W Polsce też sie tak zrobiło że ludzie się nie znają, mieszkam na osiedlu domków jednorodzinnych i nie znam prawie nikogo, tylko najbliższych sąsiadów.😢 ludzie zamykaja sie w domach,we własnym gronie, maja kamery,grozne psy, nikt nie wejdzie.Ludzie nie mówią sobie nawet dzień dobry.
A ja powiem tak... Do tego wszystkiego prowadzi wspaniała zachodnia - głównie amerykańska kultura konsumpcjonizmu, ktora oddzialywuje na Europę, ale mysle ze tutaj jest jeszcze normalnie. Św. Paisjusz, powiedział że człowiek nie zazna spokoju w rzeczach materialnych. Uwazam, ze obecnie na swiecie ludziom najbardziej po prostu brakuje spokoju i zastanowienia sie nad swiatem w jakim żyją.
mieszkam juz 20 lat w irlandii i mimo że kraj jest duzo mniejszy to sytuacja jest podobna. w pracy siedzi się o 9 do 6, oczywiście w takim wypadku dojazdy wypadają w najgorsze korki, to nawet jak mieszka się niedaleko, można utknąć na godzinę rano i wieczorem. w weekendy jedzie się na zakupy i ogólnie każdy próbuje nadrobić rzeczy które odkładał cały tydzień, oczywiście też w korkach. jasne ze są też inne przypadki, ale wystarczy dołożyć jeszcze dowózkę dzieci do szkoły czy na jakieś zajęcia i też tak na prawdę jest tylko praca, jedzenie w domu i spać. domy są często powynajmowane albo socjalne, więc sąsiedzi mają wszystkich i wszystko w nosie i też nikt się nie zna.
@@Paweł-y6b4k w Dublinie tylko motor lub skuter, jak mam tam jechac to chory jestem . Luas to cale 3? linie, takze sztos pod warunkiem ze jedziesz do centrum 😂
@@SCOOPARCADE mieszkam w Cork , czyli drugim co do wielkości 'mieście' i sytuacja z transportem publicznym wygląda podobnie jak w Dublinie, wspomnianym w komentarzach powyżej. Co z tego, że mieszkasz przy linii autobusowej gdzie autobus jeździ co 15 minut, jeśli rano chcąc dojechać do pracy czekasz godzinę, bo nie przyjechały trzy autobusy pod rząd a czwarty jest tak zapakowany, że nie zatrzymuje się na przystankach i właśnie cię minął. Wszystkie autobusy najpierw jadą do centrum, więc chcąc gdzieś dojechać poza centrum musisz przez centrum przejechać. Z popularnego miasteczka pod Cork do popularnego miejsca z korporacjami i centrami handlowymi na przedmieściach autobusem (dwoma) jechało się rano i po południu 2 godziny... samochodem 10-15 minut.
@@Paweł-y6b4k Irlandia to wiocha, Dublin mały i nieatrakcyjny, mieszkania, domy obskurne, zimne, brudne i zagrzybione, a nawet takich brak na wynajem za astronomiczne kwoty, Trochę lepiej w Swords. To nie jest miejsce do życia na stałe. Ponadto ciągle pada i wieje, porażka.
To macie przesrane w tej Ameryce, urodziles sie przeciez czlowiekiem nie robotem, caly dzien praca, jestes poza domem 10 godzin, po co ci czlowieku dom na przedmiesciach jak w nim tylko spisz, gdzie masz czas dla rodziny, gdzie czas dla twoich zainteresowan, po co ci te pieniadze jak nie masz czasu ich wydac, chyba jedynie na benzyne. Ja dziekuje za takie zycie, wole skromniej ale wolnym byc.
Większość moich znajomych w tym najlepszych przyjaciół poznałam między 25-30 rokiem życia. Więc to zależy od człowieka. Mam dużo znajomych ale faktycznie mam czasem wrażenie samotności bo mimo bliskich w rodzinie i przyjaciół to uważam że jest ich za mało
Amerykanie są mocno powierzchowni. Po co mi milion wymuszonych czy wręcz fałszywych uśmiechów. Ostatnio oglądałam shorta gdzie komicznie porównywano obsługę klienta na lotnisku z USA i Francji. W Stanach pani owszem się uśmiechała ale nic nie załatwiła dla tego pasażera od odwołanego lotu. Bo jej firma takich rzeczy nie załatwia i nara frajerze. A pani z Francji owszem miała taki "polski uśmiech" ale wszystko załatwiła i podpowiedziała gdzie co jest i jak. Ale co do amerykanizacji Polski w kontekście samotności to niestety jest prawda. To jest wina obecnego kapitalizmu, który wymaga by poświęcić całe swoje życie pracy, bo inaczej skończysz pod mostem. Ale taki brak balansu życia prywatnego i pracy powoduje że prędzej skoczysz z tego mostu niż pod nim zamieszkasz. Dodaj jeszcze wzrost relacji paraspołecznych, uzależnenie od social mediów, rozwój ai i masę innych. Nieszczęście gotowe
Uprzejmość z uśmiechem nie jest u nich sztuczna, to jest ich sposób bycia i interakcji. Tak samo jak sposobem bycia Polaka jest bycie gburem i noszenie swoich uczuć ''jak odzież wierzchnią''. Polakom wydaje się, że to jest sztuczne ponieważ Amerykanie czy Anglicy po tym uśmiechu zachowują nadal dystans, podczas gdy jak Polak się uśmiecha to już oznacza że jesteśmy znajomymi i zaczyna się wchodzenie z butami. W większości, Amerykanin/Anglik ceni sobie prywatność, ale też brak problemów, stąd uprzejmość. To jest nieporozumienie, którego nie rozumie prawie każdy Polak.
