Według mnie pani Tokarczuk nobel wszedł za mocno i woda sodową i poczucie wyższości uderzyły w główkę. Mówienie że literatura nie jest dla idiotow przez wielka panią noblistkę to jest jakieś nieporozumienie. Jak człowiek ma w sobie obudzić wrażliwość czytelniczą skoro żeby czytać to musi już ją posiadać. Czyli moi drodzy jeśli rodzice w kołysce do snu nie czytali nam Biegunów to już po herbacie. Nie jestem za tym żeby w tej wypowiedzi doszukiwać się dobrych zamiarów na siłę, powiedziała co powiedziała.
Pan Krzysztof Maj już kiedyś zrobił filmik o Tokarczuk i jej pogardzie dla ludzi którzy lubią kulturę masową, anime czy fantasy, bo w swojej twórczości otwarcie p tym. To, że teraz powiedziała to na głos, to nic dziwnego. Twierdząc, że jej książki są dla x,y,z można odnieść wrażenie, iż Tokarczuk uważa, że cała reszta ludzi (którzy się nie wpasowują w dane kategorie) jest niegodna nawet patrzeć na jej twórczość.
@Savvah Sky Podam chociażby na szybko jeden przykład: jeśli krytykujesz jego podejście do systemu edukacji to pewnie dlatego, że jesteś jego wyznawcą i miłośnikiem systemu oceniania i gnojenia uczniów.
@@haru_verse Przypomniało mi się jak przez jednego krytyka został nazwany Memmajem (ciekawa sprawa, bo skoczyło mu kiedyś ciśnienie i poczuł się urażony bo jak można pisząc jego imię pominąć inicjał drugiego - Krzysztof Maj zamiast Krzysztof M. Maj) i generalnie taka moralność Kalego - jak on czyjeś nazwisko przerabia to jest śmiesznie i zabawnie, ale jak ktoś jego nazwisko przerobi to od najgorszych hejterów zwyzywa.
A ,mi najbardziej podobają się książki jeszcze innego typu. Takie, które mają warstwy. Takki "Lód" Dukaja (o czym zresztą mówię na kanale w jego recenzji) - powierzchownie to książka z akcją, fajna, lekka przygodowa. ale mając wiedzę historyczną o bolszewikach i Piłsudskim mamy kolejny poziom. Mając wiedzę geograficzną o Rosji kolejny, mając wiedzę z fizyki, coś o elektryczności, optyce, kolejną, kryptografia daje nam następne warstwy itd. Czyli jak mamy odpowiednie kompetencje taka książka oferuje nam więcej, ale to nie znaczy, że musimy je mieć, zeby ją czytać. Tak, jak niezastąpiony Lem - jak czytamy to jako czystą fantastykę, bawimy się świetnie, jak jako dysputę filozoficzno-teologiczną bawimy się lepiej i wyciągamy coś dla siebie, a jak jeszcze znamy się co nieco na nauce, fizyce i kosmologii... no przyżycie wręcz transcendentalne. Ale możemy być siedmioletnim Krzysiem, który nie ma pojęcia o niczym i bajki robotów, czy opowieści o pilocie Pirxie wprawią go w zachwyt, a jak wiemy Krzysiu żadnego przygotowania nie miał.
@@StrefaCzytacza jak odpiszę, że zgadzam się w 100% w tą odpowiedzią to bedzie już przegięcie i nieskromność, czy jeszcze wysokie poczucie własnej wartości?:D
@@StrefaCzytacza PS ja lubię wiedzieć, jakie jest drugie dno pewnych tekstów i jestem w tym na tyle porąbany, że dla lepszego zrozumienia serii o Jakubie Wędrowyczu konsultowałem temat ze znajomą studentką archeologii:D ale oczywiście da się mieć z tego radochę bez tego :D
Nie zgodzę się z tym, że powinniśmy mieć w dupie słowa Tokarczuk. Istnieje coś takiego jak argumentum ad personam (czy ad hominem), czyli podważanie NIE treści argumentu, a kompetencji argumentującego na podstawie jakiejś jego cechy osobowej. Gdyby ludzie czepiali się osoby Tokarczuk, Twój przykład z żurem byłby jak najbardziej na miejscu. Problem w tym, że ludzie nie dyskutują z tym, kim jest Tokarczuk (a przynajmniej nie wszyscy), tylko właśnie z tym, co powiedziała. Nawet jeśli słowa „literatura nie jest dla idiotów” powiedziałby żur, opinia ta jest równie godna potępienia. I nie powinniśmy tego ignorować, bo dzielenie literatury na wysoką (ambitną) i niską (gatunkową), to nic innego jak literacki rasizm. Z rasizmem się walczy. To z czym się w pełni zgadzam, to apel byśmy nie brali opinii Tokarczuk do siebie. Ale krytykowanie jej opinii i niebranie jej słów do siebie nie wykluczają się wzajemnie. Ja słowa Tokarczuk odebrałem jako kolejne podkreślenie opinii, że literatura wysoka ma większą wartość ogólnie. Co jest jawną nieprawdą - literatura wysoka może mieć większą wartość artystyczną, czy intelektualną, ale to literatura popularna trafia pod strzechy, to literatura popularna ma większą siłę przebicia i z racji swojej masy, realnie wpływa najpierw na jednostki, później na grupy, na końcu na narody. To literatura popularna (nawet więcej, kultura popularna, którą Tokarczuk gardzi), po którą może sięgnąć Sebiks, żur, czy Janusz biznesu, ma realny potencjał kształtowania rzeczywistości. Ambitne przekazy, których nikt nie przeczyta, mają zerowy potencjał inspirowania zmian. Nie bierzmy do siebie słów „literatura nie jest dla idiotów”, ale podkreślajmy, że są to słowa głupie.
@@indyphar umiejętność korzystania z informacji świadczy... i tak dalej. Przepraszam, następnym razem postaram się napisać prościej "dla tych co nie habla", sic! znów cytat z filmu...
Nie rozumiem, dlaczego tą sprawę sprowadziłeś nagle do aspektu tego, czy oddzielać autora od jego twórczości, podczas gdy w ogóle nie w tym jest problem i nie o to chodzi, a o elitaryzm, pogardę i dzielenie literatury oraz jej czytelników na lepszych, tych wartych istnienia, i resztę - plebs. O to, że się o czytelnika i czytelnictwo nie dba, o budowanie sobie banieczki, kółeczka wzajemnej adoracji i pokazywania palcem, że o, tamci to "oni", a "ich" możemy traktować jak gorszy sort. O tkwienie w epoce podziałów gatunkowych oraz nadal staroświeckie wywyższanie literatury jako medium świętego, a gardzenie pozostałymi dziełami kultury. To wprawdzie w wykonaniu Tokarczuk nic nowego, ale dziwi mnie taka mocno zachowawcza i jednocześnie kategoryczna postawa pt. "a miejcie w nosie". Serio to cię nie mierzi, skoro tak ci zależy i propagujesz czytanie dla rozrywki tego, co komu się podoba? Jakaś dziwaczna sprzeczność tu wychodzi. A co do samego oddzielania autora od jego twórczości, to ma to sens (choć też nie zawsze), jeżeli tenże autor tychże poglądów sam na każdym kroku nie podkreśla i nie odnosi się wprost do tego, co pisze, nie buduje na tym całej swojej tożsamości osoby publicznej. Innymi słowy: skoro sam autor/autorka/osoba autorska nie oddziela siebie od swojej twórczości, to dlaczego czytelnik nagle ma to robić? Może być też tak, że mimo pozornego rozdzielenia tych kwestii, w życiu bym nie sięgnęła po twórczość człowieka, o którym wiedziałabym, że jest elitarystą, homofobem , rasistą, etc. (mając potwierdzenie w wypowiedziach), choćby w ogóle się nie odnosił do tego w swoim pisarstwie. Moralnie jestem niezdolna do wspierania takiego człowieka, choćby mi pod niebiosa zachwalali książki i mocno bym się zastanawiała, czy słuszne byłoby tutaj oddzielanie jednego od drugiego, bo to tworzenie przyzwolenia społecznego. Pisarz może wygłaszać opinie, w których jednoznacznie gardzi innymi ludźmi, ale jak ładnie pisze, to już spoczko i jeszcze dorzucę cegiełkę, wesprę zakupem książki taka osobę albo ewentualnie grzecznie zostanę neutralny i sobie oddzielę, bo "co mnie obchodzą wypowiedzi autora,"? Zwykle lubię twoje materiały na tego typu tematy, ale tutaj zawiodłam się jak jeszcze nigdy.
Oddzielanie twórcy od autora w sensie: mogę lubić książki, a nie muszę słuchać gadania autora, nie muszę znać jego poglądów, nie muszę nawet wiedzieć, kim jest. W tym sensie. Bo dziś jeśli wyjdzie fajna książka, która się dobrze sprzedaje, zaraz rośnie popularność autora/ki. Nieważne, czy ma coś mądrego do powiedzenia czy nie, zostaje wyniesiona do rangi kogoś, kogo warto słuchać. Dlatego ja oddzielam czytanie od pierdolamento. Kategoryczna postawa względem olania wynika z tego, że nie jesteśmy w stanie cofnąć kijem Wisły. Nie zmienimy tego, że jeden czy drugi snob będzie się starał wywyższyć przez pryzmat tego, co czyta. Tyle że najwięcej mocy daje takiemu snobowi atencja. Podnoszenie larma o każde źle wypowiedziane czy potencjalnie obraźliwe słowo. My dajemy im moc. My możemy im ją odebrać. A w jaki sposób? Nie słuchając ich. Piszesz o moralnej niezdolności do wspierania człowieka wyznającego antywartości, tymczasem większość popularnych twórców, zwłaszcza klasycznych, ma za uszami tyle, że gdybyśmy mieli ich cancelować (choćby tylko dla siebie), to musielibyśmy wywalić jakieś 3/4 dorobku kulturowego człowieka. Dla mnie szokiem było, kiedy dowiedziałem się, że Disney był rasistą. A jednak, mimo to, uważam, że lepiej zapisał się w historii ze swoimi dziełami, a nie wypowiedziami czy poglądami. I to jest dla mnie istotne. Ze wspieraniem autora, który wygłasza takie czy inne opinie: ja to postrzegam w kategorii tego, co jest istotniejsze. Dla mnie np. od gównoburzy na temat poglądów Rowling istotniejsze jest to, ilu osobom realnie pomógł "Harry Potter". Sam się zaliczam do osób, którym uratował życie. I szerząc tę literaturę dalej nie dbam o to, czy Rowling dostanie tych 10 dodatkowych dolarów do swojej fortuny, a o to, że być może kolejny człowiek zostanie uratowany, wyciągnięty z komórki pod schodami. I to się dla mnie liczy. Mam gdzieś poglądy autora, jeśli jego książka robi dobrą robotę. Jeśli seryjny morderca wynajdzie lek na raka, to uratowanie milionów ludzi będzie dla mnie większą wartością od zbrodni, którą popełnił i będę popierał sprzedaż tego leku, nawet jeśli kasa pójdzie na konto rzeczonego mordercy. Bo bilans jest na plus.
@@StrefaCzytacza dokładnie tak samo to rozumiem. Jeżeli wgłębimy się na serio w życiorysy i postępowanie większości artystów to dziewięciu na dziesięciu miało epizody przemocy seksualnej, pedofilskiej, przemoc psychiczną lub/i fizyczną, poglądy rodem z rynsztoka lub średniowiecznej inkwizycji. Czy to znaczy, ze teraz mamy zedrzeć freski sykstyńskie, wypierniczyć połowę obrazów i rzeźb z muzeów, zburzyć kilka tysięcy budynków, spalić książki i klisze filmowe?... Nagle może się okazać że nie mamy żadnych podstaw kulturowych... Dlatego podobnie jak Czytacze uważam, że musimy oddzielić twórcę od jego dzieła. I żeby nie było: nie czytałam jeszcze nic z Tokarczuk (jest na liście "to do", ale to długa lista 😉 ), a nie poczułam się dotknięta jej słowami, bo... nie uważam się za idiotkę. Pokusiłabym się o przypomnienie powiedzenia "uderz w stół", ale boję się że mnie te wszystkie nożyce zaszlachtują. 😉
Czy Tokarczuk zabrania ci czytać co chcesz ? Czy Cię obraziła ? Czy obraziła kogokolwiek ? No nie, więc dajcie jej spokój. Ma taki pogląd jaki ma, nie trzeba się z nią zgadzać.
Ale pisarz nie zawsze jest stworzony do wypowiadania się. Niestety, epoka celebryctwa robi swoje. Każdy może wypowiadać się na każdy temat. I to nie zawsze wychodzi.
A ja się w pełni zgadzam. Jeśli autor "na gorąco" opowiada takie rzeczy, to widać, jaki w rzeczywistości jest. Ta twórczość, która dociera do czytelnika najczęściej przechodzi cały proces wydawniczy, mnóstwo poprawek itd., więc nie oddzielałbym wypowiedzi autora, od jego publicznych odpowiedzi. To nie jest przedszkole, żeby nie odpowiadać za własne słowa.
Inkluzywność wyłącznie dla ludzi podobnych do niej (podobnie myślących i podobnie zaangażowanych ideologicznie) - w tym jest problem, którego wydaje się że nie dostrzegasz. Co czyni ją co najmniej hipokrytką, a nawet fobką.
Jak dla mnie, Tokarczuk powinna wypowiadać się w sposób głęboko przemyślany i takie wpadki w sformułowaniu myśli nie powinny mieć miejsca. Tylko nie dlatego, że jest pisarką i operuje słowem. Zgadzam się z tym, że pisarz wcale nie musi mieć daru umiejętnego władania słowem w wywiadach, kiedy trzeba szybko dobierać odpowiednie słowa i podejmować decyzje o tym, co się powie w momencie. Natomiast to, jak wielkie ma ego i za jak wspaniałą wielką literatkę i erudytkę się uważa - to już stanowi poprzeczkę, którą powinna przeskoczyć dobierając właśnie odpowiednie słowa, choćby żeby udowodnić to, jak wspaniałym mówcą-inteligentem jest. No a tego sprawdzianu zdecydowanie nie zdała.
Od kogo jak od kogo, ale od Ciebie spodziewałam się innej opinii. Od wielu lat starasz się szerzyć w Polsce czytelnictwo i stajesz w opozycji do kategoryzowania książek na te dla głupich i mądrych. A tutaj bronisz obrzydliwy przejaw klasizmu. Polecam obejrzeć film Krzysztofa Maja na ten temat.
"Świetne" hasło kampanii reklamowej; "Nie bądź idiota. Kup najnowszą książke Tokarczuk, zrób selfi i pokaż wszystkim siebie jako inteligenta na Facebooku...pokaż, że jesteś intelektualnie pozywny"😂.
A propos oddzielania/nieodzielania autora od dzieła : jak oglądam wywiady z Lemem to słyszę genialnego autora powiesci, które przeczytałem. Jak słucham Mroza to daję wiarę, że tworzy nowe powieści tak szybko jak ZSRR czołgi T-34. Jak słucham Tokarczuk to ogarnia mnie zdumienie, że ktoś tak infantylny, którego refleksje o świecie przypominają maksymy Paolo Coelho, zdobył taką renomę. Rodzi się zasadne pytanie o prawdziwe autorstwo książek osoby o tak relatywnie miernym intelekcie oraz o fenomen interpretacji, który tak wywindował na piedestał jej książki. problem leży w odbiorcach, a Tokarczuk jest tylko Dyzmą literatury pięknej
"Tokarczuk do tego stopnia obraziła mój rozum, że chciałem napisać polemikę, ale uznałem, że gra jest niewarta świeczki, bo musiałbym jej książkę doczytać do końca" napisał Stanisław Lem
Poglądy wygłoszone w tym filmiku przez Czytacza są tożsame z moimi w zasadzie w całości. Głoszę je od lat gdy dyskusja zahacza o ten temat. Dziękuję za materiał i pozdrawiam.
Odkryłam ten kanał przez przypadek, bo chciałam tylko dowiedzieć się o co chodzi z Tokarczuk, że wszyscy się tak załamali, ale już zakochałam się w tym jak go prowadzisz. Nie zgadzam się jednak z tym, że książki nie rozwijają i czytamy je tylko dla przyjemności, bo jest różnica między oglądaniem bezmyślnie serialu i niekiedy robieniu jeszcze 10 rzeczy na raz a czytaniem książki, przy której trzeba się skupić i pomyśleć. Bardzo podoba mi twoje podejście do tej sprawy, bo jesteś jednym z nielicznych, których aktrakcja w ciągu dnia nie jest krytykowanie innych za to, że nie są idealni. Dziękuję ci za ten film ❤️
Cieszę się, że nie jestem "podobny" do pani Olgi, więc chyba jej książki nie są dla mnie. Niech tacy celebryci piszą sobie dla takich samych jak oni, którzy siedzą sobie we własnej bańce. Jakoś mi się tak przypomniało, że osławiony film "Pokot" też powstał na motywach jej książki. Owo wygadywanie na forum międzynarodowym o "Polskiej kolonizacji Ukrainy" równające je często brutalną z kolonizacją narodów Afryki i Azji jasno ukazuje poziom jej wiedzy historycznej. Ta ostatnia tylko wpisuje się w ciąg jej wypowiedzi to nie jest jakiś pojedynczy wyskok to już bardzo przypomina ciąg wypowiedzi "innego Pokojowego Noblisty".
Trzeba zacząć od tego, że od dłuższego czasu Nobel literacki jest nagrodą przyznawaną z ideologiczno-politycznego klucza i często jej laureaci nie wytrzymują próby czasu.
Niestety ja jej sposobu myślenia nie rozumiem, i nie zgadzam się z większością rzeczy, które mówi, dlatego po prostu unikam wszystkiego co z nią związane. Tak jest dla mnie zdrowiej🤣 Ale filmik obejrzałam☺️ Pozdrawiam
Ja przeczytałam kilka jej książek, i co, i nic. Nie ubogaciły mnie, raczej wymęczyly. Mam innych autorów, czytam dużo, dorosłam w koncu do nie-beletrystyki, czyli książek historyczntch, społeczno-politycznych, z cyklu wiedzy o świecie. Swoją drogą, niech O.T. ma sobie krąg wielbicieli, do mnie nie trafia, nie moja wrażliwość. Mam wrażenie, że istotą jej twórczości jest lekka aberracja pojeci znaczen, by m e rzec, wykoslawianie. Ja się w tym gubię, dkatego mnie męczy czytanie. Koniec.
