Mało ostatnio Cię, a uwielbiam ten twój "luźny słowotok":). Ja jak pracowałam jako ekspedientka w małym punkcie to przyszła do pracy nowa pracownica z polecenia na próbę -nie stażystka tylko osoba z udekumentowanym doświadczeniem. Pytam się ogarniasz ten rodzaj kasy? Tak bez problemu, więc zajęłam się porządkami na zewnątrz. Na fajrant na kasie było takie manko że hej -nic się nie zgadzało.
To mogę tu przytoczyć sytuację gdy to do mnie przyszedł taki stażysta z piekła rodem- Ja po 3 latach tyrania ze stanowiska pomocnika stałem się kierownikiem i przyszedł ten czas gdy powiedziałem sobie, że dobiorę sobie ekipę taką, która będzie solidna i znająca się na robocie a nie tylko sami koledzy i koleżanki jak to miało miejsce gdy ja byłem na końcu łańcucha pokarmowego. Pierwsze 3 osoby trafiłem perfekcyjnie i już 2 lata z nimi pracuję natomiast5 pewnego dnia zgłasza się do mnie szefowa, że jest taki chłopaczek (jeszcze mieszkający z rodzicami- istotne dla histori) co chciałby w ramach stażu popracować i bym go sprawdził no to skoro szefowa prosi bym mu znalazł pracę u siebie to zawsze się jakaś znajdzie. Pierwsze 3 tygodnie było ok chociaż jak się okazało niektórzy klienci mieli większą wiedzę od niego mimo, że jak twierdził miał już ponad roczne doświadczenie. Cyrki zaczęły gdy po raz pierwszy nie mógł przyjść do pracy i poinformował o tym moją szefową ale zapomniał poinformować mnie a ją zapewnił o mojej wiedzy na ten temat. Druga akcja gdy to się nie pojawił gdyż miał egzamin i tak zakuwał, że zaspał i zapomniał do mnie zadzwonić a potem już był egzamin w godzinach gdy miał być w robocie (gdyby dał informację to by nie było problemu- 2/3 pracowników to studenci). Jednak GRAND FINALE było czymś czego się nie spodziewałem- miał się stawić w pracy na 16:00, dzwonię do niego na 2h przed rozpoczęciem pracy by się upewnić czy wszystko gra ale nie odbiera i informuję o tym przełożoną. Szefowa w końcu po próbie kontaktu z jego rodzicami (jej znajomymi) dostaje odpowiedź na 20min przed pracą - tu cytuję "Nasz Marcinek miał wczoraj i dzisiaj egzaminy przez, które jest tak zmęczony, że aż śpi na kanapie więc nie będziemy go budzić bo musi odpocząć"....... Tym oto sposobem wypierdzieliłem typa a szefowa już nigdy nie poprosiła mnie bym wmontował kogokolwiek do mojej ekipy kogo nie znam @Łukasz Ciechański Co do twojego pytania kończącego odcinek to dobrze je rozumiem bo w poprzedniej pracy jeszcze w irlandii usłyszałem od typa, któremu załatwiłem pracę- "A myślałem, że jesteśmy ziomkami i wstawisz się za mną przed szefem" na co odpowiedziałem "a ja myślałem, że jesteśmy ziomkami i mogę na tobie polegać i nie ośmieszysz mnie" i tym sposobem szef go wywalił za przekręt wart 1,5 tyś euro i przy okazji zapłacił odszkodowanie naszej firmie wynoszące prawie 2,5 tyś euro a ja już nigdy go nie widziałem
Za darmo to można mieć wpierdol a nie pracownika. Umowa stażowa to musi być zysk dla obu stron. Pracodawca może sobie „uformować” pracownika zanim on wejdzie na rynek i nabierze manier. Stażysta dostaje szkolenie pt. „jak pracować” Profesjonalne wprowadzanie ludzi do firmy ma swoje reguły: 1. Stwórz mapę firmy (imiona i nazwiska wraz z funkcjami ludzi) 2. Opracuj prosty kodeks postępowania w kluczowych sytuacjach 3. Przydziel mentora (on dostaje dodatkową kasę od pracodawcy) 4. Sprawdzaj czy stażysta zrozumiał polecenie Itd. Szczególnie ważny jest pkt3. Mentor musi mieć skrócony dystans tak aby świeżak nie bał się spytać o rzeczy krępujące. Anegdota: Pewien stażysta w 10 dniu przyszedł do pracy po czym zniknął (jakby na terenie firmy) i ani z niej nie wyszedł i więcej się nie pojawił. Telefon zamilkł. Brzmi jak nieodpowiedzialny gówniarz? Młody dostał biegunki w firmie i nie wiedział jak o tym powiedzieć, jak się to załatwia. Wymknął się oknem i nigdy nie wrócił. Gdyby miał mentora to by do niego z kibla zadzwonił.
