Geneza nazwy: pan Andrzej Nowak dostarczył rzetelnej i potwierdzonej wiedzy. Był świadkiem wprowadzenia pierwszych Starów 66 na służbę w wojsku na początku lat 60tych. Z powodu luźno wiszącej na wręgach plandeki wyglądającej jak odwłok robala i odblasków na zderzaku przypominających czułki (których celem jest pokazywanie kierowcy, gdzie mu się zderzaki kończą) wóz został ochrzczony pszczółką. Dodatkową przyczyną owadziej nazwy był fakt, że już służące Stary 20 w zabudowie do przewozu osób nazywano stonką i szersze grono wozów dostało robacze przezwiska. Lingwistycznie to najbardziej rzetelna i sensowna informacja jaką dostałem. Teorie o dźwięku silnika i sprężarki przypominającym rój pszczół z miejsca odrzucam, ten dźwięk niczego nie przypomina tylko może spowodować ogłuchnięcie w trakcie jazdy.
Poprzednia teoria jaką słyszałem była taka że to od buczenia osprzętu na 660-kach w wersji radiołączności (prądnice, radiostacje itd.), ale to bardziej na zasadzie "ktoś mi powiedział że jego znajomy miał wujka w LWP i on tak mu powiedział", więc chyba jednak wersja z plandekami i czułkami jest bardziej wiarygodna.
Nie zgadzam się z dwoma tezami. 1. To nie był ostatni wyjazd na poligon , bo w szanującej się nowoczesnej jednostce artylerii stoi jeszcze kilka takich z zabudowami typowymi dla takich pododdziałow. Są w zasadzie sprawne i ze względu na zabudowę pewnie jeszcze pojadą na poligon. 2. Star zabudowany aparatownią ARO KU 4 ważył chyba 9 ton i jeszcze ciągnął agregad PAD. Taki wariant nie nadawał się do kombinowania paliwa , bo przepał był tak potężny , że trzeba było paliwo do takiego wozu kombinować , żeby zawsze był pełny stan w zbiornikach. Nie udzielam się więcej , ale ogólnie materiał rzetelny i miłe wspomnienia. Dziękuję.
Byłem w wojsku w drugiej połowie lat 80-tych, w wojskach chemicznych. Mieliśmy Stary 660 w wersjach specjalistycznych, tak zwane IRS-y, była tez łaźnia. Większość czasu stały one w garażach i kierowcy dłubali przy nich całymi dniami tylko po to żeby dwa razy w roku pojechać na poligon. I tu zaczynało się ich prawdziwe przeznaczenie, czyli wykazywanie nieprzytomnych ilości spalonego paliwa. Odbywało się to tak że kompania jechała na całodzienne ćwiczenia, najkrótszą drogą do z góry upatrzonego miejsca w lesie, następowało maskowanie pojazdów tak dokładne że żaden satelita nic by nie zobaczył, a następnie kierowca wyciągał bączek i kręcił. Po powrocie meldowało się ilość przejechanych kilometrów, tankowało paliwo, a następnie przelewało się je do beczek specjalnie w tym celu posiadanych i jechało po okolicznych wioskach do umówionych lokalsów którzy kupowali owo paliwo. Większość kasy kosił dowódca kompanii, świnia i pijak, ale i nam coś wpadało. Dowódca zaraz tę kasę przepijał zresztą. I tak to się w tym PRLu poligonowało...
Pszczółka od obrysów na zderzaku które przypominały czułki i również od charakterystycznej pracy silnika który wydawał dźwięk,,bzzzzz 😂''jak był rozpędzony. Ja jeździłem w wojsku dwa lata specjalistycznym po poligonie a podwójną kabiną z paką na co dzień. Specjalistyczna wersja paliła 45/100km a normalna wersja 38/100km. Mam wspaniałe wspomnienia z tego powodu oraz że pochodzę ze Starachowic i była to również moja pierwsza przygoda ze Starem w FSC Starachowice, które były moją pierwszą pracą jako kierowca oczywiście...😊
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Byłem w wojsku 1969-1971 w jw 1311 w Czarnem k/Szczecinka i to był czas wymiany bawełnianych z tkaniny kaleson z trokami, na bawełniane z dzianiny. Czas wymiany mundurów deszczyk na moro i wymiany ZISow 6x6 na Stary 66, który palił polowe juchy z tego co Zis. Star 66 to było miodzio autko i Robur LO 1800A. Na tych Starach nauczyłem jeździć pewnie ze 200 ludzi. Pozdrawiam tych ktorzy z mojego powodu zaliczyli całonocny bieg w pelnym oporzadzeniu na 33 km. Stach
Służyłem w Bydgoszczy, miałem na składzie 3 pszczółki.. przyszła zima 1990/1991, alarm nocny...i w kompanii na kilkadziesiąt pojazdów odpaliły tylko 4 szt 660, wszystkie 266 musieliśmy na zaciąg odpalać...mam mile wspomnienia, i wbrew opiniom, jeśli się troszkę zadbało to były niezawodne, żadna moja nie wracała na holu... pozdrawiam.
U mnie w jednostce, w latach 90tych, te stary nazywali "sierściami" . Ogólnie jak nasze sierściuchy i te ruskie ciężarówy wyjeżdżały na poligon (kilkanaście kilometrów) to jedyne zmartwienie było takie, czy liczba holujących będzie równa lub większa od tych potrzebujących holu.
Masz rację ale u mnie było tak (jak byłem w zetce) , że głównie problemy z nimi były takie że nie było akumulatórów do rozruchu bo cwańsi podmieniali a do tych wkładali aby żaswieciły swiatła, nie jeździłem takim ale koledzy tak , chyba była w nich opcja rozruchu na korbę , pamiętam tez jak koledzy "bazą ładowania" zrobili sobie rad "safari" na poligonie i spalili sprzegło , szef ćwiczeń tylko powiedział im bardzo dobrze - gotowość bojowa 4:30 daliśmy radę
@@maciejjajko U mnie nie dojeżdżały SKOTY-wozy dowodzenia , Kolega z drużyny był kierowca , tez rajdowaliśmy zakopaliśmy - on go zakopał myślelismy ze będzie jakaś kara ale znów komendant wpadł ryknął koty do roboty - wyrwaliśmy go bardzo przyczynił się do tego star 266 -warsztat samochodowy kolegi BANDZIOR-a z Węgrowa (pozdrawiam Wojtka bedzie wiedzial o kogo chodzi - umiił tym jeździć w terenie) a "sierście" jeździły i to bezawaryjnie, gorzej było z GAZ-ami
A mój świętej pamięci znajomy taką pszczółkę z zabudową typu dźwig budowlany w latach osiemdziesiątych prowadził na kołach do Iraku . I po kontrakcie sprzęt tam został.
Z czasów służby wojskowej miło to auto wspominam.To wysprzeglanie na dwa razy te przy gazowki przy redukcji biegu no i praca sprężarki to była poezja.Byla jaka była prosta w obsludze ale obiektywnie trzeba powiedzieć że jeśli nią powozil kiero z jajami to dla niej nie było rzeczy nie możliwych,wszędzie weszła.
Przepiękna ciężarówka, ta prostota, ascetyzm. Jak dla mnie to synonim wojska, terenowej maszyny. Niedawno w pewnej jednostce miałem przyjemność oglądać z bliska kilka sztuk i jak dla mnie to działa sztuki. Pomimo tylu lat stan dobry i z pewnością po małym remoncie jeszcze by człowiek świat zadziwił.
