Byłoby spoko ale nie zrzynajmy pomysłów tak jak to robi pewna telewizja. Chyba, że odbyłoby to się w innej formie. Bardziej „autorentgen” przed zakupem.
Tego dnia nie działałyby wszystkie warsztaty, telefony, mechanicy byliby pozamykani. Wojsko na ulicach, brak paliw na stacjach i zakaz wychodzenia z domu w którym jest brak prądu.
Ja kupiłem kiedyś malucha, miał być w dobrym stanie tak mi powiedziano a jak nim wracałem do domu to w trakcie jazdy siedzenie na którym siedziałem spadło na asfalt.Cały latałem na tym siedzeniu,to były najgorsze sekundy mojego życia dobrze że pas mnie trzymał.Kolega co jechał za mną, powiedział że z auta iskry leciały na 2metry do góry..
Kupiłem KiA Venga w salonie Toyoty , auto krajowe. Po pół roku jeżdżenia byłem wkurwiony bo musiałem dołożyć i wymienić kilka rzeczy (przewody hamulcowe, amortyzatory, poduszkę pod silnikiem itp.). Po tym filmie już wiem, że jestem szczęściarzem.
Witam, pamiętam jak kupowałem swoje pierwsze auto, było to daewoo lanos 1.6 w gazie, auto nie było drogie bo na tamte lata kosztowało mnie jakieś 3,5 tys zł, auto od samego początku nie odpalało na benzynie, właściciel zapewniał mnie, że wystarczy wymienić pompkę paliwa w zbiorniku i wszystko będzie ok. Jak się później okazało było o wiele gorzej, ponieważ do wymiany była również listwa wytryskowa bo wtryski lały, auto zaczęło odpalać na benzynie, ale dalej nie dało się jechać na tym paliwie, a to był dopiero początek moich problemów. 2 tyg po zakupie okazało się, ze do wymiany jest uszczelka pod głowica ponieważ z auta zaczął znikać płyn chłodniczy, a auto zaczęło dziwnie kopcić na kolor biały. Po zdjęciu głowicy okazało się, ze silnik miał kolizje bo większość zaworów była wygięta, a prowadnice zaworowe były ukruszone. Cala naprawa kosztowała mnie około 2,5 tys zł. Po około 3 miesiącach pojechałem na przegląd tego auta i tam okazało się, ze papiery na butle, które dostałem od właściciela nie były od butli, którą posiadało auto, mało tego butla była już nie ważna kilka lat. ( wtedy nie wiedziałem, że butla posiada numery ) wymiana butli wraz z montażem tys. zł. Następnie po około roku z auto zaczęły odpadać progu, jak się później okazało, progów w tym aucie już dawno nie było, blacharz któremu oddałem auto wyciągnął z tych progów kilka kg szpachli oraz 2 pary jeansów i trochę pianki montażowej, cala naprawa kosztowała mnie wtedy 2 tys. zł. jak można się spodziewać to nie koniec problemów, ponieważ ktoś z tego auto wyciął całkowicie tylne podłużnice i auto trzeba było zezłomować, ponieważ stanowiło duże zagrożenie tym bardziej, że w bagażniku woziłem butle z gazem. Za złomowanie auto dostałem 500 zł. Jakiś czas po tym spotkałem znajomego, który znal tych gagatków, którzy sprzedali mi to auto i powiedział mi, że jakieś 2 lata temu wyszli z więzienia. Teraz ktoś mógłby sobie zadać pytanie jakim trzeba być tępakiem , aby kupić takie auto, ale wtedy miałem 18 lat, pojechałem sam po to auto, zaraz po tym jak zdałem egzamin na prawo jazdy i byłem podjarany, nie znając się kompletnie na motoryzacji. Wtedy byłem za młody, aby to ogarnąć, że ktoś może zrobić cos takiego, normalnie nie chciałem w to uwierzyć, że można być takim chu*jem.
W Hiszpanii komis jak sprzedaje samochody daje gwarancję na rok czasu .A także po przejechaniu 1000 kilometrów możesz go zwrócić.Takie jest prawo.Kilometry są wpisywane do dowodu rejestracyjnego i systemy.Dowod rejestracyjny jest jeden na cały okres użytkowania pojazdu razem z tablicami
A u nas oszuści handlujący autami wmawiają ludziom, że to oni sami chcą kupować oszukane auta i to ich wina, że handlujący fałszują przebieg i sprzedają uszkodzone auta i z polepionym stanem technicznym. Może wtedy mielibyśmy większą sprzedaż nowych aut i mniej złomów na drogach.
No to teraz sobie wyobraź ze jesteś handlarzem i dostajesz 10 raz z powrotem to samo auto, nic na nim nie zarobiłeś i ma 10k przebiegu więcej. Super sprawa, co?
No cóż. W końcu mało kto, kupując samochód prywatnie, jest ekspertem w dziedzinie, albo przynajmniej się na czymś zna. No i faktycznie emocje mogą przyćmić rozsądek. Zwłaszcza, kiedy się kupuje pierwszy samochód. Samochód, którym aktualnie jeżdżę, jest moim siódmym. Za pierwszym razem wiedziałem, że kupuję gruza. Kolejne były coraz lepsze. Co ciekawe, już przeglądając ogłoszenia wybierałem egzemplarz, który chcę kupić. Mimo tego ani razu jeszcze się nie naciąłem. Kto wie, może mam jakiś dodatkowy zmysł 😁Raz się zdarzyło, że nie kupiłem samochodu, który oglądałem. A to dlatego, że był dość mocno skorodowany, o czym sprzedający nie raczył poinformować ani w ogłoszeniu, ani w rozmowie telefonicznej. No ale faktycznie warto jest poprosić kogoś, żeby asystował w zakupie. Ja zawsze brałem kolegę, który o samochodach wiedział bardzo niewiele. W sumie to wiedział tylko, jak zatankować, odpalić i prowadzić. Ale, jako ten niezainteresowany, skutecznie gasił moje emocje i zawsze zauważył więcej mankamentów, niż ja. Nie to, żeby mi przeszkadzały drobne przycierki na zderzaku, czy innych elementach. Ale sprzedający nie musiał o tym wiedzieć i były to argumenty do zbicia ceny. Stacja kontroli pojazdów, czy serwis? Jak najbardziej. Korzystałem z tej opcji. Gdyby mi sprzedający odmówił takiego sprawdzenia samochodu, to w tym samym momencie bym mu podziękował za poświęcony czas i się pożegnał. Kiedy po samochód trzeba się wybrać gdzieś dalej, warto jeszcze przez telefon o to spytać. Jeśli sprzedający odmówi, to ja już bym się po ten samochód nie wybrał... A tak na marginesie. Jeden ze sprzedających, kiedy spytałem o możliwość sprawdzenia samochodu w stacji kontroli pojazdów, spytał, który z nas za to zapłaci. Powiedziałem, że jeśli nic poważnego nie wyjdzie i go kupię, to ja. A jeśli wyjdą na tyle poważne mankamenty, że nie kupię, to on. Przyznaję, że z mojej strony było to zagranie psychologiczne. Bez wahania się zgodził. Oznaczało to, że jest pewny samochodu, który sprzedaje. Chwila zawahania by świadczyła, że coś chce ukryć i się boi, że to wyjdzie przy przeglądzie...
Kurczaki.Ostatnie moje auto w Polsce. Berlingo z przebiegiem ponad 200 tysięcy. Trochę sie bałem więc poprosiłem sprzedawcę o zgodę na wyjazd do serwisu tzw kontrola przed zakupem. 150 pln. Opinia jest ok i po krótkim czasie problem,problem i problem. Dziękuję za takich płatnych specjalistów
Kupiłem motocykl od handlarza, pierwszy więc zakup wyglądał mniej więcej jak zakupy w lidlu. Żeby go doprowadzić do stanu używalności musiałem dołożyć 1/3 kwoty zakupu. Tak, że tego nie polecam zakupu od handlarzy, bo kupują kota w worku i potem go sprzedają.
Jezu jaki wartościowy kanał. Jestem nowy w tematach motoryzacyjnych, właśnie kupiłem Vectre C 1.9 CDTI 120 koni, jako moje trzecie w życiu auto. Cały czas się doszkalam, oglądam filmiki, bo chciałbym go zrobić na cacy z jakimś ładnym, lekkim tuningiem. Zaczynam zaczynać rozumieć o co chodzi w tej całej motoryzacyjnej retoryce. Dzięki za content!
To dotyczy praktycznie każdego kredytu konsumenckiego. Wyjątkiem jedynie może być mieszkanie lub dom, bo mieszkać gdzieś trzeba, a nie da się kupić tanio domu. Samochód działający i jeżdżący można kupic praktycznie za dowolną kwotę.
Krotki temat, jak sprzedajacy nie zgadza sie na wizyte na skp, to odpuszczam. Kiedyś pojechalem ogladac lagune 1, to nylo gdzies w 14r. Ostatni wypust, polifotwa, benzyna, auto znane, dawny sasiad tescia byl właścicielem, ale jakis tam pociotek odkupil to auto i chcial na nim zarobic. Przebieg byl nieduzy, prawie 1 wlasciciel, daleko nie ma - jade. Wszystko fajnie, silnik ladnie gega, wydech pierdzi, w srodku ok, po za niedzialajaca jedna szyba (el), z wierzchu w miare, ale jedno nadkole widac bylo spaprane bo purchle wychodziły, reszta czysta. Mowie, jedziemy na skp, ktore bylo oddalone o moze kilometr, nawet nie, to bylo "panie ja nie mam czasu zeby sie gdzies wloczyc, zabieraj pan albo kto inny wezmie, nigdzie nie bede jezdzil" 🤣🤣🤣 odpuscilem.
Scenic kupiony w DE na handel za około 1000 euro. Z zewnątrz ładny. Na miejscu na podnosniku okazało się, że ma prawie cały wydech nowy, nowe zacisk przednie, albo regenerowane. Nowe Tarcze, nowe klocki, pół zawieszenia nowe. W schowku faktury z ostatnich 2 lat na ponad 2.000 euro za naprawy. Turbo i EGR też świeżo wymieniane. Świeżo po wymianie oleju i filtrów. No niemożliwe, że ktoś to sprzedał. Przyjechał kupiec, akurat znajomy. Jazda próbna. Wszystko ok, bierze. Auto zarejestrowaliśmy. Wsiadł pojechał. Po 11km stanął. Zatarł się któryś z cylindrów, wał chyba też (nie pamiętam dokładnie). Naprawa nie opłacalna. Na nasz koszt wymiana słupka... Chyba zatrudnimy jasnowidza.
Historia z Tczewa i mondeo. Przypomina mi historie moją z Focusem mk2. Auto skończyło na lawecie z rozwalonym silnikiem. Mechanik za niego dał mi grosze, bym miał na zamontowanie gazu w kolejnym na który musiałem wziąć kredyt. Forda mogłem naprawiać, ale nie mogłem na niego patrzeć i wsiadać z lękiem co teraz padnie. Ogólnie straciłem jakieś 15 tyś i jeszcze musiałem wziąć kredyt na nowego. Samochód niby od kolegi kupiony, zauroczenie totalne i kłopot totalny.....
W zeszłym roku kupiłem Vectre, przejechała dokładnie 450 km po czym silnik sie rozpadł po włączeniu tempomatu. Sprawa nadal w sądzie, gdyż wadliwa okazała się nieumiejętna wymiana rozrządu przez "mechanika" sprzedawcy. Najciekawszą za to historią z zakupem samochodu był zakup Forda Pumy, po pół roku i wladowaniu w auto ponad 10 tyś, najeżdżając na studzienke kanalizacyjną urwało sie tylnie zawieszenie a dokładnie, jak sie okazało belka była od środka tak skorodowana , ze sama siebie zjadała ale z zewnątrz pięknie oczyszczona. Tutaj nie udało sie nic zrobić, auto poszło na szrot bo naprawa całego podwozia była niemożliwa, gdyż belką odłamała sie od podwozia z jego częscią.
Jak Cię handlarz wydyma to pół biedy, mnie mój ojciec załatwił. Mieli na warsztacie gdzie mój tata jest lakiernikiem Peugeota 406, 2.0 HDI, sedan 2000r polift jak z filmu taxi 3. Bardzo ładny, bogato wyposażony i miał to być mój pierwszy samochód. Służył jako auto zastępcze i miałem za niego dać 2500zł. Zawsze mi się podobał ten model to mówię, że obejrzę. Mój tata bardzo go polecał, że dofinansowany, po remoncie, po konserwacji, ocynk, silnik igła, tylko szyba kierowcy na kiju bo podnośnik umarł. Zaufałem ojcu, nie sprawdzałem dokładnie i kupiłem. Szyba kierowcy okazała się źle wciśniętą wtyczką i tyle z dobrych wieści. Climatronic nie działał, nieszczelny układ, nie robiłem, bez klimy można jeździć. Dwumas po miesiącu zaczął dzwonić, tylne zaciski tarcz stały dęba i chamował tylko przód, łożyska mcpersonów do wymiany, wszystkie amortyzatory na wykończeniu wyszło po pierwszym przeglądzie, zgnita podłoga bagażnika, dziura pod kołem, pleśń w bagażniku, turbo pluło olejem, nieszczelny dolot, do wymiany końcówki drążków i łączniki stabilizatora. Słuchaj Michu, kupiłem go za 2500zł, zakochałem się w nim i wpakowałem w niego 10 000zł między innymi opony, rozrząd, sprzęgło, kompletne zawieszenie, wszystkie tarcze, klocki, zaciski tył, naprawa podłogi bagażnika, wydechu, OC przez 2 lata i zrobiło się 10k. Pół roku po wymianie rozrządu, rozrząd strzelił. Sinik kaput. Warsztat nie uznał gwarancji bo części ja dostarczyłem, a producent rozrządu nie uznał bo pewnie warsztat popełnił błąd. Już miałem dość, zezłomowałem za 700zł i odzyskałem 400zł z ubezpieczenia. Te 3 lata z tym samochodem nauczyły mnie, żeby nie ufać nawet rodzinie, pokłóciliśmy się i od tamtej pory nie ufam mu z żadnym samochodem i nie biorę niczego co poleca oraz nauczyłem się, żeby nie kupować samemu części, tylko pozwolić działać warsztatowi. Dziękuję.
