Literatura jest wolnością. Wolnością wyboru, interpretacji, oceny, zrozumienia. Ograniczanie jej w jakikolwiek sposób, już na samym początku mija się z jej celem, definicją. A kiedy takie słowa wychodzą z usta pisarki, boli to podwójnie. Niesmak ogromny. Całe szczęście, świetnych pisarzy w tym kraju mamy wielu. Jest na kim się skupić.
Dokładnie, jeśli ktoś nie szanuje czytelników niedługo nie będzie miał dla kogo pisać. Ale widocznie po Noblu, niezasłużonym w mojej opinii, skrzydełka urosły.
Cóż, nie wiem czy w słowach "literatura nie jest dla idiotów" jest coś nadzwyczaj obraźliwego. Jeśli ktoś czuje się tymi słowami faktycznie urażony, to pewnie nie bez powodu. Jeśli chodzi o wyłączanie pewnych "elementów" z grona czytelników to jak najbardziej rozumiem, że literatura jest wolnością, i nie można jej ograniczać. Ale nie rozumiem nagonki na Panią Tokarczuk, której przecież wysyłano stosy zbeszczeszczonych książek z uwagami typu “zdychaj antypolska kurwo". Celowo jest marginalizowana i pomijana w kanonie lektur, i w pewnych "kręgach" uważających siebie za te "odpowiedzialne za kulturę". Czasem nawet jest po prostu przez te "strzechy" jechana w publicznej TV. Czy dla was, czytelnicy, nie jest to zamach na humanizm? Czy Pani Tokarczuk nie miała prawa się bronić? Najlepszą obroną jest atak. W mojej ocenie jest 1:1 i temat do zamknięcia.
Myślę, że zgadzam się z większością tej wypowiedzi, natomiast zastanawia mnie kwestia ograniczania literatury, myślę, że jest to poniekąd potrzebne i istniejące, to znaczy ograniczenie względem tematyki, czy grupy odbiorców, właśnie czasem poprzez takie ograniczenie dociera się do docelowej grupy, która pewnie nie jest stała, jednorodna i też rozwija się w różne kierunki. Zależy oczywiście co miałaś na myśli. Pozdrowienia 😊
Zastanawia mnie fakt czy pani Olga jest świadoma tego, że jej twórczość zawiera się w kanonie lektur w liceum, gdzie nie wszyscy są świetnie zaznajomieni z "kulturą wysoką" i na pewno spora część nie zrozumie aluzji i nawiązań. Czy ci ludzie to również idioci?
Tokarczuk to taki współczesny Michnik. On twierdził że inteligentni ludzie czytają tylko Wyborczą, a ona twierdzi że tylko jej wypociny są dla inteligentnych. Moim zadniem to prostaczka, która zasłyneła nie z popularności jej dzieł i stylu pisania, a jedynie treści.
Witajcie mam 30 lat jako dziecko oglądałam dużo anime. Jak większość osób z naszego pokolenia czytałam Pottera, Anę znam na pamięć. Lektury szkolne też znajomość na poziomie zadowalającym twórczość Victora Hugo i Jane Austen nie jest mi również obca. WITCH czytam dla rozrywki. Bo właśnie o to chodzi w czytaniu, słuchaniu czy oglądaniu filmów. Kultura powinna dawać odrobinę wytchnienia od codzienności Najbardziej denerwuje mnie w wypowiedzi Pani Tokarczuk to, że tylko człowiek który czyta posiada wrażliwość i ma prawo do uczuć Literatura wzbogaca, ale nie jest jedynym filarem wrażliwości czy człowieczeństwa, a z tymi ,,Idiotami"żenujące.
Pani Tokarczuk nie powiedziala ze tylko ci co czytaja sa wrazliwi i maja prawo do uczuc. Wprost odwrotnie- tylko ci co sa wrazliwi i uczuciowi zrozumieja co czytaja.
Były czasy gdy osoby z tzw. Nizin społecznych (?) nie miały szanse nawet na naukę czytania. Czy nie były wrażliwe, inteligentne? A może czytały świat bez użycia pisma? A książki Tokarczuk są nudne i tyle, to moje zdanie a sięgałam po nie kilkanaście lat przed tym Noblem i byłabym wtedy mocno zdziwiona, że to jest ta wielka literatura
@@basia8393 Jej chyba chodziło o wrażliwość artystyczną, a ta jest trochę inna od wrażliwości emocjoalnej. Ja potrafię przeczytać kilka razy ten sam akapit, bo tak mnie zachwycił język, struktura zdań itd. Tak miałam z Faraonem i prologiem, z Trzema Muszkieterami i sceną, gdy D'Artagnan zaplątuje się w pelerynę Atosa. A Tokarczuk zaskoczyłą mnie bardzo na plus i jej literatura badzo mi się podoba, a z zasady polskiej literatury nie czytam. To, że dla ciebie książka była nudna nie oznacza, że taka była dla innych. Ja nie byłam w stanie strawić Harrego Pottera, mimo, że trzy razy się do niego zabierałam. I nie, HP nie wymaga wrazliwości artystycznej, to po prostu dość ok napisana rozrywka, co także ma swoje miejsce w literturze,. Ostatnio jednak w literaturze nie ma o co oka zaczepić i przez to chętniej sięgam do klasyków.
Mój tatko, który nie czyta książek, a któremu o tym powiedziałam, podsumował jej słowa cholernie trafnie: "A myślałem, że literatura jest dla wszystkich".
od kiedy to literatura piekna jest dla wszystkich? Nie kazdy moze zagustowac w literaturze pieknej - bo o taka chodzilo. Tak jak nie kazdy moze byc matematykiem, pilkarzem, muzykiem.
Nie każdy umie, ale znaczna większość potrafi się nauczyć. Chodzi jedynie o kompetencje, a te nie wymagają inteligencji. Jeżeli Olga miała ich brak na myśli mówiąc „idiota” to jej zdanie jest banalnie prawdziwe, ale jego wypowiadanie jest wciąż problematyczne, zwłaszcza przez noblistkę.
@@szymuswitkowski1509 tak. Jej wypowiedź jest banalnie prosta. Kontrowersyjna ale w gruncie rzeczy nikogo nie obraża. A właściwie obrażają się tylko ci którzy nie potrafią czytać tj myśleć logicznie. I to jest właśnie geniusz
@@Mirrabellka4 Co to jest geniusz? Uważam, że ta wypowiedź jednak miała na celu "uniesienie" jej czytelników na jakiś zmyślony szczyt intelektualny, który rzekomo trzeba umieć pokonać, żeby móc zrozumieć jej książki. W takim świetle to oczywiste, że ludzie się obrażają, bo śmierdzi to wszystko snobizmem i elitaryzmem.
Uwielbiam Was oglądać, chociaż... nie czytam literatury. Nie potrafię. Nie sprawia mi to przyjemności i czuję dyskomfort robiąc to, a przez wiele lat również odczuwałam bardzo duży wstyd, bo w moim domu była pełna biblioteczka, mama pracowała w czasach PRLu w księgarni (wtedy to było coś, nie teraz Matras czy Empik na zleceniu, wtedy dobra księgarnia to był mega biznes i mega szacun), a brat był i jest nadal molem książkowym i pochłania kilka książek tygodniowo. Wiele razy próbowałam, chciałam być cool i inteligentna, moje nieudane próby trwały latami, aż dorosłam i odkryłam "nowy gatunek ludzi". Dosłownie. Odkryłam inżynierów i hobbistów elektroniki i audio. Mieli tak ogromną wiedzę na tematy techniczne, że mnie to zafascynowało. Mówili wprost, że też nie czytają książek, ale czytają... podręczniki. I wtedy mnie olśniło. Że ej, przecież ja czytam też podręczniki, mam ich mnóstwo i regularnie je przeglądam. Godzinami przyglądam się atlasom. Lubię zagłębiać się w vademecum z różnych dziedzin. Kocham błądzić po wikipedii i lubię analizować artykuły naukowe. W końcu przestałam czuć się jak skończony debil. Dopiero niedawno okazało się, że moja przypadłość wynika z lekkiego, kobiecego autyzmu, nie jestem w stanie utrzymać koncentracji, bo odlatuję myślami w swój świat podczas czytania prozy nawet po jednym zdaniu. Natomiast czytając podręczniki techniczne, gdy odlatuję, to rozpoczyna się proces kreatywny, który jest pożądany (Np. jak działa jakaś maszyna). Poszłam na studia techniczne, jest super, dobrze sobie radzę, jednak już teraz wiem, że to dla mnie za mało. Chciałabym się zająć biorobotyką. Z 10 lat nauki przede mną albo i więcej. Lubię fantazjować, że dostaję Nobla. Fantazjuję bo mogę, przynajmniej tego nikt mi nie zabierze. A teraz jeszcze mam w głowie taką scenę, że dostaję Nobla w tej dziedzinie, pracuję usilnie by poprawić standard medyczny w Polsce by rodzice chorych dzieci nie musieli szukać opieki za granicą, Tokarczuk jeszcze żyje i ktoś mnie zaprasza do jakiegoś super wywiadu w tv i próbuje w jakiś sposób zestawić mnie z panią Olgą, no bo dwie kobiety, dwa Noble, ale w różnych dziedzinach. I ja wtedy mówię, że na temat pani Olgi nie mam nic do powiedzenia, ponieważ ma mnie za idiotkę, a to zamyka drogę do jakiejkolwiek dyskusji. Tyle. Ten proces myślowy był dużo krótszy i szybszy niż ten komentarz xD także wybaczcie :)
Rozczarowanie otwierające oczy. Po tej wypowiedzi rozejrzałam się za OT innymi wypowiedziami i przeczytałam jej mowę noblowską pt. "Kiedyś to było a teraz to nie ma", gdzie pokazała że liczy to się tylko literatura przez wielkie L, a tu ludzie używają Internetów, kąkuterów, grają w gry i czytają fantasy i sci-fi, NAJGORZEJ. A potem się okazało, że "własne tak nie śmierdzi jak cudze" i jak jej zaproponowano grę (gasp!) na podstawie jej twórczości, to już spoko, bo to przecież KULTURA. Bardzo to wszystko przykre ze strony narratorki trąbiącej od lat o czułej literaturze, narratorze and what not. I jak lubiłam jej książki, to tak samo jak Anna, muszę się wstrzymać z Empuzjonem, bo czytałabym go bardzo złośliwie. I kolejny świetny booktok, powtórzę się po raz kolejny, ale to zdecydowanie mój ulubiony format u was!
O to to! Ta mowa z okazji Nobla od razu mi się też przypomniała. Niestety dla mnie nie jest zaskoczeniem jakie poglądy ma autorka. Dlatego dobrze iddzuekac częściowo autora i książki. Tyle, że ja w jej akurat to niestety od zawsze czułam jej postrzeganie świata i bardzo mi się nie spodobało, więc po 3 książce odstawiłam. Mamy wielundobrych autorów
cała książka "Czuły narrator', która jest zbiorem esejów Tokarczuk włączając w to mowę noblowską jest pełna takich diamentów... Że literatura to jest nad-medium i że ludzie to by tylko w internecie siedzieli, i że pisarstwo umiera, ale też, że teraz to wszyscy sie pchaja do pisania i trzeba sie reklamowac zeby zostac wydanym (kiedys to bylo lepiej. Kiedy to nie wiem, bo afaik nigdy nie bylo zbyt latwo wydawac ksiazek). Gdzies nawet napisala, ze jak czlowiek nie zacznie czytac w dziecinstwie, to potem (nawet jezeli jest najslawniejszym krytykiem literackim i pochlania ksiazke dziennie) to juz nie to samo doswiadczenie. Jak bardzo podobaly mi sie te dwie ksiazki Tokarczuk, które przeczytalam, tak po tych esejach jakos mi sie odechcialo czytac cokolwiek innego....
Jestem rodzajem czytelnika multigatunkowego - ostatnio przeczytałam Hessego, Maas, 'Diunę' i jakiś thriller po sobie. Próbowałam kiedyś czytać książki tylko w jednym gatunku: przez jakiś czas była to fantastyka, później piękna, klasyki. Po prostu takie czytanie bardzo mnie nużyło. Otwieranie się na różne bodźce kulturowe bardzo rozszerza nasz światopogląd i w moim przypadku pozwolił mi na otwarcie się na różne nowe rzeczy, które wcześniej negowałam, bo ich po prostu nie znałam. Taka wypowiedź z ust samej nobliski - bardzo słabe. Sam moment nazwania ludźmi idiotami był dla mnie jak: 'Czy ja oglądam reklamę Media Markt z lat 2000?" Uwielbiam Was słuchać, poniekąd to właśnie dzięki waszemu kanałowi odkryłam czytanie na nowo! Booktalki to chyba najlepsza seria na całym polskim booktube 💜
Dla mnie książka jest czymś co daje mi wytchnienie od codzienności, nie czuje się idiotką tylko dlatego, że czytam romanse czasem nawet erotyk. Próbowałam kiedyś z książka Tokarczuk ale zrobiłam DNF bo to nie była książka dla mnie, nie mój temat, nie interesowała mnie. I nie, nie czuje się idiotką przez to, że nudziła mnie książka pani Olgi.
I nie ma powodu, by się z tego powodu biczować. Czasem książki przychodzą do nas w złym czasie, czasem trzeba do nich wrócić, a czasem nawet jak się wróci to wciąż nie są dla nas. Ani takiemu czytelnikowi, ani tym bardziej książce nic się z tego powodu nie stanie :)
Rzecz w tym że żaden autor, w ogóle jakakolwiek osoba tworząca kulturę i sztukę nie ma żadnego prawa żeby zastrzegać swoje dzieło dla kogokolwiek. Jeśli coś tworzysz i puszczasz to w świat, to sorry Winnetou, jest to od tego momentu dostępne dla wszystkich którzy mają możliwość po twoje dzieło sięgnąć. A wartość i znaczenie tego dzieła są na moje oko może w 10% definiowane przez samego autora - w 90% definiuje je to, w jaki sposób zostaje ono odebrane przez, surprise, ludzi. Tych pod strzechą. Metafory, analogie i konteksty nabierają faktycznego znaczenia dopiero kiedy ktoś - czytelnik - je wyłapie i zinterpretuje. A interptetować może każdy i na dowolny sposób, bo na tym właśnie polega sztuka, a w szczególności sztuka współczesna: należy nie do swojego autora, a do odbiorcy. Jeśli pani Tokarczuk chce zastrzec swoje dzieła dla "inteligentnych i wykształconych, którzy są tacy jak ona i rozumieją świat tak jak ona" to może powinna wydać słownik synonimów czy coś w tym stylu - chociaż też nie gwarantuję, że nie trafi on na przykład na półkę mojej babci.
Zgadzam się z każdym słowem! Jako poetką wręcz uwielbiam ten dialog z czytelnikami. Piszę wiersz i jasne, że cosctam mnie poruszyło, coś złapałam za ogon i skojarzyłam i mam w głowie własną interpretację i emocje, które puszczam z wierszem . A potem dochodzą mnie głosy, że komuś się skojarzyło z czymś innym. Wiersz dla mnie nostalgicznego u kogoś budzi radosne emocje. Zawsze mnie zaskakuje i cieszy, jak bardzo czytamy przez pryzmat swojej życiowej drogi, własnych map skojarzeń i to jest PIĘKNE
Świetnie ujęte! Jestem dosyć świeżo po technikum i jak przez mgłę, ale pamiętam, że na lekcji omawialiśmy bodajże chyba fragment jakiegoś eseju szanownej noblistki Tokarczuk i sama zainteresowana rozpisywała się o tym jak działa ta komunikacja z czytelnikiem, odbiór każdego dzieła literackiego i w skrócie wnioski były bardzo podobne do powyższych - że to co napisze autor to jego świat, jakaś jego literacka przestrzeń, którą stworzył i potem "zaprasza czytelnika do dialogu" z nim/nią. Najwyraźniej Tokarczuk chodziło o rozmowę z konkretną grupą odbiorców, a nie, tak jak przypuszczałam kilka miesięcy temu, z każdym zainteresowanym jej twórczością.
Dokładnie tak, jeśli chce, żeby jej książki czytali tylko jej znajomi, to może powinna wydrukować kilka egzemplarzy i puścić w obieg wśród znajomych, albo wysłać mailem tylko do tych, do których chce?
