To byl serial, który nauczyl mnie, ze "aha" może znaczyć absolutnie wszystko, nie zapomnę go nigdy! Dzięki za dyskusję, Panowie, byla bardzo potrzebna, zeby poukladać sobie wszystko w głowie do końca. I moooże Sukcesja nie stanie sie nigdy moim najulubieńszym serialem, ale za to takim, który zapamiętam do końca życia, a pewnie i nawet za parę lat do niego wrócę. Bardzo dużo merytoryki wnieśliście, jak zwykle zresztą, a ten skład dyskusji to już w ogole wywindował poziom, nie mam nawet połowy Waszej wiedzy i elokwencji, także zostaliście mianowani moimi tłumaczami odniesień Sukcesyjnych!
Wybitna dyskusja o wybitnym dziele, w składzie z którym konkurować może tylko Chicago Bulls z sezonu 95/96. Dziękuje Filipie za zebranie takiej ekipy! ❤
Wielka czwórka, uwielbiam Was. Najlepszy sklad na B/S + najlepszy serial dramatyczny wszechczasów = to sie musialo udac:) Dziekuje za to spotkanie, czekalam na nie od kilku tygodni. Co do samej Sukcesji - szkoda mi mlodych Roy'ów, kibicowałam im, ale cóż... niestety rzeczywiście nie są 'serious people'. Trochę trudno mi było wczoraj zaakceptować finał całej historii, jednak po przełknięciu zniknął z czasem gorzki smak i pozostała ze mną myśl że właściwie inny koniec nie mógł się wydarzyc. to smutne ale tak musiało być. Stało się jak wg recepty wypisanej przez Logana, połamał ich wszystkich i nie dźwignęli tego. HBO jak zwykle dowiozło. Życzę sobie i Wam wiecej tak jakosciowych produkcji. Pozdrawiam serdecznie :)
Dzięki Panowie za to co robocie. Miałem bardzo zły dzień a dzięki wam zapomniałem na chwilę o problemach wkręcając się w waszą dyskusję. Wprawdzie serialu nie oglądałem ale zamierzam zacząć. Tworzycie wspaniały kontent, uwielbiam was słuchać, czuję że samo słuchanie waszej dyskusji rozwija. Oby jak najwięcej tego typu spotkań.
Wow. Znalazłam to czego szukałam! Obejrzałam Sukcesję zachęcona opiniami cenionych mi ludzi ze świata mediów. Obejrzałam i miałam niedosyt ogromny, chciałam o tym podyskutować, posłuchać opinii innych, jak ten film odebrali i dlaczego. Zajrzałam do Raczka, bo lubię posłuchac czasem jego recenzji. Ale wyjątkowo czułam dalej niezaspokojenie. Brakowało mi większego zagłębienia się w film, w bohaterów, w historię, tak od strony psychologiczno-społecznej. A opis postaci Logana Roya, zachwalające jego geniusz (tak ja zrozumiałam) wydawały mi się zbyt mocno uproszczone i wymagające sporego uzupełnienia. Tak, jego "geniusz" mocno mnie się kłócił z moim postrzeganiem tej postaci. No i tak przypadkiem trafiłam na Waszą rozmowę wczoraj, dziś ją dokończyłam, wysłuchałam z przyjemnością ogromną, wsłuchując się w Wasze komentarze. Rozprawialiście o filmie właśnie w taki sposób, w jaki ja miałam ochotę z kimś tak poanalizować. Niestety nie mam tak świetnie opanowanego języka angielskiego i słaba ze mnie poliglotka, więc czasami (ale nie za często;P) nie bardzo rozumiałam co cytujecie...;P ale dałam radę:) Moje odczucia wobec filmu mam mocno ambiwalentne. Dla mnie, subiektywnie, nie jest filmem wszechczasów. Ale wynika to raczej z tego, jak ten film na mnie siadł, a nie z jego poziomu. Poziom filmu, gra aktorska, scenariusz, dekalogi - są mistrzowskie! Do tego filmu nie ma nawet jak się przyczepić. 10/10. Jest jak najbardziej zrobiony na wysokim poziomie, jest autentyczny... no właśnie tak autentyczny, że dla mnie był jak rak...(sorki)... toksyczny, wciągający rak. Męczyły mnie te historie, mega toksyczność w rodzinie, ojciec niczym bóg, wylewający na swoje dzieci mrówki gęsty syrop, patrzący, jak te mrówki w tym syropie sie lepią, wiją, nie mogą ruszać.. Może mnie to nie bolało, bo lata terapii mam na szczęście za sobą i (chyba) już się tak nie angażuję emocjonalnie w to co oglądam. Oglądałam sezony, ale też nie z ciekawością, bo oczywistym było, że co chwilę będziemy obserować wicie się Kena, Shiv i Romana w syropie, czy raczej w smole. To było (prawie) zawsze do przewidzenia. Choć, też na końcu się nabrałam, na to, że wreszcie, całe trio się zjednoczy i razem pójdzie ramię w ramię. No ale wtedy...ten film nie byłby autentyczny. Tak się niestety w rodzinach karmionych toksyną od urodzenia zwyczajnie nie dzieje... Gdy filmy mnie męczą, porzucam je. Szkoda mi czasu. Ten mnie męczył. Cholernie. Ale nie mogłam porzucić. Czułam się jak wciągniety mimowolnie świadek w chore relacje i tak jakbym sama nic z tym nie mogła zrobić. Niby jestem tylko obserwatorem, ale to nie jest obserwacja z balkonu jakiejś kłócącej się rodziny. Przez to, że poznajemy sekrety bohaterów, ich intymne, dziwne, czasem wypaczone zachowania - to nas niestety lub stety wnosi na poziom bliższy tej rodzinie i ich relacji. Toksyna może zacząć się udzielać... Bo nawet w życiu, jeśli się nie jest bezpośrednio w takiej relacji, można powiedzieć stop, nie wchodzę w to - i szybko, już na początku wycofać się, odciąć. A tu jesteś świadkiem tego jak raz za razem, dostają te "biedne dzieci" w dupę, i ..nadal się cały czas o to "proszą", łaknąc "miłości"(?) "akceptacji"(?) jakiejkolwiek uwagi, choć... Ty obserwatorze dobrze wiesz, czym to się skończy. Oglądałam film i czułam jak mam związane ręce. Ostatnie dwa sezony obejrzałam w parę dni. Bo chciałam zakończyć przed urolpem i mieć już tę toksyczną rodzinę za sobą. I to był błąd, bo przedawkowałam.Ten film mnie po prostu struł. Tak bym chyba to nazwała. Stąd ta moja ambiwalencja do filmu... Studium psychologiczne bohaterów - w filmie - klasa. Dużym plusem filmu było to, że nie było retrospekcji, nie były pokazane w filmie sceny z dzieciństwa, przepełnionych okrucieństwem. To byłoby zbyt proste tak pokazać i wytłumaczyć bohaterów. Na codzień gdy spotykamy się z ludźmi, ich wspomnienia są tylko w ich głowach i też nie oglądamy scen z ich dzieciństwa. Sami możemy uzupełnić sobie wiedzę o nich obserwując ich zachowania. Kto ma w sobie tendencje do refleksji sam w tym filmie to zobaczy. Mnóstwo takich rzeczy znajdziemy utknięte pomiędzy steki przekleństw i wulgaryzmów. A że kogoś razi taki poziom rozmowy... no cóż, nie oszukujmy się, taki poziom rozmowy i ten rodzaj "języka miłości" znajdzie się w wielu rodzinach... Dziękuję ogromnie za Waszą mądrą dyskusję, dojrzałe i ciekawe refleksje. Pewnie zerknę jeszcze do Was na kanał. Co prawda rzadko rzucam się do oglądania filmów, ale może jakimś filmem mnie "zarazicie". Choć...po doświadczeniu Sukcesji...wolałabym już się nie zarażać, a raczej zaciekawiać;P P.S. Padło u Was pytanie co z Romanem i Gerri w ostatni odcinku. Ja miałam odczucie, że on spanikował, gdy ją zobaczył, bo nie chciał, żeby Gerri, która była dla niego seksualnie bardzo ważna, zobaczyła go w takim złym stanie, pobitego, ze szwami. Wydaje mi się, że pomimo, że ją osobiście zwolnił, to nadal pozostawała dla niego "seksualnym ucieleśnieniem miłości matki" (
Ale dodam rzecz jedną...czy ten serial coś wniósł w moje życie, we mnie? Nie wiem...chyba nie... Myślę, żeby wniósł, ale 20, 15, 10 lat temu, gdy sama lądowałam w takich relacjach. Albo jak bywałam piłeczką ping-pongową - tak traktowaną przez moich szefów (małżeństwo). Wtedy może ten serial otworzyłby mi oczy? a może bym się nim brzydziła, podświadomie widząc obok Kena, Shiv i Romana siebie? W obecnym etapie życia w jakim jestem, filmy, które zostawiają coś we mnie, dla mnie, to film typu "After Life" z Rickym Gervaisem. Choć The Office czasem mnie uszczypnie;P Ciekawa jestem - jesli ktoś dotrze do mojego komentarza, jak oddziaływała Sukcesja na nią/na niego. I co w Was zostawiła...