Mój nowy kocur, którego przygarnęłam ze schroniska jest mega podobny do Twojej kotki i też się tak przytula :D Co do pytania, to ja bym chyba odpowiedziała coś w stylu "a ja myślałam, że pracuję z odpowiedzialnymi ludźmi, którzy szanują czas innych". Bo to przecież głównie chodzi o szanowanie czasu drugiego człowieka. Na pewno każdy po tym zebraniu musiał usiąść robić swoje rzeczy oraz te, które mu przydzielono w trakcie spotkania. A jeśli chodzi o staże, czy też początki pracy, to ten film mi strasznie przypominał moją pierwszą poważną pracę, gdzie szefowa czerpała satysfakcję z tego, gdy powierzała bardzo poważne i trudne zadanie nowym osobom, albo ludziom, którzy się do tego nie nadawali (choć bardzo łatwo można było te zadania rozdzielić inaczej, kiedy już po tylu latach się na to chłodno patrzę). Ludzie się dość szybko wykruszali, często chodzili w trakcie pracy do toalety, żeby się po prostu móc w samotności wypłakać. A to był taki wampir energetyczny... zawsze taka niby uśmiechnięta i zaczepiała i koleżeńska, a na zebraniu czy na osobności opierdalała w taki sposób, że człowiek się czuł jak zbity pies... Ale gdy coś się udało, to tylko ona zbierała pochwały.
Na stwierdzenie "myślałem że..." zawsze można użyć "staropolskiego" powiedzenia: "Myślał indor o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli". Pozdrawiam serdecznie.
Wuju Ciechanie, bardzo lubię Cię słuchać tutaj na yt. Wydaje mi się, że ciut za ostro podchodzisz do młodych ludzi, którzy jeszcze nie dawno nie znali czegoś takiego jak praca i jest im trudno się przerzucić na odpowiedzialny tryb pracy. Może to ja jestem typem człowieka, który wolał na początku dostać dobre rady a i czasami opieprz by nastawić na dobre tory jak koleżanka "Marlena". Kumam o co Ci chodzi i czuję że to nie było 0/1 w stylu "wkurzyłaś Ciechana to jazda stąd do Maka pracować". Miałem mało stażystów do nauki "pod sobą" więc ciężko mi się odnaleźć w Twojej rzeczywistości ale odniosłem wrażenie bezpośrednio po tym filmiku, że szybciej zacząłeś traktować serio staż i możliwości za nim płynące niż komuś takiemu jak ja i postaciom które przywołałeś, że im może być ciężej odnaleźć się jako osoba mniej ważna wobec Ciebie. BTW nagrywaj częściej i nie bój się przekleństw, bo to nadaje prawdziwości wypowiedziom i jakoś autentyczniej brzmisz tak jak w poprzednich odcinkach gdzie nie było cenzury. Rockowy facet a kurwy wypikuje :) Twoje zdrówko Panie Wuju Ciechanie i ludziskom, którzy właśnie wrócili z urlopu i zdrapują schodzącą skórę :D
Zwykle jak na dzień dobry pozwala się podopiecznemu na za wiele to będzie tak jak w przypadku tej "Marleny". Działa to w szkole czy nawet jeden gość opowiadał, że na zasadniczej służbie wojskowej też tak było.
