Miałem zielone kombi 2T z '89 . Kupiłem rozczarowany 126p. To był funkcjonalny samochód. Poprzeczne resory jak w Corvecie, maglownica zamiast przekładni ślimakowej, obszerne fotele. Z racji braku aerodynamiki był oszczędny do 80 km/h, powyżej których spalanie wyraźnie rosło. Mniejsza kierownicą akcesowyczna ułatwiała prowadzenie , wsiadanie i zmianę biegów. Przedlifty w miejscu strschołapki miały schowek i taka deska wylądowała w moim aucie , bo w niej oprócz tego normalnie mieściło się radio. Koledzy co prawda korzystali z ojcowskich VW Derby czy Audi 80, ale to ja byłem niezależny posiadając zadbane , kilkuletnie auto za kilkaset a nie kilka (za Malucha) czy kilkanaście ( za Poloneza) tysięcy zł i to w starszym roczniku. Po powodzi tysiąclecia udało się go uruchomić w godzinę . Eksploatowany na Castrolu super TT Dziękuję za powrót co przeszłości.
Prawda jest taka,że niektóre przytyki "po łacinie” bardziej odzwierciedlają kontekst jaki chcemy przekazać zatem Bieda nieraz śmiesznie to opowiada.Byle nie za dużo...
Pierwsze auto, które w życiu poprowadziłem (mając 12 lat) - tata pozwolił na kilka kilometrów po bocznej drodze 🙂 Była to wersja przedliftowa, z plastikową deską rozdzielczą i innymi wajchami. Pamiętam, że ta filigranowa dźwigienka od kierunkowskazów pozwalała też mrugać długimi światłami. No i był (tak, był!) ciekawy spryskiwacz przedniej szyby w postaci czegoś w rodzaju tłoczka od strzykawki, który trzeba było pociągnąć do siebie (siła jednej ręki ledwo starczała), a on spryskiwał wracając. Przyznać muszę, że ten tatowy wehikuł spokojnie zaliczył dwie wyprawy wakacyjne przez niezłe górki - do Jugosławii i do Bułgarii. Szanuję za to jego pamięć do dziś ✌ Natomiast jaką logiką kierowali się centralni planiści socjalistycznej gospodarki kraju, w którym nie występowała bawełniana odzież ani bielizna żeby robić z bawełny poszycia do samochodów, tego mój umysł nigdy nie pojmie.
@@metsolainenpov8771 Mieli też długoletnią umowę z Kubą na tę bawełnę. Czyli niby powinni mieć jej dość dużo, ale... Pod koniec studiowania na Politechnice Wrocławskiej (druga połowa lat 1980-tych) załapałem się na zorganizowany przez działający już tam wtedy AIESEC wakacyjny wyjazd "na saksy do DDR". Spędziliśmy z kolegami bodajże 5 tygodni zarabiając marki (wschodnio) niemieckie w fabryce tekstylnej niedaleko od "imperium Trabanta" - było to miasteczko Greitz niedaleko Zwickau. Fabryka zajmowała się głównie fabrykowaniem materiału na mundury, drukowanego w gustowny "deszczyk". Czyli bawełnę zużywała hurtowo, zapewne miała odpady. Na produkowanie majtek taki surowiec chyba się nie nadawał, ale... Fabryka Graika w Greitzu już dawno została zaorana (kolega odwiedził to miejsce kilka lat temu), ale wspomnienia klimatów industrialnych w stylu lat 1930-tych mamy po niej do dziś. Bardzo to przypomina klimaty archiwalnego filmu o fabryce Trabantów w Zwickau, do którego link załączam. Napisy angielskie nie są tłumaczeniem oryginalnego tekstu, a ten prowokuje do wielu wątków. 😀 ruclips.net/video/ADm1oPlPAss/видео.html
W 1992 r. kupiłem swój pierwszy samochód i był to oczywiście Trabant. W tamtych czasach zapłaciłem za niego mniej niż za nowy rower. Trabant był już wtedy pełnoletni ( rocznik 1973) i jeździłem nim ponad 2 lata. były to głównie dojazdy do pracy i po mieście, ale wybrałem się nim nawet 2 razy nad morze a z Pionek to jest 500 km, dojechał i wrócił. Raz tylko wracałem 400km bez hamulca (tylko miałem ręczny) bo padła pompa hamulcowa i nikt na trasie nie był w stanie mi pomóc. Prędkość podróżna 60 - 70 km/h. Powyżej strach w oczach...ale miło wspominam...
Takim sprzętem w wersji hycomat pokonałem w 3 osoby i przyczepkę trasę Łódź - Messyna i z powrotem. Wymieniłem 1 bezpiecznik. Włochom się bardzo podobał "o, macchina tedesca" mówili. Nie było radia. Sierpień 1989. W Rzymie zobaczyliśmy zdumieni gazetę ze zdjęciem Mazowieckiego
Zapomniałem dodać: szacun na dzielni dla Prowadzącego za wydawanie ekstatycznych dźwięków podczas wsiadania na tył. I za podebranie pomysłu synowi (Motobiedzie) z wylegiwaniem się na tylnej kanapie! Jest sztos. :D
Swoją drogą to chyba najładniejszy kolor, w jakim widziałem trabanta. Taka żabia/liliowa/bagienna zieleń. Nadal lepsze niż te wszystkie kolory, w których wyglądał jak mydelniczka albo pasta do zębów xD
Nie świat się dopiero zaczyna można w sposób kulturalny posłuchać tych paru słów o trabancie chociaż że mi brakowało nieco technikarium. Błąd w ostatnim słowie poprzedniego zdania zrobiło już Google ponieważ SMS jest mówione A nie pisane prowadzę auto. Nie nie jest to trabant lecz Renault Thalia jeszcze z poprzedniego wieku ale z klimatyzacją
@@arcadiologanoff5164 I pomyśleć że Thalia z klimą i trzy-cztery razy większą ilością kucyków pod maską, to też taki trabant od Francuzów, czyli małe auto z bagerem dla krajów niedorozwiniętych... Jeszcze większy szok, że te auta rozminęły się o niespełna dziesięć lat a nie pięćdziesiąt.
@@Dziki_z_Lasu dokładnie Proszę pana to taki Trabant dla biedaków z biednych krajów po to został skonstruowany zresztą jako brzydki Cleo nawet materiały wewnątrz są gorsze
Fun fact: Gdy w 1990 roku w Niemczech przeprowadzono pierwszy test zderzeniowy trabanta, spodziewano się katastrofy. Ku zaskoczeniu wszystkich trabant uzyskał najlepszy wynik wśród aut swojej klasy w Europie oraz znacznie lepszy od VW Polo II, który miał miał zastąpić wycofywanego trabanta w fabryce w Zwickau.
A gdy wprowadzany do sprzedaży Mercedes klasy A miał problemy z przejściem testu łosia, na torze pokazywano Trabiego robiącego ten test bez problemu. Trabant w rodzinie był przez 25 lat.
wokol tego testu naroslo tyle legend co wokol crash testu poloneza ktory tez zaliczyl swoj wysmienicie. Tyle ze te testy przeprowadzano przy nizszych predkosciach niz standardowe europejskie testy 64 km/h i pod innym kontem uderzenia przodem. Fakt jak na tak lekka wage nadwozie trabanta bylo dosc mocne i np uderzenie w tyl lepiej wytrzymal niz polo czy cinquecento. Udrzenie przodem trabanta juz nie wyglada tak ciekawie bo kolumna kierownicy jest niedzielona/nielamana jak w kazdym innym aucie nawet 126p, i przy wypadku kierowca zostaje nabity na te kolumne . W tym tescie jak dobrze pamietam nie bylo dummiego w trabancie
Tez miałem takiego w wersji kombi rocznik 88 przelakierowanego na fioletowy metalik z jakimś wygłuszeniem dodatkowym. Podobnie jak maluchem w Bieszczadach, syreną dwukrotnie na Mazurach, trabantem w 4 osoby na 3 tygodnie pojechałem do Bochni gdzie rodzice mojego przyjaciela mieli wielki dom. Dało się tym jechać 80_85 na godzinę bez żadnego problemu. Najwyższa prędkość licznikowa, którą udało mi się osiągnąć wynosiła 120 km na godzinę. Przerażające jednak było zużycie paliwa, dlatego że wyładowane czterema osobami trabantcisko powyżej rzeczonych 85 km na godzinę paliło prawie 10. Jazda oszczędna była prosta. Auto paliło tyle ile jechało. Czyli 70 oznaczało 7 na 100 dalej odpowiednio. Lecz powyżej 85 należało dodać litr czyli jazda 90 oznaczała wyładowanym Kombi w górach zużycie na poziomie 10 litrów na 100. Komfort jazdy natomiast kiedy auto było obciążone był całkiem przyzwoite lepszy od malucha. A mój egzemplarz dodatkowo był cichszy od malucha, bo jak wspominałem kupiłem go od majsterkowicza, który zmienił w nim tłumik i dołożył nie wiem ile, ale dużo kilogramów głuszącej masy bitumicznej i w tym samochodzie przy 80 dało normalnie się rozmawiać. Z muzycznym pozdrowieniem i łapką w górę!
Ns przełomie lat 70 i 80tych mój wujek jeździł najpierw takim sedanem a potem kombi. Co sobotę jeździliśmy nim za miasto na działkę w dwie rodziny...w sumie 8 osób. Czworo dorosłych i czworo dzieci. Najlepsza frajda to było siedzenie w bagażniku w kombi i bujanie całym autem... ech, nikt nie przejmował się wtedy bezpieczeństwem. Dziś wlos na głowie się jeży...
Ja pamiętam takie przypadki. Miałem wtedy syrenkę a nie miałem prawa jazdy. Pojechaliśmy na tak zwane Glinianki kąpać się a tam spotkaliśmy dwóch znajomych na rowerach więc żeby chłopaki nie musieli się długo ciągnąć to po prostu jeden łapał się za słupek środkowy z lewej drugi z prawej strony i w ten sposób przy 60 km na godzinę przejeżdżaliśmy te 7 km asfaltu. Teraz to mam dreszcze i jak o tym myślę bo co by było gdyby facet nie utrzymał kierownicy jedną ręką... lecz wtedy na liczniku to miałem lat 16 więc nie myślałem o takich drobiazgach jak bezpieczeństwo albo jazda w nocy na dyskotekę wyładowaną w pięć osób syreną z prędkością 120 km na godzinę bo po prostu więcej w pięć osób nie chciała
@@arcadiologanoff5164 jazda na krawędzi 😲 ale faktycznie, jak to powiedział pod koniec Autor, wtedy ludzie byli ulepieni "z nieco innej gliny" pozdrawiam
W liceum godziny spędzaliśmy w kombi słuchając nocą Baltroczyka w radio Olsztyn, dniami woziliśmy się na masce, próbując strącić- same wspaniałe wspomnienia z trabim.
