Jeden i drugi ruch w dalszym ciągu mówią o ciele... i to główny problem, bo czy o nim myślimy pozytywnie czy negatywnie, to w dalszym ciągu jest ono głównym kontentem a nie to jakimi ludźmi jesteśmy i co w życiu robimy. Pod twoim zresztą bardzo ciekawym filmem wyskoczył film o porzuconym szczeniaczku i pomyślałam o tej zwykłej ludzkiej próżności, to chyba kwestia przewartościowania własnego życia🙂
Oczywiście, tak jak napisałam to kwestia tego co dla kogo jest ważne, z różnych powodów można zmienić światopogląd, mój się zmienił po ciężkiej chorobie. Nie wydaje mi się, żebym swoim komentarzem mogła kogoś urazić, jeśli tak to przykro mi.
@@kch7318 absolutnie nic złego nie powiedzialas, a wprost przeciwnie. Sluszna uwaga - wszystko się kręci wokół ciala i wyglądu, jakby nie bylo juz nic innego,bardzo przykre! Pozdrawiam Cię :)
Nie mogę zrozumieć dlaczego jakakolwiek zmiana w naszym wyglądzie miałaby świadczyć o naszym braku samoakceptacji. Ja jestem osobą w rozmiarze 38 i kiedy zdarzylo mi się przybrać na wadze,tak,że zmienił mi się rozmiar to wcale nie dlatego chciałam schudnąć,bo źle wyglądałam ale dlatego,że mam szafę pełna ubrań i wolałabym się w nie zmieścić a nie kupować nowe. Każdy może mieć inny impuls do jakichkolwiek zmian i jeśli nie szkodzą one naszemu zdrowiu i nie przekraczają zdroworozsądkowego podejścia to po to mamy wolna wolę,żeby robić to co uważamy za najlepsze dla nas. Bardzo dziękuję za poruszanie tak drażliwych tematów👍
Mam dokładnie tak samo! Jest mi trochę smutno, że moje ulubione dżinsy i bluzka leżą w szafie i nie mogę ich założyć. Muszę więc po prostu wrócić do poprzedniego rozmiaru, jeśli chcę się jeszcze nimi nacieszyć.
Najpierw oglądaliśmy w internecie wyidealizowanych ludzi, figury w kanonie, piękne twarze, idealną skórę. Teraz oglądamy z każdej strony w internecie cellulit, włosy w każdym możliwym miejscu, trądzik ze zbliżeniem do kamery, ciągły brak makijażu, dziurawe i znoszone ubrania. Jedni i drudzy po prostu mają olbrzymie kompleksy. Jedni w chory sposób próbowali dążyć do spełnienia swoich i cudzych standardów piękna. Drudzy na siłę zaprzeczają sobie i innym, że bardzo chcieliby w ten standard się wpisać. Ruch bodypositive wmawia kobietom, że tak wygląda normalność. Ale to bzdura. Albo ciągle ktoś ma obsesję na punkcie bycia ideałem. Albo ciągle ktoś ma obsesję na punkcie podkreślania wszystkich swoich niedoskonałości i szuka w tym poklasku. Na normalność w internecie nadal więc czekamy. Na zwykłych ludzi którzy mają super ciuchy i makijaż, ale mają też czasem złamanego paznokcia i krostki na nosie. W życiu zawsze jest balans. Nie zawsze wygladamy dobrze. I nie zawsze wyglądamy źle. Bodypositive powinien akceptować każdego, w tym ludzi którzy chcą i dążą do kanonu. Każdy ma prawo wyglądać tak jak chce. Choć według bodypositive ma prawo wyglądać jak chce, byle nie za dobrze.
Te wszystkie prospołeczne ruchy i akcje to ucieleśnienie powiedzenenia: dobrymi chęciami piekło wybrukowane. Ideą ciałopozytywności było, by ludzie odbiegający w jakiś sposób od standardów urody (każdy sposób, nie tylko z powodu wagi) nie bali się publicznie zadbać o siebie, wyjść na spacer, basen, etc. bez narażenia na obraźliwe komentarze, czy natarczywe spojrzenia. Ciałopozytywność zachęca do życzliwości, a nie zakłamania i zaklinania rzeczywistości. Przykre, że taka piękna inicjatywa ewoluowała w ten sposób. Pozdrawiam wszystkich! 😊
Bardzo ciekawy temat. Staram się od jakiegoś czasu praktykować wdzięczność za to jak moje ciało funkcjonuje, za jego sprawność, za to że dało życie mojemu dziecku. Po ciąży , przez wiek i przez siedzącą prace, mimo zdrowego odrzywiania i ćwiczeń moje ciało się zmienia ale jest zdrowe i sprawne. I dziękuje mu za to
Ja po zabiegu nie mogłam intensywnie ćwiczyć, fizjoterapeuta zaproponował zajęcie fitness dla osób z nadwagą które mają inną intensywnosć i mniej obciazają stawy. Jakiej ja tam atmosfery doswiadczyłam, " obczajania" wytyków że po co tu jestem, że ja to chyba nie muszę sie odchudzać itd. Bylo mi przykro bo nikt nawet nie zadał sobie trudu zapytać czemu jestem w takiej grupie...
Ten komentarz będzie tylko po części odnosił się do tematu odcinka, ale w trakcie oglądania naszła mnie taka refleksja, że od jakiegoś czasu obserwuję nasilającą się radykalizację wszelkich ruchów, które walczą o normalizację różnych rzeczy. W konsekwencji coś co początkowo faktycznie służyło dobrej sprawie przeradza się w: "Jeśli mówisz, że ; ; etc. to nie masz prawa nazywać się *tu pada nazwa danego ruchu*, ponieważ jesteś przeciwko nam, jesteś -fobem". I nieważne, że wypowiadasz się w sposób delikatny, z szacunkiem, że starasz się rozważyć wielopłaszczyznowość danego problemu w oparciu o integrowanie wiedzy naukowej z uwzględnieniem rozmaitych ludzkich historii. O ironio, wystarczy, że nie będziesz jakiegoś założenia wychwalać bez zastrzeżeń, żeby to był powód do zaatakowania Cię (niekiedy w bardzo przykry sposób). Bardzo możliwe, że są to jedynie moje wrażenia wynikające z pozostawania w takiej a nie innej bańce informacyjnej i nie ma to aż takiego przełożenia na rzeczywistość, jednak wydaje mi się, że coraz trudniej wskazywać na wady i zalety przy omawianiu różnych tematów. A poza tym, co do samego filmu: "Boże! Proszę, daj mi siłę, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę; odwagę, abym zmienił to, co zmienić mogę i mądrość, abym potrafił odróżnić jedno od drugiego". Myślę, że fajnie jest, gdy w życiu przychodzi ten moment, gdy zdajesz sobie sprawę, że są to jedne z bardziej sensownych słów, jakie kiedykolwiek zostały napisane. Zmieniajmy co jesteśmy w stanie zmienić, a tym czego nie jesteśmy w stanie nie przejmujmy się. Ludzie wokół nas będą dzielić się na tych, którzy chcą zrozumieć drugiego człowieka, spotkać się z nim i nie osądzać go przedwcześnie oraz na tych, do których żaden dowód by nie trafił, bo wiedzą lepiej co, gdzie, jak i dlaczego ;)
Mam takie samo wrażenie jak TY! Ja jestem zwykle gdzieś po środku, staram się myśleć obiektywnie na tyle na ile jestem stanie, ale widzę, że nie zawsze ludzie to rozumieją, bo mają skrajne podejście. Coś jest albo czarne albo białe, nie ma dla nich nic pomiędzy. Dzięki za mądre słowa!
