NIEPOKOJĄCE POWODY, DLA KTÓRYCH UNIKAMY DZIECI

Поделиться
HTML-код
  • Опубликовано: 28 янв 2024
  • SPIS TREŚCI:
    01:25 SPONSOR
    01:50 JAK TRAKTUJEMY DZIECI
    05:24 PRAWA DZIECI
    07:36 RODZICE TO EGOIŚCI?
    11:17 EWOLUCJA KULTURY
    16:37 WYCHOWANIE WŚRÓD NIECHĘCI
    21:11 LEPSI NIŻ DZIECI?
    27:52 CORAZ MNIEJ DZIECI
    36:33 PRZESTRZENIE BEZ DZIECI
    44:21 PYTANIA
    --------------------------------
    Mój newsletter - eepurl.com/ilDoNj Link z freebie przyjdzie do Was mailem.
    Blog eepurl.com/ilDoNj
    --------------------------------
    KUP MI KAWĘ (jeśli masz na to ochotę) www.buymeacoffee.com/aniagemma
    --------------------------------
    Zostań członkiem:
    / @aniagemma
    --------------------------------
    Kup ze zniżką:
    SHOF kod: Ania10 link: bit.ly/3Gr4Qj6
    WIELORAZÓWKA kod: ania10 link:
    www.wielorazowka.pl/
    --------------------------------

Комментарии • 855

  • @Mar2137ci
    @Mar2137ci  +376

    W moim przypadku nie chodzi o unikanie dzieci, tylko rodziców z dziećmi, którzy kompletnie nie zwracają uwagi na to co te dzieci robią.

  • @abiblabla

    Uff obejrzalam do konca i niestety widze ze ten film jest w pewnej czesci nieobiektywny. Szkoda, to znaczy, ja cie bede ogladac dalej, bo lubie tematy srodowiskowe jakie poruszasz, ale niestety widze ze w temacie dzieci moim zdaniem to juz odlot w kosmos. Porownywanie osoby na wozku (niepelnosprawnosc nie jest na swoje zyczenie i jest wynikiem tragedii), a osoby z wozkiem dla dziecka (dziecko jest na wlasne zyczenie i teoretycznie jest szczesciem dla rodzicow) to moim zdaniem dosyc zenujacy komentarz, taki ponizej poziomu :( To samo z mowieniem "posiadanie dzieci jest niemodne". Dla mnie ten komentarz jest zwyczajnie wstretny i obrazajacy. Chec nie posiadania dzieci to wolny wybor kazdej osoby dopiero od bardzo niedawna, i ktory od ledwie wczoraj pojawia sie w innym kontekscie niz negatywnym. Kobiety przez tysiaclecia byly zmuszane do rodzenia, niektorym zrujnowalo to zycie, psychike, zdrowie fizyczne, niektore przez to targnely sie na swoje zycie. Nazywanie tego moda jest, znowu, ponizej pasa. Mowisz o empatii, ale tylko tam gdzie tobie to na reke. Przykre jest widziec jak ktos sie wypowiada sie w taki sposob.

  • @ba_sia_ka

    Kurde. Jak ide do restauracji to chce odpczac po dniu, ktory mnie przebodzcował roznymi sytuacjami, nie chce gotowac, a zjesc cos dobrego, zrelaksowac sie... dzwieki dzieci, jakkolwiek naturalne by nie byly, sprawiaja, ze mam ochote uciekać. Tak samo kiedy jade na wakacje i celowo wynieram miejsca na uboczu, nie chce, zeby dzieci przeżywaly swoje emocje w zasiegu moich uszu.. ich chaotyczność mnie przeciaza. Wg mnie dzieci powinny byc w miejcach dla nich przeznaczonych i tam niech sie dzieje co chce. Nie ma co udawac, ze interesy doroslych swiadomie decydujacych sie na bezdzietnosc, ktorych jest coraz wiecej, da sie pogodzic z ludzmi świadomie decydujacymi sie na rodzicielstwo. Nie da sie. Niestety trzeba pogodzic sie z pewnego rodzaju poswieceniem i zaakceptowac ostracyzm społeczeństwa, jesli zdecydujemy sie zyc z dzieckiem w świecie tak jakby go nie bylo, zeby zachowac wszystkie przywileje ludzi bez dzieci. Cholernie trudny temat. Sama siebie nie lubie za to co piszę.. ! Takze przepraszam wszystkich rodzicow. Bezdzietna lambadziara po 30.

