Jednym z najpiękniejszych a jednocześnie jednym z niewielu wspomnień z dzieciństwa jest granie w tą grę z moją ukochaną babcią Emilią. Odeszła za wcześnie skazana na okrutną chorobę. Dzisiaj dzięki Panu Panie Adamie to wspomnienie wraca. Smutnie i wesoło jednocześnie. Dziękuję!
Trafiłem na ten kanał kilka miesięcy temu całkiem przypadkiem, staram się oglądać wszystkie rzeczy, które pamiętam, bo niesamowicie wracają wspomnienia i dużo można się o nich dowiedzieć z perspektywy dorosłego (a nie dziecka i tylko z zewnątrz). Co prawda pomijam jakoś aparaty, bo to mnie jakoś nigdy szczególnie nie interesowało, ale odkurzacz i jaja, to akurat bajka i można oglądać kilka razy. Odkurzacz był nie tylko bardzo wytrzymały i towarzyszył mi od wczesnego dzieciństwa, ale pojechał ze mną także na studia do Krakowa. To że miał nie tylko ssanie, ale również dmuchanie ułatwiało wiele rzeczy, dziś żaden niestety nie ma. Jaj nie miałem, ale kolegom wujkowie przywozili z Rosji, także widziałem namacalnie i jaja i ośmiornicę. Nie pamietam ile później, ale też w tamtych latach miałem takiego tenisa w żółtym plastiku, choć już nie produkcji radzieckiej. I tak czasami nocą wyjeżdżając z Krakowa na południe i przejeżdżając obok Towarów Modnych uśmiecham się do siebie i myślę, co pan tam teraz testuje i jaki odcinek montuje, życzę dalszego rozwoju kanału i oby zawsze odcinki były takie ciekawe. Jeżeli pan to czyta, to wspominając kogoś, kto prosił o telewizję analogową, o czym pan wspominał, ja bym prosił o satelitarną telewizje analogową, jeżeli byłoby to możliwe ( początki w Polsce, kanały, zmiany, satelity, systemy kodowania, pirackie dekodowanie na komputerze, o czym krążyły legendy, aż po WizjeTV i jej koniec). Pozdrawiam serdecznie...
Mam na strychu auto wyścigi kupiłem kiedyś synowi razem z czołgiem sterowanym kablem u Rosjan na bazarze . Przywozili dużo fajnych rzeczy , dobry sprzęt foto optyczny , sam kupiłem Zenita 11s i 12 ttl oraz obiektyw 135 robiły super fotki . Nawet podróbkę zdaje się Yashiki Elikon autofocus też robił fajne pamiątkowe zdjęcia .Sprzedawali też 9v baterie słoneczne oraz fajne radiomagnetofony stereo z kilku calowym czarno-białym tv , wspomnienia ech
po 200 i 500 tempo spowanialo na jakieś 15 sek i można bylo odetchnąć:) dodatkowo można było ustawć alarm powiedzmy na 20 min od ropoczęcia gry było się wtedy powiedzmy na poziomie 800 punktów- zając w oknie machał dzwoneczkiem przez kilkadziesiąt sekund i w tym czasie przy rozbitych jajach traciło się oczywiście tylko połowę życia :)
Ta radziecka elektronika miała duszę - jak się wymieniało baterie, to czasem coś tam załkało, zastukało. Specjalnie czasem jedną wyciągałem i wkładałem żeby to usłyszeć. Albo resetowałem co też dawało charakterystyczny efekt i nie jako burzyło czwartą ścianę ukazując ekran ze wszystkimi możliwymi do wyświetlenia elementami. To była dla mnie jakaś magia.
Gra była bardzo wciągająca - wróciły wspomnienia - ale gdy za bardzo przyśpieszyła to bardzo nie cenzuralne słowa wypluwaliśmy jak AK - 47. Potem i tak do niej wracaliśmy. Z tak wielu pamiętam - wyścigi i rybaka. Potem weszły komputery i konsole i era takich gierek skończyła się jak - komunizm w naszym kraju. Do czasu gdy Pan Adam nam jej w taki ciekawy sposób nie przedstawił i rozbudził nasze wspomnienia z naszych wspaniałych lat dzieciństwa - Dzięki!. Pozdrawiam.
Mam ciągle w pudle to cudo i parę innych , przekręciłem licznik w jajeczkach w dzieciństwie. Szczerze wydaje mi się ze leci tempo od początku, nie szybciej. Na końcu leci sie na pamięć. Widać wszystkie jajeczka z kazdej strony lecą ciurkiem. Mózg jest niesamowity że to ogarnia.
Mi też się to udało w trybie A i potwierdzam, że gra po prostu zaczyna się od zera tylko przechodzi w tryb B. Nie wiem jak dalej, bo w trybie B nie udało mi się przekręcić licznika, choć przekraczałem 800... . Z innych gier miałem jeszcze Morski bój, którego nie było na filmie :)
Pamiętam że miałem Tajemnice Oceanu. Gierka kosztowała 10 tyś co jak na tamte czasu było dla moich rodziców dużą kwotą w związku z czym na którąś gwiazdkę złożyli się z moją ciocią i kupili to cudo. Wtedy jeden tydzień miałem ja a drugi mój brat cioteczny. Dziwne czasy ale miło to wspominam.
Drobna nieścisłość (graficzna) przy prezentowaniu innych modeli- "wesoły kucharz", "ośmiornica" i "astronauta" miały tylko po dwa klawisze kierunkowe. ;) Ewenementem, który nie miał chyba nintendowskiego odpowiednika była wersja "wesoła arytmetyka" (Весела арифметика).
W czasach kiedy nic nie było (lata 80-te) kolega taty pojechał do Rosji. Zabrał na wymianę co się dało, a przywiózł sporo złota i innych rzeczy pośród których znalazła się gierka "kucharz z patelnią". Rodzice mi ją kupili. Wiele osób miało jajka, kolega miał nurka i ośmiornicę, ale nikt w mojej okolicy nie miał kucharza. Super gra, wtedy to było coś, często też wymieniałem się z kolegami i ja grałem na ich gierkach, a oni na mojej.
miałem jajeczka ,jak dla mnie ta gra to jeden z symboli lat 80 w Polsce ludowej . piętro wyżej sąsiedzi mieli tajemnice oceanu. czekam teraz na materiał poświęcony elektronicznym dzwonkom do drzwi produkcji radzieckiej.
Świetny film. Miałem wilka i zająca oraz malpę broniąca na bramce i odbijającą piłki. Moje gierki trochę się różniły obudową bo były pionowe i dzielone na pół. Można było odczepić części z wyświetlaczem i doczepić inny ( coś jakby kartridże). Części sterująca miała 4 przyciski i 4 pozycyjny joystik na środku. Obudowa była z czerwonego plastiku.
Witam też byłem/jestem posiadaczem gry Elektronika "Ośmiorniczka" i działa do dziś!!. Siostra miała "Jajeczka" i jeszcze jakąś,ale zachodnią konsolę tego typu. Wspaniale wspominane czasy gdy dostałem "Ośmiorniczkę " pod choinkę... a to wtedy był elektroniczny wypas! Bo kogo było stać na Spectrum ,Amstrad czy Commodore...tylko Pewex i dewizy... pozdrowienia dla ludzi epoki... ;)
Do dzisiaj mam ośmiornicę (tajemnice oceanu) w brązowej obudowie. Raz w życiu dobiłem do ponad 999pkt i ku mej rozpaczy licznik się wyzerował bez żadnych fajerwerków :D:D
Miałem wyścigówkę, a siostra małpę wiszącą na poprzeczce bramki, łapiącą piłki. Sąsiad miał kucharza z patelką i nurków z ośmiornicą. Był tego faktycznie opór...