Och zgadzam się z tym co powiedziałaś w 100%. Właśnie nie podoba mi się ta toksyczna pozytywność. Wiele osób, które tak zażarcie walczy o to by nic nie zmieniać, powinny zastanowić się nad terapią. Życie to jest ciągła zmiana, a dbanie o siebie nie jest i nigdy nie powinno być niczym złym. Balans. Ale nie wiedziałam o tym nowym ruchu który powstał. Ciekawe czy on też, z dobrych założeń, pójdzie w jakąś skrajność.
Zgadzam się z Tobą. W pewnym momencie byłam w sytuacji gdzie chciałam ćwiczyć, coś dla siebie zrobić ale poprzez tą nową wersję 'body positive ' mówiłam sobie, ale po co, przecież jest okej, muszę siebie lubić właśnie taką -co było kompletnie błędnym kołem
Ja muszę coś wyznać. Schudłam w tym roku jakieś 8 kg bo źle się czułam w swoim ciele. Teraz mam rozmiar 34 i podkreślam że to moje indywidualne odczucie bo czuję się po prostu fantastycznie. Wszystko na mnie ładnie leży już nie mam kompleksu mojego brzucha. Nie jestem wychudzona tylko normalna, szczupła. Moja przyjaciółka która w tym roku przytyla 10 kg kiedy zobaczyła mnie pierwszy raz ( byłam rok za granicą) to od początku czułam niechęć do mnie i zazdrość że jak mogłam tak schudnąć. Kontakt po czasie się nam urwał. 7 letnia przyjaźń zakończyła się bo ja SCHUDŁAM. Przykro mi ale dopiero teraz zrozumiałam jak innych tak naprawdę obchodzi nasze ciało że wcale tak nie jest ze rób co chcesz inni na to patrzą. To straszne. Dziękuję za film.
Ostatnio oglądałam ciekawy film „małe szczęścia”, w którym bardzo dobrze pokazano właśnie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się po tym jak znoszą nasze sukcesy. Dla Ciebie sukcesem było schudnięcie, a ona nie mogła znieść, że nagle w jej oczach wyglądasz lepiej od niej. Z drugiej storny lepiej nie mieć takich ludzi w sowim otoczeniu.
Generalnie zastanawiam się, z czego bierze się hejt osób plus size na osoby szczupłe. Ja przez okres dojrzewania miałam nadwagę i byłam za to krytykowana. Teraz w życiu dorosłym mam problem w drugą stronę - spadam z wagi, gdy tylko mam jakiś stres. I też słyszę słowa, które odbieram krytycznie. (pytanie retoryczne) A dlaczego nie patrzymy na to w drugą stronę, że komuś może być przykro, że nie ma dużej pupy czy biust zmalał o rozmiar? Czemu takie osoby uważają, że jak już jest się bardziej szczupłym to myślą, że takie osoby czują się z tym dobrze? Sama idea, żeby nie wpasowywać się w kanon moim zdaniem jest dobra, bo choćby na Instagramie można zobaczyć dużo klonów Kim Kardashian. Przepraszam za wyrażenie, ale nie wiem jak to inaczej nazwać. Z drugiej strony rozumiem, że osobom plus size zależy na tym, żeby nikt im na każdym kroku nie mówił, że mają schudnąć, mimo świadomości, że w pewnym momencie to będzie negatywnie wpływać na zdrowie. Ale przecież też palimy papierosy czy pijemy alkohol świadomie i ktoś, kto np. pali papierosy i nie zamierza ich rzucić w najbliższym czasie, to też ma do tego prawo. Jego zdrowie, jego trucie się i jego sprawa. Wydaję mi się, że o to w tym wszystkim miało początkowo chodzić, żeby po prostu dać każdemu żyć swoim życiem, nawet jeśli nie robi wszystkiego tak jak "powinno być" (nienawidzę tego słowa). Ale poszło to w jakimś dziwnym kierunku...
Ja rozumiem body positive jako po prostu samoakceptację swojego ciała oraz innych kobiet, bez względu na to jak one na daną chwilę wyglądają. Jestem stylistka i widzę że kompleksy mają kobiety o każdej figurze. Myślę że chodzi też o to żeby przestać demonizować które mamy wszyscy jak np cellulit, zmarszczki czy rozstępy. Po prostu akceptacja. A akceptacja nie oznacza przecież niezmienności. Dziwie się że są osoby które tego nie rozumieją i upierają się że trzeba wyglądać tak a nie inaczej... Równowaga to klucz.
Nieslyszalam o tym ruchu ale bardzo wartosciowy filmik jak zawsze i mądre treści tu poruszasz.Najwazniejsze to mieć zdrowe i silne ciało.Pozdrawiam cieplo😊
Bardzo szanuję Twoje podejście. Nie jesteśmy odpowiedzialni za to,co ktoś inny o nas samych pomyśli... Adele musi mieć silną osobowość,by iść dalej swoją drogą. Dziękuję za Twój głos rozsądku.
Mnie w tym ruchu najbardziej irytuje hipokryzja. Nie wolno powiedzieć złego słowa o osobie plus size, ale szczupłe dziewczyny można do woli jechać za ich wagę. Bardzo mnie to triggeruje, bo ze względu na to, że w nastoletnim wieku bardzo szybko urosłam i mam dobry metabolizm, zawsze byłam szczupła (a jadłam za dwóch). I byłam z tego powodu ciągle szykanowana i wyzywana od kościotrupów, a przytyki typu "facet nie pies, na kości nie leci" totalnie zrujnowały moją samoocenę i poczucie, że jestem atrakcyjna. Dziś już moja waga jest dość przeciętna i w tej stereotypowej normie, ale nadal boli mnie to, że panie w ruchu body positive nie pozwalają powiedzieć złego słowa na kogoś otyłego, ale szczupła osoba może zostać "anorektyczką", "suchą szczapą", "patyczakiem". I pewnie się głodzi, skoro sz*ata jest taka chuda. A jak to wygląda na prawdę? Zdziwię Was - tak samo, jak mamy osoby, którym nie jest łatwo schudnąć i od zawsze były przy kości, to tak samo są osoby, które nie mogą przytyć. Znam takich osób bardzo dużo i non stop mierzą się z krytyką i muszą tłumaczyć, że żyją normalnie i uwaga - jedzą jedzenie! A są zupełnie zdrowe i mają świetne wyniki badań. Gdyby to było naprawdę "body positive', to nie byłoby odchyłu w żadną stronę.
