🗣Baniak Baniaka #16: Bohater (nie)zależny
HTML-код
- Опубликовано: 11 дек 2024
- Na stół bierzemy dwie kwestie odnośnie BNów
Tu znajdziesz koszulkę nawiązującą do tego filmu ➡️ bit.ly/2Sp9JkB
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
❓Masz pytanie do Baniaka? Może już padło, sprawdź
➡️ goo.gl/qvQw9L
📰Subskrybuj „Baniak Baniaka”
➡️ goo.gl/hmQmvr
🗣Polub fanpage na Facebooku
➡️ / baniakbaniaka
🎧 Posłuchaj sesji
➡ / baniak-baniaka
🎙Obserwuj kanał na Twitchu
➡️ / baniakbaniaka
📸Obserwuj mój Instagram
➡️ / baniakbaniaka
👕Znajdź koszulkę z ulubionym motywem
➡️ skladbaniaka.c...
💡Widziałeś już moje poradniki dla Mistrzów Gry?
➡️ tiny.pl/gj46h
⚔️Poznaj kampanię 2M3D
➡️ tiny.pl/gj4s3
📎Zajrzyj do moich plików (dropbox)
➡️ bit.ly/2HDC0RV
❤️ Spełnij swoje marzenie i zostań Patronem!
➡️ patronite.pl/b...
Kiedy wpuścimy takiego kotka na stół, gdzie są ładne kostki i spodobają się mu to myślę ,że da się ów grozę wywołać kiedy z szyderczym uśmiechem GM poprosi graczy o rzut, ważny rzut, a zauroczony w pięknej kostce/kostkach kot będzie bronił swojego "skarbu" :) prawie jak walka z bossem ! Rany będą, inteligencja i zręczność też będą się liczyć, tylko broni brakuje i "opieki nad zwierzętami".
zawsze można rzucać na więź z dziczą ,albo postępowanie ze zwierzętami
Wróciłem tu po jakimś czasie od kiedy zacząłem grać w RPG i mój MG zrobił to w taki sposób:
- Mamy w drużynie Wampira Lukrecję, która nie przepada za innymi wampirami i dąży do ich unicestwienia (została zmuszona do przemiany). Mimo tego, że jesteśmy świadomi, jaką jest potęgą to i tak dążymy do wszystkiego sami. Jeśli jest coś co faktycznie Lukrecja zrobi lepiej niż, np. ja (Elf mag kolegium niebios i światła - tak rozwijam też inne kolegia co nie jest przewidziane w WH2) i nie jest to osiągalne dla nas - wtedy prosimy Lukrecję. Tak samo ostatnio, jak były 2 wątki w naszej kampanii, gdzie jedna ograniczała nas czasowo (dotarcie gdzieś aż do pełni) to poprosiliśmy ją by udała się w dane miejsce i zbadała sprawę, a my udamy się tam gdzie potrzebujemy być. Minusy? Praktycznie brak. Teraz ktoś może myśleć, że wysłanie tego BN'a spowodowało stratę jednego wątku - nie bardzo. Dostajemy informacje na temat tego co się dzieje i wątek stoi bo postać szanuje to, że jedna osoba chce się zemścić za stratę swej rodziny.
Plusy? Jest to kolejna postać, która ubarwia naszą drużynę. Jest potężna co niekiedy da się odczuć, ale to głównie w momentach walki, nie czuć tego ciągle bo nie jest non-stop o coś proszona. Sam MG też prowadzi tak postać, że nie zgadza się na wykonywanie wszystkiego, a nawet nie raz rugał nas tą postacią, jak prosiliśmy by wykonała coś bardzo prostego (i to też nie od razu, a po jakimś czasie).
Rozwój tej postaci - jest rozwinięta na dany moment i nie będzie dalej rozwijana. Jest i tak silna, ale też i możliwa do pokonania, przez to jest dobry balans. Fakt, że magiem nie dałbym rady pokonać wampira z bodajże 4-5 atakami, ale drużynowo już jak najbardziej.
