Polecam ten film. Bez wnikania w szczegóły, ale ciekawie opowiada o zjawisku słyszenia z wykorzystaniem grafik, których wcześniej nie widziałem: www.arte.tv/pl/videos/087398-000-A/niesamowity-swiat-sluchu/
Jestem ciekaw, czy uda się stworzyć ten lek do końca, żeby przywrócić słuch tym, którzy go utracili. Te aparaty słuchowe, na światło i czy ten projekt też wypali? Ale tracimy słuch z wiekiem, jestem po 40-tce i słyszę jeszcze17khz, ale za młodego 19khz pilota z radia FM, to słyszałem jak ćwierkanie ptaszków " znaczy, tak głośno" ;)
Bardzo nie doceniamy słuchu i jego roli w naszym życiu. Wspomniany w filmie problem niszczenia sobie słuchu przez młodych ludzi jest już obecnie chorobą cywilizacyjną.
Muszę Pana zmartwić - świat poniekąd jest cyfrowy. To się nazywa kwant. Nie da się wyemitować pół kwanta energii. To samo dotyczy dźwięku. Po prostu ta "cyfrowość" jezt poza zasięgiem słuchu. Detektory czyli błona bębenkowa też ma próg czułości stąd złudzenie analogowości świata.
No z tym cyfrowym to nie dokońca tak jest. Bo to że zapis cyfrowy tzn. Kodowanie nie wprowadza zniekształceń jest tak naprawdę bez znaczenia. Cyfrowy w akustyce jest tor, który przetwarza sygnał analogowy na cyfrowy i z powrotem na analogowy, to tylko wtedy ma sens. Ważne jeat w tym wypadku prawo o próbkowaniu i cała teoroa przetwarzania AC i CA. Wpływ mają zakłócenia, szumy, częstotliwości wyższe od przetwarzanego pasma, które zawsze są. One nakładają się na sygnał użyteczny w przetwarzaniu CA. Są nałożone w słowach bitowych na sygnał użyteczny zniekształcając go i to już na etapie kodowani AC. Z tym walczy się np. przez różne techniki przetwarzania filtry itp. ale one zawsze będą. Z kolei w systemach analogowych np. wzmacniacz analogowy klasy AB tak naprawdę nie wzmacnia sygnału wejściowego to jest błąd w rozumowaniu. Wzmacniacz odtwarza na wyjściu przebieg z wejścia poprzez pobudzanie tranzystorów, w takt sygnału wejściowego w ich obwodach kolektor emiter płynie prąd sterowany prądem bazy. Wprowadzając zniekształcenia nieliniowości związane z zasadą działania tranzystorów. Co oznacza że nie istnieją idealne systemy audio. High-End tak naprawdę nie istnieje.
Tak się wsadza kij w mrowisko! Dyskusja, jest wg mnie akademicka. Twórcy Red Booka tworząc pierwszy fromat CD, mieli olej w głowie i tak już na początku wszystko opracowali, że z obiektywnie-technicznego punktu widzenia, formaty cyfrowe muszą być lepsze od formatów analogowych. W niczym im nie ustępują, a w rzeczonej dynamice znacznie je przerastają. Cały ambaras polega na tym, że: 1) dla człowieka wcale nie zawsze lepsze jest to, co jest lepsze wg pomiarów/ obiektywnych parametrów. Dlatego mnóstwo ludzi woli oglądać niewyraźny impresjonistyczny obraz wybrzeża niż jego zdjęcie 4K. 2) sygnały analogowe to bardzo pojemne pojęcie; mogą mieć znacznie większą rozpiętość jakości niż cyfrowe, w tym mogą być naprawdę dobre, ale i totalnie beznadziejne. Jak dla mnie, sygnał analogowy zarejestrowany i odtwarzany ze studyjnej taśmy magnetycznej, to całkiem inna bajka niż to, co produkują płyty i domowe gramofony, które obecnie przeżywają niepojęty renesans. No a, nagrania sporządzane i odtwarzane z brudnych i zdezelowanych domowych kaseciaków marnej jakości, to jeszcze coś innego. Itd. 3) otacza nas nieogarnięta mieszanka sygnału cyfrowego i analogowego. Sygnał, po powstaniu w źródle, zanim trafi do naszego ucha, to przeważnie pokonuje pokraczne drogi cyfrowo - analogowe. Np. sygnały cyfrowe są analogowo nadawane w radiofonii i miło się je słucha z tunera. Natomiast współczesne „analogowe„ płyty winylowe, odtwarzane przez wykwintne talerzoigły i lampowe wzmacniacze fanatykow analogu, są w studiach realizowane w sposób cyfrowy! Generalnie idzie oszaleć i lepiej wątek drążyć wyłącznie szeptem i w zaufanym gronie.
Niektóre płyty mam na winylach i na SACD (ewentualnie w plikach) - nie obstaje po żadnej ze stron pod kątem co jest lepsze. Czasem wygrywa jeden lub drugi mastering (to potrafi zmienić o wiele więcej niż samo źródło). Winyl pozwala zobaczyć jak kiedyś opracowywano dźwięk (np Abbey Road w pierwszych wydaniach ma inne pozycjonowanie źródeł niż remaster) i pozwala skoncentrować się na materiale jako całości a nie przeskakiwać do ulubionych utworów jak na CD czy plikach. Konkluzja jest jedna - dobrze mieć wybór :)
Ladnie ujeta konkluzja. Zazdroszcze osobom, ktore nie musialy porzucac swoich dawnych kolekcji. Mnie z dawnej kolekcji LP nie pozostalo nic - jedynie pamiec. Dlatego musze sie "zadowolic" materialami cyfrowymi. “W tym jest metoda.” np. zakup i odsluchanie albumu SACD, ktorego nie sluszalo sie od 30+ lat... sprawia ogromna przyjemnosc 🙂
Od lat 70 słucham muzyki i to jest dla mnie najważniejsze. Kiedyś na badziewiu w mono teraz na trochę lepszym sprzęcie. Nie było ważne czy pocztówka dźwiękowa, radio lampowe, potem ZK 120, potem vinyl i Cd. Teraz FLAC I CD. Kocham muzykę całą od jazz, prog rocka czy metal, funky, pop i nie ważne na czym. Śmieszą mnie te dywagacje o sprzęcie, jak ktoś kocha muzykę to i Bambino posłucha....
Dokładnie, dla mnie każdy sprzęt i każdy nośnik ma swoją historię, zastanawia mnie tylko, jak jest ze słuchem u wszystkich specjalistów polecających, doradzających w zakupach i doborze sprzętu…
Bo niektorzy słuchaja sprzetu a nie muzyki.Takie audiofiloświrusy wiecznie cos zmieniaja, przestawiaja i wiecznie nie zadowoleni.Czlowiek traci wtedy przyjemnosc obcowania z muzyka sam bylem taki teraz juz mocno odpuścilem.
Rewelacyjny materiał. Potwierdził Pan jako zawodowiec wiedzę, którą zdobyłem jako technik. I jako dawny pracownik czołowego polskiego producenta urządzeń audio różnego typu uzupełnię, że producent ten, dla sprzętu również powszechnego użytku (domowego audio) podawał moc maksymalną jako najwyższą moc dla której THD jest poniżej pewnego progu (nie pamiętam już dokładnej wartości). Testowaliśmy to bardzo prosto - na wejściu sinus 0dBu, z generatora wzorcowego. Na wyjściu miernik THD. Kręcić gałką głośności aż THD dojdzie do zadanej wartości. Odczytać wartość napięcia / mocy. Co do subiektywnej "przyjemności" słuchania zniekształceń - podobno jest różnica w parzystych i nieparzystych harmonicznych. Co do źródeł cyfrowych - jeśli jego brzmienie jest w najmniejszym stopniu słyszalne (nie neutralne) - to jest urządzenie zepsute / wadliwe fabrycznie. Prawidłowe musi brzmieć neutralnie, tak jak każde inne prawidłowe. To tyczy się zwłaszcza chipów audio w PC, telefonach i odtwarzaczach przenośnych. Tak, słuchałem wadliwych. To się zdarzało. Wadliwy zasilacz, wzmacniacz wyjściowy, rzadziej DAC. Te droższe były lepsze głównie dzięki lepszemu oprogramowaniu, wygodniejszej obsłudze, szybszemu działaniu interfejsu, większej ilości funkcji itd. Nie brzmiały lepiej. Brzmiały tak samo. Lepiej to mogły brzmieć słuchawki albo głośniki. No i wzmacniacz. Trochę inaczej było z MP3 - tu algorytmy potrafiły mieć własne brzmienie. Nie produkowały tego samego ciągu danych na wyjściu.
@@buwek Dużo i niedużo - wystarczało aby dopisać do nazwy dumne "Hi-Fi". W praktyce i tak słuch ludzki będzie miał problemy z ich wyczuciem, a instrukcyjne parametry były dużo lepsze, tym bardziej że przy mocach mniejszych niż znamionowa(której i tak normalnie w domu nikt nie wykorzysta, bo w średniej wielkości pokoju 1-2W podane na normalnej efektywności głośniki to już głośno, a przy 5W długo nie usiedzisz...) zniekształcenia zwykle są mniejsze. I w praktyce jedyny rodzaj zniekształceń rzeczywiście problematyczny we wzmacniaczach tranzystorowych to były zniekształcenia nieharmoniczne, których początkowo nie badano, a które wywoływały obecne w pierwszych tego typu konstrukcjach sprzężenia zwrotne
Ja bym tylko dodal, ze sluchamy przede wszystkim mózgiem :) bez tego to tylko drgania powietrza, to mózg wszystko intrepretuje i np. jakosc dzwieku bardzo zalezy od naszego samopoczucia :)
Według mnie najszczęśliwsi są ci którzy lubią słuchać ten sam album studyjny i na CD i na płycie winylowej. Mam na myśli tych zbieraczy którzy nie mogą żyć jeśli nie mają płyty z różnych wydań CD i płyt winylowych. Sam do nich należę. Ostatnio zgrywam z gramofonu płyty winylowe na komputer. Potem w Adobe Audition usuwam szumy, w innym jeszcze programie trzaski, i potem cały materiał dodaję do odtwarzacza Cocktail x35 z dyskiem SSD. I brzmienie na x35 jest lepsze niż z gramofonu, bo x35 to lepszy sprzęt od mojego gramofonu. Taki wniosek że dany materiał może brzmieć na lepszym sprzęcie lepiej niż na gorszym w tym przypadku gramofonie z którego przeniosło się na komputer te dane. Czasem lubię z CD posłuchać a czasem winyl. Oba rodzaje brzmień mają to coś. Zależy od humoru słuchającego w danym dniu.
@@mstozsto4756 Nie ma. Jeśli masz na myśli udogodnienia i szybsze działanie z plikami to jest do tego przeznaczona aplikacja na smartfony nazywa się MusicX Neo. To w tej aplikacji wszystko palcem , przewijasz listę lub wybierasz pliki podobnie jak w kompie myszką..
Biorąc na tapet twierdzenie Nyquista i fizyczne ograniczenia naszego słuchu cyfrowe nagranie zawsze jest technologicznie doskonalsze od analogowego. W praktyce jednak niekoniecznie jest: i zależy to od preferencji słuchacza. W teorii można cyfrowo uzyskać identyczny efekt jaki da odtwarzanie winyla tylko nikt tego nie robi, bo po co. Więc ludziom którym odpowiada taki a nie inny dźwięk wybiorą winyl. No i dochodzi aspekt psychologiczny: muzyka to nie tylko dźwięk. To także cała ogromna otoczka innych parametrów, które razem dodają się do tego co nazywamy przyjemnością.
Tak jak Pan powiedział - cyfra jest całkowicie przejrzysta. Dlatego, o ile zastosujemy sprzęt dobrej jakości i poprawne metody masteringu, to nagranie z gramofonu przechwycone na komputerze i nagrane na CD (o formatach hi-res nie wspominając) będzie nieodróżnialne od gramofonu grającego "na żywo". Co IMO dowodzi wyższości cyfry. Wiele popularnych nagrań natomiast na CD brzmi gorzej bo zostało celowo zmasterowanych "źle", w imię zwiększenia subiektywnej głośności kosztem zniekształceń i dynamiki, podczas gdy mówi się że ograniczenia winylu wymuszają mniej agresywny mastering. Analogowe zniekształcenia mogą też subiektywnie brzmieć po prostu przyjemnie, ale tu już wkraczamy na tereny audiofilskiej wiary nie mającej wiele wspólnego z techniką. Analog ma też to do siebie że wprowadza zmienne. Można wymienić gramofon i ta sama płyta zabrzmi mierzalnie inaczej - niekoniecznie lepiej w sensie zgodności z tym co słyszał inżynier w studiu, ale inaczej. Miłośnicy analogowego sprzętu mogą więc całe życie wymieniać sprzęt w poszukiwaniu ideału, odkrywając coraz to bardziej odpowiadającego sobie brzmienia. Tymczasem odtwarzacze CD powyżej pewnego (wcale nie absurdalnie drogiego) poziomu jakości będą brzmieć dokładnie identycznie... Być może ludzkiemu umysłowi trudno jest zaakceptować, że ideał został osiągnięty, i stąd ten kult czarnej płyty?
jeśli odtwarzacz CD tylko wyrzuca sygnał optykiem do wzmacniacza, to tym bardziej traci sens, wystarczy taki który dobrze sobie radzi z optycznym odczytem i korekcją błędów
@@rosandplale ty serio myślisz że odtwarzacz z wyjściem optycznym wysyła (na swoje wyjście optyczne) dane 1:1 odczytane z płyty CD, w formacie CD? Poczytałeś kiedyś o formacie spdif/toslink vs format zapisu na płycie 'Red Book'? Przecież to są 2 różne światy..
Nieprawda. Nic co zawiera konwerter cyfrowo-analogowy, a więc każdy odtwarzacz CD nie będzie brzmieć identycznie, chyba, że dwa odtwarzacze zawierające identyczny model konwertera.
Jestem odbiorcą, czyli audiofilem. Mam określone WYOBRAŻENIE dźwięku idealnego. Przez te 40 lat nauczyłem się, że nie ma jednego takiego punktu docelowego. Każdy ma inny, który jest wypadkową doświadczeń, przyzwyczajeń, charakteru, budowy fizycznej, warunków... Dlatego wg mnie jedynym wyznacznikiem nie są parametry, budowa, pomiary itp. Jedynym wyznacznikiem jest PRZYJEMNOŚĆ pojmowana indywidualnie i ewoluująca w czasie. Nie jestem zwolennikiem analogu ALE... Potrafię zrozumieć dlaczego ludzie tak go kochają. Po prostu na ową przyjemność składają się jeszcze inne doświadczenia, poza dźwiękiem. Ten rytuał, duże okładki, namacalność płyty, konieczność dopieszczania i czyszczenia urządzeń, wrażliwość na każdy element, poszukiwanie unikalnych płyt, wyprawy na giełdę, testy wkladek, itp. Z jednym zastrzeżeniem: słyszałem parę razy dźwięk z analogu, który był doskonały nawet wg mojej koncepcji. Np. kolumny Rockport, tor McIntosha z gramofonem Transrotora. Albo system Jadis, kolumny Serblin i laserowy gramofon. Problem w tym, że nigdy mnie nie będzie na niego stać. Jeśli będę kiedykolwiek miał te 3 duże bańki, prędzej wybuduję dom lub pojadę w podróż dookoła świata. Wg mnie z cyfry da się łatwiej uzyskać doskonały dźwięk lecz o wiele trudniej przyjemny. Stąd kariera lamp i analogu. Tu jest odwrotnie: łatwiej przyjemny, o wiele trudniej (drożej) doskonały. W obu przypadkach każdy sobie wybiera, co woli. Ja akurat mam sprzęt, który przeskoczył granicę i daje dźwięk cyfrowy zarówno precyzyjny jak i przyjemny. Problem w tym, że zajęło mi to ok. 40 lat :) i kosztowało kupę kasy. Gdybym miał budżet na używane w okolicach 3-5 tys. pierwszy sięgnąłbym po wzmak hybrydowy może tanią szlifierkę. Choć pewnie nie, raczej tani DAC. Zwyczajnie, nie potrafiłbym już żyć bez streamingu. Kupując płyty nigdy nie poznałbym tyle znakomitej muzyki. Zwyczajnie bym o niej nie słyszał. I tu jest główna wada znajomych, fanatyków analogu. Poznają bardzo mało nowej muzyki, bo siłą rzeczy zamykają się w obrębie dostępnych (i drogich) płyt. Lub skazani są na przypadkowe zakupy na giełdach. Wtedy cena ustala im playlistę. Rok temu na śmietniku w Niemczech znalazłem stary gramofon Radiotechniki (DDR) i ok. 50 płyt niemieckich z lat 70. i 80. Gramofon muszę naprawić. Tak że sam niedługo zapuszczę się w odmęty analogu :) Siermiężność gramofonu nie będzie wadą, tylko elementem „klimatu” :)
Chyba jedyny sensowny komentarz w temacie wyboru źródła 🙂 Dodam tylko że będąc fanem vinylu, CD, streamuję również muzykę co daje swobodę poznawania i obcowania z nową muzyką. Jedynym warunkiem jaki musiałem spełnić to zbudowanie systemu dla każdego źródła na odpowiednio wysokim poziomie. BTW, znajomi nie melomani/audiofile nie odróżniają często mojego setu vinylowego od reszty 😛
Na swoich 'puszkofonach' DIY, bo nie są to rasowe hi-end głośniki jestem w stanie powiedzieć iż większość moich źródeł cyfrowych gra inaczej. Chyba ci nie rozróżniający winyla od cyfrowego źródła po prostu nie są osłuchani lub nie zwracają na ten fakt uwagi bo ich mózg nie skupia się na tym. Obecnie moje głośniki są podstrojone trochę 'pod' TV, a by słuchać dla siebie i nie przeszkadzać, zakładam Senki z serii HD6** bo te brzmią 'czyściej'.
Sygnal cyfrowy tez moze byc znieksztalcony; np. przez niestabilnosc zegara taktujacego. Do tego nie istnieje idealny kanal transmisji; nawet zera i jedynki zamieniaja sie miejscami. Dlatego niezbedna w przetwornikach AD/DA jest korekcja bledow. Nie istnieje idealny laser (np. laser clipping). Kazda rysa, kazda drobina kurzu na plycie CD wprowadza bledy. Te bledy musza byc korygowane lub maskowane. Po stronie analogowej przetwornika DA musza byc stosowane filtry: LP i HP. Od ich stromosci i jakosci zalezy wiernosc odtwarzanego dzwieku. Cale szczescie dla "cyfry" wspomniane bledy (kolysanie dzwieku, dystorsje, pre-echo i aliasy) sa nieslyszalne lub na granicy slyszalnosci. Dynamika. "Wspolczesnym nagraniom wystarczy 40 dB...." Z tym, ze to nie wynika z muzyki tylko z cholernej kompresji i marnego masteringu skierowanego w strone przecietnego odbiorcy popu. Wspolczesny jazz czy klasyka wymaga takiej samej dynamiki jak 40 lat temu, czyli co najmniej 70 dB, zeby miec troche zapasu... RIAA na plytach analogowych koloryzuje dzwiek. Podobnie jak filtry (glownie dolno przepustowe) koloryzuja dzwiek ze zrodel cyfrowych. I tu sprawa rozbija sie o subiektywne odczucia. Niektorym podoba sie bardziej cieple brzmienie winilowej plyty, innym sterylnosc zapisu cufrowego. Ale... zestawiajac odpowiedni wzmacniac, glosniki i DAC mozna uzyskac kazdy rodzaj brzmienia 🙂 Wg. mnie, od strony produkcji, wazne jest by dzwiek byl jednak jak najbardziej neutralny oraz o zachowanie maksymalnie duzej dynamiki. Czyli, tak jak na starych plytach CD, ktore byly "ciche". W koncu po to mamy galke glosnosci, by dostosowac glosnosc do naszych preferencji 😉 edit: literowki
Bardzo słuszne i trafne spostrzeżenia. Diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach, dlatego jest oczywiste, że z każdą tezą można na jakimś poziomie jej prawdziwości dyskutować, co nie zmienia faktu, że co do meritum pełna zgoda.
