Piękny przekaz szczególnie końcówka tak głęboka i docierająca do naszej esencji Odniosłem nagłe wrażenie że zrozumienie tego jest tak proste tak blisko ale jednocześnie tak trudne do poznania. Przyszła mi też myśl że to może tak jak z nauką jazdy na rowerze że wystarczy ten jeden raz się rozpędzić zaufać sobie i zamienić się w energię
Duchu Święty Jedynego Boga, przez Jezusa Chrystusa proszę Ciebie o wejście tutaj i Boże Działanie... Objawiaj nam Prawdę, przez Bramę, którą jest Chrystus, jedynie bezpieczną furtkę do Królestwa. Ojcze poślij swoich Aniołów do wszystkich ludzi zagubionych, słabych, poszukujących... Niech Twoje Słowo i Testament rozlewa się wśród poszukujących Prawdy i niech nie spocznie ich poszukiwanie nigdzie dopóki przez Bramę Chrystusa z opieką ducha Świętego nie wejdą wąskim przejściem legalnie do Królestwa, przez Chrystusa Pana Naszego. Amen. 🙏🏻
Mila Patrycja Czy stwierdzenie slowami -Jestem Bogiem - Nie jest pułapka? Syn Bozy Chrystus Wlozyl w nasza Istote Swa Moc Bosla, Sile Prawdyi dal dostęp do Boskiego Zrodla. W tym Zrodle , czerpiac z niego, DYSPONUJEMY TWORCZA ESENCJA KTORA przez Wolny Wybór dany nam przez Pana Boga Budujemy Połączenie i Pokoj między nami, Czy też kłótnie i zgliszcza. Dając we wszystkim pierwszeństwo Panu jestesmy Swiadomi , wdzieczni Laskawi wiedząc, Że Jestesmy CZLONKAMI CIALA CHRYSTUSA! Miej zawsze wsparcie u Pana Skarbie❤ Dziekuje
Gdy raz juz zaskoczysz nie potrzebujesz praktyki i wiedzy, prawda zawsze pozostanie ponizej radru logicznego umyslu dla ktorego swiadomosc wydaje sie chaosem i brakiem pozadku. Umysl nie potrafi przewidziec z ktorej strony przyjdzie prawda i czego od niego oczekuje moze tylko sie poddac i zaufac oniemialy pieknem milosci w dzialaniu bez celu i pragnien.
@@agnieszkabajda371 bo to nie umysł się budzi tylko życie budzi się z osoby. Stosuje różne praktyki ale ich nie potrzebuje, bo jest takie zaufanie do tego i jest to postawienie faktu samoświadomości na pierwszym miejscu. Jestem i wiem że jestem, tylko tyle i aż tyle. To jest mój dom i droga, reszta to tylko sen. To bycie dzielimy ze wszystkimi, to jest jedyną rzeczywistość reszta to cienie, gwiezdny pył roztańczony na wietrze. Ta obecność jest też szczęściem i spokojem który czasem przysłania umysł, jeśli to zabawa umysł to życzę każdemu by rozpoznał to jak ja i inni szczęśliwi lunatycy zakochani w tej prostej prawdzie.
Odkąd zacząłem te podróż poszukiwania kim tak naprawdę jestem zauważyłem,że moje życie jest pozbawione radości. Przeplatają się dni lepsze i gorsze natomiast wszystkie palny i cele tak naprawdę nie maja znaczenia bo kto ma realizować to wszystko. Zauważam te procesy myślowe momentami jest to śmieszne,że umysł potrafi tak wyprowadzić najmniejszy problem potrafi zapuść cały dzień. Pozdrawiam
Jeśli istotą jest świadomość i obecność to czy Satsang jako koncept hiper intelektualny - rozkładanie na czynniki pierwsze wgląd etc czyli najbardziej intensywne formy strumienia intelektu nie są zaprzeczeniem konceptu że mamy nie reagować, unikać zbyt częstego myślenia analizowania ufania umysłowi? Przecież długi monolog satsang to ucieleśnienie umysłu właśnie. Czy to się nie wyklucza? Musimy mocno skupić się na umyśle analizie żeby ją wyłączyć finalnie a w psychologii udowodnione jak się skupiamy na konceptach to mózg nie odpuszcza tylko pracuje bardziej a nie mniej więc czy satsang nie oddala nas od nie myślenia skupiając się na konceptualizacji idei non duality?
