Witamy Was serdecznie na polskiej wersji kanału SailOceans! Po długich rozważaniach i równie długich przygotowaniach rozdzieliliśmy nasze kanały językowo. Dziękujemy Wam, że przekonaliście nas, więc czujcie się współtwórcami tego kanału. Pamiętajcie proszę o subskrypcji, lajkowaniu i komentowaniu! To bardzo wspiera nasz kanał ❤ Jeżeli czujesz, że nasza twórczość jest dla Ciebie wartościowa i wnosi do Twojego codziennego życia radość to dołącz do nas i wesprzyj nasze działania - pl.sailoceans.com/wspieraj-nasza-tworczosc/ Dziękujemy z całego serca ❤ Ania, Bartek SailOceans s/y Poly
Jeżeli nadal ma to być wasz dom, waszej rodziny czyli: bezpieczeństwo, pewność, swoboda to dywersyfikacja napędu. Podstawa to diesel, bo rope kupicie nawet od ziomka z namiotu. Elektryczne zróbcie sobie silniki manewrowe i od pontonu którym dopływacie na brzeg, to fajnie sie sprzedaje na yt. Nie rezygnujcie z silnika spalinowego.
a czemu nie normalny naped hybrydowy jaki zaczyna byc instalowany w wielu nowych jachtach - czyli nadal silnik spalinowy ale na wale dolaczony silnik elektryczny - wysprzeglasz w skrzyni biegow silnik diesla i plyniesz na elektryku - w razie "W" kiedy braklo pradu w aku lub nie ma slonca przez tydzien plyniesz na dieslu . Dodatkowo na dieslu moga byc zamontowane alternatory do ladowania bateri w czasie pracy silnika
Wspomniał Pan o przesunięciu środka ciężkości po wyrzuceniu silnika w kierunku masztu, czyli do przodu. Taka zmiana spowoduje gorsze trzymanie kursu, czyli skłonność do myszkowania, czego efektem będzie wzrost częstotliwości reagowania sterem, przy sterowaniu ręcznym jak i przy autopilocie. Największym zagrożeniem przesunięcia środka ciężkości do przodu, jest jednak obrócenie łodzi przy zachodzeniu z dużej fali w poprzek do niej. Kadłuby oparte na klasycznej geometrii wycinka elipsoidy są same w sobie niestabilne kursowao co częściowo rekompensują stateczniki lub płetwy mieczowe czy balastowe. Pozdrawiam.
Ekologicznym rozwiązaniem też jest pozostanie przy starym systemie , nie trzeba kupować nowego a wykorzystać stare i naprawić w myśl recyklingu :D elektryka może zawieść w sytuacjach ekstremalnych gdzie potrzeba jest więcej nie zawodnej mocy. Pozdrawiam super robota
Wersja 3. Mocny generator z małym zestawem akumulatorów. Pamiętajcie że nowoczesne (lżejsze) akumulatory są bardzo drogie, a będą do wymiany pewnie za 5-7 lat. Dodatkowo (nie ma się co oszukiwać) z tymi akumulatorami też tak ECO to już nie jest. Użytkownik ma ECO ale to co powstaje aby je wyprodukować już ECO nie jest.
Cześć obserwuje Wasz kanał i zaciekawił mnie Wasz pomysł przejścia na elektrykę o którym mowiłeś już wcześniej , dzisiaj podałeś opcje więc pozwolę sobie na kilka słów . Na wstępie zaznaczam że nie czuje się jakimś autorytetem w tej kwestii są to moje subiektywne przemyślenia. Będę trochę skakał po tych Waszych opcjach . Najpier powiem o tych które bym odrzucił i dlaczego. 1a. Do kosza a dlaczego - z tego co mówisz w trudnych warunkach ewidentnie Wam brakuje mocy to ryzykowne i mało komfortowe ten silnik jest za słaby na Waszą łajbę 4. jak dla mnie przy dzisiejszej technologi szczególnie w zakresie wydajnych sposobów gromadzenia energii elektrycznej też kosz przynajmniej na razie kiedyś może a dlaczego - problem z gromadzeniem energii mała autonomia - ja czułbym się bardzo mało komfortowo wiedząc że w przypadku trudnych warunków pogodowych mam bardzo ograniczony napęd mechaniczny jeżeli to ryzyko Was nie odstrasza to ok ale ja chciałbym mieć pewną opcję zapasową/awaryjną w przypadku jakiś poważnych awarii ekstremalnie np utrata masztu Teraz to co brałbym pod uwagę a na koniec to w co ja bym poszedł 1b. ok można zwiększenie mocy silnika da odpowiednią moc będzie jak teraz tylko nie będzie problemów z mocą, minus tego rozwiązania jest tak że wciąż macie napęd w głównym kadłubie więc manewrowość w trimaranie nie powala , tu nie ma mechanizmu różnicowego , nie przechyli się też jak motocykl czy jednokadłubowiec więc sterowanie tylko z poziomu głównego kadłuba z założenia nie będzie rewelacyjne więc jak już się zabraliście za tak poważny remont to ta opcja jest raczej słaba i nie poszedł bym raczej w nią choć główny problem braku mocy załatwia ale poza tym nie daje nic. 2. Ta opcja to chyba trochę zbytek duży silnik główny do tego dwa elektryczne .... wydaje mi się mało optymalna choć oczywiście daje potężne bezpieczeństwo dwa niezależne napędy mechaniczne w jachcie żaglowym ... chyba nawet ja aż tak bym się nie zabezpieczał :) 3. Opcja z generatorami spalinowymi - i to jest chyba opcja dla mnie ile się da na elektryce a w razie "W" możliwość produkcji prądu z niezależnego źródła może nie w 100% ekologicznie ale ekologicznie na tyle na ile się da a z odpowiednim poziomem bezpieczeństwa tyle że ja bym poszedł w opcje z dużym generatorem bo tak 15 KW to chyba pozwolił by nawet na bezpośrednie zasilanie silników elektrycznych w razie potrzeby po wyładowaniu akumulatorów może nie na pełnej mocy ale na tyle by płynąć. No i druga bardzo ważna sprawa wciąż macie elektryki zamontowane w zewnętrznych kadłubach więc macie super zwrotną łajbę , oczywiście to macie też w opcjach 4 i 2 ale tam jest więcej minusów dla mnie opcja 3 z dużym generatorem byłaby optymalna bo w większości przypadków chodzicie na elektryku więc jest piękna cisza , macie super manewrową łódkę , i wciąż macie bardzo wysoki poziom autonomii i bezpieczeństwa bo w razie W odpalacie agregat i wiecie że energii Wam nie zabraknie, tak ja to widzę Pełna elektryka może kiedyś jak zmieni się technologia i będzie można bardziej efektywnie gromadzić energie elektryczną albo bardziej dostępne będą inne źródła energii np ogniwa wodorowe pozdrawiam, udanego remontu a później pomyślnych wiatrów i przynajmniej stopy wody pod kilem :)
Popieram, też bym stawiał jednak na niezawodność i na ropę. Opcja 3 z mocnym generatorem. Chyba, że pewność napędu nie jest dla Was tak ważna, choć nie mogę sobie tego wyobrazić. Ciekawe na co zdecydowaliście się? AHOY
Przyznaję szczerze że mylnie założyłem, że na tyle znacie naszą łódkę, że wiecie jak produkujemy prąd. No więc, aktualnie mamy 2,3 kW na dachu z czego mamy około 10 kWh energii w średnio słoneczny dzień. Aktualnie projektujemy ekspansję do minimum 6-7 kW, a być może więcej. To powinno nam dać około 30 kWh dziennie. Zakładając, że nasze potrzeby domowe powinny zamknąć się w około 12-13 kWh dziennie po przejściu na gotowanie indukcyjne z gazu, to powinniśmy mieć jeszcze minimum drugie tyle na ładowanie baterii silnikowych. Oczywiście napędzenie jednego silnika w proponowanym u nas systemie 2 x 15 kW na pełnym gazie w godzinę zużyje całe te ładownie z jednego dnia. Przy naszym trybie pływania co kilka dni, pół godziny na silniku by postawić żagle i potem pół godziny po zwinięciu ich by dojechać na kotwicę powinno to wystarczyć. Na wszystkie inne ewentualności planujemy średniej wielkości generator DC o mocy około 15 kW, który z założenia będzie mógł napędzać na bieżąco jeden silnik na pełnej mocy w razie awarii drugiego systemu. W normalnych warunkach na pół gwizdka na dwóch silnikach będziemy mogli na generatorze jechać tak długo jak starczy nam diesla w nowym mniejszym zbiorniku. Taki narazie pomysł. Szczegóły jak ustalimy dostawców i wynegocjujemy ostateczne kwoty. Pozdrawiamy Was serdecnzie. Bartek
Kilkakrotnie została przez Was poruszona kwestia ekologicznej "opłacalności" rozwiązania elektrycznego vs. naftowego, czyli kosztów ekonomicznych i ekologicznych produkcji i utylizacji paneli i akumulatorów vs. kosztu produkcji i utylizacji silnika diesla plus spalonej przez niego ropy w całym cyklu. Nie wdaję się w analizę danych prezentowanych przez lobby naftowe, czy lobby zielone tylko opieram się w naszej decyzji na naszych prywatnych doświadczeniach nie skrzywionych przez interesy polityków. My narazie mamy panele monokrystaliczne zakupione w 2014 roku, które w zeszłym roku jednego dnia dały nam 103% mocy znamionowej, a konsekwentnie dają w okolicach 80% w sensownie słoneczne dni, więc jeżeli nawet miałyby się teraz zepsuć to myślę, że gra już była warta świeczki. 6 lat x 365 dni x średnio 9 kWh dziennej produkcji to jest razem 19,7 MWh energii elektrycznej, którą w przeciwnym razie musielibyśmy wygenerować z generatora dieslowego lub co gorsza z alternatora na silniku. W najbardziej sprawnej energetycznie wersji generatora, czyli 3 kWh z litra ropy to równa się ponad 6500 litrów ropy nie wypalone w atmosferę. Czy to się opłaca? Nie wiem na 100%, ale nie sądzę, że produkcja i utylizacja 6 paneli słonecznych i 8 akumulatorów litowych spowoduje zanieczyszczenie równe spaleniu 6 i pół tony ropy. Całkowicie zgadzam się z tym, że zarówno ropą jak i zielonymi rządzą ogromne wpływy lobby i pieniądze na związane z nimi projekty i trudno kiedykolwiek będzie o rzetelne dane, ale to co prezentuję to są nasze własne prywatne dane nie przemielone przez jakiegokolwiek polityka. Jeśli solary przeżyją jeszcze drugie lub trzecie tyle to odpowiednio będziemy winni nie spaleniu 13 lub prawie 20 ton ropy naftowej dzięki temu systemowi, który jak dotychczas w przeciwieństwie do diesla jest bezawaryjny i bezobsługowy. Resztę pozostawiam do Waszej interpretacji. Pozdrowionka. Bartek
@Jachtem przez Świat - SailOceans Agregat na wodór i pozyskiwanie wodoru z wody morskiej (elektroliza za pomocą energii z paneli) to alternatywa dla diesla tylko zapewne obecnie kosztowne rozwiązanie i pytanie czy wystarczająco niezawodne - można zawsze iść w tym kierunku za parę lat
Co do energii elektrycznej to panele jak naj bardziej, w moim mniemaniu spalinówka daje większe bezpieczeństwo WEDŁUG MNIE. Ja nie wyobrażam sobie pływania po oceanach a bycie na nich bez sterowności, bez mocy dzięki której postawie swój dom i bezpieczeństwo rodziny frontem do fali mnie przeraża. Może to dla tego, że nie miałem styczność z takim rozwiązaniem a, że jestem mechanikiem z dieslem jestem za pan brat.
Ja,najchętniej zmienił bym swoją żonę.Wracając do problemu wyboru opcji,jako stary żeglarz,zdecydowanie zainstalował bym,mocny silnik,który gwarantuje większe bezpieczenstwo w każdej sytuacji na wodzie,no i przyjemność z słuchania pomruku motoru i czuć,że płynę,a nie że się wożę łódką.Silnik elektryczny jest dobry np.na Jezioraku.Jesteście Szanowni Państwo wzorem do przemyśleń w wielu przestrzeni młodego życia i inspiracją nie tylko dla Waszych rówiesników.Pozdrawiam.......
Witajcie Tak sobie myślę, że nie wszystko może być ekologiczne. Czy pamiętasz jak pokazywałiście piekarnik i pralkę z nierdzewki? czy z elekryką, elekrtoniką i silnikami nie będzie działo się to samo? Różnica jest jednak zasadnicza - pranie można sobie zrobić później, to samo z pieczeniem. Z napędem jest zasadniczo inaczej - to przede wszystkim bezpieczeństwo, nie zawsze można się bez niego obejść. Waldek - żeglarz, ale i długoletni marynarz. Hej
Myśle ze już podjąłeś decyzje. Skoro spełniacie marzenia to po swojemu. Przy każdej decyzji do podjęcia odpowiedzią jest po prostu wybór jednego rozwiązania i finalizacja bez zbędnego zastanawiania się a ocena wyboru po nabytym doświadczeniu.
Ciekawy filmik i ciekawy temat. Moze tak: Jak wspomnieliscie, zapotrzebowana moc maksymalna z silnika Diesla ok 75 KM = ok 55KW. To jest zgodne z szeregiem innych podobnych jachtow. Z uwagi na characterystyke mocy, rownowazny naped elektryczny = ok 35 KW Rozwazacie opcje dwoch pednikow w plywakach: z rykowych ofert najbardziej rzetelna (dopracowana, sprawdzona) wydaje sie OCEANVOLT Servoprop 15. Plusy: off the shelf solution, dobra sprawnosc i dobre parametry w trybie hydrogeneratora. Minus: niedobor ok 17% mocy. Koncepcja dwoch pednikow w plywakach, szczegolnie bezposrednio za pletwami, ma pewne minusy. 1. Dwie male sruby maja mniejsza sprawnsc niz jedna duza, zatem realny niedobor mocy bedzie ok 20%. 2. Okret, aby mial dobra statecznosc kursu, powinien miec pednik na rufie. Dlatego sruby napedowe sa na rofie a nie na dziobie gdzie mialy by niezaburzony przez kadlub dop;lyw strumienia wody. Straty spowodowane ciagla, aktywna korekta kursu sterem, przewyzszaja zyski ze sprawnosci w niezaburzonym przeplywie. (stad w lotnictwie ciagle pojawia sie od czsu do czasu naped w ukladzie "kaczki" i dlatego shereg samolotow ma silniki w gondolach na ogonie (nie wspominajac o samolotach mysliwskich)). Zatem istnieje ryzyko ze jacht bedzie bardzo niestabilny kursowo. 3. Umieszcenie pednikow ok 3 m (dystans miedzy CL jachtu a CL plywaka Waszego jachtu) wiaze sie z duzym momentem skretnym. Korekta tego momentu sterem moze sie okazac malo skutecza. W efekcie, awaria jednego silnika moze pozbawic was realnego napedu (poza mozliwoscia plywania po okregu).Czy probowaliscie holowac jacht z holem zamocowanym do dziobu jednego plywaka? Jezeli dalo sie utrzymac, w przyblizeniu, kurs to to rozwiazanie ma sens, ale obawiam sie ze nie. Wystarczy na planie kadluba narysowac linie przechodzaca przez punkt gdzie chcecie zamontowac srube i srodek wyporu. Przy srubach blisko srodokrecia to bedzie prawie prostopadle do CL jachtu. 4. Jak wszyscy wiemy, dla dobrej dzielnosci morskiej naszych okretow, masy nalezy koncetrowac jak najblizej srodka masy. Ta zasada obowiazuje we wszystkich trzech osiach. Zazwyczaj koncentrujemy sie tylko na X bo mozliwosci wzdluz Y sa i tak ograniczone na jednokadlubowcu. Ale mam przypuszczenie graniczace z pewnoscia ze jeden silnik w centralnym kadlubie da mniejszy moment bezwladnosci niz dwa w kadlubach - zatem: lepsza dzielnosc. Z tych dwoch powodow sugerowal bym jeden silnik elektryczny i jedna srube. Oszczednosc, bo mozecie wykorzystac istniejacy sterndrive. Jezeli chodzi o jednostke napedowa to znowu Oceanvolt ACX Modular Shaft Drive wyglada na rozsadne rozwiazanie z tych samych powodow co powyzej. 3x10 kW powinno wystarczyc. Mozecie sie pokusic o luksus 4x10KW, ale warto spytac producenta saildrive'a czy przekladnie i waly wytrzymaja momenty i obroty i napor. Eventualnie dobrym rozwiazaniem moze tez byc ELCO EP-70. Szczegolnie jezeli wiekszosc czasu bedziecie spedzac blizej US niz Europy. Nota bene teraz szereg firm oferuje elektryczne silniki jako "zamienniki" diesla (Vetus, Fisher Panda...) wystrczy poGooglowac. Plusy: mniej kosztowna przerobka, lepiej dobrana moc napedu, lepsza stabilnosc kursow i dzielnosc morska. Mam nadzieje ze powyzsze sie przyda nie bedziecie mieli za zle paru uwag. Powodzenia.
Nigdy nie mamy za złe żadnych uwag. Po prostu niektóre się przydają, a inne mniej. Bardzo dziękujemy. Poruszyłeś kilka ważnych kwestii nad którymi też się zastanawiamy i ostatnio wróciliśmy znowu do CADa z pomysłem napędu w centralnym kadłubie, ale z dwoma śrubami, by po pierwsze osiągnąć napęd różnicowy do kręcenia łódką przy manewrach portowych, sprowadzić ciąg do centrum w razie awarii jednej ze stron, skrócić kable i zcentrować wagę, oraz zwiększyć zanurzenie śruby, umożliwiając przy tym powrót do pomysłu wałów i silników wewnętrznych zamiast podów lub saildrive'ów. Pozdrowionka i jeszcze raz dzięki. Bartek
@@jachtemprzezswiat Warto pamiętać ze dwie mniejsze sruby będą miały ok 20% mniejsza sprawnosc niż jedna duża. Mniejsza sprawnosc = większa moc zainstalowana, większe baterie, dwa motory będą miały większą masę. Duża sruba = większe zanuzenie odsłoniętej sruby, co może nie być atrakcyjne na płytkich wodach. Moze rozwiązaniem był by wal i sruba chowane. Takie rozwiązanie proponuję na swoich jachtach Dehler (stealth drive), ale tylko do, bodajże 9 km. Tak więc, przy ok 40 kW musieli byście pojsc w ryzyko nowatorskich rozwiązań. No i dwie sruby ("oczywiście" powinny być przeciwskrętne) odsunięte tylko ok 0.5 m od CL, przy Boa rzędu 7 m nie zapewnią nadzwyczajnej manewrowości. Lepsze efekty może można by osiągnąć instalując srube jak najbliżej steru zrownowazonego 0.225? Wówczas strumień zaśrubowy, szczególnie przy małych prędkościach i nadmiernym (ponad 30 deg) wychyleniu steru, dziala trochę jak pędnik azymutalny. Tylko, znowu, trzeba pamiętać ze w takim układzie sterowność wstecz jest ograniczona. Życzę powodzenia, dobrych decyzji i niezawodnego wykonania, Wojciech P. S. Idealnym rozwiązaniem był by chowany pędnik azymutalny ze śrubą nastawna. Coś takiego robi Hundsted Propellers, ale nawet się z tym za bardzo reklamuje. No i koszt może sie okazać mocno zaporowy.
Nie wiem czy już nie za późno i możliwe że już o tym słyszeliście ale jest polska firma Saule Technologies która jest liderem w nowych ogniwach słonecznych - perowskitowych. Ogniwa te można nakładać praktycznie na dowolną powierzchnie być może udałoby się np na żagiel (nie wiem na ile miało by to sens) albo pokryć nimi zupełnie nową powierzchnię kadłubu co przy standardowych ogniwach byłby nie możliwe.
Cześć Kochani! Bardzo dziękuję za rzeczowe komentarze! Czuję się zobligowany odpowiedzieć wam wszystkim. Nie potrafię odpowiedzieć wszystkim, odpowiadając na każdy komentarz, ponieważ zajęłoby mi to tygodnie, aby zrobić to właściwie na tym i na drugim kanale oraz na w FB i emailach. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie powtarzające się pytania i skomentować powtarzające się kwestie. Pozwolę sobie więc najpierw wyjaśnić kilka najważniejszych szczegółów: Mamy teraz 2,3 kW paneli słonecznych na dachu, które produkują około 10 kWh dziennie, o ile nie pływamy. Żagle generują cień, powodując spadek tej produkcji średnio o około 40% (tutaj oczywiście silniki elektryczne z możliwością regeneracji mogą zrównoważyć tę stratę). Minimalna proponowana nowa konfiguracja będzie generować 20-30 kWh dziennie, podczas gdy nasz dom potrzebuje około 10, jeśli jesteśmy w trybie totalnego luksusu. Zwiększy się to o około 1 kWh po przejściu na gotowanie indukcyjne, a nie na gazie. Załóżmy więc, że nasze potrzeby domowe wyniosą około 11-12 kWh. Reszta pozostaje dostępna, aby naładować baterie silników i/lub uzupełnić napęd w czasie rzeczywistym, zmniejszając szybkość rozładowywania. Można sobie wyobrazić, że możemy rozszerzyć generację słoneczną do punktu, w którym będziemy mogli powoli napędzać silniki tylko z energii słonecznej. To trochę eksperymentalne, dopóki nie włożymy łódki do wody i zmierzymy pobór mocy przy danej prędkości i warunkach wiatru/morza. Jestem optymistą, bo łódka jest bardzo lekka i w spokojnych warunkach może bardzo sprawnie poruszać się po wodzie, z minimalnym oporem przy niskich prędkościach powiedzmy poniżej 5 węzłów. Nie chcemy pozostać przy dużym dieslu na pokładzie, dodając dużo akumulatorów i silniki elektryczne, ponieważ zwiększa to wagę, a w przypadku naszych wąskich kadłubów łódka szybko tonie pod dodatkowym obciążeniem, znacznie obniżając osiągi. Nie rozważamy systemu wysokiego napięcia. Obecnie 48 V DC to wszystko, co jest na stole. To jest coś, czego możesz dotykać bez szkody dla zdrowia (no chyba, że jesteś całkowicie mokry to poczujesz przyzwoite łaskotanie). Tak, rozmawiamy z OceanVolt między innymi o ich ServoPropie. Ich system wydaje się oferować najefektywniejszą regenerację przy żeglowaniu. Przy naszych prędkościach przelotowych podczas żeglowania możemy spodziewać się ponad 2 kW non-stop. To 3-4 godziny jazdy silnikami elektrycznymi na pełnych obrotach po 24 godzinach żeglugi/ładowania. Najnowszym rozważanym rozwiązaniem dodatkowym jest przenośny agregat prądotwórczy na benzynę 48 DC o mocy 7,5 kW do awaryjnego użytku. Waży około 70 kg. Około jedna czwarta obecnego diesla lub około połowa agregatu wysokoprężnego o podobnych parametrach. Rozważany jest również średniej wielkości agregat diesla, pomimo wagi. Plusy to bezpieczeństwo i znacznie lepsza integracja. Nie rozważamy akumulatorów, który pozwala na 15-godzinną autonomię. To byłby ogromny koszt i waga. Myślę, że pozostaniemy przy 2-4 godzinach autonomii przy pełnej prędkości. Przy połowie prędkości powinno wyjść 3 razy dłużej. Są też solary, które znacząco zwiększają autonomię. Rzadko jest też taka flauta, że nie moglibyśmy choć trochę płynąć. Ale w tych rzadkich sytuacjach jak i przy rzadkiej potrzebie przeciwstawienia się lokalnej burzy poważnie chcielibyśmy mieć przynajmniej jakiś generator. Zwykle w sytuacjach makro pozycjonujemy naszą łódkę do systemów pogodowych w taki sposób, aby wykorzystać niże na naszą korzyść, zamiast dać się rozjechać. Takież jest piękno najnowszych modeli pogodowych i możliwości wyznaczania tras Predictwind w połączeniu z naszą ponadprzeciętną prędkością. Oczywiście dotyczy to długich tras oceanicznych, gdzie nie jesteśmy ograniczeni w naszych wyborach kursu lądem. Silniki elektryczne prezentują bardzo wysoki moment obrotowy nawet przy najniższych obrotach, acz nie dają nam tak wysokiej prędkości maksymalnej jak diesel. Ale właśnie o ten moment obrotowy nam chodzi. Jesteśmy happy jeśli jesteśmy w stanie przebić się przez lokalną burzę z porywistymi wiatrami, a nie silnikować z dużą prędkością przez wiele godzin. Potrafimy dużo lepiej żeglować. OceanVolt oszacował, że moment obrotowy i ciąg wytwarzany przez napędy Servoprop 2 x 15 kW będą w przybliżeniu równe pojedynczemu dieslowi 80-90 KM pod względem momentu obrotowego. Tak więc w rzeczywistości powinien być lepszy niż którykolwiek z dwóch naszych diesli. Ostrzegali również, że nie osiągniemy takiej maksymalnej prędkości jak na 80-90 konnym dieslu. Nie widzę potrzeby, by jechać szybciej niż 5-6 węzłów pod silnikiem pod warunkiem, że te 5 węzłów jest również dostępne pod 30 węzłowy wiatr i falę na krótką metę. Obecnie maksymalna prędkość przy pełnej mocy, w spokojnych warunkach z istniejącym 54-konnym Yanmarem wynosi około 8+ węzłów natomiast przy 30 węzłach w nos i odpowiedniej do tego fali to najwyżej 3 węzły na 90% mocy. Jeszcze raz dziękuję za inspirację do przyjrzenia się kilku innym opcjom i aspektom tego trudnego wyboru, z którym będziemy musieli żyć przez następnych kilka lat i mam nadzieję, że będziemy chcieli żyć przez resztę żeglarskiego życia. Pozdrawiam Was serdecznie i bardzo dziękuję za zaangażowanie się tak poważnie. Bartek
Ale przecież to nadal się nie bilansuje? Produkujecie 10 kWh dziennie + spodziewacie się 2kW dodatkowo podczas pływania na żaglach (ile to wygeneruje średnio dzienne kWh? 6-8?) . Dzienne zapotrzebowanie domowe natomiast szacujecie na 11-12 kWh. Macie deficyt już dzisiaj bez silników elektrycznych, które będą pochłaniać 15-20 kW podczas cięższej jazdy. 3h autonomii to 60 kWh. Coś mi się wydaje jednak że generator będzie w częstym użyciu (ale czy to nadal będzie Eco? ;)). Żeby nie było - bardzo kibicuję temu projektowi i Wam, bądźcie jednak ostrożni z bilansem energii. Widać to dobrze w materiałach OceanVolt: 2x20kW motor + 21kWh akumulatory LifePO4 + 1,2 kW hydrogen (at 6 kn) = 20 NM swobody żeglowania (zasięg) na elektryce dla jachtu 60ft. Żeby zasięg przedłużyć do 110 NM trzeba dodać generator 22kW(!) + 100L diesel'a. Nie wiem jak Wam wyszło 20-30kWh dziennie produkcji. Tyle produkuje farama PV z powierzchni 50-70 m2 paneli. Hydrogenerator Ocenvolt 2x600W (at 6 kn, z silnika 2x20kW) produkuje 1,6 kW zatem podczas dajmy na to 5h nieprzerwanego żeglowania z prędkością min 6 kn wyprodukuje łącznie 8 kWh na dobę. Czyli łączna produkcja 18 kWh. Chyba że zamierzacie pokryć wszystko co się da panelami PV ;) Wszystko to sprawdza się do zagadnienia jaki generator (najlepiej AC): 15, 20, 25 kW? I ile paliwa w zbiornikach:100-200 L? ;)
Generator z silnikiem benzynowym lżejszy i z pewnością cichszy. Należy jednak pamiętać, że benzyna jest lotna a jej opary trujące i wybuchowe. Przy dieslu nie ma tego zagrożenia.
