Bardzo dziekuje za rozmowe. Mam w swoim najblizszym otoczeniu osoby z autyzmem. Wiele kwestii rozumiem teraz lepiej, bardzo trudno jest o rzetelne rozeznanie tematu nawet wsrod psychologow i psychiatrow. Nie wiem dlaczego jest tak wiele krytycznych, ale tez nie merytorycznych komentarzy pod rozmowa, czy tylko sfrustrowani ludzie sie odzywaja? Pani doktor posiada naprawde duza wiedze i potrafi ja przekazac w zrozumialy sposob. Serdeczne pozdrowienia dla obu pan 🙂
Bardzo dziekuje obu paniom psycholozkom za wspaniaja prace i wlasnie ta rozmowe. Kochani! W kraju, w ktorym mieszkam dzieci czekaja na diagnoze latami a swiadomosc w szkolach czy opiece spolecznej (Tulsa)jest taka niska,ze naprawde w Polsce jest duzo lepiej.Pozdrawiam z Irlandii.Ela
Dziękuję, że stosuje Pani tak ableistyczne określenia, jak "głęboki autyzm", czy "wysokofunkcjonujący". Dziękuję, że porównuje Pani autystów do Sheldona Coopera z komediowego serialu, który prześmiewczo pokazuje osoby w spektrum. Dziękuję, że omija Pani temat binarności płci, czy ról społecznych w autyzmie. Dziękuję Pani za to wszystko, bo dzięki Pani praca nas - samorzeczników - szybko się nie skończy.
Mam pytanie, jaka proponowalybyscie alternatywe na okreslenia autyzm gleboki i wysokofunkcjonujacy? Sama jestem autystka i od dluzszego czasu bardzo absorbuje mnie ta kwestia. Bo wydaje mi sie ze srodowisko samorzecznicze pomija autystow niesamodzielnych, tak wycofanych we wlasny swiat ze nie sa w stanie funkcjonowac bez wsparcia rodziny i calodobowej opieki. Jakby, ja to rozumiem, bo samorzecznicy mowia z wlasnej perspektywy, jednak tacu ludzie tez istnieja i przydaloby sie pewne rozróznienie. Niestety typowy kowalski przezyje potezny dysonans poznawczy gdy mu sie powie ze kobieta pracujaca jako lekarz jest tak samo autystka jak stereotypowy maly chlopiec ktory nir mowi i przejawia same trudne zachowania. Zwykli ludzie, ktorzy nie sa spektrum zainteresowani i nie maja czasu gleboko w te kwestie wnikac tez potrzebuja jednak jakichs szufladek by przyswoic jakos ta wiedze o autyzmie, zamiast ja odrzucic calkiem jako zbyt skomplikowana. A to chyba tacy powinni byc glownym targetem oddzialywan zwiekszania swiadomosci spektrum. Spodobalo mi sie ostatnio okreslenie autyzm wysokomaskowany. Moze tez mozna jakos mowic uwzgledniajac stopien niepelnosprawnosci intelektualnej?
@@Autystowo Dziękuję za ten artykuł. Przeczytałam go i wiem już, czemu uważacie pojęcie "wysoko/niskofunkcjonujący" jako pejoratywne. Inaczej je rozumiecie, niż większość psychologów i badaczy. W badaniach określenia "wysokofunkcjonujący" używa się w przypadku osób co najmniej w normie intelektualnej (i werbalnych), ponieważ takie osoby mają większe możliwości poznawcze i potrzebują innego rodzaju pomocy i oddziaływań. Dlatego też mówi się o podobieństwie osób z Aspergerem do osób z "wysokofunkcjonującym" autyzmem. Dlatego też w ICD11 obie te grupy osób będą klasyfikowane tak samo. Z artykułu wynika, że Wy odnosicie to pojęcie do funkcjonowania społecznego i ogólnie w życiu i dlatego "niskofunkcjonujący" jest dla Was obraźliwe, a "wysokofunkcjonujący" wolicie zamieniać na "wysokomaskujący". Według mnie to kwestia niezrozumienia. W badaniach naukowych, szczególnie gdy porównuje się większe grupy osób nie jest możliwe określenie każdego osobno w oparciu o jego funkcjonowanie na co dzień. Używa się skrótów grup, które wyjaśnia się na początku. Z tego powodu przyjęło się właśnie mówić HFA. Nikt z naukowców, badaczy czy psychologów nie ma na myśli niczego obraźliwego.
@@BetiMai Nie rozumiemy go inaczej. Stosujemy te same określenia, co naukowcy. To właśnie naukowcy określili, że nie ma czegoś takiego, jak HFA, oni określili, że nie można ludzi dzielić na zasadzie funkcjonowania poprzez możliwość mowy, czy IQ. Nie wiem, jakie "badania" czytałaś, ale nawet prof. Tony Atwood (taki tam, największy specjalista w dziedzinie autyzmu) mówi, żeby nie używać określeń wysoko- niskofunkcjonujący: tonyattwood.com.au/what-is-high-functioning-autism/ Co więcej DSM-5 nie określa autyzmu na zasadzie funkcjonowania, tylko na zasadzie ilości wsparcia, którego dana osoba potrzebuje. Ale, jeśli piszesz mi "mówi się o podobieństwie osób z Aspergerem do osób z "wysokofunkcjonującym" autyzmem" to ja wiem doskonale, że masz ogromne braki w wiedzy. Polecam te strony (linki zostawiam dla wszystkich, którzy kiedyś przeczytają ten komentarz, więc nie bierz tego zbyt osobiście): www.spectrumnews.org/ www.autismresearchcentre.com/ researchautism.org/ To tak na dobry początek :) Oczywiście najwięcej materiałów jest po angielsku dlatego naszą misją jest przybliżyć Polsce te badania.
@@AutystowoDziękuję z całego serca za te linki i wiadomości .. szukam wszystkiego na ten temat ..Właśnie niedawno zdiagnozowano a konkretnie zmieniono diagnozę u mojej córki z dyspraksji na autyzm wysokofunkcjonujący ..co już wiem , że jest nieprawdą ( bo nie rozróżnia się na nisko/wysoko ..i nie przyrównuje się do Aspergera bo to dwie inne rzeczy jednak ) dobrze , że zostałem wyprowadzony z błędu bo to by wpływało ja moją pomoc córce a napewno powinna być inna ( coś na zasadzie kaszlu a zapaleniu oskrzeli) - niby podobne ale jednak inaczej się leczy ..wciąż jestem ogromnie przerażony , ale staram się być silny i myśleć tylko o uzyskaniu jak największej wiedzy , żeby być dla Niej wsparciem . Jeśli mogę prośić o więcej konkretnych informacji , bo ze względu , że mieszkamy w Irlandii mam utrudnione możliwości pomocy , ale nauczycielki już są poinformowane i bardzo starają się by było jak najlepiej . DZIĘKUJĘ jeszcze raz !❤Mocno Pozdrawiam 🌟💪🍀
Mam córkę z autyzmem dziecięcym, która właśnie skończyła 18 lat. Emocjonalnie jest na poziomie 13latki dlatego dobrze dogaduje się że swoją siostrą. W liceum ma nauczanie indywidualne, życie społeczne w szkole kuleje mimo rewalidacji. Za to uwielbia TUS w fundacji Sensuo bo tam są ludzie podobni do niej i fantastyczne terapeutki. Córka jest świetna w nauce języków obcych, ale co ciekawe ma trudności z językiem polskim. Czasem mam wrażenie, że powinna była się urodzić w kraju anglojęzycznym bo werbalnie radzi sobie o wiele lepiej niż z polskim. Chciałabym tylko dodać, że gdybym się nie uparła na diagnozę w wieku 2,5 roku pewnie nie miałaby jej do dziś(takich mamy fachowych pediatrów). Byłaby po prostu szkolnym dziwakiem, odmieńcem lub co gorsza kozłem ofiarnym. Uniknęla tego, a na początku liceum zrobiła prezentację dla klasy o autyzmie, dostała brawa i akceptację. Zastanawiam się nad jej dorołością, studiami czy pierwsza pracą i niestety patrzę w przyszłość z niepokojem. Pozdrawiam
Mam identyczny problem z córką. Też świetnie wymawia angielski. Ma też wspomaganie rozwoju od 2.5 roku. Niestety poradnia PPP. w Bydgoszczy zlekceważyła jej problemy o dała orzeczenie na niepełnosprawność ruchpwą na okres szkoły podstawowej. Dopiero w wieku 16 lat trafiła na diagnozę prawidłową w innym mieście. Dla nas rodziców to był ciężki okres szkoły podstawowej gdzie nauczyciele nie za bardzo rozumieli ją, prócz wyjątków.
Pozdro od takiego dziwaka, to miłe, że udało Ci się uchronić córkę od strasznego losu bycia sobą, na szczęście nauczyłaś ją super się maskować, więc teraz możecie zacząć odkładać na terapię, która się przyda, jak za kilka lat dostanie załamania nerwowego z przeciążenia udawaniem kogoś, kim nie jest. BTW, pokaż córce swój komentarz, na pewno będzie jej bardzo miło poczytać o tych dziwakach, do których się zalicza!
@@xsenobe4396 widzę problem czytania ze zrozumieniem. To nie ja nazywam moje dziecko i ludzi z autyzmem dziwakiem tylko społeczeństwo. W szkole, od najmłodszych lat, te tak zwane "bombelki" uprzykrzają życie ludziom, którzy w jakiś sposób są inni. Moja córka dużo wie o autyzmie, ale nie czuje się przez to gorsza. Zawsze jej powtarzam, że to NIE JEST CHOROBA, tak jak nie jest nią leworęczność, orientacja seksualną i inne. Nawet nie uważam, że to jest zaburzenie i zawsze powtarzam, że każdy człowiek jest ważny, potrzebny. Na pewno nie są gorsi do reszty społeczeństwa, a wręcz twierdzę, że ludziom że spektrum autyzmu zawdzięczamy skok cywilizacyjny i rozwój technologiczny. I nie oceniaj rodziców w ten sposób tylko dlatego, że chcą żeby ich dziecko jakoś umiało przetrwać wśród neandertalczyków, których jest wielu w społeczeństwie. Pozdrawiam. Moje motto życiowe: żyj i pozwól żyć innym.
