Oj tak! Pewnego dnia gdy wypadły mi z szafki kubki i zbiłam karafkę zaczęłam kdgracanie kuchni i reszty domu. Ten proces uświadomił mi ile mam zbędnych rzeczy oraz jak łatwo się je kupuje ale ile wysiłku kosztuje pozbycie się ich bo od pstryknięcia palcami nie znikną 🙈🙈🙈
Ale numer! Dziś właśnie założyłam swoją ulubioną sukienkę i postanowiłam,że nie ma sensu trzymać ją na specjalne okazje. Mam ją kilka lat a założyłam ją zaledwie kilka razy, bo tych specjalnych okazji brakuje. Od dziś to będzie moj domowy strój. Jutro może mnie tu nie być przecież. Staram się oduczyć takiego oszczędzania. Staram się nie kupować niepotrzebnych rzeczy, a jeśli już chcę coś mieć to szperam w "lumpkach". Mieszkam w Anglii i tu w takich sklepach można znaleźć wszystko właściwie. A co do oszczędzania naszych babć i kupowania na zapas to dzięki temu mam super ściereczki do naczyń, obrusy, pościele. Przyznaję, że lubię się opiekować starymi przedmiotami z historią. Kryształy po babci służą mi jako doniczki. Staram się nie chomikować bez sensu,ale "przedmioty trwalsze niż ludzie" zawsze znajdą miejsce u mnie w sercu
super rozmowa! Ja doskonale pamiętam, jak zaczęłam odgracanie rodzinnego domu. Byłam nastolatką i poczułam, że te zapchane szafy jakoś mnie duszą. Moja mama na szczęście dała się przekonać i dziś trzyma tylko takie klasyki, które cały czas nosi. Ale to w kwestii szafy. Bo już np nie kupowanie na zapas jedzenia, kosmetyków itp - oooo nie było tak łatwo. Tego nauczyłam się dopiero, kiedy zamieszkałam "na swoim". Pamiętam za to, że jak rok temu wybuchła pandemia, zaczęłam się drapać w głowę, czy to był dobry krok, skoro zostałam bez papieru toaletowego, bo akurat wszyscy go wykupili. :) dziś wiem, że wszystko jest krokiem w dobrą stronę. Dzięki pandemii uświadomiłam sobie, żeby jeszcze bardziej przyjrzeć się swojej szafie. Ten rok rozpoczęłam z postanowieniem, że nie kupię niczego z ubrań, chyba, że będę musiała coś zastąpić. Trzymajcie kciuki, bo dopiero marzec :) na razie trzymam się dobrze. Minimalizm nie jest mi bliski w takim pojęciu jakie dookoła widzę. Ale myślę, że może mieć różne oblicza. Bo cóż - nie dla mnie szafa kapsułowa. Kocham swoje ubrania, ich różnorodność, a gdybym miała nosić ciągle to samo - uschłabym ze smutku. Ale to co mam, wystarcza mi i sprawia radość, nawet jeśli nie mieszczę się w definicji minimalisty :) Zresztą nie wierzę, że jest jedyna słuszna liczba ubrań. Ważne jest aby ta liczba była dla nas odpowiednia i nie przytłaczały nas rzeczy. A co do składania ubrań wg Marii Kondo - dla mnie to nie wymaga wcale dużo czasu, a sprawdza mi się doskonale. Dzięki temu widzę zawartość swoich szuflad :) Natomiast prasowanie też uważam za zło, dlatego nauczyłam się dobrze wieszać pranie :) Pozdrawiam
Ja też myślę, że minimalizm, to po prostu minimum zbędnych rzeczy. Zupełnie mnie nie przekonują sztywne zasady co do ich ilości. Niech żyją mądre wybory, szyte na miarę😀. PS. Oczywiście trzymam kciuki za rok bez zbędnych zakupów. Pozdrawiam!
Minimalizm jest super. Pełna szafa wiecznie wygniecionych ciuchów nic nie daje. Jestem po roku bez zakupów i podjęłam decyzję o kolejnym roku bez zakupów. Może w koncu się odgracę. Pozdrawiam.
