Panowie szacun za merytoryczną dyskusję, cały czas trzymacie się tematów. Marcin dodaje konkretne odniesienia do kultury i religii islamu skąd autor Diuny czerpał inspiracje. Krzysztof nie odpływa w anegdoty i Filip który najbardziej rozpływa się na filmem ale z merytorycznymi argumentami, szczególnie kiedy spieracie się co do podejścia reżysera czy scenarzysty do materiału źródłowego. Bardzo dobrze się was słucha.
Filip i Krzysztof - jacy są każdy widzi i słyszy nie od dzisiaj, doskonałym dopełnieniem był Marcin Giełzak którego świetnie się słuchało. Jeśli nadarzy się okazja do skomentowania innych dzieł, i Marcin byłby zainteresowany, to powiem tylko: WINCYJ MARCINA!
Krzysztof ma absolutna racje. Ja nie czytalem ksiazek, i kompletnie w filmie nie rozumialem dlaczego walcza bronia biala, dlaczego nie uzywali tych laserów itp. Dlaczego nie uzywali technologi militarnej itp. Bylo to bardzo slabo wytlumaczone.
laser w zetknięciu z tarczą doprowadzał do eksplozji atomowej a standardowy pocisk nie był w stanie jej spenetrować. Dlatego ludzkość opracowała nowe techniki walką bronią białą. Co do tarcz na putyni to też sie tam ich nie używało bo przyciągały czerwie z dziesiątek kilometrów.
Właśnie dlatego powinno się obejrzeć pierwsza i druga część. Nie rozumiem czemu należy to po raz kolejny powtarzać. Podałem nawet konkretną scenę gdzie jest to dobitnie wyłożone przez Liet Kynes
@@BezSchematu obejrzałem pierwsza część. Nie każdy przypomina sobie pierwsza część zaraz przed druga. Skoro było wytłumaczone, to najwidoczniej słabo. Jeżeli twórcy tysiąc razy nam przypominają jak się chodzi po pustyni, że wibracje przyciąga czerwie, kto jest wybrańcem, jak cenna jest woda itp. To mogliby I o tym fakcie wspomnieć/przypomnieć. I tutaj Krzysztof miał rację.
Odnosząc się do każdej sytuacji w której Krzysztof mówił że czegoś nie pokazano a Filip odpowiadał że było w pierwszej części. Jako osoba która nie czytała książek i nie jest za bardzo obeznana ze światem diuny zdecydowanie wolałabym żeby światotwórczym kwestią poświecono dużo więcej uwagi nawet jeżeli miałoby to oznaczać "marnowanie" czasu ekranowego powtarzając drugi raz to co już kiedyś gdzieś tam zostało wspomniane. Kolejna kwestia jest taka że to co zostało tylko powiedziane nie zapada w pamięć tak jak to co zostało pokazane. To że ktoś wytłumaczył pobieżnie w jakimś dialogu jak coś działa zwykle nie sprawi że to w pełni zrozumiem, ale może to tylko mój problem. W pełni zgadzam się z Krzysztofem że, jako osoba nieznająca treści książki, wolałabym żeby świat został bardziej rozbudowany o inne rody, nawigatorów, saudarkarów, mechanizmy walki i generalnie wszystko co dotyczy części światotwórczej, kosztem pokazywania po raz 10 tej samej wizji Paula czy Fremenow krzyczących Lisan al Gaib.
Mnie najbardziej boli, że bardzo spłycono Saudarkarów, że nie pokazano ich siły w drugiej części, że ta walka z Fremenami była dla nich z założenia przegrana plus to, co Krzysztof powiedział, że ród Corrino był praktycznie nierozrysowany w żaden sposób. Widzieliśmy tak mało z ich planety, jakieś losowe pomieszczenia i ogród. Nie widzieliśmy nic, co dałoby poczucie tego, że jest to dom Impreatora, który dzierży władzę w znanym wszechświecie...
Ale przecież rodu Corrino jest więcej w tym filmie niż w książce. W ogóle nie ma ich planety w książkowej Diunie. Tylko trochę relacji Irulany. Te zarzuty wydają mi się mocno niekonsekwentne. Z jednej strony chcemy więcej tego co było w książce, z drugiej - nawet tego czego w książce nie było. To ile miałby trwać ten film? 6h?
A tak swoją drogą, jak oni zsiadali z czerwi? Jak lady Jessica wsiadła na czerwia? Jak pakowali tam te wielkie kosze (w jedym siedziała właśnie Jessica)? Wciągali je na linach?:) Ogólnie śmiałem się, że metro złapali.
@@Starabaletnica otóż to. W pierwszej części zastanawiałem się jakim cudem jedna osoba (doktor Yuey, czy jak się zwał) był w stanie wyłączyć całą obronę Atrydów:) Przywiązanie do szczegółów jest cudowne w Dunie, haha.
Diuna jest wg wielu nieprzetłumaczalna na język filmu między innymi przez takie sceny, które ciężko uprawdopodobnić wizualnie. Ale wg mnie mimo wszystko udało się to na tyle na ile było możliwe. Można sobie dopowiedzieć, że np. Lady Jessica była wnoszona na plecach Fremenów, a potem wchodziła do kosza na czas podróży. Robale się męczyły i zwalniały prawie do zera i wtedy wszyscy wsiadali. Albo że wszyscy byli cały czas na melanżu i niektóre rzeczy, które na trzeźwo wydają się nieprawdopodobne tam po prostu się działy. 😂 No i skoro we Władcy Pierścieni jeździli na Mumakilach, w Grze o Tron na Smokach to w Diunie można na pustynnych robalach. Pozdrawiam
Dobrze zrobiony i dobrze rozwinięty film, ze znakomicie budowaną atmosferą. Zrealizowany w sposób, który umożliwia obejrzenie go z przyjemnością, nawet, a może zwłaszcza widzom, którzy nie czytali książek.
Taaak, dziękuję za słowa krytyki! Wszsycy wokół obsypują złotem ten film dając 50 /10, a ja też miałem pewne zastrzeżenia. Choć oczywiście uważam, żę to arcydzieło.
Świetna dyskusja głównie dlatego ze nie poklepujecie się po pleckach tylko rzeczywiście spieracie o ten film. Odsłuchałem Twój 5godzinny live teraz oglądam tutaj, cały czas pod wpływem filmu, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Czytałem kroniki Diuny aż do tomu piątego Heretyków Diuny. Zgadzam się, że ta adaptacja jest kapitalna i momentami uzupełnia nam twórczość Herberta, przenosi ją do XXI wieku. Nie zgadzam się z Twoją agresywną momentami krytyką prozy Herberta. Jest trudna, jest wymagająca, ale również wspaniała. Dzięki za te wszystkie materiały, czekam jeszcze na zapowiedziany esej.
Diuna część 2 obejrzana i jak dla mnie to jest bardzo dobry film, ale nie arcydzieło. Zendaya mnie nie zaskoczyła, nie spodziewałam się za dużo po tej aktorce po zwiastunach bo nawet tam była ciągle naburmuszona. Najlepsza z nią była scena gdy Paul wpatruje się w nią maślanym wzrokiem a ona się uśmiecha. Kurcze czemu nie było więcej takich scen! W ogóle nie widziałam jej miłości, a gdy Paul pyta się jej czy mu ufa i że on jest jednym z nich to ona mu odpowiada - nie, nie jesteś. Zawsze będziesz poza światowcem. Świetna wspierająca partnerka, nie ma co. Imperator był słaby. Zawsze jak widzę tego aktora to mam wrażenie że on stoi nad grobem i umrze na planie xD zakończenie między Paulem i Chani bardziej podobało mi się w książce. Harkonnenowie zostali przerysowani i bardzo nie podobała mi się walka Rabana z Garneyem- za szybka i nijaka natomiast Feyda aktor zagrał genialnie, dla mnie aktorsko diament. Sceny na planecie barona były niesamowite i też są moimi ulubionymi w filmie. Czekam na kolejną część mimo bolączek tej części:)
niestety moim zdaniem ten film powinien mieć 3 części. O ile pierwsza miała moim zdaniem odpowiednie tempo, znalazło się miejsce na subtelności, o tyle druga pędzie na złamanie karku i ma masę uproszczeń. Druga część to film, który jest jednocześnie za długi (ponieważ nużył mnie miejscami) i za krótki (ze względu na wspomniane uproszczenia, oraz wyraźne cięcia).
Dodatkowe 30-40 minut do drugiej części by wystarczyło. Na tyle szczegółów w intrydze politycznej raczej nie ma miejsca na dużym ekranie, trzeba położyć akcenty na konkretne idee. Już wolałbym serial niż 3 rozwleczone filmy.
@@zeex5029 wiadomo, że serial byłby najlepszy. Ale dostaliśmy film. 30-40 jeszcze dodatkowo do drugiej części? Tego ja bym z kolei nie zniósł. To już lepiej niech zostanie tak jak jest.
@@zeex5029a kto powiedział, że filmy muszą być kobyłami po 2h 45m? Można zrobić trylogię gdzie każdy film ma około 2h 15m i akurat zrobi się miejsce na te kilkadziesiąt minut potrzebne aby w satysfakcjonujący sposób opowiedzieć historię.
@@fanatyk_pizzy dynamika i struktura historii na to nie pozwala. Sama książka jest podzielona na dwie części - przed wejściem Paula w szeregi Fremenów i po. Teoretycznie trzecia część zaczyna sie po zostaniu Matką Wielebną przez Jessikę, ale zrobienie z tego finału 2 filmu byłoby niezręczne fabularnie. Przypomnij sobie jak głupi był finał 2 Hobbita. Zwłaszcza, że sama Diuna już ma być trylogią, zrobienie z tego 4 filmów to nierealistyczny pomysł.
@@zeex5029 zakończenie Diuny 2 nie ma sensu. Chani de facto przeszła na stronę Harkonenów, którzy wezwali Wielkie Rody do wojny z Paulem Wielkie rody nie uznały władzy Paula i Chani też go odrzuciła podczas gdy książka i poprzednie filmy Diuna kończyły się zawsze na sojuszu Chani+Jessica "history will call us as wives" bo Jessica wbrew naukom Bene Jesserit pokochała Leto i została jego konkubiną i Chani wbrew wszystkiemu pokochała Paula i została jego konkubiną Villeneuve wyciął to zakończenie i zastąpił takim które nie ma sensu z punktu widzenia i książki i samego filmu my na końcu powinniśmy współczuć Irulanie nie kochanej przez Paula a nie Chani i Jessice które były kochane przez swoich mężczyzn
I to jest dyskusja 💙💙💙 nadal twierdzę, że to powinny być 3 a nie 2 filmy, wtedy rytm byłby doskonały, było za szybko bo za krótko i świadomość, że jest więcej i nie dostaliśmy plus nic nie było tak zachęcające do sięgnięcia po książki jak Wasze trio. Filip solo świetny do zachwytu odczuciem wizualno-dźwiękowym historii w pokazanej nam wizji adaptacji (no jest nawet krytykując i to zawsze się przebije na powierzchnię)... ale dopiero Krzysztof i Marcin otworzyli mi w umyśle taki świat równoległy, książkowy, którego jeszcze nie znam... i teraz mam takie dwa światy, jeden monumetalny dzwiękiem i obrazem, który może być bez dialogów, serio oraz ten drugi dziwny, przegadany, w którym naprawdę będzie można puścić hamulce i rozsadzić sobie głowę niż zachwycić serce i zmysły... i to jest zajeciście fajne, że można będzie mieć oba na raz... Świetnie się uzupełniacie więc mam nadzieję, że będzie więcej 🙂 Jeden czerw zachwyca ale to jest dopiero potęga 😉
Dla mnie trochę za dużo jest scen takiego chodzącego dumnie Paula i gra muzyka albo krzyczy i echem odbija się to od skał. Niby że taka siła. Za dużo romantyzmu. Muzyka gra, oni biegają po pustyni, doskonale się bawią atakując lądujące statki. Pierwsza część mimo że niepełna i pozostawiająca niedosyt była dla mnie bardziej spójna. Tutaj dla mnie za mało walk, za mało technologii, za mało scen ukazujących ogrom i technologie tych statków a przy nich malutkich ludzi w liczbie bliżej nieokreślonej. W pierwszej części bardzo mi się podobały sceny takie jak na tej planecie w deszczu z dziwnym językiem, gościem stojącym nad żołnierzami, jakieś ofiary do góry nogami leżące krzyżem. Mega niepokojące. Takie namaszczenie wojowników. Za dużo scen potraktowanych po macoszemu. Podkreślam że jestem mega fanką diuny i na pierwszą część czekałam ponad rok bo przekładali premierę, na drugą odkąd tylko obejrzałam pierwsza. No i właśnie te sceny niepotrzebnie komiczne „no on jest tak skromny że nie chce przyznać że jest tym jedynym mesjaszem zbawca!!!” Oczywiście wizualnie uczta dla oka. Nie oglądam w imax. Wolę heliosa z Dolby atmos i rozkładanymi fotelami i kanapami.
Cytat który zapamiętałem to np "Gurney - Bo tracisz kontrolę. Paul - Bo ją zyskuje". Przy tym miałem ciary. Sardaukarzy w części 1 to przekoty. W drugiej bitwa końcowa z fremenami zdecydowanie za łatwa i za krótka. Reżyser mógł się nad ostrzami imperatora bardziej poznęcać i bardziej wyeksploatować temat. W końcu walczyła elita imperium. A to była właściwie nie bitwa a ucieczka i za chwilę przeskok do sali tronowej. Trochę jak bitwa pod Sodden z nieszczęsnej adaptacji netflix która wyglądała jak bijatyka pod remizą. Odstępstwa od ksiązki można wybaczyć. Kreacja świata faktycznie zabrakło jakiegoś przedstawienia gildii i nawigatorów pare min mogło ich role a bardziej znaczenie wyjaśnić. Z drugiej strony ja bym zaakcpetował 3h filmu ale causalowi widzowie niekoniecznie.
Postać Feyda Rauty to jest słabość logiczna filmu. Przecież mówimy o tysiącletniej hodowli genetycznej Bene Gesserit, której owocem jest psychol? To ma być tatuś finalnego produktu?! Serio? :D
Troche późny komentarz ale dopiero teraz udało mi sie obejrzeć film i "podcast". I dobra ktoś może powiedzieć, że "miałki" umysł generuje te problemy ale... Ja ogladałem diune 1 jak i diune 2 w okolicach premiery. Książek nie czytałem. Oglądając diune2 kilka razy złapałem sie na tym, że w sumie zapomniałem po co jest ta cała przyprawa i dlaczego jest tak ważna. Wiem wiem... ale jak dla mnie mogli to gdzieś powtórzy w 2 częsci w jakiś sposob. W jedynce to było tylko w napisach początkowych a później też nie zabardzo. Bo, że narkotyk dajacy wybranym mega zdolności... hmm no ok ale czy to takie ważne. A tu okazuje sie, że to jest w sumie JEDYNE "paliwo" dla statków kosmicznych. idąc tym tropem, to cała kosmiczna cywilizacja musiała zacząć sie od arrakis no bo niby jak inaczej byłoby możliwe założenie cywilizacji bez możliwości podróży? No chyba, że była możliwość podróży ale obarczona ryzykiem katastrofy czy coś. Ja nie wiem co to jest imperium jeżeli chodzi o rozmiary? 20 50 100 czy 500 czy 5000 planet? Czemu nie "skopiowano" tak cennej planety? Ja wiem, że ta ksiazka/filmy w sumie nie o tym ale cosik sie tu nie klei na logike. I skoro to tak jest jak to pisarz sobie wymyślił nie do końca logiczne to mogli to bardziej jakoś zaznaczyć, że jest to w zasadzie " JEDYNE paliwo" bo ja miałem troche mindfucka, że taka wojna jest o magiczny narkotyk. Bo niby jest to odniesienie do dzisiejszego swiata, że niby przyprawa to ropa ale no sorry bez ropy świat by dalej istniał logistycznie bo są konie można wrócić do żeglugi na żagle... wiele silników samochodowych starego typu jeżdzi na oleju po frytkach czy alkoholu który można wytwarzać prawie wszędzie.No ok przyprawa dawała moce wybranym ale czy imperium by sobie nie poradziło bez tego skoro do tej pory dawało rade bez gościa widzącego przyszłość. Wiemy, że niby nie, bo "golden patch" był wąską ścieżką ale będąc mieszkancem tego swiata można by odnieść inne wrażenie i sie tak nie emocjonować tą arrakis. Dobry film ale dla oczu laika ze świata Diuny zabrakło troche bardziej gorliwego wytłumaczenia znaczenia przyprawy. To prawie tak jakby tworzyli to hardcorowi fani znający sie na diunie i to dla nich byłoby to TAK BARDZO oczywiste z przyprawą ale dla kogoś z zewnatrz troche ciężko mi to było łyknąć. Tak, że dla mnie film ma 2 duże wady i trzecią mniejszą. 1. Wartość przyprawy, że jest to paliwo a nie po prostu mega kwas. 2. Chani xd 3. Paul mógł bardziej być pokazany, dlaczego był uważany za swietnego przywódce i proroka przez freemenów (bo planował te zwycięskie bitwy z Harkonenami). To tyle smutów odemnie ogólnie switne filmy czekam na więcej
Przyprawa jest jak imperator w WH40k. W Diunie było już kilka cywilizacji kontrolujących galaktykę, albo jej część. Skończyły się jak kończą cywilizacje. Arrakis odkryto i tak samo jak może się od przyprawy uzależnić jeden człowiek, uzależniła się od niej cała cywilizacja. Jest bardzo wygodna, ale nie konieczna. Nie da się jednak jej powielić, nie wiadomo dlaczego. Nie ma to jednak znaczenia, to jest historia o ludziach. ;) Paul był inny, bo widział przyszłość.. to jest "moc" przyprawy kształtująca cywilizacje, sekret przyprawy. Nawigatorzy to leszcze. Intepretacja Paula przepowiedni była błędna, to nie było kłamstwo, które ludzie przeżywali czyniąc je prawdą, ktoś przed nim przewidział przyszłość. Przewidział Jego. Paul zobaczył przyszłość i mu się fhuj nie spodobała, scena "you made me a freak", ale w tym momencie już nie mógł jej zmienić na tyle na ile by chciał. Mógł tylko wybrać "swoją truciznę", tym samym zrozumiał że tak naprawdę nie ma żadnej mocy, nie jeśli chodzi o "przeznaczenie" ludzkości... no trochę później.
Co ty pierdolisz wogole. Ta film będzie przypominał dla debili co 10 sekund dlaczego jakieś element filmu jest istotny, mimo że zrobił to juz w 1 części jeśli chodzi o przyprawę. Nie oczekuj od filmu że ma traktować widza jak idiote, mimo że po twojej składni zdań widze ze nim jestes
Odnośnie muzyki Zimmera i tego jak korzysta z motywów z innych produkcji, nad którymi pracował to przy drugim seansie Diuny 2 wyłapałam motyw tykającego zegara z Interstellara w scenie gdzie lady Fenring uwodzi Feyda- Rauthe 🤗
Filip próbuje udowodnić, że film ma zapadające w pamięć cytaty, cytując wszystkie dialogi z filmu 😅 Niestety ten film nie ma takich dialogów, z czego pewnie Denis jest dumny, wiem bo właśnie wróciłem z kina i nic nie pamiętam😉 Pamiętam cytaty ze scen, z muzyki, ale nie słów, a ja uwielbiam słowa.
