"Tokarczuk do tego stopnia obraziła mój rozum, że chciałem napisać polemikę, ale uznałem, że gra jest niewarta świeczki, bo musiałbym jej książkę doczytać do końca." - Stanisław Lem
@@waclawpieta7493 No i o czym to świadczy? Chyba o tym, że tokarczuk słabo pisze (jest ujowa). Czy to eseje, czy prozę, pisze słabo. W opinii o reszcie polskich twórców mógł mieć rację, nie bez powodu nie przeczytałem nic polskiego wydanego po 2000 roku (wyjątek: A. Sapkowski, kilka jego książek napisanych po 2000 przeczytałem).
@@waclawpieta7493 Może mi jaśnie oświecony napisać co Lem mówił o Sapkowskim? Jakoś nie mogę znaleźć. Poza tym, Lem był dobrym pisarzem, a nie wyrocznią, guru czy bożkiem pisarstwa, żeby jego zdanie o kimś wznosić na piedestał. Jego prywatne opinie są jedynie jego prywatnymi opiniami, można się z nimi zgadzać lub nie. Napisałem tylko, że Sapkowskiego książki są wyjątkiem i kilka z nich, napisanych po 2000, przeczytałem, a nie, że są arcydziełami. Naucz się interpretować. Ale rzeczywiście, co do pozostałych twórców mógł mieć rację, jakoś nie mogę strawić ani jednego tomu od tych mrozów, bond czy lipińskich.
Ale to proste: Lem w odniesieniu do Tokarczuk miał rację, a do Sapkowskiego nie. Tak samo podpisze się pod tym, jak ktoś mi powie, że 2+2=4, ale już nie podpisze się pod tym, jak ten sam ktoś powie, że 2+2=2137
Najlepsze jest zestawienie tych słów pani Olgi Tokarczuk z faktem,że jej książki były w Biedrze ,skąd prawdopodobnie trafiły pod ...o zgrozo....strzechy😱
Wczoraj widziałam w Rossmannie! Ciekawe jak się czuje z tym, że jej dzieło nie dla wszystkich stoi obok papieru toaletowego i szafki z mejkapem :) Absolutnie się zawiodłam jak przesłuchałam jej wypowiedź i po lekturze postów tych wszystkich ludzi którzy jej bronią.
@@gosiabaranowska7330 Eej, miałem to samo niedawno na ciężko wypracowanym urlopie. Chodzę i szukam po obcym mi strukturalnie Rossmanku w Stegnie batonów ze sprasowanych owoców dla młodego, a tu Empuzią na mnie spoziera z, a jakże, górnej półki - żeby człowiek musiał podnieść jednak tą głowę i ogarnąć splendor. Ciekawe pod ile strzech trafił... Swoją drogą, capnąłem na tamtejszym, co roku stawianym pod Biedrą, kiermaszu książek dużo tytułów Williama Gibsona, nówki sztuki z końcówek serii czy coś. Szczerze polecam, jak ktoś jeździ w mniej oblegane miejsca nad polskim morzem, zwykle można znaleźć coś ciekawego z każdego gatunku, szczególnie takich, których nie lubi Olga arysTokarczuk.
Nie wiem czy wiecie, ale wielu geniuszy matematycznych oraz fizyki teoretycznej para się popularyzacją swoich dziedzin i tworzy książki dla laików aby wiedza o ogólnej teorii względności, teorii strun, wielkim twierdzeniu fermata itp. trafiły po strzechy. rzeczą niewyobrażalną jest aby na spotkaniu autorskim padły słowa, że tworzy nie dla idiotów, a przecież między wiedzą potrzebną do pełnego zrozumienia najnowszych odkryć np matematyki a wiedzą potrzebną do czytania ich uproszczonego tłumaczenia jest gigantyczna przepaść.
Emanuel Kant przez całe życie powtarzał, że wybitny filozof powinien pisać nie tylko wielkie dzieła, ale też teksty upraszczające jego system filozoficzny, choćby nawet do jednej sentencji. Myśliciel, którego idee nie da się tak uprosić, uprawia tylko mętne bagienko pustosłowia.
A propo zrzędzenia na tiktoki, przypomniała mi się historyjka. Pamiętam jak na malutkim Festiwalu Mitologii Słowiańskiej w Grodzisku Owidz, na prelekcji pewien profesor przekonywał że współczesny człowiek utracił umiejętność zasłuchania się. Umknęły mi szczegóły, bo byla to jedna z najnudniejszych prelekcji w ogóle i wyszłam w jej trakcie. Następnego dnia występowała Karawana opowieści, tj. artysta opowiadający (śpiewający i przygrywający) mity słowiańskie. Ludzie ledwo mieścili się w sali, cześć siedziała na podłodze. Pamiętam jaka cisza i skupienie panowały na widowni. Po występie, po podziekowaniu, jedna z organizatorek odniosła się do słów profesora. Widziała na własne oczy, że wcale nie utraciliśmy umiejętności zasłuchania się. Dziwnym trafem akurat ludzie, którzy nie potrafią opowiadać, narzekają na (współczesnych) słuchaczy.
Aż przypomniała mi się moja cudowna polonistka z liceum, która uwielbiała, gdy odwoływaliśmy się do czegokolwiek innego niż lektury. Pamiętam jak chwaliła moje przytoczenia serii Dragon Age, czy Attack on Titan. Jak wspominała, było to rozwijające i dla niej, bo stykała się z dziełami, których wcześniej nie znała. Dobrze mieć ją z tyłu głowy, słuchając o Arystokarczuk, żeby pamiętać, że są świetni i inspirujący ludzie wśród humanistów.
Cała sytuacja z Tokarczuk wygląda jak pokaz garnków dla emerytów, gdzie sprzedaje się produkt przez mydlenie oczu komplementami. Skoro czytanie Tokarczuk daje ci prawo do myślenia o sobie jak o elicie, to książka staje się lekiem na kompleksy.
Jeszcze jakby po prostu powiedziała "moja literatura nie jest dla idiotów" to odebrałabym to jako przejaw wielkiego ego i na prychnięciu by się skończyło. Ale to stwierdzenie "cała literatura" ma w sobie coś bardzo przykrego. Na świecie dzieje się mnóstwo ważniejszych rzeczy, ale chodzi za mną ten jej komentarz. I jeszcze to, że nie wierzy, ze taki sobie przeciętny człowiek weźmie do ręki jakieś dzieło literackie i przeżyje katharsis. No bo przecież jakby móģł, jak kompetencji nie ma. No ja tam nie wiem jak, ale jak przypadkiem w gimnazjum mając gimbazowy poziom "kompetencji" przypadkiem przeczytalam Pära Lagerkvista to tak mną wstrząsnęło, że przeszłam największy kryzys wiary, który ukształtował moje życie wewnętrzne na długie lata😅
Ja miałam kryzys wiary kiedy zaczęłam kminić to co Krzysztof mówił pod koniec odcinka. Za każdym razem, gdy ktoś zaczyna wychodzić z czymś czego nie da się lub bardzo trudno wytłumaczyć - okazywało się, że tak naprawdę ten ktoś mnie oszukuje. Dlaczego tak nie miałoby być z religią. Zwłaszcza jak słyszę poezję religijną o tworzeniu relacji z Bogiem. No kurcze jak tworzyć relacje z abstrakcyjnym bytem? I oczywiście nigdy nikt nie mówi jak to się niby robi tylko w kółko, czego nie robić: nie módl się prośbami, bo to nie rozmowa, z resztą Bóg wszystko wie, formułki są złe lub dobre (nawiasem mówiąc sama się czuję ogłupiona jak je powtarzam i nie wiem co miałyby wnosić do jakiejkolwiek relacji). Już nie mówiąc o tym, że jak masz dziecko i dorosłego - to to dorosły jest odpowiedzialny za budowanie relacji, a nie dziecko. Tak naprawdę dość niedawno doszłam do wniosku, że jednak nie wierzę i z chęcią obczaję autora, o którym piszesz...
@@kleopatraznowegosacza7345 Lagerkvist swoją drogą też Nobla dostał;) Czytałam to w gimnazjum (obecnie 30tka na karku) więc nie wiem jak odebrałabym te książke dziś, ale wspominam ją jako coś co było pięknie napisane i bardzo przejmujące, zwłaszcza dla osoby wierzącej, ale myślę, że nawet dla ateisty emocje odmalowane w tych opowieściach byłyby namacalne. Ostrzegam, że są to opowieści smutne i budzące żal. Te co ja czytałam to zbiór opowiadań (Karzeł, Kat i coś jeszcze czego nie pamiętam) oraz nowela Barabasz. Są odrobinę hmmm mitologiczne co mnie akurat się bardzo podobało, ale pewnie nie każdemu musi.
arysTokarczuk: *MOJE KSIĄŻKI SĄ DLA LUDZI INTELIGENTNYCH, NIE CHCĘ ŻEBY TRAFIŁY POD STRZECHY, PISZE DLA MOICH KRAJANÓW REEEEEEEEEEEEEE* Chad Mickiewicz: O, gdybym kiedy dożył tej pociechy, żeby te księgi zbłądziły pod strzechy! Żeby wieśniaczki, kręcąc kołowrotki, gdy odśpiewają ulubione zwrotki o tej dziewczynie, co tak grać lubiła, że przy skrzypeczkach gąski pogubiła, o tej sierocie, co piękna jak zorze, zaganiać gąski szła w wieczornej porze, Gdyby też wzięły na koniec do ręki te księgi, proste jako ich piosenki!
Znaczy wydaje mi się że mówiąc "nie chcę żeby moje książki trafiły pod strzechy" miała na myśli "nie zależy mi na tym, aby moje książki były uniwersalnie popularne" co jest zrozumiałe. Nie wydaje mi się, żeby ona zakazywała "prostym ludziom" ich czytać, raczej chodziło jej o to, że po prostu najpewniej by ich nie zrozumieli i nie byłoby to dla nich przyjemne doznanie????
Znaczy no jak jest sobie fizyk kwantowy i pisze książkę o fizyce kwantowej to nie zależy mu na tym żeby była zrozumiała dla jak największej ilości odbiorców, tylko żeby została doceniona przez niszę fizyków kwantowych. Nie aspiruje do tego żeby jego książka biła rekordy najczęściej czytanych książek
Oezusmaria, trafilam kiedys na grupe jej fanow na fb, myslalam, ze padne, taka koltuneria - stwierdzili, ze nie mam po co czytac, bo i tak nie zrozumiem (iks de lol) 😂😂 Mam jedna z jej ksiazek, i na serio nie jest zla (jest akurat nawet niezla), ale jej fandom to jest absolutny dramat, jej zachowanie to tez jest dno 🎉🎉 Nie, nie trzeba miec kompetencji, nauka i kultura sa dla wszystkich… Jesli ta Pani uwaza, ze jestem do niej podobna przez czytanie jej ksiazek, to chyba podziekuje za reszte 😂😂 A szkoda, bo Ksiegi Jakubowe sa na serio niezle. Nienawidze elityzmu w sztuce i kulturze ❤
"Elytom" (czytac z L tylnojezykowym, warszawskim), takim jak arysTokarczuk, wydaje sie, ze mozna ludzi zachecic poprzez *zawstydzenie* lub nawet *obrazenie* - i wlasnie *to* robia. Tyle, ze to nie dziala. Zawstydzac mnie moze ktos *rowny* mnie, a nie ktos, kto stoi *nade* mna, zwlaszcza, jesli ten ktos umiescil sie tam sam (albo zostal tam umiesczony bez mojej woli, wiedzy i zgody).
Trzeba sobie jednak zadać pytanie: jaki jest cel w tym, żeby ludzie czytali, gdy według sondaży PISA i OECD 40% Polaków nie zrozumie nic, a 30% zrozumie w bardzo niewielkim stopniu. Mówi się, że literatura poszerza horyzonty. Generalnie jest to prawda, ale warunkiem do takowego poszerzenia jest zrozumienie tego, co się czyta. Znam osoby, dla których czytanie to przechodzenie przez męki. Te osoby czytają tylko dlatego, że muszą, ich kontakt z książkami kończy się na poziomie lektur szkolnych i nieważne, ile by nie przeczytali, nie zmieni to wiele w ich postrzeganiu świata i wiedzy. W związku z tym odnoszę wrażenie, że promocja czytelnictwa w przypadku takich osób nigdy nie odniesie oczekiwanego rezultatu. Chyba, że obniży się poziom całej literatury do możliwości intelektualnych takich osób (np. do poziomu książki "365 dni"), lecz również mija się to z celem i byłoby okropnym "zidioceniem" kultury.
Rozumiem, że traktujemy od teraz ludzi jak zwierzęta, będziemy mierzyć im IQ i sprawdzać, co rozumieją? Nawet nie wiem, od której strony odpakować tę wyższościową diatrybę. 1. Czy znasz badania psychonarratologii nad teoria odbioru? 2. Jak wiele badań psychologicznych i kognitywnych przeczytałeś na ten temat w ciągu ostatniej dekady? 3. Jaka jest korelacja między sondażem a badaniem rozumienia przyswajanego tekstu? Jaka była metodologia naukowa u podstaw tego sondażu? 4. Czy wiesz, że strukturalistyczno-fenonenologiczne przekonanie o tym, że funkcją główną literatury jest funkcja poznawcza przestało funkcjonować w nauce od 30 lat? Czemu propagujesz przestarzałe mity na temat rozumienia tekstu? Porywasz się z motyką na słońce.
@@KrzysztofMMaj Czytając pkt. 2. uświadomiłem sobie, że popełniłem w swojej wypowiedzi drobny lapsus, za który przepraszam i prostuję: jest: sondaż; powinno być: badanie.
Tokarczuk: nie no, kochani, ni chuja że osoba bez jakiejkolwiek wiedzy weźmie książkę i przeżyje w niej catarsis 9-letnia ja, czytając pierwszy raz pierwszą część Baśnioboru: ano tak, przepraszam, już zamykam i idę gapić się w wiadro jak wsiowy wariat
Ja to się jednak cieszę, że Tokarczuk realizuje się w literaturze. Z zawodu (nie piszę z powołania) jest psychoterapeutką. Teraz potrafi nas wyprowadzić z równowagi, między innymi przez takie wypowiedzi, ale jest niegroźna. Spotkać terapeutę z takim poczuciem wyższości i pogardą do ludzi innych od siebie? Auć!
Sama napisała w „Biegunach”, że podczas sesji z klientem najchętniej zaczęłaby mówić o problemach swoich koleżanek. Tylko ujęła to jakoś bardziej romantycznie.
@@Nnnmmmkkk domniemywam, że Pani Tokarczuk jest już po prostu bucem i zawsze nim była. Wiec naprawdę jestem zadowolona, że w pewnym momencie wybrała jednak karierę pisarską. Bardzo jej współczuję, że mimo takiej wiedzy, niewątpliwego talentu (bo faktycznie pisze pięknym językiem, czasami jej książki wydają mi się zbyt wymodzone jak na mój gust ;) ) , znajomości kultury, nie poszerzyła swoich horyzontów o zrozumienie różnych od siebie ludzi. Studia jak widać nie skłoniły jej do odrobiny autoanalizy. Wprost przyznaje, że lubi ludzi tylko podobnych sobie. Niektórzy po prostu potrzebują klakierów. My zawsze mamy wybór , że możemy nie czytać jej książek, ale gdyby ktoś połamany przez życie trafił na takiego terapeutę to naprawdę współczuję.
- Każda literatura, gatunkowa też, może się wznieść na wysoki poziom. - Ale jednak literatura gatunkowa jest gorsza i zawsze będzie gorsza, no bo kieruje się prawidłami, a ja lubię przesuwać granice i je rozmontowywać. - Każda literatura nie jest dla idiotów. - Chyba, że jest to literatura gatunkowa, horror czy kryminał to wtedy tak jakby jest dla idiotów. - *aplauz publiczności* Cóż za piękny doublethinking.
@@eureka9217 Któryś z językoznawców zrobił wykład na temat podwójnego zaprzeczenia w języku polskim i z tego co pamiętam, starał się odeprzeć zarzut nielogiczności podwójnego zaprzeczenia. Ale abstrahując od tego, powiem, że taki jest po prostu urok polskiego języka i osobiście jestem przeciwny reformowaniu go w taki sposób, aby przypominał jakikolwiek inny język.
Podoba mi się narracja: literatura nie jest dla idiotów, żeby czytać moje dzieła trzeba być mądrym, po czym pada "moi czytelnicy są do mnie podobni" robienie sobie dobrze :D
Matko i córko! trafiłam na ten kanał przypadkiem. Tokarczukowej nie znosiłam nigdy. A ona jeszcze żyje?!?! to wszystko trąci myszką, jakby żywcem z lat 90ych przeniesione. Brakuje tylko szyldu Gazwyb...
Ale w sumie coś w tym jest - trzeba umieć czytać, a to już pewna kompetencja [medycznie idiota to osoba o ciężkim upośledzeniu - poniżej umysłowości 6'latka...] Za to debil już książkę przeczyta i napisze. A że grafomańską i poziomem adekwatnym do dwunastolatka? Oj tam
"Piszę książki dla inteligentnych ludzi" Jednocześnie łechtanie ego ludzi którym się podoba jej twórczość, a z drugiej obrażanie tych którym się nie podoba. Kurwa sprytne
Piszę książki dla inteligentnych ludzi i piszę dla ludzi takich jak ja. Więc do tego podziału dorzucił bym jeszcze argument w stylu psiego lizania się po własnych jajkach.
"Wyrwane z kontekstu" - kiedy obrona Pani Tokarczuk przypomina obronę Pana Korwina przez Konfederatów to wiedz, że upadła bardzo nisko i gorzej chyba być nie może.
"Wyrwane z kontekstu", "Pani Olga nie to miała na myśli", "Tylko idiota się obraża" czyli jak dość spora grupka fanatyków o mentalności korwinistów broni ślepo swojego guru, które wydaje się nie przejmować tym, jak zła była ta wypowiedź i ile osób obraziła.
Panie Krzysztofie, jako tłumaczka języka angielskiego oraz fascynatka języka polskiego jestem pod ogromnym wrażeniem Pana wiedzy i umiejętności przekazywania informacji. Uzależniłam się od Pana filmów. Będę darzyć Pana miłością po wsze czasy ❤️😄
Co do tej wielkiej literatury, czy ogólnie czytelnictwa to przyznam, że książki odłożyłam na półkę już w liceum, choć wcześniej czytałam dużo. Na studiach (których nie ukończyłam) walczyłam z ogromną depresją, to usłyszałam, że może powinnam je zmienić na łatwiejsze, bo te to takie trudne są (nie były, po prostu chorowałam). Teraz pracuję na produkcji, co wiąże się z pewną etykietką tej bez wykształcenia, co to za dużo to pewnie nie wie. Pomijając już fakt, że zakłady pracy są siedliskiem fachowców w wielu dziedzinach (głównie technicznych i rzemieslniczych), dla mnie dodatkowo jest miejscem w którym, po dobrej dekadzie, wróciłam do czytania, a dokładniej - słuchania audiobooków. I łykam tak sobie nieraz i po 6 książek w miesiącu. I zarówno rzeczy typu Bracia Karamazow, Malazanska księga poległych (genialna do powtarzalnej roboty), harry potter, kryminały, horrory - w sumie wszystko co się nawinie. No ale etykietka jest, robol, bez wykształcenia, bez ambicji. I jeszcze słyszy się taką literatkę co arbitralnie mówi kto może a kto nie może czytać jej książek. W sumie zabawne i urocze.