@@Ygrex_Ygrex a u nas same nerdy, kumpel sprzedał motorynkę by kupić ZX`a Jak kompy weszły to na podwórko wychodziło się tylko by wymienić kasetami później dyskietkami albo pojechać na Grzybowską ;)
@@gonzogorf7019 Motorynkę też miałem :) Pony 50-M2 niebieską a kolega obok z bloku Motorower Simsona . Na Grzybowskiej też byłem stałym bywalcem bo sprzedawaliśmy kasety z grami i też kupowaliśmy dyskietki. Tam też kupiłem używaną Amigę 500 :) Nasze podwórko widocznie było inne bo więcej na nim byliśmy niż przed komputerem. Ale czasy były jak dla mnie świetne .Ps... gry na kasetę też nagrywało się z radia .
O jak ja sie cieszyłem, gdy dostałem na początku lat 90" od syna kolegi taty, (sporo starszego ode mnie) już mocno wysłużoną dokładnie taka grę, z wilkiem i zającem ile to godzin się przy tym spędzało :)
Pamiętam, że na przełomie 1985/86 grywało się w to na przerwach, ale generalnie szału nie robiło; kilka osób w klasie miało już 8-bitowce i to dopiero było coś ;)
999 na poziomie A wiele razy miałem ! Później szło od 1 i można było doznać szoku jak te jajka powoli się toczą ! Miałem jeszcze " Ośmiorniczkę" i wyścigi samochodowe !!
Sam kilkukrotnie doszedłem do końca przedstawianej gry, która kończyła się na wartości 999 (co nie było łatwe) i po jej przekroczeniu licznik się zerował, tempo spadało do wartości początkowej i tym samym gra zaczynała się od nowa... :) To były piękne chwile!!! 😄
Jak byłem mały, około 10 lat miałem, to odkryłem , że wystarczyło przełożyć wyświetlacz od innej gierki, i też działał.Mialem wyświetlacz od ośmiorniczki i kucharza , potem odkryłem że po przełożeniu folii można było zrobić negatyw. Przed blokiem byłem kozak z ruska gierka w negatywie 🙂🙂
3 года назад+1
Ja miałem taki zegarek. Też kupa szpanu, tylko mało co było widać :)
@ dziś to może wydawać się śmieszne, ale jako małolat , w zegarku który dostałem na komunię, spałem, a tą ruska gierkę trzymałem pod poduszką.To były czasy gdzie do mojego miasta ,przyjeżdżali na bazar Rosjanie. O wielu rzeczach, nie miałem pojęcia że istnieją.Np magnetyczne warcaby, przerywacz do lampek na choinkę, czy plastikowy kubek podłączany do sieci pozwalający zagotować wodę.To były czasy gdzie człowiekowi jakaś rzecz nie nudzila się po kilku godzinach.
11:28 - różniły się także liczbą przycisków sterujących. owszem - jajeczka miały 4 strzałki, ale były też gry - np. wyścigi samochodowe, które miały tylko dwa przyciski ze strzałkami.
Warto wspomnieć, iż duży sukces tych urządzeń, leży w fakcie, iż w pewnym okresie czasu, był to najtańszy elektroniczny zegar z budzikiem. Funkcjonalność tą poprawiała wyciągana nóżka, która pozwalala ustawić ów zegar, przy kryształach na laminowanym regale 🙂 Swoja droga genialny odcinek, byłby o mniej elektronicznym urządzeniu - tapczan półce 😆 wadą jego były guzy... Przy wstawaniu głowa spotykała się z drugim elementem tapczanu - półką 😆
Świetne wspomnienia mam z tą ,, Konsolą" lat 86-90 dała dużo radości mi jako dziecku miałem całe 6lat jak grałem w wilka z koszykiem. Później w ośmiorniczekę i inne. Proceder wymiany był czymś normalnym. Jak bym miał wybrać model NAJ to chyba ośmiorniczka.
Miałem taką wersję "jajeczek" za dzieciaka. Udało mi się przekręcić licznik, dzięki pewnemu trikowi. Otóż, pewnego razu odkryłem, że przyciskając dwie baterie zasilające - na zmianę lekko je wyciągając i wciskając - w pewnym momencie odpalał się dziwny tryb, że jajeczka leciały ciurkiem tylko z lewej strony z górnego podajnika! Wtedy wystarczyło podstawić tam koszyk i cieszyć się co chwila przekręcając licznik.
Miałem klasyczne "jajeczka" z wilkiem. Współdzielone z bratem. Dostaliśmy to pod choinkę :) Pamiętam też ośmiornicę, zamieniliśmy się na kilka dni z kolegą z sąsiedniej klatki.
Uwielbiam ten pana filmik!! Nie sądziłam że z takim zaciekawieniem wytrwam całe nagranie. Świetnie pan opowiada i tłumaczy. Moje ulubione gierki to były: jajeczka, kucharzyk, ośmiorniczka i niestety te biedne kaczki. Pozdrawiam!!
Do dzisiaj mam tą grę w kilku egzemplarzach. Dziadek kupił na targowicy od Ruskich kilka sztuk. Jedna mam u siebie, druga w swoim dawnym pokoju u rodziców a reszta gdzieś jest tylko musiałabym dobrze poszukać.
Muszę się pochwalić, że udało mi się przekroczyć 1000, o całe 12 punktów. Emocje sięgnęły sufitu sąsiadów z poddasza a serducho wyskakiwało kominem. Ech... Kiedyś to było... Świetny kanał. Pozdrawiam
Oj grało się, grało. Jajeczka, polowanie na kaczki, kucharz. Do dzisiaj "uchowało" się u mnie tylko polowanie na kaczki. Gra pomimo wielu lat nadal działa. Każda gra z tego co pamiętam miała ograniczenie do 999 punktów. Później licznik się zerował i zabawa od nowa. Bez żadnych fajerwerków.
Dawno nie oglądałem tak ciekawego filmu. U mnie w szkole wszyscy mieli elektroniczne jajka a kilka osób miało te radzieckie gry. Te gry były przed epoką elektronicznych jajek.
W latach 80-tych to był szał ! miałem "jajeczka" w wersji z Wilkiem oraz z Myszką Miki a także Ośmiornicę i Kucharza 😎 ależ to była zabawa, często wtedy podróżowałem i tego typu gry umilały mi długie godziny jazdy 👍🤩 ciekawy materiał Panie Adamie.
