Jestem w szoku, że Colleen Hoover, która jasno na końcu książki mówi o tym, że sama była świadkiem przemocy domowej, wiedząc jaki to jest trudny temat, teraz kiedy wchodzą w grę pieniądze, zaczyna tę książkę promować jako miły romans
Przecież Hoover zawsze robiła skoki na kasę i traktowała tę książkę jako trampolinę do majątku i sławy. Weźmy choćby to, że na fali hype'u napisała drugą część, choć pierwotnie wcale nie zamierzała, albo to, że (sic!) miała w planach wypuszczenie kolorowanki XD inspirowanej książką.
@@aniajagodzinska1633 Tak to prawda i w pełni się zgadzam. Jednak druga część książki też powstała za namową fanów- pieniądze oczywiście też tu grają dużą rolę, ale jednak fani książki dosyć naciskali na powstanie drugiej części. Pomijając już wszytko najbardziej rozczarowuje mnie właśnie postępowanie w sprawie z filmem, bo spokojnie można było to zrobić z należytym szacunkiem do osób, które doświadczyły lub doświadczają przemocy domowej, a jednak pieniądze były ważniejsze i trzeba było z tego zrobić coś co być może lepiej się sprzeda i tu już nie chodzi o prośby fanów jak w przypadku drugiej części książki tylko typowo o kasę. Temat kolorowanki czy lakierów do paznokci to coś co w ogóle nie powinno mieć miejsca, ale to tylko przypieczętowuje całą tą chorą sytuację związaną z osobą autorki.
Jestem głęboko zazenowana tym wszystkim... Chciałam iść na film, mimo tego, ze uważam, ze obsada totalnie nie pasowała. Po tym co widzę w internecie nie zapłacę za bilet do kina i mam nadzieje, ze inne osoby zrobią podobnie. Szkoda mi Justina no ale cóż.. może w przyszłosci lepiej dobierze sobie zespol. Colleen Hoover ta sprawa z lakierami GURL nawet nie umiem tego skomentować... A ostatnie co dodam, to uważam, ze Renolds mial z tym dużo wspólnego, od dawna wiadomo, ze ma te swoje marketingowe firmy i myślę ze to była strategia, żeby przyciągnąć uwagę do obu filmów... zignorowanie faktu, ze książka i film porusza ciężkie tematy była strzałem w kolano. I mam nadzieje, ze internet tego nie zapomni ani Colleen ani Blake.
Oglądam już godzinny odcinek Matyldy Hej na ten temat i teraz oglądam twój i chyba najbardziej w tej sytuacji przeraża mnie to, że na amerykańskich tiktokach/instagramach większość osób BRONI Blake w tej sytuacji i są 'po stronie' CoHo i Blake... Bo to już wykracza poza wizję i chęć marketingu od strony producentów, a dotyka opinii publicznej, która najwidoczniej nie jest świadoma tego, jak bardzo krzywdzące jest, że Blake i CoHo bagatelizują problem przemocy ukazany w filmie i przedstawiają go jako słodką komedię...
Ja nie czytałam ale rozumiałam jaki był przekaz i podobało mi się że nie zrobili z przemocy właśnie jakiejś przerysowanej nawalanki, bo w życiu to jest dużo bardziej szare i ludziom trudno jest odejść i Justin tutaj to chciał pokazać. Gdyby Ryle był taką karykaturą oprawcy jak ludzie mówią był w książce to by trudniej było się ofiarom utożsamiać z sytuacją Lily, " bo u mnie aż tak źle nie jest" a to na tym reżyserowi zależało. Dodam tylko że współpracował przy "projektowaniu" tych scen przemocy z fundacją zajmującą się pomocą kobietom cierpiącym na przemoc domową, żeby zrobić je jak najbardziej realistycznie. Może się już wszyscy trochę znieczuliliśmy ?
Akurat na tego typu tematy sama jestem wrażliwa, więc to nie kwestia znieczulicy z mojej strony. Po prostu wiele elementów w tym filmie i w jego promocji w moich oczach nie pozwoliło tym scenom wybrzmieć.
Może ofiarą przemocy domowej nie jestem, ale znam osoby które tkwiły w takich relacjach. I to jest turbo przykre, że ktoś decyduje się przy tej tematyce sobie radośnie "memować". Przemoc w żadnej formie nie jest śmieszna, więc taki sposób promocji filmu jest niedopuszczalny, bo to nigdy nie jest "romantyczne" ani "fajne".💀
O burzy medialnej nie słyszałam, książki nie czytałam, ale wiedziałam o czym jest i zdecydowałam się iść na film z moim partnerem. On kompletnie nie miał pojęcia o czym będzie film i miałam okazję obserwować jego reakcje i zmiany nastroju i szczerze to wydaje mi się, że idąc na ten film bez żadnych oczekiwań i w żaden sposób się na nic nie nastawiając byliśmy w stanie przeżywać pewne emocje, mieć sporo refleksji i jednocześnie byliśmy zażenowani wieloma dialogami. Film jest kolejnym krokiem do dialogu o przemocy domowej.
