Jeśli Nobla daje się ludziom, którzy zrobili coś przełomowego, wielkiego, to z tego co wiem Tolkien stworzył jako pierwszy cały świat, języki, kultury pod swoją książkę. Czemu on nie dostał nigdy nobla?
Dziś nobel w literaturze czy pokojowy to POLITYKA....trendy polityczne i kropka .. czemu Herbert nasz nie dostał? A np Szymborska pisząca ku czci.....dostała. pytanie retoryczne..... Dziś tego typu nagroda nic nie znaczy....a przynajmniej nie wskazuje na kogoś wybitnego w swej dziedzinie...ale na twórcę płynącego z prądem politycznym. Niestety...
Jakie to jest płytkie... Czym różni się uroniona łza wzruszenia na filmie Coco, anime Kimi no Nawa czy przy śmierci Dumbledora lub Vesemira od łzy uronionej nad, nie wiem, Romeo i Julią? Czy ta łza ma większą wartość tylko dlatego, że ktoś napisał tekst ileś set lat temu? Że są w nim trudne, nieaktualne już słowa? Że jest on lekturą szkolną?
Mi ona brzmi jak "natchnione polonistki", które w rzeczywistości nawet jak oczytane to tylko w wąskim spektrum które lubią, nie mając żadnej ( lub bardzo znikomą) świadomość o reszcie. Coś w stylu jak Sapkowski o grach, a potem próbują opierać sens(życia) kultury na tym ^^ Ponadto jakby była zaznajomiona z historią to (prawie)każda "kultura wyższa" tylko powstawała tam gdzie nauka była do przodu w porównaniu do reszty świata. Zresztą całe wieki kultury literatury czy artyzmu jest zazwyczaj opierana na kilku wybitnych (na tamte czasy) autorach a chcą udawać, że cała ma sens (bo znają historię literatury tylko z szkoły i całego kółka wspólnej adoracji). :v
@@eevve9894 byle przeczytać wczesniej to co się napisało , nim się to opublikuje ;) backspace i delete jest zdecydowanie lepszą funkcją niż nowa kartka i korektor, lub "broń boże" - przekreślenie. Jydny problem jaki mam z cyfrowym przekazem, to że gdy zabraknie prądu i technologii ( znowu) to one przepadną całkowicie.
3 года назад+604
Na szczęście jesteś Ty, bo "słuchałem" w tle jej przemowy noblowskiej naprawiając próg między pokojami w mieszkaniu. Ujebałem panel klejem, ukruszyłem płytki, wygiąłem listwę progową tak, że finalnie przypomina to stary otarty próg zwalniający, a nie gładkie łączenie między pokojami. Wkurw iony dwa dni myłem ręce z kleju. A z przemowy ciul pamiętam :D Dziękuję.
Myślę, że jedyną przykrą rzeczą jest to, że ulubienica lewicy i noblistka zieje nienawiścią do tych grup społecznych, do których wolno ziać nienawiścią dlatego, że nie chroni ich żaden dyskurs polityczny.
@@KrzysztofMMaj Nie poczulam, zeby do kogolwiek ziala nienawiscia. Raczej mowila o staczajacym sie swiecie. I ma bardzo duzo racji. Koniec koncow tylko my sami mozemy byc sobie sadem, stety i niestety.
Ten podział jest też toksyczny, patrząc w drugą stronę: jeśli ktoś przykładowo lubi słuchać muzyki klasycznej, to automatycznie może być postrzegany jako buc, nawet jeśli robi to dla czystej przyjemności, a nie z pobudek klasowych. A nie ma nic złego w tym, by jednego dnia słuchać symfonii Mahlera w pracy i oglądać animce w wolnym czasie. PS. Jescze jeśli chodzi o wysoką cenę i ekskluzywność "sztuki wysokiej" - Instytut Chopina odwalił w tym roku kawał świetnej roboty podczas streamingu całego konkursu chopinowskiego w bardzo wysokiej jakości. Także coś te internety jednak zmieniają ♥️
Pełna zgoda w kwestii postscriptum, czerpią dobre wzorce z transmisji z Metropolitan Opera, które uczyniły operę bardziej dostępną dla ludzi na całym świecie. Nawiasem: Feierlich und gemessen ohne zu schleppen i w ogóle cała I D-dur Mahlera to jeden z moich najukochańszych utworów symfonicznych wszechczasów. Nie znam praktycznie w ogóle muzyki popularnej, bo nie umiałem nigdy wysłyszeć tekstu piosenek, taki defekt. Całe życie słucham więc muzyki instrumentalnej i bardzo boleję nad jej bucerskim obrazem, kreaowanym jednak świadomie i celowo przez dużą część polskiego środowiska kulturalnego (rzucam pytanie: czemu w filharmoniach nie ma regularnych koncertów muzyki z filmów, seriali gier? naprawdę potrzebujemy od tego festiwali?).
Już lepiej być bucem, czy też snobem zasłuchującym się w klasycznej (i tylko klasycznej) muzyce i oglądającym tylko ambitne kino psychologiczno-artystyczne (gnojąc jednocześnie wszystko inne co od tego wzorca odbiega) (tak, anime też :( ), niż aroganckim ignorantem działającym w przeciwną stronę
Podobnie Opera Nova w Bydgoszczy streamowała Koncert Noworoczny, co dało wolny dostęp do niej kilkuset tysiącom ludzi! Coś niesamowitego. @Krzysztof, co do pytania (co prawda retorycznego, ale pozwolę sobie się wtrącić) o koncerty muzyki filmowej w filharmoniach. Otóż są, przynajmniej w bydgoskiej i łódzkiej. To właśnie tam pierwszy raz "na poważnie" kilkanaście lat temu zetknęłam się z muzyką filmową i było to cudowne przeżycie. Niestety odbywają się one jedynie kilka razy do roku, nad czym bardzo ubolewam. Na szczęście jest też mnóstwo orkiestr, które odwiedzają największe polskie miasta z repertuarem z muzyki filmowej i growej, więc na przykładzie Łodzi mogę powiedzieć, że takie koncerty odbywają się raz w miesiącu czy to w filharmonii, czy to w Teatrze Muzycznym, czy większych obiektach przy okazji trasy koncertowej którejś orkiestry :)
@@KrzysztofMMaj Dołączam się do pytania, wariacji nt Ad Victoriam Dinletira czy Metairy'ego słucham pasjami i mógłbym tak długo ciągnąć tytuły i nazwiska, których popularyzacja spowodowała by wręcz społeczną presje na skrócenie okresów wyłączności na wykorzystanie w w/w materiałach.
Jeżu tak. A jeszcze nie daj borzu bądź studentem_tką muzyki klasycznej (tak jak ja), to już w ogóle jednocześnie snobizm i zaraza, bo tfu, elity, a i normalną robotę byś sobie znalazła. Na przykład w księgowości... Jasne, już, qrwa lecę.
Najśmieszniejsze jest to że wszelkiego rodzaju pololniści i osoby takie jak bohaterka tego odcinka chcą zachęcić ludzi do czytania książek a osiągają zupełnie odwrotny od zamierzonego efekt. Ale wiadomo internet zły a fantastyka to nie literatura
Tak. To najśmieszniejsze. Ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej nachodzi mnie refleksja, że ci ludzie są tak głęboko zapatrzeni w siebie, że nigdy nie wyjmą głowy z dupy na wystarczająco długo, by zobaczyć, jak poza nią rozkwita i rozkwitać będzie działalność artystyczna.
Motywy fantastyczne =/= fantastyka. Fantastyka = science fiction, fantasy i horror. Ale z fantastyczności romantycznej czerpie oczywiście najwięcej horror i literatura grozy, fantasy i SF w ogóle zaś nie.
A mnie się gilotyna w kieszeni otwiera jak zdaję sobie sprawę, że są książki, których przeczytaniem można się pochwalić tylko dlatego, że zalicza się je do kultury wysokiej. Z zupełnie inną reakcją spotkałam się jak mówiłam, że czytam „Imię róży” a z zupełnie inną spotykam się jak mówię, że czytam drugi raz Harry’ego Pottera. Tak jakby czytelnicy dzielili się na dwie grupy: poważnych, tych od klasyków i opasłych zakurzonych tomów, i tych niepoważnych, czytających literaturę popularną (bo to co podoba się masom jest z jakiegoś powodu skażone, nieczyste). Mnóstwo osób nie czyta albo nie dzieli się swoimi spostrzeżeniami (szczególnie w środowisku szkolnym) właśnie z powodu tego dziwnego elitaryzmu literackiego.
Tak właśnie jest! Choć muszę powiedzieć, że szczególnie czyta się zdanie o gilotynie w kieszeni pochodzące od komentatorki kreślącej się w awatarze jako Maximillien Robespierre, uwielbiam! Co do Eco zmartwię Cię, elityzm zaszedł jeszcze dalej. Na polonistyce słyszałem, że "Obsoletki" Justyny Bargielskiej są doskonalsze artystycznie, bo "Imię róży" ekranizowano z Seanem Connerym, więc jest to k o m e r c j a.
@@KrzysztofMMaj Nie zgadzam się z Wami wszystkimi... To są dwa plemiona wariatów (podobieństwo do polityki przypadkowe?) Jedni boją się, że ich doskonałość artystyczna nie będzie oczywista, więc tworzą kluby wzajemnego lizania się po... chciałem napisać: wzajemnego mianowania się geniuszami. Zaś drudzy taplają się w najbardziej prostackiej rozrywce, wmawiając sobie, że jakikolwiek rozwój czy sięgnięcie po coś bardziej ambitnego to zbędne wygłupy. - Wmawiając sobie, czy raczej w ten sposób usprawiedliwiając swe lenistwo! To trochę tak, jakby ludzie dzielili się na himalaistów, głoszących, że kto nie himalai, ten nic z życia nie czai - a na dokładkę ci ludzie ustalaliby [nie cierrrpię pisać "by" osobno] między sobą, czy dana wyprawa w Himalaje była "prawilna", czy dana góra i sposób wejścia na nią dają prawo do "pasowania" na prawdziwego himalaistę, itd. - Zaś z drugiej strony mielibyśmy tłum uważający, że tylko głupi ruszy palcem, kiedy może leżeć na kanapie, a w ogóle, to wszystko jest względne, i jak ktoś był w parku, to też może się uważać za himalaistę... Ja tam jednym i drugim mówię: "odejdźcie w pokoju, ale odejdźcie prędko". Ani nie zamierzam katować się bebłotem dlatego, że nobilitowany, noblowany, czy inaczej lakierowany, ani unikać rzeczy trudnych, wedle zasady z piaskownicy, że "czego łatwo nie zrozumiem, jest głupie". Wyrafinowanie bowiem jest piękne - o ile tylko służy autentycznemu rozwojowi. nie popisywaniu się. Bezpretensjonalność również jest piękna -- o ile wynika z rozpoznania, że w danej chwili to ona pasuje najlepiej, a nie z lenistwa... A skrętu zwojów mózgowych można doznać i słuchając opery, i disco polo, choć przyznajmy - w tym drugim przypadku jednak częściej, i więcej szlamu trzeba przerzucić, by się dokopać do perełek... Odpowiedzią na tępy elitaryzm bywa gorszy jeszcze rewolucyjny egalitaryzm... Nie jest łatwo zachować mieszankę samodzielności osądu i pokory, ale będę dalej próbował... Krzyżyk mi na drogę. 😂
Tak, bo arbitralnie jak wczoraj wieczorem grałam w cyberpunka, to dzisiaj absolutnie nie mam prawa pójść do mozaku na wystawę. Jak w piątek byłam na diunie, to nie mam kur**a wstępu już nigdy ani do opery, ani do teatru. To absolutnie nie jest tak, ze te dzieła się przeplatają i do siebie nawiązują. To się wyklucza. Jak się ma konto na steamie albo netflix-a, to od razu się ma bana na filharmonię, operę, teatr i literaturę piękną. Nie wiesz tego?
Jejku... Przez to, że nie potrafiłam szczerze docenić i poczuć twórczości Olgi Tokarczuk i ogólnie jej postaci, czułam się tak wyobcowana w moim kręgu znajomych. Dostałam nawet jej książkę na zakończenie liceum. Teraz coraz częściej widzę w internecie ludzi, których opinia pokrywa się z moją przynajmniej częściowo. Już nie mogę się doczekać tego, co wyciągnę z tego odcinka. Siadam do oglądania! Smacznego obiadku/smacznej kawusi i miłego dnia wszystkim~
Ja do dzisiaj słyszę wyższościowe teksty, że pewnie nie dorastam intelektualnie do wielkości jej prozy i potem muszę się uciekać do rozmarowywania takich insynuatorów po podłodze przykładami pisarzy, którzy zjadają ją talentem na śniadanie. Strasznie nużące to, mam ogromną nadzieję, że po tym filmie będę mógł robić to już ciut rzadziej 😃
Też słyszałam, że nie dorosłam intelektualnie/emocjonalnie (skreślić, albo dopisać co bardziej pasuję) do tych wielkich dzieł... ale z perspektywy czasu przestało mieć to dla mnie znaczenie. Większość osób, które z mojego otoczenia zachwyca się tą prozą, naprawdę czytają to, bo tak wypada. Ja mam swój regalik z fantastyką i cieszę się jego zawartością, bo są tam treści, o których naszej noblistce się nie śniło. Aaaa i są tam na tym regale jeszcze gry, a gry to zło :P
@@matyjaszmatyszek7306 No możliwe, mam dopiero 34 lata... i obawiam się, że nie dorosnę, bo na półkach same szarlataństwo ;) a nie poważna i jedynie słuszna lyteratura
Nie zgadzam się całkowicie. To jest prosta literatura, z płytkim przekazem, tylko nudno napisana. Nie zostawiła mnie z żadnymi przemyśleniami, których wcześniej nie wyczytałbym od mądrzejszych prozaików, eseistów i filozofów. Trudna proza z filozoficznym przekazem to jest Dom liści Marka Danielewskiego albo Małe, duże Johna Crowleya, albo Troika Stepana Chapmana.
Miałem taki problem. Kiedyś biczowałem się za to, że gram w grę lub czytam komiks, zamiast poznawać ambitne dzieła literatury. W końcu dałem sobie spokój, bo ile można
Erm, myślę, że prawda leży po środku. Najlepiej chyba ani nie przyprawiać sobie na siłę koturnów (katując się "sztuką wysoką dlatego tylko, że wysoka, i pozwala spojrzeć na innych z góry), ani nie poszukiwać tylko błocka kultury "niskiej" (tania wymówką, że nie ma rzeczy prymitywnych, są tylko bezpretensjonalne - to też snobizm, tyle, że odwrócony) Dobrze, kiedy człowiek rozwija się i potrafi zrozumieć rzeczy złożone, docenić harmonię ich elementów. W przypadku literatury oznacza to np. uznanie, że synonimy służą bardziej precyzyjnemu malowaniu odcieni... Zarazem dobrze, kiedy umiemy docenić piękno prostoty - ale docenić nie dlatego, że złożoność jest poza naszym zasięgiem. Na pewno tanią pokusą jest poszukiwanie wyrafinowania tam, gdzie służy ono popisywaniu się. - Ładnie wykpiwał to Korczak (w Królu Maciusiu? Z pamięci przytaczam), pisząc, iż ludzie dorośli też bardzo lubią obrazki w książkach, ale nie mogą się do tego przyznać, więc nazywają je ilustracjami... Pagaczewski (ten od prof. Gąbki) pisał, że Ludzie Bardzo Ważni nie jedzą, tylko posilają się; nie idą spać, tylko udają się na spoczynek, itd. Zaś Einstein twierdził, że jeśli nie potrafisz czegoś wytłumaczyć 10-letniemu dziecku, to znaczy, że sam nie wiesz, o czym mówisz... A przecież trudno zaprzeczyć, że świat pęka od samozwańczych "ekspertów", którzy po obejrzeniu jednego filmu na YT czują się wyroczniami... Jest czas, nastrój i właściwy moment na kanapkę w biegu, jak i wykwintny obiad... Na operę, jak i disco polo (choć tam trzeba więcej szlamu przerzucić)
Jestem liberałem (moim wrogiem jest konserwatysta ) . Poglądy prawo -lewo, mam w centrum- pośrodku . Nie czytałem Diuny , wiem tylko że istnieje coś takiego . Mam teraz pretekst żeby poszukać PDFów ze wszystkim co jest związane z "Diuną". Dzięki za ten wpis , mam powód do czytania czegoś, czego nie znam . Wpis ma 2 lata (lepiej późno niż wcale ).
Płakałam tak samo mocno i szczerze podczas Nędzników, Króla Lwa i Opowieści z Narnii, śmiałam się równie szczerze i głośno na Weselu Figara, Bękartach Wojny i Shreku. Dla mnie to wszystko są arcydzieła 😁
Nagrody literackie to od zawsze był mało śmieszny żart, bo jak świat stary tak te nagrody zawsze służyły pchaniu danej linii myślowej, politycznej, etc. No bo jeżeli Tolkien, który jako pierwszy od zera stworzył cały wielki literacki świat ze swoją własną mitologią, kulturami i pełnoprawnymi językami, nie dostał Nobla to ja nie mam pytań...
Długo szukałem zdjęcia Olgi Tokarczuk w Creative Commons na miniaturkę, ale - nie znalazłszy - uświadomiłem sobie, że na szczęście istnieją osiemnastowieczni francuscy karykaturzyści, których talent pozwoli na oddanie sprawiedliwości temu, co największe w naszej Noblistce tuż po rozdętym ego. Czyli jej dred-plerezie. *Uwaga* Klawesyn w tle nie był dobrym pomysłem, bo wysokie tony mi się sprzęgły z moją wypowiedzią i na niektórych głośnikach (zwłaszcza wbudowanych) może to brzmieć nieprzyjemnie przy głoskach frykatywnych (głównie "s"). Przepraszam! Wersję na Spotify postaram się maksymalnie wyczyścić.
Moim zdaniem ta muzyka w tle pasuje idealnie, można by ją ewentualnie troszkę przytłumić. Dobrze też nie zdecydowałeś się na zdjęcie Tokarczuk, bo ten styl miniaturek jest cudowny
Dzięki za ten materiał. Z radością obejrzałbym podobny o Godek czy Ziębie. Zwłaszcza tym ostatnim, którego moi bliscy traktują niestety jako jedyne źródło informacji nt. medycyny.
Może słuchałem zbyt cicho (młody śpi) ale moim zdaniem tam nie było żadnego klawesynu. W mojej głośności słyszałem trąbkę, coś w stylu głównego motywu ojca chrzestnego i było ok. A co do treści to zgadzam się - jako fan muzyki klasycznej (i człowiek kompletnie nieoczytany) pretensjonalny charakter sztuki wyższej mierzi mnie bardzo. Ja z chęcią bym sie wybrał do baru wypić piwo w rytmach Royera czy Sait-Saensa, niestety takich barów nie ma. Są za to filharmonie pełne dziadków, którzy krytykują niezbyt formalny ubiór innych i jednocześnie kaszlących/charczących podczas przedstawienia.
Ech, ja twórczość Olgi Tokarczuk naprawdę lubię, "Prawiek i inne czasy" to jedna z najbardziej działających na moje emocje książek, kilka innych jej dzieł też bardzo dobrze mi się czytało. Ale jak postanowiłam się zapoznać z jej mową noblowską, to nie zdołałam przez ten tekst przebrnąć, a na to, co przebrnęłam, cały czas się wykłócałam w myślach. I po przeczytaniu tej mowy dodatkowo doceniłam mowę Wisławy Szymborskiej z tymi absolutnie świetnymi fragmentami o tym, że natchnienie nie jest tylko domeną poetów i innych twórców, a wszystkich pasjonatów, czy tym, jak napędza takie pasje ciekawość połączona ze świadomością swojej niewiedzy.
_"(...) to jedna z najbardziej działających na moje emocje książek" _ - a jeszcze lepsze są dzieła działające na żołądż. Nie żartuję, nie trolluję. Skoro decydują takie właściwosci dzieła, to stymulowanie żołędzi - jeszcze lepsze.
Zgadzam się! Prawiek czy Anna inn zrobiły na mnie niesamowite wrażenie, ale jak wzięłam się za czułego narratora to na zmianę się wkurzałam i śmiałam XD najpierw jakieś wegańskie wynurzenia Wgl nie na temat a potem cudowne przekyslenia na temat dzisiejszej młodzieży i ciagle źle, bo z jednej strony nikt już nie czyta i 2 pokolenia do przodu nie będzie już żaden człowiek czytał książek, a z drugiej strony tragedia bo Kowalski sb lubi kryminał przeczytać a to zbrodnia przeciwko literaturze
@@ameliajankowska2110 Takiej Tokarczukowej nie przyjdzie nawet na myśl że jej powieści mają taką samą wartość jak owe kryminały, a na wieść o tym że ktoś sięga po Tukidydesa Wojnę peloponeską jeśli chce chce mieć do czynienia z treściami NAPRAWDĘ istotnymi pewnie nie wiedziałaby co powiedzieć. Bo nie wie jakie treści są istotne.
