Jak to powiedział Sanderson: "W fantastyce mogę mieć wszystko to co jest w innych gatunkach, plus smoki." Umniejszanie fantastyce, to nic innego jak umniejszanie całej literaturze, a co najgorsze umniejszanie potencjałowi jaki drzemie w pisaniu.
@@KrzysztofMMaj A dziękuje. Ja się ciesze, że algorytm yt jak raz zadziałał jak trzeba i zaproponował mi coś co mnie na prawdę interesuje. Zobaczyłem przy okazji co też innego Pan tu tworzy. Leci sub i łapka w górę :D Zyskał Pan stałego widza :)
W liceum nauczycielka na każdej odpowiedzi ustnej gnoiła mnie za podawanie przykładów z tych innych tekstów kultury z gatunku fantastyki. Martin, Tolkien, Rowling, King, Sapkowski, Dashner... Dosłownie zżerało ją kiedy zamiast jakże popularnej dwói musiała wstawić cztery. Cztery, nie pięć. Na to była zbyt dumna. Później zawsze rzucała tekstem: "No, samą fantastyką na maturze się nie obronisz. Zwłaszcza zagraniczną." Jaki był temat na maturze? "Jak elementy fantastyczne wpływają na odbiór dzieła?" Nie mogłam przestać się śmiać i kisnę dosłownie po dziś dzień 🤣 Kij ci w żebra, babo!
Nie, nie ma fantastyki w podstawie programowej. Są motywy fantastyczne. Fantasy i SF albo nie istnieje, albo jest niewłaściwie analizowana. 99% polonistów nie umiałoby odpowiedzieć na moje podstawowe pytania o poetykę fantastyczną (podstawowe a la: czym jest podmiot liryczny w wierszu). Wiem, bo to sprawdzałem 😀
@@KrzysztofMMaj Nie wiem, jak po ostatniej zmianie, ale na pewno przez lata fantastyka widniała wśród lektur nieobowiązkowych - explicite wymienienionych w podstawie. Też nie wiem, jak jest teraz, ale w poprzedniej podstawie zawsze było, żeby się odwołać "do innych tekstów kultury". I zawsze uważałem, że kopalnią motywów na maturę był "Świat według Kiepskich" :D
" Szkoła latania"- komiks z cyklu "Kajko i Kokosz", "Lew, czarownica i stara szafa", "Magiczne drzewo", "Felix, Net i Nika", "Bajki robotów", "Hobbit", a ma być jeszcze "Władca pierścieni", jeśli kolejne zmiany wejdą w życie. W każdej klasie podstawówki jest co najmniej jedną lektura z tego nurtu, jak nie więcej... nie, nie ma fantastyki ani SF w podstawie programowej. W ogóle. Nie wiem, jak Pan sprawdzał, jeśli Pan do tego nie dotarł. I, rzecz jasna, najlepiej wie, jak analizować literaturę z uczniami ten, kto ani o teorii literatury, ani o metodyce nie ma pojęcia. Dziwnym nie jest.
Aż się zdziwiłem że nominowany do nagrody nie został Jaś Kapela, przecież spełnia wszystkie kryteria jury- nie pisze fantastyki, oraz powinien dostać nagrodę w celu promocji a nie uhonorowania jego twórczości zmieniającej świat... na gorsze XDDDD
Ahahahhaahhaha XD W punkt! Jeśli 10 lat później ktoś przeczyta ten komentarz i napisze, że źle się zestarzał, chcę być wtedy już za oceanem na emigracji
Na polonistyce pisałam licencjat o wampirach, teraz będę bronić magistra z przestrzenią w fantastyce i Urbanowiczem. Uważam, że prawdziwi poloniści od współczesnej powinni być otwarci na fantastykę! Jak będzie doktorat to też z fantastyki, o! :D
Kibicuję ogromnie ❤️ też uważam, że bardzo potrzebujemy takiego otwarcia, choćby po to, by polonistyka kojarzyła się wszystkim lepiej... Ale przede wszystkim dlatego, że fantastyka bardzo polonistów i literaturoznawców potrzebuje. Chętnie podzielę się źródłami nt fantastyki i swoimi książkami, może coś się przyda - łap mnie na Discordzie vloga 😊
Nauczycielka: "Pamiętajcie by podawać na maturze przykłady z lektur szkolnych najlepiej ogwiazdkowanych!" Ja podając za przykład Attack on Titan: "nie powinienem tego robić, ale chuj." 80% easy win
Heh, sam pamiętam jak na pracy maturalnej miałem mówić o wojnie. Oczywiście klasyki jak "Na zachodzie bez zmian" czy też "Paragraf 22". Ale do tego dorzuciłem "Nocarz" Magdaleny Kozak, jako przykład współczesnej wojny z terroryzmem. Komisja stwierdziła że dawno tak dobrze nie słuchało się czyjeś wypowiedzi. Bo nawiązania do tego typu dzieł są nie tylko równie celne jak klasyki ale również są oryginalne i sprawiają że mówi się o nich z zainteresowaniem i przyjemnością.
Nam przed maturą wszyscy poloniści zaś mówili żeby pod żadnym pozorem nie nawiązywać do lektur ogwiazdkowanych bo z nich można być spytanym o każdy szczegół a z własnych przykładów wyłącznie o to o czym się wspomni
@Tej W sumie jestem ciekaw, czy manga (albo też komiks) zalicza się do kategorii literatury? Czy absolutnie nie? Może zadanie wspominało o "odniesieniu się do innych dzieł kultury"?
a Sapkowski siedzi, zarabia, tworzą na podstawie jego twórczości filmy, seriale, gry, komiksy - nagrody zagraniczne i leje na te wszystkie polskie szychy...
Polska to jest pod tym względem wciąż XIX-wieczna Francja. To pokazuje, że w wielu ludzkich umysłach literatura choruje na zbiorowy gatunkizm. To romans, to sf, to owa ciężka do zdefiniowania literatura piękna - podczas gdy jedna książka może wpisywać się tak samo dobrze w każdą z tych form. Potrzebujemy redefinicji gatunku literackiego. A obecne jego rozumienie wpisuje się właśnie lepiej pod nazwę "formy" - bo ognisty romans, magia i miecz, morderstwa i inne - to są foremki. Opakowania, w które ubrana jest głębsza treść, sedno tego, co autor ma do powiedzenia. A tak z innej beczki: takie elitarystyczne podejście powiązane z wykluczaniem poszczególnych form sztuki przypomina mi bardzo podejście ludzi do filmu animowanego. Że dla dzieci, że prymitywne, że nie ma gry aktorskiej... takie "argumenty" można mnożyć. To jest, na pewno w jakiejś części, analogiczna sytuacja. O tym jak szeroka i dynamiczna jest historia filmu animowanego i jak prężnie rozwija się on pod każdym względem, wspominać tutaj nie muszę. Mam nadzieję :)
Uwielbiam ten komentarz 🤍 podpisuję się dosłownie pod każdym słowem. Zbiorowy gatunkizm i klasizm idą ze sobą w parze w bardzo wielu sferach życia kulturalno-artystycznego w Polsce (vide Jan Klata natrzasający się z wiersza wygłoszonego na inauguracji Bidena, którego sam za to krytykowałem, teraz sobie przypominam)
Bardzo dobry komentarz. Ja w ogóle wątpię w sens "czystości" gatunkowej. To chyba nigdy nie istniało w rzeczywistości. Dobra literatura sama się obroni, bez względu na elementy horroru/sf/fantasy/kryminalne/romansowe itp. Moją teorią dlaczego poloniści tępnią sf/fantasy to zwyczajne lenistwo, bo im nie chce się czytać czegoś innego spoza swojej bańki. Co do animacji, od początku były różnego rodzaju filmy, niekoniecznie dla dzieci. Same stare (i w sumie nowe) Looney Tunes to czysty slapstick wolny od praw fizyki i zagrożenia życia i zdrowia dla aktorów (bo aktorami tam byli odpowiednio królik, kaczor, prosiak, kojot itp.). Te shorty były puszczane przed filmami w kinie, obecnie coś takiego istnieje tylko przed pokazami animacji Pixara czy rzadziej disneyowskich filmów (nawet nie wiem czy Hair Love od Sony było puszczane w kinie przed jakimś Hotelem Transylwania czy innym takim). Nawet animacje o Batmanie mają roztrzał wiekowy, są takie wybitnie 16+ czy nawet 18+, są dla wszystkich (Lego Batman czy większość seriali), są bardziej dla dzieci i jakoś taki CN nie puszczał Batman Gotham by Gaslight bo to nie jest skierowane dla ich widowni. Podobny rostrzał jest w animacji japońskiej (podział na "dobre" anime i "złe" animacje zachodnie jest totalnie sztuczny, szkodliwy i elitarystuczny). Ghibli jest dla wszystkich, choć wymyka się standardom familijnym (tak tworzy Miyazaki), Berserk jest wybitnie dla dorosłych, chomiczek Hamtaro typowo jest pod dzieci, Fullmetal Alchemist pod dojrzalszego widza a Dragon Ball zawsze był parodią choć obecnie mamy akcent na walkę i nigdy nie był jakiś specjalnie brutalny.
A ja bardzo dobrze wspominam swoich polonistów, chyba miałem szczęście bo i czytali fantastykę i sami zachęcali. W technikum pamiętam lekcję, która potoczyła się w kierunku wiedźmina, był to niecały miesiąc po premierze dzikiego gonu i nauczycielka przyznała się że potrafi siedzieć z wnukiem przy grze kilka godzin, tak ją to fascynowało. Nie wiedziałem, że są ludzie poświęcający tak wiele czasu by zgłębiać literaturę, idąc przez nią jak koń z klapkami na oczach, cieszę się że nie udało mi się osobiście takiego człowieka poznać, mniej nerwów.
Też powiem że zarówno polonistów jak i historyków przez cały okres mojej edukacji miałem świetnych. Polonistki nie wmuszały "pięknych klasyków", doceniały jak ktoś kto nie czyta niczego podjął jakąkolwiek próbę czytania. Z moją nauczycielką od historii grałem w wiedźmina, wypożyczalismy sobie nawzajem Grę o Tron i Wieśka właśnie. W pogimnazjalnej miałem historyka który opowiadał o niewygodnych prawdach, starał się pokazać że historia zależy od wszystkiego innego, od gospodarki, kultury, o tym jak to wszystko nawzajem na siebie wpływa. Farta z nauczycielami miałem porównywalnego do wygrania totolotka. Szkoda tylko że z tego co słyszę to tacy poloniści są gnębieni przez te biurwy z góry.
Moja polonistka w podstawówce bardzo lubiła,, Władcę Pierścieni". Przy okazji omawiania,, Hobbita" rysowaliśmy ulubione sceny kolorową kredą na bruku przed szkołą.
Rozwiązałeś zagadkę z liceum dlaczego moja polonistka, która średnio trzy razy na lekcję powtarzała jak bardzo jest z Krakowa i z krakowskiej inteligencji, miała takiego kija w tyłku i nie znosiła wszelkiej fantastyki. Ciekawe, czy to poczucie wyższości tamtejsi poloniści wysysają z mlekiem matki, czy może to wina smogu xD
No, tak, bardzo. Lepiej iść na Uniwersytet Śląski. Nie dość, że wyższy poziom polonistyki, to bez tego całego zadęcia, a dodatkowo mobbingu oraz zaściankowego celebrowania umarłych sztuk. Ale najgorszy zdecydowanie mobbing, w dodatku udziela się on mocno studentom.
@@karolszoskotlet8143 UJ to najbardziej snobistyczna uczelnia w Polsce, podobna sytuacja do polonistyki jest ta ich wydziale prawa które stawia się wyżej od innych mimo tego, że od lat produkuje w większości teoretyków tej dziedziny
Przeczytałam ten tytuł i uderzyło mnie wspomnienie z gimnazjum, o którym zupełnie zapomniałam na wiele lat. W takim wieku 12-14 lat bardzo lubiłam polską fantastykę, szczególnie pisarki z Fabryki Słów. Na początku lekcji polskiego chciałam przekazać koleżance z klasy książkę, którą miałam jej pożyczyć. Pani polonistka to zobaczyła i wzięła tę książkę z ławki i zaczęła przy wszystkich przeglądać >wyszydzając< przy tym literaturę młodzieżowa. Zaczęła czytać jakiś przypadkowy akapit ze środka książki. Oczywiście sie pechowo złożyło, ze wspominał on bardzo, bardzo delikatnie seksualność bohaterki (już nawet nie pamietam dokładnie o co chodziło) i pani polonistka wytłumaczyła klasie, ze lepiej już nie czytać nic niż czytać takie szkodliwe, proste rzeczy… Po czym oddała mi moja książkę :). Ja tylko dodam, ze chodziłam do przeciętnego liceum, takiego jedynego gimnazjum w regionie, takiego gdzie przyjmowali każdego. W klasie poza mną i dwoma „kujońskimi” koleżankami nikt nie czytał książek.
Book-shaming, tego jeszcze nie grali. Mogę tylko dodać nie bez smutku, że wyszydzanie literatury młodzieżowej nie kończy się na szkole, słyszałem podobne teksty na konferencjach naukowych (literaturoznawców specjalizujących się w badaniach nad tym gatunkiem nazywano, uwaga, dzieciologami, a dyscyplinę dzieciologią). Dyskurs pogardy ma się ewidentnie bardzo dobrze.
To jak młodzież ma się nauczyć kochać książki, jeśli literatura dostosowana do ich wieku jest be? Nienawidziłam lektur w szkole, nie przeczytałam prawie żadnej, jechałam na streszczeniach żeby nie wylądować na oddziale bez klamek. Najgorzej wspominam krzyżaków (ostatnia lektura jaką próbowałam przeczytać) bo przez te wszystkie archaizmy (których nam nikt nie tłumaczył bo po co, przecież wszystkie dzieciaki doskonale ogarniają archaizmy) nie wiedziałam kompletnie co czytam. Całą edukację nie czytałam książek (wyjątek harry potter, i kilka horrorów Grahama Mastertona), byłam przekonana że nie lubię czytać dlatego że jestem za głupia. Jakieś cztery lata po szkole, w jakimś markecie przechodziłam przypadkiem obok półki z książkami na przecenie, i w oczy rzucił mi się egzemplarz stulecia trucicieli. Po chwili namysłu stwierdziłam że jak coś to się opchnie na alledrogo. Nie opchnęłam. Pożarłam ją oczami, i od tej pory regularnie przewalam część wypłaty na książki popularnonaukowe i literaturę faktu, czasami fantasy. Jednak to nie ja byłam głupia, głupi był ten kto ustalał kanon lektur. Krzyżacy w piątej klasie, dobre xD
@@lootownica ja tam Krzyżaków lubię... Ale czytałam ich sama dla siebie w wieku 17 czy 18 lat. Wcześniej nikt mi ich nie wciskał, bo w gimnazjum polonistka dała nam wybór: Krzyżacy albo Quo Vadis. Jednogłośnie wygrało to drugie, bo krótsze (jeden tom vs dwa, wybór oczywisty)
@@kandarayun 17-18 lat to już inna mentalność niż dziecko 11-12 lat (no i dużo robi możliwość wyboru). Dla takich dzieci krzyżacy są zwyczajnie za ciężcy. Może gdyby przeredagowali tekst w taki sposób, by pozbyć się archaizmów których dzieciaki zwyczajnie nie mają prawa znać (ba, wielu dorosłych ich nie zna) ułatwiliby odbiór. Zastanawiam się czy spróbować teraz, skoro mam fazę na średniowiecze, ale mam już parę tytułów na półce do przeczytania, więc Zbyszko i spółka sobie jeszcze poczekają, nie wiem jak długo.
@@lootownica no jasne. Chciałbym dodać, że Quo Vadis też lubię i to chyba nawet bardziej... Mimo iż lektura. Za to obijam się od trylogii, w Pustyni i w puszczy i Latarnika... Tak tej 30 stronicowej nowelki
Ależ to bardzo proste dlaczego pololniści nie lubią fantastyki i sci-fi. Ponieważ są to gatunki gdzie istotną rolę stanowi worldbuilding (tworzenie światów). A żeby stworzyć dobry i ciekawy świat z logicznymi i wiarygodnymi zasadami i systemem magicznym, to trzeba niestety mieć dość szeroką wiedzę z wielu dziedzin nauki. A poloniści są polonistami głównie dlatego że chemia to dla nich czarna magia :)
Jako człowiek z obsesją na punkcie world-buildingu nie mógłbym się bardziej zgodzić i dorzucę swoją cegiełkę: w narracjach nie-fantastycznych najważniejsza jest fabuła, w narracjach światotwórczych wpierw trzeba stworzyć świat, by w nim osadzić historię. Więc tradycyjne ćwiczenia z lekcji j. polskiego typu plan wydarzeń czy odpytywanie z przebiegu fabuły nie mają do nich zastosowania
@@KrzysztofMMaj world-building jest ważny, ale wielu autorów fantastyki też tworzy sobie plany wydarzeń zanim siądzie do pisania. Myślę, że z resztą na tym polega mocna strona fantastyki: może być wciągająca akcja, myśl przewodnia czy przesłanie oraz fajny świat, który pobudza wyobraźnię. Niestety world-building to coś, na czym w fantastyce najłatwiej polec i to zarówno tworząc bezsensowne społeczeństwo, jak i poświęcając zbyt dużo miejsca na tzw. info dump.
Dla mnie chemia kwantowa, topologia czy fizyka fraktalna czarną magią nie jest, ale systematycznością nie grzeszę. Nie wyobrażałbym sobie życia polegającego na ślęczeniu (nawet z asystą Matlaba i Octave) w jakiejś placówce badawczej, gdzie się oddaje kult faktom i użyteczności zamiast budować własne światy. Metoda naukowa jest tak uczciwa, mozolna i pozbawiona uroku bajeru, że aż przyprawia o mdłości... To ja już sto razy wolę badania literaturoznawcze, gdzie rygor nie zabija tak polotu...
Kryminału na tego typu eventach czy listach dla studentów raczej tyż ni ma. A to jest obok fantastyki chyba najchętniej czytany gatunek w tym kraju. Znaczy, zaraz po poezji of kors xD
Dokładnie tak. I tak samo jak z konwentami, musimy mieć osobny Festiwal Kryminału we Wrocławiu, żeby mieć szansę porozmawiać o fajnych kryminałach i nagrodzić (bo nie musimy promować) najlepsze.
Moja nauczycielka mówiła że fantastyka to niegodna i na maturze nie można się do niej odwoływać. Więc w ramach zemsty miała potem do sprawdzenia matury próbne oparte na samej tylko literaturze fantastycznej jak Hari pota, Wiedźmin, LOTR i kilku innych. Chociaż moim faworytem jest człowiek odwołujący się do Boba Budowniczego, o którego istnieniu poinformowało nas samo MEN w ubiegłym roku
Poezja jest powodem dla którego zupełnie porzuciłem literaturę szkolną i zacząłem szukać dobrych książek na własną rękę. Póki co nie żałuję. (Świetny film swoją drogą)
Dzięki wielkie! U mnie z poezją było bardzo podobnie, z nielicznymi wyjątkami (jak wspomniany Herbert, który jednak był lepszym eseistą). Swoją drogą, ciekawa sprawa, na którą mi kiedyś zwróciła uwagę prof. Marie-Laure Ryan ze Szwajcarii: prawie nie ma poezji fantastycznej (oczywiście takiej stricte gatunkowej, bo motywy fantastyczne zdarzają się wszędzie i pełnią inną funkcję).
Zastanawiam się teraz czy twórczość Leśmiana nie możnaby uznać za poezję fantastyczną. A od siebie polecam zbiorcze wydanie poezji Lovecrafta, wydawnictwa Vesper - ,,Nemezis i inne utwory poetyckie".
Przecież poezja w porównaniu do jakichś pierdów o tym jak to chłopy kiszą kapustę przez tysiąc stron jest git. Taki Staff, Baczyński, Leśmian i inni to było zajebiste. xD
W moim liceum nauczycielka stwierdziła, że przytaczanie przykładów z Władcy Pierścienia jest dziecinne, ale za to z Ani z Zielonego Wzgórza jest już dojrzałe lol
Wpadłem na ten materiał przypadkiem i heh, kupa śmiechu :D Myślę że dogadałbyś się z moją polonistką z liceum. Cudowna kobieta, złego słowa o niej nie dam powiedzieć. Przerobiła z nami wygwiazdkowane lektury, bo musiała, ale tak to pozostałe wywaliła do kosza i przygotowała własną listę takich lektur, żebyśmy je przeczytali (nawet nam podsyłała piraty byśmy nie rzucali argumentów, że nie mogliśmy dostać nigdzie), nie zasnęli, mogli wykorzystać na maturze oraz żeby polonistki nie znały ich, czyli w razie czego mogli wciskać im kit. Zachęcała nas do używanie w rozprawkach to co faktycznie kryje się pod hasłem "dzieła kultury", to są gry, muzyka, seriale, filmy, komiksy, nawet mangi. Szkoda, że dopiero w liceum ją miałem, bo już na tym etapie tak bardzo nie lubiłem szkolnych lektur, że nic nie czytałem... Teraz za to sięgam po książki i osobiście myślę (choć nie jestem literatem tylko prostym informatykiem), że seria Metro od Głuchowskiego jest bardziej życiowe i dające do myślenia niż obserwowanie losów Wokulskiego, który ma problemy z samym sobą.
