Kochani, kilka propozycji podrzuconych przez Was albo rzeczy, o których sobie przypomniałem po czasie: * piła, ręczna składana lub drutowa, * ewentualnie siekiera lub inny toporek, * druczek oświadczenia o stłuczce, albo minimum kartka papieru i długopis (nie polecamy korzystania z tych oświadczeń, zawsze lepiej wezwać Policję), * nóż lub przecinak do pasów, najlepiej z ostrym końcem do rozbijania szyby, * urządzenie rozruchowe (jumpstarter). Jak coś sobie przypomnę, albo coś jeszcze podrzucicie, to dopiszę. [Krzysiek]
Piła na 100%, taśma na gada, laska kleju na gorąco, trytytki, peleryna przeciwdeszczowa, czapka, BUFF lub arafatka, skarpety,koszulka,torebka do sikania (taka żelująca), energy drink, zapasowe okulary przeciwsłoneczne , folia malarska, gruby worek na śmieci, wycieraczka w sprayu. To są rzeczy, które nie muszą być w plecaku, można je upchać w zakamarkach
W aucie wożę też łom 1m-akurat wchodzi w poprzek bagażnika. 2 stazy taktyczne SOFF cat.5. Spirytus 0.2l Gaśnicę polecam 6kg-kiedyś gasiłem Seicento w gazie. 1kg pozwala tylko na szybkie zareagowanie, ale nie na ugaszenie. Mam też CB Radio stałe i "ręczniaka"-pozwala na utrzymanie komunikacji z autem w miejscach braku zasięgu GSM.
Najważniejsze w samochodzie mieć: ->koło zapasowe, narzędzia do jego zmiany, komplet żarówek, apteczka, gaśnica, kamizelka żółta i trójkąt, latarka. To tak w temacie możliwych usterek które samemu damy rade naprawić. Dobrze mieć olej w zapasie, płyn chłodniczy czy płyn do wycieraczek bo można je kupić w opakowaniach 1l które zajmują na prawdę niewiele miejsca i można je łatwo schować. Takie rzeczy mam w samochodzie ukryte w schowkach do tego przeznaczonych czyli **tylne nadkola**. Dobrze mieć jakiś klej drut, opaski, taśmę klejącą... to się zawsze może przydać i nie tylko w sytuacjach kryzysowych. ->żywność jest problematyczna ze względu na temperatury. Bez jedzenia można długo przetrwać a wolę siedzieć głodny niż zjeść coś co się zepsuło w wyniku niewłaściwych warunków przechowywania. Mam tylko zupki chińskie bo nie wymagają specjalnych warunków przechowywania i kawę w saszetkach. Wodę niezbędną do ich przyrządzenia uważam że będę w stanie zdobyć bez wiekszego problemu. Dodatkowo pepsi bo nie chce zamarzać do -20 a butelki są z bardzo grubego plastiku który nie pęknie w razie zamarznięcia. Przetestowane wiele razy w lecie jak zapomniałem wyjąc takową butelkę z zamrażarki. Nie rozszczelni się w razie zamarznięcia. Jak ktoś jednak ma obawy polecam takie butelki umieścić w grubym foliowym worku aby w razie czego zawartośc pekniętej butelki nie zalała nam reszty rzeczy. Dlatego mam akurat pepsi a nie wodę czystą. Do tego pepsi jest bardzo kaloryczne i zawiera pobudzającą kofeinę. Dobrze jest mieć też odrobinę alkoholu-spirytusu bo nie zamarznie a jest środkiem odkażającym, odmrażającym, palnym i skutecznym płatniczym. ->Leki to minimum w apteczce czyli woda utleniona, środek przeciwbólowy, węgiel aktywny, koc metalizowany bandaże i lepiec na drobne rany. Temperatury w samochodach w lato są na tyle duże że większość leków po takim przechowywaniu może okazać się niezdatna do spożycia. Trzeba się upewnić czy dany lek może być przechowywany w temperaturze powiedzmy +40' gdzie wnętrze samochodu potrafi się rozgrzać do 80' w bardzo upalne dni. ->Dobrze jest mieć ładowarkę do telefonu, zapalniczkę do gniazda zapalniczki aby w razie potrzeby rozpalić sobie ogień. Można mieć też specjalne kostki które po zapaleniu palą się około 30minut (za grosze na allegro) lub świeczki podgrzewacze. Czy to potrzebne? trudno mi ocenić. Nie mniej jednak takie kosteczki zajmują mniej więcej tyle co paczka papierosów i można je mieć gdzieś w schowku. Można i do tego zapalniczkę, zapałek nie polecam bo jednak w samochodzie zawsze jest jakaś wilgoć i nie chcą sie palić te zapałki. Próbowałem, odradzam zapałki. ->CB radio to już trochę relikt, ja go nie mam i nie będę kupować. Radio zwykłe w samochodzie mam sprawne, moim zdaniem wystarczające. W moim samochodzie są w sumie 2 gniazda zapalniczki więc uważam że rozdzielacz nie jest niezbędny, ale jak ktoś ma jedno to niech sobie kupi. Są fajne rozdzielacze mające w sobie już ładowarkę USB np. Jedno urządzenie zastępuje dwa. ->Samochód jest dobrym schronieniem, jednak przed zimnem za dobrze nie chroni. Spędziłem kilka nocy w samochodzie w temperaturach około 0 i było to już mało komfortowe. Musiałem w nocy samochód odpalić i dogrzać sobie środek. Dlatego tak ważne jest by w samochodzie było zawsze paliwo w zbiorniku. chociaż ta połowa zbiornika by przejechać te 400km i się ew dogrzać w zimniejsze noce jeżeli przyszłoby nam spędzić je w aucie. Ja dodatkowo mam matę grzewczą na fotel kierowcy tyle że ja jej normalnie używam w okresie jesienno-zimowym. Polecam mieć coś takiego tylko pamiętać że to bierze sporo prądu i jak mamy gorszy akumulator trzeba jej używać przy odpalonym silniku żeby nie mieć niespodzianki. Dobrze mieć jeszcze jakiś koc czy zapasowe ubranie w razie przemoknięcia. Nie trzeba całej szafy, starczy spodnie koszulka skarpety, buty i kurtka. Jak dobrze zwiniesz to zajmie to tyle co butelka wody mineralnej. Warto mieć ręcznik papierowy i małe mydełko, jak ściśniesz też zajmie niewiele miejsca. ->jak chodzi o mobilną kuchnię to jednak w paranoję bym nie popadał, moim zdaniem to jest bez sensu. Nie trzeba kuchenek, nie trzeba palników... zajmuje to zbędne miejsce. Blaszany kubek w zupełności starcza bo jak wyżej napisałem wodę w nim zagotujemy np przy pomocy palnych tabletek. Sprawdziłem rozwiązanie, jedną taką tabletką da się zagotować 0.5l wody. Dla mnie starczy na jedną zupkę chińską i kawę. ->taktyczne narzędzia? Moim zdaniem mały metalowy szpadel jest starczający w razie konieczności wykopywania się z błota czy śniegu. Obowiązkowo mini siekiera. Może okazać się bardzo przydatna jak będzie trzeba uciąć gałąź, wbić kołek w ziemię lub przy przygotowaniu drewna na ognisko. Będzie to też skuteczna broń w razie napadu. Zadziwiająco skuteczna. Nóż obowiązkowo ale o tym chyba mówić nie trzeba bo to oczywiste, o narzedziach było pisane wyżej. całość tego co napisałem da się upchnąć w jednym plastikowym pojemniku o wymiarach 50x40x50. Zajmuje niewiele miejsca w bagażniku. Zachęcam do dyskusji, chętnie wymienię się opiniami czy doświadczeniami.
Ja bym jeszcze dodał do tego zestawu akcesoria zimowe: - skrobaczkę do szyb - łopatkę (nawet mała saperkę) - łatwopalny "Plack" nawet mala puszka, do odpalenia auta gdy będzie na prawdę zimno, a my mieliśmy jeszcze paliwo letnie itd, albo nam się zapowietrzy układ przez dziurę w Baku) i nawet po wlaniu paliwa z tej piątki z bagażnika Plack będzie nieoceniona pomocą. Oczywiście w granicy rozsądku aby nie rozwalić silnika, ale w sytuacji awaryjnej lepiej szybko odpalić auto aby uciekać i ryzykować tym 1/1000 szansą że coś się popsuję niż tego nie zrobić 😄
Bardzo ciekawy i merytoryczny komentarz, daje lajka. Ja zamiast siekiery wożę tomahawka- drwa rąbie też świetnie, robi za młotek a i do samoobrony jest o wiele lepszy. Polecam również tarpa, bardzo się przydaje a nie waży dużo
ja mam jeszcze przecinak do pasów z wybijaczem okien, na wypadek wpadnięcia do wody, ale nie wiem, czy ten wybijacz zadziała. nie ma na czym go wypróbować.
Obejrzałam film. Bardzo ciekawy. Od lat dowożę dzieci do placówek i na zajęcia dodatkowe. Przemierzam spore odległości, mieszkam ma wsi. Z doświadczenia wiem, że krzesiwo, zapałki i zapalniczka zawsze woreczku strunowym, który chroni przed zawilgoceniem. Zimą uważam, że saperka nie wystarczy. Ja muszę mieć łopatę i worek karmy dla psów lub kotów. Jak się zakopałam, najlepsze do podsypania. Żaden piasek czy popiół, karma jest świetna. Miałam kilka wypadków, samochód owszem jest schronieniem, ale może może się zdarzyć, że będziemy musieli się z niego wydostać. Nie wyobrażam sobie nie mieć noża do pasów i młotka do wybijania okien. Takie moje uwagi praktyczne, nie interesowałam się ewakuacją, Na film trafiła przypadkiem. Kanał ciekawy.
@@1meylo pewnie wystarczy i może nawet będzie lepszy, ale wydaje mi się, że ten nóż do cięcia pasów jest bezpieczniejszy. Ostrze jest zabudowane. No i ja nie jestem kobietą, która dobrze posługuje się nożem (poza kuchnią 😉).
To wyposażenie na dwa tygodnie dla mieszkańców Kanady ;-)). Bob w Polsce nie musi być tak rozbudowany, bo w zasięgu kilku km są ludzie,stacje itd. Z takim szpejem zabraknie miejsca na dzieci i psa. Odcinek bardzo dobry bo szeroko opisuje co MOŻNA wozić i każdy coś tam wybierze albo właśnie zostało mu to podpowiedziane. Łapa w górę!
W poprzednim filmie mówiłem, że w Polsce w zasięgu kilku km są ludzie, duże miasta i tak dalej, a jednak fuckupy się zdarzają. :) Natomiast zgadzam się z Tobą, że koniecznie trzeba sobie taki zestaw zbudować dostosowany do własnych potrzeb. [Krzysiek]
A ja polecam wozić w aucie koc. Miałem sytuację, że w środku zimy, w lesie ok. 20 km od miasta zakopałem się w śniegu. Na dodatek komórka mi się rozładowała, a nie miałem w aucie ładowarki. Pech chciał, że zakopałem się w lesie. Nie było szans żebym wyjechał. Z pomocą mi przyszedł koc, który przez przypadek woziłem w bagażniku. Podłożyłem go pod koła. Dzięki niemu wydostałem się z zaspy. Taki protip ;)
@@ZychuZychu Dywaniki mam gumowe, więc nie nadają się. A wtykanie gałęzi nic nie pomogło. Koło było zakopane ponad 10 cm w ubitym śniegu (niczym lód). A poza tym rozłożenie koca, podłożenie go pod koła i wyjechanie dziury zajęło mi minutę 😉. I nie musiałem używać lewarka.
Właśnie wróciłen do domu z jakiegoś przeoranego placu budowy na drodze nr.31, mój złom odjechał lawetą. Nauczyłem się dzisiaj na własnej skórze, że trzeba mieć assistance, jakieś jedzenie i picie w samochodzie, koc i ładowarkę/powerbank. Dobrze mieć też piwo, w razie gdyby okazało się że awaria jest na tyle poważna, że już nie będzie trzeba prowadzić :D Od razu odświeżam dobie ten film, dzięki Krzysiu.
Co do samochodu - warto przećwiczyć "na sucho" zmianę koła - unikniemy wielu niespodzianek w przyszłości - szczególnie, jeśli w naszym wozie zapasowe koło jest na "zewnątrz". Poza tym zestaw żarówek na pewno i jesli chodzi o gaśnicę, to kupujemy taką, która ma miernik ciśnienia . Pozdro.
Warto na smarować i co jakiś czas sprawdzać mechanizm (śruby, zawiasy) mocujący zewnętrzne kolo zapasowe, zwłaszcza to pod samochodem. Bo co po kole , którego nie da się wyjąć.
Polecam metrową gaz rurkę przydatna jako przedłużenie klucza do zmiany kół nakładamy na klucz i mamy dłuższe ramie do dźwigni, a w razie co dobry sprzęt do samoobrony ;)
Miałem dzisiaj awarie samochodu koło godz: 9:00 na S17 zaraz za zniesieniem ograniczenia prędkości za Kołbielą. Na pomoc czekałem koło 1h, całe szczęście, że miałem ciepłe ubranie, bo w Warszawie było rano kolo -4°C.
Niesamowite. Kto by się spodziewał -4°C pod koniec listopada. Przeżycie godziny w samochodzie w takich warunkach musiało być straszną traumą. Rozpaliłeś ognisko za pomocą waty szklanej przytkniętej do akumulatora? Czy jak w zimie idziesz z psem na spacer to rozbijasz obóz co 100 metrów?
@Br0war @Dawid S Poprostu przytoczyłem przykład, że taka sytuacja może się zdarzyć każdemu. Mogłem czekać dłużej, mogłem krócej, pogoda też mogła być różna. Widzę, że niektórzy mają problemy i muszą się przypierdalać do wszystkiego. Jeżeli nie macie nic do powiedzenia to po prostu się nie wypowiadajcie.
Spośród tego, co wożę, najczęściej przydały mi się (w kolejności malejącej): rolka ręczników papierowych (zastępują chusteczki, srajtaśmę), woda do picia, latarka, koc (zabezpieczenie podczas przewożenia większych rzeczy na siedzeniach), multitool, opaski zaciskowe, likna holownicza, saperka
Jesli chodzi o auto na przetrwanie w niskich temperaturach to z własnego doświadcze,nia polecam hybrydę ( pracowałem jako taksówkarz w Szwecji) ... Zdarzało mi się spać w aucie przy -20°C... Zostawiamy auto (w moim przypadku toyota prius+) na biegu jałowym i auto odpala silnik gdy temperatura lub poziom naładowania baterii spada poniżej założonych wartości... Przyjmuj, że na pełnym baku kilka dni mógłbym w aucie bytować w komfortowych warunkach w bardzo niskich temperaturach zewnętrznych
Mam lat 39 i jezdze autami od juz 20 lat. Dodalbym: porzadny klucz do odkrecania kol (mialem sytuacje wymiamy kola a chinski badziewny klucz sie zlamal podczas proby odkrecania kola). Ostatnio mialem usterke auta w ktorej bardzo mi wyciekal olej i 1 litr oleju silnikowego ktory mialem ze soba bardzo mi pomogl. Dodalbym jeszcze pasy transportowe takie 6 metrowe szerokie z napinaczem. Przydaje sie to bardzo zeby cos przewiezc na dachu i ogolnie ma wiele zastosowan. Mialem tez usterke chlodnicy wiec woda sie przydala rowniez zeby doraznie zwiekszyc ilosc plynu w chlodnicy zeby gdzies dojechac. Wd40 woze tez ze soba co chyba nie bylo wspomniane na filmie a potrafi pomoc cos odkrecic co jest zardzewiale. Woze ze soba tez tabletki na alergie (mam alergie tylko na jedna rzecz ale dosyc silna). Oprocz tego paracetamol. Mam tez taki fajny zestaw do naprawy opony ze sa takie jakby gumowe sruby. Poprostu wykreca sie srube czy tego gwozdzia z opony i wkreca sie w to miejsce te gumowa srube i to uszczelnia kolo tak ze spokojnie mozna dalej jechac.
Dzięki za kolejny dobry materiał i cenne podpowiedzi, a zwłaszcza nowe dla mnie pomysły jak np. lampka ostrzegawcza czy mały recznik. Ze swojej strony mogę dodać, że warto pomyśleć o nożu ratowniczym (ze zbijakiem do szyb i przecinaczem pasów) który powinien być przymocowany na wierzchu, blisko kierowcy. Oprócz tego tarp/plandeka, zapalniczka benzynowa (chyba że jeździmy dieslem) i oczywiście najważniejszy „złoty duet” czyli taśma srebrna 3M + WD-40 😎 Ja oprócz saperki i składanej piłki zamierzam dodać jeszcze siekierkę w bagażniku. Saperkę mam klasyczną ale z bundeswehry a nie z Biedronki i jest bardzo solidna a złożona nie zajmuje dużo miejsca, polecam.