No i cała prawda. To co pisała Rowling i za co jest krytykowana to jedno, mogę to skomentować jak będę chcieć, ale na pewno nie będę palić książek bo ta powiedziała to czy tamto. Chyba by mi ręka uschła. "Oddzielać twórcę od twórczości" - o to to.
Jak sledze was kilka lat tak dopiero 2 raz az tak sie z wami nie zgadzam. Noblistka jasno powiedziala swojej publice ze (ta publika) jest lepsza. Sama powiedziala tez ze nie chce by jej tworczosc trafiala do prostych ludzi. Ma bvc to utwor elitarny wlasnie dla ludzi ą,ę. Pani Tokarczuk jasno dokonuje podzialu tworczosci artystycznej na wysoka i pozostala (nizsza) a w zwiazku z tym czytelnikow na lepszych ( jej czytelnikow) i gorszych. Zaczniemy od tego ze by zrozumiec co autor mial na mysli w 100% to trzeba byc autorem. Nie przezylismy jego zycia, nie wiemy tego co on i nie rozumiemy pewnych skrotow myslowych autora bo nim nie jestesmy. Nie jest to ujma tylko fakt dlatego nigdy w 100% nie zrozumiemy innego czlowieka. Mowienie ze zawsze byl snobizm i ten konflikt nie oznacza ze ma byc tak nadal i ze osoba bedaca nagrodzona noblem powinna ten podzial poglebiac i cementowac. Nie rozumiem jak mozna powiedziec ze nienawidzi sie snobow jednoczesnie bronic slow noiblistki jasno wywyzszajacych dana grupe (co zabawne jej argumentacja w kwestii bycia lepszymi czytelnikami jest taka sama jak twoja satyra). Mam szczerze w nosie z czym Olga tokarczuk walczy od kilku lat. Nie jest to tematem dyskusji ale by odniesc sie powiem ze jak nie kontrolujesz jezyka i nie umiesz sie wypowiadac (bo jestes pisarka a nie oratorka) to tego nie rob. Co zabawne jej mowa noblowska tez posiadala takie smaczki. Dokladnie nadal by zabrzmialo snobistycznie ale nic wiecej. Sa ksiazki ktore wymagaja rozleglej wiedzy by je nalezycie rozumiec. Sa ksiazki ktore wymagaja znania prawd historycznych by umiec je nalezycie odbierac i kazdy to rozumie. Tutaj zostalo powiedziane "Pisze dla takich jak ja a nie dla idiotow. Nawet nie chce by moja tworczosc trafiala pod strzechy." Fakt ze sam nie czujesz sie idiota - super. Niestety wiele osob poczulo ze polska noblistka ktora wspieraja ale dla ktorych jej tworczosc jest zbyt trudna pluje im w twarz. Ci ludzie nie naleza do srodowiska literackiego o ktorym mowisz tylko sa zwyklymi konsumentami kultury. Czesc o spotkaniach autorskich itp bardzo fajna. W 100% sie zgadzam. Mam w nosie ze J.K R walnie jeden czy drugi debilizm. Nie zmienia to niczego w sprawie jej ksiazek. Oceniam tylko jej tworczosc nie prywate. W tym wypadku jedna tworczyni nie mowila o tym ze ***** *** czy ze za malo pomagamy osoba LGBT a o tym ze jej tworczosc wymaga wiecej i idiota tego nie ogarnie. Bingo dzielenie literatury "na rozne segmenty" (lepsza i gorsza) jest snobistyczne i nie przystoi osobie ktora wielu uwaza za madra a jej tworczosc za wartosciowa. Ona nie miala na celu obraze kogokolwiek! Ona powiedziala jasno co mysli. Przekazala dokladnie to samo co podczas swojej mowy noblowskiej i warto o tym pamietac ;) Znowu zgoda sa ksiazki ktore maja licha wartosc rozwojowe. Powiem wiecej jest mnostwo takich ksiazek. Tak samo jak jest mnostwo takich filmow, seriali, gier czy innych dziel kultury. Twierdzenie ze wszystko ma sluzyc wielkiemu rozwojowi (bo moja tworczosc tak robi) jest kolejny przejawem elitaryzmu. Wtrace ze mowienie takich slow jak noblistka nie wspomaga czytelnictwa w polsce ba dziala wrecz odwrotnie XD Tu sie roznimy. Od kogos kto dostal taka nagrode mozemy wymagac i wymagamy wiecej. Jak wałęsa pojedzie i cos chlapnie tez sie o tym mowi. Dlaczego? Bo od takich osob mamy prawo i obowiazek wymagac wiecej. Bo sa jakas reprezentacja naszego kraju czy kultury za granica. Tak jak mowisz oddzielanie tworcy od dziela jest sluszne ale jak wczesniej zaznaczylem tworca mowil o swoim dziele a nie sprawach swiatopogladowych. Tu znowu powiem ze nie mialo to na celu obrazy tylko wyrazenia swojej opinii. Opinii bardzo szkodliwej bo dzielacej literature, konsumentow kultury jak i reszte i tak juz podzielonego spoleczenstwa. Stad ten rwetes. Odnosnie tych kompleksow i czucia sie gorszym. To czytajacy jej tworczosc maja czuc sie lepsi a nie odwrotnie. To ich ego ma rosnac gdy slysza takie rzeczy gdyz oni nie sa idiotami. Te jajka to swietna metafora. Pozdrawiam!
Bardzo podoba mi się Twoja opinia w tym temacie. Szanuję. Również nie poczułam się urażona, mimo ze książki pani Tokarczuk czekają na przeczytanie i są jeszcze baaardzo daleko w kolejce, co oznacza, ze może mi nigdy nie starczyć czasu.
Szkoda bo książki Tokarczuk są naprawdę bardzo dobre, ja za każdym razem jestem zachwycona 😉 próbuję od lat przekonać brata, któremu nie odpowiada zbyt liberalny światopogląd noblistki i jest mi żal bo zwyczajnie uprzedzając się bardzo dużo traci.
A może pani Tokarczuk jest po prostu mistrzem marketingu i dobrze wie, że po jej wypowiedzi, z ciekawości, wiele osób sięgnie po jej tytuły ;) ale nawet, jeśli tak jest i pani autorka jest w istocie mistrzem marketingu, to jej słowa zasługują na potępienie i miejmy nadzieję, że chwilowa burza, którą wywołały szybko przycichnie i pozwoli jej odejść w zapomnienie, do swojego małego grona odbiorców, którzy są "godni" jej dzieł :)
Człowiek kulturalny nie obraża innych ludzi. Każdy może wziąć do ręki książkę, na którą ma ochotę. Po tej i innych, wcześniejszych wypowiedziach noblistki jej dzieł do ręki nie wezmę. Pański komentarz bardzo mi odpowiada.
Słów Tokarczuk broni ta sama grupa ludzi, która nieustannie płacze, że mało osób czyta. Korzystanie z książki jako narzędzia do bicia po głowie? Trzeba być idiotą.
@@dzikuskask8831 ale dlaczego to takie wazne zeby wszyscy czytali? ja nikogo nie zachecam. tak samo jak nie zachecam do studiowania fizyki czy biologii. ludzie maja rozne kompetencje.
@@Mirrabellka4 nieśmiało zauważę, że do studiowania czegokolwiek trzeba dużo, dużo czytać 🤷 Ale czytanie to też rozrywka. Wcale nie musi być intelektualną gimnastyką i szukaniem odniesień do wszystkiego w czasoprzestrzeni. I o dziwo, może rozwijać kompetencje.
@@dzikuskask8831 oczywiście. Można czytać opowiadania pornograficzne. Ale chyba chodziło o literaturę piękna typu Dostojewski na przykład. To było tak oczywiste że tego już nie dodałam.
@@Mirrabellka4 😁 oczywiście między Tokarczuk a Lipińską nie ma nic :)))) Poza tym, nie odważyłbym się twierdzić, że osoby, które czytają książki w stylu "365" to idioci. To samo tyczy się czytelników reportaży, komiksów, fantastyki (tej porno też), kryminałów, sensacji, lit. faktu, biografii, poradników, itd. Btw romanse są świetne do nauki języków obcych. Polecam.
Moim zdaniem takie słowa tylko przyczyniają się do większych podziałów i tworzenia jakieś czytelniczych elit. Czytanie nie dla idiotów, tylko dla tych lepszych wybranych, taki wydźwięk. Owszem nie wszystko jest dla wszystkich, czasem trzeba mieć dodatkowe kompetencje, tylko nasza noblistka zapomniała, że aby uzyskać jakiekolwiek kompetencje trzeba je praktykować, czyli np. czytać, czytać i jeszcze raz czytać! Łatwo zgrywać wszechwiedzącą osobę jeśli zostało się wychowanym na kulturze od małego, a książki miało się na wyciągnięciu ręki. Warto tez wspomnieć jak zareagowała publiczność na słowa Tokarczuk - salwa śmiechu, bardzo wymowne. Aż mi się przypomniała mało śmieszna anegdotka pewnej księgarni, gdzie chwalili się tym, że WYWALI klienta ( w domyśle idiotę), bo miał czelność zapytać o książki w stylu Paulo Coelho. Może zamiast pogardy, zaproponowaliby coś bardziej ,,ambitnego'', a nuż zainteresuje to czytelnika i poszerzy swoje horyzonty. Co ciekawe o tej księgarni dowiedziałam się oglądając program (jakiś ostatni program) w TVPis o książkach. Ucieszona i pełna nadziei, że mam nie daleko księgarnie, zajrzałam na fb, a tu wylał się na mnie kubeł zimnej wody.
Nie Zgadzam się,jak ktoś pisze literaturę z przesłaniem i próbuje to przesłanie szerzyć to trzeba później weryfikować czy za tym przesłaniemi idzie faktyczna intencje autora czy pisze 1 a potem mówi i robi drugie
Pojawia się pytanie: jeśli autor pisze np. książkę nawołującą do tolerancji, a personalnie jest nietolerancyjny, to czy możemy odmówić wartości książce i zanegować jej pozytywny wpływ?
@@StrefaCzytacza Tak, w takim przypadku negacja jest wręcz wskazana, ponieważ książka na poziomie swojego przekazu jest niespójna, kłamliwa i wychodzi tu hipokryzja autora. Rozdzielając obie kwestie kontynuujemy przyzwolenie społeczne na taką hipokryzję i zachowania nietolerancyjne w rzeczywistości pod płaszczykiem pt. "no ale napisałem, że nie wolno". "Napisałem książkę o tolerancji, feminizmie, etc., a że leję żonę wieczorami dla rozrywki, where problem?" Może to nie zmienić tego, że sama książka jest nadal napisana dobrze, wyszła spod pióra kogoś z talentem do pisania, ale nic więcej i jako część kultury zasługuje na zapomnienie, być może, w zależności od kalibru tej niespójności czy kłamstwa, na całkowite zkanselowanie.
Z całym szacunkiem dla literatury pięknej, historia kiedyś oceni, czy Nobel dla pani Tokarczuk był słusznym wyróżnieniem i czy jej pisanina nosi znamię zaszczytnego miana beletrystyki. Nie uważam, żeby ta twórczość przetrwała próbę czasu. Potomni ocenią, jeśli będą jeszcze potrafili czytać ze zrozumieniem :).
Od pewnego już czasu coraz więcej ludzi zwraca uwagę, że dobór słów ma znaczenie. Nie powinno mówić się gej czy murzyn albo bezdomny. Po śmierci p. Adamowicza w przestrzeni medialnej wszyscy grzmieli, że trzeba brać odpowiedzialność za słowa i nie można obrażać sobie kogoś bo ma się taką ochotę. Olga Tokarczuk nie dość, że obraziła literaturę gatunkową i jej twórców ( bardzo szkoda bo w każdym gatunku są wybitne dzieła ) - bo chce ją podnosić na wyższy poziom to jeszcze obraziła czytelników. I jak dla mnie kompletnie nie ma znaczenia jak ja osobiście to odebrałam. Moim zdaniem nie można obrażać ludzi od tak sobie. Teraz wiele ludzi próbuje p. Tokarczuk bronić mówiąc "pewnie miała na myśli to czy tamto..." Jednak jak dla mnie jej wypowiedz była bardzo prosta i zrozumiała i nie ma czego tu się doszukiwać innych intencji. Dodatkowy bunt z mojej strony bieżę się stąd że p. Tokarczuk tak wiele mówi w swoim życiu o tolerancji co do różnych grup społecznych a sama inne grupy społeczne dyskryminuje. Co do oddzielania książki od autora się zgadzam ale po książki Tokarczuk nie sięgnę ale tylko z tego powodu, że ona bardzo te swoje ideologie i przekonania tam umieszcza. J.K. Rowling w Harrym nie przemycała swoich poglądów i gdyby sama nie zaczeła się publicznie się wypowiadać nikt by się nawet nie domyślił.
Już nawet bezdomny nie można mówić? Nie wiem co to ma wspólnego z zabiciem Adamowicza przez psychola. Mainstream urósł sobie, że to zbrodnia polityczna motywowana hejtem, ale nic tego nie potwierdziło jak dotąd
Nie powinno się mówić "murzyn"? A jak? "Pigmentopozytywny"? Niszczenie języka i wolności słowa, w imię cenzury , dla niepoznaki nazwanej poprawnością polityczną i walką z "mową nienawiści", to demolowanie najważniejszych instytucji kultury, negowanie ludzkiej godności. Ręce precz!
Ona dostaje nagrody za kierunek polityczny, tak jak Obama dostał pokojową nagrodę Nobla. Dziś te nagrody niczego nie znaczą :) Wypowiedź mocno żenująca, poziom budki z piwem. I Ci "artyści", którzy się uważają za artystów. Śmiech na sali :)
Dla mnie Tokarczuk wygięła, miałam kupić jej nową książkę ,,Empuzjon'', ale tak się wkurzyłam, że nie kupię. Noblistka i takie słowa? Zwariowała, żeby gorzej nie powiedzieć...Raczej nie powinna używać skrótów myślowych( o ile były to skróty myślowe), bo niestety ...raczej nie umie z nich korzystać. Ale Filmik jest za to Fantastyczny i Bardzo trafny ! Gratulacje ! 👌💪👏👏
Znaczy, jak się zna biografię autora, to można książkę zrozumieć na innym poziomie, widzieć skąd się wzięły poszczególne wątki, dlaczego coś jest opisane w taki a nie inny sposób itp. ale ja osobiście wolę o autorze przed czytaniem wiedzieć jak najmniej, bo mi zauważanie takich odniesień do rzeczywistości bardzo przeszkadza w czytaniu. Ale jeśli bez takiej gruntownej wiedzy o autorze nie da się książki zrozumieć, to coś chyba poszło nie tak przy pisaniu.
No ciężko zrozumieć Mickiewicza bez jego życiorysu i znajomości polskich realiów okresu zaborów. Mickiewicz pisał główne o sobie i o tym co widział i w co wierzył. Niektóre książki tego wymagają, dzieła Mickiewicza były "ku pokrzepieniu serc" narodu pod zaborami, nie da się zrozumieć o czym są nie wiedząc, jak one wyglądały.
Ciekawe w tej dyskusji jest to, że wszyscy skupili się na słowach "literatura nie jest dla idiotów", które dla miłośnika literatury specjalnie rażące nie są, a nie zwrócili uwagi na to, co wynika z wypowiedzi noblistki pośrednio: że dla niej podział czytelników na tych, którzy umieją i którzy nie umieją, jest oczywisty, ona go nie musi formułować - jej czytelnicy w końcu ją poprą - oraz, że ci, którzy nie umieją, są GORSI. (Przecież nie będą w stanie zagłębić się, przeżyć tego "katharsis" przy jej książkach!). Więc autorka zamiast popularyzować, zainteresowywać, woli skwitować "to nie dla Was, Wy macie swoje kryminały". I jeszcze doda "a, przy okazji - z kryminału, jak ktoś umie, też można zrobić literaturę, o, popatrzcie". Czy naprawdę taka postawa noblistce przystoi?
Nie zgadzam się, że zupelnie nikogo nie obraża, bo jej wypowiedź sugeruje, że pod strzechami ( może nie stać ich na blachodachówkę czy inny eternit) żyją bydlęta bez inteligencji i uczuć dokładnie tak, jak arystokracja uważała i traktowala chłopów.
Drogi Czytaczu, pierwszy raz się z Tobą nie zgodzę. Uważam, że to co mówi Tokarczuk ma ogromne znaczenie, ponieważ ten cały Nobel, pośrednio wpływa na to, że to co ona powie jest ważne, ponieważ po otrzymaniu go, społeczeństwo uznało ją kompetentną w dziedzinie literatury (czy słusznie? to już inna kwestia). I to co Ty mówisz o poczuciu własnej wartości... Media skutecznie wpływają na to, by było ono jak najniższe i w tym wypadku to Ty rzucasz pustym sloganem o tym, by się nie przejmować opinią innych. Większość się przejmie, ponieważ ma dosyć niskie poczucie własnej wartości o czym świadczy plaga depresji i podobnych problemów. A osoby publiczne powinny liczyć się z krytyką gdy powiedzą coś głupiego. Tokarczuk nie ma obowiązku udzielać publicznych wywiadów a jednak to robi, zatem naturalne jest poniesienie konsekwencji z tego powodu. Jeśli nie czuje się z tym dobrze, zawsze może odmówić lub przyjąć ich inną formę, nad którą ma większą kontrolę. Czy naprawdę za głupców można uznać tych, którzy się przejmują opinią innych? Jeśli przejmę się czyjąś opinią, to jest tylko mój problem?
