Powtórzę to co napisałem pod filmem Pana Tomasza Samołyka: "Sztuka nie jest tylko dążeniem do piękna ale też reakcją, odpowiedzią artysty na pewne zagadnienia, spojrzeniem na świat z innej perspektywy i wyrażeniem tego spojrzenie. Choć osobiście uważa, że dążenia do piękna jest najważniejszą gałęzią sztuki to nie należy zapominać, iż sztuka to forma spojrzenia i wyrazu. Wielu zgodzi się co do stwierdzenia jakoby ludzkość potrzebowała sztuki która w sposób najpełniejszy doprowadza do transcendencji poprzez estetykę jednak to nie jedyne jej zadanie. Coraz przychylniej patrzę na sztukę która w sposób odmienny od wszelkich innych form przekazu ukazuje czyjeś spojrzenie na świat. Obok siebie powinny występować rodzaje sztuki gdzie jedna jest czyimś spojrzeniem i wyrażeniami piękna a druga czyimś spojrzeniem na świat i wyrażeniem opinii. Co do samego piękna to uważam, że może być pojmowane jako coś obiektywnego natomiast nie zgodził bym się ze stwierdzeniem, że to harmonia, klarowność etc. Czysta forma może, choć nie musi, wywoływać poczucie piękna. Piękno jest jak most między człowiekiem a transcendencją a poczucie piękna jak ścieżka do mostu. Jednych zachwyci lazur mórz w złocistych promieniach słońca, innych natomiast zamglony, nieokiełznany i romantyczny las (romantyczny w znaczeniu epoki romantyzmu). Nie wszystko co proste jest piękne. Czasem projekty rokokowe są ładniejsze od bauhausowych." Teraz dodał bym jeszcze odnośnik do tego filmu: ruclips.net/video/4-kaI4mVz6E/видео.html Otrzymałem taką odpowiedź: "Artysta wciskający swoją perspektywę zamiast piękna jest jak dziennikarz który zamiast pokazywać fakty zamienia je na subiektywny komentarz. Jak ktoś lubi manipulacje bo się zamknął w swojej bańce medialnej to może mu to będzie pasować ale ja wolę obiektywne spojrzenie." Odpowiedziałem w następujący sposób: "Popełnił Pan błąd fałszywej analogii (ruclips.net/video/S0la8DpPVEs/видео.html). Chcąc porównywać sztukę do dziennikarstwa, zastosował bym taką analogię: artysta szukający piękna jest jak dziennikarz opowiadający o wieściach ze świata a artysta komentujący świat jak redaktor polityczny bądź dziennikarz opowiadający o historii lub np. najlepszych miejscach do agroturystyki. Dziennikarstwo zajmujące się dostarczanie codziennych informacji raczej jest uważane za to najważniejsze tak jak sztuka zajmująca się pięknem jest najważniejsza. Dziennikarstwo zajmujące się kwestiami historycznymi, turystycznymi etc. jest mniej ważne natomiast wciąż potrzebne. Ludzie potrzebują sztuki która najpełniej ukarze piękno jednak też potrzebują sztuki która da inny ogląd na sytuację międzynarodową bądź materialnie ukarze myśli autora na tematy społeczne." Reasumując, sztuka to oddzielna forma przekazu informacji. Często niedosłowna, potrafi przekazać emocje, spostrzeżenia, odczucia w niebanalny sposób. Radzi sobie z niektórymi informacjami, których inaczej nie dało by się przekazać. Podobna definicja pada w tym filmie: ruclips.net/video/iTEPnsU_dCA/видео.html Jeśli chodzi o związek artystów z pracą to przez długi np. zajmowanie się tworzeniem dzieł wizualnych takich jak obrazy czy rzeźby, było wyłącznie udostępnianiem swych umiejętności w celach zarobkowych. Starożytność pod kątem roli artysty w społeczeństwie była niejednolita natomiast od średniowiecza cechy malarskie działały jak firmy a artysta nie był pojmowany jako ktoś z chęcią ekspresji natomiast jak rzemieślnik udostępniający swe umiejętności na zlecenie. Przez długi czas malarz był zawodem a nauczanie odwzorowywania standardowych linii było przyuczaniem do fachu a nie tłamszeniem artystycznej duszy. Po setkach lat malarz stał się twórcą. Oczywiście inaczej to wyglądało z perspektywy pisarzy czy śpiewaków. Śpiewacy oraz pisarze działali zarówno jako twórcy jak i rzemieślnicy natomiast ogólna zasada była taka, że przez byczą część historii nie patrzono na artystów tak jak się to robi dzisiaj. Co do potencjalnego fałszu jaki może nieść za sobą ukazywanie piękna. Każde działanie ma swój cel. Żaden przekaz informacji nie oddaje 100% prawdy. Sztuka a w niej piękno, nie odda całej prawdy czy będzie próbowała czy nie. Każdy rodzaj przekazywania informacji niesie ze sobą możliwość zakłamania bądź zatracenia prawdy czy to z premedytacją czy bez niej. Natomiast kwestia budowania gargantuicznych świątyń, projektowanych przez najlepszych architektów, wykonywanych przez najlepszych budowlańców, lecz okupionych stratami ludzkimi i materialnymi, jest kwestią filozoficzną a konkretnie moralną a nie kwestia która powinni się zajmować konsumenci bądź znawcy sztuki. Choć kontekst dzieła może wpływać na jego odbiór to jednak nie musi. Oczywiście jest to znacznie bardziej skomplikowana kwestia. Czym innym jest wiersz którego odbiór może zostać zmieniony przez tytuł, czym innym obraz którego malowanie stało się życiowym celem malarza, przez co poświęcał mu większość swojego czasu a czym innym jest fanaberia pod postacią błyskotki, bogatego władcy zarządzającego biednym państwem. Kwestie bliskie dziełu, takie jak tytuł, są bardzo istotne dla dzieła choć niekoniecznie się w nim zawierają. Kontekst powstanie dzieła (czyli życie autora, straty jakimi dzieło zostało okupione), może być ważne przy niektórych lecz przy nie wszystkich dziełach. Estetyczne pałace, kościoły, gmachy wydają mi się być piękne niezależnie od tego ile osób przy ich budowie zginęło czy coś straciło. Wiem, że nie każdy ma taki sam punkt widzenia. Wracając do moralności sztuki. Inaczej okupienie danej budowli życiem kilku jednostek oceni utylitarysta a inaczej utylitaryzmu przeciwnik. Inaczej ktoś kto zaznaczy, że kilka osób zmarło a miliony podziwiają piękno a inaczej ktoś kto się w tek kilka utrapionych ludzkich istnień wczuje. Jednak jest to kwestia moralna, stykająca się ze sztuka i mogąca wpływać na jej odbiór natomiast wciąż moralna. Kończąc chciałbym pozdrowić wszystkich który zdołali przeczytać cały ten komentarz.
19:10 "Zyjemy w czasach., które nie mają obsesji na pukcie piękna" Czyżby? A jak spojrzeć na Instagram, to tam jest obsesja piękna. Każda nastolatka interesuje się głównie tym, jak wydac sę ładniejszą, niż jest w rzeczywistości
Co to tego wątku obyczajów ograniczających swobodę twórczą artystów z dawnych epok, to fenomenalnym wyjątkiem jest Hieronim Bosch. To średniowieczny malarz którego obrazy na pierwszy, drugi i każdy kolejny rzut oka są surrealistyczne. I on naprawdę wybił się ponad pułap epoki. Sam Stanisław Lem się zachwycał fenomenem jego tak nieprzystającej do ducha epoki, a mimo to obecnej ,,na salonach" sztuki.
Nawet nie wiesz jak się cieszę na ten film, na polskim yt prawie się nie podejmuje tematu sztuki współczesnej, dlatego bardzo doceniam to, że go poruszyłeś i czekam na więcej. Dodatkowo świetnie, że dodałeś książki i kanały, z którymi warto się zapoznać. Ja ostatnio czaję się na książkę "przewodnik po sztuce współczesnej" i jakiś czas temu przeczytałam wspaniałą książkę o Malewiczu " Kierunek zwiedzania" Wichy bardzo serdecznie polecam.
kocham cię za ten film i pozdrawiam z plastyka, w którym dalej mam zamkniętych na "brzydotę" nauczycieli, wreszcie ktoś myśli jak ja i nagrał o tym dobry film kozak masny jesteś
Na początku polecam książkę Władysława Tatarkiewicza "O filozofii i sztuce", tam jest ciekawy rozdział o estetyce. Jednakże nie zgodziłbym się z wątkiem o wiernym odtwarzaniu rzeczywistości, to znaczy fakt nowe prądy awangardy szukały nowych sposobów, żeby opisywać to co nas otacza tj. emocje, stosunki społeczne, płciowość itd., natomiast w XX w. pojawił się również kierunek hiperralizm, który starał się dorównywać fotografią. Niby szczegół, ale moim zdaniem warto o nim wspomnieć! Super film tak btw!!!
Uwielbiam wyciągać treści z Twojego przekazu. Są podane rzetelnie, ciekawie, jak i same tematy są porywające, choć to często nie moja codzienna dziedzina. Tylko te pieprzone RACUSZKI, jak to słyszę, to zgrzytam zębami. To nie krytyka, a jedynie miejsce dla innych odbiorców, którzy będą mogli odetchnąć z myślą "uff nie jestem sam/a"
Przed obejrzeniem: Nie, ale może być, bo piękno jest wartością samą w sobie. Jeśli dana sztuka nie jest piękna to powinna być wartościowa w inny sposób. Sztuka może być zarówno dobra jak i słaba. Samo nazwanie czegoś sztuką nie powinno być nobilitujące. Problemem dzisiejszej sztuki jest zatracenie większości rodzajów wartości i zostawienie śmiechu przez łzy. Jak wrócę z gór to obejrzę film i zobaczymy ile trafiłem 🙂
Akapit 1: No właśnie inne wartości. Pod słowem "szczerość" mówionym wiele razy przez Masnego w filmie kryje się "prawda". Czyli wartość sama w sobie. Zostając przy chrześcijaństwie, można powiedzieć że to kolejna możliwość doświadczenie absolutu, bo Bóg jest prawdą i pamiętajcie "Prawda nas wyzwoli". Akapit 2: tutaj jest problem z dzisiejszym indywidualizmem i subiektywizmem. Jeśli wszystko jest subiektywne to nic nie jest obiektywnie prawdziwe. Mamy tu jasny konflikt. To jest problem że "artysta chce się wyrazić w sztuce", bo on przez sztukę powinien wyrażać prawdę którą odkrył lub uważa że odkrył (nie wiemy co jest prawdą, ale konieczne jest przekonanie). Co mnie obchodzi jak Van Gogh widział świat i ukazywał na swoich obrazach, jeśli byłby to fałsz. Nie prawda której chcę doświadczyć przekazana przez artystę i ukazana przez to jak on widzi świat. Akapit 3: tu chodzi mi o odejście od obiektywnych wartości co wprost postuluje postmodernizm. Tutaj też wracamy do poprzednich akapitów. Śmiech przez łzy to doświadczenie dzieła które ma cię rozbawić, ale ty już nie chcesz się śmiać i zaczynasz płakać. Bo wszyscy chcą cię rozbawić czy zasmucić. Jeśli sztuka tylko krytykuje, czy to w zabawny czy to smutny sposób, zatraca to o co walczy. Krytykujesz by coś stało się obiektywnie lepsze, ale dzisiaj się ten obiektywizm neguje. Krytyka jest pustą opinią autora.