Tak samo mamy człowieka - Lavinę, która jest bardzo dobrym złodziejem, etc. Był moment, gdzie w dane miejsce trzeba było się przekraść i poszła ona wraz z postacią znajomej, która grała Elfką i również miała wysokie skradanie się. Przez to znajoma miała solówkę, na której bardzo dobrze się bawiła i potem ja przypadkowo pierw znalazłem się w miejscu, gdzie były problemy, a potem same jeszcze mnie zaprowadziły tam ukazując dodatkowe rzeczy, na które ja jako postać nie zwróciłem uwagi. Minusy? Też tu raczej brak. Ja jako mag nie jestem idealny w skradaniu się i fakt, że mnie coś może mijać, ale akurat gramy tak, że nie mamy przed sobą tajemnic jako postaci (co nie było uzgadniane jako gracze, a wyszło naturalnie w postaciach). W dodatku ja w między czasie mogłem zająć się czym innym co lepiej mi wychodzi. Plusy? Również postać, która ubarwia drużynę, nie jest silna czy słaba (chociaż ciąży na niej klątwa kostek gdzie ciągle zadaje 8dmg mimo możliwości zadania około 16), w dodatku znajoma polubiła tą postać przez takie wyczyny i nie tylko. Jak tylko skończyła solówkę to wręcz nie mogła się doczekać aż będzie kolejna sesja by opowiedzieć wszystko co się wydarzyło.
Obie te postacie nie są też decyzyjne jeśli chodzi o drużynę i to gdzie pójdziemy, etc. To nasz MG pozostawia nam - graczom. Dawkuje on wiedzę postaci i np. jeśli nie jest pewny czegoś to rzuca kośćmi przeważnie mówiąc "Nie wiem czy ta postać wie o tym, więc rzucę jej na inteligencję" i albo to jest na czysto, albo na różnych bonusach (minusowych czy dodatnich). Dzięki temu nie polegamy całkowicie na BNach, a nasz MG też ma frajdę z grania z nami.
Zależy jak duży to będzie kot: jeżeli przyprowadzisz na sesję prawdziwego, głodnego lwa, gwarantuję, że gracze poczują grozę... ich gacie też.
U mnie w grupie przyjęliśmy zasadę: MG może prowadzić swojego BN, poszerzać swój dobytek, wyposażenie. Jednak, nie otrzymuje na koniec sesji PD. Zgodziliśmy się, że takie "boostowanie" BN byłoby sporą przesadą i niesprawiedliwe w stosunku do graczy, którzy aktywnie uczestniczą w sesji. Umówmy się, BN jest tylko dodatkiem, pomocą dla bohaterów w trudnych momentach, uwaga powinna się skupiać wokół nich.
Odp: jak najbardziej koty mogą wprowadzić grozę na sesji
Wystarczy zrobić z niego przewodnika po underworld i przedstawić jako tego największego badassa, którego poja się wszystkie istoty z underworld
Przykład: pan Proper, kot z powieści "Chłopcy" Jakuba Ćwieka, moja ulubiona postać,
Pozdrawiam autora i gorąco polecam przeczytac
Najlepszym NPCem w historii jest Jerry z HOBO. Był cudowny ❤ A jego rozmowa z Fergussonem był genialny
Zależy z której strony patrzeć
Np. jego oczy mogą zrobić co najwyżej niezły klimat
Ale jeżeli wziąć go z drugiej strony... to zawieje grozą...
By kot wprowadził grozę na sesji wystarczy obrotowe krzesło z wysokim oparciem oraz kot (najlepszy byłby czarny ). Tuż przed spotkaniem głównego złego wypraszamy graczy na chwilę z pokoju, ustawiamy krzesło tak by oparcie nas zakrywało, sadzamy kota na kolanach i gdy gracze wracają odwracamy się w ich stronę śmiejąc się diabolicznie i głaszcząc kota (bardzo ważna rzecz! ). Następnie przechodzimy do opisu wielkiego złego uwzględniając kota oczywiście.