Ja czytam dla przyjemności. Nawet dla poznania czegoś. Inaczej czyta się podręcznik, inaczej analizę kulturoznawczą, a jeszcze inaczej dla rozrywki - ale nie pozwolę nazwać się IDIOTKĄ. Mi też się kojarzy z Media Markt. Również miałam to na semiotyce. Ten przykład. Ktoś może mnie przekonywać. Pani Tokarczuk kojarzy mi się ze snobizmem i ze szkalowaniem Polaków ( tekst z jej książki). Odnoszę wrażenie, że robi z nas antysemitów - daruję sobie gadanie rządu, bo akurat tego nie kupuję. Przykre. Jeden z jej cytatów w jej literaturze: "„Trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”. Powiedźcie mi, jakie Polska miała kolonie zamorskie, bo nie wiem, a, że my przez innych byliśmy traktowi jak podbita kolonia to już bardziej uwierzę (na przykład zaborcy). Oczywiście przy okazji tej niewoli, Polak strzelał do brata w innym zaborze (i tu na pewno wrogom było wszystko wsio, jakiego wyznania był jego rodak, byle tylko ludzie uważający siebie za Polaków wybili siebie nawzajem). Trzeba podejść do tej sprawy delikatnie, żeby po prostu, ludzie z innych krajów nie mieli antypolskich argumentów. Mogę się mylić, ale Niemcom bardzo zależy na wybieleniu się, Izraelczycy też są za żeby byliśmy tylko głupimi antysemitami. Oczywiście - potem władza ma motyw. Trudne to i skomplikowane, nie dla idiotów, ale skoro autorka, przymyka oko na to, w jakim świetle patrzą potem na nas cudzoziemcy, to też oznacza, że geniuszem nie jest. I potem słyszymy o polskich obozach zagłady. Skądś to się bierze, a firma niemiecka od garniturów, która kiedyś szyła wdzianka dla SS jest symbolem dobrego smaku i szyku.
Wg mnie problemem nie jest to, czy czyta się książki Tokarczuk czy nie, ale o to, że z pozycji autorytetu wyraża się pogardę. To jest szerszy problem, pewnie ma swoje początki w paskudnym polskim feudalizmie, a wzmocnił się na nowo po roku 90. Można to uznać za czepianie się słówek, ale słowa mówią dużo o kontekście w jakim funkcjonujemy. Ludzie, którzy stają tam gdzie właśnie powinno tworzyć się dobre i konstruktywne wzorce, skupiają się na tym aby innym coś powytykać, a na koniec usprawiedliwić własną nieobecność w kulturze uniwersalnej zrzucają winę na tych "prostych", "głupich", czy idiotów. W tym przypadku jest to dziwne, bo pani Tokarczuk doszła do najwyższych zaszczytów a jednak kompleksy klasowe przemówiły ;). I co ciekawe przemówiły archaicznymi parafrazami, które powinny już odejść do archiwum, a wciąż są w użyciu nieadekwatnie opisując rzeczywistość. Mam na myśli owe "strzechy" Naprawdę od XIX wieku nie dorobiliśmy się innej metafory na zjawisko poszerzania wpływów kultury? Czy "elity" i autorytety nie widzą, że nawet te prawdziwe strzechy odeszły w epoce Gierka? To samo mamy w parlamencie, gdzie w erze "nowoczesnej demokracji" polscy posłowie wciąż mówią o szabelkach i co gorsza faktycznie tak postrzegają i praktykują politykę. No i nie zapominajmy, że chyba tylko w Polsce - w polskich szkołach - humanistą nazywa się osobę "słabą" z matematyki. I tu chyba bije jedno ze źródeł problemu ;).
Ok, powiem tak, o książkach o twórczości Tokarczuk się nie wypowiem, bo musiałbym je doczytać do końca, a to już spora strata czasu. Ale nie zdzierże słuchania o tym jak Tokarczuk patronuje inkluzywności. Patronuje inkluzywności której modnie jest patronować, a po graczach czy fantastyce jedzie jak przystało na "Elytarną Literatke z Elyty Społecznej" Ja się nie poczułem obrażony, bo z definicji nie przejmuje się zdaniem osób których nie szanuje, ale nie mogę znieść jej hipokrytycznej osoby będącej połączeniem wszelkich chorób polskiej lewicy, i do tego obrzydliwego, klasistowskiego snobizmu. Niewyobrażalne jest dla mnie jak można poświęcić mowę będącą ukoronowaniem swojego życia (Mówię o odczycie noblowskim) na plucie jadem na literaturę z małej litery, bo przecież liczy się tylko Literatura. Ta lepsza, wyższa, ELITARYSTYCZNA. Będę miły i pominę fakt że najpierw narzekała na niewiarygodne źródła a potem przekręciła fragment książki E. M. Forstera "Aspects of the Novel". PS. Oddzielanie autorów od dzieła jest dobre, choćby przypadek Piekary. Ale jeśli jedyną treścią książki są poglądy autora to nie da się tego oddzielić
Nie lubię Tokarczuk jako osoby i puszczam mimo uszu to co wygaduje, natomiast czytałam jej książkę - tylko jedną jak do tej pory ale którą uważam za genialną. Tytuł to "Dom dzienny, dom nocny". Z całego serca polecam Tobie i Czytaczowej bo książka ma niesamowity, mroczny klimat a zawarte w niej historie można interpretować na wiele sposobów. Fajnie by było gdyby kiedyś na kanale pojawiła się recenzja tej pozycji.
Ja jestem jej słowami oburzona, ponieważ to było zwyczajnie bezczelne. Ja osobiście kocham literaturę klasyczną, ale nie mam nic przeciwko osobom czytającym tylko fantastykę. Może uważam, że szkoda, że się trochę zamykają na inne gatunki, to wszystko. Plus jeszcze jedna sprawa - uważam, że książki Tokarczuk nie spełniają wytycznych mądrej, klasycznej literatury. Są tragicznie wręcz powierzchowne. Nie ma w nich żadnej głębszej treści, żadnego drugiego dna, niczego porywającego czy wzruszającego. "Prawiek i inne czasy" jest pięknie napisany - to przyznaję. Ale jaki jest morał tej książki? Że każdy człowiek rodzi się, żyje i umiera? Że czas płynie? To jest książka przyciągająca realizmem magicznym, a więc formą. Treść jest w zasadzie rozczarowująca. I tak jest z praktycznie wszystkim. Książki Tokarczuk w żaden sposób NIE SĄ wybitną literaturą. Wybitny to był Szulc albo Gombrowicz. Albo samouk Reymont. Właśnie tu widać jej okrutny wręcz snobizm - czyli aspiracje do przynależności do grupy, której nie jest się członkiem (i raczej też się nie będzie - w jej przypadku na pewno).
Dobrze powiedzane Czytaczu : "po skończeniu matury nie obchodzi mnie co miał na myśli autor".Też tak podchodzę do tego, czytam to co chcę I co mi się podoba, w tym literaturę piękną,klasyczną ale taż czasami fantazy lub kryminałek .Tokarczuk czytałam Empuzjon i Prowadź swój pług przez kości umarłych i bardzo mi się podobały .Fakt ,że sięgńęlam po jej utwory z uwagi na nagrodę Nobla i chciałam sama przekonać się co to za literatura i w sumie nie rozczarowałam się ,te książki były dobre. Czy przeczytam coś jeszcze ? Być może ,jak najdzie mnie ochota to przeczytam ,a jak to to też nie szkodzi .Pozdrawiam 😊 Acha , jeszcze dodam,że też lubię Harrego Pottera🙂
Sapkowski to taki zrzędliwy i złośliwy stary dziad. Tyle tylko, że jego twórczość nie przypisuje sobie niezwykłej wartości i wyższości moralnej tak jak literatura Tokarczuk.
@@maximillienrobespierre7262 Dokłądnie, ciężko też stwierdzić czy jego zachowanie, wypowiedzi są specjalnie tak pod publiczkę, czy faktycznie prywatnie jest taki jakim jest odbierany na konferencjach i spotkaniach. Tak czy siak, chodziło mi o to, że jest wybitnym pisarzem fantasy a w odbiorze czysto między ludzkim wychodzi na strasznego zarozumialca i pyszałka. Można uwielbiać jego książki a niestety osobiście nie zachęca do bliższego poznania :P
Ja też przestałam chodzić na spotkania z autorami, ale nawet nie dlatego, że nie interesuje mnie ich życie i poglądy tylko... według mnie te spotkania są bardzo podobne! "Zaczęłam pisać, bo... Rytm pisania mam taki Nie popieram/ popieram szkolenia" Zwykle odpowiedzi są też dosyć podobne, więc po latach tułania się po spotkaniach autorskich one są już dla mnie nudne. Dlatego gdy zdarza mi się takowe prowadzić to zawsze próbuję wymyślić coś nietypowego 😄
Mnie nie obraziła (albo nie zdaję sobie sprawy , że mnie obraziła- dla mnie bez różnicy). Ogólnie jej słowa nie mają większego znaczenia...przypuszczam, że liczyła na szerszy rozgłos. I nie o to chodzi żeby mieć "wszystko inne" w zadku, tylko to, co nieistotne. ...jednakże po bliższym zapoznaniu się "ze sprawą" (wcześniej podchodziłem do tego jak do bzdur i banałów wypowiadanych przez jakąś babę). Baba jest po prostu klasistką.
Moja córka która kochała harrego Pottera przestała go kochać gdy dowiedziała się jakie poglądy ma autorka. Myślę że czasem lepiej poznać dzieło a nie znać autora. Ja uwielbiałam Kaczmarskiego a jak przeczytałam jego biografie to jakoś już nie odbieram jego twórczości tak samo.
Dla mnie książka to książka, a autor to autor. Jeżeli w jego zamyśle nie jest przekazanie w danej powieści swoich poglądów lub notek biograficznych, to co mi do nich? Z tego, co wiem, Mickiewicz raczej oblechem był, a sławi się go jako "wieszcza narodowego". To tak, jakbym napisała książkę o osobach ze spektrum autyzmu i wszyscy przypuszczaliby, że jestem jedną z nich. Jeżeli niektóre piosenki Kaczmarskiego coś dla mnie niosą, to będę się inspirować, bo czemu nie.
@@julitabartosiak571 właśnie. Czasem znajomość autora wręcz przeszkadza w odbiorze. Ja uwielbiam poezje Gałczyńskiego i co z tego że był pijakiem? Takie szkolne podejście "co autor chciał powoedziec" a do tego trzeba znać jego/jej biografie. A ja mam w dupie co autor chciał powiedzieć. Mnie interesuje to co ja odbieram czy rozumiem z tego co czytam.
@@julitabartosiak571 niech każdy podejmuje swoje wybory. ;) Dla mnie ważne kim jest autor, i kogo w pewien sposób wpieram. Tak samo jak wybieram co i gdzie kupuje np. nie kupuje nic w Amazonie imam do tego prawo.
Może i trzeba oddzielać autora od dzieła, ale czasami wiedza o jego życiu naprawdę potrafi zniechęcić do czytania. Dla przykładu: wiele lat zabierałam się do przeczytania "Mgieł Avalonu", ale jakoś mi było nie po drodze. Teraz, kiedy przez przypadek dowiedziałam się o życiu osobistym autorki, wzdryga mnie na samą myśl o zabraniu się do tej książki. Wiem, że to klasyka, wiem, że to czy ją przeczytam może nic nie zmienić w świecie, ale... jakoś nie. Ludzie mają różną wrażliwość. Niektórym nie przeszkadza, co pisarz/ aktor/ piosenkarz zrobił w życiu, byle jego dzieło/ rola dawały przyjemność z czytania/ oglądania. Niektórzy jednak nie potrafią przejść obok tego obojętnie. Sądzę, że każde podejście jest w pewien sposób zrozumiałe i wynika z charakteru. Stąd też p. Tokarczuk ma dużo racji, tylko naprawdę niefortunnie to ujęła - nie wszystko jest dla wszystkich. Ja nie czuję literatury faktu i biografii, bo mnie nudzą, ale nie uważam, że czytające to osoby są "idiotami". Tak samo są ludzie, którzy nie czytają fantastyki (bo bajki dla dzieci/ to nieprawdziwe/ magia nie istnieje) albo kryminałów (bo nie lubią brutalności/ brzydzą ich opisy morderstw).
@@beatricemorgenstern8811 czasami nawet wieje hipokryzją. Kiedyś przeczytałam książkę, zachęcona wywiadem z autorką. Książka dość feministyczna, a później dowiaduje się, że autorka broni jakiegoś obleśnego (chyba) dziennikarza, który miał mieć rozmowę z pewną kobietą i mówi do niej,, że brałby ją na dwa baty''. 🤢
Nie lubię Tokarczuk i jej twórczości. Dla mnie bełkot. Widocznie jestem idiotka 😂 a to co powiedziała świadczy o niej i jest odzwierciedleniem tego co uważa o ludziach generalnie. Słabe to!!!
A ja uważam, że pani Olga Tokarczuk ma rację. Czytanie książek rzeczywiście wymaga pewnego rodzaju rozumienia i skupienia. Kto się obraża, skoro w Polsce tak mało ludzi w ogóle czyta książki, chyba ci, którzy nic nie czytają. Czy to przypadkiem nie jest tak, że polski cham się obraża, ponieważ nazwano go po imieniu i zrozumiał. Definiuję: polski cham, to człowiek arogancki, niegrzeczny, roszczeniowy i głośny w zachowaniu. Obserwuję, że mamy tego coraz więcej, nasze normy społeczne nie wymuszają zachowań uprzejmych, subtelnych, grzecznych, eleganckich - tego po prostu prawie nie ma.
Książki wymagają najniższych kompetencji - musisz umieć czytać i skupić uwagę na pięć sekund. Film, czy gra wideo wymagają już analizy medium audiowizualnego, a w grze wideo musisz się jeszcze nauczyć mechanik itp. Dodatkowo w grze wideo również możesz przeczytać książkę i obejrzeć film (posłuchać muzyki, pójść do teatru itp.).
Też jestem zwolenniczką oddzielania dzieła od twórcy z prostej przyczyny - nie jestem w stanie ani nie chce mi się szczerze mówiąc sprawdzać życiorysu i każdej wypowiedzi pisarzy. Wolę ten czas poświęcać na czytanie:) strasznie dziwi mnie afera i oburzenie Rowling i skreślanie przez to jej twórczości - czy Ci krytycy przeczytali życiorys każdego z innych twórców, którego czytają i śledzą media z ich wypowiedziami na bieżąco?? Gdybym chciała tak podejść do tematu to najpierw zanim siegnę po daną książkę powinnam zrobić dokładny research odnośnke autora- tylko po co?
Problem polega na tym, że wypowiedź Tokarczuk trafi do większej liczby osób, niż Twój film. Nie wspominając już o tym, że Twoje filmy oglądają ludzie, którzy już lubią czytać i żadna snobka ich nie zniechęci. A słowa Tokarczuk mogły usłyszeć osoby, które być może zaczęłyby czytać dla przyjemności, ale po takiej wypowiedzi pomyślą, że nie warto.
A moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak " co autor miał na myśli". Wiem, że tak nas uczono w szkołach, ale dziś jako dorosła czytelniczka uważam, że każdy czytelnik odbierze daną książkę inaczej - przez swoją wrażliwość, doświadczenia itd. I to jest najpiękniejsze właśnie w literaturze. Literatura to ZABAWA i zgadzam się ze słowami pani Szymborskiej: "najpiękniejsza zabawa jaką ludzkość wymyśliła". Czytanie ma nam po prostu sprawiać przyjemność i to jak odczytujemy daną książkę i jakie odczucia w nas wzbudzi to wyłącznie nasza sprawa.
Jak to "odbierze inaczej"? No jeśli czegoś nie zrozumie wbrew intencji autora to tak się stanie, ale nie każda interpretacja jest równo warta. To bełkot. Po swojemu to można interpretować sztukę abstrakcyjną, w np w malarstwie symbolicznym liczy się zrozumienie metafory. 'Czytanie ma nam po prostu sprawiać przyjemnosc' na twoim miejscu nie chwaliłbym się osiągnięciem dorosłości. co do odbioru literatury to tylko metrykalnie osiągnięta
Myślę, że jeśli ktoś czuje się idiotą, to może się obrazić :-) Ja nie czuję się obrażona i bardzo lubię książki Pani Tokarczuk. A czytam generalnie bardzo dużo: i literaturę lekką i tą cięższą :-)
A co do samej afery - jakoś się nie poczułam urażona, uważam, że jej słowa są bardzo nadinterpretowane. A jeśli chodzi o oddzielanie twórcy od dzieła to też to oddzielam. Dopóki w ich książkach nie pojawia się nagminnie coś co mnie denerwuje, albo jest szkodliwe (np. w każdej powieści autor ukazuje kobiety jako głupi podgatunek człowieka) to nie ma co szaleć. Chyba, że autor popełni jakieś ciężkie przestępstwo to wtedy popieram "cancelowanie"
Wypowiedź Tokarczuk jest klasistowska i zaściankowa. Pamiętam jak wychowywany na wsi miałem kontakt z nieco młodszym warszawiakiem, i ten zadawał mi pytania czy wiem co to play station albo czy moją ulubioną piosenką jest koko euro spoko. Z takim wyobrażeniem świata i z taką świadomością jak wygląda życie i rozwój kulturowy w innych kręgach niż miejska elitka kojarzy mi się teraz ta nasza polska noblistka. Nie, do czytania książek czy konsumowania innych tekstów kultury nie potrzebne są żadne "kompetencje". Chyba że uznamy za nie umiejętność czytania czy znajomość języka polskiego, ale to wtedy analogicznie nazwanie Anglika czy Turka idiotą, bo nie przeczyta Mickiewicza w oryginale lepiej obrazuje absurdalność takiego podejścia. Porównanie czytania do jazdy samochodem jest nieanalogiczne, aby czytać trzeba umieć czytać, żeby jeździć samochodem trzeba umieć jeździć samochodem. Prawo jazdy nie determinuje tego jakim kto jest kierowcą, determinuje kto zostanie ukarany za jazdę samochodem. Dla przykładu mój nieletni brat byłby o wiele bezpieczniejszym kierowcą niż ja, mimo że z nas dwóch tylko ja posiadam Prawo Jazdy, ale wg władz to on powodowałby zagrożenie. Rajdowcem też nie jestem, ale mógłbym być. Kwestia włożenia wysiłku i poświęcenia czasu. Sęk w tym, że dokładnie tak samo jest z każdą umiejętnością, również czytaniem literatury. Czy każdy rozpozna wszelkie nawiązania, sztuczki, kody kulturowe mając kontakt z jakąkolwiek sztuką? Nie. To nie czyni nikogo "niekompetentnym" do obcowania i nie czyni nikogo idiotą. Błagam. A jeśli Pisarka nie wierzy, że ktoś kto niczego nie wie może zatopić się w literaturze to może powinna wrócić do przedszkola albo podstawówki? Może zapomniała, że dzieci za wiele nie wiedzą, a jednak sięgają po literaturę, rodzą swoje zainteresowanie nią i sięgają nie tylko po lektury przypisane do ich wieku? Chyba że mowa w tej hipotetycznej sytuacji o człowieku, który dosłownie nic nie wie, ale w takim wypadku ile takich osób Pisarka spotkała? Bo ja, szczerze mówiąc, nigdy i nawet nigdy o takich nie słyszałem. A uznać, że "pod strzechami" (bo haha, wieśniaki, bo biedaki, bo na dach z blachy ich nie stać) żyją właśnie ludzie bez kompetencji, wrażliwości, ciekawości, zainteresowań czy umiejętności odczuwania, myślenia, analizowania, interpretacji to zwykła dehumanizacja. Z jednej strony to bardzo typowe dla polskich elit mieć takie poglądy, a z drugiej strony czuję się zawiedziony, że ktoś kto teoretycznie czyta, myśli i obcuje z kulturą jednak w rzeczywistości niewiele z tego wynosi. Jedna z rzeczy jakiej nauczyłem się będąc twórcą i obcując ze sztuką była wyrozumiałość. I nie, jeśli ktoś kogoś obraża i poniża to winnym nie jest ten, kto poczuje się dotknięty, a ten który dotyka. Promujmy może wysoką kulturę osobistą i twórzmy bezpieczne otoczenie zamiast dawać zielone światło toksykom i zrzucać odpowiedzialność na innych? Na pewno gorzej na tym nikt nie wyjdzie.