Ogromna ilosc osob ma problemy ze sluchem. To tez jeden z powodow dlaczego plyty gramofonowe sa tak lubiane. "Audiofilom" polecam wykonac badania sluchu. Serio, bez zlosliwosci. Wielu z Was bedzie zaskoczonych dziurami w slyszalnosci (zwlaszcza niskich tonow) i przestaniecie marzyc o idealnych glosnikach i wzmacniaczach co bedzie zbawieniem dla kieszeni 🙂
Zarąbisty materiał! Dziękuje za ten głos i jasne powiedzenie z pozycji kompletnie bezstronnej co i jak, kawa na ławę, jak na wykładzie z matematyki. Myślę, że dyskusja na poziomie audiofilsko - anytaudiofilskim to w istocie jest dyskusja o gustach. A o nich można dyskutować do krwi. Na poziomie obiektywnym można dyskutować, jeśli sie mierzy wielkości o których sie dyskutuje. Przebieg na ekranie oscyloskopu jest, jaki jest i inny nie będzie. To, że ten sam przebieg "puszczony" przez jakis sprzęt komuś sie "na zabój" podoba a ktoś nie potrafi tego słuchać - to juz kwestia gustu a nie sprzętu. Odbiór sygnałów dźwiękowych przez każdego z nas jest inny i jest w olbrzymiej mierze determinowany nasza psychiką, nastrojem, nastawieniem mentalnym, itd. Innymi słowy - podnieta jest mierzalna obiektywnie, wywołane przez nia wrażenie u każdego jest kompletnie subiektywne. Ta sama podnieta u każdego z nas wywoła inne wrażenie. My lubimy wrażenie i chcemy tak regulowac podnietę, żeby je otrzymać. Nie ma sensu oceniac sprzętu audio na podstawie wrażenia, jakie on wywołuje. Jest sens dobierac sprzęt dla siebie na podstawie tegoż. To, jaka podnietę generuje dany sprzęt to po prostu jego cecha i już. Odrózniajmy podnietę (bodziec) od wrażenia wywołanego tym bodźcem. Lubimy egocentrycznie zakładać, że u każdego czlowieka funkcja odwzorowująca bodziec na wrażenie jest taka sama, a to jest nieprawda! Jeden lubi gramofon i nigdy się nie znudzi analizowaniem na 40-ta stronę kształtu czubka igły w danej wkładce i miliona innych parametrów, inny po prostu nie trawi słuchania muzyki w smażalni frytek. Dla jednych dźwięk CDAudio jest tym, czym ma być, dla innych - jest on zbyt "sterylny". To wszystko jest psychologia. Nie ma sprzętów lepszych i gorszych, są sprzęty rózniące sie parametrami. Czasem nawet parametrami ukrytymi - z istnienia których możemy sobie nie zdawać sprawy. Ostateczną weryfikacją sprzętu jest tylko jedno: czy mi sie to podoba i czy lubię ten dźwięk. Bo słuchanie dźwięku ma być przyjemnością. A że ktoś woli gramofon z jego niedoskonałościami a inny - dźwięk cyfrowy z jego "sterylnością" - to kwestie preferencji. Wreszcie - ktos będzie słuchał MP3 "zrobionego" na generycznym kodeku 128 kbps i mu nie będzie to przeszkadzać, bo sie skupia na rytmie i melodii, kogoś innego szlag trafi, bo zniekształcenia w wysokich tonach go zmęczą. A ktoś inny w ogóle nie słyszy zasadniczo nic powyżej 8 kHz (jak ja) i nawet nie będzie rozumiał o czym jest dyskusja. Mozna tez słuchać kiepskiego MP3 "as is" - nie znając nawet oryginału (albo nie mając słuchu absolutnego i słabą "pamięć słuchową", żeby to porównać) i cieszyć sie tym, że nie słychać szumu i mieć perfekcyjne złudzenie, że oryginał właśnie tak brzmi. Jeden zauważy od razu róznice między 128 kbps i 320 kbps, inny nie rozpozna nawet chamskiej kompresji w stylu "remasteringu, żeby było głośno" jesli nie ma bezpośredniego porównania (ja zdecydowanie, absolutnie zdecydowanie wolę ciszej, ale bez kompresji, choć mam słuch zmasakrowany antybiotykiem w dzieciństwie do kategorii "E - niezdolny do służby nawet w czasie wojny" w książeczce wojskowej). A na koniec smaczek: czy jesteśmy w stanie odtworzyć cyfrowo "lampowe brzmienie" jakiegoś np. wzmacniacza? Bo przeciez można go zmierzyć dokładnie, zdjąć jego charakterystykę i ją odtworzyć cyfrowo bez zagłebiania sie w setki parametrów z których ta charakterystyka wynika? Nie próbować obliczyć tej charakterystyki na podstawie parametryzowanego modelu, tylko ją po prostu cyfrowo odtworzyć w takim kształcie, jaki dany wzmacniacz prezentuje?
Nawet nie wiesz ile w tym wszystkim robi sama psychologia. Wystarczy ślepy test i ludzie totalnie się wykładają, robiłem takie. Wniosek jest prosty. :)
Co do ostatniego pytania, tak, jesteśmy. I znów powiem to samo, nie ma sensu mówienie tu o liczbach, teorii itd, bo w tym zawsze będą różnice, tylko wystarczy zrobić potem ślepe porównanie tychże odtwarzanych dźwięków. Przy obecnej jakości cyfrowych emulacji człowiek jest bez szans, by to odróżnić. To samo się tyczy płyty CD jako kopii 1:1 z vinyla, albo emulacji całego toru analogowego i samego vinyla od zera. Robiłem takie testy na paru osobach i błędów było 50/50. Ja sam mając słuch absolutny i strasznie czuły techniczny również nie jestem w stanie tego odróżnić. To tak, jak gdyby chciało się powiedzieć, czy robaczek idący po drzewie ma 0.98 mm, czy może jednak 0.72 mm, widząc go z odległości 2m. :) A nasze odczucia w temacie dźwięku są piekielnie mocno związane z psychiką, świadomością o tym, co gra i z czego.. Gdy tego nie wiemy, jesteśmy bezradni i często nawet niemalże głusi. Tak wykazują doświadczenia. :)
@@BartekEVH Dzięki za odpowiedź! Wreszcie mam to jasno powiedziane - razem z metodologia i wynikami ślepych prób. Czyli da się zaemulować to mityczne "lampowe brzmienie" cyfrowo, fenomenologicznie bez budowania jakiegokolwiek modelu matematycznego wzmacniacza lampowego. Zresztą pewnie każdy wzmacniacz lampowy brzmi nieco inaczej, tak jak każdy wzmacniacz tranzystorowy tez brzmi inaczej.
@@pokrec dokładnie tak. Zmiennych jest potworna ilość i model matematyczny byłby nieskończenie wielkim modelem. Zatem to sensu nie ma dla nas. To tak daj gdyby chcieć, namalować np. obraz kamienicy, ale z dokładnością do atomu. :)) Emulacje (te bdb, nie marne jakieś za free itp) robią już tyle zabiegów z dźwiękiem, że różnica się po prostu zaciera i człowiekowi to wystarcza, aby został zrobiony w balona mówiąc kolokwialnie. I nam to pasuje. Pozdrawiam.
Gdy w latach 80tych walczono z szumami w urządzeniach analogowych przyszły lata 90te i płyty cd i wteszcie cisza zero szumów ale po latach słuchania czegoś w tej muzyce brakowało tzw. powietrza , dzisiaj okazuje się że ten szum to taka wartość dodana .Jest metoda na uzyskanie tej wartości dodanej przepuszczając sygnał cyfrowy przez magnetofon studyjny i z powrotem na cyfrę .
nie takie zero... Ze wzgledu na specyfike ludzkiego organu sluchowego i nienaturalny stan idealnej cyfrowej ciszy, sztucznie dodawano (nie wiem czy nadal tak sie dzieje) szum na poziomie 3 decybeli
Mój kolega na sprzęt muzyczny watrości niezłej chaty na wsi (ew. apartamentu w dużym mieście) i... to co ma z dodatkowego osprzętu to mnie się w glowie nie mieści. Wszystkie filtry sieciowe, kable niby jednokierunkowe wygładzacze prądu i wszelkie inne wynalazki nawet nie mówię już o kablach i przewodach połączeniowych. I jak mi tak demonstruje nagrania na tych wynalazkach swoich to powiem krótko, że jednak móżg steruję urojeniami i kieszeniami audiofili. Bo mój Pionner SA9900 + Revox B77 dwuścieżkowy + DAC Arcam + Thorens TD147 (na winyle) i kolumny Pioneer CS 903 oraz drugie TDF RTL3 wcale gorzej nie brzmą. A wartość mojego skromnego sprzętu do suchania to 1/100 wartości tego co on ma., Lubię posłuchać dobrej muzy, ale nigdy nie zrozumię audiofili. Pozdrawiam
@@MieluPL Witam, Sprzęt swój kupowałem jeszcze wczasach gdy ceny były ""normalne"". Na przykład za wzmaka Pioneera zapłaciłem w 2002 roku 1700 zł + przesyłka z e-baya, Revoxa otrzymałenm uszkodzonego chyba za 800 zł plus naprawa 240 w 2005 roku, kolumny Pioneera pochodzą z wymiany za simsonka który nie miał papierów. Jedynie odtwarzacz syrumienowy to nabytek z 2020 roku (1100 zł). A gramofon i kolumny TCL RTL są z giełdy rzeszowskiej 2012 rok - wtedy tego sprzętu było pełno i za niewielką kasę, Bo wszyscy wielcy melomani i konomaniacy kupowali w sklepach badziewne zestawy kina domowego, króre grały jak dziurawe konserwy. Tak patrząc to teraz faktycznie to co mam to coś już jest warte, ale nie przesadzajmy to nie jest sprzęt audiofilski - co najwyżej można go określić jako vintage i tyle. A kupowany gył jak była okazja a nie na siłę, że musi być wszystko szybko i od razu wszystko na raz. A tak wracając do powyższego tematu to powiem krótko ...dla mnie z analogów najlepiej brzmi magnetofon i basta....Pozdrawiam....Alek
A powiedz jeszcze takiemu audiofilowi, żeby zakupił sobie za ułamek ceny monitory studyjne i na nich posłuchał muzyki najwierniej jak się da, to Cię udusi tymi złotymi kablami. To są chorzy ludzie. Szukają jak najwierniejszego dźwięku, a nigdy nie chcą stosować tego sprzętu na którym się ową muzykę stworzyło. Dziś świat jest tak szurnięty, że sprzęt profesjonalny kosztuje ułamek ceny błyszczących zabawek dla "złoto"uchów...
Cyfra potrafi zabrzmieć spektakularnie, tak ze zaden winyl nie da rady. Jednym z takich cyfrowych wydań jest np Pink Floyd - Dark Side Of The Moon - Immersion Box Set. Wersja na płycie Blu-Ray to absolutne mistrzostwo świata.
Ale nalot audioidiofili :-) z której elektrowni prąd mniej szumi? Połaniec podobno jest teraz na topie. A tak poważnie zabawki do odsluchu muzyki moim zdaniem to rzecz bardzo osobista i w sumie zależy od odbiorcy. Skuchajmy więc muzyki a nie grających kabli, których cena ma ma leczyć kompleksy miedzy innymi w zakresie wiedzy posiadacza. Autorowi dziękuję za bardzo merytoryczny materiał. Problem wielu to pewnie zrozumienie o czym Pan do nas rozmawia i dlatego sq tak podatni na audio woodu.
@@krzysztofrudnik4745 Chemia to jest to ;-) LiFePo4 ;-) i może do tego troche dimetyluamidu. Zgra jak talala. A tak poważnie czemu słyszący inaczej są tak agresywni ? Kompleksy wynikające z braku wiedzy ? Podskórne odczucie że są nabijani w butelkę przez cwaniaków zarabiających na głupocie i naiwności ? Chęć przynależności do wyimaginowanych ,,lepszych''? Nie wiem. Chcą czystego nie zniekształconego dźwięku polecam filharmonię, bo każdy zapis to kompromis miedzy oczekiwaniami, możliwościami technicznymi, wiedzą Ludzi zajmujących się tym, oczekiwaniami Artysty i zarabiającej na nim wytwórni. Jak nie ma współpracy i zrozumienia między wyżej wymienionymi to powstają gnioty nie do odsłuchu i warto by pozostał choć materiał źródłowy z nagrań. Przepraszam za rozwlekłość i trzymam kciuki życzę sobie i wam więcej tego typu materiałów w bagnie internetów. Sub poleciał.
Niedoskonałość techniki analogowej na papierze i w praktyce jest oczywista i tym samym przy poważnym traktowaniu słuchania muzyki z płyt winylowych trzeba się liczyć z kosztami i wieloma niedogodnościami a suma kompromisów może zepsuć efekt końcowy .Dobrze też mieć świadomość dlaczego pierwsze tłoczenia plyt winylowych, już teraz sprzed 40,50 a nawet 60 lat są takie drogie. Wówczas nośnikiem w studiu była taśma magnetyczna i z kopi tej taśmy powstawały matryce i tloczono płyty. Część z nich zachowała się do dzisiaj w doskonałym stanie ( vinyl jest dość trwały) . Zatem ze świerzutkiej taśmy matki powstała matyca i wytłoczono płytę winylową, która przeleżała gdzieś nietknięta 50 lat. Taka kapsuła czasu. Niestety kondycja wielu taśm po dziesięcioleciach w porownaniu do winyli bywa kiepska i wynika to z degradujących procesów chemicznych co za tym idzie reedycje wymagają wielu skomplikowanych operacji na samych taśmach ( czasem jest to wypalanie taśmy w temperaturze około 120 stpni Celcjusza i ostatni krzyk taśmy podczas jej kopiowania) . Potem remastering obecnie chyba tylko cyfrowy czyli ingerencjia w pierwotne dzieło producenta poprzez ratowanie i retuszowanie tego co zostalo na taśmie po tylu latach. Dlatego dla mnie gramofon, to głównie wehikuł czasu do nagrań, których reedycje nie są w stanie pobić wydań z epoki. Obecny poziom techniki cyfrowej jest nieosiągalny dla gramofonu, ale był czas, że było odwrotnie.
Ja odnoszę wrażenie , że część mitów na forach jest pisana na zlecenie firm które produkują bardzo drogi sprzęt audiofilski. Mity inspirowane są bardziej branżą sprzętu gitarowego gdzie mamy różne technologie - lampowe , optyczne , tranzystorowe , sprężynowe... a także różnego rodzaju mity na temat brzmienia drewna... Kable i gniazdka elektryczne w tej branży też wydają się mieć znaczenie na finał końcowy . Analizować można wszystko na każdym etapie .
Udało się nie wsadzić kija w mrowisko 👍Kiedy włączam jakiś utwór to słucham muzyki, a nie dźwięków. Muzyka ma mi dawać radość, spokój, ukojenie, czy co tam jest mi potrzebne. Na co dzień oczywiście źródła cyfrowe, bo to szybkie, wygodne i tanie. Kiedy jednak odpalam gramofon i układam czarny krążek, kiedy po chwili szumów i trzasków pojawiają się dźwięki, bardziej szanuję taką muzykę i rytuał związany z jej odsłuchem. Jedno i drugie jest fajne, o co więc wojna?
Świetny materiał! Jakiś czas temu Sławomir Pietrzak (głowa S.P. Records) powiedział, że muzyka z płyt CD jest gorsza ponieważ... Po przesłuchaniu "cyfrowej" muzyki boli głowa ;)
Panie Tomku, kolejne bardzo miłe zaskoczenie tematem na czasie, nigdy nie wiadomo czego się spodziewać, co będzie następne - jako analogiczne istoty dziękujemy za piękny analogicznie wytłumaczony analogowo wykład na bardzo zdrowym i neutralnym poziomie 0db👏🙂
NIE MA jednoznacznej odpowiedzi, a to dlatego że muzyka jest przez nas odbierana subiektywnie, czyli co uszy, to inny osąd być może.Moim zdaniem najlepszy dźwięk dla mnie z płyt cd dobrze nagranych, sa-cd, blue-spec, blu-ray jeżeli chodzi o koncerty, po kilkudziesięciu latach osłuchania wiem jedno, źródło jest najważniejsze, dobre źródło i cała reszta,a co do płyt winylowych nie wrócę do tego, dla mnie technologia miniona, jeżeli chcę bardziej tkzw.dźwięk ocieplony ,to wytarczy dac lampowy i po sprawie, muzyka ma być dla nas przedewszystkim przyjemnością, przeżyciem, uniesieniem, efekty, jakość dźwięku przy różnych konfigóracjach sprzętu może nas zaskoczyć, dlatego warto trochę poeksperymentować.
ANALOG vs. CYFRA? Dźwięk potocznie nazywany cyfrowym, a tak de facto sygnał dyskretny, jest odzwierciedleniem wartości napięcia w konkretnych odstępach czasu ( podczas próbkowania ). Innymi słowy jest to informacja o dźwięku czy wręcz instrukcja do tego, co ma zrobić DAC. I teraz najlepsze : "UWIELBIAM" w cudzysłowie, te bajki, mity, bajdurzenia o schodkach w dźwięku cyfrowym czy o jakichś przerwach czy lukach pomiędzy próbkami. Każdy kto wie jak odbywa się przetwarzanie sygnałów, jest w pełni świadom, że sygnał pomiędzy próbkami jest interpolowany, a więc pomiędzy próbkami również występuje, bo od tego jest DAC, żeby znów wypuścić sygnał analogowy. Zawsze porównuję to do ślimaka, który pełznie i ciągnie za sobą śliski ślad. To jest analog. Jeśli zapiszemy drogę ślimaka w formie współrzędnych w kilku punktach i każemy iść drugiemu ślimakowi po tamtej trasie, to drugi ślimak nie będzie skakał i robił przerw między punktami na mapie. Od znów popełznie i zostawi ciągły ślad, tyle, że ma pełznąć przechodząc przez ściśle zadane punkty. Dlatego to całe bajdurzenie o SACD, Hi-Res, etc. te nowe audiofilskie sprzęty po 352 khz. próbkowania, to jest wszystko kompletna ściema. Antynaukowa brednia i wyciąganie kasy. Założę się, że za chwilę powstaną po milion hz przetworniki żeby dalej łupić jeleni. I Ci co znają się na temacie wiedzą, że tak na prawdę zbyt duże próbkowanie może być wręcz szkodliwe dla materiału.
Najlepiej dla mnie działa poprzez lata doświadczenia cyfrowy nośnik i lampowy wzmacniacz 😉 Czarne krążki są za drogie w najlepszych wersjach(tłoczeniach)
Genialny materiał , dziękuję . Teraz łatwiej zrozumieć , że materiał na nośniku jest tak dobry ( vinyl CD ) jak dobry był inżynier który go tworzył :) plus to , jakie w domu mamy możliwości ( jakość HiFi) by ten materiał odtworzyć :) Pozdrawiam
Czyli. Jeśli chcemy posłuchać w pełni analogowej muzyki to musimy udać się do opery. I na własne uszy posłuchać artysty. Najlepiej oczywiście w akustycznie dobrze zbudowanej scenie i bez żadnych wzmacniaczy dźwięku (mikrofony, wzmacniacze, przetworniki).
Panie Tomaszu, dziękuję za kolejny dobry materiał!! Oczywiście zgadzam się , że nie ma sensu dyskutować nad wyższością Świąt Wielkanocnych nad Bożego Narodzenia. Ale proszę by kiedyś przy okazji poruszył Pan temat naciągania i oszukiwania ludzi poprzez oferowanie np listew zasilających high-end podnoszących jakoś dźwięku na inny, nieosiągalny normalnie poziom. Albo kondycjonerów kwantowych i tym podobnych... gupot ;)
fakt, jednak DC bloker działa, mam Hegla H300 znany z brumienia transformatora, po włączeniu w tor Dc blokera firmy Toriody przestał brumieć i to działa.
Fajny filmik, osobiscie bardzo lubie posluchac gramofonu. Kolega ma mega zestaw , lubie posluchac na tym wlasnie sprzecie. Szumi , no szumia, i te zaklocenia, stara plyta etc, i to chyba wlasnie chodzi o te niedoskonalosci....
To chyba tak, jak z samochodami. Jedni cenią sobie dostojną jazdę automobilem, z kabiną obitą wysokiej jakości skórą, z niklowaniami na karoserii, a inni szybkość i elektronikę, których brak automobilowi. I jedni, i drudzy znajdą zadowolenie z jazdy.
Najważniejsze to obcować z muzyką. Głównie słucham z cd bo wygodnie, od czasu do czasu odpalę winyla ale też lubię sobie nagrać playlistę na kastę. Taśma też ma swój urok. Można się pobawić biasem i zmienić brzmienie pod własne upodobania. Kiedyś nagrałem winyla z dolby S. Nie szumiał :)
Pierwsze 20 sekund filmu podsumowało wszystko, co trzeba wiedzieć o audiofilach :D Mam takiego kumpla - głuch jak pień, słuchu muzycznego żadnego, ale kupił sprzęt za dziesiąt tysięcy, bo ponoć słyszy różnicę. Jak go spytałem, czy słyszy różnicę między akordem C major a C minor, to powiedział, że to to samo.
