Jest coś magicznego w sposobie w jaki Pan opowiada i pokazuje. Zwłaszcza pokazuje, bo mało na YT twórców tak skupionych na sztuce filmowania i fotografii. Zawsze ostro wyraźnie i bez ceni. To wszystko razem sprawia, że licencjonowany radioamator, konstruktor elektronik z 20+ letnim stażem, chce obejrzeć filmik o radiu detektorowym. Pozdrawiam, dziękuję i życzę wszystkiego dobrego.
Dla mnie elektronika to gwiezdne wojny :) Nie znam się na tylu rzeczach - chodzi mi szczególnie o te elementy elektroniczne które mamy gdy rozbierzemy jakieś urządzenie. Jest tam dużo różnych malutkich "domków" - te wszelkie male i wieksze częsci. Mysle że mozna to opisać - te małe elementy których jest mnóstwo o wszelkich kolorach i rozmiarach.
@@_I_Am__ bo w tych programach prowadzacy rzuca nas na głębokie wody. To nieco wyglada tak iz sprzet działa robi to i tamto ale w jaki sposob ? jakie sa w nim czesci i dlaczego takie a nie inne ? takie audycje byłyby swietne ! no a tak pokazane jest radio - ok jest radio ale co napedza to wszystko. Jakie czesci elementy sprawiaja że dziala to w ten sposob ?.
@@robertmajewski4486 Taka płytka scalona to jeszcze nic, prawdziwą czarną magią jest mikroprocesor, gdzie "kable" mają grubość nanometrów i jakimś cudem to wszystko działa. A jeśli chodzi o załapanie podstaw elektroniki to polecam zacząć od początku, czyli od XIX wieku, albo nawet od elektryczności statycznej i powoli śledzić postęp nauki krok po kroku, a w razie nie nadążania, cofnąć się, zmaleźć alternatywne wyjaśnienie, jakiś materiał na YT prezentujący analogiczny opis danego zjawiska itp. W ten sposób sam zaczynam się wdrażać w te meandry i idzie całkiem nieźle, choć dotarłem do początku XX wieku i jest już coraz trudniej nadążyć, ale podstawy radia nie są takie trudne jak by się mogło wydawać :) XIX wieczna technologia jest najczęściej prosta i logiczna, więc jak się złapie intuicyjnie zasadę działania poszczególnych elementów to dalej idzie z górki.
Pana kanał jest magią. To radio miała moja babcia i dziadek. Dali mi je bo im spadło i pękło. Pokleiłem i działało. Potem je sprzedałem koledze. Był to rok najprawdopodobniej 1988.
W szkole podstawowej w VII klasie na zajęciach praktycznych budowaliśmy radia detektorowe. Działały całkiem nieźle, bez tego szumu... może pod koniec lat '60 eter był mniej zaśmiecony. Kolejnym zadaniem była budowa silnika elektrycznego... używaliśmy wtedy z drutu nawojowego, i metalowych taśm pakowych ze sklepu AGD - do budowy prostego wirnika... Zasilanie z baterii płaskiej 4.5V. Tak, tak, właśnie tak wyglądały kiedyś zajęcia w szkole podstawowej! Ksiądz nie rządził!
W czasach szkolnych robiłem takowe radyjko. Nawet to działało fajnie, jakości brak, ale frajda była. I na ognisku z dziewczynami byliśmy z kolegą jak magicy, radio bez prądu. A to były czasy. Pozdrawiam lubię takie historyczne odcinki.
Radio ASIA używałem na początku lat osiemdziesiątych i doskonale się sprawdzało w autobusie po przeróbce zasilania. Była to niedroga alternatywa dla radia samochodowego i dawała radę na UKF. W szkole natomiast wszyscy chyba chłopcy robili sobie prostą wersję detektora na diodzie germanowej bez kondensatora nastawnego i też hulało.
Mój Dziadek służył w czasie wojny w marynarce i opowiadał mi o takim radio z niczego - kryształ, drucik i słuchawka. Opowiadał, że słuchawka leżała na telarzu, żeby było lepiej słychać. Zawsze chciałem zobaczyć schemat tego czegoś. Bo kryształ już dawno temu znalazłem - jest koloru grafitowego. Dzięki!
Radio Asia towarzyszyło mi w Północnej Afryce w końcówce lat 80-dziesiątych ubiegłego wieku. Warszawę na 227 kHz odbierało wyśmienicie, wziąwszy pod uwagę odległość. Zasilanie pochodziło z markowych dwóch baterii 3R12 (2 x 4,5V), które wkomponowane były w podstawkę do radia (DIY)
Witam. Na takim radiu słuchałem transmisji mistrzostw olimpijskich w siatkówce kiedy Polska zdobyła złoty medal w 1976 r w Montrealu, wystarczyła słuchawka z telefonu kopalnianego i dioda DOG podłączone do metalowej lampki nocnej. Pozdrawiam
Dawno temu robiło się radio z telefonicznej wkładki słuchawkowej, diody germanowej i kaloryfera. Oczywiście nie było żadnego strojenia, ale zawsze coś tam gadało 😉
Działało to zwłaszcza w dużym mieście, gdy w pobliżu był lokalny nadajnik średniofalowy, nadający 2 lub 4 Program Polskiego Radia. Na tzw. prowincji, w większych odległościach od tych stacji różnie z tym patentem bywało.
Świetne! Proponuję radio detektorowe przenośne z „anteną” kierunkową nawiniętą na jakiś duży karton np od dużej pizzy. Można zamiast doga użyć ołówka twardego i żyletki. Zasilaniem mogą być słoiki z wodą po ogórkach połączone w szereg pewnie z 12 byłoby potrzebnych. Można bawić się na różne sposoby.
Aaaaaa Moja Asia!! Miałem 6 lat gdy w tym radyjku usłyszałem pierwszy raz Tragedy Bee Gees o 7 rano i przepadłem na lata w tej kapeli!! Kochałem to radyjko. :)
Nie wierzyłem że to działa jak tata mi mówił. No i zrobiłem, w pudełku od zapałek. Częstotliwość łapali się przez rozciąganie cewki nawiniętej na rdzeń. Było super.
Pamiętam, że mniej więcej w latach osiemdziesiątych w mojej parafii był jeszcze wzmacniacz lampowy, który miał taką przypadłość, że podczas ciszy w kościele, idealnie „wstrajał” się w pobliską stację radiową nadającą na falach średnich.
Panie Adamie, bardzo podoba mi się seria związana z radiem. Jako radioamator który zabiera się za złożenie nadajnika-odbiornika (trx), chciałbym Panu podziękować za treść która motywuje do pracy :)
Radio detektorowe ;). Moje pierwsze kroki radioamatora. Jak pamiętam to elementów miałem jeszcze mniej i działało, dźwięk był słabiutko slyszalny na słuchawce telefonicznej. Miałem szczęście mieszkać na 10 piętrze więc antena wisiała sobie na oknie, jakieś 2 m, uziemieniem do kaloryfera. Co najważniejsze, była wielka radość, że w tak prosty sposób miałem radio własnej roboty. Parę lat później szczęśliwa lokalizacja mieszkania przydała się powrórnie, kiedy zaczęło nadawać Fun Radio z Krakowa , wtedy po francusku, by w niedługim czasie stać się RMF FM. Odbierałem i to na dodatek w stereo! Ale to było dość dawno temu, w beztroskich czasach studenckich. Dziękuję za kolejny ciekawy odcinek z historią w tle. I czekam na radio na tzw. Kryształek. Jedna z ofiar wtedy nowoczesności międzywojennej stała się moja babcia, której zamiłowanie do tegoż radia skończyło sie powtarzaniem klasy ... Tak mówi rodzinny przekaz. Pozdrawiam
Moje pierwsze radio, miałem może 8 lat jak je zmontowałem bazując na jakieś starej książce. Była to wersja bez kondensatora zmiennego a do stacji dostrajało się przesuwając jedną cewkę w stosunku do drugiej nieruchomej (były dwie osobne). Frajdy było co nie miara, szczególnie jak udało się złapać stację radiową i odsłuchu na... hełmofonie od czołgu, który dostałem od wujka ;). W szczycie zabawy jako antenę wykorzystaliśmy (z kolegą) starą, nieużywaną już linię telefoniczną, do której podłączyliśmy radio w nocy bo w dzień sąsiedzi nas przeganiali ze słupa ;D. Ech to były czasy... PS. Diodę ostrzową (zieloną) wylutowałem ze starego odbiornika radiowego rozgrzanym do czerwoności... pogrzebaczem ;D, gdyż jedyna dostępna lutownica była do lutowania rynien a jej grot miał średnicę chyba 1.5cm ;).