Mylisz się. Da pani Olgi książki które stają za tobą na półkach z iteraturą. mają tyle wspólnego że wygląd mają podobny w postaci książki. Oddaje głos Pani Oldze, która ci to dokładnie teraz wytłumaczy jak krowie na rowie ™Ogólne skomercjalizowanie rynku literackiego doprowadziło do podziału rynku literackiego na branżę. Odtąd odbywają się targi i festiwale takiej czy siakiejj zupełnie osobno. Tworząc klientelę czytelników którzy chętnie zatrzaskują się w kryminale, fantasy, czy sci-fi. Cechą szczególną tej sytuacji, jest to, że coś co miało jedynie pomoc bibliotekarzom i księgarzom w uporządkowaniu na półkach ogromu wydawanych książek, stało się abstrakcyjnymi kategoriami w które nie tylko wrzuca się zaistniałe dzieło, ale według których zaczynają już pisać sami pisarze. Gatunkowe dzieło przypomina foremkę do ciasta, która produkuje podobne rezultaty, przewidywalność uważana jest za cnotę, banalność za osiągnięcie. Czytelnik wie czego ma się spodziewać i dostaje dokładnie czego chciał.° Taką opinią podzieliła się że światem w swoim przemówieniu noblowskim.
Ale że będziesz popierał kategoryzowanie ludzi i wręcz wzorcowy klasizm to się nie spodziewałam. Obrzydliwe zachowowanie baby, która żeruje na rzekomym wspieraniu kobiet i lgbt, a jedyne co robi to szkodzi
Mam wrażenie że nawołując do kompletnego odcięcia autora zapomniałeś o kwestii tego, że ludzie są różni i ludzie ODCZUWAJĄ pewne słowa. "Jak ktoś nie czytał Tokarczuk to nadal jej nie będzie czytać, jak ktoś czytał to będzie czytał i tak" - rozumiem, że tak jest w każdym przypadku? Nigdy nikt nie zmienił zdania? Wyjaśnię na przykładzie Rowling, bo to łatwiejsze. Jest sobie osoba trans i czyta książki. Ba, ona KOCHA te książki, czyta je od deski do deski co najmniej 4 razy w roku. Ogląda filmy. Tak kocha ten świat, że chce w nim być - pokój przemalowała tak aby przypominał dormitorium, przy wejściu ustawiła znaczek "Peron 9 3/4", pisze opowiadania poświęcając na to LATA, udziela się w różnych miejscach i wyszukuje każdą ciekawostkę. Ta osoba KOCHA wręcz Rowling za stworzenie tego świata. Wysłała jej list, w którym mówi jak wara w przyjaźń uratowała ją od depresji i samobójstwa i wysłała - starannie robiąc wszystko tak, by wyglądał jak pergamin - maczała w herbacie, suszyła, pisała piórem znalezionym w ogrodzie i odpowiednio ściętym. Potem gdy tylko mogła pojechać na spotkanie z Rowling to uszyła sama szatę, pojechała by być tam i może dać Rowling zrobione przez siebie kolczyki w kształcie rzodkiewek. Wraca, ze zdjęciami które zawiesza obok łóżka, kładąc przy poduszce pluszaka-sowę śnieżną. Ta osoba chce podziękować Rowling, która jest jej autorytetem, chce zdobyć jej uznanie, żeby Rowling doceniła jaką ma fankę i aby się ucieszyła, że dzięki niej zmienił się czyjś świat. I taka osoba dowiaduje się że Rowling uznaje, że każda osoba trans w damskiej toalecie to gwałciciel i zboczeniec. Że Rowling za ten hajs z książek opłaca fundacje pomocowe i charytatywne, ALE też osoby które aktywnie działają na szkodę osób trans. Ok, Ciebie to nie dotyczy ale tak trudno uznać, że dla kogoś to ważne? Że łatwo mówić "zignoruj, nie uważaj się za idiotę", podczas gdy ktoś od kogoś dla niego naprawdę ważnego właśnie dostał w twarz takie słowa? Znam taką osobę - od miłości do nienawiści. Tak, na co dzień się nie przejmuje. Ale już nigdy nie przeczyta żadnej książki Rowling, bo czytając ma świadomość, że każde zdanie napisała osoba, która uważa ją za zboczeńca czy osobę chorą. Naprawdę tak trudno to zrozumieć i uszanować, że kogoś coś takiego może boleć? A rada "nie przejmuj się i nie bierz do siebie, bo wystarczy że pomyślisz że nie jesteś idiotą/zboczeńcem i tyle" to rada tak samo dobra jak "zjedz orzechy, poczujesz się lepiej" - jak ktoś czuje się dobrze i ma w nosie problem to nic mu to nie da, a jak się przejmuje i ma depresję i stoi na dachu przed skokiem samobójczym to nie tylko nie pomoże, ale i zaszkodzi. Krytykujesz wywyższanie się i elitaryzm w czytelnictwie, że są gatunki lepsze i gorsze. A nie sądzisz, że mówiąc że tylko nie branie niczego do siebie jest jedyną słuszną opcją i ty tak robisz i działa, nie sugerujesz, że jak ktoś nie podchodzi tak do tego to jest gorszy? Mówisz, że wypowiedź autora nie powinna nas dotykać jeśli mamy poczucie własnej wartości bo to ktoś obcy. Ale nie każdy ma takie podejście - jest masa osób, które danego autora czytają, jego książki są bliskie i zaczynamy mieć więź z autorem - to przestaje być obca osoba. Co innego usłyszeć od obcej osoby "jesteś zbokiem i gwałcicielem" a co innego usłyszeć coś takiego od osoby dla nas bliskiej - a autor często taki się staje, gdy opisał coś, w czym się odnajdujemy.
Nie jestem idiotą, czytam Harrego i inne Igrzyska, mieszkam prawie pod strzechą, a p. Tokarczuk pisze tak, że się nudzę, ale może źle trafiłam. Podpisuję się pod wszystkim co powiedziałeś drogi Czytaczu, a Twoja Czytaczowa też ma rację, pozdrawiam wszystkich :-D
Łatwo tak powiedzieć "miej wywalone". Wychodzi na to, że jak ktoś nam dowali, to to jest nasza wina, że źle się czujemy z tym, że nam dowalił, no bo przecież trzeba mieć wywalone, że po nas jadą, a nie się przejmować. I nie mówię tu już nawet tylko o wypowiedzi Tokarczuk. O tym wysokim poczuciu własnej wartości też bardzo łatwo się opowiada, ale niewiele ludzi je ma i nie jest to wina tych ludzi. Zresztą, jak mieć wysokie poczucie własnej wartości, kiedy słyszysz, że jak nie czytasz, to jesteś głupi, jak czytasz nie to, co trzeba, to jesteś głupi, jak masz złe oceny w szkole, to jesteś głupi, a jak masz niskie IQ to jesteś gorszy. Poza tym musisz mieć odpowiedni gust muzyczny, filmowy, styl ubierania, spełniać standardy piękna i tak dalej. Społeczeństwo ma mnóstwo wymagań i trudno jest spełniać wszystkie, a to przyczynia się do obniżenia poczucia własnej wartości. I niestety tak działa nasz mózg, że nie da się mieć wywalone na wszystko, bo przejmowanie się opinią innych jest wpisane w naszą naturę, dlaczego nie da się zupełnie nie przejmować słowami innych ludzi, wykorzystując poczucie własnej wartości, bo te wypowiedzi po prostu to poczucie obniżają. A rezygnacja z czytania książek Rowling, czy któregoś z dziadów polskiej fantastyki w większości przypadków, jest formą protestu, przeciw ich postępowaniu, czyli np. szczuciu na pewne grupy społeczne. Dzięki zmniejszeniu popytu na ich książki odczują jakiekolwiek konsekwencje swoich działań.
imo: nie ma kogoś takiego jak idioci. nie znam nikogo, kto się za takowego uważa i nie sądzę, żeby był (poza przypadkami klinicznymi, ale oni mają na to papiery). każdy sądzi, że idiota/idioci to inni, nie on/ona. i z tego wynika mi druga rzecz: funkcjonuje taki skrót myślowy, że idiota to ktoś, kto ma inne poglądy niż ja/my. lewak powie o prawaku, że idiota/nieoczytany/łyka tę papkę informacyjną zamiast samemu pomyśleć -> i dokładnie to samo powie prawak o lewaku. ale to się nie odnosi tylko do poglądów politycznych. ogólnie idioci to ci inni, nie swoi, nie krajanie. to jest straszna klisza i bardzo uproszczone myślenie. to co mnie boli najbardziej w wypowiedzi tokarczuk, to fakt, że osoba która dostała nobla(mimo wszystko, to jest pewna nobilitacja), uważana i sądzę - uważająca się za inteligentną i wrażliwą personę, nie wyłapała w swoim myśleniu tak prostackiego uproszczenia i pozwoliła mu wybrzmieć publicznie :/ bardziej odbieram to jako paskudne potknięcie kogoś, kogo miałam za pewien autorytet. smutne.
Literatura nie jest dla idiotów? Oczywiście, święta racja. Trudno z tym dyskutować. Zaskakujące jest jednak dla mnie to oburzenie, to znaczy, nie spodziewałem się, że tak wielu ludzi uważa się za idiotów ; )
No ja czytam wręcz nałogowo, ale i tak się absolutnie nie zgadzam z Tokarczuk. (Zdradzę ci coś - przyswajanie każdego rodzaju medium wymaga kompetencji, nie tylko literatura; literatura wymaga wręcz najmniejszych kompetencji).
brawo! od kiedy wybuchła ta "afera koperkowa" nie słyszałam nic poza potępieniem wypowiedzianych przez P. Olgę słów, a tutaj odmiana i słusznie :) polecam zgłębić "Idiotę" Dostojewskiego :) pozdrawiam
Jedyna wrażliwość idiotów to obrażająca się na prawdę poprawność polityczna. Jedyna wrażliwość "inteligencji" wobec idiotów to ilość humoru w pogardzie.
W pełni się zgadzam z Twoja wypowiedzią. W dzisiejszych czasach co by się nie powiedziało to znajdzie się zawsze ktoś urażony, bo poglądów i ludzi mamy niezliczone rodzaje. Decydujmy sami :)
Mam podobne zdanie jak Ty 🙂 Tylko jest pewna rzecz, której nie przeskoczysz, a są to emocje. Dla jednych wypowiedzi/poglądy (wszystkie czy też konkretne) autora będę decydujące przy sięganiu po jakąś książkę, a dla innych nie. I jedni tu drugich nie przekonają, choćby nie wiem co. Chcesz czytać książki, tylko tych autorów z których zdaniem się zgadzasz? Okej. Nie obchodzi Cię, co robią/mówią pisarze publicznie/prywatnie? W porządku. Różnie odbieramy rzeczywistość i nie narzucajmy sobie, kto robi to lepiej/gorzej, a co ważniejsze nie definiujmy czytelników książek przez to, co głoszą ich autorzy 🤓 Jedni czują się urażeni słowami Tokarczuk, inni zniesmaczeni, kolejni przyklaskują, a jeszcze inni nie wiedzą o co afera. To ciekawe, bo wypowiedź noblistki można przytoczyć dosłownie, a jednak wszyscy interpretujemy ją na swój sposób 🙃 Przyznam szczerze, że myślałam, że to, co powiedziała będzie „bardziej kontrowersyjne”, a zobaczyłam fragment Jej wypowiedzi i miałam takie: „Aha. No najlepiej to nie zabrzmiało, może miała na myśli X, może Y, ale też nie czuję, żeby to coś szczególnie ze mną robiło”. Tylko też, niestety, takie słowa nie zmniejszają dystansu między czytelnikami w starciu o „godną” i „niegodną” literaturę 🙁 To, czy ktoś zdecyduje się sięgnąć po utwór jakiegoś autora po jego działalności w mediach jest już kwestią indywidualną. Takie są blaski i cienie szybkiego dostępu do informacji. Swoją drogą może dlatego tak wielu autorów było docenianych po śmierci 🙃
Nagroda Nobla z dziedziny chemii, prace od fazy początkowej trwają nawet po 30 lat do momentu ogłoszenia. Kilkaset tysięcy doświadczeń, powtórzeń ,wyrzeczeń i niejednokrotnie utrata zdrowia i majątku. Jak to się ma do literatury? Z osiągnięć chemików czy fizyków ,świat będzie korzystał przez następne wieki , a jaka będzie korzyść z książek pani Tokarczuk za 100 lat?
Podobna afera powinna być w takim razie również wobec wypowiedzi znanego polskiego prezesa, który kilkakrotnie nazwał dużą część społeczeństwa nierozgarniętym, mniej rozgarniętym.
Jeśli książka wymaga ode mnie jakiegoś prerozumienia, to powinna na samym początku mnie o tym poinformować. Nie jestem jasnowidzem. Jeśli tego nie ma, autor sam jest sobie winien. Niestety tak się składa, że nie czytałem wszystkich książek. Nie z braku chęci, a z braku czasu.
OLGA Tokarczuk ma rację, kultura wyższa nie jest dla każdego np jazz,poezja,muzyka poważna, natomiast kultura masowa jest dla mniej wybrednych.Jednak podzial na rzeczy ambitne i gowniane istnieje i to nie jest jakiś snobizm.Olga Tokarczuk ma prawo mówić co chce,odważna kobieta,znakomita pisarka ,niekonwencjonalna osoba.może i kontrowersyjna ,ale interesująca i kompetentna.Dlaczego chcemy
"Powiedzmy sobie szczerze, proszę państwa, CAŁA literatura, JAKAKOLWIEK, GATUNKOWA, NIEGATUNKOWA; LITERATURA nie jest dla idiotów." Gdzie tu jest mowa o tym że "idioci" mogą czytać prozę rozrywkową?
to co autor miał na myśli przestało mnie interesować po zdaniu matury XDD
Według mnie pani Tokarczuk nobel wszedł za mocno i woda sodową i poczucie wyższości uderzyły w główkę. Mówienie że literatura nie jest dla idiotow przez wielka panią noblistkę to jest jakieś nieporozumienie. Jak człowiek ma w sobie obudzić wrażliwość czytelniczą skoro żeby czytać to musi już ją posiadać. Czyli moi drodzy jeśli rodzice w kołysce do snu nie czytali nam Biegunów to już po herbacie. Nie jestem za tym żeby w tej wypowiedzi doszukiwać się dobrych zamiarów na siłę, powiedziała co powiedziała.
@@111psk no przecież powiedziała prawdę
Pan Krzysztof Maj już kiedyś zrobił filmik o Tokarczuk i jej pogardzie dla ludzi którzy lubią kulturę masową, anime czy fantasy, bo w swojej twórczości otwarcie p tym. To, że teraz powiedziała to na głos, to nic dziwnego.
Twierdząc, że jej książki są dla x,y,z można odnieść wrażenie, iż Tokarczuk uważa, że cała reszta ludzi (którzy się nie wpasowują w dane kategorie) jest niegodna nawet patrzeć na jej twórczość.
Uwielbiam jego hipokryzję jak sam czepia się Tokarczuk i przerabia jej nazwisko, a sam na krytykę reagował jak buc.
@@lukaszslowikowski1001 Jakiś przykład reagowania na krytykę jak buc?
ale krzysztof wyjaśnił kiedyś, czemu ją tak nazywa@@lukaszslowikowski1001
@Savvah Sky Podam chociażby na szybko jeden przykład: jeśli krytykujesz jego podejście do systemu edukacji to pewnie dlatego, że jesteś jego wyznawcą i miłośnikiem systemu oceniania i gnojenia uczniów.
@@haru_verse Przypomniało mi się jak przez jednego krytyka został nazwany Memmajem (ciekawa sprawa, bo skoczyło mu kiedyś ciśnienie i poczuł się urażony bo jak można pisząc jego imię pominąć inicjał drugiego - Krzysztof Maj zamiast Krzysztof M. Maj) i generalnie taka moralność Kalego - jak on czyjeś nazwisko przerabia to jest śmiesznie i zabawnie, ale jak ktoś jego nazwisko przerobi to od najgorszych hejterów zwyzywa.
A ,mi najbardziej podobają się książki jeszcze innego typu. Takie, które mają warstwy. Takki "Lód" Dukaja (o czym zresztą mówię na kanale w jego recenzji) - powierzchownie to książka z akcją, fajna, lekka przygodowa. ale mając wiedzę historyczną o bolszewikach i Piłsudskim mamy kolejny poziom. Mając wiedzę geograficzną o Rosji kolejny, mając wiedzę z fizyki, coś o elektryczności, optyce, kolejną, kryptografia daje nam następne warstwy itd. Czyli jak mamy odpowiednie kompetencje taka książka oferuje nam więcej, ale to nie znaczy, że musimy je mieć, zeby ją czytać. Tak, jak niezastąpiony Lem - jak czytamy to jako czystą fantastykę, bawimy się świetnie, jak jako dysputę filozoficzno-teologiczną bawimy się lepiej i wyciągamy coś dla siebie, a jak jeszcze znamy się co nieco na nauce, fizyce i kosmologii... no przyżycie wręcz transcendentalne. Ale możemy być siedmioletnim Krzysiem, który nie ma pojęcia o niczym i bajki robotów, czy opowieści o pilocie Pirxie wprawią go w zachwyt, a jak wiemy Krzysiu żadnego przygotowania nie miał.