Przykro mi, że akurat z taką wersją rozumienia body positive się spotkałaś. W moim rozumieniu tego ruchu chodzi o akceptację bez oceniania, niezależnie w którym punkcie skali się jest. To Cię nie pocieszy, ale ja mam odwrotny problem niż Ty, całe życie skrycie marzę żeby być chuda, ale bardzo jestem na to wyczulona i zwyczajnie w mojej obecności staram się nie pozwalać na wyśmiewanie kogokolwiek, dokuczanie etc. Trzymaj się ❤
Bo trzeba nauczyc sie to zlewac. Ja mialam ten sam problem i nikt niczego nie zrujnowal. Ma lustro i wiem jak wygladam i komentarze noic nowego nie wniosa. Powodzenia w nauce dystansu do siebie i innych :-)
No to pomysl co Cie obchodza komentarze ludzi, ktorzy dla Ciebie nic nie znacza. Nie mamy wplywu na to co mowia ludzie ale czy to olejemy, mamy. Powodzenia w olewaniu i dojscia do takiego mine tu w ktorym ja jestem, gdzie mnie malo co rusza ;-)
Jak dla mnie jest dość oczywiste, że zdrowie jest najważniejsze. Zdrowie na pierwszym miejscu, a akceptacja ze strony innych na dalszym. A do utrzymania dobrego zdrowia trzeba mieć między innymi odpowiednie BMI, bo zbyt wysokie - lub zbyt niskie - jest zagrożeniem dla zdrowia i wiąże się z wieloma zdrowotnymi problemami. Oczywiście, istotne jest tu również zdrowie psychiczne. Problemy ze zdrowiem psychicznym bardzo często, jeśli nie zawsze, są powiązane z problemami ze zdrowiem fizycznym. Więc osoby, które borykają się z zaburzeniami odżywiania, powinny otrzymywać odpowiednią pomoc psychologiczną i psychiatryczną i wsparcie ze strony innych, a nie być wrzucane przez kogokolwiek do jakichś szufladek. Zdaje się, że nurt FAES, czyli Health At Every Size, powstał parędziesiąt lat wcześniej niż to, co Connie Sobczak i Elizabeth Scott, o których tu wspominasz, postanowiły nazwać "body positivity". Czyli że fat acceptance jest niejako osobnym nurtem niż ciałopozytywność. Najlepiej, gdy główną i najważniejszą motywacją do schudnięcia jest zdrowie. Np. chęć zmniejszenia ryzyka nowotworów, pozbycia się przewlekłego stanu zapalnego i zamiar długiego i zdrowego życia. A wszelkiego rodzaju kanony piękna powinny być na dalszym planie. To, co wprowadzamy do swojego organizmu, i w jakiej ilości i proporcjach, ma olbrzymi wpływ na stan zdrowia. Dlatego najlepiej wprowadzać do naszych organizmów tylko to, co nam służy. Zarówno otyłość, jak i wychudzenie, prowadzą do katastrofy zdrowotnej. O ile np. Omega-3, błonnik, witaminy i minerały są ludziom potrzebne, o tyle tłuszcze trans, cukry proste i nadmiar żelaza hemowego są po prostu groźne dla zdrowia. O body positivity fajny materiał nagrała kiedyś Psycholoszka, a wcześniej True Beauty. BTW, po kliknięciu w miniaturkę tego filmiku najpierw wyświetliła mi się reklama podpasek Always z puszystą łyżwiarką robiącą piruety - wzięcie do tego spotu takiej osoby wpisuje się, można powiedzieć, w nurt ciałopozytywności. Przypadek? Nie sądzę. :)))
W styczniu dowiedziałam sie ze mam GB, nadczynność tarczycy i Hasimoto, i w zeszłym roku schudłam 10 kg bardzo szybko z powodu choroby, zle wygladalam na twarzy, wytrzeszcz oczu i tez ludzie mi wbijali szpile co mam takie dziwne oczy... Nie wiedząc ze choruje na tarczycę. Kiedy zaczęłam brac leki na tarczycę to przytyłam 10 kg, w wiele ciuchów sie nie mieszczę a zaznaczam ze jem caly czas tak samo jak przed chorobą, nie obzeram się, jem w miarę zdrowo, regularnie. Szczerze wolałabym byc grubsza i całkiem zdrowa niz teraz ciągle czuc sie bez sił. Niestety lekarz zabroni mi ćwiczeń, tylko rozciaganie i joga. Bardzo lubiłam cwiczyc, bylam wysportowana, mialam wyrzezbiony brzuch, wszystko sie zmienilo przez chorobę.. Wiec nie można oceniać dlaczego kros jesy gruby, często leki zmieniaja cialo bardzo..
Ja mieszkam w USA body positive jest TOKSYCZNY. I tu nie przeklinam ale ja mam 40 lat I przez body positive 20 latki wygladaja bardzo zle ..... ja juz moze postawie kropke.
To o czym mówisz w filmie to raczej sporadyczne przypadki, ekstrema zawsze są złe. Większość dziewczyn +size należących do body positive mówi otwarcie: kocham się, ale jak schudnę to świetnie, bo będę zdrowsza.. i ludzie to ogólnie wspierają. To tak samo jak z religią, polityką itp. - zawsze trafi się jakiś wykolejeniec :D
Ciekawe stwierdzenie: schudła, bo zmieniła dietę na zdrowszą. Czy to rzeczywiście tak jest, czy sprawdzałaś to? Bo jeżeli nie, to to właśnie jest fatfobia. Dieta, która doprowadza do schudnięcia nie zawsze jest zdrowsza od tej, która podtrzymuje wagę. To chyba oczywista rzecz. Ale nie, nadal schudnięcie osoby grubej kojarzy nam się ze zdrowszym stylem życia.
W filmie mówię o przypadku lizzo, zmina diety+ ćwiczenia w jej przypadku spowodowały spadek wagi. W moim przypadku jest dokładnie tak samo i jeśli pytasz, to na sobie nie raz to sprawdziłam, ale oczywiście każdy przypadek jest inny, nie twierdze ze nie i nigdzie nie mówię, że zdrowa dieta od razu oznacza schudnięcie. W filmie podkreślam, że chodzi o zrównoważoną dietę, a zrównoważona dieta, to ułożona pod konkretną osobę i jej potrzeby. Nie mówię o diecie dobranej bez wiedzy, bez specjalisty, czyli takiej stereotypowej samowolce, która może zaszkodzić. Mogłam to podkreślić w filmie, ale nie pomyślałam.
