w grach sandboxowych niechęć do robienia głównego wątku tylko pobocznych misji eksploracja świata bo przecież jak ruszę fabułę to gra mi się skończy :)
W GTA 4 i 5 uderzałam przechodniów, byli tacy co biegli za mną i zbierałam taka grupkę. Stawałam i zaczynałam sie kręcić dookoła aż zamiast mnie npc trafi innego npc, i sie robiła zbiorowa bijatyka ;D
Robię wszsytie side questy przed fabułą (na ile się da), przez co główny wątek jest przeze mnie marginalizowany - często łapię się questów pobocznych dużo powyżej rekomendowanego poziomu, wystrzegając się podejmowania głównych misji gdy poziom postaci nie jest dużo wyższy niż rekomendowany
To u mnie chyba takie klasyczne zachowania: 1. przeszperać każde miejsce. Zwiedzić całą mapę, zajrzeć do każdej szafki. A jak coś pominąłem a gra szła dalej no to wczytywałem starą grę i elo. Było to czasami na tyle maniakalne, że próbowałem w pamięci a czasem na kartce rozpisywać sobie każde rozwidlenia czy drzwi aby pamiętać, że trzeba do nich wrócić. A jak strasznie ubolewałem gdy jakaś lokacja lub szafeczka były zamknięte a ja nie znalazłem klucza. I ta myśl, że gdzieś wcześniej coś pominąłem... no dobijające 2. masowe zapisywanie gry. Przed bossem i po bossie o ile nie straciłem za dużo żyć. Przed skręceniem w którąkolwiek stronę na rozwidleniu. Lub przed wejście gdzieś - na wypadek gdyby nie było tam nic ciekawe a trzeba by było wracać długo 3. Miałem też manię by zdobywać jak najwięcej achievów (nie wszystkie ale ile było w mojej mocy). Na szczęście nieco mi przeszło :D 4. Magazynowanie amunicji czy apteczek. Bardzo często się okazywało, że człowiek marnował czas lun niepotrzebnie chomikował apteczki ale... co się nazbierałem to moje :D
Ja zbieram najfajniejsze ciuchy i sobie fotki na mieście robię w rożnych stylizacjach :D Funkcja garderoby w mieszkaniach sugeruje, że tak miało być - ma być dużo bezproduktywnego lansu na mieście :D
Też uwielbiam wskakiwać wszędzie gdzie się da. W dzieciństwie w Harrym Potterze i Komnacie Tajemnic próbowałam wskoczyć absolutnie wszędzie - na jakieś wysokie okno, dach, na ścianę, za tekstury, do zakazanego lasu przez zamkniętą bramę, na jakieś szafki itp, i bawiłam się świetnie :) I też dalej wszędzie tak robię, skakanie po dachach w wiedźminie, w skyrimie udało mi się wskoczyć do Białej Grani bez wchodzenia do miasta, do wulkanu w spore...
@@jonarryn5107 Jeśli bycie graczem oznacza, że gra się tylko w gówna pokroju CoD, BF czy Apex i inne tego typu ścierwa to faktycznie, nie ma zbyt dużo kobiet wśród graczy. Bo jakoś tak dziwnie się składa, że w MMORPGach zawsze jakoś wyląduję w gildiach gdzie spora część oficerów (a czasem i nawet liderów) a nawet raid-trenerów to dziewczyny i kobiety. Ale co ja tam wiem, ja przecież nie gram w "prawdziwe gry", ktore u samej podstawy są przecież kierowany do bezmózgich samców.
Grając w serię Stalker (bez kropek latwiej) bardzo często przygotowywałem sobie strawę prawdziwego stalkera. Puszki konserw, chleb, kiełbasa, batony, energetyki. Czasem nawet wódeczka wlatywala. Zazwyczaj jadłem wtedy, kiedy jadła moja postać. Czekam na nowego stalkera by to powtórzyć 😅.
Bezi wpiepsza 40 jakichś tam mięs i się robię głodny
Год назад+7
Za bardzo zżywam się z postaciami i lokacjami (i wtedy robię się cholernie drobiazgowa - każdy kąt sprawdzony, każda notka przeczytana, każdy skin dopieszczony). Blokuję przez to nie raz od cholery ścieżek, decyzji i zakończeń, ale jak już zapałam do kogoś sympatią to nie ma szans żebym zrobiła mu krzywdę. A już nie daj boże żebym jakoś się z tą postacią utożsamiła, będę celowo ociągać lub w ogóle przerwę rozgrywkę bo nie wyrobię emocjonalnie (i tak lis 2 wciąż czeka jak wrócę na drugim odcinku na dysku od jakiegoś czasu, po prostu uderza we mnie za bardzo)
Za każdym razem, gdy pierwszy raz odpalam nową grę, oglądam intro, filmiki do końca. Bez skipowania, klikania, pomijania czegokolwiek. Siedzę, oglądam i się jaram. Tak do pojawienia się menu. Skąd się to wzięło? Nie wiem. Od kiedy? Nie wiem, chyba odkąd zacząłem sam kupować gry.
Pierwsze o czym pomyślałem to wręcz maniakalne zbieranie unikatowych przedmiotów i artefaktów np. daedryczne artefakty w TES, te "złote" bronie w AC Origins, czy przedmioty, które w nazwie mają zawartą informację, że należą do konkretnej postaci jak np. amulet angara w Gothic 2 NK, gdzie nawiasem mówiąc się to zaczęło. Ta mania zbierania jest tak silna, że jeśli unikatowy przedmiot muszę oddać NPC'owi to albo używam kodów żeby go znowu zdobyć albo najzwyczajniej zabijam NPC. Drugie co mi przychodzi do głowy to odkrywanie pytajników na mapie, gdy tylko wejdę do danego regionu. Dopiero jak odkryje wszystkie do zabieram sie za questy. Nawet wytyczam sobie najbardziej optymalne trasy żeby wszystko zaliczyć takim "wężykiem". Ostatnie co mi przychodzi do głowy to podobnie jak Michał zapalanie wszystkich pochodni czy palenisk w 3 ostatnich Assasynach. Nie wiem dlaczego to robię, chyba dlatego że daje to taki przyjemny klimat.
1. W grach The Elder Scrolls po powrocie z questów do miasta szedłem do domu odłożyć loot, który chciałem zachować, po czym przebierałem się w zwykłe ciuchy, żeby na shopping nie chodzić po mieście w zbroi. 2. Gram bez minimapy. Pomysł zaczerpnięty z filmu, który lata temu pojawił się na tvgry. Bez minimapy gra się dużo bardziej immersywnie, muszę zapamiętywać układ lokacji i nauczyć się ich zamiast tylko podążać za wskaźnikami. Tracę przez to czas na kręcenie się w kółko i błądzenie, ale dużo fajniej wczuć się w grę gdy oczy kierują się na faktyczny świat, a nie na minimapę. 3. Miałem też kiedyś fazę na grę bez fast travel. Gdy jeszcze nie pracowałem i miałem naprawdę za dużo wolnego czasu :P
W pierwszej części Mafii, za każdym razem, w misji, gdzie odbieramy haracz na stacji benzynowej, zawsze idę do toalety, aby z niej skorzystać. Jest to jedyna możliwość takiej interakcji, to i czemu nie zrobić.
Pierwszą godzinę gry w najnowszym Dead Island 2 poświęciłem testowaniu jak szczegółowa jest destrukcja ciał zombiaków. Skoczyło się na 10 zwłokach rozebranych do prawie gołych kości. 😅
Jest sobie taka gra jak Tales of Arise. Główna bohaterka, Shionne lubi jeść. Jest chudzitka jak patyk, jak na bohaterkę jrpg przystało. Gdy podczas eksploracji sterujemy nią i jak przestaniemy chodzić, to po czasie wchodzi animacja jak ona coś tam je żeby reszta ekipy nie widziała. Specjalnie czekałam by ta animacja się włączyła XD
Piękna gra, fajna walka, nawet niezła fabułka, tylko ile tam jest pierdolenia miedzy bohaterami 🙃🙂 tak czy siak, płonący miecz wyciągany z serca zawsze spoko. Pozdro Paulina
@@lemsone8013 Bo ta seria gier stawia na fabułę. Ograj poprzednie gry z tej serii a wcale nie będzie tych dialogów mniej. Szczerze, w takim Tales of Zestiria miałem ponad 200h przed zabiciem głównego bossa po raz pierwszy bo miałem chcicę na odkrycie każdej możliwej linii dialogowej a i tak sporo pominąłem. Reszta jest chyba schowana na innych poziomach trudności... Te "skity" w większości przypadków są po prostu genialne :D
W zamierzchłych czasach pierwszych gier realizowanych na silnikach 3D, to chyba właśnie eksploracja miejsc "zakazanych" była największą frajdą. Ja miło wspominam grę Re-Volt i próbę wyskoczenia np. za płot. Cała zabawa zaczynała się po odblokowaniu pojazdu UFO 😄. Moje największe zwyrolstwo to odkrywanie w RPG całej mapy w każdej lokalizacji. Tym samym zazwyczaj odbieram sobie przyjemność z gry bo to bywa bardzo czasochłonne i czasami irytujące (np. w takim pierwszym Divine Divinity). Dialogi NPC też często muszą być wszystkie odtworzone.
w Fallout 4 jak zauwazylem ze podczas rozbudowy osady,leca punkty expa nawet za wieszanie obrazow,kilka dni jedyne co robilem to zbieralem drewni i klepalem te obrazy i w momencie gdy srednio kazdy gracz mial na lokacji startowej 2-5 poziom ja za samo wieszanie obrazow bylem juz maszyna do zabijania
Muszę wyglądać idealnie. W grach gdzie nie ma możliwości zmiany wyglądu danego armoru czy innego, to słabsze statystyki, są po prostu ładniejsze :D W Hogwarcie jak redaktor wspomniał, również to zagrało i musiałem się dopasowywać do tego czy wychodzę poza budynki, czy jest już zima itp. Zakładanie szala, płaszcza i rękawiczek obowiązek, bo mi postać przemarznie ;v ... Zawsze muszę wyglądać wzorowo. Zaczęło się od tego, że w życiu też tak mam, gdzie jeżeli czuję się jakkolwiek nieatrakcyjnie wyglądający przez koguty na głowie, tłuste włosy itp. to na spacer z psem do lasu nawet nie pójdę bo jeszcze trzewom liście wypadną :'D
Jazda zgodnie z zasadami ruchu drogowego w GTA, albo nawiązując do słów Cruisera, grając karierę zawodnikiem w Fifie, zawsze na zimę zakładam rękawiczki i koszulkę z długim rękawem, oraz co jakiś czas zmieniam fryzurę (a jak ściąłem zawodnika na krótko, to żeby miał dłuższe włosy, w grze czekam kilka miesięcy, aż będzie wyglądało to naturalnie, nigdy z dnia na dzień). No i jak mój zawodnik zaczyna karierę w wieku 18 lat, to nie robię mu od razu super gęstej brody (bo choć nie jest to niemożliwe, tak jest to rzadkość), tylko od początku wygląda, jak dzieciak i z wiekiem zaczynam go postarzać, głównie zarostem, ale parę innych zabaw też się znajdzie :D Akurat ostatnio przechodziłem po raz kolejny Spider-Mana od Insomniac, już w Nowej Grze + i choć mam odblokowane wszystkie stroje, tak główną fabułę robię strojami fabularnymi, patrole i misje poboczne robię już dowolnym strojem, ale jak wracam do fabuły głównej, zawsze w głównym stroju (choć w cutscenkach byłyby widoczne te stroje, które mam założone).