Miałem P 70 , to był mój pierwszy samochód, miałem wówczas w 1975 roku 18 lat i byłem jedynym nastolatkiem w klasie, co miał samochód. Kupiłem go za oszczędności oraz premie ze sportu , naprawiłem w ogrodzie co było do naprawienie (tylko cuś z mechaniki przeniesienia napędu) i jeździł. Prędkość max. około 70 km/h. Do jazdy 60 km/h. Byłem nim z babcią w Częstochowie u Maryji Królowej Polski. Bardzo żałuję że go sprzedalem, bo dziś widze że najważniejsza rzecz czyli drewniany szkielet był w bardzo dobrym stanie.Łał...
Z powrotu do wawy wlasnie z wilgi takim trabantem do dzis najbardziej pamietam dzwiek wrzucanych do tego plastikpwego bagaznika butelek po browarach z swudniowej imprezy, to bylo cos niepowtarzalnego, chyba tylko przyczepka niewiadowka n250 oferowalaby podobne brzmienia, to nie bylo pakowanie ale zapelnianie bakisty jakiejs taniej lajby
A ja cholera, uwielbiam te małe szatany! Gdy prawie 15 lat temu zdecydowaliśmy z kolegą, że kupujemy Ttabanta nie spodziewałem się że się wciągnę. Teraz mam już 3go - rocznik 1985 (poprzednie niestety nie dotrwały do dziś), i pomimo lat nadal świetnie się sprawdza. A do dziś wspominamy nocną wyprawę trabantem z Krakowa do Wrocławia - częściowo po a4. Koleżanka nasza podróżowała dokładnie tak jak Ty, na tylnym siedzeniu. I nie narzekała.
Trampek mój tata miał 601 i choć nie było tego widać (duroplast) to lubiła go rdza pamiętam jak była ulewa i w kabinie był mały potop ,ale fajnie się nim jeździło a dziurę w podłodze ogarnęło domowymi sposobami 😉
Piona Bass! Mój dziadek też miał w latach 80-tych Trabancika (koloru białego hehe) i serio pokonał nim wiele kilometrów po Polsce. po śmierci dziadka miał go mój tata a potem wujas. Fajne wspomnienia. BTW crasch test wyszedł bardzo dobrze SZOK
Mam w garażu Trabanta rocznik 76 w rzadkim kolorze Persichorange. Problem w tym, że stoi od 1999 roku po tym jak gaźnik się posypał... Może w końcu ruszę jego remont w te wakacje
@@elektrofumigator Z blachą nie jest za dobrze. Po wstępnych oględzinach zauważyłem rdzę na przednich błotnikach i w miejscu, gdzie powinien być akumulator. Ale stoi w suchym garażu, więc nie powinno być aż tak źle ;)
@@Piter_Play typowe miejsce, mi wyżarło pod bakiem, powierzchownie ale w jednym miejscu kilka dziurek jest. Jeszcze raz powodzenia z odbudową, byleby wrócił jak najszybciej na drogę
@@elektrofumigator Dzięki! Mam go w planach zrobić na tyle, żeby przeszedł przegląd, a potem bawić się w kosmetykę i mniejsze ogniska rdzy. A z resztą i tak planuję jeździć nim tylko w niedzielę, przy jak najmniejszym ruchu, bo wiesz. Trabant to jednak puszka na kołach, a bezpieczniej to już chyba jechać rowerem ;)
Dla wybrańców raczej. W latach jego produkcji czekało się na niego kilkanaście lat - i tyle "klasa robotnicza" musiałaby na niego odkładać. W latach słusznie nam minionego systemu mając jakikolwiek samochód już byłeś w jakiś sposób uprzywilejowany.
@@Bassdriver Jak słusznie zauważyłeś samochód potrzebny był wówczas do dojeżdżania na działkę a i to niekoniecznie. Komunikacja była tania i powszechna. Baba za jajko jechała do miasta i z powrotem. Dojeżdżającym do pracy zakład zwracał za bilety lub wysyłał po nich autobus
@@Lechoslowianin tak, i potem ludzie mogli opowiadać "ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie". Do dziś - choć byłem wtedy knypkiem (rocznik '79) - pamiętam jak koszmarnie zatłoczony i często niepunktualny był zbiorkom.
@@BassdriverDlatego przy większych zakładach pracy budowano osiedla mieszkaniowe dla pracowników, a na nich sklepy, przedszkola itp. Spytaj mieszkańców Warszawy jakie mają dziś połączenie do pracy posiadając samochód
Trabant to sztandarowy przykład złego doboru nadwozia do auta, którego ujemny prestiż wymaga uczynić go maksymalnie użytecznym. Objawia się to tym, że po wprowadzeniu wersji kombi, sedan powinien wypaść z oferty (skoro już popełniono ten błąd wprowadzając sedana do produkcji). Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Felicji, ta powinna być klepana tylko jako kombi, gdy już dokonano tego liftingu Favorit. Z tą różnicą, że Favorit miała sens jako hatchback, a Trabant nie miał sensu jako sedan. Takie moje przemyślenia przy okazji Trabiego, dodam jeszcze, że nie jestem miłośnikiem nadwozi kombi, nie posiadam, nie posiadałem i nie zamierzam posiadać auta z nadwoziem kombi - jednak jeżeli musiałbym mieć Trabanta to wolałbym wersje kombi.
W pełni zgadzam się co do Trabanta, jednak w przypadku Felki niekoniecznie. Wielu ludziom duży bagażnik niepotrzebny, za to wolą krótszy, łatwiejszy w parkowaniu samochód.
@@Bassdriver Co kto lubi, dlatego różne dziwadła produkują, a ludzie je kupują. Jednak obiektywnie Felka nie jest małym zwinnym mieszczuchem, bo nie jest ani taka mała, ani zwinna - jest po prostu krótka, a to nic nie daje. W wersji kombi jest 35cm dłuższa (i 40kg cięższa), a i tak jest krótsza od Poloneza, a rozstaw osi ma krótszy o 6cm od PN, czyli ma prawie taki jak Fiat 1300/124/Lada210x. To nie wróży zwinności Tico. Jako kombi lepiej wygląda - ot taki ewenement. Optymalnie, gdyby hatchback był dłuższy o ~20cm, ale wtedy zniknąłby sens istnienia kombi. Po prostu Felicja hatchback wygląda generycznie i nijako, a kombi o dziwo polepsza wygląd i nadaje większą użyteczność temu nijakiemu autu
Duży szacun za merytoryczne przygotowanie do nagrania. Żadnych zmyślonych historyjek, szczegóły techniczne zgodne z prawdą. Niewielu tak potrafi. Chylę czoła.
Były małe błędy (długie są w w tej samej "filigranowej dźwigience" co kierunki, nie we włączniku świateł - może dlatego nie działały ;)), ale i tak na plus.
Poza tym to była pochodna DKW, czyli IFA, do dzisiaj w Niemczech Trabanty jeżdżą w sporcie. Rajdy czy wyścigi górskie i torowe. A u Januszu? Bida syf kiła i mogiła.
Janek C Moim pierwszym samochodem był Trabant 600 z roku 1963. Gdy w roku 1983 urodziła się córka kupiłem Trabanta 601 kombi w takim właśnie kolorze zielonym. Dlaczego ? Był to prosty, ale bardzo funkcjonalny samochód. Nie stwarzał żadnych problemów, a gdy już coś się stało można było to naprawić nawet w przydrożnym rowie. Teraz takich nie robią.
Klasyczny aromat lata. Człowiek bierze dwusuwa na ramię i idzie kosić trawę. Baaaabaaabaabaaamabaamaaaaaaamaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa i jakoś to leci.
Szczury u mnie w garażu też uwielbiały. Jak odpaliłem, po pół godzinie szczurów już nie było. Jedna taka akcja i spokój z gadzinami na lata. Ale Trabiś był spoko. Niebieskiego miałem z 1989roku.
Jarku, widzę, że nagrywasz na modnej obecnie wśród kanałów urbexowych Olszynce Grochowskiej. Czyżby mainstream? 😉 A w ogóle...trabi gorszy od Syreny. Ryzykowna teza! A tak nawiasem, to czekałem na zweitakta zrecenzowanego przez Ciebie. Szerokich szos i gościnnych estrad!
Obejrzyj jeszcze raz dokładnie - to określenie nie dotyczyło Trabanta ;-) Oraz nie mainstream, tylko fajna, fotogeniczna miejscówa, gdzie nikt nie zawraca sempiterny. Do tego właściciel jest zawodowo związany z koleją, więc mogliśmy na legalu wjechać w parę miejsc w okolicy, gdzie zazwyczaj nie wolno ;-)
Moja babcia też wtedy była taką Mieczysławą. Nikt nie przetłumaczył, uczepiła się dwóch 601, a potem na sam koniec tego z silnikiem VW, dzięki Bogu odkryła potem Skodę...
Miałem Honekera 1.1 czy tam TramPolo w latach 90 tch .Świetna alternatywa dla Malucha Kombiak przy 126 to był inny wymiar .Normalne ogrzewanie , pakowniejszy o niebo lepiej sie prowadzący od 126 no i dynamiczny silnik VW 1.05 .Z wad że 1.05 potrafił swoje wypić no i czesci były o wiele drozsze niz do F126
@@Bassdriver mi się akurat bardzo wygodnie siedzi za kierownicą traba, bardziej mnie plecy bolą jak siedzę 9h za kółkiem mercedesa citaro ciż Trabantem jadąc na bieszczady.
O , nasze blachy ! Gorzej by było gdyby na co dzień jeździł Syreną aczkolwiek znałem parę starszych osób które dobrze wspominały 105 . Powracając do Trabanta to kontynuując oznaczenia Petki czyli AWZ P70 wewnątrz fabryki nazywały się P50 a potem P60 i P601 natomiast na rynku normalnie 500 , 600 i 601 . Co do wyposażenia to należy dodać że na Węgry i do Polski szły bieda wersje i w tych nowszych wersjach ta półka była już często spotykana ale były bogatsze odmiany , najbogatsze wersje były na rynek niemiecki gdzie miały chromowane zderzaki , lampy przeciwmgielne z obu stron i lampę cofania , pasy bezpieczeństwa , uchylane tylne szyby i szyberdach oraz dwa lusterka i dwukolorowe malowanie oraz parę rzeczy wewnątrz między innymi normalny wskaźnik poziomu paliwa z Wartburga. Co do takiej konfiguracji to jeśli ma się pojęcie o mechanice to można jeździć na co dzień bo już nie ma warsztatów od dwusuwów natomiast ja bym na co dzień wsadził silnik z Tico albo Seicento. Karoserię należy rozebrać i wszystko dokładnie zakonserwować żeby nie rdzewiał i nie ciekła woda do kabiny . Mój dziadek miał kupionego używanego w latach 80 czy 90 albo jeszcze w latach 70 Trabanta 600 z 1963 roku i poza naszym FSO 125p i wujowym Peugeot 309 3d FL to był mój pierwszy kontakt z motoryzacją i pamiętam że był przytulny i nie chciałem z niego wysiadać , 601 i 1.1 zresztą też są bardzo przytulne. Hałasować hałasuje ale przynajmniej nie jest tak problematyczny jak Syrena oraz praktyczniejszy od malucha i Zaporożca , w sedanie wejdzie nawet wózek dziecięcy bo ma niespotykaną nawet dzisiaj w tej klasie pojemność bagażnika na poziomie dużego Fiata jedynie trzeba wszystko dobrze mocować bo podczas jazdy ciężkie rzeczy mogą przebić prześwitujące ściany bagażnika a dostępność paneli nadwozia jest coraz gorsza ale zawsze jeszcze można zamontować drugi bagażnik na dachu. Co do zawieszenia to może jest sztywne na niemieckie autostrady ale za to trzyma się lepiej w zakrętach niż Zaporożec i maluch czy Skoda Octavia i Syrena.