13:15 tu się jako fotograf nie zgodzę. Jak najbardziej zgadzam się że fotografia jest sztuką, jednak jak już da się wywnioskować z moich komentarzy dobra sztuka musi w sobie coś mieć. Emocje, piękno, abstrakcja. To wszystko potrafi uwiecznić obiektyw. I nawet te "zdjęcia grupowe" to nie jest idealny przykład, choć poprawny. Ja bym bardziej dla przykładu dał "zdjęcie tyłka, piersi i kobiety bo jakoś te dwa pierwsze elementy muszą się tam znaleźć". Jest to już wręcz memiczne na grupach fotograficznych. Trudno wtedy takie zdjęcia nazwać sztuką dobrą czy wybitną. 19:25 tu się mocno nie zgodzę. Powinniśmy dążyć do ideału, bo dzięki temu stajemy się lepsi. Jeśli nie dążysz do ideału czyli nie stajesz się lepszy, to albo stoisz w miejscu, albo się cofasz. Oczywiście tutaj mamy problem, bo "ideał" wymaga obiektywnych kryteriów, a dziś od obiektywności się odchodzi. Mówisz o kompleksach, depresji itd, co oczywiście się zdarza, ale twoja odpowiedź na to to"nie stawiaj sobie wymagań, bo wtedy będziesz szczęśliwy". A to nie prawda. Prawdziwe szczęście powinno się brać właśnie z wartości i dążenia do nich. Jeśli tak nie jest to słynna maszyna szczęścia z eksperymentu myśliwego jest rozwiązaniem na cały smutek świata. Twoja odpowiedź to ucieknięcie od problemu zamiast stawić mu czoła. I oczywiście nigdy nie osiągniemy ideału, bo nie jesteśmy idealni i musimy o tym pamiętać. Ale biorąc przykład z powrotem z chrześcijaństwa: nie masz nie grzeszyć w ogóle, bo jest to nie możliwe, twoim celem jest grzeszyć jak najmniej, nawet stawiając sobie za cel nie grzeszyć, że wiedząc że się tego nie osiągnie. 23:15 to jest bardzo dobre (hehe) pytanie. Myślę że są odrębne wartości, ponieważ ocena jest niezwykle skomplikowana i trudna. Ale tu można spytać: czy to sztuka jest winna jej historii, czy może artysta? Winna na pewno nie jest, bo tylko ludzie są zdolni do dobra i zła. Więc przedmiot (byt wręcz martwy!) nie może być oceniany jako dobry i zły w kategorii moralności. Piękno może się łączyć z dobrem, korelować z nim, a nawet wynikać. Tylko jakim dobrem i czy jeśli w danej chwili obcując z transcendencją masz doczynienia również z tym co nią nie było w przeszłości? Powiedzenie "cel uświęca środki" jest moim zdaniem nie właściwe, ale. Cel może być dobry i to że środki były złe wcale temu nie przeczy. To środki są złe nie cel. Choć pytanie czy prawdziwie piękny cel osiągniemy tylko za pomocą dobrych środków. Też myślę że tak, ale tu są warunki do spełnienia, bo tu chodzi o istotę rzeczy. Temat skomplikowany, więc tu kończę bo w tekście już zaczynam się zapętlać.
Ja ostatnio chodzę sobie po Wiedniu i jestem jednocześnie zachwycony i przerażony rozmachem, mnogością i pięknem tutejszych budowli. Z jednej strony daje to poczucie siły ludzkiego ducha, a z drugiej przygniata swoim ogromem nad osobą i wzbudza lęk.
Bardzo się cieszę, że wywiązała się między Wami tak ciekawa, a jednocześnie wartościowa, dyskusja. Dzięki za niezwykle ciekawe, przemyślane filmy i rzetelną pracę włożoną w ich przygotowanie.
Możemy spojrzeć na rozwój sztuki jak na ruch w dwóch kierunkach: do środka i na zewnątrz. W średniowieczu, ogólnie rzecz biorąc, całość sztuki miała wymiar sakralny. Obranym kierunkiem był ten do środka. Zorientowano się na Absolut i próbowano dojść coraz bliżej, coraz doskonalej uchwycić Tajemnicę. To ruch, który może nie mieć końca, bo cel jest nigdy nie osiągalny. Natomiast w pewnym momencie stwierdzono chyba, że do środka to już jednak doszliśmy, przestawiono zwrot w kierunku na zewnątrz i zaczęła się eksploracja rzekomo nieskończonych oceanów chaosu. Zbiegło się to oczywiście właśnie z tym "wyrażaniem siebie", przesuwaniem granic, pokonywaniem kolejnych konwencji. To wszystko było przez kilkaset lat ciekawe, do momentu, aż okazało się, że właśnie tak orientowana sztuka doszła do ściany. Czy powiemy, że to Malewicz, czy Rothko, mamy pewność, że to już nastąpiło. Jedynym wyjściem teraz jest ponownie spojrzeć w stronę centrum albo pozwolić sztuce całkiem umrzeć. Jak sądzisz?
Panie Masny, zaraz po Pańskim filmie, RUclips zasugerował mi materiał pt. "10 najpotężniejszych pokemonów... [coś tam]". Najwyraźniej jest to osobliwa kompilacja moich subskrybcji i tematyki Pańskiego filmu. W każdym razie, dotychczas nie widziałem ani jednego tekstu kulturowego o pokemonach i, choć nie twierdzę, że w przyszłości nie zgłębię tematu, zamiast oglądać owe algorytmiczne polecenie, sporządzam niniejszy komentarz. Nie wyobraża sobie Pan, podobnie jak inny, niemniej czcigodny czytelnik tego komentarza, jak bardzo chciałbym merytorycznie odnieść się do tematyki Pańskiego materiału. Nie potrafię jednak, albowiem nie interesuję się sztuką (przesadnie!) oraz, jak na niedzielno-grillowy wieczór przystało, wzorem Witkacego i Gombrowicza (!), kreuję ów tekst nie w pełni przytomny. Pomino wspomnianych niedogodności, pragnę nadmienić, iż Pańskie filmy są nieprawdopodobnie interesujące, żeby nie napisać "hipnotyzujące", do tego stopnia do tego stopnia, iż nie zważając na tematykę, zawsze oglądam je do końca, zawsze odczuwam niemal fizyczny ból z powodu nieodgadnięcia Pańskich zagadek i zawszę pozostaję niecierpliwym oczekującym na więcej i częściej. Pozdrawiam :)
Fajny materiał. Ja osobiście preferuje sztukę użytkową. Przykładowo samochody z lat 60-70, wiele z nich jest piękna. Dziś wszystkie samochody wyglądają tak samo.
Co do definicji i istoty sztuki i artyzmu, większą uwagę postawiłbym na sam akt tworzenia i to nawet tworzenia, które nic nie tworzy. Ten sam akt tworzenia, a więc koncept jest istotny w sztuce nowoczesnej, ale też dzieła przeszłości budzą podziw samym majestatem i legendą autora. Ja idę jednak o krok dalej. Już samo obcowanie ze sztuką, światem jest formą sztuki. W galerii jedna osoba będzie patrzyła na obraz 30 sekund, druga 10 minut, inna godzinę. W głowie każdego z nich będą zachodziły różne procesy, ktoś popatrzy i pójdzie dalej, a ktoś wyobraźnią będzie bawił się i doświadczał obrazu na wiele sposobów. Można poruszyć postacie na nim, przenieść się samemu wewnątrz, doszukiwać się kształtów, symboli, pareidolizmów, kontemplować uczucia, proces twórczy jego powstawania, wprowadzać modyfikacje, zmieniać kolory itd. Tak samo z czytaniem książek, ktoś będzie czytał szybciej ktoś wolniej, każdy nanosi na treść własne konteksty, doświadczenia, wyobrażenia. Fizycznie ta sama książka, dla dwóch osób jest zupełnie inna. W filmie "Ready Player One" padają mniej-więcej takie słowa: jeden przeczyta "Wojnę i Pokój" Tołstoja i powie, że to dobra książka przygodowa, a ktoś inny znajdzie sens życia w instrukcje produkcji gumy do żucia. Nic się nie wytwarza, ale obecny jest akt twórczy. Podobnie z doświadczeniem całej rzeczywistości. W "Cierpieniach młodego Wertera" bohater w liście do przyjaciela pisał, że teraz przebywając na wsi choć od dłuższego czasu nic nie namalował ani nie napisał, to nigdy nie czuł się większym artystą. Czyniło go nim samo obcowanie z naturą oraz interakcje z miejscową ludnością. Od dłuższego czasu moją ulubioną formą sztuki jest chodzenie po mieście bądź lesie i zabawa wyobraźnią, przekształcanie całej rzeczywistości, poddawani jej różnym zabiegom, wyobrażanie sobie różnych akcji i interakcji między materią, nadawanie jej plastyczności. Różne scenariusze zdarzeń. Obcowanie wcześniejsze ze sztuką w tym pomaga, bo można nanosić na rzeczywistość symulakrum świata filmowego, malarskiego, gry wideo, nawet muzycznego.
@@tom_stephen tego sie troche boje bo jesli wszystko mozna uznac za sztuke to czy samo pojecie sztuki nie stanie sie rozmyte? Bo jesli wszystko mozna wrzucic do worka o nazwie sztuka to w sumie sztuka nic nie znaczy
odpowiem zaczepnie. Czy boisz się, że wtedy ludzie nie odróżnią już sztuki od nie-sztuki? Aukcje się skończą? Galerię splajtują? Najbardziej przełomowym dziełem XXw. jest pisuar, a nie widziałem jakoś, żeby ludzie kontemplowali je w męskich toaletach przez pomyłkę. Kontekst pozostanie.
