To. Było. Coś. Dziękuję pięknie moim wspaniałym gościom i zapraszam Was do śledzenia ich twórczości (linki w opisie pod filmem). Dziękuję także wszystkim, którzy byli na żywo i obejrzą transmisję. Czekamy na Wasze wariacje tytułu Wiedźmina w menhirowym multiwersum
Problem z tą panią polega na tym, że poza swoją poprawnością polityczną, nie jest z naszego kręgu kulturowego i pewne rzeczy są dla niej nie do przeskoczenia. Sapkowski tworzył w kraju, gdzie nikt nie musi nikomu (przynajmniej w jego pokoleniu) tłumaczyć Seksmisji czy King Sajzu na polski. Im ktoś jest większym erudytą, tym więcej mrugnięć okiem i odwołań autora zidentyfikuje. Tu nie dość że mamy do czynienia z tłumaczeniem, to jeszcze z niezrozumieniem kultury. A ta jest w Wiedźminie mocno obecna, mimo że sam autor lokalizacji się wypiera... A drugi problem to jest robienie na siłę z Wiedźmina bardziej politycznie poprawnego przekazu, niż nim jest. A to jest naprawdę książka o tolerancji pisana z perspektywy prześladowanych. I nie wymaga to jeszcze sztucznego podkręcania i robienia z elfów śniadych imigrantów!
@@yama3a "robienie na siłę z Wiedżmina bardziej politycznie poprawnego przekazu, niż nim jest" Bingo!! Dla tych z zachodu to nawet te progresywne feministyczne rzeczy w książkach z lat 90's badź co bądź...to dla nich za mało :) race swapy to już tak typowo amerykański idiotyzm bo oni muszą wszystko na swoją modłę przerobić, ale to po prostu też taki 'checkbox' czyli konkretna norma którą muszą wyrobić żeby czarni się nie obrazili albo ci 'woke' za to że nie ma różnorodności...chociażby nawet nie miała ona sensu, oni właśnie chcą zrobić wiedźmina bardziej postępowym niż jest :) bo tym typom nigdy nie wystarczy muszą wstawiać swoje ideologie wręcz po chamsku i bez jakiejkolwiek subtelności (i niestety cierpią na tym wątki fabularne Sapka), tak poza tym co śmieszniejsze, niektórzy anglojęzyczni czytelnicy z zachodu (kobiety :)) potrafili książkę ocenić na.....i uwaga nie jest to żart.....na mizoginistyczną bo jakaś tam postać używa takich a takich słów o kobietach, albo że autor mężczyzna opisuje postać kobiecą pod względem wyglądu (jak piersi czternastolatki) itp więc dla co poniektórych zagranicznych dziwaków którzy są już ekstremistami w swoich poglądach to zawsze będą szukać dziury w całym :). Wiedźmin kulturowo zawsze i wszędzie będzie Europejski...bo jest tam od groma wpływów kulturowych naszego kontynentu i chociaż wszyscy tak wyśmiewają "słowiańskość" wiedźmina, wcale jest jej tam sporo! Mamy mnóstwo typowo polskiej mentalności, odniesienia historyczne do znanych nam terenów i sytuacji znanej z historii czy to dawniejszej czy najnowszej, od nawiązań do dawnej Rzeczypospolitej do historii 20 wieku. Dlatego też etnicznie mieszkańcy tego fikcyjnego świata...będą białasami :), cholera w całym zbiorze ksiażek...mamy co najwyżej DWIE wzmianki o czarnoskórych.....DWIE na całe 8 ksiązek :), do tego lore wiedźminski...można powiedzieć że tylko egzotyczne krainy Ofiru i Zangwebaru byłyby zamieszkałe przez melaninopozytywnych :) ale dla amerykańców to jest nie do pomyślenia bo dla nich musi wyglądać jak Kalifornia albo Nowy Jork w całym przekroju etnicznym! I na tym polega ich problem że nie potrafią wyobrazić sobie świata poza ich wąskim przykładem. Do tego dochodzą te punkty ESG i typowo toporna propaganda i brak subtelności i alegorie tak proste jak konstrukcja cepa :).
Wojtek najpierw sprawił, że się popłakałam (ze śmiechu) a potem zakochałam (w tym poczuciu humoru). Stałam się fanką w godzinę. Panowie zrobiliśmy mi dzień. Musze koniecznie nadrobić wcześniejsze dyskusje.
Nie oglądałam netflixsowego Wieśmina ani odcinka (i nie zamierzam nabijać im oglądalności), ale słuchało się Was wybornie Panowie! Jak zawsze z resztą. A Wojtek dziś w formie wręcz olimpijskiej
Jakie to jest zabawne, że nie oglądałem trzeciego sezonu, a oglądam **spojlerowe** omówienie na B/S i dosłownie nic się nie dowiedziałem o fabule, bo ta fabuła nie istnieje XD to jest majstersztyk
Ale oni naprawdę przyczynili się do sprzedaży gier! 😂 Ja graczem nie byłem. Ale kiedy złapałem się już przy drugim sezonie, że ziewam i przewijam.. .. zacząłem grać w Trójke. I przeżyłem drugą młodość mogąc brać udział w dokończeniu Sagi.
Jeśli chodzi o scenę z serialu z "udawanym bazyliszkiem" - dopiero teraz sobie uświadomiłem, że cała ta scena była tylko i wyłącznie po to, by zajawić widzom Mistle z bandy Szczurów, bo zaraz wjadą ze spin offem o nich. Próba zrobienia przez Netflixa chu*niwersum w tak prymitywny, grubo ciosany sposób jest aż niesmaczna. Swoją drogą, to chyba Netflix powinien dziękować CDPRed, bo dzięki popularności gry mogli w ogóle zachęcić ludzi do oglądania serialu.
No to już wiem że mój ulubiony wątek z chrztu ognia zostanie spektakularnie zaorany. I jestem niemal pewien że dwa kolejne moje ulubiony oprócz Szczurów wątki, historia Regisa i Milvy niestety też.
Dobrze, że Krzysztof przywołał trzeci odcinek Last of Us. Tam pokazano, jak zrobić takie wątki ze smakiem, gustem, bez poczucia totalnego krindżu i walenia pałką ideolo po głowie. Bez poczucia żenady. I ciekawie. Przede wszystkim ciekawie. Interesująco dla widza. Naprawdę jestem pod wrażeniem, że da się zarżnąć tak ciekawą wiedźminską franczyzę i lore. Z takimi dialogami. Dalej nie mogę się temu nadziwić. Jak? :)
Jeżeli zmienia się bez sensu orientację seksualną postaci, niezgodnie z pierwowzorem i w zasadzie w kontrze do niego, z przyczyn ideolo - to nie da się tego zrobić bez żenady - zwłaszcza, że te wszystkie wątki XYZ+ funkcjonują już jak cytowanie Marxa w każdej rozprawie doktorskiej a nawet magisterskiej w czasach słusznie minionych (?) i tak są przez ludzi postrzegane, z tą różnicą że ludzie nie przymykają na to oczu jak na konieczny choć nie chciany rytuał tylko zaczynają bojkotować jak produkcje Disneya, by świat zaczął wracać na swoje naturalne tory, pytanie tylko czy odbędzie się to pokojowo przez głosowanie portfelami, czy gwałtownie po wielkiej i krwawej katastrofie cywilizacyjnej.
Co do Znaków, w sadze kwestia coraz rzadszego ich stosowania przez Geralta w miarę rozwoju fabuły była zaadresowana. W przeciwieństwie do magów, wiedźmini nie potrafili aktywnie czerpać energii magicznej - korzystali z jej naturalnych zasobów amplifikowanych eliksirami. Geralt od opuszczenia Ellander nie miał ich gdzie uzupełnić i jego zdolności magiczne mocno osłabły.
Czy możesz podrzucić mi fragment, w którym tak było? Jestem przekonany, że coraz rzadsze używanie znaków miało związek ze stanem fizycznym i psychicznym Geralta. Wiedźmiński fach łączył się z pewną dozą obrażeń, które kumulując się mogły prowadzić do pogorszenia się, nabytych za pomocą mutacji umiejętności. Dodatkowo w miarę postępów fabuły Geralt doznaje obrażeń fizycznych (walka z Vilgerfortzem) jak i psychicznych (utrata Ciri, świadomość bycia pokonanym, poczucie walki z całym światem i potężniejszymi wrogami), które mogą rzutować na jego umiejętności. Na przykład w "Ostatnim życzeniu" Nenneke zwracała mu uwagę na to, że zaczął mieć problem ze składaniem znaków, że ma wolniejszą akomodację oka - zaleciła mu nawet 2 tygodnie L4 żeby chociaż trochę doszedł do siebie XD. W tym samym opowiadaniu podczas retrospekcji z poznania Yennefer, Geralt naprawia znakiem Igni garnek, nie używa wtedy eliksirów, samo użycie znaku do tak błahej czynności sugeruje, że nie były one, aż tak wielkim wysiłkiem i specjalnością. W "Ziarnie prawdy" również używa znaku quen, by zniwelować skutki odrzucenia przez bruxę - wtedy też nie używa eliksirów. Eliksiry wzmacniają efekty znaków, to prawda, ale mam wrażenie, że wiedźmini działają raczej na zasadzie baterii - naturalnie kumulują w sobie moc magiczną podczas odpoczynku, gdy ich nie używają. Może eliksiry pomagają też w szybszej regeneracji tej energii? Niezmiernie niepraktycznym byłoby stworzenie mutanta, który potrafi użyć, dajmy na to 500 razy każdego ze znaków, szczególnie przy tak dużym ich znaczeniu w walce - wydaje mi się, że podczas walki ze strzygą Geralt użył 2 albo 3 znaków. Dążac do konkluzji, powodów co raz rzadszego używania znaków może być kilka: a) ukazanie słabej kondycji Geralta i trudności przejść, jak i samej wyprawy b) debuff Geralta dla celów fabularnych - w opowiadaniach, nie ukrywajmy jest badassem i legendarnym wiedźminem, który casualowo wyjaśnia strzygę z której odczarowania zrezygnował inny wiedźmin, walczy z bruxą, kosi 7 ludzi i odbija strzałę. W sadze widoczne jest formowanie drużyny, przez co tak op postać jak Geralt musi stać się trochę słabsza c) Sapek zapomniał se o tych znakach i stwierdził, że mu nie pasują albo o nich zapomniał xD d) Każde lub żadne z powyższych
Witam, fajnie się was Panowie słucha 😉 ja osobiście trochę żałuję, że to nie HBO się wzięło za produkcję Wiedźmina bo czuje w kościach iż byłaby to uczta dla oczu i ducha.