Ale czy to jest tylko akceptacja jak mogę coś zrobić? Bo np. Osoba z niepełnosprawnością nie może biegać a i tak może kochać swoje nogi ( nie chodzi o hejt a poprostu nie do końca rozumiem)
Masz na myśli ten fragemt pod koniec, w którym mówię, że możemy robić to, to i to dzięki naszemu ciału? Jeśli tak, to to były tylko takie przykłady na szybko, które przyszły mi do głowy. Oczywiście, że osoba z niepełnosprawnością może kochać swoje nogi:) Główne przesłanie body neutrality jest takie żeby skupić się na cechach naszego ciała, ale innych niż wygląd i to właśnie je doceniać. Każdy sobie tu może sobie wstawić co uważa:)
Jak się jest otyłym czy ma się nadwagę, to zrzucenie kilku kilogramów sprawia nawet, że jest zwyczajnie lżej czy wygodniej. I co? Nie wolno, bo to zaraz znaczy, że ktoś nie akceptuje siebie? Jakieś brednie.
Jedyny sposób schudnąć to stworzyć deficyt kalorii. Można zdrowo się odżywiać i regularnie ćwiczyć bez deficytu kalorii. Człowiek nie chudnie oto tak, przez przypadek, bo po prostu zdrowiej się odżywia. To też jest cześć myślenia fatfobicznego: gruba osoba? No to na pewno codziennie żre fastfood i nie ćwiczy.
I pewnie taki deficyt miała, ale zakładam, że tego właśnie chciała i miała do tego prawo. Swoją decyzją nie atakuje innych, wiec dlaczego ludzie ją atakowali? Nie wnikam w cudzą dietę, bo mnie ona nie interesuje. Tak jak napisałam wcześniej każdy przypadek jest inny, a ten film to nie analiza tego czy jakaś dieta jest zdrowa czy nie, tylko przedstawienie problemu, który istnieje w środowisku BP.
BODY POSITIVE - pozytywny stosunek do swojego ciała jest czymś bez wątpienia dobrym i pozytywnym, a wszelkie ruchy sekciarskie są czymś zbędnym. Jakby obrócić podstawowy trend i założyć, że ktoś przystępuje do takiego ruchu, jako ktoś wysportowany, umięśniony z wagą wzorcową, a po jakimś czasie przez nieodpowiednią dietę i brak ruchu staje się otyły. To według tej logiki na niego też powinna spaść krytyka, że nie akceptował swojego poprzedniego wcielenia. Po prostu czysta głupota. Po prawdzie ja nie wierzę ludziom z nadwagą, którzy wchodząc po schodach ledwo dyszą i mówią, że są w pełni szczęśliwi i nie chcieli by mieć parę kilo mniej :-)
W sumie dobre porównanie. Sęk w tym, że takie wysportowane osoby często nie są miłe widzenie w gronie body positive, bo pasują do kanonu. Było też swego czasu głośno o tym jak traktowane są takie osoby w int. przez niektórych członków ruchu:/
Nawet jeżeli kobieta chce schudnąć dla samego wyglądu, nie widzę w tym zupełnie nic złego, jeżeli robi to w sposób zdrowy i dobry dla siebie, bez nacisku ze strony innych osób. Tak jak mamy prawo pofarbować włosy, wybrać sobie strój, pomalować się lub nie, tak możemy w jakiś sposób pracować nad sylwetką. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek i odpowiednie podejście do tematu, a tego u osób, które twierdzą, że są "body positive" często brakuje. No i to skupianie się głównie na osobach otyłych... jakby ludzi z innymi kompleksami nie było... Uważam też, że wyzwiska i wyśmiewanie czyjejś wagi nie powinny mieć miejsca, ale bez przesady w drugą stronę- lekarz jak najbardziej ma prawo (i powinien) zwrócić uwagę pacjentowi, który ma problem z otyłością, ponieważ jest to choroba, która sprzyja wielu innym problemom zdrowotnym.
Dokładnie, mi lekarka zabroniła cwiczen tylko lekkie, rozciąganie, joga, nie mogę miec wysiłku fizycznego przy mojej chorobie bym sobie bardzo zaszkodziła no i oczywiście zero alkoholu, wiec ja się stosuje z powodu opini lekarza nie ludzi z internetu
Zabrnełaś w dziwne rejony amerykanskiego instagrama i na podstawie tego stworzyłaś film, który nijak się ma do sytuacji w Polsce i podejścia Polek do swojego ciała.
Jesteś tego pewna? Polki czy Polacy nie oglądają amerykańskich treści? Większość młodych ludzi zna angielski i przeglądanie amerykańskiego tiktoka, to norma i wierz mi to nie są wcale dziwne rejony, wystarczy interesować się tematem body positive i takie treści się wyświetlają. W Polsce temat bp też istnieje i też są prowadzone o tym profile w mediach społecznościowych. Skąd pomysł, że to problem występujący tylko w USA🤨Najlepiej stwierdzić, że skoro mnie to nie dotyczy, to znaczy, że ma się to nijak do rzeczywistości. A co do polek, to nie wiem co masz na myśli, bo akurat podejście do ciała to większość ma bardzo negatywne…
Szczerze mówiąc to żyję chyba w jakimś alternatywnym do komentujących świecie... :p Tzn nadal widzę zalew wyretuszowanych zdjęć, masę kobiet rujnujących sobie kręgosłup codziennym noszeniem wysokich obcasów w imię powszechnie postrzeganej atrakcyjności, gdzie nieogolone nogi u kobiety budzą conajmniej spojrzenie z politowaniem. Natomiast te "toksyczne body posi" osoby widzę jedynie w internecie, w ilości śladowej. Stosunek osób popierających dotychczasowy kanon do osób toksycznie body posi jest zwyczajnie miażdżący.
Jeden i drugi ruch w dalszym ciągu mówią o ciele... i to główny problem, bo czy o nim myślimy pozytywnie czy negatywnie, to w dalszym ciągu jest ono głównym kontentem a nie to jakimi ludźmi jesteśmy i co w życiu robimy. Pod twoim zresztą bardzo ciekawym filmem wyskoczył film o porzuconym szczeniaczku i pomyślałam o tej zwykłej ludzkiej próżności, to chyba kwestia przewartościowania własnego życia🙂
Żyj i pozwól żyć innym. Jeśli dla kogoś ważne jest, jaką ma kondycję fizyczną i jak wygląda, to nic tobie do tego. Zajmij się sobą.
Oczywiście, tak jak napisałam to kwestia tego co dla kogo jest ważne, z różnych powodów można zmienić światopogląd, mój się zmienił po ciężkiej chorobie. Nie wydaje mi się, żebym swoim komentarzem mogła kogoś urazić, jeśli tak to przykro mi.
