Tak w ogóle to współczuję wszystkim Krukonkom - wyobraźcie sobie, że właśnie wracacie po ciężkim dniu zajęć, Snape na was nakrzyczał, zarobiłyście szlaban, Irytek obrzucił łajnobombami, dźwigacie ciężką torbę na szczyt wieży po schodach, właśnie dostałyście okresu i jedyne czego pragniecie to wreszcie się położyć... a ta j****a kołatka jeszcze każe wam rozwiązywać zagadki. Sick...
Zresztą np. taka Hermiona, która mogła być w Ravenclaw i Gryffindorze, więc analogicznie jest tak mądra jak większość Ravenclaw, dlatego może tam wejść?! Skoro mogła być w Ravenclaw
Pandała u weslayow było dużo dzieci a u Lucka jedno (jedynak) niestety ja rozumiem rodzinę malfoyow bo tez zostałam wychowana jako jedynaczka. Wiec rodzice dbają Cie jako skarb... . Moi rodzice nawet nie chcieli wysłać na kolonie bo cos Ci się stanie itp. ;))
Potwierdzone info, Dumbledore miał swoją siatkę uczniów wymykających się do lasu i zbierających co cenniejsze fanty - włosy jednorożców, nieśmiałki, albo łapali i oswajali testrale. Po co? Ano cięcia budżetowe, Ministerstwo dawało coraz mniej kasy, to Albus jako zaradny człowiek sobie radził.
Mnie zastanawia sytuacja w Komnacie Tajemnic. Gdy Ginny zostaje porwana, to wysyłają Lockharta, by ją uratował. Nie powinni w takim przypadku poinformować aurorów, czy kogokolwiek, a nie wysyłać samotnie jakiegoś nauczyciela. I czemu Ministerstwo nic nie wiedziało o porwaniu dziewczynki.
Według mnie wysłali Lockhart do komnaty bo chcieli mu dać w kość i mieć chwilę do namyslu. Może mieli też nadzieje, że potwór z komnaty zabije tego dupa i będą mieć w końcu święty spokój 😂
Bezpieczeństwo Harry'ego: Chłopak, który w dzieciństwie pokonał Voldemorta, któremu zamordowali rodziców idzie do Hogwartu. 1 rok: jakiś szalony gościu z dwoma twarzami chce go zabić 2 rok: wielki wąż chce go zjeść 3 rok: z Azkabanu uciekł więzienia, który przed laty rzekoma zdradził jego rodziców i chce go zabić 4 rok: ktoś wrabia go w to, by uczestniczył w turnieju, który nie jest dla dzieci w JEGO wieku, następnie jest świadkiem śmierci przyjaciela i powrotu jego wroga 5 rok: śmierć chrzestnego Czy przez te lata Dumbledore nie mógł dać Potter'owi jakiejkolwiek ochrony? Chociażby feniksa, który by powiadomił dyrektora o niebezpieczeństwie chłopaka?
Absurdem, jak dla mnie jest obserwacja Turnieju Trójmagicznego. Ok, pierwsze zadanie ze smokiem było widowiskowe, ale co z pozostałymi (drugie pod wodą, trzecie w labiryncie)? Czy to znaczy, że widzowie patrzyli na taflę wody i na labirynt?
W ogóle cała intryga tego młodego Croucha była uknuta TYLKO PO TO by Harry dotknął pucharu. Namęczył się sporo biedaczek. Nie mógł prościej to zrobić???
Czemu Lupin nie był pod opieką jakiegoś specjalisty w czasie pełni skoro wiadomo było, że jest niebezpieczny!? Czarodzieje umieją poskramiać smoki, a takich zwykłych wilkołaków to już nie? Coś mi tu nie gra...
może to ze względu na to że Smok to bestia a Lupin to człowiek nie było możliwości go pilnować bo niby co mieli zrobić sprawić by księżyc znikł? a może chodzi o to że krzywdząc Lupina w postaci wilkołaka po zmianie w człowieka był by ranny?
A jak wspomnieliście o dementorach i Azkabanie, to na myśl przyszła mi 3 część i obecność tych demonów w Hogwarcie. Właściwie to ministerstwo zrobiło ze szkoły drugie "więzienie", tylko że zamiast złoczyńców w środku byli uczniowie. Absurdem jest, że rodzice się na to zgodzili, a Lucjusz Malfoy nie zareagował.
Dementorzy nie mieli (a raczej nie powinni) mieć wstępu na teren szkoły. Każde naruszenie zakazu skutkowało wkurzonym Dumbledorem. Uczniowie nie odczuli więc ich wpływu, jak długo się do nich nie zbliżali. Absurdalne jest, że dementorzy łazili sobie codziennie wieczorem po Hogsmeade, nie dając mieszkańcom spać. Aberforth sobie radził, bo umiał wyczarować patronusa, ale co z resztą? Czy to ich wina, że lata w okolicy zbiegły przestępca? Narażanie ludzi na obecność dementorów jest przekroczeniem wszelkich zasad bezpieczeństwa, nie jego gwarancją. Zwłaszcza, że są to stwory dość samowolne.
1. W "Komnacie Tajemnic", zanim Hagrida zabierają, mówi on coś w stylu: "Ale... nie do Azkabanu?". To sugeruje, że były inne opcje. Np. lochy w ministerstwie, w sąsiedztwie Departamentu Tajemnic i tych sal przesłuchań. Ale i tak to bzdura, zamykać ludzi w takim miejscu, mając tylko domniemanie o winie. 2. No ładnie, to jeśli Dumbledore miał czujnik, że włączył się alarm u Potterów, to dlaczego się tam nie aportował, i nie pomógł? Nie wspominając, że miał pelerynę Jamesa, czym zmniejszył szanse rodziców Harry'ego na przeżycie. Moim zdaniem jest tu jeszcze jedna sprawa. Ciało Voldemorta. Ktoś je zwyczajnie znalazł, i nie był to Hagrid (bo gdyby zobaczył ciało, nie gadałby takich rzeczy, jak 'co niby w nim miało umrzeć' - a cała wiedza Hagrida na temat zdarzenia pochodzi od Dumbledore'a). Obstawiam Bathildę, tę prawdziwą. Korespondowała z Dumbledorem, bywała u Potterów już po rzuceniu Fideliusa, a w dodatku pewnie wstydziła się za bratanka i chciała jakoś pomóc powstrzymać następnego złego czarnoksiężnika. Sądzę, że opiekowała się Potterami, w takim stylu, jak pani Figg Harrym. Pewnie przybiegła pierwsza na miejsce zdarzenia, zobaczyła ciała, utrzymała jakoś mugoli z dala, i migiem powiadomiła Dumbledore'a. Może nawet to ona pozbyła się ciała Voldemorta? Bo ono było. Sam Voldemort mówi, że go 'wyrwało z ciała'. A nikt nigdy nie wspomniał, co się z nim stało. Bathilda pewnie mogłaby wziąć Harry'ego na przechowanie do przybycia Hagrida, ale być może dostała wyraźne wskazówki, co ma zrobić? Od Bathildy mogło się dowiedzieć mnóstwo osób, przede wszystkim magiczni mieszkańcy Doliny Godryka, którzy z pewnością wkrótce się zebrali, żeby zapanować nad mugolskimi sąsiadami. A stąd, pocztą pantoflową, wieść się rozeszła, i wieczorem następnego dnia Dumbledore miał gdzie balować. 3. Dlaczego spetryfikowani nie zostali przeniesieni do Munga? Bo to był błogi czas, gdy Knot się obijał, a Dumbledore mówił mu, co ma robić. 'Nie, Korneliuszu, Hogwart to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi, żadne inspekcje nie są konieczne". Co dzieje się w Hogwarcie, pozostaje w Hogwarcie, pewnie nawet uczniowie mają zakaz mówienia w domu, jakie niesamowicie niebezpieczne rzeczy tam przeżywały. Nic dziwnego, że facet w końcu się wkurzył, i jak tylko poczuł grunt pod nogami, zrobił w Hogwarcie Wielką Inkwizycję. 4. Harry, najprościej rzecz ujmując, zwyczajnie generalizował. Nie wiem, czy w ogóle znał panieńskie nazwisko matki, przecież u Dursleyów nie mógł zadawać żadnych pytań. Może o dziadków też, przecież Petunia rozgniewała się na nich, że zawsze faworyzowali Lily, wyjechała z domu, i pewnie zupełnie się od nich odcięła. I na pewno nie było jej przyjemnie o nich rozmawiać, zwłaszcza z Harrym.
Co do świadków załamania siły Voldemorta, myślicie, że w śród czarownic nie ma babć siedzących w oknie i wiedzących WSZYSTKIEGO xD ja mam w tylko moim bloku 3 takich sąsiadów, co w środku nocy polecą dowiedzieć się co sie dzieje xD
Kocia Łapa Tak, wiem, ale zastanawiam się dlaczego w filmie pokazali to tak jakby tam był. W powieści czytał list, a w filmie było to bezsensownie przedstawione, bo skąd on by tam się wziął?
Było powiedziane że ochrona krwi Lili działa dopóki Harry nie ukończy siedemnastu lat i dopóki nazywa to miejsce swoim domem. O ile mnie pamięć nie zawodzi to Harry nigdy nie uznawał domu ciotki za swój, dobra może przed pójściem do Hogwartu, ale potem zawsze myślał o tym domu jako o "Domu Dursleyów" to o Hogwarcie wypowiadał się jako o swoim miejscu na ziemi, o swoim azylu, domu. Zawsze myślał "Muszę wrócić do Dursleyów" "Muszę mieszkać w domu Dursleyów przez dwa miesiące" i tak dalej. Ale nigdy nie wypowiadał się o nim jako o swoim domu, odliczał dni do powrotu do szkoły. Pal to licho, nawet jeśli kiedyś zdarzyło się że użył określenia "dom" to nigdy o nim tak nie myślał, i wszyscy którzy czytali książki czy chociaż oglądali filmy powinni być tego świadomi, bo nie dało się tego przeoczyć. To powinno działać na płaszczyźnie emocjonalnej i psychicznej, a Harry tego miejsca nienawidził, męczył się w nim. Wracał tam bo musiał a nie bo chciał. Więc dlaczego ta ochrona krwi miałaby działać?
bo magia krwi to coś więcej niż lubię/nie lubię - to że nienawidził tego miejsca nie miało żadnego znaczenia, bo ofiara jego matki była silniejszą magią niż niechęć do Dursleyów
Zastanawiają mnie dwie kwestie. Po pierwsze, Voldemort jako zagrożenie dla czarodziejskiego świata, który jest wielki, wspaniały i tajny. I nie wychodzi poza granice Wielkiej Brytanii, bo nie mamy ani słowa o tym, aby coś się działo w Irlandii czy w ogóle w Europie jako takiej. Ni, Voldemort szaleje tylko w Wielkiej Brytanii - ot, raz sobie pojechał na wczasy do Albanii, Dumbledore wiedział, że tam się ukrywa i... nic. Albania nie ma swojego Ministerstwa Magii ani żadnych aurorów, którzy mogliby udać się do puszczy i sprawdzić, czy na pewno wszystko w porządku? I od powrotu Voldemorta nie ma ani jednej wzmianki o tym, jak zareagowały Ministerstwa innych krajów, że ten znów sobie działa... Mało tego, z Azkabnu spierdzielił Syriusz, którego zamknęli za zamordowaniu tuzina mugoli, a potem jeszcze Bellatrix z pokaźną grupą śmierciożerców, a nie było nawet słowa, żeby najbliższa Irlandia jakoś zareagowała (chyba że postawili magiczny, Martinowski Mur na granicach i mieli wywalone). I drugie - co piją czarodzieje w Hogwarcie? Mało istotne, ale poza sokiem dyniowym tam nic nie ma. Wyobrażam sobie, jak ten mały Denis Creevey siada po przydziale do stołu z nadzieją, że wypije gorącą herbatę po podróży łodzią w deszczu i kąpieli w jeziorze, a tam brat mu mówi, że no sory, tylko sok dyniowy...
To też jest dobre pytanie. I w ogóle jak Voldemort się tam znalazł? Podobno została mu cząstka mocy, a w Czarze Ognia sam przyznał, że nawet po zabiegach Glizdogona ledwo miał siłę trzymać różdżkę.
Najzabawniejsze, że czarodzieje tak gardzą mugolami i całą nowoczesnością, ale jak po II wojnie światowej mugole ustalili nowe granice, to czarodzieje się dostosowali i uznali wszystkie nowe państwa. W czasie kiedy Voldemort zaczynał swoją działalność nie było żadnej Albanii, tylko była ona częścią większego państwa - Jugosławii.
kur* co do tego picia często pojawiły się wzianki o kawie herbacie ognistej whiski kremowym piwie jakimiś winie itp co uczniowie chlali w hogsmede? kremowe piwo sok dyniow był popuralny ale był inne rzeczy
W szóstej części, podczas rozmowy z Lupinem o Księciu Półkrwi, dowiadujemy się, że w społeczności czarodziejów nie ma królów i królowych. A co by się stało, gdyby w rodzinie królewskiej urodził się czarodziej/czarownica i był pierwszy w kolejce do tronu? Zmusiliby go/ją by abdykował?
Guy Mickey ale taki czarodziej lub czariwnica, może potem zostać królem lub królową mugoli. Innymi słowy, miałby władzę nad mugolami, samemu nim nie będąc.
Nawet miłośnicy szlam, jak Weasley'owie, o mugolach wypowiadali się pogardliwie. Dzieci mugoli dostawały w Hogwardzie podświadomy przekaz, że będą szanowane w społeczności czarodziejów, jeśli całkowicie zrezygnują z mugolskiego stylu życia (jak Hermiona). Zwłaszcza, że po siedmiu latach pisania piórami po pergaminach nie nadawali się do żadnego mugolskiego zawodu. Taki następca tronu prawdopodobnie upozorowałby własną śmierć czy coś w tym stylu i królem zostałby młodszy brat.
Czemu w Hogwarcie żaden z uczniów nie choruje? Na przykład taki Harry Potter, przez całe sześć lat nie miał zwykłej grypy, lub bólu głowy. Zawsze łamie sobie kości, albo inne dziwne rzeczy.
Na grypę pielęgniarka dawała eliksir pieprzowy, a na ból głowy zabójcę bólu i wysyłała takiego ucznia w jego wesołą drogę. W ambulatorium zostawali tylko ci, którzy musieli zażyć coś długo działającego, czyli odrosnąć kości, wyleczyć ugryzienie smoka lub pozbyć się futra po zażyciu nielegalnego eliksiru wielosokowego z kocim włosem.
raczej jest to rzecz, o której się nie pisze w książce, bo nic nie wnosi do fabuły. masz kilkaset stron na opisanie roku szkolnego, po co tam wplatać takie rzeczy jak przeziębienie, sikanie, itd?
Verita serum. Przeciez ten eliksir zmienil by cala fabule harrego pottera. Syriusz by wychowywal harrego. Ale po co, nie mamy pewnosci czy wyslac kogos do azkabanu to go tam wsadzmy po co sie upewniac.
W Kamieniu filozofixznym była scena gdy Draco mówił, że ojciec kupuje mu książki, a matka szuka różdżki. Jak, skoro to różdżka wybiera właściciela więc nie byłaby Draco, tylko matki.
To było w filmie? Bo jeśli tak to obejrzałeś po prostu wizję reżysera, który może chciał zrobić film ciekawszym. Ja z książki czegoś takiego nie kojarzę
Mi się wydaje że bardziej chodziło o to by matka zajęła miejsce w kolejce bo założę się że draco malfoy nie był jedynym klientem Olivandera tamtego dnia
Zastanawiam się też nad kwestią ojca chrzestnego w Harrym Potterze. Wiemy, że Harry miał ojca chrzestnego Syriusza, później Potter został ojcem chrzestnym syna Lupina i Tonks. No i jeszcze synowie Harry‘ego mieli ojców chrzestnych ( James Rona, a Albus Neville‘a). Czy to znaczy, że oni byli ochrzczeni? A co z matkami chrzestnymi? Czy istniała w tym uniwersum taka instytucja? No i co z pozostałymi postaciami? Czy oni też mieli ojców chrzestnych?
Natalia Kośmider Może u nich ten chrzest wyglądał nieco inaczej, albo Potterowie nazywali Syriusza ojcem chrzestnym, bo chcieli żeby w razie czego zajął się Harrym po ich śmierci.To nie wypaliło, bo przymknęli go w Azkabanie...
Jako ciekawostkę mogę dodać, że to nie wina tłumaczenia. Rowling naprawdę napisała, że Syriusz był ojcem CHRZESTNYM Harry'ego i w sumie nic dziwnego. W sadze jest masa nawiązań do chrześcijaństwa, sama autorka uznaje siebie za chrześcijankę (bodajże wyznania ewangelickiego).
Mnie zastanawia dlaczego Dumbledore ukrył Potterów w ich domu. Mógłby ich przenieść np. do jakiegoś mugolskiego miasta i zabezpieczyć dom zaklęciami? Fajny film👍
Agata Kołtek Hogwarcie* Jak już wspomniała, żadna różnica gdzie by się ukryli jak Peter by ich wydał? Po co narażać uczniów na inwazję Voldemorta. A Hogwart to tez nie jest hotel, tylko szkoła
Mogli. Ale mógłby powstać bunt: dlaczego oni? Przecież mało kto wiedział o przepowiedni i o tym, że Voldemort się na nich uwziął. Cały magiczny świat nie mógłby się ukryć w Hogwarcie na czas wojny, a wyróżnianie w ten sposób jednej rodziny (kiedy rodzice Neville'a mogliby przedstawić podobne argumenty; jedynym dowodem, że to Harry, a nie Neville jest obiektem nienawiści Voldemorta, jest słowo śmierciożercy, już widzę, jak para aurorów jest przekonana) mogłoby spowodować niefajne rozłamy. Na etapie książek wszyscy wiedzą, kim byli Lily i James, ale w czasie wojny byli tylko jedną z wielu czarodziejskich rodzin. Zresztą, to nie jest tak, że Voldemort nigdy nie miał w Hogwarcie swoich agentów, prawda? A dzięki Peterowi wiedziałby, gdzie szukać, i miał czas na działanie, zanim Dumbledore by się zorientował.
A propo tych uczniów leżących spetryfikowanych w szkole. Wydaje mi się że Dumbeldore chciał zatuszować tą sprawe dlatego nie chciał ich wysyłać do szpitala
Mnie dziwi to, że po tylu traumatycznych przeżyciach, po śmierci tylu ludzi ważnych dla niego ludzi, po wojnie Harry ma dalej zdrową psychikę. Nawet z jedną z rzeczy, które go spotkały nie byłoby sobie łatwo poradzic. Nie powinien zachorowac na jakąś depresję albo cokolwiek? Ps kocham tą serię
Ciekawi mnie również czemu nikt nie zwrócił uwagi na sytuację Harry'ego. Każdy wiedział że Dudley z kumplami się nad nim znęca, ale nikt nie reagował. Do tego jego ubrania, kilka rozmiarów za duże bluzki, spodnie obwiazane paskiem... Do tego jego okulary, które zawsze były połamane i sklejone taśmą. W porównaniu do Dudleya był niedozywiony, zaniedbany i gnebiony. I jeszcze to jego spanie w komórce pod schodami. Żaden znajomy Dudleya nie widział, że Harry nie dość ze nie ma swojego pokoju, to śpi pod schodami?
