"Przypominam, że spadochron nie ma napędu...". Subtelność sarkazmu nieustannie okraszana elegancją i przejrzystością wypowiedzi sugeruje, że możesz być ciekawym człowiekiem. Kiedyś otarłem się o ten sport i podobnych ludzi, zarówno w resorcie, jak i później. Było inspirująco😀. Życzę dalszej realizacji pasji i krzewienia jej u młodych.... także duchem. Pozdro.
@@olkakrejzolka17 Tak. Bardzo bym chciał, abyś nie myślała, że jeszcze masz 6 żyć. Miałaś niesamowicie wiele szczęścia, jest w Tobie wiele energii życiowej, wracasz do zdrowia w spektakularny sposób. Życie jest piękne, śmierć nie.
Aż miło posłuchać, porządna anliza, szczegółowe omówienie.... Nie mogę wyjść podziwu że raport nie przewoduje jakichkolwiek zaleceń, jakby wszystko było OK 🤔
Ciekawa analiza, bardzo dobry materiał dydaktyczny. W mojej ocenie przy odpowiednich umiejętnościach w lataniu na czaszy, nawet na tym spadochronie, czasu i miejsca do lądowania w tym terenie było do wyboru do koloru. Tak działa na nas stres i panika. Ja nazywam ten stan „wpadnięciem w łopot”. Żywię nadzieję, że bohaterka wyciągnie właściwe wnioski bo starucha pobrzękiwała już kosą.
@ Nie jestem „autorem” tego desygnatu. Jest nim mój Ojciec. Idealnie odgadywał stan kiedy „przemierzałem” życie pomiędzy „stresopochodną” sraczką lub paniką ;))). Pozostałe pacholęta, z jednym wyjątkiem, również miał obcykane. Po latach na własnym szlaku uznałem, że to najlepsze określenie stanu, kiedy pewność ustępuje błyskawicznemu osądowi sytuacji, materializująemu się stwierdzeniem „O k…a!”. Wtedy wszystko, niepotrzebnie, pozostaje w gestii Stwórcy. Trzeba trochę przeżyć żeby do „łopotu” się przyznać, ale każdy z nas go doświadczył. 😁
2 дня назад+4
Dzięki Iwanowi bez jednej wizyty na lotnisku wiem że nic o skokach nie wiem. Mam jednocześnie dziwne przeczucie że ten gość byłby w stanie nauczyć człowieka skakać ze spadochronem korespondencyjnie 🪂
Świadomość niewiedzy, szczególnie budowana poprzez zdobywanie tejże wiedzy jest bezcenna ;) Pozdrawiam serdecznie
День назад
@@SkydiveAtmosfera Tak! Pamiętam jak kiedyś kupiłem sobie hobbystycznie pianino żeby "mieć co robić na stare lata" ... dziś, jakieś 10 lat później, jestem na ostatnim roku muzyki, mozolnie pnąc się pod górę po tej symbolicznej krzywej efektu Krugera-Dunninga. Również pozdrawiam serdecznie!
kurczę Jak to dobrze że to nie był wylot z wojskowy bo wtedy prawdopodobnie trzy z tych czterech tandemów zgubiłyby lotnisko a operatorzy kamer pozderzali by się ze sobą nawzajem zaś samolot w wyniku błędów w nawigacji wylądowałby po czeskiej stronie może nawet na rynku w Pradze
Nie wiem czy obecnie kurs w PL na ŚK to przewiduje ale kiedyś w programie szkolenia spadochronowego był skok z lądowaniem w terenie przygodnym. Inna sprawa, że nim się doszło do tego etapu szkolenia to praktycznie każdy miał za sobą lądowania w terenie przygodnym bo skakało się na sprzęcie, który praktycznie nie dawał kontroli w lataniu na czaszy. Zatem ten aspekt jest niedoceniony lub ignorowany a potem tak się to właśnie kończy i niepotrzeba wcale do tego szeregu innych błędów, które w tym skoku wystąpiły. Szkoda dziewczyny. Mam nadzieję, że wróci do zdrowia. Analizę obejrzałem z niesłabnącym zainteresowaniem i uważam, że to kawał dobrej roboty. Liczę, że PKBWL też ją zobaczy i wyciągnie z tego komentarza wnioski na przyszlość. Pozdrawiam
Lądowanie w terenie przygodnym jest w programie szkolenia do PJ(C). Prawdopodobnie koleżanka, która uległa wypadkowi, spełniała warunki do takiego szkolenia (bo nie oszukujmy się - to obecnie głównie liczba skoków, czyli 200), ale jednak posiadała PJ(B), więc nie wiemy, czy takie szkolenie przeszła (albo była w jego trakcie), czy nie.
Rewelacyjny material jak zreszta i pozostale, nie skacze i raczej nie bede bo juz swoje w zyciu nawywijalem, ale z przyjemnoscią ucze sie przy Tobie teorii :)
Hejka Dzieki za film ,szkoda ze powstal z powodu kolejnego wypadku Nurtuje mnie pytanie czemu skoczkowie lekceważą swoje bezpieczenstwo i życie na maxa albo dąża do zmniejszania spadochronu ,te wieksze sa chyba droższe,albo nieodpowiednio sie ubiorą,albo cwicza jakąs głupotę,nie mozna wprowadzic jakis przepisów "bhp" czy lepszego systemu szkolen zeby chociaz na starcie mieli wieksze szanse przeżycia ?Moze trzeba badac psychike jak przy zezwoleniu na broń i wariatów wykluczać 🫣
Mniejsze spadochrony są droższe, nie większe ;) Ale mniejsze dają też więcej frajdy przy lataniu, a poza tym: mogą latać w nieco trudniejszych warunkach atmosferycznych (mam na myśli wiatr) i są wygodniejsze przez mniejszy rozmiar pokrowca. Ale niestety mają też mnóstwo wad, których skoczek powinien być świadomy dokonując wyboru. Ale ostatecznie, to każdy z nas powinien zdecydować, na czym nam najbardziej zależy i co jesteśmy w stanie poświęcić, żeby uzyskać inną korzyść. Bo stawiając wyłącznie na poprawę bezpieczeństwa, bez oceny innych czynników, to wyjdzie nam, że najbezpieczniej będzie po prostu nie skakać wcale :)
Najbardziej dziwi mnie brak zaleceń komisji. USPA widząc zwiększoną liczbę wypadków przy lądowaniu uruchamia kampanię "Stay Alive - Practice Five" promującą ćwiczenie sytuacji awaryjnych przy ladowaniu a nasi specjaliści nie widzą potrzeby zrobienia czegokolwiek. To tylko pokazuje jak merytoryczne słaby jest ten organ. ruclips.net/video/DOeDrp9jVa0/видео.htmlsi=yAdUf-v1vl7WKjHx
Nie wiem, bo szanowna komisja nie chciała uwzględnić informacji meteorologicznych. Nie wiem też, czy tandem, który otwierał spadochron prawie dwa razy wyżej doleciał.
Czy w sytuacji omawianej na rysunku 4 (widocznej np. w 23:05) jest jeszcze wystarczająca wysokość żeby zrobić łagodną "ósemkę" celem wytracenia wysokości i lądować z zapasem miejsca na tym zielonym pasie prawdopodobnie trawy twarzą do domów? Oczywiście uwzględniając czaszę i doświadczenie jakie teoretycznie skoczek powinien posiadać przy tej ilości skoków.
Tam można było zrobić kilka rzeczy, żeby uniknąć wypadku - od wyboru innego miejsca lądowania, lepszego planowania rundy, poprzez zrzucenie wysokości na ostatniej prostej jedną z technik pilotowania czaszy, aż po prawidłowy wybór priorytetów do lądowania. Ale niestety, po początkowych błędnych decyzjach włączyła się prawdopodobnie panika i wyłączyło logiczne myślenie. Może się zdarzyć najlepszym - tyle siebie znamy, ile nas sprawdzono. Sprzed monitora dobrze mi się gdyba, ale gdybym znalazł się w tym momencie tam, na 200 metrach, w miejscu koleżanki, to sam nie wiem, czy bym czegoś nie odwalił głupiego w stresie. Zakładam, że bym ogarnął tę sytuację, ale nie mogę tego wiedzieć na pewno.
@@Lukas1850 Zgadzam się z Tobą całkowicie, ale po prostu jako amator różnych sportów, w tym ekstremalnych i zainteresowaniem powiązany z "podniebnymi przygodami" zastanawiałem się czy takie rozwiązanie mogłoby być słuszne na tym etapie zaawansowania, bo zwyczajnie to było pierwsze co mi przyszło do głowy. Nie wiem czy słusznie czy nie, ale ot zwyczajnie czysta ciekawość. Pozdrawiam 🖖
Zniknęły dymy z palonych opon , ... ale pojawiły sie kamery u skoczków i przydomowe więc można nie mało przeanalizować . Coś za coś . W podstawowych szkoleniach szybowcowych wykonuje sie ćwiczenie lądowania awaryjnego , ( a dokładniej celowo wyczepia sie linę holowniczą na niskiej wysokości co zmusza pilota , który leci razem z instruktorem rzecz jasna , do szybkiego ogarnięcia sie w sytuacji i szybszego niż zwykle przygotowania do lądowania ) , ... a sądząc po ostatnim fatalnym manewrze tej skoczkini to na kursach spadochronowych nie prowadzi sie takowych czy ... zapomniała ?