Moja córka też ma autyzm. Uśmiecham się jak czytam twój wpis bo moja córka też jest rewelacyjnya z języka angielskiego a za to słabsza z języka polskiego. Do tego jest uzdolniona plastycznie, manualnie. Teraz ma okres dojrzewania mając 17 lat zachowuje się jakby miała z 14 a przynajmniej ja tak miałam co najwyżej w wieku 14 lat w okresie buntu. Chodzi do liceum integracyjnego, są tam też inne dzieci oczywiście m.in z autyzmem i z tego co widzę ona i tak sobie dobrze radzi aczkolwiek rewidalizacji nie lubi w nowej szkole. To tak jest zależy co im podejdzie. Co do obowiązków szkolnych od wielu lat jest samodzielna całkowicie. Ma problemy z pójściem sama do sklepu i nawiązywaniem relacji choć ma jedną koleżankę, z która świetnie się dogaduje aczkolwiek młodsza od niej. Też patrzę w przyszłość z niepokojem jeżeli chodzi o jej relacje z innymi ludźmi. Choć wolę być pozytywnej myśli. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego dla was.
@@xsenobe4396 przecież mama tej dziewczyna nawiązała do tego jak byłaby odbierana przez innych. Rozumiem, że przez autyzm ciężko ci to zrozumieć bo wy czasem bierzecie wszystko wprost, dosłownie i bez wejścia w perspektywę innych.
Serio Sheldon jako przykład autysty? Środowisko autystów bardzo dziękuje za taką reklamę, na pewno powoływanie się na ten seksistowski, fatfobiczny i zwyczajnie chamski serial pomoże walczyć z dyskryminacją, której doświadczamy na co dzień. Aż przykro się tego słuchało, jestem rozczarowana, może dla odmiany zaprosicie kiedyś jakiegoś specjalistę, który również jest w spektrum? Może wtedy udałoby się wykrzesać bardziej ludzkie spojrzenie, a nie tylko wiecznie deficyty, ułomności, dziwactwa. Mamy w Polsce wspaniałych, empatycznych specjalistów od ASD, którzy widzą w pacjentach ludzi, a nie tylko zaburzenie względem normalności. Gdyby nie ci paskudni autyści, którzy są tacy niedostosowani, nie byłoby wielu wynalazków, dzieł sztuki, powieści. Czekam na czas, kiedy mainstreamowa psychologia wreszcie włączy nas do rozmowy o nas samych i przestanie traktować z góry.
@@annawaligorska1330 owszem, ale powiela stereotypy. Poza tym jest takie powiedzenie wśród osób ze środowiska autystycznego: "kto poznał jedną osobę ze spektrum autyzmu, ten... poznał jedną osobę ze spektrum autyzmu". Zróżnicowanie wśród osób autystycznych jest większe niż w populacji osób tzw. neurotypowych, gdyż osoby neurotypowe "równają do średniej" - jeden patrzy na drugiego, i upodabniają się do siebie. Osoby autystyczne często mają to gdzieś, mają inne ciekawe rzeczy do roboty ;) Nie czepiałabym się, gdyby Pani wspomniała dla równowagi, że osoby autystyczne są często bardzo wrażliwe, empatyczne, kreatywne, że przy swoich trudnościach mają różne wybitne zdolności, pasje, że są wśród nich wybitni lekarze, naukowcy, inżynierowie, odkrywcy, wizjonerzy, artyści, psycholożki (tak, to częste wśród kobiet autystycznych, że chcąc zgłębić temat i nauczyć się o co chodzi w relacjach, idą na psychologię). Nie czułabym się tez urażona, gdyby wybrzmiewał głównie to, że trzeba zrozumieć ich specyfikę, odmienność, wykazywać się empatią, szanować ich potrzeby i wspierać w rozumieniu ich emocji i potrzeb. Najpierw osoba autystyczna musi być świadoma swoich potrzeb i emocji, a dopiero potem można kłaść nacisk na rozwój relacji społecznych. Gdyby Pani jeszcze wspomniała, jak wielkim obciążeniem dla osób autystycznych jest maskowanie autyzmu, i "udawanie normalnych"... A tak to mogłam usłyszeć głównie o sztywności, trudnościach komunikacyjnych, problemach i deficytach, o konieczności terapii, ćwiczenia umiejętności społecznych. Potem, gdy po diagnozie rodzic słyszy taki przekaz o swoim dziecku, najpierw może się załamać, a następnie wpakować dziecko w masę terapii, które owszem "upodobnią trochę dziecko do neuroprzeciętnych rówieśników", kosztem stłamszenia i pofragmentowania jego unikalnej osobowości. Wiem o czym mówię, sama jestem neuroatypowa i znam masę osób autystycznych - dorosłych, dzieci. Przykre :( PS. Wspomniany przez Panią Tony Attwood na niedawnej konferencji zaprezentował jako przykład osoby autystycznej Marię Skłodowską-Curie. Jakoś nie kojarzy się powszechnie jako osoba zaburzona i z deficytami ;)
@@annawaligorska1330 sprawa analogiczna do sytuacji reprezentacji osób lgbt+ albo mniejszości etnicznych, kiedy nie ma prawie reprezentacji, bardzo istotne jest, żeby wybierać taką, która nie powiela stereotypów, nie utrwala złych przekonań. Mam sympatię do Sheldona, bo umiem w nim zobaczyć dobre cechy, nie zmienia to faktu, że większość żartów w tym serialu to wyśmiewanie zachowań Sheldona, podkreślanie, jaki to on nie jest irytujący, mówienie rzeczy, których on nie zrozumie dla żartów. Zwłaszcza na początku serialu jest tego naprawdę dużo. Tak więc w społecznej świadomości mamy Sheldona albo Rainmana, obaj mężczyźni, obaj wybitnie uzdolnieni, obaj skrajnie nieprzystosowani społecznie, uciążliwi dla otoczenia. Marna to reprezentacja na tym etapie świadomości, zwłaszcza że akurat te cechy popularnie są kojarzone z autyzmem i niekoniecznie potrzebujemy wzmacniać je jeszcze bardziej. Jeśli już musi być Sheldon, to może chociaż ten w serialu o jego dziecinstwie, gdzie mam wrażenie twórcy z dużo większą empatią podeszli do postaci, albo wspomnieć także o innych bohaterach ze spektrum dla równowagi? Naprawdę, reprezentacja ma wielkie znaczenie, jeśli młodzi autyści będą znali wyłącznie Sheldona, nie będą mogli wszyscy utożsamić się z nim; jeśli rodzina takiego świeżo diagnozowanego dziecka będzie mieć w głowie tylko Sheldona, może to wpłynąć negatywnie na oczekiwania względem dziecka oraz spowodować uprzedzenia. Z racji branży, mam dookoła siebie mnóstwo osób w spektrum, taki jest też mój partner, taki jest mój ojciec, dziadek. Wszyscy jesteśmy różni, czasem bardziej podobni do Sheldona, czasem mniej, ale jesteśmy ludźmi, a nie stereotypem. Marzy mi się, żeby społeczeństwo częściej próbowało spojrzeć na świat z naszej perspektywy, nie tylko robiło z nas obiekt żartów, kosmitów czy wrzód na tyłku, bo różnimy się percepcją i zainteresowaniami.
Są też różne audycje gdzie wypowiadają się same osoby ze spektrum autyzmu. I chyba rzeczywiście bardziej adekwatnie wtedy te wypowiedzi wychodzą w ogólnym odbiorze he.
Pytanie: jak w praktyce odróżnić osobę autystyczną od narcystycznej? Ludzie o obu osobowościach żyją w swoim światku, mają nieoczekiwane i niedorzeczne pretensje, atakują krzykiem. Niestety dopuszczają się zachowań mobingowych.
Niewyobrażalne, że dr psychologii może mówić tak patologizujacym językiem i powielać mity o spektrum. Proszę o więcej przygotowania ze strony prowadzącej + tak jak to ktoś wskazał w innym komentarzu zapraszanie osób samorzeczniczych i reprezentujących paradygmat neuroróżnorodności.
Proponuję, żeby Pani Doktor weszła w środowisko samorzecznikow - dorosłych osób ze spektrum autyzmu - może wtedy lepiej zrozumie na czym autyzm polega. W wypowiedziach padło wiele krzywdzących stereotypów nt. autyzmu, chociażby to, że mają skłonność do rutyny, że brakuje im wzajemności w rozmowach. Nie jest też prawdą to, że podejmując wczesną intensywną interwencję, można "przestroić mózg żeby inaczej postrzegał rzeczywistość". W ten sposób można skrzywdzić dziecko - bo zamiast dawać mu bezwarunkową miłość i akceptację, funduje się mu warunkowanie na maksa, i chce go "dociąć do normy i wpasować w formę", pozbawiając szans na zdrowy rozwój. Inna sprawa, że większość dzieci z autyzmem ma przynajmniej jednego autystycznego rodzica. W ten sposób, mówiąc z perspektywy osób "neuroprzeciętnych" odmawia się osobom ze spektrum autyzmu prawa do bycia sobą, prawa do ich widzenia świata. Niestety tak jest, że osoby tzw "neurotypowe", będąc w większości uzurpują sobie prawo do bycia lepszymi... Faktem jest, że wśród osób autystycznych jest dużo osób niepełnosprawnych, ale sam autyzm niepełnosprawnością nie jest. Wśród osób autystycznych aż 15% osób jest wybitnie inteligentnych (w populacji jest to 2%). Autyzm jest innym sposobem "działania czlowieka". I nie da się człowieka z autyzmem zmienić w człowieka bez autyzmu. Proponuję, żeby na kolejny wykład nt. autyzmu zaprosić osobę która jest specjalistą i jednocześnie samorzecznikiem. Jest wiele takich organizacji, np. Prodeste, Fundacja Dziewczyny w Spektrum. PS. Książka Attwooda ma już 30 lat - delikatnie mówiąc jest mocno nieaktualna, przez ten czas stan wiedzy bardzo się rozwinął.
Brawo!!!!!!!! A co by bylo gdybysmy my zaczeli ich przycinac na sile do naszej normy. ??? Wysylali do psychiatrow do psychologow, zmuszali do cichego ukladania klockow w rogu szkolnej sali itp.