@@domowysurvival no i właśnie z tego powodu nadają się do auta benzynowego jak znalazł - ja zamierzam wozić w moim właśnie jedną pustą na wszelki wypadek, bo benzyna do niej będzie zawsze pod ręką 😂 taki plan 😎
@@MaacAbra no tak, choć tankowanie jej z samochodu będzie trochę upierdliwe. Ja jeżdżę dieslem, więc nawet pod tym kątem nie skojarzyłem. :D [Krzysiek]
Polecam wozić 2 gaśnice i dwa trójkąty. Kiedyś zatrzymałem się by ugasić kosz który pewnie zapalił się od peta i miałem w bagażniku drugą gaśnice na wypadek np kontroli czy (oby nie ) ponownej potrzeby użycia.
Krzychu, dołożyłbym klin do podłożenia pod koło albo nawet 2 :) Jak padnie ręczny może się przydać - jak trzeba będzie cokolwiek zrobić przy podnoszeniu tylnej osi - również się przyda.
odnośnie 1. asistans i wymiany koła zdarzyło się mojemu szwagrowi przebić dwie opony na raz a zapsówkę miał tylko jedną asistans się przydał wtedy . 2. są gazy pieprzowe w żelu są bezpieczniejsze w samochodzie
Lepsze od koła zapasowego są opony run-flat. Nawet jak złapiesz 4 kapcie to powoli do domu dojedziesz. Zamiast karnistra lepiej mieć instalacje LPG, a benzynę traktować jako rozwiązanie awaryjne.
Ja w samochodzie trzymam jeszcze piłę ręczną i toporek taktyczny - do usunięcia drzewa które może zablokować przejazd. Miałem sytuację gdy drzew, grubości może 50cm zablokowało drogę. Nie można go było przesunąć bo z jednej strony siedziało korzeniami w ziemi częściowo, a koroną zaplątało się w drugie drzewo. To byłoby może 30 min roboty żeby je usunąć dla dwóch mężczyzn. Natomiast zabrakło właśnie tych przedmiotów. Oprócz tego szczoteczka do zębów, mały żel pod prysznic, dezodorant itd. Łom by móc kogoś wydobyć z samochodu jeśli drzwi się zablokują. Albo jako narzędzie samoobrony. I jeszcze można by parę innych rzeczy wymienić ale nie mam swojego spisu w Excelu pod ręką ;)
Na pewno warto maly agregat prondotworczy honda 2000 Przewody10m,koncowki,zaciski,akumulator zapasowy jak padnie alternator. Rozrusznik , akumulator I alternator szczegulnie zima gdy ma sie automata w dislu. Webasko zamontowac to rewelacja grosze kosztuje a zycie ratuje. Pozdrawiam
Nooooo !!!!! Pomysł naprawdę świetny (sam go stosuje) 👍👍👍👍👍 Ale do tego potrzeba by było "Jelcza z przyczepą " . Albo sporej terenówki z porządnymi relingami i skrzyniami na dach😎
Dzięki Krzyśku🌿🌾🥀 Ale jak masz 4-o osobową rodzinę!!!! A do dyspozycji "cinquecento" No to trochę słabo. Sam wiesz że pojemność bagażnika jest ograniczona
Ja bym jeszcze dodał do tego zestawu akcesoria zimowe: - skrobaczkę do szyb - łopatkę (nawet mała saperkę) - łatwopalny "Plack" nawet mala puszka, do odpalenia auta gdy będzie na prawdę zimno, a my mieliśmy jeszcze paliwo letnie itd, albo nam się zapowietrzy układ przez dziurę w Baku) i nawet po wlaniu paliwa z tej piątki z bagażnika Plack będzie nieoceniona pomocą. Oczywiście w granicy rozsądku aby nie rozwalić silnika, ale w sytuacji awaryjnej lepiej szybko odpalić auto aby uciekać i ryzykować tym 1/1000 szansą że coś się popsuję niż tego nie zrobić 😄
Kable wożę z przyzwyczajenia... dla własnej wygody od kilku lat "na pace" swoje miejsce ma u mnie booster; w razie rozładowanego akumulatora nie muszę nikogo prosić ;)
Wal do „jula”, ja tam na wypad po europie kupilem mini multimetr za 19zl. Do 10A i do 700V z piszczalka. Szukalem malutkiego bo w dwie osoby na dwa tygodnie bez hoteli i frykasow. Motocyklem, wiec wielkosc byla wazna. ;)
Dodatkowo warto zabrać ze sobą worki na wymiociny lub tabletki przeciwwymiotne. Pojemnik na awaryjne oddawanie moczu, szczotkę samochodową, skrobaczkę do szyb może i wiele innych, ale teraz nie wiem. W ramach ciekawostki, to rozszczelniony gaz pieprzowy w samochodzie po pewnym czasie szczypie w oczy mniej😉 pozdrawiam.
Oprócz większości wyposażenia które wymieniłeś, dodatkowo wożę w specjalnie w tym celu uszytym, skórzanym futerałem, silną latarkę, składany mocny nóż, zapalniczkę gazową, kubotan, krzesiwo i dodatkowy akumulator do latarki. Oprócz tego składaną piłę a także mały toporek i mocny nóż z głownią stałą w jednej specjalnie uszytej pochwie ze skóry. Wszystko to umocowane jest na zatrzaskach (napach) do dźwigni pod fotelem kierowcy. Zupełnie tego nie widać i nie przeszkadza. W bagażniku mam też wielofunkcyjną saperkę, mały łom, linkę o grubości 1cm, i ręczną piłę łańcuchową wszystko w rejonie koła zapasowego pod podłogą bagażnika. Pozdrawiam.
Warto miec dodatkowo ( oprocz CB zapietego do zasilania na stale bez kluczyka) drugie reczne radio (alan42 czy inne ) pozwala na oddalenie sie od pojazdu w wyzszsze czesci np doliny ,majac rownoczeznie kontakt z pozostalym w pojezdzie i wezwac pomoc , czy "stopa"( k19) . Warto miec pas zamiast liny mozna owijajac go wokol opony miec cos jak wyciagarka . Zaczepione np o drzewo zwija sie wokol opony jak slimak spirala i wyciaga auto ze sniegu blota itp . Czasem takie niby trapy alu na bagazniku nic nie waza a moga pomoc w pokonaniu blota sniegu rowu . Warto miec skladany rowerek 20" lub jak ktos ma jeepa na tylnym kole motorynke retro (40kg) z demobilu lub hulajnoge spalinowa 2t w pokrowcu ..idzie ..pozalatwiac sprawy przedostac sie wezwac support przywiezc paliwo czy klucze niezastapione. Pewnych KOLEGOW NA KTORYCH MOZNA LICZYC ZAWSZE I VICE VERSA. TU NA POLUDNIU STOSUJEMY ZASADE 3. 3. 3 .. MOJ artykul z kiedys i dostosowali sie od lat kazdy nasluchuje kiedy moze ( nie kazdy sie zglasza jak nie moze ale powiadamia kogo trzeba jezeli ktos ma problem) . MOJ ARTYKUL CHYBA Z PRZED DEKADY : www.radiomalopolska.pl/shtf.html 3 CB ...3.14PMR .. czasem 3.7 MHz .. ale to ostatnie bez sensu na kilkaset km .. POZDRAWIAM I POWODZENIA
Jak przywołana osłona odpadnie spod auta to faktycznie TOBIE nie zagraża, ale warto pomyśleć o tym który jedzie za tobą i jak się wtedy zachowa .. Mądry chłopak a taka nieodpowiedzialność
Butelki PET świetnie znoszą zamarzanie wody. Sprawdzone wielokrotnie przy szybkim schładzaniu napojów, gdy zdarzało mi się o nich zapomnieć i następnego dnia wyciągało się kamień w butelce pet, która po rozmrożeniu nie przepuszczała.
Mnie kiedyś woda gazowana w PET zamarzła, więc nie mam do nich zaufania. O uwalnianiu się związków chemicznych gdy są w upale to nie wspominam... [Krzysiek]
@@domowysurvival ale mówimy o awaryjnym zastosowaniu, więc na jakieś kompromisy musimy pójść. Szkło też nie jest idealne, bo łatwo się tłucze i to dopiero pęka w razie zamarznięcia wody!
Kobiecie przydać się może "zestaw higieniczny" na "trudne dni" :) Dla dziecka może jakaś zabawka czy książka do czytania i ogólnie jakaś dobra książka na którą zawsze brakuje nam czasu... no i Biblię bym wzięła ske to sem ja :) Gdy w końcu uzbieram na jakieś autko to na bank zagoszczą tam worki na śmieci, okulary przeciwsłoneczne, balsam do ciała... i pilnik do paznokci bo nienawidzę zadziorów ;) Na ewakuację myślę że jeszcze po zestawie czystej bielizny dla każdego, woda w baniaku z kranikiem jest poreczna (przynajmniej sam kanister z kranikiem i filtry), na pewno śpiwory jak dla nas są musowe, długopis, notatnik, do jedzonka soczewica, ryż i cebula plus olej sól i cukier i kawa/herbata i jakieś gotowe dania i może suszone płatki ziemniaczane... czy coś jeszcze nie wymieniono...? hmmm no na bank jakiejś krzesiwo i zapalarki, latarka plus extra baterie, duza folia np. malarska, koce izotermiczne, tabletki przeciwbólowe na wszelki.
A propos samochodu do survivalu, to z tanich opcji proponuję CC900. Mimo, że nie jestem specjalnie techniczny, to udało mi się wymienić pod blokiem uszczelkę głowicy. Prosta konstrukcja, nie było konieczności rozbierania rozrządu, więc jak na tani survival się nadaje. Oczywiście wersja wypas to Skot, o czym pisałem kiedyś ;)
Mój zestaw: 1. Obsługa auta. Fabryczne koło zapasowe, lewarek, klucz, trójkąt, żarówki, bezpieczniki, standardowa gaśnica, apteczka. Z apteczką słabo, mam zamiar coś się podszkolić w pierwszej pomocy, ale ciągle nie ma czasu. Co do gaśnicy, to mam taką opinię, że służy do unikania mandatów, w razie czego trzeba sp*******ć, bo gaśnica nie wystarczy, nawet ponadstandardowa, szkoda ryzykować zdrowie i życie, niech się strażacy i ubezpieczyciel martwią. Części i narzędzia woziłem w maluchu, w nowych autach to nie ma szans na polową naprawę. Olej prawie nie schodzi między okresami wymiany, więc przestałem wozić. Kanister 4l psikacza wchodzi na raz do zbiornika - więc jak wleję, to przy następnym tankowaniu kupuję nowy. Tankuję, gdy mam pół baku i zawsze podpompowuję koła (jakieś felerne te felgi i popuszczają, co by oponiarz nie kombinował). Kable są, brakuje linki, trza kupić. Assistance jest, raz użyłem. 2. Rzeczy podręczne. W schowku mam latarkę i zapasowe baterie, jakieś tam noże/multitoole (nie moje ulubione, ale takie nieudane zakupy czy prezenty), niezbędnik WP, mokre i suche chusteczki, rękawiczki jednorazowe, środki do dezynfekcji, fabryczną instrukcję, mapę miasta. W kieszeni drzwi mapa Polski w formie książki 'dla tirowców'. W podłokietniku zapasowe okulary, ładowarki i kable, trochę monet na parkingi itp. W drugich drzwiach jakieś skrobaczki, ścierki, kamizelki, folie NRC i inne duperele. 3. Sprzęt kryzysowy. Dwa koce i poduszki, w boksie dachowym plandeka i zwój paracordu, dwie karimaty, naczynia i sztućce jednorazowe (na wypady i odpoczynek w drodze), oraz podręczny składzik środków higienicznych (bo w mieszkaniu się dużo nie mieści, a piwnica daleko). W schowku pod podłogą zestaw "ogrodniczy" - sekator, saperka składana, piła składana (tania z Lidla - myślę o jakiejś silky ale jeszcze nie zdecydowałem), mała siekierka się nie zmieściła, jeździ w bagażniku. W bagażniku po schowkach rękawice robocze, jakieś ścierki, płyn do szyb w ręcznym spryskiwaczu, itp. Luzem dwa duże parasole. 4. Zestaw przetrwaniowy. Ostatnio skompletowany (m.in. z inspiracji tego kanału). Skrzynka plastikowa z Castoramy a w środku: ta siekierka co się nie zmieściła, garść gwoździ i wkrętów owiniętych stalowym drutem, kawałek blachy perforowanej (czyli zestaw mały majsterkowicz), muszę jeszcze włożyć scotcha i trytytyki; tzw. ogień szwedzki, zapałki, krzesiwo, kilka pastylek paliwka turystycznego, mała buteleczka spirytusu (ogień); kartusz z gazem i palnik, menażka z przyległościami i stalowy kubek, niezbędnik (gotowanie), kilkanaście paczek sucharów, jedna konserwa wojskowa typu fasolka, bigos itp., kilka opakowań dań liofilizowanych, dwie zupki chińskie, puszka hermetyczna po kawie, a w środku herbata i kawa zbożowa w saszetkach, cukier, sól, pieprz w torebkach strunowych, zapasowe zapałki (jedzenie). Zgrzewka wody. To wszystko wbrew pozorom wcale nie zajmuje dużo miejsca, jest poupychane po schowkach, jedynie ta skrzynka i woda zajmują miejsce w bagażniku. Porządny scyzoryk ze śrubokrętami, światło itp. noszę zawsze ze sobą, te w aucie to taki backup.
Zamiast kabli rozruchowych lepszy jest przenośny jumpstarter - taki power bank litowo jonowy który umożliwia rozruch - koszt to tylko trochę więcej niż dobre kable rozruchowe (choć najlepiej mieć i jedno i drugie). Wygodniejszy w użyciu i przede wszystkim nie musisz mieć "dawcy" prądu w postaci drugiego samochodu (może akurat nikogo nie być w pobliżu), a dodatkowo działa jako power bank dla elektroniki, niektóre mają też wbudowane latarki. Oczywiście najlepiej nie zostawiać go w samochodzie na mrozie (jak samochód trzymamy pod chmurką, a nie w garażu), bo szybciej się zużyje.
@@domowysurvival ani jedno ani drugie - oczywiście nie można zostawić na 5 lat w aucie i spodziewać się, że się nie rozładuje, ale wystarczy raz na kilka miesięcy doładowywać. Możesz też doładowywać w aucie jak jedziesz (ładuje się jak zwykły power bank z usb). A korzyści dużo większe niż z kabli - jest dużo większe prawdopodobieństwo, że akumulator padnie ci tam, gdzie akurat nikogo nie ma w pobliżu i same kable na nic się zdadzą - będziesz musiał dzwonić po kogoś, albo prosić się (a taksówkarzowi trzeba byłoby najpewniej zapłacić za taką pomoc). A jak to mówiła moja babcia: kto z sobą nosi, nikogo nie prosi. Problemy z akumulatorem są bodaj najczęstszą przyczyną unieruchomienia auta (w sensie braku możliwości uruchomienia), ale też z takim power bankiem - najłatwiejszą do usunięcia samodzielnie. Takie podejście, że coś wymaga jakiejś minimalnej obsługi, więc się nie nadaje na zestaw awaryjny jest moim zdaniem błędem.
@@domowysurvival Zaufanie - Twoja sprawa, choć akurat w tym przypadku jest to nie do końca zgodne ze słusznie lansowanym przez Ciebie podejściem, że kupujemy coś, co możemy wykorzystać w normalnych czasach, ale przyda się też w sytuacjach awaryjnych - kable rozruchowe są tylko do sytuacji awaryjnych, a taki power bank możesz wykorzystać także w normalnej sytuacji (możesz go wykorzystywać jako power bank w EDC, albo zabierać ze sobą z samochodu, gdy dojeżdżając do celu właśnie zauważyłeś, że telefon się rozładowuje, a zapomniałeś go podłączyć w samochodzie do ładowania). Oczywiście idealnie jest mieć i jedno i drugie, ale moim zdaniem priorytet powinien mieć jumpstarter, a dopiero potem kable. U mnie mam i jedno i drugie.
@@janek11kowalski z tą różnicą, że jak ten jumpstarter nie zadziała (bo np. ma zbyt małą wydajność, by zasilić rozrusznik w większym silniku), to kablem rozruchowym odpalisz samochód -- choćby trzeba go było ładować włączonym silnikiem drugiego pojazdu przez dwie godziny. [Krzysiek]
z dodatkowego wyposażenia, które wożę w aucie to będą: - nóż, scyzoryk (rescue tool), maczeta, łom, fiskars x7, siekiera hysqvarna a1400, piła składana - lidlówka, piła do gałązi (dłuższa), - saperka CS, szpadel krótki, łopatka ogrodnicza, - parakord, linki, kubki i sprzęt do zagotowania wody, sporo rozpałek grilowych, zapalniczki, petardy, światła chemiczne, - koce polarowe, plandeki (2), karimata, - fartuch - jakby trzeba było położyć się na ziemii itp, zapasowe buty, - kanister, kilka różnych worków, woreczków, papier toaletowy, duży parasol, - mały kompresor do opon rowerowych, nie wiem czy samochodówke da radę. Multitool i inny szpej mam zawsze w plecaku lub na pasku.