Wytrzymywał 60 tys bez remontu a remont dało się zrobić pod blokiem. Niektóre dzisiejsze samochody tet te wytrzymują a remontu nie da się zrobić pod blokiem.....
W jednym z ujec widzialem fajnego Subaraka Forestera SG polifta.Hmm..to jest motoryzacja.Nawiazujac do filmu to mialem kiedys Wartburga 353 z 1977 roku.Potrafil przypalic gume,wiadomo 2 suw dobrze sie wkreca.Pozdrawiam.
Wpadł trabant do rowu i zatrzymał się obok krowiego placka. Krowi placek pyta A co ty jesteś? Jak to co?! Odpowiada trabant Jestem samochód! Hahaha śmieje się krowi placek. Jak ty jesteś samochód to ja jestem pizza.
To szkielet mógł być już mocno nadgnity. One nie pękały tak łatwo - no chyba, że uderzenie przekraczało połączoną wytrzymałość duroplastu i konstrukcji nośnej, ale wtedy raczej wychodziło się z tego w worku.
Sąsiad miał kiedyś Trabanta. I jakieś 20 może 20parę lat temu ktoś dla żartu powiedział jego bratankom, że go szczury mogą zjeść bo jest z bawełny i że trzeba go pomalować przepalonym olejem żeby nie zjadły. No i trabant jeszcze tego samego dnia z niebieskiego zrobił się czarny.
Kranik z rezerwą zupełnie jak w motocyklu, zresztą podobno cylindry były takie same jak w MZ 250. Trwałość silnika była niska, ale nie zapominajmy jakie wtedy były oleje. W sprzedaży był jedynie Mixol, niskiej jakości, dzisiaj nikt by tego nie wlał nawet do chińskiej kosy. Dodatkowo trzeba go było mieszać w oddzielnej bańce, bo to nawet nie bardzo chciało się mieszać z benzyną.
W pierwszej połowie lat 90 tych (oczywiście poprzedniego wieku) byłem posiadaczem takiego żółtego sedana z roku chyba 1986....Dość szybko spalił się rozrusznik... Więc go wymontowałem ,żeby Pierdzikółko było lżejsze do pchania... Z górki palił na widok kluczyka..... 😁
Rzecz w tym, że w enerdowie były sklepy w których można było kupić wiele gadżetów do trabanta i jego utrzymania. Stąd tamtejsze trabanty znacznie lepiej wyglądały od tych, które jeździły tutaj. (niemcy dbali o nie, dodatkowo lakierowali na niestandardowe i bardziej błyszczące kolory, wiele miało też amatorsko montowane wskaźniki wlewu paliwa. Technicznie oczywiście nie, ale użytkowo te trabanciki biły na głowę nasze maluchy. Gdyby nie dwusów to byłbym sprzedał, nowe rdzewiejące zaraz po zakupie badziewie pod nazwą 126p, właśnie na trabanta.
e malucha tez dało się ogarnąć podwyższona podstawka pod gaźnikiem inne zaworki. w ramach cywilizowania wygłuszenie tylnej blachy wykładziną dywanową na piance i od strony silnika warstwą foli aluminiowej na bitumie. Wersja lux do 60 km po wyświetlaczu/obrotomierzu wibracji było znać że silnik pracuje
Oj, biedaczek :) Szkoda mi się go zrobiło gdy powiedziałeś, że rok stał u sprzedawcy na placu i nikt go nie chciał :) Ale fakt, że nie sądziłam że w 1991 jeszcze ktokolwiek kupił stary model 601 (i że w ogóle był jeszcze do kupienia!), bo wtedy sprzedawały się już nowsze z silnikiem VW. Ta sześćset jedynka z silnikiem dwusuwowym była już wówczas absolutnie niemiłosiernie przestarzałym i niechcianym, wręcz pogardzanym samochodem. Teraz samochodzik wzbudza uśmiech, ale na początku lat 90. to był dosłownie wstyd tym jeździć :) Odcinek zrobiłeś super, zabrakło mi jedynie "efektownych" ujęć, by pokazać wdzięk tej sympatycznej karoserii. Ah! Pamiętam z 1991 roku, że w jakimś polskim czasopiśmie motoryzacyjnym ukazał się test nowego Trabanta z silnikiem VW. Jedyne co z niego zapamiętałam to fragment: "ta sama okropna karoseria" :))
Ile taki trabant mógł kosztować w 91? Mój tata wtedy sprzedał żółta 601 limuzynę z 82 za 6 milionów.Nowy pf126p kosztował w podstawowej wersji jakieś 21-22 miliony, więc taki trabant mógł kosztować po obniżce, strzelam, 16-18 milionów. Co ta pani Kaximiera mogła za to kupić na giełdzie? Golfa z 75 przerdzewiałego na wylot, polepionego szpachla, z gaźnikiem do ustawienia albo coś podobnego innej marki?
@@Bassdriver Już sprowadzony,zarejestrowany, jeżdżący w kraju. Wtedy praktycznie co niedzielę bywałem z tatą na giełdzie samochodowej w bielsku-bialej wiec pamiętam te samochody. Szpachla na błotnikach, słupkach a, powszechna korozja. Mimo że trabant był wtedy autem najgorszego sortu to był nowy i serwisowo nieskomplikowany oraz z tanimi częściami zamiennymi.
Podobno nawet rodowity Niemiec musiał czekać na Trabanta 9 lat...trafiłem na YT kiedyś na film gdy fabryka juz padała i wyjeżdzał VW Polo albo 1.1 a ludzie odbierają 601 z salonu - Nie widziałem uśmiechu na ich twarzy...Rodzice mieli - kupili na giełdzie - półka była. Kiedyś ludzie nie potrzebowali wskaźnika paliwa - umieli liczyć :) Na samym końcu - Złomnik i Motobieda - Reszta innych to jakieś piep...kalki robione przez ludzi którzy nie potrafią znaleźć sposobu na swoje życie :)
A jak dwusuw chodzi na jałowych obrotach to przecież spala mieszankę, jak hamujemy silnikiem to rosną obroty, a co za tym idzie leci więcej mieszanki do smarowania. Dobrze myślę?
To prawda że duroplast to tworzywo termo albo chemoutwardzalne ale nie oznacza że jest wzmacniane włókami. Wzmocnienie włóknami nazywane byłoby kompozytem.
@Klakier Klakier Nie neguje tego, że trabant ma kompozytową karoserie, bo ma. Chodziło mi, tylko że bassdriver podał błędną definicje duroplastu. Nie każdy duroplast to kompozyt, to tak, jakby powiedzieć, że np. każdy beton jest zbrojony.
w żadnym filmie o Trabantach nie wspomina się, że ustawianie zapłonu wykonywano zdejmując prawe przednie koło. Na tylnej kanapce spałem jako dziecko - można było.
Szanowny Dziadek widział tego trampka z zupełnie innej perspektywy, ot co. Podejrzewam, że kluczowe było to, że akurat jego mógł, jak to się wówczas mawiało, "dostać".
@@tomasztarkowicz3991 Jest nawet takie powiedzenie: lepiej kiepsko jechać niż dobrze iść. Po prostu pojęcie "kiepsko jechać" bardzo się zmieniło na skutek dostępności samochodów i ogólnego wzrostu zamożności, więc można toczyć heheszki typu "Syrena to nie samochód". Pokolenie Dziadka Basisty miało inne zdanie na ten temat.
trabant to fajny grat tylko paliwa jara w opór mój żarł 8 na 100 ale w porównaniu do syreny był wręcz bezawaryjny a jak coś się popsuło to można było to ogarnąć śrubokrętem i dwoma kluczami płaskimi nie jestem obiektywny bo mam sentyment do tego pojazdu miał go dziadek miał ojciec i miałem go jako pierwszą furę. koledzy mieli maluchy . lekkie dłubanie przy silniku i objeżdżałem wszystkich fajne czasy . mam grata do dziś tylko nie ma kiedy nim jeździć. czasem odpalam i sztacham spaliny
Małe sprostowanie. Bezpieczników nie dało się wymienić tak sobie, bo te na zdjęciu to czyjaś wydumka, nie fabryczna skrzynka. Drug smaczek to nieprawdziwe w tym przypadku stwierdzenie, że nie było wskaźnika rezerwy. Akurat w tym egzemplarzu jest taki wskaźnik. Zwróć uwagę na czerwoną diodę w ekonomizerze. To właśnie jest wskaźnik rezerwy. W baku był pływak, ale bez opornicy, a jedynie ze stykami które zwierane były gdy poziom mieszanki osiągnął rezerwę. Dokładnie to opisuję w tym odcinku: ruclips.net/video/7rNnzBkCdVg/видео.html Gdyby nie brak rury nawiewy zimnego powietrza, to byłoby ciszej i bez smrodu od silnika. Ktoś zaniedbał ten element
Pamiętam jak w 1999 czy 2000 r. robiono testy Mercedesa A klasy, który przewracał się przy prędkości 50-60 km/h przy skrętach na slalomie na szybko. Trabant przeszedł test bez problemu ;) Na jednym filmów pokazano artykuły z początku lat dziewięćdziesiątych z których można przeczytać, że crashtesty przechodził lepiej niż Kadett :) PS. Ilu jest tych jezusów od motoryzacji? Ja myślałem, że tylko Motobieda :)
Co kierowało panią Mieczysławą, że mając byle jaki, ale jednak wybór, wybrała mydelniczkę zamiast 1.1? EDIT: Oprócz sedana i kombi była jeszcze "terenówka"😉, stworzona na potrzeby enerdowskiej armii.😁
@@Bassdriver Zakładam, że Pani Mieczysława nie znała się na samochodach, a sprzedającemu bardzo zależało żeby się tego pozbyć z placu, więc może cena, a może odpowiednio "nawinięty makaron na uszy" typu "Wie Pani, to nowe droższe, a skąd części do tego, a kto to Pani naprawi, a to sprawdzone, wszyscy znają"... niech pierwszy rzuci korbowodem ten, który sam albo z pomocą sprytnego sprzedawcy nie podjął decyzji na takiej zasadzie, niekoniecznie odnośnie samochodu.
Dacia Spring? Kek, zapomnij. Ale np. toyotowskie hybrydy z palcem w kolektorze wydechowym. Generalnie obstawiałbym Azjatów z Toyotą na czele. A z europejskich - uwaga, zaskoczonko będzie - Fiaty 500. Najstarsze mają już 15 lat, więc brakuje im jeno dwóch ;-) Jasne, nie wszystkie, ale to im dawałbym największą szansę.
