Zbliżonym formatem w szczególności z możliwością pełnej edycji jest MiniDisk, kasowanie poszczególnych części utworów, dzielenie, edycja nazw, znaczników ale to format stratny. Jest tańszy i mniejszy nośnik jak i odtwarzacz/nagrywarka. Im nowsze sprzęty tym różnica pomiędzy bezstratnym formatem CD a kompresją ATRAC zaciera się. Jeszcze jest Hi-MD wielkość ta sama ale ma możliwość zapisu 1GB dźwięku PCM lub 4 zwykłych MD. To już dość drogi sprzęt. Bardzo fajny filmik, pozdrawiam.
Jeśli chodzi o Hi-MD to sprzęt jest i drogi i trudny do kupienia. Dodatkowo drogie są też nośniki - rzędu 100zł sztuka, gdzie zwykły MD poniżej 10zł można spokojnie używany kupić.
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze !!! Urządzenie o nazwie DAT czyli urządzenie nagrywające kosztowało dość dużo !!! Nie wiele taniej niż samochód- w tamtych czasach . Jest jeszcze jeden standard zapisu MINIDISK - też ciekawe urządzenie - do dziś posiadam urządzenie i nośniki w sporej ilości . To jest super nośnik , mniejszy od CD I kasety i od taśmy dat - mniejszy od dyskietki 1,44 mb - można było zapisywać i kasować z jakością CD , naprawdę super sprawa !!!
Największe koszty w urządzeniu elektronicznym generuje część mechaniczna. DAT miał wybitnie skomplikowaną i na dodatek wysoce precyzyjną mechanikę, ze względu na wielkość. W produkcji to generowało wręcz gigantyczne koszty, stąd takie ceny finalnych urządzeń. Nawet gdyby to było na tynku wiele lat, to i tak ceny nie spadłyby na tyle, by trafić pod przysłowiowe strzechy i zastąpić zwykły magnetofon kasetowy. W sumie to duże szczęście dla nas, przeciętnych użytkowników sprzętu audio, że w chwilę później pojawiły się nagrywarki CD, dobre karty dźwiękowe do komputerów, przenośne mp3, itd. Bez tego to dalej byśmy byli skazani na magnetofony kasetowe, które nawet w referencyjnych modelach miały mnóstwo wad, po części wynikających z samej techniki zapisu i odtwarzania dźwięku.
DATa tak naprawdę zabiło co innego. Pojawił się za późno. Zabiła go zmiana obyczajów. Przed latami 90-tymi słuchanie muzyki polegało na delektowaniu się utworami w fotelu, wieczorem, samotnie lub w gronie znajomych. Wtedy ważna była jakość brzmienia każdego dźwięku. Dzisiaj muzyka służy raczej jako hałaśliwe tło dla ludzi, którzy już bez hałasu żyć nie mogą. Małe, jazgoczące radyjka, głośniki bluetooth. Car audio służy głównie do potrząsania włosami podjaranych panienek, a w domach królują kina domowe do tworzenia efektów, które normalnie nie występują w przyrodzie. Kto dzisiaj słucha muzyki dla samej muzyki? Już niewielu. Tacy mają gramofony, magnetofony, DATy, wzmacniacze lampowe i te - "monitory"...🤣 - jak nazywają kolumny głośnikowe. Muzyka jest coraz bardziej byle jaka, więc słucha się jej byle jak.
Moim zdaniem ta moda i chęć do słuchanie dobrej jakości muzyki wraca. Dowodem na to jest z pewnością resentyment do winyli i powrót do zainteresowania różnymi formatami muzyki. Ostatnio coraz częściej pojawiają się kasety magnetofonowe z nowymi albumami. Możliwość obcowania z fizycznym nośnikiem muzyki jest czymś innym niż cyfrowe pliku w chmurze i smartfonie.
4:45 Tu to "pojechałeś po bandzie", bo jednak dotyka do taśmy... Co do nieprzyjęcia się standardu DAT, poza wspomnianymi przyczynami jednak bardziej skłaniałbym się do tezy, że tradycyjna kaseta była bardziej uniwersalna (można było ją słuchać w samochodzie, w przenośnych urządzeniach.... bez ich wymiany) Jakość nagrań też nie była aż tak znacząco gorsza, zwłaszcza na dobrych kasetach i magnetofonach, które już w tym okresie, oferowały dodatkowe funkcje np. wyszukiwanie nagrań itp.
Panie Grzegorzu, Pan się nie przejmuje tekstami typu "nic wspólnego z prawdą", " brak podstawowej wiedzy". Podziwiam Pana cierpliwość do takich komentarzy i siłę, aby nadal w miarę kulturalnie rozmwawiać z osobami ,które tak piszą 😂
Dziękuję za dobre słowo. Osób odnoszących się pozytywnie do moich filmów jest sporo i jest mi zawsze miło jak ktoś pochwali. Jak komentarz jest negatywny to też staram się wyciągnąć z tego jakąś naukę. Jednak czasem jest naprawdę trudno jak w komentarzu brakuje konkretów. Natomiast swoje subiektywne zdanie każdy zawsze będzie mieć, ale ja nie muszę się przecież z tym zgadzać. Pozdrawiam :)
DAT zabił dźwiekowo CD. CD zabiło wygodą DAT i ostatecznie wygrało ale tylko poprzez marketing i zwykłego ,,melomana,, a tych są miliony i wisi im jakość dźwieku. Robi im bum bum pik cyk i tym się ,,delektują,, słuchajac 100 nagrań w minutę bo takie możliwości oferują obecne popierdulki. Owszem można dziś nabyć graidła grajace super ale to są tysiace zł czy tam euro. Osobiscie mam DAT,zwykłą taśmę,winył i cd/sacd a mp3 wyrzucilem bo to nieporozumienie. Kina domowego nie lubię i chcialbym się doczekać prawdziwego powrotu systemu kwadrofonicznego z ewentualnie dobrymi dwoma wooferami. Prawdziwych audiofili pozdrawiam i proszę mnie nie wciagać w polemikę nt.audio. Są to moje osobiste spostrzeżenia,wywody być może błedne ale pasujące moim uszom i nikogo do niczego nie mam zamiaru przekonywać.
W 100% popieram. W kwestii audio i tego co się komu podoba dobrze mieć własne zdanie. Każdy ma swoje doświadczenia, potrzeby i uszy. Byłoby nudno gdyby wszyscy lubili to samo:) pozdrawiam.
@@GrzesiekOpowiada Jeszcze kilka ciekawostek, bo nie było wspomniane o potężnej grupie odbiorców i użytkowników taśm DAT, czyli bootleggerach, na walkmanach DAT po prostu nagrywało się amatorsko koncerty w jakosci cyfrowej i potem tape trading, czyli wymiana idealnych bitowo kopii tych nagrań bez straty jakości z generacji na generację. Po drugie, oficjalnie wydanych tytułów na DATach było trochę. Aczkolwiek teraz są ludzie, którzy sprzedają podróbki "master tapes" na DATach po ebayu na przykład. Mszyny o wyższej jakości DAT miały 24 bity, albo próbkowanie 88,2 i 96kHz, ale żadne nie miały 24 bitów i podwójnego próbkowania niestety, co stało się możliwe dopiero na DVD-A i BD. Sony wprowadziło też Super Bit Mapping, gdzie zapis w 16 bitach był przetwarzany na 20 bitów przed konwersją na sygnał analogowy i w drugą stronę przy nagrywaniu. Co do samej taśmy VHS, to przed epoką DAT i modulacji PCM na kasetach wideo to właśnie Hi-Fi na VHS służył jako master do produkcji albumów muzycznych na kasetach i płytach. Później połączono technologię DAT i VHS do stworzenia systemu ADAT, co z kolei zainspirowało DTRS, gdzie rolę kaset VHS przejęły kasety 8mm, a te ostatnie były bardzo wszechstronne, 3 formaty wideo, kilka formatów backupu i właśnie DRTS, udało mi się do kolekcji zrobyć NOS BASF 113 minut. Zarówno ADAT i DTRS zapewniały 8 kanałów cyfrowego zapisu i można było łączyć maszyny w daisy chain zapewniając pełną synchronizację i można tak byłoo siągnać 16, 24, 32, itp kanałów na kilku taśmach na raz. Nie wiem, czy zajmujesz się też zgrywaniem taśm audio i wideo, ale ja owszem, więc jakby było potrzeba, to chętnie pomogę.
Dziękuję za uzupełnienie. DAT to szeroki temat i wielu kwestii nie poruszałem w tym filmie. Przytoczone fakty w większości znałem tylko pochodzenie DTRS było dla mnie zagadką. Ostatnio widziałem nawet jakieś taśmy do tego na allegro, ale odtwarzacza nigdy nie widziałem. W kwestii natomiast ciekawych DAT i ogólnie niecodziennego sprzętu to polecam kanał ruclips.net/channel/UC7IvFCTmRWh5--Lmo623Qaw Jest on pewnie mniej znany niż Technology Connections, Techmoan czy nasz RS lub dekompozytor :) Zgrywaniem taśm się nie zajmuję, sprzętem interesuję się hobbystycznie i jak można coś tanio nabyć i się pobawić to zawsze chętnie:) Jest to jak wycieczka w przeszłość. np. nagranie płyty z jednoczesnym słuchaniem każdego utworu to coś innego niż przerzucenie plików lub ułożenie listy na smartfonie :)
@@GrzesiekOpowiada Ja mam włączony alert na ADATy i DTRSy. Ja po taniości nabyłem trochę studyjnego sprzętu, więc zgrywa w dużo lepszej jakości, niż chińskie cinch-USB.