W jakimś RPG-u, jeszcze w latach 90., za późno zabrałem się za przeszukiwanie zwłok przeciwników i one zniknęły. Od tamtego czasu bardzo często lootuję nawet gdy jeszcze trwa walka, co w MMO jest niemile widziane przez innych graczy.
Twoim przeciwieństwem był mój brat, który w NFS nie tuningował pojazdów z przodu, bo stwierdził, że i tak prawie nie będzie na nie patrzeć od tej strony :D Z tyłu miał jakieś wypasione spojlery, tłumiki, światła, zderzaki itp., a z przodu wszystko stockowe :D
Osobiście to nigdy nie sprzedaję starych, gorszych, broni w grach, szczególnie jeśli mają różne animacje lub efekty. Zawsze mam gdzieś ten głos z tyłu głowy, że może jeszcze kiedyś użyję ich do czegoś, mimo tego, że dobrze wiem, że to nigdy się tak naprawdę nie stanie.
Nie odkryję chyba Ameryki gdy napiszę, że Duke Nukem 3D był jedną z pierwszych gier, w których była masa możliwości na bezsensowne zachowania 😄😄 w końcu kto z nas nie przesiedział długich minut w nocnym klubie płacąc tancerkom albo w WC korzystając z urządzeń sanitarnych 😄 (choć to w sumie było przydatne, gdyż podnosiło punkty hp) rozbijanie butelek to było WOW przynajmniej dla mnie, zabawa autkami zdalnie sterowanymi 😁 Duke wtedy rządził 😎
Chodzę. We wszelkich grach wczuwam się i chodzę. Pomimo, że wszyscy biegają od zadania do zadania, to o ile nie wymaga tego misja to ja po prostu chodzę. Robiłem tak w Mass Effect, w Division, w Fallout, itd. Stwierdziłem, że w realu też nie biegam po mieście by załatwić sprawy, więc i w grach sobie spaceruję. Nawet jeśli mechanika gry usuwa "staminę".
Zapalanie wszelkich pochodni, palenisk itp itd xD i zbieranie wszystkiego co się tylko da, nawet jeśli za chwile to sprzedam to muszę to zebrać, ekspolorwanie pomieszczeń czy jaskiń, nie koniecznie w kolejności w której gra nam karze to zrobić, wchodzenia w miejsca w których nie koniecznie powninenem być haha
Nie jest to rzecz którą robię konkretnie w grach, a raczej poza nimi. Ale od wielu lat prowadzę listę gier które przeszedłem. Mam ją w pliku na komputerze i jeśli zobaczę w jakiejś grze napisy końcowe to od razu ją tam wpisuję. Jeśli gry nie ukończę to nie ma ona prawa się tam znaleźć :)
Trochę podobnie z pochodniami miałem ale np. w Gothic (jakiejś modyfikacji) zbieraliśmy się w opuszczonej fortecy na jakąś ostateczną walkę i rozrzucalem pochodnie po całej lokacji żeby był klimat tego, że rzeczywiście tam stacjonujemy i to miejsce żyje. Patrzenie na NPC stojących w ciemności było słabe
Ja tez zapalam wszystkie paleniska w Asasynie, ale mam uzasadnienie. Grobowce często bywają małym labiryntem, są różne ścieżki. Kiedy mam zapalone palenisko to wiem, że w tym miejscu już byłam i dzięki temu nie błądzę.
Zapalam wszystkie pochodnie i lampy, zapisuję co chwilę jak opętany, zbieram wszelkie zielsko całymi stackami (Wiedźmin - chodzę na piechotę, bo z Płotki zbierać się nie da) choć mam już wszystkie eliksiry i petardy. Ktoś, kto z boku popatrzyłby jak gram, pewnie znalazłby dużo więcej dziwnych moich nawyków.
Za czasów WoW WotLK też robiłem "nielegalną eksplorację". Nawet na swoim kanale mam wideło ze swoimi własnymi znaleziskami - chodzenie pod Orgrimmarem, Zul'Gurub bez wchodzenia do instancji, czy nawet... możliwość latania pod CAŁYM Northrend. Gdzieś w skrinach jeszcze mam jakieś inne ciekawe miejsca. Fajne to było, a moderatorzy na serwerze dali mi do tego zielone światło póki nie uprzykrzam nikomu życia.
Moje zboczenie zawodowe każe mi oglądać dokładnie wszystkie modele, tekstury i shadery, a potem ochrzaniać w myślach grafików, którzy zrobili coś źle XD
Uzależnienie od Quick save'a, jak ja to dobrze znam 😢 a jaki jest ból gdy jakaś decyzja okazuje się mieć opóźniony efekt, a Ty już zdążysz nadpisać save'y 😆
w Half-Life raz popełniłem błąd nadpisywania gry - zapisałem grę gdy miałem bardzo mało hp, a potem się okazało, że za narożnikiem jest snajper. Jakoś udało się bezpiecznie przebiec (za którymś wczytaniem gry)
Hej, co do pytania na koniec materiału, to może zbieranie zawsze i wszędzie absolutnie WSZYSTKIEGO w każdym Diablo (tj. od pewnego momentu zawsze przedmioty zwykłe po prostu tylko zajmują miejsca w ekwipunku) 😅
Wszystkie gry, w których edytor postaci był mocno rozwinięty, spędzałem lata nad tworzeniem postaci. Postaci, która będzie według mnie idealna, piękna, wystylizowana, proporcjonalna, reprezentacyjna. Postaci, która wygląda tak, jak ja chciałbym wyglądać, jakbym w takim świecie się znajdował (Czy to oczywiście wersja męska, czy damska, jednak nie mam doświadczenia w byciu kobietą, ale nadal staram się utrzymać umiar i tutaj może działać zasada, że damska postać ma wyglądać tak, jak chciałbym żeby, na przykład, wyglądała moja druga połówka w tym świecie fantasy), a dodatkowo, jak gra miała możliwość ukrycia w ustawieniach hełmu/kaptura, to tak czyniłem, żeby nie zakrywać mojego arcydzieła, jak jeszcze była możliwość zmieniania wyglądu ubioru, bez porzucania statystyk, też dostosowywałem w ten sposób postać pod siebie. A w Skyrimie po prostu chodziłem bez nakrycia głowy i problem z głowy, he he.
A to ja mam na odwrót. Jeśli jest możliwość tworzenia postaci to zawsze tworzę kobietę na swój wzór. Ze wszystkim tym co piękne i mniej lubiane przeze mnie w mojej osobie. :D Dzięki temu jakoś zaczęłam oswajać się sama ze sobą, ze swoimi wadami i zaletami, z tym kim jestem - jak to każdy człowiek, w młodzieńczych latach popkultura skrzywiła mi obraz wyglądu kobiet czy też mężczyzn i pracowałam nad zdrowym podejściem do tego tematu przez kilka lat. :)
@Kar0lina-d5u Masz zdrowe podejście, pochwalam. Ja na szczęście jestem średnio urodziwy, zmierzający z wiekiem w stronę coraz brzydszego oszołoma :), ale jednocześnie nigdy nie miałem z tego powodu kompleksów, dzięki czemu miałem jeden problem mniej na głowie.
@@KuzniaKapitanska a tam średnio urodziwy, każdy jest piękny na swój sposób. :D Jednakże super, że nigdy nie miałeś na tym punkcie kompleksów. Tak trzymaj. :D
W moim przypadku zawsze staram się ustalić jak "pod spodem" działa mechanika, AI, obsługa cieni, zastanawiam się nad designem gry i pojedynczych lokacji i wiele więcej. Często korzystam z odblokowanej kamery. W ten sposób w takim Gothic Remake Teaser spędziłem jakieś 12h, gdzie contentu jest na max 1h xD Taka przypadłość ludzi związanych z gamedev'em :D
Orginal War i "Jak działają skrypty". Okazało się, że jeśli będę robić coś innego niż gra nakazuje, to jestem w stanie nieźle się przygotować, np ufortyfikować się ZANIM odpali się zegar odliczający czas na budowę przed atakiem Chyba, że akurat odkryjesz skrypt przewidziany przez twórców ("Miałeś budować to i to, koniec gry za niesubordynację")
Jak w filmie padła nazwa Gothic to sądziłem, że będzie coś o wybiciu wszystkich potworów na mapie w pierwszym rozdziale. Jednak po przemyśleniu jest to jak najbardziej potrzebne a nawet obowiązkowe.
Od czasu wprowadzenia do GTA "najstarszego zawodu świata" sprawdzam czy po wykonanej usłudze jestem wstanie odzyskać zainwestowane pieniądze i większości sytuacji okazuje się że nie ale i tak zawsze sprawdzam 😂
Jak w materiale mam po trochu ze wszystkiego. Paniczne zapisywanie stanu gry zaczęło się po premierze Jagged Alliance 2, wyskakiwanie poza mapę czy też eksploracja miejsc o których dev team nie pomyślał to TES'y , seria Crysis czy chociażby stary Heretic 2. Jeśli chodzi o wyciąganie plików to od zawsze jest to muzyka - z 18+ lat temu w taki sposób (pomijając osoby ze stałym i dobrym łączem internetowym) rozchodziły się między znajomymi MP3 z np Tony hawk pro skater 2 ,NFS Underground , czy genialny soundtrack z C&C Franka klepackiego. Dziś już nie ma takiego problemu bo dostajemy soundtrack w zestawie lub pliki dźwiękowe są po prostu dostępne z poziomu folderu gry. Spoko materiał, jak zwykle łapka w górę 😈 pozdrawiam
Zapalanie pochodni, gdzie się tylko da - to cała ja. Z tym, że w grze Succubus weszłam na zupełnie nowy poziom "zapalania pochodni", bo jako rozrywkę zrobiłam sobie podpalanie ludzi (który byli już unieruchomieni i torturowani), by krzyczeli jeszcze głośniej xD
The forest i sons of the forest - wejście na najwyższy możliwy punkt na mapie a później zjechanie z niego na sankach/skorupie żółwia na jak najdalszą odległość zanim coś mnie zablokuje XD
1 grą w którą zagrałem na pc było LEGO Star Wars II: The Original Trilogy, to było moje pierwsze zetknięcie z grami w ogóle, często ginąłem w przepaściach. .
