Bardzo podoba mi się to, że mówisz o realnym podejściu do declutteringu, a nie jak niektórzy, że to musi być wszystko na raz, że najlepiej to podczas urlopu, że nie można tego rozwlekać w czasie, a przecież nie ma lepszej metody niż małe kroki. Albo o tym, żeby oddać komuś przedmiot, jeśli jest taka możliwość, a nie wyrzucać. U Marie Kondo to wyrzucanie tłumaczy się tym, żeby nie zagracać innych, ale jeśli ktoś chce coś wziąć, to czemu nie. Od kilku dni oglądam (słucham) cały czas Twoje filmy, prowadzisz kanał 6 lat, a ja na Ciebie nie trafiłam. Niesamowite jak te algorytmy ukrywają świetne kanały. Wierzę, że w końcu Twój głos do mnie przemówi i nie będę wiecznie odwlekać, myśleć o swojej fantasy self i przestanę bezmyślnie wydawać zarobione w pracy pieniądze. Dziękuję za ten ogrom inspiracji 😊💚
A ja właśnie teraz chodzę w ubraniach, które kupowałam przez ostatnie 15 lat, z myślą, że kiedyś będę się tak ubierać 😊 I nadszedł odpowiedni czas i teraz się właśnie tak ubieram
Też tak mam :D Interesuję się konkretnym stylem od prawie 3 lat i na razie mam ubogą gamę tych rzeczy, ale im dłużej ma to miejsce i mam więcej tych elementów, to sprawia mi to większą radość chodzenie w nich. A kiedyś będę mogła już ubierać się tak dzień w dzień, albo przynajmniej kilka razy w tygodniu ❤❤
Cała ja. Chociaż teraz już troszkę pozbyłam się wielu rzeczy które były "najlepszą" wersję samej siebie. Teraz zrozumiałam że ważne jest jak się zachowuje a nie jak jestem ubrana lub co posiadam. Była i ciągle jest to długa droga.
Miałam takie rzeczy: kupiłam rowerek stacjonarny do ćwiczeń i korzystałam z niego bardzo krótko. Miałam też srebrne, bardzo okazałe kolczyki, które kosztowały niemało. Ale nie pasowały do mnie, więc nigdy ich nawet nie założyłam. Miałam też trochę książek, które kupiłam i tylko leżały. Sprzedałam te wszystkie rzeczy i jest mi z tym lżej:) oczywiście, że sprzedaje się ze,, stratą " ale mnie bardzo motywuje, to że mogę chociaż jakąś część wydanej kwoty odzyskać. Nie czułabym tej satysfakcji przy oddawaniu za darmo. Uzyskane pieniądze mogę zainwestować w coś, co sprawi mi przyjemność - chociaż zabrać rodzinę do kina :)
Kochana, zacznij cenić swoje miejsce. Też kiedyś tak miałam, nie chciałam sprzedawać "bo się nie opłaca za taką cenę" albo "bo i tak się nie zwróci". I skutek był tylko taki, że się męczyłam miesiącami i później nie miałam w ogóle miejsca w szafie nawet na rzeczy potrzebne. Ja się motywuję, że przecież mam pieniądze i zamrażanie ich w niepotrzebnych przedmiotach nic mi nie da. Że w sumie one mnie tylko przytłaczają i więcej wydam na środki czystości do odkurzania ich i nawet na samo przechowywanie. Ciężko się na to przestawić. Ja też płakałam wysyłając książki do skupszopu za które dostałam czasami nawet mniej niż 10% tego za ile je kupiłam. A jak ich nie chcieli skupić to lądowały do biblioteki. I szczerze- teraz jestem dużo bardziej szczęśliwa mimo, że straciłam pieniądze. Pieniądze szczęścia nie dają niestety
Uważam, że fantasy self jest świetne dla odkrywania swojej pewności siebie, i polecam, być fantasy self kiedy ktoś może, ja nawet do pracy byłam w takiej roli i widziałam siebie jako pewną siebie, wkurzałam wręcz innych. Jednak tym można się bardzo zmęczyć, można być zmęczonym ciągłym wzrokiem innych, komentarzami. Dlatego czasem można wrócić do bycia swoją bardziej swobodniejszą wersją. Jeśli chodzi o kupowanie, tutaj trzeba złapać balans, ja ostatnio kupiłam bluzkę dla mnie fantasy self i robiłam też przegląd szafy i poczułam, że to już było za dużo, bluzkę zostawię, bo nie chcę wyrzucać, będę zużywać ciuchy do końca, ale zobaczyłam swój nadmiar w tej sferze, gdzie życie mnie postawiło w trochę w sytuacji wyluzowania, spokoju i swobody. Teraz fantasy self mogę być rzadko, na randce np, więc po co mi tyle ciuchów z koronkami i obcisłych spódnic gdy chcę swobodnej, oddychającej sylwetki. Dlatego fantasy self ląduje do pudełka, a wkraczają miłe dla ciała rzeczy.