W najbliższym czasie planuje obejrzeć ekranizację aczkolwiek zachowania Blake trochę mnie zniesmaczyły i zniechęciły. Aczkolwiek chapeau ba dla ciebie i za Twoje merytoryczne wypowiedzi. Uwielbiam Cię słuchać!❤
Jestem ofiarą przemocy domowej, kilka dni temu ojciec alkoholik wyrzucił mnie z domu bo stanęłam w obronie mamy. To psychol i mama zabraniała mi dzwonić na policję. Policja nic nigdy nie robi a on będzie się mścił. Dosłownie takie filmy to samo dno. To nie jest słodka komedia. Dobija mnie też romantyzowanie przemocy w związku co obecnie się dzieje w książkach. Widać, że te osoby g... Wiedzą o życiu.
Film moim zdaniem spełnił swoją rolę, stworzył przestrzeń do dyskusji na temat przemocy domowej. To nie poradnik, w którym oglądający ma znaleźć wszystkie sposoby radzenia sobie w trudnej sytuacji tak samo jak aktorzy to nie specjaliści, którzy pytani w wywiadach powinni udzielać fachowych porad ofiarom przemocy. Fajnie, gdy aktor okazuje się też inteligentnym człowiekiem, który potrafi w elokwentny sposób odnieść się do problemu, ale jego głównym zadaniem jest stworzenie postaci i oddanie jej emocji. Podoba mi się, że bohaterowie filmu byli starsi niż w książce. Wiadomo, że film nie jest w stanie oddać tyle co książka. Pamiętajmy jednak, że to jest interpretacja reżysera a nie 1:1. Widziałam film i nie odebrałam go jako słodkiej komedii. Pokazał mi kobietę, która potrafiła, zawalczyć o siebie, wybrać inaczej, przełamać schemat bycia ofiarą. A cała marketingowa strategia i nagonka mnie nie obchodzą.
Kurde ciesze sie ze ogladnelam Twoj film bo nie wiedzialam o co chodzi z ta drama wokół filmu 😊 A po drugie jestem dosyc mocno wrazliwa w temacie przemocy i kurde jesli mam isc na taki film to chce to zrobic swiadomie, a nie ze sie nastawiam na lekki, przyjemny film a co bym dostala 😮
Nie czytałam książki ale jestem jej ciekawa. Jednak teraz mam mieszane uczucia... Zaraz czegoś chyba nie rozumiem czy oni nie rozumieją czym jest PD? Bo to wygląda jakby mówili o czymś o czym nie mają pojęcia i robią sobie jaja? To taki nietakt... czy ja cos źle zrozumiałam? Jeśli tak to proszę mnie poprawić...
Przyjaciółka pooglądała i ma jedną uwagę co do samej końcówki. Tak sytuacja jest nagłaśniania w mediach ale niezbyt naszych. Może coś przeoczyłam ale raczej u nas, zwłaszcza w książkowych mediach widzę więcej pisków i słodkich vlogów z pójścia do kina, niż wpomnienie o problemie i samej przemocy.
To jest aż przykre że główna bohaterka (kobieta) romantyzuje cały film i tematykę promując go. Tymczasem mężczyzna-reżyser jest głosem rozsądku. Starają się go przyćmić bo nieromantyzuje przem*cy. Niewiarygodnie
9:00 popieram reakcję pani komentującej lakiery do paznokci. Lively jest uosobieniem fałszywości i braku moralności przemysłu Hollywood.. Za słodkim uśmiechem kryje podwójne standardy i zarabianie na tematyce, która jest im zapewne niezbyt znana. Chyba, że za parę dni będzie twierdziła że zna temat z autopsji...
To w jaki sposób jest reklamowany ten film mnie nie dziwi, biorąc pod uwagę że w inny książkach Colleen Hoover przemoc fizyczna i seksualna nie są traktowane jak coś strasznego i okropnego, tylko są romantyzowane.
Ogólnie mam wrażenie, że wielu autorów YA i obyczajówek traktuje takie rzeczy jako dramatyczny element fabularny przez który książka będzie wyglądała poważniej, a nie jako poruszanie poważnego tematu.