Car Vertical lub chociaż stacja to podstawa, nie ma co załować, lepiej mieć spokojną głowę. Sam tak zrobilem i dzięki temu robię w aucie tylko podstawy. Pozdrawiam Michu i całe M4K
Warto też dodać że stacja diagnostyczna nie jest zawsze do końca wiarygodna bo handlarze w swojej okolicy mają tam już swoich znajomych ludzi i jak robią często u nich przeglądy choćby na siłę to taki diagnosta nie będzie zamykał sobie drogi do zarobku.
Zgadza się. A jak ci już handlarz proponuje miejsce na danej stacji to jest pewne że tam dokonuje przeglądów po ściągnięciu zakupie auta. Towarzystwo się wtedy zna i prawdy ci nie powiedzą co do stanu auta.
Ja z kolei mam odwrotna historie. Pojechałem z Gdańska do Lublina oglądać Mondeo mk4 2.5t. Auto z salonu wzięte na firmę a potem wykupione. Faktury są, robione na czas. No bomba. Zajeżdżamy, faktycznie auto ladne. Przyszedł pan z którym rozmawialiśmy przez tel (pracownik firmy), powiedział ze zajmuje sie sprzedażą tego auta bo sam zajmuje się sprzedażą aut (Pierwsza flaga). Oczywiście na żywo jakieś tam drobne mankamenty. Miernik w łapę a tam prawe drzwi 2500. No trudno - znegocjujemy cenę a drzwi się wymieni. Przechodzimy do tematu faktur - faktycznie sa ale za okres leasingu, potem dziura na pięć lat. No trudno. Przechodzimy do ceny - auto stało za 39. Zaczynamy grubo - 33 tys i bierzemy. Staje na 35. Po czym gość wyskakuje ze na umowie wpisujemy 20 tysięcy, a jak chcemy pełna kwotę to 38 bez negocjacji. . No i tu moja żona twardo mowi ze nie ma takiej opcji. Zawróciliśmy się na pięcie i do Gdańska z powrotem. Skończyło się tak ze kupiliśmy obok w redzie meganke 3 2.0t. Państwo w średnim wieku odrazu zaznaczyło że auto było pukniete, pokazali zdjęcia. Żadnego kombinowania z kwota na umowie. Do tego między oględzinami a podpisaniem umowy pan wymienił strzelające Ograniczniki drzwi. Prawie trzy lata jeździmy i auto jest super.
Michu, małe sprostowanie - PCC nie wynika z tego, że auto jest uważane za towar luksusowy, od tego jest akcyza. PCC to podatek od czynności cywilnoprawnych i dotyczy każdej umowy na kwotę powyżej 1000PLN chyba. Więc jak sprzedasz sąsiadowi jako osoba prywatna chrustu za 1000 PLN (i zrobicie to oficjalnie, z umową) to też musicie zapłacić PCC (pomijam tu kwestię tego, czy jest to do wykrycia i po co w ogóle robić to z umową).
Musze podziękować za wszystkie filmy, jak kupować samochód używany. Jeden z autohandli w mieście. Młode chłopaki zachwalali samochody, cuda nie widy, ale rozsądek na bok. Samochód dla matki, oczywiście u niej zakochanie w jednym modelu. Mimo tego, że przyznaję się, dupa ze mnie nie mechanik, ale wmawianie człowiekowi, że nie bity, a ani jedna linia się nie zgadza to trzeba być ślepym. Grzecznie podziękował, znalazł inny. Samochód potem na zdjęciach pokazany znajomemu mechanikowi. Cena 13 tyś, wycena mechanika, że może by go zabrał za 1000 max 2000. Więc 10 tyś lekko by była wtopa. Od siebie mogę dodać, nawet nie wyłączyć emocje, od razu przy zakupie auta podchodzić, że sprzedający chce cię oszukać. Jak wszystko będzie ok to człowiek się mile zaskoczy chociaż. Koniec końców kupiony od prywaciarza peugeot 207, małe miejskie autko za 12 tyś. 0 problemów do dziś po 3 miesiącach.
Ludzie narzekają na auto-handle, a prywatni własciciele robią nas w ciula jeszcze bardziej, bo dobrze znaja swoje auta i potrafią ukrywać ich wady. Poza tym - kłamią. 2 lata temu chciałem kupić auto od pierwszego własciciela (4 letni VW Tiguan). Właściciel zarzekał się, że auto w super stanie, bezwypadkowe. Wykupiłem raport, a tam dwie szkody za połowę wartości auta. Uszkodzone z kazdej strony - później do kłamczuszka zadzwoniłem i przyznał się do tych szkód. Ale auta i tak nie wziąłem, bo oczywiście kłamczuszek bagatelizował szkody, mowil, że źle byly wycenione itd.
Mówiąc o pierwszych samochodach. Może się nie daliśmy oszukać ale było blisko. Tata znalazł mi na pierwszy samochód toyotę yaris I z silnikiem benzynowym, w opisie było że auto nie odpala. Tata stary mechanik stwierdził, że jedziemy pewnie jakaś pierdoła. Auto na zdjęciach wyglądało dobrze, nie było widać rys ani żadnych wgnieceń. Pojechaliśmy już z lawetą. Na miejscu auto okazało się już nie takie piękne. Zanim właściciel przyjechał zdążyliśmy przejrzeć progi w jakim są stanie, i wszystkie szczeliny. Było widać, że moglo być bite. Ale jak na pierwszy samochód nie jest źle. No ... dopóki nie próbowaliśmy odpalić. Kręcił ale nie odpalał. Więc tata starym dobrym sposobem na plaka, uruchomił silnik. Od razu było słychać, że silnik zajechany wszystko klekotało. Na szczęście nie zdecydowaliśmy się na zakup bo pewnie remont silnika przekroczyłby wartość jeździła. Tylko koniec historii jest taki, że jak tylko odjechaliśmy, ogłoszenie zostało zmienione. Zmieniła się cena oraz opis. Auto po naszej wizycie zaczęło odpalać
Fajny odcinek, warto sobie zapamiętać mądre słowa o emocjach. Moim zdaniem warto też zauważyć, że nie zawsze problemy po zakupie to wina autohandlu - mówię to jako osoba która na wymianie poczciwego Pasata b5 na b7 straciła ponad 20 tyś zł... Czasami jest to po prostu pech, kwestie typowych usterek danego auta... My sami musimy wiedzieć na co się piszemy więc emocje na bok, wiedzę trzeba zdobywać o tym co chce się kupić a i warto schować polskie podejście "zastaw się a pokaż się". Np mam kumpla który miał na pierwsze auto w życiu do wydania około 30/40 tyś zł mógł celować w niezłe używane samochody. Kupił nową Dacie, z perspektywy czasu to był genialny ruch. Zawirowania na świecie dały mu to, że dziś sprzeda Dacie niemalże po cenie zakupu a ja spłacam kredyt na auto którego już nie mam... Pozdrawiam wszystkich i dzięki M4K za odcinek mam nadzieję, że chociaż jedną osobę uratuje to przed takimi wtopami jak moja czy innych...
Pierwszego auta mogłem szukać w teorii w podobnych kwotach i... kupiłem Peugeota 306 1.4 LPG poniżej 3 tys. Nie żałuję 😀 Znajomy natomiast wziął kredyt, kupił "gablotę" i na dzień dobry wrąbał się w wymianę wtrysków
Wszyscy psioczą na ASO i powiem tak- byłem w tej grupie jeszcze rok temu póki nie poszedłem za głosem serca żeby znaleźć pracę w jednym z ASO marki premium by robić coś zwiazanego ze swoimi zainteresowaniami. Prosty przykład, Pan z Warszawy przyjeżdża na sam zachód Polski sprawdzić w sobotę Vito 639 za 70k zł. Egzemplarz z górnej półki cenowej w swoim roczniku i wyposażeniu. Pan najpierw auto obejrzał sam i zajarany przyjechał do nas, dwie godziny, 900zl i szybkie sprowadzenie na ziemię, auto było po prostu trupem. Zdecydowanie dobrze wydane pieniadze i każdemu polecam coś takiego.
A ja 4 lata temu kupilem mazde 6 2009r, ceny wahały się od 2800 do 3800 euro a jedna byla za 2100, nabyłem wlasnie tą. Zabralem do mechanika sprawdził wymienil pompe rozrząd kilka drobnych pierdolek skasowal niecaly 1000. Suma sumarum wyszla 3000 i smiga do dziś jak szalona.
ŚWIERZA SPRAWA! Szukaliśmy ze szwagrem Nissana qashqai'a, dla mojej siostry (jego żony). Zjeździliśmy w huk miejsc. Nie wiem z 30-40 samochodów obejrzeliśmy. Bardzo dużo śmietników, kilka średnich, godnych uwagi 2 (+jeden fajny, ale niepewny, coś było z nim nie tak ale nie wiedzieliśmy co, coś śmierdziało, bo dosłownie był idealny, zbyt idealny) Region w którym szukaliśmy to Pomorskie, Zachodnio pomorskie i Warszawa +okolice. W końcu kupiliśmy pod Warszawą. Na razie (odpukać w nie malowane) wszystko jest okej. Powiem wam, że ogólnie jest dramat, żeby teraz coś kupić na prawdę fajnego... Ja jestem od pewnego czasu "idealistą". Na prawdę wertuje te samochody bardzo dokładnie, do tego stopnia, ze już pod koniec to tymi nissanami rzygałem ;p No ale co zrobisz... W swoim życiu naciąłem się dwa razy. Raz audi a4 (po zakupie, gen. remont silnika) i ostatnio opel corsa 1.3 d 2008r ale to wiedziałem że to jest mina, no ale cóż. Kupiłem go za 1000zł z pełnym bakiem :P Zrobiłem w nim wszystko, na dzień dzisiejszy wydałem całościowo na niego ok. 10k
Kupiłem e39 530i, mpakiet itd. w 2012r Okazało się, że było anglikiem. Po wizycie u mechanika okazało się, że zegary są od przedlifta. Po zmianie zegarów pokazała się choinka. Brak poduszki w kierownicy, mnóstwo błędów. Ogólnie włożone około 15tys. żeby auto jeździło...
Michał widzę że zbijanie mandzuri idzie super, wyglądasz extra, a mam też nadzieję, że zdrówko poszło wiele leveli wyżej. Moj mąż jest diagnostą i mechanikiem i też nie może pojąć tego co się wyprawia tzn. że ktoś podbija totalny szrot. walczy z tym i wiele razy musiał odmówić przeglądu, to jest jakiś cud że jeszcze istnieje w branży. Pozdrawiam i jako żona mechanika i diagnosty pozdrawiam i dobrą robotę robisz. Pozdro
Kupiłem z ogłoszenia, używane, będące już ileś lat w kraju auto rok temu. Przejechałem się, sprawdziłem w warsztacie u obcego człowieka (żeby mi nie słodził), spisałem umowę na pełną kwotę, ale po fakcie i tak miałem strach jak cholera :) Pierwszy miesiąc nasłuchiwałem czy nic podejrzanego się nie dzieje. Każdy drobiazg rozbudzał wyobraźnie. Po jakimś czasie zauważyłem trochę więcej niż opowiedział pan właściciel, ale nie są to jakieś poważne mankamenty. Auto jeździ prosto, hamuje prosto, skręca bez niespodzianek, nie kopci, nie wydaje podejrzanych dźwięków. Powoli usuwam zauważone drobiazgi. Chyba się udało, ale co się człowiek naprzeżywał... :)
to mam podobnie, choć może nie do końca, kupiłem rok temu colta - pierwsze auto - po miesiącu już pierwsza stłuczka, nie z mojej winy, zderzak przedni uszkodzony, i przy okazji wyszło że belkę mam do wymiany, kratkę od wentylatora, uszkodzony zbiornik płynu chłodniczego, klima nie działa, auto na bok zjeżdża (tu akurat wina kół, nie wiem jak do tego doszło ale strasznie pogięte były i mi wulkanizator je klepał i już prosto jedzie)
Każda moja wizyta w komisie skończyła się obróceniem na pięcie. Wystawione renault Megane w gazie takie piękne, niebite. Ostatecznie musiałem wydać kilkaset złotych na raporty zanim znalazłem samochód zgodny z opisem. I to od prywatnego właściciela. Tak się szanuje klienta w Polsce.
Kiedyś kupiłem auto oczami, poszedłem do komisu rzuciłem okiem, wsiadłem, odpaliłem auto i rzuciłem kasą na stół, nawet się nie przejechałem. Auto znalazłem na otomoto, więc już jechałem zamiarem kupna. Po tym, jak emocje przeszły, musiałem wymienić, akumulator, opony, przegub i auto latało dwa lata, po czym mi się znudziło i go sprzedałem. Fart i tyle🙃
Dzwonie za autem ( handlarz ) , rozmawiam z dziadkiem 😆 przez telefon cytuje , Panie lać paliwo - jeździć " wypytuje o stan techniczny ,blacharski itd gdyż mamy 500 km do typa a auto podoba się kumplowi , umawiamy się, jedziemy , na placu nie wychodzi do nas dziadek tylko ABS w kapturze , po wstępnych oględzinach, dach przerysowany , głowica grała jak sieczkarnia ,brak katalizatora , dziękujemy za pokaz tego czegoś i pytamy o zwrot pieniędzy za trasę gdyż zostaliśmy wprowadzeni w błąd , słyszymy tekst " ja tu kur.. salonówek nie sprzedaję " , po " nauce " szukam aut tylko z rąk prywatnych i do 200 km od domu , jak na razie kilka aut nabytych i nie doszło do oddania auta czy spotkania w sądzie. Zakup auta obecnie to dosłownie totolotek, trzeba na prawdę się przyłożyć przy ogledzinach.