@@Pandalka oj uwierz mi, że by wypaliło, nawet teraz... zwłaszcza w jakiejś małej mieścinie, gdzie wszyscy się znają, a Dursleyowie wszystkim wmawiają jakim to Harry jest złym dzieckiem. Niestety nie wszystkie dzieci, które doświadczają przemocy domowej są ratowane z opresji, zwłaszcza, że tutaj nie był to jakiś skrajny przypadek: to ich znęcanie się nad Harrym kończyło się na kąśliwych uwagach, krzykach i ogólnym pomiataniu, ale ani Vernon ani Petunia nigdy go nie uderzyli. A że nie potrafili zapanować nad Dudziaczkiem to już inna kwestia. Przemoc psychiczną jest o wiele trudniej wykryć.
zawsze intrygowała mnie kwestia ucieczki bliźniaków Weasley z Hogwartu.Dwóch chłopców tak po prostu ucieka i nikt nie interweniuje?Zwłaszcza Umbrige lub pani Weasley.
Jak dla mnie mugoloznawstwo powinno być obowiązkowym przedmiotem chociaż przez rok. Nie byłoby potem takich kwiatków jak czarodzieje cudacznie ubrani w mugolskie ciuchy, a nawet Dumbledore miał z tym problem czy Artur Weasley, który będąc przecież szefem Urzędu Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli, podnieca się na widok zwykłego drewnianego młotka czy totalnie nie ogarnia mugolskich pieniędzy. Czarodzieje to naprawdę niesamowici ignoranci.
tak przedstawia ich autorka, mugole to: debile, ignoranci, nieuki - zaś pod niebiosy zachwala czarodziejów ( nawet z ich ułomnościami) bardzo krzywdząc obie strony - brak umiaru
Ja się tak dziwię... no bo mugolaki, kapuję, nie wiedzieli o Hogwarcie i chodzili przedtem do zwykłych szkół, a co np. z takim Malfoyem? Przecież on nie chodził do szkoły dla mugoli bo ich się brzydził, a przecież od początku wiedział że jest czarodziejem bo miał od urodzenia wmawiane że jest lepszy od innych. Kiedy on niby miał się nauczyć matmy, angielskiego, chemi i innych takich normalnych przedmiotów? Przecież jak tak było to Draco nie umiał nawet liczyć! Skąd on niby miał wiedzieć np. na lekcjach eliksirów ile to jest 1/6 czegoś tam... no błagam. Przecież np. W zawodzie uzdrowiciela trzeba było wiedzieć co do czego i ile... A jak takie rodziny czystej krwi które gardziły mugolami miały się uczyć. U Malfoyów (to jedyna rodzina czystej krwi która jest jako tako przedstawiona) nie wzięło się to od tak ta nienawiść do mugoli. Przecież Narcyza Black pochodziła z szanowanego rodu tak samo jak Lucjusz Malfoy. Od wielu pokoleń nawet nie wiem czy nie od początku wpajano kolejnym pokoleniom że mugole i zdrajcy krwi to zło. Więc jak takiemu Malfoyowi rodzice mieli wytłumaczyć jak obliczyć np. pierwiastek trzeciego stopnia z 625? I tak se uświadomiłam że po śmierci Syriusza ród Blacków wygasł.
Wiesz, że nie zawsze istniały państwowe szkoły? U czarodziejów pewnie wszystko działało jak 100 lat temu, rodzice płacili komuś, kto dawał dzieciom indywidualne lekcje w domu (a Weasley'ów pewnie uczyła matka).
Ale nie chodzi mi np. O Weasleyów bo oni tolerowali mugoli a ich ojciec się nimi fascynował. Ale trzeba sięgnąć w głąb... Malfoyowie kpili sobie z każdego kto chociaż szanował mugoli więc nauczyciel musiał być czysto lub pół krwisty i tępić szlamy więc jak taki był to trudno by było komuś takiemu zdobyć wykształcenie a zwłaszcza takie które zdobywa się podczas nauki w szkole mugolskiej. Więc od czegoś musiało się to zacząć. Malfoyowie musieli mieć wszystko z najwyższej półki więc no... skąd oni mieliby wziąć takiego kolesia który dorównywałby ich wymaganiom?!
@@alienqueen8711 ale taka guwernantka musiała posiadać wielką wiedzę z każdego przedmiotu plus umiejętność posługiwania się różdżką - uczenie małego dziecka czarodziejów nie jest zapewne łatwe ( ruchy nadgarstka, akcentowanie słów itp)
Bo nie miał procesu nawet, to kiedy mieli mu je podać... a poza tym przecież WSZYSCY wiedzieli że on to zrobił to po co jakiś proces... jeszcze by się okazało że niewinny i co wtedy? Mieliby szukać jakiegoś tam szczura...? :P
A może jest tak jak z duchami - tylko czarodziej może wrócić jako duch i tak samo zwierciadło pokazało tylko magicznych krewnych a skoro Lili była pierwszą czarownicą w rodzinie to Evansowie nie załapali się na główną w zwierciadle :)
Nie napisałam że to duchy, tylko że zwierciadło pokazało tylko magicznych krewnych (tak jak tylko magiczni mogą zostać duchami). Jeśli dobrze pamiętam, w albumie były zdjęcia głównie rodziców Harrego w różnych sytuacjach. Hagrid wziął je od kolegów szkolnych Potterów i nie było nic, co wskazywało, że w albumie jest całe drzewo genealogiczne. A co do Ewansów, może Harry wcale nie marzył by ich oglądać, mając doświadczenie z Dursleyami, a skoro było mu dane poznać ciotkę Marge to może i poznał paru innych mugolskich krewnych. O ile się nie mylę, to chłopak odkąd poznał magiczny świat, zaczął utożsamiać się z nim bardziej niż ze światem, który znał dotąd.
Może patrzyli rzeczywiście tylko Potterowie, skoro Petunia była jaka była i niemal każdy mugol zachowywał się w sposób nieprzyjazny wobec niego, to Harry nie chciał poznać swoich niemagicznych krewnych.
Tak naprawdę temat przewodni całej serii to jeden wielki absurd: tarcza miłości Lily, która chroniła Harry'ego. Przez całą serię trąbi się, jakie to dziwne i niespotykane zaklęcie, a prawda jest taka, że każdy, kto chce oddać życie (lub je odda) za jakąś osobę, obdarza ją tarczą. Założę się, że Lily nie była jedyną matką, która oddała swoje życie za dziecko. Podczas wojen na sto procent już coś takiego się wydarzyło i co, nikt nie zauważył, że wytworzyła się jakaś czarodziejska tarcza, która broni niedoszłą ofiarę przed jej oprawcą? Potwierdzenie mamy tuż przed ostatecznym starciem Harry'ego i Voldemorta w "Insygniach Śmierci", kiedy to Harry w Zakazanym Lesie postanawia oddać życie za wszystkich walczących, a później w zamku narrator pisze, że Voldemort mógł z nimi walczyć, ale nie dał rady ich skrzywdzić.
Aleksandra Antas Z tą tarczą to mogło chodzić o to, że Lily nie musiała ginąć.Voodemort wchodząc nie chciał jej zabijać (Snape go namówił) 3 razy do niej mówił, żeby się odsunęła aż w końcu zaczęło go to trochę irytować i ją walnął :)
Ale w Zakazanym Lesie nikt Harry'ego nie namawiał, Voldemort go nie pytał "Harry, ale na sto procent chcesz zginąć? Ale jestem pewien?", po prostu walnął Avadą, aż zaskwierczało. Rowling jasno przedstawiła sprawę: tarcza miłości wytworzyła się, bo Lily DOBROWOLNIE postanowiła oddać życie za syna, a wątpię, żeby była jedyną czarownicą, która szarpnęła się na takie poświęcenie. Sytuacja z Harrym w Zakazanym Lesie doskonale to potwierdza.
Przecież Harry nie idzie do Voldemorta żeby kogoś ochronić (no chyba nie uwierzył.w to darcie się Voldka przez megafon ;) tylko aby zniszczyć horkruks. Chociaż można podpiąć ,że przez zniszczenie horkruksa pozbył się pośrednio Voldemorta i ich ochronił. A po śmierci Harr'ego Voldemort mógł krzywdzić innych w książce jest tylko ,że Slughorn, Kingsley i McGonagall nie mogą go trafić.
No właśnie tak było. "A Dumbledore wiedział, że Harry się nie cofnie, że pójdzie do samego końca, nawet jeśli ma to być jego koniec, bo czyż nie zdał sobie wiele trudu, by go dobrze poznać? Dumbledore wiedział, podobnie jak wiedział Voldemort, że Harry nie pozwoli nikomu więcej za siebie zginąć, odkąd zrozumiał, że to w jego mocy leży powstrzymanie Voldemorta" (s.710). A co do ostatniej walki (rozmowa Harry'ego i Voldemorta): H: "Tej nocy już nikogo nie zabijesz. Już nigdy nie będziesz w stanie zabić żadnego z nich. Jeszcze tego nie pojąłeś? Byłem gotów umrzeć, by powstrzymać cię od krzywdzenia tych ludzi... V: Ale nie umarłeś! H: Chciałem umrzeć i to wystarczyło. Zrobiłem to samo, co moja matka. Ochroniłem ich przed tobą. Nie zauważyłeś, że nie działają na nich twoje zaklęcia? Nie możesz ich torturować. Nie możesz ich tknąć. Nie nauczyłeś się niczego na własnych błędach, Riddle..." (s. 756).
"W Hogwarcie nie będzie już więcej przydzielania - powiedział Voldemort - Nie będzie już domów. Znak, godło i kolory mojego szlachetnego przodka, Salazara Slytherina, będą obowiązować wszystkich. Zaprzeczysz Neville'u Longbottomie? Wskazał na niego różdżką, zmuszając go do znieruchomienia" To miałem w głowie pisząc poprzedni komentarz. Masz rację. Tak ważny cytat mi umknął :)
A mnie niezmiernie ciekawi jeszcze jedna kwestia. Odkąd przeczytałam Czarę Ognia zastanawiałam się co z uczniami z Durmstrangu i Beauxbatons. No dobra przyjechali sobie do Hogwartu, po jednym z nich ma jakieś zadanie z turnieju co trzy miesiące. A co z resztą czasu? Czy byli oni dołączanie do Hogwardzkich domów na zajęcia? Czy po prostu siedzieli w swoim powozie/statku całymi dniami i czasami wychodzili pokibicować swoim, po czym byli rok w plecy z nauką? A może mieli ukrytych nauczycieli na pokładzie i tam mieli zajęcia?
Mnie ciekawi Puchar Domów, a w zasadzie same punkty. Na koniec Kamienia mamy taką sytuacje (już po bonusach Dumbledora): Gryffindor 482, Slytherin 472, Ravenclaw 426 i Hufflepuff 352. Po pierwsze czy Ravenclaw nie powinien być wyżej jako ci najinteligentniejsi skoro główne źródło punktów to codzienne zajęcia? A po drugie, czy to nie za mało? Punkty były za lekcje oraz dodatkowe zajęcia (np. quidditch), z niektórych lekcji, które mam przedstawione w książce, wiemy, że Hermiona dostawała czasami na jednej z nich kilka (-naście). Dziennie jest kilka lekcji, razy dni tygodnia, razy tygodnie w roku szkolnym, no i takie zdolne "Hermiony" się pewnie trafią na każdym roczniku. 482 punkty to Hermiona pewnie trzaskała w miesiąc lub mniej. Tyle było kar i ujemnych punktów w Hogwarcie czy po prostu było to nieprzemyślane?
Haha, no tak, Snape miał takie hobby, ale Ślizgonów by nie karał. A swoją drogą bezkarność nauczycieli, a także ich rozmowy kwalifikacyjne i zdolności pedagogiczne też są absurdalne: Snape wyżywający się na Gryfonach - oczywiście głównie prześladuje Harry'ego, nic niepotrafiący Lockhart, nauczycielem zostaje Hagrid na trzecim roku wydalony ze szkoły czy niby-Szalonooki rzucający nielegalne uroki na uczniów...
Mateusz Piotrowski nie tylko na Harrym - casus Neville'a - chłopiec, który otrzymał twarde wychowanie, rodzina nie miała oporów wyrzucić go przez okno by przetestować czy nie jest charłakiem, Bella torturowała mu rodziców (w piątej części ewidentnie jest przerażony gdy słyszy, że uciekła), w drugiej części jego najlepsza przyjaciółka zostaje porwana przez bazyliaszka, w ciągu roku niejednokrotnie prześladowań przez kolegów ze Slytherinu, co jest jego największym lekiem? Snape. Jeśli Rowling chciała zrobić z niego bohatera wyszło to naprawdę tragicznie. 😔
Moon Vixen uważam, że bardziej go zahartowało wspracie przyjaciół, udział w GD oraz bitwa w ministerstwie. Odesparowanie od Snape'a w szóstym tomie też pomogła. Poza tym, jego przemiana w siódmym trafia do mnie jako tłumaczenie, że zabrakło złotego trio i Ginny i Neville poczuli, że dobro Hogwartu zależy już tylko od nich i muszą działać. (kolejna "patologia" serii, że wiecznie losy szkoły zależą od dzieci, ale to akurat biorę na karb konwencji książek młodzieżowych 😉) I nie, nie uważam, że traumatyzowanie i znęcanie się nad dzieckiem jest jego hartowaniem. A już tym bardziej, że miałaby to być jakakolwiek obrona Snape'a.
Więc ja mam tak jakby dwie rozkminy a mianowicie: 1. dlaczego oni w tym wielkim ministerstwie magii nie używają serum prawdy podczas przesłuchań? No ja rozumiem, że trudno to przygotować i tak dalej no ale błagam sytuacja morderstwa 12 mugoli i przy okazji zdrady na rzecz Voldemorta (mówię tutaj o Syriuszu) chyba jest na tyle poważna żeby ktoś przestał pierdzieć w stołek i ruszył ten tyłek po to serum, a z tą dostępnością to też taka naciągana sprawa gdyż szanowna różowa landryna mogła sobie w każdej chwili kazać Snapeowi przynieść jej taki specyfik dla ucznia który w danej chwili wydał się jej podejrzany... 2. jak taki powiedzmy głodny zbłąkany czarodziej bez grosza przy duszy przechodził sobie z różdżką obok mugolskiego sklepu nie mógł się po prostu skitrać za rogiem i powiedzieć accio chleb?
Co do 1 to Syriusz nie miał procesu, nikt nawet nie wysilił się by mu go zapewnić. Po prostu stwierdzili "a, jesteś winny dożywocie w Azkabanie i narka" dobrze że nie skazali go na pocałunek
Ja mam pytanie. W dwóch częściach było odwoływane egzaminy. A co z osobami które miały wtedy sumy albo owutemy? Co, a dobra ominiecie to? To chyba tak być nie powinno
1. W pierwszej części Molly Weasley, która uczęszczała za młodu do Hogwartu, odchowała X dzieci, które co roku zaprowadzała na peron 9 i 3/4 i przyjeżdżała tam po nie, żeby zabrać je do domu, pyta się swoich dzieci KTÓRY TO BYŁ PERON? 2. Hagrid - wyobrażacie sobie jak mały tatuś Hagrida robi dziecko wielkiej olbrzymce? 3. Dlaczego w procesach Wizengamotu nie podawali podejrzanym i skazanym Veritaserum, aby wydobyć z nich całą prawdę? 4. I jeszcze część 7: Harry, Ron i Hermiona w namiocie, Harry wypowiada "Voldemort" BUCH BUCH pojawiają się szmalcownicy. Czy ta cudowna złota trójca nie mogła szybko zabrać najważniejszycy rzeczy i się teleportować?
Agata Jaworska mogła mieć pamięć krótkotrwałą xd a tam inne rzeczy to miała gdzieś pozapisywane, albo ktoś inny np Artur jej podpowiadał (tak jak wtedy kiedy babcie cały czas mylą cię z twoim rodzeństwem 😒😂😅)
Co do zniknięcia Voldemorta, to pewnie jakieś znaczenie miały informacje od Snape'a o planowanym ataku na Harry'ego. Może Śmierciożercy jakoś to wyczuli i wieść się szybko rozniosła...
ladymarmoladeinblue zbyt szybko jak na społeczność czarodziejów, po za tym nie było pewności, tego miejsca nikt nie badał. Kilkoro ludzi mówi, że odszedł i niby od razu taka radość. A gdzie jakieś namacalne dowody?
A mnie dziwi to że w pierwszej części harry i przyjaciele niechcący wchodzą do puszka który nie jest niczym broniony rzadnym zaklęciem które mógłby przełamać jedynie Dumbledor rzeby nikt inny nie mógł wejść do niego. Kiedy ron hermiona i harry wchodzą tam są tylko zamknięte drzwi i wystarczy że powiesz alochomora. Głupie też jest to że jak jest pierwsza uczta w pierwszej część dyrektor mówi "nie idźcie na 3 piętro" wystarczy że ktoś ze ślizgonów sobie tam pójdzie wejdzie dalej powie alochomora i co będzie wielkim trupem. I nikt z nauczycieli tam nie był przynajmniej by pilnować ale nie tam był tylko filch ale też nie zawsze pozdrawiam was jesteście ekstra.
Nawet gdyby ktoś kompetentny był na miejscu zbrodni, to informację o śmierci Potterów i zniknięciu Voldemorta wysłałby sową, czyli informacja szłaby kilka dni.
Mnie tylko zastanawia to że gdy Harry i Hermiona przenieśli smoka Norberta przez cały zamek aby na najwyższej wieży Charlie mial go odebrać to nikt ich nie zauważył oprócz Malfoya, który gdy tylko to się stało poinformował o tym prof. McGonagall, a ta mu urządziła areszt i -20 pkt lekceważąc obecność smoka w zamku
Justyna Latton Bo to było nieprawdopodobne. Smoki były rzadkie i od 1670 bodajże ich hodowla była nielegalna. Równie dobrze dziecko w szkole mogloby mówić, że koledzy lwa mają.... Potraktowano to jako żart i zemstę na Malfoyu
Dark Psychopath dokładnie. Cytat z książki: "Profesor McGonagall w kraciastym szlafroku i z mokrymi włosami, trzymała za ucho Malfoya. -Szlaban! - krzyknęła - Szlaban i minus dwadzieścia punktów dla Ślizgonów! Wałęsanie się po zamku o północy...Jak śmiesz... - Pani profesor nic nie rozumie! Zaraz będzie tu Harry Potter... on ma smoka! - Co za bzdury! Jak smiesz opowiadać mi takie dyrdymałki! Jeszcze bedzie mi tu łgać w żywe oczy! Za mną, Malfoy. Idziemy do profesora Snape'a."
