Od 83 do 85 jeździłem w MPK Kraków i "zdążyłem" załapać się na "Ogórka" na stajni na Płk. Dąbka, która była przez nas traktowana jak przysłowiowa "zsyłka". Po kilku miesiącach "płaczu" udało się przejść na Wolę Duchacką na Berliety i o dziwo zaczęliśmy wspominać je z dużym sentymentem. W odróżnieniu od Berlieta, "Ogórek" POTRAFIŁ pojechać BEZ OLEJU I WODY😀😀😀... Na linii 143 z Pl. Boh. Getta pod pomnik na Bieżanowskiej często trafiały się "dalekobiegi" z drzwiami na klamkę ale polubiłem je za niesamowity silnik Leylanda, który zapewniał osiągi na miarę ówczesnych osobówek z tą tylko wadą że wymagał trochę innej techniki jazdy ze względu na stosunkowo powolne "zchodzenie z obrotów" (kto jeździł, wie o co chodzi). Reasumując, był to naprawdę poczciwy sprzęt, który po latach wspomina się z przysłowiową "łezką w oku".
., ČESKOSLOVENSKÝ AUTOBUS Z ROKU 1957 NIKDO JIŽ V ČESKOSLOVENSKU NEPOUŽÍVAL. POUZE ZAOSTALÉ POSKO TYTO AUTOBUSY VYRÁBĚLO DO ROKU 1986 A V PROVOZU I PO ROCE 2000 . ZAOSTALOST A STŘEDOVĚK.
W latach 1980-1986 pracowałem w PKS Kraków jako kierowca. Jeździłem właśnie takimi autobusami. To była prawdziwa szkoła nauki zawodu. Wiele napraw wykonywało się "na drodze" łącznie z naprawą ogumienia co w tych latach było prawdziwą zmorą. Nowe opony były rarytasem. Nie było płynów niezamarzających oraz zimowej ropy. Ale na wszystko była rada. Z sentymentem wspominam te lata. Pozdrawiam wszystkich którzy mieli styczność z tym autobusem. Ps. Brak informacji że że ten autobus to Czechosłowacka SKODA 706 RTO produkowana w Polsce na licencji.
Kiedys mimo ze Czechow bylo wszystkiego 7 milionow mieli i Skody i Zetory i Tatry ale zachodowi chodzila gula ze RWPG radzi sobie i rozwija nie placac im oplaty manipulacyjnej wiec najpierw w sierpniu 68 probowali pierwszym razem obalic socjalistyczny rzad az w koncu w 90 tak jak i w Polsce naklady na Radio Wolna Europa i "dzialaczy niepodleglosciowych" takich jak Havel i inna swolocz zwrocily sie: w pokojowych warunkach bez zadnych wojen zachod przejal wschodnio-europejskie gospodarki wiec Volkswagen przejal Skode a wloska rodzina Agnelli przejela za grosze fabryki i robotnikow Polskiego Fiata i wszystkie narody RWPG orza na zachodnich oligarchow - warto przypomniec w rocznice sierpniowych strajkow Solidarnosci kto za tym stal i kto na tym wygral.
Dzień dobry. W latach 1970-1971 taki autobus woził nas ,czyli dzieci pracowników Państwowych Ośrodków Maszynowych z Dolnego Śląska na kolonie do Gryfic w Zachodniopomorskim. Już na miejscu jeżdziliśmy nim nam morze, na wycieczki i jak pamiętam ,przez cały turnus nigdy się nie zepsuł. Raz kierowca złapał gumę i to wszystko.Co bardzo utkwiło mi w pamięci to zapach ropy jak stał na parkingu po zakończonej jeżdzie i nasze piosenki do kierowcy w stylu ,,panie szofer gazu ,bo pół litra jest w garażu. Było super.
Pamiętamy Ogórki w MZK w Warszawie przełom lat 70-80. Jazda linią pośpieszna C do Falenicy to był rajd 😀. Mało przystanków, szybka jazda, siedzenie na końcu było jak rodeo 🙃
@@cezaryk4810 to był tzw resorak.Sztywny jak cholera,twardy,niemniej fajny w prowadzeniu,ciepły i stosunkowo mało awaryjny. Tylko w tamtych czasach,kierowcy zagadnienia związane z mechaniką,mieli w małym palcu.Jeszcze wówczas funkcjonowało coś takiego,jak pomocnik kierowcy,co na wspóczesne czasy należy rozumieć jako uczeń.
@@freedzeed462 Widzę że mocno zdziwiony jesteś z tego powodu. A co to CIA to jakaś władza jest, żeby mnie rozkazywali? Od dłuższego czasu nie przepadam za jankesami. Dla mnie to wilk w owczej skórze jest. Uważam że ze wszystkimi powinniśmy utrzymywać pozytywne kontakty na tyle na ile to możliwe a już na pewno z sąsiadami, również z Rosją i Białorusią. Z tymi z którymi się nam opłaca powinniśmy utrzymywać wymianę handlową bez względu jaki to kraj i gdzie on się znajduje. Byłoby w tym kraju wtedy o wiele lepiej.
@@freedzeed462 Widzę że mocno zdziwiony jesteś z tego powodu. A co to CIA to jakaś władza jest, żeby mnie rozkazywali? Od dłuższego czasu nie przepadam za jankesami. Dla mnie to wilk w owczej skórze jest. Uważam że ze wszystkimi powinniśmy utrzymywać pozytywne kontakty na tyle na ile to możliwe a już na pewno z sąsiadami, również z Rosją i Białorusią. Z tymi z którymi się nam opłaca powinniśmy utrzymywać wymianę handlową bez względu jaki to kraj i gdzie on się znajduje. Byłoby w tym kraju wtedy o wiele lepiej.
@@freedzeed462 @freedzeed462 Widzę że mocno zdziwiony jesteś z tego powodu. A co to CIA to jakaś władza jest, żeby mnie rozkazywali? Od dłuższego czasu nie przepadam za jankesami. Dla mnie to wilk w owczej skórze jest. Uważam że ze wszystkimi powinniśmy utrzymywać pozytywne kontakty na tyle na ile to możliwe a już na pewno z sąsiadami, również z Rosją i Białorusią. Z tymi z którymi się nam opłaca powinniśmy utrzymywać wymianę handlową bez względu jaki to kraj i gdzie on się znajduje. Byłoby w tym kraju wtedy o wiele lepiej.
zamojszczak U nas w Zamościu była spółdzielnia AUTONAPRAWA i woziła ludzi po dawnym województwie zamojskim. Miała dużo Jelczy 043 i przyczepki też, kursowały Jelcze chyba jeszcze na początku lat 2000. W przyczepkach jeździli ludzie z miesięcznymi np do szkoły, pamiętam w latach 80 jak się tak jechało i konduktor sprawdzał czy ma się taki bilet, jeżeli nie to do autobusu, przeżycie super zwłaszcza że młody chłopak nie zważał na hałas czy spaliny, grunt że się jechało, najlepiej z tyłu, kierowca wtedy decydował kto wsiadał, zawsze mógł powiedzieć że nie ma wolnych miejsc. Miałem kilku znajomych kierowców w "spółce" i sprzedawałem bilety siedząc na nosie, podawał nr kursu i przystanku na początku a potem już leciało, kiedyś sprzedałem blisko 140 biletów, ścisk był straszny ale kierowca chciał aby każdy pojechał, bardzo miło wspominam też jazdę na kolonię z Zamościa do Stróży pod Grybowem ogórkiem z PKS-u, my dojechaliśmy bez problemu a starsi jechali Van Hoolem i się im zepsuł. Jak dla mnie Jelcz 043 to jeden z tych pojazdów który pozwolił w naszych stronach utrzymać komunikację. 👻
., v roce 2000 provozovat autobusy ŠKODA 706 RTO -KAROSA je totální ostuda a zaostalost. Tyto naše autobusy nikdo v Československu již nepoužíval v provozu po roce 1980. Jen možná jako nouzová záloha toho autobusu před šrotací. Zaostalé polsko bohužel tyto autobusy muselo provozovat nadále. Nic jiného nezbývalo. Nebo chodit pěšky. V Československu tento autobus vyrobený v roce 1957 za pár let nahradil autobus ŠM -11, ŠL -11 a ŠD -11 LUX. . Zanedlouho další řada autobusů KAROSA 734 a další . Přívěsy byly v Československu zakázané používat již v letech 1970 . To je totální středověk. Bohužel koně povozy tahají na vesnicích mimo velká města i kravské dodnes. Středověk.
❤ Mój KOCHANY Tata, Jeździł Takim Autobusem z oryginalną wersję Przyczepy osobowej do Ogórka, Korniszon, Kolor Niebieski.W Tygodniu woził Górników do Pracy , A w Niedzielę były Wycieczki po Całej Polsce Też z Górnikami. Województwo śląskie miasto Bytom. Piękne miałem Dzieciństwo przejechane Kilometry z Moim TATĄ. Pozdrawiam ,Was SERDECZNIE Dziękuję, Też Jestem Zawodowym Kierowcą autobusu i Ciężarówek.❤
@@peterlewandowski1808 kassbohrer to niemiecka firma produkującą kratownice i zawieszenie tylko do autobusów Setra . Setry miały literę K na atrapie i na kołpakach mam sporą wiedzę i znam historię współpracy Kassborera z Setra gdyż przez 11lat byłem kierowcą Setry typ. 215,315 415 i inych modeli kilka krotnie bywałem w Ulmie w Niemczech na gieldach gdzie produkuje się Setry .
Jeśli chodzi o miejskie ogórki to były stosowane dwa kolory nadwozia. 1) Czerwień karminowa, którym jest obecnie pomalowany wasz wóz. (W tamtych czasach na autobus mówili potocznie wóz). 2) Czerwień wiśniowa, był to kolor zastępczy ze względu na braki materiałowe w lakierni. Wiem to od kolegi Stefana, który wcześniej jeździł MPK Kraków. Ja z nim jeździłem jako konwojent jeszcze w RSW Prasa Książka RUCH.Te autobusy miały faktycznie ciężkie życie w Krakowie. Podczas srogich zim, a kiedyś takie w Polsce były w latach 70 i 80. Na noc nie wyłączało się silnika w tych wozach ze względu na to, że rano nie można byłoby uruchomić. Silniki chodziły przez całą noc, na wolnych obrotach. Opowiadał też o częstych awariach mechanizmu pneumatycznego zamykania drzwi. Co objawiało się głośnym szumem w przedziale pasażerskim. Często też gapowicze, którzy jeździli na stopniach autobusu. Przy zepsutym mechanizmie zamykania drzwi wypadali na zakręcie z autobusu w kałużę błota. Stefan opowiadał, że wtedy zatrzymywał wóz, i patrzył w lusterko czy pijany się podnosi. Jak tylko podnosił, to się szybko odjeżdżało, żeby nie zrobił awantury w autobusie. Jak się poskarżył MPK Kraków, to zawsze się miało wymówkę, że to nie mój klient. Hamulce się często psuły tych autobusach ze względu na złe okładziny azbestowe. Co objawiało się niemiłosiernym wyciem i piskiem podjeżdżającego autobusu na przystanek. Problem powstawania szkła na okładzinach hamulcowych podczas hamowania rozwiązywano w ten sposób, że w zajezdni rozpędzano autobus do bardzo dużej szybkości i gwałtownie hamowano powodując rozgrzanie bębnów hamulcowych. Następnie polewało się wodą ze szlaufa co powodowało pękanie i wykruszanie szkliwa na okładzinach hamulców. Awarii też często ulegał sznurek czyli linka "na żądanie". Jak ktoś mocno pociągnął to się urwał, i kierowca później nie wiedział że się miał zatrzymać na przystanku "na żądanie." Tak wyglądała rzeczywistość Gierkowskiej epoce, gospodarki sukcesu.🤭
@@MWi399 tylko przed Gierkiem jeździło się na pace ciężarowych Starów 21 i 25 z plandeką, ławkami i z drabinką z tyłu zrobioną z grubego drutu zbrojeniowego albo z rurki 1/2 cala. Gierek poprawił komfort życia ludziom, wprowadzono stołówki pracownicze ,posiłki regeneracyjne, no i wreszcie zamiast jazdy Starem lub Horchem z drabinką wprowadzono osinobusy.