Niektórzy nie rozumieją że pracę w fabryce można lubić. A przynajmniej lubić bardziej niż ślęczenie nad papierami albo użeranie się z klientami (osiedlowy sklepik czy prestiżowy salon mody, czy obsługa klienta w dużej firmie - klient to klient, gówno wie a jeszcze sapie) Z powodu zalewu importowanych dóbr ludzie przestali szanować pracę fizyczną i rzemieślników, których gdyby zabrakło, to nastąpiłoby dramatyczne pogorszenie warunków życia. Czego nie można powiedzieć o literaturze "wyższej" :P Trzymam za ciebie kciuki i miłego czytania :)
Znam to doskonale… studia musiałam przerwać przez ciężkie epizody depresji, obecnie pracuję w sklepie jako sprzedawca. Studia chcę skończyć kiedy poukładam sobie wszystko w głowie. Mam natomiast wiele zainteresowań, miesięcznie przerabiam 4-5 książek (nie jakieś romansidła czy inne podobne :D) ale i tak jestem postrzegana jako ta głupia, bez ambicji, nieoczytana. Czasem się dziwię że bez tego wyższego wykształcenia mogę cudem składać zdania.
Dziewczyny, jeżeli nadal jest u Was podobnie, to zmiencie to nadete i ograniczone towarzystwo (przynajmniej to, ktore dacie rade), ktore mysli, ze jak ktos nie ukonczyl studiow albo pracuje w niezbyt "powazanym" zawodzie, to jest glupi i nieoczytany. Sama kiedys sie w takim obracalam - ba! moze nawet myslalam podobnie - a teraz nie chce z takimi pustakami miec nic wspolnego.
Olga Tokarczuk: moje książki nie są dla wszystkich 😤 To po chuj je sprzedajesz w Empiku każdemu XD. Dosłownie pani kasjerka według narracji Tokarczuk powinna poprosić mnie o okazanie doktoraru w momencie, w którym położyłabym Pupuzjon na ladzie
Aż miło mądrego posłuchać. Dobrze, że ostali się w Polsce humaniści, którym na literaturze faktycznie zależy, a nie starają się ograniczać ją i opierać na niej poczucie własnej wartości Wielkie brawa! 👏🏻
Miałem nieprzyjemność poznać to środowisko od środka, wyszedłszy z rodziny, w której czytało się i kochało literaturę bez jednoczesnego ziania pogardą wobec innych form sztuki (w tym gier). Odkrycie tego świata było dla mnie nieprzyjemnym zaskoczeniem, więc teraz, gdy widzę takie indywidua podnoszone do laurów noblowskich, nie mogę nie dzielić się tymi doświadczeniami
@@KrzysztofMMaj bardzo słusznie. W szeroko pojętej kulturze jest miejsce dla każdego i trzeba o tym uświadamiać, bo jak widać na omawianym przykładzie nie zawsze można liczyć na wsparcie "autorytetów".
@@KrzysztofMMaj Zrzekam sie praw autorskich, możesz przesłać gąbki na jakiekolwiek konto Lewicy, będą potrzebować tego na zakup chusteczek na otarcie łez i maści na nadchodzący ból dupy :D
Już myślałem, że nigdy nie zobaczę/posłucham po Polsku tak bliskiego moim wartościom przemówienia. Artykułuje Pan wszystkie moje własne przemyślenia dotyczące Polskiej kultury i rodzimych twórców. Brawa!
Z nieopisanym bólem muszę się pogodzić i zaakceptować to, że jestem idiotą. Już? To wszystko? Mogę wrócić do podziwiania Gaimana na mojej półce, czytania Bobiverse i nakręcania się na Sandersona i Pratchetta?
Zgroza! Przecież mądre głowy które forsowały nauczanie stacjonarne powiedziały, że nie przyswaja się informacji, bo się pije na lekcjach! Nie rób tego, przecież nic nie zrozumiesz!1!!11!
Jak tylko zobaczyłem newsy w necie, pomyślałem sobie "o, Pan Krzysztof będzie miał pożywkę". Z czego bardzo się cieszę, bo mało kto w przestrzeni publicznej kąsa tak inteligentnie jak Pan :)
Olga Tokarczuk powiedziała, że aby móc wchodzić w interakcję z jej literaturą trzeba mieć jakąś kompetencję (nie wiadomo jaką), jakieś rozeznanie w kulturze (nie wiadomo jak szerokie), wrażliwość pewną (nie wiadomo jak silną). Nie wiadomo, jak ktoś (taki licealista) ma nabrać tych kompetencji, wrażliwości i rozeznania. Olga Tokarczuk nie wskazała mu drogi. Wiadomo, że Olga Tokarczuk pisze dla czytelników już ukształtowanych i nie będzie się schylać po ludzi, którzy nie są gotowymi odbiorcami dla jej literatury (czymkolwiek są te kryteria, jakie muszą spełnić, aby być). Tym wykluczyła się spośród elity, ponieważ elita narodowa to nie tylko ktoś, kto jest w czymś najlepszy, ale również ktoś, kto innym pomaga wzrosnąć a w pierwszej kolejności tym, którzy tego wzrostu potrzebują najbardziej. Tymczasem, dla naszej "elity", bycie w niej to program lojalnościowy, w którym zbiera się naklejki do odznaki prymusa. Najlepiej to wyraził Jaś Kapela, pisząc, że "przeczytał więcej książek niż 95% ludzi w tym kraju a i tak mają go za nieuka". Bo przecież można zarabiać na życie dając sobie łamać szczękę na ringu, nie potrafić uargumentować żadnej swojej tezy ani nawet do składu mówić, ale wszystkich dookoła traktować z wyższością i pogardą, bo cZyTaM dUżO kSioNżEk a KsiOnżKi cZyTaJą LuDziE mOnDrZy. Można przeczytać tysiąc książek i wynieść z nich tylko przeświadczenie o własnej wyższości; można też przeczytać jedną, która odmieni nas bardziej niż tamtego ten tysiąc. Albo obejrzeć serial. Albo zagrać w grę. Albo posłuchać piosenki. Albo zobaczyć balet. Szkoda, że Tokarczuk się nie bije o każdego, że nie potrafi jako noblistka pokazać ludziom, co mogą zyskać dzięki literaturze, poza jakąś niejasną aspiracją dostąpienia szacunku grupy funkcjonującej na zasadzie wzajemnego poklepywania się po plecach, ale ok - nie chce umierać za Polskę, ma swój target i się go trzyma. Tylko musimy (jako społeczeństwo) przestać ją traktować poważnie, bo tacy ludzie nie są poważni. Nietzsche pisał, że żałuje iż każdemu wolno się nauczyć czytać, bo to sprawia, że musi pisać zawile, żeby idioci go nie zrozumieli: "Że każdemu się wolno nauczyć czytać, to z czasem psuje nie tylko pisanie, ale i myślenie". Jego pisma są wartościowe i często bardzo trafne. Ale nikt nie powinien traktować poważnie jego postaci.
@@maciejr.3436 Nie zgodzę się. Inteligencja nie jest przeciwieństwem idiotyzmu, poza tym inteligencja (przynajmniej ten rodzaj potrzebny w analizie krytycznej) buduje mocno na poznaniu schematów występujących w danej kulturze. Wrażliwość nawet bardziej jest czymś, co można wykształcać poprzez obcowanie z artefaktami kultury. Wymagana jest odpowiednia postawa, ale tej postawy nie wytworzy się poprzez deprecjonowanie osób, które nie odkryły w sobie tej ciekawości.
@@maciejr.3436 Inteligencja jest zależna od wielu czynników, w tym czynników ekonomicznych i środowskowych. Wrażliwość podobnie, może też być blokowana przez kwestie emocjonalne.
@@xerpenta Według mnie myli się pan odnośnie tego, że "inteligencja nie jest przeciwieństwem idiotyzmu". Wikisłownik: 1. Idiota: (1.1) pot. pejor. człowiek głupi, tępak; (1.2) przest. med. człowiek upośledzony umysłowo w stopniu znacznym 2. Tępak: (1.1) pot. obraź. osoba tępa, głupia, mało inteligentna, bezmyślna Z wrażliwością rzeczywiście pana popieram, wrażliwość jest w stanie kształtować się pod wpływem literatury (warunkiem musi być jednak posiadanie niezbędnego minimum takowej, aby było co kształtować).
@@maciejr.3436 Głupota to nie to samo, co brak inteligencji. Znam trochę osób, które są bardzo inteligentne a jednocześnie głupie. Inteligencja, to tyle, co zdolność korzystania z nabytej wiedzy i informacji. W przypadku kogoś, kto wiedzy nie nabył ciężko wyrokować o inteligencji, zdolnościach analitycznych, itp.
Czytałem Tokarczuk i żadna z jej popełnionych dzieł nie wywołało u mnie takich emocji jak wiedzmin 3 gdy Geralt odnajduje pozornie martwą Ciri, lub gdy Vuko Drakkainen w "Panie lodowego ogrodu" zajeżdża swoje zdrowie by odnaleźć część swoich przyjaciół przy pomocy maski Fjolsfina. Jestem idiotą, i dobrze mi z tym. Porównałbym to z sytuacją: siłownia nie jest dla osob nie wytrenowanych, masz być "dotyrany" by móc tam chodzić.
Ja myślę, że po prostu wszyscy jesteśmy takimi idiotami. I trzeba być z tego dumnym, bo przynajmniej przeżywany autentyczne emocje w kontakcie ze sztuką, a nie tylko żłobimy bruzdy w brodzie od muskania snobistycznie podbródka.
Doskonale pamiętam, jak w szkole podstawowej nauczyciele patrząc na osobę z książką mówili; o, ty nie jesteś jak inni, bla bla bla. Ale mnie to wkurzało! Nawet ich nie obchodziło, jaka to książka. A potem jakaś kobieta pyta ludzi w klasie, czy wiedzą kim jest Olga Tokarczuk i opieprza ich, bo nie wiedzą. Piszę to, bo chcę się pochwalić, że powiedziałam wtedy, że jest klasistką, za co dostałam podwójny opieprz, ale było warto. Ale mnie to wkurzało.
Z kartkówek o lekturach zawsze ledwo 3 dostawałem, a pod koniec roku bibliotekarka szkolna poprosiła mnie o pomoc w papierach bo tylko mnie znała z imienia. O ironio, miałem najwięcej książek na koncie i żadna z nich nie była lekturą szkolną.
Jakby nie było dostała Nobla. Tylko co z tego. Nie wszystko co dostało Noble jest dobre. Ciekawe jest to że Adolf Hitler był nominowany do pokojowej nagrody Nobla
Nie wiedziałam, że w środowisku literackim klasizm ma się dobrze. Trzydzieści lat żyłam w radości mniejszej lub większej for fantastycznych, polskich i zagranicznych. A później wreszcie zyskałam możliwość żeby iść na studia. I już wiem. Obrażanie studentów że nie czytają, a gdy próbują się bronić, że czytają- wyśmiewanie że czytają "złe" książki (mangi, thrillery, reportaż, fantastykę). Jeden wykładowca dosłownie co zajęcia sarkal i narzekał na złą, nieczytającą młodzież, podpierając się nieistniejącymi wynikami badań (zignorował, jak wytknelam mu że badanie przedstawia zupełnie inne wnioski). Wyśmianie mojej próby obronienia zdania, że niektóre książki Tokarczuk można by śmiało zaliczyć do fantastyki. Gadanie wykładowców o tym, że pochodzą z inteligenckich rodzin i jak to u nich w domu stały pełne regały książek... Efekt? Zaskakujący! Studenci zniechęceni do czytania książek z sylabusa. Czytają. Ale nie to co chcą wykładowcy.
Świetny komentarz. Rolą tych którzy mogą jest pomagać innym. Wspierać w rozwoju i zrozumieniu świata. To co tworzy "nasza" noblistka jest przeciwieństwem tego czym inteligencja być powinna.
To tak jakby nauczyciel, zamiast nakierować na zdobycie wiedzy, wyśmiewał się z ucznia, że jak to można nie potrafić obliczyć pola trójkąta. "Przecież jam potrafię nawet objętość sześcianu policzyć". Chociaż...
- jak Ci idą 'Księgi Jakubowe' ? - jak defekacja po spożyciu kilograma węgla medycznego - mi też, ale lepiej się nie przyznawać, bo pewnie brakuje nam kognitywno-intelektualnych kompetencji - pochodzę sobie z nią tak z tydzień a potem postawie na półce. nie no, ładnie się prezentuje - nowe szaty cesarza? - co?
Z tym postawieniem na półce to swoją drogą strzał w dziesiątkę, bo znam o wiele za dużo ludzi, którzy spytani, co cenią w tych powieściach, nie umieją ABSOLUTNIE nic powiedzieć poza tym, że "wybitne, wybitne" i pogładzeniem grzbietu na regale.
Właśnie skończyłem grać w AC: Valhalla. Jestem w pełni przekonany, że Olga Tokarczuk nie byłaby w stanie pojąć złożonego świata Hidden Ones, Templariuszy, a co dopiero Isu, który stworzył ubisoft. AC jest w czymś zawieszony. AC nie jest dla idiotów.
Byłem kiedyś z kolegą, rekonstruktorem-wikingiem, na Copernikonie. Kolega miał taki duży róg do picia np. miodu (trzeba było umieć z tego pić, żeby się nie oblać) przytroczony do pasa. Na jednym z korytarzy spotkaliśmy Andrzeja Pilipiuka, który sam nas zaczepił słowami "Ale masz fajny róg!". Pogadaliśmy chwilę o naczyniach i napitkach i poszliśmy w swoją stronę. Da się być blisko czytelnika i być normalnym? Da się :)
Akurat Pilipiuk nie jest najlepszym przykładem na kogoś określanego jako "normalny". Jego poglądy też są krzywdzące dla sporej grupy ludzi i to w ten nieprzyjemny, duszny i wulgarny prawicowy sposób, który powinien był już umrzeć w XX wieku, a teraz przeżywa renesans, zwłaszcza w Polsce...
Huberath podpisał mi książki na śmietniku pełnym kartonów od pizzy (na Pyrkonie). Byłam wtedy młoda (nie no, bardzo młoda, bo teraz w sumie jeszcze jestem młoda) i pamiętam, że był bardzo miły, nie traktował mnie z góry (co mnie spotykało przy niektórych twórcach). Przy czym dodałabym, bo może nie każdy wie, że Huberath jest bardzo dobrym fizykiem. Zrobiło mi się szczerze przykro, gdy okazało się, że ma dość prawicowe poglądy, ale trudno nie cenić jego twórczości czy też np. twórczości Dukaja, chociaż po książkach jednego i drugiego można wydedukować ich poglądy. Z Pilipiukiem mam ten problem, że jest on bardzo przeciętnym pisarzem, ale akurat na spotkaniach zawsze zachowywał się spoko i jak bardzo nie lubię jego Korwinowych fantazji, tak jednak muszę przyznać, że jest spoko.
Bruno Schulz ma swoją drogą niesamowitego pecha. Nawet pośmiertnie obleśne festiwale próżności zasłaniają jego imieniem nasi kochani intelygenci. Spod obcasa Nałkowskiej teraz wpadł pod pantofel Tokarczuk.
Co tyczy się Żulczyka to czy ją bronił bym polemizował (chyba jest za miły), a co do kultury wyższej opowiem pewną historie ze studiów historycznych. Mieliśmy fakultet (tak naprawdę zapchaj dziurę :) z muzyki Barokowej. Każdy poszedł z nastawieniem łatwe proste przyjemne ZZZ ( kto studiował zna ten skrót ) i prawie wszyscy polubili te zajęcia dlaczego ?. Bo Były ciekawie prowadzone z pasją i zrozumieniem. Lubie słuchający muzyki metal, pank, rock, pop disco w polu przez 1,5 godziny jej słuchali i im się to podobało. Tak samo ze wszystkim trzeba zarażać a nie zrażać.
Cały dzień czekałem na ten film. Here we go, Czuły Narrator strikes again. Tymczasem cała sprawa jest teraz sprowadzana do jakichś śmiesznych "wojenek na lewicy" i naprawdę nikogo zdaje się nie obchodzić fakt, że te rzekomo "wyjęte z kontekstu" strzechy stają się naprawdę turbo klasistowskie dopiero po umieszczeniu ich z powrotem w kontekście. Można by próbować bronić mało zgrabną wypowiedź autorki o tym, że nie pisze z zamiarem trafienia w gusta "przeciętnego czytelnika" (imo to słabe, by noblistka wypowiadała się tak nieudolnie, że jej wypowiedzi odbierane są inaczej, niż powinny), ale nie da się tłumaczyć tego obrzydliwego stwierdzenia, że literatura w ogóle nie jest dla idiotów. Te strzechy nie były tu przypadkowe! Come on. Sam właściwie miałem dość dobry start w świat kultury i sztuki (chociaż ograniczony silnie finansowo, a więc bez namiętnego uczęszczania do teatrów i opery). W domu były książki, od fantastyki po te o sztuce i naukowe, czytałem na potęgę, mogłem rozwijać talenty, rodzice wykazywali się dużym zrozumieniem. Nie było to jednak w stanie całkowicie zniwelować pewnych "braków". Można dostać od losu przysłowiową wędkę i przy pomyślnych wiatrach sporo z taką szansą zrobić, złowić sobie jakiegoś pstrąga czy tam szczupaczka (nie wiem, nie znam się na wędkarstwie), ale tzw. elity dostają od razu gotową, upieczoną rybę na pięknym półmisku, ze srebrną zastawą, butelką wytrawnego wina i do tego wszystkiego przygrywa im na fortepianie laureat Konkursu Chopinowskiego. To nigdy nie będzie świat równych szans. Dodajmy, że świadomość i zainteresowania człowieka, który wychowuje się w trudniejszych warunkach, musi zmagać się z problemami (np. zdrowotnymi, psychicznymi, dyskryminacją, itd. itp) kształtują się inaczej, bo nie koncentruje całej uwagi na samorozwoju. Jeśli masz włączony survival mode, on dosłownie przytępia ci funkcje kognitywne mózgu. Albo wystarczy zwykły przymus ekonomiczny i podjęcie pracy na wczesnym etapie życia (to na szczęście mnie nie dotyczyło), żeby skutecznie zahamować rozwój pełnego potencjału, bo nie ma już na to zwyczajnie czasu. Paradoksalnie, im więcej czytam i wykształcam w sobie wrażliwości, nad którą krokodyle łzy wylewa Olga Tokarczuk, tym silniej jestem przekonany o tym, że nigdy nie będę się dobrze czuł w jednym rzędzie z ludźmi, którzy uważają się w sposób tak otwarty i bezczelny za lepszych i inteligentniejszych. Nie widzę idiotów w grupach mniej uprzywilejowanych, co najwyżej dostrzegam zmarnowany potencjał, co jest szalenie przykre. Aha, to mi w ogóle przypomina inby o "Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka" sprzed paru lat. Zapadła mi wtedy w pamięć taka mądrość, że przecież każdy może czytać w tramwaju, nawet na stojąco i w tłoku, to nic trudnego, ciężka praca i brak czasu to żadne usprawiedliwienie. To od dziś można dodać, że jeżeli taka osoba, zapracowana, zmęczona, najlepiej z trójką dzieci czekającą w domu i toną rachunków do zapłacenia, nie ma siły w tramwaju czytać, to jest idiotką lub idiotą, która/który z literatury na pewno nic nie wyniesie w ogóle, niech się nawet za to nie bierze. Proste. Jeszcze jedno, czy Olga Tokarczuk dopuszcza do siebie myśl, że mogą istnieć ludzie o odpowiednim kapitale kulturowym i "wrażliwości", by rozumieć jej książki, ale nadal nie znaczy to, że muszą im się one podobać?