A czy ktoś zauważył że złodziejka co obrabowała Ciri jak ta wzlczyła z xenomorfem (wyverną) to jest Mistle z bandy szczurów? Tak właśnie zaczyna sie najpiekniejsza lesbijska miłość ever w serialach fantasy :)
Tylko że pewnie kompletnie zmienią ten wątek. W końcu w książce ich romans w pewnym momencie zaczyna się od lekkiego gwałtu, bo Mistle wykorzystuje fakt, że Ciri była w słabym stanie emocjonalnym. Biorąc pod uwagę, że w serialu Mistle jest czarna to wątek gwałtu zupełnie porzucą no bo jak czarnoskóra może gwałcić białą 😛
Jeśli chodzi o wątek eksperymentów nad starszą krwią - czy to nie jest właśnie z sagi, a nie z Blood Origin? Przecież Vilgefortz w sadze miał wręcz obsesję na tym punkcie, prowadził jakieś eksperymenty w swoim zamku. Przy okazji, w serialu w pewnym momencie ktoś wspomniał o "ginących kutrach", ktoś inny się zainteresował ta wzmianka. To z kolei kojarzy mi się z tym całym cmentarzyskiem statków, które w sadze znajdowały się w okolicy zamku Vilgefortza, a które trafiły tam poprzez jakieś morskie wiry w okolicach głębi Sedny. Twórcy serialu mrugają tak oczkiem do widza, ale to wszystko wygląda jakby robione na siłę, byle udowodnić że "no, patrzcie, czytaliśmy książki, ale pokażemy wam coś innego niż chcecie"
Tak to z Chrztu Ognia: "- Odnaleziono już dwie z licznych kryjówek Vilgefortza - odrzekła chłodno Filippa Eilhart. - Dijkstra intensywnie szuka pozostałych, a nie lekceważyłabym go. Niekiedy tam, gdzie zawodzi magia, sprawdzają się szpiedzy i konfidenci. ***** Jeden z towarzyszących Dijkstrze agentów zajrzał do lochu, cofnął się gwałtownie, oparł o mur i zbladł jak płótno, wyglądał, jakby za moment miał zemdleć. Dijkstra zanotował w pamięci, by przenieść delikacika do pracy papierkowej. Ale gdy sam zajrzał do celi, natychmiast zmienił zdanie. Żołądek podjechał mu do gardła. Nie mógł jednak skompromitować się przed podwładnymi. Nie spiesząc się wyjął z kieszeni perfumowaną chustkę, przyłożywszy ją do nosa i ust, pochylił się nad nagimi zwłokami leżącymi na kamiennej posadzce. - Brzuch i macica rozcięte - zdiagnozował, siląc się na spokój i zimny ton. - Bardzo wprawnie, ręką chirurga. Z dziewczynki wyjęto płód. Gdy to robiono, żyła. Ale nie robiono tego tutaj. Wszystkie są w takim stanie? Lennep, mówię do ciebie. - Nie… - agent drgnął, oderwał wzrok od trupa. - Innym połamano karki zakręcaną garotą. Nie były ciężarne… Ale zrobimy sekcję… - Łącznie ile znaleziono? - Oprócz tej tutaj, cztery. Żadnej nie udało się zidentyfikować. - Nieprawda - zaprzeczył zza chustki Dijkstra. - Ja już zdążyłem zidentyfikować tę tutaj. To Jolie, najmłodsza córka grafa Laniera. Ta, która rok temu przepadła bez wieści. Rzucę okiem na pozostałe. - Niektóre ogień nadtrawił - powiedział Lennep. Ciężko będzie poznać… Ale, panie, prócz tego… Znaleźliśmy… - Gadaj, przestań się jąkać. - W tamtej studni - agent wskazał ziejącą w podłodze dziurę - są kości. Dużo kości. Nie zdążyliśmy wydobyć i zbadać, ale głowę stawię, że wszystko to będą kości młodych dziewek. Gdyby tak poprosić magików, może dałoby się rozpoznać… I powiadomić tych rodziców, którzy wciąż poszukują zaginionych córek… - Pod żadnym pozorem - Dijkstra odwrócił się gwałtownie. - Ani słowa o tym, co tu znaleziono. Nikomu. A zwłaszcza magikom. Po tym, co tu widziałem, tracę do nich zaufanie. Lennep, czy górne poziomy zostały dokładnie zbadane? Nie odnaleziono niczego, co mogłoby pomóc w poszukiwaniach? - Niczego, panie - Lennep opuścił głowę. - Gdy tylko dotarło do nas doniesienie, pędziliśmy do zamku co koń wyskoczy. Ale przybyliśmy za późno. Wszystko spłonęło. Ogień o straszliwej mocy. Magiczny, ani chybi. Jeno tutaj w lochach, czar nie ze wszystkim podziałał. Nie wiem dlaczego… - A ja wiem. Zapłonu nie odpalał Vilgefortz, lecz Rience albo inny totumfacki czarownika. Vilgefortz nie popełniłby błędu, nie zostawiłby nam nic prócz czarnego nalotu na murach. Tak, on wie, że ogień oczyszcza… I zaciera ślady. - Ano, zaciera - mruknął Lennep. - Nie ma nawet dowodu, że ów Vilgefortz w ogóle tu był… - Sfabrykujcie zatem takie dowody - Dijkstra odjął chustkę od twarzy. - Mam was uczyć, jak się to robi? Ja wiem, że Vilgefortz tu był. W podziemiu, oprócz trupów, nic nie ocalało? Co jest tam, za tymi żelaznymi drzwiami? - Pozwólcie, panie - agent wziął z rąk pomocnika pochodnię. - Pokażę wam. Nie było wątpliwości, że magiczny zapłon, mający spopielić wszystko, co znajdowało się w podziemiu, ulokowany był właśnie tutaj, w przestronnym pomieszczeniu za żelaznymi drzwiami. Błąd w zaklęciu w znacznej mierze zniweczył ten plan, ale pożar i tak był silny i gwałtowny. Ogień zwęglił regały zajmujące jedną ze ścian, porozsadzał i stopił szklane naczynia, zamienił wszystko w śmierdzącą masę. Tym, co w pomieszczeniu pozostało nienaruszone, był stół z blaszanym blatem i dwa wmurowane w podłogę krzesła o dziwacznych kształtach. Dziwacznych, ale nie pozostawiających wątpliwości co do przeznaczenia. - To jest tak skonstruowane - przełknął ślinę Lennep, wskazując krzesła i zamocowane na nich uchwyty - by trzymać… nogi… w rozwarcia. Szerokim rozwarciu. - Skurwysyn - warknął przez zaciśnięte zęby Dijkstra. - Cholerny skurwysyn… - W ścieku pod drewnianym fotelem - kontynuował cicho agent - znaleźliśmy ślady krwi, kału i uryny. Stalowy fotel jest nowiutki, chyba nigdy nie używany. Nie wiem, co o tym sądzić… - A ja wiem - powiedział Dijkstra. - Ten stalowy szykowany był dla kogoś specjalnego. Kogoś, kogo Vilgefortz podejrzewał o specjalne zdolności." Chociaż w tym przypadku nie ma mowy o dziwnych mutantach potworach zrobionych z tych porwanych dziewczyn (dziwaczne ludzkie mutanty to bardziej kojarzy mi się z zamkiem Rissberg z Sezonu Burz, tam naprawdę produkowano potwory i mutanty, krzyżowano gatunki itp.), tutaj tylko jakieś procedury chirurgiczne na ciężąrnych, co potem zostaje wyjaśnione w Pani Jeziora, gdzie Vilgefortz wyjawia JAK ma zamiar wydobyć z Ciri jej zdolności Starszej Krwi: "- Różni głupcy i mistycy - ogłosił już swym zwykłym zimnym tonem - próbowali dopasować cię do bajęd, legend i przepowiedni, śledzili gen, który nosisz, dziedzictwo po przodkach. Myląc niebo z gwiazdami odbitymi na powierzchni stawu, mistycznie założyli, że przesądzający o wielkich możliwościach gen będzie ewoluował dalej, że pełnię potęgi osiągnie w twoim dziecku lub dziecku twego dziecka. I rosła wokół ciebie urocza aura, snuł się kadzidlany dym. A prawda o ileż jest banalniejsza, o ileż bardziej prozaiczna. Rzekłbym, organicznie prozaiczna. Ważna jest, moja wspaniała, twoja krew. Ale w absolutnie dosłownym,zgoła niepoetyckim znaczeniu tego słowa. Podjął ze stołu szklaną szpryckę o długości mniej więcej pół stopy. Szprycka zakończona była cienką, lekko wygiętą kapilarą. Ciri poczuła, jak w ustach robi się jej sucho. Czarodziej obejrzał szpryckę pod światło. - Za chwilę - oznajmił zimno - zostaniesz rozebrana i posadzona na fotelu, tym właśnie, któremu przyglądasz się z takim zaciekawieniem. Choć w niewygodniej pozycji, ale spędzisz na tym fotelu jakiś czas. Za pomocą zaś tego oto przyrządu, który również cię, jak widzę, fascynuje, zostaniesz zapłodniona. Nie będzie to takie straszne, przez cały niemal czas będziesz półprzytomna od eliksirów, które będę podawał ci dożylnie celem prawidłowego zagnieżdżenia jaja płodowego i wykluczania ciąży pozamacicznej. Nie musisz się bać, mam wprawę, robiłem to setki razy. Nigdy, co prawda, wybrance losu i przeznaczenia, ale nie sądzę, by macice i jajniki wybranek różniły się aż tak bardzo od macic i jajników zwykłych dzieweczek. - A teraz rzecz najważniejsza - Vilgefortz nasładzał się tym, co mówi. - Może cię to zmartwi, a może ucieszy, ale wiedz, że dziecka rodzić nie będziesz. Kto wie, może i byłby to wielki wybraniec o niezwykłych zdolnościach, zbawca świata i król narodów. Nikt nie jest jednak w stanie tego zagwarantować, a ja nadto nie mam zamiaru czekać tak długo. Mnie potrzebna jest krew. Dokładniej, krew łożyskowa. Gdy tylko placenta się wykształci, wyjmę ją z ciebie. Reszta moich planów i zamiarów, moja wspaniała, już cię, jak sama pojmujesz, dotyczyć nie będzie, nie ma więc sensu informować cię o nich, byłaby to niepotrzebna frustracja."
Jak spytałem mojego brata czy obejrzał nowy sezon to powiedział, że tak ❤ usnął na pierwszym odcinku a potem cała noc przeleciał cały sezon. BTW: scena z druidką(w grze zielarka) wilkołakiem i pseudo-Ciri jest żywcem wyciągnięta z gry Dziki Gon - rozdział biały sad.
Moim zadaniem największym problemem tej produkcji jest to, że nie pracują przy tym zawodowcy nie uświadczysz tam aktorów tylko ludzi którzy udają jakieś postacie, nie masz reżysera, filmowca tylko wujka Grzesia który filmował w zeszłym roku ślub siostry, nie masz scenografa tylko dzieci z podstawówki robiące gazetkę szkolną czy tam dekoracje klasowe, no i nie masz scenarzystów tylko licealistę piszącego streszczenie streszczenia książki której nie przeczytał byle dostać 2 zaliczyć i zapomnieć.
Czekałem na tą dyskusję, jak na nic innego. Wasza recenzja 2 sezonu Wiedźmina była pierwszym materiałem na tym kanale, który kiedykolwiek obejrzałem i początkiem mojej przygody z waszą wesołą twórczością. Mam wrażenie, jakby skończył się pewien okres. Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Byle do roasta, ekhem, to znaczy recenzji sezonu 4.
Ciekawostka, że ekipa netflix nienawidzi gier CDPR i w sumie trudno się dziwić. Cut scenki w tej grze są lepiej napisane, wyreżyserowane i zagrane niż topowa produkcja netflixa. Warto też dodać, że sceny walki z tandetnym slow motion, wyglądają jak zrzynka z intra do W3, autorstwa Bagińskiego.
Smutne że ma tam *uja, którego postanowił obciągać, do ustalenia zostaje czy robi to z lubością udawaną czy nie. Bez dwóch zdań Bagiński z „Katedry” skończył się szybciej niż Metallica na Kill’em All.
Prawdziwe przesłanie od shorunnerki,, Wszystko było by dobrze gdyby nie Ci cholernie znawcy kina i książek. My robimy kino dla debil więc proszę się od Nas odpierdolic. A jak chcecie to zróbcie sobie swojego Wiedzmina. Ten jest nasz. ''
Szkoda, że Wiedźmin nie mógł dostać za osoby przy nim pracujące kogoś, kto podchodzi do rzeczy, którą adaptuje z takim sercem jak osoby pracujące przy Shadow and Bone. Tam też zmieniono wszystko co się dało, ale w taki sposób, że fani uwielbiają ten serial, aktorzy czują swoje postacie, a autorka ma wpływ na to co się dzieję. Nie jest to produkcja wysokich lotów czy z ogromnym budżetem, ale jest w niej coś czego najbardziej w Wiedźminie brakuje - serce i pasja.
Od Sparty to lakoniczny, nie lapidarny. To akurat bez znaczenia, ale mi zgrzytnęło. ;) Mam wrażenie - chociaż wątpię, że po tylu tygodniach Panowie to przeczytają - że trochę nie doceniają/nie pamiętają Panowie wielowątkowości Wiedźmina. Netfliksa mi się oglądać nawet nie chce, ale to, co Wiedźmin ma miejscami strukturę niemal niczym Beniowski albo sylwy sarmackie, albo same aneksy i przypisy do Władcy Pierścieni (zresztą wg mnie fantasy jest gatunkiem gdzie, dzięki światotwórstwu, uchował się nam w świecie współczesnym poemat/powieść dygresjny/a; i skoro już o dygresjach mowa, to tym się jedynym broni dla mnie pierwsza część Hobbita Jacksona - pójściem daleko, jak na kino rozrywkowe, w stronę powieści dygresyjnej albo co najmniej najbardziej klasycznego poematu epickiego z jego porównaniami homeryckimi, Jackson tam co sus stosuje tę samą strukturę i to jest, w kontekście miłości samego Tolkiena, nawet miłe); bardzo dużo dygresji, cięcia, skoki między postaciami, postacie wprowadzone tylko na jedną scenę, a scena na dwie strony tego pierwszego wydania (czyli nieduża), czasem na kilka, ale porozrzucane po książkach. Nigdy nie liczyłam, ale nie zdziwiłabym się, gdyby od trzeciej części wzwyż Geralt miał dużo mniej niż połowę objętości tekstu. Ot, choćby w ostatniej części z 1/3 książki zajmuje opis bitwy i rokowań, w których ani Geralta, ani Ciri nie biorą udziału. Obie te rzeczy są pokazane przez całą plejadę postaci pobocznych, jednorazowych, powracających po dwóch tomach niebytu itd. Na tym tle rola takiej Triss czy Yenn jest całkiem pokaźna; niewiele mniej rola bohaterów (teraz używam niepoprawnie, ale tak mi najłatwiej "złapać") zbiorowych w postaci Ludu, Władców/Polityków, Knujących Czarodziejek, Nilfgaardu, Scoia'tael, Krasnoludów, Aen Elle etc. Szczury mają też masę miejsca, jak na realia książek, gdzie mamy całe uniwersum postaci i wiele z nich ma już nie trzy, ale jedną scenę na krzyż. Sapkowski to trochę napisał, jakby całe EU SW zmieścić chciał w jednym cyklu, opus magnum, wrzucić swoją wizję Historii, legend, polityki, filozofii, mechanizmów literackich, etyki, metafizyki, w którą nie wierzy - wszystko. Niczym markiz de Sade, któremu albo porno przeszkadza w filozofowaniu, albo filozofowanie w porno, tylko u Sapkowskiego zamiast "porno" należałoby wsadzić "fabułę". I, prawdę mówiąc, dla mnie Geralt i cały jego kawałek historii to bardziej oko kamery dla pokazania wizji świata, polityki etc. Sapkowskiego niż główny bohater fabuły. Choćby dlatego, że fabuła zmierza bardziej w stronę esejo-opisu-świata - stąd porównanie do sylw na początku. Żeby nie było, znalazłam sobie kanał i bardzo mi odpowiadają analizy wszystkich Panów, zalajkowałam i "subskrybnęłam se", a juści! To taki, ja wiem, niewczesny głos w dyskusji.