Dosyć wdzięczna ciężarówka wojskowa jeśli się o nią zadbało,miałem okazje nią jeździć w warunkach poligonowych kilka m-cy nigdy mnie nie zawiodła.Głośna zimą przy zdjęciu klapy na silniku w celu ogrzewania,poza tym stosowało się koc wojskowy na maske w celu wygłuszenia.Przy jeździe po piasku wymiękał 266,nie jestem pewien ale ,,Pszczółka" miała chyba inny rozstaw osi i przełożenie plus ogumienie łukowe co robiło robote po piasku.Myśle nawet o zakupie po okazyjnej cenie do odbudowy aby ocalić jakiś egemplarz od przetopu.Co do nazwy ,,Pszczółka' to według mnie chodzi o charakterystyczną prace silnika w czasie jazdy coś jak bzyczenie(dla słuchaczy z oddali wewnątrz jest za dużo Db) co wraz z tym jak 660 wyglądał np.zabudowa jak odwłok i pare detali dawało mu przydomek ,,Pszczółki"
Jeździłem w woju pszczołom. Z tego co wówczas słyszałem to chodziło o to że po pierwsze że wersja oplandeczona ze zdjętym dachem z boku wyglądała jak by miała odwłok, po drugie charakterystyczne wskaźniki szerokości przypominały owadzie czułki i po trzecie sprawny silnik ze szczelnym układem wydechowym na wolnych obrotach wydawał specyficzne bzyczenie i był naprawdę cichy. Sam nieraz się łapałem na tym że próbowałem odpalać uruchomiony silnik bo byłem przekonany że zgasł. Huk w tym samochodzie podczas jazdy generowała skrzynia, reduktor, opony i przekładnie mostów. Silnika słychać nie było.
Jak był sprawny silnik i cały napęd, w pełni rozgrzany silnik pracował cicho i wydawał dźwięk bardzo podobny do bzyczenia pszczoły. Takie było wrażenie jak się stało kilka metrów od auta. Jeszcze kilka lat temu były w 23 pułku w Bolesławcu. Sam pracowałem w Dobre nad Kwisą, roku 2002 były w normalnym użytku, jako zapas części dostaliśmy kilka z magazynów z przebiegiem 19-20 kilometrów, zamiast je wdrożyc do użytku to poszły na części
Witam serdecznie Irytującego i wszystkich widzów. Służbę w wojsku odbywałem w 2007 roku. Byłem kierowcą-elektromechanikiem. Pod swoją opieką miałem Stara 660 w wersji radiostacji i obsługi lotów, stara 266 z oplandekowaną paką i ławkami do przewozu żołnierzy na poligon oraz kilka UAZ-ów model 452 w wersji radiostacji. W mojej jednostce nigdy nie słyszałem, żeby na Stara 660 mówiono " Pszczółka". Na niego wszyscy mówili " Muł ", nawet stara kadra. Jak przełożeni mówili mi żebym podstawił " Muła" to było jasne, że chodzi o Stara 660. Natomiast co do "Pszczółki". To w mojej jednostce mówiono tak na UAZ 452. Dziwne, że taka rozbieżność w nazewnictwie 😁. Dodam tylko ( bo możliwe, że w zależności od regionu były różne potoczne nazwy), że służbę odbywałem w 49 Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim obecnie przemianowanym na 49 Baza Lotnicza. Pozdrawiam serdecznie. P. S. To były sprzęty nie do zajechania. 😁
Miałem w wojsku w latach osiemdziesiątych dwa takie na stanie , oczywiście na ZN-ach , ale oba sprawne i prawie nowe , z czego jeden miał zabudowę w wersji klubu polowego , co stanowiło rzadkość na wybrzeżu , ponieważ byłem wypożyczany oczywiście z tym sprzętem do innych jednostek , przeważnie na poligony . Jakoś to śmigało , dodam jeszcze , że do kompletu była specjalna , oryginalna przyczepa . U nas też funkcjonowały dwie nazwy ..... Pszczółka i Taśka ....,.. W sumie fajna bryka .
Pamiętam te Stary z mojej Zasadniczej Służby Wojskowej, Jeździły w zaopatrzeniu na poligonie. Kierowcy mówili że ze względu na przełożenia lepiej radziły sobie w terenie niż 266. My, ze względu na charakterystyczną pracę silnika na wolnych obrotach, nazywaliśmy je TAŚ TASIE.
Nazwa ,,pszczółka'' wywodzi się od charakterystycznego dźwięku wydawanego przez ten silnik. Podobno dźwięk sprawnego silnika z dobrze ustawionym gaźnikiem przypominał bzyczenie pszczoły. Info od mojego ojca, który w tamtym czasie był mechanikiem i naprawiał takie stary.
Pamiętam jak ojciec zawsze opowiadał o tych samochodach jak i 266, były to najsmieszniejsze i najciekawsze bajki o pszczółkach, ojciec był kierowcą w wojsku. historia o przepalanej na placu pszczółce ktora miała tak wytarte piersicienie że nie dawała rady wciągnąć się na pusto pod górkę czy sprężarka którą przywiózl z drugiego konca polski pociągiem jako rekompensate za stracone miesiace w wojsku dalej chodzi i spełnia rolę w moim garażu. Ponadto w mojej miejscowości często widuje się zdjęta zabudowę warsztatową jako np, szopa czy miejsce do składowania paszy dla świń...
W mojej OSP jeździł taki jeszcze 10 lat temu, pochodził z wojsk chemicznych. Beczka 2,5 tys. l. Nazwa bojowa- sierściuch. Kierowca prywatnym autem na cpn nie jeździł przez wiele lat ;)
Myśmy mieli w Stargardzie (jw1755) pszczółkę na batalionie jedną tylko ale sławną. Nazywała się Pustynna Burza że względu na swój piaskowy kolor i wyjeżdżała tam gdzie nawet nasze czołgi rady nie dawały.
Jak Pan powiedział że ostatnio na poligon wyjechały w maju tego roku to buchnąłem takim śmiechem że padłem na podłogę i zacząłem się turlać a rodzice chcieli pogotowie wzywać :D
U mnie w jednostce pszczolki staly pod wiatą.Opony czernili pastą do butów a raz w roku wyciagali je na coroczne przeglądy.Silnik do dinozaur pamietajacy PZInż.ale uklad orzeniesienia napedu byl calkiem,calkiem.Kabina podobna jak GMC z 2 wojny.Wygladem chyba byl podobny do Fordsonów.Moge sie mylic.
BB WOP Przemyśl. 79-81 Miałem na stanie dwa Stary 660.Jeden na szose , drugi na balonach w teren.Norma 40 l/100km. Spalanie faktyczne na szosie ok 35 l/100 . Latem często jezdzilem z opuszczoną kabiną, lub z podniesioną szybą. Starsi mówili ze nazwa Pszczółka prawdopodobnie powstała od obrysowych : wąsów: na zderzaku. Pozdrawiam.
Nazwa „Pszczółka” pochodzi od charakterystycznych wskaźników obrysu montowanych do przedniego zderzaka - takie czułki. Ten widok uzupełniał metalowy fragment dachu wraz z brezentem
Pszczółka bo robotny jak pszczoła... tak strzelam. Pamiętam jak za "smarka" marzyłem żeby mieć takiego, zrobić z niego kamper i pojechać tam i z powrotem... 20 lat minęło a one dalej topią lód mojego serca XD
W 1987 roku przed wyjazdem na ćwiczenia Przyjaźń 87 próbowaliśmy 660 użyć jako ciągnika artyleryjskiego do holowania haubicy 122 mm M30. Nie dał rady. Ostatecznie pojechały 266.
Misiu silniki benzynowe w odróżnieniu od dizla w tamtych czasach było można odpalićna na wielkich mrozach a -25stopni to był standard ,a jeszcze patent na podgrzanie misy olejowej lutlampą.
Jak byłem w wojsku ok 2008r. To pszczółki jechały na poligon na holu żeby nie było przepału benzyny. I tak sobie stały na poligonie i wracały też na holu.
W wojsku miałem styczność z tymi pojazdami. Na 1 stacje radioliniową R-404 przypadały 3 pojazdy Star 660 (Aparatownia,Zasilanie i Anteny). Byłem operatorem R-404 a w rezerwie przenieśli mnie na radiolinie radzieckie R-409 które były na ziłach, bodajże Z-157. Miło wspominam te 15 miesięcy służby :)
Jak usłyszysz, jak ten Star na pełnym gazie, z kołami do połowy w piasku, podjeżdża pod wysoką wydmę, wtedy dowiesz się, czemu pszczółka :-D :-D :-D Z pewnej odległości było słychać tylko bzyczenie. I to były jedyne ciężarówki radzące sobie z piaskiem i wysokimi wydmami.