O tak! Ile razy! Od metra takich gości! Luz przez różnych ludzi jest opacznie rozumiany. Nagminnie mylone są pojęcia, takie jak wolność i samowola, efektowność z efektywnością, luz z brakiem solidności. Może 10 lat temu bym zastanawiał się nad jakąś błyskotliwą ripostą na takie "dyktum" , teraz po latach doświadczeń wypier....j chyba jest najlepszą odpowiedzią jak i wypowiedzą w temacie.W zależności czy bym miał jeszcze cień podejrzenia, że gość jest coś wart dodać by można "jak się zastanowisz nad tematem i dojdziesz do słusznych wniosków to wróć"
Stażysty można się pozbyć lub w najgorszym razie przeczekać aż skończy. A co jeśli taki piękny umysł to jest nasz 'kolega' na stałym etacie? Przez wszystkie lata mojej kariery w każdym zespole był(a) taki/a aparat(ka).
Na studiach ludzi nie uczą wiedzy praktycznej tylko trują jakieś farmazony i wmawiają im ich wielkość a potem przychodzi taki stażysta, który pragnie obsypania złotem za nic nie robienie a nie oferuje niczego wartościowego....
Już nie pamiętam jaki samochód tankowałem, ale zawsze lałem benzynę 98, stąd się nazbierało kilka stów. Możliwe, że BMW e34, bo tam chyba miałem największy bak.
Ja tam nic nie mówię, ale albo masz brumy na mikrofonach, albo kot Ci się zepsuł. ;) ...tak, znam to. Mam dwa. Koty, nie mikrofony. ;] ...a sam aspekt koci dodaje życia do dźwięku. :D
Uff cieszę się że nie jestem zmuszony by z Tobą pracować o.o Co do kolegów, to po prostu kolegujesz się z byle kim, albooo kompletnie nie masz wyczucia do ludzi. W życiu nie poleciłbym kogoś na staż czy do pracy, komu nie ufam. Przyjmujesz byle kogo to masz rezultaty ;) A co do stażystki to zrobić burdel za trzy nieobecności na STAŻU w radiu AKADEMICKIM (może przynajmniej był odpłatny), to lekka przesada xD Zwłaszcza gdy jej rola była tak niewielka. Co do reszty agentów, to się zgodzę, też byłbym na Twoim miejscu podirytowany i nie chciał tracić na nich czasu. Ale wciąż przykładasz zbyt wielką wagę do czegoś tak małostkowego jak staż. No chyba że ktoś naprawdę marzy o pracy w radiu i chce zobaczyć jak to jest, to warto komuś takiemu rozwiać wszelkie wątpliwości. Ale to zazwyczaj sam początek kariery i rzadko kiedy staż ma jakieś konsekwencje w dalszym życiu. Zwłaszcza że są to osoby młode, które pewnie jeszcze wielokrotnie zmienią kierunek swojego rozwoju (lub się w nim zatrzymają)
A kto powiedzial, ze ktorakolwiek z historii dotyczy stazu w radiu AKADEMICKIM? Kazda z tych opowiesci to radio komercyjne, z czego wiekszosc stazy byla platnych.
A na początku wspominasz, że byłeś na początku swojej drogi, w radiu akademickim. Może coś źle skumałem, ale założyłem że wszystko się dzieje tam... Ale fakt, to sporo zmienia i wtedy zwracam honor!
Każdy kiedyś od czegoś zaczynał... Ale niektórzy z większym przytupem :D Macie doświadczenia ze Stażystami Z Piekła Rodem?
Mało ostatnio Cię, a uwielbiam ten twój "luźny słowotok":). Ja jak pracowałam jako ekspedientka w małym punkcie to przyszła do pracy nowa pracownica z polecenia na próbę -nie stażystka tylko osoba z udekumentowanym doświadczeniem. Pytam się ogarniasz ten rodzaj kasy? Tak bez problemu, więc zajęłam się porządkami na zewnątrz. Na fajrant na kasie było takie manko że hej -nic się nie zgadzało.