Warto wspomnieć, że płyty analogowe brzmią lepiej z powodu lepszego masteringu i dużo mniejszej podatności, a w zasadzie prawie całkowitej ich odporności na loudness war. Po prostu nie sposób tak "wyciąć" płyty winylowej, żeby po kompresji dźwięku różnica między najgłośniejszymi, a najcichszymi fragmentami wynosiła np. 2dB (dobrym przykładem jest słynny "mastering" albumu "Death magnetic" zespołu Metallica). Standardowe płyty analogowe to różnice między najgłośniejszymi, a najcichszymi fragmentami wynoszące 16-14 dB. Te same albumy w wersji CD, a zwłaszcza po remasteringu to często już tylko 5-8 dB. Ideałem byłyby albumy w wersji CD Audio z masteringiem jak na płytach analogowych. Ale w świecie muzycznego biznesu to chyba nierealne marzenie. Polecam stronę odnoszącą się do loudness war. Można sprawdzić różne wersje albumów. Poniżej odnośnik (link): dr.loudness-war.info/
Już w pierwszym zdaniu zawarta jest kłamstwo, a potem bzdura goni bzdurę. To, że dziś, w dobie mp3, streamingów i słuchania radia w samochodzie, popularne kawałki popowe nagrywane są z małą rozpiętością dynamiczna to fakt. Faktem jest także to, że dziś w dobie powszechnej dostępności komputerów, interfejsów, przetworników, instrumentów itp wielu twórców samodzielnie zajmuje się nagrywaniem, miksowaniem, masteringiem itd, często mając ograniczoną wiedzę i umiejętności w tym zakresie. Prawdą jest, że kolejne nowe, zremasterowane cyfrowo wersje starych albumów bywają gorsze niż ich protoplaści za sprawą opisanego zjawiska loudness war. Ale wyciąganie z tych faktów wniosków pt. "płyty analogowe brzmią lepiej" to idiotyzm.
Pięknie 🤩 to co pan mówi to esencja audio . Należy pamiętać ,że odczuwanie dźwięku to w dużej mierze to wrażenie subiektywne . Na początku zabawy w audio nie myślałem ,że różnica w sposobie podawania dzwieku poprzez poszczególne marki jest tak różna . Należy się samemu przekonać czy tak jest czy nie . Czy interkonekty i ich jakość ma znaczenie czy nie . Czy kable głośnikowe z niektórymi wzmacniaczami i głośnikami lepiej przenoszą pasmo czy gorzej . Moje postrzeganie jakości w kablach zakończyło się przy przewodach głośnikowych za 10 tyś zł:) powyżej tej kwoty nie słyszę różnicy :))) kondycjonery i inne bajery to już dla mnie przesada !
tutaj jest wywiad z inżynierem dźwięku który robi mastery pod CD i winyl. Wyjaśnia z jakie ograniczenia musi nałożyć na mastera vinylowego vs CD. Skoro są dwa różne mastery trudno by było to samo brzmienie. Możesz zacząć od ok 20minuty ale cały wywiad jest interesujący: ruclips.net/video/5d7O4uMx7YE/видео.html
Długo można by dyskutować w kwestii cyfra czy analog. Optymalnie trzeba pogodzić się z tym że producent który opiera się na samplingu przetwarza dźwięk analogowy (najczęściej) na cyfrowy. Z kolei utwory w pełni stworzone cyfrowo przepuszcza się bardzo często przez sprzęt analogowy. Bardzo ciekawy materiał. Dzięki. Pozdrawiam
Ileś lat temu dla mnie rozstrzygające w kierunku wyższości cyfry była świadomość, że z każdym odtworzeniem mojej ulubionej płyty gramofonowej/kasety jakość tego odtworzenia spada, czy inaczej zapis degraduje się. Ta śwadomość była nie do zniesienia :-) Teraz tylko flac lub nieco gęściej. I musiałbym podwoić liczbę metrów kwadratowych, gdybym chciał moje ulubione albumy trzymać na płytach gramofonowych.
Ludzki sluch jest analogowy wszystkie instrumenty sa analogowe.,cyfra jest nienaturalna ma zalety bo jest trwała ale czy brzmi naturalnie milej dla ucha ?
@@Mar-ei5eh Tak, brzmi tak naturalnie jak wybrany przez ciebie wzmacniacz i słuchawki. Ludzki słuch jest analogowy i sygnał analogowy otrzymujesz. No chyba, że przetwornik z cyfry masz w mózgu?
Lepsze jest to, co lubimy bardziej. O ile wiemy, czym to jest. Zmagania czy wygoda? Odwieczne pytanie 😉 Tomasz w b.dobrej formie! Podane, jak zawsze wybornie! Słuchajcie dzieciaki, słuchajcie old boye 🖐
Ja tam wybieram CD bo nie szumi i gra to bardzo czysto. Na gramofonie odczuwam przy głośniejszych fragmentach takie jak by podbarwienie wysokich tonów. Wolę CD mimo że mam gramofon to CD wygrywa jak dla mnie.
Nie jestem przekonany, czy faktycznie słyszymy świat analogowo. Ucho odbiera zmianę fali ciśnienia, a nerw słuchowy zmienia tą informację na sygnał elektryczny, który biegnie do płata skroniowego, w którym jest on interpretowany jako wrażenie dźwięku. Sygnał nerwowy można chyba uznać za sygnał cyfrowy, (neuron w sumie ma dwa stany "praca" czyli 1 sygnał elektryczny biegnie dalej i "spoczynek" czyli 0. Pojedynczy neuron chyba nie może nadać półsygnału). Pojawia się teraz pytanie czy płat skroniowy tworząc wrażenie dźwięku tworzy go na zasadzie cyfrowej czy analogowej, (musiałby wypełniać powstałe luki).
ja jestem ortodoxem, słucham tylko top of the top analogu, a robie to tak: jak chcę posłuchać sobie np. U2, to zapraszam ich do siebie, chłopaki rozkładaja sprzęt i grają - a ja słucham, bez żadnej kompresji czy błędów tłoczenia jakiegoś plastiku. potem dzięki i tyle w temacie. lubię tez Presleya, ale tu mam problem ...
Ja mam lepiej. Otóż całe to brzmienie, czy to U2, czy nawet Presleya, bez różnicy, jestem w stanie odtworzyć w głowie. Przy czym automatycznie wchodzi korektor brzmienia, który powoduje, że staje się ono par excellence idealne. Jak włączę tryb korektor-on, idealnie brzmi również cover grany przeze mnie na fortepianie. ;-)
Dziękuję bardzo za ten filmik, to doskonale wyjaśnia, że autorzy różnego rodzaju transportów-streamerów( bez dac) mają chyba jakieś specjalne chipy w mózgach, skoro potrafią ocenić brzmienie tychże. ten program zaoszczędził mi wydanie grubszej kasy na transport, a dac jaki mam (Mytek Brooklin Dac)będzie grał zawsze tak samo z innymi transportami. Irytuje mnie to, że branża audio jest tak nieuczciwa, owszem można ocenić wygląd i funkcjonalność transportu i aplikacji, ale charakterystykę dzwiękową? Przeżyłem już trochę (56l), ale czasami gubię się w nowych technologiach, wiec jeszcze raz dzięki za rzetelne wyjaśnienie tematu. Bardzo lubię Pańskie filmiki i oglądam wszystkie, mimo iż nie jestem realizatorem dźwiękowym, zawsze dowiem wie czegoś ciekawego. Serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia( przynajmniej z mojej strony)
Ja zawsze odpowiadam Analog - na żywych instrumentach , bez prądu . A cyfra w domu . Bo wykonawca przy nagraniu nie szumiał i nie trzeszczał jak vinyl. To moje zdanie . Nie potrzebuje wojny z fanami czarnych .... 😀
@@piotrkosciolek2538 Tak ,a świstak zawija w sreberka. 😃 Nowiuśkie ze sklepu tak samo . Igla nowiusieńka ,czyszczona ,plyty nowe wyczyszczone wyprane i dalej szumi . Powtarzam ,ze nic do tego nie mam . Co kto lubi. Ale nie mów ,ze brzmią lepiej niz cyfra.
@@piotrkosciolek2538 Niestety - w odtwarzanie mechaniczne winyli jest wpisane mniejsze lub większe uszkadzanie nośnika wraz z KAŻDYM odtworzeniem (chyba, że ktoś używa odtwarzaczy laserowych).
Z wielką przyjemnością oglądam Pana filmy. I z wielką przyjemnością zasubskrybuje ten kanał. Bo to jeden z niewielu tak cennych kanałów na RUclips. Dziękuję :)
Debata nie ma sensu, kiedyś można było dywagować pomiędzy Soczystym dynamicznym dźwiękiem analogowym a nieco plastikowym cyfrowym. Teraz jakość przetworników DAC jest na takim poziomie że cyfra przewyższa analog pod każdym względem. Chociażby rozwój pluginów VST emulujących znane sprzęty. Świetnym przykładem są pluginy Universal Audio jako AMPy gitarowe Engl czy Marshall, odwzorowanie cyfrowe analogów, interfejs UAD Apollo zmienia swoje parametry impedancje, napięcie itp pod parametry emulowanego sprzętu.
Moje pomysły znowu legły w gruzach :P Kiedyś myślałem nad tym by zbudować idealny wzmacniacz po prostu realizując wzmocnienie programowo, ale tak się nie da, chyba, że sygnał wejściowy byłby mocno obniżany... (ale dla przejrzystości sygnału który od początku był niski, chyba taki sygnał przetwarzany musiałby mieć więcej niż 16 bitów). Kiedyś na szkolnym festiwalu prezentowałem ideę cyfrowego toru audio, opartego na modulacji PWM... Nawiązywałem do konstrukcji takich jak np. Tact Millenium, gdzie właśnie wzmacniamy sygnał zmodulowany szerokością impulsu. Tutaj mamy de facto też zero-jedynkowy sygnał. Problemem jest filtr wygładzający(tudzież dolnoprzepustowy, nie znam się). Jak on działa? Czemu konstrukcje takie jak Tact Millenium się nie upowszechniły? Przecież rozwiązałoby to problemy nieliniowości... A jeśli ktoś chce jakieś efekty wprowadzić, to możnaby to zrobić programowo... Przepraszam za tak długi i pewnie niezrozumiały wywód, ale jestem tylko młodym człowiekiem, który się amatorsko fascynuje tematem cyfrowego audio. Pozdrawiam redaktora :)
Fajnie posluchać bylo przy robieniu gofrów :D A co z wtykami ktore teraz maja THD szczegolnie wtykach pkugin alliance? Jak to sie ma do brzmienia analogowego? Jak rozumiem "charekter analogowy" to jedynie kwestia losowości zniekształceń.
Bardzo odważny temat przyciągający mnóstwo pieniactwa z obu stron. Bradzo wartościowy materiał ze względu na wiedzę dlatego czekam z niecierpliwością na kolejny. Osobiście słucham na codzień płyt winylowych. Tak mi zostało z dzieciństwa kiedy to ojciec puszczał analogową muzykę z łódzkiego adaptera przez dzierżoniowski wzmacniacz zintegrowany. To jest właśnie siła sentymentu i taka muzyka zawsze się bardziej podoba, ale doskonalsza nie będzie, bo jako człowiek nauki wiem, że to nie możliwe. Dlatego tak miło słycha mi się współcześnie tłoczonego winyla (a jakże, z nagrań cyfrowych) a nie szukam zniszczonych nośników z lat '70 czy '80. Pozdrawiam i jednych i drugich oraz oczyście autora
@@witoldwitoszekrecords3253 Nowe winyle nie mają prawa trzeszczeć. Ale te wielokrotnie odtwarzane już tak - bo są zniszczone przez pracę igły. Ale taśma też się wyciąga (co zmienia tempo i częstotliwość), lub ktoś ją położy w okolicy jakiegoś magnesu lub źródła EM. Natomiast te zmiany nie powodują gwałtownych trzasków, więc są "milsze" dla ucha niż te drugie.
2:55 Panie Tomaszu a co z nadprzewodnikami? Oczywiście rozumiem trudności w ich praktycznym zastosowaniu chociażby ze względu na temperaturę pracy, ale czy to oznacza, że nie istnieją?
Mam magnetefon szpulowy polski Aria , jesli nagram na szybszych obrotach z cd a potem odsłuch robie to z szpuli jest przyjemniejszy dźwięk nawet jakby wiecej detali słychać, teoretycznie nie mabto sensu ale tak jest😁😁😁😁
temat rzeka... tyle przecież zależy od jakości nagranych ścieżek, samego miksu i masteringu, no a potem od jakości sprzętu na którym słuchamy i pomieszczenia jeżeli to nie są słuchawki. proponuję podjąć temat aliasing-u i dithering-u w kontekście cyfra vs analog. pozdrawiam.
Bardzo dobrze wytłumaczone. Czy można poprosić o odcinek na temat psychoakustyki? Bo chyba będzie można wtedy dość przejrzyście wytłumaczyć, temat związków zachodzących między falą dźwiękową docierającą do uszu słuchacza (bodźcem) a subiektywnie odczuwanym wrażeniem, które u niego wywołuje. To tez świetnie tłumaczy, czemu niektórzy preferują analog, a niektórzy cyfrę. Bez wchodzenia w dywagacje audiofilskie oczywiście.
Lubię pliki cyfrowe - można je kopiować i są identyczne. Zbawienie dla nerwicowca. Większość płyt winylowych tłoczona od końca lat 70. XX wieku jest pozyskiwana z pliku cyfrowego (więcej pod hasłem "vinyl digital delay line"). A w kwestii płyt CD, to moje ulubione ich wydania są z czasów zimnej wojny. Później coś się popsuło i tak jakby zaprzepaszczono całą przewagę dynamiczną tego nośnika :) Jakoś całkowicie odciąłem się od muzyki wydawanej od ok. 1995, bo nieważne jak bym jej nie ściszał, to jest za głośno... Czasem fantazjuję, że jestem realizatorem dźwięku i robię coś "zgodnie ze sztuką", ale to chyba nie te czasy... Ma być słychać podczas jazdy 200km/h autostradą i kropka. Pozdrawiam.
Fajny przykład z autostradą, również uważam ze zmienna dynamika dużo wnosi do utworu i szkoda, że muzyka produkowana jest na tym najgłośniejszym poziomie.
Kiedyś natknąłem się na historię gościa, który brał wszystkie płyty, które uważał za zbyt głośne, i wrzucał do wtyczki Relife by TerryWest (nie ta nowsza od Analog Obsession). Są magicy. Raczej są już lepsze wtyki (declippery), bo to starsza rzecz już.
@@Konraddelfingdynia No niestety. Na szczęscie dużo materiału z lat 70, 80 zostało nagrane i wydane na CD z zachowaniem wysokiej dynamiki. Jak już wszystkiego przesłucham i nie będę chciał do tego wracać, to będę myślał, co dalej. Póki co, ten moment nie nastąpił :)
@@---pp7tq Chyba wiem o czym mówisz. Chodzi o wtyczki, które starają się algorytmem odbudować uciętą dynamikę. Słuchałem paru albumów przepuszczonych przez "perfect declipper". Cudów nie ma, ale oczywiście jest to szczytna inicjatywa, gdyż jest różnica - oczywiście im wyższa dynamika oryginalnego nagrania, tym lepszy efekt. Mimo wszystko nic nie zastąpi nagrania autentycznie dynamicznego i na takich się skupiam. Pozdrawiam.
To jest złoto. Link do tego materiału powinno się udostępniać przy okazji každej zasłyszanej czy przeczytanej kłótni (bo to często są przepychanki bez konkretów, opierające raczej na preferencjach stare vs nowe, czy sentymencie). Przecież w końcu chodzi o to, w jakiej jakości chcemy słuchać, i w jakiej tworzyć. I jeśli chcemy paprochy, to czy mają być prawdziwe, czy wygenerowane, aby brzmiały 'rasowiej' analogowo. Ja lubię i tak i tak, zależy od tego, jaki utwór i nawet, jaki mam nastrój. Są winyle płyty, które brzmą doskonale, i nie są wcale nowe, ale zależy też przecież od tego, na czym są odtwarzane, a mam przejrzane trochę tego sprzętu, bo coś chcę kupić. A CD SOFAD moich Depeszów kochanych mi w ręce wpadło takie wydanie, że wszystko opada. Jakby wyprał ją ktoś z dynamiki całkowicie, obciął z każdej strony i przyklepał. Wydawnictwo oryginalne. Także, spieprzyć można wszystko, i cyfra nie pomoże. Generalnie, to video Pana Redaktora to balsam dla ucha, duszy i umysłu, lek przeciwbólowy i zajebiście spakowany kawał wiedzy. Wykłócającym wiecznie nad wyższością jednego czy drugiego da teraz do ręki argumenty. Pytanie, czy zechcą skorzystać 😉 Obiecał Pan w wakacje dużo dobrości, i słowa dotrzymał. Dzięki.
Który dźwięk najlepszy. Są ludzie zwani Audiofilami szaukają tego najlepszego dźwięku który ciągle jest prtzed nimi. Ja myślę że to Choroba Audioholica Nervosa.
Dziękuje za ten materiał. Od lat słucham muzyki zarówno z winyla, jak i ze streamingów. Mam też sporą kolekcję CD ale jakoś leżą i się kurzą. Ewentualnie czasem w aucie słucham. To co pociąga mnie w winylu to klimat słuchania, nie przełączanie, słuchanie do końca. Jest wiele płyt, które brzmią świetnie, niestety jest też masa, które odrzucają od słuchania (szczególnie polskie rapowe wydania starszych płyt, których nikt na powaznie nie przystosował do LP). Streaming to najlepsze rozwiązanie nacodzień oraz możliwość śledzenia ulubionej muzyki bez wożenia ze sobą kolekcji płyt : )
Zatem czysta psychologia i nic więcej. :) Dlatego sam aplikuję pewne subtelne elementy, które mózg lubi czuć, wynikające z toru płyty vinylowej na płytę CD i jest pełnia radości z dźwięku i słuchania. Same zalety, zero wad. Wady vinyli od 40 lat mnie strasznie irytują i od dnia pojawienia się CD jestem happy. :) A teraz, gdy mogę osobiście dodać to, co tylko chcę do dźwięku i zrobić z niego całkowicie analogowy od fazy płyty, do końcówki mocy, a nawet kolumn, nie do odróżnienia dla słuchacza, to już jest pełnia radości. Nawet na słuchawki mogę wykonać taką wersję dźwięku, że jest efekt, jak gdyby słuchacz pył w pomieszczeniu i słuchał z kolumn, a nie na słuchawkach. To bardzo przydatne dla osób, które tego chcą i wymagają, aby znaleźć się w dobrym studio...
Banał: źródło (instrument, głośniki) - nośnik (np. powietrze) - odbiornik (ucho). Jest bardzo dużo materiałów na temat pierwszego i drugiego etapu (techniki nagrania, głośniki i wzmacniacze, parametry akustyczne pomieszczenia) natomiast trzeci jest często pomijany lub traktowany po macoszemu. Wchodząc z kimś w dyskusję na temat ogólnej jakości brzmienia czy to zestawu odtwarzającego czy też miksu należałoby najpierw zapytać rozmówcę czy i kiedy ostatni raz miał robione badania audiometryczne. Może się bowiem okazać, że zarzut o „mniej ostrym brzmieniu" lub pochwała "łagodnego” nie wynika z tego, że realizator celowo podciął częstotliwości powyżej 2kHz lub zestaw odtwarzający ma akurat taką charakterystykę przenoszenia, lecz z tego, że nasz znajomy jest np cukrzykiem i od 1kHz ma opadający audiogram. Nierzadko dla 4kHz nawet do 40 - 50 dB z czego może nie zdawać sobie nawet sprawy.
@@majawyszomirska3223 Wynikiem badania audiometrycznego jest krzywa progu słyszenia dla przewodnictwa powietrznego i kostnego w skali częstotliwości, czyli tak zwany audiogram. W praktyce: badany ma dać znać kiedy usłyszy daną częstotliwość ( od 125 Hz do 8kHz co oktawę) w miarę jak jest wzmacniana (metoda wstępująca) lub kiedy przestaje ją słyszeć w miarę jak jest ściszana (metoda zstępująca). W idealnej sytuacji wynik to prosta pozioma na poziomie 0 dB, znormalizowana wdł. krzywej izofonicznej dla progu słyszenia zdrowego człowieka. W praktyce zawsze są odchylenia w granicach 5- 10 dB. Dla typowego ubytku słuchu wraz ze wzrostem częstotliwości trzeba wygenerować wyższy poziom dźwięku aby badany zareagował (i zaznaczamy na wykresie ten poziom), a że skala na wykresie jest od 0 do 120dB w dół a częstotliwości od najniższych do najwyższych od lewa do prawa - stąd określenie "opadający audiogram". Związek pomiędzy cukrzycą a ryzykiem wystąpienia ubytku słuchu też jest dobrze opisany. Zbyt wysoki poziom glukozy we krwi może uszkadzać naczynia krwionośne w ślimaku.