Moim zdanie DAT nie przyjął się w latach dziewięćdziesiątych w domowym wykorzystaniu również z powodu wprowadzenia na rynek przez firmę SONY standardu MiniDisc.
18 minut bzdur, które aż przykro słuchać i widać żenujący brak podstawowej wiedzy o temacie, który się porusza. Ale do rzeczy, kaseta DAT od początku przewidziana była do dwóch rzeczy: cyfrowego zapisu danych (stąd miedzy innymi embargo COCOMU przez co do początku lat 90. XXw.. sprzęt ten był praktycznie niedostępny w Europie Wschodniej - gdyż można jej było używać w celach wojskowych), do cyfrowego zapisu dźwięku o wysokiej jakości. DAT zadomowił się w studiach nagraniowych dlatego, że na przełomie lat 80 i 90. XX w. nie było innego taniego (podkreślam TANIEGO) systemu do cyfrowego zapisu zmiksowanych nagrań (nie było wtedy możliwości indywidualnego nagrywania na płytach CD). DAT był relatywnie tani i bardziej dostępny niż o wiele droższe masteringowe taśmowe magnetofony studyjne. Był przy tym zdecydowanie mniejszy i umożliwiał łatwe przenoszenie, kopiowanie i odtwarzanie na innych magnetofonach przy bardzo wysokich parametrach jakościowych. Dlatego większość cyfrowych taśm matek do produkcji płyt CD, płyt gramofonowych i kaset była dostarczana właśnie na DATach. Nieprawdą jest, że nie było popularnych nagrań na kasetach DAT. Były, choć nie tak liczne jak CD, CC, czy tradycyjne płyty. Trzeba brać pod uwagę, że magnetofonów oraz odtwarzaczy DAT było stosunkowo mało na rynku. O tym, że chciano spopularyzować ten system niech świadczy fakt, że produkowano oprócz walkamanów DAT, także radioodtwarzacze samochodowe DAT wielkości 1 DIN (sic!). Brak popularności wynikał przede wszystkim z bardzo wysokiej ceny sprzętu służącego do odtwarzania tych kaset, a związany z bardzo skomplikowaną i precyzyjną mechaniką. Ponieważ kaseta CC i jej odtwarzacze były wielokrotnie tańsze i prostsze w serwisie i budowie, gwarantując jako taki poziom jakościowy dźwięku, dlatego DAT nie przyjął się w typowym, popularnym używaniu. A kiedy pojawiły się w miarę tanie przenośne odtwarzacze CD, kwestia jakości dźwięku, który gwarantował DAT przestała mieć znaczenie. Jednak do czasu pojawienia się nagrywalnych płyt CD, DAT był światowym standardem w cyfrowym masteringu, projektach reklamowych, radiowych i telewizyjnych.
Dziękuję za obejrzenie filmu i jego recenzję - krytyka jest zawsze ciekawsza niż pochwały. Cenię komentarze, które odnoszą się do meritum i wskazują co można zrobić lepiej lub dopowiadają dalszy ciąg historii. Nikt nie ma patentu na całą prawdę, a dzięki rzeczowej dyskusji można się sporo dowiedzieć. Jestem hobbystą, a nie wykładowcą czy pracownikiem studia nagraniowego. W filmach przedstawiam swój punkt widzenia i to czego się dowiedziałem. Czasem moja wiedza może nie być pełna, ale czyja jest? Kwestie podstawowe dla jednej osoby mogą takie nie być dla innej. Tytułem wyjaśnienia - mój film odnosił się do DAT na świecie, a nie tylko w Polsce dlatego nie wspominałem o embargo na technologie zachodu. W kwestii braku wydań około 15 minut wspominałem, że takowe istniały jednak było ich niewiele. Generalnie moim zdaniem właśnie brak muzyki w tym formacie zadecydował o jego porzuceniu, a także konflikt z wytwórniami fonograficznymi. Taka była teza mojego filmu. O odtwarzaczach samochodowych nie wiedziałem. Natomiast zgadzam się z tym, że Sony chciało popularyzować format, jednak wielokrotnie jako firma nie mieli do tego szczęścia, bo przegrali z betą na rynku wideo, z DAT na rynku audio, potem minidisc, który także nie zyskał dużej popularności. Za czasów DVD natomiast Sony połączyło się z innymi, by wrócić znów do walki na froncie filmów HD i wygrać Blu-ray’em z HD-DVD. Moja teza tutaj jest taka, że Sony zawsze dążyło do spopularyzowania swoich standardów. Tak samo było z DAT, który nie był kierowany tylko do studiów nagraniowych działających dla firm fonograficznych, ale do zwykłych ludzi też. Jednak to właśnie firmy fonograficzne ubiły moim zdaniem format, a nie jego cena.. płyty CD były tańsze, jednak były też wspierane przez firmy fonograficzne. Taka moim zdaniem była ta główna przyczyna. Skomplikowanie techniczne DAT i jego cena też zapewne na to wpłynęły. Jednak tak jak mówiłem w filmie cena łączy się z masowością produkcji i może się znacznie obniżyć.
Po pierwsze, głowica magnetofonowa dotyka taśmę, a głowica VHS jest ruchoma, stąd wolny przesów taśmy. Do tej pory jednak nie mogę pojąć, dlaczego oryginalne kasety były żelazowe, gdzie jest najmniejsze pasmo przenoszenia.
Nie wiem, tak Philips na początku zaproponował… powodem może być też fakt, że kasety magnetofonowe były planowane do używania w dyktafonach na początku, a nie do zapisu muzyki hifi.
@@GuitarMan85 System zapisu na kasetach ma bardzo wiele wad, i tak jak było już napisane, system ten był w momencie powstania przeznaczony do zapisu dźwięku jakości podstawowej. W oparciu o ten system miały być produkowane np. magnetofony reporterskie, a jeżeli chodzi o zastosowanie domowe, to miał być magnetofon klasy całkiem popularnej. Na początku nikt nie przewidywał czegoś takiego, że magnetofonem kasetowym będzie można zastąpić magnetofon szpulowy. To miał być system zapisu dźwięku w jakości podstawowej. Z czasem, w raz z rozwojem techniki, można było zapisywać dźwięk lepszej jakości. Niemniej ten system ma bardzo wiele wad wynikających z samej technologii. Taką jedną wadą, jedną z podstawowych, jest niemożność utrzymania w każdym egzemplarzu magnetofonu idealnego skosu głowicy. To jest parametr niemożliwy do utrzymania na wymaganym poziomie w warunkach produkcyjnych, a który wybitnie wpływa na jakość dźwięku. Do tego dochodzi konstrukcja samej kasety, która też wpływa na jakość dźwięku. W magnetofonie kasetowym nad wyraz bardzo wiele czynników wpływa na ostateczny wynik, którym jest dźwięk. Dziś z magnetofonu robi się jakieś kultowe urządzenie, dorabiając przy tym jakieś wyższe ideologie, a trzeba pamiętać, że nawet magnetofony referencyjne, kosztujące dużo, nie były nośnikami dźwięku najwyższej jakości. Znakomita większość używanych magnetofonów to była klasa dużo niższa, a największa część z nich to były magnetofony z pierwszego lub z drugiego miejsca w katalogu producenta...od końca! Z magnetofonami świat melomanów rozstał się bez płaczu. W takim podstawowym użytkowaniu to w zasadzie był mniejszy lub większy koszmar. Musiałeś kupić bardzo dobrą markową kasetę (kosztowała niemało), do tego musiała "przypasić" Twojemu magnetofonowi (nie każda kaseta działała dobrze w każdym magnetofonie), a na dodatek najwyższą możliwą jakość dźwięku osiągałeś wtedy, gdy nagrywałeś i odtwarzałeś na tym samym magnetofonie. Im magnetofon był wyższej klasy, to różnica w dźwięku między macierzystą kasetą a tą pożyczoną, była duża. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Kasety "fabrycznie" nagrane były z natury przeznaczone dla miej wymagających melomanów, dla których degradacja dźwięku wynikająca z różnicy ustawienia głowic nagrywającej (u wydawcy kasety) a odtwarzającej (w domu) nie przeszkadzała. Te kasety były przeznaczone do odtwarzania w niskiej bądź średniej klasie magnetofonów, więc i koszty produkcji były do tego dopasowane. Kaseta była przeciętnej jakości, taśma też. Oczywiście zdarzały się wydania lepszej jakości, ale one i tak nie były przedmiotem zachwytu melomanów posiadających sprzęt wyższej klasy. Dobra kaseta, perfekcyjnie trzymająca wymiary, ponadprzeciętny tor przesuwu taśmy, dobrej jakości taśma, to wszystko i tak było "popsute" przez różny skos głowicy zapisującej i odtwarzającej. Ja oczywiście też kupowałem kasety fabrycznie nagrane. Póki miało się wynalazki z Unitry, to brało się śrubokręt i ten skos dopasowywało się do każdej fabrycznie nagranej kasety. Różnica miedzy poszczególnymi kasetami fabrycznymi była naprawdę duża. Poza tym, te fabryczne kasety są nagrywane w przemysłowych kopiarkach, w których taśma ma przesuw przynajmniej x2 wartości normalnej. Tu już na starcie masz utratę jakości. Podsumowując, kasety fabrycznie nagrane z definicji były przeznaczone dla mniej wymagających "melomanów", dlatego starano się nie przesadzać z kosztami produkcji. Inwestycja w dobrej jakości materiały powodowała finalnie dużą cenę wyrobu, a i tak jakość dźwięku, z powodu wielu wad tego systemu, nie była zadawalająca dla bardziej zaawansowanych audiofilów.