  • @margarethale4980

    Moim zdaniem potrzebujemy stref ciszy, z których można byłoby wyprosić głośne osoby. Miejsc dla dzieci jest mnóstwo - miejsc ciszy bardzo niewiele. Nie mam nic przeciwko cichemu dziecku w strefie ciszy, choć dla większości małych dzieci może to jeszcze nie być ich etap rozwojowy. Osób neuroatypowych (w tym np. dzieci w spektrum, które również potrzebują ciszy) jest w społeczeństwie sporo i my też chcemy mieć możliwość życia w tym społeczeństwie i korzystania z miejsc publicznych - chcemy mieć cichą kawiarnię, cichą restaurację, choć jedną w mieście. Chcemy mieć możliwość polecieć cichym samolotem czy pojechać cichym środkiem transportu. W tej chwili większość z nas po prostu siedzi w domu w weekendy, bo miejsc przyjaznych prawie nie ma, a na przebodźcowanie się przed kolejnym tygodniem pracy średnio możemy sobie pozwolić. Ja to postrzegam jako problem i naprawdę nie mam nic do dzieci. Będąc na grupach dla bezdzietnych widzę, że to strefy ciszy rozwiązałyby większość tego problemu.

  • @miwiam6394

    Pierwszy raz w tym roku bedziemy z mężem w hotelu bez dzieci i to nie znaczy, ze nie szanuję Ich czy nie lubię. Jadąc na wakacje chcę po prostu odpocząć. Niestety duża część rodziców nie zwraca uwagi na swoje pociechy, a One potrafią zrobić piekło osobom w otoczeniu. Nie winię dziecka tylko Rodzica, który na to pozwala. Mój mąż ma autyzm ciezko znosi głośne, tłoczne miejsca. Będąc te dwa dni na wakacjach zamierzamy cale spędzić je na zwiedzaniu wiec chcialabym, zeby chociaz na wieczor i na noc miał możliwość spokojnie odpocząć. Kobiety posiadające dzieci niestety nie potrafią zrozumiec powód, dla ktorych te strefy powstają. Moja kolezanka oburzyla sie slyszac, ze w Anglii mamy mieszkania, w których nie mogą mieszkac dzieci. Skoro w 99% mogą to jaki problem, ze będzie pare osiedli dka osob bez dzieci?

  • @nataliaf1165

    Powiem tak: nie lubię dzieci, nie lubię ich słyszeć, więc ich nie mam i wszędzie chodzę w słuchawkach oraz wybieram miejsca, gdzie ich nie ma.

  • @karolaw2393

    Napisałam wcześniej komentarz, ale teraz kiedy wysłuchałam do końca, mam jeszcze parę przemyśleń. Wydaje mi się, że Ty uogólniasz bardzo, bo nie chodzi o to, że ludzie nie lubią wszystkich dzieci, a tych, nad którymi rodzice nie mają żadnej kontroli, bo albo mają wy..ebane, albo właśnie zasłaniając się bezstresowym wychowaniem nie podejmują wysiłku żeby się tym dzieckiem odpowiednio zająć. To, że nie mamy wystarczających pokładów empatii, wyrozumiałości, cierpliwości itp, może wynikać z tego, że jesteśmy przebodźcowani, przemęczeni, mamy swoje problemy na głowie, a czasem nie tylko swoje, i kiedy idziemy zrelaksować się do kina, kawiarni czy lecimy na wakacje, wydzierające się dziecko naprawdę jest ostatnim o czym marzymy. No i znowu odnosi się to raczej do nieogarniętych rodziców tych dzieci. Moja siostra zabierała swoją trzyletnią córkę do opery i na balet, bo ta byla nauczona jak się zachowywać w takich miejscach i jedyne co robila, to płakała ze wzruszenia bo tak jej się podobało. Natomiast na placu zabaw z innymi dzieciakami wrzeszczy ile dusza zapragnie. Od urodzenia praktycznie lata samolotem bo siostra mieszka za granicą i nie robi żadnych problemów. Chodzi po restauracjach, kawiarniach i nie drze sie na cały regulator. Ale jest to zasługa tego, że rodzice poświęcają jej dużo czasu i uwagi, i tłumaczą jej wszystko. Porównywanie rozwrzeszczanego dziecka do normalnych odgłosów w kawiarni czy jakiegoś stukania paznokci np jest chyba jakimś nieporozumieniem. Może twój syn nie krzyczy jak obdzierany ze skóry, albo jeśli tak jest, to reagujesz na to odpowiednio, ale uwierz, że są rodzice którzy nie robią z taką sytuacją nic, i dziwią sie, że to komuś przezzkadza. Moze zamiast mówić o niechęci ludzi do dzieci, film powinien być o niechęci do nieodpowiedzialnych rodziców, bo to raczej o to w tym wszystkim chodzi.