Tak... chyba 😜 i zdaje się, że poznanie a priori jest oparte też na umyśle, tyle, że analiza poznawcza zachodzi w podświadomości i raczymy tego nie zauważać, po prostu ignorujemy te procesy zastępując je iluzją, konceptami źródła itd. Mówimy o jakimś połączeniu, akaszy etc a i tak aby uświadomić sobie informacje, które wpłynęły, potrzebna jest analiza i wnioskowanie - może nie dostrzegamy tych procesów ale te dane muszą przejść taką obróbkę. Pytanie jest, czy mamy wpływ na nasze zdolności poznawcze, czy dzieje się to niezależnie od naszej woli, bo nawet koncept nonduality jest bardzo zbieżny z filozofią deterministów.
@@m.szpotan odpuszczenie analizowania i myślenia jest kluczowe medytacja już mając pewną świadomość tego o czym tu mowa jednak ukierunkowana na zewnątrz, ciszę oddech etc. analiza nas samych tak jak na Satnsang jako forma powtarzanej medytacji ma efekt trochę odwrotny od braku reakcji. skupiamy się na umyśle ego i raczej spinamy umysł i dajemy mu pożywkę niż opadamy do świadomości. ....
Oczywiście, że tak... Dlatego z doświadczenia wiem, że prędzej czy później satsangi trzeba porzucić jak wiele innych aktywności... Porzucić dla spotkania z samym sobą..
Pozwolę sobie dodać jeszcze kilka przemyśleń w kwestiach poruszanych przez Nityę w jej wypowiedziach, Nitya określa siebie mianem przebudzonego nauczyciela i wg niej najskuteczniejszym sposobem na to jak się przebudzić jest konfrontacja z przebudzonym nauczycielem. Logicznie rzecz biorąc- dopóki samemu nie jest się przebudzonym, to nie jest możliwym rozpoznanie przebudzonego nauczyciela, z czego wynika że trzeba zaufać sobie, i potem może się nagle okazać, że nie ma przebudzonych nauczycieli, bo ktokolwiek jest przebudzonym to logiczne jest, że nigdy tak siebie nie nazywa i nigdy nie nazywa siebie nauczycielem, guru, buddą itp bo przebudzenie to zaprzestanie identyfikowania się z jakąkolwiek etykietą… Nad frontonem słynnej świątyni/ wyroczni delfickiej widniał podobno napis. „Poznaj samego siebie” Obecność kogokolwiek obok zawsze koniec końców jest rozpraszająca w dotarciu do sedna, istoty… dlatego tkwienie przy „nauczycielu” nie może dać tego ostatecznego rezultatu… koniec końców trzeba odkleić się od nauczań/ „nauczycieli” i zaufać wewnętrznemu głosowi- czymkolwiek/ kimkolwiek on jest…. Przytoczę jeszcze komentarz spod innego filmu Nityi: Słowa wypowiedziane w 35 minucie „zobaczcie co jest prawdą a co jest fałszem” Dziękuję za te słowa i za wszystko, dzięki czemu postanowiłam napisać ten komentarz… Uważam, że czas najwyższy przestać się nabierać na te nauczania, satsangi itp, Bo ktokolwiek nazywa siebie przebudzonym lub oświeconym NIE JEST NIM. Ktokolwiek ośmiela nazywać siebie nauczycielem świadczy o tym że kieruje nim rozbuchane ego i o stawianiu się wyżej- co zresztą wyraźnie widać i słychać po sposobie wypowiadania