@@staszekboroski526 Internet jest wielki ⚠️ Dzięki człowieku. Słyszałem od kilku osób, w tym mojego taty, że przed Gierkiem-za Gomułki-to ludzie jeździli na ławeczkach w skrzyni ładunkowej. Częsty widok w mniejszych miejscowościach. Słabo wierzyłem w te opowieści, bo bezpieczeństwo pasażerów, przepisy prawa drogowego itp. 🤗 Tymczasem to prawda.
@ tu nie chodzi że tylko w małych miejscowościach, bo w Wawce czy Krakówku taki transport także miał miejsce. Trzy ławki w tym przez środek szeroka aby zmieścili się ludzie plecami do siebie i co do przepisów dopuszczały taki transport do 1976 lub nawet 78 roku pod jednym warunkiem nie zawsze spełnionym, czyli przycisku dzwonka na przedniej części skrzyni ładunkowej nie zawsze sprawnym bo inaczej trzeba było pomiędzy łączenie plandeki wyciągnąć rękę i walić po dachu szoferki. Po to że gdyby coś się działo lub ktoś stał jeszcze na drabince dać sygnał szoferowi aby się zatrzymał.
Kierowcy nie lubili tych wozów. Silnik z przodu, było głośno i gorąco, wieczne problemy ze wspomaganiem. Po kilku godzinach pracy naprawdę mieli dosyć. Zmiana w przypadku miejskich na Berliety czy Ikarusy a na liniach pozamiejskich na Autosany H9 to było zbawienie.
Nic takiego. Opowiadasz pierdoły wymyślone chyba na poczekaniu. Każdy środek transportu w okresie PRL był ważny. W okresie PRL Polacy byli silniejsi i nie narzekali ani na głośność, ani na upał. Żadnego wspomagania nie było - skąd te pierdoły wziąłeś? Kierownica miała dużą średnicę - właśnie dlatego, żeby można skręcać.I kierowcy zwykle byli solidnymi facetami. * * *
Całe dzieciństwo i młodość się tym jeździło. Wrażenia? Dla pasażerów były okropne. Niemiłosiernie głośne (zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz), wiecznie w nich śmierdziało spalinami lub ropą, komfort zawieszenia zerowy (były bardzo twarde, trzęsły i cały autobus wpadał w drgania) . Siedzenia bardzo niewygodne, przejście wąskie i wiecznie obijało się przy przechodzeniu o składane siedziska . Podobno dla kierowców warunki pracy były równie niewdzięczne. Zaleta- najważniejsza, że w ogóle były. Poza tym, mimo, że jeździłem nimi setki czy tysiące razy, nigdy się taki ogórek nie zepsuł w trasie tak, żeby nie dojechać do celu. Sorki za utyskiwania, ale jak człowiek widział, że na przystanek podjeżdża H9, to aż micha się cieszyła. Powspominać można, ale tęsknić nie ma za czym.
Moje pierwsze wspomnienie z jazdy autobusem, to był właśnie ogórek. Takie pierwsze wspomnienia przeważnie zaczynają się w wieku około 3 lat, więc pewnie była to wiosna 1979 albo 1980. Z jakiegoś powodu nie jechalismy jak zwykle tramwajem, więc to była cała przygoda: spacer w słoneczny dzień na pięknie malowniczo położoną na zboczu wiaduktu kolejowego krańcówkę Dachowa, przy dworcu Łódź Chojny, wtedy całą w trelince, rozświetlone słońcem wnętrze autobusu (dokładnie takie jak na filmie), oczekiwanie na odjazd na tych miejscach bokiem do kierunku jazdy, z widokiem na pokrywę silnika i zegar, i w końcu zjazd z wielkiej jak na moje dziecięce wyobrażenie stromizny. Dla nie-łodziaków, krańcówka to przystanek końcowy, istnieje i działa do dziś, i zawsze mi się coś uśmiecha na widok trelinki wyłażącej spod asfaltu, a miejsce zaraz za kierowcą do dzisiaj zawsze wybiorę jeśli tylko jest wolne. A kilka lat póżniej, kiedy ogórki już znikały z ulic, jeden obudził we mnie przyszłą miłość do gratów. Jakiś wyjazd na kolonie gdzieś koło 2 klasy podstawówki. Zafascynowało że chociaż w odbiorze dzieciaków był już starym klamotem, był idealnie zadbany, kompletny, w kremowo-pomarańczowych barwach ówczesnych PKSów, z wszystkimi aluminiowymi detalami i listewkami na miejscu. Był piękny i dumny z tego że jest niedzisiejszy. I miał dodatkowe piąte siedzenia rozkładane na przejście, z oparciem z parcianego pasa, pamiętam bo siedziałem i cieszyłem się widokiem do przodu :) A w ogóle jeszcze pamiętam takie bardzo rzadkie ale nie jednostkowe zjawisko, gdzie oplandeczona buda ciężarówki zaczynała się za drugim ogórkowym oknem. Taki crew cab. Ktoś coś kojarzy czy to były samoróbki czy produkcja?
., v roce 1980 provozovat Československý autobus ŠKODA 706 -RTO z roku 1957 je v tento moment ostuda. Byl již zastaralý. Vím, že se v polsku vyráběl do roku 1985 a v provozu byl i po roce 2000 .
Pamiętam gdy jechaliśmy na wycieczkę klasową do Zakopanego w 1992 roku i podjechał ogórek. Wszyscy byliśmy wściekli, że pojedziemy taki kawał drogi tym ciężkim, topornym, śmierdzącym benzyną klocem na czechosłowackiej licencji, o niebo lepsze cichsze i bardziej komfortowe były Autosany H9 i o wiele lepsze od szpetnej Karosy. Czesi generalnie nigdy nie potrafili zaprojektować ładnego pojazdu, wszystkie ich samochody, autobusy i ciężarówki były szkaradne i szpetne, może poza Tatrą 815, która wyjątkowo im wyszła. Całe szczęście Skodę teraz projektują Niemcy, przynajmniej są w miarę ładne.
@@jeshkam ., obrovská ostuda a zaostalost je to, že československý autobus z roku 1957 je v zaostalém provozu v polsku i v roce 1992. Více než 35 let starý autobus. Ošklivá Karosa dostala ZLATÉ OCENĚNÍ na EXPO 1958. KAROSA NIKDY NEMOHLA PÁCHNOUT BENZÍNEM PROTOŽE JEZDILA NA NAFTU. HLUPÁKU. V polsku se nikdy nic vlastního nevyrobilo. Jen licence ze zahraničí. Dnes jsou všechny licenční firmy mrtvé. Nic vlasatního nemáte!!
Jeździłem "ogórkiem" Do 1995 roku w Czechowicach mieliśmy do niego przyczepkę którą nazywaliśmy "Wandzia"pierwszy raz słyszę określenie korniszon🤔 Ogrzewanie w przyczepce? Też pierwsze słyszę? Jestem kierowca autobusu od 84 roku i nigdy się nie spotkałem z ogrzewaniem w przyczepce.. Czy awaryjny?powiem tak jak kierowca szanował tak miał.. Pozdrawiam
Autobusy francuskie Chaussony oraz nasze Jelcze to legendy. Przyjemnie bylo posluchac jak w Jelczu pracuje silnik. Jak kierowca operuje biegami. Jak autobus był pelen zawsze z przystanku ruszał nie z 1 sle z 2 biegu. Koszmarem był węgierski Ikarus z lat 60tych.
Zdecydowanie legenda.Nie zapomnę nigdy.Jako dziecko jeździłem tym do babci w weekendy. Nigdy nie dojechałem bo przed osiągnięciem celu na skutek wstrząsów ,smrodu spalin i ropy w kabinie zawsze miałem torsje więc stałem zawsze w okolicy wejścia. Ostatnie kilometry pieszo. Kierowca podczas jazdy z bileterem czy pomocnikem na odsłoniętym pracującym silniku w kabinie regulował zawory czy robił inne naprawy - diabli ich wedzą. Niezapomniane chwile.
Na początku lat 70 "jako kierowca" jechałem przyczepą z Łodzi do Rowów na kolonie. Najpierw wszyscy zazdrościli i chcieli się zamienić miejscami; po przejechaniu się każdy z ulgą wracał do tyłu. Z przodu za panoramiczną szybą tworzyły się warunki jak w saunie. Nie dość, że słońce grzało, to nie było żadnego nawiewu. Otwierały się dopiero szyby boczne i klapa w dachu. No i to o czym wspominał kierowca, to ciągłe szarpanie przód-tył i na boki nie dawało komfortu. Pamiętam jako najgorszą, "ugotowaną" podróż nad morze.
U nas wyjazdy na wczasy były wieczorem i nie było problemu z upałem😊 z Katowic do Sarbinowo dawał radę. I te siedzenia rozkładane w korytarzu z paskiem jako oparcie😂
Moi rodzice w latach 70-tych pracowali w PKS. I dlatego często jeździliśmy na wycieczki takim autobusem. Oczywiście niebieskim. Albo na obóz harcerski nad morze. Dobrze to wspominam. Dzisiaj pewnie przejechanie 50 km to by była udręka. Wtedy nikt nie wiedział że może być inaczej. Więc nikt nie marudził. Były np. rozkładane siedzenia pośrodku. Potem pojawiły się Autosany na długich trasach międzymiastowych. To był dopiero luksus. Miękkie fotele z zagłówkami :))
A mi stuknęło pół wieku i nadal nie wiem do czego służyło to pokrętło z przodu, na podszybiu. :-) I z tego co pamiętam, to najlepsza miejscówka dla dzieciaka do jazdy była okrakiem, "na oklep", na klapie silnika, bo można było się nawet załapać na okazję przełączenia kierunkowskazu jak kierowca był kumaty i w dobrym humorze, co w epoce Ikarusów zamieniło się na przyzwolenie do zamknięcia/otwarcia drzwi przy pomocy przycisków nimi sterujących.