Ciekawy temat i faktycznie stwierdzam, ze mam takie fantasy self, glownie jesli chodzi o ubiór i wygląd. Jak idę fo sklepu w dresie i widzę fajnie ubraną dziewczynę to źle się czuję ze sobą i myślę, ze następnym razem ubiorę się juz porządnie w ten czy tamten ciuch, co zazwyczaj nie następuje 😅 no ciekawy temat, dalas do myślenia!
Ja sie kurczowo trzymam ciuchow z czasow kiedy wazylam duzo mniej niz teraz, kilkanascie lat temu. Ciagle mam nadzieje, ze wroce do tamtej wagi i ciuchow (ale tych fajnych, do ktorych mam sentyment, bo reszty sie pozbywam przez olx).
Ja miałam piękne ciuchy które kupiłam jak mieszkałam w UK,świetna jakość,fason materiał,ale niestety też dużo przytyłam ale zaakceptowalam fakt że już nie wrócę do tej dawnej wagi z powodu wieku,problemów ze zdrowiem czy menopauzą.Wszystkie ciuchy oddałam koleżance dla jej siostry.Wtedy ulżyło mi że coś się skończyło a ja otwieram się na nowe.
Ja odstawiam rzeczy. Ale to dlatego, że nawet ze świadomością że przedmiot jest zbędny mam opory, czuję że nie mogę go wyrzucić. Zamknięcie czegoś w głębokiej szafie (to nie może leżeć tam, gdzie reszta używanych rzeczy!) i zapomnienie upewnia mnie, że naprawdę przedmiot był zbędny. Takie pudełko otwieram w określonym stanie emocjonalnym, gdy czuję się bezwzględna, nie czuję w danej chwili sentymentów a frustracja związana z posiadaniem zbyt wielu rzeczy osiąga szczyt. Albo gdy czuję, że muszę tu i teraz coś zrobić, coś co da natychmiastowy efekt, poczuję że podjęłam działanie które miało cel.
Dokładnie tak! Jak zaczęłaś mówić to stwierdziłam "ale wydumany temat!" A im dalej tym bardziej zaczęłam zauważać ile takich wymyślonych osobowości mam! Temat sportowych ubrań jest mi bliski i przyborów artystycznych. Choć też fakt, że niektóre rzeczy faktycznie robiłam tylko proza życia z małymi dziećmi każe dużo tematów odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Pozdrawiam!
Moje fantasy self to mama z gromadką dzieci. I tak trzymam ciuszki ciążowe, bo przeciez się przydadzą. Ubranka, które dostaliśmy od rodziny. Książeczki czy zabawki w mojego dzieciństwa, żebyśmy razem z dzieciakami z nich korzystali. Wszystko co mówisz o obciazeniu tymi rzeczami tez mnie dotyczy. Ale ja właśnie czuję, że jak sie tego pozbędę to juz nigdy marzenie sie nie spełni. 😢
Ooo tak! Nakupowalam kosmetyków i uznałam, że będę makijażystka. I co, i 💩. Ani jednej klientki nie pomalowałam. Coś tam sprzedałam, coś zużyłam, ale ból wywalonych do kosza pieniędzy to była dobra nauczka. Teraz nawet jak mam wydać kasę na kurs to najpierw muszę w tym być i na tym zarabiać nigdy na odwrót. 😉
Miałam dużo ciuchów do ćwiczeń, niestety przytyłam i musialam prawie wszystkie ciuchy sportowe oddać koleżance.Obecnie mam tylko kilka sztuk ciuchów do ćwiczeń ale używam,tak samo hantle 3 kg na rękę i 5 kg na rękę.Kupilam sobie również gumy do ćwiczeń, kiedyś mialam hula hop i uzywalam długo, potem mi się znudziło.Szpilek nigdy nie miałam bo mam płaskostopie i haluksy.Obecnie mam bardzo malo ciuchów bo większość oddalam koleżance.