Już na samym początku nasuwają mi się dwie konkluzje: 1. Krzysztof z pewnością był podłączony do kroplówki nawadniającej przez cały czas nagrania (inaczej skończyłby jako wysuszony rodzynek po takiej ilości Tokarczuk na raz), 2. Najwyraźniej w najbliższym czasie trybutariusze mogą spodziewać się emotki ''francuskiego pieska'' (jamniczka ofc.), który z bagietką i zakręconym wąsem będzie przywoływany w rantowych momentach streamów
Smutne jest to jak taką postawą wiele ludzi zwyczajnie zrazi się do... szczerze mówiąc - jakichkolwiek środków kultury. Prawda jest taka, że nie ważne czy kultura jest wysoka czy masowa, jedno i drugie stymuluje twój umysł - lepsze to chyba od siedzenia i wgapiania się w ścianę bez większego celu... Świetny vlog, przyjemnie się słuchało przy kubku dobrej herbaty :D
Właśnie to mnie najbardziej boli. Bo jaskrawo widać, że przyczyną odwracania się młodych pokoleń od kultury jest właśnie to, jak pogardliwie wypowiadają się ludzie tzw. kultury (w istocie bardzo od niej odlegli) na temat wszystkiego, czego nie zadali sobie trudu poznać.
No właśnie z tym mam problem w wypowiedzi pana Krzysztofa. W jaki sposób "365 dni" stymuluje umysł? Chyba na takiej zasadzie, jak zjedzenie hamburgera stymuluje kubki smakowe. Jedno i drugie nie rozwija w żaden sposób, nie skłania do refleksji, a czytanie takich dzieł jest jedynie bezmyślnym konsumpcjonizmem przeniesionym na płaszczyznę literatury. Podział na kulturę wysoką i masową powinien służyć odseparowaniu dzieł stymulujących rozwój od tych ukierunkowanych na bezrefleksyjną rozrywkę. Pan Maj sprawia wrażenie, jakby próbował przypodobać się motłochowi grającemu w gierki, poklepać ich po plecach i powiedzieć, że wszystko super, nie muszą się rozwijać, są wspaniali i im też należy się doza "kultury".
@@emanuelrusiecki6670 A czy o takiej "kulturze masowej" była tam mowa? Problem polega na tym, że do tej właśnie kultury masowej ludzie pokroju olgi tokarczuk wrzucają dzieła naprawdę świetne (aczkolwiek nie będące piękną poezją na przykład), razem z barachłami pokroju 365 dni i mówią, że całe to jest nastawione jedynie na rozrywkę. Poza tym, określenie graczy jako "motłochu grającego w gierki" dosyć sporo świadczy o pańskim do nich podejściu.
@@Fifsson_ Z Olgą Tokarczuk faktycznie jest problem. Niechęć do fantastyki naukowej wynika przeważnie z niedostatecznym zapoznaniem z techne, które z kolei wynika z cech osobowości niepodlegających wartościowaniu. Powiedz mi, czy czytanie czterdziestej pierwszej książki o trollach lub mordestwie w pociągu jest rozwijające? Moim zdaniem nie. Większość ludzi nie jest nastawiona na rozwój i powinno mieć to odzwierciedlenie w kategoriach, jakimi się posługujemy. Wrzucanie wszystkiego do jednego worka jest dla mnie szkodliwe. Wiele razy polecano mi seriale ewidentnie skierowane do odbiorców ekhem... niegustujących w myśleniu.
Funkcja sztuki to wzbudzanie emocji. Jeśli komus wystarcza disco polo, who am I to judge. Można tylko podsuwać sobie nawzajem inne rzeczy. Kiedyś słuchałem tylko muzyki instrumentalnej, potem techniawy, teraz ambientu. Kto wie, czego będę słuchać za 10 lat? Ocenianie kogoś po zainteresowaniach jest błędem i uczą nas tego błędu właśnie malowane autorytety.
Wspomniana opera jest idealnym przykładem na niską sensowność podziału na kulturę wysoką i popularną. Libretto wielu dzieł to bardziej opowieść o podstawowych ludzkich emocjach (takich jak miłość czy zazdrość) niż tekst skłaniający do szalenie głębokiej refleksji intelektualnej.
być może dlatego, że sztuka operowa opiera się mimo wszystko na muzyce. nie tłumaczy to oczywiście potencjalnego lenistwa librecistów, ale zapewne wymogi formy, jaką jest opera, są przeszkodą do tworzenia skomplikowanych fabuł ze smokami w tle.
Dzisiaj pisałam próbną maturę z operonu i był tam fragment arystokarczuk ,,czuły narrator" i jak to zobaczyłam to ten film był moją pierwszą myślą. Miło do niego wrócić do tych trzech latach
Moja mama jest osobą wykształconą, w swoim życiu przeczytała mnóstwo wybitnych książek, obejrzała wiele nagradzanych filmów i ogólnie zna się na sztuce. Niestety gardzi kulturą "masową" którą uważa za chłam dla ludu a nie prawdziwą sztukę. Widzę również że boli ją fakt że nie jestem taki jaka ona była w moim wieku. Ostatnio powiedziała mi abym czytało więcej "poważnych książek" a nie tylko tą durną fantastykę. Oczywiście nie wygląda to tak że nie czytam niczego innego niż fantastyka ale ten gatunek jest zdecydowanie moim ulubionym, ogólnie uwielbiam komiksy, animacje, różne filmy i seriale akcji najlepiej z elementami fantasy. Jej z kolei nie podobają się moje zainteresowania, cały czas mi powtarza że nie dostanę się na filmówkę z takimi zainteresowaniami i że tylko marnuję sobie czas. Ale ja się z nią nie zgadzam. Co z tego że przeczytam jeszcze więcej poważnych książek i obejrzę więcej poważnych filmów jeżeli to właśnie jak to ona określiła "durna fantastyka" inspiruje mnie do tworzenia? Ktoś może powiedzieć że jestem po prostu osobą infantylną i nie rozumiem "prawdziwej" sztuki, ale nie zgadzam się z tym bo to właśnie fantastyka pozwala mi się wyrazić i sprawia że moja twórczość jest autentyczna.
No niestety Twoja rodzicielka jest zwyczajną ignorantką, która wychodzi z założenia że w innym gatunku/medium nie ma rzeczy wybitnych. Takie podejście jest toksyczne i totalnie archaiczne. Przykro się czyta takie komentarze
Ta sztuka poważna to kmioty puste w sobie Znaczy ja rozumiem że istnieją książki lepsze ale mówienie że literatura masowa nie niczego głębszego to upośledzenie i ignorancja
Czy Twoja mama wie kim był i co robił Stanisław Lem? czy przeczytała chociaż jedną jego książkę? jeśli nie to niech sobie daruję wychowanie Cię w kwestiach kultury oraz fantastyki wyższej bo jest zwykłą ignorantką. Otóż Lem połączył najwyższą kulturę z fantastyką. Efekt? przeczytaj Cyberiadę i zobaczysz co to znaczy prawdziwa fantastyka.
Jedyne czego żałuję to to, że ten film nie wyszedł w kwietniu, mogłabym go wtedy pokazać mojej polonistce zakochanej w kulturze wysokiej i Oldze Tokarczuk. :')
W końcu najbardziej wyczekiwany odcinek wszechczasów! Już jutro w nagłówkach pudelków "aspirujący youtuber atakuje i obraża polską noblistke". Jak zwykle pięknie ujęte i z przyjemnością się tego słuchało! chapeau bas
Tytuły rozdziałów wyglądają jak nagłówki w Wiadomościach TVP. Brakuje tylko "Olga Tokarczuk spuszcza wpierdol Najmanowi", albo "Olga Tokarczuk pali papierosy za garażami" xD
Jasne, że hiperbola, ale też dużo zależy od techniki, potrzebnych materiałów itd., a studenci ASP regularnie narzekają na to, że bankrutują na tym (gdy tymczasem mogliby za ułamek tej kwoty tworzyć prace cyfrowe)
Serio porównujesz digital art, po którym możesz mieć zarobki 10k/miesiąc przy sensownym zaangażowaniu i portfolio, z uczeniem się gotowania z Makłowicza? Wiesz, że to jest dokładnie taki sam klasizm, jak i Tokarczuk, i ze zamieszczasz ten komentarz pod materiałem właśnie o tym? XD
@@KrzysztofMMaj nie wiem czy miałeś na celu wywołać masową hiperbolizację, ale mam wrażenie że się udało. Po filmiku mogę jasno stwierdzić, że Tokarczukowa jest dosyć memiczna xD
"Prawiek i inne czasy" przeczytałam już bardzo wiele lat temu i długo była to jedna z moich ulubionych, zaczytanych wielokrotnie książek. A potem pani Olga zaczęła się wypowiadać publicznie :D
No właśnie. I potem zaczyna działać znany syndrom, kiedy czytelnikowi coraz trudniej jest czytać powieść w oderwaniu od poglądów autora (ten sam casus jest z transfobią JK Rowling na przykład).
Przypadkowy widz. Bardzo ciekawy filmik, od dziś jestem stałym obserwatorem #DlaKażdegoCośPrzykrego. Przyznam się, że Pani Olga nie powstrzymała by mnie przed dokonaniem zakupu mojej ulubionej, tak bardzo foremkowej i przewidywalnej książki Jacka Dukaja - Inne pieśni. Nawet gdyby położyła się w przejściu do księgarni i rozerwała koszule.
Dopiero niedawno natrafiłam na Twój kanał (od Dominika Bosa, jakżeby inaczej), ale zostanę na dłużej. Dzięki Twoim materiałom można rozszerzyć światopogląd, podoba mi się też Twój sposób wypowiedzi. A najbardziej spodobała mi się otwartość na krytykę, co jest bardzo ważne.
Choć komentarz pewnie utonie w morzu pozostałych, i tak go wyprodukuję, bo odcinek wywołał we mnie lawinę skojarzeń z moimi własnymi wspomnieniami szkoły średniej. Konkretnie - odniesienia do klasizmu, który, jak sądzę, już wtedy odczułem. Miejsce akcji: jedno z 'elitarnych' liceów należących do pierwszej dziesiątki w Warszawie wg. tak uwielbianych tutaj rankingów. Profil humanistyczny. Pierwszego dnia szkoły zyskałem kolegę, z którym trzymałem się i siedziałem w ławce aż do matury. Obaj byliśmy zainteresowani literaturą, muzyką i szeroko pojętą kulturą, obaj też mieliśmy klasyczną łatkę 'zdolny, ale leniwy'. Dość szybko połapałem się, że na lekcjach polskiego, prowadzonych zresztą przez naszą wychowawczynię, doświadczoną pedagożkę i krytyczkę literatury, ewidentnie kolega jest postrzegany lepiej, oceniany lepiej, więcej uchodzi mu na sucho, bardziej podkreślany jest drzemiący w nim talent. Obaj w naukę wkładaliśmy mniej więcej podobny wysiłek i jeśli czymś podpadaliśmy nauczycielce, to zazwyczaj razem. Na ile potrafię ocenić, talentem też od siebie wiele nie odstawaliśmy. Na czym więc polegała różnica? Właśnie na podziale kultury na 'wartościową' i 'mało wartościową'. On lubił współczesną poezję, Witkacego, Gombrowicza, beatników, balladzistów. Ja - fantastykę, gry wideo, Szymborską i punk rocka. Próbował pisać surrealistyczne opowiadania, z kolei ja - ironiczne wiersze. W oczach polonistki on był wrażliwą duszą i młodocianym artystą, o którym świat usłyszy i który zasługuje na troszkę taryfy ulgowej - ja zaś byłem niesfornym dzieciakiem trwoniącym talent i dobrą edukację na głupoty. Gdy zadeklarowałem, że prezentację maturalną przygotuję o tworzeniu światów w prozie fantasy, posługując się Tolkienem, Sapkowskim i George'em R.R. Martinem, otrzymałem uśmiech politowania i pytanie, czy jestem pewien. Polonistka zresztą nie kryła się ze swoim przekonaniem, iż (tu autentyczny cytat) 'literatura fantasy jest dobra dla chłopaczków, którzy nie wyrośli z okładania się kijami i udawania rycerzy'. I żeby nie było wątpliwości - lubiliśmy się z owym kolegą, nie było między nami żadnych żali czy rywalizacji. Pomagaliśmy sobie, wymienialiśmy napisanymi 'do szuflady' tekstami, do dziś zresztą zdarza nam się to robić, bo obaj wciąż coś tworzymy - ja niedługo doczekam się pierwszej publikacji fantastyki własnego autorstwa. Nie było niesnasek i podziału na zainteresowania 'gorsze' i 'lepsze', chociaż uznana pani polonistka i krytyczka bardzo chciała je w nas zaszczepić - odgórnie, tak jak zostało powiedziane w odcinku.
Tworzenie światów w literaturze fantasy? Bliźniacza duszo, ja o tym dwie książki napisałem, wprawdzie okropnie naukowe, bo to były prace bronione na UJ (magisterska i doktorska), ale iskra, która je roznieciła, była czysto fanowska. Dziś już u mnie na seminariach na AGH ludzie piszą własne prace o światotwórstwie i malutka dyscyplina powolutku się rozwija. Spotykałem się z takimi skandalicznymi odpowiedziami, jak Twojej polonistki, całe życie i spotykam dalej, mimo doktoratu, zaczętej habilitacji i pracy na uczelni. To jest coś, co nie odejdzie z naszej rzeczywistości tak długo, jak długo uprawomocniać będą takie sądy malowane autorytety pokroju Tokarczuk.
@@KrzysztofMMaj Moja droga się na czas studiów filologicznych troszkę z fantastyką rozeszła, ale też nie do końca, bo pracę magisterską poświęciłem zestawianiu motywów i postaci z fińskiej Kalevali (którą, jak wiadomo, obszernie inspirował się Tolkien) z mitologiami innych kultur europejskich - Celtów, Bałtów, Skandynawów. Chcemy czy nie, fantastyka często jest obszernie zakorzeniona w mitach. A sama prezentacja maturalna też przebiegła dość absurdalnie, ponieważ komisja ewidentnie nie potrafiła o fantastyce rozmawiać i nie była szczególnie zainteresowana tym, co mam do powiedzenia. Wątku prozy Martina skrzętnie unikano, bo - dam sobie rękę uciąć - żadna z pań egzaminatorek nie miała jej nigdy przed oczami, a w odniesieniu do Sapkowskiego i Tolkiena padły generyczne pytania wygrzebane zapewne z jakiegoś klucza, niestety nijak niezwiązane z moim tematem. Tym sposobem po omówieniu worldbuildingu musiałem nagle opowiadać o przemianach wewnętrznych Froda na przestrzeni trylogii. Sytuacja zbiła mnie z tropu na tyle, że nie wypowiedziałem się szczególnie błyskotliwie i straciłem pokaźną garść punktów...
Panie Krzysztofie, skromy i niewidoczny widz z tej strony: nie zawsze się z Panem zgadzam i czasem w głowie z Panem dyskutuję, ale jako nauczyciel z powołania (ale nie w zawodzie) uwielbiam Pana sposób myślenia i podejścia do edukacji :)))) Zajebiście żałuję, że takich rozmów nie można prowadzić z uczniami.. Byłoby to milion razy cenniejsze niż "co miał na myśli utwór Dziadów" ;) Miał dużo ważnych rzeczy na myśli, ale żyjemy w tak skomplikowanym mechanizmie globalnym - że ważniejsze jest rozumieć, a nie pamiętać :) PS. przymierzam się po długiej przerwie do powrotu do gry w Wieśka :)
A ja się strasznie cieszę, że nie mówię wyłącznie do uczniowsko-studenckiej bańki! Miło mi poznać i chociaż tak pogawędzić ze skromnym i niewidocznym widzem Zdaję sobie sprawę, że moja sytuacja i komfort rozmowy ze studentami o światotwórstwie i grach wideo jest mocno unikatowa... dlatego szanuję niesamowicie wszystkich nauczycieli, którym się chce i którzy zdają sobie sprawę z ułomności systemu, który ich ogranicza.
Wow. Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem tego filmiku. Pod wrażeniem, bo bardzo cenię autora kanału i jego przemyślenia, a jednocześnie odebraliśmy przemowę Tokarczuk w tak różny sposób, jak to tylko możliwe. Ponieważ jestem przekonany, że pan Maj nie miał złych intencji, pozostaje mi tylko zastanowić się, jak bardzo różnie możemy odbierać ten sam tekst, skoro z fragmentu, który dla mnie zachęca do zjednoczenia czytelników i pisarzy oraz porzucenia sztywnych i sztucznych ram gatunkowych, pan Maj wywodzi odezwę do podziału my (sztuka wysoka) vs oni (sztuka niska/skomercjalizowana).
Dla mnie, każdy, kto poniża innych, żeby dowartościować siebie, nie jest zbyt inteligentny ;), a wydaje mi się, że to robi pani Tokarczuk. Taka moja definicja, o. Dziękuję za ten film, w obliczu obecnej wypowiedzi p. Tokarczuk na festiwalu literackim, zaczynam coraz wyraźniej "widzieć" kim jest naprawdę i bardzo mnie to do niej oraz jej twórczości zniechęca... 😕
Niestety właśnie tak zniechęciłem się lata temu do większości prozaików tego typu. I nie tylko prozaików. Kazimiera Szczuka, która jednym kącikiem ust broni feminizmu, a drugim mówi, że Janusz Rudnicki może kobiety wyzywać od kurew, "bo on już tak ma i jest artystą" wzbudziła we mnie ongiś analogiczną niechęć. Czy zdziwiło mnie więc, że ten sam Janusz Rudnicki poparł Arystokarczuk? Kompletnie nie.
Po tym najnowszym materiale o ostatnich uwiecznionych dla przyszłych pokoleń wywodach Pani Olgi postanowiłem cofnąć się do owego wcześniejszego i nie jestem zawiedziony. Widzę, że u Pani Olgi tworzenie podziałów na lepszych i gorszych odbiorców kultury, lepsze i gorsze rodzaje literatury i mianowanie idiotami tych, których nie aprobuje to nie nowość, a po prostu kontynuacja trendu. Cóż, przynajmniej jest spójna sama z sobą. A ten fragment, jak mniemam, celowego przeinaczenia "cytowanego" tekstu Forstera mnie osobiście jako tłumacza od 14 lat dotknęło w bardzo nieprzyjemny sposób w bardzo czułe miejsce. Wysrała się na zasadę nadrzędną - tłumacz tak, jak jest, a nie jak chcesz, żeby było.
Ten vlog będzie legendarny i przejdzie do historii. Teraz tylko czekać, jak Tokarczuk zrobi odpowiedz do filmu Krzysztofa xD Film jak zwykle dobitny, ale tym razem nie było mi przykro. To pewnie przez, że już z live'ów wiem dużo o T. Udanego tygodnia Krzysztof i do zobaczenia na szlaku w sobotę
Olga Tokarczuk nigdy nie zrobi żadnej odpowiedzi, nie podejmie rękawicy, ani nie skonfrontuje się ze mną w dyskusji, bo rolą jej agenta wydawniczego jest przestrzegać ją przed pijarową katastrofą No i nie wspominam już o tym, że nagranie filmu na YT w jej wykonaniu byłoby synonimiczne z osiągnięciem przez 9 krąg piekła temperatury zera absolutnego.
Jest takie słowo "oczytany" i używa się go w odniesieniu do osób, które dużo wiedzą i rozumieją. A dlaczego nie ma słowa "ograny"? Kto powiedział, że książki to jakieś lepsze medium niż gry czy filmy? Od dzisiaj będę mówić o moich rodzicach, że są "tacy nieograni". Aż mi ich żal.
Bardzo istotne też jest to ile energii psychofizycznej pochłania konsmuowanie danego medium... jako osoba z depresją mam bardzo mało energii i w wiekszości zuzywam ją na funkcjonowanie jako tako, kiedy wiec mam czas wolny często nie mam siły czytać czegokolwiek (nie mówiąc już o jakichś "mądrzejszych" książkach), nawet niektóre produkcje filmowe czy serialowe wymagają większego skupienia niż inne. Dzielenie ludzi na tych co czytają prawdziwa literaturę i na pozostałych jest tak samo szkodliwe jak dzielenie ludzi na szczupłych, którzy jedzą tylko zdrowo i grubych, którzy oczywiście żrą tylko fastfoody. Bez żadnej refleksji i szerszego spojrzenia na to jak wiele różnych elementów składa sie na to, że ktoś jest gruby lub że ogląda seriale.
Po tym jak Masłowska dostała nagrodę NIKE za "orginalny język", wiedziałam, że z twórczości pisarskiej robi się już to samo co z Oskarami. Żaden kunszt, język, głębia się nie liczą, aby tylko zgadzało się z polityką czy narracją Akademii\uczelni\kogoś tam. Tokarczuk na siłę usiłuje udowodnić, że doznała jakiejś Nirwany czy innego stanu Zen, więc z miejsca stawia ją to na wyższym poziomie. Dlaczego nie miałaby być jedynym słusznym oświeconym głosem polskiej literatury? Wystarczy, że poprze ją tłum ludzi, którzy ogłoszą ją artystą roku z argumentacją, że "jest nim i kropka". Dlatego, jak w przypadku każdych ludzi zamkniętych w blasķu własnej inteligencji i światopogladu, nigdy nikt normalny nie osiagnie stanu zrozumienia tych "wybitnych". P.S. Dzięki za materiał. Miło wiedzieć, że ktoś ma swoją opinię :)
Ba, co najzabawniejsze, na polonistyce słyszałem, że Masłowska "oddaje język młodego pokolenia". Nie wiem, gdzie ci ludzie przebywają i czego słuchają, ale kisnę na samą myśl o tym, jakie mogą mieć o tym wyobrażenia. Do dziś pamiętam wrażenia po "Pawiu królowej", a były one następujące: miałem ochotę rzeczonego pawia puścić.