Kilka razy l jechałem tym jako dziecko. To co pamiętam to czerwony kolor który bardzo mi się podobał i silnik w środku obity pikowaną tapicerką. Były też siedzenia rozkładane w przejściu które trzeba było składać gdy ktoś wysiadał. Dobrze że zostały zastąpione nowszymi modelami.
@@LorakTube ., nemluvíš pravdu. Autobus byl skládán z dílů dovezených z Československa. Všechny díly byly vyrobeny v ČESKOSLOVENSKU a dovezeny a autobus byl poskládán jako LEGO dohromady. Jedině karosérie byla vyráběna v Jelczu na licenci a na lisech i strojích z ČESKOSLOVENSKA za účasti odborníků z ČSSR. Protože kvalita výroby byla katastrofální.Opakuji všechno bylo dovozeno z ČSSR. Nelži. .
@@jacekserkies5506 ., BYL POUZE SKLÁDÁN Z ORIGINÁLNÍCH DÍLŮ DOVEZENÝCH Z ČESKOSLOVENSKA. POUZE KAROSÉRIE BYLA VYRÁBĚĚNÁ NA LISECH A STROJÍCH Z FIRMY KAROSA A TO ZA ÚČASTI ODBORNÍKŮ Z FIRMY KAROSA OHLEDNĚ KVALITY. LICENČNÍ AUTOBUSY RTO SKLÁDANÉ V POLSKU MĚLY VELICE ŠPATNOU KVALITU. PROTO TAM BYL ZE ZAČÁTKU DOZOR Z FIRMY KAROSA.
Mnie się bardzo podobały, świetni warczał, jechał dość powoli a więc bezpiecznie, wtedy była to normalna prędkość , można było podziwiać okolicę. Grzał silnikiem mocno w zimę, był najcieplejszym autobusem, nowe tego nie potrafiły. Nie dygotał obudową jak te nowsze wyższe kwadratowe autobusy. Dla mnie idealny. Bardzo wygodne wsiadanie - niskie. Ludzie piszą że śmierdział spalinami, tak ale to nic w stosunku do tego co jest teraz na ulicach i że trzeba w trakcie wysiłku wdychać spaliny tylu kierowców, znęcają się dranie zamiast iść pieszo. Co innego podczas odpoczynku w autobusie i nie było tego tyle co teraz. Dla mnie świetny. Jazda pięćdziesiątką około 15 km za miasto to były czasy, zero aut, pusta droga, spokój , chłodniej niż dziś, bardzo dużo lasów a wiele z nich w moim rejonie oznaczone jako teren wojskowy. Było tak mało morderstw drogowych gdy kierowcy jeździli znacznie odpowiedzialniej.
U nas koło Rzeszowa w miejscowości Trzeboś Ma gość Skodę ogórka z przyczepą gdybym chciał pan zrobić o tym film to jest gość bardzo chętny na takie rzeczy mogę umówić spotkanie ma też autostrada 9 Jelcza
Takim Ogórkiem z przyczepką miałem okazję jechać na i z wycieczki szkolnej. Rok 1982 i mecz Polska-Peru na MŚ. Co ciekawe, kierowca miał telewizor, na którym z kaszą oglądaliśmy mecz :D
W Monachium przyczepki kilka lat temu wrocily. Sa doczepiane w godzinach szczytu. Producent nawet upodabnia je do ciagnacego autobusu, sa nawet pasujace wizualnie do Solarisa.
16:25 W 1974 roku do Katowic trafiły pierwsze Ikarusy 280, a w 2018 ostatnie egzemplarze zostały wycofane w Częstochowie. 44 lata eksploatacji, więc okres podobny do modelu 260. Więc mimo wszystko oba modele Ikarusów przebijają 40 lat ekploatacji liniowej 😉
Ale mi zaimponowałeś , jak byłem kilkuletnim chłopcem to bardzo często jeździłem do przedszkola. Pamiętam doskonale jak takie autobusy jeździły np. na linii 129 . Chcę również potwierdzić , że z braćmi zawsze robiliśmy wyścig kto pierwszy zajmie miejsce w przyczepce i będzie udawał że prowadzi... W przyczepce było ciszej , tylko sprzęg trochę robił hałas ... Pozdrawiam i dziękuję bardzo. P.s. wróciły wspomnienia , a podczas oglądania filmu micha mi się cieszyła
11:20 - 🤣🤣🤣 w punkt!!! Pamiętam wczasy w Łukęcinie - ze stacji PKP jechaliśmy "ogórkiem" i pamiętam jak piłowałem Rodziców, pięcioletni szkrab, żeby koniecznie do przyczepki... 🤩
Miałem, Sympatyczny Koleszko, do czynienia z takim "Ogóreczkiem" w komunikacji miejskiej. We wczesnych, (moich) latach korzystania z takiego autobusu zawsze chciałem siedzieć na przednim siedzeniu, obok tego tunelu silnikowego. Później to miejsce było zazwyczaj zarezerwowane, ale nie to jest smaczkiem, o jakim chciałem napisać, a to że kiedyś, dawno temu, (rok około 1977 - 1978) jechałem takim autobusem na kolonię w przyczepie, (też ogórek) na przednim siedzeniu na dyszlu. Jaka wtedy to była frajda, a jakie przeżycia. Albo w ostatnim rzędzie siedzeń (przyczepy), jak tam majtało. Pamiętam też wyjazd na kolonie "ogóreczkiem" na 5, środkowym rozkładanym siedzeniu, z pasem podpierającym plecy , zamiast oparcia. W dzisiejszych czasach takie numery już nie przechodzą. Pamiętam też, że właściwie na wszystkich kierownicach były ponawijane takie wężyki, żeby pogrubić wieniec kierowniczy. Dziękuję i Pozdrawiam z Wrocławia.
Jeździłem Ogórkiem z przedszkola do domu. Linia 354 w Warszawie. Kładłem się na ciepła obudowę silnika. Początek lato 70. Potem jazda na Mariensztat linią 150. Kierowca obsługiwał retarder na Tamce co wywoływało tajemniczy efekt akustyczny.
11:30.w 1977 byłem „kierowcą przyczepki” jadąc na kolonie w Bieszczady. Przejazd serpentynami pomiędzy Sanokiem a Przemyślem pamiętam do dzisiaj. Kilka lat wcześniej był przejazd tą samą trasą Sanem. Później już tylko autosan i chyba najlepszy sanos.
Pamiętam jeszcze w Tarnowie jeździłem z rodzicami takim miejskim jeszcze był bileter co sprzedawał bilety i kasował. Na tak zwanym niebieskim PKS też miałem okazję jeździć na wieś do rodziny. To były czasy.
Wącznik kierunkowzkazów z mrugającym oczkiem.... Uwielbiałem na nie patrzyć, jak kierowca przełączał i mrygało.... musiał pamiętać, żeby wyłaczyć.... dawne czasy.... 🙂
Piękny autobus. Pamiętam, że obok kierowcy siedział czasami sprzedawca biletów w mundurze. Ale ogólnie pamiętam, że był bardzo głośny, bardzo wolny, chyba max to 60 na godzinę i bardzo nim trzepało. Nad morze ze Śląska jak tam pisał przedmówca nie wyobrażam sobie.
Pamiętam jazdę w Pabianicach. Dawno temu.. Jechał przez most, który był jak skocznia narciarska. Kiedy siedziało się na samym końcu autobusu, podskakiwało się na moście pod sufit autobusu :)
Znam to - w jednym miejscu w Sosnowcu po zjeździe był mały,poprzeczny rowek w drodze.Kierowcy ZAZWYCZAJ zwalniali ,ale czasem kierowca nie zwalniał i faktycznie był LOOT do szyberdachu. Moja śp.mama była przy jednej takiej mojej "akcji"...
Czasy przedszkola i podstawówki. Zawsze pchałem się do przodu, stałem przy osłonie silnika i patrzyłem co robi kierowca. Do dziś pamiętam dźwięk silnika.
W ubiegłym roku miałem okazję przejechać się takim we Wrocławiu podczas nocy muzeów. Zdaje się, że teraz jeździ taki jeden po Wrocławiu i można się nim przejechać.
Jeśli chodzi o długowieczność to Autosany H9 są eksploatowane do dziś.Tak wiem że większość tych autobusów zostało zmodyfikowanych w latach 90 i 2000 do nowego wyglądu .A w zeszłym tygodniu widziałem w Trzemesznie koło Gniezna klasyczną dziewiątkę która wyglądała mi na normalne eksploatowaną w linii może ktoś z. tamtych okolic ma wiedzę na ten temat i da znać. A jeśli chodzi o komunikacje miejską to niedawno jakiś miasto organizowało pożegnanie i zakończenie eksploatacji ostatniego Autsana H9 35.
1)silnik Skody mial 160 koni, przy silniku Leylanda bylo to 200 koni. 2) 14 godzin mogli jezdzic tylko ci, ktorzy mieli wóz na wyłączność, normalnie miało sie zmiennika i wtedy dzień pracy autobusu czyli 20-21 godzin dzieliło się na dwóch , wiec prosta matematyka. 3) w stopniu Mex-a schowany byl tylko siłownik i uklad cięgieł, zawór elektromagnetyczny (zwany cewką) sterujący dopływem powietrza, znajdował sie wewnątrz na ścianie po prawej stronie przy drzwiach, pod podwójnym siedzeniem. 4) otwartą maskę mozna powiesić także przy zamknietym wywietrzniku, nie trzeba go otwierać 5) o hamulce trzeba bylo dbać, nawet przy oryginalnych grzechotkach, likwidowac luzy i ubytki powietrza oraz smarować . Podstawowe rzeczy "wyłapywało" sie na obowiazkowym codziennym przegladzie przy powrocie wozu na baze.
., v polsku byl autobus ŠKODA 706 RTO vyráběn až do roku 1985 a v provozu i po roce 2000 . V Československu již dávno nejezdil. Byla u nás od roku 1965 řada ŠM -11 , ŠL -11 a ŠD-11 LUX. Později od roku 1981 autobusy řady KAROSA 734 a dále. V polsku pořád vyráběná licence zastaralého autobusu. Polak neměl jinou šanci. Jinak by chodil pěšky. Několik málo IKARUSŮ nemělo šanci schopnost zajistit přepravu pasažérů.
W latach '70 jeździłem podobnym ogórkiem do odległej o około 20 km. szkoły podstawowej. Piszę "podobny", bo miał drzwi z klamką. Mam do niego wielki sentyment.