Jakoś trzy lata temu napaliłem się na fajną mazdę za okolo 30tys.z dolnego Śląska wybrałem się są w pomorskie,auto miało być idealne,zdjęcia wysyłał,filmy kręcił itp.poł dnia trwały oględziny gość chyba miał mnie dość 😂,w końcu kupiłem. Droga powrotna,pod Szczecinem krótki postój,auto nie chce zapalić 😱,po kilkunastu próbach zagadała Madzia,ale nagle kontrola silnika 🤗do kompletu... Telefon do właściciela, powrót kolejne 200km po zwrot pieniędzy. Ufff,zawsze piszcie prawdziwą kwotę na umowie. W plecy byłem zbiornik LPG i stówkę na paliwo, gość jeszcze do przodu był🤭
Prawda jest taka że kupując używany wózek zawsze trzeba dołożyć czasem mniej czasem więcej z reguły więcej ale nie wymagajmy żeby auto np.15 letnie było tak idealne jak z salonu.
Ja już z 8 lat temu skorzystałem z usługi firmy autotesto. Pojechał specjalista, sprawdził auto i dostałem raport, który miał z 40 stron.... Dzięki temu nie utopiłem 25 tysięcy. Niedawno poleciłem to znajomemu, wydał kilka stówek i dzieki temu zaoszczędziliśmy czas a wyjazd po auto był już tylko formą finalizacji transakcji :)
A co tu jest niby takiego odkrywczego? Zeby sprawdzic samochod u zaufanego mechanika przed zakupem czy wykupic jaki sponsorowany przez wlasciciela tego kanalu pakiet sprawdzajacy? Kiedys, jak nie bylo Internetu, to takie zachowanie nazywano zdrowym rozsadkiem. Dalej jest w cenie.
Nigdy sie nie wbilem na mine , poniewaz samochod dla mnie , kupowal moj przyjaciel mechanik . Oczywiscie nie jest to typowo "polska" przyjazn - co sie przeklada , ze " za pol ceny". I przyjazn przyjaznia , ale ZAWSZE place WIECEJ j niz on mi liczy za naprawy czy ekspertyzy przy zakupie , poniewaz cenie go za profesjonalizm i za rzecz prawie nie wystepujaca w tym srodowisku -- czyli UCZCIWOSC . Oczywiscie przyjazn jest wtedy kiedy dziala w dwie strony . Kiedy dysponowalem wieksza wolna gotowka , pozyczalem Mu kase zeby sobie sprowadzil i zrobil samochod na sprzedaz . Kiedys znowu On naprawial mi samochod do pierwszej wnocy tak zebym mogl zawiesc produkcje na rano do klienta . Zaznaczam ze jestem czlowiekiem oszczednym ale nie glupio chytrym drobnym cwaniaczkiem . Pozdrawiam .
Mam swoje dopiero pół roku, więc jeszcze ciężko mi stwierdzić. Jedynie docisk w sprzęgle się w tym czasie rozsypał, no ale takie rzeczy czasem się po prostu zdarzają, a wymiana kosztowo nie była zabójcza z racji że to już dziadek, bez żadnych dwumasów i takich wynalazków
Kupilem ostatnio zonie po otrzymaniu prawka vw passeratti za 3500 1.9 tdi 90km po 1 tyg wart jest mniej niz przed zakupem obity, porysowane, dozynana skrzynia itd Mialem zrobic rozrzad ale zastanawiam sie czy warto i czy auto dozyje do wymiany Wiec uwazam ze bledu nie popelnilem a zrobilem dobrze nie dajac jej swojego i nie kupujac drozszego Ale mam swoje lata i wiedze swoja i ytberow takich jak ty by zminimalizowac wtope przy kupnie auta Wiec dzieki Michu za twoja i calego zespolu prace
Michu super odcinek. Potrzeba nagrywać ich jak najwięcej, by przyszli nabywcy samochodu nie dali się nabrać na piękne słówka handlarzy, którzy wiedzą co mają i próbują ten,, złom" wcisnąć kupującym jako perełki.
Ja kupiłem swojego gruza od rodziny który miałbyć ok😂 i włożyłem już w niego x2 cenę auta, tu się sprawdza powiedzenie że najlepiej z rodziną się wychodzi tylko na zdjęciach
Ojp. Pamiętam swoje pierwsze auto jakie oglądałem:) aż się łezka w oku kręci, jak cudnie odmalowany golf 3, tyle że mnie podłużnice interesowały 😁 później dzwonię do gościa i mówię że mogę mu dać maks 4kzł😁 a chciał 8🤣. Tablice rejestracyjne zdradziły co mogło być, wyglądały jak by Micha ram po nich jeździł i prostował 😁. Nigdy nie kupuję aut które są idealne z lakierem, musi być rysa, musi być wgniecenie.
Na tyle aut co kupiłem, a aktualnie mam już 18 w życiu, nie miałem żadnej miny. Raz kupiłem od handlarza gruza Clio, wiedziałem że stan jest średni, ale po wyjeździe od niego okazało się że jest jedna poważna awaria. Auto się zaczęło grzać w korkach. Naprawa zakończyła się na szczęście na małej kwocie. Dobrze że to był gruz poniżej 2000 zł, ale gdybym miał kupić u tego pana auto powyżej 20 000 zł, to bym się obrócił na pięcie. Taki samochód kupiłem od rodziny która miała auto praktycznie od nowości, wszystko śmiga do tej pory. Generalnie kupowanie używanych rzeczy wiąże się z ryzykiem, oszusta można trafić wszędzie. Dużo można wywnioskować po zachowaniu sprzedawcy.
A ja kupiłem Forda Mondeo mk3 2007 za 5000 i jedyne co zrobiłem to filtry, olej i klocki hamulcowe tył. Tyle, że obejrzałem wcześniej jeszcze 2 droższe i ten najtańszy był w najlepszym stanie
No, z wydaniem zbyt dużej kasy na auto, żeby go potem puścić dalej, to znam temat doskonale niestety. W124 200D, rocznik 1985, mówię piękne autko, kupię, pojeżdżę, troszkę porobię na fest i za jakiś czas można będzie go sprzedać, fajny klasyk. Mhm, tak, jasne. Silniczek wycieraczek nie działało, podświetlanie zegarów nie działało, liczenie przebiegu też nie, zegary były od benzyny a w środku diesel, myślę se może padły lewe zegary, klasyka w tym modelu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy przez ciekawość sprawdziłem VIN. Oryginalnie 2.3 benzyna z automatem, a ja mam 2.0 diesel z 4 biegowym manualem. Dopasowany z tego co było pod ręką co warto zaznaczyć. Później zacząłem bawić się pierdołami, jak niedziałający czujnik poziomu paliwa, klasyczne uszkodzenie w aucie, otwieram bagażnik, zaglądam pod bak, a tam cała szyba rozbita. Faktycznie, prawy bok walony, oryginalnej szyby brak, podgrzewanie szyby również nie działa. Zwróciłem też uwagę, że brakuje silniczka od szyberdachu - co znaczy, że i on nie działa. Prądu w kostce do silniczka w zasadzie też brak. Zawieszenie zrobione na nowo, bo po przejechaniu kilku tysięcy w zasadzie sprężyny, amortyzatory i tuleje wahaczy rozpadły się całkowicie. O konieczności wymieniania przedniej szyby nawet nie wspomnę, bo to akurat widziałem, że szyba jest pęknięta. I tak się uskładało 4 tysiączki na auto, które myślałem, że uda się fajnie zrobić, później koło 10 tysięcy na naprawy wszelakie a wartości auto nie ma żadnej, bo i tak kilka rzeczy dalej czeka na zrobienie, a nie jest to nawet oryginalny 200D. To tak nim jeżdżę, przynajmniej jest niezawodny, w każdych warunkach pali a koszt utrzymania żaden, bo pali tyle co nic. Zrobię go sobie na tyle ile trzeba i u mnie do końca swojego żywota już pozostanie ;)
Mam 4ty samochód, trzy wcześniejsze od różnych ludzi. 3 pierwsze padały po 1 tyg, 2 miesiącach i 2 tygodniach, nie ma co się rozpisywać, katalizator wycięty, tam pompa.. poszedłem po rozum i 4 już kupiłem po przeglądzie, kimś kto ma wiedzę + badanie ja stacji i komputer by zobaczyć błędy. Udało się, samochód jeździ po wymianie części które były do wymiany i od prawię 2 lat spokój. Lepiej zapłacić komuś kto się zna i ma sprzęt by sprawdzić :)
Każdy samochód jak kupiłem (a było ich już kilka) przed zakupem przechodził ścieżkę diagnostyczna w serwisie producenta. I to bez znaczenia czy było to auto za 10 czy 100 tys zł. Zero problemów i niespodzinek. Dziękuję dobranoc.
Cześć MICHU. Odcinek jak zwykle syty i bardzo dobrze że się pokazuje co robią ci co sprzedają A potem :BĘDZIE PAN ZADOWOLONY! kurła za 5 zł dadzą se jaja obciąć i to powinien być kryminał. Pozdro da Ciebie i ekipy
Auto dla widza . Z zakupem auta miałem już do czynienia kilkanaście razy albo do rodziny lub znajomych i większość aut jest kombinowana niestety , przy zakupie swojego sprzedający stwierdził że nigdy nie stracił tyle czasu na oglądanie co ja . Ale przynajmniej realnie wiedziałem co muszę zrobić a co opowiadał przez tel ;)
Nie znam się na samochodach, pojechałem więc na stację diagnostyczną w Gdańsku na Siedlcach koło kościoła. Skurwysyny powiedzieli że można brać. Później wyszło że był ostro bity.... To było 12 lat temu a jeszcze mnie trzyma. Stacja jest tam do dziś, polecam na sprawdzenie auta
Ach to Mondeo MK4 z 2.0 TDCi jedzące wtryski średnio w 3 miesiące bo sterownik silnika (rozszczelniony) podawał większe dawki wszystkiego. Samochód mojej narzeczonej, wygodny naprawdę fajny, dobrze wyposażony, nawet automat nie taki zły do póki sterownik silnika nie zaczął szwankować, wcześniej "serwisowane" w Nora itp. pierwsza wymiana oleju przeze mnie i gluty motodoktora, głośniejsza praca i stuki... Ucichło dopiero po 2 puszce. A zaczęło się od ponownej wymianie klocków - smar na tarczycy i klockach a w prowadnicach pieprz a droga hamowania 3x dłuższa niż na "starych". Mondeo poszło za 2/3 tysie i od razu Corsa b zawiozła nas po Alfę. Trzeba było dołożyć ale nie aż tyle co handlarz chciał bo zabraliśmy swojego zaprzyjaźnionego, który wypunktował prawie wszystko. 147 w 1.9 po zrobieniu już na wstępie sprzęgła, rozrządu, by była u nas na dłużej gdybym nie pojechał po kolegę z pracy. Strzał w dziub i podłużnice wygięte w h. ... do odratowania ale czasu szkoda było. Teraz obydwoje mamy swoje 147 i poza normalnymi rzeczami jest ok. ... co chcieć od samochodu z 2003r za 4tysie? Jeździć, jeździ, hamuje a, że klakson czasem nie zadziała? ... Trudno. Fakt włożyliśmy już w każdą dobre "drugie" tyle co za nie daliśmy ale co mogę robię sam w duchu zrób to sam. Teraz po 3 latach przyszedł czas na nowe zawieszenie. Części już są ale czasu na zrobienie już nie :-(
Nigdy nie rozumiałem po co brać duży kredyt na samochód? Kupić to na co cię stać a nie pchać się w kredyt na 30 000 żeby pokazać ludziom że niby ma się pieniądze
Witam wszystkich, napiszę wprost miałem w swoim życiu już dziesiątki aut i jak zaczynałem swoją karierę z autami i eksploatacja, nie myślałem że to co z musu u mnie przeszło do pasji do motoryzacji, dojdzie do sytuacji w której ja klient warsztatu będę podpowiadał co trzeba zrobić, a fachowiec właściciel po 40/50-siątce sporo czasu prowadzi warsztat, będzie prosił mnie klienta o pomoc w naprawie gdzie chodziło że nie mam czasu nie pytałem o cenę naprawy, a facet taką akcję mi od... 😉
Jestem właśnie przed zakupem auta i stan techniczny na razie bez zarzutów. Teraz jeszcze zostaje sprawdzić na podnośniku i nie wiem czy czekać na terminy w warsztacie czy zrobić to na stacji. Bo nie ukrywam, że kilka osób czeka w kolejce aż się zdecyduję. Jest ryzyko, że jak się wstrzymam to znowu mi zwiną je sprzed nosa😂
Tą historia z Mitsubishi przypomina mi moją z Polonezem tyle że bez ojca a też się trochę napaliłem bo mogłem jeszcze spojrzeć bliżej na Peugeot od pierwszego właściciela kilka lat od niego starszego , wróciłem niby do domu bezawaryjnie ale później zaczęły wychodzić mankamenty które ukrył sprzedający a ja głupi nie wiedziałem że to co było na umowie że nie podlega zwrotowi nie jest ważne bo są na to dwa tygodnie . Połowa rzeczy nie działała , część udało mi się naprawić, chłopacy założyli mi nowy pasek rozrządu ale okazało się że mnie oszukał i to była sterta rdzy mimo że go oglądałem dwukrotnie przed kupnem więc jeździłem dopóki nie padła pompa paliwa i cała elektryka. Potem też wyszło że nie było trójkąta ani klucza do kół i że jeździłem na zapasie który miał 20 lat a w bagażniku jedna z czterech pięcioletnich opon miała guza a z tej najstarszej po paru miesiącach postoju zeszło powietrze bo pękła ze starości i musiałem założyć koło z łysą oponą od Fiata znalezione na śmietniku żeby nic nie uszkodzić od stania podparty deskami ale ze nie było pieniędzy go naprawić to za rok go sprzedałem. Co do stacji diagnostycznej to nie było w całej wsi a on był jednym mechanikiem samochodowym na wsi.