Bardzo ciekawa rozmowa. Niektórzy rodzice moich znajomych ma nowe ręczniki i pościel jeszcze z lat 70-80. Wtedy kupowało się, bo było, bo rzucili. Co ciekawe, wcale nie sięgają po ''zapasy'' - wolą nowe, ładniejsze, kolorowe... Inna sprawa: warto zacząć porządki od zdjęć - wyrzucić wszystkie niefajne, niewyraźne, przypadkowe, nie wnoszące dobrych emocji. Potem tak samo dokumenty, następnie książki - oczywiście książki do charity shop albo na półkę z wymianką :) pozdrawiam pani Kasiu
Dzięki! Temat zdjęć u mnie leży i kwiczy. Robię porządki w telefonie, gdy zapalają się kontrolki, ale nadal mam setki niewydrukowanych. Także dzięki za przypomnienie, idą kolejne wakacje, na których znowu obiecam sobie ogarnąć ten temat :)))
@@ODPOWIEDZIALNAmoda w temacie zdjęć naprawdę działa sposób Marie Kondo - wziąć zdjęcie do ręki, poczuć, czy ono jest ważne, czy nas cieszy, czy podoba nam się. Jak nie, out :) Podobnie w smartfonie - trudno cieszyć się z 300 zdjęć z weekendowej wycieczki, ale z 30 czy 15 już tak :)
Zmienia się, oj zmienia! Mój mąż robi w domu pranie, rozwiesza je, potem zbiera i segreguje. Ja myje okna i odkurzam on ściąga firany do prania. Ja gotuje on zmywa, co wieczór na zmianę czytamy dziecku i usypiamy by drugie z nas miało swoj wieczór dla siebie. 💪😁
Nie zgadzam się z takim przekazem, że kobieta, która zajmuje się wychowywaniem dzieci, prowadzeniem domu to jest taka biedna, ograniczona no bo tylko dzieci, gary, sprzatanie, gotowanie. To zależy jak do tego się podejdzie. Zajmowanie się dziećmi może być naprawdę fajne. Cała reszta już trochę mniej ale jak ruszymy dobrze głową co zrobić żeby zrobić ale się za bardzo nie narobić, będziemy bardziej pomysłowe to z pewnością znajdzie się czas na dobrą książkę czy też inne przyjemności. Nie ma się co oszukiwać ale nie często się zdarza, ze praca zawodowa rozwija nas intelektualnie i w ogóle jest super.
Myślę, że najprościej z tym pytaniem (i każdą inną kwestią dot. ogarniania domowego chaosu ;) zwrócić się bezpośrednio do Agnieszki, na jej koncie IG @prostaorganizacja
Nie mogę - facet informatyk przynosi w zębach wypłatkę z czterema zerami, a jakaś feministka z Warsiawy trenuje gościa, aby koniecznie jeszcze obcykał nastawianie pralki 😂 bo równowaga być musi! p.s. pytanie pomocnicze: po co oczekiwać od ryby, aby wspinała się po drzewach?