W kwestii linki holowniczej zalecam kupić jak "najlepszy" i najmocniejszy. Ja mam sznur (jest lepszy moim zdaniem od linki) do auta 2500 kg. Kilka razu był wykorzystany i się sprawdził. Pozdrawiam
Mam taki pas jak do naczep i jest najlepszy. Sznur ma tendencję do rozciągania się. Polecam wszystkim. Kiedys w Lidlu był składany hol sztywny też fajna sprawa kolega ma i wygląda dobrze
Panie Krzysztofie czy mogę przechowywać wodę w 20 litrowych metalowych kanistrach firmy GELG(przeznaczone do paliwa)?Chodzi mi o aspekty zdrowotne,oczywiście w fabrycznie nowych kanistrach.
1. Do gotowania - do trzymania w samochodzie najlepsze są IMO paliwka esbit - małe, warunki samochodowe im niestraszne, sprawdzają się. Jak ktoś chce mieć możliwość gotowania w środku pojazdu to ZIP; niestety, strasznie brudzą naczynia 2. latarka - polecam mieć przynajmniej jedną z jakimś magnesem (by przyczepić np. do karoserii), bardzo przydatne jak po ciemku grzebiemy przy akumulatorze 3. aktualnie testuję rozwiązanie typu "torba samochodowa" w którym trzymam m.in. wodę - jak ruszam w trasę to biorę ją ze sobą, po powrocie biorę ją do domu. Dzięki temu unikam problemu z zamarzaniem wody zimą i gotowaniem latem; wada - dodatkowy element do pamiętania, woda wożona non stop w samochodzie jest bezobsługowa. Może wdrożę miks - kilka PET-ów zawsze w środku, plus kilka butelek w torbie
Jakbym miał kolejną torbę do samochodu zabierać, to bym chyba musiał chodzić do niego na trzy razy, bo teraz już często chodzę na dwa, nie dając rady zabrać wszystkiego, co mi na wyjazd potrzebne. No do pracy, to jasne, na raz się ogarniam. :D [Krzysiek]
Jeśli chodzi o auta to najlepiej mieć auto sprawne i niewyróżniające się, takie, które nie zwraca na siebie uwagi. Mam stary model Polo, w którym czasami nie działają wszystkie zamki więc stoi otwarty, w dużym mieście na ulicy. Jeszcze nikt się nim nie zainteresował nigdy.
Faktycznie sporo tego się nazbierało. Mimo wszystko ja staram się zmieścić w jednej torbie, którą można przenosić w pojedynkę. Uniknę przepakowywania jak auto trzeba będzie zostawić, pójść na stację itp. ale z drugiej strony jak już wyjeżdżam z dwójką dzieci to bagażnik mam zawalony po sufit i na cały kram miejsca nie ma. Z ciekawości, ile gabarytowo zajmuje Twój zestaw?
Trudno mi powiedzieć, bo to leży porozkładane w różnych miejscach w samochodzie, a nie w formie jednej torby. Ale chyba przepakuję to do jednej, by móc ocenić, ile zajmuje miejsca i ile waży. Bo jesteś którąś z kolei osobą zwracającą uwagę na to, że musi to zajmować mnóstwo przestrzeni, a ja tego tak nie odczuwam. [Krzysiek]
Cześć! Czy był kiedyś poruszany temat spożywania racji żywnościowych po terminie przydatności? Głównie myślę tutaj o takich suchych herbatnikach lub żywności liofilizowanej, zastanawiam się, czy w przypadku ekstremalnej sytuacji lepiej spożyć takiego bardzo starego herbatnika, lub zjeść stare danie (Pod warunkiem, że opakowanie nie było uszkodzone.) czy może lepiej to sobie odpuścić bo np. dostaniemy jakiegoś zatrucia pokarmowego i będzie z nami dużo gorzej niż gdybyśmy go nie zjedli?
Różne rzeczy jadłem przeterminowane i takich suchych produktów personalnie się nie obawiam. Ale nie zamierzam nikomu takiego podejścia zalecać. Moje zalecenia są jasne: wymieniamy przed upływem terminu przydatności. [Krzysiek]
@@domowysurvival Może kolega miał na myśli np. czerwoną lampkę rowerową - w przypadku, gdy musimy opuścić pojazd po zmroku jest dużo bardziej widoczna niż sama kamizelka odblaskowa. Można ją też podczepić do trójkąta, dzięki czemu jest bardziej widoczny. Ogólnie też w samochodzie dobrze mieć latarkę - najlepiej małą czołówkę na baterie litowe (CR2032 lub podobne), są mniej wrażliwe na wysokie/niskie temperatury (w przeciwieństwie do alkaicznych).
uchylić szyby na kilka cm - najlepiej wszystkie. I tak ci cały samochód w środku zaparuje, ale dwutlenek węgla będzie miał się jak ulotnić, więc rano się obudzisz żywy :D
Nie polecam zostawiać wody w plastikowych butelkach w samochodzie przy dużych mrozach. Ostatnio jak były te mrozy to mi rozsadziło 3 czy 4 butelki z wodą. Nie sądziłem, że to jest możliwe bo to w końcu plastik, a on jest dość wytrzymały. Zawsze woziłem jakąś wodę w bagażniku i to cały rok. Ale taki coś miałem pierwszy raz. Nie wiem czy wpływ na to miało to, że woda była gazowana.
Jakie pojemniki polecacie żeby to wszystko trzymać w samochodzie? Ja zbieram różne przydasie, a rodzina jak sprząta samochód to wszystko wystawia bo posprzątany bagażnik to pusty bagażnik przecież. W schowkach czy w skrzynce wszystko się nie mieści.
Można kupić komplet toreb dopasowanych rozmiarem do bagażnika w konkretnym modelu samochodu. Wtedy jedną torbę możesz przeznaczyć na "przydasie", a resztę używać na wyjazdy. [Krzysiek]
Dwa przypomnienia. 1. Tylko technicznie sprawnym autem wolno jeżdzić. 2. W dowodzie rejestracyjnym jest rubryka z całkowitą dopuszczalną masą pojazdu. Nie przekraczajcie jej. A tak poza tym to miłej zabawy.
Swagmanroll to mega bajer. Długo się zastanawiałem nad podpinka pod hamak, chciałem kupić wersje lekka z Lesovika, ale okazało się, że swagmanroll, podobnej cenie, ma prawie identyczna grubość, a przy okazji wiele zastosowań. Najgorsza rzecz, jaka w samochodzie wożę, to bałagan :( Zainspirowales mnie, żeby posprzątać i sprawdzić, czy czegoś nie brakuje :) Pozdrawiam
Jeżeli mogę sobie pozwolić na mały żart przy okazji tak poważnego tematu, to zapomniałeś wspomnieć o przyczepie samochodowej, żeby te wszystkie rzeczy pomieścić. 😉 pozdrawiam! Dobry materiał!
Oj tam, bez przesady. Ale chyba się wkurzę, spakuję to wszystko do jednej czy dwóch toreb (np. osobno rzeczy stricte samochodowe, osobno rzeczy "survivalowe") i pokażę, ile mi to realnie miejsca zajmuje. :D [Krzysiek]
@@domowysurvival Dobry pomysł. Chętnie zobaczę ile miejsca zajmuje taki samochodowy zestaw przetrwania. Sam też muszę zrobić przegląd swojego zestawu. Dzięki za film. Pozdro!
Cóż mam lekko mieszane uczucia po obejrzeniu obu materiałów. Dlaczego ? Z kilku powodów. Ile razy ktoś z Was utknął na drodze na 24 godz w korku ? Komuś się zdarzyło ? Nie mówię o tym że kogoś wujek czy brat ale osobiście. Jest ktoś ? Jakie jest prawdopodobieństwo znalezienia się w takiej sytuacji ? Oczywiście, ktoś kto robi po kilkanaście, kilkadziesiąt czy kilkaset tys km w roku ma większe szanse niż ktoś kto porusza się samochodem do kościoła/sklepu czy gdziekolwiek indziej. Z drugiej strony taka osoba ma większe doświadczenie i lepiej sobie z problemami poradzi bo wie czego potrzebuje. Pytanie też czy podróżujemy sami czy obarczeni rodziną, gdzie małe dzieci co 20-30 km wołają: "tato siku" kiedy właśnie minęliście stacje benzynową. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. W pierwszym materiale mamy sytuacje w której statystycznie mamy małe szanse żeby się znaleźć, w drugim materiale co powinniśmy mieć na wszelki wypadek. I tutaj mam małe wątpliwości. Ale po kolei. Wg mnie w rzeczach brakujących w tym zestawieniu brakuje: szarej bardzo wytrzymałej taśmy naprawczej, taśma izolacyjna, kilka kocy ratunkowych (najlepiej najtańszych) oraz trzeźwej oceny sytuacji. Dlaczego tych rzeczy - to później wyjaśnie. Część rzeczy wspomniana w materiale jest niezbędna, pytanie tylko do czego... Czy ten zestaw rzeczy cały tu przedstawiony należałoby wozić cały czas ? Czy jak jedziemy na dalsze trasy ? Jeżeli dalsze to ile do 50 czy powyżej 200 km ? Na początek ile to w sumie wszystko waży ? 5 - 10 -15 kg ? Znam ludzi którzy aby jeździć ekonomicznie pozbywają się kluczy, koła tzw dojazdówki, oraz lewarka. Wg google każde 10 kg nadbagażu to ok 0,1 l paliwa zużytego więcej na każde 100 km, obecnie cena ok 4,75 pln za litr załóżmy czyli poniżej pół złotego na 100 km, tragedii nie ma. Chyba że się robi trasy w dziesiątkach czy setkach tysięcy km wtedy to nie jest pół złotego :-) Każdy kierowca powinien znać swój samochód, nie oznacza to że powinien go koniecznie móc naprawić niczym MacGywer srubokrętem, gumą do żucia i taśmą ale powinien wiedzieć co jego samochód potrafi, czego od niego wymagać, jakie rzeczy może przy nim zrobić. Kiedyś samochody "mechanicy-czarodzieje" po prostu naprawiali na słuch :-) tzn nie było komputerów w serwisach i po przyjeździe mechanik mówił: "pani przegazuje, mocniej dobra, stop. Już wiem, jutro będzie do odbioru." Było kilka marek dostępnych, kilkanaście modeli i mieli po prostu doświadczenie. Teraz wydaje się to trudne czasami do uwierzenia ale taka prawda :-) Obecnie bez podpiętego specjalistycznego komputera możemy nie mieć pełnej informacji co się dzieje i nawet po zapoznaniu się z instrukcją obsługi może być konieczna wizyta w serwisie. Są też np modele samochodów, gdzie wymiana żarówki w pojedzie wiąże się niestety z demontażem sporej części przodu pojazdu i na drodze nie ma możliwości wymiany /francuska marka/. Można oczywiście wozić ze sobą światła do wymiany ale po to by wręczyć mechanikowi. Jeżeli do każdego wyjazdu będziemy się przygotowywać jak do konfliktu zbrojnego lub apokalipsy to nie jest to chyba dobre rozwiązanie. Jeżeli natomiast zachowamy zdrowy rozsądek i znając swoje możliwości, ewentualne zdarzenia możemy się do nich przygotować to już inna sprawa. Samochód powinien być sprawny to fakt, powinien być zatankowany, wypadałoby mieć apteczkę mimo że nie jest wymagana, źródło światła, narzędzia do wymiany koła, rzeczone koło itd. Uważam też, że nieocenionym jest także koc ratowniczy czyli zwykła folia złoto-srebna za ok 5-10 pln i to nie jeden a kilka. Powód jest prozaiczny - jeżeli mamy kilkuosobową rodzinę jednym kocem za 50-60 pln nie obdzielimy rodziny, nie ma też sensu losować kto będzie go używał. Jeżeli trafimy na korek i nagle pojawi się ktoś kto będzie w lekkim nieprzystosowanym ubraniu bez problemu możemy zaoferować bez żalu taki zwykły koc ratunkowy za kilka zł. Jest wiele możliwości użycia takiego przedmiotu, ja w obecnym i zeszłym roku użyłem go na oknie jako folii odbijającej promienie słoneczne w pokoju /mam okna na stronę południową niestety/ Mając go w samochodzie w zimę można użyć go nakrywając się jednym szczelnie jednym a drugim luźno aby stworzyć dwie warstwy dzięki czemu będzie nam cieplej. W lecie można go zamontować na przedniej, bocznej czy tylnej szybie aby ochronić się przed słońcem. Ważne żeby wiedzieć którą stroną / srebną stroną od źródła ciepła :-) Jeden kawałek folii a sporo możliwości. Dlaczego wspominam o kocu ? W styczniu 2016 roku w Borach Tucholskich zaginęła na ponad 48 godz kobieta, której po odnalezieniu i przetransportowaniu do szpitala niestety nie udało się uratować. Wracała do domu, straciła orientacje w lesie, skończyło jej się paliwo, zgasł silnik czyli ogrzewanie przestało działać i pani po odnalezieniu, trafiła w stanie głębokiej hipotermii do szpitala z temperaturą o ile dobrze pamiętam 23 st. Na tą tragedie złożyło się kilka rzeczy, min: niska temperatura, rozładowanie telefonu, brak paliwa w samochodzie po upływie czasu, brak możliwości lokalizacji pani, zagubienie się przez nią w lesie, hipotermia itd Czy taki koc uratowałby jej życie ? Może tak, może nie. Nie wiem tego na pewno ale w jakiś sposób mógł zwiększyć jej szanse na przeżycie. Nie wiem czy posiadała wiedzę jak sobie poradzić, nie wiem czy mając jakiś zestaw przetrwania udałoby się jej. Niewykluczone że tak. Problem polega na tym że czasami pokładamy zbyt wielką ufność w rzeczach zapominając o nauce czyli jak korzystać z dostępnych materiałów. Sam mam kilka gadżetów bardziej czy mniej przydatnych do życia. Będąc w Egipcie na wycieczce linką z paracordu z nadgarstka związałem dwie części rozsuwanych drzwi w pokoju hotelowym, które były uszkodzone a obsługa nie kwapiła się do ich naprawy. Tą samą linkę użyłem do transportu paczki w Polsce którą było mi łatwiej nieść jak walizkę niż oburącz ze względu na wielkość, owinięta paczka chusteczek jednorazowych wokół linki świetnie się sprawdziła jako poduszka między paracordem a dłonią. Parę razy ten kawałek linki mi się jeszcze przydał i nie raz zapewne się przyda. Używam powerbanków, mam kilka telefonów, parę kart płatniczych, bardzo podstawowy EDC, na wszelki wypadek noszę ze sobą małe torebeczki z ketchupem w razie gdybym trafił na osobę której, spadnie poziom cukru. Każdy z nas w większym czy mniejszym stopniu jest użytkownikiem EDC, choćby to miały być tylko klucze, potrfel i telefon. Jedni zestawy mają tak rozbudowane jakby wybierali się na wycieczkę na Saharę/Tatry/do Charnobyla inni bardzo skromnie. Jedni markowo, inni budżetowo. Ważne żeby wiedzieć jak używać sprzętu, jak można go też modyfikować jeżeli zajdzie taka potrzeba, co oznacza że trzeba po prostu mieć praktykę. Sam sprzęt nie uratuje nam skóry, choćby nie wiem jak był profesjonalny i markowy. I to nie jest kwestia że mam coś do takiego sprzętu bo częściowo sam go używam. Oprócz wiedzy ważne jest też nie wpadanie w panikę, niby każdy to wie ale przynajmniej raz w życiu każdy w nią wpadł. Pustka w głowie, brak myśli lub ich setki i nie wiadomo co robić. Każdy z nas wie w jaki sposób i co robić by się uspokoić. Jedni się modlą, inni śpiewają, inni recytują wiersze, liczą do 100 - nieważne co, ważne że wiecie co was uspokaja. Potem trzeba ocenić sytuacje. Jak głęboko jesteśmy w czarnej dziurze. Co mamy do dyspozycji. Jak wyjść z tego problemu cało. Mózg i to jak z niego korzystamy to niewykluczone że najlepszy EDC jakim nas obdarowała natura. Zdolność poznawania i nauki to najlepsze narzędzia tylko musimy z nich korzystać. Wola przetrwania to z kolei najlepszy motywator w życiu. Bardzo ciekawym filmem /jak na produkcje hollywoodzką/ jest Marsjanin Ridleya Scotta z Mattem Damonem w roli głównej. Siła woli, siła przetrwanie i kwintesencja całego filmu zawarta w monologu: " ... w którymś momencie zawodzi wszystko i pomyślicie .. to koniec, właśnie tak zginę. Albo się z tym pogodzicie albo weźmiecie się do roboty. I to wszystko. Trzeba zacząć. Dokonać obliczeń. Rozwiązać jeden problem a potem kolejny ... i kolejny. Określona liczba rozwiązań zapewni wam powrót do domu." Jest jeszcze Apollo 13, 127 godz itd, sporo filmów które po odrzuceniu otoczki filmowej pokazują jak ważna jest wola przetrwania. Można też czytać bądź oglądać wywiady z podróżnikami, himalaistami, szukać informacji jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, filtrować te informację w poszukiwaniu najlepszych dla Was rozwiązań. Nikt nie ma monopolu na wiedzę. Wiedza jest uniwersalną wartością. Dlatego zachęcam Was do oglądania tego kanału, do poszerzania swojej wiedzy o tym w jaki sposób możecie sobie radzić w trudnych sytuacjach. Warto oglądać też inne kanały, porównywać wiedzę zawartą w nich, sprawdzać samodzielnie informację i się po prostu szkolić. Na wszelki wypadek, oby nigdy nie było Wam to potrzebne ale gdyby zaszła taka konieczność abyście wiedzieli jak rozpocząć rozwiązywanie problemu.