Słysząc te historie, czuję, że chyba jako nieliczny miałem farta kupując swoją Corsę C od handlarza który nie cieszy się u nas poszanowaniem... Znalazłem tylko 3 błędy xD Brak dodatkowych kluczyków, 12 letnie opony i brak oleju. Na szczęście do mechanika udało się dojechać. Auto służy do dziś, od ponad roku bezawaryjnie. Pozdrawiam !
Z własnego doświadczenia wiem, że nie można ufać sprzedającemu. Kupiłem samochód dla siebie. Wiadomo, że po zakupie jest pewna procedura, którą wypada przejść, aby być pewnym samochodu, ale ja wierząc sprzedającemu, który przedstawił mi faktury na wymianę kompletnego rozrządu wraz z pompą płynu chłodzącego, zaniechałem tego i po niecałych 2 miesiącach tego pożałowałem, ponieważ zatarła się pompa płynu chłodzącego i zrzuciła pasek rozrządu. Naprawa kosztowała mnie ponad 4 tysiące złotych, ponieważ przy okazji rozebrania silnika, wyszły jeszcze inne kwiatki typu takiego, że to nie był pierwszy raz, kiedy tłok spotkał się z zaworem i znikome aczkolwiek wystarczające ciśnienie oleju, aby nie świeciła się kontrolka ciśnienia oleju. Dodatkowo krzywki na wałku rozrządu były SZLIFOWANE SZLIFIREKĄ KĄTOWĄ, to się w głowie nie mieści, jak można tak zrobić, oczywiście wymiana na używane, bo koszt nowych to 2 używane silniki. Pozdrawiam.
Ja nie wierzę w ani jedno słowo handlarza, kupowałem masę aut dla siebie i znajomych, za każdym razem u handlarza była wtopa (w sensie - auto okazywało się gruzem i nie kupowaliśmy). Teraz jak wchodzę do komisu i handlarz mówi "Dzień dobry" to z tyłu głowy mam "Oho, już skłamał" 😁
A ja kupiłem Astrę G w 2018 która widać na Awatarze za 1900 z 1998 roku, z przebiegiem 570 tys na tą chwilę 720. 2 litrowy diesel, olej leję 0W40 Mobil. Auto dotalo 40 tys zł w bajerach, mechanice, blacharce, wnętrzu. Jedyna astra z Canem z Vectry C i wbudowanym Internetem
Ja się wbiłem na minę, ze smutną historią przy sprzedaży. Pan, o kulach, sprzedawał samochód córki, bo Jej mąż zmarł. Auto bardzo dobre, wręcz igła. Okazało się obtłuczone z każdej strony, licznik był cofnięty o 500 000 km, tak o pół miliona. Do dzisiaj, jął myślę o tym aucie, Hyundai i40, to aż mną trzęsie. Jeździłem ponad dwa lata, naprawiając co chwilę, aż sprzedałem i byłem stratny Ok. 25k PLN. Oczywiście sprawa była u prawnika, ale żeby dochodzić swoich praw w sądzie, to trzeba jeszcze więcej pieniędzy zainwestować, a postępowania ciągną się latami. Niby kupujący jest chroniony prawem, teoretycznie, ale faktycznie to jest tragedia. Sprawę, cofnięcia licznika, zgłosiłem na policję, ale Prokurator umorzył postępowanie, bo nie był w stanie wykryć kto to zrobił chociaż w historii auta ewidentnie było widać, w jakim okresie cofnięto i kto był wtedy właścicielem, więc tu widać teorię, jak działa prawo, że powinno nas chronić, a rzeczywistość, gdzie organy olewają te tematy, żeby nie psuć sobie statystyk.
Ja miałem POLO II wpierd*ło 1.3 LPG i poszła na złom z przebieg 500 tyś km teoretycznego bo sprowadzone kiedyś tam buda zgniła a mechanika działała do końca
3 moje auta za grosze (każde skończyło na złomie) Sejo 900 1999 dwa lata jazdy zero wkładu finansowego (1800 zł) Hyundai accent 1,3 2000 3 lata jazdy auto w gazie (2200 zł) jedyne co wymieniłem to wachacze z przodu Panda 1.1 2003 (2800 zł) jeżdżę nią do teraz 1,5 roku jedyne co to cewki i kable na nowe 😀
Prawda jest taka że każdy by chciał kupić auto perełkę które ma tam ileś lat tylko skąd je brać skoro i taka jest PRAWDA nikt ideału używanego nie sprzedaje zawsze ale to zawsze jest coś do zrobienia pozdrawiam i życzę udanych zakupow
Owszem jest, ale tez jest uczciwość. Ostanie poszukiwania samochodu, facet wszystko miał, faktury itp. Ale najważniejsze , uczciwie powiedział, że zawieszenie jest jakie jest i do roboty, alternator też się kończy. I tu jest moja decyzja czy biorę, czy nie, czy negocjować cenę. A nie ja musze wyłożyć kasę na raporty, stacje diagnostyczne, czy nawet na paliwo dla znajomego mechanika, żeby potem okazało się, że próbują mi wcisnąć bombę na kołach. Wiem że przy samochodzie do 20 tyś 100-200 zł to nie majątek, ale jak człowiek ogląda tak już 10 samochód to jednak 5% ceny wyjściowej, to jednak dobra kamerka do samochodu, to jednak 3 prawie pełne tankowania.
Samo życie. Passat b7 1.4tsi twincharger zakupiony po "remoncie silnika za 7tys". Po zakupie I i zrobieniu 3tys km wypadł zawór i wpadł do cilindra (w środku zmielone wszystko) . Zakup samochodu 24 200zl remont silnika z nowym słupkiem 17200zl... A najdłużej jeździłem Passatem b3 1.9D. I zafira A która kupiłem za 3800zl (nieco zgnitą) która zrobiłem 80tys przez 3 lata i oprócz oleju i tarcz i klocków auto jeździło.
Ludzie jeszcze będą płakać i wyć za starymi, dobrymi, prostymi autami. W wakacje 2020 kupiłem Poloneza od typowego wydziaranego handlarza za 1500zł. Mój drugi samochód po Escorcie za 400zł który skończył na łosiu. Lampiłem się w niego maślanymi oczami, ledwo słuchając handlarskiej gadki typa, silnik walił (wali nadal...) panewkami, 2 duże dziury w podłodze... a ja wziałem bez namysłu. Ponad 28 tysięcy kilometrów zrobione, styl jazdy czasami baaaardzo ciężki, but w podłodze, drift, bączki, palenie gumy, ciśnięcie do v-max, jazda po leśnych i polnych traktach bo ciężko to było nazwać drogami, często holowanie/wyciąganie innych aut i/lub jazda kompletem osób. Psuły się głupoty typu stacyjka lub sprężynki w drzwiach (jakość i precyzja FSO). Skurwysyn nigdy nie klęknął. Nadal jest na chodzie, ale stoi, bo zmieniłem do niego podejście, chcę go zostawić na lata, więc zabieram się (jak pies do jeża) za blachę itp. Ogólnie beka z ludzi którzy są totalnie w tyłku z pieniędzmi ale na gruza na dojazdy do roboty muszą wydać grube pieniądze "bo fstyt pszed somsiadem".
@@WymiataczPlays ja już zaczynam płakać bo zachciało mi się młodszego i "pewniejszego" samochodu. A miałem zafirę A z 2002r za 3700zl zrobiłem nią 80tys w 3lata i oprócz eksploatacyjnych rzeczy jak olej, klocki tarcze i rozrząd nic nie wymieniałem... Ale całkiem w końcu zgnił 🤣
Mój zakup: pierwsze autko thalia 1.4 gaz Handlarz: Autko igla, lakier jak to lakier na te lata trzyma ryski są- zrobiony rozrząd wszystkie płyny itp oki. Nagle po 2 miesiącach: pasek ryczy jakbym miał robić znowu rozrząd, autko igla sprawdzone przez „handlarza i mechanika” igla stan jak na swoje lata. Pojechałem do znajomego mechanika- i nagle do roboty: sprzęgło, masa ( mimo ze naprawiana była ) działała 30 minut od zakupu, nagle koła krzywe. Sworzeń pęknięty. ( ale komputer nie wykazywał kompletnie nic )
AUTO DLA WIDZA Szkoda mi ofiar tych historii i z pewnoscią jest ich znacznie więcej. Reanimacja komisu aut używanych by M4K z pewnością zmniejszyłaby ryzyko zakupu 👍
Mój zakup Renault Megane I w roku 2008. W dniu zakupu (po zakupie oczywiście) tankowanie LPG niemożliwe - rozkompletowany port do tankowania. W świetle dziennym stwierdziłem ślady po paście polerskiej, a miesiąc później różnice kolorów przodu i tyłu. Podczas prac mechanicznych *wymiana poduszek silnika) stwierdzono uszkodzenie sanek. Podsumowując - problem z korkiem wlewu gazu, różnicy kolorów i uszkodzenie sanek = auto po wypadku. Co najlepsze, auto zabrałem przed zakupem do stacji diagnostycznej - mechanik stwierdził auto sprawne.
Przez takich handlarzy mi jest ciężko w tej dziedzinie bo ja kupuję auta w Polsce staram się je poprawić i sprzedać z zyskiem ale ludzie jak dzwonią i słyszą że zajmuje się handlem automatycznie przekreślają zakup przez takich właśnie handlarzy co narobili złą opinię i w sumie się trochę nie dziwię bo robią na sztukę wycinają katalizatory albo jak kupią tak sprzedają nie ważne że kierownica potasmowana itd
Nie każdy auto handel jest taki sam. Dlatego trzeba dokładnie sprawdzać auto przed zakupem. A klienci typu jak kupowałem to nie widziałem porysowanej felgi, albo nie sprawdziłem czy klima działa to powinni mieć pretensje tylko do siebie. Zresztą jeżeli ktoś od handlarza kupię auto poza komisem, sprzedawca kombinuje z fakturą i pewnie jeszcze na niego robią opłaty to tylko idiota kupiłby taki samochód
Chciałbym zobaczyć jak Michu robi z widzem "zakup kontrolowany" auta
To by był sztos 👍
Sprzedający by usnoł jakby zaczął mu pierdolić swoje wywody
Byłoby spoko ale nie zrzynajmy pomysłów tak jak to robi pewna telewizja. Chyba, że odbyłoby to się w innej formie. Bardziej „autorentgen” przed zakupem.
Taka seria by się przydała
Tego dnia nie działałyby wszystkie warsztaty, telefony, mechanicy byliby pozamykani. Wojsko na ulicach, brak paliw na stacjach i zakaz wychodzenia z domu w którym jest brak prądu.
Ja kupiłem kiedyś malucha, miał być w dobrym stanie tak mi powiedziano a jak nim wracałem do domu to w trakcie jazdy siedzenie na którym siedziałem spadło na asfalt.Cały latałem na tym siedzeniu,to były najgorsze sekundy mojego życia dobrze że pas mnie trzymał.Kolega co jechał za mną, powiedział że z auta iskry leciały na 2metry do góry..
Pamiętam jak wydałem 70zł i trafiłem na diagnostę z prawdziwego zdarzenia dzięki czemu zaoszczędziłem 40 tysięcy. Bo oczywiście emocje już były grane.
/Super Czuwaj!
Kupiłem KiA Venga w salonie Toyoty , auto krajowe. Po pół roku jeżdżenia byłem wkurwiony bo musiałem dołożyć i wymienić kilka rzeczy (przewody hamulcowe, amortyzatory, poduszkę pod silnikiem itp.). Po tym filmie już wiem, że jestem szczęściarzem.
Witam, pamiętam jak kupowałem swoje pierwsze auto, było to daewoo lanos 1.6 w gazie, auto nie było drogie bo na tamte lata kosztowało mnie jakieś 3,5 tys zł, auto od samego początku nie odpalało na benzynie, właściciel zapewniał mnie, że wystarczy wymienić pompkę paliwa w zbiorniku i wszystko będzie ok. Jak się później okazało było o wiele gorzej, ponieważ do wymiany była również listwa wytryskowa bo wtryski lały, auto zaczęło odpalać na benzynie, ale dalej nie dało się jechać na tym paliwie, a to był dopiero początek moich problemów. 2 tyg po zakupie okazało się, ze do wymiany jest uszczelka pod głowica ponieważ z auta zaczął znikać płyn chłodniczy, a auto zaczęło dziwnie kopcić na kolor biały. Po zdjęciu głowicy okazało się, ze silnik miał kolizje bo większość zaworów była wygięta, a prowadnice zaworowe były ukruszone. Cala naprawa kosztowała mnie około 2,5 tys zł. Po około 3 miesiącach pojechałem na przegląd tego auta i tam okazało się, ze papiery na butle, które dostałem od właściciela nie były od butli, którą posiadało auto, mało tego butla była już nie ważna kilka lat. ( wtedy nie wiedziałem, że butla posiada numery ) wymiana butli wraz z montażem tys. zł. Następnie po około roku z auto zaczęły odpadać progu, jak się później okazało, progów w tym aucie już dawno nie było, blacharz któremu oddałem auto wyciągnął z tych progów kilka kg szpachli oraz 2 pary jeansów i trochę pianki montażowej, cala naprawa kosztowała mnie wtedy 2 tys. zł. jak można się spodziewać to nie koniec problemów, ponieważ ktoś z tego auto wyciął całkowicie tylne podłużnice i auto trzeba było zezłomować, ponieważ stanowiło duże zagrożenie tym bardziej, że w bagażniku woziłem butle z gazem. Za złomowanie auto dostałem 500 zł. Jakiś czas po tym spotkałem znajomego, który znal tych gagatków, którzy sprzedali mi to auto i powiedział mi, że jakieś 2 lata temu wyszli z więzienia. Teraz ktoś mógłby sobie zadać pytanie jakim trzeba być tępakiem , aby kupić takie auto, ale wtedy miałem 18 lat, pojechałem sam po to auto, zaraz po tym jak zdałem egzamin na prawo jazdy i byłem podjarany, nie znając się kompletnie na motoryzacji. Wtedy byłem za młody, aby to ogarnąć, że ktoś może zrobić cos takiego, normalnie nie chciałem w to uwierzyć, że można być takim chu*jem.