Mnie zastanawia coś innego. Sporo się mówiło, że wielu czarodziejów twierdziło, że słuchało Voldzia tylko pod wpływem zaklęcia Imperius (Chyba taki Malfoy na przykład, bo jak inaczej uniknął więzienia, po pierwszym upadku Czarnego Pana) Barty Crouch Junior, gdy udaje Moddy'ego, mówi o tych osobach coś w stylu "Jak odróżnić kłamcę" Dlaczego nikt nie podał im veritaserum by dowiedzieć się prawdy? Nie byłoby łatwiej, zamiast polegać na samych domysłach?
Mnie nurtują (jednak) cztery rzeczy (chyba, że jeszcze coś mi się przypomni to dopisze 😛) 1. Marcus Flint w Kamieniu Filozoficznym był przedstawiony jako uczeń szóstego roku, ale w Więźniu Azkabanu znów występował jako uczeń 2. Kiedy uczniowie dostają listy to na liście potrzebnych rzeczy jest, że uczeń może posiadać jedną ropuchę ALBO jednego kota ALBO jedną sowę, ale przecież Percy i Ron musieli być na przekór temu j mieli... Szczura! To po co pisać jakie zwierzęta mogą posiadać uczniowie skoro wybierają sobie zupełnie inne?? 3. Mówiliście o zabezpieczeniu Zakazanego Lasu (albo o jego braku), ale co z wydarzeniem z pierwszej części kiedy to chcieli pozbyć się Norberta (Norberty) więc czterech przyjaciół Charlie'go przylecieli po niego na miotłach aż na wieżę astronomiczną... Chwila... Skoro zamek był najbezpieczniejszym miejscem to chyba jest aż za wiele możliwości, że ktoś niepowołany dostanie się na teren zamku... Do tego ci przyjaciele byli w czwórkę i dali radę na spokojnie przetransportować smoka!! Coś tu chyba na serio nie gra... 4. Kiedy czarodziej odbierze drugiemu różdżkę wbrew jego woli to ta różdżka zmienia właściciela na tego który ją odebrał, czyli kiedy jesteś super dobry w pojedynkach i odbierasz innym różdżki to powiedzmy po 10 takich zwycięskich masz do wyboru 11 różdżek? (11 bo jedna którą masz od początku)
1. niedopatrzenie 2. niektóre zasady są po to żeby je łamać xD ale serio, pewnie nikogo to za bardzo nie obchodziło, kto jakiego ma pupila dopóki nie był groźny, a ta notatka mogła być po to żeby zachęcać uczniów do przywożenia ropuch, kotów i sów, bo te zwierzęta są pożyteczne (ropuchy zjadają muchy, koty łapią myszy, a sowy wiadomo) 3. bez przesady, nie jest tak, że osoby trzecie nie mają możliwości dostać się do zamku, ale było to utrudnione. A to gadanie że "Hogwart jest najbezpieczniejszym miejscem na świecie" to największy bullshit ever, nie mów, że jeszcze ktoś w to wierzy :P 4. nie no, raczej tak nie jest, wszystko zależy od różdżki. Poza tym podejrzewam, że nie można mieć kilku "wiernych" różdżek naraz, bo są "zazdrosne" i wtedy żadna nie działa dobrze
I wszystkie osoby, które były wcześniej pod wpływem Imperiusa, nagle się przebudziły. Z tym że Śmierciożercy raczej zaczęliby walkę o władzę we własnym gronie, niż ogłaszanie reszcie świata, że ich pan został pokonany.
Kalina Dziadosz Albo zaczęliby go szukać. Raczej nie gadaliby o tym, że Voldemort zaginął. A co do imperiusa, to można go złamać. Nie było pewności, że to "złamanie się siły" Voldemorta
Mnie zaś zastanawia co się dzieje z uczniami na szóstym roku, którzy zdali tylko kilka SUMów, albo żadnego. Jak dobrze wiemy nauczyciele mieli dość wysokie wymagania względem uczniów i jeśli nie zdobyli odpowiedniej oceny to nie mogli kontynuować danego przedmiotu na szóstym roku. Więc co tacy uczniowie mają robić w Hogwarcie, jak uczą się tylko np. trzech przedmiotów, które zaliczyli.
Marta Świątek Fred i George są przykładem, oni chyba zdali po 3 SUMy. A w 6 klasie chodzili tylko na te zajęcia które zdali, podobnie w 7 klasie (zanim uciekli ze szkoły)
Kocia Łapa Właśnie oni uświadomili mi jak bardzo nauczanie w Hogwarcie jest absurdalne. Bo co oni tak naprawdę robili jak mieli np. tylko jedną lekcjie dziennie?
Dobrze, oni mieli taką możliwość. Wiązali oni bowiem swoją przyszłość z tym. Ale najprawdopodobniej były też osoby, które nie miały tak ambitnych planów jak bliźniacy. Co z nimi?
Ja się zastanawiam jak to w tym hogwarcie było z religią, bo Wielka Brytania to kraj w którym króluje anglikanizm, w książce natomiast nie ma ani słowa o tym, że w szkole była jakaś kapliczka czy kościółek, a nie sądzę aby po tym jak Dumbledore mówił że Bóg nie istnieje uczniowie tak po prostu mówili ,,Poważnie? A to ciekawostka. Okej to co się dzieje z duszą po śmierci ? Nikt do końca nie wie? Dla mnie spoko.". No chyba że czarodzieje w genach mieli zapisany ateizm.
Dokładnie. I o ile rozumiem, że osoby wychowane w rodzinach magicznych raczej nie wyznawaly niczego, tak należy pamiętać, że przecież byli też uczniowe z rodzin niemagicznych czy sieroty- istnieje duza szansa, że przynajmniej połowa coś wyznawala... Ale mówimy o szkole, w której nie ma żadnych pedagogów czy opieki psychologicznej. ;)
Nie rozumiem dlaczego W 4 części Dumbledore powierzył włożenie do labiryntu pucharu turnieju trójmagicznego Moodiemu(Crouchowi) , który zamienił go w swistoklik. Podobno turniej miał być tak bezpieczny a Doumbledoor mógł sam odstawić puchar albo chociaż wszystko sprawdzić
@@GunMeat Mógł się przebrac za pielęgnarkę pobrac mu krew w formie ,, co rocznych badań'' a potem samemu się deportować do Glizdy i trupa Voldemorta. I bum wkrzeszenie i nikt o nim nie wie .
Nigdy nie zrozumiałem i nie zrozumiem jak Harry wpadł na pomysł, żeby zacząć pisać do Dziennika Toma Riddle`a. To, że atrament wsiąknął w kartkę, nie znaczy, że trzeba się przedstawić. Harry był młody i niewiele wiedział o świecie magii, powinien się bać tajemniczych dzienników znalezionych w łazience w czasie ataków bazyliszka, a on pyta się Riddle`a o Komnatę Tajemnic. Voldemort, kolejny gałgan, pokazuje Harry`emu, jak wrabia Hagrida, jego przyjaciela. Brakowało jeszcze, żeby Riddle powiedział, że jest Sami-Wiecie-Kim. Wracając do Harry`ego, powinien on pokazać ten dziennik Dumbledore`owi lub przynajmniej McGonnagall. To chyba najrozsądniejsze wyjście.
Harry po doświadczeniach z kamieniem stwierdził, że nie warto angażować McGonagall, bo ta i tak go oleje. A na drugim roku nie był jeszcze na tak przyjacielskiej stopie z dyrektorem, by do niego biegać z jakimś zalanym dziennikiem, który znalazł pod damską łazienką.
Może to i prawda, no ale kurczę, Dumbledore jest nie od lubienia tylko od bycia dyrektorem. Harry wiedział, że w dzienniku jest coś niezwykłego, inaczej by do niego nie zaglądał. Co by mu się stało, gdyby się po prostu spytał? Tak jak mówisz, nie był "na przyjacielskiej stopie" (btw. to takie fajne określenie, polecam gorąco) z dyrektorem, ale Harry mu ufał i mógł zdobyć się na odwagę i go zapytać o ten dziennik. Ale cała sprawa byłaby zbyt szybko rozwiązana, gdyby dał go Dumbledore`owi. Dumbledore wiedział kim jest Riddle i wgl, Rowling poprostu chciała pisać dalej, a nie rozwiązywać zagadki od razu. PS: Z McGonagall masz całkowitą rację - nie pomyślałem o tym.
Też ale jak piszesz był dzieckiem.. może też trochę odczuwał respekt przed Dumbledorem ? Ale już pomijając Ginny wychowywała się w magicznym świecie i co ? Też nic, ona akurat urazu do Minervy nie miała. takie dzienniki to była norma czy co ?
Masz rację, ale nadal będę się trzymał przy tym, że dyrektor to dyrektor. Byłoby jasne, że nie pokazałby dziennika Snape`owi, jego nienawidził, Minerwie - bo, jak pisze Emanuela, wiedział, że by go olała. Harry wiedział, że Dumbledore to potężny czarodziej, Potter był ( lub zaczynał być ) jego ulubieńcem. Według mnie Dumbledore nie olałby dziennika TOMA RIDDLE`A, wiedział kim jest Riddle. Co szkodzi spytać?! Ale jak już pisałem, Rowling poprostu chciała przedłużyć akcję. Głupio byłoby kończyć Harry`ego Pottera w marne 200 stron lub mniej. Dzięki za odpowiedź.
Ja dalej nie rozumiem sposobu poszukiwania Syriusza. Mieszka we własnym domu, korzysta swobodnie z konta bankowego i udzielił zgody Harry'emu na Hogsmede, a Kingslay dalej wmawia ministerstwu, że Black jest w Tybecie. Biorąc pod uwagę liczbę śmierciożerców pracujących w ministerstwie jako aurorzy i nie tylko, którzy choćby tak jak Kingslay, kierowali poscigami za np. taką Bellatrix to jak oni byli wstanie kogokolwiek złapać z takim systemem?!? Przecież mugole by ich szybciej namierzyli
Syriusz wrócił do domu dopiero kiedy rzucono na niego zaklęcie fideliusa, więc nikt nie mógł go odkkryć, póki Dumbledore nie zdradził tajemnicy. Co do zgody na wycieczki - trafiła tylko do dyrektora a on przekazał dalej, że Harry taką zgodę posiada.
Mam absurd - tarcza matki Harry'ego miała działać, tak długo, jak Harry uznaje dom Dursley'ów za swój dom, ponieważ krew Lily płynie w jej siostrze Petunii. No to ja się pytam, dlaczego Voldzio nie wysłał jakiegoś śmierciożercy, by zabił Petunię, jak wyjdzie po bułki do sklepu. Ochrona przestaje działać i... łup zabijamy Harry'ego😂
Mi się wydaje że świat czarodziejów dowiedział się że Voldemort został w jakiś sposób pokonany dzięki śmierciożercom. Oni wyczuli to przez swój znak, tak samo jak gdy Voldemort powrócił, nie wiem tylko jak się tym ze światem podzielili. Może Snape powiedział? Może jakichś złapany śmierciożerca? A później skojarzyli fakty, że Voldemort był w tym czasie u Potterów, itd. Ja mam jeszcze moim zdaniem absurd odnośnie różdżek. Jak to z nimi jest? W Insygniach Śmierci wydaje się, że odebranie różdżki czarodziejowi jest równoznaczne z tym, że ktoś przestaje nim być. Voldemort więzi Ollivandera i przez to nikt nie może sobie kupić nowej różdżki. Czy Ollivander był jedynym wytwórcą różdżek? Coś mi się kojarzy, że w pierwszym tomie jest mowa, że jest więcej wytwórców różdżek, tylko inni są gorsi i mniej popularni. Ale w chwili kryzysu, kiedy tylu czarodziejów straciło różdżki, dlaczego nie zaczęto ich kupować od innych wytwórców? Dlaczego nie powstał czarny rynek różdżek? Ollivander jest uwięziony to nie ma różdżek, tak po prostu? Po drugie czy one w ogóle są potrzebne. Wydaje się, że czarodzieje, przynajmniej w pewnym zakresie, są w stanie czarować bez nich. Harry "nadmuchał ciotkę" kiedy nie miał różdżki w ręku. Tak samo dzieci, to że są w stanie robić magiczne rzeczy jest dowodem na to, że mają talent do magii i nie potrzebują wtedy różdżki. A później jak czarodziejowi się odbiera różdżkę to koniec, kaplica, nic nie poczaruje. Jakiś absurd.
Wiem data Mogę się mylić ale wydaje mi się że albo Różdżki są nie po to by czarować w ogóle tylko by czarować świadomie i bez nich fakt może coś się wyczaruje, ale niekoniecznie co się chce i kiedy się chce. Typu jest jakaś szansa że pod wpływem emocji jakiś czar się rzuci, ale jak zadziała i czy pomoże to już loteria, więc lepiej na tym nie polegać Albo Z czasem nazwijmy to wrodzone umiejętności czarowania słabły i różdżki stawały się niezbędne do używania magii bo zauważ wszystkie przykłady użycia magii bez różdżki u czarodziei w książkach to dzieci poniżej 11 lat plus w jednej scenie 12 letni Harry Może nawet było tak że efektem ubocznym korzystania z różdżek było częściowe osłabienie lub wręcz zaniknięcie możliwości korzystania z magii bez ich pomocy Takie tylko luźne przemyślenia, a co do reszty zgadzam się powinni kupować te różdżki gdzie indziej chyba że nie wiem jakimś cudem wszyscy ich wytwórcy w kalendarz kopnęli lub też porwani, ale to chyba nie realne Sory za tak długi i bezużyteczny komentarz
2 absurd: przecież severus wiedział że voldemort poszedł do Potterów, bo przecież był śmieciożercą. Gdy snape poszedł do doliny godryka to wtedy beczał nad lily i gadał jak jakiś wariat do harrego, a potem zostawił harrego i sobie poszedł żeby nikt go nie zauważył( bo wszyscy myśleli że on był zły)
@@onyeocha8689 A czasem też "Kopeć" (to jest chyba forma najbardziej ostateczna, najbardziej kanoniczna - na Kiepscy Wiki jedyne podane panieńskie nazwisko Halinki to właśnie "Kopeć")
Ja nie rozumiem czy na serio nikt nie zauważył ze coś tu nie gra jak w 4 części Crouch ( oczywiście jako Moody) chodził wokół labiryntu i rzucał zaklęcia żeby ,, pomoc " Harremu. I wogule, że Dumbledore który go tak dobrze zna nie skapnął się że to nie jest prawdziwy Moody
myblondigirl eliksir wielosokowy zmienia głos, tylko w filmie nie zmieniał. W książce wręcz jest napisane, że 'Harry wzdrygnął się na dźwięk swojego głosu - było to ochrypłe warknięcie'.
Najbardziej w części "Więzień Azkabanu" zdenerwowały mnie zabawy z czasem.Skoro Ministerstwo (nie pamiętam dokładnie kto to był) posiadało przedmiot, który pozwalał cofnąć się w czasie, dlaczego nie użyło go by np.uratować rodziców Harry'ego albo przeciwko Voldemortowi? Poza tym, gdyby Harry z przyszłości nie uratował siebie samego tworząc patronusa to zabiłby go wilkolak albo dementor i, paradoksalnie, nie byłoby Harry'ego z przyszłości.Czy to jest gdzieś zapisane, że tak się ma stać? Nie wiem czy moja rozkmina ma jakiś sens ale zawsze tak się dzieje kiedy pojawiają się sztuczki z czasem.
Sandra Wyszkowska Właśnie z powodu tych pytań Rowling żałowała, że wstawiła motyw zmieniacza czasu do książki. I właśnie dlatego w ZF, zniszczono cały zapas zmieniaczy czasu. Bo rodził same absurdy, nie mówiąc już o tej (tfu!) sztuce teatralnej.
To może nie jest absurd, ale coś dziwnego i strasznie wrednego. Snape każe uczniom pisać wypracowanie na temat uśmircania wilkołaków, podczas gdy jeden z profesorów nim jest... ciekawe
Harry miał kota jak był mały jak wiemy Syriusz mógł rozmawiać z kotami wiec może to on przekazał Hageigowi ze Voldemort nie żyje (2 absurd w filmie) takie wyjaśnienie ale nwm czy jest ok
Dlaczego Vernon Dursley w ,,Kamieniu Filozoficznym" nie zgadza się, aby Harry poszedł do Hogwartu, a później sam go odwozi na dworzec? Nagle zmienił zdanie i chce się go pozbyć?
Mnie zastanawia, czy nauczyciele w Hogwarcie mieli w ogole jakies rodziny? Wszycy mieszkali w zamku, a co z ich malzonkami? Dziecmi? Czy na stanowiska nauczycieli przyjmowano tylko bezdzietne panny/ kawalerow?
Wychodzi na to że nauczycielami mogli zostać tylko aseksualni kawalerowie (bo młode dziewczęta) i panny które potem robiły się tzw. starymi pannami (bo młodzi chłopcy) :P poza tym szczerze mówiąc ja chyba miałabym dosyć dzieci po takim czasie z nimi spędzonym w szkole XD pozatym wyobraź sobie nauczanie własnych dzieci...:"ale mamo dlaczego dajesz mi szlaban, tato nie odejmuj aż tylu punktów mojemu domowi, itd." ;P
Nie wiem, czy to już było ale mam takie spostrzeżenia: Harry powinien być w pierwszej kolejności uprzedzony o wszystkich ludziach i wydarzeniach z przeszłości oraz uświadomiony o sprawach magicznych i zapoznany z dynastiami czarodziejów, ile by się uniknęło kłopotów, gdyby Harry wiedział, kto to był Tom Riddle, i co zrobił konkretnie, skąd pochodził, kto go popierał i kto z tych co go popierali żyje i co robi obecnie (z braku Voldemorta np taki Malfoy mógłby chcieć go dopaść za śmierć Czarnego Pana). Podczas walki z Wilkołakiem/Lupinem jakoś nikt nie używa zaklęć levicorpus czy petrificus (a np w insygniach śmierci w walce z tego typu zagrożeniami jak najbardziej), Gdyby Harry znal trochę świat magii (tu znów uświadomienie powinno być) wiedziałby co to są gobliny, skrzaty domowe i co mniej więcej potrafią zanim musi się z nimi borykać osobiście. W całym cyklu nikt nigdy nie mówi całej prawdy, nie wyjaśnia najbardziej kluczowych zjawisk ani nie odpowiada wprost na pytania i wątpliwości Harrego, dodatkowo dostaje on zazwyczaj unikatowe "pomoce naukowe" (gdyby znał bajki dla czarodziejów,wiedziałby choćby czym realnie dysponuje jako peleryną-niewidką). No i peleryna... wszyscy niby wiedzą że ją ma nikt nie odbiera mu jej z dorosłych i nauczycieli (a wiadomo jak mogłaby być użyta niezgodnie z przepisami), nikt nie orientuje się o tym, czym realnie ta peleryna jest i nikt jak już szuka insygniów śmierci jakoś nie próbuje mu jej odebrać... Nikt nie orientuje się kto popełnił mapę huncwotów... Uczący się razem z wilkołakiem i trójką animagów Snape nie zna ich ksywek z nagłówka mapy i przekazuje ją jednemu z twórców, do zbadania... a tymczasem znał ich dobrze, bo go prześladowali i wie na 100% jak na nich wołano w szkole.
A Grindewald nie miał odsiadki w innym więzieniu niż Azkaban? W drugim tomie chyba rada rodzicielska zawiesiła Dumbledora a później się okazało, że zrobili, że strachu przed Malfojami?