Rzeczywiście, ryzyko, że znajdziemy się w sytuacji opisanej w poprzednim odcinku jest niewielkie. Z drugiej strony tamta kobieta, która przemarzła zagubiwszy się samochodem w lesie, też nie sądziła, że się zgubi (a popełniła, jak słusznie zauważyłeś, mnóstwo błędów). I owszem, gdzieś trzeba sobie znaleźć własną równowagę między ryzykiem, które ponoszę, a środkami służącymi do jego zmniejszenia. A potem ocenić, jakie przedmioty rzeczywiście są mi niezbędne, a co mogę jednak sobie odpuścić. Sporą pomocą mogą być przedmioty wielofunkcyjne. Warto też brać te rzeczy, które przydają się także poza awaryjnymi sytuacjami. Ja na przykład nie mam osobnego przecinaka do pasów i młotka do szyb, bo te funkcje ma moja ładowarka do telefonu. I jest zawsze w znanym mi miejscu, pod ręką, co też ma niebagatelne znaczenie. Co więcej, część przedmiotów przydaje się także na wyjazdach (np. kuchenkę turystyczną i zapas kawy i herbaty można zużyć na wyjeździe, tak samo jak koc, a dwustronną plandekę używam czasem śpiąc w namiocie lub hamaku, do dogrzania albo ochrony przed słońcem). [Krzysiek]
@@domowysurvival Dokładnie, każdy powinien określić jakie przedmioty są mu niezbędne w funkcjonowaniu/pracy/ życiu codziennym a potem dodawać lub ewentualnie usuwać z swojego wyposażenia. Natomiast pogłębiać wiedzę w interesujących nas kierunkach należy cały czas. Co do tej Pani, z tego co się orientuje zagubiła się chyba w bliskich jej terenach, wracając od koleżanki do domu, co pokazuje że przy niesprzyjających okolicznościach do nieszczęścia może dojść w każdym momencie. Wiele lat pracowałem w assistance i nie raz zdarzało mi się dzwonić w mróz do klienta w nocy pytając się czy czuje się dobrze, czy nie zasnął, informując że pomoc nadjedzie mniej więcej za określony czas po prostu sprawdzając czy wszystko ok. pozdrawiam
Jakim samochodem jeździsz? ja mam mondeo i jak bym zabrał te wszystkie graty o których mówisz to torba z pieluszkami dla młodych pewnie by była pod nogami pasażera .Gaśnica apteczka wiadomo podstawa klucze itd ale nie popadajmy w skrajność. To absolutnie nie hejt oglądam subskrybuje i czekam na nowe filmiki ale tu sie nie zgodzę żeby cały bagażnik gratów wozić. Pozdrawiam Adix
Masz trochę racji. Powinien być zestaw minimum i dodatkowy zestaw na dłuższe trasy. Czytam tak komentarze, co jeszcze można by wziąć i wychodzi mi z tego laweta ze sklepem przemysłowo-spożywczym.
pasek klinowy w maluchu? O.o tam chyba łańcuch był minimum w moim jest ;) co do assistance to gdy chciałem kiedyś sobie kupić to taniej by mi było porzucić samochód i w najbliższej miejscowości kupić nowy... trzymanie zapasowego telefonu w samochodzie to BARDZO ZŁY POMYSŁ bardzo łatwo w głupi sposób można stracić swój samochód oraz inne np. na parkingu... chyba nigdy ci nie wybuchł telefon w rozgrzanym samochodzie... ja taką przyjemność miałem dwa razy - samochód bez klimatyzacji
Nie trzymam telefonu w samochodzie, więc mi nie wybuchł. Ale ciekawe spostrzeżenie, dzięki za jego podrzucenie. W maluch jak najbardziej jest pasek klinowy, służy do napędu prądnicy/alternatora oraz wentylatora chłodzącego silnik. [Krzysiek]
Czy wiesz , że .... jeśli w Niemczech staniesz na drodze z powodu braku paliwa to grozi ci mandat bodajże do 300 €? To o czym Krzysiu mówisz to stosuje większość Niemców i uważają to za normalność.
Wozić bańkę z paliwkiem to raczej słaby pomysł przynajmniej w mojej ocenie, pustą ok żeby dotrzeć do najbliższej stacji paliw ale nie z paliwem w środku - jeśli z jakiegokolwiek powodu się rozszczelni będzie śmierdzieć niemiłosiernie, nie da się tego normalnie usunąć (rozlała mi się kiedyś ~ 100-ka diesela w bagażniku i usunięcie smrodu zajęło mi dobry miesiąc) i nie jest to bez wpływu na zdrowie i koncentrację (niezależnie od tego czy benzyna czy ON), druga kwestia opary diesela nie są jakoś mocno łatwopalne (mogą się zapalić ale to raczej nie od jakiejkolwiek iskierki) ale benzyna już dużo gorzej i można włączyć tryb "ghost rider" nawet mikro iskierką
jakbym tą listę wsadził do bagażnika, to by się po prostu nie zmieściło xd Oczywiście lista spoko, ale trzeba będzie mocno pokombinować, żeby w małym hatchbacku pochować
No to niemam tak złe w aucie😅 mam zapas wody Kuchenkę Vebasto Zapas paliwa Lodówkę z funkcja grzania Leki Koce poduszki Kable Liny pasy Ręczna wyciągarka łańcuchowa Narzędzia Zapas jedzenia CB Ładowarki i kable do różnych telefonów Wędka Piła siekiera Apteczka Przetwornica I jeszcze pełno „przydasi” A najlepsze jest to ze nie robiłem tego z premedytacja o ewakuacji lecz używam tego auta na codzień i raz na jakiś czas się przydają te rzeczy 😂🤣
Ze dwa odcinki po 0,5 m gumowego przewodu paliwowego 7 i 8 mm (zbrojonego). Kiedyś w dizlu strzelił mi 1000 km od domu. Pomógł dobry Niemiec bo zobaczył, że mam VW i miał takowy przewód i opaski skrętne. Inaczej zginąłbym jak szara mysz za granicą...
Oglądam filmy na tym kanale od kilku lat, ale ostatnimi czasy mam coraz większą bekę ze środowiska prepperskiego. Duża część osób nie potrafi dojść do warzywniaka bez krzesiwa, kanistra z wodą i namiotu. Najważniejsze by mieć w samochodzie racje żywnościowe, śmietankę do kawy i papierowe mapy, ale nikt nie pomyśli o kartce papieru i długopisie, by spisać oświadczenie na wypadek zwykłej stłuczki. Szykujecie się na to, by przy autostradzie filtrować wodę z kałurzy i rozpalać ognisko, ale nikt nie pomyśli o zwykłych mokrych chusteczkach, by wyczyścić ręce przed jedzeniem i uniknąć sraczki.
Nikt nie pomyśli o mokrych chusteczkach? 21:14 Racje żywnościowe i papierowe mapy już mi się przydały. Oświadczenie o stłuczce nie. To nie oznacza, że nie jest pomocne i przydatne, jasne. Za kilka dni zbiorę wszystkie tego typu sugestie i dołożę je w przypiętym komentarzu. Nie wiem, kto się szykuje, by przy autostradzie filtrować wodę z kałuży i chodzić do warzywniaka z kanistrem wodą i namiotem. Pierwsze słyszę. Ale gratuluję bohaterskiego obalenia zbudowanego przez samego siebie chochoła. :) [Krzysiek]
Łom to może nawet trochę większy - jak byłby wypadek, im większy, tym lepszy. Światła chemiczne szybko tracą swoje właściwości, w wysokich/niskich temperaturach przechowywania - lepsza latarka z baterią litową. Gwizdki - zbędny bajer. Przy prędkościach z jakimi się jeździ poza terenem zabudowanym (pow. 60 km/h) nie zadziałają - jest wiele materiałów o ich nieskuteczności. Papier toaletowy i chusteczki - obowiązkowo! Można też dodać mokre chusteczki (najlepiej w jednorazowych opakowaniach).
Wszystko fajnie tylko gdzie to mieścić mając golfa 4 a często robi się trasy Niemcy-Polska Polska-Niemcy I cały samochód zawalony przez rodzinę pakunki...materiał fajny ale jeśli miałbym to wszystko mieć w samochodzie to Ja sobie tego nie wyobrażam...
Podrzucę Krzysiu temat, gdybyś nie miał weny na film Dlaczego nie należy ubierać rzeczy wojskowych, stylizowanych na wojskowe, ubrań z emblematami odblaskowymi, ubrań o oczojebnych kolorach w przypadku konfliktu wojennego. Niby oczywiste, ale śledząc kanały preppeskie, większość stylizuje się na wojskowych, co jest błędem. Pozdrawiam.
@@domowysurvival dziękuję że poświęciłeś czas dla mnie na odpowiedź. W wolnym czasie nadrobię Twoje starsze filmy w celu zgłębienia wiedzy. Materiał o odzieży wojskowej obejrzałem. Genialny. Dziękuję i pozdrawiam
Dorzuć do tego zestawu samochodowego dwie rzeczy ...Pierwsze to na sezon od jesieni do wiosny 10-litrowy worek keramzytu. Keramzyt jest lekki, taki worek niewiele waży. W razie gdybyś utknął na drodze gruntowej lub na nieutwardzonym parkingu podczas deszczu lub podczas roztopów lub gdy jest gołoledź, podsypujesz keramzyt pod koła osi napędowej i wyjeżdżasz bez wypychania ...o ile jeździsz osobówką. W kiepską pogodę ciężko znaleźć kogoś kto pomoże Tobie wypchnąć samochód i nie zachlapać sobie garnituru od Armaniego :) Drugi "niezbędnik" w samochodzie, to mydło w kostce takie lekko rozmięknięte w szczelnie zamkniętym pojemniku. Wiadomo, jak się upaćkasz, to mydło do mycia ...ale jak najedziesz autkiem na jakiś przedmiot i przedziurawisz bak paliwa od spodu, to jedynym ratunkiem dla uciekającego paliwa, jest zapaćkać dziurę takim lekko uplastycznionym rozmiękniętym mydłem i to dosyć grubo. Mydło nie reaguje z paliwem ...a żeby się nie wymydliło na kałużach zanim dojedziesz do domu, to na krzyż zaklejasz mydlaną łatę srebrną taśmą. Sama taśma bez uszczelniacza nie utrzyma paliwa w dziurawym baku a wszelkie kleje do klejenia baku, tężeją na tyle długo, że całe paliwo zdąży z baku zlecieć. Inna sprawa, że wyciek paliwa to zawsze spore zagrożenie ppoż.
Nie lubię butelek PET ze względu na to, jakie substancje się z tego tworzywa uwalniają. Zwłaszcza bym jej nie zaufał w miejscu, gdzie bywają wysokie temperatury, jak samochód na słońcu stoi. [Krzysiek]
W pierwszej części filmu jest on podany w opisie: ruclips.net/video/iY3gu31kOx8/видео.html A i na tym, o ile dobrze pamiętam, o nim mówiłem. [Krzysiek]
Kochani, kilka propozycji podrzuconych przez Was albo rzeczy, o których sobie przypomniałem po czasie:
* piła, ręczna składana lub drutowa,
* ewentualnie siekiera lub inny toporek,
* druczek oświadczenia o stłuczce, albo minimum kartka papieru i długopis (nie polecamy korzystania z tych oświadczeń, zawsze lepiej wezwać Policję),
* nóż lub przecinak do pasów, najlepiej z ostrym końcem do rozbijania szyby,
* urządzenie rozruchowe (jumpstarter).
Jak coś sobie przypomnę, albo coś jeszcze podrzucicie, to dopiszę.
[Krzysiek]
Piła na 100%,
taśma na gada, laska kleju na gorąco, trytytki, peleryna przeciwdeszczowa, czapka, BUFF lub arafatka, skarpety,koszulka,torebka do sikania (taka żelująca), energy drink, zapasowe okulary przeciwsłoneczne , folia malarska, gruby worek na śmieci, wycieraczka w sprayu. To są rzeczy, które nie muszą być w plecaku, można je upchać w zakamarkach
Krzysiu gwizdek zwykły gwizdek
W aucie wożę też łom 1m-akurat wchodzi w poprzek bagażnika.
2 stazy taktyczne SOFF cat.5.
Spirytus 0.2l
Gaśnicę polecam 6kg-kiedyś gasiłem Seicento w gazie.
1kg pozwala tylko na szybkie zareagowanie, ale nie na ugaszenie.
Mam też CB Radio stałe i "ręczniaka"-pozwala na utrzymanie komunikacji z autem w miejscach braku zasięgu GSM.
Aaaa i jeszcze mega ważne, jak ktoś jest krótkowidzem to obowiązkowo w samochodzie okulary zapasowe albo zestaw szkieł kontaktowych 😉
Najważniejsze w samochodzie mieć:
->koło zapasowe, narzędzia do jego zmiany, komplet żarówek, apteczka, gaśnica, kamizelka żółta i trójkąt, latarka. To tak w temacie możliwych usterek które samemu damy rade naprawić. Dobrze mieć olej w zapasie, płyn chłodniczy czy płyn do wycieraczek bo można je kupić w opakowaniach 1l które zajmują na prawdę niewiele miejsca i można je łatwo schować. Takie rzeczy mam w samochodzie ukryte w schowkach do tego przeznaczonych czyli **tylne nadkola**. Dobrze mieć jakiś klej drut, opaski, taśmę klejącą... to się zawsze może przydać i nie tylko w sytuacjach kryzysowych.
->żywność jest problematyczna ze względu na temperatury. Bez jedzenia można długo przetrwać a wolę siedzieć głodny niż zjeść coś co się zepsuło w wyniku niewłaściwych warunków przechowywania. Mam tylko zupki chińskie bo nie wymagają specjalnych warunków przechowywania i kawę w saszetkach. Wodę niezbędną do ich przyrządzenia uważam że będę w stanie zdobyć bez wiekszego problemu. Dodatkowo pepsi bo nie chce zamarzać do -20 a butelki są z bardzo grubego plastiku który nie pęknie w razie zamarznięcia. Przetestowane wiele razy w lecie jak zapomniałem wyjąc takową butelkę z zamrażarki. Nie rozszczelni się w razie zamarznięcia. Jak ktoś jednak ma obawy polecam takie butelki umieścić w grubym foliowym worku aby w razie czego zawartośc pekniętej butelki nie zalała nam reszty rzeczy. Dlatego mam akurat pepsi a nie wodę czystą. Do tego pepsi jest bardzo kaloryczne i zawiera pobudzającą kofeinę. Dobrze jest mieć też odrobinę alkoholu-spirytusu bo nie zamarznie a jest środkiem odkażającym, odmrażającym, palnym i skutecznym płatniczym.
->Leki to minimum w apteczce czyli woda utleniona, środek przeciwbólowy, węgiel aktywny, koc metalizowany bandaże i lepiec na drobne rany. Temperatury w samochodach w lato są na tyle duże że większość leków po takim przechowywaniu może okazać się niezdatna do spożycia. Trzeba się upewnić czy dany lek może być przechowywany w temperaturze powiedzmy +40' gdzie wnętrze samochodu potrafi się rozgrzać do 80' w bardzo upalne dni.
->Dobrze jest mieć ładowarkę do telefonu, zapalniczkę do gniazda zapalniczki aby w razie potrzeby rozpalić sobie ogień. Można mieć też specjalne kostki które po zapaleniu palą się około 30minut (za grosze na allegro) lub świeczki podgrzewacze. Czy to potrzebne? trudno mi ocenić. Nie mniej jednak takie kosteczki zajmują mniej więcej tyle co paczka papierosów i można je mieć gdzieś w schowku. Można i do tego zapalniczkę, zapałek nie polecam bo jednak w samochodzie zawsze jest jakaś wilgoć i nie chcą sie palić te zapałki. Próbowałem, odradzam zapałki.