I kolejny świetny materiał... widzę, drogi Adamie, że korzystaliśmy z takiej samej, interesującej publikacji Pana Wiktora Chojnackiego SP5QU (1933-1985). Moje eksperymenty przypadły na lata 1992 - 1998 a zatem tuż po upadku masztu w Konstantynowie (słynny "maszt w Gąbinie"). Wówczas nadawanie PR I przejął maszt w Łazach (kolejny słynny "Raszyn"), oddalony ok. 14 km od mojego miejsca zamieszkania. Kaloryfer i cała sieć CO była świetną przeciwwagą/uziemieniem :) Dziękuję za odcinek, kolejny ciekawy pomysł czym zająć dziecko po zajęciach w szkole ;)
Pamiętam jak w Krakowie w latach 70-tych na ul. Pstrowskiego kupowało się diodę oraz słuchawkę telefoniczną , kawałek przewodu ... i prawie cały eter był w zasięgu :) , to żart , tylko II pr. z Krakowa.
O radiu bez prądu „na kryształek” słyszałem od dziecka od mojego śp ojca, który ponoć za Niemca takie sobie zbudował. O Asi nie nie słyszałam. Za to również w dzieciństwie (podstawówka) dostałem w prezencie zestaw radzieckiej produkcji „mały elektronik”.. Czy jakoś tak. Nic tam nie trzeba było lutować. Zestaw - do nabycia chyba w Składnicy Harcerskiej - składał się z tacki ze stykami wewnątrz i klockami (tez ze sprężystymi stykami na kazdej z czterech ścianek). Każdy klocek miał w środku jakiś element dyskretnego i symbol na górze. Dzieki temu mozna bylo w łatwy sposob skladac sobie rozne proste układy wg schematów. Wśród tych ukladow bylo kilka modeli prostych radyjek, bez zasilania. Wyjscie oczywiście na słuchawki. Niestety, w internecie jakoś nie mogę znaleźć żadnych wspomnień na te temat. Pamietam jak w wakacje skuchalem na tym ABBY w „Lecie z Radiem. Kolega Adam zaraz powie, ze to niemożliwe, bo za PRLu dzieci bawily sie conajwyzej szmacianymi lalkami i wystrugowanymi z drewna konikami na biegunach. A radio nadawli tylko przemowienia i muzyke zaangazowana i ludowa.
11 месяцев назад+2
Ależ skąd, ABBA leciała, a dzieci rzeczywiście bawiły się głównie bzdurami, bo takie zestawy były drogie. Generalnie co fajne, kosztowało i dlatego większość z nas "tuningowała" kabzle od butelek i składała proce, co też było fajne. Ten konkretny zestaw pamiętam ze szkoły, w podstawówce składaliśmy z tego obwody na oceny. Nie wiem czy on nie był czasem ruski, ale może produkowano go wyłącznie dla szkół, a jakieś odpady pojawiały się w sklepach. Rynek pomocy naukowych dla szkół był całkiem fajny, tylko niestety większość nauczycieli trzymała to w szafach. Mnie na szczęście mama uczyła chemii, więc po lekcjach brałem klucze z zaplecza i myszkowałem. Cuda tam były i chętnie bym to wszystko dziś posiadł :)
@ O znalazłem. Archiwum allegro. Cena 45zł, oferta z 2018. Nazywało się to Modularnyj Radiokonstruktor. Co do zabawek - mam całkiem inne wspomnienia. Ta składnica Harcerska była prawie, jak Hamleys’. Był jeszcze w Warszawie na Marchlewskiego sklep Piotruś Pan… ale on chyba rzeczywiście był drogi. Dla bogatszych to były pewexy. Ale ani w pewexach an chyba nawet i w tym Hamleys’ takich zabawek, jak ten Radiokonstruktoe nie było. BTW - były jeszcze inne zestawy edukacyjne. Radziecki Junyj Chimik. Albo chyba enerdowski Mlody Optyk (tam można było złożyć sobie lornetkę, lunetę, mikroskop, czy ławę optyczną).
Jako dziecko zrobiłem "radio bez prądu" . Słuchawka telefoniczna , dioda detekcyjna (chyba germanowa w szklanej obudowie ). Jeden drut do kaloryfera , drugi do anteny TV. Cichutko było słychać Warszawę I . Ale wtedy działał nadajnik z tą anteną co się potem zawaliła , a odległość od anteny to pewnie ze 100 kilometrów (albo mniej) . Nie było żadnych cewek i kondensatorów strojeniowych , chyba było słychać Warszawę I ze względu na moc nadajnika i małą odległość. Kumpel mnie namówił żeby taki badziew zrobić , myślałem że to nie ma prawa działać , a jednak coś było słychać .
te proste radia na galenę czy diodę to protoplasta tranzystorów już pod koniec 19 wieku w pojawiła się koncepcja tranzystora w Rosji ale opracowano lampy próżniowe i temat przycichł
Pamiętam te czasy 80te ... Mieszkałem w bloku na 2 piętrze, drzewo i kaloryfer robiło za antenę i zasilanie a słuchawka z telefonu oraz parę elementów elektronicznych załatwiało całą resztę, efekt był świetny, radio które może grać przez wieki... Achhhh Gimby nie znajo.....
Uwielbiam to w tych filmikach, panie Adamie, że Pan jest prof. Dumbledorem, wygłasza Pan wykład dla młodych czaodziejów, a ja jestem oczywiście mugolem i nic nie kumam jako humanista :-)
budowałem takie w dzieciństwie 35 lat temu. Używałem do tego płytki blokera p.cz. z gniazdami antena/ziemia z radia lampowego i słuchawkę telefoniczną.Grało nawet ok, potem lepiej grało (głośniej) gdy mi ojciec kolegi dał transformatorek akustyczny z mikrofonu, celem "lepszego "dopasowania impedancji słuchawki. Z 2 słuchawek telefonicznych też budowałem telefon bez zasilania ,po prostu 2 wkładki i przewód 2 żyłowy ,można było mówić i słuchać na przemian-i taki mieliśmy domofon między szałasami w lesie.
Dziękuję za kolejny odcinek i za przypomnienie, że kiedyś miałem takie radyjko. Takich prawie amatorskich radyjek jak "Asia" wyprodukowano sporo. Pozdrawiam.
Mój ojciec nadal buduje detektory :) Ma na dachu bloku antenę o dł. ponad 30 metrów - gra pięknie. Zestrojone ostro na PRI ale jest kondensator zmienny i można się przestroić na Czechy.