I to jest najbardziej zajebisty komentarz, jaki mógł się pojawić pod tym filmem. Zgadzam się w 100%.
@@StrefaCzytacza jak odpiszę, że zgadzam się w 100% w tą odpowiedzią to bedzie już przegięcie i nieskromność, czy jeszcze wysokie poczucie własnej wartości?:D
@@StrefaCzytacza
PS ja lubię wiedzieć, jakie jest drugie dno pewnych tekstów i jestem w tym na tyle porąbany, że dla lepszego zrozumienia serii o Jakubie Wędrowyczu konsultowałem temat ze znajomą studentką archeologii:D ale oczywiście da się mieć z tego radochę bez tego :D
Nie zgodzę się z tym, że powinniśmy mieć w dupie słowa Tokarczuk. Istnieje coś takiego jak argumentum ad personam (czy ad hominem), czyli podważanie NIE treści argumentu, a kompetencji argumentującego na podstawie jakiejś jego cechy osobowej. Gdyby ludzie czepiali się osoby Tokarczuk, Twój przykład z żurem byłby jak najbardziej na miejscu. Problem w tym, że ludzie nie dyskutują z tym, kim jest Tokarczuk (a przynajmniej nie wszyscy), tylko właśnie z tym, co powiedziała. Nawet jeśli słowa „literatura nie jest dla idiotów” powiedziałby żur, opinia ta jest równie godna potępienia. I nie powinniśmy tego ignorować, bo dzielenie literatury na wysoką (ambitną) i niską (gatunkową), to nic innego jak literacki rasizm. Z rasizmem się walczy.
To z czym się w pełni zgadzam, to apel byśmy nie brali opinii Tokarczuk do siebie. Ale krytykowanie jej opinii i niebranie jej słów do siebie nie wykluczają się wzajemnie.
Ja słowa Tokarczuk odebrałem jako kolejne podkreślenie opinii, że literatura wysoka ma większą wartość ogólnie. Co jest jawną nieprawdą - literatura wysoka może mieć większą wartość artystyczną, czy intelektualną, ale to literatura popularna trafia pod strzechy, to literatura popularna ma większą siłę przebicia i z racji swojej masy, realnie wpływa najpierw na jednostki, później na grupy, na końcu na narody. To literatura popularna (nawet więcej, kultura popularna, którą Tokarczuk gardzi), po którą może sięgnąć Sebiks, żur, czy Janusz biznesu, ma realny potencjał kształtowania rzeczywistości. Ambitne przekazy, których nikt nie przeczyta, mają zerowy potencjał inspirowania zmian.
Nie bierzmy do siebie słów „literatura nie jest dla idiotów”, ale podkreślajmy, że są to słowa głupie.
Zamiast rasizm powinno być klasizm i będzie idealnie.
To jedna z najlepszych i w najbardziej kulturalny sposób sformułowana wypowiedź na ten temat :) na jaką udało mi się trafić
Jakże błądzisz....Ku zastanowieniu polecam pewną kwestię wypowiedzianą przez postać graną przez Meryl Streep w filmie "Diabeł ubiera się u Prądy".
@@grzegorzsobczak9002 jakże dziękuję za arcy bezużyteczny komentarz.
@@indyphar umiejętność korzystania z informacji świadczy... i tak dalej. Przepraszam, następnym razem postaram się napisać prościej "dla tych co nie habla", sic! znów cytat z filmu...
Nie rozumiem, dlaczego tą sprawę sprowadziłeś nagle do aspektu tego, czy oddzielać autora od jego twórczości, podczas gdy w ogóle nie w tym jest problem i nie o to chodzi, a o elitaryzm, pogardę i dzielenie literatury oraz jej czytelników na lepszych, tych wartych istnienia, i resztę - plebs. O to, że się o czytelnika i czytelnictwo nie dba, o budowanie sobie banieczki, kółeczka wzajemnej adoracji i pokazywania palcem, że o, tamci to "oni", a "ich" możemy traktować jak gorszy sort. O tkwienie w epoce podziałów gatunkowych oraz nadal staroświeckie wywyższanie literatury jako medium świętego, a gardzenie pozostałymi dziełami kultury.
To wprawdzie w wykonaniu Tokarczuk nic nowego, ale dziwi mnie taka mocno zachowawcza i jednocześnie kategoryczna postawa pt. "a miejcie w nosie". Serio to cię nie mierzi, skoro tak ci zależy i propagujesz czytanie dla rozrywki tego, co komu się podoba? Jakaś dziwaczna sprzeczność tu wychodzi.
A co do samego oddzielania autora od jego twórczości, to ma to sens (choć też nie zawsze), jeżeli tenże autor tychże poglądów sam na każdym kroku nie podkreśla i nie odnosi się wprost do tego, co pisze, nie buduje na tym całej swojej tożsamości osoby publicznej. Innymi słowy: skoro sam autor/autorka/osoba autorska nie oddziela siebie od swojej twórczości, to dlaczego czytelnik nagle ma to robić? Może być też tak, że mimo pozornego rozdzielenia tych kwestii, w życiu bym nie sięgnęła po twórczość człowieka, o którym wiedziałabym, że jest elitarystą, homofobem , rasistą, etc. (mając potwierdzenie w wypowiedziach), choćby w ogóle się nie odnosił do tego w swoim pisarstwie. Moralnie jestem niezdolna do wspierania takiego człowieka, choćby mi pod niebiosa zachwalali książki i mocno bym się zastanawiała, czy słuszne byłoby tutaj oddzielanie jednego od drugiego, bo to tworzenie przyzwolenia społecznego. Pisarz może wygłaszać opinie, w których jednoznacznie gardzi innymi ludźmi, ale jak ładnie pisze, to już spoczko i jeszcze dorzucę cegiełkę, wesprę zakupem książki taka osobę albo ewentualnie grzecznie zostanę neutralny i sobie oddzielę, bo "co mnie obchodzą wypowiedzi autora,"? Zwykle lubię twoje materiały na tego typu tematy, ale tutaj zawiodłam się jak jeszcze nigdy.
Oddzielanie twórcy od autora w sensie: mogę lubić książki, a nie muszę słuchać gadania autora, nie muszę znać jego poglądów, nie muszę nawet wiedzieć, kim jest. W tym sensie. Bo dziś jeśli wyjdzie fajna książka, która się dobrze sprzedaje, zaraz rośnie popularność autora/ki. Nieważne, czy ma coś mądrego do powiedzenia czy nie, zostaje wyniesiona do rangi kogoś, kogo warto słuchać. Dlatego ja oddzielam czytanie od pierdolamento.
Kategoryczna postawa względem olania wynika z tego, że nie jesteśmy w stanie cofnąć kijem Wisły. Nie zmienimy tego, że jeden czy drugi snob będzie się starał wywyższyć przez pryzmat tego, co czyta. Tyle że najwięcej mocy daje takiemu snobowi atencja. Podnoszenie larma o każde źle wypowiedziane czy potencjalnie obraźliwe słowo. My dajemy im moc. My możemy im ją odebrać. A w jaki sposób? Nie słuchając ich.
Piszesz o moralnej niezdolności do wspierania człowieka wyznającego antywartości, tymczasem większość popularnych twórców, zwłaszcza klasycznych, ma za uszami tyle, że gdybyśmy mieli ich cancelować (choćby tylko dla siebie), to musielibyśmy wywalić jakieś 3/4 dorobku kulturowego człowieka. Dla mnie szokiem było, kiedy dowiedziałem się, że Disney był rasistą. A jednak, mimo to, uważam, że lepiej zapisał się w historii ze swoimi dziełami, a nie wypowiedziami czy poglądami. I to jest dla mnie istotne.
Ze wspieraniem autora, który wygłasza takie czy inne opinie: ja to postrzegam w kategorii tego, co jest istotniejsze. Dla mnie np. od gównoburzy na temat poglądów Rowling istotniejsze jest to, ilu osobom realnie pomógł "Harry Potter". Sam się zaliczam do osób, którym uratował życie. I szerząc tę literaturę dalej nie dbam o to, czy Rowling dostanie tych 10 dodatkowych dolarów do swojej fortuny, a o to, że być może kolejny człowiek zostanie uratowany, wyciągnięty z komórki pod schodami. I to się dla mnie liczy. Mam gdzieś poglądy autora, jeśli jego książka robi dobrą robotę. Jeśli seryjny morderca wynajdzie lek na raka, to uratowanie milionów ludzi będzie dla mnie większą wartością od zbrodni, którą popełnił i będę popierał sprzedaż tego leku, nawet jeśli kasa pójdzie na konto rzeczonego mordercy. Bo bilans jest na plus.
@@StrefaCzytacza dokładnie tak samo to rozumiem. Jeżeli wgłębimy się na serio w życiorysy i postępowanie większości artystów to dziewięciu na dziesięciu miało epizody przemocy seksualnej, pedofilskiej, przemoc psychiczną lub/i fizyczną, poglądy rodem z rynsztoka lub średniowiecznej inkwizycji. Czy to znaczy, ze teraz mamy zedrzeć freski sykstyńskie, wypierniczyć połowę obrazów i rzeźb z muzeów, zburzyć kilka tysięcy budynków, spalić książki i klisze filmowe?...
Nagle może się okazać że nie mamy żadnych podstaw kulturowych...
Dlatego podobnie jak Czytacze uważam, że musimy oddzielić twórcę od jego dzieła.
I żeby nie było: nie czytałam jeszcze nic z Tokarczuk (jest na liście "to do", ale to długa lista 😉 ), a nie poczułam się dotknięta jej słowami, bo... nie uważam się za idiotkę. Pokusiłabym się o przypomnienie powiedzenia "uderz w stół", ale boję się że mnie te wszystkie nożyce zaszlachtują. 😉
Czy Tokarczuk zabrania ci czytać co chcesz ? Czy Cię obraziła ? Czy obraziła kogokolwiek ? No nie, więc dajcie jej spokój. Ma taki pogląd jaki ma, nie trzeba się z nią zgadzać.
Od pisarki wymagam lepszego doboru słów, a nie skrótów myślowych.
Ale pisarz nie zawsze jest stworzony do wypowiadania się. Niestety, epoka celebryctwa robi swoje. Każdy może wypowiadać się na każdy temat. I to nie zawsze wychodzi.
@@StrefaCzytacza Ale jednak się wypowiada i ma to swoje konsekwencje.
@@StrefaCzytacza nie ma obowiązku do wypowiadania się.
@@StrefaCzytacza Jeśli pani olga nie umie się wypowiadać to niech milczy nikt ją nie zmusza do wypowiedzi.
A ja się w pełni zgadzam. Jeśli autor "na gorąco" opowiada takie rzeczy, to widać, jaki w rzeczywistości jest. Ta twórczość, która dociera do czytelnika najczęściej przechodzi cały proces wydawniczy, mnóstwo poprawek itd., więc nie oddzielałbym wypowiedzi autora, od jego publicznych odpowiedzi. To nie jest przedszkole, żeby nie odpowiadać za własne słowa.
Inkluzywność wyłącznie dla ludzi podobnych do niej (podobnie myślących i podobnie zaangażowanych ideologicznie) - w tym jest problem, którego wydaje się że nie dostrzegasz. Co czyni ją co najmniej hipokrytką, a nawet fobką.
To, ze ktoś uważa, że jego literatura nie przypadnie do gustu każdemu nie znaczy, że jest hipokrytą.
Jak dla mnie, Tokarczuk powinna wypowiadać się w sposób głęboko przemyślany i takie wpadki w sformułowaniu myśli nie powinny mieć miejsca. Tylko nie dlatego, że jest pisarką i operuje słowem. Zgadzam się z tym, że pisarz wcale nie musi mieć daru umiejętnego władania słowem w wywiadach, kiedy trzeba szybko dobierać odpowiednie słowa i podejmować decyzje o tym, co się powie w momencie. Natomiast to, jak wielkie ma ego i za jak wspaniałą wielką literatkę i erudytkę się uważa - to już stanowi poprzeczkę, którą powinna przeskoczyć dobierając właśnie odpowiednie słowa, choćby żeby udowodnić to, jak wspaniałym mówcą-inteligentem jest. No a tego sprawdzianu zdecydowanie nie zdała.
Bardzo trafna opinia.
Od kogo jak od kogo, ale od Ciebie spodziewałam się innej opinii. Od wielu lat starasz się szerzyć w Polsce czytelnictwo i stajesz w opozycji do kategoryzowania książek na te dla głupich i mądrych. A tutaj bronisz obrzydliwy przejaw klasizmu. Polecam obejrzeć film Krzysztofa Maja na ten temat.
"Świetne" hasło kampanii reklamowej; "Nie bądź idiota. Kup najnowszą książke Tokarczuk, zrób selfi i pokaż wszystkim siebie jako inteligenta na Facebooku...pokaż, że jesteś intelektualnie pozywny"😂.
A propos oddzielania/nieodzielania autora od dzieła : jak oglądam wywiady z Lemem to słyszę genialnego autora powiesci, które przeczytałem. Jak słucham Mroza to daję wiarę, że tworzy nowe powieści tak szybko jak ZSRR czołgi T-34. Jak słucham Tokarczuk to ogarnia mnie zdumienie, że ktoś tak infantylny, którego refleksje o świecie przypominają maksymy Paolo Coelho, zdobył taką renomę. Rodzi się zasadne pytanie o prawdziwe autorstwo książek osoby o tak relatywnie miernym intelekcie oraz o fenomen interpretacji, który tak wywindował na piedestał jej książki. problem leży w odbiorcach, a Tokarczuk jest tylko Dyzmą literatury pięknej
100% racji
Coś w tym jest
"Tokarczuk do tego stopnia obraziła mój rozum, że chciałem napisać polemikę, ale uznałem, że gra jest niewarta świeczki, bo musiałbym jej książkę doczytać do końca"
napisał Stanisław Lem
Jak ja tej pisarki nie trawię. 🤮☹️
Poglądy wygłoszone w tym filmiku przez Czytacza są tożsame z moimi w zasadzie w całości. Głoszę je od lat gdy dyskusja zahacza o ten temat. Dziękuję za materiał i pozdrawiam.
Odkryłam ten kanał przez przypadek, bo chciałam tylko dowiedzieć się o co chodzi z Tokarczuk, że wszyscy się tak załamali, ale już zakochałam się w tym jak go prowadzisz. Nie zgadzam się jednak z tym, że książki nie rozwijają i czytamy je tylko dla przyjemności, bo jest różnica między oglądaniem bezmyślnie serialu i niekiedy robieniu jeszcze 10 rzeczy na raz a czytaniem książki, przy której trzeba się skupić i pomyśleć. Bardzo podoba mi twoje podejście do tej sprawy, bo jesteś jednym z nielicznych, których aktrakcja w ciągu dnia nie jest krytykowanie innych za to, że nie są idealni. Dziękuję ci za ten film ❤️
Cieszę się, że nie jestem "podobny" do pani Olgi, więc chyba jej książki nie są dla mnie. Niech tacy celebryci piszą sobie dla takich samych jak oni, którzy siedzą sobie we własnej bańce. Jakoś mi się tak przypomniało, że osławiony film "Pokot" też powstał na motywach jej książki. Owo wygadywanie na forum międzynarodowym o "Polskiej kolonizacji Ukrainy" równające je często brutalną z kolonizacją narodów Afryki i Azji jasno ukazuje poziom jej wiedzy historycznej. Ta ostatnia tylko wpisuje się w ciąg jej wypowiedzi to nie jest jakiś pojedynczy wyskok to już bardzo przypomina ciąg wypowiedzi "innego Pokojowego Noblisty".
💯💯
Celebryci wręczają sobie nawzajem nagrody, a potem się uważają za autorytety 🤡😂
A za " Pokot " zabrała się inna żydówka" niejaką Holland Agnieszka i nakręciła kolejnego antypolskiego i antyklerykalnego knota za 20 mln.
Trzeba zacząć od tego, że od dłuższego czasu Nobel literacki jest nagrodą przyznawaną z ideologiczno-politycznego klucza i często jej laureaci nie wytrzymują próby czasu.
Podaj przykład
Niestety ja jej sposobu myślenia nie rozumiem, i nie zgadzam się z większością rzeczy, które mówi, dlatego po prostu unikam wszystkiego co z nią związane. Tak jest dla mnie zdrowiej🤣 Ale filmik obejrzałam☺️ Pozdrawiam
Ja przeczytałam kilka jej książek, i co, i nic. Nie ubogaciły mnie, raczej wymęczyly. Mam innych autorów, czytam dużo, dorosłam w koncu do nie-beletrystyki, czyli książek historyczntch, społeczno-politycznych, z cyklu wiedzy o świecie. Swoją drogą, niech O.T. ma sobie krąg wielbicieli, do mnie nie trafia, nie moja wrażliwość. Mam wrażenie, że istotą jej twórczości jest lekka aberracja pojeci znaczen, by m e rzec, wykoslawianie. Ja się w tym gubię, dkatego mnie męczy czytanie. Koniec.
No i cała prawda. To co pisała Rowling i za co jest krytykowana to jedno, mogę to skomentować jak będę chcieć, ale na pewno nie będę palić książek bo ta powiedziała to czy tamto. Chyba by mi ręka uschła. "Oddzielać twórcę od twórczości" - o to to.
Gorzej jak ona swoje uprzedzenia zaczyna umieszczać w książkach.
@@lukaszslowikowski1001 no to doprowadzi sie do bankructwa i tyle.
Jak sledze was kilka lat tak dopiero 2 raz az tak sie z wami nie zgadzam. Noblistka jasno powiedziala swojej publice ze (ta publika) jest lepsza. Sama powiedziala tez ze nie chce by jej tworczosc trafiala do prostych ludzi. Ma bvc to utwor elitarny wlasnie dla ludzi ą,ę. Pani Tokarczuk jasno dokonuje podzialu tworczosci artystycznej na wysoka i pozostala (nizsza) a w zwiazku z tym czytelnikow na lepszych ( jej czytelnikow) i gorszych.