Muzyka w drugiej czesci moze byla lepsza, ale pierwsza część ma genialny montaz dzwieku, co powoduje (poniekąd mowil o tym Krzyszto), że mocniej wybrzmiewa i buduje klimat.
Znajoma była jakiś czas temu była w kinie na nowej Diunie. Jak pokazałem jej film z 1984 roku, stwierdziła że dopiero wtedy dowiedziała się o co chodziło w tej historii.
,Obrażona Chani odjeżdża na czerwiu w stronę zachodzącego słońca.... ". Ten tekst mi zostanie 😂 Ale fajna dyskusja. Aż iskrzy, a uczestnicy krzyżują klingi swoich ciętych jak krysonoże jezykow. Jestem zwykłym widzem nie krytykiem. Ale zakochałam się w Diunie. Film zwłaszcza dwójka wbiła mnie w fotel. Odświeżam książki, słucham jak się recenzenci kłócą i za kilka dni idę do kina jeszcze raz. . To jest moja odpowiedź na krytykę. Głosuję nogami i pewnie nie ja jedna. Pozdrawiam serdecznie . Ps. Jestem pełna podziwu ile można mówić o jednym filmie..I co krytyk to inne spojrzenie. Oprócz świata Diuny, to ja odkryłam świat krytyki filmowej 😂. A najlepsze jak jeden narzekał, że na ekranie brakowało mu krwi i fruwających flaków, a drugi za ten brak makabry film chwalił.😂😂 I dogódź tu człowieku wszystkim.
Reżyser niby chciał pokazać przyszłe okrucieństwo Paula, ale pominął jeden z najistotniejszych elementów które mogły popchnąć go w brutalność - śmierć syna. Wątek pierwszego dziecka Paula i Chani nie istnieje, czas akcji został skompresowany do kilku miesięcy podczas gdy w książce zajmuje około 4 lata. Z powodu kompresji czasu zlikwidowano też postać urodzonej Alii która w książce zabija barona Harkonena. Przez to tracimy wątek który miał wpływ na późniejszy rozwój postaci Alii która w Dzieciach Diuny zostaje opętana przez świadomość barona. Takie zmiany oceniam bardzo negatywnie bo reżyser twierdzący że musi poprawić oryginał Herberta a jednocześnie niszczy bardzo ważne dla całej historii wątki, wychodzi na zwykłego hipokrytę.
Oglądając początkowe sceny madlącego się Stilgara miałem przed oczami Żywot Briana. Niby śmieszne, satyra... ale czy na pewno? Może zawszę początki tak wyglądały? Wierni próbują wszystko przypasować do swojej teorii, nie zależnie od tego ile razy będą musieli obrócić kota ogonem. To świetnie widać jak ktoś uparcie broni jakiejś głupoty, w którą świecie wierzy, co choćby wydarzenia związane z pandemią pięknie pokazały. Poza tym, kto pierwszy wierzy w mesiasza? Ludzie, którzy go szukają, a szukają go, bo go potrzebują, bo sami sobie nie radzą. Ci najbardziej zdesperowani sami go znajdą, a, później będę przeprowadzać innych, resztę można znaleźć tak jak mówiła lady Jessica. Także dokładnie jak w żywocie Briana, w wydaniu Pythonów to śmieszy, ale kiedy zaczynają ginąc serki ludi w świętej wojnie to to przestaję być śmieszne, a chyba każda religia, która przetrwała do dzisiaj, miała swoją świętą wojnę i wrogów... albo ma.
Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego gremium. Twoje materiały lubię (podsumowanie pierwszej Diuny pierwszorzędne), Marcin jak zwykle klasa sama w sobie, z Krzysztofem najmniej mi po drodze, jednak cenię jego zdanie.
Bardzo fajny materiał, dziękuję za umilenie czasu w pracy ^^ Chciałbym jednak zwrócić uwagę na dwie rzeczy: 1) fajna to była dyskusja ale trochę czasem szkoda jak pan Prowadzący wcina się komuś w słowo. Ja rozumiem spór ale przez cały film co chwilę myśl któregoś z gości była przerywana (żeby nie było zdanie Prowadzącego jest ciekawe ale fajnie jakby dał dokończyć myśl gościom) 2) to już trzeci materiał o filmowej Diunie gdzie dostaje spojlery z kolejnych książek cyklu. Mniejsze czy większe ale to bez różnicy, nie powinno ich być w ogóle. Ja rozumiem dyskusje >spojlerową< ale o >filmie< a nie kolejnych książkach cyklu.
Czekałem na tą dyskusję jak Stilgar na Lisana al Gaiba... I tak jak on się nie zawiodłem! Daliście popis panowie jak fiks! Znakomita dyskusja, ścieranie poglądów, ciekawe argumenty, fantastyczne wnioski no i to luzackie zakończenie! Bajka! Dziękuję, przyprawowy głód zaspokojony PS Lisan al Gaib! Lisan al Gaib! Lisan al Gaib!
Od 55:38 do 56:50. O wile lepszym by było jak ta mała dzidzia by zabiła jednak swojego dziadka ze względu na bieg historii jaki nastał w książkach. Trzeba zauważyć jeszcze że to nie jest zwyczajne dziecko, a osoba która ma dostęp do wiedzy przez swoje geny no i jest na melanżu od urodzenia. Według mnie 1:35:45 sceny w których Harkonnenowie zabijają swoich ludzi jest prostacką wskazówką od autora filmu (czy kogoś tam) do oglądających ,,Oni są bardzo źli bardzo i to jeszcze mega źli". Jest to leniwy zabieg i poniżej tego poziomu na jaki ten film zyskuje uznanie. Najbardziej jednak bolała mnie końcówka, która według mnie zniszczyła sens powstania ekranizacji Mesjasza Diuny i Dzieci Diuny. Pogodziłem się co prawda z nie istniejącym w filmie pierwotnego dziecka Pawła i Chani, chodź szkoda bo to miało jakieś znaczenie (według mnie) w II tomie. Wracając Pierwszy to jak Paweł Zabija swojego dziadka, a nie Alia. Drugi i ostatni to niezrozumiała zagrywka z Chani, no przepraszam jak oni chcą zrobić ekranizację II Tomu Mesjasz Diuny? Można to jakoś oczywiście to zmodyfikować aby było zgodnie z książką, ale z filmu wiemy tylko tyle, że Chani jeździ sobie po piasku na robaku, bądź w jego brzuchu.
Słowa Imperatora do Paula odnośnie jego ojca miały na celu poniżyć Atrydów, a nie przedstawić jego prawdziwe motywy. Trochę jak przegrany w dyskusji widzący swoją porażkę zaczyna odnosić się do ad personam myśląc, że w jakikolwiek sposób jeszcze wyjdzie z niej obronną ręką, a tak naprawdę się ośmiesza. Bo Leto jaki był, każdy widział. Ostatnią rzeczą jaką można było o nim powiedzieć to to, że był słaby.
Bardzo dziękuję za ten kawał dobrego sporu. Jedyna uwaga do autora - i nie zrozum mnie tu proszę źle - mam wrażenie, że na siłę próbowałeś bronić Villanueva, wobec sensownych zarzutów Krzyśka a ja jako nowicjusz w świecie Diuny miałem dokładnie takie wrażenia jak Krzysztof. Villnevue obroni się box officem.
Cześć Filipie, chyba nikt nie powiedział, że dobrym pomysłem byłoby żeby w kolejnej części Diuny muzykę zrobił Ludwig Göransson 😊 moim zdaniem mogłoby wyjść z tego coś ciekawego. Pozdrawiam 👋
Panowie wasza dyskucja uświadomiła mi bardzo ważną dla mnie kwestię, z którą czułem zgrzyt gdy po obejrzeniu filmowej cześci pierwszej przeczytałem książkę. Przedstawienie księcia Leto. Wg mnie on na prawdę nie był słabym naiwniakiem, który dał się wciągnąć w intrygę Bene Geserit i Imperatora. Dla mnie on stawił czoło swojemu "przeznaczeniu" i większym siłą, które powstały w naturalnej konsekwencji wzostu jego siły i szacunku u wielkich rodów. Wiedział, że musi się z tym zmierzyć i zrobił to mądrze z nieprzeciętną odwagą, gdy po cichu podważano jego decyzje. Warto zauważyć, że Tufir i ich siatka szpiegowska trafnie rozpoznała i oceniła siłę Fremenów, czego nie wiedział sam Imperator. Wiedzieli, że coś jest na rzeczy z tym, że planeta nie jest w całości obserwowana przez Gildię. Jego plan na prawdę mógł się udać, co pokazała przyszłość Paula. Po prostu Imperator był na tyle zdeterminowany, że nie dał im zbyt wiele czasu na Arrakis. W kwestii tej zemsty wspominanej w drugiej części filmu. W książce Tufir często zaznaczał, że Paul przypomina mu jego dziadka, który zginął w wyniku swej zbyt wielkiej brawury zabity przez byka. Gdyby w tym aspekcie Paul bardziej przypominał Leto może uniknął by Dzichadu, ale to już moja lekka nadinterpretacja ;) Pozdrawiam serdecznie! :)
Tak zgadzam się ze 10 min dłuższy film nie zrobił by wiele złego ale może pokazał by mentantow, trochę technologii czy Nawigatorów(jako tez przyszła zapowiedz) ale zły to film nie był 10/12.
Nie oglądałem filmu ale jeżeli słyszę, że wątek Alii, która zabija Harkonenna został pominięty to ja pierdzielę. Jak tak można? Co z tego, że ona jest 3-latką i baby ninja. Przecież to między innymi o to chodziło. Jak teraz wyjaśnić przednarodzenie, fakt dla którego Jessika ucieknie w kolejnych częściach, jak wytłumaczyć to co stanie się w dzieciach Diuny, przecież Alia jest Złym Duchem, zawładnie nią Harkonnen. Przecież sprawienie, że Alia nie jest przednarodzona i nie jest złym duchem burzy wszystko w istocie kolejnych części Diuny. Prosto dało się wytłumaczyć dlaczego 3-latka normalnie rozmawia, zresztą mind fuck spowodowany faktem, że 3 latka rozmawia jak dorosły byłby wspaniały bo nawet w samej książce wiele postaci miało "wtf" i bało się tego dorosłego dziecka. Nawet łatwiej było z niej zrobić złego ducha bo już fakt rozmawiania przez dziecko jak dorosły budziłoby lęk i dyskomfort u widza. Dla mnie debilny zabieg burzący całą dalszą część historii, w której Alia też jest ważna (mimo, że głupio zabita przez Herberta według mnie).
W ogóle tego nie rozumiem. Jak to wytłumaczyć? Normalnie, tak jak w Dzieciach Diuny i w Mesjaszu, gdzie Alia autentycznie stała się zbędnym tłem i cały jej build up w pierwszej Diunie NIE ZOSTAŁ wykorzystany az do dzieci Diuny. Nie wystarczy Ci fakt, że cały film wierzyć że jako nienarodzone dziecko jest już świadoma?
Całkiem długo komentarz o filmie którego się nie widziało. „Prosto można było wytłumaczyć” - tak, to można wytłumaczyć prosto. Zrezygnowano z tego ponieważ TO BY WYGLĄDAŁO GŁUPIO. Jeśli dla niektórych Stilgar w tym filmie był borderline slapstickowy, to co by tu powiedzieć o gadającej i spełni rozwiniętej kilkulatce. Wyglądałoby to śmiesznie i głupio i wywoływało śmieszna reakcje. Przecież nic nie zostało zmienione co do przednarodzenia, po prostu wizualnie lepiej wygląda Jessica trzymająca się za brzuch i przekazująca co mówi jej płód, niż w pełni świadoma CGI 3-latka jak ta odmładzana dziewczyna z Zmierzchu (do tej pory uncanny Valley tamtej postaci to mem).
Jestem po drugim seansie i podtrzymuję wszystko o czym wcześniej pisałem. Pewne wątki i sceny nie wybrzewają tak dobrze jak w książce. Aprobuję podejście reżysera do ukazywania świata wizualnie zamiast dialogami, jednak mam wrażenie, że w niektórych scenach zwiększenie liczby dialogów byłoby wartością dodaną. Postać imperatora zupełnie niewykorzystana i można się również przyczepić do strasznie jednowymiarowych postaci Harkonennów. ( Chociaż to niestety ma swoje podłoże w materiale źródłowym) To po prostu źli ludzie byli. Według mnie pewne wątki zostały również spłycone w porównaniu do książki, ale dawno jej nie czytalem, wiec mogę się w tej kwestii mylić. Finał mnie rozczarował pod względem bobmastycznej akcji. Być może zabrakło budgetu. Dla mnie solidne 8/10, ale zgodzę się, że wizualnie 10/10 Arcydzieło!
Osobiście zabrakło mi w rozmowie poruszenia tematu postaci Paula. Wszyscy go zachwalają jaką to nie jest świetnie napisaną postacią i jakiego to on nie ma konfliktu wewnętrznego, w momencie gdy ja osobiście go totalnie nie kupuję, a konflikt wewnętrzny jest zmarnowany. Cała postać Paula w tym filmie kręci się wokół tego, że w swoich snach widzi rzeczywistość w której miliony ludzi umierają i za wszelką cenę nie chce do tego doprowadzić przez co nie udaje się na północ, mówi ludziom że nie jest ich mesjaszem, etc. Potem Harkonnenowie atakują sicz i wszyscy zostają zmuszeni do ucieczki na południe. Paul dosłownie chce zostać na miejscu, bo tak mocno obawia się że jego wizje się spełnią. Ale pod namową Gurneya i Chani mówiących mu, że generalnie dopóki będzie sobą to wszysko będzie git decyduje się udać na te południe. A potem wypija magiczne mambo dżambo, robi fikołka i staje się kompletnie odmienioną osobą nawet nie na przestrzeni jednej sceny, tylko poza ekranem. W jednej scenie pije soczek, a w kolejnej przeczy wszystkim wartością, które wyznawał przez 1,5 filmu. Tak nie wygląda rozwój bohatera. To jest pomijanie rozwoju, aby dostać postać, którą wymarzył sobie scenarzysta. Po pierwsze Paul zostaje zmuszony przez czynniki kompletnie od siebie niezależne do podjęcia decyzji i udania się na południe, a po drugie udając się tam nie uważa że śmierć milionów ludzi jest okej, tylko wręcz przeciwnie - zdaje sobie sprawę z ryzyka jakie niesie za sobą ta decyzja i zamierza aktywnie starać się temu zapobiec. Więc ja przepraszam ale ta decyzja nie ma racji bycia climaxem jego wątku usprawiedliwiającym późniejszą nagła zmianę w charakterze, bo po pierwsze film zbyt błacho ją traktuje w kontraście do konsekwencji jakie za sobą niesie, a po drugie postać w tym momencie posiada zbyt małą siłę sprawczą i decyzyjność, aby był to satysfakcjonujący climax. I tak, można powiedzieć że przyszłość jest z góry napisana i w ogóle (nie czytałem książek ale słyszałem takie argumenty), tylko pisanie takich postaci opiera się na stworzeniu iluzji, że one właśnie posiadają tą decyzyjność. Magiczne pićko jest świetnym plot devicem, tylko właśnie plot devicem, bo w filmie robi ono za rozwój bohatera. To jest świetny katalizator pozwalający na rozwinięcie konfliktu wewnętrznego Paula. Paul po wypiciu soku z gumijagód widzi "wszystko" i w tym właśnie miejscu powinien zacząć się prawdziwy konflikt, a nie zakończyć jak w filmie. Dobry fragment filmu powinien być przeznaczony na Paula dochodzącego do realizji, że jedyną drogą do osiągnięcia jego celu jest doprowadzenie do śmierci milionów istnień, spełnienia snu którym był tak przerażony i był gotowy umrzeć aby do niego nie doprowadzić. To właśnie powinien być climax jego wątku. Paul trzymający w jednej ręce swoją moralność, to kim jest i wszystko w co wierzy, a w drugiej swój cel i jego koszt.
1. Paula zszokowało zniszczenie Siczy Tabr oraz wizje śmierci Chani. Przez to zaczął kwestionować swoją moralność (rozmowa z Dżamisem, którą pomijasz) i ostatecznie podjął decyzję o wypełnieniu planu BG. Paul wiedział, że właśnie zostanie KH skończy się tragedią; patrz - rozmowa z Gurneyem: "Gurney - Bo tracisz kontrolę. Paul - Bo ją zyskuje" 2. W filmie to Chani jest głównym głosem rozsądku, nie Paul. Nie wiem jak możesz napisać, że decyzja nie ponosi żadnych konsekwencji, kiedy traci swoją ukochaną i wywołuje wojnę intergalaktyczną XD 3. Rozliczenie Paula z jego sumieniem ma miejsce w "Mesjaszu Diuny", do którego Dennis świetnie stworzył pomost. Gdybyś przeczytał, to byś wiedział.
@@zeex5029 1. Wątek Paula ma wprowadzenie i rozwinięcie, problem jest w tym że nie istnieje w nim punkt kulminacyjny. Poznajemy Paula, poznajemy jego dylemat, a potem przeskakujemy do Paula który już przeszedł pełną drogę. Już nawet obraza dla ludzkości jaką jest 8 sezon GoT posiada punkt kulminacyjny dla przemiany Daenerys w hitlera. Jest to absolutnie beznadziejnie napisane, ale jest. Diuna Part 2 nie ma nawet czegoś co przypominałoby punkt kulminacyjny dla wątku Paula, jest on kompletnie pominięty przez co cały wątek staje się niesatysfakcjonujący, a przemiana niezrozumiała. 2. Chani przez cały film werbalizuje wszystkie obawy Paula, w zasadzie to jest cała jej rola w tym filmie przez jakieś 2h. Nigdzie nie napisałem, że nie ma konsekwencji, wręcz przeciwnie. Polecam przeczytać mój komentarz jeszcze raz. 3. Kiedy się nauczymy, że po pierwsze nie można usprawiedliwiać problemów filmu książkami, bo są to osobne dzieła i po drugie, że książki nie są jakąś świętością i fakt że coś jest 1:1 przeniesione czyni to dobrym.
@@zeex5029 1. Wątek Paula ma wstęp i rozwinięcie, punkt kulminacyjny - najważniejszy element - nie istnieje. Po przedstawieniu konfliktu od razu przeskakujemy do miejsca w którym Paul przeszedł całą drogę. Już nawet obraza dla ludzkości jaką jest 8 sezon GoT posiada punkt kulminacyjny wątku Daenery. Gówniany, bo gówniany ale jest. 2. Dosłownie jedyną rolą Chani przez 2/3 jest werbalizowanie dla nas obaw jakie ma Paul - a przynajmniej ja w taki sposób odbierałem jej postać. Nigdzie nie napisałem, że nie ma konsekwencji, napisałem coś wręcz przeciwnego. Polecam przeczytać moją wypowiedź jeszcze raz. 3. Co mnie obchodzą książki? Oglądam i oceniam film, a nie książki.
