym duchownym kościoła - to znaczy tym(...), którzy otrzymali władzę od apostołów. Bo oni wraz z kościelną władzą otrzymali niewątpliwie dar prawdy. Ireneusz, Przeciw Herezjom 4,26,2 "
Nie wszyscy zgadzali się z tym, aby kapłanów traktować jako kogoś lepszego od siebie, aby patrzeć na nich jak na Apostołów czy samego Boga i stąd te listy. Ireneusz zaś szczególnie atakował gnostyckich chrześcijan od Walentyna, bo ci byli częścią Kościoła ortodoksyjnego i nie chcieli go opuścić, bo czuli się jego częścią, ale odrzucali wyjątkową pozycję kapłaństwa. Tę rywalizację wygrało duchowieństwo Kościoła ortodoksyjnego i skutki tej rywalizacji o autorytet mamy do dziś, bo przez wieki duchowieństwo posiadało wielki autorytet mimo wielu patologii, a wręcz przestępstw, które zamiatano pod dywan. Dziś powracamy do tego samego punktu jaki był w starożytności i jestem ciekaw, czy efekt będzie taki sam, czyli zwycięski dla kapłanów czy może odwrotny. O to jest pytanie. Poniekąd jest to zrozumiałe, bo duchowieństwo samo sobie nagrabiło i dlatego też rozumiem ich, że w ich oczach porównanie z Apostołami czy nawet Bogiem wygląda nieprzekonywująco. Może lepiej byłoby zerwać z tym porównaniem, bo niejako tym samym zniechęcamy do samego chrześcijaństwa, bo skoro jakiś ksiądz czy biskup porównuje siebie do Apostołów, a jednocześnie popełnia przestępstwo albo pomaga w jego ukryciu to niejako psują im opinię. Wyjątkowa pozycja Apostołów winna być zarezerwowana tylko dla nich jako tych, którzy znali Jezusa, a ich następcy są tylko następcami, którzy muszą sami pracować na swój autorytet swoją osobą, a nie podpinać się do autorytetu Apostołów, bo przez to tacy ludzie mogą przestawać starać się być lepszymi ludźmi, bo po co, skoro już mają wielki autorytet z racji samej wykonywanej profesji, a nie to jakimi są ludźmi. Uważam, że lepiej byłoby jakby sami pracowali na swój autorytet, aby móc go potem przyrównać do tego od Apostołów, a nie dawać im go z góry, bo są duchownymi, ale to tylko moje zdanie.
Święty Judasz: "Kościół jednocześnie może oznaczać i wspólnotę i instytucję. Jak zachowuje się instytucja to każdy wie, ale nie w tym rzecz. Mnie interesują nauki kościoła i tu jest problem. Nigdzie w publicznie prezentowanych materiałach nie można znaleźć skąd właściwie pochodzi ten głoszony Bóg!!! Jest i koniec. Tylko jak się zagłębić w powstanie judeizmu (bo na nim opiera się chrześcijaństwo), to nie wygląda to tak oczywiście. Pierwsze wierzenia plemion żydowskich wcale nie były monoteistyczne, a istniało wielobóstwo. I nagle pojawił się Bóg Jahwe, którego żydzi sobie przejęli. Na tym została zbudowana cła religia żydowska, którą kontynuował później Jezus jako nauczyciel. Warto zapoznać się z historią żydów w przeszłości.
Księża nadal przemawiają z pozycji autorytetu i z tego po części wynika kryzys kościoła. W poprzednim wieku miało to jeszcze jakiś sens, ale dzisiaj czasami to wygląda nawet komicznie. Co do sukcesji apostolskiej, bo wydaje mi się że o tym mówiłeś, to ma to jakieś podstawy biblijne, jednak moim zdaniem sposób "wybierania następców" jest obecnie niepoprawny. Tak w skrócie, to powinno się wybierać tych którzy wykazują się największą wiarą, a nie tych którzy pokończą teologie. Zniesienie celibatu i sprawianie żeby osoby duchowne miały normalne życie też by nie zaszkodziło. Czemu np ojciec Pio nie został biskupem, a biskup który czyta kazania z kartki i sprawia, że ja sam wątpię czy on w ogóle wierzy, już nim został. Apostołowie sami wybrali swoich następców, którzy się wyróżniali, a potem położyli na nich ręce. Dzisiaj to zgłaszają się chętni i liczymy że ten łańcuch kładzenia rąk liczący 2000 lat wystarczy dla ich autorytetu.
Przywołany przez Ciebie Ignacy z Antiochii jest jednym z najgorliwszych orędowników monarchicznego urzędu biskupiego więc nie są dziwne jego wypowiedz tego typu, aby słuchać sie biskupów i że biskup jest repliką Boga.
"Miłe Bogu to co pochwala biskup" albo "bez biskupa nie czyńcie niczego".
Kto działa przeciwko biskupowi, ten służy diabłu.
Wszystkie konsekwencje jego słów widzimy do dziś ale za Ignacym pojawili się następni (np. Cyprian).
Ja też uważam, żeby biskupi sami pracowali na swój autorytet.
Zdanie ateisty?
@robertrobsonn..Judasz jest dość ubogi w wiedzę ale ma obsesję na punkcie racjonalistów, których nienawidzi..
Kościół to wspólnota powiadasz? No to ja opowiem historię, która wydarzyła się kilka lat temu w pewnej gminie w Wielkopolsce. Otóż było tu dwóch księży, którzy byli tzw. prawdziwymi księżmi, byli bardzo lubiani i szanowani przez ludzi. Jeden z nich był zapalonym rowerzystą i często organizował wycieczki i rajdy rowerowe dla dzieci i młodzieży, jeździł też najczęściej rowerem załatwiając różne rzeczy i dlatego spotykałem go raz po raz na drodze, bo sam uwielbiam rower. Ludzie go kochali i zawsze miał pomoc, kiedy tylko coś potrzebował. Drugi był bardzo podobny, potrafił bardzo dobrze rozmawiać z ludźmi i wielu pomagał, gdy tego potrzebowali. Obydwoje potrafili wygłaszać kazania, które trafiały do ludzi, bo ludzie czuli ich autentyczność, a to co mówili było całkowicie zgodne z tym jak postępowali. Dlatego ludzie chcieli mieć śluby i chrzciny u tych księży i nie tylko z ich parafii, ale inni z okolicznych parafii starali się robić takie uroczystości u nich właśnie. Ludzie z całej okolicy chodzili chętnie na msze celebrowane przez nich i jak się można domyślać tutaj zostawiali też swoje pieniądze na ofiarę. No i to stało się prawdopodobnie przyczyną ich kłopotów. Inni okoliczni księża z zawiścią patrzyli na pustoszejące swoje kościoły i na to, że mało kto chciał u nich organizować uroczystości religijne. Trudno się dziwić, bo niektórzy z nich mieli kłopoty z alkoholem, inni znowu byli przyłapywani na kontaktach z przydrożnymi Tirówkami itp. a ich kazania były sztampowe i bez polotu. I nagle gruchnęła wieść, że właśnie ci dwaj księża zostają przeniesieni gdzie indziej. Nikt nie wie dlaczego, oczywiście ludzie zaczęli się domyślać, kto i po co to spowodował, ale to tylko domysły. Do kurii w Poznaniu poszła delegacja z petycją i prośbą, aby tych lubianych księży zostawić tutaj. Gdy przyjechali do kurii przywitał ich arcybiskup Gądecki i zaraz na początku oznajmił mniej więcej tak: Witamy was i oczywiście porozmawiamy z wami, ale nasza decyzja nie ulegnie zmianie. No i to by było na tyle, co to jest kościół. Arcybiskupi są nazywani książętami kościoła, jest to feudalna hierarchia, a to że kościół to ludzie wierni, to my możemy sobie tu opowiadać, bo to tak miło się słyszy, ale rzeczywistość jest taka jak na załączonym obrazku
Zobaczył byś choć kawałek dalej co mówi, to dowiedziałbyś się, że mówisz tu o episkopacie, a nie o kościele. Episkopat, to część składowa kościoła, a nie kościół sam w sobie. Kościołem jest wspólnota i episkopat.
1. Na wstępie powiedziałeś, że Kościół to nie instytucja, a wspólnota, i to nie jest prawda. Używasz tylko jednej definicji, a jest ich kilka. Jest definicja mówiąca o kościele jako o budynku, jest definicja mówiąca o społeczności i jest definicja mówiąca o instytucji.
2. A nie uważasz, że tłumaczenie ludziom, co mają na myśli (we wstępie powiedziałeś że chcesz objaśnić takim ludziom, co mają na myśli i co oznacza taka postawa) jest trochę nie do końca fair? Możesz tłumaczyć ludziom wokół, co twoim zdaniem tacy ludzie mają na myśli, ale wkładanie ludziom do ust słów, których nie wypowiedzieli, bo uważasz że tak myślą, skoro prezentują konkretną postawę jest czymś, co, moim zdaniem należy potępić i czego nie powinno się robić. Mam tu na myśli że jeśli osoba X powiedziała „kościół nie, bóg tak” to możesz domyślać się co ma na myśli, ale może zamiast to ogłaszać światu, daj tej osobie o tym powiedzieć i ewentualnie zacytuj, co powiedziała że ma na myśli.
Wszyscy B nazywając A dobrze wiedzą że chodzi o B a nie A. Jasne, świadomość poprawności określeń jest ważna, ale w tym wypadku wydaję się to najnormalniej bezużyteczne
Dobrze piszesz, polej sobie ;-)
Czekam z niecierpliwością na rozmowę z z Karolem
Oj tak
Szymon i Karol są dogadani i rozmowę mają odbyć 14 stycznia
@@mikoajtylicki9798 a wiadomo jaki temat rozmowy?
@@pablopablo5162 "Jak to jest być szczęśliwym nihilistą."
@@polemizator723 tej debaty która nie została opublikowana przez fundację?
Kościół to wspólnota ludzi, nie zaś instytucja, hierarchowie, przepisy i cała "ideologia". Mówienie inaczej to błąd.
LGBT to nie są ludzie, to ideologia.
Czego Polaczku nie rozumiesz...
