Tak od kogoś, kto ma za sobą tysiące km zrobionych na różnych sprzętach: - dobrą (nie xiaomi, czy pożyczakiem) hulajnogą bezpiecznie jeździ się po mieście do ok 30-35k/h (dla pijanych, wracających z imprez 20km/h to o 20 za dużo). Szybciej nikomu nie polecam po mieście. - w hulajnodze zawsze w kasku ze szczęką. To nie rower, ani motor - wiem jak się upada. Tu zawsze leci się prosto na ryj, nawet przy 20km/h. Rowerowe i orzeszki są do niczego. 'Downhillowe' albo motocyklowe na zimę. Do tego rękawice, a powyżej 40 km/h ochraniacze na nadgarstki, łokcie i kolana. Jak ci się wydaje że przy 20kmh jak ci dziecko/pies wybiegnie na ścieżkę to wyciągniesz rękę przy upadku, to nie masz mózgu. Walniesz mordą o asfalt zanim do mózgu ci w ogóle dotrze co się stało. (mam już jednego martwego kolegę cwaniaka. poległ na hulajnodze. samochód mu wyjechał z posesji. 22 lata.) - na wszystkim trzeba jeździć z wyobraźnią. Jak widzę odpicowane laski bez kasków na miejskich, albo idiotów w klapkach z gołymi kolanami lecących 60km/h+ to mnie skręca. Ludzie, używajcie mózgu, albo usuwajcie się od razu i skutecznie z puli genowej. A nie płaczcie potem na SORach nad urwanymi szczękami i wybitymi zębami. (wieele przykładów - np. Dzięczyna zahamowała bo pomykała luzikiem do psiapsiuły po chodniku, no i walnęła twarzą w kierownicę bo musiała przyhamować. Krew, ryk, z warg kotlet, zęby na bruku)
Dzięki za komentarz. Wartościowy. Dość brutalny, ale przekonujący autentyzmem. Co do kasków - tak, ale zarazem zupełnie nierealistyczne jest oczekiwanie, że ludzie będą zawsze zakładali kaski i to jeszcze szczękowe. Cięższy sprzęt, dłuższe trasy to inna sprawa, ale hulajnogi mniejsze, miejskie - są z natury sprzętem podręcznym, który bierzesz i jedziesz. Kilometr, dwa. Objuczanie się środkami ochrony powoduje, że cała impreza dla wielu osób traci sens. Można przekonywać i perswadować, ale z ograniczonym skutkiem - i wtedy zawsze po prostu ostrożna, defensywna jazda będzie decydowała o stopniu ryzyka. Oczywiście nigdy wszystkiego nie przewidzisz, tak jak możesz jechać spokojnie autem, a ktoś Ci wjedzie w tył 280 kmh, na to nie ma rady, życie to życie. Natomiast można w takich trasach jechać tak, żeby przynajmniej po swojej stronie to ryzyko sprowadzić do minimum. Do tego trzeba namawiać, bo to jednak bardziej realistyczne niż kask ze szczęką u każdego. Ale na pewno uświadamianie zagrożeń pozwala ludziom podejmować decyzje ze świadomością ryzyka. Przypniemy ten komentarz na górze.
@@smartride wczoraj, centrum Warszawy. widziałem ojca z dzieckiem (na oko ze 4-5 lat). Chłop ze 100 kilo. Pruł na hulajnodze ze 30km/h. Hulajnoga z siodełkiem (nielegalna). Dziecko przed nim. To powinien być kryminał. Wystarczy hanowanie i miażdży dziecko o kierownicę. Przez takich bezmózgow w końcu będzie zakaz hulajnog w ogóle...
@@MrPanSzary Bez przesady :) Prowadzący w tym filmie nie miał jeszcze żadnego wypadku, bo po prostu jeździ mocno defensywnie, a nie "sportowo" :) A rower z hulajnogą się nie kłóci, raczej się uzupełniają co do zastosowań. Pozdrowienia!
Mam przejechane niemal 4 tys kilometrów. Jakieś 3 tys jazda po dużym mieście. Oczy dookoła głowy, przewidywanie i brak brawury kluczem do bezkolizyjnego poruszania się. W moim mieście tylko jakieś 25% pokonywanej trasy stanowi przemieszczanie się po ścieżkach rowerowych. W związku z tym jeżdżąc praktycznie nie używam najwyższego biegu. Z całości pokonanych 4 tys kilometrów, jakieś 60% pokonywanych tras to bieg najniższy do 15 km/h; jakieś 30% to bieg do 20 km/h; i może jakieś 10% to używanie najwyższego biegu do 35 km/h.
Otóż to. Oczywiście tam, gdzie jest dużo dróg rowerowych ten sensowny rozkład używania biegów i prędkości byłby inny - ale generalnie taki system eliminuje gros zagrożeń. Dzięki za komentarz :)
Jednak nie jestem sam. Ja również sygnalizuje zamiar skrętu wystawiając nogę. Aktualnie przymierzam się do zakupu hulajki z kierunkowskazami, żeby ułatwić życie sobie i innym.