@@west_ldn_xxx5549mieszkałam 15 lat w UK i lubiłam ta uprzejmość 😂ja się tego musiałam nauczyć 😂w Polsce ludzie nie są nauczeni tej kultury osobistej i uprzejmości... chociaż zaczyna się to powoli zmieniać...
Amerykanie to dziwny naród. Niby wywodzą się w większości od Europejczyków, ale nie wykazują europejskich kodów kulturowych. Może są trochę podobni do europejskich narodów Północy, takich jak Skandynawowie, ale sami przecież na zimnej północy (poza Alaską) nie mieszkają. Europejczycy (poza Skandynawią) są dużo bardziej rodzinni, a więc utrzymują naprawdę bliskie więzi z całym łańcuszkiem kuzynów i powinowatych. W Stanach kończysz 18 lat i w zasadzie możesz stracić kontakt z rodzicami na całkiem długo. Słyszałem o Amerykanach, którzy nie widzieli któregoś ze swoich rodziców lata całe, mimo że nie byli z nim skonfliktowani. Po prostu "drogi im się rozeszły". To jest nie do wyobrażenia wśród większości Europejczyków.
Wydaje mi się że to jest związane i z narodami skandynawskimi ale bardziej z pierwszymi migrantami z Europy z różnych dziwnych odłamów protestanckich, zbyt fanatycznych jak na Europę ale też z winy kapitalizmu i odległości. Z czego te dwa ostatnie są obecnie dominujące
Nie wydaje mi się że to wina narodów.Wszystko zależy od rodziny, wcale w Polsce nie jest tak kolorowo, zależy od relacji i od więzi rodzinnych,jeśli tego nie ma to też ludzie się nie odwiedzają.
Katastrofa. 😮 pragnienie wygodnego życia z wyższym komfortem, materializm wykształcił się jako cecha narodowa, mentalna Amerykanów. Co bezsprzecznie jest wynikiem systemu który pochłonął wszystko co scala. Rodzina, więzi, empatia, wrażliwość.
Utrzymywanie więzi z kuzynostwem naprawdę jest takie normalne? Może zostałam wychowana w jakieś dziwnej bańce, ale nikt kogo znam, nie utrzymuję więzi z ludźmi, tylko ze względu na pokrewieństwo. Kojarzy mi się to ze starymi czasami, gdy nie było możliwości oszczędzania, inwestycji czy socjalu, więc gdy zachorowałeś/łaś, trzeba było prosić bliskich o pomoc, co za tym idzie trzeba było ich mieć.
Uprzejmość z uśmiechem nie jest u nich sztuczna, to jest ich sposób bycia i interakcji. Tak samo jak sposobem bycia Polaka jest bycie gburem i noszenie swoich uczuć ''jak odzież wierzchnią''. Polakom wydaje się, że to jest sztuczne ponieważ Amerykanie czy Anglicy po tym uśmiechu zachowują nadal dystans, podczas gdy jak Polak się uśmiecha to już oznacza że jesteśmy znajomymi i zaczyna się wchodzenie z butami. W większości, Amerykanin/Anglik ceni sobie prywatność, ale też brak problemów, stąd uprzejmość. To jest nieporozumienie, którego nie rozumie prawie każdy Polak.
Ale sztuczność i noszenie maski to właśnie sposób bycia i interakcji. Jak jedno wyklucza drugie? Próbujesz udowodnić że woda nie jest mokra. Uśmiech szczery, za którym stoi autentyczna emocja, jest prawdą. Odwrotna sytuacja to zwykły fałsz, manipulacja- co z tego że wszyscy do takiego fałszu są przyuczeni? Fałsz to fałsz.
Masz Dawidzie doświadczenie tylko zachodniej Polski, to znaczy Wielkopolski i ziem odzyskanych. Przecież we Wrocławiu wszyscy są napływowi. W Warszawie - prawie wszyscy. Spróbuj doświadczyć Wschodu i Galicji. Na Suwalszczyźnie, Podlasiu, Lubelszczyźnie i Podkarpaciu ludzie siedzą na jednym miejscu od pokoleń, a jeśli doświadczyli wywózki - to zawsze chcą wrócić.
W Warszawie (lewobrzeżnej) około 25% mieszkańców ma jakieś korzenie warszawskie, to znaczy któryś przodek mieszkał w Warsze przed wojną. Nie wiem jak jest z Pragą, ale warszawiacy zawsze uważali ją za "sąsiednie miasto".