W Hiszpanii komis jak sprzedaje samochody daje gwarancję na rok czasu .A także po przejechaniu 1000 kilometrów możesz go zwrócić.Takie jest prawo.Kilometry są wpisywane do dowodu rejestracyjnego i systemy.Dowod rejestracyjny jest jeden na cały okres użytkowania pojazdu razem z tablicami
A u nas oszuści handlujący autami wmawiają ludziom, że to oni sami chcą kupować oszukane auta i to ich wina, że handlujący fałszują przebieg i sprzedają uszkodzone auta i z polepionym stanem technicznym. Może wtedy mielibyśmy większą sprzedaż nowych aut i mniej złomów na drogach.
To by w Polsce działało jak bezpłatna wypożyczalnia samochodów ;)
No to teraz sobie wyobraź ze jesteś handlarzem i dostajesz 10 raz z powrotem to samo auto, nic na nim nie zarobiłeś i ma 10k przebiegu więcej. Super sprawa, co?
@@DominikDC Bo w Polsce to są cwaniaki żeby tylko kogoś przekręcić bez konsekwencji
@@DominikDC Nie do końca bo oferowane samochody są 2-4 letnie i najpierw trzeba zapłacić za samochód.
No cóż. W końcu mało kto, kupując samochód prywatnie, jest ekspertem w dziedzinie, albo przynajmniej się na czymś zna. No i faktycznie emocje mogą przyćmić rozsądek. Zwłaszcza, kiedy się kupuje pierwszy samochód. Samochód, którym aktualnie jeżdżę, jest moim siódmym. Za pierwszym razem wiedziałem, że kupuję gruza. Kolejne były coraz lepsze. Co ciekawe, już przeglądając ogłoszenia wybierałem egzemplarz, który chcę kupić. Mimo tego ani razu jeszcze się nie naciąłem. Kto wie, może mam jakiś dodatkowy zmysł 😁Raz się zdarzyło, że nie kupiłem samochodu, który oglądałem. A to dlatego, że był dość mocno skorodowany, o czym sprzedający nie raczył poinformować ani w ogłoszeniu, ani w rozmowie telefonicznej. No ale faktycznie warto jest poprosić kogoś, żeby asystował w zakupie. Ja zawsze brałem kolegę, który o samochodach wiedział bardzo niewiele. W sumie to wiedział tylko, jak zatankować, odpalić i prowadzić. Ale, jako ten niezainteresowany, skutecznie gasił moje emocje i zawsze zauważył więcej mankamentów, niż ja. Nie to, żeby mi przeszkadzały drobne przycierki na zderzaku, czy innych elementach. Ale sprzedający nie musiał o tym wiedzieć i były to argumenty do zbicia ceny. Stacja kontroli pojazdów, czy serwis? Jak najbardziej. Korzystałem z tej opcji. Gdyby mi sprzedający odmówił takiego sprawdzenia samochodu, to w tym samym momencie bym mu podziękował za poświęcony czas i się pożegnał. Kiedy po samochód trzeba się wybrać gdzieś dalej, warto jeszcze przez telefon o to spytać. Jeśli sprzedający odmówi, to ja już bym się po ten samochód nie wybrał...
A tak na marginesie. Jeden ze sprzedających, kiedy spytałem o możliwość sprawdzenia samochodu w stacji kontroli pojazdów, spytał, który z nas za to zapłaci. Powiedziałem, że jeśli nic poważnego nie wyjdzie i go kupię, to ja. A jeśli wyjdą na tyle poważne mankamenty, że nie kupię, to on. Przyznaję, że z mojej strony było to zagranie psychologiczne. Bez wahania się zgodził. Oznaczało to, że jest pewny samochodu, który sprzedaje. Chwila zawahania by świadczyła, że coś chce ukryć i się boi, że to wyjdzie przy przeglądzie...
Nie mam prawa jazdy, nie znam się na motoryzacji ale uwielbiam ten kanał ;)
ciesz się, więcej w kieszeni
@@czester9991 jak się żyje w większym mieście to spoko. Na zadupiu bez auta to jak bez ręki, czy w tym przypadku trafniej, jak bez nogi
@@paskudztwoludowe6188 aaa to fakt
Kurczaki.Ostatnie moje auto w Polsce. Berlingo z przebiegiem ponad 200 tysięcy. Trochę sie bałem więc poprosiłem sprzedawcę o zgodę na wyjazd do serwisu tzw kontrola przed zakupem. 150 pln. Opinia jest ok i po krótkim czasie problem,problem i problem. Dziękuję za takich płatnych specjalistów
Znam tę sytuację, smutne że ludzie chcą coś kupić a drugi człowiek bez żadnego problemu chce oszukać.
Kupowałem dla siebie 4 auta i nigdy nie miałem problemów po zakupie teraz wiem ze jestem szczęściarzem 😂
chyba, że się nie znasz, albo co gorsza wydaje ci się, że się znasz- taka możliwość też istnieje 😄
Kupiłem motocykl od handlarza, pierwszy więc zakup wyglądał mniej więcej jak zakupy w lidlu. Żeby go doprowadzić do stanu używalności musiałem dołożyć 1/3 kwoty zakupu. Tak, że tego nie polecam zakupu od handlarzy, bo kupują kota w worku i potem go sprzedają.
@@piotrek9005sc Są handlarze, u których nie kupisz siary, ale tanio nie będzie nigdy
Nie szczęściarzem tylko myślisz
@@TryHackX jak obsługuję od parunastu lat przyszłych i obecnych właścicieli samochodów to pojęcie klient "ma kasę" często oznacza różne rzeczy.. ;-)
Jezu jaki wartościowy kanał. Jestem nowy w tematach motoryzacyjnych, właśnie kupiłem Vectre C 1.9 CDTI 120 koni, jako moje trzecie w życiu auto. Cały czas się doszkalam, oglądam filmiki, bo chciałbym go zrobić na cacy z jakimś ładnym, lekkim tuningiem. Zaczynam zaczynać rozumieć o co chodzi w tej całej motoryzacyjnej retoryce. Dzięki za content!
14:50 w ogole trzeba byc dobrym lbem, zeby brac kredyt na uzywany samochod wiedzac, ze jest ciezko z domowym budzetem....
Zastaw się a postaw się
To dotyczy praktycznie każdego kredytu konsumenckiego. Wyjątkiem jedynie może być mieszkanie lub dom, bo mieszkać gdzieś trzeba, a nie da się kupić tanio domu.
Samochód działający i jeżdżący można kupic praktycznie za dowolną kwotę.
Krotki temat, jak sprzedajacy nie zgadza sie na wizyte na skp, to odpuszczam. Kiedyś pojechalem ogladac lagune 1, to nylo gdzies w 14r. Ostatni wypust, polifotwa, benzyna, auto znane, dawny sasiad tescia byl właścicielem, ale jakis tam pociotek odkupil to auto i chcial na nim zarobic. Przebieg byl nieduzy, prawie 1 wlasciciel, daleko nie ma - jade. Wszystko fajnie, silnik ladnie gega, wydech pierdzi, w srodku ok, po za niedzialajaca jedna szyba (el), z wierzchu w miare, ale jedno nadkole widac bylo spaprane bo purchle wychodziły, reszta czysta. Mowie, jedziemy na skp, ktore bylo oddalone o moze kilometr, nawet nie, to bylo "panie ja nie mam czasu zeby sie gdzies wloczyc, zabieraj pan albo kto inny wezmie, nigdzie nie bede jezdzil" 🤣🤣🤣 odpuscilem.
Scenic kupiony w DE na handel za około 1000 euro.
Z zewnątrz ładny. Na miejscu na podnosniku okazało się, że ma prawie cały wydech nowy, nowe zacisk przednie, albo regenerowane. Nowe Tarcze, nowe klocki, pół zawieszenia nowe. W schowku faktury z ostatnich 2 lat na ponad 2.000 euro za naprawy. Turbo i EGR też świeżo wymieniane. Świeżo po wymianie oleju i filtrów. No niemożliwe, że ktoś to sprzedał. Przyjechał kupiec, akurat znajomy. Jazda próbna. Wszystko ok, bierze. Auto zarejestrowaliśmy. Wsiadł pojechał. Po 11km stanął. Zatarł się któryś z cylindrów, wał chyba też (nie pamiętam dokładnie). Naprawa nie opłacalna. Na nasz koszt wymiana słupka... Chyba zatrudnimy jasnowidza.
genialne Michu dajesz dalej!!!!to jest obłedne! i nalezy ludzi edukować .i ostrzegac szkoda ze nie mozna podac danych tych madrali co wciskaja trumny.
Historia z Tczewa i mondeo. Przypomina mi historie moją z Focusem mk2. Auto skończyło na lawecie z rozwalonym silnikiem. Mechanik za niego dał mi grosze, bym miał na zamontowanie gazu w kolejnym na który musiałem wziąć kredyt. Forda mogłem naprawiać, ale nie mogłem na niego patrzeć i wsiadać z lękiem co teraz padnie. Ogólnie straciłem jakieś 15 tyś i jeszcze musiałem wziąć kredyt na nowego. Samochód niby od kolegi kupiony, zauroczenie totalne i kłopot totalny.....
W zeszłym roku kupiłem Vectre, przejechała dokładnie 450 km po czym silnik sie rozpadł po włączeniu tempomatu. Sprawa nadal w sądzie, gdyż wadliwa okazała się nieumiejętna wymiana rozrządu przez "mechanika" sprzedawcy.
Najciekawszą za to historią z zakupem samochodu był zakup Forda Pumy, po pół roku i wladowaniu w auto ponad 10 tyś, najeżdżając na studzienke kanalizacyjną urwało sie tylnie zawieszenie a dokładnie, jak sie okazało belka była od środka tak skorodowana , ze sama siebie zjadała ale z zewnątrz pięknie oczyszczona. Tutaj nie udało sie nic zrobić, auto poszło na szrot bo naprawa całego podwozia była niemożliwa, gdyż belką odłamała sie od podwozia z jego częscią.
+ komentarz dla zasięgu. Niech leci i świeci. Pozdrawiam!
Jak Cię handlarz wydyma to pół biedy, mnie mój ojciec załatwił. Mieli na warsztacie gdzie mój tata jest lakiernikiem Peugeota 406, 2.0 HDI, sedan 2000r polift jak z filmu taxi 3. Bardzo ładny, bogato wyposażony i miał to być mój pierwszy samochód. Służył jako auto zastępcze i miałem za niego dać 2500zł. Zawsze mi się podobał ten model to mówię, że obejrzę. Mój tata bardzo go polecał, że dofinansowany, po remoncie, po konserwacji, ocynk, silnik igła, tylko szyba kierowcy na kiju bo podnośnik umarł.
Zaufałem ojcu, nie sprawdzałem dokładnie i kupiłem. Szyba kierowcy okazała się źle wciśniętą wtyczką i tyle z dobrych wieści.
Climatronic nie działał, nieszczelny układ, nie robiłem, bez klimy można jeździć. Dwumas po miesiącu zaczął dzwonić, tylne zaciski tarcz stały dęba i chamował tylko przód, łożyska mcpersonów do wymiany, wszystkie amortyzatory na wykończeniu wyszło po pierwszym przeglądzie, zgnita podłoga bagażnika, dziura pod kołem, pleśń w bagażniku, turbo pluło olejem, nieszczelny dolot, do wymiany końcówki drążków i łączniki stabilizatora. Słuchaj Michu, kupiłem go za 2500zł, zakochałem się w nim i wpakowałem w niego 10 000zł między innymi opony, rozrząd, sprzęgło, kompletne zawieszenie, wszystkie tarcze, klocki, zaciski tył, naprawa podłogi bagażnika, wydechu, OC przez 2 lata i zrobiło się 10k.
Pół roku po wymianie rozrządu, rozrząd strzelił. Sinik kaput. Warsztat nie uznał gwarancji bo części ja dostarczyłem, a producent rozrządu nie uznał bo pewnie warsztat popełnił błąd. Już miałem dość, zezłomowałem za 700zł i odzyskałem 400zł z ubezpieczenia. Te 3 lata z tym samochodem nauczyły mnie, żeby nie ufać nawet rodzinie, pokłóciliśmy się i od tamtej pory nie ufam mu z żadnym samochodem i nie biorę niczego co poleca oraz nauczyłem się, żeby nie kupować samemu części, tylko pozwolić działać warsztatowi.
Dziękuję.
Miłość jest ślepa.
Super odcinek, Michał rób tak dalej! Dobra robota:)
ps. Chudniesz w oczach, szacun! Mocno kibicuje!
Car Vertical lub chociaż stacja to podstawa, nie ma co załować, lepiej mieć spokojną głowę. Sam tak zrobilem i dzięki temu robię w aucie tylko podstawy. Pozdrawiam Michu i całe M4K
Warto też dodać że stacja diagnostyczna nie jest zawsze do końca wiarygodna bo handlarze w swojej okolicy mają tam już swoich znajomych ludzi i jak robią często u nich przeglądy choćby na siłę to taki diagnosta nie będzie zamykał sobie drogi do zarobku.