@@8Hshan Wiele, może i wiele, pytanie za jak wiele. Też obstawiam Toyoty i może kilka innych azjatyckich marek. Niemieckim autom dobrze nie wróżę. To już nie te czasy niezawodnych i niezniszczalnych VW, Mercedesów i innych. PSA? Może, zobaczymy. Jednak 500 to już nie to co Maluch. Ceny 500 są kosmiczne. Poza tym, koszt utrzymania tych aut jest dość wysoki. No i przede wszystkim mam na myśli eltryki. Za spalinowe niebawem będą rozstrzeliwać na ulicy.
Hm, kranik zastepujemy elektrozaworem za 30pln A gaz jest "na środku" bo jak nam się znudzi w trasie, to pasażer przejmuje sterowanie prędkością:) A dalej: bez uwag. Pozdr. M
Pamiętam jak opisywano w latach 90tych ten crash test. Porównywano to do rzucenia kartonem z jakimś kruchym ładunkiem w ścianę. Karton przetrwa , wszystko co w środku się rozbije. Tak było z trabantem. Nie zgniatał się ale nie pochłaniał też energii. Gwałtownie się zatrzymywał na przeszkodzie a ludzie w środku zamieniali się w dżem. Były jednak pewne aspekty zwiększające bezpieczeństwo, mianowicie nic nie rozpraszało skupionej uwagi kierowcy na drodze i uważał bo miał pełną świadomość , konsekwencji zderzenia z czymś po drodze.. Dziś te wszystkie bajery i telewizory sprawiają, że kierownicy przenoszą się do wirtualnego świata a często schodzą przez to z tego świata. I tak uwielbiam Trabanta. Piękny , radosny samochodzik. Pamiętam jak pod koniec lat 90tych u nas szydzono już z Trabiego. Po ulicach jeździło pełno zachodnioniemieckiego złomu a ludzie zrobiliby wszystko by ten złom zdobyć choćby do gara nie było co włożyć. Na Węgrzech sporo Trabantów stało zaparkowanych pod pięknymi daczami nad Balatonem. Węgrzy byli zdziwieni, że Polacy się z Trabiego śmieją. Dalej uważali, że to praktyczny wóz. Mieli rację. Woleli wydać kasę na ładny domek a nie na samochód. Pozdrawiam Serdecznie Wszystkich
...światła z mijania na drogowe zmienia się przy kierownicy dźwignią od kierunkowskazu...a nie pokrętłem a brak paliwa zauważalny był na ekonomizerze który przestawał pokazywać zużycie paliwa...tylko ten zrozumie zalety tego auta kto go użytkował...nowego...
Pod większością względów tak. Jedyne jej przewagi nad Trabantem to osiągi (była jednakowoż mocniejsza) i ilość miejsca w środku. Poza tym - wszystko gorzej.
Była solidniej zbudowana ponieważ na ramie. W Trabantach urywające się wahacze i zawieszenie silnika to norma. Wszystko co nie zostało wykonane z tworzywa gniło na potęgę. Skarpeta to bardziej jak dwudrzwiowy Wartburg aniżeli Trabant.
@@Bassdriver Miałem na myśli budowę. Trabant wygląda być może trochę jak kanciasta Skarpeta ale pod względem konstrukcyjnym jest zupełnie inny. Wartborgini ma prawie identyczną ramę i trzycylindrowy silnik chłodzony cieczą. W starszych wersjach chłodnica także była za silnikiem. Trabant jest samonośny i ma silnik chłodzony powietrzem. W Syrenie i Wartburgu ze względu na ramę karoseria nie przenosi większych obciążeń. Mocno skorodowany Trabant się łamie.
Przesadzasz.. 60 tys km i kapitałka. Bzdety mowisz Ja przejeździlem 28 mydelniczek.Potrafilo to rozkraczyć się w trasie. Ale kombinerki i wkrętak eliminowało ten defekt. Teraz pierdnie bzdet i tylko do ASO na lawecie.Bredzisz o dzwigience do kierunkowskazu. Jedziesz to myśl.Czyli włączyłeś to i wyłącz.. jedziesz=myśl. Nie tak jak w teraz. Komputer myśli.Ty tylko kup i tankuj i opłacaj. Co do dźwigni zmiany biegów... Ja przejechałem ponad 125km ,kierując i zmieniając biegi przy użyciu lewej ręki. Za prawą trzymała mnie moja ,wtedy dziewczyna a aktualnie żona. W maluchu tego by się tak nie dało.Może i masz sentyment,ale albo dla poklasku albo jako pasażer. Bo jako kieruś to raczej nie.
"Jedziesz to myśl" - no tak, po cholerę komu jakiekolwiek udogodnienia, przecież kiedyś ludzie ręcznie ustawiali "zapał na popał" i NIGDNIENAŻEKAU. "Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze" ;-)
Zaczęliśmy robić filmy mniej więcej w tym samym czasie i przez minimum rok nie miałem pojęcia o jego istnieniu, poza tym zanim poszedłem w YT, kilka lat prowadziłem stronę - tak naprawdę właśnie mija 10 lat odkąd zacząłem ;-) Nie byłbym zatem pewien co do naśladownictwa.
@@Bassdriver Ale spoko. Ja nikomu nie żałuję ani nie wypominam czy coś. Zwyczajnie w tym filmiku bardzo podobny klimat zarówno "żartów" jak i opisu głosowego. Zajrzałem na wcześniejsze (2017) i nieco inaczej to wyglądało. Naprawdę nie mam nic przeciwko podobieństwom. Zwyczajnie w tym filmie mnie to uderzyło. Pozdro.
Miałem zielone kombi 2T z '89 .
Kupiłem rozczarowany 126p.
To był funkcjonalny samochód.
Poprzeczne resory jak w Corvecie, maglownica zamiast przekładni ślimakowej, obszerne fotele.
Z racji braku aerodynamiki był oszczędny do 80 km/h, powyżej których spalanie wyraźnie rosło.
Mniejsza kierownicą akcesowyczna ułatwiała prowadzenie , wsiadanie i zmianę biegów.
Przedlifty w miejscu strschołapki miały schowek i taka deska wylądowała w moim aucie , bo w niej oprócz tego normalnie mieściło się radio.
Koledzy co prawda korzystali z ojcowskich VW Derby czy Audi 80, ale to ja byłem niezależny posiadając zadbane , kilkuletnie auto za kilkaset a nie kilka (za Malucha) czy kilkanaście ( za Poloneza) tysięcy zł i to w starszym roczniku.
Po powodzi tysiąclecia udało się go uruchomić w godzinę .
Eksploatowany na Castrolu super TT
Dziękuję za powrót co przeszłości.
Ooo! I da się opowiadać o starych samochodach nie klnąc jak szewc. Pozdrawiam wszystkich muzykujących gratomaniaków.🎸😉
Da się, acz przyznaję, że często muszę się powstrzymywać ;-)
Grato-puzonista, szczęśliwy posiadacz Cegły 245 pozdrawia!
Prawda jest taka,że niektóre przytyki "po łacinie” bardziej odzwierciedlają kontekst jaki chcemy przekazać zatem Bieda nieraz śmiesznie to opowiada.Byle nie za dużo...
Wszystko się da
Pierwsze auto, które w życiu poprowadziłem (mając 12 lat) - tata pozwolił na kilka kilometrów po bocznej drodze 🙂
Była to wersja przedliftowa, z plastikową deską rozdzielczą i innymi wajchami. Pamiętam, że ta filigranowa dźwigienka od kierunkowskazów pozwalała też mrugać długimi światłami. No i był (tak, był!) ciekawy spryskiwacz przedniej szyby w postaci czegoś w rodzaju tłoczka od strzykawki, który trzeba było pociągnąć do siebie (siła jednej ręki ledwo starczała), a on spryskiwał wracając.
Przyznać muszę, że ten tatowy wehikuł spokojnie zaliczył dwie wyprawy wakacyjne przez niezłe górki - do Jugosławii i do Bułgarii. Szanuję za to jego pamięć do dziś ✌
Natomiast jaką logiką kierowali się centralni planiści socjalistycznej gospodarki kraju, w którym nie występowała bawełniana odzież ani bielizna żeby robić z bawełny poszycia do samochodów, tego mój umysł nigdy nie pojmie.
Dostawali za free odpady bawełniane z CCCP. W Uzbekistanie do dziś uprawia się bawełnę w bardzo dużych ilościach.
@@metsolainenpov8771 Mieli też długoletnią umowę z Kubą na tę bawełnę. Czyli niby powinni mieć jej dość dużo, ale...
Pod koniec studiowania na Politechnice Wrocławskiej (druga połowa lat 1980-tych) załapałem się na zorganizowany przez działający już tam wtedy AIESEC wakacyjny wyjazd "na saksy do DDR". Spędziliśmy z kolegami bodajże 5 tygodni zarabiając marki (wschodnio) niemieckie w fabryce tekstylnej niedaleko od "imperium Trabanta" - było to miasteczko Greitz niedaleko Zwickau. Fabryka zajmowała się głównie fabrykowaniem materiału na mundury, drukowanego w gustowny "deszczyk". Czyli bawełnę zużywała hurtowo, zapewne miała odpady. Na produkowanie majtek taki surowiec chyba się nie nadawał, ale...
Fabryka Graika w Greitzu już dawno została zaorana (kolega odwiedził to miejsce kilka lat temu), ale wspomnienia klimatów industrialnych w stylu lat 1930-tych mamy po niej do dziś. Bardzo to przypomina klimaty archiwalnego filmu o fabryce Trabantów w Zwickau, do którego link załączam. Napisy angielskie nie są tłumaczeniem oryginalnego tekstu, a ten prowokuje do wielu wątków. 😀
ruclips.net/video/ADm1oPlPAss/видео.html
@@pmielecki bardzo cenię takie wspomnienia 😍 zdróweczka!
W 1992 r. kupiłem swój pierwszy samochód i był to oczywiście Trabant. W tamtych czasach zapłaciłem za niego mniej niż za nowy rower. Trabant był już wtedy pełnoletni ( rocznik 1973) i jeździłem nim ponad 2 lata. były to głównie dojazdy do pracy i po mieście, ale wybrałem się nim nawet 2 razy nad morze a z Pionek to jest 500 km, dojechał i wrócił. Raz tylko wracałem 400km bez hamulca (tylko miałem ręczny) bo padła pompa hamulcowa i nikt na trasie nie był w stanie mi pomóc. Prędkość podróżna 60 - 70 km/h. Powyżej strach w oczach...ale miło wspominam...
Nie wiem dlaczego tak mało ma Pan subskrypcji.. świetnie Pan opowiada i super się ogląda. Pozdrawiam 🎸🎶💪💪💪
Takim sprzętem w wersji hycomat pokonałem w 3 osoby i przyczepkę trasę Łódź - Messyna i z powrotem. Wymieniłem 1 bezpiecznik. Włochom się bardzo podobał "o, macchina tedesca" mówili. Nie było radia. Sierpień 1989. W Rzymie zobaczyliśmy zdumieni gazetę ze zdjęciem Mazowieckiego
Dobrze się słucha komentarza wypowiadanego z lekkim ironicznym poczuciem humoru i bez przekleństw. Super.