Według mnie opcja 100% Eco jest super, ale sam trochę pływam i mieć niezawodnego diesla z alternatorem, źródłem ciepła z układu chłodzenia oraz zapas energii w kanistrach, to wolność i niezależność. Zrobiłbym opcję 100% Eco, ale plus dobry agregat prądotwórczy, z silnikiem diesla (np. yanmar lub Deutz). Wyciszony, prosty, tani i sporadyczny serwis. Do tego zapas ON, w zależności od planów podróży. Nie trzeba z niego korzystać na każdym kroku, ale mieć i używać w momentach kryzysowych.
Gdybym to ja miał wybierać, to zostawiłbym jakiegoś smrodliwego dieselka jako opcja B lub C z mocniejszym motorkiem (który przez całe swoje życie wyemituje drobny procent tego, co wyemituje fabryka akumulatorów przy wypełnieniu "powerbanku" na Poly. Acz podobno statki odpowiadają za 10% światowego zadymienia...). Nie bardzo wiem czym się różnią morskie silniki od stosowanych w motoryzacji "gumowej" czyli samochodach, ale wielkością na pewno. :) Z jednej strony większy silnik, to większy zapas mocy i dłuższa żywotność, gdyż przy normalnych warunkach nie ma konieczności jazdy na obrotach bliskiej 100% mocy. Z drugiej strony to większa, choć niewiele, masa. Pływacie po morzach, nie po Mazurach i bezpieczeństwo powinno być na pierwszym miejscu, dotyczy to również energii i napędu. Opcja D jest spoko, ale jak zostało wspomniane w materiale, jest to dość młoda technologia i nie zapewnia bezawaryjności i bezpieczeństwa w trudnych sytuacjach. Też nie chciałbym wylądować gdzieś na zapomnianym końcu świata bez możliwości ruchu i po ciemnicy :). To, oczywiście tylko moje subiektywne zdanie. Pozdrawiam i życzę trafnych decyzji :)
Wstawił bym ten większy silnik, dodatkowo izolacja akustyczna, być może dodatkowe gumy trzymające silnik aby zminimalizować drgania i spokój na kolejne 10 lat. Elektryk to ciągły serwis.
Witajcie, oczywiście kanał jest super. Aby podjąć prawidłowo decyzje to trzeba mieć jasne i stałe założenia, czyli znać moc napędu, zasięg i budżet. Dalej to czysta fizyka. Nie wiem kto brał udział w doradzaniu ale to chyba jacyś szamani albo naciągacze. Jeśli do tej pory 500l ropy to jest prawidłowa ilość energii jaką zabieracie ze sobą. A skoro 1l ropy to 43MJ a maksymalna sprawność okrętowego silnika diesla to 50% itd. to akumulator musiał by ważyć 17 000 kg. Jedyny plus tego pomysłu to manewrowość w przypadku 2 śrub ale to bardzo łatwo można zrealizować za pomocą 2 napędów hydraulicznych śrub, max 100kg. A jak i gdzie ładować akumulatory? Z tych paneli co widziałem to to jakieś 3,5 miesiąca ładowania. Nie wiem jak skończyła się historia ale pewnie został niezawodny Yanmar. Nawet gdyby ładować akumulatory w marinie to i tak oni mają prąd z ropy. Zainteresował mnie system odsalania wody u Was. Zabieram się za zgłębianie wiedzy i do oglądania wszystkich Waszych odcinków. Jeszcze raz gorąco pozdrawiam z zimnych gór polski.
Potrzebujecie około 40kW mocy, (elektrycznej lub spalinowej) Akumulatory do obsługi takiej mocy na dłuższy czas, będą ważyć więcej niż paliwo. W portach nie ma chyba dużo ładowarek elektrycznych. Aby zapewnić 1kWp z paneli fv potrzeba około 3 pełnowymiarowych paneli. Aby szybko naładować baterie, trzeba dużo paneli fv. Powierzchnia waszej łodzi jest zbyt mała. Dla ciekawości: aby Polska mogła pokryć zapotrzebowanie na prąd z fotowoltaiki, trzeba by pokryć panelami całkowicie jedno województwo.+ wybudować magazyny energii. Moja propozycja to napęd hybrydowy np. taki jak w samochodach. Zdemontowałbym gotowy napęd Skody, lub Toyoty i przełożyłbym do łodzi. Ale trzeba będzie uruchamiać silnik spalinowy, aby móc godzinę popłynąć na akumulatorach. Albo ładować na słońcu baterie cały dzień, aby trochę popływać
Witam testowałem tego typu napęd na sobie, niestety nie sprawdził się. Problem polegał na tym że silniki elektryczne w tego typu hybrydach są stworzone do delikatnego rozpędzania się bądź utrzymywania prędkości, a w wodzie śruba jest cały czas pod dość wysokim obciążeniem (opór wody, to nie jest jednak opór toczenia koła po asfalcie) co sprawiało że cały czas działał spalinowy silnik bo elektryk nie dawał rady. Możliwe że coś źle dobrałem i może ktoś bardziej doświadczony skompletował by to odpowiednio, ponadto z marynizacją takich silników jest trochę problemów ( inaczej zaprojektowana miska olejowa itp.)
Polecam wziąść pod uwagę również ruch wody gdy łódz sie porusza ,ruch wody w czasie płynięcia mógłby równierz generować energie do waszych bateri .Po przez opór wirnika po przez Prądnice na zasadzie zwykłego dynama rowerowego płynąc mogli byście dodatkowo generować energie .Wiatr- woda (nawet jak stoicie to woda ciągle wytwarza ruch energie )pomyslcie nad tym .Taka elektrownia wodna .
Ja moim skromnym zdaniem widzę opcję pełnej elektryfikacji ale z zabezpieczeniem w postaci agregatu trochę większego niż macie czyli chociaż z 5KW prądu 3 fazowego. Dwa silniki elektryczne to jest extra pomysł ale czy jako główny napęd to nie jestem do końca przekonany, zrobił bym to na zasadzie napędów manewrowych a główny napęd posadził bym na łożu silnika diesla ale fajnie by było zrobić to z wolnobiegiem. Takie tam moje dywagacje wariacje.Pozdrawiam
A ekologia 100% to tylko żagle , reszta to większe lub mniejsze oszustwo , akumulatory nie są wietrzne materiały do ich produkcji nie spadają z nieba a potem jak do niczego się nie nadają nie rozpływają się w powietrzu jak mgła poranna.
W autonomicznych systemach energii nigdy dosc. Macie juz doswiadczenie w plywaniu trimaranem i mozecie mniej wiecej procentowo okreslic ile czasu plyneliscie na silniku. To jest wasza rezerwa minimum (w sensie policzcie ile zuzyliscie w ciagu roku paliwa, przeliczcie to na kilowaty i wyjdzie mniej wiecej ile rocznie ich potrzebujecie na sam naped - dwa elektryczne silniki musza byc co najmniej tak wydajne jak ten diesla, a pokusze sie o stwierdzenie ze powinny byc dwa razy bardziej wydajne, bo w razie awarii jeden bedzie robil za wola roboczego, a jak wiadomo, co ma sie zepsuc, psuje sie w najmniej spodziewanym/krytycznym momencie). Kolejna sprawa to wydajnosc paneli/generatorow wiatrowych wraz ze zmiana warunkow atmosferycznych. Praktycznie nigdy/nieczesto bedziecie mogli z nich wydusic maksymalna moc deklarowana przez producenta. Tu wazna jest miejscowka, bo jak wiadomo najwydajniej Slonce operuje kolo rownika. To moze zawezac Wasza mobilnosc do tych naslonecznionych obszarow. Wydajnosc tych paneli wraz z uplywem lat tez bedzie malala (wazne tez jaki model wybierzecie, te elastyczne sa z reguly mniej wydajne od sztywnych). Dobrze zatem kupic kilka generatorow wiatrowych, by te ladowaly prad w nocy i pochmurne dni. Rozwazcie tez silniki, ktore umozliwiaja odzysk energii w chwili kiedy plyniecie na zaglach (opor wody jest znikomy, a mozna sie w ten sposob doladowywac kilkuset watami/silnik). Kolejna sprawa to rodzaj baterii i ich wydajnosc. Popularne ogniwa litowo-jonowe maja duza pojemnosc, jednak ich obsluga moze niekiedy byc problematyczna (sa dosc kaprysne w niskich temperaturach, musza miec zapewnione odpowiednie warunki przechowywania a jak zdarzy im sie awaria np. z powodu przebicia warstw ochronnych, to w ciagu 4 minut stracicie swoj dom. Przygladam sie tematowi od jakiegos czasu i obiecujaca wygladaja wprowadzone wlasnie przez chinska firme BYD ogniwa BLADE (maja podobna wydajnosc, a nie posiadaja wad tych wyzej wspomnianych). No i na sam koniec napisze: zdecyduje ekonomia, bo przerobka na calkowicie samowystarczalny elektryczny dom, to w glownej mierze kalkulator i olowek i zdroworozsadkowe podejscie co sie po prostu oplaca/na co was stac (wtedy emocje nalezy wyslac na dlugi urlop). Rozwazcie tez galopujace ceny paliwa i do jakiego momentu naped elektryczny bedzie drozszy, a od jakiego tanszy.
zeby nie mnozyc watkow napisze tutaj: szukajac informacji w necie znalazlem taka, ze Toyota na bazie swojego wodorowego silnika z modelu Mirai stworzyla generator pradotworczy REXH2 o mocy 60 kW wlasnie do zastosowan morskich. W tej chwili jeszcze go testuja (od zeszlego roku trwaja proby), wiec w przeciagu kilku nastepnych lat pojawi sie idealna alternatywa dla generatorow opartych na silniku diesla. W swietle tego, skoncentrowalbym sie na 2 silnikach elektrycznych, generatorze spalinowym (na okres czekania na REXH2) i solarach plus generatorach wiatrowych.
Witajcie ... chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami ... przerobiłem łódkę 24 stopową łódkę z silnikiem stacjonarnym VOLVO PENTA 36HP na Napęd elektryczny stacjonarny 10kW SILNIK TRAKCYJNY ... przepływane MAZURY , ZATOKA GDAŃSKA , ZALEW SZCZECINSKI ... chętnie z wami mogę się podzielić swoimi małymi doświadczeniami ... Pozdrawiam Was Serdecznie .....
Witajcie. Bycie w 100% eko jest super!!! tylko, czy jak wcześniej było pisane daje też 100% bezpieczeństwa w trudnych warunkach? Może właśnie połączenie 2 napędów z możliwością przełączania w dowolnym momencie byłoby idealnym rozwiązaniem. Gdy mocy nie potrzeba wielkiej napęd elektryczny ale w sytuacjach krytycznych przejście na napęd diesla. Prawda tak że generuje to 2 krotne koszty serwisu. ale daje podwójne bezpieczeństwo. Wiele krajów odchodzi od silników spalinowych, ale są też kraje w których silnik spalinowy jest rozwijany - może inna forma paliwa? Wodorowe? Zamiast Diesla? Jakiś generator wodoru? Może ten kierunek? Powodzenia.
Z niemałym zainteresowaniem oglądam Wasze relacje. Życzę powodzenia w realizacji wszystkich pomysłów i oby zwyciężały te najlepsze! Przy okazji opowiedzcie coś o systemach bezpieczeństwa dotyczących zdrowia, sytuacji losowych (kolizja, duża awaria, pożar....) Pozdrawiam serdecznie.
Będzie co nieco na ten temat w zbliżających się odcinkach z rejsu przez Atlantyk. Ale faktycznie zrobimy taki dedykowany odcinek. Dzięki. Pozdrow. Bartek
Troszkę spóźniony komentarz: Co do akumulatorów to najpierw trzeba się zastanowić nad warunkami przechowywania ( temperatura) i wybrać odpowiedni typ . Pamiętajcie że aku litowo- jonowe maja dużą wrażliwości na wysokie temp i w przypadku pożaru są nie do ugaszenia ! Może najlepiej byłoby zainstalować generator diesel taki 15-30kw plus odpowiednie aku i powiększyć powierznię paneli u porządny system zarządzania energią...?
Cześć! Jeszcze jest możliwość rekuperacji - czyli ładowania akumulatorów poprzez ruch śrub, podczas żeglowania. Lepiej zamontować - 2 mniejsze motory elektryczne (np sprzężone paskiem napędowym) z 2 sterownikami niż 1 duży motor - dla redundancji. Zobacz kanał niemiecki - BootsProfis - pasjonaci żeglarstwa przerobili swój jacht na elektro- i są bardzo zadowoleni. Pozdrawiam Was wolni ludzie.
Generator takiej mocy jak silniki, ale benzynka cichutki w cyklu atkinsona - oczywiście silniki mogą być słabsze od Volvo bo mają lepszą sprawność i mocna je przeciążyć . Moc do przeciążenia z akumulatorów . Dwa silniki po 15 kw powinny być super. Trzeba to wszystko policzyć. Pozdrawiam.
Hej! No fajnie, że to piszesz, bo to się mniej więcej zgadza z tym co nam OceanVolt serwuje. Mówią, że 2 x 15 servoprop to ekwiwalent ok 80-90 koni diesela. Nie w sensie maksymalnej prędkości, ale momentu jak najbardziej.Nie ma prostej matematyki by to dokładnie przeliczyć. To wszystko są szacunki. Nie dowiemy się dopóki nie wrzucimy łódki do wody, kiedy to będzie, albo zaje, albo za późno :D. Pozdro. B
witam... wiem ze po czasie ale akumulatory lifepo4 (drogo) ale eco full no i waga ich jest mniejsza więc jeśli zastąpisz je w połowie wagi tego żelastwa to prądu masz dość sporo... ale zawsze jest możliwość ze zabraknie prądu.....więc generator do potrzeby długiego płynięcia. ale to jest tak jak mówiłeś to jest jeszcze nowe...jeszcze nie ma tak zwanych pewniaków. ale jak to sam mówisz większość czasu masz słońce.. więc dolary i lifepo4 masz dużo spokoju no i ilość cykli jest 2-3 razy większą od zwykłych baterii.pozdrawima j
Zdecydowanie, nie rezygnowalbym calkowicie z diesla, mozna pojsc w strone hybrydowego ukladu. Baterie, ktore beda potrzebne Wam do zachowania w miare bezpiecznej autonomii beda wazyly bardzo duzo. Mam lexusa hybrydowego i zasieg na bateriach jest bartdziej wlasnie manewrowy / dojazdowy niz jezdny na dluzszy dystans, za to fajnie sie to uzupelnia. Niestety minusem jest waga, ktora rosnie
6-7 kW solarów. Z naszych dotychczasowych pomiarów w ciągu ok 5 lat konserwatywnie wychodziłoby ok 20-30 kWh dziennie. Z tego 10 kWh idzie na dom w wersji beż ograniczeń. Łatwo nam przyhamować do ok 6-7 w razie czego.
@@sailingphantom po pokładzie mamy 170 m2, zupełnie wolnego miejsca bez kolidowania z czymkowliek na samym dachu mamy około 60-70 m2, więc powinno się udać. Niedługo będziemy to liczyć w szczegółach, bo narazie przeprojektowujemy nowy układ olinowania, kabestanów i ciągów na dachu. Potem będziemy dokładnie już podpasowywać panele. Pozdrowionka. Bartek
Po tym housebocie zapragnałem "normalnej" łodzi z dieslem na pokładzie. Podczas jednego z wyjazdów coś się stało z silnikiem (VETUS M4.14) i wracałem na "elektryku" o mocy 1800W. Efekt był piorunujący. 100 km zamiast 10 godzin zajęło mi 5 dni. Powodzenia!
Hahaha, niezłe doznanie, ale weź pod uwagę, że Twój elektryk miał moc suszarki do włosów, więc nie ma co oczekiwać, że cokolwiek poza dmuchanym materacem będzie się pod takim napędem sensownie poruszać. My planujemy 2x25000 W. Pozdrowionka. Bartek
Policzmy. Dziś szacujecie zapotrzebowanie na moc na jakieś 50kW (70KM). Zapas energii na 8h „jazdy”. Mniej bym nie planował ponieważ poza kwestia „dojechania” na czas jest tez kwestia bezpieczeństwa. A to często jest zależne od napędu pomocniczego- tutaj elektrycznego. Zatem 50kW mocy max przez 8 h to daje zapotrzebowanie na 400 kWh energii zmagazynowanej. Ok, obniżmy wymagania do 300 kWh (6h? 40kW?). Obecnie najsensowniejsze magazyny energii są budowane na akumulatorach AGM (LiFePO4 - litowo-żelazowo-fosforowych). Akumulator 100Ah/48V (nie instalowałbym nic o większym napięciu ze względu na ryzyko pożarowe /łuk/ ale tez nie mniejszym niż 24V) posiada zapas 4,8kWh i kosztuje 8000 zł oraz wazy około 50-80kg. I teraz 50kWh/4,8kWh daje około 10 akumulatorów o wadze 500-800kg. A i tak nie rezygnowałabym z generatora pomocniczego 10kW (będzie ładował 5-8h magazyn energii, i wazy jakieś 80-100kg). Zatem 10 aku to 800kg + gen 100 kg razem niemal tona „żelastwa” i masa elektroniki typu BMSy, inwertery, ciężkiego okablowania przenoszące prądy do 200A w piku. Zdecydowanie polecam opcję elektryka + generator o mocy 1/10 -1/5 pojemności magazynu energii. O ładowaniu z PV zapomnijcie za małe moce za mało powierzchni. Niemniej to fajna inwestycja i gorąco kibicuję. Tylko założenia bym zrewidował.
No i lądowanie magazynu energii w każdym porcie to kilka godzin. Popłynięcie w rejs na 5-7 dni bez zawiązania do portu, wtedy wasz magazyn energii będzie musiał wystarczy na cały rejs bez szansy doładowania. Zostanie lądowanie tylko z generatora!
Przypomnijcie sobie jak wyglądała Wasza podróż do Europy? Czy napęd pomocniczy nie odegrał ważnej roli? Ile czasu pracował łącznie podczas tego rejsu? Ile zapasu energii łącznie potrzebowaliście w takim przelocie? Żeby się nie okazało, że więcej takiego przelotu nie zrobicie, za jednym zamachem, a jedynie codziennie (?!) zawijając do portu (jak i gdzie?) w celu ładowania. Napęd elektryczny nadaje się tyko wówczas gdy możecie zawijać każdej nocy do portu w celu ładowania. Acha. I jeszcze ładowarka do magazynu energii w portach o mocy jakiś 10kW. Tez kawał urządzenia bez którego nie można się obyć.
@@dilvish6983 Zużycia energii nie wylicza się mnożąc moc maksymalną przez czas działania. To tak samo jakbyś w samochodzie wcisnął gaz do dechy przy przyśpieszaniu, odczytał chwilowe spalanie 40l i powiedział że na przejechanie 1000km będziesz potrzebował baku co najmniej 400l. Napędy elektryczne na łódkach w większości ładuje się z solarów, a podczas długich przelotów można hamować regeneracyjnie silnikiem, co potrafi wygenerować naprawdę sporo energii przy niewielkim spowolnieniu. Kto jak kto, ale autorzy mają idealną łódkę do takich zabaw, spora powierzchnia do założenia dodatkowych paneli oraz bardzo szybka łódka, co ma duże znaczenie przy odzyskiwaniu energii z regeneracji. Ładowanie przy kei tak naprawdę tylko jak nie ma wiatru ani słońca
@@dawidh6422 masz częściowo racje. Jednak przeloty jachtem, a nie manewry, wyglądają tak ze płyniesz godzinami przy niezmiennej mocy. Niech to będzie jak napisałem 80% mocy nominalnej. Autorzy wiedza o co chodzi, bo musieli korzystać uciekając przed huraganem w przelocie do EU? Silnik elektryczny nie zachowuje się jak spalinowy. Jeśli lecisz na 50% mocy 60kW to zużyje ponad >30kWh w ciągu każdej godziny. I tyle.
Jak najbardziej napęd elektryczny jest OK należy jednak zadbać o ładowanie baterii np. przy pomocy wiatru - dodatkowe generatory oraz słońca dodatkowa fotowoltaika.
