Jak Milan, to dla mnie numerem jeden "Życie jest gdzie indziej". Co do Lekkości, to podobnie jak Ty, czytałem to dawno i nie pamiętam wszystkich smaczków oraz konkretów. Co dziwne, najbardziej mi zapadł w pamięć pies, który biegał z rogalikiem w pycholu, i właśnie w kontekście którego Kundera pisał, że najbardziej uszczęśliwiają go repetycje codziennych, prostych czynności, które zna i ceni. Dziwnie wybiórcza jest moja pamięć, kiedyś muszę to przeczytać na nowo. Tak czy siak, Kundera to pisarz fantastycznie ujmujący życie jako takie; ze względu na to zawsze warto do niego wrócić.
Powieść Kundery czytałem kilka lat temu, więc nie pamiętam z niej wiele-jedynie ogólne poczucie sztuczności (kiczu hah) tego tekstu. Fabuła zdawała się być jedynie pretekstem do rozważań, a właściwie dowodem na zasadność tez, które narrator tutaj głosił. Dobrze byłoby sobie ją przypomnieć, bo może po prostu nie trafiła na odpowiedni czas, choć zdawałoby się, że to właśnie liceum powinno nim być.
Kundera nie pozostawia obojętnym. Czytając jego książki czytałem jednocześnie siebie, moje młodzieńcze życie, rozterki. To prawda, że napisał kilka lepszych książek. Ale i nie zszedł poniżej poziomu nieosiągalnego dla wielu (jedynie Święto nieistotności jest wyraźnie słabsze). Lekkość (dla mnie już tak bardzo znośną) czytałem 20 lat temu. Wolę Żart i Śmieszne miłości. Ale Kundera to projekt, to przygoda zachęcająca do refleksji i bardziej świadomego życia.
@@podnaporem (nie wiem kiedy próbowałeś) teraz w szkołach doktorskich są trochę inne zasady - spróbuj! Twój talent opowiadania o literaturze wzbogaciłby nie jeden wykład i nie jedną konferencję! Brakuje tam takich ludzi jak Ty.
Przy każdej wizycie w Czechach próbuję znaleźć tę książkę w oryginale, ale mam wrażenie, że w Czechach Kundera jest mniej popularny niż w Polsce, a na pewno mniej dostępny
Dla mnie "Lekkość..." to książka typu 'paradoks' : z jednej strony ciężko się od niej oderwać. Czytasz jak w malignie, bo jest w słowach Kundery jakiś niepokojący magnetyzm. Z drugiej strony, odpycha mnie pewien 'chłód' dialogów i chwiejna konstrukcja psychiki bohaterów. Zupełnie też nie rozumiem zachwytów nad Tomaszem. Jak dla mnie to trudna do przetrawienia i raczej jednowymiarowa postać. "Nieśmiertelność" zaś jest wybitnie filozoficzna. Warto przeczytać, ale nie każdego porwie ten styl narracji.
Czy przypadkiem nie jest tak, że nietzscheański nadczłowiek był postacią, która sama sobie tworzyła wartości i im podlegała? Rezygnacja ze wszystkich to jakieś bardzo często błędne rozumienie nietzschego. Odnoszę się do Twojej oceny dotyczącej Tomasza. Poza tym odcinek jak zwykle wspaniały 😇
nie chodzi o tworzenie wartości, ale odporność na „wartości” pochodzące z zewnątrz, często dyskusyjne, metafizyczne itd. Tomasz po prostu żyje, jest szczęśliwy
Czytałam trzy razy i uwielbiam, ale jednak Nieśmiertelność to u mnie numer jeden. Może kiedyś doczekam się na Twoim kanale. Bardzo mnie natomiast ciekawi na ile to "światło" powtarzane (sic!) kilka razy przez Ciebie wynika z myślenia po angielsku o tytule.
