Byłem kapitanem Blitza w tym rejsie. Pani miała problem z odczytaniem pozycji z GPS, dopiero poinstruowana przez SAR udało jej się to. Byli 2 mile od nas, ruszyliśmy na silniku i żaglach do nich, zgłaszając do SAR ten fakt, ale jakie 10 minut później dogonił nas SAR i przejął akcję. My płynęliśmy z Helu.
Miałem przyjemnosć poznać św. pamięci sternika zawożąc go na regaty Jester. Kilka lat poźniej byłem na zatoce gdy helikopter przelatywał nad nami- wtedy jeszcze niewiedziałem, że to właśnie jego szukają. Teraz historia wrociła kolejny raz..
W roku wypadku na grupie pl rec żeglarstwo przetoczyła się burzliwa dyskusja o kwestii używania szelek bezpieczeństwa. Dobrze pamiętam że kapitan był gorącym przeciwnikiem ich używania po krępują ruchy według niego. Życie gorzko zweryfikowało jego poglądy
Poproszę osoby, które uratowała Karta Bezpieczeństwa typu Ł aby się zgłosiły. Ja pamiętam czasy, kiedy zdobycie eŁki to nie był problem ale trzeba było napełnic kanister inspektora paliwem z holownika, dać 50 zł za dojazd itp. Brakujace wyposażenie pożycząłao się z jachtu na jacht. Byle tego nie widział inspektor. I tak dalej. To byly czasy. Inspektporzy i kapitanowie w Urzędzie Morskim wymyslają liste wyposażenia obowiazkowego. Było w nim wszystko. Od rakietnic, pławek dymnych, świetlnych, po toporki, wiadra z linką, kotwice zapasowe, łańcuchy kotwiczne itp. Oczywście, to może się przydać. Obowiązkowe wyposażenie okrócono do minimum rozsądnego. Ogólnie żeglarstwo to sport niebezpieczny i wiąże się z ryzykiem.
Z tym ryzykiem nie przesadzaj, są znane reguły zachowania się ma morzu i jeśli ich przestrzegasz, to naprawdę trzeba mieś wielkiego pecha żeby coś się stało a jeszcze większego żeby ktoś zginął. W drewnianym kościele... ale z tej serii też widać, że zdecydowana większość wypadków to błąd/niefrasobliwość ludzka.
Ja znam zatokę jestem z rodziny rybackiej Puck Żeglowałem Korsarzem Piratem Polski Klub Morski Wisłoujście Zalew Wiślany Bojlery jachty przedwojenne Nowa Pasłęka tam obok Ruski wpływali na polskie wody bolszewicy czepiali się a silniki Pucki były niezawodne większość naszych jachtów nie miało elektryki nafta radia też a dało się np do Kopenhagi 74 rok mi Swantewidem wiało mocno ale okk
Jak żeglarz może nie potrafić pływać, dla mnie to niepojęte. Swoją drogą w tym przypadku na niewiele by to mu się zdało, bo i tak załogantka raczej nie była w stanie podjąć go z wody, a tylu godzin nie wytrzymałby w zimnym Bałtyku.
Akurat teraz żyjemy w czasach powszechnych umiejętności pływania. Przez większość dziejów do całkiem niedawna żeglarze nie potrafili pływać i było to nie tylko normą a wręcz cechą pożądaną . Kapitanowie wiedzieli że niepotrafiący pływać będą lepiej dbać o jednostkę na której służą. Wiem , dziś to w głowie się nie mieści, nawet mnie
@panstefan3515 jak widać nie całkiem powszechną. Ten skipper nie potrafił pływać. I to ostatnio na Bałtyku co najmniej drugi tragiczny przypadek niepotrafiącego pływać kapitana. A ponieważ statystycznie przypadki wypadnięcia za burtę kapitana są dość rzadkie, a dwóch z nich nie posiadło umiejętności pływania, znaczy to, że prawdopodobieństwo iż takich kapitanów i w ogóle żeglarzy musi być znacznie więcej.
@@panstefan3515 Nadal tak jest. Wolę w załodze ludzi którzy nie potrafią pływać, bo nie kozaczą, tylko zakładają kamizelki już w porcie, a na morzu przypinają się do jachtu. Jak odpłyniesz 20 mil od brzegu, to jakim jesteś pływakiem przestaje mieć znaczenie. Mało kto wie także, że po wypadnięciu za burtę w zimnej wodzie zalecane jest pozostanie w bezruchu w celu oszczędzania ciepła i energii. Gdyby ten kapitan miał na sobie pneumatyka, to by przeżył.
Byłem kapitanem Blitza w tym rejsie.
Pani miała problem z odczytaniem pozycji z GPS, dopiero poinstruowana przez SAR udało jej się to.
Byli 2 mile od nas, ruszyliśmy na silniku i żaglach do nich, zgłaszając do SAR ten fakt, ale jakie 10 minut później dogonił nas SAR i przejął akcję.
My płynęliśmy z Helu.