@@KrzysztofMMaj Proszę Cię, Masłowska wydała kontrowersję- bo dokładnie tym jest jej książka (w zasadzie nie jedna). Do czasu "ery przed wojny polsko-ruskiej" przeklinanie na każdym kroku było postrzegane jak najbardziej poprawnie- ot, chamstwo i nic więcej. Po wydaniu tej książki język wulgarny stał się "niebanalnym wyrażaniem". No nie, nie zgadzam się. To dalej było chamstwo i kontrowersja. Z tym, że o ile kontrowersja w wizerunku osoby, filmie czy marketingu jest po prostu monetyzacją i się sprzedaje, o tyle nie powinno monetyzować się nagród literackich. Kiedyś każdy twórca na myśl o prestiżowej nagrodzie miał ciarki i marzył po nocach, że kiedyś ją zdobędzie. Dziś.. no dziś to nie ma znaczenia. Nigdy nie chciałabym stać w tym samym kręgu co Masłowska czy Tokarczuk, nie chciałabym porównań z ich twórczością tylko dlatego, że odebrały tę samą nagrodę. Oczywiście, nie twierdzę, że kiedyś takowe zdobędę. Po prostu obrażałoby mnie stanie na piedestale z monetyzacją czy polityką, bo za nic innego tych nagród nie dostały.
Świetny materiał jak zawsze! Będąc w klasie maturalnej czuję się coraz bardziej sfrustrowany byciem zmuszanym do "interpretowania" (czyt. wkuwania interpretacji jakiegoś snoba) jakoby wybitnych dzieł literatury. Zły jestem na cały ten przeklęty system szkolnictwa i klasistowskich snobów wiedząc, że o wiele lepsza historie czekają na mnie chociażby w wyśmienitym Dead Space, Cowboy Bebop, czy w twórczości Junjiego Ito, będącą komiksem. Przy okazji ciekaw jestem, co sądzisz o zwiastunie gry "The Invincible". Ja sam jako fan retro futurystycznego scifi oraz samego Lema, jestem podekscytowany tą grą
Miałem nawet ze Starward Industries o tym projekcie. Gra wygląda bardzo obiecująco, takie połączenie Outer Worlds z, ja wiem, Halo, wbrew wszystkim pozorom albo takim Technomancerem. Czekam z niecierpliwością!
Moja mama, będące nauczycielem geografii, dowiedziała się że winni temu, że uczniowie czytają byle co są nauczyciele. Ale nie wszyscy... tylko Ci, co czytają np. kryminały. Oczywiście moja mama uwielbia kryminały XD
Dziękuję Magosie, teraz zapętlony klawesyn siedzi mi w czaszcze i nie chce wyjść. Daje mi wizje siebie pijącego herbatę z porcelanowej filiżanki, do tego zaparzonej w imbryczku.
O Panie, dobrze, że masz inne filmy bo byś trafił na pasek TVP :-D a tak serio to książki Tokarczuk beda zapomniane za 20 lat. A gwiezdne wojny, marvel, władca pierścieni będa oglądane przez kolejne pokolenia.
@@kapitan_igloo3821 No tak, akurat z tą książką to słabe porównanie, kiedyś sam się tym zaczytywałem- fajnie, że Pan mi zwrócił uwagę. Głównie chodziło mi o poziom literacki p. Tokarczuk, bo nie uważam, że zasługuje na Nobla, zresztą moim zdaniem ta nagroda jest raczej przyznawana za poglądy, niż talent literacki, pzdr.
@@jannowak1248 Książki tej pani są pretensjonalne i wtórne- bierze się za tematy które ją przerastają, a pseudointelektualny bełkot nie przykryje ignorancji. Nie mówię, że, ma zły warsztat literacki, ale takich rzemieślników są tysiące, a nobel (szczególnie w dziedzinach humanistycznych), jest przyznawany za poprawność polityczną i odpowiednie poglądy, czy pochodzenie, zamiast za rzeczywisty talent i dokonania.
Świetny film, jak wszystkie pozostałe na tym jakże wartościowym kanale. Natomiast dla odmiany zamiast chwalić pana cudne wypowiedzi, które jak najbardziej lubię chciałbym pochwalić... dobór oświetlenia. Wiem, że może być to mało istotne w ostatecznym odbiorze materiału, którego zapewne wiele osób słucha, natomiast chciałem po prostu wyrazić zadowolenie moich oczu. Dobór kolorów oświetlenia po prostu bardzo mi się podoba. Tyle ode mnie, życzę miłego dnia/wieczoru i smacznej herbatki, kawy czy cokolwiek sobie popijacie wy, którzy czytacie ten komentarz.
Mnie zawsze Tokarczuk odpychała, gdy widziałem niegdyś kawałek jej ksiażki w podręczniku: filozoficzne wynurzenia, zamiast czegoś interesującego. Czy nie można pisać zrozumiale, a nie byleby się pani od polaka uśmiechała, że "jak pięknie napisane"?
Przypelzalem tutaj po tak dlugim czasie natwafiwszy wczesniej na twoja rozmowe w B/S nt jak jutuby i tworcy nas prowokuja. Zaciekawil mnie fragment zestawiajacy szkodliwosc noblystki i jakiegos typa xd Super analiza, rzuciles mi pod nogi perly. Dzieki.
Panie Krzysztofie bardzo się cieszę, że odkryłam ten kanał. Głosi pan tezy, które od dawna gryzły mnie w różnych sytuacjach, nigdy do końca niepomyślane. Nie lubię Olgi Tokarczuk. Właściwie to mało jaka postać tak mnie irytuje. Bardzo za to lubię jej książki. Świetnie mi się je czyta, zawsze skłaniają mnie do refleksji, choć często nie zgadzam się z głoszonymi przez nią "prawdami". Poza tym uwielbiam oprę, lubię teatr i jestem zapalonym graczem. Okropnie mnie irytuje kiedy widzę jak różnią się reakcje ludzi, kiedy opowiadam o jakimś świetnym przedstawieniu na którym niedawno byłam lub nowej grze komputerowej czy anime. Czuję się w pewnym sensie urażona kiedy znajomy podziwia mnie, bo czytam książki czy chodzę do opery, bo wiem doskonale, że prawie nikt nie okazałby mi podziwu gdybym zaczęła wymieniać moje zainteresowania od gier czy seriali. Zresztą moim zdaniem podziwianie kogoś za jego zainteresowania jest dość niezdrowe. Świetna opera, wystawa fotografa którego lubię, przejście nowego Assassyna i obejrzenia horroru anime dają mi mniej więcej taką samą frajdę, więc są z mojej perspektywy rozrywką (czy tam sztuką) tego samego kalibru. Jeśli ktoś przeczytał ten przydługi komentarz to chętnie poczytam o doświadczeniach i odczuciach innych w takich sytuacjach. Pan Krzysztof to dla mnie najlepszy polski youtuber i cieszę się, że ktoś mówi o takich rzeczach publicznie w ogólnodostępnym popularnym serwisie jakim jest youtube.
Dziękuję! Co do oceniania po zainteresowaniach, nie mógłbym się bardziej zgodzić. Zbyt często jest to właśnie wykorzystywane do oceny negatywnej aniżeli pozytywnej... A tymczasem jest to neutralne. I piękne w tym sensie, że powinno otwierać na rozmowę o wzajemnych pasjach i szansę odkrycia czegoś nowego.
@@whiteeye3453 Nie jestem właściwie pewna. Uwielbiam zawiłe rzeczy, których do końca nie rozumiem, może to. No i przyznaję, że rozpoznawanie tej masy nawiązań do innych (lepszych XD) twórców daje mi masę satysfakcji. Czytałam tylko jej stare książki, także nie jestem pewna co można znaleźć w nowych. „Opowiadania bizarne” są lekkie i miło się je czyta, trochę jak dobrze napisane legendy (są inspirowane opowieściami ludowymi).
Nigdy nie czułem się tak dumny z faktu, że moje regały uginają się pod ciężarem dzieł z gatunku fantastyki, science fiction (bez łącznika) i innych tworów niskiej kultury :) Co do interpretacji i tematu ostatniego "Dla każdego coś przykrego" przypomina mi się wywiad z dr. Tomaszem Rożkiem, który to w Hejt parku wspominał jak rozwiązywał zadanie maturalne w którym przytoczony był fragment książki jego autorstwa. Otóż okazało się, że uzyskał on raptem 60% z tego zadania, gdyż nie wstrzelił się w klucz. Jak widać w dzisiejszych czasach jedyną słuszną racją jest zdanie "wybrańców narodu" pokroju pani Tokarczuk, czy tworu pokroju CKE. Nie ważne zdanie autora, ważna interpretacja "autorytetu". ¯\\\_(ツ)\_/¯ Długo czekałem na ten odcinek i się nie zawiodłem 😄 teraz tylko streamy z Dark Souls i mogę umierać.
18:00 odnośnie ignorowania gier przez nauczycieli, kiedyś rozmawialiśmy na zajęciach (nie pamiętam jak się nazywały, jakaś historia sztuki) o historiach, w których patrzymy z perspektywy małych dzieci. Jak przywołałem Grę Endera to nauczycielka zbulwersowała się, że przecież rozmawiamy o książkach, a nie o grach. Ciekawe czy o książce Gra o Tron też nie słyszała.
Pamiętam, jak mówiąc mojej koleżance (chodzącej do szkoły muzycznej) parę lat temu, że uwielbiam muzykę trance, otrzymałam jako odpowiedź wzrok pełen niedowierzania i: "ale to nie jest prawdziwa muzyka". Oczywiście próbowałam podać jej przykłady utworów uznawanych również za klasykę gatunku, na podważenie jej tezy, ale przez te 6 lat jak się znałyśmy nigdy nie chciała się ze mną zgodzić. I piszę to jako osoba, która kocha również muzykę klasyczną. Przez lata myślałam, że jestem gorsza intelektualnie, bo trance jest jednak mi najbliższy i tak naprawdę dopiero dorastając zrozumiałam, że to tak nie działa. Sztuka jest bardziej skomplikowana. Tak samo oglądanie seriali i filmów, nawet Marvela nie oznacza bycia gorszym, jakiegoś zacofania. Również czytanie fantastyki, czy romansów, których akurat nie lubię, zamiast kolejnego "dzieła" Olgi Tokarczuk. Nie ma w tym nic złego, bo kultura powinna być otwarta i mogę się mylić, ale jest ona narzędziem dla nas, do kształtowania siebie, a nie środowiska "wyższego" do kształtowania głupich, szarych człowieczków. Sama piszę książki, opowiadania, w których dzielę się przemyśleniami i ktoś może z nich skorzystać, ale nie próbuję nigdy nikogo moralizować, bo w przeciwieństwie do niektórych jestem w stanie zrozumieć, że ludzie są różni i mają różne potrzeby. Więc mówienie, że coś jest prawdziwą sztuką a coś nie, jest dla mnie po prostu głupie i złe. Moi rodzice nigdy nie mogli przekonać się do filharmonii, dopóki nie skorzystali z zaproszenia na koncert muzyki filmowej, na który teraz chodzą co roku. Czy jest w tym coś złego? Albo to, że więcej wyniosłam z "God of war" albo Wiedźmina niż WIELKICH dzieł Mickiewicza? Wydaje mi się, że nie. No ale może pani Olga Tokarczuk jest mądrzejsza ode mnie, a ja- nic nie znaczący student to mogę jej jedynie buty wytrzeć, bo słucham muzyki trance i czytam Wiedźmina i oglądam Avatar: Legenda Aanga dla relaksu pomiędzy nauką anatomii.
Tym to dziwniejsze, że akurat trance - przynajmniej w pewnej części - jest dość blisko muzyki klasycznej - na przykład takie kawałki: ruclips.net/video/Z1oXMuKNMSg/видео.html ruclips.net/video/r9lmSCmqSD4/видео.html ruclips.net/video/7jgN9bbgPZU/видео.html
imo ATLA jest dziełem o ogromnym impakcie kulturowym; uczy szacunku, miłości i tolerancji prostym i zrozumiałym językiem, bez skomplikowanych metafor, bez wywyższania się i głoszenia całemu światu, jaki to jest filozoficzny - i porusza więcej problematycznych tematów niż proza p. Tokarczuk, a z pewnością czyni to bardziej delikatnie.
a propos wzmianki o "kawiorowości" lewicy - w sumie jest w tym jakaś ironia, że zarówno progresywiści jak i konserwy w dość podobny sposób potrafią marudzić na popularyzację / umasowienie kultury (skrót myślowy, ale myślę że wiadomo o co chodzi), choć oczywiście dla jednych i drugich tą "dobrą" kulturą i sztuką będzie co innego. Boomerstwo ponad podziałami.
Kiedy byłam w klasie maturalnej, czyli w tym roku, to moja poLOLnistka sugerowała Olgę Tokarczuk jako przykład, który można przywołać na maturze jeśli będzie taka okazja. Mówiła też o niej jakoby miała być kimś wybitnym, kimś kogo mamy słuchać oraz czytać. Już wtedy mi się to nie podobało, powiedziałam to na głos, że nie wiem co wszyscy w niej widzą, i że jest strasznie wyhajpowana, na co nauczycielka oburzona stwierdziła, że nie mam racji i na tym się skończyła temat. Na szczęście moim znajomi też nie widzą w tej znakomitej pisarce niczego WOW. Może to przez to, że oglądam seriale, gram w gry i wrzucam zdjęcia na Instagrama 😆. Uwielbiam Cię słuchać, i zawsze, choć pewnie znajdą się wyjątki, mam takie samo zdanie. Jak zwykle świetny materiał, uśmiałam się jak zwykle z prześmiewczego czytania oraz francuskiego akcentu👌. Trzymaj się i czekam na następny film 💪
Ciekawy fragment z Szekpirem, jako popularną kulturą swoich czasów. W czasach Elżbietańskich Wysoka kulturą były dzieła starożytnych. Odyseja, Iliada i dramaty greckie. Ale nikt wtedy nie mówił, że Pan Szekspir Tworząc swoje dzieła jest gorszy. Chwalono wręcz przez co stał się symbolem klasycznej literatury. Kiedyś to co było popularna kulturą, przechodziło lub nie do kultury wysokiej. Jako klasyka. dzis podobny trend widzimy w kulturze masowej. Gwiezdne Wojny, Star Trek przeszły do klasyków SF i na nich wzorują się twórcy. To samo gry. Podobnie tak było kiedyś z ogólna literaturą i kulturą. Problem w tym, że dziś sztucznie utrzymuje się status "Wysokiej kultury" bo autorami są ludzie, którzy wpasowują się w pewne normy i są "ze środowiska" Wysoka kultura to nie żadna "lepsza kultura" tylko kultura klasyków dzieł właśnie ponadczasowych reprezentujących wartości uniwersalne. A nie zbiór "lepszych" dzieł bo tak powiedziała wąska grupka "znawców' Kultura jest własnością wszystkich a nie tylko tych co ją Tworzą. Wpełni sie z gadzam z Panem Krzysztofem. Plucie na dzieła kultury takie jak seriale, gry komputerowe i obrażanie korzystających z nich ludzi. Nazywanie ich dużymi dziećmi i tworzenie atmosfery, w której wstydem jest rozmawianie o ponadczasowości dzieł Carmacka czy studia Westwood jest wstydem. To karygodne zachowanie roem z XIXw. Mam nawet wrażenie, że szczególnie polska kultura w tym własnie wieku sie zatrzymała. Powiem jnawet więcej Tak zwani wieszcze narodowi i ich dzieła mają w tym momencie wartosc jedynie historyczna i co najwyżej mogą budowac tło do rozważań nad sytuacją ówczesnych Polaków. I takie na koniec jedno moje pytanie. Czemu w tym zajebistym zestawie lektur brakuje dzieł z dwudziestolecia między wojennego? Takich jak hmmm... "Kariera Nikodema Dyzmy"? dzieła ponadczasowego i pięknie opisującego problem polskiego życia społeczno-politycznego.
Przeczytałam całego "Czułego Narratora" i muszę przyznać, że, faktycznie, momentami Tokarczuk przypomina o sobie jakimś takim komentarzem pasującym do narzekającej babci "kiedyś to było teraz to nie ma, a teraz to te internety, może wnuczku byś książke poczytał", ALE jakkolwiek dziadersko by to nie brzmiało, daje ona jednak pewne cenne uwagi. Cenię te wykłady głównie za pokazanie perspektywy jej jako twórcy - abstrahując totalnie od światopoglądu - sposób w jaki opisuje, co dzieje się w jej głowie, kiedy tworzy i uważam to mimo wszystko za kawał wartościowego coachingu dla wszystkich pisarzy (którym może być dosłownie każdy). Rozumiem przy tym, że od mowy noblowskiej powinniśmy oczekiwać czegoś więcej - ale patrząc na nią z perspektywy osoby, która ma raczej wyjebane, gdzie ukazał się ten tekst, a raczej skupiając się na tym, co kobieta ma powiedzenia: pod tą podszewką narzekań widzę nawoływanie do tego, żeby trochę zwolnić. Niezależnie od tego, czy czytasz Tołstoja, Rowling czy grasz w Tomb Raider'a: żeby zatrzymać się i chociaż spróbować zastanowić, dlaczego dany utwór oddziałuje na mnie tak, a nie inaczej. Co konkretnie sprawia, że się wzruszam, w jakikolwiek sposób. Bo może faktycznie bywa tak, że historie są połykane jedna za drugą i czasem nawet nie pamiętamy, co dokładnie było w serialu, który oglądaliśmy miesiąc temu. No i wiadomo, praising dla literatury jako absolutne i jedyne słuszne medium narracyjne jest mega irytujący. Zwłaszcza, że to ona właśnie, w porównaniu z innymi, ma chyba najbardziej ograniczone środki przekazu (polega jedynie na zapisie), ale przez to, że jest STARA to jest "NAJLEPSIEJSZA". Jedynie film ją nieudolnie goni, bo ma ledwie ponad sto lat. Cała reszta jest traktowana jak raczkujące dzieci. Chciałabym zobaczyć kiedyś na youtubie kanał, który bierze pod lupę powieści dawnych autorów, takie uznane za klasyki i uwielbiane w środowisku (jak np. Sienkiewicz, Dostojewski, Dickens, Bronte, etc), żeby chłodnym okiem spojrzeć na nie z perspektywy czasu, porównać do innych, współczesnych książek, i zastanowić się, czy faktycznie są one nadal tak wybitne, jak były te kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset lat temu. (Np. próbowałam ostatnio dowiedzieć się, o czym są Bracia Karmazow, żeby stwierdzić, czy będzie to lektura dla mnie, ale żeby to zrobić, musiałam najpierw przekopać się przez tonę "recenzji", które wychwalały tę książkę pod niebiosa, ale ani słowem nawet nie wspomniały o jej fabule). Żeby tak spojrzeć na nie na tyle obiektywnie na ile się da, czyli bez fanbojowania, ale i bez hejtu. Bez wywyższania się elitarystyczną łatką, ale i bez zbędnego napieprzania ich po głowie. Bo ludzie mają tendencję do wynoszenia swoich ulubionych książek/filmów/etc na ołtarze, często nawet bez żadnej refleksji, dlaczego to robią. I to dotyczy zarówno fanów Tokarczuk, Tolkiena, Isayamy, i wielu innych. Dużo mi dało, kiedy sobie to wreszcie uświadomiłam i przestałam mieć parcie na czytanie wszystkich uznanych "klasyków" - nie znaczy też, że teraz się na nie wypinam, ale już nie czuję presji czytania ich dla samego czytania, ze strachu, żeby potem nie "świecić oczami" przed kimś "mądrym". Robi się wtedy lżej na duszy. PS: Na wszelki wypadek przypominam (komukolwiek, kto będzie to czytać), że Heri Pota to powieść o traumie, i to wcale nie taka prosta. :)
@@skromnyprezes w wielu kwestiach zgadzam się z nim, ale w tej wypowiedzi widać wyraźnie, że Krzysztof, jako osoba która na co dzień musi spotykać się z takim klasistowskim podejściem do kultury i zachwycaniem się Tokarczuk, ma ewidentny wkurw i ma do tego prawo. To zrozumiałe i tez taka jest formula tego programu. Ja np ze swojej strony mam w dupie konkursy lyterackie i ten światek, który nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo jest mały. A może właśnie zdaje i ma ewidentny ból dupy, bo Tokarczuk nie jest znana tak jak Rowling. Nobel z literatury, zwłaszcza za całokształt, tak naprawdę nie ma až takiego znaczenia, jak wielu osobom się wydaje. Za 50 lat taki Harry Potter będzie najprawdopodobniej pamiętany jako powieść swych czasów i nikogo nie będzie obchodzić ile Nobli dostał lub nie. Nie znaczy to oczywiście, że jak ktoś jest bucem to cała jego sztuka idzie do śmieci. Tokarczuk i tak jest stosunkowo lajtowa pod tym względem w porównaniu do niektórych. No ale wiadomo, hype na nią jest więc warto coś powiedzieć na ten temat i w sumie dobrze ze ten film powstał. Tylko byłoby fajnie gdyby ludzie, słuchając Krzysztofa i mając świadomość formuły jaka obrał, też nie łykali wszystkiego bezrefleksyjnie, bo to nigdy nie jest zerojedynkowe. Ale czego ja oczekuję... zaraz znajdą się ludzie, którzy będą twierdzić że bronię Tokarczuk xD
Też przeczytałem całego czułego narratora i zgadzam się z tobą. Ironią jest to, że Tokarczuk narzeka na literalizm w tej książce i niestety to się właśnie stało w tym materiale, bardzo lubię twórczość Krzysztofa ale ten materiał jest nacechowany bardzo emocjonalnie i wypada to po prostu głupio :/ Osobiście jedyną złą rzecz jaką ujrzałem w czułym narratorze to jakieś dwa akapity zakładające, że tylko literatura tamto i tamto. Tutaj nastąpiła lekka odklejka Tokarczuk, ale biorąc pod uwagę całość, a nie tylko pojedyncze fragmenty to przekaz wygląda kompletnie inaczej niż przedstawił to Maj, trochę szkoda bo wiele młodych osób nie zakwestionuje jego zdania i ślepo uwierzy, że o Tokarczuk zła, ale to już ich problem
Woohoo, nareszcie szersza wypowiedź z twojej strony o Tokarczuk! Dziękuję, byłam tego bardzo ciekawa. Dzięki tobie poczyniłam duże postępy w kwestionowaniu pewnych rzeczy, które do tek pory uważałam za oczywiste, w tym wybaczyłam sobie to, że od większości twórczości Tokarczuk jaką próbowałam poznać się odbiłam. Film o wczesnym wstawaniu sprawił z kolei, że przestałam postrzegać je w kategoriach moralnych - tutaj nawet bez cudzysłowu, autentycznie czułam się źle ze sobą kiedy spałam do późna. Bardzo szanuję twoje podejście, emocjonalny, nie „grzeczny” sposób głoszenia poglądów i akceptację krytyki
Tyle razy pytaliście o to, że musiałem zaadresować tę kwestię, a chciałem to zrobić jak należy, z argumentacją, a nie wyłącznie emocjonalnie, jak to bywało na wielu streamach. Przez to, że tkwiłem tyle lat w tym środowisku nabrałem przynajmniej intuicji, że zwykle, gdy wgryzę się w jakiś temat dotyczący polskiej literatury i kultury, to znajdę coś zgniłego. Sam się jednak zdziwiłem, jak zgniłe kwiatki znalazłem w mowie noblowskiej, którą wszyscy te dwa lata temu obracali w palcach jak Świętego Graala, a ja wtedy (przyznaję) odbiłem się od niej przy akapicie dotyczącym gier wideo, więc wcześnie. Cieszę się, że Ci się moje vlogi przydają do czegoś, jamnik dla Ciebie!
