Gdyby "Nam Zależy" robił z Panem wywiad w stylu tych z Mentzenem, zapewne zacząłby tak: Adam Śmiałek - elektronik, audiofil, historyk sztuki, muzyk, radioamator, fotograf - dzień dobry!
Pan Adam to kosmita. Dawno nie widziałem tak wszechstronnego gościa, znającego się na tylu rzeczach. Gratuluję wiedzy i z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki, choćby o czymkolwiek .
Z każdym odcinkiem poznajemy Pana coraz bardziej ale mini recital pod koniec tego.... No.. no Brawo! Wyjątkowy z Pana czlowiek i do tego sąsiad Krakus. Pozdrawiam
Panie Adamie. Jak na retro wielbiciela przystało, z niezwykłym entuzjazmem oglądam każdy Pana film. Porusza Pan ciekawe tematy i z niesamowitą wręcz wnikliwością, rozbiera je na czynniki pierwsze. Jestem elektronikiem i pomimo tego, że urządzenia takie jak wzmacniacze lampowe, czy retro komputery nie są dla mnie tajemnicą, zawsze znajdę na Pana kanale jakąś perełkę. Życzę dalszych sukcesów i polecam gdzie tylko mogę. Pozdrowienia ze Śląska 🤠
Człowieku, subskrybuję ten kanał od dawna i niczego nie żałuję. Fotografia, muzykowanie, elektronika. Czym nas jeszcze zaskoczysz ? Jeden z fajniejszych kanałów o tej tematyce na RUclips.
Lubię te opowieści. Przede wszystkim szacunek za porządne przygotowanie merytoryczne, ale też starannie "ogarnięty" językowo i materiał jest ciekawie zilustrowany graficznie. Od pewnego czasu oglądam wszystko po kolei.
Słowem kluczem w nieprzeszkadzaniu falowania w zakochiwaniu się przy Bambino jest właśnie tanie wino. Falowanie po winie wchodziło w przeciwfazę z jodłowaniem i wtedy była impreza spokojna i wyważona. Jeśli nie weszło idealnie, to impreza była psychodeliczna i bez dodatkowych, trudno dostępnych używek. A strach pomyśleć, ile trzeba było wypić żeby zrobić z Bambino piec!?
Oglądam cię od jakiegoś czasu. W twoich oczach widać pasję z odkrywania tych rzeczy i cieszę się, że chcesz się z nami podzielić wiedzą, którą odkrywasz. Bardzo fajne miejsce na polskim YT. Czekam na kolejne odcinki. Pozdrawiam
Jako nastolatek zakładałem zespół z kolegami. Gitary elektryczne Defil i "gitary" elektryczne made by ZSRR. O piecach mogliśmy tylko pomarzyć. Były Bambina a ja miałem mega stare radio, nie pamiętam nazwy. Jednej próby też nie pamiętam. Najpierw napięcie z radia poszło na struny i mnie trzepnęło, ale że mi było mało, chciałem zobaczyć, co tam się w środku radia stało, zbliżyłem twarz do tyłu obudowy, wsadziłem łapę do środka i... potem, jak się obudziłem, to już mnie kręciła tylko poezja śpiewana ;)
4 года назад+2
Z lampami nie ma żartów, zawsze miałem kręćka na punkcie bezpieczeństwa i stąd ten pomysł z kondensatorem na wejściu. A pieców kilka w życiu zrobiłem i chętnie bym się tym zajął zawodowo, ale musiałoby mnie być ze dwóch przynajmniej :)
@ Ale masa szła dalej na gitarę. Proponuję dwa kondensatory, albo bardziej eleganckie rozwiązanie - zasilanie trójprzewodowe i gniazdko ze stykiem ochronnym.
4 года назад
U mnie masa jest połączona tylko z ekranami niedostępnymi z zewnątrz. Na strunach nie ma żadnego potencjału.
@ Nawet nie pomyślałem, aby łączyć struny z przetwornikiem, ale i tak przetwornik powinien posiadać wzmocnioną izolację. Pozdrawiam! Znam Pana praktycznie od Muzykanta 3, którym mi Pan zaimponował. Sam wcześniej pisałem program odczytu klawiatury w assamblerze Commodore 64. Dokumentacja gdzieś leży, projekt też, Komplet części do Pańskiego Muzykanta ma u mnie poczytne miejsce. Ale technika idzie do przodu. takie rzeczy robi się teraz na arduino, Ceny jednak spadły na tyle, że nie opłaca się robić. Za 500zł mam solidną klawiaturę sterującą z kilkoma poziomami nacisku. Jeszcze raz pozdrawiam i życzę owocnego YOU-tubowania.
4 года назад
Tak, Muzykanci byli na 51 i pisani w asemblerze. Dziś już nie ma sensu tego rozwijać, a bibliotek na Arduino jest sporo. Sam zresztą zawodowo robię różne rzeczy na tej platformie. No cóż, wszystko się zmienia :)
Suuuuper! W tamtych latach ('50-'60) prawie każdy polski sprzęt buczał transformatorem zaraz po włączeniu. Gdy nagrzał się i rozpoczął pracę lampowy wzmacniacz, dochodził brum od niewygładzonego napięcia żarzenia, a w gramofonach dodatkowo turkotał napęd. Niemniej muzyka taneczna zagłuszała powyższe wady. Brzmienie Bambino wydawało się efektowne i miało ogromną przewagę nad głuchym dudnieniem radia na falach długich lub średnich (dla mnie UKF to dopiero lata '70). W dzisiejszym pokazie "adapterek" wypadł, moim zdaniem, zaskakująco dobrze, jeśli nie liczyć potwornego kołysania, którego jednak nie przypominam sobie z dawnych lat. Koncert gitarowy - przedni!
4 года назад+3
To prawda, bambino jednak gra wysokimi tonami w przeciwieństwie do lampowych odbiorników AM, które wtedy były standardem. Drugim źródłem dobrego audio w tamtych czasach była telewizja. A może nawet pierwszym, bo szereg telewizorów posiadało oddzielne głośniki wysokotonowe i serwowało naprawdę dobre brzmienie.
@ Przy okazj TV warto wspomnieć, że polskie telewizory z wczesnych lat 60 (na pewno Belweder 2, nie wiem, jak inne) miały na przełączniku kanałów pozycję "radiową". Po jej wybraniu sprzężony wyłącznik wyłączał układy wizyjne (o ile pamiętam: generator linii - a więc i wysokie napięcie i żarzenie kineskopu, chyba gen. ramki też), a odbiornik przestrajał się na zakres UKF. Pokrętłem płynnego strojenia można było dostroic się do stacji - oczywiście "na ślepo" i zapewne bez pokrycia pełnego zakresu. Takie użycie telewizora jest dyskusyjne, ale w tamtych realiach, kiedy kupno radia z UKF było sporym obciążeniem domowego budżetu, dawało przynajmniej wgląd w świat radiofonii FM. W ten sposób rozpoczynałem słuchanie audycji na UKF-ie.
@ Ha! Te pierwsze telewizory również miały swoją akustyczną"specjalność" - burczenie proporcjonalne do jasności ujęcia. Zapewne były to źle odfiltrowane impulsy wygaszania. No i ten niezapomniany pisk generatora wysokiego napięcia, dość dokuczliwy dla dziecka. Ale następne modele brzmiały już znacznie lepiej, a kolorowy Rubin - wręcz rewelacyjnie. Funkcji "radio" niestety nigdy nie miałem.
To prawda, w wielu polskich adioodbiornikach transformator głośnikowy montowano bardzo blisko tr sieciowego. Niby obracano go odpowiednio żeby zminimalizować ten przydźwięk ale i tak zawsze buczało.
Z "Bambino" łączy mnie wspomnieniami ból palców u stopy :) )) Nie wspomnę ile razy ta cholerna pokrywa z głośnikiem lądowała mi na paluchach jak jako dzieciak próbowałem sobie puścić płytę z bajką :) ) A tak pokrywa była naprawdę solidnej wagi :) ) Marek .
Człowiek renesansu 😃 Warto było dodać że wnętrze Bambino bardzo często służyło /służy amatorom lampowego brzmienia do budowy prostych wzmacniaczy stereo. Oczywiście wymaga to ofiary z dwóch egzemplarzy 😉
Bardzo ciekawy, powiedziałbym: klasyczny odcinek. A przy okazji objawia się Pan kolejny raz jako człowiek wielu talentów. Szacunek! Na odcinek o lampach czekam niecierpliwie.
Posiadam przerobiony na ,,piecyk" gramofon Bambino i używam go do grania na basówce w domowym zaciszu. Panie Adamie wspaniała gra na gitarze oraz wiedza. Pozdrawiam🙂 Subskrybent
Bardzo ciekawy odcinek. Żałuję, że nie było porównania z adekwatną konstrukcją zza żelaznej kurtyny, np. Jakimś niemieckim gramofonem z tamtych czasów. Ciekawi mnie bardzo, jak duża była różnica jakościową pomiędzy Wschodem a Zachodem. Oczywiście dziękuję za polskie napisy. Mój gluchoniemy wujek może oglądać Pana programy. To jest super.
4 года назад+3
Podziękowania dla żony, która wklepuje te napisy :) Ogólnie w latach sześćdziesiątych masowy sprzęt audio nie był wysokich lotów i na zachodzie także panoszyły się różne bambina. Tylko tam był wybór, można sobie było kupić naprawdę topowy sprzęt. U nast nie było takich możliwości.
