W temacie carbon pricing - czy coś się zmieniło poza olbrzymim wzrostem cen energii? Koniec końców koszty i tak zostały zrzucone na koniec łańcucha pokarmowego, czyli na podatnika... A tak UE stworzyła po prostu kolejne narzędzie do manipulacji cenami i spekulacji, bo uprawnieniami na emisję CO2 można wszak handlować. Może i inicjatywa zacna, ale mocno naiwna. Żadna firma ze swojej kieszeni się nie dołoży, a koniec końców i tak konsument za wszelakie zmiany zapłaci.
Jestem zbyć cienki aby podejmować mocno temat ale np. Zamiary nakładać karę na cenę, nałóżmy na wysokość produkcji. Zmniejszymy rynek potencjalnemu smierdzielowi na rynku a i ilość produktów na rynku przez co ludzie też nie będą się obławiać. Choć jest tyle różnych rynków, że możnaby dewagowac 200 lat
Z drugiej strony żadna firma nie emituje CO2 z nudów i na złość "Kowalskiemu" tylko po to, żeby obniżyć ceny, co w efekcie ma tej firmie zapewnić przewagę rynkową nad konkurencją. Kowalski poprzez wybór tańszego produktu (oczywiście generalizuję ale bez systemowych obciążeń typu carbon pricing tak zazwyczaj jest) emituje CO2. Kupujesz telewizor/samochód/elektryczność/wodę/jedzenie -> wyemitowałeś CO2 potrzebne do jego produkcji.
Tak, na przykład w UE praktycznie skończyła się możliwość budowy elektrowni węglowych, bo banki nie chcą kredytować takich inwestycji z powodu rosnących kosztów emisji.
wg mnie nawet jak wdrożymy carbo pricing, czy podatek to i tak zostanie to przełożone na klienta - bo nie mamy za dużo prądu, a za mało, podatki/składki zawierające się w cenie wzrastają, a więc drożeje prąd, a jeśli drożeje prąd, drożeje produkcja, jeśli dodamy drożejący transport ceny produktów pójdą w górę - jak dla mnie szary Kowalski zawsze traci najwięcej, który jest coraz uboższy i słyszy od najbogatszych tego świata/rządzących, że ratują świat przyznając sobie coraz to nowe nagrody i coraz wyższe zyski, a to rodzi sprzeciw i frustrację
Taka polityka jest dobra, gdy faktycznie mamy konkurencję - stara brudna i zła technologia kontra nowoczesna i czysta. Ale na razie tej nowej jest mało i też ma swoje wady. Chyba niezbędnym elementem będzie wprowadzenie zmiennych cen w zależności od aktualnych możliwości OZE. One w sumie nie są aż tak nieprzewidywalne - są jak pogoda, prognozy na następny dzień się w dużym procencie sprawdzają, więc jest wiadomo ile będzie słońca i wiatru. Zmienność ceny spowoduje że magazynowanie energii będzie się po prostu opłacać - taki magazym kupuje energie jak jest tania a sprzedaje jak jest droga i ma zysk.
@@krzysztofrudnik4745 jaki magazyn? Z baterii li-ion? Elektrownia szczytowo-pompowa? Żaden kraj nie używa magazynów energii, poza elektrowniami szczytowo-pompowymi, na taką skalę, bo takie, które są wystarczająco tanie i można na nich polegać, nie istnieją. Zazwyczaj jak nie wieje wiatr, nie świeci słońce, to odpala się elektrownie gazowe.
@Agnieszka Jabłczyńska ten mechanizm działa, dopóki nie mamy do czynienia z państwowym monopolem, jak w Polsce. Decyzje odnośnie miksu energetycznego są w takim przypadku kwestią czysto polityczną, a czynnik ekonomiczny gra drugoplanową rolę.
@@aradanat231 Państwowy monopol gwarantuje stabilizację cen. Prywaciarz dałby ci tani prąd gdy nie ma cię w domu i koszmarnie drogi wieczorem. Manipulowanie chwilową ceną energii działa w obie strony.
@@JanKowalski-vj9py stabilizacja jak wszystko za komuny i mięsko na kartki? prywaciarz walczy z drugim i dostajesz cene niższą. Przykładów dobrej konkurencji jest masa. Monopole państwa to prl, aktualnie jakaś venezuela, korea północna
Dziwi mnie, że ktoś jeszcze wierzy w to, że podatki węglowe zmienia nastawienie ludzi na zmianę źródła energii xD Podniesiesz podatek na wegiel, gość który cały swój dom uzależnił od węgla zacznie tam pakować drewno, podniesiesz na drewno to zacznie palić gównem. Jakiś czas temu był boom na gaz nowe domy są głównie zasilane gazem. Z tego też trzeba będzie rezygnować. Wiem że polityka dekarbonizacji jest potrzebna ale nie można tego robić podatkami bo ludzie zaczną palić śmieciami :)
Systemowe podejście widzieliśmy bardzo dokładnie na ostatnim GOP26. 1. Na lotnisku zabrakło miejsca dla prywatnych odrzutowców. 2. Prezydent USA jeździł w kawalkadzie kilkudziesięciu samochodów. 3. Do Glasgow przyjechało kilka tysięcy osób. Popili, pojedli, gówno ustalili. 4. I tak ta karuzela się kręci.
I tak to mniej więcej wyglądać będzie, bo połowa faktycznych wyborców w krajach bogatych ma w nosie resztę ludzkości i jej przyszłość. Interesują ich emerytury i aby przeżyć następne 10 lat. Żadnego klimatycznego zbawienia nie będzie.
A my, zwykle szaraki mamy popierdalać rowerkiem lub elektrykiem. Pod warunkiem ze w ogóle będzie nas stać na to (inflacja szalejącą jak wiewiórka po drzewie, a więc prąd i gaz do góry, czynsze, dziesiątki nowych podatków i danin które to są podatkami ale ładniej nazwane...).
@@wiktorkaslewicz9935 Plebs i tak zapłaci. Szkoda, że nie dostrzegacie, że ta polityka jest robiona właśnie dla plebsu. Bo jak zabraknie wam wody to wtedy przysłowiowy pakt z diabłem byście podpisali, a teraz się wymądrzacie.
Dopóki my nie zrobimy... bogacze latają prywatnymi odrzutowcami i koło dupy im to lata. Serio, ostatni szczyt klimatyczny to był szczyt kurła hipokryzji. My mamy zaciskać pasa, żeby im było cacy. Niestety tak to widzę. Nie uważam że zmiany nie są potrzebne, ale nadal są dla wybranych podczas gdy reszta świetnie się bawi.
Nie do końca się zgadzam. Politycy są tacy jak ich wyborcy. Kroczek po kroczu świadomość ludzi będzie się zmieniać i polityka za tym pójdzie. Właśnie do Niemieckiego rządu dostała się partia Zielonych. Bardzo jestem ciekaw czy będą latać samolotami jak pozostałe oszołomy. Zresztą każdy płaci np. za podwyżki prądu spowodowane wzrostem cen uprawnień do emisji, a zamożniejsi zużywają więcej prądu i ich bardziej dotykają takie podwyżki. Sprzedaję kotły do C.O. w Małopolsce i kotły węglowe już nie idą bo za chwilę będzie zakaz palenia węglem w kopciuchach w Małopolsce. To inicjatywa polityków. Nie przeczę, że zwykle politycy robią źle, ale tu akurat idzie w dobrą stronę.
@@grzesieke3549 akurat to nie politycy cudownie wymyślili zakaz pieców węglowych w Małopolsce, tak naprawdę wszystko zaczęło się od Krakowskiego Alarmu Smogowego
@@grzesieke3549 Z jednej strony dobrze, że coś się dzieje, ale z drugiej to jest źle adresowane i po prostu nieefektywne - prawdziwym problemem nie są nasze domowe kotły węglowe (przynajmniej jeśli chodzi o emisję CO2 - co innego pyły zawieszone), bo to jest ledwie kilka procent emisji w skali kraju i zamiana na kocioł gazowy nie wywróci nagle danych do góry nogami. Problemem są przestarzałe elektrownie, transport spalinowy, i hodowla zwierząt. - tematy o skali znacznie większej niż wszystkie gospodarstwa domowe razem wzięte. To znowu nie jest tak, że jak kupię auto z silnikiem 0.9 eco boost zamiast 1.9 TDI to uratuję planetę, nawet jeśli zrobimy tak wszyscy, bo osobiście przez całe życie spalę mniej paliwa niż dziennie spalane jest przez transport towaru do Biedronek w mojej okolicy. Potrzebne są zmiany technologii - inwestycja w atom, zmiana sposobu transportu towarów, i produkcji żywności. Zmuszanie ludzi do inwestycji w czystsze technologie jest ważne, ale jako skromny dodatek.
@@maciejmiobedzki189 Emisja gazów cieplarnianych jest wielosektorowa i skomplikowana. Rolnictwo, transport, energia cieplna i elektryczna, przemysł. I na każdą z tych składowych my mamy wpływ. Produkcja ciepła i elektryczności to ok 25% emisji. Oczywiście możemy mówić, że my nic nie możemy i co śmieszne będzie to taka sama prawda jak to, że możemy wiele. Zmiana jest możliwa na poziomie jednostki i choć mało efektywna to z każdą kolejną osobą i komentarzem na internetach ;) zmieniamy otoczenie i świadomość. A zmienić można u siebie wiele np. sposób poruszania się po mieście, mniej wołowiny i wieprzowiny a więcej drobiu, może wegetarianizm (wiem - to nie dla każdego), robić przemyślane zakupy (kupować tak żeby się nie marnowało) głosować na odpowiednich ludzi - wtedy zmiany będą systemowe. Opcja droższa - można też zainwestować w docieplenie, fotowoltaikę albo pompę ciepła jak ktoś ma trochę kasy (tak, wiem że połowa ludzi w Polsce żyje od wypłaty do wypłaty). Ciekawostka jest taka że najbardziej efektywnym sposobem na obniżenie emisji jest zmniejszenie liczby dzieci, a to się dzieje automatycznie kiedy rosną wskaźniki edukacji dziewczynek w krajach biedniejszych.
Przejrzałem całą tabele z rozwiązaniami z Drawdown Project i jestem trochę w szoku, że energetyka jądrowa dostała w pierwszym scenariuszu punktów 2.65, a w drugim 3.23. Energii będziemy potrzebować stale, i to w coraz większych ilościach, OZE nie są w stanie zapewnić stałego funkcjonowania sieci bo są zależne od pogody, a przechowywanie energii jest ciągle dużym problemem, dlatego brakującą resztę dostarczają paliwa kopalne. No chyba ,że to ja się mylę i w obydwu scenariuszach, jako założenie jest zrezygnowanie z energii elektrycznej i powrót do lasu. Nie chce wyjść na wariata, ale taka wycena, tak potężnego narzędzia jakim jest energetyka jądrowa w walce z globalnym ociepleniem, budzi moje wątpliwości co do tego, że ta cała lista jest w jakikolwiek sposób miarodajna.
Wady o jakich wspominają są marginalne do zysków jakie dają(emisja CO2 porównywalna do OZE) i trochę wyssane z palca chociaż wady są (koszt budowy). Energetyka jądrowa da niezłego kopa w redukcji emisji w skali globalnej. Czekam na komercyjne reaktory IV generacji, które będą mogły być wykorzystywane w celach przemysłowych, a to spowoduje dalsze znaczne zmniejszenie emisji na całym świecie i w cenie porównywalnej do OZE.
Energetyka jądrowa na wiele wad. Po pierwsze paliwa produkuje się ciągle mniej niż się zużywa, ciągle ona jedzie na zapasach z zimnej wojny. Znane bogate złoża pomału się kończa, pozostałe są na tyle ubogie, że trzebaby przerabiać ilości zbliżone do ilości węgla potrzebnych do wyprodukowania takiej samej energii. Oczywiście sama elektrownia nie emituje CO2, ale to wszystkie maszyny górnicze.. I to takie kłopoty są w momencie gdy globalny udział energii jądrowej wynosi kilka %. Jakiś poważniejszy wzrost jest po prostu nierealny. Dodatkowo elektrownie jądrowe są mało regulowalne. We Francji (która ma ich dużo) niektóre stoją, a kraj importuje energie w szczytach zapotrzebowania, bo nie opłaca się/nie można uruchamiać reaktora na krótki czas.
@@krzysztofrudnik4745 Kwestię uranu, a w przyszłości może toru ogarnie się mimo problemów. Przy uboższych złożach można by użyć energii z elektrowni jądrowych wtedy nie będzie zwiększonej emisji. Można też wykorzystać odpady promieniotwórcze z obecnych reaktorów do produkcji energii. Część reaktorów IV generacji będzie to mogła robić. Jeżeli cię to interesuje to firma Elysium Industries pracuję nad takim reaktorem. Poważniejszy wzrost będzie wyzwaniem logistycznym, politycznym i to będzie trzeba ogarnąć. Czy będzie nierealny to czas pokaże. Może okazać się, że będzie ta sama historia co z OZE. Na początku bez sensu i droga, a teraz kosztuje podobnie a nawet taniej niż elektrownie oparte na paliwach kopalnych. Co do możliwość regulacji zgadzam się. Są mało regulowalne, ale nie jest to niemożliwe. Nie robi się tego ze względu na nieekonomiczność takiej pracy. Reaktory IV generacji nie będą miały takiego problemu szczególnie reaktory oparte na ciekłej soli (co do chłodzonych gazem to nie wiem). Póki co reaktory IV generacji są na etapie badań i prób przetestowania ich. Najwcześniejsze wersje komercyjne to początek lat 30.
@@krzysztofrudnik4745 a mimo niezbyt dobrego zarządzania elektrowniami przez Francję to ma ona nieosiągalnie niska emisję w porównaniu do wiekszosci krajów Europy. Poza tym z technologią jest tak, że jeżeli będziemy w nią inwestować to będzie się ona rozwijać, z czasem zapewne awet będziemy wiedzieć lepiej co zrobić ze zużytym paliwem. Tymczasem węgiel i gaz to są ślepe uliczki, tradycyjne spalanie zawsze będzie gorsze OZE jest zbyt nieprzewidywalne zeby oprzeć na nich większość produkcji.
Super film jestem jak najbardziej za walką z globalnym ociepleniem smrodem i smogiem ALE nie stać mnie na docieplenie domu przy obecnych cenach styropianu, robocizny itp. nie stać mnie na wymianę kotła za x tysięcy na paliwo droższe od węgla nie stać mnie na elektryczny samochód (jeżdżący na węgiel)(a muszę taki posiadać bo do pracy nie mam połączenia komunikacją miejską (nie wspominając o załatwianiu innych spraw poza domem na wsi) bo muszę płacić we wszystkim podatek węglowy oraz przepłacać 100% za węgiel i płacić ponad 6zl za l benzyny nie wspominając o galopującej inflacji i śmiesznie niskich dotacjach na piece i termomodernizacje oraz nie stać mnie na fotowoltanike a mam zasadę że nigdy w życiu nie wezmę kredytu. Macie dla mnie jakieś dobre rady?
Podpinam się, prócz zmiany kraju zamieszkania i zaczęcia od nowa nie widzę żadnej alternatywy, znaczy jest taka jedna jedna, wiąże się z liną i krzesłem - ale to jedynie ucieczka od problemów - nie polecam.
Niestety, takie są realia. My właśnie wymieniamy piec na ekogroszek na gazowy ..koszt wymiany 75 000, dofinansowanie maksymalnie 50%, a realnie mniej. Czyli blisko 40 000 z kasy wspólnoty pojdzie. Do tego musisz najpierw wymienić, a dopiero potem trzymać kciuki, że dofinansowanie dostaniesz. Co do kosztu grzania gazem vs węglem to niestety pełna zagadka co będzie droższe za parę lat. Na termomodernizację budynku mojej wspólnoty nie stać nawet z kredytem, mimo zbierania na to od lat :-/
@@valterus1449 Niestety nie wiem czy zmiana kraju pomoże, chyba, że poza UE. W Niemczech czy Francji z powodu zielonego ładu też wkrótce będzie gorzej. To po prostu będzie nas kosztować niewyobrażalne do tej pory pieniądze.
Bardzo ładna utopia. Skończy się jak zwykle, zwykli przeciętni ludzi zapłacą i stracą, cały projekt nie wypali, a przedsiębiorstwa wprowadzające te rozwiązania napchają się kasą i zdestabilizują rynki energetycznie. A zyskają tylko kraje które produkuje "brudną" energię.
Tu sytuacja jest całkiem inna. Wiadomo że stracą wszyscy z powodów susz/gradu/cyklonów/nawalnych opadów, które drastycznie zwiększają co rok ceny żywności i które będą coraz gorsze. Będziemy mieć też coraz większe fale migrantów w Europie bo w niektórych regionach będzie zbyt gorąco żeby przeżyć bez skafandrów chłodzących - oczywiście nierealnych do zakupu przez biednych mieszkańców Afryki i bliskiego wschodu. Zaleje nam część wybrzeża więc trzeba się będzie stamtąd wynieść. Za każde 10 zł wydane na węgiel kolejne 10 stracimy w zdrowiu i stratach materialnych spowodowanych przez smog i globalne ocieplenie. System handlu emisjami jest po to, żeby ludzie się przerzucili szybciej na firmy co będą miały taniej energię odnawialną. Takie firmy całkiem słusznie zarobią dużo kasy. Zarobią też firmy z sektorów: ocieplenia budynków, transport elektryczny, jedzenie wegetariańskie. Rynki energetyczne będą stabilizowane przez szereg różnych sposobów: wpieranie elastyczności popytu, zwiększanie elastyczności źródeł sterowalnych (taniej wyłączyć kilka dużych chłodni niż włączać kolejną elektrownię), magazyny energii, optymalne rozmieszczanie OZE - jak nie ma wiatru w jednym miejscu to jest w innym, integracja z sąsiadami, elektrownie OZE sterowalne: wodne/biogazowe/biomasowe. Notabene my mamy potencjał do budowy elektrowni biogazowych/biogazowych bo mamy dużo rolników.
Zwykli przeciętni ludzie i tak zapłacą. Albo za koszty działań albo za koszty zaniechań. Koszty zaniechań są nieporównywalnie większe, a wręcz egzystencjalne. Bogaty nie umrze z braku wody.
Galopujące ceny prądu to jest najlepszy czas na ten materiał. Dzięki temu wszyscy mogą się przekonać, że za te pomysły nie zapłacą jakieś abstrakcyjne korporacje. My wszyscy za nie zapłacimy. Będzie jeszcze biedniej.
@@krzysztofrudnik4745 Być może będzie biedniej, jeśli nic nie zrobimy z klimatem. Będzie na pewno, jeśli zrobimy to co jest robione lub co referuje Kasia powyżej.
To jest efekt tego, że w naszym kraju monopol na produkcję energii ma państwo, którego władze, niezależnie od opcji, panicznie boją się górników i brakuje im decyzyjności, żeby dokonać głębszych zmian. Było wiadomo od ~15 lat, że ceny uprawnień za emisje będą rosły. Nikt nic z tym nie robił. A obecna władza, jeszcze dodatkowo udupiła wiatraki poprzez wprowadzenie 10H i zmniejszenie powierzchni kraju, na której można je budować poniżej 1%. Dodatkowo, uprawnienia, które uzyskała zgodnie z tłumaczonymi przez Kasię zasadami, sprzedawała, pieniądze zyskiwane z prodeceru przejadając na bieżąco. Reakcja na rosnące ceny? Od kilku lat ceny energii są dla indywidualnych sztucznie zamrożone ustawą, państwo dopłaca do ceny energii.