Robiłem radio na energię wolno dostępna z użyciem stalowego karnisza na firanki i działało, a uziemienie to była rura ogrzewania (dziś nie zadziała bo rury plastikowe nie zapewnia kontaktu z uziemieniem.
Mam jeszcze działającego Kolibra 2 z 1964 roku. Kilka lat temu padł transformatorek napędzający parkę wyjściową TG 50. Wywaliłem ten transformator razem z tranzystorami i wstawiłem 4 trany z rodziny BC sprzężone bezpośrednio i gra to do dzisiaj nawet lepiej niż na tych starych tranzystorach germanowych.
super odcinek. były też takie patenty na słuchawki bezprzewodowe, gdzie nawijano na ściane pomiędzy rogami cewkę i detektorowo odbierano sygnał do słuchawek - ciekawostka bo wystarczał zwykły wzmacniacz jako nadajnik.
Asia MOT 757 to konstrukcja z 1979. Warszawa I pracowała wtedy na częstotliwości 227 kHz. I na taką zestrojono odbiornik. Zmiana częstotliwości na 225 kHz nastąpiła 1.02.1988. Radio fabrycznie nie jest zestrojone dokładnie z obecną częstotliwością stacji. Poza tym filtry mogły w czasie się też dodatkowo dostroić.
@14:27 - jest jeszcze jeden rodzaj słuchawek, które, własciwie nie wiedzieć czemu, akurat cały czas są dostępne: słuchawki krystaliczne. A właściwie słuchawka, taka miniaturowa, wkładana do ucha. Wystarczy w największym sklepie internetowym świata poszukać "crystal earpiece".
To radio bez prądu ma dwie zasadnicze wady: trudno jest nabyć dziś pręt ferrytowy no i te pokraczne słuchawki wojskowe z minionej epoki. W PRL też było wiele układów do wykonania tylko w wyobraźni, bo brakowało niezbędnych podzespołów. Wydaję mi się, że powtórzenie tego, co kryje się a radiu Asia byłoby dobrym manewrem dla współczesnego majsterkowicza. W końcu baterii nie brakuje!
Ja kiedyś odkryłem że kolumna Altus 110 po podłączeniu do niej samego dość długiego kabla głośnikowego potrafi w mroku nocy delikatnie ledwo słyszalnie odbierać RMF FM...
to jest możliwe jeśli mieszkasz blisko silnego nadajnika. Nieprzypadkowo łapiesz rmf - ta stacja ma najgęstszą sieć nadawczą w Polsce i składa się ona przeważnie z nadajników sporej mocy.
💪😁🔥🔥🔥 Kolejny niesamowity odcinek! Swoją drogą w dobie wszechobecnych gadżetów, może komuś opłacałoby się produkować masowo takie radio "bez prądu" nawet bardziej jako ciekawostkę... I w razie W rzeczywiście coś takiego mogłoby być przydatne, nawet jeśli jakość odbioru nie powala. P.S. Ciągle coś nowego dzieje się u Ciebie, choć i u mnie ostatnio pojawił się nowy odcinek...
Zrobiłem podobne radio detektorowe ale na cewce powietrznej i w Częstochowie, 250 km od nadajnika odbiera prawie bez szumu całkiem głośno na słuchawkach TA-56M jak na filmie.
Rozłożyć pewną skończoną liczbę razy, ale różną od jednego, inaczej niż to bywa z urządzeniami współczesnymi. Kwintesencja współczesnej technologii owiniętej w błyszczący papierek mającej na celu kusić nas do cyklicznego zakupu dóbr mającego na celu bogacenie się jednostek naszym kosztem.
Miałem kiedyś po dziadku książkę "Odbiorniki detektorowe" z cyklu "Biblioteczka Radioamatora" z lat 50-tych. Dziwiłem się jako 10-latek jak radio może działać bez prądu. W książce opisano kilka układów odbiorników i jeden z nich polecono jako... radiobudzik. Po prostu tak głośny miał być odbiór na głośniku, gdy radiostacja warszawska zaczynała nadawanie gdzieś o 6 rano. Pamiętam, że w tej książce jeszcze nie wiedziano o zjawisku półprzewodnictwa i podawano różne "hipotezy" mające tłumaczyć zjawisko detekcji na styku kryształka i metalowej sprężynki.
Pierwsze radyjko bez zasilania zbudowalem w latach 70 jako mlody chlopak. Anteną był płot na tarasie a sluchawka z telefonu. Do dziś pamietam radość ze gralo :)
Oryginalna konstrukcja. Prościzna jak cholera, gniotsja nie łamiotsja. Cudne eksperymenty :). O ile mnie pamięć nie myli, Detefon może się znaleźć u Aleksandra Zawady albo Tomasza Szcześniaka. Jeśli nie, to trzeba będzie trochę pogrzebać na forum Trioda.
@19:57 - chyba umknęła kategoria odbiorników najbardziej, poza "superheterojodyną", odpowiednia do odbioru stacji AM - reakcyjniak! I nie tylko, bo SSB i CW też da radę. A "superheterjodyna" (sama, goła) już nie! To jest coś pięknego i wręcz magicznego gdy do prostego układu na jednej lampie czy jednym tranzystorze wprowadzi się silne sprzężenie zwrotne. Sprzężenie zwrotnie największym wynalazkiem człowieka!
Masz rację. Odbiorniki reakcyjne dla fal średnich, długich czy krótkich, a superreakcyjne dla UKF to była piękna nisza dla radioamatorów. Były kłopotliwe w regulacji, ale efekty i radość była niesamowita.
2 года назад+1
O odbiornikach reakcyjnych czy o bezpośrednim wzmocnieniu będzie jeszcze odcinek. Mój pierwszy odbiornik FM to był odbiornik superreakkcyjny, działał, ale siał okrutnie.
@@adamdarski8919 tak jak kiedyś latarki ;) miałem taką z ZSRR. A co do radia , to.kojarze nawet reklamę markowego odbiornika bodaj Philips, dedykowanego pod namiot czy właśnie do krajów bez prądu. Pozdrawiam
Adam radio bez prądu prezentowane w filmie Adama Śmialka też jest zasilane prądem tylko indukowanym z długiej anteny. Nie da się zrobić rqdia calkiem bez prądu. Tu mamy taki skrót myślowy. Bez prądu z zewnątrz.
Miałem taką Asię. Niestety nie wiem, co się z nią stało :( Ale pamiętam, że dorobiłem jej gniazdko zewnętrznego zasilania. Zasilacz 9V, który z nią współpracował, mam jeszcze gdzieś w piwnicy.
Mnie parę razy udało się otrzymać piękny odbiór za pomocą wzmacniacza z "wisząca" masą, raz to był jakiś lampiak a drugi raz Akord piękny czysty odbiór,😁 chociaż był to efekt uboczny.
Ja kiedyś widziałem/słyszałem radio bez głośnika. Brat naprawiał coś podobnego do Śnieżki i po wyciągnięciu płyty głównej z obudowy i odłączeniu głośnika można było usłyszeć stacje radiową. Chociaż to było raczej brzęczenie jak z przetwornika piezo.