To nie jest głupie. Kiedyś odpowiedzialność za dopuszczenie do skoku ponosił pilot tandemu. Teraz pasażer to klient strefy więc powinny być dwie zgody.
przesterowania, zmniejszyłem poziom ale przesterowania zostały, za blisko paszczy wpiąłem mikrofon wierząc, że poziom dźwięku reguluje się sam, ot grzechy początkującego akustyka amatora
@SkydiveAtmosfera ale merytorycznie jak zwykle pierwsza klasa a i poziom sarkazmu na najwyższym poziomie. Jesteś jak skrzypce Stradivarius, z każdym rokiem zyskujesz! Miło posłuchać i trudno z Tobą się nie zgodzić.👍
Ależ ona nie była pierwszym skoczkiem (albo: w pierwszej grupie) opuszczającym statek powietrzny w tym wylocie, spokojnie mogła zobaczyć inne otwarte czasze (chyba, że tyle czasu się gramolili z samolotu, że zrobili kilometrową separację od poprzedniego tandemu). Mowa była o pierwszym wylocie, co rzeczywiście jest nieco absurdalne - obserwacja lądujących skoczków może pomóc przy planowaniu własnego lądowania, ocenie warunków, wreszcie przy odpowiednim zaplanowaniu linii zrzutu (to ostatnie dla kierownika skoków), ale nie bardzo pomoże w określeniu gdzie jest lotnisko, jeśli "na górze" utraci się orientację przestrzenną.
Nie ma teraz takich zadań w programie ULC. Nikt chyba też nie zawiera tego we własnych programach. Skoki stały się bardziej dostępne, przepisy są łagodniejsze a weryfikacji nie ma niemal żadnej. Kiedyś wszyscy niezależnie od poziomu wyszkolenia "wisieli na tyłku instruktora" więc się przykładał, teraz masz ŚK i jesteś sobie sterem i okrętem. To jest dobre dla mądrych ludzi a Ci co się okazują mniej mądrzy zasilają statystyki.
@@AlexIgnitee jasne ale to co jest w programie można realizować na lotnisku i tak to się najczęściej odbywa, jest tylko wymóg lądowania w określonym kwadracie. Lądowanie na lotnisku w 10m / 10m ma się nijak do lądowania w terenie przygodnym nawet o wiele większym. Kiedyś było osobne uprawnienie wpisywane do KS a i szkolenie wyglądało inaczej i to jest sens mojego poprzedniego posta.
Niestety takie czasy, że kasa zalatwia wszystko. Płaci się i nie dokońca rozumie się wszystkiego. Co gorsza daje się takim osobom poczucie, że coś się nauczyli. Myślą, że kurs podstawowy wszystkiego ich nauczył, albo dodatkowymi platnymi kursami nadrobią szybko wiedzę której nie mają. Często spotykam się z brakiem wiedzy u osób "doświadczonych" w połączeniu z ich totalną ignorancja dla zasad bezpieczeństwa. Nie bez przyczyny mówi się, że po 1000 skoków skoczek dowiaduje sie jak mało wiedział wcześniej. Niektórzy nie rozumieją nawet jak siedzieć w samolocie, żeby nie zaburzać wywarzenia, po co jest strefa swoop, albo czemu nie wolno lądować pierwszym jak się wyskoczyło ostatnim i na dłużej czaszy. Można odnieść wrażenie, że niektórzy zatrzymali się w czasach, gdzie skoki robiło się z samolotu z 2-3 skoczkami. Osobiście mam wrażenie, że na niektórych strefach jest ciche przyzwolenie na robienie na sztukę pewnych kursów, np. układacza, swoop campów, osobom które nie dorosły do tego. Albo co gorsza przez osobę która nie wie za dużo o tym, albo nie wie jak to prawidłowo przekazać. W tym roku osobiście wiedziałem jak młody układacz, który zrobił tydzień wcześniej kurs ukladacza ostro bieże się za układanie i układa już komercyjnie spadochron 120ft bez zahamowania i to chciał zapina 🤫. Klient napewno byłby wniebowzięty po otwarciu. W samolocie widziałem też jak skoczkowie, którzy robią kurs swoop camap, a nie potrafią się nawet bezpiecznie oddzielić od samolotu i bezpiecznie otworzyć spadochron. Brakowało tylko, żeby sobie podkowę zrobili na dzień doby. Jednym słowem selekcja naturalna. Na szczęście są jeszcze strefy, które potrafią pozbyć się osób, które nie stosują się do warunków bezpieczeństwa lub mają negatywny wpływ na młodych skoczków.
Kursy, wygodne dla strefy produkty do sprzedaży, zastąpiły szkolenie. Nadal nie mogę się przekonać do organizowania kursów latania na czaszy, skoro moją rolą instruktora jest nauczenia młodych skoczków bezpiecznego i skutecznego latania. Jest pewna grupa błędów, ale są one porozkładane losowo pomiędzy niektórymi spadochroniarzami i ćwiczenia korygujące powinny być dopasowane dokładnie do danej osoby. Podobnie z innymi kwestiami, dostęp do wiedzy instruktora lepiej kiedy jest otwarty w czasie obecności na lotnisku (ale nawet i w barze, gdy komuś coś przyjdzie do głowy) a nie pogrupowany w kursy do kupienia i odbębnienia. Zaliczenie kursu, jeśli nie jest połączone ze wzrostem umiejętności powoduje efekt odwrotny od zamierzonego, bo ego puchnie a skoczek nie daje sobie rady wobec konfrontacji swoich wygórowanych oczekiwań z bezwzględną fizyką.
Które strefy pozbywają się nieobiecujących skoczków, wymień z nazwy? Chyba kpisz, jeśli tak uważasz. Strefy, jak wszystkie podmioty nastawione na żer, co najwyżej krótkotrwale zawieszają lub najczęściej upominają. Działają oportunistycznie: wpierw wysysają kasę za pośpieszne szkolenie, by po jakimś ostrzejszym wydarzeniu odciąć się od poszkodowanego, schować głowy w piasek i manipulować opiniami.
@damian2351 A czy Ty wiesz, jak należy siedzieć np. w samolocie PAC750xl? Pytam o ten samolot, bo on jest akurat w raporcie. Bo na to pytanie odpowiedź wcale nie jest oczywista :)
@@SkydiveAtmosfera Iwan, zapraszam na kurs do Sebastiana, do SkyCampu. Jest szkolenie indywidualne, nastawione na aktualny poziom skoczka, jego oczekiwania, a także na jego braki, które ujawniają się w trakcie kursu. Omówienie lądowań dla całej grupy trwa sporo dłużej niż wylot, a nawet dwa. Jest ocena progresu i poprawy błędów. Tego nie da się zrobić w trakcie szkolenia podstawowego, w takim zakresie. Oczywiście, jeśli instruktor, czy kierownik skoków widzi błędy lądowania danego skoczka, to udziela mu często profesjonalnej rady, ale czym innym jest zwrócenie uwagi na nieprawidłowy manewr, a czym innym nagranie całego manewru i omówienie w trakcie wielokrotnego odtwarzania, także poklatkowego, jeśli trzeba. A za kilkadziesiąt minut powtórka i ponowna ocena, czy nastąpiła poprawa błędów. No nie da się tego zorganizować w taki sposób, w trakcie szkolenia podstawowego, albo w czasie normalnych, wysokich wylotów. Ktoś musi poświęcić swój czas, podzielić się swoją wiedzą, to kosztuje. Ty też bierzesz pieniądze za szkolenie. Oczywiście, nie znaczy to, że należy wystawiać fakturę za każdą poradę udzieloną innemu skoczkowi, ale zorganizowane formy szkolenia są po pierwsze potrzebne i efektywne, a po drugie niestety odpłatne. Uczestniczyłem w wielu (kilkunastu) szkoleniach w lataniu na czaszy u Sebastiana, zawsze przynosiło to poprawę techniki moich lądowań, odkąd miałem 20 skoków, stąd też uzyskiwałem zewnętrzny feedback do do możliwości zmniejszenia rozmiaru czaszy, bo to, że mi się wydaje, że jestem gotowy do downsizingu, nie zawsze oznacza, że powinienem to zrobić. I powiem jedno: kilkukrotnie spotkałem się, że jakimś uczestnikom campu Sebastian zalecał wręcz zwiększenie rozmiaru czaszy, ponieważ widział, że ta, na której skaczą, jest dla nich zbyt mała i stanowi zagrożenie. Te kursy, to były chyba jedne z najlepiej wydanych na skydiving pieniędzy, w mojej ocenie stosunek kosztu do wartości uzyskanej jest porównywalny do AFF, czy FSC u Ciebie. Wiem, że zabrzmiało to trochę, jak laurka, albo - nie daj buk - reklama, ale poczułem wewnętrzną potrzebę podzielenia się swoimi spostrzeżeniami, które nasunęły mi się po przeczytaniu Twojego komentarza.
@@Javelin864 Trzeba sobie mocno nagrabić, żeby dostać bana na jakiejś strefie, ale to się zdarza. Ale faktycznie, nie dotyczy to skoczków "nieobiecujących", tylko raczej w oczywisty sposób niebezpiecznych dla otoczenia. Myślę, że wynika to z faktu, że trudno określić, czy ktoś się jednak nie ogarnie życiowo i nikt nie chce takim osobom zamykać drogi do poprawy swoich błędów. Bo nie oszukujmy się - jeśli będą węższe kryteria, to więcej ludzi wyleci ze strefy. Pomijając już oczywisty aspekt finansowy (pozbywanie się własnych klientów), po prostu pewne osoby będą pokrzywdzone przez takie decyzje, nie ma systemów idealnych. W więzieniach też siedzi sporo niewinnych ludzi, mimo, że podobno wina przed dwoma sądami musi zostać udowodniona "ponad wszelką wątpliwość".
Czułem głęboki wstyd po moim lądowaniu w terenie przygodnym i do dziś mam wieczory w które to analizuje bo wszystkie moje błędy były do uniknięcia ale: 1.to był mój pierwszy skok aff 😂 2. Lądowałem w terenie wolnym od przeszkód ( polna droga, aut nie było), czasza spoziomowana, sterówki odhamowane 3. Powiedzieli mi, że każde bezpieczne lądowanie to dobre lądowanie😂 🐌🔥🪂 Uwielbiam te analizy autora. Pozdrawiam
Ola, był taki czas, że współpracowałem z PKBWL jako ekspert. Wtedy członkowie komisji byli na tyle profesjonalni, że zdawali sobie sprawę z dużej dynamiki zmian w spadochroniarstwie. Teraz sadzą babole, ale myślę że się nauczą.