@@Shemhame Dziękuję! Pół dnia spędziłem na czytaniu komentarzy pod postem Żulczyka i w końcu gdzieś musiało się ulać ;) a zjawisko znam po części z autopsji, działa bardzo podobnie w moim środowisku. Nawet się trochę nie dziwię, że ludzie bronią Tokarczuk. Jeśli się ktoś nie zetknie osobiście z pewnymi ludźmi kultury, to nie uwierzy, że ktoś twórczy i rzekomo wrażliwy może mieć tak nieempatyczny mindset.
Dla mnie papierkiem lakmusowym było zachowanie Tokarczuk ws ukraińskiej. Nie potrzebowałem już żadnych innych dowodów, by rozumieć, jak głęboko fałszywa jest jej "wrażliwość na innego", na której skapitalizowała swoją twórczość
@@KrzysztofMMaj Po czynach i obrzydliwych wypowiedziach dała się poznać prawdziwa Olga Tokarczuk. Prawda zawsze wychodzi na jaw i tym razem okazała się wybitnie szpetna...
Ja mam wrażenie, że Olga Tokarczuk urodziła się w nie tym stuleciu. Dla niej najlepiej by było kiedy urodziłaby się w średniowieczu i jej książki musiałyby być przyczepone łańcuchem do pulpitów i mieć najlepiej pozłacane strony
Swoją drogą to niesamowite jak (prawdopodobnie odszkolne) przeświadczenie o możliwości prostego rozgraniczenia "dobrej" interpretacji od "złej" potrafi rosnąć w wynaturzone acz ogromne i spektakularne w swoim wynaturzeniu formy. Np forma "jakiejś wrażliwość", "jakichś kompetencji", to wszystko zdaje się skupiać dookoła głęboko zakorzenionych arbitralnych definicji tych pojęć, które wcale nie powinny być sztywno zdefiniowane.
Bardzo trafnie skądinąd diagnozujesz źródło tego. Dokładnie tak jest, wszystko się zaczyna od szkolnych kanonow interpretacji i wybitnych pono lektur. A potem rozdyma się do takiego olgowego obrazu nieszczęścia i rozpaczy
dziękuję za te filmy, bardzo podoba mi się sposób wypowiedzi i zdroworozsądkowe podejście do życia i szacunek do innych ludzi. chętnie nadrobię inne filmy, bo nie dość że zapewniają rozrywkę, ale też są wartościowe :)
@@KrzysztofMMaj rozsyłam po znajomych, nie mogę tego trzymać dla siebie, tak mi niezręcznie było, gdy odebrałam słowa naszej Noblistki jako klasistowskie, a później obserwowałam te wygibasy intelektualne, mające na celu wytłumaczenie „co poeta miał na myśli”. Lepiej mi ze świadomością, że nie tylko ja tak myślę, co oczywiście ludzkie i zrozumiałe, ale też cieszę się, że znalazłam kogoś, kto odpowiednie dał rzeczy słowo 😉
Panie Krzysztofie, Pana złośliwy uśmiech zawsze wywołuje u mnie ogromną radość w serduszku, jak również poczucie bezpieczeństwa, że jest ktoś kto zawsze będzie gotowy skrytykować takich właśnie "arystokratów".
Świetne! Nie zapominajmy przy tym, że funkcjonujemy w kulturze/kraju, gdzie nawet w szkołach humanistą nazywa się osoby słabe z matematyki :). PS. To co mnie razi w tym temacie, to ciągłe podkreślanie, że Polacy "nie czytają". Z ciekawości zajrzałam jakiś czas temu na międzynarodowe zestawienia i okazało się, że polskie "elity kulturalne" powtarzające to stwierdzenie dość mocno się mylą. O czym mogą świadczyć kolejki w bibliotekach. No tak, ale wielu z nas bierze stamtąd ""czytadła", a to przecież nie jest "czytelnictwo" ;)....
Też spotkałam się z pogardliwym traktowaniem osób, które korzystają z biblioteki, bo czytają "starocie sprzed 2-3 lat" a nie nowości. Tak jakby książka była wartościowa tylko przez kilka miesięcy po wydaniu, a potem się totalnie degradowała.
@@KrzysztofMMaj ciężko nie śledzić. Kanał ładnie się rozwinął przez te około 1,5 roku. Zarówno ja, jak i inni widzowie cieszymy się z twoich sukcesów. Życzę kolejnych, a sobie życzę więcej materiałów do obejrzenia.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ona nie dostrzega, że jej literatura cierpi na te wszystkie bolączki, jak ona to określa, literatury gatunkowej. Brak umiejętności naszkicowania bohaterów, ich psychologicznej głębi, jakichś namiętności, motywacji, które spójnie ciągną narrację. Ona nie kreuje światów - a jest takim wszędobylskim demiurgiem, który decyduje o losach tych jej wydmuszek. Wszystko razi sztucznością. To nie jest literatura dla intelektualistów, intelektualistów jej literatura drażni, bo jest miałka, jednocześnie myśląc o sobie, że nie jest. I ta podstawowa nieszczerość jest podstawą niezgody... Intelekt nie szuka tylko i wyłącznie tego, co intelektualne. Nie ma nic przeciwko rozrywce niższego rzędu. Ceni jednak szczerość i nie znosi pozoranctwa. Dlatego intelekt w starciu z Tokarczuk, kończy się Lemem. Jej zrobiono krzywdę tym Noblem. Ona nie dostrzega miękkości kryteriów takich nagród. Nie rozumie tych wszystkich koterii... Teraz... Jest arbitrem elegancji i zwykłym chamem na salonach... Ale... Klakierów znajdzie zawsze... Idę poczytać jakiś kryminał...
Pamiętam w technikum jak byłem przerabialiśmy fragment Książek Jakubowych po tym jak dostała Nobla za coś tam, chyba za sztukę, bardzo spodobała mi się postać pomagająca Jakubowi która nazywała się Morbius i fragment w którym Morbius mówi do Jakuba kultowe już dzięki tej wspaniałej książce o przygodach Kuby zdanie jakim było: -It's Morbin' time! Po czym zmienia się w ogórka najśmieszniejsza rzecz jaką w życiu widziałem. @edit: 31:30 gościu odkleja totalnie po tej Maryji xDDD
korneliusz augustus morbius byl slynnym lekarzem w starozytnym rzymie. oczywiscie ze taka niewyksztalcona osoba jak pani tokarczuk by o tym nie wiedziala.
Najpiękniejszą rzeczą jakiej nauczyłam się na tym kanale (oprócz uświadomienia sobie wielu klasistowskich mechanizmów i obudzenia większego szacunku do gier wideo czy do fantastyki) była nauka niezgadzania się z kimś kogo uważam z jakiegoś powodu za autorytet. Dlatego teraz mogę oglądać Cię na bieżąco i bardzo często się z Tobą nie zgadzać, bo wiem, że nie jesteś żadną wyrocznią. Dzięki Krzysztof! 💜
O to chodzi! Bardzo dużo ludzi ma tak, że jak się z kims nie zgadza, to od razu wchodzi w tryb NIENAWIDZĘ UNSUB - a potem się dziwi, że tak samo debatują że sobą dziennikarze czy politycy. Albo właśnie literaci. Cieszę się z każdego myślącego niezależnie widza, jamnik dla Ciebie!
Tokarczuk jest od dawna boomerem pisarskim - chyba pasuje tutaj to określenie. Wspominałeś że ona nie zdaje sobie sprawy o czym mówi, wg mnie ona z większej ilości rzeczy nie zdaje sobie sprawy, jest w swoim świecie, takim w jakimś się ukształtowała, czyli brakuje jej jakiś 30 ostatnich lat, które chyba przespała.
@@justynak1404 no aż tak to (chyba) nie. Po prostu jest przypadkiem światłej osoby, która wpadła w pułapkę samouwielbienia. Jej świat się skrystalizował dawno temu i nic już tego nie zmieni. Dla mnie to trochę smutne.
Tylko 30 lat? To już 20 lat temu Lem powiedział: "Czytałem niedawno książkę Tokarczuk o 'Lalce' i jest to nie tylko mowa-trawa, ale też dowód na to, że autorka studiowała psychologię w ubiegłych wiekach".
Będąc na pierwszym roku studiów "pisarskich" na Uniwersytecie Szczecińskim, dostaliśmy zadanie, aby wybrać wstęp z "dowolnej" książki i będziemy w ten sposób omawiać metody rozpoczynania książek. Brzmi prosto i ciekawie, ale niestety tylko brzmi. Dopytałam profesorki, czy mamy jakiś zakres gatunków do wybrania, czy jak kto chce. Dostałam odpowiedź, że ma to być "LITERATURA WYSOKA". Tak więc przygotowałam na następne zajęcia wstęp jednej z książek Brandona Sandersona i kiedy dostałam pytanie, dlaczego podaje wstęp z fantastyki jak przecież mówiła mi czego oczekuje, ja zgrabnie odpowiedziałam, że fantastyka jest moją literaturą wysoką ponieważ stoi na górnych półkach, gdzie nawet ja mam problem dosięgnąć. Więcej dalszych uwag co do mojej fantastyki od tej profesorki nie usłyszałam. Niestety cały pierwszy rok studiów tak wyglądał. Nie wolno nam było pisać fantastyki, kryminału czy innych tandetnych młodzieżowych gatunków. Tylko prawdziwa literatura i to najlepiej osadzona w Polsce, bo ten kraj znamy i o nim mamy pisać! (To o Polsce padło z ust profesor Iwasiów, co niesamowicie mnie zabolało). Przed końcem pierwszego roku zrezygnowałam ze studiów i nie żałuje. Mam ogromną nadzieję, że nadchodzące pokolenia będą znacznie bardziej otwarte na CAŁĄ kulturę a nie tylko tą jedyną najprawdziwszą i najszlachetniejszą.
O, dobrze wiedzieć, że nie mam czego żałować, że postanowiłam być amatorką w pisaniu i pójść na mikrobiologię na ZUT-cie, skoro i tak chcę pisać nie dość, że fantastykę, to jeszcze młodzieżową. To chyba już jest podwójnie nieambitne... A trochę mnie kusił ten pisarski kierunek w mojej okolicy.
@Eljot79 W sensie rozumiem ,że Tolkien to również literatura średnia? Jak dla mnie to gość jednak bije na głowę wiele twórców prozy psychologicznej, czy tam filozoficznej.
@@marisanna7794 Odradzam i to mocno. Drugi semestr to była sama poezja i zmuszanie nas do pisania jej w przeróżnych formach. katorga dla osoby nie odnajdującej się w poezji.
Jak tylko inba o Tokarczuk rozgorzała na twitterze rozpoczęłom odliczanie do pojawienia się reakcji Krzysztofa Maja. Nie zawiodłom się, dziękuję za umilenie dnia
Drogi Krzysztofie i drodzy współkomentujący nie zauważyliście ironii losu. Każdy Noblista Polski z Literatury znajduje się w podstawie programowej z polskiego. Taki sam los czeka Arystokarczuk, więc trafi ona pod strzechy i będzie czytana nie tylko przez swoich krajan, jak i przez według niej idiotów. Tylko proszę nie mówcie jej tego, bo kobiecina na zawał zejdzie i Nobla odda 🙂.
@@Savigo. Mylisz się. Dobrze do dziś pamiętam, że w szkole podstawowej albo gimnazjalnej w moim podręczniku do polskiego był fragment "Prawieku i innych czasów" naszej szanownej Arystokarczuk, a to było po 2000 roku.
2 года назад+10
Na szczęście obieg literatury gatunkowej w mediach społecznościowych ma się świetnie i staramy się tutaj czytelników mnożyć, a nie dzielić. Zdarzają się od czasu do czasu przypadki zadęcia, nadęcia i czegoś co zwykłem nazywać SKWD (Syndrom Kija w Dupie), ale osoby otwarcie mówiące, że są lepsze, bo ich regały pękają od klasyki, szybko z przestrzeni Internetowej znikają. Niestety mainstream rządzi się innymi prawami. Tam nie ma konfrontacji z odbiorcą, a jeżeli jest, to w sztucznie wykreowanych warunkach, dlatego ten elitaryzm od lat utrzymuje status quo i często przebija się do umysłów innych. Co jakiś czas wpada do mnie reprezentant tej grupy z komentarzem, że "książki lubią ciszę", co wkurza mnie o stokroć bardziej niż nazywanie mnie idiotą, bo to dla mnie żadna nowość, że czasem się zbłaźnię. Wciąż mam w pamięci najobrzydliwszą generalizację, która padła w jednym z programów literackich. Gościem był Robert M. Wegner. Pani Passent wygłosiła swoje zażenowanie względem fantasy i mężczyzn czytających ów gatunek, jakoby mieli problem z dojrzałością i cofali się w rozwoju. Także, Krzysztofie, czekam na odcinek w pampersie i ze smoczkiem na cześć i chwałę Twoich fantastycznych regałów.
O tak, Agacie Passet przypominam to zdanie zawsze, jak gdzieś w sieci zacznie się wymądrzać i wymachiwać lewicową wrażliwością. Chętnie i do tego kiedyś nawiąże.
Nienawidziłem czytania od czasów kiedy weszły pierwsze lektury szkolne: pies, który jeździł koleją... No zajebisty happy end dla dzieciaka w 4 klasie podstawowej. Awantura o Basię... Borze Zielony i Druidyczny czytałem i czytałem w końcu mama mi przeczytała bo mnie aż skręcało... I w końcu sięgnąłem, a raczej mam mi kupiła i dała, po Harrego Pottera i co? No i doznałem swojego "Katharsis", fantastyka to było to! Wtedy były chyba tylko dwa tomy HP a trzeci miał dopiero wyjść. Potem jak skończyłem HP, na marginesie dodam, że mama zaczęła mi kupować opracowania do nudnych lektur, trafiłem na trzytomową powieść fantastyczną Achaja. Około 1500 stron... wciągnąłem, bo to najlepsze porównanie, w jeden weekend. Więc tak można sięgnąć po odpowiednią książkę i doznać nawrócenia na czytanie, katharsis i duchowego orgazmu.
Oczywiście. Ktoś mądrze powiedział, że dokładnie tym jest zachwyt dziecka. Współczuję poniekąd Trolldze, bo ja miewam takie antyintelektualistyczne zachwyty przy literaturze do dziś.
@@KrzysztofMMaj Teraz mam 33 lata i czytając wybrane książki czy tak jak mówisz w odcinku wyżej wybrane w: kanonach, listach itpd. Nadal doznaję dziecięcego zachwytu. Malazjańska Księga Poległych + Dwutomówka o Karmazynowej Gwardii, Wojny Pajęczej Królowej, Seria Cherezińskiej o Królestwie Polskim czy Córce Chrobrego co za Wikingów poszła, Serie: Warhammer, Warcraft, D&D, Honor Harrington, Zaginiona Flota. Za każdym otwarciem książki świecą mi się oczy, że nie potrzebuję źródła światła.
@@Espan03 o taaak. Zaginiona flota jest woow. Tam pierwszy raz spotkałem się z braniem pod uwagę fizyki w trakcie walki w przestrzeni. No i czuć że autor wie jak działa flota wojenna. Polecam jeszcze dodatkowe mini cykle.
@@bobsley Ja miałem wrażenie, że gość zna nie tylko fizykę w pustce, ale i widzi sferyczny układ systemu planetarnego, który opisuje. Zamykałem oczy i widziałem opisywaną bitwę w trzech wymiarach. Autor miał niesamowity talent.
W każdej dziedzinie nauki czy sztuki są ambitni twórcy, których marzeniem jest, żeby przeciętny człowiek był w stanie uczestniczyć w odbiorze ich twórczości. Wielkiej pracy i umiejętności wymaga stworzenie dzieła, które - nie tracąc swej subiektywnej wartości - może dotrzeć pod strzechy. Ale są też ludzie, którym tych umiejętności brakuje, nie potrafią dotrzeć do ludzi nie rezygnując ze swoich ambicji twórczych. Wtedy stają na pozycji, że "tak właśnie miało być" i celowo pogłębiają hermetyczność swoich dzieł, żeby uniknąć zderzenia z faktem, że - mimo swojej niewątpliwej błyskotliwości - nie budzą zainteresowania.
Krzychu, dołóż do swojej narracji gry planszowe - medium rozwijające logiczne myślenie, rozmaite mechanizmy, niejednokrotnie ulokowane w jakimś świecie literackim lub filmowym oraz, co chyba najważniejsze, zwiększające interakcję pomiędzy ludźmi.
Dziękuję! ale snoblistka przebiła wszystko, a to pomysł jednego z widzów!