Dzięki za materiał..świetny jak zawsze, ,za krotki ...jak zawsze 😂...jak mnie Krzysztof na początku znajomości z BS wqr...😂 tak teraz po prosto człowieka uwielbiam .Materiały bez niego są jak browar bez goryczki jak Yennefer bez bluzek z HMa 😂😂.Haiku świetne 👍comment Filipa o gaciach bezcenny 😂😂pozdrawiam Panowie i czekam na więcej.
Kurna z waszej relacji wynika że Pierścienie Władzy są lepszym serialem od Wiedźmina Netflixowego. Za Wiedźmina się nie będę brał ale Pierścienie Władzy mi się podobały.
Nie zdążyłem na Live'a, a w sumie mam refleksę na temat Twojego podsumowania pierwszej części trzeciego sezonu. Narzekasz sporo, że wątki są rozwodnione, że jest dużo różnych rzeczy, a mało Geralta+Ciri+Yennefer. Ogólnie zgodziłbym się z perspektywy osób, które TYLKO oglądają serial. Chcesz większego skupienia na Geralcie, Ciri i Yennefer? Masz gry i książki. Mi właśnie serial nawet podoba się w tej formie właśnie dlatego, że dostaję coś innego - szerszy kontekst, perspektywę innych postaci. Ten sam świat, ta sama historia, ale inna perspektywa. Bardzo chętnie również zagrałbym w spinoff wiedźmina, gdzie właśnie za sznurki pociąga się jako inne postaci z tego świata. Ot, żeby głępiej go poznać. Strzelam, że lepiej byś ocenił serial, gdyby nie nazywał się The Witcher, wtedy skupianie się na innych postaciach pewnie było by OK lub nawet wskazane. Moim zdaniem w idealnym świecie mogłyby powstać dwa seriale, nawet ciągnięte równocześnie, z tymi samymi aktorami, które przeplatałyby się. Jeden, gdzie 90% było by skupione wokół Geralta, Ciri i Yennefer. Drugi, gdzie byłaby pokazana perspektywa innych postaci, szerszy kontekst. Wtedy jedni mogliby obejrzeć tylko pierwszy serial, inni tylko drugi, a jeszcze inni oba. Ale świat nie jest idealny! Nigdzie nie twierdzę, że ten serial nie popełnia błędów, czy że momentami nie jest kiczowaty itd. To jest zupełnie osobny temat, którego tutaj nie oceniam, bo się nie znam 😄
Filipie drogi, na Boga! Totalny offtop :P - nigdzie nie mogę znaleźć 2 Twoich filmów: 1. Gdy wspominasz o Meshuggah (porównując ich brzmienie do czarnych dziur 🤘) 2. Gdy razem z przyjacielem obnażacie przemysł coachingowy Pomóż pls :D
Materiał o coachingu ukryłem bo miałem serdecznie dość czytania komentarzy w temacie, z którym vlog nie ma nic wspólnego. A materiał z Meshuggah… nie pamietam. :/
Swoją szosą w którejś z ostatnich fantastyk obnażono głupotę, jaką jest gitarowo-rockowy styl grania Jaskra na lutni. Nie dość że lutnik stroił ją przez 80% życia, bo była niezwykle wrażliwa na wilgoć, to jeszcze była cicha. I w głośnej knajpie zwyczajnie nie byłoby jej słychać. Ale ta była magiczna, więc może to rozwiązywało wszystkie problemy... ;)
Co do znaków nie zgodzę się jak wiadomo wiedzmini znają tak mało znaków i tak proste gdyż były dla nich bardzo wyczerpujące.. jak by Geralt mial spamować quen ciągle to były immortal na barce gdy nifgard ładował w niego strzałami a zamiast tego odbijał strzały mieczem
Jak dla mnie to najdobitniej na to dzieło filmowe reaguje moj pierwotny umysł, czuję jakąś odrazę i wstyd gdy patrzę na ten syf. Nawet nie trzeba się głębiej zastanawiać co tu zawalono. Szkoda gadać, skoro nawet najbardziej pierwotna część mojego mózgu odczuwa dyskomfort...
Popatrzcie na początek animacji Ciri uciekającej przed Gonem. Tak prymitywnej 'jazdy na sztucznym koniu z przewijanym tłem' nie spodziewałem się obejrzeć w żadnej współczesnej produkcji.
Ja chcę tylko powiedzieć, że jak ktoś szuka genialnej adaptacji opowiadań i (niestety tylko) połowy sagi, to zachecam do zapoznanie się z wspaniale zagranym i udźwiękowionym słuchowiskiem od fonopolis
Jeszcze apropo urody czarodziejek i niekonsekwencji. Fringilla pijana wspomina też o tym, że dzięki przystąpieniu do czarodziejek zyskała wieczną młodość i piękno - czy ma jakiekolwiek przełożenie na postać Fringilli i połowy innych czarodziejek to pozostawiam już Waszej opinii.
Wybitny, arcy-wybitny roast tego barachła. Do pełni szczęścia zabrakło w składzie jeszcze Artura i Rysława. Liczę, że pojawią się następnym razem na omówieniu całości.
To co Filip powiedział w połowie materiału o machinie produkcyjnej Netflix, zasmuciło mnie, ale także nie zaskoczyło. Byznes is Byznes a Netflix po prostu kontynuuje tę tradycję A tytuł czwartego sezonu Wieśmina to: Dziwny Gerald i Menhirowersum Spierdolenia
Co do "reprezentowania mniejszości" u Netflixa mam wrażenie, że to jest sprowadzanie jakiejkolwiek miłości tylko do seksu, co mnie strasznie denerwuje ://
Zwyciezce w rankingu glupot poznalismy juz w 1. odcinku. Cala akcja z konwojem byla po to, zeby dopasc i zabic Rience'a. Geralt walczy z nim przechodzac przez portal, lamie mu nadgarstki po czym chwyta za miecz i... ucieka przez portal nie wbijajac miecza w plecy konajacego Rience'a!!!!111 xD Poza tym geografia. Serial po raz kolejny nie mowi mi, w jakich miejscach sie znajdujemy, dlaczego sie w nich znajdujemy, skad wziely sie w nich rozne postacie. Drobne szczegoly, ktore sprawiaja, ze serial oglada sie najzwyczajniej niekomfortowo.
Sezon 3 jest nierówny, ma zarówno dużo scen beznadziejnych, jak i kilka dobrych. Może i momentami ziewałem, ale nie nazwałbym go nudnym. Aż przykro patrzeć, jak bardzo scenarzyści są nieudolni, jak "próbują" i im nie wychodzi. Nie podzielam aż tak negatywnej opinii, sam oceniam sezon na 4/10, ale to ciągle lepiej niż chociażby Pierścienie władzy. Motyw z odcinka 5. z podwójną retrospekcją był genialnym pomysłem, ale oczywiście średnio zrealizowanym... Dubbing Geralta i Yennefer przez Ciri i Jaskra był zabawny, ale przez 10 innych-durnych scen znika w tłumie... Cóż, nie ma nadziei dla Netflixowej wersji, nigdy nie będzie dobra, ale nie krwawiły mi oczy podczas seansu A rozmowa na poziomie :D
Problem z ukazywaniem piękna czarodziejek jest to, że twórcy boją się kogokolwiek urazić "bo każdy jest piękny na swój sposób". Porównanie do instagrama jest idealne, te czarodzijki powinny wygladac nienaturalnie w swojej piękności, uderzać w najprostrze instynkty i robić, to co niektórzy z filtrami (patrz. Azjatki lubią z siebie robić niemalże porcelanowe lalki). Czy jest, to ladne? Kwestia gustu, ale już jest, to jakiś styl. Większość ludzi ukrywa na insta kilogramy, szpachluje twarz i wygladza wszystko co się da, wiec uważanie, że kobiety i mężczyźni mając możliwość zmiany siebie, by tego nie zrobili jest naiwne (I nikt nie mówi, że, to dobre czy zdrowe). Wgl budowanie świata fantazy na bazie dzisiejszych standardów jest zajebiście śmieszne. Zabijanie ludzi? Ok. Rasizm? Nie no, to nie wypada. Robienie nienaturalnych modelek z czarodziejek? Nie będziemy narzucać kanonu piękna. Jakby c'mon, rozumiemy, że to inny świat, tak? To jakby robić film o handlarzach niewolnikami i wymieszać obsadę na wszystkie kolory, bo, to nie wypada, żeby czarny był niewolnikiem. Zawsze marzyłem, żeby fantasy stało się czymś popularnym, a teraz? Żal mi, że wyszło ono z piwnic entuzjastów do mas, które kompletnie nie rozumieją dlaczego fantasy jest dobre. Ogladają takie szmiry i dalej twierdzą "to fantasy to jakieś głupie jest, co ludzie w tym widzą?" Mam wrażenie, że scenarzyści tych szmir myślą podobnie.
@KrzysztofMMaj, przecież to chrząkanie i mruczenie to pomysł Henriego na Geralta, obstawiam że przeczytał dialogi stworzone przez Helen i jej team i wymóg swój pomysł na nie mówienie 😁
Krzysztof się myli, to nie Henry Cavil stworzył kreację mruczącego Geralta, tylko napisali mu ją scenarzyści. Mówił o tym w wywiadach przed drugim sezonem: "Było dla mnie niezmiernie ważne, aby ekranowy Geralt jak najbardziej przypominał tego książkowego, przypominał bardziej filozofa niż gburowatego Shreka. Mimo, że Geralt ukrywa swoje uczucia przed innymi, chciałem, aby był bardziej emocjonalny, szczególnie w stosunku do osób, na których mu zależy; żeby miał to zacięcie filozoficzne; brzmiał inteligentniej, zamiast rzucać co i rusz przekleństwem. Starałem się jak najlepiej odwzorować tekst Sapkowskiego, na tyle, na ile pozwalała wizja serialu" - mówi Cavill. Z portalu: swiatseriali.interia Tytuł artykułu: "Wiedźmin": Tego nie było w scenariuszu! Henry Cavill zdradza tajemnicę
@@fafiklata Gneralnie Cavill miał wie sprzecznych wypowiedzi. Raz mówił że był fanem książek o gier a innym razem ze o książkach dowiedzial się dopiero od Lauren a grę ukończył po 2 sezonie w czasie pandemi a dodatki nigdy nie grał więc w chwili dostania roli nic nie wiedział o tej postaci
No niestety zabił wszelkie emocje podczas oglądania ten serial. Z początku byłem wkurwiony że to idzie W takim kierunku a teraz oglądam bo oglądam trochę niestety na siłę ponieważ do odcinka muszę przeciętnie podejść trzy cztery razy bo faktycznie można przysnąć. Nie ma ten gniot już najmniejszych szans żeby dorównać audiobookowi (superprodukcji) do którego chętnie wracam. Wystarczy paręnaście sekund od wciśnięcia Play i człowiek odcina się od rzeczywistości zanurzając się w tamten świat. Po przesłuchaniu odcinka jeszcze przez dłuższą chwilę czuć pozytywne emocje. Człowiek utożsamia się z niektórymi postaciami rozmyśla ich zachowania. Takie emocje człowiek powinien mieć po graniu, przesłuchaniu, obejrzeniu, przeczytaniu czegoś zajebistego... Ja osobiście nie przeczytałem sagi tylko Wysłuchałem i nie mam potrzeby na tą chwilę żeby przeczytać książkę bo wiem że byłoby podobnie jak przy słuchaniu audiobooka. No chyba że ostatnie tomy przeczytam bo niestety nie wiadomo czy nagrają. Podobne emocje miałem grając w grę którą przyszedłem przed wysłuchaniem audiobooka.