W logice twierdzenia o nieprzydatności radia detektorowego w sytuacjach kryzysowych tkwi jedna, dość poważna luka. Głównymi wadami takiego radia w obecnych czasach jest jest niska selektywność oraz ograniczona kierunkowość anteny w postaci kawałka drutu rozwieszonego za oknem. To przekłada się na zwiększoną podatność na zakłócenia, przez co radyjko odbiera wszystkie zasilacze impulsowe, ładowarki, monitory komputerowe itp. Sęk w tym, że w sytuacji blackoutu z automatu przestanie to być problemem. Zdecydowana większość źródeł zakłóceń zamilknie, gdy tylko zabraknie prądu w sieci. Wtedy sytuacja na pasmach poprawi się diametralnie. Jakiś czas temu na YT widziałem film pewnego krótkofalowca, który prezentował zdecydowaną zmianę na paśmie 80m (które słynie ze znacznych zakłóceń) w momencie, gdy w jego okolicy następowała przerwa w dostawie elektryczności. Oczywiście w sytuacji normalnej przerwy w zasilaniu superheterodyna na baterie wygrywa pod każdym względem. Jednak w bardziej "apokaliptycznym" scenariuszu, gdzie kryzysowa sytuacja się przedłuża, a przerwy w dostawach prądu potrafią być długotrwałe, prosty detektor może być już sensowną opcją do rozważenia. No i może to jest kwestia tego, że ja nie mam żadnego słuchu muzycznego i uważam wręcz, że takie zaszumione i przytłumione radio zbudowane samodzielnie ma unikalny klimat "retro". Lata temu potrafiłem godzinami słuchać audycji na falach średnich i krótkich, odbieranych na samodzielnie skleconym, lampowym odbiorniku reakcyjnym i słaba jakość w niczym mi nie przeszkadzała. ;)
@@juliuszxxxl6835 Wprost przeciwnie. W czasach głębokiego kryzysu nieopłacalne może się okazać utrzymywanie zaawansowanej sieci łączności opartej na rozległej infrastrukturze. Żeby działał taki Internet, sieci komórkowe czy nawet sieć nadajników UKF, musisz mieć całkiem sporą grupę fachowców na etatach, doglądających tego przez cały czas. W przypadku tradycyjnego radia AM wystarczy jeden, centralny nadajnik i masz pokryty zasięgiem nie tylko cały kraj, ale też sporą część kontynentu. Rachunek za prąd jest co prawda znaczny, ale nie jest to coś, na co nie mogłoby sobie pozwolić względnie duże państwo, nawet w czasach kryzysu. Takie nadajniki zaczęto budować w Polsce już w parę lat po odzyskaniu niepodległości.
Świetny odcinek, sam robiłem takie radio (nawet nie raz), ile było przy tym latania z drutem po podwórku, żeby Jedynkę odebrać:) Pozdrawiam i czekam na kolejne odcinki!
Bardzo dziekujemy za odcinek. A co do radia bez pradu... kolega mieszkal koło nadajnika i łącząc równoległe 3 dipole antenowe zasilal żarówkę 40w 12v...
Tajemniczy gość o nicku f2lo2 nie może znaleźć jeszcze bardziej tajemniczego przypiętego komentarza.... :P Napisał więc, na inny ogólny mail, który znalazł gdzie indziej...
Były też kondensatory strojeniowe w wersji z foliową przekładką (dielektrykiem) między okładkami, dzięki czemu mogły być one cieńsze i bardziej ściśnięte, co pozwalało na miniaturyzację tego elementu.
2 года назад+1
Obecnie to jest standard, powietrznych praktycznie już nie spotyka się.
Jest coś magicznego w sposobie w jaki Pan opowiada i pokazuje. Zwłaszcza pokazuje, bo mało na YT twórców tak skupionych na sztuce filmowania i fotografii. Zawsze ostro wyraźnie i bez ceni. To wszystko razem sprawia, że licencjonowany radioamator, konstruktor elektronik z 20+ letnim stażem, chce obejrzeć filmik o radiu detektorowym. Pozdrawiam, dziękuję i życzę wszystkiego dobrego.
Dla mnie elektronika to gwiezdne wojny :) Nie znam się na tylu rzeczach - chodzi mi szczególnie o te elementy elektroniczne które mamy gdy rozbierzemy jakieś urządzenie. Jest tam dużo różnych malutkich "domków" - te wszelkie male i wieksze częsci. Mysle że mozna to opisać - te małe elementy których jest mnóstwo o wszelkich kolorach i rozmiarach.
@@robertmajewski4486
To tak jak ja😂
@@_I_Am__ bo w tych programach prowadzacy rzuca nas na głębokie wody. To nieco wyglada tak iz sprzet działa robi to i tamto ale w jaki sposob ? jakie sa w nim czesci i dlaczego takie a nie inne ? takie audycje byłyby swietne ! no a tak pokazane jest radio - ok jest radio ale co napedza to wszystko. Jakie czesci elementy sprawiaja że dziala to w ten sposob ?.
@@robertmajewski4486 Taka płytka scalona to jeszcze nic, prawdziwą czarną magią jest mikroprocesor, gdzie "kable" mają grubość nanometrów i jakimś cudem to wszystko działa. A jeśli chodzi o załapanie podstaw elektroniki to polecam zacząć od początku, czyli od XIX wieku, albo nawet od elektryczności statycznej i powoli śledzić postęp nauki krok po kroku, a w razie nie nadążania, cofnąć się, zmaleźć alternatywne wyjaśnienie, jakiś materiał na YT prezentujący analogiczny opis danego zjawiska itp. W ten sposób sam zaczynam się wdrażać w te meandry i idzie całkiem nieźle, choć dotarłem do początku XX wieku i jest już coraz trudniej nadążyć, ale podstawy radia nie są takie trudne jak by się mogło wydawać :) XIX wieczna technologia jest najczęściej prosta i logiczna, więc jak się złapie intuicyjnie zasadę działania poszczególnych elementów to dalej idzie z górki.
Pana kanał jest magią.
To radio miała moja babcia i dziadek. Dali mi je bo im spadło i pękło. Pokleiłem i działało. Potem je sprzedałem koledze. Był to rok najprawdopodobniej 1988.
W szkole podstawowej w VII klasie na zajęciach praktycznych budowaliśmy radia detektorowe. Działały całkiem nieźle, bez tego szumu... może pod koniec lat '60 eter był mniej zaśmiecony.
Kolejnym zadaniem była budowa silnika elektrycznego... używaliśmy wtedy z drutu nawojowego, i metalowych taśm pakowych ze sklepu AGD - do budowy prostego wirnika... Zasilanie z baterii płaskiej 4.5V. Tak, tak, właśnie tak wyglądały kiedyś zajęcia w szkole podstawowej! Ksiądz nie rządził!
Raczej wtórny analfabetyzm niż rzekome "rządy księdza"
Filmy pana Adama to balsam na obolałą po całotygodniowej harówce duszę i najlepszy wstęp do weekendu...
Robol czy patopracodawca? Jak robol to szacun a jak patus to kop na facjatę.
@@amonra4046 chyba źle trafiłeś. Zobacz jak tu ludzie kulturalnie komentują. Ale zaspokoję twoją ciekawość - jestem korpoludkiem.
W czasach szkolnych robiłem takowe radyjko. Nawet to działało fajnie, jakości brak, ale frajda była. I na ognisku z dziewczynami byliśmy z kolegą jak magicy, radio bez prądu. A to były czasy. Pozdrawiam lubię takie historyczne odcinki.
Radio ASIA używałem na początku lat osiemdziesiątych i doskonale się sprawdzało w autobusie po przeróbce zasilania. Była to niedroga alternatywa dla radia samochodowego i dawała radę na UKF. W szkole natomiast wszyscy chyba chłopcy robili sobie prostą wersję detektora na diodzie germanowej bez kondensatora nastawnego i też hulało.
