Dziękuję za ten "przepis" na dobry związek. Im więcej wiedzy posiadam na temat zdrowych/udanych związków, i ogólnie relacji międzyludzkich, tym bardziej uświadamiam sobie w jak chorym środowisku dorastałam. Myślę, że, w związku z tym, że w Polsce około 60% dzieci wychowuje się w rodzinach dysfunkcyjnych, większość z nas ma nie tylko negatywne przekonania na temat związków miłosnych, ale również wynosi złe wzorce zachowania, które powiela we wszystkich swoich relacjach, pomimo wysiłków robienia inaczej. Te wszystkie schematy wyniesione z rodzinnego domu są głęboko wryte w nasz umysł i bardzo trudne do skorygowania. Oczywiście zawsze warto próbować... Pozdrawiam.
Bardzo ciekawie Pan mówi, proszę nie przestawać tworzenia tych treści! 😊 Ja właśnie otworzyłam się przed kimś, bo miałam to poczucie bezpieczeństwa, które jak się później okazało, było tylko pozorne... Teraz będzie ciężko znów komuś zaufać, ale to i tak wydaje się prostsze niż tkwienie w tamtej relacji, która ewidentnie nie była dobra.
Po dwóch nieudanych związkach teraz jestem w zdrowej relacji. Dopiero przy tym mężczyźnie mogłam całkowicie się otworzyć i powiedzieć wszystko o swojej przeszłości. Co najważniejsze wiem, że w byle kłotni nie wyciągnie tego na wierzch, nie ośmieszy. Ufamy sobie całkowicie i wiemy, że o wszystkim możemy porozmawiać czy przedystkutować wszystkie tematy
Z tego materiału wynika, że jestem w fajnej, zdrowej relacji, co jednak nie oznacza, że całkowicie wierzę w trwałość do grobowej deski. (Bardzo bym chciała) W mojej rodzinie rozwody zaczęły się już od pokolenia dziadków, wiec gdzieś zawsze z ,, tyłu głowy" czai się niepewność i świadomość tego, że ludzie się zmieniają. Często w relacjach międzyludzkich ,,mam jedną nogę z tyłu" rozmyślam o autoasekuracji, w tej małżeńskiej również 💁
W moim małżeństwie było bardzo dużo różnic między nami w tym silne przywiązanie męża do swojej mamy, niechęć do zajmowania się dziećmi, brak odpowiedzialności za wspólne decyzje (to ja byłam od załatwiania spraw, wyjaśniać czy prostować), nie zgadzał się na zakup wspólnego mieszkania będąc w małżeństwie (mieszkaliśmy wynajmując). Wszystko wychodziło powoli - w tzw. pożyciu wspólnym czyli życie stawiało nas w sytuacjach i dopiero te sytuacje pokazały jakie faktyczne czyny następowały. Nie był to satysfakcjonujący związek, wręcz przytłaczający. Co Pan może doradzić aby rozpoznać wcześniej co w "duszy gra" drugiej osoby? Mam wrażenie, że nie zwróciłam uwagi na jakieś sygnały w początkowym okresie znajomości.
Każdy człowiek jest inny i nie można z góry zakładać, że nie wyjdzie. Najpierw trzeba spróbować. To tak jak z czymś do jedzenia. Ja tego nie lubię. Takie założenie z góry nie da Nam odpowiedzi, że aby napewno to Nam nie smakuje i tego nie lubię. Najpierw trzeba spróbować aby móc taką opinię wyrazić i zdanie przedstawić.
Ja z perspektywy czasu widzę że w relacjach w których bardzo mi zależało nie potrafiłam mówić co mnie złości co mi nie pasuje bo bałam się stracić tą osobę a w relacji w której widziałam że to tej drugiej osobie bardziej zależy miałam swoje zdanie i mówiłam co mi nie pasuje
teraz pytanie czy da się cos takiego zmienić? uświadomiłeś mi że byłam niestety osobą dominującą w związku... czy to jest kwestia ze powinny byc np 2 osoby dominujące i trzeba sie odpowiednio dobrać czy są to sytuacje do dostosowania/ naprawy?
Czy da się odbudować poczucie bezpieczeństwa po zdradzie? Czy to ma sens? Wiem, że to trudne pytanie, jednak próbuję zrozumieć moje uczucie. Mija pół roku od roztania z mężem który chce wrócić do mnie po romansie. Jak mam poznać, że to prawdziwa szczera chęć powroty?