Każdy kierowca benzynowej ciężarówki stawał się mistrzem Eco drivingu i nadmiar z przydziału przecież się nie marnował ;) Dlatego też Urale w LWP miały zbiorniki zamykane na kłódkę. Z uczciwością żołnierzy różnie bywało a Ural z 300 litrowym zbiornikiem benzyny to była żyła złota...
Witam! Byłem kierowcą w wojsku w wesołej.Jeździłem starem 200 ale rozmawiałem z kierowcami pszczółek jak też sam słyszałem pracę tego silnika który na wyższych obrotach specyficznie szumiał. Pozdrawiam!
Ja pod koniec lat 80 tych w Świeciu nad Wisłą spotkałem się z określeniem "Niach". Zdecydowanie od odgłosu silnika pracującego na wolnych obrotach: niach, niach, niach. Ogólnie w jednostkach łączności, a zwiedziłem ich kilka nie spotkałem się z określeniem "pszczółka" Muł, sierść i niach tak
Szkoliłem się na takim w wojsku w 95r . Zadałem te same pytanie na jednostce i otrzymałem odpowiedź że nazwa pszczółka jest od charakterystycznego dźwięku silnika w trakcie jazdy 🙂
A w mojej jednostce mówiono na "sześć-sześć"- MUŁ. (lata 80-te) Jak pamiętam rzadko wyjeżdżały z hangarów (pewnie przez to spalanie). Sporo ich stało na "ZN-ie" Nie byłem kierowcą, ale "starzy" kierowcy"(drugi rok służby) nic w nich nie robili - jak jeździ to zostaw. Żadnego czyszczenia, rozkręcania, itp. Jak "młody" się dorwał i np. przeczyścił gaźnik...- amen-.. miesiąc przy samochodzie w każdej wolnej chwili. MUŁ to MUŁ - symuluj przy nim robotę, ale nic nie nie rób! Śmieliśmy się, że są "przeciw pancerne" bo grubość farby wielokrotnie przekraczała na nich grubość blachy. Zdrowia życzę
Brezentowy dach, niesynchronizowanie biegi. W szoferce ogłuszający hałas. Szyby rysowane od ekierki. Design z serii "Układ Warszawski Power". I napęd 6x6. Po prostu męska szowinistyczna świńskość w całej ozdobie. Jak patrzę na tę pszczółkę, to poziom testosteronu wywala mi poza skalę, a moim włosom na klacie rosną włosy na klacie.
W Tomaszowie Mazowieckim w 97 roku - uczyłem się do egzaminu na C tym sprzętem. Brak wspomagania plac manewrowy i zawracanie na 3.... do tej pory pamiętam ból mięśni po pierwszym razie. A instruktorów nazywali "arabami" - silniczki do kręcenia "kilometrówki" chodziły nawet podczas jazdy.
Witam serdecznie. Mamy jedną "Pszczółkę" jeżdżącą na stanie Muzeum Techniki i Militariów w Rzeszowie, filia Muzeum schron przeciwatomowy "Marysieńka". Serdecznie zapraszam do zwiedzania!
Pamiętam jak byłem malutki czyli jakieś 18 lat temu to dziadek miał 2 stary ale bodajże 266 którymi woził worki z paszami. Jakie to było ogromne! Opona wielkości samego mnie robiła wrażenie, pamiętam jak robiłem podchody wchodząc na drzewo i próbując wejść do kabiny. Ahh piękne czasy
W firmie budowlanej mieliśmy 660 kupioną prosto z aukcji z demobilu. Z ciekawostek na tabliczce znamionowej rok produkcji był z tego co pamiętam 2000, miał silnik diesla iveco i wspomaganie. Koleś co prowadził aukcje gadał, że wojsko zamówiło nowe ramy. Na tych ramach z tego co mieli montowali ciężarówki i w ten sposób teoretycznie były nowe pojazdy. No i nie wspomniałeś o niesamowitym promieniu skrętu tej maszyny. Czasem rondo musieliśmy na dwa razy brać xD.
Super najpierw Twierdza Modlin. Tym razem Star 660 - Jeszcze raz służyłem w ,,Z" jesień 03-04 Kazuniu Nowy 2189 czyli za Wisłą a na stanie miałem Pszczułkę (tylko z nazwy bo po remoncie bebechy z iweko) z zabudowanym filtrem wody
Miałem przyjemność jeździć żurawiem na takiem 660 w JW jeszcze w roku 2012. Pięknie jeździło się na poligony. A pszczółka prawdopodobnie dlatego, że jeśli silnik dobrze chodził i wkręcał się na obroty to wydawał dźwięk ula.
Pseudonim pszczółka wziął się najprawdopodobniej od takich znaczników krawędzi pojazdu umocowanych na przednim zderzaku. Takie podłużne elementy w białym okręgiem na końcu. Wyglądało to jak czółki pszczółki... ktoś kiedyś zażartował... i tak już zostało. Pozdrawiam i dziękuję za kolejny świetny odcinek.
Z tą pszczółką to było tak że nazwa ta rozprzestrzeniła się wśród kierowców którzy z sprzętów z drugiej wojny światowej przesiedli się na właśnie te stary.W tej nazwie chodziło głównie o to że w porównaniu do jęków wydawanych przez pozarzynane silniki,skrzynie itp ten sprzęt chodził jak pszczółka.Tak mi opowiadali ludzie którzy jeszcze pamiętają jak te sprzęty były nowe.
Gdy bylem w wojsku 93-95, chlopaki z samochodowki mowili, ze dlatego "pszczolka", bo ma takie dwie charakterystyczne "antenki" na przednim zderzaku, odchodzace do gory lekko po skosie na zewnatrz. Takie dwa cienkie plaskowniki, z zolto-czarnymi kolkami na koncach xD Ale nie dam sobie reki uciac. Tak slyszalem xD Pewnie ktoras z ich wielu wersji.
Taki kawał mi się przypomniał: W pewnym zakładzie wybuchł pożar. Przyjechała PSP, ale mówią, że na razie za wiele nie zdziałają, mogą tylko zabezpieczyć teren, żeby ogień się nie rozprzestrzeniał. Nagle na miejsce na sygnale wpada OSP. Bez zatrzymania przebijają bramę, jeżdżą wokół budynku, leją wodę i udało im się ugasić. Na drugi dzień prezes zakładu przychodzi do ochotników z podziękowaniami i mówi: - Powiedzcie panowie, jak was wynagrodzić za tak wielką odwagę? Na co dowódca strażaków odpowiada: - Hamulce w Starze przydałoby się zrobić... Oczywiście to tylko taki kawał, strażacy to chyba najodważniejsi ludzie na świecie.
Miałem na pszczołce radiostacje razem ponad 8ton,w bieszczadach nie było góry pod, którą bym nie wjechał, ale przepały były ogromne i benzynę trzeba było (organizować)
Pszczółki można spotkać jako samochody do transportu drzewa w Bieszczadach . Oczywiście przerobione z silnikiem diesla i hamulcami . Ale ich czas pewnie się już kończy tak jak przed laty czołgów T-34 które pracowały na wyrębach w lesie .
Takiego stara kiedyś mieli moi sąsiedzi, był on bez naczepy tylko rama i koła i nim wozili drewno z lasu, ze 2 razy miałem okazję się nim przejechać i powiem wam niesamowite przeżycie
Cześć i czołem. Kluski z rosołem. Dzięki że przypomniałeś mi powiedzonko z woja. "Sztuka jest sztuka". Haha. Często występowało w połączeniu z powiedzonkiem "naruchać natrzepać ma być"
Jedyne co pamiętam, to wieczne akwarium w 5 cylindrze...., co do spalania, to na krótkich trasach (do 10km) paliły mniej od UAZ-a..., a silnik chociaż miał dużo wad, to był też odporny na debilizmy kierowców.