@@NecrosDeus dzięki i szacun za tę wypowiedź. Zawsze u Taty w samochodzie lepiej grały kasety nagrywane przeze mnie z CD, niż oryginalne. :D Jeszcze wtedy nie wiedziałem, dlaczego kasety chromowe brzmią lepiej, ale zawsze kupowałem Maxell UDIICD. Takie całe szare. Bo fajnie wyglądały. (-;
Panie Grzegorzu . Obejrrzałem Pana film .Mówiąc szczerze Pana wywód nie ma nic wspólnego z prawdą . Dlaczego format DAT się nie przyjął ????A no dlatego co jest jasne ,że nie był do niczego potzrebny . Udowodnię to w prosty sposób : Najpeirw musi Pan ppoznać I prawo Mariusza: Brzmi ono : Jeżeli utwór muzyczny jest kiepski to jest kiepski zarówno na płycie winylowej jak i na najlepszym sprzęcie super HD za 30.000 PLN .I teraz drugi fakt . Rynek odbiorców muzyki to trzy grupy 1. Melomani to 90 % uzytkowników .2. Tak zwani Augiofile to 5 % to ci co mają sprzęt za 30.000 PLN ale ani jednej płyty bo nie o płytę i uwór muzyczny chodzi a o ten sprzet . 3 grupa to zbieracze czyli ludzie podlegającyu służbie zdrowia .wystarczy na yuu tube obejrzeć folm Król Altusów .I teraz meloamni mają kasety a inni wilnyle i to zupełnie wystarczy , Nie ma najmniejszej potrzeby innych formatów ewentualnie CD i koniec . Żeden meloman do muzyki nie używa komputera --bo po co . Po co komu samochód który ma na liczniku 360 kilometrów na godzinę jak po Łodzi jeździ się 20 kilometrów na godzinę ????? Po co komu sprzęt DAT jak wystarczy zwykły magnetofon kasetowy ???? Meloman chce muzyki posłuchać A nie rozważać czy to HD czy nie HD .Ja też jestem kolekcjonerem nośników i mam sprzęt DAT nawet z muzyką Jazz i kasetami ale to traktuję jako ciekawostkę a nie do słuchania muzyki . To słuchach na płytach winylowych,kasetach i CD . To muzyka jest istotą a nie nośnik .Pozdrawiam
Panie Mariuszu, Dziękuję za szczegółowy komentarz. Co do kwestii odbioru muzyki i faktu, że najważniejsze jest to co jest nagrane, a nie jak to w pełni się zgadzam. Pogoń za coraz wyszą jakością też ma sens tylko do pewnego momentu, bo potem już tylko jest teoretycznie lepsze, a praktycznie niezauważalne przez 90% i więcej ludzi. Mój wywód miał związek z rozwojem technologii i tym się skupiłem. Nie poruszałem tutaj faktu - czy jakość CD to dosyć czy nie.. i co komu by wystarczyło, bo to temat bardzo kontrowersyjny. Uważam, że pomysł na wielokrotnie nagrywany nośnik o jakości równej CD był dobry. Nawiązywał do przeszłości i faktu, że ludzie wcześniej za czasów kaset bardzo polubili możliwość tworzenia własnych składanek i kopiowania muzyki. Standard CD to ukrócił, bo potrzeba było mieć nagrywarkę, która była generalnie droga i taka właściwie w świecie audio pozostała do końca (nie mówię o komputerach). Później tworzenie własnych składanek wróciło za czasów MP3. Jednak MiniDisc, DCC i inne rozwiązania z nośnikami już się nie przyjęły. Według mnie momentem zwrotnym był właśnie DAT - bo wtedy zaczęło się blokowanie przez prawników, wprowadzanie systemów utrudniających kopiowanie jak SCMS itp. Kwestia czy DAT nie zrobił kariery bo był niepotrzebny? Ten format dawał jakość CD, wolność kopiowania kasety magnetofonowej i trwałość. Jednak przemysłowi fonograficznemu ta wolność nie pasowała :) Stąd moim zdaniem zły PR tych kaset. Płyta CD oczywiście trzyma się nadal mocno mimo teoretycznie lepszych SACD, DVD Audio Blu-ray audio, Hi-res etc. Tutaj Pan argument, że CD jest dosyć dobre jak najbardziej jest uzasadniony. Jednak pozostaje jeszcze jedna kwestia - większość osób słucha muzyki tylko w tle, na małych głośnikach, prostych słuchawkach - dlatego jakość nawet niższa niż CD często wystarcza - stąd popularność wszelkiej maści następców MP3.. Teraz oczywiście tak jak Pan zauważył magnetofony DAT są ciekawostką i taką już pozostaną. Fakty przytoczone w filmie bazują na informacjach jakie znalazłem z sieci i anglojęzycznej Wikipedii. en.wikipedia.org/wiki/Digital_Audio_Tape Pozdrawiam
Ja też dziękuję za kulturarną odpowiedź i konwersację . Postęp wymusza poważne zmiany i są one nieuniknione . Podobnie jest na rynku kkomputerów PC . Jeszcze kilkanaście lat temu było miliard komputerów PC .Za kilka lat będzie nie więcej jak milion komputerów PC . 99 % komputerów wyparły smartfony a resztę wprowadzenie cyfryzacji kraju . 50 % komputerów PC było maszynami do pisania . Ale maszyn do pisania nie potrzeba bowiem 99 % urzędów i instytucji na formularze elektroniczne i za kilka lat zaniknie pojęcie komputera PC . Szacuje się ,iż już obecnie 3 miliony młodzierzy nie widziało komputera na oczy .PO prostu zakończyła się funcjonalność komputerów PC . Z muzyką jest zupełenie inaczej .Ta funkcjonalność się nie skończyła .Gramofony , a nawet patefony i magnetofony i napędy CD ciągle mają taką samą funkcjonalność u melomanów jak 30 lat temu .Ja słucham muzyki country na płytach winylowych i dla mnie ganc pomada są trzy chmury i sto komputerów.A se mogą być . Ja słucham muzyki na gramofonie .Przecież tych pięknych płyt w komputer nie wsadzę . Ale jest jeszcze inny powód dla którego słucham muzyyki na płytach CD , taśmach ,kasetach . Opowiem . Kupiłem 10 odtwarzaczy DVD aby oglądać filmy . I wszystkie te 10 chińskich badziewi się zepsuło . Aż kolega poradził aby sobie kupił za grosze Sony w Lombardzie . I kupiłem 20 letnie .I to będzie chodziło następne 20 lat . A chińskie badziew popsuje się za rok.A nie ma nic bardziej denerwującego jak ja chcę obejrzeć film .A tu zonk ....... . Ja nie lubię stresu .
Ja bym przetoczył inną statystykę. 90% odbiorców muzyki to nie melomani, tylko osoby, które mniej lub bardziej słuchają muzyki, czasem często, czasem sporadycznie, na ogół jest słuchana przypadkiem i tak bez emocjonalnego zaangażowania. Te osoby nie potrzebują urządzeń do odtwarzania muzyki wysokiej jakości, wystarczy że coś gra, czasem że brzęczy gdzieś w kącie. Przed połową dekady lat 90'tych by muzykę słuchać w ogóle, to trzeba było zainwestować w sprzęt. Alternatywy do zestawów wieżowych, czy radiomagnetofonów, nie było. Poza tym, taki zestaw wieżowy był elementem wyposażenia domu, a w Polsce na dodatek był elementem ucieczki z gotówką przed inflacją. Na Zachodzie, jak i w Polsce, zestaw wieżowy po prostu kupowało się jak lodówkę czy telewizor. Wszystko zmieniło się w czasach, gdy muzykę już można było słuchać na komputerze, później doszły przenośne odtwarzacze mp3, a jeszcze później telefony komórkowe i smartfony. Dla tych 90'ciu procent słuchających muzyki było już bez sensu kupowanie czegokolwiek powyżej przenośnej mp3. Już w połowie lat 90'tych mnóstwo firm przestało w ogóle cokolwiek produkować w temacie audio. Produkcję zakończyło Sanyo, JVC, Kenwood, Hitachi, dużo innych, później doszedł Technics i Sony. Po prostu, masowego odbiorcy nie interesowały już mniejsze bądź większe zestawy wieżowe. Od 2000 roku mniej więcej rynek masowego sprzętu audio, takiego pełnowymiarowego, już w zasadzie przestawał istnieć. Od 2010 roku to już w zasadzie rynek marginalny z nielicznymi producentami, z których wielu i tak miało duże kłopoty finansowe (np. Denon i w zasadzie po raz drugi bankrutujący Marantz). Dlaczego DAT się nie przyjął?Po części racja, że nie był potrzebny. DAT miał rację bytu w latach 80'tych, bo zastąpiłby bardzo kiepską technikę zapisu analogowego sygnału, czyli magnetofony kasetowe. Kaseta magnetofonowa "compact cassette" to system w którym jakość dźwięku zależy od tak wielu czynników, że ogarnięcie tego jest w zasadzie niemożliwe. Od połowy dekady lat 80'tych, oczywiście na Zachodzie, głównym źródłem dźwięku wysokiej jakości była płyta CD. Płyta winylowa była marginesem. Melomani czy audiofile używali magnetofonów kasetowych, na ogół wyższej klasy i klasy referencyjnej, do robienia sobie nie tyle tzw. nastroju jak to ma miejsce dziś, a po prostu robili sobie składanki piosenek. W pierwszej połowie lat 90'tych, gdy pojawiły się komputerowe nagrywarki CD, jak i te do zestawów wieżowych, to składanki robiło się na tym sprzęcie. Owszem, była pewna grupa ludzi szukających źródła muzyki wysokiej jakości, lubująca się w sprzęcie analogowym, która przegrywała sobie muzykę z CD na kasetę czy szpulę, która ewentualnie byłaby zainteresowana czymś takim jak DAT, ale na niewielkiej grupie takich odbiorców nie da się zarobić. Dla znakomitej większości zwykłych odbiorców muzyki DAT był po prostu nieprzydatny, bo z powodzeniem można było go zastąpić nagrywarkami CD, przenośnymi mp3, czy nawet telefonami komórkowymi z możliwością odtwarzania muzyki. 5, a nawet 10 lat za późno ukazał się DAT niestety. W sumie to była technika bardzo droga w produkcji, z mechanizmem wręcz zegarkowej precyzji. Nawet gdyby to ukazało się w latach 80'tych, to z pewnością funkcjonowałoby równolegle z magnetofonami kasetowymi, bo z pewnością cena DAT byłaby wielokrotnością średniej klasy magnetofonu. Kto by to kupił? Przeciętny słuchacz muzyki z pewnością nie.