Tak jak pisałem na mailu - wersja warta rozważenia to odpowiedniej mocy silnik elektryczny + akumulator z samochodu elektrycznego z BMSem (sam jeżdżę hybryda opel ampera z aku 16kWh z 2013r i po tylu latach jazdy poziom degradacji baterii trakcyjnej to ok 1% ) + odpowiedniej mocy agregat prądotwórczy. Wszystko też zależy jaki budżet na to macie i na ile czujecie się na siłach żeby pójść w niestandardowe rozwiązania. Co Wam mogę doradzić to jesli wywalicie główny napęd diesla to nie rezygnujcie z agregatu, a nawet zmieńcie go na mocniejszy. Po moich doświadczeniach z elektrykiem na jachcie uważam , że największą przeszkodą jest skuteczne gromadzenie odpowiedniej ilości energii, więc nie liczcie tylko na akumulatory. A jeśli szukacie specjalistów którzy połączą aku z auta elektrycznego do silnika elektrycznego to skontaktujcie sie z firma Twerd z Torunia.
Hej Rysiek! Czy akumulatory samochodowe to nie są przypadkiem litowo-jonowe? My mamy polimerowe i z tego co wiem są znacznie bardziej stabilne i da się je ugasić gdyby nawet się zapaliły w przeciwieństwie do polimerowych. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
Jeżeli full-elektryk to zdecydowałbym się na 1 silnik główny w centralnym kadłubie + 2 boczne + ew. 4-ty na dziobie (strumieniowy). Do tego pewnie wolałbym mieć awaryjny generator na pokładzie do podładowania akumulatorów, ale to prawdopodobnie byłby dużo oszczędniejszy i lżejszy niż napędowy diesel. Tak na studiach mnie uczyli o nowoczesnych napędach na dużych statkach :) Akumulatory pewnie lepiej umieścić blisko silników bo przewody na duży prąd są masywne, ale już przewody ładujące akumulatory ze sterownika i generatora pewnie mogłyby być cieńsze.
Materiał super ale tytuł do bani 😊 irytują mnie teksty 100%eko (co najwyżej 50%) 🙄 do produkcji akumulatorów potrzebna jest spora ilość energii oraz co za tym idzie zanieczyczenie środowiska. Późniejsza utylizacja takich akumulatorów też jest "problematyczna" dla środowiska. Opcja z elektrycznym silnikiem plus mały agregat na ON dla potrzeb bytowych wydaje się najlepszym rozwiązaniem. 👍🚣♂️
Moim skromnym zdaniem opcja hybrydowa jest na dzisiejsze czasy najlepsza. Zlikwidowac glowny naped calkowicie.Napedzac silnikiem diesla ok 40KM generator15kW. Zamontowac dwa silniki elektryczne do napedu. Do gromadzenia energii uzywac nowej generacji baterie - Lithium Titanate LTO battery cell. Calkowite przejscie na naped elektryczny przy dzisiejszej sprawnosci paneli solarnych i batterii jest zbyt ryzykowne.Pozdrawiam cala rodzinke i zycze powodzenia,
Hej Kochani, fajny filmik, ciekawy dylemat. Wydaję nam się, że przy obecnym stanie technologii akumulatorowej oraz jej masie to w opcji 4 realnie maksymalny zasięg na jaki Poly mogłaby sobie pozwolić, to pewnie 2h płynięcia na silniku. Do tego dochodzi pytanie o ładowanie akumulatorów - w portach na końcu świata może być kiepsko z odpowiednią mocą instalacji albo z obecnością samych portów :) Ładownie z paneli słonecznych to fajna opcja, ale licząc że średniodobowo dadzą one 2 kW energii (a to chyba optymistyczne założenie) to naładowanie 100kWh akumulatorów zajmie 2 doby, a to tylko wystarczy na 2h żeglugi. Podsumowując chyba póki co bezpieczeństwo jest ważniejsze niż 100% eko, więc niestety smrodliwy pierdziel wydaje się niezbędny :) Pozdrawiamy:) Promile3
Hej Domi :). Jak dzieciątko? Jeśli chodzi o wybór elektryki to nasze doświadczenia mają się następująco. Narazie mamy panele monokrystaliczne zakupione w 2014 roku, które w zeszłym roku jednego dnia dały nam 103% mocy znamionowej, a konsekwentnie dają w okolicach 80% w sensownie słoneczne dni, więc jeżeli nawet miałyby się teraz zepsuć to myślę, że gra już była warta świeczki. 6 lat x 365 dni x średnio 9 kWh dziennej produkcji to jest razem 19,7 MWh energii elektrycznej, którą w przeciwnym razie musielibyśmy wygenerować z generatora dieslowego lub co gorsza z alternatora na silniku. W najbardziej sprawnej energetycznie wersji generatora, czyli 3 kWh z litra ropy to równa się ponad 6500 litrów ropy nie wypalone w atmosferę. Czy to się opłaca? Nie wiem na 100%, ale nie sądzę, że produkcja i utylizacja 6 paneli słonecznych i 8 akumulatorów litowych spowoduje zanieczyszczenie równe spaleniu 6 i pół tony ropy. Całkowicie zgadzam się z tym, że zarówno ropą jak i zielonymi rządzą ogromne wpływy lobby i pieniądze na związane z nimi projekty i trudno kiedykolwiek będzie o rzetelne dane, ale to co prezentuję to są nasze własne prywatne dane nie przemielone przez jakiegokolwiek polityka. Jeśli solary przeżyją jeszcze drugie lub trzecie tyle to odpowiednio będziemy winni nie spaleniu 13 lub prawie 20 ton ropy naftowej dzięki temu systemowi. Resztę pozostawiam do Waszej interpretacji. Pozdrowionka. Bartek
Cześć! Bardzo ciekawy odcinek! Z wszystkich przedstawionych opcji przemawia do mnie opcja 3b, z kilku powodów: - wyrzucenie silnika spalinowego i jego części zapasowych daje sporo miejsca, które będzie nam potrzebne na dodatkowe akumulatory -silniki elektryczne pracują dużo ciszej, charakterystyka ich pracy, masa w stosunku do mocy i niezawodność wypada dużo lepiej od silników spalinowych -płynąc na żaglach jest szansa, że uda się ładować akumulatory dzięki indukcji, ale to będzie dużo mniejsze ładowanie niż w przypadku samochodów elektrycznych -pojawiają się już statki towarowe elektryczne, np. w Szwecji, są też w planach elektryczne samoloty. Myślę, że to kwestia czasu zanim to rozwiązanie zadomowi się na stałe na jachtach -skoro przyszłość samochodów należy do elektryków, z silnikami na jachtach będzie podobnie -zabezpieczenie w postaci agregatu 15-20 kW i 200 l paliwa uważam za świetny pomysł ze względu na komfort psychiczny i oczywiście w razie awarii, bo przecież odnawialne źródła prądu też mogą zawieść, a na morzu nigdy nie wiadomo (tfu, odpukać!) -agregat w przyszłości można wyrzucić, jeśli okaże się bezużyteczny i tego życzę: żeby się nie przydał. Poza tym rewolucja technologiczna trwa, może za rok lub dwa pojawią się na rynku jeszcze lepsze akumulatory, albo super eco technologia produkująca prąd z elektrolizy wody, której przecież Wam nie brakuje Może najprościej byłoby zaimplementować rozwiązanie z jednego z modeli firmy Pana Elona, najlepiej wersji z dwoma silnikami i dużym zasięgiem. Kupić rozbitego, wykorzystać napędy, akumulatory, ładowarkę i elektronikę. Pozdr.
Jesteście tak na maxa Pro Ekologiczni że bardziej już się chyba nie da, na prawdę będzie ciężko być w 100% EKO. Dzięki obecnej technologi da się ALE.... Duży generator, bądź większy silnik - bezpieczeństwo przede wszystkim, od tego może zależeć kiedyś wasze życie. Pozdrawiam, serdecznie, trafiłem przypadkiem ale zostane dłużej coś czuje , 3mam kciuki !
Zostawaj, prosiemy. Tak właśnie duży generator będzie naszym dużym zabezpieczeniem w razie dłuższej przeprawy na silniku, która zdarza się niezwykle rzadko. Pozdrowionka. Bartek
Jak się zdecydujecie na elektrykę to przewody powinny być w izolacji z niepalnego silikonu. Znajomy miał zwarcie na jachcie. Przewody świeciły się jak żarówki. Nie ma nic gorszego jak pożar na jachcie. Po tym zdażeniu wymieniał przewody na niepalne. Też miał zainstalowane dużo akumulatorów z wózków widłowych. Wymiana bateri będzie kosztowna po 6-7 latach. Znaczący spadek pojemności. Elektronika w warunkach morskich jest podatna na awarie a im bardziej skomplikowany system tym więcej problemów. Teraz jest problem z półprzewodnikami. Jak coś padnie to możecie czekać miesiące na części.
Witam Fajny program Na żaglach się nie znam Ale jeżeli chodzi o wybór eko to powiem Wam że nigdy nie zostawajcie na jednym rozwiązaniu. Tak jak w zwykłym domu. Ja w swoim mam gaz prąd i kominek. Kominka nie wstawicie ale diesel powinniście posiadać
Dlatego mamy kilka źródeł ładowania i awaryjny generator, jak również 2 niezależne systemy elektryczne. Mam nadzieję, że to wystarczy. Pozdrowionka. Bartek
Jak zwykle ciekawy materiał. Fakt obecny Yanmar mocą nie grzeszy, a Penta ma więcej koników i lepsze przełożenie. Ja bym najpierw policzył ile wagowo zajmą miejsca akumulatory, bo patrząc na auta elekryczne, to mało nie ważą. Owszem, mają te jednostki niezłe odejście, bo moment obrotowy jest super, ale przy tym własnie dużo ważą. Jednak robienie z domu na wodzie ślizgacza nie jest chyba Waszym zamiarem :) Osobiśćie bym nie zrezygnował z generatora prądu na diesla, bo może się okazać, że będzie przydatny w najmniej oczekiwanym momencie. Co do przejścia na same silniki elektryczne, to pytanie jakie bym sobie zadał, na ile obecne silniki elektryczne są odporne na warunki słonej wody i soli w powietrzu dookoła. Co, jeśli sól gdzieś się dostanie i rozwali system napędu - co wtedy? Myślę, że to jeszcze nie era autonomicznych napędów elektrycznych z dala od lądu na pełnym morzu. A na koniec pozostaje pytanie, czy cały ten system elektryczny jest taki EKO? Z obecnych informacji wiemy, że produkcja aut elektrycznych nieźle zaśmieca środowisko i że problemem jest utylizacja takich napędów. Zatem słowo EKO raczej nie ma tu zastosowania :) Macie ciężki temat do przerobienia i 3mam za Was kciuki 😉
Czesc! fajnie, ze odpaliliscie kanal PL. Do Waszego dylematu dodal bym jeszcze jeden wymiar CZAS tj. transformacja rozlozona na dwa dluzsze etapy. Nie czul bym sie komfortowo demontujac obecny (wzglednie sprawdzony i dzialajacy) naped i montujac nowy. Mysle, ze etap posredni "mam silniki elektryczne zasilane z generatora na obecnym yanmarze" przez rok da odpowiedz i zbuduje zaufanie do rozwiazania. Wiadomo, ze nie wplynie na eco ani komfort.. :/ Pytanie czy za 1-2 lata bedzie czas i miejsce gdzie wykonac ten kolejny etap (demontaz diesla, zbiornika itp). Macie fajna mozliwosc, ze do montazu silnikow elektrycznych nie musicie demontowac diesla jak w monohull'u. Sklanial bym sie chyba, zeby na ta chwile dolozyc elektryczne i nie demontowac za wiele. Chociaz... :) to dość asekuracyjne i w okresie przejsciowym zwieksza mase i zabiera miejsce.
Hej! No właśnie nie do końca ta opcja jest najlepsza, bo o tyle o ile w monohullu nie ma to większego znaczenia, to w szybkim (patrz wąskokadłubowym wielokadłubowcu, każde 200 kg to 1 cm zanurzenia, które radykalnie wpływa na własności nautyczne łódki. Staramy się więc znaleźć rozwiązanie , w którym mamy zapasowy agregat, ale niekoniecznie ważący 300 kg. Pozdrowionka. Bartek
Ja na waszym miejscu poszedł bym w system napędu stricte elektryczny, ze znaczącym bankiem baterii pod masztem, ale... Ponadto wziąłbym na pokład przenośny agregat(najlepiej diesla), o mocy uzależnionej od wielkości banku baterii, po to aby, w razie potrzeby doładować baterie za pomocą odpowiedniego invertera z MPPT. W zależności od zapasu paliwa jaki byście chcieli(w formie kanistrów, bez baku na łódce) byłoby to pewnie dodatkowe 100-200 kg. Użytkowałbym to tylko w przypadku nagłej potrzeby doładowania, np. przepływanie przez kanał, czy dłuższa żegluga w warunkach skrajnie niskiego nasłonecznienia.
Jeśli już było to przepraszam, a jeśli nie to polecam kupić Wam generator prądu na gaz lpg. Można pewnie zamówić dostosowany do Waszych konkretnych potrzeb. Podłączycie zwykła butle jak do kuchenki i można ładować akumulatory itp. Tanio prosto i jeśli ma być modnie to też i ekologicznie :) Butle do kuchenki raczej są dostępne w większości miejsc na świecie więc w razie potrzeby da się ja zdobyć. Jak zabraknie gazu zostaje jeszcze PB awaryjnie. Na główne źródło napędu raczej nie, ale doraźnie jak najbardziej na tak. Pozdrawiam Artur L.
Na obecną chwile chyba tylko generator + mały magazyn energii + silniki elektryczne a przyszłościowo jak będzie jakiś przełom z bateriami wywalić generator i zapakować więcej baterii ;D Silniki elektryczne to chyba mogą też chodzić jako generatory do ładowania baterii pod żagielkiem :) Na horyzoncie są takie innowacje jak solarne żale z perowskitów czy baterie ze stałym elektrolitem.
Idziemy mniej więcej tym kierunkiem. Perowskity na żaglach mają sens jeśli będą wytrzymałe, a my będziemy częściej mieć żagle na maszcie. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
Czesc. Mieszkam w Londynie i pomagalem znajomej ktora mieszka na barce. Ma silnik disla 5.7 stary klasyk i jest bardzo slabo. Zamontowalem jej panele zeby nie musiala uzywac silnika do ladowania bateri bo silnik bardzo byl glosny i cala barka miala dreszcze podczas ladowanie bateri i sasiedzi rownierz mieli dreszcze od halasu. Rozumiem dlaczego idziecie w tym kierunku. Generalnie widzialem pare ofet nowych barek zasilanych panelami z silnikiem elektryczny bez diesla i widze ze do tego to dazy. W UK wiekszosc dni jest pochmurnych a mimo to oferuje takie technologie. Powiniscie poszukac barki na sprzedaz z el silnikiem w Uk jako porownanie ile czego potrzeba i mowie tu o duzych barkach 20 m dlugosci, ktore maja sobie radzi na tamizie podczas odplywow pod prad. Moze znajdziecie cos ciekawego, kto wie.
Zdecydowana większość radzi zostawić alternatywę w postaci silnika spalinowego jako generatora. Wg mnie napęd 2-ma silnikami elektrycznymi to idealne rozwiązanie + generator do ładowania akumulatorów, lub zasilania silników napędowych w sytuacjach awaryjnych. Być może silnik diesla nowej generacji 1-1,3 litra byłby bardziej ekonomiczny i miał moc pow. 100KM. Te starej generacji były raczej niezawodne, ale ciężkie i niewielkiej mocy przy tym sporo paliły. Dziś nawet traktory mają turbo. Trzeba zrobić uczciwy bilans potrzebnej mocy.
Pod rozwage !!! Zdarzylo sie ze w garazu ladowalem/ jeden !!/ akumulator . Cos potrzebowalem przeszlifowac katowka , iskierka padla "gdzie nietrzeba " zaskakujaco poteznaa explozja ,z akumulatora zostalo 8 kawalkow ..... ja na szczescie " caly i zdrowy ! Jacht to przestrzen zamknieta , akumulatorow duuuzo ! .... Wiedzialem ze wodor ico ztego ??
Zeglujac nie po "szuwarach " , przejscie na " elktryke " jako podstawe napedu - pachnie ekofundamentalizmem /ze na tym zakoncze uwagi !!/ Stopy wody i rownej ilosci startow i ladowan !
Punkt 4 bardzo radykalny i odważny. Bałbym się że może zbyt odważny. Napęd który masz już znasz i wiesz co możesz. Napęd elektryczny będzie dla Ciebie nowością i czymś czego jeszcze nie znasz i nie doświadczyłeś. Może rozsądniej będzie zostawić mniejszy silnik a dołożyć silniki elektryczne. I to może być pierwszy krok w kierunku ekologii. Możesz zmniejszyć zbiornik na taką pojemność, która zapewni Ci wystarczającą minimalną autonomię. Zostanie miejsca na akumulatory. W trakcie będziesz poznawał nową technologię, jej plusy i bolączki. Zdobędziesz to doświadczenie.
To jest kuszące i dość asekuracyjne rozwiązanie, ale niestety nie ma na to miejsca z punktu widzenia wai, a i objętościowo w maszynowni robi się ciężko. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
zrobić pełna elektryke z oddzielnym akumulatorami na tyle ile potrzeba wyjechać z portu, ale dodatkowo zrobić patent aby jedna wajchą po przelaczeniu w razie czego wziąść prąd z aku które używacie do zasilania waszych urządzeń czyli domu do silników elektrycznych. A do tego mały agregat aby był zapas na tyle wystarczający aby dal rade zasilić niezbędne urządzenia nawigacyjne no i lodowki do momentu ponownego naładowania wszystkich aku przez wiatr czy słońe
Silniki elektryczne super. Najlepiej dwa niezależne systemy napędowe. Jeden na osi dwa pozostałe po bokach. Do silników musisz mieć więcej baterii plus duży agregat, który w razie potrzeby wygeneruje prąd.
witam ja osobiście przystał bym przy opcji 4. co do technologii, że jest nowa i raczkuje to ni do końca tak jak mówicie w materiale filmowym. Jest naprawdę wiele super rozwiązań, które są bardzo mało wadliwe. Tak jak mówisz silniki są praktycznie bez usterkowe. co do elektroniki (sterownik i czujniki temp. itd) to nie są ciężkie i duże przedmioty. można mieć w zapasie kompletny sterownik i czujniki. co do wydajności.... kanał panamski - raz na 5 lat.... to nawet nie ma sensu się tym martwić. Holownik i do przodu. co do banku energii elektrycznej to teraz są takie dostępne technologie baterii i akumulatorów, że raczej z tym nie ma problemów. są baterie o pojemnościach np 150Ah i ważą około 25kg sztuka. wywalając 800-900kg. masz do dyspozycji 32 - 36 baterii. Musicie jedynie zdecydować się na ilu voltach ma to działać. i solary i baterie muszą być skonfigurowane tak samo. w ciągu dnia wasz solarny dach na pewno będzie generował sporą ilość prądu, którą warto jest magazynować. starajcie się unikać przetwornic DC-DC bo to jednak straty. Koncentrujcie się na tym by wasza "elektrownia" i wasze odbiorniki działały na tym samym napięciu. nie wiem jak instrumenty pomiarowe (gps, nawigacje itd) ale zazwyczaj takie urządzenia konstruowane na napięcie DC mają zakres zasilania( mają wbudowane tak zwane dławiki które np. wasza elektrownia działa na 36V, zakres urządzenia to np od 12 do 40V. ale faktycznie urządzenie potrzebuje 12. w tedy sekcja zasilania takiego klocka dostaje te np 36 i zmienia tak w samym urządzeniu by podać odpowiednie napięcie na elektronikę w nim wsadzoną. pozdrawiam i życzę wiatru w żagle oraz słońca na solarach:-)
To raczej pytanie czy kilkudniowa zła pogoda na morzu często występuje nie pozwalając na żagle oraz wystarczające ładowanie z paneli? Wydaje się, że minimum to generator jako awaryjne źróło zasilania aby dało się manewrować w trakcie sztormu bez ryzyka utraty zasilania. Zawsze można iść w wodór jako czyste paliwo do generatora zamiast paliw kopalnych (i może kiedyś pozyskiwanie wodoru z wody morskiej). A Jeśli generator miałby być potrzebny tylko na Kanał Panamski, to można też pożyczyć generator i kupić paliwo na miejscu zamiast tyle wozić ze sobą.
Generalnie nie znam się na łódkach i wyważaniu (plus YT dopiero co polecił mi kanał), ale zmodyfikowałbym numer 3, tj. 2 silnik elektryczne na 2 zewnętrznych kadłubach z akumulatorami, plus generator. i środkowy kadłub zrobiłbym w 100% mieszkalny bez napędu. Ewentualnie przy potrzebie po drugiej stronie od generatora pomyślabym nad jakimś niewielkim "pokojem ciszy". Plus rozbudowa solarów.
Tylko opcja 3 czyli hybryda, silniki elektryczne, akumulatory, PV + agregat 10kW+ (i tu pomyślcie o agregacie na LPG, ogromną zaletą LPG jest to, że gaz się nie starzeje jak disel czy benzyna, jest bardziej ekologiczny, ale pojęcia nie mam jak z tankowaniem tego, no i dość ciężki zbiornik) Pozdrawiam. BTW - uwielbiam WAS :)
Polecałbym zrobienie elektryków jako napędy główne oczywiście powiększając powierzchnię paneli żeby jak najwięcej pływać na elektrykach (poza żeglowaniem), a spalinowy zostawić jako awaryjny/pomocniczy i zmniejszyć bak na diesla o np. połowę żeby masa napędów została taka sama (ewentualnie trochę się zmniejszyła).
Polecam wymienić diesla na elektryka z generatorem prądu. Po pierwsze: słońca to wam raczej nie zabraknie(jeżeli nawet to macie generator i żagle) . Po drugie: napędy elektryczne nie są nowością, mogą się zepsuć jak każda inna rzecz. Silniki spalinowe też się psują. Po trzecie akumulatory mają tyle wspólnego z ekologią co węgiel i ropa razem wzięte. Po czwarte: waga. Jeden silnik elektryczny + generator < 2 silników elektrycznych + generator lub jeden silnik elektryczny i jeden spalinowy. Po piąte: chciałbym mieć takie problemy jak Wy. Pozdr. serdecznie.
Hey. Wiem, że łatwo się wydaje cudze (w tym przypadku Wasze) pieniądze a jak wiadomo decyzja wyboru napędu jest w dużej mierze finansowa jednak namawiam do nie najtańszej opcji czyli tej z wykorzystaniem dwóch pędników elektrycznych. Marzenia także te zielone trzeba spełniać a i manewrowość bajeczna :) Nie znam wagi ani oporów hydrokinetycznych Waszej łódki ale szacuję że potrzebne są jakieś 2x15kW. Co dwie śruby to nie jedna (kawitacja) a i charakterystyka silników elektrycznych jest inna wiec powinno wystarczyć. Zważywszy na preferowane dotychczas przez Was akweny (słoneczne) nie przeceniałbym rekuperacji ze śruby bo pewnie, że przydatna ale jednak jest kosztem oporów a przy powierzchni pokładu jaki ma łódka, elastyczne panele (np z powłoką ETFE) plus akku powinny na codzień wystarczyć. To jednak baterie ze względu na zawodność, efektywność i wagę i cykliczną konieczność wymiany są najsłabszym elementem rozwiązania. Dlatego też agregat ( to żelastwo) jest niezbędny a więc sugeruję wariant 3. I to na pewno znacząco większy niż 3 kW. Może przyda się rzadko (awarie, dłuższe kanały) ale daje też taka hybryda komfort psychiczny. Stopy wody pod każdym kadłubem życząc pozdrawiam. Marcin
dwa pędniki elektryczne w trimaranie... 100% ekologia... super... tylko pytanie mam takie: jeśli będą zamontowane w zewnętrznych kadłubach, czy w razie awarii jednego z pędników, da się płynąć prosto...? wg. mnie - nie... można by było to jeszcze policzyć, zrobić jakieś makiety itd itp, ale w razie "W", jeśli padnie jedna strona, to tak jak by padło wszystko... dlatego nie skreślałbym całkowicie silnika spalinowego i awaryjnego napędu... może (i oby) nigdy się nie przyda, ale "jednak to zabezpieczenie"... 🤷♂️
Z pakietow ktore przedstawiliscie to wydaje sie ze opcja nr 4 jest najbardziej kuszaca .Jak by udalo zgrac sie z generatorem tesli to bylo by bajecznie pozdrowionka
Pytanie czy zostanie przy silniku spalinowym który jest i dodanie w pełni autonomicznych silników elektrycznych, czy ten trimaran to udźwignie, bo jeśli tak to nie ma się nad czym zastanawiać. Od nadmiaru głowa nie boli. No i w silnikach elektrycznych, ich dystansach i amperogodzinach baterii, wszystko co obiecują trzeba podzielić przez 2.