Lubię twoje filmy Szymon, ale dziś przynajmniej pierwsza połowa filmu to strata czasu. Jak sam mówiłeś w filmie o LGBT, niektóre słowa są wieloznaczne i nie mamy w języku polskim ich rozróżnienia, co by się przydało.
Tylko w porównaniu do LGBT, które jest nowym "słowem" w j. polskim i można mieć problem w jego prawidłowym użyciu, to potrójne znaczenie słowa Kościół/kościół jest powszechnie znane i raczej każdy rozumie ich użycie w konkretnym zdaniu.
Przykładowo:
1. Byłem dziś w kościele.
2. Kościół nie powinien mieszać się do polityki.
3. Jestem częścią Kościoła.
Czy ktoś miał problem żeby rozpoznać, że chodziło mi po kolei o budynek, instytucję i wspólnotę.
Dodatkowo raczej nie spotyka się stwierdzeń negujących w stylu: Kościół to nie ludzie, to instytucja/ideologia.
A wypowiedź taka jak twoja o mieszaniu się Kościoła do polityki, zamiast przyczyniach się do rozmów o faktycznym problemie, sprowadza się wygodnie dla instytucji Kościoła do rozmowy o skrótach myślowych i ataku na wspólnotę...
Drogi Panie Szymonie, drodzy Przyjaciele, mam taką obserwację. Jeżeli Kościół to jest wspólnota w Chrystusie to to oznacza, że ta wspólnota kieruje się określonym nauczaniem. Ale o nauczaniu decyduje w tej wspólnocie np. Kongregacja Nauki Wiary czyli pewna grupa ludzi we wspólnocie, która twierdzi, że zna lepiej intencje Chrystusa niż cała reszta wspólnoty. To znaczy, że mamy przywódców i plebs, przywódcy mówią plebsowi czego Chrystus od nich oczekuje. Wygląda na ideologię. Co Pan na to Panie Szymonie? Pozdrawiam.
Mówisz, że pomimo iż instytucje nie działają poprawnie, to należy brać udział w obrządkach religijnych (skrót myślowy). W porządku, ale w najpopularniejszym obrządku czyli niedzielnej mszy świętej w moim kościele na kazaniu pojawia się polityka oraz jasne popieranie partii rządzącej i szukanie problemu w opozycji. Poruszony był dokładnie temat przy wyborach prezydenckich, gdzie biskup poruszył problem tego, w jaki sposób przeciwnicy PiSu sieją nienawiść wobec Pisowców (to jest jak najbardziej w porządku) ale zaczął ich jednostronnie bronić i robić z nich ofiary, pomimo że hejt w drugą stronę działa tak samo silnie jak w pierwszą. Pisowcy w moim kościele są uznawani za ludzi, którym nic nie da się zarzucić, a wszyscy pozostali źle czynią. Jest to tylko pierwsza lepsza sytuacja, którą mogłem od razu sobie przypomnieć.
Mój wniosek jest taki, że instytucja kościoła ingeruje bezpośrednio w obrządki i sprawia, że przez to ludzie również nie chcą chodzić do kościoła, nie tylko przez np. afery związane z pedofilią
Poza tym wydaje mi się, że jeśli uczestniczymy w czymś, co zorganizowali ludzie, których zachowań nie akceptujemy, popieramy ich w jakimś sensie. Nie da się chyba tego tak oddzielić, jak proponuje prowadzący. Skala kłamstw w żywe oczy ze strony duchownych jest tak potężna, że kiedy idę na mszę nie czuję się wcale pewna, ani bezpieczna, że ten ksiądz również nie jest pedofilem. Bardzo przykre, ale tak się porobiło chyba części osób wierzących.
@@mirosawapawlik1079 dokładnie chciałam coś podobnego napisać. Uczestnictwo w obrzędach lub innych podobnych wydarzeniach organizowanych przez kogoś kogo nie popieram, kto wyznaje i powszechnie głosi idee, z którymi się nie zgadzam jest nie do zaakceptowania - uczestnictwo równa się z poparciem. Jeżeli należymy do jednej wspólnoty i w większości przypadków nie mamy wpływu na zachowania i decyzję podejmowane przez ludzi u władzy (kościelnej i państwowej - wybory są, ale raz na kilka lat i nie zawsze wybrany wywiązuje się ze swoich obietnic) to tylko poprzez brak uczestnictwa możemy manifestować brak poparcia.
@@mariannakluza5396 jeśli jesteś na prawdę wierzącym katolikiem, to jakieś bzdury typu agitowanie pisu nie odciągnie cię od podstawy wiary czyli Eucharystii. Możesz przeboleć, albo poszukać innego kościoła
@@karwenzakarwenza8713Co jest podstawą wiary to każdy katolik uważa po swojemu😂😂
Teraz widzisz że to co mówiono o PiS nie by)o hejtem tylko prawda a Rysio Czarnecki naprawdę twierdził że jezdził kabrioletem w lutym😂😂😂😂
To jest naprawdę zabawne. Tytuł powinien brzmieć "Katolicyzm vs katolicyzm polsko-jasełkowy vs katolicyzm szymonopękalowy". Dokładnie w takiej kolejności, bo największa groteska powinna być wymieniona oczywiście na końcu, choć wszystkie trzy są oczywiście groteską nieprzebraną.
Odwróciłem się od kościoła ponad 20 lat temu.Nie życzę tej instytucji źle ale muszą się zmienić żeby ludzie chcieli pozostawać Katolikami.Więc tracenie wiernych działa skuteczniej jak nic innego na reformy.Zbieramy to co siejemy i nie tyczy się to tylko ludzi ale i instytucji i państw.Hierarchowie Kościoła to często twardogłowi nie chcący żadnych zmian.Do tego często uważający że Kościół to oni a wierni to tam tylko przychodzą.Ogólnie rzecz mówiąc sytuacjia w Kościele już dawno przestała być na takim poziomie żeby dało się to po prostu przedyskutować.Kler potrzebuje wiadra wody w twarz i właśnie to się dzieje.Zaczną się zmieniać i zaakceptują że zasady moralne których mają teoretycznie strzecz dotyczą i ich.Wtedy ludzie sami z siebie zaczną wracać.
Problem jaki ja osobiście mam z tą serią, to może tylko moje wrażenie, że niektóre społeczne postawy Szymon niestety nieco spłyca. To że jestem ateistą nie znaczy że ja sobie gnoję Kościół jako wspólnotę dla samego gnojenia, i wydaje mi się że to jest wprost zrozumiałe dla chyba wszystkich moich znajomych, że krytykuję działania części episkopatu czy pewnego redemptorysty. To samo tyczy się wielu innych smaczków w kolejnych tematach. Panie Szymonie, ja naprawdę doceniam poruszanie tych tematów, może to po prostu moja czepialska natura, w każdym razie wydaje mi się że w krytyce "jasełkowego" chrześcijaństwa przydałoby się czasem jednak podjąć nieco większą krytykę osób wierzących których w Polsce jest znacznie znacznie więcej, a nie posłanki Lewicy np. o dość skrajnych poglądach. Powtarzam, może to moje uprzedzenia, ale mam wrażenie że występowanie pewnego negatywnego zjawiska wiąże się z gradacją priorytetów. Pozdrawiam.
Akurat w tej serii każdy odcinek jest krytyką innej 'cechy' ludu, który wierzy nieco 'kszywo'. I może to tylko moje osobiste doświadczenia, ale zaledwie co siódma osoba z którą rozmawiam ma jakiś sensowny powód odejścia z Kościoła. Odejście pozostałych 6 na 7 wiąże się właśnie z 'tą samą kszywizną' patrzenia na wiarę, czyli nie podjeli nawet próby zrozumienia o co w tym chodzi. Chwała tym którzy mając wątpliwości zaczynają 'węszyć' a nie obrażają się na świat (patrze na 6/7 :)
Podsumowując film: Kościół = Współnota + instytucja i dalej Współnota > instytucja, co prowadzi do clue: Nie warto rezygnować ze Wspólnoty, bo instytucja zawodzi. Raczej należy 'naprawiać' instytucje, której celem jest służba Wspólnocie, a nie odwrotnie. 'Jasełkowatość' polega na skupianiu się na instytucji. Mr.R_u_m i to właśnie jest Twoja degradacja priorytetów :)
Nikt nie jest w 100% obiektywny, każdy obserwuje świat przez własne palce. Np. twoje doświadczenia z ateistami mogą być kompletnie różne od moich, przez co interpretujemy świat inaczej.
Uproszczenia pozwalają łatwiej przyswoić sens, ale nie dają pełnego obrazu. To rozumiem i też mam czasem z tym problem w filmach Szymona, choć rozumiem, że chce aby były bardziej przystępne.
@@eizo45 ale ta seria w zamyśle miała chyba podchodzić do kwestii związanych z wierzącymi a w rezultacie połowa materiałów to omawianie kwestii pani Lempart chociażby, jaki w tym sens, niewierzący to nawet nie "target" materiałów o naprawianiu sytuacji dotyczącej Kościoła jako wierzących w Polsce.
Zawsze w tej dyskusji zapomina się o sakramentach, a przecież to jest główny powód istnienia wspólnoty, a nie to żeby łatwiej było się modlić czy wytrwać w wierze. Poza kościołem nie ma możliwości spożywania ciała Chrystusa. Chyba o to głównie chodzi w kościołach chrześcijańskich?
A z punktu widzenia Boga, co sakramenty zmieniają? Czy gdybyś wylądował na bezludnej wyspie, zgrzeszył, a potem usiłował się nawrócić to trafisz do piekła, bo się nie wyspowiadałeś?
@@lordbaysel3135 Nie wiem czy ty masz pojęcie jak wygląda zbawienie w chrześcijaństwie. Otóż do piekła nie idzie za kare. To wybór człowieka. Chociaż z drugiej strony Jezus mówił że kto nie spożywa jego ciała nie będzie miał życia wiecznego, ale wydaje mi się że raczej tutaj chodzi o coś innego. Natomiast jeśli chodzi o sakramentu to wpisz Eucharystia kliknij Wikipedia i poszukaj w Biblii najlepiej u sw Pawła bo nie chce mi się powtarzać.