Zależy od człowieka ale tak, racja
Zgadza się. A jak ci już handlarz proponuje miejsce na danej stacji to jest pewne że tam dokonuje przeglądów po ściągnięciu zakupie auta. Towarzystwo się wtedy zna i prawdy ci nie powiedzą co do stanu auta.
Ja z kolei mam odwrotna historie. Pojechałem z Gdańska do Lublina oglądać Mondeo mk4 2.5t. Auto z salonu wzięte na firmę a potem wykupione. Faktury są, robione na czas. No bomba. Zajeżdżamy, faktycznie auto ladne. Przyszedł pan z którym rozmawialiśmy przez tel (pracownik firmy), powiedział ze zajmuje sie sprzedażą tego auta bo sam zajmuje się sprzedażą aut (Pierwsza flaga). Oczywiście na żywo jakieś tam drobne mankamenty. Miernik w łapę a tam prawe drzwi 2500. No trudno - znegocjujemy cenę a drzwi się wymieni. Przechodzimy do tematu faktur - faktycznie sa ale za okres leasingu, potem dziura na pięć lat. No trudno. Przechodzimy do ceny - auto stało za 39. Zaczynamy grubo - 33 tys i bierzemy. Staje na 35. Po czym gość wyskakuje ze na umowie wpisujemy 20 tysięcy, a jak chcemy pełna kwotę to 38 bez negocjacji. . No i tu moja żona twardo mowi ze nie ma takiej opcji. Zawróciliśmy się na pięcie i do Gdańska z powrotem.
Skończyło się tak ze kupiliśmy obok w redzie meganke 3 2.0t. Państwo w średnim wieku odrazu zaznaczyło że auto było pukniete, pokazali zdjęcia. Żadnego kombinowania z kwota na umowie. Do tego między oględzinami a podpisaniem umowy pan wymienił strzelające Ograniczniki drzwi. Prawie trzy lata jeździmy i auto jest super.
Michu, małe sprostowanie - PCC nie wynika z tego, że auto jest uważane za towar luksusowy, od tego jest akcyza. PCC to podatek od czynności cywilnoprawnych i dotyczy każdej umowy na kwotę powyżej 1000PLN chyba. Więc jak sprzedasz sąsiadowi jako osoba prywatna chrustu za 1000 PLN (i zrobicie to oficjalnie, z umową) to też musicie zapłacić PCC (pomijam tu kwestię tego, czy jest to do wykrycia i po co w ogóle robić to z umową).
Nie wiem czemu nadal subskrybuje ten kanał
Musze podziękować za wszystkie filmy, jak kupować samochód używany. Jeden z autohandli w mieście. Młode chłopaki zachwalali samochody, cuda nie widy, ale rozsądek na bok. Samochód dla matki, oczywiście u niej zakochanie w jednym modelu. Mimo tego, że przyznaję się, dupa ze mnie nie mechanik, ale wmawianie człowiekowi, że nie bity, a ani jedna linia się nie zgadza to trzeba być ślepym. Grzecznie podziękował, znalazł inny. Samochód potem na zdjęciach pokazany znajomemu mechanikowi. Cena 13 tyś, wycena mechanika, że może by go zabrał za 1000 max 2000. Więc 10 tyś lekko by była wtopa. Od siebie mogę dodać, nawet nie wyłączyć emocje, od razu przy zakupie auta podchodzić, że sprzedający chce cię oszukać. Jak wszystko będzie ok to człowiek się mile zaskoczy chociaż. Koniec końców kupiony od prywaciarza peugeot 207, małe miejskie autko za 12 tyś. 0 problemów do dziś po 3 miesiącach.
Ludzie narzekają na auto-handle, a prywatni własciciele robią nas w ciula jeszcze bardziej, bo dobrze znaja swoje auta i potrafią ukrywać ich wady.
Poza tym - kłamią. 2 lata temu chciałem kupić auto od pierwszego własciciela (4 letni VW Tiguan). Właściciel zarzekał się, że auto w super stanie, bezwypadkowe. Wykupiłem raport, a tam dwie szkody za połowę wartości auta. Uszkodzone z kazdej strony - później do kłamczuszka zadzwoniłem i przyznał się do tych szkód. Ale auta i tak nie wziąłem, bo oczywiście kłamczuszek bagatelizował szkody, mowil, że źle byly wycenione itd.
Mówiąc o pierwszych samochodach. Może się nie daliśmy oszukać ale było blisko. Tata znalazł mi na pierwszy samochód toyotę yaris I z silnikiem benzynowym, w opisie było że auto nie odpala. Tata stary mechanik stwierdził, że jedziemy pewnie jakaś pierdoła. Auto na zdjęciach wyglądało dobrze, nie było widać rys ani żadnych wgnieceń. Pojechaliśmy już z lawetą. Na miejscu auto okazało się już nie takie piękne. Zanim właściciel przyjechał zdążyliśmy przejrzeć progi w jakim są stanie, i wszystkie szczeliny. Było widać, że moglo być bite. Ale jak na pierwszy samochód nie jest źle. No ... dopóki nie próbowaliśmy odpalić. Kręcił ale nie odpalał. Więc tata starym dobrym sposobem na plaka, uruchomił silnik. Od razu było słychać, że silnik zajechany wszystko klekotało. Na szczęście nie zdecydowaliśmy się na zakup bo pewnie remont silnika przekroczyłby wartość jeździła. Tylko koniec historii jest taki, że jak tylko odjechaliśmy, ogłoszenie zostało zmienione. Zmieniła się cena oraz opis. Auto po naszej wizycie zaczęło odpalać
Fajny odcinek, warto sobie zapamiętać mądre słowa o emocjach. Moim zdaniem warto też zauważyć, że nie zawsze problemy po zakupie to wina autohandlu - mówię to jako osoba która na wymianie poczciwego Pasata b5 na b7 straciła ponad 20 tyś zł... Czasami jest to po prostu pech, kwestie typowych usterek danego auta... My sami musimy wiedzieć na co się piszemy więc emocje na bok, wiedzę trzeba zdobywać o tym co chce się kupić a i warto schować polskie podejście "zastaw się a pokaż się". Np mam kumpla który miał na pierwsze auto w życiu do wydania około 30/40 tyś zł mógł celować w niezłe używane samochody. Kupił nową Dacie, z perspektywy czasu to był genialny ruch. Zawirowania na świecie dały mu to, że dziś sprzeda Dacie niemalże po cenie zakupu a ja spłacam kredyt na auto którego już nie mam... Pozdrawiam wszystkich i dzięki M4K za odcinek mam nadzieję, że chociaż jedną osobę uratuje to przed takimi wtopami jak moja czy innych...
Pierwszego auta mogłem szukać w teorii w podobnych kwotach i... kupiłem Peugeota 306 1.4 LPG poniżej 3 tys. Nie żałuję 😀
Znajomy natomiast wziął kredyt, kupił "gablotę" i na dzień dobry wrąbał się w wymianę wtrysków
Wszyscy psioczą na ASO i powiem tak- byłem w tej grupie jeszcze rok temu póki nie poszedłem za głosem serca żeby znaleźć pracę w jednym z ASO marki premium by robić coś zwiazanego ze swoimi zainteresowaniami. Prosty przykład, Pan z Warszawy przyjeżdża na sam zachód Polski sprawdzić w sobotę Vito 639 za 70k zł. Egzemplarz z górnej półki cenowej w swoim roczniku i wyposażeniu. Pan najpierw auto obejrzał sam i zajarany przyjechał do nas, dwie godziny, 900zl i szybkie sprowadzenie na ziemię, auto było po prostu trupem. Zdecydowanie dobrze wydane pieniadze i każdemu polecam coś takiego.
Fajnie jak by więcej tego typu filmów wjechało:)
A ja 4 lata temu kupilem mazde 6 2009r, ceny wahały się od 2800 do 3800 euro a jedna byla za 2100, nabyłem wlasnie tą.
Zabralem do mechanika sprawdził wymienil pompe rozrząd kilka drobnych pierdolek skasowal niecaly 1000. Suma sumarum wyszla 3000 i smiga do dziś jak szalona.
ŚWIERZA SPRAWA!
Szukaliśmy ze szwagrem Nissana qashqai'a, dla mojej siostry (jego żony). Zjeździliśmy w huk miejsc. Nie wiem z 30-40 samochodów obejrzeliśmy. Bardzo dużo śmietników, kilka średnich, godnych uwagi 2 (+jeden fajny, ale niepewny, coś było z nim nie tak ale nie wiedzieliśmy co, coś śmierdziało, bo dosłownie był idealny, zbyt idealny) Region w którym szukaliśmy to Pomorskie, Zachodnio pomorskie i Warszawa +okolice. W końcu kupiliśmy pod Warszawą. Na razie (odpukać w nie malowane) wszystko jest okej. Powiem wam, że ogólnie jest dramat, żeby teraz coś kupić na prawdę fajnego... Ja jestem od pewnego czasu "idealistą". Na prawdę wertuje te samochody bardzo dokładnie, do tego stopnia, ze już pod koniec to tymi nissanami rzygałem ;p No ale co zrobisz... W swoim życiu naciąłem się dwa razy. Raz audi a4 (po zakupie, gen. remont silnika) i ostatnio opel corsa 1.3 d 2008r ale to wiedziałem że to jest mina, no ale cóż. Kupiłem go za 1000zł z pełnym bakiem :P Zrobiłem w nim wszystko, na dzień dzisiejszy wydałem całościowo na niego ok. 10k
Kupiłem e39 530i, mpakiet itd. w 2012r
Okazało się, że było anglikiem. Po wizycie u mechanika okazało się, że zegary są od przedlifta. Po zmianie zegarów pokazała się choinka. Brak poduszki w kierownicy, mnóstwo błędów. Ogólnie włożone około 15tys. żeby auto jeździło...
Michał widzę że zbijanie mandzuri idzie super, wyglądasz extra, a mam też nadzieję, że zdrówko poszło wiele leveli wyżej. Moj mąż jest diagnostą i mechanikiem i też nie może pojąć tego co się wyprawia tzn. że ktoś podbija totalny szrot. walczy z tym i wiele razy musiał odmówić przeglądu, to jest jakiś cud że jeszcze istnieje w branży. Pozdrawiam i jako żona mechanika i diagnosty pozdrawiam i dobrą robotę robisz. Pozdro
Kupiłem z ogłoszenia, używane, będące już ileś lat w kraju auto rok temu. Przejechałem się, sprawdziłem w warsztacie u obcego człowieka (żeby mi nie słodził), spisałem umowę na pełną kwotę, ale po fakcie i tak miałem strach jak cholera :) Pierwszy miesiąc nasłuchiwałem czy nic podejrzanego się nie dzieje. Każdy drobiazg rozbudzał wyobraźnie. Po jakimś czasie zauważyłem trochę więcej niż opowiedział pan właściciel, ale nie są to jakieś poważne mankamenty. Auto jeździ prosto, hamuje prosto, skręca bez niespodzianek, nie kopci, nie wydaje podejrzanych dźwięków. Powoli usuwam zauważone drobiazgi. Chyba się udało, ale co się człowiek naprzeżywał... :)
to mam podobnie, choć może nie do końca, kupiłem rok temu colta - pierwsze auto - po miesiącu już pierwsza stłuczka, nie z mojej winy, zderzak przedni uszkodzony, i przy okazji wyszło że belkę mam do wymiany, kratkę od wentylatora, uszkodzony zbiornik płynu chłodniczego, klima nie działa, auto na bok zjeżdża (tu akurat wina kół, nie wiem jak do tego doszło ale strasznie pogięte były i mi wulkanizator je klepał i już prosto jedzie)
OC kupione z linku ,super sprawa.
GORĄCO POLECAM
Koszt obniżony do poprzedniego o 40%
Fajnie
Pozdrawiam
Auto dla wida! Pozdrawiam i dziękuję za te kilka lat naprawdę świetnej roboty :)
Super odcinek. Aż miło się słuchało. Coś człowiek się nauczył
Każda moja wizyta w komisie skończyła się obróceniem na pięcie. Wystawione renault Megane w gazie takie piękne, niebite. Ostatecznie musiałem wydać kilkaset złotych na raporty zanim znalazłem samochód zgodny z opisem. I to od prywatnego właściciela. Tak się szanuje klienta w Polsce.
Kiedyś kupiłem auto oczami, poszedłem do komisu rzuciłem okiem, wsiadłem, odpaliłem auto i rzuciłem kasą na stół, nawet się nie przejechałem. Auto znalazłem na otomoto, więc już jechałem zamiarem kupna. Po tym, jak emocje przeszły, musiałem wymienić, akumulator, opony, przegub i auto latało dwa lata, po czym mi się znudziło i go sprzedałem. Fart i tyle🙃
Dzwonie za autem ( handlarz ) , rozmawiam z dziadkiem 😆 przez telefon cytuje , Panie lać paliwo - jeździć " wypytuje o stan techniczny ,blacharski itd gdyż mamy 500 km do typa a auto podoba się kumplowi , umawiamy się, jedziemy , na placu nie wychodzi do nas dziadek tylko ABS w kapturze , po wstępnych oględzinach, dach przerysowany , głowica grała jak sieczkarnia ,brak katalizatora , dziękujemy za pokaz tego czegoś i pytamy o zwrot pieniędzy za trasę gdyż zostaliśmy wprowadzeni w błąd , słyszymy tekst " ja tu kur.. salonówek nie sprzedaję " , po " nauce " szukam aut tylko z rąk prywatnych i do 200 km od domu , jak na razie kilka aut nabytych i nie doszło do oddania auta czy spotkania w sądzie. Zakup auta obecnie to dosłownie totolotek, trzeba na prawdę się przyłożyć przy ogledzinach.