Witam. I co w końcu zrobili? Jak to pokazało za rok? Kupiłem niedawno małą żaglówkę (7m meczowy)silnik zaburtowy potrzebuje naprawy i tez zastanawiam o silnik elektryczny i agregat, bo silnik bardziej tylko do manewrów portowych i nie potrzebuje borykać gdzieś na środku oceanu godzinami z jakimś tornado
Witajcie macie fajne podejście ekologiczne ale jest kilka ważnych aspektów, Jak często będziecie pływali na silnikach i stosunek do poniesionych inwestycji. Czy dobry generator i fajne 2x 15 KW nie wystarczy ? Zbyt duża elektryfikacja stanowi ryzyko pożarowe na pełnym morzu dla całej rodziny. Pozdrawiam
No właśnie tak byśmy to ograniczyli gdyby nie kwestia sytuacji w której wysiądzie jedna strona, więc nie wiem czy jednak nie będzie trochę więcej kW, ale dalej 48 V. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
Taka ciekawostka, pierwszym w historii pojazdem o napędzie elektrycznym był czołg Tygrys projektu Ferdynanda Porshe, więc silniki elektryczne są bardziej niezawodne od najbardziej niezawodnego silnika diesla i nie wymagają żadnej obsługi serwisowej, dodatkowo generują mniej ciepła które można łatwo wykorzystać bądź odprowadzić. Najlepszym systemem będą dwa silniki elektryczne z bateriami z systemem utrzymania stałej temperatury jak np w Tesla, plusem tego systemu jest to że te baterie również można wykorzystywać do zasilania sieci samego jachtu, same silniki można używać jako hamulców odzyskując energię z powrotem do baterii, jednak nieuniknione będzie również posiadania małego generatora zapasowego o mocy ponad 3kW.
Wydaje mi się że jeszcze przed nagraniem tego filmu byliście zdecydowani na opcję 4. Ja bym jeszcze dorzucił opcję 5 czyli napęd atomowy,😁 moc była by wystarczająca żeby kanał Panamski przepłynąć i przede wszystkim byłoby ekologicznie.
Dla mnie opcja 4 jest generalnie mało eko. Te kilkaset kilo baterii trzeba zutylizować, co zapewne będzie mało ekologiczne. A silnik diesla już jest wyprodukowany i jego produkcja nie dostarczy nowego smrodu. Dla mnie hybryda trzysilnikowa jest ok. Zostawić diesla z mniejszym zbiornikiem paliwa (200l) na sytuacje awaryjne, a mieć te 2-3 godziny autonomii na bateriach na typowe sytuacje?
Hejka. Jak najbardziej wydajny, ekonomiczny ale absolutnie nie stawiajcie na 100% elektryczny. Zawsze istnieje ryzyko awarii w naj mniej odpowiednim momencie. Lepiej mieć w zanadrzu kilka zabezpieczeń. Przykład... technologia kosmiczna, polityk NASA. Pozdrawiam
Mam kilka pytań . 1 jesteś może elektrykiem lub czy posiadasz zawód pochodny. 2 jaki dodatkowy opór sprawi druga śruba napędowa. 3 jaka prędkość i czas działania max chcecie uzyskać na spokojnym akwenie. 4 czy silniki będą na prąd stały czy zmienny 5 jak rozwiążecie chłodzenie oraz grzanie akumulatorów jeśli będzie prąd stały 6 jaka będzie żywotność silników komutatorowych 7 w jaki sposób rozwiązane będzie serowanie prędkością a obrotami silnika jakie straty energii elektrycznej dojdą do całego bilansu energii b zmienna geometria łopat śruby 8 co ile czasu musi nastąpić serwis silnika na prąd stały. jeśli będzie prąd zmienny a planujecie instalacje podwójna czy pojedyncza. na razie tyle pytań jeśli odpowiesz to poznasz moje zdanie.
Hej! Ten temat powtarza się dość często. Zapraszamy na "Życie na Wodzie - Q A" gdzie odpowiadamy na większość popularnych pytań bez owijania w bawełnę. Temat elektryka też jest popularny, więc wejdziemy w szczegóły. Pozdrawiamy serdecznie i dziękujemy za zaangażowanie i listę pytań. Bartek
Ja uważam że diesel thebest mówiąc ze diesel nie ekologiczny Pamiętajcie ze baterie/ akumulatory się zużywają trzeba wymieniać a niestety do tej pory nie znamy sposobów recyklingu bądź utylizacji
Wyprodukowanie baterii akumulatorów do samochodu elektrycznego powoduje takie zanieczyszczenie środowiska, jak jazda dieslem przez 8 lat a ich utylizacja jeszcze większe. W przypadku jachtu, który nie korzysta z silnika na co dzień, będzie to pewnie ponad 100 lat. Pomyśl też o afrykańskich dzieciach pracujących w kopalniach, by wydobyć surowce potrzebne do Twojego "ekologicznego rozwiązania". A w aspekcie bezpieczeństwa rozważ sytuację, w której ktoś z Was dostaje ataku kamicy nerkowej albo innego wyrostka, od lądu dzieli Was 200 mil i jest akurat flauta. Życzę Wam zdrowia i mądrości w podejmowaniu decyzji. P. S. Manewrowość w porcie na dwóch elektrykach jest nie do przecenienia. To leprze od steru strumieniowego. Przyda się na pewno.
Nie chce wdawać się w dyskusje na temat ekologiczności jednego lub drugiego rozwiązania, bo za mało się na tym znam, a nie chce mi się przebijać przez lobby po jednej i po drugiej stronie by poznać prawdę. Biorę to trochę na czuja. Minimum baterii by mieć godzinną autonomię, wszystko powyżej tego solary i generator, dwie śruby do manewrowania i dwa osobne systemy by w końcu mieć spokój duszy, że awaria jednego diesela, saildrive'u czy przekładni nie uczyni nas dryfującą kupą plastiku prosto na skały przy bocznym iwetrze w wąskim wyjściu między rafami. Przy naszym normalnym codziennym, życiu będziemy mogli faktycznie żyć i poruszać sie całkowicie z solarów, więc to jest wisieńka na torcie. Pozdrowionka. Bartek
My narazie mamy panele monokrystaliczne zakupione w 2014 roku, które w zeszłym roku jednego dnia dały nam 103% mocy znamionowej, a konsekwentnie dają w okolicach 80% w sensownie słoneczne dni, więc jeżeli nawet miałyby się teraz zepsuć to myślę, że gra już była warta świeczki. 6 lat x 365 dni x średnio 9 kWh dziennej produkcji to jest razem 19,7 MWh energii elektrycznej, którą w przeciwnym razie musielibyśmy wygenerować z generatora dieslowego lub co gorsza z alternatora na silniku. W najbardziej sprawnej energetycznie wersji generatora, czyli 3 kWh z litra ropy to równa się ponad 6500 litrów ropy nie wypalone w atmosferę. Czy to się opłaca? Nie wiem na 100%, ale nie sądzę, że produkcja i utylizacja 6 paneli słonecznych i 8 akumulatorów litowych spowoduje zanieczyszczenie równe spaleniu 6 i pół tony ropy. Całkowicie zgadzam się z tym, że zarówno ropą jak i zielonymi rządzą ogromne wpływy lobby i pieniądze na związane z nimi projekty i trudno kiedykolwiek będzie o rzetelne dane, ale to co prezentuję to są nasze własne prywatne dane nie przemielone przez jakiegokolwiek polityka. Jeśli solary przeżyją jeszcze drugie lub trzecie tyle to odpowiednio będziemy winni nie spaleniu 13 lub prawie 20 ton ropy naftowej dzięki temu systemowi. Resztę pozostawiam do Waszej interpretacji. Pozdrowionka. Bartek
Z perspektywy żeglarza szuwarowego i kierowcy zafascynowanego motoryzacja elektryczną; Idźcie w hybrydę. Niech obecny dizel zachowa śrubę i robi za głowny generator prądu. Chcesz byc eko - jedziesz przez godzinę na tym, co się przez tydzień naładowało z paneli ;). W sytuacji awaryjnej - masz super manewrowość i moc z centralnej śruby. Idziesz przez ten kanał panamski - dizelek sobie pyka na 'prawie jałowych', pcha łódkę, elektryczne pomagają, bilans baterii 'na 0'. Owszem, dodatkowa waga.
Przecież jesteś Pan TECHNICZNY. Oczywistym jest że elektryk to mżonka. Bajanie o cienżarze diesla, części zamiennych i zbiorniku paliwa to nic w stosunku do ciężaru i kosztów ekfiwalentu akumulatorów. Nie ma nic bardziej ekologicznego od diesla. Wprowadza się na powrót do obrotu w ekosystemie kiedyś uwięzione zasoby. Ropa naftowa i węgiel to szczątki organiczne kiedyś uwięzione w ziemi. Pochodzą one z czasów największego bogactwa życia na ziemi gdzie paprocie były jak drzewa a komary jak szczury. Nie ma nic bardziej nieekologicznego jak akumulatory i to niezależnie jakie. Czy kwasowo ołowiowe czy nowoczesne które w dużej części nie mogą być poddane recyklingowi. Naprawdę przestańcie już bredzić o tej ekologii. Właśnie nadchodzi problem przetwarzania i odzysku zużytych paneli słonecznych (ten złom do polski z niemiec płynie już od 10 lat). Polecam też zobaczyć jak utylizowane są łopaty turbin wiatrowych. Pomijam już didaskalia produkcji energii z tych żródeł.
Jako analityk szedłbym w napęd czysto elektryczny, przy czym obowiązkowo wybrałbym silniki (system, elektronika będzie kluczowa), które mogą pracować jako generatory (rekuperacja) - wtedy możecie olać mały generator wiatrowy, chyba że zależy wam na produkcji prądu na kotwicy w nocy, co raczej nie ma większego znaczenia, bo będziecie mieli dużo większy magazyn energii. Zwiększenie magazynu energii dobrze wpłynie na obecne baterie - kwestia w jakim są stanie i jak zaawansowany macie system balansujący - jeżeli nie macie, to przy silnikach z rekuperacją będzie on potrzebny, potrafi kilkukrotnie wydłużyć żywotność akumulatorów. Przy określaniu pojemności magazynu energii skorzystajcie z obecnych doświadczeń, magazyn powinien wystarczyć co najmniej na ~150% dotychczasowego maksymalnego czasu wykorzystania śruby. Agregat bym wywalił, albo zostawił jakiegoś mikrusa z awaryjnym (małym) zapasem paliwa, na czas wyjątkowo niekorzystnych warunków np. flautę w trakcie długiego zaćmienia słońca albo na zimę wulkaniczną :), w każdych innych warunkach postawisz żagle i naładujesz akumulatory z użyciem silników nawet pływając w kółko, ewentualnie zapniesz wtyczkę na marinie. Kanałem Panamskim i podobnymi wąskimi gardłami bym się nie przejmował - opłata za holownik zaboli, ale zdecydowanie mniej niż zapas wydajności w systemie, który przyda się raz na klika lat lat.
Uważam, że 5-6KW generator + silniki elektryczne to jest rozwiązanie bezpieczne. Tak jak ktoś już napisał, rope można kupić wszędzie, ale jak wam padną aku i będzie zła pogoda, to już nie ruszycie, bo fotowoltaika wam tego nie naładuje. Z drugiej strony, jak patrzyłem na wasze relacje, to głównie stoicie na kotwicy w miejscach, gdzie pogoda raczej jest często. BTW. Co do argumentu z kanałem panamskim, to, jego przepłynięcie nie wymaga robienia tego na raz. Jest po środku jeszcze jezioro, gdzie można zakotwiczyć, naładować aku i płynąć dalej.
A jaką macie teraz pojemność akumlatorów? Czy moglibyście ją zwiększyć? Co prawda przeczytałem w poście poniżej, że miałyby to być silniki 2x 25kW to w sumie 100kWh bateria starczyłaby na 2 godziny maksymalnej pracy. Z drugiej strony czy takie silniki musiałby by działać tak długo na maksymalnej mocy? Biorąc pod uwagę przykład z filmu czyli przebycie kanału Panamskiego (8h), myślę, że taka bateria starczyła by w zupełności, bo przecież będziecie tam używać ułamka maksymalnej mocy. Tak samo wydaje mi się w przypadku zagrożenia. Tzn. 15 -30 min na maksymalnej mocy. Problemem tutaj pewnie może być to, że znowu zwiększacie obciążenie, choć pewnie i tak mniej jak diesel. No i czas ładowania takich baterii. Przy pełnym rozładowaniu trwało by to kilka dni, co pewnie w niektórych przypadkach może być problematyczne, ale tutaj można się też zastanowić czy nie można zwiększyć mocy paneli. To są takie moje przemyślenia osoby co nigdy nie żeglowała :P Pewnie mogą nie mieć sensu :)
Bardzo dobry pomysł z tą zmianą napędu. Przecież i tak głównym napędem Waszego "domu" są żagle. Sam troszeczkę żeglowałem i silnika głównie używałem do manewrowania. Państwa pomysł jest bardzo dobry - tak uważam. Jeżeli chodzi o żeglowanie w trudnych warunkach, to według mojej oceny, pływanie na żaglach w takich warunkach jest bezpieczniejsze. Jacht lepiej idzie na żaglach jak na silniku. Nie ma idealnego rozwiązania i nie będzie. Dlatego większość problemów związanych z żeglowaniem, rozwiązuje po prostu planowanie, doświadczenie i przewidywanie. To nie jest jacht komercyjny i nigdzie nie musicie się spieszyć. Ja bym zakładał elektrykę.
Zrobić porządny system offgridowy na bazie baterii z samochodu. Masz jakieś 25 kWh do wykorzystania. Tymi panelami co macie na dachu plus ta turbina myślę że na spokojnie w kilkanaście godzin by wam to ladowalo. Opcja w miarę tanio wychodzi dla kumatych w temacie... A efekt jest zaskakujący. Tu macie link do kanału ludzi niezależnych. ruclips.net/video/B28aBPmX8WQ/видео.html - Super rozwiązanie. Idealne dla was. Miejsca nie zajmuje wiele. Do zmiany tylko inwerter na zwykły off grid zamiast hybrydy (.tańszy!) I można magszyniwac energię. Pozdro. ;)
Dzięki, ale 3 lata temu przeszliśmy z kwasowych od wózków akumulatorowych na litowe i nasze życie radykalnie się zmieniło. Nie wracamy do tej wersji na pewno. Wbrew pozorom kWh z litów jest wcale nie wiele droższa niż z kwasowych, ale to dłuższy temat. Pozdro. Bartek
Co prawda nie mam żadnego doświadczenia, poza „jutubowym” jeśli chodzi o napędy elektryczne w żaglówkach. Ostatnio za to sporo się interesowałem zasilaniem itp podczas naprawy motocykla elektrycznego. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem jeśli chodzi o baterie, to niezależne moduly z baterii samochodowych połączone rownolegle. Np pakiet z vW id4 12s co daje trochę poniżej 48V nominalnie i taki pakiet z osobnym BMS podłączony równolegle z kolejnymi. Jedna bateria miałaby w takim układzie Ok.6,8 kWh. Zakładacie na stronę np 5 takich baterii i jest 34kwh na stronę. Teraz w przypadku gdy jedna z tych 5 wysiądzie, obojętnie czy BMS czy sama bateria, to jest odłączona od systemu i działa on na pozostałych 4. Wydaje mi się tez ze masowo produkowane baterie jakości „samochodowej” będą lepsze niż te jednostkowo produkowane producentów typowo jachtowych. Poza tym silnik chłodzony cieczą raczej na pewno się nie spali, a sam kontroler do silnika można w razie czego kupic dodatkowy i wozić go ze sobą.Jeśli chodzi o przepłyniecie kanału, to w całkiem znośnej cenie są ładowarki TC, jedna sztuka ma 3,3kW, a można je łączyć rownolegle i ładować z gniazdka mocy. To znaczy ze przy 3 ładowarkach ładujecie z mocą prawie 10 kW na stronę, w miarę jak coraz więcej jachtów będzie elektrycznych to sieć w marinach u portach tez zostanie ulepszona :D
@@macstan6082 na swiecie powstalo kilka takich lodzi i ten system po prostu sie nie sprawdzil (a jak masz biegajace po pokladzie dzieciaki, to polaczenie z wirujacym dlugim i ciezkim wirnikiem nie wrozy nic dobrego)
@@Ciekawosc ok mozna wyrzej zamontowac ale niestety lub stety to jest tylko moja ciekawosc niejestem w tej dziedzinie biegly niemniej dzieki zaglebie sie w ten temat glebiej choc wiem tez o turbinach wodnych spietych z generatorem
Tak tylko panele wymieniamy raz na dekadę lub dwie. Póki co mamy panele od 6 lat i działają bez zarzutu. W zeszłym roku raz widziałem nawet 100% znamionowej mocy i to po 5 latach na słońcu. Oczywiście, że z każdego systemu jest ostatecznie odpad, ale pytanie ile i jak często. Akumulatory litowe, które mamy teraz mają minimum 10000 cykli. To jest 3 razy więcej niż jakiekolwiek najlepsze kwasowe. Pozdrowionka. Bartek
ja moim skromnym zdaniem jednak mimo wszystko nie wchodziłbym w te 100% eko .... zastanowiłbym się tylko nad wymianą silnika na mocniejszy, ewentualnie nad hybrydą, ale skoro nie chcecie zwiększać masy trimaranu zostaje opcja pierwsza ;) zawsze w jakiejś dziczy łatwiej jest wykombinować wiaderko ropy, aniżeli "wiaderko prądu", ewentualnie jakąś część do silnika, kawałek rurki, gumki etc .... silnik spalinowy, to silnik w miarę nie zawodny, a jak nawali te 100% eko to będziecie skazani tylko na wiosła lub żagiel /// już nie będę wspominał o stopniu skomplikowania tego 100% eko ale to tylko moje skromne zdanie ;):) pozdrawiam serdecznie
Jeśli zostawicie na pokładzie diesla, a macie na pokładzie również instalacje lpg do kuchenki, pokusił bym się, o podanie do kolektora ssącego tego „malutkiego” diesla „janmara” cienkim wężykiem lpg(tak aby był porywany wraz z powietrzem do komór spalania), razem z paliwem właściwym-dieslem. Poprzez dozowanie zwykłym zaworkiem od palnika do papowania dachów(nawet takim za 35zł z Castoramy) przy obrotach większych niż 1400obr/min odkręcasz dosłownie niecałą polowe obrotu, ale jak zacznie lekko stukać to już to już za dużo, to musisz wyczuć. Zyskujesz dzięki temu: Moc, około 30 koni więcej, Cichszą „miękką” prace silnika, Brak „flagi z rury wydechowej (dopalone gazy wydechowe, element eko) Proponuje spróbować ja nie żałuje wiem bo mam pozdrawiam😊😊😊
Spróbuj, tak tylko dla własnej świadomości, jaka moc w tym drzemie, nawet z małym katuszem takim 300g z małym palniczkiem do opalania cebuli do rosołu, a zapewniam że będziesz zadziwiony ile jeszcze mocy drzemie, w niedopalonych gazach wydechowych diesla. Pozdrawiam
@bartekkocinski3736 to nie ma sensu w tym przypadku, ponieważ cała dodatkowa moc nie da się przełożyć na niezmienną geometrię i rozmiar śruby oraz przełożenie główne.
A może zrobić jeden żagiel (100m2 daje około 30 KM) jako żagiel solarny. Nie ma wiatru to można rozwinąć i jest źródło napędu łapiące słońce zamiast wiatru. Może to trochę SF ale może nie :-)
Witamy Was serdecznie na polskiej wersji kanału SailOceans! Po długich rozważaniach i równie długich przygotowaniach rozdzieliliśmy nasze kanały językowo. Dziękujemy Wam, że przekonaliście nas, więc czujcie się współtwórcami tego kanału.
Pamiętajcie proszę o subskrypcji, lajkowaniu i komentowaniu! To bardzo wspiera nasz kanał ❤
Jeżeli czujesz, że nasza twórczość jest dla Ciebie wartościowa i wnosi do Twojego codziennego życia radość to dołącz do nas i wesprzyj nasze działania - pl.sailoceans.com/wspieraj-nasza-tworczosc/
Dziękujemy z całego serca ❤
Ania, Bartek
SailOceans
s/y Poly
Jeżeli nadal ma to być wasz dom, waszej rodziny czyli: bezpieczeństwo, pewność, swoboda to dywersyfikacja napędu. Podstawa to diesel, bo rope kupicie nawet od ziomka z namiotu. Elektryczne zróbcie sobie silniki manewrowe i od pontonu którym dopływacie na brzeg, to fajnie sie sprzedaje na yt. Nie rezygnujcie z silnika spalinowego.
Tak. Masz rację. Silnik spalinowy to bezpieczeństwo.
Chyba silnik spalinowy to nie jest bezpieczestwo? Czy o co chodzi z tym komentarzem + 120 like xD
@@damiannecka4586 umiesz w język polski?
@@prezenter umiem mówić w języku polskim jak już coś. Chciałeś zabłysnąć a wyszło jak zawsze czyli gówno. Smacznego :)
a czemu nie normalny naped hybrydowy jaki zaczyna byc instalowany w wielu nowych jachtach - czyli nadal silnik spalinowy ale na wale dolaczony silnik elektryczny - wysprzeglasz w skrzyni biegow silnik diesla i plyniesz na elektryku - w razie "W" kiedy braklo pradu w aku lub nie ma slonca przez tydzien plyniesz na dieslu . Dodatkowo na dieslu moga byc zamontowane alternatory do ladowania bateri w czasie pracy silnika
Dobry Pomysł
Wspomniał Pan o przesunięciu środka ciężkości po wyrzuceniu silnika w kierunku masztu, czyli do przodu. Taka zmiana spowoduje gorsze trzymanie kursu, czyli skłonność do myszkowania, czego efektem będzie wzrost częstotliwości reagowania sterem, przy sterowaniu ręcznym jak i przy autopilocie. Największym zagrożeniem przesunięcia środka ciężkości do przodu, jest jednak obrócenie łodzi przy zachodzeniu z dużej fali w poprzek do niej. Kadłuby oparte na klasycznej geometrii wycinka elipsoidy są same w sobie niestabilne kursowao co częściowo rekompensują stateczniki lub płetwy mieczowe czy balastowe. Pozdrawiam.
Ekologicznym rozwiązaniem też jest pozostanie przy starym systemie , nie trzeba kupować nowego a wykorzystać stare i naprawić w myśl recyklingu :D elektryka może zawieść w sytuacjach ekstremalnych gdzie potrzeba jest więcej nie zawodnej mocy. Pozdrawiam super robota
Wersja 3. Mocny generator z małym zestawem akumulatorów. Pamiętajcie że nowoczesne (lżejsze) akumulatory są bardzo drogie, a będą do wymiany pewnie za 5-7 lat. Dodatkowo (nie ma się co oszukiwać) z tymi akumulatorami też tak ECO to już nie jest. Użytkownik ma ECO ale to co powstaje aby je wyprodukować już ECO nie jest.
niekoniecznie, lifepo4 ma w domyśle ponad 6000 cykli co przy codziennym użytkowaniu daje lekko 15 lat korzystania
Cześć obserwuje Wasz kanał i zaciekawił mnie Wasz pomysł przejścia na elektrykę o którym mowiłeś już wcześniej , dzisiaj podałeś opcje więc pozwolę sobie na kilka słów . Na wstępie zaznaczam że nie czuje się jakimś autorytetem w tej kwestii są to moje subiektywne przemyślenia. Będę trochę skakał po tych Waszych opcjach . Najpier powiem o tych które bym odrzucił i dlaczego.
