masakra.... cos to będzie.. zabrakło sznurka do snopowiązałki.... wiec zbiory spadną o polowe ..hiihihihihih...... Kombajny nawet które przejechały nowe i nie były eksploatowane wymagały wymiany tarcz i klocków hamulcowych
Ze sznurkiem to były kłopoty aż do końca lat 80'tych! W sumie był to strategiczny towar wpływający na byt państwa! Co do kombajnów. Jak przyszły żniwa, to tylko 1 na 5 nadawał się do użytku! 4 były popsute i zdekompletowane przez kradzieże, które były normalnością w PGR'ach! Co do nowych rzeczy. Taka jakość dotyczyła kompletnie wszystkiego, nawet produkowanego na eksport! Dla Polonezów eksportowanych do Anglii, już tam, w porcie zbudowano namiot/halę, gdzie na miejscu poprawiano "fabrykę"!!! Sprzedano ok. 1000 sztuk, potem zrezygnowano, bo dla Anglików jakość tych aut była całkowicie nie do przyjęcia, nawet jak były sprzedawane za pół darmo! Auta kupowane w kraju trzeba było od razu dać do prywatnego warsztatu, aby "zmontować" na nowo!!! Bardzo często, auto nowe, z Polmozbytu, nawet nie dojechało do miejsca parkowania! Cóż, taki był PRL!
w 1987 miałem 11 lat i spytałem ojca co to takiego ten II etap reformy; objaśnił, że drugi oznacza, że pierwszy się nie powiódł; wkrótce okazało się, co już zauważyli wszyscy, że reforma polegała na podniesieniu cen :)
Piotr Wojtkowski . Nie wiem czy wtedy jakiś rolnik indywidualny miał Bizona, raczej maiły je PGR'y. Bo i w sumie po co? Do kilku hektarów? Po drugie. Jest mówione, że te nowe sypią się! Auto jak wtedy kupiłeś w "salonie", to szansa że dojechałeś nim do domu była mała, a każdy nowy samochód zaprowadzało się do warsztatu by poprawili po fabryce. Także nie jest tak jak piszesz.
@@kravter80 co ty pierdolisz za farmazony BS y wcale nie były awaryjne żaden z Bizonów nie był awaryjny zależy jak ktoś dba o kombajn a w PGR ach to raczej nie bardzo dbali o sprzęt tylko wszystko robili na odpieprz.
Jak się kupowało np. sprzęt grający, nawet ten bardzo drogi typu zestaw wieżowy, to też w bardzo wielu przypadkach były usterki. Wiele rzeczy po włączeniu do sieci w ogóle nie "odpalało"! Radia/tunery były zestrojone na odczepnego, wzmacniacze paliły się od samego na nie patrzenia, a magnetofony/radiomagnetofony Kasprzaka wciągały taśmę. Po prostu wychodziły z fabryki buble, a kontrola jakości była fikcją. Dlatego była fikcją bo liczyła się sztuka opuszczająca zakład, która była częścią planu, a wykonanym planem można było się pochwalić w Wojewódzkim Komitecie PZPR! Wiele elektroniki kupiłem, wszystko kosztowało naprawdę ogromne pieniądze, a praktycznie nic dobrze nie działało, na dodatek kilka rzeczy odniosłem na drugi dzień do sklepu, bo albo nie działało od razu, albo po kilku włączeniach psuło się na amen! ZURT'y naprawiające sprzęt audio były tak zawalone robotą, że na naprawę czekało się ponad 2 tygodnie, a nie było to spowodowane trudnością w naprawie, bo to był sprzęt konstrukcyjnie/elektronicznie wręcz prymitywny, a wynikało to z ilości sprzętu czekającego na naprawę. Kolorowy telewizor kosztował naprawdę fortunę (ok. 8 pensji, licząc dziś pensję tylko 2,5 tys zł to ok. 20 tys zł!), a fabryka produkująca kineskopy w Piasecznie potrafiła wypuszczać wadliwe niepełnowartościowe kineskopy, które bez niczego np. w Gdańsku montowano w produkowanych telewizorach! Ludzie w PRL wydawali na te rzeczy fortunę a mieli buble! Piaseczno chwaliło się wykonaniem planu, Unimor również, a klienci zanosili te telewizory do naprawy do ZURT (do wymiany kineskopu), no i wszystko "grało"! Na tym Bizonie, będącym cudem polskiej techniki inżynieryjnej, w 1:20 jest znak "jakość 1"!