2 года назад+5
Wracając do Tokarczuk: bardzo miło zaskoczyło mnie to, że wielu profesorów literaturoznawstwa stwierdzili, że nie byli w stanie przebrnąć przez jej książki, więc widocznie są idiotami :)
Dla tych ludzi nie ma żadnego znaczenia cudzy dorobek, osiągnięcia intelektualne i erudycja. Z ich perspektywy to tacy sami idioci jak ludzie bez jakichkolwiek osiągnięć w przedmiotowym zakresie. Idiotą nie jest tylko ten, który jest "nasz", stąd i paradne słowa o pisaniu "dla krajanów" ze strony snoblistki
A ja to bym chciał obejrzeć jak Tokarczuk gra w RDR2. Ja wiem, że historia w tej grze to nie jej standardy literackie, ale myślę że warto, bo może w końcu nauczyłaby się jak się robi dobrą fabułę bez elitystycznego bełkotu. Albo dobrą fabułę w ogóle.
Kiedy oglądam wywiady z Lemem słyszę genialnego pisarza, którego wypowiedzi ad hoc pozwoliłyby go zidentyfikować z miliona innych osób już po jednej minucie. Kiedy słucham wywiadu z Mrozem to daję wiarę, że tworzy książki z szybkością z jaką sowieckie fabryki wypuszczały czołgi T-34. Gdy słucham Tokarczuk to słyszę infantylne wywody na poziomie maksym Paolo Coelho i dalibóg pierwsze skojarzenie, przy całej ułomności porównań, to Dyzma. gdyby zrobić deep fake głosu Tokarczuk i zamiast niej wstawić jakąś pretensjonalną studentkę polonistyki o podobnych poglądach, to publiczność mogłaby się długo nie zorientować, że to kto inny. W tym sensie Tokarczuk jest taka jak jej czytelnicy
Ja kiedyś zrobiłem eksperyment z czytaniem fragmentów Arystokarczuk jej fanowi, tylko że przedstawiłem je jako autorstwa kogoś, z kim się fanatycznie nie zgadzał. Efekt do przewidzenia, a śmiechu było co nie miara.
@@KrzysztofMMaj Chciałbym taki efekt zobaczyć na własne oczy, ale gdzie ja znajdę fana Tokarczuk. Nie znam stety niestety nikogo, kto w ogóle czytał Panią T.
"Literatura nie jest dla idiotów" - and i took that personally. Moim zdaniem literatura jest dla każdego! Dlatego mamy tyle gatunków, tylu autorów, stylów pisarskich! Nawet dla kogoś najbardziej upartego się coś znajdzie. Siedzę głownie w fantastyce, ale czasami sięgnę po jakiś thiller, horror, kryminał, nowelę,romansidło itd. Dla każdego znajdzie cię coś co go zainteresuje. Naprawdę mnie boli gdy taka elyta dyktuje nam co mamy czytać. I dlatego właśnie coraz mniej ludzi czyta bo widzi to jako coś spoza ich możliwości, a tak nie jest!
Trochę paradoksalne, że oglądam sobie ten filmik jako guilty pleasure, na poprawę humoru, najwyraźniej lubię słuchać jak ktoś mówi szczerze o naszej kochanej snoblistce arysTok***k.
Kiedy przeczytałam o tym, co powiedziała Tokarczuk, to byłam pewna, że wszyscy zareagują co najmniej zdziwieniem, ale po przeczytaniu komentarzy zastanawiałam się czy oglądaliśmy to samo wystąpienie.
Z artykułu w Wyborczej: "Noblistkę zaatakowały głównie osoby z roczników 80. i 90. wychowane na amerykańskiej popkulturze. Tymczasem Olga Tokarczuk wychowała się na oświeceniowym przekonaniu, że pęd do wiedzy daje szczęście - pisze Anna Dębowska." Niestety nie mam dostępu do reszty, ale mam wrażenie że ubawiłbyś się po pachy czytając to coś :D
DZIĘKUJĘ PANIE KRZYSZTOFIE! Dzięki pańskim materiałom w końcu, po tylu latach doszłam do wniosku, że nie muszę się wstydzić mówić tego co czytam bo przecież to nie jest "górnolotne". Górnolotny jedynie nie był zaszczepiony w szkole klasizm. Zawsze myślałam, że fanfiction, manga i inne dzieła kultury nie są tak właściwie czytaniem samym w sobie bo przecież to nie właśnie Tokarczuk czy inny "kwiat" polskiej prozy. Dzięki panu w końcu wyzwoliła się z tego lęku i wiem, że jestem oczytaną osobą. Dziękuję.
To ja dziękuję! I gratuluję, bo trzeba dużej odwagi, by pod takim naporem snobizmu i presja trwać przy swoich pasjach i zainteresowaniach. Ja przez to lata całe omijałem anime, a teraz jest to jedno z mediów, bez których nie umiem żyć
Problem z polską lewicą jest niestety taki, że mało kto tam ma faktycznie lewicujące poglądy. To co dla mnie jest najbardziej niepokojące w tych wypowiedziach to dość abelistyczne łączenie inteligencji że zdolnością do odczuwania. Tak jakby odczucia osób mniej inteligentnych nie miały znaczenia, a więc ich cierpienie też nie ma znaczenia.
Problem z polską lewicą jest taki, że u nas podobnie jak w USA lewicą określa się coraz częściej zwykłych liberałów. Tokarczuk jest po prostu liberałką.
cieszy mnie, że buduje się w Polsce świadomość klasowa, a takie klasistki tylko to przyspieszają, tym bardziej, że znawcy literatury takimi postawami gardzą, dziękuję ci Krzysztofie
40:11 do końca, przyjemnie słyszeć coś, z czym się zgadzam w 100%. Dostaję białej gorączki jak pomyślę, jak bardzo zniszczyło we mnie chęć do poznawania i interpretowania różnych dzieł ukończenie cholernego ą ę liceum, które nauczyło mnie tylko tego, że jestem na to "za głupia". Nie taki przekaz powinni uczniom nieść nauczyciele, którzy mają zamiar kształcić humanistów. Ale dopiero po latach zrozumiałam, że to była taka właśnie "elita" niewidząca nic poza swoją bańką.
Refleksje autora filmiku skłoniły mnie do własnych: Bardzo lubię czytać - właściwie od zawsze, a moje niegdyś lekceważące podejście go gier było wynikiem ignorancji i braku własnych doświadczeń w tej dziedzinie. Gdy w wieku 21 lat pierwszy raz udało mi się zagrać i nawet skoczyć grę BioShock Infinite (tylko i wyłącznie dzięki mojemu chłopakowi i jego anielskiej cierpliwości), zmieniłam swoje zdanie o 180 stopni. Nie spodziewałam się, że grając w grę można przeżyć coś tak podniosłego, uczucie które można porównać do przeczytania niesamowitej książki, która dodatkowo na koniec zawiera wbijający w fotel plot twist. Takie dzielenie sztuki na tą dla/nie dla idiotów albo jak kto woli: "wyższą/niższą", prowadzi np. do ogólnoprzyjętych opinii, że książki to czytają ci mądrzy, ale jak jakiś dzieciak gra "w komputer" cały dzień to na pewno jakiś głupek musi być. Albo, że jak ktoś lubi ArysTokarczuk musi być porządny, wykształcony człowiek, więc można się tutaj naprawdę pomylić.
@@KrzysztofMMaj Dokładnie tak było! Btw. świetny podcast, będę starała się śledzić na bierząco. Edit. właśnie odkryłam że jest Pan również wykładowcą na AGH. Jeżeli tak się przypadkiem odczyta Pan odpowiedź: co ja bym dała, żeby choć jeden kurs mieć z takim wykładową - pełnym pasji i mówiącym to, co wszyscy skrycie myślimy. To naprawdę pokrzepiające, że tacy wykładowcy w ogóle istnieją. Z wyrazami serdeczności - studentka UJ-otu usiłująca napisać magisterkę:)
No fajna ta nasza "Wielka Noblistka", aż przypomina się Facebookowa strona "Nie czytasz - nie idę z tobą do łóżka". Nic tylko czekać na czasy, gdy przy zakupie książki trzeba będzie przedstawić wynik testu IQ :D
Już czytałam komentarze, że przecież "nie rzuca się pereł przed wieprze!". Wieprze, czyt. polskie chamy bez wybitnej wiedzy literackiej. Ja, jako autor, byłabym dumna, gdyby moje książki mogły trafić do tych biedniejszych, mniej wyedukowanych, w mniemaniu Toksykarczuk "gorszych" ludzi/czytelników. Może moje książki sprawiłyby komuś przyjemność, może zmieniłyby jakieś poglądy... Moim zdaniem to właśnie czytelnicy "spod strzechy" potrafią bardziej przyjrzeć się książce, a nawet jeżeli nie dostrzegają pierwotnego sensu powieści, to już dawno minął dziewiętnasty wiek i fakt, iż książki były tylko dla wybranych.
Gratulacje za wymyślenie nowego określenia dla pisarki, która, przykro mi to stwierdzić, jest moją imienniczką (wiem, że nie każdy pies to Burek, ale jak się słyszy, że ktoś o tym samym imieniu jak ja odwala takie numery, to przykro mi się jednak robi)
Dziękuję Panu za ten materiał. Może jak pokażę go rodzinie to trochę wszyscy otrzeźwieją i nie będą jej otaczać takim kultem bo "hurrr durr nasza polska noblistka hurr durr"
Trzymam kciuki. Ja tłumaczę te rzeczy ludziom od lat i zauważyłem, że w wypadku boomerów współczynnik sukcesu kształtuje się na poziomie powiedzmy jakichś silnych 4% XD
Bardzo mi przykro kiedy widzę coś takiego. Olga Tokarczuk idealnie pokazuje mój problem z polonistami. Będąc w technikum byłem wielkim fanem Wiedźmina książkowego. Pokazywanie w piękny i dobitny sposób problemów z rasizmem, czy tego że w życiu nie ma czerni i bieli a przy tym postacie i świat które nawet bez tego przekazu były naprawdę głębokie sprawiało że wciskałem przykłady z tego czasem do rozmów. To jednak nie podobało się mojej polonistce która twierdziła że proza Sapkowskiego to kultura niska więc nieważne co przytoczę jako analogię to jako że przytoczyłem Sapkowskiego - mój argument jest inwalidą. Przepraszam za stwierdzenie ale no kurwa mać.
W sumie to wszyscy moi poloniści oprócz jednego byli nadętymi bucami, żeby było śmieszniej ten który był wyjątkiem to był ten ze szkoły o najwyższym prestiżu (a w sumie to z tej z jakimś prestiżem, bo te inne nie miały żadnego).
"Była tam jedna dziewczyna, której nazwiska nie mogę sobie przypomnieć; pamiętam tylko, że była ładna wyjątkowo. Pewnego dnia odczytała nam fragment swojej prozy; była to opowieść o funkcjonariuszach bezpieki. Panowie ci, po długich i serdecznych rozmowach, przekonywali więźniów, nad którymi została im powierzona opieka, iż ci działali niewłaściwie, i więźniowie rzucali im się na pierś z łkaniem wyrażając skruchę i obiecując poprawę. To wszystko co pamiętam z tego zjazdu; było tam wielu commies, ale nawet oni zachowywali pełne żenady milczenie, a ja patrząc na śliczną buzię czytającej myślałem sobie: „Dlaczego ona nie może zostać po prostu dziwką? Dlaczego musi jeszcze pisać?" Marek Hłasko "Piękni dwudzestoletni" 
Mówi o tym, że żeby czytać jakąkolwiek literaturę trzeba mieć kompetencje, być już oczytanym, z jakimś bagażem intelektualnych doświadczeń. Nie, żeby czytać i cieszyć się literaturą, wystarczy... po prostu nauczyć się czytać ze zrozumieniem. Bardzo przykre jest również to, że mówi o literaturze jako ogóle. Uważam, że cudownym jest sam fakt czytania i czytanie powinno być promowane, ale nie w taki sposób. Można czytać cokolwiek i cieszyć się tym, a tutaj przyjdzie taka arystokarczuk, która powie "nie możesz cieszyć się doznaniem czytania, bo nie masz kompetencji X,Y,Z, na pewno nic z tego nie rozumiesz i jesteś idiotą". Środowisko literackie powinno jak najszybciej odciąć się od takiej narracji, a nie jej przyklaskiwać i brandzlować się tym, że nie należą do grona "idiotów" w mniemaniu pani arystokarczuk. To bardzo mocny strzał w kolano dla wizerunku literatury w Polsce i wielka pani noblistka powinna to wiedzieć.
"Tokarczuk do tego stopnia obraziła mój rozum, że chciałem napisać polemikę, ale uznałem, że gra jest niewarta świeczki, bo musiałbym jej książkę doczytać do końca." - Stanisław Lem
O, mój ulubiony łysy z tartaku :)
Czołem kolego! Kanał złoto, co?
@@waclawpieta7493 Że tokarczuk jest ujowa
@@waclawpieta7493 No i o czym to świadczy? Chyba o tym, że tokarczuk słabo pisze (jest ujowa). Czy to eseje, czy prozę, pisze słabo. W opinii o reszcie polskich twórców mógł mieć rację, nie bez powodu nie przeczytałem nic polskiego wydanego po 2000 roku (wyjątek: A. Sapkowski, kilka jego książek napisanych po 2000 przeczytałem).
@@waclawpieta7493 Może mi jaśnie oświecony napisać co Lem mówił o Sapkowskim? Jakoś nie mogę znaleźć. Poza tym, Lem był dobrym pisarzem, a nie wyrocznią, guru czy bożkiem pisarstwa, żeby jego zdanie o kimś wznosić na piedestał. Jego prywatne opinie są jedynie jego prywatnymi opiniami, można się z nimi zgadzać lub nie. Napisałem tylko, że Sapkowskiego książki są wyjątkiem i kilka z nich, napisanych po 2000, przeczytałem, a nie, że są arcydziełami. Naucz się interpretować. Ale rzeczywiście, co do pozostałych twórców mógł mieć rację, jakoś nie mogę strawić ani jednego tomu od tych mrozów, bond czy lipińskich.
Ale to proste: Lem w odniesieniu do Tokarczuk miał rację, a do Sapkowskiego nie.
Tak samo podpisze się pod tym, jak ktoś mi powie, że 2+2=4, ale już nie podpisze się pod tym, jak ten sam ktoś powie, że 2+2=2137
Najlepsze jest zestawienie tych słów pani Olgi Tokarczuk z faktem,że jej książki były w Biedrze ,skąd prawdopodobnie trafiły pod
...o zgrozo....strzechy😱
Noooo... Polecam, rozpałka do grilla pierwsza klasa. Pali się świetnie, nie zostawia sadzy
Wczoraj widziałam w Rossmannie! Ciekawe jak się czuje z tym, że jej dzieło nie dla wszystkich stoi obok papieru toaletowego i szafki z mejkapem :) Absolutnie się zawiodłam jak przesłuchałam jej wypowiedź i po lekturze postów tych wszystkich ludzi którzy jej bronią.
@@gosiabaranowska7330 o ja...w Rossmanie to jeszcze nie widziałam 🙈
@@gosiabaranowska7330 Eej, miałem to samo niedawno na ciężko wypracowanym urlopie. Chodzę i szukam po obcym mi strukturalnie Rossmanku w Stegnie batonów ze sprasowanych owoców dla młodego, a tu Empuzią na mnie spoziera z, a jakże, górnej półki - żeby człowiek musiał podnieść jednak tą głowę i ogarnąć splendor. Ciekawe pod ile strzech trafił...
Swoją drogą, capnąłem na tamtejszym, co roku stawianym pod Biedrą, kiermaszu książek dużo tytułów Williama Gibsona, nówki sztuki z końcówek serii czy coś. Szczerze polecam, jak ktoś jeździ w mniej oblegane miejsca nad polskim morzem, zwykle można znaleźć coś ciekawego z każdego gatunku, szczególnie takich, których nie lubi Olga arysTokarczuk.
Właśnie przypomniałaś mi, że sam kupiłem Prawiek w Biedronce xD A do dzisiaj nie przeczytałem, najwyraźniej nie jestem godny...
Nie wiem czy wiecie, ale wielu geniuszy matematycznych oraz fizyki teoretycznej para się popularyzacją swoich dziedzin i tworzy książki dla laików aby wiedza o ogólnej teorii względności, teorii strun, wielkim twierdzeniu fermata itp. trafiły po strzechy. rzeczą niewyobrażalną jest aby na spotkaniu autorskim padły słowa, że tworzy nie dla idiotów, a przecież między wiedzą potrzebną do pełnego zrozumienia najnowszych odkryć np matematyki a wiedzą potrzebną do czytania ich uproszczonego tłumaczenia jest gigantyczna przepaść.
Bardzo dobry argument, żałuję, że sam na niego nie wpadłem.
@@KrzysztofMMaj bo ty widać nie jesteś targetem dla którego należy pisać :D
Właśnie, żeby pisać w sposób zrozumiały dla wszystkich i jednocześnie mądry o rzeczach złożonych i nowych, trzeba być geniuszem 😁
Emanuel Kant przez całe życie powtarzał, że wybitny filozof powinien pisać nie tylko wielkie dzieła, ale też teksty upraszczające jego system filozoficzny, choćby nawet do jednej sentencji. Myśliciel, którego idee nie da się tak uprosić, uprawia tylko mętne bagienko pustosłowia.
@@KrzysztofMMaj Tyle że to pułapka - trafiasz na pierwszy rok fizyki, a tu sama matma. Przyszedłeś i mamy Cię^^
A propo zrzędzenia na tiktoki, przypomniała mi się historyjka. Pamiętam jak na malutkim Festiwalu Mitologii Słowiańskiej w Grodzisku Owidz, na prelekcji pewien profesor przekonywał że współczesny człowiek utracił umiejętność zasłuchania się. Umknęły mi szczegóły, bo byla to jedna z najnudniejszych prelekcji w ogóle i wyszłam w jej trakcie. Następnego dnia występowała Karawana opowieści, tj. artysta opowiadający (śpiewający i przygrywający) mity słowiańskie. Ludzie ledwo mieścili się w sali, cześć siedziała na podłodze. Pamiętam jaka cisza i skupienie panowały na widowni.
Po występie, po podziekowaniu, jedna z organizatorek odniosła się do słów profesora. Widziała na własne oczy, że wcale nie utraciliśmy umiejętności zasłuchania się.
Dziwnym trafem akurat ludzie, którzy nie potrafią opowiadać, narzekają na (współczesnych) słuchaczy.
Tymczasem: czterogodzinne podcasty słuchane przez dziesiątki tysięcy ludzi *istnieją*
Aż przypomniała mi się moja cudowna polonistka z liceum, która uwielbiała, gdy odwoływaliśmy się do czegokolwiek innego niż lektury. Pamiętam jak chwaliła moje przytoczenia serii Dragon Age, czy Attack on Titan. Jak wspominała, było to rozwijające i dla niej, bo stykała się z dziełami, których wcześniej nie znała. Dobrze mieć ją z tyłu głowy, słuchając o Arystokarczuk, żeby pamiętać, że są świetni i inspirujący ludzie wśród humanistów.
ojej, staram się być takim nauczycielem! To mój ideał pracy! :)
Cała sytuacja z Tokarczuk wygląda jak pokaz garnków dla emerytów, gdzie sprzedaje się produkt przez mydlenie oczu komplementami.