Jako osoba reprezentująca twórczość masową/literaturę niższą powiem, że jestem bardzo zainteresowana tym, kto moje książki czyta. Nie ma to związku z jakimś procesem segregacji, jestem zwyczajnie ciekawa, bo pisząc, miałam jakąś intencję, jakaś myśl do przekazania. Kiedy moja pierwsza książka poszła w świat, okazało się, że połowa moich czytelników interpretuje ją zupełnie niezgodnie z moją myślą i intencją :), i nie mogłabym być z tego powodu bardziej szczęśliwa! Bo ocena świata przedstawionego z perspektywy własnych doświadczeń jest zupełnie normalna. Dostaję wiadomości, w których ludzie identyfikują się z moimi postaciami, ale też takie, w których czytelnicy twierdzą, że moich bohaterów nie da się polubić. Komentarze wartościujące zachowania bohaterów są skrajnie różne (dobrze zrobił! źle zrobił!), smutny w moim odczuciu fragment o miłości, ktoś użył jako idealny cytat dodany do prezentu ślubnego, a moja książka należy do tych prostych. Domyślam się, że w przypadku literatury bardziej skomplikowanej, przesyconej nawiązaniami do innych mediów, kultury, historii itp., sprawa jest jeszcze trudniejsza i już w ogóle interpretacje będą raz z kosmosu, raz z podziemi. Zabranianie jakiejś grupie sięgnięcia po książkę jest tak śmieszne, że aż smutne. Tak naprawdę, mogłabym się słowo po słowie nie zgodzić z noblistką, ale zostawię tyko jeden przykład. Ktoś bez wiedzy, bez obycia kulturowego sięga po książkę i według niej, nie znajduje w tekście jakiegoś przeżycia duchowego. Z doświadczenia powiem, że nie może się bardziej mylić. Osoby w dużym doświadczeniu czytelniczym, czytają inaczej, może trochę bardziej świadomie, ale to osoby o małym doświadczeniu czytelniczym potrafią oszaleć z emocji przy pierwszym zetknięciu z arcydziełem. Oczywiście nie mam statystyk na ten temat, mój argument jest anegdotyczny, ale to tak samo, jak i jej. Oczytanie nie równa się z tym, że ktoś idiotą nie jest, i odwrotnie, brak oczytania nie musi znaczyć, że ktoś idiotą jest. Pani Tokarczuk niech sobie mówi, co tam chce, ostatecznie, powiazując ze soba te dwie rzeczy 'mońdry czytelnik, czeba czytać moje książki, nie itiota', wystawiła świadectwo sobie. Cringe mnie tylko łapie, jak słyszę ten klaszczący tłum 'jeee, my nie idioty'.
Zupełnie się z wami nie zgadzam. Przecież to oczywiste, że książki są tylko dla wybranych. Ja na przykład nie podejmuję dyskusji na tematy literackie z nikim, kto przynajmniej nie przeczytał "Krytyki czystego rozumu" w przekładzie na starocerkiewnosłowiański 😀
nawet zeby prowokowac i pisac brednie trzeba to umiec wiec krasnoludzie chcesz prowokowac czyms absurdalnym wysili swoja inteligencje i nie badz tym co w tytule tego filmu
Jestem osobą z wyższym wykształceniem, ale jestem też osobą, która zaczytuje się bez pamięci w fantastycznych książkach i nawet najbardziej oderwanych od rzeczywistości światach. Mało tego, uwielbiam czytać proste, kończące się słynnym "i żyli długo i szczęśliwie" romanse. Czy uważam się przez to za idiotkę? Nigdy w życiu. Czytam to, co lubię i nie widzę sensu zmuszania samej siebie do "lepszej" literatury, która zwyczajnie mnie nudzi i nie jest (na ten moment) dla mnie. Sądzę, że nasza noblistka w swoim rozumowaniu pominęła istotną kwestię jaką jest nasza motywacja do czytania - a tą każdy ma inną. Jeden czyta bo chce się rozwijać i poszerzać horyzonty, drugi pragnie uwrażliwić się i pochylić nad pewnymi kwestiami, a jeszcze trzeci szuka odskoczni od codzienności. Ja zdecydowanie zaliczam się do trzeciej grupy i wyznaję zasadę, że czytanie ma być przede wszystkim przyjemnością, a jeśli przyjemność sprawia mi czytanie o skrzydlatych Fae, to właśnie o nich będę czytać. Przykre jest jednak, że nie każdy czuje się pewnie ze swoją wiedzą i, nazwijmy to, intelektem, a takie wypowiedzi osób publicznych jedynie pogłębiają te negatywne przekonania. Dla mnie istnieje zasadnicza różnica pomiędzy człowiekiem mądrym, a inteligentnym. Wyższe wykształcenie i znajomość wzorców kulturalnych absolutnie nie gwarantuje inteligencji, tak samo jak zakończenie edukacji po szkole średniej nie odbiera jej.
Muszę przyznać, że w ogóle nie byłam zaskoczona. Choćby "Czuły narrator" jest rantem na popkulturę i pokazuje, że ona nie tylko gardzi czytelnikami literatury popularnej i (tfu!) ludźmi grającymi w gry, i oglądającymi seriale, ale też w ogóle nie kuma współczesności. SPOILER do "Prowadź swój pług przez kości umarłych": Lata temu byłam na spotkaniu z Tokarczuk wokół "Prowadź swój pług..." i zrobiło się niezręcznie, kiedy autorka powiedziała, że ona popiera działania bohaterki. Prowadzącą zatkało i dopytywała, czy Tokarczuk popiera rozwiązywanie problemów przez mordowanie ludzi. Otóż.. Tak🙈 A ja nawet lubiłam tę powieść właśnie dlatego, że traktowałam postawę bohaterki z dystansem. Jako, co najmniej, problematyczną😅 Gosia
Całe życie byłam przekonana, że ten problem moralny, ten konflikt ukazany w Prowadź… No właśnie jest konfliktem. Jakąś kwestią do dyskusji, impulsem do społecznego zastanowienia się nad kwestiami ekologicznymi. A tu takie coś 😩
@@Bestselerki Ostatnio znajomy mi opowiadał też, że było spotkanie po filmie "Pokot" z Tokarczuk i Wajrakiem. I sam Wajrak się wypowiadał, że to świetny portret takiej "ekoświruski", która w sumie na ekologii się nie zna, bo np. uważa, że sytuacja w Czechach jest lepsza niż w Polsce, a to nieprawda. Autorka zamilkła, nie odniosła się do tematu 🙈 Ja akurat twórczości nie cenię (choć przeczytałam 6 książek, serio, bardzo chciałam się przekonać 🙈), ale żal mi właśnie jej wiernych czytelników, którzy oglądają ten cyrk i jest im zwyczajnie przykro😒
Jeśli chodzi o film: THIS. A tak poza tym, to przy okazji tej inby nabrałam ochoty żeby przynieść z piwnicy jedyną książkę Tokarczuk jaką mam i sprawdzić, w tym ULTIMATE TEST, czy jestem idiotką czy jednak nie.
@@galeonybasni wylądowała przez remont, więc o ile pani noblistka nie miała bezpośredniego związku z zerwaniem się sufitu i serią pomniejszych katastrof, to obecność książki w piwnicy nie jest intertekstualna 🤣
Oczywiście, że istnieją książki dla tych mądrzejszych, do których zrozumienia potrzebna jest pewna wiedza, świadomość, mentalność, empatia itd. Ten element twórczości nie zamyka się tylko do książek, ponieważ odnosi się do filmów, seriali, muzyki, twórczości teatralnej itd. To oczywiste, że istnieją twory bardziej i mniej zrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy. Mimo wszystko każda twórczoć jest w swój sposób wyjątkowa, i to żę coś jest ukazane w jakieś książce w sposób bardziej oczywisty niż w innej, nie oznacza, że ta książka jest dla "idiotów". Każda powieść jest dla każdego, nawet jeżeli twórczość Olgi Tokarczuk nie należy do najłatwiejszych i mimo wszystko trzeba poza czytaniem orientować się w niektórych kwestiach, to nie oznacza, że jest ona skierowana tylko do osób, które to rozumieją. Nawet ten przeciętny "idiota" może przeczytać "Bieguni", "Empuzjon", i oczywiście istnieje możliwość, że pewnych wątków nie zrozumie, a być może nie zrozumie całej książki. Ale czy jest w tym coś złego? Niezrozumienie jest rzeczą ludzką, nie istnieje nikt, kto znałby się na wszystkim. Na 100% istnieją książki, przy których Olga Tokarczuk będzie tym "idiotą" bez wiedzy i świadomości. Klasyfikowanie ludzie ze względu na to, co czytają, co rozumieją, a czego nie, jest po prostu straszne. Szkoda, że tak wykształcona i inteligenta kobieta tego nie rozumie i stara się stworzyć ze swojej literatury coś przeznaczonego dla elity. Każdy z nas odnajduje się w czym innym, każdy z nas woli co innego; są ludzie którzy traktują książki jako źródło wiedzy, poznania, a są też tacy, którzy traktują je jako źródło rozrywki, coś co chcą przeczytać i się odprężyć, bez wytężania umysłu, by coś zrozumieć. Martwi mnie to, że tak wpływowa i znana osoba, któej słowa trafiają do wielu, mówi publicznie takie rzeczy. Ma ona prawo tak sądzić, ma prawo do wyrażania swojego zdania i nawet ta wypowiedź, choć kontrowersyjna, jest jej zezwolona. Szkoda tylko, że w dobie, gdy więcej polaków książek nie czyta, wychodzi ona i ponownie tworzy wokół książek otoczkę czegoś eksluzywnego, czegoś trudnego w poznaniu i wymagającego wysiłku. Zamiast wyjść i powiedzieć coś, co zachęci ludzi do czytania, tylko wszystkich zniechęca. A wystarczyło tylko trochę wyczucia, ubrania tej wypowiedzi w inne słowa i mogłaby wyjść z tego naprawdę sensowna wypowiedź. Niestety, otrzymaliśmy przykre słowa, które sprawiły, że niektórzy ludzie mogli poczuć się urażeni. Choć cenię Olgę Tokarczuk i nie jestem kimś odpowiednim, by podważać jej warsztat pisarski, to mimo wszystko wątpię, że sięgnę kiedyś po jej książkę. Nie dlatego, że będę uważał, że jest ona kiepska. Tylko dlatego, że będę się bał, że gdy czegoś nie zrozumiem, to będę tym "idiotą", dla którego, według autorki, ta książka przeznaczona nie jest... *oczywiście każde użycie przeze mnie okreslenia "idiota" to po prostu użycie tego określenia, którego użyła Tokarczuk. W żaden sposób nie chciałbym żeby to słowo w moim kom zostało przez kogoś odebrane jako nacechowane negatywnie określenie. (moje niektóre elementy wypowiedzi pokrywają się z tymi Waszymi, ale to dlatego, że całkowcie zgadzam się z Waszymi arguementami i myslę podobnie)
Przeczytałem kilka książek Tokarczuk i ja w nich nie widzę niczego co wymagało by większej wiedzy niz na poziomie szkoły średniej. Samozadowolenie pani Tokarczuk jest mocno przesadzone.
A mi się wydaje, że to słowo "idioci" tylko jej się wymknęło na fali emocji, może w związku z tym, że w czasie gdy stała się popularna, wielu ludzi dopiero odkryło jej książki i krytykowało, że są trudne w odbiorze. Świat jest skomplikowany i każdemu z nas czasem wymsknie się coś co chodzi po głowie.. i później wszyscy czepiają się tych słówek, a w dobie internetu jest to jeszcze trudniejsze. Wasze argumenty jednak były bardzo ciekawe, fajnie że były takie i "za" i "przeciw":)
Ja czytam wszystko oprócz romansów, ktoś inny czyta te romanse, ktoś inny tylko horrory, ktoś inny literaturę wyższą. I fajnie. Należy się cieszyć tym, że ludzie w ogóle czytają. A nikt nie powinien nazywać nas idiotami.
Wchodzimy tu w dyskusję typu czy autor ma prawo do właściwej interpretacji jego dzieła i zawsze w tego typu akademickich dyskusjach odpowiedź brzmiała:NIE. Dzieło dla autora jest jak dziecko dla rodzica - ma żyć własnym życiem, inaczej to nie jego życie, a jedynie projekcja rodzica/twórcy. Stworzone dzieło wymyka się z rąk twórcy. Po co gadać takie bzdety. To się nazywa po młodzieżowemu "odklejka". 😄
Wyszła z worka prawdziwa twarz "czułego narratora". Jesteście młode i może tego nie przeżyłyście, ale środowisko Olgi T. właśnie takie było zawsze pomimo swojej progresywności: zblazowane, przekonane o swoim niemal namaszczeniu i turboklasistowskie. Zawsze było tak, że środowisko "czułych narratorów", "czułych empatycznych heroldów obrony uciśnionych", wykolejało się przy pierwszej pobliskiej mniejszości. Szkalowanie ze względu na narodowość ("Polactwo"), sytuację materialną ("pijaki z PGR-ów"), miejsce zamieszkania ("wieśniaki"), religię i płeć ("stare babcie z różańcami"), od lat jest chlebem powszednim środowiska bliskiemu Oldze Tokarczuk. Elityzm, poczucie wyższości to ich chleb powszedni. Witamy w Polsce. Dziwi mnie, że Panie tego nigdy nie widziały. I dlatego na takim przemówieniu czy na Akademii Sztuk Przepięknych, tego typu wypowiedzi będą cieszyły się brawami.
Empatia, pokora, serce, mądrość. Jestem bardzo pozytywnie - przepraszam za stwierdzenie - zaskoczony poziomem wypowiedzi jaki tu spotkałem. Spodziewałem się że zobaczę tu kolejne stronnicze Youtubowe Julki. A tutaj taka dogłębna, a tym samym wyrozumiała, analiza obu stron. 😯 Naprawdę niezmiernie się cieszę, że istnieją takie osoby które nie dają się wciągać w rolę aktora jednej ze stron danej sytuacji, ale wykazują się sporą refleksją, rozponaniem scenariusza i jego konsekwencji(choć nieraz ciężko nie ulec emocjom i zacząć być tym aktorem). Alpaka ode mnie dla Was.
✨I am zniesmaczona✨podpisuje się po tym. Moją ostatnią książka którą przeczytałam była "Szafa" a przed nią "Profesor Andrews w Warszawie" i obie pozycje (zwłaszcza ta druga) wywołały u mnie zachwyt. Jasne nie wyciągnęłam z chociażby "Szafy" tyle ile mogłam ale mam kurde 16 lat a literaturę piękną czytam od tego roku (wcześniej sięgałam tylko po literaturę "niską" (to nawet pisze się z trudem XD)) ale dobrze zdawałam sobie z tego sprawę i wiem że jeśli sięgnę po te książki za 10 lat wyciągnę z nich dużo więcej ale kurde średnio mi o to w tym momencie chodziło. Chciałam przeczytać książki noblistki (którą jako postacią publiczną trochę się zachłysnełam ale zdarza się i tak) więc to zrobiłam ale chyba nie wpisuje się w ramy elitarnego czytelnika no cóż... Całe szczęście że Pani Olga nie wie że wszyscy w moim otoczeniu czytają tylko romanse. Ehhh ja naprawdę oczekiwałam więcej świadomości swoich słów od Pani Olgi i to sprawia że jest po prostu przykro bo gdyby takie słowa padły od np. Jakiejś randomowej osoby z bookstagram/booktuba/booktoka której nawet nie obserwuje to po prostu nie zgodziłabym się z tą osobą,wyraziła swoją zdanie i poszła dalej. W tym wypadku nawet nie wiem jak mam wyrazić swoje zdanie bardziej trafnie niż głębokie westchnienięcie. Jasne czytanie litartaury pięknej,bardzo metaforycznej,osadzonej w kulturze itp wymaga większej lub mniejszej wiedzy ALE dyskredytacja czytelników którzy konkretniej wiedzy nie mają od początku swojej przygody z daną partiaą literatury jest zwyczajnie szkodliwe. Miałam w niedalekich planach (po waszej recenzji głównie) sięgnąć po "Prawiek i inne czasy" bo poddziały wasze zapewnienia że nic się nie stanie jeśli nie wyniesiemy z danej książki tyle ile ktoś inny ale przez takie słowa nie wiem co o dalszym czytaniu książek Pani Olgi myśleć. Nie mówię że nigdy po nie nie sięgnę ale już na pewno nie w najbliższym czasie.