Podzielę się pewnym doświadczeniem. W kolekcji mam dwa gramofony przenośne z dokładnie tego samego roku- 1962. Pierwszy to wczesne Bambino, model WG-252, a drugi to produkowany w Niemczech model Philipsa. Oba zbudowane są mniej więcej według tej samej koncepcji- obudowa z gramofonem i wzmacniaczem mono w dolnej części i głośnikiem w górnej. Aż proszą się o porównanie. Philips to model oznaczony AG 4456- średnia półka cenowa. Sądząc po ilości krążących po Ebayu egzemplarzy bardzo popularny model. Wzmacniacz jest bardziej prymitywny od tego w Bambino- nie posiada transformatora sieciowego, ani prostownika selenowego. Zamiast tego jedna z linii zasilania łączy się bezpośrednio z chassis wzmacniacza, a druga z lampą prostowniczą UY85. Rolę wzmacniacza pełni lampa UCL82. Lampy te żarzone są napięciem stałym, więc nie potrzebują transformatora z uzwojeniem 6,3V. Jedyną ochroną przed porażeniem użytkownika jest kondensator, umieszczony między linią zasilania, a chassis gramofonu- dość ryzykowne rozwiązanie. Podobnie było w gramofonach Karolinka-3, które poprzedzały Bambino. Nowocześniejszy i bezpieczniejszy wzmacniacz to pierwsza i ostatnia realna przewaga Bambino w tym porównaniu. Mechanizm napędowy- w obu gramofonach działa poprawnie. Philips ma coś podobnego do prezentowanego tu Bambino, ale znacznie lepiej opracowane- nigdy nie doświadczyłem żadnych wyraźnie słyszalnych zmian prędkości. Moje Bambino ma inny układ napędowy- zamiast wałka o zmiennej średnicy jest zestaw trzech zamieniających się ze sobą rolek. Co ciekawe ta wcześniejsza wersja mechanizmu działa lepiej od prezentowanej tutaj. Wspomniana w filmie automatyka Bambino właściwie nie jest zbyt automatyczna- pozycję wyłączenia trzeba ustawić. Philips sam wykrywa koniec zapisu na płycie, niezależnie od jej rozmiaru. Potrafi to większość zachodnich gramofonów z tego okresu, a także modele z NRD. Ogólnie rozwiązania techniczne w gramofonach z NRD były wtedy bardziej zbliżone do zachodnich, niż do Polskich, ale to zdecydowanie temat na kiedy indziej. Najważniejsza kwestia- brzmienie. Bambino- podobne do egzemplarza prezentowanego w filmie, tylko z dużo z mniejszymi fluktuacjami prędkości obrotowej. Oczywiście zadowalającej barwy tonu za nic nie da się ustawić. Philips- przydźwięk sieciowy jest jak najbardziej obecny, działanie mechanizmu napędowego też słychać, ale mimo tego brzmienie jest jakoś zaskakująco przyjemne i naturalne- oczywiście nie Hi-fi, ale za to ma fajny klimat vintage. Mimo prymitywnej konstrukcji wzmacniacz ewidentnie ma potencjał. Oczywiście z fabryczną wkładką byłoby zapewne dużo gorzej, nowsza o dwadzieścia lat wkładka zapewne znacznie zwiększa pasmo przenoszenia. Oryginalnej w dobrym stanie chwilowo nie posiadam- są bardzo delikatne. Oczywiście ocena brzmienia jest subiektywna- naukowej analizy nie wykonywałem. Kolejna konkurencja- ramię i wkładka. Nacisk igły w Philipsie był fabrycznie ustawiony na 6g. Ogranicza go sprężyna o regulowanej długości. Wymieniając wkładkę na nowocześniejszą można zmniejszyć nacisk do około 4g. W Bambino (przynajmniej z tego rocznika, nowsze miały nieco mniej) panuje niezmienne 12g. Fabryczna wkładka Philipsa była stereofoniczna (także gramofon był od nowości kompatybilny ze stereo), oczywiście dwuigłowa z wymiennymi igłami, opcjonalnie z diamentową igłą drobnorowkową, zamiast szafirowej. Mocowanie wkładki jest standardowe dla produktów Philipsa, pasują do niego nowocześniejsze wkładki produkowane aż do lat 80-tych, oczywiście nadal piezoelektryczne. W Bambino można zamontować tylko wkładkę UK-3, lub UK-8 (druga jest teoretycznie kompatybilna ze stereo, ale w ogóle nie różni się wyglądem od UK-3, więc mam co do tego wątpliwości). Wkładki także są dwuigłowe, ale igieł nie da się wymieniać, w dodatku obie są szafirowe. To znaczy, ze cała wkładka teoretycznie nadaje się do wyrzucenia po około 1000-krotnym odtworzeniu płyty (dane z instrukcji Bambino, producenci innych gramofonów z epoki podawali zwykle 200 lub 500 odtworzeń). Na dodatek mocowanie wkładki jest bardzo niepewne, przynajmniej dwa razy doświadczyłem wypadnięcia wkładki z mocowania przy przełączaniu się między igłami . Za przełączanie (czyli właściwie obracanie wkładką) odpowiada mechanizm z kulką łożyskową i sprężynką, który jest najbardziej poronionym elementem całości- nie są zamocowane do ramienia, więc jeśli wkładka wypadnie, to kulka zwykle znika gdzieś na wieki. Oczywiście wkładka z igłą spada wtedy prosto na obracającą się płytę (spokojnie, jeżeli już to szelakową, winylowych naprawdę lepiej temu sprzętowi nie powierzać). Generalnie ramię i wkładka to najbardziej beznadziejne elementy Bambino, zwłaszcza wczesnego. Różnica w konstrukcji ramienia i wkładki jest na tyle duża, że Philipsa w mojej obecnej konfiguracji (nowsza wkładka z diamentem i obniżony nacisk) można, bez większego lęku wykorzystać do odtwarzania płyt winylowych, oczywiście niezbyt często bo igły są coraz trudniej dostępne i trzeba oszczędzać. Zdarzało mi się go wykorzystywać do wskrzeszania zapomnianego zwyczaju odwiedzania znajomych z gramofonem i płytami. Sprawdza się prawdopodobnie lepiej niż większość nowych gramofonów walizkowych, które są dość tandetne. Nie wyobrażam sobie wykorzystywania w ten sposób Bambino. Wyciągnąłem go z domu tylko dwa razy i za każdym razem, zanim wróciłem prawie odpadła mi ręka. Gramofon waży około 8kg, niby nie aż tak dużo, ale rączka jest bardzo niewygodna i ręka szybko cierpnie. Philips jest nieco mniejszy i prawie dwa razy lżejszy- to dzięki temu, że oprócz sklejki wykorzystuje także elementy wykonane z plastiku i twardej tektury. Ma też dużo wygodniejszą rączkę. Ostatnia ważna kwestia- jakość wykonania. W Bambino metalowe elementy ozdobne są tak niskiej jakości, że rdzewieją w oczach. Ten problem zdaje się dotyczyć szczególnie wczesnych wersji. Okleina skóropodobna kruszy się, plastikowe elementy maja brzydki kolor i są niedokładnie uformowane. Talerz telepie się przy obrocie, zmieniając wysokość w stosunku do ramienia o dobre 3mm. To też chyba poprawiono nieco w późniejszych wersjach. W Philipsie okleina jest dużo lepsza, plastik wygląda ładniej, chociaż niestety jest dość delikatny. W moim dawcy części zamiennych (podobny model, tylko z obudową w całości z plastiku) od pokrywy walizki bez ostrzeżenia oderwał się wielki kawał plastiku. Kruchy plastik to problem wielu sprzętów z tej epoki:( Za to talerz nie wykazuje absolutnie żadnych śladów skrzywienia. Ogólnie różnica w jakości wykonania i materiałów jest ogromna, a to dokładnie ten sam rocznik. W mojej opinii Philips to znacznie lepszy sprzęt, Bambino przy nim wygląda na gramofon starszy o jakieś 10 lat. Oczywiście porównanie byłoby lepsze, gdyby odnieść Bambino do kilku podobnych gramofonów z zachodu, ale spośród tego, co mam obecnie, tylko AG4456 jest podobnej klasy. Podejrzewam jednak, że rezultaty byłyby podobne z innymi modelami zachodnimi
Świetny odcinek! Mega się to dobrze oglądało i sporo nowego się dowiedziałem ;) Ostatnio naprawiałem wspomniany w tym odcinku gramofon Karolinka 2, też dość ciekawa konstrukcja.
W moim domu rodzinnym grała Unitra Diora DML 351. Stała w naszym pokoju (dziecięcym) na szafie a dodatkowy głośnik umilał prace w kuchni. Konstrukcja płyty gramofonu bardzo zbliżona. Tata rozbudował odbiornik montując "magiczne oko" w górnej komorze oraz odlutowując przewód od wyłącznika ramienia. Mocno zmniejszyło to przydźwięk sieciowy wnikający przez blisko położony przewód sygnałowy. Dziś zaproponowałbym panu jeszcze wymianę przewodu zasilającego na trójżyłowy i połączenie PEN do masy urządzenia. Może zredukować brum a i bezpieczeństwo użytkowania wzrośnie.
Twój kanał zacząłem subskrybować po - bodaj - drugim obejrzanym filmie. Nie jestem typem technika, raczej humanisty, niemniej od dziecka pasjonowały mnie zagadnienia techniczne. Robisz tu taka robotę, że śmiało subskrypcji winno być co najmniej 1000 razy więcej! Czapki z głów! Ale tym graniem na końcu, to zmiażdżyłeś mnie zupełnie! Super! Sam gram, więc wiem o czym mówię. Pozdrawiam serdecznie, czekając na odcinek muzyczny!
@ Jeśli chcesz jeszcze bardziej widzów pognębić, to zrób drugi odcinek o gramofonach - tym razem o napędzie. I jako podsumowanie, do czego się tylko nadają to wrzuć na talerz kawał gliny i zacznij lepić garnki i wazoniki jak na filmie „GHOST” gdzie występowali Patrick Swayze i Demi Moore.
Panie Adamie, świetny odcinek i jeszcze miłe zaskoczenie z tą grą na gitarce. Przyjemnie się słuchało, aż by się chciało wspólnie pograć tyle, że ja na klawiszu. Do gitary próbowałem podchodzić, ale gdzieś nie czuję tego instrumentu. Klawisz za to od dziecka i ze słuchu. ;) Pozdrawiam!
4 года назад+1
Gitara jest moim gościnnym instrumentem, bo to klawisz jest pierwszy. Ale na wszelkich wyjazdach łatwiej łazić z gitarą, więc jakoś tak czasem sobie też pogrywam :) Poza tym ciężko ją zrobić na klawiszach, podobnie jak bas - wolę klasyczny niż klepany jednym palcem na klawiaturze.
Łał! Jestem rocznik '81 i nigdy nie słyszałem Bambino. Od tej muzyki z Bambino nogi same się ruszają i porwałem moją młodą do tańca! Ten klimat:) dziś go odkryłem. Dziękuję panie Adamie.