Dojazd ogórkiem z przyczepą do szkoły w kl 1 i 2 podstawówki, góry Świętokrzyskie. Zima - jak nie było chłopa to zamarzniętych drzwi w przyczepie nie otworzylim (ogórek zajęty). Jak pod Czerwoną Górę 2x nie podciągnął po śliskim to miałem wolne bo do domu wracałem. Trasa Kielce - Chęciny, przystanek Nowiny. Drzwi na klamkę były i nie był czerwony. Z ogrzewaniem przyczepki to może i miały, ale nie działało, a przez szyby w zimie nie było nic widać bo były zamarznięte. pamiętam jak chuchałem. Lata nie pamiętam, czyli było OK
(11:20) Prawda! Zawsze ciągnąłem mamę do przyczepki, żeby pobawić się w kierowcę. A w autobusach bez przyczepki lub przegubowych najlepsze miejsce dla dzieciaka było jak najbliżej szoferki, bo miejsce kierowcy nie było specjalnie osłonięte i można było się przyglądać jego pracy. W Poznaniu do dziś można przejechać się ogórkiem z -- jak to powiedział gość programu -- korniszonem (choć rzeczywiście przyczepkę można obejrzeć od wewnątrz tylko na postoju)
O rzemyku do otwierania maski piersze słycze (nigdy go nie było a maske poprostu otwierało sie opierając ją na podłodze) Lepsze tzw mocniejsze eksemplarze były z mostem Raba Silniki leylanda to był koszmar dla mechanika żeby wykręcić np rozrusznik (był na trzy śruby) trzeba było mieć naprawde doświadczenie i malutkie rączki (nowy rozrusznik montowalo sie tylko na dwie śruby) Przyczepki miały tyko drzwi otwierane ręcznie Takim autobusem zawsze ruczalo sie z drugiego biegu Oj wspomnienia wracaja
Jak byłem mały jeździłem do przedszkola takim - pamietam jazdę w przyczepce z przodu, pamietam doskonale jadę w autobusie z przodu jak się trzymałem tego metalowego kosza na pokrywie silnika, pamietam dźwiek starego silnika skody i dźwiek tego nowszego silnika polskiego. Jeździłem tez wersja przegubową i raz nawet się złamała na przegubie tak była przeładowana. Uwielbiałem ten autobus. Pozdrawiam kierowcę i prowadzącego kanał. Zabrakło tylko szklanki z herbatą w metalowym koszyczku postawionej koło tego wielkiego zegara na desce rozdzielczej kierowcy mieli tak zalane do połowy i chwalili się ze im się nie wylewa👍 Pozdro👍👍👍
Średnia była około 18 litrów na 100/dziś suvy palą więcej/,a doświadczeni kierowcy z pojazdem w dobrym stanie potrafili zejść do 14-15 litrów.Sam silnik był bardzo wytrzymały i mało awaryjny.
Dwukrotnie wiózł mnie ogórek na kolonie. Raz do Łukawicy koło Limanowej i raz do Broku koło Ostrołęki oraz trzeci raz na wycieczkę w podstawówce bodaj 7klasa. Kawałek drogi bo wszystkie te podróże zaczynały się w Starachowicach. Luksusu nie było ale frajda nie mała i z chęcią już jako 53latek pojechał bym takim pradziadkiem na jakąś dłuższą wycieczkę 😊
miarą dorosłości było to że kierowca pozwalał Ci usiąść z przodu. były dwa typy przełączników do drzwi. jeden zwykły, góra- dół. a drugi ten fajniejszy, wyciągany. jak wsiadałem zawsze zastanawiałem się jake przleczniki byly w tym wozie.
Kursowały kiedyś w Bochni jako MZK Tarnów. Ten autobus w górskim terenie po za Bochnie kursował na takie końcowe przystanki gdzie wcofywał w wjazd aby zawrócić i to z ludźmi. Znienawidzony przezemnie jako dziecko bo smród paliwa i marna amortyzacja powodowała u mnie momentalnie odruch wymiotny. Innymi słowy wszyscy byli zieloni i prawie wszyscy zygali ;-) a dziś to wspomnienie dzieciństwa. Które pragnie się przypomnieć i przeżyć jeszcze raz ta jazdę.
Ogólnie wszyscy piszą że nim jechali. Ja miałem tą wątpliwą przyjemność je naprawiać. I to glównie sprawy elektryczne. Rozrusznik waży chyba z 20 kg i był ciekawie skonstruowany. Alternator też ogromny. Potężna dmuchawa na ropę - fajnie się ją naprawiało. No i ten kultowy przełącznik kierunkowskazów.
Ja jestem rocznik 1970. Pamiętam ogórka z tą przyczepką. Jeździły na trasie Warszawa - Konstancin Jeziorna. Uwielbiałem jazdę w korniszonie, w „miejscu kierowcy” 😁🤣 Jako dzieciak żałowałem, że nie montowali tam kierownicy. No i ten kultowy przełącznik kierunkowskazów z migającym zielonym oczkiem 😁
Wczasy z "Gdańskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Mieszkaniowego" wsiadali już zalani w trupa, wysiadali charakterystyczni z nad morza "10 w skali boforta". Poruszali się sztormem jak już musieli, systematycznie oprużniając żołądki. To były czasy, bez troskie dla starych też.
W latach 80-tych byłem zapaśnikiem i nasz klub miał takiego po pełnym remoncie co ciekawe miał zmieniony inny silnik i całe wnętrze z siedzeniami od Berieta 😄 jeździliśmy na zawody po całej Polsce i nie tylko, na obozy sportowe też lakier zielony metalic
Bardzo,bardzo mi się podobał. Wujo powiedział że mi wtedy , kilkulatkówi kupi (pupilkowi )taki autobus jak będą w sklepie. Mieszkał w pobliżu więc często biegałem do niego sprawdzić czy stoi przed jego domem nowiutki śliczny ogòrek.. A wujo còż . Pocieszał mnie że nie było już w sklepie ,ludzie wykupili jak dotarł. Albo że nie było dostawy . Przyjdź za kilka dni jak będzie dostępny kupię ci takiego na pewno . .Pozdrawiam.
Chcę odnieść się do jazdy w przyczepce do ogórka nazwanej jak słyszę "korniszonem". Za lat dziecięcych miałem okazję podróżować z rodzicami w takiej przyczepce i przeżycie było widać tak silne, że do dzisiaj pamiętam wrażenia z takiej jazdy. Rzeczywiście dopinano takie przyczepki do autobusów kursujących na bardzo obleganych trasach ale jak zapamiętałem wsiadano do takiej przyczepki z przymusu bo już nie było miejsc w autobusie a jazda w takiej przyczepce była koszmarem bo ciągle szarpało i to nie tylko w czasie przyspieszania lub hamowania ale cały czas. Widocznie wystarczyły nierówności nawierzchni oraz nawet drobne wzniesienia ?
Od 83 do 85 jeździłem w MPK Kraków i "zdążyłem" załapać się na "Ogórka" na stajni na Płk. Dąbka, która była przez nas traktowana jak przysłowiowa "zsyłka". Po kilku miesiącach "płaczu" udało się przejść na Wolę Duchacką na Berliety i o dziwo zaczęliśmy wspominać je z dużym sentymentem. W odróżnieniu od Berlieta, "Ogórek" POTRAFIŁ pojechać BEZ OLEJU I WODY😀😀😀... Na linii 143 z Pl. Boh. Getta pod pomnik na Bieżanowskiej często trafiały się "dalekobiegi" z drzwiami na klamkę ale polubiłem je za niesamowity silnik Leylanda, który zapewniał osiągi na miarę ówczesnych osobówek z tą tylko wadą że wymagał trochę innej techniki jazdy ze względu na stosunkowo powolne "zchodzenie z obrotów" (kto jeździł, wie o co chodzi). Reasumując, był to naprawdę poczciwy sprzęt, który po latach wspomina się z przysłowiową "łezką w oku".
., ČESKOSLOVENSKÝ AUTOBUS Z ROKU 1957 NIKDO JIŽ V ČESKOSLOVENSKU NEPOUŽÍVAL. POUZE ZAOSTALÉ POSKO TYTO AUTOBUSY VYRÁBĚLO DO ROKU 1986 A V PROVOZU I PO ROCE 2000 . ZAOSTALOST A STŘEDOVĚK.
@@romansvehla7352te! Pepik? Może zjedz sobie knedliczki i napij się piwa. Wiesz że Czesi są uważani w Europie za sprzedawczyków?
@@romansvehla7352 Ano pane. Zdravím ze zaostalého středověkého Polska. Hezký den a účinnou psychiatrickou terapii.
W latach 1980-1986 pracowałem w PKS Kraków jako kierowca. Jeździłem właśnie takimi autobusami. To była prawdziwa szkoła nauki zawodu. Wiele napraw wykonywało się "na drodze" łącznie z naprawą ogumienia co w tych latach było prawdziwą zmorą. Nowe opony były rarytasem. Nie było płynów niezamarzających oraz zimowej ropy. Ale na wszystko była rada. Z sentymentem wspominam te lata. Pozdrawiam wszystkich którzy mieli styczność z tym autobusem. Ps. Brak informacji że że ten autobus to Czechosłowacka SKODA 706 RTO produkowana w Polsce na licencji.
Kiedys mimo ze Czechow bylo wszystkiego 7 milionow mieli i Skody i Zetory i Tatry ale zachodowi chodzila gula ze RWPG radzi sobie i rozwija nie placac im oplaty manipulacyjnej wiec najpierw w sierpniu 68 probowali pierwszym razem obalic socjalistyczny rzad az w koncu w 90 tak jak i w Polsce naklady na Radio Wolna Europa i "dzialaczy niepodleglosciowych" takich jak Havel i inna swolocz zwrocily sie: w pokojowych warunkach bez zadnych wojen zachod przejal wschodnio-europejskie gospodarki wiec Volkswagen przejal Skode a wloska rodzina Agnelli przejela za grosze fabryki i robotnikow Polskiego Fiata i wszystkie narody RWPG orza na zachodnich oligarchow - warto przypomniec w rocznice sierpniowych strajkow Solidarnosci kto za tym stal i kto na tym wygral.
Dzień dobry. W latach 1970-1971 taki autobus woził nas ,czyli dzieci pracowników Państwowych Ośrodków Maszynowych z Dolnego Śląska na kolonie do Gryfic w Zachodniopomorskim. Już na miejscu jeżdziliśmy nim nam morze, na wycieczki i jak pamiętam ,przez cały turnus nigdy się nie zepsuł. Raz kierowca złapał gumę i to wszystko.Co bardzo utkwiło mi w pamięci to zapach ropy jak stał na parkingu po zakończonej jeżdzie i nasze piosenki do kierowcy w stylu ,,panie szofer gazu ,bo pół litra jest w garażu. Było super.
Pamiętamy Ogórki w MZK w Warszawie przełom lat 70-80. Jazda linią pośpieszna C do Falenicy to był rajd 😀. Mało przystanków, szybka jazda, siedzenie na końcu było jak rodeo 🙃
@@cezaryk4810 to był tzw resorak.Sztywny jak cholera,twardy,niemniej fajny w prowadzeniu,ciepły i stosunkowo mało awaryjny.
Tylko w tamtych czasach,kierowcy zagadnienia związane z mechaniką,mieli w małym palcu.Jeszcze wówczas funkcjonowało coś takiego,jak pomocnik kierowcy,co na wspóczesne czasy należy rozumieć jako uczeń.
Druhý život Škody 706 RTO! Zdravíme sousedy!