Dla mnie największym przegranym jest Shiv i jej los jest najbardziej obarczony fatum. Od początku chciała się wyrwać, być na własnych zasadach, stąd własną kariera polityczna, którą porzuciła na rzecz... Bycia rozgrywaną przez ojca. Gdyby wybrała Nate'a może miałaby szansę na związek na równych zasadach i własną karierę. Paradoksalnie chcąc się wyrwać od losu swojej matki, swoimi decyzjami doprowadziła do tego samego - była rozgrywana przez braci, męża, ojca, Mattsona, lądując jako żona tego, który ma władzę, dokładnie jak matka Caroline. Trauma przejdzie na kolejne pokolenie, pytanie co ono z tym zrobi. Nie spodziewałam się, że ten serial będzie moim ulubionym. Ale jest. Szczególnie mocno przeżyłam odcinek 3 - właśnie takie emocje i słowa mówisz, gdy tracisz ojca, którego jednocześnie nienawidziłes i kochałeś.
tak ona jest największym przegranym. Tylko ona na niego zasłużyła. Ona nie potrafiła by być z kimś równym sobie związek z Netem by się nie udał on wydaje się facetem który nie będąc z bogatej rodziny ma ambicje i wierzy w równość społeczność. Shiv zdradzała męża manipulowała nim obrażała go pozwalała go obrażać go nie wspierała go myślała tylko o sobie . Myślała że jest najmądrzejsza ale dawała sobą pogrywać. Lucas od początku mówił że shiv to jego dziewczynka na posyłki. Shiv nie myślała biznesowo . Dlaczego miała dostać fotel ? kobieta w ciązy z małym doświadczeniem co Lucas jej wytknął. Biznesowo to nie ma sensu. Lucas może jest jest ekstrenczyny i dziwaczny ale biznesowo jest logiczny co też powiedział jej na pierwszym spotkaniu
@@evabraun-gg2yy Tutaj się nie zgodzę - cała trójka całkiem sporo miała myśli biznesowej i wiele rzeczy w odcinkach załatwili sami. (Living +, Shiv ze sprawą statków, PGN, GoJo) Problemem Shiv i rodzeństwa był brak stabilności i spójności w swoim charakterze - wszyscy byli właśnie needy love sponges. Oni robili to, bo tak ich zaprogramował ojciec, że każdy z nich będzie królem, macie walczyć. To jest warunkowanie od wczesnego dzieciństwa.
Moim zdaniem tragedią Shiv jest to, że gra w grę, w którą nie może wygrać. Bo byłoby to wbrew zasadom rozgrywki - jako kobieta pozostaje małym paluszkiem tatusia. I co na dodatek wie od początku, skąd jej kariera z dala od rodzinnej firmy, ale daje się zwieść ojcu. Na dodatek walczy o stacje promującą skrajnie przeciwne do niej samej poglądy. Jeśli chodzi o kompetencje, to moim zdaniem wykazuje się nimi w większym stopniu od męża. Czego przykładem jest choćby to jak sprawnie manewruje wśród gości na przyjęciu przed wyborami i jak Tom się tam nie odnajduje (pomijając akurat to, że Shiv robi to przez wieczór jego kosztem). Tyle, że na tym stanowisku nie jest potrzebny ktoś kompetentny, tylko właśnie ktoś kto będzie „do usług” Matsona. A Shiv za bardzo uświadomiła mu to, że czuje się kimś na jego poziomie, a nie pod nim. Do tego jeszcze kwestia Ebby - Matson od początku daje jej znać, że ma problem w związku z romansem z podwładną. I jeśli faktycznie czuje, że mogłoby się coś między nimi zadziać, a nie był to jedynie wybryk w celu ocenienia postawy Toma, to wydaje mi się, że od początku mógł sugerować Shiv, że nie ma szans na rolę ceo, opowiadając jej historię o krwi na samym starcie ich znajomości?
@@axolotlismybeautystandard Lucas ma swoją wizję firmę i ma do tego prawo.Chcę realizować swoje plany a nie shiv. Shiv zawsze czuję że jest lepsza od innych a naprawdę jest słaba. W pracy trzeba widzieć kiedy przedstawić i walczyć o swoje a kiedy trzeba odpuścić i iść na kompromis . A ona kompromisy ona nie potrafi iść ona musi mieć decydujące zdanie . Jak każde z dzieciaków nie jest zdolne do nauki ona cały serial jest taka sama . W 1 odc 1s powiedziała że Kendal się nie nadaje na szefa nie ważne co przeszła biznesowo i prywatnie niczego się nie nauczyła. Lucas przynajmniej nie zamierza wchodzi kolejny raz w toksyczną relacje z pracownikiem .Nawet jesli te3kst o seksie z shiv była zagrywką to wiedział jak sprawdzić lojalnosc .Shiv nie potrafi tego dla niej podobnie jak kendalowi wystarczy obiecać i oni w to wierzą bo przecież oni śa tacy niezastąpieni
@@evabraun-gg2yy ale ja tu nie oponuje z wizją Szweda, ani jej nie krytykuje ;) Shiv niby jest sprytna, ale właśnie jej największym problemem pozostaje to, że nie wie kiedy się wycofać i kiedy się już „nakręci”, to przestaje zwracać uwagę na otoczenie. A wydaje mi się, że trochę z uwagi na mizoginistyczną kulturę w firmie powinna to zrobić jeszcze szybciej niż gdyby była mężczyzną i jej problem stanowi też to, że nie potrafi tego zaakceptować.
Apropos 33:00 (zakończenie wątku Shiv). Może pozostanie żoną i matką było po prostu dla niej spoko opcją? No chyba, że serio o zgodzie na sprzedaż Waystar Royco poza rodzinę przesądziło raczej przekonanie, że Kendall sobie nie poradzi, jeśli trafi za stery firmy. Ale... Może Shiv chciała po prostu wychować dziecko i głos za sprzedażą firmy i postawieniem na Toma prezesa okazał się jakąś kompromisową drogą do tego (a nie wynikiem "patriarchalnej" układanki - powody dla której Matsson nie chciał jednak Shiv jako prezeski były jasno wyartykułowane - chemia między nimi + Shiv zbyt niezależna - nie wiem czy - poza pierwszym - miało to związek z płcią). W sumie Shiv ustawiła się spoko, z mężem szefem korpo (w którym Mattson jak i ona mogą "rzeźbić" i z możliwością wychowania dziecka wspólnie z mężem (ale też oczywiście perspektywą na karierę / wpływ na firmę).
Dobra, striggerowało mnie leniwe przejeżdżanie się Filipka po Kendallu podług jakiegoś klucza interpretacyjnego, w którym to dzieci Logana są karykaturalnymi nieudacznikami. Czy tylko ja sympatyzuje z Kendallem? Chyba nic w tym serialu nie uderzyło mnie tak jak Kendall krzyczący do Shiv "It doesn't even make any sense". Rozpaczliwe zdezorientowanie spowodowane sytuacją, która w tamtym momencie była jeszcze dla Kena jakimś irracjonalnym koszmarem, a w rzeczywistości była kulminacyjnym punktem rywalizacji rodzeństwa Royów, w którym Shiv z zimną krwią postanawia zniszczyć własnego brata i oddać ojcowiznę w ręce parweniusza, którym jest Tom, jednocześnie wyciągając z całej sytuacji jak największe korzyści dla siebie. Słowa Shiv do Kendalla, że "It's not all about you" i że "I don't think you'll be good at it" to emanacja jej ogromnych kompleksów, wynik bezsilności spowodowany poczuciem tego, że w istocie nie jest tak dobrym graczem jakim jest Ken, nie potrafi dotrzymać mu tempa, przegrała, ale nie umie się z tym pogodzić i teraz rzuca sofizmatami. To jak Kendall mówi, że jest "the eldest boy" znakomicie oddaje to jaki obraz jego postaci twórcy kreowali przez cały serial. To właśnie on był od początku najbliżej ojca (mimo późniejszych zawirowań) i to on był pretendentem do tronu w pierwszej kolejności.
Mówisz o tym samym gościu, który za każdym razem żałośnie powtarza „it should be me” używając do tego argumentu wieku, i który szantażował własną żonę na ulicy, a następnie wywołał kłótnię z asystentką, która za wszelką cenę chciała jej uniknąć? Powtórzę to: Kendall jest żałosny i dostał to na co zasłużył.
@@BezSchematu Hmmm, okej, wybiórczo odnosząc się do tych dwóch sytuacji, powiedziałbym, że chyba nie jest aż tak dziwna silnie emocjonalna reakcja Kena na to, że jego żona zabiera dzieci i nie będą na pogrzebie swojego dziadka (co jak słusznie zauważył Marcin jest irracjonalnym wyolbrzymieniem ze strony Ravy). Poza tym nie wiem czy powinno się odczytywać jako słabość to, że Kendall w dalszej kolejności ani nie próbuje zablokować jej wyjazdu z miasta przez prokuratora, ani nie kładzie się na drodze jej samochodu. Twierdzisz, że jest żałosny bo ktoś z większą charyzmą (na poziomie Logana) byłby w stanie odwrócić przebieg takiej sytuacji? Czy może żałosne jest to, że zależało mu na tym żeby jego dzieci były na pogrzebie jego ojca? Jeśli asystentka chciałaby za wszelką cenę uniknąć nieprzyjemnej sytuacji to może nie zamieszczałaby w harmonogramie tego spotkania? Poza tym zgadzam się Kendall zachował się tutaj jak dupek, chociaż czy poprzedzający to wydarzenie incydent z żoną, jak i fakt, że to dzień pogrzebu jego ojca nie sprawiają, że jest tym dupkiem trochę mniej? Nie wiem czy dostał to na co zasłużył. Na pewno jest w tym rozstrzygnięciu pewna doza tragizmu, a twórcy którzy w zasadzie zaczęli swoje opowiadanie od rapującego pod Beastie Boys K Roya, a skończyli na wpatrującym się we wzburzone fale zdruzgotanym Kendallu jak gdyby chcieli nam powiedzieć "It should be him".
@@ProStachOwner trudno uwierzyć w to co piszesz, tak bardzo wyginasz słowa i znaczenia. Marcin DOSŁOWNIE powiedział, że Kendall mówi, że zabierze żonie dzieci i że położy się przed samochodem... i nie robi ani jednego, ani drugiego, co potwierdza jego żałość. O Ravie właśnie wypowiedział się pozytywnie. I powiedziałem, że żałosna jest jego nieporadność, niedecyzyjność, jego naiwność i kretyńskie pomysły jak Living+ czy wystrój imprezy urodzinowej stylizowany na łono jego matki.
@@BezSchematu Ah, tego się obawiałem, że nieprecyzyjnie sparafrazuję Marcina. Odszukałem ten fragment i Marcin mówi 39:45 : "...Rava, ewidentnie przesadzając, mówi, że nie czuje, że jej dzieci są bezpieczne...". Przywołałem to dlatego, że skoro Rava "ewidentnie przesadza" to w pewien sposób usprawiedliwia reakcję Kena. 40:24 "W tej chwili jadę do sądu i zdobędę nakaz sądowy, który zakaże ci wyjazd z miasta" ... "Położę się pod kołami i nie pozwolę wam przejechać" "Po czym nie robi jednego ani drugiego ponieważ jest zbyt zajęty firmą". Tutaj Marcin akurat zdaje się pije do innej złej cechy Kendalla, ale ty rozumiem widzisz w tym żałosność (żałość?). A dlaczego ja uważam, że to akurat o jego żałosności nie świadczy to już napisałem w poprzednim komentarzu.