Jestem prostym człowiekiem, widzę, że ktoś mówi dobrze o serii Metro i od razu mi się micha cieszy. W mojej opinii, pierwsza część to całkiem niezły materiał na lekturę.
Szacunek. Dobrze, że ktoś to wreszcie powiedział. W czasach mojej podstawówki (rocznik 84) Lem jeszcze był obecny w jednej, lub dwóch powieściach, ale byłem za młody i zbyt głupi by go zrozumieć, chociaż już wtedy kochałem sci-fi. Czemu? Bo prawdopodobnie jako autor powieści sci-fi był potraktowany jako coś niepoważnego, co jest w sam raz dla młodszych rokiem i rozumem, bo przecież jak trochę dorosną, to na pewno będą chcieli czytać tysiące stron twórców klasycznie nudnych, którzy piszą przecież o samych ciekawych rzeczach, z punktu widzenia osoby która planuje w najbliższym czasie popaść w depresję. Martyrologia, wojny wszystkie polskie, bieda, wieś polska, pogranicze, konflikty i wszystkie zeszłe, przeszłe i dawno już spruchniałe tematy. Warto pamiętać historię, mieć świadomość historio, no ale do cholery bez przesady. Takie na przykład dzieci nie są znane z tego, że utrzymują uwagę na danym temacie zbyt długo, więc dla nich (i dla mnie wtedy, a nawet teraz szczerze) to była jakaś koszmarna tortura. Nie tak powinno się nauczać, to nie tak działa. Niestety nasz system edukacji tkwi gdzieś w mrocznych wiekach, nie uczy niemal niczego, ale wiele wymaga.
Określenie literatury fantastycznej mianem niepoważnej powoduje, że mi się nóż w kieszeni otwiera. Ja(rocznik 1998) w 4 klasie podstawówki miałem "Czarnoksiężnika z Archipelagu", rok później "Małego Księcia", bo to przecież fantastyka i nie wnosi nic wartościowego tylko ot, takie sobie bajeczki do przeczytania. Za to w 6 klasie, kiedy już "dorośliśmy" do ważnej temetyki, mieliśmy bardzo życiowe i poważne lektury jak "Ten obcy" i "Opium w rosole". Obecnie Ursula Le Guin jest jedną z moich ulubionych pisarek a "Ziemiomorze" jest moim ulubionym cyklem książek. Po 13 latach od pierwszego przeczytania "Czarnoksiężnika" nadal nie mam pojęcia jak można było dać to dzieło sztuki do przeczytania 10-latkowi.
Jak ja się cieszę, że nic mnie nie skusiło, żeby szukać szczęcia na jakże prestiżowym (bo przecież nie popularnym) UJ. Studiując sobie na UG mam profesora, który jest specjalistą od fantastyki w różnych literaturach słowiańskich, a także wielkim fanem Lema i Dukaja, napisał też sporo prac naukowych o fantastyce i sc-fi. Ale cóż, nie jest Polakiem i nie jest uniwersytecko tym skażony.
Otwierałem usta do wyrażenia zdziwienia, aż doczytałem "cóż, nie jest Polakiem" XD Jak wyjechałem za granicę i rozmawiałem z literaturoznawcami stamtąd, dla nich było *normalne* analizowanie fantastyki obok klasyki, w ogóle nie mieli tej przepaści kulturowej
@Elian Prof. Dejan Ajdačić z Zakładu Slawistyki i Studiów Bałkańskich. Filologii polskiej nie studiuję, ale z prof. Chwinem miałem wykład wydziałowy o samobójstwie w kulturze europejskiej. W kontekście tego materiału zauważyłem, że już w tytule wykładu zostało to ograniczone tylko do literatury, malarstwa i rzeźby, bez uwzględnienia chociażby kinematografii czy muzyki, że o grach komputerowych nie wspomnę. Sam wykład był takim suchym akademickim wywodem, z tego co pamętam.
,,Powiedzieć wśród pisarzy, że jest się pisarzem science fiction to jak powiedzieć pośród aktorów, że jest się aktorem p*rno" . Nie pamiętam ale chyba słowa Jacka Dukaja.
Pamiętam pierwszą lekturę w liceum - "Cierpienia młodego Wertera". Cierpiał Werter i cierpiałam ja. To była moja pierwsza i ostatnia próba przeczytania "od deski do deski" lektury szkolnej (nieudana zresztą. Potem już tylko streszczenia). A czytać uwielbiam, zwłaszcza fantastykę i pomyślałam, że to jakiś sabotaż mający na celu zniechęcenie młodzieży do książek. Polonistka upomniała mnie kiedyś: "Ja ciebie każdą przerwę widzę z książką. Problem polega na tym, że nie z tą co trzeba". Milszego komplementu chyba nie mogła mi sprawić ;)
Dosłownie zasnąłem nad tą grafomańską mierzwą. Tak to jest, jak się za pisanie prozy zabiera poeta, jest to nieczytalne. Czytanie niewłaściwych książek is the new punk!
Mam ten sam problem. Lubię czytać niemal wszystko, tylko nie lektury szkolne. Jeśli chodzi o szkole lektury to tylko mietczynski, a resztę czytam prawie od deski do deski (czasami pomijam przedmowy, wstępy, uwagi tłumacza itp.)
A, żeby było zabawniej, to w czasach, gdy ta książka powstała, była hitem wśród młodzieży, do tego stopnia, że chłopaki ubierali się jak Werter, a dziewczyny, jak ta jego ukochana.
Uświadomiłam sobie jak niesamowitą miałam polonistkę w gimnazjum. Pamiętam, że przeczytała paręnaście rozdziałów Naruto. Mangi! (Nie całość, to jednak 700 rozdziałów, absolutnie rozumiem). Byłam w szoku, szczególnie jak zapytałam dlaczego. Powiedziała, że chciała zobaczyć co jej uczniowie czytają, skoro mają takie problemy z czytaniem lektur. Stwierdziła, że to zdecydowanie nie dla niej, ale to dość ciekawa opowieść o przyjaźni. Chciała pójść dalej i jedną "kawiarenkę artystyczną" poświęcić anime/mandze, ale tu dyrekcja szkoły katolickiej wjechała z indoktrynacją, bo wiecie szatan i te sprawy (teraz mnie to bawi, wtedy byłam mocno zirytowana). Po przesłuchaniu twojego filmu, zrozumiałam że szukała rozwiązania z patowej sytuacji w jakiej się znalazła, nie powiem ze osiągnęła sukces, ale na pewno się starała, co naprawdę szanuję.
Trafiłaś na perełkę w stajni Augiasza. Albo pieczarkę na gnojowisku, jak to ujął kiedyś Andrzej Sapkowski w złośliwej rozmowie z prof. Beresiem (którego rozjechał erudycją).
Ci wszyscy religijni fanatycy doszukujący się szatana w Harrym Potterze itp baśniach tak samo mnie irytują ale i śmieszą, jak ci - nowsi nieco - fanatycy z drugiej (zupełnie nie religijnej chyba strony?), którzy się teraz ciągle obrażają, jak ten Tolkien śmiał nie pisać o gejach i komunistach :D Obie te strony są, jak dla mnie równie pogięte!
@@TallisKeeton Kto konkretnie oburza się, że "Tolkien śmiał nie pisać o gejach i komunistach"? Pierwsze słyszę, że coś takiego ma miejsce.... Może ewentualnie jakieś odklejone od rzeczywistości, nastoletnie idiotki z Twittera... (Które mam nadzieję niedługo z tego wyrosną) Natomiast przy nowych ekranizacjach jego (I wielu innych autorów) twórczości na siłę się ją uwspółcześnia.... Co jest kretyńskie! Ale jest to motywowane myśleniem, że takiej właśnie wersji oczekuje współczesny widz.... Liczę, że ten trend się niedługo skończy!
@@hater5940 no, jakis rok przed premierą amazonowego produktu rozmawiałam z kimś na YT kto dociekał ile gejostwa jest w LOTR a jak mu tlumaczyłam że tego tam nie ma to sie oburzał, twierdząc że Tolkien był kryptogejem. Dopatrywal się tam tych rzeczy. A już lata temu w bodajże gazecie the guardian był artykuł, w którym rozpisywano sie nad wymyslonymi przez autora pewnie metaforami, w ktorych wlasnie postacie negatywne były proletariatem itp a bohaterowie byli tymi co ucieskają lud :D i takie tam pierdy :D
Miałem świrniętą polonistkę w gimnazjum. Bardzo lubiłem wtedy czytać i spokojnie pochłaniałem z 80-100 książek rocznie, w tym wszystkie lektury, ale 90% klasy znienawidziło czytanie po testach ze znajomości lektur. Pytania były absurdalne, ja pamiętam, że dostałem 4, bo zrobiłem jeden błąd z "Krzyżaków", mianowicie nie wiedziałem, jakim rodzajem łoju Zbyszko smarował Maćka i w jakiej sakiewce go trzymał (bobrzy łój w sakiewce ze skóry niedźwiedziej - kto takie rzeczy pamięta?). Tak czy siak facetka byłą zaraz po studiach i ewidentnie nie lubiła fantastyki, co wyszło, gdy omawialiśmy dwa opowiadania z "Ostatniego życzenia"... Niestety cały czar prysł, gdy dowaliła całej klasie podobny test sprawdzający "wiedzę z lektury", a na lekcji mówiła, że "niestety czytanie fantastyki nie zaprowadzi was daleko, bo to literatura podrzędnej jakości". Dodam jeszcze, że szkoła organizowała wówczas wewnętrzny konkurs na opowiadanie o dowolnym temacie. Napisałem więc prostą historię w konwencji łączącej baśń i fantasy. Jak na gimnazjum wyszło chyba nieźle, ale zająłem ostatnie miejsce. Dlaczego? Cóż, opowiadanie oceniała polonistka i cytuję "pod względem literackim to najlepsze z otrzymanych opowiadań i dobrze się je czytało, no ale niestety tematyka fantasy je dyskwalifikuje, więc musiałam przyznać ostatnie miejsce". Przypominam: temat opowiadania dowolny, nie było nawet żadnych sugestii, o czym ma być... Zamiast fajnej nagrody dostałem za nie 5 z minusem, na dodatek ważone przez 1 (bo oczywiście oceny musiały być ważone - najwięcej za klasówki ze znajomości lektur, ocena liczyła się razy 3...). Powiem szczerze - prawie zniechęciłem się wtedy do pisania, ale na szczęście udało mi się przezwyciężyć tę traumę. Podobnych historii na pewno były tysiące, albo i dziesiątki tysięcy. Gimnazjów już nie ma, a ta moja nieszczęsna polonistka mam nadzieję już nie uczy (próżne nadzieje, zapewne), ale do dzisiaj pozostała mi ogromna niechęć do szkoły. Dodam jeszcze, że przed pandemią brałem udział w kilku edycjach pewnego projektu organizacji pozarządowej, w ramach którego prowadziłem cykl sześciu zajęć o podstawach ekonomii w liceum. Lekcje były mocno multimedialne, dużo się działo, prawie cały czas praca w grupie, różne ciekawe zadania na rekwizytach, dyskusje itd. - przyznam, scenariusze zajęć były doskonale napisane. Powiem tak - uczniowie z początku nie dowierzali, że lekcje podstaw przedsiębiorczości (zazwyczaj wykorzystywane do odrabiania zadań domowych) mogą być ciekawe, a najlepszą nagrodą za wysiłek były uśmiechy oraz szczere zaangażowanie większości grupy! Pozdrawiam serdecznie, bardzo ciekawy kanał i subskrybuję. Pamiętam Pana z bardzo ciekawych zajęć o światotwórstwie na artes na Uniwersytecie Warszawskim, także RUclips chyba wiedział, co robi, gdy pokazał mi ten film w polecanych. ;) Na pewno zostanę na dłużej!
Świetny i bardzo potrzebny materiał. Przydałoby się więcej takich wykładowców doceniających literaturę fantastyczną jak Pan lub prof. Kochanowicz z mojego wydziału (WFPiK UAM) Byłem ostatnio na spotkaniu z Radkiem Rakiem (swoją drogą absolutnie cudownym człowiekiem). Nie zabrakło wątku traktowania fantasy jako gorszej literatury, Rak bardzo bronił "Baśni" jako książki fantastycznej (i słusznie), lekko satyrycznie podszedł też do tych "wyszukanych zamienników" (klechda, realizm magiczny itp.)
O, jak ja szanuje prof. Kochanowicza! Pamiętam, jak wypalił kiedyś na konferencji, że groznawcy nie powinni się zabierać za analizowanie gier wideo zanim nie zrobią w nich przynajmniej paruset godzin, po czym z dumą podał swój licznik ze Skyrima 😀 Radek Rak od momentu dostania Nike co i rusz robi dementi, to jest swój chłop, bardzo dba o to, by przy okazji robić dobrą prasę fantastyce. Dzięki za miłe słowa!!!
24:33 Zgadzam się z Panem w 100%. Przez całe życie myślałem, że fantastyka jest dla dzieci i szkoda marnować na nią czas. Dopiero teraz, (na studiach), sięgnąłem po Mroczną Wieże Kinga i się zakochałem.
Och, to super początek przygody z fantastyką! Mroczna wieża (i cały cykl potem) jest rewelacyjna, zdecydowanie top Kingowski (w odróżnieniu od Oczu smoka, klasycznej fantasy pióra Kinga, nie polecam, straszne nudy)
This! A ja się zastanawiałam dlaczego przestałam czytać... Kiedy rówieśnicy, na przekór po-dsta-wieee-pro-gra-mo-ooo-oooowej-oooooowej zaczytywali się w Harrym Potterze, Narnii, Wiedźminie czy innym Tolkienie ja chciałam być wzorową uczennicą z pogardą patrzącą na tę niskich lotów rozrywkę (tak, mając 12 lat, wybaczcie). No i byłam. I przestałam czytać, bo lektur się nie dało, a "nie wolno czytać innych rzeczy dopóki nie przeczyta się lektur"... Ach, jakże ubogie było moje życie i ile ja mam jeszcze do nadrobienia...
Kilka lat temu byłam na spotkaniu Jacka Dukaja, który był zaproszony na Festiwal Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Czyli gdzieś w jakiejś wsi i to w początkach tego Festiwalu, który się dopiero wykluwał (czyli mało kto słyszał). Ludzi przyszło dość dużo, a rozmowa była super interesująca. To było jeszcze przed wydaniem Serca Ciemności, gdzie Dukaj porównywał na przykładzie Conrada jak tworzy się i rozwija technologię VR (wtedy to było coś!). Chętnie odpowiadał na pytania i wchodził w polemikę z widzami, którzy, ho ho, oni to dopiero przynosili SCI FI pytania do debaty. Niestety, słyszałam pogłoski na tymże festiwalu, że sam autor nie jest zbyt zainteresowany przychodzeniem na takiego rodzaju wydarzenia i spotkania. Dzięki temu filmowi zrozumiałam dlaczego. Mam nadzieję, że to po prostu plotka, ale to miałoby sens dlaczego unika takich wydarzeń.
Zdecydowanie zgadzam się z tym zniechęcaniem do czytania w szkołach. Już na samym początku w szkole podstawowej, większość tego co kazali nam czytać, była po prostu nudna (choć niektóre lektury mi się podobały, przyznaję). Poza tym, dzieci w tym wieku źle przyjmują, gdy coś im się każe robić, np. przeczytać konkretną książkę. Ja miałam to szczęście, że moja mama jest wielkim molem książkowym. Ona nigdy nie zmuszała mnie do czytania, ale dostęp do książek miałam dzięki niej. Czytanie polubiłam dopiero wtedy, gdy mając 9 lat SAMA wybrałam jaką książkę chcę przeczytać. Dlatego moim zdaniem, na tym etapie nauczania powinno się powiedzieć dzieciom, żeby same wybierały sobie książki do przeczytania i potem opowiedziały o nich na lekcji. Jeśli nie miałyby dostępu do książek w domu, to poszłyby do szkolnej biblioteki i wybrały co je zainteresuje. To zdecydowanie poprawiłoby pierwsze "spotkanie" ludzi z czytaniem. Do dziś, gdy ktoś mi mówi, że nie lubi czytać to od razu wiem, że prawdopodobnie padł ofiarą systemu i nie miał tego szczęścia co ja i Ty. Wtedy też odpowiadam takim osobom "po prostu nie znalazłeś jeszcze właściwej książki" :).
Ja myślałem, że to tylko lektóry szkolne są spaprane, a to sięga o wiele głębiej Miło się słucha, jak ktoś mądrzejszy od ciebie głosi podobne przemyślenia do twoich
"Science fiction is an existential metaphor that allows us to tell stories about the human condition. Isaac Asimov once said, «Individual science fiction stories may seem as trivial as ever to the blinded critics and philosophers of today, but the core of science fiction, its essence, has become crucial to our salvation, if we are to be saved at all.»" Gwiezdne Wrota
Szkoła robi wszystko, aby uczeń znienawidził jakąkolwiek literaturę. Ja byłem o krok w szóstej,siódmej klasie podstawówki. A potem wypożyczyłem z biblioteki "Tajemniczą Wyspę" Verne'a. I tak zaczęła się moja miłość do powieści podróżniczych, a potem sci-fi i fantastyki.
@@KrzysztofMMaj Ja już stary jestem (40 na karku). I nawet nie wiem czy w szkołach jeszcze są biblioteki?. Ale nadrabiam pańskie materiały i widzę, że nawet za 50 lat, gdy polski uczeń będzie chodził do szkoły we jakimś metawersum, nadal będzie tam czytał "Pana Tadeusza" , uczył się na pamięć "Bogurodzicę" czy interpretował twórczość poetów z XV wieku.
19:30 - tja... BTW poloniści traktują Mickiewicza, Słowackiego itp jak jakichś idoli, co brzydzili się w swoich czasach przyziemnymi i popularnymi utworami. Ale nie ogarniają, że w ich czasach to oni byli dzisiejszymi odpowiednikami raperów. Nawet słowne potyczki Mickiewicza i Słowackiego były niczym innym jak dissami. Oni byli (przez tych co umieli czytać) wielbieni tak jak dziś wielbieni są raperzy przez fanów. Dziady czy Pan Tadeusz to były sukcesy wydawnicze, bardzo popularne i czytane przez masę odbiorców. Nie wiem czy były sukcesami finansowymi, ale NIE zdziwił bym się. I żeby tym polonistom dopiec można im uzmysłowić, że za 50-100 lat... Hip-hop i fantasy będzie w dziale muzyki i literatury klasycznej końca 20 wieku, tak samo jak obecnie Pan Tadeusz, Trylogia Sieńkiewicza czy Treny Kochanowskiego są klasyką konkretnego okresu. :P
Co za komentarz, dzięki ogromne! Teraz mam tylko nadzieję, że się nie rozczarujesz książką, bo ona jest BARDZO naukowa. W te wakacje pracuję nad bardziej przystępną 😅
@@SolianaMarindale W sumie o obydwu? XD Tzn. "Światotwórstwo w fantastyce" jest bardziej lajtowe, ale "Allotopie" to jakaś masakra, pisałem to po to, by mnie UJ (ch jest nieme) nie zjadł za zajmowanie się fantastyką. Sam nigdy jej nie przeczytałem w całości, zasypiam regularnie przy 3 rozdziale (co jest problemem, bo wiecznie zapominam tego, co sam napisałem i muszę sobie przypominać). *Koniec kombatanckiej anegdoty*
Czy zrobiłbyś może materiał o tym, za co tak bardzo kochasz fantastykę? Pewnie wiele osób zastanawia się, dlaczego tak bardzo chciałbyś spopularyzować obecność takich książek w szkołach, codziennym życiu kulturalnym ludzi, na różnych konkursach, podsumowaniach roku itd. Myślę, że to byłaby fajna pigułka zalet takiej literatury. :)
Bardzo chcę. Podobnie jak o światotwórstwie, imersji, grach wideo (i tym, dlaczego nie są szkodliwe)... ale to na spokojniejszy czas, bo też byłby to cykl materiałów pewnie, gdyż mówiłbym o czymś, co mnie zajmuje przez większą część życia.
