Gratuluję kapitanowi Westa właściwie podjętych decyzji o ratowaniu, przede wszystkim załogi - kobiet! Dalsze działania RÓWNIEŻ wydają się sensowne. DZIĘKUJĘ za przedstawienie tej historii!
Dzięki za kolejne fantastyczne słuchowisko . I pouczające . Twoje przemycane tu historie naprawdę wiele wnoszą, otwierają oczy i uczą . Do tego kapitalna dykcja. Świetnie się tego słucha. Sprzedaję ten kanał komu się da i mam satysfakcję z tego, że nie tylko ja już czekam na kolejny odcinek wśród znajomych ! Dzięki !
Ciekawy i bardzo mi bliski odcinek z powodu odbytego rejsu rodzinnego w 2006roku na trasie Rijeka-Dubrownik. A jakie było moje zdziwienie gdy w 9:50 minucie zauważyłem zdjęcie naszego przerobionego Astra. Pozdrawiam.
Pamiętam, to był faktycznie 2006 rok, Sućuraj na Hvarze. Tego dnia przypłynęliśmy z Neum... też przerobionym Astrem (tym z 9:03 i 10:07, z czarno-czerwonymi pasami) 🙂 Stanęliśmy przy falochronie. Również pozdrawiam!
Jakieś kilkanaście lat temu kilka razy byłem na rejsach w Chorwacji...znam ten kraj i wybrzeże i nie jestem wcale zdziwiony, że Chorwaci nie rwali się do ratowania łódki. Oni nie są nam przyjaźni, oczywiście bez jakichś uogólnień ale spotkałem się z bardzo złym zachowaniem Chorwatów wobec nas w niejednej luksusowej marinie i na kotwicowiskach. Oni wolą u siebie Niemców, Austriaków czy Włochów. Polacy są tam jedną z najliczniejszych nacji zostawiających furę kasy ale to chyba dla nich za mało. Ja ostatni raz na rejsie w Chorwacji byłem chyba w 2011 roku i więcej się nie wybieram...Chyba, że coś się tam zmieni. Dzięki za kolejny ciekawy odcinek!
Zawsze trafią się ludzie, którzy nie są mili, ale nie warto ulegać stereotypom. Mam zupełnie inne odczucia. Oczywiście to, że Niemcy i Austriacy zostawiają tam dużo kasy - to prawda, jednak nie zauważyłem jakiejś szczególnej niechęci do Polaków. Bywam tam od kilkunastu lat, mam kilkoro znajomych Chorwatów i nigdy nie odczułem z ich strony niechęci. Oczywiście bywają sytuacje - gdy nasi rodacy przedstawiani są tam w negatywnym świetle, ale najczęściej to jest efekt ich zachowania.
@@czarnafoka tak jak napisałem wcześniej -nie uogólniam, że wszyscy. Ale my niestety mieliśmy kilka nieprzyjemnych zachowań, i to bez żadnej przyczyny zpowodu naszego zachowania się, bo doskonale wiem co masz na myśli jeśli chodzi o naszych rodaków za granicą. Pozdrawiam
Ciekawy odcinek. Na Adriatyku w latach 1966-76 pływał nasz "Mieszko". W tamtych latach klubowy jacht AKM Gdańsk. Wypadek jachtu West przypomina podobną w skutkach awarię jachtu Otago. Pozdr. serdecznie.
"Kotwiczenie w nawietrznej zatoce nie było rozsądne" - tak może stwierdzić wyłącznie ktoś kto nie zna realiów Adriatyku. Zdarza się tam że po zawietrznej stronie wyspy wiatr jest silniejszy niż po nawietrznej. Jest to spowodowane kształtem niektórych wysp, zbliżonym przekrojem do kształtu skrzydła samolotu. Wiatr opływający ją zwalnia po stronie nawietrznej a przyśpiesza po zawietrznej. Kilka razy udawało mi się unikać podmuchów bory płynąc blisko wyspy od strony nawietrznej, podczas gdy jachty uciekające do zawietrznej strony cieśniny kończyły z porwanymi żaglami. Ja nie oceniałbym tak surowo decyzji kapitana bez zapoznania się ze specyfiką konkretnej zatoki w której kotwiczył. Możliwe że była najbezpieczniejszą jaką mógł wybrać.
