Ksiażkę zaczęlam czytać po angielsku na czytniku, ale miałam sample tylko. Musze zdobyć wersje papierowa. Jako, że mieszkam w Londynie, chcialabym się odnieść do stwierdzenia że akcja rozgrywa sie na przedmieściach Londynu. Otoz nie sa to przedmiescia. To polnocno-zachodnia czesc Londynu, a dokladniej South Kilburn, niedaleko stacji Queen's Park w drugiej strefie. Przedmiescia to raczej 4/5/6 strefa wg tube map/mapy metra. To tzw. council estate, ktorych pelno w calej Anglii, czyli osiedle mieszkan komunalnych, budowane najczesciej aby osiedlac imigrantow. South Kilburn estate powstalo w latach 60tych: "South Kilburn is a large housing estate in Kilburn, in the London Borough of Brent. Typical of brutalist 1960s designs of public housing in the United Kingdom, it is characterised by high-density housing in low-rise flats and 11 concrete tower blocks. It was approved in 1959 and extended in 1963." Rzeczony Pan Krauze mieszkal w bloku Blake Court (tak, nazwa od William Blake, o ktorej sie autor pozniej sam dowiaduje). Mozna sobie zobaczyc jaki piekny bloczek...Juz obok wybudowali nowiutkie.To osiedle sasiaduje z bardzo zamozna dzielnica Maida Vale, gdzie chaty kosztuja miliony. To tam wlasnie zaczyna sie pierwsza "akcja".
Naprawdę wszedłem w ta historie i rzeczywiście czulem jakbym byl londynskich blokowiskach. Niezwykle mocna byla scena z ojcem dajacym mu ciastka dla kumpli. Ogolnie rzecz biorac relacje z ojcem i matką uwazam za najmocniejszy punkt tej opowieści. Szkoda ze oszczedzil brata. Tłumaczenie genialne choc te dialogi byly lekko meczace na dłuższą metę. Generalnie swietna pozycja do czytania, ale żeby ten gosc opowiadal o Polsce to mówiąc kolokwialnie - jest w takim temacie za cienki w uszach.
@@Grafzerovlog Cieszę się. W tym temacie to mam wrażenie, że tegoroczna nagroda praktycznie przeszła bez rozgłosu na polskim booktubie (tylko yt), znalazłem jak na razie tylko dwie recenzje powieści "Septologia". Jak na największą i najbardziej prestiżową nagrodę na świecie to jest więcej niż dramat, po prostu te zdarzenie pokazuje stan polskiej społeczności booktubowej. Gdy chwilę sławy miała Tokarczuk to wszyscy się rzucili jak sępy monetyzując temat. Nawet po części monetyzowano aferę z Tokarczuk. A teraz? Prawie całkowita cisza. Jestem ciekawy co sam o tym Pan myśli
@@VX-45Ale tu jest trochę inny problem. Ja książkę kupiłem dzień przed werdyktem jury, chwilę po werdykcie już się jej kupić nie dało. Więc był dość długa przerwa w dostępności ;)
@@Grafzerovlog jestem z miasta wojewodzkiego i z tego widzialem ostatnio nie ma problemu z dostepnoscia w ksiegarniach, lecz nie jestem w stanie powiedziec jak bylo wtedy
Słuchałam w zeszłym roku. Dla mnie to strzał na jeden raz, styl może i pomysłowy, ale męczący z każdym kolejnym rozdziałem. Słuchałam właśnie w audio i lektor czytał, jakby go goniono albo miał nie mieć zapłacone, jeśli się w czasie nie wyrobi (a ja zwykle audiobooki puszczam na przyspieszeniu). Tłumaczenie chwilami śmieszne, a nie stylowe i klimatyczne, bo słownictwo, które jest w slangu naszym polskim kompletnie nie pasowało mi do języka angielskiego i miejsca akcji. Lepiej już było zostawić oryginalne określenie i dać przypis z polskim słowem o przybliżonym kontekście. Bohaterowie chodzą tam na wiksy, uciekają przed bagietami i oglądają filmiki na jutube (czytane przez „j” na początku i „e” na końcu) albo mają z czegoś bekę. W Anglii. Bolało. Przynajmniej mnie.
