Kiedyś jak nie było internetu trzeba było się nasilić, napracować, nakombinować aby zdobyć pornografie a dziś jednym kliknięciem dostęp do wszystkiego co człowiek tylko wymyślę moze.
Fajnie, że Ojciec zajął się tematem. Niestety, trochę groch z kapustą i dosć powierzchownie. Miałem nadzieję na coś merytorycznego, ale widze, że to są takie pogadanki z podsumowaniem - zanieś Jezusowi i się rozwiąże. To tak nie działa, przynajmniej nie w dorosłym życiu. Nie mówie, że ze wszystkim sobie poradzimy i że nie potrzebujemy Boga. Ale w przypadku uzależnienia to sprawa ma się całkiem inaczej. I ten język - zerwanie z kłamstwem, jakim kłamstwem, jakie zakorzenie w sercu? duchowy zeszyt? eh, byłem w seminarium, przechodziłem przez te narrację, język ale to raczej odstręcza niż zachęca. Ale weźmy na tapetę tę serotoninę i dopaminę. Kompulsywne czynności które dają wyrzut dopaminy użależniają. Jedyne tutaj co bym poruszył to omówić dokładnie to zagadnienie, wraz z biochemią mózgu, która lepiej pomaga uzaleznionym to zrozumieć. Ja sam tez jestem tego świadomy. Czasem można oszukać mózg, czasem TO jest silniejsze. Choć uzależnienie od czynności, bo de facto, tak jest to w pschologii nazywane jest związane nie tylko z pornografią(na tym bazuje facebook, insta, tic toc - i to niszczy mózgi młodych ludzi, głównie nastolatków - natychmiastowa gratyfikacja, ale to tak off topic). Temat pornografii ma ogromny potencjał ale nie w ten sposób. I co z tego że niszczy całe rodziny? Komu to potrzebne? Ludzi którzy wpadną w jej sidła doskonale o tym wiedzą, ale nie o to tutaj chodzi. Ogromnie nacechowany emocjonalnie język, który nie pozwala merytorycznie zająć się problemem i wprowadzić spokój w ducha tych, którzy mają z tym problem. Ps. I nie chce Ojca zniechęcać do vlogów. Fajnie, że w ogóle ktoś porusza temat. Dziekuję ale jak piszę, żeby nie wylać dziecka z kąpielą.
Kiedyś jak nie było internetu trzeba było się nasilić, napracować, nakombinować aby zdobyć pornografie a dziś jednym kliknięciem dostęp do wszystkiego co człowiek tylko wymyślę moze.
Fajnie, że Ojciec zajął się tematem. Niestety, trochę groch z kapustą i dosć powierzchownie. Miałem nadzieję na coś merytorycznego, ale widze, że to są takie pogadanki z podsumowaniem - zanieś Jezusowi i się rozwiąże. To tak nie działa, przynajmniej nie w dorosłym życiu. Nie mówie, że ze wszystkim sobie poradzimy i że nie potrzebujemy Boga. Ale w przypadku uzależnienia to sprawa ma się całkiem inaczej. I ten język - zerwanie z kłamstwem, jakim kłamstwem, jakie zakorzenie w sercu? duchowy zeszyt? eh, byłem w seminarium, przechodziłem przez te narrację, język ale to raczej odstręcza niż zachęca. Ale weźmy na tapetę tę serotoninę i dopaminę. Kompulsywne czynności które dają wyrzut dopaminy użależniają. Jedyne tutaj co bym poruszył to omówić dokładnie to zagadnienie, wraz z biochemią mózgu, która lepiej pomaga uzaleznionym to zrozumieć. Ja sam tez jestem tego świadomy. Czasem można oszukać mózg, czasem TO jest silniejsze. Choć uzależnienie od czynności, bo de facto, tak jest to w pschologii nazywane jest związane nie tylko z pornografią(na tym bazuje facebook, insta, tic toc - i to niszczy mózgi młodych ludzi, głównie nastolatków - natychmiastowa gratyfikacja, ale to tak off topic). Temat pornografii ma ogromny potencjał ale nie w ten sposób. I co z tego że niszczy całe rodziny? Komu to potrzebne? Ludzi którzy wpadną w jej sidła doskonale o tym wiedzą, ale nie o to tutaj chodzi. Ogromnie nacechowany emocjonalnie język, który nie pozwala merytorycznie zająć się problemem i wprowadzić spokój w ducha tych, którzy mają z tym problem. Ps. I nie chce Ojca zniechęcać do vlogów. Fajnie, że w ogóle ktoś porusza temat. Dziekuję ale jak piszę, żeby nie wylać dziecka z kąpielą.
Komentarz nr 2 😑