Otworzyłeś mi oczy na wiele rzeczy i bardzo za to dziękuję ! Chciałabym też dodać, że książki są drogie, ale zawsze można iść do biblioteki, która jest za darmo :-D
Mnie chyba najbardziej uderzyło zdanie "Uważam tego typu czytelniczą ciekawość za cywilizacyjny regres." Można się zastanowić czy to nie zabobony przez nią przemawiają: "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". Przecież dzięki tej ciekawości czytelniczej weryfikujemy te fake newsy i upy, o których wcześniej napisała. Jak najbardziej jest trafnym pytaniem czy to prawda, ponieważ w zalewie informacji można się zgubić i rzeczywiście niektórzy biorą fikcję za prawdę, bo nie pytają. I nie uważam zalewu informacji jako coś złego - po prostu my, jako społeczeństwo w (chyba jeszcze) większości wyrośliśmy, dorastaliśmy w warunkach, gdzie nawet jak było więcej kanałów, gazet itp. to jednak nie mieliśmy dostępu za jednym kliknięciem do narzędzi weryfikujących te wiadomości i wciąż niektórzy z nas tego nie ogarniają, nie potrafią sobie z tym poradzić; dobrym przykładem są twitty z fałszywych kont, które rzekomo przedstawiają jakieś fuckupy przeciwnej strony politycznej - ale jak to fałszywe konto? to "oni" tak nie powiedzieli? A co do internetu, to jako ulepiony przez społeczeństwo introwertyk (ludzie nazywali mnie prześmiewczo gadułą, kazali mi przestać tyle gadać i zadawać "ciągle" pytania, to się zamknąłem), uważam, że to najlepszy wynalazek dla ludzi mojego pokroju. Często widzę jakieś wrzutki, wysrywy, jak by to pięknie było, gdyby nagle wyłączyli internet, bo m.in. ludzie wyszliby do siebie, zaczęli się spotykać. Otóż nie. Ja byłbym jak ten Thorgal... Tak, wg mnie Thorgal to opowieść o facecie w łódce, którego największym pragnieniem jest, żeby ludzie wreszcie k**wa dali spokój jemu i jego rodzinie (uwielbiam ten komiks, niestety jestem trochę "do tyłu" w jego czytaniu); nie, nie uważam się za kogoś wyjątkowego, ani dziecko Gwiazd ;) Więc, o ile nie unikam całkowicie ludzi i czasem się spotykam ze znajomymi, to nie, nie wyszedłbym nagle i nie zaczął się spotykać z innymi. Dla mnie kontakty smsowo-czatowe są także ważne w budowaniu relacji z innymi. Niestety mało ludzi to rozumie...
Zrobiłam to . Przeczytałam książkę Pani Tokarczuk. Sama mam poglądy wolnosciowe . Ale nie wolnosciowe jak konfederacja czy lewica ;) uważam że granica wolności jest jedynie krzywda ludzka . Nie chce nikomu zaglądać do talerza ani do łóżka i mówić czy jedzenie kotleta lub aborcja jest "niemoralne " Równocześnie kocham fantastykę i lubię książki które działają na moja wyobraźnię oraz pozostawiają mi pewne kwestie do interpretacji. Książka "Prowadź swój pług przez kości umarłych "nie pozostawia mnie w refleksji. Bardzo łopatologicznie tłucze do głowy konkretne tezy . A głównej bohaterki nie trawie. Do szału doprowadza mnie też pisanie randomowych słów z dużej litery . Nie było w tym nic ciekawego. Książka idealna na lekturę szkolną ;)
Ludzie hejtuja w internetach, tokarczukowa hejtuje w książkach. Nie, to się niczym nie różni. A nie, ostatnia wypowiedź tokarczuk pokazuje, że hejtuje nie tylko w książkach
Muszę powiedzieć że w tym odcinku "dla każdego coś przykrego" przemawiasz moim głosem i mówisz to co ja za każdym razem mówię kiedy ktoś mi wypierdala z podziałem na kulturę wyższą i kulturę masową. Najczęściej konsumowanym przeze mnie rodzajem kultury jest muzyka. Słucham zarówno Jazzu, rapu jak i od niedawna muzyki klasycznej. Ale moje słuchanie muzyki zaczęło się głównie od metalu. I nie raz na drodze swojego życia słyszałam że to muzyka brutalna która obok prawdziwej muzyki nawet nie stoi. W trakcie kiedy muzyka metalowa zawsze była i nadal jest dla mnie czymś wyjątkowym. Czymś co podnosi mnie na duchu i pozwala przetrwać każdy następny dzień. I zdaje sobie sprawę że taką samą miłością ktoś może dążyć inny odłam kultury. I zastanawia mnie.. Dlaczego emocje ktoś odczuwa w stosunku do metalu, gier, rapu, anime, fantastyki czy też czegokolwiek mają być gorsze od emocji które odczuwanych przez osoby które gustują w tej "wyższej kulturze". Niektórzy mówią że to dlatego że potrzeba wysiłku intelektualnego aby zrozumieć kulturę wyższą. I albo to ja jestem jakoś ponadprzeciętnie inteligentna że nie czuje wysiłku słuchając Paganiniego czy też Chopina. Albo słucham muzyki klasycznej w zły sposób bo słucham jej po prostu kiedy mam na nią ochotę. Albo to jest zwykły bullshit i osoby które tak gadają wpychają w siebie kulturę którą uznają za wyższą na siłę.
Naturalnie, że to bullshit i on jest wywoływany instytucjonalnie. Można byłoby ten wątek klasizmu pociągnąć dalej i właśnie opisać jako pewną instytucję władzy, która kształtuje się w oparciu o prosto wpajane nam schematy. W filharmoniach grają klasykę a słuchanie rocka, metalu czy w ogóle współcześniejszej muzyki, z grową i filmową włącznie (co akurat zabawne, bo muzyka filmowa i growa jest raczej instrumentalna, jak klasyka) jest możliwe poza murami filharmonii, na stadionach i koncertach plenerowych? Proste, jedno to kultura wysoka, druga niska,, bo filharmonia taka ładna i złoconą, a na koncercie błoto i trawa. Tak, to prostackie, ale tak to działa. Najgorsze jednak, że sprawia to, że część ludzi może się czuć na jakimś etapie życia źle ze swoimi zainteresowaniami artystycznymi.
„Rozumiem, że są takie odmiany człowieka, które muszą jeść mięso, choć jest udowodnione naukowo, że dzisiaj wcale nie musimy tego robić. W Indiach mieszka 800 mln ludzi, którzy nie jedzą mięsa i właśnie wylądowali na Księżycu, więc widać, że można żyć bez mięsa” Olga Tokarczuk, 25 sierpnia 2023. Campus Trzaskowskiego
Bardzo bawi mnie, że pani Olga Tokarczuk jechała tak mocno w tym przemówieniu po serialach i grach komputerowych, a nawet po fotografii (XD). Kilka lat wcześniej za to pozwoliła sobie na współpracę z Agnieszką Holland przy stworzeniu *filmu*, czyli no... kultury masowej, jak to sama nazywała (swoją drogą, kinematografia jest jednak w dużej mierze odłamem fotografii, więc nie ma to jak zaprzeczyć swoim własnym opiniom). No chyba że lady Tokarczuk of Sulechow tak bardzo miała ból o to, jak do dupy wyszedł ten film, że już o nim zapomniała.
No cóż, nauczyłem się nie oczekiwać po polskich pisarzach głównonurtowych zdolności łączenia faktów, ponieważ jest ona świadectwem niespotykanej u nich raczej inteligencji.
Dzięki za ten materiał. Dzięi niemu wreszcie sobie poczytałem do końca, co ta kobieta nagadała na tym nieszczęsnym bankiecie. Dotąd jak tylko łapałem się za sczytywanie, szlak mnie trafiał po pierwszych kilku zdaniach i odkładałem to tak samo jak cholerne Bieguni, które kiedyś sobie kupiłem i zatykam się po 20-30 stronach...
Swoją drogą, o statusie jej kontaktu z rzeczywistością dużo mówi to, ze pierwszym przykładem jaki przyszedł jej do głowy na serial jest „Dynastia”, a na grę „Lara Croft” xDddd ona jest jednak głęboko mentalnem w najntisach
@@redang3l Oczywiście, ale jak napisano wyżej, Dynastia miała reboot, właściwie dalej ma. To znaczy w 2017 pojawiła się nowa wersja i od tego czasu co roku robią nowy sezon.
Z uporem maniaka lubiłam powoływać się na szeroko pojętą fantastykę, bo ją lubię i ją znam (wiadomo, odnoszę się teraz głównie do szkoły i matury, a je mam już dawno za sobą). Moja polonistka kazała mi powiedzieć na maturze ustnej przed każdą próbą przytoczenia Tolkiena czy nieszczęsnego Pottera, abym powiedziała "świadomie odnosząc się do kultury niższej". Na maturze powołałam się na Narnię, Tolkiena, Herberta i jakąś-tam muzykę sakralną (nie pamiętam, sorry) oraz Kaczmarskiego i musiałabym być skończoną idiotką, aby w tym gronie zdegradować Tolkiena.
Z większością tez się zgadzam, ale jako kontrę mam jeden zasadniczy argument, niemerytoryczny. Przede wszystkim Olga Tokarczuk ma ogromne zasługi w rozwoju kultury lewicowej w naszej części Europy, gdyż jej książki stanowią świetny pomost pomiędzy światem liberalnego kanonu pokolenia Solidarności a jego krytyką. To ona w swojej twórczości wiele odczarowała: psychoanalizę, astrologię, kryminał, powieści dla kobiet. Fakt, jest mocno zakorzeniona w formacji, która najlepsze lata ma już za sobą ("Czuły Narrator" jest tego najlepszym dowodem), natomiast nie uważam, by odpowiednimi przymiotnikami wobec niej były "arystokratyczna" czy "wyrachowana". Oddała mnóstwo pieniędzy na rozwój młodzieży i walkę o rozmaite, lewicowe cele, a jej książki, jakkolwiek nie byłyby pisane pod tezę, dla wielu ludzi okazały się pierwszym spotkaniem z wieloma ważnymi tematami, które podane w bardziej bezkompromisowy sposób (np. przez muzykę punkrockową) mogły być nieczytelne/błahe. Po lekturze "Prowadź swój pług..." moja mama i ciotka zostały wegankami (gdy kilka lat wcześniej starały się we mnie tę postawę wytępić). Dlaczego? Bo wartość weganizmu przetłumaczył im ktoś z ich pokolenia, kto też jest wychowany na Trójce i przemawia znajomym, może i elitarystycznym, ale jednak pokoleniowym kodem. Uważam, że są osoby bardziej godne Twojego krytycznego talentu niż OT. Tym bardziej że autorce "Biegunów" już się sporo oberwało. Zobacz np. Ziemkiewicza wypowiadającego się o Josephie Conradzie. To są dopiero kwiatki. Albo gdy Tekieli, he he he, opowiada o Ameryce.
@@wielkawzgardzicielka9842 dokładnie tak. Polecam sprawdzić program stypendialny Fundacji Olgi Tokarczuk, a ponadto zobaczyć, ile zrobiła dla walki z nierównościami w świecie Dolnego Śląska. Nie mówiąc już o promocji młodych polskich pisarek za granicą, np. Anny Cieplak. Nikt z dawnego establishmentu GW by się tego nie podjął.
@Krzysztof M. Maj Proponuje odcinek dla każdego coś przykrego na temat zmuszania do nauki 2 języków obcych w Technikum. Jest to absurd ponieważ drugi język obcy powinien być opcjonalny, a nie że na kierunku teleinformatyk mam się uczyć Hiszpańskiego który nie jest mi do życia potrzebny. A jeszcze mam z tego kartkówki i sprawdziany które kolidują z przedmiotami które są ściśle związane z moim zawodem, co powoduje oczywiście spadek wyników z tych przedmiotów. Osobiście ja czuję że Angielski mi wystarcza ale i tak muszę uczyć się bez sensu Hiszpańskiego.
Książki kultury tzw. wysokiej są droższe niż seriale nie dlatego, że mają być niedostępne, tylko dlatego, że są elitarne - mało ludzi je kupuje, ich produkcja jest droga i nieopłacalna. Wolny rynek obowiązuje nawet, jeśli jest się marksistą.
No tak bo przecież, cena wcale się nie przekład na ilość kupionych sztuk. To wcale nie tak, że ludzie kupują, tak mało kultury wysokiej, bo jest droga.
@@maciejjaworski7624Nie jestem ekspertem, ale jak drukujesz określony nakład i masz jakieś przewidywania sprzedażowe to musisz je wziąć pod uwagę wyznaczając cenę książki. Poza tym problem ceny dotyczy całego medium, również literatury popularnej (cokolwiek miałoby to znaczyć). Zresztą argument o wykluczeniu jest o tyle błędny, że w mamy w tym kraju wiele bibliotek w których za darmo można wypożyczyć zdecydowaną większość kluczowych tekstów kultury. A nawet jeśli ma się problem z dostępem do nich to są eBooki, zwykle tańsze od druku, a nawet pdfy, część nawet w domenie publicznej
Zawsze interpretowałem to w ten sposób: kulturs wysoka - rozumiana tylko przez ludzi z odpowiednią wiedzą w przytoczonym temacie. Np. jeżeli opowiem żart o fabule mojej ulubionej gry, to należy to do tej wysokiej części, bo trzeba tą fabułę najpierw znać. Jeżeli jednak opowiem żart o małym Jasiu, to jest to kultura niska bo rozumiana przez prawie każdego.
Wersja podcastowa: open.spotify.com/episode/4EASjBhP6W38mcPROtqYdu?si=1FGRecP7RYmaQfOLG5XwAg&
"Pani Olgo, Krzysztof M. Maj mówiący z francuskim akcentem nie istnieje, nie może pani skrzywdzić."
Krzysztof M. Maj mówiący z francuskim akcentem:
Nie no, "Elsevier" było wielokrotnie szkalowane na kanale, zawsze z pięknym akcentem.
Ja najbardziej lubię jego sposób wymowy klechda xd
Paweł Kieler w sekcji komów Krzysztofa Maja? Co to jest, jakiś crossoverowy odcinek?
Jeśli Nobla daje się ludziom, którzy zrobili coś przełomowego, wielkiego, to z tego co wiem Tolkien stworzył jako pierwszy cały świat, języki, kultury pod swoją książkę. Czemu on nie dostał nigdy nobla?
Bardzo dobre pytanie. Jeszcze żaden literaturoznawca nie umiał mi na nie odpowiedzieć, a zadaję je często 🙃
No niestety... Do nagród literackich trzeba mieć duuuuuży dystans
Dziś nobel w literaturze czy pokojowy to POLITYKA....trendy polityczne i kropka .. czemu Herbert nasz nie dostał? A np Szymborska pisząca ku czci.....dostała. pytanie retoryczne.....
Dziś tego typu nagroda nic nie znaczy....a przynajmniej nie wskazuje na kogoś wybitnego w swej dziedzinie...ale na twórcę płynącego z prądem politycznym. Niestety...
Oszczędzali kasę dla Obamy i Grety.
@@matyjaszmatyszek7306 niby zawsze.....tylko w obecnych czasach jest to już maniera rażąca....
Jakie to jest płytkie... Czym różni się uroniona łza wzruszenia na filmie Coco, anime Kimi no Nawa czy przy śmierci Dumbledora lub Vesemira od łzy uronionej nad, nie wiem, Romeo i Julią? Czy ta łza ma większą wartość tylko dlatego, że ktoś napisał tekst ileś set lat temu? Że są w nim trudne, nieaktualne już słowa? Że jest on lekturą szkolną?
*THIS*
W końcu ktoś to powiedział ❤️
Nie no dzięki za spoiler, naprawdę.
O nie Coco. W wieku 20 lat poryczałem się ostatni dzieciak
@@Halo_Legend przepraszam :c
"Kuuuuurłaaa, kiedyś to było"
- Olga Tokarczuk, Noblistka
To jak pisze, że szkoda, że ludzie już nie wysyłają tylu listów jest takie boomerskie. XD
Otóż to! Gdyby Flaubert żył dzisiaj, nie pisałby listów, a przesiadywał na Discordzie 😆
@@KrzysztofMMaj I na discordzie można napisać więcej niż w listach. XP
Mi ona brzmi jak "natchnione polonistki", które w rzeczywistości nawet jak oczytane to tylko w wąskim spektrum które lubią, nie mając żadnej ( lub bardzo znikomą) świadomość o reszcie. Coś w stylu jak Sapkowski o grach, a potem próbują opierać sens(życia) kultury na tym ^^
Ponadto jakby była zaznajomiona z historią to (prawie)każda "kultura wyższa" tylko powstawała tam gdzie nauka była do przodu w porównaniu do reszty świata. Zresztą całe wieki kultury literatury czy artyzmu jest zazwyczaj opierana na kilku wybitnych (na tamte czasy) autorach a chcą udawać, że cała ma sens (bo znają historię literatury tylko z szkoły i całego kółka wspólnej adoracji). :v
@@eevve9894 byle przeczytać wczesniej to co się napisało , nim się to opublikuje ;) backspace i delete jest zdecydowanie lepszą funkcją niż nowa kartka i korektor, lub "broń boże" - przekreślenie.
Jydny problem jaki mam z cyfrowym przekazem, to że gdy zabraknie prądu i technologii ( znowu) to one przepadną całkowicie.
Na szczęście jesteś Ty, bo "słuchałem" w tle jej przemowy noblowskiej naprawiając próg między pokojami w mieszkaniu. Ujebałem panel klejem, ukruszyłem płytki, wygiąłem listwę progową tak, że finalnie przypomina to stary otarty próg zwalniający, a nie gładkie łączenie między pokojami. Wkurw iony dwa dni myłem ręce z kleju. A z przemowy ciul pamiętam :D
Dziękuję.
Zrobiłeś mi dzień panie coach xD
Az przykro czytac, ze to pisze osoba ktora sama nagrywa filmiki na yt.
Myślę, że jedyną przykrą rzeczą jest to, że ulubienica lewicy i noblistka zieje nienawiścią do tych grup społecznych, do których wolno ziać nienawiścią dlatego, że nie chroni ich żaden dyskurs polityczny.
@@KrzysztofMMaj Nie poczulam, zeby do kogolwiek ziala nienawiscia. Raczej mowila o staczajacym sie swiecie. I ma bardzo duzo racji. Koniec koncow tylko my sami mozemy byc sobie sadem, stety i niestety.
Uważajcie na sady. Szczególnie jabłkowe
myślałem, że za oknem trwa strzelanina, a to tak naprawdę było synchroniczne pękanie tyłków moich byłych nauczycieli
🤣🤣🤣 uwielbiam ❤️
Cieszę się, że moja polonistka nie kłaniała się Tokarczuk.
Smacznej kawusi, polonista mnie dusi
Ten podział jest też toksyczny, patrząc w drugą stronę: jeśli ktoś przykładowo lubi słuchać muzyki klasycznej, to automatycznie może być postrzegany jako buc, nawet jeśli robi to dla czystej przyjemności, a nie z pobudek klasowych. A nie ma nic złego w tym, by jednego dnia słuchać symfonii Mahlera w pracy i oglądać animce w wolnym czasie.