My również pozdrawiamy sąsiadów👋
@@adampapaj4513CIA każe nam opluwać sąsiadów, nie słuchasz się polityków, oj " niedobrze".😁😁😁
@@freedzeed462 Widzę że mocno zdziwiony jesteś z tego powodu. A co to CIA to jakaś władza jest, żeby mnie rozkazywali? Od dłuższego czasu nie przepadam za jankesami. Dla mnie to wilk w owczej skórze jest. Uważam że ze wszystkimi powinniśmy utrzymywać pozytywne kontakty na tyle na ile to możliwe a już na pewno z sąsiadami, również z Rosją i Białorusią. Z tymi z którymi się nam opłaca powinniśmy utrzymywać wymianę handlową bez względu jaki to kraj i gdzie on się znajduje. Byłoby w tym kraju wtedy o wiele lepiej.
@@freedzeed462 Widzę że mocno zdziwiony jesteś z tego powodu. A co to CIA to jakaś władza jest, żeby mnie rozkazywali? Od dłuższego czasu nie przepadam za jankesami. Dla mnie to wilk w owczej skórze jest. Uważam że ze wszystkimi powinniśmy utrzymywać pozytywne kontakty na tyle na ile to możliwe a już na pewno z sąsiadami, również z Rosją i Białorusią. Z tymi z którymi się nam opłaca powinniśmy utrzymywać wymianę handlową bez względu jaki to kraj i gdzie on się znajduje. Byłoby w tym kraju wtedy o wiele lepiej.
@@freedzeed462 @freedzeed462 Widzę że mocno zdziwiony jesteś z tego powodu. A co to CIA to jakaś władza jest, żeby mnie rozkazywali? Od dłuższego czasu nie przepadam za jankesami. Dla mnie to wilk w owczej skórze jest. Uważam że ze wszystkimi powinniśmy utrzymywać pozytywne kontakty na tyle na ile to możliwe a już na pewno z sąsiadami, również z Rosją i Białorusią. Z tymi z którymi się nam opłaca powinniśmy utrzymywać wymianę handlową bez względu jaki to kraj i gdzie on się znajduje. Byłoby w tym kraju wtedy o wiele lepiej.
Pamiętam jak z bratem na kolonie woził nas ogórek, to byly piękne czasy
Tak, bo młodość dla większości to zawsze piękne czasy 🙂
to byla ŠKODA 706 RTO -KAROSA.
Jeździłem takim w latach siedemdziesiątych w komunikacji w Gdańsku na tamte czasy świetny autobus
zamojszczak
U nas w Zamościu była spółdzielnia AUTONAPRAWA i woziła ludzi po dawnym województwie zamojskim. Miała dużo Jelczy 043 i przyczepki też, kursowały Jelcze chyba jeszcze na początku lat 2000. W przyczepkach jeździli ludzie z miesięcznymi np do szkoły, pamiętam w latach 80 jak się tak jechało i konduktor sprawdzał czy ma się taki bilet, jeżeli nie to do autobusu, przeżycie super zwłaszcza że młody chłopak nie zważał na hałas czy spaliny, grunt że się jechało, najlepiej z tyłu, kierowca wtedy decydował kto wsiadał, zawsze mógł powiedzieć że nie ma wolnych miejsc. Miałem kilku znajomych kierowców w "spółce" i sprzedawałem bilety siedząc na nosie, podawał nr kursu i przystanku na początku a potem już leciało, kiedyś sprzedałem blisko 140 biletów, ścisk był straszny ale kierowca chciał aby każdy pojechał, bardzo miło wspominam też jazdę na kolonię z Zamościa do Stróży pod Grybowem ogórkiem z PKS-u, my dojechaliśmy bez problemu a starsi jechali Van Hoolem i się im zepsuł. Jak dla mnie Jelcz 043 to jeden z tych pojazdów który pozwolił w naszych stronach utrzymać komunikację.
👻
., v roce 2000 provozovat autobusy ŠKODA 706 RTO -KAROSA je totální ostuda a zaostalost. Tyto naše autobusy nikdo v Československu již nepoužíval v provozu po roce 1980. Jen možná jako nouzová záloha toho autobusu před šrotací. Zaostalé polsko bohužel tyto autobusy muselo provozovat nadále. Nic jiného nezbývalo. Nebo chodit pěšky. V Československu tento autobus vyrobený v roce 1957 za pár let nahradil autobus ŠM -11, ŠL -11 a ŠD -11 LUX. . Zanedlouho další řada autobusů KAROSA 734 a další . Přívěsy byly v Československu zakázané používat již v letech 1970 . To je totální středověk. Bohužel koně povozy tahají na vesnicích mimo velká města i kravské dodnes. Středověk.
❤ Mój KOCHANY Tata, Jeździł Takim Autobusem z oryginalną wersję Przyczepy osobowej do Ogórka, Korniszon, Kolor Niebieski.W Tygodniu woził Górników do Pracy , A w Niedzielę były Wycieczki po Całej Polsce Też z Górnikami. Województwo śląskie miasto Bytom. Piękne miałem Dzieciństwo przejechane Kilometry z Moim TATĄ. Pozdrawiam ,Was SERDECZNIE Dziękuję, Też Jestem Zawodowym Kierowcą autobusu i Ciężarówek.❤
To jest Cześka karosa a nie polski autobus polski to jest autosan . W Jelczu produkowano je na licencji Czeskiej pod nazwą Jelcz.
Karosa wywodzi sie z kesbron.dlatego na osi piast bylo K.
A litera na kolpaku K swiaczy o nazwie niemieckiej Firmie Keasbron tj byla wspolpraca z ta Firma.
@@peterlewandowski1808 kassbohrer to niemiecka firma produkującą kratownice i zawieszenie tylko do autobusów Setra . Setry miały literę K na atrapie i na kołpakach mam sporą wiedzę i znam historię współpracy Kassborera z Setra gdyż przez 11lat byłem kierowcą Setry typ. 215,315 415 i inych modeli kilka krotnie bywałem w Ulmie w Niemczech na gieldach gdzie produkuje się Setry .
@@peterlewandowski1808 ., hlupáku, firma KAROSA je z VYSOKÉHO MÝTA. Pan SODOMKA. JSI HLOUPÝ.
@@peterlewandowski1808 ., JSI HLOUPÝ.
Jeśli chodzi o miejskie ogórki to były stosowane dwa kolory nadwozia.
1) Czerwień karminowa, którym jest obecnie pomalowany wasz wóz. (W tamtych czasach na autobus mówili potocznie wóz).
2) Czerwień wiśniowa, był to kolor zastępczy ze względu na braki materiałowe w lakierni.
Wiem to od kolegi Stefana, który wcześniej jeździł MPK Kraków. Ja z nim jeździłem jako konwojent jeszcze w RSW Prasa Książka RUCH.Te autobusy miały faktycznie ciężkie życie w Krakowie. Podczas srogich zim, a kiedyś takie w Polsce były w latach 70 i 80. Na noc nie wyłączało się silnika w tych wozach ze względu na to, że rano nie można byłoby uruchomić. Silniki chodziły przez całą noc, na wolnych obrotach. Opowiadał też o częstych awariach mechanizmu pneumatycznego zamykania drzwi. Co objawiało się głośnym szumem w przedziale pasażerskim. Często też gapowicze, którzy jeździli na stopniach autobusu. Przy zepsutym mechanizmie zamykania drzwi wypadali na zakręcie z autobusu w kałużę błota.
Stefan opowiadał, że wtedy zatrzymywał wóz, i patrzył w lusterko czy pijany się podnosi. Jak tylko podnosił, to się szybko odjeżdżało, żeby nie zrobił awantury w autobusie. Jak się poskarżył MPK Kraków, to zawsze się miało wymówkę, że to nie mój klient.
Hamulce się często psuły tych autobusach ze względu na złe okładziny azbestowe. Co objawiało się niemiłosiernym wyciem i piskiem podjeżdżającego autobusu na przystanek. Problem powstawania szkła na okładzinach hamulcowych podczas hamowania rozwiązywano w ten sposób, że w zajezdni rozpędzano autobus do bardzo dużej szybkości i gwałtownie hamowano powodując rozgrzanie bębnów hamulcowych. Następnie polewało się wodą ze szlaufa co powodowało pękanie i wykruszanie szkliwa na okładzinach hamulców.
Awarii też często ulegał sznurek czyli linka "na żądanie". Jak ktoś mocno pociągnął to się urwał, i kierowca później nie wiedział że się miał zatrzymać na przystanku "na żądanie."
Tak wyglądała rzeczywistość Gierkowskiej epoce, gospodarki sukcesu.🤭
@@MWi399 tylko przed Gierkiem jeździło się na pace ciężarowych Starów 21 i 25 z plandeką, ławkami i z drabinką z tyłu zrobioną z grubego drutu zbrojeniowego albo z rurki 1/2 cala. Gierek poprawił komfort życia ludziom, wprowadzono stołówki pracownicze ,posiłki regeneracyjne, no i wreszcie zamiast jazdy Starem lub Horchem z drabinką wprowadzono osinobusy.
@@staszekboroski526 Internet jest wielki ⚠️ Dzięki człowieku. Słyszałem od kilku osób, w tym mojego taty, że przed Gierkiem-za Gomułki-to ludzie jeździli na ławeczkach w skrzyni ładunkowej. Częsty widok w mniejszych miejscowościach. Słabo wierzyłem w te opowieści, bo bezpieczeństwo pasażerów, przepisy prawa drogowego itp. 🤗 Tymczasem to prawda.
@ tu nie chodzi że tylko w małych miejscowościach, bo w Wawce czy Krakówku taki transport także miał miejsce. Trzy ławki w tym przez środek szeroka aby zmieścili się ludzie plecami do siebie i co do przepisów dopuszczały taki transport do 1976 lub nawet 78 roku pod jednym warunkiem nie zawsze spełnionym, czyli przycisku dzwonka na przedniej części skrzyni ładunkowej nie zawsze sprawnym bo inaczej trzeba było pomiędzy łączenie plandeki wyciągnąć rękę i walić po dachu szoferki. Po to że gdyby coś się działo lub ktoś stał jeszcze na drabince dać sygnał szoferowi aby się zatrzymał.
Kierowcy nie lubili tych wozów. Silnik z przodu, było głośno i gorąco, wieczne problemy ze wspomaganiem. Po kilku godzinach pracy naprawdę mieli dosyć. Zmiana w przypadku miejskich na Berliety czy Ikarusy a na liniach pozamiejskich na Autosany H9 to było zbawienie.
Ogórki nie miały wspomagania kierownicy
@@rafakraska4346 podają że było pneumatyczne i częściej nie działało niż było sprawne, ale może nie każda wersja miała
Nic takiego. Opowiadasz pierdoły wymyślone chyba na poczekaniu. Każdy środek transportu w okresie PRL był ważny. W okresie PRL Polacy byli silniejsi i nie narzekali ani na głośność, ani na upał. Żadnego wspomagania nie było - skąd te pierdoły wziąłeś? Kierownica miała dużą średnicę - właśnie dlatego, żeby można skręcać.I kierowcy zwykle byli solidnymi facetami. * * *
@@LorakTube Wspomaganie było pneumatyczne stąd syczenie podczas skręcania bardzo lekko się kręciło może niektóre wersje były bez wspomagania.