@@pawelwasilewski9901. Kiedyś ktoś mi odpowiedział, że jak nie było czegoś w jednym sklepie, i w innych, to dlaczego ludzie po prostu nie pojechali do galerii handlowej! W temacie o elektronice, jak pisałem że do sprzętu audio pakowali co mieli na stanie, i niekoniecznie było to zgodne ze specyfikacją projektową, bo tego co było potrzeba nie było, to ktoś napisał - dlaczego nie zamówili za granicą? Na brak telefonów, wszak mało kto go miał, też znalazła by się rada, przecież można było pójść do salonu i sobie wziąć jakąś komórkę!
Codziennie oglądałem dzienniki latem w latach osiemdziesiątych z nadzieją że pokażą jakiego bizona
Ależ w tym Dzienniku łgali ! jak mogły być trudne żniwa jak nie było jeszcze ocieplenia klimatu :-)
masakra.... cos to będzie.. zabrakło sznurka do snopowiązałki.... wiec zbiory spadną o polowe ..hiihihihihih......
Kombajny nawet które przejechały nowe i nie były eksploatowane wymagały wymiany tarcz i klocków hamulcowych
te kombajny były juz testowane w fabryce i poszły na testy w pola 2 lata przed sprzedaza
Ze sznurkiem to były kłopoty aż do końca lat 80'tych! W sumie był to strategiczny towar wpływający na byt państwa! Co do kombajnów. Jak przyszły żniwa, to tylko 1 na 5 nadawał się do użytku! 4 były popsute i zdekompletowane przez kradzieże, które były normalnością w PGR'ach! Co do nowych rzeczy. Taka jakość dotyczyła kompletnie wszystkiego, nawet produkowanego na eksport! Dla Polonezów eksportowanych do Anglii, już tam, w porcie zbudowano namiot/halę, gdzie na miejscu poprawiano "fabrykę"!!! Sprzedano ok. 1000 sztuk, potem zrezygnowano, bo dla Anglików jakość tych aut była całkowicie nie do przyjęcia, nawet jak były sprzedawane za pół darmo! Auta kupowane w kraju trzeba było od razu dać do prywatnego warsztatu, aby "zmontować" na nowo!!! Bardzo często, auto nowe, z Polmozbytu, nawet nie dojechało do miejsca parkowania! Cóż, taki był PRL!
@@NecrosDeus Tera je lepiej części cud malina a w 3 letnim samochodzie nie idzie zrobić pozytywnego przeglądu bo wycieki ze skrzyni biegów.
Zlomy z plocka przyjechsly niesprawne, wina unii😅 niemcow tuska itd😅
Słynne laboratorium z pralkami Polaru ;)
w 1987 miałem 11 lat i spytałem ojca co to takiego ten II etap reformy; objaśnił, że drugi oznacza, że pierwszy się nie powiódł; wkrótce okazało się, co już zauważyli wszyscy, że reforma polegała na podniesieniu cen :)
a ktory chłop dbał o kombajn....jak zjechal z pola tak stał do nastepnej wiosny ...a pozniej oczy robili ze awarie
chłop ? wtedy to przeważnie same pgry miały kombajny a tam to różne cuda się dzialy i po za tym w tedy zniwa trwały o wiele dłużej niż dziś
Piotr Wojtkowski
. Nie wiem czy wtedy jakiś rolnik indywidualny miał Bizona, raczej maiły je PGR'y. Bo i w sumie po co? Do kilku hektarów? Po drugie. Jest mówione, że te nowe sypią się! Auto jak wtedy kupiłeś w "salonie", to szansa że dojechałeś nim do domu była mała, a każdy nowy samochód zaprowadzało się do warsztatu by poprawili po fabryce. Także nie jest tak jak piszesz.
@@NecrosDeus A mieli kombajny od nowości - mój dziadek przyprowadził Bizona z Płocka 1985 roku, a pewien znajomy też przyprowadził, ale w 1989r.
@@alexplus256 Pojedyncze przypadki, kompletnie pojedyncze, nic w temacie nie zmieniają.
@@NecrosDeus Znam wielu rolników ktorzy kupili nowego Bizona nawet już w 1982 roku. Tak że nie pisz pierdol.
'87 i koszenie pola sierpem i kosą, tak właśnie "kiedyś to były czasy, a teraz już nie ma czasów"
Mam pytanie, czy wie ktoś z Was o jakim modelu "nowego" kombajnu jest mowa? BS 110 to raczej nie jest....
to BS Z110 wypuscili na testy 2 lata przed na testy w polach (prywat mógł kupić dopiero za 2 lata)
Prywatnie mogłeś kupić jak dostałeś przydział ;)
Chyba że po upadku komuny...