Według mnie nie chodzi o warunkowanie. Terapia polega na polepszeniu dobrostanu. Jeśli ktoś ma problem w relacjach i wynika on z pewnej sztywności w zachowaniu, utrwalonych schematów, to po zrozumieniu powodów gorszego samopoczucia i błędów poznawczych do niego prowadzących uczy się innego sposobu myślenia i zachowań. Po setkach prób powoli kształtuje się nowy schemat, w mózgu zawiązuje się inne połączenie neuronalne, a człowiekowi jest po prostu łatwiej i lepiej się czuje w kontakcie społecznym. Nie ma znaczenia, czy jest to osoba z ASD, czy neurotypowa. Poza tym osoby neurotypowe często mają cechy autystyczne. Mimo, iż osób w spektrum jest wiele, to jednak więcej jest neurotypowych, więc większe prawdopodobieństwo, że w codziennych sytuacjach spotykać będziesz więcej neurotypowych. Jeśli chcesz czuć się wśród nich dobrze, to wypadałoby zrozumieć, jak oni funkcjonują tak, jak osoby neurotypowe powinny zrozumieć odmienność postrzegania świata przez osoby neuroróżnorodne (nie tylko ASD). Nikt nikomu nie każe na siłę być kimś innym, ale nikt też nie ma prawa narzucać sposobów zachowań innym. Jeśli osoba neurotypowa znajdzie się w środowisku osób nieneurotypowych, to musi mieć to na uwadze i dostosować się do ich funkcjonowania (świadomie kierować dialogiem i emocjami, unikać pewnych określeń, dopytywać się o różne rzeczy, dawać przestrzeń, nie brać do siebie itd) - to powinno działać w obie strony - stąd są terapie dla osób z ASD. Wśród osób neurotypowych są osoby WWO, które czasem mogą czuć się bardzo dotknięte zachowaniem osób z ASD. Jest tyle różnych przykładów. NIkt nie chce zamieniać człowieka z ASD w człowieka bez autyzmu. Chodzi jedynie o to, aby osoba z autyzmem lepiej czuła się wśród osób o typowym funkcjonowaniu układu nerwowego - wszystko sprowadza się do tego, aby wszyscy czuli się lepiej. Bo także osoby neurotypowe mają problem będąc w towarzystwie osoby z ASD - często nie wiedzą, jak się zachować, jak pomóc, a także jak zadbać o swój dobrostan. Celem powinna być próba połączenia dwóch światów, a nie podział i nastawianie przeciwko sobie.
Oczywiście że dziecko należy dociąć do normy i wpasować w formę ponieważ ono żyje i funkcjonuje wśród innych ludzi. Co ma począć dziecko w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym z tym autystycznym byciem sobą skoro większość rówieśników odwraca się od niego lub patrzy dziwnie, a często też ten " inny" dostaje właśnie fory bo jego inność jest szanowana i nie musi robić tego co inni lub pozwala mu się na więcej bo jest inny, no ale jest z nami to dlaczego obowiązują go inne zasady. Inni też są inni więc może każdego będą obowiązywać inne zasady skoro każdy ma prawo być sobą. Znam sporo autystycznych dzieci, które w domu płaczą że koledzy nie chcą się z nimi bawić i nie rozumieją dlaczego.. i co wtedy rodzic na powiedzieć: co się przejmujesz bądź sobą?! Nie wtedy rodzic prowadzi dziecko na TUS. Tusy dla nastolatków pękają w szwach również i dobrze, że tacy którzy chcą żyć w społeczeństwie. A co do tych ponadprzeciętnych zdolności czy inteligencji. Widziałam kiedyś dziecko na terapii, które świetnie znało angielski, łapało po prostu w lot, rodzice byli zachwyceni, że przecież wszystko jest w porządku jaki on mądry zna angielski, ok świetnie tylko co z tego że ani po polsku ani po angielsku nie byłby w stanie poprosić np o pożyczenie długopisu czy inna zwyczajna rzecz. Oczywiście każdy jest inny każda sytuacja jest inna wiadomo...
Moje pytanie brzmi: Aniu, czemu jesteś nietolerancyjna i nadajesz relacjom międzyludzkim jakiś status świętości gdy to może być droga na manowce by skupiać się głównie na tym co inni o mnie pomyślą. Ludzie mogą się spełniać na różne sposoby a spotykając wredną osobę to i tak nie dojdziemy do porozumienia bo jej wola i motywacja wyklucza zdrową relację.
Dziękuję za komentarz. Żeby nie rozszerzać wypowiedzi ponad miarę, nie wspominałam o ogólnych zasadach nawiązywania dobrej relacji - o szacunku partnerów dla siebie nawzajem, podmiotowości, dbania o własną tożsamość w relacji - tu zasady dbania o siebie w relacji i o siebie nawzajem są uniwersalne. Naturalnie można też czuć się dobrze nie będąc w relacji. Jednak umiejętności potrzebne do nawiązania kontaktu, interakcji i relacji są jednym z kluczowych celów terapii osób ze spektrum autyzmu.
Skąd się wzięła taka plaga autyzmu? ja się serio czasem zastanawiam czy to nie jakas nowa generacja ludzi. Sama mam dwoje autystów. Bez powodu . Jeden jest geniuszem matematykiem a drugi bardzo bardzo obciążony.
Na ile jednak grają tu rolę wrodzone czynniki temperamentalne typowe dla danej populacji np. włoskie dzieci mogłyby w naszym odczycie podlegać pod diagnozę ADHD lub po prostu neurotyczność i introwertyzm jako dzisiejsze kryteria autyzmu.....
Uderzyły mnie w tej wypowiedzi użycia słowa "dziwne", są krzywdzące i stygmatyzujące osoby autystyczne czy z zespołem aspergera. Uderzyło mnie mówienie o naturalnych zachowaniach w opozycji do autyzmu, autyzm też jest naturalny więc to nie jest logiczne. Wymyśl i wprowadź do użycia powszechnego jakiś inny synonim dla neurotypowości jeśli Cię boli powtarzanie tego samego zwrotu a nie obrażaj naturalnie rozwijających się ludzi.
Dokładnie, ludzie są nielogiczni. Najpierw mówią, że ASD ma podłoże genetyczne, a potem, że ich zachowania są nienaturalne. Jeśli odmienność zachowania wynika z podstaw biologicznych, to znaczy, że te zachowania są naturalne, bo są zgodne z biologiczną naturą.
też mnie to bardzo razi i dotyka, jestem osobą neuroróżnorodną i nie jestem zaburzona, przynajmniej nie bardziej niż większość osób tzw. neurotypowych.
Głupie jest zdanie, że stawianie na rozwój umiejętności poznawczych kosztem społecznych jest ryzykowne. Dla mnie nie jest, bo jestem epikurejczykiem z natury i dla mnie najważniejsze jest działanie, które sprawia mi przyjemność i unikanie cierpienia. Jeśli lubię coś robić to to robię bez względu na opinie ludzi i kultury, bo jestem człowiekiem antykultury, który się z kultury wyzwala. Ludzie neurotypowi nie powinni narzucać moralności. Taka teza, ta o ryzykowności, nie jest żadną prawdą, li tylko normatywną regułą. Nauka, w tym psychologia, powinna być amoralna. Zaś jeśli o społeczne nauki chodzi, to powinny one rozpatrywać sprawy ludzkie nie z poziomu ogółu, tylko z perspektywy pojedynczych ludzi. W tym przypadku powinno się mówić co jest korzystne z punktu widzenia osób ASD, zamiast pouczać, co jest ryzykowne, patrząc z góry.
Ja osobiście kultury szeroko rozumianej się nie wyzbywam ale stereotypy w zachowaniu ktore wywodza sie z obyczajow wzbudzaja we mnie delikatną odrazę i oddzielam je zdecydowaną linią od moralności. Też nie sądzę, że umiejętności społeczne są najważniejsze, przydają się w jakimś stopniu bo homo sapiens jest najskuteczniejszym drapieżnikiem na ziemi więc trzeba się z nim obchodzić w odpowiedni sposób w razie czego albo przynajmniej trzymać czarnoprochowiec gdzieś pod ręką by potem w samoobronie ustrzelić mu nogę czy rękę gdy asertywna dyplomacja nie skutkuje. Nie wiem czy psychologię jako całość można nazwać nauką, jest wiele dziedzin w jej ramach w których opiera się tezy na małej próbce statystycznej albo źle odczytanych statystykach albo wierzy się ludziom na słowo itd. itp. myślę, że wiele osób błądzi we mgle albo sugeruje się mentalnością ludzi z USA i w swojej niskiej samoocenie próbuje sobie cudze schematy narzucić. Czasem presja tłumu i moda na psychologie jest bezwzględna. Sprowadzanie ludzi do wspólnego mianownika przez innych ludzi często pomija wiele aspektów działania mózgu i organizmu, mało który psycholog uwzględnia w neurotypowości różnice między leworęcznymi i praworęcznymi. Długo by opowiadać ale często na koniec dnia okazuje się, że w zdrowym ciele zdrowy duch a psychologowie chcieli tylko ratować swoje ego i potrzebę bycia docenionym.
Przecież moralność dał nam Bóg, byśmy żyli w miłości z Bogiem i ludźmi, czyli i nami samymi. A bycie człowiekiem antykultury to przecież zezwierzęcenie. Rozumiem że godzisz się na to, że w każdej chwili możesz zostać zaatakowany przez człowieka antykultury i zostać np. zabitym i np. zjedzonym, albo okradzionym, albo pobitym?
@@Maciejankowski Moralność wymyślił człowiek na zasadzie, to jest dobre, a tamto jest złe. Jest to zwyczajnie umowne. Jest jeszcze zmysł moralny, który polega na tym, że każdy sobie moralność własną tworzy poprzez odczuwanie przyjemnego i nieprzyjemnego. To, co przyjemne, dobre. I dobre też to, co cierpienia nie zadaje. Dlatego dla ludzi dobrze jest, jak sobie cierpienia nie zadają. Jest jeszcze współodczuwanie i wyobraźnia. Czasami od samego wyobrażania boli. Kiedy patrzysz na cierpienie innego, ciebie też boli, a powinno się unikać cierpienia własnego, dlatego innym też nie warto zadawać. Moralność jest z natury egoistyczna. Antykulturowa moralność istnieje, bo jest rzeczą naturalną, że o ile człowiek zdolny do czucia, o tyle wie, co dla niego dobre.
@@Maciejankowski ziomek skąd ty się urwałeś, ateiści nie mordują przecież na ulicach częściej, niż tzw. "wierzący", poczytaj o rozwoju moralności, nie trzeba do tego wcale żadnej religii.