Zapomniałem dodać: szacun na dzielni dla Prowadzącego za wydawanie ekstatycznych dźwięków podczas wsiadania na tył. I za podebranie pomysłu synowi (Motobiedzie) z wylegiwaniem się na tylnej kanapie! Jest sztos. :D
Już wylegiwałem się w R25 ;-)
Grubasista-ale podsumowałeś temat 🤣🤣
Swoją drogą to chyba najładniejszy kolor, w jakim widziałem trabanta. Taka żabia/liliowa/bagienna zieleń. Nadal lepsze niż te wszystkie kolory, w których wyglądał jak mydelniczka albo pasta do zębów xD
Świat się kończy - kulturalny odpowiednik Motobiedy :D
Nie świat się dopiero zaczyna można w sposób kulturalny posłuchać tych paru słów o trabancie chociaż że mi brakowało nieco technikarium. Błąd w ostatnim słowie poprzedniego zdania zrobiło już Google ponieważ SMS jest mówione A nie pisane prowadzę auto. Nie nie jest to trabant lecz Renault Thalia jeszcze z poprzedniego wieku ale z klimatyzacją
Po prostu lepsza wersja 🙂
@@arcadiologanoff5164 I pomyśleć że Thalia z klimą i trzy-cztery razy większą ilością kucyków pod maską, to też taki trabant od Francuzów, czyli małe auto z bagerem dla krajów niedorozwiniętych... Jeszcze większy szok, że te auta rozminęły się o niespełna dziesięć lat a nie pięćdziesiąt.
@@Dziki_z_Lasu dokładnie Proszę pana to taki Trabant dla biedaków z biednych krajów po to został skonstruowany zresztą jako brzydki Cleo nawet materiały wewnątrz są gorsze
Ma praktycznie taki sam głos jak motobieda i tak samo wygląda
Fun fact: Gdy w 1990 roku w Niemczech przeprowadzono pierwszy test zderzeniowy trabanta, spodziewano się katastrofy. Ku zaskoczeniu wszystkich trabant uzyskał najlepszy wynik wśród aut swojej klasy w Europie oraz znacznie lepszy od VW Polo II, który miał miał zastąpić wycofywanego trabanta w fabryce w Zwickau.
Toteż wspomniałem o crash testach ;-)
@@Bassdriver Pominąłem fragment o historii Trabiego więc musiałem, więc umknęło to mojej uwadze ;)
Toteż wspomniałem o crash testach ;-)
A gdy wprowadzany do sprzedaży Mercedes klasy A miał problemy z przejściem testu łosia, na torze pokazywano Trabiego robiącego ten test bez problemu. Trabant w rodzinie był przez 25 lat.
wokol tego testu naroslo tyle legend co wokol crash testu poloneza ktory tez zaliczyl swoj wysmienicie. Tyle ze te testy przeprowadzano przy nizszych predkosciach niz standardowe europejskie testy 64 km/h i pod innym kontem uderzenia przodem. Fakt jak na tak lekka wage nadwozie trabanta bylo dosc mocne i np uderzenie w tyl lepiej wytrzymal niz polo czy cinquecento. Udrzenie przodem trabanta juz nie wyglada tak ciekawie bo kolumna kierownicy jest niedzielona/nielamana jak w kazdym innym aucie nawet 126p, i przy wypadku kierowca zostaje nabity na te kolumne . W tym tescie jak dobrze pamietam nie bylo dummiego w trabancie
Tez miałem takiego w wersji kombi rocznik 88 przelakierowanego na fioletowy metalik z jakimś wygłuszeniem dodatkowym. Podobnie jak maluchem w Bieszczadach, syreną dwukrotnie na Mazurach, trabantem w 4 osoby na 3 tygodnie pojechałem do Bochni gdzie rodzice mojego przyjaciela mieli wielki dom. Dało się tym jechać 80_85 na godzinę bez żadnego problemu. Najwyższa prędkość licznikowa, którą udało mi się osiągnąć wynosiła 120 km na godzinę. Przerażające jednak było zużycie paliwa, dlatego że wyładowane czterema osobami trabantcisko powyżej rzeczonych 85 km na godzinę paliło prawie 10. Jazda oszczędna była prosta. Auto paliło tyle ile jechało. Czyli 70 oznaczało 7 na 100 dalej odpowiednio. Lecz powyżej 85 należało dodać litr czyli jazda 90 oznaczała wyładowanym Kombi w górach zużycie na poziomie 10 litrów na 100. Komfort jazdy natomiast kiedy auto było obciążone był całkiem przyzwoite lepszy od malucha. A mój egzemplarz dodatkowo był cichszy od malucha, bo jak wspominałem kupiłem go od majsterkowicza, który zmienił w nim tłumik i dołożył nie wiem ile, ale dużo kilogramów głuszącej masy bitumicznej i w tym samochodzie przy 80 dało normalnie się rozmawiać. Z muzycznym pozdrowieniem i łapką w górę!
Ns przełomie lat 70 i 80tych mój wujek jeździł najpierw takim sedanem a potem kombi. Co sobotę jeździliśmy nim za miasto na działkę w dwie rodziny...w sumie 8 osób. Czworo dorosłych i czworo dzieci. Najlepsza frajda to było siedzenie w bagażniku w kombi i bujanie całym autem... ech, nikt nie przejmował się wtedy bezpieczeństwem. Dziś wlos na głowie się jeży...
Ja pamiętam takie przypadki. Miałem wtedy syrenkę a nie miałem prawa jazdy. Pojechaliśmy na tak zwane Glinianki kąpać się a tam spotkaliśmy dwóch znajomych na rowerach więc żeby chłopaki nie musieli się długo ciągnąć to po prostu jeden łapał się za słupek środkowy z lewej drugi z prawej strony i w ten sposób przy 60 km na godzinę przejeżdżaliśmy te 7 km asfaltu. Teraz to mam dreszcze i jak o tym myślę bo co by było gdyby facet nie utrzymał kierownicy jedną ręką... lecz wtedy na liczniku to miałem lat 16 więc nie myślałem o takich drobiazgach jak bezpieczeństwo albo jazda w nocy na dyskotekę wyładowaną w pięć osób syreną z prędkością 120 km na godzinę bo po prostu więcej w pięć osób nie chciała
@@arcadiologanoff5164 jazda na krawędzi 😲 ale faktycznie, jak to powiedział pod koniec Autor, wtedy ludzie byli ulepieni "z nieco innej gliny" pozdrawiam
Auto z plastiku, deska rozdzielcza z metalu, socjalizm, gospodarka centralnie planowana, brawo!
W liceum godziny spędzaliśmy w kombi słuchając nocą Baltroczyka w radio Olsztyn, dniami woziliśmy się na masce, próbując strącić- same wspaniałe wspomnienia z trabim.
Miałem P 70 , to był mój pierwszy samochód, miałem wówczas w 1975 roku 18 lat i byłem jedynym nastolatkiem w klasie, co miał samochód. Kupiłem go za oszczędności oraz premie ze sportu , naprawiłem w ogrodzie co było do naprawienie (tylko cuś z mechaniki przeniesienia napędu) i jeździł.
Prędkość max. około 70 km/h. Do jazdy 60 km/h. Byłem nim z babcią w Częstochowie u Maryji Królowej Polski. Bardzo żałuję że go sprzedalem, bo dziś widze że najważniejsza rzecz czyli drewniany szkielet był w bardzo dobrym stanie.Łał...
Jaka klimatyczna miejscówa do nagrań! Wincyj takich. :D
Kanał Urbex History ostatnio odcinek robili na tym osiedlu
@@jakubponeta3919 Trzeba będzie chyba obejrzeć Urbexów. !
Tam już był test Fiata 500 i trochę ujęć z Nissanem Cube. Dobra miejscówa.
Pewnie weszli zanim było zamurowane.
@@Bassdriver Jakiś miejscowy chłopak ich oprowadzał więc wiedział co, jak i którędy 😁
Dwusuw w czterech kółkach piękna sprawa, nie mam Trampka, ale mam Wartburga 353, jeżdżę nim na daily, zostanie on ze mną do mojej śmierci.
Z powrotu do wawy wlasnie z wilgi takim trabantem do dzis najbardziej pamietam dzwiek wrzucanych do tego plastikpwego bagaznika butelek po browarach z swudniowej imprezy, to bylo cos niepowtarzalnego, chyba tylko przyczepka niewiadowka n250 oferowalaby podobne brzmienia, to nie bylo pakowanie ale zapelnianie bakisty jakiejs taniej lajby
A ja cholera, uwielbiam te małe szatany! Gdy prawie 15 lat temu zdecydowaliśmy z kolegą, że kupujemy Ttabanta nie spodziewałem się że się wciągnę. Teraz mam już 3go - rocznik 1985 (poprzednie niestety nie dotrwały do dziś), i pomimo lat nadal świetnie się sprawdza.
A do dziś wspominamy nocną wyprawę trabantem z Krakowa do Wrocławia - częściowo po a4. Koleżanka nasza podróżowała dokładnie tak jak Ty, na tylnym siedzeniu. I nie narzekała.
Bo one są fajne, mają masę uroku. Ale na daily nie dałbym rady.
@@Bassdriver cienias 👊 ;) ja używałem 601 jako daily przez rok, a potem nabyłem drogą kupna Lagunę z 94 roku by do pracy jeździć.
Trampek mój tata miał 601 i choć nie było tego widać (duroplast) to lubiła go rdza pamiętam jak była ulewa i w kabinie był mały potop ,ale fajnie się nim jeździło a dziurę w podłodze ogarnęło domowymi sposobami 😉
Piona Bass! Mój dziadek też miał w latach 80-tych Trabancika (koloru białego hehe) i serio pokonał nim wiele kilometrów po Polsce. po śmierci dziadka miał go mój tata a potem wujas. Fajne wspomnienia. BTW crasch test wyszedł bardzo dobrze SZOK
Mam w garażu Trabanta rocznik 76 w rzadkim kolorze Persichorange. Problem w tym, że stoi od 1999 roku po tym jak gaźnik się posypał... Może w końcu ruszę jego remont w te wakacje
Powodzenia! Jak blacha się trzyma?
@@elektrofumigator Z blachą nie jest za dobrze. Po wstępnych oględzinach zauważyłem rdzę na przednich błotnikach i w miejscu, gdzie powinien być akumulator. Ale stoi w suchym garażu, więc nie powinno być aż tak źle ;)
@@Piter_Play typowe miejsce, mi wyżarło pod bakiem, powierzchownie ale w jednym miejscu kilka dziurek jest. Jeszcze raz powodzenia z odbudową, byleby wrócił jak najszybciej na drogę
@@elektrofumigator Dzięki!
Mam go w planach zrobić na tyle, żeby przeszedł przegląd, a potem bawić się w kosmetykę i mniejsze ogniska rdzy. A z resztą i tak planuję jeździć nim tylko w niedzielę, przy jak najmniejszym ruchu, bo wiesz. Trabant to jednak puszka na kołach, a bezpieczniej to już chyba jechać rowerem ;)
@@Piter_Play No to mamy podobne plany :P
Trabi wcale taki niebezpieczny nie jest, ale szkoda potem go klepać. Albo wyciągać kierownicę z trzewi.