A co jeśli ktoś kupując rzeczy dla swojej fantasy-self faktycznie dąży do tego, aby się stać tą wersją siebie? Przypuśćmy ktoś chce mieć pracę, do której będzie zakładał garnitur, kupuje sobie garnitury a jednocześnie aktywnie takiej pracy szuka. Takie coś jest okej? Jak myślicie
Myślę, że tu trzeba odróżnić dwie rzeczy, mogłam o podkreślić . Co innego kiedy kupujemy coś tylko dla fantasy self i wyobrażamy sobie, ale nic z tym nie robimy, a co innego jeśli kupujemy, używamy i realnie dążymy do zmiany i stania się tą wersją siebie, o której marzymy. Cały czas się zmieniamy i mamy prawo chcieć czegoś innego od życia i do tego dążyć, a to też czasami wymaga np. zakupu potrzebnych do tego rzeczy. Załóżmy, że chcemy się przebranżowić i do tego co chcemy zacząć robić potrzebujemy przykladowo tablet do rysowania grafik. Jeśli prężnie działy i go używamy to nie ma tematu. Jesli natomiast leży od miesięcy i się kurzy, to prawdopodobnie kupiliśmy go tylko dla naszego wyobrażenia, że stajemy się grafikiem. Nie chodzi o to by nagle przestać marzyć i nie dążyć do zmiany siebie czy naszego otoczenia tylko o rozróżnienie tego na czym nam NAPRAWDĘ zależy i do czego chcemy dążyć, a co jest tylko iluzją, której w głębi nawet nie chcemy realizować, ale pochłania nasze myśli, przy okazji zabierając energię i siły, które moglibyśmy przekierować na to czego faktycznie chcemy. To też jest kwestia takiej szczerości z samym sobą.m i pogodzenia się z pewnymi rzeczami. Podam swój przykład, podoba mi się jazda na snowboardzie i kiedyś sobie marzyłam, że w końcu zacznę jeździć. Jednak zrozumiałam, że to nie jest dla mnie, nie lubię zimy, nie lubię sportów zimowych i pewnie bym się bała, że połamie sobie nogi. Pogodziłam się z tym, że podoba mi się jak ktoś jeździ, ale sama niekoniecznie w sumie mam ochotę próbować. Mogłabym się oszukiwać, kupić kask i resztkę sprzętu i liczyć, że stanie się to moją pasją (to przemawiałoby moje fantasy self), ale nie sądzę, bo w gruncie rzeczy nie mam do tego zapału już na tym etapie😅
Ostatnio w końcu wywaliłam z lodówki dziesiątki lakierów do paznokci (obgryzam od dziecka, więc nie ma co malować) i szpilki (mam szeroki rozstaw palców i po prostu jest bardzo niewygodne) 💪 To nie jestem ja i chyba nawet nie chcę.
Też mam szeroki rozstaw palców ale da się dobrać takie żeby dalo się chodzić, aczkolwiek fakt bywa trudno , mi nawet ciężko kupić np baleriny bo często za wąskie w palcach 🥲
@@agatix7 Wątpię, bo barefoot to buty typowo pod nasze naturalne ułożony stopy i palców. Obcasy generalnie zawsze będą powodować nienaturalne wygięcie stopy, poza tym w tych butach jest z reguły dość cienka podeszwa, więc chcoiaz z tego powodu obcas raczej nie ma racji bytu.
Ja bardziej mam takie coś w formie moich oryginal charakter czyli postaciach stworzonych przeze mnie, a zwłaszcza jedna taka główna która np. dąży do zmiany w swoim życiu, idzie na terapię, ma przyjaciół mimo, że nie wierzyła na początku, że może ich mieć, jest wysportowana, ludzie ją szanują...itp. Pozdrawiam.
A może zrobisz odcinek o cichej liście zadań? Minimal mom albo Clutterbug o tym mówiły, rzeczy, które caly czas brzęczą nad uchem "nie zrobiłaś rzeczy x i y, zrób, nie odpoczywaj, zrrrrob" 😅
Szpilki wywaliłam jakiś czas temu (założyłam parę razy, do formalnych ubrań), bo niestety gubię buty na obcasie, które nie mają paska. Moim fantasy self jest moja biblioteczka, bo cały czas kupuję książki i nie mam czasu do czytania (i niestety to są książki, których nie ma w bibliotekach) 😅
@asta7874 nie lubię ebooków, poza tym tych książek, które kupuję, nie ma w bibliotekach (wszystko sprowadzane z zagranicy). Ale chociaż staram się kupować trochę mniej 😅
Ja też uwielbiam podróże .Road tripy wynajętym kamperem są super na dwa tygodnie . Chcielibyśmy kiedyś mieć swojego ale może to tylko moje fantasy self .🤔🤔 muszę to jeszcze raz przemyśleć. A tak na marginesie czy Wy jeszcze macie swojego vana ?