Archiwistyka UMK Tak, w więzieniu, które sam stworzył dla swoich przeciwników w okresie, gdy terroryzował świat magii. Ale to nie było na pewno miejsce z którego korzystałoby Ministerstwo. Malfoy miał duże wpływy, przyjaźnił się z samym Ministrem Magii :D
Bo jego dusza byla rozdarta na o wiele wiecej czesci niz powinna, a to uposledzalo jego zdolnosc odczuwania tego, ze poczatkowo nie mnogl tego odczuwac- bylo to w ksiazce.
Ja chciałam zaznaczyć, że Harry jest strasznym egoistą. W Insygniach mówi Krumowi, że Ginny jest zajęta tylko po to, by się do niej nie przystawiał. Wspaniale, Harry, skoro ty nie możesz z nią być to ktoś inny też nie może, hmm?
mar12301 nie? Nie kazdy ma tak dobrze w życiu, aby iść za kasę rodziców na studia albo w ogóle nie każdy może sobie na to pozwolić. Ale widzę, że dzieciarnia wyżej tego nie rozumie, bo ma za dobrze xd
To nie do końca jest absurd, ale na pewno jest dość dziwne. Mamy czwórkę mądrych i potężnych czarodziejów: Godryka Gryffindora, Helgę Huffelpuf, Rowenę Ravenclaw i Salazara Slytherina. Zastanawiają się, gdzie zbudować szkołę. -Może w tym miejscu obok jeziora z trytonami, przy lesie z wilkołakami, centaurami i innym cholerstwem? Brzmi jak dobry pomysł!
Osobiście mnie najbardziej deneruje w HP to, że praktycznie wszyscy sie znają z Hogwartu, prawie każda pare zna sie ze szkoły. Strasznie mi w HP brakuje udziału Mugoli. Jak to możliwe ze w świecie gdzie powiedzmy mnej niz 1% to osoby magiczne większość żadnego nie zna. Przecież Hogwart zaczynał sie w wieku 11 lat do tej pary wszyscy chodzili do szkół mugolskch. Nie mają żadnych znajomych z osiedla ? szkoły ? bez sensu.
Ta seria jest świetna, dobra robota kochani :) Wakacje kojarzą mi się z H.P., bo to właśnie w lipcu pierwszy raz po niego sięgnęłam. No i ostatnio znów ten okularnik lata mi nad głową, ale trochę się boję, że teraz będę na siłę szukać absurdów ^^ Choć znam go już prawie na pamięć, to z wiekiem zauważa się zupełnie inne rzeczy..:)
Co do pierwszego absurdu, w Polsce jest prawie tak samo. Zdarza się, że nic nie zrobisz, a i tak trafiasz do więzienia (np. sprawa Tomasza Komendy). Co prawda u nas nie ma dementorów, ale są popieprzeni policjanci i współwięźniowie. Czyli prawie jak w Harrym Potterze.... Smutne 😢😢
Polskie więzienia i tak są lepsze niż te w Stanach, gdzie trafia się za drobne kradzieże i jakieś pierdoły, bo funkcjonuje tam cały dochodowy biznes więziennych, tj. funkcjonariusze więzienia dostają premię od każdego przyjętego więźnia, a im wyższy rygor, tym lepiej. I tam na porządku dziennym są gwałty, morderstwa, tortury i prześladowania. W sumie to Azkaban jest chyba lepszy xD
W "Więźniu Azkabanu" Hermiona informuje pozostałych członków Brygady RR, że ma urodziny we wrześniu i jej rodzice zostawili jej pieniądze, aby kupiła sobie prezent (Krzywołapa), ale w "Insygniach Śmierci", kiedy po Harry'ego przychodzi eskorta jest już ona pełnoletnia. Jakim cudem, skoro to zdarzenie miało miejsce mniej więcej w połowie lipca?
Hermiona jest starsza od chłopaków. Urodziła się w 79 a Ron z Harrym w 80 roku. Jest to związane z ogólnym rokiem szkolnym w Anglii i rocznik bohaterów to osoby urodzone od 1 września 1979 do 31 sierpnia 1980
Ja mam absurd w kontekście szat. Pierwszorovzni niewiedzieli do jakiego domu trafią, więc jak mieliby sobie kupić szaty. Kupują szaty wszyskich domów, a później wybierają jedną?
A mnie zastanawia jedno. Jakim cudem Dursleyowie nie mieli problemów związanych ze zniknięciem Harry'ego? Był on zapisany do szkoły a nagle kilka dni przed znika i pojawia się w wakacje. Nikogo to nie interesowało? Żadna policja czy szkoła nie interesowały się zniknięciem chłopca? W jednej części bylo wspomniane, ze Harry chodzi do szkoły dla młodocianych recydywistow, ale czy żadne władze tego nie sprawdzaly?
Zasadniczo tuż przed pójściem do Hogwartu Harry ukończył szkołę podstawową, więc ta już się nim nie interesowała. A sąsiadom się powiedziało, że poszedł do szkoły z internatem, nie mieli powodów, by temu nie wierzyć (pomińmy fakt, że nikogo za bardzo nie obchodziło, że młody chodzi zaniedbany, to już inny absurd). Harry dowiedział się o Hogwarcie dobry miesiąc przed rozpoczęciem roku szkolnego, wystarczyło, że nie złożył dokumentów do gimnazjum (jako potwierdzenie czy coś) lub wysłał list/zatelefonował (ew. Petunia/Vernon jako jego opiekun prawny), że jednak wybiera inną szkołę.
No właśnie. Ta brytyjska opieka społeczna jest do niczego. Ale możliwe, że samo ministerstwo magii dbało o amnezję u mugolskich urzędasów. Bo powinni się interesować czemu nieletni nie chodzi do szkoły.
Hermniona też wracała teoretycznie na wakacje do rodziców i żadni ich sąsiedzi, znajomi, jakaś dalsza rodzina też się tym nie dziwili? Okej rodzice mogą mówić że jest w jakiejś tam szkole z internatem, ale jak długo to może trwać? Powinna myśleć potem o studiach itd. Nikt się nie zdziwił że tak nagle całkowicie zniknęła?
Chacha, miałam ubaw was oglądając/słuchając. Super! Wyszło na to, że autor powinien dobrze przemyśleć co pisze. Tolkien takiego błędu by nie popełnił, a jakim dziełem jest "Władca Pierścienia".
Również mnie to zastanawiało, ale w zasadzie jest całkiem możliwe, że w swojej arogancji (choćby wynikającej z przeświadczenia o byciu panem Czarnej Różdżki) nie skupił się na tym. Może też chciał podświadomie utwierdzić się w tym, że Harry tym razem ostatecznie wyzionął ducha. Ciekawa sprawa, na pewno było to nierozsądne podejście z jego strony i wiemy, że doświadczył później niemiłej niespodzianki.
hm.... rozumiem, ale czy to nie oznacza, że nie powinien również nie wyczuć kłamstwa Franka na początku 4 części? Był wtedy słaby i prawie nie miał mocy...
Hogwart... Najbezpieczniejsze miejsce, bo wcale: - Nie ma tam cerbera - Voldemorta - Trolla - Smoka - Lasu z centaurami, które za wkroczenie na ich teren zabijają - Akrobantul - Bazyliszka - Zbiegłego więźnia - Wilkołaka - Śmierciożercy - Turnieju Trójmagicznego (W którym ginęli ludzie) - Zeru środków bezpieczeństwa przeciwko Voldemort'owi (5 część) - Olbrzyma - Śmierciożercy w Hogwarcie - Zabicie D U M B L E D O R A - Terroru Voldemorta I wcale nie odbyła się tam ostateczna bitwa drugiej wojny czarodziejów... Dalej... W ministerstwie... - Walka między Dumbledorem i Voldemort'em w najlepiej chronionej części ministerstwa - Zaklęcia niewybaczalne - Bitwa - Trójka osób pod eliksirem wielosokowym Dalej... Gringott... - Smoki
Skoro łzy feniksa potrafiły uleczyć zranionego przez bazyliszka Harry'ego to dlaczego nie uleczyl Dumbledora po tym jak zaczela mu gnic ręka. Skoro jad bazyliszka niszczy horkruksy będące super czarna magią to czy łzy feniksa, które niszczą te hiper toksyne nie działają na urok?
A ja zadam inne pytanie: a gdyby Dumb odciął sobie tę rękę? Skoro Voldek zrobił dla Pettigrew w pełni funkcjonalną protezę, to dla Dumba nie powinien być to problem. Also, może łzy feniksa leczyły tylko trucizny, a przypadłość Dumbledora nie była stricte trucizną.
Mnie zawsze dziwiły zabezpieczenia horkruksów- w sensie pierścień i medalion były świetnie ukryte, chronione przez pułapki i klątwy. Oczywiście pierwszy przedmiot został odnaleziony przez Dumbledora, a przy drugim towarzyszy mu już Harry, ale pełni raczej funkcję obserwatora/pomocnika. Mam rozumieć, że po takiej ilości pracy, jaką Voldi włożył w przygotowanie tych wszystkich mechanizmów zabezpieczających zwyczajnie się zmęczył i stwierdził, że inne fragmenty jego duszy nie muszą posiadać tak skomplikowanej ochrony? Dziennik trafia do Malfoyów nie zabezpieczony nawet jednym, złośliwym urokiem, czarka jest u Gringotta, ok, ciężko tam się włamać, ale sam Voldi tego próbował, więc chyba wiedział, że nie jest to niemożliwe. O diademie nie wspomnę. Dobra, Voldemort jest megalomanem, ale też paranoikiem, który wszystko świetnie planuje i przygotowuje się na wszelkie ewentualności. Jedynym powodem dla którego nie wysilił się przy ukrywaniu reszty kawałków swojej duszy wydaje się fakt, że Harry by tego zwyczajnie nie przeżył xD
Ciekawi mnie dlaczego Voldemort tworząc i chowając horkruksy nie pomyślał i nie stworzył ich z najprostszych rzeczy np. widelca czy figurki lub groźnych zwierząt np lwa czy też takich których praktycznie nie da się złapać np. ryba głębinowa lub jakiś ukwiał. Albo po prostu ich nie ukrył w miejscach które nie nasuwają się na myśl np.zakopał, wyrzucił na dno morza lub wyrzucił go w kosmos (tam nikt by go nie znalazł), tylko stworzył pułapki które naprowadzały na nie. To tak jakby ninja chodził owinięty w świateł niby nie powinno go widać a jednak.
Fanfiki to, żaden punkt odniesienia ale w HPMoR Riddle umieścił część swojej duszy w sondzie Voyager, sprawiając, że Dumbledore mógł go co najwyżej pocałować w rzyć.
Prawdopodobnie w askabanie są różne poziomy, np. Na kilku piętrach od parteru nie było wstępu dementorów a dopiero na wyższych mogli przebywać, a najwięcej z nich znajdowało sie na górze więzienia.
Tak w ogóle to współczuję wszystkim Krukonkom - wyobraźcie sobie, że właśnie wracacie po ciężkim dniu zajęć, Snape na was nakrzyczał, zarobiłyście szlaban, Irytek obrzucił łajnobombami, dźwigacie ciężką torbę na szczyt wieży po schodach, właśnie dostałyście okresu i jedyne czego pragniecie to wreszcie się położyć... a ta j****a kołatka jeszcze każe wam rozwiązywać zagadki. Sick...
😂😍
Hahah 🤣🤣🤣
Heh
Zresztą np. taka Hermiona, która mogła być w Ravenclaw i Gryffindorze, więc analogicznie jest tak mądra jak większość Ravenclaw, dlatego może tam wejść?! Skoro mogła być w Ravenclaw
Jakie to smutne 😢
Okazuje się, że paradoksalnie Lucjusz Malfoy to jedyny porządny rodzic w całym Hogwarcie
Lucek był lepszym rodzicem od weasleyów!
Pandała u weslayow było dużo dzieci a u Lucka jedno (jedynak) niestety ja rozumiem rodzinę malfoyow bo tez zostałam wychowana jako jedynaczka. Wiec rodzice dbają Cie jako skarb... .
Moi rodzice nawet nie chcieli wysłać na kolonie bo cos Ci się stanie itp. ;))
Ale Draco nie był jedynym jedynakiem w szkole. :D
I naprawdę tylko Lucjusz przejmował się swoim dzieckiem. xD
Zgadzam się
Wesley był lepszy chciałbyś mieć ojca rasiste ( nie tylko chodzi o mugoli Ale też o ludzi czarnoskórych) I osobę która zdradza swoję poglądy
Potwierdzone info, Dumbledore miał swoją siatkę uczniów wymykających się do lasu i zbierających co cenniejsze fanty - włosy jednorożców, nieśmiałki, albo łapali i oswajali testrale. Po co? Ano cięcia budżetowe, Ministerstwo dawało coraz mniej kasy, to Albus jako zaradny człowiek sobie radził.
Marian Xxx na bank dyrektorem zostałby Lucjusz xD
Chyba bym już Lucka wolała niż Dumbla
W sumie możliwe, że Lucjusz interesowałby się bardziej co robią jego uczniowie- zwłaszcza kiedy znikają. xD
I na pewno nie dopuściłby by jakiekolwiek dziwne zwierzę typu hipogryf kręciło się w okolicy
#luceknadyrektora #makehogwartsgreatagain
Mnie zastanawia sytuacja w Komnacie Tajemnic. Gdy Ginny zostaje porwana, to wysyłają Lockharta, by ją uratował. Nie powinni w takim przypadku poinformować aurorów, czy kogokolwiek, a nie wysyłać samotnie jakiegoś nauczyciela. I czemu Ministerstwo nic nie wiedziało o porwaniu dziewczynki.
RozArtKa 11
Jeszcze wysłali Lockharta, a nie np. Mcgonagall xd
No właśnie xDD
Według mnie wysłali Lockhart do komnaty bo chcieli mu dać w kość i mieć chwilę do namyslu. Może mieli też nadzieje, że potwór z komnaty zabije tego dupa i będą mieć w końcu święty spokój 😂
W ogóle powinni natychmiast ratować porwaną dziewczynkę, wiedząc, że jest w komnacie
Nie wiedzieli gdzie jest wejscie do komnaty
Bezpieczeństwo Harry'ego:
Chłopak, który w dzieciństwie pokonał Voldemorta, któremu zamordowali rodziców idzie do Hogwartu.
1 rok: jakiś szalony gościu z dwoma twarzami chce go zabić
2 rok: wielki wąż chce go zjeść
3 rok: z Azkabanu uciekł więzienia, który przed laty rzekoma zdradził jego rodziców i chce go zabić
4 rok: ktoś wrabia go w to, by uczestniczył w turnieju, który nie jest dla dzieci w JEGO wieku, następnie jest świadkiem śmierci przyjaciela i powrotu jego wroga
5 rok: śmierć chrzestnego
Czy przez te lata Dumbledore nie mógł dać Potter'owi jakiejkolwiek ochrony? Chociażby feniksa, który by powiadomił dyrektora o niebezpieczeństwie chłopaka?
jedyne o czym wiemy to o Snapie i jego łani, ale to wychodzi dopiero pod koniec serii
@@olachojnacka3121 do tego w sumie to jaka to była ochrona? Snape który drze mordę o wszystko i jeszcze by cię najlepiej ogłuszył i zamknął w komórce?
Feniksa nie może podarować, ponieważ to ptak wybiera komu służy, ale i tak mógł mu dać jakąś ochrone
Absurdem, jak dla mnie jest obserwacja Turnieju Trójmagicznego. Ok, pierwsze zadanie ze smokiem było widowiskowe, ale co z pozostałymi (drugie pod wodą, trzecie w labiryncie)? Czy to znaczy, że widzowie patrzyli na taflę wody i na labirynt?
Wszyscy patrzyli się jak gołąb kiedy idziesz z chlebem w ręce i czekali aż wyjdą.
To troche jak oglądanie kolarzy
Mieli kamery magiczne :)
To chyba logiczne ze zamiast usłyszeć od jurorów po prostu byli tam by w napięciu czekać na to kto pierwszy wyłoni się z wody i labiryntu
W ogóle cała intryga tego młodego Croucha była uknuta TYLKO PO TO by Harry dotknął pucharu.
Namęczył się sporo biedaczek. Nie mógł prościej to zrobić???
Czemu Lupin nie był pod opieką jakiegoś specjalisty w czasie pełni skoro wiadomo było, że jest niebezpieczny!?
Czarodzieje umieją poskramiać smoki, a takich zwykłych wilkołaków to już nie? Coś mi tu nie gra...
może to ze względu na to że Smok to bestia a Lupin to człowiek nie było możliwości go pilnować bo niby co mieli zrobić sprawić by księżyc znikł? a może chodzi o to że krzywdząc Lupina w postaci wilkołaka po zmianie w człowieka był by ranny?
Aleksandra Dymicka smoka da się wytresować. Wilkołak , nie dość że jest krwiożerczą bestią, to jest nią raz w miesiącu przez jedną noc.
A poza tym to byl eliksir dzieki ktorwmu Lupin sam nad sobą panowal
Ciekawe czy jak ty bys byla wilklakiem nie chciabys tego utrzymać w tajemnicy i na pewno bys chciala zeby sie ktos tb zajmowal xd.....
Bo pochodzili od Targaryenów
A jak wspomnieliście o dementorach i Azkabanie, to na myśl przyszła mi 3 część i obecność tych demonów w Hogwarcie. Właściwie to ministerstwo zrobiło ze szkoły drugie "więzienie", tylko że zamiast złoczyńców w środku byli uczniowie. Absurdem jest, że rodzice się na to zgodzili, a Lucjusz Malfoy nie zareagował.
Emanuela Jan dementorzy to starzy kumple Lucjusza Malfoya, tyle czasu z nimi przebywał, że się tym nie przejmował. ;)
Dementorzy nie mieli (a raczej nie powinni) mieć wstępu na teren szkoły. Każde naruszenie zakazu skutkowało wkurzonym Dumbledorem. Uczniowie nie odczuli więc ich wpływu, jak długo się do nich nie zbliżali.
Absurdalne jest, że dementorzy łazili sobie codziennie wieczorem po Hogsmeade, nie dając mieszkańcom spać. Aberforth sobie radził, bo umiał wyczarować patronusa, ale co z resztą? Czy to ich wina, że lata w okolicy zbiegły przestępca? Narażanie ludzi na obecność dementorów jest przekroczeniem wszelkich zasad bezpieczeństwa, nie jego gwarancją. Zwłaszcza, że są to stwory dość samowolne.
1. W "Komnacie Tajemnic", zanim Hagrida zabierają, mówi on coś w stylu: "Ale... nie do Azkabanu?". To sugeruje, że były inne opcje. Np. lochy w ministerstwie, w sąsiedztwie Departamentu Tajemnic i tych sal przesłuchań. Ale i tak to bzdura, zamykać ludzi w takim miejscu, mając tylko domniemanie o winie.
2. No ładnie, to jeśli Dumbledore miał czujnik, że włączył się alarm u Potterów, to dlaczego się tam nie aportował, i nie pomógł? Nie wspominając, że miał pelerynę Jamesa, czym zmniejszył szanse rodziców Harry'ego na przeżycie.