To katastrofa. Czasami myślę, że współcześni realizatorzy nie kierują się słuchem tylko trendami. Dzisiejsze nagrania muzyki rozrywkowej są tak okaleczone silną kompresją, że trudno mnie się tego słucha...👍
Nie, to zamordowanie zakresu dynamiki kompresorem w taki sposób, żeby każda częstotliwość była rownie głośna. Co powoduje, że taki utwór wydaje się głośniejszy, ale słuchanie go jest męczące. Przykłady do znalezienia w sieci.
Dotknął Pan mimochodem także tematu "grania" samego sprzętu cyfrowego tak ochoczo reklamowanego przez audiofilskich recenzentów. Cieszę się że wreszcie ktoś dosadnie to powiedział że zapis cyfrowy jest transparentny i nie potrzeba magicznych dodatków, a jedynie komponenty analogowe mogą być lepsze. Bez szamanizmu o muzycznych kablach USB, kablach zasilających czy innych kondycjonerach kwantowych i magicznych.
re >zapis cyfrowy jest transparentny < Zapis, tak. Sprzet nie. Ta sama plyta CD odtwarzana na przecietnym "soniaczku" zagra zdecydowanie inaczej niz na solidnym sprzecie - nawet z pominieciem toru analogowego.
Świetnie opowiedziane! Już pierwsze zdanie o tym, że dźwięk uchem odbieramy analogowo mówi wiele i otwiera bardzo ciekawe drzwi, bo skoro odbieramy go analogowo to po co zrobiono przetwarzanie cyfrowe? A jednak po coś!
Chociażby po to, żeby móc bezstratnie przesyłać i kopiować 🧑💻 Poza tym nie "zrobiono" go celowo - samo się zrobiło! Jako konsekwencja równoległego rozwoju i istnienia najróżniejszych technologii do najróżniejszych innych celów, niż audio. Raczej "zastosowano", choćby z powodu powyższych dwóch zalet.
Jeżeli ktoś lubi dźwięk z winyla to jaki ma problem zarejestrować go cyfrowo z wszystkimi niedoskonałościami winyla (szumy, trzaski, nierównomierność prędkości) i zapisać cyfrowo a potem odtwarzać na czym chce i mieć dźwięk z winyla w wersji cyfrowej. I nie zniszczy sobie płyty :) Analogicznie z kasetami. Prawdziwy audiofilski sprzęt gdyby istniał, na wyjściu otrzymywalibyśmy ten sam sygnał co na wejściu i nikt by tego nie chciał słuchać. Dobór sprzętu dla konkretnej osoby polega przecież na dobraniu sprzętu z jego wadami tak, aby z naszymi nieidealnymi uszami brzmiał najlepiej. A co oznacza najlepiej ? Tak jak nam się podoba. Żaden audiofil nie ma najlepszego sprzętu na świecie. Ma tylko najlepiej brzmiący sprzęt według jego uszu, a ten sprzęt może być daleki od perfekcji. Dlatego każdy może być audiofilem dla samego siebie i tylko siebie.
Dokładnie to samo powtarzam tym, którzy upierają się przy tym, że nie liczy się nic po za winylami. Ale nie mam też zamiaru kogokolwiek przekonywać na siłę, zwłaszcza gdy pojawiają się już argumenty z dziedziny audiovoodoo. Sam korzystam z obu nośników i jest pięknie :)
@@MTWODZU To jakieś zafiksowanie. Znam takich co muszą mieć magnetofon, gramofon a odtwarzają to na plastikowych głośnikach z marketu z podbitymi niskimi i wysokimi tonami do oporu. Kiedyś pan Krzysztof na Reduktorze Szumu naprawiał jakiś porządny magnetofon, a potem odtwarzył na tym muzykę. Nawet po kompresji youtuba brzmiało to dla mnie tak, że kapcie zgubiłem. Jednak to był naprawdę dobry magnetofon po naprawie, dobra taśma. Gdybym miał magnetofon to odtwarzanie byłoby dla mnie jakimś sentymentem do lat młodości ale zapewne po krótkim czasie przestałbym używać bo nie jest to wygodne i nie widzę w tym nic poza sentymentem. Czekam aż pojawi się moda do podłączania monitorów komputerowych po złączu RGB to bo przecież analog :) Ciekawe że tu nikt nie chce wrócić do analogów :)
Czy kawa, którą sam sobie ręcznie zmielę w młynku jest lepsza niż ta sama zmielona przez młynek elektryczny? Nie. Ale to pierwsze sprawia większą radość. Czy mechaniczny zegarek (np. Rolex) za 2 miliony PLN jest lepszy niż elektroniczny (np. Casio) za 5 PLN? Nie, nawet gorzej mierzy czas. A jednak to ten pierwszy daje większą przyjemność z użytkowania. Czy winyl zgrany do wersji cyfrowej ma sens? Absolutnie nie. Sama CEREMONIA wyjęcia płyty, położenia na talerzu, położenia docisku, przetarcia kurzu, ustawienia ramienia, zakręcenia (ręcznie) talerzem, itp. itd. to właśnie nic innego niż CEREMONIA odprawiana przed odsłuchem. Te elementy, które chodzą z mechanicznym, satysfakcjonującym kliknięciem. To wszystko ma bardzo duży wpływ na nastawienie emocjonalne słuchającego. To jest część przyjemności dla wielu ludzi.
@@macwozni Ja też lubię sobie wyjąć C-64 z szafy, włożyć kasetę i uruchomić grę. Jednak nie twierdzę, że takie komputery były lepsze. To tylko sentyment, powrót do lat młodości. Nic poza tym. Wygodniej uruchomić emulator. A kawa czy potrawa często smakuje lepiej, gdy ktoś ci ją poda. Nie miałem i raczej nie będę miał zegarka za 2 mln ale nie widzę w tym przyjemności a raczej chęć pokazania się, pod warunkiem że druga osoba też jest bogata i rozpozna czy to oryginał czy podróbka. Tak więc 2 mln na nadgarstku mają znaczenie gdy obracasz się w towarzystwie milionerów lub drogiego zegarmistrza. Nikt nikomu nie zabiera przyjemności z odtwarzania analogów, jednak mówienie, że to lepsze nie ma większego sensu. To jest inne doznanie ale pod względem czysto muzycznym (dźwięk) nie ma tu nic lepszego. Zgranie analoga do formy cyfrowej ma tu spory sens - masz ten sam dźwięk i zapewniasz trwałość oryginalnemu nośnikowi. Raz na jakiś czas uruchamiasz magnetofon, spędzasz mile czas. A na co dzień odtwarzasz cyfrową wersję. Jeśli będziesz codziennie męczył kasetę odtwarzaniem, za jakiś czas nie będzie co odtwarzać. I tak jest ze wszystkim co stare i rzadkie, nie służy nikomu na co dzień. Stoi w muzeach lub jest na specjalne okazje.
@@Micha-dx2xw popatrz, że ja też nie twierdzę, że winyl jest lepszy. Ba, twierdzę, że obiektywnie jest gorszy. Ale jednocześnie wskazuję na przyjemność płynącą z obcowania z nośnikiem fizycznym, ceremonię towarzyszącą i innym podobnym aspektom. To jest jak wyciągnięcie klasycznego samochodu na niedzielną przejażdżkę (w PL niestety mało praktykowane). Z praktycznego punktu widzenia bez sensu, ale ile radości sprawia!
Chętnie obejrzałbym film o jakości dźwięku z popularnych nośników tj. Mp3, dźwięk z RUclips, radia FM, Spotify, a także kasety magnetofonowej i płyty cd. Niestety często jest tak, że posiadacze nawet niezłego sprzętu audio używają go do słuchania muzyki z mocno skompresowanych plików. Płyty cd i winyle to rzadkość.
Lubię nośniki analogowe i lubię cyfrowe. Gdybym jednak miał zdecydować się na jeden rodzaj, wybrałbym cyfrowe, ze względu na czystość dźwięku, trwałość, wygodę korzystania, łatwość wykonywania kopii zapasowych i brak wpływu liczby odtworzeń na jakość materiału.
Było już wspomniane, że w muzyce "jest tak jak się Państwu wydaje". A jeżeli czerpiący z vinyla zyski Cię przekonał to tak ci się wydaje - więc tak jest...
Witam :-)) To czy dana płyta brzmi lepiej lub gorzej nie jest uwarunkowane tym czy jest to płyta winylowa czy płyta CD! Za jakość brzmienia odpowiada realizacja tej płyty czyli to jak została wytłoczona ( w jakiej jakości nagranie zostało na niej zapisane ) Nie raz byłem świadkiem że ten sam album na CD brzmiał inaczej z uwagi na to jak i gdzie ta płyta była wydana na rynek... to samo tyczy się płyt winylowych ... zatem cała ta dyskusja od wyższości jednego nośnika nad drugim jest kompletnie bezcelowa. Wyższość nośnika można jedynie rozpatrywać w kwestii trwałości, wygodny użytkowania itp aspektów ale nie w kwestii co brzmi lepiej. Pozdrawiam.
Raczej chodzi o wierność - wielokrotne traktowanie materiału źródłowego (niezależnie od formy zapisu) w postaci analogowej lub przejść analog-cyfra-analog będzie skutkowało wprowadzeniem zakłóceń w każdym takim cyklu. Ostatecznie nie zawsze wiadomo, co trafia na końcowe nagranie (choć obecnie prawie wszystkie analogi pochodzą z cyfrowych masterów), ale sam nośnik to nie tylko kwestia trwałości, ale zniekształceń od nich zależnych: płyta z materiałem cyfrowym może być skopiowana wielokrotnie zachowując dokładnie ten sam materiał - przy analogu jest to niemożliwe. Do tego każde odtworzenie powoduje degradację materiału na płycie winylowej (chyba, że mamy laserowy odczyt zamiast mechanicznej igły), w przypadku płyt CD (z takim właśnie odczytem) odczyt nie niszczy materiału - a mimo tego, że też następuje powolna degradacja materiału płyty, to materiał bardzo długo będzie wiernie odczytywany (do momentu, gdy korekcja danych nie pozwoli na jego odczytanie w ogóle ze względu na zbyt dużo błędów, które skorygowane być już nie mogą).
Obecnie 99,9% tego co jest nośnikiem informacji przed wytworzeniem analogowej fali zmiennej, która to tak czy inaczej musi zamienić się w mechaniczne zmiany ciśnienia powietrza aby nasze ucho mogło to odebrać jako dźwięk , ma postać cyfrową o tym autor opowiada. Przy tym założeniu, źródłem ten fali analogowej zawsze bezie przetwornik Cyfrowo/Analogowy , czy to bezpośrednio jak w odtwarzaczu CD gdzie na wyjściu mamy zmienne napięcie, czy pośrednio jak w "grawerce" płyt winylowych gdzie taki przetwornik C/A "napędza" igłę matkę, czego efektem jest mechaniczne źródło sygnału analogowego które wymaga kolejnej konwersji w gramofonie. ( Celowo pomijam analogowy zapis na nośnikach magnetycznych) Porównywanie tych światów moim zdaniem niema sensu, ilość zmiennych poraża . Tutaj mam pytanie do autora: Czy na stan Pana wiedzy, istnieją jakieś niszowe wytwórnie które stosują kompletnie analogowy "ciąg technologiczny" mówiąc dość niewyszukanie. Od analogowego utrwalenia zapisu, po jego analogowe powielanie ?
Sam jestem ciekaw odpowiedzi. Ciekawy jestem też, jak wielu ortodoksów brzmienia analogowego nie zdaje sobie sprawy, że ich "idealnie" brzmiący czarny krążek odtwarza nagranie, które na pewnym etapie było cyfrowe.
Najprościej chyba by było po prostu szukać muzyki od inżynierów miksu i masteringu, działających w domenie analogowej, np. z konsolami jak kiedyś itd. ale i niekoniecznie (posiadanie odpowiedników wtyczek w postaci sprzętu analogowego też się zalicza). Mastery, może holenderskie 24bitmastering albo Ricardo Gutierrez, Roessler Mastering, nawet nasz DJ Eprom, kiedyś znajomy też w mniejszym Analog Zone Studio coś oddawał. Sam zapis potem takiego materiału, to już kwestia wtórna po stronie wytwórni, czy wyda to na winylu, czy nie. Jak idziecie w ekstrema, to zgrywanie mixdownu z DAWA na taśmę magnetyczną, żeby z tego zrobić winyl, w ogóle nie wiem, czy nawet jest dzisiaj mądrym pomysłem. Z konsoli zresztą też. Bardziej ludzie używają takich technik do samego procesu miksu, może premasteru, żeby nałożyć efekt na ścieżkę czy kawałek, ale celem zapisu potem tego cyfrowo. Cyfra jest jak papier. Przyjmie wszystko (prawie), więc co ktoś sobie wymyśli, to tam będzie, a efekt tego będzie bardziej kontrolowalny niż np. wyjściowo na winylu.
Nic z tego nie rozumiem, ale algorytm YT podpowiedział mi tą stronę. Nie wiem czemu ? Oglądałem ostatnio jakieś humorystyczne filmiki dla rozrywki.... 🤣 Żart 😉 Podziwiam Pana wiedzę i poczucie humoru 😎
Z tą „całkowitą analogowością” człowieka można polemizować - potencjały elektryczne powstające na styku komórki rzęskowej i neuronu przyjmują zawsze jedną z dwóch wartości, czyli - jest/nie ma ;-)
@@krzysztofrudnik4745 Może za jakiś czas będą implanty do mózgu do których podłączać się będzie kabelek SPDIF TosLink (odseparowanie galwaniczne, dla bezpieczeństwa ;) ) omijające ucho. Ograniczenia (analogowego) sprzętu, pokoju odsłuchowego czy ubytki słuchu przestaną wtedy istnieć :)
@@BeyerBrown Są implanty ślimakowe. To jest już w użyciu, widziałem wiele osób z takim sprzętem - mają za uchem "złącze do mózgu". W sumie zamiast mikrofonu mogły by być podłaczone do radia albo telefonu.
Bardzo interesujący materiał. Ciagle jednak nie znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie. Grając w klubach doświadczyłem różnicy w odbiorze muzyki. Różnica dotyczyła nośnika cd oraz płyty winylowej. Płyta winylowa była głównym nośnikiem w klubach. Odnosiłem wrażenie ,że bas z winyla był w odbiorze krótszy i bardziej intensywny w piku. Bas z cd był bardziej powiedzmy buczący. Nie tak kłujący w żołądek jak z winylu. Zawsze wydawało mi się,że dynamika winyla jest lepsza od cd. Wnioski płynęły z doświadczenia w odsłuchu. Jak to wytłumaczyć? O obecnym mp3 nie napisze nic. Szkoda strzępić język. 😀
nie gadamy o subiektywnych odczuciach. I tak Pan stał i patrzył skąd DJ puszcza muzykę? Dynamika basu jest na winylu ograniczana, bo by igła wypadała z rowka. Potem odwrotna kompresja RIAA to podbija.
@@Jellyeater1 W moim odczuciu ma ma lepszą dynamikę tonalną. Tu gdzie cd się kończy, tam vinyl ma jeszcze coś do zaoferowania. Wieczorem odtworzyłem sq1 imagination z cd i vinylu Nadal słyszę różnice.
Polecam ten film. Bez wnikania w szczegóły, ale ciekawie opowiada o zjawisku słyszenia z wykorzystaniem grafik, których wcześniej nie widziałem:
www.arte.tv/pl/videos/087398-000-A/niesamowity-swiat-sluchu/
Jestem ciekaw, czy uda się stworzyć ten lek do końca, żeby przywrócić słuch tym, którzy go utracili. Te aparaty słuchowe, na światło i czy ten projekt też wypali? Ale tracimy słuch z wiekiem, jestem po 40-tce i słyszę jeszcze17khz, ale za młodego 19khz pilota z radia FM, to słyszałem jak ćwierkanie ptaszków " znaczy, tak głośno" ;)
Bardzo nie doceniamy słuchu i jego roli w naszym życiu. Wspomniany w filmie problem niszczenia sobie słuchu przez młodych ludzi jest już obecnie chorobą cywilizacyjną.
Muszę Pana zmartwić - świat poniekąd jest cyfrowy. To się nazywa kwant. Nie da się wyemitować pół kwanta energii. To samo dotyczy dźwięku. Po prostu ta "cyfrowość" jezt poza zasięgiem słuchu. Detektory czyli błona bębenkowa też ma próg czułości stąd złudzenie analogowości świata.
No z tym cyfrowym to nie dokońca tak jest. Bo to że zapis cyfrowy tzn. Kodowanie nie wprowadza zniekształceń jest tak naprawdę bez znaczenia. Cyfrowy w akustyce jest tor, który przetwarza sygnał analogowy na cyfrowy i z powrotem na analogowy, to tylko wtedy ma sens. Ważne jeat w tym wypadku prawo o próbkowaniu i cała teoroa przetwarzania AC i CA. Wpływ mają zakłócenia, szumy, częstotliwości wyższe od przetwarzanego pasma, które zawsze są. One nakładają się na sygnał użyteczny w przetwarzaniu CA. Są nałożone w słowach bitowych na sygnał użyteczny zniekształcając go i to już na etapie kodowani AC. Z tym walczy się np. przez różne techniki przetwarzania filtry itp. ale one zawsze będą.
Z kolei w systemach analogowych np. wzmacniacz analogowy klasy AB tak naprawdę nie wzmacnia sygnału wejściowego to jest błąd w rozumowaniu. Wzmacniacz odtwarza na wyjściu przebieg z wejścia poprzez pobudzanie tranzystorów, w takt sygnału wejściowego w ich obwodach kolektor emiter płynie prąd sterowany prądem bazy. Wprowadzając zniekształcenia nieliniowości związane z zasadą działania tranzystorów. Co oznacza że nie istnieją idealne systemy audio. High-End tak naprawdę nie istnieje.
Genialne
Można Pana słuchać godzinami.
Tak się wsadza kij w mrowisko! Dyskusja, jest wg mnie akademicka. Twórcy Red Booka tworząc pierwszy fromat CD, mieli olej w głowie i tak już na początku wszystko opracowali, że z obiektywnie-technicznego punktu widzenia, formaty cyfrowe muszą być lepsze od formatów analogowych. W niczym im nie ustępują, a w rzeczonej dynamice znacznie je przerastają. Cały ambaras polega na tym, że:
1) dla człowieka wcale nie zawsze lepsze jest to, co jest lepsze wg pomiarów/ obiektywnych parametrów. Dlatego mnóstwo ludzi woli oglądać niewyraźny impresjonistyczny obraz wybrzeża niż jego zdjęcie 4K.
2) sygnały analogowe to bardzo pojemne pojęcie; mogą mieć znacznie większą rozpiętość jakości niż cyfrowe, w tym mogą być naprawdę dobre, ale i totalnie beznadziejne. Jak dla mnie, sygnał analogowy zarejestrowany i odtwarzany ze studyjnej taśmy magnetycznej, to całkiem inna bajka niż to, co produkują płyty i domowe gramofony, które obecnie przeżywają niepojęty renesans. No a, nagrania sporządzane i odtwarzane z brudnych i zdezelowanych domowych kaseciaków marnej jakości, to jeszcze coś innego. Itd.
3) otacza nas nieogarnięta mieszanka sygnału cyfrowego i analogowego. Sygnał, po powstaniu w źródle, zanim trafi do naszego ucha, to przeważnie pokonuje pokraczne drogi cyfrowo - analogowe. Np. sygnały cyfrowe są analogowo nadawane w radiofonii i miło się je słucha z tunera. Natomiast współczesne „analogowe„ płyty winylowe, odtwarzane przez wykwintne talerzoigły i lampowe wzmacniacze fanatykow analogu, są w studiach realizowane w sposób cyfrowy!
Generalnie idzie oszaleć i lepiej wątek drążyć wyłącznie szeptem i w zaufanym gronie.
Niektóre płyty mam na winylach i na SACD (ewentualnie w plikach) - nie obstaje po żadnej ze stron pod kątem co jest lepsze. Czasem wygrywa jeden lub drugi mastering (to potrafi zmienić o wiele więcej niż samo źródło).
Winyl pozwala zobaczyć jak kiedyś opracowywano dźwięk (np Abbey Road w pierwszych wydaniach ma inne pozycjonowanie źródeł niż remaster) i pozwala skoncentrować się na materiale jako całości a nie przeskakiwać do ulubionych utworów jak na CD czy plikach.