W Stellaris na późniejszym etapie zawsze buduje wielką super nowoczesną flotę której wcale nie używam, bo toczę zwykle ze trzy-cztery wojny na 150 letnią kampanie i większość tych wojen ma miejsce w początkowym jej okresie. Druga nietypowa rzecz którą w tej grze robię to pilnuje aby cały główny gatunek mojego imperium miał taki sam template genetyczny.
Po obejrzeniu odcinka mam wrazenie jakbyscie mnie podgladali i znali wszystkie moje dziwactwa😂 Zapisywanie w każdym niemalże momencie to norma, tak samo lutowanie każdego śmiecia z każdej skrzyni, siedzenie czekająca na coś np w starych asasynach aż się nabije hajs w skarbcach/bankach też... Nawet ubieram postaci adekwatnie do otoczenia i pogody, często mając przez to gorszy pancerz na sobie, ale no te butelki to już jakieś zboczenie ostre 😂
Bardzo polubiłem tryb fotograficzny w CP2077. Po 4 przejściach gry i łącznie ok 500h spędzonym w niej mam na moim OneDrive dokładnie 1202 screenshoty wykonane w trybie fotograficznym CP2077. Kiedy przejrzałem je ostatnio, uświadomiłem sobie, że duża, a nawet niepokojąco duża część tych screenshotów przedstawia V patrzącą się na (lub w jakiś sposób upokarzającą) płonące zwłoki pokonanych przeciwników. Najczęściej posród również płonących śmieci. Pomocy xd
Odgrywam roleplay w singlowych grach, jeżeli to gra na podstawie książki to zawsze muszę dokonać wyboru takiego jakiego by dokonała dana postać, a jeżeli to jest nowa postać w którą się wczuwam to ciężko mi przychodzi robienie złych rzeczy
Zbieram książki. Tzn. w grach, w których można to robić (i nie zapisują się np. automatycznie do jakiegoś kodeksu), zbieram je i w miarę możliwości potem składuję (sprzedając tylko dublety). Np. w pierwszym Pillars of Eternity miałem poukładane seriami w oddzielnych regałach w biblioteczce w zamku. W D:OS trzymałem je po oddzielnych pojemnikach. Rzecz zupełnie bezużyteczna, bo zazwyczaj nie było w nich nic potrzebnego do questów, a po pierwszym przeczytaniu przy podniesieniu - nie zaglądałem ponownie.
Wszelki osiągnięcia i wyzwania. Jak lubię wystarczająco grę to chcę wszystkie zrobić. Różnie to wychodzi, ale podswiadomie nawet zbieram jakieś głupoty licząc na to że jest za to osiągnięcie (nie sprawdzam ich wcześniej, bo boję się spoilerów :D )
W Stalkerze do dziś mam tak że zabieram ze sobą dosłownie wszystko co znajdę, czy jak lutuje zwłoki czy budynki, wszystko mi się przyda, kończy się to tym że zanim dojdę do celu questa, to 4 razy się wracam przeciążony że złomem do handlarza
Sytuacje z podpalaniem wszystkich świeczników w pewnej lokacji miałam w Darksiders. Tylko tutaj ostatecznie okazało się że w zamian za zapalenie wszystkich wyskakuje skrzynia
U mnie też był Gothic i siadanie, ubijanie masła, mieszanie w garnkach. W Diablo 2, jak się kliknęło czar w mieście, to postać mówiła, że nie może użyć tutaj ataku, a jak się to zrobiło z shiftem, podczas ruchu, to się blokowała animacja biegania i lubiłem się ślizgać postacią po obozowisku łotrzyc. Walka z cieniem w Morrowind różnymi broniami i różnymi kombinacjami ciosów,
ja od czasów Warcraft 3 w strategiach lubię się bawić z botem w kampaniach do czasu aż nie wykorzystam całych zasobów na mapie i np zabudować całą mapę domkami czy czymś. Jeśli w grze nie ma limitów jednostek to robię armię aż komp nie zacznie płonąć albo się przestaną jednostki na mapie mieścić xd
1) Przeszedłem Fallouta 2 na quicksave/quickload po KAŻDYM pojedynczym ataku - uznawałem za słuszne tylko te, które były mega krytycznymi ciosami zabijającymi wrogów "na hita". Fantastyczna strata czasu. 😅 2) W większości gier lubię "odsłonić" całą mapę, każdy fragment jaki tylko jeszcze pozostał zaciemniony. Niestety łapałem się na tym, że robię to również w grach takich jak na przykład Diablo 2 i 3, gdzie po każdym ponownym wejściu do gry mapa jest generowana na nowo. 😮💨 3) W GTA wczytywałem zapis gry gdy przypadkiem zarysowałem auto, którym się poruszałem. 🤣
Pewnie nie jestem pierwszy, ale perfekcyjne organizowanie ekwipunku i składowanie rzeczy kategoriami w grach RPG jak jakiś maniak z OCD, chyba mi to pomogło z OCD w rzeczywistości xD
U mnie tak: 1. Vice City - bezcelowa jazda po mieście, tylko dlatego żeby skończyła się piosenka aktualnie lecąca w radiu. A jak się kończyła, zaczynała się następna i tak w nieskończoność... 2. W każdej grze w której występuje broń palna, po jednym oddanym strzale natychmiast przeładowuję. Co z tego, że będąc Agentem 47 zużywam 2,3 naboje na misję; zawsze w magazynku silverbarrela musi znajdować się 7 naboi
Nadmierne dbanie o swojego zwierzaka, nie ważne czy oswoiłem go zaklęciem lub po pokonaniu go, może być na stałe przypisany jak w KCD czy GTAV, może to Farming czy Medieval Dynasty, nieważne. Ważne, że moje zwierzaki mają mieć zaspokojone wszystkie potrzeby i nikt nie śmie ich bić w mojej obecności, takich NPC kasuję na miejscu 😀
Zawsze! Dlatego uwielbiam mieć w grach zwierzaki i jednocześnie tego nie znoszę, bo potem zamiast spokojnie rzezać wrogów, patrzę, czy przypadkiem zwierzątku nic nie jest…
Nigdy nie medytuję w przypadkowym miejscu, zawszę idę w W3 czy innym Asasynie do najbliższej zaludnionej okolicy, szukam ogniska albo jakiegoś posłania, otwartego domu, czegokolwiek, byle nie w szczerym polu 😁🤣
Próbowałam wycinać wszystkie drzewa w Age of Empires 2. Tworzyłam armie wieśniaków, które zajmowały się wycinaniem drzew. Tylko po to, żeby na mapie nie było już nic, kiedy skończę grać.
W Gothic-ach i Wiedźminie przed solówką z jakimś kozakiem albo potężniejszym stworem przełączam się z trybu biegania na chód, tak aby wzbudzić strach swoim spokojem u oponenta Ps. Czasami stosuję to w Fortnite gdy akurat przeciwnik strzela jakby miał chorobę Parkinson (Skin mandaliorianina, chód w akompaniamencie marszu imperialnego, headshot, coś pięknego 😄)
Seria Gothic i funkcjonowanie jak w "normalnym domu", rozrzucenie jedzenia na stole, jedzenie śniadań obiadów i kolacji chowanie i wyciąganie rzeczy z ekwipunku. Przystrojenie podłogi skórami i tak dalej 😅
Jestem strasznym zbieraczem wszystkiego w grach... 😅 Zaczęło się to od Spyro 3 na konsoli psx gdzie za diamenty i orby trzeba było opłacać dalszą drogę w grze. Grywałam w nią długo i przez to nabrałam nawyk aby zbierać jak najwięcej się da i eksplorować całą mapę i szczerze po 30 latach grania nadal posiadam te dwa nawyki, zbieradztwo i eksploatację 😂 A eksplorowanie całej mapy wręcz kocham do dziś, zwłaszcza jak trzeba je odblokować w konkretny sposób to już w ogóle uwielbiam... "Tokyo Ghostwire" ❤
Też pomagam immersji. U mnie to emanuje chyba najbardziej... chodzeniem. Bardzo nie leży mi bieganie tam, gdzie w rzeczywistości bym szedł. Lubię też poruszać się przy użyciu pada i płynnie operować nie tylko poruszaniem się, ale i kamerą. Tym bardziej to się nasila, im lepsze gra ma sterowanie, animacje itd. W grach z dopieszczonym światem aż prosi się, żeby zwolnić, dostrzegać detale, chłonąć atmosferę świata gry.
Zmiana pancerzy/strojów nie ze względu na statystyki, tylko na sytuację. Odgrywanie immersji. Okazywanie życzliwości zwierzaczkom w grach. Sprawdzanie, czy da się wejść w interakcje z każdym napotkanym obiektem (nie chodzi o achivy po prostu to jest kozak, jak do np. fpsa jest dodana możliwość wykonania animacji tam nie pasującej, a pasującej np. do rpg, przykładowo wypicie puszki napoju)
To moim prywatnym zboczeniem jest przyglądanie sie i analizowanie użyteczności pancerzy w grach średniowiecznych, fantasy itp - czy folgi dobrze na siebie nachodzą, czy płyty nie zachowują się jak elastyczne tekstury, czy w takiej zbroi dałoby się np usiąść
Dam pierwszy przykład, który przyszedł mi do głowy. W Pokemonach typu Fire Red, aż do Violet zawsze, ale to ZAWSZE muszę zapisać grę tuż przy wejściu do centrum pokemon stojąc przodem do kamery. Oczywiście tylko w miastach.
Ja może nie mam tendencji do prób wychodzenia poza mapę, ale na pewno do wgryzania się w każdy detal. Jak wy gracie choćby w takie Diablo II? Lecicie po linii najmniejszego oporu do kolejnej lokacji i jak wylkoznajdujecie przejscie z kazamatów nienawiści poziom II na poziom III to wchodzicie, prawda? Ja nie wejdę na poziom III, jak na poziomie II nie rozwalę kazdej urny i nie wyczyszczę go z potworów na 100%. To jest niepotrzebne, ale ja tak mam... W ilu RPGach 99% graczy nawet nie wie, że do niektórych domostw da się dojść, a ja w ich piwnicach (o "głównej izbie" nie wspominam, bo to dla frajerów) spędzałem po kilka minut w każdej z osobna, to wiem tylko ja. Dlatego też w wielu grach na 20 godzin potrafię mieć 200 godzin, bo przechodziłem ją do skutku na kilka różnych sposobów, aby wykluczyć, że gdzieś nie byłem i czegoś nie robiłem. Nie tyle, zeby mieć najlepsze doświadczenie, ale KAŻDE możliwe.