It ends with Deadpool and Wolverine - przecież to jest zabieg i promocja, których nie powstydziłby się sam Vought International z uniwersum The Boys XD
Dla mnie podejście do promocji filmu przez Blake Lively i Hoover jest niesmaczne, niedojrzałe i to policzek dla ofiar przemocy Blake pozazdrościła Robbie słodkiej promocji,sukieneczek różu i zainteresowania tylko że IEWU to kompletnie inna tematyka,dramat Bardzo to niezdrowe i nieodpowiedzialne
Uważam że fabularnie jest to dobre, ale tak jak książka tak i film został źle zrealizowany. Jak po Colleen Hoover nie spodziewam się za wiele, reżyseria trochę zawiodła. Jedyną dobrze wybraną osobą dla mnie jest właśnie Baldoni. Sceny z przemocą były dla mnie bardzo wiarygodne. Sama się stresowałam tym jaką energią emanował, czułam się autentycznie zagrożona. Moja koleżanka z którą na film się wybrałyśy stwierdziła, że Blake przez większą część filmu się uśmiechała, nic więcej nie robiła tylko ciągle uśmiech i faktycznie coś w tym jest. Nie uważam, żeby zagrała to dobrze. Nie śledziłam promocji filmu, więc super że tak dużo o tym tutaj powiedziałaś i jestem w szoku. Po pierwsze jak działa nasz świat, po drugie jak kobiety mogą nie wziąć tego na poważnie, a po trzecie jak niewiarygodna jest Hoover. Przecież na końcu książki sama mówi o tym, że dośiadczała przemocy domowej. Dzięki temu trochę inaczej patrzyłam na tą książkę. Dla mnie jest autorką, któa czasem ma dobre pomysły, ale warsztat pisarski straszny. W It ends with us starłam się przymykać na to oko, bo uważam że temat jest bardzo istotny. Ale sposób reklamy faktycznie zostawia niesmak.
ejo ja dokładnie to samo czułam! on tak emanował tym napięciem że ja się go w kinie autentycznie bałam, że zaraz wybuchnie. Znaczy dobrze musiał to zagrać :)
Ja miałam jedną refleksję na początku w scenach między Lily i Ryle’m… miałam wrażenie, że ona cały czas nerwowo się uśmiecha jakby w głowie miała „może jak będę się uśmiechać i nie okaże, ze jest dziwny to sobie pójdzie” 🤣
Czy naklejka na wózku w tle to jakiś ukryty przekaz do Blake?😅 Świetny film, bardzo fajnie, że zebrałaś wszystkie te medialne przepychanki w jednym miejscu!
Od razu mówię, że nie interesuje się filmem samym w sobie, ale jeśli chodzi o tematy np. Przemocy domowej to mogę się zgodzić, że to jest poważna sprawa i widać zerowy poziom empatii dla ofiar przemocy domowej. Ale za to jestem fanką Rayna Reynoldsa i mogę dodać jedno. Współczuję mu takiej żony kretynki. Bez urazy, ale pewne rzeczy biorę na serio.
No i wyszło szydło z worka, teraz widać jak okropną osobą jest Blake, zobaczcie co się dzieje na amerykańskim YT. Okaże się, że zaorała swój film jak Zegler Śnieżkę.
Moim zdaniem drama może być podkręcana przez ekipę, żeby pobudzić zainteresowanie filmem. Po pierwsze film jest ekranizacją powieści, która była bestsellerem, ale nie miała dobrego odbioru odbioru krytyków. Czytałam ją i gdyby nie to, że była książka w ramach klubu czytelniczego, do którego należę, cisnęłabym to w kąt. 400 rozwodnionej treści, jest wiele dużo lepszych książek opowiadających o problemie przemocy domowej. Po drugie sam film też zbiera fatalne recenzje. Krytyka dotyczy wszystkiego: tego, że film wygląda jak produkcja telewizyjna z lat 90, obsadzenia Lively w roli głównej (myślę, że produkcja chciała jakąś gwiazdę, nie ważne czy pasowała do roli czy nie), faktu, że reżyser filmu gra jednocześnie rolę przemocowca (szczerze, wtf, co za pomysł). Ten film rozpaczliwie poszukuje uwagi, bo już jest klapą i ludzie szybko przestaną się nim interesować.
10:14 wiecie co jest najgorsze że mimo wszystko sami widzowie wybrali by ten pierwszy plakat a gdyby ten reżyser drugiego plakatu spytałby mnie dlaczego nie ten który on wybrał to musiałabym odpowiedzieć jak najgorsza kapitalistyczna świnia: Baldoni, to się nie sprzeda
@@aga1789też bardziej przemawia do mnie drugi plakat ... jest mroczny , gorzki ... plakat z Blake to zdjęcie ładnej uśmiechniętej dziewczyny nic poza tym
Poszlam na film. Nie zgadzam się z tą opinią o nim. Czułam wszystko, i były lzy, obrzydzenie, ale też radość. Także polecam sprawdzić samemu!! I tutaj napiszę jako osoba, której ta historia w jakimś stopniu dotyczy żeby podkreślić jak bardzo mnie poruszyl ten film. Cieszę się, że nie posłuchałam się opinii innych i mam własną na temat tego filmu.