Bardzo mądre słowa. Od dawna nie czytam Tokarczuk bo dla mnie to zbyt pesymistyczna lektura. Dałam szansev3 pozycjom i tak.mnie rozdygotały, że dałam spokój. Wole dobry romans 🙃 Osobiście za ogrom wiedzy przemycanej w akcji powieści to cenie Terrego Pratchetta. Pani Olga pewnie prychnęłaby z pogardą ale IKE tam odniesien do przeróżnych dziedzin wiedzy! Ile do odkrywania za każdym.nawrotem, to głową mała! A wszystko tak podane, że możesz nic nievwuedzuec, niczego nie znac a czytać z wypiekami. Pozdrawiam bajkowo
Mnie najbardziej rozśmieszyła niewiara pani Tokarczuk w to, że "przyjdzie człowiek, który nic nie wie i zanurzy się w literaturę". Irving Stone we wstępie (nie mogę tego sprawdzić w tej chwili) do Greckiego Skarbu opisywał "prostych" rybaków na wyspie Itaka, którzy z taką pasją opowiadali o Odysie, że mało który intelektualista mógłby sią z takim zanurzeniem mierzyć. Bo to nie człowiek się zanurza w literaturę, ale to literatura zanurza się w życie. Dziwię się, że noblistka, pisarka, aż tak bardzo nie zna ludzi. Ale widać, żeby pisać nie trzeba mieć aż takich kompetencji. :D Natomiast cała ta wypowiedź (która zresztą narodziła się o ile kojarzę po zakwalifikowaniu Empuzjonu do horrorów, więc można było się zdenerwować) zabolała mnie, kiedy mignęło mi gdzieś zdjęcie wszystkich polskich noblistów, Miłosz, Szymborska i pani Tokarczuk - no, mnie jest przykro. Może zresztą niepotrzebnie - może to Noblowi powinno być przykro.
Pamiętam jak czytałam "Prawiek" będąc dzieckiem i jakie wywarł na mnie wrażenie. Do dzisiaj pamiętam moje odczucia. Było mi bardzo przykro kiedy po Noblu grożono pani Oldze śmiercią, wyzywano ją od żydowskich szmat itd. Sam minister kultury wypowiadał się o niej z lekceważeniem. Wydaje mi się, że ta wypowiedź o idiotach bardziej nawiązywała do takich osób, które nie rozumiejąc jej książek, wyzywają ją od k.. Osobiście nie zamierzam przestać czytać noblistki. To jest dobry człowiek i szkoda, że za jedną niefortunną wypowiedź tak bardzo jej się oberwało.
Krzysztof Maj na jutubie (bardzo polecam jego kanał!) już wcześniej się wypowiadał na temat Olgi Tokarczuk, której bodajże zdarzyło się już krytykować literaturę fantasy i świetnie tłumaczył, że fantasy to nie jest tylko wymyślone pierdololo, które ma odmóżdżyć, ale może też wnosić do życia ciekawe kulturowe wartości :)
Właśnie odsłuchałam pana Maja i jego argumenty są bardzo trafne. Wartościowe materiały nakreślające szerzej czym jest elitaryzm i klasizm w przypadku Tokarczuk. Tym bardziej bawi to, że ona chciałaby, żeby jej książki czytali tylko wybrani, wrażliwi i w ogóle, a stoją one w Biedrze obok szlanek, blenderów i innych pierdoletów xD
Omawiał też mowę noblowską Tokarczuk na swoim kanale. Widać tam, że niestety, ale pani Tokarczuk się nie wymknęło, ani nie dobrała źle słów, bo już w tej mowie wartościowała ludzi na lepszych i gorszych, więc chyba po prostu takie właśnie są jej poglądy.
Jakby komuś było mało wkurzania się na arysTokarczuk to polecam 2 filmy Krzysztofa M Maja i nowy i straszy film jest to wspaniały wsumie 1.5h rant na naszą kochana noblistkę
dla mnie niechęć do Tokarczuk przesłania Majowi jakikolwiek obiektywizm, tak że doszukuje się u niej wyłącznie najgorszych intencji, a też nie o to chodzi. Jasne, forma tych filmików jest bardzo wciągająca (chociaż tego ostatniego nie byłam w stanie skończyć, bo poziom negatywnych emocji był dla mnie ciężki do strawienia), z częścią argumentów trudno się nie zgodzić, ale całość bazuje na zbytnich uproszczeniach
Zgodzę się z przedmówcą, Maj coraz bardziej wchodzi w rejony hejterskie i pod maską "obrony wielbicieli popkultury" zwyczajnie chce jej jak najmocniej dowalić, by nie powiedzieć przypierdolić
"Prawiek i inne czasy" czytałam jeszcze w liceum. Nie sądzę,że byłam wtedy jakoś szczególnie "wyrobiona czytelniczo", ,że byłam w stanie wyłapać odpowiedni kontekst i zrozumieć wszystkie metafory, mimo to pokochałam tę książkę i sięgnęłam po następne. Dziś jestem mocno rozczarowana postawą pani Olgi, wiele jej wypowiedzi po prostu mnie boli. Nie potrafię już wrócić do swoich ulubionych książek i przeczytać ich bez goryczy w sercu. Nie wiem ilu czytelników pani Tokarczuk ma podobne odczucia, ale w moim przypadku zniszczyła ona coś ważnego i pięknego. Szkoda.
Aż się zalogowałam, żeby ten komentarz napisać. Niektórzy podnoszą wątki tego nieszczęsnego kapitału kulturowego. Z perspektywy socjologicznej kapitał kulturowy nabywamy w trakcie naszego życia społecznego. Nie rozumiem wartościowania ludzi na podstawie kapitału, który mają. Czy osoba z niższym kapitałem nie może przeczytać czegoś z literatury uważanej za wysoką? A nuż zmotywuje ją do szukania kontekstów lub sięgania po inne pozycje. Nie wspominając już o tym dychotomicznym podziale na wysoką i niską literaturę. Po co to komu? Niech każdy czyta, co chce. =)
Dokładnie o to chodzi! Żeby ten kapitał „zdobyć” należy - ultra ogólnie - robić rzeczy. Zbierać doświadczenia socjalne i kulturowe, w tym czytac książki i to najróżniejsze!
Przeczytałam 3 książki Tokarczuk (Prawiek, Biegunie, E.E), dość dawno- pewnie jakieś 10 lat temu jak byłam w liceum. Nie wiedziałam jeszcze wtedy że mam styczność z literatura wyższą, ale po ocenach na lubimy czytać widzę że mi się podobały. Tylko nie wiem jak siebie teraz traktować bo katharsis żadnego przy nich nie przeżyłam, więc teraz obawiam się że jednak niegodna byłam sięgania po taka literaturę tak w liceum, między czytaniem YA i fantastyki 😄
Przeczytałam 4 książki Olgi Tokarczuk i nie czuję się idiotką. Miałam w planach Księgi Jakubowe, ale póki co mi się odechciało. A szkoda bo Podróż Ludzi Księgi, Prawiek i inne czasy, E.E., Anna In w grobowcach świata bardzo mi się podobały. W planach były też inne jej książki.
Czytałam Empuzjon Tokarczuk i faktycznie książka mocno oparta na Czarodziejskiej Górze Manna ,nawet przez moment myślałam,że to plagiat. Jednak mimo ,że książka dobra i podobała mi się to jednak do Czarodziejskiej Góry jej daleko i Mann chyba nigdy nie twierdził, że jego książki są tylko dla inteligentnych 😊 W sumie lepiej przeczytać Czarodziejska Górę niż Empuzjon
Od jednej osoby, która uczyła mnie języka polskiego z bardzo dobrym wykształceniem przez kilka lat słuchałam, że mój ulubiony gatunek książek czyli kryminał to literatura niższa, coś niewymagającego skupienia/przemyśleń, źle pisane i do tego wręcz prostackie, więc cóż... Dla mnie czytanie to od zawsze czysta przyjemność, potrafią całkowicie zostać pochłonięta przez historię - stoję jakby obok w danej sytuacji i widzę + czuję co się dzieje, nie wiem do końca jak to wygląda u innych, ale nic innego nie wytwarza u mnie takich przeżyć, a jednak od około 2-3 lat skupiam się na filmach, rzadziej serialach i muzyce. Filmografia mnie porwała i potrafią nie czytać przez dłuższy czas, a później poznaje kolejne literackie historie. Nie do końca rozumiem, kiedy ktoś nie czyta wcale, ale dlatego że chciałabym żeby druga osoba czuła coś podobnego jak ja bo jest wspaniałe. Jeżeli dla niektórych to tylko zlepek słów i nie czują tych wydarzeń to rozumiem brak chęci do czytania, swoją drogą mnóstwo osób słucha podcastów, które potrafią być zbliżone przekazywaniem treści do formy literackiej nie wspominając o całej masie różnego hobby. Wyzywaniem od idiotów jeszcze nikt nikomu nie pomógł, działa to tylko demotywująco i jest po prostu obraźliwe + zniechęca jeszcze kolejne osoby, które jako pierwszą książką od lat na półce jest właśnie tytuł Tokarczuk ...
Czytałam kilka książek Tokarczuk i podobały mi się, szczególnie ‚Bieguni’ i ‚Dom dzienny, dom nocny’. Przy ‚Czułym barbarzyńcy’ pomyślałam tylko- serio? A przez Empuzjon’ zwyczajnie nie przebrnęłam, czytając ją miałam wrażenie, że tracę czas. Może z wiekiem ubywa mi inteligencji🤓
Jak usłyszałam o tych słowach polskiej noblistki (eh...), zdałam sobie sprawę, że wolę być idiotką czytającą "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa, niż czytać cokolwiek od pani Tokarczuk. Przykro jest słuchać o takich słowach z ust, jakby nie patrzeć, noblistki. Słowo "idiota" w jej wypowiedzi boli najbardziej; z mojej strony - mam wrażenie, że tę wypowiedź można było powiedzieć zupełnie inaczej bez użycia słowa "idiota". Ja też zawsze sądziłam, że literatura jest dla ludzi, nawet jeśli ktoś nie czyta od razu literatury tak zwanej ambitnej. A mam wrażenie, że zaczynając od czytania literatury tzw. ambitnej można by się do czytania w ogóle zniechęcić.
"Żeby czytać książki trzeba mieć jakąś kompetencję", ale żeby tworzyć "fypidną lyteradurę" wystarczy być Olgą Tokarczuk, która wstrzeliła się w trendy komitetu noblowskiego i teraz szpanuje.
Moja antypatia do twórczości Tokarczuk narodziła się w liceum, kiedy to nasza polonistka za inteligentnych i oczytanych uważała tylko te osoby, które czytały w tamtym okresie właśnie te książki. Ja nie czytałam, bo najzwyczajniej w świecie nie byłam zainteresowana tematyką i myślałam, że to jest w porządku. Niemniej jednak było przykre jak na rozszerzonej maturze 100% dostawał każdy kto choćby wspomniał nazwisko noblistki, a inne argumenty nie miały takiej siły przebicia. Mam wrażenie, że nawet jeśli kiedyś sięgnę po którąś z książek Olgi Tokarczuk to ten komentarz będzie mi dzwonił w głowie podczas czytania i ciężko będzie o nim zapomnieć.
Idiota - termin medyczny odnoszacy się do osoby upośledzonej umysłowo . 2) obrazliwe określenie kogoś. A zatem kontekstem i celem Tokarczuk było obrażenie tych którzy nie czytają jej książek. A ja popieram wypowiedź z tego filmiku (12:45) wystarczająca riposta 👏👏👏
Wypowiedź Pani Tokarczuk bardzo mnie zbulwersowała, gdyż jej podejście ściśle łączy się ze sprawą, która mnie osobiście bardzo boli, tzn. deprecjonowanie fantastyki jako właśnie "literatury dla motłochu". Wiele razy spotkałam się z osobami z tego właśnie elitarnego kółka, które twierdziły, że czytanie takiej literatury świadczy o niskim obyciu kulturowym. Dla mnie natomiast fantastyka była zawsze czymś uniwersalnym, narzędziem, dzięki któremu pod płaszczykiem niesamowitej przygody i niebywałego świata można przemycić wiele ważnych problemów społecznych i uniwersalnych prawd. Przede wszystkim jest czymś, co trafi do każdego. Dla wielu (w tym dla mnie) literatura fantastyczna była furtką do wspaniałego świata literatury. Jasne, są książki fantasy lepsze i gorsze, ale tak samo jest z kryminałami, romansami, a nawet z literaturą wysoką. (Ufff, rozpisałam się)
Nie masz racji. Fantastyka i kryminały to bezwartościowy chłam dla ludzi o niskich kompetencjach intelektualnych. Tako rzecze Tokarczuk hołubiona przez arbitrów elegancji czytelniczej od Moniki Olejnik po mobbera Lisa przez depenalizatora kazirodztwa Hartmana
Ja w ogóle nie rozumiem tego stwierdzenia, że fantastyka jest gorsza od jakiegokolwiek innego gatunku (paradoksalnie wymaga dużo większego nakładu pracy i wyobraźni np. podczas tworzenia świata, czy opracowywania systemu magicznego) i tym bardziej gardzę Tokarczuk za ten propagowany przez nią wszędzie obleśny światopogląd, że jest tylko jedna i jedyna słuszna literatura dla wybranych "wrażliwych krajanów", a wszystko inne to "masowe" gówno dla idiotów.
Ja próbowałam czytać "Prowadź swój pług...", ale mi ta książka nie podeszła. Miałam dobre zdanie o Tokarczuk, a tu nagle wyskoczyła z takim kwiatkiem... Mega słaba akcja. Podpisuję się pod Waszymi argumentami - nic dodać, nic ująć :)
We wszystkich komentarzach przejawia się brak przyznania się przed samym sobą że jest się owym "idiotą". Przyznania, że pewne gatunki literackie zwyczajnie przerastają nas. Proust był dla mnie wyzwaniem którego ukończenie wymagało ode nie niezwykłej siły woli... Czytając jesteśmy "lepsi, bogatsi" od tych nie czytających, jednocześnie jednak gorsi od tych czytających np. Platona do snu. Absurdem jest nie dostrzegać przepaści intelektualnej pomiędzy książkami noblistki i np. "producenta książek" typu p. Mróz. Akceptujmy miejsce w jakim jesteśmy, zwłaszcza jeśli sprawia ono że jesteśmy w nim szczęśliwi. Pamiętajmy jednak że dla tych bardziej ambitnych, mądrzejszych będziemy "idiotami". A tacy znajdą się zawsze. Mądrzejsi i lepsi... nawet od p. Tokarczuk....
To twoja autorska definicja idioty czy skleciłeś ją na potrzeby obrony kompromitujących bredni Tokarczuk? Znam pisarzy przyznających, że pisarstwo Lema ich przerasta, ale nie nazywają siebie z tego powodu idiotami
Ja odczuwam przepaść, ale głównie między bredniami Tokarczuk o tym, że za 50 lat będziemy się wstydzili, że nasi przodkowie jedli mięso, a tym co na podobny temat mówią zwykli ludzie. Pretensjonalna grafomania Tokarczuk nie jest lepsza od produkcyjniaków Mroza, bo żaden z produktów nie jest wartościową literaturą. Różnica jest taka, że książki Mroza niczego nie udają
Zgadzam się z waszym punktem widzenia na tą sprawę. Jako dość młody czytelnik, po dostrzeżeniu urywku tekstu pani Tokarczuk w podręczniku od j. polskiego chciałem sięgnąć po więcej. Zwłaszcza, że byłem chyba jedyną osobą spośród mojej całej klasy, której ten typ literatury się podobał. I nawet po tej całej dramie i kłótni, wywołanej komentarzem pani Olgi nadal mam chęć zobaczenia, z czym to tak naprawdę się je. Nie uraziło mnie to jakoś bardzo, chociaż nie uważam się za jakiegoś inteligentnego czytelnika (wręcz przeciwnie). Myślę że jedna, dość oburzająca opinia do niektórych grup ludzi nie powinna pozbawiać możliwości poznania lub wgłębienia się w ten świat, przynajmniej ja tak sądzę. Zdaje sobie sprawę, że ten komentarz może być chaotyczny, ale przy takich temperaturach już mózg mi się przegrzewa na wszelakie mądre dyskusje i argumentacje XD, więc was podziwiam, bo jak zawsze odwaliłyście kawał dobrej roboty
większy dym niż samo ognisko, obiegowo mówimy, że disco polo nie jest muzyką najwyższych lotów, to samo, ale mniej kulturalnie, powiedziała Olga Tokarczuk, to już wielkie oburzenie i, co bardziej smutne, to robienie sobie reklamy na tym, np. w ramach nagrywania filmów
@@marcinw5515 ,,nie czytaj Tokarczuk" nie jest trafnym określeniem, ponieważ kunszt tej kobiety jest naprawdę dobry. Może istnieć artysta, który tworzy wspaniałe obrazy i wciąż być chamskim, narcystycznym człowiekiem.
Jeden z waszych wielbicieli tak skomentował wasz filmik: ''Tokarczuk to taki współczesny Michnik. On twierdził że inteligentni ludzie czytają tylko Wyborczą, a ona twierdzi że tylko jej wypociny są dla inteligentnych. Moim zadniem to prostaczka, która zasłyneła nie z popularności jej dzieł i stylu pisania, a jedynie treści. O taki odzew wam chodziło? Dla takich bibliofilów nakręciłyście tę pogadankę? Bo żadna z was nie pofatygowała się, by sprostować opinię, że Tokarczuk jest prostaczką.