Ciężki temat, bo jeśli robisz coś niepotrzebnego w grze, to pewnie masz jakiś powód jak na przykład Satysfakcja czy rozrywka, a jeśli nie grasz w gry dla własnej przyjemności to po co w ogóle grać?
W Mafii 1 i 2 zawsze jeździłem zgodzie z zasadami ruchu drogowego, włącznie ze staniem na czerwonych światłach. Miałem to do tego stopnia, że w którejś z późniejszych misji, gdy wyjątkowo kończyliśmy ją na mieście, nie mając samochodu, którym przyjechaliśmy, grzecznie wracałem do baru tramwajem i kolejką, i z przystanku spokojnie spacerowałem na miejsce.
Uprawianie zbieractwa w Morrowindzie, mam wysokopoziomowa postać, handel na maxa i sprzedaż przedmiotów przynosi groszowe zyski, ale... Każda jaskinia i ruiny czyszczę do ostatniego widelca i bezuzytecznego kawałka złomu. Tak, zabieram też WSZYSTKIE dwemerowe koła zębate (50kg sztuka) i wypalone świece. Pył z urn grobowych też. Strasznie się wkurzylam, gdy odkryłam że w Oblivionie i Skyrimie zawartość skrzyń i żarcie na stołach się resetuje z czasem, wrrr.
Też zapalam wszystko, co się da. Grobowiec musi być ładnie oświetlony. I u mnie to ma dodatkową funkcję okruszków z chleba. Jeśli gdzieś płonie pochodnia, to znaczy że tam już byłam. ;)
Zawsze staram się rozczłonkować ciało martwego npc bronią palną różnego kalibru, bronią białą i eksplozjami. Stąd też wiem że w niektórych grach po minucie od zabicia lub nawet mniej nie da się kroić ciał na kawałki nawet jeśli posiadają już jakieś braki. Nie wiem czy to kwestia jakiejś oszczędności zasobów komputera czy co.
Nie biegam po miastach tylko zwalniam idę postacią normalnie. A druga rzecz nie używam żadnych środków transportu czyli koni itp. Chodzę wszędzie na nogach (irytują mnie)
W każdej grze w jakiej to możliwe bawić się w handlowca, zaczęło się od Skyrima - zbieranie (/kradnięcie) surowców, wytwarzanie najbardziej dochodowych elementów, a później zaklinanie ich. Kończyło się tak, że żadnego handlarza nie było stać, więc kupowałam surowce i powtarzałam wszystko XD
9:46 Ten kto tu grał jest chu**wym asasynem... Po chu** żeś zabił te węże? By popatrzeć jak się wiją w ogniu? Tego właśnie spodziewałem się po człowieku ;D
Kompulsywne zbieractwo. Ale stwierdzając kompulsywne to przeganiam każdego chorego zbieracza. Potrafiłem przed finałową misją z Arturem w RDR2 lootować zwłoki. Mimo że miałem eq pełne leków serum a w sumie nie mogłem już nic zrobić. Skyrim. Każdy przez kilka pierwszych godzin zbiera złom. Phi ja znoszę wszystko przez całą gre. Mam całe skrzynie zapchane klejnotami czy sztabami. Nie po to żeby sprzedać. Żeby mieć. Wiedźmin 3. Wchodzę wiedźmiński wzrok i mushowanie "e" żeby podnieść WSZYSTKO. Ograniczam chęci podniesienia totalnego badziewia chyba że to tałatajstwo nie waży nic albo jest lekkie(znoszona skóra w W3 :D) Chyba nie ma gry gdzie pod koniec nie miałem eq wypełnionego lekarstwami czy serum którego nie używałem bo było mi szkoda mimo że z zapasami które miałem mógłbym przejść grę że 3 razy :D
Fallout 1 i 2 nauczyło mnie, że można przejść grę bez zabijania grając jako ,,dyplomata". Od tamtego czasu staram się każdą moją postać w grach rozwijać w ,,speech"
Kiedyś w grze MMORPG AirRivals gracze nisko i średniopoziomowi lubili lecieć na mapy, gdzie akurat expił gracz z wysokim/najwyższym poziomem na serwerze (np na serwerze Gemini był to gracz RAZIEL666). Pamiętam, że sam chciałem go zobaczyć na żywo w akcji i raz poleciałem na mapę gdzie expił sobie na tzw. "ścianie" na mapie DC (Korytarz Wymiarów/Dimension Corridor). Bezużyteczne, ale ciekawość wzięła górę. Ot po prostu niszczył wieżyczki w określonym rytmie.
Notoryczne naprawianie pojazdów w GTA, w częściach od trójki do San Andreas było to jeszcze znośne, ale gdy w czwórce weszły uszkodzenia lakieru to więcej czasu spędzałem na podróżach do Pay'N'Spray niż na samej grze xd Do tego dochodzi kolekcjonowanie pojazdów, wciskanie jak największej ilości do garaży tak, aby się nie uszkodziły, tylko po to żeby ich potem nie wyciągać bo jeszcze wybuchną i będę musiał szukać od nowa xd Lubię też przynajmniej raz w każdej części przejść całą mapę na piechotę, wcale nie po to, żeby szukać znajdziek czy easter eggów, tylko tak o, po prostu xd
W RDR i RDR 2 jak gdzieś jechałem na koniu to jechałem sobie powoli po ścieżce, bo wiem, że ani John ani Arthur nie gnaliby na przełaj przez lasy i góry.
Też zapalanie pochodni i świeczników. A przed wyjściem z pomieszczeń często także je gaszę. Szukanie wyjścia za mapę. W wiedźminie 3 spędziłam trochę czasu próbując dogonić wieloryba w wodach na Skelige. Ah, i wysadziłam wszystkie beczki z prochem
Xenoblade 1 i 3: Odkrywanie całej mapy, nawet w NG+ - drażniło mnie jak jakiś skrawek mapy nie został odkryty. Affinity Chart - musiałem mieć tam wszyskich NPCów z całej gry i na bieżąco sprawdzałem po każdej misji czy ci NPCe mają nowe linie dialogowe, które mogą wpłynąć na ich relacje z innymi NPCami. A tych NPCów jest ponad setka w obu przypadkach. Skyrim: Pierwsze zarabianie zaczynałem od rąbania drewna przez kilka godzin aby nie wbijać poziomu, który niestety ma wpływ na skalowanie przeciwników (raz mi się zdarzyło wymaksować Stealth zanim pierwszego smoka ubiłem i pierwsze zderzenie z umarlakami nie było przyjemne bo poza skradaniem moja postać była papierowa a nie każdego przeciwnika byłem w stanie zabić po cichu).
Siema, jak grałem w Gothic 1 na moim pierwszym komputerze x lat temu, to zawsze bawiłem się w prostego myśliwego na pierwszych poziomach naszej postaci. Zabawę zaczynałem od zdobycia pierwszego lepszy łuk, następnie ogarniałem sobie miejsce do życia poza obozami, czyli jaskinie z ogniskiem i łóżkiem. Raz dziennie chodziłem na polowanie, zabijałem jednego potworka czasami ze dwa, ogarniałem jakieś piwo, wino czy co tam się dało zdobyć, wracałem do jaskini, smażyłem mięso z tego potworka, jadłem piłem i szedłem spać. Nie wiem czemu ale było to dla mnie czasami lepsze od samego parcia na przód z fabułą i zamieniania Beziego w potężną postać dla której już te początkowe wilczki i kretoszczury nic nie znaczą.
"Grałem wieeele lat temu w need for speed i był to Most Wanted." - Hehe... Jestem stary... Już walić tam 'ścigałki' na Amidze, ale jak wyszło NFS Porshe... oj... pirackie wersje latały nisko nad chodnikami przez długi czas. To był NFS. W sumie mogliby zrobić jakiegoś reboota, ale pewnie spierdoliliby fizykę.
W Half Life 2 trzeba było tę puszkę wrzucić do kosza?! Haha ja jak grałem to jeszcze nie czaiłem angielskiego i nie wiedziałem co trzeba zrobić. Ogarnąłem za to, że jak rzucę czymkolwiek w strażnika to mnie goni , więc go wymanewrowałem i leciałem aż mu się skończy aggro xDD
Kiedy wiem że nie będę grał w grę dłużej niż jeden dzień to zabieram postać do karczmy baru gdziekolwiek gdzie jest bespiecznie i każe jej spać albo usiąść przy ognisku by odpoczęła i nabrała sił przez te kilka dni coś jak urlop xD
w grach sandboxowych niechęć do robienia głównego wątku tylko pobocznych misji eksploracja świata bo przecież jak ruszę fabułę to gra mi się skończy :)
W GTA 4 i 5 uderzałam przechodniów, byli tacy co biegli za mną i zbierałam taka grupkę. Stawałam i zaczynałam sie kręcić dookoła aż zamiast mnie npc trafi innego npc, i sie robiła zbiorowa bijatyka ;D
Robię wszsytie side questy przed fabułą (na ile się da), przez co główny wątek jest przeze mnie marginalizowany - często łapię się questów pobocznych dużo powyżej rekomendowanego poziomu, wystrzegając się podejmowania głównych misji gdy poziom postaci nie jest dużo wyższy niż rekomendowany
To u mnie chyba takie klasyczne zachowania:
1. przeszperać każde miejsce. Zwiedzić całą mapę, zajrzeć do każdej szafki. A jak coś pominąłem a gra szła dalej no to wczytywałem starą grę i elo. Było to czasami na tyle maniakalne, że próbowałem w pamięci a czasem na kartce rozpisywać sobie każde rozwidlenia czy drzwi aby pamiętać, że trzeba do nich wrócić. A jak strasznie ubolewałem gdy jakaś lokacja lub szafeczka były zamknięte a ja nie znalazłem klucza. I ta myśl, że gdzieś wcześniej coś pominąłem... no dobijające
2. masowe zapisywanie gry. Przed bossem i po bossie o ile nie straciłem za dużo żyć. Przed skręceniem w którąkolwiek stronę na rozwidleniu. Lub przed wejście gdzieś - na wypadek gdyby nie było tam nic ciekawe a trzeba by było wracać długo
3. Miałem też manię by zdobywać jak najwięcej achievów (nie wszystkie ale ile było w mojej mocy). Na szczęście nieco mi przeszło :D
4. Magazynowanie amunicji czy apteczek.
Bardzo często się okazywało, że człowiek marnował czas lun niepotrzebnie chomikował apteczki ale... co się nazbierałem to moje :D
W cyberpunku stworzenie 3 strojów dla V(zwykły, do robienia kontraktów itp i elegancki) I zmiana ich w zależności od sytuacji
musiałeś mieć dobrą wczutke w to
Ja zbieram najfajniejsze ciuchy i sobie fotki na mieście robię w rożnych stylizacjach :D Funkcja garderoby w mieszkaniach sugeruje, że tak miało być - ma być dużo bezproduktywnego lansu na mieście :D
@@pejsel8672 w sumie w grach CD Projektu łatwo się wczuć. :p W klimat i fabułę to oni potrafią. :p
Też uwielbiam wskakiwać wszędzie gdzie się da. W dzieciństwie w Harrym Potterze i Komnacie Tajemnic próbowałam wskoczyć absolutnie wszędzie - na jakieś wysokie okno, dach, na ścianę, za tekstury, do zakazanego lasu przez zamkniętą bramę, na jakieś szafki itp, i bawiłam się świetnie :) I też dalej wszędzie tak robię, skakanie po dachach w wiedźminie, w skyrimie udało mi się wskoczyć do Białej Grani bez wchodzenia do miasta, do wulkanu w spore...
nie klam. Kobiety nie graja w gry
Ten wulkan na końcu mnie rozwalił. Że też sam na to nie wpadłem! :D
@@jonarryn5107 Twój marny żart był przedawniony już dekadę temu...