To mogę tu przytoczyć sytuację gdy to do mnie przyszedł taki stażysta z piekła rodem-
Ja po 3 latach tyrania ze stanowiska pomocnika stałem się kierownikiem i przyszedł ten czas gdy powiedziałem sobie, że dobiorę sobie ekipę taką, która będzie solidna i znająca się na robocie a nie tylko sami koledzy i koleżanki jak to miało miejsce gdy ja byłem na końcu łańcucha pokarmowego. Pierwsze 3 osoby trafiłem perfekcyjnie i już 2 lata z nimi pracuję natomiast5 pewnego dnia zgłasza się do mnie szefowa, że jest taki chłopaczek (jeszcze mieszkający z rodzicami- istotne dla histori) co chciałby w ramach stażu popracować i bym go sprawdził no to skoro szefowa prosi bym mu znalazł pracę u siebie to zawsze się jakaś znajdzie. Pierwsze 3 tygodnie było ok chociaż jak się okazało niektórzy klienci mieli większą wiedzę od niego mimo, że jak twierdził miał już ponad roczne doświadczenie. Cyrki zaczęły gdy po raz pierwszy nie mógł przyjść do pracy i poinformował o tym moją szefową ale zapomniał poinformować mnie a ją zapewnił o mojej wiedzy na ten temat. Druga akcja gdy to się nie pojawił gdyż miał egzamin i tak zakuwał, że zaspał i zapomniał do mnie zadzwonić a potem już był egzamin w godzinach gdy miał być w robocie (gdyby dał informację to by nie było problemu- 2/3 pracowników to studenci). Jednak GRAND FINALE było czymś czego się nie spodziewałem- miał się stawić w pracy na 16:00, dzwonię do niego na 2h przed rozpoczęciem pracy by się upewnić czy wszystko gra ale nie odbiera i informuję o tym przełożoną. Szefowa w końcu po próbie kontaktu z jego rodzicami (jej znajomymi) dostaje odpowiedź na 20min przed pracą - tu cytuję "Nasz Marcinek miał wczoraj i dzisiaj egzaminy przez, które jest tak zmęczony, że aż śpi na kanapie więc nie będziemy go budzić bo musi odpocząć".......
Tym oto sposobem wypierdzieliłem typa a szefowa już nigdy nie poprosiła mnie bym wmontował kogokolwiek do mojej ekipy kogo nie znam
@Łukasz Ciechański Co do twojego pytania kończącego odcinek to dobrze je rozumiem bo w poprzedniej pracy jeszcze w irlandii usłyszałem od typa, któremu załatwiłem pracę- "A myślałem, że jesteśmy ziomkami i wstawisz się za mną przed szefem" na co odpowiedziałem "a ja myślałem, że jesteśmy ziomkami i mogę na tobie polegać i nie ośmieszysz mnie" i tym sposobem szef go wywalił za przekręt wart 1,5 tyś euro i przy okazji zapłacił odszkodowanie naszej firmie wynoszące prawie 2,5 tyś euro a ja już nigdy go nie widziałem
Za darmo to można mieć wpierdol a nie pracownika.
Umowa stażowa to musi być zysk dla obu stron. Pracodawca może sobie „uformować” pracownika zanim on wejdzie na rynek i nabierze manier.
Stażysta dostaje szkolenie pt. „jak pracować”
Profesjonalne wprowadzanie ludzi do firmy ma swoje reguły:
1. Stwórz mapę firmy (imiona i nazwiska wraz z funkcjami ludzi)
2. Opracuj prosty kodeks postępowania w kluczowych sytuacjach
3. Przydziel mentora (on dostaje dodatkową kasę od pracodawcy)
4. Sprawdzaj czy stażysta zrozumiał polecenie
Itd.
Szczególnie ważny jest pkt3. Mentor musi mieć skrócony dystans tak aby świeżak nie bał się spytać o rzeczy krępujące.