Uwaga Spoiler! To jest niesamowita ironia losu, że Henry Cavil odejdzie z serialu zostając na koniec dosłownie zmiażdżonym przez czarnoksiężnika z Bollywoodu 😂 Będzie mógł nawet po latach, w domowym zaciszu przy lampce wina odpalić swoją ostatnią scenę i wypowiedzieć symboliczne "look how they masacred my boy".😂
1:01:02 Najbardziej rozbawił mnie komentarz pod jego recenzją oburzającego się człowieka, że jak Raczek może się tak książką zachwycać bo to nie jest Dostojewski czy Marquez,
Jedyna korelacja między popularnością gry Wiedźmin 3 a serialem netflixa jest taka, że po trzecim sezonie odpaliłam grę kolejny raz w ramach odreagowania XD
Nie rozumiem wszystkich plawających na netflixowską adaptację. Oczcywiste jest, że nie jest to odzwierciedlenie scena w scenę, bo też nie jest to możliwe. Za to jest doskonale przemataforyzowane, i tak, w tym wypadku nie jest to pejoratyw, bo książki też dokładnie takie są. Oczywiście, można powiedzieć, że Ciri ma za dużo lat, że walczy niemalże jak Geralt, że Jaskier nie był gejem i tak dalej i tak dalej, ale trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z adaptacją. Ale serial jest mocny, ma ciekawe zwroty i jest utrzymany w charakterze sagi. Czasami trudno oprzeć się wrażeniu, że pseudo specjaliści od wiedźmina wychowali się na grach, nie na książce. Moim zdaniem serial jest jak najbardziej trafiony i trudno zrobić to jako o wiele lepiej, nie popadając w płytki przekład, a czasem można odnieść wrażenie, że parakoszerni łżespecjaliści właśnie tego się spodziewają.
Miałem to napisać pod streamem Krzysztofa, ale zostawię tutaj. Ehh. Klimat świata wiedźmińskiego. Jak można brać pod uwagę ten serial, gdy więcej klimatu mają rapowane piosenki, gdzie rap to ostatnia rzecz która mi się kojarzy z Wiedźminem. Ps. To co przytoczył Filip, a co zasmuciło Wojtka, mnie zupełnie dobiło. Może jestem naiwny, ale ja naprawdę myślałem, że oni nie potrafią tego zrobić dobrze, a nie że nie chcą tego zrobić.
Od Sparty wywodzi się słowo "lakoniczny", nie "lapidarny", panie kolego. A to od Lakonii, krainy historycznej w Grecji, której stolicą była rzeczona Sparta.
Hej, uważam że zupełnie nie zrozumieliście o co chodziło w tym sezonie. Oceniacie serial względem tego, co się wam wydaje, podczas gdy twórcy subtelnie (między wierszami) przekazali, że wszystko nie jest tym, czym się wydaje. Mam nadzieję że pomogłem.
Info, o tym jak działa Netflix i że się nie starają i robią słabe produkcje, bo i tak większość ludzi to obejrzy jest smutne, tzn. każdy to wiedział, ale jednak usłyszenie potwierdzenia, że Oni tam też są tego świadomi jest strasznie dosadne. Ale no cóż poradzić na końcu cyferki w excelu się zgadzają, więc nie ma co się wysilać, bo i tak nic się nie zmieni przez następne x lat. Dobrze, że chociaż raz na jakiś czas wyjdzie u nich serial pokroju Sandman, Beef lub Arcane, które nie jest przez nich tworzony, a jedynie współfinansowany, co też pokazuje przepaść w jakości między ich prawdziwie oryginalnymi produkcjami, a produkcjami z zewnątrz. Ważne jest sobie zawsze sprawdzić kto odpowiada za serial i jak bardzo Netflix miesza się w taką produkcje, pozwala to od razu ustawić sobie odpowiednie oczekiwania na premierę. Słuchało się Was wspaniale, Wojciech jest MVP tej dyskusji, proszę go jak najczęściej zapraszać i spuścić z łańcucha, żeby się odpalił, bo to jest miód dla uszów. Dzięki za te 2h dyskusji ❤
Nie wiem dlaczego ta czwórka śmiała się z tego, że serial napędzał sprzedaż gier. Przecież tak było, że po pierwszym i drugim sezonie na Netflixie sporo osób, szczególnie młodszych, które nie znało Wiedźmina, sięgnęło licznie po Wiedźmina 3, także zainteresowanie na pewno wzrosło. Wystarczyło śledzić statystyki na Steam. Oczywiście, że ogromna sprzedaż była jeszcze przed Wiedźminem netflixowym, ale jedno nie wyklucza drugiego.
Tylko że to bardziej wtórne zainteresowanie, to gry spowodowały, że franczyza stała się rozpoznawalna na całym świecie, a to że ludzie przypominają sobie o świetnej grze przez to że wychodzi jakiś denny serial... To trochę jakby Pierścienie Władzy miały podbijać popularność trylogii Jacksona...
Nie czytałem książek, a gra na Xbox wyglada już średnio i nie zachęca. Jestem w połowie „Ostatniego życzenia”. No i za cholerę nie umiem skumać kto jest kim i po co. Lecą po łebkach. Probuje się skupić ale to nawet nie jest dla takich jak ja - bo nie rozumiem większości intencji. Wszyscy wyglądają jak by się przebierali za postacie, a nie byli nimi. Ciri ma tonę tapety na buzi. Oglądam jakiś polityczny dramaty fikcyjnych postaci. Co mnie obchodzi to. Wiedźmin walczy przez 2min, scena z Dzikim Gonem urwana po 5 sekundach i nagle już obydwoje są na ziemi i się przytulają, a przed chwila zapierdalali na koniach. Nie czekam już na 4 sezon. Wole zostać przy książkach.
Netflix ma troche racje, ze cdp moze byc im wdzieczny -ja akurat wróciłem do gier i książek wiedźmina po drugim sezonie serialu... tylko ze jako odtrutke :)
To nie jest prawda, że cyferki się zgadzają Netflixowi po wyprodukowaniu Wiedzmina. O ile pierwszy sezon rzeczywiscie mając dużo dobrej woli był czymś na kształ przeboju (chociaż wciąż daleko do np. GoT) to każdy kolejny zalicza dramatyczne spadki. Sezon 3 odcinek 5 to jest 500 tys odtworzeń w US (z pierwszego odcinka sezonu 1,1 mln który już był dalekim echem pierwszego sezonu). Wielki serial Szczury, zdjecia zakonczono ku zaskoczeniu wszystkich po kilku tygodniach. Z tego wyjdzie pewnie nawet jeszcze krotsza seria niz Blood Origins, jesli w ogole jakaś, a nie pójdzie to na odpisanie kosztów. Netfilx zakręcił kutrek z kasą Wiedzminowi i to widać na każdym kroku. Co do ogolnej polityki Netflixa to ten whistblower tez zyje w innej rzeczywistosci. Akcje Netflixa szorują doły, liczba subskrypcji leci w dół (to stąd ogłoszona 'walka' z dzieleniem kont), Netflix traci kasę na lewo i prawo, i tnie seriale na potege. Ten whistblower chyba żyje wciąż czasami pandemii, gdzie byle szit wystawiony na platforme mial ogladalnosc. Te czasy sa za Netflixem juz dawno. Wiedzmin nie pociagnie dluzej niz jeszcze jeden sezon w okrojonej formie. Swoja droga w takiej samej bance zyl Disney, i w koncu banka pekla, 2 mld strat na ostatnich 11 filmach, spadki w parkach, merchandizing zawalajacy sklepy, akcje Disneya sa juz prawie wartosci papieru toaletowego itd. Przywodzenie jako przykladu HBO i zrzucanie na jego barki dlugow calego WB delikatnie mowiac nijak ma sie do rzczywistosci. WB narobil sobie dlugow z tego samego powodu co Disney, majac przez wiele lat w pompce krytyke swoich produktow kinowych.
Definicja konia w "Nowych Atenach" jest jedną z dłuższych, jakie tam można znaleźć. "Koń, jaki jest, każdy widzi" to tylko wstęp. 😉 Co nie oznacza, że Chmielowski nie miał poczucia humoru. Miał aż nadto.
Jak zawsze świetna odtrutka na zaserwowane danie przez netflixa. Jesteście jak biała mewa, która oczyszcza organizm na kolejne dawki eliksirów. Obejrzałem i zaczynam od nowa. Informacje za kulis z jednej strony szokują z drugiej nie dziwią. Nie mam pojęcia jak nasza mała planeta może pomieścić ego twórców tego barachła. Pytanie do prowadzącego, czy za miesiąc pojawi się Artur?
Najrdziej zadziwiające w netflixowym Wiedźminie jest to, że będąc bardzo przeciętną, lub wręcz słabą produkcją filmową, jest powodem wielu ciekawych dyskusji. Wszystko co dobre, dzieje się poza tym serialem. Fascynujące.
To. Było. Coś. Dziękuję pięknie moim wspaniałym gościom i zapraszam Was do śledzenia ich twórczości (linki w opisie pod filmem).
Dziękuję także wszystkim, którzy byli na żywo i obejrzą transmisję. Czekamy na Wasze wariacje tytułu Wiedźmina w menhirowym multiwersum
The Witcher: The Multiwitcher of madness
Pani showrunnerka powinna w ramach nagrody otrzymać złote widły, bo potraktowała Wiedźmina dokładnie tak jak ten bezimienny chłop w Rivii...
Ah tak Lauren Schmidt Fisstech...
Nie taki bezimienny. Z gier dowiedzieliśmy się, że nazywał się Rob i miał dług wysokości 3 koron w lokalnej karczmie
Raczej Złoty Stos
Problem z tą panią polega na tym, że poza swoją poprawnością polityczną, nie jest z naszego kręgu kulturowego i pewne rzeczy są dla niej nie do przeskoczenia. Sapkowski tworzył w kraju, gdzie nikt nie musi nikomu (przynajmniej w jego pokoleniu) tłumaczyć Seksmisji czy King Sajzu na polski. Im ktoś jest większym erudytą, tym więcej mrugnięć okiem i odwołań autora zidentyfikuje. Tu nie dość że mamy do czynienia z tłumaczeniem, to jeszcze z niezrozumieniem kultury. A ta jest w Wiedźminie mocno obecna, mimo że sam autor lokalizacji się wypiera...
A drugi problem to jest robienie na siłę z Wiedźmina bardziej politycznie poprawnego przekazu, niż nim jest. A to jest naprawdę książka o tolerancji pisana z perspektywy prześladowanych. I nie wymaga to jeszcze sztucznego podkręcania i robienia z elfów śniadych imigrantów!
@@yama3a "robienie na siłę z Wiedżmina bardziej politycznie poprawnego przekazu, niż nim jest" Bingo!! Dla tych z zachodu to nawet te progresywne feministyczne rzeczy w książkach z lat 90's badź co bądź...to dla nich za mało :) race swapy to już tak typowo amerykański idiotyzm bo oni muszą wszystko na swoją modłę przerobić, ale to po prostu też taki 'checkbox' czyli konkretna norma którą muszą wyrobić żeby czarni się nie obrazili albo ci 'woke' za to że nie ma różnorodności...chociażby nawet nie miała ona sensu, oni właśnie chcą zrobić wiedźmina bardziej postępowym niż jest :) bo tym typom nigdy nie wystarczy muszą wstawiać swoje ideologie wręcz po chamsku i bez jakiejkolwiek subtelności (i niestety cierpią na tym wątki fabularne Sapka), tak poza tym co śmieszniejsze, niektórzy anglojęzyczni czytelnicy z zachodu (kobiety :)) potrafili książkę ocenić na.....i uwaga nie jest to żart.....na mizoginistyczną bo jakaś tam postać używa takich a takich słów o kobietach, albo że autor mężczyzna opisuje postać kobiecą pod względem wyglądu (jak piersi czternastolatki) itp więc dla co poniektórych zagranicznych dziwaków którzy są już ekstremistami w swoich poglądach to zawsze będą szukać dziury w całym :).
Wiedźmin kulturowo zawsze i wszędzie będzie Europejski...bo jest tam od groma wpływów kulturowych naszego kontynentu i chociaż wszyscy tak wyśmiewają "słowiańskość" wiedźmina, wcale jest jej tam sporo! Mamy mnóstwo typowo polskiej mentalności, odniesienia historyczne do znanych nam terenów i sytuacji znanej z historii czy to dawniejszej czy najnowszej, od nawiązań do dawnej Rzeczypospolitej do historii 20 wieku. Dlatego też etnicznie mieszkańcy tego fikcyjnego świata...będą białasami :), cholera w całym zbiorze ksiażek...mamy co najwyżej DWIE wzmianki o czarnoskórych.....DWIE na całe 8 ksiązek :), do tego lore wiedźminski...można powiedzieć że tylko egzotyczne krainy Ofiru i Zangwebaru byłyby zamieszkałe przez melaninopozytywnych :) ale dla amerykańców to jest nie do pomyślenia bo dla nich musi wyglądać jak Kalifornia albo Nowy Jork w całym przekroju etnicznym! I na tym polega ich problem że nie potrafią wyobrazić sobie świata poza ich wąskim przykładem. Do tego dochodzą te punkty ESG i typowo toporna propaganda i brak subtelności i alegorie tak proste jak konstrukcja cepa :).