1a. Do kosza a dlaczego
- z tego co mówisz w trudnych warunkach ewidentnie Wam brakuje mocy to ryzykowne i mało komfortowe ten silnik jest za słaby na Waszą łajbę
4. jak dla mnie przy dzisiejszej technologi szczególnie w zakresie wydajnych sposobów gromadzenia energii elektrycznej też kosz przynajmniej na razie kiedyś może a dlaczego
- problem z gromadzeniem energii mała autonomia
- ja czułbym się bardzo mało komfortowo wiedząc że w przypadku trudnych warunków pogodowych mam bardzo ograniczony napęd mechaniczny jeżeli to ryzyko Was nie odstrasza to ok ale ja chciałbym mieć pewną opcję zapasową/awaryjną w przypadku jakiś poważnych awarii ekstremalnie np utrata masztu
Teraz to co brałbym pod uwagę a na koniec to w co ja bym poszedł
1b. ok można zwiększenie mocy silnika da odpowiednią moc będzie jak teraz tylko nie będzie problemów z mocą, minus tego rozwiązania jest tak że wciąż macie napęd w głównym kadłubie więc manewrowość w trimaranie nie powala , tu nie ma mechanizmu różnicowego , nie przechyli się też jak motocykl czy jednokadłubowiec więc sterowanie tylko z poziomu głównego kadłuba z założenia nie będzie rewelacyjne więc jak już się zabraliście za tak poważny remont to ta opcja jest raczej słaba i nie poszedł bym raczej w nią choć główny problem braku mocy załatwia ale poza tym nie daje nic.
2. Ta opcja to chyba trochę zbytek duży silnik główny do tego dwa elektryczne .... wydaje mi się mało optymalna choć oczywiście daje potężne bezpieczeństwo dwa niezależne napędy mechaniczne w jachcie żaglowym ... chyba nawet ja aż tak bym się nie zabezpieczał :)
3. Opcja z generatorami spalinowymi - i to jest chyba opcja dla mnie ile się da na elektryce a w razie "W" możliwość produkcji prądu z niezależnego źródła może nie w 100% ekologicznie ale ekologicznie na tyle na ile się da a z odpowiednim poziomem bezpieczeństwa tyle że ja bym poszedł w opcje z dużym generatorem bo tak 15 KW to chyba pozwolił by nawet na bezpośrednie zasilanie silników elektrycznych w razie potrzeby po wyładowaniu akumulatorów może nie na pełnej mocy ale na tyle by płynąć. No i druga bardzo ważna sprawa wciąż macie elektryki zamontowane w zewnętrznych kadłubach więc macie super zwrotną łajbę , oczywiście to macie też w opcjach 4 i 2 ale tam jest więcej minusów dla mnie opcja 3 z dużym generatorem byłaby optymalna bo w większości przypadków chodzicie na elektryku więc jest piękna cisza , macie super manewrową łódkę , i wciąż macie bardzo wysoki poziom autonomii i bezpieczeństwa bo w razie W odpalacie agregat i wiecie że energii Wam nie zabraknie, tak ja to widzę
Pełna elektryka może kiedyś jak zmieni się technologia i będzie można bardziej efektywnie gromadzić energie elektryczną albo bardziej dostępne będą inne źródła energii np ogniwa wodorowe
pozdrawiam, udanego remontu a później pomyślnych wiatrów i przynajmniej stopy wody pod kilem :)
Popieram, też bym stawiał jednak na niezawodność i na ropę. Opcja 3 z mocnym generatorem. Chyba, że pewność napędu nie jest dla Was tak ważna, choć nie mogę sobie tego wyobrazić. Ciekawe na co zdecydowaliście się? AHOY
Przyznaję szczerze że mylnie założyłem, że na tyle znacie naszą łódkę, że wiecie jak produkujemy prąd. No więc, aktualnie mamy 2,3 kW na dachu z czego mamy około 10 kWh energii w średnio słoneczny dzień. Aktualnie projektujemy ekspansję do minimum 6-7 kW, a być może więcej. To powinno nam dać około 30 kWh dziennie. Zakładając, że nasze potrzeby domowe powinny zamknąć się w około 12-13 kWh dziennie po przejściu na gotowanie indukcyjne z gazu, to powinniśmy mieć jeszcze minimum drugie tyle na ładowanie baterii silnikowych. Oczywiście napędzenie jednego silnika w proponowanym u nas systemie 2 x 15 kW na pełnym gazie w godzinę zużyje całe te ładownie z jednego dnia. Przy naszym trybie pływania co kilka dni, pół godziny na silniku by postawić żagle i potem pół godziny po zwinięciu ich by dojechać na kotwicę powinno to wystarczyć. Na wszystkie inne ewentualności planujemy średniej wielkości generator DC o mocy około 15 kW, który z założenia będzie mógł napędzać na bieżąco jeden silnik na pełnej mocy w razie awarii drugiego systemu. W normalnych warunkach na pół gwizdka na dwóch silnikach będziemy mogli na generatorze jechać tak długo jak starczy nam diesla w nowym mniejszym zbiorniku. Taki narazie pomysł. Szczegóły jak ustalimy dostawców i wynegocjujemy ostateczne kwoty.
Pozdrawiamy Was serdecnzie.
Bartek
Kilkakrotnie została przez Was poruszona kwestia ekologicznej "opłacalności" rozwiązania elektrycznego vs. naftowego, czyli kosztów ekonomicznych i ekologicznych produkcji i utylizacji paneli i akumulatorów vs. kosztu produkcji i utylizacji silnika diesla plus spalonej przez niego ropy w całym cyklu. Nie wdaję się w analizę danych prezentowanych przez lobby naftowe, czy lobby zielone tylko opieram się w naszej decyzji na naszych prywatnych doświadczeniach nie skrzywionych przez interesy polityków. My narazie mamy panele monokrystaliczne zakupione w 2014 roku, które w zeszłym roku jednego dnia dały nam 103% mocy znamionowej, a konsekwentnie dają w okolicach 80% w sensownie słoneczne dni, więc jeżeli nawet miałyby się teraz zepsuć to myślę, że gra już była warta świeczki. 6 lat x 365 dni x średnio 9 kWh dziennej produkcji to jest razem 19,7 MWh energii elektrycznej, którą w przeciwnym razie musielibyśmy wygenerować z generatora dieslowego lub co gorsza z alternatora na silniku. W najbardziej sprawnej energetycznie wersji generatora, czyli 3 kWh z litra ropy to równa się ponad 6500 litrów ropy nie wypalone w atmosferę. Czy to się opłaca? Nie wiem na 100%, ale nie sądzę, że produkcja i utylizacja 6 paneli słonecznych i 8 akumulatorów litowych spowoduje zanieczyszczenie równe spaleniu 6 i pół tony ropy. Całkowicie zgadzam się z tym, że zarówno ropą jak i zielonymi rządzą ogromne wpływy lobby i pieniądze na związane z nimi projekty i trudno kiedykolwiek będzie o rzetelne dane, ale to co prezentuję to są nasze własne prywatne dane nie przemielone przez jakiegokolwiek polityka. Jeśli solary przeżyją jeszcze drugie lub trzecie tyle to odpowiednio będziemy winni nie spaleniu 13 lub prawie 20 ton ropy naftowej dzięki temu systemowi, który jak dotychczas w przeciwieństwie do diesla jest bezawaryjny i bezobsługowy. Resztę pozostawiam do Waszej interpretacji. Pozdrowionka. Bartek
@Jachtem przez Świat - SailOceans Agregat na wodór i pozyskiwanie wodoru z wody morskiej (elektroliza za pomocą energii z paneli) to alternatywa dla diesla tylko zapewne obecnie kosztowne rozwiązanie i pytanie czy wystarczająco niezawodne - można zawsze iść w tym kierunku za parę lat
Co do energii elektrycznej to panele jak naj bardziej, w moim mniemaniu spalinówka daje większe bezpieczeństwo WEDŁUG MNIE. Ja nie wyobrażam sobie pływania po oceanach a bycie na nich bez sterowności, bez mocy dzięki której postawie swój dom i bezpieczeństwo rodziny frontem do fali mnie przeraża. Może to dla tego, że nie miałem styczność z takim rozwiązaniem a, że jestem mechanikiem z dieslem jestem za pan brat.
Najważniejsze jest bezpieczeństwo więcej mocy =bezpieczeństwo
Ja,najchętniej zmienił bym swoją żonę.Wracając do problemu wyboru opcji,jako stary żeglarz,zdecydowanie zainstalował bym,mocny silnik,który gwarantuje większe bezpieczenstwo w każdej sytuacji na wodzie,no i przyjemność z słuchania pomruku motoru i czuć,że płynę,a nie że się wożę łódką.Silnik elektryczny jest dobry np.na Jezioraku.Jesteście Szanowni Państwo wzorem do przemyśleń w wielu przestrzeni młodego życia i inspiracją nie tylko dla Waszych rówiesników.Pozdrawiam.......
Witajcie
Tak sobie myślę, że nie wszystko może być ekologiczne. Czy pamiętasz jak pokazywałiście piekarnik i pralkę z nierdzewki? czy z elekryką, elekrtoniką i silnikami nie będzie działo się to samo?
Różnica jest jednak zasadnicza - pranie można sobie zrobić później, to samo z pieczeniem. Z napędem jest zasadniczo inaczej - to przede wszystkim bezpieczeństwo, nie zawsze można się bez niego obejść. Waldek - żeglarz, ale i długoletni marynarz. Hej
Myśle ze już podjąłeś decyzje. Skoro spełniacie marzenia to po swojemu. Przy każdej decyzji do podjęcia odpowiedzią jest po prostu wybór jednego rozwiązania i finalizacja bez zbędnego zastanawiania się a ocena wyboru po nabytym doświadczeniu.
Ciekawy filmik i ciekawy temat.
Moze tak:
Jak wspomnieliscie, zapotrzebowana moc maksymalna z silnika Diesla ok 75 KM = ok 55KW. To jest zgodne z szeregiem innych podobnych jachtow.
Z uwagi na characterystyke mocy, rownowazny naped elektryczny = ok 35 KW
Rozwazacie opcje dwoch pednikow w plywakach: z rykowych ofert najbardziej rzetelna (dopracowana, sprawdzona) wydaje sie OCEANVOLT Servoprop 15.
Plusy: off the shelf solution, dobra sprawnosc i dobre parametry w trybie hydrogeneratora. Minus: niedobor ok 17% mocy.
Koncepcja dwoch pednikow w plywakach, szczegolnie bezposrednio za pletwami, ma pewne minusy.
1. Dwie male sruby maja mniejsza sprawnsc niz jedna duza, zatem realny niedobor mocy bedzie ok 20%.
2. Okret, aby mial dobra statecznosc kursu, powinien miec pednik na rufie. Dlatego sruby napedowe sa na rofie a nie na dziobie gdzie mialy by niezaburzony przez kadlub dop;lyw strumienia wody. Straty spowodowane ciagla, aktywna korekta kursu sterem, przewyzszaja zyski ze sprawnosci w niezaburzonym przeplywie.
(stad w lotnictwie ciagle pojawia sie od czsu do czasu naped w ukladzie "kaczki" i dlatego shereg samolotow ma silniki w gondolach na ogonie (nie wspominajac o samolotach mysliwskich)).
Zatem istnieje ryzyko ze jacht bedzie bardzo niestabilny kursowo.
3. Umieszcenie pednikow ok 3 m (dystans miedzy CL jachtu a CL plywaka Waszego jachtu) wiaze sie z duzym momentem skretnym. Korekta tego momentu sterem moze sie okazac malo skutecza. W efekcie, awaria jednego silnika moze pozbawic was realnego napedu (poza mozliwoscia plywania po okregu).Czy probowaliscie holowac jacht z holem zamocowanym do dziobu jednego plywaka? Jezeli dalo sie utrzymac, w przyblizeniu, kurs to to rozwiazanie ma sens, ale obawiam sie ze nie. Wystarczy na planie kadluba narysowac linie przechodzaca przez punkt gdzie chcecie zamontowac srube i srodek wyporu. Przy srubach blisko srodokrecia to bedzie prawie prostopadle do CL jachtu.
4. Jak wszyscy wiemy, dla dobrej dzielnosci morskiej naszych okretow, masy nalezy koncetrowac jak najblizej srodka masy. Ta zasada obowiazuje we wszystkich trzech osiach. Zazwyczaj koncentrujemy sie tylko na X bo mozliwosci wzdluz Y sa i tak ograniczone na jednokadlubowcu. Ale mam przypuszczenie graniczace z pewnoscia ze jeden silnik w centralnym kadlubie da mniejszy moment bezwladnosci niz dwa w kadlubach - zatem: lepsza dzielnosc.
Z tych dwoch powodow sugerowal bym jeden silnik elektryczny i jedna srube. Oszczednosc, bo mozecie wykorzystac istniejacy sterndrive. Jezeli chodzi o jednostke napedowa to znowu Oceanvolt ACX Modular Shaft Drive wyglada na rozsadne rozwiazanie z tych samych powodow co powyzej. 3x10 kW powinno wystarczyc. Mozecie sie pokusic o luksus 4x10KW, ale warto spytac producenta saildrive'a czy przekladnie i waly wytrzymaja momenty i obroty i napor. Eventualnie dobrym rozwiazaniem moze tez byc ELCO EP-70. Szczegolnie jezeli wiekszosc czasu bedziecie spedzac blizej US niz Europy. Nota bene teraz szereg firm oferuje elektryczne silniki jako "zamienniki" diesla (Vetus, Fisher Panda...) wystrczy poGooglowac.
Plusy: mniej kosztowna przerobka, lepiej dobrana moc napedu, lepsza stabilnosc kursow i dzielnosc morska.
Mam nadzieje ze powyzsze sie przyda nie bedziecie mieli za zle paru uwag.
Powodzenia.
Nigdy nie mamy za złe żadnych uwag. Po prostu niektóre się przydają, a inne mniej. Bardzo dziękujemy. Poruszyłeś kilka ważnych kwestii nad którymi też się zastanawiamy i ostatnio wróciliśmy znowu do CADa z pomysłem napędu w centralnym kadłubie, ale z dwoma śrubami, by po pierwsze osiągnąć napęd różnicowy do kręcenia łódką przy manewrach portowych, sprowadzić ciąg do centrum w razie awarii jednej ze stron, skrócić kable i zcentrować wagę, oraz zwiększyć zanurzenie śruby, umożliwiając przy tym powrót do pomysłu wałów i silników wewnętrznych zamiast podów lub saildrive'ów.
Pozdrowionka i jeszcze raz dzięki.
Bartek
@@jachtemprzezswiat
Warto pamiętać ze dwie mniejsze sruby będą miały ok 20% mniejsza sprawnosc niż jedna duża.
Mniejsza sprawnosc = większa moc zainstalowana, większe baterie, dwa motory będą miały większą masę.
Duża sruba = większe zanuzenie odsłoniętej sruby, co może nie być atrakcyjne na płytkich wodach.
Moze rozwiązaniem był by wal i sruba chowane. Takie rozwiązanie proponuję na swoich jachtach Dehler (stealth drive), ale tylko do, bodajże 9 km.
Tak więc, przy ok 40 kW musieli byście pojsc w ryzyko nowatorskich rozwiązań.
No i dwie sruby ("oczywiście" powinny być przeciwskrętne) odsunięte tylko ok 0.5 m od CL, przy Boa rzędu 7 m nie zapewnią nadzwyczajnej manewrowości.
Lepsze efekty może można by osiągnąć instalując srube jak najbliżej steru zrownowazonego 0.225?
Wówczas strumień zaśrubowy, szczególnie przy małych prędkościach i nadmiernym (ponad 30 deg) wychyleniu steru, dziala trochę jak pędnik azymutalny.
Tylko, znowu, trzeba pamiętać ze w takim układzie sterowność wstecz jest ograniczona.
Życzę powodzenia, dobrych decyzji i niezawodnego wykonania,
Wojciech
P. S.
Idealnym rozwiązaniem był by chowany pędnik azymutalny ze śrubą nastawna.
Coś takiego robi Hundsted Propellers, ale nawet się z tym za bardzo reklamuje. No i koszt może sie okazać mocno zaporowy.
Nie wiem czy już nie za późno i możliwe że już o tym słyszeliście ale jest polska firma Saule Technologies która jest liderem w nowych ogniwach słonecznych - perowskitowych. Ogniwa te można nakładać praktycznie na dowolną powierzchnie być może udałoby się np na żagiel (nie wiem na ile miało by to sens) albo pokryć nimi zupełnie nową powierzchnię kadłubu co przy standardowych ogniwach byłby nie możliwe.
Cześć Kochani!
Bardzo dziękuję za rzeczowe komentarze! Czuję się zobligowany odpowiedzieć wam wszystkim. Nie potrafię odpowiedzieć wszystkim, odpowiadając na każdy komentarz, ponieważ zajęłoby mi to tygodnie, aby zrobić to właściwie na tym i na drugim kanale oraz na w FB i emailach. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie powtarzające się pytania i skomentować powtarzające się kwestie. Pozwolę sobie więc najpierw wyjaśnić kilka najważniejszych szczegółów:
Mamy teraz 2,3 kW paneli słonecznych na dachu, które produkują około 10 kWh dziennie, o ile nie pływamy. Żagle generują cień, powodując spadek tej produkcji średnio o około 40% (tutaj oczywiście silniki elektryczne z możliwością regeneracji mogą zrównoważyć tę stratę).
Minimalna proponowana nowa konfiguracja będzie generować 20-30 kWh dziennie, podczas gdy nasz dom potrzebuje około 10, jeśli jesteśmy w trybie totalnego luksusu. Zwiększy się to o około 1 kWh po przejściu na gotowanie indukcyjne, a nie na gazie. Załóżmy więc, że nasze potrzeby domowe wyniosą około 11-12 kWh. Reszta pozostaje dostępna, aby naładować baterie silników i/lub uzupełnić napęd w czasie rzeczywistym, zmniejszając szybkość rozładowywania.
Można sobie wyobrazić, że możemy rozszerzyć generację słoneczną do punktu, w którym będziemy mogli powoli napędzać silniki tylko z energii słonecznej. To trochę eksperymentalne, dopóki nie włożymy łódki do wody i zmierzymy pobór mocy przy danej prędkości i warunkach wiatru/morza. Jestem optymistą, bo łódka jest bardzo lekka i w spokojnych warunkach może bardzo sprawnie poruszać się po wodzie, z minimalnym oporem przy niskich prędkościach powiedzmy poniżej 5 węzłów.
Nie chcemy pozostać przy dużym dieslu na pokładzie, dodając dużo akumulatorów i silniki elektryczne, ponieważ zwiększa to wagę, a w przypadku naszych wąskich kadłubów łódka szybko tonie pod dodatkowym obciążeniem, znacznie obniżając osiągi.
Nie rozważamy systemu wysokiego napięcia. Obecnie 48 V DC to wszystko, co jest na stole. To jest coś, czego możesz dotykać bez szkody dla zdrowia (no chyba, że jesteś całkowicie mokry to poczujesz przyzwoite łaskotanie).
Tak, rozmawiamy z OceanVolt między innymi o ich ServoPropie. Ich system wydaje się oferować najefektywniejszą regenerację przy żeglowaniu. Przy naszych prędkościach przelotowych podczas żeglowania możemy spodziewać się ponad 2 kW non-stop. To 3-4 godziny jazdy silnikami elektrycznymi na pełnych obrotach po 24 godzinach żeglugi/ładowania.
Najnowszym rozważanym rozwiązaniem dodatkowym jest przenośny agregat prądotwórczy na benzynę 48 DC o mocy 7,5 kW do awaryjnego użytku. Waży około 70 kg. Około jedna czwarta obecnego diesla lub około połowa agregatu wysokoprężnego o podobnych parametrach. Rozważany jest również średniej wielkości agregat diesla, pomimo wagi. Plusy to bezpieczeństwo i znacznie lepsza integracja.
Nie rozważamy akumulatorów, który pozwala na 15-godzinną autonomię. To byłby ogromny koszt i waga. Myślę, że pozostaniemy przy 2-4 godzinach autonomii przy pełnej prędkości. Przy połowie prędkości powinno wyjść 3 razy dłużej. Są też solary, które znacząco zwiększają autonomię. Rzadko jest też taka flauta, że nie moglibyśmy choć trochę płynąć. Ale w tych rzadkich sytuacjach jak i przy rzadkiej potrzebie przeciwstawienia się lokalnej burzy poważnie chcielibyśmy mieć przynajmniej jakiś generator. Zwykle w sytuacjach makro pozycjonujemy naszą łódkę do systemów pogodowych w taki sposób, aby wykorzystać niże na naszą korzyść, zamiast dać się rozjechać. Takież jest piękno najnowszych modeli pogodowych i możliwości wyznaczania tras Predictwind w połączeniu z naszą ponadprzeciętną prędkością. Oczywiście dotyczy to długich tras oceanicznych, gdzie nie jesteśmy ograniczeni w naszych wyborach kursu lądem.
Silniki elektryczne prezentują bardzo wysoki moment obrotowy nawet przy najniższych obrotach, acz nie dają nam tak wysokiej prędkości maksymalnej jak diesel. Ale właśnie o ten moment obrotowy nam chodzi. Jesteśmy happy jeśli jesteśmy w stanie przebić się przez lokalną burzę z porywistymi wiatrami, a nie silnikować z dużą prędkością przez wiele godzin. Potrafimy dużo lepiej żeglować. OceanVolt oszacował, że moment obrotowy i ciąg wytwarzany przez napędy Servoprop 2 x 15 kW będą w przybliżeniu równe pojedynczemu dieslowi 80-90 KM pod względem momentu obrotowego. Tak więc w rzeczywistości powinien być lepszy niż którykolwiek z dwóch naszych diesli. Ostrzegali również, że nie osiągniemy takiej maksymalnej prędkości jak na 80-90 konnym dieslu. Nie widzę potrzeby, by jechać szybciej niż 5-6 węzłów pod silnikiem pod warunkiem, że te 5 węzłów jest również dostępne pod 30 węzłowy wiatr i falę na krótką metę. Obecnie maksymalna prędkość przy pełnej mocy, w spokojnych warunkach z istniejącym 54-konnym Yanmarem wynosi około 8+ węzłów natomiast przy 30 węzłach w nos i odpowiedniej do tego fali to najwyżej 3 węzły na 90% mocy.
Jeszcze raz dziękuję za inspirację do przyjrzenia się kilku innym opcjom i aspektom tego trudnego wyboru, z którym będziemy musieli żyć przez następnych kilka lat i mam nadzieję, że będziemy chcieli żyć przez resztę żeglarskiego życia.
Pozdrawiam Was serdecznie i bardzo dziękuję za zaangażowanie się tak poważnie.
Bartek
Ale przecież to nadal się nie bilansuje? Produkujecie 10 kWh dziennie + spodziewacie się 2kW dodatkowo podczas pływania na żaglach (ile to wygeneruje średnio dzienne kWh? 6-8?) . Dzienne zapotrzebowanie domowe natomiast szacujecie na 11-12 kWh. Macie deficyt już dzisiaj bez silników elektrycznych, które będą pochłaniać 15-20 kW podczas cięższej jazdy. 3h autonomii to 60 kWh. Coś mi się wydaje jednak że generator będzie w częstym użyciu (ale czy to nadal będzie Eco? ;)).
Żeby nie było - bardzo kibicuję temu projektowi i Wam, bądźcie jednak ostrożni z bilansem energii.
Widać to dobrze w materiałach OceanVolt: 2x20kW motor + 21kWh akumulatory LifePO4 + 1,2 kW hydrogen (at 6 kn) = 20 NM swobody żeglowania (zasięg) na elektryce dla jachtu 60ft. Żeby zasięg przedłużyć do 110 NM trzeba dodać generator 22kW(!) + 100L diesel'a.