@@BezSchematu Aczkolwiek, trudno się nie zgodzić, że źle o Kenie świadczą te wszystkie przywary, które wymieniłeś i jego kretyńskie pomysły. Istotnie nie jest postacią formatu swojego ojca co według mnie dobrze zostało wyrażone słowami Logana "you're not serious people". Tylko czy aby na pewno to go ostatecznie dyskwalifikuje? Jakoś po spędzeniu z tą postacią 4 sezonów nie czuję, żeby był najgorszym możliwym następcą Logana. Przeciwnie, tak jak widać po tym co pisałem wcześniej, raczej stawiałbym go na górze stawki.
Bardzo dziękujemy za to podsumowanie, bez Was serial nie byłby kompletny. Dużo ciekawych wniosków, których nie wyciągnęłam. Cieszę się ze jesteście i prowadzicie mnie przez wszystkie ważne pozycje filmowe/serialowe ❤
Connor informs Willa that Mo's real name is in fact Lester; the nickname "Mo" is a play on the word "molester," which Lester was known to be - to jest moim zdaniem najlepszy żart całego serialu, padłem ze śmiechu jak to się pojawiło 😂
Czysta przyjemność słuchania! ^^ Nie mogłem być na żywo, ale właśnie nadgoniłem... Miałeś rację Filipie, warto było czekać! Można tylko żałować, że to "tylko" 3h, a nie 5 ;) Idealne zwieńczenie chyba jednego z lepszych, jeśli nie najlepszego, serialu ostatniej dekady, a może i więcej. Finał dowiózł i nie rozczarował, można było chcieć więcej albo inaczej, ale i tak jest godny zarówno tego sezonu jaki i całej historii. Genialne dialogi, świetny casting, mistrzowska realizacja od początku do końca i bardzo dobra zamknięta historia. Tak się powinno robić i kończyć seriale! Patrz i ucz się świecie jak to się robi! Oby tylko więcej takich produkcji bo dzięki nim możemy liczyć na takie dyskusje i podsumowania PS Liczyłem i czekałem na wiersz Grzegorza, no i się nie zawiodłem! Bravo, bravissimo!
To kolejny raz, kiedy najpierw oglądam analizę na Bez/Schematu, a potem biorę się za serial. Po obejrzeniu iluś tam live'ów na różne tematy na podstawie Waszych komentarzy jestem w stanie wyczuć, czy omawiane dzieło to coś dla mnie, mimo że z każdym z Was mam jakieś rozbieżności gustu. Poza tym uwielbiam tę kumplowską atmosferę i dwuznaczne żarciki, które rzucacie, więc nawet jeśli jakiegoś serialu jeszcze nie znam, to te dyskusje sprawiają mi przyjemność - jak słuchanie grupy znajomych, którzy próbują przekonać mnie, że koniecznie muszę zobaczyć coś, co oni wszyscy już widzieli i na temat czego wyprodukowali już tysiąc żartów i aluzji. W dodatku tym razem wszyscy moi ulubieni goście B/S zebrani do kupy. Doskonały live.
To był jednej z moich najważniejszych seriali. Sezon 4 trzymał za gardło - w każdym odcinku. Nie zgadłam zakończenia, ale wiedziałam, że w finale rozłoży mnie na łopatki. Dzięki za Waszą wnikliwą analizę!
Nie zgadzam się z surową opinią o Shiv (że została zredukowana do roli żony/matki/siostry, że jest tym dla Toma, czym była jej matka dla Logana) Po pierwsze - to jej decyzja zaważyła o takim a nie innym zakończeniu; jest najbardziej sprawcza i niezależna; Po drugie - jako jedyna z rodzeństwa zrobiła karierę poza Waystar; nie widzę przeciwskazań, aby później do niej wróciła. A porównywanie Toma do Logana to w ogóle nieporozumienie. Tom jest tylko po to, żeby Matson nie musiał tracić czasu na nudną bieżączkę i zostanie wymieniony, jak tylko okaże się, że nie ma pojęcia o tym, co robi i przynosi straty.
Panowie, ciekawa dyskusja! Zwróćcie tylko uwagę jak mówicie po polski - mam na myśli końcówki. Nie mówi się "pójdom", "zrobiom", tylko "pójdą", "zrobią". Taki ładny angielski, a język polski KULEJE! ;) teściowo bardzo w porządku.
dziękuję za Was i dzisiejszą dyskusję :) o ostatnim odcinku: czekałam na fajerwerki, miałam nadzieję, że coś wybuchnie, ktoś kogoś zabije, a tu tylko T. dostał od G. w mordę; sama nie wiem... w sumie wiedzieliśmy, że to dzieci, , że żadne z nich nie "zasługuje" na sukcesję; ale jakoś tak mi wszystko jedno, jak skończyłam oglądać; nie wiem, czego się spodziewałam; dziwne: jestem trochę zawiedziona, a jednak ciągle myślę o tym odcinku; w pewnym momencie myślałam, że K. się utopi, albo rodzeństwo rzeczywiście go otruje :D; chyba najbardziej zapadł mi w głowę T. i scena z M. we włochatym sweterku: chcesz być gębą do obijania?; dlaczego tak szybko się zgodził? ok, napisałam to i doszłam do wniosku, że czuję jakby było mi niedobrze; chyba o to chodziło - żebyśmy czuli się mało ok - niby nikt nie zginął , ale niesmak pozostał... p.s. niby o filmie, a jednak o sobie - chce komuś przyłożyć? no jasne ;D
To ja tak odnośnie zakończenia. Może to nadinterpretacja, ale według mnie koniec Kena został nam mocno zasugerowany widokiem oceanu. Za każdym poprzednim razem Kendall unosi się na wodzie, czy to głową w dół czy w górę, ale może się na niej unosić, bo jest spokojna, jest taflą. Tu po raz pierwszy mamy mocno wzburzone fale, które nie tylko według mnie obrazują jego stan psychiczny, ale też to, że Ken zostanie przez te fale porwany i w końcu przykryty... Bardzo dziękuję za tę dyskusję i analizę, super, że jest miejsce w polskim internecie, gdzie tyle czasu zostało poświęconego temu wspaniałemu serialowi ❤
Te nienaturalnie szybki pędzące fale też mi się ze scena z „Taksówkarza” skojarzyły, gdzie ob siedzi w knajpie spokojnie i patrzy na musującą tabletkę w szklance wody- na zewnątrz spokojny a wewnątrz chaos i zmiana- ofc mogli po bandzie pojechać i mógł spaść na maskę wyjeżdżającej z budynku lizmuzynh Toma i Shiv ;)
Dla mnie zakończenie było genialne, ale z pewnością nie satysfakcjonujące. To nie jest zarzut, bo to było dla mnie oczywiste, już od pierwszego odcinka kiedy poznałem osoby, które będziemy śledzić, że jedynym satysfakcjonującym zakończeniem byłoby gdyba cała rodzinka, a później i Mattsen wylądowali w pierdlu xD. I może i miałbym faktycznie z tego frajdę, ale byłoby to zwyczajnie kiepskie i nierealne. A co do Shiv to, że motywacją do jej decyzji byłoby kierowanie się czymś na kształt "przyzwoitości" uważam, że można włożyć między bajki. Na tym etapie już wielokrotnie było pokazane, że ona tak na prawdę "doesn't give a fuck", żebym to kupił.
Co do sceny jak Ken przytula Romana - od razu przypomniała mi się inna scena w drugiej części Ojca Chrzestnego - tam też bracia się przytulają, Michael dowiaduje się prawdy i Fredo ginie. A tutaj pojawia się ból, te ostateczne namaszczenie i pokazanie woli. Ogólnie finał fantastyczny, niby smutny, tragiczny - ale cały czas mam z tyłu głowy ich miliardy, z którymi zostali. Smutni, niekompetentni, głupi miliarderzy jak w rzeczywistości.
Tzw. unassisted triple plays (trzy outy wykonane samodzielnie przez jednego obroncę) było w baseballu nieco więcej. Bill Wambsganss zasłynął tym, że jako jedyny dokonał tego w postsezonie. en.wikipedia.org/wiki/Unassisted_triple_play
bardzo podobało mi się to nagranie. prowadzący wymiatają:D. Mogę zgłosić propozycję? Moglibyście zrobić porównanie Sukcesji i Yellowstone? Baza w sumie podobna (walka bogatych i wpływowych rodzin o przetrwanie oraz ich destrukcyjny wpływ na członków tych rodzin) ale cała reszta zupełnie odmienna. Czym Sukcesja jest dla niebieskich stanów, tym Yellowstone jest dla czerwonych:D
Największe wady serialu Wy uznajecie za największe zalety. 1) to że w odcinku potrafi się wydarzyć więcej niż w niejednym filmie - dla mnie to obniza poziom zaangażowania. Jak mam przejmować się jakąkolwiek sytuacja na ekranie jeśli za 10 minut jest "psych, zmieniamy to!" 2) Dobre dialogi - sztucznie napompowane pseudo-beukotem paramonologi, z których nic nie wynika. Ten serial od 3. sezonu niczym się dla mnie nie różnił od suits. Fabuła zarysowana tym że bohaterowie nie mogą sobie mówić rzeczy wprost, nadęta nowomowa i ładne garnitury. Szkoda czasu na coś takiego.
Nienawidzę Shiv, bardzo ale to bardzo szkoda mi Kendalla a Roman? Roman jest Romanem od początku do końca. Serial aktorsko wręcz wybitny, sama intryga, prowadzenie wątków szczerze powiedziawszy kuleje w ostatnim sezonie podobnie jak w 3. Sukcesja cierpi moim zdaniem na urwane i niepotrzebne wątki, coś czego nie miało np House of Cards.
Nienawidzę Shiv, ciekawe, rozwiń? W sensie wiem ze jest masa ludzi którzy delikatnie mówiąc nie przepadają za niepokornymi kobietami, ale za to współczują mordercy. Trochę przerażające ale jestem ciekawa genezy takiego myślenia.