Wojtek najpierw sprawił, że się popłakałam (ze śmiechu) a potem zakochałam (w tym poczuciu humoru). Stałam się fanką w godzinę. Panowie zrobiliśmy mi dzień. Musze koniecznie nadrobić wcześniejsze dyskusje.
Więcej Wojtka proszę, dawno się tak nie uśmiałem 😂
Nie oglądałam netflixsowego Wieśmina ani odcinka (i nie zamierzam nabijać im oglądalności), ale słuchało się Was wybornie Panowie! Jak zawsze z resztą.
A Wojtek dziś w formie wręcz olimpijskiej
Jakie to jest zabawne, że nie oglądałem trzeciego sezonu, a oglądam **spojlerowe** omówienie na B/S i dosłownie nic się nie dowiedziałem o fabule, bo ta fabuła nie istnieje XD to jest majstersztyk
Jak zwykle odnośnie wiedźmina, lepszy podcast niż sam serial :P
Rozmowa dziesięciokrotnie bardziej satysfakcjonująca niż całe pięć odcinków serialu. Dzięki :)
Ale oni naprawdę przyczynili się do sprzedaży gier! 😂
Ja graczem nie byłem. Ale kiedy złapałem się już przy drugim sezonie, że ziewam i przewijam..
.. zacząłem grać w Trójke. I przeżyłem drugą młodość mogąc brać udział w dokończeniu Sagi.
Jeśli chodzi o scenę z serialu z "udawanym bazyliszkiem" - dopiero teraz sobie uświadomiłem, że cała ta scena była tylko i wyłącznie po to, by zajawić widzom Mistle z bandy Szczurów, bo zaraz wjadą ze spin offem o nich. Próba zrobienia przez Netflixa chu*niwersum w tak prymitywny, grubo ciosany sposób jest aż niesmaczna.
Swoją drogą, to chyba Netflix powinien dziękować CDPRed, bo dzięki popularności gry mogli w ogóle zachęcić ludzi do oglądania serialu.
Fair point
No to już wiem że mój ulubiony wątek z chrztu ognia zostanie spektakularnie zaorany. I jestem niemal pewien że dwa kolejne moje ulubiony oprócz Szczurów wątki, historia Regisa i Milvy niestety też.
Dobrze, że Krzysztof przywołał trzeci odcinek Last of Us. Tam pokazano, jak zrobić takie wątki ze smakiem, gustem, bez poczucia totalnego krindżu i walenia pałką ideolo po głowie. Bez poczucia żenady. I ciekawie. Przede wszystkim ciekawie. Interesująco dla widza. Naprawdę jestem pod wrażeniem, że da się zarżnąć tak ciekawą wiedźminską franczyzę i lore. Z takimi dialogami. Dalej nie mogę się temu nadziwić. Jak? :)
Nic nie przebije SAS:Roque Heroes w gustownym wpleceniu wątku homoseksualnego.
Jeżeli zmienia się bez sensu orientację seksualną postaci, niezgodnie z pierwowzorem i w zasadzie w kontrze do niego, z przyczyn ideolo - to nie da się tego zrobić bez żenady - zwłaszcza, że te wszystkie wątki XYZ+ funkcjonują już jak cytowanie Marxa w każdej rozprawie doktorskiej a nawet magisterskiej w czasach słusznie minionych (?) i tak są przez ludzi postrzegane, z tą różnicą że ludzie nie przymykają na to oczu jak na konieczny choć nie chciany rytuał tylko zaczynają bojkotować jak produkcje Disneya, by świat zaczął wracać na swoje naturalne tory, pytanie tylko czy odbędzie się to pokojowo przez głosowanie portfelami, czy gwałtownie po wielkiej i krwawej katastrofie cywilizacyjnej.
Co do Znaków, w sadze kwestia coraz rzadszego ich stosowania przez Geralta w miarę rozwoju fabuły była zaadresowana. W przeciwieństwie do magów, wiedźmini nie potrafili aktywnie czerpać energii magicznej - korzystali z jej naturalnych zasobów amplifikowanych eliksirami. Geralt od opuszczenia Ellander nie miał ich gdzie uzupełnić i jego zdolności magiczne mocno osłabły.
Czy możesz podrzucić mi fragment, w którym tak było? Jestem przekonany, że coraz rzadsze używanie znaków miało związek ze stanem fizycznym i psychicznym Geralta. Wiedźmiński fach łączył się z pewną dozą obrażeń, które kumulując się mogły prowadzić do pogorszenia się, nabytych za pomocą mutacji umiejętności. Dodatkowo w miarę postępów fabuły Geralt doznaje obrażeń fizycznych (walka z Vilgerfortzem) jak i psychicznych (utrata Ciri, świadomość bycia pokonanym, poczucie walki z całym światem i potężniejszymi wrogami), które mogą rzutować na jego umiejętności.
Na przykład w "Ostatnim życzeniu" Nenneke zwracała mu uwagę na to, że zaczął mieć problem ze składaniem znaków, że ma wolniejszą akomodację oka - zaleciła mu nawet 2 tygodnie L4 żeby chociaż trochę doszedł do siebie XD. W tym samym opowiadaniu podczas retrospekcji z poznania Yennefer, Geralt naprawia znakiem Igni garnek, nie używa wtedy eliksirów, samo użycie znaku do tak błahej czynności sugeruje, że nie były one, aż tak wielkim wysiłkiem i specjalnością. W "Ziarnie prawdy" również używa znaku quen, by zniwelować skutki odrzucenia przez bruxę - wtedy też nie używa eliksirów. Eliksiry wzmacniają efekty znaków, to prawda, ale mam wrażenie, że wiedźmini działają raczej na zasadzie baterii - naturalnie kumulują w sobie moc magiczną podczas odpoczynku, gdy ich nie używają. Może eliksiry pomagają też w szybszej regeneracji tej energii? Niezmiernie niepraktycznym byłoby stworzenie mutanta, który potrafi użyć, dajmy na to 500 razy każdego ze znaków, szczególnie przy tak dużym ich znaczeniu w walce - wydaje mi się, że podczas walki ze strzygą Geralt użył 2 albo 3 znaków.
Dążac do konkluzji, powodów co raz rzadszego używania znaków może być kilka:
a) ukazanie słabej kondycji Geralta i trudności przejść, jak i samej wyprawy
b) debuff Geralta dla celów fabularnych - w opowiadaniach, nie ukrywajmy jest badassem i legendarnym wiedźminem, który casualowo wyjaśnia strzygę z której odczarowania zrezygnował inny wiedźmin, walczy z bruxą, kosi 7 ludzi i odbija strzałę. W sadze widoczne jest formowanie drużyny, przez co tak op postać jak Geralt musi stać się trochę słabsza
c) Sapek zapomniał se o tych znakach i stwierdził, że mu nie pasują albo o nich zapomniał xD
d) Każde lub żadne z powyższych
Witam, fajnie się was Panowie słucha 😉 ja osobiście trochę żałuję, że to nie HBO się wzięło za produkcję Wiedźmina bo czuje w kościach iż byłaby to uczta dla oczu i ducha.
Zgadzam się !!
Wojtek ze swoimi tekstami brzmi jak postac wyjeta z Sukcesji
Panowie, jesteście świetni. Więcej takich mariałów
A czy ktoś zauważył że złodziejka co obrabowała Ciri jak ta wzlczyła z xenomorfem (wyverną) to jest Mistle z bandy szczurów? Tak właśnie zaczyna sie najpiekniejsza lesbijska miłość ever w serialach fantasy :)
Tylko że pewnie kompletnie zmienią ten wątek. W końcu w książce ich romans w pewnym momencie zaczyna się od lekkiego gwałtu, bo Mistle wykorzystuje fakt, że Ciri była w słabym stanie emocjonalnym. Biorąc pod uwagę, że w serialu Mistle jest czarna to wątek gwałtu zupełnie porzucą no bo jak czarnoskóra może gwałcić białą 😛
Dwa razy zasnąłem na seansie gdzie przy książkach, grach czy słuchając audiobooków z Fonopolis potrafiłem nockę zarwać. 😒
Jeśli chodzi o wątek eksperymentów nad starszą krwią - czy to nie jest właśnie z sagi, a nie z Blood Origin? Przecież Vilgefortz w sadze miał wręcz obsesję na tym punkcie, prowadził jakieś eksperymenty w swoim zamku. Przy okazji, w serialu w pewnym momencie ktoś wspomniał o "ginących kutrach", ktoś inny się zainteresował ta wzmianka. To z kolei kojarzy mi się z tym całym cmentarzyskiem statków, które w sadze znajdowały się w okolicy zamku Vilgefortza, a które trafiły tam poprzez jakieś morskie wiry w okolicach głębi Sedny. Twórcy serialu mrugają tak oczkiem do widza, ale to wszystko wygląda jakby robione na siłę, byle udowodnić że "no, patrzcie, czytaliśmy książki, ale pokażemy wam coś innego niż chcecie"
Tak, ale gdy Krzysztof wejdzie w maj swojego rantu, to już nie jest w stanie odejść od swojego zdania.
Tak to z Chrztu Ognia:
"- Odnaleziono już dwie z licznych kryjówek Vilgefortza - odrzekła chłodno Filippa Eilhart. - Dijkstra intensywnie szuka pozostałych, a nie lekceważyłabym go. Niekiedy tam, gdzie zawodzi magia, sprawdzają się szpiedzy i konfidenci.
*****
Jeden z towarzyszących Dijkstrze agentów zajrzał do lochu, cofnął się gwałtownie, oparł o mur i zbladł jak płótno, wyglądał, jakby za moment miał zemdleć. Dijkstra zanotował w pamięci, by przenieść delikacika do pracy papierkowej. Ale gdy sam zajrzał do celi, natychmiast zmienił zdanie. Żołądek podjechał mu do gardła. Nie mógł jednak skompromitować się przed podwładnymi. Nie spiesząc się wyjął z kieszeni perfumowaną chustkę, przyłożywszy ją do nosa i ust, pochylił się nad nagimi zwłokami leżącymi na kamiennej posadzce.
- Brzuch i macica rozcięte - zdiagnozował, siląc się na spokój i zimny ton. - Bardzo wprawnie, ręką chirurga. Z dziewczynki wyjęto płód. Gdy to robiono, żyła. Ale nie robiono tego tutaj. Wszystkie są w takim stanie? Lennep, mówię do ciebie.
- Nie… - agent drgnął, oderwał wzrok od trupa. - Innym połamano karki zakręcaną garotą. Nie były ciężarne… Ale zrobimy sekcję…
- Łącznie ile znaleziono?
- Oprócz tej tutaj, cztery. Żadnej nie udało się zidentyfikować.
- Nieprawda - zaprzeczył zza chustki Dijkstra. - Ja już zdążyłem zidentyfikować tę tutaj. To Jolie, najmłodsza córka grafa Laniera. Ta, która rok temu przepadła bez wieści. Rzucę okiem na pozostałe.
- Niektóre ogień nadtrawił - powiedział Lennep. Ciężko będzie poznać… Ale, panie, prócz tego… Znaleźliśmy…
- Gadaj, przestań się jąkać.
- W tamtej studni - agent wskazał ziejącą w podłodze dziurę - są kości. Dużo kości. Nie zdążyliśmy wydobyć i zbadać, ale głowę stawię, że wszystko to będą kości młodych dziewek. Gdyby tak poprosić magików, może dałoby się rozpoznać… I powiadomić tych rodziców, którzy wciąż poszukują zaginionych córek…
- Pod żadnym pozorem - Dijkstra odwrócił się gwałtownie. - Ani słowa o tym, co tu znaleziono. Nikomu. A zwłaszcza magikom. Po tym, co tu widziałem, tracę do nich zaufanie. Lennep, czy górne poziomy zostały dokładnie zbadane? Nie odnaleziono niczego, co mogłoby pomóc w poszukiwaniach?
- Niczego, panie - Lennep opuścił głowę. - Gdy tylko dotarło do nas doniesienie, pędziliśmy do zamku co koń wyskoczy. Ale przybyliśmy za późno. Wszystko spłonęło. Ogień o straszliwej mocy. Magiczny, ani chybi. Jeno tutaj w lochach, czar nie ze wszystkim podziałał. Nie wiem dlaczego…
- A ja wiem. Zapłonu nie odpalał Vilgefortz, lecz Rience albo inny totumfacki czarownika. Vilgefortz nie popełniłby błędu, nie zostawiłby nam nic prócz czarnego nalotu na murach. Tak, on wie, że ogień oczyszcza… I zaciera ślady.