się Nityi. Prawdziwy przebudzony nigdy by tak nie zrobił, bo wiedziałby że jedynym co ma zrobić to pozostać w miejscu gdzie jest, bo już wszystko jest wystarczające i kompletne, a więc wszyscy jesteśmy wystarczający i kompletni- dlatego nic nie trzeba mówić i nikogo nie trzeba nauczać……….Obecność, świadomość po prostu jest A Budda? Jezus? Gdyby którykolwiek z nich był faktycznie „przebudzonym” czy „oświeconym”, to logiczne jest, że po tych 2 czy 2,5 tysiącach lat mielibyśmy przysłowiowe niebo na Ziemi a nie piekło, bo dopóki choć jedna istota cierpi- to wciąż jest to piekłem…. Prawdziwe poznanie przebudzenie oświecenie czy jakkolwiek to zwać, wygenerowałoby energię w rodzaju atomowej, o mocy większej niż wszystkie bomby atomowe razem wzięte skonstruowane przez ludzi… i wszystko ułożyłoby się w mgnieniu oka samoistnie, bez potrzeby jakiejkolwiek dalszej ingerencji, nauczań, satsangów, religii itp Zapoznałam się z życiorysem „Buddy”- jak podają PORZUCIŁ on żonę i dziecko będące w wieku niemowlęcym- po to aby stać się „oświeconym”, w dodatku podobno zrobił to w środku nocy cyt. „jak złodziej”, a po „oświeceniu” wiedziony rzekomym współczuciem zaczął nauczać…… Prawdziwemu oświeconemu współczucie nakazałoby przede wszystkim wrócić do rodziny i się nią należycie zaopiekować oraz zrobić wszystko, aby naprawić skutki traumy chociażby u dziecka, które w tak perfidny egoistyczny sposób porzucił; wypadałoby zadośćuczynić dziecku i żonie lata cierpienia, na które ich skazał…. człowieka tak postępującego jak tamten „Budda”- czyli Siddhartha Gautama bo tak się podobno nazywał- współczesna psychologia określa mianem osobowości psychopatycznej narcystycznej…. Ciekawym jest też, w jaki sposób owy „Budda” de facto wymusił na sobie to tzw „oświecenie”…. A Jezus? Jeżeli faktem jest, że umierając powiedział „Boże mój, czemuś mnie opuścił”, to znaczy że nie był „oświeconym”, bo gdyby był, to wiedziałby, że „Bóg” czy jakkolwiek zwać ten byt/energię jaką miał na myśli- NIGDY NIE OPUSZCZA, bo to SAM CZŁOWIEK ODDZIELA SIĘ od swojej prawdziwej natury, od źrodła. I gdyby Jezus faktycznie był „oświeconym”, to także nie nazywałby się królem- co podobno czynił. Ze swojego doświadczenia dodam, że spotkałam w życiu jednego człowieka, który uważał się za króla- w czasie gdy pracowałam w szpitalu- był to pacjent oddziału psychiatrycznego z rozpoznaną choroą Tyle faktów- czyli nagiej prawdy. Doświadczenie życiowe pokazało mi, że warto samodzielnie zdobywać wiedzę i dociekać prawdy oraz zakwestionować wszystko, lecz nie wykluczając niczego- oprócz osobistego doświadczenia. To, że ktoś inny mówi, że jest kimś albo nie jest, że ja kimś jestem albo nie jestem, że robię dobrze, że robię źle, i że on/ ona wie- nie zawsze znaczy że tak jest. Dlatego OSOBISTE DOŚWIADCZENIE jest tym, w czym pokładam ufność, JEST PRAWDĄ Bo