Po czymś takim gracze poczują prawdziwą grozę bo tylko najwięksi złoczyńcy mają koty :D
Zawsze miałem problemy z tymi dialogami pomiędzy BN. Dla mnie to jest istna schizofrenia, gadać przez jakiś czas ze sobą w różnych głosach. Dlatego zawsze próbuję jakoś wpleść graczy w rozmowę, robiąc pauzy, by mogli zadań BNowi pytanie lub wtrącić swoje trzy grosze. Wtedy wszystko wygląda bardziej naturalnie.
-------
*Co do pytania konkursowego*, zamiast wykorzystywać kota jako "rekwizyt" proponuję coś takiego: wprowadź do gry dzikiego kota, który bez powodu atakuje kogoś w drużynie (drapie go itd.), na pewno atakowana postać się wkurzy i kopnie kota/zabije go/wyrzuci albo w inny sposób się go pozbędzie. Później wprowadź kolejnego takiego kota i to samo... i rób tak aż do znudzenia. Po pewnym czasie, gracze nie będą na to zwracać uwagi i odruchowo będą zabijać każdego atakującego kota. Wtedy ty wprowadź (jako ostatni "atak") sierściucha, który jest 20-poziomowym czarodziejem (D&D) lub zna wszystkie zaklęcia dziedziny chaosu (Warhammer). Ot, tak po prostu, nie musisz się tłumaczyć graczom. Po takim zdarzeniu, postacie graczy będą z krzykiem uciekać przed każdym siedzącym na ulicy kotkiem i wszyscy BNi będą na nich patrzeć jak na chorych psychicznie. Tak się prowadzi Meow of Cathulu.
EDIT: Jeśli jest to Warhammer, to daj mu 9 punktów przeznaczenia, tak jak 9 kocich żyć.
Koty zdecydowanie mogą wprowadzić grozę na sesji: Jak dziewczyna MG wraca do domu i mówi, że czas już kończyć sesję to wszystkim przechodzą ciarki po plecach ;>
Odpowiedź na pytanie: "Oczywiście, że tak. Kiedyś podczas sesji trafiliśmy do miasta, w którym ludzie byli jakby zahipnotyzowani. nic nie robili, na nic nie zważali. Był też kot, który jako jedyny okazywał oznaki życia. Postanowiliśmy go przygarnąć. Okazało się ,ze jest kocim mutantem z kosmosu, który przejął władzę nad umysłami mieszkańców i rozszarpał dwóch naszych współgraczy. Od teraz poganiamy prawie każdego napotkanego sierściucha :P
W chwili grozy na sesji można by było kotka nadepnąć na ogon xD ... sądzę że najdzielniejsi podskoczą od miałknięcia albo od ran ciętych poderwią nogi :D
Mouse Guard, co za dziecinny system - pomyślałem. Jednak już po godzinie sesji, w której łaziliśmy po lesie i naszym największym przeciwnikiem był motyl, zacząłem zżywać się z tą osobliwą postacią - Podgryzkiem mysim zwiadowcą. Na moje nieszczęście, Puszek - kot mistrza gry, postanowił przerwać swoją drzemkę i zeskoczyć z półki na której to dotychczas leżał, wprost na moją głowę. Moje gacie potwierdzają że zwykły sierściuch może wprowadzić grozę na sesji.
Ja czasem wprowadzam BNów do gry. Rzadko są jako tako stałymi postaciami, częściej mięsem armatnim, które można spokojnie zabić, ale niektórzy zostają na dłużej. Np: Inteligentny zwierzak który umie mówić i rzucać jedno zaklęcie wspierające na dobę. Niby dałem graczom kilka szans na pozbycie się go (w cyrku oferowali naprawdę niezła fortunkę), ale woleli go zatrzymać. Lub inna postać nie-bojowy healer. W walce bezużyteczny, ale po walce może odrobinę połatać, a i nadmiar sprzętu nosi prawie tak dobrze jak osioł.
A co do expa to takie postaci dostają albo połowę tego co gracze, albo swoją działkę, albo wcale.
Zrobić klimat ze świecami w zgaszonym pomieszczeniu, dowiązać coś hałaśliwego do koka i w pewnym momencie go puścić :D . dobry efekt.