@@Asasyn-wv1zk Hipokrytami byli Tom i jej bracia. Shiv stawiała sprawę jasno, zawsze w mało subtelny sposób co nie raz jej Logan wytykał i co uważał za jej wadę, ale to nie ona była hipokrytką. Była cyniczna, kontrolująca, nielojalna, ale też nikt w rodzinie nie był lojalny wobec niej. Tom był cwaniakiem którego intencje były dla niej jasne z dniem numer jeden. Karierowicz nastawiony na łatwy łup w postaci córki bogatego ojca. Nikt obojga do ślubu nie przymusił ale była to relacja czysto transakcyjna. Co więcej, Tom i Shiv oboje są ludźmi bez kręgosłupa moralnego a różnica między obojgiem jest subtelna. Shiv tak wychowano, Tom sam zdecydował że mu się takie życie bardziej opłaca. Ciekawe, że wspominasz o fenizmie, biorąc pod uwagę jak wręcz obrzydliwie trafnie ten serial przedstawił mizoginię.
@@monbell2364 > masa ludzi którzy delikatnie mówiąc nie przepadają za niepokornymi kobietami, dobrze jest sobie rozważyć tą "niepokorność shiv" podczas oglądania 9 odcinka 2 serii, w której to dzięki namowom shiv wykorzystywana kobieta wycofuje swoje zeznania w sprawie afery promowej
Ciekawa rozmowa, choć obarczona jednym grzechem pierworodnym: nic tak nie irytuje w rozmowach zahaczających o temat mizoginii, jak to że prowadzi ją 2, 4, 7 facetów ;)
Cóż... zgadzam się. Ale niemal żadna z pań, które dotąd zapraszałem na vloga nie ogląda regularnie SUKCESJI, a ponadto pora (poniedziałek, 20:00) nierzadko prowadzi do odpowiedzi: nie dam rady.
Tyle rozmowy, nawet wątek Connora poruszyliście a nawet słowem nie wspomnieliście o wirtualnej kolacji z Loganem i o tym że Connor był tam z ojcem, ani o tym że jako jedyny wiedział o mauzoleum... Szkoda
A czy nieobecność młodszych Royów nie wynika czasem tylko z tego, że tamto nagranie pochodzi z okresu kiedy byli oni pokłóceni z ojcem (Kerry siedzi obok Logana raczej jako partnerka, a nie asystentka)?
Panowie, wy naprawdę jesteście przekonani, że jest lepszy system społeczno-ekonomiczny od kapitalizmu? Że życie nie jest walką w błocie o nóż? Kto stworzył świat w którym żyjecie? Kto Wam umożliwił zasiadanie przed kompem i prowadzenie konferencji online? Logan Roy's type of man! Taka prawda...
@@mctiggle Chodzi o postęp technologiczny! Socjalizm jest pod tym względem znacznie mniej wydajny i innowacyjny. To nie ma nic wspólnego z wielkodusznością...
@@jarosawkozio5755 no, wiadomo że najważniejszy w życiu jest "postęp technologiczny". to jedyna rzecz o którą powinno troszczyć się zarówno społeczeństwo jak i każdy obywatel z osobna. tyle że nawet przy tym założeniu to co napisałeś nie jest prawdą. bo nie będzie rozwoju bez powszechnego dostępu do infrastruktury, oświaty i kultury. a to chyba nie jest kapitalistyczny postulat. mylę się?
@@mctiggle O jakiej infrastrukturze myślisz bez postępu technologicznego? Kultura - czyli malowanie w jaskiniach? Postęp technologiczny jest WSZYSTKIM! Kapitalizm współgra najlepiej z charakterem jednostek wybitnych które postęp umożliwiają wymyślając innowacje. Kapitalizm ma wiele wad, ale nie wymyślono do tej pory nic lepszego.
@@jarosawkozio5755 no ja tam wolałbym bym sobie malować w jaskini niż np. chorować całe życie bo ktoś chciał (innowacyjnie!) zarobić 3 centy na litrze benzyny więcej. no, ale jak tam sobie uważasz. postęp i PKB przede wszystkim!
Giełzak zawyża poziom pod każdym względem. Dzięki temu w końcu nie ma niepotrzebnych fucków, przygłupich żarcików, jeszcze jak wejdziemy na poziom umiejętnego zastosowania polskich odpowiedników anglojęzycznych fraz, będziemy mówili, że Bez Schematu to pełnowartościowy kanał.
Dziękuję, szanowny panie Przemku. Tak bardzo będziemy starali się zasłużyć na pańskie uznanie. Może wtedy zasłużymy na tytuł „pełnowartościowego” kanału.
@@BezSchematu Ale po co te głupawe złośliwostki. Wyrażam swoją opinię na temat, który mnie interesuje. Tu naprawdę nie ma nic osobistego. Przepracuj swoje kompleksy Romulusie.
@@SrebrnyKompas Zaczynasz swój komentarz od nazywania mojego przyjaciela po nazwisku, oceniając naszą kulturę osobistą. Następnie snobistycznie kończysz słowami, że może w Twoich oczach ten kanał stanie się "pełnowartościowy". I mówisz o MOICH kompleksach? ;)
Tyle tutaj słyszałem o tej Sukcesji... Obejrzałem jakieś trzy odcinki z pierwszych 2 sezonów i zasnąłem przy nich. Ot, taka kompilacja innych biuruwych filmów/seriali, niby nowoczesna Dynastia, a jednak uboższa. Sezon 4 obejrzałem od początku, plus taki, że nie zasypiam, ale monotonia tego serialu aż kłuje w oczy. Wulgaryzmy są ok, jeżeli są podane ze smakiem - tutaj robią z tego serialu groteskę. Końcówki nie jestem ciekawy, ot znajdę czas to obejrzę, a może wcześniej gdzieś mi zaspojlerują... Ogólnie takie 6,5 do 7 na 10. Gorzej niż TLOU czy Biały Lotos, lepiej niż TWD czy Alice. Na równi lub nieco gorzej niż Spy/Master. Edit: niby serial ma budzić emocje i pokazywać walkę o władzę i pieniądze, ale tutaj wygląda to tak realnie jak Hogan jako "bokser".
Jest to komentarz z rodzaju: opowiem wam jak bardzo nie podoba mi się serial, ale tak naprawdę opowiem wam o sobie. „Niby nowoczesna Dynastia, a jednak uboższa” - tak. O 181 odcinków, bo potrafiła w 39 opowiedzieć znacznie więcej. I klasyczne: nie obejrzałem w całości, więc wystawię ocenę.
@@BezSchematu W razie problemów z czytaniem mogę nawet napisać wielkimi literami zdanie "Sezon 4 obejrzałem od początku". Zanim coś się odpowie (nawet jeżeli odpowiedź jest nie na temat), warto przeczytać na co się odpowiada.
Dynastia? ja też mam do niej sentyment :) w sumie wychowałam się na 2 programach TVP i ten serial był przełomowy w moim życiu w pewien sposób; i nie to, żebym się naśmiewała; ale ruclips.net/video/M6wRnouGZFQ/видео.html
@@radpopl nie, napisałeś „końcówki nie widziałem, nie jestem ciekawy” - ale ostatni sezon już oceniłeś. Chociaż cały został skonstruowany tak, aby dotrzeć do tego konkretnego punktu. Na niego budował. To tak jakbyś wystawił ocenę pizzy w piekarniku.
@@BezSchematu Nie sądziłem, by coś zmienił. Obejrzałem. Zakończenie jakiego się spodziewałem, zero zaskoczenia, odcinek taki sobie, ogólnie budził wesołość z powodu niedojebania ogólnego postaci, chyba nawet większego niż wcześniej. Niczego nie zmienia w odbiorze serialu, w którym postacie wyglądają jak karykatury. Mam wrażenie, że to wszystko już widziałem, tylko w lepszych wydaniach. Zostaje 6,5/10.
Najdłuższa i chyba najlepsza jak dotąd dyskusja na Bez/Schematu. Ten skład jeszcze powróci.
Niech żyje SUKCESJA!
Xgadxam się. Chętnie wysłuchałabym więcej o Sukcesji
Pan Marcin Giełzak wymiata
Od zawsze
@@BezSchematuAle to sugerowanie z 1:56:37, że ktoś nie lubi kobiet jeśli go denerwowały jakieś postaci z serialu było głupie.
@@Angi_Angel ...co...? To co piszesz nie ma sensu w kontekście tego co mówiłem. A wiem co mówiłem.
@@BezSchematuPiję do tego jak pan Marcin zareagował na zwykły, nie złośliwy komentarz.
Będę się czepiał. Alan Clarke cytował kogoś innego. Te słowa o Michael Haseltine nie były jego.
To byl serial, który nauczyl mnie, ze "aha" może znaczyć absolutnie wszystko, nie zapomnę go nigdy!
Dzięki za dyskusję, Panowie, byla bardzo potrzebna, zeby poukladać sobie wszystko w głowie do końca. I moooże Sukcesja nie stanie sie nigdy moim najulubieńszym serialem, ale za to takim, który zapamiętam do końca życia, a pewnie i nawet za parę lat do niego wrócę.
Bardzo dużo merytoryki wnieśliście, jak zwykle zresztą, a ten skład dyskusji to już w ogole wywindował poziom, nie mam nawet połowy Waszej wiedzy i elokwencji, także zostaliście mianowani moimi tłumaczami odniesień Sukcesyjnych!
Ale mi się tego dobrze słuchało! Wyjątkowo nie słuchałam nawet w tle, tylko siedziałam przed laptopem z odpalonym livem.
Super, że wspomnieliście o polskich tłumaczach! Naprawdę zasługują na duże uznanie za przełożenie tych gier słownych i ducha oryginalnych dialogów :)
Nadrobiłem całą sukcesję w ciągu tygodnia, niczego nie żałuję.
Bardzo dobry serial i zawsze polecam go znajomym, rodzinie, przechodniom, pani w sklepie i u fryzjera.
Kulturalny człowiek 😌
Wybitna dyskusja o wybitnym dziele, w składzie z którym konkurować może tylko Chicago Bulls z sezonu 95/96. Dziękuje Filipie za zebranie takiej ekipy! ❤
Tymczasem Fani Cavaliers z sezonu 15/16
Serial absolutnie fenomenalny za to co zrobil w tym sezonie odcinek po odcinku laduje zdecydowanie w moim osobistym top 3 seriali ever
końcówka o gregu i tomie mnie rozwaliła, śmiałam sie w głos XD i wiersz grzegorza, czapki z głów, the best zakonczenie ever
Wielka czwórka, uwielbiam Was. Najlepszy sklad na B/S + najlepszy serial dramatyczny wszechczasów = to sie musialo udac:) Dziekuje za to spotkanie, czekalam na nie od kilku tygodni. Co do samej Sukcesji - szkoda mi mlodych Roy'ów, kibicowałam im, ale cóż... niestety rzeczywiście nie są 'serious people'. Trochę trudno mi było wczoraj zaakceptować finał całej historii, jednak po przełknięciu zniknął z czasem gorzki smak i pozostała ze mną myśl że właściwie inny koniec nie mógł się wydarzyc. to smutne ale tak musiało być. Stało się jak wg recepty wypisanej przez Logana, połamał ich wszystkich i nie dźwignęli tego.