Bo to samochód dla klasy robotniczej a nie dla bufonów
Dla wybrańców raczej. W latach jego produkcji czekało się na niego kilkanaście lat - i tyle "klasa robotnicza" musiałaby na niego odkładać. W latach słusznie nam minionego systemu mając jakikolwiek samochód już byłeś w jakiś sposób uprzywilejowany.
@@Bassdriver Jak słusznie zauważyłeś samochód potrzebny był wówczas do dojeżdżania na działkę a i to niekoniecznie. Komunikacja była tania i powszechna. Baba za jajko jechała do miasta i z powrotem. Dojeżdżającym do pracy zakład zwracał za bilety lub wysyłał po nich autobus
@@Lechoslowianin tak, i potem ludzie mogli opowiadać "ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie". Do dziś - choć byłem wtedy knypkiem (rocznik '79) - pamiętam jak koszmarnie zatłoczony i często niepunktualny był zbiorkom.
@@BassdriverDlatego przy większych zakładach pracy budowano osiedla mieszkaniowe dla pracowników, a na nich sklepy, przedszkola itp. Spytaj mieszkańców Warszawy jakie mają dziś połączenie do pracy posiadając samochód
Wiesz, teraz rzadko tkwi się w jednej pracy przez całe życie. Ale fakt, że planowanie urbanistyczne miało więcej sensu niż obecnie.
Trabant to sztandarowy przykład złego doboru nadwozia do auta, którego ujemny prestiż wymaga uczynić go maksymalnie użytecznym. Objawia się to tym, że po wprowadzeniu wersji kombi, sedan powinien wypaść z oferty (skoro już popełniono ten błąd wprowadzając sedana do produkcji). Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Felicji, ta powinna być klepana tylko jako kombi, gdy już dokonano tego liftingu Favorit.
Z tą różnicą, że Favorit miała sens jako hatchback, a Trabant nie miał sensu jako sedan.
Takie moje przemyślenia przy okazji Trabiego, dodam jeszcze, że nie jestem miłośnikiem nadwozi kombi, nie posiadam, nie posiadałem i nie zamierzam posiadać auta z nadwoziem kombi - jednak jeżeli musiałbym mieć Trabanta to wolałbym wersje kombi.
W pełni zgadzam się co do Trabanta, jednak w przypadku Felki niekoniecznie. Wielu ludziom duży bagażnik niepotrzebny, za to wolą krótszy, łatwiejszy w parkowaniu samochód.
@@Bassdriver Co kto lubi, dlatego różne dziwadła produkują, a ludzie je kupują. Jednak obiektywnie Felka nie jest małym zwinnym mieszczuchem, bo nie jest ani taka mała, ani zwinna - jest po prostu krótka, a to nic nie daje. W wersji kombi jest 35cm dłuższa (i 40kg cięższa), a i tak jest krótsza od Poloneza, a rozstaw osi ma krótszy o 6cm od PN, czyli ma prawie taki jak Fiat 1300/124/Lada210x. To nie wróży zwinności Tico. Jako kombi lepiej wygląda - ot taki ewenement. Optymalnie, gdyby hatchback był dłuższy o ~20cm, ale wtedy zniknąłby sens istnienia kombi.
Po prostu Felicja hatchback wygląda generycznie i nijako, a kombi o dziwo polepsza wygląd i nadaje większą użyteczność temu nijakiemu autu
Basista Wołoszański ♥️ coś, czego potrzebowaliśmy, ale na co nie zasłużyliśmy
Duży szacun za merytoryczne przygotowanie do nagrania. Żadnych zmyślonych historyjek, szczegóły techniczne zgodne z prawdą. Niewielu tak potrafi. Chylę czoła.
Były małe błędy (długie są w w tej samej "filigranowej dźwigience" co kierunki, nie we włączniku świateł - może dlatego nie działały ;)), ale i tak na plus.
Poza tym to była pochodna DKW, czyli IFA, do dzisiaj w Niemczech Trabanty jeżdżą w sporcie. Rajdy czy wyścigi górskie i torowe. A u Januszu? Bida syf kiła i mogiła.
Janek C
Moim pierwszym samochodem był Trabant 600 z roku 1963. Gdy w roku 1983 urodziła się córka kupiłem Trabanta 601 kombi w takim właśnie kolorze zielonym. Dlaczego ? Był to prosty, ale bardzo funkcjonalny samochód. Nie stwarzał żadnych problemów, a gdy już coś się stało można było to naprawić nawet w przydrożnym rowie. Teraz takich nie robią.
Kumplowi zgnił.
Niby plastic fantastic, a ruda i tak dała radę.
Fajne auto, no i fajny odcinek.
Uwielbiam zapach spalin dwusuwa 🙂
Klasyczny aromat lata. Człowiek bierze dwusuwa na ramię i idzie kosić trawę. Baaaabaaabaabaaamabaamaaaaaaamaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa i jakoś to leci.
A mnie zawsze ten specyficzny zapach trabanta mdlił.. ten cały plastikowo-tekturowy materiał z którego Trabi.jest zrobiony
No to przynajmniej jest nas trzech, licząc także autora kanału 😁 uwielbiam sztachać się dwutaktem ❤️
Tam nie było tektury.
Szczury u mnie w garażu też uwielbiały. Jak odpaliłem, po pół godzinie szczurów już nie było. Jedna taka akcja i spokój z gadzinami na lata. Ale Trabiś był spoko. Niebieskiego miałem z 1989roku.
Światła drogowe w Trabancie włącza się pociągając do siebie dźwignię z lewej strony kierownicy... Tak jak w innych samochodach...
Jarku, widzę, że nagrywasz na modnej obecnie wśród kanałów urbexowych Olszynce Grochowskiej. Czyżby mainstream? 😉 A w ogóle...trabi gorszy od Syreny. Ryzykowna teza! A tak nawiasem, to czekałem na zweitakta zrecenzowanego przez Ciebie. Szerokich szos i gościnnych estrad!
Obejrzyj jeszcze raz dokładnie - to określenie nie dotyczyło Trabanta ;-) Oraz nie mainstream, tylko fajna, fotogeniczna miejscówa, gdzie nikt nie zawraca sempiterny. Do tego właściciel jest zawodowo związany z koleją, więc mogliśmy na legalu wjechać w parę miejsc w okolicy, gdzie zazwyczaj nie wolno ;-)
Moja babcia też wtedy była taką Mieczysławą. Nikt nie przetłumaczył, uczepiła się dwóch 601, a potem na sam koniec tego z silnikiem VW, dzięki Bogu odkryła potem Skodę...
Miałem Honekera 1.1 czy tam TramPolo w latach 90 tch .Świetna alternatywa dla Malucha Kombiak przy 126 to był inny wymiar .Normalne ogrzewanie , pakowniejszy o niebo lepiej sie prowadzący od 126 no i dynamiczny silnik VW 1.05 .Z wad że 1.05 potrafił swoje wypić no i czesci były o wiele drozsze niz do F126
Jechałem, fajny. Tylko ta pozycja za kierownicą z nogami wyciągniętymi w prawo jest koszmarna.
@@Bassdriver dokładnie skolioza gwarantowana
@@Bassdriver mi się akurat bardzo wygodnie siedzi za kierownicą traba, bardziej mnie plecy bolą jak siedzę 9h za kółkiem mercedesa citaro ciż Trabantem jadąc na bieszczady.
O , nasze blachy ! Gorzej by było gdyby na co dzień jeździł Syreną aczkolwiek znałem parę starszych osób które dobrze wspominały 105 . Powracając do Trabanta to kontynuując oznaczenia Petki czyli AWZ P70 wewnątrz fabryki nazywały się P50 a potem P60 i P601 natomiast na rynku normalnie 500 , 600 i 601 . Co do wyposażenia to należy dodać że na Węgry i do Polski szły bieda wersje i w tych nowszych wersjach ta półka była już często spotykana ale były bogatsze odmiany , najbogatsze wersje były na rynek niemiecki gdzie miały chromowane zderzaki , lampy przeciwmgielne z obu stron i lampę cofania , pasy bezpieczeństwa , uchylane tylne szyby i szyberdach oraz dwa lusterka i dwukolorowe malowanie oraz parę rzeczy wewnątrz między innymi normalny wskaźnik poziomu paliwa z Wartburga. Co do takiej konfiguracji to jeśli ma się pojęcie o mechanice to można jeździć na co dzień bo już nie ma warsztatów od dwusuwów natomiast ja bym na co dzień wsadził silnik z Tico albo Seicento. Karoserię należy rozebrać i wszystko dokładnie zakonserwować żeby nie rdzewiał i nie ciekła woda do kabiny . Mój dziadek miał kupionego używanego w latach 80 czy 90 albo jeszcze w latach 70 Trabanta 600 z 1963 roku i poza naszym FSO 125p i wujowym Peugeot 309 3d FL to był mój pierwszy kontakt z motoryzacją i pamiętam że był przytulny i nie chciałem z niego wysiadać , 601 i 1.1 zresztą też są bardzo przytulne. Hałasować hałasuje ale przynajmniej nie jest tak problematyczny jak Syrena oraz praktyczniejszy od malucha i Zaporożca , w sedanie wejdzie nawet wózek dziecięcy bo ma niespotykaną nawet dzisiaj w tej klasie pojemność bagażnika na poziomie dużego Fiata jedynie trzeba wszystko dobrze mocować bo podczas jazdy ciężkie rzeczy mogą przebić prześwitujące ściany bagażnika a dostępność paneli nadwozia jest coraz gorsza ale zawsze jeszcze można zamontować drugi bagażnik na dachu. Co do zawieszenia to może jest sztywne na niemieckie autostrady ale za to trzyma się lepiej w zakrętach niż Zaporożec i maluch czy Skoda Octavia i Syrena.
Renontuję takiego w kombi. Jeszcze nie jeździ ale i tak masa frajdy do roboty, bo auto proste.
Chińskie tanie radyjka są płytsze przypasują. A osiedle dudziarska to może wizytówka turystyczna Warszawy skoro autobus dalej jeździ 😄
Wytrzymywał 60 tys bez remontu a remont dało się zrobić pod blokiem. Niektóre dzisiejsze samochody tet te wytrzymują a remontu nie da się zrobić pod blokiem.....
W jednym z ujec widzialem fajnego Subaraka Forestera SG polifta.Hmm..to jest motoryzacja.Nawiazujac do filmu to mialem kiedys Wartburga 353 z 1977 roku.Potrafil przypalic gume,wiadomo 2 suw dobrze sie wkreca.Pozdrawiam.
Bardzo dobry samochod jezdzilam nim na poludnie Europy nigdy mnie nie zawiodl mialam taki sam zielony kolor czerne zderzaki
GruBassdriver
Padłem i nie mogę się podnieść 😅
Dzięki za odcinek i pozdrawiam.
Wpadł trabant do rowu i zatrzymał się obok krowiego placka.
Krowi placek pyta
A co ty jesteś?