Nogą bezpieczniej :) Z kierunkowskazami problem znika, tylko trzeba uważać czy na pewno bedą widoczne np. dla kierowcy z tyłu - wtedy już nie ze względu na przepisy, tylko na realne bezpieczeństwo. Pozdrawiamy
W kwestii sygnalizacji kierunku jazdy chciałbym zaproponować pewne rozwiązanie, może się przyjmie. Może wygląda to dziwnie ale stosuję od jakiegoś czasu i ma to sens. Otóż sygnalizuje zamiar skrętu machając łokciem 😊 jest to rozwiązanie bezpieczne a za razem zgodne z przepisami gdyż przepisy mówią o sygnalizowaniu ręką a nie dłonią. Jeżeli taki sposób rozpowszechnił by się to po jakimś czasie wszyscy wiedzieli by o co chodzi.
Jest to pomysł, pytanie czy otoczenie zarejestruje takie zachowanie jako formę sygnalizacji :) Jeśli tak, to może być lepsze od wystawiania nogi :) Tu chodziłoby o takie ruchy łokciem góra-dół, powtarzane kilka razy, czy tak? Pozdrowienia
Oczywiście - pękające sztyce to często wynik wad konstrukcyjnych i tandety. To cały temat, pewnie kiedyś do podjęcia. Ale tu mówimy o drugiej stronie medalu - tej, na którą ma wpływ użytkownik. Jeśli np. typową hulajnogę miejską naraża na przeciążenia niewspółmierne do jej podstawowej funkcji, to naraża też siebie. Zwykłe auto też może zerwać zawieszenie, jak ktoś zacznie jeździć nim w trudnym terenie z dużą prędkością.
Tak od kogoś, kto ma za sobą tysiące km zrobionych na różnych sprzętach:
- dobrą (nie xiaomi, czy pożyczakiem) hulajnogą bezpiecznie jeździ się po mieście do ok 30-35k/h (dla pijanych, wracających z imprez 20km/h to o 20 za dużo). Szybciej nikomu nie polecam po mieście.
- w hulajnodze zawsze w kasku ze szczęką. To nie rower, ani motor - wiem jak się upada. Tu zawsze leci się prosto na ryj, nawet przy 20km/h. Rowerowe i orzeszki są do niczego. 'Downhillowe' albo motocyklowe na zimę. Do tego rękawice, a powyżej 40 km/h ochraniacze na nadgarstki, łokcie i kolana. Jak ci się wydaje że przy 20kmh jak ci dziecko/pies wybiegnie na ścieżkę to wyciągniesz rękę przy upadku, to nie masz mózgu. Walniesz mordą o asfalt zanim do mózgu ci w ogóle dotrze co się stało.
(mam już jednego martwego kolegę cwaniaka. poległ na hulajnodze. samochód mu wyjechał z posesji. 22 lata.)
- na wszystkim trzeba jeździć z wyobraźnią. Jak widzę odpicowane laski bez kasków na miejskich, albo idiotów w klapkach z gołymi kolanami lecących 60km/h+ to mnie skręca. Ludzie, używajcie mózgu, albo usuwajcie się od razu i skutecznie z puli genowej. A nie płaczcie potem na SORach nad urwanymi szczękami i wybitymi zębami.
(wieele przykładów - np. Dzięczyna zahamowała bo pomykała luzikiem do psiapsiuły po chodniku, no i walnęła twarzą w kierownicę bo musiała przyhamować. Krew, ryk, z warg kotlet, zęby na bruku)
Dzięki za komentarz. Wartościowy. Dość brutalny, ale przekonujący autentyzmem.
Co do kasków - tak, ale zarazem zupełnie nierealistyczne jest oczekiwanie, że ludzie będą zawsze zakładali kaski i to jeszcze szczękowe. Cięższy sprzęt, dłuższe trasy to inna sprawa, ale hulajnogi mniejsze, miejskie - są z natury sprzętem podręcznym, który bierzesz i jedziesz. Kilometr, dwa. Objuczanie się środkami ochrony powoduje, że cała impreza dla wielu osób traci sens.
Można przekonywać i perswadować, ale z ograniczonym skutkiem - i wtedy zawsze po prostu ostrożna, defensywna jazda będzie decydowała o stopniu ryzyka. Oczywiście nigdy wszystkiego nie przewidzisz, tak jak możesz jechać spokojnie autem, a ktoś Ci wjedzie w tył 280 kmh, na to nie ma rady, życie to życie. Natomiast można w takich trasach jechać tak, żeby przynajmniej po swojej stronie to ryzyko sprowadzić do minimum. Do tego trzeba namawiać, bo to jednak bardziej realistyczne niż kask ze szczęką u każdego.
Ale na pewno uświadamianie zagrożeń pozwala ludziom podejmować decyzje ze świadomością ryzyka. Przypniemy ten komentarz na górze.