->CB radio to już trochę relikt, ja go nie mam i nie będę kupować. Radio zwykłe w samochodzie mam sprawne, moim zdaniem wystarczające. W moim samochodzie są w sumie 2 gniazda zapalniczki więc uważam że rozdzielacz nie jest niezbędny, ale jak ktoś ma jedno to niech sobie kupi. Są fajne rozdzielacze mające w sobie już ładowarkę USB np. Jedno urządzenie zastępuje dwa.
->Samochód jest dobrym schronieniem, jednak przed zimnem za dobrze nie chroni. Spędziłem kilka nocy w samochodzie w temperaturach około 0 i było to już mało komfortowe. Musiałem w nocy samochód odpalić i dogrzać sobie środek. Dlatego tak ważne jest by w samochodzie było zawsze paliwo w zbiorniku. chociaż ta połowa zbiornika by przejechać te 400km i się ew dogrzać w zimniejsze noce jeżeli przyszłoby nam spędzić je w aucie. Ja dodatkowo mam matę grzewczą na fotel kierowcy tyle że ja jej normalnie używam w okresie jesienno-zimowym. Polecam mieć coś takiego tylko pamiętać że to bierze sporo prądu i jak mamy gorszy akumulator trzeba jej używać przy odpalonym silniku żeby nie mieć niespodzianki. Dobrze mieć jeszcze jakiś koc czy zapasowe ubranie w razie przemoknięcia. Nie trzeba całej szafy, starczy spodnie koszulka skarpety, buty i kurtka. Jak dobrze zwiniesz to zajmie to tyle co butelka wody mineralnej. Warto mieć ręcznik papierowy i małe mydełko, jak ściśniesz też zajmie niewiele miejsca.
->jak chodzi o mobilną kuchnię to jednak w paranoję bym nie popadał, moim zdaniem to jest bez sensu. Nie trzeba kuchenek, nie trzeba palników... zajmuje to zbędne miejsce. Blaszany kubek w zupełności starcza bo jak wyżej napisałem wodę w nim zagotujemy np przy pomocy palnych tabletek. Sprawdziłem rozwiązanie, jedną taką tabletką da się zagotować 0.5l wody. Dla mnie starczy na jedną zupkę chińską i kawę.
->taktyczne narzędzia? Moim zdaniem mały metalowy szpadel jest starczający w razie konieczności wykopywania się z błota czy śniegu. Obowiązkowo mini siekiera. Może okazać się bardzo przydatna jak będzie trzeba uciąć gałąź, wbić kołek w ziemię lub przy przygotowaniu drewna na ognisko. Będzie to też skuteczna broń w razie napadu. Zadziwiająco skuteczna. Nóż obowiązkowo ale o tym chyba mówić nie trzeba bo to oczywiste, o narzedziach było pisane wyżej.
całość tego co napisałem da się upchnąć w jednym plastikowym pojemniku o wymiarach 50x40x50. Zajmuje niewiele miejsca w bagażniku.
Zachęcam do dyskusji, chętnie wymienię się opiniami czy doświadczeniami.
Ja bym jeszcze dodał do tego zestawu akcesoria zimowe:
- skrobaczkę do szyb
- łopatkę (nawet mała saperkę)
- łatwopalny "Plack" nawet mala puszka, do odpalenia auta gdy będzie na prawdę zimno, a my mieliśmy jeszcze paliwo letnie itd, albo nam się zapowietrzy układ przez dziurę w Baku) i nawet po wlaniu paliwa z tej piątki z bagażnika Plack będzie nieoceniona pomocą. Oczywiście w granicy rozsądku aby nie rozwalić silnika, ale w sytuacji awaryjnej lepiej szybko odpalić auto aby uciekać i ryzykować tym 1/1000 szansą że coś się popsuję niż tego nie zrobić 😄
Bardzo ciekawy i merytoryczny komentarz, daje lajka. Ja zamiast siekiery wożę tomahawka- drwa rąbie też świetnie, robi za młotek a i do samoobrony jest o wiele lepszy. Polecam również tarpa, bardzo się przydaje a nie waży dużo
ja mam jeszcze przecinak do pasów z wybijaczem okien, na wypadek wpadnięcia do wody, ale nie wiem, czy ten wybijacz zadziała. nie ma na czym go wypróbować.
Obejrzałam film. Bardzo ciekawy. Od lat dowożę dzieci do placówek i na zajęcia dodatkowe. Przemierzam spore odległości, mieszkam ma wsi. Z doświadczenia wiem, że krzesiwo, zapałki i zapalniczka zawsze woreczku strunowym, który chroni przed zawilgoceniem. Zimą uważam, że saperka nie wystarczy. Ja muszę mieć łopatę i worek karmy dla psów lub kotów. Jak się zakopałam, najlepsze do podsypania. Żaden piasek czy popiół, karma jest świetna. Miałam kilka wypadków, samochód owszem jest schronieniem, ale może może się zdarzyć, że będziemy musieli się z niego wydostać. Nie wyobrażam sobie nie mieć noża do pasów i młotka do wybijania okien. Takie moje uwagi praktyczne, nie interesowałam się ewakuacją, Na film trafiła przypadkiem. Kanał ciekawy.
@Urszula Brzana
Nóż do pasów jest jakiś specjalny? Scyzoryk czy multitool nie wystarczy? Dobre z tą karmą :)
@@1meylo pewnie wystarczy i może nawet będzie lepszy, ale wydaje mi się, że ten nóż do cięcia pasów jest bezpieczniejszy. Ostrze jest zabudowane. No i ja nie jestem kobietą, która dobrze posługuje się nożem (poza kuchnią 😉).
@@urszulabrzana5651 Dziękuję i pozdrawiam :)
zamiast karmy dla psow, uzyj dywaniki jakiem masz pod nogami.ew dwa pasy z wykladziny zlozone w bagazniku.
To wyposażenie na dwa tygodnie dla mieszkańców Kanady ;-)). Bob w Polsce nie musi być tak rozbudowany, bo w zasięgu kilku km są ludzie,stacje itd. Z takim szpejem zabraknie miejsca na dzieci i psa. Odcinek bardzo dobry bo szeroko opisuje co MOŻNA wozić i każdy coś tam wybierze albo właśnie zostało mu to podpowiedziane. Łapa w górę!
W poprzednim filmie mówiłem, że w Polsce w zasięgu kilku km są ludzie, duże miasta i tak dalej, a jednak fuckupy się zdarzają. :)
Natomiast zgadzam się z Tobą, że koniecznie trzeba sobie taki zestaw zbudować dostosowany do własnych potrzeb.
[Krzysiek]
A ja polecam wozić w aucie koc. Miałem sytuację, że w środku zimy, w lesie ok. 20 km od miasta zakopałem się w śniegu. Na dodatek komórka mi się rozładowała, a nie miałem w aucie ładowarki.
Pech chciał, że zakopałem się w lesie. Nie było szans żebym wyjechał. Z pomocą mi przyszedł koc, który przez przypadek woziłem w bagażniku. Podłożyłem go pod koła. Dzięki niemu wydostałem się z zaspy.
Taki protip ;)
U mnie koc zawsze jest.
a dywaników w aucie nie masz? :D poza tym w lesie pod dostatkiem gałęzi które także można wetknąć pod koła wcześniej podnosząc auto lewarkiem
@@ZychuZychu Dywaniki mam gumowe, więc nie nadają się.
A wtykanie gałęzi nic nie pomogło. Koło było zakopane ponad 10 cm w ubitym śniegu (niczym lód). A poza tym rozłożenie koca, podłożenie go pod koła i wyjechanie dziury zajęło mi minutę 😉. I nie musiałem używać lewarka.
Właśnie wróciłen do domu z jakiegoś przeoranego placu budowy na drodze nr.31, mój złom odjechał lawetą. Nauczyłem się dzisiaj na własnej skórze, że trzeba mieć assistance, jakieś jedzenie i picie w samochodzie, koc i ładowarkę/powerbank.
Dobrze mieć też piwo, w razie gdyby okazało się że awaria jest na tyle poważna, że już nie będzie trzeba prowadzić :D
Od razu odświeżam dobie ten film, dzięki Krzysiu.
Jak znajdziesz trochę czasu, opisz koniecznie, co się stało. To może być ciekawa historia...
[Krzysiek]
Co do samochodu - warto przećwiczyć "na sucho" zmianę koła - unikniemy wielu niespodzianek w przyszłości - szczególnie, jeśli w naszym wozie zapasowe koło jest na "zewnątrz". Poza tym zestaw żarówek na pewno i jesli chodzi o gaśnicę, to kupujemy taką, która ma miernik ciśnienia . Pozdro.
Warto na smarować i co jakiś czas sprawdzać mechanizm (śruby, zawiasy) mocujący zewnętrzne kolo zapasowe, zwłaszcza to pod samochodem. Bo co po kole , którego nie da się wyjąć.
Polecam metrową gaz rurkę przydatna jako przedłużenie klucza do zmiany kół nakładamy na klucz i mamy dłuższe ramie do dźwigni, a w razie co dobry sprzęt do samoobrony ;)
Dokładnie, miałem to dopisać: jak jakiś "kozak" dokręci kluczem pneumatycznym na maxa to powodzenia z krótkim kluczem...
Ja wożę teleskopowy klucz do kół w schowku w drzwiach.
Miałem dzisiaj awarie samochodu koło godz: 9:00 na S17 zaraz za zniesieniem ograniczenia prędkości za Kołbielą. Na pomoc czekałem koło 1h, całe szczęście, że miałem ciepłe ubranie, bo w Warszawie było rano kolo -4°C.
Niesamowite. Kto by się spodziewał -4°C pod koniec listopada. Przeżycie godziny w samochodzie w takich warunkach musiało być straszną traumą. Rozpaliłeś ognisko za pomocą waty szklanej przytkniętej do akumulatora? Czy jak w zimie idziesz z psem na spacer to rozbijasz obóz co 100 metrów?
@@Br0war
Nie którzy nie rozumieją że tu mowa o ekstremalnych warunkach.
Jak widać zabójcze i nie do przewidzenia-4 To już surwiwal.
@Br0war @Dawid S
Poprostu przytoczyłem przykład, że taka sytuacja może się zdarzyć każdemu. Mogłem czekać dłużej, mogłem krócej, pogoda też mogła być różna. Widzę, że niektórzy mają problemy i muszą się przypierdalać do wszystkiego. Jeżeli nie macie nic do powiedzenia to po prostu się nie wypowiadajcie.
@@Br0war XDDDD
Spośród tego, co wożę, najczęściej przydały mi się (w kolejności malejącej): rolka ręczników papierowych (zastępują chusteczki, srajtaśmę), woda do picia, latarka, koc (zabezpieczenie podczas przewożenia większych rzeczy na siedzeniach), multitool, opaski zaciskowe, likna holownicza, saperka
Jest wiele dobrych kanałów w "tych tematach" ale Pański jest najlepszy. Dzięki
Jesli chodzi o auto na przetrwanie w niskich temperaturach to z własnego doświadcze,nia polecam hybrydę ( pracowałem jako taksówkarz w Szwecji) ... Zdarzało mi się spać w aucie przy -20°C... Zostawiamy auto (w moim przypadku toyota prius+) na biegu jałowym i auto odpala silnik gdy temperatura lub poziom naładowania baterii spada poniżej założonych wartości... Przyjmuj, że na pełnym baku kilka dni mógłbym w aucie bytować w komfortowych warunkach w bardzo niskich temperaturach zewnętrznych
Mam lat 39 i jezdze autami od juz 20 lat. Dodalbym: porzadny klucz do odkrecania kol (mialem sytuacje wymiamy kola a chinski badziewny klucz sie zlamal podczas proby odkrecania kola). Ostatnio mialem usterke auta w ktorej bardzo mi wyciekal olej i 1 litr oleju silnikowego ktory mialem ze soba bardzo mi pomogl. Dodalbym jeszcze pasy transportowe takie 6 metrowe szerokie z napinaczem. Przydaje sie to bardzo zeby cos przewiezc na dachu i ogolnie ma wiele zastosowan. Mialem tez usterke chlodnicy wiec woda sie przydala rowniez zeby doraznie zwiekszyc ilosc plynu w chlodnicy zeby gdzies dojechac. Wd40 woze tez ze soba co chyba nie bylo wspomniane na filmie a potrafi pomoc cos odkrecic co jest zardzewiale. Woze ze soba tez tabletki na alergie (mam alergie tylko na jedna rzecz ale dosyc silna). Oprocz tego paracetamol. Mam tez taki fajny zestaw do naprawy opony ze sa takie jakby gumowe sruby. Poprostu wykreca sie srube czy tego gwozdzia z opony i wkreca sie w to miejsce te gumowa srube i to uszczelnia kolo tak ze spokojnie mozna dalej jechac.
Super, dziekuje.
Do rozpalania ognia z aku polecam wełnę stalowa.
Polecam dorobić sobie wtyk zapalniczki w bagażniku i trzymać tam drugą ładowarkę z drugimi kablami.
Dzięki za kolejny dobry materiał i cenne podpowiedzi, a zwłaszcza nowe dla mnie pomysły jak np. lampka ostrzegawcza czy mały recznik.
Ze swojej strony mogę dodać, że warto pomyśleć o nożu ratowniczym (ze zbijakiem do szyb i przecinaczem pasów) który powinien być przymocowany na wierzchu, blisko kierowcy.
Oprócz tego tarp/plandeka, zapalniczka benzynowa (chyba że jeździmy dieslem) i oczywiście najważniejszy „złoty duet” czyli taśma srebrna 3M + WD-40 😎
Ja oprócz saperki i składanej piłki zamierzam dodać jeszcze siekierkę w bagażniku. Saperkę mam klasyczną ale z bundeswehry a nie z Biedronki i jest bardzo solidna a złożona nie zajmuje dużo miejsca, polecam.
Nie lubię benzynowych zapalniczek, zbyt szybko odparowuje z nich paliwo.
[Krzysiek]
@@domowysurvival no i właśnie z tego powodu nadają się do auta benzynowego jak znalazł - ja zamierzam wozić w moim właśnie jedną pustą na wszelki wypadek, bo benzyna do niej będzie zawsze pod ręką 😂 taki plan 😎
@@MaacAbra no tak, choć tankowanie jej z samochodu będzie trochę upierdliwe.
Ja jeżdżę dieslem, więc nawet pod tym kątem nie skojarzyłem. :D
[Krzysiek]
Polecam wozić 2 gaśnice i dwa trójkąty. Kiedyś zatrzymałem się by ugasić kosz który pewnie zapalił się od peta i miałem w bagażniku drugą gaśnice na wypadek np kontroli czy (oby nie ) ponownej potrzeby użycia.
Krzychu, dołożyłbym klin do podłożenia pod koło albo nawet 2 :) Jak padnie ręczny może się przydać - jak trzeba będzie cokolwiek zrobić przy podnoszeniu tylnej osi - również się przyda.
24:14 jaka miła niespodzianka zobaczyć że masz prawie identyczny zestaw jak ja 😆👍
Zawsze trzeba pamiętać, że w samochodzie mogą być temperatury od -20 do +50 st. C
Od -50 do +80 ...
@@micham5315 z tym -50 to nie w Polsce ;) ale 80 jak najbardziej
odnośnie
1. asistans i wymiany koła zdarzyło się mojemu szwagrowi przebić dwie opony na raz a zapsówkę miał tylko jedną asistans się przydał wtedy .
2. są gazy pieprzowe w żelu są bezpieczniejsze w samochodzie
Lepsze od koła zapasowego są opony run-flat. Nawet jak złapiesz 4 kapcie to powoli do domu dojedziesz.
Zamiast karnistra lepiej mieć instalacje LPG, a benzynę traktować jako rozwiązanie awaryjne.
Ja w samochodzie trzymam jeszcze piłę ręczną i toporek taktyczny - do usunięcia drzewa które może zablokować przejazd. Miałem sytuację gdy drzew, grubości może 50cm zablokowało drogę. Nie można go było przesunąć bo z jednej strony siedziało korzeniami w ziemi częściowo, a koroną zaplątało się w drugie drzewo.
To byłoby może 30 min roboty żeby je usunąć dla dwóch mężczyzn. Natomiast zabrakło właśnie tych przedmiotów.
Oprócz tego szczoteczka do zębów, mały żel pod prysznic, dezodorant itd.
Łom by móc kogoś wydobyć z samochodu jeśli drzwi się zablokują. Albo jako narzędzie samoobrony.
I jeszcze można by parę innych rzeczy wymienić ale nie mam swojego spisu w Excelu pod ręką ;)
Na pewno warto maly agregat prondotworczy honda 2000
Przewody10m,koncowki,zaciski,akumulator zapasowy jak padnie alternator. Rozrusznik , akumulator I alternator szczegulnie zima gdy ma sie automata w dislu. Webasko zamontowac to rewelacja grosze kosztuje a zycie ratuje.