Oglądam ten kanał mimo, że nie intetesuja mnie spadochrony (poza jednorazowym skokiem z ciekawości) i chciałbym Pana zapytać jak to jest, że raport komisji która w teorii powinna skaldac się z samych arcyznawcow tematu skoro spoczywają na nich tak poważne zadanie zawiera takie błędy świadczące jakby pisali to ludzie, którzy mają przeciętne pojęcie w temacie? Przecież taka historia może mieć różne rozwinięcia np. sprawa w sądzie gdzie wszystko będzie rozbierane na atomy i coś co wydaje się zwykłym przejęzyczeniem może robić różnice w ostatecznym werdykcie... A taka rozbieżność nie jest jednorazowa jak punktuje autor, wręcz zdarza się wiele razy niestety :/
Wierzę, lub chciałbym wierzyć, że członkowie komisji są fachowcami lotnictwa, że znają się na pilotowaniu samolotów, szybowców a skoki są po prostu traktowane trochę po macoszemu. Z ciekawości przeczytam kilka raportów dotyczących zdarzeń samolotowych
Cuda w życiu robiłem jako saper jako ignorant praw fizyki itd. szkoda że dopiero dziś wiem jak skoki są niebezpieczne a tylko raz byłem na urodziny wykupić skok w tandemie ,,, nie miał bym dziś długo letniego podziału majątku !!! ,,, kupujcie prezenty urodzinowe swoim bliskim bo Bóg tu rozdaje przywileje bo na pewno nie rozum /
Błędy logiczne, błędy językowe, brak kluczowych informacji - kto pracuje w tych komisjach? Kolejni eksperci od spadochroniarstwa, którzy zostali ekspertami, bo wiedzą jak wygląda spadochron? Przepraszam, ale ten raport po Pana analizie wygląda na kiepski żart...
Nie było moim zamiarem obnażenie słabości PKBWL, rozumiem że mają samoloty itp a spadochroniarze to jest taka woda po kisielu. Ale faktycznie, to nędza.
piszę z aplikacji zamieniającej słowa na tekst pisany dlatego nie będzie znaków interpunkcyjnych dużych liter i tak dalej więc Wybaczcie a przechodząc do Meritum chciałem wyrazić swoją opinię na temat rewolucji jaka dokonała w technice spadochronowej "Postępu" jaki się dokonał na przestrzeni kilkudziesięciu lat od momentu kiedy ja skakałem Otóż obserwując już któryś 10 film na tym kanale dochodzę do wniosku że pomimo tego że dokonała się dokonała się rewolucja i postęp to zwiększyła się ilość wypadków i przesłanek do wypadków czyli reasumując dawniejsza technika była o wiele doskonalsza zapewniała większe bezpieczeństwo skoków. Mówię o spadochronie typu sw12 albo nawet sw-5 ze spadochronami zapasowymi umieszczonymi na piersi. z tego co teraz słyszę bezpieczną wysokością do otwarcia spadochronu jest wysokość 1200 m. Zaś 1000 m uważa się za już niską wysokość! Boże kochany co się tu dzieje? my skakaliśmy z 1500 - 2000m na przykład to otwierało się na wys. 800m Dokładnie tak samo było przy skoku z 1000 metrów otwierało się na około 800 m. Już nie mówiąc o takich sytuacjach że ktoś sobie pofolgował i otwierał na 600 albo na 500m. po prostu procedura ratowania była prosta i (teraz będzie żart) cięło się taśmy i wyciągało zapas;) nie było mowy o jakichś skręceniach taśm! ja nie wiem, nigdy czegoś takiego nie mialem i przypominam - spadochrony sprzed 40 lat! nie było mowy też wtedy o zderzeniach w powietrzu po prostu poziom szkolenia był o wiele wyższy znaliśmy zasady reguły i procedury każdej je znał. wiadomo że czasami nad kołem robiło się ciasno No ale ludzie przecież wszyscy mają oczy i uszy i można skorygować pewne pewne sytuacje taka Krótka wypowiedź Pozdrawiam i trzymam kciuki za rozwój spadochroniarstwa;)
Są plusy i minusy spadochronów szybujących moim zdaniem plusów jest znacznie, znacznie więcej. Większość tego, co obecnie robi się się w powietrzu z wykorzystaniem współczesnego sprzętu, zaczynając od większości freefallu, przez latanie na czaszach (CRW, flock), po swoopowanie, byłaby niemożliwa z wykorzystaniem czasz okrągłych i systemu plecy-piersi. Dodajmy do tego odsetek urazów przy lądowaniu, spowodowanych zarówno ograniczoną zdolnością sterowania kierunkiem lotu czaszy okrągłej i potencjalnym lądowaniem na przeszkodach, jak i sporą prędkością pionową podczas przyziemienia. W kontrze mamy konieczność wyższego otwarcia czaszy szybującej, bardziej problematyczne niektóre procedury awaryjne i konieczność istotnie wyższego poziomu wyszkolenia do skoków na współczesnym sprzęcie. To ja wybieram jednak czaszę szybującą i pokrowiec plecy-plecy, a nie zestaw plecy-piersi z SW-5 w środku.
Dajcie już spokój dziewczynie. Pomimo, że miała ponad 200 skoków, była po prostu niedoświadczona. Nie uczyła się z każdym skokiem. Robiła liczbę, a nie doświadczenie. Z niedoświadczonymi pilotami samolotowymi i szybowcowymi jest to samo. Byłem świadkiem sytuacji, kiedy pilot holówki, po wyczepieniu szybowca nad lotniskiem, prosił KL o wektorowanie do lotniska, bo nie wie gdzie się znajduje.
Kąt pod jakim było lądowanie nie był normalny i tutaj należałoby się skupić co się wydarzyło. A nie było to przedmiotem analizy ani w raporcie ani w tym materiale. Sądzę że tuż przed przyziemieniem coś się zadziało i to było główną przyczyną wypadku.
11:32 Bez świadomości, jak się powinno nagrywać tandem, to pryszcz. Też nie wiem,.nie skaczę. Ale tu było działanie bez świadomości, jak w ogóle powinno się filmować czy fotografować. A jak się nie ma pojęcia o filmowaniu, tak ogólnie, nie w trakcie skoku spadochronowego, to po psi... plątać się w ogóle przy tandemie? Żeby przeszkadzać i prosić się o nieszczęście? Zanim się zostanie kamerzystą - spadochroniarzem, to najpierw trzeba zostać kamerzystą w ogóle. Trzymanie kamery w garści nie czyni kamerzysty - czyni dzierżyciela kamery. To piszę ja, nie mający zielonego pojęcia o spadochroniarstwie, ale mający pojęcie o bezpieczeństwie ogólnym i siedzący w fotografii od ponad pół wieku...
Dariusz, nie skaczesz a masz przemyślenia zupełnie zgodne z moimi. Istnieje kolosalna różnica pomiędzy skoczkiem kamerzystą a skoczkiem z kamerą. Ten pierwszy patrzy przewidywanym kadrem, ustawia się i pracuje tak, aby wyciągnąć z danej okoliczności najlepszy materiał. Ten drugi jest mniej lub bardziej nieświadomym nośnikiem kamery przemysłowej.
20:38 Przepraszam, ale jak to nie wie, gdzie jest wschód? Dziesieciomilimetrowy kompasik w pasku zegarka każdemu powinien wystarczyć, rzut oka na niebo co bardziej kumatym, mnie swego czasu starczał zmysł magnetyczny. Bo to nieprawda, że ludzie nie mają zmysłu magnetycznego. Mają, jak większość kręgowców. Ale zmysł nieużywany ulega wygaszeniu i zanikowi. Wiele lat ganiania co sobotę/niedzielę z busolą w zębach nocą po lesie ten zmysł mi uaktywnił. Ale kojarząc porę dnia to przy zachmurzonym niebie wiem, czy wschód jest po lewej, po prawej, czy za plecami. Czyli podstawowej wiedzy o orientacji w przestrzeni chyba nie posiadała. Czy spadochroniarzy uczy się określania azymutu względem Słońca i tarczy zegarka?
Nie uczy się. Ale większość ludzi, bez specjalnych szkoleń, ogarnia, że rano wschód jest tam, gdzie świeci słońce, około południa, że na lewo od słońca, a po południu po przeciwnej do słońca stronie. To jest jakby wiedza powszechna. Ale niestety nie każdy skoczek interesuje się przed pójściem do samolotu tym, jak zaplanowany jest zrzut - w jakim kierunku, z jakim offsetem i z jakimi punktami początku i końca. Może o to chodziło komisji - jakby skakała w kolejnych wylotach, to wiedziałaby, że skoczkowie nadlatują z zachodu, więc jumprun jest w kierunku i ze zwrotem zachodnim, ergo lotniska należy szukać na wschodzie. Ale to bardzo pokrętne myślenie, bo tego, w jakim kierunku będzie dokonywany zrzut, można się dowiedzieć chociażby pytając kierownika skoków (ostatecznie nawet patrząc, w którą stronę leci samolot będą już na linii zrzutu - tak, w PACu są okna, nawet całkiem sporo).