Co do jakości nagrywanej muzyki. Znakomita większość muzyki jest nagrywana źle, lub bardzo źle. Owszem, można pójść tezę taką, że przecież taki był zamysł realizatora dźwięku, który stosował się do wymagań wykonawcy. Jeżeli dla kogoś to jest niezmiernie ważne, no to co zrobisz? Nic! Całą dekadę lat 80'tych byłem "melomanem", na tyle na ile pozwalały tamte czasy. Normalnego sprzętu audio to można było posłuchać w Pewexie lub przypadkiem u kogoś w domu, jak ktoś miał takiego znajomego czy w takim bogatym domu znalazł się przypadkiem. Jeżeli chodzi o Pewex to mam na myśli czasy przed Technicsem, w których to oferowano znacznie większy wybór sprzętu audio, a który grał dużo lepiej niże ten "kultowy" Technics. Ja miałem okazję posłuchać u kogoś w domu takiej "pewexowskiej" wieży, był to Pioneer i Akai. To była wartość niebotyczna, przekraczająca 1000$. W tym samym czasie teść kupił Fiata 125p za lekko ponad 2 tys $. Za dwie takie wieże, dokładając niewiele, to można było kupić małe mieszkanie w wojewódzkim mieście. W porównaniu do Unitry to nawet nie była przepaść, to był kosmos. Po kilkugodzinnej takiej sesji odsłuchowej przez tydzień nie mogłem spać w nocy. Jak przyszły nowe czasy, po 1990 roku, to takie wieże już można sobie było kupić. Oczywiście nie było to tanie, ale możliwość zakupu była zupełnie inna niż w PRL. Różnorodność sprzętu, dostęp do sprzętu wysokiej klasy, i dopiero wtedy można było się zorientować w jakiej jakości są nagrania. Można sobie dorabiać do tej kichy jakąś wyższą ideologię, bo niby wykonawca tak chciał, ale słucha się muzyki dla przyjemności a nie dla masochistycznego audiofilskiego obrządku. W pierwszej połowie lat 90'tych przez kilka lat należałem do klubu audiofilów przy pewnym sklepie handlującym sprzętem audio trochę wyższej klasy niż ten powszechnie dostępny. Jakość tego sprzętu, plus brak możliwości korekcji dźwięku, no i...masakra! Płyty, które z przyjemnością słuchało się na sprzęcie klasy niższej, po odpowiednim dobraniu sobie sprzętu "pod siebie", plus korekta dźwięku, tu niestety, trzeba było sobie wiele rzeczy wmawiać i na siłę się cieszyć. Ja widziałem po ludziach, że nie bardzo im to pasuje. To była jakaś paranoja. Tu dopiero okazywało się, że płyty są nagrane po prostu źle, tego w ogóle nie dało się słuchać, no chyba, że coś tam sobie sami będziemy wmawiać. Wiele płyt brzmiało wręcz tragicznie, i w tym momencie ci ludzie zaczynali kombinować z podmianą sprzętu, zaczynały się cyrki z kablami i z całym tym idioctwem typu muzyczne VooDoo. Zauważyłem, że ludzie po prostu starali się dopasować sprzęt do kiepsko nagranych płyt. I tu pojawia się pewien paradoks, bo każda płyta jest źle nagrana na swój sposób. Jeżeli jakoś uda nam się dopasować sprzęt do jednej płyty tak, by nam dźwięk pasował, to "odpalenie" innej płyty psuje to kompletnie. Praktycznie nie da się wypośrodkować sprzętu, bo płyty są nagrane skrajnie źle. Sprzęt wysokiej klasy bardzo, ale to bardzo uwypukla "jakość" nagrania, często odsłuch muzyki staje się niemożliwy. Znakomitą większość płyt, muzyki popularnej, lepiej odtwarza się na tańszym sprzęcie siłą rzeczy coś tam od siebie wnoszącym do dźwięku. Ja na własne oczy widziałem jak w tym klubie ludzie dopasowywali sobie sprzęt (drogi) do bardzo źle nagranych płyt, oczywiście przy wielkiej uciesze właściciela sklepu. Pamiętam, że wtedy zaczęły pojawiać się na rynku różne wydawnictwa muzyczne dla audiofilów. Takie płyty z bardzo dobrze nagraną muzyką. Faktycznie, jak to się puszczało na tym drogim audiofiskim sprzęcie to była bardzo duża przyjemność ze słuchania. Instrumenty nagrane rewelacyjnie, tu naprawdę można było pobawić się sprzętem i dokonać jakiś porównań. Na zwykłej muzyce nie było to możliwe, bo co by się nie wzięło do odtwarzania, jakby się ten sprzęt nie zestawiło, to większość płyt brzmiała źle lub bardzo źle. Niestety, problem z tymi audiofilskimi wydaniami był taki, że o ile dźwiękowo była to rewelacja, to artystycznie było bardzo kiepsko. Te płyty w zasadzie kupowało się wyłącznie po to, by słuchać dźwięków a nie muzyki jako takiej. Przykro się na tych ludzi patrzyło, którzy zapisali się do tego audiofilskiego cyrku z nadzieją, że posłuchają swojej ulubionej muzyki w najwyższej jakości bo sprzęt przedni, a wychodziło tak, że ulubionych płyt słuchać się nie da, a jedynie da się słychać jakieś audiofilskie wydania wątpliwej artystycznej wartości. Na moich oczach ludzie ludzie przestawali słuchać tego, co latami słuchali, a do zakupionego za ciężką kasę sprzętu zaczęli dokupować te audiofilskie płyty, znowu przy uciesze właściciela tego audiofilskiego interesu. Klika lat obserwacji tego dziwnego zachowania się tych ludzi pozwoliło wysnuć mi tezę, że "audiofilizm" ma podłoże psychiczne. Tu nie ma żadnej logiki. Zamiast ulubionej muzyki słucha się dźwięków, wydając przy tym duże pieniądze. Z całym tym towarzystwem zerwałem w jedno popołudnie. Jakiś sprzęt za kupę kasy, peryferia za drugą kupę kasy. Puszczona jakaś audiofilska płyta, a całe towarzystwo jak dzieci zachwyca się poszczególnymi dźwiękami, wybrzmiewaniem, itd. Wartość artystyczna żadna, muzyki niewiele, za to dużo dźwięków nagranych faktycznie dobrze. Na tych spotkaniach ulubionej muzyki, takiej normalnej już nie było, całe towarzystwo zaczęło bawić się w słuchanie dźwięków, do tego jakieś idiotyzmy z kablami, więc dałem sobie spokój. Wróciłem do swojego sprzętu całkiem średniej klasy, cieszę się tym, że jak mi płyta nie bardzo gra to sobie podkręcę tym i owym odpowiednie pasmo, no i cieszę się muzyką. Takie na koniec miałem spostrzeżenie, że większość płyt jest tak źle nagrana, że im lepszy sprzęt to tym gorzej one brzmią. Jeszcze jak trafi się sprzęt, który niby ma być przezroczysty dla dźwięku, no to już wtedy w zasadzie słuchania muzyki z większości popularnych wydań nie ma!
Bardzo ciekawie.Jedziesz dalej.Trzymak kciuki.Czekam na bogaty film o taśmach magnetofonowych
fajny materiał... ale to kiedyś kombinowano.... ale też komuna też nas bardzo ograniczała z nowościami ze świata.... Pozdrawiam Tomasz... :):):):)
Zbliżonym formatem w szczególności z możliwością pełnej edycji jest MiniDisk, kasowanie poszczególnych części utworów, dzielenie, edycja nazw, znaczników ale to format stratny.
Jest tańszy i mniejszy nośnik jak i odtwarzacz/nagrywarka. Im nowsze sprzęty tym różnica pomiędzy bezstratnym formatem CD a kompresją ATRAC zaciera się. Jeszcze jest Hi-MD wielkość ta sama ale ma możliwość zapisu 1GB dźwięku PCM lub 4 zwykłych MD. To już dość drogi sprzęt. Bardzo fajny filmik, pozdrawiam.
Jeśli chodzi o Hi-MD to sprzęt jest i drogi i trudny do kupienia. Dodatkowo drogie są też nośniki - rzędu 100zł sztuka, gdzie zwykły MD poniżej 10zł można spokojnie używany kupić.