@@matsameri279 Ciężko jest pogodzić sprzeczności, co nie? Z jednej strony tak, z drugiej strony nie, a z trzeciej jeszcze inaczej. Niby wybór, a jednak grzechy ciężkie i ich konsekwencje, zmiana podejścia do polityki odpustów, wytrych jakim jest czyściec, trochę tego jest.
@@lordbaysel3135 Nie wiem o czym mówisz. Po prostu uważam że w Biblii są czasami sprzeczności - może to tylko złudzenie ale jednak. I w tym przypadku jak Jezus o tym mówił wydaje mi się że nie miał na myśli kto nie przyjmie Eucharystii idzie do piekła bo wtedy po co by oddawał życie za nas? Proszę nie dopowiadaj sobie czego nie powiedziałem bo fałsz to nic dobrego.
Komunia w postaci spożywania ciała Boga istniała w wierzeniach jeszcze długo przed chrześcijaństwem.
Bardzo lubię twoje filmy, z tej serii oraz inne ale w tym troszkę bez sensu z tym kościołem.
Takie trochę żenujące .
Fajny materiał, znajomy ksiądz do kwestii w tytule filmu odnosi się tak: "To tak jakbyś mówił, że kochasz ale nie praktykujesz", a także przytacza łańcuch przyczynowo skutkowy, że jeżeli ktoś wierzy w Boga, w sensie Jezusa Chrystusa w Trójcy Świętej, to tenże Jezus powiedział, żeby praktykować wieczerzę, która dzisiaj jest w formie Mszy Św., więc średnio wypada nie chodzić do kościoła, a wierzyć w Boga który do tego zachęca. Oczywiście można się rozwodzić, jednak moim zdaniem ten argument jest bardzo dobry ;)
A może instytucja stworzyła własną interpretację i użyła swoich wpływów by wiarę zawłaszczyć?
@@lordbaysel3135 Czy wobec tego są jakieś konkretne dowody lub argumenty?
@@dw34256 Pierwszy sobór nicejski
@@lordbaysel3135 jeśli tak ktoś myśli to nie kest katolikiem i jego wyobrażenie na temat relacji z Bogiem w dyskusją podjętą w tym filmie nie ma nic wspólnego
Akurat tutaj się z Tobą nie zgodzę Szymonie. Po pierwsze ciężko mi przyjąć Twoją definicję kościoła katolickiego. Nie wystarczy być osobą wierzącą i uznawać Chrystusa za zbawiciela żeby być jego częścią. Trzeba także uznawać pewną narrację - interpretacje jego nauki i zasady wynikające z tradycji. A za interpretacje jest odpowiedzialna właśnie "struktura" kościoła a nie wierni. Po drugie jest dla mnie jasne, i myślę, że jest to dość wyraźnie widoczne, że krytyka "kościoła" też odnosi się do jego "struktury". Możemy sobie mówić, że obaj jesteśmy jego częścią, ale jeśli mój punkt widzenia będzie niezgodny z obecnym nauczaniem to ja zostanę z tej wspólnoty wykluczony, jeśli to samo będzie się odnosiło do papieża to nauczanie zostanie zmienione. Więc wydaje mi się naturalne, że jak ktoś mówi o tym czego naucza kościół to mówi o tym co mówią ludzie mający wpływ na całokształt a nie pojedynczy wierny.
Chciałbym znowu być w pełni w kościele. Kiedyś byłem ale znieść nie mogłem herezji. Zacząłem się czuć jak... nie katolik. Trwam emituje filmy z USA o tematyce kreacjonizmu. I to tak regularnie. Jak pierwszy raz zauważyłem to aż sprawdziłem, dla pewności, czy TRWAM jest katolicką stacją. Nie miałbym wielkiego problemu. No jakaś bzdura, oglądający zauważyli by herezje i np. wyłączali kanał w trakcie emisji. Ale nie. Znam sporo ludzi religijnych którzy nie widzą !!nic!! nie odpowiedniego w tych "dokumentach" na katolickiej stacji. Ksiądz w kościele na kazaniu powiedział "nie wierzcie w wielki wybuch i ewolucje, to dzieło Diabła a świat powstał w 6 dni". Zero oburzenia ze strony wierzących. W rozmowach z niektórymi po mszy zauważyłem wręcz zachwyty o kazaniu. Moje tłumaczenie w rodzinie pewnych zagadnień religijnych np Bóg nie jest dziadkiem i nie mieszka na chmurce kończy się lamentem i oskarżeniem że atakuję ich, i ich wiarę!!! Zazdroszczę ludziom którzy się tym nie przejmują.
ale wielki wybuch to bardziej teoria i to bardziej działa na zasadzie przenośni. Niikt nie uważa że "walneło bum" i powstał kosmos. Druga sprawa to ewolucja. Nikt nie twierdzi, że człowiek "powstał od małp' w znaczeniu homo sapiens problem w tym gdzie i czy powstało cżłowieczeństwo, kiedy przestaliśmy być zwierzęciem. Katolicy nie nie wierzą że homosapiens powstał od małp, nie wieżą w teorie darwina jako że jesteśmy tylko zwierzęciem powstałym od zwierzęcia.
Ksiądz, o którym mówisz, najzwyczajniej się myli. Kreacjonizm jest sprzeczny z nauczaniem Kościoła Katolickiego i nie jest to żadna wiedza tajemna. Jeżeli o tym wiesz, to jak najbardziej jesteś katolikiem. I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Staraj się w miarę możliwości prostować tego typu rzeczy, zwłaszcza jeśli chodzi o twoją rodzinę. Wiem, że tak zdecydowane bronienie swoich racji jest bardzo trudne, sama mam z tym ogromny problem. Jak najwięcej rozmawiaj z bliskimi, staraj się im pomóc, nawet gdy cię odpychają. W końcu chodzi o życie w prawdzie. On, Chrystus, jest prawdą, a prawda wyzwala. A wolność niestety boli. Życie w prawdzie jest niezwykle trudne, ale o prawdę warto walczyć. Spróbuj też przyjrzeć się samemu sobie. Może w twoim myśleniu są jakieś błędy? Każdemu zdarza się mylić.
Nie chcę też, żebyś odbierał to jako kazanie. Prawdopodobnie jesteś dużo bliżej Boga niż ja i nie mam prawa cię pouczać. Mogę tylko doradzić podążanie za głosem Jezusa - On zawsze wie lepiej. Jeżeli jesteś młody, może wstąpisz do jakiejś wspólnoty w swojej parafii? Osobiście bardzo polecam członkostwo w Oazie ;-). Ludzie o podobnych do twoich rozterkach i problemach, możesz pogłębić swoje życie duchowe i dowiedzieć się także czegoś o sobie. A nawet, jak już jestes za stary, rekomenduję naszą, powiedzmy, "flagową" modlitwę - Namiot Spotkania. Czytaj dobre książki. I przede wszystkim, módl się. Ja na pewno wspomnę o tobie na Mszy Świętej. Pamiętaj, Pan jest z Tobą, ja również duchowo Cię wspieram ❤
@@zosiazaremba7479 Nie spodziewałem się w internecie dostać tak serdeczną i ciepłą odpowiedź. Bardzo dziękuję, za miłe słowa i modlitwę.
No z tym księdzem to jakiś kabaret, a co do trwam to radzę po prostu tego nie oglądać. Smutne to, ale trzeba przyznać że katolickie media, jak trwam czy radio Maryja ogłupiają.
@@fienans Nie ma problemu. Z Panem Bogiem ❤
To w końcu kościół jako wspólnota wymyśliła dogmaty i inne dziwadła czy to wymyślił kościół instytucja?
Ogólna postawa streszczona w słowach "Bóg tak, Kościół nie", jest jeszcze zrozumiała. Gorzej, gdy obok tej deklaracji często występuje inna, mianowicie "jestem wierzący, ale niepraktykujący", a przy tym "tak, jestem katolikiem". No przecież jeśli człek się deklaruje jako katolik, to powinien wiedzieć, że podpisuje się pod katolicką doktryną, a w związku z tym, uczęszczanie na msze, spowiedź i przyjmowanie sakramentów leżą w jego obowiązku. No, chyba że człowiek ma tego świadomość, i co za tym idzie, nie deklaruje się jako katolik - a mówiąc, że jest "wierzący i niepraktykujący", ma na myśli, że po prostu wierzy w Boga, ale nie chodzi na żadne religijne ceremonie. Wówczas jednak, zdanie "wierzący, ale niepraktykujący", trochę źle mi się kojarzy. Bo przecież z wiary, jeśli ta jest szczera, MUSI wynikać jakaś praktyka. Tą praktyką jest codzienne postępowanie według pewnych zasad. To kiepsko, że gdy słyszymy w religijnym kontekście o "praktyce", to domyślne jest tu odprawianie obrzędów, a nie życiowa postawa. :) Moim zdaniem, ta codzienna życiowa postawa, czyli życie według np. nauk Jezusa, jest ważniejsza, niż rytuały. Ba - obrzędy są o tyle pożyteczne, o ile właśnie skutecznie wzmacniają chęć człowieka do właściwego życia.
#Ja np jestem wierzacy niepraktykujacy. Kosciol ze swoja nauka coraz mocniej odbiega od nauczania Jezusa. Staram sie na Boze narodzenie i wielkanoc byc na mszy, bo co tydzien sluchac prania mozgu- dzieki bardzo. ALE
Ale mnie sie wydaje tak samo, ze codziena praktyka wlasnie i postawa wobec drugiego czlowieka- to jest wazniejsze i to jest moja praktyka. Niech Pan Bog sprawiedliwie mnie osadzi
Jeśli nie pasuje mi kierunek, w którym zmierza instytucja - to nie widzę problemu, aby się od niej odciąć. Czy to poprzez odejście od kościoła, czy to w przypadku instytucji władzy państwowej - opuścić ten kraj.
Kościół katolicki to nie jedyny kościół.
Bardzo fajna seria Szymon, "katolicyzm kulturowy".
Błogosławie +
Gdyby chodziło tylko o wspólnotę wiernych Jezusa to można założyć zbór chrześcijan bez całego zestawu przepisów, dogmatów i interpretacji jego nauki prezentowanych przez panów w sukienkach i ich funkcjonariuszy.