Skoro czytanie Tokarczuk daje ci prawo do myślenia o sobie jak o elicie, to książka staje się lekiem na kompleksy.
Ale to świetny pomysł, potem kredycik na wszystkie tomy Olgi
Spotkania z Tokarczuk = pokaz garnków dla emerytów ♥️ kocham to porownanie xd
Paaaaanie! Zacne! XD
Jeszcze jakby po prostu powiedziała "moja literatura nie jest dla idiotów" to odebrałabym to jako przejaw wielkiego ego i na prychnięciu by się skończyło. Ale to stwierdzenie "cała literatura" ma w sobie coś bardzo przykrego. Na świecie dzieje się mnóstwo ważniejszych rzeczy, ale chodzi za mną ten jej komentarz. I jeszcze to, że nie wierzy, ze taki sobie przeciętny człowiek weźmie do ręki jakieś dzieło literackie i przeżyje katharsis. No bo przecież jakby móģł, jak kompetencji nie ma. No ja tam nie wiem jak, ale jak przypadkiem w gimnazjum mając gimbazowy poziom "kompetencji" przypadkiem przeczytalam Pära Lagerkvista to tak mną wstrząsnęło, że przeszłam największy kryzys wiary, który ukształtował moje życie wewnętrzne na długie lata😅
ja tak miałam z goethego werterem
Skąd wziąłeś "g" z kreseczką? 🤔
@@Embrod Pisałam na telefonie i musiałam chyba mocniej przy g też wcisnąć, tak zaraz po ó. Ale co więcej, jest ģ ale jest i ğ 😃
Ja miałam kryzys wiary kiedy zaczęłam kminić to co Krzysztof mówił pod koniec odcinka. Za każdym razem, gdy ktoś zaczyna wychodzić z czymś czego nie da się lub bardzo trudno wytłumaczyć - okazywało się, że tak naprawdę ten ktoś mnie oszukuje. Dlaczego tak nie miałoby być z religią. Zwłaszcza jak słyszę poezję religijną o tworzeniu relacji z Bogiem. No kurcze jak tworzyć relacje z abstrakcyjnym bytem? I oczywiście nigdy nikt nie mówi jak to się niby robi tylko w kółko, czego nie robić: nie módl się prośbami, bo to nie rozmowa, z resztą Bóg wszystko wie, formułki są złe lub dobre (nawiasem mówiąc sama się czuję ogłupiona jak je powtarzam i nie wiem co miałyby wnosić do jakiejkolwiek relacji). Już nie mówiąc o tym, że jak masz dziecko i dorosłego - to to dorosły jest odpowiedzialny za budowanie relacji, a nie dziecko. Tak naprawdę dość niedawno doszłam do wniosku, że jednak nie wierzę i z chęcią obczaję autora, o którym piszesz...
@@kleopatraznowegosacza7345 Lagerkvist swoją drogą też Nobla dostał;) Czytałam to w gimnazjum (obecnie 30tka na karku) więc nie wiem jak odebrałabym te książke dziś, ale wspominam ją jako coś co było pięknie napisane i bardzo przejmujące, zwłaszcza dla osoby wierzącej, ale myślę, że nawet dla ateisty emocje odmalowane w tych opowieściach byłyby namacalne. Ostrzegam, że są to opowieści smutne i budzące żal. Te co ja czytałam to zbiór opowiadań (Karzeł, Kat i coś jeszcze czego nie pamiętam) oraz nowela Barabasz. Są odrobinę hmmm mitologiczne co mnie akurat się bardzo podobało, ale pewnie nie każdemu musi.
arysTokarczuk: *MOJE KSIĄŻKI SĄ DLA LUDZI INTELIGENTNYCH, NIE CHCĘ ŻEBY TRAFIŁY POD STRZECHY, PISZE DLA MOICH KRAJANÓW REEEEEEEEEEEEEE*
Chad Mickiewicz: O, gdybym kiedy dożył tej pociechy, żeby te księgi zbłądziły pod strzechy! Żeby wieśniaczki, kręcąc kołowrotki, gdy odśpiewają ulubione zwrotki o tej dziewczynie, co tak grać lubiła, że przy skrzypeczkach gąski pogubiła, o tej sierocie, co piękna jak zorze, zaganiać gąski szła w wieczornej porze,
Gdyby też wzięły na koniec do ręki te księgi, proste jako ich piosenki!
Języka swoich krajanów ta upadlinska arysnoblistka nawet nie zna . Tak przy okazji.
Znaczy wydaje mi się że mówiąc "nie chcę żeby moje książki trafiły pod strzechy" miała na myśli "nie zależy mi na tym, aby moje książki były uniwersalnie popularne" co jest zrozumiałe. Nie wydaje mi się, żeby ona zakazywała "prostym ludziom" ich czytać, raczej chodziło jej o to, że po prostu najpewniej by ich nie zrozumieli i nie byłoby to dla nich przyjemne doznanie????
Znaczy no jak jest sobie fizyk kwantowy i pisze książkę o fizyce kwantowej to nie zależy mu na tym żeby była zrozumiała dla jak największej ilości odbiorców, tylko żeby została doceniona przez niszę fizyków kwantowych. Nie aspiruje do tego żeby jego książka biła rekordy najczęściej czytanych książek
Oezusmaria, trafilam kiedys na grupe jej fanow na fb, myslalam, ze padne, taka koltuneria - stwierdzili, ze nie mam po co czytac, bo i tak nie zrozumiem (iks de lol) 😂😂 Mam jedna z jej ksiazek, i na serio nie jest zla (jest akurat nawet niezla), ale jej fandom to jest absolutny dramat, jej zachowanie to tez jest dno 🎉🎉 Nie, nie trzeba miec kompetencji, nauka i kultura sa dla wszystkich… Jesli ta Pani uwaza, ze jestem do niej podobna przez czytanie jej ksiazek, to chyba podziekuje za reszte 😂😂 A szkoda, bo Ksiegi Jakubowe sa na serio niezle. Nienawidze elityzmu w sztuce i kulturze ❤
Możesz nie bronić te pustej kobiety
Ona wie co miała na myśly żeby jeje książki nie były popularne do szara ludność
Generalnie CUDOWNY pomysł, by w czasach, gdzie coraz mniej osób czyta, jeszcze wszystkich dodatkowo zniechęcać do literatury. 12000 IQ Olga Kotarczuk.
"Elytom" (czytac z L tylnojezykowym, warszawskim), takim jak arysTokarczuk, wydaje sie, ze mozna ludzi zachecic poprzez *zawstydzenie* lub nawet *obrazenie* - i wlasnie *to* robia.
Tyle, ze to nie dziala.
Zawstydzac mnie moze ktos *rowny* mnie, a nie ktos, kto stoi *nade* mna, zwlaszcza, jesli ten ktos umiescil sie tam sam (albo zostal tam umiesczony bez mojej woli, wiedzy i zgody).
Trzeba sobie jednak zadać pytanie: jaki jest cel w tym, żeby ludzie czytali, gdy według sondaży PISA i OECD 40% Polaków nie zrozumie nic, a 30% zrozumie w bardzo niewielkim stopniu.
Mówi się, że literatura poszerza horyzonty. Generalnie jest to prawda, ale warunkiem do takowego poszerzenia jest zrozumienie tego, co się czyta.
Znam osoby, dla których czytanie to przechodzenie przez męki. Te osoby czytają tylko dlatego, że muszą, ich kontakt z książkami kończy się na poziomie lektur szkolnych i nieważne, ile by nie przeczytali, nie zmieni to wiele w ich postrzeganiu świata i wiedzy.
W związku z tym odnoszę wrażenie, że promocja czytelnictwa w przypadku takich osób nigdy nie odniesie oczekiwanego rezultatu. Chyba, że obniży się poziom całej literatury do możliwości intelektualnych takich osób (np. do poziomu książki "365 dni"), lecz również mija się to z celem i byłoby okropnym "zidioceniem" kultury.
Rozumiem, że traktujemy od teraz ludzi jak zwierzęta, będziemy mierzyć im IQ i sprawdzać, co rozumieją? Nawet nie wiem, od której strony odpakować tę wyższościową diatrybę.
1. Czy znasz badania psychonarratologii nad teoria odbioru?
2. Jak wiele badań psychologicznych i kognitywnych przeczytałeś na ten temat w ciągu ostatniej dekady?
3. Jaka jest korelacja między sondażem a badaniem rozumienia przyswajanego tekstu? Jaka była metodologia naukowa u podstaw tego sondażu?
4. Czy wiesz, że strukturalistyczno-fenonenologiczne przekonanie o tym, że funkcją główną literatury jest funkcja poznawcza przestało funkcjonować w nauce od 30 lat? Czemu propagujesz przestarzałe mity na temat rozumienia tekstu?
Porywasz się z motyką na słońce.
@@KrzysztofMMaj Czytając pkt. 2. uświadomiłem sobie, że popełniłem w swojej wypowiedzi drobny lapsus, za który przepraszam i prostuję: jest: sondaż; powinno być: badanie.
@@KrzysztofMMaj Rozwiniesz czwórkę? :)
No wreszcie, nie miałam czego słuchać do gotowania makaronu
Mniam!
Czuły narrator nie dla zjadaczy makaronu. 🙃
Niech będzie posolony!
Arystokratyczny ten makaron wyjdzie xD
Gotujesz Makaron 44 minuty?? XD
Tokarczuk: nie no, kochani, ni chuja że osoba bez jakiejkolwiek wiedzy weźmie książkę i przeżyje w niej catarsis
9-letnia ja, czytając pierwszy raz pierwszą część Baśnioboru: ano tak, przepraszam, już zamykam i idę gapić się w wiadro jak wsiowy wariat
w ogóle czy tylko ja uważam, że osoby które uprawiają klasizm są kinda narcystyczne?
@@_trash_possum_ no zwykle w takimch -izm ach założeniem jest, że ta klasa/rasa/narodowość do której należę jest lepsza
Baśniobór! Jak miło słyszeć, że ktoś też ma dobre wspomnienia z tą książką ^^
@@_trash_possum_ na tym polega to poczucie klasizmu... Na tym że ktoś klepie sam siebie po plecach i wmawia innym że to jest właściwe i jedyne
Pzdr dla ciebie fanie baśnioboru. Ja już kilka razy cały przeczytałem. Teraz kończę "pozaświatowców" tego samego autora. Polecam
Ps. Seth to kozak.
Ja to się jednak cieszę, że Tokarczuk realizuje się w literaturze. Z zawodu (nie piszę z powołania) jest psychoterapeutką. Teraz potrafi nas wyprowadzić z równowagi, między innymi przez takie wypowiedzi, ale jest niegroźna. Spotkać terapeutę z takim poczuciem wyższości i pogardą do ludzi innych od siebie? Auć!
Przy czym jest to mimo wszystko dość mroczne, że mimo takich studiów potrafi ziać taką pogardą do innych.
Sama napisała w „Biegunach”, że podczas sesji z klientem najchętniej zaczęłaby mówić o problemach swoich koleżanek. Tylko ujęła to jakoś bardziej romantycznie.
@@Nnnmmmkkk domniemywam, że Pani Tokarczuk jest już po prostu bucem i zawsze nim była. Wiec naprawdę jestem zadowolona, że w pewnym momencie wybrała jednak karierę pisarską. Bardzo jej współczuję, że mimo takiej wiedzy, niewątpliwego talentu (bo faktycznie pisze pięknym językiem, czasami jej książki wydają mi się zbyt wymodzone jak na mój gust ;) ) , znajomości kultury, nie poszerzyła swoich horyzontów o zrozumienie różnych od siebie ludzi. Studia jak widać nie skłoniły jej do odrobiny autoanalizy. Wprost przyznaje, że lubi ludzi tylko podobnych sobie. Niektórzy po prostu potrzebują klakierów. My zawsze mamy wybór , że możemy nie czytać jej książek, ale gdyby ktoś połamany przez życie trafił na takiego terapeutę to naprawdę współczuję.
@@KrzysztofMMaj Oj terapeuci potrafią to robić, to nie wyjątek (jeszcze, jak do tego dojdą narcystyczne cechy...).
@@KrzysztofMMaj heh szkoda, że tak mało osób potrafi w punkt zrozumieć co Olga miała do przekazania, a bierze to powierzchownie i bez kontekstu...
Słuchanie jej wypowiedzi krótko po przeczytaniu "Ferdydurke" jest surrealistycznym doznaniem. Fragment z lekcją o Słowackim nasuwa się sam.
Słowacki wielkim poetą był!
Uwielbiam nauczanie ferdydurke w szokle. Komedia
@@piotrbrys8008 życie, mój drogi. Życie
- Każda literatura, gatunkowa też, może się wznieść na wysoki poziom.
- Ale jednak literatura gatunkowa jest gorsza i zawsze będzie gorsza, no bo kieruje się prawidłami, a ja lubię przesuwać granice i je rozmontowywać.
- Każda literatura nie jest dla idiotów.
- Chyba, że jest to literatura gatunkowa, horror czy kryminał to wtedy tak jakby jest dla idiotów.
- *aplauz publiczności*
Cóż za piękny doublethinking.
Piszemy: Żadna literatura nie jest dla idiotów. "Żadna" a nie "każda".
@@kornelkiebowicz7526
Podwójne przeczenie jest takie nielogiczne, nie lubię nielogiczności języka 😭 ale to poprawne
@@eureka9217 Któryś z językoznawców zrobił wykład na temat podwójnego zaprzeczenia w języku polskim i z tego co pamiętam, starał się odeprzeć zarzut nielogiczności podwójnego zaprzeczenia. Ale abstrahując od tego, powiem, że taki jest po prostu urok polskiego języka i osobiście jestem przeciwny reformowaniu go w taki sposób, aby przypominał jakikolwiek inny język.
@@kornelkiebowicz7526
Wiesz, jaki to był językoznawca i gdzie mogę znaleźć ten wykład? Chętnie bym zobaczyła
@@eureka9217 ruclips.net/video/ovTZK2EL_pk/видео.html
Podoba mi się narracja: literatura nie jest dla idiotów, żeby czytać moje dzieła trzeba być mądrym, po czym pada "moi czytelnicy są do mnie podobni" robienie sobie dobrze :D
Powiedziałbym, że to takie trochę psie lizanie się po jajkach.
@@Fisher10333 nie ubliżaj jamniczkom.
Matko i córko! trafiłam na ten kanał przypadkiem. Tokarczukowej nie znosiłam nigdy. A ona jeszcze żyje?!?!
to wszystko trąci myszką, jakby żywcem z lat 90ych przeniesione. Brakuje tylko szyldu Gazwyb...
Ale w sumie coś w tym jest - trzeba umieć czytać, a to już pewna kompetencja [medycznie idiota to osoba o ciężkim upośledzeniu - poniżej umysłowości 6'latka...]
Za to debil już książkę przeczyta i napisze. A że grafomańską i poziomem adekwatnym do dwunastolatka? Oj tam
Publiczna mesturbacja wręcz xd
"Piszę książki dla inteligentnych ludzi" Jednocześnie łechtanie ego ludzi którym się podoba jej twórczość, a z drugiej obrażanie tych którym się nie podoba. Kurwa sprytne
Piszę książki dla inteligentnych ludzi i piszę dla ludzi takich jak ja. Więc do tego podziału dorzucił bym jeszcze argument w stylu psiego lizania się po własnych jajkach.
jacy oni muszą być prymitywni (autorzy i czytelnicy) że jara ich coś takiego...
Gerber mówi "Produkuje jedzenie dla dzieci" i nie znaczy to że uważa że dzieci które nie jedzą gerberków nie są dziecmi
"Wyrwane z kontekstu" - kiedy obrona Pani Tokarczuk przypomina obronę Pana Korwina przez Konfederatów to wiedz, że upadła bardzo nisko i gorzej chyba być nie może.
Mądrości Korwina też zwyczajowo były 'nie dla idiotów'
"Wyrwane z kontekstu", "Pani Olga nie to miała na myśli", "Tylko idiota się obraża" czyli jak dość spora grupka fanatyków o mentalności korwinistów broni ślepo swojego guru, które wydaje się nie przejmować tym, jak zła była ta wypowiedź i ile osób obraziła.
Panie Krzysztofie, jako tłumaczka języka angielskiego oraz fascynatka języka polskiego jestem pod ogromnym wrażeniem Pana wiedzy i umiejętności przekazywania informacji. Uzależniłam się od Pana filmów. Będę darzyć Pana miłością po wsze czasy ❤️😄
Dziękuję najserdeczniej, jak miło! Wysyłam stosownie oserduszkowane jamniki
Co do tej wielkiej literatury, czy ogólnie czytelnictwa to przyznam, że książki odłożyłam na półkę już w liceum, choć wcześniej czytałam dużo. Na studiach (których nie ukończyłam) walczyłam z ogromną depresją, to usłyszałam, że może powinnam je zmienić na łatwiejsze, bo te to takie trudne są (nie były, po prostu chorowałam). Teraz pracuję na produkcji, co wiąże się z pewną etykietką tej bez wykształcenia, co to za dużo to pewnie nie wie. Pomijając już fakt, że zakłady pracy są siedliskiem fachowców w wielu dziedzinach (głównie technicznych i rzemieslniczych), dla mnie dodatkowo jest miejscem w którym, po dobrej dekadzie, wróciłam do czytania, a dokładniej - słuchania audiobooków. I łykam tak sobie nieraz i po 6 książek w miesiącu. I zarówno rzeczy typu Bracia Karamazow, Malazanska księga poległych (genialna do powtarzalnej roboty), harry potter, kryminały, horrory - w sumie wszystko co się nawinie. No ale etykietka jest, robol, bez wykształcenia, bez ambicji. I jeszcze słyszy się taką literatkę co arbitralnie mówi kto może a kto nie może czytać jej książek. W sumie zabawne i urocze.
Niektórzy nie rozumieją że pracę w fabryce można lubić. A przynajmniej lubić bardziej niż ślęczenie nad papierami albo użeranie się z klientami (osiedlowy sklepik czy prestiżowy salon mody, czy obsługa klienta w dużej firmie - klient to klient, gówno wie a jeszcze sapie) Z powodu zalewu importowanych dóbr ludzie przestali szanować pracę fizyczną i rzemieślników, których gdyby zabrakło, to nastąpiłoby dramatyczne pogorszenie warunków życia. Czego nie można powiedzieć o literaturze "wyższej" :P Trzymam za ciebie kciuki i miłego czytania :)
Znam to doskonale… studia musiałam przerwać przez ciężkie epizody depresji, obecnie pracuję w sklepie jako sprzedawca. Studia chcę skończyć kiedy poukładam sobie wszystko w głowie. Mam natomiast wiele zainteresowań, miesięcznie przerabiam 4-5 książek (nie jakieś romansidła czy inne podobne :D) ale i tak jestem postrzegana jako ta głupia, bez ambicji, nieoczytana. Czasem się dziwię że bez tego wyższego wykształcenia mogę cudem składać zdania.