Tak, mamy:) jeszcze chcielibyśmy nim trochę świata zwiedzić, ale na razie mamy przerwę i inne priorytety. Dom na kółkach już nam nie wystarcza, trzeba w końcu zbudować normalny😉
Ja mam dużo ubrań. Kupuję, bo lubię i wyobrażam sobie różne super outfity. Lubię się ubierać ładnie, ale rzadko mam okazję. Niestety, pracuję w mundurze i mimo, że bym chciała to rzadko te ubrania wykorzystuję.
trochę mnie zaskoczyłaś tym filmem, myślałam że idealne wersje siebie tworzy się po to by do nich dążyć i że wszyscy tak robią... chyba żyję w bańce ;p
To polecam przesłuchać jeszcze raz;) Bo ja nigdzie nie mówię, że nie mamy dążyć do idealnej wersji siebie tylko żeby zdać sobie sprawę z tego co nią faktycznie jest, a co nie. Czego naprawdę chcemy, co jest nasze, a co pochodzi z zewnątrz, bo jest fajne, prestiżowe, podoba nam się u innych (wstaw cokolwiek). Jeśli dążysz do tej idealnej wersji, kupujesz rzeczy, które Ci w tym pomogą, ale ich faktycznie używasz by osiągnąć cel, to nie ma tematu. O to chodzi, rozwijasz się, działasz. Natomiast jeśli tylko sobie marzysz, że pewnego dnia będziesz jakaś tam lub będziesz coś tam robić, kupujesz rzeczy ale ani ich nie używasz, ani nie dążysz do tej idealnej wersji siebie poprzez realne działanie, które Cię do niej przybliży, to albo wcale tego nie chcesz albo chcesz za mało. Kupowanie i gromadzenie rzeczy to nie działanie, to udawanie, prokrastynacja. Albo czegoś chcesz i to do tego dążysz albo tylko sobie wyobrażasz i na tym się kończy, a rzeczy pomagają Ci tylko podtrzymać te iluzje, że pewnego dnia coś tam coś tam… Przykładowo każdego dnia kiedy staje na matę do ćwiczeń staje się lepszą wersja siebie, jestem konsekwentna wiem dlaczego ćwiczę, jak chce wyglądać, jak chce się czuć itd. Nie kupiłam maty po to żeby się kurzyła tylko żeby przybliżyła mnie do sylwetki i sprawności, którą chce mieć. Nie tylko sobie wyobrażam, ale też działam. Randomowy przykład, ale mam nadzieję, że jasno obrazuje co mam na myśli i w czym tkwi różnica.
@@miniwersja oczywiście. W tym komentarzu chodziło mi też o to, że nie zdawałam sobie sprawy z istnienia tego problemu. Teraz, dzięki Tobie, złapałam nową perspektywę patrzenia na niektóre decyzje zakupowe bliskich mi osób. Dodając ten punkt patrzenia do moich filtrów mogę lepiej rozumieć dlaczego coś pojawia się w ich mieszkaniach i czemu później z poczuciem winy mówią o tej rzeczy. Przyznam szczerze, była to kwestia dla mnie niejasna a teraz już rozumiem.
Idealna ja... znajaca jezyki, oczytana, wysportowana, zadbana, elegancko ubrana. Rzeczy kupione i na rzeczach sie skończyło.
Czy masz mieszkanie własnościowe?
Moja idealna ja wita twoją idealną ja 😊 A teraz przywitajmy się naprawdę 😁
Bardzo podoba mi się to, że mówisz o realnym podejściu do declutteringu, a nie jak niektórzy, że to musi być wszystko na raz, że najlepiej to podczas urlopu, że nie można tego rozwlekać w czasie, a przecież nie ma lepszej metody niż małe kroki. Albo o tym, żeby oddać komuś przedmiot, jeśli jest taka możliwość, a nie wyrzucać. U Marie Kondo to wyrzucanie tłumaczy się tym, żeby nie zagracać innych, ale jeśli ktoś chce coś wziąć, to czemu nie. Od kilku dni oglądam (słucham) cały czas Twoje filmy, prowadzisz kanał 6 lat, a ja na Ciebie nie trafiłam. Niesamowite jak te algorytmy ukrywają świetne kanały. Wierzę, że w końcu Twój głos do mnie przemówi i nie będę wiecznie odwlekać, myśleć o swojej fantasy self i przestanę bezmyślnie wydawać zarobione w pracy pieniądze. Dziękuję za ten ogrom inspiracji 😊💚
A ja właśnie teraz chodzę w ubraniach, które kupowałam przez ostatnie 15 lat, z myślą, że kiedyś będę się tak ubierać 😊 I nadszedł odpowiedni czas i teraz się właśnie tak ubieram
Mam nadzieję, że też tak będę mogła. Mam dużo ubrań. Lubię się stroić, ale rzadko mam okazję, bo pracuję w mundurze😂
@@gosiach6455 Mam nadzieję że się uda! Trzeba przestać czekać tylko nawet w sobotę do biedronki się odstawiać 😄
Też tak mam :D Interesuję się konkretnym stylem od prawie 3 lat i na razie mam ubogą gamę tych rzeczy, ale im dłużej ma to miejsce i mam więcej tych elementów, to sprawia mi to większą radość chodzenie w nich. A kiedyś będę mogła już ubierać się tak dzień w dzień, albo przynajmniej kilka razy w tygodniu ❤❤
Cała ja. Chociaż teraz już troszkę pozbyłam się wielu rzeczy które były "najlepszą" wersję samej siebie. Teraz zrozumiałam że ważne jest jak się zachowuje a nie jak jestem ubrana lub co posiadam. Była i ciągle jest to długa droga.