Moim zdaniem jest tu jeszcze jedna sprawa. Ciało Voldemorta. Ktoś je zwyczajnie znalazł, i nie był to Hagrid (bo gdyby zobaczył ciało, nie gadałby takich rzeczy, jak 'co niby w nim miało umrzeć' - a cała wiedza Hagrida na temat zdarzenia pochodzi od Dumbledore'a). Obstawiam Bathildę, tę prawdziwą. Korespondowała z Dumbledorem, bywała u Potterów już po rzuceniu Fideliusa, a w dodatku pewnie wstydziła się za bratanka i chciała jakoś pomóc powstrzymać następnego złego czarnoksiężnika. Sądzę, że opiekowała się Potterami, w takim stylu, jak pani Figg Harrym. Pewnie przybiegła pierwsza na miejsce zdarzenia, zobaczyła ciała, utrzymała jakoś mugoli z dala, i migiem powiadomiła Dumbledore'a. Może nawet to ona pozbyła się ciała Voldemorta? Bo ono było. Sam Voldemort mówi, że go 'wyrwało z ciała'. A nikt nigdy nie wspomniał, co się z nim stało.
Bathilda pewnie mogłaby wziąć Harry'ego na przechowanie do przybycia Hagrida, ale być może dostała wyraźne wskazówki, co ma zrobić?
Od Bathildy mogło się dowiedzieć mnóstwo osób, przede wszystkim magiczni mieszkańcy Doliny Godryka, którzy z pewnością wkrótce się zebrali, żeby zapanować nad mugolskimi sąsiadami. A stąd, pocztą pantoflową, wieść się rozeszła, i wieczorem następnego dnia Dumbledore miał gdzie balować.
3. Dlaczego spetryfikowani nie zostali przeniesieni do Munga? Bo to był błogi czas, gdy Knot się obijał, a Dumbledore mówił mu, co ma robić. 'Nie, Korneliuszu, Hogwart to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi, żadne inspekcje nie są konieczne". Co dzieje się w Hogwarcie, pozostaje w Hogwarcie, pewnie nawet uczniowie mają zakaz mówienia w domu, jakie niesamowicie niebezpieczne rzeczy tam przeżywały.
Nic dziwnego, że facet w końcu się wkurzył, i jak tylko poczuł grunt pod nogami, zrobił w Hogwarcie Wielką Inkwizycję.
4. Harry, najprościej rzecz ujmując, zwyczajnie generalizował. Nie wiem, czy w ogóle znał panieńskie nazwisko matki, przecież u Dursleyów nie mógł zadawać żadnych pytań. Może o dziadków też, przecież Petunia rozgniewała się na nich, że zawsze faworyzowali Lily, wyjechała z domu, i pewnie zupełnie się od nich odcięła. I na pewno nie było jej przyjemnie o nich rozmawiać, zwłaszcza z Harrym.
Co do świadków załamania siły Voldemorta, myślicie, że w śród czarownic nie ma babć siedzących w oknie i wiedzących WSZYSTKIEGO xD ja mam w tylko moim bloku 3 takich sąsiadów, co w środku nocy polecą dowiedzieć się co sie dzieje xD
Princess Sas A w ostatniej części okazało się, że niewiadomo skąd w tamtym miejscu pojawił się Snape, czyli musieli wiedzieć już wcześniej
Bathilda Bagshot czuwała i poinformowała kogo trzeba, żadnych innych zajęć nie miała :D
Sandra Wyszkowska Snape'a tam nie było
Kocia Łapa Tak, wiem, ale zastanawiam się dlaczego w filmie pokazali to tak jakby tam był. W powieści czytał list, a w filmie było to bezsensownie przedstawione, bo skąd on by tam się wziął?
Princess Sas
U mnie nowi się wprowadzili i babka weszła do śmietnika i ich podglądała
Było powiedziane że ochrona krwi Lili działa dopóki Harry nie ukończy siedemnastu lat i dopóki nazywa to miejsce swoim domem. O ile mnie pamięć nie zawodzi to Harry nigdy nie uznawał domu ciotki za swój, dobra może przed pójściem do Hogwartu, ale potem zawsze myślał o tym domu jako o "Domu Dursleyów" to o Hogwarcie wypowiadał się jako o swoim miejscu na ziemi, o swoim azylu, domu. Zawsze myślał "Muszę wrócić do Dursleyów" "Muszę mieszkać w domu Dursleyów przez dwa miesiące" i tak dalej. Ale nigdy nie wypowiadał się o nim jako o swoim domu, odliczał dni do powrotu do szkoły. Pal to licho, nawet jeśli kiedyś zdarzyło się że użył określenia "dom" to nigdy o nim tak nie myślał, i wszyscy którzy czytali książki czy chociaż oglądali filmy powinni być tego świadomi, bo nie dało się tego przeoczyć. To powinno działać na płaszczyźnie emocjonalnej i psychicznej, a Harry tego miejsca nienawidził, męczył się w nim. Wracał tam bo musiał a nie bo chciał. Więc dlaczego ta ochrona krwi miałaby działać?
bo magia krwi to coś więcej niż lubię/nie lubię - to że nienawidził tego miejsca nie miało żadnego znaczenia, bo ofiara jego matki była silniejszą magią niż niechęć do Dursleyów
Śmierciożercy to idioci i po prostu myśleli że harry nazywa to miejsce domem
Zastanawiają mnie dwie kwestie.
Po pierwsze, Voldemort jako zagrożenie dla czarodziejskiego świata, który jest wielki, wspaniały i tajny. I nie wychodzi poza granice Wielkiej Brytanii, bo nie mamy ani słowa o tym, aby coś się działo w Irlandii czy w ogóle w Europie jako takiej. Ni, Voldemort szaleje tylko w Wielkiej Brytanii - ot, raz sobie pojechał na wczasy do Albanii, Dumbledore wiedział, że tam się ukrywa i... nic. Albania nie ma swojego Ministerstwa Magii ani żadnych aurorów, którzy mogliby udać się do puszczy i sprawdzić, czy na pewno wszystko w porządku? I od powrotu Voldemorta nie ma ani jednej wzmianki o tym, jak zareagowały Ministerstwa innych krajów, że ten znów sobie działa... Mało tego, z Azkabnu spierdzielił Syriusz, którego zamknęli za zamordowaniu tuzina mugoli, a potem jeszcze Bellatrix z pokaźną grupą śmierciożerców, a nie było nawet słowa, żeby najbliższa Irlandia jakoś zareagowała (chyba że postawili magiczny, Martinowski Mur na granicach i mieli wywalone).
I drugie - co piją czarodzieje w Hogwarcie? Mało istotne, ale poza sokiem dyniowym tam nic nie ma. Wyobrażam sobie, jak ten mały Denis Creevey siada po przydziale do stołu z nadzieją, że wypije gorącą herbatę po podróży łodzią w deszczu i kąpieli w jeziorze, a tam brat mu mówi, że no sory, tylko sok dyniowy...
No i skąd wiedzieli, że Voldemort jest w Albanii? Miał nadajnik czy sprawdzili bazę danych na lotnisku?
To też jest dobre pytanie. I w ogóle jak Voldemort się tam znalazł? Podobno została mu cząstka mocy, a w Czarze Ognia sam przyznał, że nawet po zabiegach Glizdogona ledwo miał siłę trzymać różdżkę.
Najzabawniejsze, że czarodzieje tak gardzą mugolami i całą nowoczesnością, ale jak po II wojnie światowej mugole ustalili nowe granice, to czarodzieje się dostosowali i uznali wszystkie nowe państwa. W czasie kiedy Voldemort zaczynał swoją działalność nie było żadnej Albanii, tylko była ona częścią większego państwa - Jugosławii.
@@Machefi Akurat Albania była oddzielnym państwem xD
kur* co do tego picia często pojawiły się wzianki o kawie herbacie ognistej whiski kremowym piwie jakimiś winie itp co uczniowie chlali w hogsmede? kremowe piwo sok dyniow był popuralny ale był inne rzeczy
W szóstej części, podczas rozmowy z Lupinem o Księciu Półkrwi, dowiadujemy się, że w społeczności czarodziejów nie ma królów i królowych. A co by się stało, gdyby w rodzinie królewskiej urodził się czarodziej/czarownica i był pierwszy w kolejce do tronu? Zmusiliby go/ją by abdykował?
Po prostu nie ma to znaczenia dla czarodziejów, że pochodzą z mugolskiej rodziny królewskiej.
Guy Mickey ale taki czarodziej lub czariwnica, może potem zostać królem lub królową mugoli. Innymi słowy, miałby władzę nad mugolami, samemu nim nie będąc.
Kocia Łapa Może po prostu pierwszeństwo w kolejce miałby pierwszy mugol, który się urodził.Albo czarodzieje mieliby wybór, czy chcą zasiąść na tronie.
Sandra Wyszkowska Ale gdyby siedzieli na tronie rządzili by mugolami. Czy nie o to chodziło Grindelwaldowi i Voldemortowi?
Nawet miłośnicy szlam, jak Weasley'owie, o mugolach wypowiadali się pogardliwie. Dzieci mugoli dostawały w Hogwardzie podświadomy przekaz, że będą szanowane w społeczności czarodziejów, jeśli całkowicie zrezygnują z mugolskiego stylu życia (jak Hermiona). Zwłaszcza, że po siedmiu latach pisania piórami po pergaminach nie nadawali się do żadnego mugolskiego zawodu.
Taki następca tronu prawdopodobnie upozorowałby własną śmierć czy coś w tym stylu i królem zostałby młodszy brat.
Czemu w Hogwarcie żaden z uczniów nie choruje? Na przykład taki Harry Potter, przez całe sześć lat nie miał zwykłej grypy, lub bólu głowy. Zawsze łamie sobie kości, albo inne dziwne rzeczy.
Jakub Olenczuk Podobno czarodzieje są odporni na mugolskie choroby, przez co też żyli dłużej.
Może czarodziejów wirusy nie lubią 😂
Na grypę pielęgniarka dawała eliksir pieprzowy, a na ból głowy zabójcę bólu i wysyłała takiego ucznia w jego wesołą drogę. W ambulatorium zostawali tylko ci, którzy musieli zażyć coś długo działającego, czyli odrosnąć kości, wyleczyć ugryzienie smoka lub pozbyć się futra po zażyciu nielegalnego eliksiru wielosokowego z kocim włosem.
Ale akurat Harrego głowa boli raz na 20 stron xD
raczej jest to rzecz, o której się nie pisze w książce, bo nic nie wnosi do fabuły. masz kilkaset stron na opisanie roku szkolnego, po co tam wplatać takie rzeczy jak przeziębienie, sikanie, itd?
Verita serum. Przeciez ten eliksir zmienil by cala fabule harrego pottera. Syriusz by wychowywal harrego. Ale po co, nie mamy pewnosci czy wyslac kogos do azkabanu to go tam wsadzmy po co sie upewniac.
Eliksir nie działa na każdego, taką bzdurę powiedział Snape w filmie, ale dobrze chroniony umysł przezwycięża eliksir.
Nie pamiętam w książkach żeby ktoś wspominał o tym. Ale skoro Harry mógł przezwyciężyć imperiusa to zapewne masz rację.
@@aleksandrakonieczna9620 było o tym w Czarze Ognia strony 539-540
W Kamieniu filozofixznym była scena gdy Draco mówił, że ojciec kupuje mu książki, a matka szuka różdżki. Jak, skoro to różdżka wybiera właściciela więc nie byłaby Draco, tylko matki.
To było w filmie? Bo jeśli tak to obejrzałeś po prostu wizję reżysera, który może chciał zrobić film ciekawszym. Ja z książki czegoś takiego nie kojarzę
@@matyldakacka8983 było w książce w pierwszej części... Kolejny absurd
Mi się wydaje że bardziej chodziło o to by matka zajęła miejsce w kolejce bo założę się że draco malfoy nie był jedynym klientem Olivandera tamtego dnia
@@dave45552 Hmm... To by miało sens.
@@dave45552 watpie bo harry wszedł bez kolejki, chwilę później
A zróbcie absurdy zmierzchu? To byłaby bardzo długa seria! ❤️😂❤️
Natalia Michalska Yass! 😏❤️
Istnienie Zmierzchu to absurd
Makaji ___ Racja xD
każda strona xD
Natalia Michalska aaaaaaa dobre 😂 tylko trzeba by zrobić tak z 1000000000.... odcinków a pierwszy absurd „dlaczego powstał”
Zastanawiam się też nad kwestią ojca chrzestnego w Harrym Potterze. Wiemy, że Harry miał ojca chrzestnego Syriusza, później Potter został ojcem chrzestnym syna Lupina i Tonks. No i jeszcze synowie Harry‘ego mieli ojców chrzestnych ( James Rona, a Albus Neville‘a). Czy to znaczy, że oni byli ochrzczeni? A co z matkami chrzestnymi? Czy istniała w tym uniwersum taka instytucja? No i co z pozostałymi postaciami? Czy oni też mieli ojców chrzestnych?
Natalia Kośmider Może u nich ten chrzest wyglądał nieco inaczej, albo Potterowie nazywali Syriusza ojcem chrzestnym, bo chcieli żeby w razie czego zajął się Harrym po ich śmierci.To nie wypaliło, bo przymknęli go w Azkabanie...
Jako ciekawostkę mogę dodać, że to nie wina tłumaczenia. Rowling naprawdę napisała, że Syriusz był ojcem CHRZESTNYM Harry'ego i w sumie nic dziwnego. W sadze jest masa nawiązań do chrześcijaństwa, sama autorka uznaje siebie za chrześcijankę (bodajże wyznania ewangelickiego).
Bo oni byli tacy chrzestni jak w filmie o mafii.
Wieszczu U Na przykład obchodzą Święta Bożego Narodzenia
Brick One A Lego story Święta Bożego Narodzenia to w mugolskim świecie i ateiści obchodzą, tak więc to raczej kwestia kultury i tradycji niż religii.
Mnie zastanawia dlaczego Dumbledore ukrył Potterów w ich domu. Mógłby ich przenieść np. do jakiegoś mugolskiego miasta i zabezpieczyć dom zaklęciami?
Fajny film👍
Pa ula potterowie zaufali innemu czarodziejowi
Gdzie by ich nie ukrył, Peter by ich wydał. Żadna różnica.
Mistress Vanity Mogli mieszkać w hogwardzie
Agata Kołtek Hogwarcie*
Jak już wspomniała, żadna różnica gdzie by się ukryli jak Peter by ich wydał? Po co narażać uczniów na inwazję Voldemorta. A Hogwart to tez nie jest hotel, tylko szkoła
Mogli. Ale mógłby powstać bunt: dlaczego oni? Przecież mało kto wiedział o przepowiedni i o tym, że Voldemort się na nich uwziął. Cały magiczny świat nie mógłby się ukryć w Hogwarcie na czas wojny, a wyróżnianie w ten sposób jednej rodziny (kiedy rodzice Neville'a mogliby przedstawić podobne argumenty; jedynym dowodem, że to Harry, a nie Neville jest obiektem nienawiści Voldemorta, jest słowo śmierciożercy, już widzę, jak para aurorów jest przekonana) mogłoby spowodować niefajne rozłamy. Na etapie książek wszyscy wiedzą, kim byli Lily i James, ale w czasie wojny byli tylko jedną z wielu czarodziejskich rodzin.
Zresztą, to nie jest tak, że Voldemort nigdy nie miał w Hogwarcie swoich agentów, prawda? A dzięki Peterowi wiedziałby, gdzie szukać, i miał czas na działanie, zanim Dumbledore by się zorientował.
A propo tych uczniów leżących spetryfikowanych w szkole. Wydaje mi się że Dumbeldore chciał zatuszować tą sprawe dlatego nie chciał ich wysyłać do szpitala
To do niego zdecydowanie podobne
Czemu tak szczerze sądzisz, że chciał to zatuszować?
Mnie dziwi to, że po tylu traumatycznych przeżyciach, po śmierci tylu ludzi ważnych dla niego ludzi, po wojnie Harry ma dalej zdrową psychikę. Nawet z jedną z rzeczy, które go spotkały nie byłoby sobie łatwo poradzic. Nie powinien zachorowac na jakąś depresję albo cokolwiek? Ps kocham tą serię
Może nie Absurd ale bardziej ciekawostka: Evans od tyłu to Snave a Snape od tyłu to Epans. Czy to przypadek? 🖤
Tak. :v
Nie
I co z tego
a jak weźmiemy słowa Harry Potter, przestawimy kilka liter, kilka odejmiemy, a inne dodamy to wyjdzie nam Ferdynand Kiepski
Iluminati!
Ciekawi mnie również czemu nikt nie zwrócił uwagi na sytuację Harry'ego. Każdy wiedział że Dudley z kumplami się nad nim znęca, ale nikt nie reagował. Do tego jego ubrania, kilka rozmiarów za duże bluzki, spodnie obwiazane paskiem... Do tego jego okulary, które zawsze były połamane i sklejone taśmą. W porównaniu do Dudleya był niedozywiony, zaniedbany i gnebiony. I jeszcze to jego spanie w komórce pod schodami. Żaden znajomy Dudleya nie widział, że Harry nie dość ze nie ma swojego pokoju, to śpi pod schodami?
znajomi znajomymi, ale opieka społeczna? to nie XIX wiek, to by nie wypaliło.
@@Pandalka oj uwierz mi, że by wypaliło, nawet teraz... zwłaszcza w jakiejś małej mieścinie, gdzie wszyscy się znają, a Dursleyowie wszystkim wmawiają jakim to Harry jest złym dzieckiem. Niestety nie wszystkie dzieci, które doświadczają przemocy domowej są ratowane z opresji, zwłaszcza, że tutaj nie był to jakiś skrajny przypadek: to ich znęcanie się nad Harrym kończyło się na kąśliwych uwagach, krzykach i ogólnym pomiataniu, ale ani Vernon ani Petunia nigdy go nie uderzyli. A że nie potrafili zapanować nad Dudziaczkiem to już inna kwestia. Przemoc psychiczną jest o wiele trudniej wykryć.
zawsze intrygowała mnie kwestia ucieczki bliźniaków Weasley z Hogwartu.Dwóch chłopców tak po prostu ucieka i nikt nie interweniuje?Zwłaszcza Umbrige lub pani Weasley.
Oni już byli dorośli w tym czasie, więc szkole nic do tego.
Właśnie. Co jak co, ale pani Weasley powinna się wkurzyć. Znając Rona powinien raczej o tym opowiedzieć np. Harry'emu, a nic nie było.
Julia Bladmoon Byli pełnoletni i mogli opuścić szkołę, zwłaszcza że otworzyli biznes za pieniądze Harry'ego.
No tak, ale był wątek że bliźniacy pytali się dlaczego muszą kończyć szkołę skoro są pełnoletni. Pani Weasley odpowiedziała kategoryczne nie.