@@NaoyaYami widac ze jestes piwniczakiem i nie znasz zycia. to nie zart, to prawda
@@jonarryn5107 Jeśli bycie graczem oznacza, że gra się tylko w gówna pokroju CoD, BF czy Apex i inne tego typu ścierwa to faktycznie, nie ma zbyt dużo kobiet wśród graczy.
Bo jakoś tak dziwnie się składa, że w MMORPGach zawsze jakoś wyląduję w gildiach gdzie spora część oficerów (a czasem i nawet liderów) a nawet raid-trenerów to dziewczyny i kobiety. Ale co ja tam wiem, ja przecież nie gram w "prawdziwe gry", ktore u samej podstawy są przecież kierowany do bezmózgich samców.
Grając w serię Stalker (bez kropek latwiej) bardzo często przygotowywałem sobie strawę prawdziwego stalkera. Puszki konserw, chleb, kiełbasa, batony, energetyki. Czasem nawet wódeczka wlatywala. Zazwyczaj jadłem wtedy, kiedy jadła moja postać. Czekam na nowego stalkera by to powtórzyć 😅.
Racja bracie wypijmy za to
Z Gothic miałem to samo
Bezi wpiepsza 40 jakichś tam mięs i się robię głodny
Za bardzo zżywam się z postaciami i lokacjami (i wtedy robię się cholernie drobiazgowa - każdy kąt sprawdzony, każda notka przeczytana, każdy skin dopieszczony). Blokuję przez to nie raz od cholery ścieżek, decyzji i zakończeń, ale jak już zapałam do kogoś sympatią to nie ma szans żebym zrobiła mu krzywdę. A już nie daj boże żebym jakoś się z tą postacią utożsamiła, będę celowo ociągać lub w ogóle przerwę rozgrywkę bo nie wyrobię emocjonalnie (i tak lis 2 wciąż czeka jak wrócę na drugim odcinku na dysku od jakiegoś czasu, po prostu uderza we mnie za bardzo)
Za każdym razem, gdy pierwszy raz odpalam nową grę, oglądam intro, filmiki do końca. Bez skipowania, klikania, pomijania czegokolwiek. Siedzę, oglądam i się jaram. Tak do pojawienia się menu.
Skąd się to wzięło? Nie wiem. Od kiedy? Nie wiem, chyba odkąd zacząłem sam kupować gry.
To normalna sprawa , tak powinno się robić , aby nie pominąć czegoś interesującego.
To normalne
Pierwsze o czym pomyślałem to wręcz maniakalne zbieranie unikatowych przedmiotów i artefaktów np. daedryczne artefakty w TES, te "złote" bronie w AC Origins, czy przedmioty, które w nazwie mają zawartą informację, że należą do konkretnej postaci jak np. amulet angara w Gothic 2 NK, gdzie nawiasem mówiąc się to zaczęło. Ta mania zbierania jest tak silna, że jeśli unikatowy przedmiot muszę oddać NPC'owi to albo używam kodów żeby go znowu zdobyć albo najzwyczajniej zabijam NPC.
Drugie co mi przychodzi do głowy to odkrywanie pytajników na mapie, gdy tylko wejdę do danego regionu. Dopiero jak odkryje wszystkie do zabieram sie za questy. Nawet wytyczam sobie najbardziej optymalne trasy żeby wszystko zaliczyć takim "wężykiem".
Ostatnie co mi przychodzi do głowy to podobnie jak Michał zapalanie wszystkich pochodni czy palenisk w 3 ostatnich Assasynach. Nie wiem dlaczego to robię, chyba dlatego że daje to taki przyjemny klimat.
1. W grach The Elder Scrolls po powrocie z questów do miasta szedłem do domu odłożyć loot, który chciałem zachować, po czym przebierałem się w zwykłe ciuchy, żeby na shopping nie chodzić po mieście w zbroi.
2. Gram bez minimapy. Pomysł zaczerpnięty z filmu, który lata temu pojawił się na tvgry. Bez minimapy gra się dużo bardziej immersywnie, muszę zapamiętywać układ lokacji i nauczyć się ich zamiast tylko podążać za wskaźnikami. Tracę przez to czas na kręcenie się w kółko i błądzenie, ale dużo fajniej wczuć się w grę gdy oczy kierują się na faktyczny świat, a nie na minimapę.
3. Miałem też kiedyś fazę na grę bez fast travel. Gdy jeszcze nie pracowałem i miałem naprawdę za dużo wolnego czasu :P
Ja tak samo!!!! 1 i drugi punkt, przy czym także w Skyrim eksplorowalam w zwykłej sukience a przebierałam się w zbroję do walki😂
Zbieranie Unikalnych Przedmiotów w Skyrimie i Falloucie 4 oraz składowanie ich nawet bez chęci użycia ich później
W pierwszej części Mafii, za każdym razem, w misji, gdzie odbieramy haracz na stacji benzynowej, zawsze idę do toalety, aby z niej skorzystać. Jest to jedyna możliwość takiej interakcji, to i czemu nie zrobić.
Pierwszą godzinę gry w najnowszym Dead Island 2 poświęciłem testowaniu jak szczegółowa jest destrukcja ciał zombiaków. Skoczyło się na 10 zwłokach rozebranych do prawie gołych kości. 😅
To testowanie głównego ficzera, wiec chyba prawidłowo :D
0_0
Jest sobie taka gra jak Tales of Arise. Główna bohaterka, Shionne lubi jeść. Jest chudzitka jak patyk, jak na bohaterkę jrpg przystało. Gdy podczas eksploracji sterujemy nią i jak przestaniemy chodzić, to po czasie wchodzi animacja jak ona coś tam je żeby reszta ekipy nie widziała. Specjalnie czekałam by ta animacja się włączyła XD
No i cyk, kolejny fetysz.
Mam podobnie z animacjami typu idle w Metal Slug. Tylko,że niestety nie zawsze sytuacja pozwala na odegranie animacji do końca.
Piękna gra, fajna walka, nawet niezła fabułka, tylko ile tam jest pierdolenia miedzy bohaterami 🙃🙂 tak czy siak, płonący miecz wyciągany z serca zawsze spoko. Pozdro Paulina
@@lemsone8013 Bo ta seria gier stawia na fabułę. Ograj poprzednie gry z tej serii a wcale nie będzie tych dialogów mniej.
Szczerze, w takim Tales of Zestiria miałem ponad 200h przed zabiciem głównego bossa po raz pierwszy bo miałem chcicę na odkrycie każdej możliwej linii dialogowej a i tak sporo pominąłem. Reszta jest chyba schowana na innych poziomach trudności... Te "skity" w większości przypadków są po prostu genialne :D
W zamierzchłych czasach pierwszych gier realizowanych na silnikach 3D, to chyba właśnie eksploracja miejsc "zakazanych" była największą frajdą. Ja miło wspominam grę Re-Volt i próbę wyskoczenia np. za płot. Cała zabawa zaczynała się po odblokowaniu pojazdu UFO 😄. Moje największe zwyrolstwo to odkrywanie w RPG całej mapy w każdej lokalizacji. Tym samym zazwyczaj odbieram sobie przyjemność z gry bo to bywa bardzo czasochłonne i czasami irytujące (np. w takim pierwszym Divine Divinity). Dialogi NPC też często muszą być wszystkie odtworzone.
Mapa z zakrytym jakimkolwiek fragmentem gwałci mój instynkt odkrywcy. Prawilna mapa to mapa bez jakiejkolwiek mgły!
Idealny support
w Fallout 4 jak zauwazylem ze podczas rozbudowy osady,leca punkty expa nawet za wieszanie obrazow,kilka dni jedyne co robilem to zbieralem drewni i klepalem te obrazy i w momencie gdy srednio kazdy gracz mial na lokacji startowej 2-5 poziom ja za samo wieszanie obrazow bylem juz maszyna do zabijania
Maszyną do ZBIJAnia. Zbijania ramek do obrazów.
Muszę wyglądać idealnie. W grach gdzie nie ma możliwości zmiany wyglądu danego armoru czy innego, to słabsze statystyki, są po prostu ładniejsze :D
W Hogwarcie jak redaktor wspomniał, również to zagrało i musiałem się dopasowywać do tego czy wychodzę poza budynki, czy jest już zima itp. Zakładanie szala, płaszcza i rękawiczek obowiązek, bo mi postać przemarznie ;v ... Zawsze muszę wyglądać wzorowo.
Zaczęło się od tego, że w życiu też tak mam, gdzie jeżeli czuję się jakkolwiek nieatrakcyjnie wyglądający przez koguty na głowie, tłuste włosy itp. to na spacer z psem do lasu nawet nie pójdę bo jeszcze trzewom liście wypadną :'D
Jazda zgodnie z zasadami ruchu drogowego w GTA, albo nawiązując do słów Cruisera, grając karierę zawodnikiem w Fifie, zawsze na zimę zakładam rękawiczki i koszulkę z długim rękawem, oraz co jakiś czas zmieniam fryzurę (a jak ściąłem zawodnika na krótko, to żeby miał dłuższe włosy, w grze czekam kilka miesięcy, aż będzie wyglądało to naturalnie, nigdy z dnia na dzień). No i jak mój zawodnik zaczyna karierę w wieku 18 lat, to nie robię mu od razu super gęstej brody (bo choć nie jest to niemożliwe, tak jest to rzadkość), tylko od początku wygląda, jak dzieciak i z wiekiem zaczynam go postarzać, głównie zarostem, ale parę innych zabaw też się znajdzie :D
Akurat ostatnio przechodziłem po raz kolejny Spider-Mana od Insomniac, już w Nowej Grze + i choć mam odblokowane wszystkie stroje, tak główną fabułę robię strojami fabularnymi, patrole i misje poboczne robię już dowolnym strojem, ale jak wracam do fabuły głównej, zawsze w głównym stroju (choć w cutscenkach byłyby widoczne te stroje, które mam założone).
