Brawo Piotr. Cieszę się bardzo, że po naszych wodach pływają i szkolą świadomi instruktorzy! Świadomi tego, że nie każde rozwiązanie można zastosować w każdej sytuacji i w każdych warunkach. Pozdrawia Sebastian Instruktor Ratownictwa Wodnego i Instruktor Motorowodny z zaprzyjaźnionego Ośrodka Bezpieczeństwa Wodnego MATROOS. Tak trzymać.
Ów legenda o poruszającym się jachcie i wiązaniu ratowniczego w wodzie pochodzi z sytuacji na morzu. Gdzie zatrzymanie dużego ciężkiego jachtu nie jest, albo raczej nie było proste. To sytuacja gdzie nie było sprzętu ratowniczego w postaci kół, kamizelek czy rzutek ratowniczych, a także silnika;). Podczas sztormu lub po prostu dużego zafalowania ciężki jacht krąży w około człowieka za burtą, załoga podaje linę by móc wciągnąć gościa przez wysoką burtę. Fakt, że dziś jesteśmy przygotowani do takich manewrów zupełnie inaczej, jednak potencjalnie zawsze możemy znaleźć się w takiej sytuacji. Proszę sprawdzić manewry typu quick stop z użyciem pasa ratowniczego (lifesling) i wyobrazić sobie, że to tylko lina ;) Przy wiązaniu ratowniczego w wodzie istotne jest także by nie szukać końca liny, a jedynie zorientować się która część jest "od jachtu" i wiązać złożoną liną. Niemniej, materiał super i zgadzam się z tym, że wiązanie ratowniczego w wodzie można uznać za relikt przeszłości. Jednocześnie jest to ciekawy smaczek podczas szkoleń żeglarskich czy motorowodnych ;)
Swoje rozważania odnośnie węzła ratowniczego prowadzisz punktu widzenia sternika pontonu pływającego po stawie, gdzie faktycznie węzeł ratowniczy może wydawać się bezużyteczny, ale na morzu sytuacja wygląda już całkowicie inaczej. A zresztą nawet na całkiem podobnym stawie udało mi się wydostać na pokład żaglówki dzięki właśnie temu węzłowi, gdyż lekka drabinka linowa która miała posłużyć mi do wyjścia na pokład po skoku do wody, okazała się CAŁKOWICIE BEZUŻYTECZNA! Gdy próbowałem przy jej użyciu wdrapać się na pokład, to ona uciekała mi pod kadłub łodzi lub na boki całkowicie uniemożliwiając mi wsparcie się na niej! I dopiero podana mi z pokładu lina na której zawiązałem węzeł ratowniczy, umożliwiła mi wydostanie się na pokład z pomocą załogi! Proponuję żebyś kiedyś zrobił sobie taki eksperyment i spróbował sam wydostać się z wody na pokład jachtu, który nie ma ani drabinki, ani platformy kąpielowej ;)
Cześć! Dzięki za obszerny komentarz. Swoje rozważania prowadzę, może nie tyle z punktu widzenia sternika małego pontonu, tylko na małym pontonie, bo taki mam pod ręką. Mieszkam w pobliżu Kalisza, w centrum Polski i po prostu nie stać mnie na tyle czasu, żeby każdy materiał kręcić na morzu. Chociaż bym chciał. Dodam, zanim przejdę dalej, że na morzu pływałem i trochę doświadczenia mam. Ale do brzegu, nie twierdzę, że węzeł ratowniczy jest bezużyteczny, tylko, że metoda wiązania go na sobie jest mało przydatna, chociaż lepiej ją znać niż nie. A na pewno bawią mnie metody z ciągnięciem liny, czy jej szarpaniem, jeszcze dorabiając ideologię do tego, że motorówka to szarpie :) Eksperymentu, który proponujesz, może nie tyle, że nie muszę robić, bo właziłem na jacht po kąpieli wielokrotnie, na takie bez platform i drabinek też. Natomiast jest to świetny pomysł na kolejny film, tylko, że tutaj już mój mały pontonik nie wystarczy :) Jak to mawiał klasyk, sztuką jest niedopuścić do problemów niż z nich potem wychodzić i po prostu przed takimi kąpielami szykuje różne możliwości wyjścia z wody. Kiedyś kiedyś, nawet zrobiłem "dzwig" z bomu, talii i ławeczki bosmańskiej przed kąpielą. Całkiem spoko, sprawdzają się nawet zwykłe buchty. I pewnie tutaj przyda się też i węzeł ratowniczy. Jednak jestem zdania, że sama nauka ratowniczego to podstawa to powinna być umiejętność wiązania go w ręce, a jako dodatek "na sobie" bez dodawania do tego niepotrzebnej ideologii. Jak widać, Twój przykład pokazuje, że to potrzebny węzeł.
