Najlepsza scena, kiedy Ken poznaje przerysowany swiat mezczyzn - samochody, piwa, silownia, pieniadze. On byl taki zachwycony, a ja sie chichrałem caly czas :D
Mi brakowało więcej perspektywy Allana, czyli też faceta, który jednak w patriarchalnym społeczeństwie jest drugorzędny, mimo teoretycznie bycia częścią grupy "władzy". Podobnie jak ten typ z korpo, który pyta czy to, że jest poza kręgiem władzy czyni go kobietą.
@@UebZonTV to jest wina natury od epoki kamienia łupanego tak było że jak facet chce osiągnąć sukces reprodukcyjny to musiał być na górze u dziewczyn było inaczej dlatego cechy które sprawią że masz większe szanse na bycie na górze łatwiej znaleźć u mężczyzn niż kobiet.
Gdyby Matel nie trzymało łapy na tej produkcji to mogłaby być jeszcze lepsza.Nie zgadzam się że było mało o facetach, wręcz przeciwnie, cała końcówka była poświęcona Kenowi. Barbie przeprasza Kena, ale potem dopowiada że nie będzie Barbie i Kena, będzie oddzielnie Barbie i oddzielnie Ken i zamiast przeglądać się w niej jak w lustrze, powinien skupić się na poznaniu siebie, a nie odgrywaniu stereotypowego Kena. Facet zamiast dążyć do archetypowego modelu męskości, powinien sam siebie zapytać kim jest i czego tak naprawdę pragnie, odrzucając bzdury o samcach Alfa itp.
@@Spirit3141 Wszyscy nie mogą być szefami i nie każdy się do tego nadaje, Zamiast kiepsko udawać kogoś kim się nie jest, lepiej być najlepszym w byciu sobą. bez grupy nie ma szefa.
Przecież Mattel sam na siebie zrobił rousta więc nie wiem o co ci dokładnie chodzi. Korpo sterowane przez głupich mężczyzn, nastawienie na zysk, sterypizacja kobiet przez czołową barbie
@@justynadzt7728 na najlepszy w byciu sobą tylko byciu w czymś najlepszym. Dobrze wiem nie każdy może być na górze i co w tym złego. Dodatkowo najlepszy szef to taki co nie jest tylko najlepszy ale też muszi umiesz zgrać grupę.
Ale archetypowy facet i "alfa" właśnie jest facetem który patrzy na siebie, a nie na innych xD to wlasnie wypaczenie i próba ośmieszania przez media i feministki a także ewentualnie facetow ktorzy mysla, ze po przeczytaniu trochę jakiegos redpilla i kilku miesiacach lekkiej pracy nad soba sa faktycznie mescy i alfa podczas gdy ciagle sa uzaleznionymi od opinii kobiet beciakami
Bicie przesłaniem po ryju zawsze psuje film, nawet jeśli człowiek w pełni się z nim zgadza xD Mimo tej wady film mnie zachwycił, sceneria Barbielandu i masa atrakcyjnych aktorów i aktorek w tych outfitach naprawdę cieszyły oczy, humor był rewelacyjny, gra aktorska Ryana i Margot - fenomenalna 🥰
Czekałem z kliknięciem w spoiler-talka aż sam obejrzę film i wyrobię sobie opinię. No i muszę się zgodzić z tym, że najlepsze w tym filmie to odwzorowanie świata lalek i scenografia - chyba nie ma żadnego CGI, co jest nietypowe jak na dzisiejsze czasy. Dalsze pozytywy to świetna gra wszystkich aktorów, a szczególnie głównej dwójki. I co trzeba dodać, świetny dubbing polski (byliśmy z córką, stąd taki wybór🦄). Sporo zabawnych momentów i lapstick'owego humoru, można się pośmiać. Natomiast to co mnie rozczarowało, tak mniej więcej w połowie filmu już poczułem lekkie znudzenie - to właściwie brak fabuły. Trochę mi brakowało czegoś więcej niż tylko moralizatorstwa i wszędobylskiego feminizmu. Rozbiła mnie ta przemowa nastolatki w szkole, bo zupełnie nie pasowała do niej - jakby ktoś jej kazał powiedzieć odezwę Lenina albo innego Che... :). No i to ukazanie facetów, ale tutaj oczywiście nie jestem bezstronny. Ale jeśli wszyscy faceci, poza Alanem, w tym filmie to debile, łącznie z korpoludkami, to ciężko tutaj o większe przegięcie ideologiczne. Chyba facetom zostawiono jedynie rolę Alana jako wzorzec, żeby nie być postrzeganym jako męski głupek-szowinista... 🙂. no i trzeba przyznać, że podziwiałem go jak "rozwalił" tych budowlańców...😃 . Liczyłem również, że na koniec ta Mojo Dojo Casa Kena będzie wspólnym domem Barbie i Kena, bo się spotkają właśnie w pół drogi i poważnie porozmawiają o wzajemnym traktowaniu siebie. Ale nie, zakończenie nie satysfakcjonuje, bo rada Barbie po tym jak wywaliła go z domu, że teraz Ken ma odkryć samego siebie to puste frazesy, które wygłaszają postaci prawie w każdym hollywodzkim filmie. Tak więc w podsumowaniu dałbym 9/10 i Oskara za scenografię i grę aktorów, 7-8 za gagi i śmieszne dialogi, ale ogólnie za fabułę to raczej malinę niż Oskara. Aaaa... no i to trochę się mylę z tym zakończeniem, bo ten tekst Barbie w odpowiedzi na pytanie "Co Panią do nas sprowadza" - suuuuuuper!.... 👏
Ale super recenzja. Taka prosto z mostu, szczerze i bez kitu ciekawie. Pierwszy raz tu jestem i serio super. Aż mam ochote obejrzeć resztę Twoixh recenzji i Odyseje Kosmiczną:D
Dobra recenzja, keep up good work. Lalka barbie jako odpowiednik monolitu jest bardzo trafny - przyjmując logikę ze wstępu; lalka zmieniła tok 'ewolucji' małych dziewczynek. A na temat zakończenia i dalszego braku równości w świecie barbie wydaje mi się to takim kuksańcem w stronę widowni - nie ma natychmiastowych rozwiązań i jeden film nie wystarczy/problem nie do rozwiązania w 2h.
Zgadzam się z tym że zakończenie i finał było trochę nie pełne. Uśmiechnęłam się pod nosem w momencie gdy zobaczyłam aktora który grał Shang Chi :) Trochę szkoda że Kenowie wrócili tak jakby do punktu wyjścia na końcu, zwłaszcza po "przemowie" Barbie że no nie ona go definiuje itd. Ogólnie film mi się podobał, a Rayan jak zawsze CUDOWNY :)
You're KenEnough! 😄 A wręcz Kenough 👍 Świetne podsumowanie tego filmu, mimo wymienionych wad ma jednak coś w sobie, może ten niedosyt z postacią Kena będzie zaspokojony, jeżeli zrobią film o Kenie, bo Ryan Gosling ze swoją Kenergią był wspaniały, Simu Liu też był niesamowity 😄 Bitwa na plaży z wstawkami śpiewu i tańca była w moim odczuciu najlepszym fragmentem filmu, aż były ciarki, to jest magia kina. Nie sposób nie docenić kreatywności w tym filmie, a nawiązania do innych filmów w moim odczuciu były zrobione ze smakiem bynajmniej nie plastikowym. Zabrakło do doskonałości całkiem sporo, ale może to też jest jakieś przesłanie/czy te tzw message: nie trzeba być doskonałym, jeżeli tylko się starasz i rozwijasz. 🥰
Co do tego, że barbie i Ken nie spotkali się po środku. Moim zdaniem to jest git. Po pierwsze daje to opcje na rozwiązanie historii kenów w barbielandzie, które chyba ma być analogią historii kobiet w naszym świecie a po drugie jako że ewidentnie jest to film robiony pod dziewczyny to niechaj im daję trochę satysfakcjonującego zwycięstwa na koniec. W ogóle film był mega lekki mądry kreatywny i bardzo ciekawy jak na tak mainstreamową rzecz
jestem kobietą i nie czuje sie usatysfakcjonowana końcem, wręcz przeciwnie przykro mi że nadal tak się traktuje płeć przeciwną a przecież oni też nie mają lekko i tego mi zabrakło
@@t.lo90--93 fair point. Jedyne co chciałem powiedzieć to że nie każdy film musi być o wszystkich. Mężczyźni ofc nie mają lekko i na całe szczęście są dobre filmy, które skupiają się na tym temacie.
Gdybym oglądał ten film tak jak ty go opowiadasz to bym się naprawdę nieźle bawił. Niestety osobiste wrażenie miałem zupełnie inne a sama końcówka już dobiła mnie konkretnie.
Lepiej siedziało mi sie na Oppenhimerze niż na Barbie. Barbie była wrecz w pewnych momentach niekomfortowa - za kostiumy i scenografie 9, Margot i Rayan też 8-9, za sam film takie 6.
Generalnie zgadzam się z Twoją recenzją. Co do monologu ja odbieram to w taki sposób, że ta matka mówi to do lalek, którym trzeba było to wytłumaczyć bo dla nich nie jest to oczywiste.
Hej, jak na film o Barbie i który w tytule ma imię głównej bohaterki to mega dużo poświęcono czasu i uwagi Kenowi i generalnie męskiej perspektywie. Byłoby miło gdyby choć w połowie tyle czasu poświęcano kobietom w innych produkcjach. Zastanów się jak prezentowane są kobiety w większości filmów, jakie mają role, ile mają czasu ekranowego i linijek tekstu. Dla kontrastu zobacz ile jest filmów o facetach dla facetów czy z męskiej perspektywy. Oczywiście powstaje coraz więcej filmów, gdzie kobiety mają coś więcej do pokazania niż tylko ładne ciało, ale nadal mamy na tym polu sporą dysproporcję. Chociaż z chęcią obejrzałabym film pt. "Ken", albo z innym motywem przewodnim, ale właśnie polegający na rozłożeniu na czynniki pierwsze złożoności życia, odcieni szarości i prezentowaniu odmiennej perspektywy. Myślę, że takie odkrywanie przed sobą kart i lepsze poznawanie siebie nawzajem jest największą wartością dodaną tego typu filmów. Osobiście bawiłam się na filmie świetnie i też wole wyciągać morał samej a nie dostawać nim po ryju XD no ale umówmy się ten film mają zrozumieć też amerykanie xD także wybaczam, a Tobie bardzo dziękuję za wszystkie recenzje. Rzadko komentuję, a wiem, że przydałoby się choćby dla zasięgów ;) ale za to subskrybuję, oglądam niemal wszystko i zawsze zostawiam lajka :D Pozdrowienia dla Twojej limitowanej edycji Barbie ;)
Bardzo mi się podobało nawiązanie do prawdziwej historii lalki Barbie gdzie lalka spotyka swoją twórczynię. No i humor np. gdy Barbie tłumaczy przypadkowym chłopom, że nie ma waginy i ich zaskoczenie xd. No i postać Allana... Genialnie zagrany choć trochę mi było go za mało w tym filmie
Co do zakonczenia, jasne, mogło pozostawic lekki niesmak, ale celem nie było raczej przedstawienie wizji idealnego świata, a odbicie tego co mamy w rzeczywistości, gdzie kobiety chociaż obecnie mają prawa na rowni z mężczyznami, to nie zyskały ich od razu, a były wypracowywane przez lata, wiec Kenowie też muszą zacząć najpierw od niższych stanowisk, żeby dopiero piąć się stopniowo w górę.
Dla mnie strona wizualna złoto, piosenki super, Ryan na zdjęciach promocyjnych totalnie mi nie pasował na Kena, a był idealny, humor tez mi w większości pasował, cały wątek Ken i Barbie też ciekawy, ALE realny świat, wątek matki z córką i korporacja no nie zainteresowały mnie zupełnie. Ale tu bardzo dobrze działa, że film jest krótki, bo fun z oglądania przyćmił mi mało angażującą fabułę z realnego świata. Dla mnie 7/10, właśnie wróciłam z kina i nie wiem czy jutro będę jeszcze o nim myśleć.
Wszystko pięknie i mądrze. Umówmy się, póki co zasadami panującymi w społeczeństwie nadal zarządzają mężczyźni (a zmiany to kwestia ostatnich 100-150 lat dopiero). Skoro więc trudno być współcześnie mężczyzną, kreując swój wizerunek wedle pewnych wartości, to na pewno nie przez "feminizm", który w swej racjonalnej, a nie skrajnej formie działa w ramach ochrony praw człowieka (nie tylko kobiet, ale i dzieci oraz partnerów kobiet), a za sprawą kolegów, braci, mężczyzn... Idealnym rozwiązaniem byłoby partnerskie traktowanie ludzi, niezależnie od płci, po prostu z szacunkiem, empatią oraz uznaniem. Do tego jako ludzkość nie dojrzeliśmy. Liczę, że to się stanie za kilka pokoleń i świat zacznie być przyjaznym miejscem dla każdego jego obywatela, preferując uniwersalne wartości humanitarne.
Niestety, film zobaczę dopiero, kiedy będę mogła w domu przegryzać czymś odpowiednim tę ilość różu. Z tego , co do tej pory widziałam, obawiam się, że seksistowskie zachowania wcale nie są przerysowane. Z mojego życiowego doświadczenia- pracując na budowie nie spotkałam oblechów, ale wcześniej na uczelni, na szacownym Wydziale Architektury owszem. Powoli, ale następują zmiany pokoleniowe. Początkowo pomyślałam, ze "łopatologia" jest konieczna, bo nie każdy zrozumie subtelności. Z drugiej strony przekonanych nie trzeba przekonywać, a nieprzekonani strzelą focha, bo znowu ktoś ich poucza. Dzięki za reckę.