W jakimś RPG-u, jeszcze w latach 90., za późno zabrałem się za przeszukiwanie zwłok przeciwników i one zniknęły. Od tamtego czasu bardzo często lootuję nawet gdy jeszcze trwa walka, co w MMO jest niemile widziane przez innych graczy.
W Sims 3 i 4 zawsze ubieram simom skarpetki do butów, nawet jeśli ich nie widać, bo zasłaniają je spodnie albo buty są wysokie xD
Twoim przeciwieństwem był mój brat, który w NFS nie tuningował pojazdów z przodu, bo stwierdził, że i tak prawie nie będzie na nie patrzeć od tej strony :D Z tyłu miał jakieś wypasione spojlery, tłumiki, światła, zderzaki itp., a z przodu wszystko stockowe :D
Osobiście to nigdy nie sprzedaję starych, gorszych, broni w grach, szczególnie jeśli mają różne animacje lub efekty.
Zawsze mam gdzieś ten głos z tyłu głowy, że może jeszcze kiedyś użyję ich do czegoś, mimo tego, że dobrze wiem, że to nigdy się tak naprawdę nie stanie.
Nie odkryję chyba Ameryki gdy napiszę, że Duke Nukem 3D był jedną z pierwszych gier, w których była masa możliwości na bezsensowne zachowania 😄😄 w końcu kto z nas nie przesiedział długich minut w nocnym klubie płacąc tancerkom albo w WC korzystając z urządzeń sanitarnych 😄 (choć to w sumie było przydatne, gdyż podnosiło punkty hp) rozbijanie butelek to było WOW przynajmniej dla mnie, zabawa autkami zdalnie sterowanymi 😁 Duke wtedy rządził 😎
Dodałbym układanie przedmiotów w ekwipunku w konkretny sposób ale wydaje mi się, że mi to pomaga :3
No w speedrunowaniu gier, odpowiedni rozkład przedmiotów w ekwipunku może zawsze urwać kilka sekund.
Chodzę. We wszelkich grach wczuwam się i chodzę. Pomimo, że wszyscy biegają od zadania do zadania, to o ile nie wymaga tego misja to ja po prostu chodzę. Robiłem tak w Mass Effect, w Division, w Fallout, itd. Stwierdziłem, że w realu też nie biegam po mieście by załatwić sprawy, więc i w grach sobie spaceruję. Nawet jeśli mechanika gry usuwa "staminę".
Próbowałam kilka razy, ale szybko rezygnowałam, podziwiam za wytrwałość :)
Zapalanie wszelkich pochodni, palenisk itp itd xD i zbieranie wszystkiego co się tylko da, nawet jeśli za chwile to sprzedam to muszę to zebrać, ekspolorwanie pomieszczeń czy jaskiń, nie koniecznie w kolejności w której gra nam karze to zrobić, wchodzenia w miejsca w których nie koniecznie powninenem być haha
To Ty mi zapalasz te wszystkie świece i pochodnie, które zawsze i z uporem maniaka gaszę!
Zgaduje metro?
@@szwej3217 nope, cRPGi wszelkiej maści
Nie jest to rzecz którą robię konkretnie w grach, a raczej poza nimi. Ale od wielu lat prowadzę listę gier które przeszedłem. Mam ją w pliku na komputerze i jeśli zobaczę w jakiejś grze napisy końcowe to od razu ją tam wpisuję. Jeśli gry nie ukończę to nie ma ona prawa się tam znaleźć :)
Nie ma powodów do obaw, ja mam dokładnie tą samą przypadłość 😂 Również prowadzę własną listę ukończonych gier od jakichś 3 lat
To ja bym mógł policzyć na palcach te wszystkie gry.
Trochę podobnie z pochodniami miałem ale np. w Gothic (jakiejś modyfikacji) zbieraliśmy się w opuszczonej fortecy na jakąś ostateczną walkę i rozrzucalem pochodnie po całej lokacji żeby był klimat tego, że rzeczywiście tam stacjonujemy i to miejsce żyje. Patrzenie na NPC stojących w ciemności było słabe
Jaki był mój zawód gdy okazało się że po wczytaniu gry już ich nie było 😅tych pochodni W sensie
Ja tez zapalam wszystkie paleniska w Asasynie, ale mam uzasadnienie. Grobowce często bywają małym labiryntem, są różne ścieżki. Kiedy mam zapalone palenisko to wiem, że w tym miejscu już byłam i dzięki temu nie błądzę.
Zapalam wszystkie pochodnie i lampy, zapisuję co chwilę jak opętany, zbieram wszelkie zielsko całymi stackami (Wiedźmin - chodzę na piechotę, bo z Płotki zbierać się nie da) choć mam już wszystkie eliksiry i petardy. Ktoś, kto z boku popatrzyłby jak gram, pewnie znalazłby dużo więcej dziwnych moich nawyków.
Grając w GTA IV miałem dziwną potrzebę idealnego parkowania pojazdów.
Za czasów WoW WotLK też robiłem "nielegalną eksplorację". Nawet na swoim kanale mam wideło ze swoimi własnymi znaleziskami - chodzenie pod Orgrimmarem, Zul'Gurub bez wchodzenia do instancji, czy nawet... możliwość latania pod CAŁYM Northrend.
Gdzieś w skrinach jeszcze mam jakieś inne ciekawe miejsca. Fajne to było, a moderatorzy na serwerze dali mi do tego zielone światło póki nie uprzykrzam nikomu życia.
Bioshock 1 mnie skrzywił i teraz moim przekleństwem jest dokładne przeszukiwanie toalet w każdej możliwej grze.
Moje zboczenie zawodowe każe mi oglądać dokładnie wszystkie modele, tekstury i shadery, a potem ochrzaniać w myślach grafików, którzy zrobili coś źle XD
Same XDD
Jak już wchodzisz do gamedevu to granie nigdy nie będzie takie samo XD
Uzależnienie od Quick save'a, jak ja to dobrze znam 😢 a jaki jest ból gdy jakaś decyzja okazuje się mieć opóźniony efekt, a Ty już zdążysz nadpisać save'y 😆
w Half-Life raz popełniłem błąd nadpisywania gry - zapisałem grę gdy miałem bardzo mało hp, a potem się okazało, że za narożnikiem jest snajper. Jakoś udało się bezpiecznie przebiec (za którymś wczytaniem gry)
Hej, co do pytania na koniec materiału, to może zbieranie zawsze i wszędzie absolutnie WSZYSTKIEGO w każdym Diablo (tj. od pewnego momentu zawsze przedmioty zwykłe po prostu tylko zajmują miejsca w ekwipunku) 😅
Wszystkie gry, w których edytor postaci był mocno rozwinięty, spędzałem lata nad tworzeniem postaci. Postaci, która będzie według mnie idealna, piękna, wystylizowana, proporcjonalna, reprezentacyjna. Postaci, która wygląda tak, jak ja chciałbym wyglądać, jakbym w takim świecie się znajdował (Czy to oczywiście wersja męska, czy damska, jednak nie mam doświadczenia w byciu kobietą, ale nadal staram się utrzymać umiar i tutaj może działać zasada, że damska postać ma wyglądać tak, jak chciałbym żeby, na przykład, wyglądała moja druga połówka w tym świecie fantasy), a dodatkowo, jak gra miała możliwość ukrycia w ustawieniach hełmu/kaptura, to tak czyniłem, żeby nie zakrywać mojego arcydzieła, jak jeszcze była możliwość zmieniania wyglądu ubioru, bez porzucania statystyk, też dostosowywałem w ten sposób postać pod siebie.
A w Skyrimie po prostu chodziłem bez nakrycia głowy i problem z głowy, he he.
A to ja mam na odwrót. Jeśli jest możliwość tworzenia postaci to zawsze tworzę kobietę na swój wzór. Ze wszystkim tym co piękne i mniej lubiane przeze mnie w mojej osobie. :D Dzięki temu jakoś zaczęłam oswajać się sama ze sobą, ze swoimi wadami i zaletami, z tym kim jestem - jak to każdy człowiek, w młodzieńczych latach popkultura skrzywiła mi obraz wyglądu kobiet czy też mężczyzn i pracowałam nad zdrowym podejściem do tego tematu przez kilka lat. :)
@Kar0lina-d5u Masz zdrowe podejście, pochwalam.
Ja na szczęście jestem średnio urodziwy, zmierzający z wiekiem w stronę coraz brzydszego oszołoma :), ale jednocześnie nigdy nie miałem z tego powodu kompleksów, dzięki czemu miałem jeden problem mniej na głowie.
@@KuzniaKapitanska a tam średnio urodziwy, każdy jest piękny na swój sposób. :D Jednakże super, że nigdy nie miałeś na tym punkcie kompleksów. Tak trzymaj. :D
W moim przypadku zawsze staram się ustalić jak "pod spodem" działa mechanika, AI, obsługa cieni, zastanawiam się nad designem gry i pojedynczych lokacji i wiele więcej. Często korzystam z odblokowanej kamery. W ten sposób w takim Gothic Remake Teaser spędziłem jakieś 12h, gdzie contentu jest na max 1h xD
Taka przypadłość ludzi związanych z gamedev'em :D
Orginal War i "Jak działają skrypty". Okazało się, że jeśli będę robić coś innego niż gra nakazuje, to jestem w stanie nieźle się przygotować, np ufortyfikować się ZANIM odpali się zegar odliczający czas na budowę przed atakiem
Chyba, że akurat odkryjesz skrypt przewidziany przez twórców ("Miałeś budować to i to, koniec gry za niesubordynację")
zapisywanie po kilka razy na jednym slocie bo czy aby na pewno się zapisało... a jeszcze raz przed wyjściem z gry dla pewności
Jak w filmie padła nazwa Gothic to sądziłem, że będzie coś o wybiciu wszystkich potworów na mapie w pierwszym rozdziale. Jednak po przemyśleniu jest to jak najbardziej potrzebne a nawet obowiązkowe.