Co dziwnego jest w uczestnictwie faceta w życiu domowym i wypełnianiu domowych obowiązków? To, że przynosi wypłatę z czterema zerami oznacza, że w domu nic nie musi? Smutne musisz mieć życie :)
Oj tak! Pewnego dnia gdy wypadły mi z szafki kubki i zbiłam karafkę zaczęłam kdgracanie kuchni i reszty domu. Ten proces uświadomił mi ile mam zbędnych rzeczy oraz jak łatwo się je kupuje ale ile wysiłku kosztuje pozbycie się ich bo od pstryknięcia palcami nie znikną 🙈🙈🙈
Ale numer! Dziś właśnie założyłam swoją ulubioną sukienkę i postanowiłam,że nie ma sensu trzymać ją na specjalne okazje. Mam ją kilka lat a założyłam ją zaledwie kilka razy, bo tych specjalnych okazji brakuje. Od dziś to będzie moj domowy strój. Jutro może mnie tu nie być przecież. Staram się oduczyć takiego oszczędzania. Staram się nie kupować niepotrzebnych rzeczy, a jeśli już chcę coś mieć to szperam w "lumpkach". Mieszkam w Anglii i tu w takich sklepach można znaleźć wszystko właściwie. A co do oszczędzania naszych babć i kupowania na zapas to dzięki temu mam super ściereczki do naczyń, obrusy, pościele. Przyznaję, że lubię się opiekować starymi przedmiotami z historią. Kryształy po babci służą mi jako doniczki. Staram się nie chomikować bez sensu,ale "przedmioty trwalsze niż ludzie" zawsze znajdą miejsce u mnie w sercu
Jaki to piękny pomysł z tymi kryształowymi doniczkami! Miłego dnia w ulubionej sukience :))
@@ODPOWIEDZIALNAmoda dziękuję bardzo
super rozmowa! Ja doskonale pamiętam, jak zaczęłam odgracanie rodzinnego domu. Byłam nastolatką i poczułam, że te zapchane szafy jakoś mnie duszą. Moja mama na szczęście dała się przekonać i dziś trzyma tylko takie klasyki, które cały czas nosi. Ale to w kwestii szafy. Bo już np nie kupowanie na zapas jedzenia, kosmetyków itp - oooo nie było tak łatwo. Tego nauczyłam się dopiero, kiedy zamieszkałam "na swoim". Pamiętam za to, że jak rok temu wybuchła pandemia, zaczęłam się drapać w głowę, czy to był dobry krok, skoro zostałam bez papieru toaletowego, bo akurat wszyscy go wykupili. :) dziś wiem, że wszystko jest krokiem w dobrą stronę. Dzięki pandemii uświadomiłam sobie, żeby jeszcze bardziej przyjrzeć się swojej szafie. Ten rok rozpoczęłam z postanowieniem, że nie kupię niczego z ubrań, chyba, że będę musiała coś zastąpić. Trzymajcie kciuki, bo dopiero marzec :) na razie trzymam się dobrze. Minimalizm nie jest mi bliski w takim pojęciu jakie dookoła widzę. Ale myślę, że może mieć różne oblicza. Bo cóż - nie dla mnie szafa kapsułowa. Kocham swoje ubrania, ich różnorodność, a gdybym miała nosić ciągle to samo - uschłabym ze smutku. Ale to co mam, wystarcza mi i sprawia radość, nawet jeśli nie mieszczę się w definicji minimalisty :) Zresztą nie wierzę, że jest jedyna słuszna liczba ubrań. Ważne jest aby ta liczba była dla nas odpowiednia i nie przytłaczały nas rzeczy. A co do składania ubrań wg Marii Kondo - dla mnie to nie wymaga wcale dużo czasu, a sprawdza mi się doskonale. Dzięki temu widzę zawartość swoich szuflad :) Natomiast prasowanie też uważam za zło, dlatego nauczyłam się dobrze wieszać pranie :) Pozdrawiam
Ja też myślę, że minimalizm, to po prostu minimum zbędnych rzeczy. Zupełnie mnie nie przekonują sztywne zasady co do ich ilości. Niech żyją mądre wybory, szyte na miarę😀. PS. Oczywiście trzymam kciuki za rok bez zbędnych zakupów. Pozdrawiam!
Minimalizm jest super. Pełna szafa wiecznie wygniecionych ciuchów nic nie daje. Jestem po roku bez zakupów i podjęłam decyzję o kolejnym roku bez zakupów. Może w koncu się odgracę. Pozdrawiam.
Na pewno! Z taką determinacją, to już chyba ostatnia prosta :))
Jak wytrwać rok bez zakupów . Podziwiam 😊
Kolejna świetna rozmowa! Rzeczowo, motywująco, ale na luzie i z uśmiechem = najlepiej!
Do usług! 😀 ❤️
Jak zawsze mega wartościowa rozmowa...👌 otwiera oczy na wiele rzeczy👀❤👁👁
Dziękujemy! ❤️
Ja poproszę więcej gości, którzy popadają w dygresje 😉. Świetnie się tego słuchało.