Po 2004 roku 3 miliony Polaków przeprowadziło się z Polski za granicę ( to jest około 8 % populacji). Polacy mało przeprowadzają się na dalsze odległości po Polsce, bo po prostu koszty wynajmu są stosunkowo wysokie do zarobków. Mieszkam na stałe w Anglii i wydaje mi się, że dążymy do społeczeństwa samotnych mężczyzn i "samotnych" matek żyjących na koszt państwa i byłego partnera (te kobiety na ogół są tymczasowo w związkach z facetem bardziej ustawionym od nich).
Ja mam dużą grupę przyjaciół - trzon tej grupy stanowi moja paczka znajomych ze studiów, a potem dołączyły też kolejne osoby (żony, mężowie, znajomi z pracy). Wydaje mi się że teraz ludzie mają raczej bliskich których poznali w pracy czy na uczelni. Poza tym, przynajmniej ja, utrzymuję też bliskie relacje z niektórymi osobami z mojej rodziny w podobnym wieku co ja. I wydaje mi się że w Polsce to nadal jest częste. Co się zmieniło moim zdaniem w Polsce na przestrzeni lat (i moim zdaniem na plus) to że często twoich bliskich nie stanowią sąsiedzi. Ja znam swoich sąsiadów ale nie mam z nimi bliskiej relacji i uważam że to dobrze. Wolę sama wybrać sobie z kim będę utrzymywać relacje (np. nie utrzymuję z każdym z mojego roku), a nie że to losowe osoby, które po prostu obok mieszkają.
Nie jest trudno o przyjaciół,nawet w dorosłym życiu. Ja mam wielu przyjaciół, poznałam ich po 25 r.z. I to są naprawdę przyjaciele, a nie nazywanie znajomych przyjaciółmi. Ludzie po prostu nie potrafią w reakcję i zwalają to na innych.
Mnie się wydaje (a mieszkam w USA już 30 lat), że to od początku jest promowany styl życia. W Polsce dzieci idą do przedszkola czy szkoły, w których przez kilka lat są w tym samych grupach. Mają szansę nawiązać dłuższe kontakty i się zaprzyjaźnić. W USA co roku dziecko trafia do innej grupy rówieśników. W ten sposób poznaje więcej osób, ale nie zawiera przyjaźni, bo nie ma kiedy. Często ma szanse na to na zajęciach pozaszkolnych, na przykład w szkole tańca - dziewczynki, czy sportowych - chłopcy. Ale to już w zależności od zasobności portfela rodziców. Częste przeprowadzki też nie sprzyjają głębszym więzom. W pracy (korporacje) chcą tworzyć mit przyjaznej atmosfery ale torpedują wszelkie oznaki więzi międzyludzkich. Takim społeczeństwem łatwiej manipulować. Ludzi, którzy mają silne więzi władza się boi, pojedynczych jednostek - nie.
Amerykanie są powierzchowni pomimo pozornej otwartości. Moim zdaniem wynika to z dzikiego kapitalizmu, który jest dominująca ideologią WASPów. A Trump jest uosobieniem tej ideologii. Niby jest konserwatystą a jego życiorys przeczy tej narracji. Szczerze do bólu to nie lubię tej ideologii. Mnie bardziej odpowiada społeczna gospodarka rynkowa. Niestety w Polsce też mamy ten trend. Dziki kapitalizm niszczy więzi społeczne.
A Dave jest financially independent, znudzilo mu sie zapierdalanie po 9 godzin w korporacji plus dojazdy i teraz probuje zarobic moolah w latwiejszy sposob.
@@adammianowski7710 Dave ma jakąś fobię na punkcie samochodu. Uwielbiam gościa, natomiast jak tylko pojawia się temat samochodu, to wypowiada się jak jakiś aktywista miejski 😂
No wiesz, w Europie NIE MUSZĄ dojeżdżać samochodem. Jest mnóstwo innych opcji transportu, w szczególności z tego względu, że miasta są pomyślane dużo lepiej, a nie rozlane na cały powiat.
@@MateuszSiwiak Ja już pomijam ten cały bełkot o miastach 15-sto minutowych, ale dojazd komunikacją publiczną (która zawsze jest gorsza niż samochód) to nadal dojazd.
też się przeprowadziłam. Mieszkam sto km od miejsca urodzenia :) Tam też została moja rodzina i wszyscy moi znajomi. Pozdrawiam i dzięki za Twoje filmy.
Po doświadczeniach na FB na kilku grupach hobbystycznych nie jestem w stanie z nimi konkretnie rozmawiać. Potrafią pieprzyć o niczym pół godziny o tym co można określić w trzech zdaniach. Nie zmienia to faktu, że są bardzo mili i uprzejmi, może nawet za bardzo.
No, wiem. Polak chciałby z butami wejść w ich życie , dowiedzieć się ile mają na koncie , ile długów, a oni NIC!!! Tylko ogólniki. It takes a long time to grow an old friend.