Też myślałam, że zrównają się te dwa światy i nie będzie ukazane, że gorszy facet czy kobieta, tylko współpraca i wszyscy są ważni. A końcówka mi zlasowała mózg. Byłam ze współlokatorkami i każda inaczej odebrała zakończenie filmu. W sumie to zaczyna się jak opowieść jest pięknie, coś się psuje i trzeba naprawić, by później się stać filozoficznym wywodem o egzystencji Barbie. Niezły przeskok.
Zgadzam się z twoimi uczuciami jeśli chodzi o pokazanie Kena poznającego patriarchat. Jestem kobietą, ale jestem też żona i matką chłopca. Mężczyźni są dla mnie ważni i pokazywanie w filmie dla młodych dziewczyn - bo to jest główna grupa docelowa, że facet to może być albo Ken- dodatek do Barbie, albo jest szowinistyczna świnia jest bardzo niesatysfakcjonujące
a propos Mattel, zgadzam się, że świetny marketing i dali pojechać po sobie - ale też nie za bardzo, stąd właśnie bajkowość w firmie w realnym świecie - ale celem było (zgaduję) przeprowadzić starą nieprzystającą lalkę Barbie w XXI wiek, nadanie jej nowego nowoczesnego wymiaru, że przecież ona nadal wyraża idee współczesnych dziewczynek - pani prezydentka, nobel etc. - marketingowcy jak trafić do nowego targetu sztos. Czyli 'to się sprzeda' 😄 szanuję strategię i egzekucję ☺ i tak, nie wykorzystanie potencjału Kenów trochę za mało, szkoda, a Gosling no cud miód i orzeszki 😍
Byłam ostatnio z mężem na Barbie. Nie czytaliśmy przed seansem żadnych komentarz. Film bardzo nam się podobało 👍. Dla nas też 8/10 świetnie się bawiliśmy 😄
Hejka, ja mam na ten film taką wizję: cała opowieść to coś w rodzaju dziecięcej zabawy. Niejednokrotnie sama się w ten sposób bawiłam. Myślę, że właśnie ta scena w siedzibie mattel jest na to najlepszym przykładem: dorastające dziecko tak to sobie wyobraża. Coś już wiemy, ale i tak to wszystko jest takie - dla dorosłego - sztuczne. Zabawa w to że lalka Barbie dostaje się do prawdziwego świata? Nawet teraz bym to odegrała
Końcówka mnie rozczarowała, myślałem że właśnie dowiemy się więcej o jakiejś przemianie Kena czy problemów mężczyzn, faktycznie trochę przegadana końcówka
No dla mnie to jest bardziej film o Kenie niż o Barbie. Nie zgadzam się, że film spycha problemy mężczyzn na bok. Zaczynamy widząc Kenów jako puste lalki które są tylko dodatkami do kobiet (Barbie) które są wyżej w hierarchi. Następnie Kenowie wprowadzają patriarchat i poznają wiele nowych uczuć. Jednak zaczynają dominować nad kobietami, wychodzi z nich wiele złych cech. Patriarchat w tym filmie jest satyrą toksycznej męskości, tego, że od mężczyzn się oczekuje być na każdym kroku męskim, "prawdziwym mężczyzną", a w nas tak naprawdę jest też romantyzm i chęć kochania czy po prostu bycia sobą co na koniec pokazali wszyscy Kenowi. Co do tego, że na koniec nie wiele się zmieniło w Barbieland, myślę że jest to po prostu odbicie lustrzane naszego świata, że po prostu zmiany muszą trochę potrwać.
Zgadzam się w 100% z opinią. Też liczyłem na lepszy morał dotyczące Barbie i Kena, a wszystko wróciło znów do swojego miejsca, a cały morał filmu jest już w pierwszych 20 minutach i powtarzają to na samym końcu filmu. Więc jednak sam zamysł filmu był kierowany do kobiet, szkoda.
Z doswiadczenia napisze, że nigdy nie zaczepił mnie jeden facet "jeden oblech". Faceci czują się pewnie w grupie i zaczepiaja zeby pokazac jacy sa "męscy" przed kolegami. A kobieta przechodząca obok czuje strach i czuje sie obserwowana nawet przez osoby, ktore nie odzezwały się ani słowem.
27:56 najbardziej z tej recenzji spodobał mi się ten ruch ręką XD A na poważnie super recka Michał, miałem bardzo dużo podobnych przemyśleń. Cieszy mnie, że mogłem zobaczyć kolejny raz na ekranie, Ryana Goslinga i utwierdzić się w przekonaniu, że jest świetnym aktorem. Sam film był na pewno czymś innym niż się spodziewałem, ale finalnie się nie zawiodłem. Odczułem dzięki temu przyjemny i lekki powiew świeżości jeśli chodzi aktualne masowe produkcje. Ode mnie 7 i
Rozmawiałam z dwiema dziewczynami z pracy o tym filmie i miały dokładnie ten problem, o którym mówisz. Chciały iść na komedie o Barbie, a dostały coś innego przez co ten film nie przypadł im do gustu.
Dziś w galerii widziałam konstrukcję w kształcie różowego pudełka dla lalki z balonikami. By można było wejść do środka i zrobić zdjęcie. To, co ten film wywołał jest niesamowite. Uwielbiam w tej produkcji niuanse typu scena na ławeczce że staruszką, która wie, że jest piękna; wpływ jaki ma właściciel na lalkę czy pokazanie, że w Barbie Land Kena czeka szklany sufit czy uwaga Sashy, gdzie mieszkają Keni (Kenowie). Ryan Gosling w niesamowity sposób ukazał Kena. Jego utwór muzyczny kołacze mi się po głowie. Przede wszystkim doceniam, że Ken i Barbie nie muszą być razem. Jestem ciekawa, w którą stronę poszła ta postać, jak się rozwinęła i kim się stała. Przemowa Glorii mnie zirytowała, ale każdy ma w życiu moment, gdy musi z siebie coś wyrzucić. I na koniec doceńmy Alana;-) Kto by pomyślał, że ta lalka skrywa tyle tajemnic.
Scena ze staruszką jest jeszcze bardziej urocza i wzruszająca kiedy człowiek odkrywa, że tą staruszką jest prawdziwa Barbara, córka Ruth. Młoda Barbie komplementuje starszą wersje samej siebie ❤
W sumie ja w ogóle nie odebrałam tego filmu jak ty, że on mówi tylko o kobietach, a Ken to tam - a jestem dziewczyną. Absolutnie. Pokazał mi, że obydwu płciom jest trudno. A to co społeczeństwo czasami jednej z płci narzuca na siłę bywa bardzo krzywdzące. Nawet jeżeli ma ona rządzić. Na samym końcu ten prezes też mówił bodajże, że ma dość tego szefowania, że jest to trudne tak naprawdę itp. Szkoda jeżeli ktoś ten film odebrał jednostronnie. Bo wszyscy wpadli w tą pułapkę szablonowości tak naprawdę. Po tym jak Ken poszedł płakać było mi go mega szkoda. Bardzo chciałam by oni wspólnie rządzili Barbiekenolandem. Mi ten film pokazał, że każda z stron ma niesamowite rzeczy do zaoferowania i szkoda je w jakikolwiek sposób tłamsić. Może właśnie ten lekki ukłon w stronę kobiet był potrzebny, bo wiele filmów w ogóle je pomija, ale jak najbardziej nie odczułam by wątek mężczyzn pominięto. FIlm miał na mnie ogromny wpływ i mam wrażenie, że od czasu jego obejrzenia jestem dużo bardziej wyrozumiała dla obydwóch stron. Na pewno nie tylko dla jednej. Właśnie tak to odczułam, że każdy z nich ma swoje trudności i że świetnie by było, by współpracowali. I tak samo było mi szkoda na końcu, że został barbieland, ale z czasem może dojdą do mądrzejszych wniosków i się tą krainą rozsądniej podzielą.
Jeszcze taka refleksja mnie naszła, że może dlatego właśnie kraina Barbie nie doszła do ładu, bo może ona czeka, aż my dojdziemy do ładu i jest naszym odbiciem. Cały czas się zastanawiam dlaczego takie zakończenie po prostu i mam wrażenie, że ma ono na pewno jakiś większy sens.
Żona z przyjaciółkami poszła na Barbie a ja solo na MI7 choć uwielbiam Goslinga. Drive to mistrzostwo świata co tam zrobił. Równie dobrze Tom Cruise mógł zagrać Kena.
Jestem konserwatywnym mężczyzną i "Barbie" ogólnie mi się podobało. Idąc na film wiedziałem, że nie jestem jego targetem ale chciałem obejrzeć, żeby usłyszeć głos osób o innych poglądach. Dlatego nie starałem się go oceniać przez pryzmat własnego światopoglądu. Jeśli miałbym coś skrytykować to walkę z patriarchatem w Barbielandzie. O ile system wprowadzony przez Kena pasował do konwencji tego filmu(w końcu robiła to głupia lalka) to jest to karykatura patriarchatu, więc mieliśmy tu klasyczne obalenie chochoła. No i metody,czyli cel uświęca środki. No,bo jest gorsze przeczytanie kilku książek i przekonanie ludzi do jakiegoś systemu czy podstępy i przegłosowanie kogoś pod jego nieobecność?
Czyzbys ogladal Critical Drinkera od czasu do czasu? Sposob w jaki powiedziales "THE MESSAGE" byl dokladnie w jego stylu. Moze wkrecisz sie na ich co czwartkowy live Open Bar? Chetnie bym posluchal waszej dyskusji, bo widze ze masz troche szersza perspektywe niz on, do tego bylby polski watek wiec w ogole genialnie ;) A tak ogolnie, obejrzalem pare Twoich filmow i na prawde swietna robota, masz dobre oko do wychwytywania niuansow filmowych, do tego masz charyzme i mega ciekawie opowiadasz. Tak trzymaj i czekam na wiecej!
Dzięki za ten spojler talk. Pokazałem Żonie bo nie wierzyła mi na słowo o czym jest ten film. Teraz już nie chce iść do kina xD jestem Twoim dłużnikiem
A ja tylko jedno. wtrącę Mignął "ojciec chrzestny" i to wg mnie taki cholernie dobry film. Przyjęty klasyk. Tylko przyklasnąć gustom "facetów" (jestem kobieta.)
xd po pierwsze xd jako argumentowanie na rzecz 'maczyzmu' dziełem kultury po drugie xd, sam "ojciec chrzestny" to mocna idealizacja mafii (trochę tak, jak ten film idealizuje zabawkę dla dziewczynek, hihi). dziś już można o tym już poczytać wiele artykułów czy opracowań na ten temat. albo obejrzeć dekonstruujące ten gangsterski mit "sopranos" (tak, patrzę na ciebie, michał 😆).
List do Efezjan 5 1 Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, 2 i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu. Przeciw nadużyciom pogańskim 3 O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości albo chciwości niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym, 4 ani o tym, co haniebne, ani o niedorzecznym gadaniu lub nieprzyzwoitych żartach, bo to wszystko jest niestosowne. Raczej winno być wdzięczne usposobienie. 5 O tym bowiem bądźcie przekonani, że żaden rozpustnik ani nieczysty, ani chciwiec - to jest bałwochwalca - nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusa i Boga. 6 Niechaj was nikt nie zwodzi próżnymi słowami, bo przez te [grzechy] nadchodzi gniew Boży na buntowników. 7 Nie miejcie więc z nimi nic wspólnego! Przecież w filmie występują nieprzyzwoite żarty ! Księga Przysłów 26 18 Jak ten, co rzuca bezmyślnie strzały, oszczepy i śmierć - 19 tak człowiek, co zwodzi bliźniego i mówi: «To tylko dla żartu».
Kumam zarzuty, ze film nie skupia sie az tak bardzo na Kenach i w Barbielandzie nie ma rownosci, niemniej to mi sie wlasnie podobało- tak jak w naszym swiecie nie ma rownosci, tak i w Barbielandzie maja swoje do przerobienia a Keny do wywalczenia. Niby monolog bohaterki o kobietach jest mocnonw twarz, ale kurcze ja mega potrzebowalam zeby ktos to powiedzial na glos w kinie. Bo o tym nie mowi sie wystarczajaco ile oczekiwan jest wobec kobeit. I nawet ty to Michal robisz: film robiony przez kobiete w duzej mierze dla kobiet powinien byc rownosciowy, a nie ze kobiety przewazaja nam mezczyznami. No kurcze naprawde jako kobieta teraz odkrywam jak bardzo brakowalo mi w kinie perspektywy kobiecej: czulam to wlasnie na To nie wypanda, jak i teraz na Barbie - wreszcie film dla mnie, ze czuje ze rezyreska i tworcy mieli podobne doswiadczenia do mnie!
@@PonarzekajmyoFilmach Myślę że wątek Kena jest dobrze rozwiazany: ma odnaleźć siebie poza Barbie bo w całym swoim patriarchacie nie pozbył się miłości do niej i uzależniania wszystkich działań by na niej zrobić wrażenie. A to błędne koło przeciez;) Ken po pierwsze akceptuje że jest Kenem, i zaczyna się przyjaźń z innymi Kenami a nie rywalizować (w finale wspaniałego Just Ken), po drugie odkrywa że jest Kenough i wydaje się być na końcu zadowolony;) Myślę że on też przeszedł drogę i jego wątek uważam za kompletny. Jasne że można jeszcze dalej poodkrywac, co go interesuje i gdzie zmierza, ale to myślę już rozwodziło historie barbie o której jednak jest ten film;)
Może off topic, ale mnie to zastanawia. Jeżeli będą nominacje do Oscara to jak będzie postrzegany Ryan? Jako supporting actor tak jak RDJ? Czy jednak postać pierwszoplanowa?