Według słownika PWN kościół jest to wspólnota ludzi, budynek lub instytucja. Więc Twoje początkowe stwierdzenie że ludzie używają tego słowa źle jest raczej niepoprawne dlatego że przytoczone wypowiedzi odnoszą się do definicji której nie wziąłeś pod uwagę.
Ja jestem zdania, że ponad 99% ludzi chcących by "kościół nie wtrącał się do polityki" ma na myśli po prostu sytuacje typu ksiądz mówiący, że jako katolik i dobry człowiek powinieneś głosować na konkretną partię, albo powinno się zakazać prezerwatyw bo Jan Paweł II tak mówił. Jest to po prostu wykorzystywanie religijnego autorytetu w politycznych gierkach. Jak to się kończy widać po sytuacji w naszym kraju albo epidemii AIDS w Afryce. Nigdy nie spotkałem się z innym rozumieniem tej sytuacji szczerze mówiąc. To że ktoś nie definiuje, o którą konkretnie definicję kościoła mu chodzi nie zmienia faktu, że moim zdaniem jest tutaj dość wyraźnie określony pogląd społeczny. Nikt nie chce zabierać katolikom żadnych praw wyborczych, przecież to jakiś absurd i nie wiem po co w ogóle dyskutować o jakimś nieistniejącym problemie.
Myślę, że szukasz problemu na siłę, można założyć, że jeśli ludzi coś mówią i nie precyzują, że mają na myśli coś innego, to można założyć, że słowa których używają mają takie znaczenie, na jakie wskazuje ich powszechne językowe znaczenie i kontekst. Oto jakie znaczenia słowa "Kościół" podaje SJP:
"1. ogół wyznawców jakiejś religii; Kościół;
2. instytucja kościelna, zwłaszcza katolicka, reprezentowana przez duchownych; Kościół;
3. budynek, miejsce modlitwy chrześcijan, w którym odbywają się uroczystości religijne i odprawiane są msze święte"
Naprawdę nie trzeba tutaj nic komplikować i wiadomo że chodzi o znaczenie nr 2.
A co do tego kto tworzy wspólnotę Kościoła Katolickiego, to nie jest tak, że są nim wszyscy Ci co akceptują Jezusa jako zbawiciela, to jest już uzurpacja, zresztą nieuprawniona nawet w ramach katolicyzmu, w rozmaitych dokumentach soborowych wyklina się ze wspólnoty (anathema sit - ten zwrot znajdziesz chyba w każdym soborze oprócz Watykańskiego II) rozmaitych heretyków. A więc bynajmniej nie chodzi tylko o fakt akceptacji Jezusa, ale o posłuszeństwo dogmatom i magisterium.
"Można założyć" ale w opisanym przez Pana przypadku - jednostronnie, wtedy powstaje jednostronne założenie, które w przypadku nietrafnej interpretacji (a szanse są naprawdę zróżnicowane w zależności od sytuacji) może stworzyć nieporozumienie, konflikt, manipulację i wiele innych. Ja rozumiem video pana Szymona jako prośbę, zwrócenie uwagi, odezwę o bardziej precezyjne nazewnictwo podczas wyrażania swoich poglądów w celu uniknięcia nieporozumień, w tym przypadku mówiąc o "kościele".
@@catsplay1658 No cóż, komunikacja w ogóle obarczona jest ryzykiem nieporozumienia, wydaje mi się, że przywołana przeze mnie reguła, pozwala unikać go w większości przypadków, zakłada też, moim zdaniem słusznie, że jeżeli ktoś używa słów w niecodziennych znaczeniach, to na nim właśnie spoczywa obowiązek wyjaśnienia tego, a nie na słuchaczach, którzy uprawnieni są do dokonania językowej interpretacji, bez doszukiwania się bez potrzeby ukrytych sensów. To, że słowo "Kościół" ma swoje znaczenie w ramach teologii katolickiej, nie nakłada obowiązku posługiwania się tym słowem zgodnie z nim, a już zwłaszcza przez ludzi, którzy jak sami mówią nie chcą do niego należeć.
@@TheTommasz Oczywiście, język jest niedoskonały i obarczony ryzykiem, o którym Pan wspomniał. Nikt nie może nam nałożyć obowiązku używania słów w znaczeniu narzuconym z góry. Jednak może wymagać tego sytuacja i w przypadku rzeczy naprawdę ważnych typu polityka, religia, miłość, sprawy urzędowe etc., szczególnie gdy strony rozmawiające są bardzo skonfliktowane, wyrażanie się precyzyjne jest wprost niezbędne. Gdy darzymy kogoś sporą niechęcią istnieje ogromna szansa, że jego słowa zinterpretujemy błędnie tylko z powodu tych negatywnych emocji. Nawet jeśli rozmawiając z neutralną nam osobą nigdy byśmy takich słów nie odebrali w sposób negatywny. W przypadku konfliktu dwóch stron, który opisałem nie można obarczyć tylko jednej strony "obowiązkiem wyjaśnienia tego", ponieważ byłoby to po prostu niesprawiedliwe.
Zgadzam się z Pańskim rozumawaniem jeśli dotyczy ono codzienności, ponieważ język jest narzędziem i ma być użyteczny, a nie dodawać coraz to więcej problemów. Jednak w poszczególnych przypadkach o tematyce ważkiej obowiązek precyzyjnego wyrażania się dotyczy wszystkich.
@@catsplay1658 Tak, racja, precyzyjne wyrażanie się jest ważne, ale mam wrażenie, że implikujesz, że użycie słowa "Kościół" w znaczeniu Kościoła Rzymskokatolickiego, reprezentowanego przez jego hierarchów, jest w jakimś sensie nieprecyzyjne lub błędne. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie, to rozszerzanie tego pojęcia na wspólnotę wszystkich ludzi, uznających Jezusa za zbawiciela jest specyficzne i kontrowersyjne. I żeby była jasność, nie mam nic przeciwko temu, że Szymon nagrał film, w którym wyjaśnia co "Kościół" znaczy w ramach katolickiej teologii i wyjaśnił dlaczego w ramach tego paradygmatu stwierdzenie z tytułu odcinka jest błędne, ale mówienie, że ludzie którzy tak mówią niepoprawnie używają tego terminu jest nieuprawnione.
@@TheTommasz Nie, nic takiego nie powiedziałem, a przynajmniej w "mojej interpretacji" własnych słów nic nie miałem takiego na myśli, zgodziłem się przecież z wszystkimi definicjami, które zostały na początku wypisane. Sam używam słowa "kościół" w jego potocznym czy też częstszym znaczeniu i uważam, że nie jest to nic złego do momentu, gdy nie poruszamy tematów ważnych, gdzie trzeba się precyzyjnie wyrażać. Nawet wtedy go osobiście używam mając na myśli instytucję, ale wiem, że rozmawiając naprzykład z osobą gorliwie wierzącą muszę się wyrażać precyzyjniej, o ile zależy mi na byciu odpowiednio zrozumianym.
Również nie zgadzam się, że słowa "kościół" powinno się używać tylko w jednym narzuconym przez sam "kościół" (sic!) znaczeniu ;) Tak więc obydwaj nie zgadzamy się z tym przesłaniem powyższego filmiku:)
słowa raczej oznaczają to, co ludzie powszechnie mają na myśli, gdy je wypowiadają oraz jak słowa te są interpretowane. przez "kościół", jak mi się zdaje, ludzie najczęściej mają na myśli instytucję składającą się z duchownych, a nie całą społeczność wierzących
Jak tam słucham Szymona, to zastanawiam się o jakim polskim Kościele mówi.
Dzięki Szymon za materiał
Aż lepiej się żyje z świadomością ,że ktoś wyjaśnia czym naprawdę jest katolicyzm
Wydaje mi się, że z jednej strony tak jak inni zauważają definicje kościoła można rozumieć na trzy sposoby. To jednak w filmie fajnie jakby zmieniono nacisk, który wszyscy kładą na to słowo i wiążą, tylko bezpośrednio z hierarchami. Co jednak wydaje mi się głębszym problemem i wydaje mi się, że wynika ze słabej pielęgnacji wiary i ograniczania jej jedynie do swojego rodzaju przymusu robienia czegoś w związku z tą wiarą, obębniania tradycji i powierzchowności.
Czy ktoś może mi wytłumaczyć dlaczego dziecko może mieć chrzest (czyli wstąpić do kościoła), ale nawet za zgodą rodziców nie może dokonać apostazji (wystąpić z kościoła)????
Widocznie takie są przepisy
Rodzice prosząc o Chrzest powinni mieć świadomość do czego "zapisują" dziecko i ewentualne pretensje dziecko może mieć tylko do rodziców.
Ciekawe, że ciągle w Polsce słowo Bóg kojarzy się z katolicyzmem. Jakby istniała tylko jedna wspólnota teistyczna...
Bo jest jeden Bóg :)
@ hahahaha.... Tak. Ty wiesz
Nie dana nam była łaska reformacji, na początku było dobrze, bo przez marginalność zjawiska nie wybuchały konflikty, ale teraz widzimy że ideowo sporo nas ominęło.
@@lordbaysel3135 Nie do końca. Chyba, że wszystkie dzieje Polski liczyć tylko na ostatnie kilkadziesiąt lat.
@@znajomynieznajomy6245 Chrześcijański? Słyszałem też o innych Bogach w różnych częściach Świata, ktòry zatem jest prawdziwy?
Fajnie to tłumaczysz. Takie e-lekcje "religii" dla nie chodzących już do szkoły :)
Hehe weź Szymona nie obrażaj. Conajmniej E lekcje teologii
Tłumaczy fajnie ale głupio :)przynajmniej w tym filmie .
No nie... Masz wrażenie, że wiele osób nie rozumie pewnej postawy wobec danej kwestii, a potem wykazujesz totalny brak zrozumienia stwierdzenia, na temat którego zaczynasz cały wywód.