@@szymondworski To był 2001 rok, do Zadaru przyjechaliśmy w trzy łódki z Warszawy 🙂 Moi rodzice przyjaźnią się z właścicielami "Jana z Polnej". Wtedy pływałem z rodzicami, mając lat 16, na tej drugiej łódce ze zdjęcia 🙂 Mam więcej zdjęć "Jana z Polnej" z tego roku z Chorwacji 🙂
W kwestii łańcucha: oczka 10mm miałyby wytrzymywać warunki sztormowe? Nawet dziecięce huśtawki montuje się na 2 razy grubszych łańcuchach. Nie dziwię się że ten łańcuch nie wytrzymał. W 1996 roku podczas bory zacumowany do boi jacht zatonął nie dlatego że puściły cumy albo knagi, ale dlatego że oderwał mu się kawał dziobu razem ze wszystkim co trzymało go przy boi. Przy takiej sile łańcuszek o ogniwach wielkości 10mm nie ma szans nawet jeśli nie było żadnych ukrytych wad w żadnym z ogniw.
Chyba mylisz pojęcia. "Średnica łańcucha", a bardziej poprawnie mówiąc jego kaliber, to nie jest szerokość ogniwa łańcucha, lecz to jest średnica drutu, z którego dany łańcuch jest wykonany i większość czarterowych jachtów w Chorwacji (takich po kilkanaście metrów długości) ma łańcuchy kotwiczne właśnie kalibru 10 mm. Natomiast przyczyny awarii upatrywałbym raczej w jakości tego łańcucha, a nie w jego "grubości".
Szkoda gadać, smutna historia i pech. Finanse z dala od kraju to też problem. Swoją drogą chyba dość wczesna tak silna bora, a zatoka przy tym położeniu i kierunku wiatru stała się pułapką. Dobrze byłoby mieć silnik albo zakotwiczyć po drugiej stronie wyspy, no ale...
Gratuluję kapitanowi Westa właściwie podjętych decyzji o ratowaniu, przede wszystkim załogi - kobiet! Dalsze działania RÓWNIEŻ wydają się sensowne. DZIĘKUJĘ za przedstawienie tej historii!
Dzięki za kolejne fantastyczne słuchowisko . I pouczające . Twoje przemycane tu historie naprawdę wiele wnoszą, otwierają oczy i uczą . Do tego kapitalna dykcja. Świetnie się tego słucha. Sprzedaję ten kanał komu się da i mam satysfakcję z tego, że nie tylko ja już czekam na kolejny odcinek wśród znajomych ! Dzięki !
Serdeczne dzięki! :)
Ciekawy i bardzo mi bliski odcinek z powodu odbytego rejsu rodzinnego w 2006roku na trasie Rijeka-Dubrownik. A jakie było moje zdziwienie gdy w 9:50 minucie zauważyłem zdjęcie naszego przerobionego Astra. Pozdrawiam.
Pamiętam, to był faktycznie 2006 rok, Sućuraj na Hvarze. Tego dnia przypłynęliśmy z Neum... też przerobionym Astrem (tym z 9:03 i 10:07, z czarno-czerwonymi pasami) 🙂 Stanęliśmy przy falochronie. Również pozdrawiam!
Dzięki za kolejną piękną opowieść!
Jakieś kilkanaście lat temu kilka razy byłem na rejsach w Chorwacji...znam ten kraj i wybrzeże i nie jestem wcale zdziwiony, że Chorwaci nie rwali się do ratowania łódki. Oni nie są nam przyjaźni, oczywiście bez jakichś uogólnień ale spotkałem się z bardzo złym zachowaniem Chorwatów wobec nas w niejednej luksusowej marinie i na kotwicowiskach. Oni wolą u siebie Niemców, Austriaków czy Włochów. Polacy są tam jedną z najliczniejszych nacji zostawiających furę kasy ale to chyba dla nich za mało. Ja ostatni raz na rejsie w Chorwacji byłem chyba w 2011 roku i więcej się nie wybieram...Chyba, że coś się tam zmieni. Dzięki za kolejny ciekawy odcinek!
Zawsze trafią się ludzie, którzy nie są mili, ale nie warto ulegać stereotypom. Mam zupełnie inne odczucia. Oczywiście to, że Niemcy i Austriacy zostawiają tam dużo kasy - to prawda, jednak nie zauważyłem jakiejś szczególnej niechęci do Polaków. Bywam tam od kilkunastu lat, mam kilkoro znajomych Chorwatów i nigdy nie odczułem z ich strony niechęci. Oczywiście bywają sytuacje - gdy nasi rodacy przedstawiani są tam w negatywnym świetle, ale najczęściej to jest efekt ich zachowania.