  • @marcinsola4179

    Moim zdaniem zdecydowana większość ludzi nie powinna mieć dzieci, chociażby dlatego, że nigdy w życiu nie zadali sobie pytania "Dlaczego chcę mieć dzieci?"

  • @wiktoriawolko7578

    Ja nie mam problemu z emocjami dziecka. Ale w momencie, w których one wchodzą na pewien poziom decybeli, to zaczynam być na skraju załamania. Jestem strasznie czuła na pewne dźwięki i po prostu po 3 minutach słuchania wysokiego pisku, cały dzień jestem rozstrojona albo kończę z takim bólem głowy, że nic już nie będę mogła zrobić danego dnia z przebodzcowania. 🥺 Płacz zniosę, nie mam problemu, w końcu dzieci też mają emocję. Ale ten wysoki pisk... Wariuje, słysząc go, czuję jak mózg mi płonie. ;_;

  • @TheMsTogether

    Tak jak lubię publikowane Ciebie treści,tak tu druga część filmu niesamowicie mnie zirytowała.Nie każdy ma ochotę pić kawę w kawiarni słuchając przeraźliwych wrzasków dziecka siedzącego stolik obok (albo przebywać mając w pamięci np.utraconą ciążę i żal z tym związany) ani zapraszać na własne wesele zakładając,że to ten wyjątkowy i w pełni „własny” dzień w życiu.Wielokrotnie zdarzyło mi się widzieć jak niedopilnowany maluch przy takiej okazji ze zmęczenia wpada w furię albo na parkiet stwarzając niebezpieczeństwo zarówno dla siebie jak i innych osób pod wpływem alkoholu.

  • @axlpolska8146

    Co do posiadania dzieci. Pochodzę z wielodzietnej rodziny i każde z rodzeństwa zgodnie powie ze byłam idealną siostrą. Dzieci znajomych i rodzeństwa które mialam pod opieką również mówiły że jestem super ciocia bo znam wiele zabaw i jestem na czasie z bajkami, grami.

  • @LKOkoss
    @LKOkoss  +165

    Raczej to jest wina okropnych rodzicow. Kazdy miał takie sutuacje kiedy dziecko kopie mu w fotel czy nogami o płaszcz, zaczepia psa, przepycha Cię chamsko, biega na pierwszym tańcu na weselu, sika do basenu, ciągnie za włosy, niszczy towar w sklepie i...można wymieniać w nieskończoność. Nieudolni rodzice mają jedną odpowiedź TO TYLKO DZIECKO, po czym je zlewają i nie robią nic.

  • @awoz7322
    @awoz7322  +157

    Dla mnie problemem są najczęściej zbyt roszczeniowi rodzice, uważający ze jak mają dziecko to są pępkiem świata (razem z ich pociechami). Jestem w kole naukowym i z okazji różnych wydarzeń wystawiamy się z naszymi pojazdami, staramy się je zabezpieczyć jak możemy, ale nie wszystko się da. I wtedy wchodzą cali na biało tacy rodzice, dziecko przeszło pod barierką, było niższe niż stoły na których stały pojazdy, więc nawet go nie zauważyliśmy i nagle płacz między bolidami i krzyk matki na mnie (byłam jedyną kobietą na stoisku), że jaką ja będę matką jak dziecka nie potrafię przypilnować. Tak, ja miałam pilnować jej dziecka, o którym nawet nie wiedziałam że gdzieś tam jest. A dziecko zacięło się krawędzią karbonu. Chcieliśmy pomóc wyjąć drzazgę z rączki, ale był foch, po czym i tak przyszli, bo ratownicy stwierdzili że prawdopodobnie zajmując się tym na codzień lepiej wiemy co z tym zrobić.

  • @pannajoanna4515

    Jestem nianią, wcześniej pracowałam w wesołym miasteczku (głównym klientem były dzieci), naprawdę lubię dzieci i planuje mieć swoje. Ale na najbliższe wakacje z partnerem szukamy cichego hotelu bez dzieci, żeby poodpoczywać w spokoju. Tak poprostu chcemy.