Jakoś trzy lata temu napaliłem się na fajną mazdę za okolo 30tys.z dolnego Śląska wybrałem się są w pomorskie,auto miało być idealne,zdjęcia wysyłał,filmy kręcił itp.poł dnia trwały oględziny gość chyba miał mnie dość 😂,w końcu kupiłem. Droga powrotna,pod Szczecinem krótki postój,auto nie chce zapalić 😱,po kilkunastu próbach zagadała Madzia,ale nagle kontrola silnika 🤗do kompletu...
Telefon do właściciela, powrót kolejne 200km po zwrot pieniędzy. Ufff,zawsze piszcie prawdziwą kwotę na umowie. W plecy byłem zbiornik LPG i stówkę na paliwo, gość jeszcze do przodu był🤭
Ja się trochę nauczyłem w temacie oględzin przed zakupowych na podstawie książki i filmów Jacka Balkana.
Prawda jest taka że kupując używany wózek zawsze trzeba dołożyć czasem mniej czasem więcej z reguły więcej ale nie wymagajmy żeby auto np.15 letnie było tak idealne jak z salonu.
Ja już z 8 lat temu skorzystałem z usługi firmy autotesto. Pojechał specjalista, sprawdził auto i dostałem raport, który miał z 40 stron.... Dzięki temu nie utopiłem 25 tysięcy. Niedawno poleciłem to znajomemu, wydał kilka stówek i dzieki temu zaoszczędziliśmy czas a wyjazd po auto był już tylko formą finalizacji transakcji :)
Fajny i wartościowy odcinek. Można się wiele nauczyć i nie trzeba za te nauki zapłacić grubych tysięcy. Pozdrawiam.
A co tu jest niby takiego odkrywczego? Zeby sprawdzic samochod u zaufanego mechanika przed zakupem czy wykupic jaki sponsorowany przez wlasciciela tego kanalu pakiet sprawdzajacy? Kiedys, jak nie bylo Internetu, to takie zachowanie nazywano zdrowym rozsadkiem. Dalej jest w cenie.
Kto się nie wbił na minę niech pierwszy rzuci kamieniem... 😄
Czekamy na Auto dla widza👍👍👍👍👍
Nigdy sie nie wbilem na mine , poniewaz samochod dla mnie , kupowal moj przyjaciel mechanik . Oczywiscie nie jest to typowo "polska" przyjazn - co sie przeklada , ze " za pol ceny". I przyjazn przyjaznia , ale ZAWSZE place WIECEJ j niz on mi liczy za naprawy czy ekspertyzy przy zakupie , poniewaz cenie go za profesjonalizm i za rzecz prawie nie wystepujaca w tym srodowisku -- czyli UCZCIWOSC . Oczywiscie przyjazn jest wtedy kiedy dziala w dwie strony . Kiedy dysponowalem wieksza wolna gotowka , pozyczalem Mu kase zeby sobie sprowadzil i zrobil samochod na sprzedaz . Kiedys znowu On naprawial mi samochod do pierwszej wnocy tak zebym mogl zawiesc produkcje na rano do klienta . Zaznaczam ze jestem czlowiekiem oszczednym ale nie glupio chytrym drobnym cwaniaczkiem . Pozdrawiam .
Mam swoje dopiero pół roku, więc jeszcze ciężko mi stwierdzić. Jedynie docisk w sprzęgle się w tym czasie rozsypał, no ale takie rzeczy czasem się po prostu zdarzają, a wymiana kosztowo nie była zabójcza z racji że to już dziadek, bez żadnych dwumasów i takich wynalazków
Kupilem ostatnio zonie po otrzymaniu prawka vw passeratti za 3500 1.9 tdi 90km po 1 tyg wart jest mniej niz przed zakupem obity, porysowane, dozynana skrzynia itd
Mialem zrobic rozrzad ale zastanawiam sie czy warto i czy auto dozyje do wymiany
Wiec uwazam ze bledu nie popelnilem a zrobilem dobrze nie dajac jej swojego i nie kupujac drozszego
Ale mam swoje lata i wiedze swoja i ytberow takich jak ty by zminimalizowac wtope przy kupnie auta
Wiec dzieki Michu za twoja i calego zespolu prace
Michu super odcinek. Potrzeba nagrywać ich jak najwięcej, by przyszli nabywcy samochodu nie dali się nabrać na piękne słówka handlarzy, którzy wiedzą co mają i próbują ten,, złom" wcisnąć kupującym jako perełki.
Ja kupiłem swojego gruza od rodziny który miałbyć ok😂 i włożyłem już w niego x2 cenę auta, tu się sprawdza powiedzenie że najlepiej z rodziną się wychodzi tylko na zdjęciach
Ojp. Pamiętam swoje pierwsze auto jakie oglądałem:) aż się łezka w oku kręci, jak cudnie odmalowany golf 3, tyle że mnie podłużnice interesowały 😁 później dzwonię do gościa i mówię że mogę mu dać maks 4kzł😁 a chciał 8🤣. Tablice rejestracyjne zdradziły co mogło być, wyglądały jak by Micha ram po nich jeździł i prostował 😁. Nigdy nie kupuję aut które są idealne z lakierem, musi być rysa, musi być wgniecenie.
Sprawdzałem, przed zakupem. Qashqai, były robione lewe drzwi, pokazał to miernik. Jak ktoś ma 30 na auto to i 70 zł na sprawdzenie. Warto robić pozdro
Na tyle aut co kupiłem, a aktualnie mam już 18 w życiu, nie miałem żadnej miny. Raz kupiłem od handlarza gruza Clio, wiedziałem że stan jest średni, ale po wyjeździe od niego okazało się że jest jedna poważna awaria. Auto się zaczęło grzać w korkach. Naprawa zakończyła się na szczęście na małej kwocie. Dobrze że to był gruz poniżej 2000 zł, ale gdybym miał kupić u tego pana auto powyżej 20 000 zł, to bym się obrócił na pięcie. Taki samochód kupiłem od rodziny która miała auto praktycznie od nowości, wszystko śmiga do tej pory. Generalnie kupowanie używanych rzeczy wiąże się z ryzykiem, oszusta można trafić wszędzie. Dużo można wywnioskować po zachowaniu sprzedawcy.
Auto dla widza . Więcej takich odcinków bo to nauka na przyszłość
Auto dla widza ;) dobra robota 👍
A ja kupiłem Forda Mondeo mk3 2007 za 5000 i jedyne co zrobiłem to filtry, olej i klocki hamulcowe tył. Tyle, że obejrzałem wcześniej jeszcze 2 droższe i ten najtańszy był w najlepszym stanie
Auto dla widza,pozdrawiam całą ekipę M4K 🖐.
Miałem 7 aut przez 15 lat. Każde od Fiesty po Audi Toyite zawsze brałem na niezalezna diagnostyke. Nie żałujcie tej kasy
Super odcinek auto dla widza
No, z wydaniem zbyt dużej kasy na auto, żeby go potem puścić dalej, to znam temat doskonale niestety. W124 200D, rocznik 1985, mówię piękne autko, kupię, pojeżdżę, troszkę porobię na fest i za jakiś czas można będzie go sprzedać, fajny klasyk. Mhm, tak, jasne. Silniczek wycieraczek nie działało, podświetlanie zegarów nie działało, liczenie przebiegu też nie, zegary były od benzyny a w środku diesel, myślę se może padły lewe zegary, klasyka w tym modelu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy przez ciekawość sprawdziłem VIN. Oryginalnie 2.3 benzyna z automatem, a ja mam 2.0 diesel z 4 biegowym manualem. Dopasowany z tego co było pod ręką co warto zaznaczyć. Później zacząłem bawić się pierdołami, jak niedziałający czujnik poziomu paliwa, klasyczne uszkodzenie w aucie, otwieram bagażnik, zaglądam pod bak, a tam cała szyba rozbita. Faktycznie, prawy bok walony, oryginalnej szyby brak, podgrzewanie szyby również nie działa. Zwróciłem też uwagę, że brakuje silniczka od szyberdachu - co znaczy, że i on nie działa. Prądu w kostce do silniczka w zasadzie też brak. Zawieszenie zrobione na nowo, bo po przejechaniu kilku tysięcy w zasadzie sprężyny, amortyzatory i tuleje wahaczy rozpadły się całkowicie. O konieczności wymieniania przedniej szyby nawet nie wspomnę, bo to akurat widziałem, że szyba jest pęknięta. I tak się uskładało 4 tysiączki na auto, które myślałem, że uda się fajnie zrobić, później koło 10 tysięcy na naprawy wszelakie a wartości auto nie ma żadnej, bo i tak kilka rzeczy dalej czeka na zrobienie, a nie jest to nawet oryginalny 200D. To tak nim jeżdżę, przynajmniej jest niezawodny, w każdych warunkach pali a koszt utrzymania żaden, bo pali tyle co nic. Zrobię go sobie na tyle ile trzeba i u mnie do końca swojego żywota już pozostanie ;)
Mnichu mistrz pozdro z podkarpacia
Michu na insta wysłałem Ci filmik z taką patologią za granicą, ale facet poleciał jeszcze grubiej 😁😁
Mam 4ty samochód, trzy wcześniejsze od różnych ludzi. 3 pierwsze padały po 1 tyg, 2 miesiącach i 2 tygodniach, nie ma co się rozpisywać, katalizator wycięty, tam pompa.. poszedłem po rozum i 4 już kupiłem po przeglądzie, kimś kto ma wiedzę + badanie ja stacji i komputer by zobaczyć błędy. Udało się, samochód jeździ po wymianie części które były do wymiany i od prawię 2 lat spokój.
Lepiej zapłacić komuś kto się zna i ma sprzęt by sprawdzić :)
PCC to podatek od czynności cywilno-p dawnych. Podatek od towarów luksusowych to akcyza. Pozdrawiam
Michu jest dokładnie tak jak mówisz NIE RŻNIJ DZIADA PRZY ZAKUPIE UŻYWANEGO AUTA , bo potem będzie niesmak delikatnie mówiąc.
Każdy samochód jak kupiłem (a było ich już kilka) przed zakupem przechodził ścieżkę diagnostyczna w serwisie producenta. I to bez znaczenia czy było to auto za 10 czy 100 tys zł. Zero problemów i niespodzinek. Dziękuję dobranoc.
"auto dla widza" Pozdro Michu, czekam na kolejną część.
Cześć MICHU. Odcinek jak zwykle syty i bardzo dobrze że się pokazuje co robią ci co sprzedają A potem :BĘDZIE PAN ZADOWOLONY! kurła za 5 zł dadzą se jaja obciąć i to powinien być kryminał. Pozdro da Ciebie i ekipy
2/3 lata temu kupiłem A4 w taki sposób, że aż mi wstyd, bo prawie nic nie sprawdziliśmy.... Ale na szczęście ten samochód to perełka
to nie jest patologia polskiego handlu tylko patologia kupujących auta
Dzieki za wazny temat. AUTO DLA WIDZA. Pozdro!
"ŁAP GOŁĘBIA" 🥰 ulubiona bajka; moje dzieci tego nie zrozumieją !! '84 retro sztos!
Tak się składa że to moja ulubiona bajka z dzieciństwa a aż tak Stary nie jestem bo urodziłem się po 2000r.