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze !!! Urządzenie o nazwie DAT czyli urządzenie nagrywające kosztowało dość dużo !!! Nie wiele taniej niż samochód- w tamtych czasach . Jest jeszcze jeden standard zapisu MINIDISK - też ciekawe urządzenie - do dziś posiadam urządzenie i nośniki w sporej ilości . To jest super nośnik , mniejszy od CD I kasety i od taśmy dat - mniejszy od dyskietki 1,44 mb - można było zapisywać i kasować z jakością CD , naprawdę super sprawa !!!
Największe koszty w urządzeniu elektronicznym generuje część mechaniczna. DAT miał wybitnie skomplikowaną i na dodatek wysoce precyzyjną mechanikę, ze względu na wielkość. W produkcji to generowało wręcz gigantyczne koszty, stąd takie ceny finalnych urządzeń. Nawet gdyby to było na tynku wiele lat, to i tak ceny nie spadłyby na tyle, by trafić pod przysłowiowe strzechy i zastąpić zwykły magnetofon kasetowy. W sumie to duże szczęście dla nas, przeciętnych użytkowników sprzętu audio, że w chwilę później pojawiły się nagrywarki CD, dobre karty dźwiękowe do komputerów, przenośne mp3, itd. Bez tego to dalej byśmy byli skazani na magnetofony kasetowe, które nawet w referencyjnych modelach miały mnóstwo wad, po części wynikających z samej techniki zapisu i odtwarzania dźwięku.
DATa tak naprawdę zabiło co innego. Pojawił się za późno. Zabiła go zmiana obyczajów. Przed latami 90-tymi słuchanie muzyki polegało na delektowaniu się utworami w fotelu, wieczorem, samotnie lub w gronie znajomych. Wtedy ważna była jakość brzmienia każdego dźwięku. Dzisiaj muzyka służy raczej jako hałaśliwe tło dla ludzi, którzy już bez hałasu żyć nie mogą. Małe, jazgoczące radyjka, głośniki bluetooth. Car audio służy głównie do potrząsania włosami podjaranych panienek, a w domach królują kina domowe do tworzenia efektów, które normalnie nie występują w przyrodzie.
Kto dzisiaj słucha muzyki dla samej muzyki? Już niewielu. Tacy mają gramofony, magnetofony, DATy, wzmacniacze lampowe i te - "monitory"...🤣 - jak nazywają kolumny głośnikowe. Muzyka jest coraz bardziej byle jaka, więc słucha się jej byle jak.
Moim zdaniem ta moda i chęć do słuchanie dobrej jakości muzyki wraca. Dowodem na to jest z pewnością resentyment do winyli i powrót do zainteresowania różnymi formatami muzyki. Ostatnio coraz częściej pojawiają się kasety magnetofonowe z nowymi albumami. Możliwość obcowania z fizycznym nośnikiem muzyki jest czymś innym niż cyfrowe pliku w chmurze i smartfonie.
Dobrze prawisz. 👍
Młodzi ludzie nie mają pojęcia co to jest dobra jakość dźwięku ma być głośno i dużo bassu i to wszystko czego oczekują
Thx 👍🏻
Wszystkie filmiki fajne ale ten zdecydowanie najlepszy, choć najdłuższy. Ale może właśnie dlatego? 🤔
Dziękuję :)
Ale mialem kiedyś chrapkę na walkman DAT, był na allegro za okolo 1000 zł z 5 lat temu. Niestety zniechęciła mnie wrażliwość tego sprzętu.
4:45 Tu to "pojechałeś po bandzie", bo jednak dotyka do taśmy... Co do nieprzyjęcia się standardu DAT, poza wspomnianymi przyczynami jednak bardziej skłaniałbym się do tezy, że tradycyjna kaseta była bardziej uniwersalna (można było ją słuchać w samochodzie, w przenośnych urządzeniach.... bez ich wymiany) Jakość nagrań też nie była aż tak znacząco gorsza, zwłaszcza na dobrych kasetach i magnetofonach, które już w tym okresie, oferowały dodatkowe funkcje np. wyszukiwanie nagrań itp.
Dziękuję za sprostowanie i dokładne oglądanie. Pozdrawiam!
parę kaset DAT widziałem na jarmarku
Panie Grzegorzu, Pan się nie przejmuje tekstami typu
"nic wspólnego z prawdą",
" brak podstawowej wiedzy". Podziwiam Pana cierpliwość do takich komentarzy i siłę, aby nadal w miarę kulturalnie rozmwawiać z osobami ,które tak piszą 😂
Dziękuję za dobre słowo. Osób odnoszących się pozytywnie do moich filmów jest sporo i jest mi zawsze miło jak ktoś pochwali. Jak komentarz jest negatywny to też staram się wyciągnąć z tego jakąś naukę. Jednak czasem jest naprawdę trudno jak w komentarzu brakuje konkretów. Natomiast swoje subiektywne zdanie każdy zawsze będzie mieć, ale ja nie muszę się przecież z tym zgadzać. Pozdrawiam :)
no film wyp z butów , ja zwykły lud nie słyszałem o tym ,pozdro
DAT zabił dźwiekowo CD. CD zabiło wygodą DAT i ostatecznie wygrało ale tylko poprzez marketing i zwykłego ,,melomana,, a tych są miliony i wisi im jakość dźwieku. Robi im bum bum pik cyk i tym się ,,delektują,, słuchajac 100 nagrań w minutę bo takie możliwości oferują obecne popierdulki. Owszem można dziś nabyć graidła grajace super ale to są tysiace zł czy tam euro. Osobiscie mam DAT,zwykłą taśmę,winył i cd/sacd a mp3 wyrzucilem bo to nieporozumienie. Kina domowego nie lubię i chcialbym się doczekać prawdziwego powrotu systemu kwadrofonicznego z ewentualnie dobrymi dwoma wooferami. Prawdziwych audiofili pozdrawiam i proszę mnie nie wciagać w polemikę nt.audio. Są to moje osobiste spostrzeżenia,wywody być może błedne ale pasujące moim uszom i nikogo do niczego nie mam zamiaru przekonywać.
W 100% popieram. W kwestii audio i tego co się komu podoba dobrze mieć własne zdanie. Każdy ma swoje doświadczenia, potrzeby i uszy. Byłoby nudno gdyby wszyscy lubili to samo:) pozdrawiam.
Głowica jak najbardziej dotyka taśmy, dlatego też były głosy, że chromowa bardziej ściera głowice, itp.
Dziękuję za wskazanie błędu. Głowica oczywiście dotyka taśmy.
@@GrzesiekOpowiada Jeszcze kilka ciekawostek, bo nie było wspomniane o potężnej grupie odbiorców i użytkowników taśm DAT, czyli bootleggerach, na walkmanach DAT po prostu nagrywało się amatorsko koncerty w jakosci cyfrowej i potem tape trading, czyli wymiana idealnych bitowo kopii tych nagrań bez straty jakości z generacji na generację.
Po drugie, oficjalnie wydanych tytułów na DATach było trochę. Aczkolwiek teraz są ludzie, którzy sprzedają podróbki "master tapes" na DATach po ebayu na przykład.
Mszyny o wyższej jakości DAT miały 24 bity, albo próbkowanie 88,2 i 96kHz, ale żadne nie miały 24 bitów i podwójnego próbkowania niestety, co stało się możliwe dopiero na DVD-A i BD. Sony wprowadziło też Super Bit Mapping, gdzie zapis w 16 bitach był przetwarzany na 20 bitów przed konwersją na sygnał analogowy i w drugą stronę przy nagrywaniu.
Co do samej taśmy VHS, to przed epoką DAT i modulacji PCM na kasetach wideo to właśnie Hi-Fi na VHS służył jako master do produkcji albumów muzycznych na kasetach i płytach.
Później połączono technologię DAT i VHS do stworzenia systemu ADAT, co z kolei zainspirowało DTRS, gdzie rolę kaset VHS przejęły kasety 8mm, a te ostatnie były bardzo wszechstronne, 3 formaty wideo, kilka formatów backupu i właśnie DRTS, udało mi się do kolekcji zrobyć NOS BASF 113 minut. Zarówno ADAT i DTRS zapewniały 8 kanałów cyfrowego zapisu i można było łączyć maszyny w daisy chain zapewniając pełną synchronizację i można tak byłoo siągnać 16, 24, 32, itp kanałów na kilku taśmach na raz.
Nie wiem, czy zajmujesz się też zgrywaniem taśm audio i wideo, ale ja owszem, więc jakby było potrzeba, to chętnie pomogę.
Dziękuję za uzupełnienie. DAT to szeroki temat i wielu kwestii nie poruszałem w tym filmie. Przytoczone fakty w większości znałem tylko pochodzenie DTRS było dla mnie zagadką. Ostatnio widziałem nawet jakieś taśmy do tego na allegro, ale odtwarzacza nigdy nie widziałem. W kwestii natomiast ciekawych DAT i ogólnie niecodziennego sprzętu to polecam kanał ruclips.net/channel/UC7IvFCTmRWh5--Lmo623Qaw Jest on pewnie mniej znany niż Technology Connections, Techmoan czy nasz RS lub dekompozytor :)
Zgrywaniem taśm się nie zajmuję, sprzętem interesuję się hobbystycznie i jak można coś tanio nabyć i się pobawić to zawsze chętnie:) Jest to jak wycieczka w przeszłość. np. nagranie płyty z jednoczesnym słuchaniem każdego utworu to coś innego niż przerzucenie plików lub ułożenie listy na smartfonie :)
@@GrzesiekOpowiada Ja mam włączony alert na ADATy i DTRSy.