Nie wiem jak Wam wyszło 20-30kWh dziennie produkcji. Tyle produkuje farama PV z powierzchni 50-70 m2 paneli.
Hydrogenerator Ocenvolt 2x600W (at 6 kn, z silnika 2x20kW) produkuje 1,6 kW zatem podczas dajmy na to 5h nieprzerwanego żeglowania z prędkością min 6 kn wyprodukuje łącznie 8 kWh na dobę. Czyli łączna produkcja 18 kWh. Chyba że zamierzacie pokryć wszystko co się da panelami PV ;)
Wszystko to sprawdza się do zagadnienia jaki generator (najlepiej AC): 15, 20, 25 kW? I ile paliwa w zbiornikach:100-200 L? ;)
Generator z silnikiem benzynowym lżejszy i z pewnością cichszy. Należy jednak pamiętać, że benzyna jest lotna a jej opary trujące i wybuchowe. Przy dieslu nie ma tego zagrożenia.
Według mnie opcja 100% Eco jest super, ale sam trochę pływam i mieć niezawodnego diesla z alternatorem, źródłem ciepła z układu chłodzenia oraz zapas energii w kanistrach, to wolność i niezależność. Zrobiłbym opcję 100% Eco, ale plus dobry agregat prądotwórczy, z silnikiem diesla (np. yanmar lub Deutz). Wyciszony, prosty, tani i sporadyczny serwis. Do tego zapas ON, w zależności od planów podróży. Nie trzeba z niego korzystać na każdym kroku, ale mieć i używać w momentach kryzysowych.
Czesc ,Canada (Calgary) sie klania ! Moja opcja too wywalenie silnika spalinowego wraz z paliwem , zamontowanie dwoch motorow elektrycznych , plus ekstra batteries , zadaszenie kokpitu , zainstalowanie dodatkowych paneli slonecznych na zadaszeniu 4-5 szt. Walory : calkowita eutonomia 100% ,plus wiekszy zasob mock. Pozdrawiam , Andrzej .
Gdybym to ja miał wybierać, to zostawiłbym jakiegoś smrodliwego dieselka jako opcja B lub C z mocniejszym motorkiem (który przez całe swoje życie wyemituje drobny procent tego, co wyemituje fabryka akumulatorów przy wypełnieniu "powerbanku" na Poly. Acz podobno statki odpowiadają za 10% światowego zadymienia...). Nie bardzo wiem czym się różnią morskie silniki od stosowanych w motoryzacji "gumowej" czyli samochodach, ale wielkością na pewno. :) Z jednej strony większy silnik, to większy zapas mocy i dłuższa żywotność, gdyż przy normalnych warunkach nie ma konieczności jazdy na obrotach bliskiej 100% mocy. Z drugiej strony to większa, choć niewiele, masa.
Pływacie po morzach, nie po Mazurach i bezpieczeństwo powinno być na pierwszym miejscu, dotyczy to również energii i napędu. Opcja D jest spoko, ale jak zostało wspomniane w materiale, jest to dość młoda technologia i nie zapewnia bezawaryjności i bezpieczeństwa w trudnych sytuacjach. Też nie chciałbym wylądować gdzieś na zapomnianym końcu świata bez możliwości ruchu i po ciemnicy :). To, oczywiście tylko moje subiektywne zdanie. Pozdrawiam i życzę trafnych decyzji :)
Wstawił bym ten większy silnik, dodatkowo izolacja akustyczna, być może dodatkowe gumy trzymające silnik aby zminimalizować drgania i spokój na kolejne 10 lat. Elektryk to ciągły serwis.
Witajcie, oczywiście kanał jest super. Aby podjąć prawidłowo decyzje to trzeba mieć jasne i stałe założenia, czyli znać moc napędu, zasięg i budżet. Dalej to czysta fizyka. Nie wiem kto brał udział w doradzaniu ale to chyba jacyś szamani albo naciągacze. Jeśli do tej pory 500l ropy to jest prawidłowa ilość energii jaką zabieracie ze sobą. A skoro 1l ropy to 43MJ a maksymalna sprawność okrętowego silnika diesla to 50% itd. to akumulator musiał by ważyć 17 000 kg. Jedyny plus tego pomysłu to manewrowość w przypadku 2 śrub ale to bardzo łatwo można zrealizować za pomocą 2 napędów hydraulicznych śrub, max 100kg. A jak i gdzie ładować akumulatory? Z tych paneli co widziałem to to jakieś 3,5 miesiąca ładowania. Nie wiem jak skończyła się historia ale pewnie został niezawodny Yanmar. Nawet gdyby ładować akumulatory w marinie to i tak oni mają prąd z ropy. Zainteresował mnie system odsalania wody u Was. Zabieram się za zgłębianie wiedzy i do oglądania wszystkich Waszych odcinków. Jeszcze raz gorąco pozdrawiam z zimnych gór polski.
Potrzebujecie około 40kW mocy, (elektrycznej lub spalinowej) Akumulatory do obsługi takiej mocy na dłuższy czas, będą ważyć więcej niż paliwo. W portach nie ma chyba dużo ładowarek elektrycznych. Aby zapewnić 1kWp z paneli fv potrzeba około 3 pełnowymiarowych paneli. Aby szybko naładować baterie, trzeba dużo paneli fv. Powierzchnia waszej łodzi jest zbyt mała. Dla ciekawości: aby Polska mogła pokryć zapotrzebowanie na prąd z fotowoltaiki, trzeba by pokryć panelami całkowicie jedno województwo.+ wybudować magazyny energii. Moja propozycja to napęd hybrydowy np. taki jak w samochodach. Zdemontowałbym gotowy napęd Skody, lub Toyoty i przełożyłbym do łodzi. Ale trzeba będzie uruchamiać silnik spalinowy, aby móc godzinę popłynąć na akumulatorach. Albo ładować na słońcu baterie cały dzień, aby trochę popływać
Witam testowałem tego typu napęd na sobie, niestety nie sprawdził się. Problem polegał na tym że silniki elektryczne w tego typu hybrydach są stworzone do delikatnego rozpędzania się bądź utrzymywania prędkości, a w wodzie śruba jest cały czas pod dość wysokim obciążeniem (opór wody, to nie jest jednak opór toczenia koła po asfalcie) co sprawiało że cały czas działał spalinowy silnik bo elektryk nie dawał rady. Możliwe że coś źle dobrałem i może ktoś bardziej doświadczony skompletował by to odpowiednio, ponadto z marynizacją takich silników jest trochę problemów ( inaczej zaprojektowana miska olejowa itp.)
@@marekbandzior8033 No tak. Ekologicznie nie oznacza praktycznie
Polecam wziąść pod uwagę również ruch wody gdy łódz sie porusza ,ruch wody w czasie płynięcia mógłby równierz generować energie do waszych bateri .Po przez opór wirnika po przez Prądnice na zasadzie zwykłego dynama rowerowego płynąc mogli byście dodatkowo generować energie .Wiatr- woda (nawet jak stoicie to woda ciągle wytwarza ruch energie )pomyslcie nad tym .Taka elektrownia wodna .
Będzie regeneracja z elektrycznych silników. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
Po obejrzeniu kilku filmów na nowym kanale , daję dzisiaj suba !
Dzięks :*
Ja moim skromnym zdaniem widzę opcję pełnej elektryfikacji ale z zabezpieczeniem w postaci agregatu trochę większego niż macie czyli chociaż z 5KW prądu 3 fazowego. Dwa silniki elektryczne to jest extra pomysł ale czy jako główny napęd to nie jestem do końca przekonany, zrobił bym to na zasadzie napędów manewrowych a główny napęd posadził bym na łożu silnika diesla ale fajnie by było zrobić to z wolnobiegiem.
Takie tam moje dywagacje wariacje.Pozdrawiam
A ekologia 100% to tylko żagle , reszta to większe lub mniejsze oszustwo , akumulatory nie są wietrzne materiały do ich produkcji nie spadają z nieba a potem jak do niczego się nie nadają nie rozpływają się w powietrzu jak mgła poranna.
jakie nie są akumulatory...? "wietrzne"...??? od wiatru...? 🤦♂️ chyba WIECZNE, lub długo wieczne od wieku czyli ilości czasu... 🤷♂️
"wietrzne akumulatory" rozpływają się w powietrzu jak spaliny z diesla...
W autonomicznych systemach energii nigdy dosc. Macie juz doswiadczenie w plywaniu trimaranem i mozecie mniej wiecej procentowo okreslic ile czasu plyneliscie na silniku. To jest wasza rezerwa minimum (w sensie policzcie ile zuzyliscie w ciagu roku paliwa, przeliczcie to na kilowaty i wyjdzie mniej wiecej ile rocznie ich potrzebujecie na sam naped - dwa elektryczne silniki musza byc co najmniej tak wydajne jak ten diesla, a pokusze sie o stwierdzenie ze powinny byc dwa razy bardziej wydajne, bo w razie awarii jeden bedzie robil za wola roboczego, a jak wiadomo, co ma sie zepsuc, psuje sie w najmniej spodziewanym/krytycznym momencie). Kolejna sprawa to wydajnosc paneli/generatorow wiatrowych wraz ze zmiana warunkow atmosferycznych. Praktycznie nigdy/nieczesto bedziecie mogli z nich wydusic maksymalna moc deklarowana przez producenta. Tu wazna jest miejscowka, bo jak wiadomo najwydajniej Slonce operuje kolo rownika. To moze zawezac Wasza mobilnosc do tych naslonecznionych obszarow. Wydajnosc tych paneli wraz z uplywem lat tez bedzie malala (wazne tez jaki model wybierzecie, te elastyczne sa z reguly mniej wydajne od sztywnych). Dobrze zatem kupic kilka generatorow wiatrowych, by te ladowaly prad w nocy i pochmurne dni. Rozwazcie tez silniki, ktore umozliwiaja odzysk energii w chwili kiedy plyniecie na zaglach (opor wody jest znikomy, a mozna sie w ten sposob doladowywac kilkuset watami/silnik). Kolejna sprawa to rodzaj baterii i ich wydajnosc. Popularne ogniwa litowo-jonowe maja duza pojemnosc, jednak ich obsluga moze niekiedy byc problematyczna (sa dosc kaprysne w niskich temperaturach, musza miec zapewnione odpowiednie warunki przechowywania a jak zdarzy im sie awaria np. z powodu przebicia warstw ochronnych, to w ciagu 4 minut stracicie swoj dom. Przygladam sie tematowi od jakiegos czasu i obiecujaca wygladaja wprowadzone wlasnie przez chinska firme BYD ogniwa BLADE (maja podobna wydajnosc, a nie posiadaja wad tych wyzej wspomnianych). No i na sam koniec napisze: zdecyduje ekonomia, bo przerobka na calkowicie samowystarczalny elektryczny dom, to w glownej mierze kalkulator i olowek i zdroworozsadkowe podejscie co sie po prostu oplaca/na co was stac (wtedy emocje nalezy wyslac na dlugi urlop). Rozwazcie tez galopujace ceny paliwa i do jakiego momentu naped elektryczny bedzie drozszy, a od jakiego tanszy.
zeby nie mnozyc watkow napisze tutaj: szukajac informacji w necie znalazlem taka, ze Toyota na bazie swojego wodorowego silnika z modelu Mirai stworzyla generator pradotworczy REXH2 o mocy 60 kW wlasnie do zastosowan morskich. W tej chwili jeszcze go testuja (od zeszlego roku trwaja proby), wiec w przeciagu kilku nastepnych lat pojawi sie idealna alternatywa dla generatorow opartych na silniku diesla. W swietle tego, skoncentrowalbym sie na 2 silnikach elektrycznych, generatorze spalinowym (na okres czekania na REXH2) i solarach plus generatorach wiatrowych.
Witajcie ...
chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami
... przerobiłem łódkę 24 stopową łódkę z silnikiem stacjonarnym VOLVO PENTA 36HP na Napęd elektryczny stacjonarny 10kW SILNIK TRAKCYJNY ... przepływane MAZURY , ZATOKA GDAŃSKA , ZALEW SZCZECINSKI ... chętnie z wami mogę się podzielić swoimi małymi doświadczeniami ... Pozdrawiam Was Serdecznie .....
Witajcie. Bycie w 100% eko jest super!!! tylko, czy jak wcześniej było pisane daje też 100% bezpieczeństwa w trudnych warunkach? Może właśnie połączenie 2 napędów z możliwością przełączania w dowolnym momencie byłoby idealnym rozwiązaniem. Gdy mocy nie potrzeba wielkiej napęd elektryczny ale w sytuacjach krytycznych przejście na napęd diesla. Prawda tak że generuje to 2 krotne koszty serwisu. ale daje podwójne bezpieczeństwo. Wiele krajów odchodzi od silników spalinowych, ale są też kraje w których silnik spalinowy jest rozwijany - może inna forma paliwa? Wodorowe? Zamiast Diesla? Jakiś generator wodoru? Może ten kierunek? Powodzenia.
Z niemałym zainteresowaniem oglądam Wasze relacje. Życzę powodzenia w realizacji wszystkich pomysłów i oby zwyciężały te najlepsze! Przy okazji opowiedzcie coś o systemach bezpieczeństwa dotyczących zdrowia, sytuacji losowych (kolizja, duża awaria, pożar....) Pozdrawiam serdecznie.
Będzie co nieco na ten temat w zbliżających się odcinkach z rejsu przez Atlantyk. Ale faktycznie zrobimy taki dedykowany odcinek. Dzięki. Pozdrow. Bartek
Troszkę spóźniony komentarz:
Co do akumulatorów to najpierw trzeba się zastanowić nad warunkami przechowywania ( temperatura) i wybrać odpowiedni typ .
Pamiętajcie że aku litowo- jonowe maja dużą wrażliwości na wysokie temp i w przypadku pożaru są nie do ugaszenia !
Może najlepiej byłoby zainstalować generator diesel taki 15-30kw plus odpowiednie aku i powiększyć powierznię paneli u porządny system zarządzania energią...?
Taki dokładnie jest w tym momencie pomysł. Pozdrowienia. Bartek
Cześć! Jeszcze jest możliwość rekuperacji - czyli ładowania akumulatorów poprzez ruch śrub, podczas żeglowania. Lepiej zamontować - 2 mniejsze motory elektryczne (np sprzężone paskiem napędowym) z 2 sterownikami niż 1 duży motor - dla redundancji. Zobacz kanał niemiecki - BootsProfis - pasjonaci żeglarstwa przerobili swój jacht na elektro- i są bardzo zadowoleni. Pozdrawiam Was wolni ludzie.
Generator takiej mocy jak silniki, ale benzynka cichutki w cyklu atkinsona - oczywiście silniki mogą być słabsze od Volvo bo mają lepszą sprawność i mocna je przeciążyć . Moc do przeciążenia z akumulatorów . Dwa silniki po 15 kw powinny być super. Trzeba to wszystko policzyć. Pozdrawiam.
Hej! No fajnie, że to piszesz, bo to się mniej więcej zgadza z tym co nam OceanVolt serwuje. Mówią, że 2 x 15 servoprop to ekwiwalent ok 80-90 koni diesela. Nie w sensie maksymalnej prędkości, ale momentu jak najbardziej.Nie ma prostej matematyki by to dokładnie przeliczyć. To wszystko są szacunki. Nie dowiemy się dopóki nie wrzucimy łódki do wody, kiedy to będzie, albo zaje, albo za późno :D. Pozdro. B
full elektryk plus większy silnik do pontonu, jak byś musiał holować heheh. Pozdrawiam!
witam... wiem ze po czasie ale akumulatory lifepo4 (drogo) ale eco full no i waga ich jest mniejsza więc jeśli zastąpisz je w połowie wagi tego żelastwa to prądu masz dość sporo... ale zawsze jest możliwość ze zabraknie prądu.....więc generator do potrzeby długiego płynięcia. ale to jest tak jak mówiłeś to jest jeszcze nowe...jeszcze nie ma tak zwanych pewniaków. ale jak to sam mówisz większość czasu masz słońce.. więc dolary i lifepo4 masz dużo spokoju no i ilość cykli jest 2-3 razy większą od zwykłych baterii.pozdrawima j
Zdecydowanie, nie rezygnowalbym calkowicie z diesla, mozna pojsc w strone hybrydowego ukladu. Baterie, ktore beda potrzebne Wam do zachowania w miare bezpiecznej autonomii beda wazyly bardzo duzo. Mam lexusa hybrydowego i zasieg na bateriach jest bartdziej wlasnie manewrowy / dojazdowy niz jezdny na dluzszy dystans, za to fajnie sie to uzupelnia. Niestety minusem jest waga, ktora rosnie
Zasadnicze pytanie, z jakiego źródła będziecie czerpać energie żeby naładować aku. w opcji 4 ?
6-7 kW solarów. Z naszych dotychczasowych pomiarów w ciągu ok 5 lat konserwatywnie wychodziłoby ok 20-30 kWh dziennie. Z tego 10 kWh idzie na dom w wersji beż ograniczeń. Łatwo nam przyhamować do ok 6-7 w razie czego.
6-7 kw solarów to jest baaaardzo duża powierzchnia i przede wszystkim musi być nie zacieniona żeby sprawność była dobra.
@@sailingphantom po pokładzie mamy 170 m2, zupełnie wolnego miejsca bez kolidowania z czymkowliek na samym dachu mamy około 60-70 m2, więc powinno się udać. Niedługo będziemy to liczyć w szczegółach, bo narazie przeprojektowujemy nowy układ olinowania, kabestanów i ciągów na dachu. Potem będziemy dokładnie już podpasowywać panele. Pozdrowionka. Bartek
@@sailoceans Przy okazji rozeznania obczajcie panele Olgi Malinkiewicz - dodatkowy panel naklejony na żaglu to ciekawa wizja ;)
Po tym housebocie zapragnałem "normalnej" łodzi z dieslem na pokładzie. Podczas jednego z wyjazdów coś się stało z silnikiem (VETUS M4.14) i wracałem na "elektryku" o mocy 1800W. Efekt był piorunujący. 100 km zamiast 10 godzin zajęło mi 5 dni. Powodzenia!
Hahaha, niezłe doznanie, ale weź pod uwagę, że Twój elektryk miał moc suszarki do włosów, więc nie ma co oczekiwać, że cokolwiek poza dmuchanym materacem będzie się pod takim napędem sensownie poruszać. My planujemy 2x25000 W. Pozdrowionka. Bartek
Dziękuję I pozdrawiam
Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
Policzmy. Dziś szacujecie zapotrzebowanie na moc na jakieś 50kW (70KM). Zapas energii na 8h „jazdy”. Mniej bym nie planował ponieważ poza kwestia „dojechania” na czas jest tez kwestia bezpieczeństwa. A to często jest zależne od napędu pomocniczego- tutaj elektrycznego. Zatem 50kW mocy max przez 8 h to daje zapotrzebowanie na 400 kWh energii zmagazynowanej. Ok, obniżmy wymagania do 300 kWh (6h? 40kW?).
Obecnie najsensowniejsze magazyny energii są budowane na akumulatorach AGM (LiFePO4 - litowo-żelazowo-fosforowych).
Akumulator 100Ah/48V (nie instalowałbym nic o większym napięciu ze względu na ryzyko pożarowe /łuk/ ale tez nie mniejszym niż 24V) posiada zapas 4,8kWh i kosztuje 8000 zł oraz wazy około 50-80kg.
I teraz 50kWh/4,8kWh daje około 10 akumulatorów o wadze 500-800kg.
A i tak nie rezygnowałabym z generatora pomocniczego 10kW (będzie ładował 5-8h magazyn energii, i wazy jakieś 80-100kg).
Zatem 10 aku to 800kg + gen 100 kg razem niemal tona „żelastwa” i masa elektroniki typu BMSy, inwertery, ciężkiego okablowania przenoszące prądy do 200A w piku.
Zdecydowanie polecam opcję elektryka + generator o mocy 1/10 -1/5 pojemności magazynu energii.
O ładowaniu z PV zapomnijcie za małe moce za mało powierzchni.
Niemniej to fajna inwestycja i gorąco kibicuję. Tylko założenia bym zrewidował.
No i lądowanie magazynu energii w każdym porcie to kilka godzin. Popłynięcie w rejs na 5-7 dni bez zawiązania do portu, wtedy wasz magazyn energii będzie musiał wystarczy na cały rejs bez szansy doładowania. Zostanie lądowanie tylko z generatora!
Przypomnijcie sobie jak wyglądała Wasza podróż do Europy? Czy napęd pomocniczy nie odegrał ważnej roli? Ile czasu pracował łącznie podczas tego rejsu? Ile zapasu energii łącznie potrzebowaliście w takim przelocie?
Żeby się nie okazało, że więcej takiego przelotu nie zrobicie, za jednym zamachem, a jedynie codziennie (?!) zawijając do portu (jak i gdzie?) w celu ładowania.
Napęd elektryczny nadaje się tyko wówczas gdy możecie zawijać każdej nocy do portu w celu ładowania. Acha. I jeszcze ładowarka do magazynu energii w portach o mocy jakiś 10kW. Tez kawał urządzenia bez którego nie można się obyć.
@@dilvish6983 Zużycia energii nie wylicza się mnożąc moc maksymalną przez czas działania. To tak samo jakbyś w samochodzie wcisnął gaz do dechy przy przyśpieszaniu, odczytał chwilowe spalanie 40l i powiedział że na przejechanie 1000km będziesz potrzebował baku co najmniej 400l. Napędy elektryczne na łódkach w większości ładuje się z solarów, a podczas długich przelotów można hamować regeneracyjnie silnikiem, co potrafi wygenerować naprawdę sporo energii przy niewielkim spowolnieniu. Kto jak kto, ale autorzy mają idealną łódkę do takich zabaw, spora powierzchnia do założenia dodatkowych paneli oraz bardzo szybka łódka, co ma duże znaczenie przy odzyskiwaniu energii z regeneracji. Ładowanie przy kei tak naprawdę tylko jak nie ma wiatru ani słońca
@@dawidh6422 masz częściowo racje. Jednak przeloty jachtem, a nie manewry, wyglądają tak ze płyniesz godzinami przy niezmiennej mocy. Niech to będzie jak napisałem 80% mocy nominalnej. Autorzy wiedza o co chodzi, bo musieli korzystać uciekając przed huraganem w przelocie do EU?
Silnik elektryczny nie zachowuje się jak spalinowy. Jeśli lecisz na 50% mocy 60kW to zużyje ponad >30kWh w ciągu każdej godziny. I tyle.
@@dawidh6422 z PV można sobie ładować bateryjke w „solarze” z silniczkiem o mocy 3-5kW do pływania po j. Zegrzynskim.
Jak najbardziej napęd elektryczny jest OK należy jednak zadbać o ładowanie baterii np. przy pomocy wiatru - dodatkowe generatory oraz słońca dodatkowa fotowoltaika.
Dokładnie, zobacz mój rozciągły komentarz wyjaśniający zamierzenia co do dodatkowych solarów, etc. Serdecznie pozdrawiamy. Bartek
Tak jak pisałem na mailu - wersja warta rozważenia to odpowiedniej mocy silnik elektryczny + akumulator z samochodu elektrycznego z BMSem (sam jeżdżę hybryda opel ampera z aku 16kWh z 2013r i po tylu latach jazdy poziom degradacji baterii trakcyjnej to ok 1% ) + odpowiedniej mocy agregat prądotwórczy. Wszystko też zależy jaki budżet na to macie i na ile czujecie się na siłach żeby pójść w niestandardowe rozwiązania. Co Wam mogę doradzić to jesli wywalicie główny napęd diesla to nie rezygnujcie z agregatu, a nawet zmieńcie go na mocniejszy. Po moich doświadczeniach z elektrykiem na jachcie uważam , że największą przeszkodą jest skuteczne gromadzenie odpowiedniej ilości energii, więc nie liczcie tylko na akumulatory. A jeśli szukacie specjalistów którzy połączą aku z auta elektrycznego do silnika elektrycznego to skontaktujcie sie z firma Twerd z Torunia.