Auto dla widza . Z zakupem auta miałem już do czynienia kilkanaście razy albo do rodziny lub znajomych i większość aut jest kombinowana niestety , przy zakupie swojego sprzedający stwierdził że nigdy nie stracił tyle czasu na oglądanie co ja . Ale przynajmniej realnie wiedziałem co muszę zrobić a co opowiadał przez tel ;)
Nie znam się na samochodach, pojechałem więc na stację diagnostyczną w Gdańsku na Siedlcach koło kościoła. Skurwysyny powiedzieli że można brać. Później wyszło że był ostro bity.... To było 12 lat temu a jeszcze mnie trzyma. Stacja jest tam do dziś, polecam na sprawdzenie auta
Panie Michale podatek ccp3 jest od umów cywilnoprawnych. Świetny Odcinek. Pozdrawiam
chyba pcc 3
Jasne że pcc3 🙂
Ach to Mondeo MK4 z 2.0 TDCi jedzące wtryski średnio w 3 miesiące bo sterownik silnika (rozszczelniony) podawał większe dawki wszystkiego. Samochód mojej narzeczonej, wygodny naprawdę fajny, dobrze wyposażony, nawet automat nie taki zły do póki sterownik silnika nie zaczął szwankować, wcześniej "serwisowane" w Nora itp. pierwsza wymiana oleju przeze mnie i gluty motodoktora, głośniejsza praca i stuki... Ucichło dopiero po 2 puszce. A zaczęło się od ponownej wymianie klocków - smar na tarczycy i klockach a w prowadnicach pieprz a droga hamowania 3x dłuższa niż na "starych". Mondeo poszło za 2/3 tysie i od razu Corsa b zawiozła nas po Alfę. Trzeba było dołożyć ale nie aż tyle co handlarz chciał bo zabraliśmy swojego zaprzyjaźnionego, który wypunktował prawie wszystko. 147 w 1.9 po zrobieniu już na wstępie sprzęgła, rozrządu, by była u nas na dłużej gdybym nie pojechał po kolegę z pracy. Strzał w dziub i podłużnice wygięte w h. ... do odratowania ale czasu szkoda było. Teraz obydwoje mamy swoje 147 i poza normalnymi rzeczami jest ok. ... co chcieć od samochodu z 2003r za 4tysie? Jeździć, jeździ, hamuje a, że klakson czasem nie zadziała? ... Trudno. Fakt włożyliśmy już w każdą dobre "drugie" tyle co za nie daliśmy ale co mogę robię sam w duchu zrób to sam. Teraz po 3 latach przyszedł czas na nowe zawieszenie. Części już są ale czasu na zrobienie już nie :-(
Nigdy nie rozumiałem po co brać duży kredyt na samochód? Kupić to na co cię stać a nie pchać się w kredyt na 30 000 żeby pokazać ludziom że niby ma się pieniądze
Przydatny odcinek. Nauka na przyszłość. Pozdrawiam MK4G.👍
Witam wszystkich, napiszę wprost miałem w swoim życiu już dziesiątki aut i jak zaczynałem swoją karierę z autami i eksploatacja, nie myślałem że to co z musu u mnie przeszło do pasji do motoryzacji, dojdzie do sytuacji w której ja klient warsztatu będę podpowiadał co trzeba zrobić, a fachowiec właściciel po 40/50-siątce sporo czasu prowadzi warsztat, będzie prosił mnie klienta o pomoc w naprawie gdzie chodziło że nie mam czasu nie pytałem o cenę naprawy, a facet taką akcję mi od... 😉
Jestem właśnie przed zakupem auta i stan techniczny na razie bez zarzutów. Teraz jeszcze zostaje sprawdzić na podnośniku i nie wiem czy czekać na terminy w warsztacie czy zrobić to na stacji. Bo nie ukrywam, że kilka osób czeka w kolejce aż się zdecyduję. Jest ryzyko, że jak się wstrzymam to znowu mi zwiną je sprzed nosa😂
ja tam wyznaje zasade jak jade kupic uzywke, to z kims, kto nie lubi danej marki, znajdzie w samochodzie wszystko
Tą historia z Mitsubishi przypomina mi moją z Polonezem tyle że bez ojca a też się trochę napaliłem bo mogłem jeszcze spojrzeć bliżej na Peugeot od pierwszego właściciela kilka lat od niego starszego , wróciłem niby do domu bezawaryjnie ale później zaczęły wychodzić mankamenty które ukrył sprzedający a ja głupi nie wiedziałem że to co było na umowie że nie podlega zwrotowi nie jest ważne bo są na to dwa tygodnie . Połowa rzeczy nie działała , część udało mi się naprawić, chłopacy założyli mi nowy pasek rozrządu ale okazało się że mnie oszukał i to była sterta rdzy mimo że go oglądałem dwukrotnie przed kupnem więc jeździłem dopóki nie padła pompa paliwa i cała elektryka. Potem też wyszło że nie było trójkąta ani klucza do kół i że jeździłem na zapasie który miał 20 lat a w bagażniku jedna z czterech pięcioletnich opon miała guza a z tej najstarszej po paru miesiącach postoju zeszło powietrze bo pękła ze starości i musiałem założyć koło z łysą oponą od Fiata znalezione na śmietniku żeby nic nie uszkodzić od stania podparty deskami ale ze nie było pieniędzy go naprawić to za rok go sprzedałem. Co do stacji diagnostycznej to nie było w całej wsi a on był jednym mechanikiem samochodowym na wsi.
Słysząc te historie, czuję, że chyba jako nieliczny miałem farta kupując swoją Corsę C od handlarza który nie cieszy się u nas poszanowaniem... Znalazłem tylko 3 błędy xD Brak dodatkowych kluczyków, 12 letnie opony i brak oleju. Na szczęście do mechanika udało się dojechać. Auto służy do dziś, od ponad roku bezawaryjnie. Pozdrawiam !
Z własnego doświadczenia wiem, że nie można ufać sprzedającemu. Kupiłem samochód dla siebie. Wiadomo, że po zakupie jest pewna procedura, którą wypada przejść, aby być pewnym samochodu, ale ja wierząc sprzedającemu, który przedstawił mi faktury na wymianę kompletnego rozrządu wraz z pompą płynu chłodzącego, zaniechałem tego i po niecałych 2 miesiącach tego pożałowałem, ponieważ zatarła się pompa płynu chłodzącego i zrzuciła pasek rozrządu. Naprawa kosztowała mnie ponad 4 tysiące złotych, ponieważ przy okazji rozebrania silnika, wyszły jeszcze inne kwiatki typu takiego, że to nie był pierwszy raz, kiedy tłok spotkał się z zaworem i znikome aczkolwiek wystarczające ciśnienie oleju, aby nie świeciła się kontrolka ciśnienia oleju. Dodatkowo krzywki na wałku rozrządu były SZLIFOWANE SZLIFIREKĄ KĄTOWĄ, to się w głowie nie mieści, jak można tak zrobić, oczywiście wymiana na używane, bo koszt nowych to 2 używane silniki. Pozdrawiam.
Ja nie wierzę w ani jedno słowo handlarza, kupowałem masę aut dla siebie i znajomych, za każdym razem u handlarza była wtopa (w sensie - auto okazywało się gruzem i nie kupowaliśmy). Teraz jak wchodzę do komisu i handlarz mówi "Dzień dobry" to z tyłu głowy mam "Oho, już skłamał" 😁
A ja kupiłem Astrę G w 2018 która widać na Awatarze za 1900 z 1998 roku, z przebiegiem 570 tys na tą chwilę 720. 2 litrowy diesel, olej leję 0W40 Mobil. Auto dotalo 40 tys zł w bajerach, mechanice, blacharce, wnętrzu. Jedyna astra z Canem z Vectry C i wbudowanym Internetem
Wysłałem właśnie opis mojej historii z opel auto Żoliborz w Warszawie 😀
Ja się wbiłem na minę, ze smutną historią przy sprzedaży. Pan, o kulach, sprzedawał samochód córki, bo Jej mąż zmarł. Auto bardzo dobre, wręcz igła. Okazało się obtłuczone z każdej strony, licznik był cofnięty o 500 000 km, tak o pół miliona. Do dzisiaj, jął myślę o tym aucie, Hyundai i40, to aż mną trzęsie. Jeździłem ponad dwa lata, naprawiając co chwilę, aż sprzedałem i byłem stratny Ok. 25k PLN. Oczywiście sprawa była u prawnika, ale żeby dochodzić swoich praw w sądzie, to trzeba jeszcze więcej pieniędzy zainwestować, a postępowania ciągną się latami. Niby kupujący jest chroniony prawem, teoretycznie, ale faktycznie to jest tragedia. Sprawę, cofnięcia licznika, zgłosiłem na policję, ale Prokurator umorzył postępowanie, bo nie był w stanie wykryć kto to zrobił chociaż w historii auta ewidentnie było widać, w jakim okresie cofnięto i kto był wtedy właścicielem, więc tu widać teorię, jak działa prawo, że powinno nas chronić, a rzeczywistość, gdzie organy olewają te tematy, żeby nie psuć sobie statystyk.
Jak w historii auta bylo widac cofniety licznik to czemu Pan nie sprawdzil przed zakupem?
Może teraz dla odmiany historie osób które kupili stare szroty a zrobili nimi ogromne przebiegi.
Pozdrawiam 🙃
Na Biotad Plus lecimy?
Ja miałem POLO II wpierd*ło 1.3 LPG i poszła na złom z przebieg 500 tyś km teoretycznego bo sprowadzone kiedyś tam buda zgniła a mechanika działała do końca
3 moje auta za grosze (każde skończyło na złomie)
Sejo 900 1999 dwa lata jazdy zero wkładu finansowego (1800 zł)
Hyundai accent 1,3 2000 3 lata jazdy auto w gazie (2200 zł) jedyne co wymieniłem to wachacze z przodu
Panda 1.1 2003 (2800 zł) jeżdżę nią do teraz 1,5 roku jedyne co to cewki i kable na nowe 😀
@@Maksiuu1994 Tanie auto potrafi zaskoczyć 👍
@@Maksiuu1994 Tanie auta najlepsze. Kupujesz takiego gruzika do 3 tysięcy i jeździsz bez przejmowania się o wszystko :D
Prawda jest taka że każdy by chciał kupić auto perełkę które ma tam ileś lat tylko skąd je brać skoro i taka jest PRAWDA nikt ideału używanego nie sprzedaje zawsze ale to zawsze jest coś do zrobienia pozdrawiam i życzę udanych zakupow
Owszem jest, ale tez jest uczciwość. Ostanie poszukiwania samochodu, facet wszystko miał, faktury itp. Ale najważniejsze , uczciwie powiedział, że zawieszenie jest jakie jest i do roboty, alternator też się kończy. I tu jest moja decyzja czy biorę, czy nie, czy negocjować cenę. A nie ja musze wyłożyć kasę na raporty, stacje diagnostyczne, czy nawet na paliwo dla znajomego mechanika, żeby potem okazało się, że próbują mi wcisnąć bombę na kołach. Wiem że przy samochodzie do 20 tyś 100-200 zł to nie majątek, ale jak człowiek ogląda tak już 10 samochód to jednak 5% ceny wyjściowej, to jednak dobra kamerka do samochodu, to jednak 3 prawie pełne tankowania.
Michu mam Sierrę z.90 lat chciał bym widzieć jak ty osobiście jako znawca lokalizujesz usterkę i ja usowasz,auto z lat 90😉pozdrawiam Ciebie Znawców
Samo życie. Passat b7 1.4tsi twincharger zakupiony po "remoncie silnika za 7tys". Po zakupie I i zrobieniu 3tys km wypadł zawór i wpadł do cilindra (w środku zmielone wszystko) . Zakup samochodu 24 200zl remont silnika z nowym słupkiem 17200zl... A najdłużej jeździłem Passatem b3 1.9D. I zafira A która kupiłem za 3800zl (nieco zgnitą) która zrobiłem 80tys przez 3 lata i oprócz oleju i tarcz i klocków auto jeździło.
Ludzie jeszcze będą płakać i wyć za starymi, dobrymi, prostymi autami. W wakacje 2020 kupiłem Poloneza od typowego wydziaranego handlarza za 1500zł. Mój drugi samochód po Escorcie za 400zł który skończył na łosiu.
Lampiłem się w niego maślanymi oczami, ledwo słuchając handlarskiej gadki typa, silnik walił (wali nadal...) panewkami, 2 duże dziury w podłodze... a ja wziałem bez namysłu.
Ponad 28 tysięcy kilometrów zrobione, styl jazdy czasami baaaardzo ciężki, but w podłodze, drift, bączki, palenie gumy, ciśnięcie do v-max, jazda po leśnych i polnych traktach bo ciężko to było nazwać drogami, często holowanie/wyciąganie innych aut i/lub jazda kompletem osób. Psuły się głupoty typu stacyjka lub sprężynki w drzwiach (jakość i precyzja FSO). Skurwysyn nigdy nie klęknął. Nadal jest na chodzie, ale stoi, bo zmieniłem do niego podejście, chcę go zostawić na lata, więc zabieram się (jak pies do jeża) za blachę itp.
Ogólnie beka z ludzi którzy są totalnie w tyłku z pieniędzmi ale na gruza na dojazdy do roboty muszą wydać grube pieniądze "bo fstyt pszed somsiadem".
@@WymiataczPlays ja już zaczynam płakać bo zachciało mi się młodszego i "pewniejszego" samochodu. A miałem zafirę A z 2002r za 3700zl zrobiłem nią 80tys w 3lata i oprócz eksploatacyjnych rzeczy jak olej, klocki tarcze i rozrząd nic nie wymieniałem... Ale całkiem w końcu zgnił 🤣
Dobra wasza, w górę rączki, ale ja nie chce e36. Pozdro. Wierny widz :)
Mój zakup: pierwsze autko thalia 1.4 gaz Handlarz: Autko igla, lakier jak to lakier na te lata trzyma ryski są- zrobiony rozrząd wszystkie płyny itp oki. Nagle po 2 miesiącach: pasek ryczy jakbym miał robić znowu rozrząd, autko igla sprawdzone przez „handlarza i mechanika” igla stan jak na swoje lata.
Pojechałem do znajomego mechanika- i nagle do roboty: sprzęgło, masa ( mimo ze naprawiana była ) działała 30 minut od zakupu, nagle koła krzywe. Sworzeń pęknięty. ( ale komputer nie wykazywał kompletnie nic )
AUTO DLA WIDZA Szkoda mi ofiar tych historii i z pewnoscią jest ich znacznie więcej. Reanimacja komisu aut używanych by M4K z pewnością zmniejszyłaby ryzyko zakupu 👍
Mój zakup Renault Megane I w roku 2008.
W dniu zakupu (po zakupie oczywiście) tankowanie LPG niemożliwe - rozkompletowany port do tankowania. W świetle dziennym stwierdziłem ślady po paście polerskiej, a miesiąc później różnice kolorów przodu i tyłu. Podczas prac mechanicznych *wymiana poduszek silnika) stwierdzono uszkodzenie sanek. Podsumowując - problem z korkiem wlewu gazu, różnicy kolorów i uszkodzenie sanek = auto po wypadku. Co najlepsze, auto zabrałem przed zakupem do stacji diagnostycznej - mechanik stwierdził auto sprawne.
Przez takich handlarzy mi jest ciężko w tej dziedzinie bo ja kupuję auta w Polsce staram się je poprawić i sprzedać z zyskiem ale ludzie jak dzwonią i słyszą że zajmuje się handlem automatycznie przekreślają zakup przez takich właśnie handlarzy co narobili złą opinię i w sumie się trochę nie dziwię bo robią na sztukę wycinają katalizatory albo jak kupią tak sprzedają nie ważne że kierownica potasmowana itd
Nie każdy auto handel jest taki sam. Dlatego trzeba dokładnie sprawdzać auto przed zakupem. A klienci typu jak kupowałem to nie widziałem porysowanej felgi, albo nie sprawdziłem czy klima działa to powinni mieć pretensje tylko do siebie. Zresztą jeżeli ktoś od handlarza kupię auto poza komisem, sprzedawca kombinuje z fakturą i pewnie jeszcze na niego robią opłaty to tylko idiota kupiłby taki samochód