Zaczniemy od tego ze by zrozumiec co autor mial na mysli w 100% to trzeba byc autorem. Nie przezylismy jego zycia, nie wiemy tego co on i nie rozumiemy pewnych skrotow myslowych autora bo nim nie jestesmy. Nie jest to ujma tylko fakt dlatego nigdy w 100% nie zrozumiemy innego czlowieka.
Mowienie ze zawsze byl snobizm i ten konflikt nie oznacza ze ma byc tak nadal i ze osoba bedaca nagrodzona noblem powinna ten podzial poglebiac i cementowac. Nie rozumiem jak mozna powiedziec ze nienawidzi sie snobow jednoczesnie bronic slow noiblistki jasno wywyzszajacych dana grupe (co zabawne jej argumentacja w kwestii bycia lepszymi czytelnikami jest taka sama jak twoja satyra).
Mam szczerze w nosie z czym Olga tokarczuk walczy od kilku lat. Nie jest to tematem dyskusji ale by odniesc sie powiem ze jak nie kontrolujesz jezyka i nie umiesz sie wypowiadac (bo jestes pisarka a nie oratorka) to tego nie rob. Co zabawne jej mowa noblowska tez posiadala takie smaczki.
Dokladnie nadal by zabrzmialo snobistycznie ale nic wiecej. Sa ksiazki ktore wymagaja rozleglej wiedzy by je nalezycie rozumiec. Sa ksiazki ktore wymagaja znania prawd historycznych by umiec je nalezycie odbierac i kazdy to rozumie. Tutaj zostalo powiedziane "Pisze dla takich jak ja a nie dla idiotow. Nawet nie chce by moja tworczosc trafiala pod strzechy."
Fakt ze sam nie czujesz sie idiota - super. Niestety wiele osob poczulo ze polska noblistka ktora wspieraja ale dla ktorych jej tworczosc jest zbyt trudna pluje im w twarz. Ci ludzie nie naleza do srodowiska literackiego o ktorym mowisz tylko sa zwyklymi konsumentami kultury.
Czesc o spotkaniach autorskich itp bardzo fajna. W 100% sie zgadzam. Mam w nosie ze J.K R walnie jeden czy drugi debilizm. Nie zmienia to niczego w sprawie jej ksiazek. Oceniam tylko jej tworczosc nie prywate. W tym wypadku jedna tworczyni nie mowila o tym ze ***** *** czy ze za malo pomagamy osoba LGBT a o tym ze jej tworczosc wymaga wiecej i idiota tego nie ogarnie.
Bingo dzielenie literatury "na rozne segmenty" (lepsza i gorsza) jest snobistyczne i nie przystoi osobie ktora wielu uwaza za madra a jej tworczosc za wartosciowa.
Ona nie miala na celu obraze kogokolwiek! Ona powiedziala jasno co mysli. Przekazala dokladnie to samo co podczas swojej mowy noblowskiej i warto o tym pamietac ;)
Znowu zgoda sa ksiazki ktore maja licha wartosc rozwojowe. Powiem wiecej jest mnostwo takich ksiazek. Tak samo jak jest mnostwo takich filmow, seriali, gier czy innych dziel kultury. Twierdzenie ze wszystko ma sluzyc wielkiemu rozwojowi (bo moja tworczosc tak robi) jest kolejny przejawem elitaryzmu. Wtrace ze mowienie takich slow jak noblistka nie wspomaga czytelnictwa w polsce ba dziala wrecz odwrotnie XD
Tu sie roznimy. Od kogos kto dostal taka nagrode mozemy wymagac i wymagamy wiecej. Jak wałęsa pojedzie i cos chlapnie tez sie o tym mowi. Dlaczego? Bo od takich osob mamy prawo i obowiazek wymagac wiecej. Bo sa jakas reprezentacja naszego kraju czy kultury za granica. Tak jak mowisz oddzielanie tworcy od dziela jest sluszne ale jak wczesniej zaznaczylem tworca mowil o swoim dziele a nie sprawach swiatopogladowych.
Tu znowu powiem ze nie mialo to na celu obrazy tylko wyrazenia swojej opinii. Opinii bardzo szkodliwej bo dzielacej literature, konsumentow kultury jak i reszte i tak juz podzielonego spoleczenstwa. Stad ten rwetes.
Odnosnie tych kompleksow i czucia sie gorszym. To czytajacy jej tworczosc maja czuc sie lepsi a nie odwrotnie. To ich ego ma rosnac gdy slysza takie rzeczy gdyz oni nie sa idiotami.
Te jajka to swietna metafora.
Pozdrawiam!
Babka po prostu pokazała, że jej kultura osobista ma dużo wspólnego z pierwszym lepszym hejterem z internetów, no i tyle 💛
Wyciągam wniosek , że pani Tokarczuk pisze dla siebie
O.Tokarczuk - ma swoje grono wyznawców,wielbicieli,czcicieli itd,i niech tak zostanie.
wbrew swoim intencjom, bo przecież nie dla idiotów ;)
@@basiasz.2989 Jakoś jak Vileneuve mówi to samo o filmach to wszyscy klaszczą uszami z zachwytu.
Mądrego to i dobrze posłuchać. Absolutnie w punkt :D
Bardzo podoba mi się Twoja opinia w tym temacie. Szanuję.
Również nie poczułam się urażona, mimo ze książki pani Tokarczuk czekają na przeczytanie i są jeszcze baaardzo daleko w kolejce, co oznacza, ze może mi nigdy nie starczyć czasu.
Szkoda bo książki Tokarczuk są naprawdę bardzo dobre, ja za każdym razem jestem zachwycona 😉 próbuję od lat przekonać brata, któremu nie odpowiada zbyt liberalny światopogląd noblistki i jest mi żal bo zwyczajnie uprzedzając się bardzo dużo traci.
A może pani Tokarczuk jest po prostu mistrzem marketingu i dobrze wie, że po jej wypowiedzi, z ciekawości, wiele osób sięgnie po jej tytuły ;) ale nawet, jeśli tak jest i pani autorka jest w istocie mistrzem marketingu, to jej słowa zasługują na potępienie i miejmy nadzieję, że chwilowa burza, którą wywołały szybko przycichnie i pozwoli jej odejść w zapomnienie, do swojego małego grona odbiorców, którzy są "godni" jej dzieł :)
Popieram takie podejście do literatury i pisarzy. Dystans i spokój.
Człowiek kulturalny nie obraża innych ludzi. Każdy może wziąć do ręki książkę, na którą ma ochotę. Po tej i innych, wcześniejszych wypowiedziach noblistki jej dzieł do ręki nie wezmę. Pański komentarz bardzo mi odpowiada.
Słów Tokarczuk broni ta sama grupa ludzi, która nieustannie płacze, że mało osób czyta. Korzystanie z książki jako narzędzia do bicia po głowie? Trzeba być idiotą.
Otóż to! Zastanawiam się w jaki sposób osoby broniące wypowiedzi pOT, będą później zachęcać ludzi do sięgania po książki?
@@dzikuskask8831 ale dlaczego to takie wazne zeby wszyscy czytali? ja nikogo nie zachecam. tak samo jak nie zachecam do studiowania fizyki czy biologii. ludzie maja rozne kompetencje.
@@Mirrabellka4 nieśmiało zauważę, że do studiowania czegokolwiek trzeba dużo, dużo czytać 🤷 Ale czytanie to też rozrywka. Wcale nie musi być intelektualną gimnastyką i szukaniem odniesień do wszystkiego w czasoprzestrzeni. I o dziwo, może rozwijać kompetencje.
@@dzikuskask8831 oczywiście. Można czytać opowiadania pornograficzne. Ale chyba chodziło o literaturę piękna typu Dostojewski na przykład. To było tak oczywiste że tego już nie dodałam.
@@Mirrabellka4 😁 oczywiście między Tokarczuk a Lipińską nie ma nic :)))) Poza tym, nie odważyłbym się twierdzić, że osoby, które czytają książki w stylu "365" to idioci. To samo tyczy się czytelników reportaży, komiksów, fantastyki (tej porno też), kryminałów, sensacji, lit. faktu, biografii, poradników, itd. Btw romanse są świetne do nauki języków obcych. Polecam.
Moim zdaniem takie słowa tylko przyczyniają się do większych podziałów i tworzenia jakieś czytelniczych elit. Czytanie nie dla idiotów, tylko dla tych lepszych wybranych, taki wydźwięk. Owszem nie wszystko jest dla wszystkich, czasem trzeba mieć dodatkowe kompetencje, tylko nasza noblistka zapomniała, że aby uzyskać jakiekolwiek kompetencje trzeba je praktykować, czyli np. czytać, czytać i jeszcze raz czytać! Łatwo zgrywać wszechwiedzącą osobę jeśli zostało się wychowanym na kulturze od małego, a książki miało się na wyciągnięciu ręki.
Warto tez wspomnieć jak zareagowała publiczność na słowa Tokarczuk - salwa śmiechu, bardzo wymowne.
Aż mi się przypomniała mało śmieszna anegdotka pewnej księgarni, gdzie chwalili się tym, że WYWALI klienta ( w domyśle idiotę), bo miał czelność zapytać o książki w stylu Paulo Coelho. Może zamiast pogardy, zaproponowaliby coś bardziej ,,ambitnego'', a nuż zainteresuje to czytelnika i poszerzy swoje horyzonty. Co ciekawe o tej księgarni dowiedziałam się oglądając program (jakiś ostatni program) w TVPis o książkach. Ucieszona i pełna nadziei, że mam nie daleko księgarnie, zajrzałam na fb, a tu wylał się na mnie kubeł zimnej wody.
tak, tak, spiewac kazdy moze...
Nie Zgadzam się,jak ktoś pisze literaturę z przesłaniem i próbuje to przesłanie szerzyć to trzeba później weryfikować czy za tym przesłaniemi idzie faktyczna intencje autora czy pisze 1 a potem mówi i robi drugie
Pojawia się pytanie: jeśli autor pisze np. książkę nawołującą do tolerancji, a personalnie jest nietolerancyjny, to czy możemy odmówić wartości książce i zanegować jej pozytywny wpływ?
@@StrefaCzytacza książce nie, ale autorowi wygarnąć - tak
@@StrefaCzytacza Tak, w takim przypadku negacja jest wręcz wskazana, ponieważ książka na poziomie swojego przekazu jest niespójna, kłamliwa i wychodzi tu hipokryzja autora. Rozdzielając obie kwestie kontynuujemy przyzwolenie społeczne na taką hipokryzję i zachowania nietolerancyjne w rzeczywistości pod płaszczykiem pt. "no ale napisałem, że nie wolno". "Napisałem książkę o tolerancji, feminizmie, etc., a że leję żonę wieczorami dla rozrywki, where problem?"
Może to nie zmienić tego, że sama książka jest nadal napisana dobrze, wyszła spod pióra kogoś z talentem do pisania, ale nic więcej i jako część kultury zasługuje na zapomnienie, być może, w zależności od kalibru tej niespójności czy kłamstwa, na całkowite zkanselowanie.
Olga Tokarczuk dostała nobla za poglądy lewicowe.
Z całym szacunkiem dla literatury pięknej, historia kiedyś oceni, czy Nobel dla pani Tokarczuk był słusznym wyróżnieniem i czy jej pisanina nosi znamię zaszczytnego miana beletrystyki. Nie uważam, żeby ta twórczość przetrwała próbę czasu. Potomni ocenią, jeśli będą jeszcze potrafili czytać ze zrozumieniem :).
Mozemy byc o to spokojni
Od pewnego już czasu coraz więcej ludzi zwraca uwagę, że dobór słów ma znaczenie. Nie powinno mówić się gej czy murzyn albo bezdomny. Po śmierci p. Adamowicza w przestrzeni medialnej wszyscy grzmieli, że trzeba brać odpowiedzialność za słowa i nie można obrażać sobie kogoś bo ma się taką ochotę. Olga Tokarczuk nie dość, że obraziła literaturę gatunkową i jej twórców ( bardzo szkoda bo w każdym gatunku są wybitne dzieła ) - bo chce ją podnosić na wyższy poziom to jeszcze obraziła czytelników. I jak dla mnie kompletnie nie ma znaczenia jak ja osobiście to odebrałam. Moim zdaniem nie można obrażać ludzi od tak sobie. Teraz wiele ludzi próbuje p. Tokarczuk bronić mówiąc "pewnie miała na myśli to czy tamto..." Jednak jak dla mnie jej wypowiedz była bardzo prosta i zrozumiała i nie ma czego tu się doszukiwać innych intencji. Dodatkowy bunt z mojej strony bieżę się stąd że p. Tokarczuk tak wiele mówi w swoim życiu o tolerancji co do różnych grup społecznych a sama inne grupy społeczne dyskryminuje. Co do oddzielania książki od autora się zgadzam ale po książki Tokarczuk nie sięgnę ale tylko z tego powodu, że ona bardzo te swoje ideologie i przekonania tam umieszcza. J.K. Rowling w Harrym nie przemycała swoich poglądów i gdyby sama nie zaczeła się publicznie się wypowiadać nikt by się nawet nie domyślił.
Już nawet bezdomny nie można mówić? Nie wiem co to ma wspólnego z zabiciem Adamowicza przez psychola. Mainstream urósł sobie, że to zbrodnia polityczna motywowana hejtem, ale nic tego nie potwierdziło jak dotąd
Nie powinno się mówić "murzyn"? A jak? "Pigmentopozytywny"? Niszczenie języka i wolności słowa, w imię cenzury , dla niepoznaki nazwanej poprawnością polityczną i walką z "mową nienawiści", to demolowanie najważniejszych instytucji kultury, negowanie ludzkiej godności. Ręce precz!
@@konradschmidt3919jasne, możesz kogoś nazwać chujem, debilem itp. ale jest to niegrzeczne i świadczy to o tobie, nikt ci tego nie zabrania.
Ciekawe powiedziane. Ja o tej wypowiedzi dowiedziałam się dopiero w tym filmiku, więc widać jak jestem na bieżąco z takimi sytuacjami.
Żeby jeszcze ta grafomania "noblistki" była coś warta to mógłbym się zgodzić. Lem juz kiedys bardzo celnie podsumował tworczosc Tokarczuk.
Zgadzam się z tym, że warto pokazywać, że czytanie książek może być czymś fajnym i czymś przy czym można się rozerwać i miło spędzić czas 😉
Mądre słowa, uwielbiam Was słuchać. Wypowiedź głęboka, bardzo mi się podobała.
Tak, słowa Tokarczuk, mógłby wypowiedzieć Zbyszek spod monopolowego ;) Trafne ujecie
Ona dostaje nagrody za kierunek polityczny, tak jak Obama dostał pokojową nagrodę Nobla.
Dziś te nagrody niczego nie znaczą :)
Wypowiedź mocno żenująca, poziom budki z piwem. I Ci "artyści", którzy się uważają za artystów. Śmiech na sali :)
Dla mnie Tokarczuk wygięła, miałam kupić jej nową książkę ,,Empuzjon'', ale tak się wkurzyłam, że nie kupię. Noblistka i takie słowa? Zwariowała, żeby gorzej nie powiedzieć...Raczej nie powinna używać skrótów myślowych( o ile były to skróty myślowe), bo niestety ...raczej nie umie z nich korzystać. Ale Filmik jest za to Fantastyczny i Bardzo trafny ! Gratulacje ! 👌💪👏👏
" Jak Ty chcesz zrozumieć książkę skoro nie znasz biografii autora" Jeden z najczęstszych tekstów mojej polonistki.
Dokładnie!
Hahaha, dooobre! :D
Znaczy, jak się zna biografię autora, to można książkę zrozumieć na innym poziomie, widzieć skąd się wzięły poszczególne wątki, dlaczego coś jest opisane w taki a nie inny sposób itp. ale ja osobiście wolę o autorze przed czytaniem wiedzieć jak najmniej, bo mi zauważanie takich odniesień do rzeczywistości bardzo przeszkadza w czytaniu. Ale jeśli bez takiej gruntownej wiedzy o autorze nie da się książki zrozumieć, to coś chyba poszło nie tak przy pisaniu.
No ciężko zrozumieć Mickiewicza bez jego życiorysu i znajomości polskich realiów okresu zaborów. Mickiewicz pisał główne o sobie i o tym co widział i w co wierzył. Niektóre książki tego wymagają, dzieła Mickiewicza były "ku pokrzepieniu serc" narodu pod zaborami, nie da się zrozumieć o czym są nie wiedząc, jak one wyglądały.
A polonistka słyszała o śmierci autora? ;)
Ciekawe w tej dyskusji jest to, że wszyscy skupili się na słowach "literatura nie jest dla idiotów", które dla miłośnika literatury specjalnie rażące nie są, a nie zwrócili uwagi na to, co wynika z wypowiedzi noblistki pośrednio: że dla niej podział czytelników na tych, którzy umieją i którzy nie umieją, jest oczywisty, ona go nie musi formułować - jej czytelnicy w końcu ją poprą - oraz, że ci, którzy nie umieją, są GORSI. (Przecież nie będą w stanie zagłębić się, przeżyć tego "katharsis" przy jej książkach!). Więc autorka zamiast popularyzować, zainteresowywać, woli skwitować "to nie dla Was, Wy macie swoje kryminały". I jeszcze doda "a, przy okazji - z kryminału, jak ktoś umie, też można zrobić literaturę, o, popatrzcie". Czy naprawdę taka postawa noblistce przystoi?
Nie zgadzam się, że zupelnie nikogo nie obraża, bo jej wypowiedź sugeruje, że pod strzechami ( może nie stać ich na blachodachówkę czy inny eternit) żyją bydlęta bez inteligencji i uczuć dokładnie tak, jak arystokracja uważała i traktowala chłopów.
Drogi Czytaczu, pierwszy raz się z Tobą nie zgodzę. Uważam, że to co mówi Tokarczuk ma ogromne znaczenie, ponieważ ten cały Nobel, pośrednio wpływa na to, że to co ona powie jest ważne, ponieważ po otrzymaniu go, społeczeństwo uznało ją kompetentną w dziedzinie literatury (czy słusznie? to już inna kwestia). I to co Ty mówisz o poczuciu własnej wartości... Media skutecznie wpływają na to, by było ono jak najniższe i w tym wypadku to Ty rzucasz pustym sloganem o tym, by się nie przejmować opinią innych. Większość się przejmie, ponieważ ma
dosyć niskie poczucie własnej wartości o czym świadczy plaga depresji i podobnych problemów. A osoby publiczne powinny liczyć się z krytyką gdy powiedzą coś głupiego. Tokarczuk nie ma obowiązku udzielać publicznych wywiadów a jednak to robi, zatem naturalne jest poniesienie konsekwencji z tego powodu. Jeśli nie czuje się z tym dobrze, zawsze może odmówić lub przyjąć ich inną formę, nad którą ma większą kontrolę. Czy naprawdę za głupców można uznać tych, którzy się przejmują opinią innych? Jeśli przejmę się czyjąś opinią, to jest tylko mój problem?