Anegdota:
Pewien stażysta w 10 dniu przyszedł do pracy po czym zniknął (jakby na terenie firmy) i ani z niej nie wyszedł i więcej się nie pojawił. Telefon zamilkł. Brzmi jak nieodpowiedzialny gówniarz?
Młody dostał biegunki w firmie i nie wiedział jak o tym powiedzieć, jak się to załatwia. Wymknął się oknem i nigdy nie wrócił.
Gdyby miał mentora to by do niego z kibla zadzwonił.
ale fajny kotek
Wabi się Grażyna :-)
Mój nowy kocur, którego przygarnęłam ze schroniska jest mega podobny do Twojej kotki i też się tak przytula :D
Co do pytania, to ja bym chyba odpowiedziała coś w stylu "a ja myślałam, że pracuję z odpowiedzialnymi ludźmi, którzy szanują czas innych". Bo to przecież głównie chodzi o szanowanie czasu drugiego człowieka. Na pewno każdy po tym zebraniu musiał usiąść robić swoje rzeczy oraz te, które mu przydzielono w trakcie spotkania.
A jeśli chodzi o staże, czy też początki pracy, to ten film mi strasznie przypominał moją pierwszą poważną pracę, gdzie szefowa czerpała satysfakcję z tego, gdy powierzała bardzo poważne i trudne zadanie nowym osobom, albo ludziom, którzy się do tego nie nadawali (choć bardzo łatwo można było te zadania rozdzielić inaczej, kiedy już po tylu latach się na to chłodno patrzę). Ludzie się dość szybko wykruszali, często chodzili w trakcie pracy do toalety, żeby się po prostu móc w samotności wypłakać. A to był taki wampir energetyczny... zawsze taka niby uśmiechnięta i zaczepiała i koleżeńska, a na zebraniu czy na osobności opierdalała w taki sposób, że człowiek się czuł jak zbity pies... Ale gdy coś się udało, to tylko ona zbierała pochwały.
fajną "piosenkę puściłeś w tle" 😉
Na stwierdzenie "myślałem że..." zawsze można użyć "staropolskiego" powiedzenia: "Myślał indor o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli". Pozdrawiam serdecznie.
Wuju Ciechanie, bardzo lubię Cię słuchać tutaj na yt. Wydaje mi się, że ciut za ostro podchodzisz do młodych ludzi, którzy jeszcze nie dawno nie znali czegoś takiego jak praca i jest im trudno się przerzucić na odpowiedzialny tryb pracy. Może to ja jestem typem człowieka, który wolał na początku dostać dobre rady a i czasami opieprz by nastawić na dobre tory jak koleżanka "Marlena". Kumam o co Ci chodzi i czuję że to nie było 0/1 w stylu "wkurzyłaś Ciechana to jazda stąd do Maka pracować". Miałem mało stażystów do nauki "pod sobą" więc ciężko mi się odnaleźć w Twojej rzeczywistości ale odniosłem wrażenie bezpośrednio po tym filmiku, że szybciej zacząłeś traktować serio staż i możliwości za nim płynące niż komuś takiemu jak ja i postaciom które przywołałeś, że im może być ciężej odnaleźć się jako osoba mniej ważna wobec Ciebie. BTW nagrywaj częściej i nie bój się przekleństw, bo to nadaje prawdziwości wypowiedziom i jakoś autentyczniej brzmisz tak jak w poprzednich odcinkach gdzie nie było cenzury. Rockowy facet a kurwy wypikuje :) Twoje zdrówko Panie Wuju Ciechanie i ludziskom, którzy właśnie wrócili z urlopu i zdrapują schodzącą skórę :D
Panie Ciechanie - dobrze się tego słucha, może by to wrzucić na Spotify jako podcast?
Zwykle jak na dzień dobry pozwala się podopiecznemu na za wiele to będzie tak jak w przypadku tej "Marleny". Działa to w szkole czy nawet jeden gość opowiadał, że na zasadniczej służbie wojskowej też tak było.