HBO jak zwykle dowiozło. Życzę sobie i Wam wiecej tak jakosciowych produkcji.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dzięki Panowie za to co robocie. Miałem bardzo zły dzień a dzięki wam zapomniałem na chwilę o problemach wkręcając się w waszą dyskusję. Wprawdzie serialu nie oglądałem ale zamierzam zacząć. Tworzycie wspaniały kontent, uwielbiam was słuchać, czuję że samo słuchanie waszej dyskusji rozwija. Oby jak najwięcej tego typu spotkań.
Wow. Znalazłam to czego szukałam!
Obejrzałam Sukcesję zachęcona opiniami cenionych mi ludzi ze świata mediów. Obejrzałam i miałam niedosyt ogromny, chciałam o tym podyskutować, posłuchać opinii innych, jak ten film odebrali i dlaczego. Zajrzałam do Raczka, bo lubię posłuchac czasem jego recenzji. Ale wyjątkowo czułam dalej niezaspokojenie. Brakowało mi większego zagłębienia się w film, w bohaterów, w historię, tak od strony psychologiczno-społecznej. A opis postaci Logana Roya, zachwalające jego geniusz (tak ja zrozumiałam) wydawały mi się zbyt mocno uproszczone i wymagające sporego uzupełnienia. Tak, jego "geniusz" mocno mnie się kłócił z moim postrzeganiem tej postaci.
No i tak przypadkiem trafiłam na Waszą rozmowę wczoraj, dziś ją dokończyłam, wysłuchałam z przyjemnością ogromną, wsłuchując się w Wasze komentarze. Rozprawialiście o filmie właśnie w taki sposób, w jaki ja miałam ochotę z kimś tak poanalizować. Niestety nie mam tak świetnie opanowanego języka angielskiego i słaba ze mnie poliglotka, więc czasami (ale nie za często;P) nie bardzo rozumiałam co cytujecie...;P ale dałam radę:) Moje odczucia wobec filmu mam mocno ambiwalentne. Dla mnie, subiektywnie, nie jest filmem wszechczasów. Ale wynika to raczej z tego, jak ten film na mnie siadł, a nie z jego poziomu. Poziom filmu, gra aktorska, scenariusz, dekalogi - są mistrzowskie! Do tego filmu nie ma nawet jak się przyczepić. 10/10. Jest jak najbardziej zrobiony na wysokim poziomie, jest autentyczny... no właśnie tak autentyczny, że dla mnie był jak rak...(sorki)... toksyczny, wciągający rak. Męczyły mnie te historie, mega toksyczność w rodzinie, ojciec niczym bóg, wylewający na swoje dzieci mrówki gęsty syrop, patrzący, jak te mrówki w tym syropie sie lepią, wiją, nie mogą ruszać.. Może mnie to nie bolało, bo lata terapii mam na szczęście za sobą i (chyba) już się tak nie angażuję emocjonalnie w to co oglądam. Oglądałam sezony, ale też nie z ciekawością, bo oczywistym było, że co chwilę będziemy obserować wicie się Kena, Shiv i Romana w syropie, czy raczej w smole. To było (prawie) zawsze do przewidzenia. Choć, też na końcu się nabrałam, na to, że wreszcie, całe trio się zjednoczy i razem pójdzie ramię w ramię. No ale wtedy...ten film nie byłby autentyczny. Tak się niestety w rodzinach karmionych toksyną od urodzenia zwyczajnie nie dzieje...
Gdy filmy mnie męczą, porzucam je. Szkoda mi czasu. Ten mnie męczył. Cholernie. Ale nie mogłam porzucić. Czułam się jak wciągniety mimowolnie świadek w chore relacje i tak jakbym sama nic z tym nie mogła zrobić. Niby jestem tylko obserwatorem, ale to nie jest obserwacja z balkonu jakiejś kłócącej się rodziny. Przez to, że poznajemy sekrety bohaterów, ich intymne, dziwne, czasem wypaczone zachowania - to nas niestety lub stety wnosi na poziom bliższy tej rodzinie i ich relacji. Toksyna może zacząć się udzielać... Bo nawet w życiu, jeśli się nie jest bezpośrednio w takiej relacji, można powiedzieć stop, nie wchodzę w to - i szybko, już na początku wycofać się, odciąć. A tu jesteś świadkiem tego jak raz za razem, dostają te "biedne dzieci" w dupę, i ..nadal się cały czas o to "proszą", łaknąc "miłości"(?) "akceptacji"(?) jakiejkolwiek uwagi, choć... Ty obserwatorze dobrze wiesz, czym to się skończy. Oglądałam film i czułam jak mam związane ręce. Ostatnie dwa sezony obejrzałam w parę dni. Bo chciałam zakończyć przed urolpem i mieć już tę toksyczną rodzinę za sobą. I to był błąd, bo przedawkowałam.Ten film mnie po prostu struł. Tak bym chyba to nazwała.
Stąd ta moja ambiwalencja do filmu...
Studium psychologiczne bohaterów - w filmie - klasa. Dużym plusem filmu było to, że nie było retrospekcji, nie były pokazane w filmie sceny z dzieciństwa, przepełnionych okrucieństwem. To byłoby zbyt proste tak pokazać i wytłumaczyć bohaterów. Na codzień gdy spotykamy się z ludźmi, ich wspomnienia są tylko w ich głowach i też nie oglądamy scen z ich dzieciństwa. Sami możemy uzupełnić sobie wiedzę o nich obserwując ich zachowania. Kto ma w sobie tendencje do refleksji sam w tym filmie to zobaczy. Mnóstwo takich rzeczy znajdziemy utknięte pomiędzy steki przekleństw i wulgaryzmów. A że kogoś razi taki poziom rozmowy... no cóż, nie oszukujmy się, taki poziom rozmowy i ten rodzaj "języka miłości" znajdzie się w wielu rodzinach...
Dziękuję ogromnie za Waszą mądrą dyskusję, dojrzałe i ciekawe refleksje. Pewnie zerknę jeszcze do Was na kanał. Co prawda rzadko rzucam się do oglądania filmów, ale może jakimś filmem mnie "zarazicie". Choć...po doświadczeniu Sukcesji...wolałabym już się nie zarażać, a raczej zaciekawiać;P
P.S. Padło u Was pytanie co z Romanem i Gerri w ostatni odcinku. Ja miałam odczucie, że on spanikował, gdy ją zobaczył, bo nie chciał, żeby Gerri, która była dla niego seksualnie bardzo ważna, zobaczyła go w takim złym stanie, pobitego, ze szwami. Wydaje mi się, że pomimo, że ją osobiście zwolnił, to nadal pozostawała dla niego "seksualnym ucieleśnieniem miłości matki" (
Ale dodam rzecz jedną...czy ten serial coś wniósł w moje życie, we mnie? Nie wiem...chyba nie... Myślę, żeby wniósł, ale 20, 15, 10 lat temu, gdy sama lądowałam w takich relacjach. Albo jak bywałam piłeczką ping-pongową - tak traktowaną przez moich szefów (małżeństwo). Wtedy może ten serial otworzyłby mi oczy? a może bym się nim brzydziła, podświadomie widząc obok Kena, Shiv i Romana siebie?
W obecnym etapie życia w jakim jestem, filmy, które zostawiają coś we mnie, dla mnie, to film typu "After Life" z Rickym Gervaisem. Choć The Office czasem mnie uszczypnie;P
Ciekawa jestem - jesli ktoś dotrze do mojego komentarza, jak oddziaływała Sukcesja na nią/na niego. I co w Was zostawiła...
Super się słuchało!
Dla mnie największym przegranym jest Shiv i jej los jest najbardziej obarczony fatum. Od początku chciała się wyrwać, być na własnych zasadach, stąd własną kariera polityczna, którą porzuciła na rzecz... Bycia rozgrywaną przez ojca. Gdyby wybrała Nate'a może miałaby szansę na związek na równych zasadach i własną karierę. Paradoksalnie chcąc się wyrwać od losu swojej matki, swoimi decyzjami doprowadziła do tego samego - była rozgrywana przez braci, męża, ojca, Mattsona, lądując jako żona tego, który ma władzę, dokładnie jak matka Caroline. Trauma przejdzie na kolejne pokolenie, pytanie co ono z tym zrobi.
Nie spodziewałam się, że ten serial będzie moim ulubionym. Ale jest. Szczególnie mocno przeżyłam odcinek 3 - właśnie takie emocje i słowa mówisz, gdy tracisz ojca, którego jednocześnie nienawidziłes i kochałeś.
tak ona jest największym przegranym. Tylko ona na niego zasłużyła. Ona nie potrafiła by być z kimś równym sobie związek z Netem by się nie udał on wydaje się facetem który nie będąc z bogatej rodziny ma ambicje i wierzy w równość społeczność. Shiv zdradzała męża manipulowała nim obrażała go pozwalała go obrażać go nie wspierała go myślała tylko o sobie . Myślała że jest najmądrzejsza ale dawała sobą pogrywać. Lucas od początku mówił że shiv to jego dziewczynka na posyłki. Shiv nie myślała biznesowo . Dlaczego miała dostać fotel ? kobieta w ciązy z małym doświadczeniem co Lucas jej wytknął. Biznesowo to nie ma sensu. Lucas może jest jest ekstrenczyny i dziwaczny ale biznesowo jest logiczny co też powiedział jej na pierwszym spotkaniu
@@evabraun-gg2yy Tutaj się nie zgodzę - cała trójka całkiem sporo miała myśli biznesowej i wiele rzeczy w odcinkach załatwili sami. (Living +, Shiv ze sprawą statków, PGN, GoJo) Problemem Shiv i rodzeństwa był brak stabilności i spójności w swoim charakterze - wszyscy byli właśnie needy love sponges. Oni robili to, bo tak ich zaprogramował ojciec, że każdy z nich będzie królem, macie walczyć. To jest warunkowanie od wczesnego dzieciństwa.