PS. Jescze jeśli chodzi o wysoką cenę i ekskluzywność "sztuki wysokiej" - Instytut Chopina odwalił w tym roku kawał świetnej roboty podczas streamingu całego konkursu chopinowskiego w bardzo wysokiej jakości. Także coś te internety jednak zmieniają ♥️
Pełna zgoda w kwestii postscriptum, czerpią dobre wzorce z transmisji z Metropolitan Opera, które uczyniły operę bardziej dostępną dla ludzi na całym świecie.
Nawiasem: Feierlich und gemessen ohne zu schleppen i w ogóle cała I D-dur Mahlera to jeden z moich najukochańszych utworów symfonicznych wszechczasów. Nie znam praktycznie w ogóle muzyki popularnej, bo nie umiałem nigdy wysłyszeć tekstu piosenek, taki defekt. Całe życie słucham więc muzyki instrumentalnej i bardzo boleję nad jej bucerskim obrazem, kreaowanym jednak świadomie i celowo przez dużą część polskiego środowiska kulturalnego (rzucam pytanie: czemu w filharmoniach nie ma regularnych koncertów muzyki z filmów, seriali gier? naprawdę potrzebujemy od tego festiwali?).
Już lepiej być bucem, czy też snobem zasłuchującym się w klasycznej (i tylko klasycznej) muzyce i oglądającym tylko ambitne kino psychologiczno-artystyczne (gnojąc jednocześnie wszystko inne co od tego wzorca odbiega) (tak, anime też :( ), niż aroganckim ignorantem działającym w przeciwną stronę
Podobnie Opera Nova w Bydgoszczy streamowała Koncert Noworoczny, co dało wolny dostęp do niej kilkuset tysiącom ludzi! Coś niesamowitego.
@Krzysztof, co do pytania (co prawda retorycznego, ale pozwolę sobie się wtrącić) o koncerty muzyki filmowej w filharmoniach. Otóż są, przynajmniej w bydgoskiej i łódzkiej. To właśnie tam pierwszy raz "na poważnie" kilkanaście lat temu zetknęłam się z muzyką filmową i było to cudowne przeżycie. Niestety odbywają się one jedynie kilka razy do roku, nad czym bardzo ubolewam. Na szczęście jest też mnóstwo orkiestr, które odwiedzają największe polskie miasta z repertuarem z muzyki filmowej i growej, więc na przykładzie Łodzi mogę powiedzieć, że takie koncerty odbywają się raz w miesiącu czy to w filharmonii, czy to w Teatrze Muzycznym, czy większych obiektach przy okazji trasy koncertowej którejś orkiestry :)
@@KrzysztofMMaj Dołączam się do pytania, wariacji nt Ad Victoriam Dinletira czy Metairy'ego słucham pasjami i mógłbym tak długo ciągnąć tytuły i nazwiska, których popularyzacja spowodowała by wręcz społeczną presje na skrócenie okresów wyłączności na wykorzystanie w w/w materiałach.
Jeżu tak. A jeszcze nie daj borzu bądź studentem_tką muzyki klasycznej (tak jak ja), to już w ogóle jednocześnie snobizm i zaraza, bo tfu, elity, a i normalną robotę byś sobie znalazła. Na przykład w księgowości...
Jasne, już, qrwa lecę.
Najśmieszniejsze jest to że wszelkiego rodzaju pololniści i osoby takie jak bohaterka tego odcinka chcą zachęcić ludzi do czytania książek a osiągają zupełnie odwrotny od zamierzonego efekt. Ale wiadomo internet zły a fantastyka to nie literatura
Tak. To najśmieszniejsze. Ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej nachodzi mnie refleksja, że ci ludzie są tak głęboko zapatrzeni w siebie, że nigdy nie wyjmą głowy z dupy na wystarczająco długo, by zobaczyć, jak poza nią rozkwita i rozkwitać będzie działalność artystyczna.
Motywy fantastyczne =/= fantastyka. Fantastyka = science fiction, fantasy i horror. Ale z fantastyczności romantycznej czerpie oczywiście najwięcej horror i literatura grozy, fantasy i SF w ogóle zaś nie.
A mnie się gilotyna w kieszeni otwiera jak zdaję sobie sprawę, że są książki, których przeczytaniem można się pochwalić tylko dlatego, że zalicza się je do kultury wysokiej. Z zupełnie inną reakcją spotkałam się jak mówiłam, że czytam „Imię róży” a z zupełnie inną spotykam się jak mówię, że czytam drugi raz Harry’ego Pottera. Tak jakby czytelnicy dzielili się na dwie grupy: poważnych, tych od klasyków i opasłych zakurzonych tomów, i tych niepoważnych, czytających literaturę popularną (bo to co podoba się masom jest z jakiegoś powodu skażone, nieczyste). Mnóstwo osób nie czyta albo nie dzieli się swoimi spostrzeżeniami (szczególnie w środowisku szkolnym) właśnie z powodu tego dziwnego elitaryzmu literackiego.
Tak właśnie jest! Choć muszę powiedzieć, że szczególnie czyta się zdanie o gilotynie w kieszeni pochodzące od komentatorki kreślącej się w awatarze jako Maximillien Robespierre, uwielbiam! Co do Eco zmartwię Cię, elityzm zaszedł jeszcze dalej. Na polonistyce słyszałem, że "Obsoletki" Justyny Bargielskiej są doskonalsze artystycznie, bo "Imię róży" ekranizowano z Seanem Connerym, więc jest to k o m e r c j a.
A najśmieszniejsze jest to, że "Imię Róży" powstało jako miks tak zwanej literatury wysokiej i prostaczkowatego kryminału 😅
@@KrzysztofMMaj Nie zgadzam się z Wami wszystkimi... To są dwa plemiona wariatów (podobieństwo do polityki przypadkowe?) Jedni boją się, że ich doskonałość artystyczna nie będzie oczywista, więc tworzą kluby wzajemnego lizania się po... chciałem napisać: wzajemnego mianowania się geniuszami. Zaś drudzy taplają się w najbardziej prostackiej rozrywce, wmawiając sobie, że jakikolwiek rozwój czy sięgnięcie po coś bardziej ambitnego to zbędne wygłupy. - Wmawiając sobie, czy raczej w ten sposób usprawiedliwiając swe lenistwo!
To trochę tak, jakby ludzie dzielili się na himalaistów, głoszących, że kto nie himalai, ten nic z życia nie czai - a na dokładkę ci ludzie ustalaliby [nie cierrrpię pisać "by" osobno] między sobą, czy dana wyprawa w Himalaje była "prawilna", czy dana góra i sposób wejścia na nią dają prawo do "pasowania" na prawdziwego himalaistę, itd. - Zaś z drugiej strony mielibyśmy tłum uważający, że tylko głupi ruszy palcem, kiedy może leżeć na kanapie, a w ogóle, to wszystko jest względne, i jak ktoś był w parku, to też może się uważać za himalaistę...
Ja tam jednym i drugim mówię: "odejdźcie w pokoju, ale odejdźcie prędko". Ani nie zamierzam katować się bebłotem dlatego, że nobilitowany, noblowany, czy inaczej lakierowany, ani unikać rzeczy trudnych, wedle zasady z piaskownicy, że "czego łatwo nie zrozumiem, jest głupie".
Wyrafinowanie bowiem jest piękne - o ile tylko służy autentycznemu rozwojowi. nie popisywaniu się. Bezpretensjonalność również jest piękna -- o ile wynika z rozpoznania, że w danej chwili to ona pasuje najlepiej, a nie z lenistwa... A skrętu zwojów mózgowych można doznać i słuchając opery, i disco polo, choć przyznajmy - w tym drugim przypadku jednak częściej, i więcej szlamu trzeba przerzucić, by się dokopać do perełek...
Odpowiedzią na tępy elitaryzm bywa gorszy jeszcze rewolucyjny egalitaryzm... Nie jest łatwo zachować mieszankę samodzielności osądu i pokory, ale będę dalej próbował... Krzyżyk mi na drogę. 😂
Tak, bo arbitralnie jak wczoraj wieczorem grałam w cyberpunka, to dzisiaj absolutnie nie mam prawa pójść do mozaku na wystawę. Jak w piątek byłam na diunie, to nie mam kur**a wstępu już nigdy ani do opery, ani do teatru. To absolutnie nie jest tak, ze te dzieła się przeplatają i do siebie nawiązują. To się wyklucza. Jak się ma konto na steamie albo netflix-a, to od razu się ma bana na filharmonię, operę, teatr i literaturę piękną. Nie wiesz tego?
Posypuję głowę popiołem, jak to napisałaś, to od razu jasko i wyraźnie zobaczyłem, jakie to oczywiste. *I have been in the dark*
Jejku... Przez to, że nie potrafiłam szczerze docenić i poczuć twórczości Olgi Tokarczuk i ogólnie jej postaci, czułam się tak wyobcowana w moim kręgu znajomych. Dostałam nawet jej książkę na zakończenie liceum. Teraz coraz częściej widzę w internecie ludzi, których opinia pokrywa się z moją przynajmniej częściowo. Już nie mogę się doczekać tego, co wyciągnę z tego odcinka. Siadam do oglądania! Smacznego obiadku/smacznej kawusi i miłego dnia wszystkim~
Ja do dzisiaj słyszę wyższościowe teksty, że pewnie nie dorastam intelektualnie do wielkości jej prozy i potem muszę się uciekać do rozmarowywania takich insynuatorów po podłodze przykładami pisarzy, którzy zjadają ją talentem na śniadanie. Strasznie nużące to, mam ogromną nadzieję, że po tym filmie będę mógł robić to już ciut rzadziej 😃
Też słyszałam, że nie dorosłam intelektualnie/emocjonalnie (skreślić, albo dopisać co bardziej pasuję) do tych wielkich dzieł... ale z perspektywy czasu przestało mieć to dla mnie znaczenie. Większość osób, które z mojego otoczenia zachwyca się tą prozą, naprawdę czytają to, bo tak wypada. Ja mam swój regalik z fantastyką i cieszę się jego zawartością, bo są tam treści, o których naszej noblistce się nie śniło. Aaaa i są tam na tym regale jeszcze gry, a gry to zło :P
@@matyjaszmatyszek7306 No możliwe, mam dopiero 34 lata... i obawiam się, że nie dorosnę, bo na półkach same szarlataństwo ;) a nie poważna i jedynie słuszna lyteratura
Nie zgadzam się całkowicie. To jest prosta literatura, z płytkim przekazem, tylko nudno napisana. Nie zostawiła mnie z żadnymi przemyśleniami, których wcześniej nie wyczytałbym od mądrzejszych prozaików, eseistów i filozofów. Trudna proza z filozoficznym przekazem to jest Dom liści Marka Danielewskiego albo Małe, duże Johna Crowleya, albo Troika Stepana Chapmana.
@@KrzysztofMMaj Panie Krzysztofie jakich pisarzy, którzy zjadają Arystokarczuk na śniadanie by mi Pan polecił? Mam ochotę na coś dobrego💫
ja: hiszpańska która stara się uczyć się polskiego
krzysztof m.maj: zaczyna mówić po polsku z francuskim akcentem
ja: mierda...
Jak Ci idzie nauka? 🤗
Nie mówi się "tylko" raczej "co do pierda." :)
Miałem taki problem. Kiedyś biczowałem się za to, że gram w grę lub czytam komiks, zamiast poznawać ambitne dzieła literatury. W końcu dałem sobie spokój, bo ile można
Erm, myślę, że prawda leży po środku. Najlepiej chyba ani nie przyprawiać sobie na siłę koturnów (katując się "sztuką wysoką dlatego tylko, że wysoka, i pozwala spojrzeć na innych z góry), ani nie poszukiwać tylko błocka kultury "niskiej" (tania wymówką, że nie ma rzeczy prymitywnych, są tylko bezpretensjonalne - to też snobizm, tyle, że odwrócony)
Dobrze, kiedy człowiek rozwija się i potrafi zrozumieć rzeczy złożone, docenić harmonię ich elementów. W przypadku literatury oznacza to np. uznanie, że synonimy służą bardziej precyzyjnemu malowaniu odcieni...
Zarazem dobrze, kiedy umiemy docenić piękno prostoty - ale docenić nie dlatego, że złożoność jest poza naszym zasięgiem.
Na pewno tanią pokusą jest poszukiwanie wyrafinowania tam, gdzie służy ono popisywaniu się. - Ładnie wykpiwał to Korczak (w Królu Maciusiu? Z pamięci przytaczam), pisząc, iż ludzie dorośli też bardzo lubią obrazki w książkach, ale nie mogą się do tego przyznać, więc nazywają je ilustracjami... Pagaczewski (ten od prof. Gąbki) pisał, że Ludzie Bardzo Ważni nie jedzą, tylko posilają się; nie idą spać, tylko udają się na spoczynek, itd. Zaś Einstein twierdził, że jeśli nie potrafisz czegoś wytłumaczyć 10-letniemu dziecku, to znaczy, że sam nie wiesz, o czym mówisz... A przecież trudno zaprzeczyć, że świat pęka od samozwańczych "ekspertów", którzy po obejrzeniu jednego filmu na YT czują się wyroczniami...
Jest czas, nastrój i właściwy moment na kanapkę w biegu, jak i wykwintny obiad... Na operę, jak i disco polo (choć tam trzeba więcej szlamu przerzucić)
26:55 jak mawiał Bóg Imperator Diuny - „Najbardziej lękam się fanatyków liberalizmu… Poskrob liberała, a znajdziesz skrytego arystokratę.“
Szanuję to odniesienie.
Muszę to w końcu skoczyć
Nie zgadzam się z tym stwiedzeniem :)
Jestem liberałem (moim wrogiem jest konserwatysta ) . Poglądy prawo -lewo, mam w centrum- pośrodku . Nie czytałem Diuny , wiem tylko że istnieje coś takiego . Mam teraz pretekst żeby poszukać PDFów ze wszystkim co jest związane z "Diuną". Dzięki za ten wpis , mam powód do czytania czegoś, czego nie znam . Wpis ma 2 lata (lepiej późno niż wcale ).
Płakałam tak samo mocno i szczerze podczas Nędzników, Króla Lwa i Opowieści z Narnii, śmiałam się równie szczerze i głośno na Weselu Figara, Bękartach Wojny i Shreku. Dla mnie to wszystko są arcydzieła 😁
I to jest właściwe podejście do sztuki!
Bękarty najlepsze są !
Jednakże od cebuli też się płacze ;)
"Olga Tokarczuk nie będzie lepsza niż mr. Robot"- aż się wzruszyłem, że padły te słowa xd
Nagrody literackie to od zawsze był mało śmieszny żart, bo jak świat stary tak te nagrody zawsze służyły pchaniu danej linii myślowej, politycznej, etc.
No bo jeżeli Tolkien, który jako pierwszy od zera stworzył cały wielki literacki świat ze swoją własną mitologią, kulturami i pełnoprawnymi językami, nie dostał Nobla to ja nie mam pytań...
Długo szukałem zdjęcia Olgi Tokarczuk w Creative Commons na miniaturkę, ale - nie znalazłszy - uświadomiłem sobie, że na szczęście istnieją osiemnastowieczni francuscy karykaturzyści, których talent pozwoli na oddanie sprawiedliwości temu, co największe w naszej Noblistce tuż po rozdętym ego. Czyli jej dred-plerezie.
*Uwaga* Klawesyn w tle nie był dobrym pomysłem, bo wysokie tony mi się sprzęgły z moją wypowiedzią i na niektórych głośnikach (zwłaszcza wbudowanych) może to brzmieć nieprzyjemnie przy głoskach frykatywnych (głównie "s"). Przepraszam! Wersję na Spotify postaram się maksymalnie wyczyścić.
ten klawesyn pasuje perfekcyjnie
Moim zdaniem ta muzyka w tle pasuje idealnie, można by ją ewentualnie troszkę przytłumić. Dobrze też nie zdecydowałeś się na zdjęcie Tokarczuk, bo ten styl miniaturek jest cudowny
Dzięki za ten materiał. Z radością obejrzałbym podobny o Godek czy Ziębie. Zwłaszcza tym ostatnim, którego moi bliscy traktują niestety jako jedyne źródło informacji nt. medycyny.
Może słuchałem zbyt cicho (młody śpi) ale moim zdaniem tam nie było żadnego klawesynu. W mojej głośności słyszałem trąbkę, coś w stylu głównego motywu ojca chrzestnego i było ok. A co do treści to zgadzam się - jako fan muzyki klasycznej (i człowiek kompletnie nieoczytany) pretensjonalny charakter sztuki wyższej mierzi mnie bardzo. Ja z chęcią bym sie wybrał do baru wypić piwo w rytmach Royera czy Sait-Saensa, niestety takich barów nie ma. Są za to filharmonie pełne dziadków, którzy krytykują niezbyt formalny ubiór innych i jednocześnie kaszlących/charczących podczas przedstawienia.
Ja już się przyzwyczaiłam, że twoje filmy mają takie miniaturki i bardzo mi się to podoba :3
Ech, ja twórczość Olgi Tokarczuk naprawdę lubię, "Prawiek i inne czasy" to jedna z najbardziej działających na moje emocje książek, kilka innych jej dzieł też bardzo dobrze mi się czytało. Ale jak postanowiłam się zapoznać z jej mową noblowską, to nie zdołałam przez ten tekst przebrnąć, a na to, co przebrnęłam, cały czas się wykłócałam w myślach. I po przeczytaniu tej mowy dodatkowo doceniłam mowę Wisławy Szymborskiej z tymi absolutnie świetnymi fragmentami o tym, że natchnienie nie jest tylko domeną poetów i innych twórców, a wszystkich pasjonatów, czy tym, jak napędza takie pasje ciekawość połączona ze świadomością swojej niewiedzy.
_"(...) to jedna z najbardziej działających na moje emocje książek" _ - a jeszcze lepsze są dzieła działające na żołądż. Nie żartuję, nie trolluję. Skoro decydują takie właściwosci dzieła, to stymulowanie żołędzi - jeszcze lepsze.
Zgadzam się! Prawiek czy Anna inn zrobiły na mnie niesamowite wrażenie, ale jak wzięłam się za czułego narratora to na zmianę się wkurzałam i śmiałam XD najpierw jakieś wegańskie wynurzenia Wgl nie na temat a potem cudowne przekyslenia na temat dzisiejszej młodzieży i ciagle źle, bo z jednej strony nikt już nie czyta i 2 pokolenia do przodu nie będzie już żaden człowiek czytał książek, a z drugiej strony tragedia bo Kowalski sb lubi kryminał przeczytać a to zbrodnia przeciwko literaturze
@@ameliajankowska2110 Takiej Tokarczukowej nie przyjdzie nawet na myśl że jej powieści mają taką samą wartość jak owe kryminały, a na wieść o tym że ktoś sięga po Tukidydesa Wojnę peloponeską jeśli chce chce mieć do czynienia z treściami NAPRAWDĘ istotnymi pewnie nie wiedziałaby co powiedzieć. Bo nie wie jakie treści są istotne.
Już na samym początku nasuwają mi się dwie konkluzje: 1. Krzysztof z pewnością był podłączony do kroplówki nawadniającej przez cały czas nagrania (inaczej skończyłby jako wysuszony rodzynek po takiej ilości Tokarczuk na raz), 2. Najwyraźniej w najbliższym czasie trybutariusze mogą spodziewać się emotki ''francuskiego pieska'' (jamniczka ofc.), który z bagietką i zakręconym wąsem będzie przywoływany w rantowych momentach streamów
To jest *genialny* pomysł Podsunę naszej jamnikotwórczyni!
@@KrzysztofMMaj 💕💕💕
Smutne jest to jak taką postawą wiele ludzi zwyczajnie zrazi się do... szczerze mówiąc - jakichkolwiek środków kultury. Prawda jest taka, że nie ważne czy kultura jest wysoka czy masowa, jedno i drugie stymuluje twój umysł - lepsze to chyba od siedzenia i wgapiania się w ścianę bez większego celu... Świetny vlog, przyjemnie się słuchało przy kubku dobrej herbaty :D
Właśnie to mnie najbardziej boli. Bo jaskrawo widać, że przyczyną odwracania się młodych pokoleń od kultury jest właśnie to, jak pogardliwie wypowiadają się ludzie tzw. kultury (w istocie bardzo od niej odlegli) na temat wszystkiego, czego nie zadali sobie trudu poznać.
No właśnie z tym mam problem w wypowiedzi pana Krzysztofa. W jaki sposób "365 dni" stymuluje umysł? Chyba na takiej zasadzie, jak zjedzenie hamburgera stymuluje kubki smakowe. Jedno i drugie nie rozwija w żaden sposób, nie skłania do refleksji, a czytanie takich dzieł jest jedynie bezmyślnym konsumpcjonizmem przeniesionym na płaszczyznę literatury.
Podział na kulturę wysoką i masową powinien służyć odseparowaniu dzieł stymulujących rozwój od tych ukierunkowanych na bezrefleksyjną rozrywkę.
Pan Maj sprawia wrażenie, jakby próbował przypodobać się motłochowi grającemu w gierki, poklepać ich po plecach i powiedzieć, że wszystko super, nie muszą się rozwijać, są wspaniali i im też należy się doza "kultury".