Generalnie na wstępnie powiem, że świetnie przygotowany odcinek. Widać że ma Pan jakieś przemyślenia na ten temat i wrażliwość. Jeśli mogę jednak, chciałabym napisać "coś od siebie". Wiem, że nikt mnie nie prosił, ale z drugiej strony Pana kanał daje możliwość rozmowy na te tematy w wolności i wspólnym szacunku. W takim razie nie zostanę, ufam, oceniona jako przemądrzała i pouczająca - tak w istocie nie jest. Sama poszukuję odpowiedzi i wiem, że prawdopodobnie nigdy niczego z takich rzeczy nie będę pewna. Zajmuję się w większym i mniejszym stopniu sztuką od już dobrych kilkunastu lat, doświadczyłam różnych podejść do całego konceptu sztuk plastycznych itp, spotkałam sporo odmiennych od siebie artystów. Zasmucę nieco, bo to, o czym Pan wspominał - argument: estetyczny wizualnie/ładny nie jest równy z pięknem i stosowanie go jako wytrychu - niestety w moim przekonaniu ma swoje zasadne miejsce. Wszystko rozbija się o definicje piękna. I tak, może to komplikować sprawę, ale tak się zawsze dzieje, gdy wchodzimy w rozważania głębiej i głębiej. Sam Pan zauważa, że rzeźba, która jakoś specjalnie nie jest ładna (choć generalnie forma jest przyjemna), ma w sobie 100 procent sztuki, a więc piękna - właśnie dlatego, że jest czymś więcej niż powierzchowną brzydotą czy estetycznością. I można nawet zacząć rozważać, czy ta rzeźba jest piękna, a dalej - czy dobra? Wszystko zależy jakie "przeźrocze" na nie założymy. Jeśli dobry w swej natury człowiek jak Pan (i nie tylko oczywiście) stanie przed tą rzeźbą i zacznie rozważać nadzieję, którą ta rzeźba symbolizuje, cały ładunek dobra (muszę używać powtórzeń) właśnie, to dobro objawi się w Pana wnętrzu wyraźniej. "Katalizator" dobra w formie sztuki może być dowodem na to, że sztuka ta jest piękna, a więc dobra. I nie chodzi o czysto estetyczne doznania, ale o egzystencjonalne rozważania. To wszystko może się między Panem a dziełem, Panem a artystą, artystą a dziełem zadziać tylko dlatego, że Pan i artysta jesteście piękni w swej naturze i dążący do dobra. To dobro dąży do prawdy, bo faktycznie w świecie który jest opanowany przez zło dobro wydaje się przegrywać - ale tylko wydaje, bo "książką przetrwa". W opozycji do tego przykładu - jeśli tak samo wyglądająca rzeźba będzie podpisana: "Książka nie przetrwa", to może się urodzić w naszym wnętrzu (kwestia indywidualna): bunt, smutek, uczucie przytłoczenia, gorzka zgoda z autorem, uczucie beznadziei - pytanie czy z takiego "wachlarza" może powstać dobro=piękno? Może, ale tylko na podobnej zasadzie jak ze zła może wyjść dobro. Może, ale nie musi. Jest o wiele ciężej przemóc się w złu i mu się "nie dać". Dzieło takie w takim razie będzie trudniejsze do ocenienia jako piękne. Osobiście byłabym skora stwierdzić, że piękno by tam było (ze zmienionym tytułem), ale bardzo, bardzo przykryte, bo dzieło to byłoby przejawem cierpienia w obliczu zła, jakiegoś rozpaczliwego dążenia do dobra, miłości, ale w sposób chaotyczny, mroczny, niejasny. Trzeba by było porozmawiać z artystą i poznać go bliżej, by móc stwierdzić, czy dzieło jego nawołuje do zła, czy tylko je objawia przez kontrast (a więc ból, niezgodę) ze swoją dobrą naturą. To już kwestia rozważań. I to w ogóle nie chodzi o estetykę, ładność. Św. Brat Albert, z wykształcenia artysta, pisał kiedyś w swoich dziennikach, parafrazując, większą sztuką jest dobro uczynione drugiemu, niż piękne malarstwo. Sam jak wiadomo odrzucił malowanie (choć miał warsztat), by karmić głodnych. Niestety nie przytoczę źródeł, bo nie mam do nich dostępu aktualnie, może ktoś mi wierzyć lub nie (zachęcam do odwiedzenia pustelni brata Alberta w której udostępnione są pewne fragmenty). Oczywiście w obliczu tej tezy nie można odrzucać znaczenia artysty, to kwestia rozeznania w własnym wnętrzu, czy wybiera się dobro w sztuce, czy dobro w innym zawodzie/zajęciu. Mam wrażenie, że Pan Tomasz generalnie miał na myśli sztukę która jest teraz bardzo popularna. Może się mylę. Zauważam pewną tendencję u artystów do propagowania zła, trochę jak w przytoczonym przez Pana fragmencie o tym, że artysta może stać się przestępcą - wszystko zależy od stopnia. Oczywiście to zbytnie przesadzenie i histeryzowanie. Obraz powieszony w galerii nie zabija nikogo np, więc nieuczciwe byłoby stwierdzenie, że artysta kogoś zabił. Z drugiej jednak strony artysta ma w jakimś stopniu przystęp do ludzkiej duszy. Podobnie jak duchowieństwo. Dlatego każde zło, które doświadczamy w tej relacji przynosi tyle bólu i zła, podobnie jak np. w relacji rodzicielskiej w której dorosły ma duży przystęp do emocjonalności i psychiki dziecka. Obraz który nawołuje do mordu nie będzie mordem, ale może odcisnąć piętno na duszy odbiorcy w złym znaczeniu. Po jednym takim obrazie - nie szkodzi, ale po setki takich, bardzo możliwe, że moralność odbiorcy, samopoczucie, rozważania na temat życia, mogą ulec zmianom na przestrzeni lat. Sztuka kształtuje ludzkość w jakimś aspekcie i to jest raczej niepodważalne. Oglądanie zła w perwersyjny sposób jest zawsze pewnego rodzaju nieuporządkowaniem. Ludzie mają do tego tendencje, czy to przynosi dobro=piękno? Nie, nie przynosi. Zgadzam się, że piękno jest obiektywne, bo piękno utożsamiam z dobrem, miłością, prawdą, a to, w moim odczuciu w pełni ma tylko Bóg/Absolut. I można teraz rozważać co to dobro, dla każdego przecież jest to coś innego. Tylko właśnie w moim odczuciu nie chodzi o dobro subiektywne (jako korzyść, przyjemność, namiętne pragnienie czegoś), ale o Dobro Absolutne. Cząstkę tego Dobra mamy, wierzę, w sobie, dlatego jesteśmy uzdolnieni do tworzenia sztuki prawdziwie pięknej, a nie jedynie estetycznej, kanonowej, czy brzydkiej samej w sobie. Teraz jest tendencja do robienia sztuki brzydkiej i złej - uważając ją za głęboką. Wielokrotnie jest tak, że płytka brzydota, agresja, jest równa płytkiej estetyce. Oczywiście nie zawsze, trzeba to rozważać na podstawie konkretnych przykładów, ale chyba każdy powinien się zgodzić, że to nie dyskusja o tym, czy coś jest estetyczne, tylko głębokie, prawdziwe i dobre. Brzydki obraz może być piękny, ładny obraz także - odwrotnie, brzydki obraz może być płytki, ładny obraz także. Estetyka jest tak subiektywna i... właściwie to prawie nic nie znacząca moim zdaniem. Artysta może się bawić konceptem estetyki w dowolny sposób i to prześwietne, ale moim zdaniem powinien pamiętać że to nie o nią tutaj chodzi, że to tylko rodzaj opakowania - nic poza tym. A "sztuka dla sztuki" to jakby stwierdzić, że "opakowanie dla opakowania", to faktycznie rodzaj mordu na sztuce (wydaje mi się, że Pan też krytykuje to stwierdzenie, jeśli nie, to przepraszam). Przykre byłoby kupić opakowanie, mając nadzieje na bogate wnętrze, a po rozpakowaniu widzi się nic. Takie rozczarowania sztuką bolą najbardziej. Choć z drugiej strony w obliczu niektórych dzieł wieczny proces odpakowywania i wrażenie ciągłego niedostawania się do środka jest bardzo przyjemny:)
Fajnie, że zrobiłeś ten film bo sam chodzę do szkoły plastycznej i się jaram sztuka. Ale wg mnie określenie, że sztuka jest dialogiem jest po części niepoprawne. Sztuka powinna przedstawiać ideę. Oczywiście, że sztuka nie musi być ładna. Jednak nie powinna być też obiektem jedynie który artysta stworzył jedynie po to żeby wywołać szok u odbiorcy. Jest to przechodzenie że skrajności w skrajność. Sztuka nie powinna być nastawiona jedynie na zachwyt lub jedynie na szok. Z jednej strony sprowadzenie sztuki do tego że ma być "piękna" i powodować zachwyt prowadzi do zamknięcia się w wąskich kanonach piękna przez co się od samego piękna które powinno się cały czas na różne sposoby szukać nie jest już de facto piękne tylko jest kanonem danych proporcji i ram. Artysta alienuje się do poziomu rzemieślnika. Z drugiej strony sprowadzenie sztuki do szoku i zadziwiania odbiorcy prowadzi do tego, że sztuka a w ostateczności cała kultura nie będzie mogła być panelem do wymiany myśli oraz pokazywania i mówienia o ważnych problemach. Poza tym rozleniwia to artystów do szukania jak najprostszych szokujących jedynie "dzieł" Sztuki(przykład fantanna Duchampa, lub rzeźba która nie istnieje) Reasumując, sztuka nie powinna być piękna ani nie powinna być dialogiem tylko powinna być panelem do dyskusji, wymiany myśli oraz pozyskiwania piękna z różnych perspektyw
Przez twój ostatni film o sztuce przez tydzień myślałam o "Jedno i trzy krzesła" a teraz gdy już myślałam że zrozumiałam sztukę współczesną i nie doznam takiego szoku pokazujesz mi palącą się książkę, a ja znowu będę się zachwycać, tylko tym razem, nad tym, jak autor przedstawił to w taki sposób, że od razu wiedziałam że książka to "ta dobra" i nie chciałam by spłonęła. Egh ciężkie z tobą mam te życie hahaha
@@Grzybofil Niestety chodzi mi o inny „kontent” z grzybami :/ nie wiem czy ogladal Pan pierwszy filmik Masnego Kanalu na ich temat jesli nie to polecam :)
Wydaje mi się, że gdy pan Tomek mówił o pięknie miał na myśli coś więcej niż sztywne trzymanie się zasad i dokładne odwzorowanie rzeczywistości. Piękno to coś więcej niż estetyka. Piękno nie jest nudne, prowadzi do kontemplacji prawdy.
Bardzo fajny materiał! Jeszcze doskonałym przykładem obok portretu Henryka VIII Tudora na to jak w czasach sztuki klasycznej „klient miał zawsze racje” jest dyptyk autorstwa Piero Della Francesca przedstawiający dwa portrety Federico Da Montefeltro oraz jego żonę. Są oni zwróceni do widza profilami, ten nietypowy zabieg w portrecie został spowodowany tym, że Federico Da Montefeltro stracił jedno oko podczas wojny. I nikt nie widział powodu by skazę w wizerunku władcy uwieczniać. A jeszcze wspomniany Hans Holbein Młodszy miał w swoim dorobku oraz pod tytułem „ambasadorzy” który będąc typowym zamówionym na zlecenie portretem przedstawiającym a jak że ambasadorów. Natomiast miał na pierwszym planie w pewien nietypowy sposób wypaczoną czaszkę, symbol śmierci i przemijania, którego jemu współcześni ludzie nie byli wstanie odczytać. Przez to zniekształcenie, rzecz jasna. Więc to też nie jest tak, że artyście do XIX nie próbowali przemycać, własnych przemyśleń i treści ale oczywiście były to bardziej jednostkowe przypadki. Ale to tak na marginesie, super materiał, udostępniam dalej. Także mógłbyś zrobić materiał o tym jak sama estetyka się zmieniała. Wbrew pozorom na przestrzeni wieków definiowano jako piękne mogła się znacząco różnić od tego co za piękne uważamy dzisiaj.