Udało się zdobyć 999 punktów w Fireman Game & Watch. Tempo spada do zera, ale leci ogromna ilość ludzików. Wielka różnica między Ros a Nintendo, inne materiały, gumki itp
He he. Miałem pożyczoną na dłuższy czas (chyba pół roku) podobną grę od kolegi mającego ojca w RFN. Zasilana była dwiema bateryjkami "guzikowymi", których próżno było wtedy szukać w polskim handlu, więc wpadłem na pomysł ich "regeneracji" przy pomocy tzw. baterii płaskich. I w sumie… działało! Bateryjki co prawda od tego doładowywania nieco puchły, ale… nie wybuchły, a gra hulała jak marzenie 😁
To były moje początki z grami elektronicznymi. Zaczęło się w "zerówce" w roku 1989. To było zanim dostałem Commodore 64. 🙂 Świetny materiał panie Adamie.
miałem to, genialna gierka, co ciekawe po tych wszystkich latach to działa do dziś dzięki prymitywnej budowie i prostocie, fakt że kondensatory ceramiczne po tylu latach niedomagają, ale osoba z przeciętną wiedzą na temat lutowania bez problemu je wymieni na nowe wraz z kwarcem jeśli zegarek się spóźnia lub przyspiesza zdecydowanie za bardzo, dzięki czemu gierka znów odżyje bez przygaszania ekranu lub zniekształconych dźwięków... to jak naprawiać fiata 126p w 2021r, wystarczą proste narzędzia+ książka serwisowa, tak książka a nie książeczka, bo jest 2x większa. (nawiasem mam taką, nawet jest regulacja faz zapłonu, coś niezwykłego jak na obecne czasy, ówcześnie to był standard, i bez problemu dało się taką kupić, dziś nie istnieje książka serwisowa do któregokolwiek pojazdu cywilnego nowszego niż rok 2000 ). niemal każde urządzenie z przed lat 90' miało schemat elektryczny dostępny do kupienia cywilnie, dziś aby zdobyć schemat trzeba kupować abonament w platformie serwisowej, bo nigdzie indziej takich nie znajdziesz.... i tak nie ma gwarancji że się tam znajdzie to czego szuka.
Miałem taki zestaw, ale do składania. W komplecie były 3 płytki z grami. Oryginalny wilk, ale też żaba łapiącą muchy i coś z rybami (nie pamiętam już) Żeby zmienić grę należało rozkręcić urządzenie :)
Wyświetlało 24H i 12H zależało od modelu kilka modeli miałem.Obudowy ròżne kolory. Zegar był po lewej lub po prawej stronie.Właśnie Wilk i Zając miał zegar 24H miał inny procesor i bardziej wyraźny dzwiek
U mnie nie mówiono na to "jajeczka" tylko *"wilk i zając",* albo *"elektronika".* Mnie to kompletnie nie bawiło, zagrałem może z dwa razy i oddałem. Może dlatego, że wolałem wtedy grać na komputerze Atari (to u kolegi), albo na Spectrum, albo... go programować. I to mnie kręciło, a nie jakieś "prymitywne", jak wtedy mówiłem, gry. :) Niemniej - dzięki za przypomnienie i całą historię. :)
3 года назад+1
Generalnie mają tak wszyscy programiści. Mnie to cieszyło minutę, potem rozkręciłem, bo środek był ciekawszy. Pierwszy raz wpadło mi w łapy jak się komuś znudziło. Nigdy jakoś nie myślałem, żeby sobie to specjalnie sprawić.
Miałem kucharza i piłkarzy z wilkiem w bramce do którego z czterech stron leciały piłki. Później oczywiście Chińczycy stworzyli własne wersje przenośnych gierek - szare i czarne "cegiełki" na których był głównie Tetris, samochody i czołgi z małych kwadracików. Ekranik może 7x5 z czego właściwa gra toczyła się na prostokąciku 6x3 w układzie pionowym.
Jedną z najlepszych moim zdaniem była wersja z boksem-dokładnie taka archiwum.allegro.pl/oferta/stara-gra-elektroniczna-gameboy-tetris-dwie-gry-i7344935335.html
@@dominos7492 Ja najbardziej pamiętam tą "brick game" albo 9999999 in 1 :-) Też była szara, żółte przyciski a mniej więcej w połowie wysokości miała taki charakterystyczny łuk, żeby móc wygodniej położyć sobie na palcach.
Była jeszcze żaba łapiąca motyle w siatkę, pamiętam że tata mi to kupił z dwoma wymiennymi ekranami i co kilka dni go męczyłem o zmianę gry... W komplecie miałem jeszcze kota z rybami i jajeczka.
Avtoslalom nie do pobicia, zajeździłem gumki przewodzące i musiałem w miejsce węglowego kontaktu nakleić butaprenem folię aluminiową, żeby wszystko nadal zadowalająco działało.
Miałem gierkę (jak je wtedy nazywaliśmy) "wyścigówki", którą przeszedłem całą. W mojej nie było 3000 punktów do zdobycia, był 1000 jak w innych modelach. Po przejściu całości nie dostałem łady ;) Przeszedłem też całe "jajeczka" i "polowanie na kaczki" kolegów.
Ja przechodziłem B na słuch. Wyświetlacz nie nadążął i się zlewał przy tej prędkości. Sekwencje były jednak powtarzalne i można było się nauczyć na pamięć. Po przekroczeniu licznika gra nie działała szybciej tylko znów tak samo. Można było przechodzić grę w kółko:) Historia o bajeczce była również i w moich rejonach zanim jajeczka wpadły w moje posiadanie. Procesor wg emulatora Mame w pierwszych Egg/Mickey mouse to Sharp SM5A , czyli jak słusznie twierdzisz rodzina procesorów SM500. Gry późniejsze bazują na modelach SM510/511 (różnice w pojemności rom, ram oraz ilościa wyjsc na wyswietlacz lcd). Polecam zagrać na emulatorze MameUI, który nie symuluje tylko emuluje te handheldy ze zdumpowanych romów wydobytych z procesorów. Ilość gierek jest spora
Gdy gra w jajeczka się już znudziła zaczęło mnie ciekawić co jest w środku i różne inne eksperymenty. Zabawa bateriami które wkładałem i wyjmowałem i tu psikus. Gra odpaliła się w zwolninym tempie. Doszedłem do tysiąca dwa razy i mógłbym dalej ale trwało to tak długo że dałem spokój.
Licznik można było przekręcić kilka razy. Pamiętam jak celowo się ustawiało budzik na wyliczony czas, ponieważ to zając lewą łapa dzwonił, co gwarantowała kurczaczka - czyli połowę "skuchy" ;-).
Świetny materiał panie Adamie. Oczywiście miałam w dzieciństwie konsolkę "Nu Pogodi!" oraz "Formułę 1" (nie pamiętam jak ta gra się nazywała), gdzie się omijało przeszkody na torze. Serdecznie pozdrawiam. :)
Ja miałem kucharzyka (w wersji prostej z trzema stanowiskami z serdelkami i rybkami, a w wersji trudnej z czterema) :) Jedna uwaga, po przekręceniu licznika (przynajmniej w mojej grze), gra rozpoczynała się od nowa, ze standardową (nie zwiększoną) szybkością ;P
Witam serdecznie. Sam miałem pod koniec lat 80 tych dwie cz trzy podobne gierki i muszę się pochwalić że nie były to radzieckie podróby. Ciekawostka jedna pod nazwą "Dog and Cook" (do dziś pamiętam:) ) była rozkładana jak książka na dwie części. Zabawy było co nie miara w całej klasie .