@@kch7318 absolutnie nic złego nie powiedzialas, a wprost przeciwnie. Sluszna uwaga - wszystko się kręci wokół ciala i wyglądu, jakby nie bylo juz nic innego,bardzo przykre! Pozdrawiam Cię :)
Nie mogę zrozumieć dlaczego jakakolwiek zmiana w naszym wyglądzie miałaby świadczyć o naszym braku samoakceptacji. Ja jestem osobą w rozmiarze 38 i kiedy zdarzylo mi się przybrać na wadze,tak,że zmienił mi się rozmiar to wcale nie dlatego chciałam schudnąć,bo źle wyglądałam ale dlatego,że mam szafę pełna ubrań i wolałabym się w nie zmieścić a nie kupować nowe. Każdy może mieć inny impuls do jakichkolwiek zmian i jeśli nie szkodzą one naszemu zdrowiu i nie przekraczają zdroworozsądkowego podejścia to po to mamy wolna wolę,żeby robić to co uważamy za najlepsze dla nas. Bardzo dziękuję za poruszanie tak drażliwych tematów👍
Mam dokładnie tak samo! Jest mi trochę smutno, że moje ulubione dżinsy i bluzka leżą w szafie i nie mogę ich założyć. Muszę więc po prostu wrócić do poprzedniego rozmiaru, jeśli chcę się jeszcze nimi nacieszyć.
Najpierw oglądaliśmy w internecie wyidealizowanych ludzi, figury w kanonie, piękne twarze, idealną skórę. Teraz oglądamy z każdej strony w internecie cellulit, włosy w każdym możliwym miejscu, trądzik ze zbliżeniem do kamery, ciągły brak makijażu, dziurawe i znoszone ubrania. Jedni i drudzy po prostu mają olbrzymie kompleksy. Jedni w chory sposób próbowali dążyć do spełnienia swoich i cudzych standardów piękna. Drudzy na siłę zaprzeczają sobie i innym, że bardzo chcieliby w ten standard się wpisać. Ruch bodypositive wmawia kobietom, że tak wygląda normalność. Ale to bzdura. Albo ciągle ktoś ma obsesję na punkcie bycia ideałem. Albo ciągle ktoś ma obsesję na punkcie podkreślania wszystkich swoich niedoskonałości i szuka w tym poklasku. Na normalność w internecie nadal więc czekamy. Na zwykłych ludzi którzy mają super ciuchy i makijaż, ale mają też czasem złamanego paznokcia i krostki na nosie. W życiu zawsze jest balans. Nie zawsze wygladamy dobrze. I nie zawsze wyglądamy źle. Bodypositive powinien akceptować każdego, w tym ludzi którzy chcą i dążą do kanonu. Każdy ma prawo wyglądać tak jak chce. Choć według bodypositive ma prawo wyglądać jak chce, byle nie za dobrze.
Dokladnie.
akurat zdjęcia modelek z cellulitem czy rozstępami jest bardzo potrzebne !
Te wszystkie prospołeczne ruchy i akcje to ucieleśnienie powiedzenenia: dobrymi chęciami piekło wybrukowane. Ideą ciałopozytywności było, by ludzie odbiegający w jakiś sposób od standardów urody (każdy sposób, nie tylko z powodu wagi) nie bali się publicznie zadbać o siebie, wyjść na spacer, basen, etc. bez narażenia na obraźliwe komentarze, czy natarczywe spojrzenia. Ciałopozytywność zachęca do życzliwości, a nie zakłamania i zaklinania rzeczywistości. Przykre, że taka piękna inicjatywa ewoluowała w ten sposób. Pozdrawiam wszystkich! 😊
Ludzie wszystko co piekne spier... potrafia. Niestety.
Szczupłe osoby tez maja cellulit. Ja nawet jak wazylam 55 kg mialam cellulit i bryczesy, poprostu geny..
Bardzo ciekawy temat. Staram się od jakiegoś czasu praktykować wdzięczność za to jak moje ciało funkcjonuje, za jego sprawność, za to że dało życie mojemu dziecku. Po ciąży , przez wiek i przez siedzącą prace, mimo zdrowego odrzywiania i ćwiczeń moje ciało się zmienia ale jest zdrowe i sprawne. I dziękuje mu za to
Ja po zabiegu nie mogłam intensywnie ćwiczyć, fizjoterapeuta zaproponował zajęcie fitness dla osób z nadwagą które mają inną intensywnosć i mniej obciazają stawy. Jakiej ja tam atmosfery doswiadczyłam, " obczajania" wytyków że po co tu jestem, że ja to chyba nie muszę sie odchudzać itd. Bylo mi przykro bo nikt nawet nie zadał sobie trudu zapytać czemu jestem w takiej grupie...
Przykro, że tego doświadczyłaś:(
Ten komentarz będzie tylko po części odnosił się do tematu odcinka, ale w trakcie oglądania naszła mnie taka refleksja, że od jakiegoś czasu obserwuję nasilającą się radykalizację wszelkich ruchów, które walczą o normalizację różnych rzeczy. W konsekwencji coś co początkowo faktycznie służyło dobrej sprawie przeradza się w: "Jeśli mówisz, że ; ; etc. to nie masz prawa nazywać się *tu pada nazwa danego ruchu*, ponieważ jesteś przeciwko nam, jesteś -fobem". I nieważne, że wypowiadasz się w sposób delikatny, z szacunkiem, że starasz się rozważyć wielopłaszczyznowość danego problemu w oparciu o integrowanie wiedzy naukowej z uwzględnieniem rozmaitych ludzkich historii. O ironio, wystarczy, że nie będziesz jakiegoś założenia wychwalać bez zastrzeżeń, żeby to był powód do zaatakowania Cię (niekiedy w bardzo przykry sposób). Bardzo możliwe, że są to jedynie moje wrażenia wynikające z pozostawania w takiej a nie innej bańce informacyjnej i nie ma to aż takiego przełożenia na rzeczywistość, jednak wydaje mi się, że coraz trudniej wskazywać na wady i zalety przy omawianiu różnych tematów.
A poza tym, co do samego filmu: "Boże! Proszę, daj mi siłę, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę; odwagę, abym zmienił to, co zmienić mogę i mądrość, abym potrafił odróżnić jedno od drugiego".
Myślę, że fajnie jest, gdy w życiu przychodzi ten moment, gdy zdajesz sobie sprawę, że są to jedne z bardziej sensownych słów, jakie kiedykolwiek zostały napisane. Zmieniajmy co jesteśmy w stanie zmienić, a tym czego nie jesteśmy w stanie nie przejmujmy się. Ludzie wokół nas będą dzielić się na tych, którzy chcą zrozumieć drugiego człowieka, spotkać się z nim i nie osądzać go przedwcześnie oraz na tych, do których żaden dowód by nie trafił, bo wiedzą lepiej co, gdzie, jak i dlaczego ;)
Mam takie samo wrażenie jak TY! Ja jestem zwykle gdzieś po środku, staram się myśleć obiektywnie na tyle na ile jestem stanie, ale widzę, że nie zawsze ludzie to rozumieją, bo mają skrajne podejście. Coś jest albo czarne albo białe, nie ma dla nich nic pomiędzy. Dzięki za mądre słowa!