Kiedy piszesz o tym zmyśle magnetycznym u ludzi - można by to uznać za historie z dosyć wątpliwej półki. Ale… przypomniała mi się opowieść Ryszarda Witkowskiego - no, człowiek lotnictwa i praktyk na 500%. Pracowali w latach 70-tych śmigłowcem w Afryce, gdzie noc zapada momentalnie. To utrudniało bezpieczny powrót do bazy po wykonaniu trudnych zadań agro. O GPS nikt nawet nie marzył, mapy mieli szkicowe, no i do kompletu krótkofalówka w bazie i na pokładzie… I pewnego dnia wracając zabłądzili. Zastosowali więc praktykę najprostszą, bo czas uciekał. Wylądowali na skraju małej wsi i sylabizując nazwę oazy, obok której była ich baza, zapytali o drogę. Kilkadziesiąt rąk gapiów jak na komendę dokładnie wskazało idealnie ten sam kierunek. Zaskoczony mechanik, widząc taką zgodność, dostrzegł też szansę na eksperyment - ustawił szybko wskazywany kierunek na przyrządzie w kabinie. Po starcie i kilku minutach lotu wyszli… dokładnie na bazę. Zafrapowani rezultatem powtarzali, tym razem celowo, eksperyment w innych osadach - zawsze z tym samym efektem, zdumiewającym dla człowieka z Europy. Ani ja skoczek ani pilot (no, tylko modele RC) odwiedzam kanał Iwana bo jest ogólnie wartościowy, ale ta historia ze starej książki Witkowskiego od razu mi się z Twoim komentarzem skojarzyła.
@@SkydiveAtmosfera To jest w ogóle dość ciekawe zagadnienie. Zauważmy, że w krajach anglosaskich, orientowanie się za pomocą kierunków geograficznych jest dużo bardziej popularne, niż u nas. Na autostradach popularne jest podawanie kierunków w stylu: numer drogi i kierunek, czyli (fikcyjnie) - pierwszy zjazd A25 W, drugi zjazd A25 E. Nawet nasze nawigacje, przetłumaczone z angielskiego, mówią: kieruj się na zachód. Zwykli ludzie na co dzień używają w tych krajach kierunków - w wielu miastach amerykańskich ulice są oznaczone jako numer z dopiskiem W i E, albo N i S. W filmach i książkach czytamy, że coś było na wschód od miasta (albo od Edenu ;) ). Wynika to z miarę stałej orientacji w przestrzeni - gdyby zapytać z przypadkowych momentach dnia codziennego Amerykanina i Polaka gdzie jest północ, to stawiam dolary przeciwko orzechom, że różnica byłaby bardzo wyraźna. Teoria wyjaśniająca to zjawisko, którą słyszałem, jest taka, że narody anglosaskie to od wielu wieków podróżnicy i żeglarze, oraz ich potomkowie. Musieli orientować się na co dzień w kierunkach geograficznych, a następnie, mniej lub bardziej świadomie, przekazali to swoim potomkom. Być może jest tu też trochę doboru naturalnego: przeżyli i rozmnożyli się ci, którzy mieli orientację w przestrzeni. Nasi przodkowie natomiast, prowadzili zazwyczaj osiadły tryb życia, podróżowali najdalej do najbliższego miasteczka i musieli wiedzieć jedynie, gdzie to miasteczko się znajduje - nie miało znaczenia, czy było to na wschodzie, czy północy. Położenie np. pól uprawnych, określano właśnie kierunkami najbliższych osad i miejscowości. Nie mogli więc swoim potomkom przekazać i wpoić zasad orientacji według kierunków geograficznych. Stąd te różnice widoczne do dzisiaj.
Widzę, że lekkomyślność lasek w spadochroniarstwie jest podobna jak na motocyklach;) kamerka na łbie, jakieś głupawe ogonki na kasku, krótkie legginsy żeby dupsko wypięte pokazać i przy pierwszym szlifie jest drrramatttt.......omijam takie zawsze w szerokim marginesem bo wiem ze coś prędzej czy później odwali. No ale tak reaguje głupota zmieszana z oglądaniem shortów na tiktoku, moda i popisówa najważniejsze -byle filmik wyszedł fajny. Wątłe ego musi zwrócić na siebie uwagę za wszelką cenę
Fajna analiza, ja osobiście darowałbym sobie ten puryzm językowy, czy wrzutki z oponami zupełnie niepotrzebne, pomijając większość tej ciekawej analizy (nie związana bezpośrednio z wypadkiem), widać że do wypadku doszło bo zabrakło umiejętności latania/lądowania/zdrowego rozsądku. Hektary płaskiej łąki a kobieta wbija się w ziemię pod płotem. Jest też opcja że chciała przykozaczyć i nie wyszło ruclips.net/video/c_AVgGc0vtM/видео.htmlsi=LIpzFqrjdvaAGrHv
Zawsze chciałam żeby Iwan o mnie filmik nagrał bo mam takie parcie na szkło 😜 I mi się udało a że jeden to za mało to są aż dwa albo tylko dwa i bedzie jeszcze wiecej 🤔 Wracam do skokow do ciebie iwan do hiszpani tez wracam moze cos skoczymy razem 🪂
@olkakrejzolka17 Po tonie Twojej wypowiedzi można ocenić że niewiele wyniosłaś z lekcji której cudem nie przypłaciłaś życiem. Z kolei na Twoich SM można znaleźć tego potwierdzenie. Bez pokory w sportach ekstremalnych nie zajedzie się daleko, najdalej 2 metry pod ziemię.
Bede miec ostatnie zyczenie zeby mnie polozyc w trumnie na brzuchu nie na plecach chociaż to chyba tak nie po bożemu dupa do nieba lezec ale ja mogę wszystko no nie
@olkakrejzolka17 Raczej razem nie skoczymy, nawet jeśli przylecisz znowu do SkydiveSpain. Nie dlatego, że brak mi życzliwości dla Ciebie, nie. To nie tak, to że mówię coś co jest niewygodne to nie dlatego, że mam jakikolwiek problem z Tobą. Nie mam. Życzliwie przedstawiam swoją na ten temat opinię i nie boję się tego, że mogę się mylić. Ale boję się nie przedstawić swojej opinii, boję się nie powiedzieć tego, co uważam za istotne do powiedzenia. Raczej nie skoczymy bo zdaję sobie sprawę z limitu mojej aktywności spadochronowej, upływu czasu i tego, że ja mam na pewno już z górki. Te dni, te skoki chciałbym poświęcić tym, którzy chcą się czegoś ode mnie nauczyć a nie zrobić coś przekornie. Adolescencja ma swoją energię, w spadochroniarstwie manifestuje się aż nadto silnie. Ja nie muszę robić czegoś, czego nie chcę. Aby chcieć lubię czuć dobre wibracje. Nie wykluczam całkiem skoku z Tobą ale wydaje mi się to być bardzo mocno nieprawdopodobne. Nie z powodu braku życzliwości - powtórzę.
Wsm to ja nie wiem czy skoczymy bo nic pewne w życiu nie jest oprócz śmierci a powiem ci że nawet śmierć nie zawsze jest pewna bo ja próbowałam się zabić i mi się nie udało
Dzięki Panu mogę śmiało powiedzieć że uczę się na czyichś błędach. Miło się słucha fachowca. Żyj długo i pomyślnie 🖖
Bardzo pozytywny komentarz, dziękuję
"Przypominam, że spadochron nie ma napędu...". Subtelność sarkazmu nieustannie okraszana elegancją i przejrzystością wypowiedzi sugeruje, że możesz być ciekawym człowiekiem. Kiedyś otarłem się o ten sport i podobnych ludzi, zarówno w resorcie, jak i później. Było inspirująco😀. Życzę dalszej realizacji pasji i krzewienia jej u młodych.... także duchem. Pozdro.
Wielkie dzięki za omówienie i szybkość działania - wczoraj prośba, dziś filmik :)
Jakoś tak się zbiegło ze świętem zmarłych
Prawie moim swietem☠️
@@olkakrejzolka17 Tak. Bardzo bym chciał, abyś nie myślała, że jeszcze masz 6 żyć. Miałaś niesamowicie wiele szczęścia, jest w Tobie wiele energii życiowej, wracasz do zdrowia w spektakularny sposób. Życie jest piękne, śmierć nie.
Dziekuje Ivan za kolejne informacje na temat bezpieczenstwa....Bardzo dobrze mi sie ciebie slucha...wszystkiego dobrego😊
Bardzo dziękuję za ciekawy materiał i chęć dzielenia się swoim doświadczeniem
Idealna analiza i podsumowanie!
Aż miło posłuchać, porządna anliza, szczegółowe omówienie....
Nie mogę wyjść podziwu że raport nie przewoduje jakichkolwiek zaleceń, jakby wszystko było OK 🤔
Dobrze przeprowadzona analiza, ogląda się jak kryminalna introspekcja oczami Sherlocka Holmesa
Ale też trafił się całkiem ciekawy, pod względem szkoleniowym, materiał
Nie szkoleniowy materiał tylko kryminalna introspekcja 😃
Ciekawa analiza, bardzo dobry materiał dydaktyczny. W mojej ocenie przy odpowiednich umiejętnościach w lataniu na czaszy, nawet na tym spadochronie, czasu i miejsca do lądowania w tym terenie było do wyboru do koloru. Tak działa na nas stres i panika. Ja nazywam ten stan „wpadnięciem w łopot”. Żywię nadzieję, że bohaterka wyciągnie właściwe wnioski bo starucha pobrzękiwała już kosą.
Łopot...to jak polskie określenie flateringu, trafne. Może nie akceptowane przez tych, którzy wpadli w łopot, ale trafne.