Mam działający Autoslalom, ozdoba mojego biurka :) grałem w piłkę nożną, bronienie bramki z czterech stron :) grałem oczywiście w jajeczka w wersji z myszką miki :) grałem też w kosmiczny most :) rewelacyjny odcinek :)
U mnie był kucharek, do wyboru 3 lub 4 kiełbasy. Po wielu atakach dziecięcej furii, gdy przyciski nie łączyły podbijała sama patelnia. Aż któregoś dnia dokonał żywota rozlewając się po upadku na podłogę :((
Udało mi się dojść do 999 i ku mojemu zaskoczeniu nic się nie zadziało. Jedynie palce bolały i dłonie spocone a gra zasuwała dalej najszybszym tempem. To była gierka gdzie było się jakby bazą na środku na dole w polu gry i trzeba było zestrzeliwać atakujące statki kosmiczne.
miałem: jajeczka, samochody, ośmiornicę, czołgi ... a później zechciało mi się czegoś zachodniego i skupiłem baseball..., która to nie miała polotów do "jajeczek".
Świetne. Pamiętam była jeszcze gra...mowilo się ośmiorniczka, posiadałem też myśliwego strzelajacego do kaczek. Cen nie pamiętam tych gier ale kilka godzin trzeba było popracować mając szyby na parkingu ☺No i był budzik który można było nastawić do szkoły kiedy Montana odmówiła posłuszeństwa ☺Widzę więcej tytułów o których nie miałem pojęcia.
Ja przeszedłem 2 razy samochodziki a przy 3 juz śmigały jak glupie i nie dałem rady. Mialem wtedy 9 lat. Byłem w szpitalu i grałem w tą gierkę non stop. Przy trzecim przejściu pamiętam że szybkość była nie do przejścia.
Kiedyś tą oryginalną z wilkiem i zającem trzymałem w rękach na jarmarku ale nie działała i kosztowała 300 złotych. Ale na pocieszenie dodam można sobie ściągnąć na androida niektóre z tych gier lecz szczerze mówiąc nie o wszystkich wiedziałem .
Miałem "Ruskie jajka", ale jako ciekawski sześciolatek je rozebrałem. Potem dostałem grę "Tetris" 9w1, jako ciekawski sześciolatek jej nie rozebrałem... A czterobitowe mikrokontrolery są nadal produkowane, i można je znaleźć w takich sprzętach, jak szczoteczki elektryczne...
Fakt, byłem zawiedziony gdy po (nie pamiętam dokładnie, z 40 minut?) gry przekręciłem licznik i nie było żadnej melodyjki. Tak było praktycznie w każdej grze tego typu.
W drugiej klasie oodstawòwki w to grałem. Doszedłem do 998 (nie policzę za ktòrym podejściem) i cisnąłem że złości 🤬 w ścianę. Wyświetlacz nie przeżył i to był gamę over 🤗
Mi się udało i byłem bardzo zawiedziony. Fajnie jak wchodziło się w taki jakby trans i bardziej ważne były odgłosy niż to co się wyświetla po latach wiem, że szybciej do mózgu dociera dźwięk niż obraz.
Przekręciłem licznik w pociągu relacji Wrocław-Kluczbork i faktycznie paluchy się pocą, a człowiek wpadał w trans. Za to "Ośmiorniczka" ("Tajemnice oceanu") była tak łatwa, że w pociągu Wrocław-Poznań trzykrotnie przekręciłem licznik ziewając z nudów...
Jednym z najpiękniejszych a jednocześnie jednym z niewielu wspomnień z dzieciństwa jest granie w tą grę z moją ukochaną babcią Emilią. Odeszła za wcześnie skazana na okrutną chorobę. Dzisiaj dzięki Panu Panie Adamie to wspomnienie wraca. Smutnie i wesoło jednocześnie. Dziękuję!
Trafiłem na ten kanał kilka miesięcy temu całkiem przypadkiem, staram się oglądać wszystkie rzeczy, które pamiętam, bo niesamowicie wracają wspomnienia i dużo można się o nich dowiedzieć z perspektywy dorosłego (a nie dziecka i tylko z zewnątrz). Co prawda pomijam jakoś aparaty, bo to mnie jakoś nigdy szczególnie nie interesowało, ale odkurzacz i jaja, to akurat bajka i można oglądać kilka razy. Odkurzacz był nie tylko bardzo wytrzymały i towarzyszył mi od wczesnego dzieciństwa, ale pojechał ze mną także na studia do Krakowa. To że miał nie tylko ssanie, ale również dmuchanie ułatwiało wiele rzeczy, dziś żaden niestety nie ma. Jaj nie miałem, ale kolegom wujkowie przywozili z Rosji, także widziałem namacalnie i jaja i ośmiornicę. Nie pamietam ile później, ale też w tamtych latach miałem takiego tenisa w żółtym plastiku, choć już nie produkcji radzieckiej. I tak czasami nocą wyjeżdżając z Krakowa na południe i przejeżdżając obok Towarów Modnych uśmiecham się do siebie i myślę, co pan tam teraz testuje i jaki odcinek montuje, życzę dalszego rozwoju kanału i oby zawsze odcinki były takie ciekawe. Jeżeli pan to czyta, to wspominając kogoś, kto prosił o telewizję analogową, o czym pan wspominał, ja bym prosił o satelitarną telewizje analogową, jeżeli byłoby to możliwe ( początki w Polsce, kanały, zmiany, satelity, systemy kodowania, pirackie dekodowanie na komputerze, o czym krążyły legendy, aż po WizjeTV i jej koniec). Pozdrawiam serdecznie...
Mam na strychu auto wyścigi kupiłem kiedyś synowi razem z czołgiem sterowanym kablem u Rosjan na bazarze . Przywozili dużo fajnych rzeczy , dobry sprzęt foto optyczny , sam kupiłem Zenita 11s i 12 ttl oraz obiektyw 135 robiły super fotki . Nawet podróbkę zdaje się Yashiki Elikon autofocus też robił fajne pamiątkowe zdjęcia .Sprzedawali też 9v baterie słoneczne oraz fajne radiomagnetofony stereo z kilku calowym czarno-białym tv , wspomnienia ech
Na początku tanio sprzedawali a później Polscy handlarze dobrali sie do tego i ceny bardzo poszybowały. Za magnetofon jamnik dałem połowę wypłaty.
po 200 i 500 tempo spowanialo na jakieś 15 sek i można bylo odetchnąć:) dodatkowo można było ustawć alarm powiedzmy na 20 min od ropoczęcia gry było się wtedy powiedzmy na poziomie 800 punktów- zając w oknie machał dzwoneczkiem przez kilkadziesiąt sekund i w tym czasie przy rozbitych jajach traciło się oczywiście tylko połowę życia :)
Kawał wiedzy z zakresu elektroniki mega fajnie przekazanej, dziękuję Panie Adamie!
Ta radziecka elektronika miała duszę - jak się wymieniało baterie, to czasem coś tam załkało, zastukało. Specjalnie czasem jedną wyciągałem i wkładałem żeby to usłyszeć. Albo resetowałem co też dawało charakterystyczny efekt i nie jako burzyło czwartą ścianę ukazując ekran ze wszystkimi możliwymi do wyświetlenia elementami. To była dla mnie jakaś magia.