Od czasu wprowadzenia do GTA "najstarszego zawodu świata" sprawdzam czy po wykonanej usłudze jestem wstanie odzyskać zainwestowane pieniądze i większości sytuacji okazuje się że nie ale i tak zawsze sprawdzam 😂
Jak w materiale mam po trochu ze wszystkiego. Paniczne zapisywanie stanu gry zaczęło się po premierze Jagged Alliance 2, wyskakiwanie poza mapę czy też eksploracja miejsc o których dev team nie pomyślał to TES'y , seria Crysis czy chociażby stary Heretic 2. Jeśli chodzi o wyciąganie plików to od zawsze jest to muzyka - z 18+ lat temu w taki sposób (pomijając osoby ze stałym i dobrym łączem internetowym) rozchodziły się między znajomymi MP3 z np Tony hawk pro skater 2 ,NFS Underground , czy genialny soundtrack z C&C Franka klepackiego. Dziś już nie ma takiego problemu bo dostajemy soundtrack w zestawie lub pliki dźwiękowe są po prostu dostępne z poziomu folderu gry. Spoko materiał, jak zwykle łapka w górę 😈 pozdrawiam
zdecydowanie sprawdzenie i wchodzenie do każdej kabiny w toaletach, w celu poszukiwania jakiś znajdziek
Co do zapalania wszystkich pochodni w AC, to ja miałem dokładnie to samo w kopalni w Wiedźminie 2 :D
Zapalanie pochodni, gdzie się tylko da - to cała ja. Z tym, że w grze Succubus weszłam na zupełnie nowy poziom "zapalania pochodni", bo jako rozrywkę zrobiłam sobie podpalanie ludzi (który byli już unieruchomieni i torturowani), by krzyczeli jeszcze głośniej xD
xDddd
The forest i sons of the forest - wejście na najwyższy możliwy punkt na mapie a później zjechanie z niego na sankach/skorupie żółwia na jak najdalszą odległość zanim coś mnie zablokuje XD
1 grą w którą zagrałem na pc było LEGO Star Wars II: The Original Trilogy, to było moje pierwsze zetknięcie z grami w ogóle, często ginąłem w przepaściach. .
W Stellaris na późniejszym etapie zawsze buduje wielką super nowoczesną flotę której wcale nie używam, bo toczę zwykle ze trzy-cztery wojny na 150 letnią kampanie i większość tych wojen ma miejsce w początkowym jej okresie. Druga nietypowa rzecz którą w tej grze robię to pilnuje aby cały główny gatunek mojego imperium miał taki sam template genetyczny.
Po obejrzeniu odcinka mam wrazenie jakbyscie mnie podgladali i znali wszystkie moje dziwactwa😂
Zapisywanie w każdym niemalże momencie to norma, tak samo lutowanie każdego śmiecia z każdej skrzyni, siedzenie czekająca na coś np w starych asasynach aż się nabije hajs w skarbcach/bankach też...
Nawet ubieram postaci adekwatnie do otoczenia i pogody, często mając przez to gorszy pancerz na sobie, ale no te butelki to już jakieś zboczenie ostre 😂
Bardzo polubiłem tryb fotograficzny w CP2077. Po 4 przejściach gry i łącznie ok 500h spędzonym w niej mam na moim OneDrive dokładnie 1202 screenshoty wykonane w trybie fotograficznym CP2077. Kiedy przejrzałem je ostatnio, uświadomiłem sobie, że duża, a nawet niepokojąco duża część tych screenshotów przedstawia V patrzącą się na (lub w jakiś sposób upokarzającą) płonące zwłoki pokonanych przeciwników. Najczęściej posród również płonących śmieci. Pomocy xd
Odgrywam roleplay w singlowych grach, jeżeli to gra na podstawie książki to zawsze muszę dokonać wyboru takiego jakiego by dokonała dana postać, a jeżeli to jest nowa postać w którą się wczuwam to ciężko mi przychodzi robienie złych rzeczy
Zbieram książki. Tzn. w grach, w których można to robić (i nie zapisują się np. automatycznie do jakiegoś kodeksu), zbieram je i w miarę możliwości potem składuję (sprzedając tylko dublety). Np. w pierwszym Pillars of Eternity miałem poukładane seriami w oddzielnych regałach w biblioteczce w zamku. W D:OS trzymałem je po oddzielnych pojemnikach. Rzecz zupełnie bezużyteczna, bo zazwyczaj nie było w nich nic potrzebnego do questów, a po pierwszym przeczytaniu przy podniesieniu - nie zaglądałem ponownie.
Wszelki osiągnięcia i wyzwania. Jak lubię wystarczająco grę to chcę wszystkie zrobić. Różnie to wychodzi, ale podswiadomie nawet zbieram jakieś głupoty licząc na to że jest za to osiągnięcie (nie sprawdzam ich wcześniej, bo boję się spoilerów :D )
Kiedy kończę grę z otwartym światem zawsze wracam do miejsca, w którym się zaczynała, w przypadku Asasynów dodaję do tego leap of faith :)
W Stalkerze do dziś mam tak że zabieram ze sobą dosłownie wszystko co znajdę, czy jak lutuje zwłoki czy budynki, wszystko mi się przyda, kończy się to tym że zanim dojdę do celu questa, to 4 razy się wracam przeciążony że złomem do handlarza
Ja mam taki nawyk,że muszę otworzyć dosłownie każdą skrzynkę która znajduje się w danym miejscu. Np. dying light czy Atomic Heart.
Sytuacje z podpalaniem wszystkich świeczników w pewnej lokacji miałam w Darksiders. Tylko tutaj ostatecznie okazało się że w zamian za zapalenie wszystkich wyskakuje skrzynia
U mnie też był Gothic i siadanie, ubijanie masła, mieszanie w garnkach.
W Diablo 2, jak się kliknęło czar w mieście, to postać mówiła, że nie może użyć tutaj ataku, a jak się to zrobiło z shiftem, podczas ruchu, to się blokowała animacja biegania i lubiłem się ślizgać postacią po obozowisku łotrzyc.
Walka z cieniem w Morrowind różnymi broniami i różnymi kombinacjami ciosów,
ja od czasów Warcraft 3 w strategiach lubię się bawić z botem w kampaniach do czasu aż nie wykorzystam całych zasobów na mapie i np zabudować całą mapę domkami czy czymś. Jeśli w grze nie ma limitów jednostek to robię armię aż komp nie zacznie płonąć albo się przestaną jednostki na mapie mieścić xd
1) Przeszedłem Fallouta 2 na quicksave/quickload po KAŻDYM pojedynczym ataku - uznawałem za słuszne tylko te, które były mega krytycznymi ciosami zabijającymi wrogów "na hita". Fantastyczna strata czasu. 😅
2) W większości gier lubię "odsłonić" całą mapę, każdy fragment jaki tylko jeszcze pozostał zaciemniony. Niestety łapałem się na tym, że robię to również w grach takich jak na przykład Diablo 2 i 3, gdzie po każdym ponownym wejściu do gry mapa jest generowana na nowo. 😮💨
3) W GTA wczytywałem zapis gry gdy przypadkiem zarysowałem auto, którym się poruszałem. 🤣
Pewnie nie jestem pierwszy, ale perfekcyjne organizowanie ekwipunku i składowanie rzeczy kategoriami w grach RPG jak jakiś maniak z OCD, chyba mi to pomogło z OCD w rzeczywistości xD
U mnie tak:
1. Vice City - bezcelowa jazda po mieście, tylko dlatego żeby skończyła się piosenka aktualnie lecąca w radiu. A jak się kończyła, zaczynała się następna i tak w nieskończoność...
2. W każdej grze w której występuje broń palna, po jednym oddanym strzale natychmiast przeładowuję. Co z tego, że będąc Agentem 47 zużywam 2,3 naboje na misję; zawsze w magazynku silverbarrela musi znajdować się 7 naboi
Nadmierne dbanie o swojego zwierzaka, nie ważne czy oswoiłem go zaklęciem lub po pokonaniu go, może być na stałe przypisany jak w KCD czy GTAV, może to Farming czy Medieval Dynasty, nieważne. Ważne, że moje zwierzaki mają mieć zaspokojone wszystkie potrzeby i nikt nie śmie ich bić w mojej obecności, takich NPC kasuję na miejscu 😀
Rel
Zawsze! Dlatego uwielbiam mieć w grach zwierzaki i jednocześnie tego nie znoszę, bo potem zamiast spokojnie rzezać wrogów, patrzę, czy przypadkiem zwierzątku nic nie jest…
Cały wszechświat jest niepotrzebny.
Nigdy nie medytuję w przypadkowym miejscu, zawszę idę w W3 czy innym Asasynie do najbliższej zaludnionej okolicy, szukam ogniska albo jakiegoś posłania, otwartego domu, czegokolwiek, byle nie w szczerym polu 😁🤣
Próbowałam wycinać wszystkie drzewa w Age of Empires 2. Tworzyłam armie wieśniaków, które zajmowały się wycinaniem drzew. Tylko po to, żeby na mapie nie było już nic, kiedy skończę grać.
dobre !
W Gothic-ach i Wiedźminie przed solówką z jakimś kozakiem albo potężniejszym stworem przełączam się z trybu biegania na chód, tak aby wzbudzić strach swoim spokojem u oponenta
Ps. Czasami stosuję to w Fortnite gdy akurat przeciwnik strzela jakby miał chorobę Parkinson (Skin mandaliorianina, chód w akompaniamencie marszu imperialnego, headshot, coś pięknego 😄)
11:36 Najśmieszniejsza rzecz jaką słyszałem w tym miesiącu ;D
Seria Gothic i funkcjonowanie jak w "normalnym domu", rozrzucenie jedzenia na stole, jedzenie śniadań obiadów i kolacji chowanie i wyciąganie rzeczy z ekwipunku. Przystrojenie podłogi skórami i tak dalej 😅
Jestem strasznym zbieraczem wszystkiego w grach... 😅
Zaczęło się to od Spyro 3 na konsoli psx gdzie za diamenty i orby trzeba było opłacać dalszą drogę w grze. Grywałam w nią długo i przez to nabrałam nawyk aby zbierać jak najwięcej się da i eksplorować całą mapę i szczerze po 30 latach grania nadal posiadam te dwa nawyki, zbieradztwo i eksploatację 😂
A eksplorowanie całej mapy wręcz kocham do dziś, zwłaszcza jak trzeba je odblokować w konkretny sposób to już w ogóle uwielbiam... "Tokyo Ghostwire" ❤
Też pomagam immersji. U mnie to emanuje chyba najbardziej... chodzeniem. Bardzo nie leży mi bieganie tam, gdzie w rzeczywistości bym szedł. Lubię też poruszać się przy użyciu pada i płynnie operować nie tylko poruszaniem się, ale i kamerą. Tym bardziej to się nasila, im lepsze gra ma sterowanie, animacje itd. W grach z dopieszczonym światem aż prosi się, żeby zwolnić, dostrzegać detale, chłonąć atmosferę świata gry.