Wow... Mocne. Stary koń ze mnie, ale jak widzę nic się nie zmieniło. W czasach szkolnych pochłaniałem kilkadziesiąt książek rocznie i prawie żadna z nich nie była w kanonie lektur.
No i proszę, jak miło się zawsze czegoś nauczyć: człowiek wyszukuje w Googlach "weird medieval ass trumpet", a z komentarza pod vlogiem uczy się fachowego terminu! Dziękuję!
Dziękuje Panu serdecznie. Mając lat dość na karku zostałam w końcu totalnie zachęcona by zacząć na nowo z literaturą dla mnie nową a ciągle odsuwaną gdzieś na bok. Niech Pan robi swoje!
Niecałe 10 lat temu, kiedy zdawałam maturę, miałam wrażenie, że elementy fantastyczne w kanonie lektur szkolnych ograniczały się do Mickiewicza i Słowackiego. W tym mniej więcej czasie również zapytano uczniów o jakie książki uzupełnić bibliotekę. W wyniku tego biblioteka zyskała praktycznie same ksiązki fantastyczne, m.in. Dukaja, Pilipiuka, Grzędowicza czy Piekary.
Niespodzianka, prawda? A to mylenie motywów fantastycznych z fantastyką przez polonistów to notoryczna sprawa, tu w komentarzach też się gdzieś przewinęło, bo niestety do polonistów też vlog dotarł XD
Znalazłem Pana kanał niestety po maturze ale mam nadzieje że władze odpowiedzialne ze nauczenie w Polsce obudzą się i zaczną nauczać a nie wbijać regułki do głowy.
To BARDZO dużo tłumaczy. 13 lat temu dosłownie wykłócałam się w liceum o fantastykę. Miałam jakiegoś szalonego autora podręcznika do polskiego, bo - uwaga - był tam fragment Wiedźmina. Ale moje wyobrażenia jak bardzo zabłysnę na lekcji, szybko się rozwiały, bo oczywiście starannie tekst został pominięty. Na maturę wybrałam temat "Światy przedstawione na przykładzie Władcy Pierścieni". Nawet się zlitowałam i wybrałam pojedyncze rozdziały, żeby nie zmuszać polonistek to czytania całej trylogii. Okazało, że nawet na te kilka rozdziałów się nie wysiliły (własny temat trzeba było zgłosić z rocznym wyprzedzeniem, więc jakby miały czas). Zupełnie nie wiedziały, o czym mówię, więc zadawały mi pytania w stylu "powiedz, jaka jest definicja fantastyki". I jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałam jedną z nich, uzupełniającą moją definicję o hasło: no i zapomniałaś powiedzieć, że historie fantastyczne dzieje się w czasach przedpiśmiennych.Nie ukrywam, że zbyt zależało mi na punktach, by się o to wykłócać, ale fakt, że obok mnie wyświetlała się prezentacja z Pierścieniem Jedynym, na którym lśniły napisy, do dziś uważam za szalenie zabawne.
Ja odkryłam fantastykę stosunkowo niedawno, większość życia czytałam kryminały a potem literaturę naukowa, aby być świadoma obywatelką. Teraz odkrywam ten gatunek i Boże dziękuję, że moja pierwsza książka fantastyczna była romansidłem, już zapomniałam jak to jest być człowiekiem i mieć zwykłe pasje XD
I właśnie dlatego uwielbiam moją polonistkę z liceum, która uczyła nas myślenia i pozwoliła mi na autorski temat na maturze: fantastyka XIX i XX w. Omów funkcję kreacji świata przedstawionego. Fenomenalna kobieta i cudowny pedagog.
Wciąż pamiętam moją pierwszą książkę, stała na regale taka piękna gdy promienie słońca padały na jej uśmiechnięte litery tytułu, z których można stworzyć nieskończone konstelacje gwiazd a jej tytuł brzmi po dziś dzień "Encyklopedia", później przeczytałem "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" i do teraz czytam książki. Za błędy przepraszam za materiał dziękuję i pozdrawiam.
Ja może dam przykład, bo pamiętam jak w podstawówce lekturą była pierwsza część Narnii. Tak mi się spodobała, że w niespełna dwa tygodnie wszystkie tomy przeczytałem, gdzie np. Sienkiewicza nie potrafiłem zdzierżyć, chociaż od zawsze było mi tłumaczone, że jego dzieła są wybitne. Bardzo fajny przytyk do dyskusji o opłacie reprograficznej i poczucia elitaryzmu pewnych środowisk. Jedyne moje ale to Dukaj jest z Tarnowa a nie Krakowa, ale domyślam się, że było to pewne uproszczenie! Jak zawsze świetny materiał.
Jestem zachwycona tym, w jaki sposób się wypowiadasz! Cudownie się Ciebie słucha! Pomijam sam szeroki zasób słownictwa i jego dobór, ale wszystko jest wpasowane idealnie w moment. Naprawdę, sam Twój głos wystarczy, by utrzymać uwagę widza. Świetna robota!
Dziękuję!!! 😇 bardzo się cieszę, że Ci się podoba! Ja generalnie lubię mówić (XD), zawsze improwizuję bez scenariusza (niezależnie, jak długo mam gadać), bo pisanie traktuję już czysto zawodowo 😃
Napisałem licencjat z fantastyki grozy Stefana Grabińskiego. Teraz jestem w trakcie pisania pracy magisterskiej o fantastyce naukowej w twórczości Karela Čapka. Cieszę się, bo dzięki tym wyborom pisze pracę, która mnie interesuje i angażuje. Poznałem dzięki temu wiele ciekawych książek i artykułów naukowych. Ps: Dotarłem również do twojego artykułu dotyczącego dystopii, który jest mi pomocny przy analizie twórczości Karela, pozdrawiam.
Nikt nie wspomina o Andrzeju Maleszce i cyklu „Magiczne drzewo”. Został zaproszony na spotkanie, ale przez Empik. Z jakiegoś powodu jego książki były i są „hitami” a kolejne tomy były trudno dostępne, bo tak szybko się sprzedawały.
za przypomnienie Dukaja, który być może też nie jest jakoś specjalnie czytany- szacunek. Najbardziej interesujący umysł w literaturze popularnej, czy jak ją zwał ( nie chcę wchodzić w debatę). Ogromnie czekam zawsze na każdą książkę i wywiad (to rzadziej, niż książka) Jacka. Radek Rak napisał akuratnie piekną baśń, którą zawarł w tytule, to w ogóle zjawisko dość ciekawe. I ładny język z baśniową konwencją. Piękny i świadomy zabieg. I mnóstwo kwerend historycznych, za co szanuję niezwykle, jak U Jacka za Lód, chyba najpiękniejszą powieść, jaką czytałem od 30 lat. Język, dukt, sznyt i mnóstwo pracy włożonej w kontekst, co jako historyk doceniam- nie można nie docenić.
Nie wiem czemu algorytm RUclips'a skierował mnie tutaj z filmu o spinorach. Ale dzięki Ci Omnisjaszu, bo to kanał ciekawy i dowiedziałem się że coś takiego jak nagroda Nike istnieje.
jako najgorszej próby konsument literatury poważnej oraz skromny przedstawiciel grona fanów fantastyki muszę przyznać że nie dość że niesamowicie mnie rozbawił ten materiał, to prawdopodobnie po raz pierwszy usłyszałem od polonisty stanowisko, w którym literatura fantastyczna została doceniona. Wyjątek stanowi moja nauczycielka historii z czasów gimnazjum, która za wszelką cenę zachęcała nas do czytania. Wszystkiego na co mieliśmy ochotę z prozą polskich pisarzy fantastyki na czele. 6 minut wystarczyło Panu, żebym poczuł się szanowany i popłakał się ze śmiechu. Dużo zdrowia życzę!
Chodziłam do dziwnej szkoły, miałam świetnych polonistów. Lektury z kanonu lektur omawialiśmy głównie na fragmentach. Poza tym na początku roku każdy przedstawiał swoją propozycję lektury i cała klasa głosowała - w ten sposób wybieraliśmy 4-5 lektur które każdy czytał i potem je omawialiśmy. Wybraliśmy m.in. Sapkowskiego, Pratchetta, Dana Browna... Jak wiele zmienia danie wolnej ręki w wyborze tego, co nas interesuje, zamiast katowania przestarzałym kanonem!
Witam, mam 19 lat i zawsze uważałem, że jestem fanem fantastyki. Tym czasem okazuje się, że to nieprawda, ponieważ nie znam, nigdy nie słyszałem, albo przynajmniej nie kojarzę, ponad połowy z wymienionych w powyższym filmie autorów. Moja miłość do fantasy wyrosła na filmach, serialach, kreskówkach, anime i mandze. I podczas całej mojej edukacji podstawowej i gimnazjalnej, nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby sięgnąć po powieść, czy choćby opowiadanie jakiegokolwiek z naszych rodzimych autorów fantastyki. Dlaczego? Być może to zabrzmi niepoważnie, ale ja przez bardzo długi czas nawet nie wiedziałem o ich istnieniu. I mam wrażenie, że nie tylko ja, bo żaden z moich znajomych nigdy nawet nie wspomniał o takim twórcy, za to wprawnie posługiwaliśmy się imionami autorów japońskich light novel. Nie wiedzieliśmy, że istnieje polska fantastyka, ponieważ nikt nam o tym nie powiedział, a kiedy już się o niej dowiedzieliśmy, oczywiście sami, mając przed oczami dłużące się nudne lektury „jakże wybitnych” polskich autorów nawet nie chciało się nam próbować. Nie poznałem polskiej fantastyki, ponieważ nikt nie wprowadził mnie w jej świat.
To brzmi jak zachęta do tego, by zacząć to zmieniać. Pewnie się wkrótce tym zajmę, bo ktoś musi. A w międzyczasie serdecznie polecam "Rękopis znaleziony w smoczej jaskini" Sapka jako dobre kompendium o literackiej fantastyce! Nawiasem, paradoksalnie akurat ja obecnie głębiej siedzę właśnie w tych mediach, które Ty wymieniłeś, i wcale też nie uważam, by nie wprowadzały dobrze w nurt. Szkoda tylko właśnie, że szkoła uczy literatury wycinkowo, bo wszyscy skorzystalibyśmy na tym, gdyby było inaczej...
RUclips znów pokazał mi złoto na głównej :D Sam też miałem to szczęście że w ojciec dużo czytał, i tak zacząłem swoją przygodę z literaturą od Pana Samochodzika.
Ciekawe jak to było z tymi literackimi kręgami 100 lat temu czy 200 lat temu. Co wtedy było dyskryminowane? Kiedyś nie było fantastyki (we współczesnym rozumieniu tego słowa), więc te grupy musiały mieć inne kozły ofiarne. Ciekawe jak to ewoluowało. Jak wyglądała ta ewolucja akceptacji poszczególnych gatunków itp. Pewnie na początku tylko przypowieści biblijne były akceptowalne.
Chyba jakieś przygodowe i romanse, z tego co opisuje ówczesna literatura. Dzisiaj gry się traktuję jako podrzędną sztukę, a kiedyś tak traktowano książki "popularne", "obyczajowe", nastawione na szerokiego odbiorcę a nie wyższe sfery. Mogę się mylić, ale tak mi się wydaje.
Jak kolega wyżej napisał: romanse, przygodowe, kryminały, etc. "Fun" fact: Jednym z najbardziej dyskryminowanych w swoim środowisku pisarzy był... Juliusz Verne :) Zdarzali się nawet tacy wielcy artyści, którzy twierdzili, iż nie jest on prawdziwym pisarzem xD
@@KrzysztofMMaj także dzisiaj odsądzają go od czci, bo jego książki to książki przygodowe, gdzie jest jakaś akcje zamiast przekazu stawiającego na równość, miłość i tolerancję.
Byłem w liceum w klasie z rozszerzonym językiem polskim. Moja polonistka (mgr polonistyki i historii sztuki) za każdym razem jak podawałem przykład z literatury fantastycznej akceptowała go, ale z widocznym niesmakiem i komentarzem typu "czytanie fantastyki to strata czasu, to cię nie rozwinie w żaden sposób". Na moje szczęście ja czytam dla przyjemności. Bardzo dziękuję za ten film.
Andrej Sapkowski popełnił był swego czasu (jakoś w latach 90-tych) felieton, w którym stwierdził, iż literatura dzieli się na: niską, wysoką i niewidzialną (znaczy się fantastykę).
Trafiłem na Twój kanał wczoraj i od razu nadrabiam co się da. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, że za tą kąśliwością idą celne i merytoryczne argumenty. Z miłą chęcią zostawiam subskrybcję, mam nadzieję, że kanał urośnie i uderzy gdzieś wysoko. Trzymam kciuki!
Ja czytać zaczęłam od tych stosów książek dla dzieci które mama mi zafundowała gdy byłam malutka, póżniej szukałam sama, wciągałam się w serie typu "Tomek Łebski", póżniej "Zwiadowcy" i "Parcy Jackson". Póżniej zaczęły się lektury szkolne i nie miałam czasu czytać czegoś dla siebie, lektur ostatecznie i tak nie czytałam a uraz do książek dopiero zaczyna przemijać. Cieszę się że miałam tyle szczęścia że moja mama dużo czytała i mnie tym zaraziła bo już nigdy nie wróciłabym do książek. Teraz kupiłam pare książek popularnonaukowych oraz właśnie fantasy i czuje że wracam do czytania
Percy ❤️ ostatnio licencjat miałem o tej właśnie serii, cudna sprawa!!! Paradoksalnie ja też od niedawna dopiero wracam do czytania prozy... Studia polonistyczne, a konkretniej toksyczne środowisko, sprawiły, że po prostu zacząłem rzadziej sięgać do literatury w ogóle jako medium, bo spostrzegłem, że przy nim już nie wypoczywam. Szczęśliwie się to teraz zmienia i jak zawsze dzięki fantastyce.
@@krowamorska6060 Był jeszcze "Cwaniaczek" czy jak tam było. Ale "Tomek Łebski" zawsze miał taką miłą otoczkę w przeciwieństwie do jego alternatywy.. A Percy Jackson uwolnił moje zamiłowanie do religioznawstwa. Narazie nic nie robię w tym kierunku ale mam nadzieje że w przyszłości znajdę czas dla tej "ukrytej" pasji
Bawi mnie to jak bardzo zraziła mnie do czytania i obcowania z literaturą Polska Szkoła w szczególności dziękuję przestarzałemu "systemowi" lektur. To właśnie dzięki fantastyce wróciłem do czytania i znalazłem książki oraz autorów których bardzo lubię.
Byłem kiedyś jeden jedyny raz na konkursie/odczycie poezji. Może byłbym nawet zainteresowanym pisaniem czegoś, ale z tamtym środowiskiem nie chciałbym mieć czegokolwiek wspólnego: banda zmanieryzowanych elitystycznych snobów i lewoskrętnych konformistów, którzy nie mają nic interesującego do powiedzenia czy napisania, oprócz chwalenia się swoim przyklejeniem się do jedynego słusznego interpretowania rzeczywistości zgodnym z poglądami salonu i establishmentu.
dlatego też kilka lat temu w Wyborczej był artykuł ostrzegający przed czytaniem fantastyki. Wg autora tego tekstu, fantastyka niesie często ze sobą niepoprawne treści, które nie przystają do rzeczywistości do której dążymy. Jako jeden z tych złych fantastycznych autorów przedstawiony był Terry Pratchett.
@@DominikTrzaskacz "Niepoprawne treści"... czyżby pisarze fantastyczni wykorzystywali konwencję do kryptonimowania swobodnych refleksji na temat świata mogącymi zmienić sposób myślenia? 😏 Gdzieś usłyszałem (możliwe, że od Ziemkiewicza), że to właśnie fantastyka była niszą pisarzy dysydentów w komunizmie. Pieprzony beton targowicki z wyborczej przydałoby się rozkuć - legowisko żmij.
@@KrzysztofMMaj O proszę. Dzięki. Usunąłem komentarz bo myślałem, że to "Ideologie w pułapce metafor". Ale faktycznie autor lubi uchodzić za najelokwentniejszego trola w historii.
Kiedy byłam mała uwielbiałam czytać. Potrafiłam cale dnie przesiedzieć przy książkach, czasami nawet brałam książki do szkoły w klasach 1-3. Klasy 4-6 nie były *aż tak* dla mnie tragiczne, ale już wtedy te lektury były nudne. Potem kazali mi czytać pana Tadeusza we wrześniu w klasie 7. Przeczytałam 3 strony i nic nie zrozumiałam. Od tamtego czasu przeczytałam może 5 lektur (a skończyłam 2 klasy liceum) i ogólnie jakoś przestało mi się chcieć czytać książki. Czasami czytam (tylko fantastykę, którą lubiłam już od małego), ale dużo rzadziej. Szkoła sprawiła, że mam trochę wstręt do czytania, bo kojarzy mi się z siedzeniem nad kolejnym poematem i zastanawianiem się "co autor miał na myśli kiedy napisał że kwiaty są czerwone?" oraz mindfuckiem zwiazanym z interpretacjami z kosmosu jakim jest umysł pani pololnistki.
Ale Pan ma klawy ten kanał! Bardzo się cieszę, że tu trafiłam. Treści są imo mega interesujące a forma sprawia, że czuję się jak na wykładzie typu jednorożec :D Pozdrawiam i dzięki za ten content :)
Ja zaczęłam czytać dopiero w wieku 17 lat, bo przypadkiem znalazłam na targach książek używanych "gabinet osobliwości" Resnicki'ego. Zdziwiłam się, że da się przeczytać książkę i nie rzygać jej treścią xdd
Zdałem maturę opowiadając o "szkiełku i oku" Kochanowskiego jako początkowi romantyzmu, czyli fantastyki w Polsce i kończąc na Zajdlu, więc można zrobić dobry przekrój fantastyki w polskiej literaturze skupiając się na definicji :-)
W każdym gatunku pewnie da się znaleźć coś ciekawego, tyle że nie każdy szuka tego samego. Sama pisałam pracę licencjacką z "Obrazu Doriana Gray'a" który jest uważany za literaturę klasyczną (filologia angielska). Nawet w tej klasycznej da się znaleźć coś ciekawego. Tylko trzeba dać ludziom wolność wyboru. Romantyzm jest całkiem interesujący dla mnie, bo jest historycznie podstawą nowoczesnego horroru i fantastyki.
I wonder why! Zachowały się nawet jakieś wzmianki o powodach, dla których podarł i zniszczył ten rękopis (autentyk), i oczywiście, że były to powody środowiskowe.
Dziękuję za ten materiał, kawał dobrej roboty. Uśmiechnąłem się a zarazem zrobiło mi się bardzo przykro jak wspomniałeś o "dzieciach z bullerbyn" bo była to jedna z pierwszych lektur w mojej edukacji do dziś pamiętam jak na 16-tej stronie zamknąłem tą książkę i cisnąłem o ścianę (oczywiście nie skończyłem jej). To był mój początek kombinowania i szukania streszczeń. O zgrozo jak w tym samy roku chciałem wypożyczyć w bibliotece szkolnej książkę, która mnie zainteresowała "Pies który jeździł koleją" przemiła Pani zdążyła mnie poinformować, że to nie jest książka dla mnie bo tą książkę przerabia się dopiero w następnej klasie {(kurtyna)... Chociaż w domu nie brakowało książek na pułkach to ze świecą szukać w nich było fantastyki naukowej czy fantazy. Na szczęście było kilka ciekawych pozycji od reader's digest i tak oto czytałem o roślinach, zwierzętach, świecie czy człowieku (wertując rodzinną encyklopedię zdrowa XD). Muszę przyznać, że teraz będą koło 30-tki, mając do wyboru gry, seriale, filmy czy książki sci-fi to z wielkim wysiłkiem muszę sięgać po te ostatnie.
Współczuję tych "Dzieci z Bullerbyn"... "Bracia Lwie Serce", "Ronja, córka zbójnika", wspomniamy "Mio, mój Mio", "Madika z Czerwcowego Wzgórza", każda literalnie książka Lindgren jest lepsza, a wybiera się najnudniejsza. No i pewnie: pamiętam, jak zabraniano czytać lektur z wyższych klas XDD polska edukacja at its finest. Pamiętam tę serię "Reader's Digest"! Czytałem jakieś książki o tajemnicach, kosmitach, zagadkach ludzkości, świetne to rzeczy były!