Pozdrawiam
Nooooo !!!!!
Pomysł naprawdę świetny (sam go stosuje) 👍👍👍👍👍
Ale do tego potrzeba by było "Jelcza z przyczepą " . Albo sporej terenówki z porządnymi relingami i skrzyniami na dach😎
Bez przesady, wożę to w osobówce...
[Krzysiek]
Dzięki Krzyśku🌿🌾🥀
Ale jak masz 4-o osobową rodzinę!!!!
A do dyspozycji "cinquecento" No to trochę słabo.
Sam wiesz że pojemność bagażnika jest ograniczona
Ja bym jeszcze dodał do tego zestawu akcesoria zimowe:
- skrobaczkę do szyb
- łopatkę (nawet mała saperkę)
- łatwopalny "Plack" nawet mala puszka, do odpalenia auta gdy będzie na prawdę zimno, a my mieliśmy jeszcze paliwo letnie itd, albo nam się zapowietrzy układ przez dziurę w Baku) i nawet po wlaniu paliwa z tej piątki z bagażnika Plack będzie nieoceniona pomocą. Oczywiście w granicy rozsądku aby nie rozwalić silnika, ale w sytuacji awaryjnej lepiej szybko odpalić auto aby uciekać i ryzykować tym 1/1000 szansą że coś się popsuję niż tego nie zrobić 😄
Kable wożę z przyzwyczajenia... dla własnej wygody od kilku lat "na pace" swoje miejsce ma u mnie booster; w razie rozładowanego akumulatora nie muszę nikogo prosić ;)
Bardzo dobry materiał. Od dawna żaden tak mi się nie podobał. Oby tak dalej.
Jako multimetr do samochodu (i nie tylko) polecam coś małego, cenowego, wtedy można sprawdzić np prąd ładowania z alternatora, albo gdzie gubimy prąd.
Sprawdź sobie w necie
Wal do „jula”, ja tam na wypad po europie kupilem mini multimetr za 19zl. Do 10A i do 700V z piszczalka. Szukalem malutkiego bo w dwie osoby na dwa tygodnie bez hoteli i frykasow. Motocyklem, wiec wielkosc byla wazna. ;)
Dodatkowo warto zabrać ze sobą worki na wymiociny lub tabletki przeciwwymiotne. Pojemnik na awaryjne oddawanie moczu, szczotkę samochodową, skrobaczkę do szyb może i wiele innych, ale teraz nie wiem. W ramach ciekawostki, to rozszczelniony gaz pieprzowy w samochodzie po pewnym czasie szczypie w oczy mniej😉 pozdrawiam.
Oprócz większości wyposażenia które wymieniłeś, dodatkowo wożę w specjalnie w tym celu uszytym, skórzanym futerałem, silną latarkę, składany mocny nóż, zapalniczkę gazową, kubotan, krzesiwo i dodatkowy akumulator do latarki. Oprócz tego składaną piłę a także mały toporek i mocny nóż z głownią stałą w jednej specjalnie uszytej pochwie ze skóry. Wszystko to umocowane jest na zatrzaskach (napach) do dźwigni pod fotelem kierowcy. Zupełnie tego nie widać i nie przeszkadza. W bagażniku mam też wielofunkcyjną saperkę, mały łom, linkę o grubości 1cm, i ręczną piłę łańcuchową wszystko w rejonie koła zapasowego pod podłogą bagażnika. Pozdrawiam.
Jako sprzęt do samoobrony polecam pałke teleskopową
Warto miec dodatkowo ( oprocz CB zapietego do zasilania na stale bez kluczyka) drugie reczne radio (alan42 czy inne ) pozwala na oddalenie sie od pojazdu w wyzszsze czesci np doliny ,majac rownoczeznie kontakt z pozostalym w pojezdzie i wezwac pomoc , czy "stopa"( k19) . Warto miec pas zamiast liny mozna owijajac go wokol opony miec cos jak wyciagarka . Zaczepione np o drzewo zwija sie wokol opony jak slimak spirala i wyciaga auto ze sniegu blota itp . Czasem takie niby trapy alu na bagazniku nic nie waza a moga pomoc w pokonaniu blota sniegu rowu .
Warto miec skladany rowerek 20" lub jak ktos ma jeepa na tylnym kole motorynke retro (40kg) z demobilu lub hulajnoge spalinowa 2t w pokrowcu ..idzie ..pozalatwiac sprawy przedostac sie wezwac support przywiezc paliwo czy klucze niezastapione.
Pewnych KOLEGOW NA KTORYCH MOZNA LICZYC ZAWSZE I VICE VERSA.
TU NA POLUDNIU STOSUJEMY ZASADE 3. 3. 3 .. MOJ artykul z kiedys i dostosowali sie od lat kazdy nasluchuje kiedy moze ( nie kazdy sie zglasza jak nie moze ale powiadamia kogo trzeba jezeli ktos ma problem) .
MOJ ARTYKUL CHYBA Z PRZED DEKADY : www.radiomalopolska.pl/shtf.html
3 CB ...3.14PMR .. czasem 3.7 MHz .. ale to ostatnie bez sensu na kilkaset km ..
POZDRAWIAM I POWODZENIA
Jak przywołana osłona odpadnie spod auta to faktycznie TOBIE nie zagraża, ale warto pomyśleć o tym który jedzie za tobą i jak się wtedy zachowa ..
Mądry chłopak a taka nieodpowiedzialność
Do naprawy baku i innych rzeczy klej dwuskładnikowy typu poxilina, robi robotę, sprawdzone 😏
Butelki PET świetnie znoszą zamarzanie wody. Sprawdzone wielokrotnie przy szybkim schładzaniu napojów, gdy zdarzało mi się o nich zapomnieć i następnego dnia wyciągało się kamień w butelce pet, która po rozmrożeniu nie przepuszczała.
Mnie kiedyś woda gazowana w PET zamarzła, więc nie mam do nich zaufania. O uwalnianiu się związków chemicznych gdy są w upale to nie wspominam...
[Krzysiek]
@@domowysurvival ale mówimy o awaryjnym zastosowaniu, więc na jakieś kompromisy musimy pójść. Szkło też nie jest idealne, bo łatwo się tłucze i to dopiero pęka w razie zamarznięcia wody!
@@domowysurvival No jak temperatura była ujemna, to zamarzła, co w tym dziwnego? Rozumiem, że chciałeś powiedzieć, iż butelka się rozerwała?
Kobiecie przydać się może "zestaw higieniczny" na "trudne dni" :)
Dla dziecka może jakaś zabawka czy książka do czytania i ogólnie jakaś dobra książka na którą zawsze brakuje nam czasu... no i Biblię bym wzięła ske to sem ja :)
Gdy w końcu uzbieram na jakieś autko to na bank zagoszczą tam worki na śmieci, okulary przeciwsłoneczne, balsam do ciała... i pilnik do paznokci bo nienawidzę zadziorów ;)
Na ewakuację myślę że jeszcze po zestawie czystej bielizny dla każdego, woda w baniaku z kranikiem jest poreczna (przynajmniej sam kanister z kranikiem i filtry), na pewno śpiwory jak dla nas są musowe, długopis, notatnik, do jedzonka soczewica, ryż i cebula plus olej sól i cukier i kawa/herbata i jakieś gotowe dania i może suszone płatki ziemniaczane... czy coś jeszcze nie wymieniono...? hmmm no na bank jakiejś krzesiwo i zapalarki, latarka plus extra baterie, duza folia np. malarska, koce izotermiczne, tabletki przeciwbólowe na wszelki.
A propos samochodu do survivalu, to z tanich opcji proponuję CC900. Mimo, że nie jestem specjalnie techniczny, to udało mi się wymienić pod blokiem uszczelkę głowicy. Prosta konstrukcja, nie było konieczności rozbierania rozrządu, więc jak na tani survival się nadaje.
Oczywiście wersja wypas to Skot, o czym pisałem kiedyś ;)
Mój zestaw:
1. Obsługa auta. Fabryczne koło zapasowe, lewarek, klucz, trójkąt, żarówki, bezpieczniki, standardowa gaśnica, apteczka. Z apteczką słabo, mam zamiar coś się podszkolić w pierwszej pomocy, ale ciągle nie ma czasu. Co do gaśnicy, to mam taką opinię, że służy do unikania mandatów, w razie czego trzeba sp*******ć, bo gaśnica nie wystarczy, nawet ponadstandardowa, szkoda ryzykować zdrowie i życie, niech się strażacy i ubezpieczyciel martwią. Części i narzędzia woziłem w maluchu, w nowych autach to nie ma szans na polową naprawę. Olej prawie nie schodzi między okresami wymiany, więc przestałem wozić. Kanister 4l psikacza wchodzi na raz do zbiornika - więc jak wleję, to przy następnym tankowaniu kupuję nowy. Tankuję, gdy mam pół baku i zawsze podpompowuję koła (jakieś felerne te felgi i popuszczają, co by oponiarz nie kombinował). Kable są, brakuje linki, trza kupić. Assistance jest, raz użyłem.
2. Rzeczy podręczne. W schowku mam latarkę i zapasowe baterie, jakieś tam noże/multitoole (nie moje ulubione, ale takie nieudane zakupy czy prezenty), niezbędnik WP, mokre i suche chusteczki, rękawiczki jednorazowe, środki do dezynfekcji, fabryczną instrukcję, mapę miasta. W kieszeni drzwi mapa Polski w formie książki 'dla tirowców'. W podłokietniku zapasowe okulary, ładowarki i kable, trochę monet na parkingi itp. W drugich drzwiach jakieś skrobaczki, ścierki, kamizelki, folie NRC i inne duperele.
3. Sprzęt kryzysowy. Dwa koce i poduszki, w boksie dachowym plandeka i zwój paracordu, dwie karimaty, naczynia i sztućce jednorazowe (na wypady i odpoczynek w drodze), oraz podręczny składzik środków higienicznych (bo w mieszkaniu się dużo nie mieści, a piwnica daleko). W schowku pod podłogą zestaw "ogrodniczy" - sekator, saperka składana, piła składana (tania z Lidla - myślę o jakiejś silky ale jeszcze nie zdecydowałem), mała siekierka się nie zmieściła, jeździ w bagażniku. W bagażniku po schowkach rękawice robocze, jakieś ścierki, płyn do szyb w ręcznym spryskiwaczu, itp. Luzem dwa duże parasole.
4. Zestaw przetrwaniowy. Ostatnio skompletowany (m.in. z inspiracji tego kanału). Skrzynka plastikowa z Castoramy a w środku: ta siekierka co się nie zmieściła, garść gwoździ i wkrętów owiniętych stalowym drutem, kawałek blachy perforowanej (czyli zestaw mały majsterkowicz), muszę jeszcze włożyć scotcha i trytytyki; tzw. ogień szwedzki, zapałki, krzesiwo, kilka pastylek paliwka turystycznego, mała buteleczka spirytusu (ogień); kartusz z gazem i palnik, menażka z przyległościami i stalowy kubek, niezbędnik (gotowanie), kilkanaście paczek sucharów, jedna konserwa wojskowa typu fasolka, bigos itp., kilka opakowań dań liofilizowanych, dwie zupki chińskie, puszka hermetyczna po kawie, a w środku herbata i kawa zbożowa w saszetkach, cukier, sól, pieprz w torebkach strunowych, zapasowe zapałki (jedzenie). Zgrzewka wody.
To wszystko wbrew pozorom wcale nie zajmuje dużo miejsca, jest poupychane po schowkach, jedynie ta skrzynka i woda zajmują miejsce w bagażniku.
Porządny scyzoryk ze śrubokrętami, światło itp. noszę zawsze ze sobą, te w aucie to taki backup.
Zamiast kabli rozruchowych lepszy jest przenośny jumpstarter - taki power bank litowo jonowy który umożliwia rozruch - koszt to tylko trochę więcej niż dobre kable rozruchowe (choć najlepiej mieć i jedno i drugie). Wygodniejszy w użyciu i przede wszystkim nie musisz mieć "dawcy" prądu w postaci drugiego samochodu (może akurat nikogo nie być w pobliżu), a dodatkowo działa jako power bank dla elektroniki, niektóre mają też wbudowane latarki. Oczywiście najlepiej nie zostawiać go w samochodzie na mrozie (jak samochód trzymamy pod chmurką, a nie w garażu), bo szybciej się zużyje.
No właśnie, czyli musisz go przynosić za każdym razem, albo regularnie zabierać do domu celem podładowania...
[Krzysiek]
@@domowysurvival ani jedno ani drugie - oczywiście nie można zostawić na 5 lat w aucie i spodziewać się, że się nie rozładuje, ale wystarczy raz na kilka miesięcy doładowywać. Możesz też doładowywać w aucie jak jedziesz (ładuje się jak zwykły power bank z usb). A korzyści dużo większe niż z kabli - jest dużo większe prawdopodobieństwo, że akumulator padnie ci tam, gdzie akurat nikogo nie ma w pobliżu i same kable na nic się zdadzą - będziesz musiał dzwonić po kogoś, albo prosić się (a taksówkarzowi trzeba byłoby najpewniej zapłacić za taką pomoc). A jak to mówiła moja babcia: kto z sobą nosi, nikogo nie prosi. Problemy z akumulatorem są bodaj najczęstszą przyczyną unieruchomienia auta (w sensie braku możliwości uruchomienia), ale też z takim power bankiem - najłatwiejszą do usunięcia samodzielnie. Takie podejście, że coś wymaga jakiejś minimalnej obsługi, więc się nie nadaje na zestaw awaryjny jest moim zdaniem błędem.
Ja nie mam po prostu zaufania do tego typu produktów i tyle. Ale jeśli Tobie się sprawdzają, to czemu nie. :)
[Krzysiek]
@@domowysurvival Zaufanie - Twoja sprawa, choć akurat w tym przypadku jest to nie do końca zgodne ze słusznie lansowanym przez Ciebie podejściem, że kupujemy coś, co możemy wykorzystać w normalnych czasach, ale przyda się też w sytuacjach awaryjnych - kable rozruchowe są tylko do sytuacji awaryjnych, a taki power bank możesz wykorzystać także w normalnej sytuacji (możesz go wykorzystywać jako power bank w EDC, albo zabierać ze sobą z samochodu, gdy dojeżdżając do celu właśnie zauważyłeś, że telefon się rozładowuje, a zapomniałeś go podłączyć w samochodzie do ładowania). Oczywiście idealnie jest mieć i jedno i drugie, ale moim zdaniem priorytet powinien mieć jumpstarter, a dopiero potem kable. U mnie mam i jedno i drugie.
@@janek11kowalski z tą różnicą, że jak ten jumpstarter nie zadziała (bo np. ma zbyt małą wydajność, by zasilić rozrusznik w większym silniku), to kablem rozruchowym odpalisz samochód -- choćby trzeba go było ładować włączonym silnikiem drugiego pojazdu przez dwie godziny.
[Krzysiek]
Zapomniałeś dodać o bateriach do pilota.
Dodatkowo o poinformowaniu się jak awaryjnie odpalić samochód który odpala się bezkluczykowo.
Cenna uwaga o tej baterii, sam mam w swoim samochodzie.
[Krzysiek]
Jeśli palicie to warto jest mieć zapasowe fajki w aucie. Polecam
A jeśli pijemy to zapasową flaszkę :D
@@kaczor5645 Jeszcze jak :D
Woda gazowana nie zamarznie do -10 stopni około;)
brawo za spis treści w opisie ;)
Cieszę się, że ta opcja się przydaje. Bo mi się tego nie chce dodawać, ale skoro jest użyteczne, to robię to. :)
[Krzysiek]
z dodatkowego wyposażenia, które wożę w aucie to będą:
- nóż, scyzoryk (rescue tool), maczeta, łom, fiskars x7, siekiera hysqvarna a1400, piła składana - lidlówka, piła do gałązi (dłuższa),
- saperka CS, szpadel krótki, łopatka ogrodnicza,
- parakord, linki, kubki i sprzęt do zagotowania wody, sporo rozpałek grilowych, zapalniczki, petardy, światła chemiczne,
- koce polarowe, plandeki (2), karimata,
- fartuch - jakby trzeba było położyć się na ziemii itp, zapasowe buty,
- kanister, kilka różnych worków, woreczków, papier toaletowy, duży parasol,
- mały kompresor do opon rowerowych, nie wiem czy samochodówke da radę.
Multitool i inny szpej mam zawsze w plecaku lub na pasku.
Kolego , nie zapomnij zatankować to auto. Pewnie dużo pali z takim wyposażeniem Full XXXL
Super. Ale się ubawiłem.
Po co ci maczeta? Jak policja zatrzyma to nie będzie ciekawie..