Gra była bardzo wciągająca - wróciły wspomnienia - ale gdy za bardzo przyśpieszyła to bardzo nie cenzuralne słowa wypluwaliśmy jak AK - 47. Potem i tak do niej wracaliśmy. Z tak wielu pamiętam - wyścigi i rybaka. Potem weszły komputery i konsole i era takich gierek skończyła się jak - komunizm w naszym kraju. Do czasu gdy Pan Adam nam jej w taki ciekawy sposób nie przedstawił i rozbudził nasze wspomnienia z naszych wspaniałych lat dzieciństwa - Dzięki!. Pozdrawiam.
Poza wilkoem i zającem grałem jeszcze w te wyścigówki. Bardzo ciepło wspominam te gry. :)
Mam ciągle w pudle to cudo i parę innych , przekręciłem licznik w jajeczkach w dzieciństwie. Szczerze wydaje mi się ze leci tempo od początku, nie szybciej. Na końcu leci sie na pamięć. Widać wszystkie jajeczka z kazdej strony lecą ciurkiem. Mózg jest niesamowity że to ogarnia.
Również doszedłem do końca. Przywiozłem dwie w 87r. Druga to kucharz.
Mi też się to udało w trybie A i potwierdzam, że gra po prostu zaczyna się od zera tylko przechodzi w tryb B. Nie wiem jak dalej, bo w trybie B nie udało mi się przekręcić licznika, choć przekraczałem 800... . Z innych gier miałem jeszcze Morski bój, którego nie było na filmie :)
Pamiętam że miałem Tajemnice Oceanu. Gierka kosztowała 10 tyś co jak na tamte czasu było dla moich rodziców dużą kwotą w związku z czym na którąś gwiazdkę złożyli się z moją ciocią i kupili to cudo. Wtedy jeden tydzień miałem ja a drugi mój brat cioteczny. Dziwne czasy ale miło to wspominam.
Jak jest nudno na plenum, a zdarza się to, yhy, dosyć często, pykamy sobie dyskretnie tak aby I Sekretarz nie zauważył. Serwus!
a program jest słuszny ! ale z takimi ludzmi trudno go wykonać. no szlak mnie trafi!!!!!
Program partii programem narodu !
Towarzysz już wrócił z tego Ohio? 🙂
@@juzio69 na H jakiś kraj
@@simon1313ss3 jak na h to ohio
Drobna nieścisłość (graficzna) przy prezentowaniu innych modeli- "wesoły kucharz", "ośmiornica" i "astronauta" miały tylko po dwa klawisze kierunkowe. ;) Ewenementem, który nie miał chyba nintendowskiego odpowiednika była wersja "wesoła arytmetyka" (Весела арифметика).
W czasach kiedy nic nie było (lata 80-te) kolega taty pojechał do Rosji. Zabrał na wymianę co się dało, a przywiózł sporo złota i innych rzeczy pośród których znalazła się gierka "kucharz z patelnią". Rodzice mi ją kupili. Wiele osób miało jajka, kolega miał nurka i ośmiornicę, ale nikt w mojej okolicy nie miał kucharza. Super gra, wtedy to było coś, często też wymieniałem się z kolegami i ja grałem na ich gierkach, a oni na mojej.
miałem jajeczka ,jak dla mnie ta gra to jeden z symboli lat 80 w Polsce ludowej .
piętro wyżej sąsiedzi mieli tajemnice oceanu.
czekam teraz na materiał poświęcony elektronicznym dzwonkom do drzwi produkcji radzieckiej.
Świetny film. Miałem wilka i zająca oraz malpę broniąca na bramce i odbijającą piłki. Moje gierki trochę się różniły obudową bo były pionowe i dzielone na pół. Można było odczepić części z wyświetlaczem i doczepić inny ( coś jakby kartridże). Części sterująca miała 4 przyciski i 4 pozycyjny joystik na środku. Obudowa była z czerwonego plastiku.
Witam też byłem/jestem posiadaczem gry Elektronika "Ośmiorniczka" i działa do dziś!!. Siostra miała "Jajeczka" i jeszcze jakąś,ale zachodnią konsolę tego typu. Wspaniale wspominane czasy gdy dostałem "Ośmiorniczkę " pod choinkę... a to wtedy był elektroniczny wypas! Bo kogo było stać na Spectrum ,Amstrad czy Commodore...tylko Pewex i dewizy... pozdrowienia dla ludzi epoki... ;)
Nie wiem, skąd to miałem. Tak samo jak nie wiem gdzie mi się to zapodziało. Jednak wspomnienia pozostały.
Do dzisiaj mam ośmiornicę (tajemnice oceanu) w brązowej obudowie. Raz w życiu dobiłem do ponad 999pkt i ku mej rozpaczy licznik się wyzerował bez żadnych fajerwerków :D:D
*Kto nie miał gry jajeczka nie przeżył cudownego dzieciństwa lat 80-90*
Miałem wyścigówkę, a siostra małpę wiszącą na poprzeczce bramki, łapiącą piłki.
Sąsiad miał kucharza z patelką i nurków z ośmiornicą. Był tego faktycznie opór...
Wystarczylo miec ZXa na te gierki przestawało sie zwracac uwagę...
@@gonzogorf7019 Miałem Commodore 64 a wolałem podwórko kolegów i piłkę niż siedzenie w domu.
@@Ygrex_Ygrex a u nas same nerdy, kumpel sprzedał motorynkę by kupić ZX`a
Jak kompy weszły to na podwórko wychodziło się tylko by wymienić kasetami później dyskietkami albo pojechać na Grzybowską ;)
@@gonzogorf7019 Motorynkę też miałem :) Pony 50-M2 niebieską a kolega obok z bloku Motorower Simsona . Na Grzybowskiej też byłem stałym bywalcem bo sprzedawaliśmy kasety z grami i też kupowaliśmy dyskietki. Tam też kupiłem używaną Amigę 500 :) Nasze podwórko widocznie było inne bo więcej na nim byliśmy niż przed komputerem. Ale czasy były jak dla mnie świetne .Ps... gry na kasetę też nagrywało się z radia .
O jak ja sie cieszyłem, gdy dostałem na początku lat 90" od syna kolegi taty, (sporo starszego ode mnie) już mocno wysłużoną dokładnie taka grę, z wilkiem i zającem ile to godzin się przy tym spędzało :)
Pamiętam, że na przełomie 1985/86 grywało się w to na przerwach, ale generalnie szału nie robiło; kilka osób w klasie miało już 8-bitowce i to dopiero było coś ;)
999 na poziomie A wiele razy miałem ! Później szło od 1 i można było doznać szoku jak te jajka powoli się toczą ! Miałem jeszcze " Ośmiorniczkę" i wyścigi samochodowe !!
Dokładnie pamiętałem że gra po przekroczeniu pewnej ilości punktów się tak jak by resetowala ale nie pamiętałem po jakiej ilości punktów
ale pozniej po 1000 zaczynało wolniej, ale w stosunku do sprzed resetu szybciej
@@c4n15lupu5 Masz rację ,chyba chodziła jak na B . !! No qr.. nie pamiętam..