Dziewczyny, jeżeli nadal jest u Was podobnie, to zmiencie to nadete i ograniczone towarzystwo (przynajmniej to, ktore dacie rade), ktore mysli, ze jak ktos nie ukonczyl studiow albo pracuje w niezbyt "powazanym" zawodzie, to jest glupi i nieoczytany. Sama kiedys sie w takim obracalam - ba! moze nawet myslalam podobnie - a teraz nie chce z takimi pustakami miec nic wspolnego.
Olga Tokarczuk: moje książki nie są dla wszystkich 😤
To po chuj je sprzedajesz w Empiku każdemu XD. Dosłownie pani kasjerka według narracji Tokarczuk powinna poprosić mnie o okazanie doktoraru w momencie, w którym położyłabym Pupuzjon na ladzie
Z mojego doświadczenia lekturowego zachowałem wrażenie, że doktorat również dyskwalifikuje do doceniania jej twórczości
Aż miło mądrego posłuchać. Dobrze, że ostali się w Polsce humaniści, którym na literaturze faktycznie zależy, a nie starają się ograniczać ją i opierać na niej poczucie własnej wartości
Wielkie brawa! 👏🏻
Miałem nieprzyjemność poznać to środowisko od środka, wyszedłszy z rodziny, w której czytało się i kochało literaturę bez jednoczesnego ziania pogardą wobec innych form sztuki (w tym gier). Odkrycie tego świata było dla mnie nieprzyjemnym zaskoczeniem, więc teraz, gdy widzę takie indywidua podnoszone do laurów noblowskich, nie mogę nie dzielić się tymi doświadczeniami
@@KrzysztofMMaj bardzo słusznie. W szeroko pojętej kulturze jest miejsce dla każdego i trzeba o tym uświadamiać, bo jak widać na omawianym przykładzie nie zawsze można liczyć na wsparcie "autorytetów".
Jeżeli osoby takie jak pani Tokarczuk są opiewane, to nie ma się co dziwić, że popularność czytelnictwa leży i kwiczy
Z ręka na sercu powiem tyle. Wracam po ciężkim dniu w pracy, przeglądam yt, widze tytuł odcinka. Serduszko stonks
Jeszcze nie oglądałem ale spodziewałem sie tego odcinka jak mikrotranzakcji w Fifie.... jak Tokarczuk otwiera usta, Krzysztof zaciska pośladki xD
"Spodziewałem się tego jak mikrotransakcji w Fifie" wchodzi na stałe do mojego słownika, na jakie konto mam wysłać eurogąbki?
@@KrzysztofMMaj Zrzekam sie praw autorskich, możesz przesłać gąbki na jakiekolwiek konto Lewicy, będą potrzebować tego na zakup chusteczek na otarcie łez i maści na nadchodzący ból dupy :D
Już myślałem, że nigdy nie zobaczę/posłucham po Polsku tak bliskiego moim wartościom przemówienia.
Artykułuje Pan wszystkie moje własne przemyślenia dotyczące Polskiej kultury i rodzimych twórców.
Brawa!
Z nieopisanym bólem muszę się pogodzić i zaakceptować to, że jestem idiotą. Już? To wszystko? Mogę wrócić do podziwiania Gaimana na mojej półce, czytania Bobiverse i nakręcania się na Sandersona i Pratchetta?
Kto ci powiedział, że jesteś idiotą?
44 minuty o Tokarczuk. Krzysztof w formie. Idę po herbatkę i zaczynamy
Zgroza! Przecież mądre głowy które forsowały nauczanie stacjonarne powiedziały, że nie przyswaja się informacji, bo się pije na lekcjach! Nie rób tego, przecież nic nie zrozumiesz!1!!11!
@@ocotutajchodzi3192 Przepraszam masz rację To dlatego mi w życiu nie wychodzi, bo się nawadniam
Jak tylko zobaczyłem newsy w necie, pomyślałem sobie "o, Pan Krzysztof będzie miał pożywkę". Z czego bardzo się cieszę, bo mało kto w przestrzeni publicznej kąsa tak inteligentnie jak Pan :)
Olga Tokarczuk powiedziała, że aby móc wchodzić w interakcję z jej literaturą trzeba mieć jakąś kompetencję (nie wiadomo jaką), jakieś rozeznanie w kulturze (nie wiadomo jak szerokie), wrażliwość pewną (nie wiadomo jak silną). Nie wiadomo, jak ktoś (taki licealista) ma nabrać tych kompetencji, wrażliwości i rozeznania. Olga Tokarczuk nie wskazała mu drogi. Wiadomo, że Olga Tokarczuk pisze dla czytelników już ukształtowanych i nie będzie się schylać po ludzi, którzy nie są gotowymi odbiorcami dla jej literatury (czymkolwiek są te kryteria, jakie muszą spełnić, aby być). Tym wykluczyła się spośród elity, ponieważ elita narodowa to nie tylko ktoś, kto jest w czymś najlepszy, ale również ktoś, kto innym pomaga wzrosnąć a w pierwszej kolejności tym, którzy tego wzrostu potrzebują najbardziej. Tymczasem, dla naszej "elity", bycie w niej to program lojalnościowy, w którym zbiera się naklejki do odznaki prymusa. Najlepiej to wyraził Jaś Kapela, pisząc, że "przeczytał więcej książek niż 95% ludzi w tym kraju a i tak mają go za nieuka". Bo przecież można zarabiać na życie dając sobie łamać szczękę na ringu, nie potrafić uargumentować żadnej swojej tezy ani nawet do składu mówić, ale wszystkich dookoła traktować z wyższością i pogardą, bo cZyTaM dUżO kSioNżEk a KsiOnżKi cZyTaJą LuDziE mOnDrZy. Można przeczytać tysiąc książek i wynieść z nich tylko przeświadczenie o własnej wyższości; można też przeczytać jedną, która odmieni nas bardziej niż tamtego ten tysiąc. Albo obejrzeć serial. Albo zagrać w grę. Albo posłuchać piosenki. Albo zobaczyć balet. Szkoda, że Tokarczuk się nie bije o każdego, że nie potrafi jako noblistka pokazać ludziom, co mogą zyskać dzięki literaturze, poza jakąś niejasną aspiracją dostąpienia szacunku grupy funkcjonującej na zasadzie wzajemnego poklepywania się po plecach, ale ok - nie chce umierać za Polskę, ma swój target i się go trzyma. Tylko musimy (jako społeczeństwo) przestać ją traktować poważnie, bo tacy ludzie nie są poważni. Nietzsche pisał, że żałuje iż każdemu wolno się nauczyć czytać, bo to sprawia, że musi pisać zawile, żeby idioci go nie zrozumieli: "Że każdemu się wolno nauczyć czytać, to z czasem psuje nie tylko pisanie, ale i myślenie". Jego pisma są wartościowe i często bardzo trafne. Ale nikt nie powinien traktować poważnie jego postaci.
Myślę, że takie kompetencje jak inteligencja i wrażliwość są dość trudne (jeżeli nie niemożliwe) do nabycia.
@@maciejr.3436 Nie zgodzę się. Inteligencja nie jest przeciwieństwem idiotyzmu, poza tym inteligencja (przynajmniej ten rodzaj potrzebny w analizie krytycznej) buduje mocno na poznaniu schematów występujących w danej kulturze. Wrażliwość nawet bardziej jest czymś, co można wykształcać poprzez obcowanie z artefaktami kultury. Wymagana jest odpowiednia postawa, ale tej postawy nie wytworzy się poprzez deprecjonowanie osób, które nie odkryły w sobie tej ciekawości.
@@maciejr.3436 Inteligencja jest zależna od wielu czynników, w tym czynników ekonomicznych i środowskowych. Wrażliwość podobnie, może też być blokowana przez kwestie emocjonalne.
@@xerpenta Według mnie myli się pan odnośnie tego, że "inteligencja nie jest przeciwieństwem idiotyzmu".
Wikisłownik:
1. Idiota: (1.1) pot. pejor. człowiek głupi, tępak; (1.2) przest. med. człowiek upośledzony umysłowo w stopniu znacznym
2. Tępak: (1.1) pot. obraź. osoba tępa, głupia, mało inteligentna, bezmyślna
Z wrażliwością rzeczywiście pana popieram, wrażliwość jest w stanie kształtować się pod wpływem literatury (warunkiem musi być jednak posiadanie niezbędnego minimum takowej, aby było co kształtować).
@@maciejr.3436 Głupota to nie to samo, co brak inteligencji. Znam trochę osób, które są bardzo inteligentne a jednocześnie głupie. Inteligencja, to tyle, co zdolność korzystania z nabytej wiedzy i informacji. W przypadku kogoś, kto wiedzy nie nabył ciężko wyrokować o inteligencji, zdolnościach analitycznych, itp.
Ten kanal to skarbnica niszowych dram o jakich nie snilam 🥰 dziekuje
*To powinien być lead tego kanału, co za charakterystyka!*
Czytałem Tokarczuk i żadna z jej popełnionych dzieł nie wywołało u mnie takich emocji jak wiedzmin 3 gdy Geralt odnajduje pozornie martwą Ciri, lub gdy Vuko Drakkainen w "Panie lodowego ogrodu" zajeżdża swoje zdrowie by odnaleźć część swoich przyjaciół przy pomocy maski Fjolsfina. Jestem idiotą, i dobrze mi z tym. Porównałbym to z sytuacją: siłownia nie jest dla osob nie wytrenowanych, masz być "dotyrany" by móc tam chodzić.
Ja myślę, że po prostu wszyscy jesteśmy takimi idiotami. I trzeba być z tego dumnym, bo przynajmniej przeżywany autentyczne emocje w kontakcie ze sztuką, a nie tylko żłobimy bruzdy w brodzie od muskania snobistycznie podbródka.
Weź nie spoileruj bo akurat rozważałem zagranie w wiedźmina.
Doskonale pamiętam, jak w szkole podstawowej nauczyciele patrząc na osobę z książką mówili; o, ty nie jesteś jak inni, bla bla bla.
Ale mnie to wkurzało!
Nawet ich nie obchodziło, jaka to książka.
A potem jakaś kobieta pyta ludzi w klasie, czy wiedzą kim jest Olga Tokarczuk i opieprza ich, bo nie wiedzą.
Piszę to, bo chcę się pochwalić, że powiedziałam wtedy, że jest klasistką, za co dostałam podwójny opieprz, ale było warto.
Ale mnie to wkurzało.
slayyyy
Z kartkówek o lekturach zawsze ledwo 3 dostawałem, a pod koniec roku bibliotekarka szkolna poprosiła mnie o pomoc w papierach bo tylko mnie znała z imienia. O ironio, miałem najwięcej książek na koncie i żadna z nich nie była lekturą szkolną.
Jakby nie było dostała Nobla. Tylko co z tego. Nie wszystko co dostało Noble jest dobre. Ciekawe jest to że Adolf Hitler był nominowany do pokojowej nagrody Nobla
@@karolinakuc4783 a kryminalista Obama dostał po czym wywołał kilka wojen. Oderwany od rzeczywistości komitet sNobla
Nie wiedziałam, że w środowisku literackim klasizm ma się dobrze. Trzydzieści lat żyłam w radości mniejszej lub większej for fantastycznych, polskich i zagranicznych. A później wreszcie zyskałam możliwość żeby iść na studia.
I już wiem.
Obrażanie studentów że nie czytają, a gdy próbują się bronić, że czytają- wyśmiewanie że czytają "złe" książki (mangi, thrillery, reportaż, fantastykę). Jeden wykładowca dosłownie co zajęcia sarkal i narzekał na złą, nieczytającą młodzież, podpierając się nieistniejącymi wynikami badań (zignorował, jak wytknelam mu że badanie przedstawia zupełnie inne wnioski). Wyśmianie mojej próby obronienia zdania, że niektóre książki Tokarczuk można by śmiało zaliczyć do fantastyki. Gadanie wykładowców o tym, że pochodzą z inteligenckich rodzin i jak to u nich w domu stały pełne regały książek... Efekt? Zaskakujący! Studenci zniechęceni do czytania książek z sylabusa. Czytają. Ale nie to co chcą wykładowcy.
Świetny komentarz. Rolą tych którzy mogą jest pomagać innym. Wspierać w rozwoju i zrozumieniu świata. To co tworzy "nasza" noblistka jest przeciwieństwem tego czym inteligencja być powinna.
To tak jakby nauczyciel, zamiast nakierować na zdobycie wiedzy, wyśmiewał się z ucznia, że jak to można nie potrafić obliczyć pola trójkąta. "Przecież jam potrafię nawet objętość sześcianu policzyć". Chociaż...
Zgadzam się, bardzo mnie to ujęło!❤
- jak Ci idą 'Księgi Jakubowe' ?
- jak defekacja po spożyciu kilograma węgla medycznego
- mi też, ale lepiej się nie przyznawać, bo pewnie brakuje nam kognitywno-intelektualnych kompetencji
- pochodzę sobie z nią tak z tydzień a potem postawie na półce. nie no, ładnie się prezentuje
- nowe szaty cesarza?
- co?
" jak defekacja po spożyciu kilograma węgla medycznego" piękne!
Z tym postawieniem na półce to swoją drogą strzał w dziesiątkę, bo znam o wiele za dużo ludzi, którzy spytani, co cenią w tych powieściach, nie umieją ABSOLUTNIE nic powiedzieć poza tym, że "wybitne, wybitne" i pogładzeniem grzbietu na regale.
Właśnie skończyłem grać w AC: Valhalla. Jestem w pełni przekonany, że Olga Tokarczuk nie byłaby w stanie pojąć złożonego świata Hidden Ones, Templariuszy, a co dopiero Isu, który stworzył ubisoft. AC jest w czymś zawieszony. AC nie jest dla idiotów.
Grzechem byłoby nie wspomnieć o "AC Rogue", niedocenianym, lecz fabularnie czołówkowym
Z klasizmu w klasizm
@@kanapkizuranem sarcasm alert
Altaïr był simpem
@@cinnamon_nyan Nie gram w AC, brzmi jak coś co gracze gry za 300zł mogliby powiedzieć
Byłem kiedyś z kolegą, rekonstruktorem-wikingiem, na Copernikonie. Kolega miał taki duży róg do picia np. miodu (trzeba było umieć z tego pić, żeby się nie oblać) przytroczony do pasa. Na jednym z korytarzy spotkaliśmy Andrzeja Pilipiuka, który sam nas zaczepił słowami "Ale masz fajny róg!". Pogadaliśmy chwilę o naczyniach i napitkach i poszliśmy w swoją stronę. Da się być blisko czytelnika i być normalnym? Da się :)
Akurat Pilipiuk nie jest najlepszym przykładem na kogoś określanego jako "normalny". Jego poglądy też są krzywdzące dla sporej grupy ludzi i to w ten nieprzyjemny, duszny i wulgarny prawicowy sposób, który powinien był już umrzeć w XX wieku, a teraz przeżywa renesans, zwłaszcza w Polsce...
Huberath podpisał mi książki na śmietniku pełnym kartonów od pizzy (na Pyrkonie). Byłam wtedy młoda (nie no, bardzo młoda, bo teraz w sumie jeszcze jestem młoda) i pamiętam, że był bardzo miły, nie traktował mnie z góry (co mnie spotykało przy niektórych twórcach). Przy czym dodałabym, bo może nie każdy wie, że Huberath jest bardzo dobrym fizykiem. Zrobiło mi się szczerze przykro, gdy okazało się, że ma dość prawicowe poglądy, ale trudno nie cenić jego twórczości czy też np. twórczości Dukaja, chociaż po książkach jednego i drugiego można wydedukować ich poglądy. Z Pilipiukiem mam ten problem, że jest on bardzo przeciętnym pisarzem, ale akurat na spotkaniach zawsze zachowywał się spoko i jak bardzo nie lubię jego Korwinowych fantazji, tak jednak muszę przyznać, że jest spoko.
Bruno Schulz ma swoją drogą niesamowitego pecha. Nawet pośmiertnie obleśne festiwale próżności zasłaniają jego imieniem nasi kochani intelygenci. Spod obcasa Nałkowskiej teraz wpadł pod pantofel Tokarczuk.
Niestety szkoda go, marnuje się wśród takich popłuczyn
Co tyczy się Żulczyka to czy ją bronił bym polemizował (chyba jest za miły), a co do kultury wyższej opowiem pewną historie ze studiów historycznych. Mieliśmy fakultet (tak naprawdę zapchaj dziurę :) z muzyki Barokowej. Każdy poszedł z nastawieniem łatwe proste przyjemne ZZZ ( kto studiował zna ten skrót ) i prawie wszyscy polubili te zajęcia dlaczego ?. Bo Były ciekawie prowadzone z pasją i zrozumieniem. Lubie słuchający muzyki metal, pank, rock, pop disco w polu przez 1,5 godziny jej słuchali i im się to podobało. Tak samo ze wszystkim trzeba zarażać a nie zrażać.
Cały dzień czekałem na ten film. Here we go, Czuły Narrator strikes again.
Tymczasem cała sprawa jest teraz sprowadzana do jakichś śmiesznych "wojenek na lewicy" i naprawdę nikogo zdaje się nie obchodzić fakt, że te rzekomo "wyjęte z kontekstu" strzechy stają się naprawdę turbo klasistowskie dopiero po umieszczeniu ich z powrotem w kontekście. Można by próbować bronić mało zgrabną wypowiedź autorki o tym, że nie pisze z zamiarem trafienia w gusta "przeciętnego czytelnika" (imo to słabe, by noblistka wypowiadała się tak nieudolnie, że jej wypowiedzi odbierane są inaczej, niż powinny), ale nie da się tłumaczyć tego obrzydliwego stwierdzenia, że literatura w ogóle nie jest dla idiotów. Te strzechy nie były tu przypadkowe! Come on.
Sam właściwie miałem dość dobry start w świat kultury i sztuki (chociaż ograniczony silnie finansowo, a więc bez namiętnego uczęszczania do teatrów i opery). W domu były książki, od fantastyki po te o sztuce i naukowe, czytałem na potęgę, mogłem rozwijać talenty, rodzice wykazywali się dużym zrozumieniem. Nie było to jednak w stanie całkowicie zniwelować pewnych "braków". Można dostać od losu przysłowiową wędkę i przy pomyślnych wiatrach sporo z taką szansą zrobić, złowić sobie jakiegoś pstrąga czy tam szczupaczka (nie wiem, nie znam się na wędkarstwie), ale tzw. elity dostają od razu gotową, upieczoną rybę na pięknym półmisku, ze srebrną zastawą, butelką wytrawnego wina i do tego wszystkiego przygrywa im na fortepianie laureat Konkursu Chopinowskiego. To nigdy nie będzie świat równych szans.