- Ano, zaciera - mruknął Lennep. - Nie ma nawet dowodu, że ów Vilgefortz w ogóle tu był…
- Sfabrykujcie zatem takie dowody - Dijkstra odjął chustkę od twarzy. - Mam was uczyć, jak się to robi? Ja wiem, że Vilgefortz tu był. W podziemiu, oprócz trupów, nic nie ocalało? Co jest tam, za tymi żelaznymi drzwiami?
- Pozwólcie, panie - agent wziął z rąk pomocnika pochodnię. - Pokażę wam.
Nie było wątpliwości, że magiczny zapłon, mający spopielić wszystko, co znajdowało się w podziemiu, ulokowany był właśnie tutaj, w przestronnym pomieszczeniu za żelaznymi drzwiami. Błąd w zaklęciu w znacznej mierze zniweczył ten plan, ale pożar i tak był silny i gwałtowny. Ogień zwęglił regały zajmujące jedną ze ścian, porozsadzał i stopił szklane naczynia, zamienił wszystko w śmierdzącą masę. Tym, co w pomieszczeniu pozostało nienaruszone, był stół z blaszanym blatem i dwa wmurowane w podłogę krzesła o dziwacznych kształtach. Dziwacznych, ale nie pozostawiających wątpliwości co do przeznaczenia.
- To jest tak skonstruowane - przełknął ślinę Lennep, wskazując krzesła i zamocowane na nich uchwyty - by trzymać… nogi… w rozwarcia. Szerokim rozwarciu.
- Skurwysyn - warknął przez zaciśnięte zęby Dijkstra. - Cholerny skurwysyn…
- W ścieku pod drewnianym fotelem - kontynuował cicho agent - znaleźliśmy ślady krwi, kału i uryny. Stalowy fotel jest nowiutki, chyba nigdy nie używany. Nie wiem, co o tym sądzić…
- A ja wiem - powiedział Dijkstra. - Ten stalowy szykowany był dla kogoś specjalnego. Kogoś, kogo Vilgefortz podejrzewał o specjalne zdolności."
Chociaż w tym przypadku nie ma mowy o dziwnych mutantach potworach zrobionych z tych porwanych dziewczyn (dziwaczne ludzkie mutanty to bardziej kojarzy mi się z zamkiem Rissberg z Sezonu Burz, tam naprawdę produkowano potwory i mutanty, krzyżowano gatunki itp.), tutaj tylko jakieś procedury chirurgiczne na ciężąrnych, co potem zostaje wyjaśnione w Pani Jeziora, gdzie Vilgefortz wyjawia JAK ma zamiar wydobyć z Ciri jej zdolności Starszej Krwi:
"- Różni głupcy i mistycy - ogłosił już swym zwykłym zimnym tonem - próbowali dopasować cię do bajęd, legend i przepowiedni, śledzili gen, który nosisz, dziedzictwo po przodkach. Myląc niebo z gwiazdami odbitymi na powierzchni stawu, mistycznie założyli, że przesądzający o wielkich możliwościach gen będzie ewoluował dalej, że pełnię potęgi osiągnie w twoim dziecku lub dziecku twego dziecka. I rosła wokół ciebie urocza aura, snuł się kadzidlany dym. A prawda o ileż jest banalniejsza, o ileż bardziej prozaiczna.
Rzekłbym, organicznie prozaiczna. Ważna jest, moja wspaniała, twoja krew. Ale w absolutnie dosłownym,zgoła niepoetyckim znaczeniu tego słowa.
Podjął ze stołu szklaną szpryckę o długości mniej więcej pół stopy. Szprycka zakończona była cienką, lekko wygiętą kapilarą. Ciri poczuła, jak w ustach robi się jej sucho. Czarodziej obejrzał szpryckę pod światło.
- Za chwilę - oznajmił zimno - zostaniesz rozebrana i posadzona na fotelu, tym właśnie, któremu przyglądasz się z takim zaciekawieniem. Choć w niewygodniej pozycji, ale spędzisz na tym fotelu jakiś czas. Za pomocą zaś tego oto przyrządu, który również cię, jak widzę, fascynuje, zostaniesz zapłodniona. Nie będzie to takie straszne, przez cały niemal czas będziesz półprzytomna od eliksirów, które będę podawał ci dożylnie celem prawidłowego zagnieżdżenia jaja płodowego i wykluczania ciąży pozamacicznej. Nie musisz się bać, mam wprawę, robiłem to setki razy. Nigdy, co prawda, wybrance losu i przeznaczenia, ale nie sądzę, by macice i jajniki wybranek różniły się aż tak bardzo od macic i jajników zwykłych dzieweczek.
- A teraz rzecz najważniejsza - Vilgefortz nasładzał się tym, co mówi. - Może cię to zmartwi, a może ucieszy, ale wiedz, że dziecka rodzić nie będziesz. Kto wie, może i byłby to wielki wybraniec o niezwykłych zdolnościach, zbawca świata i król narodów. Nikt nie jest jednak w stanie tego zagwarantować, a ja nadto nie mam zamiaru czekać tak długo. Mnie potrzebna jest krew. Dokładniej, krew łożyskowa. Gdy tylko placenta się wykształci, wyjmę ją z ciebie. Reszta moich planów i zamiarów, moja wspaniała, już cię, jak sama pojmujesz, dotyczyć nie będzie, nie ma więc sensu informować cię o nich, byłaby to niepotrzebna frustracja."
Ostatnio w TV leciał film z 2014r o tytule "Seventh Son". Imo to taki Wiedźmin bez praw autorskich, imo nadal lepszy niż Netflixowa adaptacja.
Jak spytałem mojego brata czy obejrzał nowy sezon to powiedział, że tak ❤ usnął na pierwszym odcinku a potem cała noc przeleciał cały sezon. BTW: scena z druidką(w grze zielarka) wilkołakiem i pseudo-Ciri jest żywcem wyciągnięta z gry Dziki Gon - rozdział biały sad.
Jak? Netflix puszcza tylko 3 odcinki ;)
@@IwonaKlich Lauren dała mi dostęp do całego sezonu za worek Fistechu :D
14:36 początek pierwszego roastu Wojtka jak i początek walki Grzegorza o haust powietrza.
Zaiste miodny stream
Te rymy, te historie ❤🔥Aż człowiek zapomina, że ogląda netflixowego wiedźmina.
Jaka to była cudowna i pełna humoru dyskusja❤❤❤. Dziękuję za to
Błagam o więcej pana wojciecha na kanale, poziom erudycji tego człowieka jest przecudowny.
8:24 "Ja już oddaję głosowi Grzegorz" XD
Tęskniłam za tym składem
Moim zadaniem największym problemem tej produkcji jest to, że nie pracują przy tym zawodowcy nie uświadczysz tam aktorów tylko ludzi którzy udają jakieś postacie, nie masz reżysera, filmowca tylko wujka Grzesia który filmował w zeszłym roku ślub siostry, nie masz scenografa tylko dzieci z podstawówki robiące gazetkę szkolną czy tam dekoracje klasowe, no i nie masz scenarzystów tylko licealistę piszącego streszczenie streszczenia książki której nie przeczytał byle dostać 2 zaliczyć i zapomnieć.
Świetna dyskusja jak zwykle ♥
O, ja się zgadzam z Krzysztofem, że opowiadania wyszły Sapkowskiemu dużo lepiej niż saga
57 minuta kwintesencją recenzji, brawo dla całej ekipy, dzięki wam wiem że lepiej pograć niż tracić czas na oglądanie
Korona królów nie jest zła a przynajmniej to co widziałem z tego.
1:01:35 tymczasem dokument o kleopatrze.
Jak jest Krzysztof to od razu oglądam.
Właśnie obejrzałem sobie 1 odcinek 1 sezonu. Jakie to było dobre…
👍
Czekałem na tą dyskusję, jak na nic innego. Wasza recenzja 2 sezonu Wiedźmina była pierwszym materiałem na tym kanale, który kiedykolwiek obejrzałem i początkiem mojej przygody z waszą wesołą twórczością. Mam wrażenie, jakby skończył się pewien okres. Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Byle do roasta, ekhem, to znaczy recenzji sezonu 4.
Przecież sezon 3 jeszcze się nie skończył…
A gdzie ja napisałem, że 3 sezon się skończył? 😂
Ciekawostka, że ekipa netflix nienawidzi gier CDPR i w sumie trudno się dziwić. Cut scenki w tej grze są lepiej napisane, wyreżyserowane i zagrane niż topowa produkcja netflixa. Warto też dodać, że sceny walki z tandetnym slow motion, wyglądają jak zrzynka z intra do W3, autorstwa Bagińskiego.
najgorsze że Bagiński tam pewnie w tym netflixie ma chuja do gadania przy reżyserowaniu. Smutne to ale cóż
Smutne że ma tam *uja, którego postanowił obciągać, do ustalenia zostaje czy robi to z lubością udawaną czy nie. Bez dwóch zdań Bagiński z „Katedry” skończył się szybciej niż Metallica na Kill’em All.
24:05 No nie wiem. Nie czytalam całej sagi, ale np. taka "Krew elfów" jest właściwie o wszystkim, tylko nie o Geralcie, jego tam prawie nie ma.
Prawdziwe przesłanie od shorunnerki,, Wszystko było by dobrze gdyby nie Ci cholernie znawcy kina i książek. My robimy kino dla debil więc proszę się od Nas odpierdolic. A jak chcecie to zróbcie sobie swojego Wiedzmina. Ten jest nasz. ''
Szkoda, że Wiedźmin nie mógł dostać za osoby przy nim pracujące kogoś, kto podchodzi do rzeczy, którą adaptuje z takim sercem jak osoby pracujące przy Shadow and Bone. Tam też zmieniono wszystko co się dało, ale w taki sposób, że fani uwielbiają ten serial, aktorzy czują swoje postacie, a autorka ma wpływ na to co się dzieję. Nie jest to produkcja wysokich lotów czy z ogromnym budżetem, ale jest w niej coś czego najbardziej w Wiedźminie brakuje - serce i pasja.
Od Sparty to lakoniczny, nie lapidarny. To akurat bez znaczenia, ale mi zgrzytnęło. ;)
Mam wrażenie - chociaż wątpię, że po tylu tygodniach Panowie to przeczytają - że trochę nie doceniają/nie pamiętają Panowie wielowątkowości Wiedźmina. Netfliksa mi się oglądać nawet nie chce, ale to, co Wiedźmin ma miejscami strukturę niemal niczym Beniowski albo sylwy sarmackie, albo same aneksy i przypisy do Władcy Pierścieni (zresztą wg mnie fantasy jest gatunkiem gdzie, dzięki światotwórstwu, uchował się nam w świecie współczesnym poemat/powieść dygresjny/a; i skoro już o dygresjach mowa, to tym się jedynym broni dla mnie pierwsza część Hobbita Jacksona - pójściem daleko, jak na kino rozrywkowe, w stronę powieści dygresyjnej albo co najmniej najbardziej klasycznego poematu epickiego z jego porównaniami homeryckimi, Jackson tam co sus stosuje tę samą strukturę i to jest, w kontekście miłości samego Tolkiena, nawet miłe); bardzo dużo dygresji, cięcia, skoki między postaciami, postacie wprowadzone tylko na jedną scenę, a scena na dwie strony tego pierwszego wydania (czyli nieduża), czasem na kilka, ale porozrzucane po książkach. Nigdy nie liczyłam, ale nie zdziwiłabym się, gdyby od trzeciej części wzwyż Geralt miał dużo mniej niż połowę objętości tekstu. Ot, choćby w ostatniej części z 1/3 książki zajmuje opis bitwy i rokowań, w których ani Geralta, ani Ciri nie biorą udziału. Obie te rzeczy są pokazane przez całą plejadę postaci pobocznych, jednorazowych, powracających po dwóch tomach niebytu itd. Na tym tle rola takiej Triss czy Yenn jest całkiem pokaźna; niewiele mniej rola bohaterów (teraz używam niepoprawnie, ale tak mi najłatwiej "złapać") zbiorowych w postaci Ludu, Władców/Polityków, Knujących Czarodziejek, Nilfgaardu, Scoia'tael, Krasnoludów, Aen Elle etc. Szczury mają też masę miejsca, jak na realia książek, gdzie mamy całe uniwersum postaci i wiele z nich ma już nie trzy, ale jedną scenę na krzyż. Sapkowski to trochę napisał, jakby całe EU SW zmieścić chciał w jednym cyklu, opus magnum, wrzucić swoją wizję Historii, legend, polityki, filozofii, mechanizmów literackich, etyki, metafizyki, w którą nie wierzy - wszystko. Niczym markiz de Sade, któremu albo porno przeszkadza w filozofowaniu, albo filozofowanie w porno, tylko u Sapkowskiego zamiast "porno" należałoby wsadzić "fabułę".