Można też jeszcze go do kartonu wsadzić i żeby skrobał i udawać że się nie słyszy.
Przepis na kota grozy: Na dzień przed sesją kota nie karmimy, za to poimy obicie mlekiem krowim. Następnie podczas finałowej sceny horroru rzucamy kota na nogi gracza. Kot jest wygłodniały więc agresywny a dodatkowo ma problemy z trawieniem mleka więc może być idealnym gnojarzem, glutem, sraluchem itp. Po takiej akcji kot będzie pewnie syczał i prychał i to na celu mając gracza na którego go rzuciliśmy...
najlepszy bohater niezależny jaki kiedykolwiek istniał w naszych sesjach to Karus - stary dziad który przemierzał mroźne ostępy razem ze swoim wózkiem w którym trzymał worki
Odwieczny problem sterowania graczami za pomocą BN. Dopóki BN jest na drugim planie, a gracze na pierwszym wszystko jest ok. Jest jeszcze jedna skrajność dotycząca BN. Kiedy gracze traktują ich, jak "szmaciarzy": pożyją tak długo, jak będą przydatni do wykorzystania. Bardzo często gracze rozmawiają z BN w sposób lekceważący, nie przewidując rezultatów swojego zachowania. Do MG należy wyciągnięcie realnych konsekwencji (odpowiedź świata gry) jeśli jest to znaczący NPC.
Przygotować graczom hendałtowy, dość spory worek, zapieczętowany fikuśną pieczęcią, fabularnie zmaterializować w nim Meowzazela-Księcia Demonów, a w momencie zerwania pieczęci ( Który powinien być Cat-harsis ) obudzić zaspanego sierściucha, szczując go na graczy! :D
Myślę, że jeżeli kot jest doświadczonym i odpowiedzialnym graczem (bądź tzw. Right Hand of MG) to przez umiejętne ocieranie się o nogi graczy lub wskoczenie któremuś na kolana w najmniej oczekiwanym momencie może nadać niezłego klimatu. A jeżeli kot jest już totalnym wymiataczem w RPG to pomyślcie sobie jak idzie po stole w trakcie trwania sceny i w pewnym momencie udaje, że umiera wpierw głosząc pełny patosu poemat pożegnalny.... No ale oczywiście kot i MG muszą być nieźle zgrani w czasie... :)
Z drużyną Darwina taka postać wyszła tylko na dobre :)
A co sądzisz o umieszczaniu bn-ów w drużynie w czasie sesji "solówki"?
Janek Sylwan od tego jest odcinek o solówkach. chyba tytuł jest Gdy tylko jeden nie wyjechał.
Miałem sytuacje w której MG poprowadził sesję Monastyru, której fabuła kręciła się w okół jego postaci, która grał u innego MG (który na tejże sesji był graczem). Także tego- sesję wspominam raczej niemiło, odniosłem wrażenie, że jesteśmy (gracze) raczej otoczką do przygody jego postaci. Tragedia ;)
o rany... jedna z gorszych rzeczy jaką mogę sobie wyobrazić. Gracz, staje się MG i robi przygodę dla swojej poprzedniej postaci, ze stratą której nie może się pogodzić. Załamka. Dzięki, że się tym podzieliłeś.
Niesamowity refleks :) Na obronę mistrzyni mam tylko to, że jedna z pierwszych jej sesji. Ale niesmak pozostał. Odnośnie samych bohaterów niezależnych i przy okazji tematów sesji solowych to przypomina mi się wiele niezwykle miłych sesji, gdzie pojedynczy gracz dołączał do drużyny jakiejśtam, zajmującej się konkretną sprawą (przykładowo jakieś śledztwo itd) i poznawał powoli członków grupy- każdy inny, każdego po kilku sesjach znasz. Świetna rzecz. BTW a co myślisz o uenpecowieniu (hm tak to mozna ująć?) BG podczas jego nieobecności? Albo wprowadzaniu starych BG jako npców na sesji? Osobiście widzę tyle samo plusów co minusów i raczej nie zdecydowałbym się na wprowadzenie takiego elementu- graczy wydrapaliby mi oczy, gdyby takim NPC coś się stało :D
Alien Stukley wprowadzam czasem starych, odłożonych już na półkę BG jako NPC. Fajnie się to sprawdza, ale staram się ich ani nie zmieniać, ani nie wprowadzać jako główne postacie, ani nie robić im krzywdy. To tylko przelotne epizody. Taki smaczek. U mnie się sprawdza.