Kiedy mówi się o tym, że Kościół chroni pedofilów w swoich kręgach, to też zastanawiasz się, czy chodzi o katolików chowających dzieci w piwnicy? Wydaje mi się, że ty specjalnie przeobrażasz cały temat tak, żeby całe twoje wywody na dany temat brzmiały poważnie, kiedy one takie nie są. Poza tym, porównywanie instytucji Kościoła do instytucji państwa to już totalny bezsens, bo to są zupełnie różne organizacje czyniące różne funkcje. Owszem, Polacy to wspólnota oraz Katolicy to wspólnota, ale no kurna XD To że ktoś jest wierzy w Boga chrześcijańskiego nie oznacza, że zgadza się z Watykanem i jest częścią Kościoła (o innych odłamach chrześcijaństwa niż katolicyzm słyszałeś?). Polak za to, żeby odłączyć się od wspólnoty państwa, musi się przeprowadzić. A to, że nie rozumiesz stwierdzenia "Nie chcemy ingerencji Kościoła w politykę" już mnie totalnie zadziwia, jakbyś nie słyszał chociażby o Ojcu Rydzyku XD Jak cię lubiłem to teraz widzę, że jednak lubisz dużo ponaciągać
Ze wszystkim się zgadzam, ale kościół ma swoje państwo i swoje struktury, co nasi rodacy wypierają ze świadomości. My nie jesteśmy obywatelami tego państwa.
@@einerus Z tym też się zgadzam, tylko nie zapominajmy, że nawet jeśli nie jesteśmy częścią wspólnoty katolickiej, to i tak Kościół miesza w sprawach naszego państwa. Dziwi mnie to, że Szymon udaje tutaj, że nie widzi takich rzeczy
Porównanie z państwem słabe, w kościele hierarchicznym przecież nie ma demokratycznych wyborów (ja przynajmniej o takich głosowaniach świeckich nie słyszałem). Już prędzej można by porównać to z jakąś tyrania albo z władzą sądownicza w PL (uważam że obie powinny być zaorane na min 60cm głębokości). Jaki widzisz sposób na uczestnictwo w Kościele jeśli komuś nie odpowiada obecna nazwijmy to "struktura organizacyjna". I czy całe chrześcijaństwo ma taki obowiązek czy tylko katolicka część?
A od kiedy to państwo jest z definicji demokratyczne? To że wszystkim się wmówiło, że demokracja jest ustrojem domyślnym, nie oznacza że jest jedynym słusznym.
@@Torsan0 nie jest. Dlatego sugerowalem odniesienie do tyranii, czytaj cały komentarz a nie tylko 1 linijkę.
@@lazyhaw a skąd wiesz że nie czytałem? Nie dedukuj bo ci źle idzie.
@@Torsan0 bo piszesz głupoty. Jeśli rozmawiamy o polskim katolicyzmie to odniesienie chyba nie jest do burnei czy Arabii Saudyjskiej tylko do Polski.
@@lazyhaw kombinujesz jak koń pod górkę
Można cos na temat kościoła przedastawionego w książkach Jacka Piekary?
A co jeśli się ktoś nie zgadza w podejściu do wiary instytucjonalnego Kościoła? Sam Szymon przecież nie zgadzasz się całkiem z Katechizmem Kościoła Katolickiego które przez duchownych jest traktowany bardzo poważnie, i z, którym ich zdaniem nie wolno się nie zgadzać, bo KK się nie myli.
Dzień dobry, podczas mojej rodzinnej wigilii padło cudowne stwierdzenie, iż był Konstantyn I Wielki był papieżem (a nawet pierwszym papieżem, ale o tym dalej) ponieważ to on zwołał Sobór nicejski (a sobory może zwoływać tylko papież). Dodatkowo padło stwierdzenie, iż o ile w Chrześcijaństwie pierwszym papieżem jest ktoś tam (nie wnikajmy tutaj kto nim jest faktyczne), to dla Katolików pierwszym papieżem jest właśnie Konstantyn I Wielki, ponieważ to on na soborze ujednolicił wiarę. Dyskusja była o tyle interesująca, iż chętnie bym usłyszał jakieś wytłumaczenie, jak to jest z tymi papieżami, kto był pierwszy, Chrześcijaństwem a Katolicyzmem. Dziękuję
Sobory mógł też zwoływać cesarz, ale musiały być zatwierdzone przez biskupa Rzymu (ponoć, nie zagłębiałem się). Nawet sobór trydencki miał być zwołany przez cesarza Karola, ale z różnych powodów ostatecznie nie został. A później przy soborach watykańskich brakuje już urzędu cesarza w Europie, stąd zostaje tylko papież.
A co jezeli ludzie nie chca uczestniczyc we wspolnocie kosciola bo coraz wiecej z nich zauwaza, ze nauczanie i szereg postaw wobec znaczacych zagadnien zaczyna odbiegac od tego co glosil Chrystus? Kosciol Katolicki, w nie tylko znaczeniu instytucjonalnym, zmierza do tego z czym wlasnie Jezus walczyl. Ludzie czytaja Biblie i dochodza do zupelnie innych wnioskow niz " ksiadz na ambonie" widza ten caly falsz i maja dosc. Ogromny zarzut to jest to , ze nam sie wmawia ze jestesmy tacy zli i grzeszni i sploniemy w piekle bo Bog tak bardzo nas kocha. Fuck logic.
To instytucja skręca a ty zostajesz w kościele
Ostatnie zdanie pokazuje, że nie rozumiesz do końca o co chodzi w znaczeniu słowa miłość w sensie teologicznym
@@soobpl Czytaj uwaznie, moze zbyt sarkastycznie to ujalem. Moim zdaniem to wlasnie oni tego nie rozumieja, ze nawet jesli ktos postepowal bardzo zle ale zaluje i pracuje nad poprawa swojego zachowania to Pan Bog mu wybaczy.
Ciekawe to co mówisz. Bardzo ciekawy temat i jeszcze lepsze objaśnienie. Szczególnie zaciekawiło mnie porównanie Kościoła do Państwa. Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób, myślę, że to może sporo tłumaczyć z obecnej walki z Kościołem. Natomiast mam wątpliwości czy postrzeganie państwa jako czegoś wypływającego z narodowości jest właściwe. Myślę, że historycznie, zawsze najpierw było państwo, a potem wykształcały się narodowości (które zasadniczo powstały dopiero w ostatnich stuleciach. Zatem nie można oczekiwać, że państwo po prostu będzie taką instytucją, jeśli nie podejmie się działania. Oczywiście myślę, że ty takie działania podejmujesz. Robisz dobrą robotę. Dzięki
A że „Bóg tak, kościół nie” to już jak byłem dzieckiem (lata 90te) to już bardzo na to księża narzekali.
-Kościół to szpital grzeszników
Sam w sobie jest święty, pomimo grzesznych pracowników
-To chory lekarz może wyleczyć pacjentów?
-To lekarstwo leczy, a nie lekarz - lek ten trzyma w ręku.
Śliczna analogia, piękny samobój. ;) Od trzymania leku w ręku to nikogo jeszcze nie wyleczono. Lekarz ma znaczenie.
Mówiłeś coś kiedyś o niezgodności głównych prawd wiary z nauką Kościoła, chętnie bym obejrzał odcinek o tym
Poza tym świetny odcinek jak zwykle
Kurczowo trzymasz się JEDNEJ Z wielu definicji "kościoła" i nakręcasz na tym poczatkową narrację. Dalej mam wrażenie, że wywodzisz z "bóg tak, kościół nie" stwierdzenie, że skoro tak, to nie będzie nic zamiast obecnego kościoła. Że jeśli nie Kościół to żadna wspólnota i żadne instytucje. Instytucje kościelne mają w oczach ludzi stwierzających "Bóg tak, Kościół nie" tak zły obraz, że nie ma tu mowy o żadnej "no może lepiej poprawmy, zreformujmy". Zaorać i wtedy można posiać od nowa. Podsumowując: mam wrażenie, że zbytnio ugoólniasz całe masy różnych powodów i postaw stwierdzenia "Bóg tak, Kościół nie" do bardzo skrajnej postawy "Zaorać Kościół i nic w tym miejscu nie tworzyć", a zapewniam, że nie tylko tacy istnieją.
Bez wątpienia przeważająca większość tych, którzy mówią o tym, że KK nie powinien mieszać się do polityki, ma na myśli instytucję KK i trzeba wykazać się wyjątkowo złą wolą, żeby widzieć w tym opinię o tym, że ogół ludzi określających się mianem katolików nie powinien mieszać się do polityki. Ciekawa jestem czy autor równie precyzyjnie rozróżnia oddychanie od wymiany gazowej i poprawnie stosuje oba te pojęcia w ich biologicznym, a nie potocznym znaczeniu, bo przecież chcemy być zawsze technicznie poprawni, prawda?
Dowolna wspólnota wyznania czy 2 czy 1000 osobowa będzie kościołem w myśl chrześcijaństwa. Bo każdy człowiek wiary jest częścią kościoła Bożego. Nie jest to w ogóle zależne od instytucji z jaka się identyfikują. Człowiek mówiący w naszym kontekście kulturowym "kościół robi cos" mysle, że jest zrozumiały, ze mowi o instytucji katolickiej jak episkopat, Watykan etc. Pytanie czy instytucji jest potrzebna by istniał kościół? Moim zdaniem nie choć moze byc przydatna. Spokojnie można być człowiekiem wiary poza jakimkolwiek instytucjonalnym kościołem który tworzy swoja wlasna wspolnote np w systemie rodzinnym. Jest też wiele kościołów chrześcijańskich w sensie instytucji: katolicy, prawosławni wszystkie odłamy poreformacyjne etc. Np: w wielu wspólnotach protestanckich zgromadzenie tzw, zbór, a kościół jako budynek i instytucja sa niemal spójnym terminem. Bo dany zbór sam się troszczu o swoje utrzymanie, sam poprzez wybranych starszych dba o przekaz ewangelizacyjny, doktrynę, a wspomnianych starszych(instytucje) można taka samo wybrać jak odwołać łącznie z kaznodzieją.
Wroginie
Tym razem odcinek nie wywołujący zażenowania. Dobra robota.
Rozwiniesz? Czy przeszukiwać komentarze?