Moim zdaniem tragedią Shiv jest to, że gra w grę, w którą nie może wygrać. Bo byłoby to wbrew zasadom rozgrywki - jako kobieta pozostaje małym paluszkiem tatusia. I co na dodatek wie od początku, skąd jej kariera z dala od rodzinnej firmy, ale daje się zwieść ojcu. Na dodatek walczy o stacje promującą skrajnie przeciwne do niej samej poglądy.
Jeśli chodzi o kompetencje, to moim zdaniem wykazuje się nimi w większym stopniu od męża. Czego przykładem jest choćby to jak sprawnie manewruje wśród gości na przyjęciu przed wyborami i jak Tom się tam nie odnajduje (pomijając akurat to, że Shiv robi to przez wieczór jego kosztem). Tyle, że na tym stanowisku nie jest potrzebny ktoś kompetentny, tylko właśnie ktoś kto będzie „do usług” Matsona. A Shiv za bardzo uświadomiła mu to, że czuje się kimś na jego poziomie, a nie pod nim.
Do tego jeszcze kwestia Ebby - Matson od początku daje jej znać, że ma problem w związku z romansem z podwładną. I jeśli faktycznie czuje, że mogłoby się coś między nimi zadziać, a nie był to jedynie wybryk w celu ocenienia postawy Toma, to wydaje mi się, że od początku mógł sugerować Shiv, że nie ma szans na rolę ceo, opowiadając jej historię o krwi na samym starcie ich znajomości?
@@axolotlismybeautystandard Lucas ma swoją wizję firmę i ma do tego prawo.Chcę realizować swoje plany a nie shiv. Shiv zawsze czuję że jest lepsza od innych a naprawdę jest słaba. W pracy trzeba widzieć kiedy przedstawić i walczyć o swoje a kiedy trzeba odpuścić i iść na kompromis . A ona kompromisy ona nie potrafi iść ona musi mieć decydujące zdanie . Jak każde z dzieciaków nie jest zdolne do nauki ona cały serial jest taka sama . W 1 odc 1s powiedziała że Kendal się nie nadaje na szefa nie ważne co przeszła biznesowo i prywatnie niczego się nie nauczyła. Lucas przynajmniej nie zamierza wchodzi kolejny raz w toksyczną relacje z pracownikiem .Nawet jesli te3kst o seksie z shiv była zagrywką to wiedział jak sprawdzić lojalnosc .Shiv nie potrafi tego dla niej podobnie jak kendalowi wystarczy obiecać i oni w to wierzą bo przecież oni śa tacy niezastąpieni
@@evabraun-gg2yy ale ja tu nie oponuje z wizją Szweda, ani jej nie krytykuje ;) Shiv niby jest sprytna, ale właśnie jej największym problemem pozostaje to, że nie wie kiedy się wycofać i kiedy się już „nakręci”, to przestaje zwracać uwagę na otoczenie. A wydaje mi się, że trochę z uwagi na mizoginistyczną kulturę w firmie powinna to zrobić jeszcze szybciej niż gdyby była mężczyzną i jej problem stanowi też to, że nie potrafi tego zaakceptować.
Apropos 33:00 (zakończenie wątku Shiv). Może pozostanie żoną i matką było po prostu dla niej spoko opcją? No chyba, że serio o zgodzie na sprzedaż Waystar Royco poza rodzinę przesądziło raczej przekonanie, że Kendall sobie nie poradzi, jeśli trafi za stery firmy. Ale... Może Shiv chciała po prostu wychować dziecko i głos za sprzedażą firmy i postawieniem na Toma prezesa okazał się jakąś kompromisową drogą do tego (a nie wynikiem "patriarchalnej" układanki - powody dla której Matsson nie chciał jednak Shiv jako prezeski były jasno wyartykułowane - chemia między nimi + Shiv zbyt niezależna - nie wiem czy - poza pierwszym - miało to związek z płcią). W sumie Shiv ustawiła się spoko, z mężem szefem korpo (w którym Mattson jak i ona mogą "rzeźbić" i z możliwością wychowania dziecka wspólnie z mężem (ale też oczywiście perspektywą na karierę / wpływ na firmę).
Dobra, striggerowało mnie leniwe przejeżdżanie się Filipka po Kendallu podług jakiegoś klucza interpretacyjnego, w którym to dzieci Logana są karykaturalnymi nieudacznikami. Czy tylko ja sympatyzuje z Kendallem? Chyba nic w tym serialu nie uderzyło mnie tak jak Kendall krzyczący do Shiv "It doesn't even make any sense". Rozpaczliwe zdezorientowanie spowodowane sytuacją, która w tamtym momencie była jeszcze dla Kena jakimś irracjonalnym koszmarem, a w rzeczywistości była kulminacyjnym punktem rywalizacji rodzeństwa Royów, w którym Shiv z zimną krwią postanawia zniszczyć własnego brata i oddać ojcowiznę w ręce parweniusza, którym jest Tom, jednocześnie wyciągając z całej sytuacji jak największe korzyści dla siebie. Słowa Shiv do Kendalla, że "It's not all about you" i że "I don't think you'll be good at it" to emanacja jej ogromnych kompleksów, wynik bezsilności spowodowany poczuciem tego, że w istocie nie jest tak dobrym graczem jakim jest Ken, nie potrafi dotrzymać mu tempa, przegrała, ale nie umie się z tym pogodzić i teraz rzuca sofizmatami. To jak Kendall mówi, że jest "the eldest boy" znakomicie oddaje to jaki obraz jego postaci twórcy kreowali przez cały serial. To właśnie on był od początku najbliżej ojca (mimo późniejszych zawirowań) i to on był pretendentem do tronu w pierwszej kolejności.
Mówisz o tym samym gościu, który za każdym razem żałośnie powtarza „it should be me” używając do tego argumentu wieku, i który szantażował własną żonę na ulicy, a następnie wywołał kłótnię z asystentką, która za wszelką cenę chciała jej uniknąć?
Powtórzę to: Kendall jest żałosny i dostał to na co zasłużył.
@@BezSchematu Hmmm, okej, wybiórczo odnosząc się do tych dwóch sytuacji, powiedziałbym, że chyba nie jest aż tak dziwna silnie emocjonalna reakcja Kena na to, że jego żona zabiera dzieci i nie będą na pogrzebie swojego dziadka (co jak słusznie zauważył Marcin jest irracjonalnym wyolbrzymieniem ze strony Ravy). Poza tym nie wiem czy powinno się odczytywać jako słabość to, że Kendall w dalszej kolejności ani nie próbuje zablokować jej wyjazdu z miasta przez prokuratora, ani nie kładzie się na drodze jej samochodu. Twierdzisz, że jest żałosny bo ktoś z większą charyzmą (na poziomie Logana) byłby w stanie odwrócić przebieg takiej sytuacji? Czy może żałosne jest to, że zależało mu na tym żeby jego dzieci były na pogrzebie jego ojca?
Jeśli asystentka chciałaby za wszelką cenę uniknąć nieprzyjemnej sytuacji to może nie zamieszczałaby w harmonogramie tego spotkania? Poza tym zgadzam się Kendall zachował się tutaj jak dupek, chociaż czy poprzedzający to wydarzenie incydent z żoną, jak i fakt, że to dzień pogrzebu jego ojca nie sprawiają, że jest tym dupkiem trochę mniej?
Nie wiem czy dostał to na co zasłużył. Na pewno jest w tym rozstrzygnięciu pewna doza tragizmu, a twórcy którzy w zasadzie zaczęli swoje opowiadanie od rapującego pod Beastie Boys K Roya, a skończyli na wpatrującym się we wzburzone fale zdruzgotanym Kendallu jak gdyby chcieli nam powiedzieć "It should be him".
@@ProStachOwner trudno uwierzyć w to co piszesz, tak bardzo wyginasz słowa i znaczenia. Marcin DOSŁOWNIE powiedział, że Kendall mówi, że zabierze żonie dzieci i że położy się przed samochodem... i nie robi ani jednego, ani drugiego, co potwierdza jego żałość. O Ravie właśnie wypowiedział się pozytywnie.
I powiedziałem, że żałosna jest jego nieporadność, niedecyzyjność, jego naiwność i kretyńskie pomysły jak Living+ czy wystrój imprezy urodzinowej stylizowany na łono jego matki.
@@BezSchematu Ah, tego się obawiałem, że nieprecyzyjnie sparafrazuję Marcina. Odszukałem ten fragment i Marcin mówi 39:45 : "...Rava, ewidentnie przesadzając, mówi, że nie czuje, że jej dzieci są bezpieczne...". Przywołałem to dlatego, że skoro Rava "ewidentnie przesadza" to w pewien sposób usprawiedliwia reakcję Kena.
40:24 "W tej chwili jadę do sądu i zdobędę nakaz sądowy, który zakaże ci wyjazd z miasta" ... "Położę się pod kołami i nie pozwolę wam przejechać" "Po czym nie robi jednego ani drugiego ponieważ jest zbyt zajęty firmą". Tutaj Marcin akurat zdaje się pije do innej złej cechy Kendalla, ale ty rozumiem widzisz w tym żałosność (żałość?). A dlaczego ja uważam, że to akurat o jego żałosności nie świadczy to już napisałem w poprzednim komentarzu.
@@BezSchematu Aczkolwiek, trudno się nie zgodzić, że źle o Kenie świadczą te wszystkie przywary, które wymieniłeś i jego kretyńskie pomysły. Istotnie nie jest postacią formatu swojego ojca co według mnie dobrze zostało wyrażone słowami Logana "you're not serious people". Tylko czy aby na pewno to go ostatecznie dyskwalifikuje? Jakoś po spędzeniu z tą postacią 4 sezonów nie czuję, żeby był najgorszym możliwym następcą Logana. Przeciwnie, tak jak widać po tym co pisałem wcześniej, raczej stawiałbym go na górze stawki.