I, prawdę mówiąc, dla mnie Geralt i cały jego kawałek historii to bardziej oko kamery dla pokazania wizji świata, polityki etc. Sapkowskiego niż główny bohater fabuły. Choćby dlatego, że fabuła zmierza bardziej w stronę esejo-opisu-świata - stąd porównanie do sylw na początku.
Żeby nie było, znalazłam sobie kanał i bardzo mi odpowiadają analizy wszystkich Panów, zalajkowałam i "subskrybnęłam se", a juści! To taki, ja wiem, niewczesny głos w dyskusji.
Dzięki za materiał..świetny jak zawsze, ,za krotki ...jak zawsze 😂...jak mnie Krzysztof na początku znajomości z BS wqr...😂 tak teraz po prosto człowieka uwielbiam .Materiały bez niego są jak browar bez goryczki jak Yennefer bez bluzek z HMa 😂😂.Haiku świetne 👍comment Filipa o gaciach bezcenny 😂😂pozdrawiam Panowie i czekam na więcej.
Magia Przyjaźni Wiedźmińskiej normalnie jak w My Little Pony 😂
Kurna z waszej relacji wynika że Pierścienie Władzy są lepszym serialem od Wiedźmina Netflixowego. Za Wiedźmina się nie będę brał ale Pierścienie Władzy mi się podobały.
Spóźniłam się na stream więc nadrabiam i już po wstępie jest ciekawie
Nie zdążyłem na Live'a, a w sumie mam refleksę na temat Twojego podsumowania pierwszej części trzeciego sezonu.
Narzekasz sporo, że wątki są rozwodnione, że jest dużo różnych rzeczy, a mało Geralta+Ciri+Yennefer. Ogólnie zgodziłbym się z perspektywy osób, które TYLKO oglądają serial.
Chcesz większego skupienia na Geralcie, Ciri i Yennefer? Masz gry i książki.
Mi właśnie serial nawet podoba się w tej formie właśnie dlatego, że dostaję coś innego - szerszy kontekst, perspektywę innych postaci. Ten sam świat, ta sama historia, ale inna perspektywa. Bardzo chętnie również zagrałbym w spinoff wiedźmina, gdzie właśnie za sznurki pociąga się jako inne postaci z tego świata. Ot, żeby głępiej go poznać.
Strzelam, że lepiej byś ocenił serial, gdyby nie nazywał się The Witcher, wtedy skupianie się na innych postaciach pewnie było by OK lub nawet wskazane.
Moim zdaniem w idealnym świecie mogłyby powstać dwa seriale, nawet ciągnięte równocześnie, z tymi samymi aktorami, które przeplatałyby się. Jeden, gdzie 90% było by skupione wokół Geralta, Ciri i Yennefer. Drugi, gdzie byłaby pokazana perspektywa innych postaci, szerszy kontekst. Wtedy jedni mogliby obejrzeć tylko pierwszy serial, inni tylko drugi, a jeszcze inni oba. Ale świat nie jest idealny!
Nigdzie nie twierdzę, że ten serial nie popełnia błędów, czy że momentami nie jest kiczowaty itd. To jest zupełnie osobny temat, którego tutaj nie oceniam, bo się nie znam 😄
Filipie drogi, na Boga! Totalny offtop :P - nigdzie nie mogę znaleźć 2 Twoich filmów:
1. Gdy wspominasz o Meshuggah (porównując ich brzmienie do czarnych dziur 🤘)
2. Gdy razem z przyjacielem obnażacie przemysł coachingowy
Pomóż pls :D
Materiał o coachingu ukryłem bo miałem serdecznie dość czytania komentarzy w temacie, z którym vlog nie ma nic wspólnego. A materiał z Meshuggah… nie pamietam. :/
@@BezSchematu wielka szkoda, ze film ukryty, dzięki za info
Swoją szosą w którejś z ostatnich fantastyk obnażono głupotę, jaką jest gitarowo-rockowy styl grania Jaskra na lutni. Nie dość że lutnik stroił ją przez 80% życia, bo była niezwykle wrażliwa na wilgoć, to jeszcze była cicha. I w głośnej knajpie zwyczajnie nie byłoby jej słychać. Ale ta była magiczna, więc może to rozwiązywało wszystkie problemy... ;)
Co do znaków nie zgodzę się jak wiadomo wiedzmini znają tak mało znaków i tak proste gdyż były dla nich bardzo wyczerpujące.. jak by Geralt mial spamować quen ciągle to były immortal na barce gdy nifgard ładował w niego strzałami a zamiast tego odbijał strzały mieczem
Czas Wilczura i Znachora- oj nie mogę!!!!Chomik
Mnie najbardziej bawi to, że jedną scenę na łodzi z książki rozbili na Trzy sceny w dwóch sezonach 😅😅😅
Jak dla mnie to najdobitniej na to dzieło filmowe reaguje moj pierwotny umysł, czuję jakąś odrazę i wstyd gdy patrzę na ten syf. Nawet nie trzeba się głębiej zastanawiać co tu zawalono. Szkoda gadać, skoro nawet najbardziej pierwotna część mojego mózgu odczuwa dyskomfort...
Zaiste uczta to była dla uszu ten smakowity roast usłyszeć ❤
W Wiedźminie Netflixowym nie mamy Bzu i Agrestu. W Netflixie mamy kadzidło i curry
Albo beton i azbest xD
@@mLilo25 XD
Popatrzcie na początek animacji Ciri uciekającej przed Gonem. Tak prymitywnej 'jazdy na sztucznym koniu z przewijanym tłem' nie spodziewałem się obejrzeć w żadnej współczesnej produkcji.
Ja chcę tylko powiedzieć, że jak ktoś szuka genialnej adaptacji opowiadań i (niestety tylko) połowy sagi, to zachecam do zapoznanie się z wspaniale zagranym i udźwiękowionym słuchowiskiem od fonopolis
To jest wspaniałość
jestem wdzięczny, że netflix podjął się produkcji wiiedźmina bo w innym wypadku nie miałbym możliwości wysłuchania tej dyskusji XD
Jeszcze apropo urody czarodziejek i niekonsekwencji. Fringilla pijana wspomina też o tym, że dzięki przystąpieniu do czarodziejek zyskała wieczną młodość i piękno - czy ma jakiekolwiek przełożenie na postać Fringilli i połowy innych czarodziejek to pozostawiam już Waszej opinii.
Czarodziejki od Netflixa są brzydkie. Szczera prawda.
Są okrutnie brzydkie ..... żadna ilość wina tu nie pomoże.
Czy Wiedźmina może zepsuć jeszcze bardziej?
Lauren Fistech: Tak
Wybitny, arcy-wybitny roast tego barachła. Do pełni szczęścia zabrakło w składzie jeszcze Artura i Rysława. Liczę, że pojawią się następnym razem na omówieniu całości.
Niestety, Artur nie mógł dołączyć. A z tego co wiem Rysław nie ogląda.
@@BezSchematu I dobrze. Lepiej nie marnować czasu na to "coś," co z jakiegoś powodu zostało nazwane Wiedźminem.
To co Filip powiedział w połowie materiału o machinie produkcyjnej Netflix, zasmuciło mnie, ale także nie zaskoczyło. Byznes is Byznes a Netflix po prostu kontynuuje tę tradycję
A tytuł czwartego sezonu Wieśmina to:
Dziwny Gerald i Menhirowersum Spierdolenia
Co do "reprezentowania mniejszości" u Netflixa mam wrażenie, że to jest sprowadzanie jakiejkolwiek miłości tylko do seksu, co mnie strasznie denerwuje ://
Zwyciezce w rankingu glupot poznalismy juz w 1. odcinku.
Cala akcja z konwojem byla po to, zeby dopasc i zabic Rience'a. Geralt walczy z nim przechodzac przez portal, lamie mu nadgarstki po czym chwyta za miecz i... ucieka przez portal nie wbijajac miecza w plecy konajacego Rience'a!!!!111 xD
Poza tym geografia. Serial po raz kolejny nie mowi mi, w jakich miejscach sie znajdujemy, dlaczego sie w nich znajdujemy, skad wziely sie w nich rozne postacie. Drobne szczegoly, ktore sprawiaja, ze serial oglada sie najzwyczajniej niekomfortowo.
O to to!
filmy dokumentalne na Netflix są zajebiste! Kleopatra na przykład :P
Sezon 3 jest nierówny, ma zarówno dużo scen beznadziejnych, jak i kilka dobrych. Może i momentami ziewałem, ale nie nazwałbym go nudnym. Aż przykro patrzeć, jak bardzo scenarzyści są nieudolni, jak "próbują" i im nie wychodzi.
Nie podzielam aż tak negatywnej opinii, sam oceniam sezon na 4/10, ale to ciągle lepiej niż chociażby Pierścienie władzy.
Motyw z odcinka 5. z podwójną retrospekcją był genialnym pomysłem, ale oczywiście średnio zrealizowanym... Dubbing Geralta i Yennefer przez Ciri i Jaskra był zabawny, ale przez 10 innych-durnych scen znika w tłumie... Cóż, nie ma nadziei dla Netflixowej wersji, nigdy nie będzie dobra, ale nie krwawiły mi oczy podczas seansu
A rozmowa na poziomie :D
Co Do "pieniążka" to chciałbym tylko powiedzieć że! to medalion kota który ciri w książkach zabrała z ciała bonharta :D
Problem z ukazywaniem piękna czarodziejek jest to, że twórcy boją się kogokolwiek urazić "bo każdy jest piękny na swój sposób". Porównanie do instagrama jest idealne, te czarodzijki powinny wygladac nienaturalnie w swojej piękności, uderzać w najprostrze instynkty i robić, to co niektórzy z filtrami (patrz. Azjatki lubią z siebie robić niemalże porcelanowe lalki). Czy jest, to ladne? Kwestia gustu, ale już jest, to jakiś styl. Większość ludzi ukrywa na insta kilogramy, szpachluje twarz i wygladza wszystko co się da, wiec uważanie, że kobiety i mężczyźni mając możliwość zmiany siebie, by tego nie zrobili jest naiwne (I nikt nie mówi, że, to dobre czy zdrowe).
Wgl budowanie świata fantazy na bazie dzisiejszych standardów jest zajebiście śmieszne.
Zabijanie ludzi? Ok.
Rasizm? Nie no, to nie wypada.
Robienie nienaturalnych modelek z czarodziejek? Nie będziemy narzucać kanonu piękna.
Jakby c'mon, rozumiemy, że to inny świat, tak? To jakby robić film o handlarzach niewolnikami i wymieszać obsadę na wszystkie kolory, bo, to nie wypada, żeby czarny był niewolnikiem.
Zawsze marzyłem, żeby fantasy stało się czymś popularnym, a teraz? Żal mi, że wyszło ono z piwnic entuzjastów do mas, które kompletnie nie rozumieją dlaczego fantasy jest dobre.
Ogladają takie szmiry i dalej twierdzą "to fantasy to jakieś głupie jest, co ludzie w tym widzą?"
Mam wrażenie, że scenarzyści tych szmir myślą podobnie.
@KrzysztofMMaj, przecież to chrząkanie i mruczenie to pomysł Henriego na Geralta, obstawiam że przeczytał dialogi stworzone przez Helen i jej team i wymóg swój pomysł na nie mówienie 😁
Netflix niestety zdiscopolizował szukę filmową😢
Ciri W KSIĄŻCE zabiła wiwernę mającą udawać na jarmarku bazyliszka.
Krzysztof się myli, to nie Henry Cavil stworzył kreację mruczącego Geralta, tylko napisali mu ją scenarzyści. Mówił o tym w wywiadach przed drugim sezonem: "Było dla mnie niezmiernie ważne, aby ekranowy Geralt jak najbardziej przypominał tego książkowego, przypominał bardziej filozofa niż gburowatego Shreka. Mimo, że Geralt ukrywa swoje uczucia przed innymi, chciałem, aby był bardziej emocjonalny, szczególnie w stosunku do osób, na których mu zależy; żeby miał to zacięcie filozoficzne; brzmiał inteligentniej, zamiast rzucać co i rusz przekleństwem. Starałem się jak najlepiej odwzorować tekst Sapkowskiego, na tyle, na ile pozwalała wizja serialu" - mówi Cavill.
Z portalu: swiatseriali.interia
Tytuł artykułu: "Wiedźmin": Tego nie było w scenariuszu! Henry Cavill zdradza tajemnicę
Uuuu, dzięki za sprostowanie.
Za tę faktografię kocham te komentarze pod dyskusjami. Kolega w innym komentarzu właśnie zdebunkował cały (!) mój wstęp z ks. Chmielowskim.
Szkoda ze przed pierwszym sezon mowil ze to jego pomysl
@@102woytekfrank9 Nie widziałem tego, a w takim wypadku chciałbym zobaczyć.