Co do nieobecności... mam stałą ekipę graczy. Kogoś nie ma, nie gramy, albo gramy w coś innego.
Baniak Baniaka Dzięki :) U mnie niestety ekipa nonstop od ostatnich 5 lat się zmienia. W sumie przewinęło się koło 10-15 osób, z których tylko 2-3 zagrzały miejsce na dłużej. Ale po wakacjach rozpoczynam studia więc jestem pełen nadziei na znalezienie świeżej krwi :) W każdym razie powodzenia w dalszym rozwoju kanału, trzymam kciuki!
Alien Stukley bardzo dziękuję, powodzenia na uczelni, na pewno znajdziesz dobrą studenciarską ekipę RPG :) oglądaj dalej :D
Kiedy na pierwszej sesji gracze sami sobie adoptowali do drużyny kusznika z wybitego przez potwory oddziału
Hmm, na pewno mogą, zwłascza u MG gdy dopominają się wolności pod koszulką jednego z graczy
Fergusson w finale KŁM - jednak uratował całą drużynę i został największym kozakiem w oczach bohaterów ;)
Kiedy chcemy przerazić graczy na śmierć, wystarczy trzymać kota na kolanach i w momencie sceny grozy rzucić kota pod stołem na nogi graczy wrzeszcząc, że jakieś pazury wbijają im się właśnie w łydki heheh, zawał murowany :)
Minął co prawda miesiać od mojego ostatniego wpisu, a prawie dwa od wrzucenia tego filmiku, ale mam zapytanie właśnie w temacie NPC. Otóż różniące się tylko tym, że jest to NPC mój - jako gracza. Otóż pozbywając pomysł całej otoczki i upraszczając, aby zmieścił się w jednym zdaniu wygląda to tak- mam wizję w której klasyczny motyw ucznia i mistrza zostaje obrócony - to BG jest mentorem NPC, który jest dajmy na to zaginionym potomkiem króla i ma zostać wprowadzony na scenę polityczną gdy będzie gotów. NPC taki mieszkałby w zamczysku BG pod fałszywym nazwiskiem etc. Przewlekałby się przez kolejne sesje, aż może w końcu dotarłby do przeznaczonego sobie momentu. Co myślisz o tym jako MG? Bo ja jako gracz widzę kilka przeciwności, które mnie trapią przed wporwadzeniem tego pomysłu w życie- otóż NPC taki byłby "śmiercio odporny" do tego jeśli motyw jego powrotu na świecznik nie zostałby rozpoczęty konkretnie na pierwszej sesji stałby się kulą u nogi, pewnie zostałby też szybko zapomniany, a tym samym i postać spłycona- gdyż cały pomysł opiera się na koncepcie rycerza z dziada pradziada poświęcającym swoje życie dla możliwości powrotu prawowitego władcy na tron. Postać napisana do Monastyru (grasz/grałeś?) .
Alien Stukley w Monastyr niestety nie grałem. Ale często wprowadzam uczniów, giermków czy padawanów. Nie przeszkadzają ani graczom ani mnie. Ale jeśli przeszkadzałby Ci, przecież jego Mistrz (gracz/BG) może go wysłać na misję i zapominamy o nim na kilka sesji. Niech tylko MG nie traktuje go jako swojego bohatera, bo rzeczywiście może być śmiercioodporny. Musi to być zwykły bohater niezależny. U mnie tak często jak się pojawiają, tak często giną w różnych okolicznościach, bo często takie jest niebezpieczne życie BG. Ja bym wprowadził, bez żadnych przeszkód.