@ Nie jestem „autorem” tego desygnatu. Jest nim mój Ojciec. Idealnie odgadywał stan kiedy „przemierzałem” życie pomiędzy „stresopochodną” sraczką lub paniką ;))). Pozostałe pacholęta, z jednym wyjątkiem, również miał obcykane. Po latach na własnym szlaku uznałem, że to najlepsze określenie stanu, kiedy pewność ustępuje błyskawicznemu osądowi sytuacji, materializująemu się stwierdzeniem „O k…a!”. Wtedy wszystko, niepotrzebnie, pozostaje w gestii Stwórcy. Trzeba trochę przeżyć żeby do „łopotu” się przyznać, ale każdy z nas go doświadczył. 😁
Dzięki Iwanowi bez jednej wizyty na lotnisku wiem że nic o skokach nie wiem. Mam jednocześnie dziwne przeczucie że ten gość byłby w stanie nauczyć człowieka skakać ze spadochronem korespondencyjnie 🪂
Świadomość niewiedzy, szczególnie budowana poprzez zdobywanie tejże wiedzy jest bezcenna ;) Pozdrawiam serdecznie
@@SkydiveAtmosfera Tak! Pamiętam jak kiedyś kupiłem sobie hobbystycznie pianino żeby "mieć co robić na stare lata" ... dziś, jakieś 10 lat później, jestem na ostatnim roku muzyki, mozolnie pnąc się pod górę po tej symbolicznej krzywej efektu Krugera-Dunninga. Również pozdrawiam serdecznie!
Zawodowiec 👍
kurczę Jak to dobrze że to nie był wylot z wojskowy bo wtedy prawdopodobnie trzy z tych czterech tandemów zgubiłyby lotnisko a operatorzy kamer pozderzali by się ze sobą nawzajem zaś samolot w wyniku błędów w nawigacji wylądowałby po czeskiej stronie może nawet na rynku w Pradze
super analiza
Najlepsza
Nie wiem czy obecnie kurs w PL na ŚK to przewiduje ale kiedyś w programie szkolenia spadochronowego był skok z lądowaniem w terenie przygodnym. Inna sprawa, że nim się doszło do tego etapu szkolenia to praktycznie każdy miał za sobą lądowania w terenie przygodnym bo skakało się na sprzęcie, który praktycznie nie dawał kontroli w lataniu na czaszy. Zatem ten aspekt jest niedoceniony lub ignorowany a potem tak się to właśnie kończy i niepotrzeba wcale do tego szeregu innych błędów, które w tym skoku wystąpiły. Szkoda dziewczyny. Mam nadzieję, że wróci do zdrowia. Analizę obejrzałem z niesłabnącym zainteresowaniem i uważam, że to kawał dobrej roboty. Liczę, że PKBWL też ją zobaczy i wyciągnie z tego komentarza wnioski na przyszlość. Pozdrawiam
Lądowanie w terenie przygodnym jest w programie szkolenia do PJ(C). Prawdopodobnie koleżanka, która uległa wypadkowi, spełniała warunki do takiego szkolenia (bo nie oszukujmy się - to obecnie głównie liczba skoków, czyli 200), ale jednak posiadała PJ(B), więc nie wiemy, czy takie szkolenie przeszła (albo była w jego trakcie), czy nie.
Profesjonalny komentarz. Szacunek.
ogladam juz troche Pana, te analizy to najwyzszy poziom na yt :D Pozdrawiam
Uprzejmie dziękuję i cieszę się, że problem akustyki został niejako przykryty treścią pogadanki. Pozdrawiam serdecznie.
Rewelacyjny material jak zreszta i pozostale, nie skacze i raczej nie bede bo juz swoje w zyciu nawywijalem, ale z przyjemnoscią ucze sie przy Tobie teorii :)
Znakomity komentarz, Iwan. Uściski 🖖
Dziękuję.
dzzieki wielkie
Bardzo ciekawie wyjaśnione wszystko.
ps. w tym roku sierpień był wyjątkowo gorący, było okrutnie gorąco
Hejka Dzieki za film ,szkoda ze powstal z powodu kolejnego wypadku Nurtuje mnie pytanie czemu skoczkowie lekceważą swoje bezpieczenstwo i życie na maxa albo dąża do zmniejszania spadochronu ,te wieksze sa chyba droższe,albo nieodpowiednio sie ubiorą,albo cwicza jakąs głupotę,nie mozna wprowadzic jakis przepisów "bhp" czy lepszego systemu szkolen zeby chociaz na starcie mieli wieksze szanse przeżycia ?Moze trzeba badac psychike jak przy zezwoleniu na broń i wariatów wykluczać 🫣
Mniejsze spadochrony są droższe, nie większe ;) Ale mniejsze dają też więcej frajdy przy lataniu, a poza tym: mogą latać w nieco trudniejszych warunkach atmosferycznych (mam na myśli wiatr) i są wygodniejsze przez mniejszy rozmiar pokrowca. Ale niestety mają też mnóstwo wad, których skoczek powinien być świadomy dokonując wyboru. Ale ostatecznie, to każdy z nas powinien zdecydować, na czym nam najbardziej zależy i co jesteśmy w stanie poświęcić, żeby uzyskać inną korzyść. Bo stawiając wyłącznie na poprawę bezpieczeństwa, bez oceny innych czynników, to wyjdzie nam, że najbezpieczniej będzie po prostu nie skakać wcale :)
Najbardziej dziwi mnie brak zaleceń komisji. USPA widząc zwiększoną liczbę wypadków przy lądowaniu uruchamia kampanię "Stay Alive - Practice Five" promującą ćwiczenie sytuacji awaryjnych przy ladowaniu a nasi specjaliści nie widzą potrzeby zrobienia czegokolwiek. To tylko pokazuje jak merytoryczne słaby jest ten organ.
ruclips.net/video/DOeDrp9jVa0/видео.htmlsi=yAdUf-v1vl7WKjHx
czy sądzi Pan, że na takiej wysokości można było dolecieć do lotniska gdyby leciało się w jego stronę? a jak nie to gdzie najdalej można by dolecieć?
Nie wiem, bo szanowna komisja nie chciała uwzględnić informacji meteorologicznych. Nie wiem też, czy tandem, który otwierał spadochron prawie dwa razy wyżej doleciał.
Czy w sytuacji omawianej na rysunku 4 (widocznej np. w 23:05) jest jeszcze wystarczająca wysokość żeby zrobić łagodną "ósemkę" celem wytracenia wysokości i lądować z zapasem miejsca na tym zielonym pasie prawdopodobnie trawy twarzą do domów?
Oczywiście uwzględniając czaszę i doświadczenie jakie teoretycznie skoczek powinien posiadać przy tej ilości skoków.
Zdecydowanie wystarczyłoby. Przy założeniu, które stanowi ostatnie zdanie Twojej wypowiedzi.
Tam można było zrobić kilka rzeczy, żeby uniknąć wypadku - od wyboru innego miejsca lądowania, lepszego planowania rundy, poprzez zrzucenie wysokości na ostatniej prostej jedną z technik pilotowania czaszy, aż po prawidłowy wybór priorytetów do lądowania.
Ale niestety, po początkowych błędnych decyzjach włączyła się prawdopodobnie panika i wyłączyło logiczne myślenie. Może się zdarzyć najlepszym - tyle siebie znamy, ile nas sprawdzono. Sprzed monitora dobrze mi się gdyba, ale gdybym znalazł się w tym momencie tam, na 200 metrach, w miejscu koleżanki, to sam nie wiem, czy bym czegoś nie odwalił głupiego w stresie. Zakładam, że bym ogarnął tę sytuację, ale nie mogę tego wiedzieć na pewno.
@@SkydiveAtmosfera Dziękuję za szybką odpowiedź! Pozdrawiam 🖖
@@Lukas1850 Zgadzam się z Tobą całkowicie, ale po prostu jako amator różnych sportów, w tym ekstremalnych i zainteresowaniem powiązany z "podniebnymi przygodami" zastanawiałem się czy takie rozwiązanie mogłoby być słuszne na tym etapie zaawansowania, bo zwyczajnie to było pierwsze co mi przyszło do głowy. Nie wiem czy słusznie czy nie, ale ot zwyczajnie czysta ciekawość.
Pozdrawiam 🖖
Zniknęły dymy z palonych opon , ... ale pojawiły sie kamery u skoczków i przydomowe więc można nie mało przeanalizować . Coś za coś .
W podstawowych szkoleniach szybowcowych wykonuje sie ćwiczenie lądowania awaryjnego , ( a dokładniej celowo wyczepia sie linę holowniczą na niskiej wysokości co zmusza pilota , który leci razem z instruktorem rzecz jasna , do szybkiego ogarnięcia sie w sytuacji i szybszego niż zwykle przygotowania do lądowania ) , ... a sądząc po ostatnim fatalnym manewrze tej skoczkini to na kursach spadochronowych nie prowadzi sie takowych czy ... zapomniała ?
nie prowadzi się takich szkoleń, wszystko ma być OK i nie ma po co niepotrzebnie stresować "klientów"
Dzięki ; ,mogła iść na ryby.
Piękny wykładzik . Mam tylko wrażenie że trochę dźwięk był słaby
tak, to prawda. Mikrofon był zbyt blisko i przesterował, uczę się tej nowej formy
U nas na strefie bez 500 skoków nikomu nie pozwolą się nawet zbliżyć do tandemu
To nie jest głupie. Kiedyś odpowiedzialność za dopuszczenie do skoku ponosił pilot tandemu. Teraz pasażer to klient strefy więc powinny być dwie zgody.
To dziewczę się wylizało do dziś z obrażeń? Czy ono samo wypowiedziało się na temat zdarzenia i gdzieś jej wypowiedzi można znaleźć?
Wylizać się będzie trudno ale Ola wydaje się mieć bardzo duży potencjał energii wewnętrznej. Wydaje się, że goi się na niej jak na psie
Jak na kocie
@@olkakrejzolka17 Skoro już jesteś, to opisz nam tu własnymi słowami, co tam się wtedy od-janie-pawliło.