@@fanatyk_pizzy punktem kulminacyjnym jest stanie się Kwizatz Haderachiem, do czego zmierzał w obu filmach. Obajrzałeś 1 przed wybraniem się do kina? Bo jest o tym mowa. Paul zaczyna jako niepewne siebie dziecko a staje się bezlitosnym wodzem. Najpierw testują go Hakonnenowie, potem pustynia, finalnie Woda Życia. 2. Chani obrazuje cene jaką płaci Paul za obraną ścieżkę. Obawy werbalizuje on sam przez pierwszą połowę filmu, widocznie oglądałeś tiktoki w czasie seansu. 3. To mówię ci, że historia Paula toczy się jeszcze dalej, więc nie ma co oczekiwać od drugiego filmu w trylogii finalizacji tego wątku. Maj i jego fanboje przedstawiają sytuację jakby Part 2 to był stand-alone, no xD
@@fanatyk_pizzy 1. Punktem kulminacyjnym jest zostanie Kwisatz Haderachiem przez Paula Paul umiera i odradza się jako Mesjasz. Stawka - krwawy dżihad jest podkreślany od samego początku. Cała ta dynamika była zapowiedzianie już w pierwszej części oraz podkreślone w drugiej (rozmowa z Dżamisem). Jest to filozoficzny komentarz nt. determinizmu. Podobne było AOT, co również fanom marvelowskich herosów zgrzytało. Zaprzeczasz swój pierwszy komentarz, bo najpierw twierdzisz, że Paul się nie rozwija, potem chyba sobie przypominasz 1 część xd. 2. Rolą Chani jest ukazaniem stawki oraz ceny, jaką Paul płaci za dopełnienie przeznaczenia. Jest ukazaniem wątpliwości nie tylko widowni, ale i Paula oraz jest odwróceniem jej postaci książkowej (gdzie była uległa), co nadaje jej kobiecego rozsądku. 3. Planowana jest trylogia, dlatego mówię - spokojnie, wszystkie wątki się dopną.
Bardzo ciekawa dyskusja tak ogólnie. Wiele uwag krytycznych do podpisania się przeze mnie obydwoma rękami, ja mam milion pytań jak to niby działa i to od takich skrajnie może durnych (ta woda w tych podziemnych cmentarzach to im nie paruje?) do podobnych jakie są tu stawianie, a ja dodatkowo nie mam tła innego niż pierwszy film i ogólnikowo fabula Dune2000. Najlepsze ze wychodząc z kina pomyslalem o prometeuszu co sie niby mi dobrze oglądało ale po wyjściu dosłownie w 5 minut mi sie fabuła tego filmu rozsypała, a tu się okazuje ze współscenarzysta ten sam xd. Nota bene chudy łysy faktycznie podobna charakteryzacja jak ziomki z prometeusza, ale to zakładam że widać tak się tworzy sztuczną łysinę u aktora co nie może dać sobie zgolić włosów i brwi do zera Pomimo tych uwag krytycznych to całe szczęscie ze villeneuve robi te filmy (w sumie w podobny sposób), ogląda się je świetnie mimo wszystkich zarzutów.
Diuna II nie jest filmem bez wad, ale wciąż bardzo dobrym. Są tu na pewno problemy z tempem i ze zbyt dużym nagromadzeniem wątków, przez co film nie ma swojego rytmu, a w pewnym momencie staje się zlepkiem dobrych i potrzebnych scen, które jednak ze sobą nie współgrają. Biorąc to pod uwagę, dziwią mnie zarzuty na zasadzie „dlaczego w filmie mało jest tego? jak mógł pominąć to?” Metraż nie jest z gumy, a ostatnie czego potrzeba tej ekranizacji to dodatkowe wątki. Zgoda za to co do tego, że wiele rzeczy może być tu nieczytelnych dla osób, które nie znają książki. Ja czytałem ją 5 lat temu, coś tam pamiętam, a pewne rzeczy były dla mnie i tak wątpliwe. Filip, weź pod uwagę, że masz perspektywę osoby, która czytała to wszystko teraz, więc łatwiej łączysz kropki. A wygadana i rozgarnięta, 3-letnia Alia, mordująca barona byłaby super. To byłoby tak dziwne, że aż zajebiste. Coś na pograniczu „doliny niesamowitości”
Mogłabym napisać jaka to była dobra dyskusja, że dobrze się Was słucha, że tłumy na czatach, że Alia byłaby zajebista dla fanów książek, ale zbyt dziwna dla reszty widzów, ale zostawię Was tylko z tym... ... "Dreams are messages from the deep"
Kurczę Panowie, cóż za wspaniała debato-dyskusjo-miniscysja. Słuchało się niemniej interesująco niż oglądało wielkie dzieło jakim była druga cześć diuny 🙌🏽
Super materiał ! P.S. Husaria rozstrzelana zanim uderzyła ? Akurat husaria walczyła zacnie gdzie potężnym atakiem przebili wiele rzutów armii szwedzkiej. Zagrażali nawet królowi - dotarli do Karola Gustawa, na którego kopią ruszył Jakub Kowalewski powodując, że ten spadł z konia. Króla szwedzkiego ponoć uratował wyborowy strzelec, w każdym razie po bitwie Karol Gustaw doceniając męstwo, urządził nawet husarzowi uroczysty pogrzeb.
Denis nakręcił tylko film, na który idą tłumy i jak widać po ocenach i opiniach - wychodzą zachwycone. My byśmy nakręcili film dla fandomu, który na zawsze zakopałby szansę na kontynuowanie ekranizacji Diuny.
Wielkie dzięki Panowie za dyskusje. Uwielbiam was oglądać, jesteście właściwie czymś w rodzaju, idę na nową Diunę - after kino - bez schematu omówienie. Uwielbiam to gdyż mogę dłużej czerpać przyjemność z filmu i zachwycania się nim. Pozdrawiam Pana Marcina, Krzysztof Jamniki dla Ciebie, Filip dzięki za to co robisz i za ten kanał. P.S Brakowało tylko Grzegorza
Wydaje mi się, że pewne rzeczy, takie jak: dlaczego w tym świecie używa się głównie broni białej" powinno być w jakiś sposób przypomniane. Pierwsza Diuna trafiła do kin ponad 2 lata temu, a nie każdy jej widz to zajawkowicz, który to wszystko pamięta. Przecież jakby na początku drugiej części dali plansze z opisem najważniejszych punktów z tego świata, w ramach przypomnienia, to nikomu by się krzywda nie stała.
Jak chcesz się czegoś dowiedzieć to sobie do czytaj. Film nie ma traktować widza jak idioty podając mu każda informacje na tacy. Widzę że durna papka netfliksowa przyzwyczaiła do tego ludzi
Thanos myslal, ze gra w Sicario3, a tak powaznie. Hobbit - 300 stron - 3 filmy ; Diuna - 600 stron - 2 filmy. Szkoda, ze nie zrobil 3 czesci i kazdy by byl zadowolony (wszystkie watki, niespieszne zakonczeni, nie marnowanie tasmy na 'powtorki' :))
Hobbita bardziej adekwatnie byłoby porównać z Władcą Pierścieni. Gdyby chcieli to tak rozciągnąć jak Hobbita to LOTR miałby 15 filmów, a nie 3. Krótko mówiąc - to Hobbit ma za dużo filmów, a nie inne książki za mało
Wg mnie wszystko sprowadza się do tego, że adaptacja powinna mieć 3 części. Choć i tak nie będę narzekał, bo film (mimo wad) po prostu broni się. BTW osobiście uwielbiam stylistykę Harkonnenów, która nawiązuje do Gigera.
Moim zdaniem nie ma sensu porównywać trzy godzinnego filmu z kilkudziesiąt godzinnym serialem pokroju Gry o Tron. Dwa różne formaty na ekranizację kilkuset czy kilku tysięcy stron tesktu książek. Przyznam, że dla Diuny lepszym moim zdaniem formatem byłby właśnie taki serial na hbo :) Aczkolwiek to co zrobił Denis z Diuną to cudo.
Miniserial z 2000 roku jest bardziej udaną adaptacją (szczególnie pod względem wkomponowania wizji Paula Atrydy w fabułę, które jest dużo zgrabniej przeprowadzone niż u Lyncha lub Villeneuve'a)
Pragnę zabrać głos w dyskusji bardziej merytoryczny, niż komentarze na gorąco po filmie, który mnie rozczarował zwłaszcza, iż sprowokował mnie do ponownego przeczytania książki w celu zatarcia tego wspomnienia Na początek kamyczek do ogródka światotwórstwa. O ile podobała mi się scena chwytania czerwia i interesująco rozwinęła ten koncept z książki (wyobrażałem sobie chwytania czerwia na płaskiej powierzchni pustyni a filmowe wykorzystanie wydm jest genialnym konceptem), to nie rozumiem zabiegu, iż czerwie zapierdzielają 200 kilometrów na godzinę. W książkach schwytanego czerwia można było kontrolować - skręcać, poganiać, zatrzymywać. W filmowej wersji nie wyobrażam sobie instalacji palankinu dla matki wielebnej na grzbiecie czerwia, który startuje w wyścigu formuły 1 bez zatrzymania. Ale to detal. O Harkonenach powiedzieliście dość. Można by jedynie chcieć ukazania poddanych Harkonenów na Gidi Prime, jako zastraszonych niewolników jakimi w rzeczywistości byli, a poza cytadelą Barona planeta była wielką fabryką i barakami dla tychże. Taki detal, ale dodatkowo niuansował by tą frakcję. Fremeni. Zabrakło trochę niuansowania ich życia - brak dyscypliny filtrfrakowej w siczy, za to mamy fremenów biwakujących w dzień przed wejściem do siczy. Książkowo Stilgar tłumaczy Paulowi, że na Arrakis rytm życia jest odwrócony - śpi się gorącym, jasnym dniem a funkcjonuje chłodną nocą, która dodatkowo ukrywa ich ruchy. Ogólnie w książce fremeni na północnej półkuli raczej się kryli i chronili przed patrolami i tylko sporadycznie ich atakowali, a nie pląsali beztrosko po wydmach. Pustynia w filmie wg. mnie w ogóle nie oddaje swojej grozy. 35:22 Stilgar. Och Stilgar. Gdzie się podział dumny twardy naib z pierwszej części ze sceny narady sztabu Księcia Leto, kiedy samym wejściem i oszczędnymi zdaniami kreuje swój rys. Tu zrobili z niego fanatyka, który jest tragikomiczny. Jeśli był potrzebny bohater ślepo zapatrzony w Paula, to nic nie szkodziło wprowadzić jednego z fedajkinów - Otheyma, Korbę czy innego z porócznuków. Stilgar powinien pozostać oszczędny w słowach, głoszący mądrość plemienia. Nawet w książkowej scenie, kiedy Paul przejmuje przywództwo nad Fremenami Stilgar tytułuje go „Niech żyje książę Paul MuadDib” - książę, nie Mahdi. 44:29 Nie mogę się zgodzić Filipie. Leto nie tyle chce zdobyć serca Fremenów, co chce zbudować z nich armię mogącą się przeciwstawić sardaukarom nie tylko na drodze kupowania ich poparcia. Jeszcze na Kaladanie mówi do Paula że on wie, że Arrakis to pułapka i otwarta konformtacja z Szaddamem, ale musi grać w tę grę i zbudować potęgę pustyni. Z reszta Imperator knuje plan pozbycia się Atrydów, bo zyskują popularność w Landsradzie i podobnie jak Szaddam na Salusa Secundusie tak Leto na Arrakich chciał budować armię elitarnych wojowników zaprawionych w najcięższych warunkach. W tym nie było rządów serca, tylko czysty pragmatyzm. 58:07 Sam Imperator. W książce miał ok 60 lat, ale ze względu na zazywanie melanżu wyglądał na ok 30 i miał rude włosy i ubierał się w mundur saudarkara ze wszystkimi dystynkcjami i hełem bursega - wyższego dowódcy, ale rozumiem - wizja reżysera. Mimo, iż w książce występuje w samym finale, to dużo o nim wzmianek jest wycinkach z kronik Irulany. Jest sportretowany jako dumny i wyniosły i co więcej - podziwiał księcia Leto, z którym był spowinowacony (a nawet mieli jakieś wspólne rysy twarzy). 50:40 - zgadzam się z Krzysztofem. Gildia ze swoimi nawigatorami i monopolem na podróże kosmiczne jest osią wszechświata w Diunie. Wycięcie Gildii i roli przyprawy w prekognicji nawigatorów burzy tą oś - kto włada przyprawą włada całym handlem w imperium czyli włada wszechświatem. Nawet Imperator był uzależniony od gildii - transport sardaukarów na inne planety nie był możliwy bez gildii, która tym samym mogła decydować o polityce w Imperium. 53:07 zgadzam się, że wizja atomowej zagłady pól przyprawowych dla celów filmu jest bardziej plastyczna, ale nie zgadzam się z Twoim trywializowaniem lore, jakimiś trzema miesiącami rozlewania wody wszędzie gdzie trzeba. W książce dokładnie wyjaśnione byłe ekologiczne uwarunkowania cyklu rozwojowego czerwi i to czym była masa preprzyprawowa i w jaki sposób miało to unicestwić produkcję przyprawy. To jest argumentum ad absurdum. 56:28 Brak Alii zabijającej barona miałby poważne implikacje dla tej postaci, gdyby adaptowano Dzieci Diuny. 57:00 To jest największy bullshit tego filmu. Lady Jessica popychająca Paula do agonii przyprawowej. Nie ma to żadnego uzasadnienia biorąc pod uwagę, że na tym etapie nie mogła wiedzieć, że przeżyje taką próbę. 1:04:55 Nie mogę się bardziej nie zgodzić. Bene Gesserit działają dla dobra Imperium? Serio? One tylko na sztandarach mają hasło, że żyją po to by służyć, ale de facto służą tylko swojemu zgromadzeniu. To ich plan eugeniczny jest istotą ich istnienia i dążą do stworzenia Kwizatz Haderach dla własnych celów. Przeciez manipulują, uwodzą i podszeptują wysokim roda tylko po to, by osiągnąć cel genetyczny (vide scena z Lady Fanring) 1:17:45 Palenie zwłok przez Fremenów to absurd. Wcześniej jest scena jak odzyskują wodę z zabitych kilkunastu ludzi, a tu wodę tysiąców puszczają z dymem. Zaprzeczenie podstawy uniwersum. 1:36:48 W książce Paul zwraca uwagę, że sardaukarzy nie byli gotowi na porażkę i odbiło się to na ich psychice. Nawet stwierdza, że nie może powtórzyć tego błędu i musi wyszkolić swoich fremenów, żeby nie mieli tej słabości. 1:38:35 nie jeden fremen na 3 sardaukarów, ale w walce z setką sardaukarów fremeni stracili 2-3 ludzi. Zapraszam do polemiki.
Szkoda że dyskusja jest tak szybko po premierze. Ja dopiero wróciłem z seansu więc na świeżo - pierwsza cześć podobała mi się bardziej. Dla mnie "dwójka" miała problem z tempem. Pierwsza godzina wlekła się zaś po odnalezieniu Halleck-a nagle przyspiesza. Piękne zobrazowane "wizje" które tak lubiłem w jedynce, tu zaczęły mnie irytować. Kolejny minus to scena z Feydem na arenie - pokazuje to że jest po prostu psycholem - oraz brak Alii od Noża ( bardzo ważna postać uniwersum). Mimo to Diuna to moim zdaniem najlepszy film jaki od lat wiedziałem
moim zdaniem Diunę skrzywdziło to, że na siłę przepchnięto ją do tej samej kategorii wiekowej, co "Harry Potter - Więzień Azkabanu". Przez to film traci na wyrazie, konflikt staje się tylko konfliktem o wpływy, a nie walką z ucieleśnieniem zepsucia moralnego w najobrzydliwszej formie. No i postacie tracą wyraz. Baron jest tylko konkurentem Paula, a nie potworem napawającym się strachem, cierpieniem , który uwielbia chłopców. Stilgar z charyzmatycznego lidera stał się religijnym głupkiem, który nie pasuje to tej chorej opowieści. Poza tym dobrze się oglądało i fantastycznie wizualnie zrobione, choć też można się przyczepić, że jazda na czerwiu nie wyglądała za dobrze
39:31 Nie no, muszę coś napisać... Filmu tak wypełnionego symbolizmem, niewypowiedzianymi zwrotami i niewyjaśnionymi konceptami które można odczytać tylko poprzez uważne śledzenie fabuły dawno nie widziałem. Rozumiem, że to nie jest dokładnie to samo o czym Ty mówisz w książce, ale stwierdzenie, że film nie szanuje Cię jako widza i się o Ciebie troszczy nie jest fair. Chociaż możliwe że jako fan książki tego po prostu nie zauważyłeś, bo wszystko co film omija, Ty po prostu wiesz. Ja jako osoba książki nie czytająca odczułem to doskonale.
czytałem diunę w 1987 roku wtedy to była jedna z lepszych pozycji, ale nie jest to dla mnie typowy s-f, w zasadzie diuna tom 1 i 2 to pozycja jedna z lepszych u mnie, ale kolejne 4 tomy to już odlot franka totalny. wtedy bez podtekstu islamskiego wiele spraw nie było w takiej optyce, teraz widzę że jest tam wiele naleciałości obecnych mieszkańców bliskiego wschodu.
Lathimos albo Ari Aster jako reżyser Boga Imperatora to mogłoby arcydzieło, które pewnie byłoby oglądalne dla garstki ludzi w tym mnie, ale byłbym przeszczęśliwy.
@@loczek1965 Przyciągają. Ale chodzi mi o to, że w filmach zniwelowano ich znaczenie. Wprowadzono dziwne wibrujące i wybuchające pociski, które powoli przeciskają się przez tarczę i niszczą obiekt przez nią otoczony. Wprowadzono walkę przy użyciu laserków. Po prostu takich zmian było zbyt dużo, przez co tarcza wydaje się być w ogóle nieefektywna. A w książkach z broni palnej nie korzystano prawie w ogóle, właśnie przez ograniczenia, które niosły ze sobą tarcze. W filmach Villeneuvea wprowadzono parę maleńkich zmian względem książki, w dużej części na dobre, ale między innymi ten aspekt lekko mi przeszkadza. Co nie zmienia faktu, że filmy są znakomite.
Co jest złego w Palpatinie i w fakcie że villan może być 100% villanem? Taka konwencja, Gwiezdne Wojny nigdy niemiały być głębokie. Zarzut totalnie z D.
W oryginalnej 2x trylogii palpatina nie ma w sumie dużo ale... obejrzyj sobie filmik na yt "siths was right" czy jakos tak. Jest to w prześmiewczej konwencji zrobione i niektore argumenty są typowo prześmiewcze ale moim zdaniem jest coś na rzeczy. W sensie jedi dobrzy a sithowie złole chyba nie do końca jest orawdą patrząc na to obiektywnie z boku a nie jako "widz wychowany na jedi". Bo jedi mieli wady i robili dziwne rzeczy z np. dziećmi a sithowi dobrzy nie byli ale widzisz np. tacy dyktatorzy też maja zalety, że np. utrzymują pewien porządek (co sie stało jak zabrakło Husseina w prawdziwym świecie?). Tak, że moim zdaniem dwie szarości tylko widz jest dosłownie wychowany w zakonie heh
Wyschnięta pustynia. Bez oazy i cienia. Wilgoć ulotna. Bo ziemia gorąca. Za dużo jest słońca. Skaliste równiny. Złociste wyżyny. Podmuch wiatru Zabija. Bo zmienia się w burze. W piaszczystą wichurę. W środku tego piekła. Stoi jedna postać. Już nie chce tu zostać. Ale w jaką ma stronę, Pójść? Kiedy każdy kierunek, To nie jest ratunek. Przed swoim losem. Bo miłość, stała się przyprawą. Dla śmierci.