Ad konkurs: Tak, zwłaszcza gdy narobią do kubka z kostkami.
Groza wywoływana przez kota jest wprost proporcjonalna do jego wielkości i stopnia niewyspania. Aczkolwiek najgroźniejszym kotem jest zazwyczaij ten w głowie MG.
Sesja grozy w domu Violetty Villas opanowanym przez 300 kotów Chaosu. Gracze mają za zadanie zabrać z piwnicy ostatnie 200 puszek jedzenia dla zwierząt, aby uratować lokalne schronisko. Już te koty pogonią im... kota... he.
Sam kot nie ale moment w którym sobie uświadamiasz, że przy przekąskach znalazła się dodatkowa miska.
A ja nie zgadzam się, że BN w drużynie to taki zły pomysł. W moich kampaniach często pojawiali się BN-i, a Gracze sami ich przygarniali. Mój sposób jest taki, żeby tworzyć w miarę dużo ciekawych postaci, a Gracze sami zawierają z nimi przyjaźnie czy sojusze, wynajmują, proszą o wsparcie etc. Tacy BN-i nigdy, przenigdy nie zabierają Graczom spotlightu na sesji, ale każdy ma ciekawą historię do opowiedzenia, jakąś funkcję i charakterystyczny sposób bycia. Szkoda trochę marnować taki potencjał. Oczywiście też, że BN może zginąć. Nigdy nie traktuję BNów jako postaci MG. BN robi to, co jest dla niego charakterystyczne i czego się można po nim spodziewać. Czasem wpakuje Graczy w kłopoty, czasem ich spróbuje wspomóc, ale nie jest supermanem (a najczęściej jest słabszy od Graczy). Poza tym śmierć ulubionego BN-a to super motywator dla Graczy i zaczątek do przygody :)
Widzisz, Panie Kilik (o ile dobrze pamiętam)... to nie o tego typu BNach była mowa. Chodzi o stałą postać w drużynie, taką którą MG robi specjalnie, by to był stały towarzysz i ją regularnie rozwija. Nie mówiłem o najemnikach, uczniach czy takich innych. Tacy to pewnie, że mogą się pojawiać :)
To tak naprawdę zależy od graczy. Wiem, że z moimi by to na dłuższą metę nie wypaliło, ale jak twoi gracze tak do tego podchodzą to przecież nie ma problemu :)
A ja też o takich, panie Baniak :) czasem Gracze sami chcą, żeby jakiś stworzony przez Mistrza BN im towarzyszył (mimo, że jest czasami wątpliwie użyteczny, ale jest zwyczajnie... fajny :)). To nie musi być uczeń czy najemnik, ale np. honorowy ronin, który przysięga wierność temu, kto ocalił mu życie. O ile taka postać jest tłem dla wyczynów bohaterów (tj. nie zabiera im spotlightu), to raczej nie powinno być problemów. Taki BN może chodzić z drużyną przez 90% czasu gry (choć ja osobiście preferuję, że ktoś tam łazi, ale BN-i się wymieniają) i poprawiać rozgrywkę swoją obecnością. U mnie BN nigdy nie będzie jednak popychał scenariusza do przodu czy wpływał na kluczowe rzeczy, bo od tego są Gracze.
Odpowiedź na pytanie konkursowe:
Tak uważam, że mogą.
jak bedzie martwy przywiazany ogonem do zyrandola to tak :D
A kto by się nie bał małego słodkiego koteczka który wywołała rany cięte na nogach gdy się go zdenerwuje
To zależy od kota. Na przykład mój, srający wszędzie i bez ostrzeżenia (tak, na ludzi też), mógłby trochę grozy wprowadzić.
Ja uwielbiam mistrzować a jak chce zagrać to idę na sesję do innego mistrza i niech on prowadzi. Tyle. Również jestem na nie.
#tojaberengar
A czy spytałeś kota o zdanie? Przecież to on jest królem w twoim domu a nie ty... . I czy w ogóle masz pozwolenie na sesję RPG że chcesz go wykorzystać?