@@rafal788 A co z Dekalogiem? Bo z tego co rozumiem, człowiek co najwyżej może tworzyć etykę opartą na Przykazaniach, ale nie można powiedzieć, że to człowiek ustalił co dobre, co złe. Jeżeli człowiek ustala w oderwaniu od Boga co dobre, a co złe, to summa summarum doprowadza do zniewolenia człowieka (niekoniecznie celowo, nawet częściej jest to niecelowe). A prawdziwa moralność (czyli właśnie od Boga) prowadzi przez wolność do miłości (Boga i człowieka i poszanowania całego stworzenia). Człowiek sam z siebie, z racji tego że ma uszkodzoną naturę przez grzech pierworodny (ale nie całkiem zniszczoną), to sam z siebie (bez Boga), nie jest w stanie żyć w wolności, ale i miłować tak jak do tego został stworzony. Uważam że czucie nie zawsze wskazuje co dobre. Bo dla człowieka zdemoralizowanego (z bardzo wypaczoną naturą w wielu sferach) życie według Przykazań Bożych i w związku z tym według Przykazania Miłości może wydawać się trudne, bolesne, nieprzyjemne i mieć pozór zniewolenia, no ale w istocie, Przykazania, właśnie umożliwiają bycie wolnym od zła, złych wyborów i nakierowanie życia na prawdziwe dobro, na Boga (który pomaga człowiekowi). Taki ktoś może tego nie czuć. A jak według Twojego pojmowania moralności można postąpić z np. człowiekiem poczętym, ale jeszcze nienarodzonym? W sensie, czy jest dopuszczona aborcja (w znaczeniu usunięcia z powodu, ot tak, decyzji matki, ojca, lekarza)? Piszę z perspektywy starającego się być katolikiem. Rozumiem że Ty piszesz z perspektywy ateisty?
Pani Doktor powinna trochę podszkolić się i zacząć rozmawiać z osobami autystycznymi. To otwiera oczy i zdejmuje klapki. To ze pani zdobyła tytuł doktorski nie oznacza, że pani już wszystko wie.
Jakby nie zaklinać rzeczywistości, chcemy przebywac z tymi, ktorych rozumiemy i którzy nas rozumieją, po ktorych wiemy, czego możemy się spodziewać. Jeśli ktoś jest dla mnie zupełnie niezrozumiały, wycofuję się i nie chcę z nim przebywać. Nie chcę też być z kimś, z kim nie ma swobodnej rozmowy, bo stale się obawiam, że zostanę obsztorcowana, że obrażam, używając potocznych określeń lub że jakaś moją wypowiedź w rozmowie ogólej obraziła mojego rozmówcę. Zupełnie mnie nie interesuje kto ma jaką diagnozę i co z nią robi, albo zachowanie takiej osoby jest dla mnie jakoś zrozumiałe i wtedy akceptowalne albo nie. Przeczytałam kilka komentarzy poniżej. Zdecydowanie więcej pożytecznego dla akceptacji osób autystycznych zrobił ten wywiad niż lektura komentarzy poniżej.
@@ewabryl2672 nie zgadzam się i ilość sprzeciwu ze strony autystów w komentarzach jest chyba dobrym wskaźnikiem tego, czy uważamy, że nasza perspektywa została przedstawiona uczciwie, czy nie. W mojej opinii ten wykład był bardzo nieprzyjemny i poczułam się po nim źle. Zupełnie inna sprawa kolejny webinar w tym temacie, z panią z centrum terapii Dialog - zupełnie inny klimat, zupełnie inne podejście i szkoda, że ten również tak nie wyglądał. Ten wykład jest "z góry", a tamten empatyczny, słownictwo właściwe, widać że tamta pani doktor miała dużo kontaktu z osobami w spektrum i nie traktuje ich jak zepsutych. Natomiast tu teksty w stylu że pan autysta od książki o miłości miał szczęście, że ktoś go chciał, były protekcjonalne i nie sądzę, że ta pani zna prywatnie kogoś w spektrum, kogo traktuje jako równego sobie.
@@xsenobe4396 Nie mogę się wczuć w odbiór tego wykładu przez autystów. Oceniam go ze swojej perspektywy i stwierdzam, że w przyjazny sposób przybliżył mi świat autystyków.
@@ewabryl2672 nie możesz, bo nie jesteś autystyczna? Jeśli tak, to jednak myślę, że odczucia osób, o których jest mowa, są niezłym wskaźnikiem, czy ten świat został przybliżony, czy nie. W mojej opinii niestety powielił wiele stereotypów, a język opisu stygmatyzujący. Mówimy tu o grupie, która niemal uniwersalnie zmaga się ze skutkami traumy wynikającej m.in. z wykluczenia, dlatego jest to podwójnie paskudne. Nic o nas bez nas, naprawdę czas oddać więcej przestrzeni ekspertom, którzy sami są w spektrum, ponieważ badania pokazują, że zgodność kulturowa między pacjentem a terapeutą zwiększa skuteczność terapii, ponieważ pacjent czuję się lepiej zrozumiany - jestem przekonana, że także w przypadku asd zgodność neurotypu między terapeutą a pacjentem może być bardzo istotnym czynnikiem leczącym, a przy okazji mniejsza szansa, że terapeuta będzie forsował neurotypową perspektywę, ponieważ sam doświadczył konsekwencji deprywacji potrzeb wynikających z bycia osobą autystyczną.
@@xsenobe4396 jaki był cel tego wykładu? Terapia osob z autyzmem czy przybliżenie tematu tym, którzy go nie znają? Przekonuje mnie to, co piszesz o zgodności kulturowej. I może to jest powód dla którego tak dobrze oceniam ten wykład? Bo został przekazany w sposób, który rozumiem? W przeciwieństwie do większość komentarzy osób z autyzmem, które z mojej perspektywy stawiają się w roli ofiar. Przykład: porównanie do Sheldona Coopera. Dopiero z tego wykładu dowiedziałam się że jest to postać, o cechach zachowania autystyka. A z komentarzy, że jest to postać w zasadzie negatywna. Uwielbiam ten serial i dotychczas dla mnie to był super gość ze swoimi folklorami, a Leonard był dla mnie wzorem przyjaciela. Bylo to tym fajniejsze że sama jestem fizykiem pracującym z innymi fizykami. A teraz z Waszych środowiskowych komentarzy dowiedziałam się że z Sheldonem jest coś fundamentalnie nie tak. Obraz autystyka malowany przez panią profesor i sposób współdziałania z nim przez nią opisuwany jest dla mnie dużo bj zachęcający do interakcji, niż wrażenie które odnoszę z czytania komentarzy. To jest chyba wszystko, czym mogę się z Tobą podzielić w tej materii, żebyśmy mogły/mogli lepiej się rozumieć :)
Feminatywy są prawidłową formą żeńskich nazw zawodów i stanowisk w języku polskim. Naukowców i akademików naszego Uniwersytetu tytułujemy tak, jak oni sami sobie życzą. Stosujemy feminatywy równolegle do innych form, używanych i dozwolonych w języku polskim.
@@emiliaulinowska1617 Forma gościni jak najbardziej mieści się w normie językowej współczesnej polszczyzny. Nie jest niczym nadzwyczajnym ani nowym, znana od dawna w wielu publikacjach z zakresu historii języka polskiego. Jakie zatem kaleczenie?
@@emiliaulinowska1617 feminatywy są poprawne, ba, były stosowane jeszcze przed PRLem powszechnie, dopiero później zaczęła się moda na potworek językowy w postaci form męskich w mianowniku, ewentualnie z dodatkiem "pani". Bo wiadomo, pani psycholog to prawie normalny psycholog, ale jednak pani. Pani lekarz to specjalny rodzaj lekarza wyjątkowo płci żeńskiej. Ciekawe, że sprzątaczka czy nauczycielka nikogo nie razi, czyżby dlatego, że te mało prestiżowe w oczach społeczeństwa i powszechnie niedoceniane finansowo zawody są zdominowane przez kobiety?
Gościnia? Nauka jest właśnie taką dziedziną życia gdzie płeć nie powinna mieć żadnego znaczenia, a powinny je mieć badania, wnioski i wiedza. Proszę się nie ośmieszać i nie ośmieszać całej kobiecej części społeczności naukowej.
@@K0smaDeus proszę lepiej nie ośmieszać samego siebie, feminatywy są zgodne z regułami pisowni i odmiany języka polskiego, były w użytku jeszcze przed wojną, dopiero z czasem PRL je wykrzewił w imię jakiejś dziwnie pojmowanej równości, w której kobieta zasługuje na szacunek tylko wtedy, jak mówimy do niej w formie męskiej, oczywiście takie feminatywy jak "sprzątaczka" czy "pielęgniarka" Ci nie przeszkadzają, bo wiążą się z pracą opiekuńczą, za którą wolno płacić tyle, co nic. Panie komentatorko, proszę się następnym razem zastanowić, zanim pan opublikuje taki niefrasobliwy, zdradzający typowo męski brak kompetencji językowych, bo kompromituje Pan środowisko męskiej części naukowczyń!
W szkołach w ogóle o tym nie uczą. Ja myślałem że jak ktoś ma autyzm to nie mówi i byłem w szoku że ci ludzie niektórzy mówią i mają dostęp do internetu... Są straszni dla mnie
Dziekuje za dobrze przygotowany temat. Pomimo dobrego tematu draznilo mnie slowo ,,goscinia"
Dobry wywiad, krótko i tresciwie dla nieznających tematu. Malo kto w Polsce wie co to autyzm.
Bardzo dobry wykład. Z dużym wyczuciem I profesjonalizmem. Dziękuję.
Pani A.Waligorska jest dla mnie świetnym naukowcem i praktykiem. Po studiach miło posłuchać wykładów online :)
Bardzo dziekuje za rozmowe. Mam w swoim najblizszym otoczeniu osoby z autyzmem. Wiele kwestii rozumiem teraz lepiej, bardzo trudno jest o rzetelne rozeznanie tematu nawet wsrod psychologow i psychiatrow. Nie wiem dlaczego jest tak wiele krytycznych, ale tez nie merytorycznych komentarzy pod rozmowa, czy tylko sfrustrowani ludzie sie odzywaja? Pani doktor posiada naprawde duza wiedze i potrafi ja przekazac w zrozumialy sposob. Serdeczne pozdrowienia dla obu pan 🙂
Bardzo dziekuje obu paniom psycholozkom za wspaniaja prace i wlasnie ta rozmowe.
Kochani! W kraju, w ktorym mieszkam dzieci czekaja na diagnoze latami a swiadomosc w szkolach czy opiece spolecznej (Tulsa)jest taka niska,ze naprawde w Polsce jest duzo lepiej.Pozdrawiam z Irlandii.Ela
Super wykład, cieszę się, że mogłam posłuchać. Dziękuję :)
Bardzo dobrze się to słuchało, dziękuję.