Och zgadzam się z tym co powiedziałaś w 100%. Właśnie nie podoba mi się ta toksyczna pozytywność. Wiele osób, które tak zażarcie walczy o to by nic nie zmieniać, powinny zastanowić się nad terapią. Życie to jest ciągła zmiana, a dbanie o siebie nie jest i nigdy nie powinno być niczym złym. Balans. Ale nie wiedziałam o tym nowym ruchu który powstał. Ciekawe czy on też, z dobrych założeń, pójdzie w jakąś skrajność.
Zgadzam się z Tobą. W pewnym momencie byłam w sytuacji gdzie chciałam ćwiczyć, coś dla siebie zrobić ale poprzez tą nową wersję 'body positive ' mówiłam sobie, ale po co, przecież jest okej, muszę siebie lubić właśnie taką -co było kompletnie błędnym kołem
Ja muszę coś wyznać. Schudłam w tym roku jakieś 8 kg bo źle się czułam w swoim ciele. Teraz mam rozmiar 34 i podkreślam że to moje indywidualne odczucie bo czuję się po prostu fantastycznie. Wszystko na mnie ładnie leży już nie mam kompleksu mojego brzucha. Nie jestem wychudzona tylko normalna, szczupła. Moja przyjaciółka która w tym roku przytyla 10 kg kiedy zobaczyła mnie pierwszy raz ( byłam rok za granicą) to od początku czułam niechęć do mnie i zazdrość że jak mogłam tak schudnąć. Kontakt po czasie się nam urwał. 7 letnia przyjaźń zakończyła się bo ja SCHUDŁAM. Przykro mi ale dopiero teraz zrozumiałam jak innych tak naprawdę obchodzi nasze ciało że wcale tak nie jest ze rób co chcesz inni na to patrzą. To straszne. Dziękuję za film.
Ostatnio oglądałam ciekawy film „małe szczęścia”, w którym bardzo dobrze pokazano właśnie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się po tym jak znoszą nasze sukcesy. Dla Ciebie sukcesem było schudnięcie, a ona nie mogła znieść, że nagle w jej oczach wyglądasz lepiej od niej. Z drugiej storny lepiej nie mieć takich ludzi w sowim otoczeniu.
Generalnie zastanawiam się, z czego bierze się hejt osób plus size na osoby szczupłe. Ja przez okres dojrzewania miałam nadwagę i byłam za to krytykowana. Teraz w życiu dorosłym mam problem w drugą stronę - spadam z wagi, gdy tylko mam jakiś stres. I też słyszę słowa, które odbieram krytycznie. (pytanie retoryczne) A dlaczego nie patrzymy na to w drugą stronę, że komuś może być przykro, że nie ma dużej pupy czy biust zmalał o rozmiar? Czemu takie osoby uważają, że jak już jest się bardziej szczupłym to myślą, że takie osoby czują się z tym dobrze? Sama idea, żeby nie wpasowywać się w kanon moim zdaniem jest dobra, bo choćby na Instagramie można zobaczyć dużo klonów Kim Kardashian. Przepraszam za wyrażenie, ale nie wiem jak to inaczej nazwać. Z drugiej strony rozumiem, że osobom plus size zależy na tym, żeby nikt im na każdym kroku nie mówił, że mają schudnąć, mimo świadomości, że w pewnym momencie to będzie negatywnie wpływać na zdrowie. Ale przecież też palimy papierosy czy pijemy alkohol świadomie i ktoś, kto np. pali papierosy i nie zamierza ich rzucić w najbliższym czasie, to też ma do tego prawo. Jego zdrowie, jego trucie się i jego sprawa. Wydaję mi się, że o to w tym wszystkim miało początkowo chodzić, żeby po prostu dać każdemu żyć swoim życiem, nawet jeśli nie robi wszystkiego tak jak "powinno być" (nienawidzę tego słowa). Ale poszło to w jakimś dziwnym kierunku...
Ważny temat, cieszę się, że o tym mówisz.
A ja właśnie dlatego postanowiłam zrzucić wagę bo chce mieć mniejszy rozmiar i niestety w rozmiarze 50 to same szarości brązy i czerń.
Ja rozumiem body positive jako po prostu samoakceptację swojego ciała oraz innych kobiet, bez względu na to jak one na daną chwilę wyglądają. Jestem stylistka i widzę że kompleksy mają kobiety o każdej figurze. Myślę że chodzi też o to żeby przestać demonizować które mamy wszyscy jak np cellulit, zmarszczki czy rozstępy. Po prostu akceptacja. A akceptacja nie oznacza przecież niezmienności. Dziwie się że są osoby które tego nie rozumieją i upierają się że trzeba wyglądać tak a nie inaczej... Równowaga to klucz.
Dziękuję ci za ten film dał mi wiele do myślenia i pozdrawiam cię mocno ❤️
Nieslyszalam o tym ruchu ale bardzo wartosciowy filmik jak zawsze i mądre treści tu poruszasz.Najwazniejsze to mieć zdrowe i silne ciało.Pozdrawiam cieplo😊
Hmm... Czy tylko mi ten ruch bp skojarzył się z sektą? 🤔
Bardzo szanuję Twoje podejście. Nie jesteśmy odpowiedzialni za to,co ktoś inny o nas samych pomyśli... Adele musi mieć silną osobowość,by iść dalej swoją drogą.
Dziękuję za Twój głos rozsądku.
Mnie w tym ruchu najbardziej irytuje hipokryzja. Nie wolno powiedzieć złego słowa o osobie plus size, ale szczupłe dziewczyny można do woli jechać za ich wagę. Bardzo mnie to triggeruje, bo ze względu na to, że w nastoletnim wieku bardzo szybko urosłam i mam dobry metabolizm, zawsze byłam szczupła (a jadłam za dwóch). I byłam z tego powodu ciągle szykanowana i wyzywana od kościotrupów, a przytyki typu "facet nie pies, na kości nie leci" totalnie zrujnowały moją samoocenę i poczucie, że jestem atrakcyjna. Dziś już moja waga jest dość przeciętna i w tej stereotypowej normie, ale nadal boli mnie to, że panie w ruchu body positive nie pozwalają powiedzieć złego słowa na kogoś otyłego, ale szczupła osoba może zostać "anorektyczką", "suchą szczapą", "patyczakiem". I pewnie się głodzi, skoro sz*ata jest taka chuda. A jak to wygląda na prawdę? Zdziwię Was - tak samo, jak mamy osoby, którym nie jest łatwo schudnąć i od zawsze były przy kości, to tak samo są osoby, które nie mogą przytyć. Znam takich osób bardzo dużo i non stop mierzą się z krytyką i muszą tłumaczyć, że żyją normalnie i uwaga - jedzą jedzenie! A są zupełnie zdrowe i mają świetne wyniki badań. Gdyby to było naprawdę "body positive', to nie byłoby odchyłu w żadną stronę.
To te grube i sfrustrowane robią przytyki szczuplym, bo wiedzą, że same nigdy nie schudną. A marzą o tym cale życie.