dla mnie sztuka może cieszyć oko, nosić w sobie głębsze znaczenie, jak i zawierać oba te punkty. Jednak by móc docenić obraz muszę na nim widzieć coś więcej niż dwie przypadkowe kreski, dla mnie przesadny minimalizm jest pójściem na łatwiznę. tak samo jak sztuka której proces tworzenia jest ciekawszy niż samo to czym ta praca finalnie jest. Nie mówię że nikt nie może w takich rzeczach widzieć głębi, po prostu osobiście to do mnie nie trafia i tego nie czuję. Co jest ważniejsze jednak, sądzę że sztuka nowoczesna również może być skomercjalizowana. Mając wielkie nazwisko lub kontakty, możesz stworzyć cokolwiek i sprzedać to za setki dolarów. W końcu ludzie potrafią kupować nawet powietrze którym oddychał celebryta. Jest wiele obrazów które są po prostu minimalistyczne, przyjemne dla oka, ładne, idealne do powieszenia nad kominkiem. Jednocześnie jedyny ich przekaz to "kup mnie by ozdobić mieszkanie. To co mnie też irytuję to to że często widzę ludzi którzy zapatrują się w muzeum na najbardziej pozbawiony duszy obraz, który całkiem możliwe że sami nie rozumieją. A kiedy ktoś im powie że im to się nie podoba to w odpowiedzi uzyskają tylko "ponieważ nie jesteś dość doinformowany by to zrozumieć" czy to nie jest trochę snobistyczne? Czy podziwianie dzieł które nie zrozumie przeciętny człowiek, nie jest po prostu dla niektórych sposobem by udowodnić że jest się kimś lepszym od szarej masy? Czy takie zbywanie ludzi nie jest też formą wykluczenia ich z dyskusji, postawienia ich w roli za mało obytych i za głupich by mogli zrozumieć geniusz autora? Ale również czy zdanie "po prostu nie rozumiesz mojej sztuki" nie jest czasem bardzo łatwą wymówką kiedy pytania o sens dzieła, stają się nie wygodne? Ja osobiście uwielbiam street art, jest dla mnie definicją sztuki, jest buntowniczy, tworzony często przez ludzi z pasją którzy do końca pozostają anonimowi, nie biorą za swoje dzieła pieniędzy i nie potrzebują sławy, samo założenie street artu jest dla mnie takie nie pretensjonalne, przekaz można dostrzec łatwiej lub trudniej, czasem nie musi go mieć. To co jednak najbardziej w tym lubię to to że jest dla każdego nie zależnie od statusu społecznego czy portfela. Ze sztuką nowoczesną widoczną w muzeum często mam taki problem że wydaje mi się przeznaczona tylko dla bogatych ludzi. Trudno się wybić w sztuce tak abstrakcyjnej, nie mając znanego nazwiska. Oczywiście ktoś może powiedzieć że przedstawiłam street art w bardzo wyidealizowanym świecie w końcu przecież może się znaleźć ktoś komu zależy tylko na sławie i pieniądzach, bo to prawda ale sama w sobie idea tej sztuki, do mnie przemawia. Oczywiście nie uważam że artyści nie powinni zarabiać. Sama dużo tworzę i chciałabym kiedyś pracować w zawodzie artystycznym, po prostu uważam że najszczersza sztuka wychodzi z czystej potrzeby artysty by wyrazić to co jest w twojej duszy. Tak więc nie chce też demonizować sztuki nowoczesnej. Jak najbardziej osoby tworzące takie rzeczy to mogą być osoby pełne pasji. Chce jedynie zwrócić uwagę też na tą drugą stronę medalu.
Zdecydowanie powinieneś jednak w źródłach/opisie filmu podać link do filmu Tomasz Samołyka, do którego się odwołujesz przez większą część swojego materiału. Myślę, że to niedopatrzenie, ale jednak też dla lepszego zrozumienia obu stron dyskusji, warto zaznajomić się też z jego filmem. Pozdrawiam!
Super wyjaśnione, totalnie się nie zgadzam ze stwierdzeniem że "panuje moda na brzydotę", panuje moda na kicz i przekoloryzowanie wszystkiego by wzbudzić tani zachwyt, nie wszystko co piękne jest złe, ale piękno jest subiektywne a dziś też panuje ostracyzm (zwłaszcza w internecie) i próba tworzenia czegoś co może być piękne, ale pod jakimś innym kontem jest bardzo często spychana na bok
EDIT: jednak mam cierpienie szczytów - bulgur czyli kasza Rebus cierpienie szczytów, jedyne co mi przyszło do głowy XD: życierys/życiorys Cierpienie - życie Rysy - szczyt, kogo/czego - Rys
Hej! Jeśli chciałbyś się dowiedzieć nieco więcej o psychologicznym podłożu sztuki i głębszym zrozumieniu dlaczego ludzie podzielili się na dwa obozy to serdecznie polecam Ci książkę Junga - „Człowiek i jego symbole” rozdział pt Symbolika w sztukach wizualnych. Również bardzo interesująca lektura, która opisuje proces artystyczny pod katem psychoanalizy jest „Psychoanalityczne myślenie o sztuce”. Pozdrawiam i życzę owocnych przemyśleń!
W doskonały, błyskotliwy sposób ukazałeś, jak religijny światopogląd Tomasza Samołyka uniemożliwia mu zrozumienie istoty sztuki. :) Utożsamianie piękna (czegoś tak subiektywnego, płynnego) z dobrem (ze swej definicji czymś bezdyskusyjnie i jedynie słusznym) jest przecież czystym absurdem, już na poziomie elementarnej logiki.
To ja mam kolejne pytanie do dyskusji w temacie. Czy sztuka jest obiektywna, czy może to tylko kwestia gustu? I chętnie był wysłuchał takiej dyskusji między kanałami. Mam nadzieję, że to nie ostatni odcinek.
Nie mogę się zgodzić z punktem dotyczącym szczerości. ,,Brzydka"' sztuka ma za zadanie trafić na rynek ,,znawców sztuki" którzy mam wrażenie oczekują brzydoty, szoku i obrzydzenia. Wręcz wydaje mi się, że obecnie to ta ,,brzydka" sztuka jest nieszczera, bo stworzona z myślą o tym, by jedynie zszokować. Ktoś kto w tym świecie ,,brzydkiej" sztuki ośmiela się tworzyć piękno, wiedząc ,że będzie oskarżony o nieszczerość, budzi we mnie zaufanie. Zaufanie, że pomimo obecnych trendów na ,,brzydotę", chce tworzyć ,,piękno"
chodzilam do liceum plastycznego i to samo zagadnienie mielismy na pierwszej lekcji historii sztuki, Pani pokazala nam "krzeslo z tluszczem" Josepha Beuysa z 64' i porownala je do pieknego, realistycznego obrazu renesansowego, pytajac nas czemu obie te rzeczy sa piekne i czemu obie mozemy zobaczyc na wystawach sztuki, mimo, ze sa od siebie tak rozne. doszlismy do konkluzji, ze sztuka przejawia piekno poprzez technike oraz jej znaczenie/tematyke i nie ma nic zlego, gdy artysta odbiega od jednej wartosi na rzecz drugiej, poniewaz jego dzielo dalej moze byc piekne
Sztuka brzydka może być groteskowa i destrukcyjna, przez co także nieszczera. Dążenie do ideałów nadaje sens życiu, a zatrzymanie się w tymże dążeniu doprowadza często do depresji. Przepych i bogactwo to nie to samo co piękno, choć jedno drugiemu nie przeczy. Wg. mnie piękno nie może spowodować niczego złego - w tv mozna zobaczyć piekny film przyrodniczy i rozbudzić w sobie wrażliwość albo obejrzeć "pięknie" (w rzeczywistości groteskowo) wysławiających się polityków (retoryka to też jest dziedzina sztuki) lecz ciężko nazwać to pięknem, bo nic dobrego z tego nie wynika.
Ja mogę powiedzieć, że też rysuję. Na kartce i w digitalu. (Moje profilowe są mojego autorstwa). Rysuję różne rzeczy, głównie ludzi. Semirealizm, realizm, anime styl. Czasami walnę coś śmiesznego i w ogóle. Mam też drugie konto na DeviantArt gdzie rysuję w digitalu otyłego faceta z anime, bo lubię ten typ ciała. Nie nazwałabym się artystką, bo jeszcze ktoś powie, że mam wybujałe ego. Tak jak większość ludzi mi mówi, że jak nazywam się artystką jest egoistyczne. Ale rysuję to od 10 lat. Zaczęłam gdy miałam 10 lat. Wiecie co mnie bawi? Że ludzie mówią, że to nie dla mnie, że im się nie podoba i, że to co robię to nie sztuka itd. Że mam przestać rysować grubego faceta, bo inni nie chcą i się brzydzą, że rysuję jak dziecko w przedszkolu. A jak im mówię "w d*pie mam to czy się podoba komuś czy nie" to wychodzę na wielką egoistkę XD. I paradoksalnie na DeviantArt gdzie mam normalniejsze rzeczy, nie nacechowane JESZCZE żadnym moim fetyszem nie mam żadnego obserwatora, gdzie moje drugie konto (nowsze jest) z moim fetyszem to ja zyskałam 37 osób w jedną noc XD.
Chciałam dodać jeszcze, że rysuję od 10 lat ogólnie, od 3 lat w digitalu. Przyznaję, to co jest na moim DA głównym, te początkowe to są gnioty. Sama z zażenowaniem na nie patrzę. Przyznaję, nie jestem najlepsza, ale muszę powiedzieć, że przynajmniej od przedszkolaka mam wyższy poziom. Co do mojego drugiego konta, otworzyłam je dopiero w lutym i tak naprawdę pierwsze są gniotami, gdyż nigdy wcześniej nie rysowałam otyłego ciała i musiałam się tego nauczyć. Śmiesznie teraz to wygląda jak na to patrzę 😂😂
świetny film- jako uczeń szkoły plastycznej niesamowicie się cieszę, że poruszasz tematy związane ze sztuką i jej granicami!
Powtórzę to co napisałem pod filmem Pana Tomasza Samołyka:
"Sztuka nie jest tylko dążeniem do piękna ale też reakcją, odpowiedzią artysty na pewne zagadnienia, spojrzeniem na świat z innej perspektywy i wyrażeniem tego spojrzenie. Choć osobiście uważa, że dążenia do piękna jest najważniejszą gałęzią sztuki to nie należy zapominać, iż sztuka to forma spojrzenia i wyrazu. Wielu zgodzi się co do stwierdzenia jakoby ludzkość potrzebowała sztuki która w sposób najpełniejszy doprowadza do transcendencji poprzez estetykę jednak to nie jedyne jej zadanie. Coraz przychylniej patrzę na sztukę która w sposób odmienny od wszelkich innych form przekazu ukazuje czyjeś spojrzenie na świat. Obok siebie powinny występować rodzaje sztuki gdzie jedna jest czyimś spojrzeniem i wyrażeniami piękna a druga czyimś spojrzeniem na świat i wyrażeniem opinii.
Co do samego piękna to uważam, że może być pojmowane jako coś obiektywnego natomiast nie zgodził bym się ze stwierdzeniem, że to harmonia, klarowność etc. Czysta forma może, choć nie musi, wywoływać poczucie piękna. Piękno jest jak most między człowiekiem a transcendencją a poczucie piękna jak ścieżka do mostu. Jednych zachwyci lazur mórz w złocistych promieniach słońca, innych natomiast zamglony, nieokiełznany i romantyczny las (romantyczny w znaczeniu epoki romantyzmu). Nie wszystko co proste jest piękne. Czasem projekty rokokowe są ładniejsze od bauhausowych."
Teraz dodał bym jeszcze odnośnik do tego filmu: ruclips.net/video/4-kaI4mVz6E/видео.html
Otrzymałem taką odpowiedź:
"Artysta wciskający swoją perspektywę zamiast piękna jest jak dziennikarz który zamiast pokazywać fakty zamienia je na subiektywny komentarz. Jak ktoś lubi manipulacje bo się zamknął w swojej bańce medialnej to może mu to będzie pasować ale ja wolę obiektywne spojrzenie."
Odpowiedziałem w następujący sposób:
"Popełnił Pan błąd fałszywej analogii (ruclips.net/video/S0la8DpPVEs/видео.html). Chcąc porównywać sztukę do dziennikarstwa, zastosował bym taką analogię: artysta szukający piękna jest jak dziennikarz opowiadający o wieściach ze świata a artysta komentujący świat jak redaktor polityczny bądź dziennikarz opowiadający o historii lub np. najlepszych miejscach do agroturystyki. Dziennikarstwo zajmujące się dostarczanie codziennych informacji raczej jest uważane za to najważniejsze tak jak sztuka zajmująca się pięknem jest najważniejsza. Dziennikarstwo zajmujące się kwestiami historycznymi, turystycznymi etc. jest mniej ważne natomiast wciąż potrzebne.