Już widzę komentarze feministek, gdyby w filmie Paul przyjął Chani do swojego łoża :D Nie ma wątku z żoną nie dlatego by rozgniewać muzułmanów, tylko po to by nie rozgniewać lewicy. Chani stawia się Stilgarowi. Sprzeciwia się dyktaturze i fanatyzmowi. Razem z przyjaciółką śmieją się z tradycji. Bądźmy poważni. To jest typowa postać typu woke. Tylko złagodzona, bo reżyser doskonale zdawał sobie sprawę, że nikt jej nie polubi jako postaci, jeżeli będzie Mary Sue. Chani, w filmie, jest jednowymiarowa do bólu :( Żadne fikołki intelektualne tego nie zmienią. "Film lepszy niż książka" Nie da się wybronić tej tezy :(
Paul dzielił łoże z Chani, więc coś pomyliłeś. Niemniej, filmowa Chani jest, jaka jest, bo ta książkowa, a więc zapatrzona w mężczyznę, oddana mu bez reszty, całkowicie podporządkowana i godząca się na bycie z nim, pomimo jego ślubu z inną kobietą, w dzisiejszej popkulturze by po prostu nie przeszła. Nawet jeśli Krzysztof twierdzi, że to wciąż nie postać feministyczna, to jednak ma ona w sobie zdecydowanie więcej swojego zdania, niż jej książkowy pierwowzór. Zresztą sama Zendaya mówiła gdzieś, że nigdy nie zagra postaci, która nie ma sprawczości. Tutaj ostatnia scena jest jej, w zasadzie jakby była główną bohaterką filmu.
@@bakan89 "Paul dzielił łoże z Chani, więc coś pomyliłeś." Obawiam się, że to Ty nie ogarniasz tego co napisałem. Gdzie w filmie masz informację, że Chani była żoną Jamisa i Paul ma obowiązek przyjąć ją do swego łoża? Gdyby coś takiego padło lewica, by zwariowała. W filmie oczywiście dzieli z nią łoże, ale jest to pokazane tak, że po prostu się w sobie zakochali. Taka subtelna różnica. "w dzisiejszej popkulturze by po prostu nie przeszła" Przeszłaby. Tylko brakuje scenarzystom i reżyserom jaj, by taki obraz pokazać. To są mity, które są jednocześnie usprawiedliwieniem chciejstwa. "Nawet jeśli Krzysztof twierdzi, że to wciąż nie postać feministyczna, to jednak ma ona w sobie zdecydowanie więcej swojego zdania, niż jej książkowy pierwowzór." Moim zdaniem Krzysztof się myli. Filmowa Chani ma wszystkie cechy woke postaci (czy feministycznej to można polemizować. W końcu feminizm w USA przegrał i leży na łopatkach). Reżyser miał na tyle instynktu samozachowawczego, by nie do końca zrobić z niej Mary Sue (jedna scena, gdzie polegała na mężczyźnie) i nie do końca Karenkę. Ale cechy obu "archetypów" kina woke widać jak na dłoni. ."Zresztą sama Zendaya mówiła gdzieś, że nigdy nie zagra postaci, która nie ma sprawczości. " Dlatego nie powinno jej być w tym filmie. Ktoś nie chce grać musi. Nie ma takiego obowiązku. A film nie powinien być ustawiany pod światopogląd gwiazdeczki. "Tutaj ostatnia scena jest jej, w zasadzie jakby była główną bohaterką filmu." W ostatnim czasie to chyba nie jest żadna niespodzianka. Bez przerwy oglądamy filmy, które w tytule mają nazwę męskiej postaci, a oglądając film okazuje się, że owa postać jedynie statystuje Mary Sue / Karence, która jest żeńską postacią drugoplanową. Dune daje radę, bo nie poszła w tą stronę. Niemniej sceny z Zendayą są, dokładnie z tego powodu, najsłabszą częścią tego filmu. I zgodzę się, że zamiast scen z nią, można było pokazać Gildię.
Dobra. Nie pamiętałem, że w książce Chani była żoną Dżamisa i że jej związek z Paulem, by w zasadzie pokłosiem pojedynku Paul vs Dżamis, bo rozumiem, że tak było?
@@bakan89 Spoko. Ja też czytałem Diunę jakieś 20 lat temu. Zapamiętałem tą scenę, bo było to dla mnie dziwne, że kobieta jest, w ten sposób, traktowana.
Jeżeli Duna 1 była 3 lata temu to malo się pamięta wątków jelo się nie czylatlo książki i też nie było mega fanem ..to w kontekście potrzeby przypomnienia ważnych kwestii
Niedawno obejrzałem Diunę cz. 2. Nie rozumiem fenomenu tego filmu, a już na pewno nie rozumiem porównywania go do LOTR. Po tym filmie opowiedział mi o świecie Diuny dużo więcej mój przyjaciel, który zna wszystkie części na wylot i widzę, jak niesamowicie zmarnowany potencjał to jest. Zgadzam się w pełni z Krzysztofem. Wytłumaczenie świata dla widza w tych dwóch częściach jest bardzo słabe. Zlikwidowani mentaci, brak pogłębienia roli wybrańca, dlaczego walczą bronią białą (kompletnie nie jest to jasno wyjaśnione w obu tych częściach), a na koniec nawet nie rozumiemy, co takiego niesamowitego jest w tej całej przyprawie na Diunie. W książce końcowa scena jest totalnym mind-blowerem, a tutaj? Jako widz jedyne co rozumiem, to że przyprawa jest cenna i chodzi głównie o kasę. A ten, kto zna świat Diuny, wie, że chodzi o znacznie więcej. Dodatkowo - kompletnie w końcowej bitwie (i w ogóle w obu tych filmach) nie czuć siły poszczególnych jednostek. W książce widać wyraźnie, że Saudarkarzy są niesamowicie silni, ale dopiero Fremeni są przepotężni, bo z taką łatwością niszczą Saudarkarów. Tutaj - dla mnie była to generyczka papka bitewna, w której nie działo się nic ciekawego. Porównując to np. do bitwy na Polach Pellendoru z LOTR - tam w każdym momencie było wiadomo, kto, kogo i dlaczego. Od razu było wiadomo, kto kiedy ma przewwagę i dlaczego, jak balansują i dysbalansują się siły. A tutaj? Ta ostatnia bitwa była dla mnie po prostu nudna i przewidywalna. I na koniec - to, że coś "było" w pierwszej części np. w formie jednego zdania to nie znaczy, że zrobiono genialną robotę. Rolą twórców jest zadbanie o to, żeby każdy film się bronił sam z siebie. A jeśli coś jest ważne i może pojawić się tylko w jednej części, to rolą twórców i scenariusza jest zadbanie o to, aby było to tak podane, że zostanie w pamięci widza.
To co mi się podoba w filmie to to, że nie wiesz rzeczy. Wiele wątków z książki mogło się wydarzyć tylko film tego nie pozjadał. Podoba mi się to. Można wypełnić luki czym chcesz
Totalnie zgadzam się z Marcinem, jeżeli idzie o "motywacje" imperatora którą wygłasza na koniec, odnośnie całej intrygii. Porwał mnie ten film ale to zapamiętam jako wielki minus i lekkie rozczarowanie (bez czytania książki)
Moim zdaniem to całość krytyki Diuny w tej dyskusji opiera się na założeniu, że film powinien być wiernym odwzorowaniem książki:) założenie całkowicie błędne i jeśli ktoś chce się wybrać z takim założeniem na jakakolwiek ekranizację powinien sobie odpuścić :))
Leto Atryda zj.ebał sprawę poślubił córkę Imperatora zamiast zostać przy swojej pannie z pustyni wtedy historia potoczyła by się inaczej w lepszym kierunku
Mam nadzieję, że ten skład (ewentualnie poszerzony o Grzegorza) będzie gościł częściej na kanale, bo słucha się Was wybornie Co do pytania o reżysera po Denisie V... Nie wiem. Jakoś nie wyobrażam sobie czerwiochłopa który wyglądałby poważnie (tak samo jak Ninja Baby) i chyba tylko film/serial nieaktorski by to dźwignął. A z kreską można by wtedy poszaleć
Ciekawie jest spojrzeć na to czego zabrakło w filmie. Ja tu widzę sporo ustępstw wobec współczesnej kultury. Po pierwsze, baron Władimir Harkunen jest w powieści sado-homo-niewiadomo. W filmie z oczywistych powódów zredukowano to do samego sado. Po drugie: eliminacja połączeń rodzinnych. Hani w powiesci jest córką Stilgara, Stilgar synem Kynesa (ojca) i bratem Kynesa- Lieta. W filmie Kynesa przerobiono na kobietę. A przecież to właśnie Kynes - ojciec był właściwym twórca religii Diuny, w której manipulacje Bene Geserit były tylko jednym z komponentów, spasowały się w nią. No i Hani przecież była najwierniejszą z wiernych wyznawców Muad Diba, matką jego dzieci. Pierwsze dziecko Hani i Paula zgineło w wielkie bitwie z Harkunenami. No i opuszczono fakt, że wielebna Matka, która testowała Paula była matka Jesiki i babcią Paula. I po trzecie: eliminacja całego fremeńskiego, bezwzględnego patriarchatu. Jak wspomniano w dyskusji, Paul odziedziczył po Dżamisie żone i dzieci. Mozna powiedzieć - kobieta jako dobytek. Podsumowując gdyby to wszystko pokazano jak w powiesci, to chyba feministki i LGBT-owcy zjadliby reżysera.
@@BezSchematu Nie obrażam się wcale. Co do meritum: bynajmniej. Spowodowały jedynie, że świat przedstawiony filmu jest mniej spójny. Szczególnie wykastrowanie Fremenów wyszło słabo, bo ujęło im podobieństwa do rzeczywistych wspólnot wojowniczych, znanych z historii. I całości ujęło pieprzu. Byłby skandal, a wyszło coś uładzone.
Media tego nie podchwyciły, bo była całkowicie wyłączona z promocji filmu. A to, że zaproszono ją na oficjalną premierę chyba było po prostu w dobrym tonie biorąc pod uwagę, że nie jest nołnejmem
Ten film jest dziwny, z kilku powodów. Po pierwsze jako całość jest do bani, muzyka doskonała, obraz wyśmienity, ale zasadnicza część filmu jest zbyt pocięta co sprawia że jest nieczytelna i byle jaka (w gruncie rzeczy do niczego) czyli jako całość zawodzi, że tak powiem nie ma czego pokochać w tym filmie. Po drugie mocno popsuła film polityczna poprawność (na szczęście nie w stopniu uniemożliwiającym oglądania). Uprawiacie filozofie nad dziełem które w porównaniu do książki zostało niemal całkowicie wypruta. W większości gadacie gadacie i nic z tego nie wynika (gadające głowy), słabo panowie, słabo
56:50 chodzi o dysonans, którego pan z Bez/Schematu nie kuma... tak jak osoba dorosła która zachowuje się jak dziecko (jakiś niedawno filmy był o tym coś na motywie Frankensteina) powoduje dysonans, tak samo w drugą stronę. dzidzia piernik o twarzy aniołka, która ma mądrość pokoleń jest scary as hell. film sam w sobie jest mega, twórcy podjęli takie a nie inne decyzje i wg mnie jest to spójne w ramach filmu. nadal jest to świetna ekranizacjia. dla mnie mogli dodać jeszcze godzinę lub nawet dwie i wrzucić brakujące wątki. byłoby jeszcze lepiej :)
Oglądnąłem ponad godzinę. Fajna dyskusja, ale chyba nie dokończę bo raz, że wieczór a dwa, że Pan Krzysztof mnie wkurza. Jak typowy 17 latek krytykuje świat dorosłych i jak on by go nie zrobił lepiej tak tutaj uważa, że reżyser spieprzył to to i to i jeszcze to i tamto i tamto i owo ... no kurde. Bez jaj. Pewnie pod koniec jeszcze powie, że w sumie to jednak super film. Ale no krytykować trzeba, bo kto krytykuje ten bardziej inteligentny. co do niektórych zarzutów się odniosę, bo większość wypunktował Pan Filip: - że nie ma o melanżu. Ależ jest. W pierwszym filmie całe kilka zdań. W drugim jest jedno zdanie. Nawet pada ono przed napisami początkowymi a nawet kurde przed logiem WB: Władza nad przyprawą to władza nad wszystkim - i wystarczy dziękuje pozamiatane. To tylko tyle i aż tyle co na ten temat potrzebuje. Jakby Diuna była serialem... kurde nie jest serialem, weź nakręć swój. - faszyzm Harkonennów - rozumiem zarzut, bo można było oczekiwać inaczej. Tylko jak dla mnie ucierpiałaby wtedy bardzo warstwa estetyczna filmu. A to jest dla mnie jak czuje Villeneva właśnie w jego filmach niezmiernie ważne i było mu to w tej warstwie estetycznej potrzebne i grało. Zgadzam się tylko z tym, że podrzynanie gardeł oficerom ot tak - to był o krok za daleko w tej estetyce, bo to aż raziło. - naprawdę kompania Khoam i Gilida Nawigatorów, ród Corrinów - w niespełna 3 godzinnym filmie. Po co mi to? Coś musiało być wycięte, żeby mogło być coś. To nie serial, ani koncert życzeń. Potrzebna jest spójność opowieści. Na poziomie narracyjnym, ale też jak wyżej estetycznym. Oszczędność w środkach to dla mnie jedna z większych zalet Diuny Villeneva i w ogóle jego. Nie dalej jak dzisiaj czytałem jakąś jego wypowiedź, że nigdy nie udostępni usuniętych scen choć prawie płakał gdy je wycinał - kolejna rzecz mega zasługująca na szacunek, - brak wizji Kynesa - okrojona to prawda. Ale, że brak. A scena z Alią i ocean. Tak mało i tak dużo zarazem. - brak znaczących cytatów: May thy knife chip and shatter - jakbym brał melanż to bym miał wizje, że ten cytat będzie ikoniczny. W dyskusji wiele ciekawych wniosków i opinii z każdej strony.I faktów. Np. o tej wojnie w Algierii. O zamerykanizowaniu Fremenów. O zmianie akcentów w postaci Imperatora. O Chani jako spersonifikowaniu obiekcji Paula. O głupiej scenie zabicia Rabbana. O tym, że nie chce oglądać jak trzyletnia dziewczynka zabija barona (choć mogę i chcę o tym czytać). Nie wiem czy o tym wspominacie później, ale dla mnie Austin Butler na ten moment powinien dostać Oskara. I scena jego dialogu z Paulem. Kuzynie? - jaka tam jest chemia! Zresztą gdyby wymyślono Oskara dla całej obsady to Diuna powinna go wygrywać przez następne 5 lat. Jak za 30 lat dożyję i będę wspominał ekranizacje filmowe to będę pamiętał zbyt wiele bardzo złych, wiele średnich, kilka naprawdę dobrych i 2 ikoniczne: Władcę Pierścieni i Diunę (i myślę, że mogę to swobodnie powiedzieć przed nakręceniem Mesjasza) - i to jest ważne (dla mnie znaczy, ale chyba nie tylko dla mnie).
Krzysiu jest dla mnie 'jutuberem szrodingera' - nie wiem, czy go lubie, dopoki nie sprawdze, czy broni mojej strony czy przeciwnej xD Kiedy, jak tutaj, jest moim czempionem nie moge sobie wyobrazic lepszego czempiona. Niby wiem, ze 'nie ma stron' bo wszyscy tu kochamy Diune, ale no, kazdy kocha ja na swoj sposob...
Panowie szacun za merytoryczną dyskusję, cały czas trzymacie się tematów. Marcin dodaje konkretne odniesienia do kultury i religii islamu skąd autor Diuny czerpał inspiracje. Krzysztof nie odpływa w anegdoty i Filip który najbardziej rozpływa się na filmem ale z merytorycznymi argumentami, szczególnie kiedy spieracie się co do podejścia reżysera czy scenarzysty do materiału źródłowego. Bardzo dobrze się was słucha.
Filip i Krzysztof - jacy są każdy widzi i słyszy nie od dzisiaj, doskonałym dopełnieniem był Marcin Giełzak którego świetnie się słuchało.
Jeśli nadarzy się okazja do skomentowania innych dzieł, i Marcin byłby zainteresowany, to powiem tylko: WINCYJ MARCINA!
Popieram
Giełzak to Lewica o jaką, jako wyborca Konfederacji, nicnierobiłem całe życie.
Marcin będzie zapraszany z przyjemnością i dołączy jak tylko będzie mógł i chciał.
@@plrc4593musisz jeszcze 3 razy to napisać stary
Krzysztof ma absolutna racje. Ja nie czytalem ksiazek, i kompletnie w filmie nie rozumialem dlaczego walcza bronia biala, dlaczego nie uzywali tych laserów itp. Dlaczego nie uzywali technologi militarnej itp. Bylo to bardzo slabo wytlumaczone.
laser w zetknięciu z tarczą doprowadzał do eksplozji atomowej a standardowy pocisk nie był w stanie jej spenetrować. Dlatego ludzkość opracowała nowe techniki walką bronią białą.
Co do tarcz na putyni to też sie tam ich nie używało bo przyciągały czerwie z dziesiątek kilometrów.
@@RoccoKolasso dzięki za wytłumaczenie :), ale to powinno znaleźć się w filmie, a jeżeli nawet było to lepiej wybrzmieć.
Właśnie dlatego powinno się obejrzeć pierwsza i druga część. Nie rozumiem czemu należy to po raz kolejny powtarzać.
Podałem nawet konkretną scenę gdzie jest to dobitnie wyłożone przez Liet Kynes
@@BezSchematu obejrzałem pierwsza część. Nie każdy przypomina sobie pierwsza część zaraz przed druga. Skoro było wytłumaczone, to najwidoczniej słabo. Jeżeli twórcy tysiąc razy nam przypominają jak się chodzi po pustyni, że wibracje przyciąga czerwie, kto jest wybrańcem, jak cenna jest woda itp. To mogliby I o tym fakcie wspomnieć/przypomnieć. I tutaj Krzysztof miał rację.
@@kosimazakiCS czyli film bardziej szanuje twoją inteligencję niż ty sam
Świetna dyskusja - nie znałem Marcina Giełzaka, ekolwencja i przejrzystość wypowiedzi na najwyższym poziomie. Chcę wincyj.
Odnosząc się do każdej sytuacji w której Krzysztof mówił że czegoś nie pokazano a Filip odpowiadał że było w pierwszej części. Jako osoba która nie czytała książek i nie jest za bardzo obeznana ze światem diuny zdecydowanie wolałabym żeby światotwórczym kwestią poświecono dużo więcej uwagi nawet jeżeli miałoby to oznaczać "marnowanie" czasu ekranowego powtarzając drugi raz to co już kiedyś gdzieś tam zostało wspomniane. Kolejna kwestia jest taka że to co zostało tylko powiedziane nie zapada w pamięć tak jak to co zostało pokazane. To że ktoś wytłumaczył pobieżnie w jakimś dialogu jak coś działa zwykle nie sprawi że to w pełni zrozumiem, ale może to tylko mój problem. W pełni zgadzam się z Krzysztofem że, jako osoba nieznająca treści książki, wolałabym żeby świat został bardziej rozbudowany o inne rody, nawigatorów, saudarkarów, mechanizmy walki i generalnie wszystko co dotyczy części światotwórczej, kosztem pokazywania po raz 10 tej samej wizji Paula czy Fremenow krzyczących Lisan al Gaib.
