Takich lepiej nie próbować na ferratach. Lepiej zostawić je do mocowania ekwipunku, ale tu też nie jesteśmy fanami takiego rozwiązania, lepiej porządnie spakować odpowiedni plecak: ruclips.net/video/cSma7JFUd0k/видео.html
Nie chcemy głębiej wchodzić w ten temat, bo takie rzeczy trzeba ćwiczyć w terenie, uczyć się ich na odpowiednich szkoleniach. W skrócie - idealną sytuacją jest jeśli nie idziemy solo, a ktoś w naszym zespole posiada linę i umiejętności posługiwania się nią. Można wtedy założyć stanowisko i asekurować osobę z rozprutym absorberem liną lub wycofać się z ferraty zjazdami. Istnieją również awaryjne metody autoratownictwa, choćby z wykorzystaniem węzłów zaciskowych, ale tu postawmy kropkę, bo reszta to już do przećwiczenia.
Witam
Gdzie to tak ładnie nagrane?
czy karabinki firmy "No Climbing" będą pasować? ;)
Takich lepiej nie próbować na ferratach. Lepiej zostawić je do mocowania ekwipunku, ale tu też nie jesteśmy fanami takiego rozwiązania, lepiej porządnie spakować odpowiedni plecak: ruclips.net/video/cSma7JFUd0k/видео.html
A co jeśli zaliczymy lot i absorber się rozpruje. To jak kontynuować przejście z rozciagnietym absorberem?
Nie chcemy głębiej wchodzić w ten temat, bo takie rzeczy trzeba ćwiczyć w terenie, uczyć się ich na odpowiednich szkoleniach. W skrócie - idealną sytuacją jest jeśli nie idziemy solo, a ktoś w naszym zespole posiada linę i umiejętności posługiwania się nią. Można wtedy założyć stanowisko i asekurować osobę z rozprutym absorberem liną lub wycofać się z ferraty zjazdami. Istnieją również awaryjne metody autoratownictwa, choćby z wykorzystaniem węzłów zaciskowych, ale tu postawmy kropkę, bo reszta to już do przećwiczenia.
@@Skalniksklepgorskixdddd
Elo