Fajny material. Dzieki.
Ja czytam dla przyjemności. Nawet dla poznania czegoś. Inaczej czyta się podręcznik, inaczej analizę kulturoznawczą, a jeszcze inaczej dla rozrywki - ale nie pozwolę nazwać się IDIOTKĄ. Mi też się kojarzy z Media Markt. Również miałam to na semiotyce. Ten przykład. Ktoś może mnie przekonywać. Pani Tokarczuk kojarzy mi się ze snobizmem i ze szkalowaniem Polaków ( tekst z jej książki). Odnoszę wrażenie, że robi z nas antysemitów - daruję sobie gadanie rządu, bo akurat tego nie kupuję. Przykre. Jeden z jej cytatów w jej literaturze: "„Trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”. Powiedźcie mi, jakie Polska miała kolonie zamorskie, bo nie wiem, a, że my przez innych byliśmy traktowi jak podbita kolonia to już bardziej uwierzę (na przykład zaborcy). Oczywiście przy okazji tej niewoli, Polak strzelał do brata w innym zaborze (i tu na pewno wrogom było wszystko wsio, jakiego wyznania był jego rodak, byle tylko ludzie uważający siebie za Polaków wybili siebie nawzajem). Trzeba podejść do tej sprawy delikatnie, żeby po prostu, ludzie z innych krajów nie mieli antypolskich argumentów. Mogę się mylić, ale Niemcom bardzo zależy na wybieleniu się, Izraelczycy też są za żeby byliśmy tylko głupimi antysemitami. Oczywiście - potem władza ma motyw. Trudne to i skomplikowane, nie dla idiotów, ale skoro autorka, przymyka oko na to, w jakim świetle patrzą potem na nas cudzoziemcy, to też oznacza, że geniuszem nie jest. I potem słyszymy o polskich obozach zagłady. Skądś to się bierze, a firma niemiecka od garniturów, która kiedyś szyła wdzianka dla SS jest symbolem dobrego smaku i szyku.
Wg mnie problemem nie jest to, czy czyta się książki Tokarczuk czy nie, ale o to, że z pozycji autorytetu wyraża się pogardę. To jest szerszy problem, pewnie ma swoje początki w paskudnym polskim feudalizmie, a wzmocnił się na nowo po roku 90. Można to uznać za czepianie się słówek, ale słowa mówią dużo o kontekście w jakim funkcjonujemy. Ludzie, którzy stają tam gdzie właśnie powinno tworzyć się dobre i konstruktywne wzorce, skupiają się na tym aby innym coś powytykać, a na koniec usprawiedliwić własną nieobecność w kulturze uniwersalnej zrzucają winę na tych "prostych", "głupich", czy idiotów. W tym przypadku jest to dziwne, bo pani Tokarczuk doszła do najwyższych zaszczytów a jednak kompleksy klasowe przemówiły ;).
I co ciekawe przemówiły archaicznymi parafrazami, które powinny już odejść do archiwum, a wciąż są w użyciu nieadekwatnie opisując rzeczywistość. Mam na myśli owe "strzechy" Naprawdę od XIX wieku nie dorobiliśmy się innej metafory na zjawisko poszerzania wpływów kultury? Czy "elity" i autorytety nie widzą, że nawet te prawdziwe strzechy odeszły w epoce Gierka? To samo mamy w parlamencie, gdzie w erze "nowoczesnej demokracji" polscy posłowie wciąż mówią o szabelkach i co gorsza faktycznie tak postrzegają i praktykują politykę.
No i nie zapominajmy, że chyba tylko w Polsce - w polskich szkołach - humanistą nazywa się osobę "słabą" z matematyki. I tu chyba bije jedno ze źródeł problemu ;).
To nie jest tylko polski problem. Ja do dziś nie znoszę czytać kolejnych "genialnych" komentarzy George'a R.R. Martina - najlepszy przykład snoba.
Ok, powiem tak, o książkach o twórczości Tokarczuk się nie wypowiem, bo musiałbym je doczytać do końca, a to już spora strata czasu.
Ale nie zdzierże słuchania o tym jak Tokarczuk patronuje inkluzywności.
Patronuje inkluzywności której modnie jest patronować, a po graczach czy fantastyce jedzie jak przystało na "Elytarną Literatke z Elyty Społecznej"
Ja się nie poczułem obrażony, bo z definicji nie przejmuje się zdaniem osób których nie szanuje, ale nie mogę znieść jej hipokrytycznej osoby będącej połączeniem wszelkich chorób polskiej lewicy, i do tego obrzydliwego, klasistowskiego snobizmu. Niewyobrażalne jest dla mnie jak można poświęcić mowę będącą ukoronowaniem swojego życia (Mówię o odczycie noblowskim) na plucie jadem na literaturę z małej litery, bo przecież liczy się tylko Literatura. Ta lepsza, wyższa, ELITARYSTYCZNA.
Będę miły i pominę fakt że najpierw narzekała na niewiarygodne źródła a potem przekręciła fragment książki E. M. Forstera "Aspects of the Novel".
PS.
Oddzielanie autorów od dzieła jest dobre, choćby przypadek Piekary. Ale jeśli jedyną treścią książki są poglądy autora to nie da się tego oddzielić
Nie lubię Tokarczuk jako osoby i puszczam mimo uszu to co wygaduje, natomiast czytałam jej książkę - tylko jedną jak do tej pory ale którą uważam za genialną. Tytuł to "Dom dzienny, dom nocny". Z całego serca polecam Tobie i Czytaczowej bo książka ma niesamowity, mroczny klimat a zawarte w niej historie można interpretować na wiele sposobów. Fajnie by było gdyby kiedyś na kanale pojawiła się recenzja tej pozycji.
Ja jestem jej słowami oburzona, ponieważ to było zwyczajnie bezczelne. Ja osobiście kocham literaturę klasyczną, ale nie mam nic przeciwko osobom czytającym tylko fantastykę. Może uważam, że szkoda, że się trochę zamykają na inne gatunki, to wszystko.
Plus jeszcze jedna sprawa - uważam, że książki Tokarczuk nie spełniają wytycznych mądrej, klasycznej literatury. Są tragicznie wręcz powierzchowne. Nie ma w nich żadnej głębszej treści, żadnego drugiego dna, niczego porywającego czy wzruszającego. "Prawiek i inne czasy" jest pięknie napisany - to przyznaję. Ale jaki jest morał tej książki? Że każdy człowiek rodzi się, żyje i umiera? Że czas płynie? To jest książka przyciągająca realizmem magicznym, a więc formą. Treść jest w zasadzie rozczarowująca. I tak jest z praktycznie wszystkim. Książki Tokarczuk w żaden sposób NIE SĄ wybitną literaturą. Wybitny to był Szulc albo Gombrowicz. Albo samouk Reymont. Właśnie tu widać jej okrutny wręcz snobizm - czyli aspiracje do przynależności do grupy, której nie jest się członkiem (i raczej też się nie będzie - w jej przypadku na pewno).
Dobrze powiedzane Czytaczu : "po skończeniu matury nie obchodzi mnie co miał na myśli autor".Też tak podchodzę do tego, czytam to co chcę I co mi się podoba, w tym literaturę piękną,klasyczną ale taż czasami fantazy lub kryminałek .Tokarczuk czytałam Empuzjon i Prowadź swój pług przez kości umarłych i bardzo mi się podobały .Fakt ,że sięgńęlam po jej utwory z uwagi na nagrodę Nobla i chciałam sama przekonać się co to za literatura i w sumie nie rozczarowałam się ,te książki były dobre. Czy przeczytam coś jeszcze ? Być może ,jak najdzie mnie ochota to przeczytam ,a jak to to też nie szkodzi .Pozdrawiam 😊 Acha , jeszcze dodam,że też lubię Harrego Pottera🙂
Zgadzam sie . Dziekuje bardzo.
Najlepszym przykładem podobnych zachowań są wypowiedzi A. Sapkowskiego :)
Sapkowski to taki zrzędliwy i złośliwy stary dziad. Tyle tylko, że jego twórczość nie przypisuje sobie niezwykłej wartości i wyższości moralnej tak jak literatura Tokarczuk.
@@maximillienrobespierre7262 Dokłądnie, ciężko też stwierdzić czy jego zachowanie, wypowiedzi są specjalnie tak pod publiczkę, czy faktycznie prywatnie jest taki jakim jest odbierany na konferencjach i spotkaniach. Tak czy siak, chodziło mi o to, że jest wybitnym pisarzem fantasy a w odbiorze czysto między ludzkim wychodzi na strasznego zarozumialca i pyszałka. Można uwielbiać jego książki a niestety osobiście nie zachęca do bliższego poznania :P
Ja też przestałam chodzić na spotkania z autorami, ale nawet nie dlatego, że nie interesuje mnie ich życie i poglądy tylko... według mnie te spotkania są bardzo podobne!
"Zaczęłam pisać, bo...
Rytm pisania mam taki
Nie popieram/ popieram szkolenia"
Zwykle odpowiedzi są też dosyć podobne, więc po latach tułania się po spotkaniach autorskich one są już dla mnie nudne.
Dlatego gdy zdarza mi się takowe prowadzić to zawsze próbuję wymyślić coś nietypowego 😄
Mnie nie obraziła (albo nie zdaję sobie sprawy , że mnie obraziła- dla mnie bez różnicy). Ogólnie jej słowa nie mają większego znaczenia...przypuszczam, że liczyła na szerszy rozgłos.
I nie o to chodzi żeby mieć "wszystko inne" w zadku, tylko to, co nieistotne.
...jednakże po bliższym zapoznaniu się "ze sprawą" (wcześniej podchodziłem do tego jak do bzdur i banałów wypowiadanych przez jakąś babę). Baba jest po prostu klasistką.
Moja córka która kochała harrego Pottera przestała go kochać gdy dowiedziała się jakie poglądy ma autorka. Myślę że czasem lepiej poznać dzieło a nie znać autora. Ja uwielbiałam Kaczmarskiego a jak przeczytałam jego biografie to jakoś już nie odbieram jego twórczości tak samo.
Dla mnie książka to książka, a autor to autor. Jeżeli w jego zamyśle nie jest przekazanie w danej powieści swoich poglądów lub notek biograficznych, to co mi do nich? Z tego, co wiem, Mickiewicz raczej oblechem był, a sławi się go jako "wieszcza narodowego". To tak, jakbym napisała książkę o osobach ze spektrum autyzmu i wszyscy przypuszczaliby, że jestem jedną z nich. Jeżeli niektóre piosenki Kaczmarskiego coś dla mnie niosą, to będę się inspirować, bo czemu nie.
@@julitabartosiak571 właśnie. Czasem znajomość autora wręcz przeszkadza w odbiorze. Ja uwielbiam poezje Gałczyńskiego i co z tego że był pijakiem? Takie szkolne podejście "co autor chciał powoedziec" a do tego trzeba znać jego/jej biografie. A ja mam w dupie co autor chciał powiedzieć. Mnie interesuje to co ja odbieram czy rozumiem z tego co czytam.
@@julitabartosiak571 niech każdy podejmuje swoje wybory. ;) Dla mnie ważne kim jest autor, i kogo w pewien sposób wpieram. Tak samo jak wybieram co i gdzie kupuje np. nie kupuje nic w Amazonie imam do tego prawo.
Może i trzeba oddzielać autora od dzieła, ale czasami wiedza o jego życiu naprawdę potrafi zniechęcić do czytania. Dla przykładu: wiele lat zabierałam się do przeczytania "Mgieł Avalonu", ale jakoś mi było nie po drodze. Teraz, kiedy przez przypadek dowiedziałam się o życiu osobistym autorki, wzdryga mnie na samą myśl o zabraniu się do tej książki. Wiem, że to klasyka, wiem, że to czy ją przeczytam może nic nie zmienić w świecie, ale... jakoś nie.
Ludzie mają różną wrażliwość. Niektórym nie przeszkadza, co pisarz/ aktor/ piosenkarz zrobił w życiu, byle jego dzieło/ rola dawały przyjemność z czytania/ oglądania. Niektórzy jednak nie potrafią przejść obok tego obojętnie. Sądzę, że każde podejście jest w pewien sposób zrozumiałe i wynika z charakteru.
Stąd też p. Tokarczuk ma dużo racji, tylko naprawdę niefortunnie to ujęła - nie wszystko jest dla wszystkich. Ja nie czuję literatury faktu i biografii, bo mnie nudzą, ale nie uważam, że czytające to osoby są "idiotami". Tak samo są ludzie, którzy nie czytają fantastyki (bo bajki dla dzieci/ to nieprawdziwe/ magia nie istnieje) albo kryminałów (bo nie lubią brutalności/ brzydzą ich opisy morderstw).
@@beatricemorgenstern8811 czasami nawet wieje hipokryzją. Kiedyś przeczytałam książkę, zachęcona wywiadem z autorką. Książka dość feministyczna, a później dowiaduje się, że autorka broni jakiegoś obleśnego (chyba) dziennikarza, który miał mieć rozmowę z pewną kobietą i mówi do niej,, że brałby ją na dwa baty''. 🤢
Na ogół nie pisze komentarzy ale nie mogłam się powstrzymać. Po prostu.....BRAWO BRAWO BRAWO.
Nie lubię Tokarczuk i jej twórczości. Dla mnie bełkot. Widocznie jestem idiotka 😂 a to co powiedziała świadczy o niej i jest odzwierciedleniem tego co uważa o ludziach generalnie. Słabe to!!!
A ja uważam, że pani Olga Tokarczuk ma rację. Czytanie książek rzeczywiście wymaga pewnego rodzaju rozumienia i skupienia. Kto się obraża, skoro w Polsce tak mało ludzi w ogóle czyta książki, chyba ci, którzy nic nie czytają. Czy to przypadkiem nie jest tak, że polski cham się obraża, ponieważ nazwano go po imieniu i zrozumiał. Definiuję: polski cham, to człowiek arogancki, niegrzeczny, roszczeniowy i głośny w zachowaniu. Obserwuję, że mamy tego coraz więcej, nasze normy społeczne nie wymuszają zachowań uprzejmych, subtelnych, grzecznych, eleganckich - tego po prostu prawie nie ma.
Książki wymagają najniższych kompetencji - musisz umieć czytać i skupić uwagę na pięć sekund. Film, czy gra wideo wymagają już analizy medium audiowizualnego, a w grze wideo musisz się jeszcze nauczyć mechanik itp. Dodatkowo w grze wideo również możesz przeczytać książkę i obejrzeć film (posłuchać muzyki, pójść do teatru itp.).
Lem już dawno wyjaśnił Tokarczuk
Też jestem zwolenniczką oddzielania dzieła od twórcy z prostej przyczyny - nie jestem w stanie ani nie chce mi się szczerze mówiąc sprawdzać życiorysu i każdej wypowiedzi pisarzy. Wolę ten czas poświęcać na czytanie:) strasznie dziwi mnie afera i oburzenie Rowling i skreślanie przez to jej twórczości - czy Ci krytycy przeczytali życiorys każdego z innych twórców, którego czytają i śledzą media z ich wypowiedziami na bieżąco?? Gdybym chciała tak podejść do tematu to najpierw zanim siegnę po daną książkę powinnam zrobić dokładny research odnośnke autora- tylko po co?
Dokładnie takiego głosu na ten temat w internecie szukałam. Dzięki Czytaczu!
Problem polega na tym, że wypowiedź Tokarczuk trafi do większej liczby osób, niż Twój film. Nie wspominając już o tym, że Twoje filmy oglądają ludzie, którzy już lubią czytać i żadna snobka ich nie zniechęci. A słowa Tokarczuk mogły usłyszeć osoby, które być może zaczęłyby czytać dla przyjemności, ale po takiej wypowiedzi pomyślą, że nie warto.
Dokladnie tak!!!! 😀
Oj pani chyba już zrozumiala że wzbudza kontrowersje i wielu się zastanawia "jakim cudem wybrali właśnie tę pisarkę jako laureata"
Nikt głupszy ode mnie ,nie jest w stanie mnie obrazić.Sic!
A moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak " co autor miał na myśli". Wiem, że tak nas uczono w szkołach, ale dziś jako dorosła czytelniczka uważam, że każdy czytelnik odbierze daną książkę inaczej - przez swoją wrażliwość, doświadczenia itd. I to jest najpiękniejsze właśnie w literaturze. Literatura to ZABAWA i zgadzam się ze słowami pani Szymborskiej: "najpiękniejsza zabawa jaką ludzkość wymyśliła". Czytanie ma nam po prostu sprawiać przyjemność i to jak odczytujemy daną książkę i jakie odczucia w nas wzbudzi to wyłącznie nasza sprawa.
Jak to "odbierze inaczej"? No jeśli czegoś nie zrozumie wbrew intencji autora to tak się stanie, ale nie każda interpretacja jest równo warta. To bełkot. Po swojemu to można interpretować sztukę abstrakcyjną, w np w malarstwie symbolicznym liczy się zrozumienie metafory. 'Czytanie ma nam po prostu sprawiać przyjemnosc' na twoim miejscu nie chwaliłbym się osiągnięciem dorosłości. co do odbioru literatury to tylko metrykalnie osiągnięta
Myślę, że jeśli ktoś czuje się idiotą, to może się obrazić :-) Ja nie czuję się obrażona i bardzo lubię książki Pani Tokarczuk. A czytam generalnie bardzo dużo: i literaturę lekką i tą cięższą :-)
Zgadzam się z Panem 🙂. Jak ktoś ma poczucie własnej wartości, to nie ma tematu.
mocne slowa jak na kogos kto dostał nagrode pocieszenia za zeszly rok
A co do samej afery - jakoś się nie poczułam urażona, uważam, że jej słowa są bardzo nadinterpretowane.
A jeśli chodzi o oddzielanie twórcy od dzieła to też to oddzielam. Dopóki w ich książkach nie pojawia się nagminnie coś co mnie denerwuje, albo jest szkodliwe (np. w każdej powieści autor ukazuje kobiety jako głupi podgatunek człowieka) to nie ma co szaleć.