@@Mojeteledyski1 Po 200 i 500 w tych granicach punktowych kasowało stłuczone jajka
Sam kilkukrotnie doszedłem do końca przedstawianej gry, która kończyła się na wartości 999 (co nie było łatwe) i po jej przekroczeniu licznik się zerował, tempo spadało do wartości początkowej i tym samym gra zaczynała się od nowa... :) To były piękne chwile!!! 😄
Gdzie są tamte lata? Łezka w oku:)
Jak byłem mały, około 10 lat miałem, to odkryłem , że wystarczyło przełożyć wyświetlacz od innej gierki, i też działał.Mialem wyświetlacz od ośmiorniczki i kucharza , potem odkryłem że po przełożeniu folii można było zrobić negatyw. Przed blokiem byłem kozak z ruska gierka w negatywie 🙂🙂
Ja miałem taki zegarek. Też kupa szpanu, tylko mało co było widać :)
@ dziś to może wydawać się śmieszne, ale jako małolat , w zegarku który dostałem na komunię, spałem, a tą ruska gierkę trzymałem pod poduszką.To były czasy gdzie do mojego miasta ,przyjeżdżali na bazar Rosjanie. O wielu rzeczach, nie miałem pojęcia że istnieją.Np magnetyczne warcaby, przerywacz do lampek na choinkę, czy plastikowy kubek podłączany do sieci pozwalający zagotować wodę.To były czasy gdzie człowiekowi jakaś rzecz nie nudzila się po kilku godzinach.
11:28 - różniły się także liczbą przycisków sterujących. owszem - jajeczka miały 4 strzałki, ale były też gry - np. wyścigi samochodowe, które miały tylko dwa przyciski ze strzałkami.
Warto wspomnieć, iż duży sukces tych urządzeń, leży w fakcie, iż w pewnym okresie czasu, był to najtańszy elektroniczny zegar z budzikiem. Funkcjonalność tą poprawiała wyciągana nóżka, która pozwalala ustawić ów zegar, przy kryształach na laminowanym regale 🙂
Swoja droga genialny odcinek, byłby o mniej elektronicznym urządzeniu - tapczan półce 😆 wadą jego były guzy... Przy wstawaniu głowa spotykała się z drugim elementem tapczanu - półką 😆
Jeszcze był bosman łapiący z tonącego statku marynarzy. Miałem właśnie cos takiego. :)
Świetne wspomnienia mam z tą ,, Konsolą" lat 86-90 dała dużo radości mi jako dziecku miałem całe 6lat jak grałem w wilka z koszykiem. Później w ośmiorniczekę i inne. Proceder wymiany był czymś normalnym. Jak bym miał wybrać model NAJ to chyba ośmiorniczka.
Miałem taką wersję "jajeczek" za dzieciaka. Udało mi się przekręcić licznik, dzięki pewnemu trikowi. Otóż, pewnego razu odkryłem, że przyciskając dwie baterie zasilające - na zmianę lekko je wyciągając i wciskając - w pewnym momencie odpalał się dziwny tryb, że jajeczka leciały ciurkiem tylko z lewej strony z górnego podajnika! Wtedy wystarczyło podstawić tam koszyk i cieszyć się co chwila przekręcając licznik.
Miałem klasyczne "jajeczka" z wilkiem. Współdzielone z bratem. Dostaliśmy to pod choinkę :)
Pamiętam też ośmiornicę, zamieniliśmy się na kilka dni z kolegą z sąsiedniej klatki.
Też pamiętam te czasy na blokowisku się grało to były czasy
Ta gra to było moje pierwsze uzależnienie...
Doszedłem do tysiąca. Potwierdzam - gra zaczynała się od początku.
Ja zamknąlem ekran w "węża" na noki 3210 na przedostatnim poziomie wynik to 2008pkt.🙂
Uwielbiam ten pana filmik!! Nie sądziłam że z takim zaciekawieniem wytrwam całe nagranie. Świetnie pan opowiada i tłumaczy. Moje ulubione gierki to były: jajeczka, kucharzyk, ośmiorniczka i niestety te biedne kaczki. Pozdrawiam!!
Do dzisiaj mam tą grę w kilku egzemplarzach. Dziadek kupił na targowicy od Ruskich kilka sztuk. Jedna mam u siebie, druga w swoim dawnym pokoju u rodziców a reszta gdzieś jest tylko musiałabym dobrze poszukać.
Miało się "grę elektroniczną", te wymiany z kolegami! Moja była z ośmornicami, które zbijało się łodzią podwodną.
Muszę się pochwalić, że udało mi się przekroczyć 1000, o całe 12 punktów. Emocje sięgnęły sufitu sąsiadów z poddasza a serducho wyskakiwało kominem. Ech... Kiedyś to było... Świetny kanał. Pozdrawiam
Oj grało się, grało. Jajeczka, polowanie na kaczki, kucharz. Do dzisiaj "uchowało" się u mnie tylko polowanie na kaczki. Gra pomimo wielu lat nadal działa. Każda gra z tego co pamiętam miała ograniczenie do 999 punktów. Później licznik się zerował i zabawa od nowa. Bez żadnych fajerwerków.
Dawno nie oglądałem tak ciekawego filmu. U mnie w szkole wszyscy mieli elektroniczne jajka a kilka osób miało te radzieckie gry. Te gry były przed epoką elektronicznych jajek.
Mam космический мост
W latach 80-tych to był szał ! miałem "jajeczka" w wersji z Wilkiem oraz z Myszką Miki a także Ośmiornicę i Kucharza 😎 ależ to była zabawa, często wtedy podróżowałem i tego typu gry umilały mi długie godziny jazdy 👍🤩 ciekawy materiał Panie Adamie.
Udało się zdobyć 999 punktów w Fireman Game & Watch. Tempo spada do zera, ale leci ogromna ilość ludzików. Wielka różnica między Ros a Nintendo, inne materiały, gumki itp
Piękne wspomnienie, miałem taką.
Tato mi kupił za 20000 zł w 1988.
He he. Miałem pożyczoną na dłuższy czas (chyba pół roku) podobną grę od kolegi mającego ojca w RFN. Zasilana była dwiema bateryjkami "guzikowymi", których próżno było wtedy szukać w polskim handlu, więc wpadłem na pomysł ich "regeneracji" przy pomocy tzw. baterii płaskich. I w sumie… działało! Bateryjki co prawda od tego doładowywania nieco puchły, ale… nie wybuchły, a gra hulała jak marzenie 😁
To były moje początki z grami elektronicznymi. Zaczęło się w "zerówce" w roku 1989. To było zanim dostałem Commodore 64. 🙂
Świetny materiał panie Adamie.
Przepiękny odcinek. Tyle historii i wspomnień. Dziś można zainstalować na smarfon i ma wygląd łącznie z aluminiową obudową Точка B Точкe ;)
Siostry miały "jajeczka" a ja "awtoslalom". Bardzo ciekawy temat.
Mam do tej pory ośmiornice albo podwodne tajemnice jak zwał tak zwał. Stan prawie idealny.
miałem to, genialna gierka, co ciekawe po tych wszystkich latach to działa do dziś dzięki prymitywnej budowie i prostocie, fakt że kondensatory ceramiczne po tylu latach niedomagają, ale osoba z przeciętną wiedzą na temat lutowania bez problemu je wymieni na nowe wraz z kwarcem jeśli zegarek się spóźnia lub przyspiesza zdecydowanie za bardzo, dzięki czemu gierka znów odżyje bez przygaszania ekranu lub zniekształconych dźwięków... to jak naprawiać fiata 126p w 2021r, wystarczą proste narzędzia+ książka serwisowa, tak książka a nie książeczka, bo jest 2x większa. (nawiasem mam taką, nawet jest regulacja faz zapłonu, coś niezwykłego jak na obecne czasy, ówcześnie to był standard, i bez problemu dało się taką kupić, dziś nie istnieje książka serwisowa do któregokolwiek pojazdu cywilnego nowszego niż rok 2000 ). niemal każde urządzenie z przed lat 90' miało schemat elektryczny dostępny do kupienia cywilnie, dziś aby zdobyć schemat trzeba kupować abonament w platformie serwisowej, bo nigdzie indziej takich nie znajdziesz.... i tak nie ma gwarancji że się tam znajdzie to czego szuka.