Sandra Wyszkowska ale nie ukończyli roku
nawet nie sądziłam, że tych absurdów starczy na 6 części :D super
Starczy na 17
Jak dla mnie mugoloznawstwo powinno być obowiązkowym przedmiotem chociaż przez rok. Nie byłoby potem takich kwiatków jak czarodzieje cudacznie ubrani w mugolskie ciuchy, a nawet Dumbledore miał z tym problem czy Artur Weasley, który będąc przecież szefem Urzędu Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli, podnieca się na widok zwykłego drewnianego młotka czy totalnie nie ogarnia mugolskich pieniędzy. Czarodzieje to naprawdę niesamowici ignoranci.
tak przedstawia ich autorka, mugole to: debile, ignoranci, nieuki - zaś pod niebiosy zachwala czarodziejów ( nawet z ich ułomnościami) bardzo krzywdząc obie strony - brak umiaru
Ja się tak dziwię... no bo mugolaki, kapuję, nie wiedzieli o Hogwarcie i chodzili przedtem do zwykłych szkół, a co np. z takim Malfoyem? Przecież on nie chodził do szkoły dla mugoli bo ich się brzydził, a przecież od początku wiedział że jest czarodziejem bo miał od urodzenia wmawiane że jest lepszy od innych. Kiedy on niby miał się nauczyć matmy, angielskiego, chemi i innych takich normalnych przedmiotów? Przecież jak tak było to Draco nie umiał nawet liczyć! Skąd on niby miał wiedzieć np. na lekcjach eliksirów ile to jest 1/6 czegoś tam... no błagam. Przecież np. W zawodzie uzdrowiciela trzeba było wiedzieć co do czego i ile... A jak takie rodziny czystej krwi które gardziły mugolami miały się uczyć. U Malfoyów (to jedyna rodzina czystej krwi która jest jako tako przedstawiona) nie wzięło się to od tak ta nienawiść do mugoli. Przecież Narcyza Black pochodziła z szanowanego rodu tak samo jak Lucjusz Malfoy. Od wielu pokoleń nawet nie wiem czy nie od początku wpajano kolejnym pokoleniom że mugole i zdrajcy krwi to zło. Więc jak takiemu Malfoyowi rodzice mieli wytłumaczyć jak obliczyć np. pierwiastek trzeciego stopnia z 625? I tak se uświadomiłam że po śmierci Syriusza ród Blacków wygasł.
Pewnie w domu się uczył, nie wiem, jakąś guwernantkę miał
Wiesz, że nie zawsze istniały państwowe szkoły? U czarodziejów pewnie wszystko działało jak 100 lat temu, rodzice płacili komuś, kto dawał dzieciom indywidualne lekcje w domu (a Weasley'ów pewnie uczyła matka).
Ale nie chodzi mi np. O Weasleyów bo oni tolerowali mugoli a ich ojciec się nimi fascynował. Ale trzeba sięgnąć w głąb... Malfoyowie kpili sobie z każdego kto chociaż szanował mugoli więc nauczyciel musiał być czysto lub pół krwisty i tępić szlamy więc jak taki był to trudno by było komuś takiemu zdobyć wykształcenie a zwłaszcza takie które zdobywa się podczas nauki w szkole mugolskiej. Więc od czegoś musiało się to zacząć. Malfoyowie musieli mieć wszystko z najwyższej półki więc no... skąd oni mieliby wziąć takiego kolesia który dorównywałby ich wymaganiom?!
@@alienqueen8711 ale taka guwernantka musiała posiadać wielką wiedzę z każdego przedmiotu plus umiejętność posługiwania się różdżką - uczenie małego dziecka czarodziejów nie jest zapewne łatwe ( ruchy nadgarstka, akcentowanie słów itp)
@@ewafurtak543 Malfoyom kasy nie brakowało, więc może mógłby nawet zatrudniać inną guwernantkę dla każdego przedmiotu.
Ja zastanawiam się,dlaczego zanim wysłano Syriusza do Azkabanu,nie zastosowano na nim Veritaserum?Wtedy dowiedzieliby się całej prawdy
Bo nie miał procesu nawet, to kiedy mieli mu je podać... a poza tym przecież WSZYSCY wiedzieli że on to zrobił to po co jakiś proces... jeszcze by się okazało że niewinny i co wtedy? Mieliby szukać jakiegoś tam szczura...? :P
Albo dlaczego nie sprawdzono, czy ma na przedramieniu Mroczny Znak? Przecież wszyscy śmierciożercy go mieli...
MeInMusicland mroczny znak to zaden dowód część smierciożerców miała a chodziła na wolności-taki Lucek na przykład
Moze Evansowie stali i sie gapili a Potterowie machali dlatego jest napisane ze machali Potterowie 😀
A może jest tak jak z duchami - tylko czarodziej może wrócić jako duch i tak samo zwierciadło pokazało tylko magicznych krewnych a skoro Lili była pierwszą czarownicą w rodzinie to Evansowie nie załapali się na główną w zwierciadle :)
Nie napisałam że to duchy, tylko że zwierciadło pokazało tylko magicznych krewnych (tak jak tylko magiczni mogą zostać duchami). Jeśli dobrze pamiętam, w albumie były zdjęcia głównie rodziców Harrego w różnych sytuacjach. Hagrid wziął je od kolegów szkolnych Potterów i nie było nic, co wskazywało, że w albumie jest całe drzewo genealogiczne. A co do Ewansów, może Harry wcale nie marzył by ich oglądać, mając doświadczenie z Dursleyami, a skoro było mu dane poznać ciotkę Marge to może i poznał paru innych mugolskich krewnych. O ile się nie mylę, to chłopak odkąd poznał magiczny świat, zaczął utożsamiać się z nim bardziej niż ze światem, który znał dotąd.
Może patrzyli rzeczywiście tylko Potterowie, skoro Petunia była jaka była i niemal każdy mugol zachowywał się w sposób nieprzyjazny wobec niego, to Harry nie chciał poznać swoich niemagicznych krewnych.
Osobiście jestem zdania, że to najpewniej był po prostu skrót myślowy - zresztą dosyć niefortunny.
Tak naprawdę temat przewodni całej serii to jeden wielki absurd: tarcza miłości Lily, która chroniła Harry'ego. Przez całą serię trąbi się, jakie to dziwne i niespotykane zaklęcie, a prawda jest taka, że każdy, kto chce oddać życie (lub je odda) za jakąś osobę, obdarza ją tarczą. Założę się, że Lily nie była jedyną matką, która oddała swoje życie za dziecko. Podczas wojen na sto procent już coś takiego się wydarzyło i co, nikt nie zauważył, że wytworzyła się jakaś czarodziejska tarcza, która broni niedoszłą ofiarę przed jej oprawcą? Potwierdzenie mamy tuż przed ostatecznym starciem Harry'ego i Voldemorta w "Insygniach Śmierci", kiedy to Harry w Zakazanym Lesie postanawia oddać życie za wszystkich walczących, a później w zamku narrator pisze, że Voldemort mógł z nimi walczyć, ale nie dał rady ich skrzywdzić.
Aleksandra Antas Z tą tarczą to mogło chodzić o to, że Lily nie musiała ginąć.Voodemort wchodząc nie chciał jej zabijać (Snape go namówił) 3 razy do niej mówił, żeby się odsunęła aż w końcu zaczęło go to trochę irytować i ją walnął :)
Ale w Zakazanym Lesie nikt Harry'ego nie namawiał, Voldemort go nie pytał "Harry, ale na sto procent chcesz zginąć? Ale jestem pewien?", po prostu walnął Avadą, aż zaskwierczało. Rowling jasno przedstawiła sprawę: tarcza miłości wytworzyła się, bo Lily DOBROWOLNIE postanowiła oddać życie za syna, a wątpię, żeby była jedyną czarownicą, która szarpnęła się na takie poświęcenie. Sytuacja z Harrym w Zakazanym Lesie doskonale to potwierdza.
Przecież Harry nie idzie do Voldemorta żeby kogoś ochronić (no chyba nie uwierzył.w to darcie się Voldka przez megafon ;) tylko aby zniszczyć horkruks. Chociaż można podpiąć ,że przez zniszczenie horkruksa pozbył się pośrednio Voldemorta i ich ochronił. A po śmierci Harr'ego Voldemort mógł krzywdzić innych w książce jest tylko ,że Slughorn, Kingsley i McGonagall nie mogą go trafić.
No właśnie tak było. "A Dumbledore wiedział, że Harry się nie cofnie, że pójdzie do samego końca, nawet jeśli ma to być jego koniec, bo czyż nie zdał sobie wiele trudu, by go dobrze poznać? Dumbledore wiedział, podobnie jak wiedział Voldemort, że Harry nie pozwoli nikomu więcej za siebie zginąć, odkąd zrozumiał, że to w jego mocy leży powstrzymanie Voldemorta" (s.710). A co do ostatniej walki (rozmowa Harry'ego i Voldemorta):
H: "Tej nocy już nikogo nie zabijesz. Już nigdy nie będziesz w stanie zabić żadnego z nich. Jeszcze tego nie pojąłeś? Byłem gotów umrzeć, by powstrzymać cię od krzywdzenia tych ludzi...
V: Ale nie umarłeś!
H: Chciałem umrzeć i to wystarczyło. Zrobiłem to samo, co moja matka. Ochroniłem ich przed tobą. Nie zauważyłeś, że nie działają na nich twoje zaklęcia? Nie możesz ich torturować. Nie możesz ich tknąć. Nie nauczyłeś się niczego na własnych błędach, Riddle..." (s. 756).
"W Hogwarcie nie będzie już więcej przydzielania - powiedział Voldemort - Nie będzie już domów. Znak, godło i kolory mojego szlachetnego przodka, Salazara Slytherina, będą obowiązować wszystkich. Zaprzeczysz Neville'u Longbottomie? Wskazał na niego różdżką, zmuszając go do znieruchomienia" To miałem w głowie pisząc poprzedni komentarz. Masz rację. Tak ważny cytat mi umknął :)
A mnie niezmiernie ciekawi jeszcze jedna kwestia. Odkąd przeczytałam Czarę Ognia zastanawiałam się co z uczniami z Durmstrangu i Beauxbatons. No dobra przyjechali sobie do Hogwartu, po jednym z nich ma jakieś zadanie z turnieju co trzy miesiące. A co z resztą czasu? Czy byli oni dołączanie do Hogwardzkich domów na zajęcia? Czy po prostu siedzieli w swoim powozie/statku całymi dniami i czasami wychodzili pokibicować swoim, po czym byli rok w plecy z nauką? A może mieli ukrytych nauczycieli na pokładzie i tam mieli zajęcia?
No właśnie. Wychodzi na to, że zawalili cały rok szkolny.
jestem za ostatnią opcją
Mnie ciekawi Puchar Domów, a w zasadzie same punkty. Na koniec Kamienia mamy taką sytuacje (już po bonusach Dumbledora): Gryffindor 482, Slytherin 472, Ravenclaw 426 i Hufflepuff 352. Po pierwsze czy Ravenclaw nie powinien być wyżej jako ci najinteligentniejsi skoro główne źródło punktów to codzienne zajęcia? A po drugie, czy to nie za mało? Punkty były za lekcje oraz dodatkowe zajęcia (np. quidditch), z niektórych lekcji, które mam przedstawione w książce, wiemy, że Hermiona dostawała czasami na jednej z nich kilka (-naście). Dziennie jest kilka lekcji, razy dni tygodnia, razy tygodnie w roku szkolnym, no i takie zdolne "Hermiony" się pewnie trafią na każdym roczniku. 482 punkty to Hermiona pewnie trzaskała w miesiąc lub mniej. Tyle było kar i ujemnych punktów w Hogwarcie czy po prostu było to nieprzemyślane?
jeśli troll Snape latał po Hogwarcie odejmując punkty wszystkim za wszystko, to rozumiem.
Haha, no tak, Snape miał takie hobby, ale Ślizgonów by nie karał. A swoją drogą bezkarność nauczycieli, a także ich rozmowy kwalifikacyjne i zdolności pedagogiczne też są absurdalne: Snape wyżywający się na Gryfonach - oczywiście głównie prześladuje Harry'ego, nic niepotrafiący Lockhart, nauczycielem zostaje Hagrid na trzecim roku wydalony ze szkoły czy niby-Szalonooki rzucający nielegalne uroki na uczniów...
Mateusz Piotrowski nie tylko na Harrym - casus Neville'a - chłopiec, który otrzymał twarde wychowanie, rodzina nie miała oporów wyrzucić go przez okno by przetestować czy nie jest charłakiem, Bella torturowała mu rodziców (w piątej części ewidentnie jest przerażony gdy słyszy, że uciekła), w drugiej części jego najlepsza przyjaciółka zostaje porwana przez bazyliaszka, w ciągu roku niejednokrotnie prześladowań przez kolegów ze Slytherinu, co jest jego największym lekiem? Snape. Jeśli Rowling chciała zrobić z niego bohatera wyszło to naprawdę tragicznie. 😔
Blarghow oczywiście się zgadzam, w poście powyżej dałem tylko przykłady niekompetencji nauczycieli, ale Neville to doskonały (i smutny) przykład.
Moon Vixen uważam, że bardziej go zahartowało wspracie przyjaciół, udział w GD oraz bitwa w ministerstwie. Odesparowanie od Snape'a w szóstym tomie też pomogła. Poza tym, jego przemiana w siódmym trafia do mnie jako tłumaczenie, że zabrakło złotego trio i Ginny i Neville poczuli, że dobro Hogwartu zależy już tylko od nich i muszą działać. (kolejna "patologia" serii, że wiecznie losy szkoły zależą od dzieci, ale to akurat biorę na karb konwencji książek młodzieżowych 😉) I nie, nie uważam, że traumatyzowanie i znęcanie się nad dzieckiem jest jego hartowaniem. A już tym bardziej, że miałaby to być jakakolwiek obrona Snape'a.
Mam wrażenie, że w byciu czarodziejem nie chodzi o machanie różdżką, tylko o specyficzny stan umysłu
czyli Petunia miała rację... 🤣
Więc ja mam tak jakby dwie rozkminy a mianowicie: 1. dlaczego oni w tym wielkim ministerstwie magii nie używają serum prawdy podczas przesłuchań? No ja rozumiem, że trudno to przygotować i tak dalej no ale błagam sytuacja morderstwa 12 mugoli i przy okazji zdrady na rzecz Voldemorta (mówię tutaj o Syriuszu) chyba jest na tyle poważna żeby ktoś przestał pierdzieć w stołek i ruszył ten tyłek po to serum, a z tą dostępnością to też taka naciągana sprawa gdyż szanowna różowa landryna mogła sobie w każdej chwili kazać Snapeowi przynieść jej taki specyfik dla ucznia który w danej chwili wydał się jej podejrzany... 2. jak taki powiedzmy głodny zbłąkany czarodziej bez grosza przy duszy przechodził sobie z różdżką obok mugolskiego sklepu nie mógł się po prostu skitrać za rogiem i powiedzieć accio chleb?
Co do 1 to Syriusz nie miał procesu, nikt nawet nie wysilił się by mu go zapewnić. Po prostu stwierdzili "a, jesteś winny dożywocie w Azkabanie i narka" dobrze że nie skazali go na pocałunek
+kari13502 no właśnie to też zawsze było dla mnie trochę naciągane
Dla mnie też ale co zrobisz jak nic nie zrobisz
Wyobraź sobie że widzisz latajàcy chleb
Ja mam pytanie. W dwóch częściach było odwoływane egzaminy. A co z osobami które miały wtedy sumy albo owutemy? Co, a dobra ominiecie to? To chyba tak być nie powinno
Też mnie to zastanawiało, ale chyba jednak SUMY i OWUTEMY odbywały się normalnie.
1. W pierwszej części Molly Weasley, która uczęszczała za młodu do Hogwartu, odchowała X dzieci, które co roku zaprowadzała na peron 9 i 3/4 i przyjeżdżała tam po nie, żeby zabrać je do domu, pyta się swoich dzieci KTÓRY TO BYŁ PERON?
2. Hagrid - wyobrażacie sobie jak mały tatuś Hagrida robi dziecko wielkiej olbrzymce?
3. Dlaczego w procesach Wizengamotu nie podawali podejrzanym i skazanym Veritaserum, aby wydobyć z nich całą prawdę?
4. I jeszcze część 7: Harry, Ron i Hermiona w namiocie, Harry wypowiada "Voldemort" BUCH BUCH pojawiają się szmalcownicy. Czy ta cudowna złota trójca nie mogła szybko zabrać najważniejszycy rzeczy i się teleportować?
Agata Jaworska co do pierwszego pytania to mogła zapominać (np moja moma codziennie w roku szkolnym pyta się mnie na którą mam do szkoły 😉😋)
Gryfonka 01 no nieeee ale bez przesady! :D
Agata Jaworska mogła mieć pamięć krótkotrwałą xd a tam inne rzeczy to miała gdzieś pozapisywane, albo ktoś inny np Artur jej podpowiadał (tak jak wtedy kiedy babcie cały czas mylą cię z twoim rodzeństwem 😒😂😅)
1. Wg "Wielkiego planu Dumbledore'a" Molly chciała w ten sposób na prośbę Dumba zwrócić na siebie uwagę Harry'ego.
Co do zniknięcia Voldemorta, to pewnie jakieś znaczenie miały informacje od Snape'a o planowanym ataku na Harry'ego. Może Śmierciożercy jakoś to wyczuli i wieść się szybko rozniosła...
ladymarmoladeinblue zbyt szybko jak na społeczność czarodziejów, po za tym nie było pewności, tego miejsca nikt nie badał. Kilkoro ludzi mówi, że odszedł i niby od razu taka radość. A gdzie jakieś namacalne dowody?
A mnie dziwi to że w pierwszej części harry i przyjaciele niechcący wchodzą do puszka który nie jest niczym broniony rzadnym zaklęciem które mógłby przełamać jedynie Dumbledor rzeby nikt inny nie mógł wejść do niego. Kiedy ron hermiona i harry wchodzą tam są tylko zamknięte drzwi i wystarczy że powiesz alochomora. Głupie też jest to że jak jest pierwsza uczta w pierwszej część dyrektor mówi "nie idźcie na 3 piętro" wystarczy że ktoś ze ślizgonów sobie tam pójdzie wejdzie dalej powie alochomora i co będzie wielkim trupem. I nikt z nauczycieli tam nie był przynajmniej by pilnować ale nie tam był tylko filch ale też nie zawsze pozdrawiam was jesteście ekstra.
Za drzwiami było dosyć zabezpieczeń
Ja znam największy absurd:
Jesteście świetni i macie tak mało subów... Zasługujecie na dużo dużo więcej :D
Oni mnie strasznie wkurzają
@@zabijamruinguardy2909 to po co oglądasz?
@@zuzetti Bo chce się czegoś dowiedzieć? To, że prezentujący są jacy są, nie wpływa na to że mnie mogę obejrzeć filmu
Nawet gdyby ktoś kompetentny był na miejscu zbrodni, to informację o śmierci Potterów i zniknięciu Voldemorta wysłałby sową, czyli informacja szłaby kilka dni.
Mnie tylko zastanawia to że gdy Harry i Hermiona przenieśli smoka Norberta przez cały zamek aby na najwyższej wieży Charlie mial go odebrać to nikt ich nie zauważył oprócz Malfoya, który gdy tylko to się stało poinformował o tym prof. McGonagall, a ta mu urządziła areszt i -20 pkt lekceważąc obecność smoka w zamku
Justyna Latton Bo to było nieprawdopodobne. Smoki były rzadkie i od 1670 bodajże ich hodowla była nielegalna. Równie dobrze dziecko w szkole mogloby mówić, że koledzy lwa mają.... Potraktowano to jako żart i zemstę na Malfoyu
Dark Psychopath dokładnie.