Obejrzałem to wideo dwa razy -- miód. Ostatnie 15 minut freestyle'u i głupawki to jeden z highlightów filmowego RUclips'a ostatnich miesięcy. Dzięki!
Mnie najbardziej boli, że bardzo spłycono Saudarkarów, że nie pokazano ich siły w drugiej części, że ta walka z Fremenami była dla nich z założenia przegrana plus to, co Krzysztof powiedział, że ród Corrino był praktycznie nierozrysowany w żaden sposób. Widzieliśmy tak mało z ich planety, jakieś losowe pomieszczenia i ogród. Nie widzieliśmy nic, co dałoby poczucie tego, że jest to dom Impreatora, który dzierży władzę w znanym wszechświecie...
Ale przecież rodu Corrino jest więcej w tym filmie niż w książce. W ogóle nie ma ich planety w książkowej Diunie. Tylko trochę relacji Irulany. Te zarzuty wydają mi się mocno niekonsekwentne.
Z jednej strony chcemy więcej tego co było w książce, z drugiej - nawet tego czego w książce nie było. To ile miałby trwać ten film? 6h?
Książka "Ród Corrino", na którą powołuje się Maj, to fan-ficition
@@BezSchematu tylko, że mi nie chodzi o książkę
O sam film
Mam niedosyt
@@zeex5029fam fiction z jego notatek z tego co się orientuję 🤷
@@BezSchematu a jest tam w ogóle hrabia Fenring, przyjaciel i doradca Imperatora?
@36:09 dokładnie takie miałem pierwsze wrażenie ze gdyby Paul upuścił sandała to Stilgar podniósłby go krzycząc "Lisan al gaib!"
A tak swoją drogą, jak oni zsiadali z czerwi? Jak lady Jessica wsiadła na czerwia? Jak pakowali tam te wielkie kosze (w jedym siedziała właśnie Jessica)? Wciągali je na linach?:) Ogólnie śmiałem się, że metro złapali.
Musieli się sturlać? 😅
Dokładnie 😂
To są moje największe pytania do tego filmu 😂
@@Starabaletnica otóż to. W pierwszej części zastanawiałem się jakim cudem jedna osoba (doktor Yuey, czy jak się zwał) był w stanie wyłączyć całą obronę Atrydów:)
Przywiązanie do szczegółów jest cudowne w Dunie, haha.
Diuna jest wg wielu nieprzetłumaczalna na język filmu między innymi przez takie sceny, które ciężko uprawdopodobnić wizualnie. Ale wg mnie mimo wszystko udało się to na tyle na ile było możliwe. Można sobie dopowiedzieć, że np. Lady Jessica była wnoszona na plecach Fremenów, a potem wchodziła do kosza na czas podróży. Robale się męczyły i zwalniały prawie do zera i wtedy wszyscy wsiadali. Albo że wszyscy byli cały czas na melanżu i niektóre rzeczy, które na trzeźwo wydają się nieprawdopodobne tam po prostu się działy. 😂 No i skoro we Władcy Pierścieni jeździli na Mumakilach, w Grze o Tron na Smokach to w Diunie można na pustynnych robalach. Pozdrawiam
Dobrze zrobiony i dobrze rozwinięty film, ze znakomicie budowaną atmosferą. Zrealizowany w sposób, który umożliwia obejrzenie go z przyjemnością, nawet, a może zwłaszcza widzom, którzy nie czytali książek.
Taaak, dziękuję za słowa krytyki! Wszsycy wokół obsypują złotem ten film dając 50 /10, a ja też miałem pewne zastrzeżenia. Choć oczywiście uważam, żę to arcydzieło.
Świetna dyskusja głównie dlatego ze nie poklepujecie się po pleckach tylko rzeczywiście spieracie o ten film. Odsłuchałem Twój 5godzinny live teraz oglądam tutaj, cały czas pod wpływem filmu, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Czytałem kroniki Diuny aż do tomu piątego Heretyków Diuny. Zgadzam się, że ta adaptacja jest kapitalna i momentami uzupełnia nam twórczość Herberta, przenosi ją do XXI wieku. Nie zgadzam się z Twoją agresywną momentami krytyką prozy Herberta. Jest trudna, jest wymagająca, ale również wspaniała. Dzięki za te wszystkie materiały, czekam jeszcze na zapowiedziany esej.
Diuna część 2 obejrzana i jak dla mnie to jest bardzo dobry film, ale nie arcydzieło. Zendaya mnie nie zaskoczyła, nie spodziewałam się za dużo po tej aktorce po zwiastunach bo nawet tam była ciągle naburmuszona. Najlepsza z nią była scena gdy Paul wpatruje się w nią maślanym wzrokiem a ona się uśmiecha. Kurcze czemu nie było więcej takich scen! W ogóle nie widziałam jej miłości, a gdy Paul pyta się jej czy mu ufa i że on jest jednym z nich to ona mu odpowiada - nie, nie jesteś. Zawsze będziesz poza światowcem. Świetna wspierająca partnerka, nie ma co.
Imperator był słaby. Zawsze jak widzę tego aktora to mam wrażenie że on stoi nad grobem i umrze na planie xD zakończenie między Paulem i Chani bardziej podobało mi się w książce.
Harkonnenowie zostali przerysowani i bardzo nie podobała mi się walka Rabana z Garneyem- za szybka i nijaka natomiast Feyda aktor zagrał genialnie, dla mnie aktorsko diament. Sceny na planecie barona były niesamowite i też są moimi ulubionymi w filmie. Czekam na kolejną część mimo bolączek tej części:)
2:04:40 Andrzej Grabowski jako cesarz z puszka Mocnego Melanżu w dloni: "Vladimir, kurde, co jest, kurde. Wołaj mnie tu Rabboczka!"
niestety moim zdaniem ten film powinien mieć 3 części. O ile pierwsza miała moim zdaniem odpowiednie tempo, znalazło się miejsce na subtelności, o tyle druga pędzie na złamanie karku i ma masę uproszczeń. Druga część to film, który jest jednocześnie za długi (ponieważ nużył mnie miejscami) i za krótki (ze względu na wspomniane uproszczenia, oraz wyraźne cięcia).
Dokładnie to samo wszystkim mówię
Dodatkowe 30-40 minut do drugiej części by wystarczyło. Na tyle szczegółów w intrydze politycznej raczej nie ma miejsca na dużym ekranie, trzeba położyć akcenty na konkretne idee. Już wolałbym serial niż 3 rozwleczone filmy.
@@zeex5029 wiadomo, że serial byłby najlepszy. Ale dostaliśmy film. 30-40 jeszcze dodatkowo do drugiej części? Tego ja bym z kolei nie zniósł. To już lepiej niech zostanie tak jak jest.
@@zeex5029a kto powiedział, że filmy muszą być kobyłami po 2h 45m? Można zrobić trylogię gdzie każdy film ma około 2h 15m i akurat zrobi się miejsce na te kilkadziesiąt minut potrzebne aby w satysfakcjonujący sposób opowiedzieć historię.
@@fanatyk_pizzy dynamika i struktura historii na to nie pozwala. Sama książka jest podzielona na dwie części - przed wejściem Paula w szeregi Fremenów i po. Teoretycznie trzecia część zaczyna sie po zostaniu Matką Wielebną przez Jessikę, ale zrobienie z tego finału 2 filmu byłoby niezręczne fabularnie. Przypomnij sobie jak głupi był finał 2 Hobbita. Zwłaszcza, że sama Diuna już ma być trylogią, zrobienie z tego 4 filmów to nierealistyczny pomysł.
Wiele wątków i postaci zostało spłyconych i spłaszczonych w stosunku do części pierwszej.
przede wszystkim względem książek
@@athero02yt3 Tak, i pierwsza część robiło to lepiej.
Jakich oprócz Harkonennów?
@@zeex5029 zakończenie Diuny 2 nie ma sensu.
Chani de facto przeszła na stronę Harkonenów, którzy wezwali Wielkie Rody do wojny z Paulem
Wielkie rody nie uznały władzy Paula i Chani też go odrzuciła
podczas gdy książka i poprzednie filmy Diuna kończyły się zawsze na sojuszu Chani+Jessica
"history will call us as wives"
bo
Jessica wbrew naukom Bene Jesserit pokochała Leto i została jego konkubiną
i Chani wbrew wszystkiemu pokochała Paula i została jego konkubiną
Villeneuve wyciął to zakończenie i zastąpił takim które nie ma sensu z punktu widzenia i książki i samego filmu
my na końcu powinniśmy współczuć Irulanie nie kochanej przez Paula
a nie Chani i Jessice które były kochane przez swoich mężczyzn
I to jest dyskusja 💙💙💙 nadal twierdzę, że to powinny być 3 a nie 2 filmy, wtedy rytm byłby doskonały, było za szybko bo za krótko i świadomość, że jest więcej i nie dostaliśmy plus nic nie było tak zachęcające do sięgnięcia po książki jak Wasze trio. Filip solo świetny do zachwytu odczuciem wizualno-dźwiękowym historii w pokazanej nam wizji adaptacji (no jest nawet krytykując i to zawsze się przebije na powierzchnię)... ale dopiero Krzysztof i Marcin otworzyli mi w umyśle taki świat równoległy, książkowy, którego jeszcze nie znam... i teraz mam takie dwa światy, jeden monumetalny dzwiękiem i obrazem, który może być bez dialogów, serio oraz ten drugi dziwny, przegadany, w którym naprawdę będzie można puścić hamulce i rozsadzić sobie głowę niż zachwycić serce i zmysły... i to jest zajeciście fajne, że można będzie mieć oba na raz... Świetnie się uzupełniacie więc mam nadzieję, że będzie więcej 🙂 Jeden czerw zachwyca ale to jest dopiero potęga 😉
Dla mnie trochę za dużo jest scen takiego chodzącego dumnie Paula i gra muzyka albo krzyczy i echem odbija się to od skał. Niby że taka siła. Za dużo romantyzmu. Muzyka gra, oni biegają po pustyni, doskonale się bawią atakując lądujące statki. Pierwsza część mimo że niepełna i pozostawiająca niedosyt była dla mnie bardziej spójna. Tutaj dla mnie za mało walk, za mało technologii, za mało scen ukazujących ogrom i technologie tych statków a przy nich malutkich ludzi w liczbie bliżej nieokreślonej. W pierwszej części bardzo mi się podobały sceny takie jak na tej planecie w deszczu z dziwnym językiem, gościem stojącym nad żołnierzami, jakieś ofiary do góry nogami leżące krzyżem. Mega niepokojące. Takie namaszczenie wojowników. Za dużo scen potraktowanych po macoszemu. Podkreślam że jestem mega fanką diuny i na pierwszą część czekałam ponad rok bo przekładali premierę, na drugą odkąd tylko obejrzałam pierwsza. No i właśnie te sceny niepotrzebnie komiczne „no on jest tak skromny że nie chce przyznać że jest tym jedynym mesjaszem zbawca!!!” Oczywiście wizualnie uczta dla oka. Nie oglądam w imax. Wolę heliosa z Dolby atmos i rozkładanymi fotelami i kanapami.
Cytat który zapamiętałem to np "Gurney - Bo tracisz kontrolę. Paul - Bo ją zyskuje". Przy tym miałem ciary. Sardaukarzy w części 1 to przekoty. W drugiej bitwa końcowa z fremenami zdecydowanie za łatwa i za krótka. Reżyser mógł się nad ostrzami imperatora bardziej poznęcać i bardziej wyeksploatować temat. W końcu walczyła elita imperium. A to była właściwie nie bitwa a ucieczka i za chwilę przeskok do sali tronowej. Trochę jak bitwa pod Sodden z nieszczęsnej adaptacji netflix która wyglądała jak bijatyka pod remizą. Odstępstwa od ksiązki można wybaczyć. Kreacja świata faktycznie zabrakło jakiegoś przedstawienia gildii i nawigatorów pare min mogło ich role a bardziej znaczenie wyjaśnić. Z drugiej strony ja bym zaakcpetował 3h filmu ale causalowi widzowie niekoniecznie.
jeden wniosek, potrzebna jest edycja reżyserska w formie mini serialu
Postać Feyda Rauty to jest słabość logiczna filmu. Przecież mówimy o tysiącletniej hodowli genetycznej Bene Gesserit, której owocem jest psychol? To ma być tatuś finalnego produktu?! Serio? :D
Troche późny komentarz ale dopiero teraz udało mi sie obejrzeć film i "podcast". I dobra ktoś może powiedzieć, że "miałki" umysł generuje te problemy ale... Ja ogladałem diune 1 jak i diune 2 w okolicach premiery. Książek nie czytałem. Oglądając diune2 kilka razy złapałem sie na tym, że w sumie zapomniałem po co jest ta cała przyprawa i dlaczego jest tak ważna. Wiem wiem... ale jak dla mnie mogli to gdzieś powtórzy w 2 częsci w jakiś sposob. W jedynce to było tylko w napisach początkowych a później też nie zabardzo. Bo, że narkotyk dajacy wybranym mega zdolności... hmm no ok ale czy to takie ważne. A tu okazuje sie, że to jest w sumie JEDYNE "paliwo" dla statków kosmicznych. idąc tym tropem, to cała kosmiczna cywilizacja musiała zacząć sie od arrakis no bo niby jak inaczej byłoby możliwe założenie cywilizacji bez możliwości podróży? No chyba, że była możliwość podróży ale obarczona ryzykiem katastrofy czy coś. Ja nie wiem co to jest imperium jeżeli chodzi o rozmiary? 20 50 100 czy 500 czy 5000 planet? Czemu nie "skopiowano" tak cennej planety? Ja wiem, że ta ksiazka/filmy w sumie nie o tym ale cosik sie tu nie klei na logike. I skoro to tak jest jak to pisarz sobie wymyślił nie do końca logiczne to mogli to bardziej jakoś zaznaczyć, że jest to w zasadzie " JEDYNE paliwo" bo ja miałem troche mindfucka, że taka wojna jest o magiczny narkotyk. Bo niby jest to odniesienie do dzisiejszego swiata, że niby przyprawa to ropa ale no sorry bez ropy świat by dalej istniał logistycznie bo są konie można wrócić do żeglugi na żagle... wiele silników samochodowych starego typu jeżdzi na oleju po frytkach czy alkoholu który można wytwarzać prawie wszędzie.No ok przyprawa dawała moce wybranym ale czy imperium by sobie nie poradziło bez tego skoro do tej pory dawało rade bez gościa widzącego przyszłość. Wiemy, że niby nie, bo "golden patch" był wąską ścieżką ale będąc mieszkancem tego swiata można by odnieść inne wrażenie i sie tak nie emocjonować tą arrakis. Dobry film ale dla oczu laika ze świata Diuny zabrakło troche bardziej gorliwego wytłumaczenia znaczenia przyprawy. To prawie tak jakby tworzyli to hardcorowi fani znający sie na diunie i to dla nich byłoby to TAK BARDZO oczywiste z przyprawą ale dla kogoś z zewnatrz troche ciężko mi to było łyknąć. Tak, że dla mnie film ma 2 duże wady i trzecią mniejszą. 1. Wartość przyprawy, że jest to paliwo a nie po prostu mega kwas. 2. Chani xd 3. Paul mógł bardziej być pokazany, dlaczego był uważany za swietnego przywódce i proroka przez freemenów (bo planował te zwycięskie bitwy z Harkonenami). To tyle smutów odemnie ogólnie switne filmy czekam na więcej
Przyprawa jest jak imperator w WH40k.
W Diunie było już kilka cywilizacji kontrolujących galaktykę, albo jej część. Skończyły się jak kończą cywilizacje.
Arrakis odkryto i tak samo jak może się od przyprawy uzależnić jeden człowiek, uzależniła się od niej cała cywilizacja. Jest bardzo wygodna, ale nie konieczna. Nie da się jednak jej powielić, nie wiadomo dlaczego.
Nie ma to jednak znaczenia, to jest historia o ludziach. ;)
Paul był inny, bo widział przyszłość.. to jest "moc" przyprawy kształtująca cywilizacje, sekret przyprawy.
Nawigatorzy to leszcze.
Intepretacja Paula przepowiedni była błędna, to nie było kłamstwo, które ludzie przeżywali czyniąc je prawdą, ktoś przed nim przewidział przyszłość. Przewidział Jego.
Paul zobaczył przyszłość i mu się fhuj nie spodobała, scena "you made me a freak", ale w tym momencie już nie mógł jej zmienić na tyle na ile by chciał. Mógł tylko wybrać "swoją truciznę", tym samym zrozumiał że tak naprawdę nie ma żadnej mocy, nie jeśli chodzi o "przeznaczenie" ludzkości... no trochę później.
Co ty pierdolisz wogole. Ta film będzie przypominał dla debili co 10 sekund dlaczego jakieś element filmu jest istotny, mimo że zrobił to juz w 1 części jeśli chodzi o przyprawę. Nie oczekuj od filmu że ma traktować widza jak idiote, mimo że po twojej składni zdań widze ze nim jestes
Odnośnie muzyki Zimmera i tego jak korzysta z motywów z innych produkcji, nad którymi pracował to przy drugim seansie Diuny 2 wyłapałam motyw tykającego zegara z Interstellara w scenie gdzie lady Fenring uwodzi Feyda- Rauthe 🤗
Filip próbuje udowodnić, że film ma zapadające w pamięć cytaty, cytując wszystkie dialogi z filmu 😅 Niestety ten film nie ma takich dialogów, z czego pewnie Denis jest dumny, wiem bo właśnie wróciłem z kina i nic nie pamiętam😉 Pamiętam cytaty ze scen, z muzyki, ale nie słów, a ja uwielbiam słowa.
🎉najlepsza analiza i dyskusja o Dunie jaka wysluchalem! Szermierka intelektualna 1sza klasa. 👏⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️
Najmocniejszy skład jak dla mnie na kanale. Kapitalna seria materiałów o Diunie. Dzięki.
Muzyka w drugiej czesci moze byla lepsza, ale pierwsza część ma genialny montaz dzwieku, co powoduje (poniekąd mowil o tym Krzyszto), że mocniej wybrzmiewa i buduje klimat.
Znajoma była jakiś czas temu była w kinie na nowej Diunie. Jak pokazałem jej film z 1984 roku, stwierdziła że dopiero wtedy dowiedziała się o co chodziło w tej historii.
,Obrażona Chani odjeżdża na czerwiu w stronę zachodzącego słońca.... ". Ten tekst mi zostanie 😂
Ale fajna dyskusja. Aż iskrzy, a uczestnicy krzyżują klingi swoich ciętych jak krysonoże jezykow. Jestem zwykłym widzem nie krytykiem. Ale zakochałam się w Diunie. Film zwłaszcza dwójka wbiła mnie w fotel. Odświeżam książki, słucham jak się recenzenci kłócą i za kilka dni idę do kina jeszcze raz. . To jest moja odpowiedź na krytykę. Głosuję nogami i pewnie nie ja jedna. Pozdrawiam serdecznie .
Ps. Jestem pełna podziwu ile można mówić o jednym filmie..I co krytyk to inne spojrzenie.
Oprócz świata Diuny, to ja odkryłam świat krytyki filmowej 😂.
A najlepsze jak jeden narzekał, że na ekranie brakowało mu krwi i fruwających flaków, a drugi za ten brak makabry film chwalił.😂😂 I dogódź tu człowieku wszystkim.