Bardzo ciekawy opis tej kultowej zabawki,pamiętam jak z początku lat dziewięćdziesiątych można było kupić za 10000zł na bazarach👍
czyli za dzisiejszą złotówkę...
@@adamdarski8919 dokładnie
Ale super film przypominający moje dzieciństwo, pozdrowienia Panie Adamie
To było moje marzenie...
1989r cudo
Miałem taki zestaw, ale do składania. W komplecie były 3 płytki z grami. Oryginalny wilk, ale też żaba łapiącą muchy i coś z rybami (nie pamiętam już) Żeby zmienić grę należało rozkręcić urządzenie :)
Wyświetlało 24H i 12H zależało od modelu kilka modeli miałem.Obudowy ròżne kolory. Zegar był po lewej lub po prawej stronie.Właśnie Wilk i Zając miał zegar 24H miał inny procesor i bardziej wyraźny dzwiek
Pamiętam tę grę , człowiek dał się pokroić żeby móc ją mieć dla siebie.
U mnie nie mówiono na to "jajeczka" tylko *"wilk i zając",* albo *"elektronika".* Mnie to kompletnie nie bawiło, zagrałem może z dwa razy i oddałem. Może dlatego, że wolałem wtedy grać na komputerze Atari (to u kolegi), albo na Spectrum, albo... go programować. I to mnie kręciło, a nie jakieś "prymitywne", jak wtedy mówiłem, gry. :)
Niemniej - dzięki za przypomnienie i całą historię. :)
Generalnie mają tak wszyscy programiści. Mnie to cieszyło minutę, potem rozkręciłem, bo środek był ciekawszy. Pierwszy raz wpadło mi w łapy jak się komuś znudziło. Nigdy jakoś nie myślałem, żeby sobie to specjalnie sprawić.
Ja to dopiero pierwszą atarynkę dostałem w lutym 1990 roku, a od 1988 roku miałem "Nu, Pogadi", więc nie miałem wielkiego wyboru...
@@PiotrPilinko Ależ ja doskonale Cię rozumiem, po prostu mnie to nie bawiło, ale wcale się nie dziwię, że innych tak. :)
@@PiotrPilinko w 1990 to sie już Amige kupowało...
Miałem kucharza i piłkarzy z wilkiem w bramce do którego z czterech stron leciały piłki. Później oczywiście Chińczycy stworzyli własne wersje przenośnych gierek - szare i czarne "cegiełki" na których był głównie Tetris, samochody i czołgi z małych kwadracików. Ekranik może 7x5 z czego właściwa gra toczyła się na prostokąciku 6x3 w układzie pionowym.
Jedną z najlepszych moim zdaniem była wersja z boksem-dokładnie taka archiwum.allegro.pl/oferta/stara-gra-elektroniczna-gameboy-tetris-dwie-gry-i7344935335.html
@@dominos7492 Ja najbardziej pamiętam tą "brick game" albo 9999999 in 1 :-) Też była szara, żółte przyciski a mniej więcej w połowie wysokości miała taki charakterystyczny łuk, żeby móc wygodniej położyć sobie na palcach.
Przyjemnie było zrobić powrót do przeszłości. Dziękuję :)
Ciesze sie ze ma Pan tyle subksrybentow. I dziekuje za arhiwizowanie naszej przeszlosci historii.
To było dużo lepsze od Tamagotchi :)!
Były wersje z czterema przyciskami do sterowania, ale tez z dwoma. Kucharz np. miał dwa przyciski.
Z tego co pamiętam to po przekręceniu licznika gra działała normalnie od początku. Nie była przyspieszona.
Dokładnie. Prędkość szła od początku powoli.
Choć kto wie ile wersji softu od tego powstało. Może faktycznie, kolejne wypusty były zmienione.
autor znowu jakies bajki plecie albo gdzies uslyszal
Panie Adamie,wspaniały film pan popełnił.Dziekuję bardzo i gorąco pozdrawiam.
Była jeszcze żaba łapiąca motyle w siatkę, pamiętam że tata mi to kupił z dwoma wymiennymi ekranami i co kilka dni go męczyłem o zmianę gry...
W komplecie miałem jeszcze kota z rybami i jajeczka.
ja miałem podobna grę ale wydaje mi się że tam były 3 wyświetlacze do wymiany - kot rybołow , kaczki , żaba oraz standardowy wilk ;)
@@swietyEFI W zależności od importera (Rosjanina stojącego na lokalnym bazarze) zestawy zapewne były różne.
Avtoslalom nie do pobicia, zajeździłem gumki przewodzące i musiałem w miejsce węglowego kontaktu nakleić butaprenem folię aluminiową, żeby wszystko nadal zadowalająco działało.
Miałem gierkę (jak je wtedy nazywaliśmy) "wyścigówki", którą przeszedłem całą. W mojej nie było 3000 punktów do zdobycia, był 1000 jak w innych modelach. Po przejściu całości nie dostałem łady ;) Przeszedłem też całe "jajeczka" i "polowanie na kaczki" kolegów.
Hah no właśnie ta nazwa mòwiła wszystko ..gierka..i już pòł osiedla się zlatywało ..
Ja przechodziłem B na słuch. Wyświetlacz nie nadążął i się zlewał przy tej prędkości. Sekwencje były jednak powtarzalne i można było się nauczyć na pamięć. Po przekroczeniu licznika gra nie działała szybciej tylko znów tak samo. Można było przechodzić grę w kółko:) Historia o bajeczce była również i w moich rejonach zanim jajeczka wpadły w moje posiadanie. Procesor wg emulatora Mame w pierwszych Egg/Mickey mouse to Sharp SM5A , czyli jak słusznie twierdzisz rodzina procesorów SM500. Gry późniejsze bazują na modelach SM510/511 (różnice w pojemności rom, ram oraz ilościa wyjsc na wyswietlacz lcd). Polecam zagrać na emulatorze MameUI, który nie symuluje tylko emuluje te handheldy ze zdumpowanych romów wydobytych z procesorów.
Ilość gierek jest spora
Gdy gra w jajeczka się już znudziła zaczęło mnie ciekawić co jest w środku i różne inne eksperymenty. Zabawa bateriami które wkładałem i wyjmowałem i tu psikus. Gra odpaliła się w zwolninym tempie. Doszedłem do tysiąca dwa razy i mógłbym dalej ale trwało to tak długo że dałem spokój.
Licznik można było przekręcić kilka razy. Pamiętam jak celowo się ustawiało budzik na wyliczony czas, ponieważ to zając lewą łapa dzwonił, co gwarantowała kurczaczka - czyli połowę "skuchy" ;-).