Świetny materiał. Widać i słychać, że wkłada Pan wiele pracy i talentu w swój kanał. Proszę się absolutnie nie przejmować garstką durniów i trolli. Ci co najmniej w życiu robią, zazwyczaj najchętniej krytykują pracę innych kompensując sobie w ten sposób poczucie własnej zbędności i nieudolności. Pozdrawiam i daję suba.
4 года назад+1
Nie przejmuję się, a najbardziej głupie, ale kreatywne zarazem wpisy, kolekcjonuję: przypadkiadama.com/ja.htm
Miałem kiedyś gramofon WG-550 i o ile dobrze pamiętam był on już tranzystorowy. Pamiętam, że podłączałem zamiast sygnału z przetwornika piezo sygnał z wkładki telefonicznej W66 i gramofon pełnił wówczas funkcję tuby nagłaśniającej. Zabawa moja trwała do czasu uszkodzenia głośnika, a potem już nie nawet nie pamiętam co się z tym słynnym WG-550 stało. Fajne czasy... Pozdrawiam :)
1:15.. Zauważyłem w czasach PRL interesującą tendencję nazywania różnych urządzeń służących zazwyczaj rozrywce imionami głównie żeńskimi. Zastanawia mnie ile czasu trwała typowa "burza mózgów" podczas wymyślania nazwy dla końcowych produktów oraz jakie było źródło inspiracji dla tych nazw.
Moim marzeniem zawsze było skompletowanie zestawu Unitra tosca 303 oraz kolumn altona z kompletem deków kasetowych itd. Dopiero rok temu się udało. Przez dwa lata szukałem części, naprawiałem i przerabiałem. Warto było.
Posiadam gramofon philips ag4956w. Konstrukcja mechaniczna bardzo podobna. Elektronicznie bardziej zaawansowany. Stereo na pentodach el 95 i 2 podwójnych triodach ECC83. Wkładka krystaliczna 2 igłowa. Widać konstrukcje walizkowe były wtedy dość popularne.
Będąc młodziakiem z 2 bambino kombinowałem wzmacniacz stereo😜 W skrzynce drewnianej. Potencjometry podwójne. Lampy z Barbino. Głośniki to było wyzwanie ale ostatecznie Osiągnąłem poziom garażowy😉 A potem zabawa w Krótkofalarstwo i budowanie już porządnych urządzeń do odbioru stacji amatorskich. Ale bez Bambino chyba nie ruszyłbym z miejsca🤣
Ten gramofon jak mniemam (w sumie wiem) był dla ludzi tamtego pokolenia odskocznią do życia codziennego więc przy wszystkich jego wadach zasługuje na notę historyczną :) Potem pałeczkę przejęły kolejne produkcje Unitry też mające sporo ekonomicznych wad będące już moim udziałem też :) No taka już kolej naszego świata. Niemniej świetny odcinek, sporo się dowiedziałem o tej legendzie polskiej myśli technicznej sponiewieranej przez wojnę i komunizm.
6:32 - Jak widzę, wielu widzów dotykają problemy pierwszego świata ;) 12:02 - Mam wrażenie, że bardzo podobny silnik znajduje się w magnetofonie szpulowym ZK 145. Świetny materiał :)
4 года назад+2
To typowy silnik sieciowy o dużej stałości obrotów, zależnej od częstotliwości sieci. Był m.in. w seriach ZK1xx, 2xx, gramofonach z napędem ciernym i wentylatorach. Drugą zaletą była dużo większa trwałość od silników komutatorowych.
Będąc młodym elektronikiem w wieku około 10 lat zgłębiałem pierwsze tajniki elektryki w bebechach bambino i radia kaprys. Oba niestety nie przeżyły tych eksperymentów. Ale ich części długo jeszcze leżały w moich klamotach :) Cześć ich pamięci !
Panie Adamie, wspaniały materiał. Z wielką nostalgią wspominam stare gramofony, a wszędobylskie trzaski i buczenia nadają (oczywiście moim zdaniem) płytom niepowtarzalnego klimatu.
Alez sie usmialem z tego odcinka :o)) Sam nie mialem tego "marzenia" ,... ale pozyczalem go od mojej ciotki !!!! Od razu powrocily wspomnienia kupowania tych rzezacych pocztowek dzwiekowych na Bazarze Rozyckiego na warszawskiej Pradze Polnoc, najczesciej wowczas z nielegalnymi "przetlokami" utworow The Beatles. Pozniej byla mala tzw. "czworka" z pelnym srodkiem wielkosci tzw. singla .... ale z nagranymi czterema utworami zespolu "Czerwone Gitary". A pierwszym monofonicznym tzw. long-play plyta, byla slynna plyta juz niestety S+P pana Piotra Szczepanika z jego wielkimi przebojami, ktora dostalem z dedykacja od mojej kochanej cioci, na moja Pierwsza Komunie Sw. w maju 1966 roku !!
Wróciły wspomnienia z dawnych lat. Pierwsze potańcówki w klubie rolnika. Zrobiliśmy zabawę i ze sprzedaży biletów kupiliśmy chyba ZK 144 albo coś w tym stylu. Pozdrawiam Dziadek Tadek
Adam Śmiałek - człowiek orkiestra! :) Dzięki za kolejny bardzo fajny odcinek. Osobiście nigdy nie miałem tego gramofonu, za to miałem stereofoniczny WG-402 "Stereo Hit". Mam go zresztą do dziś, ale jest już dawno niesprawny, bo żona dała go... trzyletniemu synowi do zabawy. Tak, wiem co myślicie, ja też. ;) Nawet myślałem o naprawie, ale gdy wszystkie płyty jakie miałem (ok. 150 szt.) spodobały się złodziejowi, to mi przeszło.
U mnie w domu przez lata gościło radio z gramofonem. Radio w obudowie z "drywna z klapą u góry" pod którą był gramofon. Konstrukcja prawdopodobnie Diora, a elektronika w całości krzem / german. Obstawiam, że konstrukcja z lat 60-70. Za to mechanizm gramofonu, wybitnie przypomina ten z prezentowanego Bambino. Zastosowano jedynie inne ramię z rurki aluminiowej z dodatkową przeciwwagą. Wkładka to UK-4m. W dzieciństwie - ile to frajdy było jak odtwarzaliśmy sobie na nim różne płyty single i LP. W praktyce w kółko te same, bo za dużo ich nie mieliśmy, a większość stanowiły pocztówki dźwiękowe, o jakości nagrania wiadomo jakiej. Moja płyta LP zespołu Hallowen również była na nim odtwarzana, którą mam zresztą do dziś. Po latach wujek zabrał radio, bo to niby jego było. A Ja zdobyłem nowszy gramofon analogowy.
mając trzy latka nauczyłem się obsługiwać i cisnąłem jedyne dwa single - Taka taka taka taka taka ta i Prawdziwych cyganów już nie ma .... i choć rodzice pochodzili z wiosek leżących kilka kilometrów od Gredel skąd pochodzi wieszcz muzyczny Zenek to nie mieli takiego zamiłowania do muzyki by kupić mi coś więcej... bunkrów nie było ale i tak było zajebiście
Odtwarzanie niskich częstotliwości poprawiało znakomicie położenie pokrywy z głośnikiem plecami na dywanie. Tworzyło to z obudowy otwartej obudowę "półzamkniętą" ze szczeliną wypełnioną materiałem stratnym (dywan).
Klasa, nabrałem ochoty na odszukanie Bambino mojego taty, zapomnianego i schowanego od lat 80''. Ja sam miałem stereofoniczny adapter Artur z oo. 1984r (za komunijną kaskę).
Nie wiem czy to tylko u mnie, ale w momencie gdy klikam link do patronie wyskakuje mi reklama yt premium, cały czas bez przerwy. Materiał święty, jak zawsze. Najwyższy poziom.
4 года назад
Niestety nie mam takich przywilejów, żeby reklamy serwować nawet na premium :) Widać, yt coś gmera w ustawieniach.
Fajnie poruszony temat kultowego gramofonu, dla wielu pierwszego i wspominanego z sentymentem, a przez innych wręcz znienawidzonego. Temat nacisku igły na płytę przypomniał mi pewne stwierdzenie... że Bambino niszczy płyty. Owszem, zgadzam się, że nacisk 10 gramów na płytę zadziała destrukcyjnie, ale nie ma odpowiedzi ile razy trzeba odtworzyć płytę aby usłyszeć spadek jakości. Jakie są szanse wykonania takiego eksperymentu? Zakupić najtańszą dowolną płytę (lub wytłoczyć wolny od praw autorskich materiał w firmie zajmującej się tłoczeniem winyli), zrobić pomiar widma dźwięku oraz innych istotnych parametrów, a następnie pomęczyć płytę na Bambino lub innym sprzęcie z wkładką typu piezo i na koniec dokonać identycznych pomiarów jak na początku. Jestem bardzo ciekaw wyników.
4 года назад+2
Dobry pomysł, a mam nawet lepszy: mam kilka płyt po jakichś awanturach, na których igła przeskakuje, ale są w stanie mało zużytym. Spróbuję naciąć tak ścieżkę, żeby kręciła się w kóło i zapuścimy granie na dłuższy czas, nagrywając je cały czas. Po godzinie będzie 2 tysiące odtworzeń :) Z tego co pamiętam, moje płyty po Emanuelu i kilkudziesięciu odtworzeniach grały gorzej, ale głównie ze względu na rosnącą ilość trzasków. Emanuel wciskał się w płyty z siłą pięciu gramów.
Bambino 2, taki posiadam, mam też Donatinę od Diory i parę innych. W każdym mechanizm i ramię bardzo podobne lub takie samo. Wkładki zależnie od roku produkcji, lub tego co było dostępne, UK3 lub UK 4. Wszystkie brzmiały lub fałszowały tak samo. Taki urok tanich popularnych adapterów lat 60-70. Jak jeszcze połączyć to z kiepskimi "płytami" pocztówkami to mamy obraz jakości tamtych lat w pełni.