Jestem stara, maturę zdawałam w 1990. Calą edukację wstydziłam się mojego zamiłowania do fantastyki, czytałam non stop wszystko co mi się udało zdobyć, a w bibliotece szkolnej miałam przeczytanych 0 książek i dwóję za czytanie. Latami tłumaczyłam się słuchając:"Ty naprawdę coś widzisz w tej fantastyce? Nie szkoda Ci marnować czasu? Przecież możesz sięgnąć po coś bardziej wartościowego." Dopiero jako mocno dorosły człowiek nauczyłam się mówić. Przecież gdyby nie wyobraźnia, dalej siedzielibyśmy w jaskiniach i żadne wiekopomne dzieła by nie powstały. A fantastyka to opoka wyobraźni.
Tak, co zabawne, do dziś słyszę dokładnie ten tekst, który przytaczasz, dopominający się usprawiedliwienia za czytanie czegoś, co niczego nas uczy o świecie nas otaczającym. Zawsze wtedy odpowiadam, za kultową już sagą fantastyczną, "Oh, you sweet summer child". Smutne tylko, że jak pada na kogoś, kto dopiero odkrywa literaturę, to najczęściej bardzo zniechęca, częstokroć łamie i wpędza w kompleksy...
@@KrzysztofMMajMnie nie złamało, otworzyło mi drogę nawet do poezji. Czytam jaką chcę i interpretuję jak mi się podoba. Choć w szkole nie zapomnę, że miałam piątki z recytacji i trzy z dwoma z interpretacji wierszy😁😆. Jak to się w jednej głowie polonistki mieściło, do dziś mnie fascynuje. I jeszcze jedno chcę poruszyć. Przeraża mnie to że w świecie już nie moim. Za którym nie do końca nadążam, oczywiście bez żalu, bo z peselem nie walczę tylko czerpię z niego jak się da. Jedyne co jest niezmienne, to spis lektur moich dzieci. Powrót do przeszłości mam nieustająco. Anaruka, plac broni i krzyżaków. I obawiam się że jeśli włączą w nauczanie inne media, to co najwyżej Czterej pancerni do kanonu trafią. Na koniec, dziękuję Krzysztofie że jesteś, więc jest nadzieja.
W moim gimnazjum o dziwo były lektury, jak Lew, Czarownica i Stara Szafa, Hobbit, a nawet bodaj druga część Harry'ego Pottera. Jednak w mojej nowej szkole, do której chodze obecnie... No, już tak ciekawie nie jest. Najzabawniejsze jest to, że znowu wałkujemy Quo Vadisa. Lekturę, którą mieliśmy w II gimnazjum. W sensie... Wszystko spoko, ale... ZNOWU? Po co wałkować coś dwa pieprzone razy?! Swoją drogą, natrafiłem na pański kanał przypadkowo, ale naprawdę mi się spodobał pański content. Subskrybcja wpadła :)
I tutaj doceniam moją polonistkę z LO. która uznała "j**ać Nad Niemnem, Wiedźmina omówimy!"(rok szkolny 2005/06 jak dobrze pamiętam). I zaprosiła nam Sapkowskiego na otwarcie biblioteki także ten ^^. Z "Nad Niemnem" omówiliśmy dwa fragmenty, bo Pani stwierdziła, że jeśli ten szajs będzie na maturze to najpewniej jeden z tych dwóch więc starczy XD. Postulowała też żeby zamiast "Cierpień młodego Wertera" omówić "Fausta" bo "to przynajmniej da się czytać", ale koniec końców stwierdziła, że akurat chodzą słuchy, że "Werter" może być na maturze i lepiej się przemęczyć, a "Fausta" to można sobie poczytać dla przyjemności :)
@@KrzysztofMMaj Nie wiem gdzie robiła studia, ale była antysystemowcem z zacięciem starego anarcho-punka :). Mówimy o kobiecie, która na drzwiach sali lekcyjnej powiesiła sobie plakat z Umą Thurman z Pulp Fiction (tak, dokładnie TEN plakat), a jak kazali jej to zdjąć, bo kto to widział takie nieprzyzwoite rzeczy wieszać, to powiesiła Dzienniki Motocyklowe (czyli Che Guevara na motocyklu) XD Dała nam też numer swojej komórki i jak się mieliśmy spóźnić albo nie wiedzieliśmy która sala to pisaliśmy SMSy (20 lat temu!)
Mało w życiu przeczytałem beletrystyki, zarówno podczas nauki jak i po zakończeniu nauki w szkole. Ale przeczytałem wszystkie części Wiedźmina autorstwa Sapkowskiego jednym tchem. Z literatury SF czytałem książki zagranicznych autorów, np. Izaaka Asimowa. To oznacza że fantastyka wciąga. Celem polonistów powinno być podnoszenie czytelnictwa w języku polskim. Tak więc powinni promować także fantastykę. Są to utwory wartościowe mówiące często o problemach ważnych dziś dla nas, mimo ze akcja dzieje się w innych czasach i miejscach. Młodzież powinna być zachęcana do czytania tego co może polubić. Dlatego w lekturach spokojnie mogła by się znaleźć literatura fantastyczna. Jest tragedią, że ja Polak z Lema znam tylko Bajki Robotów ze szkoły i Dzienniki Gwiazdowe, które sam z ciekawości wysłuchałem jako audiobooka. Przecież takie Dzienniki Gwiazdowe czy Solaris (oglądałem jedynie film na podstawie książki) mogły by być spokojnie lekturą.
Lema są reż dobre rzeczy w klimatach zachodnich, np. Niezwyciężony. Bajki robotów czy Pirxa poleca się czasem w szkole, bo to taka śmiechowa fantastyka, r o z r y w k a w paździerzowym stylu Brzechwy i Pana Kleksa. Moim zdaniem te praktyki dowodzą jednego: absolutnie nikomu nie zależy na tym, by zarażać czytaniem książek, nie, nie. Chodzi tylko o czytanie *określonych* książek.
Raz spotkałem Jarosława Grzedowicza na Pyrkonie. Wówczas jedyną książkę jaką od ów autora znałem to Popiół i Kurz. Znajdując się w cztery oczy z panem J. spanikowałem i spytałam go, "czy to na pewno jego książka"? On zaś spojrzał na mnie jak na idiotę xD Tak wyglądało moje pierwsze spotkanie, z jak się później okazało, moim ulubionym pisarzem polskiej fantastyki. Trauma na lata 🤣 Muszę go kiedyś za to przeprosić :p
Ten materiał to coś wspaniałego Uśmiałam się owszem, masz wspaniałe poczucie humoru Ale tak na serio, to zaczynam dostrzegać jak sprawa jest poważna.. Pozdrawiam serdecznie!
Krzysztofie, podzielam Twoją opinię co do wykluczenia fantastyki. Zdaje się, że jest ona akceptowana tylko wtedy, gdy jest odpowiednio stara (z Grabińskim przecież nikt nie ma problemu!). Jest to hipokryzja tym bardziej dlatego, że przynajmniej od XVIII-wiecznego gotycyzmu fantastyka stale towarzyszy literaturze, także wysokiej (choć oczywiście już gotycyzm był dyskredytowany jako literatura "babska"). Mi jest ona o tyle bliska, że jako doktorant zajmuję się szeroko pojętą literaturą grozy (oczywiście pod innym nazwiskiem niż to z YT :)) i pochodzę z ośrodków, które w sumie z fantastyką (a szczególnie Lemem) się lubią. Coś niecoś dałem też do Facta Ficta :). Polemizowałbym tylko z Twoimi sądami o sprzedaży itp., bo mają trochę kapitalistyczny vibe (popraw mnie, jeśli się mylę). Ale brzmią tak, jakby Twoim zdaniem o jakości twórczości świadczyło to, czy dobrze się sprzedaje czy nie, a przecież to nieprawda; iluż artystów żyło w nędzy, bo nie wstrzeliło się w oczekiwania odbiorców... Promocja wydaje się w takich wypadkach potrzebna, bo umówmy się - po książkę, którą się po prostu fajnie i przyjmie czyta, samo z siebie sięgnie chętnie o wiele więcej osób, niż po wysokoartystyczna prozę. Oczywiście mariaż kultury popularnej z wysoką jest możliwy (vide Lynch), ale co do zasady to, co trudniejsze, sprzedaje się gorzej. Kino arthouse'owe sprzedaje się gorzej niż filmy Marvela (choć te ostatnie w swojej kategorii mogą być uznane za dobre), bo próg wejścia jest o wiele wyższy. Pop, krótko mówiąc, obroni się sam, dlatego, że jest popem. Do kultury trudniejszej trzeba nieraz zachęcić, i fajnie, że np. do Tokarczuk udało się ludzi skłonić, bo to fajna i niebanalna literatura (raz bardziej, raz mniej wymagająca, ale na takie "Prowadź swój pług przez kości umarłych" każdy może się porwać). Zauważmy, że kryminały Świetlickiego, też bardzo fajne, sprzedają się przecież gorzej niż Mróz. Lem powinien być na studiach obowiązkowo, ale np. do takiego Sapkowskiego nie jestem przekonany (chyba że jako pozycja dodatkowa), chociaż bardzo Sagę i gry lubię. Wydaje mi się, że na listach powinny być pozycje trudniejsze, ćwiczące warsztat interpretacyjny, zaś takiego Wiedźmina każdy może przeczytać na własną rękę. To doskonały cykl, prowadzi nieraz do refleksji społecznych, etycznych itd., ale nie ma w tym nic na tyle skomplikowanego, wysmakowanemu, żeby poświęcać temu zajęcia z literatury współczesnej (inaczej np. z kulturową teorią literatury, tam by było spoko). No i co do poezji, nie można przecież sztuki wyceniać na metry. Napisanie wiersza też potrafi dużo zająć, szczególnie jak dba się o formę itd. Potem wychodzi taki AC: Valhalla rozciągnięty na sto milionów godzin, a przecież nie o to chodzi, przeżycie artystyczne może być też skondensowane. I na koniec: nie mówię tego jako snob, sam, jak zaznaczałem, lubię fantastykę, gram w gry, nawet zajmuję się niekiedy nią naukowo. Nie powinna być z pewnością wykluczana, ale też nie ma potrzeby wynosić jej na piedestał z powodu popularności. Wiem, że ściana tekstu, nie wiem zaś, czy będzie Ci się chciało czytać czy odpisywać, ale gdybyś chciał jakoś podyskutować, to daj znać! :)
Gdyby dyskusja nt. fantastyki w Polsce była prowadzona na poziomie tego komentarza, podpisałbym się pod każdym słowem. Ale... niestety, muszę wyostrzać patologie, ponieważ fantastyka była i jest spychana w sposób, który urąga takim twórcom, jak Lem. Piszesz o kapitalistycznym vibie, zgadzam się, ale też... no cóż, nie odmówię tego, że Andrzej Sapkowski znany jest za granicą nie dzięki Instytutowi Literatury, tylko dzięki prywatnej korporacji CD Projekt RED i jej dziełu, powstałemu z autentycznego zacieszu fanów twórczością, która poruszyła setki tysięcy ludzi. Lynch, Tarantino, ba, sięgnijmy dalej, Palahniuk czy bitnicy, a także cała amerykańska popkultura, kształtowali się w duchu walki z kapitalizmem, ale też nie mieli przeszkody w postaci akademickiego dyskursu. Recenzuję właśnie dla "Tekstów Drugich" książkę habilitacyjną, w której pojawia się całkiem na serio zwrot "nisza kultury popularnej" - nie uważasz, że to cokolwiek paradoksalne? W żadnym miejscu na świecie taki zwrot nie zostałby potraktowany poważnie, u nas zaś zachowuje całkowitą wartość merytoryczną, bo właśnie do takiego absurdu doszło. Do zmarginalizowania czegoś, co ma charakter wybitnie i najbardziej dostępny dla wszystkich, w odróżnieniu od dużej części kultury koncelebrowanej przez akademików i krytyków... Zmierzam do tego, że piszesz tak, jakby fantastyka była po prostu kolejnym z nurtów, wśród których może przebierać czytelnik, cieszący się zrównoważoną ofertą kulturalną w kraju. Niestety jest to wishful thinking. Fani fantastyki musieli sobie sami stworzyć kulturę, krytykę, infrastrukturę, festiwale i konkursy. I nie zmienia się to od kilkudziesięciu lat. I wywołuje w związku z tym bunt.
Pisałam licencjat o Wiedźminie i popkulturze. Dwóch promotorów nie chciało tego tykać i dwa lata poszły się... Kochać. Dopiero trzeci mój promotor się zgodził i powiedział, że praca ciekawa i dobrze napisana. A jeszcze ciekawsze jest to, że pracy nie chciały tykać PANIE Profesor. Dopiero PAN Profesor się zgodził. Uwielbiam polski system edukacji -.- A mój kolega ze studiów co pisał o Fake News od razu został wzięty.
Znam też takie przypadki. Jedna babka, której książkę zjechali z góry na dół w recenzjach, została przyjęta nawet na etat, bo książka była wciąż na właściwy temat. Tzn. nie była o popkulturze lub fantastyce. I znam też przypadki badaczy fantastyki, którzy w habilitacji robili gwałtowny skręt i nagle pisali o listach Słowackiego. Bo się bali, że ich uwalą i zyskają pretekst do zwolnienia z uczelni. Więc to niestety sięga bardzo daleko. Ale w wypadku licencjatów to jest zwykłe świństwo, bo licencjat po prostu należy pisać z tego, czym się dyplomant(ka) autentycznie interesuje...
Zostawiam komentarz dla zasięgu, bo jak zwykle doskonały materiał :) Dorzucam też dygresje od siebie: Ja akurat mam to szczęście, że moja mama (polonistka) również czyta fantastykę, więc nigdy nie czułam z jej strony presji, że to jakiś gorszy gatunek. Jednak mimo że zaczytywałam się w książkach fantastycznych, to od zawsze miałam wrażenie, że jest to jakiś 'gorszy' gatunek, nie wiem skąd to się brało, czy z Internetu, czy od rówieśników, ale zawsze miałam wrażenie że książki klasyczne, poezja i tym podobne są z jakiegoś powodu lepsze. Skutkowało to próbami czytania tych 'lepszych' pozycji i oczywiście zniechęcaniem się. Na szczęście z czasem minęło mi to głupie myślenie i czytam to co lubię :) Pozdrawiam serdecznie! EDIT: celowo nie wpisałam szkoły jako możliwej przyczyny, bo uznałam że polonistki również nie okazywały niechęci do fantastyki. Po analizie myślę jednak, że sam kanon lektur mógł być przyczyną. Czyli fragment tej "ideologii", o której Pan na koniec wspomina.
Ja mam autentycznie wrażenie, że jest sporo, sporo polonistów, którzy kryli się na studiach jeszcze z zamiłowaniem do literatury popularnej i fantastyki, ale to zamiłowanie w nich zduszono. I potem już było za późno na powrót. Dobrze, że nie wszyscy się dali: ruclips.net/video/zzOZLXTfV6g/видео.html
@@KrzysztofMMaj Całkiem możliwe, że tak jest. Żyję cichą nadzieją, że obecne 'młode pokolenie' przełamie w końcu zwyczaj myślenia co się powinno I co wypada.
Jak to powiedział Sanderson: "W fantastyce mogę mieć wszystko to co jest w innych gatunkach, plus smoki." Umniejszanie fantastyce, to nic innego jak umniejszanie całej literaturze, a co najgorsze umniejszanie potencjałowi jaki drzemie w pisaniu.
Kocham!
@@KrzysztofMMaj A dziękuje. Ja się ciesze, że algorytm yt jak raz zadziałał jak trzeba i zaproponował mi coś co mnie na prawdę interesuje. Zobaczyłem przy okazji co też innego Pan tu tworzy. Leci sub i łapka w górę :D Zyskał Pan stałego widza :)
No i smokom umniejszają, a to już w ogóle grzech śmiertelny.
@@SirServ A potem wrzucą tagi ,,my home is on fire"
Tyle że Sanders nie jest jakimś wybitnym fantastą, już "Mroczna Wieża" Kinga jest ligi wyżej.
W liceum nauczycielka na każdej odpowiedzi ustnej gnoiła mnie za podawanie przykładów z tych innych tekstów kultury z gatunku fantastyki. Martin, Tolkien, Rowling, King, Sapkowski, Dashner...
Dosłownie zżerało ją kiedy zamiast jakże popularnej dwói musiała wstawić cztery. Cztery, nie pięć. Na to była zbyt dumna.
Później zawsze rzucała tekstem:
"No, samą fantastyką na maturze się nie obronisz. Zwłaszcza zagraniczną."
Jaki był temat na maturze?
"Jak elementy fantastyczne wpływają na odbiór dzieła?"
Nie mogłam przestać się śmiać i kisnę dosłownie po dziś dzień 🤣
Kij ci w żebra, babo!
Uwielbiam tę historię 😀😀😀
Podziwiam znajomość tematu. Zwłaszcza że fantastyka jest od lat w podstawie programowej i podstawówki i liceum. Grunt to być ekspertem.
Nie, nie ma fantastyki w podstawie programowej. Są motywy fantastyczne. Fantasy i SF albo nie istnieje, albo jest niewłaściwie analizowana. 99% polonistów nie umiałoby odpowiedzieć na moje podstawowe pytania o poetykę fantastyczną (podstawowe a la: czym jest podmiot liryczny w wierszu). Wiem, bo to sprawdzałem 😀
@@KrzysztofMMaj Nie wiem, jak po ostatniej zmianie, ale na pewno przez lata fantastyka widniała wśród lektur nieobowiązkowych - explicite wymienienionych w podstawie.
Też nie wiem, jak jest teraz, ale w poprzedniej podstawie zawsze było, żeby się odwołać "do innych tekstów kultury". I zawsze uważałem, że kopalnią motywów na maturę był "Świat według Kiepskich" :D
" Szkoła latania"- komiks z cyklu "Kajko i Kokosz", "Lew, czarownica i stara szafa", "Magiczne drzewo", "Felix, Net i Nika", "Bajki robotów", "Hobbit", a ma być jeszcze "Władca pierścieni", jeśli kolejne zmiany wejdą w życie. W każdej klasie podstawówki jest co najmniej jedną lektura z tego nurtu, jak nie więcej... nie, nie ma fantastyki ani SF w podstawie programowej. W ogóle. Nie wiem, jak Pan sprawdzał, jeśli Pan do tego nie dotarł. I, rzecz jasna, najlepiej wie, jak analizować literaturę z uczniami ten, kto ani o teorii literatury, ani o metodyce nie ma pojęcia. Dziwnym nie jest.
Poloniści: fantastyka to nie jest poważny gatunek
Niemiecki romantyzm, który praktycznie bazuje na elementach fantastycznych: am I a joke to you
Polonista to też nie jest poważny zawód xd
Dziady joined the server
Kordian and Balladyna have entered the chat
Aż się zdziwiłem że nominowany do nagrody nie został Jaś Kapela, przecież spełnia wszystkie kryteria jury- nie pisze fantastyki, oraz powinien dostać nagrodę w celu promocji a nie uhonorowania jego twórczości zmieniającej świat... na gorsze XDDDD
Ahahahhaahhaha XD W punkt!
Jeśli 10 lat później ktoś przeczyta ten komentarz i napisze, że źle się zestarzał, chcę być wtedy już za oceanem na emigracji
@@KrzysztofMMaj Życzę wszystkim, aby za 10 lat nikt panu nie wypominał tego tekstu o emigracji, bo to będzie oznaczać że słowo ciałem się stało ;]
no i nikt go nie czyta
Ignorowanie fantastyki sprawia, ze cala ta zgraja wydaje sie malo powazna jako autorytet i zyje w mysleniu zyczeniowym...
,,Ten autorytet" żyje w swoim świecie fantazy, w którym nie ma fantazy XDD
Na polonistyce pisałam licencjat o wampirach, teraz będę bronić magistra z przestrzenią w fantastyce i Urbanowiczem. Uważam, że prawdziwi poloniści od współczesnej powinni być otwarci na fantastykę! Jak będzie doktorat to też z fantastyki, o! :D
Kibicuję ogromnie ❤️ też uważam, że bardzo potrzebujemy takiego otwarcia, choćby po to, by polonistyka kojarzyła się wszystkim lepiej... Ale przede wszystkim dlatego, że fantastyka bardzo polonistów i literaturoznawców potrzebuje. Chętnie podzielę się źródłami nt fantastyki i swoimi książkami, może coś się przyda - łap mnie na Discordzie vloga 😊
Trzymam kciuki : ), jedziesz z tymi komuchami snobami.