Ok, zgadzam się, że promocja tego filmu to jedna wielka porażka, ale też nie rozumiem czepiania się tej odpowiedzi Lively dotyczącej tego, jak można się z nią skontaktować. Ona jest tylko aktorką w tym filmie, nie doświadczyła przemocy domowej, więc o jakim kontakcie my tutaj rozmawiamy? Jeśli po obejrzeniu filmu dociera do ciebie, że jesteś w toksycznym związku, to odpowiednią osobą jest psycholog/terapeuta, a nie aktorka. Tyle się mówi o hejcie, o groźbach wysyłanych rozpoznawanym ludziom, jak już to powinno się zadbać o uświadamianie ludzi, na czym polega przemoc, może zorganizować jakieś otwarte wykłady... Ale wypisywanie do aktorki? Nie pochwalam tego, zbyt wielu świrów się kręci po świecie, nie chodzi przecież o to, żeby teraz ludzie najeżdżali na Lively. Moim zdaniem ona stała się ofiarą tego, że nie wie, na czym polega przemoc domowa. To PR powinno zadbać o to, żeby ten film miał głębsze przesłania i kierować ludzi do odpowiednich organów, które mogą im pomoc. Czy Lively mogła odpowiedzieć inaczej? Pewnie mogła, ale podejrzewam, że jest już zmęczona ciągłymi pytaniami o rzeczy, których nie doświadczyła. Nie jestem jej żadną fanką, ale to pytanie o kontakt było akurat dziwne.
Oczywiście, nie oczekiwałabym, że nagle będzie miała wiedzę na dany temat. Chociaż skoro występuje w filmie, który w głównej mierze o przemoc domowa się opiera przydałaby się chociaż minimalna wiedza i nie wątpię, że ją posiada. Jednak w tym przypadku chodziło w głównej mierze o brak wyczucia i taktu w jej odpowiedzi.
Nie oglądałam jeszcze filmu ani nie czytałam ksiązki. Plakat kwiatuszkowy- raczej facet nie pójdzie do kina na to. Pójdą kobiety z koleżankami. I dobrze. Bo może wtedy ofiary przemocy przejrzą że to nie jest ok jeśli dzieje się to u nich w domu. I odważą się coś zrobić z tym skończyć.
wiecie co? Nie czytalam ksiazki, bylam na filmie, wiem, ze jest jakas kontrowersja z tym filmem, ale nie wczytywalam sie o co chodzi. Film jest rewelacyjny! Rzadko robia takie filmy, wiec mega polecam! Mysle, ze warto film obejrzec, zamiast sie wkrecac w jego kampanie reklamowa i kto co powiedzial...bez sensu....bo wkoncu film mamy oceniac, a nie to jak byl promowany i kto co powiedzial, nie?
UWAGA SPOILER Hej, wczoraj skonczylam czytac ksiazke i tego samego dnia poszlam do kina. Tez wyszlam z wrazeniem, ze film jest za krotki i bardzo 'pospieszony' przez co brakuje wielu waznych watkow, lub sa za malo rozbudowane, jak ten z Pascalem. Nie zgadzam sie jednak z tym, ze w filmie jest za duzo romansu. W ksiazce tego romansu jest baaardzo duzo, pierwsza polowa to juz w ogole. Wlasnie w filmie troche tego mi brakowalo, nie czulam tej wielkiej milosci miedzy Rylem a Lilly. Przeciez w ksiazce mieli razem duzo wiecej pieknych momentow, przez co na koniec mialam nawet cicha nadzieje ze jednak mu wybaczy (!) pomimo tego ze wiem, ze nie powinna. Dlatego wspolodczuwalam z ksiazkowa Lilly bol rozstania z Rylem. Podsumowujac, romans byl tu jak najbardziej potrzebny. Moim zdaniem wlasnie o to chodzilo, zeby ludzie ktorzy nastepnym razem zbyt szybko ocenia ofiare przemocy i pomysla: czemu ona/on natychmiast nie odejdzie? beda wiedziec, ze za taka przemoca stoi tez lawina uczuc, takze tych dobrych i nadzieja na zmiane na lepsze. Czesto bylo to podkreslane w ksiazce.
Jestem w szoku, że Colleen Hoover, która jasno na końcu książki mówi o tym, że sama była świadkiem przemocy domowej, wiedząc jaki to jest trudny temat, teraz kiedy wchodzą w grę pieniądze, zaczyna tę książkę promować jako miły romans
Przecież Hoover zawsze robiła skoki na kasę i traktowała tę książkę jako trampolinę do majątku i sławy. Weźmy choćby to, że na fali hype'u napisała drugą część, choć pierwotnie wcale nie zamierzała, albo to, że (sic!) miała w planach wypuszczenie kolorowanki XD inspirowanej książką.
@@aniajagodzinska1633 Tak to prawda i w pełni się zgadzam. Jednak druga część książki też powstała za namową fanów- pieniądze oczywiście też tu grają dużą rolę, ale jednak fani książki dosyć naciskali na powstanie drugiej części. Pomijając już wszytko najbardziej rozczarowuje mnie właśnie postępowanie w sprawie z filmem, bo spokojnie można było to zrobić z należytym szacunkiem do osób, które doświadczyły lub doświadczają przemocy domowej, a jednak pieniądze były ważniejsze i trzeba było z tego zrobić coś co być może lepiej się sprzeda i tu już nie chodzi o prośby fanów jak w przypadku drugiej części książki tylko typowo o kasę. Temat kolorowanki czy lakierów do paznokci to coś co w ogóle nie powinno mieć miejsca, ale to tylko przypieczętowuje całą tą chorą sytuację związaną z osobą autorki.