Nie rozumiem zachwytu nad postacią Tomasza. Jest taki fajny super bo się wyzwolił od bycia szanowanym lekarzem? Co mu ta wolność dala? Mycie okien? Szkoda ze nie życie na socjalu. A może on po prostu nigdy nim nie chciał tak naprawdę być tzn. Lekarzem, to miałoby wtedy większy sens. Bo po co ciągnąć na siłę coś w czym czujesz się tak naprawdę źle?
Z całej tej książki najciekawsza jest anegdota o tym, jak czescy chirurdzy zaspokajają pewną potrzebę fizjologiczną. Z pewnością nie jest to "powieść realistyczna", raczej powiastka filozoficzna, ale (niestety) mało udana. Chociażby dlatego, że jak na literaturę zbyt dużo tu łopatologii, np. to że "nikt nie ma żadnego przeznaczenia" to powinien czytelnik sam wyinterpretować z tekstu, a Kundera podaje to wprost, żeby nikomu przypadkiem nie umknęło, jaką to Arcyważną Myśl Filozoficzną chciał wyrazić za pomocą losów Tomasza. No cóż.
Moim zdaniem trochę zbyt metaforycznie traktujesz wieczny powrót, tymczasem wiele źródeł mówi, że Nietzsche traktował to dosłownie. Naprawdę wierzył, że nasz los będzie się powtarzał, zresztą u N. wynika to z naukowego obrazu wszechświata, który składa się z określonej części cząstek, których kombinacje też będą się przez wieczność powtarzać. Oczywiście nauki życiowe, jakie z tego płyną, a mianowicie: "amor fati" oraz "umieraj w porę", są psychologicznie ważne nawet jeśli przyjmiemy wieczny powrót za zabawę myślową. Szkoda mi Franza. Naprawdę kochał Sabinę a został tak strasznie potraktowany. Brrr. Postaci Sabiny nie udaje mi się do końca zrozumieć; motywacje Tomasza są proste, szuka "jednej milionowej", dobrze go rozumiem. Sabina w tej swojej ciągłej ucieczce, wiecznej zdradzie, jest dla mnie niepojęta.
obraz wszechświata zamykałby się w każdym pojedynczym życiu, tzn. wieczny powrót byłby o tyle prawdziwy, o ile spektrum ludzkich możliwości zamyka się w ograniczonej puli doświadczeń, powtarzających się do śmierci, dlatego nie idzie o zabawę, ale o świadomość, że poza to, co ludzkie, nie sposób wyjść. Przynajmniej dla mnie o to mu chodziło jako krytykowi metafizyki
Recenzja, no cóż, porywająca - ale trzeci raz czytać nie będę. 20 lat temu to opowieść o namiętności, a obecnie już tak "lekko" nie było, nielubiany wtedy Tomasz był teraz tak prawdziwy, że nic mu nie mogłam zarzucić - a chciałam. PS prowadzący trochę podobny do filmowego odtwórcy roli Tomasza
@@podnaporem no cóż oglądałam go jeszcze dawniej niż pierwsze czytanie - a wtedy chyba wszystko miałam na tej fali namiętności - więc nie będę udawać - wtedy zrobił na mnie wrażenie
Żart i Prawdziwe zycie jest gdzie indziej to jego najlepsze rzeczy, potem było stopniowo coraz słabiej. NLB jeszcze nie jest tak zła, chociaż moim zdaniem jako literatura jednak się nie broni. Nieśmiertelność jest jeszcze słabsza. Kunderę gubi to, że koniecznie chce powiedzieć Cos Bardzo Ważnego.
Jednak Ravic miał dużo większą traumę niż Tomasz (czy on miał traumę?) i choć zdawać się może, że ostatecznie dochodzą do podobnych wniosków, to jednak u Ravicia jest to odmienna droga, a także dalej, w stronę rozpaczy albo beznadziei kierunek idący. O ile pamietam. Rewelacyjna książka (Łuk).