Jak byłem w armii to teoria była taka, że pszczółka od charakterystycznego dźwięku silnika benzynowego. Ten silnik w porównaniu do diesla tak sobie właśnie bzyczał 🤔🙂
"pił benzynę jak żul amarenę" no padłem, mistrz. Szwagier jak był młody przerobił trupa stara 660 na ciągnik leśny z napędzaną przyczepą. Jeszcze gdzieś jeździ po lasach do tej pory bo go dopiero rok temu sprzedał.
Co do nazewnictwa "Pszczółka" to znam wytłumaczenie. Mój tato był w wojsku i mówił, że ten pseudonim wziął się od naczepy szpitala polowego. Przy rozkładaniu ścian bocznych w górę tworzyły one skrzydła jak u pszczoły :P
U mnie w byłym PGR-ze taki latał . latał , latał , PGR padł , krowy pozdychały , sprzęt rozkradli , a on dalej latał. Nie dali rady go zajeździć . W końcu kupił go jakiś kolekcjoner.
Już wyjaśniam. Jak jeździłem do mojego ojca na służbę w TW Modlin, to często jeździliśmy albo Starami 29 albo 660, tym drugim szczególnie jak tata wracał z ćwiczeń. To były lata 80. Kiedyś spytałem się kierowcy czemu 660 nazywa się Pszczółka, to wyjaśnił to w ten sposób: charakterystyczny dźwięk silnika i druga sprawa każda ciężarówka miała czułki, czyli oznaczenia dla szofera, gdzie kończyła się kabina. Podobne krańcówki miały też Tatry kiedyś, albo Krazy. Dla mnie jako dla dzieciaka to był główny element wyjaśniający tę nazwę oraz lecąca w TVP Wieczorynka z Pszczółką Mają. To były lata 80., a podobno ta nazwa jest dużo starsza, więc myślę, że bajka tylko umocniła te nazwę. Co do dźwięku silnika, to ktoś to już od strony technicznej w komentarzu objaśnił. Faktycznie ten dźwięk Stara 660 był jedyny w swoim rodzaju i trochę przypominał dźwięki wydawane przez pszczołę lub inne owady latające lub zapylające.
Hurraa! Mój ulubiony pojazd wojskowy z czasów dzieciństwa (obok Skota). Nie wiem czemu pszczółka, ale Star 660 pracowity był, jak pszczółka (bo innych pojazdów często nie było).
Na wojskowych Balicach '91r na 266 była zabudowana tzw. krasula - przeszklone jak akwarium zapasowe mobilne stanowisko kontroli lotów. Krasula od malowania w biało czarne kwadraty...Na lotnisku stała jeszcze starsza 660 ale służyła tylko do spuszczania paliwa i pastowania opon na kontrole.
Bujałem się takim, 89-91, pluton rozminowania,. W tej chwili eksploatuję "Papaja", z skrzynią biegów, i tylnym mostem (skracanym) tegoż typu. Pozdrawiam.
Mieliśmy na batalionie Pszczułkę. Pomalowana na kolor "piaskowa burza", żarła 70 litrów benzyny na sto kilometrów i wiecej stała na warsztacie jak jeździła. Ale jak już odpaliła to pojechała. I nie było siły zeby ją zatrzymać.
@Angel Dust określenie pszczółka wyszło od żołnierzy służby zasadnicznej. Ja nazywałem tego stara Taśka. Ponieważ jadąc słychać dźwięk- taś, taś, taś, taś.... albo kabriolet 🙂 .
Kto w wojsku potrafił eksploatować ciężarówkę ,skrzynia niesynchronizowana to dla fachowców w temacie .W cywilnych wersjach silniki dobrze chodziły i bardzo cicho .Star 29 jak silnik pracował na wolnych obrotach to często kierowca chciał odpalać jeszcze raz ,był niesłyszalny .
Pszczółka nazywano samochody w wersji PSL. Czyli polowa stacją ładowania. Były to samochody warsztatowe do naprawy i obsługi akumulatorów. Szczególnie ważna rolę odgrywały na poligonach zimowych. Jednostki pierwszego rzutu w PRL miały krótki czas opuszczenia parku po ogłoszeniu alarmu z wyjazdem. Wtedy stan akumulatorów bywał decydujący Szczególnie w zimie. Obserwatorzy i rozjemcy liczyli czas ostatniego pojazdu który opuścił park od ogłoszenia alarmu.
Koparka i Dzwig byly dwa takie w 80 latach w Przedsiebiorstwe Robót Instalacyjno Montazowych Budownictwa Rolniczego Drawsko Pom. :) doszedl tez Dzwig Star 28 :) , to byly czasy gdzie sie nowe nadwozia Nysek odbieralo :)
gdzie ja sluzylem byl zw park cystern zn, stalo chyba z 20 tych starow w roznych wersjch, zaden nie odpalil tylko musieli je po kolei brac na pych albo raczej ciagnac przez 300 metrow by odpalil
Geneza nazwy: pan Andrzej Nowak dostarczył rzetelnej i potwierdzonej wiedzy. Był świadkiem wprowadzenia pierwszych Starów 66 na służbę w wojsku na początku lat 60tych. Z powodu luźno wiszącej na wręgach plandeki wyglądającej jak odwłok robala i odblasków na zderzaku przypominających czułki (których celem jest pokazywanie kierowcy, gdzie mu się zderzaki kończą) wóz został ochrzczony pszczółką. Dodatkową przyczyną owadziej nazwy był fakt, że już służące Stary 20 w zabudowie do przewozu osób nazywano stonką i szersze grono wozów dostało robacze przezwiska. Lingwistycznie to najbardziej rzetelna i sensowna informacja jaką dostałem. Teorie o dźwięku silnika i sprężarki przypominającym rój pszczół z miejsca odrzucam, ten dźwięk niczego nie przypomina tylko może spowodować ogłuchnięcie w trakcie jazdy.
i jak się z niego wysiadło to jeszcze tydzień brzęczało w uszach ;)
Tak mi się właśnie wydawało patrząc na to auto, że będzie związane coś z wyglądem zabudowy, plandeki.
Poprzednia teoria jaką słyszałem była taka że to od buczenia osprzętu na 660-kach w wersji radiołączności (prądnice, radiostacje itd.), ale to bardziej na zasadzie "ktoś mi powiedział że jego znajomy miał wujka w LWP i on tak mu powiedział", więc chyba jednak wersja z plandekami i czułkami jest bardziej wiarygodna.
Nie zgadzam się z dwoma tezami.
1. To nie był ostatni wyjazd na poligon , bo w szanującej się nowoczesnej jednostce artylerii stoi jeszcze kilka takich z zabudowami typowymi dla takich pododdziałow.
Są w zasadzie sprawne i ze względu na zabudowę pewnie jeszcze pojadą na poligon.
2. Star zabudowany aparatownią ARO KU 4 ważył chyba 9 ton i jeszcze
ciągnął agregad PAD. Taki wariant nie nadawał się do kombinowania paliwa , bo przepał był tak potężny , że trzeba było paliwo do takiego wozu kombinować , żeby zawsze był pełny stan w zbiornikach.
Nie udzielam się więcej , ale ogólnie materiał rzetelny i miłe wspomnienia.
Dziękuję.
Bzdury nad bzdurami pseudo historyku
Byłem w wojsku w drugiej połowie lat 80-tych, w wojskach chemicznych. Mieliśmy Stary 660 w wersjach specjalistycznych, tak zwane IRS-y, była tez łaźnia. Większość czasu stały one w garażach i kierowcy dłubali przy nich całymi dniami tylko po to żeby dwa razy w roku pojechać na poligon. I tu zaczynało się ich prawdziwe przeznaczenie, czyli wykazywanie nieprzytomnych ilości spalonego paliwa. Odbywało się to tak że kompania jechała na całodzienne ćwiczenia, najkrótszą drogą do z góry upatrzonego miejsca w lesie, następowało maskowanie pojazdów tak dokładne że żaden satelita nic by nie zobaczył, a następnie kierowca wyciągał bączek i kręcił. Po powrocie meldowało się ilość przejechanych kilometrów, tankowało paliwo, a następnie przelewało się je do beczek specjalnie w tym celu posiadanych i jechało po okolicznych wioskach do umówionych lokalsów którzy kupowali owo paliwo. Większość kasy kosił dowódca kompanii, świnia i pijak, ale i nam coś wpadało. Dowódca zaraz tę kasę przepijał zresztą. I tak to się w tym PRLu poligonowało...