Nauczycielka: "Pamiętajcie by podawać na maturze przykłady z lektur szkolnych najlepiej ogwiazdkowanych!"
Ja podając za przykład Attack on Titan: "nie powinienem tego robić, ale chuj."
80% easy win
Heh, sam pamiętam jak na pracy maturalnej miałem mówić o wojnie. Oczywiście klasyki jak "Na zachodzie bez zmian" czy też "Paragraf 22". Ale do tego dorzuciłem "Nocarz" Magdaleny Kozak, jako przykład współczesnej wojny z terroryzmem. Komisja stwierdziła że dawno tak dobrze nie słuchało się czyjeś wypowiedzi.
Bo nawiązania do tego typu dzieł są nie tylko równie celne jak klasyki ale również są oryginalne i sprawiają że mówi się o nich z zainteresowaniem i przyjemnością.
Nam przed maturą wszyscy poloniści zaś mówili żeby pod żadnym pozorem nie nawiązywać do lektur ogwiazdkowanych bo z nich można być spytanym o każdy szczegół a z własnych przykładów wyłącznie o to o czym się wspomni
@Tej Jeśli w poleceniu był tekst kultury to mógł tego użyć
@Tej O ironio że komentarz jak ten znajduje się pod materiałem o szkalowaniu fantastyki przez polonistów
@Tej W sumie jestem ciekaw, czy manga (albo też komiks) zalicza się do kategorii literatury? Czy absolutnie nie?
Może zadanie wspominało o "odniesieniu się do innych dzieł kultury"?
a Sapkowski siedzi, zarabia, tworzą na podstawie jego twórczości filmy, seriale, gry, komiksy - nagrody zagraniczne i leje na te wszystkie polskie szychy...
Polska to jest pod tym względem wciąż XIX-wieczna Francja.
To pokazuje, że w wielu ludzkich umysłach literatura choruje na zbiorowy gatunkizm. To romans, to sf, to owa ciężka do zdefiniowania literatura piękna - podczas gdy jedna książka może wpisywać się tak samo dobrze w każdą z tych form. Potrzebujemy redefinicji gatunku literackiego. A obecne jego rozumienie wpisuje się właśnie lepiej pod nazwę "formy" - bo ognisty romans, magia i miecz, morderstwa i inne - to są foremki. Opakowania, w które ubrana jest głębsza treść, sedno tego, co autor ma do powiedzenia.
A tak z innej beczki: takie elitarystyczne podejście powiązane z wykluczaniem poszczególnych form sztuki przypomina mi bardzo podejście ludzi do filmu animowanego. Że dla dzieci, że prymitywne, że nie ma gry aktorskiej... takie "argumenty" można mnożyć. To jest, na pewno w jakiejś części, analogiczna sytuacja.
O tym jak szeroka i dynamiczna jest historia filmu animowanego i jak prężnie rozwija się on pod każdym względem, wspominać tutaj nie muszę. Mam nadzieję :)
Uwielbiam ten komentarz 🤍 podpisuję się dosłownie pod każdym słowem. Zbiorowy gatunkizm i klasizm idą ze sobą w parze w bardzo wielu sferach życia kulturalno-artystycznego w Polsce (vide Jan Klata natrzasający się z wiersza wygłoszonego na inauguracji Bidena, którego sam za to krytykowałem, teraz sobie przypominam)
Bardzo dobry komentarz. Ja w ogóle wątpię w sens "czystości" gatunkowej. To chyba nigdy nie istniało w rzeczywistości. Dobra literatura sama się obroni, bez względu na elementy horroru/sf/fantasy/kryminalne/romansowe itp. Moją teorią dlaczego poloniści tępnią sf/fantasy to zwyczajne lenistwo, bo im nie chce się czytać czegoś innego spoza swojej bańki.
Co do animacji, od początku były różnego rodzaju filmy, niekoniecznie dla dzieci. Same stare (i w sumie nowe) Looney Tunes to czysty slapstick wolny od praw fizyki i zagrożenia życia i zdrowia dla aktorów (bo aktorami tam byli odpowiednio królik, kaczor, prosiak, kojot itp.). Te shorty były puszczane przed filmami w kinie, obecnie coś takiego istnieje tylko przed pokazami animacji Pixara czy rzadziej disneyowskich filmów (nawet nie wiem czy Hair Love od Sony było puszczane w kinie przed jakimś Hotelem Transylwania czy innym takim). Nawet animacje o Batmanie mają roztrzał wiekowy, są takie wybitnie 16+ czy nawet 18+, są dla wszystkich (Lego Batman czy większość seriali), są bardziej dla dzieci i jakoś taki CN nie puszczał Batman Gotham by Gaslight bo to nie jest skierowane dla ich widowni. Podobny rostrzał jest w animacji japońskiej (podział na "dobre" anime i "złe" animacje zachodnie jest totalnie sztuczny, szkodliwy i elitarystuczny). Ghibli jest dla wszystkich, choć wymyka się standardom familijnym (tak tworzy Miyazaki), Berserk jest wybitnie dla dorosłych, chomiczek Hamtaro typowo jest pod dzieci, Fullmetal Alchemist pod dojrzalszego widza a Dragon Ball zawsze był parodią choć obecnie mamy akcent na walkę i nigdy nie był jakiś specjalnie brutalny.
Chciałbym żyć w XIX wiecznej Francji ;)
@@sebastianstrzelczyk3175 wtedy nie było elektroniki
Jestem dopiero na 8 minucie, więc może jeszcze pan powie, ale warto wspomnieć że Jacek Dukaj tłumaczył Jądro Ciemności autorstwa .... Conrada.
W PUNKT! Zapomniałem o tym! XDDDDD
A ja bardzo dobrze wspominam swoich polonistów, chyba miałem szczęście bo i czytali fantastykę i sami zachęcali. W technikum pamiętam lekcję, która potoczyła się w kierunku wiedźmina, był to niecały miesiąc po premierze dzikiego gonu i nauczycielka przyznała się że potrafi siedzieć z wnukiem przy grze kilka godzin, tak ją to fascynowało. Nie wiedziałem, że są ludzie poświęcający tak wiele czasu by zgłębiać literaturę, idąc przez nią jak koń z klapkami na oczach, cieszę się że nie udało mi się osobiście takiego człowieka poznać, mniej nerwów.
Mega się cieszę, że zdarzają się takie wyjątki. Naprawdę!
Też powiem że zarówno polonistów jak i historyków przez cały okres mojej edukacji miałem świetnych. Polonistki nie wmuszały "pięknych klasyków", doceniały jak ktoś kto nie czyta niczego podjął jakąkolwiek próbę czytania. Z moją nauczycielką od historii grałem w wiedźmina, wypożyczalismy sobie nawzajem Grę o Tron i Wieśka właśnie. W pogimnazjalnej miałem historyka który opowiadał o niewygodnych prawdach, starał się pokazać że historia zależy od wszystkiego innego, od gospodarki, kultury, o tym jak to wszystko nawzajem na siebie wpływa. Farta z nauczycielami miałem porównywalnego do wygrania totolotka. Szkoda tylko że z tego co słyszę to tacy poloniści są gnębieni przez te biurwy z góry.
Moja polonistka w podstawówce bardzo lubiła,, Władcę Pierścieni". Przy okazji omawiania,, Hobbita" rysowaliśmy ulubione sceny kolorową kredą na bruku przed szkołą.
Rozwiązałeś zagadkę z liceum dlaczego moja polonistka, która średnio trzy razy na lekcję powtarzała jak bardzo jest z Krakowa i z krakowskiej inteligencji, miała takiego kija w tyłku i nie znosiła wszelkiej fantastyki. Ciekawe, czy to poczucie wyższości tamtejsi poloniści wysysają z mlekiem matki, czy może to wina smogu xD
Tak. To w Krakowie bije serce tej narracji, osobliwie na UJocie (ch jest nieme).
@@KrzysztofMMaj Czy jest coś nie tak z polonistyką na UJocie?
No, tak, bardzo. Lepiej iść na Uniwersytet Śląski. Nie dość, że wyższy poziom polonistyki, to bez tego całego zadęcia, a dodatkowo mobbingu oraz zaściankowego celebrowania umarłych sztuk. Ale najgorszy zdecydowanie mobbing, w dodatku udziela się on mocno studentom.
@@karolszoskotlet8143 UJ to najbardziej snobistyczna uczelnia w Polsce, podobna sytuacja do polonistyki jest ta ich wydziale prawa które stawia się wyżej od innych mimo tego, że od lat produkuje w większości teoretyków tej dziedziny
@@KrzysztofMMaj a ja planowałem od października magisterkę z edytorstwa na UJocie... Teraz będę się bał na korytarzu czytać książki 😟
Przeczytałam ten tytuł i uderzyło mnie wspomnienie z gimnazjum, o którym zupełnie zapomniałam na wiele lat. W takim wieku 12-14 lat bardzo lubiłam polską fantastykę, szczególnie pisarki z Fabryki Słów. Na początku lekcji polskiego chciałam przekazać koleżance z klasy książkę, którą miałam jej pożyczyć. Pani polonistka to zobaczyła i wzięła tę książkę z ławki i zaczęła przy wszystkich przeglądać >wyszydzając< przy tym literaturę młodzieżowa. Zaczęła czytać jakiś przypadkowy akapit ze środka książki. Oczywiście sie pechowo złożyło, ze wspominał on bardzo, bardzo delikatnie seksualność bohaterki (już nawet nie pamietam dokładnie o co chodziło) i pani polonistka wytłumaczyła klasie, ze lepiej już nie czytać nic niż czytać takie szkodliwe, proste rzeczy… Po czym oddała mi moja książkę :).
Ja tylko dodam, ze chodziłam do przeciętnego liceum, takiego jedynego gimnazjum w regionie, takiego gdzie przyjmowali każdego. W klasie poza mną i dwoma „kujońskimi” koleżankami nikt nie czytał książek.
Book-shaming, tego jeszcze nie grali. Mogę tylko dodać nie bez smutku, że wyszydzanie literatury młodzieżowej nie kończy się na szkole, słyszałem podobne teksty na konferencjach naukowych (literaturoznawców specjalizujących się w badaniach nad tym gatunkiem nazywano, uwaga, dzieciologami, a dyscyplinę dzieciologią). Dyskurs pogardy ma się ewidentnie bardzo dobrze.
To jak młodzież ma się nauczyć kochać książki, jeśli literatura dostosowana do ich wieku jest be? Nienawidziłam lektur w szkole, nie przeczytałam prawie żadnej, jechałam na streszczeniach żeby nie wylądować na oddziale bez klamek. Najgorzej wspominam krzyżaków (ostatnia lektura jaką próbowałam przeczytać) bo przez te wszystkie archaizmy (których nam nikt nie tłumaczył bo po co, przecież wszystkie dzieciaki doskonale ogarniają archaizmy) nie wiedziałam kompletnie co czytam. Całą edukację nie czytałam książek (wyjątek harry potter, i kilka horrorów Grahama Mastertona), byłam przekonana że nie lubię czytać dlatego że jestem za głupia. Jakieś cztery lata po szkole, w jakimś markecie przechodziłam przypadkiem obok półki z książkami na przecenie, i w oczy rzucił mi się egzemplarz stulecia trucicieli. Po chwili namysłu stwierdziłam że jak coś to się opchnie na alledrogo. Nie opchnęłam. Pożarłam ją oczami, i od tej pory regularnie przewalam część wypłaty na książki popularnonaukowe i literaturę faktu, czasami fantasy. Jednak to nie ja byłam głupia, głupi był ten kto ustalał kanon lektur. Krzyżacy w piątej klasie, dobre xD
@@lootownica ja tam Krzyżaków lubię... Ale czytałam ich sama dla siebie w wieku 17 czy 18 lat. Wcześniej nikt mi ich nie wciskał, bo w gimnazjum polonistka dała nam wybór: Krzyżacy albo Quo Vadis. Jednogłośnie wygrało to drugie, bo krótsze (jeden tom vs dwa, wybór oczywisty)
@@kandarayun 17-18 lat to już inna mentalność niż dziecko 11-12 lat (no i dużo robi możliwość wyboru). Dla takich dzieci krzyżacy są zwyczajnie za ciężcy. Może gdyby przeredagowali tekst w taki sposób, by pozbyć się archaizmów których dzieciaki zwyczajnie nie mają prawa znać (ba, wielu dorosłych ich nie zna) ułatwiliby odbiór. Zastanawiam się czy spróbować teraz, skoro mam fazę na średniowiecze, ale mam już parę tytułów na półce do przeczytania, więc Zbyszko i spółka sobie jeszcze poczekają, nie wiem jak długo.
@@lootownica no jasne. Chciałbym dodać, że Quo Vadis też lubię i to chyba nawet bardziej... Mimo iż lektura. Za to obijam się od trylogii, w Pustyni i w puszczy i Latarnika... Tak tej 30 stronicowej nowelki
Ależ to bardzo proste dlaczego pololniści nie lubią fantastyki i sci-fi. Ponieważ są to gatunki gdzie istotną rolę stanowi worldbuilding (tworzenie światów). A żeby stworzyć dobry i ciekawy świat z logicznymi i wiarygodnymi zasadami i systemem magicznym, to trzeba niestety mieć dość szeroką wiedzę z wielu dziedzin nauki. A poloniści są polonistami głównie dlatego że chemia to dla nich czarna magia :)
Jako człowiek z obsesją na punkcie world-buildingu nie mógłbym się bardziej zgodzić i dorzucę swoją cegiełkę: w narracjach nie-fantastycznych najważniejsza jest fabuła, w narracjach światotwórczych wpierw trzeba stworzyć świat, by w nim osadzić historię. Więc tradycyjne ćwiczenia z lekcji j. polskiego typu plan wydarzeń czy odpytywanie z przebiegu fabuły nie mają do nich zastosowania
@@KrzysztofMMaj world-building jest ważny, ale wielu autorów fantastyki też tworzy sobie plany wydarzeń zanim siądzie do pisania. Myślę, że z resztą na tym polega mocna strona fantastyki: może być wciągająca akcja, myśl przewodnia czy przesłanie oraz fajny świat, który pobudza wyobraźnię. Niestety world-building to coś, na czym w fantastyce najłatwiej polec i to zarówno tworząc bezsensowne społeczeństwo, jak i poświęcając zbyt dużo miejsca na tzw. info dump.
Dla mnie też i co z tego? Fantastyka to mój ulubiony gatunek.
@@kandarayun myślę, że jedną ze wspaniałych cech fantastyki jest jej zróżnicowanie, które pozwala każdemu znaleźć coś dla siebie.
Dla mnie chemia kwantowa, topologia czy fizyka fraktalna czarną magią nie jest, ale systematycznością nie grzeszę. Nie wyobrażałbym sobie życia polegającego na ślęczeniu (nawet z asystą Matlaba i Octave) w jakiejś placówce badawczej, gdzie się oddaje kult faktom i użyteczności zamiast budować własne światy. Metoda naukowa jest tak uczciwa, mozolna i pozbawiona uroku bajeru, że aż przyprawia o mdłości... To ja już sto razy wolę badania literaturoznawcze, gdzie rygor nie zabija tak polotu...
Kryminału na tego typu eventach czy listach dla studentów raczej tyż ni ma. A to jest obok fantastyki chyba najchętniej czytany gatunek w tym kraju. Znaczy, zaraz po poezji of kors xD
Dokładnie tak. I tak samo jak z konwentami, musimy mieć osobny Festiwal Kryminału we Wrocławiu, żeby mieć szansę porozmawiać o fajnych kryminałach i nagrodzić (bo nie musimy promować) najlepsze.
Moja nauczycielka mówiła że fantastyka to niegodna i na maturze nie można się do niej odwoływać. Więc w ramach zemsty miała potem do sprawdzenia matury próbne oparte na samej tylko literaturze fantastycznej jak Hari pota, Wiedźmin, LOTR i kilku innych. Chociaż moim faworytem jest człowiek odwołujący się do Boba Budowniczego, o którego istnieniu poinformowało nas samo MEN w ubiegłym roku
Podoba mi się taka twórcza zemsta 😀
O, jaki był wynik?
Pamiętam jak moja polonistka zabraniała odwoływać się do Harry'ego Pottera na maturze bo "to przecież książki dla dzieci" 🤦♀
Poezja jest powodem dla którego zupełnie porzuciłem literaturę szkolną i zacząłem szukać dobrych książek na własną rękę. Póki co nie żałuję. (Świetny film swoją drogą)
Dzięki wielkie! U mnie z poezją było bardzo podobnie, z nielicznymi wyjątkami (jak wspomniany Herbert, który jednak był lepszym eseistą). Swoją drogą, ciekawa sprawa, na którą mi kiedyś zwróciła uwagę prof. Marie-Laure Ryan ze Szwajcarii: prawie nie ma poezji fantastycznej (oczywiście takiej stricte gatunkowej, bo motywy fantastyczne zdarzają się wszędzie i pełnią inną funkcję).
Zastanawiam się teraz czy twórczość Leśmiana nie możnaby uznać za poezję fantastyczną. A od siebie polecam zbiorcze wydanie poezji Lovecrafta, wydawnictwa Vesper - ,,Nemezis i inne utwory poetyckie".
@@Vampurria zjesieniałe zmrocze z pewnością podchodzi pod fantastykę. :)
Przecież poezja w porównaniu do jakichś pierdów o tym jak to chłopy kiszą kapustę przez tysiąc stron jest git. Taki Staff, Baczyński, Leśmian i inni to było zajebiste. xD
Nigdy poezja w szkole nie była dla mnie interesująca.
W moim liceum nauczycielka stwierdziła, że przytaczanie przykładów z Władcy Pierścienia jest dziecinne, ale za to z Ani z Zielonego Wzgórza jest już dojrzałe lol
No pewnie, bo... Bo... Bo Zielone Wzgórze istnieje a Rohan nie! O, o! Dlatego! XD
Za moment wyżłobię sobie bruzdy od facepalmów
@@KrzysztofMMaj Ja bym powiedziała nauczycielce, że zielone wzgórze istnieje w Rohanie :D a poza tym jeszcze w Tukonie :D
zacytuje klasyka - „słowacki wielkim poetą był” :)
Zawsze uważałem, że to cudownie ironiczne, że "Ferdydurke" też trafiła na listę lektur XD
@@KrzysztofMMaj Ironia najwidoczniej nie dotarła jeszcze do osób ustalających program nauczania 😂
Gombrowicz miał tu na myśli że Słowacki wielkim poetą był przecież ( BO BYŁ), tylko że wykłada się go w idiotyczny, sztampowy sposób.
@@KrzysztofMMaj 30 Door Key
A mnie to jakoś nie zachwyca :-)
27:30 Halo halo, Dzieci z Bullerbyn to akurat są super, ale nie mogę narzekać, bo miało być dla każdego coś przykrego, więc znalazło się i dla mnie :(
No co poradzę, ja nie byłem w stanie przebrnąć 😅 ale piękny komentarz, parsknąłem!
Ja również uwielbiałam Dzieci z Bullerbyn jako dziecko, i również się lekko obruszyłam w tym momencie filmu 😜
@@Aerinn21 same, nie robmy book shamingu.
Wpadłem na ten materiał przypadkiem i heh, kupa śmiechu :D
Myślę że dogadałbyś się z moją polonistką z liceum. Cudowna kobieta, złego słowa o niej nie dam powiedzieć. Przerobiła z nami wygwiazdkowane lektury, bo musiała, ale tak to pozostałe wywaliła do kosza i przygotowała własną listę takich lektur, żebyśmy je przeczytali (nawet nam podsyłała piraty byśmy nie rzucali argumentów, że nie mogliśmy dostać nigdzie), nie zasnęli, mogli wykorzystać na maturze oraz żeby polonistki nie znały ich, czyli w razie czego mogli wciskać im kit.
Zachęcała nas do używanie w rozprawkach to co faktycznie kryje się pod hasłem "dzieła kultury", to są gry, muzyka, seriale, filmy, komiksy, nawet mangi.
Szkoda, że dopiero w liceum ją miałem, bo już na tym etapie tak bardzo nie lubiłem szkolnych lektur, że nic nie czytałem...
Teraz za to sięgam po książki i osobiście myślę (choć nie jestem literatem tylko prostym informatykiem), że seria Metro od Głuchowskiego jest bardziej życiowe i dające do myślenia niż obserwowanie losów Wokulskiego, który ma problemy z samym sobą.
Jestem prostym człowiekiem, widzę, że ktoś mówi dobrze o serii Metro i od razu mi się micha cieszy. W mojej opinii, pierwsza część to całkiem niezły materiał na lekturę.
