Jacek Kaczmarski - "Ballada o ubocznych skutkach alkoholizmu"
HTML-код
- Опубликовано: 8 фев 2025
- Siedziałem w barze jakiejś git organizacji
I zamówiłem już na obiad dwa kotlety,
Przysiadł się facet i już siedział do kolacji
I zdążył ze mną zaprzyjaźnić się - niestety.
Gdzieś koło piątej wnieśli pierwsze alkohole,
Dziesięć po szóstej bruderszaftaśmy wypili,
A potem Vermouth Istra Burgund i Beaujolais,
Iśmy na cięższe się paliwo przerzucili.
Rozmowa z wódek zeszła wnet na politykę.
Przy czystej - czystąśmy krytykę prowadzili,
Zahaczyliśmy takoż o metafizykę,
A potem to już żeśmy tylko pili.
Gdzieś tak w połowie tej wykwintnej konwersacji,
Gdy po szampanie słodkim kończyliśmy winiak
Zapis się skończył i urwała perforacja
I co tu gadać wiele schlałem się jak świnia.
Kiedym się ocknął to siedziałem w ciemnej celi,
Nade mną schylał się przyjaciel od kieliszka,
O mej krytyce ci co chcieli to wiedzieli,
A w jego ręku tkwiła długa biała kiszka.
On spisał wszystko co mówiłem wtedy w barze
I uzupełnił tu i tam ozdobnym słowem
I protokołem tym pomachał mi przed twarzą
Kazał podpisać. Ręką trzymał mnie za głowę.
Gdym nie podpisał chciał już ze mnie robić kaszę
I pomyślałem ja że przyszła na mnie pora;
Gdym go majorem mym znajomym chciał postraszyć -
On raz mnie w mordę mówiąc - ja ci dam majora!
Lecz to, co było to wstęp tylko, to przygrywka.
Bóg jeden wie ile wycisnął krwi i potu.
Gdym już wyglądał cały jak wpół zgniła śliwka
To usłyszałem jak powiedział - gotów!
Za słowa me skazali mnie na dożywocie
Bom rząd i organ bezpieczeństwa zbyt obraził,
Wsadzili do więzienia mnie i po kłopocie
Raz dziennie na dziedziniec żem na spacer łaził.
Trzy razy na dzień jadłem zupę, chleb z cebulą,
Chleb kradłem, więc codziennie ktoś przeze mnie pościł.
W tym samym czasie rząd, co był nade mną górą -
To samo robił z resztą ludzi na wolności.
Po kilku latach wreszcie komuś się znudziło,
A u nas słowo „dosyć” zaraz w czyn obrasta.
Czego rząd nie dał - wzięto sobie siłą
Zmieniono w końcu calusieńki rząd i basta.
A nowe władze protokoły me przejrzały
Natychmiastowe zarządziły wypuszczenie,
A gdym wychodził posypały się pochwały
I na mą cześć wspaniałe przemówienia.
I żyję teraz tu samotny bez nadziei
Ja obywatel dziś powszechnie szanowany
Za wielkie słowa w obronie mych idei,
Którem wygłosił gdym w pestkę był zalany.
Jacek Kaczmarski
1979
Dołącz do nas na facebooku: facebook.com/Wroc%C5%82awski-Salon-Jacka-Kaczmarskiego-187155067966738/
Geniusz. Nic więcej nie mam do powiedzenia.
Uwielbiam KACZMARSKIEGO😜!!!
Genialna kalka z Wysockiego.
Wysocki nie śpiewał wprost o bezpiece, torturach i karze śmierci, bo wydawano mu płyty i nadawano w radiu.
Kalka to kiepskie określenie dla Kaczmarskiego.
On robił swoją robotę.
"Każdy" zna Wysockiego, więc trudno zarzucić JK, że kopiował WW.
A, że pokrewne dusze, to "produkowali" podobny repertuar.
Podobno to na podstawie własnych doświadczeń
Gdym go majorem mym znajomym chciał postraszyć -
On raz mnie w mordę mówiąc - ja ci dam majora!