Konkluzja jest jedna - dobrze mieć wybór :)
Ladnie ujeta konkluzja. Zazdroszcze osobom, ktore nie musialy porzucac swoich dawnych kolekcji.
Mnie z dawnej kolekcji LP nie pozostalo nic - jedynie pamiec. Dlatego musze sie "zadowolic" materialami cyfrowymi. “W tym jest metoda.” np. zakup i odsluchanie albumu SACD, ktorego nie sluszalo sie od 30+ lat... sprawia ogromna przyjemnosc 🙂
Od lat 70 słucham muzyki i to jest dla mnie najważniejsze. Kiedyś na badziewiu w mono teraz na trochę lepszym sprzęcie. Nie było ważne czy pocztówka dźwiękowa, radio lampowe, potem ZK 120, potem vinyl i Cd. Teraz FLAC I CD. Kocham muzykę całą od jazz, prog rocka czy metal, funky, pop i nie ważne na czym. Śmieszą mnie te dywagacje o sprzęcie, jak ktoś kocha muzykę to i Bambino posłucha....
Dokładnie, dla mnie każdy sprzęt i każdy nośnik ma swoją historię, zastanawia mnie tylko, jak jest ze słuchem u wszystkich specjalistów polecających, doradzających w zakupach i doborze sprzętu…
Bo niektorzy słuchaja sprzetu a nie muzyki.Takie audiofiloświrusy wiecznie cos zmieniaja, przestawiaja i wiecznie nie zadowoleni.Czlowiek traci wtedy przyjemnosc obcowania z muzyka sam bylem taki teraz juz mocno odpuścilem.
Masz rację, ale z jednym się nie zgodzę… Bambino to szmelc!!!
Rewelacyjny materiał. Potwierdził Pan jako zawodowiec wiedzę, którą zdobyłem jako technik. I jako dawny pracownik czołowego polskiego producenta urządzeń audio różnego typu uzupełnię, że producent ten, dla sprzętu również powszechnego użytku (domowego audio) podawał moc maksymalną jako najwyższą moc dla której THD jest poniżej pewnego progu (nie pamiętam już dokładnej wartości). Testowaliśmy to bardzo prosto - na wejściu sinus 0dBu, z generatora wzorcowego. Na wyjściu miernik THD. Kręcić gałką głośności aż THD dojdzie do zadanej wartości. Odczytać wartość napięcia / mocy. Co do subiektywnej "przyjemności" słuchania zniekształceń - podobno jest różnica w parzystych i nieparzystych harmonicznych. Co do źródeł cyfrowych - jeśli jego brzmienie jest w najmniejszym stopniu słyszalne (nie neutralne) - to jest urządzenie zepsute / wadliwe fabrycznie. Prawidłowe musi brzmieć neutralnie, tak jak każde inne prawidłowe. To tyczy się zwłaszcza chipów audio w PC, telefonach i odtwarzaczach przenośnych. Tak, słuchałem wadliwych. To się zdarzało. Wadliwy zasilacz, wzmacniacz wyjściowy, rzadziej DAC. Te droższe były lepsze głównie dzięki lepszemu oprogramowaniu, wygodniejszej obsłudze, szybszemu działaniu interfejsu, większej ilości funkcji itd. Nie brzmiały lepiej. Brzmiały tak samo. Lepiej to mogły brzmieć słuchawki albo głośniki. No i wzmacniacz. Trochę inaczej było z MP3 - tu algorytmy potrafiły mieć własne brzmienie. Nie produkowały tego samego ciągu danych na wyjściu.
U nas przyjmowano jako wzorzec normę DIN 45500, wg. niej maks dopuszczalny poziom THD to 1% przy mocy znamionowej
@@gallanonim1379 Dużo :O
@@buwek Dużo i niedużo - wystarczało aby dopisać do nazwy dumne "Hi-Fi". W praktyce i tak słuch ludzki będzie miał problemy z ich wyczuciem, a instrukcyjne parametry były dużo lepsze, tym bardziej że przy mocach mniejszych niż znamionowa(której i tak normalnie w domu nikt nie wykorzysta, bo w średniej wielkości pokoju 1-2W podane na normalnej efektywności głośniki to już głośno, a przy 5W długo nie usiedzisz...) zniekształcenia zwykle są mniejsze. I w praktyce jedyny rodzaj zniekształceń rzeczywiście problematyczny we wzmacniaczach tranzystorowych to były zniekształcenia nieharmoniczne, których początkowo nie badano, a które wywoływały obecne w pierwszych tego typu konstrukcjach sprzężenia zwrotne
Ja bym tylko dodal, ze sluchamy przede wszystkim mózgiem :) bez tego to tylko drgania powietrza, to mózg wszystko intrepretuje i np. jakosc dzwieku bardzo zalezy od naszego samopoczucia :)
Święte słowa.
Według mnie najszczęśliwsi są ci którzy lubią słuchać ten sam album studyjny i na CD i na płycie winylowej. Mam na myśli tych zbieraczy którzy nie mogą żyć jeśli nie mają płyty z różnych wydań CD i płyt winylowych. Sam do nich należę. Ostatnio zgrywam z gramofonu płyty winylowe na komputer. Potem w Adobe Audition usuwam szumy, w innym jeszcze programie trzaski, i potem cały materiał dodaję do odtwarzacza Cocktail x35 z dyskiem SSD. I brzmienie na x35 jest lepsze niż z gramofonu, bo x35 to lepszy sprzęt od mojego gramofonu. Taki wniosek że dany materiał może brzmieć na lepszym sprzęcie lepiej niż na gorszym w tym przypadku gramofonie z którego przeniosło się na komputer te dane. Czasem lubię z CD posłuchać a czasem winyl. Oba rodzaje brzmień mają to coś. Zależy od humoru słuchającego w danym dniu.
@@mstozsto4756 Nie ma. Jeśli masz na myśli udogodnienia i szybsze działanie z plikami to jest do tego przeznaczona aplikacja na smartfony nazywa się MusicX Neo. To w tej aplikacji wszystko palcem , przewijasz listę lub wybierasz pliki podobnie jak w kompie myszką..
Biorąc na tapet twierdzenie Nyquista i fizyczne ograniczenia naszego słuchu cyfrowe nagranie zawsze jest technologicznie doskonalsze od analogowego. W praktyce jednak niekoniecznie jest: i zależy to od preferencji słuchacza. W teorii można cyfrowo uzyskać identyczny efekt jaki da odtwarzanie winyla tylko nikt tego nie robi, bo po co. Więc ludziom którym odpowiada taki a nie inny dźwięk wybiorą winyl. No i dochodzi aspekt psychologiczny: muzyka to nie tylko dźwięk. To także cała ogromna otoczka innych parametrów, które razem dodają się do tego co nazywamy przyjemnością.
pana materiały są zawsze genialne
poza fachowością jest jeszcze uczciwość w przekazie i bardzo rzadki dziś zdrowy rozsądek
tak trzymać
Tak jak Pan powiedział - cyfra jest całkowicie przejrzysta. Dlatego, o ile zastosujemy sprzęt dobrej jakości i poprawne metody masteringu, to nagranie z gramofonu przechwycone na komputerze i nagrane na CD (o formatach hi-res nie wspominając) będzie nieodróżnialne od gramofonu grającego "na żywo". Co IMO dowodzi wyższości cyfry.
Wiele popularnych nagrań natomiast na CD brzmi gorzej bo zostało celowo zmasterowanych "źle", w imię zwiększenia subiektywnej głośności kosztem zniekształceń i dynamiki, podczas gdy mówi się że ograniczenia winylu wymuszają mniej agresywny mastering. Analogowe zniekształcenia mogą też subiektywnie brzmieć po prostu przyjemnie, ale tu już wkraczamy na tereny audiofilskiej wiary nie mającej wiele wspólnego z techniką.
Analog ma też to do siebie że wprowadza zmienne. Można wymienić gramofon i ta sama płyta zabrzmi mierzalnie inaczej - niekoniecznie lepiej w sensie zgodności z tym co słyszał inżynier w studiu, ale inaczej. Miłośnicy analogowego sprzętu mogą więc całe życie wymieniać sprzęt w poszukiwaniu ideału, odkrywając coraz to bardziej odpowiadającego sobie brzmienia. Tymczasem odtwarzacze CD powyżej pewnego (wcale nie absurdalnie drogiego) poziomu jakości będą brzmieć dokładnie identycznie... Być może ludzkiemu umysłowi trudno jest zaakceptować, że ideał został osiągnięty, i stąd ten kult czarnej płyty?
Super opisane a i tak wolę czarne krążki i kasety 😆
jeśli odtwarzacz CD tylko wyrzuca sygnał optykiem do wzmacniacza, to tym bardziej traci sens, wystarczy taki który dobrze sobie radzi z optycznym odczytem i korekcją błędów
@@rosandplale ty serio myślisz że odtwarzacz z wyjściem optycznym wysyła (na swoje wyjście optyczne) dane 1:1 odczytane z płyty CD, w formacie CD?
Poczytałeś kiedyś o formacie spdif/toslink vs format zapisu na płycie 'Red Book'? Przecież to są 2 różne światy..
Nieprawda. Nic co zawiera konwerter cyfrowo-analogowy, a więc każdy odtwarzacz CD nie będzie brzmieć identycznie, chyba, że dwa odtwarzacze zawierające identyczny model konwertera.
Jestem odbiorcą, czyli audiofilem. Mam określone WYOBRAŻENIE dźwięku idealnego. Przez te 40 lat nauczyłem się, że nie ma jednego takiego punktu docelowego. Każdy ma inny, który jest wypadkową doświadczeń, przyzwyczajeń, charakteru, budowy fizycznej, warunków... Dlatego wg mnie jedynym wyznacznikiem nie są parametry, budowa, pomiary itp. Jedynym wyznacznikiem jest PRZYJEMNOŚĆ pojmowana indywidualnie i ewoluująca w czasie.
Nie jestem zwolennikiem analogu ALE... Potrafię zrozumieć dlaczego ludzie tak go kochają. Po prostu na ową przyjemność składają się jeszcze inne doświadczenia, poza dźwiękiem. Ten rytuał, duże okładki, namacalność płyty, konieczność dopieszczania i czyszczenia urządzeń, wrażliwość na każdy element, poszukiwanie unikalnych płyt, wyprawy na giełdę, testy wkladek, itp. Z jednym zastrzeżeniem: słyszałem parę razy dźwięk z analogu, który był doskonały nawet wg mojej koncepcji. Np. kolumny Rockport, tor McIntosha z gramofonem Transrotora. Albo system Jadis, kolumny Serblin i laserowy gramofon. Problem w tym, że nigdy mnie nie będzie na niego stać. Jeśli będę kiedykolwiek miał te 3 duże bańki, prędzej wybuduję dom lub pojadę w podróż dookoła świata.
Wg mnie z cyfry da się łatwiej uzyskać doskonały dźwięk lecz o wiele trudniej przyjemny. Stąd kariera lamp i analogu. Tu jest odwrotnie: łatwiej przyjemny, o wiele trudniej (drożej) doskonały.
W obu przypadkach każdy sobie wybiera, co woli. Ja akurat mam sprzęt, który przeskoczył granicę i daje dźwięk cyfrowy zarówno precyzyjny jak i przyjemny. Problem w tym, że zajęło mi to ok. 40 lat :) i kosztowało kupę kasy. Gdybym miał budżet na używane w okolicach 3-5 tys. pierwszy sięgnąłbym po wzmak hybrydowy może tanią szlifierkę. Choć pewnie nie, raczej tani DAC. Zwyczajnie, nie potrafiłbym już żyć bez streamingu. Kupując płyty nigdy nie poznałbym tyle znakomitej muzyki. Zwyczajnie bym o niej nie słyszał. I tu jest główna wada znajomych, fanatyków analogu. Poznają bardzo mało nowej muzyki, bo siłą rzeczy zamykają się w obrębie dostępnych (i drogich) płyt. Lub skazani są na przypadkowe zakupy na giełdach. Wtedy cena ustala im playlistę.
Rok temu na śmietniku w Niemczech znalazłem stary gramofon Radiotechniki (DDR) i ok. 50 płyt niemieckich z lat 70. i 80. Gramofon muszę naprawić. Tak że sam niedługo zapuszczę się w odmęty analogu :) Siermiężność gramofonu nie będzie wadą, tylko elementem „klimatu” :)
Chyba jedyny sensowny komentarz w temacie wyboru źródła 🙂
Dodam tylko że będąc fanem vinylu, CD, streamuję również muzykę co daje swobodę poznawania i obcowania z nową muzyką. Jedynym warunkiem jaki musiałem spełnić to zbudowanie systemu dla każdego źródła na odpowiednio wysokim poziomie.
BTW, znajomi nie melomani/audiofile nie odróżniają często mojego setu vinylowego od reszty 😛
Na swoich 'puszkofonach' DIY, bo nie są to rasowe hi-end głośniki jestem w stanie powiedzieć iż większość moich źródeł cyfrowych gra inaczej. Chyba ci nie rozróżniający winyla od cyfrowego źródła po prostu nie są osłuchani lub nie zwracają na ten fakt uwagi bo ich mózg nie skupia się na tym. Obecnie moje głośniki są podstrojone trochę 'pod' TV, a by słuchać dla siebie i nie przeszkadzać, zakładam Senki z serii HD6** bo te brzmią 'czyściej'.
@@pliedtka no i pięknie 🤟 Ja też odpalam słuchawki jak potrzebuję, u mnie Fostexy.
Sygnal cyfrowy tez moze byc znieksztalcony; np. przez niestabilnosc zegara taktujacego. Do tego nie istnieje idealny kanal transmisji; nawet zera i jedynki zamieniaja sie miejscami. Dlatego niezbedna w przetwornikach AD/DA jest korekcja bledow. Nie istnieje idealny laser (np. laser clipping). Kazda rysa, kazda drobina kurzu na plycie CD wprowadza bledy. Te bledy musza byc korygowane lub maskowane. Po stronie analogowej przetwornika DA musza byc stosowane filtry: LP i HP. Od ich stromosci i jakosci zalezy wiernosc odtwarzanego dzwieku.
Cale szczescie dla "cyfry" wspomniane bledy (kolysanie dzwieku, dystorsje, pre-echo i aliasy) sa nieslyszalne lub na granicy slyszalnosci.
Dynamika. "Wspolczesnym nagraniom wystarczy 40 dB...." Z tym, ze to nie wynika z muzyki tylko z cholernej kompresji i marnego masteringu skierowanego w strone przecietnego odbiorcy popu. Wspolczesny jazz czy klasyka wymaga takiej samej dynamiki jak 40 lat temu, czyli co najmniej 70 dB, zeby miec troche zapasu...
RIAA na plytach analogowych koloryzuje dzwiek. Podobnie jak filtry (glownie dolno przepustowe) koloryzuja dzwiek ze zrodel cyfrowych. I tu sprawa rozbija sie o subiektywne odczucia. Niektorym podoba sie bardziej cieple brzmienie winilowej plyty, innym sterylnosc zapisu cufrowego. Ale... zestawiajac odpowiedni wzmacniac, glosniki i DAC mozna uzyskac kazdy rodzaj brzmienia 🙂
Wg. mnie, od strony produkcji, wazne jest by dzwiek byl jednak jak najbardziej neutralny oraz o zachowanie maksymalnie duzej dynamiki. Czyli, tak jak na starych plytach CD, ktore byly "ciche". W koncu po to mamy galke glosnosci, by dostosowac glosnosc do naszych preferencji 😉
edit: literowki
Bardzo słuszne i trafne spostrzeżenia. Diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach, dlatego jest oczywiste, że z każdą tezą można na jakimś poziomie jej prawdziwości dyskutować, co nie zmienia faktu, że co do meritum pełna zgoda.
kolejne arcydzieło na yt, dziękujemy🤌
Dobrze, że przy słuchania Zenka nie ma takich problemów. Włączam i gra ❤
Ogromna ilosc osob ma problemy ze sluchem. To tez jeden z powodow dlaczego plyty gramofonowe sa tak lubiane. "Audiofilom" polecam wykonac badania sluchu. Serio, bez zlosliwosci. Wielu z Was bedzie zaskoczonych dziurami w slyszalnosci (zwlaszcza niskich tonow) i przestaniecie marzyc o idealnych glosnikach i wzmacniaczach co bedzie zbawieniem dla kieszeni 🙂
dziurami w słyszalności zwłaszcza niskich tonów? czy badanie słuchu przeprowadzałeś na głośnikach w pustej sypialni?
a szkoda, myślałem, że dowiem się dziś czegoś nowego…
Zarąbisty materiał! Dziękuje za ten głos i jasne powiedzenie z pozycji kompletnie bezstronnej co i jak, kawa na ławę, jak na wykładzie z matematyki.
Myślę, że dyskusja na poziomie audiofilsko - anytaudiofilskim to w istocie jest dyskusja o gustach. A o nich można dyskutować do krwi.
Na poziomie obiektywnym można dyskutować, jeśli sie mierzy wielkości o których sie dyskutuje. Przebieg na ekranie oscyloskopu jest, jaki jest i inny nie będzie. To, że ten sam przebieg "puszczony" przez jakis sprzęt komuś sie "na zabój" podoba a ktoś nie potrafi tego słuchać - to juz kwestia gustu a nie sprzętu.
Odbiór sygnałów dźwiękowych przez każdego z nas jest inny i jest w olbrzymiej mierze determinowany nasza psychiką, nastrojem, nastawieniem mentalnym, itd.
Innymi słowy - podnieta jest mierzalna obiektywnie, wywołane przez nia wrażenie u każdego jest kompletnie subiektywne. Ta sama podnieta u każdego z nas wywoła inne wrażenie. My lubimy wrażenie i chcemy tak regulowac podnietę, żeby je otrzymać. Nie ma sensu oceniac sprzętu audio na podstawie wrażenia, jakie on wywołuje. Jest sens dobierac sprzęt dla siebie na podstawie tegoż. To, jaka podnietę generuje dany sprzęt to po prostu jego cecha i już.
Odrózniajmy podnietę (bodziec) od wrażenia wywołanego tym bodźcem. Lubimy egocentrycznie zakładać, że u każdego czlowieka funkcja odwzorowująca bodziec na wrażenie jest taka sama, a to jest nieprawda!
Jeden lubi gramofon i nigdy się nie znudzi analizowaniem na 40-ta stronę kształtu czubka igły w danej wkładce i miliona innych parametrów, inny po prostu nie trawi słuchania muzyki w smażalni frytek. Dla jednych dźwięk CDAudio jest tym, czym ma być, dla innych - jest on zbyt "sterylny". To wszystko jest psychologia.
Nie ma sprzętów lepszych i gorszych, są sprzęty rózniące sie parametrami. Czasem nawet parametrami ukrytymi - z istnienia których możemy sobie nie zdawać sprawy.
Ostateczną weryfikacją sprzętu jest tylko jedno: czy mi sie to podoba i czy lubię ten dźwięk. Bo słuchanie dźwięku ma być przyjemnością. A że ktoś woli gramofon z jego niedoskonałościami a inny - dźwięk cyfrowy z jego "sterylnością" - to kwestie preferencji.
Wreszcie - ktos będzie słuchał MP3 "zrobionego" na generycznym kodeku 128 kbps i mu nie będzie to przeszkadzać, bo sie skupia na rytmie i melodii, kogoś innego szlag trafi, bo zniekształcenia w wysokich tonach go zmęczą. A ktoś inny w ogóle nie słyszy zasadniczo nic powyżej 8 kHz (jak ja) i nawet nie będzie rozumiał o czym jest dyskusja. Mozna tez słuchać kiepskiego MP3 "as is" - nie znając nawet oryginału (albo nie mając słuchu absolutnego i słabą "pamięć słuchową", żeby to porównać) i cieszyć sie tym, że nie słychać szumu i mieć perfekcyjne złudzenie, że oryginał właśnie tak brzmi. Jeden zauważy od razu róznice między 128 kbps i 320 kbps, inny nie rozpozna nawet chamskiej kompresji w stylu "remasteringu, żeby było głośno" jesli nie ma bezpośredniego porównania (ja zdecydowanie, absolutnie zdecydowanie wolę ciszej, ale bez kompresji, choć mam słuch zmasakrowany antybiotykiem w dzieciństwie do kategorii "E - niezdolny do służby nawet w czasie wojny" w książeczce wojskowej).