RUclips polecił mi ten materiał na głównej i dziękuję mu za to. Z miejsca polubiłem Twój styl XD
Jest nas dwoje *high five*
same
Pionty *tfu* piąty
+1
To samo ziomuś
Szacunek. Dobrze, że ktoś to wreszcie powiedział. W czasach mojej podstawówki (rocznik 84) Lem jeszcze był obecny w jednej, lub dwóch powieściach, ale byłem za młody i zbyt głupi by go zrozumieć, chociaż już wtedy kochałem sci-fi. Czemu? Bo prawdopodobnie jako autor powieści sci-fi był potraktowany jako coś niepoważnego, co jest w sam raz dla młodszych rokiem i rozumem, bo przecież jak trochę dorosną, to na pewno będą chcieli czytać tysiące stron twórców klasycznie nudnych, którzy piszą przecież o samych ciekawych rzeczach, z punktu widzenia osoby która planuje w najbliższym czasie popaść w depresję. Martyrologia, wojny wszystkie polskie, bieda, wieś polska, pogranicze, konflikty i wszystkie zeszłe, przeszłe i dawno już spruchniałe tematy. Warto pamiętać historię, mieć świadomość historio, no ale do cholery bez przesady. Takie na przykład dzieci nie są znane z tego, że utrzymują uwagę na danym temacie zbyt długo, więc dla nich (i dla mnie wtedy, a nawet teraz szczerze) to była jakaś koszmarna tortura. Nie tak powinno się nauczać, to nie tak działa. Niestety nasz system edukacji tkwi gdzieś w mrocznych wiekach, nie uczy niemal niczego, ale wiele wymaga.
Określenie literatury fantastycznej mianem niepoważnej powoduje, że mi się nóż w kieszeni otwiera. Ja(rocznik 1998) w 4 klasie podstawówki miałem "Czarnoksiężnika z Archipelagu", rok później "Małego Księcia", bo to przecież fantastyka i nie wnosi nic wartościowego tylko ot, takie sobie bajeczki do przeczytania. Za to w 6 klasie, kiedy już "dorośliśmy" do ważnej temetyki, mieliśmy bardzo życiowe i poważne lektury jak "Ten obcy" i "Opium w rosole". Obecnie Ursula Le Guin jest jedną z moich ulubionych pisarek a "Ziemiomorze" jest moim ulubionym cyklem książek.
Po 13 latach od pierwszego przeczytania "Czarnoksiężnika" nadal nie mam pojęcia jak można było dać to dzieło sztuki do przeczytania 10-latkowi.
Jak ja się cieszę, że nic mnie nie skusiło, żeby szukać szczęcia na jakże prestiżowym (bo przecież nie popularnym) UJ. Studiując sobie na UG mam profesora, który jest specjalistą od fantastyki w różnych literaturach słowiańskich, a także wielkim fanem Lema i Dukaja, napisał też sporo prac naukowych o fantastyce i sc-fi. Ale cóż, nie jest Polakiem i nie jest uniwersytecko tym skażony.
Otwierałem usta do wyrażenia zdziwienia, aż doczytałem "cóż, nie jest Polakiem" XD Jak wyjechałem za granicę i rozmawiałem z literaturoznawcami stamtąd, dla nich było *normalne* analizowanie fantastyki obok klasyki, w ogóle nie mieli tej przepaści kulturowej
@Elian Prof. Dejan Ajdačić z Zakładu Slawistyki i Studiów Bałkańskich. Filologii polskiej nie studiuję, ale z prof. Chwinem miałem wykład wydziałowy o samobójstwie w kulturze europejskiej. W kontekście tego materiału zauważyłem, że już w tytule wykładu zostało to ograniczone tylko do literatury, malarstwa i rzeźby, bez uwzględnienia chociażby kinematografii czy muzyki, że o grach komputerowych nie wspomnę. Sam wykład był takim suchym akademickim wywodem, z tego co pamętam.
,,Powiedzieć wśród pisarzy, że jest się pisarzem science fiction to jak powiedzieć pośród aktorów, że jest się aktorem p*rno" . Nie pamiętam ale chyba słowa Jacka Dukaja.
Pamiętam pierwszą lekturę w liceum - "Cierpienia młodego Wertera". Cierpiał Werter i cierpiałam ja. To była moja pierwsza i ostatnia próba przeczytania "od deski do deski" lektury szkolnej (nieudana zresztą. Potem już tylko streszczenia). A czytać uwielbiam, zwłaszcza fantastykę i pomyślałam, że to jakiś sabotaż mający na celu zniechęcenie młodzieży do książek. Polonistka upomniała mnie kiedyś: "Ja ciebie każdą przerwę widzę z książką. Problem polega na tym, że nie z tą co trzeba". Milszego komplementu chyba nie mogła mi sprawić ;)
Dosłownie zasnąłem nad tą grafomańską mierzwą. Tak to jest, jak się za pisanie prozy zabiera poeta, jest to nieczytalne.
Czytanie niewłaściwych książek is the new punk!
Mam ten sam problem.
Lubię czytać niemal wszystko, tylko nie lektury szkolne.
Jeśli chodzi o szkole lektury to tylko mietczynski, a resztę czytam prawie od deski do deski (czasami pomijam przedmowy, wstępy, uwagi tłumacza itp.)
A, żeby było zabawniej, to w czasach, gdy ta książka powstała, była hitem wśród młodzieży, do tego stopnia, że chłopaki ubierali się jak Werter, a dziewczyny, jak ta jego ukochana.
@@mariposa5451 co za posrane czasy
@@brysiek5579 prawdopodobnie w przyszłości te książki, które dzisiaj są popularne, też będą miały opinię nudnych staroci. Czasy się zmieniają
Uświadomiłam sobie jak niesamowitą miałam polonistkę w gimnazjum. Pamiętam, że przeczytała paręnaście rozdziałów Naruto. Mangi! (Nie całość, to jednak 700 rozdziałów, absolutnie rozumiem). Byłam w szoku, szczególnie jak zapytałam dlaczego. Powiedziała, że chciała zobaczyć co jej uczniowie czytają, skoro mają takie problemy z czytaniem lektur. Stwierdziła, że to zdecydowanie nie dla niej, ale to dość ciekawa opowieść o przyjaźni. Chciała pójść dalej i jedną "kawiarenkę artystyczną" poświęcić anime/mandze, ale tu dyrekcja szkoły katolickiej wjechała z indoktrynacją, bo wiecie szatan i te sprawy (teraz mnie to bawi, wtedy byłam mocno zirytowana). Po przesłuchaniu twojego filmu, zrozumiałam że szukała rozwiązania z patowej sytuacji w jakiej się znalazła, nie powiem ze osiągnęła sukces, ale na pewno się starała, co naprawdę szanuję.
Trafiłaś na perełkę w stajni Augiasza. Albo pieczarkę na gnojowisku, jak to ujął kiedyś Andrzej Sapkowski w złośliwej rozmowie z prof. Beresiem (którego rozjechał erudycją).
Ci wszyscy religijni fanatycy doszukujący się szatana w Harrym Potterze itp baśniach tak samo mnie irytują ale i śmieszą, jak ci - nowsi nieco - fanatycy z drugiej (zupełnie nie religijnej chyba strony?), którzy się teraz ciągle obrażają, jak ten Tolkien śmiał nie pisać o gejach i komunistach :D Obie te strony są, jak dla mnie równie pogięte!
Nasuwa się pytanie po jaki **** polazłaś do szkoły katolickiej?
Pięciu minut bym tam nie wytrzymał!
Strasznie ci współczuję spędzonego tam czasu....
@@TallisKeeton Kto konkretnie oburza się, że "Tolkien śmiał nie pisać o gejach i komunistach"?
Pierwsze słyszę, że coś takiego ma miejsce....
Może ewentualnie jakieś odklejone od rzeczywistości, nastoletnie idiotki z Twittera...
(Które mam nadzieję niedługo z tego wyrosną)
Natomiast przy nowych ekranizacjach jego (I wielu innych autorów) twórczości na siłę się ją uwspółcześnia.... Co jest kretyńskie!
Ale jest to motywowane myśleniem, że takiej właśnie wersji oczekuje współczesny widz....
Liczę, że ten trend się niedługo skończy!
@@hater5940 no, jakis rok przed premierą amazonowego produktu rozmawiałam z kimś na YT kto dociekał ile gejostwa jest w LOTR a jak mu tlumaczyłam że tego tam nie ma to sie oburzał, twierdząc że Tolkien był kryptogejem. Dopatrywal się tam tych rzeczy. A już lata temu w bodajże gazecie the guardian był artykuł, w którym rozpisywano sie nad wymyslonymi przez autora pewnie metaforami, w ktorych wlasnie postacie negatywne były proletariatem itp a bohaterowie byli tymi co ucieskają lud :D i takie tam pierdy :D
Miałem świrniętą polonistkę w gimnazjum. Bardzo lubiłem wtedy czytać i spokojnie pochłaniałem z 80-100 książek rocznie, w tym wszystkie lektury, ale 90% klasy znienawidziło czytanie po testach ze znajomości lektur. Pytania były absurdalne, ja pamiętam, że dostałem 4, bo zrobiłem jeden błąd z "Krzyżaków", mianowicie nie wiedziałem, jakim rodzajem łoju Zbyszko smarował Maćka i w jakiej sakiewce go trzymał (bobrzy łój w sakiewce ze skóry niedźwiedziej - kto takie rzeczy pamięta?). Tak czy siak facetka byłą zaraz po studiach i ewidentnie nie lubiła fantastyki, co wyszło, gdy omawialiśmy dwa opowiadania z "Ostatniego życzenia"... Niestety cały czar prysł, gdy dowaliła całej klasie podobny test sprawdzający "wiedzę z lektury", a na lekcji mówiła, że "niestety czytanie fantastyki nie zaprowadzi was daleko, bo to literatura podrzędnej jakości". Dodam jeszcze, że szkoła organizowała wówczas wewnętrzny konkurs na opowiadanie o dowolnym temacie. Napisałem więc prostą historię w konwencji łączącej baśń i fantasy. Jak na gimnazjum wyszło chyba nieźle, ale zająłem ostatnie miejsce. Dlaczego? Cóż, opowiadanie oceniała polonistka i cytuję "pod względem literackim to najlepsze z otrzymanych opowiadań i dobrze się je czytało, no ale niestety tematyka fantasy je dyskwalifikuje, więc musiałam przyznać ostatnie miejsce". Przypominam: temat opowiadania dowolny, nie było nawet żadnych sugestii, o czym ma być... Zamiast fajnej nagrody dostałem za nie 5 z minusem, na dodatek ważone przez 1 (bo oczywiście oceny musiały być ważone - najwięcej za klasówki ze znajomości lektur, ocena liczyła się razy 3...). Powiem szczerze - prawie zniechęciłem się wtedy do pisania, ale na szczęście udało mi się przezwyciężyć tę traumę.
Podobnych historii na pewno były tysiące, albo i dziesiątki tysięcy. Gimnazjów już nie ma, a ta moja nieszczęsna polonistka mam nadzieję już nie uczy (próżne nadzieje, zapewne), ale do dzisiaj pozostała mi ogromna niechęć do szkoły. Dodam jeszcze, że przed pandemią brałem udział w kilku edycjach pewnego projektu organizacji pozarządowej, w ramach którego prowadziłem cykl sześciu zajęć o podstawach ekonomii w liceum. Lekcje były mocno multimedialne, dużo się działo, prawie cały czas praca w grupie, różne ciekawe zadania na rekwizytach, dyskusje itd. - przyznam, scenariusze zajęć były doskonale napisane. Powiem tak - uczniowie z początku nie dowierzali, że lekcje podstaw przedsiębiorczości (zazwyczaj wykorzystywane do odrabiania zadań domowych) mogą być ciekawe, a najlepszą nagrodą za wysiłek były uśmiechy oraz szczere zaangażowanie większości grupy!
Pozdrawiam serdecznie, bardzo ciekawy kanał i subskrybuję. Pamiętam Pana z bardzo ciekawych zajęć o światotwórstwie na artes na Uniwersytecie Warszawskim, także RUclips chyba wiedział, co robi, gdy pokazał mi ten film w polecanych. ;) Na pewno zostanę na dłużej!
ah uwielbiam te serie. przyjemnie posłuchać kogoś kto właściewie myśli a nie tylko robi tak jak reszta bo tak.
Dziękuję! Zawsze lubiłem płynąć pod prąd, dla mnie to oznaka tego, że żyję! 😃
Świetny i bardzo potrzebny materiał. Przydałoby się więcej takich wykładowców doceniających literaturę fantastyczną jak Pan lub prof. Kochanowicz z mojego wydziału (WFPiK UAM)
Byłem ostatnio na spotkaniu z Radkiem Rakiem (swoją drogą absolutnie cudownym człowiekiem). Nie zabrakło wątku traktowania fantasy jako gorszej literatury, Rak bardzo bronił "Baśni" jako książki fantastycznej (i słusznie), lekko satyrycznie podszedł też do tych "wyszukanych zamienników" (klechda, realizm magiczny itp.)
O, jak ja szanuje prof. Kochanowicza! Pamiętam, jak wypalił kiedyś na konferencji, że groznawcy nie powinni się zabierać za analizowanie gier wideo zanim nie zrobią w nich przynajmniej paruset godzin, po czym z dumą podał swój licznik ze Skyrima 😀 Radek Rak od momentu dostania Nike co i rusz robi dementi, to jest swój chłop, bardzo dba o to, by przy okazji robić dobrą prasę fantastyce.
Dzięki za miłe słowa!!!
"Realizm magiczny" Boże Święty widzisz i nie grzmisz :D To brzmi jakby słowo "fantastyka" ich parzyło
24:33 Zgadzam się z Panem w 100%. Przez całe życie myślałem, że fantastyka jest dla dzieci i szkoda marnować na nią czas. Dopiero teraz, (na studiach), sięgnąłem po Mroczną Wieże Kinga i się zakochałem.
Och, to super początek przygody z fantastyką! Mroczna wieża (i cały cykl potem) jest rewelacyjna, zdecydowanie top Kingowski (w odróżnieniu od Oczu smoka, klasycznej fantasy pióra Kinga, nie polecam, straszne nudy)
This! A ja się zastanawiałam dlaczego przestałam czytać... Kiedy rówieśnicy, na przekór po-dsta-wieee-pro-gra-mo-ooo-oooowej-oooooowej zaczytywali się w Harrym Potterze, Narnii, Wiedźminie czy innym Tolkienie ja chciałam być wzorową uczennicą z pogardą patrzącą na tę niskich lotów rozrywkę (tak, mając 12 lat, wybaczcie). No i byłam. I przestałam czytać, bo lektur się nie dało, a "nie wolno czytać innych rzeczy dopóki nie przeczyta się lektur"... Ach, jakże ubogie było moje życie i ile ja mam jeszcze do nadrobienia...
@@Olcixx95 Zdecydowanie warto! Powodzenia :)
Kilka lat temu byłam na spotkaniu Jacka Dukaja, który był zaproszony na Festiwal Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Czyli gdzieś w jakiejś wsi i to w początkach tego Festiwalu, który się dopiero wykluwał (czyli mało kto słyszał). Ludzi przyszło dość dużo, a rozmowa była super interesująca. To było jeszcze przed wydaniem Serca Ciemności, gdzie Dukaj porównywał na przykładzie Conrada jak tworzy się i rozwija technologię VR (wtedy to było coś!). Chętnie odpowiadał na pytania i wchodził w polemikę z widzami, którzy, ho ho, oni to dopiero przynosili SCI FI pytania do debaty.
Niestety, słyszałam pogłoski na tymże festiwalu, że sam autor nie jest zbyt zainteresowany przychodzeniem na takiego rodzaju wydarzenia i spotkania. Dzięki temu filmowi zrozumiałam dlaczego. Mam nadzieję, że to po prostu plotka, ale to miałoby sens dlaczego unika takich wydarzeń.
O kurde, legendarny Szczebrzeszyn
Zdecydowanie zgadzam się z tym zniechęcaniem do czytania w szkołach. Już na samym początku w szkole podstawowej, większość tego co kazali nam czytać, była po prostu nudna (choć niektóre lektury mi się podobały, przyznaję). Poza tym, dzieci w tym wieku źle przyjmują, gdy coś im się każe robić, np. przeczytać konkretną książkę. Ja miałam to szczęście, że moja mama jest wielkim molem książkowym. Ona nigdy nie zmuszała mnie do czytania, ale dostęp do książek miałam dzięki niej. Czytanie polubiłam dopiero wtedy, gdy mając 9 lat SAMA wybrałam jaką książkę chcę przeczytać. Dlatego moim zdaniem, na tym etapie nauczania powinno się powiedzieć dzieciom, żeby same wybierały sobie książki do przeczytania i potem opowiedziały o nich na lekcji. Jeśli nie miałyby dostępu do książek w domu, to poszłyby do szkolnej biblioteki i wybrały co je zainteresuje. To zdecydowanie poprawiłoby pierwsze "spotkanie" ludzi z czytaniem. Do dziś, gdy ktoś mi mówi, że nie lubi czytać to od razu wiem, że prawdopodobnie padł ofiarą systemu i nie miał tego szczęścia co ja i Ty. Wtedy też odpowiadam takim osobom "po prostu nie znalazłeś jeszcze właściwej książki" :).
Mama mi z biblioteki siatkami przynosiła horrory haha
Ja myślałem, że to tylko lektóry szkolne są spaprane, a to sięga o wiele głębiej
Miło się słucha, jak ktoś mądrzejszy od ciebie głosi podobne przemyślenia do twoich
"Science fiction is an existential metaphor that allows us to tell stories about the human condition. Isaac Asimov once said, «Individual science fiction stories may seem as trivial as ever to the blinded critics and philosophers of today, but the core of science fiction, its essence, has become crucial to our salvation, if we are to be saved at all.»" Gwiezdne Wrota
Stargate? Ach, zacny serial to był :)
@@TallisKeeton i jeszcze ma filmy pełnometrażowe
@@Psy513 znam, fajne, ale nie tak fajne jak serial :)
@@Psy513 a ta słodka kocia bida w avatarku to twoja? :)
Wolna polonistka wiec podbijam
Stawiam książkę, słyszę:
- Czytasz?
- A co, stawiasz?
Postawiłem!
- To jest Dukaj!
"Dukaj zryje banie" ;)
Szkoła robi wszystko, aby uczeń znienawidził jakąkolwiek literaturę. Ja byłem o krok w szóstej,siódmej klasie podstawówki. A potem wypożyczyłem z biblioteki "Tajemniczą Wyspę" Verne'a. I tak zaczęła się moja miłość do powieści podróżniczych, a potem sci-fi i fantastyki.
Ahhhhh, Tajemnicza wyspa była super! Verne to duża część mojego dzieciństwa
@@KrzysztofMMaj Ja już stary jestem (40 na karku). I nawet nie wiem czy w szkołach jeszcze są biblioteki?. Ale nadrabiam pańskie materiały i widzę, że nawet za 50 lat, gdy polski uczeń będzie chodził do szkoły we jakimś metawersum, nadal będzie tam czytał "Pana Tadeusza" , uczył się na pamięć "Bogurodzicę" czy interpretował twórczość poetów z XV wieku.
19:30 - tja... BTW poloniści traktują Mickiewicza, Słowackiego itp jak jakichś idoli, co brzydzili się w swoich czasach przyziemnymi i popularnymi utworami. Ale nie ogarniają, że w ich czasach to oni byli dzisiejszymi odpowiednikami raperów. Nawet słowne potyczki Mickiewicza i Słowackiego były niczym innym jak dissami. Oni byli (przez tych co umieli czytać) wielbieni tak jak dziś wielbieni są raperzy przez fanów. Dziady czy Pan Tadeusz to były sukcesy wydawnicze, bardzo popularne i czytane przez masę odbiorców. Nie wiem czy były sukcesami finansowymi, ale NIE zdziwił bym się. I żeby tym polonistom dopiec można im uzmysłowić, że za 50-100 lat... Hip-hop i fantasy będzie w dziale muzyki i literatury klasycznej końca 20 wieku, tak samo jak obecnie Pan Tadeusz, Trylogia Sieńkiewicza czy Treny Kochanowskiego są klasyką konkretnego okresu. :P
Bardzo trafna uwaga!