Jak miałem naście lat to nie pamiętam skąd, ale miałem Bambino, wzmacniacz skończył sprzęgnięty z flakami jakiegoś jamnika i to wszystko odkryte na parapecie, ale bardzo ładnie grało z moją pierwszą zrobioną kolumną typu linia transmisyjna - to był bardzo przyjemny dźwięk, no ale wzmacniacz lampowy klasy A plus TL robiło swoje, chociaż niezbyt głośno.
Na koniec darmowy koncert😄 Ja miałem polską gitarę o nazwie "Jola 2". Teraz widzę, że byłaby bardzo kompatybilna z adapterem "bambino"😀 Jedno i drugie tej samej "klasy" 😅😅😅
4 года назад+2
O Jolę w peerelu otarł się każdy gitarzysta chyba. Tak przy okazji, chętnie bym zrobił o niej film kiedyś.
@ Będę czekał na taki film, bo lata średniej szkoły spędziłem z "Jolą"😃. Może jeszcze kiedyś filmik o wzmacniaczach estradowych z lat siedemdziesiątych? W technikum grałem w zespole i mieliśmy wzmacniacz "contra 60". Był całkiem przyzwoity, potem zakupiono Eltrona 100 - to była porażka, charczał już w połowie wzmocnienia🙂 Pod koniec lat 70-siątych udało mi się kupić w sklepie muzycznym w Nowej Hucie (niedaleko pomnika Lenina😜) wzmacniacz "vermona 30". To był chyba wynalazek z NRD i mimo że miał tylko 30 watt, bardzo dobrze się sprawował. Miał też pogłos na sprężynie, który super działał i był bezawaryjny🙂 Pozdr.
4 года назад+1
Grałem na wielu tych wynalazkach i nieszczególnie wspominam. Może dlatego, że na świecie szalało już DX7 albo D50, a ja musiałem nadal gnieść B2 z Eltry.
Moim pierwszym "fuzz-em" było radio z wejściem gramofonowym. Adamie, ładna improwizacja. Może tematem ktoregoś odcinka będzie omówienie układu elektrycznego gitary elektrycznej. Pozdrawiam.
Gramofon "Bambino" z łódzkiej Unitry Fonica. Moi rodzice mieli dokładnie taki sam model, jak Pan zaprezentował. Ach, wspomnienia z czasów dzieciaka wróciły. Ps. Świetny kanał. Oczywiście subskrybuję i leci łapka w górę.
Budowałem jakiś czas temu proste radio AM na trzech lampach. Single-end na UBL21. Lampa ta ma taką wygodę, że z braku innego pomysłu na żarzenie 55v, dostała własny transformator sieciowy. Z braku transformatora głośnikowego zastosowałem transformator od odchylania telewizora. Grać gra, nocą łapie sporo stacji, jak się znudzi, to omijam układ radia, zostaje sam przedwzmacniacz i końcówka, można posłuchać sobie czegoś z zewnątrz.
Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki ,to był tam taki Paweł i ja jechałem na rowerze i go spotkałem i potem jeszcze pojechałem jeszcze do biedronki na lody i podróże do domu tam go spatkalem i do domu pojechałem
Jak zwykle fajny materiał. Mam dwie uwagi. Miałem od 1965 trzy kolejne Bambino i żadnej nie sprawiał kłopotów z zbyt szybkim wyłączaniem. Po prostu w pańskim egzemplarzu źle jest ustawiona krzywka. Po drugie nie słyszałem by kogokolwiek poraził prąd przy użytkowaniu nawet mając mokre ręce od wina jabola. Trochę świat zwariował z tą ostrożnością. Patrzę na dzieci w kaskach, nakolannikach, goglach itp. ochraniaczach bo odważyły się jeździć rowerkiem czy hulajnogą. Z całej mojej szkoły podstawowej nikt nie trafił nie do szpitala. Kolana pełne strupów i siniaki uczyły nas że nie należy przesadzać z wygłupami.
Za gitarę... SZACUN. Mając kilkanaście lat dorabiałem cuś... Złącze bananowe w obudowie do podłączenia kabelka do kaloryfera lub instalacji wodnej a wewnątrz blaszki, folia ekranująca. To pozwalało zdjąć, w sprzyjających okolicznościach, 50Hz z głośnika. Ciekawe to były czasy. Oby nie powracały. Czas gdy elektronik musiał być też niezłym mechanikiem precyzyjnym i blacharzem 🙂
Heh...Adaś , te rozwiązanie napędu talerza ..to nawet nie "nasi" wymyślili . Mam taki gramofon z radiem i systemem "automatic changer" , który zmienia płyty , tj jedna po drugiej ...To urządzenie jest firmy Sony , model HP-250 . Oczywiście stereofoniczne , a nacisk wkładki najmniejszy który udało mi się uzyskać , to 4,5 grama. Tam jest identyczny system przeniesienia napędu. Oś(stalowa) silnika indukcyjnego ma trzy poziomy , na 33 , 45 i 76 obr. Problem był ogromny bo sprzęt okazał się z USA , na napięcie 120V i co najgorsze ..60Hz. Doskonale wiesz jak zatem pracował gramofon :))) . Pierwszym pomysłem był ..falownik . Koszt....np 950 zł :)). Temat został jednak rozwiązany w sposób mechaniczny. Nierównomierność ..czasami występuje jak jest już pięć płyt na talerzu , choć ostatnio jej nie słyszałem , bo zamówiłem specjalne trafo , aby miało 120V a nie 110V. Wyższe napięcie to trochę wyższa moc tego silnika i być może sobie lepiej radzi. Przy jednej płycie na talerzu , nic a nic nie kołysze dźwiękiem i jest poprawnie. Sony ma tę wadę że lampowy już ..nie jest :((. Pozdrawiam . Adam Z.
4 года назад
To prawda, mechanizm jest dość standardowy dla epoki. W szczegółach już niestety nie wyszedł, choć to w sumie prosta idea i trudno ją zepsuć. Co ciekawe, w polskich magnetofonach napęd silnikiem indukcyjnym gwarantował stałość obrotów (w ramach częstotliwości sieci).
@ Abstrahując od poślizgu silnika indukcyjnego przy wysychaniu wszystkich łożysk ślizgowych i zwiększaniu obciążeniu. Niektóre magnetofony oraz sławetny Hammond posiadały silnik synchroniczny. Wszystko zależało jedynie od częstotliwości sieci.
Kochani najlepsze jaja były jak Ś.P. siostra mego koleżki pojechała na płytach 33 1/3 stalową igiełką w adapterze / gramofonie jaki był na wyposażeniu radia "AGA" takie radyjko szwedzkie i mi poniszczyła kompletnie a zwłaszcza jeden z moich ulubinych kawałków " Jazza" Kurylewicza czarna rozpacz . Pozdro sławne babina nic dodać nic ująć i magnetofony Tonette mam takowy uchował sie na strychu
40 i trochę lat temu słuchałem na tym bajek - z sentymentem wspominam "kota w butach". Bambino miało także bardzo charakterystyczny zapach - to chyba od silnika, izolacja, czy cuś innego co się nagrzewało?
4 года назад+3
Grzał się mocno, a do tego smaru tam było jak w czołgu :)
Najinteligentniejszy kanał na polskim YT. Mega zdolny facet. Gratuluję. Miło spotkać kogoś o tak wysokich standardach
Wszystko ok poza tym że gość za dużo narzeka
Reduktor Szumu o niebo lepszy
@@MarcinZajac-wt9ywTo narzekanie to cały klimat tego
Gdyby "Nam Zależy" robił z Panem wywiad w stylu tych z Mentzenem, zapewne zacząłby tak:
Adam Śmiałek - elektronik, audiofil, historyk sztuki, muzyk, radioamator, fotograf - dzień dobry!
Pan Adam to kosmita. Dawno nie widziałem tak wszechstronnego gościa, znającego się na tylu rzeczach. Gratuluję wiedzy i z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki, choćby o czymkolwiek .
Bardzo mi miło, chętnie jeszcze "postraszę" :)
Ten kanał to prawdziwy majstersztyk w tym YouTubowym szambie :) Panie Adamie, gratuluję wszechstronnej wiedzy.
Dokładnie.
Z każdym odcinkiem poznajemy Pana coraz bardziej ale mini recital pod koniec tego.... No.. no Brawo! Wyjątkowy z Pana czlowiek i do tego sąsiad Krakus. Pozdrawiam
Panie Adamie. Jak na retro wielbiciela przystało, z niezwykłym entuzjazmem oglądam każdy Pana film. Porusza Pan ciekawe tematy i z niesamowitą wręcz wnikliwością, rozbiera je na czynniki pierwsze. Jestem elektronikiem i pomimo tego, że urządzenia takie jak wzmacniacze lampowe, czy retro komputery nie są dla mnie tajemnicą, zawsze znajdę na Pana kanale jakąś perełkę. Życzę dalszych sukcesów i polecam gdzie tylko mogę. Pozdrowienia ze Śląska 🤠
Człowieku, subskrybuję ten kanał od dawna i niczego nie żałuję. Fotografia, muzykowanie, elektronika. Czym nas jeszcze zaskoczysz ? Jeden z fajniejszych kanałów o tej tematyce na RUclips.
Lubię te opowieści. Przede wszystkim szacunek za porządne przygotowanie merytoryczne, ale też starannie "ogarnięty" językowo i materiał jest ciekawie zilustrowany graficznie. Od pewnego czasu oglądam wszystko po kolei.
Witam. Jak zobaczyłem że nagrał Pan nowy film to aż się lepiej robi. Robi Pan bardzo ciekawe filmy w oryginalny i niepowtarzalny sposób.
Adam Śmiałek człowiek renesansu, normalnie. Powinien Pan mieć program w telewizji.
Elektronik , muzyk ,informatyk ,historyk . Jestem pod wielkim wrażeniem.
Słowem kluczem w nieprzeszkadzaniu falowania w zakochiwaniu się przy Bambino jest właśnie tanie wino. Falowanie po winie wchodziło w przeciwfazę z jodłowaniem i wtedy była impreza spokojna i wyważona. Jeśli nie weszło idealnie, to impreza była psychodeliczna i bez dodatkowych, trudno dostępnych używek. A strach pomyśleć, ile trzeba było wypić żeby zrobić z Bambino piec!?