Dodajmy, że świadomość i zainteresowania człowieka, który wychowuje się w trudniejszych warunkach, musi zmagać się z problemami (np. zdrowotnymi, psychicznymi, dyskryminacją, itd. itp) kształtują się inaczej, bo nie koncentruje całej uwagi na samorozwoju. Jeśli masz włączony survival mode, on dosłownie przytępia ci funkcje kognitywne mózgu. Albo wystarczy zwykły przymus ekonomiczny i podjęcie pracy na wczesnym etapie życia (to na szczęście mnie nie dotyczyło), żeby skutecznie zahamować rozwój pełnego potencjału, bo nie ma już na to zwyczajnie czasu.
Paradoksalnie, im więcej czytam i wykształcam w sobie wrażliwości, nad którą krokodyle łzy wylewa Olga Tokarczuk, tym silniej jestem przekonany o tym, że nigdy nie będę się dobrze czuł w jednym rzędzie z ludźmi, którzy uważają się w sposób tak otwarty i bezczelny za lepszych i inteligentniejszych. Nie widzę idiotów w grupach mniej uprzywilejowanych, co najwyżej dostrzegam zmarnowany potencjał, co jest szalenie przykre.
Aha, to mi w ogóle przypomina inby o "Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka" sprzed paru lat. Zapadła mi wtedy w pamięć taka mądrość, że przecież każdy może czytać w tramwaju, nawet na stojąco i w tłoku, to nic trudnego, ciężka praca i brak czasu to żadne usprawiedliwienie. To od dziś można dodać, że jeżeli taka osoba, zapracowana, zmęczona, najlepiej z trójką dzieci czekającą w domu i toną rachunków do zapłacenia, nie ma siły w tramwaju czytać, to jest idiotką lub idiotą, która/który z literatury na pewno nic nie wyniesie w ogóle, niech się nawet za to nie bierze. Proste.
Jeszcze jedno, czy Olga Tokarczuk dopuszcza do siebie myśl, że mogą istnieć ludzie o odpowiednim kapitale kulturowym i "wrażliwości", by rozumieć jej książki, ale nadal nie znaczy to, że muszą im się one podobać?
Jak to jest pięknie napisane, tak właśnie się czuję. Dziękuję i chapeau bas :)
@@Shemhame Dziękuję! Pół dnia spędziłem na czytaniu komentarzy pod postem Żulczyka i w końcu gdzieś musiało się ulać ;) a zjawisko znam po części z autopsji, działa bardzo podobnie w moim środowisku. Nawet się trochę nie dziwię, że ludzie bronią Tokarczuk. Jeśli się ktoś nie zetknie osobiście z pewnymi ludźmi kultury, to nie uwierzy, że ktoś twórczy i rzekomo wrażliwy może mieć tak nieempatyczny mindset.
Dla mnie papierkiem lakmusowym było zachowanie Tokarczuk ws ukraińskiej. Nie potrzebowałem już żadnych innych dowodów, by rozumieć, jak głęboko fałszywa jest jej "wrażliwość na innego", na której skapitalizowała swoją twórczość
@@KrzysztofMMaj Po czynach i obrzydliwych wypowiedziach dała się poznać prawdziwa Olga Tokarczuk.
Prawda zawsze wychodzi na jaw i tym razem okazała się wybitnie szpetna...
Ja mam wrażenie, że Olga Tokarczuk urodziła się w nie tym stuleciu. Dla niej najlepiej by było kiedy urodziłaby się w średniowieczu i jej książki musiałyby być przyczepone łańcuchem do pulpitów i mieć najlepiej pozłacane strony
Swoją drogą to niesamowite jak (prawdopodobnie odszkolne) przeświadczenie o możliwości prostego rozgraniczenia "dobrej" interpretacji od "złej" potrafi rosnąć w wynaturzone acz ogromne i spektakularne w swoim wynaturzeniu formy. Np forma "jakiejś wrażliwość", "jakichś kompetencji", to wszystko zdaje się skupiać dookoła głęboko zakorzenionych arbitralnych definicji tych pojęć, które wcale nie powinny być sztywno zdefiniowane.
Bardzo trafnie skądinąd diagnozujesz źródło tego. Dokładnie tak jest, wszystko się zaczyna od szkolnych kanonow interpretacji i wybitnych pono lektur. A potem rozdyma się do takiego olgowego obrazu nieszczęścia i rozpaczy
dziękuję za te filmy, bardzo podoba mi się sposób wypowiedzi i zdroworozsądkowe podejście do życia i szacunek do innych ludzi. chętnie nadrobię inne filmy, bo nie dość że zapewniają rozrywkę, ale też są wartościowe :)
Dzięki serdeczne, z jamnikiem!
Do światopoglądu lewicowego mi daleko ale obejrzałem z dużą przyjemnością. Naprawdę świetna krytyka. Sub za Pana prowadzącego.
Fenomenalne podsumowanie, trafiłam przez przypadek, wchłonęłam cały film. Świetne. Dziękuję
To ja dziękuję! Jamnicze pozdrowienia!
@@KrzysztofMMaj rozsyłam po znajomych, nie mogę tego trzymać dla siebie, tak mi niezręcznie było, gdy odebrałam słowa naszej Noblistki jako klasistowskie, a później obserwowałam te wygibasy intelektualne, mające na celu wytłumaczenie „co poeta miał na myśli”.
Lepiej mi ze świadomością, że nie tylko ja tak myślę, co oczywiście ludzkie i zrozumiałe, ale też cieszę się, że znalazłam kogoś, kto odpowiednie dał rzeczy słowo 😉
Olga T jest przykładem osoby, która sama zmarnowała swój potencjał. Nikt nie jest w stanie jej tak zaszkodzić, jak to robi OT
Masz absolutną rację. Analogie w memach z Korwinem w komentarzach na profilu fb jej własnej fundacji pod tym wywiadem nie wzięły się znikąd.
Zgadzam się! Mogłaby pisać naprawdę nieźle, ale każda kolejna pozycja jest coraz gorsza ze względu na ideowość i wybiórczość. Szkoda.
Panie Krzysztofie, Pana złośliwy uśmiech zawsze wywołuje u mnie ogromną radość w serduszku, jak również poczucie bezpieczeństwa, że jest ktoś kto zawsze będzie gotowy skrytykować takich właśnie "arystokratów".
Hello Jiejie ❤️
@@leanaz8329 Hello Meimei ❤️
Słuchałam tego ja, plebejusz z wsi podkarpackiej, słuchałam tego podczas drylowania wiśni
Świetne! Nie zapominajmy przy tym, że funkcjonujemy w kulturze/kraju, gdzie nawet w szkołach humanistą nazywa się osoby słabe z matematyki :).
PS. To co mnie razi w tym temacie, to ciągłe podkreślanie, że Polacy "nie czytają". Z ciekawości zajrzałam jakiś czas temu na międzynarodowe zestawienia i okazało się, że polskie "elity kulturalne" powtarzające to stwierdzenie dość mocno się mylą. O czym mogą świadczyć kolejki w bibliotekach. No tak, ale wielu z nas bierze stamtąd ""czytadła", a to przecież nie jest "czytelnictwo" ;)....
Też spotkałam się z pogardliwym traktowaniem osób, które korzystają z biblioteki, bo czytają "starocie sprzed 2-3 lat" a nie nowości. Tak jakby książka była wartościowa tylko przez kilka miesięcy po wydaniu, a potem się totalnie degradowała.
gratulacje arcymagosie z osiągnięcia 47,5 tysiąca zwolenników jesteśmy coraz bliżej do 50 tysięcy
Więcej traci jak zyskuje
@@daneprywatne3342 z której strony niby?
A potem 100k i Reksio
Jest coś surrealistycznie miłego w tym, że śledzicie suby pilnie niż ja.
@@KrzysztofMMaj ciężko nie śledzić. Kanał ładnie się rozwinął przez te około 1,5 roku. Zarówno ja, jak i inni widzowie cieszymy się z twoich sukcesów. Życzę kolejnych, a sobie życzę więcej materiałów do obejrzenia.
Już się nie mogę doczekać końca pracy, aby móc tego posłuchać. Król Jamników vs Arystokarczuk to bitwy na które warto czekać
Dziękuję Krzysztofie za poruszenie tego tematu, bo miałam pić teraz kompocik i nie miałam do czego
Smacznego!
@@KrzysztofMMaj Dziękuję bardzo
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ona nie dostrzega, że jej literatura cierpi na te wszystkie bolączki, jak ona to określa, literatury gatunkowej. Brak umiejętności naszkicowania bohaterów, ich psychologicznej głębi, jakichś namiętności, motywacji, które spójnie ciągną narrację. Ona nie kreuje światów - a jest takim wszędobylskim demiurgiem, który decyduje o losach tych jej wydmuszek. Wszystko razi sztucznością. To nie jest literatura dla intelektualistów, intelektualistów jej literatura drażni, bo jest miałka, jednocześnie myśląc o sobie, że nie jest. I ta podstawowa nieszczerość jest podstawą niezgody... Intelekt nie szuka tylko i wyłącznie tego, co intelektualne. Nie ma nic przeciwko rozrywce niższego rzędu. Ceni jednak szczerość i nie znosi pozoranctwa. Dlatego intelekt w starciu z Tokarczuk, kończy się Lemem. Jej zrobiono krzywdę tym Noblem. Ona nie dostrzega miękkości kryteriów takich nagród. Nie rozumie tych wszystkich koterii... Teraz... Jest arbitrem elegancji i zwykłym chamem na salonach... Ale... Klakierów znajdzie zawsze... Idę poczytać jakiś kryminał...
Pamiętam w technikum jak byłem przerabialiśmy fragment Książek Jakubowych po tym jak dostała Nobla za coś tam, chyba za sztukę, bardzo spodobała mi się postać pomagająca Jakubowi która nazywała się Morbius i fragment w którym Morbius mówi do Jakuba kultowe już dzięki tej wspaniałej książce o przygodach Kuby zdanie jakim było:
-It's Morbin' time!
Po czym zmienia się w ogórka najśmieszniejsza rzecz jaką w życiu widziałem.
@edit: 31:30 gościu odkleja totalnie po tej Maryji xDDD
Najlepsze jest to, że Olga Tokarczuk nie miałaby pojęcia o czym mówisz
XDDDDD
@@Carpenjoyer Bo nie ma wymaganej do tego inteligencji i obeznania z kulturą. By miała, to by rozumiała.
korneliusz augustus morbius byl slynnym lekarzem w starozytnym rzymie. oczywiscie ze taka niewyksztalcona osoba jak pani tokarczuk by o tym nie wiedziala.
,,Jaki jest sens Banana" to legendarne zdanie że strema (Elder ring) idealnie obrazuję twórczość Olgi T******k oraz jej wystąpienia publiczne heh
Sensem banana jest minionek.
Świetny komentarz. Świetny film. Rewelacyjny kanał. Dziękuję za mądry głos w dyskusji.
Najpiękniejszą rzeczą jakiej nauczyłam się na tym kanale (oprócz uświadomienia sobie wielu klasistowskich mechanizmów i obudzenia większego szacunku do gier wideo czy do fantastyki) była nauka niezgadzania się z kimś kogo uważam z jakiegoś powodu za autorytet. Dlatego teraz mogę oglądać Cię na bieżąco i bardzo często się z Tobą nie zgadzać, bo wiem, że nie jesteś żadną wyrocznią. Dzięki Krzysztof! 💜
O to chodzi! Bardzo dużo ludzi ma tak, że jak się z kims nie zgadza, to od razu wchodzi w tryb NIENAWIDZĘ UNSUB - a potem się dziwi, że tak samo debatują że sobą dziennikarze czy politycy. Albo właśnie literaci. Cieszę się z każdego myślącego niezależnie widza, jamnik dla Ciebie!
Tokarczuk jest od dawna boomerem pisarskim - chyba pasuje tutaj to określenie. Wspominałeś że ona nie zdaje sobie sprawy o czym mówi, wg mnie ona z większej ilości rzeczy nie zdaje sobie sprawy, jest w swoim świecie, takim w jakimś się ukształtowała, czyli brakuje jej jakiś 30 ostatnich lat, które chyba przespała.
Nie przespała, tylko nigdy nie chciała mieć z nim styczności.
@@justynak1404 no aż tak to (chyba) nie. Po prostu jest przypadkiem światłej osoby, która wpadła w pułapkę samouwielbienia. Jej świat się skrystalizował dawno temu i nic już tego nie zmieni. Dla mnie to trochę smutne.
Tylko 30 lat? To już 20 lat temu Lem powiedział: "Czytałem niedawno książkę Tokarczuk o 'Lalce' i jest to nie tylko mowa-trawa, ale też dowód na to, że autorka studiowała psychologię w ubiegłych wiekach".
Krszysztof kiedy oceny: wrrr
Krzysztof kiedy Olga Tokarczuk: WAAAAGH!
Będąc na pierwszym roku studiów "pisarskich" na Uniwersytecie Szczecińskim, dostaliśmy zadanie, aby wybrać wstęp z "dowolnej" książki i będziemy w ten sposób omawiać metody rozpoczynania książek. Brzmi prosto i ciekawie, ale niestety tylko brzmi. Dopytałam profesorki, czy mamy jakiś zakres gatunków do wybrania, czy jak kto chce. Dostałam odpowiedź, że ma to być "LITERATURA WYSOKA". Tak więc przygotowałam na następne zajęcia wstęp jednej z książek Brandona Sandersona i kiedy dostałam pytanie, dlaczego podaje wstęp z fantastyki jak przecież mówiła mi czego oczekuje, ja zgrabnie odpowiedziałam, że fantastyka jest moją literaturą wysoką ponieważ stoi na górnych półkach, gdzie nawet ja mam problem dosięgnąć. Więcej dalszych uwag co do mojej fantastyki od tej profesorki nie usłyszałam. Niestety cały pierwszy rok studiów tak wyglądał. Nie wolno nam było pisać fantastyki, kryminału czy innych tandetnych młodzieżowych gatunków. Tylko prawdziwa literatura i to najlepiej osadzona w Polsce, bo ten kraj znamy i o nim mamy pisać! (To o Polsce padło z ust profesor Iwasiów, co niesamowicie mnie zabolało). Przed końcem pierwszego roku zrezygnowałam ze studiów i nie żałuje. Mam ogromną nadzieję, że nadchodzące pokolenia będą znacznie bardziej otwarte na CAŁĄ kulturę a nie tylko tą jedyną najprawdziwszą i najszlachetniejszą.
O, dobrze wiedzieć, że nie mam czego żałować, że postanowiłam być amatorką w pisaniu i pójść na mikrobiologię na ZUT-cie, skoro i tak chcę pisać nie dość, że fantastykę, to jeszcze młodzieżową. To chyba już jest podwójnie nieambitne... A trochę mnie kusił ten pisarski kierunek w mojej okolicy.
@Eljot79 Fantastyka również posiada głębię.
@Eljot79 W sensie rozumiem ,że Tolkien to również literatura średnia?
Jak dla mnie to gość jednak bije na głowę wiele twórców prozy psychologicznej, czy tam filozoficznej.
@@marisanna7794 Odradzam i to mocno. Drugi semestr to była sama poezja i zmuszanie nas do pisania jej w przeróżnych formach. katorga dla osoby nie odnajdującej się w poezji.
@Eljot79 widzę że Olga Tokarczuk już robi alt konta 😂
Po usłyszeniu tego wywiady wprost nie mogłem się doczekać na rant Krzysztofa. Dziękuję za umilenie czasu.
Olga tokarczuk weszła na scene i powiedziała: Nie ważne jaką wymyślisz liczbę ja zawszę będę mieć plus 1
xDDD
Jak tylko inba o Tokarczuk rozgorzała na twitterze rozpoczęłom odliczanie do pojawienia się reakcji Krzysztofa Maja. Nie zawiodłom się, dziękuję za umilenie dnia
Happy to provide! choć miałem autentyczną nadzieję, że jeden film wystarczy i po Noblu Arystokarczuk się ogarnie, ale nie. Nie ogarnęła się.
Drogi Krzysztofie i drodzy współkomentujący nie zauważyliście ironii losu. Każdy Noblista Polski z Literatury znajduje się w podstawie programowej z polskiego. Taki sam los czeka Arystokarczuk, więc trafi ona pod strzechy i będzie czytana nie tylko przez swoich krajan, jak i przez według niej idiotów. Tylko proszę nie mówcie jej tego, bo kobiecina na zawał zejdzie i Nobla odda 🙂.
Ale to dopiero za jakieś 50 lat, bo dopiero wówczas zyska miano "literatury współczesnej".
@@Savigo. Mylisz się. Dobrze do dziś pamiętam, że w szkole podstawowej albo gimnazjalnej w moim podręczniku do polskiego był fragment "Prawieku i innych czasów" naszej szanownej Arystokarczuk, a to było po 2000 roku.
Na szczęście obieg literatury gatunkowej w mediach społecznościowych ma się świetnie i staramy się tutaj czytelników mnożyć, a nie dzielić.
Zdarzają się od czasu do czasu przypadki zadęcia, nadęcia i czegoś co zwykłem nazywać SKWD (Syndrom Kija w Dupie), ale osoby otwarcie mówiące, że są lepsze, bo ich regały pękają od klasyki, szybko z przestrzeni Internetowej znikają.
Niestety mainstream rządzi się innymi prawami. Tam nie ma konfrontacji z odbiorcą, a jeżeli jest, to w sztucznie wykreowanych warunkach, dlatego ten elitaryzm od lat utrzymuje status quo i często przebija się do umysłów innych. Co jakiś czas wpada do mnie reprezentant tej grupy z komentarzem, że "książki lubią ciszę", co wkurza mnie o stokroć bardziej niż nazywanie mnie idiotą, bo to dla mnie żadna nowość, że czasem się zbłaźnię.
Wciąż mam w pamięci najobrzydliwszą generalizację, która padła w jednym z programów literackich. Gościem był Robert M. Wegner. Pani Passent wygłosiła swoje zażenowanie względem fantasy i mężczyzn czytających ów gatunek, jakoby mieli problem z dojrzałością i cofali się w rozwoju.
Także, Krzysztofie, czekam na odcinek w pampersie i ze smoczkiem na cześć i chwałę Twoich fantastycznych regałów.
O tak, Agacie Passet przypominam to zdanie zawsze, jak gdzieś w sieci zacznie się wymądrzać i wymachiwać lewicową wrażliwością. Chętnie i do tego kiedyś nawiąże.