Jestem głęboko zazenowana tym wszystkim... Chciałam iść na film, mimo tego, ze uważam, ze obsada totalnie nie pasowała. Po tym co widzę w internecie nie zapłacę za bilet do kina i mam nadzieje, ze inne osoby zrobią podobnie. Szkoda mi Justina no ale cóż.. może w przyszłosci lepiej dobierze sobie zespol. Colleen Hoover ta sprawa z lakierami GURL nawet nie umiem tego skomentować... A ostatnie co dodam, to uważam, ze Renolds mial z tym dużo wspólnego, od dawna wiadomo, ze ma te swoje marketingowe firmy i myślę ze to była strategia, żeby przyciągnąć uwagę do obu filmów... zignorowanie faktu, ze książka i film porusza ciężkie tematy była strzałem w kolano. I mam nadzieje, ze internet tego nie zapomni ani Colleen ani Blake.
Lively została w swojej goofy Serena van der Woodsen era
Oglądam już godzinny odcinek Matyldy Hej na ten temat i teraz oglądam twój i chyba najbardziej w tej sytuacji przeraża mnie to, że na amerykańskich tiktokach/instagramach większość osób BRONI Blake w tej sytuacji i są 'po stronie' CoHo i Blake... Bo to już wykracza poza wizję i chęć marketingu od strony producentów, a dotyka opinii publicznej, która najwidoczniej nie jest świadoma tego, jak bardzo krzywdzące jest, że Blake i CoHo bagatelizują problem przemocy ukazany w filmie i przedstawiają go jako słodką komedię...
Ja nie czytałam ale rozumiałam jaki był przekaz i podobało mi się że nie zrobili z przemocy właśnie jakiejś przerysowanej nawalanki, bo w życiu to jest dużo bardziej szare i ludziom trudno jest odejść i Justin tutaj to chciał pokazać. Gdyby Ryle był taką karykaturą oprawcy jak ludzie mówią był w książce to by trudniej było się ofiarom utożsamiać z sytuacją Lily, " bo u mnie aż tak źle nie jest" a to na tym reżyserowi zależało. Dodam tylko że współpracował przy "projektowaniu" tych scen przemocy z fundacją zajmującą się pomocą kobietom cierpiącym na przemoc domową, żeby zrobić je jak najbardziej realistycznie. Może się już wszyscy trochę znieczuliliśmy ?
Akurat na tego typu tematy sama jestem wrażliwa, więc to nie kwestia znieczulicy z mojej strony. Po prostu wiele elementów w tym filmie i w jego promocji w moich oczach nie pozwoliło tym scenom wybrzmieć.
@@ksiazkowababa no rozumiem, uzasadniona uwaga.
Może ofiarą przemocy domowej nie jestem, ale znam osoby które tkwiły w takich relacjach. I to jest turbo przykre, że ktoś decyduje się przy tej tematyce sobie radośnie "memować". Przemoc w żadnej formie nie jest śmieszna, więc taki sposób promocji filmu jest niedopuszczalny, bo to nigdy nie jest "romantyczne" ani "fajne".💀
O burzy medialnej nie słyszałam, książki nie czytałam, ale wiedziałam o czym jest i zdecydowałam się iść na film z moim partnerem. On kompletnie nie miał pojęcia o czym będzie film i miałam okazję obserwować jego reakcje i zmiany nastroju i szczerze to wydaje mi się, że idąc na ten film bez żadnych oczekiwań i w żaden sposób się na nic nie nastawiając byliśmy w stanie przeżywać pewne emocje, mieć sporo refleksji i jednocześnie byliśmy zażenowani wieloma dialogami. Film jest kolejnym krokiem do dialogu o przemocy domowej.
W najbliższym czasie planuje obejrzeć ekranizację aczkolwiek zachowania Blake trochę mnie zniesmaczyły i zniechęciły. Aczkolwiek chapeau ba dla ciebie i za Twoje merytoryczne wypowiedzi. Uwielbiam Cię słuchać!❤
Dzięki za ten film! To ważny temat.
Jestem ofiarą przemocy domowej, kilka dni temu ojciec alkoholik wyrzucił mnie z domu bo stanęłam w obronie mamy. To psychol i mama zabraniała mi dzwonić na policję. Policja nic nigdy nie robi a on będzie się mścił. Dosłownie takie filmy to samo dno. To nie jest słodka komedia. Dobija mnie też romantyzowanie przemocy w związku co obecnie się dzieje w książkach. Widać, że te osoby g... Wiedzą o życiu.