Jak to co?!
Odpowiada trabant
Jestem samochód!
Hahaha śmieje się krowi placek.
Jak ty jesteś samochód to ja jestem pizza.
Śmiechłem srogo xDDDDDDDD
Mój Tata miał trabanta. Podobno, gdy wjechał nim do rowu to samochód się złamał na pół.
To szkielet mógł być już mocno nadgnity. One nie pękały tak łatwo - no chyba, że uderzenie przekraczało połączoną wytrzymałość duroplastu i konstrukcji nośnej, ale wtedy raczej wychodziło się z tego w worku.
Sąsiad miał kiedyś Trabanta. I jakieś 20 może 20parę lat temu ktoś dla żartu powiedział jego bratankom, że go szczury mogą zjeść bo jest z bawełny i że trzeba go pomalować przepalonym olejem żeby nie zjadły. No i trabant jeszcze tego samego dnia z niebieskiego zrobił się czarny.
Kek
Kranik z rezerwą zupełnie jak w motocyklu, zresztą podobno cylindry były takie same jak w MZ 250. Trwałość silnika była niska, ale nie zapominajmy jakie wtedy były oleje. W sprzedaży był jedynie Mixol, niskiej jakości, dzisiaj nikt by tego nie wlał nawet do chińskiej kosy. Dodatkowo trzeba go było mieszać w oddzielnej bańce, bo to nawet nie bardzo chciało się mieszać z benzyną.
Polski mixol był zabójstwem odpowiednim olejem był lux
W pierwszej połowie lat 90 tych (oczywiście poprzedniego wieku) byłem posiadaczem takiego żółtego sedana z roku chyba 1986....Dość szybko spalił się rozrusznik... Więc go wymontowałem ,żeby Pierdzikółko było lżejsze do pchania... Z górki palił na widok kluczyka..... 😁
Rzecz w tym, że w enerdowie były sklepy w których można było kupić wiele gadżetów do trabanta i jego utrzymania. Stąd tamtejsze trabanty znacznie lepiej wyglądały od tych, które jeździły tutaj. (niemcy dbali o nie, dodatkowo lakierowali na niestandardowe i bardziej błyszczące kolory, wiele miało też amatorsko montowane wskaźniki wlewu paliwa. Technicznie oczywiście nie, ale użytkowo te trabanciki biły na głowę nasze maluchy. Gdyby nie dwusów to byłbym sprzedał, nowe rdzewiejące zaraz po zakupie badziewie pod nazwą 126p, właśnie na trabanta.
e malucha tez dało się ogarnąć podwyższona podstawka pod gaźnikiem inne zaworki. w ramach cywilizowania wygłuszenie tylnej blachy wykładziną dywanową na piance i od strony silnika warstwą foli aluminiowej na bitumie. Wersja lux do 60 km po wyświetlaczu/obrotomierzu wibracji było znać że silnik pracuje
konkurencyjny kanał(ale bez przekleństw🙂) chociaż tamtego też jestem fanem🙂. Wiadomo o co chodzi.
DRABAND 😊 słucha się z przyjemnością.
Oj, biedaczek :) Szkoda mi się go zrobiło gdy powiedziałeś, że rok stał u sprzedawcy na placu i nikt go nie chciał :) Ale fakt, że nie sądziłam że w 1991 jeszcze ktokolwiek kupił stary model 601 (i że w ogóle był jeszcze do kupienia!), bo wtedy sprzedawały się już nowsze z silnikiem VW. Ta sześćset jedynka z silnikiem dwusuwowym była już wówczas absolutnie niemiłosiernie przestarzałym i niechcianym, wręcz pogardzanym samochodem. Teraz samochodzik wzbudza uśmiech, ale na początku lat 90. to był dosłownie wstyd tym jeździć :) Odcinek zrobiłeś super, zabrakło mi jedynie "efektownych" ujęć, by pokazać wdzięk tej sympatycznej karoserii. Ah! Pamiętam z 1991 roku, że w jakimś polskim czasopiśmie motoryzacyjnym ukazał się test nowego Trabanta z silnikiem VW. Jedyne co z niego zapamiętałam to fragment: "ta sama okropna karoseria" :))
Sami byli okropni! Acz wnętrze, szczególnie deska rozdzielcza i jakość wykończenia, w rzeczy samej nie zachwycały. W 1.1 też nie.
@@Bassdriver w 1.1 blacharka była ciut gorsza.
Aaaaleeee kozackie buty!!! Skąd takie wziąć??
Z internetów. Nie pamiętam już gdzie je kupiłem, parę lat temu to było.
17:50 take Alfe byś kiedyś nagrał, to by było coś :)
Udostępnisz do testu to nagram.
Ciekawe jest to, że taka antyczna, socjalistyczna pokraka miała silnik w poprzek - chyba najnowocześniejsza cecha całej konstrukcji.
Ile taki trabant mógł kosztować w 91? Mój tata wtedy sprzedał żółta 601 limuzynę z 82 za 6 milionów.Nowy pf126p kosztował w podstawowej wersji jakieś 21-22 miliony, więc taki trabant mógł kosztować po obniżce, strzelam, 16-18 milionów. Co ta pani Kaximiera mogła za to kupić na giełdzie? Golfa z 75 przerdzewiałego na wylot, polepionego szpachla, z gaźnikiem do ustawienia albo coś podobnego innej marki?
Czyli kwestia kasy. No i fakt, jeszcze przecież cło dochodziło.
@@Bassdriver Już sprowadzony,zarejestrowany, jeżdżący w kraju. Wtedy praktycznie co niedzielę bywałem z tatą na giełdzie samochodowej w bielsku-bialej wiec pamiętam te samochody. Szpachla na błotnikach, słupkach a, powszechna korozja. Mimo że trabant był wtedy autem najgorszego sortu to był nowy i serwisowo nieskomplikowany oraz z tanimi częściami zamiennymi.
Podobno nawet rodowity Niemiec musiał czekać na Trabanta 9 lat...trafiłem na YT kiedyś na film gdy fabryka juz padała i wyjeżdzał VW Polo albo 1.1 a ludzie odbierają 601 z salonu - Nie widziałem uśmiechu na ich twarzy...Rodzice mieli - kupili na giełdzie - półka była. Kiedyś ludzie nie potrzebowali wskaźnika paliwa - umieli liczyć :)
Na samym końcu - Złomnik i Motobieda - Reszta innych to jakieś piep...kalki robione przez ludzi którzy nie potrafią znaleźć sposobu na swoje życie :)
Kiedyś ludzie nie potrzebowali samochodów - umieli chodzić.
A "kalek" wystarczy nie oglądać - po problemie.
moj kumpel i jego panna byli tym cudem kilka razy na wakacjach w Jugoslawii(wtedy)
mój dziadek 601 to dojechał do ZSSR, wracał na 1 cylindrze 😂
Jechaliśmy kiedyś 90 km/h w 5 Trabantem 2suwem po krętej mazurskiej drodze i trochę strachu było.
W 5? To chyba same chudzinki z tyłu :D
@@Bassdriver Przeciętni wagowo .
A jak dwusuw chodzi na jałowych obrotach to przecież spala mieszankę, jak hamujemy silnikiem to rosną obroty, a co za tym idzie leci więcej mieszanki do smarowania. Dobrze myślę?
No właśnie nie. Obroty rosną, ale bez paliwa. Niejeden już tak zatarł silnik.
To prawda że duroplast to tworzywo termo albo chemoutwardzalne ale nie oznacza że jest wzmacniane włókami. Wzmocnienie włóknami nazywane byłoby kompozytem.
Tak wyczytałem.
Od dziesiątej minuty proszę...
ruclips.net/video/emoF0EFxjjA/видео.html
@Klakier Klakier Nie neguje tego, że trabant ma kompozytową karoserie, bo ma. Chodziło mi, tylko że bassdriver podał błędną definicje duroplastu. Nie każdy duroplast to kompozyt, to tak, jakby powiedzieć, że np. każdy beton jest zbrojony.
@@darek96000 Ale jakieś włókna jednak tam pchali jakby nie patrzeć ;)
piękna żaba
"Jurek zwolnij" bardzo mnie się spodobało ha ha ha
Tak było. I to mniej więcej tym tonem.
w żadnym filmie o Trabantach nie wspomina się, że ustawianie zapłonu wykonywano zdejmując prawe przednie koło. Na tylnej kanapce spałem jako dziecko - można było.
Mój dziadek miał na pocz. 80-tych 404 Peżota. A Trabant... Ale miał wtedy pogardę... Jeszcze była Syrena.
Syrenka w pierwszej wersji też miała rame (szkielet) drewniany.Już mogli dać wskaźnik paliwa
Owszem, ale tylko w prototypie. Produkcyjna była już w całości ze stali.
Szanowny Dziadek widział tego trampka z zupełnie innej perspektywy, ot co. Podejrzewam, że kluczowe było to, że akurat jego mógł, jak to się wówczas mawiało, "dostać".
A jak juz jechal to inni mogli go co najwyzej pocalowac...., wazne ze jechal, skecal, hamowal
I sam go naprawiał, rzecz jasna. Nawet miał taką kołyskę, którą wywalał go na bok na takie podpórki, i konserwował od spodu.
@@tomasztarkowicz3991 Jest nawet takie powiedzenie: lepiej kiepsko jechać niż dobrze iść. Po prostu pojęcie "kiepsko jechać" bardzo się zmieniło na skutek dostępności samochodów i ogólnego wzrostu zamożności, więc można toczyć heheszki typu "Syrena to nie samochód". Pokolenie Dziadka Basisty miało inne zdanie na ten temat.
Grubasista sprawił, że za subskrybowałem :)
14:30 wspaniały soundcheck
trabant to fajny grat tylko paliwa jara w opór mój żarł 8 na 100 ale w porównaniu do syreny był wręcz bezawaryjny a jak coś się popsuło to można było to ogarnąć śrubokrętem i dwoma kluczami płaskimi nie jestem obiektywny bo mam sentyment do tego pojazdu miał go dziadek miał ojciec i miałem go jako pierwszą furę. koledzy mieli maluchy . lekkie dłubanie przy silniku i objeżdżałem wszystkich fajne czasy . mam grata do dziś tylko nie ma kiedy nim jeździć. czasem odpalam i sztacham spaliny
jak fajnie, że się zachował. Ogarniaj i wpadaj na zlot w Bieszczadach PozDDRo
Miałem dwa (w XXI wieku). Najlepsze auto do lasu, na ryby i boczne dziurawe drogi 🙂 ... Oczywiście póki się nie złamie 😜
Basista Wołoszański opowiada :)
Przeżyłem prawie to samo,a nawet trochę więcej👍👍👍👍👍,!!!