Reżyser niby chciał pokazać przyszłe okrucieństwo Paula, ale pominął jeden z najistotniejszych elementów które mogły popchnąć go w brutalność - śmierć syna. Wątek pierwszego dziecka Paula i Chani nie istnieje, czas akcji został skompresowany do kilku miesięcy podczas gdy w książce zajmuje około 4 lata.
Z powodu kompresji czasu zlikwidowano też postać urodzonej Alii która w książce zabija barona Harkonena. Przez to tracimy wątek który miał wpływ na późniejszy rozwój postaci Alii która w Dzieciach Diuny zostaje opętana przez świadomość barona.
Takie zmiany oceniam bardzo negatywnie bo reżyser twierdzący że musi poprawić oryginał Herberta a jednocześnie niszczy bardzo ważne dla całej historii wątki, wychodzi na zwykłego hipokrytę.
Bardzo ciekawie rozmawiacie. Rzeczywiście, zacytowane teksty (bravo) są takie sobie...nie ma w nich głębi onelinera
Jak mało zawsze śledziłem polskiego youtube, to teraz mam trzech favourite twórców, których śledzę, a oni jeszcze śledzą siebie na wzajem
My jesteśmy przyjaciółmi 😎
Jestem tu bo nie czytałam tych książek i nic nie zrozumiałam z tych filmów, ale ta dyskusja mi wiele wytłumaczyła!
Oglądając początkowe sceny madlącego się Stilgara miałem przed oczami Żywot Briana. Niby śmieszne, satyra... ale czy na pewno? Może zawszę początki tak wyglądały? Wierni próbują wszystko przypasować do swojej teorii, nie zależnie od tego ile razy będą musieli obrócić kota ogonem. To świetnie widać jak ktoś uparcie broni jakiejś głupoty, w którą świecie wierzy, co choćby wydarzenia związane z pandemią pięknie pokazały. Poza tym, kto pierwszy wierzy w mesiasza? Ludzie, którzy go szukają, a szukają go, bo go potrzebują, bo sami sobie nie radzą. Ci najbardziej zdesperowani sami go znajdą, a, później będę przeprowadzać innych, resztę można znaleźć tak jak mówiła lady Jessica. Także dokładnie jak w żywocie Briana, w wydaniu Pythonów to śmieszy, ale kiedy zaczynają ginąc serki ludi w świętej wojnie to to przestaję być śmieszne, a chyba każda religia, która przetrwała do dzisiaj, miała swoją świętą wojnę i wrogów... albo ma.
Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego gremium. Twoje materiały lubię (podsumowanie pierwszej Diuny pierwszorzędne), Marcin jak zwykle klasa sama w sobie, z Krzysztofem najmniej mi po drodze, jednak cenię jego zdanie.
The single man Forda chyba jest też. Piękny film .
Bardzo fajny materiał, dziękuję za umilenie czasu w pracy ^^ Chciałbym jednak zwrócić uwagę na dwie rzeczy:
1) fajna to była dyskusja ale trochę czasem szkoda jak pan Prowadzący wcina się komuś w słowo. Ja rozumiem spór ale przez cały film co chwilę myśl któregoś z gości była przerywana (żeby nie było zdanie Prowadzącego jest ciekawe ale fajnie jakby dał dokończyć myśl gościom)
2) to już trzeci materiał o filmowej Diunie gdzie dostaje spojlery z kolejnych książek cyklu. Mniejsze czy większe ale to bez różnicy, nie powinno ich być w ogóle. Ja rozumiem dyskusje >spojlerową< ale o >filmie< a nie kolejnych książkach cyklu.
Czekałem na tą dyskusję jak Stilgar na Lisana al Gaiba... I tak jak on się nie zawiodłem!
Daliście popis panowie jak fiks! Znakomita dyskusja, ścieranie poglądów, ciekawe argumenty, fantastyczne wnioski no i to luzackie zakończenie! Bajka! Dziękuję, przyprawowy głód zaspokojony
PS Lisan al Gaib! Lisan al Gaib! Lisan al Gaib!
Od 55:38 do 56:50. O wile lepszym by było jak ta mała dzidzia by zabiła jednak swojego dziadka ze względu na bieg historii jaki nastał w książkach. Trzeba zauważyć jeszcze że to nie jest zwyczajne dziecko, a osoba która ma dostęp do wiedzy przez swoje geny no i jest na melanżu od urodzenia.
Według mnie 1:35:45 sceny w których Harkonnenowie zabijają swoich ludzi jest prostacką wskazówką od autora filmu (czy kogoś tam) do oglądających ,,Oni są bardzo źli bardzo i to jeszcze mega źli". Jest to leniwy zabieg i poniżej tego poziomu na jaki ten film zyskuje uznanie.
Najbardziej jednak bolała mnie końcówka, która według mnie zniszczyła sens powstania ekranizacji Mesjasza Diuny i Dzieci Diuny. Pogodziłem się co prawda z nie istniejącym w filmie pierwotnego dziecka Pawła i Chani, chodź szkoda bo to miało jakieś znaczenie (według mnie) w II tomie. Wracając Pierwszy to jak Paweł Zabija swojego dziadka, a nie Alia. Drugi i ostatni to niezrozumiała zagrywka z Chani, no przepraszam jak oni chcą zrobić ekranizację II Tomu Mesjasz Diuny? Można to jakoś oczywiście to zmodyfikować aby było zgodnie z książką, ale z filmu wiemy tylko tyle, że Chani jeździ sobie po piasku na robaku, bądź w jego brzuchu.
Słowa Imperatora do Paula odnośnie jego ojca miały na celu poniżyć Atrydów, a nie przedstawić jego prawdziwe motywy. Trochę jak przegrany w dyskusji widzący swoją porażkę zaczyna odnosić się do ad personam myśląc, że w jakikolwiek sposób jeszcze wyjdzie z niej obronną ręką, a tak naprawdę się ośmiesza. Bo Leto jaki był, każdy widział. Ostatnią rzeczą jaką można było o nim powiedzieć to to, że był słaby.
Bardzo dziękuję za ten kawał dobrego sporu. Jedyna uwaga do autora - i nie zrozum mnie tu proszę źle - mam wrażenie, że na siłę próbowałeś bronić Villanueva, wobec sensownych zarzutów Krzyśka a ja jako nowicjusz w świecie Diuny miałem dokładnie takie wrażenia jak Krzysztof. Villnevue obroni się box officem.
Nie bronię reżysera. Bronię dzieła i swojego wyboru - dzieła które oceniam najwyżej.
Cześć Filipie, chyba nikt nie powiedział, że dobrym pomysłem byłoby żeby w kolejnej części Diuny muzykę zrobił Ludwig Göransson 😊 moim zdaniem mogłoby wyjść z tego coś ciekawego. Pozdrawiam 👋
Panowie wasza dyskucja uświadomiła mi bardzo ważną dla mnie kwestię, z którą czułem zgrzyt gdy po obejrzeniu filmowej cześci pierwszej przeczytałem książkę. Przedstawienie księcia Leto. Wg mnie on na prawdę nie był słabym naiwniakiem, który dał się wciągnąć w intrygę Bene Geserit i Imperatora. Dla mnie on stawił czoło swojemu "przeznaczeniu" i większym siłą, które powstały w naturalnej konsekwencji wzostu jego siły i szacunku u wielkich rodów. Wiedział, że musi się z tym zmierzyć i zrobił to mądrze z nieprzeciętną odwagą, gdy po cichu podważano jego decyzje. Warto zauważyć, że Tufir i ich siatka szpiegowska trafnie rozpoznała i oceniła siłę Fremenów, czego nie wiedział sam Imperator. Wiedzieli, że coś jest na rzeczy z tym, że planeta nie jest w całości obserwowana przez Gildię. Jego plan na prawdę mógł się udać, co pokazała przyszłość Paula. Po prostu Imperator był na tyle zdeterminowany, że nie dał im zbyt wiele czasu na Arrakis.
W kwestii tej zemsty wspominanej w drugiej części filmu. W książce Tufir często zaznaczał, że Paul przypomina mu jego dziadka, który zginął w wyniku swej zbyt wielkiej brawury zabity przez byka. Gdyby w tym aspekcie Paul bardziej przypominał Leto może uniknął by Dzichadu, ale to już moja lekka nadinterpretacja ;)
Pozdrawiam serdecznie! :)
Tak zgadzam się ze 10 min dłuższy film nie zrobił by wiele złego ale może pokazał by mentantow, trochę technologii czy Nawigatorów(jako tez przyszła zapowiedz) ale zły to film nie był 10/12.
godzinę dłuższy też by nie zrobił nic złego :3
szczególnie gdyby zaopatrzyć widzów w stillsuity.
Nie oglądałem filmu ale jeżeli słyszę, że wątek Alii, która zabija Harkonenna został pominięty to ja pierdzielę. Jak tak można? Co z tego, że ona jest 3-latką i baby ninja. Przecież to między innymi o to chodziło. Jak teraz wyjaśnić przednarodzenie, fakt dla którego Jessika ucieknie w kolejnych częściach, jak wytłumaczyć to co stanie się w dzieciach Diuny, przecież Alia jest Złym Duchem, zawładnie nią Harkonnen. Przecież sprawienie, że Alia nie jest przednarodzona i nie jest złym duchem burzy wszystko w istocie kolejnych części Diuny. Prosto dało się wytłumaczyć dlaczego 3-latka normalnie rozmawia, zresztą mind fuck spowodowany faktem, że 3 latka rozmawia jak dorosły byłby wspaniały bo nawet w samej książce wiele postaci miało "wtf" i bało się tego dorosłego dziecka. Nawet łatwiej było z niej zrobić złego ducha bo już fakt rozmawiania przez dziecko jak dorosły budziłoby lęk i dyskomfort u widza. Dla mnie debilny zabieg burzący całą dalszą część historii, w której Alia też jest ważna (mimo, że głupio zabita przez Herberta według mnie).
W ogóle tego nie rozumiem. Jak to wytłumaczyć? Normalnie, tak jak w Dzieciach Diuny i w Mesjaszu, gdzie Alia autentycznie stała się zbędnym tłem i cały jej build up w pierwszej Diunie NIE ZOSTAŁ wykorzystany az do dzieci Diuny.
Nie wystarczy Ci fakt, że cały film wierzyć że jako nienarodzone dziecko jest już świadoma?
Całkiem długo komentarz o filmie którego się nie widziało. „Prosto można było wytłumaczyć” - tak, to można wytłumaczyć prosto. Zrezygnowano z tego ponieważ TO BY WYGLĄDAŁO GŁUPIO. Jeśli dla niektórych Stilgar w tym filmie był borderline slapstickowy, to co by tu powiedzieć o gadającej i spełni rozwiniętej kilkulatce. Wyglądałoby to śmiesznie i głupio i wywoływało śmieszna reakcje. Przecież nic nie zostało zmienione co do przednarodzenia, po prostu wizualnie lepiej wygląda Jessica trzymająca się za brzuch i przekazująca co mówi jej płód, niż w pełni świadoma CGI 3-latka jak ta odmładzana dziewczyna z Zmierzchu (do tej pory uncanny Valley tamtej postaci to mem).
Cudowna dyskusja!! Nie wiedziałem że potrzebowałem crossoveru diuny i peaky blinders, ale teraz już wiem
Jestem po drugim seansie i podtrzymuję wszystko o czym wcześniej pisałem. Pewne wątki i sceny nie wybrzewają tak dobrze jak w książce. Aprobuję podejście reżysera do ukazywania świata wizualnie zamiast dialogami, jednak mam wrażenie, że w niektórych scenach zwiększenie liczby dialogów byłoby wartością dodaną.
Postać imperatora zupełnie niewykorzystana i można się również przyczepić do strasznie jednowymiarowych postaci Harkonennów. ( Chociaż to niestety ma swoje podłoże w materiale źródłowym) To po prostu źli ludzie byli. Według mnie pewne wątki zostały również spłycone w porównaniu do książki, ale dawno jej nie czytalem, wiec mogę się w tej kwestii mylić. Finał mnie rozczarował pod względem bobmastycznej akcji. Być może zabrakło budgetu. Dla mnie solidne 8/10, ale zgodzę się, że wizualnie 10/10 Arcydzieło!
Osobiście zabrakło mi w rozmowie poruszenia tematu postaci Paula. Wszyscy go zachwalają jaką to nie jest świetnie napisaną postacią i jakiego to on nie ma konfliktu wewnętrznego, w momencie gdy ja osobiście go totalnie nie kupuję, a konflikt wewnętrzny jest zmarnowany.
Cała postać Paula w tym filmie kręci się wokół tego, że w swoich snach widzi rzeczywistość w której miliony ludzi umierają i za wszelką cenę nie chce do tego doprowadzić przez co nie udaje się na północ, mówi ludziom że nie jest ich mesjaszem, etc. Potem Harkonnenowie atakują sicz i wszyscy zostają zmuszeni do ucieczki na południe. Paul dosłownie chce zostać na miejscu, bo tak mocno obawia się że jego wizje się spełnią. Ale pod namową Gurneya i Chani mówiących mu, że generalnie dopóki będzie sobą to wszysko będzie git decyduje się udać na te południe. A potem wypija magiczne mambo dżambo, robi fikołka i staje się kompletnie odmienioną osobą nawet nie na przestrzeni jednej sceny, tylko poza ekranem. W jednej scenie pije soczek, a w kolejnej przeczy wszystkim wartością, które wyznawał przez 1,5 filmu. Tak nie wygląda rozwój bohatera. To jest pomijanie rozwoju, aby dostać postać, którą wymarzył sobie scenarzysta. Po pierwsze Paul zostaje zmuszony przez czynniki kompletnie od siebie niezależne do podjęcia decyzji i udania się na południe, a po drugie udając się tam nie uważa że śmierć milionów ludzi jest okej, tylko wręcz przeciwnie - zdaje sobie sprawę z ryzyka jakie niesie za sobą ta decyzja i zamierza aktywnie starać się temu zapobiec. Więc ja przepraszam ale ta decyzja nie ma racji bycia climaxem jego wątku usprawiedliwiającym późniejszą nagła zmianę w charakterze, bo po pierwsze film zbyt błacho ją traktuje w kontraście do konsekwencji jakie za sobą niesie, a po drugie postać w tym momencie posiada zbyt małą siłę sprawczą i decyzyjność, aby był to satysfakcjonujący climax. I tak, można powiedzieć że przyszłość jest z góry napisana i w ogóle (nie czytałem książek ale słyszałem takie argumenty), tylko pisanie takich postaci opiera się na stworzeniu iluzji, że one właśnie posiadają tą decyzyjność.
Magiczne pićko jest świetnym plot devicem, tylko właśnie plot devicem, bo w filmie robi ono za rozwój bohatera. To jest świetny katalizator pozwalający na rozwinięcie konfliktu wewnętrznego Paula. Paul po wypiciu soku z gumijagód widzi "wszystko" i w tym właśnie miejscu powinien zacząć się prawdziwy konflikt, a nie zakończyć jak w filmie. Dobry fragment filmu powinien być przeznaczony na Paula dochodzącego do realizji, że jedyną drogą do osiągnięcia jego celu jest doprowadzenie do śmierci milionów istnień, spełnienia snu którym był tak przerażony i był gotowy umrzeć aby do niego nie doprowadzić. To właśnie powinien być climax jego wątku. Paul trzymający w jednej ręce swoją moralność, to kim jest i wszystko w co wierzy, a w drugiej swój cel i jego koszt.
1. Paula zszokowało zniszczenie Siczy Tabr oraz wizje śmierci Chani. Przez to zaczął kwestionować swoją moralność (rozmowa z Dżamisem, którą pomijasz) i ostatecznie podjął decyzję o wypełnieniu planu BG. Paul wiedział, że właśnie zostanie KH skończy się tragedią; patrz - rozmowa z Gurneyem: "Gurney - Bo tracisz kontrolę. Paul - Bo ją zyskuje"
2. W filmie to Chani jest głównym głosem rozsądku, nie Paul. Nie wiem jak możesz napisać, że decyzja nie ponosi żadnych konsekwencji, kiedy traci swoją ukochaną i wywołuje wojnę intergalaktyczną XD
3. Rozliczenie Paula z jego sumieniem ma miejsce w "Mesjaszu Diuny", do którego Dennis świetnie stworzył pomost. Gdybyś przeczytał, to byś wiedział.
@@zeex5029
1. Wątek Paula ma wprowadzenie i rozwinięcie, problem jest w tym że nie istnieje w nim punkt kulminacyjny. Poznajemy Paula, poznajemy jego dylemat, a potem przeskakujemy do Paula który już przeszedł pełną drogę. Już nawet obraza dla ludzkości jaką jest 8 sezon GoT posiada punkt kulminacyjny dla przemiany Daenerys w hitlera. Jest to absolutnie beznadziejnie napisane, ale jest. Diuna Part 2 nie ma nawet czegoś co przypominałoby punkt kulminacyjny dla wątku Paula, jest on kompletnie pominięty przez co cały wątek staje się niesatysfakcjonujący, a przemiana niezrozumiała.
2. Chani przez cały film werbalizuje wszystkie obawy Paula, w zasadzie to jest cała jej rola w tym filmie przez jakieś 2h. Nigdzie nie napisałem, że nie ma konsekwencji, wręcz przeciwnie. Polecam przeczytać mój komentarz jeszcze raz.
3. Kiedy się nauczymy, że po pierwsze nie można usprawiedliwiać problemów filmu książkami, bo są to osobne dzieła i po drugie, że książki nie są jakąś świętością i fakt że coś jest 1:1 przeniesione czyni to dobrym.
@@zeex5029
1. Wątek Paula ma wstęp i rozwinięcie, punkt kulminacyjny - najważniejszy element - nie istnieje. Po przedstawieniu konfliktu od razu przeskakujemy do miejsca w którym Paul przeszedł całą drogę. Już nawet obraza dla ludzkości jaką jest 8 sezon GoT posiada punkt kulminacyjny wątku Daenery. Gówniany, bo gówniany ale jest.
2. Dosłownie jedyną rolą Chani przez 2/3 jest werbalizowanie dla nas obaw jakie ma Paul - a przynajmniej ja w taki sposób odbierałem jej postać. Nigdzie nie napisałem, że nie ma konsekwencji, napisałem coś wręcz przeciwnego. Polecam przeczytać moją wypowiedź jeszcze raz.
3. Co mnie obchodzą książki? Oglądam i oceniam film, a nie książki.
@@fanatyk_pizzy punktem kulminacyjnym jest stanie się Kwizatz Haderachiem, do czego zmierzał w obu filmach. Obajrzałeś 1 przed wybraniem się do kina? Bo jest o tym mowa. Paul zaczyna jako niepewne siebie dziecko a staje się bezlitosnym wodzem. Najpierw testują go Hakonnenowie, potem pustynia, finalnie Woda Życia.
2. Chani obrazuje cene jaką płaci Paul za obraną ścieżkę. Obawy werbalizuje on sam przez pierwszą połowę filmu, widocznie oglądałeś tiktoki w czasie seansu.
3. To mówię ci, że historia Paula toczy się jeszcze dalej, więc nie ma co oczekiwać od drugiego filmu w trylogii finalizacji tego wątku. Maj i jego fanboje przedstawiają sytuację jakby Part 2 to był stand-alone, no xD
@@fanatyk_pizzy
1. Punktem kulminacyjnym jest zostanie Kwisatz Haderachiem przez Paula Paul umiera i odradza się jako Mesjasz. Stawka - krwawy dżihad jest podkreślany od samego początku. Cała ta dynamika była zapowiedzianie już w pierwszej części oraz podkreślone w drugiej (rozmowa z Dżamisem). Jest to filozoficzny komentarz nt. determinizmu. Podobne było AOT, co również fanom marvelowskich herosów zgrzytało. Zaprzeczasz swój pierwszy komentarz, bo najpierw twierdzisz, że Paul się nie rozwija, potem chyba sobie przypominasz 1 część xd.