Zmiana pancerzy/strojów nie ze względu na statystyki, tylko na sytuację. Odgrywanie immersji. Okazywanie życzliwości zwierzaczkom w grach. Sprawdzanie, czy da się wejść w interakcje z każdym napotkanym obiektem (nie chodzi o achivy po prostu to jest kozak, jak do np. fpsa jest dodana możliwość wykonania animacji tam nie pasującej, a pasującej np. do rpg, przykładowo wypicie puszki napoju)
Pochodnie w Origins to jedno, ale w W3 waliłem Igni tak długo aż nie zapaliłem ostatniej świeczki w pomieszczeniu :D
To moim prywatnym zboczeniem jest przyglądanie sie i analizowanie użyteczności pancerzy w grach średniowiecznych, fantasy itp - czy folgi dobrze na siebie nachodzą, czy płyty nie zachowują się jak elastyczne tekstury, czy w takiej zbroi dałoby się np usiąść
Dam pierwszy przykład, który przyszedł mi do głowy. W Pokemonach typu Fire Red, aż do Violet zawsze, ale to ZAWSZE muszę zapisać grę tuż przy wejściu do centrum pokemon stojąc przodem do kamery. Oczywiście tylko w miastach.
Ja może nie mam tendencji do prób wychodzenia poza mapę, ale na pewno do wgryzania się w każdy detal.
Jak wy gracie choćby w takie Diablo II? Lecicie po linii najmniejszego oporu do kolejnej lokacji i jak wylkoznajdujecie przejscie z kazamatów nienawiści poziom II na poziom III to wchodzicie, prawda? Ja nie wejdę na poziom III, jak na poziomie II nie rozwalę kazdej urny i nie wyczyszczę go z potworów na 100%. To jest niepotrzebne, ale ja tak mam...
W ilu RPGach 99% graczy nawet nie wie, że do niektórych domostw da się dojść, a ja w ich piwnicach (o "głównej izbie" nie wspominam, bo to dla frajerów) spędzałem po kilka minut w każdej z osobna, to wiem tylko ja.
Dlatego też w wielu grach na 20 godzin potrafię mieć 200 godzin, bo przechodziłem ją do skutku na kilka różnych sposobów, aby wykluczyć, że gdzieś nie byłem i czegoś nie robiłem. Nie tyle, zeby mieć najlepsze doświadczenie, ale KAŻDE możliwe.
Szanuje za zmiane ubrań w Hogwarts Legacy w zależności od pory roku - robiłem dokładnie tak samo :D
Ciężki temat, bo jeśli robisz coś niepotrzebnego w grze, to pewnie masz jakiś powód jak na przykład Satysfakcja czy rozrywka, a jeśli nie grasz w gry dla własnej przyjemności to po co w ogóle grać?
W Mafii 1 i 2 zawsze jeździłem zgodzie z zasadami ruchu drogowego, włącznie ze staniem na czerwonych światłach. Miałem to do tego stopnia, że w którejś z późniejszych misji, gdy wyjątkowo kończyliśmy ją na mieście, nie mając samochodu, którym przyjechaliśmy, grzecznie wracałem do baru tramwajem i kolejką, i z przystanku spokojnie spacerowałem na miejsce.
Uprawianie zbieractwa w Morrowindzie, mam wysokopoziomowa postać, handel na maxa i sprzedaż przedmiotów przynosi groszowe zyski, ale... Każda jaskinia i ruiny czyszczę do ostatniego widelca i bezuzytecznego kawałka złomu. Tak, zabieram też WSZYSTKIE dwemerowe koła zębate (50kg sztuka) i wypalone świece. Pył z urn grobowych też. Strasznie się wkurzylam, gdy odkryłam że w Oblivionie i Skyrimie zawartość skrzyń i żarcie na stołach się resetuje z czasem, wrrr.
Też zapalam wszystko, co się da. Grobowiec musi być ładnie oświetlony. I u mnie to ma dodatkową funkcję okruszków z chleba. Jeśli gdzieś płonie pochodnia, to znaczy że tam już byłam. ;)
Zawsze staram się rozczłonkować ciało martwego npc bronią palną różnego kalibru, bronią białą i eksplozjami. Stąd też wiem że w niektórych grach po minucie od zabicia lub nawet mniej nie da się kroić ciał na kawałki nawet jeśli posiadają już jakieś braki. Nie wiem czy to kwestia jakiejś oszczędności zasobów komputera czy co.
Nie biegam po miastach tylko zwalniam idę postacią normalnie. A druga rzecz nie używam żadnych środków transportu czyli koni itp. Chodzę wszędzie na nogach (irytują mnie)
W każdej grze w jakiej to możliwe bawić się w handlowca, zaczęło się od Skyrima - zbieranie (/kradnięcie) surowców, wytwarzanie najbardziej dochodowych elementów, a później zaklinanie ich. Kończyło się tak, że żadnego handlarza nie było stać, więc kupowałam surowce i powtarzałam wszystko XD
9:46 Ten kto tu grał jest chu**wym asasynem... Po chu** żeś zabił te węże? By popatrzeć jak się wiją w ogniu? Tego właśnie spodziewałem się po człowieku ;D
Kompulsywne zbieractwo. Ale stwierdzając kompulsywne to przeganiam każdego chorego zbieracza.
Potrafiłem przed finałową misją z Arturem w RDR2 lootować zwłoki. Mimo że miałem eq pełne leków serum a w sumie nie mogłem już nic zrobić.
Skyrim. Każdy przez kilka pierwszych godzin zbiera złom. Phi ja znoszę wszystko przez całą gre. Mam całe skrzynie zapchane klejnotami czy sztabami. Nie po to żeby sprzedać. Żeby mieć. Wiedźmin 3. Wchodzę wiedźmiński wzrok i mushowanie "e" żeby podnieść WSZYSTKO. Ograniczam chęci podniesienia totalnego badziewia chyba że to tałatajstwo nie waży nic albo jest lekkie(znoszona skóra w W3 :D)
Chyba nie ma gry gdzie pod koniec nie miałem eq wypełnionego lekarstwami czy serum którego nie używałem bo było mi szkoda mimo że z zapasami które miałem mógłbym przejść grę że 3 razy :D
Fallout 1 i 2 nauczyło mnie, że można przejść grę bez zabijania grając jako ,,dyplomata". Od tamtego czasu staram się każdą moją postać w grach rozwijać w ,,speech"
Kiedyś w grze MMORPG AirRivals gracze nisko i średniopoziomowi lubili lecieć na mapy, gdzie akurat expił gracz z wysokim/najwyższym poziomem na serwerze (np na serwerze Gemini był to gracz RAZIEL666).
Pamiętam, że sam chciałem go zobaczyć na żywo w akcji i raz poleciałem na mapę gdzie expił sobie na tzw. "ścianie" na mapie DC (Korytarz Wymiarów/Dimension Corridor). Bezużyteczne, ale ciekawość wzięła górę. Ot po prostu niszczył wieżyczki w określonym rytmie.
Notoryczne naprawianie pojazdów w GTA, w częściach od trójki do San Andreas było to jeszcze znośne, ale gdy w czwórce weszły uszkodzenia lakieru to więcej czasu spędzałem na podróżach do Pay'N'Spray niż na samej grze xd Do tego dochodzi kolekcjonowanie pojazdów, wciskanie jak największej ilości do garaży tak, aby się nie uszkodziły, tylko po to żeby ich potem nie wyciągać bo jeszcze wybuchną i będę musiał szukać od nowa xd
Lubię też przynajmniej raz w każdej części przejść całą mapę na piechotę, wcale nie po to, żeby szukać znajdziek czy easter eggów, tylko tak o, po prostu xd
W RDR i RDR 2 jak gdzieś jechałem na koniu to jechałem sobie powoli po ścieżce, bo wiem, że ani John ani Arthur nie gnaliby na przełaj przez lasy i góry.
Też zapalanie pochodni i świeczników. A przed wyjściem z pomieszczeń często także je gaszę. Szukanie wyjścia za mapę. W wiedźminie 3 spędziłam trochę czasu próbując dogonić wieloryba w wodach na Skelige. Ah, i wysadziłam wszystkie beczki z prochem
Xenoblade 1 i 3:
Odkrywanie całej mapy, nawet w NG+ - drażniło mnie jak jakiś skrawek mapy nie został odkryty.
Affinity Chart - musiałem mieć tam wszyskich NPCów z całej gry i na bieżąco sprawdzałem po każdej misji czy ci NPCe mają nowe linie dialogowe, które mogą wpłynąć na ich relacje z innymi NPCami. A tych NPCów jest ponad setka w obu przypadkach.
Skyrim:
Pierwsze zarabianie zaczynałem od rąbania drewna przez kilka godzin aby nie wbijać poziomu, który niestety ma wpływ na skalowanie przeciwników (raz mi się zdarzyło wymaksować Stealth zanim pierwszego smoka ubiłem i pierwsze zderzenie z umarlakami nie było przyjemne bo poza skradaniem moja postać była papierowa a nie każdego przeciwnika byłem w stanie zabić po cichu).
Siema, jak grałem w Gothic 1 na moim pierwszym komputerze x lat temu, to zawsze bawiłem się w prostego myśliwego na pierwszych poziomach naszej postaci. Zabawę zaczynałem od zdobycia pierwszego lepszy łuk, następnie ogarniałem sobie miejsce do życia poza obozami, czyli jaskinie z ogniskiem i łóżkiem. Raz dziennie chodziłem na polowanie, zabijałem jednego potworka czasami ze dwa, ogarniałem jakieś piwo, wino czy co tam się dało zdobyć, wracałem do jaskini, smażyłem mięso z tego potworka, jadłem piłem i szedłem spać. Nie wiem czemu ale było to dla mnie czasami lepsze od samego parcia na przód z fabułą i zamieniania Beziego w potężną postać dla której już te początkowe wilczki i kretoszczury nic nie znaczą.
"Grałem wieeele lat temu w need for speed i był to Most Wanted." - Hehe... Jestem stary... Już walić tam 'ścigałki' na Amidze, ale jak wyszło NFS Porshe... oj... pirackie wersje latały nisko nad chodnikami przez długi czas. To był NFS. W sumie mogliby zrobić jakiegoś reboota, ale pewnie spierdoliliby fizykę.
5:26 Nawet nie wiecie jak wiele osób tak robi...
W Half Life 2 trzeba było tę puszkę wrzucić do kosza?! Haha ja jak grałem to jeszcze nie czaiłem angielskiego i nie wiedziałem co trzeba zrobić. Ogarnąłem za to, że jak rzucę czymkolwiek w strażnika to mnie goni , więc go wymanewrowałem i leciałem aż mu się skończy aggro xDD
Kiedy wiem że nie będę grał w grę dłużej niż jeden dzień to zabieram postać do karczmy baru gdziekolwiek gdzie jest bespiecznie i każe jej spać albo usiąść przy ognisku by odpoczęła i nabrała sił przez te kilka dni coś jak urlop xD