Ja po taniości nabyłem trochę studyjnego sprzętu, więc zgrywa w dużo lepszej jakości, niż chińskie cinch-USB.
Moim zdanie DAT nie przyjął się w latach dziewięćdziesiątych w domowym wykorzystaniu również z powodu wprowadzenia na rynek przez firmę SONY standardu MiniDisc.
To też jest jedna z przyczyn. Dodatkowo dyski w latach 90-tych były na pewno bardziej modne i futurystyczne niż taśma.
Materiał odkrywajacy Amerykę w konserwach...😮
Czy te same kasety były stosowane do kamer cyfrowych?
O kamerach nic nie wiem, ale były stosowane do robienia kopii zapasowych, a format nazywał się DDS.
Były jeszcze kasety miniDV i to one były stosowane w kamerach.
18 minut bzdur, które aż przykro słuchać i widać żenujący brak podstawowej wiedzy o temacie, który się porusza. Ale do rzeczy, kaseta DAT od początku przewidziana była do dwóch rzeczy: cyfrowego zapisu danych (stąd miedzy innymi embargo COCOMU przez co do początku lat 90. XXw.. sprzęt ten był praktycznie niedostępny w Europie Wschodniej - gdyż można jej było używać w celach wojskowych), do cyfrowego zapisu dźwięku o wysokiej jakości. DAT zadomowił się w studiach nagraniowych dlatego, że na przełomie lat 80 i 90. XX w. nie było innego taniego (podkreślam TANIEGO) systemu do cyfrowego zapisu zmiksowanych nagrań (nie było wtedy możliwości indywidualnego nagrywania na płytach CD). DAT był relatywnie tani i bardziej dostępny niż o wiele droższe masteringowe taśmowe magnetofony studyjne. Był przy tym zdecydowanie mniejszy i umożliwiał łatwe przenoszenie, kopiowanie i odtwarzanie na innych magnetofonach przy bardzo wysokich parametrach jakościowych. Dlatego większość cyfrowych taśm matek do produkcji płyt CD, płyt gramofonowych i kaset była dostarczana właśnie na DATach.
Nieprawdą jest, że nie było popularnych nagrań na kasetach DAT. Były, choć nie tak liczne jak CD, CC, czy tradycyjne płyty. Trzeba brać pod uwagę, że magnetofonów oraz odtwarzaczy DAT było stosunkowo mało na rynku. O tym, że chciano spopularyzować ten system niech świadczy fakt, że produkowano oprócz walkamanów DAT, także radioodtwarzacze samochodowe DAT wielkości 1 DIN (sic!). Brak popularności wynikał przede wszystkim z bardzo wysokiej ceny sprzętu służącego do odtwarzania tych kaset, a związany z bardzo skomplikowaną i precyzyjną mechaniką. Ponieważ kaseta CC i jej odtwarzacze były wielokrotnie tańsze i prostsze w serwisie i budowie, gwarantując jako taki poziom jakościowy dźwięku, dlatego DAT nie przyjął się w typowym, popularnym używaniu. A kiedy pojawiły się w miarę tanie przenośne odtwarzacze CD, kwestia jakości dźwięku, który gwarantował DAT przestała mieć znaczenie. Jednak do czasu pojawienia się nagrywalnych płyt CD, DAT był światowym standardem w cyfrowym masteringu, projektach reklamowych, radiowych i telewizyjnych.
Dziękuję za obejrzenie filmu i jego recenzję - krytyka jest zawsze ciekawsza niż pochwały. Cenię komentarze, które odnoszą się do meritum i wskazują co można zrobić lepiej lub dopowiadają dalszy ciąg historii. Nikt nie ma patentu na całą prawdę, a dzięki rzeczowej dyskusji można się sporo dowiedzieć. Jestem hobbystą, a nie wykładowcą czy pracownikiem studia nagraniowego. W filmach przedstawiam swój punkt widzenia i to czego się dowiedziałem. Czasem moja wiedza może nie być pełna, ale czyja jest? Kwestie podstawowe dla jednej osoby mogą takie nie być dla innej.
Tytułem wyjaśnienia - mój film odnosił się do DAT na świecie, a nie tylko w Polsce dlatego nie wspominałem o embargo na technologie zachodu. W kwestii braku wydań około 15 minut wspominałem, że takowe istniały jednak było ich niewiele. Generalnie moim zdaniem właśnie brak muzyki w tym formacie zadecydował o jego porzuceniu, a także konflikt z wytwórniami fonograficznymi. Taka była teza mojego filmu.
O odtwarzaczach samochodowych nie wiedziałem. Natomiast zgadzam się z tym, że Sony chciało popularyzować format, jednak wielokrotnie jako firma nie mieli do tego szczęścia, bo przegrali z betą na rynku wideo, z DAT na rynku audio, potem minidisc, który także nie zyskał dużej popularności. Za czasów DVD natomiast Sony połączyło się z innymi, by wrócić znów do walki na froncie filmów HD i wygrać Blu-ray’em z HD-DVD. Moja teza tutaj jest taka, że Sony zawsze dążyło do spopularyzowania swoich standardów. Tak samo było z DAT, który nie był kierowany tylko do studiów nagraniowych działających dla firm fonograficznych, ale do zwykłych ludzi też. Jednak to właśnie firmy fonograficzne ubiły moim zdaniem format, a nie jego cena.. płyty CD były tańsze, jednak były też wspierane przez firmy fonograficzne. Taka moim zdaniem była ta główna przyczyna. Skomplikowanie techniczne DAT i jego cena też zapewne na to wpłynęły. Jednak tak jak mówiłem w filmie cena łączy się z masowością produkcji i może się znacznie obniżyć.
Po pierwsze, głowica magnetofonowa dotyka taśmę, a głowica VHS jest ruchoma, stąd wolny przesów taśmy. Do tej pory jednak nie mogę pojąć, dlaczego oryginalne kasety były żelazowe, gdzie jest najmniejsze pasmo przenoszenia.
Nie wiem, tak Philips na początku zaproponował… powodem może być też fakt, że kasety magnetofonowe były planowane do używania w dyktafonach na początku, a nie do zapisu muzyki hifi.
@@GrzesiekOpowiada ale chodzi mi o oryginalne, czyli kupowane w sklepach z nagraną muzyką.
Może chodzi po prostu o cenę i koszt produkcji. Dodatkowo większość osób miała raczej tanie odtwarzacze. Tak mi się wydaje.
@@GuitarMan85 System zapisu na kasetach ma bardzo wiele wad, i tak jak było już napisane, system ten był w momencie powstania przeznaczony do zapisu dźwięku jakości podstawowej. W oparciu o ten system miały być produkowane np. magnetofony reporterskie, a jeżeli chodzi o zastosowanie domowe, to miał być magnetofon klasy całkiem popularnej. Na początku nikt nie przewidywał czegoś takiego, że magnetofonem kasetowym będzie można zastąpić magnetofon szpulowy. To miał być system zapisu dźwięku w jakości podstawowej. Z czasem, w raz z rozwojem techniki, można było zapisywać dźwięk lepszej jakości. Niemniej ten system ma bardzo wiele wad wynikających z samej technologii. Taką jedną wadą, jedną z podstawowych, jest niemożność utrzymania w każdym egzemplarzu magnetofonu idealnego skosu głowicy. To jest parametr niemożliwy do utrzymania na wymaganym poziomie w warunkach produkcyjnych, a który wybitnie wpływa na jakość dźwięku. Do tego dochodzi konstrukcja samej kasety, która też wpływa na jakość dźwięku. W magnetofonie kasetowym nad wyraz bardzo wiele czynników wpływa na ostateczny wynik, którym jest dźwięk. Dziś z magnetofonu robi się jakieś kultowe urządzenie, dorabiając przy tym jakieś wyższe ideologie, a trzeba pamiętać, że nawet magnetofony referencyjne, kosztujące dużo, nie były nośnikami dźwięku najwyższej jakości. Znakomita większość używanych magnetofonów to była klasa dużo niższa, a największa część z nich to były magnetofony z pierwszego lub z drugiego miejsca w katalogu producenta...od końca! Z magnetofonami świat melomanów rozstał się bez płaczu. W takim podstawowym użytkowaniu to w zasadzie był mniejszy lub większy koszmar. Musiałeś kupić bardzo dobrą markową kasetę (kosztowała niemało), do tego musiała "przypasić" Twojemu magnetofonowi (nie każda kaseta działała dobrze w każdym magnetofonie), a na dodatek najwyższą możliwą jakość dźwięku osiągałeś wtedy, gdy nagrywałeś i odtwarzałeś na tym samym magnetofonie. Im magnetofon był wyższej klasy, to różnica w dźwięku między macierzystą kasetą a tą pożyczoną, była duża. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Kasety "fabrycznie" nagrane były z natury przeznaczone dla miej wymagających melomanów, dla których degradacja dźwięku wynikająca z różnicy ustawienia głowic nagrywającej (u wydawcy kasety) a odtwarzającej (w domu) nie przeszkadzała. Te kasety były przeznaczone do odtwarzania w niskiej bądź średniej klasie magnetofonów, więc i koszty produkcji były do tego dopasowane. Kaseta była przeciętnej jakości, taśma też. Oczywiście zdarzały się wydania lepszej jakości, ale one i tak nie były przedmiotem zachwytu melomanów posiadających sprzęt wyższej klasy. Dobra kaseta, perfekcyjnie trzymająca wymiary, ponadprzeciętny tor przesuwu taśmy, dobrej jakości taśma, to wszystko i tak było "popsute" przez różny skos głowicy zapisującej i odtwarzającej. Ja oczywiście też kupowałem kasety fabrycznie nagrane. Póki miało się wynalazki z Unitry, to brało się śrubokręt i ten skos dopasowywało się do każdej fabrycznie nagranej kasety. Różnica miedzy poszczególnymi kasetami fabrycznymi była naprawdę duża. Poza tym, te fabryczne kasety są nagrywane w przemysłowych kopiarkach, w których taśma ma przesuw przynajmniej x2 wartości normalnej. Tu już na starcie masz utratę jakości. Podsumowując, kasety fabrycznie nagrane z definicji były przeznaczone dla mniej wymagających "melomanów", dlatego starano się nie przesadzać z kosztami produkcji. Inwestycja w dobrej jakości materiały powodowała finalnie dużą cenę wyrobu, a i tak jakość dźwięku, z powodu wielu wad tego systemu, nie była zadawalająca dla bardziej zaawansowanych audiofilów.