Oglądam cię od jakiegoś czasu. W twoich oczach widać pasję z odkrywania tych rzeczy i cieszę się, że chcesz się z nami podzielić wiedzą, którą odkrywasz. Bardzo fajne miejsce na polskim YT. Czekam na kolejne odcinki. Pozdrawiam
Jako nastolatek zakładałem zespół z kolegami. Gitary elektryczne Defil i "gitary" elektryczne made by ZSRR. O piecach mogliśmy tylko pomarzyć. Były Bambina a ja miałem mega stare radio, nie pamiętam nazwy. Jednej próby też nie pamiętam. Najpierw napięcie z radia poszło na struny i mnie trzepnęło, ale że mi było mało, chciałem zobaczyć, co tam się w środku radia stało, zbliżyłem twarz do tyłu obudowy, wsadziłem łapę do środka i... potem, jak się obudziłem, to już mnie kręciła tylko poezja śpiewana ;)
Z lampami nie ma żartów, zawsze miałem kręćka na punkcie bezpieczeństwa i stąd ten pomysł z kondensatorem na wejściu. A pieców kilka w życiu zrobiłem i chętnie bym się tym zajął zawodowo, ale musiałoby mnie być ze dwóch przynajmniej :)
@ Ale masa szła dalej na gitarę. Proponuję dwa kondensatory, albo bardziej eleganckie rozwiązanie - zasilanie trójprzewodowe i gniazdko ze stykiem ochronnym.
U mnie masa jest połączona tylko z ekranami niedostępnymi z zewnątrz. Na strunach nie ma żadnego potencjału.
@ Nawet nie pomyślałem, aby łączyć struny z przetwornikiem, ale i tak przetwornik powinien posiadać wzmocnioną izolację. Pozdrawiam! Znam Pana praktycznie od Muzykanta 3, którym mi Pan zaimponował. Sam wcześniej pisałem program odczytu klawiatury w assamblerze Commodore 64. Dokumentacja gdzieś leży, projekt też, Komplet części do Pańskiego Muzykanta ma u mnie poczytne miejsce. Ale technika idzie do przodu. takie rzeczy robi się teraz na arduino, Ceny jednak spadły na tyle, że nie opłaca się robić. Za 500zł mam solidną klawiaturę sterującą z kilkoma poziomami nacisku. Jeszcze raz pozdrawiam i życzę owocnego YOU-tubowania.
Tak, Muzykanci byli na 51 i pisani w asemblerze. Dziś już nie ma sensu tego rozwijać, a bibliotek na Arduino jest sporo. Sam zresztą zawodowo robię różne rzeczy na tej platformie. No cóż, wszystko się zmienia :)
Suuuuper!
W tamtych latach ('50-'60) prawie każdy polski sprzęt buczał transformatorem zaraz po włączeniu. Gdy nagrzał się i rozpoczął pracę lampowy wzmacniacz, dochodził brum od niewygładzonego napięcia żarzenia, a w gramofonach dodatkowo turkotał napęd. Niemniej muzyka taneczna zagłuszała powyższe wady. Brzmienie Bambino wydawało się efektowne i miało ogromną przewagę nad głuchym dudnieniem radia na falach długich lub średnich (dla mnie UKF to dopiero lata '70). W dzisiejszym pokazie "adapterek" wypadł, moim zdaniem, zaskakująco dobrze, jeśli nie liczyć potwornego kołysania, którego jednak nie przypominam sobie z dawnych lat.
Koncert gitarowy - przedni!
To prawda, bambino jednak gra wysokimi tonami w przeciwieństwie do lampowych odbiorników AM, które wtedy były standardem. Drugim źródłem dobrego audio w tamtych czasach była telewizja. A może nawet pierwszym, bo szereg telewizorów posiadało oddzielne głośniki wysokotonowe i serwowało naprawdę dobre brzmienie.
@ Przy okazj TV warto wspomnieć, że polskie telewizory z wczesnych lat 60 (na pewno Belweder 2, nie wiem, jak inne) miały na przełączniku kanałów pozycję "radiową". Po jej wybraniu sprzężony wyłącznik wyłączał układy wizyjne (o ile pamiętam: generator linii - a więc i wysokie napięcie i żarzenie kineskopu, chyba gen. ramki też), a odbiornik przestrajał się na zakres UKF. Pokrętłem płynnego strojenia można było dostroic się do stacji - oczywiście "na ślepo" i zapewne bez pokrycia pełnego zakresu. Takie użycie telewizora jest dyskusyjne, ale w tamtych realiach, kiedy kupno radia z UKF było sporym obciążeniem domowego budżetu, dawało przynajmniej wgląd w świat radiofonii FM. W ten sposób rozpoczynałem słuchanie audycji na UKF-ie.
Gdy usłyszałem ten przydźwięk sieciowy od razu poczułem się 30 lat młodszy. Który polski PRLowski sprzęt tego nie miał? :)
@ Ha! Te pierwsze telewizory również miały swoją akustyczną"specjalność" - burczenie proporcjonalne do jasności ujęcia. Zapewne były to źle odfiltrowane impulsy wygaszania. No i ten niezapomniany pisk generatora wysokiego napięcia, dość dokuczliwy dla dziecka. Ale następne modele brzmiały już znacznie lepiej, a kolorowy Rubin - wręcz rewelacyjnie. Funkcji "radio" niestety nigdy nie miałem.
To prawda, w wielu polskich adioodbiornikach transformator głośnikowy montowano bardzo blisko tr sieciowego. Niby obracano go odpowiednio żeby zminimalizować ten przydźwięk ale i tak zawsze buczało.
Panie Adamie, można prosić o więcej takich gitarowych wstawek??? Niesamowicie się tego słucha :-)
Z "Bambino" łączy mnie wspomnieniami ból palców u stopy :) )) Nie wspomnę ile razy ta cholerna pokrywa z głośnikiem lądowała mi na paluchach jak jako dzieciak próbowałem sobie puścić płytę z bajką :) )
A tak pokrywa była naprawdę solidnej wagi :) )
Marek .
prawdziwie perfekcyjne podejście do tematu
To ja tu na noce pracuje a tu taka petarda👌👍
To samo 😁
Człowiek renesansu 😃
Warto było dodać że wnętrze Bambino bardzo często służyło /służy amatorom lampowego brzmienia do budowy prostych wzmacniaczy stereo. Oczywiście wymaga to ofiary z dwóch egzemplarzy 😉
Bardzo ciekawy, powiedziałbym: klasyczny odcinek. A przy okazji objawia się Pan kolejny raz jako człowiek wielu talentów. Szacunek! Na odcinek o lampach czekam niecierpliwie.
Nauczyciel na którego lekcje żadnej bym nie opuścił.
Posiadam przerobiony na ,,piecyk" gramofon Bambino i używam go do grania na basówce w domowym zaciszu.
Panie Adamie wspaniała gra na gitarze oraz wiedza.
Pozdrawiam🙂
Subskrybent
Bardzo ciekawy odcinek. Żałuję, że nie było porównania z adekwatną konstrukcją zza żelaznej kurtyny, np. Jakimś niemieckim gramofonem z tamtych czasów. Ciekawi mnie bardzo, jak duża była różnica jakościową pomiędzy Wschodem a Zachodem. Oczywiście dziękuję za polskie napisy. Mój gluchoniemy wujek może oglądać Pana programy. To jest super.
Podziękowania dla żony, która wklepuje te napisy :) Ogólnie w latach sześćdziesiątych masowy sprzęt audio nie był wysokich lotów i na zachodzie także panoszyły się różne bambina. Tylko tam był wybór, można sobie było kupić naprawdę topowy sprzęt. U nast nie było takich możliwości.