Miałam takie rzeczy: kupiłam rowerek stacjonarny do ćwiczeń i korzystałam z niego bardzo krótko. Miałam też srebrne, bardzo okazałe kolczyki, które kosztowały niemało. Ale nie pasowały do mnie, więc nigdy ich nawet nie założyłam. Miałam też trochę książek, które kupiłam i tylko leżały. Sprzedałam te wszystkie rzeczy i jest mi z tym lżej:) oczywiście, że sprzedaje się ze,, stratą " ale mnie bardzo motywuje, to że mogę chociaż jakąś część wydanej kwoty odzyskać. Nie czułabym tej satysfakcji przy oddawaniu za darmo. Uzyskane pieniądze mogę zainwestować w coś, co sprawi mi przyjemność - chociaż zabrać rodzinę do kina :)
Sprzedaż też jest jak najbardziej spoko😎 Jeśli tylko ma potencjał, to również najpierw próbuje tego:) Zapomniałam dodać w filmie.
Kiedyś chciałam kupić sobie bieżnie 😂 pewnie też by mi leżała
Kochana, zacznij cenić swoje miejsce. Też kiedyś tak miałam, nie chciałam sprzedawać "bo się nie opłaca za taką cenę" albo "bo i tak się nie zwróci". I skutek był tylko taki, że się męczyłam miesiącami i później nie miałam w ogóle miejsca w szafie nawet na rzeczy potrzebne. Ja się motywuję, że przecież mam pieniądze i zamrażanie ich w niepotrzebnych przedmiotach nic mi nie da. Że w sumie one mnie tylko przytłaczają i więcej wydam na środki czystości do odkurzania ich i nawet na samo przechowywanie. Ciężko się na to przestawić. Ja też płakałam wysyłając książki do skupszopu za które dostałam czasami nawet mniej niż 10% tego za ile je kupiłam. A jak ich nie chcieli skupić to lądowały do biblioteki. I szczerze- teraz jestem dużo bardziej szczęśliwa mimo, że straciłam pieniądze. Pieniądze szczęścia nie dają niestety
Marcela, dziękuję!!! Extra przekaż, tego potrzebowałam
Uważam, że fantasy self jest świetne dla odkrywania swojej pewności siebie, i polecam, być fantasy self kiedy ktoś może, ja nawet do pracy byłam w takiej roli i widziałam siebie jako pewną siebie, wkurzałam wręcz innych. Jednak tym można się bardzo zmęczyć, można być zmęczonym ciągłym wzrokiem innych, komentarzami. Dlatego czasem można wrócić do bycia swoją bardziej swobodniejszą wersją. Jeśli chodzi o kupowanie, tutaj trzeba złapać balans, ja ostatnio kupiłam bluzkę dla mnie fantasy self i robiłam też przegląd szafy i poczułam, że to już było za dużo, bluzkę zostawię, bo nie chcę wyrzucać, będę zużywać ciuchy do końca, ale zobaczyłam swój nadmiar w tej sferze, gdzie życie mnie postawiło w trochę w sytuacji wyluzowania, spokoju i swobody. Teraz fantasy self mogę być rzadko, na randce np, więc po co mi tyle ciuchów z koronkami i obcisłych spódnic gdy chcę swobodnej, oddychającej sylwetki. Dlatego fantasy self ląduje do pudełka, a wkraczają miłe dla ciała rzeczy.
Wątek o azjatyckich potrawach to trochę o mnie🤔 Ale fantasy self już poskromione😂
Marcelina, dzięki za filmik 👏
Jesteś w tym świetna!
Ciekawy temat i faktycznie stwierdzam, ze mam takie fantasy self, glownie jesli chodzi o ubiór i wygląd. Jak idę fo sklepu w dresie i widzę fajnie ubraną dziewczynę to źle się czuję ze sobą i myślę, ze następnym razem ubiorę się juz porządnie w ten czy tamten ciuch, co zazwyczaj nie następuje 😅 no ciekawy temat, dalas do myślenia!