KRÓL MOŻE BYĆ NAGI- jak w pewnej bajce, w której kto zdemaskował króla/ cesarza?? MAŁE DZIECKO. Dlatego jeżeli jakiemukolwiek człowiekowi poza mną miałabym zaufać, to w pierwszej kolejności dzieciom- im młodsze, tym bardziej- bo najmniej jeszcze wypaczone przez dorosłych uzurpujących sobie nad nimi władzę. Wysłuchać i obserwować przede wszystkim dzieci- czy to zrodzone ze mnie/ przeze mnie czy przez kogokolwiek innego. Ale NADE WSZYSTKO odnaleźć, uznać WE MNIE obecność tego NIEWINNEGO DZIECKA, które wciąż żyje i na różne sposoby- poprzez dolegliwości ciała/ umysłu czy bolesne relacje i trudne sytuacje życiowe nawołuje mnie- domagając się UWAGI, WYSŁUCHANIA oraz przede wszystkim UZNANIA jego istnienia…I JEGO/ JEJ PRAWA DO ISTNIENIA… a żeby tego dokonać, potrzebuję: Zatrzymać się zaprzestać poszukiwań na youtube, google, w książkach, kursach, satsangach, religiach itp. pobyć jak najwięcej sama ze sobą w odosobnieniu zamilknąć zamknąć oczy skierować uwagę do wewnątrz- na ODDECH, doznania w ciele, myśli których z czasem jest coraz mniej przywołać to niewinne Dziecko które gdzieś na mnie czeka zaczekać cierpliwie aż się pojawi I w końcu je wysłuchać oraz zaopiekować się Nią/ Nim w sposób, jakiego Ono potrzebuje. A wtedy Ono ukaże mi całą prawdę- że JESTEM KOMPLETNA, WYSTARCZAJĄCA, oraz że WSZYSTKO CZEGO POTRZEBUJĘ JUŻ JEST WE MNIE że zawsze było, zawsze jest i zawsze będzie- W WIECZNYM, WSZECHOBECNYM TU i TERAZ. A teraz czas najwyższy abym wreszcie tego dokonała. Dziękuję za możliwość wypowiedzenia tego, poukładania w sobie i pozdrawiam wszystkich serdecznie.
@@Halllo11 z przyjemnością przeczytałem i tu właściwie nie mam z czym polemizować... bo podobnie to widzę. Jedyna różnica w naszym pojmowaniu tkwi w sposobie jaki opisałaś pod koniec - mam tu na myśli, to szukanie w samym sobie... hm to skierowanie do wewnątrz jest obraniem jakiegoś wektora, konkretnym kierunkiem, nie widzę tego w ten sposób. Dodatkowo piszesz o dziecku... tak wiem, bardzo popularna praca z wewnętrznym dzieckiem itd - sty, widzę to jako tworzenie jakiejś drugiej osobowości, to tak a propos chorób psychicznych 🤔 oczywiście nie znam, a przynajmniej nie jestem świadom, żadnych sposobów na oświecenie - coraz bardziej jestem przekonany do konceptu deterministów, wątpię, czy to jest wogóle możliwe, a jeśli, to niekoniecznie związane z wolną wolą. PS fajnie jest czasem jednak poczytać komentarze, zamiast słuchać oświeconych. Pozdrawiam 🌞
Piękny przekaz szczególnie końcówka tak głęboka i docierająca do naszej esencji
Odniosłem nagłe wrażenie że zrozumienie tego jest tak proste tak blisko ale jednocześnie tak trudne do poznania. Przyszła mi też myśl że to może tak jak z nauką jazdy na rowerze że wystarczy ten jeden raz się rozpędzić zaufać sobie i zamienić się w energię
Bycie uwagą... to przestrzeń... patrzenie bez napięcia.