@@NecrosDeus dzięki i szacun za tę wypowiedź. Zawsze u Taty w samochodzie lepiej grały kasety nagrywane przeze mnie z CD, niż oryginalne. :D
Jeszcze wtedy nie wiedziałem, dlaczego kasety chromowe brzmią lepiej, ale zawsze kupowałem Maxell UDIICD. Takie całe szare. Bo fajnie wyglądały. (-;
Riserczu?! A nie wystarczyłoby zbadac, poszukać?
Panie Grzegorzu . Obejrrzałem Pana film .Mówiąc szczerze Pana wywód nie ma nic wspólnego z prawdą . Dlaczego format DAT się nie przyjął ????A no dlatego co jest jasne ,że nie był do niczego potzrebny . Udowodnię to w prosty sposób : Najpeirw musi Pan ppoznać I prawo Mariusza: Brzmi ono : Jeżeli utwór muzyczny jest kiepski to jest kiepski zarówno na płycie winylowej jak i na najlepszym sprzęcie super HD za 30.000 PLN .I teraz drugi fakt . Rynek odbiorców muzyki to trzy grupy 1. Melomani to 90 % uzytkowników .2. Tak zwani Augiofile to 5 % to ci co mają sprzęt za 30.000 PLN ale ani jednej płyty bo nie o płytę i uwór muzyczny chodzi a o ten sprzet . 3 grupa to zbieracze czyli ludzie podlegającyu służbie zdrowia .wystarczy na yuu tube obejrzeć folm Król Altusów .I teraz meloamni mają kasety a inni wilnyle i to zupełnie wystarczy , Nie ma najmniejszej potrzeby innych formatów ewentualnie CD i koniec . Żeden meloman do muzyki nie używa komputera --bo po co . Po co komu samochód który ma na liczniku 360 kilometrów na godzinę jak po Łodzi jeździ się 20 kilometrów na godzinę ????? Po co komu sprzęt DAT jak wystarczy zwykły magnetofon kasetowy ???? Meloman chce muzyki posłuchać A nie rozważać czy to HD czy nie HD .Ja też jestem kolekcjonerem nośników i mam sprzęt DAT nawet z muzyką Jazz i kasetami ale to traktuję jako ciekawostkę a nie do słuchania muzyki . To słuchach na płytach winylowych,kasetach i CD . To muzyka jest istotą a nie nośnik .Pozdrawiam
Panie Mariuszu,
Dziękuję za szczegółowy komentarz.
Co do kwestii odbioru muzyki i faktu, że najważniejsze jest to co jest nagrane, a nie jak to w pełni się zgadzam. Pogoń za coraz wyszą jakością też ma sens tylko do pewnego momentu, bo potem już tylko jest teoretycznie lepsze, a praktycznie niezauważalne przez 90% i więcej ludzi.
Mój wywód miał związek z rozwojem technologii i tym się skupiłem. Nie poruszałem tutaj faktu - czy jakość CD to dosyć czy nie.. i co komu by wystarczyło, bo to temat bardzo kontrowersyjny.
Uważam, że pomysł na wielokrotnie nagrywany nośnik o jakości równej CD był dobry. Nawiązywał do przeszłości i faktu, że ludzie wcześniej za czasów kaset bardzo polubili możliwość tworzenia własnych składanek i kopiowania muzyki. Standard CD to ukrócił, bo potrzeba było mieć nagrywarkę, która była generalnie droga i taka właściwie w świecie audio pozostała do końca (nie mówię o komputerach). Później tworzenie własnych składanek wróciło za czasów MP3. Jednak MiniDisc, DCC i inne rozwiązania z nośnikami już się nie przyjęły.
Według mnie momentem zwrotnym był właśnie DAT - bo wtedy zaczęło się blokowanie przez prawników, wprowadzanie systemów utrudniających kopiowanie jak SCMS itp.
Kwestia czy DAT nie zrobił kariery bo był niepotrzebny? Ten format dawał jakość CD, wolność kopiowania kasety magnetofonowej i trwałość. Jednak przemysłowi fonograficznemu ta wolność nie pasowała :) Stąd moim zdaniem zły PR tych kaset.
Płyta CD oczywiście trzyma się nadal mocno mimo teoretycznie lepszych SACD, DVD Audio Blu-ray audio, Hi-res etc. Tutaj Pan argument, że CD jest dosyć dobre jak najbardziej jest uzasadniony. Jednak pozostaje jeszcze jedna kwestia - większość osób słucha muzyki tylko w tle, na małych głośnikach, prostych słuchawkach - dlatego jakość nawet niższa niż CD często wystarcza - stąd popularność wszelkiej maści następców MP3..
Teraz oczywiście tak jak Pan zauważył magnetofony DAT są ciekawostką i taką już pozostaną.
Fakty przytoczone w filmie bazują na informacjach jakie znalazłem z sieci i anglojęzycznej Wikipedii. en.wikipedia.org/wiki/Digital_Audio_Tape
Pozdrawiam
Ja też dziękuję za kulturarną odpowiedź i konwersację . Postęp wymusza poważne zmiany i są one nieuniknione . Podobnie jest na rynku kkomputerów PC . Jeszcze kilkanaście lat temu było miliard komputerów PC .Za kilka lat będzie nie więcej jak milion komputerów PC . 99 % komputerów wyparły smartfony a resztę wprowadzenie cyfryzacji kraju . 50 % komputerów PC było maszynami do pisania . Ale maszyn do pisania nie potrzeba bowiem 99 % urzędów i instytucji na formularze elektroniczne i za kilka lat zaniknie pojęcie komputera PC . Szacuje się ,iż już obecnie 3 miliony młodzierzy nie widziało komputera na oczy .PO prostu zakończyła się funcjonalność komputerów PC . Z muzyką jest zupełenie inaczej .Ta funkcjonalność się nie skończyła .Gramofony , a nawet patefony i magnetofony i napędy CD ciągle mają taką samą funkcjonalność u melomanów jak 30 lat temu .Ja słucham muzyki country na płytach winylowych i dla mnie ganc pomada są trzy chmury i sto komputerów.A se mogą być . Ja słucham muzyki na gramofonie .Przecież tych pięknych płyt w komputer nie wsadzę . Ale jest jeszcze inny powód dla którego słucham muzyyki na płytach CD , taśmach ,kasetach . Opowiem . Kupiłem 10 odtwarzaczy DVD aby oglądać filmy . I wszystkie te 10 chińskich badziewi się zepsuło . Aż kolega poradził aby sobie kupił za grosze Sony w Lombardzie . I kupiłem 20 letnie .I to będzie chodziło następne 20 lat . A chińskie badziew popsuje się za rok.A nie ma nic bardziej denerwującego jak ja chcę obejrzeć film .A tu zonk ....... . Ja nie lubię stresu .