@@krzysztofgozdeknie ma problemu, ty nie ogarniasz. W Polsce się nie pyta ludzi o tak prywatne rzeczy, nawet w rodzinie jest to uważane, za "w złym takcie". Nikt, a mam 36l, nie pytał mnie o nic prywatnego, nawet rodzice nie pytają mnie o ilość dzieci, sytuację finansową, chyba że sama zacznę temat.
@@Akira-1 Jeżeli jestem na FB na grupie hobbystycznej to nie pieprzę o zarobkach, dzieciach i innych pierdołach, tylko o wspólnym hobby. Kolejnemu piszę, że jak nie potrafi zrozumieć co napisałem to niech się nie wpieprza z idiotycznymi komentarzami
@@Pawel-j9l nie,sa naturalnie mili tak jak kanadyjczycy.U Polakow to jest proces aby byc miłym,no ì jak ten proces sie przejdzie to sa wiele lepsi od tych powyzszych.
stdudia drogie, sluzba zdrowia droga, drogi platne - to na co ida podatki jesli za wszystko trzeba placic. Czy na armie ktorą wysyla sie np do Iralu AfganistNu aby ukrasc rope?
Jak tam sytuacja w North Port FL Dawid po huraganach? Widze ze sie spolszczyles bo za Black Week to wymysl juz Polski mimo ze nie obchodzi sie swieta dziekczynienia haha :D Dzisiaj jak w telefonie odpalam Onet to mnie bombarduja reklamy z okazji Black Środa hahaha to tego to jeszcze nie slyszalem :D Pozdro od kolezanki i kolegi youtuberkow z Chicago
W Danii pracowalem 20 lat . W systemie ; 4 miesiace pracy - 4 miesiace wolnego z pelnym wynagrodzeniem. !Potem 15 lat mialem swoja firme. A potem przeszedlem przez 5 lat zyciaa na swoj kosz a potem na dobra emeryture.
💪 Dołącz do naszego 7-dniowego wyzwania językowego: bit.ly/3nyliUw
🇬🇧🇪🇸🇩🇪 Poznaj Nasze Pełne Szkolenia Językowe: instytutlingwistyki.pl
Subskrybuj nasz kanał:
🔔 Kliknij dzwoneczek, aby otrzymywać info o nowościach!
Polub nas na Facebooku:
👥 / instytutlingwistyki
...i dołącz do naszej grupy:
👩👨 / szybkanaukajezykow
Skontaktuj się z naszym biurem:
📨 kontakt@instytutlingwistyki.pl
-------------------------------------------------------
Prosty Angielski jako podcast:
🎧 Spotify: open.spotify.com/show/6rLC1Kk...
🎧 Google Podcast: podcasts.google.com/feed/aHR0...
#SzybkaNauka #KursAngielskiego #Fiszki #Słówka
instytut lingwistyki by Dave z Ameryki
Więcej takich v blogów.
Tak byłam w Ameryce 25 lat, oczywiście masz rację w 100%.
Dave, masz u mnie lajka za przypomnienie, że jak cokolwiek chcesz dostać, czy osiągnąć musisz się POSTARAĆ😅
Dobry temat. Dobre wyjaśnienie.
W Polsce też sie tak zrobiło że ludzie się nie znają, mieszkam na osiedlu domków jednorodzinnych i nie znam prawie nikogo, tylko najbliższych sąsiadów.😢 ludzie zamykaja sie w domach,we własnym gronie, maja kamery,grozne psy, nikt nie wejdzie.Ludzie nie mówią sobie nawet dzień dobry.
Fakt. Ale to akurat bardzo dobrze
@@jaja-nw2ftalienacja rodzi wynaturzenia i prowadzi do społecznej zapaści. I mówisz że to dobrze?
Znam wszystkich sąsiadów na ulicy mimo że wszyscy pobudowali się niedawno. Nie ma na to reguły. Pewnie zależy od wielu czynników.
Generalnie to chyba każdy jest samotny coraz bardziej :v
USA to obóz pracy👍👍👍
A ja powiem tak... Do tego wszystkiego prowadzi wspaniała zachodnia - głównie amerykańska kultura konsumpcjonizmu, ktora oddzialywuje na Europę, ale mysle ze tutaj jest jeszcze normalnie. Św. Paisjusz, powiedział że człowiek nie zazna spokoju w rzeczach materialnych. Uwazam, ze obecnie na swiecie ludziom najbardziej po prostu brakuje spokoju i zastanowienia sie nad swiatem w jakim żyją.
Ten twój święty nic nowego nie wymyślił. Kasa jednak ma znaczenie.
mieszkam juz 20 lat w irlandii i mimo że kraj jest duzo mniejszy to sytuacja jest podobna. w pracy siedzi się o 9 do 6, oczywiście w takim wypadku dojazdy wypadają w najgorsze korki, to nawet jak mieszka się niedaleko, można utknąć na godzinę rano i wieczorem. w weekendy jedzie się na zakupy i ogólnie każdy próbuje nadrobić rzeczy które odkładał cały tydzień, oczywiście też w korkach. jasne ze są też inne przypadki, ale wystarczy dołożyć jeszcze dowózkę dzieci do szkoły czy na jakieś zajęcia i też tak na prawdę jest tylko praca, jedzenie w domu i spać. domy są często powynajmowane albo socjalne, więc sąsiedzi mają wszystkich i wszystko w nosie i też nikt się nie zna.