Duchu Święty Jedynego Boga, przez Jezusa Chrystusa proszę Ciebie o wejście tutaj i Boże Działanie... Objawiaj nam Prawdę, przez Bramę, którą jest Chrystus, jedynie bezpieczną furtkę do Królestwa. Ojcze poślij swoich Aniołów do wszystkich ludzi zagubionych, słabych, poszukujących... Niech Twoje Słowo i Testament rozlewa się wśród poszukujących Prawdy i niech nie spocznie ich poszukiwanie nigdzie dopóki przez Bramę Chrystusa z opieką ducha Świętego nie wejdą wąskim przejściem legalnie do Królestwa, przez Chrystusa Pana Naszego. Amen. 🙏🏻
Mila Patrycja
Czy stwierdzenie slowami -Jestem Bogiem -
Nie jest pułapka?
Syn Bozy Chrystus
Wlozyl w nasza Istote Swa Moc Bosla, Sile Prawdyi dal dostęp do Boskiego Zrodla.
W tym Zrodle , czerpiac z niego,
DYSPONUJEMY TWORCZA ESENCJA KTORA przez Wolny Wybór dany nam przez Pana Boga
Budujemy Połączenie i Pokoj między nami,
Czy też kłótnie i zgliszcza.
Dając we wszystkim pierwszeństwo Panu jestesmy Swiadomi , wdzieczni
Laskawi wiedząc,
Że Jestesmy CZLONKAMI CIALA CHRYSTUSA!
Miej zawsze wsparcie u Pana
Skarbie❤
Dziekuje
Dziękuję🙏🙏🙏🙏 prawda, mocna
Cos pieknego koncowka wypowiedzi najwspanialsza prawda dziekuje ❤
Nic nie jest takie jakie sie wydaje być.
Dziekuje 🙏❤️
Dziękuję Ci z całego serca , że się podzieliłaś z nami tym konceptem, bo to jest dokładnie to ...💫💫💫
Dziękuję, doświadczyłam prawdę ❤❤❤
Cudowna i dodatkowo piękna! :)
Nie ma a jest. Kocham. Dziękuję ❤️
Dziękuję bardzo ❤
Bycia uwagą 💛🙏
Gdy raz juz zaskoczysz nie potrzebujesz praktyki i wiedzy, prawda zawsze pozostanie ponizej radru logicznego umyslu dla ktorego swiadomosc wydaje sie chaosem i brakiem pozadku. Umysl nie potrafi przewidziec z ktorej strony przyjdzie prawda i czego od niego oczekuje moze tylko sie poddac i zaufac oniemialy pieknem milosci w dzialaniu bez celu i pragnien.
@@agnieszkabajda371 bo to nie umysł się budzi tylko życie budzi się z osoby. Stosuje różne praktyki ale ich nie potrzebuje, bo jest takie zaufanie do tego i jest to postawienie faktu samoświadomości na pierwszym miejscu. Jestem i wiem że jestem, tylko tyle i aż tyle. To jest mój dom i droga, reszta to tylko sen. To bycie dzielimy ze wszystkimi, to jest jedyną rzeczywistość reszta to cienie, gwiezdny pył roztańczony na wietrze. Ta obecność jest też szczęściem i spokojem który czasem przysłania umysł, jeśli to zabawa umysł to życzę każdemu by rozpoznał to jak ja i inni szczęśliwi lunatycy zakochani w tej prostej prawdzie.
Dzięki Wielkie ❤🙏🌹
Dziękuję ❤🙏
Dziękuję pozdrawiam serdecznie ❤️❤️❤️
Odkąd zacząłem te podróż poszukiwania kim tak naprawdę jestem zauważyłem,że moje życie jest pozbawione radości. Przeplatają się dni lepsze i gorsze natomiast wszystkie palny i cele tak naprawdę nie maja znaczenia bo kto ma realizować to wszystko. Zauważam te procesy myślowe momentami jest to śmieszne,że umysł potrafi tak wyprowadzić najmniejszy problem potrafi zapuść cały dzień. Pozdrawiam
Jesteś wieczną duszą a Nitya mówi o bezosobowej koncepcji. Poczytaj Bhagavad gitę.
kiedy już wiesz kim jesteś, zajmij się tym kim chcesz się stać😉
❤🙏
❤
Wg mnie, za bardzo się mieszamy z wszystkim i wszystkimi. Uwaga jest rozpraszana i zaśmiecana. Za miast po prostu Być.