@@AdamKrzeslo Są odcinki takie jak ten, które w rzetelny i zrozumiały sposób tłumacząc rzeczy, przy czym nie wymagana jest już wiara by taką argumentację przyjąć. Innym przykładem tego typu odcinka jest wyjaśnienie dlaczego chrześcijański bóg przedstawiany jest jako stary człowiek/ojciec.
Zażenowanie wywołują odcinki które składają się niemal wyłącznie ze chrześcijańskiego bełkotu, który nie jest do przyjęcia bez uprzednich założeń że chrześcijaństwo jest prawdą. A najlepsza teza czy argument to taki/taka, który wymaga jak najmniej założęń by funkcjonować w najmniejszym chociażby stopniu.
To jeden z najgorszych odcinków, bo prowadzi do wniosku że instytucja> wspólnota>wiara.
Onet przeprasza za artykuł o Wigilii Wehrmachtu i najsmutniejszych świętach Bożego Narodzenia na froncie wschodnim. Rzeczywiście, zagalopowali się, artykuł nie rozdziera serc jak jego odpowiednik w oryginalnym języku. Tymczasem Deutsche Welle pisze, że polskie stanowisko ws. aborcji staje się wzorem i inspiracją dla prawicowych polityków i aktywistów pro-life z wielu krajów oraz dla Kościoła.
Taka współczesna Gwiazdka Betlejemska w przededniu Wigilii. Anieli grają, króle witają. Dobranoc.
Zamiast katolicyzmu polsko jasełkowego zwykłem mówić "Cepelia", albo "Fasadowe Chrześcijaństwo"
Szymon, pytanko w kwestii sakramentów, może przyda Ci się do odcinka: jak wiemy, aby sakrament małżeństwa był ważny, należy wcześniej przystąpić do spowiedzi. Zaś ważność spowiedzi zależy od spełnienia trzech czynników: szczerości, żalu za grzechy i obietnicy poprawy. Znaczna większość katolików, a na pewno katolików kulturowych współżyje przed ślubem i nie mogę sobie wyobrazić, że mogliby szczerze żałować tego grzechu w trakcie spowiedzi. Jeżeli przystępujacy do spowiedzi wyznaje formułkę, że żałuje za grzechy, raczej rolą spowiednika nie jest to kwestionować, więc odpuszczenie grzechów jest oczywiście zasadne... Ale jeżeli w głębi serca nie żałuje tego grzechu, to czy spowiedź w ogóle jest ważna? A jeżeli nie, to czy następujący po nim sakrament małżeństwa jest ważny? Być może miażdżąca większość sakramentów małżeństwa jest więc nieważna przed obliczem Boga ¯\_(ツ)_/¯
Dodam jeszcze do tego, że jeżeli efektem współżycia przedmałżeńskiego, jest ciąża a następnie urodzenie dziecka to osoby, które tego szczerze nie żałują są niejako z automatu wykluczone lub skazane na świętokradztwo. Miałem taką rozmowę z jednym księdzem, który potwierdził, iż w świetle braku żalu za grzechy spowiedź jest nieważna. Taka interpretacja pozostawia sporą część osób w świetle świętokradztwa jeśli po takiej spowiedzi przyjmują sakramenty. Należy jednak pamiętać, że ślub nie jest sakramentem udzielanym przez kościół a przez osoby na wzajem. Ksiądz jest jedynie świadkiem kościoła. Tak czy inaczej trudno jest żałować grzechu, którego owocem jest nasze dziecko. Panie Szymonie może udało by się podjąć taki temat. Pozdrawiam
@@damiakol No to może czas zmienić patrzenie na instytucje małżeństwa, jako związek ludzi posiadający potomstwo lub aktywnie zmierzający do jego posiadania. Rozwiązuje to masę problemów.
Pomysł na odcinek : Jak to jest że na ziemi po śmierci jednej osoby z małżeństwa można się ponownie ożenić, co potem z tym małżeństwem?
Wystarczy przeczytać Mk 12:18-27
6:40 Na zdrowie :)
To, co powiedziałeś można skrócić tak: „ja definiuję Kościół inaczej niż cała reszta ludzi, a jeśli chodzi o instytucję to wystarczy że magicznie się zreformują i będzie git”. Po pierwsze, nie da się wrócić do kościoła a la pierwsi chrześcijanie. A nawet jeśli to najbliższą do tego formą chrześcijaństwa (poza małymi kościołami na bliskim wschodzie) są zbory protestanckie. Po drugie, powiedziałeś tylko, że Kościół potrzebuje reformy. No shit Sherlock, większości osób sceptycznych w stosunku do KK właśnie o to chodzi.
Btw moim zdaniem nazwa tej serii jest kompletnie nietrafiona. Zamiast używać nieco żenującego określenia „katolicyzm polsko-jasełkowy”, mogłeś użyć po prostu „religia ludowa”, bo tym są właśnie te wszystkie uproszczone wersje zorganizowanych religii. Jest to w chrześcijaństwie, buddyzmie.. Podejrzewam, że w hinduizmie czy islamie także.
To porównanie instytucji kościoła z państwem trochę mi nie leży. Jako obywatel, nie rezygnując np. z małżeństwa, mogę zostać posłem i realnie wpływać na kształt mojego kraju. W kościele zostanie biskupem już takie łatwe nie jest. I druga rzecz. Jak organizowane są obchody rocznicy odzyskania niepodległości to mogę tam iść, zrobić zdjęcia, cieszyć się i doceniać wolność ale nikt mi nie odmówi przynależności do wspólnoty jeśli nie uznam Piłsudskiego wyzwoliciela i odkupiciela.
"Kościół to sukcesja nieprzerwana świętych: ludzi, czynów i zasad, która łączy w jedną całość mnóstwo ludzi, którzy żyli na świecie od dawna i żyją, niektórzy są w niebie i w czyśćcu, inni na ziemi, a wszyscy są złączeni w jednym duchu, wspomagają się wzajemnie i ze sobą komunikują. To jest Kościół katolicki, święte ciało, choć w nim dużo członków chorych albo umarłych." Św Bart Albert
kościół w języku publicznym znaczy tylko i wyłącznie kościół jako insctytucja i nic poza tym .
przynajmniej ja odnosze takie wrażenia od zawsze
Wydaje mi się, że nie poruszyłeś jednej bardzo ważnej rzeczy, głównie jeśli chodzi o porównanie Kościoła do Państwa. Duża część Katolików którym nie podoba się to co dzieje się w instytucji Kościoła uważa, że jedynym realnie mogącym coś zmienić działaniem by mieć wpływ na to co robią księża jest brak uczestnictwa we mszach. Czyli puste Kościoły - reakcja. Pełne kościoły - możemy dalej robić to co robiliśmy. Brak uczestnictwa w wydarzeniach państwowych nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia tak długo jak ci sami politycy wybierani są w wyborach.
Prawdziwie świadomy katolik który zna wartość mszy świętej jak mógłby ją opuszczać? To nie ma sensu.
No nie do konca. Protestować można np przez nie dawanie na tace. Brak jakiegokolwiek finansowania instytucji. Ale odcinając się od wspólnoty, sakramentów i mądrości płynącej z rozeznania, Pisma Sw, nauczania dostępnych w Kościele człowiek skazuje się najprawdopodobniej na zanik relacji z Bogiem i inne straszne konsekwencje.
Widzę wygodny błąd w tytule, który doprowadził do tego, że mówi Pan o czym chce. "Bóg tak, kościół nie" Byłoby tematem czy można być katolikiem bez instytucji kościoła, ale będąc jednocześnie w Kościele oraz ewentualnie wykorzystując kapłana i budynek jako narzędzie. Jeszcze ciekawszy przykład to dla mnie opactwa pozwalające całkowicie odciąć się od polskiego kościoła - pozostając w Kościele.
Instytucja kościoła. Jak byś to nazwał?
a co ze słynnym : po owocach poznacie
To, że nie stawia się spacji przed znakami takimi jak dwukropek
Zniechęca do dawania na tacę...
Te owoce teraz są dobrze widoczne ale chyba ludziom trzeba je łopatą do łba kłasc zeby zrozumieli
Ale kogo? Bo często przywołuje się te słowa Pana Jezusa mając na myśli kler. Owszem, ale ja uważam, że ten test dotyczy wszystkich mieniących sie chrześcijanami. Tak więc ogromna większość katolikow wypada tu zdecydowanie negatywnie. Dlatego twierdzę, i jestem w stanie to obronić, że Kościół Katolicki niema nic wspólnego z Kościołem, jaki założył Pan Jezus.
@@adamis1962 kogo obchodzi jakiś żyd na krzyżu, Allah lepszy
Dobra definicja o gromadzeniu się dla realizacji miłości i dobra, taka ponad instytucjonalna...
Mam nadzieje że w następnym odcinku powiesz że nie powinno sie płacić za sakramenty
Wiedz że wszystko kosztuje.
Kupno hostii, utrzymanie kościoła, organów, tych serwet na ołtarzu(nie wiem jak się nazywają), wino, wszystko trzeba przygotować.
Miałem księdza w rodzinie więc trochę wiem.
@@gregorp.4918 po to są ofiary
@@siwiutki dokładnie.
@@gregorp.4918 na tace i co łaska ;))
Oczekiwania finansowe współczesnych kościołów chrześcijańskich są prostą konsekwencją wcześniejszych błędów. Pan Jezus i apostołowie przestrzegają przed gromadzeniem dóbr i otaczaniem się przepychem. Wierni, a tym bardziej Bóg, nie potrzebują kosztownych szat, sprzętów ze złota, gigantycznych, pełnych przepychu budynków, bogatej celebry, itp. To wszystko wymaga utrzymania i ochrony. Po co??? Bogu na chwałę? Hahahahaha!!! Tak może mówić tylko ktoś, kto w ogóle nie zna Boga. Pan Jezus jednoznacznie wypowiadał się o tych, co chodzą w kosztownych szatach i mieszkają w pałacach - to są faryzeusze, najwięksi obłudnicy i fałszerze prawdy.
Świat potrzebuje prawdziwej ewangelii, takiej jaką głosił Pan Jezus i apostołowie, a nie bezsensownych, nic nieznaczących ceremonii rodem z ciemnego średniowiecza.