Cytat z książki: "Profesor McGonagall w kraciastym szlafroku i z mokrymi włosami, trzymała za ucho Malfoya.
-Szlaban! - krzyknęła - Szlaban i minus dwadzieścia punktów dla Ślizgonów! Wałęsanie się po zamku o północy...Jak śmiesz...
- Pani profesor nic nie rozumie! Zaraz będzie tu Harry Potter... on ma smoka!
- Co za bzdury! Jak smiesz opowiadać mi takie dyrdymałki! Jeszcze bedzie mi tu łgać w żywe oczy! Za mną, Malfoy. Idziemy do profesora Snape'a."
Mnie zastanawia coś innego. Sporo się mówiło, że wielu czarodziejów twierdziło, że słuchało Voldzia tylko pod wpływem zaklęcia Imperius (Chyba taki Malfoy na przykład, bo jak inaczej uniknął więzienia, po pierwszym upadku Czarnego Pana) Barty Crouch Junior, gdy udaje Moddy'ego, mówi o tych osobach coś w stylu "Jak odróżnić kłamcę" Dlaczego nikt nie podał im veritaserum by dowiedzieć się prawdy? Nie byłoby łatwiej, zamiast polegać na samych domysłach?
Mnie nurtują (jednak) cztery rzeczy (chyba, że jeszcze coś mi się przypomni to dopisze 😛)
1. Marcus Flint w Kamieniu Filozoficznym był przedstawiony jako uczeń szóstego roku, ale w Więźniu Azkabanu znów występował jako uczeń
2. Kiedy uczniowie dostają listy to na liście potrzebnych rzeczy jest, że uczeń może posiadać jedną ropuchę ALBO jednego kota ALBO jedną sowę, ale przecież Percy i Ron musieli być na przekór temu j mieli... Szczura! To po co pisać jakie zwierzęta mogą posiadać uczniowie skoro wybierają sobie zupełnie inne??
3. Mówiliście o zabezpieczeniu Zakazanego Lasu (albo o jego braku), ale co z wydarzeniem z pierwszej części kiedy to chcieli pozbyć się Norberta (Norberty) więc czterech przyjaciół Charlie'go przylecieli po niego na miotłach aż na wieżę astronomiczną... Chwila... Skoro zamek był najbezpieczniejszym miejscem to chyba jest aż za wiele możliwości, że ktoś niepowołany dostanie się na teren zamku... Do tego ci przyjaciele byli w czwórkę i dali radę na spokojnie przetransportować smoka!! Coś tu chyba na serio nie gra...
4. Kiedy czarodziej odbierze drugiemu różdżkę wbrew jego woli to ta różdżka zmienia właściciela na tego który ją odebrał, czyli kiedy jesteś super dobry w pojedynkach i odbierasz innym różdżki to powiedzmy po 10 takich zwycięskich masz do wyboru 11 różdżek? (11 bo jedna którą masz od początku)
1. niedopatrzenie
2. niektóre zasady są po to żeby je łamać xD ale serio, pewnie nikogo to za bardzo nie obchodziło, kto jakiego ma pupila dopóki nie był groźny, a ta notatka mogła być po to żeby zachęcać uczniów do przywożenia ropuch, kotów i sów, bo te zwierzęta są pożyteczne (ropuchy zjadają muchy, koty łapią myszy, a sowy wiadomo)
3. bez przesady, nie jest tak, że osoby trzecie nie mają możliwości dostać się do zamku, ale było to utrudnione. A to gadanie że "Hogwart jest najbezpieczniejszym miejscem na świecie" to największy bullshit ever, nie mów, że jeszcze ktoś w to wierzy :P
4. nie no, raczej tak nie jest, wszystko zależy od różdżki. Poza tym podejrzewam, że nie można mieć kilku "wiernych" różdżek naraz, bo są "zazdrosne" i wtedy żadna nie działa dobrze
1.Nie zdał do następnej klasy
Wydaje mi się, że Śmierciożercy odczuli, że Voldek zginął
I wszystkie osoby, które były wcześniej pod wpływem Imperiusa, nagle się przebudziły. Z tym że Śmierciożercy raczej zaczęliby walkę o władzę we własnym gronie, niż ogłaszanie reszcie świata, że ich pan został pokonany.
Kalina Dziadosz Albo zaczęliby go szukać. Raczej nie gadaliby o tym, że Voldemort zaginął. A co do imperiusa, to można go złamać. Nie było pewności, że to "złamanie się siły" Voldemorta
@@kociaapa7687 Snape wiedziałby że Voldemort ginął i niemiałby żadnego powodu, żeby o tym nie mówić.
Mnie zaś zastanawia co się dzieje z uczniami na szóstym roku, którzy zdali tylko kilka SUMów, albo żadnego. Jak dobrze wiemy nauczyciele mieli dość wysokie wymagania względem uczniów i jeśli nie zdobyli odpowiedniej oceny to nie mogli kontynuować danego przedmiotu na szóstym roku. Więc co tacy uczniowie mają robić w Hogwarcie, jak uczą się tylko np. trzech przedmiotów, które zaliczyli.
Marta Świątek Fred i George są przykładem, oni chyba zdali po 3 SUMy. A w 6 klasie chodzili tylko na te zajęcia które zdali, podobnie w 7 klasie (zanim uciekli ze szkoły)
Kocia Łapa Właśnie oni uświadomili mi jak bardzo nauczanie w Hogwarcie jest absurdalne. Bo co oni tak naprawdę robili jak mieli np. tylko jedną lekcjie dziennie?
@@martaswiatek3349 rozkręcali biznes
Dobrze, oni mieli taką możliwość. Wiązali oni bowiem swoją przyszłość z tym. Ale najprawdopodobniej były też osoby, które nie miały tak ambitnych planów jak bliźniacy. Co z nimi?
@@martaswiatek3349 to samo, co z nieambitnymi brytyjskimi mugolskimi nastolatkami? włóczą się, chleją, rozmnażają^^
Ja się zastanawiam jak to w tym hogwarcie było z religią, bo Wielka Brytania to kraj w którym króluje anglikanizm, w książce natomiast nie ma ani słowa o tym, że w szkole była jakaś kapliczka czy kościółek, a nie sądzę aby po tym jak Dumbledore mówił że Bóg nie istnieje uczniowie tak po prostu mówili ,,Poważnie? A to ciekawostka. Okej to co się dzieje z duszą po śmierci ? Nikt do końca nie wie? Dla mnie spoko.". No chyba że czarodzieje w genach mieli zapisany ateizm.
Dokładnie. I o ile rozumiem, że osoby wychowane w rodzinach magicznych raczej nie wyznawaly niczego, tak należy pamiętać, że przecież byli też uczniowe z rodzin niemagicznych czy sieroty- istnieje duza szansa, że przynajmniej połowa coś wyznawala...
Ale mówimy o szkole, w której nie ma żadnych pedagogów czy opieki psychologicznej. ;)
KageFrankenstein Anglikanizm był tylko przykładem na to, że większość uczniów raczej coś wyznawała😉
Ciało po śmierci się rozkłada ;)
for Shakuras sorki przejęzyczenie już poprawiam
Nie rozumiem dlaczego W 4 części Dumbledore powierzył włożenie do labiryntu pucharu turnieju trójmagicznego Moodiemu(Crouchowi) , który zamienił go w swistoklik. Podobno turniej miał być tak bezpieczny a Doumbledoor mógł sam odstawić puchar albo chociaż wszystko sprawdzić
A po co w ogóle Crouchowi była potrzebna ta cała intryga z turniejem?
Mógł podsunąć Harriemu świstoklik w dowolny sposób.
Przecież Harry mu ufał.
Mądrze napisałaś ale no plz jak można tak napisać nazwisko Dumbledore’a??
Zosia Z Tak wiem zawsze miałam z tym problem, już zmieniam
@@GunMeat
Mógł się przebrac za pielęgnarkę pobrac mu krew w formie ,, co rocznych badań'' a potem samemu się deportować do Glizdy i trupa Voldemorta. I bum wkrzeszenie i nikt o nim nie wie .
dlaczego Ron wziął do Hogwartu szczura, skoro można było wziąć tam ropuchę, kota lub sowę?
Nigdy nie zrozumiałem i nie zrozumiem jak Harry wpadł na pomysł, żeby zacząć pisać do Dziennika Toma Riddle`a. To, że atrament wsiąknął w kartkę, nie znaczy, że trzeba się przedstawić. Harry był młody i niewiele wiedział o świecie magii, powinien się bać tajemniczych dzienników znalezionych w łazience w czasie ataków bazyliszka, a on pyta się Riddle`a o Komnatę Tajemnic. Voldemort, kolejny gałgan, pokazuje Harry`emu, jak wrabia Hagrida, jego przyjaciela. Brakowało jeszcze, żeby Riddle powiedział, że jest Sami-Wiecie-Kim. Wracając do Harry`ego, powinien on pokazać ten dziennik Dumbledore`owi lub przynajmniej McGonnagall. To chyba najrozsądniejsze wyjście.
Harry po doświadczeniach z kamieniem stwierdził, że nie warto angażować McGonagall, bo ta i tak go oleje. A na drugim roku nie był jeszcze na tak przyjacielskiej stopie z dyrektorem, by do niego biegać z jakimś zalanym dziennikiem, który znalazł pod damską łazienką.
Może to i prawda, no ale kurczę, Dumbledore jest nie od lubienia tylko od bycia dyrektorem. Harry wiedział, że w dzienniku jest coś niezwykłego, inaczej by do niego nie zaglądał. Co by mu się stało, gdyby się po prostu spytał? Tak jak mówisz, nie był "na przyjacielskiej stopie" (btw. to takie fajne określenie, polecam gorąco) z dyrektorem, ale Harry mu ufał i mógł zdobyć się na odwagę i go zapytać o ten dziennik.
Ale cała sprawa byłaby zbyt szybko rozwiązana, gdyby dał go Dumbledore`owi. Dumbledore wiedział kim jest Riddle i wgl, Rowling poprostu chciała pisać dalej, a nie rozwiązywać zagadki od razu.
PS: Z McGonagall masz całkowitą rację - nie pomyślałem o tym.
Też ale jak piszesz był dzieckiem.. może też trochę odczuwał respekt przed Dumbledorem ? Ale już pomijając Ginny wychowywała się w magicznym świecie i co ? Też nic, ona akurat urazu do Minervy nie miała. takie dzienniki to była norma czy co ?
Masz rację, ale nadal będę się trzymał przy tym, że dyrektor to dyrektor. Byłoby jasne, że nie pokazałby dziennika Snape`owi, jego nienawidził, Minerwie - bo, jak pisze Emanuela, wiedział, że by go olała. Harry wiedział, że Dumbledore to potężny czarodziej, Potter był ( lub zaczynał być ) jego ulubieńcem. Według mnie Dumbledore nie olałby dziennika TOMA RIDDLE`A, wiedział kim jest Riddle. Co szkodzi spytać?!
Ale jak już pisałem, Rowling poprostu chciała przedłużyć akcję. Głupio byłoby kończyć Harry`ego Pottera w marne 200 stron lub mniej.
Dzięki za odpowiedź.
kari13502 Harry mało znał magiczny świat, więc mógł pomyśleć, że taki dziennik jest zwyczajną rzeczą w tym świecie.
Ja dalej nie rozumiem sposobu poszukiwania Syriusza. Mieszka we własnym domu, korzysta swobodnie z konta bankowego i udzielił zgody Harry'emu na Hogsmede, a Kingslay dalej wmawia ministerstwu, że Black jest w Tybecie. Biorąc pod uwagę liczbę śmierciożerców pracujących w ministerstwie jako aurorzy i nie tylko, którzy choćby tak jak Kingslay, kierowali poscigami za np. taką Bellatrix to jak oni byli wstanie kogokolwiek złapać z takim systemem?!? Przecież mugole by ich szybciej namierzyli
Syriusz wrócił do domu dopiero kiedy rzucono na niego zaklęcie fideliusa, więc nikt nie mógł go odkkryć, póki Dumbledore nie zdradził tajemnicy. Co do zgody na wycieczki - trafiła tylko do dyrektora a on przekazał dalej, że Harry taką zgodę posiada.
Mam absurd - tarcza matki Harry'ego miała działać, tak długo, jak Harry uznaje dom Dursley'ów za swój dom, ponieważ krew Lily płynie w jej siostrze Petunii. No to ja się pytam, dlaczego Voldzio nie wysłał jakiegoś śmierciożercy, by zabił Petunię, jak wyjdzie po bułki do sklepu. Ochrona przestaje działać i... łup zabijamy Harry'ego😂
Chyba mu to po prostu nie przyszło do głowy.
Mi się wydaje że świat czarodziejów dowiedział się że Voldemort został w jakiś sposób pokonany dzięki śmierciożercom. Oni wyczuli to przez swój znak, tak samo jak gdy Voldemort powrócił, nie wiem tylko jak się tym ze światem podzielili. Może Snape powiedział? Może jakichś złapany śmierciożerca? A później skojarzyli fakty, że Voldemort był w tym czasie u Potterów, itd.
Ja mam jeszcze moim zdaniem absurd odnośnie różdżek. Jak to z nimi jest? W Insygniach Śmierci wydaje się, że odebranie różdżki czarodziejowi jest równoznaczne z tym, że ktoś przestaje nim być. Voldemort więzi Ollivandera i przez to nikt nie może sobie kupić nowej różdżki. Czy Ollivander był jedynym wytwórcą różdżek? Coś mi się kojarzy, że w pierwszym tomie jest mowa, że jest więcej wytwórców różdżek, tylko inni są gorsi i mniej popularni. Ale w chwili kryzysu, kiedy tylu czarodziejów straciło różdżki, dlaczego nie zaczęto ich kupować od innych wytwórców? Dlaczego nie powstał czarny rynek różdżek? Ollivander jest uwięziony to nie ma różdżek, tak po prostu?
Po drugie czy one w ogóle są potrzebne. Wydaje się, że czarodzieje, przynajmniej w pewnym zakresie, są w stanie czarować bez nich. Harry "nadmuchał ciotkę" kiedy nie miał różdżki w ręku. Tak samo dzieci, to że są w stanie robić magiczne rzeczy jest dowodem na to, że mają talent do magii i nie potrzebują wtedy różdżki. A później jak czarodziejowi się odbiera różdżkę to koniec, kaplica, nic nie poczaruje. Jakiś absurd.
Wiem data
Mogę się mylić ale wydaje mi się że albo
Różdżki są nie po to by czarować w ogóle tylko by czarować świadomie i bez nich fakt może coś się wyczaruje, ale niekoniecznie co się chce i kiedy się chce. Typu jest jakaś szansa że pod wpływem emocji jakiś czar się rzuci, ale jak zadziała i czy pomoże to już loteria, więc lepiej na tym nie polegać
Albo
Z czasem nazwijmy to wrodzone umiejętności czarowania słabły i różdżki stawały się niezbędne do używania magii bo zauważ wszystkie przykłady użycia magii bez różdżki u czarodziei w książkach to dzieci poniżej 11 lat plus w jednej scenie 12 letni Harry
Może nawet było tak że efektem ubocznym korzystania z różdżek było częściowe osłabienie lub wręcz zaniknięcie możliwości korzystania z magii bez ich pomocy
Takie tylko luźne przemyślenia, a co do reszty zgadzam się powinni kupować te różdżki gdzie indziej chyba że nie wiem jakimś cudem wszyscy ich wytwórcy w kalendarz kopnęli lub też porwani, ale to chyba nie realne
Sory za tak długi i bezużyteczny komentarz
@@korneliatrapszo8651 może długo ale jak dla mnie ciekawy 😃
2 absurd: przecież severus wiedział że voldemort poszedł do Potterów, bo przecież był śmieciożercą. Gdy snape poszedł do doliny godryka to wtedy beczał nad lily i gadał jak jakiś wariat do harrego, a potem zostawił harrego i sobie poszedł żeby nikt go nie zauważył( bo wszyscy myśleli że on był zły)
Tyle, źe Sanpe nigdy nie był w Dolinie Godryka. To był wymysł scenarzystów filmu
Kocham wasz kanał, serio. Mega mi humor poprawia haha
Rozalia Małolepsza, tak sie nazywała Babka "kiepska"
W niektorych odcinkach nazywala sie Rozalia Kiepska, w niektorych Malolepsza, a i chyba Wspaniala sie zdarzalo.
ona miała kilku mężów.
@@onyeocha8689 A czasem też "Kopeć" (to jest chyba forma najbardziej ostateczna, najbardziej kanoniczna - na Kiepscy Wiki jedyne podane panieńskie nazwisko Halinki to właśnie "Kopeć")
2:20 poza tym w 3 części Stan Shanpike ten z autobusu powiedział ,, kieszonkowców nie zamykają w azkabanie" A więc co z nimi robią
Najwyraźniej istnieją też inne metody karania niż Azkaban.
14:38 ...a trzeci jest rudy
@Roseeyed pozdro z wersalki w moim pokoju xd
Ja nie rozumiem czy na serio nikt nie zauważył ze coś tu nie gra jak w 4 części Crouch ( oczywiście jako Moody) chodził wokół labiryntu i rzucał zaklęcia żeby ,, pomoc " Harremu. I wogule, że Dumbledore który go tak dobrze zna nie skapnął się że to nie jest prawdziwy Moody
Ola S Zwłaszcza że eliksir wielosokowy nie zmienia głosu. Nie poznał go po głosie?
myblondigirl eliksir wielosokowy zmienia głos, tylko w filmie nie zmieniał. W książce wręcz jest napisane, że 'Harry wzdrygnął się na dźwięk swojego głosu - było to ochrypłe warknięcie'.
Alex B. Ok, dzięki za wyjaśnienie. W filmie raz zmieniał raz nie😁
Najbardziej w części "Więzień Azkabanu" zdenerwowały mnie zabawy z czasem.Skoro Ministerstwo (nie pamiętam dokładnie kto to był) posiadało przedmiot, który pozwalał cofnąć się w czasie, dlaczego nie użyło go by np.uratować rodziców Harry'ego albo przeciwko Voldemortowi? Poza tym, gdyby Harry z przyszłości nie uratował siebie samego tworząc patronusa to zabiłby go wilkolak albo dementor i, paradoksalnie, nie byłoby Harry'ego z przyszłości.Czy to jest gdzieś zapisane, że tak się ma stać? Nie wiem czy moja rozkmina ma jakiś sens ale zawsze tak się dzieje kiedy pojawiają się sztuczki z czasem.
Sandra Wyszkowska Właśnie z powodu tych pytań Rowling żałowała, że wstawiła motyw zmieniacza czasu do książki. I właśnie dlatego w ZF, zniszczono cały zapas zmieniaczy czasu. Bo rodził same absurdy, nie mówiąc już o tej (tfu!) sztuce teatralnej.