@@emanuelrusiecki6670 A czy o takiej "kulturze masowej" była tam mowa? Problem polega na tym, że do tej właśnie kultury masowej ludzie pokroju olgi tokarczuk wrzucają dzieła naprawdę świetne (aczkolwiek nie będące piękną poezją na przykład), razem z barachłami pokroju 365 dni i mówią, że całe to jest nastawione jedynie na rozrywkę. Poza tym, określenie graczy jako "motłochu grającego w gierki" dosyć sporo świadczy o pańskim do nich podejściu.
@@Fifsson_ Z Olgą Tokarczuk faktycznie jest problem. Niechęć do fantastyki naukowej wynika przeważnie z niedostatecznym zapoznaniem z techne, które z kolei wynika z cech osobowości niepodlegających wartościowaniu.
Powiedz mi, czy czytanie czterdziestej pierwszej książki o trollach lub mordestwie w pociągu jest rozwijające? Moim zdaniem nie. Większość ludzi nie jest nastawiona na rozwój i powinno mieć to odzwierciedlenie w kategoriach, jakimi się posługujemy. Wrzucanie wszystkiego do jednego worka jest dla mnie szkodliwe. Wiele razy polecano mi seriale ewidentnie skierowane do odbiorców ekhem... niegustujących w myśleniu.
Funkcja sztuki to wzbudzanie emocji. Jeśli komus wystarcza disco polo, who am I to judge. Można tylko podsuwać sobie nawzajem inne rzeczy. Kiedyś słuchałem tylko muzyki instrumentalnej, potem techniawy, teraz ambientu. Kto wie, czego będę słuchać za 10 lat? Ocenianie kogoś po zainteresowaniach jest błędem i uczą nas tego błędu właśnie malowane autorytety.
„Ad mortem usrandum” wchodzi do mojego słownika na stałe ❤️
Ja znałem ad mortem defecatam :-)
Wspomniana opera jest idealnym przykładem na niską sensowność podziału na kulturę wysoką i popularną. Libretto wielu dzieł to bardziej opowieść o podstawowych ludzkich emocjach (takich jak miłość czy zazdrość) niż tekst skłaniający do szalenie głębokiej refleksji intelektualnej.
Otóż to!
być może dlatego, że sztuka operowa opiera się mimo wszystko na muzyce. nie tłumaczy to oczywiście potencjalnego lenistwa librecistów, ale zapewne wymogi formy, jaką jest opera, są przeszkodą do tworzenia skomplikowanych fabuł ze smokami w tle.
Co do smoków w tle mogę się nie zgodzić ;)
Pokonanie smoka jest jednym z motywów w Pierścieniu Nibelunga R. Wagnera :D
Słuchanie oper do doznanie bardziej estetyczne, niż intelektualne
@@eureka9217 Pełna zgoda
O boże! Nareszcie się pojawił ten wątek! Dziękuję, Krzysztofie!
Tak, tak, panie profesorze, tak, tak.
Dzisiaj pisałam próbną maturę z operonu i był tam fragment arystokarczuk ,,czuły narrator" i jak to zobaczyłam to ten film był moją pierwszą myślą. Miło do niego wrócić do tych trzech latach
Ostrzegałem ludzi, że ten tekst trafi do szkół i nikt mi nie wierzył XD
Pamiętam, że w którymś numerze ,,Fantastyki", bodajże z roku1986, wydrukowano list Olgi Tokarczuk proponującej aby redakcja publikowała poezję.
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Masz namiary na konkrety numer?
A to ciekawe, ponieważ teraz Noblistka „nie chce pamiętać” o swojej poezji, może się jej wstydzi.
Najlepiej Mickiewicza :) Boże drogi.
Moja mama jest osobą wykształconą, w swoim życiu przeczytała mnóstwo wybitnych książek, obejrzała wiele nagradzanych filmów i ogólnie zna się na sztuce. Niestety gardzi kulturą "masową" którą uważa za chłam dla ludu a nie prawdziwą sztukę. Widzę również że boli ją fakt że nie jestem taki jaka ona była w moim wieku. Ostatnio powiedziała mi abym czytało więcej "poważnych książek" a nie tylko tą durną fantastykę. Oczywiście nie wygląda to tak że nie czytam niczego innego niż fantastyka ale ten gatunek jest zdecydowanie moim ulubionym, ogólnie uwielbiam komiksy, animacje, różne filmy i seriale akcji najlepiej z elementami fantasy. Jej z kolei nie podobają się moje zainteresowania, cały czas mi powtarza że nie dostanę się na filmówkę z takimi zainteresowaniami i że tylko marnuję sobie czas. Ale ja się z nią nie zgadzam. Co z tego że przeczytam jeszcze więcej poważnych książek i obejrzę więcej poważnych filmów jeżeli to właśnie jak to ona określiła "durna fantastyka" inspiruje mnie do tworzenia? Ktoś może powiedzieć że jestem po prostu osobą infantylną i nie rozumiem "prawdziwej" sztuki, ale nie zgadzam się z tym bo to właśnie fantastyka pozwala mi się wyrazić i sprawia że moja twórczość jest autentyczna.
Nie daj się stłamsić. Rób to co kochasz
No niestety Twoja rodzicielka jest zwyczajną ignorantką, która wychodzi z założenia że w innym gatunku/medium nie ma rzeczy wybitnych. Takie podejście jest toksyczne i totalnie archaiczne. Przykro się czyta takie komentarze
Ta sztuka poważna to kmioty puste w sobie
Znaczy ja rozumiem że istnieją książki lepsze ale mówienie że literatura masowa nie niczego głębszego to upośledzenie i ignorancja
Czy Twoja mama wie kim był i co robił Stanisław Lem? czy przeczytała chociaż jedną jego książkę? jeśli nie to niech sobie daruję wychowanie Cię w kwestiach kultury oraz fantastyki wyższej bo jest zwykłą ignorantką. Otóż Lem połączył najwyższą kulturę z fantastyką. Efekt? przeczytaj Cyberiadę i zobaczysz co to znaczy prawdziwa fantastyka.
Jedyne czego żałuję to to, że ten film nie wyszedł w kwietniu, mogłabym go wtedy pokazać mojej polonistce zakochanej w kulturze wysokiej i Oldze Tokarczuk. :')
W końcu najbardziej wyczekiwany odcinek wszechczasów! Już jutro w nagłówkach pudelków "aspirujący youtuber atakuje i obraża polską noblistke". Jak zwykle pięknie ujęte i z przyjemnością się tego słuchało! chapeau bas
Tytuły rozdziałów wyglądają jak nagłówki w Wiadomościach TVP. Brakuje tylko "Olga Tokarczuk spuszcza wpierdol Najmanowi", albo "Olga Tokarczuk pali papierosy za garażami" xD
Olga Tokarczuk prowadzi nielegalny przemyt imigrantów przez polską granice
Jasne, że hiperbola, ale też dużo zależy od techniki, potrzebnych materiałów itd., a studenci ASP regularnie narzekają na to, że bankrutują na tym (gdy tymczasem mogliby za ułamek tej kwoty tworzyć prace cyfrowe)
Serio porównujesz digital art, po którym możesz mieć zarobki 10k/miesiąc przy sensownym zaangażowaniu i portfolio, z uczeniem się gotowania z Makłowicza? Wiesz, że to jest dokładnie taki sam klasizm, jak i Tokarczuk, i ze zamieszczasz ten komentarz pod materiałem właśnie o tym? XD
@@KrzysztofMMaj nie wiem czy miałeś na celu wywołać masową hiperbolizację, ale mam wrażenie że się udało. Po filmiku mogę jasno stwierdzić, że Tokarczukowa jest dosyć memiczna xD
"Prawiek i inne czasy" przeczytałam już bardzo wiele lat temu i długo była to jedna z moich ulubionych, zaczytanych wielokrotnie książek. A potem pani Olga zaczęła się wypowiadać publicznie :D
No właśnie. I potem zaczyna działać znany syndrom, kiedy czytelnikowi coraz trudniej jest czytać powieść w oderwaniu od poglądów autora (ten sam casus jest z transfobią JK Rowling na przykład).
@@KrzysztofMMaj JK Rowling mi na szczęście radości z Pottera nie zepsuła. Brr, jeszcze tego by brakowało.
Rowling nie jest transfobiczna
Cały ten szajs to efekt mobu lgbt
Jej jedynym problemem jest seksism
Przypadkowy widz. Bardzo ciekawy filmik, od dziś jestem stałym obserwatorem #DlaKażdegoCośPrzykrego. Przyznam się, że Pani Olga nie powstrzymała by mnie przed dokonaniem zakupu mojej ulubionej, tak bardzo foremkowej i przewidywalnej książki Jacka Dukaja - Inne pieśni. Nawet gdyby położyła się w przejściu do księgarni i rozerwała koszule.
Bardzo szanuję to podejście. I dla porządku dodam, że "Inne pieśni" tak całkowicie I autentycznie zjadają na śniadanie każdą powieść Arystokarczuk.
Dopiero niedawno natrafiłam na Twój kanał (od Dominika Bosa, jakżeby inaczej), ale zostanę na dłużej.
Dzięki Twoim materiałom można rozszerzyć światopogląd, podoba mi się też Twój sposób wypowiedzi.
A najbardziej spodobała mi się otwartość na krytykę, co jest bardzo ważne.
Dziękuję!!!
Wreszcie ktoś się odważył ją skrytykować. Dziękuję ❤️
Choć komentarz pewnie utonie w morzu pozostałych, i tak go wyprodukuję, bo odcinek wywołał we mnie lawinę skojarzeń z moimi własnymi wspomnieniami szkoły średniej. Konkretnie - odniesienia do klasizmu, który, jak sądzę, już wtedy odczułem.
Miejsce akcji: jedno z 'elitarnych' liceów należących do pierwszej dziesiątki w Warszawie wg. tak uwielbianych tutaj rankingów. Profil humanistyczny. Pierwszego dnia szkoły zyskałem kolegę, z którym trzymałem się i siedziałem w ławce aż do matury. Obaj byliśmy zainteresowani literaturą, muzyką i szeroko pojętą kulturą, obaj też mieliśmy klasyczną łatkę 'zdolny, ale leniwy'. Dość szybko połapałem się, że na lekcjach polskiego, prowadzonych zresztą przez naszą wychowawczynię, doświadczoną pedagożkę i krytyczkę literatury, ewidentnie kolega jest postrzegany lepiej, oceniany lepiej, więcej uchodzi mu na sucho, bardziej podkreślany jest drzemiący w nim talent. Obaj w naukę wkładaliśmy mniej więcej podobny wysiłek i jeśli czymś podpadaliśmy nauczycielce, to zazwyczaj razem. Na ile potrafię ocenić, talentem też od siebie wiele nie odstawaliśmy. Na czym więc polegała różnica?
Właśnie na podziale kultury na 'wartościową' i 'mało wartościową'. On lubił współczesną poezję, Witkacego, Gombrowicza, beatników, balladzistów. Ja - fantastykę, gry wideo, Szymborską i punk rocka. Próbował pisać surrealistyczne opowiadania, z kolei ja - ironiczne wiersze. W oczach polonistki on był wrażliwą duszą i młodocianym artystą, o którym świat usłyszy i który zasługuje na troszkę taryfy ulgowej - ja zaś byłem niesfornym dzieciakiem trwoniącym talent i dobrą edukację na głupoty.
Gdy zadeklarowałem, że prezentację maturalną przygotuję o tworzeniu światów w prozie fantasy, posługując się Tolkienem, Sapkowskim i George'em R.R. Martinem, otrzymałem uśmiech politowania i pytanie, czy jestem pewien. Polonistka zresztą nie kryła się ze swoim przekonaniem, iż (tu autentyczny cytat) 'literatura fantasy jest dobra dla chłopaczków, którzy nie wyrośli z okładania się kijami i udawania rycerzy'.
I żeby nie było wątpliwości - lubiliśmy się z owym kolegą, nie było między nami żadnych żali czy rywalizacji. Pomagaliśmy sobie, wymienialiśmy napisanymi 'do szuflady' tekstami, do dziś zresztą zdarza nam się to robić, bo obaj wciąż coś tworzymy - ja niedługo doczekam się pierwszej publikacji fantastyki własnego autorstwa. Nie było niesnasek i podziału na zainteresowania 'gorsze' i 'lepsze', chociaż uznana pani polonistka i krytyczka bardzo chciała je w nas zaszczepić - odgórnie, tak jak zostało powiedziane w odcinku.
Tworzenie światów w literaturze fantasy? Bliźniacza duszo, ja o tym dwie książki napisałem, wprawdzie okropnie naukowe, bo to były prace bronione na UJ (magisterska i doktorska), ale iskra, która je roznieciła, była czysto fanowska. Dziś już u mnie na seminariach na AGH ludzie piszą własne prace o światotwórstwie i malutka dyscyplina powolutku się rozwija.
Spotykałem się z takimi skandalicznymi odpowiedziami, jak Twojej polonistki, całe życie i spotykam dalej, mimo doktoratu, zaczętej habilitacji i pracy na uczelni. To jest coś, co nie odejdzie z naszej rzeczywistości tak długo, jak długo uprawomocniać będą takie sądy malowane autorytety pokroju Tokarczuk.
@@KrzysztofMMaj Moja droga się na czas studiów filologicznych troszkę z fantastyką rozeszła, ale też nie do końca, bo pracę magisterską poświęciłem zestawianiu motywów i postaci z fińskiej Kalevali (którą, jak wiadomo, obszernie inspirował się Tolkien) z mitologiami innych kultur europejskich - Celtów, Bałtów, Skandynawów. Chcemy czy nie, fantastyka często jest obszernie zakorzeniona w mitach.
A sama prezentacja maturalna też przebiegła dość absurdalnie, ponieważ komisja ewidentnie nie potrafiła o fantastyce rozmawiać i nie była szczególnie zainteresowana tym, co mam do powiedzenia. Wątku prozy Martina skrzętnie unikano, bo - dam sobie rękę uciąć - żadna z pań egzaminatorek nie miała jej nigdy przed oczami, a w odniesieniu do Sapkowskiego i Tolkiena padły generyczne pytania wygrzebane zapewne z jakiegoś klucza, niestety nijak niezwiązane z moim tematem. Tym sposobem po omówieniu worldbuildingu musiałem nagle opowiadać o przemianach wewnętrznych Froda na przestrzeni trylogii. Sytuacja zbiła mnie z tropu na tyle, że nie wypowiedziałem się szczególnie błyskotliwie i straciłem pokaźną garść punktów...
Panie Krzysztofie, skromy i niewidoczny widz z tej strony: nie zawsze się z Panem zgadzam i czasem w głowie z Panem dyskutuję, ale jako nauczyciel z powołania (ale nie w zawodzie) uwielbiam Pana sposób myślenia i podejścia do edukacji :)))) Zajebiście żałuję, że takich rozmów nie można prowadzić z uczniami.. Byłoby to milion razy cenniejsze niż "co miał na myśli utwór Dziadów" ;) Miał dużo ważnych rzeczy na myśli, ale żyjemy w tak skomplikowanym mechanizmie globalnym - że ważniejsze jest rozumieć, a nie pamiętać :) PS. przymierzam się po długiej przerwie do powrotu do gry w Wieśka :)
A ja się strasznie cieszę, że nie mówię wyłącznie do uczniowsko-studenckiej bańki! Miło mi poznać i chociaż tak pogawędzić ze skromnym i niewidocznym widzem Zdaję sobie sprawę, że moja sytuacja i komfort rozmowy ze studentami o światotwórstwie i grach wideo jest mocno unikatowa... dlatego szanuję niesamowicie wszystkich nauczycieli, którym się chce i którzy zdają sobie sprawę z ułomności systemu, który ich ogranicza.
Wow. Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem tego filmiku. Pod wrażeniem, bo bardzo cenię autora kanału i jego przemyślenia, a jednocześnie odebraliśmy przemowę Tokarczuk w tak różny sposób, jak to tylko możliwe. Ponieważ jestem przekonany, że pan Maj nie miał złych intencji, pozostaje mi tylko zastanowić się, jak bardzo różnie możemy odbierać ten sam tekst, skoro z fragmentu, który dla mnie zachęca do zjednoczenia czytelników i pisarzy oraz porzucenia sztywnych i sztucznych ram gatunkowych, pan Maj wywodzi odezwę do podziału my (sztuka wysoka) vs oni (sztuka niska/skomercjalizowana).
Ten utwór w tle tak pięknie zgrywa się z narracją, że nie mogę wyjść z podziwu 😄
Dla mnie, każdy, kto poniża innych, żeby dowartościować siebie, nie jest zbyt inteligentny ;), a wydaje mi się, że to robi pani Tokarczuk. Taka moja definicja, o. Dziękuję za ten film, w obliczu obecnej wypowiedzi p. Tokarczuk na festiwalu literackim, zaczynam coraz wyraźniej "widzieć" kim jest naprawdę i bardzo mnie to do niej oraz jej twórczości zniechęca... 😕
Niestety właśnie tak zniechęciłem się lata temu do większości prozaików tego typu. I nie tylko prozaików. Kazimiera Szczuka, która jednym kącikiem ust broni feminizmu, a drugim mówi, że Janusz Rudnicki może kobiety wyzywać od kurew, "bo on już tak ma i jest artystą" wzbudziła we mnie ongiś analogiczną niechęć. Czy zdziwiło mnie więc, że ten sam Janusz Rudnicki poparł Arystokarczuk? Kompletnie nie.
Lubię Pana sposób wyrażania siebie i podziwiam umiejętność konstruowania wypowiedzi. Miłego dnia życzę, smacznej kawusi!
Po tym najnowszym materiale o ostatnich uwiecznionych dla przyszłych pokoleń wywodach Pani Olgi postanowiłem cofnąć się do owego wcześniejszego i nie jestem zawiedziony. Widzę, że u Pani Olgi tworzenie podziałów na lepszych i gorszych odbiorców kultury, lepsze i gorsze rodzaje literatury i mianowanie idiotami tych, których nie aprobuje to nie nowość, a po prostu kontynuacja trendu.
Cóż, przynajmniej jest spójna sama z sobą.
A ten fragment, jak mniemam, celowego przeinaczenia "cytowanego" tekstu Forstera mnie osobiście jako tłumacza od 14 lat dotknęło w bardzo nieprzyjemny sposób w bardzo czułe miejsce. Wysrała się na zasadę nadrzędną - tłumacz tak, jak jest, a nie jak chcesz, żeby było.
Doczekałam się filmu o Tokarczuk, mogę umierać (no, może po skończeniu streamów z Wiedźmina 3)
Ten vlog będzie legendarny i przejdzie do historii. Teraz tylko czekać, jak Tokarczuk zrobi odpowiedz do filmu Krzysztofa xD
Film jak zwykle dobitny, ale tym razem nie było mi przykro. To pewnie przez, że już z live'ów wiem dużo o T.
Udanego tygodnia Krzysztof i do zobaczenia na szlaku w sobotę
Olga Tokarczuk nigdy nie zrobi żadnej odpowiedzi, nie podejmie rękawicy, ani nie skonfrontuje się ze mną w dyskusji, bo rolą jej agenta wydawniczego jest przestrzegać ją przed pijarową katastrofą No i nie wspominam już o tym, że nagranie filmu na YT w jej wykonaniu byłoby synonimiczne z osiągnięciem przez 9 krąg piekła temperatury zera absolutnego.
Ja tam lubie takze i książki Tokarczuk ale ona nigdy nie odpowie bo jest spora szansa, ze nie wie o istnieniu youtuba
@@KrzysztofMMaj nie zapomnijmy że tokarczuk nie korzysta z internetu
Dzięki. Akurat miałam zacząć czytać Anne Kareninę. O spoilerach ostrzega się przed podaniem spoileru, a nie po.
Na okładce jest lokomotywa 🙂
Ten vlog powinien być pod kroplówką dla prawidłowego nawodniena.
no bez przesady :P jeszcze bym się wodą upiła
Dokładnie o tym pomyślałem, jak zacząłem oglądać.
przypominam wszystkim o nawodnieniu
@@Mish844 nawadniam się od 15 ;) już nie wiem, który raz słucham tego filmu, ja tu wpadnę w jakiś wodoholizm :P
Bardzo dziękuję za ten materiał. Wszystkiego dobrego.
Jest takie słowo "oczytany" i używa się go w odniesieniu do osób, które dużo wiedzą i rozumieją. A dlaczego nie ma słowa "ograny"? Kto powiedział, że książki to jakieś lepsze medium niż gry czy filmy? Od dzisiaj będę mówić o moich rodzicach, że są "tacy nieograni". Aż mi ich żal.
Ale jest także słowo "gramotny", oznaczające osobę ogarniętą życiowo lub też wielozadaniową 😊
Ooo, można by je chytrze zaadaptować w nowym znaczeniu!
11:22 Romeo i Julia i Cierpienia Młodego Wertera to fikcja czyli w szkole mamy dużo fantastyki dziękuję dobranoc
Bardzo istotne też jest to ile energii psychofizycznej pochłania konsmuowanie danego medium... jako osoba z depresją mam bardzo mało energii i w wiekszości zuzywam ją na funkcjonowanie jako tako, kiedy wiec mam czas wolny często nie mam siły czytać czegokolwiek (nie mówiąc już o jakichś "mądrzejszych" książkach), nawet niektóre produkcje filmowe czy serialowe wymagają większego skupienia niż inne. Dzielenie ludzi na tych co czytają prawdziwa literaturę i na pozostałych jest tak samo szkodliwe jak dzielenie ludzi na szczupłych, którzy jedzą tylko zdrowo i grubych, którzy oczywiście żrą tylko fastfoody. Bez żadnej refleksji i szerszego spojrzenia na to jak wiele różnych elementów składa sie na to, że ktoś jest gruby lub że ogląda seriale.