Kierunek rozstawienia anteny ma też znaczenie do odbioru danej stacji. Generalnie taki odbiornik fajna sprawa 😊
Mój Dziadek służył w czasie wojny w marynarce i opowiadał mi o takim radio z niczego - kryształ, drucik i słuchawka. Opowiadał, że słuchawka leżała na telarzu, żeby było lepiej słychać. Zawsze chciałem zobaczyć schemat tego czegoś. Bo kryształ już dawno temu znalazłem - jest koloru grafitowego. Dzięki!
Robilem takie radio na diodzie germanowej. Cis tam odbieralo.
Radio Asia towarzyszyło mi w Północnej Afryce w końcówce lat 80-dziesiątych ubiegłego wieku. Warszawę na 227 kHz odbierało wyśmienicie, wziąwszy pod uwagę odległość. Zasilanie pochodziło z markowych dwóch baterii 3R12 (2 x 4,5V), które wkomponowane były w podstawkę do radia (DIY)
Mialem takie radyjko w wojsku! Mieściło się w kieszeni płaszcza na służbę wartowniczą!
Witam. Na takim radiu słuchałem transmisji mistrzostw olimpijskich w siatkówce kiedy Polska zdobyła złoty medal w 1976 r w Montrealu, wystarczyła słuchawka z telefonu kopalnianego i dioda DOG podłączone do metalowej lampki nocnej. Pozdrawiam
Łał!
Przez lata chodziła mi po głowie legenda radia bez prądu. Zobaczenie tego filmu na głównej to miłe i nostalgiczne zaskoczenie!
Wow, ale super odcinek! Miłego dnia i życzę kolejnych tak dobrych materiałów na YT.
Dawno temu robiło się radio z telefonicznej wkładki słuchawkowej, diody germanowej i kaloryfera. Oczywiście nie było żadnego strojenia, ale zawsze coś tam gadało 😉
Działało to zwłaszcza w dużym mieście, gdy w pobliżu był lokalny nadajnik średniofalowy, nadający 2 lub 4 Program Polskiego Radia. Na tzw. prowincji, w większych odległościach od tych stacji różnie z tym patentem bywało.
Świetne! Proponuję radio detektorowe przenośne z „anteną” kierunkową nawiniętą na jakiś duży karton np od dużej pizzy. Można zamiast doga użyć ołówka twardego i żyletki. Zasilaniem mogą być słoiki z wodą po ogórkach połączone w szereg pewnie z 12 byłoby potrzebnych. Można bawić się na różne sposoby.
To rób filmiki o tym! A widzów sporo będziesz miał.
Z "Asią" spędziłem 2 lata w LWP. Z przyjemnością obejrzałem ten odcinek. Chyba poszukam tego radia gdzieś w garażu. Pozdrawiam `jesień 79`.
Niesamowite. Nie sądziłem, że można stworzyć coś takiego. Bardzo ciekawy film.
Aaaaaa Moja Asia!! Miałem 6 lat gdy w tym radyjku usłyszałem pierwszy raz Tragedy Bee Gees o 7 rano i przepadłem na lata w tej kapeli!! Kochałem to radyjko. :)
a Staying Alive? Na Gorączkę sobotniej nocy poszliśmy z klasą, nauczycielka kazała operatorowi zasłonić projektor podczas sceny łóżkowej 😄
@@adamdarski8919 🤣 zazdroszczę!!!
Nie wierzyłem że to działa jak tata mi mówił. No i zrobiłem, w pudełku od zapałek. Częstotliwość łapali się przez rozciąganie cewki nawiniętej na rdzeń. Było super.
Świetne i mądre, dla każdego zrozumiałe tłumaczenie, nie wielu tak potrafi, słucha się z ciekawością Pana i przyjemnością, pozdrawiam
Mimo wszystko, w czasach kryzysu warto posiadać takową wiedzę 👍🏻👍🏻👍🏻👍🏻
Pamiętam, że mniej więcej w latach osiemdziesiątych w mojej parafii był jeszcze wzmacniacz lampowy, który miał taką przypadłość, że podczas ciszy w kościele, idealnie „wstrajał” się w pobliską stację radiową nadającą na falach średnich.
Świetna robota, podziwiam Twoją wszechstronną wiedzę!
Panie Adamie, bardzo podoba mi się seria związana z radiem. Jako radioamator który zabiera się za złożenie nadajnika-odbiornika (trx), chciałbym Panu podziękować za treść która motywuje do pracy :)
Super.... Lata 70... Wspomnienia 😀 dziękuję
Bardzo jestem ciekaw,bo zaczynam oglądać,też robiłem dawno temu takie radyjka ;) pozdro
Dziękuję za filmy o takiej tematyce, dużo się uczę. Czekam na kolejne filmy.
Radio detektorowe ;). Moje pierwsze kroki radioamatora. Jak pamiętam to elementów miałem jeszcze mniej i działało, dźwięk był słabiutko slyszalny na słuchawce telefonicznej. Miałem szczęście mieszkać na 10 piętrze więc antena wisiała sobie na oknie, jakieś 2 m, uziemieniem do kaloryfera. Co najważniejsze, była wielka radość, że w tak prosty sposób miałem radio własnej roboty. Parę lat później szczęśliwa lokalizacja mieszkania przydała się powrórnie, kiedy zaczęło nadawać Fun Radio z Krakowa , wtedy po francusku, by w niedługim czasie stać się RMF FM. Odbierałem i to na dodatek w stereo! Ale to było dość dawno temu, w beztroskich czasach studenckich. Dziękuję za kolejny ciekawy odcinek z historią w tle. I czekam na radio na tzw. Kryształek. Jedna z ofiar wtedy nowoczesności międzywojennej stała się moja babcia, której zamiłowanie do tegoż radia skończyło sie powtarzaniem klasy ... Tak mówi rodzinny przekaz. Pozdrawiam
Moje pierwsze radio, miałem może 8 lat jak je zmontowałem bazując na jakieś starej książce. Była to wersja bez kondensatora zmiennego a do stacji dostrajało się przesuwając jedną cewkę w stosunku do drugiej nieruchomej (były dwie osobne). Frajdy było co nie miara, szczególnie jak udało się złapać stację radiową i odsłuchu na... hełmofonie od czołgu, który dostałem od wujka ;). W szczycie zabawy jako antenę wykorzystaliśmy (z kolegą) starą, nieużywaną już linię telefoniczną, do której podłączyliśmy radio w nocy bo w dzień sąsiedzi nas przeganiali ze słupa ;D. Ech to były czasy...
PS. Diodę ostrzową (zieloną) wylutowałem ze starego odbiornika radiowego rozgrzanym do czerwoności... pogrzebaczem ;D, gdyż jedyna dostępna lutownica była do lutowania rynien a jej grot miał średnicę chyba 1.5cm ;).
I kolejny świetny materiał... widzę, drogi Adamie, że korzystaliśmy z takiej samej, interesującej publikacji Pana Wiktora Chojnackiego SP5QU (1933-1985). Moje eksperymenty przypadły na lata 1992 - 1998 a zatem tuż po upadku masztu w Konstantynowie (słynny "maszt w Gąbinie"). Wówczas nadawanie PR I przejął maszt w Łazach (kolejny słynny "Raszyn"), oddalony ok. 14 km od mojego miejsca zamieszkania. Kaloryfer i cała sieć CO była świetną przeciwwagą/uziemieniem :)
Dziękuję za odcinek, kolejny ciekawy pomysł czym zająć dziecko po zajęciach w szkole ;)
Pamiętam jak w Krakowie w latach 70-tych na ul. Pstrowskiego kupowało się diodę oraz słuchawkę telefoniczną , kawałek przewodu ... i prawie cały eter był w zasięgu :) , to żart , tylko II pr. z Krakowa.