Solenizantka studiowala zanim sie urodzilyscie. To jest po prostu archaiczny sposob kategoryzowania, obrazowania i myslenia. W zderzeniu ze wspolczesnocia moze prowadzic do problemow emocjonalnych.
Mysle, ze ona miala dobre intencje, ale walnela z grubej rury, bo nie przemyslala tego, albo to nadyktowala jej mala twarz Voldemorta pod turbanem 🫣🤣 Straszne, robienie z jednych elite a z innych plebs... 😑
Ja w swojej pracy nauczyciela wychowawcy starałam się zachęcić dzieci do czytania. nie musiały czytać nic trudnego, ale wiersze, komiksy, opowiadania, byle tylko pokochać czytanie. Czytanie może być i po to, żeby się czegoś nauczyć, i po to, żeby się odprężyć i uciec od rzeczywistości. nie raz inteligencja i pewna wiedza jest potrzebna, nie raz nie. Gorzej jest jeśli książką którą czytam jest zbyt prosta dla mnie, ale może ona sprawić przyjemnośc innym. Każdy ma inny gust i uczucia. Uważam, że kazdy może czytać co chce i kiedy chce.
Sztuka STAJE SIĘ w momencie, kiedy odbiorca w związku z nią coś przeżywa. Olga nie pisze sztuki, bez czytelnika literatura nie istnieje. I tak sobie myślę o moim mężu, który jest z rodziny robotniczo-chłopskiej :P gdzie do czytania było się zniechęcanym, i który ma większą wrażliwość i inkluzywne podejście do sztuki niż osoba, od której oczekuje się wrażliwości i inkluzywności, skoro sama o sobie tak lubi myśleć. Nb mój mąż czyta bardziej ambitną literaturę niż ja, absolwentka polonistyki :D
Ja mam dwa fakultety i jara mnie Zmierzch. Przeżywam katharsis, jak Edward skrzypi oknem na pięterku. Miałam faceta - mechanika samochodowego w Hondzie. Musiał raz do roku przeczytać Nad Niemnem, bo inaczej nie dawał rady. ja przysypiam. Czy literatura, to nie jedna z bardziej inkluzywnych (tak to się mówi?) form sztuki. Każdy może wszystko i wszystko może każdy?
Moje podejście do tej całej sytuacji jest "i dont really care what Tokarczuk says", z prostego względu- za wiele rzeczy brałam do siebie lub odbierałam jako atak przez co moje zdrowie psychiczne i relacje międzyludzkie cierpiały. Czytam to co lubię, nie czytam tego co mnie irytuje, wracam do niektórych książek teraz, bo jestem dojrzalsza jako czytelnik. Wszyscy co przekrzykują się w tej dramie, powinni swoje ego sprawdzić, bo chyba już im wszystkim w kosmos wyleciało- i Tokarczuk, i politykom lewicy i działaczkom społecznym. Jeśli ktoś mówi mi, że nie jestem głupia, bo czytam dużo, interesuję się światem i kulturą- ma rację, bo staram się pogłębiać swoją wiedzę jak tylko mogę. A jak mi ktoś wyrzuci, że jestem niewykształconą idiotką, bo nie jestem inż ani mgr, to też ma rację, nie skończyłam żadnych z podejmowanych do tej pory studiów. Żadna z tych opinii nie wpływa na mój komfort życiowy. Ten ktoś mógłby ładniej to ująć, ale nie zmienia to niczego.
A mnie nie zdziwiła ta wypowiedź Olgi Tokarczuk. Ona wykazuje wrażliwość - owszem, w książkach. Ale już mowa noblowska pokazuje klasizm i pogardę dla literatury innej niż piekna. Smutne jest to, że ludzie deklarujący się na wrażliwych, pokazują właśnie ten brak wrażliwości w życiu. Może nie jestem zwolenniczka cancelowania(chyba, że ktoś ewidentnie krzywdzi innych) to jej postawa zniechęca do czytania. Nawet jeśli przeczytasz to z czym zostajesz? Może autorka z ciebie kpi, a postać Marty, kobiety obcującej z natura i on niej ucząca się mądrości, wrażliwości(„dom dzienny dom nocny”) to jednak nie mędrczyni, tylko idiotka? Ehhh... ktoś kto tak pięknie tworzy archetypy, potrafi być tak przepaść w łechtaniu własnego ego...
Zabawne, że w swoich książkach niejednokrotnie przemyca temat dyskryminacji i prześladowań, a teraz sama otwiera przedsionek tychże. Może od razu cofnijmy się do średniowiecza? Literatura tylko dla bogatych i wysoko wykształconych? :)
Niestety od razu tak Ją odebrałam, już słuchając Jej przemówienia. Już tam dało się wyczuć obok prostoty myśli - Jej zadarty nos. Zgadzam się z Wami w 100%
Czy w tych czasach dalej jest przez niektórych narzucane co kto powinien czytać? Ja czytam to na co mam ochotę i czy jest to w danym momencie romans wydany z wattpada czy literatura piękna nie ma to znaczenia. Jestem takim samym czytelnikiem jak inni. *oczywiscie nie ujmuję tutaj powieścią z wattpada!
Pan Krzysztof Maj już kiedyś zrobił filmik o Tokarczuk i jej pogardzie dla ludzi którzy lubią kulturę masową, anime czy fantasy, bo w swojej twórczości pisze o tym. To, że teraz powiedziała to na głos, to nic dziwnego.
No, macie u mnie dużego plusa za brak klapek na oczach, co się niestety w książkowym środowisku rzadko zdarza. Ale Was zasmucę, ona powiedziała dokładnie to, co chciała powiedzieć.
Z twórczością Olgi Tokarczuk nie mam za wiele wspólnego. Jestem dopiero po jednej lekturze, w dodatku Szafie. Więc nie ocenię na jakim poziomie jest jej twórczość. Ale uważam, że jeśli jest się tak uznawaną osobą (noblistka, psycholog nie wiem co jeszcze), to zobowiązuje do pewnych zachowań. Jako osoba oczytana, tworząca własne treści, powinna znać wartość słowa. W jakiś sposób może mieć słuszność w tym co mówi. Jeśli nie mamy pojęcia o np. Kulturze danego państwa, będzie nam ciężko zrozumieć literaturę jej poświęconą. Ale sposób w jaki się wypowiedziała jest oburzający i zniechęcający. Moim zdaniem wcale nie świadczy o jej wysokim poziomie wrażliwości i zniechęca do poznawania jej książek.
Naprawdę ktokolwiek jest zdziwiony, że te konkretne słowa wypowiedziała Tokarczuk? Jej literatura była i jest przesiąknięta elitaryzmem. "Prowadź swój pług przez kości umarłych" jest wręcz wzorcowym przykładem książki-manifestu naszpikowanej wyższościowymi postawami. Jej mowa noblowska to pokątnie wbijane szpile, okrągłe zdania które pod powierzchnią skrywają dostatecznie dużo jadu by zakwestionować jakąkolwiek wrażliwość. Chyba nie do końca można to nawet usprawiedliwiać kontekstem i tym, że Tokarczuk być może miała coś innego na myśli - bo jakiekolwiek kategoryzowanie ludzi trąci pogardą, klasizmem i hipokryzją ("czuła narracja" to jeszcze jeden termin-wytrych). Ego po noblu albo wystrzeliło w okolice stratosfery albo zwyczajnie mamy tutaj do czynienia z esencją liberalnego myślenia - fasadowa wrażliwość, a ta faktyczna tylko dla wybranych (ale najpierw pokaż swoje dyplomy akademickie i wykaz zarobków, bo klasa robotnicza się nie liczy).
Wieść gminna niesie że po odebraniu Nobla pani Tokarczuk spotkała się z innym polskim noblistOM Lechem żeby jej doradził jak udźwignąć takie brzemię i podobno doradził jej nie tylko w sprawach dźwigania ale też i ego ;)
Na szczęście, idąc tokiem rozumowania Barthesa, autor nie żyje, więc to co Tokarczuk ma do powiedzenia na temat tego kto i jak powinien czytać jej książki jej mało istotne, bo z chwilą, kiedy jej książki trafiły do księgarni, przestała mieć jakikolwiek wpływ na swoje dzieło. Tak więc pamiętajcie, śmierć autorom, vivat czytelnikom
Raz w życiu przeczytałam opowieść Olgii Tokarczuk, były to Zielone dzieci - nie sprawiło mi to przyjemności. Może i była ciekawa, ale zupełnie nie trafiła w moje gusta czytelnicze. Nigdy nie przeczytałam innej książki Olgi. Studiuję filologię polską, na zajęciach omawiam literaturę wysoką, jak i tę popularną. Czy jestem idiotą? Nie sądzę. Czy potrafię dostrzec w literaturze wszystkie konteksty? Nie. Czy jest mi z tego powodu źle? Nie. Czy potrafię z każdej książki wyciągnąć coś dla siebie. Tak. Czy potrafię odnaleźć coś dla siebie w środowisku, które jest dla mnie nowe, którego do końca nie rozumiem? Tak.
Dla mnie ta sytuacja nie jest zaskakująca. Po pierwsze dlatego, że czułam tę osobowość już z tych pierwszych książek i po 3 odstawiłam tę panią, bo wpędzała mnie nimi w poczucie winy jako człowieka i bywałam rozbita przez kilka dni a w literaturze szukam jednak nadziei a nie turpizmu. Ale to prywatna historia, za to o ile pamiętam to także podczas wręczania Nagrody Nobla też padły jakieś niezbyt przyjemne słowa bo burza o nich do mnie dotarła i nawet brałam udział w jakieś dyskusji. Także dla mnie to tylko powtórka z rozrywki. Nie ona jedna, jak wspomniałyście w kontekście filmów i komiksów, piszę wielowarstwowo. To już przodkowie zrobili w baśniach i wiadomo, że każdy z baśni wyjmie to co jest dostępne dla jego percepcji a co nie to powolutku będzie na poszerzenie wiedzy i horyzontów pracowało w tle. Kocham Terrego Pratchetta, bo ma tak wiele odniesien, że ciągle odkrywam nowe. Ostatnio czytałam historie rocka i nagle otworzyła mi się klapka kim był Buddy z "Muzyki duszy" I czemu tak a nie inaczej skończył. Są odniesienia do najnowszych odkryć fizyki, są do historii filmu i ogólnej, są do geografii, kabały, przyrody. Czy wszyscy.muszą wiedzieć, że "zjadanie" przez organizm płodu z powodu złych warunków, jest prawdą aby z empatią pochylić się nad prześladowanymi goblinami ? Nie! Ale gdy wie, to po prostu westchnie z zachwytu, ile prawdy jest w książce z gatunku fantasy! A jeśli chodzi o klaskanie to słuchając Waszego fragmentu mam wrażenie, że to nie była reakcja ba słowa, bo oklaski padły jeszcze zanim powiedziała pól pierwszego, tylko była to reakcja na to, że organizatorka zabiera głos, więc ja witamy. Wyraźnie słychać, że końcowe są słabsze i niepewne. Co znaczy, że ludzie byli skonsternowani o nie wiedzieli jak się zachować. Klasycznie na koniec trzeba klaskać, więc klaskali choć niepewnie. Dziękuję za ten film bo widziałam burzę a nie do końca wiedziałam o co chodzi. Dzięki nagraniu rozumiem. I jak pisałam na początku, nie dziwię się.
Olga Tokarczuk ma na swój sposób ma racje. Historia w książce jest tylko tłem do przedstawienie filozoficznych przemyśleń autora. Nieważne co czytasz, tylko jak czytasz, wiec jeśli autorowi ( w tym Pani Oldze ) nie zależy na opowiadaniu historii, a jedynie na przekazaniu ukrytej głębi. To czytelnik skupiający i cieszący się z tego marnego opakowania jakim jest historia zawarta w powieści jest dla niej bezwartościowy i jestem to wstanie zrozumieć. Czy jednak to czy szukamy w jakimś utworze pustej rozrywki a nie głębi definiuje nas jako idiotę no nie wydaje mi sie.
napiszę to już po raz drugi, bo to drugi book talk z rzędu, pod którym piszę komentarz - bardzo się cieszę, że wypowiedziałyście się na ten temat. Pozwoliłam sobie wstawić link do tego filmu pod postem jednego z polskich autorów, który wypowiedział się na ten temat, jako idealne zobrazowanie moich poglądów na tę sprawę. Pozdrawiam was cieplutko (bo w obliczu prawie 40 stopni na dworze chyba inaczej się nie da) i życzę miłego dnia/wieczoru/nocy
Literatura jest wolnością. Wolnością wyboru, interpretacji, oceny, zrozumienia. Ograniczanie jej w jakikolwiek sposób, już na samym początku mija się z jej celem, definicją. A kiedy takie słowa wychodzą z usta pisarki, boli to podwójnie. Niesmak ogromny. Całe szczęście, świetnych pisarzy w tym kraju mamy wielu. Jest na kim się skupić.
+1 +1 +1
Zgadzam się w pełni 👏
Dokładnie, jeśli ktoś nie szanuje czytelników niedługo nie będzie miał dla kogo pisać. Ale widocznie po Noblu, niezasłużonym w mojej opinii, skrzydełka urosły.
Cóż, nie wiem czy w słowach "literatura nie jest dla idiotów" jest coś nadzwyczaj obraźliwego. Jeśli ktoś czuje się tymi słowami faktycznie urażony, to pewnie nie bez powodu. Jeśli chodzi o wyłączanie pewnych "elementów" z grona czytelników to jak najbardziej rozumiem, że literatura jest wolnością, i nie można jej ograniczać. Ale nie rozumiem nagonki na Panią Tokarczuk, której przecież wysyłano stosy zbeszczeszczonych książek z uwagami typu “zdychaj antypolska kurwo". Celowo jest marginalizowana i pomijana w kanonie lektur, i w pewnych "kręgach" uważających siebie za te "odpowiedzialne za kulturę". Czasem nawet jest po prostu przez te "strzechy" jechana w publicznej TV. Czy dla was, czytelnicy, nie jest to zamach na humanizm? Czy Pani Tokarczuk nie miała prawa się bronić? Najlepszą obroną jest atak. W mojej ocenie jest 1:1 i temat do zamknięcia.
Myślę, że zgadzam się z większością tej wypowiedzi, natomiast zastanawia mnie kwestia ograniczania literatury, myślę, że jest to poniekąd potrzebne i istniejące, to znaczy ograniczenie względem tematyki, czy grupy odbiorców, właśnie czasem poprzez takie ograniczenie dociera się do docelowej grupy, która pewnie nie jest stała, jednorodna i też rozwija się w różne kierunki. Zależy oczywiście co miałaś na myśli.
Pozdrowienia 😊
Bardzo inteligentne argumenty, zgadzam się z każdym Waszym słowem. A format "book talk" to od jakiegoś czasu moje ulubione odcinki na Waszym kanale :)
Dziękujemy! My tez lubimy nagrywać te odcinki ❤️
Zastanawia mnie fakt czy pani Olga jest świadoma tego, że jej twórczość zawiera się w kanonie lektur w liceum, gdzie nie wszyscy są świetnie zaznajomieni z "kulturą wysoką" i na pewno spora część nie zrozumie aluzji i nawiązań. Czy ci ludzie to również idioci?
Pani Olga zapewne się nie martwi, bo w tych liceach jej książkę przeczytają może 1-2 najbardziej zdeterminowane osoby w klasie xD.
Dobrze powiedziane! Literatura ma poszerzać horyzonty a nie je utrzymywać w jakich ustalonych ramach.
Kiedy nobel wejdzie za mocno i wydaje ci się, że jesteś lepszym sortem człowieka inteligentnego.
Wygrane internety.
Uderz w stół... Widać kogoś bardzo zabolało stwierdzenie pani Tokarczuk. :D
Heheheh dobre dobre
Tokarczuk to taki współczesny Michnik. On twierdził że inteligentni ludzie czytają tylko Wyborczą, a ona twierdzi że tylko jej wypociny są dla inteligentnych. Moim zadniem to prostaczka, która zasłyneła nie z popularności jej dzieł i stylu pisania, a jedynie treści.
Bo jest.