Bardzo liczę na to, że z czasem sytuacja się odwróci i będzie łatwiej 🫱🏻🫲🏼
Film moim zdaniem spełnił swoją rolę, stworzył przestrzeń do dyskusji na temat przemocy domowej. To nie poradnik, w którym oglądający ma znaleźć wszystkie sposoby radzenia sobie w trudnej sytuacji tak samo jak aktorzy to nie specjaliści, którzy pytani w wywiadach powinni udzielać fachowych porad ofiarom przemocy. Fajnie, gdy aktor okazuje się też inteligentnym człowiekiem, który potrafi w elokwentny sposób odnieść się do problemu, ale jego głównym zadaniem jest stworzenie postaci i oddanie jej emocji. Podoba mi się, że bohaterowie filmu byli starsi niż w książce. Wiadomo, że film nie jest w stanie oddać tyle co książka. Pamiętajmy jednak, że to jest interpretacja reżysera a nie 1:1. Widziałam film i nie odebrałam go jako słodkiej komedii. Pokazał mi kobietę, która potrafiła, zawalczyć o siebie, wybrać inaczej, przełamać schemat bycia ofiarą. A cała marketingowa strategia i nagonka mnie nie obchodzą.
Kurde ciesze sie ze ogladnelam Twoj film bo nie wiedzialam o co chodzi z ta drama wokół filmu 😊
A po drugie jestem dosyc mocno wrazliwa w temacie przemocy i kurde jesli mam isc na taki film to chce to zrobic swiadomie, a nie ze sie nastawiam na lekki, przyjemny film a co bym dostala 😮
Strasznie to przykre, bo Blake i Ryan wydawali się takimi niedramogennymi promyczkami w świecie celebrytów
Nie czytałam książki ale jestem jej ciekawa. Jednak teraz mam mieszane uczucia...
Zaraz czegoś chyba nie rozumiem czy oni nie rozumieją czym jest PD? Bo to wygląda jakby mówili o czymś o czym nie mają pojęcia i robią sobie jaja? To taki nietakt... czy ja cos źle zrozumiałam? Jeśli tak to proszę mnie poprawić...
Przyjaciółka pooglądała i ma jedną uwagę co do samej końcówki. Tak sytuacja jest nagłaśniania w mediach ale niezbyt naszych. Może coś przeoczyłam ale raczej u nas, zwłaszcza w książkowych mediach widzę więcej pisków i słodkich vlogów z pójścia do kina, niż wpomnienie o problemie i samej przemocy.
To jest aż przykre że główna bohaterka (kobieta) romantyzuje cały film i tematykę promując go. Tymczasem mężczyzna-reżyser jest głosem rozsądku. Starają się go przyćmić bo nieromantyzuje przem*cy. Niewiarygodnie
prawda przyjaciółko 🫡
9:00 popieram reakcję pani komentującej lakiery do paznokci. Lively jest uosobieniem fałszywości i braku moralności przemysłu Hollywood.. Za słodkim uśmiechem kryje podwójne standardy i zarabianie na tematyce, która jest im zapewne niezbyt znana. Chyba, że za parę dni będzie twierdziła że zna temat z autopsji...
Louder!🔊
To w jaki sposób jest reklamowany ten film mnie nie dziwi, biorąc pod uwagę że w inny książkach Colleen Hoover przemoc fizyczna i seksualna nie są traktowane jak coś strasznego i okropnego, tylko są romantyzowane.
Ogólnie mam wrażenie, że wielu autorów YA i obyczajówek traktuje takie rzeczy jako dramatyczny element fabularny przez który książka będzie wyglądała poważniej, a nie jako poruszanie poważnego tematu.
It ends with Deadpool and Wolverine - przecież to jest zabieg i promocja, których nie powstydziłby się sam Vought International z uniwersum The Boys XD
Dla mnie podejście do promocji filmu przez Blake Lively i Hoover jest niesmaczne, niedojrzałe i to policzek dla ofiar przemocy
Blake pozazdrościła Robbie słodkiej promocji,sukieneczek różu i zainteresowania tylko że IEWU to kompletnie inna tematyka,dramat
Bardzo to niezdrowe i nieodpowiedzialne
Uważam że fabularnie jest to dobre, ale tak jak książka tak i film został źle zrealizowany. Jak po Colleen Hoover nie spodziewam się za wiele, reżyseria trochę zawiodła. Jedyną dobrze wybraną osobą dla mnie jest właśnie Baldoni. Sceny z przemocą były dla mnie bardzo wiarygodne. Sama się stresowałam tym jaką energią emanował, czułam się autentycznie zagrożona. Moja koleżanka z którą na film się wybrałyśy stwierdziła, że Blake przez większą część filmu się uśmiechała, nic więcej nie robiła tylko ciągle uśmiech i faktycznie coś w tym jest. Nie uważam, żeby zagrała to dobrze. Nie śledziłam promocji filmu, więc super że tak dużo o tym tutaj powiedziałaś i jestem w szoku. Po pierwsze jak działa nasz świat, po drugie jak kobiety mogą nie wziąć tego na poważnie, a po trzecie jak niewiarygodna jest Hoover. Przecież na końcu książki sama mówi o tym, że dośiadczała przemocy domowej. Dzięki temu trochę inaczej patrzyłam na tą książkę. Dla mnie jest autorką, któa czasem ma dobre pomysły, ale warsztat pisarski straszny. W It ends with us starłam się przymykać na to oko, bo uważam że temat jest bardzo istotny. Ale sposób reklamy faktycznie zostawia niesmak.