Mieszkałem w Dublinie. Miasto wielkości Kielc, a zakorkowane gorzej niż Warszawa. Na piechotę było szybciej wielokrotnie.
@@Paweł-y6b4k w Dublinie tylko motor lub skuter, jak mam tam jechac to chory jestem . Luas to cale 3? linie, takze sztos pod warunkiem ze jedziesz do centrum 😂
Dzieki za cenne info z irlandii Marcin.
@@SCOOPARCADE mieszkam w Cork , czyli drugim co do wielkości 'mieście' i sytuacja z transportem publicznym wygląda podobnie jak w Dublinie, wspomnianym w komentarzach powyżej. Co z tego, że mieszkasz przy linii autobusowej gdzie autobus jeździ co 15 minut, jeśli rano chcąc dojechać do pracy czekasz godzinę, bo nie przyjechały trzy autobusy pod rząd a czwarty jest tak zapakowany, że nie zatrzymuje się na przystankach i właśnie cię minął. Wszystkie autobusy najpierw jadą do centrum, więc chcąc gdzieś dojechać poza centrum musisz przez centrum przejechać. Z popularnego miasteczka pod Cork do popularnego miejsca z korporacjami i centrami handlowymi na przedmieściach autobusem (dwoma) jechało się rano i po południu 2 godziny... samochodem 10-15 minut.
@@Paweł-y6b4k Irlandia to wiocha, Dublin mały i nieatrakcyjny, mieszkania, domy obskurne, zimne, brudne i zagrzybione, a nawet takich brak na wynajem za astronomiczne kwoty, Trochę lepiej w Swords. To nie jest miejsce do życia na stałe. Ponadto ciągle pada i wieje, porażka.
Ja studiowałem zaocznie i pracowałem. W Polsce.
To macie przesrane w tej Ameryce, urodziles sie przeciez czlowiekiem nie robotem, caly dzien praca, jestes poza domem 10 godzin, po co ci czlowieku dom na przedmiesciach jak w nim tylko spisz, gdzie masz czas dla rodziny, gdzie czas dla twoich zainteresowan, po co ci te pieniadze jak nie masz czasu ich wydac, chyba jedynie na benzyne. Ja dziekuje za takie zycie, wole skromniej ale wolnym byc.
Jak żyjesz w Warszawie to też jestes 10 godzin poza domem... Wierz mi...
A relacje w Warszawie są także jedynie powierzchowne
@@jaja-nw2ftja mam dobre relacje w Warszawie 😊
To są pracoholicy Oni spokojnie nie usiedzą , znam dwóch takich bardzo dorobieni
Gdzie Ci się najlepiej mieszkało - w Poznaniu, Wrocławiu czy Warszawie? Które miasto uważasz za najatrakcyjniejsze do życia?
Wrocek i sąsiadów mam super od lat.
Masz 💯 racje co do oceny zycia w Stanach !
Większość moich znajomych w tym najlepszych przyjaciół poznałam między 25-30 rokiem życia. Więc to zależy od człowieka. Mam dużo znajomych ale faktycznie mam czasem wrażenie samotności bo mimo bliskich w rodzinie i przyjaciół to uważam że jest ich za mało
Amerykanie są mocno powierzchowni. Po co mi milion wymuszonych czy wręcz fałszywych uśmiechów. Ostatnio oglądałam shorta gdzie komicznie porównywano obsługę klienta na lotnisku z USA i Francji. W Stanach pani owszem się uśmiechała ale nic nie załatwiła dla tego pasażera od odwołanego lotu. Bo jej firma takich rzeczy nie załatwia i nara frajerze. A pani z Francji owszem miała taki "polski uśmiech" ale wszystko załatwiła i podpowiedziała gdzie co jest i jak.
Ale co do amerykanizacji Polski w kontekście samotności to niestety jest prawda. To jest wina obecnego kapitalizmu, który wymaga by poświęcić całe swoje życie pracy, bo inaczej skończysz pod mostem. Ale taki brak balansu życia prywatnego i pracy powoduje że prędzej skoczysz z tego mostu niż pod nim zamieszkasz.
Dodaj jeszcze wzrost relacji paraspołecznych, uzależnenie od social mediów, rozwój ai i masę innych. Nieszczęście gotowe
Uprzejmość z uśmiechem nie jest u nich sztuczna, to jest ich sposób bycia i interakcji. Tak samo jak sposobem bycia Polaka jest bycie gburem i noszenie swoich uczuć ''jak odzież wierzchnią''. Polakom wydaje się, że to jest sztuczne ponieważ Amerykanie czy Anglicy po tym uśmiechu zachowują nadal dystans, podczas gdy jak Polak się uśmiecha to już oznacza że jesteśmy znajomymi i zaczyna się wchodzenie z butami. W większości, Amerykanin/Anglik ceni sobie prywatność, ale też brak problemów, stąd uprzejmość. To jest nieporozumienie, którego nie rozumie prawie każdy Polak.