Widzę potencjał na 2 część. Czy Keny ostatecznie wyzwolą się z bycia dodatkiem ? Dopóki nie przejęły domków Barbie ona sama mówi, że nie ma pojęcia gdzie Keny się podziewają w nocy. Ja sobie w trakcie filmu stworzyłam teorię ( wiem, że wiele osób też na to wpadło żeby nie było), że Keny gdy Barbie już ich nie potrzebują, bo impreza robi się wyłącznie babska udają się na plażę i stoją sobie jak takie wyłączone roboty, aktywując się ponownie jak Barbie się budzą. Pamiętajmy też, że w Barbielandzie w dużym stopniu odbija się strategia firmy, więc to nie jest wina samych Kenów. Od początku miały narzuconą rolę dodatku i mam nadzieję, że teraz będą miały chociaż swoje domki, byłby to duży krok w kontekście tego co wcześniej. I rozwaliło mnie jak zobaczyłam w roli jednego z Kenów aktora grającego Gravika. Przynajmniej tu inwazja mu się udała :D A dla wszystkich przesyłam dużo pozytywnej kenergy
Ja myślę, że to przerysowanie jest taką próbą pokazania, że stereotypy zwiazane z każdą płcią nas blokują. Sytuacja Kena w Barbielandzie była przerysowaną analogią tej "drugorzedności" z którą w rzeczywistości, w większości bo nie zawsze, mierzą sie kobiety. W zwiazku z tym, myślę, ze skoro Ken odgrywał bardziej taka role stereotypowo przypisywaną kobietom czyli always "numer two" .... To tę probę wprowadzenia patriarchatu można odebrać jako próbę przejecia władzy przez tę "drugą płeć", co sie nie udaje i jest skwitowane takim zakonczeniem, ze w Barbielandzie i tak władza wraca do Barbie i jest takie żartobliwe, ale gorzkie zakończenie, ze "Kenom damy niższe stanowiska w naszym rządzie" itd. To jest w moim odczuciu takim gorzkim podsumowniem, że tej "drugiej płci" sie nie udało przejąć władzy, co jest analogią z kolei na swiat rzeczywisty, ktory mimo aktywnego feminizmu i zwiekszajacej sie świadomości społecznej i tak wciaz jest "men's world". I mysle, ze cała satyra tego filmu pokazuje, ze bez sensu jest dążenie do "przejecia władzy" przez którąkolwiek ze stron, że zarówno "męski świat rzeczywisty" oczywiście przerysowany, gdzie to kobiety są Kenem, jak i "damski świat barbie", gdzie to mężczyźni są Kenem to nie są dobre rozwiązania. Ze powinniśmy dążyć do równości i wolności od krzywdzących stereotypów. Feminizm tak naprawdę, co często jest pomijane, zakłada równość płci, obu. To znaczy, nie chodzi o to, ze oto kobiety przejmują władzę. Tylko, że możemy żyć wspólnie w społeczeństwie bez automatycznego oceniania kogoś i przypisywania mu danych cech osobowościowych ze względu na płeć. Bo teraz mowi sie duzo o problemach kobiet, co myślę, ze dla wielu mężczyzn jest swego rodzaju zagrożeniem na zasadzie "a nasze dylematy są pomijane, a my tez nie wiemy jak sie odnaleźć w tym społeczeństwie i o tym już nikt nie powie". Tak jak sam mówisz: "jak jesteś męski to jesteś seksistą, jak jesteś wrażliwy to jesteś pizdą". Myślę, że może przyjść też moment kiedy mężczyzni, tak jak kobiety teraz, bedą coraz bardziej wychodzić ze stereotypów dotyczących płci, może będzie sie o tym mowilo tak samo głośno. I owszem troche było zgryźliwości w tym filmie np. W tej scenie jak Barbie chcialy przywrocic świadomość innym Barbie i "udawały, że podoba im sie to jak imponują im Kenowie", to było takie trochę złośliwe na zasadzie "naśmiewania się ze stereotypowego postrzegania mężczyzn, jako takich, co to potrzebują połechtać swoje ego". Z drugiej strony rzadko sie widzi filmy, ktore przedstawiają płeć męską jako "dodatek" i mysle, ze byla to pararela tego jak kiedyś postrzegano kobiety, ze rola Kena była odwrotnością roli "main female lead in feature film" z przed paru/parunastu lat. Mysle, ze tak naprawdę przesłanie tego filmu było bardzo uniwersalne, jak dla mnie to o tym, że walka płci jest bezsensowna i fajnie byłoby troche odejść od stereotypowego postrzegania siebie ze względu na płeć. Nikt nie chciałby przecież czuć się jak Ken i tak jak mówisz "kibicujemy mu, gdy próbuję przejąć władzę bo sie chłopak nacierpiał", ale potem widzimy, ze tak naprawde to chęć zemsty nim powoduje i nie jest to do końca dobre. Myślę, ze jako, ze Ken symbolizuje rolę kobiety w rzeczywistości, to film jest krytyką dążenia do objęcia władzy przez którąkolwiek z płci, ale tez przez pryzmat Kena pokazuje nam, ze "kurde no słabo być Kenem" i nie ma co sie mu dziwić. A co do samej produkcji to uważam, ze perła! A Gretę kocham, a Goslinga odkryłam dzięki temu filmowi na nowo ❤
Skoro recenzja ze spoilerami to ja też ponarzekam ze spoilerami. (bez feministycznych zarzutów): Budowa postaci (tylko 2 bo i tak będzie długo) Barbie 1) gdzie jest rozwój tej postaci? W jednej z ostatniej ze scen babcia musi wyjaśnić głównej bohaterce co się właśnie wydarzyło. Dosłownie mówi jej wnioski do której bohaterka sama powinna dojść, że może być kim chce. Mogłoby nie być 90% filmu, sam epilog i w zasadzie wyszłoby na to samo. 2) Nielogiczne decyzje, np. gdy miała być wpakowana do pudełka. W jednej scenie sama się pcha do pudełka, w następnej ucieka. Dlaczego? Co się wydarzyło że bohaterka postąpiła tak a nie inaczej? Ja rozumiem że to plastikowa lalka (żeby nie mówić "kto kobiety zrozumie"), ale konsekwencje w wyborach bohaterów powinny chyba być? Tego typu nielogiczności było znacznie więcej. Ken: Tak jak mówisz, pierwsze 30 minut rozwoju Kena genialne (oprócz trzepania na plaży). Fabuła ustawia bohatera jako zabiegającego o względy głównej bohaterki. Widać to szczególnie na scenie gdy Barbie odprawia go bo ma wieczór z dziewczynami. Widać te uczucia, że jest bezgranicznie zakochany w bohaterce. Aż chce się mu kibicować. Aż do momentu gdy odkrywa patriarchat. I w zasadzie cała budowa bohatera do kosza. Pusta kartka. Starania o miłość zamieniają się w totalitaryzm. Ken, podobno bezgranicznie zakochany, nawet nie sprawdził co się dzieje z Barbie, bez mrugnięcia okiem wraca szerzyć ideologie do Barbielandu. Kto to pisał? Eh... Tyle o postaciach, worldbuilding: Podobno to fantasy. Jak działa tam magia? - Czy każdy na promenadzie na plaży który jeździ na rolkach może przez przypadek wpaść do Barbielandu? - Fabuła pokazała że to co robią w rzeczywistym świecie z lalkami odbija się na wyglądzie lalek Barbieland. Pomijając co się pokazuje gdy szukasz w google "zniszczona lalka Barbie" (i to że Barbieland powinien składać się w połowie z kalek), to w jaki sposób namalowanie lalki wpływa na jej stan? Czy ta pracownica Mattel nie miała "szczególnej więzi" ze "Zniszczoną Barbie", a nie z główną bohaterką? Mam wrażenie że magia działa na zasadzie potrzeb fabularnych. Osobiście nie odpowiada mi to. Czy nie można było zrobić scen z twórczynią Barbie na zasadzie kameo Stana Lee w filmach z MCU? Nie miałem pojęcia co to za kobieta i z punktu widzenia fabuły kompletnie mnie nie interesuje. Taka Deus Ex Machina która na koniec przychodzi i rozwiązuje fabułę. Tragedia (i to nie grecka). Tak samo z tą staruszką na przystanku. Ta scena niczemu nie służy. Ani rozwojowi postaci, ani tworzenia świata ani nie pcha fabuły. Nudy. I takich scen było więcej. Zarzutów mam więcej, ale i tak już tyle tego napisałem że nikt nie przeczyta. Pozdrawiam. PS. Rada nadzorcza Mattel składa się w połowie z kobiet 😉 PSS. Po spisie treści widzę że postacie były na tyle interesujące, że tak jak ja nawet nie zadałeś sobie trudu żeby zapamiętać ich imiona. Za to tytuł rozdziału to "Córka i matka" 😀
Jak dla mnie, z większością tego co ty piszesz się nie zgadzam, ale z fragmentem o Kenie to już w ogóle. Jak można powiedzieć, że przy scenie z wieczoru z dziewczynami Ken jest bezgranicznie zakochany w bohaterce. Absurd, totalnie nie. On nie jest świadomy swoich uczuć, nie kocha Barbie tylko potrzebuje atencji, bo według niego do tego jest stworzony. Oczywiście są tam namiastki odrzucenia, radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, ale to nie jest oznaka miłości do Barbie. Ponadto, to troche cię może zaskoczyć, ale dopiero gdy odkrywa patriarchat zaczyna się rozwój jego postaci, a nie jak ty mówisz pusta kartka budowa postaci do kosza. Jak inaczej miał się rozwinąć? Musiał poznać inny punkt widzenia, patriarchat go tak bardzo urzekł właśnie dlatego , że było to zupełne przeciwieństwo jego dotychczasowego zachowania. Wydaje mi się, że nie zrozumiałeś tego filmu.
@@flamigway3727 Nie pamiętam czy dokładnie czy akurat w tej scenie Ken wypowiada "ale ja cię kocham", ale jeżeli chodzi tylko o atencje to nie próbujesz zaprosić kogoś na kolacje we dwoje. Odbije piłeczkę - w jaki sposób Ty wywnioskowałeś (po sposobie prowadzenia narracji i zachowaniu bohatera), że zachowanie Kena nie jest podszyte żadnym z uczuć wyższych? Jego gesty, mimika, właśnie to uczucie odrzucenia które sam zauważyłeś ze występuje, właśnie wskazuje na to że Ken jest zakochany. Co do nie zrozumienia filmu - nie wiedziałem że jesteśmy na lekcji j. polskiego gdzie jedyną słuszną interpretacją utworu jest ta narzucona przez nauczycielkę prowadzącą. Mea culpa. Ale jeżeli inne zrozumienie dzieła prowadzi do absurdów to tym gorzej dla dzieła.
Fajna recenzja! Super, że masz dystans jakiś do siebie i do świata. Mam wrażenie, że te 20% co tak krzyczy, że to jeden wielki feminizm to o nich właśnie jest ten film XDD haha, albo no, po prostu się im nie spodobał ;) Sceny z Kenem podbiły ten film na maksa! W kółko słucham "I'm just Ken"
Keny nigdzie nie mieszkają, bo są w ogóle tam niepotrzebne.... Według filmu, faceci są głupi, robią z siebie idiotów, łącznie z facetami produkującymi barbie. Taki był przekaz. Faceci są debilami w tym filmie.
Super recenzja. Jedno, ale: niestety faceci w grupie często głupieją. Są na poziomie, a są często patole. Kto kobita nie był ten nie czuł mrozu na karku. A taki Ken jak Gisling może przebierać. 😁
Cóż, biorąc pod uwagę to, o czym jest film, drugiej strony medalu nie ma, bo nie żyjemy w kulturze matriarchalnej od 4k lat, a przywary o których tu mowa nie są czymś "genetycznym" a kulturowym (jak np. głupiutkie kobiety co nie umieją w komputer, sport i w ojca chrzestnego - to wszystko to "domeny" męskie, gdy kobieca określania jest przez żarty o garach i kaszojadach). To, że teraz kobiety się emancypują nie usuwa tych kilku tysięcy lat podstaw na których ustrukturyzował się patriarchat. Co więcej, jak mówisz "to nie jest teraz tak, że facet może przebierać w babach, a wręcz na odwrót" to to również jest efekt patriarchatu, jego mitu księcia zdobywającego księżniczkę i w ogóle uczynienia kobiety stroną bierną we wszystkim (poza kuchnią i opieką nad kaszojadami) - oczywiście podkręcone to jest przez social media itp. Wracając do meritum, wyzwolenie kobiet nie znosi patriarchatu, i owo wyzwolenie ma wymiar patriarchalny - rola kobiety rozszerza się z określonego przez mężczyzn wzorca kobiecości na określony przez mężczyzn wzorzec męskości - kobiety jako takie nie miały okazji stworzenia własnego "mitu kobiecości". To wątek o tyle ciekawy, że w feministycznym środowisku artystycznym często możemy się spotkać ze sztuką skupioną na fizycznych aspektach kobiecości (np. genitalia), a owa fizyczność to najbardziej obiektywna i w swym biologicznym wymiarze nie zniekształcona kulturowo podstawa, na jakiej taki mit możnaby zbudować poza patriarchatem (to oczywiście początek, przed którym baaaaardzo długa droga). Konkludując, film nie miał jak krytykować matriarchatu, bo nie stanowi on części naszej kultury, przez co nie byłoby w ogóle do czego by się odnieść. Ergo kobiece przywary są wtórne względem świata mężczyzn -"stworzyliśmy je tak, by były nam podległe aż do karykatury": głupie, zależne, strachliwe - tak by potrzebowały mężczyzn. Czy nie o tym fantazjują Kenowie, a z czasem i same kobiety we wszystkich okropnych romansidłach? Matriarchat jest więc przedmiotem fantazji i jako taki "idealny" świat znajduje swoje odzwierciedlenie w Barbilandzie. Ale nawet mimo tego, że nie ma za bardzo co krytykować, bo nie ma matriarchatu per se (nie został sprawdzony jak komunizm XD), to widać dużo przywar kobiet: są manipulantkami, egoistkami, wykorzystują męską naiwność, wykazują minimum empatii i szacunku wobec ludzi, którzy ich nie interesują (Kenowie), są skupione na sobie, swoim wyglądzie itp. Zakończenie filmu nie jest jak jego początek XD. Kenowie, jak kobiety w rzeczywistym świecie, powoli zaczynają zyskiwać jakieś prawa (posady w sądach okręgowych bodajże?). Z matriarchatu twardego, przechodzi on w miękki, czyli umożliwiający emancypację - ojej tak jak my dzisiaj mamy miękki patriarchat. Poza tym kluczowe jest zakończenie Barbie - tu na serio wchodzi mocno patriarchat facetom, bo niespełnienie mitu "księcia i księżniczki", to że Barbie nie chce docenić Kena poprzez bycie z nim, wydaje się dla wielu największą niesprawiedliwością. ALE właśnie to, że po wszystkim mieliby być razem (co sugeruje szef Mattela) byłoby największym zaprzeczeniem przekazu filmu i zwycięstwem . Sama Barbie decyduje się na odejście z Barbilandu a więc przestrzeni umityzowanej i perfekcyjnej kobiecości, jej idei (patriarchalnej czy nie to już mniejsza) by jako indywiduum stwarzać znaczenie (a więc poznawać, trawić i wymyślać) a nie je stanowić (mit kobiecości i męskości) - to zakończenie jest wysoce symbolicznie i można je rozpatrywać na wielu płaszczyznach (od czegoś co sami musimy zrobić, po analizę marki Barbie itp.).