Świetny materiał na lekcje katechezy w szkołach.
Pozdrawiam
Ja mam takie pytanie, bo chyba mi to umknęło na tym kanale. Czy Szymon jest katolikiem?
Tak
Nigdy tego jasno nie przyznał. Są różne teoria od Katolika po Ateistę który pragnie przez podprogowy przekaz odciągnąć jak najwięcej wyznawców od wiary... jaka jest prawda ? Tego nigdy się nie dowiemy...
@@Scflatroon co to za teoria spiskowa?
@@Scflatroon Przecież na jednym odcinku POWIEDZIAŁ WPROST ŻE JEST KATOLIKIEM XDDD
@@Scflatroon Pozdrawiam Szymona, jestem ciekawa jego miny widząc twoja teorie
Twoje filmy już mnie nie kręcą tak jak kiedyś :(
Czemu?
@@wojciechgajewski2200 Sam nie wiem, te filmy mi się wydają teraz takie bez polotu i robione na siłę
Drogi Szymonie, już w pierwszych 50 sekundach poszedłeś w złą narrację - wyjątkowo. Bo ludzie właśnie od tej instytucji kościoła chcą się odciąć, twierdząc, że więcej złego niż dobrego wnosi do naszego świata. Żadna kościelna akcja charytatywna, żadne wsparcie duchowe, czy przykłady księży, którzy "są przecież spoko" nie wymaże ogromu przypadków pedofilii, szemranych przejęć ziem państwowych, wykrzywiającego psychikę księży celibatu w celu akumulacji majątku czy nieustających (i sukcesywnych) od ponad tysiąca lat prób zwiększania wpływów politycznych w Europie i reszcie świata.
Nareszcie żyjemy w czasach, w których bycie ateistą lub wierzącym ale nie popierającym instytucji religijnej swojego wyznania - jest czymś w pełni akceptowanym przez opinię publiczną. Nikogo to już nie szokuje.
I moim zdaniem to bardzo dobrze. Mimo iż sam jestem ateistą, to religie uważam za coś pięknego i bardzo interesującego. To dla mnie swego rodzaju filozofie z elementem sacrum, czy po prostu z elementem magii. Zaś organizacje religijne zawsze budziły we mnie odrazę, im więcej się o nich dowiadywałem, tym większą.
Szczerze mówiąc, gdybym wierzył w Boga, to Watykan uznawałbym za wytwór szatana.
"Bóg tak kościół nie" to też postawa jestem wierzący, wierzę w siłę wyższą ale nie wierzę w kościół i chrześcijaństwo i robię jak uważam
Dokładnie, zwykła hipokryzja
To akurat jest deizm.
@@grzegorz1462 na czym polega tu hipokryzja? wiara nie musi być katolicka.
@@lordbaysel3135 musi
@@lordbaysel3135 bo ostateczenie wierzysz w siebie i to co tobie "widzi mi się".
Jak ktoś mówi "bóg tak, kościół nie" to raczej wiadomo co ma na myśli. A Ty się po prostu czepiasz o słówko :D
Chodzi im o to że są heretykami.
Generalizowanie słowa kościół może mieć znaczenie jako całej wspólnoty, gdyż wieku ateistów (patrz choćby jutuber Carrioner) przypisują całej wspolnoscie pewien zbiór cech. Ale... No cóż - takie generalizowanie absolutnie niczym nie różni się od rasizmu wobec czarnoskórych, którym przypisuje się niską inteligencję, czy skłonność do popełniania przestępstw, czy wręcz legitymizacja do postaw, które stały za holocaustem - a chyba się zgodzimy, że nie ma absolutnie nic dobrego w tego typu postawie.
PS Szymonie - Ty też generalizujesz kim są wszyscy członkowie Kościoła, bo wierz mi, że duży procent z nich wcake się nie definiuje, jako osoba mająca Chrystusa za Zbawiciela, ale należąca do Kościoła z innych, ważnych dla niego powodów - choćby poczucie wspólnoty z bliskimi i znajomymi, którzy w to wierzą, mimo, że on nie. W ten sposób potrafią w zakłamaniu chodzić co niedziela na msze dosłownie całe wsie faktycznych ateistów, bo nikt nie umie przyznać się przed sąsiadami, że ma inne poglądy i wybiera zakłamanie, kosztem potencjalnego ostracyzm.
Ja myślę, że opisane przez Szymona podejście wynika z tego, że w swojej narracji kler nie tylko nie próbuje sprawy wyjaśnić, ale wręcz robi wszystko, żeby przedstawić Kościół nie jako wspólnotę, ale jako frakcję, państwo w państwie. Robi wszystko, żeby osoby wierzące (i niewierzące) identyfikowały instytucję jako integralny rdzeń wszystkiego, co można nazwać słowem "Kościół".
EDIT: Jeszcze zastanawia mnie, jak można nazwać człowieka, który wierzy, stara się postępować w zgodzie z duchem filozofii Jezusa, ale odrzuca zarówno instytucjonalny jak i rytualny aspekt Kościoła.
I jak nazwać kogoś, kto oprócz tego również nie wierzy, tj. odrzuca także aspekt mistyczny, stawiając Jezusa na równi z wielkimi filozofami, jak Platon czy Sokrates.
+ ode mnie :) choć ciężko mi wyobrazić sobie człowieka, który wierzy w Jezusa, ale odrzuca całkowicie założony przez niego Kościół
07:08 I to jest istota tej kwestii...
Prawdziwa wspólnota jest wspólnotą z Bogiem Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem - 1Jana 1:3,4 BT.
Więc w związku z tym co mówisz o wydarzeniach organizowanych przez kościół jak mam rozumieć te wersety Mt 6,5-8 ??
Mt 6,05 Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, po¬wiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę.
Mt 6,06 Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Mt 6,07 Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani.
Mt 6,08 Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie.
Ty tak na poważnie? Przecież wszyscy wiedzą że ten fragment biblii się pomija 🙃
nie lepiej zaakceptować powszechne znaczenie słów? walczę jedynie o użycie słów, które ma istotny wpływ na działanie np. nazywanie wszystkiego co jest kradzieżą kradzieżą
A co to za obraz w tle ? Pozdrawiam
Modlić można się w domu ale sakramenty zwłaszcza Najświetszy Sakrament gdzie jest Bóg ciałem i duszą i spowiedź świata bez której nie ma opuszczenia grzechów, sam Jezus Chrystus w nowym testamencie.
Po prostu większość ludzi ma problem z używaniem ścisłych definicji słów. Jestem pewny, ze gdybyś wyjaśnił im co i jak, to zgodziliby się z def. zaporponowanymi przec Ciebie. Zatem problem sprowadza się do rozdziału religii i/lub kościoła od instytucji kościoła. Przedstawiłeś moim zdaniem błędną analogię episkopatu do rządu/sejmu. Likwidacja Państwa oznaczałaby anarchię, natomiast likwidacja instytucji kościoła nie oznaczałaby anarchii (w takim samym sensie tego słowa). Drugi Twój argument dotyczy aspektu pragamtycznego instutucji kościoła - i z tym się zgodze - taka instytucja możę pełnić jakąś pozytywną rolę. Lecz czy na pewno jest ona niezbędna lub konieczna? Co konkretnie (poza sakramentami, które wyłączyłęś z tego rozumowania) daje ona wierzącym? Jedne co mi przychodzi do głowy to zarządzanie budynkami sakralnymi , a to przeciez mogłby robić osoby świeckie. Zatem postulat, że osoba religijna, członek kośioła nie potrzebuje instytucji ma sens (w sensie, że takei stanowisko mozę być bardzo dobre, lub nawet najlepsze) i nie obroniłeś moim zdaniem stanowiska przeciwnego. Na dzień dzisiejszy nie widzę nic niewłaściwego ani nawet gorszego w wierze w Boga Chrześcijańskiego ale jednoczesnym całkoiwtym odcięziu się od instytucji kościoła. Dopuszczam nawet korzystanie z buynków - kościołów, przy jednoczesnym postulowaniu aby oddać je w ręce wspólnot. Wszystko sprowadza isę zatem do tych sakramentów - tylko one wydają się nadawać niezaprzeczalny sens istnienia instytucji kościoła. Ciekaw jestem jak będziesz się starał obronić ten temat :)
Likwidacja Kościoła w rozumieniu instytucji, kleru, wiązałaby się z brakiem przewodnictwa wiernym w sprawach wiary ze strony ludzi, których jest to główne zadanie. I wiązałoby się to ze swego rodzaju anarchia moralna i schizofrenia. Człowiek ma tendencję do oszukiwania i usprawiedliwiania się. Dojscie do Pełni byłoby znacznie utrudnione bez Kościoła. Inna sprawa, uwazam, że ludzie którzy sami sobie są kompasami moralnymi są często ludźmi, wobec których obawa lub sprzeciw są uzasadnione zważywszy na krzywdy dokonywane przez nich. To już moja prywatna i smutna obserwacja.
@@glaniarz123 a czy jest duża różnica pomiędzy złym przewodnictwem a brakiem przewodnictwa? Niektórzy wierzący jako autorytet moralny wybrali sobie Rydzyka, wszak jest on w strukturach kościoła. Jeśli kawałek koca zgnije to można go odciąć, ale jeśli połowa albo i więcej koca jest zgniła to nie spełnia on swojej funkcji i może czas kupić nowy zamiast pryskać odświeżaczem powietrza? Przekładając przykład na hierarchów kościelnych - wspólnota chrześcijańska powinna "dorosnąć" i zamiast bezwiednie podążać za autorytetami to powinna zacząć je rozliczać.