@@aradanat231 No dokładnie. Czyli podstawową przyczyną rosnących cen energii są wprowadzone sztucznie, na szczeblu UE, limity emisji. Drugim jest wymuszenie nieefektywnych sposobów wytwarzania energii, które to windują ceny w całej Europie. Reasumując: ceną za dobre samopoczucie, "że się coś zrobiło" i dla rozładowania gniewu, który nosi w sobie Kasia i z nią współczujący jest drożyzna i biednienie Europy. Co będzie szczególnie odczuwalne w krajach takich jak nasz, na dorobku.
Aż szkoda, że w ramach inwestycji wielkich petro korpo w...umywanie rąk, nie zostaało wsponianie, że "carbon footprint" został wypromowany drogą kampanią przez BP, żeby właśnie przerzucić winę na jednostki :[
Zdaje sobie sprawę i wiem że trzeba coś zrobić. Żyje i tak bardzo oszczędnie bez konsumpcjonizmu ale dlaczego powinienem się oszczędzać jeszcze bardziej skoro chiny maja wszystko w dupie, milionerzy i miliarderzy sadzą takie ilości gazów cieplarnianych że milionowe miasta przy nich są pojazdami na wodór. (przerysowanie i porównanie bez pokrycia w liczbach). Pytam poważnie, jak duży wpływa mają Kowalscy kontra mega fabryki które cały czas się rozbudowują. Gdzie ja oszczędzę to oni spowodują wzrost.
Chiny? Nie zdziwiłbym się gdyby to właśnie one stały za tym całym eko-terroryzmem. Ten kraj ma w tym momencie całą technologie wykorzystywaną w OZE. Widziałeś kiedyś w Europie chiński samochód spalinowy? Natomiast elektryków już jest cała masa. Producentów o których pewnie nigdy nie słyszałeś jak BYD, MG, Xpeng, Maxus.
Te straszne mega fabryki produkują produkty właśnie dla ciebie i przeciętnych Kowalskich. Przestań kupować wszystko co masz w domu, okrywaj się liśćmi, zamieszkaj w szałasie z gałęzi, Kowalscy wezmą przykład z ciebie a te wszystkie straszne wielkie fabryki znikną bo nikt nie będzie od nich kupował produktów. Widzisz jakie to proste.
A po przeniesieniu na winowajcę on przenosi na nas w wyższej cenie wiec ciągle płacimy my! Ta teraźniejsza moda na eko to jest wielki pic na wodę. Trzeba dbać o środowisko naturalne jak najbardzie popieram w 1000% bo co zostawimy naszym dzieciom, ale nie tedy droga co teraz. Konsumpcjonizm nie ograniczony konsumpcjonizm brawo my. Spekulacje na tym rynku windują ceny potem tych wszystkich "zezwoleń" i firmy płacą za papierki zamiast móc go wydać na modernizację taka prawda.
A czy nie spadnie na zwykłych ludzi.. zakładam że założenie jest takie: zwiększamy systemowo koszty działalności firmy, a więc firma musi podnosić ceny aby wyjść na zysk przez co spada popyt na ich produkty. Zależy pewnie o jakich sektorach i branżach mówimy, jeśli chodzi o niezbędne dla naszego ''życia na przyzwoitym poziomie'' towary i usługi lub monopolistyczne rynki to zakładam, że tak i tak najbardziej ucierpi na tym konsument. Ale może czegoś nie rozumiem lub pomijam, niech ktoś mądrzejszy przyjdzie i mi powie
Problem z jakim spotykają się np polskie elektrociepłownie to wysokie koszty emisji które uniemożliwiają zwiększenie nakładów na inwestycje modernizacyjne. Proszę się zastanowić co powinno być promowane, realna modernizacją czy rosnące koszty bez modernizacji.
Kasa z systemu EU ETS idzie wprost do budżetu (póki co), a następnie 50% tej kasy jest przekazywane spółkom na transformację. Problemem są rządzący w Polsce, od lat 90-tych zamiast się modernizować tkwiliśmy w miejscu. Świetnie o tym świadczy data rozruchu ostatniego bloku w Jaworznie (zaledwie kilka lat temu!) oraz nieudana inwestycja w Ostrołękę.
Jeżeli zapłacimy karę o odpowiedniej wysokości wtedy możemy sobie palić nawet oponami. Chodzi tylko o ściągnięcie pieniędzy i zarżnięcie tego co jest tanie i pewne (energia elektryczna z węgla)
Wiem, że takie rozwiązanie wpłynęło by na PKB, wykluczenia społeczne itp, ale może po prostu odejść od celowego postarzania produktów? Albo jesteś w stanie produkować dobra, które mogą służyć minimum 10 lat, albo nie produkujesz wcale.
Zdajesz sobie też sprawę z tego ile ludzi na całym świecie straciłoby pracę gdyby to wprowadzić wszędzie? To byłby kryzys większy niż obecnie zbliżającą się hiperinflacja, tą można bardziej kontrolować
Ludzie narzekają na rządy, komunistów (nawet nie widzą kto to jest) , samoloty itd. ale sami jeżdżą samochodami i trują ludzi, czasem zabijają, w szpitalach połowa ludzi na oddziałach urazowych jest z powodu wypadków powodowanych najczęściej celowo z brawury dla zabawy, zabija się też pieszych i rowerzystów pracujących na zdrowie ludzkości. Bogacze to nic w stosunku do mas . Ja idąc pieszo czuje sam smród spalin nie do wytrzymania od silników spalinowych bo ludzie zaprzestali chodzić pieszo, i tak jak kiedyś chodziliśmy 1-3 km pieszo tak teraz ludzie w małym mieście na 300 metrów nie wychodzą bez brania auta, mówią - "jadę bo powietrze jest takie że nie da się oddychać" i wszystko samo się napędza. Mówi się też że piesi chodzą w czarnych ubraniach, tak ponieważ kierowcy brudzą pieszych, same straty , zabierają nam zdrowie, pieniądze i czas na pranie.
Ja jeszcze polecam książkę "Mniej znaczy lepiej" Hickela. Świetna lektura na temat ekonomicznych przyczyn wzrostu poziomu produkcji CO2, że współczesna ekonomia nie istniała od zawsze, więc możemy ją zamienić na coś mądrzejszego - w tym opis tych mądrzejszych rozwiązań.
Ja skorzystam z okazji, bo chciałabym się o coś zapytać. Dużo się mówi o tym, że lepiej jeździć komunikacją miejską niż autem, chyba że elektrycznym (w wariancie że energia pochodzi ze źródeł ekologicznych). No i ogółem te auta spalinowe złe itd. A ja się ostatnio zaczęłam zastanawiać, po wielokrotnych rozmowach ze znajomym mechanikiem, czy nie lepiej byłoby zamiast co rok/dwa produkować nowy model zgodny z wymogami emisji, zrobić coś raz a porządnie, być może niezgodnie z wymogami (wymogi znieść/zmienić). Nie posiadam odpowiednich danych na ten temat, stąd moje pytanie - czy ktoś coś może takiego widział? Już tłumaczę o co mi chodzi - nagminnie do znajomego mechanika przyjeżdżają nowe auta (tak 2010 i w górę, z naciskiem na w górę). Najczęściej kiedy? Po okresie gwarancyjnym, np. 2 lata. Miesiąc po końcu gwarancji temu się sypie jakaś pompa, tamtemu cały silnik. Ostatnio dostał flotę 4 tych samych samochodów od jednej firmy - w każdym ta sama część padła. Części nie ma, jeżeli są to drogie. Obdzwaniali każde ASO w Polsce i ze stanu "nie ma i nie będzie" tydzień później zrobiło się "nie ma, ale będzie za 1.5 tygodnia, tylko auto trzeba podstawić" - już zwietrzyli kasę. A w ASO nie można się czuć bezpiecznie, nie mówię, że w każdym, ale niejednokrotnie słyszałam historię - ktoś pojechał do ASO na zmianę oleju (aby utrzymać gwarancję), a oni go wcale nie zmienili, jakiś czas potem silnik na złom (tu stary olej, tam koniec gwarancji to coś się sypło. Już pomijając śmieszne interwały wymiany tego oleju - 30k km, kiedy zaleca się co 10k lub co rok? Jak sobie wymienisz sam to masz po gwarancji i elo). W jednym z tej floty czterech tak musiało być, bo nagaru było tyle że szkoda gadać. A kupno nowego silnika to albo używka, mało ich jest do nowych aut, albo ASO - to już się bardziej opłaca kupić nowe auto (silnik za 80tys? Ja bym się zastanowiła, szczególnie że zaraz sypnąć się może coś znowu. Tak to te 2 lata spokoju, co brzmi absurdalnie, aczkolwiek co zrobić xd). Innym razem przyjechało auto z błędem jakiegoś czujnika przy wydechu - ale nie pokazywało którego (było ich kilka). Dzwonią do ASO czy im sprawdzą który to - oni mówią że nie da się, trzeba cały komplet wymienić, czujniczki łącznie za 17k. W 3-letnim Fordzie tłok wyszedł bokiem - ASO powiedziało, że 3-letnie auto to już na złom a nie naprawiać. Cała ta elektronika do pomiaru emisji spalin i chęć zysku firm sprawiają, że niejednokrotnie 4-letnie auta nadają się tylko na złom, naprawiać się nie opłaca. Meanwhile takie golfy IV (tak, jestem golfiarą, jakiś problem?) czy inne auta, które już potrafią mieć 20 lat - zadbane, z wymienianym w porę olejem i naprawami nie po "januszowemu" nie kopcą, służą, coś się zepsuje to części jest sporo i to tanich - nowych czy używanych (powtórne użycie). Jeśli jakimś cudem silnik będzie na złom, to można go bez problemu (lub z drobnymi modyfikacjami) podmienić (na ten sam lub nawet inny), w nowych autach czujniki wszystkiego by na to nie pozwoliły. Dlatego się zastanawiam - czy nie lepiej robić coś, co by norm emisji nie spełniało, ale raz i porządnie? Te wszystkie stare auta nadal jeżdżą, raz przetworzony materiał jest w obiegu. A ile z nowych już trafiło na złom? Tak naprawdę nie wiem - stąd też moje pytanie czy ktoś jakieś zestawienie tego typu być może widział. Aczkolwiek po nie jednej i nie dwóch rozmowach ze znajomym zaczynam się nad tym zastanawiać. Z każdym takim marnujemy przetworzony materiał i potrzebną do tego energię.
Witam Jak widze wiekszosc ludzi ma te same wnioski co ja to nie bede sie powtarzac - i tak za wszystko zaplaci ten na dole czyli my. Obawiam sie ze jest troche za pozno, na obecny system zmian. To jak z kula sniegowa ona sie juz toczy, a te wszystkie zmiany moga jedynie spowolnic zwiekszanie sie jej srednicy. Sory za pesymizm ale jest chyba po ptokach. Mijamy punkt graniczny i to z szybkoscia F1. A i jeszcze jedna sprawa te sieciowe aktywnosci o swiadomosc ekologiczna tez maja druga strone - ogarniacie jak bardzo internet przyczynia sie do zanieczyszczen. Internet to tez gigantyczne serwerownie ktore dzialaja jak wielkie piekarniki - ktore trzeba chlodzic i to mocno - ile tam idzie energii elektrycznej to szkoda gadac. Moim skromnym zdaniem jedyne konkretne zmiany zajda po wielkich przelomach technologicznych np. pojazdy wodorowe tz silniki wodorowe, a nie elektryki z bateriami wodorowymi. Fuzja termojadrowa. Nowy sposob przesylania energii elektrycznej w obecnym straty sa gigantyczne. No i to wszystko musi sie opalcac aby te zmiany szybko zaszly. A pomysl na zdrowe zielone jedzenie. jednym z najwiekszych producentow takiej zywnosci jest Brazylia jak myslicie jakim kosztem? Szybszej wycinki lasow deszczowych, no gdzies te rosliny trzeba siac. Pozdrawiam serdecznie ps. przepraszam za literowki/bledy/braki np przycinkach ale pisalem szybko pod wplywem emocji - to ostatnio takie modne :)
" Moim skromnym zdaniem jedyne konkretne zmiany zajda po wielkich przelomach technologicznych np. pojazdy wodorowe tz silniki wodorowe, a nie elektryki z bateriami wodorowymi. Fuzja termojadrowa. Nowy sposob przesylania energii elektrycznej w obecnym straty sa gigantyczne. No i to wszystko musi sie opalcac aby te zmiany szybko zaszly " Z tym się najbardziej zgadzam i do tego powinniśmy dążyć niestety technologicznie przejście na wodór i bezstratny przesył energii na masową skalę to raczej jeszcze nie te czasy. Szkoda, że mimo to na "chama i butem" jest wszystko dopychane przez koncerny i socjopatycznych wizjonerów. Pozdrawiam
Fizyczka here, fuzja to może się pojawić w drugiej połowie wieku. Wtedy będzie już trochę za późno. Musimy robić coś już, teraz, w tej chwili. Dużo bardziej realnym rozwiązaniem są SMRy (małe reaktory modułowe), będące zmniejszonymi wersjami obecnie powszechnie stosowanych reaktorów typu PWR (duży PWR ma moc ok. ~1400 MW, SMR - do 300 MW). Jest to o tyle sensowny pomysł, że takie elektrownie będzie można produkować seryjnie, jak w fabryce, zmniejszając koszty, zarówno per blok, jak i per jednostka mocy. Zwiększyłoby to znacznie ich dostępność i atrakcyjność ekonomiczną. Potencjalnie także przyspieszyło budowę, skoro większość elementów może być wykonana jako prefabrykaty. Są bardzo blisko komercjalizacji, ta dekada będzie pewnie wysypem nowych inwestycji w nie. Jeśli chodzi o transport, to niestety nie ma na horyzoncie czegoś, co by pozwoliło zamienić ogniwa li-ion albo wodorowe w samochodach. Możemy co najwyżej uciekać w stronę budowy sieci trolejbusowych w miastach, elektryfikacji kolei i jej maksymalnego rozpowszechnienia.
Ten film to utopia - a obecna sytuacja z ceną energii jest tego dowodem. Że niby koszty zostały przeniesione na emitera? Tylko że ten emiter dodaje je do finalnej ceny produktu.
Żeby proponować zmiany trzeba jednak dobrze rozumieć mechanizmy którymi jesteśmy rządzeni. Ekologia (mylnie, aczkolwiek pojęcie się utarło) nie leży w parze z ekonomią. Chcąc wprowadzać zmiany na modłę europejską, trzeba porównać strukturę polskich miejscowości do tych zachodnich. Mamy sporo małych miejscowości, które są słabo skomunikowane i lepiej nie będą. Bo konsekwencją jest to że placówki zatrudniające ludzi są również porozsiewane. Zatem każda miejscowość musiała by być skomunikowana z miejscowościami dookoła plus większymi miastami w okolicy. Miasta z kolei są osadzone na planie historycznym (mało wariantów dojazdu w to samo miejsce, wąskie ulice), dodatkowo pagórkowaty teren i cztery pory roku utrudniające korzystanie z osobistych środków transportu (rower, hulajnoga). Dziewczyna mieszkająca w mieście, w centrum może nie rozumieć że nie wszędzie sięga sieć wodno-kanalizacyjna, czy też światłowodowy internet. Ogólniki fajnie brzmią, zachęcają do dyskusji, są fajnymi sloganami. Lubię patrzeć na tych wszystkich eko-aktywistów z transparentami wykonanymi z papieru zrobionego z drewna. Łapią się za ręce utrudniając ludziom zarabiającym pieniądze dojazd do pracy. Dużo się mówi o tym, żeby ograniczyć przemieszczanie się na długich dystansach czy też zakupy z Chin itp., a tu na szczyt Klimatyczny przylatują decydenci, a sam prezydent Biden ze świtą z lotniska jedzie w 80 aut, gdzie sama Bestia (opancerzona limuzyna) pali z 80 litrów na 100km. Jak najbardziej popieram ekologiczne podejście do życia. Można spróbować iść małymi krokami do większego celu. Nie wymieniać telefonu na nowy co roku, kupować ubrania przyzwoitej jakości z naturalnych materiałów, ograniczyć marnowanie jedzenia, rezygnować z niekoniecznie przemyślanych zakupów. Ale nie dajmy się zwariować, bo to nie doprowadzi do niczego dobrego. Należy pamiętać, że przez takie działania, przyszła kadra polityczna może wykluczyć komunikacyjnie kilkadziesiąt procent ludności Polski, przez niezrozumienie paru kwestii związanych z topografią kraju i rozproszeniem ludności. Będzie skutkować to zwiększeniem się bezrobocia. Ludzie biedni nie zastanawiają się czy to co akurat wrzucają do pieca jest ekologiczne czy też to co jedzą czy jest aby z hodowli bio pierwszego gatunku i vege i 100% organiczne. Na każdy temat trzeba spojrzeć z perspektywy wielu grup, w tym tych najbardziej poszkodowanych, którzy za kilkaset tys do nawet pół miliona nie kupią sobie ekologicznego (śmiech w tle) auta na elektronowy węgiel. Długo by pisać, wiem że to jest film dla bardziej "lewicowej" części społeczeństwa, nie lubię takich podziałów, jednak one występują. Jeśli spróbujemy zrozumieć inny punkt widzenia, to może część tych podziałów zniknie, od około 10 lat mieszkam w większym mieście w Polsce, warto jednak czasem wyjść poza miasto i zobaczyć jakie są realia poza szczelną bańką informacyjną. Są problemy które zostały w dużej mierze zażegnane i z tego się należy cieszyć. Ale są też problemy, których społeczeństwo nie widzi i nie rozumie, a wcale nie jest tak trudno je rozwiązać.
Mega ważny temat i super go wyjaśniłaś- jak ZAWSZE. Ze wszystkich stron atakuje się nas "konsumentów" poczuciem winy- ci, dla których klimat jest ważnych, którzy starają się zmienić jak najwięcej, ale są bardzo ograniczeni- są często w pewnym momencie sfrustrowani (zwłaszcza, jeśli mało zarabiają i nie mogą sobie kupić butów za 500zł czy koszulki za 150zł). A warto na to spojrzeć z całościowej perspektywy- ile mniej więcej dwutlentu wegla, metanu i innych gazów wytwarza przeciętny człowiek a ile wielkie korporacje, do których dopłacamy- przez rządowe i bankowe dofinansowania. Ważna jest świadomość społeczna, bo jak wiesz dlaczego MUSISZ ograniczać spożycie mięsa to szybciej się z tym pogodzisz, niż jak ktoś Ci coś nakaże- bo tak.
Pierwsze info i już mam dysonans. Przeniesienie kosztów emisyjności z klienta na producenta? No spoko, tylko jak chcemy zrobić, żeby to w ostatecznym koszcie produktu nie zostało przerzucone na klienta? Na którym etapie tego nie dołożymy to będzie wliczone w cenę produktu, tak to działa. Druga sprawa, już widzę jak pomysł cła węglowego będzie działał w obliczu tego, że jesteśmy na potęgę uzależnieni od importu np. z Chin.
Tak, masz rację, ostateczna cena jest wyższa, ponieważ producent, no cóż, będzie próbował odbić to na kliencie, ale, w wielkim uproszczeniu, nie zapominajmy, że w ekonomii istnieje coś takiego jak konkurencja, a raczej jako konsumenci wolimy kupić coś za mniej niż za więcej. Tak więc tacy "truciciele" w ostateczności stają się mniej konkurencyjni w porównaniu do bardziej zielonych, którzy w takiej sytuacji mogą dać niższą cenę bądź mieć wyższą marżę.