Jak zawsze świetny i ciekawy odcinek.
Gratulacje i moc pozdrowień.
O radiu bez prądu „na kryształek” słyszałem od dziecka od mojego śp ojca, który ponoć za Niemca takie sobie zbudował. O Asi nie nie słyszałam. Za to również w dzieciństwie (podstawówka) dostałem w prezencie zestaw radzieckiej produkcji „mały elektronik”.. Czy jakoś tak. Nic tam nie trzeba było lutować. Zestaw - do nabycia chyba w Składnicy Harcerskiej - składał się z tacki ze stykami wewnątrz i klockami (tez ze sprężystymi stykami na kazdej z czterech ścianek). Każdy klocek miał w środku jakiś element dyskretnego i symbol na górze. Dzieki temu mozna bylo w łatwy sposob skladac sobie rozne proste układy wg schematów. Wśród tych ukladow bylo kilka modeli prostych radyjek, bez zasilania. Wyjscie oczywiście na słuchawki. Niestety, w internecie jakoś nie mogę znaleźć żadnych wspomnień na te temat. Pamietam jak w wakacje skuchalem na tym ABBY w „Lecie z Radiem. Kolega Adam zaraz powie, ze to niemożliwe, bo za PRLu dzieci bawily sie conajwyzej szmacianymi lalkami i wystrugowanymi z drewna konikami na biegunach. A radio nadawli tylko przemowienia i muzyke zaangazowana i ludowa.
Ależ skąd, ABBA leciała, a dzieci rzeczywiście bawiły się głównie bzdurami, bo takie zestawy były drogie. Generalnie co fajne, kosztowało i dlatego większość z nas "tuningowała" kabzle od butelek i składała proce, co też było fajne. Ten konkretny zestaw pamiętam ze szkoły, w podstawówce składaliśmy z tego obwody na oceny. Nie wiem czy on nie był czasem ruski, ale może produkowano go wyłącznie dla szkół, a jakieś odpady pojawiały się w sklepach. Rynek pomocy naukowych dla szkół był całkiem fajny, tylko niestety większość nauczycieli trzymała to w szafach. Mnie na szczęście mama uczyła chemii, więc po lekcjach brałem klucze z zaplecza i myszkowałem. Cuda tam były i chętnie bym to wszystko dziś posiadł :)
@ O znalazłem. Archiwum allegro. Cena 45zł, oferta z 2018. Nazywało się to Modularnyj Radiokonstruktor. Co do zabawek - mam całkiem inne wspomnienia. Ta składnica Harcerska była prawie, jak Hamleys’. Był jeszcze w Warszawie na Marchlewskiego sklep Piotruś Pan… ale on chyba rzeczywiście był drogi. Dla bogatszych to były pewexy. Ale ani w pewexach an chyba nawet i w tym Hamleys’ takich zabawek, jak ten Radiokonstruktoe nie było. BTW - były jeszcze inne zestawy edukacyjne. Radziecki Junyj Chimik. Albo chyba enerdowski Mlody Optyk (tam można było złożyć sobie lornetkę, lunetę, mikroskop, czy ławę optyczną).
Świetny odcinek , dziękuję i pozdrawiam.
Super :) Fajnie dobrany opis.
Jako dziecko zrobiłem "radio bez prądu" . Słuchawka telefoniczna , dioda detekcyjna (chyba germanowa w szklanej obudowie ). Jeden drut do kaloryfera , drugi do anteny TV. Cichutko było słychać Warszawę I . Ale wtedy działał nadajnik z tą anteną co się potem zawaliła , a odległość od anteny to pewnie ze 100 kilometrów (albo mniej) . Nie było żadnych cewek i kondensatorów strojeniowych , chyba było słychać Warszawę I ze względu na moc nadajnika i małą odległość. Kumpel mnie namówił żeby taki badziew zrobić , myślałem że to nie ma prawa działać , a jednak coś było słychać .
Mialem tak samo :)
te proste radia na galenę czy diodę to protoplasta tranzystorów już pod koniec 19 wieku w pojawiła się koncepcja tranzystora w Rosji ale opracowano lampy próżniowe i temat przycichł
Super materiały. Dzięki za to!
Super fajnie się oglądało ten materiał "eksperymentalny", tak trzymać, podrawiam wszystkich:)
Pamiętam te czasy 80te ... Mieszkałem w bloku na 2 piętrze, drzewo i kaloryfer robiło za antenę i zasilanie a słuchawka z telefonu oraz parę elementów elektronicznych załatwiało całą resztę, efekt był świetny, radio które może grać przez wieki... Achhhh Gimby nie znajo.....
Uwielbiam to w tych filmikach, panie Adamie, że Pan jest prof. Dumbledorem, wygłasza Pan wykład dla młodych czaodziejów, a ja jestem oczywiście mugolem i nic nie kumam jako humanista :-)
Pierwsze moje radio detektorowe jakie zadziałało🤗😇😁 - to było coś
Serdecznie dziękuję za ten odcinek, Pozdrawiam!!!
Taką Aśką słuchałem Trójki w latavh 80tych. Robiła za tzw radio kuchenne.
Taki radio zrobiłem około 50 lat temu,była to rewelacja.
budowałem takie w dzieciństwie 35 lat temu. Używałem do tego płytki blokera p.cz. z gniazdami antena/ziemia z radia lampowego i słuchawkę telefoniczną.Grało nawet ok, potem lepiej grało (głośniej) gdy mi ojciec kolegi dał transformatorek akustyczny z mikrofonu, celem "lepszego "dopasowania impedancji słuchawki.
Z 2 słuchawek telefonicznych też budowałem telefon bez zasilania ,po prostu 2 wkładki i przewód 2 żyłowy ,można było mówić i słuchać na przemian-i taki mieliśmy domofon między szałasami w lesie.
Ten maszt radiowy w Konstantynowie to musiał robić wrażenie, byłem kiedyś pod takim o połowę niższym a i tak swędział mózg gdy się na niego patrzyło
Mądrego to i warto posłuchać :) Super materiał
Dziękuję za kolejny odcinek i za przypomnienie, że kiedyś miałem takie radyjko. Takich prawie amatorskich radyjek jak "Asia" wyprodukowano sporo. Pozdrawiam.
Świetny odcinek RADIO ASIA BEZ PRĄDU
Mój ojciec nadal buduje detektory :) Ma na dachu bloku antenę o dł. ponad 30 metrów - gra pięknie. Zestrojone ostro na PRI ale jest kondensator zmienny i można się przestroić na Czechy.
Kolejny świetny odcinek bliski mojemu hobby. Oczywiście łapa w górę ! 😀
Miałem to radyjko Asia. Bardzo je lubiłem.To był rok 1985 do 1988.
Dzień dobry, nazywam się Asia. :-)
A juz myslalem ze Joanna :p
Nazywasz się Sztelmer - Stabińska :)
Asia masz na imię 😉
@@dominickvangoongan6589 jude?
o, chociaż jeden wpis od kobiety! Co prawda mało merytoryczny, ale liczy się sztuka!
Świetnie xD
Robiłem radio na energię wolno dostępna z użyciem stalowego karnisza na firanki i działało, a uziemienie to była rura ogrzewania (dziś nie zadziała bo rury plastikowe nie zapewnia kontaktu z uziemieniem.
Mam jeszcze działającego Kolibra 2 z 1964 roku. Kilka lat temu padł transformatorek napędzający parkę wyjściową TG 50. Wywaliłem ten transformator razem z tranzystorami i wstawiłem 4 trany z rodziny BC sprzężone bezpośrednio i gra to do dzisiaj nawet lepiej niż na tych starych tranzystorach germanowych.