Ludzie potrzebują sztuki która najpełniej ukarze piękno jednak też potrzebują sztuki która da inny ogląd na sytuację międzynarodową bądź materialnie ukarze myśli autora na tematy społeczne."
Reasumując, sztuka to oddzielna forma przekazu informacji. Często niedosłowna, potrafi przekazać emocje, spostrzeżenia, odczucia w niebanalny sposób. Radzi sobie z niektórymi informacjami, których inaczej nie dało by się przekazać.
Podobna definicja pada w tym filmie: ruclips.net/video/iTEPnsU_dCA/видео.html
Jeśli chodzi o związek artystów z pracą to przez długi np. zajmowanie się tworzeniem dzieł wizualnych takich jak obrazy czy rzeźby, było wyłącznie udostępnianiem swych umiejętności w celach zarobkowych. Starożytność pod kątem roli artysty w społeczeństwie była niejednolita natomiast od średniowiecza cechy malarskie działały jak firmy a artysta nie był pojmowany jako ktoś z chęcią ekspresji natomiast jak rzemieślnik udostępniający swe umiejętności na zlecenie. Przez długi czas malarz był zawodem a nauczanie odwzorowywania standardowych linii było przyuczaniem do fachu a nie tłamszeniem artystycznej duszy. Po setkach lat malarz stał się twórcą. Oczywiście inaczej to wyglądało z perspektywy pisarzy czy śpiewaków. Śpiewacy oraz pisarze działali zarówno jako twórcy jak i rzemieślnicy natomiast ogólna zasada była taka, że przez byczą część historii nie patrzono na artystów tak jak się to robi dzisiaj.
Co do potencjalnego fałszu jaki może nieść za sobą ukazywanie piękna. Każde działanie ma swój cel. Żaden przekaz informacji nie oddaje 100% prawdy. Sztuka a w niej piękno, nie odda całej prawdy czy będzie próbowała czy nie. Każdy rodzaj przekazywania informacji niesie ze sobą możliwość zakłamania bądź zatracenia prawdy czy to z premedytacją czy bez niej.
Natomiast kwestia budowania gargantuicznych świątyń, projektowanych przez najlepszych architektów, wykonywanych przez najlepszych budowlańców, lecz okupionych stratami ludzkimi i materialnymi, jest kwestią filozoficzną a konkretnie moralną a nie kwestia która powinni się zajmować konsumenci bądź znawcy sztuki. Choć kontekst dzieła może wpływać na jego odbiór to jednak nie musi. Oczywiście jest to znacznie bardziej skomplikowana kwestia. Czym innym jest wiersz którego odbiór może zostać zmieniony przez tytuł, czym innym obraz którego malowanie stało się życiowym celem malarza, przez co poświęcał mu większość swojego czasu a czym innym jest fanaberia pod postacią błyskotki, bogatego władcy zarządzającego biednym państwem. Kwestie bliskie dziełu, takie jak tytuł, są bardzo istotne dla dzieła choć niekoniecznie się w nim zawierają. Kontekst powstanie dzieła (czyli życie autora, straty jakimi dzieło zostało okupione), może być ważne przy niektórych lecz przy nie wszystkich dziełach. Estetyczne pałace, kościoły, gmachy wydają mi się być piękne niezależnie od tego ile osób przy ich budowie zginęło czy coś straciło. Wiem, że nie każdy ma taki sam punkt widzenia.
Wracając do moralności sztuki. Inaczej okupienie danej budowli życiem kilku jednostek oceni utylitarysta a inaczej utylitaryzmu przeciwnik. Inaczej ktoś kto zaznaczy, że kilka osób zmarło a miliony podziwiają piękno a inaczej ktoś kto się w tek kilka utrapionych ludzkich istnień wczuje. Jednak jest to kwestia moralna, stykająca się ze sztuka i mogąca wpływać na jej odbiór natomiast wciąż moralna.
Kończąc chciałbym pozdrowić wszystkich który zdołali przeczytać cały ten komentarz.
Pięknie powiedziane.
nawet jescze nie obejrzałeś :D
@korpolity nie wiem o co chodzia len przy prawe każdym filmie jaki oglądam widzę twój komentarz, chyba mamy podobne zainteresowania i poglądy
@@groszekityle5428 Chyba macie podobne obama hamburger sussy balls
O, znowu sztuka. Fajnie
19:10 "Zyjemy w czasach., które nie mają obsesji na pukcie piękna" Czyżby? A jak spojrzeć na Instagram, to tam jest obsesja piękna. Każda nastolatka interesuje się głównie tym, jak wydac sę ładniejszą, niż jest w rzeczywistości
bardzo dobry materiał !! dziękuję Ci za takie opracowanie
Sztuka ma wywoływać emocje (nawet jeśli nic nie czujemy), a sprowadzanie jej do kategorii piękne - nie piękne jest dość płytkie. Super materiał :)
Jestem zakochana w tym filmie. Jest bardzo potrzebny ❤️
Co to tego wątku obyczajów ograniczających swobodę twórczą artystów z dawnych epok, to fenomenalnym wyjątkiem jest Hieronim Bosch. To średniowieczny malarz którego obrazy na pierwszy, drugi i każdy kolejny rzut oka są surrealistyczne. I on naprawdę wybił się ponad pułap epoki. Sam Stanisław Lem się zachwycał fenomenem jego tak nieprzystającej do ducha epoki, a mimo to obecnej ,,na salonach" sztuki.
Linki już w opisie! Sorry za obsuwę! Dzięki za komentarze!
Nawet nie wiesz jak się cieszę na ten film, na polskim yt prawie się nie podejmuje tematu sztuki współczesnej, dlatego bardzo doceniam to, że go poruszyłeś i czekam na więcej. Dodatkowo świetnie, że dodałeś książki i kanały, z którymi warto się zapoznać. Ja ostatnio czaję się na książkę "przewodnik po sztuce współczesnej" i jakiś czas temu przeczytałam wspaniałą książkę o Malewiczu " Kierunek zwiedzania" Wichy bardzo serdecznie polecam.
Chcemy więcej materiałów o sztuce!
kocham cię za ten film i pozdrawiam z plastyka, w którym dalej mam zamkniętych na "brzydotę" nauczycieli, wreszcie ktoś myśli jak ja i nagrał o tym dobry film kozak masny jesteś
Lubię twoje filmy o sztuce.
Na początku polecam książkę Władysława Tatarkiewicza "O filozofii i sztuce", tam jest ciekawy rozdział o estetyce. Jednakże nie zgodziłbym się z wątkiem o wiernym odtwarzaniu rzeczywistości, to znaczy fakt nowe prądy awangardy szukały nowych sposobów, żeby opisywać to co nas otacza tj. emocje, stosunki społeczne, płciowość itd., natomiast w XX w. pojawił się również kierunek hiperralizm, który starał się dorównywać fotografią. Niby szczegół, ale moim zdaniem warto o nim wspomnieć! Super film tak btw!!!
Uwielbiam wyciągać treści z Twojego przekazu. Są podane rzetelnie, ciekawie, jak i same tematy są porywające, choć to często nie moja codzienna dziedzina.
Tylko te pieprzone RACUSZKI, jak to słyszę, to zgrzytam zębami.
To nie krytyka, a jedynie miejsce dla innych odbiorców, którzy będą mogli odetchnąć z myślą "uff nie jestem sam/a"
Przed obejrzeniem:
Nie, ale może być, bo piękno jest wartością samą w sobie. Jeśli dana sztuka nie jest piękna to powinna być wartościowa w inny sposób.
Sztuka może być zarówno dobra jak i słaba. Samo nazwanie czegoś sztuką nie powinno być nobilitujące.
Problemem dzisiejszej sztuki jest zatracenie większości rodzajów wartości i zostawienie śmiechu przez łzy.
Jak wrócę z gór to obejrzę film i zobaczymy ile trafiłem 🙂
Akapit 1: No właśnie inne wartości. Pod słowem "szczerość" mówionym wiele razy przez Masnego w filmie kryje się "prawda". Czyli wartość sama w sobie. Zostając przy chrześcijaństwie, można powiedzieć że to kolejna możliwość doświadczenie absolutu, bo Bóg jest prawdą i pamiętajcie "Prawda nas wyzwoli".
Akapit 2: tutaj jest problem z dzisiejszym indywidualizmem i subiektywizmem. Jeśli wszystko jest subiektywne to nic nie jest obiektywnie prawdziwe. Mamy tu jasny konflikt. To jest problem że "artysta chce się wyrazić w sztuce", bo on przez sztukę powinien wyrażać prawdę którą odkrył lub uważa że odkrył (nie wiemy co jest prawdą, ale konieczne jest przekonanie). Co mnie obchodzi jak Van Gogh widział świat i ukazywał na swoich obrazach, jeśli byłby to fałsz. Nie prawda której chcę doświadczyć przekazana przez artystę i ukazana przez to jak on widzi świat.
Akapit 3: tu chodzi mi o odejście od obiektywnych wartości co wprost postuluje postmodernizm. Tutaj też wracamy do poprzednich akapitów. Śmiech przez łzy to doświadczenie dzieła które ma cię rozbawić, ale ty już nie chcesz się śmiać i zaczynasz płakać. Bo wszyscy chcą cię rozbawić czy zasmucić. Jeśli sztuka tylko krytykuje, czy to w zabawny czy to smutny sposób, zatraca to o co walczy. Krytykujesz by coś stało się obiektywnie lepsze, ale dzisiaj się ten obiektywizm neguje. Krytyka jest pustą opinią autora.
13:15 tu się jako fotograf nie zgodzę. Jak najbardziej zgadzam się że fotografia jest sztuką, jednak jak już da się wywnioskować z moich komentarzy dobra sztuka musi w sobie coś mieć. Emocje, piękno, abstrakcja. To wszystko potrafi uwiecznić obiektyw. I nawet te "zdjęcia grupowe" to nie jest idealny przykład, choć poprawny. Ja bym bardziej dla przykładu dał "zdjęcie tyłka, piersi i kobiety bo jakoś te dwa pierwsze elementy muszą się tam znaleźć". Jest to już wręcz memiczne na grupach fotograficznych. Trudno wtedy takie zdjęcia nazwać sztuką dobrą czy wybitną.
19:25 tu się mocno nie zgodzę. Powinniśmy dążyć do ideału, bo dzięki temu stajemy się lepsi. Jeśli nie dążysz do ideału czyli nie stajesz się lepszy, to albo stoisz w miejscu, albo się cofasz. Oczywiście tutaj mamy problem, bo "ideał" wymaga obiektywnych kryteriów, a dziś od obiektywności się odchodzi. Mówisz o kompleksach, depresji itd, co oczywiście się zdarza, ale twoja odpowiedź na to to"nie stawiaj sobie wymagań, bo wtedy będziesz szczęśliwy". A to nie prawda. Prawdziwe szczęście powinno się brać właśnie z wartości i dążenia do nich. Jeśli tak nie jest to słynna maszyna szczęścia z eksperymentu myśliwego jest rozwiązaniem na cały smutek świata. Twoja odpowiedź to ucieknięcie od problemu zamiast stawić mu czoła. I oczywiście nigdy nie osiągniemy ideału, bo nie jesteśmy idealni i musimy o tym pamiętać. Ale biorąc przykład z powrotem z chrześcijaństwa: nie masz nie grzeszyć w ogóle, bo jest to nie możliwe, twoim celem jest grzeszyć jak najmniej, nawet stawiając sobie za cel nie grzeszyć, że wiedząc że się tego nie osiągnie.