Hej Rysiek! Czy akumulatory samochodowe to nie są przypadkiem litowo-jonowe? My mamy polimerowe i z tego co wiem są znacznie bardziej stabilne i da się je ugasić gdyby nawet się zapaliły w przeciwieństwie do polimerowych. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
Jeżeli full-elektryk to zdecydowałbym się na 1 silnik główny w centralnym kadłubie + 2 boczne + ew. 4-ty na dziobie (strumieniowy). Do tego pewnie wolałbym mieć awaryjny generator na pokładzie do podładowania akumulatorów, ale to prawdopodobnie byłby dużo oszczędniejszy i lżejszy niż napędowy diesel. Tak na studiach mnie uczyli o nowoczesnych napędach na dużych statkach :) Akumulatory pewnie lepiej umieścić blisko silników bo przewody na duży prąd są masywne, ale już przewody ładujące akumulatory ze sterownika i generatora pewnie mogłyby być cieńsze.
Materiał super ale tytuł do bani 😊 irytują mnie teksty 100%eko (co najwyżej 50%) 🙄 do produkcji akumulatorów potrzebna jest spora ilość energii oraz co za tym idzie zanieczyczenie środowiska. Późniejsza utylizacja takich akumulatorów też jest "problematyczna" dla środowiska. Opcja z elektrycznym silnikiem plus mały agregat na ON dla potrzeb bytowych wydaje się najlepszym rozwiązaniem. 👍🚣♂️
Moim skromnym zdaniem opcja hybrydowa jest na dzisiejsze czasy najlepsza. Zlikwidowac glowny naped calkowicie.Napedzac silnikiem diesla ok 40KM generator15kW. Zamontowac dwa silniki elektryczne do napedu. Do gromadzenia energii uzywac nowej generacji baterie - Lithium Titanate LTO battery cell. Calkowite przejscie na naped elektryczny przy dzisiejszej sprawnosci paneli solarnych i batterii jest zbyt ryzykowne.Pozdrawiam cala rodzinke i zycze powodzenia,
I właśnie w tą stronę idziemy 😊
Hej Kochani, fajny filmik, ciekawy dylemat. Wydaję nam się, że przy obecnym stanie technologii akumulatorowej oraz jej masie to w opcji 4 realnie maksymalny zasięg na jaki Poly mogłaby sobie pozwolić, to pewnie 2h płynięcia na silniku. Do tego dochodzi pytanie o ładowanie akumulatorów - w portach na końcu świata może być kiepsko z odpowiednią mocą instalacji albo z obecnością samych portów :) Ładownie z paneli słonecznych to fajna opcja, ale licząc że średniodobowo dadzą one 2 kW energii (a to chyba optymistyczne założenie) to naładowanie 100kWh akumulatorów zajmie 2 doby, a to tylko wystarczy na 2h żeglugi.
Podsumowując chyba póki co bezpieczeństwo jest ważniejsze niż 100% eko, więc niestety smrodliwy pierdziel wydaje się niezbędny :)
Pozdrawiamy:) Promile3
Hej Domi :). Jak dzieciątko? Jeśli chodzi o wybór elektryki to nasze doświadczenia mają się następująco. Narazie mamy panele monokrystaliczne zakupione w 2014 roku, które w zeszłym roku jednego dnia dały nam 103% mocy znamionowej, a konsekwentnie dają w okolicach 80% w sensownie słoneczne dni, więc jeżeli nawet miałyby się teraz zepsuć to myślę, że gra już była warta świeczki. 6 lat x 365 dni x średnio 9 kWh dziennej produkcji to jest razem 19,7 MWh energii elektrycznej, którą w przeciwnym razie musielibyśmy wygenerować z generatora dieslowego lub co gorsza z alternatora na silniku. W najbardziej sprawnej energetycznie wersji generatora, czyli 3 kWh z litra ropy to równa się ponad 6500 litrów ropy nie wypalone w atmosferę. Czy to się opłaca? Nie wiem na 100%, ale nie sądzę, że produkcja i utylizacja 6 paneli słonecznych i 8 akumulatorów litowych spowoduje zanieczyszczenie równe spaleniu 6 i pół tony ropy. Całkowicie zgadzam się z tym, że zarówno ropą jak i zielonymi rządzą ogromne wpływy lobby i pieniądze na związane z nimi projekty i trudno kiedykolwiek będzie o rzetelne dane, ale to co prezentuję to są nasze własne prywatne dane nie przemielone przez jakiegokolwiek polityka. Jeśli solary przeżyją jeszcze drugie lub trzecie tyle to odpowiednio będziemy winni nie spaleniu 13 lub prawie 20 ton ropy naftowej dzięki temu systemowi. Resztę pozostawiam do Waszej interpretacji. Pozdrowionka. Bartek
Cześć!
Bardzo ciekawy odcinek!
Z wszystkich przedstawionych opcji przemawia do mnie opcja 3b, z kilku powodów:
- wyrzucenie silnika spalinowego i jego części zapasowych daje sporo miejsca, które będzie nam potrzebne na dodatkowe akumulatory
-silniki elektryczne pracują dużo ciszej, charakterystyka ich pracy, masa w stosunku do mocy i niezawodność wypada dużo lepiej od silników spalinowych
-płynąc na żaglach jest szansa, że uda się ładować akumulatory dzięki indukcji, ale to będzie dużo mniejsze ładowanie niż w przypadku samochodów elektrycznych
-pojawiają się już statki towarowe elektryczne, np. w Szwecji, są też w planach elektryczne samoloty. Myślę, że to kwestia czasu zanim to rozwiązanie zadomowi się na stałe na jachtach
-skoro przyszłość samochodów należy do elektryków, z silnikami na jachtach będzie podobnie
-zabezpieczenie w postaci agregatu 15-20 kW i 200 l paliwa uważam za świetny pomysł ze względu na komfort psychiczny i oczywiście w razie awarii, bo przecież odnawialne źródła prądu też mogą zawieść, a na morzu nigdy nie wiadomo (tfu, odpukać!)
-agregat w przyszłości można wyrzucić, jeśli okaże się bezużyteczny i tego życzę: żeby się nie przydał. Poza tym rewolucja technologiczna trwa, może za rok lub dwa pojawią się na rynku jeszcze lepsze akumulatory, albo super eco technologia produkująca prąd z elektrolizy wody, której przecież Wam nie brakuje
Może najprościej byłoby zaimplementować rozwiązanie z jednego z modeli firmy Pana Elona, najlepiej wersji z dwoma silnikami i dużym zasięgiem. Kupić rozbitego, wykorzystać napędy, akumulatory, ładowarkę i elektronikę.
Pozdr.
Jesteście tak na maxa Pro Ekologiczni że bardziej już się chyba nie da, na prawdę będzie ciężko być w 100% EKO. Dzięki obecnej technologi da się ALE.... Duży generator, bądź większy silnik - bezpieczeństwo przede wszystkim, od tego może zależeć kiedyś wasze życie. Pozdrawiam, serdecznie, trafiłem przypadkiem ale zostane dłużej coś czuje , 3mam kciuki !
Zostawaj, prosiemy. Tak właśnie duży generator będzie naszym dużym zabezpieczeniem w razie dłuższej przeprawy na silniku, która zdarza się niezwykle rzadko. Pozdrowionka. Bartek
Jak się zdecydujecie na elektrykę to przewody powinny być w izolacji z niepalnego silikonu. Znajomy miał zwarcie na jachcie. Przewody świeciły się jak żarówki. Nie ma nic gorszego jak pożar na jachcie. Po tym zdażeniu wymieniał przewody na niepalne. Też miał zainstalowane dużo akumulatorów z wózków widłowych. Wymiana bateri będzie kosztowna po 6-7 latach. Znaczący spadek pojemności. Elektronika w warunkach morskich jest podatna na awarie a im bardziej skomplikowany system tym więcej problemów. Teraz jest problem z półprzewodnikami. Jak coś padnie to możecie czekać miesiące na części.
Witam
Fajny program
Na żaglach się nie znam Ale jeżeli chodzi o wybór eko to powiem Wam że nigdy nie zostawajcie na jednym rozwiązaniu. Tak jak w zwykłym domu. Ja w swoim mam gaz prąd i kominek.
Kominka nie wstawicie ale diesel powinniście posiadać
Dlatego mamy kilka źródeł ładowania i awaryjny generator, jak również 2 niezależne systemy elektryczne. Mam nadzieję, że to wystarczy. Pozdrowionka. Bartek
Jak zwykle ciekawy materiał. Fakt obecny Yanmar mocą nie grzeszy, a Penta ma więcej koników i lepsze przełożenie. Ja bym najpierw policzył ile wagowo zajmą miejsca akumulatory, bo patrząc na auta elekryczne, to mało nie ważą. Owszem, mają te jednostki niezłe odejście, bo moment obrotowy jest super, ale przy tym własnie dużo ważą. Jednak robienie z domu na wodzie ślizgacza nie jest chyba Waszym zamiarem :)
Osobiśćie bym nie zrezygnował z generatora prądu na diesla, bo może się okazać, że będzie przydatny w najmniej oczekiwanym momencie.
Co do przejścia na same silniki elektryczne, to pytanie jakie bym sobie zadał, na ile obecne silniki elektryczne są odporne na warunki słonej wody i soli w powietrzu dookoła. Co, jeśli sól gdzieś się dostanie i rozwali system napędu - co wtedy?
Myślę, że to jeszcze nie era autonomicznych napędów elektrycznych z dala od lądu na pełnym morzu. A na koniec pozostaje pytanie, czy cały ten system elektryczny jest taki EKO? Z obecnych informacji wiemy, że produkcja aut elektrycznych nieźle zaśmieca środowisko i że problemem jest utylizacja takich napędów. Zatem słowo EKO raczej nie ma tu zastosowania :)
Macie ciężki temat do przerobienia i 3mam za Was kciuki 😉
Czesc! fajnie, ze odpaliliscie kanal PL. Do Waszego dylematu dodal bym jeszcze jeden wymiar CZAS tj. transformacja rozlozona na dwa dluzsze etapy. Nie czul bym sie komfortowo demontujac obecny (wzglednie sprawdzony i dzialajacy) naped i montujac nowy. Mysle, ze etap posredni "mam silniki elektryczne zasilane z generatora na obecnym yanmarze" przez rok da odpowiedz i zbuduje zaufanie do rozwiazania. Wiadomo, ze nie wplynie na eco ani komfort.. :/ Pytanie czy za 1-2 lata bedzie czas i miejsce gdzie wykonac ten kolejny etap (demontaz diesla, zbiornika itp). Macie fajna mozliwosc, ze do montazu silnikow elektrycznych nie musicie demontowac diesla jak w monohull'u. Sklanial bym sie chyba, zeby na ta chwile dolozyc elektryczne i nie demontowac za wiele. Chociaz... :) to dość asekuracyjne i w okresie przejsciowym zwieksza mase i zabiera miejsce.
Hej! No właśnie nie do końca ta opcja jest najlepsza, bo o tyle o ile w monohullu nie ma to większego znaczenia, to w szybkim (patrz wąskokadłubowym wielokadłubowcu, każde 200 kg to 1 cm zanurzenia, które radykalnie wpływa na własności nautyczne łódki. Staramy się więc znaleźć rozwiązanie , w którym mamy zapasowy agregat, ale niekoniecznie ważący 300 kg. Pozdrowionka. Bartek
Ja na waszym miejscu poszedł bym w system napędu stricte elektryczny, ze znaczącym bankiem baterii pod masztem, ale... Ponadto wziąłbym na pokład przenośny agregat(najlepiej diesla), o mocy uzależnionej od wielkości banku baterii, po to aby, w razie potrzeby doładować baterie za pomocą odpowiedniego invertera z MPPT. W zależności od zapasu paliwa jaki byście chcieli(w formie kanistrów, bez baku na łódce) byłoby to pewnie dodatkowe 100-200 kg. Użytkowałbym to tylko w przypadku nagłej potrzeby doładowania, np. przepływanie przez kanał, czy dłuższa żegluga w warunkach skrajnie niskiego nasłonecznienia.
Jeśli już było to przepraszam, a jeśli nie to polecam kupić Wam generator prądu na gaz lpg. Można pewnie zamówić dostosowany do Waszych konkretnych potrzeb. Podłączycie zwykła butle jak do kuchenki i można ładować akumulatory itp. Tanio prosto i jeśli ma być modnie to też i ekologicznie :) Butle do kuchenki raczej są dostępne w większości miejsc na świecie więc w razie potrzeby da się ja zdobyć. Jak zabraknie gazu zostaje jeszcze PB awaryjnie. Na główne źródło napędu raczej nie, ale doraźnie jak najbardziej na tak.
Pozdrawiam Artur L.
No właśnie próbujemy się pozbyć butli gazowych. Patrz odcinek o Propanie na angielskim kanale. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
No dobrze są 4 opcje i wersje A i B, a jakie są koszta wymiany silnika ze spalinowego na elektryczny ?
Na obecną chwile chyba tylko generator + mały magazyn energii + silniki elektryczne a przyszłościowo jak będzie jakiś przełom z bateriami wywalić generator i zapakować więcej baterii ;D
Silniki elektryczne to chyba mogą też chodzić jako generatory do ładowania baterii pod żagielkiem :)
Na horyzoncie są takie innowacje jak solarne żale z perowskitów czy baterie ze stałym elektrolitem.
Idziemy mniej więcej tym kierunkiem. Perowskity na żaglach mają sens jeśli będą wytrzymałe, a my będziemy częściej mieć żagle na maszcie. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
Czesc. Mieszkam w Londynie i pomagalem znajomej ktora mieszka na barce. Ma silnik disla 5.7 stary klasyk i jest bardzo slabo. Zamontowalem jej panele zeby nie musiala uzywac silnika do ladowania bateri bo silnik bardzo byl glosny i cala barka miala dreszcze podczas ladowanie bateri i sasiedzi rownierz mieli dreszcze od halasu. Rozumiem dlaczego idziecie w tym kierunku.
Generalnie widzialem pare ofet nowych barek zasilanych panelami z silnikiem elektryczny bez diesla i widze ze do tego to dazy. W UK wiekszosc dni jest pochmurnych a mimo to oferuje takie technologie. Powiniscie poszukac barki na sprzedaz z el silnikiem w Uk jako porownanie ile czego potrzeba i mowie tu o duzych barkach 20 m dlugosci, ktore maja sobie radzi na tamizie podczas odplywow pod prad. Moze znajdziecie cos ciekawego, kto wie.
Niezły patent. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
Zdecydowana większość radzi zostawić alternatywę w postaci silnika spalinowego jako generatora. Wg mnie napęd 2-ma silnikami elektrycznymi to idealne rozwiązanie + generator do ładowania akumulatorów, lub zasilania silników napędowych w sytuacjach awaryjnych. Być może silnik diesla nowej generacji 1-1,3 litra byłby bardziej ekonomiczny i miał moc pow. 100KM. Te starej generacji były raczej niezawodne, ale ciężkie i niewielkiej mocy przy tym sporo paliły. Dziś nawet traktory mają turbo. Trzeba zrobić uczciwy bilans potrzebnej mocy.
Dokładnie w tym kierunku zmierzamy. Pozdrowionka. Bartek
Pod rozwage !!! Zdarzylo sie ze w garazu ladowalem/ jeden !!/ akumulator . Cos potrzebowalem przeszlifowac katowka , iskierka padla "gdzie nietrzeba " zaskakujaco poteznaa explozja ,z akumulatora zostalo 8 kawalkow ..... ja na szczescie " caly i zdrowy ! Jacht to przestrzen zamknieta , akumulatorow duuuzo ! .... Wiedzialem ze wodor ico ztego ??
Zeglujac nie po "szuwarach " , przejscie na " elktryke " jako podstawe napedu - pachnie ekofundamentalizmem /ze na tym zakoncze uwagi !!/ Stopy wody i rownej ilosci startow i ladowan !
Punkt 4 bardzo radykalny i odważny. Bałbym się że może zbyt odważny.
Napęd który masz już znasz i wiesz co możesz. Napęd elektryczny będzie dla Ciebie nowością i czymś czego jeszcze nie znasz i nie doświadczyłeś. Może rozsądniej będzie zostawić mniejszy silnik a dołożyć silniki elektryczne. I to może być pierwszy krok w kierunku ekologii. Możesz zmniejszyć zbiornik na taką pojemność, która zapewni Ci wystarczającą minimalną autonomię. Zostanie miejsca na akumulatory. W trakcie będziesz poznawał nową technologię, jej plusy i bolączki. Zdobędziesz to doświadczenie.
To jest kuszące i dość asekuracyjne rozwiązanie, ale niestety nie ma na to miejsca z punktu widzenia wai, a i objętościowo w maszynowni robi się ciężko. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
A może warto dołożyć dla większej sterowności ster strumieniowy na awaryjne sytuacje 😉
Na awaryjne to wiosła 😆
zrobić pełna elektryke z oddzielnym akumulatorami na tyle ile potrzeba wyjechać z portu, ale dodatkowo zrobić patent aby jedna wajchą po przelaczeniu w razie czego wziąść prąd z aku które używacie do zasilania waszych urządzeń czyli domu do silników elektrycznych. A do tego mały agregat aby był zapas na tyle wystarczający aby dal rade zasilić niezbędne urządzenia nawigacyjne no i lodowki do momentu ponownego naładowania wszystkich aku przez wiatr czy słońe
akumulatory do napędu elektrycznego będą ważyły więcej niż silnik i paliwo, chyba że litowe ale to kuuupa forsy pójdzie... pozdro i powodzenia
Tylko litowe :) Pozdrawiamy serdecznie.
No jak litowe, to lekkie extra, ale kasy poleci - strach się bać.
No jak litowe, to lekkie extra, ale kasy poleci - strach się bać.
Silniki elektryczne super. Najlepiej dwa niezależne systemy napędowe. Jeden na osi dwa pozostałe po bokach. Do silników musisz mieć więcej baterii plus duży agregat, który w razie potrzeby wygeneruje prąd.
witam
ja osobiście przystał bym przy opcji 4. co do technologii, że jest nowa i raczkuje to ni do końca tak jak mówicie w materiale filmowym. Jest naprawdę wiele super rozwiązań, które są bardzo mało wadliwe. Tak jak mówisz silniki są praktycznie bez usterkowe. co do elektroniki (sterownik i czujniki temp. itd) to nie są ciężkie i duże przedmioty. można mieć w zapasie kompletny sterownik i czujniki. co do wydajności.... kanał panamski - raz na 5 lat.... to nawet nie ma sensu się tym martwić. Holownik i do przodu. co do banku energii elektrycznej to teraz są takie dostępne technologie baterii i akumulatorów, że raczej z tym nie ma problemów. są baterie o pojemnościach np 150Ah i ważą około 25kg sztuka. wywalając 800-900kg. masz do dyspozycji 32 - 36 baterii. Musicie jedynie zdecydować się na ilu voltach ma to działać. i solary i baterie muszą być skonfigurowane tak samo. w ciągu dnia wasz solarny dach na pewno będzie generował sporą ilość prądu, którą warto jest magazynować. starajcie się unikać przetwornic DC-DC bo to jednak straty. Koncentrujcie się na tym by wasza "elektrownia" i wasze odbiorniki działały na tym samym napięciu. nie wiem jak instrumenty pomiarowe (gps, nawigacje itd) ale zazwyczaj takie urządzenia konstruowane na napięcie DC mają zakres zasilania( mają wbudowane tak zwane dławiki które np. wasza elektrownia działa na 36V, zakres urządzenia to np od 12 do 40V. ale faktycznie urządzenie potrzebuje 12. w tedy sekcja zasilania takiego klocka dostaje te np 36 i zmienia tak w samym urządzeniu by podać odpowiednie napięcie na elektronikę w nim wsadzoną.
pozdrawiam i życzę wiatru w żagle oraz słońca na solarach:-)
To raczej pytanie czy kilkudniowa zła pogoda na morzu często występuje nie pozwalając na żagle oraz wystarczające ładowanie z paneli? Wydaje się, że minimum to generator jako awaryjne źróło zasilania aby dało się manewrować w trakcie sztormu bez ryzyka utraty zasilania. Zawsze można iść w wodór jako czyste paliwo do generatora zamiast paliw kopalnych (i może kiedyś pozyskiwanie wodoru z wody morskiej). A Jeśli generator miałby być potrzebny tylko na Kanał Panamski, to można też pożyczyć generator i kupić paliwo na miejscu zamiast tyle wozić ze sobą.
Generalnie nie znam się na łódkach i wyważaniu (plus YT dopiero co polecił mi kanał), ale zmodyfikowałbym numer 3, tj. 2 silnik elektryczne na 2 zewnętrznych kadłubach z akumulatorami, plus generator. i środkowy kadłub zrobiłbym w 100% mieszkalny bez napędu. Ewentualnie przy potrzebie po drugiej stronie od generatora pomyślabym nad jakimś niewielkim "pokojem ciszy". Plus rozbudowa solarów.
Tylko opcja 3 czyli hybryda, silniki elektryczne, akumulatory, PV + agregat 10kW+ (i tu pomyślcie o agregacie na LPG, ogromną zaletą LPG jest to, że gaz się nie starzeje jak disel czy benzyna, jest bardziej ekologiczny, ale pojęcia nie mam jak z tankowaniem tego, no i dość ciężki zbiornik) Pozdrawiam. BTW - uwielbiam WAS :)
Polecałbym zrobienie elektryków jako napędy główne oczywiście powiększając powierzchnię paneli żeby jak najwięcej pływać na elektrykach (poza żeglowaniem), a spalinowy zostawić jako awaryjny/pomocniczy i zmniejszyć bak na diesla o np. połowę żeby masa napędów została taka sama (ewentualnie trochę się zmniejszyła).
Polecam wymienić diesla na elektryka z generatorem prądu. Po pierwsze: słońca to wam raczej nie zabraknie(jeżeli nawet to macie generator i żagle) . Po drugie: napędy elektryczne nie są nowością, mogą się zepsuć jak każda inna rzecz. Silniki spalinowe też się psują. Po trzecie akumulatory mają tyle wspólnego z ekologią co węgiel i ropa razem wzięte. Po czwarte: waga. Jeden silnik elektryczny + generator < 2 silników elektrycznych + generator lub jeden silnik elektryczny i jeden spalinowy. Po piąte: chciałbym mieć takie problemy jak Wy. Pozdr. serdecznie.
Ten kurs obieramy.
Jaka jest ostatecznie decyzja? Zostaje full diesel?
Hey. Wiem, że łatwo się wydaje cudze (w tym przypadku Wasze) pieniądze a jak wiadomo decyzja wyboru napędu jest w dużej mierze finansowa jednak namawiam do nie najtańszej opcji czyli tej z wykorzystaniem dwóch pędników elektrycznych. Marzenia także te zielone trzeba spełniać a i manewrowość bajeczna :)
Nie znam wagi ani oporów hydrokinetycznych Waszej łódki ale szacuję że potrzebne są jakieś 2x15kW. Co dwie śruby to nie jedna (kawitacja) a i charakterystyka silników elektrycznych jest inna wiec powinno wystarczyć. Zważywszy na preferowane dotychczas przez Was akweny (słoneczne) nie przeceniałbym rekuperacji ze śruby bo pewnie, że przydatna ale jednak jest kosztem oporów a przy powierzchni pokładu jaki ma łódka, elastyczne panele (np z powłoką ETFE) plus akku powinny na codzień wystarczyć. To jednak baterie ze względu na zawodność, efektywność i wagę i cykliczną konieczność wymiany są najsłabszym elementem rozwiązania. Dlatego też agregat ( to żelastwo) jest niezbędny a więc sugeruję wariant 3. I to na pewno znacząco większy niż 3 kW. Może przyda się rzadko (awarie, dłuższe kanały) ale daje też taka hybryda komfort psychiczny. Stopy wody pod każdym kadłubem życząc pozdrawiam. Marcin
No i mniej więcej tym kursem aktualnie idziemy. Kwestia ostatecznego wyboru producentów. Dzieki. Pozdrowionka. Bartek
dwa pędniki elektryczne w trimaranie... 100% ekologia... super... tylko pytanie mam takie: jeśli będą zamontowane w zewnętrznych kadłubach, czy w razie awarii jednego z pędników, da się płynąć prosto...? wg. mnie - nie... można by było to jeszcze policzyć, zrobić jakieś makiety itd itp, ale w razie "W", jeśli padnie jedna strona, to tak jak by padło wszystko... dlatego nie skreślałbym całkowicie silnika spalinowego i awaryjnego napędu... może (i oby) nigdy się nie przyda, ale "jednak to zabezpieczenie"... 🤷♂️
Z pakietow ktore przedstawiliscie to wydaje sie ze opcja nr 4 jest najbardziej kuszaca .Jak by udalo zgrac sie z generatorem tesli to bylo by bajecznie pozdrowionka
A co to niby jest generator Tesli i gdzie funkcjonuje?