💚💚💚
Jeśli istotą jest świadomość i obecność to czy Satsang jako koncept hiper intelektualny - rozkładanie na czynniki pierwsze wgląd etc czyli najbardziej intensywne formy strumienia intelektu nie są zaprzeczeniem konceptu że mamy nie reagować, unikać zbyt częstego myślenia analizowania ufania umysłowi? Przecież długi monolog satsang to ucieleśnienie umysłu właśnie. Czy to się nie wyklucza? Musimy mocno skupić się na umyśle analizie żeby ją wyłączyć finalnie a w psychologii udowodnione jak się skupiamy na konceptach to mózg nie odpuszcza tylko pracuje bardziej a nie mniej więc czy satsang nie oddala nas od nie myślenia skupiając się na konceptualizacji idei non duality?
Tak... chyba 😜 i zdaje się, że poznanie a priori jest oparte też na umyśle, tyle, że analiza poznawcza zachodzi w podświadomości i raczymy tego nie zauważać, po prostu ignorujemy te procesy zastępując je iluzją, konceptami źródła itd. Mówimy o jakimś połączeniu, akaszy etc a i tak aby uświadomić sobie informacje, które wpłynęły, potrzebna jest analiza i wnioskowanie - może nie dostrzegamy tych procesów ale te dane muszą przejść taką obróbkę. Pytanie jest, czy mamy wpływ na nasze zdolności poznawcze, czy dzieje się to niezależnie od naszej woli, bo nawet koncept nonduality jest bardzo zbieżny z filozofią deterministów.
@@m.szpotan odpuszczenie analizowania i myślenia jest kluczowe medytacja już mając pewną świadomość tego o czym tu mowa jednak ukierunkowana na zewnątrz, ciszę oddech etc. analiza nas samych tak jak na Satnsang jako forma powtarzanej medytacji ma efekt trochę odwrotny od braku reakcji. skupiamy się na umyśle ego i raczej spinamy umysł i dajemy mu pożywkę niż opadamy do świadomości. ....
Oczywiście, że tak...
Dlatego z doświadczenia wiem, że prędzej czy później satsangi trzeba porzucić jak wiele innych aktywności...
Porzucić dla spotkania z samym sobą..
Pozwolę sobie dodać jeszcze kilka przemyśleń w kwestiach poruszanych przez Nityę w jej wypowiedziach, Nitya określa siebie mianem przebudzonego nauczyciela i wg niej najskuteczniejszym sposobem na to jak się przebudzić jest konfrontacja z przebudzonym nauczycielem.
Logicznie rzecz biorąc- dopóki samemu nie jest się przebudzonym, to nie jest możliwym rozpoznanie przebudzonego nauczyciela, z czego wynika że trzeba zaufać sobie, i potem może się nagle okazać, że nie ma przebudzonych nauczycieli, bo ktokolwiek jest przebudzonym to logiczne jest, że nigdy tak siebie nie nazywa i nigdy nie nazywa siebie nauczycielem, guru, buddą itp bo przebudzenie to zaprzestanie identyfikowania się z jakąkolwiek etykietą…
Nad frontonem słynnej świątyni/ wyroczni delfickiej widniał podobno napis. „Poznaj samego siebie”
Obecność kogokolwiek obok zawsze koniec końców jest rozpraszająca w dotarciu do sedna, istoty… dlatego tkwienie przy „nauczycielu” nie może dać tego ostatecznego rezultatu… koniec końców trzeba odkleić się od nauczań/ „nauczycieli” i zaufać wewnętrznemu głosowi- czymkolwiek/ kimkolwiek on jest….