I to ostatnie zdanie w zasadzie zamyka dyskusję. Gdyby cała Unia Europejska jutro przestała emitować dwutlenek węgla w ogóle (ale tak totalnie, zero emisji), to w skali świata byłoby to ledwo odczuwalne bo same chiny produkują go cztery razy więcej . A im więcej utrudnień wewnątrz UE, tym większy będzie import - zapotrzebowanie nie spadnie znacząco z czasem, dopóki nie zmienią się drastycznie technologie, i będziemy tylko powiększać efekt "wywożenia" produkcji do innych krajów gdzie nikt się normami nie przejmuje. Wiara w to, że zamiast tego skorzystamy z droższych i nie tak znowu bardziej ekologicznych technologii to raczej mrzonka w kapitalizmie gdzie niestety w wielu wypadkach liczy się głównie cena. Wiadomo, że trzeba działać, ale powinien to robić cały świat, a szczególnie główni emitenci - a tak się nie dzieje.
@@2ndDeploy Twoja teza miałaby sens gdybyśmy byli wszyscy w systemie zamkniętym, posiadając własną produkcje. Tak nie jest, już teraz jesteśmy niekonkurencyjni jako kontynent, uzależnieni od importu dóbr z Chin czy innych krajów. Epidemia dobitnie pokazała, mieliśmy problem np. z uszyciem odpowiedniej ilości maseczek! Skończy się tylko i wyłącznie na tym, że konsument zapłaci więcej o ten podatek za przedmiot importowany z Chin, więc jeśli dociśniemy śrubę podatkami to ograniczymy konsumpcję i prawdopodobnie tym samym emisję, ale to już nie ma nic wspólnego z przerzucaniem kosztów na trucicieli. Przecież w Europie nie ma możliwości wznowić produkcję wypełniająca lukę zapotrzebowań na różnego rodzaju produktu. Brak mocy energetycznych, brak kadr wykwalifikowanych, brak fabryk i problem z ich finansowaniem i opłacalnością w obliczu powyższych czynników.
No dobra, ale poco właściwie ziemia i czysta natura skoro nie będzie komu się nią zachwycać? Zwierzęta i rośliny mają to gdzieś a zbiegiem lat, kiedy słońce powiększy swe rozmiary i tak to wszystko przestanie istnieć, więc po co właściwie ma istnieć ziemia bez ludzi?
@@antonisaradela4234no faktycznie lepiej, żeby nie istniała dzięki ludziom. Ziemia ma w dupie to, czy się nią zachwycasz, jeśli dalej będziemy ją tak eksploatować, po prostu nas "wyginie". Już abstrahując od tego, że ograniczenie rozmnażania nie oznacza, że ludzie przestaną istnieć.
@@Deutschlike Nasza galaktyka jest jedną z kilkuset miliardów innych galaktyk, w każdej galaktyce jest średnio 200 miliardów gwiazd a wokół każdej gwiazdy krąży kilka planet, więc dlaczego mielibyśmy się przejmować jakimś nic nieznaczący pyłkiem we wszechświecie jakim jest ziemia? No chyba, że założymy, że jesteśmy nieprawdopodobnym ewenemetem w tak ogromnym wszechświacie, na którym istnieje życie, które powstało z nieprawdopodobnie wiele niesamowitych przypadków następujących po sobie w określonym czasie i przestrzeni ale wtedy już nie możemy zakładać, że powstanie życia na planecie ziemia to przypadek a celowe działanie niepojętej dla człowieka inteligencji, która spowodowała proces stwórczy, od wielkiego wybuchu, rozprzestrzeniania się materii, formowania się gwiazd, formowania planet i pojawienie się życia na jednej z nich, a na końcu pojawienie się świadomego tego procesu człowieka, a cały ten proces możemy steścić krótkim zdaniem "Z prochu powstałeś"
Dopóki nie będą masowo instalowane małe reaktory atomowe w każdej gminie, dopóty będę miał w dupie dbanie o klimat. Dzisiejsze nowoczesne reaktory atomowe są tak śmiesznie bezpieczne i tanie że nie instalowanie ich masowo w całej europie to jest dramat. Bez problemu powinniśmy mieć prąd za darmo lub za dosłowne grosze. Banda tchórzy, półgłówków i dzieci z przepranymi mózgami nie mających pojęcia o termodynamice, energii nuklearnej, polityce, matematyce, ekonomii i socjologii. Turbiny wiatrowe, fotowoltaika, baterie litowo jonowe do EV - ile energii netto potrzeba aby wyprodukować? Z czego ta energia idzie? Jakie są powiązania firm z politykami? Ile CO2 idzie na produkcje vs CO2 zaoszczedzone podczas cyklu życia pracy? Zielona energia to scam.
Za 90% emisji odpowiada zaledwie 5 sektorów: energetyka, transport, budownictwo, przemysł, rolnictwo. To takie proste. ZALEDWIE!? Ręce opadają. A są jakieś inne?
Tak,a jednym z rozwiązań jest ograniczenie ilości ludzi. Do zera :D przy dążeniu do rodziny 2+1, max 2+2 i braku zastępowalności pokoleń mamy starzejące się pokolenie wymagające coraz droższych, energochłonnych technologi. Super.
Na moje oko, wprowadzanie opłat za emisję niewiele da w przypadku kiedy nie damy rady zastąpić produkcji na energię tzw. ekologicznymi. Końcowy koszt i tak poniesie zwykły odbiorca w postaci wyższej ceny za prąd.
Handel emisjami.... No bardzo mądre... nakręcanie kasy kosztem zwykłych ludzi... skoro takie jest straszne ocieplanie klimatu, zamykanie kopalń węglowych itp, to zacznijmy od zamknięcie rafinerii naftowych. 60% problemu zniknie w szybkim czasie. A to ze cofniemy się do czasie dorożek to chyba dobrze, bo uratujemy planetę... puste gadanie o eko sreko, a i tak Ci na górze nic nie będą robić, bo dla nich tylko kasa się liczy.
Po pierwsze: Super materiał! Po drugie: absolutnie rozumiem, że przy takiej liczbie potencjalnych widzów trzeba iść na pewne uproszczenia... ALE gdy tłumaczyłaś koszty zewnętrzne to dodałbym jeszcze pominiętą (prawdopodobnie celowo) kwestię, że obarczeni dodatkowymi kosztami "winowajcy" przerzucą te koszty na klientów - co jest oczywiście dobrą rzeczą bo teraz w cenie towaru jest zawarty PRAWDZIWY koszt produkcji i to klienci mogą wybierać bardziej ekologiczny produkty nawet jeśli kierują się wyłącznie ceną. Rolą rządu, w tym przypadku jest "jedynie"* zadbanie o to by wszystkie strony, których transakcja dotyczy były w tej transakcji uwzględnione. *ustalenie tego, czy i jakie są koszty zewnętrzne danego produktu/usługi oraz kto te koszty ponosi, oraz ich wycena wydaje się absurdalnie ciężkim zadaniem.
Carbon pricing niestety nadal przenosi koszty. Emisje nadal są takie same, a wzrosły ceny, które płacimy my- konsumenci. Znowu najbardziej uderza to w najniższe warstwy społeczeństwa. W teorii to mogłoby sprawiać, że ekologiczne rozwiązania będą tańsze, ale nadal tak nie jest, zazwyczaj nisko emisyjne przedsiębiorstwa nie są konkurencją dla tych wysokoemisyjnych (inne sektory). W zasadzie wszelkie koszta będą przenoszone na konsumenta, uderzają w najbiedniejszych (dotykają najbardziej podstawowych produktów). Do tego my, jako europejczycy emitujemy śladowe ilości dwutlenku węgla w porównaniu do reszty świata. Takimi opłatami uderzamy wyłącznie w siebie, nie zmieniając nic i jeszcze bardziej uzależniamy się od importu. A za granicami Europy restrykcje dotyczące klimatu są dużo mniejsze. Głównie chodzi tu o Azję i USA. Więc próbujemy ograniczać emisje u siebie, na tyle nieudolnie, że tylko podwyższamy ceny na własne produkty, importując cudze. Oczywiście są rozwiązania, ale wprowadzenie ich musiałoby wiązać się ze znaczącym spadkiem komfortu życia ludzi. I będzie się z tym wiązać. Inaczej nie przeżyjemy.
Bo to kłamstwo że chodzi o przeniesienie kosztów na trucicieli. Chodzi o przeniesienie kosztów na nas żebyśmy zmienili nawyki albo najlepiej zdechli, wtedy problem się rozwiąże.
Uwielbiam słuchać wszystkiego co masz do powiedzenia, a Twoje przyjęcie nas słuchaczy u siebie w mieszkaniu w tym kolorowym sweterku powoduje że czuję się jak u znajomej na herbatce :D Jest super i dziękuję Ci za nagrywane materiały, miłego weekendu! :D
Najlepsze i jedyne skuteczne w mojej opinii rozwiązanie, które nas uratuje przedstawił Hickel w " Mniej, znaczy więcej", polecam z całego serca tą książkę. Cała reszta to strata czasu i pogłębianie problemu, zielony wzrost nie jest odpowiedzią, mechanizmy kapitalistyczne, które nas zaprowadziły w ta, czarna dupę nie wyciągną nas z niej nigdy, bynajmniej. Na przykład, wg badań, cena emisji na poziomie nawet 600 dolarów za tonę nie rozwiązuje problemu.
Problem z obciążaniem "szlaku węglowego" jest taki, że obciąża on kraje, które dopiero zaczynają duże emisje lub będą dopiero emitować. Czyli, z reguły, kraje rozwijające się. Kraje, które zniszczyły środowisko, które robiły to przez dziesiątki, w zasadzie już setki lat, nie płacą kosztów szlaku węglowego. Po pierwsze przeniosły trującą produkcję do krajów trzeciego świata, po drugie stać je na to, by przejść na bez emisyjną gospodarkę. Do tego handel emisjami jest korupcjogenny. Firmy zarabiają na nim ogromne pieniądze, przez co zachodzi podejrzenie wpływania ich na wyniki badań. Sam handel emisjami, czy podatek jest niesprawiedliwy i nieskuteczny, bo kraje rozwijające się odetną się od niego. Tak naprawdę, to trzeba by podliczyć ile CO2 wyemitowano od czasu istnienia przemysłu i obciążyć karą kraje, które ten CO2 wyemitowały. Do tego dołączyć podatek węglowy, niski, choć uciążliwy. Pieniądze inwestować w "przechwytywacze CO2" (naturalne i sztuczne) i w źródła taniej, czystej energii.
A bardzo fajnie ale tak troche z innej beczki: Chiny i wiele innych jurysdykcji przez dłuższy czas bedzie mialo to wszystko w nosie. A UE nałoży na Polske konieczność transformacji energetycznej ale sami głównie Niemcy jako najbogatsi sprzedadza nam energie drożej bo my nie nadarzymy nad tymi zmianami przez dluzszy czas.
Sprawdź kiedy Polska i Chiny deklarują neutralność klimatyczna a późnej zastanów się czy Chiny mają wszystko w nosie, nie chce wchodzić w szczegóły ale Chiny produkują wszystko dla wszystkich i tak mają lepszy stosunek per capita.
@@BESTIABOKSERorg dokładnie. Przeciętny Chińczyk emituje kilkukrotnie mniej niż przeciętny Polak, a na czele emitentów stoją Saudyjczycy, gdzie emisje na głowę mieszkańca są najwyższe. Chińczyków jest po prostu strasznie dużo i zaopatrują resztę świata w masę rzeczy, które konsumujemy wszyscy. Sprowadzanie dyskusji do kwestii „ bo Chiny to emitują najwięcej” jest kompletnym nieporozumieniem.
mam pewne "ALE" co do tego filmu: 1 z tego co wiem opłaty/kary za emisje funkcjonjuą głównie w krajach które i tak mało trują, a najwieksze trujące giganty hulają sobie jak chcą, więc pomysł utrudnia życie tym co i tak mają mały wpływ na zatrucie 2 opłaty/podatki itp są przenoszone na klienta więc "zwykli" ludzie cierpią na tym a nie firma która truje 3 tak jak powiedziałaś żeby dało sie żyć ekologicznie to musi być ekologiczna infrastruktura, a obecnie nie istenieje w prawie żadnym kraju, więc utrudniając życie opłatami i wzrostem cen za tradycyjne trujące metody a nie dając nic w zamian wychodzi na to że rządy jedyne co robią to utrudniają ludziom życie a nie pomagają środowisku. bo jak nie ma ekologicznych ogolnie dostępnych rozwiązań to ludzie będą używać tego co do tej pory tylko że będą za to więcej płacić i cierpieć więc ogolnie widze pewne niedociągnięcia....
Gdyby tak Kasia i ci, którzy myślą podobnie jak ona, poddali się dobrowolnie eutanazji to znacznie zmniejszyłoby to emisję CO2 i ślad węglowy jaki po sobie zostawią przez swoje życie. Nie wiem czemu z tym zwlekają skoro tak im zależy na ratowaniu klimatu.
@@pej0s Ja muszę zostać aby cieszyć się tą uratowaną przed "katastrofą klimatyczną" ziemią, bo po co ją ratować skoro nie będzie na niej ludzi i nie będzie komu cieszyć się pięknem natury i korzystać z tego poświęcenia ekologów? Rośliny i zwierzęta nie mają rozumu ani świadomości swojego istnienia więc jest im to obojętne. To i tak na krótko i na próżno, ziemia i tak ulegnie zagładzie, katastrofy zdarzają się regularnie a na końcu słońce powiększy swoje rozmiary i życie na ziemi zniknie bezpowrotnie.
@@pej0s Udowodnić, że zwierzęta są świadome swojego istnienia? Nie oglądałeś nigdy filmów przyrodniczych? Czy zwierzęta zachwycają się przyrodą? Czy tworzą kulturę? Czy zapisują historię swojego gatunku i przekazują ją swoim potomkom? Czy chociaż rozpoznają siebie w odbiciu w lustrze? Chyba jasne jest który z nas jest szurnięty.
Producent czegokolwiek przerzuca swoje koszty na klienta. Kazda inna alternatywa to bankructwo albo socjalizm. Pogadaj z ludzmi pamiatajacymi lata 80te... Co do klimatu i efektywnosci roznych inicjatyw, polecam ludzi ktorzy zajmuja sie tym profesionalnie - np. Bjorn Lomborg.
Teraz pytanie - co tańsze? podwyższenie cen i spadek sprzedaży czy modernizacja produkcji? Jeśli nie będzie się opłacało nic zmieniać, to się nie zmieni. Zauważmy, że opłaty i tak się przerzuca na klientów, więc tak na prawdę i tak my zapłacimy. Nie wiem jak to rozwiązać
No i po takie filmiki wchodzę na ten kanał! Dzięki! A co do denialistów - z książki Klimatyczne ABC (dostępna legalnie online) dowiedziałem się, że w Polsce w sumie wielu takich nie ma, a za to duża część ludzi mówi "i tak już nie da się nic zmienić" albo "ode mnie nic nie zależy" - i to jest problem.
Super film, tylko jedna uwaga - cap-and-trade czy tez systemy handlu emisjami tez moga generowac przychody do budzetu, co EU ETS robil latami. Owszem, nie takie, zbey dalo sie z nich wyplacac dywidende, ale na pewno taki, zeby mozna bylo z nich zrobic fundusz wsparcia zielonej transformacji, co wiele krajow zrobilo (nie, nie Polska...)
Jak zwykle: wielkie brawa za ten film! 👏👏👏👏. Poruszasz naprawdę ważkie problemy i robisz to doskonale. Wspaniały film. Myślę, że im będzie więcej takich cudownie zaangażowanych, ale i trzeźwo myślących ludzi, jak Ty Kasiu, to ta machina zmian ruszy szybciej. Ja osobiście życzyłabym sobie i światu żeby zwykłe przedmioty codziennego użytku były produkowane z większą dbałością o środowisko.
Globalne ocieplenie jest faktem. No ale co z tego, skoro USA, Indie ani przedewszystkim Chiny główni truciciele świata nie chcą rezygnwać z paliw kopalnych. Do tego dochodzą kraje Afrykańskie, które też chcą się rozwijać. Wygląda na to, że czarny scenariusz jest nieuchronny.
Otóż nie jest to prawdą. Największymi trucicielami są USA i Europa, jeśli weźmiemy pod uwagę, kto konsumuje towary, produkowane w wymienionych przez ciebie krajach
1. Handel emisjami tylko w teorii obciąża emitenta. W praktyce koszt emisji staje się składnikiem kosztów produkcji i jest wpisywany w końcową cenę produktu, za który płaci odbiorca. 2. 10:47 mówisz, że kwota jest nieadekwatna do zniszczeń i kosztów które to zanieczyszczenie generuje. Po pierwsze, na jakich miarach opeirasz to stwierdzenie? Po drugie, w jaki sposób są obliczane "późniejsze koszty"? Odpowiem: nie ma żadnych miar, i nie ma możliwości skwantyfikowania przyszłościowych kosztów. To są tylko spekulacje. Raport kóry cytujesz mówi: "(SCCO2), which they define as “the projected cost to society of releasing an additional tonne of CO2.” (...) the dollar value of climate policies in terms of damages either inflicted or avoided." - czyli koszt rozwiązan systemowych wdrażanych w celu niwelowania lub zapobiegania stratom spowodowanym przez zmiany klimatu. Jeszcze raz: koszt wdrażania rozwiązań systemowych. Dalej raport mówi o rosnących stratach i zwiększonej częstotliwości gwałtownych zjawisk takich jak huragany, pożary, susze, itd. Tylko, takiego wzrostu nie ma. Wręcz przeciwnie, dane jasno wskazują na to, że trendu nie ma a jeśli chodzi o straty w ludziach i infrastrukturze, to trend jest ujemny od niemal stu lat. 3. Punkt onośnie ograniczenia produkcji i konsumpcji mięsa jest najbardziej irytującym argumentem proponentów walki z GO. Marnowane jedzenie w rozwiniętych krajach kończy jako kompost i jest rozdawane lub sprzedawane producentom żywności (przykładem jest Kanada). Więc może lepszym rozwiązaniem jest promowanie oszczędzania żywności i recykling? 4. Metan rozkłada się w atmosferze bardzo szybo. Więc mimo, że jest dużo bardziej potentnym gazem cieplarnianym, ten wpływ jest czasowo ograniczony. 5. Z książek "must read" polecę "Apolacypse Never" Michaela Shellenbergera dlatego, że w dyskusji powinny znaleźć się argumenty za i przeciw. Od siebie dodam, że jestem zwolennikiem często niedocenianego rozwiązania problemu klimatycznego: 1. Niwelowani różnic ekonomicznych i edukacyjnych oraz podnoszenie dobrobytu w krajach trzeciego świata. 2. Dostęp do taniej, czystszej energii w tychże Dzięki za to, że utrzymałaś pół-sceptyczny ton wypowiedzi.
Dodam do tego, że obecna zjawiska w postaci, pożarów lasów to efekty (braku) działań człowieka. Zaprzestaliśmy przecinki drzew i oczyszczania lasów - mamy gigantyczne pożary.
Może głupi komentarz ale przypominasz mi moją katechetkę z podstawówki ten sam sposób mówienia, te same ruchy i nawet ten sam fanatyzm, tylko jesteś młodsza.