17:57
Ekspresje Arcymagosa osiągnęły dziś level 'czysta platyna'
Na prawdę prawie krew mi z nosa poszła - poczułam szczypanie i metaliczny zapach :)
Nienawidziłem czytania od czasów kiedy weszły pierwsze lektury szkolne: pies, który jeździł koleją... No zajebisty happy end dla dzieciaka w 4 klasie podstawowej. Awantura o Basię... Borze Zielony i Druidyczny czytałem i czytałem w końcu mama mi przeczytała bo mnie aż skręcało... I w końcu sięgnąłem, a raczej mam mi kupiła i dała, po Harrego Pottera i co? No i doznałem swojego "Katharsis", fantastyka to było to! Wtedy były chyba tylko dwa tomy HP a trzeci miał dopiero wyjść. Potem jak skończyłem HP, na marginesie dodam, że mama zaczęła mi kupować opracowania do nudnych lektur, trafiłem na trzytomową powieść fantastyczną Achaja. Około 1500 stron... wciągnąłem, bo to najlepsze porównanie, w jeden weekend. Więc tak można sięgnąć po odpowiednią książkę i doznać nawrócenia na czytanie, katharsis i duchowego orgazmu.
Oczywiście. Ktoś mądrze powiedział, że dokładnie tym jest zachwyt dziecka. Współczuję poniekąd Trolldze, bo ja miewam takie antyintelektualistyczne zachwyty przy literaturze do dziś.
@@KrzysztofMMaj Teraz mam 33 lata i czytając wybrane książki czy tak jak mówisz w odcinku wyżej wybrane w: kanonach, listach itpd. Nadal doznaję dziecięcego zachwytu. Malazjańska Księga Poległych + Dwutomówka o Karmazynowej Gwardii, Wojny Pajęczej Królowej, Seria Cherezińskiej o Królestwie Polskim czy Córce Chrobrego co za Wikingów poszła, Serie: Warhammer, Warcraft, D&D, Honor Harrington, Zaginiona Flota. Za każdym otwarciem książki świecą mi się oczy, że nie potrzebuję źródła światła.
@@Espan03 o taaak. Zaginiona flota jest woow. Tam pierwszy raz spotkałem się z braniem pod uwagę fizyki w trakcie walki w przestrzeni. No i czuć że autor wie jak działa flota wojenna. Polecam jeszcze dodatkowe mini cykle.
@@bobsley Ja miałem wrażenie, że gość zna nie tylko fizykę w pustce, ale i widzi sferyczny układ systemu planetarnego, który opisuje. Zamykałem oczy i widziałem opisywaną bitwę w trzech wymiarach. Autor miał niesamowity talent.
@@Espan03 ma, bo chyba jeszcze żyje :)
Najlepsze 44 minuty w tym tygodniu, dzięki Krzysztof
W każdej dziedzinie nauki czy sztuki są ambitni twórcy, których marzeniem jest, żeby przeciętny człowiek był w stanie uczestniczyć w odbiorze ich twórczości. Wielkiej pracy i umiejętności wymaga stworzenie dzieła, które - nie tracąc swej subiektywnej wartości - może dotrzeć pod strzechy. Ale są też ludzie, którym tych umiejętności brakuje, nie potrafią dotrzeć do ludzi nie rezygnując ze swoich ambicji twórczych. Wtedy stają na pozycji, że "tak właśnie miało być" i celowo pogłębiają hermetyczność swoich dzieł, żeby uniknąć zderzenia z faktem, że - mimo swojej niewątpliwej błyskotliwości - nie budzą zainteresowania.
This!
Krzychu, dołóż do swojej narracji gry planszowe - medium rozwijające logiczne myślenie, rozmaite mechanizmy, niejednokrotnie ulokowane w jakimś świecie literackim lub filmowym oraz, co chyba najważniejsze, zwiększające interakcję pomiędzy ludźmi.
Absolutna racja.
"arystokarczuk" , "poLOLnistów" - te Twoje słowotwórstwo mnie rozbawia za każdym razem :D
Dziękuję! ale snoblistka przebiła wszystko, a to pomysł jednego z widzów!
Wracając do Tokarczuk: bardzo miło zaskoczyło mnie to, że wielu profesorów literaturoznawstwa stwierdzili, że nie byli w stanie przebrnąć przez jej książki, więc widocznie są idiotami :)
Dla tych ludzi nie ma żadnego znaczenia cudzy dorobek, osiągnięcia intelektualne i erudycja. Z ich perspektywy to tacy sami idioci jak ludzie bez jakichkolwiek osiągnięć w przedmiotowym zakresie. Idiotą nie jest tylko ten, który jest "nasz", stąd i paradne słowa o pisaniu "dla krajanów" ze strony snoblistki
A ja to bym chciał obejrzeć jak Tokarczuk gra w RDR2. Ja wiem, że historia w tej grze to nie jej standardy literackie, ale myślę że warto, bo może w końcu nauczyłaby się jak się robi dobrą fabułę bez elitystycznego bełkotu. Albo dobrą fabułę w ogóle.
Kiedy oglądam wywiady z Lemem słyszę genialnego pisarza, którego wypowiedzi ad hoc pozwoliłyby go zidentyfikować z miliona innych osób już po jednej minucie. Kiedy słucham wywiadu z Mrozem to daję wiarę, że tworzy książki z szybkością z jaką sowieckie fabryki wypuszczały czołgi T-34. Gdy słucham Tokarczuk to słyszę infantylne wywody na poziomie maksym Paolo Coelho i dalibóg pierwsze skojarzenie, przy całej ułomności porównań, to Dyzma. gdyby zrobić deep fake głosu Tokarczuk i zamiast niej wstawić jakąś pretensjonalną studentkę polonistyki o podobnych poglądach, to publiczność mogłaby się długo nie zorientować, że to kto inny. W tym sensie Tokarczuk jest taka jak jej czytelnicy
Ja kiedyś zrobiłem eksperyment z czytaniem fragmentów Arystokarczuk jej fanowi, tylko że przedstawiłem je jako autorstwa kogoś, z kim się fanatycznie nie zgadzał. Efekt do przewidzenia, a śmiechu było co nie miara.
@@KrzysztofMMaj Chciałbym taki efekt zobaczyć na własne oczy, ale gdzie ja znajdę fana Tokarczuk. Nie znam stety niestety nikogo, kto w ogóle czytał Panią T.
"Literatura nie jest dla idiotów" - and i took that personally. Moim zdaniem literatura jest dla każdego! Dlatego mamy tyle gatunków, tylu autorów, stylów pisarskich! Nawet dla kogoś najbardziej upartego się coś znajdzie. Siedzę głownie w fantastyce, ale czasami sięgnę po jakiś thiller, horror, kryminał, nowelę,romansidło itd. Dla każdego znajdzie cię coś co go zainteresuje. Naprawdę mnie boli gdy taka elyta dyktuje nam co mamy czytać. I dlatego właśnie coraz mniej ludzi czyta bo widzi to jako coś spoza ich możliwości, a tak nie jest!
Trochę paradoksalne, że oglądam sobie ten filmik jako guilty pleasure, na poprawę humoru, najwyraźniej lubię słuchać jak ktoś mówi szczerze o naszej kochanej snoblistce arysTok***k.
Kiedy przeczytałam o tym, co powiedziała Tokarczuk, to byłam pewna, że wszyscy zareagują co najmniej zdziwieniem, ale po przeczytaniu komentarzy zastanawiałam się czy oglądaliśmy to samo wystąpienie.
Dziękujemy.
Z artykułu w Wyborczej: "Noblistkę zaatakowały głównie osoby z roczników 80. i 90. wychowane na amerykańskiej popkulturze. Tymczasem Olga Tokarczuk wychowała się na oświeceniowym przekonaniu, że pęd do wiedzy daje szczęście - pisze Anna Dębowska." Niestety nie mam dostępu do reszty, ale mam wrażenie że ubawiłbyś się po pachy czytając to coś :D
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Amerykańska popkultura? Niezdrowe!
@@tabulatorsa Ja tam się nie znam. Moją wrażliwość spod strzechy wybiły DragonBalle i inne animce, w których napieprzano się po gębach, rip [*]
Oświecenie to choroba wieku dziecięcego ;-D
DZIĘKUJĘ PANIE KRZYSZTOFIE!
Dzięki pańskim materiałom w końcu, po tylu latach doszłam do wniosku, że nie muszę się wstydzić mówić tego co czytam bo przecież to nie jest "górnolotne". Górnolotny jedynie nie był zaszczepiony w szkole klasizm.
Zawsze myślałam, że fanfiction, manga i inne dzieła kultury nie są tak właściwie czytaniem samym w sobie bo przecież to nie właśnie Tokarczuk czy inny "kwiat" polskiej prozy.
Dzięki panu w końcu wyzwoliła się z tego lęku i wiem, że jestem oczytaną osobą.
Dziękuję.
To ja dziękuję! I gratuluję, bo trzeba dużej odwagi, by pod takim naporem snobizmu i presja trwać przy swoich pasjach i zainteresowaniach. Ja przez to lata całe omijałem anime, a teraz jest to jedno z mediów, bez których nie umiem żyć
@@KrzysztofMMaj Ja nigdy nie omijałam, ale zdecydowanie się nie przyznawałam. Teraz, między innymi dzięki panu mogę opowiadać o tym godzinami!
2:45 - 3:08 Twoja mimika Krzysztof mnie zniszczyła XDD To jest talent!
Bardzo inteligentny komentarz panie Krzysztofie, w punkt.
Nie wiedziałem że mój mózg jest w stanie przyswoić tak duża ilość informacji w tak krótkim czasie
Problem z polską lewicą jest niestety taki, że mało kto tam ma faktycznie lewicujące poglądy. To co dla mnie jest najbardziej niepokojące w tych wypowiedziach to dość abelistyczne łączenie inteligencji że zdolnością do odczuwania. Tak jakby odczucia osób mniej inteligentnych nie miały znaczenia, a więc ich cierpienie też nie ma znaczenia.
Problem z polską lewicą jest taki, że u nas podobnie jak w USA lewicą określa się coraz częściej zwykłych liberałów. Tokarczuk jest po prostu liberałką.
Tokarczuk myśli tak jak sędzia z noweli "Janko muzykant ".
Janko nie miał prawą dotykać skrzypiec bo to dla elit.
Jak śmiał nawet marzyć o graniu,
Rany ...jakie to szczescie, że Pana odkrylam...
Zaraz splądruje caly kanał 😍😊
Wpadnij na strumyki weekendowe, dzieją się tam rzeczy! Witam serdecznie w jamniczej społeczności
ja pół roku temu:
cieszy mnie, że buduje się w Polsce świadomość klasowa, a takie klasistki tylko to przyspieszają, tym bardziej, że znawcy literatury takimi postawami gardzą, dziękuję ci Krzysztofie
Klasy społeczne to akurat wymysł służący do dzielenia ludzi. Nie warto wierzyć w tzw "świadomość klasową".
Powiedz to Pierre'owi Bourdieu.
Zajebisty materiał. Twoje filmy maja takie flow, że mógłbym cały dzień oglądać.
40:11 do końca, przyjemnie słyszeć coś, z czym się zgadzam w 100%. Dostaję białej gorączki jak pomyślę, jak bardzo zniszczyło we mnie chęć do poznawania i interpretowania różnych dzieł ukończenie cholernego ą ę liceum, które nauczyło mnie tylko tego, że jestem na to "za głupia". Nie taki przekaz powinni uczniom nieść nauczyciele, którzy mają zamiar kształcić humanistów. Ale dopiero po latach zrozumiałam, że to była taka właśnie "elita" niewidząca nic poza swoją bańką.
Refleksje autora filmiku skłoniły mnie do własnych: Bardzo lubię czytać - właściwie od zawsze, a moje niegdyś lekceważące podejście go gier było wynikiem ignorancji i braku własnych doświadczeń w tej dziedzinie. Gdy w wieku 21 lat pierwszy raz udało mi się zagrać i nawet skoczyć grę BioShock Infinite (tylko i wyłącznie dzięki mojemu chłopakowi i jego anielskiej cierpliwości), zmieniłam swoje zdanie o 180 stopni. Nie spodziewałam się, że grając w grę można przeżyć coś tak podniosłego, uczucie które można porównać do przeczytania niesamowitej książki, która dodatkowo na koniec zawiera wbijający w fotel plot twist. Takie dzielenie sztuki na tą dla/nie dla idiotów albo jak kto woli: "wyższą/niższą", prowadzi np. do ogólnoprzyjętych opinii, że książki to czytają ci mądrzy, ale jak jakiś dzieciak gra "w komputer" cały dzień to na pewno jakiś głupek musi być. Albo, że jak ktoś lubi ArysTokarczuk musi być porządny, wykształcony człowiek, więc można się tutaj naprawdę pomylić.
Bogowie, miałem to samo przy BioShocku Infinite. Siedziałem na napisach jak słup soli i zastanawiałem się, co ja właściwe przeżyłem...
@@KrzysztofMMaj Dokładnie tak było! Btw. świetny podcast, będę starała się śledzić na bierząco. Edit. właśnie odkryłam że jest Pan również wykładowcą na AGH. Jeżeli tak się przypadkiem odczyta Pan odpowiedź: co ja bym dała, żeby choć jeden kurs mieć z takim wykładową - pełnym pasji i mówiącym to, co wszyscy skrycie myślimy. To naprawdę pokrzepiające, że tacy wykładowcy w ogóle istnieją. Z wyrazami serdeczności - studentka UJ-otu usiłująca napisać magisterkę:)
Kupiłam ,biegunów’ w biedrze na promce i po trzydziestu stronach wymiękłam, pierwsza myśl na temat treści: ‚pretensjonalny wysryw’.
No cóż niedaleko pada jabłko od mowy noblowskiej
No fajna ta nasza "Wielka Noblistka", aż przypomina się Facebookowa strona "Nie czytasz - nie idę z tobą do łóżka". Nic tylko czekać na czasy, gdy przy zakupie książki trzeba będzie przedstawić wynik testu IQ :D
"klasistowskie bagienko, w które nie chcecie się pakować" zapamiętam to na zawsze 😂
Panie Krzysztofie, jak ja szanuję Pana za ilość wiedzy, którą Pan tutaj przekazuje w tym materiale.
Już czytałam komentarze, że przecież "nie rzuca się pereł przed wieprze!". Wieprze, czyt. polskie chamy bez wybitnej wiedzy literackiej. Ja, jako autor, byłabym dumna, gdyby moje książki mogły trafić do tych biedniejszych, mniej wyedukowanych, w mniemaniu Toksykarczuk "gorszych" ludzi/czytelników. Może moje książki sprawiłyby komuś przyjemność, może zmieniłyby jakieś poglądy... Moim zdaniem to właśnie czytelnicy "spod strzechy" potrafią bardziej przyjrzeć się książce, a nawet jeżeli nie dostrzegają pierwotnego sensu powieści, to już dawno minął dziewiętnasty wiek i fakt, iż książki były tylko dla wybranych.
O Jezu! Toksykarczuk! XD
Gratulacje za wymyślenie nowego określenia dla pisarki, która, przykro mi to stwierdzić, jest moją imienniczką (wiem, że nie każdy pies to Burek, ale jak się słyszy, że ktoś o tym samym imieniu jak ja odwala takie numery, to przykro mi się jednak robi)
Dziękuję Panu za ten materiał. Może jak pokażę go rodzinie to trochę wszyscy otrzeźwieją i nie będą jej otaczać takim kultem bo "hurrr durr nasza polska noblistka hurr durr"
Trzymam kciuki. Ja tłumaczę te rzeczy ludziom od lat i zauważyłem, że w wypadku boomerów współczynnik sukcesu kształtuje się na poziomie powiedzmy jakichś silnych 4% XD
@@KrzysztofMMaj Dobrze wiedzieć xD
Bardzo mi przykro kiedy widzę coś takiego. Olga Tokarczuk idealnie pokazuje mój problem z polonistami. Będąc w technikum byłem wielkim fanem Wiedźmina książkowego. Pokazywanie w piękny i dobitny sposób problemów z rasizmem, czy tego że w życiu nie ma czerni i bieli a przy tym postacie i świat które nawet bez tego przekazu były naprawdę głębokie sprawiało że wciskałem przykłady z tego czasem do rozmów. To jednak nie podobało się mojej polonistce która twierdziła że proza Sapkowskiego to kultura niska więc nieważne co przytoczę jako analogię to jako że przytoczyłem Sapkowskiego - mój argument jest inwalidą. Przepraszam za stwierdzenie ale no kurwa mać.
W sumie to wszyscy moi poloniści oprócz jednego byli nadętymi bucami, żeby było śmieszniej ten który był wyjątkiem to był ten ze szkoły o najwyższym prestiżu (a w sumie to z tej z jakimś prestiżem, bo te inne nie miały żadnego).
"Była tam jedna dziewczyna, której nazwiska nie mogę sobie przypomnieć; pamiętam tylko, że była ładna wyjątkowo. Pewnego dnia odczytała nam fragment swojej prozy; była to opowieść o funkcjonariuszach bezpieki.
Panowie ci, po długich i serdecznych rozmowach, przekonywali więźniów, nad którymi została im powierzona opieka, iż ci działali niewłaściwie, i więźniowie rzucali im się na pierś z łkaniem wyrażając skruchę i obiecując poprawę. To wszystko co pamiętam z tego zjazdu; było tam wielu commies, ale nawet oni zachowywali pełne żenady milczenie, a ja patrząc na śliczną buzię czytającej myślałem sobie: „Dlaczego ona nie może zostać po prostu dziwką?
Dlaczego musi jeszcze pisać?" Marek Hłasko "Piękni dwudzestoletni"

Mówi o tym, że żeby czytać jakąkolwiek literaturę trzeba mieć kompetencje, być już oczytanym, z jakimś bagażem intelektualnych doświadczeń. Nie, żeby czytać i cieszyć się literaturą, wystarczy... po prostu nauczyć się czytać ze zrozumieniem.
Bardzo przykre jest również to, że mówi o literaturze jako ogóle. Uważam, że cudownym jest sam fakt czytania i czytanie powinno być promowane, ale nie w taki sposób. Można czytać cokolwiek i cieszyć się tym, a tutaj przyjdzie taka arystokarczuk, która powie "nie możesz cieszyć się doznaniem czytania, bo nie masz kompetencji X,Y,Z, na pewno nic z tego nie rozumiesz i jesteś idiotą". Środowisko literackie powinno jak najszybciej odciąć się od takiej narracji, a nie jej przyklaskiwać i brandzlować się tym, że nie należą do grona "idiotów" w mniemaniu pani arystokarczuk.
To bardzo mocny strzał w kolano dla wizerunku literatury w Polsce i wielka pani noblistka powinna to wiedzieć.