Wspaniale.
super odcinek. były też takie patenty na słuchawki bezprzewodowe, gdzie nawijano na ściane pomiędzy rogami cewkę i detektorowo odbierano sygnał do słuchawek - ciekawostka bo wystarczał zwykły wzmacniacz jako nadajnik.
Patent z doskonałej książki "Nowoczesne zabawki" - robiło się... :-)
Asia MOT 757 to konstrukcja z 1979. Warszawa I pracowała wtedy na częstotliwości 227 kHz. I na taką zestrojono odbiornik. Zmiana częstotliwości na 225 kHz nastąpiła 1.02.1988. Radio fabrycznie nie jest zestrojone dokładnie z obecną częstotliwością stacji. Poza tym filtry mogły w czasie się też dodatkowo dostroić.
@14:27 - jest jeszcze jeden rodzaj słuchawek, które, własciwie nie wiedzieć czemu, akurat cały czas są dostępne: słuchawki krystaliczne. A właściwie słuchawka, taka miniaturowa, wkładana do ucha. Wystarczy w największym sklepie internetowym świata poszukać "crystal earpiece".
Można też wykorzystać zwykły przetwornik piezo bez generatora, jeśli się nie mylę, to te słuchawki działają identycznie.
Potwierdzam, kiedyś zbudowałem działający odbiornik detektorowy na głośniczku piezo od grających kartek z życzeniami.
są, ale nie nadają się. Na filmiku obejrzałem obiekt moich marzeń z tamtych lat- słuchawki około 2 kOm, idealne na takie odbieranie radia,
Swietne. Pozdrawiamy z Yorksire
To radio bez prądu ma dwie zasadnicze wady: trudno jest nabyć dziś pręt ferrytowy no i te pokraczne słuchawki wojskowe z minionej epoki. W PRL też było wiele układów do wykonania tylko w wyobraźni, bo brakowało niezbędnych podzespołów. Wydaję mi się, że powtórzenie tego, co kryje się a radiu Asia byłoby dobrym manewrem dla współczesnego majsterkowicza. W końcu baterii nie brakuje!
Już nie mogę się doczekać tego testu poza obszarem zabudowanym.
Ja kiedyś odkryłem że kolumna Altus 110 po podłączeniu do niej samego dość długiego kabla głośnikowego potrafi w mroku nocy delikatnie ledwo słyszalnie odbierać RMF FM...
Interesujące jak długi jest ten kabel ?
to jest możliwe jeśli mieszkasz blisko silnego nadajnika. Nieprzypadkowo łapiesz rmf - ta stacja ma najgęstszą sieć nadawczą w Polsce i składa się ona przeważnie z nadajników sporej mocy.
@@indianajons8680 no tak 4.5 metra miał. Oczywiście czy podpięta do wzmacniacza czy nie nie ma różnicy.
Świetny materiał.
mając około 15-16 lat zbudowałem takie ze słuchawką z polowego telefonu wojskowego, działało rewelacyjnie
Bardzo fajny kanał!!!👍
Lubię takie stare rzeczy.
Poproszę o odcinek, o Piórach Wiecznych. Starych, starszych i najstarszych... Pozdrowienia serdeczne i spokojnych Świąt Adamie.👍
Polecam kanał PASJONACI, na którym zamieszczony jest dokument o serwisancie takich piór
@@panDyletant Dziękuję. Znam kanał.
@@panDyletant Chciałbym poznać zdanie i stanowisko w temacie, Pana Adama👍
Dog51(?), TG51, 80c51, strefa 51 - to jakieś tajemne 51, czy klucz do jakiejś sekty? Ah ta nostalgia!!!
💪😁🔥🔥🔥 Kolejny niesamowity odcinek! Swoją drogą w dobie wszechobecnych gadżetów, może komuś opłacałoby się produkować masowo takie radio "bez prądu" nawet bardziej jako ciekawostkę... I w razie W rzeczywiście coś takiego mogłoby być przydatne, nawet jeśli jakość odbioru nie powala. P.S. Ciągle coś nowego dzieje się u Ciebie, choć i u mnie ostatnio pojawił się nowy odcinek...
Bardzo ciekawy kanał. Pozdrawiam!
A tam dobra antena (czytaj długa) .... kabel ile się da długi, dobre uziemienie i na wkładkach W66 było słychać ;)
Takie radio bez prądu zrobiłem w początku lat '80. na ZPT'ach :-)
Zrobiłem podobne radio detektorowe ale na cewce powietrznej i w Częstochowie, 250 km od nadajnika odbiera prawie bez szumu całkiem głośno na słuchawkach TA-56M jak na filmie.
Rozłożyć pewną skończoną liczbę razy, ale różną od jednego, inaczej niż to bywa z urządzeniami współczesnymi. Kwintesencja współczesnej technologii owiniętej w błyszczący papierek mającej na celu kusić nas do cyklicznego zakupu dóbr mającego na celu bogacenie się jednostek naszym kosztem.
Miałem kiedyś po dziadku książkę "Odbiorniki detektorowe" z cyklu "Biblioteczka Radioamatora" z lat 50-tych. Dziwiłem się jako 10-latek jak radio może działać bez prądu. W książce opisano kilka układów odbiorników i jeden z nich polecono jako... radiobudzik. Po prostu tak głośny miał być odbiór na głośniku, gdy radiostacja warszawska zaczynała nadawanie gdzieś o 6 rano. Pamiętam, że w tej książce jeszcze nie wiedziano o zjawisku półprzewodnictwa i podawano różne "hipotezy" mające tłumaczyć zjawisko detekcji na styku kryształka i metalowej sprężynki.
Pan jest prawdziwym mak gajwerem :D Pozdrawiam
Super odcinek bardzo ciekawy gorąco pozdrawiam 😄
robiliśmy takie na zpt, początek lat 90 :)
Pierwsze radyjko bez zasilania zbudowalem w latach 70 jako mlody chlopak. Anteną był płot na tarasie a sluchawka z telefonu. Do dziś pamietam radość ze gralo :)
Fajne doświadczenie spróbuję sam takie radio zrobić. Bo mam takie wojskowe słuchawki. A to najważniejszy chyba element
Oryginalna konstrukcja. Prościzna jak cholera, gniotsja nie łamiotsja. Cudne eksperymenty :).
O ile mnie pamięć nie myli, Detefon może się znaleźć u Aleksandra Zawady albo Tomasza Szcześniaka. Jeśli nie, to trzeba będzie trochę pogrzebać na forum Trioda.
@19:57 - chyba umknęła kategoria odbiorników najbardziej, poza "superheterojodyną", odpowiednia do odbioru stacji AM - reakcyjniak!
I nie tylko, bo SSB i CW też da radę. A "superheterjodyna" (sama, goła) już nie!
To jest coś pięknego i wręcz magicznego gdy do prostego układu na jednej lampie czy jednym tranzystorze wprowadzi się silne sprzężenie zwrotne.
Sprzężenie zwrotnie największym wynalazkiem człowieka!
Masz rację. Odbiorniki reakcyjne dla fal średnich, długich czy krótkich, a superreakcyjne dla UKF to była piękna nisza dla radioamatorów. Były kłopotliwe w regulacji, ale efekty i radość była niesamowita.
O odbiornikach reakcyjnych czy o bezpośrednim wzmocnieniu będzie jeszcze odcinek. Mój pierwszy odbiornik FM to był odbiornik superreakkcyjny, działał, ale siał okrutnie.