Witaj siostro 😂 mam identycznie 🙈
Dres też może fajnie wyglądać na kobiecie jeśli ma ładną sylwetkę
@@asta7874 moze, pewnie, ale ja wolę te luźne i bezkształtne niestety, więc nie są zbyt wyrafinowane 😅
Oj tak jest w Norwegii nawet święconkę zaniosłam w crocsach, czasem wsiadam do auta w spodniach od pidżamy i jadę po bułki rano😂😂😂😂,@@agaka8235
Ja sie kurczowo trzymam ciuchow z czasow kiedy wazylam duzo mniej niz teraz, kilkanascie lat temu. Ciagle mam nadzieje, ze wroce do tamtej wagi i ciuchow (ale tych fajnych, do ktorych mam sentyment, bo reszty sie pozbywam przez olx).
Ja miałam piękne ciuchy które kupiłam jak mieszkałam w UK,świetna jakość,fason materiał,ale niestety też dużo przytyłam ale zaakceptowalam fakt że już nie wrócę do tej dawnej wagi z powodu wieku,problemów ze zdrowiem czy menopauzą.Wszystkie ciuchy oddałam koleżance dla jej siostry.Wtedy ulżyło mi że coś się skończyło a ja otwieram się na nowe.
Jejku . To jakby o mnie. Nawet nie zdawalam sobie sprawy jak bardzo. Dzięki ❤
O tak to jest ciekawe zjawisko w moim życiu również obecne ach ta kobieca,elegancka,subtelna a na codzień - wojowniczka w walce o przetrwanie 😅
Dzień dobry, kolejny bardzo przydatny filmik 😊😊😊, po każdym Twoim filmiku mam bodziec do zastanowienia się nad sobą 😊😊😊. Dziękuję że jesteś ❤❤❤
Ja odstawiam rzeczy. Ale to dlatego, że nawet ze świadomością że przedmiot jest zbędny mam opory, czuję że nie mogę go wyrzucić. Zamknięcie czegoś w głębokiej szafie (to nie może leżeć tam, gdzie reszta używanych rzeczy!) i zapomnienie upewnia mnie, że naprawdę przedmiot był zbędny. Takie pudełko otwieram w określonym stanie emocjonalnym, gdy czuję się bezwzględna, nie czuję w danej chwili sentymentów a frustracja związana z posiadaniem zbyt wielu rzeczy osiąga szczyt. Albo gdy czuję, że muszę tu i teraz coś zrobić, coś co da natychmiastowy efekt, poczuję że podjęłam działanie które miało cel.
Uwielbiam Ciebie sluchac...
Dziękuję za ten film. Bardzo pomocny. Wiele rzeczy sobie uświadomiłam.
Robisz świetną robotę ❤️
Dokładnie tak! Jak zaczęłaś mówić to stwierdziłam "ale wydumany temat!" A im dalej tym bardziej zaczęłam zauważać ile takich wymyślonych osobowości mam! Temat sportowych ubrań jest mi bliski i przyborów artystycznych. Choć też fakt, że niektóre rzeczy faktycznie robiłam tylko proza życia z małymi dziećmi każe dużo tematów odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Pozdrawiam!
Moje fantasy self to mama z gromadką dzieci. I tak trzymam ciuszki ciążowe, bo przeciez się przydadzą. Ubranka, które dostaliśmy od rodziny. Książeczki czy zabawki w mojego dzieciństwa, żebyśmy razem z dzieciakami z nich korzystali. Wszystko co mówisz o obciazeniu tymi rzeczami tez mnie dotyczy. Ale ja właśnie czuję, że jak sie tego pozbędę to juz nigdy marzenie sie nie spełni. 😢
Moja mata do jogi, na której nie ćwiczyłam ani razu - skończyła jako podkładka do ogródka 😅 Bardzo cenny temat - dzięki!
U mnie to samo😂
O to ja maty do ćwiczeń używam a mi pękają,do bólu...
Ooo tak! Nakupowalam kosmetyków i uznałam, że będę makijażystka. I co, i 💩. Ani jednej klientki nie pomalowałam. Coś tam sprzedałam, coś zużyłam, ale ból wywalonych do kosza pieniędzy to była dobra nauczka. Teraz nawet jak mam wydać kasę na kurs to najpierw muszę w tym być i na tym zarabiać nigdy na odwrót. 😉
Miałam dużo ciuchów do ćwiczeń, niestety przytyłam i musialam prawie wszystkie ciuchy sportowe oddać koleżance.Obecnie mam tylko kilka sztuk ciuchów do ćwiczeń ale używam,tak samo hantle 3 kg na rękę i 5 kg na rękę.Kupilam sobie również gumy do ćwiczeń, kiedyś mialam hula hop i uzywalam długo, potem mi się znudziło.Szpilek nigdy nie miałam bo mam płaskostopie i haluksy.Obecnie mam bardzo malo ciuchów bo większość oddalam koleżance.