@@LorakTubeByło wspomaganie kierownicy, zawsze i w każdej wersji! I wcale nie było takie awaryjne! Działało!
Całe dzieciństwo i młodość się tym jeździło. Wrażenia? Dla pasażerów były okropne. Niemiłosiernie głośne (zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz), wiecznie w nich śmierdziało spalinami lub ropą, komfort zawieszenia zerowy (były bardzo twarde, trzęsły i cały autobus wpadał w drgania) . Siedzenia bardzo niewygodne, przejście wąskie i wiecznie obijało się przy przechodzeniu o składane siedziska . Podobno dla kierowców warunki pracy były równie niewdzięczne. Zaleta- najważniejsza, że w ogóle były. Poza tym, mimo, że jeździłem nimi setki czy tysiące razy, nigdy się taki ogórek nie zepsuł w trasie tak, żeby nie dojechać do celu. Sorki za utyskiwania, ale jak człowiek widział, że na przystanek podjeżdża H9, to aż micha się cieszyła. Powspominać można, ale tęsknić nie ma za czym.
Opisałeś w 100% co miałem na myśli. Dlatego i ja dołączam się do tych głosów, które te autobusy w tamtych latach miło nie wspominają. Pozdrawiam
Ogórek TYLKO na ostatnim/tylnym siedzeniu - najlepiej podrzucało 😂😂😂❤
Komfort zawieszenia był niemalże zerowy, gdyż ono było jak w ciężarówce (przecież Ogórek jest na podwoziu ciężarówki po wydłużeniu ramy).
Każdy Jelcz remontowany w JZS . Miał nadawany nowy numer ramy . Nikt nie jest teraz w stanie określić w którym roku był wyprodukowany
Za to H9 psóły się w trasie. Najlepszym autobusem tamtych czasów był jugosławiański sanos S14 S314 i S 415.
Moje młode lata czyli lata 70-te. Jeździło się do szkoły takim i jeszcze były takie przegubowe. Pozdrawiam
Ogórek to VW.
Moje pierwsze wspomnienie z jazdy autobusem, to był właśnie ogórek. Takie pierwsze wspomnienia przeważnie zaczynają się w wieku około 3 lat, więc pewnie była to wiosna 1979 albo 1980. Z jakiegoś powodu nie jechalismy jak zwykle tramwajem, więc to była cała przygoda: spacer w słoneczny dzień na pięknie malowniczo położoną na zboczu wiaduktu kolejowego krańcówkę Dachowa, przy dworcu Łódź Chojny, wtedy całą w trelince, rozświetlone słońcem wnętrze autobusu (dokładnie takie jak na filmie), oczekiwanie na odjazd na tych miejscach bokiem do kierunku jazdy, z widokiem na pokrywę silnika i zegar, i w końcu zjazd z wielkiej jak na moje dziecięce wyobrażenie stromizny. Dla nie-łodziaków, krańcówka to przystanek końcowy, istnieje i działa do dziś, i zawsze mi się coś uśmiecha na widok trelinki wyłażącej spod asfaltu, a miejsce zaraz za kierowcą do dzisiaj zawsze wybiorę jeśli tylko jest wolne.
A kilka lat póżniej, kiedy ogórki już znikały z ulic, jeden obudził we mnie przyszłą miłość do gratów. Jakiś wyjazd na kolonie gdzieś koło 2 klasy podstawówki. Zafascynowało że chociaż w odbiorze dzieciaków był już starym klamotem, był idealnie zadbany, kompletny, w kremowo-pomarańczowych barwach ówczesnych PKSów, z wszystkimi aluminiowymi detalami i listewkami na miejscu. Był piękny i dumny z tego że jest niedzisiejszy. I miał dodatkowe piąte siedzenia rozkładane na przejście, z oparciem z parcianego pasa, pamiętam bo siedziałem i cieszyłem się widokiem do przodu :)
A w ogóle jeszcze pamiętam takie bardzo rzadkie ale nie jednostkowe zjawisko, gdzie oplandeczona buda ciężarówki zaczynała się za drugim ogórkowym oknem. Taki crew cab. Ktoś coś kojarzy czy to były samoróbki czy produkcja?
., v roce 1980 provozovat Československý autobus ŠKODA 706 -RTO z roku 1957 je v tento moment ostuda. Byl již zastaralý. Vím, že se v polsku vyráběl do roku 1985 a v provozu byl i po roce 2000 .
., poslední okurka byla složena z dílů ŠKODA RTO - v roce 1985 a v běžném provozu i po roce 2000 .
Pamiętam gdy jechaliśmy na wycieczkę klasową do Zakopanego w 1992 roku i podjechał ogórek. Wszyscy byliśmy wściekli, że pojedziemy taki kawał drogi tym ciężkim, topornym, śmierdzącym benzyną klocem na czechosłowackiej licencji, o niebo lepsze cichsze i bardziej komfortowe były Autosany H9 i o wiele lepsze od szpetnej Karosy. Czesi generalnie nigdy nie potrafili zaprojektować ładnego pojazdu, wszystkie ich samochody, autobusy i ciężarówki były szkaradne i szpetne, może poza Tatrą 815, która wyjątkowo im wyszła. Całe szczęście Skodę teraz projektują Niemcy, przynajmniej są w miarę ładne.
@@jeshkam ., obrovská ostuda a zaostalost je to, že československý autobus z roku 1957 je v zaostalém provozu v polsku i v roce 1992. Více než 35 let starý autobus. Ošklivá Karosa dostala ZLATÉ OCENĚNÍ na EXPO 1958. KAROSA NIKDY NEMOHLA PÁCHNOUT BENZÍNEM PROTOŽE JEZDILA NA NAFTU. HLUPÁKU. V polsku se nikdy nic vlastního nevyrobilo. Jen licence ze zahraničí. Dnes jsou všechny licenční firmy mrtvé. Nic vlasatního nemáte!!
Do kolektora podwiązywało się kiełbasę zwyczajną zapakowaną w pergamin i po kółeczku był smaczny posiłek.
Musiało pasażerom pachnieć w kabinie :)
Uwielbiam słuchać historii autobusów😅
Leszek takim śmigał po Łodzi w Daleko od szosy.
Dokladnie
Ja pamiętam jak za mgłą te ogórki...i jedyna mi w pamięci podróże w nim zostały to że ciągle w nich rzygałem.XD
Wczoraj byłem w Łodzi i z ogromną radością odbyłem wycieczkę Ogórkiem
Jeździłem "ogórkiem"
Do 1995 roku w Czechowicach mieliśmy do niego przyczepkę którą nazywaliśmy "Wandzia"pierwszy raz słyszę określenie korniszon🤔
Ogrzewanie w przyczepce? Też pierwsze słyszę? Jestem kierowca autobusu od 84 roku i nigdy się nie spotkałem z ogrzewaniem w przyczepce..
Czy awaryjny?powiem tak jak kierowca szanował tak miał..
Pozdrawiam
Autobusy francuskie Chaussony oraz nasze Jelcze to legendy. Przyjemnie bylo posluchac jak w Jelczu pracuje silnik. Jak kierowca operuje biegami. Jak autobus był pelen zawsze z przystanku ruszał nie z 1 sle z 2 biegu. Koszmarem był węgierski Ikarus z lat 60tych.
Jeździłem ogórkiem w wersji między miastowej oczywiście jako kierowca to byly piękne czasy 😊
043 miłe wspomnienia i przyczepa P01.
jako dziecko jechałem kilka razy w przyczepce, to było całkiem przyjemnie i na pewno dużo ciszej :)
Jechałem Ogórkiem w Zakopanym w 1988 roku :) To było cudowne!
Zdecydowanie legenda.Nie zapomnę nigdy.Jako dziecko jeździłem tym do babci w weekendy.
Nigdy nie dojechałem bo przed osiągnięciem celu na skutek wstrząsów ,smrodu spalin i ropy w kabinie zawsze miałem torsje więc stałem zawsze w okolicy wejścia.
Ostatnie kilometry pieszo.
Kierowca podczas jazdy z bileterem czy pomocnikem na odsłoniętym pracującym silniku w kabinie regulował zawory czy robił inne naprawy - diabli ich wedzą.
Niezapomniane chwile.
Na początku lat 70 "jako kierowca" jechałem przyczepą z Łodzi do Rowów na kolonie. Najpierw wszyscy zazdrościli i chcieli się zamienić miejscami; po przejechaniu się każdy z ulgą wracał do tyłu. Z przodu za panoramiczną szybą tworzyły się warunki jak w saunie. Nie dość, że słońce grzało, to nie było żadnego nawiewu. Otwierały się dopiero szyby boczne i klapa w dachu. No i to o czym wspominał kierowca, to ciągłe szarpanie przód-tył i na boki nie dawało komfortu. Pamiętam jako najgorszą, "ugotowaną" podróż nad morze.
U nas wyjazdy na wczasy były wieczorem i nie było problemu z upałem😊 z Katowic do Sarbinowo dawał radę. I te siedzenia rozkładane w korytarzu z paskiem jako oparcie😂
A myślałem że przyjedzie ogórkiem Leszek z 'daleko od szosy'
Moi rodzice w latach 70-tych pracowali w PKS. I dlatego często jeździliśmy na wycieczki takim autobusem. Oczywiście niebieskim. Albo na obóz harcerski nad morze. Dobrze to wspominam. Dzisiaj pewnie przejechanie 50 km to by była udręka. Wtedy nikt nie wiedział że może być inaczej. Więc nikt nie marudził. Były np. rozkładane siedzenia pośrodku. Potem pojawiły się Autosany na długich trasach międzymiastowych. To był dopiero luksus. Miękkie fotele z zagłówkami :))
A mi stuknęło pół wieku i nadal nie wiem do czego służyło to pokrętło z przodu, na podszybiu. :-)
I z tego co pamiętam, to najlepsza miejscówka dla dzieciaka do jazdy była okrakiem, "na oklep", na klapie silnika, bo można było się nawet załapać na okazję przełączenia kierunkowskazu jak kierowca był kumaty i w dobrym humorze, co w epoce Ikarusów zamieniło się na przyzwolenie do zamknięcia/otwarcia drzwi przy pomocy przycisków nimi sterujących.
"pokrętło"służyło do podnoszenia/opuszczania żaluzji na chłodnicy.
Kilka razy l jechałem tym jako dziecko. To co pamiętam to czerwony kolor który bardzo mi się podobał i silnik w środku obity pikowaną tapicerką. Były też siedzenia rozkładane w przejściu które trzeba było składać gdy ktoś wysiadał. Dobrze że zostały zastąpione nowszymi modelami.
A co w nim Polskiego? Przecież to licencyjna czechosłowacka Skoda.
W niej wszystko było polskie - za wyjątkiem konstrukcji. Produkcja licencyjna - to produkcja w całości krajowa.
@@LorakTube ., nemluvíš pravdu. Autobus byl skládán z dílů dovezených z Československa. Všechny díly byly vyrobeny v ČESKOSLOVENSKU a dovezeny a autobus byl poskládán jako LEGO dohromady. Jedině karosérie byla vyráběna v Jelczu na licenci a na lisech i strojích z ČESKOSLOVENSKA za účasti odborníků z ČSSR. Protože kvalita výroby byla katastrofální.Opakuji všechno bylo dovozeno z ČSSR. Nelži. .