Bardzo fajnie przedstawione. Jednak nakładanie różnych danin/podatków/opłat itp. na firmę na rzecz zmuszenie firmę aby była bardziej eko i tak na końcu zapłaci za to ich klient. Może jednak należałby by karać jednostki a nie całą firmę za taką politykę klimatyczną? Co z tego, że oni mówią, że są na EKO kiedy to ja co raz mniej mam w kieszeni a nie oni. A skoro ja mam co raz mniej w kieszeni to mam w dupie taką ekologię i pierdolenie polityków/firm o tym.
Tu chodzi o to, że dopóki klient nie widzi szkodliwości dla środowiska w cenie to na to (za przeproszeniem) w dupie. Żeby walka z ociepleniem klimatu miała jakikolwiek sens trzeba zmian systemowych. Skoro klient patrzy tylko na cenę ... Cóż ... Dajmy mu jasny sygnał co jest eko a co nie. I nadal może wybierać rzeczy tanie. Tylko aby robić rzeczy tanie trzeba będzie odpowiedzialnie produkować a nie ściągać szajs kontenerami z Chin. Ma to sens? Czy coś pokręciłem?
nie zauważasz tutaj lub celowo ich nie definiujesz ryzyk związanych z jeszcze bardziej autorytarnym podejściem Państwo do obywatela (oczywiście w imię ekologii i uratowania świata). Nie długo rząd będzie decydował o wszystkich aspektach naszego życia.
Globalne ocieplenie stale postępuje i postępować będzie i to jest naukowy fakt. Jednak rozwiązania, które przedstawiłaś na filmie nie mają sensu. Wszystkie koszty zostaną przeniesione na zwykłego obywatela, którym jestem ja. Sporo osób już podsumowało wiele spraw w tym filmie i jak dużą naiwność w nim pokazujesz, więc wspomnę tylko o jednym. Bill Gates - nie można powiedzieć, że nie stara się człowiek, ale wszystko o czym mówi traci całkowicie sens kiedy na swoje urodziny wynajmuję ogromny statek, który podczas swojej pracy podczas tej imprezy spali więcej paliwa niż kilka rodzin razem wziętych przez rok. To miliarderom musi zależeć, na prawde zależeć żeby coś zrobić z globalnym ociepleniem, a nie szaremu obywatelowi, który dostaje 4000 złoty na rękę i ledwo go stać na jakiekolwiek życie, podczas gdy miliarderzy wydają takie pieniądze w ułamku sekundy. Lubie Twoje filmy o globalnym ociepleniu, ale zawsze unikasz tematów politycznych i tego jak to będzie wyglądać w rzeczywistości. Zawsze przedstawiasz utopijne warunki i rozwiązania, które mają jedynie szanse się udać kiedy korporacja zdecyduje, że straci 5% czy 10% zysku i nie przeniesie kosztów na mnie. Musisz zrozumieć, bo widze, że chyba nie rozumiesz, że jeżeli wszystkie te nowoczesne podatki wejdą w życie w kwotach o których ty mówisz (3000 dolarów vs 40 dolarów), to wszystko pójdzie cenowo do góry odpowiednio o procent o jaki została podniesiona opłata, a nawet 10% więcej żeby zarobić nawet na takiej sytuacji. Ja mam problem ze znalezieniem pracy w zawodzie w tym momencie, bo w budownictwie panują takie wzrosty cen za materiały i robocizne, że mało jakie firmy chcą zatrudnić pracowników i płacić im godziwe pieniądze. Mając skończoną magisterke i inżynierkę z budownictwa na niezłej uczelni mam do wyboru albo tyrańska praca dla korporacji budowlanej która zapłaci mi 3000 na rekę, albo sznur i krzesło. Fajnie się żyje kiedy zarabia się z bycia aktywistą/youtuberem i na konto miesięcznie wpływa 10-20 tysięcy, wtedy można się martwić o globalne ocieplenie i rezygnować z kotleta. Ja niestety jak i wielu innych nie ma takiej możliwości.
”i to jest naukowy fakt” - Skąd taka niezachwiana wiara? Jest ona CAŁKOWICIE nieuzasadniona. Zapewniam pana/panią, że zasłanianie się ”nauką” dzisiaj jest używane nagminnie przez pozbawionych skrupułów manipulatorów. Mało kto dzisiaj na Zachodzie tak trzęsie się ze strachu jak ci uczciwi naukowcy, którzy do wyboru mają tylko prawdę, za którą zostaną zniszczeni, lub milczenie. To jest nowy stalinizm.
@@Deutschlike Ale to JAK zarabia widać. Solidne kilka lat pracowałem ciężko fizycznie a nawet trzydziestki nie mam skończone, dopiero niedawno dostałem lepszą prace i prawdą jest że chudzielcom z biura łatwo mówić o weganiźmie czy innym wege kiedy nie muszą ciężko zasuwać na trzy zmiany nie raz. Wycieńczony człowiek potrzebuje solidnie zjeść bez wydawania połowy ciężko zarobionej kasy na "zdrowe" jedzenie. Taka dygresja apropo emisji przez hodowlę.
1 część - ok, o systemowej zmianie. Ale 2 część to było "polecam wam nowe hobby, literatura klimatyczna". Jednostki mogą mieć hobby, politycy & polityczki mogą wprowadzać zmiany systemowe. Dla systemowej zmiany trzeba angażować się politycznie, bo to polityczne decyzje zmieniają system :] Politycy mogą uchwalić, że we wszystkich jednostkach publicznych (szkoły, urzędy) w stołówkach jest tylko dieta roślinna win-win :-)
A może by poruszyć temat "pochłaniania CO2 dzięki produkcji plastiku". Niedawno słyszałam taki tekst i częściowo znam już prawdę... Może teraz niech więcej osób dowie się o co chodzi... ;) Moim zdaniem ciekawa kwestia do rozwinięcia/odczarowania...
@@MrFemex ta kwestia nie jest aż tak ściśle związana z tematem filmu jak Pan myśli/myślisz. To potwierdza moje zdanie o tym, że fajnie było by uświadomić większej liczbie osób o co chodzi 🙂
Ta naiwność jest przerażającą. My tu się wesoło bawimy w odejście od węgla o którym zrobiło się głośno po ostatnim COP. Może tak warto by podać listę Państwa które do czegokolwiek się zobowiązały? Polska podpisała zakaz rejestracji samochodów spalinowych od 2035r i całkowite odejście od węgla do 2050. Niestety USA ani nawet nasi zachodni sąsiedzi tego nie zrobili. Nie mówię o Chinach czy Indiach, bo oni nawet nie udają. Nakładanie limitów i opodatkowywanie importowanych dóbr właśnie przerabiamy w praktyce i nawet przeciętny obywatel zaczyna rozumieć pojęcie inflacji. Najwięksi truciciele właśnie się bogacą, a Europa zamienia się w skansen. Samochody elektryczne w krajach skandynawskich są jednorazówkami, bo po niewielkiej stłuczce nie opłaca się ich naprawiać, a recycling bateri to horror. Sztuczne próby wdrożenia zielonej energii w rozumiieniu ogólnie przyjętym czyli fotowoltaika czy wiatraki nie ma nic wspólnego z ekologią. Ile energii jest potrzebne na ich produkcję i na przyszłą utylizacje? Czy ktokolwiek by ją wdrażał gdyby nie olbrzymie dopłaty i przyznane limity którymi potem można handlować? Jaką mają żywotność? Reasumując. Ekologia o której Pani mówi to nowoczesny sposób wojny ekonomicznej i kolejne hasło usprawiedliwiające coraz głębsze sięganie do kieszeni obywateli, a przy okazji niezły biznes. Sensowne patenty na pozyskiwanie energii leżą sobie w sejfach koncernów paliwowych, a wy jako pożyteczni idioci robicie szum medialny, który doskonale odciąga uwagę od tego o co chodzi. Na zmianę z tematami światopoglądowymi, grzanymi w TV kiedy tylko trzeba coś przykryć jesteście narzędziami w rękach instytucji z którymi rzekomo walczycie co jest w gruncie rzeczy tragiczne, bo trudno każdego młodego ekologa posądzać o oportunizm jak tuzy Greenpeace. Pozdrawiam serdecznie
@@iczkimer Widać tu ewidentnie wpływ bezstresowego wychowania. Otóż agresją słowną nie zmienisz rzeczywistości, która Cie flustruje. Bardzo mi przykro, że moje konto do smart tv nie wykazało się ekshibicjonizmem intelektualnym i tym samym uniemożliwiło Ci personalne wyjazdy jednak nie określa to merytoryczności wypowiedzi przy ocenie której potrzebny jest rozum, a nie histeria. Zresztą chętnie to teraz zademonstruje choć zdaję sobie sprawę, że nie zrozumiesz. Wszystkie 28 państw członkowskich UE wyemitowało w 2017 roku 5,7 GtCO2 w trakcie spalania paliw kopalnych. Oznacza to, że cała UE emituje do atmosfery blisko trzy razy mniej gazów cieplarnianych niż Chiny. (Dane z Global Carbon Atlas) Naucz się korzystać z ogólnodostępnych danych i czytać ze zrozumieniem, a dopiero później oceniaj wypowiedzi innych... DURNIU
@@iczkimer 7 lat?! Widać uczysz się wolniej niż inni, bo efektów jak widać brak. Jak wogole można powiedzieć, że UE emituje więcej niż Chiny i Indie razem?! To jest elementarny brak wiedzy, a co gorsza wyobrażenia o tym skąd się wzięły rzeczy, które Cię otaczają. Odwróć klawiaturę, której używasz do wypisywania tego bełkotu i zobacz gdzie została wyprodukowana. Czy ty poważnie uważasz, że od 2017r Chiny nagle przestały produkować i dane uległy tak dalece idącej zmianie, żeby można obronić Twoje twierdzenie? Generalnie sprawiasz wrażenie flustrata lub upośledzonego i nie widzę sensu dalszej rozmowy, a idiotko mów do swojej starej... 🤣
@@iczkimer Tak Mistrzu. UE (Unia Europejska) emituje od 200 lat. No odechciewa się czytać. Ty masz chociaż skończoną podstawówkę? Ty operujesz zasłyszanymi hasłami i sloganami bez jakichkolwiek fundamentalnej wiedzy. Po drugie co Ty się bawisz w historię o której jak widać już w pierwszym zdaniu nie masz pojęcia skoro jej nie można zmienić i należy kształtować przyszłe trendy. Po trzecie jeśli już mówimy o Chinach i porównujemy do Polski to sprawdź sobie gęstość zaludnienia Chin względem klimatu i będziesz miał odpowiedz do czego oni używają energii, a do czego Polska. Północne Chiny to praktycznie trzeci świat, a południe to w tym momencie światowe centrum przemysłu i innowacji. 8 na 10 największych producentów paneli słonecznych (wg Euro Data) to Chińskie firmy. Jednak w większości produkują na eksport. Faktem jest, że Chińczycy ostatnimi laty zabrali się za OZE, ale w praktyce bardziej chodzi o cele propagandowe. Ty wogóle wyjechałeś kiedyś ze swojej miejscowości? Wsadzenie tyłka do samolotu na zmywak czy truskawki się nie liczy. Widziałeś kiedyś smog w Chińskich miastach? Tam nie widać co jest 20m przed Tobą.
Dzisiaj na tapet lądują :p ostatnio usłyszałam jak tłumaczyła to genialna Paulina Mikuła. Zachęcam do zapoznania się! W skrócie tapet to dawny stół, a tapeta to wiadomo ;)
Teraz to politycy nie pozwalają zadawać sobie niewygodnych pytań, a nawet jak już się zdaży to odpowiadają nie na temat i następne pytanie od kogoś innego.
A to całe CO2 to nam kosmici podrzucają, czy cały czas jest było i będzie w obiegu tylko w różnym stężeniu w zależności od cyklu... 90% emisji na Świecie tylko z pięciu sektorów, no to prosta sprawa, wyłączyć energetykę, koniec zatruwania środowiska instagramami, oświetleniem itd, przestać uprawiać cokolwiek, rozwalić przemysł, transport zatrzymać i zezłomować, a domów już nie budować i do lasu, jak dla mnie spoko, bo sobie poradzę, ale nie wiem czy ci skupieni na czytaniu książek B Gatesa. W sumie, to może on chce też tym sposobem przeprowadzić depopulację, więc ok. Tylko zanim to wszystko, to póki są jeszcze piły motorowe, to trzeba wyciąć wszystkie drzewa owocowe na świecie, bo one marnują najwięcej żywności, taka jabłoń to jest dopiero truciciel, zrzuca jabłka, które później gniją i nam klimat zatruwają, wyciąć w pień, wszystkie zwierzęta też trzeba wybić i w bunkrze atomowym składować, bo one jak tak sobie dokonają żywota, to gniją no i ten sam problem co z drzewami owocowymi ale nie tylko bo z każdym innym drzewem również. Przewróci się taki świerk, no i gnije później i zatruwa klimat, podobnie jak jak wszystko co rośnie i żyje, to gdy już gnije wydziela gazy cieplarniane. Musimy z tym skończyć. W sumie takie idealne warunki dla ekologów, to już są na Księżycu i Marsie, można tam się wybrać zamiast na Ziemi próbować walczyć z tą wredną nie ekologiczną naturą. A i jeszcze musimy oszczędzać wodę, bo chyba ciągle nam jej ubywa, może Elon M nam ją podkrada i wywozi na inne planety. Tak, że wszyscy z wiadrami do rzeki łapać wodę, żeby się nie marnowała i na te puste głowy sobie wylewać, może czymś się wypełnią...
Cieszę się że ten materiał powstał :) Welcome to the year 2030. Welcome to my city - or should I say, "our city." I don't own anything. I don't own a car. I don't own a house. I don't own any appliances or any clothes... Now I can hardly believe that we accepted congestion and traffic jams, not to mention the air pollution from combustion engines. What were we thinking?... In our city we don't pay any rent, because someone else is using our free space whenever we do not need it. My living room is used for business meetings when I am not there... Wszystko to takie piękne idealne ale zawsze dochodzimy do tego samego momentu... Mnie najbardziej podoba się wersja z Baku/Przedwiośnia.
Profesjonalizm, rzetelność i jednocześnie łatwość przekazu i humor ;) Kasia, przynależysz do elity intelektualnej tego kraju, a nie tylko do Uprzywilejowanej lewackiej bańki (choć to tez zacne grono) ;)
Ja jak najbardziej uważam, że globalne ocieplenie i zmiany klimatyczne są ogromnym problemem. I zgadzam się, że ludzie powinni zacząć odpowiedzialnie podchodzić do dbania o środowisko. Niestety prawda jest taka, że podwyżki cen energii dotykają przede wszystkim szarego obywatela. Dużym problemem jest także koszt wymiany np. Pieca i instalacji hydraulicznej w starszych domach, gdzie często idzie za tym remont dachu i wykonanie ocieplenia. Bo niestety, ale programy dofinansowujące są kroplą w morzu kosztów, a ktoś zarabiający najniższa krajową mając wybór czy kupić dziecku kurtkę na zimę i jedzenie a wymienić piec czy założyć fotowoltaikę, wybierze oczywiście kupno kurtki. Problem z zanieczysczeniami jest i to poważny. Ale nie jestem do końca przekonana czy władze światowe podejmują odpowiednie kroki żeby z nim walczyć... Bo to wszystko uderza w szarego obywatela, który po dostaniu dużo wyższego rachunku z prąd, tym bardziej nie będzie miał pieniędzy na modernizację np. ogrzewania swojego domu.
@@iczkimer no i dlatego nie wierze, że trend się odwróci. Zbyt mało osób po prostu chce. I zwykle ci co chcą, mało mogą. Nie zmienię nic w swoim życiu bo za 200 lat i tak już będziemy w czarnej dupie. Na zmiany już jest za późno. Jakies gwałtowne zmiany systemowe, które rozpierdzielą gospodarkę kapitalistyczną i tak zostały by wprowadzone za kilka kilkanaście lat. Na to już jest po prostu za późno.
W temacie carbon pricing - czy coś się zmieniło poza olbrzymim wzrostem cen energii? Koniec końców koszty i tak zostały zrzucone na koniec łańcucha pokarmowego, czyli na podatnika... A tak UE stworzyła po prostu kolejne narzędzie do manipulacji cenami i spekulacji, bo uprawnieniami na emisję CO2 można wszak handlować. Może i inicjatywa zacna, ale mocno naiwna. Żadna firma ze swojej kieszeni się nie dołoży, a koniec końców i tak konsument za wszelakie zmiany zapłaci.
No to niech konsument też będzie bardziej dbać o swój ślad węglowy. Czemu tylko jedna strona w relacji konsument-firma ma się tym przejmować?
Wciąż mamy założenie, że istnieją producenci, którzy nie wykorzystują nadmiernie środowiska i to oni będą zdobywać dzięki temu większą część rynku
Jestem zbyć cienki aby podejmować mocno temat ale np. Zamiary nakładać karę na cenę, nałóżmy na wysokość produkcji. Zmniejszymy rynek potencjalnemu smierdzielowi na rynku a i ilość produktów na rynku przez co ludzie też nie będą się obławiać. Choć jest tyle różnych rynków, że możnaby dewagowac 200 lat
Z drugiej strony żadna firma nie emituje CO2 z nudów i na złość "Kowalskiemu" tylko po to, żeby obniżyć ceny, co w efekcie ma tej firmie zapewnić przewagę rynkową nad konkurencją. Kowalski poprzez wybór tańszego produktu (oczywiście generalizuję ale bez systemowych obciążeń typu carbon pricing tak zazwyczaj jest) emituje CO2. Kupujesz telewizor/samochód/elektryczność/wodę/jedzenie -> wyemitowałeś CO2 potrzebne do jego produkcji.
Tak, na przykład w UE praktycznie skończyła się możliwość budowy elektrowni węglowych, bo banki nie chcą kredytować takich inwestycji z powodu rosnących kosztów emisji.
wg mnie nawet jak wdrożymy carbo pricing, czy podatek to i tak zostanie to przełożone na klienta - bo nie mamy za dużo prądu, a za mało, podatki/składki zawierające się w cenie wzrastają, a więc drożeje prąd, a jeśli drożeje prąd, drożeje produkcja, jeśli dodamy drożejący transport ceny produktów pójdą w górę - jak dla mnie szary Kowalski zawsze traci najwięcej, który jest coraz uboższy i słyszy od najbogatszych tego świata/rządzących, że ratują świat przyznając sobie coraz to nowe nagrody i coraz wyższe zyski, a to rodzi sprzeciw i frustrację
Taka polityka jest dobra, gdy faktycznie mamy konkurencję - stara brudna i zła technologia kontra nowoczesna i czysta. Ale na razie tej nowej jest mało i też ma swoje wady. Chyba niezbędnym elementem będzie wprowadzenie zmiennych cen w zależności od aktualnych możliwości OZE. One w sumie nie są aż tak nieprzewidywalne - są jak pogoda, prognozy na następny dzień się w dużym procencie sprawdzają, więc jest wiadomo ile będzie słońca i wiatru. Zmienność ceny spowoduje że magazynowanie energii będzie się po prostu opłacać - taki magazym kupuje energie jak jest tania a sprzedaje jak jest droga i ma zysk.
@@krzysztofrudnik4745 jaki magazyn? Z baterii li-ion? Elektrownia szczytowo-pompowa?