Miałem przyjemnosć poznać św. pamięci sternika zawożąc go na regaty Jester. Kilka lat poźniej byłem na zatoce gdy helikopter przelatywał nad nami- wtedy jeszcze niewiedziałem, że to właśnie jego szukają. Teraz historia wrociła kolejny raz..
dzięki za kolejny fajny i pouczający odcinek! pozdrowienia z interioru...:)
Super materiał trzy cztery pięć sześć Pozdrawiam!
Najważniejszy jednak jest zdrowy rozsądek i kamizelki dla osób które nie potrafią pływać.
W roku wypadku na grupie pl rec żeglarstwo przetoczyła się burzliwa dyskusja o kwestii używania szelek bezpieczeństwa. Dobrze pamiętam że kapitan był gorącym przeciwnikiem ich używania po krępują ruchy według niego. Życie gorzko zweryfikowało jego poglądy
ile czasu zajelo im odpowiedziec. to szok.
Poproszę osoby, które uratowała Karta Bezpieczeństwa typu Ł aby się zgłosiły. Ja pamiętam czasy, kiedy zdobycie eŁki to nie był problem ale trzeba było napełnic kanister inspektora paliwem z holownika, dać 50 zł za dojazd itp. Brakujace wyposażenie pożycząłao się z jachtu na jacht. Byle tego nie widział inspektor. I tak dalej. To byly czasy. Inspektporzy i kapitanowie w Urzędzie Morskim wymyslają liste wyposażenia obowiazkowego. Było w nim wszystko. Od rakietnic, pławek dymnych, świetlnych, po toporki, wiadra z linką, kotwice zapasowe, łańcuchy kotwiczne itp. Oczywście, to może się przydać. Obowiązkowe wyposażenie okrócono do minimum rozsądnego. Ogólnie żeglarstwo to sport niebezpieczny i wiąże się z ryzykiem.
Z tym ryzykiem nie przesadzaj, są znane reguły zachowania się ma morzu i jeśli ich przestrzegasz, to naprawdę trzeba mieś wielkiego pecha żeby coś się stało a jeszcze większego żeby ktoś zginął. W drewnianym kościele... ale z tej serii też widać, że zdecydowana większość wypadków to błąd/niefrasobliwość ludzka.
A dlaczego załogantka wyłączyła silnik? 🤔
Ja znam zatokę jestem z rodziny rybackiej Puck Żeglowałem Korsarzem Piratem Polski Klub Morski Wisłoujście Zalew Wiślany Bojlery jachty przedwojenne Nowa Pasłęka tam obok Ruski wpływali na polskie wody bolszewicy czepiali się a silniki Pucki były niezawodne większość naszych jachtów nie miało elektryki nafta radia też a dało się np do Kopenhagi 74 rok mi Swantewidem wiało mocno ale okk
Jak żeglarz może nie potrafić pływać, dla mnie to niepojęte. Swoją drogą w tym przypadku na niewiele by to mu się zdało, bo i tak załogantka raczej nie była w stanie podjąć go z wody, a tylu godzin nie wytrzymałby w zimnym Bałtyku.
Akurat teraz żyjemy w czasach powszechnych umiejętności pływania. Przez większość dziejów do całkiem niedawna żeglarze nie potrafili pływać i było to nie tylko normą a wręcz cechą pożądaną .
Kapitanowie wiedzieli że niepotrafiący pływać będą lepiej dbać o jednostkę na której służą. Wiem , dziś to w głowie się nie mieści, nawet mnie
@panstefan3515 jak widać nie całkiem powszechną. Ten skipper nie potrafił pływać. I to ostatnio na Bałtyku co najmniej drugi tragiczny przypadek niepotrafiącego pływać kapitana. A ponieważ statystycznie przypadki wypadnięcia za burtę kapitana są dość rzadkie, a dwóch z nich nie posiadło umiejętności pływania, znaczy to, że prawdopodobieństwo iż takich kapitanów i w ogóle żeglarzy musi być znacznie więcej.
@@panstefan3515 Nadal tak jest. Wolę w załodze ludzi którzy nie potrafią pływać, bo nie kozaczą, tylko zakładają kamizelki już w porcie, a na morzu przypinają się do jachtu. Jak odpłyniesz 20 mil od brzegu, to jakim jesteś pływakiem przestaje mieć znaczenie. Mało kto wie także, że po wypadnięciu za burtę w zimnej wodzie zalecane jest pozostanie w bezruchu w celu oszczędzania ciepła i energii. Gdyby ten kapitan miał na sobie pneumatyka, to by przeżył.
@@marcink5820 👍👍🏽👍🏿 zgadzam się
Kapitan który nie umie pływać będzie pływał bezpieczniej 🙂
Komisja może powinna bezwzględnie zalecić wyposażenie w obrazek św Krzysztofa😂
Z Helu to zwykle wychodzi statek SZTORM a nie SZKWAŁ.
"zwykle" jeszcze nie świadczy jak było "wtedy", w konkretnym dniu
@@raidpomerania7768 Racja! Ale wtedy z pewnością działał SAR3000 SZTORM - sprawdziłem w orzeczeniu.
@@MechanikOrzechowski dzięki :)
Masz rację, mój błąd, oczywiście z Helu wyszedł "Sztorm".