Przykro mi, że akurat z taką wersją rozumienia body positive się spotkałaś. W moim rozumieniu tego ruchu chodzi o akceptację bez oceniania, niezależnie w którym punkcie skali się jest. To Cię nie pocieszy, ale ja mam odwrotny problem niż Ty, całe życie skrycie marzę żeby być chuda, ale bardzo jestem na to wyczulona i zwyczajnie w mojej obecności staram się nie pozwalać na wyśmiewanie kogokolwiek, dokuczanie etc. Trzymaj się ❤
Bo trzeba nauczyc sie to zlewac. Ja mialam ten sam problem i nikt niczego nie zrujnowal. Ma lustro i wiem jak wygladam i komentarze noic nowego nie wniosa. Powodzenia w nauce dystansu do siebie i innych :-)
Dokładnie, mialam tak samo od dzieciństwa, i tez kompleksy przez większość zycia, wiec podpisuje sie w stu procentach.
No to pomysl co Cie obchodza komentarze ludzi, ktorzy dla Ciebie nic nie znacza. Nie mamy wplywu na to co mowia ludzie ale czy to olejemy, mamy. Powodzenia w olewaniu i dojscia do takiego mine tu w ktorym ja jestem, gdzie mnie malo co rusza ;-)
Jak dla mnie jest dość oczywiste, że zdrowie jest najważniejsze. Zdrowie na pierwszym miejscu, a akceptacja ze strony innych na dalszym. A do utrzymania dobrego zdrowia trzeba mieć między innymi odpowiednie BMI, bo zbyt wysokie - lub zbyt niskie - jest zagrożeniem dla zdrowia i wiąże się z wieloma zdrowotnymi problemami. Oczywiście, istotne jest tu również zdrowie psychiczne. Problemy ze zdrowiem psychicznym bardzo często, jeśli nie zawsze, są powiązane z problemami ze zdrowiem fizycznym.
Więc osoby, które borykają się z zaburzeniami odżywiania, powinny otrzymywać odpowiednią pomoc psychologiczną i psychiatryczną i wsparcie ze strony innych, a nie być wrzucane przez kogokolwiek do jakichś szufladek.
Zdaje się, że nurt FAES, czyli Health At Every Size, powstał parędziesiąt lat wcześniej niż to, co Connie Sobczak i Elizabeth Scott, o których tu wspominasz, postanowiły nazwać "body positivity". Czyli że fat acceptance jest niejako osobnym nurtem niż ciałopozytywność.
Najlepiej, gdy główną i najważniejszą motywacją do schudnięcia jest zdrowie. Np. chęć zmniejszenia ryzyka nowotworów, pozbycia się przewlekłego stanu zapalnego i zamiar długiego i zdrowego życia. A wszelkiego rodzaju kanony piękna powinny być na dalszym planie.
To, co wprowadzamy do swojego organizmu, i w jakiej ilości i proporcjach, ma olbrzymi wpływ na stan zdrowia.
Dlatego najlepiej wprowadzać do naszych organizmów tylko to, co nam służy.
Zarówno otyłość, jak i wychudzenie, prowadzą do katastrofy zdrowotnej.
O ile np. Omega-3, błonnik, witaminy i minerały są ludziom potrzebne, o tyle tłuszcze trans, cukry proste i nadmiar żelaza hemowego są po prostu groźne dla zdrowia.
O body positivity fajny materiał nagrała kiedyś Psycholoszka, a wcześniej True Beauty.
BTW, po kliknięciu w miniaturkę tego filmiku najpierw wyświetliła mi się reklama podpasek Always z puszystą łyżwiarką robiącą piruety - wzięcie do tego spotu takiej osoby wpisuje się, można powiedzieć, w nurt ciałopozytywności.
Przypadek? Nie sądzę. :)))
W styczniu dowiedziałam sie ze mam GB, nadczynność tarczycy i Hasimoto, i w zeszłym roku schudłam 10 kg bardzo szybko z powodu choroby, zle wygladalam na twarzy, wytrzeszcz oczu i tez ludzie mi wbijali szpile co mam takie dziwne oczy... Nie wiedząc ze choruje na tarczycę. Kiedy zaczęłam brac leki na tarczycę to przytyłam 10 kg, w wiele ciuchów sie nie mieszczę a zaznaczam ze jem caly czas tak samo jak przed chorobą, nie obzeram się, jem w miarę zdrowo, regularnie. Szczerze wolałabym byc grubsza i całkiem zdrowa niz teraz ciągle czuc sie bez sił. Niestety lekarz zabroni mi ćwiczeń, tylko rozciaganie i joga. Bardzo lubiłam cwiczyc, bylam wysportowana, mialam wyrzezbiony brzuch, wszystko sie zmienilo przez chorobę.. Wiec nie można oceniać dlaczego kros jesy gruby, często leki zmieniaja cialo bardzo..
Tak, to prawda. Zawsze trzeba brać to pod uwagę, dlatego najlepiej nie ocenić innych i ich wyglądu.
Zgadzan się z Twoim poglądem. I pamiętam jak Kaczorowska się o tym wypowiedziała i została zhejtowana
Ja mieszkam w USA body positive jest TOKSYCZNY. I tu nie przeklinam ale ja mam 40 lat I przez body positive 20 latki wygladaja bardzo zle ..... ja juz moze postawie kropke.
W Polsce też...
Niestety.
Negatywne( proste, leniwe) trendy bardzo szybko się rozlewają...
Nie miałam pojęcia, że taki ruch istnieje 🤷🏼♀️ Dzięki za filmik. 😉
Moze i to lepiej ;-)
Ale dlaczego dla osób z prawidłowym bmi w górnej normie używa się słowa otyły ???
A skąd mam znać odpowiedzieć na to pytanie?
To o czym mówisz w filmie to raczej sporadyczne przypadki, ekstrema zawsze są złe. Większość dziewczyn +size należących do body positive mówi otwarcie: kocham się, ale jak schudnę to świetnie, bo będę zdrowsza.. i ludzie to ogólnie wspierają. To tak samo jak z religią, polityką itp. - zawsze trafi się jakiś wykolejeniec :D
Czyli krytykuję się osoby które chcą być zdrowsze i dłużej chcą żyć chcą coś naprawić w swoim ciele
Jeszcze nie daj Boże pochwal się swoim sukcesem😆
Ciekawe stwierdzenie: schudła, bo zmieniła dietę na zdrowszą. Czy to rzeczywiście tak jest, czy sprawdzałaś to? Bo jeżeli nie, to to właśnie jest fatfobia. Dieta, która doprowadza do schudnięcia nie zawsze jest zdrowsza od tej, która podtrzymuje wagę. To chyba oczywista rzecz. Ale nie, nadal schudnięcie osoby grubej kojarzy nam się ze zdrowszym stylem życia.