Żaden kraj nie używa magazynów energii, poza elektrowniami szczytowo-pompowymi, na taką skalę, bo takie, które są wystarczająco tanie i można na nich polegać, nie istnieją. Zazwyczaj jak nie wieje wiatr, nie świeci słońce, to odpala się elektrownie gazowe.
@Agnieszka Jabłczyńska ten mechanizm działa, dopóki nie mamy do czynienia z państwowym monopolem, jak w Polsce. Decyzje odnośnie miksu energetycznego są w takim przypadku kwestią czysto polityczną, a czynnik ekonomiczny gra drugoplanową rolę.
@@aradanat231
Państwowy monopol gwarantuje stabilizację cen. Prywaciarz dałby ci tani prąd gdy nie ma cię w domu i koszmarnie drogi wieczorem.
Manipulowanie chwilową ceną energii działa w obie strony.
@@JanKowalski-vj9py stabilizacja jak wszystko za komuny i mięsko na kartki? prywaciarz walczy z drugim i dostajesz cene niższą. Przykładów dobrej konkurencji jest masa. Monopole państwa to prl, aktualnie jakaś venezuela, korea północna
Dziwi mnie, że ktoś jeszcze wierzy w to, że podatki węglowe zmienia nastawienie ludzi na zmianę źródła energii xD
Podniesiesz podatek na wegiel, gość który cały swój dom uzależnił od węgla zacznie tam pakować drewno, podniesiesz na drewno to zacznie palić gównem. Jakiś czas temu był boom na gaz nowe domy są głównie zasilane gazem. Z tego też trzeba będzie rezygnować. Wiem że polityka dekarbonizacji jest potrzebna ale nie można tego robić podatkami bo ludzie zaczną palić śmieciami :)
Każda rewolucja która zakłada niedostatek energii nie ma racji bytu.
Systemowe podejście widzieliśmy bardzo dokładnie na ostatnim GOP26.
1. Na lotnisku zabrakło miejsca dla prywatnych odrzutowców.
2. Prezydent USA jeździł w kawalkadzie kilkudziesięciu samochodów.
3. Do Glasgow przyjechało kilka tysięcy osób. Popili, pojedli, gówno ustalili.
4. I tak ta karuzela się kręci.
I tak to mniej więcej wyglądać będzie, bo połowa faktycznych wyborców w krajach bogatych ma w nosie resztę ludzkości i jej przyszłość. Interesują ich emerytury i aby przeżyć następne 10 lat. Żadnego klimatycznego zbawienia nie będzie.
Tam zawsze zjeżdża się cały świat pięknych i bogatych a czym większy splendor tym ostrzejsze postulaty klimatyczne :D
A my, zwykle szaraki mamy popierdalać rowerkiem lub elektrykiem. Pod warunkiem ze w ogóle będzie nas stać na to (inflacja szalejącą jak wiewiórka po drzewie, a więc prąd i gaz do góry, czynsze, dziesiątki nowych podatków i danin które to są podatkami ale ładniej nazwane...).
Jak to gówno ustalili? Ustalili nowe podatki dla mas, elity dalej będą latać samolotami itd. To plebs ma płacić coraz więcej.
@@wiktorkaslewicz9935 Plebs i tak zapłaci. Szkoda, że nie dostrzegacie, że ta polityka jest robiona właśnie dla plebsu. Bo jak zabraknie wam wody to wtedy przysłowiowy pakt z diabłem byście podpisali, a teraz się wymądrzacie.
Dopóki my nie zrobimy... bogacze latają prywatnymi odrzutowcami i koło dupy im to lata. Serio, ostatni szczyt klimatyczny to był szczyt kurła hipokryzji. My mamy zaciskać pasa, żeby im było cacy. Niestety tak to widzę. Nie uważam że zmiany nie są potrzebne, ale nadal są dla wybranych podczas gdy reszta świetnie się bawi.
+1
Nie do końca się zgadzam. Politycy są tacy jak ich wyborcy. Kroczek po kroczu świadomość ludzi będzie się zmieniać i polityka za tym pójdzie. Właśnie do Niemieckiego rządu dostała się partia Zielonych. Bardzo jestem ciekaw czy będą latać samolotami jak pozostałe oszołomy. Zresztą każdy płaci np. za podwyżki prądu spowodowane wzrostem cen uprawnień do emisji, a zamożniejsi zużywają więcej prądu i ich bardziej dotykają takie podwyżki. Sprzedaję kotły do C.O. w Małopolsce i kotły węglowe już nie idą bo za chwilę będzie zakaz palenia węglem w kopciuchach w Małopolsce. To inicjatywa polityków. Nie przeczę, że zwykle politycy robią źle, ale tu akurat idzie w dobrą stronę.
@@grzesieke3549 akurat to nie politycy cudownie wymyślili zakaz pieców węglowych w Małopolsce, tak naprawdę wszystko zaczęło się od Krakowskiego Alarmu Smogowego
@@grzesieke3549 Z jednej strony dobrze, że coś się dzieje, ale z drugiej to jest źle adresowane i po prostu nieefektywne - prawdziwym problemem nie są nasze domowe kotły węglowe (przynajmniej jeśli chodzi o emisję CO2 - co innego pyły zawieszone), bo to jest ledwie kilka procent emisji w skali kraju i zamiana na kocioł gazowy nie wywróci nagle danych do góry nogami. Problemem są przestarzałe elektrownie, transport spalinowy, i hodowla zwierząt. - tematy o skali znacznie większej niż wszystkie gospodarstwa domowe razem wzięte. To znowu nie jest tak, że jak kupię auto z silnikiem 0.9 eco boost zamiast 1.9 TDI to uratuję planetę, nawet jeśli zrobimy tak wszyscy, bo osobiście przez całe życie spalę mniej paliwa niż dziennie spalane jest przez transport towaru do Biedronek w mojej okolicy. Potrzebne są zmiany technologii - inwestycja w atom, zmiana sposobu transportu towarów, i produkcji żywności. Zmuszanie ludzi do inwestycji w czystsze technologie jest ważne, ale jako skromny dodatek.
@@maciejmiobedzki189 Emisja gazów cieplarnianych jest wielosektorowa i skomplikowana. Rolnictwo, transport, energia cieplna i elektryczna, przemysł. I na każdą z tych składowych my mamy wpływ. Produkcja ciepła i elektryczności to ok 25% emisji. Oczywiście możemy mówić, że my nic nie możemy i co śmieszne będzie to taka sama prawda jak to, że możemy wiele. Zmiana jest możliwa na poziomie jednostki i choć mało efektywna to z każdą kolejną osobą i komentarzem na internetach ;) zmieniamy otoczenie i świadomość. A zmienić można u siebie wiele np. sposób poruszania się po mieście, mniej wołowiny i wieprzowiny a więcej drobiu, może wegetarianizm (wiem - to nie dla każdego), robić przemyślane zakupy (kupować tak żeby się nie marnowało) głosować na odpowiednich ludzi - wtedy zmiany będą systemowe. Opcja droższa - można też zainwestować w docieplenie, fotowoltaikę albo pompę ciepła jak ktoś ma trochę kasy (tak, wiem że połowa ludzi w Polsce żyje od wypłaty do wypłaty). Ciekawostka jest taka że najbardziej efektywnym sposobem na obniżenie emisji jest zmniejszenie liczby dzieci, a to się dzieje automatycznie kiedy rosną wskaźniki edukacji dziewczynek w krajach biedniejszych.
Przejrzałem całą tabele z rozwiązaniami z Drawdown Project i jestem trochę w szoku, że energetyka jądrowa dostała w pierwszym scenariuszu punktów 2.65, a w drugim 3.23. Energii będziemy potrzebować stale, i to w coraz większych ilościach, OZE nie są w stanie zapewnić stałego funkcjonowania sieci bo są zależne od pogody, a przechowywanie energii jest ciągle dużym problemem, dlatego brakującą resztę dostarczają paliwa kopalne. No chyba ,że to ja się mylę i w obydwu scenariuszach, jako założenie jest zrezygnowanie z energii elektrycznej i powrót do lasu. Nie chce wyjść na wariata, ale taka wycena, tak potężnego narzędzia jakim jest energetyka jądrowa w walce z globalnym ociepleniem, budzi moje wątpliwości co do tego, że ta cała lista jest w jakikolwiek sposób miarodajna.
Wady o jakich wspominają są marginalne do zysków jakie dają(emisja CO2 porównywalna do OZE) i trochę wyssane z palca chociaż wady są (koszt budowy). Energetyka jądrowa da niezłego kopa w redukcji emisji w skali globalnej. Czekam na komercyjne reaktory IV generacji, które będą mogły być wykorzystywane w celach przemysłowych, a to spowoduje dalsze znaczne zmniejszenie emisji na całym świecie i w cenie porównywalnej do OZE.
Energetyka jądrowa na wiele wad. Po pierwsze paliwa produkuje się ciągle mniej niż się zużywa, ciągle ona jedzie na zapasach z zimnej wojny. Znane bogate złoża pomału się kończa, pozostałe są na tyle ubogie, że trzebaby przerabiać ilości zbliżone do ilości węgla potrzebnych do wyprodukowania takiej samej energii. Oczywiście sama elektrownia nie emituje CO2, ale to wszystkie maszyny górnicze.. I to takie kłopoty są w momencie gdy globalny udział energii jądrowej wynosi kilka %. Jakiś poważniejszy wzrost jest po prostu nierealny.
Dodatkowo elektrownie jądrowe są mało regulowalne. We Francji (która ma ich dużo) niektóre stoją, a kraj importuje energie w szczytach zapotrzebowania, bo nie opłaca się/nie można uruchamiać reaktora na krótki czas.
@@krzysztofrudnik4745 Kwestię uranu, a w przyszłości może toru ogarnie się mimo problemów. Przy uboższych złożach można by użyć energii z elektrowni jądrowych wtedy nie będzie zwiększonej emisji. Można też wykorzystać odpady promieniotwórcze z obecnych reaktorów do produkcji energii. Część reaktorów IV generacji będzie to mogła robić. Jeżeli cię to interesuje to firma Elysium Industries pracuję nad takim reaktorem.
Poważniejszy wzrost będzie wyzwaniem logistycznym, politycznym i to będzie trzeba ogarnąć. Czy będzie nierealny to czas pokaże. Może okazać się, że będzie ta sama historia co z OZE. Na początku bez sensu i droga, a teraz kosztuje podobnie a nawet taniej niż elektrownie oparte na paliwach kopalnych.
Co do możliwość regulacji zgadzam się. Są mało regulowalne, ale nie jest to niemożliwe. Nie robi się tego ze względu na nieekonomiczność takiej pracy. Reaktory IV generacji nie będą miały takiego problemu szczególnie reaktory oparte na ciekłej soli (co do chłodzonych gazem to nie wiem).
Póki co reaktory IV generacji są na etapie badań i prób przetestowania ich. Najwcześniejsze wersje komercyjne to początek lat 30.
@@krzysztofrudnik4745 a mimo niezbyt dobrego zarządzania elektrowniami przez Francję to ma ona nieosiągalnie niska emisję w porównaniu do wiekszosci krajów Europy. Poza tym z technologią jest tak, że jeżeli będziemy w nią inwestować to będzie się ona rozwijać, z czasem zapewne awet będziemy wiedzieć lepiej co zrobić ze zużytym paliwem. Tymczasem węgiel i gaz to są ślepe uliczki, tradycyjne spalanie zawsze będzie gorsze OZE jest zbyt nieprzewidywalne zeby oprzeć na nich większość produkcji.
Ta tabela to jakiś żart, równouprawnienie dla kobiet jako jeden ważniejszych punktów ratowania klimatu xD
Super film jestem jak najbardziej za walką z globalnym ociepleniem smrodem i smogiem ALE nie stać mnie na docieplenie domu przy obecnych cenach styropianu, robocizny itp. nie stać mnie na wymianę kotła za x tysięcy na paliwo droższe od węgla nie stać mnie na elektryczny samochód (jeżdżący na węgiel)(a muszę taki posiadać bo do pracy nie mam połączenia komunikacją miejską (nie wspominając o załatwianiu innych spraw poza domem na wsi) bo muszę płacić we wszystkim podatek węglowy oraz przepłacać 100% za węgiel i płacić ponad 6zl za l benzyny nie wspominając o galopującej inflacji i śmiesznie niskich dotacjach na piece i termomodernizacje oraz nie stać mnie na fotowoltanike a mam zasadę że nigdy w życiu nie wezmę kredytu.
Macie dla mnie jakieś dobre rady?
Podpinam się, prócz zmiany kraju zamieszkania i zaczęcia od nowa nie widzę żadnej alternatywy, znaczy jest taka jedna jedna, wiąże się z liną i krzesłem - ale to jedynie ucieczka od problemów - nie polecam.
Dlatego nazywa sie ich ekoterrorystami..
Niestety, takie są realia. My właśnie wymieniamy piec na ekogroszek na gazowy ..koszt wymiany 75 000, dofinansowanie maksymalnie 50%, a realnie mniej. Czyli blisko 40 000 z kasy wspólnoty pojdzie. Do tego musisz najpierw wymienić, a dopiero potem trzymać kciuki, że dofinansowanie dostaniesz.
Co do kosztu grzania gazem vs węglem to niestety pełna zagadka co będzie droższe za parę lat.
Na termomodernizację budynku mojej wspólnoty nie stać nawet z kredytem, mimo zbierania na to od lat :-/
@@krewetkaaaa 75 tysięcy złotych za wymianę pieca? Co???
@@valterus1449 Niestety nie wiem czy zmiana kraju pomoże, chyba, że poza UE. W Niemczech czy Francji z powodu zielonego ładu też wkrótce będzie gorzej. To po prostu będzie nas kosztować niewyobrażalne do tej pory pieniądze.
Bardzo ładna utopia. Skończy się jak zwykle, zwykli przeciętni ludzi zapłacą i stracą, cały projekt nie wypali, a przedsiębiorstwa wprowadzające te rozwiązania napchają się kasą i zdestabilizują rynki energetycznie. A zyskają tylko kraje które produkuje "brudną" energię.
Tu sytuacja jest całkiem inna. Wiadomo że stracą wszyscy z powodów susz/gradu/cyklonów/nawalnych opadów, które drastycznie zwiększają co rok ceny żywności i które będą coraz gorsze. Będziemy mieć też coraz większe fale migrantów w Europie bo w niektórych regionach będzie zbyt gorąco żeby przeżyć bez skafandrów chłodzących - oczywiście nierealnych do zakupu przez biednych mieszkańców Afryki i bliskiego wschodu. Zaleje nam część wybrzeża więc trzeba się będzie stamtąd wynieść. Za każde 10 zł wydane na węgiel kolejne 10 stracimy w zdrowiu i stratach materialnych spowodowanych przez smog i globalne ocieplenie.
System handlu emisjami jest po to, żeby ludzie się przerzucili szybciej na firmy co będą miały taniej energię odnawialną. Takie firmy całkiem słusznie zarobią dużo kasy. Zarobią też firmy z sektorów: ocieplenia budynków, transport elektryczny, jedzenie wegetariańskie. Rynki energetyczne będą stabilizowane przez szereg różnych sposobów: wpieranie elastyczności popytu, zwiększanie elastyczności źródeł sterowalnych (taniej wyłączyć kilka dużych chłodni niż włączać kolejną elektrownię), magazyny energii, optymalne rozmieszczanie OZE - jak nie ma wiatru w jednym miejscu to jest w innym, integracja z sąsiadami, elektrownie OZE sterowalne: wodne/biogazowe/biomasowe. Notabene my mamy potencjał do budowy elektrowni biogazowych/biogazowych bo mamy dużo rolników.
Zwykli przeciętni ludzie i tak zapłacą. Albo za koszty działań albo za koszty zaniechań. Koszty zaniechań są nieporównywalnie większe, a wręcz egzystencjalne. Bogaty nie umrze z braku wody.
@@iczkimer I dlatego Pan jest tam gdzie jest i nie decyduje o losach innych. Do tego trzeba mieć wiedzy, kompetencji oraz chociaż zdrową psychikę :)
Ochrona klimatu jest religią
Nie jest.
Dla ekoterorystów to jest religią z elementami fanatyzmu
Piękny wstęp, dzięki Kasia!
Galopujące ceny prądu to jest najlepszy czas na ten materiał. Dzięki temu wszyscy mogą się przekonać, że za te pomysły nie zapłacą jakieś abstrakcyjne korporacje. My wszyscy za nie zapłacimy. Będzie jeszcze biedniej.
Inaczej będzie dużo biedniej.
@@krzysztofrudnik4745 Być może będzie biedniej, jeśli nic nie zrobimy z klimatem. Będzie na pewno, jeśli zrobimy to co jest robione lub co referuje Kasia powyżej.
To jest efekt tego, że w naszym kraju monopol na produkcję energii ma państwo, którego władze, niezależnie od opcji, panicznie boją się górników i brakuje im decyzyjności, żeby dokonać głębszych zmian. Było wiadomo od ~15 lat, że ceny uprawnień za emisje będą rosły. Nikt nic z tym nie robił. A obecna władza, jeszcze dodatkowo udupiła wiatraki poprzez wprowadzenie 10H i zmniejszenie powierzchni kraju, na której można je budować poniżej 1%. Dodatkowo, uprawnienia, które uzyskała zgodnie z tłumaczonymi przez Kasię zasadami, sprzedawała, pieniądze zyskiwane z prodeceru przejadając na bieżąco. Reakcja na rosnące ceny? Od kilku lat ceny energii są dla indywidualnych sztucznie zamrożone ustawą, państwo dopłaca do ceny energii.
@@aradanat231 No dokładnie. Czyli podstawową przyczyną rosnących cen energii są wprowadzone sztucznie, na szczeblu UE, limity emisji. Drugim jest wymuszenie nieefektywnych sposobów wytwarzania energii, które to windują ceny w całej Europie. Reasumując: ceną za dobre samopoczucie, "że się coś zrobiło" i dla rozładowania gniewu, który nosi w sobie Kasia i z nią współczujący jest drożyzna i biednienie Europy. Co będzie szczególnie odczuwalne w krajach takich jak nasz, na dorobku.
Aż szkoda, że w ramach inwestycji wielkich petro korpo w...umywanie rąk, nie zostaało wsponianie, że "carbon footprint" został wypromowany drogą kampanią przez BP, żeby właśnie przerzucić winę na jednostki :[
Zdaje sobie sprawę i wiem że trzeba coś zrobić. Żyje i tak bardzo oszczędnie bez konsumpcjonizmu ale dlaczego powinienem się oszczędzać jeszcze bardziej skoro chiny maja wszystko w dupie, milionerzy i miliarderzy sadzą takie ilości gazów cieplarnianych że milionowe miasta przy nich są pojazdami na wodór. (przerysowanie i porównanie bez pokrycia w liczbach). Pytam poważnie, jak duży wpływa mają Kowalscy kontra mega fabryki które cały czas się rozbudowują. Gdzie ja oszczędzę to oni spowodują wzrost.
Rzuć okiem na Chiny na mapie w 10:03
Chiny? Nie zdziwiłbym się gdyby to właśnie one stały za tym całym eko-terroryzmem. Ten kraj ma w tym momencie całą technologie wykorzystywaną w OZE. Widziałeś kiedyś w Europie chiński samochód spalinowy? Natomiast elektryków już jest cała masa. Producentów o których pewnie nigdy nie słyszałeś jak BYD, MG, Xpeng, Maxus.