Barbie: Na pozór prosta, plastikowa a naprawdę smutna historia osoby, która chciała by ktoś ją zauważył i nie była dla wszystkich obojętna. Zobaczyła, że można to zmienić. Podjęła tą próbę - walczyła. Na koniec jednak wszystko jej odebrano. Miała jednak swój szczęściwy moment: MOJO JOJO CASA HOUSE!
Znalazłem jakąś starą, różową koszulkę....eee...nie różową, tylko w kolorze "łososiowym", poprawia mnie w tej chwili moja kobieta, i mam zamiar w niej pójść na Barbie w ten weekend, dlatego nie oglądam dalej tego spoiler talk`u 🙂 P.S. Pisze ten komentarz 185 cm, 95 kg, łysiejący 45-latek - niestety, moja kobieta nie chce ze mną pójść na ten film i boję się, że będę w tym kinie wyglądał jak jakiś pedofeel 🙂
Pełna racja, że stereotypy działają w obie strony. Świat po prostu mocno się zmienił i jako kobieta ze starszego pokolenia widzę, że chłopcy/mężczyźni młodsi ode mnie już są znacznie mądrzejsi i dużo szerzej ogarniają życie. Ze starszymi wciąż jest problem i pewnie oni już za bardzo się nie zmienią. Świat, w którym dorastali zupełnie inaczej pozycjonował kobiety i bywało to bardzo trudne - programy, filmy z lat 90-tych dziś często wydające się absurdalnymi niestety pokazują realia w jakich dorastały ówczesne dziewczyny. Łatwo nie było i stąd te nieco starsze kobiety wciąż prowadzą taką nieco łopatologiczną "edukację" ;).
Można powiedzieć, że ten film jest też pewnego rodzaju pocieszeniem dla matek. Dla mnie, której ten temat nie interere, było tego zdecydowanie za dużo i psuło klimat.
Mnie bawil podwojny standard,który ten film czasami zapodawal np W barbieland był prawie każdy rodzaj Barbie, plus size barbie (narrator określił to ze każda barbie jest piekna) tymczasem nie było żadnego plus size Kena :)
Mi sie tez nie podobalo zakończenie. Tez liczyłam ze sie skonczy złotym środkiem, ze te wszystkie Barbie i Kenowie będą sie po prostu dopełniać, a nie ze wracamy w zasadzie do punktu wyjścia z aluzja ze moooze kiedys cos sie zmieni. No i wywaliłabym tą babe z córką żeby skupic się tylko na problemach Barbie i Kena, zeby sami doszli do tego jak powinno funkcjonować "idealne społeczeństwo". Piosenka Kena super, za duzo chamskiego feminizmu, ale ogolnie film do polecenia
Film skończył się tak, że równouprawnienie w świecie Barbi jest odwrotne do tego w realnym świecie. Generalnie przesłaniem zakończenia jest, że dużo pracy przed nami do prawdziwego równouprawnienia. Różnie w poszczególnych krajach ale zawsze jest coś do zrobienia.
Jestem babą i też podczas seansu szkoda mi było tych Kenów i także uważam, że powinna być pokazana męska perspektywa, bo w dzisiejszym świecie każda płeć ma przejebane. I tak, monolog był too much, wszyscy i bez niego byśmy wiedzieli o co chodzi.
Ten początek dobrze wyjaśnili chłopaki z napisów końcowych. Producenci lalek sami wrzucali dziewczynki w rolę matki, produkując lalki w postaci małych dzieci, aż w końcu pojawiła się Barbie, która mogła oddawać same dziewczynki bawiące się nią i otworzyła zupełnie nowy świat pod tym względem. Generalnie zachwycony tym filmem nie jestem, ale podobało mi. Trochę bardziej od Oppenheimera, który mnie bardzo rozczarował, bo jest tylko dobry... I to dzięki ostatniej godzinie, w opozycji do tego, co sam mówiłeś. Gdyby film się skończył po 2 godzinach po wybuchu bomby, to uznałbym go za średniaka i drugi najgorszy film Nolana.
Ja bym chciał zobaczyć cały film z perspektywy Kena ale ogólnie film 8/10 najbardziej rozbawiły mnie dziewczyny które siedziały obok i gadały że to antyfeministyczne g***o bo problemy facetów są mniej istotne niż kobiet i nie powinny się znaleźć w tym filmie xD
Szkoda, że w filmie nie wybuchła wojna, bo biedne Barbies musiałyby iść walczyć, a Kenowie byliby przetransportowani w bezpieczne miejsce. Tak w ramach odwrócenia ról :) Bo w filmie najważniejszą kwestią zdaje się jest to, że mężczyźni wymagają od kobiet, żeby były takie i takie (monolog Ameriki Ferrery - jakby w drugą stronę to nie działało), a jednak prawdziwą nierówność płciową weryfikuje wojna :( Pierwszą część filmu oglądało się dobrze, druga przynudzała, ckliwa muzyka, łopatologia A krytyka konsumpcjonizmu skończyła się tym, że w sklepach wszędzie różowe ubrania z napisem Barbie 😂
Nadrobiłam w końcu również Barbie. Barbenheimer był marketingowym sztosem. Równocześnie oba filmy rozczarowały mnie . Oppenheimer doceniam ale godzinę trzeba tam wyciąć żeby było znośnie. Natomiast Barbie ? Scenografie świetne. Aktorstwo- w ramach konwencji - świetne. No ale czułam się jakby mi ktoś różową łopatą kładł do głowy jedyne słuszne poglądy . A ja nie lubię takich produkcji. Nawet gdybym się z jakąś narracją światopoglądową zgadzała to nie lubię produkcji które nie zostawiają pola do dyskusji i jakichś niedopowiedzeń . Nie jest to film do którego kiedykolwiek wrócę.
W tych wszystkich recenzjach brakuje mi zwrócenia uwagi na jedną rzecz. Olbrzymią wręcz nostalgię do zabawki z dzieciństwa. Ciężko było tego nie odczuć oglądając początkowe sceny w Barbi land. Według mnie Barbi to dalej fajna lalka, która mogła być kimkolwiek w zabawie co pozwala pokoleniom dziewczynek marzyć i bawić się na tysiące sposobów. Nie jak te wcześniejsze, które zakładały tylko zabawę w bycie matką. Co do jej wyidealizowanego wyglądu. Lalka na małej dziewczynki powinna wyglądać cool. Bo tego chcą dzieci. Nie pamiętam abym kiedykolwiek porównywała swój wygląd do lalki. Tp było jeszcze przed dojrzewaniem kiedy człowiek zaczyna przejmować się wyglądem. Może Barbi ma jakiś wpływ na kompleksy kobiet ale jest on raczej dużo mniejszy niż Instagram czy idealne kobiety grające w dorosłych filmach. Póki sprawia radość dzieciom to niech produkują te lalki. Czepiasz się też łopatogiczności filmu. Cóż, polecam poczytać komentarze gdzie wielu osobom wydaje się, że zakończenie w Barbi Land to jest to ideał świata do którego twórcy sugerują, że powinniśmy dążyć. Nic bardziej mylnego. Łopatologicznie jest powiedziane, że to odwrócone odbicie lustrzane realnego świata. Czyli jeszcze długa droga przed nami. W jedynych krajach krótsza, w innych dłuższa ale jest sporo jeszcze do zrobienia. Czyli nawet mówienie wprost nie zdaje egzaminu.
Dzieki za spoilorowy talk :) Nie jesteś Margot Robbie, może faktycznie tak sie czuje jak tu zostalo to przedstawione? Wydaje mi sie brakiem pokory że mężczyzna ocenia jak sie czuje kobieta i czy jest to hiperbola czy nie. Kobietom tez przydałaby sie pokora w tym temacie, bo to ze mnie nikt nie zaczelia tak na ulicy, nie znaczy że moja kolezanka na tak samo. Twoje doświadczenia życiowe uprzedmiatawiania kobiet nie sa punktem wyjścia dla świata. Widać reżyserka i aktorka mają inne. Co do przesadzenia końcówki, tez tak pomyślałam a potem przypomniałam sobie ile moich szefów to byly kobiety, ile widze kobiet CEO, czy kobiety prezydent, w sejmie, senacie.... Dalej mniej. Duzo mniej. Dla mnie madam prezydent robi ro samo co mężczyźni u władzy na świecie, mówią że kobiety sa równe i dalej robią wszystko żebyśmy nie byly równe jeśli chodzi o władzę i karierę.
@@PonarzekajmyoFilmachsorry Michał ale lubię się śmiać z twoich lapsusów językowych i kiedy powiedziałeś o "księżuniu" zamiast "księciuniu" to się uśmiechnęłam. Księżuniowi(chociaż nie każdemu) w miłości do księżniczki mógłby przeszkadzać celibat.
Dla chcących wesprzeć kanał, buycoffee.to/pof
Michał z gołą klatą? Recenzja 10/10
Najlepsza scena, kiedy Ken poznaje przerysowany swiat mezczyzn - samochody, piwa, silownia, pieniadze. On byl taki zachwycony, a ja sie chichrałem caly czas :D
Mi brakowało więcej perspektywy Allana, czyli też faceta, który jednak w patriarchalnym społeczeństwie jest drugorzędny, mimo teoretycznie bycia częścią grupy "władzy". Podobnie jak ten typ z korpo, który pyta czy to, że jest poza kręgiem władzy czyni go kobietą.
To było pokazanie tego, że patriarchat tak naprawdę nie służy wszystkim mężczyznom, tylko tym, którzy spisują się w jego ramy.
@@UebZonTV zawsze byli ludzie na górze i na dole a to nie jest skutek patriarchatu tylko naszej natury
@@Spirit3141 ale znaczącą większość ludzi na górze to mężczyźni.
@@UebZonTV to jest wina natury od epoki kamienia łupanego tak było że jak facet chce osiągnąć sukces reprodukcyjny to musiał być na górze u dziewczyn było inaczej dlatego cechy które sprawią że masz większe szanse na bycie na górze łatwiej znaleźć u mężczyzn niż kobiet.
@@Spirit3141 to akurat bzdura, bo w epoce kamienia wszyscy robili to samo, kobiety też polowały itd.
Właśnie tego brakowało mi w filmie! Spotkania po środku! Bo Kenowie niestety wrócili do punktu wyjścia co w kontekście filmu było kontrproduktywne. 😌
Gdyby Matel nie trzymało łapy na tej produkcji to mogłaby być jeszcze lepsza.Nie zgadzam się że było mało o facetach, wręcz przeciwnie, cała końcówka była poświęcona Kenowi. Barbie przeprasza Kena, ale potem dopowiada że nie będzie Barbie i Kena, będzie oddzielnie Barbie i oddzielnie Ken i zamiast przeglądać się w niej jak w lustrze, powinien skupić się na poznaniu siebie, a nie odgrywaniu stereotypowego Kena. Facet zamiast dążyć do archetypowego modelu męskości, powinien sam siebie zapytać kim jest i czego tak naprawdę pragnie, odrzucając bzdury o samcach Alfa itp.
Ale zawsze jak jest grupa ludzi to łatwo zauważyć kto jest tu szefem
@@Spirit3141 Wszyscy nie mogą być szefami i nie każdy się do tego nadaje, Zamiast kiepsko udawać kogoś kim się nie jest, lepiej być najlepszym w byciu sobą. bez grupy nie ma szefa.
Przecież Mattel sam na siebie zrobił rousta więc nie wiem o co ci dokładnie chodzi.
Korpo sterowane przez głupich mężczyzn, nastawienie na zysk, sterypizacja kobiet przez czołową barbie
@@justynadzt7728 na najlepszy w byciu sobą tylko byciu w czymś najlepszym. Dobrze wiem nie każdy może być na górze i co w tym złego. Dodatkowo najlepszy szef to taki co nie jest tylko najlepszy ale też muszi umiesz zgrać grupę.