@@romansvehla7352Piszesz o początkach produkcji. Gdy karosa współpracowała z jelczem. Później jelcz był w całości produkowany w Polsce.
@@jacekserkies5506 ., BYL POUZE SKLÁDÁN Z ORIGINÁLNÍCH DÍLŮ DOVEZENÝCH Z ČESKOSLOVENSKA. POUZE KAROSÉRIE BYLA VYRÁBĚĚNÁ NA LISECH A STROJÍCH Z FIRMY KAROSA A TO ZA ÚČASTI ODBORNÍKŮ Z FIRMY KAROSA OHLEDNĚ KVALITY. LICENČNÍ AUTOBUSY RTO SKLÁDANÉ V POLSKU MĚLY VELICE ŠPATNOU KVALITU. PROTO TAM BYL ZE ZAČÁTKU DOZOR Z FIRMY KAROSA.
Ogórek przegubowy 021 to juz nasz pomysł
Wielki szacunek dla Pana, że wie Pan, że w Gliwicach ikarusy wycofano w 2013. Niesamowita wiedza.
Mnie się bardzo podobały, świetni warczał, jechał dość powoli a więc bezpiecznie, wtedy była to normalna prędkość , można było podziwiać okolicę. Grzał silnikiem mocno w zimę, był najcieplejszym autobusem, nowe tego nie potrafiły. Nie dygotał obudową jak te nowsze wyższe kwadratowe autobusy. Dla mnie idealny. Bardzo wygodne wsiadanie - niskie.
Ludzie piszą że śmierdział spalinami, tak ale to nic w stosunku do tego co jest teraz na ulicach i że trzeba w trakcie wysiłku wdychać spaliny tylu kierowców, znęcają się dranie zamiast iść pieszo. Co innego podczas odpoczynku w autobusie i nie było tego tyle co teraz. Dla mnie świetny. Jazda pięćdziesiątką około 15 km za miasto to były czasy, zero aut, pusta droga, spokój , chłodniej niż dziś, bardzo dużo lasów a wiele z nich w moim rejonie oznaczone jako teren wojskowy. Było tak mało morderstw drogowych gdy kierowcy jeździli znacznie odpowiedzialniej.
U nas koło Rzeszowa w miejscowości Trzeboś Ma gość Skodę ogórka z przyczepą gdybym chciał pan zrobić o tym film to jest gość bardzo chętny na takie rzeczy mogę umówić spotkanie ma też autostrada 9 Jelcza
Takim Ogórkiem z przyczepką miałem okazję jechać na i z wycieczki szkolnej. Rok 1982 i mecz Polska-Peru na MŚ. Co ciekawe, kierowca miał telewizor, na którym z kaszą oglądaliśmy mecz :D
W Monachium przyczepki kilka lat temu wrocily.
Sa doczepiane w godzinach szczytu.
Producent nawet upodabnia je do ciagnacego autobusu, sa nawet pasujace wizualnie do Solarisa.
16:25 W 1974 roku do Katowic trafiły pierwsze Ikarusy 280, a w 2018 ostatnie egzemplarze zostały wycofane w Częstochowie. 44 lata eksploatacji, więc okres podobny do modelu 260. Więc mimo wszystko oba modele Ikarusów przebijają 40 lat ekploatacji liniowej 😉
Jechałem tym egzemplarzem po Łodzi. Niesamowite przeżycie...
Fajnie było nawet jechałem z rodzicami i siostrą na wczasy z Opola do Kołobrzegu i spowrotem
Jeździłem ogórkiem i w jego przyczepie też. Lubiłem ten autobus, był bardzo fajny.
Ale mi zaimponowałeś , jak byłem kilkuletnim chłopcem to bardzo często jeździłem do przedszkola.
Pamiętam doskonale jak takie autobusy jeździły np. na linii 129 .
Chcę również potwierdzić , że z braćmi zawsze robiliśmy wyścig kto pierwszy zajmie miejsce w przyczepce i będzie udawał że prowadzi...
W przyczepce było ciszej , tylko sprzęg trochę robił hałas ...
Pozdrawiam i dziękuję bardzo.
P.s. wróciły wspomnienia , a podczas oglądania filmu micha mi się cieszyła
11:20 - 🤣🤣🤣 w punkt!!! Pamiętam wczasy w Łukęcinie - ze stacji PKP jechaliśmy "ogórkiem" i pamiętam jak piłowałem Rodziców, pięcioletni szkrab, żeby koniecznie do przyczepki... 🤩
Miałem, Sympatyczny Koleszko, do czynienia z takim "Ogóreczkiem" w komunikacji miejskiej. We wczesnych, (moich) latach korzystania z takiego autobusu zawsze chciałem siedzieć na przednim siedzeniu, obok tego tunelu silnikowego. Później to miejsce było zazwyczaj zarezerwowane, ale nie to jest smaczkiem, o jakim chciałem napisać, a to że kiedyś, dawno temu, (rok około 1977 - 1978) jechałem takim autobusem na kolonię w przyczepie, (też ogórek) na przednim siedzeniu na dyszlu. Jaka wtedy to była frajda, a jakie przeżycia. Albo w ostatnim rzędzie siedzeń (przyczepy), jak tam majtało. Pamiętam też wyjazd na kolonie "ogóreczkiem" na 5, środkowym rozkładanym siedzeniu, z pasem podpierającym plecy , zamiast oparcia. W dzisiejszych czasach takie numery już nie przechodzą. Pamiętam też, że właściwie na wszystkich kierownicach były ponawijane takie wężyki, żeby pogrubić wieniec kierowniczy. Dziękuję i Pozdrawiam z Wrocławia.
Mega odcinek !!
Jeździłem Ogórkiem z przedszkola do domu. Linia 354 w Warszawie. Kładłem się na ciepła obudowę silnika. Początek lato 70. Potem jazda na Mariensztat linią 150. Kierowca obsługiwał retarder na Tamce co wywoływało tajemniczy efekt akustyczny.
Najlepszy autobus z PRL-u, super, chciałbym,dzisiaj ,takim jeździć.
11:30.w 1977 byłem „kierowcą przyczepki” jadąc na kolonie w Bieszczady. Przejazd serpentynami pomiędzy Sanokiem a Przemyślem pamiętam do dzisiaj. Kilka lat wcześniej był przejazd tą samą trasą Sanem. Później już tylko autosan i chyba najlepszy sanos.
Pamiętam jeszcze w Tarnowie jeździłem z rodzicami takim miejskim jeszcze był bileter co sprzedawał bilety i kasował. Na tak zwanym niebieskim PKS też miałem okazję jeździć na wieś do rodziny. To były czasy.
To był konduktor, a nie bileter.
Wącznik kierunkowzkazów z mrugającym oczkiem.... Uwielbiałem na nie patrzyć, jak kierowca przełączał i mrygało.... musiał pamiętać, żeby wyłaczyć.... dawne czasy.... 🙂
W latach '70 Ogórek przyciął mi nogę gdy wracałem z podstawówki. Bolało, ale nogi nie urwało.
Piękny autobus. Pamiętam, że obok kierowcy siedział czasami sprzedawca biletów w mundurze. Ale ogólnie pamiętam, że był bardzo głośny, bardzo wolny, chyba max to 60 na godzinę i bardzo nim trzepało. Nad morze ze Śląska jak tam pisał przedmówca nie wyobrażam sobie.
Pamiętam jazdę w Pabianicach. Dawno temu.. Jechał przez most, który był jak skocznia narciarska. Kiedy siedziało się na samym końcu autobusu, podskakiwało się na moście pod sufit autobusu :)
Znam to - w jednym miejscu w Sosnowcu po zjeździe był mały,poprzeczny rowek w drodze.Kierowcy ZAZWYCZAJ zwalniali ,ale czasem kierowca nie zwalniał i faktycznie był LOOT do szyberdachu.
Moja śp.mama była przy jednej takiej mojej "akcji"...
Masakra ile razy na wycieczki nim jeździłem to nie zliczę piękne czasy
Czasy przedszkola i podstawówki. Zawsze pchałem się do przodu, stałem przy osłonie silnika i patrzyłem co robi kierowca. Do dziś pamiętam dźwięk silnika.
W ubiegłym roku miałem okazję przejechać się takim we Wrocławiu podczas nocy muzeów. Zdaje się, że teraz jeździ taki jeden po Wrocławiu i można się nim przejechać.
Ło panie... Całe dzieciństwo się tym jeździło ;-)
Jeśli chodzi o długowieczność to Autosany H9 są eksploatowane do dziś.Tak wiem że większość tych autobusów zostało zmodyfikowanych w latach 90 i 2000 do nowego wyglądu .A w zeszłym tygodniu widziałem w Trzemesznie koło Gniezna klasyczną dziewiątkę która wyglądała mi na normalne eksploatowaną w linii może ktoś z. tamtych okolic ma wiedzę na ten temat i da znać. A jeśli chodzi o komunikacje miejską to niedawno jakiś miasto organizowało pożegnanie i zakończenie eksploatacji ostatniego Autsana H9 35.
1)silnik Skody mial 160 koni, przy silniku Leylanda bylo to 200 koni.
2) 14 godzin mogli jezdzic tylko ci, ktorzy mieli wóz na wyłączność, normalnie miało sie zmiennika i wtedy dzień pracy autobusu czyli 20-21 godzin dzieliło się na dwóch , wiec prosta matematyka.
3) w stopniu Mex-a schowany byl tylko siłownik i uklad cięgieł, zawór elektromagnetyczny (zwany cewką) sterujący dopływem powietrza, znajdował sie wewnątrz na ścianie po prawej stronie przy drzwiach, pod podwójnym siedzeniem.
4) otwartą maskę mozna powiesić także przy zamknietym wywietrzniku, nie trzeba go otwierać
5) o hamulce trzeba bylo dbać, nawet przy oryginalnych grzechotkach, likwidowac luzy i ubytki powietrza oraz smarować .
Podstawowe rzeczy "wyłapywało" sie na obowiazkowym codziennym przegladzie przy powrocie wozu na baze.
., v polsku byl autobus ŠKODA 706 RTO vyráběn až do roku 1985 a v provozu i po roce 2000 . V Československu již dávno nejezdil. Byla u nás od roku 1965 řada ŠM -11 , ŠL -11 a ŠD-11 LUX. Později od roku 1981 autobusy řady KAROSA 734 a dále. V polsku pořád vyráběná licence zastaralého autobusu. Polak neměl jinou šanci. Jinak by chodil pěšky. Několik málo IKARUSŮ nemělo šanci schopnost zajistit přepravu pasažérů.
jak jade busem w Londynie to mi sie przypomina ten jelcz....w srodku prawie to samo....
Często ogórkiem jeździłem. Tata był kierowcą przegubowego ogórka w MZK Warszawa.
Przegubowy ogórek to prawdziwy rarytas. Pozdrawiam!
@@Autobusy_SlawkaW Warszawie rarytasem nie był.