Pszczółka od obrysów na zderzaku które przypominały czułki i również od charakterystycznej pracy silnika który wydawał dźwięk,,bzzzzz 😂''jak był rozpędzony. Ja jeździłem w wojsku dwa lata specjalistycznym po poligonie a podwójną kabiną z paką na co dzień.
Specjalistyczna wersja paliła 45/100km a normalna wersja 38/100km. Mam wspaniałe wspomnienia z tego powodu oraz że pochodzę ze Starachowic i była to również moja pierwsza przygoda ze Starem w FSC Starachowice, które były moją pierwszą pracą jako kierowca oczywiście...😊
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Byłem w wojsku 1969-1971 w jw 1311 w Czarnem k/Szczecinka i to był czas wymiany bawełnianych z tkaniny kaleson z trokami, na bawełniane z dzianiny. Czas wymiany mundurów deszczyk na moro i wymiany ZISow 6x6 na Stary 66, który palił polowe juchy z tego co Zis. Star 66 to było miodzio autko i Robur LO 1800A. Na tych Starach nauczyłem jeździć pewnie ze 200 ludzi. Pozdrawiam tych ktorzy z mojego powodu zaliczyli całonocny bieg w pelnym oporzadzeniu na 33 km. Stach
Służyłem w Bydgoszczy, miałem na składzie 3 pszczółki.. przyszła zima 1990/1991, alarm nocny...i w kompanii na kilkadziesiąt pojazdów odpaliły tylko 4 szt 660, wszystkie 266 musieliśmy na zaciąg odpalać...mam mile wspomnienia, i wbrew opiniom, jeśli się troszkę zadbało to były niezawodne, żadna moja nie wracała na holu... pozdrawiam.
U mnie w jednostce, w latach 90tych, te stary nazywali "sierściami" . Ogólnie jak nasze sierściuchy i te ruskie ciężarówy wyjeżdżały na poligon (kilkanaście kilometrów) to jedyne zmartwienie było takie, czy liczba holujących będzie równa lub większa od tych potrzebujących holu.
Masz rację ale u mnie było tak (jak byłem w zetce) , że głównie problemy z nimi były takie że nie było akumulatórów do rozruchu bo cwańsi podmieniali a do tych wkładali aby żaswieciły swiatła, nie jeździłem takim ale koledzy tak , chyba była w nich opcja rozruchu na korbę , pamiętam tez jak koledzy "bazą ładowania" zrobili sobie rad "safari" na poligonie i spalili sprzegło , szef ćwiczeń tylko powiedział im bardzo dobrze - gotowość bojowa 4:30 daliśmy radę
Jak myśmy 3 razy jeździli na poligon do Orzysza, to nigdy konwój nie przyjechał razem. Po drodze trzeba było zbierać "trupy"😁
@@maciejjajko U mnie nie dojeżdżały SKOTY-wozy dowodzenia , Kolega z drużyny był kierowca , tez rajdowaliśmy zakopaliśmy - on go zakopał myślelismy ze będzie jakaś kara ale znów komendant wpadł ryknął koty do roboty - wyrwaliśmy go bardzo przyczynił się do tego star 266 -warsztat samochodowy kolegi BANDZIOR-a z Węgrowa (pozdrawiam Wojtka bedzie wiedzial o kogo chodzi - umiił tym jeździć w terenie) a "sierście" jeździły i to bezawaryjnie, gorzej było z GAZ-ami
A mój świętej pamięci znajomy taką pszczółkę z zabudową typu dźwig budowlany w latach osiemdziesiątych prowadził na kołach do Iraku . I po kontrakcie sprzęt tam został.
Z czasów służby wojskowej miło to auto wspominam.To wysprzeglanie na dwa razy te przy gazowki przy redukcji biegu no i praca sprężarki to była poezja.Byla jaka była prosta w obsludze ale obiektywnie trzeba powiedzieć że jeśli nią powozil kiero z jajami to dla niej nie było rzeczy nie możliwych,wszędzie weszła.
Przepiękna ciężarówka, ta prostota, ascetyzm. Jak dla mnie to synonim wojska, terenowej maszyny. Niedawno w pewnej jednostce miałem przyjemność oglądać z bliska kilka sztuk i jak dla mnie to działa sztuki. Pomimo tylu lat stan dobry i z pewnością po małym remoncie jeszcze by człowiek świat zadziwił.
Dosyć wdzięczna ciężarówka wojskowa jeśli się o nią zadbało,miałem okazje nią jeździć w warunkach poligonowych kilka m-cy nigdy mnie nie zawiodła.Głośna zimą przy zdjęciu klapy na silniku w celu ogrzewania,poza tym stosowało się koc wojskowy na maske w celu wygłuszenia.Przy jeździe po piasku wymiękał 266,nie jestem pewien ale ,,Pszczółka" miała chyba inny rozstaw osi i przełożenie plus ogumienie łukowe co robiło robote po piasku.Myśle nawet o zakupie po okazyjnej cenie do odbudowy aby ocalić jakiś egemplarz od przetopu.Co do nazwy ,,Pszczółka' to według mnie chodzi o charakterystyczną prace silnika w czasie jazdy coś jak bzyczenie(dla słuchaczy z oddali wewnątrz jest za dużo Db) co wraz z tym jak 660 wyglądał np.zabudowa jak odwłok i pare detali dawało mu przydomek ,,Pszczółki"
Jeździłem w woju pszczołom. Z tego co wówczas słyszałem to chodziło o to że po pierwsze że wersja oplandeczona ze zdjętym dachem z boku wyglądała jak by miała odwłok, po drugie charakterystyczne wskaźniki szerokości przypominały owadzie czułki i po trzecie sprawny silnik ze szczelnym układem wydechowym na wolnych obrotach wydawał specyficzne bzyczenie i był naprawdę cichy. Sam nieraz się łapałem na tym że próbowałem odpalać uruchomiony silnik bo byłem przekonany że zgasł. Huk w tym samochodzie podczas jazdy generowała skrzynia, reduktor, opony i przekładnie mostów. Silnika słychać nie było.
Jak był sprawny silnik i cały napęd, w pełni rozgrzany silnik pracował cicho i wydawał dźwięk bardzo podobny do bzyczenia pszczoły. Takie było wrażenie jak się stało kilka metrów od auta. Jeszcze kilka lat temu były w 23 pułku w Bolesławcu. Sam pracowałem w Dobre nad Kwisą, roku 2002 były w normalnym użytku, jako zapas części dostaliśmy kilka z magazynów z przebiegiem 19-20 kilometrów, zamiast je wdrożyc do użytku to poszły na części
Witam serdecznie Irytującego i wszystkich widzów. Służbę w wojsku odbywałem w 2007 roku. Byłem kierowcą-elektromechanikiem. Pod swoją opieką miałem Stara 660 w wersji radiostacji i obsługi lotów, stara 266 z oplandekowaną paką i ławkami do przewozu żołnierzy na poligon oraz kilka UAZ-ów model 452 w wersji radiostacji. W mojej jednostce nigdy nie słyszałem, żeby na Stara 660 mówiono " Pszczółka". Na niego wszyscy mówili " Muł ", nawet stara kadra. Jak przełożeni mówili mi żebym podstawił " Muła" to było jasne, że chodzi o Stara 660. Natomiast co do "Pszczółki". To w mojej jednostce mówiono tak na UAZ 452. Dziwne, że taka rozbieżność w nazewnictwie 😁. Dodam tylko ( bo możliwe, że w zależności od regionu były różne potoczne nazwy), że służbę odbywałem w 49 Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim obecnie przemianowanym na 49 Baza Lotnicza. Pozdrawiam serdecznie.