A co jeśli ktoś kupując rzeczy dla swojej fantasy-self faktycznie dąży do tego, aby się stać tą wersją siebie? Przypuśćmy ktoś chce mieć pracę, do której będzie zakładał garnitur, kupuje sobie garnitury a jednocześnie aktywnie takiej pracy szuka. Takie coś jest okej? Jak myślicie
Myślę, że tu trzeba odróżnić dwie rzeczy, mogłam o podkreślić . Co innego kiedy kupujemy coś tylko dla fantasy self i wyobrażamy sobie, ale nic z tym nie robimy, a co innego jeśli kupujemy, używamy i realnie dążymy do zmiany i stania się tą wersją siebie, o której marzymy. Cały czas się zmieniamy i mamy prawo chcieć czegoś innego od życia i do tego dążyć, a to też czasami wymaga np. zakupu potrzebnych do tego rzeczy. Załóżmy, że chcemy się przebranżowić i do tego co chcemy zacząć robić potrzebujemy przykladowo tablet do rysowania grafik. Jeśli prężnie działy i go używamy to nie ma tematu. Jesli natomiast leży od miesięcy i się kurzy, to prawdopodobnie kupiliśmy go tylko dla naszego wyobrażenia, że stajemy się grafikiem. Nie chodzi o to by nagle przestać marzyć i nie dążyć do zmiany siebie czy naszego otoczenia tylko o rozróżnienie tego na czym nam NAPRAWDĘ zależy i do czego chcemy dążyć, a co jest tylko iluzją, której w głębi nawet nie chcemy realizować, ale pochłania nasze myśli, przy okazji zabierając energię i siły, które moglibyśmy przekierować na to czego faktycznie chcemy. To też jest kwestia takiej szczerości z samym sobą.m i pogodzenia się z pewnymi rzeczami. Podam swój przykład, podoba mi się jazda na snowboardzie i kiedyś sobie marzyłam, że w końcu zacznę jeździć. Jednak zrozumiałam, że to nie jest dla mnie, nie lubię zimy, nie lubię sportów zimowych i pewnie bym się bała, że połamie sobie nogi. Pogodziłam się z tym, że podoba mi się jak ktoś jeździ, ale sama niekoniecznie w sumie mam ochotę próbować. Mogłabym się oszukiwać, kupić kask i resztkę sprzętu i liczyć, że stanie się to moją pasją (to przemawiałoby moje fantasy self), ale nie sądzę, bo w gruncie rzeczy nie mam do tego zapału już na tym etapie😅
Witaj, super temat. Pierwszy raz ktoś to wreszcie określił. Jesteś niesamowita! Dobrze mi zrobiło sobie uświadomić, że taka jestem. Dziękuję.💝
Ostatnio w końcu wywaliłam z lodówki dziesiątki lakierów do paznokci (obgryzam od dziecka, więc nie ma co malować) i szpilki (mam szeroki rozstaw palców i po prostu jest bardzo niewygodne) 💪 To nie jestem ja i chyba nawet nie chcę.
Też mam szeroki rozstaw palców ale da się dobrać takie żeby dalo się chodzić, aczkolwiek fakt bywa trudno , mi nawet ciężko kupić np baleriny bo często za wąskie w palcach 🥲
@@Mariolenna92 możesz poczytać o butach barefoot
@@katarzyna6209 A mają szpilki?
@@agatix7 Wątpię, bo barefoot to buty typowo pod nasze naturalne ułożony stopy i palców. Obcasy generalnie zawsze będą powodować nienaturalne wygięcie stopy, poza tym w tych butach jest z reguły dość cienka podeszwa, więc chcoiaz z tego powodu obcas raczej nie ma racji bytu.
@@miniwersja No właśnie tak myślałam, a ja nie mam problemu z doborem normalnych butów, tylko właśnie szpilek, ze względu na kacze stópki:/
6 kg kółeczek do kolczugi DIY skończyło na złomie, bo zardzewiały od leżenia XD
U mnie wrotki dzisiaj je wystawię tylko raz je miałam założone 😊
Ja bardziej mam takie coś w formie moich oryginal charakter czyli postaciach stworzonych przeze mnie, a zwłaszcza jedna taka główna która np. dąży do zmiany w swoim życiu, idzie na terapię, ma przyjaciół mimo, że nie wierzyła na początku, że może ich mieć, jest wysportowana, ludzie ją szanują...itp. Pozdrawiam.