Mam pytanie : czy jest cos takiego jak "zaprogramowana samotnosc " przekazywana z pokolenia na pokolenie ?? Moja babcia ze strony matki byla b. samotna w malzenstwie. Zyli obok siebie. Moja matka juz nie miala rodzenstwa. Takze ja nie mam nikogo, ani wujka, ani cioci...Rozwod rok po moim urodzeniu. I sama cale zycie ! U mnie jest to samo !! Jestem jedynaczka. Rok po slubie, tez rozwod. Lata samotnosci. Jeden syn. Potem 2 malzenstwo i 2 rozwod z toksycznym, dominujacym mnie mezczyzna. I znowu teraz przerazajaca samotnosc ! Marzylam o rodzinie, mezu, 2 dziecku... Nic, mi nie wyszlo 😢 Matka chciala byc sama a ja nie ; po prostu nie poznaje nikogo ! Jestem przerazona podobienstwem mojego zycia i zycia mojej matki i nawet babci. Dopiero teraz po 50 to zauwazylam to podobienstwo!😱 Jak to wytlumaczyc ? I jak zmienic ??
Wg mnie jesteś zafiksowana na tym, żeby kogoś mieć. Też tak miałam, ale do niczego dobrego to nie prowadzi, bo przymyka się oko na wiele flag ostrzegawczych, które po czasie i tak wychodzą, a facet wyczuwa to uwieszenie emocjonalne się na nim i wykorzysta to. Teraz skupiam się na sobie, na budowaniu swoich zasobów, psychoterapii, zajęciach, dbaniu o SIEBIE. Żaden facet nie zapełni Ci pustki. Czy zamierzasz całe życie błagać o miłość, żebrać, żeby ktoś zapełnił Ci samotność? Buduj siebie.
Dziękuję za ten "przepis" na dobry związek. Im więcej wiedzy posiadam na temat zdrowych/udanych związków, i ogólnie relacji międzyludzkich, tym bardziej uświadamiam sobie w jak chorym środowisku dorastałam.
Myślę, że, w związku z tym, że w Polsce około 60% dzieci wychowuje się w rodzinach dysfunkcyjnych, większość z nas ma nie tylko negatywne przekonania na temat związków miłosnych, ale również wynosi złe wzorce zachowania, które powiela we wszystkich swoich relacjach, pomimo wysiłków robienia inaczej.
Te wszystkie schematy wyniesione z rodzinnego domu są głęboko wryte w nasz umysł i bardzo trudne do skorygowania.
Oczywiście zawsze warto próbować...
Pozdrawiam.
Bardzo ciekawie Pan mówi, proszę nie przestawać tworzenia tych treści! 😊
Ja właśnie otworzyłam się przed kimś, bo miałam to poczucie bezpieczeństwa, które jak się później okazało, było tylko pozorne... Teraz będzie ciężko znów komuś zaufać, ale to i tak wydaje się prostsze niż tkwienie w tamtej relacji, która ewidentnie nie była dobra.
Po dwóch nieudanych związkach teraz jestem w zdrowej relacji. Dopiero przy tym mężczyźnie mogłam całkowicie się otworzyć i powiedzieć wszystko o swojej przeszłości. Co najważniejsze wiem, że w byle kłotni nie wyciągnie tego na wierzch, nie ośmieszy. Ufamy sobie całkowicie i wiemy, że o wszystkim możemy porozmawiać czy przedystkutować wszystkie tematy
Dobry wykład, może nagra Pan odcinek o wpływie osób trzecich np. z rodziny na związek małżeński.
Robi Pan super robotę dla osób które utknęły w martwym punkcie beznadziei,
Wspaniały wykład. Szczera prawda, którą sprawdziłem na własne skórze.
Super wykład! Dzieki
Dziękuję sama prawda💚
Podoba mi się Pana wyklad.
Dziekuje za pozyteczny i wartosciowy material.
Uwielbiam Pana sluchac jest mir Pan bardzo pomocny dzieki
Super podcast 👍
Dziękuję 😊💖⚘.
Dziękuję za niezwykle interesujący materiał przedstawiony w filmiku.😊 Pozdrawiam serdecznie.
Dzień dobry 🌹
Dzięki
Z tego materiału wynika, że jestem w fajnej, zdrowej relacji, co jednak nie oznacza, że całkowicie wierzę w trwałość do grobowej deski. (Bardzo bym chciała) W mojej rodzinie rozwody zaczęły się już od pokolenia dziadków, wiec gdzieś zawsze z ,, tyłu głowy" czai się niepewność i świadomość tego, że ludzie się zmieniają. Często w relacjach międzyludzkich ,,mam jedną nogę z tyłu" rozmyślam o autoasekuracji, w tej małżeńskiej również 💁
Zazdrość(zwłaszcza ta chorobliwa) jest wynikiem braku zaufania. Najszybsza droga do rozpadu związku.