Nie no wstawienie tam angielskich słówek, sprawiłoby że to by brzmiało jak Bolec z "Chłopaki nie płaczą". Nie wypowiem się na temat lektora, ale co do tłumaczenia to tam musiał się pojawić polski slang - inaczej jaki by to miało sens? Miks nie wychodzi dobrze.
No właśnie ja nie rozumiem takiego zachwycania się tym przekładem. Ludzie tak mówią i tyle. xD Dobrze że nie wzięli do tłumaczenia jakiegoś starego pierda, który by tam nawrzucał "i ciebie też terefere", "wystrychnął go na dudka" czy inne "bonie dydy", ale tłumaczenie po prostu jest ok.
Ale jaki procent społeczeństwa tak mówi? Tu jest pies pogrzebany (o właśnie! Żaden z bohaterów tak raczej nie powie), slang raz, że niszowy, dwa jest elementem kultury oralnej. W literaturze pojawia się rzadko, co więcej jest dość trudny do zapisania. Tu jednak trzeba się było namęczyć.
@@Grafzerovlog strzelam że znacznie większy % niż mówiący piękną, poprawną polszczyzną, pełną metafor i kwiecistych opisów, jak w większości książek. Dla mnie to serio jest szokujące, że dla kogoś taki język jak w tej książce jest egzotyką. Co do kultury oralnej to wystarczy puścić listy przebojów, gdzie obecnie z 90% to rapsy. A teksty piosenek ciężko uznawać za kulturę oralną, skoro nawet jakiś smętny, amerykański grajek dostał Nobla literackiego.
@@cotidiemorior pokaż mi współczesną powieść z bohaterami mówiącymi piękną, kwiecista polszczyzną pełna metafor. Tęsknię za czymś takim. Natomiast to czy coś jest piosenką czy nie, nie decyduje o jego przynależności do kultury oralnej. Listy przebojów z czego? Z jakiejś komercyjnej polskiej stacji radiowej o najwyższej słuchalności? To przecież jest sam pop.
@@cotidiemorior dokładnie rzecz biorąc 20 milionów Polaków. W kategoriach komercyjnych, czyli od 18 do 50 lat to 70% ludzi. O reklamach na Spotify nie wspomnę, ale przecież tam jest ledwie 10 milionów użytkowników z Polski. Jak odejmiesz nieaktywnych i dzieci, do tego tych, którzy nie słuchaja rapu to ile ich zostanie? Nisza.
Nie jestem pewien, czy czuję się zachęcony, bo tematyka już mnie tak bardzo nie zajmuje - swoją drogą "Wojna polsko-ruska" ma u mnie mocne 1/6, a "Trainspotting" 6/6 ;) Natomiast zastanawia mnie, na ile autor przy nadaniu tytułu kierował się nazwą organizacji non-profit (i peja fb) pn. "Tu było, tu stało": "to projekt dotyczący warszawskich budowli wyburzonych lub przekształconych po 1989r."