A może zrobisz odcinek o cichej liście zadań? Minimal mom albo Clutterbug o tym mówiły, rzeczy, które caly czas brzęczą nad uchem "nie zrobiłaś rzeczy x i y, zrób, nie odpoczywaj, zrrrrob" 😅
Pomyślę😊
Szpilki wywaliłam jakiś czas temu (założyłam parę razy, do formalnych ubrań), bo niestety gubię buty na obcasie, które nie mają paska. Moim fantasy self jest moja biblioteczka, bo cały czas kupuję książki i nie mam czasu do czytania (i niestety to są książki, których nie ma w bibliotekach) 😅
Dobrze przejść na ebook.Ja wypożyczam tylko w bibliotece,nie lubię gromadzić nawet książek
@asta7874 nie lubię ebooków, poza tym tych książek, które kupuję, nie ma w bibliotekach (wszystko sprowadzane z zagranicy). Ale chociaż staram się kupować trochę mniej 😅
Ja też uwielbiam podróże .Road tripy wynajętym kamperem są super na dwa tygodnie . Chcielibyśmy kiedyś mieć swojego ale może to tylko moje fantasy self .🤔🤔 muszę to jeszcze raz przemyśleć.
A tak na marginesie czy Wy jeszcze macie swojego vana ?
Tak, mamy:) jeszcze chcielibyśmy nim trochę świata zwiedzić, ale na razie mamy przerwę i inne priorytety. Dom na kółkach już nam nie wystarcza, trzeba w końcu zbudować normalny😉
❤
Codzinnie stawiam na koszu jedną książkę.
Ja mam dużo ubrań. Kupuję, bo lubię i wyobrażam sobie różne super outfity. Lubię się ubierać ładnie, ale rzadko mam okazję. Niestety, pracuję w mundurze i mimo, że bym chciała to rzadko te ubrania wykorzystuję.
Kiedyś kupiłam piękna sukienkę na ,, wesele,,wisiała w szafie wiele lat,ja przytyłam i sukienkę musiałam oddać koleżance dla siostry 😂
trochę mnie zaskoczyłaś tym filmem, myślałam że idealne wersje siebie tworzy się po to by do nich dążyć i że wszyscy tak robią... chyba żyję w bańce ;p
To polecam przesłuchać jeszcze raz;) Bo ja nigdzie nie mówię, że nie mamy dążyć do idealnej wersji siebie tylko żeby zdać sobie sprawę z tego co nią faktycznie jest, a co nie. Czego naprawdę chcemy, co jest nasze, a co pochodzi z zewnątrz, bo jest fajne, prestiżowe, podoba nam się u innych (wstaw cokolwiek). Jeśli dążysz do tej idealnej wersji, kupujesz rzeczy, które Ci w tym pomogą, ale ich faktycznie używasz by osiągnąć cel, to nie ma tematu. O to chodzi, rozwijasz się, działasz. Natomiast jeśli tylko sobie marzysz, że pewnego dnia będziesz jakaś tam lub będziesz coś tam robić, kupujesz rzeczy ale ani ich nie używasz, ani nie dążysz do tej idealnej wersji siebie poprzez realne działanie, które Cię do niej przybliży, to albo wcale tego nie chcesz albo chcesz za mało. Kupowanie i gromadzenie rzeczy to nie działanie, to udawanie, prokrastynacja. Albo czegoś chcesz i to do tego dążysz albo tylko sobie wyobrażasz i na tym się kończy, a rzeczy pomagają Ci tylko podtrzymać te iluzje, że pewnego dnia coś tam coś tam… Przykładowo każdego dnia kiedy staje na matę do ćwiczeń staje się lepszą wersja siebie, jestem konsekwentna wiem dlaczego ćwiczę, jak chce wyglądać, jak chce się czuć itd. Nie kupiłam maty po to żeby się kurzyła tylko żeby przybliżyła mnie do sylwetki i sprawności, którą chce mieć. Nie tylko sobie wyobrażam, ale też działam. Randomowy przykład, ale mam nadzieję, że jasno obrazuje co mam na myśli i w czym tkwi różnica.
@@miniwersja oczywiście. W tym komentarzu chodziło mi też o to, że nie zdawałam sobie sprawy z istnienia tego problemu. Teraz, dzięki Tobie, złapałam nową perspektywę patrzenia na niektóre decyzje zakupowe bliskich mi osób. Dodając ten punkt patrzenia do moich filtrów mogę lepiej rozumieć dlaczego coś pojawia się w ich mieszkaniach i czemu później z poczuciem winy mówią o tej rzeczy. Przyznam szczerze, była to kwestia dla mnie niejasna a teraz już rozumiem.