Ale archetypowy facet i "alfa" właśnie jest facetem który patrzy na siebie, a nie na innych xD to wlasnie wypaczenie i próba ośmieszania przez media i feministki a także ewentualnie facetow ktorzy mysla, ze po przeczytaniu trochę jakiegos redpilla i kilku miesiacach lekkiej pracy nad soba sa faktycznie mescy i alfa podczas gdy ciagle sa uzaleznionymi od opinii kobiet beciakami
Bicie przesłaniem po ryju zawsze psuje film, nawet jeśli człowiek w pełni się z nim zgadza xD Mimo tej wady film mnie zachwycił, sceneria Barbielandu i masa atrakcyjnych aktorów i aktorek w tych outfitach naprawdę cieszyły oczy, humor był rewelacyjny, gra aktorska Ryana i Margot - fenomenalna 🥰
Zwłaszcza atrakcyjna byla ta gruba 😅
Bicie przesłaniem po ryju jest dla ludzi którzy nie potrafią myśleć i.muszą mieć czarno na białym
Czekałem z kliknięciem w spoiler-talka aż sam obejrzę film i wyrobię sobie opinię. No i muszę się zgodzić z tym, że najlepsze w tym filmie to odwzorowanie świata lalek i scenografia - chyba nie ma żadnego CGI, co jest nietypowe jak na dzisiejsze czasy. Dalsze pozytywy to świetna gra wszystkich aktorów, a szczególnie głównej dwójki. I co trzeba dodać, świetny dubbing polski (byliśmy z córką, stąd taki wybór🦄). Sporo zabawnych momentów i lapstick'owego humoru, można się pośmiać.
Natomiast to co mnie rozczarowało, tak mniej więcej w połowie filmu już poczułem lekkie znudzenie - to właściwie brak fabuły. Trochę mi brakowało czegoś więcej niż tylko moralizatorstwa i wszędobylskiego feminizmu. Rozbiła mnie ta przemowa nastolatki w szkole, bo zupełnie nie pasowała do niej - jakby ktoś jej kazał powiedzieć odezwę Lenina albo innego Che... :). No i to ukazanie facetów, ale tutaj oczywiście nie jestem bezstronny. Ale jeśli wszyscy faceci, poza Alanem, w tym filmie to debile, łącznie z korpoludkami, to ciężko tutaj o większe przegięcie ideologiczne. Chyba facetom zostawiono jedynie rolę Alana jako wzorzec, żeby nie być postrzeganym jako męski głupek-szowinista... 🙂. no i trzeba przyznać, że podziwiałem go jak "rozwalił" tych budowlańców...😃 .
Liczyłem również, że na koniec ta Mojo Dojo Casa Kena będzie wspólnym domem Barbie i Kena, bo się spotkają właśnie w pół drogi i poważnie porozmawiają o wzajemnym traktowaniu siebie. Ale nie, zakończenie nie satysfakcjonuje, bo rada Barbie po tym jak wywaliła go z domu, że teraz Ken ma odkryć samego siebie to puste frazesy, które wygłaszają postaci prawie w każdym hollywodzkim filmie.
Tak więc w podsumowaniu dałbym 9/10 i Oskara za scenografię i grę aktorów, 7-8 za gagi i śmieszne dialogi, ale ogólnie za fabułę to raczej malinę niż Oskara.
Aaaa... no i to trochę się mylę z tym zakończeniem, bo ten tekst Barbie w odpowiedzi na pytanie "Co Panią do nas sprowadza" - suuuuuuper!.... 👏
Ale super recenzja. Taka prosto z mostu, szczerze i bez kitu ciekawie. Pierwszy raz tu jestem i serio super. Aż mam ochote obejrzeć resztę Twoixh recenzji i Odyseje Kosmiczną:D
Dobra recenzja, keep up good work.
Lalka barbie jako odpowiednik monolitu jest bardzo trafny - przyjmując logikę ze wstępu; lalka zmieniła tok 'ewolucji' małych dziewczynek.
A na temat zakończenia i dalszego braku równości w świecie barbie wydaje mi się to takim kuksańcem w stronę widowni - nie ma natychmiastowych rozwiązań i jeden film nie wystarczy/problem nie do rozwiązania w 2h.
Zgadzam się z tym że zakończenie i finał było trochę nie pełne. Uśmiechnęłam się pod nosem w momencie gdy zobaczyłam aktora który grał Shang Chi :) Trochę szkoda że Kenowie wrócili tak jakby do punktu wyjścia na końcu, zwłaszcza po "przemowie" Barbie że no nie ona go definiuje itd. Ogólnie film mi się podobał, a Rayan jak zawsze CUDOWNY :)
You're KenEnough! 😄
A wręcz Kenough 👍
Świetne podsumowanie tego filmu, mimo wymienionych wad ma jednak coś w sobie, może ten niedosyt z postacią Kena będzie zaspokojony, jeżeli zrobią film o Kenie, bo Ryan Gosling ze swoją Kenergią był wspaniały, Simu Liu też był niesamowity 😄
Bitwa na plaży z wstawkami śpiewu i tańca była w moim odczuciu najlepszym fragmentem filmu, aż były ciarki, to jest magia kina. Nie sposób nie docenić kreatywności w tym filmie, a nawiązania do innych filmów w moim odczuciu były zrobione ze smakiem bynajmniej nie plastikowym. Zabrakło do doskonałości całkiem sporo, ale może to też jest jakieś przesłanie/czy te tzw message: nie trzeba być doskonałym, jeżeli tylko się starasz i rozwijasz. 🥰
Wg mnie prezentujesz tzw. zdrowe podejście. Dzięki za recenzję. Jestem po seansie, podobało mi się 7/10
Co do tego, że barbie i Ken nie spotkali się po środku. Moim zdaniem to jest git. Po pierwsze daje to opcje na rozwiązanie historii kenów w barbielandzie, które chyba ma być analogią historii kobiet w naszym świecie a po drugie jako że ewidentnie jest to film robiony pod dziewczyny to niechaj im daję trochę satysfakcjonującego zwycięstwa na koniec. W ogóle film był mega lekki mądry kreatywny i bardzo ciekawy jak na tak mainstreamową rzecz
jestem kobietą i nie czuje sie usatysfakcjonowana końcem, wręcz przeciwnie przykro mi że nadal tak się traktuje płeć przeciwną a przecież oni też nie mają lekko i tego mi zabrakło
@@t.lo90--93 fair point. Jedyne co chciałem powiedzieć to że nie każdy film musi być o wszystkich. Mężczyźni ofc nie mają lekko i na całe szczęście są dobre filmy, które skupiają się na tym temacie.
Gdybym oglądał ten film tak jak ty go opowiadasz to bym się naprawdę nieźle bawił. Niestety osobiste wrażenie miałem zupełnie inne a sama końcówka już dobiła mnie konkretnie.
Przed Barbie oglądnałem 2 odcinki Secret Invasion i nie mogłem wyrzucić z głowy mysli ze czarny Ken to Scrull XD
Lepiej siedziało mi sie na Oppenhimerze niż na Barbie. Barbie była wrecz w pewnych momentach niekomfortowa - za kostiumy i scenografie 9, Margot i Rayan też 8-9, za sam film takie 6.
Zdecydowanie ten film ratują aktorzy i scenografia, scenariusz słabiutki i schematyczny plus słabe żarty
That's the point, żeby ten film był niekomfortowy.
@@FanYakuzy nie wiem, będąc kobietą i wiedząc że idę na film dość mocno feministyczny spodziewałam się innego uczucia.
Generalnie zgadzam się z Twoją recenzją. Co do monologu ja odbieram to w taki sposób, że ta matka mówi to do lalek, którym trzeba było to wytłumaczyć bo dla nich nie jest to oczywiste.
Nawet jeśli to było to mega cringe'owe
Hej, jak na film o Barbie i który w tytule ma imię głównej bohaterki to mega dużo poświęcono czasu i uwagi Kenowi i generalnie męskiej perspektywie. Byłoby miło gdyby choć w połowie tyle czasu poświęcano kobietom w innych produkcjach. Zastanów się jak prezentowane są kobiety w większości filmów, jakie mają role, ile mają czasu ekranowego i linijek tekstu. Dla kontrastu zobacz ile jest filmów o facetach dla facetów czy z męskiej perspektywy. Oczywiście powstaje coraz więcej filmów, gdzie kobiety mają coś więcej do pokazania niż tylko ładne ciało, ale nadal mamy na tym polu sporą dysproporcję. Chociaż z chęcią obejrzałabym film pt. "Ken", albo z innym motywem przewodnim, ale właśnie polegający na rozłożeniu na czynniki pierwsze złożoności życia, odcieni szarości i prezentowaniu odmiennej perspektywy. Myślę, że takie odkrywanie przed sobą kart i lepsze poznawanie siebie nawzajem jest największą wartością dodaną tego typu filmów. Osobiście bawiłam się na filmie świetnie i też wole wyciągać morał samej a nie dostawać nim po ryju XD no ale umówmy się ten film mają zrozumieć też amerykanie xD także wybaczam, a Tobie bardzo dziękuję za wszystkie recenzje. Rzadko komentuję, a wiem, że przydałoby się choćby dla zasięgów ;) ale za to subskrybuję, oglądam niemal wszystko i zawsze zostawiam lajka :D Pozdrowienia dla Twojej limitowanej edycji Barbie ;)
Właśnie miałam pisać to samo. Film jest zatytulowany Barbie, wiec opowiada o Barbie.
Jak był ten pościg w siedzibie Mattel to komuś za mocno wszedł Scooby Doo
Bardzo mi się podobało nawiązanie do prawdziwej historii lalki Barbie gdzie lalka spotyka swoją twórczynię. No i humor np. gdy Barbie tłumaczy przypadkowym chłopom, że nie ma waginy i ich zaskoczenie xd.
No i postać Allana... Genialnie zagrany choć trochę mi było go za mało w tym filmie
Co do zakonczenia, jasne, mogło pozostawic lekki niesmak, ale celem nie było raczej przedstawienie wizji idealnego świata, a odbicie tego co mamy w rzeczywistości, gdzie kobiety chociaż obecnie mają prawa na rowni z mężczyznami, to nie zyskały ich od razu, a były wypracowywane przez lata, wiec Kenowie też muszą zacząć najpierw od niższych stanowisk, żeby dopiero piąć się stopniowo w górę.
dlaczego nie możemy być po prostu równi??
@@t.lo90--93bo zycie to nie bajka 🙃
W końcu ktoś bez sztucznego zachwytu podchodzi do tego filmu, ale też bez hejtu. Super recka!
Dla mnie strona wizualna złoto, piosenki super, Ryan na zdjęciach promocyjnych totalnie mi nie pasował na Kena, a był idealny, humor tez mi w większości pasował, cały wątek Ken i Barbie też ciekawy, ALE realny świat, wątek matki z córką i korporacja no nie zainteresowały mnie zupełnie. Ale tu bardzo dobrze działa, że film jest krótki, bo fun z oglądania przyćmił mi mało angażującą fabułę z realnego świata. Dla mnie 7/10, właśnie wróciłam z kina i nie wiem czy jutro będę jeszcze o nim myśleć.
Mam podobnie❤
Wszystko pięknie i mądrze. Umówmy się, póki co zasadami panującymi w społeczeństwie nadal zarządzają mężczyźni (a zmiany to kwestia ostatnich 100-150 lat dopiero). Skoro więc trudno być współcześnie mężczyzną, kreując swój wizerunek wedle pewnych wartości, to na pewno nie przez "feminizm", który w swej racjonalnej, a nie skrajnej formie działa w ramach ochrony praw człowieka (nie tylko kobiet, ale i dzieci oraz partnerów kobiet), a za sprawą kolegów, braci, mężczyzn... Idealnym rozwiązaniem byłoby partnerskie traktowanie ludzi, niezależnie od płci, po prostu z szacunkiem, empatią oraz uznaniem.
Do tego jako ludzkość nie dojrzeliśmy. Liczę, że to się stanie za kilka pokoleń i świat zacznie być przyjaznym miejscem dla każdego jego obywatela, preferując uniwersalne wartości humanitarne.
Jaka plażowa forma 😊👍👍 jestem pod wrażeniem
Za klatę 11/10 🎉❤
Niestety, film zobaczę dopiero, kiedy będę mogła w domu przegryzać czymś odpowiednim tę ilość różu. Z tego , co do tej pory widziałam, obawiam się, że seksistowskie zachowania wcale nie są przerysowane. Z mojego życiowego doświadczenia- pracując na budowie nie spotkałam oblechów, ale wcześniej na uczelni, na szacownym Wydziale Architektury owszem. Powoli, ale następują zmiany pokoleniowe.
Początkowo pomyślałam, ze "łopatologia" jest konieczna, bo nie każdy zrozumie subtelności. Z drugiej strony przekonanych nie trzeba przekonywać, a nieprzekonani strzelą focha, bo znowu ktoś ich poucza. Dzięki za reckę.
Polecam. Właśnie wyszłam z kina. Dla mnie ten film to arcydzieło.
Dla mnie za głośno jest o tym filmie,a tego najbardziej sie boję
Też myślałam, że zrównają się te dwa światy i nie będzie ukazane, że gorszy facet czy kobieta, tylko współpraca i wszyscy są ważni. A końcówka mi zlasowała mózg. Byłam ze współlokatorkami i każda inaczej odebrała zakończenie filmu. W sumie to zaczyna się jak opowieść jest pięknie, coś się psuje i trzeba naprawić, by później się stać filozoficznym wywodem o egzystencji Barbie. Niezły przeskok.
Dobra analiza w skrócie
Zgadzam się z twoimi uczuciami jeśli chodzi o pokazanie Kena poznającego patriarchat. Jestem kobietą, ale jestem też żona i matką chłopca. Mężczyźni są dla mnie ważni i pokazywanie w filmie dla młodych dziewczyn - bo to jest główna grupa docelowa, że facet to może być albo Ken- dodatek do Barbie, albo jest szowinistyczna świnia jest bardzo niesatysfakcjonujące
a propos Mattel, zgadzam się, że świetny marketing i dali pojechać po sobie - ale też nie za bardzo, stąd właśnie bajkowość w firmie w realnym świecie - ale celem było (zgaduję) przeprowadzić starą nieprzystającą lalkę Barbie w XXI wiek, nadanie jej nowego nowoczesnego wymiaru, że przecież ona nadal wyraża idee współczesnych dziewczynek - pani prezydentka, nobel etc. - marketingowcy jak trafić do nowego targetu sztos. Czyli 'to się sprzeda' 😄 szanuję strategię i egzekucję ☺ i tak, nie wykorzystanie potencjału Kenów trochę za mało, szkoda, a Gosling no cud miód i orzeszki 😍
Przy okazji premiery "Barbie" zrobisz retro recenzje "Wyścig Szczurów".