Te straszne mega fabryki produkują produkty właśnie dla ciebie i przeciętnych Kowalskich. Przestań kupować wszystko co masz w domu, okrywaj się liśćmi, zamieszkaj w szałasie z gałęzi, Kowalscy wezmą przykład z ciebie a te wszystkie straszne wielkie fabryki znikną bo nikt nie będzie od nich kupował produktów. Widzisz jakie to proste.
A po przeniesieniu na winowajcę on przenosi na nas w wyższej cenie wiec ciągle płacimy my! Ta teraźniejsza moda na eko to jest wielki pic na wodę. Trzeba dbać o środowisko naturalne jak najbardzie popieram w 1000% bo co zostawimy naszym dzieciom, ale nie tedy droga co teraz. Konsumpcjonizm nie ograniczony konsumpcjonizm brawo my. Spekulacje na tym rynku windują ceny potem tych wszystkich "zezwoleń" i firmy płacą za papierki zamiast móc go wydać na modernizację taka prawda.
Całe to ocieplenie to ściema. Chodzi wyłącznie o eliminacje konkurencji
i zwykłą walkę o kasę.
3:58 a czy w tym przypadku koszt wykupu praw emisji nie spadnie również na zwykłych ludzi
Musi spaść bo oni też muszą zacząć oszczędzać lub wybierać czyste rozwiązania.
@@krzysztofrudnik4745 to czym się to rozwiązanie różni od poprzedniego carbon pricing?
Nie ma się różnić, handel emisjami to jeden ze sposobów carbon pricingu tak jak właśnie podatek węglowy
A czy nie spadnie na zwykłych ludzi.. zakładam że założenie jest takie: zwiększamy systemowo koszty działalności firmy, a więc firma musi podnosić ceny aby wyjść na zysk przez co spada popyt na ich produkty. Zależy pewnie o jakich sektorach i branżach mówimy, jeśli chodzi o niezbędne dla naszego ''życia na przyzwoitym poziomie'' towary i usługi lub monopolistyczne rynki to zakładam, że tak i tak najbardziej ucierpi na tym konsument. Ale może czegoś nie rozumiem lub pomijam, niech ktoś mądrzejszy przyjdzie i mi powie
To pośrednio przez wzrost cen powinno doprowadzić do spadku ogólnego zużycia energii.
No więc Kasiu zainteresowałaś mnie po minucie (reszta po obiedzie) ale już mam plan komu to wysłać. Pozdrawiam.
Problem z jakim spotykają się np polskie elektrociepłownie to wysokie koszty emisji które uniemożliwiają zwiększenie nakładów na inwestycje modernizacyjne. Proszę się zastanowić co powinno być promowane, realna modernizacją czy rosnące koszty bez modernizacji.
W końcu jakiś rozsądny głos
i od tego jest rzad I guess
Kasa z systemu EU ETS idzie wprost do budżetu (póki co), a następnie 50% tej kasy jest przekazywane spółkom na transformację. Problemem są rządzący w Polsce, od lat 90-tych zamiast się modernizować tkwiliśmy w miejscu. Świetnie o tym świadczy data rozruchu ostatniego bloku w Jaworznie (zaledwie kilka lat temu!) oraz nieudana inwestycja w Ostrołękę.
Jeżeli zapłacimy karę o odpowiedniej wysokości wtedy możemy sobie palić nawet oponami. Chodzi tylko o ściągnięcie pieniędzy i zarżnięcie tego co jest tanie i pewne (energia elektryczna z węgla)
Brawo, Kasia, jazda z denialistami klimatycznymi.
[Krzysiek]
Wiem, że takie rozwiązanie wpłynęło by na PKB, wykluczenia społeczne itp, ale może po prostu odejść od celowego postarzania produktów? Albo jesteś w stanie produkować dobra, które mogą służyć minimum 10 lat, albo nie produkujesz wcale.
No to jak korporacje mają dobrze zarabiać bez "planned obsolescence"?
Zdajesz sobie też sprawę z tego ile ludzi na całym świecie straciłoby pracę gdyby to wprowadzić wszędzie? To byłby kryzys większy niż obecnie zbliżającą się hiperinflacja, tą można bardziej kontrolować
Dziękuję Kasiu
Dziekuje Ci za ten filmik!
Mój wegański gyros daje łapķę w górę za ten film!
Ludzie narzekają na rządy, komunistów (nawet nie widzą kto to jest) , samoloty itd. ale sami jeżdżą samochodami i trują ludzi, czasem zabijają, w szpitalach połowa ludzi na oddziałach urazowych jest z powodu wypadków powodowanych najczęściej celowo z brawury dla zabawy, zabija się też pieszych i rowerzystów pracujących na zdrowie ludzkości. Bogacze to nic w stosunku do mas . Ja idąc pieszo czuje sam smród spalin nie do wytrzymania od silników spalinowych bo ludzie zaprzestali chodzić pieszo, i tak jak kiedyś chodziliśmy 1-3 km pieszo tak teraz ludzie w małym mieście na 300 metrów nie wychodzą bez brania auta, mówią - "jadę bo powietrze jest takie że nie da się oddychać" i wszystko samo się napędza. Mówi się też że piesi chodzą w czarnych ubraniach, tak ponieważ kierowcy brudzą pieszych, same straty , zabierają nam zdrowie, pieniądze i czas na pranie.
Ja jeszcze polecam książkę "Mniej znaczy lepiej" Hickela. Świetna lektura na temat ekonomicznych przyczyn wzrostu poziomu produkcji CO2, że współczesna ekonomia nie istniała od zawsze, więc możemy ją zamienić na coś mądrzejszego - w tym opis tych mądrzejszych rozwiązań.
Ja skorzystam z okazji, bo chciałabym się o coś zapytać.
Dużo się mówi o tym, że lepiej jeździć komunikacją miejską niż autem, chyba że elektrycznym (w wariancie że energia pochodzi ze źródeł ekologicznych). No i ogółem te auta spalinowe złe itd. A ja się ostatnio zaczęłam zastanawiać, po wielokrotnych rozmowach ze znajomym mechanikiem, czy nie lepiej byłoby zamiast co rok/dwa produkować nowy model zgodny z wymogami emisji, zrobić coś raz a porządnie, być może niezgodnie z wymogami (wymogi znieść/zmienić). Nie posiadam odpowiednich danych na ten temat, stąd moje pytanie - czy ktoś coś może takiego widział?
Już tłumaczę o co mi chodzi - nagminnie do znajomego mechanika przyjeżdżają nowe auta (tak 2010 i w górę, z naciskiem na w górę). Najczęściej kiedy? Po okresie gwarancyjnym, np. 2 lata. Miesiąc po końcu gwarancji temu się sypie jakaś pompa, tamtemu cały silnik. Ostatnio dostał flotę 4 tych samych samochodów od jednej firmy - w każdym ta sama część padła.
Części nie ma, jeżeli są to drogie. Obdzwaniali każde ASO w Polsce i ze stanu "nie ma i nie będzie" tydzień później zrobiło się "nie ma, ale będzie za 1.5 tygodnia, tylko auto trzeba podstawić" - już zwietrzyli kasę. A w ASO nie można się czuć bezpiecznie, nie mówię, że w każdym, ale niejednokrotnie słyszałam historię - ktoś pojechał do ASO na zmianę oleju (aby utrzymać gwarancję), a oni go wcale nie zmienili, jakiś czas potem silnik na złom (tu stary olej, tam koniec gwarancji to coś się sypło. Już pomijając śmieszne interwały wymiany tego oleju - 30k km, kiedy zaleca się co 10k lub co rok? Jak sobie wymienisz sam to masz po gwarancji i elo). W jednym z tej floty czterech tak musiało być, bo nagaru było tyle że szkoda gadać. A kupno nowego silnika to albo używka, mało ich jest do nowych aut, albo ASO - to już się bardziej opłaca kupić nowe auto (silnik za 80tys? Ja bym się zastanowiła, szczególnie że zaraz sypnąć się może coś znowu. Tak to te 2 lata spokoju, co brzmi absurdalnie, aczkolwiek co zrobić xd).
Innym razem przyjechało auto z błędem jakiegoś czujnika przy wydechu - ale nie pokazywało którego (było ich kilka). Dzwonią do ASO czy im sprawdzą który to - oni mówią że nie da się, trzeba cały komplet wymienić, czujniczki łącznie za 17k.
W 3-letnim Fordzie tłok wyszedł bokiem - ASO powiedziało, że 3-letnie auto to już na złom a nie naprawiać.
Cała ta elektronika do pomiaru emisji spalin i chęć zysku firm sprawiają, że niejednokrotnie 4-letnie auta nadają się tylko na złom, naprawiać się nie opłaca. Meanwhile takie golfy IV (tak, jestem golfiarą, jakiś problem?) czy inne auta, które już potrafią mieć 20 lat - zadbane, z wymienianym w porę olejem i naprawami nie po "januszowemu" nie kopcą, służą, coś się zepsuje to części jest sporo i to tanich - nowych czy używanych (powtórne użycie). Jeśli jakimś cudem silnik będzie na złom, to można go bez problemu (lub z drobnymi modyfikacjami) podmienić (na ten sam lub nawet inny), w nowych autach czujniki wszystkiego by na to nie pozwoliły. Dlatego się zastanawiam - czy nie lepiej robić coś, co by norm emisji nie spełniało, ale raz i porządnie? Te wszystkie stare auta nadal jeżdżą, raz przetworzony materiał jest w obiegu. A ile z nowych już trafiło na złom? Tak naprawdę nie wiem - stąd też moje pytanie czy ktoś jakieś zestawienie tego typu być może widział. Aczkolwiek po nie jednej i nie dwóch rozmowach ze znajomym zaczynam się nad tym zastanawiać. Z każdym takim marnujemy przetworzony materiał i potrzebną do tego energię.
Ty to potrafisz wyłożyć👍Uwielbiam👍
Diesel power!
Witam
Jak widze wiekszosc ludzi ma te same wnioski co ja to nie bede sie powtarzac - i tak za wszystko zaplaci ten na dole czyli my. Obawiam sie ze jest troche za pozno, na obecny system zmian. To jak z kula sniegowa ona sie juz toczy, a te wszystkie zmiany moga jedynie spowolnic zwiekszanie sie jej srednicy. Sory za pesymizm ale jest chyba po ptokach. Mijamy punkt graniczny i to z szybkoscia F1. A i jeszcze jedna sprawa te sieciowe aktywnosci o swiadomosc ekologiczna tez maja druga strone - ogarniacie jak bardzo internet przyczynia sie do zanieczyszczen. Internet to tez gigantyczne serwerownie ktore dzialaja jak wielkie piekarniki - ktore trzeba chlodzic i to mocno - ile tam idzie energii elektrycznej to szkoda gadac. Moim skromnym zdaniem jedyne konkretne zmiany zajda po wielkich przelomach technologicznych np. pojazdy wodorowe tz silniki wodorowe, a nie elektryki z bateriami wodorowymi. Fuzja termojadrowa. Nowy sposob przesylania energii elektrycznej w obecnym straty sa gigantyczne. No i to wszystko musi sie opalcac aby te zmiany szybko zaszly. A pomysl na zdrowe zielone jedzenie. jednym z najwiekszych producentow takiej zywnosci jest Brazylia jak myslicie jakim kosztem? Szybszej wycinki lasow deszczowych, no gdzies te rosliny trzeba siac.
Pozdrawiam serdecznie
ps. przepraszam za literowki/bledy/braki np przycinkach ale pisalem szybko pod wplywem emocji - to ostatnio takie modne :)
" Moim skromnym zdaniem jedyne konkretne zmiany zajda po wielkich przelomach technologicznych np. pojazdy wodorowe tz silniki wodorowe, a nie elektryki z bateriami wodorowymi. Fuzja termojadrowa. Nowy sposob przesylania energii elektrycznej w obecnym straty sa gigantyczne. No i to wszystko musi sie opalcac aby te zmiany szybko zaszly " Z tym się najbardziej zgadzam i do tego powinniśmy dążyć niestety technologicznie przejście na wodór i bezstratny przesył energii na masową skalę to raczej jeszcze nie te czasy. Szkoda, że mimo to na "chama i butem" jest wszystko dopychane przez koncerny i socjopatycznych wizjonerów. Pozdrawiam
Fizyczka here, fuzja to może się pojawić w drugiej połowie wieku. Wtedy będzie już trochę za późno. Musimy robić coś już, teraz, w tej chwili. Dużo bardziej realnym rozwiązaniem są SMRy (małe reaktory modułowe), będące zmniejszonymi wersjami obecnie powszechnie stosowanych reaktorów typu PWR (duży PWR ma moc ok. ~1400 MW, SMR - do 300 MW). Jest to o tyle sensowny pomysł, że takie elektrownie będzie można produkować seryjnie, jak w fabryce, zmniejszając koszty, zarówno per blok, jak i per jednostka mocy. Zwiększyłoby to znacznie ich dostępność i atrakcyjność ekonomiczną. Potencjalnie także przyspieszyło budowę, skoro większość elementów może być wykonana jako prefabrykaty. Są bardzo blisko komercjalizacji, ta dekada będzie pewnie wysypem nowych inwestycji w nie.
Jeśli chodzi o transport, to niestety nie ma na horyzoncie czegoś, co by pozwoliło zamienić ogniwa li-ion albo wodorowe w samochodach. Możemy co najwyżej uciekać w stronę budowy sieci trolejbusowych w miastach, elektryfikacji kolei i jej maksymalnego rozpowszechnienia.
@@aradanat231 Tak! o tym zapomnialem Masz racje. Reaktory modułowe to na razie bliska przyszlosc
Ten film to utopia - a obecna sytuacja z ceną energii jest tego dowodem.
Że niby koszty zostały przeniesione na emitera? Tylko że ten emiter dodaje je do finalnej ceny produktu.
dlaczego mój komentarz obnażający tą dezinformacje został skasowany?
Żeby proponować zmiany trzeba jednak dobrze rozumieć mechanizmy którymi jesteśmy rządzeni. Ekologia (mylnie, aczkolwiek pojęcie się utarło) nie leży w parze z ekonomią. Chcąc wprowadzać zmiany na modłę europejską, trzeba porównać strukturę polskich miejscowości do tych zachodnich. Mamy sporo małych miejscowości, które są słabo skomunikowane i lepiej nie będą. Bo konsekwencją jest to że placówki zatrudniające ludzi są również porozsiewane. Zatem każda miejscowość musiała by być skomunikowana z miejscowościami dookoła plus większymi miastami w okolicy. Miasta z kolei są osadzone na planie historycznym (mało wariantów dojazdu w to samo miejsce, wąskie ulice), dodatkowo pagórkowaty teren i cztery pory roku utrudniające korzystanie z osobistych środków transportu (rower, hulajnoga).
Dziewczyna mieszkająca w mieście, w centrum może nie rozumieć że nie wszędzie sięga sieć wodno-kanalizacyjna, czy też światłowodowy internet. Ogólniki fajnie brzmią, zachęcają do dyskusji, są fajnymi sloganami. Lubię patrzeć na tych wszystkich eko-aktywistów z transparentami wykonanymi z papieru zrobionego z drewna. Łapią się za ręce utrudniając ludziom zarabiającym pieniądze dojazd do pracy. Dużo się mówi o tym, żeby ograniczyć przemieszczanie się na długich dystansach czy też zakupy z Chin itp., a tu na szczyt Klimatyczny przylatują decydenci, a sam prezydent Biden ze świtą z lotniska jedzie w 80 aut, gdzie sama Bestia (opancerzona limuzyna) pali z 80 litrów na 100km.
Jak najbardziej popieram ekologiczne podejście do życia. Można spróbować iść małymi krokami do większego celu. Nie wymieniać telefonu na nowy co roku, kupować ubrania przyzwoitej jakości z naturalnych materiałów, ograniczyć marnowanie jedzenia, rezygnować z niekoniecznie przemyślanych zakupów. Ale nie dajmy się zwariować, bo to nie doprowadzi do niczego dobrego. Należy pamiętać, że przez takie działania, przyszła kadra polityczna może wykluczyć komunikacyjnie kilkadziesiąt procent ludności Polski, przez niezrozumienie paru kwestii związanych z topografią kraju i rozproszeniem ludności. Będzie skutkować to zwiększeniem się bezrobocia. Ludzie biedni nie zastanawiają się czy to co akurat wrzucają do pieca jest ekologiczne czy też to co jedzą czy jest aby z hodowli bio pierwszego gatunku i vege i 100% organiczne. Na każdy temat trzeba spojrzeć z perspektywy wielu grup, w tym tych najbardziej poszkodowanych, którzy za kilkaset tys do nawet pół miliona nie kupią sobie ekologicznego (śmiech w tle) auta na elektronowy węgiel. Długo by pisać, wiem że to jest film dla bardziej "lewicowej" części społeczeństwa, nie lubię takich podziałów, jednak one występują. Jeśli spróbujemy zrozumieć inny punkt widzenia, to może część tych podziałów zniknie, od około 10 lat mieszkam w większym mieście w Polsce, warto jednak czasem wyjść poza miasto i zobaczyć jakie są realia poza szczelną bańką informacyjną. Są problemy które zostały w dużej mierze zażegnane i z tego się należy cieszyć. Ale są też problemy, których społeczeństwo nie widzi i nie rozumie, a wcale nie jest tak trudno je rozwiązać.
Widzę że wierzysz że systemem można zmienić świat na lepsze... powodzenia ... 😉
Mega ważny temat i super go wyjaśniłaś- jak ZAWSZE. Ze wszystkich stron atakuje się nas "konsumentów" poczuciem winy- ci, dla których klimat jest ważnych, którzy starają się zmienić jak najwięcej, ale są bardzo ograniczeni- są często w pewnym momencie sfrustrowani (zwłaszcza, jeśli mało zarabiają i nie mogą sobie kupić butów za 500zł czy koszulki za 150zł). A warto na to spojrzeć z całościowej perspektywy- ile mniej więcej dwutlentu wegla, metanu i innych gazów wytwarza przeciętny człowiek a ile wielkie korporacje, do których dopłacamy- przez rządowe i bankowe dofinansowania. Ważna jest świadomość społeczna, bo jak wiesz dlaczego MUSISZ ograniczać spożycie mięsa to szybciej się z tym pogodzisz, niż jak ktoś Ci coś nakaże- bo tak.
Czy ten film o zmianach klimatu powstał z ujemnym, a przynajmniej zerowym śladem węglowym?
Pierwsze info i już mam dysonans. Przeniesienie kosztów emisyjności z klienta na producenta? No spoko, tylko jak chcemy zrobić, żeby to w ostatecznym koszcie produktu nie zostało przerzucone na klienta? Na którym etapie tego nie dołożymy to będzie wliczone w cenę produktu, tak to działa. Druga sprawa, już widzę jak pomysł cła węglowego będzie działał w obliczu tego, że jesteśmy na potęgę uzależnieni od importu np. z Chin.
Tak, masz rację, ostateczna cena jest wyższa, ponieważ producent, no cóż, będzie próbował odbić to na kliencie, ale, w wielkim uproszczeniu, nie zapominajmy, że w ekonomii istnieje coś takiego jak konkurencja, a raczej jako konsumenci wolimy kupić coś za mniej niż za więcej. Tak więc tacy "truciciele" w ostateczności stają się mniej konkurencyjni w porównaniu do bardziej zielonych, którzy w takiej sytuacji mogą dać niższą cenę bądź mieć wyższą marżę.