Dzięki! C.D.N. 😀
Bardzo ciekawa rozmowa. Niektórzy rodzice moich znajomych ma nowe ręczniki i pościel jeszcze z lat 70-80. Wtedy kupowało się, bo było, bo rzucili. Co ciekawe, wcale nie sięgają po ''zapasy'' - wolą nowe, ładniejsze, kolorowe... Inna sprawa: warto zacząć porządki od zdjęć - wyrzucić wszystkie niefajne, niewyraźne, przypadkowe, nie wnoszące dobrych emocji. Potem tak samo dokumenty, następnie książki - oczywiście książki do charity shop albo na półkę z wymianką :) pozdrawiam pani Kasiu
Dzięki! Temat zdjęć u mnie leży i kwiczy. Robię porządki w telefonie, gdy zapalają się kontrolki, ale nadal mam setki niewydrukowanych. Także dzięki za przypomnienie, idą kolejne wakacje, na których znowu obiecam sobie ogarnąć ten temat :)))
@@ODPOWIEDZIALNAmoda w temacie zdjęć naprawdę działa sposób Marie Kondo - wziąć zdjęcie do ręki, poczuć, czy ono jest ważne, czy nas cieszy, czy podoba nam się. Jak nie, out :) Podobnie w smartfonie - trudno cieszyć się z 300 zdjęć z weekendowej wycieczki, ale z 30 czy 15 już tak :)
@@kasiagubaa8072 Zdecydowanie ma to sens! 😀
Zmienia się, oj zmienia! Mój mąż robi w domu pranie, rozwiesza je, potem zbiera i segreguje. Ja myje okna i odkurzam on ściąga firany do prania. Ja gotuje on zmywa, co wieczór na zmianę czytamy dziecku i usypiamy by drugie z nas miało swoj wieczór dla siebie. 💪😁
Nareszcie zasypujemy tą przepaść w zaangażowaniu w rodzinne życie. Zyskują na tym wszyscy.
Nie zgadzam się z takim przekazem, że kobieta, która zajmuje się wychowywaniem dzieci, prowadzeniem domu to jest taka biedna, ograniczona no bo tylko dzieci, gary, sprzatanie, gotowanie. To zależy jak do tego się podejdzie. Zajmowanie się dziećmi może być naprawdę fajne. Cała reszta już trochę mniej ale jak ruszymy dobrze głową co zrobić żeby zrobić ale się za bardzo nie narobić, będziemy bardziej pomysłowe to z pewnością znajdzie się czas na dobrą książkę czy też inne przyjemności. Nie ma się co oszukiwać ale nie często się zdarza, ze praca zawodowa rozwija nas intelektualnie i w ogóle jest super.
Dokładnie, zgadzam się z Panią, dodatkowo zwracam feministkom uwagę na zwrot " wybiera siedzenie w domu" 🙈🙉 kompletny brak zrozumienia tematu.
"na ten temat" :)
:)
Nie kojarzę tego "pomarańczowego internetowego". Proszę o podpowiedź, bo wcale nie jest łatwo znaleźć tanie kosze/organizery do szafy.
Pozdrawiam
Myślę, że najprościej z tym pytaniem (i każdą inną kwestią dot. ogarniania domowego chaosu ;) zwrócić się bezpośrednio do Agnieszki, na jej koncie IG @prostaorganizacja
Nie mogę - facet informatyk przynosi w zębach wypłatkę z czterema zerami, a jakaś feministka z Warsiawy trenuje gościa, aby koniecznie jeszcze obcykał nastawianie pralki 😂 bo równowaga być musi! p.s. pytanie pomocnicze: po co oczekiwać od ryby, aby wspinała się po drzewach?
Co dziwnego jest w uczestnictwie faceta w życiu domowym i wypełnianiu domowych obowiązków? To, że przynosi wypłatę z czterema zerami oznacza, że w domu nic nie musi? Smutne musisz mieć życie :)