@@smartride wczoraj, centrum Warszawy. widziałem ojca z dzieckiem (na oko ze 4-5 lat). Chłop ze 100 kilo. Pruł na hulajnodze ze 30km/h. Hulajnoga z siodełkiem (nielegalna). Dziecko przed nim. To powinien być kryminał. Wystarczy hanowanie i miażdży dziecko o kierownicę. Przez takich bezmózgow w końcu będzie zakaz hulajnog w ogóle...
Trzeci jestem ja za 3-4 dni bede mial motusa scooty 10 gen 5 i bardzo wasze filmy mi pomagają dziękuje wam
Bardzo nam miło, dziękujemy za komentarz :)
Posiadam Motusa 10 już 3 lata a mam 69 lat i to prawda co tu radzą.Pozdrawia dziadek z Katowic❤
Dziękujemy uprzejmie :) A przy okazji - namawiamy do wzięcia udziału w naszym badaniu: forms.gle/WZKoaPgEu69Vhw4P8 Pozdrawiamy również!
@@smartride Ankieta zrobiona
@@piotrboruta3913 dzięki! ❤️
Jestem w podobnym wieku. Tak mnie "nastraszyli"😀, że chyba pozostanę przy rowerze.
@@MrPanSzary Bez przesady :) Prowadzący w tym filmie nie miał jeszcze żadnego wypadku, bo po prostu jeździ mocno defensywnie, a nie "sportowo" :) A rower z hulajnogą się nie kłóci, raczej się uzupełniają co do zastosowań. Pozdrowienia!
Mam przejechane niemal 4 tys kilometrów. Jakieś 3 tys jazda po dużym mieście. Oczy dookoła głowy, przewidywanie i brak brawury kluczem do bezkolizyjnego poruszania się. W moim mieście tylko jakieś 25% pokonywanej trasy stanowi przemieszczanie się po ścieżkach rowerowych. W związku z tym jeżdżąc praktycznie nie używam najwyższego biegu. Z całości pokonanych 4 tys kilometrów, jakieś 60% pokonywanych tras to bieg najniższy do 15 km/h; jakieś 30% to bieg do 20 km/h; i może jakieś 10% to używanie najwyższego biegu do 35 km/h.
Otóż to. Oczywiście tam, gdzie jest dużo dróg rowerowych ten sensowny rozkład używania biegów i prędkości byłby inny - ale generalnie taki system eliminuje gros zagrożeń. Dzięki za komentarz :)
Jednak nie jestem sam. Ja również sygnalizuje zamiar skrętu wystawiając nogę. Aktualnie przymierzam się do zakupu hulajki z kierunkowskazami, żeby ułatwić życie sobie i innym.
Nogą bezpieczniej :) Z kierunkowskazami problem znika, tylko trzeba uważać czy na pewno bedą widoczne np. dla kierowcy z tyłu - wtedy już nie ze względu na przepisy, tylko na realne bezpieczeństwo. Pozdrawiamy
Mówicie o ochroni kierującego hulajnogą, a co z ochroną pieszych, jak młodzi na hulajnogach potrafią uderzyć pieszego i zwiać w mgnieniu oka?
Witam czy będzie cz4
Dzięki za komentarz, myślimy odc 4 na temat przepisów - zobaczymy co na to powie Partner tej serii, który ją wspiera :)
nie ma linku do ankiety :)
Co za niedopatrzenie! Dzięki!
Zaraz uzupełniamy w opisie i od razu zapraszamy tutaj: forms.gle/WZKoaPgEu69Vhw4P8 :)
W kwestii sygnalizacji kierunku jazdy chciałbym zaproponować pewne rozwiązanie, może się przyjmie. Może wygląda to dziwnie ale stosuję od jakiegoś czasu i ma to sens. Otóż sygnalizuje zamiar skrętu machając łokciem 😊 jest to rozwiązanie bezpieczne a za razem zgodne z przepisami gdyż przepisy mówią o sygnalizowaniu ręką a nie dłonią. Jeżeli taki sposób rozpowszechnił by się to po jakimś czasie wszyscy wiedzieli by o co chodzi.
Jest to pomysł, pytanie czy otoczenie zarejestruje takie zachowanie jako formę sygnalizacji :) Jeśli tak, to może być lepsze od wystawiania nogi :)
Tu chodziłoby o takie ruchy łokciem góra-dół, powtarzane kilka razy, czy tak?
Pozdrowienia
Sprzęt powinien być bezpieczny.Spełniać wymogi bezpieczeństwa.Jeśli nie wytrzymało to znaczy że było do bani 😁
Oczywiście - pękające sztyce to często wynik wad konstrukcyjnych i tandety. To cały temat, pewnie kiedyś do podjęcia.
Ale tu mówimy o drugiej stronie medalu - tej, na którą ma wpływ użytkownik. Jeśli np. typową hulajnogę miejską naraża na przeciążenia niewspółmierne do jej podstawowej funkcji, to naraża też siebie. Zwykłe auto też może zerwać zawieszenie, jak ktoś zacznie jeździć nim w trudnym terenie z dużą prędkością.
Zapraszam na jazdę rowerem szosowym w lesie i później narzekanie że się uszkodził, do bani to są użytkownicy.
@@Abyssaal1 Zapraszam na jazdę kajakiem po chodniku