23:15 to jest bardzo dobre (hehe) pytanie. Myślę że są odrębne wartości, ponieważ ocena jest niezwykle skomplikowana i trudna. Ale tu można spytać: czy to sztuka jest winna jej historii, czy może artysta? Winna na pewno nie jest, bo tylko ludzie są zdolni do dobra i zła. Więc przedmiot (byt wręcz martwy!) nie może być oceniany jako dobry i zły w kategorii moralności. Piękno może się łączyć z dobrem, korelować z nim, a nawet wynikać. Tylko jakim dobrem i czy jeśli w danej chwili obcując z transcendencją masz doczynienia również z tym co nią nie było w przeszłości? Powiedzenie "cel uświęca środki" jest moim zdaniem nie właściwe, ale. Cel może być dobry i to że środki były złe wcale temu nie przeczy. To środki są złe nie cel. Choć pytanie czy prawdziwie piękny cel osiągniemy tylko za pomocą dobrych środków. Też myślę że tak, ale tu są warunki do spełnienia, bo tu chodzi o istotę rzeczy. Temat skomplikowany, więc tu kończę bo w tekście już zaczynam się zapętlać.
Ja ostatnio chodzę sobie po Wiedniu i jestem jednocześnie zachwycony i przerażony rozmachem, mnogością i pięknem tutejszych budowli. Z jednej strony daje to poczucie siły ludzkiego ducha, a z drugiej przygniata swoim ogromem nad osobą i wzbudza lęk.
Jestem bliżej lubowaniu się w pięknie ale świetny materiał i w wielu miejscach przekonujący:)
Świetny pomysł - dziękuję. Pozdrawiam.
Bardzo się cieszę, że wywiązała się między Wami tak ciekawa, a jednocześnie wartościowa, dyskusja. Dzięki za niezwykle ciekawe, przemyślane filmy i rzetelną pracę włożoną w ich przygotowanie.
Możemy spojrzeć na rozwój sztuki jak na ruch w dwóch kierunkach: do środka i na zewnątrz. W średniowieczu, ogólnie rzecz biorąc, całość sztuki miała wymiar sakralny. Obranym kierunkiem był ten do środka. Zorientowano się na Absolut i próbowano dojść coraz bliżej, coraz doskonalej uchwycić Tajemnicę. To ruch, który może nie mieć końca, bo cel jest nigdy nie osiągalny. Natomiast w pewnym momencie stwierdzono chyba, że do środka to już jednak doszliśmy, przestawiono zwrot w kierunku na zewnątrz i zaczęła się eksploracja rzekomo nieskończonych oceanów chaosu. Zbiegło się to oczywiście właśnie z tym "wyrażaniem siebie", przesuwaniem granic, pokonywaniem kolejnych konwencji. To wszystko było przez kilkaset lat ciekawe, do momentu, aż okazało się, że właśnie tak orientowana sztuka doszła do ściany. Czy powiemy, że to Malewicz, czy Rothko, mamy pewność, że to już nastąpiło. Jedynym wyjściem teraz jest ponownie spojrzeć w stronę centrum albo pozwolić sztuce całkiem umrzeć. Jak sądzisz?
Cierpienie szczytów - Karkonosze
Panie Masny, zaraz po Pańskim filmie, RUclips zasugerował mi materiał pt. "10 najpotężniejszych pokemonów... [coś tam]". Najwyraźniej jest to osobliwa kompilacja moich subskrybcji i tematyki Pańskiego filmu. W każdym razie, dotychczas nie widziałem ani jednego tekstu kulturowego o pokemonach i, choć nie twierdzę, że w przyszłości nie zgłębię tematu, zamiast oglądać owe algorytmiczne polecenie, sporządzam niniejszy komentarz.
Nie wyobraża sobie Pan, podobnie jak inny, niemniej czcigodny czytelnik tego komentarza, jak bardzo chciałbym merytorycznie odnieść się do tematyki Pańskiego materiału. Nie potrafię jednak, albowiem nie interesuję się sztuką (przesadnie!) oraz, jak na niedzielno-grillowy wieczór przystało, wzorem Witkacego i Gombrowicza (!), kreuję ów tekst nie w pełni przytomny.
Pomino wspomnianych niedogodności, pragnę nadmienić, iż Pańskie filmy są nieprawdopodobnie interesujące, żeby nie napisać "hipnotyzujące", do tego stopnia do tego stopnia, iż nie zważając na tematykę, zawsze oglądam je do końca, zawsze odczuwam niemal fizyczny ból z powodu nieodgadnięcia Pańskich zagadek i zawszę pozostaję niecierpliwym oczekującym na więcej i częściej. Pozdrawiam :)
Ten komentarz zasługuje na oskara
@@barbaraannadejcz1394 bez kitu
Poezja :)
Literacki Nobel sie należy za tę piękną wypowiedź. Nie żałuję czasu spędzonego na czytaniu tego komentarza. Róża pośród ostów!
Fajny materiał.
Ja osobiście preferuje sztukę użytkową. Przykładowo samochody z lat 60-70, wiele z nich jest piękna. Dziś wszystkie samochody wyglądają tak samo.
Co do definicji i istoty sztuki i artyzmu, większą uwagę postawiłbym na sam akt tworzenia i to nawet tworzenia, które nic nie tworzy.
Ten sam akt tworzenia, a więc koncept jest istotny w sztuce nowoczesnej, ale też dzieła przeszłości budzą podziw samym majestatem i legendą autora.
Ja idę jednak o krok dalej.
Już samo obcowanie ze sztuką, światem jest formą sztuki.
W galerii jedna osoba będzie patrzyła na obraz 30 sekund, druga 10 minut, inna godzinę. W głowie każdego z nich będą zachodziły różne procesy, ktoś popatrzy i pójdzie dalej, a ktoś wyobraźnią będzie bawił się i doświadczał obrazu na wiele sposobów. Można poruszyć postacie na nim, przenieść się samemu wewnątrz, doszukiwać się kształtów, symboli, pareidolizmów, kontemplować uczucia, proces twórczy jego powstawania, wprowadzać modyfikacje, zmieniać kolory itd.
Tak samo z czytaniem książek, ktoś będzie czytał szybciej ktoś wolniej, każdy nanosi na treść własne konteksty, doświadczenia, wyobrażenia. Fizycznie ta sama książka, dla dwóch osób jest zupełnie inna. W filmie "Ready Player One" padają mniej-więcej takie słowa: jeden przeczyta "Wojnę i Pokój" Tołstoja i powie, że to dobra książka przygodowa, a ktoś inny znajdzie sens życia w instrukcje produkcji gumy do żucia.
Nic się nie wytwarza, ale obecny jest akt twórczy. Podobnie z doświadczeniem całej rzeczywistości.
W "Cierpieniach młodego Wertera" bohater w liście do przyjaciela pisał, że teraz przebywając na wsi choć od dłuższego czasu nic nie namalował ani nie napisał, to nigdy nie czuł się większym artystą.
Czyniło go nim samo obcowanie z naturą oraz interakcje z miejscową ludnością.
Od dłuższego czasu moją ulubioną formą sztuki jest chodzenie po mieście bądź lesie i zabawa wyobraźnią, przekształcanie całej rzeczywistości, poddawani jej różnym zabiegom, wyobrażanie sobie różnych akcji i interakcji między materią, nadawanie jej plastyczności. Różne scenariusze zdarzeń.
Obcowanie wcześniejsze ze sztuką w tym pomaga, bo można nanosić na rzeczywistość symulakrum świata filmowego, malarskiego, gry wideo, nawet muzycznego.
"Jeśli wszystko będzie sztuką, nic nie będzie sztuką"
Dlatego zwykłem mówić "wszystko może być sztuką", a nie "wszystko jest sztuką". Precyzyjniej, ale nie odbiera niczemu swojego potencjału ^^
@@tom_stephen tego sie troche boje bo jesli wszystko mozna uznac za sztuke to czy samo pojecie sztuki nie stanie sie rozmyte? Bo jesli wszystko mozna wrzucic do worka o nazwie sztuka to w sumie sztuka nic nie znaczy
odpowiem zaczepnie. Czy boisz się, że wtedy ludzie nie odróżnią już sztuki od nie-sztuki? Aukcje się skończą? Galerię splajtują?
Najbardziej przełomowym dziełem XXw. jest pisuar, a nie widziałem jakoś, żeby ludzie kontemplowali je w męskich toaletach przez pomyłkę. Kontekst pozostanie.