2. Rolą Chani jest ukazaniem stawki oraz ceny, jaką Paul płaci za dopełnienie przeznaczenia. Jest ukazaniem wątpliwości nie tylko widowni, ale i Paula oraz jest odwróceniem jej postaci książkowej (gdzie była uległa), co nadaje jej kobiecego rozsądku.
3. Planowana jest trylogia, dlatego mówię - spokojnie, wszystkie wątki się dopną.
Bardzo ciekawa dyskusja tak ogólnie.
Wiele uwag krytycznych do podpisania się przeze mnie obydwoma rękami, ja mam milion pytań jak to niby działa i to od takich skrajnie może durnych (ta woda w tych podziemnych cmentarzach to im nie paruje?) do podobnych jakie są tu stawianie, a ja dodatkowo nie mam tła innego niż pierwszy film i ogólnikowo fabula Dune2000.
Najlepsze ze wychodząc z kina pomyslalem o prometeuszu co sie niby mi dobrze oglądało ale po wyjściu dosłownie w 5 minut mi sie fabuła tego filmu rozsypała, a tu się okazuje ze współscenarzysta ten sam xd. Nota bene chudy łysy faktycznie podobna charakteryzacja jak ziomki z prometeusza, ale to zakładam że widać tak się tworzy sztuczną łysinę u aktora co nie może dać sobie zgolić włosów i brwi do zera
Pomimo tych uwag krytycznych to całe szczęscie ze villeneuve robi te filmy (w sumie w podobny sposób), ogląda się je świetnie mimo wszystkich zarzutów.
Te twarze… w tym temacie… to… to… TO CROSSOVER ŻYCIA ❤ Nie wiedzieliśmy jak bardzo tego potrzebowaliśmy, póki nie zobaczyliśmy ❤
I promise to deliver more.
Diuna II nie jest filmem bez wad, ale wciąż bardzo dobrym. Są tu na pewno problemy z tempem i ze zbyt dużym nagromadzeniem wątków, przez co film nie ma swojego rytmu, a w pewnym momencie staje się zlepkiem dobrych i potrzebnych scen, które jednak ze sobą nie współgrają. Biorąc to pod uwagę, dziwią mnie zarzuty na zasadzie „dlaczego w filmie mało jest tego? jak mógł pominąć to?” Metraż nie jest z gumy, a ostatnie czego potrzeba tej ekranizacji to dodatkowe wątki.
Zgoda za to co do tego, że wiele rzeczy może być tu nieczytelnych dla osób, które nie znają książki. Ja czytałem ją 5 lat temu, coś tam pamiętam, a pewne rzeczy były dla mnie i tak wątpliwe. Filip, weź pod uwagę, że masz perspektywę osoby, która czytała to wszystko teraz, więc łatwiej łączysz kropki.
A wygadana i rozgarnięta, 3-letnia Alia, mordująca barona byłaby super. To byłoby tak dziwne, że aż zajebiste. Coś na pograniczu „doliny niesamowitości”
Mogłabym napisać jaka to była dobra dyskusja, że dobrze się Was słucha, że tłumy na czatach, że Alia byłaby zajebista dla fanów książek, ale zbyt dziwna dla reszty widzów, ale zostawię Was tylko z tym...
... "Dreams are messages from the deep"
"My Desert. My Arrakis. My Dune!"
Kurczę Panowie, cóż za wspaniała debato-dyskusjo-miniscysja. Słuchało się niemniej interesująco niż oglądało wielkie dzieło jakim była druga cześć diuny 🙌🏽
Super materiał !
P.S. Husaria rozstrzelana zanim uderzyła ? Akurat husaria walczyła zacnie gdzie potężnym atakiem przebili wiele rzutów armii szwedzkiej. Zagrażali nawet królowi - dotarli do Karola Gustawa, na którego kopią ruszył Jakub Kowalewski powodując, że ten spadł z konia.
Króla szwedzkiego ponoć uratował wyborowy strzelec, w każdym razie po bitwie Karol Gustaw doceniając męstwo, urządził nawet husarzowi uroczysty pogrzeb.
Jak słysze każdy z was nakręciłby lepszą Diune niż Villeneuve, Szczególnie Maj.
Denis nakręcił tylko film, na który idą tłumy i jak widać po ocenach i opiniach - wychodzą zachwycone. My byśmy nakręcili film dla fandomu, który na zawsze zakopałby szansę na kontynuowanie ekranizacji Diuny.
i to sie nazywa trzeźwy osąd@@BezSchematu
Wielkie dzięki Panowie za dyskusje. Uwielbiam was oglądać, jesteście właściwie czymś w rodzaju, idę na nową Diunę - after kino - bez schematu omówienie. Uwielbiam to gdyż mogę dłużej czerpać przyjemność z filmu i zachwycania się nim. Pozdrawiam Pana Marcina, Krzysztof Jamniki dla Ciebie, Filip dzięki za to co robisz i za ten kanał. P.S Brakowało tylko Grzegorza
Pan @KrzysztofMMaj - wow, żyleta. Zmykam na jego kanał! :)
więcej sporów w takim składzie!
podstawowy problem to odstępstwo diuny pisanej od filmu to brak narodzin aliji, to ona zabiła barona, brak śmierci syna paula z chini
Wydaje mi się, że pewne rzeczy, takie jak: dlaczego w tym świecie używa się głównie broni białej" powinno być w jakiś sposób przypomniane. Pierwsza Diuna trafiła do kin ponad 2 lata temu, a nie każdy jej widz to zajawkowicz, który to wszystko pamięta. Przecież jakby na początku drugiej części dali plansze z opisem najważniejszych punktów z tego świata, w ramach przypomnienia, to nikomu by się krzywda nie stała.
Plansza z opisem punktów świata?
Film to nie gra wideo ani wikipedia.
Jak chcesz się czegoś dowiedzieć to sobie do czytaj. Film nie ma traktować widza jak idioty podając mu każda informacje na tacy. Widzę że durna papka netfliksowa przyzwyczaiła do tego ludzi
@@BezSchematu z jakimś streszczeniem - jak w Gwiezdnych Wojnach. Zresztą plansza to tylko przykład.
głowiąc się nad arthousowym reżyserem pomyślałem od razu o Johanie Rencku od Czernobyla - this could be the man
Thanos myslal, ze gra w Sicario3, a tak powaznie. Hobbit - 300 stron - 3 filmy ; Diuna - 600 stron - 2 filmy. Szkoda, ze nie zrobil 3 czesci i kazdy by byl zadowolony (wszystkie watki, niespieszne zakonczeni, nie marnowanie tasmy na 'powtorki' :))
Biedak nie miał wiele do zagrania. Ale scena spotkania z Paulem chwyta za serce
No i Hobbit nie powinien być trylogią xd
@@zeex5029 $$$ sie musial zgadzac:)
@@model84 dla mnie dla Diuny wystarczyłoby 30-60 minut więcej dla drugiego filmu, bo niedosyt był
Hobbita bardziej adekwatnie byłoby porównać z Władcą Pierścieni. Gdyby chcieli to tak rozciągnąć jak Hobbita to LOTR miałby 15 filmów, a nie 3. Krótko mówiąc - to Hobbit ma za dużo filmów, a nie inne książki za mało
Świetna rozmowa, ale bardzo szkoda, że nie uprzedziliście, że tak dużo będziecie spoilerować z tego, co się wydarzy później.
Wg mnie wszystko sprowadza się do tego, że adaptacja powinna mieć 3 części. Choć i tak nie będę narzekał, bo film (mimo wad) po prostu broni się.
BTW osobiście uwielbiam stylistykę Harkonnenów, która nawiązuje do Gigera.
Rzeczywiście czuć Gigera. Dzięki za Twoje spostrzeżenie.
Moim zdaniem nie ma sensu porównywać trzy godzinnego filmu z kilkudziesiąt godzinnym serialem pokroju Gry o Tron. Dwa różne formaty na ekranizację kilkuset czy kilku tysięcy stron tesktu książek. Przyznam, że dla Diuny lepszym moim zdaniem formatem byłby właśnie taki serial na hbo :) Aczkolwiek to co zrobił Denis z Diuną to cudo.
Miniserial z 2000 roku jest bardziej udaną adaptacją (szczególnie pod względem wkomponowania wizji Paula Atrydy w fabułę, które jest dużo zgrabniej przeprowadzone niż u Lyncha lub Villeneuve'a)
Pragnę zabrać głos w dyskusji bardziej merytoryczny, niż komentarze na gorąco po filmie, który mnie rozczarował zwłaszcza, iż sprowokował mnie do ponownego przeczytania książki w celu zatarcia tego wspomnienia
Na początek kamyczek do ogródka światotwórstwa. O ile podobała mi się scena chwytania czerwia i interesująco rozwinęła ten koncept z książki (wyobrażałem sobie chwytania czerwia na płaskiej powierzchni pustyni a filmowe wykorzystanie wydm jest genialnym konceptem), to nie rozumiem zabiegu, iż czerwie zapierdzielają 200 kilometrów na godzinę. W książkach schwytanego czerwia można było kontrolować - skręcać, poganiać, zatrzymywać. W filmowej wersji nie wyobrażam sobie instalacji palankinu dla matki wielebnej na grzbiecie czerwia, który startuje w wyścigu formuły 1 bez zatrzymania. Ale to detal.
O Harkonenach powiedzieliście dość. Można by jedynie chcieć ukazania poddanych Harkonenów na Gidi Prime, jako zastraszonych niewolników jakimi w rzeczywistości byli, a poza cytadelą Barona planeta była wielką fabryką i barakami dla tychże. Taki detal, ale dodatkowo niuansował by tą frakcję.
Fremeni. Zabrakło trochę niuansowania ich życia - brak dyscypliny filtrfrakowej w siczy, za to mamy fremenów biwakujących w dzień przed wejściem do siczy. Książkowo Stilgar tłumaczy Paulowi, że na Arrakis rytm życia jest odwrócony - śpi się gorącym, jasnym dniem a funkcjonuje chłodną nocą, która dodatkowo ukrywa ich ruchy. Ogólnie w książce fremeni na północnej półkuli raczej się kryli i chronili przed patrolami i tylko sporadycznie ich atakowali, a nie pląsali beztrosko po wydmach. Pustynia w filmie wg. mnie w ogóle nie oddaje swojej grozy.
35:22 Stilgar. Och Stilgar. Gdzie się podział dumny twardy naib z pierwszej części ze sceny narady sztabu Księcia Leto, kiedy samym wejściem i oszczędnymi zdaniami kreuje swój rys. Tu zrobili z niego fanatyka, który jest tragikomiczny. Jeśli był potrzebny bohater ślepo zapatrzony w Paula, to nic nie szkodziło wprowadzić jednego z fedajkinów - Otheyma, Korbę czy innego z porócznuków. Stilgar powinien pozostać oszczędny w słowach, głoszący mądrość plemienia. Nawet w książkowej scenie, kiedy Paul przejmuje przywództwo nad Fremenami Stilgar tytułuje go „Niech żyje książę Paul MuadDib” - książę, nie Mahdi.
44:29 Nie mogę się zgodzić Filipie. Leto nie tyle chce zdobyć serca Fremenów, co chce zbudować z nich armię mogącą się przeciwstawić sardaukarom nie tylko na drodze kupowania ich poparcia. Jeszcze na Kaladanie mówi do Paula że on wie, że Arrakis to pułapka i otwarta konformtacja z Szaddamem, ale musi grać w tę grę i zbudować potęgę pustyni. Z reszta Imperator knuje plan pozbycia się Atrydów, bo zyskują popularność w Landsradzie i podobnie jak Szaddam na Salusa Secundusie tak Leto na Arrakich chciał budować armię elitarnych wojowników zaprawionych w najcięższych warunkach. W tym nie było rządów serca, tylko czysty pragmatyzm.
58:07 Sam Imperator. W książce miał ok 60 lat, ale ze względu na zazywanie melanżu wyglądał na ok 30 i miał rude włosy i ubierał się w mundur saudarkara ze wszystkimi dystynkcjami i hełem bursega - wyższego dowódcy, ale rozumiem - wizja reżysera. Mimo, iż w książce występuje w samym finale, to dużo o nim wzmianek jest wycinkach z kronik Irulany. Jest sportretowany jako dumny i wyniosły i co więcej - podziwiał księcia Leto, z którym był spowinowacony (a nawet mieli jakieś wspólne rysy twarzy).
50:40 - zgadzam się z Krzysztofem. Gildia ze swoimi nawigatorami i monopolem na podróże kosmiczne jest osią wszechświata w Diunie. Wycięcie Gildii i roli przyprawy w prekognicji nawigatorów burzy tą oś - kto włada przyprawą włada całym handlem w imperium czyli włada wszechświatem. Nawet Imperator był uzależniony od gildii - transport sardaukarów na inne planety nie był możliwy bez gildii, która tym samym mogła decydować o polityce w Imperium.
53:07 zgadzam się, że wizja atomowej zagłady pól przyprawowych dla celów filmu jest bardziej plastyczna, ale nie zgadzam się z Twoim trywializowaniem lore, jakimiś trzema miesiącami rozlewania wody wszędzie gdzie trzeba. W książce dokładnie wyjaśnione byłe ekologiczne uwarunkowania cyklu rozwojowego czerwi i to czym była masa preprzyprawowa i w jaki sposób miało to unicestwić produkcję przyprawy. To jest argumentum ad absurdum.
56:28 Brak Alii zabijającej barona miałby poważne implikacje dla tej postaci, gdyby adaptowano Dzieci Diuny.
57:00 To jest największy bullshit tego filmu. Lady Jessica popychająca Paula do agonii przyprawowej. Nie ma to żadnego uzasadnienia biorąc pod uwagę, że na tym etapie nie mogła wiedzieć, że przeżyje taką próbę.
1:04:55 Nie mogę się bardziej nie zgodzić. Bene Gesserit działają dla dobra Imperium? Serio? One tylko na sztandarach mają hasło, że żyją po to by służyć, ale de facto służą tylko swojemu zgromadzeniu. To ich plan eugeniczny jest istotą ich istnienia i dążą do stworzenia Kwizatz Haderach dla własnych celów. Przeciez manipulują, uwodzą i podszeptują wysokim roda tylko po to, by osiągnąć cel genetyczny (vide scena z Lady Fanring)
1:17:45 Palenie zwłok przez Fremenów to absurd. Wcześniej jest scena jak odzyskują wodę z zabitych kilkunastu ludzi, a tu wodę tysiąców puszczają z dymem. Zaprzeczenie podstawy uniwersum.
1:36:48 W książce Paul zwraca uwagę, że sardaukarzy nie byli gotowi na porażkę i odbiło się to na ich psychice. Nawet stwierdza, że nie może powtórzyć tego błędu i musi wyszkolić swoich fremenów, żeby nie mieli tej słabości. 1:38:35 nie jeden fremen na 3 sardaukarów, ale w walce z setką sardaukarów fremeni stracili 2-3 ludzi.
Zapraszam do polemiki.
Zgadzam się z Twoimi uwagami. Jestem fanką Diuny jako całości epopei.
Szkoda że dyskusja jest tak szybko po premierze. Ja dopiero wróciłem z seansu więc na świeżo - pierwsza cześć podobała mi się bardziej. Dla mnie "dwójka" miała problem z tempem. Pierwsza godzina wlekła się zaś po odnalezieniu Halleck-a nagle przyspiesza. Piękne zobrazowane "wizje" które tak lubiłem w jedynce, tu zaczęły mnie irytować. Kolejny minus to scena z Feydem na arenie - pokazuje to że jest po prostu psycholem - oraz brak Alii od Noża ( bardzo ważna postać uniwersum). Mimo to Diuna to moim zdaniem najlepszy film jaki od lat wiedziałem
moim zdaniem Diunę skrzywdziło to, że na siłę przepchnięto ją do tej samej kategorii wiekowej, co "Harry Potter - Więzień Azkabanu". Przez to film traci na wyrazie, konflikt staje się tylko konfliktem o wpływy, a nie walką z ucieleśnieniem zepsucia moralnego w najobrzydliwszej formie. No i postacie tracą wyraz. Baron jest tylko konkurentem Paula, a nie potworem napawającym się strachem, cierpieniem , który uwielbia chłopców. Stilgar z charyzmatycznego lidera stał się religijnym głupkiem, który nie pasuje to tej chorej opowieści. Poza tym dobrze się oglądało i fantastycznie wizualnie zrobione, choć też można się przyczepić, że jazda na czerwiu nie wyglądała za dobrze
39:31 Nie no, muszę coś napisać... Filmu tak wypełnionego symbolizmem, niewypowiedzianymi zwrotami i niewyjaśnionymi konceptami które można odczytać tylko poprzez uważne śledzenie fabuły dawno nie widziałem. Rozumiem, że to nie jest dokładnie to samo o czym Ty mówisz w książce, ale stwierdzenie, że film nie szanuje Cię jako widza i się o Ciebie troszczy nie jest fair. Chociaż możliwe że jako fan książki tego po prostu nie zauważyłeś, bo wszystko co film omija, Ty po prostu wiesz. Ja jako osoba książki nie czytająca odczułem to doskonale.
Giełzak jaki dropmic z tą olgą arystokarczuk w 2:01:10 XDDDDDD
co to jest dropmic
czytałem diunę w 1987 roku wtedy to była jedna z lepszych pozycji, ale nie jest to dla mnie typowy s-f, w zasadzie diuna tom 1 i 2 to pozycja jedna z lepszych u mnie, ale kolejne 4 tomy to już odlot franka totalny. wtedy bez podtekstu islamskiego wiele spraw nie było w takiej optyce, teraz widzę że jest tam wiele naleciałości obecnych mieszkańców bliskiego wschodu.
Lathimos albo Ari Aster jako reżyser Boga Imperatora to mogłoby arcydzieło, które pewnie byłoby oglądalne dla garstki ludzi w tym mnie, ale byłbym przeszczęśliwy.
Wreszcie ktoś podobnie do mnie uważa, że w filmowej Diunie odarto tarcze z ich ogromnego znaczenia
Ale tarcze na Diunie NIE MAJĄ znaczenia…. Nie rozumiem tego komentarza.
@@BezSchematu No właśnie mają, bo ograniczają walkę i narzucają specyficzny jej system.
@@dariuszpodhalanski6898 też tak to pamiętam, ogromna część strategii opiera się na ograniczeniach tarcz✨️
@@dariuszpodhalanski6898 Ale czy na Diunie tarcze nie przyciągają czerwi?
@@loczek1965 Przyciągają. Ale chodzi mi o to, że w filmach zniwelowano ich znaczenie. Wprowadzono dziwne wibrujące i wybuchające pociski, które powoli przeciskają się przez tarczę i niszczą obiekt przez nią otoczony. Wprowadzono walkę przy użyciu laserków. Po prostu takich zmian było zbyt dużo, przez co tarcza wydaje się być w ogóle nieefektywna. A w książkach z broni palnej nie korzystano prawie w ogóle, właśnie przez ograniczenia, które niosły ze sobą tarcze. W filmach Villeneuvea wprowadzono parę maleńkich zmian względem książki, w dużej części na dobre, ale między innymi ten aspekt lekko mi przeszkadza. Co nie zmienia faktu, że filmy są znakomite.