@ Ten z Młodego Technika, na BF195?
Chyba tak, muszę sobie odświeżyć schematy, pewno jakaś dokumentacja została.
@ siały, szumiały a niewielka zmiana i był gotowy nadajnik FM. Wszystko na jednym tranzystorze. Och co za czasy to były :)
Adasiu jestem wielkim pańskim fanem.Uwielbiam styl i ogrom wiedzy
Jest jeszcze takie radio bez prądu z superkondensatorem w środku i z korbką. Radia takie są popularne w Afryce.
to nie jest radio bez prądu w ścisłym znaczeniu. Jest zasilane z akumulatora, a ten jest ładowany prądnicą na korbkę.
@@adamdarski8919 tak jak kiedyś latarki ;) miałem taką z ZSRR. A co do radia , to.kojarze nawet reklamę markowego odbiornika bodaj Philips, dedykowanego pod namiot czy właśnie do krajów bez prądu. Pozdrawiam
Adam radio bez prądu prezentowane w filmie Adama Śmialka też jest zasilane prądem tylko indukowanym z długiej anteny. Nie da się zrobić rqdia calkiem bez prądu. Tu mamy taki skrót myślowy. Bez prądu z zewnątrz.
Miałem taką Asię. Niestety nie wiem, co się z nią stało :(
Ale pamiętam, że dorobiłem jej gniazdko zewnętrznego zasilania. Zasilacz 9V, który z nią współpracował, mam jeszcze gdzieś w piwnicy.
Mnie parę razy udało się otrzymać piękny odbiór za pomocą wzmacniacza z "wisząca" masą, raz to był jakiś lampiak a drugi raz Akord piękny czysty odbiór,😁 chociaż był to efekt uboczny.
19:43 wygląda identycznie jak widok na Myślenice i Kraków z góry Chełm :D
To z Gorca na Nowy Sącz.
@ bardzo podobny krajobraz, pozdrawiamy z Myślenic 🤝
Ja kiedyś widziałem/słyszałem radio bez głośnika. Brat naprawiał coś podobnego do Śnieżki i po wyciągnięciu płyty głównej z obudowy i odłączeniu głośnika można było usłyszeć stacje radiową. Chociaż to było raczej brzęczenie jak z przetwornika piezo.
W logice twierdzenia o nieprzydatności radia detektorowego w sytuacjach kryzysowych tkwi jedna, dość poważna luka.
Głównymi wadami takiego radia w obecnych czasach jest jest niska selektywność oraz ograniczona kierunkowość anteny w postaci kawałka drutu rozwieszonego za oknem. To przekłada się na zwiększoną podatność na zakłócenia, przez co radyjko odbiera wszystkie zasilacze impulsowe, ładowarki, monitory komputerowe itp. Sęk w tym, że w sytuacji blackoutu z automatu przestanie to być problemem. Zdecydowana większość źródeł zakłóceń zamilknie, gdy tylko zabraknie prądu w sieci. Wtedy sytuacja na pasmach poprawi się diametralnie. Jakiś czas temu na YT widziałem film pewnego krótkofalowca, który prezentował zdecydowaną zmianę na paśmie 80m (które słynie ze znacznych zakłóceń) w momencie, gdy w jego okolicy następowała przerwa w dostawie elektryczności.
Oczywiście w sytuacji normalnej przerwy w zasilaniu superheterodyna na baterie wygrywa pod każdym względem. Jednak w bardziej "apokaliptycznym" scenariuszu, gdzie kryzysowa sytuacja się przedłuża, a przerwy w dostawach prądu potrafią być długotrwałe, prosty detektor może być już sensowną opcją do rozważenia.
No i może to jest kwestia tego, że ja nie mam żadnego słuchu muzycznego i uważam wręcz, że takie zaszumione i przytłumione radio zbudowane samodzielnie ma unikalny klimat "retro". Lata temu potrafiłem godzinami słuchać audycji na falach średnich i krótkich, odbieranych na samodzielnie skleconym, lampowym odbiorniku reakcyjnym i słaba jakość w niczym mi nie przeszkadzała. ;)
Wczasach wielkiego kryzysu nikt nie będzie nadawał niczego chyba że jakieś wojsko ,będzie cisza w eterze jak makiem zasiał .
@@juliuszxxxl6835 Wprost przeciwnie. W czasach głębokiego kryzysu nieopłacalne może się okazać utrzymywanie zaawansowanej sieci łączności opartej na rozległej infrastrukturze. Żeby działał taki Internet, sieci komórkowe czy nawet sieć nadajników UKF, musisz mieć całkiem sporą grupę fachowców na etatach, doglądających tego przez cały czas.
W przypadku tradycyjnego radia AM wystarczy jeden, centralny nadajnik i masz pokryty zasięgiem nie tylko cały kraj, ale też sporą część kontynentu. Rachunek za prąd jest co prawda znaczny, ale nie jest to coś, na co nie mogłoby sobie pozwolić względnie duże państwo, nawet w czasach kryzysu. Takie nadajniki zaczęto budować w Polsce już w parę lat po odzyskaniu niepodległości.
@@Atlantis1986 Brawo! Widzę że kolega wie, co z czym. Pozdrawiam.
Pracowałem kilka lat w ZURiT i UNITRA SERWIS ale to cudo nigdy w moje ręce nie wpadło mimo przerabiania setek sprzętów rocznie
To oznacza , że było nie awaryjne albo mało ich wyprodukowano
tam się nie miało co zepsuć
@@adamdarski8919 Sądzę że obie odpowiedzi prawidłowe było tego mało i widocznie się nie psuło
Polskie Radio Jedynke 225khz slychac w Bavarskich Alpach.Ciekawa opcja w sytuacjach kryzysowych. Pozdrawiam.
Świetny odcinek, sam robiłem takie radio (nawet nie raz), ile było przy tym latania z drutem po podwórku, żeby Jedynkę odebrać:) Pozdrawiam i czekam na kolejne odcinki!
Robiłem coś podobnego z zagranicznego youtube i tam to nazywało się Foxhole Radio
@@____-oo1tx W tych często używano właśnie takiej "improwizowanej diody" z ołówka i opalonej żyletki.
ja też.
Bardzo dziekujemy za odcinek. A co do radia bez pradu... kolega mieszkal koło nadajnika i łącząc równoległe 3 dipole antenowe zasilal żarówkę 40w 12v...
O kuurde niezły wariat
No to fajnie, ciekawe czy ledy by świeciły, takie po 5w i by zasilił cale mieszkanie ;)
@@tomaszt4045 jak blisko nadajnika to napewno
Tajemniczy gość o nicku f2lo2 nie może znaleźć jeszcze bardziej tajemniczego przypiętego komentarza.... :P Napisał więc, na inny ogólny mail, który znalazł gdzie indziej...
Mail doszedł, więc odpinam wirtualny komentarz :)
@ :)
Robiłem takie radio na diodzie kryształowej i kondensatorze zmiennym i słuchawkami wysokiej impedancji mistrzostwo
nie mogłeś bo to radio bez prądu
13:42 Mam takie, otrzymałem w zestawie z Tecsunem.
bardzo ciekawe nie myślałem że można bez pradu.....
Wyborny materiał
Były też kondensatory strojeniowe w wersji z foliową przekładką (dielektrykiem) między okładkami, dzięki czemu mogły być one cieńsze i bardziej ściśnięte, co pozwalało na miniaturyzację tego elementu.
Obecnie to jest standard, powietrznych praktycznie już nie spotyka się.
@ Jednak obwody w.cz na stricte powietrznych kondensatorach mają większą dobroć.