Witajcie mam 30 lat jako dziecko oglądałam dużo anime. Jak większość osób z naszego pokolenia czytałam Pottera, Anę znam na pamięć. Lektury szkolne też znajomość na poziomie zadowalającym twórczość Victora Hugo i Jane Austen nie jest mi również obca. WITCH czytam dla rozrywki. Bo właśnie o to chodzi w czytaniu, słuchaniu czy oglądaniu filmów. Kultura powinna dawać odrobinę wytchnienia od codzienności Najbardziej denerwuje mnie w wypowiedzi Pani Tokarczuk to, że tylko człowiek który czyta posiada wrażliwość i ma prawo do uczuć Literatura wzbogaca, ale nie jest jedynym filarem wrażliwości czy człowieczeństwa, a z tymi ,,Idiotami"żenujące.
Pani Tokarczuk nie powiedziala ze tylko ci co czytaja sa wrazliwi i maja prawo do uczuc. Wprost odwrotnie- tylko ci co sa wrazliwi i uczuciowi zrozumieja co czytaja.
@@aniaania1785 No właśnie. Można czytać i nie rozumieć co się czyta, jak koleżanka wyżej pokazała.
Były czasy gdy osoby z tzw. Nizin społecznych (?) nie miały szanse nawet na naukę czytania. Czy nie były wrażliwe, inteligentne? A może czytały świat bez użycia pisma? A książki Tokarczuk są nudne i tyle, to moje zdanie a sięgałam po nie kilkanaście lat przed tym Noblem i byłabym wtedy mocno zdziwiona, że to jest ta wielka literatura
@@basia8393 Jej chyba chodziło o wrażliwość artystyczną, a ta jest trochę inna od wrażliwości emocjoalnej. Ja potrafię przeczytać kilka razy ten sam akapit, bo tak mnie zachwycił język, struktura zdań itd. Tak miałam z Faraonem i prologiem, z Trzema Muszkieterami i sceną, gdy D'Artagnan zaplątuje się w pelerynę Atosa. A Tokarczuk zaskoczyłą mnie bardzo na plus i jej literatura badzo mi się podoba, a z zasady polskiej literatury nie czytam. To, że dla ciebie książka była nudna nie oznacza, że taka była dla innych. Ja nie byłam w stanie strawić Harrego Pottera, mimo, że trzy razy się do niego zabierałam. I nie, HP nie wymaga wrazliwości artystycznej, to po prostu dość ok napisana rozrywka, co także ma swoje miejsce w literturze,. Ostatnio jednak w literaturze nie ma o co oka zaczepić i przez to chętniej sięgam do klasyków.
@@marikothecheetah9342 jasna sprawa, de gustibus.. Więc po co o kimś mówić, że idiota
Mój tatko, który nie czyta książek, a któremu o tym powiedziałam, podsumował jej słowa cholernie trafnie: "A myślałem, że literatura jest dla wszystkich".
od kiedy to literatura piekna jest dla wszystkich? Nie kazdy moze zagustowac w literaturze pieknej - bo o taka chodzilo. Tak jak nie kazdy moze byc matematykiem, pilkarzem, muzykiem.
Nie każdy umie, ale znaczna większość potrafi się nauczyć. Chodzi jedynie o kompetencje, a te nie wymagają inteligencji. Jeżeli Olga miała ich brak na myśli mówiąc „idiota” to jej zdanie jest banalnie prawdziwe, ale jego wypowiadanie jest wciąż problematyczne, zwłaszcza przez noblistkę.
@@szymuswitkowski1509 tak. Jej wypowiedź jest banalnie prosta. Kontrowersyjna ale w gruncie rzeczy nikogo nie obraża. A właściwie obrażają się tylko ci którzy nie potrafią czytać tj myśleć logicznie. I to jest właśnie geniusz
@@Mirrabellka4 Co to jest geniusz?
Uważam, że ta wypowiedź jednak miała na celu "uniesienie" jej czytelników na jakiś zmyślony szczyt intelektualny, który rzekomo trzeba umieć pokonać, żeby móc zrozumieć jej książki. W takim świetle to oczywiste, że ludzie się obrażają, bo śmierdzi to wszystko snobizmem i elitaryzmem.
@@Mirrabellka4 Tokarczuk to literatura piękna?
Uwielbiam Was oglądać, chociaż... nie czytam literatury. Nie potrafię. Nie sprawia mi to przyjemności i czuję dyskomfort robiąc to, a przez wiele lat również odczuwałam bardzo duży wstyd, bo w moim domu była pełna biblioteczka, mama pracowała w czasach PRLu w księgarni (wtedy to było coś, nie teraz Matras czy Empik na zleceniu, wtedy dobra księgarnia to był mega biznes i mega szacun), a brat był i jest nadal molem książkowym i pochłania kilka książek tygodniowo. Wiele razy próbowałam, chciałam być cool i inteligentna, moje nieudane próby trwały latami, aż dorosłam i odkryłam "nowy gatunek ludzi". Dosłownie. Odkryłam inżynierów i hobbistów elektroniki i audio. Mieli tak ogromną wiedzę na tematy techniczne, że mnie to zafascynowało. Mówili wprost, że też nie czytają książek, ale czytają... podręczniki. I wtedy mnie olśniło. Że ej, przecież ja czytam też podręczniki, mam ich mnóstwo i regularnie je przeglądam. Godzinami przyglądam się atlasom. Lubię zagłębiać się w vademecum z różnych dziedzin. Kocham błądzić po wikipedii i lubię analizować artykuły naukowe. W końcu przestałam czuć się jak skończony debil. Dopiero niedawno okazało się, że moja przypadłość wynika z lekkiego, kobiecego autyzmu, nie jestem w stanie utrzymać koncentracji, bo odlatuję myślami w swój świat podczas czytania prozy nawet po jednym zdaniu. Natomiast czytając podręczniki techniczne, gdy odlatuję, to rozpoczyna się proces kreatywny, który jest pożądany (Np. jak działa jakaś maszyna). Poszłam na studia techniczne, jest super, dobrze sobie radzę, jednak już teraz wiem, że to dla mnie za mało. Chciałabym się zająć biorobotyką. Z 10 lat nauki przede mną albo i więcej. Lubię fantazjować, że dostaję Nobla. Fantazjuję bo mogę, przynajmniej tego nikt mi nie zabierze. A teraz jeszcze mam w głowie taką scenę, że dostaję Nobla w tej dziedzinie, pracuję usilnie by poprawić standard medyczny w Polsce by rodzice chorych dzieci nie musieli szukać opieki za granicą, Tokarczuk jeszcze żyje i ktoś mnie zaprasza do jakiegoś super wywiadu w tv i próbuje w jakiś sposób zestawić mnie z panią Olgą, no bo dwie kobiety, dwa Noble, ale w różnych dziedzinach. I ja wtedy mówię, że na temat pani Olgi nie mam nic do powiedzenia, ponieważ ma mnie za idiotkę, a to zamyka drogę do jakiejkolwiek dyskusji. Tyle. Ten proces myślowy był dużo krótszy i szybszy niż ten komentarz xD także wybaczcie :)
"I ja wtedy mówię, że na temat pani Olgi nie mam nic do powiedzenia, ponieważ ma mnie za idiotkę" - genialne :D
Rozczarowanie otwierające oczy. Po tej wypowiedzi rozejrzałam się za OT innymi wypowiedziami i przeczytałam jej mowę noblowską pt. "Kiedyś to było a teraz to nie ma", gdzie pokazała że liczy to się tylko literatura przez wielkie L, a tu ludzie używają Internetów, kąkuterów, grają w gry i czytają fantasy i sci-fi, NAJGORZEJ. A potem się okazało, że "własne tak nie śmierdzi jak cudze" i jak jej zaproponowano grę (gasp!) na podstawie jej twórczości, to już spoko, bo to przecież KULTURA. Bardzo to wszystko przykre ze strony narratorki trąbiącej od lat o czułej literaturze, narratorze and what not. I jak lubiłam jej książki, to tak samo jak Anna, muszę się wstrzymać z Empuzjonem, bo czytałabym go bardzo złośliwie.
I kolejny świetny booktok, powtórzę się po raz kolejny, ale to zdecydowanie mój ulubiony format u was!
O to to! Ta mowa z okazji Nobla od razu mi się też przypomniała. Niestety dla mnie nie jest zaskoczeniem jakie poglądy ma autorka.
Dlatego dobrze iddzuekac częściowo autora i książki.
Tyle, że ja w jej akurat to niestety od zawsze czułam jej postrzeganie świata i bardzo mi się nie spodobało, więc po 3 książce odstawiłam. Mamy wielundobrych autorów
Jak to mówią, pieniądz nie śmierdzi, nawet ten z "durnowatych" gier ;)
zabolala mnie Twoja glupota.
cała książka "Czuły narrator', która jest zbiorem esejów Tokarczuk włączając w to mowę noblowską jest pełna takich diamentów... Że literatura to jest nad-medium i że ludzie to by tylko w internecie siedzieli, i że pisarstwo umiera, ale też, że teraz to wszyscy sie pchaja do pisania i trzeba sie reklamowac zeby zostac wydanym (kiedys to bylo lepiej. Kiedy to nie wiem, bo afaik nigdy nie bylo zbyt latwo wydawac ksiazek). Gdzies nawet napisala, ze jak czlowiek nie zacznie czytac w dziecinstwie, to potem (nawet jezeli jest najslawniejszym krytykiem literackim i pochlania ksiazke dziennie) to juz nie to samo doswiadczenie. Jak bardzo podobaly mi sie te dwie ksiazki Tokarczuk, które przeczytalam, tak po tych esejach jakos mi sie odechcialo czytac cokolwiek innego....
Jestem rodzajem czytelnika multigatunkowego - ostatnio przeczytałam Hessego, Maas, 'Diunę' i jakiś thriller po sobie. Próbowałam kiedyś czytać książki tylko w jednym gatunku: przez jakiś czas była to fantastyka, później piękna, klasyki. Po prostu takie czytanie bardzo mnie nużyło. Otwieranie się na różne bodźce kulturowe bardzo rozszerza nasz światopogląd i w moim przypadku pozwolił mi na otwarcie się na różne nowe rzeczy, które wcześniej negowałam, bo ich po prostu nie znałam.
Taka wypowiedź z ust samej nobliski - bardzo słabe. Sam moment nazwania ludźmi idiotami był dla mnie jak: 'Czy ja oglądam reklamę Media Markt z lat 2000?"
Uwielbiam Was słuchać, poniekąd to właśnie dzięki waszemu kanałowi odkryłam czytanie na nowo! Booktalki to chyba najlepsza seria na całym polskim booktube 💜
Dla mnie książka jest czymś co daje mi wytchnienie od codzienności, nie czuje się idiotką tylko dlatego, że czytam romanse czasem nawet erotyk. Próbowałam kiedyś z książka Tokarczuk ale zrobiłam DNF bo to nie była książka dla mnie, nie mój temat, nie interesowała mnie. I nie, nie czuje się idiotką przez to, że nudziła mnie książka pani Olgi.
I nie ma powodu, by się z tego powodu biczować. Czasem książki przychodzą do nas w złym czasie, czasem trzeba do nich wrócić, a czasem nawet jak się wróci to wciąż nie są dla nas. Ani takiemu czytelnikowi, ani tym bardziej książce nic się z tego powodu nie stanie :)
Jesteś idiotą bo nie czytasz Tokarczuk i nie nabijasz jej konta pieniędzmi.
Rzecz w tym że żaden autor, w ogóle jakakolwiek osoba tworząca kulturę i sztukę nie ma żadnego prawa żeby zastrzegać swoje dzieło dla kogokolwiek. Jeśli coś tworzysz i puszczasz to w świat, to sorry Winnetou, jest to od tego momentu dostępne dla wszystkich którzy mają możliwość po twoje dzieło sięgnąć. A wartość i znaczenie tego dzieła są na moje oko może w 10% definiowane przez samego autora - w 90% definiuje je to, w jaki sposób zostaje ono odebrane przez, surprise, ludzi. Tych pod strzechą. Metafory, analogie i konteksty nabierają faktycznego znaczenia dopiero kiedy ktoś - czytelnik - je wyłapie i zinterpretuje. A interptetować może każdy i na dowolny sposób, bo na tym właśnie polega sztuka, a w szczególności sztuka współczesna: należy nie do swojego autora, a do odbiorcy. Jeśli pani Tokarczuk chce zastrzec swoje dzieła dla "inteligentnych i wykształconych, którzy są tacy jak ona i rozumieją świat tak jak ona" to może powinna wydać słownik synonimów czy coś w tym stylu - chociaż też nie gwarantuję, że nie trafi on na przykład na półkę mojej babci.
Zgadzam się z każdym słowem! Jako poetką wręcz uwielbiam ten dialog z czytelnikami.
Piszę wiersz i jasne, że cosctam mnie poruszyło, coś złapałam za ogon i skojarzyłam i mam w głowie własną interpretację i emocje, które puszczam z wierszem . A potem dochodzą mnie głosy, że komuś się skojarzyło z czymś innym. Wiersz dla mnie nostalgicznego u kogoś budzi radosne emocje.
Zawsze mnie zaskakuje i cieszy, jak bardzo czytamy przez pryzmat swojej życiowej drogi, własnych map skojarzeń i to jest PIĘKNE
Świetnie ujęte! Jestem dosyć świeżo po technikum i jak przez mgłę, ale pamiętam, że na lekcji omawialiśmy bodajże chyba fragment jakiegoś eseju szanownej noblistki Tokarczuk i sama zainteresowana rozpisywała się o tym jak działa ta komunikacja z czytelnikiem, odbiór każdego dzieła literackiego i w skrócie wnioski były bardzo podobne do powyższych - że to co napisze autor to jego świat, jakaś jego literacka przestrzeń, którą stworzył i potem "zaprasza czytelnika do dialogu" z nim/nią. Najwyraźniej Tokarczuk chodziło o rozmowę z konkretną grupą odbiorców, a nie, tak jak przypuszczałam kilka miesięcy temu, z każdym zainteresowanym jej twórczością.
Dokładnie tak, jeśli chce, żeby jej książki czytali tylko jej znajomi, to może powinna wydrukować kilka egzemplarzy i puścić w obieg wśród znajomych, albo wysłać mailem tylko do tych, do których chce?
Jako osoba reprezentująca twórczość masową/literaturę niższą powiem, że jestem bardzo zainteresowana tym, kto moje książki czyta. Nie ma to związku z jakimś procesem segregacji, jestem zwyczajnie ciekawa, bo pisząc, miałam jakąś intencję, jakaś myśl do przekazania. Kiedy moja pierwsza książka poszła w świat, okazało się, że połowa moich czytelników interpretuje ją zupełnie niezgodnie z moją myślą i intencją :), i nie mogłabym być z tego powodu bardziej szczęśliwa! Bo ocena świata przedstawionego z perspektywy własnych doświadczeń jest zupełnie normalna. Dostaję wiadomości, w których ludzie identyfikują się z moimi postaciami, ale też takie, w których czytelnicy twierdzą, że moich bohaterów nie da się polubić. Komentarze wartościujące zachowania bohaterów są skrajnie różne (dobrze zrobił! źle zrobił!), smutny w moim odczuciu fragment o miłości, ktoś użył jako idealny cytat dodany do prezentu ślubnego, a moja książka należy do tych prostych. Domyślam się, że w przypadku literatury bardziej skomplikowanej, przesyconej nawiązaniami do innych mediów, kultury, historii itp., sprawa jest jeszcze trudniejsza i już w ogóle interpretacje będą raz z kosmosu, raz z podziemi. Zabranianie jakiejś grupie sięgnięcia po książkę jest tak śmieszne, że aż smutne. Tak naprawdę, mogłabym się słowo po słowie nie zgodzić z noblistką, ale zostawię tyko jeden przykład. Ktoś bez wiedzy, bez obycia kulturowego sięga po książkę i według niej, nie znajduje w tekście jakiegoś przeżycia duchowego. Z doświadczenia powiem, że nie może się bardziej mylić. Osoby w dużym doświadczeniu czytelniczym, czytają inaczej, może trochę bardziej świadomie, ale to osoby o małym doświadczeniu czytelniczym potrafią oszaleć z emocji przy pierwszym zetknięciu z arcydziełem. Oczywiście nie mam statystyk na ten temat, mój argument jest anegdotyczny, ale to tak samo, jak i jej. Oczytanie nie równa się z tym, że ktoś idiotą nie jest, i odwrotnie, brak oczytania nie musi znaczyć, że ktoś idiotą jest. Pani Tokarczuk niech sobie mówi, co tam chce, ostatecznie, powiazując ze soba te dwie rzeczy 'mońdry czytelnik, czeba czytać moje książki, nie itiota', wystawiła świadectwo sobie. Cringe mnie tylko łapie, jak słyszę ten klaszczący tłum 'jeee, my nie idioty'.