A na koniec smaczek: czy jesteśmy w stanie odtworzyć cyfrowo "lampowe brzmienie" jakiegoś np. wzmacniacza? Bo przeciez można go zmierzyć dokładnie, zdjąć jego charakterystykę i ją odtworzyć cyfrowo bez zagłebiania sie w setki parametrów z których ta charakterystyka wynika? Nie próbować obliczyć tej charakterystyki na podstawie parametryzowanego modelu, tylko ją po prostu cyfrowo odtworzyć w takim kształcie, jaki dany wzmacniacz prezentuje?
Nawet nie wiesz ile w tym wszystkim robi sama psychologia. Wystarczy ślepy test i ludzie totalnie się wykładają, robiłem takie. Wniosek jest prosty. :)
Co do ostatniego pytania, tak, jesteśmy. I znów powiem to samo, nie ma sensu mówienie tu o liczbach, teorii itd, bo w tym zawsze będą różnice, tylko wystarczy zrobić potem ślepe porównanie tychże odtwarzanych dźwięków. Przy obecnej jakości cyfrowych emulacji człowiek jest bez szans, by to odróżnić. To samo się tyczy płyty CD jako kopii 1:1 z vinyla, albo emulacji całego toru analogowego i samego vinyla od zera. Robiłem takie testy na paru osobach i błędów było 50/50. Ja sam mając słuch absolutny i strasznie czuły techniczny również nie jestem w stanie tego odróżnić. To tak, jak gdyby chciało się powiedzieć, czy robaczek idący po drzewie ma 0.98 mm, czy może jednak 0.72 mm, widząc go z odległości 2m. :)
A nasze odczucia w temacie dźwięku są piekielnie mocno związane z psychiką, świadomością o tym, co gra i z czego.. Gdy tego nie wiemy, jesteśmy bezradni i często nawet niemalże głusi. Tak wykazują doświadczenia. :)
@@BartekEVH Dzięki za odpowiedź! Wreszcie mam to jasno powiedziane - razem z metodologia i wynikami ślepych prób. Czyli da się zaemulować to mityczne "lampowe brzmienie" cyfrowo, fenomenologicznie bez budowania jakiegokolwiek modelu matematycznego wzmacniacza lampowego. Zresztą pewnie każdy wzmacniacz lampowy brzmi nieco inaczej, tak jak każdy wzmacniacz tranzystorowy tez brzmi inaczej.
@@pokrec dokładnie tak. Zmiennych jest potworna ilość i model matematyczny byłby nieskończenie wielkim modelem. Zatem to sensu nie ma dla nas. To tak daj gdyby chcieć, namalować np. obraz kamienicy, ale z dokładnością do atomu. :)) Emulacje (te bdb, nie marne jakieś za free itp) robią już tyle zabiegów z dźwiękiem, że różnica się po prostu zaciera i człowiekowi to wystarcza, aby został zrobiony w balona mówiąc kolokwialnie. I nam to pasuje. Pozdrawiam.
Lubię jak ktoś w temacie budzącym wiele emocji, podchodzi bez emocji :) Kolejny genialny materiał.
Gdy w latach 80tych walczono z szumami w urządzeniach analogowych przyszły lata 90te i płyty cd i wteszcie cisza zero szumów ale po latach słuchania czegoś w tej muzyce brakowało tzw. powietrza , dzisiaj okazuje się że ten szum to taka wartość dodana .Jest metoda na uzyskanie tej wartości dodanej przepuszczając sygnał cyfrowy przez magnetofon studyjny i z powrotem na cyfrę .
nie takie zero... Ze wzgledu na specyfike ludzkiego organu sluchowego i nienaturalny stan idealnej cyfrowej ciszy, sztucznie dodawano (nie wiem czy nadal tak sie dzieje) szum na poziomie 3 decybeli
dokładnie jak w cyfrowej „forografii”…
Mój kolega na sprzęt muzyczny watrości niezłej chaty na wsi (ew. apartamentu w dużym mieście) i... to co ma z dodatkowego osprzętu to mnie się w glowie nie mieści. Wszystkie filtry sieciowe, kable niby jednokierunkowe wygładzacze prądu i wszelkie inne wynalazki nawet nie mówię już o kablach i przewodach połączeniowych. I jak mi tak demonstruje nagrania na tych wynalazkach swoich to powiem krótko, że jednak móżg steruję urojeniami i kieszeniami audiofili. Bo mój Pionner SA9900 + Revox B77 dwuścieżkowy + DAC Arcam + Thorens TD147 (na winyle) i kolumny Pioneer CS 903 oraz drugie TDF RTL3 wcale gorzej nie brzmą. A wartość mojego skromnego sprzętu do suchania to 1/100 wartości tego co on ma., Lubię posłuchać dobrej muzy, ale nigdy nie zrozumię audiofili. Pozdrawiam
Patrząc po sprzęcie to też jesteś audiofilem, po prostu mniej wydałeś.
@@MieluPL Witam, Sprzęt swój kupowałem jeszcze wczasach gdy ceny były ""normalne"". Na przykład za wzmaka Pioneera zapłaciłem w 2002 roku 1700 zł + przesyłka z e-baya, Revoxa otrzymałenm uszkodzonego chyba za 800 zł plus naprawa 240 w 2005 roku, kolumny Pioneera pochodzą z wymiany za simsonka który nie miał papierów. Jedynie odtwarzacz syrumienowy to nabytek z 2020 roku (1100 zł). A gramofon i kolumny TCL RTL są z giełdy rzeszowskiej 2012 rok - wtedy tego sprzętu było pełno i za niewielką kasę, Bo wszyscy wielcy melomani i konomaniacy kupowali w sklepach badziewne zestawy kina domowego, króre grały jak dziurawe konserwy. Tak patrząc to teraz faktycznie to co mam to coś już jest warte, ale nie przesadzajmy to nie jest sprzęt audiofilski - co najwyżej można go określić jako vintage i tyle. A kupowany gył jak była okazja a nie na siłę, że musi być wszystko szybko i od razu wszystko na raz. A tak wracając do powyższego tematu to powiem krótko ...dla mnie z analogów najlepiej brzmi magnetofon i basta....Pozdrawiam....Alek
A powiedz jeszcze takiemu audiofilowi, żeby zakupił sobie za ułamek ceny monitory studyjne i na nich posłuchał muzyki najwierniej jak się da, to Cię udusi tymi złotymi kablami. To są chorzy ludzie. Szukają jak najwierniejszego dźwięku, a nigdy nie chcą stosować tego sprzętu na którym się ową muzykę stworzyło. Dziś świat jest tak szurnięty, że sprzęt profesjonalny kosztuje ułamek ceny błyszczących zabawek dla "złoto"uchów...
@@arteks86aaa ale ile ludzi się pożywi na wytworzeniu i sprzedaży sprzętu. Przy okazji dla takich jak ja inny sprzęt będzie tańszy ...
Kwestia gustu. Ja mam stara Hondę Civic i wystarcza a niektórzy muszą mieć lambo
Cyfra potrafi zabrzmieć spektakularnie, tak ze zaden winyl nie da rady. Jednym z takich cyfrowych wydań jest np Pink Floyd - Dark Side Of The Moon - Immersion Box Set. Wersja na płycie Blu-Ray to absolutne mistrzostwo świata.
Wszystko moim zdaniem zależy nie tyle od nośnika, co od masteringu. Widocznie w edycji, o której piszesz się postarali.
No i od zakresu słyszalności naszych :) biologicznych przetworników 🤨
Ale nalot audioidiofili :-) z której elektrowni prąd mniej szumi? Połaniec podobno jest teraz na topie. A tak poważnie zabawki do odsluchu muzyki moim zdaniem to rzecz bardzo osobista i w sumie zależy od odbiorcy. Skuchajmy więc muzyki a nie grających kabli, których cena ma ma leczyć kompleksy miedzy innymi w zakresie wiedzy posiadacza. Autorowi dziękuję za bardzo merytoryczny materiał. Problem wielu to pewnie zrozumienie o czym Pan do nas rozmawia i dlatego sq tak podatni na audio woodu.
Najmniej szumi z baterii.
@@krzysztofrudnik4745
Chemia to jest to ;-) LiFePo4 ;-) i może do tego troche dimetyluamidu. Zgra jak talala. A tak poważnie czemu słyszący inaczej są tak agresywni ? Kompleksy wynikające z braku wiedzy ? Podskórne odczucie że są nabijani w butelkę przez cwaniaków zarabiających na głupocie i naiwności ? Chęć przynależności do wyimaginowanych ,,lepszych''? Nie wiem. Chcą czystego nie zniekształconego dźwięku polecam filharmonię, bo każdy zapis to kompromis miedzy oczekiwaniami, możliwościami technicznymi, wiedzą Ludzi zajmujących się tym, oczekiwaniami Artysty i zarabiającej na nim wytwórni. Jak nie ma współpracy i zrozumienia między wyżej wymienionymi to powstają gnioty nie do odsłuchu i warto by pozostał choć materiał źródłowy z nagrań. Przepraszam za rozwlekłość i trzymam kciuki życzę sobie i wam więcej tego typu materiałów w bagnie internetów. Sub poleciał.
Zaawansowana Audiofilia to natręctwo maniakalno-depresyjne :D
@@konradzlu5hbardziej obsesyjno-kompulsywne.
Prawie nic nie zrozumiałem, ale słucha się dobrze😂
Niedoskonałość techniki analogowej na papierze i w praktyce jest oczywista i tym samym przy poważnym traktowaniu słuchania muzyki z płyt winylowych trzeba się liczyć z kosztami i wieloma niedogodnościami a suma kompromisów może zepsuć efekt końcowy .Dobrze też mieć świadomość dlaczego pierwsze tłoczenia plyt winylowych, już teraz sprzed 40,50 a nawet 60 lat są takie drogie. Wówczas nośnikiem w studiu była taśma magnetyczna i z kopi tej taśmy powstawały matryce i tloczono płyty. Część z nich zachowała się do dzisiaj w doskonałym stanie ( vinyl jest dość trwały) . Zatem ze świerzutkiej taśmy matki powstała matyca i wytłoczono płytę winylową, która przeleżała gdzieś nietknięta 50 lat.
Taka kapsuła czasu. Niestety kondycja wielu taśm po dziesięcioleciach w porownaniu do winyli bywa kiepska i wynika to z degradujących procesów chemicznych co za tym idzie reedycje wymagają wielu skomplikowanych operacji na samych taśmach ( czasem jest to wypalanie taśmy w temperaturze około 120 stpni Celcjusza i ostatni krzyk taśmy podczas jej kopiowania) . Potem remastering obecnie chyba tylko cyfrowy czyli ingerencjia w pierwotne dzieło producenta poprzez ratowanie i retuszowanie tego co zostalo na taśmie po tylu latach. Dlatego dla mnie gramofon, to głównie wehikuł czasu do nagrań, których reedycje nie są w stanie pobić wydań z epoki. Obecny poziom techniki cyfrowej jest nieosiągalny dla gramofonu, ale był czas, że było odwrotnie.
Może tylko połowę zrozumiałem , ale słuch się tego z wielką przyjemnością. Pozdrawiam. Łapka
Ja odnoszę wrażenie , że część mitów na forach jest pisana na zlecenie firm które produkują bardzo drogi sprzęt audiofilski. Mity inspirowane są bardziej branżą sprzętu gitarowego gdzie mamy różne technologie - lampowe , optyczne , tranzystorowe , sprężynowe... a także różnego rodzaju mity na temat brzmienia drewna... Kable i gniazdka elektryczne w tej branży też wydają się mieć znaczenie na finał końcowy . Analizować można wszystko na każdym etapie .
Udało się nie wsadzić kija w mrowisko 👍Kiedy włączam jakiś utwór to słucham muzyki, a nie dźwięków. Muzyka ma mi dawać radość, spokój, ukojenie, czy co tam jest mi potrzebne.
Na co dzień oczywiście źródła cyfrowe, bo to szybkie, wygodne i tanie. Kiedy jednak odpalam gramofon i układam czarny krążek, kiedy po chwili szumów i trzasków pojawiają się dźwięki, bardziej szanuję taką muzykę i rytuał związany z jej odsłuchem.
Jedno i drugie jest fajne, o co więc wojna?
Świetny materiał! Jakiś czas temu Sławomir Pietrzak (głowa S.P. Records) powiedział, że muzyka z płyt CD jest gorsza ponieważ... Po przesłuchaniu "cyfrowej" muzyki boli głowa ;)
Jakby nie masterowsli tego, żeby nie przegrać w loudness war, to by go nie bolała. Sam się do tego przyczynił 🤪
@@tigesWłaśnie, od starych CDków sprzed loudness waru głowa jakoś nie boli, bo po paru minutach nie zlewają się w jednostajny jazgot...
bo na 440hz dlatego boli głowa
Panie Tomku, kolejne bardzo miłe zaskoczenie tematem na czasie, nigdy nie wiadomo czego się spodziewać, co będzie następne - jako analogiczne istoty dziękujemy za piękny analogicznie wytłumaczony analogowo wykład na bardzo zdrowym i neutralnym poziomie 0db👏🙂
NIE MA jednoznacznej odpowiedzi, a to dlatego że muzyka jest przez nas odbierana subiektywnie, czyli co uszy, to inny osąd być może.Moim zdaniem najlepszy dźwięk dla mnie z płyt cd dobrze nagranych, sa-cd, blue-spec, blu-ray jeżeli chodzi o koncerty, po kilkudziesięciu latach osłuchania wiem jedno, źródło jest najważniejsze, dobre źródło i cała reszta,a co do płyt winylowych nie wrócę do tego, dla mnie technologia miniona, jeżeli chcę bardziej tkzw.dźwięk ocieplony ,to wytarczy dac lampowy i po sprawie, muzyka ma być dla nas przedewszystkim przyjemnością, przeżyciem, uniesieniem, efekty, jakość dźwięku przy różnych konfigóracjach sprzętu może nas zaskoczyć, dlatego warto trochę poeksperymentować.
Moze jakiś material o audiofilach i tych słynnych glosnikach w cenie mieszkania i kablach w cenie samochodu ? 😊
I co? Będziecie się napierdzielać potem, jak ludzie u Reduktora Szumu albo na Tonie Składowym? I co chcecie i komu udowodnić?
@@piotro9994Dokładnie tak by było, gdybym wiedział o co chodzi 🤣
@@dd-ly7te Sommer Cable Orbit 240 MK2...tak przy okazji. Jest z dowodów na to według mnie, że nie trzeba dużo wydać, żeby zagrało bardzo dobrze 😉
brawo za ta informacje na temat zadnej roznicy miedzy analogiem a cyfra , to prawo fizyki akustycznej
Oj, chyba trzeba posłuchać jeszcze raz...
ANALOG vs. CYFRA? Dźwięk potocznie nazywany cyfrowym, a tak de facto sygnał dyskretny, jest odzwierciedleniem wartości napięcia w konkretnych odstępach czasu ( podczas próbkowania ). Innymi słowy jest to informacja o dźwięku czy wręcz instrukcja do tego, co ma zrobić DAC. I teraz najlepsze : "UWIELBIAM" w cudzysłowie, te bajki, mity, bajdurzenia o schodkach w dźwięku cyfrowym czy o jakichś przerwach czy lukach pomiędzy próbkami. Każdy kto wie jak odbywa się przetwarzanie sygnałów, jest w pełni świadom, że sygnał pomiędzy próbkami jest interpolowany, a więc pomiędzy próbkami również występuje, bo od tego jest DAC, żeby znów wypuścić sygnał analogowy. Zawsze porównuję to do ślimaka, który pełznie i ciągnie za sobą śliski ślad. To jest analog. Jeśli zapiszemy drogę ślimaka w formie współrzędnych w kilku punktach i każemy iść drugiemu ślimakowi po tamtej trasie, to drugi ślimak nie będzie skakał i robił przerw między punktami na mapie. Od znów popełznie i zostawi ciągły ślad, tyle, że ma pełznąć przechodząc przez ściśle zadane punkty. Dlatego to całe bajdurzenie o SACD, Hi-Res, etc. te nowe audiofilskie sprzęty po 352 khz. próbkowania, to jest wszystko kompletna ściema. Antynaukowa brednia i wyciąganie kasy. Założę się, że za chwilę powstaną po milion hz przetworniki żeby dalej łupić jeleni. I Ci co znają się na temacie wiedzą, że tak na prawdę zbyt duże próbkowanie może być wręcz szkodliwe dla materiału.
Te schodki są tak krótkie, że i tak ucho ludzkie nie jest w stanie tego wysłyszeć, więc w czym problem?
Wreszcie mądry artykuł na ten temat, pozdrowienia
Najlepiej dla mnie działa poprzez lata doświadczenia cyfrowy nośnik i lampowy wzmacniacz 😉
Czarne krążki są za drogie w najlepszych wersjach(tłoczeniach)
Genialny materiał , dziękuję .
Teraz łatwiej zrozumieć , że materiał na nośniku jest tak dobry ( vinyl CD ) jak dobry był inżynier który go tworzył :) plus to , jakie w domu mamy możliwości ( jakość HiFi) by ten materiał odtworzyć :) Pozdrawiam
Czyli. Jeśli chcemy posłuchać w pełni analogowej muzyki to musimy udać się do opery. I na własne uszy posłuchać artysty. Najlepiej oczywiście w akustycznie dobrze zbudowanej scenie i bez żadnych wzmacniaczy dźwięku (mikrofony, wzmacniacze, przetworniki).
tak
"Dobrze jest mieć jakiś punkt odniesienia. Najlepiej 0dB........ pl" mistrzostwo
Panie Tomaszu, dziękuję za kolejny dobry materiał!! Oczywiście zgadzam się , że nie ma sensu dyskutować nad wyższością Świąt Wielkanocnych nad Bożego Narodzenia. Ale proszę by kiedyś przy okazji poruszył Pan temat naciągania i oszukiwania ludzi poprzez oferowanie np listew zasilających high-end podnoszących jakoś dźwięku na inny, nieosiągalny normalnie poziom. Albo kondycjonerów kwantowych i tym podobnych... gupot ;)
fakt, jednak DC bloker działa, mam Hegla H300 znany z brumienia transformatora, po włączeniu w tor Dc blokera firmy Toriody przestał brumieć i to działa.
Fajny filmik, osobiscie bardzo lubie posluchac gramofonu. Kolega ma mega zestaw , lubie posluchac na tym wlasnie sprzecie. Szumi , no szumia, i te zaklocenia, stara plyta etc, i to chyba wlasnie chodzi o te niedoskonalosci....
To chyba tak, jak z samochodami. Jedni cenią sobie dostojną jazdę automobilem, z kabiną obitą wysokiej jakości skórą, z niklowaniami na karoserii, a inni szybkość i elektronikę, których brak automobilowi. I jedni, i drudzy znajdą zadowolenie z jazdy.
🙉🙈
Najważniejsze to obcować z muzyką. Głównie słucham z cd bo wygodnie, od czasu do czasu odpalę winyla ale też lubię sobie nagrać playlistę na kastę. Taśma też ma swój urok. Można się pobawić biasem i zmienić brzmienie pod własne upodobania. Kiedyś nagrałem winyla z dolby S. Nie szumiał :)
Pierwsze 20 sekund filmu podsumowało wszystko, co trzeba wiedzieć o audiofilach :D Mam takiego kumpla - głuch jak pień, słuchu muzycznego żadnego, ale kupił sprzęt za dziesiąt tysięcy, bo ponoć słyszy różnicę. Jak go spytałem, czy słyszy różnicę między akordem C major a C minor, to powiedział, że to to samo.
No i brawo dla pana, wpadłem na chwilę ale zostaje na dłóżej i daję suba.
Warto wspomnieć, że płyty analogowe brzmią lepiej z powodu lepszego masteringu i dużo mniejszej podatności, a w zasadzie prawie całkowitej ich odporności na loudness war. Po prostu nie sposób tak "wyciąć" płyty winylowej, żeby po kompresji dźwięku różnica między najgłośniejszymi, a najcichszymi fragmentami wynosiła np. 2dB (dobrym przykładem jest słynny "mastering" albumu "Death magnetic" zespołu Metallica).
Standardowe płyty analogowe to różnice między najgłośniejszymi, a najcichszymi fragmentami wynoszące 16-14 dB.
Te same albumy w wersji CD, a zwłaszcza po remasteringu to często już tylko 5-8 dB.
Ideałem byłyby albumy w wersji CD Audio z masteringiem jak na płytach analogowych. Ale w świecie muzycznego biznesu to chyba nierealne marzenie.