Pierwszy raz jestem na tym kanale, widzę Trabanta i pomyślałem że to Motobieda, odpalam filmik i myślę "o kurwa, ale się postarzał" xDD
Małe sprostowanie. Bezpieczników nie dało się wymienić tak sobie, bo te na zdjęciu to czyjaś wydumka, nie fabryczna skrzynka. Drug smaczek to nieprawdziwe w tym przypadku stwierdzenie, że nie było wskaźnika rezerwy. Akurat w tym egzemplarzu jest taki wskaźnik. Zwróć uwagę na czerwoną diodę w ekonomizerze. To właśnie jest wskaźnik rezerwy. W baku był pływak, ale bez opornicy, a jedynie ze stykami które zwierane były gdy poziom mieszanki osiągnął rezerwę. Dokładnie to opisuję w tym odcinku:
ruclips.net/video/7rNnzBkCdVg/видео.html
Gdyby nie brak rury nawiewy zimnego powietrza, to byłoby ciszej i bez smrodu od silnika. Ktoś zaniedbał ten element
Serwus wszystkim 😊🤜🤛
Zwiększamy zasięgi.
A ja druga. Śmiesznie prowadziło się Trabanta.
Pamiętam jak w 1999 czy 2000 r. robiono testy Mercedesa A klasy, który przewracał się przy prędkości 50-60 km/h przy skrętach na slalomie na szybko. Trabant przeszedł test bez problemu ;)
Na jednym filmów pokazano artykuły z początku lat dziewięćdziesiątych z których można przeczytać, że crashtesty przechodził lepiej niż Kadett :)
PS. Ilu jest tych jezusów od motoryzacji? Ja myślałem, że tylko Motobieda :)
Co kierowało panią Mieczysławą, że mając byle jaki, ale jednak wybór, wybrała mydelniczkę zamiast 1.1?
EDIT: Oprócz sedana i kombi była jeszcze "terenówka"😉, stworzona na potrzeby enerdowskiej armii.😁
Kobieca logika.
@@MegaKoks1 I zapewne cena
Nie mam pojęcia, ale historia jest prawdziwa. Pani Mieczysława z Płocka kupiła sobie nowego-rocznego (stał na placu) dwusuwowego Trabanta w 1991 roku.
@@Bassdriver Zakładam, że Pani Mieczysława nie znała się na samochodach, a sprzedającemu bardzo zależało żeby się tego pozbyć z placu, więc może cena, a może odpowiednio "nawinięty makaron na uszy" typu "Wie Pani, to nowe droższe, a skąd części do tego, a kto to Pani naprawi, a to sprawdzone, wszyscy znają"... niech pierwszy rzuci korbowodem ten, który sam albo z pomocą sprytnego sprzedawcy nie podjął decyzji na takiej zasadzie, niekoniecznie odnośnie samochodu.
Wersja terenowa była robiona dla straży granicznej.
Test na hardcora! Chyba brakuje śruby w kole z tyłu.
Jaka zielona żaba . Fajny jest👍
Ja to widzę tak: Bassdriver: bass, Motobieda: gitara, Złomnik: rapsy (czyt. wokal), Blogomotive: nos.
Czterech nierozłącznych kumpli jak cztery nierozłączne koła w (tu podaj markę wybranego samochodu)
Świetny odcinek
17 lat, jakie auto dziś tyle wytrzyma bez rujnowania budżetu domowego.
W jednych rękach, jeżdżone zapewne tak mało jak był Trabant? Wiele, bardzo wiele.
@@8Hshan Sądzisz, że Dacia Spring da radę 17 lat?
Czas pokaże.
Dacia Spring? Kek, zapomnij. Ale np. toyotowskie hybrydy z palcem w kolektorze wydechowym. Generalnie obstawiałbym Azjatów z Toyotą na czele. A z europejskich - uwaga, zaskoczonko będzie - Fiaty 500. Najstarsze mają już 15 lat, więc brakuje im jeno dwóch ;-) Jasne, nie wszystkie, ale to im dawałbym największą szansę.
@@dawid9408 Oczywiście, że nie. Dlatego napisałem "wiele", a nie "wszystkie". Zresztą Spring to wyrób samochodopodobny, taka współczesna Syrena.
@@8Hshan Wiele, może i wiele, pytanie za jak wiele.
Też obstawiam Toyoty i może kilka innych azjatyckich marek. Niemieckim autom dobrze nie wróżę. To już nie te czasy niezawodnych i niezniszczalnych VW, Mercedesów i innych.
PSA? Może, zobaczymy. Jednak 500 to już nie to co Maluch. Ceny 500 są kosmiczne.
Poza tym, koszt utrzymania tych aut jest dość wysoki.
No i przede wszystkim mam na myśli eltryki. Za spalinowe niebawem będą rozstrzeliwać na ulicy.
Hm, kranik zastepujemy elektrozaworem za 30pln
A gaz jest "na środku" bo jak nam się znudzi w trasie, to pasażer przejmuje sterowanie prędkością:) A dalej: bez uwag. Pozdr. M
Pozdrawiam 😊👍
Pozycja kierowcy "w prawo", nie jest przypadkowa.
Kierowca lepiej obserwuje pobocze i nie patrzy na ciężarówki, które nadjeżdżają z przeciwka.
Miejscówka z kanału Urbex History
Pamiętam jak opisywano w latach 90tych ten crash test. Porównywano to do rzucenia kartonem z jakimś kruchym ładunkiem w ścianę. Karton przetrwa , wszystko co w środku się rozbije. Tak było z trabantem. Nie zgniatał się ale nie pochłaniał też energii. Gwałtownie się zatrzymywał na przeszkodzie a ludzie w środku zamieniali się w dżem. Były jednak pewne aspekty zwiększające bezpieczeństwo, mianowicie nic nie rozpraszało skupionej uwagi kierowcy na drodze i uważał bo miał pełną świadomość , konsekwencji zderzenia z czymś po drodze.. Dziś te wszystkie bajery i telewizory sprawiają, że kierownicy przenoszą się do wirtualnego świata a często schodzą przez to z tego świata. I tak uwielbiam Trabanta. Piękny , radosny samochodzik. Pamiętam jak pod koniec lat 90tych u nas szydzono już z Trabiego. Po ulicach jeździło pełno zachodnioniemieckiego złomu a ludzie zrobiliby wszystko by ten złom zdobyć choćby do gara nie było co włożyć. Na Węgrzech sporo Trabantów stało zaparkowanych pod pięknymi daczami nad Balatonem. Węgrzy byli zdziwieni, że Polacy się z Trabiego śmieją. Dalej uważali, że to praktyczny wóz. Mieli rację. Woleli wydać kasę na ładny domek a nie na samochód. Pozdrawiam Serdecznie Wszystkich
...światła z mijania na drogowe zmienia się przy kierownicy dźwignią od kierunkowskazu...a nie pokrętłem a brak paliwa zauważalny był na ekonomizerze który przestawał pokazywać zużycie paliwa...tylko ten zrozumie zalety tego auta kto go użytkował...nowego...
Wbrew temu, co zdaje się niektórym wydawać, nadużywanie wielokropków NIE nadaje wypowiedzi głębi ani "zadumy".
15:33 *B2 ;)
Fakt!
Moim marzeniem jest przejechać się takim autem.
Przejechać się warto :-)
@@Bassdriver w Panku jest trabant ale już na bazie VW Disco Polo ☹️
@@H34D5H07 Trampolo też daje sporo frajdy Proszę mi tu tego wozu. Proszę mi nie porównywać tego paskudne gatunku muzycznego z takim przepięknym wozem!
@@ARCcapitan ale to już nie to unikalne doświadczenie.
@@H34D5H07jeździłem obydowma, ludzie dalej mysla ze jedziesz dwusuwem w przypadku 1.1
Jurek zwolnij. Nie ma lepszego😀
Ford Karton.
jak odpalilem pierwsza sekunde, to myslalem ze to motobieda w wieku 60 lat XD
Ej no, tylko 43, wypraszam sobie
@@Bassdriver spooko, wiek to tylko liczba
Półka była w standardzie. Żadne wyposażenie dodatkowe. Skąd takie informacje???
Pytanie, czy syrena była gorsza?
Pod większością względów tak. Jedyne jej przewagi nad Trabantem to osiągi (była jednakowoż mocniejsza) i ilość miejsca w środku. Poza tym - wszystko gorzej.
Była solidniej zbudowana ponieważ na ramie. W Trabantach urywające się wahacze i zawieszenie silnika to norma. Wszystko co nie zostało wykonane z tworzywa gniło na potęgę. Skarpeta to bardziej jak dwudrzwiowy Wartburg aniżeli Trabant.
@@obywatelcane6775 błagam, do Wartburga pod względem solidności było jej prawie tak daleko jak mi do alkoholizmu.
@@Bassdriver Miałem na myśli budowę. Trabant wygląda być może trochę jak kanciasta Skarpeta ale pod względem konstrukcyjnym jest zupełnie inny. Wartborgini ma prawie identyczną ramę i trzycylindrowy silnik chłodzony cieczą. W starszych wersjach chłodnica także była za silnikiem. Trabant jest samonośny i ma silnik chłodzony powietrzem. W Syrenie i Wartburgu ze względu na ramę karoseria nie przenosi większych obciążeń. Mocno skorodowany Trabant się łamie.
@@obywatelcane6775 a to tak, zresztą o ramie mówiłem w filmie.
Przesadzasz.. 60 tys km i kapitałka. Bzdety mowisz Ja przejeździlem 28 mydelniczek.Potrafilo to rozkraczyć się w trasie. Ale kombinerki i wkrętak eliminowało ten defekt. Teraz pierdnie bzdet i tylko do ASO na lawecie.Bredzisz o dzwigience do kierunkowskazu. Jedziesz to myśl.Czyli włączyłeś to i wyłącz.. jedziesz=myśl. Nie tak jak w teraz. Komputer myśli.Ty tylko kup i tankuj i opłacaj. Co do dźwigni zmiany biegów... Ja przejechałem ponad 125km ,kierując i zmieniając biegi przy użyciu lewej ręki. Za prawą trzymała mnie moja ,wtedy dziewczyna a aktualnie żona. W maluchu tego by się tak nie dało.Może i masz sentyment,ale albo dla poklasku albo jako pasażer. Bo jako kieruś to raczej nie.
"Jedziesz to myśl" - no tak, po cholerę komu jakiekolwiek udogodnienia, przecież kiedyś ludzie ręcznie ustawiali "zapał na popał" i NIGDNIENAŻEKAU. "Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze" ;-)
Ja pierniczę... Że Motobieda ma naśladowców to nie wiedziałem :D
Zaczęliśmy robić filmy mniej więcej w tym samym czasie i przez minimum rok nie miałem pojęcia o jego istnieniu, poza tym zanim poszedłem w YT, kilka lat prowadziłem stronę - tak naprawdę właśnie mija 10 lat odkąd zacząłem ;-) Nie byłbym zatem pewien co do naśladownictwa.
@@Bassdriver Ale spoko. Ja nikomu nie żałuję ani nie wypominam czy coś.
Zwyczajnie w tym filmiku bardzo podobny klimat zarówno "żartów" jak i opisu głosowego. Zajrzałem na wcześniejsze (2017) i nieco inaczej to wyglądało.
Naprawdę nie mam nic przeciwko podobieństwom. Zwyczajnie w tym filmie mnie to uderzyło.
Pozdro.
Trabant prymitywny, ale jednak wygodniejszy od 126p.