Kocia Łapa Ja nie uznaję tej sztuki za część serii HP xD
Sandra Wyszkowska Nie ty jedna. Dla wielu, historia Harrego skończyła się na 7 tomie
Jesteście niesamowici! Naprawdę niesamowicie przyjemnie się was ogląda i z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki!
To może nie jest absurd, ale coś dziwnego i strasznie wrednego. Snape każe uczniom pisać wypracowanie na temat uśmircania wilkołaków, podczas gdy jeden z profesorów nim jest... ciekawe
Przecież on to zrobił specjalnie by ktoś się domyślił.
Bo jego nie lubił na złość 😈😈
@@RoxyFM1 Hermiona się domyśliła
Więcej takich odcinków! Czekam z niecierpliwością na kolejne absurdy.
Harry miał kota jak był mały jak wiemy Syriusz mógł rozmawiać z kotami wiec może to on przekazał Hageigowi ze Voldemort nie żyje (2 absurd w filmie) takie wyjaśnienie ale nwm czy jest ok
O kurcze xD
Syriusza nikt by nie posłuchał, przecież wiedział, że uznają go za mordercę.
Syriusz mógł rozmawiać z kotami? O.o
Annelise Sullivan w pewnym sensie tak, potrafił namówić Krzywołapa aby ted dostarczył mu Parszywka w 3 części
11:30 myślę, że to skrót myślowy. Harry pewnie nie wiedział, że Evansowie to Evansowie, więc nazwał sobie wszystkich Potterami.
5:53 był Severus tej nocy u Potterów, a jak wiemy on był prawą ręką Voldemorta więc pewnie on stwierdził że jego "pan" został pokonany
Przynajmniej w filmie
To jest fikcja filmowa, w książce nic takiego nie miało miejsca
Obejrzałam wszystkie odcinki za jednym razem. ☺ proszę, nagrajcie absurdy z innych książek.
Ładna figurka Eredina w tle (o ile to jest Eredin). Naprawde cudowna, chce taką.
Ps. Zrobicie taką serię z Wiedźminem?
Dlaczego Vernon Dursley w ,,Kamieniu Filozoficznym" nie zgadza się, aby Harry poszedł do Hogwartu, a później sam go odwozi na dworzec? Nagle zmienił zdanie i chce się go pozbyć?
Wiem data
Akurat jechał z Dudleyem odciąć ten świnski ogonek a dworzec był po drodze.
Mnie zastanawia, czy nauczyciele w Hogwarcie mieli w ogole jakies rodziny? Wszycy mieszkali w zamku, a co z ich malzonkami? Dziecmi? Czy na stanowiska nauczycieli przyjmowano tylko bezdzietne panny/ kawalerow?
Wychodzi na to że nauczycielami mogli zostać tylko aseksualni kawalerowie (bo młode dziewczęta) i panny które potem robiły się tzw. starymi pannami (bo młodzi chłopcy) :P poza tym szczerze mówiąc ja chyba miałabym dosyć dzieci po takim czasie z nimi spędzonym w szkole XD pozatym wyobraź sobie nauczanie własnych dzieci...:"ale mamo dlaczego dajesz mi szlaban, tato nie odejmuj aż tylu punktów mojemu domowi, itd." ;P
Nie wiem, czy to już było ale mam takie spostrzeżenia: Harry powinien być w pierwszej kolejności uprzedzony o wszystkich ludziach i wydarzeniach z przeszłości oraz uświadomiony o sprawach magicznych i zapoznany z dynastiami czarodziejów, ile by się uniknęło kłopotów, gdyby Harry wiedział, kto to był Tom Riddle, i co zrobił konkretnie, skąd pochodził, kto go popierał i kto z tych co go popierali żyje i co robi obecnie (z braku Voldemorta np taki Malfoy mógłby chcieć go dopaść za śmierć Czarnego Pana). Podczas walki z Wilkołakiem/Lupinem jakoś nikt nie używa zaklęć levicorpus czy petrificus (a np w insygniach śmierci w walce z tego typu zagrożeniami jak najbardziej), Gdyby Harry znal trochę świat magii (tu znów uświadomienie powinno być) wiedziałby co to są gobliny, skrzaty domowe i co mniej więcej potrafią zanim musi się z nimi borykać osobiście. W całym cyklu nikt nigdy nie mówi całej prawdy, nie wyjaśnia najbardziej kluczowych zjawisk ani nie odpowiada wprost na pytania i wątpliwości Harrego, dodatkowo dostaje on zazwyczaj unikatowe "pomoce naukowe" (gdyby znał bajki dla czarodziejów,wiedziałby choćby czym realnie dysponuje jako peleryną-niewidką). No i peleryna... wszyscy niby wiedzą że ją ma nikt nie odbiera mu jej z dorosłych i nauczycieli (a wiadomo jak mogłaby być użyta niezgodnie z przepisami), nikt nie orientuje się o tym, czym realnie ta peleryna jest i nikt jak już szuka insygniów śmierci jakoś nie próbuje mu jej odebrać... Nikt nie orientuje się kto popełnił mapę huncwotów... Uczący się razem z wilkołakiem i trójką animagów Snape nie zna ich ksywek z nagłówka mapy i przekazuje ją jednemu z twórców, do zbadania... a tymczasem znał ich dobrze, bo go prześladowali i wie na 100% jak na nich wołano w szkole.
A Grindewald nie miał odsiadki w innym więzieniu niż Azkaban? W drugim tomie chyba rada rodzicielska zawiesiła Dumbledora a później się okazało, że zrobili, że strachu przed Malfojami?
Archiwistyka UMK Tak, w więzieniu, które sam stworzył dla swoich przeciwników w okresie, gdy terroryzował świat magii. Ale to nie było na pewno miejsce z którego korzystałoby Ministerstwo. Malfoy miał duże wpływy, przyjaźnił się z samym Ministrem Magii :D
Już nie mogę się doczekać kolejnego poniedziałku 😊🐍
U Syriusza nawet nie sprawdzono czy ma Mroczny Znak, a ogłoszono go zwolennikiem Voldemorta.
A Greyback? On, o ile mi wiadomo, nie miał znaku, a mimo to był sługą Sami-Wiecie-Kogo.
No nareszcie! Czekam regulanie od prawie miesiąca na każdy odcinek xD
Mnie zastanawia jak to możliwe, że Voldek nie czuł, że kawałki jego duszy (horkruksy) zostały zniszczone. Gdy się zorientował, to kilku już nie było.
myblondigirl wiesz mam teorie na ten temat:
Wcześniej Voldemor był zbyt słaby i mógł nie czuć tego że jego części są niszczone
Bo jego dusza byla rozdarta na o wiele wiecej czesci niz powinna, a to uposledzalo jego zdolnosc odczuwania tego, ze poczatkowo nie mnogl tego odczuwac- bylo to w ksiazce.
Ja chciałam zaznaczyć, że Harry jest strasznym egoistą.
W Insygniach mówi Krumowi, że Ginny jest zajęta tylko po to, by się do niej nie przystawiał. Wspaniale, Harry, skoro ty nie możesz z nią być to ktoś inny też nie może, hmm?
A miałam się uczyć niemieckiego trochę, ale wrzuciliscie film, więc poczekam
Das Deutsch läuft nicht weg (czy jakoś tak) ;)
veloce fulmine i co z tego? Niektórzy lubią, czują potrzebę albo muszą. :P
ale nie niemiecki xD
mar12301 nie? Nie kazdy ma tak dobrze w życiu, aby iść za kasę rodziców na studia albo w ogóle nie każdy może sobie na to pozwolić.
Ale widzę, że dzieciarnia wyżej tego nie rozumie, bo ma za dobrze xd
To nie do końca jest absurd, ale na pewno jest dość dziwne. Mamy czwórkę mądrych i potężnych czarodziejów: Godryka Gryffindora, Helgę Huffelpuf, Rowenę Ravenclaw i Salazara Slytherina. Zastanawiają się, gdzie zbudować szkołę.
-Może w tym miejscu obok jeziora z trytonami, przy lesie z wilkołakami, centaurami i innym cholerstwem?
Brzmi jak dobry pomysł!
Żeby uczniowie mogli się uczyć przyrody na żywych modelach
Osobiście mnie najbardziej deneruje w HP to, że praktycznie wszyscy sie znają z Hogwartu, prawie każda pare zna sie ze szkoły. Strasznie mi w HP brakuje udziału Mugoli. Jak to możliwe ze w świecie gdzie powiedzmy mnej niz 1% to osoby magiczne większość żadnego nie zna. Przecież Hogwart zaczynał sie w wieku 11 lat do tej pary wszyscy chodzili do szkół mugolskch. Nie mają żadnych znajomych z osiedla ? szkoły ? bez sensu.
Czarodzieje nie chodzili do szkół mugolskich, uczyli się w domach.
Ta seria jest świetna, dobra robota kochani :)
Wakacje kojarzą mi się z H.P., bo to właśnie w lipcu pierwszy raz po niego sięgnęłam. No i ostatnio znów ten okularnik lata mi nad głową, ale trochę się boję, że teraz będę na siłę szukać absurdów ^^ Choć znam go już prawie na pamięć, to z wiekiem zauważa się zupełnie inne rzeczy..:)
Mój wrzask radości po zobaczeniu mojego pytania, słyszano chyba w promieniu kilku kilometrów :D
A które to pytanie?
Jezu, piąty raz trafiam na odcinek oglądając poprzednią część. Uwielbiam!
Po ataku, Snape znalazł się u Potterów, płakał nad ciałem Lily jak znalazł ją martwą ,on mógł powiadomić Dumbledora
Przynajmniej w filmie.
Ale chyba lepsze takie wyjaśnienie niż żadne.
Co do pierwszego absurdu, w Polsce jest prawie tak samo. Zdarza się, że nic nie zrobisz, a i tak trafiasz do więzienia (np. sprawa Tomasza Komendy). Co prawda u nas nie ma dementorów, ale są popieprzeni policjanci i współwięźniowie. Czyli prawie jak w Harrym Potterze.... Smutne 😢😢
Polskie więzienia i tak są lepsze niż te w Stanach, gdzie trafia się za drobne kradzieże i jakieś pierdoły, bo funkcjonuje tam cały dochodowy biznes więziennych, tj. funkcjonariusze więzienia dostają premię od każdego przyjętego więźnia, a im wyższy rygor, tym lepiej. I tam na porządku dziennym są gwałty, morderstwa, tortury i prześladowania. W sumie to Azkaban jest chyba lepszy xD
Loximus no jeśli o to chodzi, to Azkaban zdecydowanie lepszy.
W "Więźniu Azkabanu" Hermiona informuje pozostałych członków Brygady RR, że ma urodziny we wrześniu i jej rodzice zostawili jej pieniądze, aby kupiła sobie prezent (Krzywołapa), ale w "Insygniach Śmierci", kiedy po Harry'ego przychodzi eskorta jest już ona pełnoletnia. Jakim cudem, skoro to zdarzenie miało miejsce mniej więcej w połowie lipca?
Hermiona jest starsza od chłopaków. Urodziła się w 79 a Ron z Harrym w 80 roku. Jest to związane z ogólnym rokiem szkolnym w Anglii i rocznik bohaterów to osoby urodzone od 1 września 1979 do 31 sierpnia 1980
Ja mam absurd w kontekście szat. Pierwszorovzni niewiedzieli do jakiego domu trafią, więc jak mieliby sobie kupić szaty. Kupują szaty wszyskich domów, a później wybierają jedną?
-Cześć mamo! Cześć tato! Właśnie wyszłem z szafki! Prawie zginołem!
14:38 a trzeci jest rudy
A mnie zastanawia jedno. Jakim cudem Dursleyowie nie mieli problemów związanych ze zniknięciem Harry'ego? Był on zapisany do szkoły a nagle kilka dni przed znika i pojawia się w wakacje. Nikogo to nie interesowało? Żadna policja czy szkoła nie interesowały się zniknięciem chłopca? W jednej części bylo wspomniane, ze Harry chodzi do szkoły dla młodocianych recydywistow, ale czy żadne władze tego nie sprawdzaly?
Zasadniczo tuż przed pójściem do Hogwartu Harry ukończył szkołę podstawową, więc ta już się nim nie interesowała. A sąsiadom się powiedziało, że poszedł do szkoły z internatem, nie mieli powodów, by temu nie wierzyć (pomińmy fakt, że nikogo za bardzo nie obchodziło, że młody chodzi zaniedbany, to już inny absurd).
Harry dowiedział się o Hogwarcie dobry miesiąc przed rozpoczęciem roku szkolnego, wystarczyło, że nie złożył dokumentów do gimnazjum (jako potwierdzenie czy coś) lub wysłał list/zatelefonował (ew. Petunia/Vernon jako jego opiekun prawny), że jednak wybiera inną szkołę.
No właśnie. Ta brytyjska opieka społeczna jest do niczego. Ale możliwe, że samo ministerstwo magii dbało o amnezję u mugolskich urzędasów. Bo powinni się interesować czemu nieletni nie chodzi do szkoły.
Hermniona też wracała teoretycznie na wakacje do rodziców i żadni ich sąsiedzi, znajomi, jakaś dalsza rodzina też się tym nie dziwili? Okej rodzice mogą mówić że jest w jakiejś tam szkole z internatem, ale jak długo to może trwać? Powinna myśleć potem o studiach itd. Nikt się nie zdziwił że tak nagle całkowicie zniknęła?
Chacha, miałam ubaw was oglądając/słuchając. Super!
Wyszło na to, że autor powinien dobrze przemyśleć co pisze. Tolkien takiego błędu by nie popełnił, a jakim dziełem jest "Władca Pierścienia".
Voldzio wykrywa kłamstwa, więc dlaczego nie wykrył kłamstwa Narycyzy Malfoy w 7 części? W końcu gdyby to zrobił, zabiłby Harre`go i co? Koniec?
Również mnie to zastanawiało, ale w zasadzie jest całkiem możliwe, że w swojej arogancji (choćby wynikającej z przeświadczenia o byciu panem Czarnej Różdżki) nie skupił się na tym. Może też chciał podświadomie utwierdzić się w tym, że Harry tym razem ostatecznie wyzionął ducha. Ciekawa sprawa, na pewno było to nierozsądne podejście z jego strony i wiemy, że doświadczył później niemiłej niespodzianki.
hm.... rozumiem, ale czy to nie oznacza, że nie powinien również nie wyczuć kłamstwa Franka na początku 4 części? Był wtedy słaby i prawie nie miał mocy...
kirkan2356 może Narcyza znała oklumencję.
Alex B. Na poziomie Voldemorta? Mistrza oklumencji?
W Księciu było powiedziane, że Narcyza nauczyła Draco oklumencji.
Hogwart... Najbezpieczniejsze miejsce, bo wcale:
- Nie ma tam cerbera
- Voldemorta
- Trolla
- Smoka
- Lasu z centaurami, które za wkroczenie na ich teren zabijają
- Akrobantul
- Bazyliszka
- Zbiegłego więźnia
- Wilkołaka
- Śmierciożercy
- Turnieju Trójmagicznego (W którym ginęli ludzie)
- Zeru środków bezpieczeństwa przeciwko Voldemort'owi (5 część)
- Olbrzyma
- Śmierciożercy w Hogwarcie
- Zabicie D U M B L E D O R A
- Terroru Voldemorta
I wcale nie odbyła się tam ostateczna bitwa drugiej wojny czarodziejów...
Dalej...
W ministerstwie...
- Walka między Dumbledorem i Voldemort'em w najlepiej chronionej części ministerstwa
- Zaklęcia niewybaczalne
- Bitwa
- Trójka osób pod eliksirem wielosokowym
Dalej...
Gringott...
- Smoki
Skoro łzy feniksa potrafiły uleczyć zranionego przez bazyliszka Harry'ego to dlaczego nie uleczyl Dumbledora po tym jak zaczela mu gnic ręka. Skoro jad bazyliszka niszczy horkruksy będące super czarna magią to czy łzy feniksa, które niszczą te hiper toksyne nie działają na urok?
A ja zadam inne pytanie: a gdyby Dumb odciął sobie tę rękę? Skoro Voldek zrobił dla Pettigrew w pełni funkcjonalną protezę, to dla Dumba nie powinien być to problem.
Also, może łzy feniksa leczyły tylko trucizny, a przypadłość Dumbledora nie była stricte trucizną.
Mnie zawsze dziwiły zabezpieczenia horkruksów- w sensie pierścień i medalion były świetnie ukryte, chronione przez pułapki i klątwy. Oczywiście pierwszy przedmiot został odnaleziony przez Dumbledora, a przy drugim towarzyszy mu już Harry, ale pełni raczej funkcję obserwatora/pomocnika. Mam rozumieć, że po takiej ilości pracy, jaką Voldi włożył w przygotowanie tych wszystkich mechanizmów zabezpieczających zwyczajnie się zmęczył i stwierdził, że inne fragmenty jego duszy nie muszą posiadać tak skomplikowanej ochrony? Dziennik trafia do Malfoyów nie zabezpieczony nawet jednym, złośliwym urokiem, czarka jest u Gringotta, ok, ciężko tam się włamać, ale sam Voldi tego próbował, więc chyba wiedział, że nie jest to niemożliwe. O diademie nie wspomnę. Dobra, Voldemort jest megalomanem, ale też paranoikiem, który wszystko świetnie planuje i przygotowuje się na wszelkie ewentualności. Jedynym powodem dla którego nie wysilił się przy ukrywaniu reszty kawałków swojej duszy wydaje się fakt, że Harry by tego zwyczajnie nie przeżył xD
Może czarodzieje czują energię jak Saiyanie z serii Dragon Ball xD
Moja ulubiona seria uwielbiam was i róbcie jak najwiecej o Harrym Potterze!:)
Ciekawi mnie dlaczego Voldemort tworząc i chowając horkruksy nie pomyślał i nie stworzył ich z najprostszych rzeczy np. widelca czy figurki lub groźnych zwierząt np lwa czy też takich których praktycznie nie da się złapać np. ryba głębinowa lub jakiś ukwiał. Albo po prostu ich nie ukrył w miejscach które nie nasuwają się na myśl np.zakopał, wyrzucił na dno morza lub wyrzucił go w kosmos (tam nikt by go nie znalazł), tylko stworzył pułapki które naprowadzały na nie. To tak jakby ninja chodził owinięty w świateł niby nie powinno go widać a jednak.
Pterus Horcruksy miały być czymś cennym dla Voldemorta. Tam przecież miały być cząstki jego drogocennej duszy.
Było powiedziane, że Voldemort miał za wysokie mniemanie o sobie, żeby umieszczać cząstki swojej duszy w byle widelcu.
Fanfiki to, żaden punkt odniesienia ale w HPMoR Riddle umieścił część swojej duszy w sondzie Voyager, sprawiając, że Dumbledore mógł go co najwyżej pocałować w rzyć.
Prawdopodobnie w askabanie są różne poziomy, np. Na kilku piętrach od parteru nie było wstępu dementorów a dopiero na wyższych mogli przebywać, a najwięcej z nich znajdowało sie na górze więzienia.
Kocham was i wasze filmy😘😘😘
2:26 w 3 cześć na samym początku mówią że kieszonkowców nie zamykaja w azkabanie