Możesz mnie wesprzeć na Patronite:
patronite.pl/grafzero
Ksiażkę zaczęlam czytać po angielsku na czytniku, ale miałam sample tylko. Musze zdobyć wersje papierowa. Jako, że mieszkam w Londynie, chcialabym się odnieść do stwierdzenia że akcja rozgrywa sie na przedmieściach Londynu. Otoz nie sa to przedmiescia. To polnocno-zachodnia czesc Londynu, a dokladniej South Kilburn, niedaleko stacji Queen's Park w drugiej strefie. Przedmiescia to raczej 4/5/6 strefa wg tube map/mapy metra. To tzw. council estate, ktorych pelno w calej Anglii, czyli osiedle mieszkan komunalnych, budowane najczesciej aby osiedlac imigrantow. South Kilburn estate powstalo w latach 60tych: "South Kilburn is a large housing estate in Kilburn, in the London Borough of Brent. Typical of brutalist 1960s designs of public housing in the United Kingdom, it is characterised by high-density housing in low-rise flats and 11 concrete tower blocks. It was approved in 1959 and extended in 1963." Rzeczony Pan Krauze mieszkal w bloku Blake Court (tak, nazwa od William Blake, o ktorej sie autor pozniej sam dowiaduje). Mozna sobie zobaczyc jaki piekny bloczek...Juz obok wybudowali nowiutkie.To osiedle sasiaduje z bardzo zamozna dzielnica Maida Vale, gdzie chaty kosztuja miliony. To tam wlasnie zaczyna sie pierwsza "akcja".
Naprawdę wszedłem w ta historie i rzeczywiście czulem jakbym byl londynskich blokowiskach. Niezwykle mocna byla scena z ojcem dajacym mu ciastka dla kumpli. Ogolnie rzecz biorac relacje z ojcem i matką uwazam za najmocniejszy punkt tej opowieści. Szkoda ze oszczedzil brata. Tłumaczenie genialne choc te dialogi byly lekko meczace na dłuższą metę. Generalnie swietna pozycja do czytania, ale żeby ten gosc opowiadal o Polsce to mówiąc kolokwialnie - jest w takim temacie za cienki w uszach.
Ja mam nadzieję, że jemu się paradoksalnie może udać, bo usiądzie do tematu bez obciążeń ;)
@@Grafzerovlog myślę że jego obciążeniem będą ojkofobiczne kompleksy jego matki, ale obym się mylił :)
@@ketrab1071 Ale to chyba na innym poziomie było.
Myślałem, że film znów nie dla mnie, a tu proszę - Homer, Villon. A Blok Ekipa mało śmieszy jak mieszkasz na Grochowie ;)
A to bardziej polecam wywiad z autorem - ktoś wrzucał na Discord :)
i obejrzałem i mówię ja cię nie mogę muszę to kupić no i kupiłem właśnie wróciłem na chatę będzie czytane ziomuś
Zajebiście ziomuś, to wbijaj potem z komentarzem na luzie :)
Jest szansa na recenzje tegorocznego liternoblisty?
Jest :)
@@Grafzerovlog Cieszę się. W tym temacie to mam wrażenie, że tegoroczna nagroda praktycznie przeszła bez rozgłosu na polskim booktubie (tylko yt), znalazłem jak na razie tylko dwie recenzje powieści "Septologia". Jak na największą i najbardziej prestiżową nagrodę na świecie to jest więcej niż dramat, po prostu te zdarzenie pokazuje stan polskiej społeczności booktubowej. Gdy chwilę sławy miała Tokarczuk to wszyscy się rzucili jak sępy monetyzując temat. Nawet po części monetyzowano aferę z Tokarczuk. A teraz? Prawie całkowita cisza. Jestem ciekawy co sam o tym Pan myśli
@@VX-45Ale tu jest trochę inny problem. Ja książkę kupiłem dzień przed werdyktem jury, chwilę po werdykcie już się jej kupić nie dało. Więc był dość długa przerwa w dostępności ;)
@@Grafzerovlog jestem z miasta wojewodzkiego i z tego widzialem ostatnio nie ma problemu z dostepnoscia w ksiegarniach, lecz nie jestem w stanie powiedziec jak bylo wtedy
Słuchałam w zeszłym roku. Dla mnie to strzał na jeden raz, styl może i pomysłowy, ale męczący z każdym kolejnym rozdziałem. Słuchałam właśnie w audio i lektor czytał, jakby go goniono albo miał nie mieć zapłacone, jeśli się w czasie nie wyrobi (a ja zwykle audiobooki puszczam na przyspieszeniu). Tłumaczenie chwilami śmieszne, a nie stylowe i klimatyczne, bo słownictwo, które jest w slangu naszym polskim kompletnie nie pasowało mi do języka angielskiego i miejsca akcji. Lepiej już było zostawić oryginalne określenie i dać przypis z polskim słowem o przybliżonym kontekście. Bohaterowie chodzą tam na wiksy, uciekają przed bagietami i oglądają filmiki na jutube (czytane przez „j” na początku i „e” na końcu) albo mają z czegoś bekę. W Anglii. Bolało. Przynajmniej mnie.