@@west_ldn_xxx5549mieszkałam 15 lat w UK i lubiłam ta uprzejmość 😂ja się tego musiałam nauczyć 😂w Polsce ludzie nie są nauczeni tej kultury osobistej i uprzejmości... chociaż zaczyna się to powoli zmieniać...
Amerykanie to dziwny naród. Niby wywodzą się w większości od Europejczyków, ale nie wykazują europejskich kodów kulturowych. Może są trochę podobni do europejskich narodów Północy, takich jak Skandynawowie, ale sami przecież na zimnej północy (poza Alaską) nie mieszkają. Europejczycy (poza Skandynawią) są dużo bardziej rodzinni, a więc utrzymują naprawdę bliskie więzi z całym łańcuszkiem kuzynów i powinowatych.
W Stanach kończysz 18 lat i w zasadzie możesz stracić kontakt z rodzicami na całkiem długo. Słyszałem o Amerykanach, którzy nie widzieli któregoś ze swoich rodziców lata całe, mimo że nie byli z nim skonfliktowani. Po prostu "drogi im się rozeszły". To jest nie do wyobrażenia wśród większości Europejczyków.
Wydaje mi się że to jest związane i z narodami skandynawskimi ale bardziej z pierwszymi migrantami z Europy z różnych dziwnych odłamów protestanckich, zbyt fanatycznych jak na Europę ale też z winy kapitalizmu i odległości. Z czego te dwa ostatnie są obecnie dominujące
Nie wydaje mi się że to wina narodów.Wszystko zależy od rodziny, wcale w Polsce nie jest tak kolorowo, zależy od relacji i od więzi rodzinnych,jeśli tego nie ma to też ludzie się nie odwiedzają.
Katastrofa. 😮 pragnienie wygodnego życia z wyższym komfortem, materializm wykształcił się jako cecha narodowa, mentalna Amerykanów. Co bezsprzecznie jest wynikiem systemu który pochłonął wszystko co scala. Rodzina, więzi, empatia, wrażliwość.
Utrzymywanie więzi z kuzynostwem naprawdę jest takie normalne? Może zostałam wychowana w jakieś dziwnej bańce, ale nikt kogo znam, nie utrzymuję więzi z ludźmi, tylko ze względu na pokrewieństwo. Kojarzy mi się to ze starymi czasami, gdy nie było możliwości oszczędzania, inwestycji czy socjalu, więc gdy zachorowałeś/łaś, trzeba było prosić bliskich o pomoc, co za tym idzie trzeba było ich mieć.
Pierwsza! Pozdro Dejw, z Gdańska! 😊
Uprzejmość z uśmiechem nie jest u nich sztuczna, to jest ich sposób bycia i interakcji. Tak samo jak sposobem bycia Polaka jest bycie gburem i noszenie swoich uczuć ''jak odzież wierzchnią''. Polakom wydaje się, że to jest sztuczne ponieważ Amerykanie czy Anglicy po tym uśmiechu zachowują nadal dystans, podczas gdy jak Polak się uśmiecha to już oznacza że jesteśmy znajomymi i zaczyna się wchodzenie z butami. W większości, Amerykanin/Anglik ceni sobie prywatność, ale też brak problemów, stąd uprzejmość. To jest nieporozumienie, którego nie rozumie prawie każdy Polak.
Ale sztuczność i noszenie maski to właśnie sposób bycia i interakcji. Jak jedno wyklucza drugie? Próbujesz udowodnić że woda nie jest mokra. Uśmiech szczery, za którym stoi autentyczna emocja, jest prawdą. Odwrotna sytuacja to zwykły fałsz, manipulacja- co z tego że wszyscy do takiego fałszu są przyuczeni? Fałsz to fałsz.
Ująłeś to chyba bardzo trafnie. Zgadzam się.
Witaj Dave u nas jest bardzo podobnie
Masz Dawidzie doświadczenie tylko zachodniej Polski, to znaczy Wielkopolski i ziem odzyskanych. Przecież we Wrocławiu wszyscy są napływowi. W Warszawie - prawie wszyscy. Spróbuj doświadczyć Wschodu i Galicji. Na Suwalszczyźnie, Podlasiu, Lubelszczyźnie i Podkarpaciu ludzie siedzą na jednym miejscu od pokoleń, a jeśli doświadczyli wywózki - to zawsze chcą wrócić.
W Warszawie (lewobrzeżnej) około 25% mieszkańców ma jakieś korzenie warszawskie, to znaczy któryś przodek mieszkał w Warsze przed wojną. Nie wiem jak jest z Pragą, ale warszawiacy zawsze uważali ją za "sąsiednie miasto".
Dave pochodzi ze wschodniej Polski i ma tam rodzinę.