Przytoczę jeszcze komentarz spod innego filmu Nityi:
Słowa wypowiedziane w 35 minucie „zobaczcie co jest prawdą a co jest fałszem”
Dziękuję za te słowa i za wszystko, dzięki czemu postanowiłam napisać ten komentarz…
Uważam, że czas najwyższy przestać się nabierać na te nauczania, satsangi itp, Bo ktokolwiek nazywa siebie przebudzonym lub oświeconym NIE JEST NIM. Ktokolwiek ośmiela nazywać siebie nauczycielem świadczy o tym że kieruje nim rozbuchane ego i o stawianiu się wyżej- co zresztą wyraźnie widać i słychać po sposobie wypowiadania się Nityi.
Prawdziwy przebudzony nigdy by tak nie zrobił, bo wiedziałby że jedynym co ma zrobić to pozostać w miejscu gdzie jest, bo już wszystko jest wystarczające i kompletne, a więc wszyscy jesteśmy wystarczający i kompletni- dlatego nic nie trzeba mówić i nikogo nie trzeba nauczać……….Obecność, świadomość po prostu jest
A Budda? Jezus? Gdyby którykolwiek z nich był faktycznie „przebudzonym” czy „oświeconym”, to logiczne jest, że po tych 2 czy 2,5 tysiącach lat mielibyśmy przysłowiowe niebo na Ziemi a nie piekło, bo dopóki choć jedna istota cierpi- to wciąż jest to piekłem….
Prawdziwe poznanie przebudzenie oświecenie czy jakkolwiek to zwać, wygenerowałoby energię w rodzaju atomowej, o mocy większej niż wszystkie bomby atomowe razem wzięte skonstruowane przez ludzi… i wszystko ułożyłoby się w mgnieniu oka samoistnie, bez potrzeby jakiejkolwiek dalszej ingerencji, nauczań, satsangów, religii itp
Zapoznałam się z życiorysem „Buddy”- jak podają PORZUCIŁ on żonę i dziecko będące w wieku niemowlęcym- po to aby stać się „oświeconym”, w dodatku podobno zrobił to w środku nocy cyt. „jak złodziej”, a po „oświeceniu” wiedziony rzekomym współczuciem zaczął nauczać…… Prawdziwemu oświeconemu współczucie nakazałoby przede wszystkim wrócić do rodziny i się nią należycie zaopiekować oraz zrobić wszystko, aby naprawić skutki traumy chociażby u dziecka, które w tak perfidny egoistyczny sposób porzucił; wypadałoby zadośćuczynić dziecku i żonie lata cierpienia, na które ich skazał….
człowieka tak postępującego jak tamten „Budda”- czyli Siddhartha Gautama bo tak się podobno nazywał- współczesna psychologia określa mianem osobowości psychopatycznej narcystycznej….
Ciekawym jest też, w jaki sposób owy „Budda” de facto wymusił na sobie to tzw „oświecenie”….
A Jezus? Jeżeli faktem jest, że umierając powiedział „Boże mój, czemuś mnie opuścił”, to znaczy że nie był „oświeconym”, bo gdyby był, to wiedziałby, że „Bóg” czy jakkolwiek zwać ten byt/energię jaką miał na myśli- NIGDY NIE OPUSZCZA, bo to SAM CZŁOWIEK ODDZIELA SIĘ od swojej prawdziwej natury, od źrodła.
I gdyby Jezus faktycznie był „oświeconym”, to także nie nazywałby się królem- co podobno czynił. Ze swojego doświadczenia dodam, że spotkałam w życiu jednego człowieka, który uważał się za króla- w czasie gdy pracowałam w szpitalu- był to pacjent oddziału psychiatrycznego z rozpoznaną choroą
Tyle faktów- czyli nagiej prawdy.
Doświadczenie życiowe pokazało mi, że warto samodzielnie zdobywać wiedzę i dociekać prawdy oraz zakwestionować wszystko, lecz nie wykluczając niczego- oprócz osobistego doświadczenia.