@@olkakrejzolka17jeszcze 6 żyć
Grzegorz, słychać cię dobrze, ale głos jakiś nie twój. Może to jakaś infekcja albo ustawienia mikrofonu, stawiam na to drugie.
przesterowania, zmniejszyłem poziom ale przesterowania zostały, za blisko paszczy wpiąłem mikrofon wierząc, że poziom dźwięku reguluje się sam, ot grzechy początkującego akustyka amatora
@SkydiveAtmosfera ale merytorycznie jak zwykle pierwsza klasa a i poziom sarkazmu na najwyższym poziomie. Jesteś jak skrzypce Stradivarius, z każdym rokiem zyskujesz! Miło posłuchać i trudno z Tobą się nie zgodzić.👍
Kurwa, dobre to z tymi oponami ^^
Trzeba się zająć dźwiękiem, bo skrzeczy.
chodziło o to ze gdyby nie była pierwsza w wylocie to być moze zobaczyłaby innych otwartych przed nia skoczków
Ależ ona nie była pierwszym skoczkiem (albo: w pierwszej grupie) opuszczającym statek powietrzny w tym wylocie, spokojnie mogła zobaczyć inne otwarte czasze (chyba, że tyle czasu się gramolili z samolotu, że zrobili kilometrową separację od poprzedniego tandemu). Mowa była o pierwszym wylocie, co rzeczywiście jest nieco absurdalne - obserwacja lądujących skoczków może pomóc przy planowaniu własnego lądowania, ocenie warunków, wreszcie przy odpowiednim zaplanowaniu linii zrzutu (to ostatnie dla kierownika skoków), ale nie bardzo pomoże w określeniu gdzie jest lotnisko, jeśli "na górze" utraci się orientację przestrzenną.
Kiedyś w trakcie szkolenia, były zadania; "skok z lądowaniem w terenie przygodnym" "skok nocny" Dziś też są?
Nie wiem jak wygląda dziś szkolenie do uprawnień na lądowanie w terenie przygodnym. Wydaje mi się, że to gdzieś umarło
Nie ma teraz takich zadań w programie ULC. Nikt chyba też nie zawiera tego we własnych programach. Skoki stały się bardziej dostępne, przepisy są łagodniejsze a weryfikacji nie ma niemal żadnej. Kiedyś wszyscy niezależnie od poziomu wyszkolenia "wisieli na tyłku instruktora" więc się przykładał, teraz masz ŚK i jesteś sobie sterem i okrętem. To jest dobre dla mądrych ludzi a Ci co się okazują mniej mądrzy zasilają statystyki.
są przy zdawaniu egzaminu na licencję C
@@AlexIgnitee jasne ale to co jest w programie można realizować na lotnisku i tak to się najczęściej odbywa, jest tylko wymóg lądowania w określonym kwadracie. Lądowanie na lotnisku w 10m / 10m ma się nijak do lądowania w terenie przygodnym nawet o wiele większym. Kiedyś było osobne uprawnienie wpisywane do KS a i szkolenie wyglądało inaczej i to jest sens mojego poprzedniego posta.
@@AlexIgnitee Nie tyle przy zdawaniu egzaminu, co podczas szkolenia do tej licencji. Na egzaminie w teren przygodny skakać nie trzeba.
Sprawa prosta glupia baba , zabrac licencje dożywotnio.
Ale to jest właściwie dziecko: 20-letnie... Musiało się biedne dziewczątko obić na kwaśne jabłko przy lądowaniu pod takim kątem...🥲
Niestety takie czasy, że kasa zalatwia wszystko. Płaci się i nie dokońca rozumie się wszystkiego. Co gorsza daje się takim osobom poczucie, że coś się nauczyli. Myślą, że kurs podstawowy wszystkiego ich nauczył, albo dodatkowymi platnymi kursami nadrobią szybko wiedzę której nie mają. Często spotykam się z brakiem wiedzy u osób "doświadczonych" w połączeniu z ich totalną ignorancja dla zasad bezpieczeństwa. Nie bez przyczyny mówi się, że po 1000 skoków skoczek dowiaduje sie jak mało wiedział wcześniej. Niektórzy nie rozumieją nawet jak siedzieć w samolocie, żeby nie zaburzać wywarzenia, po co jest strefa swoop, albo czemu nie wolno lądować pierwszym jak się wyskoczyło ostatnim i na dłużej czaszy. Można odnieść wrażenie, że niektórzy zatrzymali się w czasach, gdzie skoki robiło się z samolotu z 2-3 skoczkami. Osobiście mam wrażenie, że na niektórych strefach jest ciche przyzwolenie na robienie na sztukę pewnych kursów, np. układacza, swoop campów, osobom które nie dorosły do tego. Albo co gorsza przez osobę która nie wie za dużo o tym, albo nie wie jak to prawidłowo przekazać. W tym roku osobiście wiedziałem jak młody układacz, który zrobił tydzień wcześniej kurs ukladacza ostro bieże się za układanie i układa już komercyjnie spadochron 120ft bez zahamowania i to chciał zapina 🤫. Klient napewno byłby wniebowzięty po otwarciu. W samolocie widziałem też jak skoczkowie, którzy robią kurs swoop camap, a nie potrafią się nawet bezpiecznie oddzielić od samolotu i bezpiecznie otworzyć spadochron. Brakowało tylko, żeby sobie podkowę zrobili na dzień doby. Jednym słowem selekcja naturalna. Na szczęście są jeszcze strefy, które potrafią pozbyć się osób, które nie stosują się do warunków bezpieczeństwa lub mają negatywny wpływ na młodych skoczków.
Kursy, wygodne dla strefy produkty do sprzedaży, zastąpiły szkolenie. Nadal nie mogę się przekonać do organizowania kursów latania na czaszy, skoro moją rolą instruktora jest nauczenia młodych skoczków bezpiecznego i skutecznego latania. Jest pewna grupa błędów, ale są one porozkładane losowo pomiędzy niektórymi spadochroniarzami i ćwiczenia korygujące powinny być dopasowane dokładnie do danej osoby. Podobnie z innymi kwestiami, dostęp do wiedzy instruktora lepiej kiedy jest otwarty w czasie obecności na lotnisku (ale nawet i w barze, gdy komuś coś przyjdzie do głowy) a nie pogrupowany w kursy do kupienia i odbębnienia. Zaliczenie kursu, jeśli nie jest połączone ze wzrostem umiejętności powoduje efekt odwrotny od zamierzonego, bo ego puchnie a skoczek nie daje sobie rady wobec konfrontacji swoich wygórowanych oczekiwań z bezwzględną fizyką.
Które strefy pozbywają się nieobiecujących skoczków, wymień z nazwy? Chyba kpisz, jeśli tak uważasz. Strefy, jak wszystkie podmioty nastawione na żer, co najwyżej krótkotrwale zawieszają lub najczęściej upominają. Działają oportunistycznie: wpierw wysysają kasę za pośpieszne szkolenie, by po jakimś ostrzejszym wydarzeniu odciąć się od poszkodowanego, schować głowy w piasek i manipulować opiniami.
@damian2351 A czy Ty wiesz, jak należy siedzieć np. w samolocie PAC750xl? Pytam o ten samolot, bo on jest akurat w raporcie. Bo na to pytanie odpowiedź wcale nie jest oczywista :)
@@SkydiveAtmosfera Iwan, zapraszam na kurs do Sebastiana, do SkyCampu. Jest szkolenie indywidualne, nastawione na aktualny poziom skoczka, jego oczekiwania, a także na jego braki, które ujawniają się w trakcie kursu. Omówienie lądowań dla całej grupy trwa sporo dłużej niż wylot, a nawet dwa. Jest ocena progresu i poprawy błędów. Tego nie da się zrobić w trakcie szkolenia podstawowego, w takim zakresie. Oczywiście, jeśli instruktor, czy kierownik skoków widzi błędy lądowania danego skoczka, to udziela mu często profesjonalnej rady, ale czym innym jest zwrócenie uwagi na nieprawidłowy manewr, a czym innym nagranie całego manewru i omówienie w trakcie wielokrotnego odtwarzania, także poklatkowego, jeśli trzeba. A za kilkadziesiąt minut powtórka i ponowna ocena, czy nastąpiła poprawa błędów.
No nie da się tego zorganizować w taki sposób, w trakcie szkolenia podstawowego, albo w czasie normalnych, wysokich wylotów. Ktoś musi poświęcić swój czas, podzielić się swoją wiedzą, to kosztuje. Ty też bierzesz pieniądze za szkolenie. Oczywiście, nie znaczy to, że należy wystawiać fakturę za każdą poradę udzieloną innemu skoczkowi, ale zorganizowane formy szkolenia są po pierwsze potrzebne i efektywne, a po drugie niestety odpłatne.
Uczestniczyłem w wielu (kilkunastu) szkoleniach w lataniu na czaszy u Sebastiana, zawsze przynosiło to poprawę techniki moich lądowań, odkąd miałem 20 skoków, stąd też uzyskiwałem zewnętrzny feedback do do możliwości zmniejszenia rozmiaru czaszy, bo to, że mi się wydaje, że jestem gotowy do downsizingu, nie zawsze oznacza, że powinienem to zrobić. I powiem jedno: kilkukrotnie spotkałem się, że jakimś uczestnikom campu Sebastian zalecał wręcz zwiększenie rozmiaru czaszy, ponieważ widział, że ta, na której skaczą, jest dla nich zbyt mała i stanowi zagrożenie. Te kursy, to były chyba jedne z najlepiej wydanych na skydiving pieniędzy, w mojej ocenie stosunek kosztu do wartości uzyskanej jest porównywalny do AFF, czy FSC u Ciebie.
Wiem, że zabrzmiało to trochę, jak laurka, albo - nie daj buk - reklama, ale poczułem wewnętrzną potrzebę podzielenia się swoimi spostrzeżeniami, które nasunęły mi się po przeczytaniu Twojego komentarza.