Trochę prześmiewczo pokazał Pan ten węzeł. Zgodnie z nazwą jest to węzeł ratowniczy więc wyobraźmy sobie kuter i rybaka w ubraniu wypadającego w październiku do morza przy 6B. Czy naprawdę w takich warunkach nie będzie szarpało liną i ciągło? Czy w takich warunkach jest Pan w stanie przyciągnąć się po linie. Podobnie żeglarz na Bałtyku czy jacht przy wietrze i na fali da się utrzymać nieruchomo?
Tak, trochę prześmiewczo. Nie potrafię sobie wyobrazić takiego szarpania. Uważam, że poza samym doskonaleniem umiejętności wiązania tego węzła, szarpanie podczas nauki nic nie wnosi. Oczywiście, że lepiej go umieć, biż nie umieć i jest to jeden z najlepszych węzłów dla wodniaków. Na kutrze nigdy nie pływałem, jacht potrafię na wietrze i fali utrzymać tak, żeby nie posuwał się lub posuwał minimalnie po wodzie. Proszę mi mówić po imieniu, Piotr mam na imię. Pozdrawiam!
@@MorkaPl jasne w trakcie nauki szarpanie nie ma sensu i jest groteskowe. Również uważam że lepiej go umieć i używać do cumowania na polerze niż w zimnej wodzie wiązać na ciele. Fajny przykład potrafisz zatrzymać jacht w miejscu więc super Ty wypadasz a na pokładzie zostają świeżo upieczeni żeglarze 😉 W sumie to jedyny węzeł jaki pamiętam (nazwa i sposób wiązania) ze szkoły. Dzięki za ciekawe filmiki dużo można nauczyć się 👍
Brawo Piotr. Cieszę się bardzo, że po naszych wodach pływają i szkolą świadomi instruktorzy! Świadomi tego, że nie każde rozwiązanie można zastosować w każdej sytuacji i w każdych warunkach.
Pozdrawia Sebastian Instruktor Ratownictwa Wodnego i Instruktor Motorowodny z zaprzyjaźnionego Ośrodka Bezpieczeństwa Wodnego MATROOS. Tak trzymać.
Dzięki Sebastian!
Pozdrawiam
Piotr
Materiał oczywiście się podobał,super.
Muszę ogarnąć wszystkie sposoby wiązania węzła ratowniczego bo to przydaje się też w życiu,nie tylko na wodzie.
Dzięki za miłe słowa.
To fakt, bardzo przydatny węzełek. Mocno uniwersalny.
Pozdrawiam
Piotr
Super wyjaśnione w "praktyce". Dobry materiał.
Dziękuję!
Pozdrawiam i życzę miłego dnia!
Piotr
Ów legenda o poruszającym się jachcie i wiązaniu ratowniczego w wodzie pochodzi z sytuacji na morzu. Gdzie zatrzymanie dużego ciężkiego jachtu nie jest, albo raczej nie było proste. To sytuacja gdzie nie było sprzętu ratowniczego w postaci kół, kamizelek czy rzutek ratowniczych, a także silnika;). Podczas sztormu lub po prostu dużego zafalowania ciężki jacht krąży w około człowieka za burtą, załoga podaje linę by móc wciągnąć gościa przez wysoką burtę. Fakt, że dziś jesteśmy przygotowani do takich manewrów zupełnie inaczej, jednak potencjalnie zawsze możemy znaleźć się w takiej sytuacji. Proszę sprawdzić manewry typu quick stop z użyciem pasa ratowniczego (lifesling) i wyobrazić sobie, że to tylko lina ;)
Przy wiązaniu ratowniczego w wodzie istotne jest także by nie szukać końca liny, a jedynie zorientować się która część jest "od jachtu" i wiązać złożoną liną.
Niemniej, materiał super i zgadzam się z tym, że wiązanie ratowniczego w wodzie można uznać za relikt przeszłości. Jednocześnie jest to ciekawy smaczek podczas szkoleń żeglarskich czy motorowodnych ;)
Dzięki za obszerne wyjaśnienia.
Piotrze super materiał, w 99% zgadzam się z Tobą reszta jest dyskusyjna i zależna od jednostki, miejsca, okoliczności, rozbitka,
Swoje rozważania odnośnie węzła ratowniczego prowadzisz punktu widzenia sternika pontonu pływającego po stawie, gdzie faktycznie węzeł ratowniczy może wydawać się bezużyteczny, ale na morzu sytuacja wygląda już całkowicie inaczej.