  • @salmonskinroll9606

    W moim odczuciu, nie chodzi o awersję do dzieci, ale o „nieobecnych” rodziców. Nie planuję mieć dzieci, nie umiem w dzieci, ale rozumiem, że dziecko ma dziecięce odruchy i nie wie jeszcze, jak się funkcjonuje powyżej 1,4 m. Rozumiem, że czasami ma potrzebę ryczeć w niebogłosy, nawet zazdroszczę, że się z tym nie krępuje. Zaryzykuję stwierdzenie, że wszystkie przypadki, gdy dziecko było czysto wkur***ące wynikały z winy rodziców. Wyobraźcie sobie taką świąteczną atmosferę: matka rozmawia z rodziną i oczekuje, że ojciec przypilnuje dziecka, ojciec gra z wujkiem na konsoli i twierdzi, że to matki kolej, dziecko drze pi… buzię, bo nikt się nim nie zajmuje, ojciec drze się na dziecko, żeby przestało się drzeć, a matka drze się na ojca, żeby przestał się drzeć na dziecko, że się drze. I ja pośrodku, i „no idź do cioci trochę”. NIE. Dziecko nie potrzebuje cioci, którą widzi drugi raz w ciągu roku i ma w pieluszce jej zdanie na jego problemy. Nie potrzebuje również kolejnego batona i psiego patrolu na cały regulator ku radości współpasażerów. I nie potrzebuje robić wszystkiego, na co ma ochotę, „bo jest malutkim dzieckiem i zobaczysz, jak będziesz mieć swoje”. Z kilkorgiem „problematycznych” dzieci zdarzyło mi się spędzić trochę czasu bez obecności ich rodziców i okazało się, że rozumieją słowo „nie”, potrafią się świetnie bawić bez telefonu mamy i można je zainteresować inną bajką niż w kółko tymi samymi odcinkami świnki Pepy. Potrafią nawet zjeść owoc zamiast kolejnej porcji cukru i oleju palmowego. Nie wiem, może się mądrzę, a gówno się znam, ale wydaje mi się, że wychowanie dziecka nie jest dużo trudniejsze od hodowania małego terrorysty, kiedy już stoisz przed takim wyborem. W każdym razie jest bardziej, z braku lepszego słowa, „opłacalne”.

  • @anythingbut...

    Będzie długo...

  • @karolinamatjaszek5441

    Za każdym razem, gdy mówimy o miejscach bez dzieci, pada jeden i ten sam tekst: no tak, to może zróbmy też restauracje bez Żydów, kawiarnie bez czarnych, puby bez Ukraińców? No nie, to nie tak.

  • @jan77usz
    @jan77usz  +45

    Problem to nie dzieci, tylko rodzice. "O patrzcie jak Jasiu głośno krzyczy! Popatrz jak ślicznie kopie krzesło tej starszej Pani!" - To jest problem - brak kultury ludzi i szacunku do innych. Mam dzieci i nie przeszkadzają mi inne pociechy - pod warunkiem, że rodzic zajmuje się dzieckiem i opiekuje nim. Często mam potężny ból głowy, gdy słyszę wrzaski i krzyki bąbelków - bez jakiejkolwiek reakcji rodziców. Brakuje prób nauki dziecka - że może komuś przeszkadzać rzucanie czymś, czy krzyczenie, by mamusia była łaskawa zwrócić na niego uwagę. Ile razy dzieciak kopał komuś fotel - bez najmniejszej reakcji madki... Często wyjście do miejsca publicznego to dla niektórych rodziców stanowi możliwość zostawienia dziecka, by się swobodnie pobawiło - kompletnie bez zwracania na niego uwagi (bo przecież jest obsługa - za coś mają płacone). Wydaje mi się, że tego typu zachowania powodują ucieczkę niektórych ludzi w miejsca, gdzie dzieci nie ma. Zobaczysz, że za kilkanaście lat zmienisz swoją optykę. Serdecznie pozdrawiam.

  • @zofiaszulgit

    Nie wszyscy chcą się spotykać w klubach czy innych głośnych miejscach, w których przelewa się alkohol, które przeznaczone są tylko dla dorosłych. Może również matki, które na codzień przebodźcowane hałasem codzienności z dziećmi też chcą spotkać się w miejscu, gdzie mogą w spokoju wypić kawę z przyjaciółką i odpocząć. Nie widzę nic złego w tym, że nieliczne lokale wprowadzają takie zasady. Sama jestem bardzo wrażliwa na dźwięki i głośne zachowanie, ale to nie znaczy że nie chcę wychodzić z ludźmi do miasta i nie znaczy to, że nienawidzę dzieci.

  • @axlpolska8146

    Taka ciekawostka. Pracuje w sklepie gdzie jest dużo delikatnych rzeczy. Zawsze rodzice panikują że dziecko coś zniszczy. Przez 8lat pracy w tym miesiącu tylko raz dziecko coś zniszczyło. I to nie z jego winy. Za to minimum raz na pół roku zostanie coś zniszczone przez osobę dorosłą bo ta olewa kartki że towar podaje sprzedawca albo nie chce pomocy ekspedientki która może ten kruchy towar bezpiecznie mu podać.