I to ostatnie zdanie w zasadzie zamyka dyskusję. Gdyby cała Unia Europejska jutro przestała emitować dwutlenek węgla w ogóle (ale tak totalnie, zero emisji), to w skali świata byłoby to ledwo odczuwalne bo same chiny produkują go cztery razy więcej . A im więcej utrudnień wewnątrz UE, tym większy będzie import - zapotrzebowanie nie spadnie znacząco z czasem, dopóki nie zmienią się drastycznie technologie, i będziemy tylko powiększać efekt "wywożenia" produkcji do innych krajów gdzie nikt się normami nie przejmuje. Wiara w to, że zamiast tego skorzystamy z droższych i nie tak znowu bardziej ekologicznych technologii to raczej mrzonka w kapitalizmie gdzie niestety w wielu wypadkach liczy się głównie cena. Wiadomo, że trzeba działać, ale powinien to robić cały świat, a szczególnie główni emitenci - a tak się nie dzieje.
@@2ndDeploy Twoja teza miałaby sens gdybyśmy byli wszyscy w systemie zamkniętym, posiadając własną produkcje. Tak nie jest, już teraz jesteśmy niekonkurencyjni jako kontynent, uzależnieni od importu dóbr z Chin czy innych krajów. Epidemia dobitnie pokazała, mieliśmy problem np. z uszyciem odpowiedniej ilości maseczek! Skończy się tylko i wyłącznie na tym, że konsument zapłaci więcej o ten podatek za przedmiot importowany z Chin, więc jeśli dociśniemy śrubę podatkami to ograniczymy konsumpcję i prawdopodobnie tym samym emisję, ale to już nie ma nic wspólnego z przerzucaniem kosztów na trucicieli. Przecież w Europie nie ma możliwości wznowić produkcję wypełniająca lukę zapotrzebowań na różnego rodzaju produktu. Brak mocy energetycznych, brak kadr wykwalifikowanych, brak fabryk i problem z ich finansowaniem i opłacalnością w obliczu powyższych czynników.
14:18 jak ładnie powiedzieć, że powinniśmy się nie rozmnażać żeby ograniczyć emisję CO2 ;D sęk w tym, że my w Europie już się nie rozmnażamy.
To prawda, Kasia mówiła sumarycznie o całym świecie
No dobra, ale poco właściwie ziemia i czysta natura skoro nie będzie komu się nią zachwycać? Zwierzęta i rośliny mają to gdzieś a zbiegiem lat, kiedy słońce powiększy swe rozmiary i tak to wszystko przestanie istnieć, więc po co właściwie ma istnieć ziemia bez ludzi?
@@antonisaradela4234no faktycznie lepiej, żeby nie istniała dzięki ludziom. Ziemia ma w dupie to, czy się nią zachwycasz, jeśli dalej będziemy ją tak eksploatować, po prostu nas "wyginie". Już abstrahując od tego, że ograniczenie rozmnażania nie oznacza, że ludzie przestaną istnieć.
@@Deutschlike Nasza galaktyka jest jedną z kilkuset miliardów innych galaktyk, w każdej galaktyce jest średnio 200 miliardów gwiazd a wokół każdej gwiazdy krąży kilka planet, więc dlaczego mielibyśmy się przejmować jakimś nic nieznaczący pyłkiem we wszechświecie jakim jest ziemia? No chyba, że założymy, że jesteśmy nieprawdopodobnym ewenemetem w tak ogromnym wszechświacie, na którym istnieje życie, które powstało z nieprawdopodobnie wiele niesamowitych przypadków następujących po sobie w określonym czasie i przestrzeni ale wtedy już nie możemy zakładać, że powstanie życia na planecie ziemia to przypadek a celowe działanie niepojętej dla człowieka inteligencji, która spowodowała proces stwórczy, od wielkiego wybuchu, rozprzestrzeniania się materii, formowania się gwiazd, formowania planet i pojawienie się życia na jednej z nich, a na końcu pojawienie się świadomego tego procesu człowieka, a cały ten proces możemy steścić krótkim zdaniem "Z prochu powstałeś"
Dopóki nie będą masowo instalowane małe reaktory atomowe w każdej gminie, dopóty będę miał w dupie dbanie o klimat. Dzisiejsze nowoczesne reaktory atomowe są tak śmiesznie bezpieczne i tanie że nie instalowanie ich masowo w całej europie to jest dramat. Bez problemu powinniśmy mieć prąd za darmo lub za dosłowne grosze. Banda tchórzy, półgłówków i dzieci z przepranymi mózgami nie mających pojęcia o termodynamice, energii nuklearnej, polityce, matematyce, ekonomii i socjologii. Turbiny wiatrowe, fotowoltaika, baterie litowo jonowe do EV - ile energii netto potrzeba aby wyprodukować? Z czego ta energia idzie? Jakie są powiązania firm z politykami? Ile CO2 idzie na produkcje vs CO2 zaoszczedzone podczas cyklu życia pracy? Zielona energia to scam.
Zarąbisty polarek! 😃
Tak, większość „rewitalizacji” rynków czy przestrzeni publiczej to jakiś dramat 🥲
Za 90% emisji odpowiada zaledwie 5 sektorów: energetyka, transport, budownictwo, przemysł, rolnictwo. To takie proste. ZALEDWIE!? Ręce opadają. A są jakieś inne?
Tak,a jednym z rozwiązań jest ograniczenie ilości ludzi. Do zera :D przy dążeniu do rodziny 2+1, max 2+2 i braku zastępowalności pokoleń mamy starzejące się pokolenie wymagające coraz droższych, energochłonnych technologi. Super.
Jezu, jak Ty umiesz świetnie mówić! :D
No, ale przecież finalnie i tak płaci konsument, a często nawet nie ma wyboru i musi kupować z danego źródła patrz energia elektryczna.
Na moje oko, wprowadzanie opłat za emisję niewiele da w przypadku kiedy nie damy rady zastąpić produkcji na energię tzw. ekologicznymi. Końcowy koszt i tak poniesie zwykły odbiorca w postaci wyższej ceny za prąd.
Handel emisjami.... No bardzo mądre... nakręcanie kasy kosztem zwykłych ludzi... skoro takie jest straszne ocieplanie klimatu, zamykanie kopalń węglowych itp, to zacznijmy od zamknięcie rafinerii naftowych. 60% problemu zniknie w szybkim czasie. A to ze cofniemy się do czasie dorożek to chyba dobrze, bo uratujemy planetę... puste gadanie o eko sreko, a i tak Ci na górze nic nie będą robić, bo dla nich tylko kasa się liczy.
Po pierwsze: Super materiał! Po drugie: absolutnie rozumiem, że przy takiej liczbie potencjalnych widzów trzeba iść na pewne uproszczenia... ALE gdy tłumaczyłaś koszty zewnętrzne to dodałbym jeszcze pominiętą (prawdopodobnie celowo) kwestię, że obarczeni dodatkowymi kosztami "winowajcy" przerzucą te koszty na klientów - co jest oczywiście dobrą rzeczą bo teraz w cenie towaru jest zawarty PRAWDZIWY koszt produkcji i to klienci mogą wybierać bardziej ekologiczny produkty nawet jeśli kierują się wyłącznie ceną. Rolą rządu, w tym przypadku jest "jedynie"* zadbanie o to by wszystkie strony, których transakcja dotyczy były w tej transakcji uwzględnione.
*ustalenie tego, czy i jakie są koszty zewnętrzne danego produktu/usługi oraz kto te koszty ponosi, oraz ich wycena wydaje się absurdalnie ciężkim zadaniem.
Carbon pricing niestety nadal przenosi koszty. Emisje nadal są takie same, a wzrosły ceny, które płacimy my- konsumenci. Znowu najbardziej uderza to w najniższe warstwy społeczeństwa. W teorii to mogłoby sprawiać, że ekologiczne rozwiązania będą tańsze, ale nadal tak nie jest, zazwyczaj nisko emisyjne przedsiębiorstwa nie są konkurencją dla tych wysokoemisyjnych (inne sektory). W zasadzie wszelkie koszta będą przenoszone na konsumenta, uderzają w najbiedniejszych (dotykają najbardziej podstawowych produktów).
Do tego my, jako europejczycy emitujemy śladowe ilości dwutlenku węgla w porównaniu do reszty świata. Takimi opłatami uderzamy wyłącznie w siebie, nie zmieniając nic i jeszcze bardziej uzależniamy się od importu.
A za granicami Europy restrykcje dotyczące klimatu są dużo mniejsze. Głównie chodzi tu o Azję i USA. Więc próbujemy ograniczać emisje u siebie, na tyle nieudolnie, że tylko podwyższamy ceny na własne produkty, importując cudze.
Oczywiście są rozwiązania, ale wprowadzenie ich musiałoby wiązać się ze znaczącym spadkiem komfortu życia ludzi. I będzie się z tym wiązać. Inaczej nie przeżyjemy.
Bo to kłamstwo że chodzi o przeniesienie kosztów na trucicieli. Chodzi o przeniesienie kosztów na nas żebyśmy zmienili nawyki albo najlepiej zdechli, wtedy problem się rozwiąże.
Uwielbiam słuchać wszystkiego co masz do powiedzenia, a Twoje przyjęcie nas słuchaczy u siebie w mieszkaniu w tym kolorowym sweterku powoduje że czuję się jak u znajomej na herbatce :D Jest super i dziękuję Ci za nagrywane materiały, miłego weekendu! :D
Najlepsze i jedyne skuteczne w mojej opinii rozwiązanie, które nas uratuje przedstawił Hickel w " Mniej, znaczy więcej", polecam z całego serca tą książkę. Cała reszta to strata czasu i pogłębianie problemu, zielony wzrost nie jest odpowiedzią, mechanizmy kapitalistyczne, które nas zaprowadziły w ta, czarna dupę nie wyciągną nas z niej nigdy, bynajmniej. Na przykład, wg badań, cena emisji na poziomie nawet 600 dolarów za tonę nie rozwiązuje problemu.
Zaraz po tym wideo złapałem właśnie za "mniej, znaczy lepiej" Hickela, bo kiedyś zacząłem i nie skończyłem.
Fajnie byłoby gdybyś nagrała też film o Zero Waste oraz o Minimalizmie
Problem z obciążaniem "szlaku węglowego" jest taki, że obciąża on kraje, które dopiero zaczynają duże emisje lub będą dopiero emitować. Czyli, z reguły, kraje rozwijające się. Kraje, które zniszczyły środowisko, które robiły to przez dziesiątki, w zasadzie już setki lat, nie płacą kosztów szlaku węglowego. Po pierwsze przeniosły trującą produkcję do krajów trzeciego świata, po drugie stać je na to, by przejść na bez emisyjną gospodarkę. Do tego handel emisjami jest korupcjogenny. Firmy zarabiają na nim ogromne pieniądze, przez co zachodzi podejrzenie wpływania ich na wyniki badań.
Sam handel emisjami, czy podatek jest niesprawiedliwy i nieskuteczny, bo kraje rozwijające się odetną się od niego.
Tak naprawdę, to trzeba by podliczyć ile CO2 wyemitowano od czasu istnienia przemysłu i obciążyć karą kraje, które ten CO2 wyemitowały. Do tego dołączyć podatek węglowy, niski, choć uciążliwy. Pieniądze inwestować w "przechwytywacze CO2" (naturalne i sztuczne) i w źródła taniej, czystej energii.
A bardzo fajnie ale tak troche z innej beczki: Chiny i wiele innych jurysdykcji przez dłuższy czas bedzie mialo to wszystko w nosie. A UE nałoży na Polske konieczność transformacji energetycznej ale sami głównie Niemcy jako najbogatsi sprzedadza nam energie drożej bo my nie nadarzymy nad tymi zmianami przez dluzszy czas.
Sprawdź kiedy Polska i Chiny deklarują neutralność klimatyczna a późnej zastanów się czy Chiny mają wszystko w nosie, nie chce wchodzić w szczegóły ale Chiny produkują wszystko dla wszystkich i tak mają lepszy stosunek per capita.
@@BESTIABOKSERorg dokładnie. Przeciętny Chińczyk emituje kilkukrotnie mniej niż przeciętny Polak, a na czele emitentów stoją Saudyjczycy, gdzie emisje na głowę mieszkańca są najwyższe. Chińczyków jest po prostu strasznie dużo i zaopatrują resztę świata w masę rzeczy, które konsumujemy wszyscy. Sprowadzanie dyskusji do kwestii „ bo Chiny to emitują najwięcej” jest kompletnym nieporozumieniem.
mam pewne "ALE" co do tego filmu:
1 z tego co wiem opłaty/kary za emisje funkcjonjuą głównie w krajach które i tak mało trują, a najwieksze trujące giganty hulają sobie jak chcą, więc pomysł utrudnia życie tym co i tak mają mały wpływ na zatrucie
2 opłaty/podatki itp są przenoszone na klienta więc "zwykli" ludzie cierpią na tym a nie firma która truje
3 tak jak powiedziałaś żeby dało sie żyć ekologicznie to musi być ekologiczna infrastruktura, a obecnie nie istenieje w prawie żadnym kraju, więc utrudniając życie opłatami i wzrostem cen za tradycyjne trujące metody a nie dając nic w zamian wychodzi na to że rządy jedyne co robią to utrudniają ludziom życie a nie pomagają środowisku. bo jak nie ma ekologicznych ogolnie dostępnych rozwiązań to ludzie będą używać tego co do tej pory tylko że będą za to więcej płacić i cierpieć
więc ogolnie widze pewne niedociągnięcia....
Wystarczy naliczać podatek na towary importowane z miejsc, gdzie zasady carbon pricing nie obowiązują, lub są łagodniejsze.
@@krzysztofrudnik4745 no tak, to by spowodowało że będziemy więcej płacić a oni nadal będą truć środowisko :)
Wstęp przekozacki. Lofciam
Gdyby tak Kasia i ci, którzy myślą podobnie jak ona, poddali się dobrowolnie eutanazji to znacznie zmniejszyłoby to emisję CO2 i ślad węglowy jaki po sobie zostawią przez swoje życie. Nie wiem czemu z tym zwlekają skoro tak im zależy na ratowaniu klimatu.
@@antonisaradela4234 kusisz. Może eutanazja rozszerzona, i zabierać ze sobą takich cymbałów i denialistów. Świat byłby piękniejszy
@@pej0s Ja muszę zostać aby cieszyć się tą uratowaną przed "katastrofą klimatyczną" ziemią, bo po co ją ratować skoro nie będzie na niej ludzi i nie będzie komu cieszyć się pięknem natury i korzystać z tego poświęcenia ekologów? Rośliny i zwierzęta nie mają rozumu ani świadomości swojego istnienia więc jest im to obojętne. To i tak na krótko i na próżno, ziemia i tak ulegnie zagładzie, katastrofy zdarzają się regularnie a na końcu słońce powiększy swoje rozmiary i życie na ziemi zniknie bezpowrotnie.
@@antonisaradela4234 hahhaha. uwielbiam takich szurów. "zwierzęta nie mają rozumu ani świadomości". Udowodnij
@@pej0s Udowodnić, że zwierzęta są świadome swojego istnienia? Nie oglądałeś nigdy filmów przyrodniczych? Czy zwierzęta zachwycają się przyrodą? Czy tworzą kulturę? Czy zapisują historię swojego gatunku i przekazują ją swoim potomkom? Czy chociaż rozpoznają siebie w odbiciu w lustrze? Chyba jasne jest który z nas jest szurnięty.
Producent czegokolwiek przerzuca swoje koszty na klienta. Kazda inna alternatywa to bankructwo albo socjalizm. Pogadaj z ludzmi pamiatajacymi lata 80te...
Co do klimatu i efektywnosci roznych inicjatyw, polecam ludzi ktorzy zajmuja sie tym profesionalnie - np. Bjorn Lomborg.
A kiedy nowy haul książkowy? 🙂
Teraz pytanie - co tańsze? podwyższenie cen i spadek sprzedaży czy modernizacja produkcji?
Jeśli nie będzie się opłacało nic zmieniać, to się nie zmieni. Zauważmy, że opłaty i tak się przerzuca na klientów, więc tak na prawdę i tak my zapłacimy. Nie wiem jak to rozwiązać
Dziękuję za ten film.
Kasiu! Kocham to co robisz. Ogromny kawał dobrej roboty. Więcej takich materiałów potrzebujemy na YT.
❤️
Kasia jested super!
Już widzę jak amerykanie rezygnują z suv- ów
No i po takie filmiki wchodzę na ten kanał! Dzięki!
A co do denialistów - z książki Klimatyczne ABC (dostępna legalnie online) dowiedziałem się, że w Polsce w sumie wielu takich nie ma, a za to duża część ludzi mówi "i tak już nie da się nic zmienić" albo "ode mnie nic nie zależy" - i to jest problem.
Zawsze możesz zakatować się dla klimatu. Ale czy to coś zmieni? To jest zakład z przyrodą i można go przegrać mimo postawienia znacznych środków.
Super film, tylko jedna uwaga - cap-and-trade czy tez systemy handlu emisjami tez moga generowac przychody do budzetu, co EU ETS robil latami. Owszem, nie takie, zbey dalo sie z nich wyplacac dywidende, ale na pewno taki, zeby mozna bylo z nich zrobic fundusz wsparcia zielonej transformacji, co wiele krajow zrobilo (nie, nie Polska...)
Jak zwykle: wielkie brawa za ten film! 👏👏👏👏. Poruszasz naprawdę ważkie problemy i robisz to doskonale. Wspaniały film. Myślę, że im będzie więcej takich cudownie zaangażowanych, ale i trzeźwo myślących ludzi, jak Ty Kasiu, to ta machina zmian ruszy szybciej.
Ja osobiście życzyłabym sobie i światu żeby zwykłe przedmioty codziennego użytku były produkowane z większą dbałością o środowisko.
Typowy transfer pieniędzy od biednych do bogatych
Uśmiałam się na koniec ;)
Lol łatwiej jest nam wyobrazić Sobie koniec świata niż koniec kapitalizmu.
Globalne ocieplenie jest faktem. No ale co z tego, skoro USA, Indie ani przedewszystkim Chiny główni truciciele świata nie chcą rezygnwać z paliw kopalnych. Do tego dochodzą kraje Afrykańskie, które też chcą się rozwijać. Wygląda na to, że czarny scenariusz jest nieuchronny.
Otóż nie jest to prawdą. Największymi trucicielami są USA i Europa, jeśli weźmiemy pod uwagę, kto konsumuje towary, produkowane w wymienionych przez ciebie krajach
Chiny są w czołówce jeśli chodzi o postępy we wdrażaniu atomu i OZE. Liczba ludności jest u nich problemem.
1. Handel emisjami tylko w teorii obciąża emitenta. W praktyce koszt emisji staje się składnikiem kosztów produkcji i jest wpisywany w końcową cenę produktu, za który płaci odbiorca.
2. 10:47 mówisz, że kwota jest nieadekwatna do zniszczeń i kosztów które to zanieczyszczenie generuje. Po pierwsze, na jakich miarach opeirasz to stwierdzenie? Po drugie, w jaki sposób są obliczane "późniejsze koszty"? Odpowiem: nie ma żadnych miar, i nie ma możliwości skwantyfikowania przyszłościowych kosztów. To są tylko spekulacje. Raport kóry cytujesz mówi:
"(SCCO2), which they define as “the projected cost to society of releasing an additional tonne of CO2.” (...) the dollar value of climate policies in terms of damages either inflicted or avoided." - czyli koszt rozwiązan systemowych wdrażanych w celu niwelowania lub zapobiegania stratom spowodowanym przez zmiany klimatu. Jeszcze raz: koszt wdrażania rozwiązań systemowych. Dalej raport mówi o rosnących stratach i zwiększonej częstotliwości gwałtownych zjawisk takich jak huragany, pożary, susze, itd. Tylko, takiego wzrostu nie ma. Wręcz przeciwnie, dane jasno wskazują na to, że trendu nie ma a jeśli chodzi o straty w ludziach i infrastrukturze, to trend jest ujemny od niemal stu lat.