Byłam ostatnio z mężem na Barbie. Nie czytaliśmy przed seansem żadnych komentarz. Film bardzo nam się podobało 👍. Dla nas też 8/10 świetnie się bawiliśmy 😄
Hejka, ja mam na ten film taką wizję: cała opowieść to coś w rodzaju dziecięcej zabawy. Niejednokrotnie sama się w ten sposób bawiłam. Myślę, że właśnie ta scena w siedzibie mattel jest na to najlepszym przykładem: dorastające dziecko tak to sobie wyobraża. Coś już wiemy, ale i tak to wszystko jest takie - dla dorosłego - sztuczne. Zabawa w to że lalka Barbie dostaje się do prawdziwego świata? Nawet teraz bym to odegrała
Ładnie Ci w różowym - powinieneś częściej go nosić :)
Końcówka mnie rozczarowała, myślałem że właśnie dowiemy się więcej o jakiejś przemianie Kena czy problemów mężczyzn, faktycznie trochę przegadana końcówka
Boję się tego filmu skoro ty masz już odlepe 😂🍀
No dla mnie to jest bardziej film o Kenie niż o Barbie. Nie zgadzam się, że film spycha problemy mężczyzn na bok. Zaczynamy widząc Kenów jako puste lalki które są tylko dodatkami do kobiet (Barbie) które są wyżej w hierarchi. Następnie Kenowie wprowadzają patriarchat i poznają wiele nowych uczuć. Jednak zaczynają dominować nad kobietami, wychodzi z nich wiele złych cech. Patriarchat w tym filmie jest satyrą toksycznej męskości, tego, że od mężczyzn się oczekuje być na każdym kroku męskim, "prawdziwym mężczyzną", a w nas tak naprawdę jest też romantyzm i chęć kochania czy po prostu bycia sobą co na koniec pokazali wszyscy Kenowi. Co do tego, że na koniec nie wiele się zmieniło w Barbieland, myślę że jest to po prostu odbicie lustrzane naszego świata, że po prostu zmiany muszą trochę potrwać.
Zgadzam się w 100% z opinią. Też liczyłem na lepszy morał dotyczące Barbie i Kena, a wszystko wróciło znów do swojego miejsca, a cały morał filmu jest już w pierwszych 20 minutach i powtarzają to na samym końcu filmu. Więc jednak sam zamysł filmu był kierowany do kobiet, szkoda.
Siema, jutro obejrze, dziś komentarz dla zasięgów :D Pozdro
27:34 "pięknie śpiewa im na gitarze"😊
Z doswiadczenia napisze, że nigdy nie zaczepił mnie jeden facet "jeden oblech". Faceci czują się pewnie w grupie i zaczepiaja zeby pokazac jacy sa "męscy" przed kolegami. A kobieta przechodząca obok czuje strach i czuje sie obserwowana nawet przez osoby, ktore nie odzezwały się ani słowem.
27:56 najbardziej z tej recenzji spodobał mi się ten ruch ręką XD A na poważnie super recka Michał, miałem bardzo dużo podobnych przemyśleń. Cieszy mnie, że mogłem zobaczyć kolejny raz na ekranie, Ryana Goslinga i utwierdzić się w przekonaniu, że jest świetnym aktorem. Sam film był na pewno czymś innym niż się spodziewałem, ale finalnie się nie zawiodłem. Odczułem dzięki temu przyjemny i lekki powiew świeżości jeśli chodzi aktualne masowe produkcje. Ode mnie 7 i
Wreszcie ktoś docenił falę ^^ nie no, kiedyyyś umiałem ;)
Super pogadanka, właśnie się w nd wybieram na barbie wiec będzie grubo 🎉
Ciekawostka: w rzeczywistym świecie na 11 CEO rady nadzorczej Mattel składa się 5 kobiet i 6 mężczyzn, ale to by nie pasowało do narracji
o, tym bardziej szkoda, dobrze wiedzieć :)
dla mnie fantastyczne jest nawiązanie do kosmicznej odysei na początku filmu
Rozmawiałam z dwiema dziewczynami z pracy o tym filmie i miały dokładnie ten problem, o którym mówisz. Chciały iść na komedie o Barbie, a dostały coś innego przez co ten film nie przypadł im do gustu.
zajebisty kontent, opowiedziałeś mi słowami o wszystkich moich odczuciach które miałem po tym filmie
"She is everything. He's just Ken." 23:40
Dziś w galerii widziałam konstrukcję w kształcie różowego pudełka dla lalki z balonikami. By można było wejść do środka i zrobić zdjęcie. To, co ten film wywołał jest niesamowite.
Uwielbiam w tej produkcji niuanse typu scena na ławeczce że staruszką, która wie, że jest piękna; wpływ jaki ma właściciel na lalkę czy pokazanie, że w Barbie Land Kena czeka szklany sufit czy uwaga Sashy, gdzie mieszkają Keni (Kenowie).
Ryan Gosling w niesamowity sposób ukazał Kena. Jego utwór muzyczny kołacze mi się po głowie. Przede wszystkim doceniam, że Ken i Barbie nie muszą być razem. Jestem ciekawa, w którą stronę poszła ta postać, jak się rozwinęła i kim się stała.
Przemowa Glorii mnie zirytowała, ale każdy ma w życiu moment, gdy musi z siebie coś wyrzucić.
I na koniec doceńmy Alana;-) Kto by pomyślał, że ta lalka skrywa tyle tajemnic.
Scena ze staruszką jest jeszcze bardziej urocza i wzruszająca kiedy człowiek odkrywa, że tą staruszką jest prawdziwa Barbara, córka Ruth. Młoda Barbie komplementuje starszą wersje samej siebie ❤
@@keala1011 to akurat fejk, była to Ann Roth, słynna kostiumografka
@@w.mularczyk buuuuu :< Dzięki za wyprowadzenie z życia w błędzie!
mi osobiście najbardziej podobały się sceny z ryanem i żałuję, że nie poświęcono odrobiny więcej czasu kenom
Miły detal. Staruszka na przystanku, do której Barbie mówi, że jest piękna, to prawdziwa Barbara, córka twórczyni Barbie❤️
Nie. To jest Ann Roth. Prawdziwa Barbara wygląda trochę inaczej
Zgadzam się z tobą w 100%
byłem na Barbie w kinie we Włoszech i także tu po części in your face moralizatorskiej cała sala zaklaskała
Dubbing?
@@PonarzekajmyoFilmach tak włoski dubbing, oni tutaj chyba sobie inaczej tego nie wyobrażają
Ehh i weź tu se workation zrób ;(
na stronie mattela jest bluza i koszulka I am Kenough. Rowniez jest na innych stronach, ale wtedy nie bedzie metki mattela xd
W sumie ja w ogóle nie odebrałam tego filmu jak ty, że on mówi tylko o kobietach, a Ken to tam - a jestem dziewczyną. Absolutnie. Pokazał mi, że obydwu płciom jest trudno. A to co społeczeństwo czasami jednej z płci narzuca na siłę bywa bardzo krzywdzące. Nawet jeżeli ma ona rządzić. Na samym końcu ten prezes też mówił bodajże, że ma dość tego szefowania, że jest to trudne tak naprawdę itp. Szkoda jeżeli ktoś ten film odebrał jednostronnie. Bo wszyscy wpadli w tą pułapkę szablonowości tak naprawdę. Po tym jak Ken poszedł płakać było mi go mega szkoda. Bardzo chciałam by oni wspólnie rządzili Barbiekenolandem. Mi ten film pokazał, że każda z stron ma niesamowite rzeczy do zaoferowania i szkoda je w jakikolwiek sposób tłamsić. Może właśnie ten lekki ukłon w stronę kobiet był potrzebny, bo wiele filmów w ogóle je pomija, ale jak najbardziej nie odczułam by wątek mężczyzn pominięto. FIlm miał na mnie ogromny wpływ i mam wrażenie, że od czasu jego obejrzenia jestem dużo bardziej wyrozumiała dla obydwóch stron. Na pewno nie tylko dla jednej. Właśnie tak to odczułam, że każdy z nich ma swoje trudności i że świetnie by było, by współpracowali. I tak samo było mi szkoda na końcu, że został barbieland, ale z czasem może dojdą do mądrzejszych wniosków i się tą krainą rozsądniej podzielą.
Wszyscy czekali na to intro 😂😅 i to przyszło szybciej niż można się spodziewać. Ps Barbie daje rade chociaż to nie moje kino.
Ja mam 21 nigdy nie oglądałem odyseji ale motyw kojarzę
Akurat po wyjściu z kina cały na różowo, cóż za timing!
Jeszcze taka refleksja mnie naszła, że może dlatego właśnie kraina Barbie nie doszła do ładu, bo może ona czeka, aż my dojdziemy do ładu i jest naszym odbiciem. Cały czas się zastanawiam dlaczego takie zakończenie po prostu i mam wrażenie, że ma ono na pewno jakiś większy sens.
Żona z przyjaciółkami poszła na Barbie a ja solo na MI7 choć uwielbiam Goslinga. Drive to mistrzostwo świata co tam zrobił. Równie dobrze Tom Cruise mógł zagrać Kena.
MI7>Barbie
Jestem konserwatywnym mężczyzną i "Barbie" ogólnie mi się podobało. Idąc na film wiedziałem, że nie jestem jego targetem ale chciałem obejrzeć, żeby usłyszeć głos osób o innych poglądach. Dlatego nie starałem się go oceniać przez pryzmat własnego światopoglądu. Jeśli miałbym coś skrytykować to walkę z patriarchatem w Barbielandzie. O ile system wprowadzony przez Kena pasował do konwencji tego filmu(w końcu robiła to głupia lalka) to jest to karykatura patriarchatu, więc mieliśmy tu klasyczne obalenie chochoła. No i metody,czyli cel uświęca środki. No,bo jest gorsze przeczytanie kilku książek i przekonanie ludzi do jakiegoś systemu czy podstępy i przegłosowanie kogoś pod jego nieobecność?
Życie: film o feminizmie w którym Ken skradł show :D
Czyzbys ogladal Critical Drinkera od czasu do czasu? Sposob w jaki powiedziales "THE MESSAGE" byl dokladnie w jego stylu. Moze wkrecisz sie na ich co czwartkowy live Open Bar? Chetnie bym posluchal waszej dyskusji, bo widze ze masz troche szersza perspektywe niz on, do tego bylby polski watek wiec w ogole genialnie ;) A tak ogolnie, obejrzalem pare Twoich filmow i na prawde swietna robota, masz dobre oko do wychwytywania niuansow filmowych, do tego masz charyzme i mega ciekawie opowiadasz. Tak trzymaj i czekam na wiecej!
Dzięki za ten spojler talk. Pokazałem Żonie bo nie wierzyła mi na słowo o czym jest ten film. Teraz już nie chce iść do kina xD jestem Twoim dłużnikiem
no to trzeba wspomóc twórcę o te 20 parę złotych kosztów biletu 😁
Film mega :)
A ja tylko jedno. wtrącę Mignął "ojciec chrzestny" i to wg mnie taki cholernie dobry film. Przyjęty klasyk. Tylko przyklasnąć gustom "facetów" (jestem kobieta.)
xd
po pierwsze xd jako argumentowanie na rzecz 'maczyzmu' dziełem kultury
po drugie xd, sam "ojciec chrzestny" to mocna idealizacja mafii (trochę tak, jak ten film idealizuje zabawkę dla dziewczynek, hihi). dziś już można o tym już poczytać wiele artykułów czy opracowań na ten temat. albo obejrzeć dekonstruujące ten gangsterski mit "sopranos" (tak, patrzę na ciebie, michał 😆).
A czy ktoś pamięta tekst gdy Barbie przychodzi do Kena bo chce zostać jego dziewczyną? 😃 Kurcze jak to leciało?
List do Efezjan 5
1 Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, 2 i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu.
Przeciw nadużyciom pogańskim
3 O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości albo chciwości niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym, 4 ani o tym, co haniebne, ani o niedorzecznym gadaniu lub nieprzyzwoitych żartach, bo to wszystko jest niestosowne. Raczej winno być wdzięczne usposobienie. 5 O tym bowiem bądźcie przekonani, że żaden rozpustnik ani nieczysty, ani chciwiec - to jest bałwochwalca - nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusa i Boga. 6 Niechaj was nikt nie zwodzi próżnymi słowami, bo przez te [grzechy] nadchodzi gniew Boży na buntowników. 7 Nie miejcie więc z nimi nic wspólnego!
Przecież w filmie występują nieprzyzwoite żarty !
Księga Przysłów 26
18 Jak ten, co rzuca bezmyślnie
strzały, oszczepy i śmierć -
19 tak człowiek, co zwodzi bliźniego
i mówi: «To tylko dla żartu».
Kumam zarzuty, ze film nie skupia sie az tak bardzo na Kenach i w Barbielandzie nie ma rownosci, niemniej to mi sie wlasnie podobało- tak jak w naszym swiecie nie ma rownosci, tak i w Barbielandzie maja swoje do przerobienia a Keny do wywalczenia. Niby monolog bohaterki o kobietach jest mocnonw twarz, ale kurcze ja mega potrzebowalam zeby ktos to powiedzial na glos w kinie. Bo o tym nie mowi sie wystarczajaco ile oczekiwan jest wobec kobeit. I nawet ty to Michal robisz: film robiony przez kobiete w duzej mierze dla kobiet powinien byc rownosciowy, a nie ze kobiety przewazaja nam mezczyznami. No kurcze naprawde jako kobieta teraz odkrywam jak bardzo brakowalo mi w kinie perspektywy kobiecej: czulam to wlasnie na To nie wypanda, jak i teraz na Barbie - wreszcie film dla mnie, ze czuje ze rezyreska i tworcy mieli podobne doswiadczenia do mnie!