Bardzo dziękujemy za to podsumowanie, bez Was serial nie byłby kompletny. Dużo ciekawych wniosków, których nie wyciągnęłam. Cieszę się ze jesteście i prowadzicie mnie przez wszystkie ważne pozycje filmowe/serialowe ❤
Connor informs Willa that Mo's real name is in fact Lester; the nickname "Mo" is a play on the word "molester," which Lester was known to be - to jest moim zdaniem najlepszy żart całego serialu, padłem ze śmiechu jak to się pojawiło 😂
Czysta przyjemność słuchania! ^^
Nie mogłem być na żywo, ale właśnie nadgoniłem... Miałeś rację Filipie, warto było czekać! Można tylko żałować, że to "tylko" 3h, a nie 5 ;)
Idealne zwieńczenie chyba jednego z lepszych, jeśli nie najlepszego, serialu ostatniej dekady, a może i więcej. Finał dowiózł i nie rozczarował, można było chcieć więcej albo inaczej, ale i tak jest godny zarówno tego sezonu jaki i całej historii. Genialne dialogi, świetny casting, mistrzowska realizacja od początku do końca i bardzo dobra zamknięta historia. Tak się powinno robić i kończyć seriale! Patrz i ucz się świecie jak to się robi! Oby tylko więcej takich produkcji bo dzięki nim możemy liczyć na takie dyskusje i podsumowania
PS Liczyłem i czekałem na wiersz Grzegorza, no i się nie zawiodłem! Bravo, bravissimo!
Uczta dla uszu, doskonała dyskusja. Marcin to ma chyba jakiś osobny obszar w mózgu odpowiadający za cytaty :D
Ma ;) obok nadludzkiej pamięci
Pragnę przypomnieć, że Connor Roy interesował się polityką od najmłodszych lat 😁
ruclips.net/video/34ZWp9aMcLs/видео.html
To kolejny raz, kiedy najpierw oglądam analizę na Bez/Schematu, a potem biorę się za serial. Po obejrzeniu iluś tam live'ów na różne tematy na podstawie Waszych komentarzy jestem w stanie wyczuć, czy omawiane dzieło to coś dla mnie, mimo że z każdym z Was mam jakieś rozbieżności gustu. Poza tym uwielbiam tę kumplowską atmosferę i dwuznaczne żarciki, które rzucacie, więc nawet jeśli jakiegoś serialu jeszcze nie znam, to te dyskusje sprawiają mi przyjemność - jak słuchanie grupy znajomych, którzy próbują przekonać mnie, że koniecznie muszę zobaczyć coś, co oni wszyscy już widzieli i na temat czego wyprodukowali już tysiąc żartów i aluzji. W dodatku tym razem wszyscy moi ulubieni goście B/S zebrani do kupy. Doskonały live.
To był jednej z moich najważniejszych seriali. Sezon 4 trzymał za gardło - w każdym odcinku. Nie zgadłam zakończenia, ale wiedziałam, że w finale rozłoży mnie na łopatki. Dzięki za Waszą wnikliwą analizę!
Jesteście niesamowici, nie da się oderwać od słuchania was ❤
Najdłuższy live w historii Bez Schematu, ale i jeden z najciekawszych. A dla mnie i tak za krótki. Dziękuję
Nie wiem czy bardziej czekałem na zakończenie tego serialu czy na obejrzenie tej dyskusji.
Nie zgadzam się z surową opinią o Shiv (że została zredukowana do roli żony/matki/siostry, że jest tym dla Toma, czym była jej matka dla Logana)
Po pierwsze - to jej decyzja zaważyła o takim a nie innym zakończeniu; jest najbardziej sprawcza i niezależna;
Po drugie - jako jedyna z rodzeństwa zrobiła karierę poza Waystar; nie widzę przeciwskazań, aby później do niej wróciła. A porównywanie Toma do Logana to w ogóle nieporozumienie. Tom jest tylko po to, żeby Matson nie musiał tracić czasu na nudną bieżączkę i zostanie wymieniony, jak tylko okaże się, że nie ma pojęcia o tym, co robi i przynosi straty.
Panowie, zaimponowaliscie recenzja "Severance" ale z "Sukcesja" to juz po prostu byl odlot... brawo!
Panowie, ciekawa dyskusja! Zwróćcie tylko uwagę jak mówicie po polski - mam na myśli końcówki. Nie mówi się "pójdom", "zrobiom", tylko "pójdą", "zrobią". Taki ładny angielski, a język polski KULEJE! ;)
teściowo bardzo w porządku.
mialem obejrzec tylko kawalek. tak mnie wciagnelo ze obrjrzalem cale. 🙌
Najdłuższy live, a dla mnie wciąż mało - waszej dyskusji o Sukcesji można by słuchać co najmniej drugie tyle czasu 🙂
Super się was słuchało o takim super serialu który zostanie w moim serduszku na zawsze 🥹🥹🥹
Super, wspaniałe. Twój wiersz Grzegorz. miodna płęta.
Cudo ❤
2:35:21 pamiętam jak Krzysztof kiedyś powiedział do Filipa "będą z Ciebie Krzysztofy". Miał rację
specjalnie wszedłem w ten film mimo że oglądałem go już miesiąc temu, aby powiedzieć że chcę więcej Pana Marcina na kanale Bez/Schematu
dziękuję za Was i dzisiejszą dyskusję :)
o ostatnim odcinku: czekałam na fajerwerki, miałam nadzieję, że coś wybuchnie, ktoś kogoś zabije, a tu tylko T. dostał od G. w mordę; sama nie wiem... w sumie wiedzieliśmy, że to dzieci, , że żadne z nich nie "zasługuje" na sukcesję; ale jakoś tak mi wszystko jedno, jak skończyłam oglądać; nie wiem, czego się spodziewałam; dziwne: jestem trochę zawiedziona, a jednak ciągle myślę o tym odcinku; w pewnym momencie myślałam, że K. się utopi, albo rodzeństwo rzeczywiście go otruje :D; chyba najbardziej zapadł mi w głowę T. i scena z M. we włochatym sweterku: chcesz być gębą do obijania?; dlaczego tak szybko się zgodził? ok, napisałam to i doszłam do wniosku, że czuję jakby było mi niedobrze; chyba o to chodziło - żebyśmy czuli się mało ok - niby nikt nie zginął , ale niesmak pozostał...
p.s. niby o filmie, a jednak o sobie - chce komuś przyłożyć? no jasne ;D
Świetnie się was słuchało. Teraz tylko proszę tyle samo o Barrym
Chcę… ale czas
To ja tak odnośnie zakończenia. Może to nadinterpretacja, ale według mnie koniec Kena został nam mocno zasugerowany widokiem oceanu. Za każdym poprzednim razem Kendall unosi się na wodzie, czy to głową w dół czy w górę, ale może się na niej unosić, bo jest spokojna, jest taflą. Tu po raz pierwszy mamy mocno wzburzone fale, które nie tylko według mnie obrazują jego stan psychiczny, ale też to, że Ken zostanie przez te fale porwany i w końcu przykryty...
Bardzo dziękuję za tę dyskusję i analizę, super, że jest miejsce w polskim internecie, gdzie tyle czasu zostało poświęconego temu wspaniałemu serialowi ❤
Bardzo ciekawa uwaga. Rzeczywiście, relacja Kena z wodą jest… specyficzna i wymowna.
Te nienaturalnie szybki pędzące fale też mi się ze scena z „Taksówkarza” skojarzyły, gdzie ob siedzi w knajpie spokojnie i patrzy na musującą tabletkę w szklance wody- na zewnątrz spokojny a wewnątrz chaos i zmiana- ofc mogli po bandzie pojechać i mógł spaść na maskę wyjeżdżającej z budynku lizmuzynh Toma i Shiv ;)
to jest epickie:)
Świetnie się tego słuchało; a ilość odsłon daje mi nadzieję, że Filip skusi się i po raz kolejny zbierze drużynę.
Dla mnie zakończenie było genialne, ale z pewnością nie satysfakcjonujące. To nie jest zarzut, bo to było dla mnie oczywiste, już od pierwszego odcinka kiedy poznałem osoby, które będziemy śledzić, że jedynym satysfakcjonującym zakończeniem byłoby gdyba cała rodzinka, a później i Mattsen wylądowali w pierdlu xD. I może i miałbym faktycznie z tego frajdę, ale byłoby to zwyczajnie kiepskie i nierealne. A co do Shiv to, że motywacją do jej decyzji byłoby kierowanie się czymś na kształt "przyzwoitości" uważam, że można włożyć między bajki. Na tym etapie już wielokrotnie było pokazane, że ona tak na prawdę "doesn't give a fuck", żebym to kupił.
Super skład, mega poszerzyło mi to postrzeganie całej serii
Co do sceny jak Ken przytula Romana - od razu przypomniała mi się inna scena w drugiej części Ojca Chrzestnego - tam też bracia się przytulają, Michael dowiaduje się prawdy i Fredo ginie. A tutaj pojawia się ból, te ostateczne namaszczenie i pokazanie woli. Ogólnie finał fantastyczny, niby smutny, tragiczny - ale cały czas mam z tyłu głowy ich miliardy, z którymi zostali. Smutni, niekompetentni, głupi miliarderzy jak w rzeczywistości.
Tzw. unassisted triple plays (trzy outy wykonane samodzielnie przez jednego obroncę) było w baseballu nieco więcej. Bill Wambsganss zasłynął tym, że jako jedyny dokonał tego w postsezonie.
en.wikipedia.org/wiki/Unassisted_triple_play
bardzo podobało mi się to nagranie. prowadzący wymiatają:D. Mogę zgłosić propozycję? Moglibyście zrobić porównanie Sukcesji i Yellowstone? Baza w sumie podobna (walka bogatych i wpływowych rodzin o przetrwanie oraz ich destrukcyjny wpływ na członków tych rodzin) ale cała reszta zupełnie odmienna. Czym Sukcesja jest dla niebieskich stanów, tym Yellowstone jest dla czerwonych:D
Dawno mi tak 3h nie zlecialo
Dzieki za sluchowisko do pracy Panowie
Jak to powiedzial Logan Roy w sezonie 3cim
"The Greg wants the Greg must have"
To było prawdziwie: All Stars Game
No... teraz czuję, że ten serial na prawdę się skończył.
Jak dorosnę, chcę zostać Marcinem Giełzakiem
Ja sobie to mówię od 20 lat i nadal nic.
Te wybitne arcydzieło seriali będzie w moim serduszku tak samo jak Mr Robot,
Buckle up Fucklehead
Filip dlaczego sukcesja nie przyjmuje się w Polsce i ma bardzo niskie wyświetlenia jak na ten serial
Co się stało z omówieniami odcinków?