Nie ma zakazu wożenia maczety w samochodzie, więc nie ma się do czego przyczepić. Chyba, że za granicą.
[Krzysiek]
W kwestii linki holowniczej zalecam kupić jak "najlepszy" i najmocniejszy. Ja mam sznur (jest lepszy moim zdaniem od linki) do auta 2500 kg. Kilka razu był wykorzystany i się sprawdził. Pozdrawiam
A ja kupiłem 4,5 tony lepiej mieć zapas a nie zerwie sie
Mam taki pas jak do naczep i jest najlepszy. Sznur ma tendencję do rozciągania się. Polecam wszystkim. Kiedys w Lidlu był składany hol sztywny też fajna sprawa kolega ma i wygląda dobrze
Warto mieć w samochodzie solidny nóż survivalowy. Kiedyś takim nożem przeciąłem szybę wywróconego Tira, co pomogło wyjąć kierowcę i jego dokumenty.
Panie Krzysztofie czy mogę przechowywać wodę w 20 litrowych metalowych kanistrach firmy GELG(przeznaczone do paliwa)?Chodzi mi o aspekty zdrowotne,oczywiście w fabrycznie nowych kanistrach.
Nie wiem, nie znam tych kanistrów.
[Krzysiek]
Na to czekałem 😁
Ciekawe ile to wszystko waży :) i czy w bagażniku jest jeszcze miejsce :) a do telefonu to jeszcze kabel bym polecił do tej ładowarki :)
1. Do gotowania - do trzymania w samochodzie najlepsze są IMO paliwka esbit - małe, warunki samochodowe im niestraszne, sprawdzają się. Jak ktoś chce mieć możliwość gotowania w środku pojazdu to ZIP; niestety, strasznie brudzą naczynia
2. latarka - polecam mieć przynajmniej jedną z jakimś magnesem (by przyczepić np. do karoserii), bardzo przydatne jak po ciemku grzebiemy przy akumulatorze
3. aktualnie testuję rozwiązanie typu "torba samochodowa" w którym trzymam m.in. wodę - jak ruszam w trasę to biorę ją ze sobą, po powrocie biorę ją do domu. Dzięki temu unikam problemu z zamarzaniem wody zimą i gotowaniem latem; wada - dodatkowy element do pamiętania, woda wożona non stop w samochodzie jest bezobsługowa. Może wdrożę miks - kilka PET-ów zawsze w środku, plus kilka butelek w torbie
Jakbym miał kolejną torbę do samochodu zabierać, to bym chyba musiał chodzić do niego na trzy razy, bo teraz już często chodzę na dwa, nie dając rady zabrać wszystkiego, co mi na wyjazd potrzebne.
No do pracy, to jasne, na raz się ogarniam. :D
[Krzysiek]
Super
Dobrze!
Do przewożenia wody w aucie polecam zbiorniki karawaningowe...
Jeśli chodzi o auta to najlepiej mieć auto sprawne i niewyróżniające się, takie, które nie zwraca na siebie uwagi. Mam stary model Polo, w którym czasami nie działają wszystkie zamki więc stoi otwarty, w dużym mieście na ulicy. Jeszcze nikt się nim nie zainteresował nigdy.
Faktycznie sporo tego się nazbierało. Mimo wszystko ja staram się zmieścić w jednej torbie, którą można przenosić w pojedynkę. Uniknę przepakowywania jak auto trzeba będzie zostawić, pójść na stację itp. ale z drugiej strony jak już wyjeżdżam z dwójką dzieci to bagażnik mam zawalony po sufit i na cały kram miejsca nie ma. Z ciekawości, ile gabarytowo zajmuje Twój zestaw?
Trudno mi powiedzieć, bo to leży porozkładane w różnych miejscach w samochodzie, a nie w formie jednej torby. Ale chyba przepakuję to do jednej, by móc ocenić, ile zajmuje miejsca i ile waży. Bo jesteś którąś z kolei osobą zwracającą uwagę na to, że musi to zajmować mnóstwo przestrzeni, a ja tego tak nie odczuwam.
[Krzysiek]
Cześć! Czy był kiedyś poruszany temat spożywania racji żywnościowych po terminie przydatności? Głównie myślę tutaj o takich suchych herbatnikach lub żywności liofilizowanej, zastanawiam się, czy w przypadku ekstremalnej sytuacji lepiej spożyć takiego bardzo starego herbatnika, lub zjeść stare danie (Pod warunkiem, że opakowanie nie było uszkodzone.) czy może lepiej to sobie odpuścić bo np. dostaniemy jakiegoś zatrucia pokarmowego i będzie z nami dużo gorzej niż gdybyśmy go nie zjedli?
Różne rzeczy jadłem przeterminowane i takich suchych produktów personalnie się nie obawiam. Ale nie zamierzam nikomu takiego podejścia zalecać. Moje zalecenia są jasne: wymieniamy przed upływem terminu przydatności.
[Krzysiek]
@@domowysurvival dziękuję, o taką odpowiedź mi chodziło :)
awaryjne światło kiedy kolejna część ?
Awaryjne światło? Co masz na myśli?
[Krzysiek]
@@domowysurvival oświetlenie , rózne nowinki rechniczne i tradycyjne ktore nie były omawiane np . karbidówki
@@domowysurvival Może kolega miał na myśli np. czerwoną lampkę rowerową - w przypadku, gdy musimy opuścić pojazd po zmroku jest dużo bardziej widoczna niż sama kamizelka odblaskowa. Można ją też podczepić do trójkąta, dzięki czemu jest bardziej widoczny. Ogólnie też w samochodzie dobrze mieć latarkę - najlepiej małą czołówkę na baterie litowe (CR2032 lub podobne), są mniej wrażliwe na wysokie/niskie temperatury (w przeciwieństwie do alkaicznych).
Nie wiem, czy kiedykolwiek będę nagrywać film o lampach karbidowych. Wydają mi się być zbyt niszowe, by poświęcać im materiał.
[Krzysiek]
Co do spania w aucie... A co zrobić z duchotą która się z czasem tworzy wewnątrz?
Lekko uchylić okno?
uchylić szyby na kilka cm - najlepiej wszystkie. I tak ci cały samochód w środku zaparuje, ale dwutlenek węgla będzie miał się jak ulotnić, więc rano się obudzisz żywy :D
Nie polecam zostawiać wody w plastikowych butelkach w samochodzie przy dużych mrozach. Ostatnio jak były te mrozy to mi rozsadziło 3 czy 4 butelki z wodą. Nie sądziłem, że to jest możliwe bo to w końcu plastik, a on jest dość wytrzymały. Zawsze woziłem jakąś wodę w bagażniku i to cały rok. Ale taki coś miałem pierwszy raz. Nie wiem czy wpływ na to miało to, że woda była gazowana.
Jakie pojemniki polecacie żeby to wszystko trzymać w samochodzie? Ja zbieram różne przydasie, a rodzina jak sprząta samochód to wszystko wystawia bo posprzątany bagażnik to pusty bagażnik przecież. W schowkach czy w skrzynce wszystko się nie mieści.
Można kupić komplet toreb dopasowanych rozmiarem do bagażnika w konkretnym modelu samochodu. Wtedy jedną torbę możesz przeznaczyć na "przydasie", a resztę używać na wyjazdy.
[Krzysiek]
Dwa przypomnienia.
1. Tylko technicznie sprawnym autem wolno jeżdzić.
2. W dowodzie rejestracyjnym jest rubryka z całkowitą dopuszczalną masą pojazdu. Nie przekraczajcie jej.
A tak poza tym to miłej zabawy.
Swagmanroll to mega bajer. Długo się zastanawiałem nad podpinka pod hamak, chciałem kupić wersje lekka z Lesovika, ale okazało się, że swagmanroll, podobnej cenie, ma prawie identyczna grubość, a przy okazji wiele zastosowań.
Najgorsza rzecz, jaka w samochodzie wożę, to bałagan :(
Zainspirowales mnie, żeby posprzątać i sprawdzić, czy czegoś nie brakuje :)
Pozdrawiam
Ja jeszcze siebie nie zmobilizowałem...
[Krzysiek]
💙
Jeżeli mogę sobie pozwolić na mały żart przy okazji tak poważnego tematu, to zapomniałeś wspomnieć o przyczepie samochodowej, żeby te wszystkie rzeczy pomieścić. 😉 pozdrawiam! Dobry materiał!
Oj tam, bez przesady.
Ale chyba się wkurzę, spakuję to wszystko do jednej czy dwóch toreb (np. osobno rzeczy stricte samochodowe, osobno rzeczy "survivalowe") i pokażę, ile mi to realnie miejsca zajmuje. :D
[Krzysiek]
@@domowysurvival Dobry pomysł. Chętnie zobaczę ile miejsca zajmuje taki samochodowy zestaw przetrwania. Sam też muszę zrobić przegląd swojego zestawu. Dzięki za film. Pozdro!
Co do wody, w zimę rozsadziło mi butelkę od ELBRUSA, niestety było jej za dużo wlane.
Kto malucha nie miał, tez życia nie poznał ;)
Cóż mam lekko mieszane uczucia po obejrzeniu obu materiałów. Dlaczego ? Z kilku powodów.
Ile razy ktoś z Was utknął na drodze na 24 godz w korku ? Komuś się zdarzyło ? Nie mówię o tym że kogoś wujek czy brat ale osobiście. Jest ktoś ?
Jakie jest prawdopodobieństwo znalezienia się w takiej sytuacji ?
Oczywiście, ktoś kto robi po kilkanaście, kilkadziesiąt czy kilkaset tys km w roku ma większe szanse niż ktoś kto porusza się samochodem do kościoła/sklepu czy gdziekolwiek indziej.
Z drugiej strony taka osoba ma większe doświadczenie i lepiej sobie z problemami poradzi bo wie czego potrzebuje.
Pytanie też czy podróżujemy sami czy obarczeni rodziną, gdzie małe dzieci co 20-30 km wołają: "tato siku" kiedy właśnie minęliście stacje benzynową.
Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie.
W pierwszym materiale mamy sytuacje w której statystycznie mamy małe szanse żeby się znaleźć, w drugim materiale co powinniśmy mieć na wszelki wypadek.
I tutaj mam małe wątpliwości. Ale po kolei.
Wg mnie w rzeczach brakujących w tym zestawieniu brakuje: szarej bardzo wytrzymałej taśmy naprawczej, taśma izolacyjna, kilka kocy ratunkowych (najlepiej najtańszych) oraz trzeźwej oceny sytuacji. Dlaczego tych rzeczy - to później wyjaśnie.
Część rzeczy wspomniana w materiale jest niezbędna, pytanie tylko do czego...
Czy ten zestaw rzeczy cały tu przedstawiony należałoby wozić cały czas ? Czy jak jedziemy na dalsze trasy ? Jeżeli dalsze to ile do 50 czy powyżej 200 km ?
Na początek ile to w sumie wszystko waży ? 5 - 10 -15 kg ? Znam ludzi którzy aby jeździć ekonomicznie pozbywają się kluczy, koła tzw dojazdówki, oraz lewarka. Wg google każde 10 kg nadbagażu to ok 0,1 l paliwa zużytego więcej na każde 100 km, obecnie cena ok 4,75 pln za litr załóżmy czyli poniżej pół złotego na 100 km, tragedii nie ma. Chyba że się robi trasy w dziesiątkach czy setkach tysięcy km wtedy to nie jest pół złotego :-)
Każdy kierowca powinien znać swój samochód, nie oznacza to że powinien go koniecznie móc naprawić niczym MacGywer srubokrętem, gumą do żucia i taśmą ale powinien wiedzieć co jego samochód potrafi, czego od niego wymagać, jakie rzeczy może przy nim zrobić. Kiedyś samochody "mechanicy-czarodzieje" po prostu naprawiali na słuch :-) tzn nie było komputerów w serwisach i po przyjeździe mechanik mówił: "pani przegazuje, mocniej dobra, stop. Już wiem, jutro będzie do odbioru." Było kilka marek dostępnych, kilkanaście modeli i mieli po prostu doświadczenie. Teraz wydaje się to trudne czasami do uwierzenia ale taka prawda :-)
Obecnie bez podpiętego specjalistycznego komputera możemy nie mieć pełnej informacji co się dzieje i nawet po zapoznaniu się z instrukcją obsługi może być konieczna wizyta w serwisie.
Są też np modele samochodów, gdzie wymiana żarówki w pojedzie wiąże się niestety z demontażem sporej części przodu pojazdu i na drodze nie ma możliwości wymiany /francuska marka/. Można oczywiście wozić ze sobą światła do wymiany ale po to by wręczyć mechanikowi.
Jeżeli do każdego wyjazdu będziemy się przygotowywać jak do konfliktu zbrojnego lub apokalipsy to nie jest to chyba dobre rozwiązanie.
Jeżeli natomiast zachowamy zdrowy rozsądek i znając swoje możliwości, ewentualne zdarzenia możemy się do nich przygotować to już inna sprawa.
Samochód powinien być sprawny to fakt, powinien być zatankowany, wypadałoby mieć apteczkę mimo że nie jest wymagana, źródło światła, narzędzia do wymiany koła, rzeczone koło itd.
Uważam też, że nieocenionym jest także koc ratowniczy czyli zwykła folia złoto-srebna za ok 5-10 pln i to nie jeden a kilka.
Powód jest prozaiczny - jeżeli mamy kilkuosobową rodzinę jednym kocem za 50-60 pln nie obdzielimy rodziny, nie ma też sensu losować kto będzie go używał.
Jeżeli trafimy na korek i nagle pojawi się ktoś kto będzie w lekkim nieprzystosowanym ubraniu bez problemu możemy zaoferować bez żalu taki zwykły koc ratunkowy za kilka zł.
Jest wiele możliwości użycia takiego przedmiotu, ja w obecnym i zeszłym roku użyłem go na oknie jako folii odbijającej promienie słoneczne w pokoju /mam okna na stronę południową niestety/
Mając go w samochodzie w zimę można użyć go nakrywając się jednym szczelnie jednym a drugim luźno aby stworzyć dwie warstwy dzięki czemu będzie nam cieplej.
W lecie można go zamontować na przedniej, bocznej czy tylnej szybie aby ochronić się przed słońcem.
Ważne żeby wiedzieć którą stroną / srebną stroną od źródła ciepła :-)
Jeden kawałek folii a sporo możliwości.
Dlaczego wspominam o kocu ?
W styczniu 2016 roku w Borach Tucholskich zaginęła na ponad 48 godz kobieta, której po odnalezieniu i przetransportowaniu do szpitala niestety nie udało się uratować.
Wracała do domu, straciła orientacje w lesie, skończyło jej się paliwo, zgasł silnik czyli ogrzewanie przestało działać i pani po odnalezieniu, trafiła w stanie głębokiej hipotermii do szpitala z temperaturą o ile dobrze pamiętam 23 st.
Na tą tragedie złożyło się kilka rzeczy, min: niska temperatura, rozładowanie telefonu, brak paliwa w samochodzie po upływie czasu, brak możliwości lokalizacji pani, zagubienie się przez nią w lesie, hipotermia itd
Czy taki koc uratowałby jej życie ? Może tak, może nie. Nie wiem tego na pewno ale w jakiś sposób mógł zwiększyć jej szanse na przeżycie.
Nie wiem czy posiadała wiedzę jak sobie poradzić, nie wiem czy mając jakiś zestaw przetrwania udałoby się jej.
Niewykluczone że tak.
Problem polega na tym że czasami pokładamy zbyt wielką ufność w rzeczach zapominając o nauce czyli jak korzystać z dostępnych materiałów.
Sam mam kilka gadżetów bardziej czy mniej przydatnych do życia.
Będąc w Egipcie na wycieczce linką z paracordu z nadgarstka związałem dwie części rozsuwanych drzwi w pokoju hotelowym, które były uszkodzone a obsługa nie kwapiła się do ich naprawy.
Tą samą linkę użyłem do transportu paczki w Polsce którą było mi łatwiej nieść jak walizkę niż oburącz ze względu na wielkość, owinięta paczka chusteczek jednorazowych wokół linki świetnie się sprawdziła jako poduszka między paracordem a dłonią. Parę razy ten kawałek linki mi się jeszcze przydał i nie raz zapewne się przyda.
Używam powerbanków, mam kilka telefonów, parę kart płatniczych, bardzo podstawowy EDC, na wszelki wypadek noszę ze sobą małe torebeczki z ketchupem w razie gdybym trafił na osobę której, spadnie poziom cukru.
Każdy z nas w większym czy mniejszym stopniu jest użytkownikiem EDC, choćby to miały być tylko klucze, potrfel i telefon.
Jedni zestawy mają tak rozbudowane jakby wybierali się na wycieczkę na Saharę/Tatry/do Charnobyla inni bardzo skromnie. Jedni markowo, inni budżetowo.
Ważne żeby wiedzieć jak używać sprzętu, jak można go też modyfikować jeżeli zajdzie taka potrzeba, co oznacza że trzeba po prostu mieć praktykę.