Podzielę się pewnym doświadczeniem. W kolekcji mam dwa gramofony przenośne z dokładnie tego samego roku- 1962. Pierwszy to wczesne Bambino, model WG-252, a drugi to produkowany w Niemczech model Philipsa. Oba zbudowane są mniej więcej według tej samej koncepcji- obudowa z gramofonem i wzmacniaczem mono w dolnej części i głośnikiem w górnej. Aż proszą się o porównanie. Philips to model oznaczony AG 4456- średnia półka cenowa. Sądząc po ilości krążących po Ebayu egzemplarzy bardzo popularny model. Wzmacniacz jest bardziej prymitywny od tego w Bambino- nie posiada transformatora sieciowego, ani prostownika selenowego. Zamiast tego jedna z linii zasilania łączy się bezpośrednio z chassis wzmacniacza, a druga z lampą prostowniczą UY85. Rolę wzmacniacza pełni lampa UCL82. Lampy te żarzone są napięciem stałym, więc nie potrzebują transformatora z uzwojeniem 6,3V. Jedyną ochroną przed porażeniem użytkownika jest kondensator, umieszczony między linią zasilania, a chassis gramofonu- dość ryzykowne rozwiązanie. Podobnie było w gramofonach Karolinka-3, które poprzedzały Bambino. Nowocześniejszy i bezpieczniejszy wzmacniacz to pierwsza i ostatnia realna przewaga Bambino w tym porównaniu. Mechanizm napędowy- w obu gramofonach działa poprawnie. Philips ma coś podobnego do prezentowanego tu Bambino, ale znacznie lepiej opracowane- nigdy nie doświadczyłem żadnych wyraźnie słyszalnych zmian prędkości. Moje Bambino ma inny układ napędowy- zamiast wałka o zmiennej średnicy jest zestaw trzech zamieniających się ze sobą rolek. Co ciekawe ta wcześniejsza wersja mechanizmu działa lepiej od prezentowanej tutaj. Wspomniana w filmie automatyka Bambino właściwie nie jest zbyt automatyczna- pozycję wyłączenia trzeba ustawić. Philips sam wykrywa koniec zapisu na płycie, niezależnie od jej rozmiaru. Potrafi to większość zachodnich gramofonów z tego okresu, a także modele z NRD. Ogólnie rozwiązania techniczne w gramofonach z NRD były wtedy bardziej zbliżone do zachodnich, niż do Polskich, ale to zdecydowanie temat na kiedy indziej. Najważniejsza kwestia- brzmienie. Bambino- podobne do egzemplarza prezentowanego w filmie, tylko z dużo z mniejszymi fluktuacjami prędkości obrotowej. Oczywiście zadowalającej barwy tonu za nic nie da się ustawić. Philips- przydźwięk sieciowy jest jak najbardziej obecny, działanie mechanizmu napędowego też słychać, ale mimo tego brzmienie jest jakoś zaskakująco przyjemne i naturalne- oczywiście nie Hi-fi, ale za to ma fajny klimat vintage. Mimo prymitywnej konstrukcji wzmacniacz ewidentnie ma potencjał. Oczywiście z fabryczną wkładką byłoby zapewne dużo gorzej, nowsza o dwadzieścia lat wkładka zapewne znacznie zwiększa pasmo przenoszenia. Oryginalnej w dobrym stanie chwilowo nie posiadam- są bardzo delikatne. Oczywiście ocena brzmienia jest subiektywna- naukowej analizy nie wykonywałem. Kolejna konkurencja- ramię i wkładka. Nacisk igły w Philipsie był fabrycznie ustawiony na 6g. Ogranicza go sprężyna o regulowanej długości. Wymieniając wkładkę na nowocześniejszą można zmniejszyć nacisk do około 4g. W Bambino (przynajmniej z tego rocznika, nowsze miały nieco mniej) panuje niezmienne 12g. Fabryczna wkładka Philipsa była stereofoniczna (także gramofon był od nowości kompatybilny ze stereo), oczywiście dwuigłowa z wymiennymi igłami, opcjonalnie z diamentową igłą drobnorowkową, zamiast szafirowej. Mocowanie wkładki jest standardowe dla produktów Philipsa, pasują do niego nowocześniejsze wkładki produkowane aż do lat 80-tych, oczywiście nadal piezoelektryczne. W Bambino można zamontować tylko wkładkę UK-3, lub UK-8 (druga jest teoretycznie kompatybilna ze stereo, ale w ogóle nie różni się wyglądem od UK-3, więc mam co do tego wątpliwości). Wkładki także są dwuigłowe, ale igieł nie da się wymieniać, w dodatku obie są szafirowe. To znaczy, ze cała wkładka teoretycznie nadaje się do wyrzucenia po około 1000-krotnym odtworzeniu płyty (dane z instrukcji Bambino, producenci innych gramofonów z epoki podawali zwykle 200 lub 500 odtworzeń). Na dodatek mocowanie wkładki jest bardzo niepewne, przynajmniej dwa razy doświadczyłem wypadnięcia wkładki z mocowania przy przełączaniu się między igłami . Za przełączanie (czyli właściwie obracanie wkładką) odpowiada mechanizm z kulką łożyskową i sprężynką, który jest najbardziej poronionym elementem całości- nie są zamocowane do ramienia, więc jeśli wkładka wypadnie, to kulka zwykle znika gdzieś na wieki. Oczywiście wkładka z igłą spada wtedy prosto na obracającą się płytę (spokojnie, jeżeli już to szelakową, winylowych naprawdę lepiej temu sprzętowi nie powierzać). Generalnie ramię i wkładka to najbardziej beznadziejne elementy Bambino, zwłaszcza wczesnego. Różnica w konstrukcji ramienia i wkładki jest na tyle duża, że Philipsa w mojej obecnej konfiguracji (nowsza wkładka z diamentem i obniżony nacisk) można, bez większego lęku wykorzystać do odtwarzania płyt winylowych, oczywiście niezbyt często bo igły są coraz trudniej dostępne i trzeba oszczędzać. Zdarzało mi się go wykorzystywać do wskrzeszania zapomnianego zwyczaju odwiedzania znajomych z gramofonem i płytami. Sprawdza się prawdopodobnie lepiej niż większość nowych gramofonów walizkowych, które są dość tandetne. Nie wyobrażam sobie wykorzystywania w ten sposób Bambino. Wyciągnąłem go z domu tylko dwa razy i za każdym razem, zanim wróciłem prawie odpadła mi ręka. Gramofon waży około 8kg, niby nie aż tak dużo, ale rączka jest bardzo niewygodna i ręka szybko cierpnie. Philips jest nieco mniejszy i prawie dwa razy lżejszy- to dzięki temu, że oprócz sklejki wykorzystuje także elementy wykonane z plastiku i twardej tektury. Ma też dużo wygodniejszą rączkę. Ostatnia ważna kwestia- jakość wykonania. W Bambino metalowe elementy ozdobne są tak niskiej jakości, że rdzewieją w oczach. Ten problem zdaje się dotyczyć szczególnie wczesnych wersji. Okleina skóropodobna kruszy się, plastikowe elementy maja brzydki kolor i są niedokładnie uformowane. Talerz telepie się przy obrocie, zmieniając wysokość w stosunku do ramienia o dobre 3mm. To też chyba poprawiono nieco w późniejszych wersjach. W Philipsie okleina jest dużo lepsza, plastik wygląda ładniej, chociaż niestety jest dość delikatny. W moim dawcy części zamiennych (podobny model, tylko z obudową w całości z plastiku) od pokrywy walizki bez ostrzeżenia oderwał się wielki kawał plastiku. Kruchy plastik to problem wielu sprzętów z tej epoki:( Za to talerz nie wykazuje absolutnie żadnych śladów skrzywienia. Ogólnie różnica w jakości wykonania i materiałów jest ogromna, a to dokładnie ten sam rocznik. W mojej opinii Philips to znacznie lepszy sprzęt, Bambino przy nim wygląda na gramofon starszy o jakieś 10 lat. Oczywiście porównanie byłoby lepsze, gdyby odnieść Bambino do kilku podobnych gramofonów z zachodu, ale spośród tego, co mam obecnie, tylko AG4456 jest podobnej klasy. Podejrzewam jednak, że rezultaty byłyby podobne z innymi modelami zachodnimi
Utalentowany człowiek, doskonała gra na gitarze.
No, daleko mu do doskonałości, ale tak to jest, jak się mało ćwiczy. Doba zbyt krótka, wina doby ;)
Cieszę się że po mp3 wrocił Pan do formy. Ciekawy odcinek. Gratulacje 💪👍
Świetny odcinek! Mega się to dobrze oglądało i sporo nowego się dowiedziałem ;) Ostatnio naprawiałem wspomniany w tym odcinku gramofon Karolinka 2, też dość ciekawa konstrukcja.
Mój 8 letni syn jest zafascynowany starymi dawnymi czasami, a tym bardziej sprzętem elektronicznym. Uwielbiamy Pana oglądać. Pozdrawiamy serdecznie
Bardzo mi miło, pozdrawiam również :)
wspaniale:)
Dziękuje za doskonały film! A czerwony ołówek był spoko :-)
W moim domu rodzinnym grała Unitra Diora DML 351. Stała w naszym pokoju (dziecięcym) na szafie a dodatkowy głośnik umilał prace w kuchni. Konstrukcja płyty gramofonu bardzo zbliżona. Tata rozbudował odbiornik montując "magiczne oko" w górnej komorze oraz odlutowując przewód od wyłącznika ramienia. Mocno zmniejszyło to przydźwięk sieciowy wnikający przez blisko położony przewód sygnałowy. Dziś zaproponowałbym panu jeszcze wymianę przewodu zasilającego na trójżyłowy i połączenie PEN do masy urządzenia. Może zredukować brum a i bezpieczeństwo użytkowania wzrośnie.
Niech wróci czerwony ołówek! :D
Jak to? Nie ma już czerwonego ołówka?
Przyszedłem tu tylko wtrącić, że jest to niebieska kredka, a nie ołówek. Dziękuję i pozdrawiam :)
Bardzo wspaniale pan gra. Serdecznie pozdrawiam ze Lwowa.
Pograłbym chętnie jeszcze wspanialej, ale trzeba dużo ćwiczyć, a tu nie ma kiedy :) Pozdrawiam również.
Panie Adamie nie przestaje Pan zaskakiwać - tak trzymać, pozdrawiam.
Dziękuję bardzo mam 66 to była moja młodość byłem posiadaczem bambino czy pamięta Pan grające Szafy😢 pozdrawiam serdecznie
Twój kanał zacząłem subskrybować po - bodaj - drugim obejrzanym filmie. Nie jestem typem technika, raczej humanisty, niemniej od dziecka pasjonowały mnie zagadnienia techniczne. Robisz tu taka robotę, że śmiało subskrypcji winno być co najmniej 1000 razy więcej! Czapki z głów! Ale tym graniem na końcu, to zmiażdżyłeś mnie zupełnie! Super! Sam gram, więc wiem o czym mówię.
Pozdrawiam serdecznie, czekając na odcinek muzyczny!
Jak zwykle super odcinek pozdrawiam serdecznie 👍👍👍👍🏼👍🏼
fajne zdjęcia świecących lamp radiowych, prawdziwe piękno.
Przy tej gitarze to już mi szczeka opadła. Człowiek orkiestra!
Ale za mało gra i ręka niepewna. Doba jest za krótka :)
@ Jeśli chcesz jeszcze bardziej widzów pognębić, to zrób drugi odcinek o gramofonach - tym razem o napędzie. I jako podsumowanie, do czego się tylko nadają to wrzuć na talerz kawał gliny i zacznij lepić garnki i wazoniki jak na filmie „GHOST” gdzie występowali Patrick Swayze i Demi Moore.
Panie Adamie, świetny odcinek i jeszcze miłe zaskoczenie z tą grą na gitarce. Przyjemnie się słuchało, aż by się chciało wspólnie pograć tyle, że ja na klawiszu. Do gitary próbowałem podchodzić, ale gdzieś nie czuję tego instrumentu. Klawisz za to od dziecka i ze słuchu. ;) Pozdrawiam!
Gitara jest moim gościnnym instrumentem, bo to klawisz jest pierwszy. Ale na wszelkich wyjazdach łatwiej łazić z gitarą, więc jakoś tak czasem sobie też pogrywam :) Poza tym ciężko ją zrobić na klawiszach, podobnie jak bas - wolę klasyczny niż klepany jednym palcem na klawiaturze.
@ Bajka. Przy muzyce można nieźle odpłynąć. Nie raz siadłem na chwilę koło godz. 22, 23, bo spokój w domku, i nagle się robi 1-2 w nocy. :)
Łał! Jestem rocznik '81 i nigdy nie słyszałem Bambino. Od tej muzyki z Bambino nogi same się ruszają i porwałem moją młodą do tańca! Ten klimat:) dziś go odkryłem. Dziękuję panie Adamie.