@@RMasny sztuka bedzie wtedy wydmuszka dawnej siebie, upadla idea
Generalnie na wstępnie powiem, że świetnie przygotowany odcinek. Widać że ma Pan jakieś przemyślenia na ten temat i wrażliwość. Jeśli mogę jednak, chciałabym napisać "coś od siebie". Wiem, że nikt mnie nie prosił, ale z drugiej strony Pana kanał daje możliwość rozmowy na te tematy w wolności i wspólnym szacunku. W takim razie nie zostanę, ufam, oceniona jako przemądrzała i pouczająca - tak w istocie nie jest. Sama poszukuję odpowiedzi i wiem, że prawdopodobnie nigdy niczego z takich rzeczy nie będę pewna. Zajmuję się w większym i mniejszym stopniu sztuką od już dobrych kilkunastu lat, doświadczyłam różnych podejść do całego konceptu sztuk plastycznych itp, spotkałam sporo odmiennych od siebie artystów. Zasmucę nieco, bo to, o czym Pan wspominał - argument: estetyczny wizualnie/ładny nie jest równy z pięknem i stosowanie go jako wytrychu - niestety w moim przekonaniu ma swoje zasadne miejsce. Wszystko rozbija się o definicje piękna. I tak, może to komplikować sprawę, ale tak się zawsze dzieje, gdy wchodzimy w rozważania głębiej i głębiej. Sam Pan zauważa, że rzeźba, która jakoś specjalnie nie jest ładna (choć generalnie forma jest przyjemna), ma w sobie 100 procent sztuki, a więc piękna - właśnie dlatego, że jest czymś więcej niż powierzchowną brzydotą czy estetycznością. I można nawet zacząć rozważać, czy ta rzeźba jest piękna, a dalej - czy dobra? Wszystko zależy jakie "przeźrocze" na nie założymy. Jeśli dobry w swej natury człowiek jak Pan (i nie tylko oczywiście) stanie przed tą rzeźbą i zacznie rozważać nadzieję, którą ta rzeźba symbolizuje, cały ładunek dobra (muszę używać powtórzeń) właśnie, to dobro objawi się w Pana wnętrzu wyraźniej. "Katalizator" dobra w formie sztuki może być dowodem na to, że sztuka ta jest piękna, a więc dobra. I nie chodzi o czysto estetyczne doznania, ale o egzystencjonalne rozważania. To wszystko może się między Panem a dziełem, Panem a artystą, artystą a dziełem zadziać tylko dlatego, że Pan i artysta jesteście piękni w swej naturze i dążący do dobra. To dobro dąży do prawdy, bo faktycznie w świecie który jest opanowany przez zło dobro wydaje się przegrywać - ale tylko wydaje, bo "książką przetrwa". W opozycji do tego przykładu - jeśli tak samo wyglądająca rzeźba będzie podpisana: "Książka nie przetrwa", to może się urodzić w naszym wnętrzu (kwestia indywidualna): bunt, smutek, uczucie przytłoczenia, gorzka zgoda z autorem, uczucie beznadziei - pytanie czy z takiego "wachlarza" może powstać dobro=piękno? Może, ale tylko na podobnej zasadzie jak ze zła może wyjść dobro. Może, ale nie musi. Jest o wiele ciężej przemóc się w złu i mu się "nie dać". Dzieło takie w takim razie będzie trudniejsze do ocenienia jako piękne. Osobiście byłabym skora stwierdzić, że piękno by tam było (ze zmienionym tytułem), ale bardzo, bardzo przykryte, bo dzieło to byłoby przejawem cierpienia w obliczu zła, jakiegoś rozpaczliwego dążenia do dobra, miłości, ale w sposób chaotyczny, mroczny, niejasny. Trzeba by było porozmawiać z artystą i poznać go bliżej, by móc stwierdzić, czy dzieło jego nawołuje do zła, czy tylko je objawia przez kontrast (a więc ból, niezgodę) ze swoją dobrą naturą. To już kwestia rozważań. I to w ogóle nie chodzi o estetykę, ładność. Św. Brat Albert, z wykształcenia artysta, pisał kiedyś w swoich dziennikach, parafrazując, większą sztuką jest dobro uczynione drugiemu, niż piękne malarstwo. Sam jak wiadomo odrzucił malowanie (choć miał warsztat), by karmić głodnych. Niestety nie przytoczę źródeł, bo nie mam do nich dostępu aktualnie, może ktoś mi wierzyć lub nie (zachęcam do odwiedzenia pustelni brata Alberta w której udostępnione są pewne fragmenty). Oczywiście w obliczu tej tezy nie można odrzucać znaczenia artysty, to kwestia rozeznania w własnym wnętrzu, czy wybiera się dobro w sztuce, czy dobro w innym zawodzie/zajęciu. Mam wrażenie, że Pan Tomasz generalnie miał na myśli sztukę która jest teraz bardzo popularna. Może się mylę. Zauważam pewną tendencję u artystów do propagowania zła, trochę jak w przytoczonym przez Pana fragmencie o tym, że artysta może stać się przestępcą - wszystko zależy od stopnia. Oczywiście to zbytnie przesadzenie i histeryzowanie. Obraz powieszony w galerii nie zabija nikogo np, więc nieuczciwe byłoby stwierdzenie, że artysta kogoś zabił. Z drugiej jednak strony artysta ma w jakimś stopniu przystęp do ludzkiej duszy. Podobnie jak duchowieństwo. Dlatego każde zło, które doświadczamy w tej relacji przynosi tyle bólu i zła, podobnie jak np. w relacji rodzicielskiej w której dorosły ma duży przystęp do emocjonalności i psychiki dziecka. Obraz który nawołuje do mordu nie będzie mordem, ale może odcisnąć piętno na duszy odbiorcy w złym znaczeniu. Po jednym takim obrazie - nie szkodzi, ale po setki takich, bardzo możliwe, że moralność odbiorcy, samopoczucie, rozważania na temat życia, mogą ulec zmianom na przestrzeni lat. Sztuka kształtuje ludzkość w jakimś aspekcie i to jest raczej niepodważalne. Oglądanie zła w perwersyjny sposób jest zawsze pewnego rodzaju nieuporządkowaniem. Ludzie mają do tego tendencje, czy to przynosi dobro=piękno? Nie, nie przynosi. Zgadzam się, że piękno jest obiektywne, bo piękno utożsamiam z dobrem, miłością, prawdą, a to, w moim odczuciu w pełni ma tylko Bóg/Absolut. I można teraz rozważać co to dobro, dla każdego przecież jest to coś innego. Tylko właśnie w moim odczuciu nie chodzi o dobro subiektywne (jako korzyść, przyjemność, namiętne pragnienie czegoś), ale o Dobro Absolutne. Cząstkę tego Dobra mamy, wierzę, w sobie, dlatego jesteśmy uzdolnieni do tworzenia sztuki prawdziwie pięknej, a nie jedynie estetycznej, kanonowej, czy brzydkiej samej w sobie. Teraz jest tendencja do robienia sztuki brzydkiej i złej - uważając ją za głęboką. Wielokrotnie jest tak, że płytka brzydota, agresja, jest równa płytkiej estetyce. Oczywiście nie zawsze, trzeba to rozważać na podstawie konkretnych przykładów, ale chyba każdy powinien się zgodzić, że to nie dyskusja o tym, czy coś jest estetyczne, tylko głębokie, prawdziwe i dobre. Brzydki obraz może być piękny, ładny obraz także - odwrotnie, brzydki obraz może być płytki, ładny obraz także. Estetyka jest tak subiektywna i... właściwie to prawie nic nie znacząca moim zdaniem. Artysta może się bawić konceptem estetyki w dowolny sposób i to prześwietne, ale moim zdaniem powinien pamiętać że to nie o nią tutaj chodzi, że to tylko rodzaj opakowania - nic poza tym. A "sztuka dla sztuki" to jakby stwierdzić, że "opakowanie dla opakowania", to faktycznie rodzaj mordu na sztuce (wydaje mi się, że Pan też krytykuje to stwierdzenie, jeśli nie, to przepraszam). Przykre byłoby kupić opakowanie, mając nadzieje na bogate wnętrze, a po rozpakowaniu widzi się nic. Takie rozczarowania sztuką bolą najbardziej. Choć z drugiej strony w obliczu niektórych dzieł wieczny proces odpakowywania i wrażenie ciągłego niedostawania się do środka jest bardzo przyjemny:)
Dziękuje za ciekawy materiał. Pozdrawiam cieplutko, miłego dnia
bardzo sie ciesze ze trafilam na ten film
Cierpienie szczytów to wspinaczka górska
Piękno podnosi na duchu i kalibruje na wysokich zakresach poziomu świadomości, który jest bliski doskonałości.
na prawdę świetny film
Fajnie, że zrobiłeś ten film bo sam chodzę do szkoły plastycznej i się jaram sztuka. Ale wg mnie określenie, że sztuka jest dialogiem jest po części niepoprawne. Sztuka powinna przedstawiać ideę. Oczywiście, że sztuka nie musi być ładna. Jednak nie powinna być też obiektem jedynie który artysta stworzył jedynie po to żeby wywołać szok u odbiorcy. Jest to przechodzenie że skrajności w skrajność. Sztuka nie powinna być nastawiona jedynie na zachwyt lub jedynie na szok. Z jednej strony sprowadzenie sztuki do tego że ma być "piękna" i powodować zachwyt prowadzi do zamknięcia się w wąskich kanonach piękna przez co się od samego piękna które powinno się cały czas na różne sposoby szukać nie jest już de facto piękne tylko jest kanonem danych proporcji i ram. Artysta alienuje się do poziomu rzemieślnika. Z drugiej strony sprowadzenie sztuki do szoku i zadziwiania odbiorcy prowadzi do tego, że sztuka a w ostateczności cała kultura nie będzie mogła być panelem do wymiany myśli oraz pokazywania i mówienia o ważnych problemach. Poza tym rozleniwia to artystów do szukania jak najprostszych szokujących jedynie "dzieł" Sztuki(przykład fantanna Duchampa, lub rzeźba która nie istnieje)
Reasumując, sztuka nie powinna być piękna ani nie powinna być dialogiem tylko powinna być panelem do dyskusji, wymiany myśli oraz pozyskiwania piękna z różnych perspektyw
Świetny film, dziękuję za każdy taki!
Przez twój ostatni film o sztuce przez tydzień myślałam o "Jedno i trzy krzesła" a teraz gdy już myślałam że zrozumiałam sztukę współczesną i nie doznam takiego szoku pokazujesz mi palącą się książkę, a ja znowu będę się zachwycać, tylko tym razem, nad tym, jak autor przedstawił to w taki sposób, że od razu wiedziałam że książka to "ta dobra" i nie chciałam by spłonęła. Egh ciężkie z tobą mam te życie hahaha
Mącicie mi w głowie chłopaki. Ja już nie wiem w co wierzę :(
Jesteście genialni w dyskusji.
Kto też czeka na drugi film o grzybach? 🍄💟
ja
Grziby
Dwa filmy o grzybach to ja publikuję tygodniowo. ;) :P
@@Grzybofil Niestety chodzi mi o inny „kontent” z grzybami :/ nie wiem czy ogladal Pan pierwszy filmik Masnego Kanalu na ich temat jesli nie to polecam :)
@@wikad7992 Tak się domyślałem. ;)
świetny, merytoryczny film, daje dużo do myślenia i inspiruje do poszerzania granic :)
Super robota!
Chłopaki ewidentnie musicie się spotkać i podyskutować twarzą w twarz, może być na neutralnym gruncie :)
to jest myśl myśl!
Super film, zasługuje na więcej wyświetleń
Więcej o sztuce!
Bardzo podoba mi się ta dyskusja piękna i sztuki
w sumie średniowieczna sztuka była bardziej komercyjna niż aktualne dzieła, ponieważ obrazy itp były robione tylko po to by możnowładny sypnął hajs
Wydaje mi się, że gdy pan Tomek mówił o pięknie miał na myśli coś więcej niż sztywne trzymanie się zasad i dokładne odwzorowanie rzeczywistości. Piękno to coś więcej niż estetyka. Piękno nie jest nudne, prowadzi do kontemplacji prawdy.
Cierpienie szczytów - Góry Atlas
Więcej sztuki!
Bardzo fajny materiał!
Jeszcze doskonałym przykładem obok portretu Henryka VIII Tudora na to jak w czasach sztuki klasycznej „klient miał zawsze racje” jest dyptyk autorstwa Piero Della Francesca przedstawiający dwa portrety Federico Da Montefeltro oraz jego żonę. Są oni zwróceni do widza profilami, ten nietypowy zabieg w portrecie został spowodowany tym, że Federico Da Montefeltro stracił jedno oko podczas wojny. I nikt nie widział powodu by skazę w wizerunku władcy uwieczniać.
A jeszcze wspomniany Hans Holbein Młodszy miał w swoim dorobku oraz pod tytułem „ambasadorzy” który będąc typowym zamówionym na zlecenie portretem przedstawiającym a jak że ambasadorów. Natomiast miał na pierwszym planie w pewien nietypowy sposób wypaczoną czaszkę, symbol śmierci i przemijania, którego jemu współcześni ludzie nie byli wstanie odczytać. Przez to zniekształcenie, rzecz jasna. Więc to też nie jest tak, że artyście do XIX nie próbowali przemycać, własnych przemyśleń i treści ale oczywiście były to bardziej jednostkowe przypadki.