,,Nieznośna lekkość bytu'' to bardzo ciekawa książka którą inaczej się czuje w zależności od etapu w życiu. Polecam taki eksperyment:)
Jak Milan, to dla mnie numerem jeden "Życie jest gdzie indziej". Co do Lekkości, to podobnie jak Ty, czytałem to dawno i nie pamiętam wszystkich smaczków oraz konkretów. Co dziwne, najbardziej mi zapadł w pamięć pies, który biegał z rogalikiem w pycholu, i właśnie w kontekście którego Kundera pisał, że najbardziej uszczęśliwiają go repetycje codziennych, prostych czynności, które zna i ceni. Dziwnie wybiórcza jest moja pamięć, kiedyś muszę to przeczytać na nowo. Tak czy siak, Kundera to pisarz fantastycznie ujmujący życie jako takie; ze względu na to zawsze warto do niego wrócić.
Zycie jest gdzie indziej u mnie tez faworyt..psychologicznie bardzo dobra:)
do tej pory jest to jedna z moich ulubionych książek ❤❤ cieszę się, że tak pięknie o niej opowiadasz
, powieści , raczej powieści niż książek ..
Cudownie się Ciebie słucha.
dzieeena
Ten materiał to inspiracja, ale też lekcja uważności 😌
Moja następna lektura! Już dawno chciałam to przeczytać, ale już zdążyłam zapomnieć o tym. Dziękuje za przypomnienie. Po wypłacie idę kupić!😮
Wznowienie to dobra okazja do powrotu. Fakt. Jak czytałam "Nieznośną..." za młodu to pamiętam moj zachwyt, ciekawe jakby to było teraz
Ale masz przyjemny głos 🙌🏻
Tak. Dzięki za inspirację, będzie powtórka lektury.
świetny wybór cytatu!
Muszę w końcu przeczytać tą książkę.
Jutubera najpiękniejszego pozdrawiam.
Może takie teksty zostaw poza.folmikiem
Powieść Kundery czytałem kilka lat temu, więc nie pamiętam z niej wiele-jedynie ogólne poczucie sztuczności (kiczu hah) tego tekstu. Fabuła zdawała się być jedynie pretekstem do rozważań, a właściwie dowodem na zasadność tez, które narrator tutaj głosił. Dobrze byłoby sobie ją przypomnieć, bo może po prostu nie trafiła na odpowiedni czas, choć zdawałoby się, że to właśnie liceum powinno nim być.
Podzielam te wrażenia, Kundera koniecznie chciał zawrzeć tutaj Fundamentalne Prawdy a wyszło coś ala Coelho.
Bardzo dawno czytałam tę książkę, ale ciepło ją wspominam😀
może to jedna z tych książek, które trzeba przeczytać dwa razy 😉
Witam najpiękniejszego yotubera ❤
😂😂
Filip?
@@joannabaker6398 Wydało się....
Kundera nie pozostawia obojętnym. Czytając jego książki czytałem jednocześnie siebie, moje młodzieńcze życie, rozterki. To prawda, że napisał kilka lepszych książek. Ale i nie zszedł poniżej poziomu nieosiągalnego dla wielu (jedynie Święto nieistotności jest wyraźnie słabsze). Lekkość (dla mnie już tak bardzo znośną) czytałem 20 lat temu. Wolę Żart i Śmieszne miłości. Ale Kundera to projekt, to przygoda zachęcająca do refleksji i bardziej świadomego życia.
Fajniutki esej jednej z moich naj-książek, dziękuję. Ale czy łezka popłynęła na piątej - nie mniej ważnej postaci - Kareninie?
jaszka, wątek wypadł mi w montażu, ale tak
Czytałam kilka lat temu i chętnie powrócę ☺
No i fajnie, dzięki.
Nie myślałeś kiedyś, żeby robić doktorat z literaturoznawstwa? Pozdrawiam :)
myślałem, próbowałem raz, nie udało się, może kiedy indziej, pozdrawiam!
@@podnaporem (nie wiem kiedy próbowałeś) teraz w szkołach doktorskich są trochę inne zasady - spróbuj! Twój talent opowiadania o literaturze wzbogaciłby nie jeden wykład i nie jedną konferencję! Brakuje tam takich ludzi jak Ty.