Nareszcie jest! Nowy odcinek jednej z najlepszych serii na YT 😁 zamówiłem Pańską książkę i już się nie mogę doczekać 🤘
Co za komentarz, dzięki ogromne! Teraz mam tylko nadzieję, że się nie rozczarujesz książką, bo ona jest BARDZO naukowa. W te wakacje pracuję nad bardziej przystępną 😅
@@SolianaMarindale W sumie o obydwu? XD Tzn. "Światotwórstwo w fantastyce" jest bardziej lajtowe, ale "Allotopie" to jakaś masakra, pisałem to po to, by mnie UJ (ch jest nieme) nie zjadł za zajmowanie się fantastyką. Sam nigdy jej nie przeczytałem w całości, zasypiam regularnie przy 3 rozdziale (co jest problemem, bo wiecznie zapominam tego, co sam napisałem i muszę sobie przypominać). *Koniec kombatanckiej anegdoty*
Ej ja nie wiedziałem że są dramy z języka polskiego, dobrze że się dowiedziałem
Czy zrobiłbyś może materiał o tym, za co tak bardzo kochasz fantastykę? Pewnie wiele osób zastanawia się, dlaczego tak bardzo chciałbyś spopularyzować obecność takich książek w szkołach, codziennym życiu kulturalnym ludzi, na różnych konkursach, podsumowaniach roku itd. Myślę, że to byłaby fajna pigułka zalet takiej literatury. :)
Bardzo chcę. Podobnie jak o światotwórstwie, imersji, grach wideo (i tym, dlaczego nie są szkodliwe)... ale to na spokojniejszy czas, bo też byłby to cykl materiałów pewnie, gdyż mówiłbym o czymś, co mnie zajmuje przez większą część życia.
@@KrzysztofMMaj Ja bez fantasy żyć nie potrafię. Polecam sagę smoka w koronie Aleksandry Ostapczuk. Moja ulubiona 😄
Wow... Mocne. Stary koń ze mnie, ale jak widzę nic się nie zmieniło. W czasach szkolnych pochłaniałem kilkadziesiąt książek rocznie i prawie żadna z nich nie była w kanonie lektur.
Zobaczyłam na miniaturce drolerie, to już wiedziałam, że muszę włączyć :D
No i proszę, jak miło się zawsze czegoś nauczyć: człowiek wyszukuje w Googlach "weird medieval ass trumpet", a z komentarza pod vlogiem uczy się fachowego terminu! Dziękuję!
Dziękuje Panu serdecznie. Mając lat dość na karku zostałam w końcu totalnie zachęcona by zacząć na nowo z literaturą dla mnie nową a ciągle odsuwaną gdzieś na bok. Niech Pan robi swoje!
Niecałe 10 lat temu, kiedy zdawałam maturę, miałam wrażenie, że elementy fantastyczne w kanonie lektur szkolnych ograniczały się do Mickiewicza i Słowackiego. W tym mniej więcej czasie również zapytano uczniów o jakie książki uzupełnić bibliotekę. W wyniku tego biblioteka zyskała praktycznie same ksiązki fantastyczne, m.in. Dukaja, Pilipiuka, Grzędowicza czy Piekary.
Niespodzianka, prawda? A to mylenie motywów fantastycznych z fantastyką przez polonistów to notoryczna sprawa, tu w komentarzach też się gdzieś przewinęło, bo niestety do polonistów też vlog dotarł XD
o, ale cudowne słowo! PERSYFLAŻ! Zawsze brakowało mi tego słowa, żeby opisać niektóre sytuacje
Znalazłem Pana kanał niestety po maturze ale mam nadzieje że władze odpowiedzialne ze nauczenie w Polsce obudzą się i zaczną nauczać a nie wbijać regułki do głowy.
Dajmy im trochę czasu, jakieś 100-120 lat przy ostrożnej ekstrapolacji połączonego potencjału intelektualnego obecnych pedagogów i nauczycieli.
@@sirhana Sprawdź w Google jak używać polskich znaków, a potem spróbuj znaleźć sobie jakieś hobby.
bardzo mi sie podoba to , ze porusza Pan takie tematy. super odcinek mojej ulubionej serii. bardzo otwiera oczy☺️
To BARDZO dużo tłumaczy. 13 lat temu dosłownie wykłócałam się w liceum o fantastykę. Miałam jakiegoś szalonego autora podręcznika do polskiego, bo - uwaga - był tam fragment Wiedźmina. Ale moje wyobrażenia jak bardzo zabłysnę na lekcji, szybko się rozwiały, bo oczywiście starannie tekst został pominięty.
Na maturę wybrałam temat "Światy przedstawione na przykładzie Władcy Pierścieni". Nawet się zlitowałam i wybrałam pojedyncze rozdziały, żeby nie zmuszać polonistek to czytania całej trylogii. Okazało, że nawet na te kilka rozdziałów się nie wysiliły (własny temat trzeba było zgłosić z rocznym wyprzedzeniem, więc jakby miały czas). Zupełnie nie wiedziały, o czym mówię, więc zadawały mi pytania w stylu "powiedz, jaka jest definicja fantastyki".
I jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałam jedną z nich, uzupełniającą moją definicję o hasło: no i zapomniałaś powiedzieć, że historie fantastyczne dzieje się w czasach przedpiśmiennych.Nie ukrywam, że zbyt zależało mi na punktach, by się o to wykłócać, ale fakt, że obok mnie wyświetlała się prezentacja z Pierścieniem Jedynym, na którym lśniły napisy, do dziś uważam za szalenie zabawne.
*Nawet się zlitowałam i wybrałam pojedyncze rozdziały, żeby nie zmuszać polonistek to czytania całej trylogii*
That's a lot of damage 😆
Ja odkryłam fantastykę stosunkowo niedawno, większość życia czytałam kryminały a potem literaturę naukowa, aby być świadoma obywatelką. Teraz odkrywam ten gatunek i Boże dziękuję, że moja pierwsza książka fantastyczna była romansidłem, już zapomniałam jak to jest być człowiekiem i mieć zwykłe pasje XD
I właśnie dlatego uwielbiam moją polonistkę z liceum, która uczyła nas myślenia i pozwoliła mi na autorski temat na maturze: fantastyka XIX i XX w. Omów funkcję kreacji świata przedstawionego. Fenomenalna kobieta i cudowny pedagog.
Popieram to całym serduszkiem. Udostępnię to wszystkim możliwym znajomym.
rozkład jazdy: jazda z ku*wami
Co tu robi ten komentarz i dlaczego cały czas się śmieje???😂😂😂
Oj, do takich mediów jak "Gazeta Wybiórcza" tudzież TVPiS należy mieć cierpliwość anioła oraz wsparcie całego sztabu psychologów na każdy dzień.
Wciąż pamiętam moją pierwszą książkę, stała na regale taka piękna gdy promienie słońca padały na jej uśmiechnięte litery tytułu, z których można stworzyć nieskończone konstelacje gwiazd a jej tytuł brzmi po dziś dzień "Encyklopedia", później przeczytałem "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" i do teraz czytam książki. Za błędy przepraszam za materiał dziękuję i pozdrawiam.
Ja może dam przykład, bo pamiętam jak w podstawówce lekturą była pierwsza część Narnii. Tak mi się spodobała, że w niespełna dwa tygodnie wszystkie tomy przeczytałem, gdzie np. Sienkiewicza nie potrafiłem zdzierżyć, chociaż od zawsze było mi tłumaczone, że jego dzieła są wybitne. Bardzo fajny przytyk do dyskusji o opłacie reprograficznej i poczucia elitaryzmu pewnych środowisk.
Jedyne moje ale to Dukaj jest z Tarnowa a nie Krakowa, ale domyślam się, że było to pewne uproszczenie! Jak zawsze świetny materiał.
Dzięki! Fakt, z Dukajem skrót myślowy - chodziło o to, że tu studiował, na Wydziale Filozofii UJ i generalnie jest związany do dziś z Krakowem.
Jestem zachwycona tym, w jaki sposób się wypowiadasz! Cudownie się Ciebie słucha! Pomijam sam szeroki zasób słownictwa i jego dobór, ale wszystko jest wpasowane idealnie w moment. Naprawdę, sam Twój głos wystarczy, by utrzymać uwagę widza. Świetna robota!
Dziękuję!!! 😇 bardzo się cieszę, że Ci się podoba! Ja generalnie lubię mówić (XD), zawsze improwizuję bez scenariusza (niezależnie, jak długo mam gadać), bo pisanie traktuję już czysto zawodowo 😃
Napisałem licencjat z fantastyki grozy Stefana Grabińskiego. Teraz jestem w trakcie pisania pracy magisterskiej o fantastyce naukowej w twórczości Karela Čapka. Cieszę się, bo dzięki tym wyborom pisze pracę, która mnie interesuje i angażuje. Poznałem dzięki temu wiele ciekawych książek i artykułów naukowych.
Ps: Dotarłem również do twojego artykułu dotyczącego dystopii, który jest mi pomocny przy analizie twórczości Karela, pozdrawiam.
To jest dokładnie tak samo zabawne jak smutne…
Dziekuje bardzo za ten program
"the Boys" nie ma na Netflixie tylko na Amazon Prime
Nikt nie wspomina o Andrzeju Maleszce i cyklu „Magiczne drzewo”. Został zaproszony na spotkanie, ale przez Empik. Z jakiegoś powodu jego książki były i są „hitami” a kolejne tomy były trudno dostępne, bo tak szybko się sprzedawały.
Czytałem to jako dziecko. Oglądałem też filmy. Widziałem nawet jak panie na świetlicach czytały te książki dzieciakom (które je lubiły).
za przypomnienie Dukaja, który być może też nie jest jakoś specjalnie czytany- szacunek. Najbardziej interesujący umysł w literaturze popularnej, czy jak ją zwał ( nie chcę wchodzić w debatę). Ogromnie czekam zawsze na każdą książkę i wywiad (to rzadziej, niż książka) Jacka. Radek Rak napisał akuratnie piekną baśń, którą zawarł w tytule, to w ogóle zjawisko dość ciekawe. I ładny język z baśniową konwencją. Piękny i świadomy zabieg. I mnóstwo kwerend historycznych, za co szanuję niezwykle, jak U Jacka za Lód, chyba najpiękniejszą powieść, jaką czytałem od 30 lat. Język, dukt, sznyt i mnóstwo pracy włożonej w kontekst, co jako historyk doceniam- nie można nie docenić.
Nie wiem czemu algorytm RUclips'a skierował mnie tutaj z filmu o spinorach. Ale dzięki Ci Omnisjaszu, bo to kanał ciekawy i dowiedziałem się że coś takiego jak nagroda Nike istnieje.
jako najgorszej próby konsument literatury poważnej oraz skromny przedstawiciel grona fanów fantastyki muszę przyznać że nie dość że niesamowicie mnie rozbawił ten materiał, to prawdopodobnie po raz pierwszy usłyszałem od polonisty stanowisko, w którym literatura fantastyczna została doceniona. Wyjątek stanowi moja nauczycielka historii z czasów gimnazjum, która za wszelką cenę zachęcała nas do czytania. Wszystkiego na co mieliśmy ochotę z prozą polskich pisarzy fantastyki na czele. 6 minut wystarczyło Panu, żebym poczuł się szanowany i popłakał się ze śmiechu. Dużo zdrowia życzę!
Chodziłam do dziwnej szkoły, miałam świetnych polonistów. Lektury z kanonu lektur omawialiśmy głównie na fragmentach. Poza tym na początku roku każdy przedstawiał swoją propozycję lektury i cała klasa głosowała - w ten sposób wybieraliśmy 4-5 lektur które każdy czytał i potem je omawialiśmy. Wybraliśmy m.in. Sapkowskiego, Pratchetta, Dana Browna... Jak wiele zmienia danie wolnej ręki w wyborze tego, co nas interesuje, zamiast katowania przestarzałym kanonem!
Witam, mam 19 lat i zawsze uważałem, że jestem fanem fantastyki. Tym czasem okazuje się, że to nieprawda, ponieważ nie znam, nigdy nie słyszałem, albo przynajmniej nie kojarzę, ponad połowy z wymienionych w powyższym filmie autorów. Moja miłość do fantasy wyrosła na filmach, serialach, kreskówkach, anime i mandze. I podczas całej mojej edukacji podstawowej i gimnazjalnej, nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby sięgnąć po powieść, czy choćby opowiadanie jakiegokolwiek z naszych rodzimych autorów fantastyki. Dlaczego? Być może to zabrzmi niepoważnie, ale ja przez bardzo długi czas nawet nie wiedziałem o ich istnieniu. I mam wrażenie, że nie tylko ja, bo żaden z moich znajomych nigdy nawet nie wspomniał o takim twórcy, za to wprawnie posługiwaliśmy się imionami autorów japońskich light novel. Nie wiedzieliśmy, że istnieje polska fantastyka, ponieważ nikt nam o tym nie powiedział, a kiedy już się o niej dowiedzieliśmy, oczywiście sami, mając przed oczami dłużące się nudne lektury „jakże wybitnych” polskich autorów nawet nie chciało się nam próbować. Nie poznałem polskiej fantastyki, ponieważ nikt nie wprowadził mnie w jej świat.
To brzmi jak zachęta do tego, by zacząć to zmieniać. Pewnie się wkrótce tym zajmę, bo ktoś musi. A w międzyczasie serdecznie polecam "Rękopis znaleziony w smoczej jaskini" Sapka jako dobre kompendium o literackiej fantastyce! Nawiasem, paradoksalnie akurat ja obecnie głębiej siedzę właśnie w tych mediach, które Ty wymieniłeś, i wcale też nie uważam, by nie wprowadzały dobrze w nurt. Szkoda tylko właśnie, że szkoła uczy literatury wycinkowo, bo wszyscy skorzystalibyśmy na tym, gdyby było inaczej...
Uwielbiam pańskie miny jak Pan mówi coś prześmiewczego
RUclips znów pokazał mi złoto na głównej :D
Sam też miałem to szczęście że w ojciec dużo czytał, i tak zacząłem swoją przygodę z literaturą od Pana Samochodzika.
Ciekawe jak to było z tymi literackimi kręgami 100 lat temu czy 200 lat temu. Co wtedy było dyskryminowane? Kiedyś nie było fantastyki (we współczesnym rozumieniu tego słowa), więc te grupy musiały mieć inne kozły ofiarne. Ciekawe jak to ewoluowało. Jak wyglądała ta ewolucja akceptacji poszczególnych gatunków itp. Pewnie na początku tylko przypowieści biblijne były akceptowalne.
Chyba jakieś przygodowe i romanse, z tego co opisuje ówczesna literatura.
Dzisiaj gry się traktuję jako podrzędną sztukę, a kiedyś tak traktowano książki "popularne", "obyczajowe", nastawione na szerokiego odbiorcę a nie wyższe sfery.
Mogę się mylić, ale tak mi się wydaje.
Jak kolega wyżej napisał: romanse, przygodowe, kryminały, etc.
"Fun" fact: Jednym z najbardziej dyskryminowanych w swoim środowisku pisarzy był... Juliusz Verne :)
Zdarzali się nawet tacy wielcy artyści, którzy twierdzili, iż nie jest on prawdziwym pisarzem xD
W Polsce 100 lat temu odsądzano od czci i wiary Sienkiewicza, pisząc, że tworzy pulpę dla mas
🙃
🙃
🙃
@@KrzysztofMMaj O proszę...
@@KrzysztofMMaj także dzisiaj odsądzają go od czci, bo jego książki to książki przygodowe, gdzie jest jakaś akcje zamiast przekazu stawiającego na równość, miłość i tolerancję.
Byłem w liceum w klasie z rozszerzonym językiem polskim. Moja polonistka (mgr polonistyki i historii sztuki) za każdym razem jak podawałem przykład z literatury fantastycznej akceptowała go, ale z widocznym niesmakiem i komentarzem typu "czytanie fantastyki to strata czasu, to cię nie rozwinie w żaden sposób". Na moje szczęście ja czytam dla przyjemności. Bardzo dziękuję za ten film.
Cudownie, że tej przyjemności nie zatraciłeś przez tę polonistkę...!
Brawo! Dokładnie tak jest z czytaniem.
Andrej Sapkowski popełnił był swego czasu (jakoś w latach 90-tych) felieton, w którym stwierdził, iż literatura dzieli się na: niską, wysoką i niewidzialną (znaczy się fantastykę).
Trafiłem na Twój kanał wczoraj i od razu nadrabiam co się da. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, że za tą kąśliwością idą celne i merytoryczne argumenty. Z miłą chęcią zostawiam subskrybcję, mam nadzieję, że kanał urośnie i uderzy gdzieś wysoko. Trzymam kciuki!
Podziękowania są konieczne! Cieszę się, że się podoba!
Ja czytać zaczęłam od tych stosów książek dla dzieci które mama mi zafundowała gdy byłam malutka, póżniej szukałam sama, wciągałam się w serie typu "Tomek Łebski", póżniej "Zwiadowcy" i "Parcy Jackson". Póżniej zaczęły się lektury szkolne i nie miałam czasu czytać czegoś dla siebie, lektur ostatecznie i tak nie czytałam a uraz do książek dopiero zaczyna przemijać. Cieszę się że miałam tyle szczęścia że moja mama dużo czytała i mnie tym zaraziła bo już nigdy nie wróciłabym do książek. Teraz kupiłam pare książek popularnonaukowych oraz właśnie fantasy i czuje że wracam do czytania
Percy ❤️ ostatnio licencjat miałem o tej właśnie serii, cudna sprawa!!! Paradoksalnie ja też od niedawna dopiero wracam do czytania prozy... Studia polonistyczne, a konkretniej toksyczne środowisko, sprawiły, że po prostu zacząłem rzadziej sięgać do literatury w ogóle jako medium, bo spostrzegłem, że przy nim już nie wypoczywam. Szczęśliwie się to teraz zmienia i jak zawsze dzięki fantastyce.
@@KrzysztofMMaj Cóż.. chyba każdy potrzebuje odrobiny fantastyki ;)
Jeju, Tomek Łebski! Seria z dzieciństwa
@@krowamorska6060 Był jeszcze "Cwaniaczek" czy jak tam było. Ale "Tomek Łebski" zawsze miał taką miłą otoczkę w przeciwieństwie do jego alternatywy.. A Percy Jackson uwolnił moje zamiłowanie do religioznawstwa. Narazie nic nie robię w tym kierunku ale mam nadzieje że w przyszłości znajdę czas dla tej "ukrytej" pasji
Szanuje za Zwiadowców
Bawi mnie to jak bardzo zraziła mnie do czytania i obcowania z literaturą Polska Szkoła w szczególności dziękuję przestarzałemu "systemowi" lektur. To właśnie dzięki fantastyce wróciłem do czytania i znalazłem książki oraz autorów których bardzo lubię.
Byłem kiedyś jeden jedyny raz na konkursie/odczycie poezji. Może byłbym nawet zainteresowanym pisaniem czegoś, ale z tamtym środowiskiem nie chciałbym mieć czegokolwiek wspólnego: banda zmanieryzowanych elitystycznych snobów i lewoskrętnych konformistów, którzy nie mają nic interesującego do powiedzenia czy napisania, oprócz chwalenia się swoim przyklejeniem się do jedynego słusznego interpretowania rzeczywistości zgodnym z poglądami salonu i establishmentu.
dlatego też kilka lat temu w Wyborczej był artykuł ostrzegający przed czytaniem fantastyki. Wg autora tego tekstu, fantastyka niesie często ze sobą niepoprawne treści, które nie przystają do rzeczywistości do której dążymy. Jako jeden z tych złych fantastycznych autorów przedstawiony był Terry Pratchett.
To był artykuł Michała Radomira Wiśniewskiego. Nie przejmowałbym się tekstami tego człowieka, są oderwane od rzeczywistości.
@@DominikTrzaskacz "Niepoprawne treści"... czyżby pisarze fantastyczni wykorzystywali konwencję do kryptonimowania swobodnych refleksji na temat świata mogącymi zmienić sposób myślenia? 😏
Gdzieś usłyszałem (możliwe, że od Ziemkiewicza), że to właśnie fantastyka była niszą pisarzy dysydentów w komunizmie.
Pieprzony beton targowicki z wyborczej przydałoby się rozkuć - legowisko żmij.
O tak. Miłość w czasach fantasy.
@@KrzysztofMMaj O proszę. Dzięki. Usunąłem komentarz bo myślałem, że to "Ideologie w pułapce metafor". Ale faktycznie autor lubi uchodzić za najelokwentniejszego trola w historii.