No ale to film mógł nie zarysować w pierwszym i drugim akcje wątku Kena;)
@@PonarzekajmyoFilmach Myślę że wątek Kena jest dobrze rozwiazany: ma odnaleźć siebie poza Barbie bo w całym swoim patriarchacie nie pozbył się miłości do niej i uzależniania wszystkich działań by na niej zrobić wrażenie. A to błędne koło przeciez;) Ken po pierwsze akceptuje że jest Kenem, i zaczyna się przyjaźń z innymi Kenami a nie rywalizować (w finale wspaniałego Just Ken), po drugie odkrywa że jest Kenough i wydaje się być na końcu zadowolony;) Myślę że on też przeszedł drogę i jego wątek uważam za kompletny. Jasne że można jeszcze dalej poodkrywac, co go interesuje i gdzie zmierza, ale to myślę już rozwodziło historie barbie o której jednak jest ten film;)
10:25 Jako dwudziestolatek potwierdzam xD
Może off topic, ale mnie to zastanawia. Jeżeli będą nominacje do Oscara to jak będzie postrzegany Ryan? Jako supporting actor tak jak RDJ? Czy jednak postać pierwszoplanowa?
IMO jest pierwszoplanowy
Dadzą go tam gdzie będzie więcej szans na Oskara.
Widzę potencjał na 2 część. Czy Keny ostatecznie wyzwolą się z bycia dodatkiem ? Dopóki nie przejęły domków Barbie ona sama mówi, że nie ma pojęcia gdzie Keny się podziewają w nocy. Ja sobie w trakcie filmu stworzyłam teorię ( wiem, że wiele osób też na to wpadło żeby nie było), że Keny gdy Barbie już ich nie potrzebują, bo impreza robi się wyłącznie babska udają się na plażę i stoją sobie jak takie wyłączone roboty, aktywując się ponownie jak Barbie się budzą. Pamiętajmy też, że w Barbielandzie w dużym stopniu odbija się strategia firmy, więc to nie jest wina samych Kenów. Od początku miały narzuconą rolę dodatku i mam nadzieję, że teraz będą miały chociaż swoje domki, byłby to duży krok w kontekście tego co wcześniej. I rozwaliło mnie jak zobaczyłam w roli jednego z Kenów aktora grającego Gravika. Przynajmniej tu inwazja mu się udała :D A dla wszystkich przesyłam dużo pozytywnej kenergy
Ja myślę, że to przerysowanie jest taką próbą pokazania, że stereotypy zwiazane z każdą płcią nas blokują. Sytuacja Kena w Barbielandzie była przerysowaną analogią tej "drugorzedności" z którą w rzeczywistości, w większości bo nie zawsze, mierzą sie kobiety. W zwiazku z tym, myślę, ze skoro Ken odgrywał bardziej taka role stereotypowo przypisywaną kobietom czyli always "numer two" .... To tę probę wprowadzenia patriarchatu można odebrać jako próbę przejecia władzy przez tę "drugą płeć", co sie nie udaje i jest skwitowane takim zakonczeniem, ze w Barbielandzie i tak władza wraca do Barbie i jest takie żartobliwe, ale gorzkie zakończenie, ze "Kenom damy niższe stanowiska w naszym rządzie" itd. To jest w moim odczuciu takim gorzkim podsumowniem, że tej "drugiej płci" sie nie udało przejąć władzy, co jest analogią z kolei na swiat rzeczywisty, ktory mimo aktywnego feminizmu i zwiekszajacej sie świadomości społecznej i tak wciaz jest "men's world". I mysle, ze cała satyra tego filmu pokazuje, ze bez sensu jest dążenie do "przejecia władzy" przez którąkolwiek ze stron, że zarówno "męski świat rzeczywisty" oczywiście przerysowany, gdzie to kobiety są Kenem, jak i "damski świat barbie", gdzie to mężczyźni są Kenem to nie są dobre rozwiązania. Ze powinniśmy dążyć do równości i wolności od krzywdzących stereotypów. Feminizm tak naprawdę, co często jest pomijane, zakłada równość płci, obu. To znaczy, nie chodzi o to, ze oto kobiety przejmują władzę. Tylko, że możemy żyć wspólnie w społeczeństwie bez automatycznego oceniania kogoś i przypisywania mu danych cech osobowościowych ze względu na płeć. Bo teraz mowi sie duzo o problemach kobiet, co myślę, ze dla wielu mężczyzn jest swego rodzaju zagrożeniem na zasadzie "a nasze dylematy są pomijane, a my tez nie wiemy jak sie odnaleźć w tym społeczeństwie i o tym już nikt nie powie". Tak jak sam mówisz: "jak jesteś męski to jesteś seksistą, jak jesteś wrażliwy to jesteś pizdą". Myślę, że może przyjść też moment kiedy mężczyzni, tak jak kobiety teraz, bedą coraz bardziej wychodzić ze stereotypów dotyczących płci, może będzie sie o tym mowilo tak samo głośno.
I owszem troche było zgryźliwości w tym filmie np. W tej scenie jak Barbie chcialy przywrocic świadomość innym Barbie i "udawały, że podoba im sie to jak imponują im Kenowie", to było takie trochę złośliwe na zasadzie "naśmiewania się ze stereotypowego postrzegania mężczyzn, jako takich, co to potrzebują połechtać swoje ego". Z drugiej strony rzadko sie widzi filmy, ktore przedstawiają płeć męską jako "dodatek" i mysle, ze byla to pararela tego jak kiedyś postrzegano kobiety, ze rola Kena była odwrotnością roli "main female lead in feature film" z przed paru/parunastu lat. Mysle, ze tak naprawdę przesłanie tego filmu było bardzo uniwersalne, jak dla mnie to o tym, że walka płci jest bezsensowna i fajnie byłoby troche odejść od stereotypowego postrzegania siebie ze względu na płeć. Nikt nie chciałby przecież czuć się jak Ken i tak jak mówisz "kibicujemy mu, gdy próbuję przejąć władzę bo sie chłopak nacierpiał", ale potem widzimy, ze tak naprawde to chęć zemsty nim powoduje i nie jest to do końca dobre. Myślę, ze jako, ze Ken symbolizuje rolę kobiety w rzeczywistości, to film jest krytyką dążenia do objęcia władzy przez którąkolwiek z płci, ale tez przez pryzmat Kena pokazuje nam, ze "kurde no słabo być Kenem" i nie ma co sie mu dziwić.
A co do samej produkcji to uważam, ze perła! A Gretę kocham, a Goslinga odkryłam dzięki temu filmowi na nowo ❤
Myślę, że film nafaszerowany symboliką i scena pościgu w siedzibie Mattela była symboliczna.
W końcu mogę być dumny z nazwiska Lipiński 🥰
Skoro recenzja ze spoilerami to ja też ponarzekam ze spoilerami. (bez feministycznych zarzutów):
Budowa postaci (tylko 2 bo i tak będzie długo)
Barbie
1) gdzie jest rozwój tej postaci? W jednej z ostatniej ze scen babcia musi wyjaśnić głównej bohaterce co się właśnie wydarzyło. Dosłownie mówi jej wnioski do której bohaterka sama powinna dojść, że może być kim chce. Mogłoby nie być 90% filmu, sam epilog i w zasadzie wyszłoby na to samo.
2) Nielogiczne decyzje, np. gdy miała być wpakowana do pudełka. W jednej scenie sama się pcha do pudełka, w następnej ucieka. Dlaczego? Co się wydarzyło że bohaterka postąpiła tak a nie inaczej? Ja rozumiem że to plastikowa lalka (żeby nie mówić "kto kobiety zrozumie"), ale konsekwencje w wyborach bohaterów powinny chyba być? Tego typu nielogiczności było znacznie więcej.
Ken:
Tak jak mówisz, pierwsze 30 minut rozwoju Kena genialne (oprócz trzepania na plaży). Fabuła ustawia bohatera jako zabiegającego o względy głównej bohaterki. Widać to szczególnie na scenie gdy Barbie odprawia go bo ma wieczór z dziewczynami. Widać te uczucia, że jest bezgranicznie zakochany w bohaterce. Aż chce się mu kibicować. Aż do momentu gdy odkrywa patriarchat. I w zasadzie cała budowa bohatera do kosza. Pusta kartka. Starania o miłość zamieniają się w totalitaryzm. Ken, podobno bezgranicznie zakochany, nawet nie sprawdził co się dzieje z Barbie, bez mrugnięcia okiem wraca szerzyć ideologie do Barbielandu. Kto to pisał? Eh...
Tyle o postaciach, worldbuilding:
Podobno to fantasy. Jak działa tam magia?
- Czy każdy na promenadzie na plaży który jeździ na rolkach może przez przypadek wpaść do Barbielandu?
- Fabuła pokazała że to co robią w rzeczywistym świecie z lalkami odbija się na wyglądzie lalek Barbieland. Pomijając co się pokazuje gdy szukasz w google "zniszczona lalka Barbie" (i to że Barbieland powinien składać się w połowie z kalek), to w jaki sposób namalowanie lalki wpływa na jej stan? Czy ta pracownica Mattel nie miała "szczególnej więzi" ze "Zniszczoną Barbie", a nie z główną bohaterką?
Mam wrażenie że magia działa na zasadzie potrzeb fabularnych. Osobiście nie odpowiada mi to.
Czy nie można było zrobić scen z twórczynią Barbie na zasadzie kameo Stana Lee w filmach z MCU? Nie miałem pojęcia co to za kobieta i z punktu widzenia fabuły kompletnie mnie nie interesuje. Taka Deus Ex Machina która na koniec przychodzi i rozwiązuje fabułę. Tragedia (i to nie grecka).
Tak samo z tą staruszką na przystanku. Ta scena niczemu nie służy. Ani rozwojowi postaci, ani tworzenia świata ani nie pcha fabuły. Nudy. I takich scen było więcej.
Zarzutów mam więcej, ale i tak już tyle tego napisałem że nikt nie przeczyta.
Pozdrawiam.
PS. Rada nadzorcza Mattel składa się w połowie z kobiet 😉
PSS. Po spisie treści widzę że postacie były na tyle interesujące, że tak jak ja nawet nie zadałeś sobie trudu żeby zapamiętać ich imiona. Za to tytuł rozdziału to "Córka i matka" 😀
Jak dla mnie, z większością tego co ty piszesz się nie zgadzam, ale z fragmentem o Kenie to już w ogóle. Jak można powiedzieć, że przy scenie z wieczoru z dziewczynami Ken jest bezgranicznie zakochany w bohaterce. Absurd, totalnie nie. On nie jest świadomy swoich uczuć, nie kocha Barbie tylko potrzebuje atencji, bo według niego do tego jest stworzony. Oczywiście są tam namiastki odrzucenia, radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, ale to nie jest oznaka miłości do Barbie. Ponadto, to troche cię może zaskoczyć, ale dopiero gdy odkrywa patriarchat zaczyna się rozwój jego postaci, a nie jak ty mówisz pusta kartka budowa postaci do kosza. Jak inaczej miał się rozwinąć? Musiał poznać inny punkt widzenia, patriarchat go tak bardzo urzekł właśnie dlatego , że było to zupełne przeciwieństwo jego dotychczasowego zachowania. Wydaje mi się, że nie zrozumiałeś tego filmu.
@@flamigway3727 Nie pamiętam czy dokładnie czy akurat w tej scenie Ken wypowiada "ale ja cię kocham", ale jeżeli chodzi tylko o atencje to nie próbujesz zaprosić kogoś na kolacje we dwoje. Odbije piłeczkę - w jaki sposób Ty wywnioskowałeś (po sposobie prowadzenia narracji i zachowaniu bohatera), że zachowanie Kena nie jest podszyte żadnym z uczuć wyższych? Jego gesty, mimika, właśnie to uczucie odrzucenia które sam zauważyłeś ze występuje, właśnie wskazuje na to że Ken jest zakochany.
Co do nie zrozumienia filmu - nie wiedziałem że jesteśmy na lekcji j. polskiego gdzie jedyną słuszną interpretacją utworu jest ta narzucona przez nauczycielkę prowadzącą. Mea culpa. Ale jeżeli inne zrozumienie dzieła prowadzi do absurdów to tym gorzej dla dzieła.
Twórczyni barbie (co ciekawe polska) pewnie by Ci przyklasnęła, bowiem Barbie odwoływała się do jej córki a Ken do syna.
Mojego męża wyłączyło na początku filmu 😂 ani go lubi ani nie chybaby pierwszy raz widziałam go w takim stanie 😂😂
Fajna recenzja! Super, że masz dystans jakiś do siebie i do świata. Mam wrażenie, że te 20% co tak krzyczy, że to jeden wielki feminizm to o nich właśnie jest ten film XDD haha, albo no, po prostu się im nie spodobał ;) Sceny z Kenem podbiły ten film na maksa! W kółko słucham "I'm just Ken"
I paradoksalnie ci o których to było j tak nie posłuchają ;) czują się zaatakowani
Ja się zastanawiam gdzie mieszkają Keny. Rozumiem że są domki barbie ale czy Keny mieszkają na plaży?
Keny nigdzie nie mieszkają, bo są w ogóle tam niepotrzebne.... Według filmu, faceci są głupi, robią z siebie idiotów, łącznie z facetami produkującymi barbie. Taki był przekaz. Faceci są debilami w tym filmie.