Przeszedłem i faktycznie gra przyspieszyła. Mimo wszystko super zabawka :) ale grałem głównie w tak zwane "kaczki"
Dokładnie tak, też ją przeszedłem do końca i licznik szedł od początku, ale już szybciej.
Świetny materiał panie Adamie. Oczywiście miałam w dzieciństwie konsolkę "Nu Pogodi!" oraz "Formułę 1" (nie pamiętam jak ta gra się nazywała), gdzie się omijało przeszkody na torze.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Ja miałem kucharzyka (w wersji prostej z trzema stanowiskami z serdelkami i rybkami, a w wersji trudnej z czterema) :) Jedna uwaga, po przekręceniu licznika (przynajmniej w mojej grze), gra rozpoczynała się od nowa, ze standardową (nie zwiększoną) szybkością ;P
u mnie się zwiększała prędkośc,. Po 3cim resecie zasuwało już tak, że nie ogarniałem
Też miałem kucharzyki 😁. Były one chyba rzadkością, wszyscy inni mieli jajeczka albo ośmiornice.
10:19 Kondensator wygląda nieco diabolicznie.
Witam serdecznie. Sam miałem pod koniec lat 80 tych dwie cz trzy podobne gierki i muszę się pochwalić że nie były to radzieckie podróby. Ciekawostka jedna pod nazwą "Dog and Cook" (do dziś pamiętam:) ) była rozkładana jak książka na dwie części. Zabawy było co nie miara w całej klasie .
Czyli albo to były prawdziwe Game and Watch (były modele dual screen, do nich nawiązywały hanheldy Nintendo DS/3DS) albo to były podróbki z Tajwanu
Eee no ... taka rozkładana to był duży szpan!
@@paulinagabrys8874 nie tylko nintendo te gierki robilo, maaaaasa firm je miala w ofercie
Mam działający Autoslalom, ozdoba mojego biurka :) grałem w piłkę nożną, bronienie bramki z czterech stron :) grałem oczywiście w jajeczka w wersji z myszką miki :) grałem też w kosmiczny most :) rewelacyjny odcinek :)
U mnie był kucharek, do wyboru 3 lub 4 kiełbasy. Po wielu atakach dziecięcej furii, gdy przyciski nie łączyły podbijała sama patelnia. Aż któregoś dnia dokonał żywota rozlewając się po upadku na podłogę :((
Udało mi się dojść do 999 i ku mojemu zaskoczeniu nic się nie zadziało. Jedynie palce bolały i dłonie spocone a gra zasuwała dalej najszybszym tempem. To była gierka gdzie było się jakby bazą na środku na dole w polu gry i trzeba było zestrzeliwać atakujące statki kosmiczne.
miałem: jajeczka, samochody, ośmiornicę, czołgi ... a później zechciało mi się czegoś zachodniego i skupiłem baseball..., która to nie miała polotów do "jajeczek".
Świetne. Pamiętam była jeszcze gra...mowilo się ośmiorniczka, posiadałem też myśliwego strzelajacego do kaczek. Cen nie pamiętam tych gier ale kilka godzin trzeba było popracować mając szyby na parkingu ☺No i był budzik który można było nastawić do szkoły kiedy Montana odmówiła posłuszeństwa ☺Widzę więcej tytułów o których nie miałem pojęcia.
PRZESZDLEM TA GRE Z 5 RAZY W ZYCIU....SERIO... I NUIE BYLO TO LATWE... POZDRAWIAM WSYSTKICH.
Ja nie pamiętam ile ale nie było to więcej niż 3-4
A ja miałem wynik 937 a chyba po 1000 pkt. Gra się resetowala 😭 no niestety nie dane mi było.
Ja przeszedłem 2 razy samochodziki a przy 3 juz śmigały jak glupie i nie dałem rady. Mialem wtedy 9 lat. Byłem w szpitalu i grałem w tą gierkę non stop. Przy trzecim przejściu pamiętam że szybkość była nie do przejścia.
Nie posiadałem swojej gry ale pożyczało się od kolegów i grało w podstawówce :)
Kiedyś tą oryginalną z wilkiem i zającem trzymałem w rękach na jarmarku ale nie działała i kosztowała 300 złotych. Ale na pocieszenie dodam można sobie ściągnąć na androida niektóre z tych gier lecz szczerze mówiąc nie o wszystkich wiedziałem .
łooo, nie wiedziałam, że jest tyle wersji tej gry:)!
Jak zwykle extra odcinek oparty na dobrej wiedzy ! Szacun
Miałem taką grę w młodości i radości było co nie miara.
Miałem "Ruskie jajka", ale jako ciekawski sześciolatek je rozebrałem. Potem dostałem grę "Tetris" 9w1, jako ciekawski sześciolatek jej nie rozebrałem...
A czterobitowe mikrokontrolery są nadal produkowane, i można je znaleźć w takich sprzętach, jak szczoteczki elektryczne...
Mialem kiedys dwie takie gierki. Pierwsze byly jajeczka potem Snopy grajacy w tenisa. Jajeczka nawet kiedys zemulowalem na STM32
Mam taką "konsole" i jeszcze w oryginalnym pudełku i instrukcją.
Miałem Kosmiczny Most! No i jajka, obowiązkowe
Miałem pamiętam jak pierwszy raz licznik przekręciłem. 😁
Właśnie dotarły baterie i o dziwo gra działa jak nowa!!! Nie wiem tylko jak długo, gdyż w trybie "nie grania", nie ma wyłącznika zasilania. 😉
W tym trybie gra zamienia się w zegarek elektroniczny (nie smartwatch), więc popracuje lata.
Grałem i wspomnienia wróciły 🙂 Pozdrawiam
Fantastyczny materiał! Nie wiedziałem, że było aż tyle wersji tych gier.
Pamiętam jak dziś 8-( długie wieczory w internacie, udało mi się ras przejść do końca na podobnej.
Pamiętam na początku lat 90` miałem z bratem takie konsolki jedna z wilkiem i zającem z jajkami, druga z kucharzem.
To byl szal wtedy! Swietny material
Fakt, byłem zawiedziony gdy po (nie pamiętam dokładnie, z 40 minut?) gry przekręciłem licznik i nie było żadnej melodyjki. Tak było praktycznie w każdej grze tego typu.
W drugiej klasie oodstawòwki w to grałem. Doszedłem do 998 (nie policzę za ktòrym podejściem) i cisnąłem że złości 🤬 w ścianę. Wyświetlacz nie przeżył i to był gamę over 🤗
999 punktów i gra sie resetowała i zaczynało się na nowo grać. Bez sensu trochę.
Mi się udało i byłem bardzo zawiedziony. Fajnie jak wchodziło się w taki jakby trans i bardziej ważne były odgłosy niż to co się wyświetla po latach wiem, że szybciej do mózgu dociera dźwięk niż obraz.
Przekręciłem licznik w pociągu relacji Wrocław-Kluczbork i faktycznie paluchy się pocą, a człowiek wpadał w trans.
Za to "Ośmiorniczka" ("Tajemnice oceanu") była tak łatwa, że w pociągu Wrocław-Poznań trzykrotnie przekręciłem licznik ziewając z nudów...
Miałem taką gierkę , to były czasy .... 😃
Witam Panie Adamie,jak zawsze bardzo wartościowy materiał