Ja bym przetoczył inną statystykę. 90% odbiorców muzyki to nie melomani, tylko osoby, które mniej lub bardziej słuchają muzyki, czasem często, czasem sporadycznie, na ogół jest słuchana przypadkiem i tak bez emocjonalnego zaangażowania. Te osoby nie potrzebują urządzeń do odtwarzania muzyki wysokiej jakości, wystarczy że coś gra, czasem że brzęczy gdzieś w kącie. Przed połową dekady lat 90'tych by muzykę słuchać w ogóle, to trzeba było zainwestować w sprzęt. Alternatywy do zestawów wieżowych, czy radiomagnetofonów, nie było. Poza tym, taki zestaw wieżowy był elementem wyposażenia domu, a w Polsce na dodatek był elementem ucieczki z gotówką przed inflacją. Na Zachodzie, jak i w Polsce, zestaw wieżowy po prostu kupowało się jak lodówkę czy telewizor. Wszystko zmieniło się w czasach, gdy muzykę już można było słuchać na komputerze, później doszły przenośne odtwarzacze mp3, a jeszcze później telefony komórkowe i smartfony. Dla tych 90'ciu procent słuchających muzyki było już bez sensu kupowanie czegokolwiek powyżej przenośnej mp3. Już w połowie lat 90'tych mnóstwo firm przestało w ogóle cokolwiek produkować w temacie audio. Produkcję zakończyło Sanyo, JVC, Kenwood, Hitachi, dużo innych, później doszedł Technics i Sony. Po prostu, masowego odbiorcy nie interesowały już mniejsze bądź większe zestawy wieżowe. Od 2000 roku mniej więcej rynek masowego sprzętu audio, takiego pełnowymiarowego, już w zasadzie przestawał istnieć. Od 2010 roku to już w zasadzie rynek marginalny z nielicznymi producentami, z których wielu i tak miało duże kłopoty finansowe (np. Denon i w zasadzie po raz drugi bankrutujący Marantz). Dlaczego DAT się nie przyjął?Po części racja, że nie był potrzebny. DAT miał rację bytu w latach 80'tych, bo zastąpiłby bardzo kiepską technikę zapisu analogowego sygnału, czyli magnetofony kasetowe. Kaseta magnetofonowa "compact cassette" to system w którym jakość dźwięku zależy od tak wielu czynników, że ogarnięcie tego jest w zasadzie niemożliwe. Od połowy dekady lat 80'tych, oczywiście na Zachodzie, głównym źródłem dźwięku wysokiej jakości była płyta CD. Płyta winylowa była marginesem. Melomani czy audiofile używali magnetofonów kasetowych, na ogół wyższej klasy i klasy referencyjnej, do robienia sobie nie tyle tzw. nastroju jak to ma miejsce dziś, a po prostu robili sobie składanki piosenek. W pierwszej połowie lat 90'tych, gdy pojawiły się komputerowe nagrywarki CD, jak i te do zestawów wieżowych, to składanki robiło się na tym sprzęcie. Owszem, była pewna grupa ludzi szukających źródła muzyki wysokiej jakości, lubująca się w sprzęcie analogowym, która przegrywała sobie muzykę z CD na kasetę czy szpulę, która ewentualnie byłaby zainteresowana czymś takim jak DAT, ale na niewielkiej grupie takich odbiorców nie da się zarobić. Dla znakomitej większości zwykłych odbiorców muzyki DAT był po prostu nieprzydatny, bo z powodzeniem można było go zastąpić nagrywarkami CD, przenośnymi mp3, czy nawet telefonami komórkowymi z możliwością odtwarzania muzyki. 5, a nawet 10 lat za późno ukazał się DAT niestety. W sumie to była technika bardzo droga w produkcji, z mechanizmem wręcz zegarkowej precyzji. Nawet gdyby to ukazało się w latach 80'tych, to z pewnością funkcjonowałoby równolegle z magnetofonami kasetowymi, bo z pewnością cena DAT byłaby wielokrotnością średniej klasy magnetofonu. Kto by to kupił? Przeciętny słuchacz muzyki z pewnością nie.
Co do jakości nagrywanej muzyki. Znakomita większość muzyki jest nagrywana źle, lub bardzo źle. Owszem, można pójść tezę taką, że przecież taki był zamysł realizatora dźwięku, który stosował się do wymagań wykonawcy. Jeżeli dla kogoś to jest niezmiernie ważne, no to co zrobisz? Nic! Całą dekadę lat 80'tych byłem "melomanem", na tyle na ile pozwalały tamte czasy. Normalnego sprzętu audio to można było posłuchać w Pewexie lub przypadkiem u kogoś w domu, jak ktoś miał takiego znajomego czy w takim bogatym domu znalazł się przypadkiem. Jeżeli chodzi o Pewex to mam na myśli czasy przed Technicsem, w których to oferowano znacznie większy wybór sprzętu audio, a który grał dużo lepiej niże ten "kultowy" Technics. Ja miałem okazję posłuchać u kogoś w domu takiej "pewexowskiej" wieży, był to Pioneer i Akai. To była wartość niebotyczna, przekraczająca 1000$. W tym samym czasie teść kupił Fiata 125p za lekko ponad 2 tys $. Za dwie takie wieże, dokładając niewiele, to można było kupić małe mieszkanie w wojewódzkim mieście. W porównaniu do Unitry to nawet nie była przepaść, to był kosmos. Po kilkugodzinnej takiej sesji odsłuchowej przez tydzień nie mogłem spać w nocy. Jak przyszły nowe czasy, po 1990 roku, to takie wieże już można sobie było kupić. Oczywiście nie było to tanie, ale możliwość zakupu była zupełnie inna niż w PRL. Różnorodność sprzętu, dostęp do sprzętu wysokiej klasy, i dopiero wtedy można było się zorientować w jakiej jakości są nagrania. Można sobie dorabiać do tej kichy jakąś wyższą ideologię, bo niby wykonawca tak chciał, ale słucha się muzyki dla przyjemności a nie dla masochistycznego audiofilskiego obrządku. W pierwszej połowie lat 90'tych przez kilka lat należałem do klubu audiofilów przy pewnym sklepie handlującym sprzętem audio trochę wyższej klasy niż ten powszechnie dostępny. Jakość tego sprzętu, plus brak możliwości korekcji dźwięku, no i...masakra! Płyty, które z przyjemnością słuchało się na sprzęcie klasy niższej, po odpowiednim dobraniu sobie sprzętu "pod siebie", plus korekta dźwięku, tu niestety, trzeba było sobie wiele rzeczy wmawiać i na siłę się cieszyć. Ja widziałem po ludziach, że nie bardzo im to pasuje. To była jakaś paranoja. Tu dopiero okazywało się, że płyty są nagrane po prostu źle, tego w ogóle nie dało się słuchać, no chyba, że coś tam sobie sami będziemy wmawiać. Wiele płyt brzmiało wręcz tragicznie, i w tym momencie ci ludzie zaczynali kombinować z podmianą sprzętu, zaczynały się cyrki z kablami i z całym tym idioctwem typu muzyczne VooDoo. Zauważyłem, że ludzie po prostu starali się dopasować sprzęt do kiepsko nagranych płyt. I tu pojawia się pewien paradoks, bo każda płyta jest źle nagrana na swój sposób. Jeżeli jakoś uda nam się dopasować sprzęt do jednej płyty tak, by nam dźwięk pasował, to "odpalenie" innej płyty psuje to kompletnie. Praktycznie nie da się wypośrodkować sprzętu, bo płyty są nagrane skrajnie źle. Sprzęt wysokiej klasy bardzo, ale to bardzo uwypukla "jakość" nagrania, często odsłuch muzyki staje się niemożliwy. Znakomitą większość płyt, muzyki popularnej, lepiej odtwarza się na tańszym sprzęcie siłą rzeczy coś tam od siebie wnoszącym do dźwięku. Ja na własne oczy widziałem jak w tym klubie ludzie dopasowywali sobie sprzęt (drogi) do bardzo źle nagranych płyt, oczywiście przy wielkiej uciesze właściciela sklepu. Pamiętam, że wtedy zaczęły pojawiać się na rynku różne wydawnictwa muzyczne dla audiofilów. Takie płyty z bardzo dobrze nagraną muzyką. Faktycznie, jak to się puszczało na tym drogim audiofiskim sprzęcie to była bardzo duża przyjemność ze słuchania. Instrumenty nagrane rewelacyjnie, tu naprawdę można było pobawić się sprzętem i dokonać jakiś porównań. Na zwykłej muzyce nie było to możliwe, bo co by się nie wzięło do odtwarzania, jakby się ten sprzęt nie zestawiło, to większość płyt brzmiała źle lub bardzo źle. Niestety, problem z tymi audiofilskimi wydaniami był taki, że o ile dźwiękowo była to rewelacja, to artystycznie było bardzo kiepsko. Te płyty w zasadzie kupowało się wyłącznie po to, by słuchać dźwięków a nie muzyki jako takiej. Przykro się na tych ludzi patrzyło, którzy zapisali się do tego audiofilskiego cyrku z nadzieją, że posłuchają swojej ulubionej muzyki w najwyższej jakości bo sprzęt przedni, a wychodziło tak, że ulubionych płyt słuchać się nie da, a jedynie da się słychać jakieś audiofilskie wydania wątpliwej artystycznej wartości. Na moich oczach ludzie ludzie przestawali słuchać tego, co latami słuchali, a do zakupionego za ciężką kasę sprzętu zaczęli dokupować te audiofilskie płyty, znowu przy uciesze właściciela tego audiofilskiego interesu. Klika lat obserwacji tego dziwnego zachowania się tych ludzi pozwoliło wysnuć mi tezę, że "audiofilizm" ma podłoże psychiczne. Tu nie ma żadnej logiki. Zamiast ulubionej muzyki słucha się dźwięków, wydając przy tym duże pieniądze. Z całym tym towarzystwem zerwałem w jedno popołudnie. Jakiś sprzęt za kupę kasy, peryferia za drugą kupę kasy. Puszczona jakaś audiofilska płyta, a całe towarzystwo jak dzieci zachwyca się poszczególnymi dźwiękami, wybrzmiewaniem, itd. Wartość artystyczna żadna, muzyki niewiele, za to dużo dźwięków nagranych faktycznie dobrze. Na tych spotkaniach ulubionej muzyki, takiej normalnej już nie było, całe towarzystwo zaczęło bawić się w słuchanie dźwięków, do tego jakieś idiotyzmy z kablami, więc dałem sobie spokój. Wróciłem do swojego sprzętu całkiem średniej klasy, cieszę się tym, że jak mi płyta nie bardzo gra to sobie podkręcę tym i owym odpowiednie pasmo, no i cieszę się muzyką. Takie na koniec miałem spostrzeżenie, że większość płyt jest tak źle nagrana, że im lepszy sprzęt to tym gorzej one brzmią. Jeszcze jak trafi się sprzęt, który niby ma być przezroczysty dla dźwięku, no to już wtedy w zasadzie słuchania muzyki z większości popularnych wydań nie ma!
Ten co słucha muzyki to meloman . Nie znasz definicji ??? Dziwne