Przy każdej wizycie w Czechach próbuję znaleźć tę książkę w oryginale, ale mam wrażenie, że w Czechach Kundera jest mniej popularny niż w Polsce, a na pewno mniej dostępny
najpierw w Czechosłowacji był zakaz sprzedaży, później sam Kundera zakazał się tłumaczyć na czeski, niedziwne w sumie
Dla mnie "Lekkość..." to książka typu 'paradoks' : z jednej strony ciężko się od niej oderwać. Czytasz jak w malignie, bo jest w słowach Kundery jakiś niepokojący magnetyzm. Z drugiej strony, odpycha mnie pewien 'chłód' dialogów i chwiejna konstrukcja psychiki bohaterów. Zupełnie też nie rozumiem zachwytów nad Tomaszem. Jak dla mnie to trudna do przetrawienia i raczej jednowymiarowa postać. "Nieśmiertelność" zaś jest wybitnie filozoficzna. Warto przeczytać, ale nie każdego porwie ten styl narracji.
właśnie chwiejna konstrukcja psychiczna jest tu dla mnie całkiem przekonująca, ale to subiektywna rzecz widocznie
Ja czytałem tę książkę wiele razy, podobnie "Nieśmiertelność".
Pozdrawiam😊
Czy przypadkiem nie jest tak, że nietzscheański nadczłowiek był postacią, która sama sobie tworzyła wartości i im podlegała? Rezygnacja ze wszystkich to jakieś bardzo często błędne rozumienie nietzschego. Odnoszę się do Twojej oceny dotyczącej Tomasza. Poza tym odcinek jak zwykle wspaniały 😇
nie chodzi o tworzenie wartości, ale odporność na „wartości” pochodzące z zewnątrz, często dyskusyjne, metafizyczne itd. Tomasz po prostu żyje, jest szczęśliwy
@@podnaporem a to w tym wymiarze trudno mi się nie zgodzić
A przeczyta Pan "księgę śmiechu i zapomnienia" kundery?
w nieokreślonym czasie, ale pewnie tak
Dziekuje za odpowiedź 😉
Czytałam trzy razy i uwielbiam, ale jednak Nieśmiertelność to u mnie numer jeden. Może kiedyś doczekam się na Twoim kanale. Bardzo mnie natomiast ciekawi na ile to "światło" powtarzane (sic!) kilka razy przez Ciebie wynika z myślenia po angielsku o tytule.
ze światłem to chyba przypadek, nie myślałem za dużo o angielskim tytule tej książki. Dzięki! 😊
Nie rozumiem zachwytu nad postacią Tomasza. Jest taki fajny super bo się wyzwolił od bycia szanowanym lekarzem? Co mu ta wolność dala? Mycie okien? Szkoda ze nie życie na socjalu. A może on po prostu nigdy nim nie chciał tak naprawdę być tzn. Lekarzem, to miałoby wtedy większy sens. Bo po co ciągnąć na siłę coś w czym czujesz się tak naprawdę źle?
ach, podoba mi się ta niezgoda na Tomasza 😎 dla jasności ja się zachwycam raczej pomysłem na niego, a nie nim jako przykładem moralnym
Z całej tej książki najciekawsza jest anegdota o tym, jak czescy chirurdzy zaspokajają pewną potrzebę fizjologiczną. Z pewnością nie jest to "powieść realistyczna", raczej powiastka filozoficzna, ale (niestety) mało udana. Chociażby dlatego, że jak na literaturę zbyt dużo tu łopatologii, np. to że "nikt nie ma żadnego przeznaczenia" to powinien czytelnik sam wyinterpretować z tekstu, a Kundera podaje to wprost, żeby nikomu przypadkiem nie umknęło, jaką to Arcyważną Myśl Filozoficzną chciał wyrazić za pomocą losów Tomasza. No cóż.