Chyba, że autor popełni jakieś ciężkie przestępstwo to wtedy popieram "cancelowanie"
Jakich konkretnie potrzeba kompetencji żeby docenić mizoandrię i instrumentalne traktowanie zaburzeń płciowych w empizjonie?
Wypowiedź Tokarczuk jest klasistowska i zaściankowa. Pamiętam jak wychowywany na wsi miałem kontakt z nieco młodszym warszawiakiem, i ten zadawał mi pytania czy wiem co to play station albo czy moją ulubioną piosenką jest koko euro spoko. Z takim wyobrażeniem świata i z taką świadomością jak wygląda życie i rozwój kulturowy w innych kręgach niż miejska elitka kojarzy mi się teraz ta nasza polska noblistka.
Nie, do czytania książek czy konsumowania innych tekstów kultury nie potrzebne są żadne "kompetencje". Chyba że uznamy za nie umiejętność czytania czy znajomość języka polskiego, ale to wtedy analogicznie nazwanie Anglika czy Turka idiotą, bo nie przeczyta Mickiewicza w oryginale lepiej obrazuje absurdalność takiego podejścia. Porównanie czytania do jazdy samochodem jest nieanalogiczne, aby czytać trzeba umieć czytać, żeby jeździć samochodem trzeba umieć jeździć samochodem. Prawo jazdy nie determinuje tego jakim kto jest kierowcą, determinuje kto zostanie ukarany za jazdę samochodem. Dla przykładu mój nieletni brat byłby o wiele bezpieczniejszym kierowcą niż ja, mimo że z nas dwóch tylko ja posiadam Prawo Jazdy, ale wg władz to on powodowałby zagrożenie. Rajdowcem też nie jestem, ale mógłbym być. Kwestia włożenia wysiłku i poświęcenia czasu. Sęk w tym, że dokładnie tak samo jest z każdą umiejętnością, również czytaniem literatury. Czy każdy rozpozna wszelkie nawiązania, sztuczki, kody kulturowe mając kontakt z jakąkolwiek sztuką? Nie. To nie czyni nikogo "niekompetentnym" do obcowania i nie czyni nikogo idiotą. Błagam.
A jeśli Pisarka nie wierzy, że ktoś kto niczego nie wie może zatopić się w literaturze to może powinna wrócić do przedszkola albo podstawówki? Może zapomniała, że dzieci za wiele nie wiedzą, a jednak sięgają po literaturę, rodzą swoje zainteresowanie nią i sięgają nie tylko po lektury przypisane do ich wieku? Chyba że mowa w tej hipotetycznej sytuacji o człowieku, który dosłownie nic nie wie, ale w takim wypadku ile takich osób Pisarka spotkała? Bo ja, szczerze mówiąc, nigdy i nawet nigdy o takich nie słyszałem. A uznać, że "pod strzechami" (bo haha, wieśniaki, bo biedaki, bo na dach z blachy ich nie stać) żyją właśnie ludzie bez kompetencji, wrażliwości, ciekawości, zainteresowań czy umiejętności odczuwania, myślenia, analizowania, interpretacji to zwykła dehumanizacja. Z jednej strony to bardzo typowe dla polskich elit mieć takie poglądy, a z drugiej strony czuję się zawiedziony, że ktoś kto teoretycznie czyta, myśli i obcuje z kulturą jednak w rzeczywistości niewiele z tego wynosi. Jedna z rzeczy jakiej nauczyłem się będąc twórcą i obcując ze sztuką była wyrozumiałość.
I nie, jeśli ktoś kogoś obraża i poniża to winnym nie jest ten, kto poczuje się dotknięty, a ten który dotyka. Promujmy może wysoką kulturę osobistą i twórzmy bezpieczne otoczenie zamiast dawać zielone światło toksykom i zrzucać odpowiedzialność na innych? Na pewno gorzej na tym nikt nie wyjdzie.
Nested jedna z niewielu osob, ktote podeszly do tematu bez bolu du...szy ;)
Mylisz się. Da pani Olgi książki które stają za tobą na półkach z iteraturą. mają tyle wspólnego że wygląd mają podobny w postaci książki. Oddaje głos Pani Oldze, która ci to dokładnie teraz wytłumaczy jak krowie na rowie
™Ogólne skomercjalizowanie rynku literackiego doprowadziło do podziału rynku literackiego na branżę. Odtąd odbywają się targi i festiwale takiej czy siakiejj zupełnie osobno. Tworząc klientelę czytelników którzy chętnie zatrzaskują się w kryminale, fantasy, czy sci-fi. Cechą szczególną tej sytuacji, jest to, że coś co miało jedynie pomoc bibliotekarzom i księgarzom w uporządkowaniu na półkach ogromu wydawanych książek, stało się abstrakcyjnymi kategoriami w które nie tylko wrzuca się zaistniałe dzieło, ale według których zaczynają już pisać sami pisarze. Gatunkowe dzieło przypomina foremkę do ciasta, która produkuje podobne rezultaty, przewidywalność uważana jest za cnotę, banalność za osiągnięcie. Czytelnik wie czego ma się spodziewać i dostaje dokładnie czego chciał.°
Taką opinią podzieliła się że światem w swoim przemówieniu noblowskim.
Ale że będziesz popierał kategoryzowanie ludzi i wręcz wzorcowy klasizm to się nie spodziewałam. Obrzydliwe zachowowanie baby, która żeruje na rzekomym wspieraniu kobiet i lgbt, a jedyne co robi to szkodzi
super komentarz do tematu! hahah
Mam wrażenie że nawołując do kompletnego odcięcia autora zapomniałeś o kwestii tego, że ludzie są różni i ludzie ODCZUWAJĄ pewne słowa.
"Jak ktoś nie czytał Tokarczuk to nadal jej nie będzie czytać, jak ktoś czytał to będzie czytał i tak" - rozumiem, że tak jest w każdym przypadku? Nigdy nikt nie zmienił zdania?
Wyjaśnię na przykładzie Rowling, bo to łatwiejsze. Jest sobie osoba trans i czyta książki. Ba, ona KOCHA te książki, czyta je od deski do deski co najmniej 4 razy w roku. Ogląda filmy. Tak kocha ten świat, że chce w nim być - pokój przemalowała tak aby przypominał dormitorium, przy wejściu ustawiła znaczek "Peron 9 3/4", pisze opowiadania poświęcając na to LATA, udziela się w różnych miejscach i wyszukuje każdą ciekawostkę. Ta osoba KOCHA wręcz Rowling za stworzenie tego świata. Wysłała jej list, w którym mówi jak wara w przyjaźń uratowała ją od depresji i samobójstwa i wysłała - starannie robiąc wszystko tak, by wyglądał jak pergamin - maczała w herbacie, suszyła, pisała piórem znalezionym w ogrodzie i odpowiednio ściętym. Potem gdy tylko mogła pojechać na spotkanie z Rowling to uszyła sama szatę, pojechała by być tam i może dać Rowling zrobione przez siebie kolczyki w kształcie rzodkiewek.
Wraca, ze zdjęciami które zawiesza obok łóżka, kładąc przy poduszce pluszaka-sowę śnieżną. Ta osoba chce podziękować Rowling, która jest jej autorytetem, chce zdobyć jej uznanie, żeby Rowling doceniła jaką ma fankę i aby się ucieszyła, że dzięki niej zmienił się czyjś świat.
I taka osoba dowiaduje się że Rowling uznaje, że każda osoba trans w damskiej toalecie to gwałciciel i zboczeniec. Że Rowling za ten hajs z książek opłaca fundacje pomocowe i charytatywne, ALE też osoby które aktywnie działają na szkodę osób trans.
Ok, Ciebie to nie dotyczy ale tak trudno uznać, że dla kogoś to ważne? Że łatwo mówić "zignoruj, nie uważaj się za idiotę", podczas gdy ktoś od kogoś dla niego naprawdę ważnego właśnie dostał w twarz takie słowa?
Znam taką osobę - od miłości do nienawiści. Tak, na co dzień się nie przejmuje. Ale już nigdy nie przeczyta żadnej książki Rowling, bo czytając ma świadomość, że każde zdanie napisała osoba, która uważa ją za zboczeńca czy osobę chorą.
Naprawdę tak trudno to zrozumieć i uszanować, że kogoś coś takiego może boleć? A rada "nie przejmuj się i nie bierz do siebie, bo wystarczy że pomyślisz że nie jesteś idiotą/zboczeńcem i tyle" to rada tak samo dobra jak "zjedz orzechy, poczujesz się lepiej" - jak ktoś czuje się dobrze i ma w nosie problem to nic mu to nie da, a jak się przejmuje i ma depresję i stoi na dachu przed skokiem samobójczym to nie tylko nie pomoże, ale i zaszkodzi.
Krytykujesz wywyższanie się i elitaryzm w czytelnictwie, że są gatunki lepsze i gorsze. A nie sądzisz, że mówiąc że tylko nie branie niczego do siebie jest jedyną słuszną opcją i ty tak robisz i działa, nie sugerujesz, że jak ktoś nie podchodzi tak do tego to jest gorszy?
Mówisz, że wypowiedź autora nie powinna nas dotykać jeśli mamy poczucie własnej wartości bo to ktoś obcy. Ale nie każdy ma takie podejście - jest masa osób, które danego autora czytają, jego książki są bliskie i zaczynamy mieć więź z autorem - to przestaje być obca osoba.
Co innego usłyszeć od obcej osoby "jesteś zbokiem i gwałcicielem" a co innego usłyszeć coś takiego od osoby dla nas bliskiej - a autor często taki się staje, gdy opisał coś, w czym się odnajdujemy.
Nie jestem idiotą, czytam Harrego i inne Igrzyska, mieszkam prawie pod strzechą, a p. Tokarczuk pisze tak, że się nudzę, ale może źle trafiłam. Podpisuję się pod wszystkim co powiedziałeś drogi Czytaczu, a Twoja Czytaczowa też ma rację, pozdrawiam wszystkich :-D
Łatwo tak powiedzieć "miej wywalone". Wychodzi na to, że jak ktoś nam dowali, to to jest nasza wina, że źle się czujemy z tym, że nam dowalił, no bo przecież trzeba mieć wywalone, że po nas jadą, a nie się przejmować. I nie mówię tu już nawet tylko o wypowiedzi Tokarczuk. O tym wysokim poczuciu własnej wartości też bardzo łatwo się opowiada, ale niewiele ludzi je ma i nie jest to wina tych ludzi. Zresztą, jak mieć wysokie poczucie własnej wartości, kiedy słyszysz, że jak nie czytasz, to jesteś głupi, jak czytasz nie to, co trzeba, to jesteś głupi, jak masz złe oceny w szkole, to jesteś głupi, a jak masz niskie IQ to jesteś gorszy. Poza tym musisz mieć odpowiedni gust muzyczny, filmowy, styl ubierania, spełniać standardy piękna i tak dalej. Społeczeństwo ma mnóstwo wymagań i trudno jest spełniać wszystkie, a to przyczynia się do obniżenia poczucia własnej wartości. I niestety tak działa nasz mózg, że nie da się mieć wywalone na wszystko, bo przejmowanie się opinią innych jest wpisane w naszą naturę, dlaczego nie da się zupełnie nie przejmować słowami innych ludzi, wykorzystując poczucie własnej wartości, bo te wypowiedzi po prostu to poczucie obniżają.
A rezygnacja z czytania książek Rowling, czy któregoś z dziadów polskiej fantastyki w większości przypadków, jest formą protestu, przeciw ich postępowaniu, czyli np. szczuciu na pewne grupy społeczne. Dzięki zmniejszeniu popytu na ich książki odczują jakiekolwiek konsekwencje swoich działań.
Brawo!!! Lepiej bym tego nie ujęła 🙂🙂🙂
imo: nie ma kogoś takiego jak idioci. nie znam nikogo, kto się za takowego uważa i nie sądzę, żeby był (poza przypadkami klinicznymi, ale oni mają na to papiery). każdy sądzi, że idiota/idioci to inni, nie on/ona. i z tego wynika mi druga rzecz: funkcjonuje taki skrót myślowy, że idiota to ktoś, kto ma inne poglądy niż ja/my. lewak powie o prawaku, że idiota/nieoczytany/łyka tę papkę informacyjną zamiast samemu pomyśleć -> i dokładnie to samo powie prawak o lewaku. ale to się nie odnosi tylko do poglądów politycznych. ogólnie idioci to ci inni, nie swoi, nie krajanie. to jest straszna klisza i bardzo uproszczone myślenie.
to co mnie boli najbardziej w wypowiedzi tokarczuk, to fakt, że osoba która dostała nobla(mimo wszystko, to jest pewna nobilitacja), uważana i sądzę - uważająca się za inteligentną i wrażliwą personę, nie wyłapała w swoim myśleniu tak prostackiego uproszczenia i pozwoliła mu wybrzmieć publicznie :/ bardziej odbieram to jako paskudne potknięcie kogoś, kogo miałam za pewien autorytet. smutne.
Literatura nie jest dla idiotów? Oczywiście, święta racja. Trudno z tym dyskutować. Zaskakujące jest jednak dla mnie to oburzenie, to znaczy, nie spodziewałem się, że tak wielu ludzi uważa się za idiotów ; )
No ja czytam wręcz nałogowo, ale i tak się absolutnie nie zgadzam z Tokarczuk. (Zdradzę ci coś - przyswajanie każdego rodzaju medium wymaga kompetencji, nie tylko literatura; literatura wymaga wręcz najmniejszych kompetencji).
brawo! od kiedy wybuchła ta "afera koperkowa" nie słyszałam nic poza potępieniem wypowiedzianych przez P. Olgę słów, a tutaj odmiana i słusznie :) polecam zgłębić "Idiotę" Dostojewskiego :) pozdrawiam
A wiesz że to jest książka o osobie chorej na Epilepsje?
Jedyna wrażliwość idiotów to obrażająca się na prawdę poprawność polityczna. Jedyna wrażliwość "inteligencji" wobec idiotów to ilość humoru w pogardzie.
Brawo!!!
W pełni się zgadzam z Twoja wypowiedzią. W dzisiejszych czasach co by się nie powiedziało to znajdzie się zawsze ktoś urażony, bo poglądów i ludzi mamy niezliczone rodzaje. Decydujmy sami :)
Mam podobne zdanie jak Ty 🙂 Tylko jest pewna rzecz, której nie przeskoczysz, a są to emocje. Dla jednych wypowiedzi/poglądy (wszystkie czy też konkretne) autora będę decydujące przy sięganiu po jakąś książkę, a dla innych nie. I jedni tu drugich nie przekonają, choćby nie wiem co. Chcesz czytać książki, tylko tych autorów z których zdaniem się zgadzasz? Okej. Nie obchodzi Cię, co robią/mówią pisarze publicznie/prywatnie? W porządku. Różnie odbieramy rzeczywistość i nie narzucajmy sobie, kto robi to lepiej/gorzej, a co ważniejsze nie definiujmy czytelników książek przez to, co głoszą ich autorzy 🤓 Jedni czują się urażeni słowami Tokarczuk, inni zniesmaczeni, kolejni przyklaskują, a jeszcze inni nie wiedzą o co afera. To ciekawe, bo wypowiedź noblistki można przytoczyć dosłownie, a jednak wszyscy interpretujemy ją na swój sposób 🙃 Przyznam szczerze, że myślałam, że to, co powiedziała będzie „bardziej kontrowersyjne”, a zobaczyłam fragment Jej wypowiedzi i miałam takie: „Aha. No najlepiej to nie zabrzmiało, może miała na myśli X, może Y, ale też nie czuję, żeby to coś szczególnie ze mną robiło”. Tylko też, niestety, takie słowa nie zmniejszają dystansu między czytelnikami w starciu o „godną” i „niegodną” literaturę 🙁 To, czy ktoś zdecyduje się sięgnąć po utwór jakiegoś autora po jego działalności w mediach jest już kwestią indywidualną. Takie są blaski i cienie szybkiego dostępu do informacji. Swoją drogą może dlatego tak wielu autorów było docenianych po śmierci 🙃
Jak ją słucham to aż mam deja vu.Następny Sapkowski
przecietny Kowalski nigdy nie zrozumie zdania, ze kazdy kwadrat jest prostokatem ale nie kazdy prostokat jest kwadratem.
Nagroda Nobla z dziedziny chemii, prace od fazy początkowej trwają nawet po 30 lat do momentu ogłoszenia. Kilkaset tysięcy doświadczeń, powtórzeń ,wyrzeczeń i niejednokrotnie utrata zdrowia i majątku. Jak to się ma do literatury? Z osiągnięć chemików czy fizyków ,świat będzie korzystał przez następne wieki , a jaka będzie korzyść z książek pani Tokarczuk za 100 lat?
Wieksza nawet
Podobna afera powinna być w takim razie również wobec wypowiedzi znanego polskiego prezesa, który kilkakrotnie nazwał dużą część społeczeństwa nierozgarniętym, mniej rozgarniętym.
Jeśli książka wymaga ode mnie jakiegoś prerozumienia, to powinna na samym początku mnie o tym poinformować. Nie jestem jasnowidzem. Jeśli tego nie ma, autor sam jest sobie winien. Niestety tak się składa, że nie czytałem wszystkich książek. Nie z braku chęci, a z braku czasu.
Zdrowe podejście
Pozamiatane ❤️
OLGA Tokarczuk ma rację, kultura wyższa nie jest dla każdego np jazz,poezja,muzyka poważna, natomiast kultura masowa jest dla mniej wybrednych.Jednak podzial na rzeczy ambitne i gowniane istnieje i to nie jest jakiś snobizm.Olga Tokarczuk ma prawo mówić co chce,odważna kobieta,znakomita pisarka ,niekonwencjonalna osoba.może i kontrowersyjna ,ale interesująca i kompetentna.Dlaczego chcemy
"Podział na rzeczy ambitne i gówniane" - i tyle mi wystarczy z tego komentarza.
Zgadzam się całkowicie
"Powiedzmy sobie szczerze, proszę państwa, CAŁA literatura, JAKAKOLWIEK, GATUNKOWA, NIEGATUNKOWA; LITERATURA nie jest dla idiotów."
Gdzie tu jest mowa o tym że "idioci" mogą czytać prozę rozrywkową?
Czytaczu, zrobisz film o podręczniku z Hit-u?
Kto czuje się idiotą, ten się obraża...