Dziękuję, że stosuje Pani tak ableistyczne określenia, jak "głęboki autyzm", czy "wysokofunkcjonujący". Dziękuję, że porównuje Pani autystów do Sheldona Coopera z komediowego serialu, który prześmiewczo pokazuje osoby w spektrum. Dziękuję, że omija Pani temat binarności płci, czy ról społecznych w autyzmie. Dziękuję Pani za to wszystko, bo dzięki Pani praca nas - samorzeczników - szybko się nie skończy.
Mam pytanie, jaka proponowalybyscie alternatywe na okreslenia autyzm gleboki i wysokofunkcjonujacy? Sama jestem autystka i od dluzszego czasu bardzo absorbuje mnie ta kwestia. Bo wydaje mi sie ze srodowisko samorzecznicze pomija autystow niesamodzielnych, tak wycofanych we wlasny swiat ze nie sa w stanie funkcjonowac bez wsparcia rodziny i calodobowej opieki. Jakby, ja to rozumiem, bo samorzecznicy mowia z wlasnej perspektywy, jednak tacu ludzie tez istnieja i przydaloby sie pewne rozróznienie. Niestety typowy kowalski przezyje potezny dysonans poznawczy gdy mu sie powie ze kobieta pracujaca jako lekarz jest tak samo autystka jak stereotypowy maly chlopiec ktory nir mowi i przejawia same trudne zachowania. Zwykli ludzie, ktorzy nie sa spektrum zainteresowani i nie maja czasu gleboko w te kwestie wnikac tez potrzebuja jednak jakichs szufladek by przyswoic jakos ta wiedze o autyzmie, zamiast ja odrzucic calkiem jako zbyt skomplikowana. A to chyba tacy powinni byc glownym targetem oddzialywan zwiekszania swiadomosci spektrum.
Spodobalo mi sie ostatnio okreslenie autyzm wysokomaskowany. Moze tez mozna jakos mowic uwzgledniajac stopien niepelnosprawnosci intelektualnej?
@@Autystowo bardzo dziekuje za objasnienia w artykule i czekam na wspomniany odcinek ☺️
@@Autystowo Dziękuję za ten artykuł. Przeczytałam go i wiem już, czemu uważacie pojęcie "wysoko/niskofunkcjonujący" jako pejoratywne. Inaczej je rozumiecie, niż większość psychologów i badaczy. W badaniach określenia "wysokofunkcjonujący" używa się w przypadku osób co najmniej w normie intelektualnej (i werbalnych), ponieważ takie osoby mają większe możliwości poznawcze i potrzebują innego rodzaju pomocy i oddziaływań. Dlatego też mówi się o podobieństwie osób z Aspergerem do osób z "wysokofunkcjonującym" autyzmem. Dlatego też w ICD11 obie te grupy osób będą klasyfikowane tak samo. Z artykułu wynika, że Wy odnosicie to pojęcie do funkcjonowania społecznego i ogólnie w życiu i dlatego "niskofunkcjonujący" jest dla Was obraźliwe, a "wysokofunkcjonujący" wolicie zamieniać na "wysokomaskujący". Według mnie to kwestia niezrozumienia. W badaniach naukowych, szczególnie gdy porównuje się większe grupy osób nie jest możliwe określenie każdego osobno w oparciu o jego funkcjonowanie na co dzień. Używa się skrótów grup, które wyjaśnia się na początku. Z tego powodu przyjęło się właśnie mówić HFA. Nikt z naukowców, badaczy czy psychologów nie ma na myśli niczego obraźliwego.
@@BetiMai Nie rozumiemy go inaczej. Stosujemy te same określenia, co naukowcy. To właśnie naukowcy określili, że nie ma czegoś takiego, jak HFA, oni określili, że nie można ludzi dzielić na zasadzie funkcjonowania poprzez możliwość mowy, czy IQ. Nie wiem, jakie "badania" czytałaś, ale nawet prof. Tony Atwood (taki tam, największy specjalista w dziedzinie autyzmu) mówi, żeby nie używać określeń wysoko- niskofunkcjonujący:
tonyattwood.com.au/what-is-high-functioning-autism/
Co więcej DSM-5 nie określa autyzmu na zasadzie funkcjonowania, tylko na zasadzie ilości wsparcia, którego dana osoba potrzebuje. Ale, jeśli piszesz mi "mówi się o podobieństwie osób z Aspergerem do osób z "wysokofunkcjonującym" autyzmem" to ja wiem doskonale, że masz ogromne braki w wiedzy. Polecam te strony (linki zostawiam dla wszystkich, którzy kiedyś przeczytają ten komentarz, więc nie bierz tego zbyt osobiście):
www.spectrumnews.org/
www.autismresearchcentre.com/
researchautism.org/
To tak na dobry początek :) Oczywiście najwięcej materiałów jest po angielsku dlatego naszą misją jest przybliżyć Polsce te badania.
@@AutystowoDziękuję z całego serca za te linki i wiadomości .. szukam wszystkiego na ten temat ..Właśnie niedawno zdiagnozowano a konkretnie zmieniono diagnozę u mojej córki z dyspraksji na autyzm wysokofunkcjonujący ..co już wiem , że jest nieprawdą ( bo nie rozróżnia się na nisko/wysoko ..i nie przyrównuje się do Aspergera bo to dwie inne rzeczy jednak ) dobrze , że zostałem wyprowadzony z błędu bo to by wpływało ja moją pomoc córce a napewno powinna być inna ( coś na zasadzie kaszlu a zapaleniu oskrzeli) - niby podobne ale jednak inaczej się leczy ..wciąż jestem ogromnie przerażony , ale staram się być silny i myśleć tylko o uzyskaniu jak największej wiedzy , żeby być dla Niej wsparciem . Jeśli mogę prośić o więcej konkretnych informacji , bo ze względu , że mieszkamy w Irlandii mam utrudnione możliwości pomocy , ale nauczycielki już są poinformowane i bardzo starają się by było jak najlepiej . DZIĘKUJĘ jeszcze raz !❤Mocno Pozdrawiam 🌟💪🍀
Bardzo ciekawy wykład, dziękuję 💖
Dziękujemy za miłe słowa! 😊
Dziękuję za bardzo ciekawy wywiad. Pozdrawiam
Dziękuję 🙂
Mam córkę z autyzmem dziecięcym, która właśnie skończyła 18 lat. Emocjonalnie jest na poziomie 13latki dlatego dobrze dogaduje się że swoją siostrą. W liceum ma nauczanie indywidualne, życie społeczne w szkole kuleje mimo rewalidacji. Za to uwielbia TUS w fundacji Sensuo bo tam są ludzie podobni do niej i fantastyczne terapeutki. Córka jest świetna w nauce języków obcych, ale co ciekawe ma trudności z językiem polskim. Czasem mam wrażenie, że powinna była się urodzić w kraju anglojęzycznym bo werbalnie radzi sobie o wiele lepiej niż z polskim. Chciałabym tylko dodać, że gdybym się nie uparła na diagnozę w wieku 2,5 roku pewnie nie miałaby jej do dziś(takich mamy fachowych pediatrów). Byłaby po prostu szkolnym dziwakiem, odmieńcem lub co gorsza kozłem ofiarnym. Uniknęla tego, a na początku liceum zrobiła prezentację dla klasy o autyzmie, dostała brawa i akceptację. Zastanawiam się nad jej dorołością, studiami czy pierwsza pracą i niestety patrzę w przyszłość z niepokojem. Pozdrawiam
Mam identyczny problem z córką. Też świetnie wymawia angielski. Ma też wspomaganie rozwoju od 2.5 roku. Niestety poradnia PPP. w Bydgoszczy zlekceważyła jej problemy o dała orzeczenie na niepełnosprawność ruchpwą na okres szkoły podstawowej. Dopiero w wieku 16 lat trafiła na diagnozę prawidłową w innym mieście. Dla nas rodziców to był ciężki okres szkoły podstawowej gdzie nauczyciele nie za bardzo rozumieli ją, prócz wyjątków.
Pozdro od takiego dziwaka, to miłe, że udało Ci się uchronić córkę od strasznego losu bycia sobą, na szczęście nauczyłaś ją super się maskować, więc teraz możecie zacząć odkładać na terapię, która się przyda, jak za kilka lat dostanie załamania nerwowego z przeciążenia udawaniem kogoś, kim nie jest. BTW, pokaż córce swój komentarz, na pewno będzie jej bardzo miło poczytać o tych dziwakach, do których się zalicza!
@@xsenobe4396 widzę problem czytania ze zrozumieniem. To nie ja nazywam moje dziecko i ludzi z autyzmem dziwakiem tylko społeczeństwo. W szkole, od najmłodszych lat, te tak zwane "bombelki" uprzykrzają życie ludziom, którzy w jakiś sposób są inni. Moja córka dużo wie o autyzmie, ale nie czuje się przez to gorsza. Zawsze jej powtarzam, że to NIE JEST CHOROBA, tak jak nie jest nią leworęczność, orientacja seksualną i inne. Nawet nie uważam, że to jest zaburzenie i zawsze powtarzam, że każdy człowiek jest ważny, potrzebny. Na pewno nie są gorsi do reszty społeczeństwa, a wręcz twierdzę, że ludziom że spektrum autyzmu zawdzięczamy skok cywilizacyjny i rozwój technologiczny. I nie oceniaj rodziców w ten sposób tylko dlatego, że chcą żeby ich dziecko jakoś umiało przetrwać wśród neandertalczyków, których jest wielu w społeczeństwie. Pozdrawiam. Moje motto życiowe: żyj i pozwól żyć innym.
Moja córka też ma autyzm. Uśmiecham się jak czytam twój wpis bo moja córka też jest rewelacyjnya z języka angielskiego a za to słabsza z języka polskiego. Do tego jest uzdolniona plastycznie, manualnie. Teraz ma okres dojrzewania mając 17 lat zachowuje się jakby miała z 14 a przynajmniej ja tak miałam co najwyżej w wieku 14 lat w okresie buntu. Chodzi do liceum integracyjnego, są tam też inne dzieci oczywiście m.in z autyzmem i z tego co widzę ona i tak sobie dobrze radzi aczkolwiek rewidalizacji nie lubi w nowej szkole. To tak jest zależy co im podejdzie. Co do obowiązków szkolnych od wielu lat jest samodzielna całkowicie. Ma problemy z pójściem sama do sklepu i nawiązywaniem relacji choć ma jedną koleżankę, z która świetnie się dogaduje aczkolwiek młodsza od niej. Też patrzę w przyszłość z niepokojem jeżeli chodzi o jej relacje z innymi ludźmi. Choć wolę być pozytywnej myśli. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego dla was.