Polecam stronę odnoszącą się do loudness war. Można sprawdzić różne wersje albumów. Poniżej odnośnik (link):
dr.loudness-war.info/
Już w pierwszym zdaniu zawarta jest kłamstwo, a potem bzdura goni bzdurę. To, że dziś, w dobie mp3, streamingów i słuchania radia w samochodzie, popularne kawałki popowe nagrywane są z małą rozpiętością dynamiczna to fakt. Faktem jest także to, że dziś w dobie powszechnej dostępności komputerów, interfejsów, przetworników, instrumentów itp wielu twórców samodzielnie zajmuje się nagrywaniem, miksowaniem, masteringiem itd, często mając ograniczoną wiedzę i umiejętności w tym zakresie. Prawdą jest, że kolejne nowe, zremasterowane cyfrowo wersje starych albumów bywają gorsze niż ich protoplaści za sprawą opisanego zjawiska loudness war. Ale wyciąganie z tych faktów wniosków pt. "płyty analogowe brzmią lepiej" to idiotyzm.
@@jacenty9528 Widzę, że nie potrafi Pan dyskutować merytorycznie. W swojej "argumentacji" zaprzecza Pan sam sobie. :-), :-)
Pięknie 🤩 to co pan mówi to esencja audio . Należy pamiętać ,że odczuwanie dźwięku to w dużej mierze to wrażenie subiektywne . Na początku zabawy w audio nie myślałem ,że różnica w sposobie podawania dzwieku poprzez poszczególne marki jest tak różna . Należy się samemu przekonać czy tak jest czy nie . Czy interkonekty i ich jakość ma znaczenie czy nie . Czy kable głośnikowe z niektórymi wzmacniaczami i głośnikami lepiej przenoszą pasmo czy gorzej . Moje postrzeganie jakości w kablach zakończyło się przy przewodach głośnikowych za 10 tyś zł:) powyżej tej kwoty nie słyszę różnicy :))) kondycjonery i inne bajery to już dla mnie przesada !
tutaj jest wywiad z inżynierem dźwięku który robi mastery pod CD i winyl. Wyjaśnia z jakie ograniczenia musi nałożyć na mastera vinylowego vs CD. Skoro są dwa różne mastery trudno by było to samo brzmienie. Możesz zacząć od ok 20minuty ale cały wywiad jest interesujący: ruclips.net/video/5d7O4uMx7YE/видео.html
Długo można by dyskutować w kwestii cyfra czy analog. Optymalnie trzeba pogodzić się z tym że producent który opiera się na samplingu przetwarza dźwięk analogowy (najczęściej) na cyfrowy. Z kolei utwory w pełni stworzone cyfrowo przepuszcza się bardzo często przez sprzęt analogowy.
Bardzo ciekawy materiał. Dzięki. Pozdrawiam
Nic nie rozumiem, ale wierzę Panu! 👍☺️
Ciekawy materiał z przyjemnością obejrzałem.
Ileś lat temu dla mnie rozstrzygające w kierunku wyższości cyfry była świadomość, że z każdym odtworzeniem mojej ulubionej płyty gramofonowej/kasety jakość tego odtworzenia spada, czy inaczej zapis degraduje się. Ta śwadomość była nie do zniesienia :-) Teraz tylko flac lub nieco gęściej. I musiałbym podwoić liczbę metrów kwadratowych, gdybym chciał moje ulubione albumy trzymać na płytach gramofonowych.
Ludzki sluch jest analogowy wszystkie instrumenty sa analogowe.,cyfra jest nienaturalna ma zalety bo jest trwała ale czy brzmi naturalnie milej dla ucha ?
Bo winyl trzyma się w zamknięciu i strzeże, a słucha z CD albo chmury. ;)
@@Mar-ei5ehhahahaha :D
@@Mar-ei5eh Tak, brzmi tak naturalnie jak wybrany przez ciebie wzmacniacz i słuchawki. Ludzki słuch jest analogowy i sygnał analogowy otrzymujesz. No chyba, że przetwornik z cyfry masz w mózgu?
Lepsze jest to, co lubimy bardziej. O ile wiemy, czym to jest. Zmagania czy wygoda? Odwieczne pytanie 😉
Tomasz w b.dobrej formie!
Podane, jak zawsze wybornie!
Słuchajcie dzieciaki, słuchajcie old boye 🖐
Ja tam wybieram CD bo nie szumi i gra to bardzo czysto. Na gramofonie odczuwam przy głośniejszych fragmentach takie jak by podbarwienie wysokich tonów. Wolę CD mimo że mam gramofon to CD wygrywa jak dla mnie.
Nie jestem przekonany, czy faktycznie słyszymy świat analogowo. Ucho odbiera zmianę fali ciśnienia, a nerw słuchowy zmienia tą informację na sygnał elektryczny, który biegnie do płata skroniowego, w którym jest on interpretowany jako wrażenie dźwięku. Sygnał nerwowy można chyba uznać za sygnał cyfrowy, (neuron w sumie ma dwa stany "praca" czyli 1 sygnał elektryczny biegnie dalej i "spoczynek" czyli 0. Pojedynczy neuron chyba nie może nadać półsygnału). Pojawia się teraz pytanie czy płat skroniowy tworząc wrażenie dźwięku tworzy go na zasadzie cyfrowej czy analogowej, (musiałby wypełniać powstałe luki).
ja jestem ortodoxem, słucham tylko top of the top analogu, a robie to tak: jak chcę posłuchać sobie np. U2, to zapraszam ich do siebie, chłopaki rozkładaja sprzęt i grają - a ja słucham, bez żadnej kompresji czy błędów tłoczenia jakiegoś plastiku. potem dzięki i tyle w temacie. lubię tez Presleya, ale tu mam problem ...
No wiesz , ale jakbyś się mocno skoncentrował to może by Cię odwiedził ? 😂😂
@@zbigniewzontek4189 poszukam jakiegoś analogowego medium. te cyfrowe przekłamują :)
Ja mam lepiej. Otóż całe to brzmienie, czy to U2, czy nawet Presleya, bez różnicy, jestem w stanie odtworzyć w głowie. Przy czym automatycznie wchodzi korektor brzmienia, który powoduje, że staje się ono par excellence idealne. Jak włączę tryb korektor-on, idealnie brzmi również cover grany przeze mnie na fortepianie. ;-)
@@jankowalsky3609 oj tam ! oj tam ! Panie Kowalsky , od razu przekłamują . Audiofile tak gadają 😂 żeby usprawiedliwić swoje zakupy ...nie orawdaż?
@@zbigniewzontek4189 takie substancje są raczej zabronione :)
Dziękuję bardzo za ten filmik, to doskonale wyjaśnia, że autorzy różnego rodzaju transportów-streamerów( bez dac) mają chyba jakieś specjalne chipy w mózgach, skoro potrafią ocenić brzmienie tychże. ten program zaoszczędził mi wydanie grubszej kasy na transport, a dac jaki mam (Mytek Brooklin Dac)będzie grał zawsze tak samo z innymi transportami. Irytuje mnie to, że branża audio jest tak nieuczciwa, owszem można ocenić wygląd i funkcjonalność transportu i aplikacji, ale charakterystykę dzwiękową? Przeżyłem już trochę (56l), ale czasami gubię się w nowych technologiach, wiec jeszcze raz dzięki za rzetelne wyjaśnienie tematu. Bardzo lubię Pańskie filmiki i oglądam wszystkie, mimo iż nie jestem realizatorem dźwiękowym, zawsze dowiem wie czegoś ciekawego. Serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia( przynajmniej z mojej strony)
Jestem tu po raz pierwszy, trafiłem przez przypadek. Sluchałem z zapartym tchem. Łapka od razu w górę!
Ja zawsze odpowiadam Analog - na żywych instrumentach , bez prądu .
A cyfra w domu . Bo wykonawca przy nagraniu nie szumiał i nie trzeszczał jak vinyl.
To moje zdanie . Nie potrzebuje wojny z fanami czarnych .... 😀
👍 AMEN
szumią i trzeszczą tylko brudne lub uszkodzone winyle ...
@@piotrkosciolek2538 Tak ,a świstak zawija w sreberka. 😃
Nowiuśkie ze sklepu tak samo .
Igla nowiusieńka ,czyszczona ,plyty nowe wyczyszczone wyprane i dalej szumi .
Powtarzam ,ze nic do tego nie mam .
Co kto lubi.
Ale nie mów ,ze brzmią lepiej niz cyfra.
aha czyli gitary na przyklad to nie jest zywy instrument? albo wokal ktory sie nie przebija przez perkusje?
@@piotrkosciolek2538 Niestety - w odtwarzanie mechaniczne winyli jest wpisane mniejsze lub większe uszkadzanie nośnika wraz z KAŻDYM odtworzeniem (chyba, że ktoś używa odtwarzaczy laserowych).
Z wielką przyjemnością oglądam Pana filmy. I z wielką przyjemnością zasubskrybuje ten kanał. Bo to jeden z niewielu tak cennych kanałów na RUclips. Dziękuję :)
Debata nie ma sensu, kiedyś można było dywagować pomiędzy Soczystym dynamicznym dźwiękiem analogowym a nieco plastikowym cyfrowym. Teraz jakość przetworników DAC jest na takim poziomie że cyfra przewyższa analog pod każdym względem. Chociażby rozwój pluginów VST emulujących znane sprzęty. Świetnym przykładem są pluginy Universal Audio jako AMPy gitarowe Engl czy Marshall, odwzorowanie cyfrowe analogów, interfejs UAD Apollo zmienia swoje parametry impedancje, napięcie itp pod parametry emulowanego sprzętu.
Moje pomysły znowu legły w gruzach :P
Kiedyś myślałem nad tym by zbudować idealny wzmacniacz po prostu realizując wzmocnienie programowo, ale tak się nie da, chyba, że sygnał wejściowy byłby mocno obniżany... (ale dla przejrzystości sygnału który od początku był niski, chyba taki sygnał przetwarzany musiałby mieć więcej niż 16 bitów).
Kiedyś na szkolnym festiwalu prezentowałem ideę cyfrowego toru audio, opartego na modulacji PWM...
Nawiązywałem do konstrukcji takich jak np. Tact Millenium, gdzie właśnie wzmacniamy sygnał zmodulowany szerokością impulsu. Tutaj mamy de facto też zero-jedynkowy sygnał. Problemem jest filtr wygładzający(tudzież dolnoprzepustowy, nie znam się). Jak on działa?
Czemu konstrukcje takie jak Tact Millenium się nie upowszechniły? Przecież rozwiązałoby to problemy nieliniowości... A jeśli ktoś chce jakieś efekty wprowadzić, to możnaby to zrobić programowo...
Przepraszam za tak długi i pewnie niezrozumiały wywód, ale jestem tylko młodym człowiekiem, który się amatorsko fascynuje tematem cyfrowego audio.
Pozdrawiam redaktora :)
Fajnie posluchać bylo przy robieniu gofrów :D
A co z wtykami ktore teraz maja THD szczegolnie wtykach pkugin alliance? Jak to sie ma do brzmienia analogowego? Jak rozumiem "charekter analogowy" to jedynie kwestia losowości zniekształceń.
Bardzo odważny temat przyciągający mnóstwo pieniactwa z obu stron. Bradzo wartościowy materiał ze względu na wiedzę dlatego czekam z niecierpliwością na kolejny. Osobiście słucham na codzień płyt winylowych. Tak mi zostało z dzieciństwa kiedy to ojciec puszczał analogową muzykę z łódzkiego adaptera przez dzierżoniowski wzmacniacz zintegrowany. To jest właśnie siła sentymentu i taka muzyka zawsze się bardziej podoba, ale doskonalsza nie będzie, bo jako człowiek nauki wiem, że to nie możliwe. Dlatego tak miło słycha mi się współcześnie tłoczonego winyla (a jakże, z nagrań cyfrowych) a nie szukam zniszczonych nośników z lat '70 czy '80. Pozdrawiam i jednych i drugich oraz oczyście autora
no właśnie
Fajny ten szum cyfrowy , z deszczem mnie się kojarzy . . .uspokaja . ..pozdrawiam
Też tak mam. Zawsze lubiłem szum kaset magnotofonowych. Ale trzasków winyli już nie.
@@witoldwitoszekrecords3253 Nowe winyle nie mają prawa trzeszczeć. Ale te wielokrotnie odtwarzane już tak - bo są zniszczone przez pracę igły. Ale taśma też się wyciąga (co zmienia tempo i częstotliwość), lub ktoś ją położy w okolicy jakiegoś magnesu lub źródła EM. Natomiast te zmiany nie powodują gwałtownych trzasków, więc są "milsze" dla ucha niż te drugie.
2:55 Panie Tomaszu a co z nadprzewodnikami? Oczywiście rozumiem trudności w ich praktycznym zastosowaniu chociażby ze względu na temperaturę pracy, ale czy to oznacza, że nie istnieją?
Mam magnetefon szpulowy polski Aria , jesli nagram na szybszych obrotach z cd a potem odsłuch robie to z szpuli jest przyjemniejszy dźwięk nawet jakby wiecej detali słychać, teoretycznie nie mabto sensu ale tak jest😁😁😁😁
Najlepszą jakość ma płyta analogowa, na którą nagrano MP3 ;)
Twoje zdanie wcale nie jest daleko od prawdy. Może nie mp3, ale praktycznie wszystkie nowe winyle pochodzą z cyfrowego mastera.
Zwięźle i na temat. Tak jak lubię
temat rzeka... tyle przecież zależy od jakości nagranych ścieżek, samego miksu i masteringu, no a potem od jakości sprzętu na którym słuchamy i pomieszczenia jeżeli to nie są słuchawki. proponuję podjąć temat aliasing-u i dithering-u w kontekście cyfra vs analog. pozdrawiam.
Bardzo dobrze wytłumaczone. Czy można poprosić o odcinek na temat psychoakustyki? Bo chyba będzie można wtedy dość przejrzyście wytłumaczyć, temat związków zachodzących między falą dźwiękową docierającą do uszu słuchacza (bodźcem) a subiektywnie odczuwanym wrażeniem, które u niego wywołuje. To tez świetnie tłumaczy, czemu niektórzy preferują analog, a niektórzy cyfrę. Bez wchodzenia w dywagacje audiofilskie oczywiście.
To już nie tylko temat-rzeka, ale temat-wszystkie/oceany/na/ziemi...
@@0dB-pl Dalej uważam, że to byłby mega-ciekawy odcinek, który mógłby wnieść wiele nowego.
Lubię pliki cyfrowe - można je kopiować i są identyczne. Zbawienie dla nerwicowca. Większość płyt winylowych tłoczona od końca lat 70. XX wieku jest pozyskiwana z pliku cyfrowego (więcej pod hasłem "vinyl digital delay line"). A w kwestii płyt CD, to moje ulubione ich wydania są z czasów zimnej wojny. Później coś się popsuło i tak jakby zaprzepaszczono całą przewagę dynamiczną tego nośnika :) Jakoś całkowicie odciąłem się od muzyki wydawanej od ok. 1995, bo nieważne jak bym jej nie ściszał, to jest za głośno... Czasem fantazjuję, że jestem realizatorem dźwięku i robię coś "zgodnie ze sztuką", ale to chyba nie te czasy... Ma być słychać podczas jazdy 200km/h autostradą i kropka. Pozdrawiam.
Fajny przykład z autostradą, również uważam ze zmienna dynamika dużo wnosi do utworu i szkoda, że muzyka produkowana jest na tym najgłośniejszym poziomie.
Kiedyś natknąłem się na historię gościa, który brał wszystkie płyty, które uważał za zbyt głośne, i wrzucał do wtyczki Relife by TerryWest (nie ta nowsza od Analog Obsession). Są magicy.
Raczej są już lepsze wtyki (declippery), bo to starsza rzecz już.
@@Konraddelfingdynia No niestety. Na szczęscie dużo materiału z lat 70, 80 zostało nagrane i wydane na CD z zachowaniem wysokiej dynamiki. Jak już wszystkiego przesłucham i nie będę chciał do tego wracać, to będę myślał, co dalej. Póki co, ten moment nie nastąpił :)
@@---pp7tq Chyba wiem o czym mówisz. Chodzi o wtyczki, które starają się algorytmem odbudować uciętą dynamikę. Słuchałem paru albumów przepuszczonych przez "perfect declipper". Cudów nie ma, ale oczywiście jest to szczytna inicjatywa, gdyż jest różnica - oczywiście im wyższa dynamika oryginalnego nagrania, tym lepszy efekt. Mimo wszystko nic nie zastąpi nagrania autentycznie dynamicznego i na takich się skupiam. Pozdrawiam.
To jest złoto. Link do tego materiału powinno się udostępniać przy okazji každej zasłyszanej czy przeczytanej kłótni (bo to często są przepychanki bez konkretów, opierające raczej na preferencjach stare vs nowe, czy sentymencie). Przecież w końcu chodzi o to, w jakiej jakości chcemy słuchać, i w jakiej tworzyć. I jeśli chcemy paprochy, to czy mają być prawdziwe, czy wygenerowane, aby brzmiały 'rasowiej' analogowo. Ja lubię i tak i tak, zależy od tego, jaki utwór i nawet, jaki mam nastrój. Są winyle płyty, które brzmą doskonale, i nie są wcale nowe, ale zależy też przecież od tego, na czym są odtwarzane, a mam przejrzane trochę tego sprzętu, bo coś chcę kupić. A CD SOFAD moich Depeszów kochanych mi w ręce wpadło takie wydanie, że wszystko opada. Jakby wyprał ją ktoś z dynamiki całkowicie, obciął z każdej strony i przyklepał. Wydawnictwo oryginalne. Także, spieprzyć można wszystko, i cyfra nie pomoże. Generalnie, to video Pana Redaktora to balsam dla ucha, duszy i umysłu, lek przeciwbólowy i zajebiście spakowany kawał wiedzy. Wykłócającym wiecznie nad wyższością jednego czy drugiego da teraz do ręki argumenty. Pytanie, czy zechcą skorzystać 😉 Obiecał Pan w wakacje dużo dobrości, i słowa dotrzymał. Dzięki.
Który dźwięk najlepszy. Są ludzie zwani Audiofilami szaukają tego najlepszego dźwięku który ciągle jest prtzed nimi. Ja myślę że to Choroba Audioholica Nervosa.
Głównym i najważniejszym narządem tzw. "audiofili" jest wzrok.
@@aleksandersulkowski1239 Chyba tak bo sprzęt ,, musi" wyglądać.
@@andrzejwisnieski3422 A cena musi być odpowiednio wysoka. Przecież podstawki do kabli głośnikowych za kilkadziesiąt tysięcy to promocja dla biedaków!
Krótko i merytorycznie
Pieknie dziękuję za już i proszę o jeszcze . Pozdrawiam z Beskidów
Dziękuje za ten materiał. Od lat słucham muzyki zarówno z winyla, jak i ze streamingów. Mam też sporą kolekcję CD ale jakoś leżą i się kurzą. Ewentualnie czasem w aucie słucham. To co pociąga mnie w winylu to klimat słuchania, nie przełączanie, słuchanie do końca. Jest wiele płyt, które brzmią świetnie, niestety jest też masa, które odrzucają od słuchania (szczególnie polskie rapowe wydania starszych płyt, których nikt na powaznie nie przystosował do LP). Streaming to najlepsze rozwiązanie nacodzień oraz możliwość śledzenia ulubionej muzyki bez wożenia ze sobą kolekcji płyt : )
Gdyby tylko cyfrowo dało się słuchać albumów do końca bez przeskakiwania.
Zatem czysta psychologia i nic więcej. :) Dlatego sam aplikuję pewne subtelne elementy, które mózg lubi czuć, wynikające z toru płyty vinylowej na płytę CD i jest pełnia radości z dźwięku i słuchania. Same zalety, zero wad. Wady vinyli od 40 lat mnie strasznie irytują i od dnia pojawienia się CD jestem happy. :) A teraz, gdy mogę osobiście dodać to, co tylko chcę do dźwięku i zrobić z niego całkowicie analogowy od fazy płyty, do końcówki mocy, a nawet kolumn, nie do odróżnienia dla słuchacza, to już jest pełnia radości. Nawet na słuchawki mogę wykonać taką wersję dźwięku, że jest efekt, jak gdyby słuchacz pył w pomieszczeniu i słuchał z kolumn, a nie na słuchawkach. To bardzo przydatne dla osób, które tego chcą i wymagają, aby znaleźć się w dobrym studio...
Zarzuć jakimś przykładem źle brzmiącego LP rapowego sprzed lat, z ciekawości.