Bardzo słuszna uwaga.
Już myślałem, że dłuższy weekend jest dobry sam w sobie, a tu nagle mój ulubiony arcymag wrzucił kolejny świetny materiał
Po tym jak Masłowska dostała nagrodę NIKE za "orginalny język", wiedziałam, że z twórczości pisarskiej robi się już to samo co z Oskarami. Żaden kunszt, język, głębia się nie liczą, aby tylko zgadzało się z polityką czy narracją Akademii\uczelni\kogoś tam.
Tokarczuk na siłę usiłuje udowodnić, że doznała jakiejś Nirwany czy innego stanu Zen, więc z miejsca stawia ją to na wyższym poziomie. Dlaczego nie miałaby być jedynym słusznym oświeconym głosem polskiej literatury? Wystarczy, że poprze ją tłum ludzi, którzy ogłoszą ją artystą roku z argumentacją, że "jest nim i kropka". Dlatego, jak w przypadku każdych ludzi zamkniętych w blasķu własnej inteligencji i światopogladu, nigdy nikt normalny nie osiagnie stanu zrozumienia tych "wybitnych".
P.S. Dzięki za materiał. Miło wiedzieć, że ktoś ma swoją opinię :)
Ba, co najzabawniejsze, na polonistyce słyszałem, że Masłowska "oddaje język młodego pokolenia". Nie wiem, gdzie ci ludzie przebywają i czego słuchają, ale kisnę na samą myśl o tym, jakie mogą mieć o tym wyobrażenia. Do dziś pamiętam wrażenia po "Pawiu królowej", a były one następujące: miałem ochotę rzeczonego pawia puścić.
@@KrzysztofMMaj Proszę Cię, Masłowska wydała kontrowersję- bo dokładnie tym jest jej książka (w zasadzie nie jedna). Do czasu "ery przed wojny polsko-ruskiej" przeklinanie na każdym kroku było postrzegane jak najbardziej poprawnie- ot, chamstwo i nic więcej. Po wydaniu tej książki język wulgarny stał się "niebanalnym wyrażaniem". No nie, nie zgadzam się. To dalej było chamstwo i kontrowersja. Z tym, że o ile kontrowersja w wizerunku osoby, filmie czy marketingu jest po prostu monetyzacją i się sprzedaje, o tyle nie powinno monetyzować się nagród literackich. Kiedyś każdy twórca na myśl o prestiżowej nagrodzie miał ciarki i marzył po nocach, że kiedyś ją zdobędzie. Dziś.. no dziś to nie ma znaczenia. Nigdy nie chciałabym stać w tym samym kręgu co Masłowska czy Tokarczuk, nie chciałabym porównań z ich twórczością tylko dlatego, że odebrały tę samą nagrodę. Oczywiście, nie twierdzę, że kiedyś takowe zdobędę. Po prostu obrażałoby mnie stanie na piedestale z monetyzacją czy polityką, bo za nic innego tych nagród nie dostały.
Świetny materiał jak zawsze! Będąc w klasie maturalnej czuję się coraz bardziej sfrustrowany byciem zmuszanym do "interpretowania" (czyt. wkuwania interpretacji jakiegoś snoba) jakoby wybitnych dzieł literatury. Zły jestem na cały ten przeklęty system szkolnictwa i klasistowskich snobów wiedząc, że o wiele lepsza historie czekają na mnie chociażby w wyśmienitym Dead Space, Cowboy Bebop, czy w twórczości Junjiego Ito, będącą komiksem. Przy okazji ciekaw jestem, co sądzisz o zwiastunie gry "The Invincible". Ja sam jako fan retro futurystycznego scifi oraz samego Lema, jestem podekscytowany tą grą
Miałem nawet ze Starward Industries o tym projekcie. Gra wygląda bardzo obiecująco, takie połączenie Outer Worlds z, ja wiem, Halo, wbrew wszystkim pozorom albo takim Technomancerem. Czekam z niecierpliwością!
Krzysztof nigdy się nie wypłaci za te cysterny wody, które zamówił na dzisiejszy materiał.
Moja mama, będące nauczycielem geografii, dowiedziała się że winni temu, że uczniowie czytają byle co są nauczyciele. Ale nie wszyscy... tylko Ci, co czytają np. kryminały. Oczywiście moja mama uwielbia kryminały XD
Czekałem na ten temat. Bardzo. BARDZO.
Dziękuję Magosie, teraz zapętlony klawesyn siedzi mi w czaszcze i nie chce wyjść. Daje mi wizje siebie pijącego herbatę z porcelanowej filiżanki, do tego zaparzonej w imbryczku.
On miał się istotnie wwiercać w czaszki, ale rykoszetował i wwiercił się też w moje audio.
@@KrzysztofMMaj Audio całkiem zrozumiałe przynajmniej na moim sprzęcie, o to się nie martw ;)
O Panie, dobrze, że masz inne filmy bo byś trafił na pasek TVP :-D a tak serio to książki Tokarczuk beda zapomniane za 20 lat. A gwiezdne wojny, marvel, władca pierścieni będa oglądane przez kolejne pokolenia.
Tak, bo inne filmy to ratują ten kanał w oczach naszej telewizji publicznej xD
@@marekjanczewski Pan chyba nigdy nie czytał ,,Władcy pierścieni"
@@kapitan_igloo3821 No tak, akurat z tą książką to słabe porównanie, kiedyś sam się tym zaczytywałem- fajnie, że Pan mi zwrócił uwagę. Głównie chodziło mi o poziom literacki p. Tokarczuk, bo nie uważam, że zasługuje na Nobla, zresztą moim zdaniem ta nagroda jest raczej przyznawana za poglądy, niż talent literacki, pzdr.
@@jannowak1248 Książki tej pani są pretensjonalne i wtórne- bierze się za tematy które ją przerastają, a pseudointelektualny bełkot nie przykryje ignorancji. Nie mówię, że, ma zły warsztat literacki, ale takich rzemieślników są tysiące, a nobel (szczególnie w dziedzinach humanistycznych), jest przyznawany za poprawność polityczną i odpowiednie poglądy, czy pochodzenie, zamiast za rzeczywisty talent i dokonania.
Za lżenie jakichkolwiek grup społecznych na tym kanale daje bany, Janku Nowaku, a za lżenie przez tzw ludzi lewicy daje je z entuzjazmem
Świetny film, jak wszystkie pozostałe na tym jakże wartościowym kanale. Natomiast dla odmiany zamiast chwalić pana cudne wypowiedzi, które jak najbardziej lubię chciałbym pochwalić... dobór oświetlenia. Wiem, że może być to mało istotne w ostatecznym odbiorze materiału, którego zapewne wiele osób słucha, natomiast chciałem po prostu wyrazić zadowolenie moich oczu. Dobór kolorów oświetlenia po prostu bardzo mi się podoba. Tyle ode mnie, życzę miłego dnia/wieczoru i smacznej herbatki, kawy czy cokolwiek sobie popijacie wy, którzy czytacie ten komentarz.
Dziękuję serdecznie, cieszę się, że miłe ono oczom!
Mnie zawsze Tokarczuk odpychała, gdy widziałem niegdyś kawałek jej ksiażki w podręczniku: filozoficzne wynurzenia, zamiast czegoś interesującego. Czy nie można pisać zrozumiale, a nie byleby się pani od polaka uśmiechała, że "jak pięknie napisane"?
Przypelzalem tutaj po tak dlugim czasie natwafiwszy wczesniej na twoja rozmowe w B/S nt jak jutuby i tworcy nas prowokuja.
Zaciekawil mnie fragment zestawiajacy szkodliwosc noblystki i jakiegos typa xd
Super analiza, rzuciles mi pod nogi perly.
Dzieki.
Panie Krzysztofie bardzo się cieszę, że odkryłam ten kanał. Głosi pan tezy, które od dawna gryzły mnie w różnych sytuacjach, nigdy do końca niepomyślane. Nie lubię Olgi Tokarczuk. Właściwie to mało jaka postać tak mnie irytuje. Bardzo za to lubię jej książki. Świetnie mi się je czyta, zawsze skłaniają mnie do refleksji, choć często nie zgadzam się z głoszonymi przez nią "prawdami". Poza tym uwielbiam oprę, lubię teatr i jestem zapalonym graczem. Okropnie mnie irytuje kiedy widzę jak różnią się reakcje ludzi, kiedy opowiadam o jakimś świetnym przedstawieniu na którym niedawno byłam lub nowej grze komputerowej czy anime. Czuję się w pewnym sensie urażona kiedy znajomy podziwia mnie, bo czytam książki czy chodzę do opery, bo wiem doskonale, że prawie nikt nie okazałby mi podziwu gdybym zaczęła wymieniać moje zainteresowania od gier czy seriali. Zresztą moim zdaniem podziwianie kogoś za jego zainteresowania jest dość niezdrowe. Świetna opera, wystawa fotografa którego lubię, przejście nowego Assassyna i obejrzenia horroru anime dają mi mniej więcej taką samą frajdę, więc są z mojej perspektywy rozrywką (czy tam sztuką) tego samego kalibru.
Jeśli ktoś przeczytał ten przydługi komentarz to chętnie poczytam o doświadczeniach i odczuciach innych w takich sytuacjach.
Pan Krzysztof to dla mnie najlepszy polski youtuber i cieszę się, że ktoś mówi o takich rzeczach publicznie w ogólnodostępnym popularnym serwisie jakim jest youtube.
Dziękuję! Co do oceniania po zainteresowaniach, nie mógłbym się bardziej zgodzić. Zbyt często jest to właśnie wykorzystywane do oceny negatywnej aniżeli pozytywnej... A tymczasem jest to neutralne. I piękne w tym sensie, że powinno otwierać na rozmowę o wzajemnych pasjach i szansę odkrycia czegoś nowego.
Co jest w jeje książkach poza eleganckim słowami?
@@whiteeye3453 Nie jestem właściwie pewna. Uwielbiam zawiłe rzeczy, których do końca nie rozumiem, może to. No i przyznaję, że rozpoznawanie tej masy nawiązań do innych (lepszych XD) twórców daje mi masę satysfakcji. Czytałam tylko jej stare książki, także nie jestem pewna co można znaleźć w nowych. „Opowiadania bizarne” są lekkie i miło się je czyta, trochę jak dobrze napisane legendy (są inspirowane opowieściami ludowymi).
Bardzo dziękuję za te słowa, które opisały moje własne przemyślenia! :)
Nigdy nie czułem się tak dumny z faktu, że moje regały uginają się pod ciężarem dzieł z gatunku fantastyki, science fiction (bez łącznika) i innych tworów niskiej kultury :)
Co do interpretacji i tematu ostatniego "Dla każdego coś przykrego" przypomina mi się wywiad z dr. Tomaszem Rożkiem, który to w Hejt parku wspominał jak rozwiązywał zadanie maturalne w którym przytoczony był fragment książki jego autorstwa. Otóż okazało się, że uzyskał on raptem 60% z tego zadania, gdyż nie wstrzelił się w klucz. Jak widać w dzisiejszych czasach jedyną słuszną racją jest zdanie "wybrańców narodu" pokroju pani Tokarczuk, czy tworu pokroju CKE. Nie ważne zdanie autora, ważna interpretacja "autorytetu". ¯\\\_(ツ)\_/¯
Długo czekałem na ten odcinek i się nie zawiodłem 😄 teraz tylko streamy z Dark Souls i mogę umierać.
Słuchając wypowiedzi pani Arystokarczuk przypomina się poemat" Caryca i Zwierciadło".
USA i Polska mają jedną wspólną cechę, a właściwie wadę: umiłowanie do elit.
Otworzyłeś mi oczy... Nie pierwszy raz! Dzięki!
18:00 odnośnie ignorowania gier przez nauczycieli, kiedyś rozmawialiśmy na zajęciach (nie pamiętam jak się nazywały, jakaś historia sztuki) o historiach, w których patrzymy z perspektywy małych dzieci. Jak przywołałem Grę Endera to nauczycielka zbulwersowała się, że przecież rozmawiamy o książkach, a nie o grach. Ciekawe czy o książce Gra o Tron też nie słyszała.
Pamiętam, jak mówiąc mojej koleżance (chodzącej do szkoły muzycznej) parę lat temu, że uwielbiam muzykę trance, otrzymałam jako odpowiedź wzrok pełen niedowierzania i: "ale to nie jest prawdziwa muzyka". Oczywiście próbowałam podać jej przykłady utworów uznawanych również za klasykę gatunku, na podważenie jej tezy, ale przez te 6 lat jak się znałyśmy nigdy nie chciała się ze mną zgodzić. I piszę to jako osoba, która kocha również muzykę klasyczną. Przez lata myślałam, że jestem gorsza intelektualnie, bo trance jest jednak mi najbliższy i tak naprawdę dopiero dorastając zrozumiałam, że to tak nie działa. Sztuka jest bardziej skomplikowana. Tak samo oglądanie seriali i filmów, nawet Marvela nie oznacza bycia gorszym, jakiegoś zacofania. Również czytanie fantastyki, czy romansów, których akurat nie lubię, zamiast kolejnego "dzieła" Olgi Tokarczuk. Nie ma w tym nic złego, bo kultura powinna być otwarta i mogę się mylić, ale jest ona narzędziem dla nas, do kształtowania siebie, a nie środowiska "wyższego" do kształtowania głupich, szarych człowieczków. Sama piszę książki, opowiadania, w których dzielę się przemyśleniami i ktoś może z nich skorzystać, ale nie próbuję nigdy nikogo moralizować, bo w przeciwieństwie do niektórych jestem w stanie zrozumieć, że ludzie są różni i mają różne potrzeby. Więc mówienie, że coś jest prawdziwą sztuką a coś nie, jest dla mnie po prostu głupie i złe. Moi rodzice nigdy nie mogli przekonać się do filharmonii, dopóki nie skorzystali z zaproszenia na koncert muzyki filmowej, na który teraz chodzą co roku. Czy jest w tym coś złego? Albo to, że więcej wyniosłam z "God of war" albo Wiedźmina niż WIELKICH dzieł Mickiewicza? Wydaje mi się, że nie. No ale może pani Olga Tokarczuk jest mądrzejsza ode mnie, a ja- nic nie znaczący student to mogę jej jedynie buty wytrzeć, bo słucham muzyki trance i czytam Wiedźmina i oglądam Avatar: Legenda Aanga dla relaksu pomiędzy nauką anatomii.
Jako fan obu tych rodzajów muzyki rozumiem :) chociaż mi się osobiście nie zdarzyło, żebym usłyszał tekst, że trance to "nie jest prawdziwa muzyka"
Tym to dziwniejsze, że akurat trance - przynajmniej w pewnej części - jest dość blisko muzyki klasycznej - na przykład takie kawałki:
ruclips.net/video/Z1oXMuKNMSg/видео.html
ruclips.net/video/r9lmSCmqSD4/видео.html
ruclips.net/video/7jgN9bbgPZU/видео.html
imo ATLA jest dziełem o ogromnym impakcie kulturowym; uczy szacunku, miłości i tolerancji prostym i zrozumiałym językiem, bez skomplikowanych metafor, bez wywyższania się i głoszenia całemu światu, jaki to jest filozoficzny - i porusza więcej problematycznych tematów niż proza p. Tokarczuk, a z pewnością czyni to bardziej delikatnie.
Muzyka w tle to idealny sos do tego odcinka.
a propos wzmianki o "kawiorowości" lewicy - w sumie jest w tym jakaś ironia, że zarówno progresywiści jak i konserwy w dość podobny sposób potrafią marudzić na popularyzację / umasowienie kultury (skrót myślowy, ale myślę że wiadomo o co chodzi), choć oczywiście dla jednych i drugich tą "dobrą" kulturą i sztuką będzie co innego. Boomerstwo ponad podziałami.
Kiedy byłam w klasie maturalnej, czyli w tym roku, to moja poLOLnistka sugerowała Olgę Tokarczuk jako przykład, który można przywołać na maturze jeśli będzie taka okazja. Mówiła też o niej jakoby miała być kimś wybitnym, kimś kogo mamy słuchać oraz czytać.
Już wtedy mi się to nie podobało, powiedziałam to na głos, że nie wiem co wszyscy w niej widzą, i że jest strasznie wyhajpowana, na co nauczycielka oburzona stwierdziła, że nie mam racji i na tym się skończyła temat. Na szczęście moim znajomi też nie widzą w tej znakomitej pisarce niczego WOW. Może to przez to, że oglądam seriale, gram w gry i wrzucam zdjęcia na Instagrama 😆.
Uwielbiam Cię słuchać, i zawsze, choć pewnie znajdą się wyjątki, mam takie samo zdanie.
Jak zwykle świetny materiał, uśmiałam się jak zwykle z prześmiewczego czytania oraz francuskiego akcentu👌. Trzymaj się i czekam na następny film 💪
Ciekawy fragment z Szekpirem, jako popularną kulturą swoich czasów. W czasach Elżbietańskich Wysoka kulturą były dzieła starożytnych. Odyseja, Iliada i dramaty greckie. Ale nikt wtedy nie mówił, że Pan Szekspir Tworząc swoje dzieła jest gorszy. Chwalono wręcz przez co stał się symbolem klasycznej literatury. Kiedyś to co było popularna kulturą, przechodziło lub nie do kultury wysokiej. Jako klasyka. dzis podobny trend widzimy w kulturze masowej. Gwiezdne Wojny, Star Trek przeszły do klasyków SF i na nich wzorują się twórcy. To samo gry. Podobnie tak było kiedyś z ogólna literaturą i kulturą. Problem w tym, że dziś sztucznie utrzymuje się status "Wysokiej kultury" bo autorami są ludzie, którzy wpasowują się w pewne normy i są "ze środowiska" Wysoka kultura to nie żadna "lepsza kultura" tylko kultura klasyków dzieł właśnie ponadczasowych reprezentujących wartości uniwersalne. A nie zbiór "lepszych" dzieł bo tak powiedziała wąska grupka "znawców' Kultura jest własnością wszystkich a nie tylko tych co ją Tworzą. Wpełni sie z gadzam z Panem Krzysztofem. Plucie na dzieła kultury takie jak seriale, gry komputerowe i obrażanie korzystających z nich ludzi. Nazywanie ich dużymi dziećmi i tworzenie atmosfery, w której wstydem jest rozmawianie o ponadczasowości dzieł Carmacka czy studia Westwood jest wstydem. To karygodne zachowanie roem z XIXw. Mam nawet wrażenie, że szczególnie polska kultura w tym własnie wieku sie zatrzymała. Powiem jnawet więcej Tak zwani wieszcze narodowi i ich dzieła mają w tym momencie wartosc jedynie historyczna i co najwyżej mogą budowac tło do rozważań nad sytuacją ówczesnych Polaków. I takie na koniec jedno moje pytanie. Czemu w tym zajebistym zestawie lektur brakuje dzieł z dwudziestolecia między wojennego? Takich jak hmmm... "Kariera Nikodema Dyzmy"? dzieła ponadczasowego i pięknie opisującego problem polskiego życia społeczno-politycznego.
Z jednej strony wpadam w pułapkę myślową gdzie szukam argumentów potwierdzających moją tezę, z drugiej zaś czekałem na ten film :)
"OK BOOMER" - Krzysztof Maj do Olgi Tokarczuk, 2021, memizowane
Czasem przerażają mnie Twoje miny ^^ ale sam vlog świetny
Przeczytałam całego "Czułego Narratora" i muszę przyznać, że, faktycznie, momentami Tokarczuk przypomina o sobie jakimś takim komentarzem pasującym do narzekającej babci "kiedyś to było teraz to nie ma, a teraz to te internety, może wnuczku byś książke poczytał", ALE jakkolwiek dziadersko by to nie brzmiało, daje ona jednak pewne cenne uwagi. Cenię te wykłady głównie za pokazanie perspektywy jej jako twórcy - abstrahując totalnie od światopoglądu - sposób w jaki opisuje, co dzieje się w jej głowie, kiedy tworzy i uważam to mimo wszystko za kawał wartościowego coachingu dla wszystkich pisarzy (którym może być dosłownie każdy).
Rozumiem przy tym, że od mowy noblowskiej powinniśmy oczekiwać czegoś więcej - ale patrząc na nią z perspektywy osoby, która ma raczej wyjebane, gdzie ukazał się ten tekst, a raczej skupiając się na tym, co kobieta ma powiedzenia: pod tą podszewką narzekań widzę nawoływanie do tego, żeby trochę zwolnić. Niezależnie od tego, czy czytasz Tołstoja, Rowling czy grasz w Tomb Raider'a: żeby zatrzymać się i chociaż spróbować zastanowić, dlaczego dany utwór oddziałuje na mnie tak, a nie inaczej. Co konkretnie sprawia, że się wzruszam, w jakikolwiek sposób. Bo może faktycznie bywa tak, że historie są połykane jedna za drugą i czasem nawet nie pamiętamy, co dokładnie było w serialu, który oglądaliśmy miesiąc temu.