Sam sprzęt nie uratuje nam skóry, choćby nie wiem jak był profesjonalny i markowy. I to nie jest kwestia że mam coś do takiego sprzętu bo częściowo sam go używam.
Oprócz wiedzy ważne jest też nie wpadanie w panikę, niby każdy to wie ale przynajmniej raz w życiu każdy w nią wpadł.
Pustka w głowie, brak myśli lub ich setki i nie wiadomo co robić.
Każdy z nas wie w jaki sposób i co robić by się uspokoić.
Jedni się modlą, inni śpiewają, inni recytują wiersze, liczą do 100 - nieważne co, ważne że wiecie co was uspokaja.
Potem trzeba ocenić sytuacje.
Jak głęboko jesteśmy w czarnej dziurze.
Co mamy do dyspozycji.
Jak wyjść z tego problemu cało.
Mózg i to jak z niego korzystamy to niewykluczone że najlepszy EDC jakim nas obdarowała natura.
Zdolność poznawania i nauki to najlepsze narzędzia tylko musimy z nich korzystać.
Wola przetrwania to z kolei najlepszy motywator w życiu.
Bardzo ciekawym filmem /jak na produkcje hollywoodzką/ jest Marsjanin Ridleya Scotta z Mattem Damonem w roli głównej.
Siła woli, siła przetrwanie i kwintesencja całego filmu zawarta w monologu: " ... w którymś momencie zawodzi wszystko i pomyślicie .. to koniec, właśnie tak zginę. Albo się z tym pogodzicie albo weźmiecie się do roboty. I to wszystko. Trzeba zacząć. Dokonać obliczeń. Rozwiązać jeden problem a potem kolejny ... i kolejny. Określona liczba rozwiązań zapewni wam powrót do domu."
Jest jeszcze Apollo 13, 127 godz itd, sporo filmów które po odrzuceniu otoczki filmowej pokazują jak ważna jest wola przetrwania.
Można też czytać bądź oglądać wywiady z podróżnikami, himalaistami, szukać informacji jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, filtrować te informację w poszukiwaniu najlepszych dla Was rozwiązań. Nikt nie ma monopolu na wiedzę. Wiedza jest uniwersalną wartością.
Dlatego zachęcam Was do oglądania tego kanału, do poszerzania swojej wiedzy o tym w jaki sposób możecie sobie radzić w trudnych sytuacjach.
Warto oglądać też inne kanały, porównywać wiedzę zawartą w nich, sprawdzać samodzielnie informację i się po prostu szkolić.
Na wszelki wypadek, oby nigdy nie było Wam to potrzebne ale gdyby zaszła taka konieczność abyście wiedzieli jak rozpocząć rozwiązywanie problemu.
Rzeczywiście, ryzyko, że znajdziemy się w sytuacji opisanej w poprzednim odcinku jest niewielkie. Z drugiej strony tamta kobieta, która przemarzła zagubiwszy się samochodem w lesie, też nie sądziła, że się zgubi (a popełniła, jak słusznie zauważyłeś, mnóstwo błędów).
I owszem, gdzieś trzeba sobie znaleźć własną równowagę między ryzykiem, które ponoszę, a środkami służącymi do jego zmniejszenia. A potem ocenić, jakie przedmioty rzeczywiście są mi niezbędne, a co mogę jednak sobie odpuścić.
Sporą pomocą mogą być przedmioty wielofunkcyjne. Warto też brać te rzeczy, które przydają się także poza awaryjnymi sytuacjami. Ja na przykład nie mam osobnego przecinaka do pasów i młotka do szyb, bo te funkcje ma moja ładowarka do telefonu. I jest zawsze w znanym mi miejscu, pod ręką, co też ma niebagatelne znaczenie. Co więcej, część przedmiotów przydaje się także na wyjazdach (np. kuchenkę turystyczną i zapas kawy i herbaty można zużyć na wyjeździe, tak samo jak koc, a dwustronną plandekę używam czasem śpiąc w namiocie lub hamaku, do dogrzania albo ochrony przed słońcem).
[Krzysiek]
@@domowysurvival Dokładnie, każdy powinien określić jakie przedmioty są mu niezbędne w funkcjonowaniu/pracy/ życiu codziennym a potem dodawać lub ewentualnie usuwać z swojego wyposażenia. Natomiast pogłębiać wiedzę w interesujących nas kierunkach należy cały czas.
Co do tej Pani, z tego co się orientuje zagubiła się chyba w bliskich jej terenach, wracając od koleżanki do domu, co pokazuje że przy niesprzyjających okolicznościach do nieszczęścia może dojść w każdym momencie.
Wiele lat pracowałem w assistance i nie raz zdarzało mi się dzwonić w mróz do klienta w nocy pytając się czy czuje się dobrze, czy nie zasnął, informując że pomoc nadjedzie mniej więcej za określony czas po prostu sprawdzając czy wszystko ok.
pozdrawiam
Jakim samochodem jeździsz? ja mam mondeo i jak bym zabrał te wszystkie graty o których mówisz to torba z pieluszkami dla młodych pewnie by była pod nogami pasażera .Gaśnica apteczka wiadomo podstawa klucze itd ale nie popadajmy w skrajność. To absolutnie nie hejt oglądam subskrybuje i czekam na nowe filmiki ale tu sie nie zgodzę żeby cały bagażnik gratów wozić. Pozdrawiam Adix
Masz trochę racji. Powinien być zestaw minimum i dodatkowy zestaw na dłuższe trasy. Czytam tak komentarze, co jeszcze można by wziąć i wychodzi mi z tego laweta ze sklepem przemysłowo-spożywczym.
Zwykłą osobówką. Rzeczywiście, trochę miejsca to zajmuje, ale nie ma tragedii.
[Krzysiek]
@@pwolkowicki albo mercedesa sprintera kupić :)
@@perrodepresacanario To ja bym wolał coś w rodzaju Peugeota Partnera. A najlepiej coś takiego w wersji 4x4, tylko nic nie przychodzi mi do głowy.
Jak zwykle wartościowy materiał pełen cennych wskazówek. Pozdrawiam :)
Przydał by sie też przecinak do pasów lub "wybijak" do szyb w razie wypadku
Zaglowniki dlatego są w aucie wyciąganie bo w razie coś złego możesz tym metalowymi szybę rozbić
pasek klinowy w maluchu? O.o tam chyba łańcuch był minimum w moim jest ;) co do assistance to gdy chciałem kiedyś sobie kupić to taniej by mi było porzucić samochód i w najbliższej miejscowości kupić nowy...
trzymanie zapasowego telefonu w samochodzie to BARDZO ZŁY POMYSŁ bardzo łatwo w głupi sposób można stracić swój samochód oraz inne np. na parkingu... chyba nigdy ci nie wybuchł telefon w rozgrzanym samochodzie... ja taką przyjemność miałem dwa razy - samochód bez klimatyzacji
Nie trzymam telefonu w samochodzie, więc mi nie wybuchł. Ale ciekawe spostrzeżenie, dzięki za jego podrzucenie.
W maluch jak najbardziej jest pasek klinowy, służy do napędu prądnicy/alternatora oraz wentylatora chłodzącego silnik.
[Krzysiek]
@@domowysurvival faktycznie, na łańcuchu jest rozrząd :)
Czy wiesz , że .... jeśli w Niemczech staniesz na drodze z powodu braku paliwa to grozi ci mandat bodajże do 300 €?
To o czym Krzysiu mówisz to stosuje większość Niemców i uważają to za normalność.
Wozić bańkę z paliwkiem to raczej słaby pomysł przynajmniej w mojej ocenie, pustą ok żeby dotrzeć do najbliższej stacji paliw ale nie z paliwem w środku - jeśli z jakiegokolwiek powodu się rozszczelni będzie śmierdzieć niemiłosiernie, nie da się tego normalnie usunąć (rozlała mi się kiedyś ~ 100-ka diesela w bagażniku i usunięcie smrodu zajęło mi dobry miesiąc) i nie jest to bez wpływu na zdrowie i koncentrację (niezależnie od tego czy benzyna czy ON), druga kwestia opary diesela nie są jakoś mocno łatwopalne (mogą się zapalić ale to raczej nie od jakiejkolwiek iskierki) ale benzyna już dużo gorzej i można włączyć tryb "ghost rider" nawet mikro iskierką
Ja też płacę telefonem na stacji i nie wchodzę do środka!😎
to jeszcze szalik czy juz koc?
Jeszcze szalik.
Chyba, że jesteś niski. To wtedy koc.
[Krzysiek]
jakbym tą listę wsadził do bagażnika, to by się po prostu nie zmieściło xd
Oczywiście lista spoko, ale trzeba będzie mocno pokombinować, żeby w małym hatchbacku pochować
No to niemam tak złe w aucie😅 mam zapas wody
Kuchenkę
Vebasto
Zapas paliwa
Lodówkę z funkcja grzania
Leki
Koce poduszki
Kable
Liny pasy
Ręczna wyciągarka łańcuchowa
Narzędzia
Zapas jedzenia
CB
Ładowarki i kable do różnych telefonów
Wędka
Piła siekiera
Apteczka
Przetwornica
I jeszcze pełno „przydasi”
A najlepsze jest to ze nie robiłem tego z premedytacja o ewakuacji lecz używam tego auta na codzień i raz na jakiś czas się przydają te rzeczy 😂🤣
Tyrytytki 🤣 a na poważnie uzywany zestaw kluczy kupiony w lombardzie za niecałe 140 zł pomógł mi kilka razy dojechać do domu albo mechanika.
Leków nie trzymamy w aucie. Koniec i kropka.
To prawda, lepiej w zestawie EDC mieć ewentualnie potrzebne leki.
[Krzysiek]
Ze dwa odcinki po 0,5 m gumowego przewodu paliwowego 7 i 8 mm (zbrojonego). Kiedyś w dizlu strzelił mi 1000 km od domu. Pomógł dobry Niemiec bo zobaczył, że mam VW i miał takowy przewód i opaski skrętne. Inaczej zginąłbym jak szara mysz za granicą...
Oglądam filmy na tym kanale od kilku lat, ale ostatnimi czasy mam coraz większą bekę ze środowiska prepperskiego. Duża część osób nie potrafi dojść do warzywniaka bez krzesiwa, kanistra z wodą i namiotu. Najważniejsze by mieć w samochodzie racje żywnościowe, śmietankę do kawy i papierowe mapy, ale nikt nie pomyśli o kartce papieru i długopisie, by spisać oświadczenie na wypadek zwykłej stłuczki. Szykujecie się na to, by przy autostradzie filtrować wodę z kałurzy i rozpalać ognisko, ale nikt nie pomyśli o zwykłych mokrych chusteczkach, by wyczyścić ręce przed jedzeniem i uniknąć sraczki.
Noo, nikt, nikt nie pomyślał, tylko Ty jeden, o wielki Browarze xd
Nikt nie pomyśli o mokrych chusteczkach?
21:14
Racje żywnościowe i papierowe mapy już mi się przydały. Oświadczenie o stłuczce nie. To nie oznacza, że nie jest pomocne i przydatne, jasne. Za kilka dni zbiorę wszystkie tego typu sugestie i dołożę je w przypiętym komentarzu.
Nie wiem, kto się szykuje, by przy autostradzie filtrować wodę z kałuży i chodzić do warzywniaka z kanistrem wodą i namiotem. Pierwsze słyszę. Ale gratuluję bohaterskiego obalenia zbudowanego przez samego siebie chochoła. :)
[Krzysiek]
Woreszki foliowe na kupke zapakowac bo jak wszyscy beda robic to epidemia bedzie
prezerwatywy jeszcze warto wozic
Ale z nimi trzeba uważać, one nie mogą być przechowywane w wysokich temperaturach. Więc raczej w EDC, a nie w samochodzie.
[Krzysiek]
@@domowysurvival potrafią sie zwulkanizować od temperatury
w ciezarowkach sie spi zima / lato i jest ok
- zbijak do szyb,
- mały łom ,
- światło chemiczne,
- papier toaletowy,
- chusteczki higieniczne ,
- gwizdki do odstraszania zwierzyny , zamontowane z przodu do zderzaka samochodu .
Łom to może nawet trochę większy - jak byłby wypadek, im większy, tym lepszy. Światła chemiczne szybko tracą swoje właściwości, w wysokich/niskich temperaturach przechowywania - lepsza latarka z baterią litową. Gwizdki - zbędny bajer. Przy prędkościach z jakimi się jeździ poza terenem zabudowanym (pow. 60 km/h) nie zadziałają - jest wiele materiałów o ich nieskuteczności. Papier toaletowy i chusteczki - obowiązkowo! Można też dodać mokre chusteczki (najlepiej w jednorazowych opakowaniach).
A koło do żuka? Może też się przydać na przykład tocząc je przed sobą można iść po ich śladach gdzieś dojdziemy na pewno
Wszystko fajnie tylko gdzie to mieścić mając golfa 4 a często robi się trasy Niemcy-Polska Polska-Niemcy
I cały samochód zawalony przez rodzinę pakunki...materiał fajny ale jeśli miałbym to wszystko mieć w samochodzie to Ja sobie tego nie wyobrażam...
Małą dziurkę w baku można załatać mydłem w kostce. Pozdrawiam.
Podrzucę Krzysiu temat, gdybyś nie miał weny na film
Dlaczego nie należy ubierać rzeczy wojskowych, stylizowanych na wojskowe, ubrań z emblematami odblaskowymi, ubrań o oczojebnych kolorach w przypadku konfliktu wojennego.
Niby oczywiste, ale śledząc kanały preppeskie, większość stylizuje się na wojskowych, co jest błędem. Pozdrawiam.
ruclips.net/video/_dBGK_-Mes0/видео.html
[Krzysiek]
@@domowysurvival dziękuję że poświęciłeś czas dla mnie na odpowiedź. W wolnym czasie nadrobię Twoje starsze filmy w celu zgłębienia wiedzy. Materiał o odzieży wojskowej obejrzałem. Genialny. Dziękuję i pozdrawiam
Dorzuć do tego zestawu samochodowego dwie rzeczy ...Pierwsze to na sezon od jesieni do wiosny 10-litrowy worek keramzytu. Keramzyt jest lekki, taki worek niewiele waży. W razie gdybyś utknął na drodze gruntowej lub na nieutwardzonym parkingu podczas deszczu lub podczas roztopów lub gdy jest gołoledź, podsypujesz keramzyt pod koła osi napędowej i wyjeżdżasz bez wypychania ...o ile jeździsz osobówką. W kiepską pogodę ciężko znaleźć kogoś kto pomoże Tobie wypchnąć samochód i nie zachlapać sobie garnituru od Armaniego :) Drugi "niezbędnik" w samochodzie, to mydło w kostce takie lekko rozmięknięte w szczelnie zamkniętym pojemniku. Wiadomo, jak się upaćkasz, to mydło do mycia ...ale jak najedziesz autkiem na jakiś przedmiot i przedziurawisz bak paliwa od spodu, to jedynym ratunkiem dla uciekającego paliwa, jest zapaćkać dziurę takim lekko uplastycznionym rozmiękniętym mydłem i to dosyć grubo. Mydło nie reaguje z paliwem ...a żeby się nie wymydliło na kałużach zanim dojedziesz do domu, to na krzyż zaklejasz mydlaną łatę srebrną taśmą. Sama taśma bez uszczelniacza nie utrzyma paliwa w dziurawym baku a wszelkie kleje do klejenia baku, tężeją na tyle długo, że całe paliwo zdąży z baku zlecieć. Inna sprawa, że wyciek paliwa to zawsze spore zagrożenie ppoż.
Jakto co do obrony w samochodzie, lewarek oczywiście
Zrób room tour po działce oraz po domku OSB.
polecam videorejestrator
Może nowe intro?
A co, złe jest? :D
[Krzysiek]
@@domowysurvivalzłe nie ale można odświeżyć
Jeju jak ktoś potrzebuje takich rad, tk niech lepiej zostanie w domu
Nieśmiertelna bundeswehra?
Mój ulubiony kamuflaż.
[Krzysiek]
Jak w butelce pet bedzie tylko połowa wody, to też nie pęknie.
Nie lubię butelek PET ze względu na to, jakie substancje się z tego tworzywa uwalniają. Zwłaszcza bym jej nie zaufał w miejscu, gdzie bywają wysokie temperatury, jak samochód na słońcu stoi.
[Krzysiek]
Co to za ponczo?
W pierwszej części filmu jest on podany w opisie:
ruclips.net/video/iY3gu31kOx8/видео.html
A i na tym, o ile dobrze pamiętam, o nim mówiłem.
[Krzysiek]
Sprzedam opla ... Kupię ciężarówkę
Nowe samochody coraz częściej nie mają ani lewarka ani koła zapasowego. Powodzenia jak Wam rozerwie oponę na autostradzie.