@@xsenobe4396 przecież mama tej dziewczyna nawiązała do tego jak byłaby odbierana przez innych. Rozumiem, że przez autyzm ciężko ci to zrozumieć bo wy czasem bierzecie wszystko wprost, dosłownie i bez wejścia w perspektywę innych.
Serio Sheldon jako przykład autysty? Środowisko autystów bardzo dziękuje za taką reklamę, na pewno powoływanie się na ten seksistowski, fatfobiczny i zwyczajnie chamski serial pomoże walczyć z dyskryminacją, której doświadczamy na co dzień. Aż przykro się tego słuchało, jestem rozczarowana, może dla odmiany zaprosicie kiedyś jakiegoś specjalistę, który również jest w spektrum? Może wtedy udałoby się wykrzesać bardziej ludzkie spojrzenie, a nie tylko wiecznie deficyty, ułomności, dziwactwa. Mamy w Polsce wspaniałych, empatycznych specjalistów od ASD, którzy widzą w pacjentach ludzi, a nie tylko zaburzenie względem normalności. Gdyby nie ci paskudni autyści, którzy są tacy niedostosowani, nie byłoby wielu wynalazków, dzieł sztuki, powieści. Czekam na czas, kiedy mainstreamowa psychologia wreszcie włączy nas do rozmowy o nas samych i przestanie traktować z góry.
Czy Sheldon nie zasługuje na sympatię taki jaki jest? Moim zdaniem tak
@@annawaligorska1330 owszem, ale powiela stereotypy. Poza tym jest takie powiedzenie wśród osób ze środowiska autystycznego: "kto poznał jedną osobę ze spektrum autyzmu, ten... poznał jedną osobę ze spektrum autyzmu". Zróżnicowanie wśród osób autystycznych jest większe niż w populacji osób tzw. neurotypowych, gdyż osoby neurotypowe "równają do średniej" - jeden patrzy na drugiego, i upodabniają się do siebie. Osoby autystyczne często mają to gdzieś, mają inne ciekawe rzeczy do roboty ;) Nie czepiałabym się, gdyby Pani wspomniała dla równowagi, że osoby autystyczne są często bardzo wrażliwe, empatyczne, kreatywne, że przy swoich trudnościach mają różne wybitne zdolności, pasje, że są wśród nich wybitni lekarze, naukowcy, inżynierowie, odkrywcy, wizjonerzy, artyści, psycholożki (tak, to częste wśród kobiet autystycznych, że chcąc zgłębić temat i nauczyć się o co chodzi w relacjach, idą na psychologię). Nie czułabym się tez urażona, gdyby wybrzmiewał głównie to, że trzeba zrozumieć ich specyfikę, odmienność, wykazywać się empatią, szanować ich potrzeby i wspierać w rozumieniu ich emocji i potrzeb. Najpierw osoba autystyczna musi być świadoma swoich potrzeb i emocji, a dopiero potem można kłaść nacisk na rozwój relacji społecznych. Gdyby Pani jeszcze wspomniała, jak wielkim obciążeniem dla osób autystycznych jest maskowanie autyzmu, i "udawanie normalnych"... A tak to mogłam usłyszeć głównie o sztywności, trudnościach komunikacyjnych, problemach i deficytach, o konieczności terapii, ćwiczenia umiejętności społecznych. Potem, gdy po diagnozie rodzic słyszy taki przekaz o swoim dziecku, najpierw może się załamać, a następnie wpakować dziecko w masę terapii, które owszem "upodobnią trochę dziecko do neuroprzeciętnych rówieśników", kosztem stłamszenia i pofragmentowania jego unikalnej osobowości. Wiem o czym mówię, sama jestem neuroatypowa i znam masę osób autystycznych - dorosłych, dzieci. Przykre :(
PS. Wspomniany przez Panią Tony Attwood na niedawnej konferencji zaprezentował jako przykład osoby autystycznej Marię Skłodowską-Curie. Jakoś nie kojarzy się powszechnie jako osoba zaburzona i z deficytami ;)
@@annawaligorska1330 sprawa analogiczna do sytuacji reprezentacji osób lgbt+ albo mniejszości etnicznych, kiedy nie ma prawie reprezentacji, bardzo istotne jest, żeby wybierać taką, która nie powiela stereotypów, nie utrwala złych przekonań. Mam sympatię do Sheldona, bo umiem w nim zobaczyć dobre cechy, nie zmienia to faktu, że większość żartów w tym serialu to wyśmiewanie zachowań Sheldona, podkreślanie, jaki to on nie jest irytujący, mówienie rzeczy, których on nie zrozumie dla żartów. Zwłaszcza na początku serialu jest tego naprawdę dużo. Tak więc w społecznej świadomości mamy Sheldona albo Rainmana, obaj mężczyźni, obaj wybitnie uzdolnieni, obaj skrajnie nieprzystosowani społecznie, uciążliwi dla otoczenia. Marna to reprezentacja na tym etapie świadomości, zwłaszcza że akurat te cechy popularnie są kojarzone z autyzmem i niekoniecznie potrzebujemy wzmacniać je jeszcze bardziej. Jeśli już musi być Sheldon, to może chociaż ten w serialu o jego dziecinstwie, gdzie mam wrażenie twórcy z dużo większą empatią podeszli do postaci, albo wspomnieć także o innych bohaterach ze spektrum dla równowagi? Naprawdę, reprezentacja ma wielkie znaczenie, jeśli młodzi autyści będą znali wyłącznie Sheldona, nie będą mogli wszyscy utożsamić się z nim; jeśli rodzina takiego świeżo diagnozowanego dziecka będzie mieć w głowie tylko Sheldona, może to wpłynąć negatywnie na oczekiwania względem dziecka oraz spowodować uprzedzenia. Z racji branży, mam dookoła siebie mnóstwo osób w spektrum, taki jest też mój partner, taki jest mój ojciec, dziadek. Wszyscy jesteśmy różni, czasem bardziej podobni do Sheldona, czasem mniej, ale jesteśmy ludźmi, a nie stereotypem. Marzy mi się, żeby społeczeństwo częściej próbowało spojrzeć na świat z naszej perspektywy, nie tylko robiło z nas obiekt żartów, kosmitów czy wrzód na tyłku, bo różnimy się percepcją i zainteresowaniami.
Są też różne audycje gdzie wypowiadają się same osoby ze spektrum autyzmu. I chyba rzeczywiście bardziej adekwatnie wtedy te wypowiedzi wychodzą w ogólnym odbiorze he.
Jestem za
Pytanie: jak w praktyce odróżnić osobę autystyczną od narcystycznej? Ludzie o obu osobowościach żyją w swoim światku, mają nieoczekiwane i niedorzeczne pretensje, atakują krzykiem. Niestety dopuszczają się zachowań mobingowych.
Niewyobrażalne, że dr psychologii może mówić tak patologizujacym językiem i powielać mity o spektrum. Proszę o więcej przygotowania ze strony prowadzącej + tak jak to ktoś wskazał w innym komentarzu zapraszanie osób samorzeczniczych i reprezentujących paradygmat neuroróżnorodności.
Dziękujemy za podzielenie się z nami tym spostrzeżeniem.
Proponuję, żeby Pani Doktor weszła w środowisko samorzecznikow - dorosłych osób ze spektrum autyzmu - może wtedy lepiej zrozumie na czym autyzm polega. W wypowiedziach padło wiele krzywdzących stereotypów nt. autyzmu, chociażby to, że mają skłonność do rutyny, że brakuje im wzajemności w rozmowach. Nie jest też prawdą to, że podejmując wczesną intensywną interwencję, można "przestroić mózg żeby inaczej postrzegał rzeczywistość". W ten sposób można skrzywdzić dziecko - bo zamiast dawać mu bezwarunkową miłość i akceptację, funduje się mu warunkowanie na maksa, i chce go "dociąć do normy i wpasować w formę", pozbawiając szans na zdrowy rozwój. Inna sprawa, że większość dzieci z autyzmem ma przynajmniej jednego autystycznego rodzica. W ten sposób, mówiąc z perspektywy osób "neuroprzeciętnych" odmawia się osobom ze spektrum autyzmu prawa do bycia sobą, prawa do ich widzenia świata. Niestety tak jest, że osoby tzw "neurotypowe", będąc w większości uzurpują sobie prawo do bycia lepszymi... Faktem jest, że wśród osób autystycznych jest dużo osób niepełnosprawnych, ale sam autyzm niepełnosprawnością nie jest. Wśród osób autystycznych aż 15% osób jest wybitnie inteligentnych (w populacji jest to 2%). Autyzm jest innym sposobem "działania czlowieka". I nie da się człowieka z autyzmem zmienić w człowieka bez autyzmu. Proponuję, żeby na kolejny wykład nt. autyzmu zaprosić osobę która jest specjalistą i jednocześnie samorzecznikiem. Jest wiele takich organizacji, np. Prodeste, Fundacja Dziewczyny w Spektrum. PS. Książka Attwooda ma już 30 lat - delikatnie mówiąc jest mocno nieaktualna, przez ten czas stan wiedzy bardzo się rozwinął.
@@joannaopyrcha4325 tak też zrobiłam i jestem pod mega wrażeniem już od pierwszych zdań
@@joannaopyrcha4325 poryczałam się na tym Ted talku Ławickiej, mam nadzieję, że jak najwięcej osób to obejrzy
Brawo!!!!!!!! A co by bylo gdybysmy my zaczeli ich przycinac na sile do naszej normy. ??? Wysylali do psychiatrow do psychologow, zmuszali do cichego ukladania klockow w rogu szkolnej sali itp.