No i wiadomo, praising dla literatury jako absolutne i jedyne słuszne medium narracyjne jest mega irytujący. Zwłaszcza, że to ona właśnie, w porównaniu z innymi, ma chyba najbardziej ograniczone środki przekazu (polega jedynie na zapisie), ale przez to, że jest STARA to jest "NAJLEPSIEJSZA". Jedynie film ją nieudolnie goni, bo ma ledwie ponad sto lat. Cała reszta jest traktowana jak raczkujące dzieci. Chciałabym zobaczyć kiedyś na youtubie kanał, który bierze pod lupę powieści dawnych autorów, takie uznane za klasyki i uwielbiane w środowisku (jak np. Sienkiewicz, Dostojewski, Dickens, Bronte, etc), żeby chłodnym okiem spojrzeć na nie z perspektywy czasu, porównać do innych, współczesnych książek, i zastanowić się, czy faktycznie są one nadal tak wybitne, jak były te kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset lat temu. (Np. próbowałam ostatnio dowiedzieć się, o czym są Bracia Karmazow, żeby stwierdzić, czy będzie to lektura dla mnie, ale żeby to zrobić, musiałam najpierw przekopać się przez tonę "recenzji", które wychwalały tę książkę pod niebiosa, ale ani słowem nawet nie wspomniały o jej fabule). Żeby tak spojrzeć na nie na tyle obiektywnie na ile się da, czyli bez fanbojowania, ale i bez hejtu. Bez wywyższania się elitarystyczną łatką, ale i bez zbędnego napieprzania ich po głowie. Bo ludzie mają tendencję do wynoszenia swoich ulubionych książek/filmów/etc na ołtarze, często nawet bez żadnej refleksji, dlaczego to robią. I to dotyczy zarówno fanów Tokarczuk, Tolkiena, Isayamy, i wielu innych. Dużo mi dało, kiedy sobie to wreszcie uświadomiłam i przestałam mieć parcie na czytanie wszystkich uznanych "klasyków" - nie znaczy też, że teraz się na nie wypinam, ale już nie czuję presji czytania ich dla samego czytania, ze strachu, żeby potem nie "świecić oczami" przed kimś "mądrym".
Robi się wtedy lżej na duszy.
PS: Na wszelki wypadek przypominam (komukolwiek, kto będzie to czytać), że Heri Pota to powieść o traumie, i to wcale nie taka prosta. :)
Już myślałem, że w komentarzach roi się jedynie od bezrefleksyjnych fanów tego pana z dziwną wymową
@@skromnyprezes w wielu kwestiach zgadzam się z nim, ale w tej wypowiedzi widać wyraźnie, że Krzysztof, jako osoba która na co dzień musi spotykać się z takim klasistowskim podejściem do kultury i zachwycaniem się Tokarczuk, ma ewidentny wkurw i ma do tego prawo. To zrozumiałe i tez taka jest formula tego programu. Ja np ze swojej strony mam w dupie konkursy lyterackie i ten światek, który nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo jest mały. A może właśnie zdaje i ma ewidentny ból dupy, bo Tokarczuk nie jest znana tak jak Rowling. Nobel z literatury, zwłaszcza za całokształt, tak naprawdę nie ma až takiego znaczenia, jak wielu osobom się wydaje. Za 50 lat taki Harry Potter będzie najprawdopodobniej pamiętany jako powieść swych czasów i nikogo nie będzie obchodzić ile Nobli dostał lub nie.
Nie znaczy to oczywiście, że jak ktoś jest bucem to cała jego sztuka idzie do śmieci. Tokarczuk i tak jest stosunkowo lajtowa pod tym względem w porównaniu do niektórych. No ale wiadomo, hype na nią jest więc warto coś powiedzieć na ten temat i w sumie dobrze ze ten film powstał. Tylko byłoby fajnie gdyby ludzie, słuchając Krzysztofa i mając świadomość formuły jaka obrał, też nie łykali wszystkiego bezrefleksyjnie, bo to nigdy nie jest zerojedynkowe. Ale czego ja oczekuję... zaraz znajdą się ludzie, którzy będą twierdzić że bronię Tokarczuk xD
Też przeczytałem całego czułego narratora i zgadzam się z tobą. Ironią jest to, że Tokarczuk narzeka na literalizm w tej książce i niestety to się właśnie stało w tym materiale, bardzo lubię twórczość Krzysztofa ale ten materiał jest nacechowany bardzo emocjonalnie i wypada to po prostu głupio :/ Osobiście jedyną złą rzecz jaką ujrzałem w czułym narratorze to jakieś dwa akapity zakładające, że tylko literatura tamto i tamto. Tutaj nastąpiła lekka odklejka Tokarczuk, ale biorąc pod uwagę całość, a nie tylko pojedyncze fragmenty to przekaz wygląda kompletnie inaczej niż przedstawił to Maj, trochę szkoda bo wiele młodych osób nie zakwestionuje jego zdania i ślepo uwierzy, że o Tokarczuk zła, ale to już ich problem
Woohoo, nareszcie szersza wypowiedź z twojej strony o Tokarczuk! Dziękuję, byłam tego bardzo ciekawa. Dzięki tobie poczyniłam duże postępy w kwestionowaniu pewnych rzeczy, które do tek pory uważałam za oczywiste, w tym wybaczyłam sobie to, że od większości twórczości Tokarczuk jaką próbowałam poznać się odbiłam. Film o wczesnym wstawaniu sprawił z kolei, że przestałam postrzegać je w kategoriach moralnych - tutaj nawet bez cudzysłowu, autentycznie czułam się źle ze sobą kiedy spałam do późna. Bardzo szanuję twoje podejście, emocjonalny, nie „grzeczny” sposób głoszenia poglądów i akceptację krytyki
Tyle razy pytaliście o to, że musiałem zaadresować tę kwestię, a chciałem to zrobić jak należy, z argumentacją, a nie wyłącznie emocjonalnie, jak to bywało na wielu streamach. Przez to, że tkwiłem tyle lat w tym środowisku nabrałem przynajmniej intuicji, że zwykle, gdy wgryzę się w jakiś temat dotyczący polskiej literatury i kultury, to znajdę coś zgniłego. Sam się jednak zdziwiłem, jak zgniłe kwiatki znalazłem w mowie noblowskiej, którą wszyscy te dwa lata temu obracali w palcach jak Świętego Graala, a ja wtedy (przyznaję) odbiłem się od niej przy akapicie dotyczącym gier wideo, więc wcześnie. Cieszę się, że Ci się moje vlogi przydają do czegoś, jamnik dla Ciebie!
"Myślę, że to było jedno z najważniejszych wydarzeń w nudnym życiu Olgi Tokarczuk" wow, to było mocne xd, ale w sumie i prawdziwe, hah
Otworzyłeś mi oczy na wiele rzeczy i bardzo za to dziękuję ! Chciałabym też dodać, że książki są drogie, ale zawsze można iść do biblioteki, która jest za darmo :-D
Mnie chyba najbardziej uderzyło zdanie "Uważam tego typu czytelniczą ciekawość za cywilizacyjny regres." Można się zastanowić czy to nie zabobony przez nią przemawiają: "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". Przecież dzięki tej ciekawości czytelniczej weryfikujemy te fake newsy i upy, o których wcześniej napisała. Jak najbardziej jest trafnym pytaniem czy to prawda, ponieważ w zalewie informacji można się zgubić i rzeczywiście niektórzy biorą fikcję za prawdę, bo nie pytają. I nie uważam zalewu informacji jako coś złego - po prostu my, jako społeczeństwo w (chyba jeszcze) większości wyrośliśmy, dorastaliśmy w warunkach, gdzie nawet jak było więcej kanałów, gazet itp. to jednak nie mieliśmy dostępu za jednym kliknięciem do narzędzi weryfikujących te wiadomości i wciąż niektórzy z nas tego nie ogarniają, nie potrafią sobie z tym poradzić; dobrym przykładem są twitty z fałszywych kont, które rzekomo przedstawiają jakieś fuckupy przeciwnej strony politycznej - ale jak to fałszywe konto? to "oni" tak nie powiedzieli?
A co do internetu, to jako ulepiony przez społeczeństwo introwertyk (ludzie nazywali mnie prześmiewczo gadułą, kazali mi przestać tyle gadać i zadawać "ciągle" pytania, to się zamknąłem), uważam, że to najlepszy wynalazek dla ludzi mojego pokroju. Często widzę jakieś wrzutki, wysrywy, jak by to pięknie było, gdyby nagle wyłączyli internet, bo m.in. ludzie wyszliby do siebie, zaczęli się spotykać. Otóż nie. Ja byłbym jak ten Thorgal... Tak, wg mnie Thorgal to opowieść o facecie w łódce, którego największym pragnieniem jest, żeby ludzie wreszcie k**wa dali spokój jemu i jego rodzinie (uwielbiam ten komiks, niestety jestem trochę "do tyłu" w jego czytaniu); nie, nie uważam się za kogoś wyjątkowego, ani dziecko Gwiazd ;) Więc, o ile nie unikam całkowicie ludzi i czasem się spotykam ze znajomymi, to nie, nie wyszedłbym nagle i nie zaczął się spotykać z innymi. Dla mnie kontakty smsowo-czatowe są także ważne w budowaniu relacji z innymi. Niestety mało ludzi to rozumie...
Zrobiłam to . Przeczytałam książkę Pani Tokarczuk.
Sama mam poglądy wolnosciowe . Ale nie wolnosciowe jak konfederacja czy lewica ;) uważam że granica wolności jest jedynie krzywda ludzka . Nie chce nikomu zaglądać do talerza ani do łóżka i mówić czy jedzenie kotleta lub aborcja jest "niemoralne "
Równocześnie kocham fantastykę i lubię książki które działają na moja wyobraźnię oraz pozostawiają mi pewne kwestie do interpretacji.
Książka "Prowadź swój pług przez kości umarłych "nie pozostawia mnie w refleksji. Bardzo łopatologicznie tłucze do głowy konkretne tezy . A głównej bohaterki nie trawie.
Do szału doprowadza mnie też pisanie randomowych słów z dużej litery .
Nie było w tym nic ciekawego. Książka idealna na lekturę szkolną ;)
Ludzie hejtuja w internetach, tokarczukowa hejtuje w książkach. Nie, to się niczym nie różni.
A nie, ostatnia wypowiedź tokarczuk pokazuje, że hejtuje nie tylko w książkach
Muszę powiedzieć że w tym odcinku "dla każdego coś przykrego" przemawiasz moim głosem i mówisz to co ja za każdym razem mówię kiedy ktoś mi wypierdala z podziałem na kulturę wyższą i kulturę masową.
Najczęściej konsumowanym przeze mnie rodzajem kultury jest muzyka.
Słucham zarówno Jazzu, rapu jak i od niedawna muzyki klasycznej.
Ale moje słuchanie muzyki zaczęło się głównie od metalu.
I nie raz na drodze swojego życia słyszałam że to muzyka brutalna która obok prawdziwej muzyki nawet nie stoi.
W trakcie kiedy muzyka metalowa zawsze była i nadal jest dla mnie czymś wyjątkowym.
Czymś co podnosi mnie na duchu i pozwala przetrwać każdy następny dzień.
I zdaje sobie sprawę że taką samą miłością ktoś może dążyć inny odłam kultury.
I zastanawia mnie..
Dlaczego emocje ktoś odczuwa w stosunku do metalu, gier, rapu, anime, fantastyki czy też czegokolwiek mają być gorsze od emocji które odczuwanych przez osoby które gustują w tej "wyższej kulturze".
Niektórzy mówią że to dlatego że potrzeba wysiłku intelektualnego aby zrozumieć kulturę wyższą.
I albo to ja jestem jakoś ponadprzeciętnie inteligentna że nie czuje wysiłku słuchając Paganiniego czy też Chopina.
Albo słucham muzyki klasycznej w zły sposób bo słucham jej po prostu kiedy mam na nią ochotę.
Albo to jest zwykły bullshit i osoby które tak gadają wpychają w siebie kulturę którą uznają za wyższą na siłę.
Naturalnie, że to bullshit i on jest wywoływany instytucjonalnie. Można byłoby ten wątek klasizmu pociągnąć dalej i właśnie opisać jako pewną instytucję władzy, która kształtuje się w oparciu o prosto wpajane nam schematy. W filharmoniach grają klasykę a słuchanie rocka, metalu czy w ogóle współcześniejszej muzyki, z grową i filmową włącznie (co akurat zabawne, bo muzyka filmowa i growa jest raczej instrumentalna, jak klasyka) jest możliwe poza murami filharmonii, na stadionach i koncertach plenerowych? Proste, jedno to kultura wysoka, druga niska,, bo filharmonia taka ładna i złoconą, a na koncercie błoto i trawa. Tak, to prostackie, ale tak to działa. Najgorsze jednak, że sprawia to, że część ludzi może się czuć na jakimś etapie życia źle ze swoimi zainteresowaniami artystycznymi.
Olga Tokarczuk oglądając ten materiał: why do I hear boss music?
„Rozumiem, że są takie odmiany człowieka, które muszą jeść mięso, choć jest udowodnione naukowo, że dzisiaj wcale nie musimy tego robić. W Indiach mieszka 800 mln ludzi, którzy nie jedzą mięsa i właśnie wylądowali na Księżycu, więc widać, że można żyć bez mięsa” Olga Tokarczuk, 25 sierpnia 2023. Campus Trzaskowskiego
7:27 wzięło mnie z zaskoczenia, piękne
Bardzo bawi mnie, że pani Olga Tokarczuk jechała tak mocno w tym przemówieniu po serialach i grach komputerowych, a nawet po fotografii (XD). Kilka lat wcześniej za to pozwoliła sobie na współpracę z Agnieszką Holland przy stworzeniu *filmu*, czyli no... kultury masowej, jak to sama nazywała (swoją drogą, kinematografia jest jednak w dużej mierze odłamem fotografii, więc nie ma to jak zaprzeczyć swoim własnym opiniom). No chyba że lady Tokarczuk of Sulechow tak bardzo miała ból o to, jak do dupy wyszedł ten film, że już o nim zapomniała.
No cóż, nauczyłem się nie oczekiwać po polskich pisarzach głównonurtowych zdolności łączenia faktów, ponieważ jest ona świadectwem niespotykanej u nich raczej inteligencji.
Dzięki za ten materiał. Dzięi niemu wreszcie sobie poczytałem do końca, co ta kobieta nagadała na tym nieszczęsnym bankiecie. Dotąd jak tylko łapałem się za sczytywanie, szlak mnie trafiał po pierwszych kilku zdaniach i odkładałem to tak samo jak cholerne Bieguni, które kiedyś sobie kupiłem i zatykam się po 20-30 stronach...
Swoją drogą, o statusie jej kontaktu z rzeczywistością dużo mówi to, ze pierwszym przykładem jaki przyszedł jej do głowy na serial jest „Dynastia”, a na grę „Lara Croft” xDddd ona jest jednak głęboko mentalnem w najntisach
Zdecydowanie tak a wybranie też "Tomb Raidera" (a nie np takiego "Postala") na przykład STHRASZNEJ GRY WIDEŁO mówi wszystko o jej znajomości tematu.
Dynastia miala reboot
@@drkufdrahrepus2868 Tomb Raider w sumie też. Czyżby jednak Tokarczuk trzymała rękę na pulsie?
Czy Dynastia to nie przypadkiem ten tasiemiec z Carringtonami??? Bo to chyba ze 100 lat temu leciało...
@@redang3l Oczywiście, ale jak napisano wyżej, Dynastia miała reboot, właściwie dalej ma. To znaczy w 2017 pojawiła się nowa wersja i od tego czasu co roku robią nowy sezon.
1:22 "Pololniści" - doskonałe :D Specjalnie przewinąłem czy się nie przesłyszałem :)
Absolutnie celowe! 😆 Nawet odcinek o tym cały zrobiłem, bodajże 14 w tej serii.
Szkoda mi Olgi. Załóżmy, że mowę Noblowską można napisać tylko raz w życiu. I ona to zmarnowała na wypisanie takich farmazonów
Z uporem maniaka lubiłam powoływać się na szeroko pojętą fantastykę, bo ją lubię i ją znam (wiadomo, odnoszę się teraz głównie do szkoły i matury, a je mam już dawno za sobą). Moja polonistka kazała mi powiedzieć na maturze ustnej przed każdą próbą przytoczenia Tolkiena czy nieszczęsnego Pottera, abym powiedziała "świadomie odnosząc się do kultury niższej". Na maturze powołałam się na Narnię, Tolkiena, Herberta i jakąś-tam muzykę sakralną (nie pamiętam, sorry) oraz Kaczmarskiego i musiałabym być skończoną idiotką, aby w tym gronie zdegradować Tolkiena.
TOLKIEN KULTURĄ NIŻSZĄ?!?!?! CHYBA BABKĘ POSRAŁO są różne rzeczy, które zniosę, ale ta wykracza poza moje możliwości
Dla mnie król jest nagi. Snoby będą się zachwycać choć w duchu nikt nie rozumie tego chaosu narracyjnego.
Z większością tez się zgadzam, ale jako kontrę mam jeden zasadniczy argument, niemerytoryczny.
Przede wszystkim Olga Tokarczuk ma ogromne zasługi w rozwoju kultury lewicowej w naszej części Europy, gdyż jej książki stanowią świetny pomost pomiędzy światem liberalnego kanonu pokolenia Solidarności a jego krytyką. To ona w swojej twórczości wiele odczarowała: psychoanalizę, astrologię, kryminał, powieści dla kobiet. Fakt, jest mocno zakorzeniona w formacji, która najlepsze lata ma już za sobą ("Czuły Narrator" jest tego najlepszym dowodem), natomiast nie uważam, by odpowiednimi przymiotnikami wobec niej były "arystokratyczna" czy "wyrachowana". Oddała mnóstwo pieniędzy na rozwój młodzieży i walkę o rozmaite, lewicowe cele, a jej książki, jakkolwiek nie byłyby pisane pod tezę, dla wielu ludzi okazały się pierwszym spotkaniem z wieloma ważnymi tematami, które podane w bardziej bezkompromisowy sposób (np. przez muzykę punkrockową) mogły być nieczytelne/błahe. Po lekturze "Prowadź swój pług..." moja mama i ciotka zostały wegankami (gdy kilka lat wcześniej starały się we mnie tę postawę wytępić). Dlaczego? Bo wartość weganizmu przetłumaczył im ktoś z ich pokolenia, kto też jest wychowany na Trójce i przemawia znajomym, może i elitarystycznym, ale jednak pokoleniowym kodem.
Uważam, że są osoby bardziej godne Twojego krytycznego talentu niż OT. Tym bardziej że autorce "Biegunów" już się sporo oberwało. Zobacz np. Ziemkiewicza wypowiadającego się o Josephie Conradzie. To są dopiero kwiatki. Albo gdy Tekieli, he he he, opowiada o Ameryce.
Na jakie "lewicowe" cele dała Tokarczuk? Dorzuciła się do czyjegoś funduszu strajkowego, wsparła jakieś socjalne przedsięwzięcie na prowincji?
@@wielkawzgardzicielka9842 dokładnie tak. Polecam sprawdzić program stypendialny Fundacji Olgi Tokarczuk, a ponadto zobaczyć, ile zrobiła dla walki z nierównościami w świecie Dolnego Śląska. Nie mówiąc już o promocji młodych polskich pisarek za granicą, np. Anny Cieplak. Nikt z dawnego establishmentu GW by się tego nie podjął.
@Krzysztof M. Maj
Proponuje odcinek dla każdego coś przykrego na temat zmuszania do nauki 2 języków obcych w Technikum. Jest to absurd ponieważ drugi język obcy powinien być opcjonalny, a nie że na kierunku teleinformatyk mam się uczyć Hiszpańskiego który nie jest mi do życia potrzebny. A jeszcze mam z tego kartkówki i sprawdziany które kolidują z przedmiotami które są ściśle związane z moim zawodem, co powoduje oczywiście spadek wyników z tych przedmiotów. Osobiście ja czuję że Angielski mi wystarcza ale i tak muszę uczyć się bez sensu Hiszpańskiego.
Z przyjemnością teraz oglądam, nabrało siły
Książki kultury tzw. wysokiej są droższe niż seriale nie dlatego, że mają być niedostępne, tylko dlatego, że są elitarne - mało ludzi je kupuje, ich produkcja jest droga i nieopłacalna. Wolny rynek obowiązuje nawet, jeśli jest się marksistą.
No tak bo przecież, cena wcale się nie przekład na ilość kupionych sztuk. To wcale nie tak, że ludzie kupują, tak mało kultury wysokiej, bo jest droga.
@@maciejjaworski7624Nie jestem ekspertem, ale jak drukujesz określony nakład i masz jakieś przewidywania sprzedażowe to musisz je wziąć pod uwagę wyznaczając cenę książki. Poza tym problem ceny dotyczy całego medium, również literatury popularnej (cokolwiek miałoby to znaczyć). Zresztą argument o wykluczeniu jest o tyle błędny, że w mamy w tym kraju wiele bibliotek w których za darmo można wypożyczyć zdecydowaną większość kluczowych tekstów kultury. A nawet jeśli ma się problem z dostępem do nich to są eBooki, zwykle tańsze od druku, a nawet pdfy, część nawet w domenie publicznej
@@maciejjaworski7624 więc zasadniczo zgadzam się - nie cena jest tu problemem. Ale też nie dostępność
Zawsze interpretowałem to w ten sposób: kulturs wysoka - rozumiana tylko przez ludzi z odpowiednią wiedzą w przytoczonym temacie. Np. jeżeli opowiem żart o fabule mojej ulubionej gry, to należy to do tej wysokiej części, bo trzeba tą fabułę najpierw znać. Jeżeli jednak opowiem żart o małym Jasiu, to jest to kultura niska bo rozumiana przez prawie każdego.