Tak,właśnie to wygląda
W moim małżeństwie było bardzo dużo różnic między nami w tym silne przywiązanie męża do swojej mamy, niechęć do zajmowania się dziećmi, brak odpowiedzialności za wspólne decyzje (to ja byłam od załatwiania spraw, wyjaśniać czy prostować), nie zgadzał się na zakup wspólnego mieszkania będąc w małżeństwie (mieszkaliśmy wynajmując). Wszystko wychodziło powoli - w tzw. pożyciu wspólnym czyli życie stawiało nas w sytuacjach i dopiero te sytuacje pokazały jakie faktyczne czyny następowały. Nie był to satysfakcjonujący związek, wręcz przytłaczający. Co Pan może doradzić aby rozpoznać wcześniej co w "duszy gra" drugiej osoby? Mam wrażenie, że nie zwróciłam uwagi na jakieś sygnały w początkowym okresie znajomości.
Bardzo dobrze wytłumaczone, niestety zaliczyłam wszystkie punkty...
Po burzy zawsze wychodzi slonce... glowa do gory!
@@marzenawajnert9987 mam nadzieję, wkoncu wiosna na horyzoncie😉
Każdy człowiek jest inny i nie można z góry zakładać, że nie wyjdzie.
Najpierw trzeba spróbować.
To tak jak z czymś do jedzenia.
Ja tego nie lubię. Takie założenie z góry nie da Nam odpowiedzi, że aby napewno to Nam nie smakuje i tego nie lubię.
Najpierw trzeba spróbować aby móc taką opinię wyrazić i zdanie przedstawić.
Ja z perspektywy czasu widzę że w relacjach w których bardzo mi zależało nie potrafiłam mówić co mnie złości co mi nie pasuje bo bałam się stracić tą osobę a w relacji w której widziałam że to tej drugiej osobie bardziej zależy miałam swoje zdanie i mówiłam co mi nie pasuje
teraz pytanie czy da się cos takiego zmienić? uświadomiłeś mi że byłam niestety osobą dominującą w związku... czy to jest kwestia ze powinny byc np 2 osoby dominujące i trzeba sie odpowiednio dobrać czy są to sytuacje do dostosowania/ naprawy?
😍👍
Czy da się odbudować poczucie bezpieczeństwa po zdradzie? Czy to ma sens? Wiem, że to trudne pytanie, jednak próbuję zrozumieć moje uczucie. Mija pół roku od roztania z mężem który chce wrócić do mnie po romansie. Jak mam poznać, że to prawdziwa szczera chęć powroty?
Mam pytanie : czy jest cos takiego jak "zaprogramowana samotnosc " przekazywana z pokolenia na pokolenie ??
Moja babcia ze strony matki byla b. samotna w malzenstwie. Zyli obok siebie. Moja matka juz nie miala rodzenstwa. Takze ja nie mam nikogo, ani wujka, ani cioci...Rozwod rok po moim urodzeniu. I sama cale zycie !
U mnie jest to samo !! Jestem jedynaczka. Rok po slubie, tez rozwod. Lata samotnosci. Jeden syn. Potem 2 malzenstwo i 2 rozwod z toksycznym, dominujacym mnie mezczyzna.
I znowu teraz przerazajaca samotnosc !
Marzylam o rodzinie, mezu, 2 dziecku...
Nic, mi nie wyszlo 😢
Matka chciala byc sama a ja nie ; po prostu nie poznaje nikogo ! Jestem przerazona podobienstwem mojego zycia i zycia mojej matki i nawet babci.
Dopiero teraz po 50 to zauwazylam to podobienstwo!😱 Jak to wytlumaczyc ?
I jak zmienic ??
Wg mnie jesteś zafiksowana na tym, żeby kogoś mieć. Też tak miałam, ale do niczego dobrego to nie prowadzi, bo przymyka się oko na wiele flag ostrzegawczych, które po czasie i tak wychodzą, a facet wyczuwa to uwieszenie emocjonalne się na nim i wykorzysta to. Teraz skupiam się na sobie, na budowaniu swoich zasobów, psychoterapii, zajęciach, dbaniu o SIEBIE. Żaden facet nie zapełni Ci pustki. Czy zamierzasz całe życie błagać o miłość, żebrać, żeby ktoś zapełnił Ci samotność? Buduj siebie.
@@maamiss5561 Bzdura. Nie o to mi chodzi.
Pytasz co robić? Iść na psychoterapię.
@@maamiss5561 Jest pani zlosliwa. To pani potrzebuje isc na psychoterapie. Nie pani zadalam pytanie ale do psychologa.
;)