Nie no wstawienie tam angielskich słówek, sprawiłoby że to by brzmiało jak Bolec z "Chłopaki nie płaczą". Nie wypowiem się na temat lektora, ale co do tłumaczenia to tam musiał się pojawić polski slang - inaczej jaki by to miało sens? Miks nie wychodzi dobrze.
@@Grafzerovlog no mi właśnie Londyn przez ten przekład 100% kompletnie zniknał w miarę słuchania i wyszła walaszkowa Blok Ekipa :D
@@Lupusrevelio ale w zasadzie to jaka to różnica?
No właśnie ja nie rozumiem takiego zachwycania się tym przekładem. Ludzie tak mówią i tyle. xD Dobrze że nie wzięli do tłumaczenia jakiegoś starego pierda, który by tam nawrzucał "i ciebie też terefere", "wystrychnął go na dudka" czy inne "bonie dydy", ale tłumaczenie po prostu jest ok.
Ale jaki procent społeczeństwa tak mówi? Tu jest pies pogrzebany (o właśnie! Żaden z bohaterów tak raczej nie powie), slang raz, że niszowy, dwa jest elementem kultury oralnej. W literaturze pojawia się rzadko, co więcej jest dość trudny do zapisania. Tu jednak trzeba się było namęczyć.
@@Grafzerovlog strzelam że znacznie większy % niż mówiący piękną, poprawną polszczyzną, pełną metafor i kwiecistych opisów, jak w większości książek. Dla mnie to serio jest szokujące, że dla kogoś taki język jak w tej książce jest egzotyką.
Co do kultury oralnej to wystarczy puścić listy przebojów, gdzie obecnie z 90% to rapsy. A teksty piosenek ciężko uznawać za kulturę oralną, skoro nawet jakiś smętny, amerykański grajek dostał Nobla literackiego.
@@cotidiemorior pokaż mi współczesną powieść z bohaterami mówiącymi piękną, kwiecista polszczyzną pełna metafor. Tęsknię za czymś takim.
Natomiast to czy coś jest piosenką czy nie, nie decyduje o jego przynależności do kultury oralnej. Listy przebojów z czego? Z jakiejś komercyjnej polskiej stacji radiowej o najwyższej słuchalności? To przecież jest sam pop.
@@Grafzerovlog ze spotifaja choćby, kto dzisiaj słucha radia? Fani reklam środków na grzybicę pochwy? xd
@@cotidiemorior dokładnie rzecz biorąc 20 milionów Polaków. W kategoriach komercyjnych, czyli od 18 do 50 lat to 70% ludzi.
O reklamach na Spotify nie wspomnę, ale przecież tam jest ledwie 10 milionów użytkowników z Polski. Jak odejmiesz nieaktywnych i dzieci, do tego tych, którzy nie słuchaja rapu to ile ich zostanie? Nisza.
Nie jestem pewien, czy czuję się zachęcony, bo tematyka już mnie tak bardzo nie zajmuje - swoją drogą "Wojna polsko-ruska" ma u mnie mocne 1/6, a "Trainspotting" 6/6 ;)
Natomiast zastanawia mnie, na ile autor przy nadaniu tytułu kierował się nazwą organizacji non-profit (i peja fb) pn. "Tu było, tu stało": "to projekt dotyczący warszawskich budowli wyburzonych lub przekształconych po 1989r."
Jest to możliwe.
Natomiast co do zbieżności to zdecydowanie nie jest to tak "przeartyzowane" jak Masłowska :)