3. Punkt onośnie ograniczenia produkcji i konsumpcji mięsa jest najbardziej irytującym argumentem proponentów walki z GO. Marnowane jedzenie w rozwiniętych krajach kończy jako kompost i jest rozdawane lub sprzedawane producentom żywności (przykładem jest Kanada). Więc może lepszym rozwiązaniem jest promowanie oszczędzania żywności i recykling?
4. Metan rozkłada się w atmosferze bardzo szybo. Więc mimo, że jest dużo bardziej potentnym gazem cieplarnianym, ten wpływ jest czasowo ograniczony.
5. Z książek "must read" polecę "Apolacypse Never" Michaela Shellenbergera dlatego, że w dyskusji powinny znaleźć się argumenty za i przeciw.
Od siebie dodam, że jestem zwolennikiem często niedocenianego rozwiązania problemu klimatycznego:
1. Niwelowani różnic ekonomicznych i edukacyjnych oraz podnoszenie dobrobytu w krajach trzeciego świata.
2. Dostęp do taniej, czystszej energii w tychże
Dzięki za to, że utrzymałaś pół-sceptyczny ton wypowiedzi.
Dodam do tego, że obecna zjawiska w postaci, pożarów lasów to efekty (braku) działań człowieka. Zaprzestaliśmy przecinki drzew i oczyszczania lasów - mamy gigantyczne pożary.
Cudny film! 👏👏👏 Dzięki bardzo za linki do książek.
Może głupi komentarz ale przypominasz mi moją katechetkę z podstawówki ten sam sposób mówienia, te same ruchy i nawet ten sam fanatyzm, tylko jesteś młodsza.
Bardzo fajnie przedstawione. Jednak nakładanie różnych danin/podatków/opłat itp. na firmę na rzecz zmuszenie firmę aby była bardziej eko i tak na końcu zapłaci za to ich klient. Może jednak należałby by karać jednostki a nie całą firmę za taką politykę klimatyczną? Co z tego, że oni mówią, że są na EKO kiedy to ja co raz mniej mam w kieszeni a nie oni. A skoro ja mam co raz mniej w kieszeni to mam w dupie taką ekologię i pierdolenie polityków/firm o tym.
Tu chodzi o to, że dopóki klient nie widzi szkodliwości dla środowiska w cenie to na to (za przeproszeniem) w dupie. Żeby walka z ociepleniem klimatu miała jakikolwiek sens trzeba zmian systemowych. Skoro klient patrzy tylko na cenę ... Cóż ... Dajmy mu jasny sygnał co jest eko a co nie. I nadal może wybierać rzeczy tanie. Tylko aby robić rzeczy tanie trzeba będzie odpowiedzialnie produkować a nie ściągać szajs kontenerami z Chin. Ma to sens? Czy coś pokręciłem?
💚
nie zauważasz tutaj lub celowo ich nie definiujesz ryzyk związanych z jeszcze bardziej autorytarnym podejściem Państwo do obywatela (oczywiście w imię ekologii i uratowania świata).
Nie długo rząd będzie decydował o wszystkich aspektach naszego życia.
Globalne ocieplenie stale postępuje i postępować będzie i to jest naukowy fakt. Jednak rozwiązania, które przedstawiłaś na filmie nie mają sensu. Wszystkie koszty zostaną przeniesione na zwykłego obywatela, którym jestem ja. Sporo osób już podsumowało wiele spraw w tym filmie i jak dużą naiwność w nim pokazujesz, więc wspomnę tylko o jednym. Bill Gates - nie można powiedzieć, że nie stara się człowiek, ale wszystko o czym mówi traci całkowicie sens kiedy na swoje urodziny wynajmuję ogromny statek, który podczas swojej pracy podczas tej imprezy spali więcej paliwa niż kilka rodzin razem wziętych przez rok. To miliarderom musi zależeć, na prawde zależeć żeby coś zrobić z globalnym ociepleniem, a nie szaremu obywatelowi, który dostaje 4000 złoty na rękę i ledwo go stać na jakiekolwiek życie, podczas gdy miliarderzy wydają takie pieniądze w ułamku sekundy. Lubie Twoje filmy o globalnym ociepleniu, ale zawsze unikasz tematów politycznych i tego jak to będzie wyglądać w rzeczywistości. Zawsze przedstawiasz utopijne warunki i rozwiązania, które mają jedynie szanse się udać kiedy korporacja zdecyduje, że straci 5% czy 10% zysku i nie przeniesie kosztów na mnie. Musisz zrozumieć, bo widze, że chyba nie rozumiesz, że jeżeli wszystkie te nowoczesne podatki wejdą w życie w kwotach o których ty mówisz (3000 dolarów vs 40 dolarów), to wszystko pójdzie cenowo do góry odpowiednio o procent o jaki została podniesiona opłata, a nawet 10% więcej żeby zarobić nawet na takiej sytuacji. Ja mam problem ze znalezieniem pracy w zawodzie w tym momencie, bo w budownictwie panują takie wzrosty cen za materiały i robocizne, że mało jakie firmy chcą zatrudnić pracowników i płacić im godziwe pieniądze. Mając skończoną magisterke i inżynierkę z budownictwa na niezłej uczelni mam do wyboru albo tyrańska praca dla korporacji budowlanej która zapłaci mi 3000 na rekę, albo sznur i krzesło. Fajnie się żyje kiedy zarabia się z bycia aktywistą/youtuberem i na konto miesięcznie wpływa 10-20 tysięcy, wtedy można się martwić o globalne ocieplenie i rezygnować z kotleta. Ja niestety jak i wielu innych nie ma takiej możliwości.
”i to jest naukowy fakt” - Skąd taka niezachwiana wiara? Jest ona CAŁKOWICIE nieuzasadniona. Zapewniam pana/panią, że zasłanianie się ”nauką” dzisiaj jest używane nagminnie przez pozbawionych skrupułów manipulatorów. Mało kto dzisiaj na Zachodzie tak trzęsie się ze strachu jak ci uczciwi naukowcy, którzy do wyboru mają tylko prawdę, za którą zostaną zniszczeni, lub milczenie. To jest nowy stalinizm.
"musisz zrozumieć", ale ona nie zrozumie..
W wielki kwestiach się z Tobą zgadzam, ale słabe jest stygmatyzowanie kogoś tylko dlatego, że działa ma YT. Nie masz pojęcia, ile Kasia zarabia.
@@Deutschlike Ale to JAK zarabia widać. Solidne kilka lat pracowałem ciężko fizycznie a nawet trzydziestki nie mam skończone, dopiero niedawno dostałem lepszą prace i prawdą jest że chudzielcom z biura łatwo mówić o weganiźmie czy innym wege kiedy nie muszą ciężko zasuwać na trzy zmiany nie raz. Wycieńczony człowiek potrzebuje solidnie zjeść bez wydawania połowy ciężko zarobionej kasy na "zdrowe" jedzenie. Taka dygresja apropo emisji przez hodowlę.
1 część - ok, o systemowej zmianie. Ale 2 część to było "polecam wam nowe hobby, literatura klimatyczna".
Jednostki mogą mieć hobby, politycy & polityczki mogą wprowadzać zmiany systemowe.
Dla systemowej zmiany trzeba angażować się politycznie, bo to polityczne decyzje zmieniają system :]
Politycy mogą uchwalić, że we wszystkich jednostkach publicznych (szkoły, urzędy) w stołówkach jest tylko dieta roślinna win-win :-)
I koniecznie film "Cowspiracy" z Leonardo DiCaprio 💪🌼
Pierwsze dwie minuty to jest TAKIE ZŁOTO ♥️ Gratulacje, świetny film!
No albo będą się otwierać firmy tylko po to żeby handlować prawem do emisji
A może by poruszyć temat "pochłaniania CO2 dzięki produkcji plastiku". Niedawno słyszałam taki tekst i częściowo znam już prawdę... Może teraz niech więcej osób dowie się o co chodzi... ;) Moim zdaniem ciekawa kwestia do rozwinięcia/odczarowania...
Cokolwiek by to było taki proces wymaga energii. Energii którą bierzemy ze spalania paliw kopalnych, więc emitujemy CO2 aby pochłaniać CO2
@@MrFemex ta kwestia nie jest aż tak ściśle związana z tematem filmu jak Pan myśli/myślisz. To potwierdza moje zdanie o tym, że fajnie było by uświadomić większej liczbie osób o co chodzi 🙂
Bezchmurne niebo kojarzy mi się z suszą, czyste powietrze?
Ta naiwność jest przerażającą. My tu się wesoło bawimy w odejście od węgla o którym zrobiło się głośno po ostatnim COP. Może tak warto by podać listę Państwa które do czegokolwiek się zobowiązały? Polska podpisała zakaz rejestracji samochodów spalinowych od 2035r i całkowite odejście od węgla do 2050. Niestety USA ani nawet nasi zachodni sąsiedzi tego nie zrobili. Nie mówię o Chinach czy Indiach, bo oni nawet nie udają. Nakładanie limitów i opodatkowywanie importowanych dóbr właśnie przerabiamy w praktyce i nawet przeciętny obywatel zaczyna rozumieć pojęcie inflacji. Najwięksi truciciele właśnie się bogacą, a Europa zamienia się w skansen. Samochody elektryczne w krajach skandynawskich są jednorazówkami, bo po niewielkiej stłuczce nie opłaca się ich naprawiać, a recycling bateri to horror. Sztuczne próby wdrożenia zielonej energii w rozumiieniu ogólnie przyjętym czyli fotowoltaika czy wiatraki nie ma nic wspólnego z ekologią. Ile energii jest potrzebne na ich produkcję i na przyszłą utylizacje? Czy ktokolwiek by ją wdrażał gdyby nie olbrzymie dopłaty i przyznane limity którymi potem można handlować? Jaką mają żywotność? Reasumując. Ekologia o której Pani mówi to nowoczesny sposób wojny ekonomicznej i kolejne hasło usprawiedliwiające coraz głębsze sięganie do kieszeni obywateli, a przy okazji niezły biznes. Sensowne patenty na pozyskiwanie energii leżą sobie w sejfach koncernów paliwowych, a wy jako pożyteczni idioci robicie szum medialny, który doskonale odciąga uwagę od tego o co chodzi. Na zmianę z tematami światopoglądowymi, grzanymi w TV kiedy tylko trzeba coś przykryć jesteście narzędziami w rękach instytucji z którymi rzekomo walczycie co jest w gruncie rzeczy tragiczne, bo trudno każdego młodego ekologa posądzać o oportunizm jak tuzy Greenpeace. Pozdrawiam serdecznie
@@iczkimer Widać tu ewidentnie wpływ bezstresowego wychowania. Otóż agresją słowną nie zmienisz rzeczywistości, która Cie flustruje. Bardzo mi przykro, że moje konto do smart tv nie wykazało się ekshibicjonizmem intelektualnym i tym samym uniemożliwiło Ci personalne wyjazdy jednak nie określa to merytoryczności wypowiedzi przy ocenie której potrzebny jest rozum, a nie histeria. Zresztą chętnie to teraz zademonstruje choć zdaję sobie sprawę, że nie zrozumiesz. Wszystkie 28 państw członkowskich UE wyemitowało w 2017 roku 5,7 GtCO2 w trakcie spalania paliw kopalnych. Oznacza to, że cała UE emituje do atmosfery blisko trzy razy mniej gazów cieplarnianych niż Chiny. (Dane z Global Carbon Atlas) Naucz się korzystać z ogólnodostępnych danych i czytać ze zrozumieniem, a dopiero później oceniaj wypowiedzi innych... DURNIU
@@iczkimer 7 lat?! Widać uczysz się wolniej niż inni, bo efektów jak widać brak. Jak wogole można powiedzieć, że UE emituje więcej niż Chiny i Indie razem?! To jest elementarny brak wiedzy, a co gorsza wyobrażenia o tym skąd się wzięły rzeczy, które Cię otaczają. Odwróć klawiaturę, której używasz do wypisywania tego bełkotu i zobacz gdzie została wyprodukowana. Czy ty poważnie uważasz, że od 2017r Chiny nagle przestały produkować i dane uległy tak dalece idącej zmianie, żeby można obronić Twoje twierdzenie? Generalnie sprawiasz wrażenie flustrata lub upośledzonego i nie widzę sensu dalszej rozmowy, a idiotko mów do swojej starej... 🤣
@@iczkimer Tak Mistrzu. UE (Unia Europejska) emituje od 200 lat. No odechciewa się czytać. Ty masz chociaż skończoną podstawówkę? Ty operujesz zasłyszanymi hasłami i sloganami bez jakichkolwiek fundamentalnej wiedzy. Po drugie co Ty się bawisz w historię o której jak widać już w pierwszym zdaniu nie masz pojęcia skoro jej nie można zmienić i należy kształtować przyszłe trendy. Po trzecie jeśli już mówimy o Chinach i porównujemy do Polski to sprawdź sobie gęstość zaludnienia Chin względem klimatu i będziesz miał odpowiedz do czego oni używają energii, a do czego Polska. Północne Chiny to praktycznie trzeci świat, a południe to w tym momencie światowe centrum przemysłu i innowacji. 8 na 10 największych producentów paneli słonecznych (wg Euro Data) to Chińskie firmy. Jednak w większości produkują na eksport. Faktem jest, że Chińczycy ostatnimi laty zabrali się za OZE, ale w praktyce bardziej chodzi o cele propagandowe. Ty wogóle wyjechałeś kiedyś ze swojej miejscowości? Wsadzenie tyłka do samolotu na zmywak czy truskawki się nie liczy. Widziałeś kiedyś smog w Chińskich miastach? Tam nie widać co jest 20m przed Tobą.
Dzisiaj na tapet lądują :p ostatnio usłyszałam jak tłumaczyła to genialna Paulina Mikuła. Zachęcam do zapoznania się! W skrócie tapet to dawny stół, a tapeta to wiadomo ;)
Teraz to politycy nie pozwalają zadawać sobie niewygodnych pytań, a nawet jak już się zdaży to odpowiadają nie na temat i następne pytanie od kogoś innego.
super materiał 👏🏼
Dzięki
A to całe CO2 to nam kosmici podrzucają, czy cały czas jest było i będzie w obiegu tylko w różnym stężeniu w zależności od cyklu... 90% emisji na Świecie tylko z pięciu sektorów, no to prosta sprawa, wyłączyć energetykę, koniec zatruwania środowiska instagramami, oświetleniem itd, przestać uprawiać cokolwiek, rozwalić przemysł, transport zatrzymać i zezłomować, a domów już nie budować i do lasu, jak dla mnie spoko, bo sobie poradzę, ale nie wiem czy ci skupieni na czytaniu książek B Gatesa. W sumie, to może on chce też tym sposobem przeprowadzić depopulację, więc ok. Tylko zanim to wszystko, to póki są jeszcze piły motorowe, to trzeba wyciąć wszystkie drzewa owocowe na świecie, bo one marnują najwięcej żywności, taka jabłoń to jest dopiero truciciel, zrzuca jabłka, które później gniją i nam klimat zatruwają, wyciąć w pień, wszystkie zwierzęta też trzeba wybić i w bunkrze atomowym składować, bo one jak tak sobie dokonają żywota, to gniją no i ten sam problem co z drzewami owocowymi ale nie tylko bo z każdym innym drzewem również. Przewróci się taki świerk, no i gnije później i zatruwa klimat, podobnie jak jak wszystko co rośnie i żyje, to gdy już gnije wydziela gazy cieplarniane. Musimy z tym skończyć. W sumie takie idealne warunki dla ekologów, to już są na Księżycu i Marsie, można tam się wybrać zamiast na Ziemi próbować walczyć z tą wredną nie ekologiczną naturą. A i jeszcze musimy oszczędzać wodę, bo chyba ciągle nam jej ubywa, może Elon M nam ją podkrada i wywozi na inne planety. Tak, że wszyscy z wiadrami do rzeki łapać wodę, żeby się nie marnowała i na te puste głowy sobie wylewać, może czymś się wypełnią...
Cieszę się że ten materiał powstał :)
Welcome to the year 2030. Welcome to my city - or should I say, "our city." I don't own anything. I don't own a car. I don't own a house. I don't own any appliances or any clothes...
Now I can hardly believe that we accepted congestion and traffic jams, not to mention the air pollution from combustion engines. What were we thinking?...
In our city we don't pay any rent, because someone else is using our free space whenever we do not need it. My living room is used for business meetings when I am not there...
Wszystko to takie piękne idealne ale zawsze dochodzimy do tego samego momentu... Mnie najbardziej podoba się wersja z Baku/Przedwiośnia.
One day they found me to be useless emitter of CO2. They gazed me in gaz chamber with CyclonB and used my flesh to make dog food.
Powinniśmy palić drewnem.
Profesjonalizm, rzetelność i jednocześnie łatwość przekazu i humor ;) Kasia, przynależysz do elity intelektualnej tego kraju, a nie tylko do Uprzywilejowanej lewackiej bańki (choć to tez zacne grono) ;)
A handel prawami do emisji???
Ja jak najbardziej uważam, że globalne ocieplenie i zmiany klimatyczne są ogromnym problemem. I zgadzam się, że ludzie powinni zacząć odpowiedzialnie podchodzić do dbania o środowisko. Niestety prawda jest taka, że podwyżki cen energii dotykają przede wszystkim szarego obywatela. Dużym problemem jest także koszt wymiany np. Pieca i instalacji hydraulicznej w starszych domach, gdzie często idzie za tym remont dachu i wykonanie ocieplenia. Bo niestety, ale programy dofinansowujące są kroplą w morzu kosztów, a ktoś zarabiający najniższa krajową mając wybór czy kupić dziecku kurtkę na zimę i jedzenie a wymienić piec czy założyć fotowoltaikę, wybierze oczywiście kupno kurtki. Problem z zanieczysczeniami jest i to poważny. Ale nie jestem do końca przekonana czy władze światowe podejmują odpowiednie kroki żeby z nim walczyć... Bo to wszystko uderza w szarego obywatela, który po dostaniu dużo wyższego rachunku z prąd, tym bardziej nie będzie miał pieniędzy na modernizację np. ogrzewania swojego domu.
Celne
Klimat niczego nie potrzebuje. On po prostu jest jaki jest i w dupie ma to ze czesc natury jest czegokolwiek swiadoma.
@@iczkimer no i dlatego nie wierze, że trend się odwróci. Zbyt mało osób po prostu chce. I zwykle ci co chcą, mało mogą. Nie zmienię nic w swoim życiu bo za 200 lat i tak już będziemy w czarnej dupie. Na zmiany już jest za późno. Jakies gwałtowne zmiany systemowe, które rozpierdzielą gospodarkę kapitalistyczną i tak zostały by wprowadzone za kilka kilkanaście lat. Na to już jest po prostu za późno.
jesteś super kasia
Bardzo szanuje, że mowisz o zmianach systemowych
Powiedz jeszcze że auta elektryczne są eko...czas najwyższy wypisać się z unii.
Świetny odcinek. Bardzo lubię twój kanał i BARDZO dziękuję za to, że jest! 💕
A to co, z książką na toalecie nie można siedzieć?