Zupełnie się z wami nie zgadzam. Przecież to oczywiste, że książki są tylko dla wybranych. Ja na przykład nie podejmuję dyskusji na tematy literackie z nikim, kto przynajmniej nie przeczytał "Krytyki czystego rozumu" w przekładzie na starocerkiewnosłowiański 😀
Padłam! 🤣
nawet zeby prowokowac i pisac brednie trzeba to umiec wiec krasnoludzie chcesz prowokowac czyms absurdalnym wysili swoja inteligencje i nie badz tym co w tytule tego filmu
Jestem osobą z wyższym wykształceniem, ale jestem też osobą, która zaczytuje się bez pamięci w fantastycznych książkach i nawet najbardziej oderwanych od rzeczywistości światach. Mało tego, uwielbiam czytać proste, kończące się słynnym "i żyli długo i szczęśliwie" romanse. Czy uważam się przez to za idiotkę? Nigdy w życiu. Czytam to, co lubię i nie widzę sensu zmuszania samej siebie do "lepszej" literatury, która zwyczajnie mnie nudzi i nie jest (na ten moment) dla mnie. Sądzę, że nasza noblistka w swoim rozumowaniu pominęła istotną kwestię jaką jest nasza motywacja do czytania - a tą każdy ma inną. Jeden czyta bo chce się rozwijać i poszerzać horyzonty, drugi pragnie uwrażliwić się i pochylić nad pewnymi kwestiami, a jeszcze trzeci szuka odskoczni od codzienności. Ja zdecydowanie zaliczam się do trzeciej grupy i wyznaję zasadę, że czytanie ma być przede wszystkim przyjemnością, a jeśli przyjemność sprawia mi czytanie o skrzydlatych Fae, to właśnie o nich będę czytać.
Przykre jest jednak, że nie każdy czuje się pewnie ze swoją wiedzą i, nazwijmy to, intelektem, a takie wypowiedzi osób publicznych jedynie pogłębiają te negatywne przekonania. Dla mnie istnieje zasadnicza różnica pomiędzy człowiekiem mądrym, a inteligentnym. Wyższe wykształcenie i znajomość wzorców kulturalnych absolutnie nie gwarantuje inteligencji, tak samo jak zakończenie edukacji po szkole średniej nie odbiera jej.
Świetna wypowiedź, brawo.
Dobry film! Tez poniekąd się zgadzam z częścią wypowiedzi Tokarczuk, ale dobór słów był fatalny. Ogromne ego.
Muszę przyznać, że w ogóle nie byłam zaskoczona. Choćby "Czuły narrator" jest rantem na popkulturę i pokazuje, że ona nie tylko gardzi czytelnikami literatury popularnej i (tfu!) ludźmi grającymi w gry, i oglądającymi seriale, ale też w ogóle nie kuma współczesności.
SPOILER do "Prowadź swój pług przez kości umarłych":
Lata temu byłam na spotkaniu z Tokarczuk wokół "Prowadź swój pług..." i zrobiło się niezręcznie, kiedy autorka powiedziała, że ona popiera działania bohaterki. Prowadzącą zatkało i dopytywała, czy Tokarczuk popiera rozwiązywanie problemów przez mordowanie ludzi. Otóż.. Tak🙈
A ja nawet lubiłam tę powieść właśnie dlatego, że traktowałam postawę bohaterki z dystansem. Jako, co najmniej, problematyczną😅
Gosia
Całe życie byłam przekonana, że ten problem moralny, ten konflikt ukazany w Prowadź… No właśnie jest konfliktem. Jakąś kwestią do dyskusji, impulsem do społecznego zastanowienia się nad kwestiami ekologicznymi. A tu takie coś 😩
@@Bestselerki Ostatnio znajomy mi opowiadał też, że było spotkanie po filmie "Pokot" z Tokarczuk i Wajrakiem. I sam Wajrak się wypowiadał, że to świetny portret takiej "ekoświruski", która w sumie na ekologii się nie zna, bo np. uważa, że sytuacja w Czechach jest lepsza niż w Polsce, a to nieprawda. Autorka zamilkła, nie odniosła się do tematu 🙈
Ja akurat twórczości nie cenię (choć przeczytałam 6 książek, serio, bardzo chciałam się przekonać 🙈), ale żal mi właśnie jej wiernych czytelników, którzy oglądają ten cyrk i jest im zwyczajnie przykro😒
I tym bardziej szacun, że wzięłyście to na klatę, bo wiem, że twórczość Tokarczuk jest dla Anny bardzo ważna ❤️
Jeśli chodzi o film: THIS.
A tak poza tym, to przy okazji tej inby nabrałam ochoty żeby przynieść z piwnicy jedyną książkę Tokarczuk jaką mam i sprawdzić, w tym ULTIMATE TEST, czy jestem idiotką czy jednak nie.
Według mnie szkoda czasu. Pewnie nieprzypadkowo wylądowała w piwnicy.
Niejedną Olga pisze kontekstialnie. Pozdrawiam
@@galeonybasni wylądowała przez remont, więc o ile pani noblistka nie miała bezpośredniego związku z zerwaniem się sufitu i serią pomniejszych katastrof, to obecność książki w piwnicy nie jest intertekstualna 🤣
Ja po takiej wypowiedzi wywaliłabym jej książkę na wysypisko.
Oczywiście, że istnieją książki dla tych mądrzejszych, do których zrozumienia potrzebna jest pewna wiedza, świadomość, mentalność, empatia itd. Ten element twórczości nie zamyka się tylko do książek, ponieważ odnosi się do filmów, seriali, muzyki, twórczości teatralnej itd. To oczywiste, że istnieją twory bardziej i mniej zrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy. Mimo wszystko każda twórczoć jest w swój sposób wyjątkowa, i to żę coś jest ukazane w jakieś książce w sposób bardziej oczywisty niż w innej, nie oznacza, że ta książka jest dla "idiotów". Każda powieść jest dla każdego, nawet jeżeli twórczość Olgi Tokarczuk nie należy do najłatwiejszych i mimo wszystko trzeba poza czytaniem orientować się w niektórych kwestiach, to nie oznacza, że jest ona skierowana tylko do osób, które to rozumieją. Nawet ten przeciętny "idiota" może przeczytać "Bieguni", "Empuzjon", i oczywiście istnieje możliwość, że pewnych wątków nie zrozumie, a być może nie zrozumie całej książki. Ale czy jest w tym coś złego? Niezrozumienie jest rzeczą ludzką, nie istnieje nikt, kto znałby się na wszystkim. Na 100% istnieją książki, przy których Olga Tokarczuk będzie tym "idiotą" bez wiedzy i świadomości. Klasyfikowanie ludzie ze względu na to, co czytają, co rozumieją, a czego nie, jest po prostu straszne. Szkoda, że tak wykształcona i inteligenta kobieta tego nie rozumie i stara się stworzyć ze swojej literatury coś przeznaczonego dla elity. Każdy z nas odnajduje się w czym innym, każdy z nas woli co innego; są ludzie którzy traktują książki jako źródło wiedzy, poznania, a są też tacy, którzy traktują je jako źródło rozrywki, coś co chcą przeczytać i się odprężyć, bez wytężania umysłu, by coś zrozumieć.
Martwi mnie to, że tak wpływowa i znana osoba, któej słowa trafiają do wielu, mówi publicznie takie rzeczy.
Ma ona prawo tak sądzić, ma prawo do wyrażania swojego zdania i nawet ta wypowiedź, choć kontrowersyjna, jest jej zezwolona. Szkoda tylko, że w dobie, gdy więcej polaków książek nie czyta, wychodzi ona i ponownie tworzy wokół książek otoczkę czegoś eksluzywnego, czegoś trudnego w poznaniu i wymagającego wysiłku. Zamiast wyjść i powiedzieć coś, co zachęci ludzi do czytania, tylko wszystkich zniechęca.
A wystarczyło tylko trochę wyczucia, ubrania tej wypowiedzi w inne słowa i mogłaby wyjść z tego naprawdę sensowna wypowiedź. Niestety, otrzymaliśmy przykre słowa, które sprawiły, że niektórzy ludzie mogli poczuć się urażeni.
Choć cenię Olgę Tokarczuk i nie jestem kimś odpowiednim, by podważać jej warsztat pisarski, to mimo wszystko wątpię, że sięgnę kiedyś po jej książkę. Nie dlatego, że będę uważał, że jest ona kiepska. Tylko dlatego, że będę się bał, że gdy czegoś nie zrozumiem, to będę tym "idiotą", dla którego, według autorki, ta książka przeznaczona nie jest...
*oczywiście każde użycie przeze mnie okreslenia "idiota" to po prostu użycie tego określenia, którego użyła Tokarczuk. W żaden sposób nie chciałbym żeby to słowo w moim kom zostało przez kogoś odebrane jako nacechowane negatywnie określenie.
(moje niektóre elementy wypowiedzi pokrywają się z tymi Waszymi, ale to dlatego, że całkowcie zgadzam się z Waszymi arguementami i myslę podobnie)
Przeczytałem kilka książek Tokarczuk i ja w nich nie widzę niczego co wymagało by większej wiedzy niz na poziomie szkoły średniej. Samozadowolenie pani Tokarczuk jest mocno przesadzone.
A mi się wydaje, że to słowo "idioci" tylko jej się wymknęło na fali emocji, może w związku z tym, że w czasie gdy stała się popularna, wielu ludzi dopiero odkryło jej książki i krytykowało, że są trudne w odbiorze. Świat jest skomplikowany i każdemu z nas czasem wymsknie się coś co chodzi po głowie.. i później wszyscy czepiają się tych słówek, a w dobie internetu jest to jeszcze trudniejsze.
Wasze argumenty jednak były bardzo ciekawe, fajnie że były takie i "za" i "przeciw":)
Dokładnie
Ja czytam wszystko oprócz romansów, ktoś inny czyta te romanse, ktoś inny tylko horrory, ktoś inny literaturę wyższą. I fajnie. Należy się cieszyć tym, że ludzie w ogóle czytają. A nikt nie powinien nazywać nas idiotami.
Wchodzimy tu w dyskusję typu czy autor ma prawo do właściwej interpretacji jego dzieła i zawsze w tego typu akademickich dyskusjach odpowiedź brzmiała:NIE. Dzieło dla autora jest jak dziecko dla rodzica - ma żyć własnym życiem, inaczej to nie jego życie, a jedynie projekcja rodzica/twórcy. Stworzone dzieło wymyka się z rąk twórcy. Po co gadać takie bzdety. To się nazywa po młodzieżowemu "odklejka". 😄
This!
Wyszła z worka prawdziwa twarz "czułego narratora".
Jesteście młode i może tego nie przeżyłyście, ale środowisko Olgi T. właśnie takie było zawsze pomimo swojej progresywności: zblazowane, przekonane o swoim niemal namaszczeniu i turboklasistowskie. Zawsze było tak, że środowisko "czułych narratorów", "czułych empatycznych heroldów obrony uciśnionych", wykolejało się przy pierwszej pobliskiej mniejszości.
Szkalowanie ze względu na narodowość ("Polactwo"), sytuację materialną ("pijaki z PGR-ów"), miejsce zamieszkania ("wieśniaki"), religię i płeć ("stare babcie z różańcami"), od lat jest chlebem powszednim środowiska bliskiemu Oldze Tokarczuk. Elityzm, poczucie wyższości to ich chleb powszedni.
Witamy w Polsce. Dziwi mnie, że Panie tego nigdy nie widziały. I dlatego na takim przemówieniu czy na Akademii Sztuk Przepięknych, tego typu wypowiedzi będą cieszyły się brawami.
Empatia, pokora, serce, mądrość. Jestem bardzo pozytywnie - przepraszam za stwierdzenie - zaskoczony poziomem wypowiedzi jaki tu spotkałem. Spodziewałem się że zobaczę tu kolejne stronnicze Youtubowe Julki. A tutaj taka dogłębna, a tym samym wyrozumiała, analiza obu stron. 😯
Naprawdę niezmiernie się cieszę, że istnieją takie osoby które nie dają się wciągać w rolę aktora jednej ze stron danej sytuacji, ale wykazują się sporą refleksją, rozponaniem scenariusza i jego konsekwencji(choć nieraz ciężko nie ulec emocjom i zacząć być tym aktorem).
Alpaka ode mnie dla Was.
Nagrode Nobla z dziedzin humanistycznych dostaje sie obecnie z dziwnych powodów, niekoniecznie za twórczość.
✨I am zniesmaczona✨podpisuje się po tym. Moją ostatnią książka którą przeczytałam była "Szafa" a przed nią "Profesor Andrews w Warszawie" i obie pozycje (zwłaszcza ta druga) wywołały u mnie zachwyt. Jasne nie wyciągnęłam z chociażby "Szafy" tyle ile mogłam ale mam kurde 16 lat a literaturę piękną czytam od tego roku (wcześniej sięgałam tylko po literaturę "niską" (to nawet pisze się z trudem XD)) ale dobrze zdawałam sobie z tego sprawę i wiem że jeśli sięgnę po te książki za 10 lat wyciągnę z nich dużo więcej ale kurde średnio mi o to w tym momencie chodziło. Chciałam przeczytać książki noblistki (którą jako postacią publiczną trochę się zachłysnełam ale zdarza się i tak) więc to zrobiłam ale chyba nie wpisuje się w ramy elitarnego czytelnika no cóż... Całe szczęście że Pani Olga nie wie że wszyscy w moim otoczeniu czytają tylko romanse. Ehhh ja naprawdę oczekiwałam więcej świadomości swoich słów od Pani Olgi i to sprawia że jest po prostu przykro bo gdyby takie słowa padły od np. Jakiejś randomowej osoby z bookstagram/booktuba/booktoka której nawet nie obserwuje to po prostu nie zgodziłabym się z tą osobą,wyraziła swoją zdanie i poszła dalej. W tym wypadku nawet nie wiem jak mam wyrazić swoje zdanie bardziej trafnie niż głębokie westchnienięcie. Jasne czytanie litartaury pięknej,bardzo metaforycznej,osadzonej w kulturze itp wymaga większej lub mniejszej wiedzy ALE dyskredytacja czytelników którzy konkretniej wiedzy nie mają od początku swojej przygody z daną partiaą literatury jest zwyczajnie szkodliwe. Miałam w niedalekich planach (po waszej recenzji głównie) sięgnąć po "Prawiek i inne czasy" bo poddziały wasze zapewnienia że nic się nie stanie jeśli nie wyniesiemy z danej książki tyle ile ktoś inny ale przez takie słowa nie wiem co o dalszym czytaniu książek Pani Olgi myśleć. Nie mówię że nigdy po nie nie sięgnę ale już na pewno nie w najbliższym czasie.
Bardzo mądre słowa. Od dawna nie czytam Tokarczuk bo dla mnie to zbyt pesymistyczna lektura. Dałam szansev3 pozycjom i tak.mnie rozdygotały, że dałam spokój. Wole dobry romans 🙃
Osobiście za ogrom wiedzy przemycanej w akcji powieści to cenie Terrego Pratchetta. Pani Olga pewnie prychnęłaby z pogardą ale IKE tam odniesien do przeróżnych dziedzin wiedzy! Ile do odkrywania za każdym.nawrotem, to głową mała!
A wszystko tak podane, że możesz nic nievwuedzuec, niczego nie znac a czytać z wypiekami.
Pozdrawiam bajkowo
Mnie najbardziej rozśmieszyła niewiara pani Tokarczuk w to, że "przyjdzie człowiek, który nic nie wie i zanurzy się w literaturę". Irving Stone we wstępie (nie mogę tego sprawdzić w tej chwili) do Greckiego Skarbu opisywał "prostych" rybaków na wyspie Itaka, którzy z taką pasją opowiadali o Odysie, że mało który intelektualista mógłby sią z takim zanurzeniem mierzyć. Bo to nie człowiek się zanurza w literaturę, ale to literatura zanurza się w życie. Dziwię się, że noblistka, pisarka, aż tak bardzo nie zna ludzi. Ale widać, żeby pisać nie trzeba mieć aż takich kompetencji. :D
Natomiast cała ta wypowiedź (która zresztą narodziła się o ile kojarzę po zakwalifikowaniu Empuzjonu do horrorów, więc można było się zdenerwować) zabolała mnie, kiedy mignęło mi gdzieś zdjęcie wszystkich polskich noblistów, Miłosz, Szymborska i pani Tokarczuk - no, mnie jest przykro. Może zresztą niepotrzebnie - może to Noblowi powinno być przykro.