O tak! Ile razy! Od metra takich gości! Luz przez różnych ludzi jest opacznie rozumiany. Nagminnie mylone są pojęcia, takie jak wolność i samowola, efektowność z efektywnością, luz z brakiem solidności. Może 10 lat temu bym zastanawiał się nad jakąś błyskotliwą ripostą na takie "dyktum" , teraz po latach doświadczeń wypier....j chyba jest najlepszą odpowiedzią jak i wypowiedzą w temacie.W zależności czy bym miał jeszcze cień podejrzenia, że gość jest coś wart dodać by można "jak się zastanowisz nad tematem i dojdziesz do słusznych wniosków to wróć"
Stażysty można się pozbyć lub w najgorszym razie przeczekać aż skończy. A co jeśli taki piękny umysł to jest nasz 'kolega' na stałym etacie? Przez wszystkie lata mojej kariery w każdym zespole był(a) taki/a aparat(ka).
O zobacz bracie, spójrz jak oni się ruszają! A nie sądzisz, że naszemu Ciechanowie też przydałoby się trochę luzu?! :D
Bo ja myslalem,że. Odpowiedź brzmi: Co robiłeś???
Na studiach ludzi nie uczą wiedzy praktycznej tylko trują jakieś farmazony i wmawiają im ich wielkość a potem przychodzi taki stażysta, który pragnie obsypania złotem za nic nie robienie a nie oferuje niczego wartościowego....
Grażyna i mruczando na plus.
tacy nie tylko są stażyści, pracownicy na etacie też tacy bywają a wtedy masakra.
90 litrow zatankowałeś? a gdześ to upchnął? 😵 pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne filmy 🍻
Już nie pamiętam jaki samochód tankowałem, ale zawsze lałem benzynę 98, stąd się nazbierało kilka stów. Możliwe, że BMW e34, bo tam chyba miałem największy bak.
@@niePrzyjaciele to oczywiste że się przejęzyczyłeś,a "myślałem że jesteś wyluzowany"🤣gorąco pozdrawiam 😁
Oddaj kota :)
"na kasie" ;) ?
Łapy w dół od osób które myślały, że...
Ja tam nic nie mówię, ale albo masz brumy na mikrofonach, albo kot Ci się zepsuł. ;)
...tak, znam to. Mam dwa. Koty, nie mikrofony. ;]
...a sam aspekt koci dodaje życia do dźwięku. :D
Też najadłem się wstydu przez kolegów. Nie polecam.
Uff cieszę się że nie jestem zmuszony by z Tobą pracować o.o
Co do kolegów, to po prostu kolegujesz się z byle kim, albooo kompletnie nie masz wyczucia do ludzi. W życiu nie poleciłbym kogoś na staż czy do pracy, komu nie ufam. Przyjmujesz byle kogo to masz rezultaty ;)
A co do stażystki to zrobić burdel za trzy nieobecności na STAŻU w radiu AKADEMICKIM (może przynajmniej był odpłatny), to lekka przesada xD Zwłaszcza gdy jej rola była tak niewielka.
Co do reszty agentów, to się zgodzę, też byłbym na Twoim miejscu podirytowany i nie chciał tracić na nich czasu.
Ale wciąż przykładasz zbyt wielką wagę do czegoś tak małostkowego jak staż. No chyba że ktoś naprawdę marzy o pracy w radiu i chce zobaczyć jak to jest, to warto komuś takiemu rozwiać wszelkie wątpliwości.
Ale to zazwyczaj sam początek kariery i rzadko kiedy staż ma jakieś konsekwencje w dalszym życiu. Zwłaszcza że są to osoby młode, które pewnie jeszcze wielokrotnie zmienią kierunek swojego rozwoju (lub się w nim zatrzymają)
A kto powiedzial, ze ktorakolwiek z historii dotyczy stazu w radiu AKADEMICKIM? Kazda z tych opowiesci to radio komercyjne, z czego wiekszosc stazy byla platnych.
A na początku wspominasz, że byłeś na początku swojej drogi, w radiu akademickim. Może coś źle skumałem, ale założyłem że wszystko się dzieje tam...
Ale fakt, to sporo zmienia i wtedy zwracam honor!
Boszsz, tylko nie Marlena...