@@RUclipsCommentatorzxcvbnm Z takim akcentem, jak ma Dave na Lubelszczyźnie są tylko przyjezdni... :)
Takie gadanie , w Polsce też pracujesz i studiujesz w tym że poza godzinami nauki i w weekendy
Po 2004 roku 3 miliony Polaków przeprowadziło się z Polski za granicę ( to jest około 8 % populacji). Polacy mało przeprowadzają się na dalsze odległości po Polsce, bo po prostu koszty wynajmu są stosunkowo wysokie do zarobków. Mieszkam na stałe w Anglii i wydaje mi się, że dążymy do społeczeństwa samotnych mężczyzn i "samotnych" matek żyjących na koszt państwa i byłego partnera (te kobiety na ogół są tymczasowo w związkach z facetem bardziej ustawionym od nich).
Ja mam dużą grupę przyjaciół - trzon tej grupy stanowi moja paczka znajomych ze studiów, a potem dołączyły też kolejne osoby (żony, mężowie, znajomi z pracy). Wydaje mi się że teraz ludzie mają raczej bliskich których poznali w pracy czy na uczelni. Poza tym, przynajmniej ja, utrzymuję też bliskie relacje z niektórymi osobami z mojej rodziny w podobnym wieku co ja. I wydaje mi się że w Polsce to nadal jest częste. Co się zmieniło moim zdaniem w Polsce na przestrzeni lat (i moim zdaniem na plus) to że często twoich bliskich nie stanowią sąsiedzi. Ja znam swoich sąsiadów ale nie mam z nimi bliskiej relacji i uważam że to dobrze. Wolę sama wybrać sobie z kim będę utrzymywać relacje (np. nie utrzymuję z każdym z mojego roku), a nie że to losowe osoby, które po prostu obok mieszkają.
A gdzie tak nie jest?
W Portugalii tak zimno ?
Masz rację, że teraz trudno o przyjaciela...życie wszystko weryfikuje...ja nie wierzę w przyjaźń taka do dna do bólu do krwi taką fest...niestety...
Nie jest trudno o przyjaciół,nawet w dorosłym życiu. Ja mam wielu przyjaciół, poznałam ich po 25 r.z. I to są naprawdę przyjaciele, a nie nazywanie znajomych przyjaciółmi. Ludzie po prostu nie potrafią w reakcję i zwalają to na innych.
@@Akira-1 każdy z nas na różne doświadczenia...
Mnie się wydaje (a mieszkam w USA już 30 lat), że to od początku jest promowany styl życia. W Polsce dzieci idą do przedszkola czy szkoły, w których przez kilka lat są w tym samych grupach. Mają szansę nawiązać dłuższe kontakty i się zaprzyjaźnić. W USA co roku dziecko trafia do innej grupy rówieśników. W ten sposób poznaje więcej osób, ale nie zawiera przyjaźni, bo nie ma kiedy. Często ma szanse na to na zajęciach pozaszkolnych, na przykład w szkole tańca - dziewczynki, czy sportowych - chłopcy. Ale to już w zależności od zasobności portfela rodziców. Częste przeprowadzki też nie sprzyjają głębszym więzom. W pracy (korporacje) chcą tworzyć mit przyjaznej atmosfery ale torpedują wszelkie oznaki więzi międzyludzkich. Takim społeczeństwem łatwiej manipulować. Ludzi, którzy mają silne więzi władza się boi, pojedynczych jednostek - nie.
Amerykanie są powierzchowni pomimo pozornej otwartości. Moim zdaniem wynika to z dzikiego kapitalizmu, który jest dominująca ideologią WASPów.
A Trump jest uosobieniem tej ideologii. Niby jest konserwatystą a jego życiorys przeczy tej narracji. Szczerze do bólu to nie lubię tej ideologii. Mnie bardziej odpowiada społeczna gospodarka rynkowa. Niestety w Polsce też mamy ten trend. Dziki kapitalizm niszczy więzi społeczne.
Współczesne niewolnictwo.
A Dave jest financially independent, znudzilo mu sie zapierdalanie po 9 godzin w korporacji plus dojazdy i teraz probuje zarobic moolah w latwiejszy sposob.
Rób to samo.
To w jakiej korporacji pracował David?
@@page7875 Nie wiem zapytaj go, jak sie chcesz dowiedziec?
@@utahdan231 Robilem przez wiele lat, tyle sie nachapalem, ze teraz siedze i czytam bzdurne komentarze tylko.
10-12h pracy dziennie i 30-60 min dojazdu w zależności od korków. Nie trzeba być w stanach żeby żyć jak w stanach jak się okazuje 😁
👍
Mówisz jakby w Europie ludzie nie musieli dojeżdżać do pracy.
Dave czesto przesadza. Ja osobiscie pracujac w Polsce i stanach pracujac 8 godzin dziennie bylem 9 godzin poza domem.