Ale to tak na marginesie, super materiał, udostępniam dalej. Także mógłbyś zrobić materiał o tym jak sama estetyka się zmieniała. Wbrew pozorom na przestrzeni wieków definiowano jako piękne mogła się znacząco różnić od tego co za piękne uważamy dzisiaj.
dla mnie sztuka może cieszyć oko, nosić w sobie głębsze znaczenie, jak i zawierać oba te punkty. Jednak by móc docenić obraz muszę na nim widzieć coś więcej niż dwie przypadkowe kreski, dla mnie przesadny minimalizm jest pójściem na łatwiznę. tak samo jak sztuka której proces tworzenia jest ciekawszy niż samo to czym ta praca finalnie jest. Nie mówię że nikt nie może w takich rzeczach widzieć głębi, po prostu osobiście to do mnie nie trafia i tego nie czuję. Co jest ważniejsze jednak, sądzę że sztuka nowoczesna również może być skomercjalizowana. Mając wielkie nazwisko lub kontakty, możesz stworzyć cokolwiek i sprzedać to za setki dolarów. W końcu ludzie potrafią kupować nawet powietrze którym oddychał celebryta. Jest wiele obrazów które są po prostu minimalistyczne, przyjemne dla oka, ładne, idealne do powieszenia nad kominkiem. Jednocześnie jedyny ich przekaz to "kup mnie by ozdobić mieszkanie. To co mnie też irytuję to to że często widzę ludzi którzy zapatrują się w muzeum na najbardziej pozbawiony duszy obraz, który całkiem możliwe że sami nie rozumieją. A kiedy ktoś im powie że im to się nie podoba to w odpowiedzi uzyskają tylko "ponieważ nie jesteś dość doinformowany by to zrozumieć" czy to nie jest trochę snobistyczne? Czy podziwianie dzieł które nie zrozumie przeciętny człowiek, nie jest po prostu dla niektórych sposobem by udowodnić że jest się kimś lepszym od szarej masy? Czy takie zbywanie ludzi nie jest też formą wykluczenia ich z dyskusji, postawienia ich w roli za mało obytych i za głupich by mogli zrozumieć geniusz autora? Ale również czy zdanie "po prostu nie rozumiesz mojej sztuki" nie jest czasem bardzo łatwą wymówką kiedy pytania o sens dzieła, stają się nie wygodne? Ja osobiście uwielbiam street art, jest dla mnie definicją sztuki, jest buntowniczy, tworzony często przez ludzi z pasją którzy do końca pozostają anonimowi, nie biorą za swoje dzieła pieniędzy i nie potrzebują sławy, samo założenie street artu jest dla mnie takie nie pretensjonalne, przekaz można dostrzec łatwiej lub trudniej, czasem nie musi go mieć. To co jednak najbardziej w tym lubię to to że jest dla każdego nie zależnie od statusu społecznego czy portfela. Ze sztuką nowoczesną widoczną w muzeum często mam taki problem że wydaje mi się przeznaczona tylko dla bogatych ludzi. Trudno się wybić w sztuce tak abstrakcyjnej, nie mając znanego nazwiska. Oczywiście ktoś może powiedzieć że przedstawiłam street art w bardzo wyidealizowanym świecie w końcu przecież może się znaleźć ktoś komu zależy tylko na sławie i pieniądzach, bo to prawda ale sama w sobie idea tej sztuki, do mnie przemawia. Oczywiście nie uważam że artyści nie powinni zarabiać. Sama dużo tworzę i chciałabym kiedyś pracować w zawodzie artystycznym, po prostu uważam że najszczersza sztuka wychodzi z czystej potrzeby artysty by wyrazić to co jest w twojej duszy. Tak więc nie chce też demonizować sztuki nowoczesnej. Jak najbardziej osoby tworzące takie rzeczy to mogą być osoby pełne pasji. Chce jedynie zwrócić uwagę też na tą drugą stronę medalu.
Dobrze to obejrzeć
Zdecydowanie powinieneś jednak w źródłach/opisie filmu podać link do filmu Tomasz Samołyka, do którego się odwołujesz przez większą część swojego materiału.
Myślę, że to niedopatrzenie, ale jednak też dla lepszego zrozumienia obu stron dyskusji, warto zaznajomić się też z jego filmem.
Pozdrawiam!
Super film, dużo się dowiedziałem
12:38 Nie jestem pewna czy dobrze zinterpretowałam to zdanie, ale pierwsze zdj potrzebowały nawet kilka godzin naświetlania materiału światłoczułego
ugh uwielbiam tę serię
sztuka może być piękna ale musi wstawać rano, na tym polega odpowiedzialność
świetny materiał
Rysowałem na tablecie do tego filmiku ;)
Super wyjaśnione, totalnie się nie zgadzam ze stwierdzeniem że "panuje moda na brzydotę", panuje moda na kicz i przekoloryzowanie wszystkiego by wzbudzić tani zachwyt, nie wszystko co piękne jest złe, ale piękno jest subiektywne a dziś też panuje ostracyzm (zwłaszcza w internecie) i próba tworzenia czegoś co może być piękne, ale pod jakimś innym kontem jest bardzo często spychana na bok
Prawie pół godziny, a zleciało jak 5 minut. Więcej takich filmów!
To może teraz o kontrowersyjnej sztuce współczesnej ? Ciekawi mnie Twój punkt widzenia :)
Cierpienie szczytów: zjazd :)
Jeżeli dzieło jest brzydkie, to budzi we mnie podejrzenie. Brzydka sztuka może być nieszczera.
To znaczy?
@@dziabuka1981 20:22
EDIT: jednak mam
cierpienie szczytów - bulgur
czyli kasza
Rebus cierpienie szczytów, jedyne co mi przyszło do głowy XD:
życierys/życiorys
Cierpienie - życie
Rysy - szczyt, kogo/czego - Rys
Hej! Jeśli chciałbyś się dowiedzieć nieco więcej o psychologicznym podłożu sztuki i głębszym zrozumieniu dlaczego ludzie podzielili się na dwa obozy to serdecznie polecam Ci książkę Junga - „Człowiek i jego symbole” rozdział pt Symbolika w sztukach wizualnych. Również bardzo interesująca lektura, która opisuje proces artystyczny pod katem psychoanalizy jest „Psychoanalityczne myślenie o sztuce”. Pozdrawiam i życzę owocnych przemyśleń!
W doskonały, błyskotliwy sposób ukazałeś, jak religijny światopogląd Tomasza Samołyka uniemożliwia mu zrozumienie istoty sztuki. :) Utożsamianie piękna (czegoś tak subiektywnego, płynnego) z dobrem (ze swej definicji czymś bezdyskusyjnie i jedynie słusznym) jest przecież czystym absurdem, już na poziomie elementarnej logiki.
Cierpienie szczytów - topiące się lodowce w Himalajach
To ja mam kolejne pytanie do dyskusji w temacie.
Czy sztuka jest obiektywna, czy może to tylko kwestia gustu?
I chętnie był wysłuchał takiej dyskusji między kanałami. Mam nadzieję, że to nie ostatni odcinek.
8:17 nie ma tego linku w opisie )):
ruclips.net/video/Iu2L7oA9QRg/видео.html
Nie mogę się zgodzić z punktem dotyczącym szczerości. ,,Brzydka"' sztuka ma za zadanie trafić na rynek ,,znawców sztuki" którzy mam wrażenie oczekują brzydoty, szoku i obrzydzenia. Wręcz wydaje mi się, że obecnie to ta ,,brzydka" sztuka jest nieszczera, bo stworzona z myślą o tym, by jedynie zszokować. Ktoś kto w tym świecie ,,brzydkiej" sztuki ośmiela się tworzyć piękno, wiedząc ,że będzie oskarżony o nieszczerość, budzi we mnie zaufanie. Zaufanie, że pomimo obecnych trendów na ,,brzydotę", chce tworzyć ,,piękno"
Mega super film! duzo wiedzy w pigulce! :)
chodzilam do liceum plastycznego i to samo zagadnienie mielismy na pierwszej lekcji historii sztuki, Pani pokazala nam "krzeslo z tluszczem" Josepha Beuysa z 64' i porownala je do pieknego, realistycznego obrazu renesansowego, pytajac nas czemu obie te rzeczy sa piekne i czemu obie mozemy zobaczyc na wystawach sztuki, mimo, ze sa od siebie tak rozne. doszlismy do konkluzji, ze sztuka przejawia piekno poprzez technike oraz jej znaczenie/tematyke i nie ma nic zlego, gdy artysta odbiega od jednej wartosi na rzecz drugiej, poniewaz jego dzielo dalej moze byc piekne
Sztuka brzydka może być groteskowa i destrukcyjna, przez co także nieszczera.
Dążenie do ideałów nadaje sens życiu, a zatrzymanie się w tymże dążeniu doprowadza często do depresji.
Przepych i bogactwo to nie to samo co piękno, choć jedno drugiemu nie przeczy. Wg. mnie piękno nie może spowodować niczego złego - w tv mozna zobaczyć piekny film przyrodniczy i rozbudzić w sobie wrażliwość albo obejrzeć "pięknie" (w rzeczywistości groteskowo) wysławiających się polityków (retoryka to też jest dziedzina sztuki) lecz ciężko nazwać to pięknem, bo nic dobrego z tego nie wynika.
pozdrawiam
Offtop: zapomniałeś dodać wspomniany kanał w opisie filmu
może wrzucaj też filmy na spotify (oczywiście bez obrazu xD)
Cierpienie szczytów: Bulgur? :))
Masny przekonał mnie bardziej i bezceremonialnie wygrał tę debatę. Dobrze kiedy sztuka jest piękna, ale wcale nie musi taka być, by być właściwa.
Tak powinna była wyglądać plastyka w mojej szkole.
O patrzcie! Znalazłem "To już jutro"!
To dlaczego ASP nazywa się Akademią Sztuk PIĘKNYCH?
Chcę racuszki… Takie z jabłkiem😩
Kiedy będziesz robił to co mowiles ze będziesz robił w odcinku o tym jak odchodzisz z abstra. Ten cały projekt
18:58 Zaraz będzie na temat body positive mówię wam
Cierpienie szczytów - czy chodzi o apogeum? Btw sam wymyślasz te zagadki?
A ty, czy jesteś ambitnym racuszkiem? 💛
O czlowieku z jaka pasja i zaangazowaniem o tym mowisz, wincyj wincyj materialow o sztuce :)
Off topic - Planujesz coś nagrać z Masno Gang?
Witam
Ja mogę powiedzieć, że też rysuję. Na kartce i w digitalu. (Moje profilowe są mojego autorstwa). Rysuję różne rzeczy, głównie ludzi. Semirealizm, realizm, anime styl. Czasami walnę coś śmiesznego i w ogóle. Mam też drugie konto na DeviantArt gdzie rysuję w digitalu otyłego faceta z anime, bo lubię ten typ ciała.
Nie nazwałabym się artystką, bo jeszcze ktoś powie, że mam wybujałe ego. Tak jak większość ludzi mi mówi, że jak nazywam się artystką jest egoistyczne. Ale rysuję to od 10 lat. Zaczęłam gdy miałam 10 lat. Wiecie co mnie bawi? Że ludzie mówią, że to nie dla mnie, że im się nie podoba i, że to co robię to nie sztuka itd. Że mam przestać rysować grubego faceta, bo inni nie chcą i się brzydzą, że rysuję jak dziecko w przedszkolu. A jak im mówię "w d*pie mam to czy się podoba komuś czy nie" to wychodzę na wielką egoistkę XD. I paradoksalnie na DeviantArt gdzie mam normalniejsze rzeczy, nie nacechowane JESZCZE żadnym moim fetyszem nie mam żadnego obserwatora, gdzie moje drugie konto (nowsze jest) z moim fetyszem to ja zyskałam 37 osób w jedną noc XD.
Chciałam dodać jeszcze, że rysuję od 10 lat ogólnie, od 3 lat w digitalu.
Przyznaję, to co jest na moim DA głównym, te początkowe to są gnioty. Sama z zażenowaniem na nie patrzę. Przyznaję, nie jestem najlepsza, ale muszę powiedzieć, że przynajmniej od przedszkolaka mam wyższy poziom.
Co do mojego drugiego konta, otworzyłam je dopiero w lutym i tak naprawdę pierwsze są gniotami, gdyż nigdy wcześniej nie rysowałam otyłego ciała i musiałam się tego nauczyć. Śmiesznie teraz to wygląda jak na to patrzę 😂😂
A, może w następnym odcinku zrobisz część racuszki w rytmie rapu.
Ewentualnie cześć rabarbarki
Pierwsza myśl
Cierpienie szczytów = ból góry
18:50 Ten obraz nie jest średniowieczny, tylko z XIX wieku.
Bulgur - cierpienie szczytow
Dzisiejsze czasy nie mają obsesji na punkcie piękna?
Moim zdaniem nic bardziej mylnego.
Przybywam ze studiów designu, bo muszę napisać wypracowanie na maks pół strony a4 o tym... Nie zawiedź mnie...
Cierpienie szczytów-ChoryZont
Ok... przekonałeś mnie
Czy memy to sztuka?
Jestem twoim racuszkiem Masny 😏