W latach '70 jeździłem podobnym ogórkiem do odległej o około 20 km. szkoły podstawowej. Piszę "podobny", bo miał drzwi z klamką. Mam do niego wielki sentyment.
Zawsze, jako dziecko, rzygalem w tych autobusach, strasznie trzeslo
Ja pamiętam, że dużo częściej dzieciaki mdliło w Autosanach.
Super! Jeździłem w Warszawie linią 107 Plac Unii Lubelskiej - Chełmska
Dojazd ogórkiem z przyczepą do szkoły w kl 1 i 2 podstawówki, góry Świętokrzyskie. Zima - jak nie było chłopa to zamarzniętych drzwi w przyczepie nie otworzylim (ogórek zajęty). Jak pod Czerwoną Górę 2x nie podciągnął po śliskim to miałem wolne bo do domu wracałem. Trasa Kielce - Chęciny, przystanek Nowiny. Drzwi na klamkę były i nie był czerwony. Z ogrzewaniem przyczepki to może i miały, ale nie działało, a przez szyby w zimie nie było nic widać bo były zamarznięte. pamiętam jak chuchałem. Lata nie pamiętam, czyli było OK
Świetny filmik.
(11:20) Prawda! Zawsze ciągnąłem mamę do przyczepki, żeby pobawić się w kierowcę. A w autobusach bez przyczepki lub przegubowych najlepsze miejsce dla dzieciaka było jak najbliżej szoferki, bo miejsce kierowcy nie było specjalnie osłonięte i można było się przyglądać jego pracy. W Poznaniu do dziś można przejechać się ogórkiem z -- jak to powiedział gość programu -- korniszonem (choć rzeczywiście przyczepkę można obejrzeć od wewnątrz tylko na postoju)
Kilka lat temu jechałem ogórkiem na turystycznej linii w Lublinie. Pamiętam je jeszcze w regularnym ruchu, który w Lublinie trwał bodajże do 1984 r.
Cześć Sławek! Ciekawy odcinek! Mam prośbę: Mógłbyś zrobić odcinek o enerdowskim autobusie "Barkas"? Pozdrawiam!
Nigdy nie jechałem tym autobusem, ale design miał fantastyczny.
O rzemyku do otwierania maski piersze słycze (nigdy go nie było a maske poprostu otwierało sie opierając ją na podłodze) Lepsze tzw mocniejsze eksemplarze były z mostem Raba Silniki leylanda to był koszmar dla mechanika żeby wykręcić np rozrusznik (był na trzy śruby) trzeba było mieć naprawde doświadczenie i malutkie rączki (nowy rozrusznik montowalo sie tylko na dwie śruby) Przyczepki miały tyko drzwi otwierane ręcznie Takim autobusem zawsze ruczalo sie z drugiego biegu Oj wspomnienia wracaja
Jeździłem wiele razy. Zawsze marzyłem, że kierowca da mi usiąć na przodzie. Chyba raz się tak zdarzyło.
Tym egzemplarzem z filmu, dokładnie dwa tygodnie temu w sobotę 😄 na linii turystycznej w Łodzi 😊
W Kapenie zrobili swoją serwisówkę z ABS:-) . Kilka mądrych głów i cyk. Wóz jeździł w delegacje po kraju i do Czech.
... W 1977 roku pracowałem jako kierowca takiego autobusu w
,,MPK Lublin" i ogólnie tęsknię za tamtymi ,,czasami"...
To Były Czasy Niezapomniane👍⭐⭐⭐⭐💪💪💪👏👏
Jak byłem mały jeździłem do przedszkola takim - pamietam jazdę w przyczepce z przodu, pamietam doskonale jadę w autobusie z przodu jak się trzymałem tego metalowego kosza na pokrywie silnika, pamietam dźwiek starego silnika skody i dźwiek tego nowszego silnika polskiego. Jeździłem tez wersja przegubową i raz nawet się złamała na przegubie tak była przeładowana. Uwielbiałem ten autobus. Pozdrawiam kierowcę i prowadzącego kanał. Zabrakło tylko szklanki z herbatą w metalowym koszyczku postawionej koło tego wielkiego zegara na desce rozdzielczej kierowcy mieli tak zalane do połowy i chwalili się ze im się nie wylewa👍 Pozdro👍👍👍
., ŽÁDNÝ NOVĚJŠÍ POLSKÝ MOTOR NEEXISTOVAL. BYL OPĚT LICENČNÍ A DOVEZENÝ. ANGLIE.
A Autosan H9 też był wyjątkowy, szczególnie jego silnik SWD 400 z Andrychowa, który był arcydziełem pod względem spalania i wytrzymałości.
A ile spalał ?
Średnia była około 18 litrów na 100/dziś suvy palą więcej/,a doświadczeni kierowcy z pojazdem w dobrym stanie potrafili zejść do 14-15 litrów.Sam silnik był bardzo wytrzymały i mało awaryjny.
@@JacekM-ns4je jak już coś to SW400 - 400 cali sześciennych bo to silnik na licencji brytyjskiej, tak jak SW680.
@@cobytujeszczepowiedziecoty2083Leyland
Ogórkiem jechałam w Noc Muzeum, ze 3-4 lata temu.
Nagrywaliście w Warszawie, na Włościańskiej?
W Lublinie jest miejska wersja "ogórka". Z tego co mi wiadomo , jeździ po mieście w sezonie letnim. Pozdrawiam.
Dwukrotnie wiózł mnie ogórek na kolonie. Raz do Łukawicy koło Limanowej i raz do Broku koło Ostrołęki oraz trzeci raz na wycieczkę w podstawówce bodaj 7klasa. Kawałek drogi bo wszystkie te podróże zaczynały się w Starachowicach. Luksusu nie było ale frajda nie mała i z chęcią już jako 53latek pojechał bym takim pradziadkiem na jakąś dłuższą wycieczkę 😊
miarą dorosłości było to że kierowca pozwalał Ci usiąść z przodu. były dwa typy przełączników do drzwi. jeden zwykły, góra- dół. a drugi ten fajniejszy, wyciągany. jak wsiadałem zawsze zastanawiałem się jake przleczniki byly w tym wozie.
Ja je mile wspominam. Fajne były. Takie nie za wygodne.😂
W Lublinie też takiego czerownego mamy :)
Kursowały kiedyś w Bochni jako MZK Tarnów. Ten autobus w górskim terenie po za Bochnie kursował na takie końcowe przystanki gdzie wcofywał w wjazd aby zawrócić i to z ludźmi. Znienawidzony przezemnie jako dziecko bo smród paliwa i marna amortyzacja powodowała u mnie momentalnie odruch wymiotny. Innymi słowy wszyscy byli zieloni i prawie wszyscy zygali ;-) a dziś to wspomnienie dzieciństwa. Które pragnie się przypomnieć i przeżyć jeszcze raz ta jazdę.
Jak miałem 12 lat mój tata pracował mpk rzrszow lubialem z nim chodzić do pracy i siedziałem na siedzeniu obok super było.
@@wacawkiebowicz9388 W PKS to miejsce było przeznaczone dla konduktora 😊
za dzeciaka zawsze chcialem jechac w przyczepie , mama mowila nie bo sie urwie pozdrawiam
Ogólnie wszyscy piszą że nim jechali. Ja miałem tą wątpliwą przyjemność je naprawiać. I to glównie sprawy elektryczne. Rozrusznik waży chyba z 20 kg i był ciekawie skonstruowany. Alternator też ogromny. Potężna dmuchawa na ropę - fajnie się ją naprawiało. No i ten kultowy przełącznik kierunkowskazów.
Ja jestem rocznik 1970. Pamiętam ogórka z tą przyczepką. Jeździły na trasie Warszawa - Konstancin Jeziorna.
Uwielbiałem jazdę w korniszonie, w „miejscu kierowcy” 😁🤣
Jako dzieciak żałowałem, że nie montowali tam kierownicy.
No i ten kultowy przełącznik kierunkowskazów z migającym zielonym oczkiem 😁
Dziekuje za komentarz wszystkiego dobrego
Piękny sprzęt, niestety czas szybko leci pozdrowienia
To jest wół pociągowy polskiego transportu osobowego lepszego od niego nie było 👍👍🇵🇱
Jestem dzieckiem pracownika PKS ( mam 53 lata, 'rocz71 ) "ogórkiem" na koloniach zjeździliśmy, kotlinę kłodzka, autobus mieliśmy do dyspozycji na zwiedzanie wspaniałe kolonie ❤❤❤ chociaż czasy trudne....pozdrawiam
Wczasy z "Gdańskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Mieszkaniowego" wsiadali już zalani w trupa, wysiadali charakterystyczni z nad morza "10 w skali boforta". Poruszali się sztormem jak już musieli, systematycznie oprużniając żołądki. To były czasy, bez troskie dla starych też.
A ja miło wspominam ten autobus jeździłem nim do przedszkola a później na kolonie
W latach 80-tych byłem zapaśnikiem i nasz klub miał takiego po pełnym remoncie co ciekawe miał zmieniony inny silnik i całe wnętrze z siedzeniami od Berieta 😄 jeździliśmy na zawody po całej Polsce i nie tylko, na obozy sportowe też lakier zielony metalic
Dzieki za komentarz, pozdrawiam!
Bardzo,bardzo mi się podobał.
Wujo powiedział że mi wtedy , kilkulatkówi kupi (pupilkowi )taki autobus jak będą w sklepie. Mieszkał w pobliżu więc często biegałem do niego sprawdzić czy stoi przed jego domem nowiutki śliczny ogòrek..
A wujo còż .
Pocieszał mnie że nie było już w sklepie ,ludzie wykupili jak dotarł.
Albo że nie było dostawy .
Przyjdź za kilka dni
jak będzie dostępny kupię ci takiego na pewno .
.Pozdrawiam.
Chcę odnieść się do jazdy w przyczepce do ogórka nazwanej jak słyszę "korniszonem". Za lat dziecięcych miałem okazję podróżować z rodzicami w takiej przyczepce i przeżycie było widać tak silne, że do dzisiaj pamiętam wrażenia z takiej jazdy. Rzeczywiście dopinano takie przyczepki do autobusów kursujących na bardzo obleganych trasach ale jak zapamiętałem wsiadano do takiej przyczepki z przymusu bo już nie było miejsc w autobusie a jazda w takiej przyczepce była koszmarem bo ciągle szarpało i to nie tylko w czasie przyspieszania lub hamowania ale cały czas. Widocznie wystarczyły nierówności nawierzchni oraz nawet drobne wzniesienia ?
Dziękuję za komentarz, wszystkiego dobrego!
autobus który polski nie był. Licencja Skody montowane w Jelczu.
., pravda
Na podszybiu leżał numer : 101. Taki jeździł z Gdyni do Gdańska ("pospieszny") , kończąc na. ulicy Augustyńskiego - pod samą moją szkołą.
Polski? Podobnie jak Warszawa, Fiat 125, Fiat126, Berliet i inne Licencyjne maszyny.
Super Škoda 706 RTO 👍
PRAVDA, NIC VLASTNÍHO. OSTUDA.