Kiedy byłam mała uwielbiałam czytać. Potrafiłam cale dnie przesiedzieć przy książkach, czasami nawet brałam książki do szkoły w klasach 1-3. Klasy 4-6 nie były *aż tak* dla mnie tragiczne, ale już wtedy te lektury były nudne. Potem kazali mi czytać pana Tadeusza we wrześniu w klasie 7. Przeczytałam 3 strony i nic nie zrozumiałam. Od tamtego czasu przeczytałam może 5 lektur (a skończyłam 2 klasy liceum) i ogólnie jakoś przestało mi się chcieć czytać książki. Czasami czytam (tylko fantastykę, którą lubiłam już od małego), ale dużo rzadziej. Szkoła sprawiła, że mam trochę wstręt do czytania, bo kojarzy mi się z siedzeniem nad kolejnym poematem i zastanawianiem się "co autor miał na myśli kiedy napisał że kwiaty są czerwone?" oraz mindfuckiem zwiazanym z interpretacjami z kosmosu jakim jest umysł pani pololnistki.
Dlatego wolę Japonię nagordy za najlepszą light novel które są głównie fantasy.
Ale Pan ma klawy ten kanał! Bardzo się cieszę, że tu trafiłam. Treści są imo mega interesujące a forma sprawia, że czuję się jak na wykładzie typu jednorożec :D Pozdrawiam i dzięki za ten content :)
Ja zaczęłam czytać dopiero w wieku 17 lat, bo przypadkiem znalazłam na targach książek używanych "gabinet osobliwości" Resnicki'ego. Zdziwiłam się, że da się przeczytać książkę i nie rzygać jej treścią xdd
Jesteś pierwszym polskim kanałem który do mnie przemawia, już Cię lubię, dobrze mówisz
Zobaczyłam filmik na głównej, potem się zagłębiłam w kanał. Naprawdę bardzo mnie zainteresowały materiały od pierwszych sekund
Pozdrawiam
Z przyjemnością daję łapkę w górę. Dokładnie tak jest.
Sapkowskiego nie zapraszają bo nie stać ich żeby dać mu pieniądze z góry.
XD
Wyskoczył mi ten film na głównej i cholera, jest super. Łapka w górę i subskrypcja!
Zdałem maturę opowiadając o "szkiełku i oku" Kochanowskiego jako początkowi romantyzmu, czyli fantastyki w Polsce i kończąc na Zajdlu, więc można zrobić dobry przekrój fantastyki w polskiej literaturze skupiając się na definicji :-)
Gratulacje!!! 😃
W każdym gatunku pewnie da się znaleźć coś ciekawego, tyle że nie każdy szuka tego samego. Sama pisałam pracę licencjacką z "Obrazu Doriana Gray'a" który jest uważany za literaturę klasyczną (filologia angielska). Nawet w tej klasycznej da się znaleźć coś ciekawego. Tylko trzeba dać ludziom wolność wyboru. Romantyzm jest całkiem interesujący dla mnie, bo jest historycznie podstawą nowoczesnego horroru i fantastyki.
I komisja łyknęła tego Kochanowskiego? Bo na moje oko to raczej Mickiewicz i "Romantyczność" :) Tak czy siak - gratulacje.
Najlepsze jest to że science fiction miał napisać Mickiewicz no ale jednak nie opublikował tego
I wonder why! Zachowały się nawet jakieś wzmianki o powodach, dla których podarł i zniszczył ten rękopis (autentyk), i oczywiście, że były to powody środowiskowe.
Dziękuję za ten materiał, kawał dobrej roboty.
Uśmiechnąłem się a zarazem zrobiło mi się bardzo przykro jak wspomniałeś o "dzieciach z bullerbyn" bo była to jedna z pierwszych lektur w mojej edukacji do dziś pamiętam jak na 16-tej stronie zamknąłem tą książkę i cisnąłem o ścianę (oczywiście nie skończyłem jej). To był mój początek kombinowania i szukania streszczeń. O zgrozo jak w tym samy roku chciałem wypożyczyć w bibliotece szkolnej książkę, która mnie zainteresowała "Pies który jeździł koleją" przemiła Pani zdążyła mnie poinformować, że to nie jest książka dla mnie bo tą książkę przerabia się dopiero w następnej klasie {(kurtyna)...
Chociaż w domu nie brakowało książek na pułkach to ze świecą szukać w nich było fantastyki naukowej czy fantazy. Na szczęście było kilka ciekawych pozycji od reader's digest i tak oto czytałem o roślinach, zwierzętach, świecie czy człowieku (wertując rodzinną encyklopedię zdrowa XD).
Muszę przyznać, że teraz będą koło 30-tki, mając do wyboru gry, seriale, filmy czy książki sci-fi to z wielkim wysiłkiem muszę sięgać po te ostatnie.
Współczuję tych "Dzieci z Bullerbyn"... "Bracia Lwie Serce", "Ronja, córka zbójnika", wspomniamy "Mio, mój Mio", "Madika z Czerwcowego Wzgórza", każda literalnie książka Lindgren jest lepsza, a wybiera się najnudniejsza. No i pewnie: pamiętam, jak zabraniano czytać lektur z wyższych klas XDD polska edukacja at its finest.
Pamiętam tę serię "Reader's Digest"! Czytałem jakieś książki o tajemnicach, kosmitach, zagadkach ludzkości, świetne to rzeczy były!
Jestem stara, maturę zdawałam w 1990. Calą edukację wstydziłam się mojego zamiłowania do fantastyki, czytałam non stop wszystko co mi się udało zdobyć, a w bibliotece szkolnej miałam przeczytanych 0 książek i dwóję za czytanie. Latami tłumaczyłam się słuchając:"Ty naprawdę coś widzisz w tej fantastyce? Nie szkoda Ci marnować czasu? Przecież możesz sięgnąć po coś bardziej wartościowego." Dopiero jako mocno dorosły człowiek nauczyłam się mówić. Przecież gdyby nie wyobraźnia, dalej siedzielibyśmy w jaskiniach i żadne wiekopomne dzieła by nie powstały. A fantastyka to opoka wyobraźni.
Tak, co zabawne, do dziś słyszę dokładnie ten tekst, który przytaczasz, dopominający się usprawiedliwienia za czytanie czegoś, co niczego nas uczy o świecie nas otaczającym. Zawsze wtedy odpowiadam, za kultową już sagą fantastyczną, "Oh, you sweet summer child". Smutne tylko, że jak pada na kogoś, kto dopiero odkrywa literaturę, to najczęściej bardzo zniechęca, częstokroć łamie i wpędza w kompleksy...
@@KrzysztofMMajMnie nie złamało, otworzyło mi drogę nawet do poezji. Czytam jaką chcę i interpretuję jak mi się podoba. Choć w szkole nie zapomnę, że miałam piątki z recytacji i trzy z dwoma z interpretacji wierszy😁😆. Jak to się w jednej głowie polonistki mieściło, do dziś mnie fascynuje.
I jeszcze jedno chcę poruszyć. Przeraża mnie to że w świecie już nie moim. Za którym nie do końca nadążam, oczywiście bez żalu, bo z peselem nie walczę tylko czerpię z niego jak się da. Jedyne co jest niezmienne, to spis lektur moich dzieci. Powrót do przeszłości mam nieustająco. Anaruka, plac broni i krzyżaków. I obawiam się że jeśli włączą w nauczanie inne media, to co najwyżej Czterej pancerni do kanonu trafią.
Na koniec, dziękuję Krzysztofie że jesteś, więc jest nadzieja.
W moim gimnazjum o dziwo były lektury, jak Lew, Czarownica i Stara Szafa, Hobbit, a nawet bodaj druga część Harry'ego Pottera. Jednak w mojej nowej szkole, do której chodze obecnie... No, już tak ciekawie nie jest. Najzabawniejsze jest to, że znowu wałkujemy Quo Vadisa. Lekturę, którą mieliśmy w II gimnazjum. W sensie... Wszystko spoko, ale... ZNOWU? Po co wałkować coś dwa pieprzone razy?!
Swoją drogą, natrafiłem na pański kanał przypadkowo, ale naprawdę mi się spodobał pański content. Subskrybcja wpadła :)
Dziękuję! A wałkowanie tego samego, cóż, wiadomo skąd. Stara rada wybitnej profesor Dolores Jane Umbridge: należy kaleczyć aż wsiąknie.
@@KrzysztofMMaj Albo kaleczyć, aż wykrwawi.
I tutaj doceniam moją polonistkę z LO. która uznała "j**ać Nad Niemnem, Wiedźmina omówimy!"(rok szkolny 2005/06 jak dobrze pamiętam). I zaprosiła nam Sapkowskiego na otwarcie biblioteki także ten ^^. Z "Nad Niemnem" omówiliśmy dwa fragmenty, bo Pani stwierdziła, że jeśli ten szajs będzie na maturze to najpewniej jeden z tych dwóch więc starczy XD. Postulowała też żeby zamiast "Cierpień młodego Wertera" omówić "Fausta" bo "to przynajmniej da się czytać", ale koniec końców stwierdziła, że akurat chodzą słuchy, że "Werter" może być na maturze i lepiej się przemęczyć, a "Fausta" to można sobie poczytać dla przyjemności :)
Chwała jej! Ewidentnie nie była kształcona na UJ
@@KrzysztofMMaj Nie wiem gdzie robiła studia, ale była antysystemowcem z zacięciem starego anarcho-punka :). Mówimy o kobiecie, która na drzwiach sali lekcyjnej powiesiła sobie plakat z Umą Thurman z Pulp Fiction (tak, dokładnie TEN plakat), a jak kazali jej to zdjąć, bo kto to widział takie nieprzyzwoite rzeczy wieszać, to powiesiła Dzienniki Motocyklowe (czyli Che Guevara na motocyklu) XD
Dała nam też numer swojej komórki i jak się mieliśmy spóźnić albo nie wiedzieliśmy która sala to pisaliśmy SMSy (20 lat temu!)
Mało w życiu przeczytałem beletrystyki, zarówno podczas nauki jak i po zakończeniu nauki w szkole. Ale przeczytałem wszystkie części Wiedźmina autorstwa Sapkowskiego jednym tchem. Z literatury SF czytałem książki zagranicznych autorów, np. Izaaka Asimowa. To oznacza że fantastyka wciąga. Celem polonistów powinno być podnoszenie czytelnictwa w języku polskim. Tak więc powinni promować także fantastykę. Są to utwory wartościowe mówiące często o problemach ważnych dziś dla nas, mimo ze akcja dzieje się w innych czasach i miejscach. Młodzież powinna być zachęcana do czytania tego co może polubić. Dlatego w lekturach spokojnie mogła by się znaleźć literatura fantastyczna. Jest tragedią, że ja Polak z Lema znam tylko Bajki Robotów ze szkoły i Dzienniki Gwiazdowe, które sam z ciekawości wysłuchałem jako audiobooka. Przecież takie Dzienniki Gwiazdowe czy Solaris (oglądałem jedynie film na podstawie książki) mogły by być spokojnie lekturą.
Lema są reż dobre rzeczy w klimatach zachodnich, np. Niezwyciężony. Bajki robotów czy Pirxa poleca się czasem w szkole, bo to taka śmiechowa fantastyka, r o z r y w k a w paździerzowym stylu Brzechwy i Pana Kleksa. Moim zdaniem te praktyki dowodzą jednego: absolutnie nikomu nie zależy na tym, by zarażać czytaniem książek, nie, nie. Chodzi tylko o czytanie *określonych* książek.
Raz spotkałem Jarosława Grzedowicza na Pyrkonie. Wówczas jedyną książkę jaką od ów autora znałem to Popiół i Kurz. Znajdując się w cztery oczy z panem J. spanikowałem i spytałam go, "czy to na pewno jego książka"? On zaś spojrzał na mnie jak na idiotę xD Tak wyglądało moje pierwsze spotkanie, z jak się później okazało, moim ulubionym pisarzem polskiej fantastyki. Trauma na lata 🤣 Muszę go kiedyś za to przeprosić :p
Aaaa czekałam na nowy odcinek tej serii, ale jakoś nie mogę się skupić i jednak wrócę tu jutro
Ten materiał to coś wspaniałego
Uśmiałam się owszem, masz wspaniałe poczucie humoru
Ale tak na serio, to zaczynam dostrzegać jak sprawa jest poważna..
Pozdrawiam serdecznie!
Krzysztofie, podzielam Twoją opinię co do wykluczenia fantastyki. Zdaje się, że jest ona akceptowana tylko wtedy, gdy jest odpowiednio stara (z Grabińskim przecież nikt nie ma problemu!). Jest to hipokryzja tym bardziej dlatego, że przynajmniej od XVIII-wiecznego gotycyzmu fantastyka stale towarzyszy literaturze, także wysokiej (choć oczywiście już gotycyzm był dyskredytowany jako literatura "babska"). Mi jest ona o tyle bliska, że jako doktorant zajmuję się szeroko pojętą literaturą grozy (oczywiście pod innym nazwiskiem niż to z YT :)) i pochodzę z ośrodków, które w sumie z fantastyką (a szczególnie Lemem) się lubią. Coś niecoś dałem też do Facta Ficta :).
Polemizowałbym tylko z Twoimi sądami o sprzedaży itp., bo mają trochę kapitalistyczny vibe (popraw mnie, jeśli się mylę). Ale brzmią tak, jakby Twoim zdaniem o jakości twórczości świadczyło to, czy dobrze się sprzedaje czy nie, a przecież to nieprawda; iluż artystów żyło w nędzy, bo nie wstrzeliło się w oczekiwania odbiorców... Promocja wydaje się w takich wypadkach potrzebna, bo umówmy się - po książkę, którą się po prostu fajnie i przyjmie czyta, samo z siebie sięgnie chętnie o wiele więcej osób, niż po wysokoartystyczna prozę. Oczywiście mariaż kultury popularnej z wysoką jest możliwy (vide Lynch), ale co do zasady to, co trudniejsze, sprzedaje się gorzej. Kino arthouse'owe sprzedaje się gorzej niż filmy Marvela (choć te ostatnie w swojej kategorii mogą być uznane za dobre), bo próg wejścia jest o wiele wyższy. Pop, krótko mówiąc, obroni się sam, dlatego, że jest popem. Do kultury trudniejszej trzeba nieraz zachęcić, i fajnie, że np. do Tokarczuk udało się ludzi skłonić, bo to fajna i niebanalna literatura (raz bardziej, raz mniej wymagająca, ale na takie "Prowadź swój pług przez kości umarłych" każdy może się porwać). Zauważmy, że kryminały Świetlickiego, też bardzo fajne, sprzedają się przecież gorzej niż Mróz.
Lem powinien być na studiach obowiązkowo, ale np. do takiego Sapkowskiego nie jestem przekonany (chyba że jako pozycja dodatkowa), chociaż bardzo Sagę i gry lubię. Wydaje mi się, że na listach powinny być pozycje trudniejsze, ćwiczące warsztat interpretacyjny, zaś takiego Wiedźmina każdy może przeczytać na własną rękę. To doskonały cykl, prowadzi nieraz do refleksji społecznych, etycznych itd., ale nie ma w tym nic na tyle skomplikowanego, wysmakowanemu, żeby poświęcać temu zajęcia z literatury współczesnej (inaczej np. z kulturową teorią literatury, tam by było spoko).
No i co do poezji, nie można przecież sztuki wyceniać na metry. Napisanie wiersza też potrafi dużo zająć, szczególnie jak dba się o formę itd. Potem wychodzi taki AC: Valhalla rozciągnięty na sto milionów godzin, a przecież nie o to chodzi, przeżycie artystyczne może być też skondensowane.
I na koniec: nie mówię tego jako snob, sam, jak zaznaczałem, lubię fantastykę, gram w gry, nawet zajmuję się niekiedy nią naukowo. Nie powinna być z pewnością wykluczana, ale też nie ma potrzeby wynosić jej na piedestał z powodu popularności. Wiem, że ściana tekstu, nie wiem zaś, czy będzie Ci się chciało czytać czy odpisywać, ale gdybyś chciał jakoś podyskutować, to daj znać! :)
Gdyby dyskusja nt. fantastyki w Polsce była prowadzona na poziomie tego komentarza, podpisałbym się pod każdym słowem. Ale... niestety, muszę wyostrzać patologie, ponieważ fantastyka była i jest spychana w sposób, który urąga takim twórcom, jak Lem. Piszesz o kapitalistycznym vibie, zgadzam się, ale też... no cóż, nie odmówię tego, że Andrzej Sapkowski znany jest za granicą nie dzięki Instytutowi Literatury, tylko dzięki prywatnej korporacji CD Projekt RED i jej dziełu, powstałemu z autentycznego zacieszu fanów twórczością, która poruszyła setki tysięcy ludzi. Lynch, Tarantino, ba, sięgnijmy dalej, Palahniuk czy bitnicy, a także cała amerykańska popkultura, kształtowali się w duchu walki z kapitalizmem, ale też nie mieli przeszkody w postaci akademickiego dyskursu. Recenzuję właśnie dla "Tekstów Drugich" książkę habilitacyjną, w której pojawia się całkiem na serio zwrot "nisza kultury popularnej" - nie uważasz, że to cokolwiek paradoksalne? W żadnym miejscu na świecie taki zwrot nie zostałby potraktowany poważnie, u nas zaś zachowuje całkowitą wartość merytoryczną, bo właśnie do takiego absurdu doszło. Do zmarginalizowania czegoś, co ma charakter wybitnie i najbardziej dostępny dla wszystkich, w odróżnieniu od dużej części kultury koncelebrowanej przez akademików i krytyków... Zmierzam do tego, że piszesz tak, jakby fantastyka była po prostu kolejnym z nurtów, wśród których może przebierać czytelnik, cieszący się zrównoważoną ofertą kulturalną w kraju. Niestety jest to wishful thinking. Fani fantastyki musieli sobie sami stworzyć kulturę, krytykę, infrastrukturę, festiwale i konkursy. I nie zmienia się to od kilkudziesięciu lat. I wywołuje w związku z tym bunt.
Pisałam licencjat o Wiedźminie i popkulturze. Dwóch promotorów nie chciało tego tykać i dwa lata poszły się... Kochać. Dopiero trzeci mój promotor się zgodził i powiedział, że praca ciekawa i dobrze napisana. A jeszcze ciekawsze jest to, że pracy nie chciały tykać PANIE Profesor. Dopiero PAN Profesor się zgodził. Uwielbiam polski system edukacji -.- A mój kolega ze studiów co pisał o Fake News od razu został wzięty.
Znam też takie przypadki. Jedna babka, której książkę zjechali z góry na dół w recenzjach, została przyjęta nawet na etat, bo książka była wciąż na właściwy temat. Tzn. nie była o popkulturze lub fantastyce. I znam też przypadki badaczy fantastyki, którzy w habilitacji robili gwałtowny skręt i nagle pisali o listach Słowackiego. Bo się bali, że ich uwalą i zyskają pretekst do zwolnienia z uczelni. Więc to niestety sięga bardzo daleko. Ale w wypadku licencjatów to jest zwykłe świństwo, bo licencjat po prostu należy pisać z tego, czym się dyplomant(ka) autentycznie interesuje...
Zostawiam komentarz dla zasięgu, bo jak zwykle doskonały materiał :)
Dorzucam też dygresje od siebie:
Ja akurat mam to szczęście, że moja mama (polonistka) również czyta fantastykę, więc nigdy nie czułam z jej strony presji, że to jakiś gorszy gatunek. Jednak mimo że zaczytywałam się w książkach fantastycznych, to od zawsze miałam wrażenie, że jest to jakiś 'gorszy' gatunek, nie wiem skąd to się brało, czy z Internetu, czy od rówieśników, ale zawsze miałam wrażenie że książki klasyczne, poezja i tym podobne są z jakiegoś powodu lepsze. Skutkowało to próbami czytania tych 'lepszych' pozycji i oczywiście zniechęcaniem się. Na szczęście z czasem minęło mi to głupie myślenie i czytam to co lubię :)
Pozdrawiam serdecznie!
EDIT: celowo nie wpisałam szkoły jako możliwej przyczyny, bo uznałam że polonistki również nie okazywały niechęci do fantastyki. Po analizie myślę jednak, że sam kanon lektur mógł być przyczyną. Czyli fragment tej "ideologii", o której Pan na koniec wspomina.
Ja mam autentycznie wrażenie, że jest sporo, sporo polonistów, którzy kryli się na studiach jeszcze z zamiłowaniem do literatury popularnej i fantastyki, ale to zamiłowanie w nich zduszono. I potem już było za późno na powrót. Dobrze, że nie wszyscy się dali: ruclips.net/video/zzOZLXTfV6g/видео.html
@@KrzysztofMMaj Całkiem możliwe, że tak jest. Żyję cichą nadzieją, że obecne 'młode pokolenie' przełamie w końcu zwyczaj myślenia co się powinno I co wypada.
Leci subik za fragment z e-bookami