@@dilvish6983 poszukaj odpowiedzi w necie moja wczesniejsza wypowiedz zostala usunieta, pozdrawiam
Pytanie czy zostanie przy silniku spalinowym który jest i dodanie w pełni autonomicznych silników elektrycznych, czy ten trimaran to udźwignie, bo jeśli tak to nie ma się nad czym zastanawiać. Od nadmiaru głowa nie boli. No i w silnikach elektrycznych, ich dystansach i amperogodzinach baterii, wszystko co obiecują trzeba podzielić przez 2.
Witam. I co w końcu zrobili? Jak to pokazało za rok? Kupiłem niedawno małą żaglówkę (7m meczowy)silnik zaburtowy potrzebuje naprawy i tez zastanawiam o silnik elektryczny i agregat, bo silnik bardziej tylko do manewrów portowych i nie potrzebuje borykać gdzieś na środku oceanu godzinami z jakimś tornado
Witajcie macie fajne podejście ekologiczne ale jest kilka ważnych aspektów,
Jak często będziecie pływali na silnikach i stosunek do poniesionych inwestycji. Czy dobry generator i fajne 2x 15 KW nie wystarczy ?
Zbyt duża elektryfikacja stanowi ryzyko pożarowe na pełnym morzu dla całej rodziny. Pozdrawiam
No właśnie tak byśmy to ograniczyli gdyby nie kwestia sytuacji w której wysiądzie jedna strona, więc nie wiem czy jednak nie będzie trochę więcej kW, ale dalej 48 V. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
Taka ciekawostka, pierwszym w historii pojazdem o napędzie elektrycznym był czołg Tygrys projektu Ferdynanda Porshe, więc silniki elektryczne są bardziej niezawodne od najbardziej niezawodnego silnika diesla i nie wymagają żadnej obsługi serwisowej, dodatkowo generują mniej ciepła które można łatwo wykorzystać bądź odprowadzić. Najlepszym systemem będą dwa silniki elektryczne z bateriami z systemem utrzymania stałej temperatury jak np w Tesla, plusem tego systemu jest to że te baterie również można wykorzystywać do zasilania sieci samego jachtu, same silniki można używać jako hamulców odzyskując energię z powrotem do baterii, jednak nieuniknione będzie również posiadania małego generatora zapasowego o mocy ponad 3kW.
Wydaje mi się że jeszcze przed nagraniem tego filmu byliście zdecydowani na opcję 4. Ja bym jeszcze dorzucił opcję 5 czyli napęd atomowy,😁 moc była by wystarczająca żeby kanał Panamski przepłynąć i przede wszystkim byłoby ekologicznie.
Jesteśmy blisko opcji 3 aktualnie. Pozdrowionka.
jka chciales byc zabawny to ci nie wyszlo - mrozi bezbekiem
A może napęd wodorowy? To także krok do przodu. Poszukać w Stanach, Chinach, Japonii? Pozdrawiam:)
Jesteśmy do przodu i lubimy nowinki, ale nie aż tak przyznaję. Pozdro. B
Dla mnie opcja 4 jest generalnie mało eko. Te kilkaset kilo baterii trzeba zutylizować, co zapewne będzie mało ekologiczne. A silnik diesla już jest wyprodukowany i jego produkcja nie dostarczy nowego smrodu. Dla mnie hybryda trzysilnikowa jest ok. Zostawić diesla z mniejszym zbiornikiem paliwa (200l) na sytuacje awaryjne, a mieć te 2-3 godziny autonomii na bateriach na typowe sytuacje?
Dokładnie w tą stronę idziemy. Dzięki za poparcie, bo już mi głowa dymi o tych przemyśleń. Pozdrowionka. Bartek
Hejka.
Jak najbardziej wydajny, ekonomiczny ale absolutnie nie stawiajcie na 100% elektryczny.
Zawsze istnieje ryzyko awarii w naj mniej odpowiednim momencie. Lepiej mieć w zanadrzu kilka zabezpieczeń. Przykład... technologia kosmiczna, polityk NASA. Pozdrawiam
Idziemy w elektryk z zabezpieczeniem w postaci generatora najpewniej. Pozdrowionka. Bartek
Mam kilka pytań .
1 jesteś może elektrykiem lub czy posiadasz zawód pochodny.
2 jaki dodatkowy opór sprawi druga śruba napędowa.
3 jaka prędkość i czas działania max chcecie uzyskać na spokojnym akwenie.
4 czy silniki będą na prąd stały czy zmienny
5 jak rozwiążecie chłodzenie oraz grzanie akumulatorów
jeśli będzie prąd stały
6 jaka będzie żywotność silników komutatorowych
7 w jaki sposób rozwiązane będzie serowanie prędkością
a obrotami silnika jakie straty energii elektrycznej dojdą do całego bilansu energii
b zmienna geometria łopat śruby
8 co ile czasu musi nastąpić serwis silnika na prąd stały.
jeśli będzie prąd zmienny
a planujecie instalacje podwójna czy pojedyncza.
na razie tyle pytań jeśli odpowiesz to poznasz moje zdanie.
Hej!
Ten temat powtarza się dość często. Zapraszamy na "Życie na Wodzie - Q A" gdzie odpowiadamy na większość popularnych pytań bez owijania w bawełnę. Temat elektryka też jest popularny, więc wejdziemy w szczegóły.
Pozdrawiamy serdecznie i dziękujemy za zaangażowanie i listę pytań.
Bartek
Ja uważam że diesel thebest mówiąc ze diesel nie ekologiczny
Pamiętajcie ze baterie/ akumulatory się zużywają trzeba wymieniać a niestety do tej pory nie znamy sposobów recyklingu bądź utylizacji
To z ty nie znasz to nie znaczy że nie ma. Są już firmy które skupują ogniwa LiPo Lit z niech nie wyparuje.
Wyprodukowanie baterii akumulatorów do samochodu elektrycznego powoduje takie zanieczyszczenie środowiska, jak jazda dieslem przez 8 lat a ich utylizacja jeszcze większe. W przypadku jachtu, który nie korzysta z silnika na co dzień, będzie to pewnie ponad 100 lat. Pomyśl też o afrykańskich dzieciach pracujących w kopalniach, by wydobyć surowce potrzebne do Twojego "ekologicznego rozwiązania".
A w aspekcie bezpieczeństwa rozważ sytuację, w której ktoś z Was dostaje ataku kamicy nerkowej albo innego wyrostka, od lądu dzieli Was 200 mil i jest akurat flauta.
Życzę Wam zdrowia i mądrości w podejmowaniu decyzji.
P. S. Manewrowość w porcie na dwóch elektrykach jest nie do przecenienia. To leprze od steru strumieniowego. Przyda się na pewno.
Nie chce wdawać się w dyskusje na temat ekologiczności jednego lub drugiego rozwiązania, bo za mało się na tym znam, a nie chce mi się przebijać przez lobby po jednej i po drugiej stronie by poznać prawdę. Biorę to trochę na czuja. Minimum baterii by mieć godzinną autonomię, wszystko powyżej tego solary i generator, dwie śruby do manewrowania i dwa osobne systemy by w końcu mieć spokój duszy, że awaria jednego diesela, saildrive'u czy przekładni nie uczyni nas dryfującą kupą plastiku prosto na skały przy bocznym iwetrze w wąskim wyjściu między rafami. Przy naszym normalnym codziennym, życiu będziemy mogli faktycznie żyć i poruszać sie całkowicie z solarów, więc to jest wisieńka na torcie. Pozdrowionka. Bartek
My narazie mamy panele monokrystaliczne zakupione w 2014 roku, które w zeszłym roku jednego dnia dały nam 103% mocy znamionowej, a konsekwentnie dają w okolicach 80% w sensownie słoneczne dni, więc jeżeli nawet miałyby się teraz zepsuć to myślę, że gra już była warta świeczki. 6 lat x 365 dni x średnio 9 kWh dziennej produkcji to jest razem 19,7 MWh energii elektrycznej, którą w przeciwnym razie musielibyśmy wygenerować z generatora dieslowego lub co gorsza z alternatora na silniku. W najbardziej sprawnej energetycznie wersji generatora, czyli 3 kWh z litra ropy to równa się ponad 6500 litrów ropy nie wypalone w atmosferę. Czy to się opłaca? Nie wiem na 100%, ale nie sądzę, że produkcja i utylizacja 6 paneli słonecznych i 8 akumulatorów litowych spowoduje zanieczyszczenie równe spaleniu 6 i pół tony ropy. Całkowicie zgadzam się z tym, że zarówno ropą jak i zielonymi rządzą ogromne wpływy lobby i pieniądze na związane z nimi projekty i trudno kiedykolwiek będzie o rzetelne dane, ale to co prezentuję to są nasze własne prywatne dane nie przemielone przez jakiegokolwiek polityka. Jeśli solary przeżyją jeszcze drugie lub trzecie tyle to odpowiednio będziemy winni nie spaleniu 13 lub prawie 20 ton ropy naftowej dzięki temu systemowi. Resztę pozostawiam do Waszej interpretacji. Pozdrowionka. Bartek
Z perspektywy żeglarza szuwarowego i kierowcy zafascynowanego motoryzacja elektryczną;
Idźcie w hybrydę.
Niech obecny dizel zachowa śrubę i robi za głowny generator prądu.
Chcesz byc eko - jedziesz przez godzinę na tym, co się przez tydzień naładowało z paneli ;).
W sytuacji awaryjnej - masz super manewrowość i moc z centralnej śruby.
Idziesz przez ten kanał panamski - dizelek sobie pyka na 'prawie jałowych', pcha łódkę, elektryczne pomagają, bilans baterii 'na 0'.
Owszem, dodatkowa waga.
Przecież jesteś Pan TECHNICZNY. Oczywistym jest że elektryk to mżonka. Bajanie o cienżarze diesla, części zamiennych i zbiorniku paliwa to nic w stosunku do ciężaru i kosztów ekfiwalentu akumulatorów. Nie ma nic bardziej ekologicznego od diesla. Wprowadza się na powrót do obrotu w ekosystemie kiedyś uwięzione zasoby. Ropa naftowa i węgiel to szczątki organiczne kiedyś uwięzione w ziemi. Pochodzą one z czasów największego bogactwa życia na ziemi gdzie paprocie były jak drzewa a komary jak szczury. Nie ma nic bardziej nieekologicznego jak akumulatory i to niezależnie jakie. Czy kwasowo ołowiowe czy nowoczesne które w dużej części nie mogą być poddane recyklingowi. Naprawdę przestańcie już bredzić o tej ekologii. Właśnie nadchodzi problem przetwarzania i odzysku zużytych paneli słonecznych (ten złom do polski z niemiec płynie już od 10 lat). Polecam też zobaczyć jak utylizowane są łopaty turbin wiatrowych. Pomijam już didaskalia produkcji energii z tych żródeł.
Jako analityk szedłbym w napęd czysto elektryczny, przy czym obowiązkowo wybrałbym silniki (system, elektronika będzie kluczowa), które mogą pracować jako generatory (rekuperacja) - wtedy możecie olać mały generator wiatrowy, chyba że zależy wam na produkcji prądu na kotwicy w nocy, co raczej nie ma większego znaczenia, bo będziecie mieli dużo większy magazyn energii. Zwiększenie magazynu energii dobrze wpłynie na obecne baterie - kwestia w jakim są stanie i jak zaawansowany macie system balansujący - jeżeli nie macie, to przy silnikach z rekuperacją będzie on potrzebny, potrafi kilkukrotnie wydłużyć żywotność akumulatorów. Przy określaniu pojemności magazynu energii skorzystajcie z obecnych doświadczeń, magazyn powinien wystarczyć co najmniej na ~150% dotychczasowego maksymalnego czasu wykorzystania śruby.
Agregat bym wywalił, albo zostawił jakiegoś mikrusa z awaryjnym (małym) zapasem paliwa, na czas wyjątkowo niekorzystnych warunków np. flautę w trakcie długiego zaćmienia słońca albo na zimę wulkaniczną :), w każdych innych warunkach postawisz żagle i naładujesz akumulatory z użyciem silników nawet pływając w kółko, ewentualnie zapniesz wtyczkę na marinie.
Kanałem Panamskim i podobnymi wąskimi gardłami bym się nie przejmował - opłata za holownik zaboli, ale zdecydowanie mniej niż zapas wydajności w systemie, który przyda się raz na klika lat lat.
Mega w punkt. Dzięki. Pozdrowienia. Bartek
Uważam, że 5-6KW generator + silniki elektryczne to jest rozwiązanie bezpieczne. Tak jak ktoś już napisał, rope można kupić wszędzie, ale jak wam padną aku i będzie zła pogoda, to już nie ruszycie, bo fotowoltaika wam tego nie naładuje.
Z drugiej strony, jak patrzyłem na wasze relacje, to głównie stoicie na kotwicy w miejscach, gdzie pogoda raczej jest często.
BTW. Co do argumentu z kanałem panamskim, to, jego przepłynięcie nie wymaga robienia tego na raz. Jest po środku jeszcze jezioro, gdzie można zakotwiczyć, naładować aku i płynąć dalej.
Tą droga mniej więcej idziemy. Gen ok 12 kW i dużo solarów. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
A jaką macie teraz pojemność akumlatorów? Czy moglibyście ją zwiększyć? Co prawda przeczytałem w poście poniżej, że miałyby to być silniki 2x 25kW to w sumie 100kWh bateria starczyłaby na 2 godziny maksymalnej pracy. Z drugiej strony czy takie silniki musiałby by działać tak długo na maksymalnej mocy? Biorąc pod uwagę przykład z filmu czyli przebycie kanału Panamskiego (8h), myślę, że taka bateria starczyła by w zupełności, bo przecież będziecie tam używać ułamka maksymalnej mocy. Tak samo wydaje mi się w przypadku zagrożenia. Tzn. 15 -30 min na maksymalnej mocy. Problemem tutaj pewnie może być to, że znowu zwiększacie obciążenie, choć pewnie i tak mniej jak diesel. No i czas ładowania takich baterii. Przy pełnym rozładowaniu trwało by to kilka dni, co pewnie w niektórych przypadkach może być problematyczne, ale tutaj można się też zastanowić czy nie można zwiększyć mocy paneli. To są takie moje przemyślenia osoby co nigdy nie żeglowała :P Pewnie mogą nie mieć sensu :)
pamiętaj o tym że prąd nie lubi słonej wody jak padnie ci elektryka stracisz sterowanie lepiej wyciszyć maszynownie
Diesel też nie działa pod wodą ;). Pozdro. Bartek
Moim skromnym zdaniem większy generator +silniki elektryczne i akumulatory.Zobaczcie czy przydadzą się elastyczne panele peroskitowe?Pozdrawiam!!!
Bardzo dobry pomysł z tą zmianą napędu. Przecież i tak głównym napędem Waszego "domu" są żagle. Sam troszeczkę żeglowałem i silnika głównie używałem do manewrowania. Państwa pomysł jest bardzo dobry - tak uważam. Jeżeli chodzi o żeglowanie w trudnych warunkach, to według mojej oceny, pływanie na żaglach w takich warunkach jest bezpieczniejsze. Jacht lepiej idzie na żaglach jak na silniku. Nie ma idealnego rozwiązania i nie będzie. Dlatego większość problemów związanych z żeglowaniem, rozwiązuje po prostu planowanie, doświadczenie i przewidywanie. To nie jest jacht komercyjny i nigdzie nie musicie się spieszyć. Ja bym zakładał elektrykę.
Zgadzam się w całej rozciągłości. Acz dodamy awaryjnie generator. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Bartek
Zrobić porządny system offgridowy na bazie baterii z samochodu. Masz jakieś 25 kWh do wykorzystania. Tymi panelami co macie na dachu plus ta turbina myślę że na spokojnie w kilkanaście godzin by wam to ladowalo. Opcja w miarę tanio wychodzi dla kumatych w temacie... A efekt jest zaskakujący.
Tu macie link do kanału ludzi niezależnych. ruclips.net/video/B28aBPmX8WQ/видео.html - Super rozwiązanie. Idealne dla was. Miejsca nie zajmuje wiele.
Do zmiany tylko inwerter na zwykły off grid zamiast hybrydy (.tańszy!) I można magszyniwac energię.
Pozdro. ;)
Dzięki, ale 3 lata temu przeszliśmy z kwasowych od wózków akumulatorowych na litowe i nasze życie radykalnie się zmieniło. Nie wracamy do tej wersji na pewno. Wbrew pozorom kWh z litów jest wcale nie wiele droższa niż z kwasowych, ale to dłuższy temat. Pozdro. Bartek
Co prawda nie mam żadnego doświadczenia, poza „jutubowym” jeśli chodzi o napędy elektryczne w żaglówkach. Ostatnio za to sporo się interesowałem zasilaniem itp podczas naprawy motocykla elektrycznego. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem jeśli chodzi o baterie, to niezależne moduly z baterii samochodowych połączone rownolegle. Np pakiet z vW id4 12s co daje trochę poniżej 48V nominalnie i taki pakiet z osobnym BMS podłączony równolegle z kolejnymi. Jedna bateria miałaby w takim układzie Ok.6,8 kWh. Zakładacie na stronę np 5 takich baterii i jest 34kwh na stronę. Teraz w przypadku gdy jedna z tych 5 wysiądzie, obojętnie czy BMS czy sama bateria, to jest odłączona od systemu i działa on na pozostałych 4. Wydaje mi się tez ze masowo produkowane baterie jakości „samochodowej” będą lepsze niż te jednostkowo produkowane producentów typowo jachtowych. Poza tym silnik chłodzony cieczą raczej na pewno się nie spali, a sam kontroler do silnika można w razie czego kupic dodatkowy i wozić go ze sobą.Jeśli chodzi o przepłyniecie kanału, to w całkiem znośnej cenie są ładowarki TC, jedna sztuka ma 3,3kW, a można je łączyć rownolegle i ładować z gniazdka mocy. To znaczy ze przy 3 ładowarkach ładujecie z mocą prawie 10 kW na stronę, w miarę jak coraz więcej jachtów będzie elektrycznych to sieć w marinach u portach tez zostanie ulepszona :D
A ja dałbym napęd atomowy z jakiejś ruskiej łodzi podwodnej :)
Za mało mocy
Witam was a co sadzicie o pionowych turbinach wiatrowych do sprzezenia zasilania elektrycznego takie systemy funkcjonuja juz na statkach
maja gorsza efektywnosc od standardowych
@@Ciekawosc byc moze ale wykorzystuja mnirj miejsca 24 m maszt mozna wykozystac a chodzilo mi tylko o przejscia przez kanaly jako uzupelnienie
@@macstan6082 na swiecie powstalo kilka takich lodzi i ten system po prostu sie nie sprawdzil (a jak masz biegajace po pokladzie dzieciaki, to polaczenie z wirujacym dlugim i ciezkim wirnikiem nie wrozy nic dobrego)
@@Ciekawosc ok mozna wyrzej zamontowac ale niestety lub stety to jest tylko moja ciekawosc niejestem w tej dziedzinie biegly niemniej dzieki zaglebie sie w ten temat glebiej choc wiem tez o turbinach wodnych spietych z generatorem
A co po zużyciu paneli. Wyladuja na śmietniku? ? To chyba nie eko?? Szkoda, że mało kto o tym myśli. No ale moda to moda.
Tak tylko panele wymieniamy raz na dekadę lub dwie. Póki co mamy panele od 6 lat i działają bez zarzutu. W zeszłym roku raz widziałem nawet 100% znamionowej mocy i to po 5 latach na słońcu. Oczywiście, że z każdego systemu jest ostatecznie odpad, ale pytanie ile i jak często. Akumulatory litowe, które mamy teraz mają minimum 10000 cykli. To jest 3 razy więcej niż jakiekolwiek najlepsze kwasowe. Pozdrowionka. Bartek
ja moim skromnym zdaniem jednak mimo wszystko nie wchodziłbym w te 100% eko .... zastanowiłbym się tylko nad wymianą silnika na mocniejszy, ewentualnie nad hybrydą, ale skoro nie chcecie zwiększać masy trimaranu zostaje opcja pierwsza ;)
zawsze w jakiejś dziczy łatwiej jest wykombinować wiaderko ropy, aniżeli "wiaderko prądu", ewentualnie jakąś część do silnika, kawałek rurki, gumki etc .... silnik spalinowy, to silnik w miarę nie zawodny, a jak nawali te 100% eko to będziecie skazani tylko na wiosła lub żagiel ///
już nie będę wspominał o stopniu skomplikowania tego 100% eko
ale to tylko moje skromne zdanie ;):)
pozdrawiam serdecznie
Dzięki. Nasiąkamy tymi uwagami, które zupełnie jak nasze odczucia są w całym zakresie od za do przeciw i wszystko pomiędzy :D. Pozdrowionka. Bartek
Jak chcesz full elektryka.to na te kanały mie wystarczy agregat? Może i bed,ie głośny diesel ale to i tak moim zdaniem must have.
Dlatego planujemy awaryjny agregat do asysty w takich rzadkich acz nieuchronnych sytuacjach. Pozdrowionka. Bartek
@@jachtemprzezswiat cieszcie się ze z wami nie płynę bo by byly potrzebne 3 agregaty ;)
@@misiek4251 a co 2 razy dziennie uzywasz lokówkę do włosów?😉😉😉
@@jachtemprzezswiat lokówka? Phiii... wystarczy ze na nią spojrzę i wysiądzie.
@@misiek4251 u nas się wyskakuje na ogół, a nie wysiada, bo na ogół stoimy na kotwicy, a nie przy pomoscie 🤣
Jeśli zostawicie na pokładzie diesla, a macie na pokładzie również instalacje lpg do kuchenki, pokusił bym się, o podanie do kolektora ssącego tego „malutkiego” diesla „janmara” cienkim wężykiem lpg(tak aby był porywany wraz z powietrzem do komór spalania), razem z paliwem właściwym-dieslem. Poprzez dozowanie zwykłym zaworkiem od palnika do papowania dachów(nawet takim za 35zł z Castoramy) przy obrotach większych niż 1400obr/min odkręcasz dosłownie niecałą polowe obrotu, ale jak zacznie lekko stukać to już to już za dużo, to musisz wyczuć. Zyskujesz dzięki temu:
Moc, około 30 koni więcej,
Cichszą „miękką” prace silnika,
Brak „flagi z rury wydechowej (dopalone gazy wydechowe, element eko)
Proponuje spróbować ja nie żałuje wiem bo mam pozdrawiam😊😊😊
Za rzadko go używamy by się w to bawić, ale ciekawy pomysł. Pozdro.
Spróbuj, tak tylko dla własnej świadomości, jaka moc w tym drzemie, nawet z małym katuszem takim 300g z małym palniczkiem do opalania cebuli do rosołu, a zapewniam że będziesz zadziwiony ile jeszcze mocy drzemie, w niedopalonych gazach wydechowych diesla.
Pozdrawiam
@bartekkocinski3736 to nie ma sensu w tym przypadku, ponieważ cała dodatkowa moc nie da się przełożyć na niezmienną geometrię i rozmiar śruby oraz przełożenie główne.
A może zrobić jeden żagiel (100m2 daje około 30 KM) jako żagiel solarny. Nie ma wiatru to można rozwinąć i jest źródło napędu łapiące słońce zamiast wiatru. Może to trochę SF ale może nie :-)