Według mnie nie chodzi o warunkowanie. Terapia polega na polepszeniu dobrostanu. Jeśli ktoś ma problem w relacjach i wynika on z pewnej sztywności w zachowaniu, utrwalonych schematów, to po zrozumieniu powodów gorszego samopoczucia i błędów poznawczych do niego prowadzących uczy się innego sposobu myślenia i zachowań. Po setkach prób powoli kształtuje się nowy schemat, w mózgu zawiązuje się inne połączenie neuronalne, a człowiekowi jest po prostu łatwiej i lepiej się czuje w kontakcie społecznym. Nie ma znaczenia, czy jest to osoba z ASD, czy neurotypowa. Poza tym osoby neurotypowe często mają cechy autystyczne. Mimo, iż osób w spektrum jest wiele, to jednak więcej jest neurotypowych, więc większe prawdopodobieństwo, że w codziennych sytuacjach spotykać będziesz więcej neurotypowych. Jeśli chcesz czuć się wśród nich dobrze, to wypadałoby zrozumieć, jak oni funkcjonują tak, jak osoby neurotypowe powinny zrozumieć odmienność postrzegania świata przez osoby neuroróżnorodne (nie tylko ASD). Nikt nikomu nie każe na siłę być kimś innym, ale nikt też nie ma prawa narzucać sposobów zachowań innym. Jeśli osoba neurotypowa znajdzie się w środowisku osób nieneurotypowych, to musi mieć to na uwadze i dostosować się do ich funkcjonowania (świadomie kierować dialogiem i emocjami, unikać pewnych określeń, dopytywać się o różne rzeczy, dawać przestrzeń, nie brać do siebie itd) - to powinno działać w obie strony - stąd są terapie dla osób z ASD. Wśród osób neurotypowych są osoby WWO, które czasem mogą czuć się bardzo dotknięte zachowaniem osób z ASD. Jest tyle różnych przykładów. NIkt nie chce zamieniać człowieka z ASD w człowieka bez autyzmu. Chodzi jedynie o to, aby osoba z autyzmem lepiej czuła się wśród osób o typowym funkcjonowaniu układu nerwowego - wszystko sprowadza się do tego, aby wszyscy czuli się lepiej. Bo także osoby neurotypowe mają problem będąc w towarzystwie osoby z ASD - często nie wiedzą, jak się zachować, jak pomóc, a także jak zadbać o swój dobrostan. Celem powinna być próba połączenia dwóch światów, a nie podział i nastawianie przeciwko sobie.
Oczywiście że dziecko należy dociąć do normy i wpasować w formę ponieważ ono żyje i funkcjonuje wśród innych ludzi. Co ma począć dziecko w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym z tym autystycznym byciem sobą skoro większość rówieśników odwraca się od niego lub patrzy dziwnie, a często też ten " inny" dostaje właśnie fory bo jego inność jest szanowana i nie musi robić tego co inni lub pozwala mu się na więcej bo jest inny, no ale jest z nami to dlaczego obowiązują go inne zasady. Inni też są inni więc może każdego będą obowiązywać inne zasady skoro każdy ma prawo być sobą. Znam sporo autystycznych dzieci, które w domu płaczą że koledzy nie chcą się z nimi bawić i nie rozumieją dlaczego.. i co wtedy rodzic na powiedzieć: co się przejmujesz bądź sobą?! Nie wtedy rodzic prowadzi dziecko na TUS. Tusy dla nastolatków pękają w szwach również i dobrze, że tacy którzy chcą żyć w społeczeństwie. A co do tych ponadprzeciętnych zdolności czy inteligencji. Widziałam kiedyś dziecko na terapii, które świetnie znało angielski, łapało po prostu w lot, rodzice byli zachwyceni, że przecież wszystko jest w porządku jaki on mądry zna angielski, ok świetnie tylko co z tego że ani po polsku ani po angielsku nie byłby w stanie poprosić np o pożyczenie długopisu czy inna zwyczajna rzecz. Oczywiście każdy jest inny każda sytuacja jest inna wiadomo...
Moje pytanie brzmi: Aniu, czemu jesteś nietolerancyjna i nadajesz relacjom międzyludzkim jakiś status świętości gdy to może być droga na manowce by skupiać się głównie na tym co inni o mnie pomyślą. Ludzie mogą się spełniać na różne sposoby a spotykając wredną osobę to i tak nie dojdziemy do porozumienia bo jej wola i motywacja wyklucza zdrową relację.
Dziękuję za komentarz. Żeby nie rozszerzać wypowiedzi ponad miarę, nie wspominałam o ogólnych zasadach nawiązywania dobrej relacji - o szacunku partnerów dla siebie nawzajem, podmiotowości, dbania o własną tożsamość w relacji - tu zasady dbania o siebie w relacji i o siebie nawzajem są uniwersalne. Naturalnie można też czuć się dobrze nie będąc w relacji. Jednak umiejętności potrzebne do nawiązania kontaktu, interakcji i relacji są jednym z kluczowych celów terapii osób ze spektrum autyzmu.
Relacja z drugim człowiekiem jest istotą naszego życia po prostu
@@olala137 Kocham Cię Ola, nie mów nikomu.
Skąd się wzięła taka plaga autyzmu? ja się serio czasem zastanawiam czy to nie jakas nowa generacja ludzi. Sama mam dwoje autystów. Bez powodu . Jeden jest geniuszem matematykiem a drugi bardzo bardzo obciążony.
"niepokojace sygnaly"...
Wszyscy mamy byc tacy sami. Poczulam sie niepelnosprawna intelektualnie.
Osoba z niepełnosprawnością intelektualną wykorzystana aby pokazać coś obrazującego przykład bycia gorszym?
Na ile jednak grają tu rolę wrodzone czynniki temperamentalne typowe dla danej populacji np. włoskie dzieci mogłyby w naszym odczycie podlegać pod diagnozę ADHD lub po prostu neurotyczność i introwertyzm jako dzisiejsze kryteria autyzmu.....
Uderzyły mnie w tej wypowiedzi użycia słowa "dziwne", są krzywdzące i stygmatyzujące osoby autystyczne czy z zespołem aspergera. Uderzyło mnie mówienie o naturalnych zachowaniach w opozycji do autyzmu, autyzm też jest naturalny więc to nie jest logiczne. Wymyśl i wprowadź do użycia powszechnego jakiś inny synonim dla neurotypowości jeśli Cię boli powtarzanie tego samego zwrotu a nie obrażaj naturalnie rozwijających się ludzi.
Dokładnie, ludzie są nielogiczni. Najpierw mówią, że ASD ma podłoże genetyczne, a potem, że ich zachowania są nienaturalne. Jeśli odmienność zachowania wynika z podstaw biologicznych, to znaczy, że te zachowania są naturalne, bo są zgodne z biologiczną naturą.
@@rafal788 właśnie, jak tak można samemu sobie zaprzeczać.
Przewrażliwienie. W potocznym rozumieniu człowiek autystyczny, albo z zespołem aspergera jest dziwny.
też mnie to bardzo razi i dotyka, jestem osobą neuroróżnorodną i nie jestem zaburzona, przynajmniej nie bardziej niż większość osób tzw. neurotypowych.
@@gangliozyd Istnieją, bo choroby są naturalne.
"gościnia"- kolejna dziwna nowomowa...
Głupie jest zdanie, że stawianie na rozwój umiejętności poznawczych kosztem społecznych jest ryzykowne. Dla mnie nie jest, bo jestem epikurejczykiem z natury i dla mnie najważniejsze jest działanie, które sprawia mi przyjemność i unikanie cierpienia. Jeśli lubię coś robić to to robię bez względu na opinie ludzi i kultury, bo jestem człowiekiem antykultury, który się z kultury wyzwala. Ludzie neurotypowi nie powinni narzucać moralności. Taka teza, ta o ryzykowności, nie jest żadną prawdą, li tylko normatywną regułą. Nauka, w tym psychologia, powinna być amoralna. Zaś jeśli o społeczne nauki chodzi, to powinny one rozpatrywać sprawy ludzkie nie z poziomu ogółu, tylko z perspektywy pojedynczych ludzi. W tym przypadku powinno się mówić co jest korzystne z punktu widzenia osób ASD, zamiast pouczać, co jest ryzykowne, patrząc z góry.
Ja osobiście kultury szeroko rozumianej się nie wyzbywam ale stereotypy w zachowaniu ktore wywodza sie z obyczajow wzbudzaja we mnie delikatną odrazę i oddzielam je zdecydowaną linią od moralności. Też nie sądzę, że umiejętności społeczne są najważniejsze, przydają się w jakimś stopniu bo homo sapiens jest najskuteczniejszym drapieżnikiem na ziemi więc trzeba się z nim obchodzić w odpowiedni sposób w razie czego albo przynajmniej trzymać czarnoprochowiec gdzieś pod ręką by potem w samoobronie ustrzelić mu nogę czy rękę gdy asertywna dyplomacja nie skutkuje. Nie wiem czy psychologię jako całość można nazwać nauką, jest wiele dziedzin w jej ramach w których opiera się tezy na małej próbce statystycznej albo źle odczytanych statystykach albo wierzy się ludziom na słowo itd. itp. myślę, że wiele osób błądzi we mgle albo sugeruje się mentalnością ludzi z USA i w swojej niskiej samoocenie próbuje sobie cudze schematy narzucić. Czasem presja tłumu i moda na psychologie jest bezwzględna. Sprowadzanie ludzi do wspólnego mianownika przez innych ludzi często pomija wiele aspektów działania mózgu i organizmu, mało który psycholog uwzględnia w neurotypowości różnice między leworęcznymi i praworęcznymi. Długo by opowiadać ale często na koniec dnia okazuje się, że w zdrowym ciele zdrowy duch a psychologowie chcieli tylko ratować swoje ego i potrzebę bycia docenionym.
Przecież moralność dał nam Bóg, byśmy żyli w miłości z Bogiem i ludźmi, czyli i nami samymi.
A bycie człowiekiem antykultury to przecież zezwierzęcenie. Rozumiem że godzisz się na to, że w każdej chwili możesz zostać zaatakowany przez człowieka antykultury i zostać np. zabitym i np. zjedzonym, albo okradzionym, albo pobitym?
@@Maciejankowski Moralność wymyślił człowiek na zasadzie, to jest dobre, a tamto jest złe. Jest to zwyczajnie umowne. Jest jeszcze zmysł moralny, który polega na tym, że każdy sobie moralność własną tworzy poprzez odczuwanie przyjemnego i nieprzyjemnego. To, co przyjemne, dobre. I dobre też to, co cierpienia nie zadaje. Dlatego dla ludzi dobrze jest, jak sobie cierpienia nie zadają. Jest jeszcze współodczuwanie i wyobraźnia. Czasami od samego wyobrażania boli. Kiedy patrzysz na cierpienie innego, ciebie też boli, a powinno się unikać cierpienia własnego, dlatego innym też nie warto zadawać. Moralność jest z natury egoistyczna. Antykulturowa moralność istnieje, bo jest rzeczą naturalną, że o ile człowiek zdolny do czucia, o tyle wie, co dla niego dobre.
@@Maciejankowski ziomek skąd ty się urwałeś, ateiści nie mordują przecież na ulicach częściej, niż tzw. "wierzący", poczytaj o rozwoju moralności, nie trzeba do tego wcale żadnej religii.