Moim zdaniem trochę zbyt metaforycznie traktujesz wieczny powrót, tymczasem wiele źródeł mówi, że Nietzsche traktował to dosłownie. Naprawdę wierzył, że nasz los będzie się powtarzał, zresztą u N. wynika to z naukowego obrazu wszechświata, który składa się z określonej części cząstek, których kombinacje też będą się przez wieczność powtarzać.
Oczywiście nauki życiowe, jakie z tego płyną, a mianowicie: "amor fati" oraz "umieraj w porę", są psychologicznie ważne nawet jeśli przyjmiemy wieczny powrót za zabawę myślową.
Szkoda mi Franza. Naprawdę kochał Sabinę a został tak strasznie potraktowany. Brrr. Postaci Sabiny nie udaje mi się do końca zrozumieć; motywacje Tomasza są proste, szuka "jednej milionowej", dobrze go rozumiem. Sabina w tej swojej ciągłej ucieczce, wiecznej zdradzie, jest dla mnie niepojęta.
obraz wszechświata zamykałby się w każdym pojedynczym życiu, tzn. wieczny powrót byłby o tyle prawdziwy, o ile spektrum ludzkich możliwości zamyka się w ograniczonej puli doświadczeń, powtarzających się do śmierci, dlatego nie idzie o zabawę, ale o świadomość, że poza to, co ludzkie, nie sposób wyjść. Przynajmniej dla mnie o to mu chodziło jako krytykowi metafizyki
Szczerze mówiąc kiedy przeczytałem ,,Nieznośnią lekkość bytu" bardzo się zawiodłem. Za dużo tam prostej seksualności
fair point, ale ktoś inny powie „takie życie” 😉
Recenzja, no cóż, porywająca - ale trzeci raz czytać nie będę. 20 lat temu to opowieść o namiętności, a obecnie już tak "lekko" nie było, nielubiany wtedy Tomasz był teraz tak prawdziwy, że nic mu nie mogłam zarzucić - a chciałam. PS prowadzący trochę podobny do filmowego odtwórcy roli Tomasza
dzięki serdeczne! ale a propos filmu na podstawie tej powieści, to strasznie mi nie podszedł, nie wiem jak Tobie
@@podnaporem no cóż oglądałam go jeszcze dawniej niż pierwsze czytanie - a wtedy chyba wszystko miałam na tej fali namiętności - więc nie będę udawać - wtedy zrobił na mnie wrażenie
@@podnaporem film - absolutna fujka! że się tak bezczelnie wtrącę w nieswoją konwersację. (Tzn. wcale nie fujka, ale dla mnie fujka, wiecie jak jest)
Moim zdaniem jedna z najgorszych książek Kundery, jego wczesna twórczość jest dużo lepsza niż ta tworzona już po francusku.
Ale to chyba jeszcze po czesku napisał
Żart i Prawdziwe zycie jest gdzie indziej to jego najlepsze rzeczy, potem było stopniowo coraz słabiej. NLB jeszcze nie jest tak zła, chociaż moim zdaniem jako literatura jednak się nie broni. Nieśmiertelność jest jeszcze słabsza. Kunderę gubi to, że koniecznie chce powiedzieć Cos Bardzo Ważnego.
czy tylko ja widzę podobieństwa do Łuku Triumfalnego?
nie czytałem jeszcze niestety
Jednak Ravic miał dużo większą traumę niż Tomasz (czy on miał traumę?) i choć zdawać się może, że ostatecznie dochodzą do podobnych wniosków, to jednak u Ravicia jest to odmienna droga, a także dalej, w stronę rozpaczy albo beznadziei kierunek idący. O ile pamietam. Rewelacyjna książka (Łuk).
najgorsza książka na świecie, było mi niedobrze jak ją czytałam. Wynurzenia starego oblecha.
Hejo
Dla mnie za mało intelektualna publikacja. Przez większość czasu odnosiłem wrażenie banalności przedstawionych idei.
kdz