Świetny materiał. Widać i słychać, że wkłada Pan wiele pracy i talentu w swój kanał. Proszę się absolutnie nie przejmować garstką durniów i trolli. Ci co najmniej w życiu robią, zazwyczaj najchętniej krytykują pracę innych kompensując sobie w ten sposób poczucie własnej zbędności i nieudolności. Pozdrawiam i daję suba.
Nie przejmuję się, a najbardziej głupie, ale kreatywne zarazem wpisy, kolekcjonuję:
przypadkiadama.com/ja.htm
@ :D Niektóre z tych alko-wpisów są całkiem zabawne. Gratuluję, trochę Pan rozruszał tę garstkę mścicieli własnej porażki życiowej :)
Miałem kiedyś gramofon WG-550 i o ile dobrze pamiętam był on już tranzystorowy. Pamiętam, że podłączałem zamiast sygnału z przetwornika piezo sygnał z wkładki telefonicznej W66 i gramofon pełnił wówczas funkcję tuby nagłaśniającej. Zabawa moja trwała do czasu uszkodzenia głośnika, a potem już nie nawet nie pamiętam co się z tym słynnym WG-550 stało.
Fajne czasy...
Pozdrawiam :)
Brawo MISTRZU 👏👏👏👏👍
1:15..
Zauważyłem w czasach PRL interesującą tendencję nazywania różnych urządzeń służących zazwyczaj rozrywce imionami głównie żeńskimi.
Zastanawia mnie ile czasu trwała typowa "burza mózgów" podczas wymyślania nazwy dla końcowych produktów oraz jakie było źródło inspiracji dla tych nazw.
Moim marzeniem zawsze było skompletowanie zestawu Unitra tosca 303 oraz kolumn altona z kompletem deków kasetowych itd. Dopiero rok temu się udało. Przez dwa lata szukałem części, naprawiałem i przerabiałem. Warto było.
Posiadam gramofon philips ag4956w. Konstrukcja mechaniczna bardzo podobna. Elektronicznie bardziej zaawansowany. Stereo na pentodach el 95 i 2 podwójnych triodach ECC83. Wkładka krystaliczna 2 igłowa. Widać konstrukcje walizkowe były wtedy dość popularne.
Będąc młodziakiem z 2 bambino kombinowałem wzmacniacz stereo😜
W skrzynce drewnianej.
Potencjometry podwójne.
Lampy z Barbino.
Głośniki to było wyzwanie ale ostatecznie Osiągnąłem poziom garażowy😉
A potem zabawa w Krótkofalarstwo i budowanie już porządnych urządzeń do odbioru stacji amatorskich.
Ale bez Bambino chyba nie ruszyłbym z miejsca🤣
Bardzo interesujący opis kultowego sprzętu👍
Ten gramofon jak mniemam (w sumie wiem) był dla ludzi tamtego pokolenia odskocznią do życia codziennego więc przy wszystkich jego wadach zasługuje na notę historyczną :) Potem pałeczkę przejęły kolejne produkcje Unitry też mające sporo ekonomicznych wad będące już moim udziałem też :) No taka już kolej naszego świata. Niemniej świetny odcinek, sporo się dowiedziałem o tej legendzie polskiej myśli technicznej sponiewieranej przez wojnę i komunizm.
15:52 film jak zwykle świetny, a pan Adam to jak się okazuje najzupełniej oryginalny hipis, wyprodukowany wszak w epoce.
jeszcze przed obejrzeniem od razu łapa w górę.
6:32 - Jak widzę, wielu widzów dotykają problemy pierwszego świata ;)
12:02 - Mam wrażenie, że bardzo podobny silnik znajduje się w magnetofonie szpulowym ZK 145.
Świetny materiał :)
To typowy silnik sieciowy o dużej stałości obrotów, zależnej od częstotliwości sieci. Był m.in. w seriach ZK1xx, 2xx, gramofonach z napędem ciernym i wentylatorach. Drugą zaletą była dużo większa trwałość od silników komutatorowych.
Sposób podania rzetelnej wiedzy i realizacja filmu jest na super wysokim poziomie. Dziękuję :).
Kocham lampę od zawsze.Odcinek na poziomie KOSMOS(jak zawsze).Pozdrawiam
Będąc młodym elektronikiem w wieku około 10 lat zgłębiałem pierwsze tajniki elektryki w bebechach bambino i radia kaprys. Oba niestety nie przeżyły tych eksperymentów. Ale ich części długo jeszcze leżały w moich klamotach :) Cześć ich pamięci !
W moim przypadku nie przeżyły modyfikacji, a pierwsze w czym grzebałem to magnetofon szpulowy Wilga
genialna kompozycja na koniec, pozdrawiam!!!
Dokladnie Bambino 3 było moim pierwszym wzmakiem pod gitarę. Później już była nowoczesna tosca303 gdzie gitarę podpisałem pod wejście gramofonu.
Haha piękne vibrato i smażenie przy drugiej płycie :)
Panie Adamie, wspaniały materiał. Z wielką nostalgią wspominam stare gramofony, a wszędobylskie trzaski i buczenia nadają (oczywiście moim zdaniem) płytom niepowtarzalnego klimatu.
Adam jesteś zajebisty ! Pozdrawiam
Witam serdecznie Panie Adamie, Pana filmy mają tylko jedną wadę 😃są za krótkie 👋👋👋😃😃😃
Alez sie usmialem z tego odcinka :o))
Sam nie mialem tego "marzenia" ,... ale pozyczalem go od mojej ciotki !!!!
Od razu powrocily wspomnienia kupowania tych rzezacych pocztowek dzwiekowych na Bazarze Rozyckiego na warszawskiej Pradze Polnoc, najczesciej wowczas z nielegalnymi "przetlokami" utworow The Beatles. Pozniej byla mala tzw. "czworka" z pelnym srodkiem wielkosci tzw. singla .... ale z nagranymi czterema utworami zespolu "Czerwone Gitary". A pierwszym monofonicznym tzw. long-play plyta, byla slynna plyta juz niestety S+P pana Piotra Szczepanika z jego wielkimi przebojami, ktora dostalem z dedykacja od mojej kochanej cioci, na moja Pierwsza Komunie Sw. w maju 1966 roku !!
Dziękuję za przypomnienie dzieciństwa i podziw dla Pana Talentów
Wróciły wspomnienia z dawnych lat. Pierwsze potańcówki w klubie rolnika. Zrobiliśmy zabawę i ze sprzedaży biletów kupiliśmy chyba ZK 144 albo coś w tym stylu. Pozdrawiam Dziadek Tadek
No zdecydowanie: Łapka w górę!
znowu genialny film 👌👌👌
Wstęp całkowicie mnie rozwalił ;D
Adam Śmiałek - człowiek orkiestra! :)
Dzięki za kolejny bardzo fajny odcinek. Osobiście nigdy nie miałem tego gramofonu, za to miałem stereofoniczny WG-402 "Stereo Hit". Mam go zresztą do dziś, ale jest już dawno niesprawny, bo żona dała go... trzyletniemu synowi do zabawy. Tak, wiem co myślicie, ja też. ;) Nawet myślałem o naprawie, ale gdy wszystkie płyty jakie miałem (ok. 150 szt.) spodobały się złodziejowi, to mi przeszło.
„mama mi puszczała na bambino bajki z pocztówek dzwiekowych.wtedy gramofon grał najlepiej na swiecie”
U mnie w domu przez lata gościło radio z gramofonem. Radio w obudowie z "drywna z klapą u góry" pod którą był gramofon. Konstrukcja prawdopodobnie Diora, a elektronika w całości krzem / german. Obstawiam, że konstrukcja z lat 60-70. Za to mechanizm gramofonu, wybitnie przypomina ten z prezentowanego Bambino. Zastosowano jedynie inne ramię z rurki aluminiowej z dodatkową przeciwwagą. Wkładka to UK-4m.
W dzieciństwie - ile to frajdy było jak odtwarzaliśmy sobie na nim różne płyty single i LP. W praktyce w kółko te same, bo za dużo ich nie mieliśmy, a większość stanowiły pocztówki dźwiękowe, o jakości nagrania wiadomo jakiej. Moja płyta LP zespołu Hallowen również była na nim odtwarzana, którą mam zresztą do dziś.
Po latach wujek zabrał radio, bo to niby jego było. A Ja zdobyłem nowszy gramofon analogowy.
mając trzy latka nauczyłem się obsługiwać i cisnąłem jedyne dwa single - Taka taka taka taka taka ta i Prawdziwych cyganów już nie ma .... i choć rodzice pochodzili z wiosek leżących kilka kilometrów od Gredel skąd pochodzi wieszcz muzyczny Zenek to nie mieli takiego zamiłowania do muzyki by kupić mi coś więcej... bunkrów nie było ale i tak było zajebiście
Gratuluje genialnego kadru i jakości nagrań!
To naprawdę jest straszne! Sama obecność Bambino w okolicy płyt winylowych była ryzykowna...
He he dobre porównanie!
PAN MA DUŻO TALENTÓW
Odtwarzanie niskich częstotliwości poprawiało znakomicie położenie pokrywy z głośnikiem plecami na dywanie. Tworzyło to z obudowy otwartej obudowę "półzamkniętą" ze szczeliną wypełnioną materiałem stratnym (dywan).
Super jak zawsze :) Pozdrawiam
kolejny świetny odcinek, i już czekam na odcinek o głośnikach.
Klasa, nabrałem ochoty na odszukanie Bambino mojego taty, zapomnianego i schowanego od lat 80''. Ja sam miałem stereofoniczny adapter Artur z oo. 1984r (za komunijną kaskę).
Nie wiem czy to tylko u mnie, ale w momencie gdy klikam link do patronie wyskakuje mi reklama yt premium, cały czas bez przerwy. Materiał święty, jak zawsze. Najwyższy poziom.
Niestety nie mam takich przywilejów, żeby reklamy serwować nawet na premium :) Widać, yt coś gmera w ustawieniach.