@@glaniarz123 Zacznę od końca. Twoja osobista obserwacja ma charakter anegdotyczny i nie ma znaczenia. Odnośnie tego, że człowiek ma tendencję do oszukiwania się i usprawiedliwiania to prawda, ale w tym kontekście brzmi (wybacz) śmiesznie... Jak gdyby instytucja kościoła miała monopol albo autorytet do tego aby przeciwdziałać samooszukiwaniu się ludzi. Już pomijając to, że nawet na gruncie samych dogmatów może to być wątpliwe (chociaż tutaj akurat się częściowo zgadzam, ale można to załatwić po prostu kapłanami/katechetami niezrzeszonymi), to generalnie religia polega na tym aby w pewnych kwestiach się oszukiwać, bo to jest definicja wiary - traktujesz domysły jak prawdę. Także jest tutaj pewnego rodzaju filozoficzne/logiczne zepsucie w samych korzeniach, ale zostawmy to i rozważajmy to dalej przy założeniu słuszności/nieomylności religii. To że likwidacja kleru wiązałaby się ze schizofrenią pominę, ale sugeruje mi to że rozmawiam z kimś niedojrzałym... Odnośnie anarchii moralnej. A czym miałaby być anarchia moralna? Mnogością różnych moralności, brakiem jednego systemu moralnego? Oświecę cię - żyjesz w takiej anarchii moralnej już teraz. Etyka Chrześcijańska nie jest tą jedyną słyszną, a już na pewno interpretacje instytucji kościołą nie są jedyną słuszną wizją etyki Chrześcijańskiej. Dodatkowo nie ma jednej katolickiem, watykańskiej moralności, bo ta powstaje jako zlepek informacji pochodzących od różnych księży, a ci mocno się różnią w interpretacjach, zarówno między sobą jak i w stosunku do "oficjalnego stanowiska watykanu" (kolejna komisja etyczna xD). I na sam koniec - przewodnictwo wiernym. Nie sądze aby była to jakaś niezbędna właściwość. W Japoni masz shinto i buddzym i nie masz żadnych "przewoników" a ludzie jakoś wierzą dalej i uczestniczą w życiu religijnym. Poza tym na czym to "przewodnictwo" miałoby niby polegać? Na indoktrynacji z pozycji abony i forsowanie "jedynej słusznej moralności" ? Nawet jeśli ktoś uważa że to jest koneiczene, to czy to jest niezbędne lub najlepsze dla Chrześcijanina? Nie przedstawiłeś żadnej senseownej argumentacji w tym temacie, zatem podtrzymuje swoje zdanie i nie sądze.
@@waraiotoko3606 skoro moja osobista obserwacja nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia, to nie mamy o czym rozmawiać. Szkoda moich nerwów, poczucia szacunku i czasu. Chciałem po przeczytaniu pierwszego Twojego stwierdzenia zakończyć czytanie, ale wspiąłem się na swoje wyżyny cierpliwości i dystansu doczytania do końca Twojej wypowiedzi pozbawionej szacunku do mnie. Kończę.
@@nouveu1 masz rozum, możesz oddzielić, co jest prywatnym zdaniem ojca duchownego, a co nauczaniem Kościoła i co zgodne z Pismem Świętym, Ewangelią. Tak, niektórzy wybrali ks. Rydzyka za autorytet, nie traktuję jako aksjomat, że to złe dlatego że mogą (nie twierdzę, że tak jest lub nie) czerpać od niego np. głównie to, co pożyteczne dla nich. No jak kawałek koca.zgniję, np ksiądz ma babę, to korzystam z innego kawałka, jadę na Mszę do parafii do takiego, który nie ma. Rozliczenie, założeniem chrześcijanina jest przede wszystkim praca nad sobą, zajmowanie się zbyt duże innymi służy mojemu własnemu zepsuciu. Pozdro.
Mysle, ze "kosciol nie powinien mieszac sie do polityki" znaczy tyle, że autorytet posiadany przez duchownych nie powinien być wykorzystywany do celów politycznych tak, jak pracodawca nie powinien wymuszać na pracownikach by głosowali na konkretną partie, albo poglądów politycznych. Wydaje mi się, że "kościół" jest uproszczeniem, bo mówienie "kapłani, biskupi i świątynie nie powinni starać się wpływać na swoich wyznawców na podstawie religijnej do zmian decyzji politycznych" jest dluzsze, a tu tez nie jest tak, ze np. ksiądz w rodzinnym gronie
juz na poczatku filmu, jedyna sluszna odpowiedzia jest to ze kosciol to My. wierzacy w Boga wierzacy w pewne wartosci chrzescijanskie , nie wazne jaka majetnosc czy spoleczne stanowisko, ludzie kochajacy blizniego/// teraz pytanie co z tego kosciola zostalo?
Piotr mściszewski: PO 1. Głoszone tak zwane wartości chrześcijańskie wcale nie są odkrywcze, bo twórcy biblii wcale się nie musieli opierać na naukach Jezusa, bo takie wartości istniały w kulturach starożytnych dość powszechnie. 2. Sam dekalog powstał na podstawie 125 księgi zmarłych starożytnego Egiptu.
@@jar6193 wiem. Uniwersalizm wartosci to ciag wielu tysiecy lat. Ale mi chodzi o szerokie spektrum wypowiedzi ujete w waskim.zakresie slow
10 minuta 50 sekunda Szymon przynajmniej w dwóch osobach Pozdrawiam
W sumie ja i tak dalej nie rozumiem czemu instytycja Kościoła miałaby się "nie mieszać do polityki", co w szczególności wybrzmiało w ostatnim aborcyjnym zamieszaniu. Ja wręcz uważam, że obowiązkiem episkopatów i księży, jest publicznie głosić co jest dobre, a co złe. Można się nie zgadzać z tak zdefiniowaną moralnością, ale to nie powód, aby komuś zamykać usta.
Panie Szymonie bardzo piękna teoria nt. relacji kościoła jako wspólnoty z kościołem instytucjonalnym. Jedno jest pewne Bóg nie jest własnością kilku biskupów i katolicy nie mają wyłącznego monopolu na Boga. Chociaż tak to przedstawiają. Zgodzę się, że gdzie dwóch lub trzech w imię moje tam Ja jestem między nimi i może na tym poprzestańmy. A tych starszych panów poprzebieranych za św. 🤶 zostawmy samych sobie. Pozdrawiam
Rozwój istytucji kościoła objaśnia bardzo dobrze (wg mnie) dr hab. Marcin Majewski (biblista).
Fajny odcinek, lubie bardzo te serie
Ale instytucji pod nazwą "Kościół Katolicki w Polsce", nie chodzi o Pana Boga tylko o ZACHOWANIE JEDNOŚCI. I temu są podporządkowane wszystkie jego działania bo to jest nr 1 na liście tego co najważniejsze. Pan Bóg jest nr 2 lub dalej. Gdyby był nr 1 , to w tydzień uporządkowano by sprawy a do tego co się stało tj. krycia przestępców, by nie doszło. Więc dla osoby wierzącej , pytanie zawarte w tytule jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem bo nikt rozsądny, komu dobro leży na sercu, nie będzie legitymizował działań syndykatu przestępczego.
Niestety żadna z definicji Kościoła które przytoczyles nie jest poprawna biblijnie. Kościół to zgromadzenie świętych (oddzielonych dla Boga) ludzi ze wszystkich narodów na świecie. Nie ogranicza się to do regionu czy instytucji kościelnej (katolickiej czy żadnej innej). Kościół to Ciało Chrystusa czyli poszczególne członki zjednoczone Duchem świętym. Są to osoby nowonarodzone (z Ducha i z wody), które chcą się podobać Bogu i wypełniać Jego wolę.
Ja nie umiem przeżywać czegoś głębiej w grupie, dla mnie praktycznie wszelkie grupowe wydarzenia religijne są trochę jak "przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki...".
Ja też nie jestem wielkim fanem, aczkolwiek są wyjątki. Zależy pewnie od wydarzenia i ludzi z którymi ma się styczność. (nie mówię tu jednak o Mszy Świętej)
Przykład państwa jest poprawny. Łączymy się w grupy w wspólnych cechach jak język czy historia. Pewni ludzie jednak kwestionują tradycję chcąc iść naprzód bez niepotrzebnego bagażu. Ma to przełożenie w wyborach gdzie ludzie umiejący w politykę lub mający wartości inne lub nawet lepsze systemowo są maeginalizowani przez większość zmanipulowanych przez obecne rządy, obietnice bez pokrycia lub tzw. kiełbasę wyborczą którą się realizuje, ale rozwiązuje żadnych społecznych problemów na dłuższą metę. Wtedy tacy ludzie mogą uważać, że nie potrzebują instytucji Kościoła, a w przykładzie wspólnoty narodu samego państwa bo tylko im szkodzi
Zrzeszanie się w jakiekolwiek wspólnoty prędzej czy później prowadzi do nadużyć.
Naturalne ludzie dążenie do budowania wspólnot jest wykorzystywane przez ludzi stojących ponad tym.
Wierzący nie praktykujący, to co odwalają księża ma wiele do życzenia, dlatego ludzie nie praktykują, ja sama wierzę w Boga, ale do kościoła nie chodzę, bo większość norm kościoła to jakiś absurd.
Na przykład? Co wg Ciebie jest absurdem?
Po pierwsze materializm - księża biorą coraz więcej pieniędzy, ciągłe nawoływanie do składania ofiar itp. Po drugie, na kazaniach coraz częściej można dostrzec odwoływania się do polityki co nie powinno mieć miejsca i cały czas kościół miesza się w sprawy polityczne. Przynajmniej ja spotkałam się z czymś takim i znam wiele przypadków z tym związanych. Już pomijam fakt szykanowania ludzi np. o innej orientacji seksualnej lub odmiennych poglądach. Nie wspomnę już o tuszowaniu pedofilii w kościele... Ale oczywiście to jest mój wybór i ja nic do tego nie mam, że ktoś uczęszcza do kościoła.
@@j2t6
Kościół Katolicki jest Kościołem Jezusa Chrystusa, ale składa się z grzeszników. Jeśli ktoś odchodzi z Kościoła przez człowieka, ten nigdy nie był w nim dla Jezusa. W Polsce, gdzie kościół jest w najmniejszej nawet wiosce naprawdę można znaleźć taki, gdzie nie będzie nas raziła osobowość, czy nawyki i postępowanie jakiegoś księdza. Sama tak kiedyś zrobiłam. Z drugiej strony duchowni mają obowiązek mówić, co jest zgodne z nauczaniem Kościoła, a co nie. Grzech nazwać grzechem. Z miłością i szacunkiem do osoby. Bóg kocha grzeszników, nienawidzi grzechu.