Franeł 2000 w którym roku upadła komuna ?
No 89 ale mój wuja jechał do Płocka w marcu 89 po nowego bizona bo dostał przydział...
W 1990
Dziwne, że nie brakło sznurka do snopowiązałek.
bs 5110 wersja eksportowa tak jakby dla swoich rolników niemogli
chuj z bs bo te czerwone to i tak trupy jak skurwysyn, zobacz roznice miedzy krajowym z056 a takim z exportu....
To nie exportowy tylko jeden z pierwszych 4szt. BS Z110
Bs był nową konstrukcją i był w fazie testów i mechanicy i operatorzy nie byli zabardzo przeszkoleni do ich obsługi wiec stąd awarie
@@kravter80 huj to z tobą nie znasz tematu to zamknij morde
@@kravter80 co ty pierdolisz za farmazony BS y wcale nie były awaryjne żaden z Bizonów nie był awaryjny zależy jak ktoś dba o kombajn a w PGR ach to raczej nie bardzo dbali o sprzęt tylko wszystko robili na odpieprz.
Kombajn w tamtych czasach mając 5lat wyglądał jak by mial 20lat tak dbali masakra
Mieli "karoserię" woskiem nacierać by ładniej wyglądał?
Paweł Zarzycki co się dziwisz jak w PGR ach pracowały same menele którzy nie mieli zielonego pojęcia o tych kombajnach.
@@micharuzaa5112 dokładnie
Kombajny nowe, a juz do remontu. O to gospodarka prlu
Jak się kupowało np. sprzęt grający, nawet ten bardzo drogi typu zestaw wieżowy, to też w bardzo wielu przypadkach były usterki. Wiele rzeczy po włączeniu do sieci w ogóle nie "odpalało"! Radia/tunery były zestrojone na odczepnego, wzmacniacze paliły się od samego na nie patrzenia, a magnetofony/radiomagnetofony Kasprzaka wciągały taśmę. Po prostu wychodziły z fabryki buble, a kontrola jakości była fikcją. Dlatego była fikcją bo liczyła się sztuka opuszczająca zakład, która była częścią planu, a wykonanym planem można było się pochwalić w Wojewódzkim Komitecie PZPR! Wiele elektroniki kupiłem, wszystko kosztowało naprawdę ogromne pieniądze, a praktycznie nic dobrze nie działało, na dodatek kilka rzeczy odniosłem na drugi dzień do sklepu, bo albo nie działało od razu, albo po kilku włączeniach psuło się na amen! ZURT'y naprawiające sprzęt audio były tak zawalone robotą, że na naprawę czekało się ponad 2 tygodnie, a nie było to spowodowane trudnością w naprawie, bo to był sprzęt konstrukcyjnie/elektronicznie wręcz prymitywny, a wynikało to z ilości sprzętu czekającego na naprawę. Kolorowy telewizor kosztował naprawdę fortunę (ok. 8 pensji, licząc dziś pensję tylko 2,5 tys zł to ok. 20 tys zł!), a fabryka produkująca kineskopy w Piasecznie potrafiła wypuszczać wadliwe niepełnowartościowe kineskopy, które bez niczego np. w Gdańsku montowano w produkowanych telewizorach! Ludzie w PRL wydawali na te rzeczy fortunę a mieli buble! Piaseczno chwaliło się wykonaniem planu, Unimor również, a klienci zanosili te telewizory do naprawy do ZURT (do wymiany kineskopu), no i wszystko "grało"! Na tym Bizonie, będącym cudem polskiej techniki inżynieryjnej, w 1:20 jest znak "jakość 1"!
PRL'story
A czemu na allegro nie mozna bylo zamowic?
@@pawelwasilewski9901. Kiedyś ktoś mi odpowiedział, że jak nie było czegoś w jednym sklepie, i w innych, to dlaczego ludzie po prostu nie pojechali do galerii handlowej! W temacie o elektronice, jak pisałem że do sprzętu audio pakowali co mieli na stanie, i niekoniecznie było to zgodne ze specyfikacją projektową, bo tego co było potrzeba nie było, to ktoś napisał - dlaczego nie zamówili za granicą? Na brak telefonów, wszak mało kto go miał, też znalazła by się rada, przecież można było pójść do salonu i sobie wziąć jakąś komórkę!
A niby proste maszyny bez elektroniki, z prawdziwej stali...
A mądrzy i tak ci powiedzą, że "przynajmniej były polskie"
Zbankrutowana komuna😅
Dziś nie ma problemu z ziarnem. Jedzie już z ukrainy!
Wtedy jechało w drugą stronę.