ejo ja dokładnie to samo czułam! on tak emanował tym napięciem że ja się go w kinie autentycznie bałam, że zaraz wybuchnie. Znaczy dobrze musiał to zagrać :)
Ja miałam jedną refleksję na początku w scenach między Lily i Ryle’m… miałam wrażenie, że ona cały czas nerwowo się uśmiecha jakby w głowie miała „może jak będę się uśmiechać i nie okaże, ze jest dziwny to sobie pójdzie” 🤣
Czy naklejka na wózku w tle to jakiś ukryty przekaz do Blake?😅 Świetny film, bardzo fajnie, że zebrałaś wszystkie te medialne przepychanki w jednym miejscu!
Absolutnie nie 🤣 (była tam już wcześniej)
Od razu mówię, że nie interesuje się filmem samym w sobie, ale jeśli chodzi o tematy np. Przemocy domowej to mogę się zgodzić, że to jest poważna sprawa i widać zerowy poziom empatii dla ofiar przemocy domowej. Ale za to jestem fanką Rayna Reynoldsa i mogę dodać jedno. Współczuję mu takiej żony kretynki. Bez urazy, ale pewne rzeczy biorę na serio.
No i wyszło szydło z worka, teraz widać jak okropną osobą jest Blake, zobaczcie co się dzieje na amerykańskim YT. Okaże się, że zaorała swój film jak Zegler Śnieżkę.
Co się dzieje że Śnieżką (chyba nie jestem w temacie)? I tak widzimy tylko to co media chcą nam pokazać, więc może aż tak mocnych słów bym nie użyła 😅
Moim zdaniem drama może być podkręcana przez ekipę, żeby pobudzić zainteresowanie filmem. Po pierwsze film jest ekranizacją powieści, która była bestsellerem, ale nie miała dobrego odbioru odbioru krytyków. Czytałam ją i gdyby nie to, że była książka w ramach klubu czytelniczego, do którego należę, cisnęłabym to w kąt. 400 rozwodnionej treści, jest wiele dużo lepszych książek opowiadających o problemie przemocy domowej.
Po drugie sam film też zbiera fatalne recenzje. Krytyka dotyczy wszystkiego: tego, że film wygląda jak produkcja telewizyjna z lat 90, obsadzenia Lively w roli głównej (myślę, że produkcja chciała jakąś gwiazdę, nie ważne czy pasowała do roli czy nie), faktu, że reżyser filmu gra jednocześnie rolę przemocowca (szczerze, wtf, co za pomysł).
Ten film rozpaczliwie poszukuje uwagi, bo już jest klapą i ludzie szybko przestaną się nim interesować.
Z tego co widzę film i tak zyskuje ogromną popularność, a książka przeżywa „renesans”, bo znowu pojawia się w topkach sprzedażowych ☠️
10:14 wiecie co jest najgorsze że mimo wszystko sami widzowie wybrali by ten pierwszy plakat a gdyby ten reżyser drugiego plakatu spytałby mnie dlaczego nie ten który on wybrał to musiałabym odpowiedzieć jak najgorsza kapitalistyczna świnia: Baldoni, to się nie sprzeda
A dla mnie ten drugi plakat jest o wiele lepszy, ma w sobie niepokój i zaciekawia
@@aga1789 no wygląda trochę jak okładki książek Ciorana ja osobiście takie lubię ale wiem że większość osób woli kwiatki i ładne kobiety
@@aga1789też bardziej przemawia do mnie drugi plakat ... jest mroczny , gorzki ... plakat z Blake to zdjęcie ładnej uśmiechniętej dziewczyny nic poza tym
jak dla mnie to jest poprostu bardzo nie wierne odzwierciedlenie ksiazki ...
Filmu się nie ekranizuje, książkę już tak.
Dość oczywiście 😅 jeśli się przejęzyczyłam i powiedziałam inaczej to się przyznaje 🫱🏻🫲🏼
Poszlam na film. Nie zgadzam się z tą opinią o nim. Czułam wszystko, i były lzy, obrzydzenie, ale też radość. Także polecam sprawdzić samemu!! I tutaj napiszę jako osoba, której ta historia w jakimś stopniu dotyczy żeby podkreślić jak bardzo mnie poruszyl ten film. Cieszę się, że nie posłuchałam się opinii innych i mam własną na temat tego filmu.