@@Javelin864 Trzeba sobie mocno nagrabić, żeby dostać bana na jakiejś strefie, ale to się zdarza. Ale faktycznie, nie dotyczy to skoczków "nieobiecujących", tylko raczej w oczywisty sposób niebezpiecznych dla otoczenia. Myślę, że wynika to z faktu, że trudno określić, czy ktoś się jednak nie ogarnie życiowo i nikt nie chce takim osobom zamykać drogi do poprawy swoich błędów.
Bo nie oszukujmy się - jeśli będą węższe kryteria, to więcej ludzi wyleci ze strefy. Pomijając już oczywisty aspekt finansowy (pozbywanie się własnych klientów), po prostu pewne osoby będą pokrzywdzone przez takie decyzje, nie ma systemów idealnych. W więzieniach też siedzi sporo niewinnych ludzi, mimo, że podobno wina przed dwoma sądami musi zostać udowodniona "ponad wszelką wątpliwość".
Czułem głęboki wstyd po moim lądowaniu w terenie przygodnym i do dziś mam wieczory w które to analizuje bo wszystkie moje błędy były do uniknięcia ale:
1.to był mój pierwszy skok aff 😂
2. Lądowałem w terenie wolnym od przeszkód ( polna droga, aut nie było), czasza spoziomowana, sterówki odhamowane
3. Powiedzieli mi, że każde bezpieczne lądowanie to dobre lądowanie😂
🐌🔥🪂
Uwielbiam te analizy autora. Pozdrawiam
Kurde mogłam ci wysłać projekt raportu to byś poprawił i byłby wtedy idealny
Ola, był taki czas, że współpracowałem z PKBWL jako ekspert. Wtedy członkowie komisji byli na tyle profesjonalni, że zdawali sobie sprawę z dużej dynamiki zmian w spadochroniarstwie. Teraz sadzą babole, ale myślę że się nauczą.
Oglądam ten kanał mimo, że nie intetesuja mnie spadochrony (poza jednorazowym skokiem z ciekawości) i chciałbym Pana zapytać jak to jest, że raport komisji która w teorii powinna skaldac się z samych arcyznawcow tematu skoro spoczywają na nich tak poważne zadanie zawiera takie błędy świadczące jakby pisali to ludzie, którzy mają przeciętne pojęcie w temacie? Przecież taka historia może mieć różne rozwinięcia np. sprawa w sądzie gdzie wszystko będzie rozbierane na atomy i coś co wydaje się zwykłym przejęzyczeniem może robić różnice w ostatecznym werdykcie... A taka rozbieżność nie jest jednorazowa jak punktuje autor, wręcz zdarza się wiele razy niestety :/
Wierzę, lub chciałbym wierzyć, że członkowie komisji są fachowcami lotnictwa, że znają się na pilotowaniu samolotów, szybowców a skoki są po prostu traktowane trochę po macoszemu. Z ciekawości przeczytam kilka raportów dotyczących zdarzeń samolotowych
@@SkydiveAtmosfera oby ten był niechlubnym wyjątkiem, jednak logika mi podpowiada, że nie jest to odosobniony przypadek
Cuda w życiu robiłem jako saper jako ignorant praw fizyki itd. szkoda że dopiero dziś wiem jak skoki są niebezpieczne a tylko raz byłem na urodziny wykupić skok w tandemie ,,, nie miał bym dziś długo letniego podziału majątku !!! ,,, kupujcie prezenty urodzinowe swoim bliskim bo Bóg tu rozdaje przywileje bo na pewno nie rozum /
Błędy logiczne, błędy językowe, brak kluczowych informacji - kto pracuje w tych komisjach? Kolejni eksperci od spadochroniarstwa, którzy zostali ekspertami, bo wiedzą jak wygląda spadochron? Przepraszam, ale ten raport po Pana analizie wygląda na kiepski żart...
Nie było moim zamiarem obnażenie słabości PKBWL, rozumiem że mają samoloty itp a spadochroniarze to jest taka woda po kisielu. Ale faktycznie, to nędza.
piszę z aplikacji zamieniającej słowa na tekst pisany dlatego nie będzie znaków interpunkcyjnych dużych liter i tak dalej więc Wybaczcie a przechodząc do Meritum chciałem wyrazić swoją opinię na temat rewolucji jaka dokonała w technice spadochronowej "Postępu" jaki się dokonał na przestrzeni kilkudziesięciu lat od momentu kiedy ja skakałem Otóż obserwując już któryś 10 film na tym kanale dochodzę do wniosku że pomimo tego że dokonała się dokonała się rewolucja i postęp to zwiększyła się ilość wypadków i przesłanek do wypadków czyli reasumując dawniejsza technika była o wiele doskonalsza zapewniała większe bezpieczeństwo skoków. Mówię o spadochronie typu sw12 albo nawet sw-5 ze spadochronami zapasowymi umieszczonymi na piersi. z tego co teraz słyszę bezpieczną wysokością do otwarcia spadochronu jest wysokość 1200 m. Zaś 1000 m uważa się za już niską wysokość! Boże kochany co się tu dzieje? my skakaliśmy z 1500 - 2000m na przykład to otwierało się na wys. 800m Dokładnie tak samo było przy skoku z 1000 metrów otwierało się na około 800 m. Już nie mówiąc o takich sytuacjach że ktoś sobie pofolgował i otwierał na 600 albo na 500m. po prostu procedura ratowania była prosta i (teraz będzie żart) cięło się taśmy i wyciągało zapas;) nie było mowy o jakichś skręceniach taśm! ja nie wiem, nigdy czegoś takiego nie mialem i przypominam - spadochrony sprzed 40 lat! nie było mowy też wtedy o zderzeniach w powietrzu po prostu poziom szkolenia był o wiele wyższy znaliśmy zasady reguły i procedury każdej je znał. wiadomo że czasami nad kołem robiło się ciasno No ale ludzie przecież wszyscy mają oczy i uszy i można skorygować pewne pewne sytuacje taka Krótka wypowiedź Pozdrawiam i trzymam kciuki za rozwój spadochroniarstwa;)
Są plusy i minusy spadochronów szybujących moim zdaniem plusów jest znacznie, znacznie więcej. Większość tego, co obecnie robi się się w powietrzu z wykorzystaniem współczesnego sprzętu, zaczynając od większości freefallu, przez latanie na czaszach (CRW, flock), po swoopowanie, byłaby niemożliwa z wykorzystaniem czasz okrągłych i systemu plecy-piersi. Dodajmy do tego odsetek urazów przy lądowaniu, spowodowanych zarówno ograniczoną zdolnością sterowania kierunkiem lotu czaszy okrągłej i potencjalnym lądowaniem na przeszkodach, jak i sporą prędkością pionową podczas przyziemienia. W kontrze mamy konieczność wyższego otwarcia czaszy szybującej, bardziej problematyczne niektóre procedury awaryjne i konieczność istotnie wyższego poziomu wyszkolenia do skoków na współczesnym sprzęcie. To ja wybieram jednak czaszę szybującą i pokrowiec plecy-plecy, a nie zestaw plecy-piersi z SW-5 w środku.
Mega ciekawe :) mnustwo informacji. Super się słucha :)
Ta komisja chyba za często zza biurka nie wstaje...
"Mnóstwo" na litość boską!
"litość Boską" na litość Boską ;)
@@krewetki Widzę że nie tylko ortografia kuleje... polecam Słownik języka polskiego na stronie PWN. Najlepiej PRZED napisaniem kolejnej odpowiedzi.
Dzieki :) Ciekawe maja wpisy
Dajcie już spokój dziewczynie. Pomimo, że miała ponad 200 skoków, była po prostu niedoświadczona. Nie uczyła się z każdym skokiem. Robiła liczbę, a nie doświadczenie. Z niedoświadczonymi pilotami samolotowymi i szybowcowymi jest to samo. Byłem świadkiem sytuacji, kiedy pilot holówki, po wyczepieniu szybowca nad lotniskiem, prosił KL o wektorowanie do lotniska, bo nie wie gdzie się znajduje.
Z wielką przyjemnością dam jej spokój, życzę też jej z całego serca, iż nie da mi żadnego więcej powodu do nagrywania czegoś na kanale.
Kąt pod jakim było lądowanie nie był normalny i tutaj należałoby się skupić co się wydarzyło. A nie było to przedmiotem analizy ani w raporcie ani w tym materiale. Sądzę że tuż przed przyziemieniem coś się zadziało i to było główną przyczyną wypadku.
To, co się zadziało, to nieudany manewr, który nie powinien mieć miejsca a był związany ze wzrostem poziomu emocji i fiksacją na przeszkodę
11:32 Bez świadomości, jak się powinno nagrywać tandem, to pryszcz. Też nie wiem,.nie skaczę. Ale tu było działanie bez świadomości, jak w ogóle powinno się filmować czy fotografować.
A jak się nie ma pojęcia o filmowaniu, tak ogólnie, nie w trakcie skoku spadochronowego, to po psi... plątać się w ogóle przy tandemie? Żeby przeszkadzać i prosić się o nieszczęście? Zanim się zostanie kamerzystą - spadochroniarzem, to najpierw trzeba zostać kamerzystą w ogóle. Trzymanie kamery w garści nie czyni kamerzysty - czyni dzierżyciela kamery.
To piszę ja, nie mający zielonego pojęcia o spadochroniarstwie, ale mający pojęcie o bezpieczeństwie ogólnym i siedzący w fotografii od ponad pół wieku...
Dariusz, nie skaczesz a masz przemyślenia zupełnie zgodne z moimi. Istnieje kolosalna różnica pomiędzy skoczkiem kamerzystą a skoczkiem z kamerą. Ten pierwszy patrzy przewidywanym kadrem, ustawia się i pracuje tak, aby wyciągnąć z danej okoliczności najlepszy materiał. Ten drugi jest mniej lub bardziej nieświadomym nośnikiem kamery przemysłowej.
20:38 Przepraszam, ale jak to nie wie, gdzie jest wschód? Dziesieciomilimetrowy kompasik w pasku zegarka każdemu powinien wystarczyć, rzut oka na niebo co bardziej kumatym, mnie swego czasu starczał zmysł magnetyczny.