Prąd kilka razy był przebieglejszy ode mnie kiedy otwierałem Bambino :)
Znam ten ból . Mnie po wyłączeniu sprzeta tak kopnął prąd z kondensatora zasilacza że zobaczyłem mgławicę andromedy -:)))
@@JankoWalski-uo2br Dobrze, że nie próbowałeś oddać ;-]
Ciesz się! W starszych radioodbiornikach, tych z prostownikiem lampowym na transformatorze bywało 2x350V. Mnie kiedyś zaatakowało takie 700V.
Czekam na drugą część 😀
Fajnie poruszony temat kultowego gramofonu, dla wielu pierwszego i wspominanego z sentymentem, a przez innych wręcz znienawidzonego. Temat nacisku igły na płytę przypomniał mi pewne stwierdzenie... że Bambino niszczy płyty. Owszem, zgadzam się, że nacisk 10 gramów na płytę zadziała destrukcyjnie, ale nie ma odpowiedzi ile razy trzeba odtworzyć płytę aby usłyszeć spadek jakości. Jakie są szanse wykonania takiego eksperymentu? Zakupić najtańszą dowolną płytę (lub wytłoczyć wolny od praw autorskich materiał w firmie zajmującej się tłoczeniem winyli), zrobić pomiar widma dźwięku oraz innych istotnych parametrów, a następnie pomęczyć płytę na Bambino lub innym sprzęcie z wkładką typu piezo i na koniec dokonać identycznych pomiarów jak na początku. Jestem bardzo ciekaw wyników.
Dobry pomysł, a mam nawet lepszy: mam kilka płyt po jakichś awanturach, na których igła przeskakuje, ale są w stanie mało zużytym. Spróbuję naciąć tak ścieżkę, żeby kręciła się w kóło i zapuścimy granie na dłuższy czas, nagrywając je cały czas. Po godzinie będzie 2 tysiące odtworzeń :)
Z tego co pamiętam, moje płyty po Emanuelu i kilkudziesięciu odtworzeniach grały gorzej, ale głównie ze względu na rosnącą ilość trzasków. Emanuel wciskał się w płyty z siłą pięciu gramów.
Bambino 2, taki posiadam, mam też Donatinę od Diory i parę innych. W każdym mechanizm i ramię bardzo podobne lub takie samo. Wkładki zależnie od roku produkcji, lub tego co było dostępne, UK3 lub UK 4. Wszystkie brzmiały lub fałszowały tak samo. Taki urok tanich popularnych adapterów lat 60-70. Jak jeszcze połączyć to z kiepskimi "płytami" pocztówkami to mamy obraz jakości tamtych lat w pełni.
Jak miałem naście lat to nie pamiętam skąd, ale miałem Bambino, wzmacniacz skończył sprzęgnięty z flakami jakiegoś jamnika i to wszystko odkryte na parapecie, ale bardzo ładnie grało z moją pierwszą zrobioną kolumną typu linia transmisyjna - to był bardzo przyjemny dźwięk, no ale wzmacniacz lampowy klasy A plus TL robiło swoje, chociaż niezbyt głośno.
Na koniec darmowy koncert😄 Ja miałem polską gitarę o nazwie "Jola 2". Teraz widzę, że byłaby bardzo kompatybilna z adapterem "bambino"😀 Jedno i drugie tej samej "klasy" 😅😅😅
O Jolę w peerelu otarł się każdy gitarzysta chyba. Tak przy okazji, chętnie bym zrobił o niej film kiedyś.
@ Będę czekał na taki film, bo lata średniej szkoły spędziłem z "Jolą"😃. Może jeszcze kiedyś filmik o wzmacniaczach estradowych z lat siedemdziesiątych? W technikum grałem w zespole i mieliśmy wzmacniacz "contra 60". Był całkiem przyzwoity, potem zakupiono Eltrona 100 - to była porażka, charczał już w połowie wzmocnienia🙂 Pod koniec lat 70-siątych udało mi się kupić w sklepie muzycznym w Nowej Hucie (niedaleko pomnika Lenina😜) wzmacniacz "vermona 30". To był chyba wynalazek z NRD i mimo że miał tylko 30 watt, bardzo dobrze się sprawował. Miał też pogłos na sprężynie, który super działał i był bezawaryjny🙂 Pozdr.
Grałem na wielu tych wynalazkach i nieszczególnie wspominam. Może dlatego, że na świecie szalało już DX7 albo D50, a ja musiałem nadal gnieść B2 z Eltry.
Moim pierwszym "fuzz-em" było radio z wejściem gramofonowym. Adamie, ładna improwizacja. Może tematem ktoregoś odcinka będzie omówienie układu elektrycznego gitary elektrycznej. Pozdrawiam.
Ach ta techniczna elokwencja językowa Adasia 😁 ...uwielbiam oglądać każdy odcinek!
Gramofon "Bambino" z łódzkiej Unitry Fonica.
Moi rodzice mieli dokładnie taki sam model, jak Pan zaprezentował. Ach, wspomnienia z czasów dzieciaka wróciły.
Ps. Świetny kanał. Oczywiście subskrybuję i leci łapka w górę.
Budowałem jakiś czas temu proste radio AM na trzech lampach. Single-end na UBL21. Lampa ta ma taką wygodę, że z braku innego pomysłu na żarzenie 55v, dostała własny transformator sieciowy. Z braku transformatora głośnikowego zastosowałem transformator od odchylania telewizora. Grać gra, nocą łapie sporo stacji, jak się znudzi, to omijam układ radia, zostaje sam przedwzmacniacz i końcówka, można posłuchać sobie czegoś z zewnątrz.
Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki ,to był tam taki Paweł i ja jechałem na rowerze i go spotkałem i potem jeszcze pojechałem jeszcze do biedronki na lody i podróże do domu tam go spatkalem i do domu pojechałem
Kolejny sprzęt który rozebrałem na części pierwsze w wieku 11 lat ;')
Fajny odcinek, szczególnie końcówka.
Jak zwykle fajny materiał. Mam dwie uwagi. Miałem od 1965 trzy kolejne Bambino i żadnej nie sprawiał kłopotów z zbyt szybkim wyłączaniem. Po prostu w pańskim egzemplarzu źle jest ustawiona krzywka. Po drugie nie słyszałem by kogokolwiek poraził prąd przy użytkowaniu nawet mając mokre ręce od wina jabola. Trochę świat zwariował z tą ostrożnością. Patrzę na dzieci w kaskach, nakolannikach, goglach itp. ochraniaczach bo odważyły się jeździć rowerkiem czy hulajnogą. Z całej mojej szkoły podstawowej nikt nie trafił nie do szpitala. Kolana pełne strupów i siniaki uczyły nas że nie należy przesadzać z wygłupami.
😁
Za gitarę... SZACUN. Mając kilkanaście lat dorabiałem cuś... Złącze bananowe w obudowie do podłączenia kabelka do kaloryfera lub instalacji wodnej a wewnątrz blaszki, folia ekranująca. To pozwalało zdjąć, w sprzyjających okolicznościach, 50Hz z głośnika. Ciekawe to były czasy. Oby nie powracały.
Czas gdy elektronik musiał być też niezłym mechanikiem precyzyjnym i blacharzem 🙂
Heh...Adaś , te rozwiązanie napędu talerza ..to nawet nie "nasi" wymyślili . Mam taki gramofon z radiem i systemem "automatic changer" , który zmienia płyty , tj jedna po drugiej ...To urządzenie jest firmy Sony , model HP-250 . Oczywiście stereofoniczne , a nacisk wkładki najmniejszy który udało mi się uzyskać , to 4,5 grama. Tam jest identyczny system przeniesienia napędu. Oś(stalowa) silnika indukcyjnego ma trzy poziomy , na 33 , 45 i 76 obr. Problem był ogromny bo sprzęt okazał się z USA , na napięcie 120V i co najgorsze ..60Hz. Doskonale wiesz jak zatem pracował gramofon :))) . Pierwszym pomysłem był ..falownik . Koszt....np 950 zł :)). Temat został jednak rozwiązany w sposób mechaniczny. Nierównomierność ..czasami występuje jak jest już pięć płyt na talerzu , choć ostatnio jej nie słyszałem , bo zamówiłem specjalne trafo , aby miało 120V a nie 110V. Wyższe napięcie to trochę wyższa moc tego silnika i być może sobie lepiej radzi. Przy jednej płycie na talerzu , nic a nic nie kołysze dźwiękiem i jest poprawnie. Sony ma tę wadę że lampowy już ..nie jest :((.
Pozdrawiam . Adam Z.
To prawda, mechanizm jest dość standardowy dla epoki. W szczegółach już niestety nie wyszedł, choć to w sumie prosta idea i trudno ją zepsuć. Co ciekawe, w polskich magnetofonach napęd silnikiem indukcyjnym gwarantował stałość obrotów (w ramach częstotliwości sieci).
@ Abstrahując od poślizgu silnika indukcyjnego przy wysychaniu wszystkich łożysk ślizgowych i zwiększaniu obciążeniu. Niektóre magnetofony oraz sławetny Hammond posiadały silnik synchroniczny. Wszystko zależało jedynie od częstotliwości sieci.
W roli wzmacniacza gitarowego sprawdza się zdecydowanie najlepiej.
Tytuł mówi o tym czymś wszystko i w pełni się z tym zgadzam. Pozdrawiam
Kochani najlepsze jaja były jak Ś.P. siostra mego koleżki pojechała na płytach 33 1/3 stalową igiełką w adapterze / gramofonie jaki był na wyposażeniu radia "AGA" takie radyjko szwedzkie i mi poniszczyła kompletnie a zwłaszcza jeden z moich ulubinych kawałków " Jazza" Kurylewicza czarna rozpacz . Pozdro sławne babina nic dodać nic ująć i magnetofony Tonette mam takowy uchował sie na strychu
40 i trochę lat temu słuchałem na tym bajek - z sentymentem wspominam "kota w butach". Bambino miało także bardzo charakterystyczny zapach - to chyba od silnika, izolacja, czy cuś innego co się nagrzewało?
Grzał się mocno, a do tego smaru tam było jak w czołgu :)
A te głośniki Tonsila mają jeszcze znaczek U z krążącym elektronem wokół jądra wodoru, oryginał:)
Witam mistrza !!!