@@fafiklata Gneralnie Cavill miał wie sprzecznych wypowiedzi. Raz mówił że był fanem książek o gier a innym razem ze o książkach dowiedzial się dopiero od Lauren a grę ukończył po 2 sezonie w czasie pandemi a dodatki nigdy nie grał więc w chwili dostania roli nic nie wiedział o tej postaci
No niestety zabił wszelkie emocje podczas oglądania ten serial. Z początku byłem wkurwiony że to idzie W takim kierunku a teraz oglądam bo oglądam trochę niestety na siłę ponieważ do odcinka muszę przeciętnie podejść trzy cztery razy bo faktycznie można przysnąć. Nie ma ten gniot już najmniejszych szans żeby dorównać audiobookowi (superprodukcji) do którego chętnie wracam. Wystarczy paręnaście sekund od wciśnięcia Play i człowiek odcina się od rzeczywistości zanurzając się w tamten świat. Po przesłuchaniu odcinka jeszcze przez dłuższą chwilę czuć pozytywne emocje. Człowiek utożsamia się z niektórymi postaciami rozmyśla ich zachowania. Takie emocje człowiek powinien mieć po graniu, przesłuchaniu, obejrzeniu, przeczytaniu czegoś zajebistego... Ja osobiście nie przeczytałem sagi tylko Wysłuchałem i nie mam potrzeby na tą chwilę żeby
przeczytać książkę bo wiem że byłoby podobnie jak przy słuchaniu audiobooka. No chyba że ostatnie tomy przeczytam bo niestety nie wiadomo czy nagrają. Podobne emocje miałem grając w grę którą przyszedłem przed wysłuchaniem audiobooka.
I te wykurwiste opisy narratora "uśmiechnął się paskudnie..." albo podczas walki "był zły..." ciarki Aż teraz mi się zrobiły myśląc o tym :)))
Uwaga Spoiler!
To jest niesamowita ironia losu, że Henry Cavil odejdzie z serialu zostając na koniec dosłownie zmiażdżonym przez czarnoksiężnika z Bollywoodu 😂
Będzie mógł nawet po latach, w domowym zaciszu przy lampce wina odpalić swoją ostatnią scenę i wypowiedzieć symboliczne "look how they masacred my boy".😂
1:01:02 Najbardziej rozbawił mnie komentarz pod jego recenzją oburzającego się człowieka, że jak Raczek może się tak książką zachwycać bo to nie jest Dostojewski czy Marquez,
❤
Ja bym temu sezonowi dał jeden ogólny tytuł: "Wiedźmin: Rience opadają". Ewentualnie "Wiedźmin: Ciężki zgon"
Raczej "Wiedźmin: No zgonuj już kurwa!" 😂
@@miloszszyja666 Wiedźmin: Chędożona Zaraza
@@KEKWlfhxc666 A ja zawsze myślałem że Catriona była najgorsza
Jedyna korelacja między popularnością gry Wiedźmin 3 a serialem netflixa jest taka, że po trzecim sezonie odpaliłam grę kolejny raz w ramach odreagowania XD
Czyli teoria, że to dzięki nim sprzedaż gier wzrosła, nie jest z dupy wzięta.
Nie rozumiem wszystkich plawających na netflixowską adaptację. Oczcywiste jest, że nie jest to odzwierciedlenie scena w scenę, bo też nie jest to możliwe. Za to jest doskonale przemataforyzowane, i tak, w tym wypadku nie jest to pejoratyw, bo książki też dokładnie takie są. Oczywiście, można powiedzieć, że Ciri ma za dużo lat, że walczy niemalże jak Geralt, że Jaskier nie był gejem i tak dalej i tak dalej, ale trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z adaptacją. Ale serial jest mocny, ma ciekawe zwroty i jest utrzymany w charakterze sagi. Czasami trudno oprzeć się wrażeniu, że pseudo specjaliści od wiedźmina wychowali się na grach, nie na książce. Moim zdaniem serial jest jak najbardziej trafiony i trudno zrobić to jako o wiele lepiej, nie popadając w płytki przekład, a czasem można odnieść wrażenie, że parakoszerni łżespecjaliści właśnie tego się spodziewają.
Miałem to napisać pod streamem Krzysztofa, ale zostawię tutaj. Ehh. Klimat świata wiedźmińskiego. Jak można brać pod uwagę ten serial, gdy więcej klimatu mają rapowane piosenki, gdzie rap to ostatnia rzecz która mi się kojarzy z Wiedźminem.
Ps. To co przytoczył Filip, a co zasmuciło Wojtka, mnie zupełnie dobiło. Może jestem naiwny, ale ja naprawdę myślałem, że oni nie potrafią tego zrobić dobrze, a nie że nie chcą tego zrobić.
Od Sparty wywodzi się słowo "lakoniczny", nie "lapidarny", panie kolego. A to od Lakonii, krainy historycznej w Grecji, której stolicą była rzeczona Sparta.
1:50:00 Aretuza jest na Taned co on gada xD
Jakby powiedział mój wykladowca z fizyki stawiając mi 1 z koła - to czysta metafizyka.
💪👏
Wojtek cichy dzieciak ale jak coś powie to ino roz 😂😂😂😂😂😂 WINCYJ PROSZĘ, piękna ekipa
Czy serio Pan Maj jako wartość pyrkonu podał ilość ludzi w nim biorąca i przy tym wyśmiewał festiwale kina niezależnego? :V
Tak. Kultura dla elit jest bezwartościowa w dzisiejszych czasach tak długo, jak długo się wywyższa. Jak przestanie, ja przestanę ją wyśmiewać.
Hej, uważam że zupełnie nie zrozumieliście o co chodziło w tym sezonie. Oceniacie serial względem tego, co się wam wydaje, podczas gdy twórcy subtelnie (między wierszami) przekazali, że wszystko nie jest tym, czym się wydaje. Mam nadzieję że pomogłem.
To że 💩 to nie rogalik z czekoladą to pokazują aż za nadto 😏
Info, o tym jak działa Netflix i że się nie starają i robią słabe produkcje, bo i tak większość ludzi to obejrzy jest smutne, tzn. każdy to wiedział, ale jednak usłyszenie potwierdzenia, że Oni tam też są tego świadomi jest strasznie dosadne. Ale no cóż poradzić na końcu cyferki w excelu się zgadzają, więc nie ma co się wysilać, bo i tak nic się nie zmieni przez następne x lat.
Dobrze, że chociaż raz na jakiś czas wyjdzie u nich serial pokroju Sandman, Beef lub Arcane, które nie jest przez nich tworzony, a jedynie współfinansowany, co też pokazuje przepaść w jakości między ich prawdziwie oryginalnymi produkcjami, a produkcjami z zewnątrz. Ważne jest sobie zawsze sprawdzić kto odpowiada za serial i jak bardzo Netflix miesza się w taką produkcje, pozwala to od razu ustawić sobie odpowiednie oczekiwania na premierę.
Słuchało się Was wspaniale, Wojciech jest MVP tej dyskusji, proszę go jak najczęściej zapraszać i spuścić z łańcucha, żeby się odpalił, bo to jest miód dla uszów. Dzięki za te 2h dyskusji ❤
👍👍👍
Czy tylko dla mnie scena walki z grupą magistra, jest prawie identyczna, co ta w trailerze w3( z wieśniaczką przy drzewie) ?
Nie wiem dlaczego ta czwórka śmiała się z tego, że serial napędzał sprzedaż gier. Przecież tak było, że po pierwszym i drugim sezonie na Netflixie sporo osób, szczególnie młodszych, które nie znało Wiedźmina, sięgnęło licznie po Wiedźmina 3, także zainteresowanie na pewno wzrosło. Wystarczyło śledzić statystyki na Steam. Oczywiście, że ogromna sprzedaż była jeszcze przed Wiedźminem netflixowym, ale jedno nie wyklucza drugiego.
Tylko że to bardziej wtórne zainteresowanie, to gry spowodowały, że franczyza stała się rozpoznawalna na całym świecie, a to że ludzie przypominają sobie o świetnej grze przez to że wychodzi jakiś denny serial... To trochę jakby Pierścienie Władzy miały podbijać popularność trylogii Jacksona...
Gry rzeczywiście sprzedają się bardziej po premierze sezonów, przynajmniej tak było po pierwszym i to jest fakt
Nie czytałem książek, a gra na Xbox wyglada już średnio i nie zachęca. Jestem w połowie „Ostatniego życzenia”. No i za cholerę nie umiem skumać kto jest kim i po co. Lecą po łebkach. Probuje się skupić ale to nawet nie jest dla takich jak ja - bo nie rozumiem większości intencji. Wszyscy wyglądają jak by się przebierali za postacie, a nie byli nimi. Ciri ma tonę tapety na buzi. Oglądam jakiś polityczny dramaty fikcyjnych postaci. Co mnie obchodzi to. Wiedźmin walczy przez 2min, scena z Dzikim Gonem urwana po 5 sekundach i nagle już obydwoje są na ziemi i się przytulają, a przed chwila zapierdalali na koniach. Nie czekam już na 4 sezon. Wole zostać przy książkach.
Kot chce by Wojciech Bryk założył kanał na RUclips. Szukałem posta który był czytany, nie znalazłem za dużo jest tego.
Netflix ma troche racje, ze cdp moze byc im wdzieczny -ja akurat wróciłem do gier i książek wiedźmina po drugim sezonie serialu... tylko ze jako odtrutke :)
Tak odpalonego Grzegorza jeszcze nie widzieliśmy - niech to będzie najlepsze świadectwo tego produktu wiedzminopodobnefo
Oj tak, bardzo.
Marzy mi się, by przy omawianiu drugiej części sezonu, do tego grona dołączyła Dominika z Czerwia fantastycznego i Jaga Moder.
Mnie też. Obie niestety nie mogły dołączyć tym razem
Tak bardzo nie było o czym gadać, że po godzinie zmieniliście temat na Grę o Tron. To dużo mówi o jakości tej produkcji... ;)
To nie jest prawda, że cyferki się zgadzają Netflixowi po wyprodukowaniu Wiedzmina. O ile pierwszy sezon rzeczywiscie mając dużo dobrej woli był czymś na kształ przeboju (chociaż wciąż daleko do np. GoT) to każdy kolejny zalicza dramatyczne spadki. Sezon 3 odcinek 5 to jest 500 tys odtworzeń w US (z pierwszego odcinka sezonu 1,1 mln który już był dalekim echem pierwszego sezonu). Wielki serial Szczury, zdjecia zakonczono ku zaskoczeniu wszystkich po kilku tygodniach. Z tego wyjdzie pewnie nawet jeszcze krotsza seria niz Blood Origins, jesli w ogole jakaś, a nie pójdzie to na odpisanie kosztów. Netfilx zakręcił kutrek z kasą Wiedzminowi i to widać na każdym kroku.
Co do ogolnej polityki Netflixa to ten whistblower tez zyje w innej rzeczywistosci. Akcje Netflixa szorują doły, liczba subskrypcji leci w dół (to stąd ogłoszona 'walka' z dzieleniem kont), Netflix traci kasę na lewo i prawo, i tnie seriale na potege. Ten whistblower chyba żyje wciąż czasami pandemii, gdzie byle szit wystawiony na platforme mial ogladalnosc. Te czasy sa za Netflixem juz dawno.
Wiedzmin nie pociagnie dluzej niz jeszcze jeden sezon w okrojonej formie.
Swoja droga w takiej samej bance zyl Disney, i w koncu banka pekla, 2 mld strat na ostatnich 11 filmach, spadki w parkach, merchandizing zawalajacy sklepy, akcje Disneya sa juz prawie wartosci papieru toaletowego itd.
Przywodzenie jako przykladu HBO i zrzucanie na jego barki dlugow calego WB delikatnie mowiac nijak ma sie do rzczywistosci. WB narobil sobie dlugow z tego samego powodu co Disney, majac przez wiele lat w pompce krytyke swoich produktow kinowych.
Broniąc Benedykta Chmielowskiego, myślę że to byl z jego strony żart
Definicja konia w "Nowych Atenach" jest jedną z dłuższych, jakie tam można znaleźć. "Koń, jaki jest, każdy widzi" to tylko wstęp. 😉 Co nie oznacza, że Chmielowski nie miał poczucia humoru. Miał aż nadto.
Jak zawsze świetna odtrutka na zaserwowane danie przez netflixa. Jesteście jak biała mewa, która oczyszcza organizm na kolejne dawki eliksirów. Obejrzałem i zaczynam od nowa. Informacje za kulis z jednej strony szokują z drugiej nie dziwią. Nie mam pojęcia jak nasza mała planeta może pomieścić ego twórców tego barachła. Pytanie do prowadzącego, czy za miesiąc pojawi się Artur?
Najrdziej zadziwiające w netflixowym Wiedźminie jest to, że będąc bardzo przeciętną, lub wręcz słabą produkcją filmową, jest powodem wielu ciekawych dyskusji. Wszystko co dobre, dzieje się poza tym serialem. Fascynujące.
1:38:01
Wiesz może gdzie znajdę pełną wersję tych cudownych scenariuszyM