@@adammianowski7710 Dave ma jakąś fobię na punkcie samochodu. Uwielbiam gościa, natomiast jak tylko pojawia się temat samochodu, to wypowiada się jak jakiś aktywista miejski 😂
No wiesz, w Europie NIE MUSZĄ dojeżdżać samochodem. Jest mnóstwo innych opcji transportu, w szczególności z tego względu, że miasta są pomyślane dużo lepiej, a nie rozlane na cały powiat.
@@MateuszSiwiak Ja już pomijam ten cały bełkot o miastach 15-sto minutowych, ale dojazd komunikacją publiczną (która zawsze jest gorsza niż samochód) to nadal dojazd.
też się przeprowadziłam. Mieszkam sto km od miejsca urodzenia :) Tam też została moja rodzina i wszyscy moi znajomi. Pozdrawiam i dzięki za Twoje filmy.
Ja mieszkam 700 km od domu rodzinnego... praktycznie w zupełnie innej części Polski
Po doświadczeniach na FB na kilku grupach hobbystycznych nie jestem w stanie z nimi konkretnie rozmawiać. Potrafią pieprzyć o niczym pół godziny o tym co można określić w trzech zdaniach. Nie zmienia to faktu, że są bardzo mili i uprzejmi, może nawet za bardzo.
No, wiem. Polak chciałby z butami wejść w ich życie , dowiedzieć się ile mają na koncie , ile długów, a oni NIC!!! Tylko ogólniki.
It takes a long time to grow an old friend.
Tyle że to właśnie w Polsce "rude" jest pytanie ludzi o ich zarobki, nie mówiąc już o stanie konta czy długach, a nie w Stanach.
@@utahdan231 Masz problem ze zrozumieniem tego co napisałem
@@krzysztofgozdeknie ma problemu, ty nie ogarniasz. W Polsce się nie pyta ludzi o tak prywatne rzeczy, nawet w rodzinie jest to uważane, za "w złym takcie". Nikt, a mam 36l, nie pytał mnie o nic prywatnego, nawet rodzice nie pytają mnie o ilość dzieci, sytuację finansową, chyba że sama zacznę temat.
@@Akira-1 Jeżeli jestem na FB na grupie hobbystycznej to nie pieprzę o zarobkach, dzieciach i innych pierdołach, tylko o wspólnym hobby. Kolejnemu piszę, że jak nie potrafi zrozumieć co napisałem to niech się nie wpieprza z idiotycznymi komentarzami
A skąd, mają wywalone.
Czy tyko mi się wydaje że merytoryka kanału od jakieś czasu spada?
Czyli, imigranvi wola ,zasilki.,sa zdrowsi i moga miec czas na robienie dzieci.
samochody są powodem.
Czy Amerykanie też używają ironii sarkazmu tak jak Polacy.
Czy za trudne dla nich?
To raczej Anglicy,Ameykanie nie.
@marianmarciniak8721 Za mało czają?
Sa na to za mili
W Polsce nie ma sarkazmu. Jest złośliwość.
@@Pawel-j9l nie,sa naturalnie mili tak jak kanadyjczycy.U Polakow to jest proces aby byc miłym,no ì jak ten proces sie przejdzie to sa wiele lepsi od tych powyzszych.
stdudia drogie, sluzba zdrowia droga, drogi platne - to na co ida podatki jesli za wszystko trzeba placic. Czy na armie ktorą wysyla sie np do Iralu AfganistNu aby ukrasc rope?
Nie samotni a niezależni. Nie muszą chodzić na te wigilie, cmentarze, imieniny i tego typu przyjemnosci. To mi najbardziej odpowiada w NYC.
W Polsce non stop imprezy rodzinne 😂i wyżerki
Rodzina najczęściej mieszka daleko i dlatego te więzi nie są bliskie (w stanach)
znamię czasu
Jak tam sytuacja w North Port FL Dawid po huraganach? Widze ze sie spolszczyles bo za Black Week to wymysl juz Polski mimo ze nie obchodzi sie swieta dziekczynienia haha :D Dzisiaj jak w telefonie odpalam Onet to mnie bombarduja reklamy z okazji Black Środa hahaha to tego to jeszcze nie slyszalem :D Pozdro od kolezanki i kolegi youtuberkow z Chicago
black week jest wszędzie, czasami i month się zdarza
Bo wymordowali tylu niewinnych ludzi …
Wracaj do kraju, tam można marnie skończyć.
Musisz się postarać 🎉😂🎉 racja
Dlaczego reklamujesz Ubera? W Polsce nie cieszy się on zbyt dobrą opinią.
W Danii pracowalem 20 lat . W systemie ; 4 miesiace pracy - 4 miesiace wolnego z pelnym wynagrodzeniem. !Potem 15 lat mialem swoja firme. A potem przeszedlem przez 5 lat zyciaa na swoj kosz a potem na dobra emeryture.
Masz fajny kapelusz.
👍
Jak nie moga byc samotni autem do pracy sklepu domu a w polsce duzo chodza zawieraja przyjaznie I nie sa grubasami
W Polsce jest masa grubasów i też ludzie wszędzie tylko samochodami jeżdżą