5!
Największe wady serialu Wy uznajecie za największe zalety.
1) to że w odcinku potrafi się wydarzyć więcej niż w niejednym filmie - dla mnie to obniza poziom zaangażowania. Jak mam przejmować się jakąkolwiek sytuacja na ekranie jeśli za 10 minut jest "psych, zmieniamy to!"
2) Dobre dialogi - sztucznie napompowane pseudo-beukotem paramonologi, z których nic nie wynika.
Ten serial od 3. sezonu niczym się dla mnie nie różnił od suits. Fabuła zarysowana tym że bohaterowie nie mogą sobie mówić rzeczy wprost, nadęta nowomowa i ładne garnitury.
Szkoda czasu na coś takiego.
Nienawidzę Shiv, bardzo ale to bardzo szkoda mi Kendalla a Roman? Roman jest Romanem od początku do końca. Serial aktorsko wręcz wybitny, sama intryga, prowadzenie wątków szczerze powiedziawszy kuleje w ostatnim sezonie podobnie jak w 3. Sukcesja cierpi moim zdaniem na urwane i niepotrzebne wątki, coś czego nie miało np House of Cards.
Nienawidzę Shiv, ciekawe, rozwiń? W sensie wiem ze jest masa ludzi którzy delikatnie mówiąc nie przepadają za niepokornymi kobietami, ale za to współczują mordercy. Trochę przerażające ale jestem ciekawa genezy takiego myślenia.
@@monbell2364 Ale odklejka. Niepokorna kobieta? Shiv jest karykaturą feminizmu i pomnikiem hipokryzji.
@@Asasyn-wv1zk Hipokrytami byli Tom i jej bracia. Shiv stawiała sprawę jasno, zawsze w mało subtelny sposób co nie raz jej Logan wytykał i co uważał za jej wadę, ale to nie ona była hipokrytką. Była cyniczna, kontrolująca, nielojalna, ale też nikt w rodzinie nie był lojalny wobec niej. Tom był cwaniakiem którego intencje były dla niej jasne z dniem numer jeden. Karierowicz nastawiony na łatwy łup w postaci córki bogatego ojca. Nikt obojga do ślubu nie przymusił ale była to relacja czysto transakcyjna. Co więcej, Tom i Shiv oboje są ludźmi bez kręgosłupa moralnego a różnica między obojgiem jest subtelna. Shiv tak wychowano, Tom sam zdecydował że mu się takie życie bardziej opłaca. Ciekawe, że wspominasz o fenizmie, biorąc pod uwagę jak wręcz obrzydliwie trafnie ten serial przedstawił mizoginię.
@@monbell2364 > masa ludzi którzy delikatnie mówiąc nie przepadają za niepokornymi kobietami,
dobrze jest sobie rozważyć tą "niepokorność shiv" podczas oglądania 9 odcinka 2 serii, w której to dzięki namowom shiv wykorzystywana kobieta wycofuje swoje zeznania w sprawie afery promowej
@@mctiggle Touche.
A ja nie potrzebowałem smierci Kendalla...On ewidentnie na koniec byl juz walking dead
Ciekawa rozmowa, choć obarczona jednym grzechem pierworodnym: nic tak nie irytuje w rozmowach zahaczających o temat mizoginii, jak to że prowadzi ją 2, 4, 7 facetów ;)
Cóż... zgadzam się. Ale niemal żadna z pań, które dotąd zapraszałem na vloga nie ogląda regularnie SUKCESJI, a ponadto pora (poniedziałek, 20:00) nierzadko prowadzi do odpowiedzi: nie dam rady.
Umknęło mi czy nie omawialiście postaci Kendalla?
Omawialiśmy. Mówię nawet, że wydaje się najbardziej żałosną postacią.
Tyle rozmowy, nawet wątek Connora poruszyliście a nawet słowem nie wspomnieliście o wirtualnej kolacji z Loganem i o tym że Connor był tam z ojcem, ani o tym że jako jedyny wiedział o mauzoleum... Szkoda
Tylko jak miliona innych rzeczy
@@BezSchematu akurat ta imho bardzo ważna, pokazującą wg mnie ze Connor był bliżej ojca niż któregokolwiek z rodzeństwa
A czy nieobecność młodszych Royów nie wynika czasem tylko z tego, że tamto nagranie pochodzi z okresu kiedy byli oni pokłóceni z ojcem (Kerry siedzi obok Logana raczej jako partnerka, a nie asystentka)?
Woow
Serial ARCYDZIEŁO
Panowie, wy naprawdę jesteście przekonani, że jest lepszy system społeczno-ekonomiczny od kapitalizmu? Że życie nie jest walką w błocie o nóż? Kto stworzył świat w którym żyjecie? Kto Wam umożliwił zasiadanie przed kompem i prowadzenie konferencji online?
Logan Roy's type of man!
Taka prawda...
> Kto Wam umożliwił zasiadanie przed kompem
jakież to wielkoduszne z ich strony! baaardzo dziękujemy!
@@mctiggle Chodzi o postęp technologiczny! Socjalizm jest pod tym względem znacznie mniej wydajny i innowacyjny. To nie ma nic wspólnego z wielkodusznością...
@@jarosawkozio5755 no, wiadomo że najważniejszy w życiu jest "postęp technologiczny". to jedyna rzecz o którą powinno troszczyć się zarówno społeczeństwo jak i każdy obywatel z osobna.
tyle że nawet przy tym założeniu to co napisałeś nie jest prawdą. bo nie będzie rozwoju bez powszechnego dostępu do infrastruktury, oświaty i kultury. a to chyba nie jest kapitalistyczny postulat. mylę się?
@@mctiggle O jakiej infrastrukturze myślisz bez postępu technologicznego? Kultura - czyli malowanie w jaskiniach?
Postęp technologiczny jest WSZYSTKIM!
Kapitalizm współgra najlepiej z charakterem jednostek wybitnych które postęp umożliwiają wymyślając innowacje.
Kapitalizm ma wiele wad, ale nie wymyślono do tej pory nic lepszego.
@@jarosawkozio5755 no ja tam wolałbym bym sobie malować w jaskini niż np. chorować całe życie bo ktoś chciał (innowacyjnie!) zarobić 3 centy na litrze benzyny więcej.
no, ale jak tam sobie uważasz. postęp i PKB przede wszystkim!
Super się słuchało ale...za dużo angielskiego 🙂
!
Giełzak zawyża poziom pod każdym względem. Dzięki temu w końcu nie ma niepotrzebnych fucków, przygłupich żarcików, jeszcze jak wejdziemy na poziom umiejętnego zastosowania polskich odpowiedników anglojęzycznych fraz, będziemy mówili, że Bez Schematu to pełnowartościowy kanał.
Dziękuję, szanowny panie Przemku. Tak bardzo będziemy starali się zasłużyć na pańskie uznanie. Może wtedy zasłużymy na tytuł „pełnowartościowego” kanału.
@@BezSchematu Ale po co te głupawe złośliwostki. Wyrażam swoją opinię na temat, który mnie interesuje. Tu naprawdę nie ma nic osobistego. Przepracuj swoje kompleksy Romulusie.
@@SrebrnyKompas Zaczynasz swój komentarz od nazywania mojego przyjaciela po nazwisku, oceniając naszą kulturę osobistą. Następnie snobistycznie kończysz słowami, że może w Twoich oczach ten kanał stanie się "pełnowartościowy". I mówisz o MOICH kompleksach? ;)
Irytuje mnie to wasze lewackie pierdolenie o Trumpie...
Widzimy
Tyle tutaj słyszałem o tej Sukcesji... Obejrzałem jakieś trzy odcinki z pierwszych 2 sezonów i zasnąłem przy nich. Ot, taka kompilacja innych biuruwych filmów/seriali, niby nowoczesna Dynastia, a jednak uboższa.
Sezon 4 obejrzałem od początku, plus taki, że nie zasypiam, ale monotonia tego serialu aż kłuje w oczy. Wulgaryzmy są ok, jeżeli są podane ze smakiem - tutaj robią z tego serialu groteskę. Końcówki nie jestem ciekawy, ot znajdę czas to obejrzę, a może wcześniej gdzieś mi zaspojlerują...
Ogólnie takie 6,5 do 7 na 10. Gorzej niż TLOU czy Biały Lotos, lepiej niż TWD czy Alice. Na równi lub nieco gorzej niż Spy/Master.
Edit: niby serial ma budzić emocje i pokazywać walkę o władzę i pieniądze, ale tutaj wygląda to tak realnie jak Hogan jako "bokser".
Jest to komentarz z rodzaju: opowiem wam jak bardzo nie podoba mi się serial, ale tak naprawdę opowiem wam o sobie.
„Niby nowoczesna Dynastia, a jednak uboższa” - tak. O 181 odcinków, bo potrafiła w 39 opowiedzieć znacznie więcej.
I klasyczne: nie obejrzałem w całości, więc wystawię ocenę.
@@BezSchematu W razie problemów z czytaniem mogę nawet napisać wielkimi literami zdanie "Sezon 4 obejrzałem od początku". Zanim coś się odpowie (nawet jeżeli odpowiedź jest nie na temat), warto przeczytać na co się odpowiada.
Dynastia? ja też mam do niej sentyment :) w sumie wychowałam się na 2 programach TVP i ten serial był przełomowy w moim życiu w pewien sposób; i nie to, żebym się naśmiewała; ale ruclips.net/video/M6wRnouGZFQ/видео.html
@@radpopl nie, napisałeś „końcówki nie widziałem, nie jestem ciekawy” - ale ostatni sezon już oceniłeś. Chociaż cały został skonstruowany tak, aby dotrzeć do tego konkretnego punktu. Na niego budował. To tak jakbyś wystawił ocenę pizzy w piekarniku.
@@BezSchematu Nie sądziłem, by coś zmienił. Obejrzałem. Zakończenie jakiego się spodziewałem, zero zaskoczenia, odcinek taki sobie, ogólnie budził wesołość z powodu niedojebania ogólnego postaci, chyba nawet większego niż wcześniej. Niczego nie zmienia w odbiorze serialu, w którym postacie wyglądają jak karykatury. Mam wrażenie, że to wszystko już widziałem, tylko w lepszych wydaniach. Zostaje 6,5/10.