@@czarnafoka tak jak napisałem wcześniej -nie uogólniam, że wszyscy. Ale my niestety mieliśmy kilka nieprzyjemnych zachowań, i to bez żadnej przyczyny zpowodu naszego zachowania się, bo doskonale wiem co masz na myśli jeśli chodzi o naszych rodaków za granicą. Pozdrawiam
Wiosna tego roku czyli 2024 - ja milo wspominam lokalsow ale to byly male mariny a my bylismy jeszcze przed sezonem wiec bylo spokojnie i na luzie
Ciekawy odcinek. Na Adriatyku w latach 1966-76 pływał nasz "Mieszko". W tamtych latach klubowy jacht AKM Gdańsk. Wypadek jachtu West przypomina podobną w skutkach awarię jachtu Otago. Pozdr. serdecznie.
Dlatego właśnie, lubię zapach diesla o poranku! Silna maszyna to podstawa życia!
Wow, historia "odkurzona" ale wysokie prawdopodobieństwo, że takie zdarzenie może nastąpić obecnie...
SAR w Chorwacji to śmiech na sali
"Kotwiczenie w nawietrznej zatoce nie było rozsądne" - tak może stwierdzić wyłącznie ktoś kto nie zna realiów Adriatyku. Zdarza się tam że po zawietrznej stronie wyspy wiatr jest silniejszy niż po nawietrznej. Jest to spowodowane kształtem niektórych wysp, zbliżonym przekrojem do kształtu skrzydła samolotu. Wiatr opływający ją zwalnia po stronie nawietrznej a przyśpiesza po zawietrznej. Kilka razy udawało mi się unikać podmuchów bory płynąc blisko wyspy od strony nawietrznej, podczas gdy jachty uciekające do zawietrznej strony cieśniny kończyły z porwanymi żaglami.
Ja nie oceniałbym tak surowo decyzji kapitana bez zapoznania się ze specyfiką konkretnej zatoki w której kotwiczył. Możliwe że była najbezpieczniejszą jaką mógł wybrać.
Cześć! Na zdjęciu w 09:06 jest jacht mojego wujka! Czy to Twoje zdjęcie? Pozdrawiam.
To zdjecie jest w internecie od bardzo dawna.
Dzięki za odpowiedź - nie wiedziałem tego. Miła niespodzianka w filmie.
Owszem, to moje zdjęcia :) Chodzi o "Jana z Polnej"?
Tak :)
@@szymondworski To był 2001 rok, do Zadaru przyjechaliśmy w trzy łódki z Warszawy 🙂 Moi rodzice przyjaźnią się z właścicielami "Jana z Polnej". Wtedy pływałem z rodzicami, mając lat 16, na tej drugiej łódce ze zdjęcia 🙂 Mam więcej zdjęć "Jana z Polnej" z tego roku z Chorwacji 🙂
W kwestii łańcucha: oczka 10mm miałyby wytrzymywać warunki sztormowe? Nawet dziecięce huśtawki montuje się na 2 razy grubszych łańcuchach. Nie dziwię się że ten łańcuch nie wytrzymał. W 1996 roku podczas bory zacumowany do boi jacht zatonął nie dlatego że puściły cumy albo knagi, ale dlatego że oderwał mu się kawał dziobu razem ze wszystkim co trzymało go przy boi. Przy takiej sile łańcuszek o ogniwach wielkości 10mm nie ma szans nawet jeśli nie było żadnych ukrytych wad w żadnym z ogniw.
Chyba mylisz pojęcia. "Średnica łańcucha", a bardziej poprawnie mówiąc jego kaliber, to nie jest szerokość ogniwa łańcucha, lecz to jest średnica drutu, z którego dany łańcuch jest wykonany i większość czarterowych jachtów w Chorwacji (takich po kilkanaście metrów długości) ma łańcuchy kotwiczne właśnie kalibru 10 mm. Natomiast przyczyny awarii upatrywałbym raczej w jakości tego łańcucha, a nie w jego "grubości".
@@sambrown5640 A to rzeczywiście pomyliłem pojęcia i racja - ten łańcuch musiał być trefny.
Adriatyk to 5% Śródziemnego (136.000-2.500.000)
Do łapki wgóre nie trzeba namawiać
Szkoda gadać, smutna historia i pech. Finanse z dala od kraju to też problem. Swoją drogą chyba dość wczesna tak silna bora, a zatoka przy tym położeniu i kierunku wiatru stała się pułapką. Dobrze byłoby mieć silnik albo zakotwiczyć po drugiej stronie wyspy, no ale...