W filmie mówię o przypadku lizzo, zmina diety+ ćwiczenia w jej przypadku spowodowały spadek wagi. W moim przypadku jest dokładnie tak samo i jeśli pytasz, to na sobie nie raz to sprawdziłam, ale oczywiście każdy przypadek jest inny, nie twierdze ze nie i nigdzie nie mówię, że zdrowa dieta od razu oznacza schudnięcie. W filmie podkreślam, że chodzi o zrównoważoną dietę, a zrównoważona dieta, to ułożona pod konkretną osobę i jej potrzeby. Nie mówię o diecie dobranej bez wiedzy, bez specjalisty, czyli takiej stereotypowej samowolce, która może zaszkodzić. Mogłam to podkreślić w filmie, ale nie pomyślałam.
Ale czy to jest tylko akceptacja jak mogę coś zrobić? Bo np. Osoba z niepełnosprawnością nie może biegać a i tak może kochać swoje nogi ( nie chodzi o hejt a poprostu nie do końca rozumiem)
Masz na myśli ten fragemt pod koniec, w którym mówię, że możemy robić to, to i to dzięki naszemu ciału? Jeśli tak, to to były tylko takie przykłady na szybko, które przyszły mi do głowy. Oczywiście, że osoba z niepełnosprawnością może kochać swoje nogi:) Główne przesłanie body neutrality jest takie żeby skupić się na cechach naszego ciała, ale innych niż wygląd i to właśnie je doceniać. Każdy sobie tu może sobie wstawić co uważa:)
Hej, podasz źródło skąd wiesz o historii ruchu?
Tu jest dużo informacji na ten temat;) www.verywellmind.com/what-is-body-positivity-4773402
Jak się jest otyłym czy ma się nadwagę, to zrzucenie kilku kilogramów sprawia nawet, że jest zwyczajnie lżej czy wygodniej. I co? Nie wolno, bo to zaraz znaczy, że ktoś nie akceptuje siebie? Jakieś brednie.
Sama otyłość jest już chorobą i to poważną
Wszystko można wypaczyć. Z dobra zrobić jego karykaturę, coś złego. Masakra.
Tosyczność, wszędzie toksyczność... Ile można?
No właśnie też się zastanawiam🤔
Jedyny sposób schudnąć to stworzyć deficyt kalorii. Można zdrowo się odżywiać i regularnie ćwiczyć bez deficytu kalorii. Człowiek nie chudnie oto tak, przez przypadek, bo po prostu zdrowiej się odżywia. To też jest cześć myślenia fatfobicznego: gruba osoba? No to na pewno codziennie żre fastfood i nie ćwiczy.
I pewnie taki deficyt miała, ale zakładam, że tego właśnie chciała i miała do tego prawo. Swoją decyzją nie atakuje innych, wiec dlaczego ludzie ją atakowali? Nie wnikam w cudzą dietę, bo mnie ona nie interesuje. Tak jak napisałam wcześniej każdy przypadek jest inny, a ten film to nie analiza tego czy jakaś dieta jest zdrowa czy nie, tylko przedstawienie problemu, który istnieje w środowisku BP.
BODY POSITIVE - pozytywny stosunek do swojego ciała jest czymś bez wątpienia dobrym i pozytywnym, a wszelkie ruchy sekciarskie są czymś zbędnym. Jakby obrócić podstawowy trend i założyć, że ktoś przystępuje do takiego ruchu, jako ktoś wysportowany, umięśniony z wagą wzorcową, a po jakimś czasie przez nieodpowiednią dietę i brak ruchu staje się otyły. To według tej logiki na niego też powinna spaść krytyka, że nie akceptował swojego poprzedniego wcielenia. Po prostu czysta głupota. Po prawdzie ja nie wierzę ludziom z nadwagą, którzy wchodząc po schodach ledwo dyszą i mówią, że są w pełni szczęśliwi i nie chcieli by mieć parę kilo mniej :-)
W sumie dobre porównanie. Sęk w tym, że takie wysportowane osoby często nie są miłe widzenie w gronie body positive, bo pasują do kanonu. Było też swego czasu głośno o tym jak traktowane są takie osoby w int. przez niektórych członków ruchu:/
To już nie jest BODY POSITIVE a raczej GRUBANCYPANCJA.
Nawet jeżeli kobieta chce schudnąć dla samego wyglądu, nie widzę w tym zupełnie nic złego, jeżeli robi to w sposób zdrowy i dobry dla siebie, bez nacisku ze strony innych osób.
Tak jak mamy prawo pofarbować włosy, wybrać sobie strój, pomalować się lub nie, tak możemy w jakiś sposób pracować nad sylwetką.
Najważniejszy jest zdrowy rozsądek i odpowiednie podejście do tematu, a tego u osób, które twierdzą, że są "body positive" często brakuje.
No i to skupianie się głównie na osobach otyłych... jakby ludzi z innymi kompleksami nie było...
Uważam też, że wyzwiska i wyśmiewanie czyjejś wagi nie powinny mieć miejsca, ale bez przesady w drugą stronę- lekarz jak najbardziej ma prawo (i powinien) zwrócić uwagę pacjentowi, który ma problem z otyłością, ponieważ jest to choroba, która sprzyja wielu innym problemom zdrowotnym.
Dokładnie, mi lekarka zabroniła cwiczen tylko lekkie, rozciąganie, joga, nie mogę miec wysiłku fizycznego przy mojej chorobie bym sobie bardzo zaszkodziła no i oczywiście zero alkoholu, wiec ja się stosuje z powodu opini lekarza nie ludzi z internetu
Zabrnełaś w dziwne rejony amerykanskiego instagrama i na podstawie tego stworzyłaś film, który nijak się ma do sytuacji w Polsce i podejścia Polek do swojego ciała.
Jesteś tego pewna? Polki czy Polacy nie oglądają amerykańskich treści? Większość młodych ludzi zna angielski i przeglądanie amerykańskiego tiktoka, to norma i wierz mi to nie są wcale dziwne rejony, wystarczy interesować się tematem body positive i takie treści się wyświetlają. W Polsce temat bp też istnieje i też są prowadzone o tym profile w mediach społecznościowych. Skąd pomysł, że to problem występujący tylko w USA🤨Najlepiej stwierdzić, że skoro mnie to nie dotyczy, to znaczy, że ma się to nijak do rzeczywistości. A co do polek, to nie wiem co masz na myśli, bo akurat podejście do ciała to większość ma bardzo negatywne…
Szczerze mówiąc to żyję chyba w jakimś alternatywnym do komentujących świecie... :p Tzn nadal widzę zalew wyretuszowanych zdjęć, masę kobiet rujnujących sobie kręgosłup codziennym noszeniem wysokich obcasów w imię powszechnie postrzeganej atrakcyjności, gdzie nieogolone nogi u kobiety budzą conajmniej spojrzenie z politowaniem. Natomiast te "toksyczne body posi" osoby widzę jedynie w internecie, w ilości śladowej. Stosunek osób popierających dotychczasowy kanon do osób toksycznie body posi jest zwyczajnie miażdżący.
A nawet jeśli ktoś chciałby schudnąć, bo tak mu się spodobało, to co?
Ja też nie rozumiem tej logiki🤷🏻♀️