@@---pp7tqtak na szybko największe rozczarowania: vnm "edkt", jimson "gorączka w parku igieł", waco "świeży materiał", tede "trzyha hajs, hajs,hajs"
Banał: źródło (instrument, głośniki) - nośnik (np. powietrze) - odbiornik (ucho). Jest bardzo dużo materiałów na temat pierwszego i drugiego etapu (techniki nagrania, głośniki i wzmacniacze, parametry akustyczne pomieszczenia) natomiast trzeci jest często pomijany lub traktowany po macoszemu. Wchodząc z kimś w dyskusję na temat ogólnej jakości brzmienia czy to zestawu odtwarzającego czy też miksu należałoby najpierw zapytać rozmówcę czy i kiedy ostatni raz miał robione badania audiometryczne. Może się bowiem okazać, że zarzut o „mniej ostrym brzmieniu" lub pochwała "łagodnego” nie wynika z tego, że realizator celowo podciął częstotliwości powyżej 2kHz lub zestaw odtwarzający ma akurat taką charakterystykę przenoszenia, lecz z tego, że nasz znajomy jest np cukrzykiem i od 1kHz ma opadający audiogram. Nierzadko dla 4kHz nawet do 40 - 50 dB z czego może nie zdawać sobie nawet sprawy.
Czy mógłbyś przybliżyć mi trochę, zagadnienie „opadającego audiogramu” ?(mam cukrzycę)
@@majawyszomirska3223 Wynikiem badania audiometrycznego jest krzywa progu słyszenia dla przewodnictwa powietrznego i kostnego w skali częstotliwości, czyli tak zwany audiogram. W praktyce: badany ma dać znać kiedy usłyszy daną częstotliwość ( od 125 Hz do 8kHz co oktawę) w miarę jak jest wzmacniana (metoda wstępująca) lub kiedy przestaje ją słyszeć w miarę jak jest ściszana (metoda zstępująca). W idealnej sytuacji wynik to prosta pozioma na poziomie 0 dB, znormalizowana wdł. krzywej izofonicznej dla progu słyszenia zdrowego człowieka. W praktyce zawsze są odchylenia w granicach 5- 10 dB. Dla typowego ubytku słuchu wraz ze wzrostem częstotliwości trzeba wygenerować wyższy poziom dźwięku aby badany zareagował (i zaznaczamy na wykresie ten poziom), a że skala na wykresie jest od 0 do 120dB w dół a częstotliwości od najniższych do najwyższych od lewa do prawa - stąd określenie "opadający audiogram". Związek pomiędzy cukrzycą a ryzykiem wystąpienia ubytku słuchu też jest dobrze opisany. Zbyt wysoki poziom glukozy we krwi może uszkadzać naczynia krwionośne w ślimaku.
Proszę o wyjaśnienie terminu „loudness war”. Często się o tym mówi, ale jaki to ma rzeczywiście wpływ na dźwięk?
To katastrofa. Czasami myślę, że współcześni realizatorzy nie kierują się słuchem tylko trendami. Dzisiejsze nagrania muzyki rozrywkowej są tak okaleczone silną kompresją, że trudno mnie się tego słucha...👍
Chyba już ona minęła.
@janpeszek7710 A co z albumami Michaela Jacksona?
@@taksebrzdekam...1866 Trzeba przejsc na metal i koncerty na zywo
Nie, to zamordowanie zakresu dynamiki kompresorem w taki sposób, żeby każda częstotliwość była rownie głośna. Co powoduje, że taki utwór wydaje się głośniejszy, ale słuchanie go jest męczące. Przykłady do znalezienia w sieci.
Całkowicie zgadzam się z Pana opinią.
Świetny kanał tak trzymać....😁
Dotknął Pan mimochodem także tematu "grania" samego sprzętu cyfrowego tak ochoczo reklamowanego przez audiofilskich recenzentów. Cieszę się że wreszcie ktoś dosadnie to powiedział że zapis cyfrowy jest transparentny i nie potrzeba magicznych dodatków, a jedynie komponenty analogowe mogą być lepsze. Bez szamanizmu o muzycznych kablach USB, kablach zasilających czy innych kondycjonerach kwantowych i magicznych.
Jeszcze mało wiesz o audio.
re >zapis cyfrowy jest transparentny <
Zapis, tak. Sprzet nie. Ta sama plyta CD odtwarzana na przecietnym "soniaczku" zagra zdecydowanie inaczej niz na solidnym sprzecie - nawet z pominieciem toru analogowego.
@@tjblues01 tak myślisz ?
@@infraceptor4749 Nie tylko tak mysle ale to da sie zmierzyc. Tanie przetworniki DA i tory korekcji bledow nie bez powodu sa tanie.
@@tjblues01 no nie wiem jakby porównać flagowe modele sony z lat 90 do współczeanych za pierdylion dollar
Świetnie opowiedziane! Już pierwsze zdanie o tym, że dźwięk uchem odbieramy analogowo mówi wiele i otwiera bardzo ciekawe drzwi, bo skoro odbieramy go analogowo to po co zrobiono przetwarzanie cyfrowe? A jednak po coś!
Chociażby po to, żeby móc bezstratnie przesyłać i kopiować 🧑💻
Poza tym nie "zrobiono" go celowo - samo się zrobiło! Jako konsekwencja równoległego rozwoju i istnienia najróżniejszych technologii do najróżniejszych innych celów, niż audio. Raczej "zastosowano", choćby z powodu powyższych dwóch zalet.
Jeżeli ktoś lubi dźwięk z winyla to jaki ma problem zarejestrować go cyfrowo z wszystkimi niedoskonałościami winyla (szumy, trzaski, nierównomierność prędkości) i zapisać cyfrowo a potem odtwarzać na czym chce i mieć dźwięk z winyla w wersji cyfrowej. I nie zniszczy sobie płyty :) Analogicznie z kasetami. Prawdziwy audiofilski sprzęt gdyby istniał, na wyjściu otrzymywalibyśmy ten sam sygnał co na wejściu i nikt by tego nie chciał słuchać. Dobór sprzętu dla konkretnej osoby polega przecież na dobraniu sprzętu z jego wadami tak, aby z naszymi nieidealnymi uszami brzmiał najlepiej. A co oznacza najlepiej ? Tak jak nam się podoba. Żaden audiofil nie ma najlepszego sprzętu na świecie. Ma tylko najlepiej brzmiący sprzęt według jego uszu, a ten sprzęt może być daleki od perfekcji. Dlatego każdy może być audiofilem dla samego siebie i tylko siebie.
Dokładnie to samo powtarzam tym, którzy upierają się przy tym, że nie liczy się nic po za winylami. Ale nie mam też zamiaru kogokolwiek przekonywać na siłę, zwłaszcza gdy pojawiają się już argumenty z dziedziny audiovoodoo. Sam korzystam z obu nośników i jest pięknie :)
@@MTWODZU To jakieś zafiksowanie. Znam takich co muszą mieć magnetofon, gramofon a odtwarzają to na plastikowych głośnikach z marketu z podbitymi niskimi i wysokimi tonami do oporu. Kiedyś pan Krzysztof na Reduktorze Szumu naprawiał jakiś porządny magnetofon, a potem odtwarzył na tym muzykę. Nawet po kompresji youtuba brzmiało to dla mnie tak, że kapcie zgubiłem. Jednak to był naprawdę dobry magnetofon po naprawie, dobra taśma. Gdybym miał magnetofon to odtwarzanie byłoby dla mnie jakimś sentymentem do lat młodości ale zapewne po krótkim czasie przestałbym używać bo nie jest to wygodne i nie widzę w tym nic poza sentymentem. Czekam aż pojawi się moda do podłączania monitorów komputerowych po złączu RGB to bo przecież analog :) Ciekawe że tu nikt nie chce wrócić do analogów :)
Czy kawa, którą sam sobie ręcznie zmielę w młynku jest lepsza niż ta sama zmielona przez młynek elektryczny? Nie. Ale to pierwsze sprawia większą radość.
Czy mechaniczny zegarek (np. Rolex) za 2 miliony PLN jest lepszy niż elektroniczny (np. Casio) za 5 PLN? Nie, nawet gorzej mierzy czas. A jednak to ten pierwszy daje większą przyjemność z użytkowania.
Czy winyl zgrany do wersji cyfrowej ma sens? Absolutnie nie. Sama CEREMONIA wyjęcia płyty, położenia na talerzu, położenia docisku, przetarcia kurzu, ustawienia ramienia, zakręcenia (ręcznie) talerzem, itp. itd. to właśnie nic innego niż CEREMONIA odprawiana przed odsłuchem. Te elementy, które chodzą z mechanicznym, satysfakcjonującym kliknięciem. To wszystko ma bardzo duży wpływ na nastawienie emocjonalne słuchającego. To jest część przyjemności dla wielu ludzi.
@@macwozni Ja też lubię sobie wyjąć C-64 z szafy, włożyć kasetę i uruchomić grę. Jednak nie twierdzę, że takie komputery były lepsze. To tylko sentyment, powrót do lat młodości. Nic poza tym. Wygodniej uruchomić emulator. A kawa czy potrawa często smakuje lepiej, gdy ktoś ci ją poda. Nie miałem i raczej nie będę miał zegarka za 2 mln ale nie widzę w tym przyjemności a raczej chęć pokazania się, pod warunkiem że druga osoba też jest bogata i rozpozna czy to oryginał czy podróbka. Tak więc 2 mln na nadgarstku mają znaczenie gdy obracasz się w towarzystwie milionerów lub drogiego zegarmistrza. Nikt nikomu nie zabiera przyjemności z odtwarzania analogów, jednak mówienie, że to lepsze nie ma większego sensu. To jest inne doznanie ale pod względem czysto muzycznym (dźwięk) nie ma tu nic lepszego. Zgranie analoga do formy cyfrowej ma tu spory sens - masz ten sam dźwięk i zapewniasz trwałość oryginalnemu nośnikowi. Raz na jakiś czas uruchamiasz magnetofon, spędzasz mile czas. A na co dzień odtwarzasz cyfrową wersję. Jeśli będziesz codziennie męczył kasetę odtwarzaniem, za jakiś czas nie będzie co odtwarzać. I tak jest ze wszystkim co stare i rzadkie, nie służy nikomu na co dzień. Stoi w muzeach lub jest na specjalne okazje.
@@Micha-dx2xw popatrz, że ja też nie twierdzę, że winyl jest lepszy. Ba, twierdzę, że obiektywnie jest gorszy. Ale jednocześnie wskazuję na przyjemność płynącą z obcowania z nośnikiem fizycznym, ceremonię towarzyszącą i innym podobnym aspektom.
To jest jak wyciągnięcie klasycznego samochodu na niedzielną przejażdżkę (w PL niestety mało praktykowane). Z praktycznego punktu widzenia bez sensu, ale ile radości sprawia!
Świetny materiał. Oglądam już drugi raz. Dziękuję.
Chętnie obejrzałbym film o jakości dźwięku z popularnych nośników tj. Mp3, dźwięk z RUclips, radia FM, Spotify, a także kasety magnetofonowej i płyty cd. Niestety często jest tak, że posiadacze nawet niezłego sprzętu audio używają go do słuchania muzyki z mocno skompresowanych plików. Płyty cd i winyle to rzadkość.
Niech ktoś słucha tak jak lubi. Ja korzystam ze wszystkich dobrodziejstw ale najmniej lubię streamery a najbardziej płytę analogową.
Lubię nośniki analogowe i lubię cyfrowe. Gdybym jednak miał zdecydować się na jeden rodzaj, wybrałbym cyfrowe, ze względu na czystość dźwięku, trwałość, wygodę korzystania, łatwość wykonywania kopii zapasowych i brak wpływu liczby odtworzeń na jakość materiału.
Łopatologicznie wytłumaczone. Dzięki.
Dla Ciebie łopatologicznie, a ja i tak wszystkiego nie zrozumiałem - zaprawdę powiadam Ci - nie zgłębiona jest ludzka ignorancja 🤣🤣🤣🤣🤣🤣
@@WojciechB. Owszem, 'niezgłębiona' piszemy łącznie. :)
@@macmroz No :(
Było już wspomniane, że w muzyce "jest tak jak się Państwu wydaje".
A jeżeli czerpiący z vinyla zyski Cię przekonał to tak ci się wydaje - więc tak jest...
Wreszcie poznałem argumenty które nie rażą obu ortodoksyjnych obozów :)
Witam :-))
To czy dana płyta brzmi lepiej lub gorzej nie jest uwarunkowane tym czy jest to płyta winylowa czy płyta CD!
Za jakość brzmienia odpowiada realizacja tej płyty czyli to jak została wytłoczona ( w jakiej jakości nagranie zostało na niej zapisane )
Nie raz byłem świadkiem że ten sam album na CD brzmiał inaczej z uwagi na to jak i gdzie ta płyta była wydana na rynek... to samo tyczy się płyt winylowych ... zatem cała ta dyskusja od wyższości jednego nośnika nad drugim jest kompletnie bezcelowa.
Wyższość nośnika można jedynie rozpatrywać w kwestii trwałości, wygodny użytkowania itp aspektów ale nie w kwestii co brzmi lepiej.
Pozdrawiam.
Raczej chodzi o wierność - wielokrotne traktowanie materiału źródłowego (niezależnie od formy zapisu) w postaci analogowej lub przejść analog-cyfra-analog będzie skutkowało wprowadzeniem zakłóceń w każdym takim cyklu. Ostatecznie nie zawsze wiadomo, co trafia na końcowe nagranie (choć obecnie prawie wszystkie analogi pochodzą z cyfrowych masterów), ale sam nośnik to nie tylko kwestia trwałości, ale zniekształceń od nich zależnych: płyta z materiałem cyfrowym może być skopiowana wielokrotnie zachowując dokładnie ten sam materiał - przy analogu jest to niemożliwe. Do tego każde odtworzenie powoduje degradację materiału na płycie winylowej (chyba, że mamy laserowy odczyt zamiast mechanicznej igły), w przypadku płyt CD (z takim właśnie odczytem) odczyt nie niszczy materiału - a mimo tego, że też następuje powolna degradacja materiału płyty, to materiał bardzo długo będzie wiernie odczytywany (do momentu, gdy korekcja danych nie pozwoli na jego odczytanie w ogóle ze względu na zbyt dużo błędów, które skorygowane być już nie mogą).
Ciekawe Spojrzenie i Dużo wiedzy. Rozwiniesz temat 3:44 Nieskończoności... wydaje się być intrygujący ?
Bardzo dobra "rozkmina" panie Tomaszu. Pamiętam jeszcze w szkole średniej, w technikum, takie "rozkminy" z nauczycielem co jest lepsze: winyl czy CD.
Dużo zależy od wspomnianych przetworników cyfrowo-analogowych. Jak przetworniki kiepskie to i dźwięk ze źródła cyfrowego też.
jak zawsze CUDOWNIE wytłumaczone 😍👍🥰🤩
Obecnie 99,9% tego co jest nośnikiem informacji przed wytworzeniem analogowej fali zmiennej, która to tak czy inaczej musi zamienić się w mechaniczne zmiany ciśnienia powietrza aby nasze ucho mogło to odebrać jako dźwięk , ma postać cyfrową o tym autor opowiada. Przy tym założeniu, źródłem ten fali analogowej zawsze bezie przetwornik Cyfrowo/Analogowy , czy to bezpośrednio jak w odtwarzaczu CD gdzie na wyjściu mamy zmienne napięcie, czy pośrednio jak w "grawerce" płyt winylowych gdzie taki przetwornik C/A "napędza" igłę matkę, czego efektem jest mechaniczne źródło sygnału analogowego które wymaga kolejnej konwersji w gramofonie. ( Celowo pomijam analogowy zapis na nośnikach magnetycznych) Porównywanie tych światów moim zdaniem niema sensu, ilość zmiennych poraża . Tutaj mam pytanie do autora: Czy na stan Pana wiedzy, istnieją jakieś niszowe wytwórnie które stosują kompletnie analogowy "ciąg technologiczny" mówiąc dość niewyszukanie. Od analogowego utrwalenia zapisu, po jego analogowe powielanie ?
Sam jestem ciekaw odpowiedzi. Ciekawy jestem też, jak wielu ortodoksów brzmienia analogowego nie zdaje sobie sprawy, że ich "idealnie" brzmiący czarny krążek odtwarza nagranie, które na pewnym etapie było cyfrowe.
Najprościej chyba by było po prostu szukać muzyki od inżynierów miksu i masteringu, działających w domenie analogowej, np. z konsolami jak kiedyś itd. ale i niekoniecznie (posiadanie odpowiedników wtyczek w postaci sprzętu analogowego też się zalicza). Mastery, może holenderskie 24bitmastering albo Ricardo Gutierrez, Roessler Mastering, nawet nasz DJ Eprom, kiedyś znajomy też w mniejszym Analog Zone Studio coś oddawał.
Sam zapis potem takiego materiału, to już kwestia wtórna po stronie wytwórni, czy wyda to na winylu, czy nie. Jak idziecie w ekstrema, to zgrywanie mixdownu z DAWA na taśmę magnetyczną, żeby z tego zrobić winyl, w ogóle nie wiem, czy nawet jest dzisiaj mądrym pomysłem. Z konsoli zresztą też. Bardziej ludzie używają takich technik do samego procesu miksu, może premasteru, żeby nałożyć efekt na ścieżkę czy kawałek, ale celem zapisu potem tego cyfrowo. Cyfra jest jak papier. Przyjmie wszystko (prawie), więc co ktoś sobie wymyśli, to tam będzie, a efekt tego będzie bardziej kontrolowalny niż np. wyjściowo na winylu.
Dziękuję to jest świetne przedstawienie i zestawienie.
Ja wiem tylko, że winyli średnio się słucha w samochodzie, ale za to nie trzeba ich przewijać ołówkiem. Pozdrawiam.
Nic z tego nie rozumiem, ale algorytm YT podpowiedział mi tą stronę. Nie wiem czemu ? Oglądałem ostatnio jakieś humorystyczne filmiki dla rozrywki.... 🤣
Żart 😉 Podziwiam Pana wiedzę i poczucie humoru 😎
Z tą „całkowitą analogowością” człowieka można polemizować - potencjały elektryczne powstające na styku komórki rzęskowej i neuronu przyjmują zawsze jedną z dwóch wartości, czyli - jest/nie ma ;-)
Ale częstotliwość pobudzenia jest analogowa.
@@krzysztofrudnik4745 Może za jakiś czas będą implanty do mózgu do których podłączać się będzie kabelek SPDIF TosLink (odseparowanie galwaniczne, dla bezpieczeństwa ;) ) omijające ucho. Ograniczenia (analogowego) sprzętu, pokoju odsłuchowego czy ubytki słuchu przestaną wtedy istnieć :)
@@BeyerBrown już ukochane dziecko banksterki satanistycznej nad tym pracuje a nazywa się to Neuralink.
@@BeyerBrown Są takie implanty od dawna, ale mafia lekarska nie chce ich instalować ludziom słyszącym😆
@@BeyerBrown Są implanty ślimakowe. To jest już w użyciu, widziałem wiele osób z takim sprzętem - mają za uchem "złącze do mózgu". W sumie zamiast mikrofonu mogły by być podłaczone do radia albo telefonu.
Bardzo interesujący materiał. Ciagle jednak nie znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie. Grając w klubach doświadczyłem różnicy w odbiorze muzyki. Różnica dotyczyła nośnika cd oraz płyty winylowej. Płyta winylowa była głównym nośnikiem w klubach. Odnosiłem wrażenie ,że bas z winyla był w odbiorze krótszy i bardziej intensywny w piku. Bas z cd był bardziej powiedzmy buczący. Nie tak kłujący w żołądek jak z winylu. Zawsze wydawało mi się,że dynamika winyla jest lepsza od cd. Wnioski płynęły z doświadczenia w odsłuchu. Jak to wytłumaczyć? O obecnym mp3 nie napisze nic. Szkoda strzępić język. 😀
nie gadamy o subiektywnych odczuciach. I tak Pan stał i patrzył skąd DJ puszcza muzykę? Dynamika basu jest na winylu ograniczana, bo by igła wypadała z rowka. Potem odwrotna kompresja RIAA to podbija.
@@Jellyeater1 To nie są wyłącznie moje odczucia. Po konsultacji z kolegami DJ-ami mamy takie same spostrzeżenia.
@@grzegorzgreg1802 musiałbym to usłyszeć. Ale wychodzi na to, że płyta winylowa jakoś zniekształca dźwięk.
@@Jellyeater1 W moim odczuciu ma ma lepszą dynamikę tonalną. Tu gdzie cd się kończy, tam vinyl ma jeszcze coś do zaoferowania. Wieczorem odtworzyłem sq1 imagination z cd i vinylu
Nadal słyszę różnice.
Na Winylu najniższy bas jest mono, moze to przez to.
A to nie jest współcześnie tak że i tak wszystko po nagraniu ląduje na cyfrowym nośniku? Następnie płyty winylowe tworzone są z cyfrowych nagrań?
teraz tak a kiedyś nie
Rzeczowo i dobitnie
"analogicznie,choć się
słabo znam to lubie
się przysluchiwać
Pozdrawiam ☘👍💥💫