Bo to nieprawda, że ludzie nie mają zmysłu magnetycznego. Mają, jak większość kręgowców. Ale zmysł nieużywany ulega wygaszeniu i zanikowi.
Wiele lat ganiania co sobotę/niedzielę z busolą w zębach nocą po lesie ten zmysł mi uaktywnił. Ale kojarząc porę dnia to przy zachmurzonym niebie wiem, czy wschód jest po lewej, po prawej, czy za plecami.
Czyli podstawowej wiedzy o orientacji w przestrzeni chyba nie posiadała.
Czy spadochroniarzy uczy się określania azymutu względem Słońca i tarczy zegarka?
Nie uczy się. Ale większość ludzi, bez specjalnych szkoleń, ogarnia, że rano wschód jest tam, gdzie świeci słońce, około południa, że na lewo od słońca, a po południu po przeciwnej do słońca stronie. To jest jakby wiedza powszechna. Ale niestety nie każdy skoczek interesuje się przed pójściem do samolotu tym, jak zaplanowany jest zrzut - w jakim kierunku, z jakim offsetem i z jakimi punktami początku i końca. Może o to chodziło komisji - jakby skakała w kolejnych wylotach, to wiedziałaby, że skoczkowie nadlatują z zachodu, więc jumprun jest w kierunku i ze zwrotem zachodnim, ergo lotniska należy szukać na wschodzie. Ale to bardzo pokrętne myślenie, bo tego, w jakim kierunku będzie dokonywany zrzut, można się dowiedzieć chociażby pytając kierownika skoków (ostatecznie nawet patrząc, w którą stronę leci samolot będą już na linii zrzutu - tak, w PACu są okna, nawet całkiem sporo).
Kiedy piszesz o tym zmyśle magnetycznym u ludzi - można by to uznać za historie z dosyć wątpliwej półki.
Ale… przypomniała mi się opowieść Ryszarda Witkowskiego - no, człowiek lotnictwa i praktyk na 500%.
Pracowali w latach 70-tych śmigłowcem w Afryce, gdzie noc zapada momentalnie.
To utrudniało bezpieczny powrót do bazy po wykonaniu trudnych zadań agro. O GPS nikt nawet nie marzył, mapy mieli szkicowe, no i do kompletu krótkofalówka w bazie i na pokładzie…
I pewnego dnia wracając zabłądzili. Zastosowali więc praktykę najprostszą, bo czas uciekał. Wylądowali na skraju małej wsi i sylabizując nazwę oazy, obok której była ich baza, zapytali o drogę.
Kilkadziesiąt rąk gapiów jak na komendę dokładnie wskazało idealnie ten sam kierunek.
Zaskoczony mechanik, widząc taką zgodność, dostrzegł też szansę na eksperyment - ustawił szybko wskazywany kierunek na przyrządzie w kabinie.
Po starcie i kilku minutach lotu wyszli… dokładnie na bazę.
Zafrapowani rezultatem powtarzali, tym razem celowo, eksperyment w innych osadach - zawsze z tym samym efektem, zdumiewającym dla człowieka z Europy.
Ani ja skoczek ani pilot (no, tylko modele RC) odwiedzam kanał Iwana bo jest ogólnie wartościowy, ale ta historia ze starej książki Witkowskiego od razu mi się z Twoim komentarzem skojarzyła.
Aborygeni nie tłumaczą "skręć w prawo albo lewo" podają kierunek "skręć na północ" itp.
@@SkydiveAtmosfera To jest w ogóle dość ciekawe zagadnienie. Zauważmy, że w krajach anglosaskich, orientowanie się za pomocą kierunków geograficznych jest dużo bardziej popularne, niż u nas. Na autostradach popularne jest podawanie kierunków w stylu: numer drogi i kierunek, czyli (fikcyjnie) - pierwszy zjazd A25 W, drugi zjazd A25 E. Nawet nasze nawigacje, przetłumaczone z angielskiego, mówią: kieruj się na zachód. Zwykli ludzie na co dzień używają w tych krajach kierunków - w wielu miastach amerykańskich ulice są oznaczone jako numer z dopiskiem W i E, albo N i S. W filmach i książkach czytamy, że coś było na wschód od miasta (albo od Edenu ;) ). Wynika to z miarę stałej orientacji w przestrzeni - gdyby zapytać z przypadkowych momentach dnia codziennego Amerykanina i Polaka gdzie jest północ, to stawiam dolary przeciwko orzechom, że różnica byłaby bardzo wyraźna.
Teoria wyjaśniająca to zjawisko, którą słyszałem, jest taka, że narody anglosaskie to od wielu wieków podróżnicy i żeglarze, oraz ich potomkowie. Musieli orientować się na co dzień w kierunkach geograficznych, a następnie, mniej lub bardziej świadomie, przekazali to swoim potomkom. Być może jest tu też trochę doboru naturalnego: przeżyli i rozmnożyli się ci, którzy mieli orientację w przestrzeni. Nasi przodkowie natomiast, prowadzili zazwyczaj osiadły tryb życia, podróżowali najdalej do najbliższego miasteczka i musieli wiedzieć jedynie, gdzie to miasteczko się znajduje - nie miało znaczenia, czy było to na wschodzie, czy północy. Położenie np. pól uprawnych, określano właśnie kierunkami najbliższych osad i miejscowości. Nie mogli więc swoim potomkom przekazać i wpoić zasad orientacji według kierunków geograficznych. Stąd te różnice widoczne do dzisiaj.
Widzę, że lekkomyślność lasek w spadochroniarstwie jest podobna jak na motocyklach;) kamerka na łbie, jakieś głupawe ogonki na kasku, krótkie legginsy żeby dupsko wypięte pokazać i przy pierwszym szlifie jest drrramatttt.......omijam takie zawsze w szerokim marginesem bo wiem ze coś prędzej czy później odwali. No ale tak reaguje głupota zmieszana z oglądaniem shortów na tiktoku, moda i popisówa najważniejsze -byle filmik wyszedł fajny. Wątłe ego musi zwrócić na siebie uwagę za wszelką cenę
Spadochroniarstwo jest w wielu kwestiach bardzo, bardzo podobne do jazdy na motocyklach
Fajna analiza, ja osobiście darowałbym sobie ten puryzm językowy, czy wrzutki z oponami zupełnie niepotrzebne, pomijając większość tej ciekawej analizy (nie związana bezpośrednio z wypadkiem), widać że do wypadku doszło bo zabrakło umiejętności latania/lądowania/zdrowego rozsądku. Hektary płaskiej łąki a kobieta wbija się w ziemię pod płotem. Jest też opcja że chciała przykozaczyć i nie wyszło ruclips.net/video/c_AVgGc0vtM/видео.htmlsi=LIpzFqrjdvaAGrHv
Cos komentarzy ubyło xdde
Jak do tej pory nie musiałem nic kasować. Jeśli ktoś usunął swój komentarz, pod którym były odpowiedzi to zniknęły i odpowiedzi
Zawsze chciałam żeby Iwan o mnie filmik nagrał bo mam takie parcie na szkło 😜
I mi się udało a że jeden to za mało to są aż dwa albo tylko dwa i bedzie jeszcze wiecej 🤔
Wracam do skokow do ciebie iwan do hiszpani tez wracam moze cos skoczymy razem 🪂
@olkakrejzolka17 Po tonie Twojej wypowiedzi można ocenić że niewiele wyniosłaś z lekcji której cudem nie przypłaciłaś życiem. Z kolei na Twoich SM można znaleźć tego potwierdzenie. Bez pokory w sportach ekstremalnych nie zajedzie się daleko, najdalej 2 metry pod ziemię.
Bede miec ostatnie zyczenie zeby mnie polozyc w trumnie na brzuchu nie na plecach chociaż to chyba tak nie po bożemu dupa do nieba lezec ale ja mogę wszystko no nie
A bo ty musisz komentarz zaakceptować to tego nie akceptuj a z tamtych jeden wybierz a nie wszystkie
@olkakrejzolka17
Raczej razem nie skoczymy, nawet jeśli przylecisz znowu do SkydiveSpain. Nie dlatego, że brak mi życzliwości dla Ciebie, nie. To nie tak, to że mówię coś co jest niewygodne to nie dlatego, że mam jakikolwiek problem z Tobą. Nie mam. Życzliwie przedstawiam swoją na ten temat opinię i nie boję się tego, że mogę się mylić. Ale boję się nie przedstawić swojej opinii, boję się nie powiedzieć tego, co uważam za istotne do powiedzenia. Raczej nie skoczymy bo zdaję sobie sprawę z limitu mojej aktywności spadochronowej, upływu czasu i tego, że ja mam na pewno już z górki. Te dni, te skoki chciałbym poświęcić tym, którzy chcą się czegoś ode mnie nauczyć a nie zrobić coś przekornie. Adolescencja ma swoją energię, w spadochroniarstwie manifestuje się aż nadto silnie. Ja nie muszę robić czegoś, czego nie chcę. Aby chcieć lubię czuć dobre wibracje. Nie wykluczam całkiem skoku z Tobą ale wydaje mi się to być bardzo mocno nieprawdopodobne. Nie z powodu braku życzliwości - powtórzę.
Wsm to ja nie wiem czy skoczymy bo nic pewne w życiu nie jest oprócz śmierci a powiem ci że nawet śmierć nie zawsze jest pewna bo ja próbowałam się zabić i mi się nie udało
Fascynujące...
Komisja badania tego i owego myśli że cały czas jest jak sto lat temu
Znawca nasz skydive się pyta jaki jest stosunek powierzchni szmaty do skoczka i co? I nic.
Czy ja czegoś nie widzę bo komuś się niby nie otworzył prawidłowo zapas gdzieś na świecie i kaput