To, że ktoś inny mówi, że jest kimś albo nie jest, że ja kimś jestem albo nie jestem, że robię dobrze, że robię źle, i że on/ ona wie- nie zawsze znaczy że tak jest.
Dlatego OSOBISTE DOŚWIADCZENIE jest tym, w czym pokładam ufność, JEST PRAWDĄ
Bo KRÓL MOŻE BYĆ NAGI- jak w pewnej bajce, w której kto zdemaskował króla/ cesarza?? MAŁE DZIECKO.
Dlatego jeżeli jakiemukolwiek człowiekowi poza mną miałabym zaufać, to w pierwszej kolejności dzieciom- im młodsze, tym bardziej- bo najmniej jeszcze wypaczone przez dorosłych uzurpujących sobie nad nimi władzę. Wysłuchać i obserwować przede wszystkim dzieci- czy to zrodzone ze mnie/ przeze mnie czy przez kogokolwiek innego.
Ale NADE WSZYSTKO odnaleźć, uznać WE MNIE obecność tego NIEWINNEGO DZIECKA, które wciąż żyje i na różne sposoby- poprzez dolegliwości ciała/ umysłu czy bolesne relacje i trudne sytuacje życiowe nawołuje mnie- domagając się UWAGI, WYSŁUCHANIA oraz przede wszystkim UZNANIA jego istnienia…I JEGO/ JEJ PRAWA DO ISTNIENIA… a żeby tego dokonać, potrzebuję:
Zatrzymać się
zaprzestać poszukiwań na youtube, google, w książkach, kursach, satsangach, religiach itp.
pobyć jak najwięcej sama ze sobą w odosobnieniu
zamilknąć
zamknąć oczy
skierować uwagę do wewnątrz- na ODDECH, doznania w ciele, myśli których z czasem jest coraz mniej
przywołać to niewinne Dziecko które gdzieś na mnie czeka
zaczekać cierpliwie aż się pojawi
I w końcu je wysłuchać oraz
zaopiekować się Nią/ Nim w sposób, jakiego Ono potrzebuje.
A wtedy Ono ukaże mi całą prawdę- że JESTEM KOMPLETNA, WYSTARCZAJĄCA, oraz że
WSZYSTKO CZEGO POTRZEBUJĘ JUŻ JEST WE MNIE że zawsze było, zawsze jest i zawsze będzie- W WIECZNYM, WSZECHOBECNYM TU i TERAZ.
A teraz czas najwyższy abym wreszcie tego dokonała.
Dziękuję za możliwość wypowiedzenia tego, poukładania w sobie i pozdrawiam wszystkich serdecznie.
@@Halllo11 z przyjemnością przeczytałem i tu właściwie nie mam z czym polemizować... bo podobnie to widzę. Jedyna różnica w naszym pojmowaniu tkwi w sposobie jaki opisałaś pod koniec - mam tu na myśli, to szukanie w samym sobie... hm to skierowanie do wewnątrz jest obraniem jakiegoś wektora, konkretnym kierunkiem, nie widzę tego w ten sposób. Dodatkowo piszesz o dziecku... tak wiem, bardzo popularna praca z wewnętrznym dzieckiem itd - sty, widzę to jako tworzenie jakiejś drugiej osobowości, to tak a propos chorób psychicznych 🤔 oczywiście nie znam, a przynajmniej nie jestem świadom, żadnych sposobów na oświecenie - coraz bardziej jestem przekonany do konceptu deterministów, wątpię, czy to jest wogóle możliwe, a jeśli, to niekoniecznie związane z wolną wolą.
PS fajnie jest czasem jednak poczytać komentarze, zamiast słuchać oświeconych. Pozdrawiam 🌞
Ta Pani Ukraink ma swietna obsluge jezyka polskiego.
Gdyby o tym nie powiedziala, moj umysl myslal, by ze to polka.
Pozdrawiam i dziekuje.
Dziękuję ❤