@@rafal788 A co z Dekalogiem? Bo z tego co rozumiem, człowiek co najwyżej może tworzyć etykę opartą na Przykazaniach, ale nie można powiedzieć, że to człowiek ustalił co dobre, co złe. Jeżeli człowiek ustala w oderwaniu od Boga co dobre, a co złe, to summa summarum doprowadza do zniewolenia człowieka (niekoniecznie celowo, nawet częściej jest to niecelowe). A prawdziwa moralność (czyli właśnie od Boga) prowadzi przez wolność do miłości (Boga i człowieka i poszanowania całego stworzenia). Człowiek sam z siebie, z racji tego że ma uszkodzoną naturę przez grzech pierworodny (ale nie całkiem zniszczoną), to sam z siebie (bez Boga), nie jest w stanie żyć w wolności, ale i miłować tak jak do tego został stworzony. Uważam że czucie nie zawsze wskazuje co dobre. Bo dla człowieka zdemoralizowanego (z bardzo wypaczoną naturą w wielu sferach) życie według Przykazań Bożych i w związku z tym według Przykazania Miłości może wydawać się trudne, bolesne, nieprzyjemne i mieć pozór zniewolenia, no ale w istocie, Przykazania, właśnie umożliwiają bycie wolnym od zła, złych wyborów i nakierowanie życia na prawdziwe dobro, na Boga (który pomaga człowiekowi). Taki ktoś może tego nie czuć.
A jak według Twojego pojmowania moralności można postąpić z np. człowiekiem poczętym, ale jeszcze nienarodzonym? W sensie, czy jest dopuszczona aborcja (w znaczeniu usunięcia z powodu, ot tak, decyzji matki, ojca, lekarza)?
Piszę z perspektywy starającego się być katolikiem. Rozumiem że Ty piszesz z perspektywy ateisty?
Zanim zaczęłam słuchać dostałam "po uszach" użyciem w jednym zdaniu "gościni" i *pani doktòr". Gdzie logika????
Ja poproszę coś z grubej rury - schizofrenia! 🥰
Pani Doktor powinna trochę podszkolić się i zacząć rozmawiać z osobami autystycznymi. To otwiera oczy i zdejmuje klapki. To ze pani zdobyła tytuł doktorski nie oznacza, że pani już wszystko wie.
Jakby nie zaklinać rzeczywistości, chcemy przebywac z tymi, ktorych rozumiemy i którzy nas rozumieją, po ktorych wiemy, czego możemy się spodziewać. Jeśli ktoś jest dla mnie zupełnie niezrozumiały, wycofuję się i nie chcę z nim przebywać. Nie chcę też być z kimś, z kim nie ma swobodnej rozmowy, bo stale się obawiam, że zostanę obsztorcowana, że obrażam, używając potocznych określeń lub że jakaś moją wypowiedź w rozmowie ogólej obraziła mojego rozmówcę. Zupełnie mnie nie interesuje kto ma jaką diagnozę i co z nią robi, albo zachowanie takiej osoby jest dla mnie jakoś zrozumiałe i wtedy akceptowalne albo nie. Przeczytałam kilka komentarzy poniżej. Zdecydowanie więcej pożytecznego dla akceptacji osób autystycznych zrobił ten wywiad niż lektura komentarzy poniżej.
@@ewabryl2672 nie zgadzam się i ilość sprzeciwu ze strony autystów w komentarzach jest chyba dobrym wskaźnikiem tego, czy uważamy, że nasza perspektywa została przedstawiona uczciwie, czy nie. W mojej opinii ten wykład był bardzo nieprzyjemny i poczułam się po nim źle. Zupełnie inna sprawa kolejny webinar w tym temacie, z panią z centrum terapii Dialog - zupełnie inny klimat, zupełnie inne podejście i szkoda, że ten również tak nie wyglądał. Ten wykład jest "z góry", a tamten empatyczny, słownictwo właściwe, widać że tamta pani doktor miała dużo kontaktu z osobami w spektrum i nie traktuje ich jak zepsutych. Natomiast tu teksty w stylu że pan autysta od książki o miłości miał szczęście, że ktoś go chciał, były protekcjonalne i nie sądzę, że ta pani zna prywatnie kogoś w spektrum, kogo traktuje jako równego sobie.
@@xsenobe4396 Nie mogę się wczuć w odbiór tego wykładu przez autystów. Oceniam go ze swojej perspektywy i stwierdzam, że w przyjazny sposób przybliżył mi świat autystyków.
@@ewabryl2672 nie możesz, bo nie jesteś autystyczna? Jeśli tak, to jednak myślę, że odczucia osób, o których jest mowa, są niezłym wskaźnikiem, czy ten świat został przybliżony, czy nie. W mojej opinii niestety powielił wiele stereotypów, a język opisu stygmatyzujący. Mówimy tu o grupie, która niemal uniwersalnie zmaga się ze skutkami traumy wynikającej m.in. z wykluczenia, dlatego jest to podwójnie paskudne. Nic o nas bez nas, naprawdę czas oddać więcej przestrzeni ekspertom, którzy sami są w spektrum, ponieważ badania pokazują, że zgodność kulturowa między pacjentem a terapeutą zwiększa skuteczność terapii, ponieważ pacjent czuję się lepiej zrozumiany - jestem przekonana, że także w przypadku asd zgodność neurotypu między terapeutą a pacjentem może być bardzo istotnym czynnikiem leczącym, a przy okazji mniejsza szansa, że terapeuta będzie forsował neurotypową perspektywę, ponieważ sam doświadczył konsekwencji deprywacji potrzeb wynikających z bycia osobą autystyczną.
@@xsenobe4396 jaki był cel tego wykładu? Terapia osob z autyzmem czy przybliżenie tematu tym, którzy go nie znają? Przekonuje mnie to, co piszesz o zgodności kulturowej. I może to jest powód dla którego tak dobrze oceniam ten wykład? Bo został przekazany w sposób, który rozumiem? W przeciwieństwie do większość komentarzy osób z autyzmem, które z mojej perspektywy stawiają się w roli ofiar. Przykład: porównanie do Sheldona Coopera. Dopiero z tego wykładu dowiedziałam się że jest to postać, o cechach zachowania autystyka. A z komentarzy, że jest to postać w zasadzie negatywna. Uwielbiam ten serial i dotychczas dla mnie to był super gość ze swoimi folklorami, a Leonard był dla mnie wzorem przyjaciela. Bylo to tym fajniejsze że sama jestem fizykiem pracującym z innymi fizykami. A teraz z Waszych środowiskowych komentarzy dowiedziałam się że z Sheldonem jest coś fundamentalnie nie tak. Obraz autystyka malowany przez panią profesor i sposób współdziałania z nim przez nią opisuwany jest dla mnie dużo bj zachęcający do interakcji, niż wrażenie które odnoszę z czytania komentarzy. To jest chyba wszystko, czym mogę się z Tobą podzielić w tej materii, żebyśmy mogły/mogli lepiej się rozumieć :)
Gościnią źle to brzmi
Feminatywy są prawidłową formą żeńskich nazw zawodów i stanowisk w języku polskim. Naukowców i akademików naszego Uniwersytetu tytułujemy tak, jak oni sami sobie życzą. Stosujemy feminatywy równolegle do innych form, używanych i dozwolonych w języku polskim.
"Goscini" - i wszystko jasne!
Więc spadam stąd.
Proszę zwrócić uwagę, że u obu prowadzących są różne stopki i różne podejście do feminatywów. Pluralizm :)
@@annawaligorska1330 Ojej, nie wiem, co to są stopki... Proszę o naukę! ;))
@@anarrrche Miałam na myśli opisy przy nazwiskach prowadzących :)
@@emiliaulinowska1617 Forma gościni jak najbardziej mieści się w normie językowej współczesnej polszczyzny. Nie jest niczym nadzwyczajnym ani nowym, znana od dawna w wielu publikacjach z zakresu historii języka polskiego. Jakie zatem kaleczenie?
@@emiliaulinowska1617 feminatywy są poprawne, ba, były stosowane jeszcze przed PRLem powszechnie, dopiero później zaczęła się moda na potworek językowy w postaci form męskich w mianowniku, ewentualnie z dodatkiem "pani". Bo wiadomo, pani psycholog to prawie normalny psycholog, ale jednak pani. Pani lekarz to specjalny rodzaj lekarza wyjątkowo płci żeńskiej. Ciekawe, że sprzątaczka czy nauczycielka nikogo nie razi, czyżby dlatego, że te mało prestiżowe w oczach społeczeństwa i powszechnie niedoceniane finansowo zawody są zdominowane przez kobiety?
Gościnia? Nauka jest właśnie taką dziedziną życia gdzie płeć nie powinna mieć żadnego znaczenia, a powinny je mieć badania, wnioski i wiedza. Proszę się nie ośmieszać i nie ośmieszać całej kobiecej części społeczności naukowej.
Jak to jest ze feminatywy bolą głównie cis hetero mężczyzn? Zawsze mnie to zastanawia.
@@MsShunreiii Jak to jest, że Ciebie nie boli rodzaj męskoosobowy słowa feminatyw?
@@K0smaDeus proszę lepiej nie ośmieszać samego siebie, feminatywy są zgodne z regułami pisowni i odmiany języka polskiego, były w użytku jeszcze przed wojną, dopiero z czasem PRL je wykrzewił w imię jakiejś dziwnie pojmowanej równości, w której kobieta zasługuje na szacunek tylko wtedy, jak mówimy do niej w formie męskiej, oczywiście takie feminatywy jak "sprzątaczka" czy "pielęgniarka" Ci nie przeszkadzają, bo wiążą się z pracą opiekuńczą, za którą wolno płacić tyle, co nic. Panie komentatorko, proszę się następnym razem zastanowić, zanim pan opublikuje taki niefrasobliwy, zdradzający typowo męski brak kompetencji językowych, bo kompromituje Pan środowisko męskiej części naukowczyń!
Bo to nie ja mam problem z regułami słowotwórstwa i tego że mój język naturalnie ewoluuje jak zresztą każdy język powinien.
@@MsShunreiiiSą tylko dwie płcie - kobieta i mężczyzna. Reszta to anomalia, najczęściej wytwór chorego myślenia
W szkołach w ogóle o tym nie uczą. Ja myślałem że jak ktoś ma autyzm to nie mówi i byłem w szoku że ci ludzie niektórzy mówią i mają dostęp do internetu... Są straszni dla mnie
Polecamy dowiedzieć się więcej na temat autyzmu i osób z autyzmem. Czasami to, co nas przeraża, okazuje się być niewiedzą.
Bardzo dobrze się to słuchało, dziękuję.