Co jest złego w Palpatinie i w fakcie że villan może być 100% villanem? Taka konwencja, Gwiezdne Wojny nigdy niemiały być głębokie. Zarzut totalnie z D.
W oryginalnej 2x trylogii palpatina nie ma w sumie dużo ale... obejrzyj sobie filmik na yt "siths was right" czy jakos tak. Jest to w prześmiewczej konwencji zrobione i niektore argumenty są typowo prześmiewcze ale moim zdaniem jest coś na rzeczy. W sensie jedi dobrzy a sithowie złole chyba nie do końca jest orawdą patrząc na to obiektywnie z boku a nie jako "widz wychowany na jedi". Bo jedi mieli wady i robili dziwne rzeczy z np. dziećmi a sithowi dobrzy nie byli ale widzisz np. tacy dyktatorzy też maja zalety, że np. utrzymują pewien porządek (co sie stało jak zabrakło Husseina w prawdziwym świecie?). Tak, że moim zdaniem dwie szarości tylko widz jest dosłownie wychowany w zakonie heh
Uwielbiam Wasze kulturalne spieranie się ❤
Jak i my.
Crossovers that nobody asked for but everybody needed
Wyschnięta pustynia.
Bez oazy i cienia.
Wilgoć ulotna.
Bo ziemia gorąca.
Za dużo jest słońca.
Skaliste równiny.
Złociste wyżyny.
Podmuch wiatru
Zabija.
Bo zmienia się w burze.
W piaszczystą wichurę.
W środku tego piekła.
Stoi jedna postać.
Już nie chce tu zostać.
Ale w jaką ma stronę,
Pójść?
Kiedy każdy kierunek,
To nie jest ratunek.
Przed swoim losem.
Bo miłość,
stała się przyprawą.
Dla śmierci.
Już widzę komentarze feministek, gdyby w filmie Paul przyjął Chani do swojego łoża :D Nie ma wątku z żoną nie dlatego by rozgniewać muzułmanów, tylko po to by nie rozgniewać lewicy. Chani stawia się Stilgarowi. Sprzeciwia się dyktaturze i fanatyzmowi. Razem z przyjaciółką śmieją się z tradycji. Bądźmy poważni. To jest typowa postać typu woke. Tylko złagodzona, bo reżyser doskonale zdawał sobie sprawę, że nikt jej nie polubi jako postaci, jeżeli będzie Mary Sue. Chani, w filmie, jest jednowymiarowa do bólu :( Żadne fikołki intelektualne tego nie zmienią.
"Film lepszy niż książka"
Nie da się wybronić tej tezy :(
Paul dzielił łoże z Chani, więc coś pomyliłeś.
Niemniej, filmowa Chani jest, jaka jest, bo ta książkowa, a więc zapatrzona w mężczyznę, oddana mu bez reszty, całkowicie podporządkowana i godząca się na bycie z nim, pomimo jego ślubu z inną kobietą, w dzisiejszej popkulturze by po prostu nie przeszła. Nawet jeśli Krzysztof twierdzi, że to wciąż nie postać feministyczna, to jednak ma ona w sobie zdecydowanie więcej swojego zdania, niż jej książkowy pierwowzór.
Zresztą sama Zendaya mówiła gdzieś, że nigdy nie zagra postaci, która nie ma sprawczości. Tutaj ostatnia scena jest jej, w zasadzie jakby była główną bohaterką filmu.
@@bakan89
"Paul dzielił łoże z Chani, więc coś pomyliłeś."
Obawiam się, że to Ty nie ogarniasz tego co napisałem. Gdzie w filmie masz informację, że Chani była żoną Jamisa i Paul ma obowiązek przyjąć ją do swego łoża? Gdyby coś takiego padło lewica, by zwariowała. W filmie oczywiście dzieli z nią łoże, ale jest to pokazane tak, że po prostu się w sobie zakochali. Taka subtelna różnica.
"w dzisiejszej popkulturze by po prostu nie przeszła"
Przeszłaby. Tylko brakuje scenarzystom i reżyserom jaj, by taki obraz pokazać. To są mity, które są jednocześnie usprawiedliwieniem chciejstwa.
"Nawet jeśli Krzysztof twierdzi, że to wciąż nie postać feministyczna, to jednak ma ona w sobie zdecydowanie więcej swojego zdania, niż jej książkowy pierwowzór."
Moim zdaniem Krzysztof się myli. Filmowa Chani ma wszystkie cechy woke postaci (czy feministycznej to można polemizować. W końcu feminizm w USA przegrał i leży na łopatkach). Reżyser miał na tyle instynktu samozachowawczego, by nie do końca zrobić z niej Mary Sue (jedna scena, gdzie polegała na mężczyźnie) i nie do końca Karenkę. Ale cechy obu "archetypów" kina woke widać jak na dłoni.
."Zresztą sama Zendaya mówiła gdzieś, że nigdy nie zagra postaci, która nie ma sprawczości. "
Dlatego nie powinno jej być w tym filmie. Ktoś nie chce grać musi. Nie ma takiego obowiązku. A film nie powinien być ustawiany pod światopogląd gwiazdeczki.
"Tutaj ostatnia scena jest jej, w zasadzie jakby była główną bohaterką filmu."
W ostatnim czasie to chyba nie jest żadna niespodzianka. Bez przerwy oglądamy filmy, które w tytule mają nazwę męskiej postaci, a oglądając film okazuje się, że owa postać jedynie statystuje Mary Sue / Karence, która jest żeńską postacią drugoplanową. Dune daje radę, bo nie poszła w tą stronę. Niemniej sceny z Zendayą są, dokładnie z tego powodu, najsłabszą częścią tego filmu. I zgodzę się, że zamiast scen z nią, można było pokazać Gildię.
Dobra. Nie pamiętałem, że w książce Chani była żoną Dżamisa i że jej związek z Paulem, by w zasadzie pokłosiem pojedynku Paul vs Dżamis, bo rozumiem, że tak było?
@@bakan89
Spoko. Ja też czytałem Diunę jakieś 20 lat temu. Zapamiętałem tą scenę, bo było to dla mnie dziwne, że kobieta jest, w ten sposób, traktowana.
Sprawdziłem i wychodzi, że wdową po Jamisie była Harah, a nie Chani. Jednak błąd.
Jeżeli Duna 1 była 3 lata temu to malo się pamięta wątków jelo się nie czylatlo książki i też nie było mega fanem ..to w kontekście potrzeby przypomnienia ważnych kwestii
Jak zwykle świetna dyskusja, dzięki!
Niedawno obejrzałem Diunę cz. 2. Nie rozumiem fenomenu tego filmu, a już na pewno nie rozumiem porównywania go do LOTR. Po tym filmie opowiedział mi o świecie Diuny dużo więcej mój przyjaciel, który zna wszystkie części na wylot i widzę, jak niesamowicie zmarnowany potencjał to jest.
Zgadzam się w pełni z Krzysztofem. Wytłumaczenie świata dla widza w tych dwóch częściach jest bardzo słabe. Zlikwidowani mentaci, brak pogłębienia roli wybrańca, dlaczego walczą bronią białą (kompletnie nie jest to jasno wyjaśnione w obu tych częściach), a na koniec nawet nie rozumiemy, co takiego niesamowitego jest w tej całej przyprawie na Diunie. W książce końcowa scena jest totalnym mind-blowerem, a tutaj? Jako widz jedyne co rozumiem, to że przyprawa jest cenna i chodzi głównie o kasę. A ten, kto zna świat Diuny, wie, że chodzi o znacznie więcej.
Dodatkowo - kompletnie w końcowej bitwie (i w ogóle w obu tych filmach) nie czuć siły poszczególnych jednostek. W książce widać wyraźnie, że Saudarkarzy są niesamowicie silni, ale dopiero Fremeni są przepotężni, bo z taką łatwością niszczą Saudarkarów. Tutaj - dla mnie była to generyczka papka bitewna, w której nie działo się nic ciekawego. Porównując to np. do bitwy na Polach Pellendoru z LOTR - tam w każdym momencie było wiadomo, kto, kogo i dlaczego. Od razu było wiadomo, kto kiedy ma przewwagę i dlaczego, jak balansują i dysbalansują się siły. A tutaj? Ta ostatnia bitwa była dla mnie po prostu nudna i przewidywalna.
I na koniec - to, że coś "było" w pierwszej części np. w formie jednego zdania to nie znaczy, że zrobiono genialną robotę. Rolą twórców jest zadbanie o to, żeby każdy film się bronił sam z siebie. A jeśli coś jest ważne i może pojawić się tylko w jednej części, to rolą twórców i scenariusza jest zadbanie o to, aby było to tak podane, że zostanie w pamięci widza.
To co mi się podoba w filmie to to, że nie wiesz rzeczy. Wiele wątków z książki mogło się wydarzyć tylko film tego nie pozjadał. Podoba mi się to. Można wypełnić luki czym chcesz
Jest teoria, że Chani była w ciąży, ale poroniła, bo miała niebieską chustę na głowie w połowie filmu
Totalnie zgadzam się z Marcinem, jeżeli idzie o "motywacje" imperatora którą wygłasza na koniec, odnośnie całej intrygii. Porwał mnie ten film ale to zapamiętam jako wielki minus i lekkie rozczarowanie (bez czytania książki)
Jak dla mnie film dziwaczny i nudny. Trochę lepszy niż część pierwsza ale jednak nuda. Miałem czytać książkę ale chyba zrezygnuje, są lepsze.
Moim zdaniem to całość krytyki Diuny w tej dyskusji opiera się na założeniu, że film powinien być wiernym odwzorowaniem książki:) założenie całkowicie błędne i jeśli ktoś chce się wybrać z takim założeniem na jakakolwiek ekranizację powinien sobie odpuścić :))
Zajebista dyskusja. Czytalem wszystkie tomy Herberta,ale dawno. Sporo mi przypomnieliecie:)
Leto Atryda zj.ebał sprawę poślubił córkę Imperatora zamiast zostać przy swojej pannie z pustyni wtedy historia potoczyła by się inaczej w lepszym kierunku
Herbert umarł jemu zadać te pytanie
Mam nadzieję, że ten skład (ewentualnie poszerzony o Grzegorza) będzie gościł częściej na kanale, bo słucha się Was wybornie
Co do pytania o reżysera po Denisie V... Nie wiem. Jakoś nie wyobrażam sobie czerwiochłopa który wyglądałby poważnie (tak samo jak Ninja Baby) i chyba tylko film/serial nieaktorski by to dźwignął. A z kreską można by wtedy poszaleć
Giełzak to Lewica o jaką, jako wyborca Konfederacji, nicnierobiłem całe życie.
Giełzak to Lisan al Gaib lewicy. Widziałem jak z chłopca stał się Żiżkiem.
@@BezSchematu słyszałem że pomagały mu w tym cztery ghole dwie brodate i dwie wąsate.
pick me lewica
Debata na wybitnym poziomie. Jestem pod wielkim wrażeniem....
Mesjasz. Waiting.....
Odważnie jest przyznawać się do bycia wyborcą konfederacji xd
1:36:34 ❤ Reakcja Krzysztofa 😂
Ciekawie jest spojrzeć na to czego zabrakło w filmie. Ja tu widzę sporo ustępstw wobec współczesnej kultury. Po pierwsze, baron Władimir Harkunen jest w powieści sado-homo-niewiadomo. W filmie z oczywistych powódów zredukowano to do samego sado. Po drugie: eliminacja połączeń rodzinnych. Hani w powiesci jest córką Stilgara, Stilgar synem Kynesa (ojca) i bratem Kynesa- Lieta. W filmie Kynesa przerobiono na kobietę. A przecież to właśnie Kynes - ojciec był właściwym twórca religii Diuny, w której manipulacje Bene Geserit były tylko jednym z komponentów, spasowały się w nią. No i Hani przecież była najwierniejszą z wiernych wyznawców Muad Diba, matką jego dzieci. Pierwsze dziecko Hani i Paula zgineło w wielkie bitwie z Harkunenami. No i opuszczono fakt, że wielebna Matka, która testowała Paula była matka Jesiki i babcią Paula. I po trzecie: eliminacja całego fremeńskiego, bezwzględnego patriarchatu. Jak wspomniano w dyskusji, Paul odziedziczył po Dżamisie żone i dzieci. Mozna powiedzieć - kobieta jako dobytek. Podsumowując gdyby to wszystko pokazano jak w powiesci, to chyba feministki i LGBT-owcy zjadliby reżysera.
Nie obraź się, ale ten komentarz jedynie udowadnia, jak dobrą decyzją były te wprowadzone przez reżysera zmiany.
@@BezSchematu Nie obrażam się wcale. Co do meritum: bynajmniej. Spowodowały jedynie, że świat przedstawiony filmu jest mniej spójny. Szczególnie wykastrowanie Fremenów wyszło słabo, bo ujęło im podobieństwa do rzeczywistych wspólnot wojowniczych, znanych z historii. I całości ujęło pieprzu. Byłby skandal, a wyszło coś uładzone.
Muszę niezgodzić się z argumentem o braku Anyi taylor-joi, bo poza czerwonym dywanem nie widziałem jej nigdzie, a media to podchwyciły
Media tego nie podchwyciły, bo była całkowicie wyłączona z promocji filmu. A to, że zaproszono ją na oficjalną premierę chyba było po prostu w dobrym tonie biorąc pod uwagę, że nie jest nołnejmem
Ten film jest dziwny, z kilku powodów. Po pierwsze jako całość jest do bani, muzyka doskonała, obraz wyśmienity, ale zasadnicza część filmu jest zbyt pocięta co sprawia że jest nieczytelna i byle jaka (w gruncie rzeczy do niczego) czyli jako całość zawodzi, że tak powiem nie ma czego pokochać w tym filmie. Po drugie mocno popsuła film polityczna poprawność (na szczęście nie w stopniu uniemożliwiającym oglądania). Uprawiacie filozofie nad dziełem które w porównaniu do książki zostało niemal całkowicie wypruta. W większości gadacie gadacie i nic z tego nie wynika (gadające głowy), słabo panowie, słabo
Co za czasy! Ekspert kończy film przed książką
56:50 chodzi o dysonans, którego pan z Bez/Schematu nie kuma... tak jak osoba dorosła która zachowuje się jak dziecko (jakiś niedawno filmy był o tym coś na motywie Frankensteina) powoduje dysonans, tak samo w drugą stronę. dzidzia piernik o twarzy aniołka, która ma mądrość pokoleń jest scary as hell. film sam w sobie jest mega, twórcy podjęli takie a nie inne decyzje i wg mnie jest to spójne w ramach filmu. nadal jest to świetna ekranizacjia. dla mnie mogli dodać jeszcze godzinę lub nawet dwie i wrzucić brakujące wątki. byłoby jeszcze lepiej :)
Nowa Diuna jest jak Harry Potter: bardzo dobre filmy, kiepska adaptacja.
Oglądnąłem ponad godzinę. Fajna dyskusja, ale chyba nie dokończę bo raz, że wieczór a dwa, że Pan Krzysztof mnie wkurza. Jak typowy 17 latek krytykuje świat dorosłych i jak on by go nie zrobił lepiej tak tutaj uważa, że reżyser spieprzył to to i to i jeszcze to i tamto i tamto i owo ... no kurde. Bez jaj. Pewnie pod koniec jeszcze powie, że w sumie to jednak super film. Ale no krytykować trzeba, bo kto krytykuje ten bardziej inteligentny.
co do niektórych zarzutów się odniosę, bo większość wypunktował Pan Filip:
- że nie ma o melanżu. Ależ jest. W pierwszym filmie całe kilka zdań. W drugim jest jedno zdanie. Nawet pada ono przed napisami początkowymi a nawet kurde przed logiem WB: Władza nad przyprawą to władza nad wszystkim - i wystarczy dziękuje pozamiatane. To tylko tyle i aż tyle co na ten temat potrzebuje. Jakby Diuna była serialem... kurde nie jest serialem, weź nakręć swój.
- faszyzm Harkonennów - rozumiem zarzut, bo można było oczekiwać inaczej. Tylko jak dla mnie ucierpiałaby wtedy bardzo warstwa estetyczna filmu. A to jest dla mnie jak czuje Villeneva właśnie w jego filmach niezmiernie ważne i było mu to w tej warstwie estetycznej potrzebne i grało. Zgadzam się tylko z tym, że podrzynanie gardeł oficerom ot tak - to był o krok za daleko w tej estetyce, bo to aż raziło.
- naprawdę kompania Khoam i Gilida Nawigatorów, ród Corrinów - w niespełna 3 godzinnym filmie. Po co mi to? Coś musiało być wycięte, żeby mogło być coś. To nie serial, ani koncert życzeń. Potrzebna jest spójność opowieści. Na poziomie narracyjnym, ale też jak wyżej estetycznym. Oszczędność w środkach to dla mnie jedna z większych zalet Diuny Villeneva i w ogóle jego. Nie dalej jak dzisiaj czytałem jakąś jego wypowiedź, że nigdy nie udostępni usuniętych scen choć prawie płakał gdy je wycinał - kolejna rzecz mega zasługująca na szacunek,
- brak wizji Kynesa - okrojona to prawda. Ale, że brak. A scena z Alią i ocean. Tak mało i tak dużo zarazem.
- brak znaczących cytatów: May thy knife chip and shatter - jakbym brał melanż to bym miał wizje, że ten cytat będzie ikoniczny.
W dyskusji wiele ciekawych wniosków i opinii z każdej strony.I faktów. Np. o tej wojnie w Algierii. O zamerykanizowaniu Fremenów. O zmianie akcentów w postaci Imperatora. O Chani jako spersonifikowaniu obiekcji Paula. O głupiej scenie zabicia Rabbana. O tym, że nie chce oglądać jak trzyletnia dziewczynka zabija barona (choć mogę i chcę o tym czytać).
Nie wiem czy o tym wspominacie później, ale dla mnie Austin Butler na ten moment powinien dostać Oskara. I scena jego dialogu z Paulem. Kuzynie? - jaka tam jest chemia! Zresztą gdyby wymyślono Oskara dla całej obsady to Diuna powinna go wygrywać przez następne 5 lat.
Jak za 30 lat dożyję i będę wspominał ekranizacje filmowe to będę pamiętał zbyt wiele bardzo złych, wiele średnich, kilka naprawdę dobrych i 2 ikoniczne: Władcę Pierścieni i Diunę (i myślę, że mogę to swobodnie powiedzieć przed nakręceniem Mesjasza) - i to jest ważne (dla mnie znaczy, ale chyba nie tylko dla mnie).
Krzysiu jest dla mnie 'jutuberem szrodingera' - nie wiem, czy go lubie, dopoki nie sprawdze, czy broni mojej strony czy przeciwnej xD Kiedy, jak tutaj, jest moim czempionem nie moge sobie wyobrazic lepszego czempiona. Niby wiem, ze 'nie ma stron' bo wszyscy tu kochamy Diune, ale no, kazdy kocha ja na swoj sposob...
Biorąc pod uwagę jak bardzo losy Paula Atrytydy przypominają Michaela Corleone, to ten Al Pacino, to byłby naprawdę ciekawy pomysł.
Jak przypominają???
Od grzecznego chłopca do złoczyńcy.
"Diuna prowincjonalna", reż. Agnieszka Holland
nom albo Diuna Samotna 😎