P. S. To były sprzęty nie do zajechania. 😁
Miałem w wojsku w latach osiemdziesiątych dwa takie na stanie , oczywiście na ZN-ach , ale oba sprawne i prawie nowe , z czego jeden miał zabudowę w wersji klubu polowego , co stanowiło rzadkość na wybrzeżu , ponieważ byłem wypożyczany oczywiście z tym sprzętem do innych jednostek , przeważnie na poligony . Jakoś to śmigało , dodam jeszcze , że do kompletu była specjalna , oryginalna przyczepa . U nas też funkcjonowały dwie nazwy ..... Pszczółka i Taśka ....,.. W sumie fajna bryka .
Pamiętam te Stary z mojej Zasadniczej Służby Wojskowej, Jeździły w zaopatrzeniu na poligonie. Kierowcy mówili że ze względu na przełożenia lepiej radziły sobie w terenie niż 266. My, ze względu na charakterystyczną pracę silnika na wolnych obrotach, nazywaliśmy je TAŚ TASIE.
Były tzw. parki pontonowe w wojskach inżynieryjnych. Budowano z nich mosty pływające. W parku pontonowy tylko kutry były holowane przez Krazy.
Nazwa ,,pszczółka'' wywodzi się od charakterystycznego dźwięku wydawanego przez ten silnik. Podobno dźwięk sprawnego silnika z dobrze ustawionym gaźnikiem przypominał bzyczenie pszczoły. Info od mojego ojca, który w tamtym czasie był mechanikiem i naprawiał takie stary.
Pamiętam jak ojciec zawsze opowiadał o tych samochodach jak i 266, były to najsmieszniejsze i najciekawsze bajki o pszczółkach, ojciec był kierowcą w wojsku. historia o przepalanej na placu pszczółce ktora miała tak wytarte piersicienie że nie dawała rady wciągnąć się na pusto pod górkę czy sprężarka którą przywiózl z drugiego konca polski pociągiem jako rekompensate za stracone miesiace w wojsku dalej chodzi i spełnia rolę w moim garażu. Ponadto w mojej miejscowości często widuje się zdjęta zabudowę warsztatową jako np, szopa czy miejsce do składowania paszy dla świń...
W mojej OSP jeździł taki jeszcze 10 lat temu, pochodził z wojsk chemicznych. Beczka 2,5 tys. l. Nazwa bojowa- sierściuch. Kierowca prywatnym autem na cpn nie jeździł przez wiele lat ;)
Myśmy mieli w Stargardzie (jw1755) pszczółkę na batalionie jedną tylko ale sławną. Nazywała się Pustynna Burza że względu na swój piaskowy kolor i wyjeżdżała tam gdzie nawet nasze czołgi rady nie dawały.
Jak Pan powiedział że ostatnio na poligon wyjechały w maju tego roku to buchnąłem takim śmiechem że padłem na podłogę i zacząłem się turlać a rodzice chcieli pogotowie wzywać :D
U mnie w jednostce pszczolki staly pod wiatą.Opony czernili pastą do butów a raz w roku wyciagali je na coroczne przeglądy.Silnik do dinozaur pamietajacy PZInż.ale uklad orzeniesienia napedu byl calkiem,calkiem.Kabina podobna jak GMC z 2 wojny.Wygladem chyba byl podobny do Fordsonów.Moge sie mylic.
BB WOP Przemyśl. 79-81 Miałem na stanie dwa Stary 660.Jeden na szose , drugi na balonach w teren.Norma 40 l/100km. Spalanie faktyczne na szosie ok 35 l/100 . Latem często jezdzilem z opuszczoną kabiną, lub z podniesioną szybą. Starsi mówili ze nazwa Pszczółka prawdopodobnie powstała od obrysowych : wąsów: na zderzaku. Pozdrawiam.
Nazwa „Pszczółka” pochodzi od charakterystycznych wskaźników obrysu montowanych do przedniego zderzaka - takie czułki. Ten widok uzupełniał metalowy fragment dachu wraz z brezentem
ma pan racje od czułków obrysowych
Dokładnie tak
@@marekparapter7759 Chyba masz racje nawet u nas były tak pomalowane jak czółki pszczół
Dokładnie tak, od tych obrysówek wystających z przodu. W połączeniu z tą kratownicą wygląda jak przczółka.
Pszczółka bo robotny jak pszczoła... tak strzelam. Pamiętam jak za "smarka" marzyłem żeby mieć takiego, zrobić z niego kamper i pojechać tam i z powrotem... 20 lat minęło a one dalej topią lód mojego serca XD
9:18 ten star to z całym WP jest kompatybilny ;) ;)
W 1987 roku przed wyjazdem na ćwiczenia Przyjaźń 87 próbowaliśmy 660 użyć jako ciągnika artyleryjskiego do holowania haubicy 122 mm M30. Nie dał rady. Ostatecznie pojechały 266.
Jedną nockę na poligonie spędziłem w pszczółce... lepsze to niż pałatka...
Jeździłem tym cudem...
Dawał radę w terenie...
U nas mówiło się na stara 660 taś taś z powodu charakterystycznego odgłosu pracy silnika...
Pozdrawiam
Jak zwykle wspaniałe, w tym historyku nie ma nic irytującego :D
intrygującego
Jestem ze Starachowic i dziękuję Ci Irytujący Historyku za możliwość nauki o historii swojego miasta
Misiu silniki benzynowe w odróżnieniu od dizla w tamtych czasach było można odpalićna na wielkich mrozach a -25stopni to był standard ,a jeszcze patent na podgrzanie misy olejowej lutlampą.
Jak byłem w wojsku ok 2008r. To pszczółki jechały na poligon na holu żeby nie było przepału benzyny. I tak sobie stały na poligonie i wracały też na holu.
W wojsku miałem styczność z tymi pojazdami. Na 1 stacje radioliniową R-404 przypadały 3 pojazdy Star 660 (Aparatownia,Zasilanie i Anteny). Byłem operatorem R-404 a w rezerwie przenieśli mnie na radiolinie radzieckie R-409 które były na ziłach, bodajże Z-157. Miło wspominam te 15 miesięcy służby :)
Jak usłyszysz, jak ten Star na pełnym gazie, z kołami do połowy w piasku,
podjeżdża pod wysoką wydmę,
wtedy dowiesz się, czemu pszczółka :-D :-D :-D
Z pewnej odległości było słychać tylko bzyczenie.
I to były jedyne ciężarówki radzące sobie z piaskiem i wysokimi wydmami.
"Kto ma pszczolki ten ma miod, kto ma diesla ten ma smrod", ... benzyna kiedys byla na kartki, starsi widzowie od razu wiedza w czym rzecz ;)
Każdy kierowca benzynowej ciężarówki stawał się mistrzem Eco drivingu i nadmiar z przydziału przecież się nie marnował ;)
Dlatego też Urale w LWP miały zbiorniki zamykane na kłódkę. Z uczciwością żołnierzy różnie bywało a Ural z 300 litrowym zbiornikiem benzyny to była żyła złota...
Witam! Byłem kierowcą w wojsku w wesołej.Jeździłem starem 200 ale rozmawiałem z kierowcami pszczółek jak też sam słyszałem pracę tego silnika który na wyższych obrotach specyficznie szumiał. Pozdrawiam!
Ja pod koniec lat 80 tych w Świeciu nad Wisłą spotkałem się z określeniem "Niach". Zdecydowanie od odgłosu silnika pracującego na wolnych obrotach: niach, niach, niach. Ogólnie w jednostkach łączności, a zwiedziłem ich kilka nie spotkałem się z określeniem "pszczółka" Muł, sierść i niach tak
U mnie w rakietówce same ruskie sprzęty były Ziły,Krazy i Gazy i ...Autosan H9.Jedyny star 244 był w straży pożarnej.