W uniwersum Barbie mieszkają w domkach z Barbie. To film to zniekształcił
Super recenzja. Jedno, ale: niestety faceci w grupie często głupieją. Są na poziomie, a są często patole. Kto kobita nie był ten nie czuł mrozu na karku. A taki Ken jak Gisling może przebierać. 😁
Ależ mrocznie zabrzmiało, kiedy wrzuciłeś tekst o złotym strzale.
Cóż, biorąc pod uwagę to, o czym jest film, drugiej strony medalu nie ma, bo nie żyjemy w kulturze matriarchalnej od 4k lat, a przywary o których tu mowa nie są czymś "genetycznym" a kulturowym (jak np. głupiutkie kobiety co nie umieją w komputer, sport i w ojca chrzestnego - to wszystko to "domeny" męskie, gdy kobieca określania jest przez żarty o garach i kaszojadach). To, że teraz kobiety się emancypują nie usuwa tych kilku tysięcy lat podstaw na których ustrukturyzował się patriarchat. Co więcej, jak mówisz "to nie jest teraz tak, że facet może przebierać w babach, a wręcz na odwrót" to to również jest efekt patriarchatu, jego mitu księcia zdobywającego księżniczkę i w ogóle uczynienia kobiety stroną bierną we wszystkim (poza kuchnią i opieką nad kaszojadami) - oczywiście podkręcone to jest przez social media itp. Wracając do meritum, wyzwolenie kobiet nie znosi patriarchatu, i owo wyzwolenie ma wymiar patriarchalny - rola kobiety rozszerza się z określonego przez mężczyzn wzorca kobiecości na określony przez mężczyzn wzorzec męskości - kobiety jako takie nie miały okazji stworzenia własnego "mitu kobiecości". To wątek o tyle ciekawy, że w feministycznym środowisku artystycznym często możemy się spotkać ze sztuką skupioną na fizycznych aspektach kobiecości (np. genitalia), a owa fizyczność to najbardziej obiektywna i w swym biologicznym wymiarze nie zniekształcona kulturowo podstawa, na jakiej taki mit możnaby zbudować poza patriarchatem (to oczywiście początek, przed którym baaaaardzo długa droga). Konkludując, film nie miał jak krytykować matriarchatu, bo nie stanowi on części naszej kultury, przez co nie byłoby w ogóle do czego by się odnieść. Ergo kobiece przywary są wtórne względem świata mężczyzn -"stworzyliśmy je tak, by były nam podległe aż do karykatury": głupie, zależne, strachliwe - tak by potrzebowały mężczyzn. Czy nie o tym fantazjują Kenowie, a z czasem i same kobiety we wszystkich okropnych romansidłach? Matriarchat jest więc przedmiotem fantazji i jako taki "idealny" świat znajduje swoje odzwierciedlenie w Barbilandzie. Ale nawet mimo tego, że nie ma za bardzo co krytykować, bo nie ma matriarchatu per se (nie został sprawdzony jak komunizm XD), to widać dużo przywar kobiet: są manipulantkami, egoistkami, wykorzystują męską naiwność, wykazują minimum empatii i szacunku wobec ludzi, którzy ich nie interesują (Kenowie), są skupione na sobie, swoim wyglądzie itp. Zakończenie filmu nie jest jak jego początek XD. Kenowie, jak kobiety w rzeczywistym świecie, powoli zaczynają zyskiwać jakieś prawa (posady w sądach okręgowych bodajże?). Z matriarchatu twardego, przechodzi on w miękki, czyli umożliwiający emancypację - ojej tak jak my dzisiaj mamy miękki patriarchat. Poza tym kluczowe jest zakończenie Barbie - tu na serio wchodzi mocno patriarchat facetom, bo niespełnienie mitu "księcia i księżniczki", to że Barbie nie chce docenić Kena poprzez bycie z nim, wydaje się dla wielu największą niesprawiedliwością. ALE właśnie to, że po wszystkim mieliby być razem (co sugeruje szef Mattela) byłoby największym zaprzeczeniem przekazu filmu i zwycięstwem . Sama Barbie decyduje się na odejście z Barbilandu a więc przestrzeni umityzowanej i perfekcyjnej kobiecości, jej idei (patriarchalnej czy nie to już mniejsza) by jako indywiduum stwarzać znaczenie (a więc poznawać, trawić i wymyślać) a nie je stanowić (mit kobiecości i męskości) - to zakończenie jest wysoce symbolicznie i można je rozpatrywać na wielu płaszczyznach (od czegoś co sami musimy zrobić, po analizę marki Barbie itp.).
Barbie: Na pozór prosta, plastikowa a naprawdę smutna historia osoby, która chciała by ktoś ją zauważył i nie była dla wszystkich obojętna. Zobaczyła, że można to zmienić. Podjęła tą próbę - walczyła. Na koniec jednak wszystko jej odebrano. Miała jednak swój szczęściwy moment:
MOJO JOJO CASA HOUSE!
Znalazłem jakąś starą, różową koszulkę....eee...nie różową, tylko w kolorze "łososiowym", poprawia mnie w tej chwili moja kobieta, i mam zamiar w niej pójść na Barbie w ten weekend, dlatego nie oglądam dalej tego spoiler talk`u 🙂
P.S. Pisze ten komentarz 185 cm, 95 kg, łysiejący 45-latek - niestety, moja kobieta nie chce ze mną pójść na ten film i boję się, że będę w tym kinie wyglądał jak jakiś pedofeel 🙂
Jak bylem to widziałem dużo samych facetów, nawet grupkami wiec nie ma sie czym przejmowac XD
Załóż okulary zerówki, wez notatnik i dlugopis. Moze pomyślą że jesteś recenzentem 😉
@@axlpolska8146 😅🤣😂
@@miotacz249 Jutro, prosto z pracy pędzę na Oppenheimera (seans o 18:10 w poznańskim Imaxie), a Barbie "zaliczę" (😎😅) dopiero w weekend.
Pełna racja, że stereotypy działają w obie strony. Świat po prostu mocno się zmienił i jako kobieta ze starszego pokolenia widzę, że chłopcy/mężczyźni młodsi ode mnie już są znacznie mądrzejsi i dużo szerzej ogarniają życie.
Ze starszymi wciąż jest problem i pewnie oni już za bardzo się nie zmienią.
Świat, w którym dorastali zupełnie inaczej pozycjonował kobiety i bywało to bardzo trudne - programy, filmy z lat 90-tych dziś często wydające się absurdalnymi niestety pokazują realia w jakich dorastały ówczesne dziewczyny. Łatwo nie było i stąd te nieco starsze kobiety wciąż prowadzą taką nieco łopatologiczną "edukację" ;).
Można powiedzieć, że ten film jest też pewnego rodzaju pocieszeniem dla matek. Dla mnie, której ten temat nie interere, było tego zdecydowanie za dużo i psuło klimat.
Mnie bawil podwojny standard,który ten film czasami zapodawal np
W barbieland był prawie każdy rodzaj Barbie, plus size barbie (narrator określił to ze każda barbie jest piekna) tymczasem nie było żadnego plus size Kena :)
Chyba nie powstała taka lalka to może dlatego
Mi sie tez nie podobalo zakończenie. Tez liczyłam ze sie skonczy złotym środkiem, ze te wszystkie Barbie i Kenowie będą sie po prostu dopełniać, a nie ze wracamy w zasadzie do punktu wyjścia z aluzja ze moooze kiedys cos sie zmieni. No i wywaliłabym tą babe z córką żeby skupic się tylko na problemach Barbie i Kena, zeby sami doszli do tego jak powinno funkcjonować "idealne społeczeństwo". Piosenka Kena super, za duzo chamskiego feminizmu, ale ogolnie film do polecenia
Film skończył się tak, że równouprawnienie w świecie Barbi jest odwrotne do tego w realnym świecie. Generalnie przesłaniem zakończenia jest, że dużo pracy przed nami do prawdziwego równouprawnienia. Różnie w poszczególnych krajach ale zawsze jest coś do zrobienia.
Jestem babą i też podczas seansu szkoda mi było tych Kenów i także uważam, że powinna być pokazana męska perspektywa, bo w dzisiejszym świecie każda płeć ma przejebane. I tak, monolog był too much, wszyscy i bez niego byśmy wiedzieli o co chodzi.
Ten początek dobrze wyjaśnili chłopaki z napisów końcowych. Producenci lalek sami wrzucali dziewczynki w rolę matki, produkując lalki w postaci małych dzieci, aż w końcu pojawiła się Barbie, która mogła oddawać same dziewczynki bawiące się nią i otworzyła zupełnie nowy świat pod tym względem.
Generalnie zachwycony tym filmem nie jestem, ale podobało mi. Trochę bardziej od Oppenheimera, który mnie bardzo rozczarował, bo jest tylko dobry... I to dzięki ostatniej godzinie, w opozycji do tego, co sam mówiłeś. Gdyby film się skończył po 2 godzinach po wybuchu bomby, to uznałbym go za średniaka i drugi najgorszy film Nolana.
Ja bym chciał zobaczyć cały film z perspektywy Kena ale ogólnie film 8/10 najbardziej rozbawiły mnie dziewczyny które siedziały obok i gadały że to antyfeministyczne g***o bo problemy facetów są mniej istotne niż kobiet i nie powinny się znaleźć w tym filmie xD
Zakochałem się
Szkoda, że w filmie nie wybuchła wojna, bo biedne Barbies musiałyby iść walczyć, a Kenowie byliby przetransportowani w bezpieczne miejsce. Tak w ramach odwrócenia ról :)
Bo w filmie najważniejszą kwestią zdaje się jest to, że mężczyźni wymagają od kobiet, żeby były takie i takie (monolog Ameriki Ferrery - jakby w drugą stronę to nie działało), a jednak prawdziwą nierówność płciową weryfikuje wojna :(
Pierwszą część filmu oglądało się dobrze, druga przynudzała, ckliwa muzyka, łopatologia
A krytyka konsumpcjonizmu skończyła się tym, że w sklepach wszędzie różowe ubrania z napisem Barbie 😂
Nadrobiłam w końcu również Barbie.
Barbenheimer był marketingowym sztosem. Równocześnie oba filmy rozczarowały mnie .
Oppenheimer doceniam ale godzinę trzeba tam wyciąć żeby było znośnie. Natomiast Barbie ? Scenografie świetne. Aktorstwo- w ramach konwencji - świetne. No ale czułam się jakby mi ktoś różową łopatą kładł do głowy jedyne słuszne poglądy . A ja nie lubię takich produkcji. Nawet gdybym się z jakąś narracją światopoglądową zgadzała to nie lubię produkcji które nie zostawiają pola do dyskusji i jakichś niedopowiedzeń . Nie jest to film do którego kiedykolwiek wrócę.
W tych wszystkich recenzjach brakuje mi zwrócenia uwagi na jedną rzecz. Olbrzymią wręcz nostalgię do zabawki z dzieciństwa. Ciężko było tego nie odczuć oglądając początkowe sceny w Barbi land.
Według mnie Barbi to dalej fajna lalka, która mogła być kimkolwiek w zabawie co pozwala pokoleniom dziewczynek marzyć i bawić się na tysiące sposobów. Nie jak te wcześniejsze, które zakładały tylko zabawę w bycie matką. Co do jej wyidealizowanego wyglądu. Lalka na małej dziewczynki powinna wyglądać cool. Bo tego chcą dzieci. Nie pamiętam abym kiedykolwiek porównywała swój wygląd do lalki. Tp było jeszcze przed dojrzewaniem kiedy człowiek zaczyna przejmować się wyglądem. Może Barbi ma jakiś wpływ na kompleksy kobiet ale jest on raczej dużo mniejszy niż Instagram czy idealne kobiety grające w dorosłych filmach. Póki sprawia radość dzieciom to niech produkują te lalki.
Czepiasz się też łopatogiczności filmu. Cóż, polecam poczytać komentarze gdzie wielu osobom wydaje się, że zakończenie w Barbi Land to jest to ideał świata do którego twórcy sugerują, że powinniśmy dążyć. Nic bardziej mylnego. Łopatologicznie jest powiedziane, że to odwrócone odbicie lustrzane realnego świata. Czyli jeszcze długa droga przed nami. W jedynych krajach krótsza, w innych dłuższa ale jest sporo jeszcze do zrobienia. Czyli nawet mówienie wprost nie zdaje egzaminu.
Dzieki za spoilorowy talk :)
Nie jesteś Margot Robbie, może faktycznie tak sie czuje jak tu zostalo to przedstawione? Wydaje mi sie brakiem pokory że mężczyzna ocenia jak sie czuje kobieta i czy jest to hiperbola czy nie. Kobietom tez przydałaby sie pokora w tym temacie, bo to ze mnie nikt nie zaczelia tak na ulicy, nie znaczy że moja kolezanka na tak samo.
Twoje doświadczenia życiowe uprzedmiatawiania kobiet nie sa punktem wyjścia dla świata. Widać reżyserka i aktorka mają inne.
Co do przesadzenia końcówki, tez tak pomyślałam a potem przypomniałam sobie ile moich szefów to byly kobiety, ile widze kobiet CEO, czy kobiety prezydent, w sejmie, senacie.... Dalej mniej. Duzo mniej. Dla mnie madam prezydent robi ro samo co mężczyźni u władzy na świecie, mówią że kobiety sa równe i dalej robią wszystko żebyśmy nie byly równe jeśli chodzi o władzę i karierę.
Co jest zlego w filmach Barbie o ksiezniczkach i ksieciach ?
Zazwyczaj były bardzoooo infantylne (celowo)
@@PonarzekajmyoFilmachsorry Michał ale lubię się śmiać z twoich lapsusów językowych i kiedy powiedziałeś o "księżuniu" zamiast "księciuniu" to się uśmiechnęłam. Księżuniowi(chociaż nie każdemu) w miłości do księżniczki mógłby przeszkadzać celibat.