Najważniejsze, że tobie się podobał i że dobrze go odebrałaś 🫱🏻🫲🏼
@@ksiazkowababa ❤️
Po co taka miniaturka? Można mówić co się chce o It ends with us, ale to na pewno nie jest szkodliwy film 🤷🏼♀️
Tak jak powiedziałaś, można mówić co się chce. I zarówno ja jak i wiele innych osób uznaje ten film za szkodliwy, więc powiedziałam to co chciałam 🙃
Ok, zgadzam się, że promocja tego filmu to jedna wielka porażka, ale też nie rozumiem czepiania się tej odpowiedzi Lively dotyczącej tego, jak można się z nią skontaktować. Ona jest tylko aktorką w tym filmie, nie doświadczyła przemocy domowej, więc o jakim kontakcie my tutaj rozmawiamy? Jeśli po obejrzeniu filmu dociera do ciebie, że jesteś w toksycznym związku, to odpowiednią osobą jest psycholog/terapeuta, a nie aktorka. Tyle się mówi o hejcie, o groźbach wysyłanych rozpoznawanym ludziom, jak już to powinno się zadbać o uświadamianie ludzi, na czym polega przemoc, może zorganizować jakieś otwarte wykłady... Ale wypisywanie do aktorki? Nie pochwalam tego, zbyt wielu świrów się kręci po świecie, nie chodzi przecież o to, żeby teraz ludzie najeżdżali na Lively. Moim zdaniem ona stała się ofiarą tego, że nie wie, na czym polega przemoc domowa. To PR powinno zadbać o to, żeby ten film miał głębsze przesłania i kierować ludzi do odpowiednich organów, które mogą im pomoc. Czy Lively mogła odpowiedzieć inaczej? Pewnie mogła, ale podejrzewam, że jest już zmęczona ciągłymi pytaniami o rzeczy, których nie doświadczyła. Nie jestem jej żadną fanką, ale to pytanie o kontakt było akurat dziwne.
Oczywiście, nie oczekiwałabym, że nagle będzie miała wiedzę na dany temat. Chociaż skoro występuje w filmie, który w głównej mierze o przemoc domowa się opiera przydałaby się chociaż minimalna wiedza i nie wątpię, że ją posiada. Jednak w tym przypadku chodziło w głównej mierze o brak wyczucia i taktu w jej odpowiedzi.
Nie oglądałam jeszcze filmu ani nie czytałam ksiązki. Plakat kwiatuszkowy- raczej facet nie pójdzie do kina na to. Pójdą kobiety z koleżankami. I dobrze. Bo może wtedy ofiary przemocy przejrzą że to nie jest ok jeśli dzieje się to u nich w domu. I odważą się coś zrobić z tym skończyć.
Ale jednak ludzie jak idą do kina to chcą dostać to na co się zdecydowały. To trochę jakbyś szedł na Shreka a dostał/a film o pedofilii wśród księży
wiecie co? Nie czytalam ksiazki, bylam na filmie, wiem, ze jest jakas kontrowersja z tym filmem, ale nie wczytywalam sie o co chodzi. Film jest rewelacyjny! Rzadko robia takie filmy, wiec mega polecam! Mysle, ze warto film obejrzec, zamiast sie wkrecac w jego kampanie reklamowa i kto co powiedzial...bez sensu....bo wkoncu film mamy oceniac, a nie to jak byl promowany i kto co powiedzial, nie?
Gdybym miała go oceniać po prostu jaki film to wciąż powiedziałaby, że wypada słabo, ale szanuję opinie i chętnie bym podyskutowała 😌
UWAGA SPOILER
Hej, wczoraj skonczylam czytac ksiazke i tego samego dnia poszlam do kina. Tez wyszlam z wrazeniem, ze film jest za krotki i bardzo 'pospieszony' przez co brakuje wielu waznych watkow, lub sa za malo rozbudowane, jak ten z Pascalem.
Nie zgadzam sie jednak z tym, ze w filmie jest za duzo romansu. W ksiazce tego romansu jest baaardzo duzo, pierwsza polowa to juz w ogole. Wlasnie w filmie troche tego mi brakowalo, nie czulam tej wielkiej milosci miedzy Rylem a Lilly. Przeciez w ksiazce mieli razem duzo wiecej pieknych momentow, przez co na koniec mialam nawet cicha nadzieje ze jednak mu wybaczy (!) pomimo tego ze wiem, ze nie powinna. Dlatego wspolodczuwalam z ksiazkowa Lilly bol rozstania z Rylem.
Podsumowujac, romans byl tu jak najbardziej potrzebny. Moim zdaniem wlasnie o to chodzilo, zeby ludzie ktorzy nastepnym razem zbyt szybko ocenia ofiare przemocy i pomysla: czemu ona/on natychmiast nie odejdzie? beda wiedziec, ze za taka przemoca stoi tez lawina uczuc, takze tych dobrych i nadzieja na zmiane na lepsze. Czesto bylo to podkreslane w ksiazce.