Szkoliłem się na takim w wojsku w 95r . Zadałem te same pytanie na jednostce i otrzymałem odpowiedź że nazwa pszczółka jest od charakterystycznego dźwięku silnika w trakcie jazdy 🙂
Kobra - ujawniasz tajemnice wojskowe 😁😁😁
@@kANAPOWYkOMANDOS raczej tajemnice muzeum wojskowego 😁
Główne numery w wojsku tych samochodów zaczynały się na Ulm i od tego powstał pszczułka a po 2 pracował on jak pszczułka
A po trzecie czółko przed drzwiami :)
Znam z wojska. Jeździłem tym czymś. Dają radę w terenie
A w mojej jednostce mówiono na "sześć-sześć"- MUŁ. (lata 80-te)
Jak pamiętam rzadko wyjeżdżały z hangarów (pewnie przez to spalanie). Sporo ich stało na "ZN-ie"
Nie byłem kierowcą, ale "starzy" kierowcy"(drugi rok służby) nic w nich nie robili - jak jeździ to zostaw. Żadnego czyszczenia, rozkręcania, itp. Jak "młody" się dorwał i np. przeczyścił gaźnik...- amen-.. miesiąc przy samochodzie w każdej wolnej chwili. MUŁ to MUŁ - symuluj przy nim robotę, ale nic nie nie rób!
Śmieliśmy się, że są "przeciw pancerne" bo grubość farby wielokrotnie przekraczała na nich grubość blachy.
Zdrowia życzę
U mnie w stodole jeszcze stoi star 66, co roku nim zboże wozimy. jedno trzeba przyznać konstrukcja nie najlepsze ale nie do zajechania.
Wrzuć gdzieś fotke. 😁
Brezentowy dach, niesynchronizowanie biegi. W szoferce ogłuszający hałas. Szyby rysowane od ekierki. Design z serii "Układ Warszawski Power". I napęd 6x6. Po prostu męska szowinistyczna świńskość w całej ozdobie.
Jak patrzę na tę pszczółkę, to poziom testosteronu wywala mi poza skalę, a moim włosom na klacie rosną włosy na klacie.
W Tomaszowie Mazowieckim w 97 roku - uczyłem się do egzaminu na C tym sprzętem. Brak wspomagania plac manewrowy i zawracanie na 3.... do tej pory pamiętam ból mięśni po pierwszym razie. A instruktorów nazywali "arabami" - silniczki do kręcenia "kilometrówki" chodziły nawet podczas jazdy.
Witam serdecznie. Mamy jedną "Pszczółkę" jeżdżącą na stanie Muzeum Techniki i Militariów w Rzeszowie, filia Muzeum schron przeciwatomowy "Marysieńka". Serdecznie zapraszam do zwiedzania!
Kapitalna robota i poczucie humoru. Pozdrawiam serdecznie.
Pamiętam jak byłem malutki czyli jakieś 18 lat temu to dziadek miał 2 stary ale bodajże 266 którymi woził worki z paszami. Jakie to było ogromne! Opona wielkości samego mnie robiła wrażenie, pamiętam jak robiłem podchody wchodząc na drzewo i próbując wejść do kabiny. Ahh piękne czasy
Jestem etatowym kierowcą tego cuda a konkretnie AS-250 i powiem wam że jeszcze długo będą w naszej armii
Przyjemnie się słuchało, jak zawsze.
W firmie budowlanej mieliśmy 660 kupioną prosto z aukcji z demobilu. Z ciekawostek na tabliczce znamionowej rok produkcji był z tego co pamiętam 2000, miał silnik diesla iveco i wspomaganie. Koleś co prowadził aukcje gadał, że wojsko zamówiło nowe ramy. Na tych ramach z tego co mieli montowali ciężarówki i w ten sposób teoretycznie były nowe pojazdy. No i nie wspomniałeś o niesamowitym promieniu skrętu tej maszyny. Czasem rondo musieliśmy na dwa razy brać xD.
Super najpierw Twierdza Modlin. Tym razem Star 660 - Jeszcze raz służyłem w ,,Z" jesień 03-04 Kazuniu Nowy 2189 czyli za Wisłą a na stanie miałem Pszczułkę (tylko z nazwy bo po remoncie bebechy z iweko) z zabudowanym filtrem wody
Miałem przyjemność jeździć żurawiem na takiem 660 w JW jeszcze w roku 2012. Pięknie jeździło się na poligony. A pszczółka prawdopodobnie dlatego, że jeśli silnik dobrze chodził i wkręcał się na obroty to wydawał dźwięk ula.
Pseudonim pszczółka wziął się najprawdopodobniej od takich znaczników krawędzi pojazdu umocowanych na przednim zderzaku. Takie podłużne elementy w białym okręgiem na końcu. Wyglądało to jak czółki pszczółki... ktoś kiedyś zażartował... i tak już zostało. Pozdrawiam i dziękuję za kolejny świetny odcinek.
To. Praca. Silnika. 153.624..Z tego. Polak. Rzeszowie
Mojemu ojcu, aż łezka w oku zakręciła. Wersja radiostacja, Babimost 88-90
Z tą pszczółką to było tak że nazwa ta rozprzestrzeniła się wśród kierowców którzy z sprzętów z drugiej wojny światowej przesiedli się na właśnie te stary.W tej nazwie chodziło głównie o to że w porównaniu do jęków wydawanych przez pozarzynane silniki,skrzynie itp ten sprzęt chodził jak pszczółka.Tak mi opowiadali ludzie którzy jeszcze pamiętają jak te sprzęty były nowe.
Stary zostały nazwane pszczółkami ponieważ .. "ale nie uprzedzajmy faktów" - Dziękuje Irytujący za kolejny Fascynujący kawałek historii
Będąc w wojsku zapytałem o to samo. Odpowiedź cytuję: spójrz na niego z przodu... co ci przypomina? Mordę pszczoły. 😆 Tak mi to wyjaśniono.
Gazu w drodze do Darłówka na zlot spalił mi około 36l gazu na 100km.Wierna bestia.
Gdy bylem w wojsku 93-95, chlopaki z samochodowki mowili, ze dlatego "pszczolka", bo ma takie dwie charakterystyczne "antenki" na przednim zderzaku, odchodzace do gory lekko po skosie na zewnatrz. Takie dwa cienkie plaskowniki, z zolto-czarnymi kolkami na koncach xD Ale nie dam sobie reki uciac. Tak slyszalem xD Pewnie ktoras z ich wielu wersji.
Taką 660 typ B2-sam z warsztatem i małą tokarką miałem na stanie w woju jesień 86- 88 jw 1573 Trzebiatów .Mało jeździła ale była
Z zabudową warsztatową... Jesień 86-88 :)
Taki kawał mi się przypomniał:
W pewnym zakładzie wybuchł pożar. Przyjechała PSP, ale mówią, że na razie za wiele nie zdziałają, mogą tylko zabezpieczyć teren, żeby ogień się nie rozprzestrzeniał. Nagle na miejsce na sygnale wpada OSP. Bez zatrzymania przebijają bramę, jeżdżą wokół budynku, leją wodę i udało im się ugasić. Na drugi dzień prezes zakładu przychodzi do ochotników z podziękowaniami i mówi:
- Powiedzcie panowie, jak was wynagrodzić za tak wielką odwagę?
Na co dowódca strażaków odpowiada:
- Hamulce w Starze przydałoby się zrobić...
Oczywiście to tylko taki kawał, strażacy to chyba najodważniejsi ludzie na świecie.
Miałem na pszczołce radiostacje razem ponad 8ton,w bieszczadach nie było góry pod, którą bym nie wjechał, ale przepały były ogromne i benzynę trzeba było (organizować)
Fajnie. Posiadam takie 2 sztuki. Właśnie w tej zabudowie, z zapasów wojennych przebieg poniżej 1000km :)
Pszczółki można spotkać jako samochody do transportu drzewa w Bieszczadach . Oczywiście przerobione z silnikiem diesla i hamulcami . Ale ich czas pewnie się już kończy tak jak przed laty czołgów T-34 które pracowały na wyrębach w lesie .
Mój ojciec kiedy służył w wojsku w latach 80 to mówił, że pszczółkami je nazywano z powodu na charakterystyczny dźwięk silnika i wyjące reduktory
Super prezentacja i miłe wspomnienia za kierownicy 👍🙂
Pszczółka kojarzy mi się z pracowitością , może taki był zamysł . Pozdrawiam i dzięki za film !