Pamiętam jak czytałam "Prawiek" będąc dzieckiem i jakie wywarł na mnie wrażenie. Do dzisiaj pamiętam moje odczucia. Było mi bardzo przykro kiedy po Noblu grożono pani Oldze śmiercią, wyzywano ją od żydowskich szmat itd. Sam minister kultury wypowiadał się o niej z lekceważeniem. Wydaje mi się, że ta wypowiedź o idiotach bardziej nawiązywała do takich osób, które nie rozumiejąc jej książek, wyzywają ją od k.. Osobiście nie zamierzam przestać czytać noblistki. To jest dobry człowiek i szkoda, że za jedną niefortunną wypowiedź tak bardzo jej się oberwało.
Brednie
@@antekp2965 A to przypadkiem nie Ty porównywałeś na innym kanale czytanie "Ksiąg Jakubowych" do defekacji?
@@martak8805 nie do defekacji tylko do zatwardzenia po węglu.
Krzysztof Maj na jutubie (bardzo polecam jego kanał!) już wcześniej się wypowiadał na temat Olgi Tokarczuk, której bodajże zdarzyło się już krytykować literaturę fantasy i świetnie tłumaczył, że fantasy to nie jest tylko wymyślone pierdololo, które ma odmóżdżyć, ale może też wnosić do życia ciekawe kulturowe wartości :)
Właśnie odsłuchałam pana Maja i jego argumenty są bardzo trafne. Wartościowe materiały nakreślające szerzej czym jest elitaryzm i klasizm w przypadku Tokarczuk. Tym bardziej bawi to, że ona chciałaby, żeby jej książki czytali tylko wybrani, wrażliwi i w ogóle, a stoją one w Biedrze obok szlanek, blenderów i innych pierdoletów xD
oj tak, polecam krzysztofa całym serduszkiem - nawet jeśli nie zawsze się z nim zgadzam, to jego spostrzeżenia są niezwykle ciekawe i warte uwagi
Omawiał też mowę noblowską Tokarczuk na swoim kanale. Widać tam, że niestety, ale pani Tokarczuk się nie wymknęło, ani nie dobrała źle słów, bo już w tej mowie wartościowała ludzi na lepszych i gorszych, więc chyba po prostu takie właśnie są jej poglądy.
Jakby komuś było mało wkurzania się na arysTokarczuk to polecam 2 filmy Krzysztofa M Maja i nowy i straszy film jest to wspaniały wsumie 1.5h rant na naszą kochana noblistkę
dla mnie niechęć do Tokarczuk przesłania Majowi jakikolwiek obiektywizm, tak że doszukuje się u niej wyłącznie najgorszych intencji, a też nie o to chodzi. Jasne, forma tych filmików jest bardzo wciągająca (chociaż tego ostatniego nie byłam w stanie skończyć, bo poziom negatywnych emocji był dla mnie ciężki do strawienia), z częścią argumentów trudno się nie zgodzić, ale całość bazuje na zbytnich uproszczeniach
Zgodzę się z przedmówcą, Maj coraz bardziej wchodzi w rejony hejterskie i pod maską "obrony wielbicieli popkultury" zwyczajnie chce jej jak najmocniej dowalić, by nie powiedzieć przypierdolić
"Prawiek i inne czasy" czytałam jeszcze w liceum. Nie sądzę,że byłam wtedy jakoś szczególnie "wyrobiona czytelniczo", ,że byłam w stanie wyłapać odpowiedni kontekst i zrozumieć wszystkie metafory, mimo to pokochałam tę książkę i sięgnęłam po następne. Dziś jestem mocno rozczarowana postawą pani Olgi, wiele jej wypowiedzi po prostu mnie boli. Nie potrafię już wrócić do swoich ulubionych książek i przeczytać ich bez goryczy w sercu. Nie wiem ilu czytelników pani Tokarczuk ma podobne odczucia, ale w moim przypadku zniszczyła ona coś ważnego i pięknego. Szkoda.
Aż się zalogowałam, żeby ten komentarz napisać.
Niektórzy podnoszą wątki tego nieszczęsnego kapitału kulturowego. Z perspektywy socjologicznej kapitał kulturowy nabywamy w trakcie naszego życia społecznego. Nie rozumiem wartościowania ludzi na podstawie kapitału, który mają. Czy osoba z niższym kapitałem nie może przeczytać czegoś z literatury uważanej za wysoką? A nuż zmotywuje ją do szukania kontekstów lub sięgania po inne pozycje. Nie wspominając już o tym dychotomicznym podziale na wysoką i niską literaturę. Po co to komu? Niech każdy czyta, co chce. =)
Dokładnie o to chodzi! Żeby ten kapitał „zdobyć” należy - ultra ogólnie - robić rzeczy. Zbierać doświadczenia socjalne i kulturowe, w tym czytac książki i to najróżniejsze!
Przeczytałam 3 książki Tokarczuk (Prawiek, Biegunie, E.E), dość dawno- pewnie jakieś 10 lat temu jak byłam w liceum. Nie wiedziałam jeszcze wtedy że mam styczność z literatura wyższą, ale po ocenach na lubimy czytać widzę że mi się podobały. Tylko nie wiem jak siebie teraz traktować bo katharsis żadnego przy nich nie przeżyłam, więc teraz obawiam się że jednak niegodna byłam sięgania po taka literaturę tak w liceum, między czytaniem YA i fantastyki 😄
Jak zdobyć licencję na czytanie literatury pani Tokarczuk? :P
Ciężko jednoznacznie stwierdzić.
Chyba nie można mieszkać pod strzechą tylko w pałacu. No i nie czytać fantastyki. Może wtedy?
@@aleksandraaleksandra7934 No to jest problem, bo pierwsza książka pani Tokarczuk to jakby trochę fantastyka xD
@@n.l.w.h.6188 mysle że to jeden z mniejszych problemów w całej sprawie 🙈
Wszystkie jej książki zniknęły z mojego tbr🙃
Przeczytałam 4 książki Olgi Tokarczuk i nie czuję się idiotką. Miałam w planach Księgi Jakubowe, ale póki co mi się odechciało. A szkoda bo Podróż Ludzi Księgi, Prawiek i inne czasy, E.E., Anna In w grobowcach świata bardzo mi się podobały. W planach były też inne jej książki.
Czytałam Empuzjon Tokarczuk i faktycznie książka mocno oparta na Czarodziejskiej Górze Manna ,nawet przez moment myślałam,że to plagiat. Jednak mimo ,że książka dobra i podobała mi się to jednak do Czarodziejskiej Góry jej daleko i Mann chyba nigdy nie twierdził, że jego książki są tylko dla inteligentnych 😊 W sumie lepiej przeczytać Czarodziejska Górę niż Empuzjon
Od jednej osoby, która uczyła mnie języka polskiego z bardzo dobrym wykształceniem przez kilka lat słuchałam, że mój ulubiony gatunek książek czyli kryminał to literatura niższa, coś niewymagającego skupienia/przemyśleń, źle pisane i do tego wręcz prostackie, więc cóż... Dla mnie czytanie to od zawsze czysta przyjemność, potrafią całkowicie zostać pochłonięta przez historię - stoję jakby obok w danej sytuacji i widzę + czuję co się dzieje, nie wiem do końca jak to wygląda u innych, ale nic innego nie wytwarza u mnie takich przeżyć, a jednak od około 2-3 lat skupiam się na filmach, rzadziej serialach i muzyce. Filmografia mnie porwała i potrafią nie czytać przez dłuższy czas, a później poznaje kolejne literackie historie. Nie do końca rozumiem, kiedy ktoś nie czyta wcale, ale dlatego że chciałabym żeby druga osoba czuła coś podobnego jak ja bo jest wspaniałe. Jeżeli dla niektórych to tylko zlepek słów i nie czują tych wydarzeń to rozumiem brak chęci do czytania, swoją drogą mnóstwo osób słucha podcastów, które potrafią być zbliżone przekazywaniem treści do formy literackiej nie wspominając o całej masie różnego hobby. Wyzywaniem od idiotów jeszcze nikt nikomu nie pomógł, działa to tylko demotywująco i jest po prostu obraźliwe + zniechęca jeszcze kolejne osoby, które jako pierwszą książką od lat na półce jest właśnie tytuł Tokarczuk ...
Snoblistka nie pierwszy raz się w takim tonie wypowiedziała. W takim samym tonie mówiła o graczach i fanach fantastyki w przemowie noblowskiej.
Ja też byłam na koncercie Harry'ego i nadal czuję się martwa 💔 było cudownie
zgadzam się ... słabo to zabrzmiało a od takiej osoby wymagałoby się więcej 'czułości'' Pozdrawiam
Czytałam kilka książek Tokarczuk i podobały mi się, szczególnie ‚Bieguni’ i ‚Dom dzienny, dom nocny’. Przy ‚Czułym barbarzyńcy’ pomyślałam tylko- serio? A przez Empuzjon’ zwyczajnie nie przebrnęłam, czytając ją miałam wrażenie, że tracę czas. Może z wiekiem ubywa mi inteligencji🤓
fajnie, że poruszacie takie tematy
Jak usłyszałam o tych słowach polskiej noblistki (eh...), zdałam sobie sprawę, że wolę być idiotką czytającą "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa, niż czytać cokolwiek od pani Tokarczuk.
Przykro jest słuchać o takich słowach z ust, jakby nie patrzeć, noblistki. Słowo "idiota" w jej wypowiedzi boli najbardziej; z mojej strony - mam wrażenie, że tę wypowiedź można było powiedzieć zupełnie inaczej bez użycia słowa "idiota".
Ja też zawsze sądziłam, że literatura jest dla ludzi, nawet jeśli ktoś nie czyta od razu literatury tak zwanej ambitnej. A mam wrażenie, że zaczynając od czytania literatury tzw. ambitnej można by się do czytania w ogóle zniechęcić.
"Żeby czytać książki trzeba mieć jakąś kompetencję", ale żeby tworzyć "fypidną lyteradurę" wystarczy być Olgą Tokarczuk, która wstrzeliła się w trendy komitetu noblowskiego i teraz szpanuje.
Moja antypatia do twórczości Tokarczuk narodziła się w liceum, kiedy to nasza polonistka za inteligentnych i oczytanych uważała tylko te osoby, które czytały w tamtym okresie właśnie te książki. Ja nie czytałam, bo najzwyczajniej w świecie nie byłam zainteresowana tematyką i myślałam, że to jest w porządku. Niemniej jednak było przykre jak na rozszerzonej maturze 100% dostawał każdy kto choćby wspomniał nazwisko noblistki, a inne argumenty nie miały takiej siły przebicia. Mam wrażenie, że nawet jeśli kiedyś sięgnę po którąś z książek Olgi Tokarczuk to ten komentarz będzie mi dzwonił w głowie podczas czytania i ciężko będzie o nim zapomnieć.
Tokarczuk już od dawna jest odklejona, nie wiem skąd u ludzi takie zaskoczenie.
Taaak - życie w bańce i strach przed innymi.
Idiota - termin medyczny odnoszacy się do osoby upośledzonej umysłowo .
2) obrazliwe określenie kogoś.
A zatem kontekstem i celem Tokarczuk było obrażenie tych którzy nie czytają jej książek.
A ja popieram wypowiedź z tego filmiku (12:45) wystarczająca riposta 👏👏👏
Uwielbiam przychodzić do Was na book talk i przegląd kulturowe. Cudownie się słucha niczym podcastu.
Dziękujemy!
Wypowiedź Pani Tokarczuk bardzo mnie zbulwersowała, gdyż jej podejście ściśle łączy się ze sprawą, która mnie osobiście bardzo boli, tzn. deprecjonowanie fantastyki jako właśnie "literatury dla motłochu". Wiele razy spotkałam się z osobami z tego właśnie elitarnego kółka, które twierdziły, że czytanie takiej literatury świadczy o niskim obyciu kulturowym. Dla mnie natomiast fantastyka była zawsze czymś uniwersalnym, narzędziem, dzięki któremu pod płaszczykiem niesamowitej przygody i niebywałego świata można przemycić wiele ważnych problemów społecznych i uniwersalnych prawd. Przede wszystkim jest czymś, co trafi do każdego. Dla wielu (w tym dla mnie) literatura fantastyczna była furtką do wspaniałego świata literatury. Jasne, są książki fantasy lepsze i gorsze, ale tak samo jest z kryminałami, romansami, a nawet z literaturą wysoką.
(Ufff, rozpisałam się)
Nie masz racji. Fantastyka i kryminały to bezwartościowy chłam dla ludzi o niskich kompetencjach intelektualnych. Tako rzecze Tokarczuk hołubiona przez arbitrów elegancji czytelniczej od Moniki Olejnik po mobbera Lisa przez depenalizatora kazirodztwa Hartmana
@@antekp2965 A no tak, zapomniałam. W takim razie moja opinia nic nie znaczy. Przepraszam za bycie idiotą xd
Ja w ogóle nie rozumiem tego stwierdzenia, że fantastyka jest gorsza od jakiegokolwiek innego gatunku (paradoksalnie wymaga dużo większego nakładu pracy i wyobraźni np. podczas tworzenia świata, czy opracowywania systemu magicznego) i tym bardziej gardzę Tokarczuk za ten propagowany przez nią wszędzie obleśny światopogląd, że jest tylko jedna i jedyna słuszna literatura dla wybranych "wrażliwych krajanów", a wszystko inne to "masowe" gówno dla idiotów.
Olga Tokarczuk ma rację -jej twórczość nie jest wskazana dla idiotów, czyli plus minus 90% społeczeństwa nie ma po co po nią sięgać.
Oj tam, wyjęte z kontekstu, zapewne chodziło jej o „Idiotę” Dostojewskiego xD
Idiota bardzo ciekawy, polecam 😂❤️ / a.
Ja próbowałam czytać "Prowadź swój pług...", ale mi ta książka nie podeszła. Miałam dobre zdanie o Tokarczuk, a tu nagle wyskoczyła z takim kwiatkiem... Mega słaba akcja. Podpisuję się pod Waszymi argumentami - nic dodać, nic ująć :)
Uwielbiam Wasze book talki :-) moje ulubione filmy ❤️
We wszystkich komentarzach przejawia się brak przyznania się przed samym sobą że jest się owym "idiotą". Przyznania, że pewne gatunki literackie zwyczajnie przerastają nas. Proust był dla mnie wyzwaniem którego ukończenie wymagało ode nie niezwykłej siły woli... Czytając jesteśmy "lepsi, bogatsi" od tych nie czytających, jednocześnie jednak gorsi od tych czytających np. Platona do snu. Absurdem jest nie dostrzegać przepaści intelektualnej pomiędzy książkami noblistki i np. "producenta książek" typu p. Mróz. Akceptujmy miejsce w jakim jesteśmy, zwłaszcza jeśli sprawia ono że jesteśmy w nim szczęśliwi. Pamiętajmy jednak że dla tych bardziej ambitnych, mądrzejszych będziemy "idiotami". A tacy znajdą się zawsze. Mądrzejsi i lepsi... nawet od p. Tokarczuk....
Jest milion poziomów gorszych pisarzy niż Mróz ;)
To twoja autorska definicja idioty czy skleciłeś ją na potrzeby obrony kompromitujących bredni Tokarczuk? Znam pisarzy przyznających, że pisarstwo Lema ich przerasta, ale nie nazywają siebie z tego powodu idiotami
Ja odczuwam przepaść, ale głównie między bredniami Tokarczuk o tym, że za 50 lat będziemy się wstydzili, że nasi przodkowie jedli mięso, a tym co na podobny temat mówią zwykli ludzie.
Pretensjonalna grafomania Tokarczuk nie jest lepsza od produkcyjniaków Mroza, bo żaden z produktów nie jest wartościową literaturą. Różnica jest taka, że książki Mroza niczego nie udają
W dodatku Tokarczuk jest hipokrytką. Tolerancja i nazywanie ludzi idiotami... No to się nie dodaje.
Zgadzam się z waszym punktem widzenia na tą sprawę. Jako dość młody czytelnik, po dostrzeżeniu urywku tekstu pani Tokarczuk w podręczniku od j. polskiego chciałem sięgnąć po więcej. Zwłaszcza, że byłem chyba jedyną osobą spośród mojej całej klasy, której ten typ literatury się podobał. I nawet po tej całej dramie i kłótni, wywołanej komentarzem pani Olgi nadal mam chęć zobaczenia, z czym to tak naprawdę się je. Nie uraziło mnie to jakoś bardzo, chociaż nie uważam się za jakiegoś inteligentnego czytelnika (wręcz przeciwnie). Myślę że jedna, dość oburzająca opinia do niektórych grup ludzi nie powinna pozbawiać możliwości poznania lub wgłębienia się w ten świat, przynajmniej ja tak sądzę. Zdaje sobie sprawę, że ten komentarz może być chaotyczny, ale przy takich temperaturach już mózg mi się przegrzewa na wszelakie mądre dyskusje i argumentacje XD, więc was podziwiam, bo jak zawsze odwaliłyście kawał dobrej roboty
większy dym niż samo ognisko, obiegowo mówimy, że disco polo nie jest muzyką najwyższych lotów, to samo, ale mniej kulturalnie, powiedziała Olga Tokarczuk, to już wielkie oburzenie i, co bardziej smutne, to robienie sobie reklamy na tym, np. w ramach nagrywania filmów
Book talk to odkrycie tego roku ❤️
Dla zasięgu
Uwielbiam od was book talk ❤️ przynajmniej trochę nadazam za dramami 😂
Uwielbiam Annę, chciałabym być w przyszłości kimś tak inteligentnym i tak ślicznie wypowiadającym się 💜
Nie czytaj Tokarczuk, to będziesz.