A zresztą nawet na całkiem podobnym stawie udało mi się wydostać na pokład żaglówki dzięki właśnie temu węzłowi, gdyż lekka drabinka linowa która miała posłużyć mi do wyjścia na pokład po skoku do wody, okazała się CAŁKOWICIE BEZUŻYTECZNA!
Gdy próbowałem przy jej użyciu wdrapać się na pokład, to ona uciekała mi pod kadłub łodzi lub na boki całkowicie uniemożliwiając mi wsparcie się na niej! I dopiero podana mi z pokładu lina na której zawiązałem węzeł ratowniczy, umożliwiła mi wydostanie się na pokład z pomocą załogi!
Proponuję żebyś kiedyś zrobił sobie taki eksperyment i spróbował sam wydostać się z wody na pokład jachtu, który nie ma ani drabinki, ani platformy kąpielowej ;)
Cześć!
Dzięki za obszerny komentarz.
Swoje rozważania prowadzę, może nie tyle z punktu widzenia sternika małego pontonu, tylko na małym pontonie, bo taki mam pod ręką. Mieszkam w pobliżu Kalisza, w centrum Polski i po prostu nie stać mnie na tyle czasu, żeby każdy materiał kręcić na morzu. Chociaż bym chciał.
Dodam, zanim przejdę dalej, że na morzu pływałem i trochę doświadczenia mam.
Ale do brzegu, nie twierdzę, że węzeł ratowniczy jest bezużyteczny, tylko, że metoda wiązania go na sobie jest mało przydatna, chociaż lepiej ją znać niż nie. A na pewno bawią mnie metody z ciągnięciem liny, czy jej szarpaniem, jeszcze dorabiając ideologię do tego, że motorówka to szarpie :)
Eksperymentu, który proponujesz, może nie tyle, że nie muszę robić, bo właziłem na jacht po kąpieli wielokrotnie, na takie bez platform i drabinek też. Natomiast jest to świetny pomysł na kolejny film, tylko, że tutaj już mój mały pontonik nie wystarczy :)
Jak to mawiał klasyk, sztuką jest niedopuścić do problemów niż z nich potem wychodzić i po prostu przed takimi kąpielami szykuje różne możliwości wyjścia z wody. Kiedyś kiedyś, nawet zrobiłem "dzwig" z bomu, talii i ławeczki bosmańskiej przed kąpielą. Całkiem spoko, sprawdzają się nawet zwykłe buchty. I pewnie tutaj przyda się też i węzeł ratowniczy.
Jednak jestem zdania, że sama nauka ratowniczego to podstawa to powinna być umiejętność wiązania go w ręce, a jako dodatek "na sobie" bez dodawania do tego niepotrzebnej ideologii.
Jak widać, Twój przykład pokazuje, że to potrzebny węzeł.
Niema za co dziękować a mam do was interesik mały ale to jak zajrzę do was to pogadamy
Jest jest za co. Pomoc zawsze się przyda, dziękujemy. Zapraszamy do biura w wolnej chwili.
Miłego dnia!
@@MorkaPl ok
Trochę prześmiewczo pokazał Pan ten węzeł. Zgodnie z nazwą jest to węzeł ratowniczy więc wyobraźmy sobie kuter i rybaka w ubraniu wypadającego w październiku do morza przy 6B. Czy naprawdę w takich warunkach nie będzie szarpało liną i ciągło? Czy w takich warunkach jest Pan w stanie przyciągnąć się po linie. Podobnie żeglarz na Bałtyku czy jacht przy wietrze i na fali da się utrzymać nieruchomo?
Tak, trochę prześmiewczo. Nie potrafię sobie wyobrazić takiego szarpania. Uważam, że poza samym doskonaleniem umiejętności wiązania tego węzła, szarpanie podczas nauki nic nie wnosi.
Oczywiście, że lepiej go umieć, biż nie umieć i jest to jeden z najlepszych węzłów dla wodniaków. Na kutrze nigdy nie pływałem, jacht potrafię na wietrze i fali utrzymać tak, żeby nie posuwał się lub posuwał minimalnie po wodzie.
Proszę mi mówić po imieniu, Piotr mam na imię.
Pozdrawiam!
@@MorkaPl jasne w trakcie nauki szarpanie nie ma sensu i jest groteskowe. Również uważam że lepiej go umieć i używać do cumowania na polerze niż w zimnej wodzie wiązać na ciele. Fajny przykład potrafisz zatrzymać jacht w miejscu więc super Ty wypadasz a na pokładzie zostają świeżo upieczeni żeglarze 😉 W sumie to jedyny węzeł jaki pamiętam (nazwa i sposób wiązania) ze szkoły. Dzięki za ciekawe filmiki dużo można nauczyć się 👍