Nazwa wzięła się z bardzo prostej przyczyny.Dobrze wyregulowany silnik podczas jazdy po prostu dawał odgłos jakby bzyczał
Takiego stara kiedyś mieli moi sąsiedzi, był on bez naczepy tylko rama i koła i nim wozili drewno z lasu, ze 2 razy miałem okazję się nim przejechać i powiem wam niesamowite przeżycie
Cześć i czołem. Kluski z rosołem.
Dzięki że przypomniałeś mi powiedzonko z woja. "Sztuka jest sztuka". Haha. Często występowało w połączeniu z powiedzonkiem "naruchać natrzepać ma być"
Tak się przyglądam - Pszczółka bo przypomina pszczołe ma czułki a za kabiną wozi UL :)
Jedyne co pamiętam, to wieczne akwarium w 5 cylindrze...., co do spalania, to na krótkich trasach (do 10km) paliły mniej od UAZ-a..., a silnik chociaż miał dużo wad, to był też odporny na debilizmy kierowców.
Jak byłem w armii to teoria była taka, że pszczółka od charakterystycznego dźwięku silnika benzynowego. Ten silnik w porównaniu do diesla tak sobie właśnie bzyczał 🤔🙂
Początkiem sierpnia jest organizowany Zlot Stara 660 w jaworznie, można zobaczyć te wozy w akcji.
pczolka bo nazwa pochodzi od pracujacej sprezarki powietrza wydawala charakterystyczny dzwiek
Bzdura.
"pił benzynę jak żul amarenę" no padłem, mistrz. Szwagier jak był młody przerobił trupa stara 660 na ciągnik leśny z napędzaną przyczepą. Jeszcze gdzieś jeździ po lasach do tej pory bo go dopiero rok temu sprzedał.
Co do nazewnictwa "Pszczółka" to znam wytłumaczenie. Mój tato był w wojsku i mówił, że ten pseudonim wziął się od naczepy szpitala polowego. Przy rozkładaniu ścian bocznych w górę tworzyły one skrzydła jak u pszczoły :P
U mnie w byłym PGR-ze taki latał . latał , latał , PGR padł , krowy pozdychały , sprzęt rozkradli , a on dalej latał. Nie dali rady go zajeździć . W końcu kupił go jakiś kolekcjoner.
Już wyjaśniam. Jak jeździłem do mojego ojca na służbę w TW Modlin, to często jeździliśmy albo Starami 29 albo 660, tym drugim szczególnie jak tata wracał z ćwiczeń. To były lata 80. Kiedyś spytałem się kierowcy czemu 660 nazywa się Pszczółka, to wyjaśnił to w ten sposób: charakterystyczny dźwięk silnika i druga sprawa każda ciężarówka miała czułki, czyli oznaczenia dla szofera, gdzie kończyła się kabina. Podobne krańcówki miały też Tatry kiedyś, albo Krazy. Dla mnie jako dla dzieciaka to był główny element wyjaśniający tę nazwę oraz lecąca w TVP Wieczorynka z Pszczółką Mają. To były lata 80., a podobno ta nazwa jest dużo starsza, więc myślę, że bajka tylko umocniła te nazwę. Co do dźwięku silnika, to ktoś to już od strony technicznej w komentarzu objaśnił. Faktycznie ten dźwięk Stara 660 był jedyny w swoim rodzaju i trochę przypominał dźwięki wydawane przez pszczołę lub inne owady latające lub zapylające.
Spójrz na rzut boczny "pszczółki". Nie na fotkę, ale rysunek. Takiej najnormalniejszej, z plandeką.
Że niby plandeka to skrzydełka i od boku generalnie wygląda jak owad?
@@TheAgrotechnik Może nie skrzydełka, lecz odwłok, ale to właśnie mam na myśli.
Ja słyszałem że przez dźwięk silnika.
I do tego czułki s przodu często miały.
Zdajsie za kabiną a paką była duża przestrzeń na koła zapasowe ,więc ta główka i odwłok miało sens. A nazwać to szerszeniem, byłoby przesadą ;)
Hurraa! Mój ulubiony pojazd wojskowy z czasów dzieciństwa (obok Skota). Nie wiem czemu pszczółka, ale Star 660 pracowity był, jak pszczółka (bo innych pojazdów często nie było).
Pszczółka, nazwa z 2 powodow: dźwięk silnika i charakterystyczne lizaki 🍭 na grillu wyglądające na czułki pszczoły:)
Stało tego trochę w Wesołej!!!!Zima 94 .KOiRR.Pozdro!!!!🐧🐧🐧🐧🐧🐧
Na wojskowych Balicach '91r na 266 była zabudowana tzw. krasula - przeszklone jak akwarium zapasowe mobilne stanowisko kontroli lotów. Krasula od malowania w biało czarne kwadraty...Na lotnisku stała jeszcze starsza 660 ale służyła tylko do spuszczania paliwa i pastowania opon na kontrole.
Bujałem się takim, 89-91, pluton rozminowania,. W tej chwili eksploatuję "Papaja", z skrzynią biegów, i tylnym mostem (skracanym) tegoż typu. Pozdrawiam.
Super wstawki z poczuciem humoru 😂
Mieliśmy na batalionie Pszczułkę. Pomalowana na kolor "piaskowa burza", żarła 70 litrów benzyny na sto kilometrów i wiecej stała na warsztacie jak jeździła. Ale jak już odpaliła to pojechała. I nie było siły zeby ją zatrzymać.
9:35
Myśl Irytujący, myśl
jeśli wycofamy BEWUPY, to za czym będą biegać zmechole?
Za "wrogiem" xD
Za makietami z brezentu.
Za pancernymi taczkami
Za tank kartonami🤣🤣🤣🤣
@Julian Hulewicz za wiencami spod pomnika
Dziwnie brzmiały te Stary przypominając komuś brzęczenie pszczoły.
@Angel Dust określenie pszczółka wyszło od żołnierzy służby zasadnicznej. Ja nazywałem tego stara Taśka. Ponieważ jadąc słychać dźwięk- taś, taś, taś, taś.... albo kabriolet 🙂 .
Kto w wojsku potrafił eksploatować ciężarówkę ,skrzynia niesynchronizowana to dla fachowców w temacie .W cywilnych wersjach silniki dobrze chodziły i bardzo cicho .Star 29 jak silnik pracował na wolnych obrotach to często kierowca chciał odpalać jeszcze raz ,był niesłyszalny .
Nagrajcie kiedyś z motobiedą 😎 super odcinek
Dziękuję za kolejny motoryzacyjny odcinek
Fajny, lekki przyjemny odcinek.
Pszczółka nazywano samochody w wersji PSL. Czyli polowa stacją ładowania. Były to samochody warsztatowe do naprawy i obsługi akumulatorów. Szczególnie ważna rolę odgrywały na poligonach zimowych. Jednostki pierwszego rzutu w PRL miały krótki czas opuszczenia parku po ogłoszeniu alarmu z wyjazdem. Wtedy stan akumulatorów bywał decydujący Szczególnie w zimie. Obserwatorzy i rozjemcy liczyli czas ostatniego pojazdu który opuścił park od ogłoszenia alarmu.
Koparka i Dzwig byly dwa takie w 80 latach w Przedsiebiorstwe Robót Instalacyjno Montazowych Budownictwa Rolniczego Drawsko Pom. :) doszedl tez Dzwig Star 28 :) , to byly czasy gdzie sie nowe nadwozia Nysek odbieralo :)
Oj! pamiętam tą klątwę, z Helu do Ustki na poligon Toto prowadziłem w 97r..Przygód co nie miara.
pozdrawiam serdecznie 👋
gdzie ja sluzylem byl zw park cystern zn, stalo chyba z 20 tych starow w roznych wersjch, zaden nie odpalil tylko musieli je po kolei brac na pych albo raczej ciagnac przez 300 metrow by odpalil
7:40 Czyli wkładamy M57, i wio na poligon :D