@@marcinw5515 ,,nie czytaj Tokarczuk" nie jest trafnym określeniem, ponieważ kunszt tej kobiety jest naprawdę dobry. Może istnieć artysta, który tworzy wspaniałe obrazy i wciąż być chamskim, narcystycznym człowiekiem.
Ja tam idąc po ulicy i patrząc na ludzi, nie umiem wyjść z przekonania ze większość ludzi to idioci xd
Jedynie kot nie popełnił żadnego błędu językowego. Brawo!
Jeden z waszych wielbicieli tak skomentował wasz filmik:
''Tokarczuk to taki współczesny Michnik. On twierdził że inteligentni ludzie czytają tylko Wyborczą, a ona twierdzi że tylko jej wypociny są dla inteligentnych. Moim zadniem to prostaczka, która zasłyneła nie z popularności jej dzieł i stylu pisania, a jedynie treści.
O taki odzew wam chodziło? Dla takich bibliofilów nakręciłyście tę pogadankę?
Bo żadna z was nie pofatygowała się, by sprostować opinię, że Tokarczuk jest prostaczką.
Solenizantka studiowala zanim sie urodzilyscie. To jest po prostu archaiczny sposob kategoryzowania, obrazowania i myslenia. W zderzeniu ze wspolczesnocia moze prowadzic do problemow emocjonalnych.
dla mnie to jasny przekaz, ona ma na pieńku z narodem polskim, który chciała obrazić, szukała okazji i znalazła, słowo "krajanie " jest wymowne....
Mysle, ze ona miala dobre intencje, ale walnela z grubej rury, bo nie przemyslala tego, albo to nadyktowala jej mala twarz Voldemorta pod turbanem 🫣🤣
Straszne, robienie z jednych elite a z innych plebs... 😑
Tokarczuk wali prawdę prosto w oczy. Czy to o pogromach Żydów które Polacy robili, a teraz się tego wypierają i teraz o idiotach. Proste
Ja w swojej pracy nauczyciela wychowawcy starałam się zachęcić dzieci do czytania. nie musiały czytać nic trudnego, ale wiersze, komiksy, opowiadania, byle tylko pokochać czytanie. Czytanie może być i po to, żeby się czegoś nauczyć, i po to, żeby się odprężyć i uciec od rzeczywistości. nie raz inteligencja i pewna wiedza jest potrzebna, nie raz nie. Gorzej jest jeśli książką którą czytam jest zbyt prosta dla mnie, ale może ona sprawić przyjemnośc innym. Każdy ma inny gust i uczucia. Uważam, że kazdy może czytać co chce i kiedy chce.
Jaki jest tytuł piątej książki od lewej na wysokości głowy Marty (najwyższa półka widoczna na filmie po stronie Marty)? Głowie się nad tym od dawna…
Wydaje mi się, ze chodzi o The Binding? U nas wydana jako Księga zapomnianych żyć. Bo obok stoi The Familiars (Czarownica ze wzgórza).
Dzięki❤️
Pani Tokarczuk boi się strzech a tu słoma wystaje z butów xD
XDDD podsumowane
w istocie!
Dla mnie ksiazka ktora wymaga kompetencji to np. Chemia organiczna.
Sztuka STAJE SIĘ w momencie, kiedy odbiorca w związku z nią coś przeżywa. Olga nie pisze sztuki, bez czytelnika literatura nie istnieje. I tak sobie myślę o moim mężu, który jest z rodziny robotniczo-chłopskiej :P gdzie do czytania było się zniechęcanym, i który ma większą wrażliwość i inkluzywne podejście do sztuki niż osoba, od której oczekuje się wrażliwości i inkluzywności, skoro sama o sobie tak lubi myśleć.
Nb mój mąż czyta bardziej ambitną literaturę niż ja, absolwentka polonistyki :D
Ja mam dwa fakultety i jara mnie Zmierzch. Przeżywam katharsis, jak Edward skrzypi oknem na pięterku. Miałam faceta - mechanika samochodowego w Hondzie. Musiał raz do roku przeczytać Nad Niemnem, bo inaczej nie dawał rady. ja przysypiam. Czy literatura, to nie jedna z bardziej inkluzywnych (tak to się mówi?) form sztuki. Każdy może wszystko i wszystko może każdy?
Moje podejście do tej całej sytuacji jest "i dont really care what Tokarczuk says", z prostego względu- za wiele rzeczy brałam do siebie lub odbierałam jako atak przez co moje zdrowie psychiczne i relacje międzyludzkie cierpiały. Czytam to co lubię, nie czytam tego co mnie irytuje, wracam do niektórych książek teraz, bo jestem dojrzalsza jako czytelnik. Wszyscy co przekrzykują się w tej dramie, powinni swoje ego sprawdzić, bo chyba już im wszystkim w kosmos wyleciało- i Tokarczuk, i politykom lewicy i działaczkom społecznym.
Jeśli ktoś mówi mi, że nie jestem głupia, bo czytam dużo, interesuję się światem i kulturą- ma rację, bo staram się pogłębiać swoją wiedzę jak tylko mogę. A jak mi ktoś wyrzuci, że jestem niewykształconą idiotką, bo nie jestem inż ani mgr, to też ma rację, nie skończyłam żadnych z podejmowanych do tej pory studiów. Żadna z tych opinii nie wpływa na mój komfort życiowy. Ten ktoś mógłby ładniej to ująć, ale nie zmienia to niczego.
A mnie nie zdziwiła ta wypowiedź Olgi Tokarczuk. Ona wykazuje wrażliwość - owszem, w książkach. Ale już mowa noblowska pokazuje klasizm i pogardę dla literatury innej niż piekna. Smutne jest to, że ludzie deklarujący się na wrażliwych, pokazują właśnie ten brak wrażliwości w życiu. Może nie jestem zwolenniczka cancelowania(chyba, że ktoś ewidentnie krzywdzi innych) to jej postawa zniechęca do czytania. Nawet jeśli przeczytasz to z czym zostajesz? Może autorka z ciebie kpi, a postać Marty, kobiety obcującej z natura i on niej ucząca się mądrości, wrażliwości(„dom dzienny dom nocny”) to jednak nie mędrczyni, tylko idiotka? Ehhh... ktoś kto tak pięknie tworzy archetypy, potrafi być tak przepaść w łechtaniu własnego ego...
pov: Tokarczuk wpędza Cię w kompleksy i boisz się czytać jej książki
Aaa i polecam recke Grafzero "Empuzjonu"
Zabawne, że w swoich książkach niejednokrotnie przemyca temat dyskryminacji i prześladowań, a teraz sama otwiera przedsionek tychże. Może od razu cofnijmy się do średniowiecza? Literatura tylko dla bogatych i wysoko wykształconych? :)
Jutro drukuję koszulkę" Jestem idiotą, czytam Tokarczuk"
czy nie jest tak, że ma podpisaną umowę z Media Markt nooo wiecie "nie dla idiotów" 😅😂🤣
Niestety od razu tak Ją odebrałam, już słuchając Jej przemówienia. Już tam dało się wyczuć obok prostoty myśli - Jej zadarty nos.
Zgadzam się z Wami w 100%
Czy w tych czasach dalej jest przez niektórych narzucane co kto powinien czytać? Ja czytam to na co mam ochotę i czy jest to w danym momencie romans wydany z wattpada czy literatura piękna nie ma to znaczenia. Jestem takim samym czytelnikiem jak inni.
*oczywiscie nie ujmuję tutaj powieścią z wattpada!
Jak nie będziesz czytać Tokarczuk to będziesz uważana w środowisku czytelniczym za idiotkę. Słwo noblistki jest święte.
Podejrzewam że jej chodizło o standardową pogardę dla "pisiorów"
Pan Krzysztof Maj już kiedyś zrobił filmik o Tokarczuk i jej pogardzie dla ludzi którzy lubią kulturę masową, anime czy fantasy, bo w swojej twórczości pisze o tym. To, że teraz powiedziała to na głos, to nic dziwnego.
Ja nie raz bylam zniesmaczona wypowiedziami Olgi , ale już teraz wiem, że Ona po to takie rzeczy mowi, żeby ludzie NIE CZYTALI!?
Dałoby sie kamerę ustawić prosto na was? Trochę nieprzyjemnie patrzy sie z góry na kogoś .Pozdrowienia
No, macie u mnie dużego plusa za brak klapek na oczach, co się niestety w książkowym środowisku rzadko zdarza. Ale Was zasmucę, ona powiedziała dokładnie to, co chciała powiedzieć.
Jeśli można zapytać, skąd ta piękna brązowa koszulka?
Super kanał ❤️❤️❤️
Z twórczością Olgi Tokarczuk nie mam za wiele wspólnego. Jestem dopiero po jednej lekturze, w dodatku Szafie. Więc nie ocenię na jakim poziomie jest jej twórczość. Ale uważam, że jeśli jest się tak uznawaną osobą (noblistka, psycholog nie wiem co jeszcze), to zobowiązuje do pewnych zachowań. Jako osoba oczytana, tworząca własne treści, powinna znać wartość słowa. W jakiś sposób może mieć słuszność w tym co mówi. Jeśli nie mamy pojęcia o np. Kulturze danego państwa, będzie nam ciężko zrozumieć literaturę jej poświęconą. Ale sposób w jaki się wypowiedziała jest oburzający i zniechęcający. Moim zdaniem wcale nie świadczy o jej wysokim poziomie wrażliwości i zniechęca do poznawania jej książek.
Ale można przyznać że autorka osiągnęła jedną konkretną rzecz. Znowu o niej wszyscy mówią.
I tak mówili, dzięki premierze nowej powieści :)
Naprawdę ktokolwiek jest zdziwiony, że te konkretne słowa wypowiedziała Tokarczuk? Jej literatura była i jest przesiąknięta elitaryzmem. "Prowadź swój pług przez kości umarłych" jest wręcz wzorcowym przykładem książki-manifestu naszpikowanej wyższościowymi postawami. Jej mowa noblowska to pokątnie wbijane szpile, okrągłe zdania które pod powierzchnią skrywają dostatecznie dużo jadu by zakwestionować jakąkolwiek wrażliwość. Chyba nie do końca można to nawet usprawiedliwiać kontekstem i tym, że Tokarczuk być może miała coś innego na myśli - bo jakiekolwiek kategoryzowanie ludzi trąci pogardą, klasizmem i hipokryzją ("czuła narracja" to jeszcze jeden termin-wytrych). Ego po noblu albo wystrzeliło w okolice stratosfery albo zwyczajnie mamy tutaj do czynienia z esencją liberalnego myślenia - fasadowa wrażliwość, a ta faktyczna tylko dla wybranych (ale najpierw pokaż swoje dyplomy akademickie i wykaz zarobków, bo klasa robotnicza się nie liczy).
+1
Wieść gminna niesie że po odebraniu Nobla pani Tokarczuk spotkała się z innym polskim noblistOM Lechem żeby jej doradził jak udźwignąć takie brzemię i podobno doradził jej nie tylko w sprawach dźwigania ale też i ego ;)
Na szczęście, idąc tokiem rozumowania Barthesa, autor nie żyje, więc to co Tokarczuk ma do powiedzenia na temat tego kto i jak powinien czytać jej książki jej mało istotne, bo z chwilą, kiedy jej książki trafiły do księgarni, przestała mieć jakikolwiek wpływ na swoje dzieło. Tak więc pamiętajcie, śmierć autorom, vivat czytelnikom
Kanał o którym mówicie (a raczej o sławnym filmiku) to zczymtosieczyta. Macie rację. 100%.
Raz w życiu przeczytałam opowieść Olgii Tokarczuk, były to Zielone dzieci - nie sprawiło mi to przyjemności. Może i była ciekawa, ale zupełnie nie trafiła w moje gusta czytelnicze. Nigdy nie przeczytałam innej książki Olgi. Studiuję filologię polską, na zajęciach omawiam literaturę wysoką, jak i tę popularną. Czy jestem idiotą? Nie sądzę. Czy potrafię dostrzec w literaturze wszystkie konteksty? Nie. Czy jest mi z tego powodu źle? Nie. Czy potrafię z każdej książki wyciągnąć coś dla siebie. Tak. Czy potrafię odnaleźć coś dla siebie w środowisku, które jest dla mnie nowe, którego do końca nie rozumiem? Tak.
Dla mnie ta sytuacja nie jest zaskakująca. Po pierwsze dlatego, że czułam tę osobowość już z tych pierwszych książek i po 3 odstawiłam tę panią, bo wpędzała mnie nimi w poczucie winy jako człowieka i bywałam rozbita przez kilka dni a w literaturze szukam jednak nadziei a nie turpizmu. Ale to prywatna historia, za to o ile pamiętam to także podczas wręczania Nagrody Nobla też padły jakieś niezbyt przyjemne słowa bo burza o nich do mnie dotarła i nawet brałam udział w jakieś dyskusji. Także dla mnie to tylko powtórka z rozrywki.
Nie ona jedna, jak wspomniałyście w kontekście filmów i komiksów, piszę wielowarstwowo. To już przodkowie zrobili w baśniach i wiadomo, że każdy z baśni wyjmie to co jest dostępne dla jego percepcji a co nie to powolutku będzie na poszerzenie wiedzy i horyzontów pracowało w tle.
Kocham Terrego Pratchetta, bo ma tak wiele odniesien, że ciągle odkrywam nowe. Ostatnio czytałam historie rocka i nagle otworzyła mi się klapka kim był Buddy z "Muzyki duszy" I czemu tak a nie inaczej skończył.
Są odniesienia do najnowszych odkryć fizyki, są do historii filmu i ogólnej, są do geografii, kabały, przyrody. Czy wszyscy.muszą wiedzieć, że "zjadanie" przez organizm płodu z powodu złych warunków, jest prawdą aby z empatią pochylić się nad prześladowanymi goblinami ? Nie! Ale gdy wie, to po prostu westchnie z zachwytu, ile prawdy jest w książce z gatunku fantasy!
A jeśli chodzi o klaskanie to słuchając Waszego fragmentu mam wrażenie, że to nie była reakcja ba słowa, bo oklaski padły jeszcze zanim powiedziała pól pierwszego, tylko była to reakcja na to, że organizatorka zabiera głos, więc ja witamy. Wyraźnie słychać, że końcowe są słabsze i niepewne. Co znaczy, że ludzie byli skonsternowani o nie wiedzieli jak się zachować. Klasycznie na koniec trzeba klaskać, więc klaskali choć niepewnie.
Dziękuję za ten film bo widziałam burzę a nie do końca wiedziałam o co chodzi. Dzięki nagraniu rozumiem. I jak pisałam na początku, nie dziwię się.
Film spoko!
Jaka książka stoi obok Opowieści o dwóch miastach Dickensa?
Olga Tokarczuk ma na swój sposób ma racje. Historia w książce jest tylko tłem do przedstawienie filozoficznych przemyśleń autora. Nieważne co czytasz, tylko jak czytasz, wiec jeśli autorowi ( w tym Pani Oldze ) nie zależy na opowiadaniu historii, a jedynie na przekazaniu ukrytej głębi. To czytelnik skupiający i cieszący się z tego marnego opakowania jakim jest historia zawarta w powieści jest dla niej bezwartościowy i jestem to wstanie zrozumieć. Czy jednak to czy szukamy w jakimś utworze pustej rozrywki a nie głębi definiuje nas jako idiotę no nie wydaje mi sie.
napiszę to już po raz drugi, bo to drugi book talk z rzędu, pod którym piszę komentarz - bardzo się cieszę, że wypowiedziałyście się na ten temat. Pozwoliłam sobie wstawić link do tego filmu pod postem jednego z polskich autorów, który wypowiedział się na ten temat, jako idealne zobrazowanie moich poglądów na tę sprawę. Pozdrawiam was cieplutko (bo w obliczu prawie 40 stopni na dworze chyba inaczej się nie da) i życzę miłego dnia/wieczoru/nocy
przecietny Kowalski nigdy nie zrozumie zdania, ze kazdy kwadrat jest prostokatem ale nie kazdy prostokat jest kwadratem.